10. Alzacja - kpalion.piwko.pl

Transkrypt

10. Alzacja - kpalion.piwko.pl
~ ~ ~ ~ ~ WIEŚCI ZE
STRASBURGA ~ ~ ~ ~ ~
ALZACJA
Strasburg, 8 listopada 2003 r.
Tydzień 10
Cześć,
Patrząc na mapę administracyjną Francji, widać wyraźnie, że Strasburg jest stolicą niewielkiego regionu o nazwie Alzacja. Ale z historycznego i kulturowego punktu
widzenia Strasburg i Alzacja niewiele mają ze sobą wspólnego. Przez wieki luterański
i niemieckojęzyczny Strasburg leżał nie w, ale obok katolickiej i alzackojęzycznej Alzacji. Niemniej wypada mi cokolwiek napisać o tej krainie, tym bardziej, że ostatnio
zebrałem się wreszcie i udałem się – niestety sam – na małą rowerową wycieczkę po
Alzacji.
Alzacja (franc. Alsace 1, niem. Elsaß) leży wciśnięta pomiędzy Ren na wschodzie
a pasmo Wogezów na zachodzie. Równina Alzacka ma nie więcej niż 30 km szerokości
(w linii wschód-zachód), ale za to prawie 170 km długości. Od zachodu graniczy
z francuską Lotaryngią, od południa – ze Szwajcarią, a od wschodu i północy –
z Niemcami (Badenią i regionem Saary). Administracyjnie dzieli się na tylko dwa powiaty: Dolny Ren z siedzibą władz w Strasburgu oraz Górny Ren, którego główne miasta to Miluza (Mulhouse 2) i Kolmar (Colmar).
Jak już wspomniałem, Alzatczycy mają swój własny język. Z tego, co się orientuję,
to przypomina on trochę badeńskie, szwajcarskie i zachodnioaustriackie dialekty niemieckiego. Alzacki nie jest bynajmniej martwym językiem. Mieszkańcy alzackich wsi,
zwłaszcza starsi, nadal posługują się tą mową na co dzień, a nawet jeśli mówią po francusku, to z tak silnym alzackim akcentem, że inni Francuzi (nie mówiąc o mnie) mają
trudność z ich zrozumieniem. Językową odrębność Alzacji widać też w nazwach miejscowości, z których połowa tutaj kończy się na –heim.
Najbardziej znanym symbolem Alzacji jest przynoszący szczęście bocian. Populacja tych ptaków znacznie tutaj spadła w XX w., ale obecnie czyni się starania, żeby je
przywrócić. Dzięki temu bociany można teraz spotkać nawet w Oranżerii, w środku
Strasburga. A poza tym, od bocianów aż się roi we wszystkich sklepach z pamiątkami.
Pluszowy bocian jest tu zdecydowanie najpopularniejszą maskotką.
Poznawanie Alzacji rozpocząłem jednakowoż w Strasburgu, a dokładnie – w etnograficznym Muzeum Alzackim. Muzeum to jest bardzo ładnie urządzone w kilku starych domkach z typowym dla tych terenów murem pruskim i bardzo malowniczymi podwórkami o charakterystycznych balkonikach. Wystawa przedstawia m.in. kolejne etapy
tradycyjnego życia Alzatczyka i można tam oglądnąć na przykład specjalne składane
fotele porodowe, zabawki dla dzieci, stroje nowożeńców… Najbardziej charakterystycznym elementem alzackiego stroju ludowego jest kobiece nakrycie głowy z dwiema
Wymowa (francuska, nie alzacka):
1
alzas
2
müluz
wielkimi, czarnymi (rzadziej czerwonymi) kokardami. Dziewczynki w strojach ludowych
wyglądają przez to trochę tak, jakby należały do fanklubu Myszki Miki.
Bardzo ciekawe są też te części muzeum, które pokazują tradycyjne alzackie rzemiosła: kowalstwo, złotnictwo, garncarstwo, powroźnictwo, górnictwo, wyrób sztucznych kwiatów, serowarstwo, winiarstwo i inne. Jest tam również wystawa poświęcona
ludowej sztuce sakralnej trzech głównych wyznań Alzacji: katolików (np. figurki świętych), luteran (biblie, śpiewniki) i Żydów (narzędzia do obrzezania itp.). Pewne wrażenie robią też rekonstrukcje różnych pomieszczeń w typowym wiejskim domu. Najbardziej podobała mi się oczywiście kuchnia. A najbardziej mnie zdziwił dziewiętnastowieczny dzban, na którym zamiast motywów ludowych widniał francuski napis: „Niech
żyje Rewolucja 1848 r.”
W niedzielę po Wszystkich Świętych wybrałem się już w podróż po samej Alzacji.
Najpierw pojechałem – oczywiście rowerem – wzdłuż kanału biegnącego równolegle do
rzeczki Bruche.3 Miejski krajobraz aglomeracji strasburskiej bardzo szybko ustąpił
wioskom, polom i lasom. Po kilkunastu kilometrach skręciłem w trasę rowerową ciągnącą się wzdłuż szosy, która prowadzi przez małe, senne miasteczka. W Molsheim4 włączyłem się w jeden z najbardziej znanych szlaków turystycznych Alzacji czyli prowadzącą wzdłuż prawie całego regionu Drogę Wina.
Wreszcie po około trzydziestu kilometrach licząc od Strasburga dojechałem do
Obernai.5 Według przewodników jest to najbardziej typowa alzacka miejscowość.
I rzeczywiście, otoczona nowoczesnymi blokowiskami jest tu mała, ale bardzo malownicza średniowieczna starówka. Szczególnie ładne są: XIV-wieczny ratusz oraz rzeźnia i fontanna z XVI stulecia. Jest też dużo charakterystycznych alzackich domków,
jak również pozostałości murów miejskich. Z ryneczku widać zaś górujące nad Obernai
wzgórza z winnicami.
Warto też wspomnieć o tym, że Obernai to rodzinna miejscowość św. Otylii (nie
jestem pewien, ale myślę, że to właściwy polski odpowiednik francuskiego imienia Odile 6), patronki Alzacji (a także niewidomych). Św. Otylia była córką panującego
w VII w. frankijskiego księcia Étichona.7 Według legendy, urodziła się ślepa, ale odzyskała wzrok w momencie chrztu. Prześladowana przez okrutnego ojca, który wolał
mieć syna, uciekła i założyła klasztor na górze zwanej dziś Górą św. Otylii. To chyba
niedaleko od Obernai i może wybiorę się tam innym razem.
Ogólnie pierwszy kontakt z Alzacją bardzo mi się podobał. Myślę jednak, że dalsze
zwiedzanie warto zostawić sobie na wiosnę, bo o tej porze roku tutejszy krajobraz
wygląda znacznie mniej ciekawie. No i trzeba będzie pomyśleć o innych środkach
transportu, bo na rowerze jestem w stanie zwiedzać tylko to, co leży w promieniu do,
powiedzmy, 40 km…
I to by było tyle w tym tygodniu. Pozdrawiam i do następnych wieści!
Karol
3
4
5
6
7
brüsz
molzajm
oberne
odil
Étichon – etiszą(n)

Podobne dokumenty