- Mamy pięćset, pięćset! Ktoś da sześćset – zapytała
Transkrypt
- Mamy pięćset, pięćset! Ktoś da sześćset – zapytała
- Mamy pięćset, pięćset! Ktoś da sześćset – zapytała rozentuzjazmowana. Lalka stojąca za szybą przyglądała się całej licytacji. Nie wyglądała wcale wyjątkowo – porcelanowa cera, duże plastikowe oczy otoczone długimi rzęsami, delikatne rumieńce na policzkach. Lalka jak lalka – każda dziewczynka miała w dzieciństwie podobną, o ile nie taką samą. Może nazywała się Zuzia, a może Ania. Może stała na szafce, a może czekała w wózku na kolejny spacer po osiedlu. Tak czy siak nie wydawała się wcale niezwykła czy rzadka. - Sześćset – krzyknęła. Kobieta ubrana w białą koszulę poprawiła nerwowo włosy i podniosła rękę aby podbić cenę. Musiała zdobyć tę lalkę za wszelką cenę, naturalnie nie była w tym postanowieniu jedyną osobą na sali aukcyjnej. Mężczyzna stojący w rogu i opierający się o ścianę podniósł rękę. - Siedemset! Kto da więcej, kto da więcej? Prowadząca wydarzenie całkiem straciła swój zawodowy dystans. Dawno nie widziała tak zaciekłej walki. Zamiast zachowywać się jak zwykle, tak jakby cena za jaką sprzeda przedmiot wcale jej nie obchodziła, zaczęła cieszyć się mała dziewczynka. Cała licytacja zaczynała przypominać bardziej podwórkowe potyczki niż poważną aukcję. Dwójka dzieciaków kłócących się o lizaka – nic więcej. - Osiemset! Osiemset – powtórzyła z entuzjazmem. Reszta ludzi przestała się interesować się zakupem już dawno – kiedy cena doszła do trzystu uznali najwidoczniej, że nie jest to już gra warta świeczki. Ale oni nie znali wielkiej tajemnicy, dla nich była to tylko zabawka, która trafiła tu przypadkiem. Być może miała swoją wartość, ale… - Dziewięćset! – W sali rozległ się głos. Ani kobieta, ani mężczyzna nie mieli zamiaru zrezygnować z zakupu. Byli wrogami od zawsze – od kołyski. Maria spojrzała nerwowo na zegarek. Pół godziny, to tylko pół godziny. Czy jej kuzyn wiedział o tym wszystkim? Pamiętał? - Tysiąc! Tysiąc. Dość wygórowana cena jak na zabawkę. Adrian roześmiał się złośliwie i ponownie podbił cenę. Niech to! To wszystko zaczynało przypominać zabawę w kotka i myszkę. Kobieta powoli dochodziła do wniosku, że ten człowiek byłby w stanie podbijać cenę o jeden grosz, byleby tylko być przed nią. - Dwa tysiące! Czas trochę się pospieszyć… Trochę bardzo. Nie można się zbytnio zapędzać z tym wszystkim. To już nie jest zwykła sprzeczka. Maria zmierzyła Adriana krytycznym wzrokiem. Ten facet wygląda jakby przyszedł na aukcję prosto z łóżka, pomyślała. Faktycznie sprawiał takie wrażenie, a może nawet tak było. Na ten moment musiało to pozostać tajemnicą. W istocie, nigdy nie dbał o wygląd. Ale tym razem wyglądał jeszcze gorzej niż zwykle… Cienie pod oczami, rozczochrane włosy i zarost razem z pozapinaną byle jak koszulą tworzyły wręcz piorunujące wrażenie. Piorunujące – niestety w tym gorszym znaczeniu. - Dwa tysiące dwieście, kto da więcej? - Weź już sobie tę lalkę – mruknął pod nosem. Maria uśmiechnęła się szeroko. - Trzy. Dwa. Jeden. Sprzedane za dwa tysiące dwieście – oznajmiła trochę rozczarowana. Liczyła na to, że dwaj zagorzali uczestnicy dosłownie rzucą się sobie do oczu. Maria schowała lalkę do torby i wybiegła. Usiadła na ławce i wtopiła wzrok w róże stojące w wazonie na grobie. - Obiecałam Ci to – szepnęła do swojej córki. Umarła. Dlaczego ona? Widocznie tak stwierdził los… To on podarował jej ten prezent, on.