kliknij tu by przeczytać / pobrać ten numer
Transkrypt
kliknij tu by przeczytać / pobrać ten numer
1 2 Drodzy Czytelnicy! Rozpoczął się Nowy Rok 2006 - kolejny etap na naszej drodze życiowej. Wielu z nas podejmuje postanowienia noworoczne, które następnie stara się wcielić w życie. Musimy jednak pamiętać, żeby nie ograniczać się jedynie do swoich potrzeb. Wokół nas jest wielu ludzi czekających na pomocną dłoń. Często ich nie dostrzegamy- współczesny świat i szybkie tempo życia przesłaniają bądź zabijają w nas wrażliwość na krzywdę drugiej osoby. A przecież każdy człowiek zasługuje na odrobinę troski i uwagi ze strony bliźniego. Czasem jeden ciepły gest, choćby najmniejszy przejaw zainteresowania potrafi sprawić komuś wielką radość. Odwróćmy choć na chwilę uwagę od własnej osoby. Podarujmy innym odrobinę szczęścia. Przywróćmy nadzieję ubogim. Takie jest też hasło tegorocznego roku duszpasterskiego. Dlatego w tym numerze prezentujemy grupy w naszej parafii, które konkretnie pomagają tzn. Caritas i Zespół ds. Bezrobotnych. Zastanówmy się czy nie chcielibyśmy włączyć się Zaproszenie do rysowania Na najbliższe tygodnie proponujemy każdej osobie z parafii włączenie się w kolejną akcję na rzecz misji. Jeśli tylko macie ochotę i minimalne zdolności plastyczne narysujcie dowolną ilość kartek świątecznych (najlepiej na kartce z brystolu, wielkości tradycyjnej pocztówki, otwierana, aby było gdzie napisać życzenia) i dostarczcie do parafialnej księgarenki razem ze swoim imieniem i nazwiskiem do 19 marca. w ziałania tych grup? Może tam odnajdziemy swoje miejsce służenia bliźnim? Luty to miesiąc, w którym przypada Dzień Życia Konsekrowanego (2 lutego w Matki Bożej Gromnicznej) – z tej okazji polecamy artykuł Księdza Dr Ziemanna oraz Światowy Dzień Chorego (11 lutego w Najświętszej Maryi Panny z Lourdes) – polecamy tekst Księdza Bartłomieja Króla. Zapraszamy również do lektury opowiadania Księdza Józefa Lacha, który głosił nam wspaniałe rekolekcje adwentowe w ubiegłym roku. Przypominamy również, iż Ksiądz Józef prowadzi w naszej parafii Katechezy dla dorosłych w trzecią niedzielę miesiąca o godzinie 16.00. Polecamy je wszystkim, dla których nieobojętny jest rozwój życia duchowego. W „Pasterzu” polecamy wszystkie teksty a także zapraszamy do rozwiązywania krzyżówek. Czekają nagrody!!! Szczegóły na 15 stronie. Miłej lektury i miłego rozwiązywania krzyżówek! Redakcja trzy według nas najładniejsze, ich autorów nagrodzimy egzemplarzami Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego. Wszystkie natomiast kartki zostaną wystawione do sprzedaży w parafialnej księgarence i dochód z nich zostanie przekazany na rzecz misji. Zapraszamy do włączenia się w akcję!!! Redakcja Spośród wszystkich kartek wybierzemy 20 stycznia Noworoczne postanowienia Sylwester minął, zaczął się Nowy Rok. Weszliśmy w rok 2006, znowu uczyniliśmy krok naprzód. Czy zastanawialiśmy się nad zmianami, które chcemy wprowadzić do naszego życia w tym roku? Zapewne tak. Nowy Rok jest przecież TYM momentem, kiedy wszystko możemy zacząć od nowa, kiedy jesteśmy silni i gotowi na to, by zdobywać nowe doświadczenia i pozbywać się wielu denerwujących wad. Ale czy na pewno? Człowiek już taki jest, że odkłada wiele rzeczy na później. W tym tkwi nasza niedoskonałość. Powtarzamy, że jutro zrzucimy zbędne kilogramy, zasiądziemy do nauki, zadzwonimy/ napiszemy do znajomych, którzy na wiadomość od nas czekają już pół roku. Jutro będziemy kulturalni, systematyczni i sumienni, jutro zmienimy się o 180 stopni, jutro będziemy inni niż dzisiaj. Ale dopóki trwa „dzisiaj”, nie musimy wprowadzać żadnych zmian. Nowy Rok przecież daje nam szansę ulepszenia siebie, naprawienia błędów. Ale czy nie jest to fałszywy wiara? Czy Nowy Rok naprawdę jest taką magiczną datą? Zapewne część z nas już zapomniała o swoich noworocznych postanowieniach, które spisywaliśmy na kartce. Obiecywaliśmy sobie, że wprowadzimy zmiany w życie, kiedy do Nowego Roku było jeszcze daleko. Teraz, kiedy już nadszedł, uznaliśmy, że zmiany wprowadzimy w jeszcze bardziej odległej przyszłości. Wciąż odkładamy wszystko na później, na jutro, pojutrze, za tydzień. A czy nie lepiej poprawić wszystko w naszym życiu od TERAZ? Wykorzystujmy szansę daną nam od Boga, wykorzystujmy życie, by było jak najlepsze, walczmy z wadami i nie czekajmy na dzień jutrzejszy... Tego właśnie Wam, drodzy Parafianie życzę: nieoczekiwania na żadne magiczne daty jak Nowy Rok, nierobienia noworocznych postanowień, nieodkładania wszystkiego na później. Życzę Wam siły w ulepszaniu siebie od TERAZ. To jest moje nieco spóźnione życzenie, które składam Wam z okazji Nowego 2006 Roku. Katarzyna Wójcik 3 PRZYWRACAJMY NADZIEJĘ UBOGIM… Piękne jest tegoroczne hasło programu duszpasterskiego. Przypomina nam ono o wszystkich tych, których Chrystus najbardziej umiłował: maluczkich, pokrzywdzonych i tych, którzy są na marginesie życia, zarówno duchowego, jak i materialnego. Przywracanie nadziei ubogim jest potrzebą czasu i równocześnie odpowiedzią na wezwanie Jana Pawła II, zawarte w adhortacji apostolskiej Ecclesia in Europa. W niej czytamy, że „Cały Kościół powinien przywracać nadzieję ubogim. Przyjmować ich i służyć im oznacza przyjmować i służyć Chrystusowi…” (EiE 86). Słowa Jezusa: „Wszystko co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25,40), do których odnosi się Ojciec święty, stanowią więc biblijne motto obecnego programu duszpasterskiego. Wynikającą z tych słów prawdę o utożsamianiu się Jezusa z człowiekiem potrzebującym winniśmy zawsze mieć w świadomości, a zwłaszcza wtedy, gdy chcemy okazać miłosierdzie bliźnim. Niesienie pomocy ubogim i przywracanie im nadziei nie jest bowiem tylko okazywaniem ludzkiej solidarności, lecz służbą samemu Chrystusowi. Prawda ta powinna nas zachęcić i mobilizować do konkretnego działania, które będzie potwierdzeniem, że naprawdę wierzymy w Chrystusa obecnego w naszych bliźnich oraz że czujemy się odpowiedzialni za zadania stojące przed Kościołem. Przemiany społeczne i polityczne, które miały miejsce w Polsce w ostatnich kilkunastu latach, mimo że przyniosły wiele dobra, nie rozwiązały, a wręcz pogłębiły przepaść pomiędzy bogatymi i ubogimi. Wielu z nas dotkliwie odczuło te zmiany. Są między nami rodziny żyjące poniżej minimum socjalnego, którym brakuje środków na jedzenie i utrzymanie mieszkania, a także na potrzebne lekarstwa i odpowiednie wykształcenie dzieci. Są też liczne rodziny, których dotknął problem bezrobocia. Osoby starsze, zwłaszcza samotne, utrzymujące się z niskich rent lub emerytur, chorzy pozbawieni właściwej opieki czy też osoby bezdomne, zepchnięte zupełnie na margines życia społecznego. Bieda materialna pozbawia ludzi nadziei. Niektórzy – niezaradni – nie są w stanie sobie pomóc. Inni nie zawsze mogą wiele zdziałać, gdyż za ciężką pracę są mało opłacani. Jeszcze inni – bardziej przedsiębiorczy – podejmują się dodatkowych prac lub wyjeżdżają na zarobek za granicę. Mimo że podnoszą poziom życia ich rodziny, płacą za to wysoką cenę, która często jest osłabieniem więzi rodzinnych, a niekiedy nawet rozpadem małżeństwa. Obok ubóstwa materialnego nie sposób nie zauważyć ubóstwa dotykającego duchowej sfery życia naszego społeczeństwa. Dotyczy ono ludzi zagubionych, pokrzywdzonych, opuszczonych i upadłych moralnie. Należą do tej grupy także rzesze alkoholików, narkomanów czy choćby pracoholików. Ludzie ci, nie widząc często wyjścia ze swoich skomplikowanych sytuacji życiowych, tracą wszelką nadzieję. Duży procent tej grupy ubogich stanowią coraz częściej ludzie młodzi. Niestety, taki właśnie jest trend w całym dzisiejszym świecie. Mimo postępu technicznoekonomicznego istnieje niebezpieczeństwo, że ubóstwo przybierze gigantyczne formy. Dlatego też walka z uwłaczającą ludzkiej godności biedą oraz cierpieniem i upokorzeniem z niej wypływającym jest dzisiaj jedną z form apostolstwa, staje się niejako misją Kościoła. Tak pojęta „opcja na rzecz ubogich” mimo że jest powołaniem całej wspólnoty Kościoła, dotyczy również każdego nas. Powinna mobilizować nas do budzenia ludzkich sumień wobec ubogich i do dawania świadectwa służby bliźniemu. Zachęca nas do konkretnego działania w najbliższym środowisku, w swoim mieście czy osiedlu. Taką drogę „przywracania nadziei” pokazał nam Chrystus, który nie tylko zachęcał do otwierania serc na innych, ale przede wszystkim dawał przykład swoim życiem i działaniem. Jego misja polegała na miłości do nieprzyjaciół, trosce o nich, pocieszaniu załamanych, ratowaniu zagubionych, uzdrawianiu chorych oraz głoszeniu każdemu, że Bóg go kocha i chce być blisko niego. Przywracając nadzieję ubogim, naśladujemy więc samego Jezusa i tak jak On idziemy przez życie, dobrze czyniąc. Ks. Andrzej Sudoł, SCJ 4 JAKO WOLONTARIUSZE CARITASU - PRAGNIEMY PRZYWRACAĆ NADZIEJĘ UBOGIM! Jezus Chrystus ukazał, że człowiek nie tylko doświadcza i „dostępuje” miłosierdzia Boga samego, ale także jest powołany do tego, ażeby sam „czynił” miłosierdzie drugim. Jan Paweł II Caritas jest to organizacja dobroczynna działająca w Kościele katolickim, która została powołana na przełomie XIX i XX wieku. W obecnych czasach swoją działalność w dużej mierze opiera na wolontariacie ludzi świeckich. „Wolontariat przeżywany w jego prawdzie jako bezinteresowne służenie ludziom, zwłaszcza najbardziej potrzebującym (…), należy określić jako ważny wyraz apostolstwa, w którym świeccy mężczyźni i kobiety pełnią rolę pierwszoplanową” (Christifideles laici, 41). Parafialny Zespół Caritas jest to grupa ludzi otwartych na potrzeby drugiego człowieka i na jego obecność w życiu każdego z nas. Pomoc świadczona przez Zespół powinna obejmować tych, którzy znajdują się w trudnym położeniu materialnym, zdrowotnym, jak również duchowym. Powinna ona w sposób szczególny dotyczyć rodzin wielodzietnych i niepełnych, dzieci i młodzieży, ludzi starszych i samotnych, bezrobotnych oraz bezdomnych. Zespół Caritas przy Parafii Dobrego Pasterza w Lublinie został powołany przez naszego Proboszcza, księdza Floriana Grucę w lutym 2004 roku. Powołując tę grupę ludzi do pracy dla dobra naszej wspólnoty parafialnej, ksiądz Proboszcz kierował się ich gotowością do poświęcenia czasu dla innych, dobrą wolą, ich możliwościami osobowymi i zawodowymi do tego, aby służyć drugiemu człowiekowi. Bo praca w tym Zespole to przede wszystkim służba Bogu i bliźniemu. W nim nie ma miejsca ani czasu na zdobywanie uznania czy awansu społecznego. Dla wolontariuszy naszego Zespołu Caritas bycie dla innych jest szkołą uczenia się przechodzenia od „brać” do „dawać” siebie innym. Uczestnictwo w tym Bożym dziele uczy nas pokory i wyciszenia, aby usłyszeć Boga, przemawiającego w ciszy naszych serc i otwierającego je na potrzeby drugiego człowieka. To do nas, wolontariuszy, należy poszukiwanie tych, którzy potrzebują obecności drugiego człowieka, jego dobrej woli, dobroci serca i rąk chętnych do pracy. Chrystus idzie przez człowieka. Dlatego trzeba ciągle uczyć się otwierać na Jego obecność w naszym życiu, aby mógł posłużyć się nami dla dobra innych. Przewodniczącym naszego Zespołu z urzędu jest Proboszcz Parafii Dobrego Pasterza – ksiądz Florian Gruca. Ponadto w skład Zespołu wchodzi około 15 osób stałego wolontariatu i nauczyciele, mieszkający na terenie naszej parafii. W obrębie Zespołu zostały wyodrębnione dwa podzespoły: 1. Zespół Zbierania i Dystrybucji Darów, któremu przewodniczy pani Barbara Bulicz 2. Zespół Wyrównywania Zaległości w Nauce, któremu przewodniczy pani Ewa Woźniacka. Do zadań pierwszego zespołu należy zbiórka darów materialnych, która odbywa się w ośmiu sklepach, znajdujących się głównie na terenie naszej parafii, następnie sortowanie i rozdzielanie tych darów na poszczególne rodziny i osoby potrzebujące pomocy materialnej. Z okazji Świąt Bożego Narodzenia zbieramy produkty spożywcze, czystościowe, zabawki i upominki pod choinkę dla dzieci, słodycze, artykuły szkolne i to wszystko, co z dobroci swych serc ofiarowują nam ludzie. Podobny charakter ma zbiórka darów przed Świętami Wielkanocnymi. Na Święta Bożego Narodzenia 2005 roku przygotowano i rozdzielono około 100 paczek. Do prac tego zespołu należy również sprzedaż świeczek Caritasu w okresie Adwentu, zniczy nagrobnych oraz chlebków wielkanocnych. Ponadto, na terenie naszej parafii organizowany jest Dziecięcy Dzień Radości. Również i z tej okazji zbierane są dary w poszczególnych sklepach, które następnie rozdzielane są na ten radosny festyn i na „Wakacje z Bogiem”. Pieniądze uzyskane z loterii, ze sprzedaży kiełbasek i słodyczy przeznaczane są na letni wypoczynek ubogich dzieci z naszej parafii. Tak wielka praca może być wykonana dzięki czynnej pomocy członków innych Apostolatów działających na terenie naszej parafii, za co Parafialny Zespół Caritas jest bardzo wdzięczny. Praca Zespołu Wyrównywania Zaległości w Nauce polega na wyszukiwaniu dzieci z naszej parafii, którym jest niezbędna pomoc nauczycielska w uzupełnianiu i korygowaniu ich poziomu wiedzy. Tutaj należą się gorące podziękowania głównie nauczycielom, w liczbie około 15 osób, którzy nie szczędząc swojego czasu, podjęli się tego zadania. Zajęcia te są bezpłatne, a nauczycielami są nasi wolontariusze. Należy jeszcze zaznaczyć, że bardzo ważną działalnością dla naszego Zespołu i wspólnoty parafialnej jest pomoc, jaką ofiarowuje pani mecenas Elżbieta Zimecka, również na zasadzie wolontariatu, która udziela porad prawnych w pierwszy i trzeci czwartek każdego miesiąca od godziny 17.00 do 18.00. Zapytajmy więc, „ … czy warto zmagać się o godność człowieka, o wolność, o sprawiedliwość? Czy nie lepiej w tym morzu nieuczciwości, korupcji, kłamstw, niewierności i zdrad poddać się, wyłączyć swoje sumienie, nie krępować się wymaganiami trudnej Ewangelii, byle tylko spokojniej i łatwiej żyć, troszczyć się tylko lub prawie wyłącznie o siebie i swoich, wymagać od innych, a nie od siebie?” (List pasterski Metropolity Krakowskiego przed pielgrzymką Jana Pawła II do Ojczyzny w 2002 roku). Uczmy się rozpoznawać Boga w drugim człowieku, sponiewieranym tak bardzo często przez trudne warunki materialne, przez bezrobocie, bezdomność, przez brak naszej dobrej woli, a przede wszystkim – przez brak kochających serc. Na koniec warto zacytować tu słowa księdza Jana Twardowskiego: „Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą” - i dodajmy - Spieszmy się kochać, bo sami tak szybko odchodzimy! Elżbieta Mańkowska 5 ZESPÓŁ DS. BEZROBOTNYCH Od marca 2002 roku na terenie naszej parafii istnieje Zespół do Spraw Bezrobotnych. Współtwórcy tej grupy parafialnej zgodzili się udzielić nam krótkiego wywiadu. Jakie są główne cele Zespołu ds. Bezrobotnych? Pani Jadwiga Gach: Naszym głównym celem jest pomoc tym, którzy poszukują pracy, którzy ze względu na jej brak czują się zagubieni, osamotnieni, często nawet zrozpaczeni. Dobrze wiemy, że tam, gdzie jest bezrobocie i brak środków do życia, nie wszyscy radzą sobie z tym problemem. Czasami dochodzi do naprawdę dramatycznych sytuacji. My chcemy temu zaradzić. Pragniemy ofiarować wsparcie wszechstronne. Oczywiście, celem naszego działania jest przede wszystkim pomoc w szukaniu konkretnej pracy. Dysponujemy różnymi ofertami pracy. Jeżeli ktoś jest zainteresowany, może tutaj przyjść i poszukać czegoś dla siebie. Pani Barbara Korniak: Z zawodu jestem psychologiem i z racji wykonywanej pracy staram się objąć opieką psychologiczną osoby, które się zgłaszają. Co przez to rozumiem? Jest to rozmowa podtrzymująca na duchu, udzielenie porady odnośnie do sytuacji życiowej, wyjaśnienie pewnych mechanizmów. Uważam, że bardzo ważną rzeczą byłoby utworzenie Klubu Pracy. Byłam już w tym celu w Urzędzie Pracy i wkrótce będziemy rozmawiać na ten temat z księdzem proboszczem. Jak wygląda dyżur? Pan Aleksander Wójtowicz: W każdą środę, po Mszy św., w godz. 19:00 - 20:00 pełnimy dyżur w kancelarii parafialnej. Każdy, zarówno bezrobotny, jak i oferujący pracę, może się do nas w tym czasie zgłosić. Po wypełnieniu ankiet, których mamy dwa rodzaje (dla bezrobotnych i oferujących pracę), staramy się w odpowiedni sposób pomóc. Takie wywiady pomagają nam zorientować się w problemie i mu zaradzić. Ilu bezrobotnych jest w naszej parafii? Pani Jadwiga Gach: Do naszego zespołu zgłosiło się już około 80 osób w różnym wieku i z różnym wykształceniem. Za wszelką cenę staramy się, aby ich umiejętności i możliwości zostały zagospodarowane. Pragniemy, aby osoby te przez pomoc w znalezieniu pracy poczuły się dowartościowane. Czy oprócz pomocy w poszukiwaniach pracy, staracie się Państwo w inny sposób pomagać tym osobom? Czy organizowane są dodatkowe szkolenia? Pani Jadwiga Gach: Tak. Oprócz poszukiwania miejsc pracy udzielamy także pomocy w kwestiach formalnych. Staramy się służyć dobrą radą, udzielamy instrukcji, jak napisać CV czy list motywacyjny, jak przygotować się do rozmowy kwalifikacyjnej oraz ułatwiamy kontakt z różnymi instytucjami, wspierającymi nasze działania, np. z pracownikami Biura Consultor. W jaki sposób parafianie bezrobotnym naszej parafii? mogą pomóc Pani Jadwiga Gach: Społeczność parafialna w różny sposób może nam pomóc i przyczynić się do zmniejszenia bezrobocia na terenie naszej parafii i nie tylko. W kościele, pod chórem jest puszka, do której, w miarę możliwości, można składać ofiary pieniężne. Początkowo, ofiarowane pieniądze były dzielone pomiędzy najbardziej potrzebujących. W praktyce okazało się jednak, że suma przypadająca na jedną osobę jest mała i w niewielki sposób mogłaby pomóc. Po konsultacji z księdzem proboszczem zdecydowaliśmy, że pieniądze te będą wykorzystane okazjonalnie na zakup niezbędnych produktów dla rodzin będących w trudnej sytuacji materialnej. Innym sposobem pomocy jest składanie ofert pracy, tu, do naszego Zespołu. Może to być zarówno praca okresowa, sezonowa, jak i stała. Jeżeli ktoś pragnie złożyć konkretną ofertę, serdecznie zapraszamy we środy podczas naszych dyżurów. Serdecznie dziękujemy za poświęcony czas i rozmowę. Dorota Kowalczyk Małgorzata Kruszyńska 6 ŚWIĘTO OFIAROWANIA PAŃSKIEGO (2 LUTY) – DNIEM ŻYCIA KONSEKROWANEGO Coroczne święto Ofiarowania Pańskiego jest od dziesięciu lat, z woli papieża Jana Pawła II, również Światowym Dniem Życia Konsekrowanego. To bowiem, co wydarzyło się w świątyni jerozolimskiej po narodzeniu Chrystusa, kiedy Maryja i Józef ofiarowali Dziecię Jezus Bogu, stanowi „(…) wymowną ikonę oddania własnego życia dla tych, którzy powołani są, aby odtworzyć w Kościele i świecie poprzez rady ewangeliczne «charakterystyczne przymioty Jezusa, dziewictwo, ubóstwo i posłuszeństwo»” (Vita consecrata, nr 1). Życie konsekrowane jest stałą formą poświęcenia się Bogu i Kościołowi w stanie dziewic i wdów, przez życie pustelnicze (eremici), w instytutach życia konsekrowanego (zakonach, zgromadzeniach zakonnych i instytutach świeckich) oraz stowarzyszeniach życia apostolskiego. Praktykowanie ślubowanych rad ewangelicznych, zwłaszcza czystości, ubóstwa i posłuszeństwa, jest osią życia konsekrowanego. Ślub czystości wskazuje na wybór Chrystusa przy dobrowolnej rezygnacji z małżeństwa. Ślub ubóstwa jest odpowiedzią na materialistyczną żądzę posiadania dóbr doczesnych i niedostrzeganie potrzeb ludzi potrzebujących, cierpiących i słabych (por. Vita consecrata, nr 89). Ślub posłuszeństwa zaś podkreśla wartość wolności i szacunku dla osoby ludzkiej na wzór Chrystusa, który całkowicie był posłuszny Ojcu (por. Vita consecrata, nr 91). Rady ewangeliczne są proponowane wszystkim uczniom Chrystusa. W szczególny jednak sposób obowiązują tych, którzy przez złożone śluby chcą doskonale naśladować swojego Pana. Dlatego: „Życie konsekrowane znajduje się w samym centrum życia Kościoła jako element o decydującym znaczeniu dla jego misji, ponieważ wyraża najgłębszą istotę powołania chrześcijańskiego (…). Życie konsekrowane nie tylko w przeszłości było pomocą i oparciem dla Kościoła, ale stanowi cenny i nieodzowny dar także dla teraźniejszości i przyszłości Ludu Bożego, ponieważ jest głęboko zespolone z jego życiem, jego świętością i misją” (Vita consecrata, nr 3). Mówiąc ogólnie, życie konsekrowane wzrastało w historii Kościoła po to, aby w wielości charyzmatów mu służyć. Każda forma konsekracji ewangelicznej ma do spełnienia własne zadanie. Między innymi, Zgromadzenie Księży Najświętszego Serca Jezusowego (Sercanie) wpisuje się w tę cudowną panoramę z charyzmatem miłości i wynagrodzenia Bożemu Sercu, pozostawionym jego duchowym synom. Zadaniem sercanów jest budowanie królestwa Serca Jezusowego w duszach i społeczeństwach w celu wypracowania sprawiedliwych struktur politycznych, społecznych oraz ekonomicznych opierających się na katolickiej nauce społecznej Kościoła; głoszenie Bożej miłości na dalekich misjach; angażowanie się w pracę rekolekcyjno-misyjną w kraju; przyczynianie się do pomnażania kultury chrześcijańskiej przez pracę na uniwersytetach oraz w innych sektorach pracy intelektualnowychowawczej; prowadzenie duszpasterstwa parafialnego, szczególnie tam, gdzie wymagają tego specyficzne okoliczności funkcjonowania Kościoła. Wspólnota sercanów mieszkająca w tutejszym domu zakonnym podejmuje wszystkie te formy działalności, aby odpowiedzieć na potrzeby Kościoła powszechnego i lubelskiego, a także współczesnego świata. Ewangeliczny styl jej życia, a także bezpośrednie zaangażowanie w liczne sektory pracy apostolskiej stają się również dla całej wspólnoty parafialnej wymowną ikoną obecności Chrystusa pomiędzy swoim ludem, pomimo ludzkich ułomności i ograniczeń tych, których On sam powołał i uczynił swoimi przyjaciółmi. ks. Eugeniusz Ziemann SCJ 7 ŚWIATOWY DZIEŃ CHOREGO (11 LUTY – NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY Z LOURDES) Niepokalana Dziewica objawiła się Bernadecie Soubirous w roku 1858 w Lourdes, we Francji. Treścią orędzia Maryi jest wezwanie grzeszników do nawrócenia, a całego Kościoła do modlitwy i pokuty. Lourdes stało się miejscem promieniującym na cały świat duchem miłości, zwłaszcza względem chorych i ubogich. Wierni wypraszają tam liczne łaski i uzdrowienia dzięki wstawiennictwu Matki Najświętszej. Łączmy się w tym dniu w modlitwie w intencji wszystkich chorych w naszej parafii. Moc w słabości Biały obrus, krzyż, dwie świece i uśmiechnięta twarz, częstokroć naznaczona śladami upływającego czasu, bądź dźwigająca na sobie znamię tajemnicy cierpienia ukrytego pod ciepłym spojrzeniem. Pierwszopiątkowe odwiedziny osób chorych i starszych to czas, w którym Jezus spotyka się z tymi, których pragnie umocnić swoją łaską. To spotkanie, w którym słabość fizyczna bardzo często przyczynia się do tego, by duch ludzki wzmocnił się mocą Chrystusowej obecności i zbliżył się do Niego. Pełne nadziei i optymizmu jest również to, że ludzie starsi i schorowani nie lękają się już wizyty księdza. Odchodzi już chyba w zapomnienie błędne spojrzenie jakoby przyjście księdza równało się z niechybnym przejściem człowieka do Domu Ojca. Jezus tak jak za swego ziemskiego życia, gdy przemierzał krainę Galilei, Samarii czy Judei, by uzdrawiać chorych i cierpiących, tak i dzisiaj przemierza miejskie osiedla czy wiejskie drogi, by nieść ludziom uzdrowienie ciała i duszy. Przybycie księdza winno więc być podszyte nie lękiem, lecz nadzieją, że Chrystus – Lekarz ciała i duszy napełni serce człowieka siłą, która pozwoli pokonać cierpienie i ból, jeśli nie fizyczny, to ten duchowy, który jest często o wiele trudniejszy do zniesienia. Dla mnie, młodego księdza jest to ponadto niesamowita lekcja życia. Lekcja, która uczy mnie pokory względem osób dźwigających na swych barkach krzyż choroby lub samotności. Bardzo często przy okazji takiego spotkania, w obliczu ludzkiego cierpienia, wszelkie słowa są zbyt małe, by zostały wypowiedziane. Ale te spotkania uczą mnie jeszcze jednego. Ludzie, którzy karmią się Ciałem Jezusa Chrystusa pełni są przedziwnego, wewnętrznego pokoju. Często potrafią tą głęboką radością zarazić innych, którym troski codzienności próbują odebrać ową radość. Uczmy się od tych ludzi przeżywania swego życia z Chrystusem i pamiętajmy, że jest On najbliżej nas właśnie wtedy, gdy jesteśmy słabi, i że właśnie wtedy chce nas swą mocą podźwignąć. Nie lękajmy się Chrystusa, który chce być naszą mocą. Ks. Bartłomiej Król, SCJ 8 GOŚCIE Z FILIPIN Wywiad z Vincentem Sri Herimanto i Johnem i pogodzenia się nawzajem. Trzeba bowiem przebaczyć Karlem Cabaluna, księżmi Sercanami, pracującymi wszystko, aby potem umieć życzyć z serca. Chciałbym na Filipinach, którzy ostatnio odwiedzili naszą kiedyś wprowadzić ten zwyczaj na Filipinach. parafię. To jest Wasza pierwsza wizyta w Polsce. Jakie jest Wasze ogólne wrażenie o naszym kraju? Ks. John Karl: Porównując do mojego kraju, Polska to bardzo bezpieczny i spokojny kraj. Mimo że jestem obcokrajowcem, wszędzie czułem się bezpiecznie i dobrze. To piękny kraj, w którym żyją dobrzy ludzie. Zachwyciło mnie bogactwo waszej kultury i tradycji. Polska jest szybko rozwijającym się krajem. Czy to prawda, że Księża zobaczyli śnieg po raz pierwszy i zetknęli się z prawdziwą zimą dopiero w Polsce? Ks. John Karl: Jeśli chodzi o mnie, to tak. Pierwszy raz w moim życiu zobaczyłem śnieg właśnie tutaj. Skakałem z radości, gdy pierwszy raz chodziłem po nim i wziąłem go do rąk. Było go tak wiele w Stadnikach, gdzie odwiedziliśmy seminarium. Jest zimny, nawet bardzo zimny. Zima też jest mroźna. To zimno jednak jest równoważone przez gorące przywitanie i gościnność naszych zakonnych współbraci i wszystkich, których odwiedzamy. Także tutaj w Lublinie. To ludzie o gorących sercach. Ks. Vincent: Ja już widziałem śnieg w USA, kilka lat temu, gdzie uczyłem się języka angielskiego. Ale prawdziwej zimy doświadczam dopiero tutaj. Mam nadzieję, że nie będę tęsknił za śniegiem na Filipinach. Czy podobały się Wam polskie święta? Ks. Vincent: Zawsze marzyłem o „białych świętach”. Było też wspaniale celebrować tutaj pasterkę. Mimo że nie rozumiemy języka, czuliśmy tę podniosłą atmosferę. Na mnie zrobiło wrażenie to, że widziałem tyle ludzi w kościele, nie tylko w pierwszy, ale i w drugi dzień świąt. Byli również młodzi i dzieci. Niezapomniane są też wasze piękne pieśni. Ks. John Karl: Święta w Polsce mają szczególny charakter. Czułem się tutaj we wspólnocie jak między swoimi. Najbardziej podobał mi się wasz zwyczaj łamania opłatka w Wigilię. Wszyscy łamali się opłatkiem, zanim usiedli do wieczerzy. To wspaniała okazja do przebaczenia Czy mieliście okazję zwiedzić Lublin i odwiedzić inne ciekawe miejsca w Polsce? Ks. Vincent: Tak, to była krótka, ale intensywna wizyta. Mieliśmy okazję być dwa dni w Warszawie, a potem spędziliśmy święta tutaj w Lublinie. Byliśmy na zamku, na KUL, w katedrze i dużo spacerowaliśmy po Starym Mieście. Potem pojechaliśmy do naszego sercańskiego seminarium w Stadnikach i do nowicjatu. W obu domach formacyjnych spotkaliśmy studentów i nowicjuszy, przyszłych sercanów. Byliśmy również w Krakowie i Wadowicach. Na koniec naszego pobytu odwiedziliśmy rodziny polskich misjonarzy pracujących na Filipinach. Dziękuję za rozmowę. Życzę szczęśliwego powrotu do Rzymu i powodzenia w dalszych studiach. Niech będzie to błogosławiony czas i dobre przygotowanie do dalszej pracy na Filipinach. Rozmawiał ks. Andrzej Sudoł, SCJ 9 WILKI cześć I ks. Józef Lach SCJ Wstawał mroźny lutowy dzień. Gospodarujący na kilku hektarach ziemi gospodarz kończył obrządek bydła. Mimo podeszłego już wieku, trzymał się jeszcze dość krzepko, a jego ruchy znamionowały ukryty wrodzony optymizm i wewnętrzną równowagę. Z gospodarską czułością pogładził łeb konia, który chrupał zadany mu obrok, dorzucił słomy pod cztery pięknie utrzymane łaciate krowy i wyszedł z obory. Na podwórzu nie mógł pominąć wiernego psa Reksa, który zresztą nauczony wieloletnim doświadczeniem, wyraźnie oczekiwał łagodnego słowa i tarmoszenia za uszami, co bardzo lubił i czego domagał się zawsze natarczywym szczekaniem. Pewnie było ta jakimś dziwactwem pana Franciszka – bo tak miał na imię gospodarz – albo kwestią jakiegoś szczególnego upodobania, ale odkąd sąsiedzi pamiętali, każdy jego pies tak właśnie się wabił i tyle. Gospodarz otrzepał chodaki ze śniegu i wszedł do domu. Poszedł do łazienki by się umyć i przebrać, gdy tymczasem żona przygotowywała im obojgu śniadanie. Po intensywnym zapachu napełniającym izbę nietrudno mu było się domyślić, że będzie to jajecznica na szynce. Żyli tu na lubelskiej wsi i pracowali sami, bo trójka ich dzieci, ukończywszy studia, wyruszyła w świat szukać miejsca do życia dla siebie i swych dzieci. Dzisiaj, wyjątkowo nie jedli śniadania w kuchni. W pokoju stół zasłany już był czystym i wyprasowanym obrusem. W kącie izby stała jeszcze choinka, ale po zrudziałych już gdzieniegdzie szpilkach można było wywnioskować, iż od świąt Bożego Narodzenia musiało upłynąć sporo czasu. Ten domysł okazał się słuszny, bo gospodarz, przechodząc z kuchni do pokoju, zatrzymał się przed wiszącym na framudze drzwi kartkowym kalendarzem i zerwał z niego kartkę. Karta była czerwona i oznajmiała, że rozpoczął się nowy dzień, mianowicie 2 lutego – święto Matki Boskiej Gromnicznej. Po chwili oboje odświętnie ubrani gospodarze zasiedli do śniadania. Wyczuwało się jakiś specyficzny, świąteczny nastrój, który pogłębiała jeszcze płonąca przed wiszącym na przeciwległej ścianie obrazem Matki Bożej lampka. Na obrazie Matka Boża płonącą gromnicą powstrzymywała watahę wilków, skradającą się do ludzkich siedzib. Śniadanie spożywali prawie w całkowitym milczeniu. Raz tylko czy dwa mąż zwrócił się do żony z pytaniem, które równie dobrze można by określić jako stwierdzenie: - Wieczorem rozbierzemy choinkę? - Wieczorem – odpowiedziała żona. – Niech jeszcze postoi przez ten dzień, jak chce tradycja. Po śniadaniu żona wyszła pozmywać naczynia, a potem zaczęła się szykować do wyjścia do kościoła. Mąż został w pokoju, wyjął z komody książeczkę do nabożeństwa, ukląkł przed obrazem Matki Boskiej Gromnicznej i zaczął się modlić. Nie modlił się w ten sposób codziennie, ale w to maryjne święto czynił tak od wielu już lat. Przed dziesiątą wyszli oboje do kościoła. Mieszkali blisko, więc 10 potrzebowali kilku minut, by się tam dostać, zresztą nawet z krańców wsi nie było do kościoła daleko. Ta leżąca obok Gościeradowa w powiecie Kraśnickim wioska nigdy nie była duża, a spacyfikowana przez hitlerowców podczas II wojny światowej, w święto Matki Boskiej Gromnicznej, przez czas jakiś prawie nie istniała, aż powstała z pogorzelisk wysiłkiem jej mieszkańców. Po Mszy św. wszyscy mieszkańcy zebrali się przed pomnikiem ofiar tamtej masakry. Wokół cokołu, na którym osadzony jest sporządzony z łusek pocisków artyleryjskich krzyż, płonęły znicze. Mimo zimowej pory ludzie składali świeże kwiaty; najokazalszy bukiet tkwił w wazonie, który wykonany został z korpusu potężnego kalibru miny moździerzowej. Przemówił proboszcz, wspominając o okropnościach wojny, która i tu, w ich parafii, pochłonęła tak wiele ofiar. A o liczbie i wieku tych pomordowanych mówiły cztery tablice, po pięćdziesiąt nazwisk każda, z wyrytymi na nich nazwiskami i wiekiem: od jednorocznego dziecka po sędziwego starca. Te tablice to historyczny zapis faktów, które miały tu miejsce. Takich faktów pełne są historyczne archiwa, które żółkną i butwieją, stając się rejestrem cyfr pomordowanych, ale nie ma w nich krzyku, zapachu spalenizny i parującej w mroźnym powietrzu krwi. Nie ma w nich okropnego, zwierzęcego strachu ludzi, stojących nad dołem śmierci; nie rozlega się z nich nieludzkie wycie matek, które patrzą na bestialskie zabijanie ich dzieci, aż kula czy bagnet oprawcy nie skrócił jej własnej męki. Ksiądz nie nawoływał stojących wokół pomnika swych parafian do zachowania pamięci o tym, co się tu wydarzyło, bo nie było to potrzebne. Ich zgromadzenie najlepiej o tym świadczyło, że pamiętają i przekazują młodszym tę pamięć. Ci odziedziczą na szczęście już tylko pamięć historyczną, skłaniającą zarówno do modlitwy za ofiary, a także za oprawców. Ci, którzy przeżyli ten pamiętny dzień 2 lutego, przechowują w pamięci tak upiorne dziedzictwo, że nawet ksiądz nie ośmieliłby się ich zapytać, czy modlą się za swych oprawców i katów ich najbliższych. Pan Franciszek modlił się potem wraz ze wszystkimi na cmentarzu, gdzie spoczywali przewiezieni w późniejszym czasie z miejsca kaźni męczennicy. W wypominkach polecali ich dusze Bogu, prosząc by im zechciał policzyć mękę tamtego strasznego dnia za męki czyśćcowe, i za wstawiennictwem Matki Bożej Gromnicznej, otworzył im niebo. Jednakże święto Matki Boskiej Gromnicznej jest dla Pana Franciszka dniem wdzięczności dla Bogurodzicy za ocalenie mu życia tamtego lutowego dnia 1943 roku. Minęło już sporo lat, jest już starym człowiekiem, a przecież każdego roku jakby na nowo rozgrywa się w jego sercu i umyśle tamta historia i znów przeżywa ją w sercu tak mocno i wyraźnie, jak tamten dwunastoletni Franek. Był to czas walki na śmierć i życie. W Puszczy Sandomierskiej i w Lasach Janowskich operowały grupy partyzantów, które walczyły z okupantem i starały się w miarę swoich sił chronić cywilną polską ludność, zwalczając mniejsze oddziały żandarmerii i policji, a także likwidować konfidentów i szczególnie „sławnych” z okrucieństw wobec Polaków niektórych komendantów posterunków niemieckich. Po takim zamachu ze strony 11 polskiej, przychodził odwet ze strony niemieckiej i rzeka krwi płynęła coraz obfitszym strumieniem. Zawodziły tu wszelkie rachunki, bo mimo wielkich ofiar naród musiał się bronić przed bezwzględną eksterminacją; musiał pokazać, że ma prawo żyć na ziemi swych ojców. Któregoś zimowego dnia partyzanci ostrzelali na drodze pod Kraśnikiem niemiecki samochód. Zginęło kilku Niemców, a zanim dotarła odsiecz, zamachowcy odeszli w las. Ludzie z okolicznych wsi czekali trwożliwie na zemstę Niemców. Na kogo padnie los. I los padł na wieś Szczecyn – rodzinną wieś Franka. Przed świtem, w zimowej ciemności, która nie zamierzała stać się jeszcze nawet szarością lutowego dnia, karny korpus ekspedycyjny złożony z Niemców i Ukraińców, opasał śpiącą i niczego nie podejrzewającą wieś śmiertelnym kordonem. Potem z górującego nad wsią kamieniołomu posypały się na śpiące drewniany chaty, stodoły i obory sznury kolorowych pocisków. Wyglądały niewinnie i pięknie i ktoś, kto widział je po raz pierwszy mógłby pomyśleć, że wystrzelono je na zakończenie okresu Bożego Narodzenia, bo dzień, w którym się to dziać zaczęło, był świętem Matki Bożej Gromnicznej; ostatnim dniem śpiewania kolęd, choinki i Bożonarodzeniowej radości. Kiedy smugi kolorowych koralików dotarły do celu, na ścianach i strzechach domostw poczęły skakać ogniste języki, pojawiły się smugi dymu i nagle potężne słupy ognia i dymu buchnęły pod nieruchome, ołowiane niebo. Prawie jednocześnie w domach buchnął w niebo przeraźliwy krzyk ludzi, którzy wypadali przed domy jak stali, a zorientowawszy się co się dzieje wbiegali do domów, by porwać dzieci i co cenniejsze rzeczy. W jednej chwili powietrze zaczęło drżeć od przeraźliwego ryku palącego się w oborach bydła, kwiczały w chlewach świnie, wyły psy, a przez to wszystko jak trzaskanie z bicza rozlegały się strzały karabinowe i powalały na ziemię tych, którzy próbowali uciekać przez ośnieżone pola w stronę lasu. Widoczni na białej płaszczyźnie ludzie padali rażeni kulami, szamotali się przez chwilę w śmiertelnych drgawkach niczym trafione na polowaniu sarny i nieruchomieli w kałużach zakrzepłej krwi. We wsi zaroiło się od Niemców i Ukraińców, którzy pojawiali się na podwórzach i zganiali ludzi na plac. Franek wraz ze zbitym w ciasną gromadkę rodzeństwem patrzył jak do szarpiącego się na łańcuchu i ujadającego na napastników Reksia podszedł jeden z nich. Sucho trzasnął pistoletowy wystrzał, pies zaskowyczał przeraźliwie i umilkł. Chłopiec patrzył na to szeroko rozwartymi oczami, aż dopiero ostry wrzask w niezrozumiałym języku zmusił go do ruszenia z miejsca wraz z innymi. Matka starała się otoczyć ramionami całą swoją gromadkę chcąc wierzyć, że jej miłość może ochronić dzieci przed tymi, którzy nie znali miłosierdzia. Ukrainiec w mundurze esesmana gnał przed sobą całą rodzinę Franka, do której został dołączony próbujący się bezskutecznie ukryć ojciec. Esesman rozdawał razy na prawo i lewo, ale to mu nie wystarczyło. W pewnym momencie strzelił w plecy Jasiowi, młodszemu bratu Franka. Chłopiec krzyknął i potknął się, ale w tej samej chwili zbrodniarz poderwał go za kołnierz i wymierzył mu kopniaka, po którym Jasio już nie podniósł się z ziemi. W chwilę później podobnie zrobił ze starszą ich siostrą Marysią. Ofiar przybywało bardzo szybko. Postrzeleni ludzie wili się w mękach. Ciężko ranna Marysia doczołgała się do leżącego w czerwonym od krwi śniegu młodszego brata. Nie myślała o sobie, chciała mu zastąpić matkę, którą z resztą dzieci Ukrainiec pogonił dalej. Objęła go za szyję i tak trwali razem w oczekiwaniu śmierci. Męka rodzeństwa wzmagała się, a śmierć nie nadchodziła. Esesman celowo strzelał w nerki lub w kręgosłup po to, by życie uchodziło z ofiary bardzo wolno, a on mógł napawać się widokiem męczarni swoich ofiar. Nawet mordujący ramię w ramię z Ukraińcami Niemcy nie mogli znieść widoku tego niesłychanego bestialstwa. Jeden z nich podszedł do leżącego na drodze i wijącego się jak robak z bólu brata Marysi i końcem buta uniósł jego głowę, wymierzył z pistoletu, padł strzał i jasna głowa chłopca opadła na ramiona trzymającej go siostry. Zaraz potem padł następny strzał „litości” i oboje rodzeństwo, splecione wciąż ramionami, zastygało w zimnie lutowego poranka. Ciąg dalszy w następnym numerze. 12 RUCH FOCOLARI Ruch Focolari powstał we Włoszech, w Trydencie, w czasie drugiej wojny światowej. W sytuacji chaosu, nienawiści, zagrożenia życia, wokół założycielki, Chiary Lubich (urodzonej w 1920 roku) zgromadziła się grupa dziewcząt pragnących żyć wspólnie według zasad miłości, nawet gdyby to oznaczało oddanie życia za siebie nawzajem. Dziewczęta zamieszkały razem, co dało początek pierwszej wspólnocie życia konsekrowanego focolare, co znaczy po włosku „ognisko domowe”, od początku dążącej do ewangelicznej odnowy. Ruch szybko się rozszerzał, obok gałęzi żeńskiej powstały wspólnoty męskie. Obecnie Ruch Focolari zrzesza też małżonków, dzieci i młodzież, utworzyły się również wspólnoty kapłanów diecezjalnych. Od 1962 to stowarzyszenie wiernych nosi nazwę Dzieło Maryi. Dąży przede wszystkim do ożywienia ducha jedności pomiędzy swoimi członkami, w Kościele, a także do rozpalenia ducha dialogu z innymi religiami czy z niewierzącymi. Od początku działa w oparciu o aprobatę Kościoła, silnie akcentuje jedność z hierarchią. Zachętę do realizacji swego celu członkowie ruchu czerpią z modlitwy Chrystusa, który w wieczerniku prosił Ojca za swoimi uczniami, „aby byli jedno”. Do dziś Ruch Focolari bardzo się rozrósł, jest obecny w wielu krajach na wszystkich kontynentach, od wielu lat rozwija się też w Polsce. W Lublinie znajduje się zarówno Focolare żeńskie, jak i męskie. Spotkania formacyjne odbywają się regularnie, zarówno dla wszystkich członków wspólnoty, jak też dla poszczególnych jej gałęzi. Pomocą do realizacji ducha jedności w rodzinach są tzw. kręgi rodzin. Krąg tworzy kilka lub kilkanaście rodzin. Jesteśmy członkami jednego z nich. Spotykamy się zazwyczaj co miesiąc, a miejscem spotkania są po prostu nasze domy. Ponieważ podstawą jedności w rodzinie jest jedność między małżonkami, która ma promieniować i rozszerzać się na wszystkich członków rodziny, to przede wszystkim małżonkowie pogłębiają znajomość duchowości Dzieła Maryi na spotkaniach kręgu. Czynią to w oparciu o słowa Pisma Świętego, komentarze Chiary Lubich lub innych odpowiedzialnych Dzieła Maryi, zwłaszcza głęboko znających problemy życia rodzinnego. Dzielimy się też swoimi doświadczeniami w realizacji zasad miłości i jedności w naszych rodzinach, w pracy, w sąsiedztwie. Więzy pomiędzy sobą i naszymi rodzinami zacieśniamy również w inny sposób: latem poprzez wspólne wyjazdy za miasto, w okresie Bożego Narodzenia poprzez wspólne śpiewanie kolęd. Staramy się okazywać sobie pomoc i modlić się za siebie w momentach radosnych i trudnych dla naszych rodzin. W ten sposób mobilizujemy się do ciągłej odnowy, zgodnej z Ewangelią, do takiego życia, w którym najważniejszy w rodzinie jest Jezus, który obiecał, że będzie obecny tam, gdzie dwaj albo trzej zgromadzą się w Jego Imię. Zofia i Andrzej Dobrowolscy POMYSŁ NA FERIE Jeśli masz ochotę spędzić ferie inaczej niż przed telewizorem, zobaczyć prawdziwą, białą, górską zimę, poznać nowych ludzi i doznać radości z jazdy na nartach, Księża Sercanie zapraszają Cię na zimowe rekolekcje. Wystarczy, że masz ukończone 15 lat, zabierzesz ze sobą uśmiech i dobry humor, i możesz wyruszać na wspaniałą przygodę. Organizatorzy proponują młodzieży aż sześć tygodniowych turnusów w Gliczarowie Górnym, we Florynce albo w Krynicy. Oferują sprzęt narciarski i naukę jazdy dla tych, którzy jej potrzebują. Z własnego doświadczenia wiem i gwarantuję, że sztuka jazdy na nartach jest do opanowania:) A radość ze sportu na świeżym powietrzu jest ogromna. Poza tym będzie możliwość korzystania z asenu, lodowiska. W planach zwiedzanie Zakopanego lub Krynicy, dyskoteki i oczywiście coś dla ducha. Codzienne Msze święte mają pomóc nabrać sił i zapału na kolejny semestr w szkole czy na studiach. Spędziłam przerwę świąteczną w Gliczarowie Górnym i ze swojej strony mogę zachęcić do takiego wyjazdu wszystkich, którzy mają ochotę doświadczyć czegoś nowego. Bezpłatny sprzęt i instruktorzy jazdy na nartach, którzy pomagają stawiać pierwsze kroki na stoku, to ogromne zalety rekolekcji. Dodam do tego urok zimowych, górskich pejzaży, nawiązywanie nowych znajomości, umocnienie codzienną Eucharystią – jednym słowem: mile spędzony czas. Nie trzeba się długo zastanawiać, ale przekonać się samemu. Koszt rekolekcji: 290 zł. Rekolekcje sercańskie odbywają sie również w lecie. Więcej informacji na stronie: www.rekolekcje.sercanie.org.pl Dorota Kowalczyk 13 NARNIA – DZIECIĘCA KRAINA? Film pt. „Opowieści z Narnii: Lew, Czarownica i stara szafa” powstał na podstawie popularnej serii książek C. S. Lewisa, mówiących o walce dobra ze złem. Podczas wakacji rodzeństwo - Łucja, Zuzanna, Edmund i Piotr Pevensie odkrywają magiczną krainę Narnię, do której dostać się można przez drzwi zaczarowanej szafy. W Narnii od 100 lat panuje nieustanna zima, na skutek uroku rzuconego przez Białą Czarownicę. Wszyscy mieszkańcy Narnii czekają na powrót Lwa Aslana, bo wierzą, że tylko on może pokonać siły zła. Według proroctwa ma mu w tym pomóc czwórka rodzeństwa. Ekranizacja jest jedną z najbardziej oczekiwanych premier filmowych sezonu 2005/2006 i jednocześnie najbardziej prestiżową z ostatnich produkcji wytwórni Disney’a. Jej koszt wyniósł ponad 150 milionów dolarów. Przygotowania do produkcji trwały dwa lata, zdjęcia – 18 miesięcy. Kręcono je głównie w Nowej Zelandii, a także w Czechach i w Polsce. Tego typu opisy filmu można przeczytać w wielu gazetach czy na stronach internetowych. Przytoczę jeszcze fragment recenzji Marcina Kamińskiego, (www. filmweb.pl): “Lew, czarownica i stara szafa” to bajka. Pełna przygód, czarów i humoru opowieść, w której dobro zawsze wygrywa, nikt z pozytywnych bohaterów nie ginie, a jeśli już przydarzy mu się coś złego, to kilka stron dalej powraca cały i zdrowy. Pisząc swoje dzieło C.S. Lewis świadomie unikał w nim okrucieństwa. Wielkim bitwom, które stały się udziałem głównych bohaterów, poświęca zaledwie kilka zdań, a negatywne poczynania Edmunda komentuje w taki sposób, żeby nie zniechęcić do niego czytelnika.” Wszystkie te opisy są poprawne. Jednak czy to wszystko – czy można „Opowieści z Narnii” określić tylko jako bajki dla dzieci? Warto się nad tym zastanowić. Autor „Opowieści z Narnii” jest autorem wielu książek, należą do nich między innymi: „Cztery Miłości” oraz „Listy starego diabła do młodego”. C. S. Lewis urodził się 29 listopada 1898 roku w Belfaście w Irlandii. Jeszcze przed studiami stracił wiarę, natomiast żywo zainteresował się mitologiami ludów Północy i twórczością Wagnera. Brał udział w I wojnie światowej, następnie studiował na Oksfordzie, później został wykładowcą. Mając prawie 33 lata, na nowo przyjął wiarę chrześcijańską. Był przyjacielem J. R. R. Tolkiena. Powrót do wiary Lewisa był poprzedzony długimi poszukiwaniami. Gdy uwierzył na nowo, jego pragnieniem było czytelne przedstawianie istoty chrześcijaństwa i to z myślą o czytelniku niewtajemniczonym w zagadnienia wiary. Odwieczne prawdy prezentował w sposób niepowtarzalny i zadziwiający. Lewis wierzył w potęgę ludzkiego umysłu, a bardziej nawet w potęgę ludzkiego ducha. Wierzył, że człowiek szukając rzetelnie prawdy może dojść do Boga, co zaowocuje życiem chrześcijańskim (na podstawie: Krzysztof Mądel SJ, www.mateusz.pl/ ludzie/lewis/index.htm) „Opowieści z Narnii” to cykl 7 książek o Narnii - krainy położonej w innym świecie. Zamieszkują ją mówiące zwierzęta, karły, driady, najady, fauny, smoki, a także ludzie. Jednak w interpretacji nie można zatrzymać się tylko na stwierdzeniu, że są to bajki dla dzieci o walce dobra ze złem. Trzeba sięgnąć dalej, i zarówno czytając, jak i oglądając film, dostrzec prawdziwy zamiar autora. W „Opowieściach…” widać wyraźne odniesienia do historii naszego Zbawienia – tutaj Lew Aslan kojarzy się czytelnikowi z Chrystusem, który oddaje życie za człowieka. Warto popatrzeć na tę historię przez pryzmat wiary, by na nowo odkryć miłość Zbawiciela. Jest to z pewnością inne i nietypowe ujęcie, ale dla człowieka poszukującego czy też pragnącego odnowić swą wiarę, może okazać się bardzo pomocne. PODZIĘKOWANIE Opracowała: Magdalena Król Serdecznie dziękujemy parafialnej scholii oraz wszystkim, którzy uczestniczyli w dniu 8 stycznia w koncercie kolęd w naszej parafii. Dzięki Wam uzbieraliśmy kwotę 620 zł i 20 Euro, którą przekazaliśmy na rzecz misji na Filipinach. Bóg zapłać! 14 OCALIĆ OD ZAPOMNIENIA Stefania Paszkiewicz (1923- 2005) U nas tak samo jak u ptaków: ci odlatują, ci zostają…. Niełatwo zostać, gdy odchodzi ktoś ukochany. Niełatwo wtedy uwierzyć, że mrok żałoby kiedyś się rozproszy i znowu zaświeci słońce. Minął rok od śmierci mojej mamy, Stefanii Paszkiewicz, a jest wciąż żywa w mojej pamięci. Dzień za dniem wspominam jej oczy pełne ciepła, miłości i dobroci. Czasem na krótką chwilę udaje mi się wzbudzić wyobrażenie, że jest znowu ze mną, że mnie nie opuściła. Żałoba pomogła przeżyć ogromne cierpienie, wypalić je i zostawić za sobą przynajmniej na tyle, by móc dostrzegać słońce i czuć jego promienie w sercu. Odeszła osoba, która dała mi miłość i przyjmowała ją ode mnie. Przed laty w „Pasterzu” nr 4/2001 ukazał się jej artykuł pt. „Aby ocalić od zapomnienia”. Z całą swoją prostotą opisała w nim ukochane Kolano na Podlasiu, do którego bardzo tęskniła. Pragnęła ocalić w pamięci bogatą historię tej małej podlaskiej wioski. Teraz moim pragnieniem jest ocalić od zapomnienia autorkę tamtego tekstu. Odeszła na zawsze, ale pozostawiła swoje wiersze, którymi pragnę podzielić się z parafianami. Janina Duma Mój rodzinny dom To był nasz dom Opodal lasu, cichy, szary, Nad nim klonowe wielkie konary Co kołysanki nuciły snom. Nasz dom rodzinny Był świadkiem łez i świadkiem śmiechu, Słuchał miłosnych oddechów Taki kochany, taki inny. Przy domu tym Kwitły nam w maju girlandy bzów, Ptaki śpiewały trele bez słów Witały pozdrowieniem swym. A w domu tym Był dobry ojciec, dobra matka, Was trzy i babcia- niewielka więc gromadka Oparła się zawiejom złym. Dziś nie ma już tamtego domu, I tamtych ludzi. Tęskność się tylko w sercu budzi Za portem tym w śród życia burz. Pamięć Nie zostawiam dzieciom kwiatów Ni róż pięknych, ni bławatów, Tylko małe rymy skromne, Pamiętajcie długo o mnie. Wobec cudownej świata krasy Zadowolenia ludziom wciąż brak Niektórzy marzą przez długie lata By znaleźć wreszcie paproci kwiat. Pamiętajcie o swym ojcu I o matce – tych z Kolana Co to zawsze tęsknią do was Czy z wieczora , czy też z rana. Gdy znajdą, dobrze jest im na świecie W cudne marzenia sen się plecie, Wieczór gwiazdami niebo złoci Bo mają wreszcie kwiat paproci Ciągle z dala wypatrują Zblakłe oczy od starości, Czy listonosz im nie wiezie Od tych dzieci wiadomości. Piszą poeci , bają baśnie, Że kwiat paproci szybko gaśnie. Jest tak kochany, piękny, miły Zapomnieć o nim nie ma siły O – bo prości to rodzice Proste oni serca mają, Ale nade wszystko w świecie Dzieci swe, wnuki kochają. Piszę te rymy w ciszy wieczoru O jakże pełen tajemnic świat, Cichutko marzę, aby raz w życiu Mieć w swojej dłoni paproci kwiat. Czekają wciąż na wasz przyjazd Ojciec wasz i matka wasza, Bo mieszkają tu samotnie W tej cichej wiosce Podlasia. Kwiat paproci Zima Przepiękny świat bajkowy Okryty w krąg białą bielą, Szron sypie się na głowy Mrozowe diamenty się mienią. Niby te śpiące królewny Spowite szronem drzewa, Wśród których co dzień rzewnie Zmarznięty ptaszek śpiewa. Zimową mgłą spowici Idziemy wciąż dalej i dalej. Księżyc wciąż jasno świeci Lecz serce szepce swe żale. Po srebrnych schodach chmur Księżyc wciąż wyżej się wspina. Ten świadek nocnych wędrówek Lata nam dawne wspomina. 15 KRZYŻÓWKA Na rozwiązanie krzyżówki czekamy do końca lutego. Prosimy karteczki z hasłem krzyżówki, imieniem i nazwiskiem zostawiać w księgarence parafialnej (czynna w każdą niedzielę po mszach). Wśród prawidłowych odpowiedzi rozlosujemy nagrodę w postaci “Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego”. PIONOWO: POZIOMO: 1. piesza wędrówka np. krajoznawcza 2. dawniej zwane iluzjonem 3. silna sportsmenka 4. lekarz chorób wewnętrznych 5. Lech Kaczyński 6. wieczorne nabożeństwo 9. wczesna msza adwentowa 3. … z Zielonego Wzgórza 5. okres sprawowania władzy przez danego papieża 7. pora kanikuły 8. z kineskopem 10. stół ofiarny 11. cicho siedzi pod miotłą 12. jedno z dziesięciu w dekalogu 13. słynne klocki 14. aktywny działacz 15. brat ojca Wspólnota chrześcijańska przyjęła z wielką radością i włączyła do społeczności dzieci Bożych darząc je nowym życiem z wody i Ducha Świętego: 4.12 Maciej Krzysztof Wójciuk Oskar Oliwier Pruszkowski 14.12 Nikola Zięba 25.12 Weronika Anna Kasperek Marta Emila Dziwulska Szymon Gozdalik Franciszek Kuba Woźniak Marcelina Gospodarek Mateusz Kamil Piechota Dominik Michał Kaczmarzewski Maksymilian Gajo 26.12 Kamil Jan Mańkowski Weronika Jakubczak Roksana Rohuń Jan Andrzej Kojder Emila Sikora Filip Kunach Oliwia Anna Warchoł Kinga Natalia Mazur Maja Żurawska 15.01 Paweł Grelak Hubert Rafał Tabiszewski 5.02 Nadia Kinga Nowomiejska Anastazja Maria Oniszczuk 19.02 Jakub Aleksander Boguszewski W imię Boga w Trójcy Świętej Jedynego, ślubowali sobie miłość,wierność i uczciwość małżeńskią: 25.12 Łukasz Jarosław Król – Katarzyna Anna Florek Robert Król – Katarzyna Helena Kupniewska 26.12 Jakub Mucha – Anna Maria Fortuna Adam Piotr Stróżyński – Aleksandra Zachoszcz 7.01 Andrzej Chalinowski - Agata Justyna Kaliszewska Leszek Zonik – Magdalena Suchowolak Andrzej Michał Turkiewicz – Monika Samczuk 21.01 Paweł Stanisław Stępień – Elżbieta Teresa Siembida Marcin Mieszawski – Katarzyna Jadwiga Dudzik Michał Poliszuk – Agnieszka Anna Ostrowska Z naszej wspólnoty parafialnej, ze znakiem wiary i nadziei w zmartwychwstanie i życie wieczne odeszli: Elżbieta Krystyna Ogórek l. 54 zm. 16.11 Marcin Król l. 14 zm. 22.11 Henryk Skrzyński l. 71 zm. 26.11 Marek Zbigniew l. 60 zm. 3.12 Zofia Teresa Begier l. 75 zm. 4.12 Józef Marian Suski l. 60 zm. 6.12 Janina Wanda Hamaluk l. 89 zm. 8.12 Eugeniusz Kazimierz Szapert l. 82 zm. 9.12 Elżbieta Krystyna Bocheńska l. 44 zm. 13.12 Stanisława Kurczyńska l. 90 zm. 21.12 Henryk Jan Wrzos l. 68 zm. 2.01 Genowefa Dejneka l. 57 zm. 4.01 Ryszard Prasał l. 60 zm. 5.01 Mieczysław Tadeusz Kupisz l. 62 zm. 7.01 Stanisława Niećko l. 91 zm. 7.01 Anna Janina Ligenza l. 71 zm. 8.01 Jadwiga Feliksa Mazur l. 55 zm. 11.01 Zenon Zdzisław Ostrowski l. 73 zm. 15.01 Henryk Adam Drążek l. 54 zm. 17.01 Janina Błaziak l. 76 zm. 21.01 Kazimierz Pacek l. 86 zm. 22.01 Krzysztof Marek Szewczenko l. 56 zm. 28.01 Maria Nowińska l. 91 zm. 28.01 Zdjęcia na ostatniej stronie okładki Pasterza to Pasterka 2005 PASTERZ Numer pod redakcją : WERONIKA Kwiecińska, KATARZYNA Wójcik. Redakcja: ANNA Maciąg-Pazik (nacz.), MAGDA Galińska, DOROTA Kowalczyk, JOLANTA Gawlik (okładka), MAGDA Król WERONIKA Kwiecińska, MAŁGORZATA Kruszyńska, AGNIESZKA Tobiasz, KATARZYNA Wójcik (grafika), JACEK Bojarski, MARTA Kowalczyk, BOŻENA Malec (korekta), JÓZEF Maleszyk (krzyżówka), KAMIL Szwajgier (skład). Asystent kościelny: ks. ANDRZEJ Sudoł SCJ. Zdjęcia: MIROSŁAW Trembecki, JAROSŁAW Hamaluk, KAMIL Szwajgier. Adres: Parafia Rzymskokatolicka DOBREGO PASTERZA, ul. Radzyńska 3, 20-850 Lublin, tel. (0-81) 741 50 95. Konto: Bank Pekao S.A. III O/Lublin 46124023821111000039022015 Strona internetowa: http://lublin.sercanie.org.pl Adres e-mail: [email protected] Druk: Drukarnia Akademicka Spółka z o.o. Lublin, ul. Spadochroniarzy 5a 16