Ayon Audio Sperk Delta - Klub Audiostereo.pl 2011

Transkrypt

Ayon Audio Sperk Delta - Klub Audiostereo.pl 2011
Ayon Spark Delta
29.09.2011 12:31 | pal55 w Artykuły
Nie będę ukrywał, że jestem fanem marki Ayon. Zupełnie nie
przeszkadza mi, że produkują swoje obudowy we własnej fabryce w
Chinach (choćby dlatego, że są znacznie porządniejsze niż
większość europejskich), ani że resztę robią w kraju, z którego
pochodził pewien malarz pokojowy... . Już moje pierwsze osobiste
tete-a-tete z produktem tej marki – wzmacniaczem zintegrowanym
Crossfire, zostawiło niezapomniane wrażenia. Jako wielki fan 300B,
który czasem chciałby posłuchać takiego właśnie dźwięku z nieco
trudniejszych kolumn niż moje 100dB tuby, marzyłem o
wzmacniaczu, który by to potrafił. I Crossfire (a zwłaszcza druga
jego wersja) jest w zasadzie spełnieniem moich marzeń. W zasadzie bo pozostaje jeden prozaiczny feler
– na dziś mnie na niego nie stać, więc póki co muszę obejść się smakiem. Miałem też okazję zapoznać
się z młodszym bratem Crossfire'a – Merkurym, oraz kilkoma odtwarzaczami CD. Nie było pośród nich
słabego urządzenia – były wyłącznie bardzo dobre i znakomite, właściwie każde z nich mogłoby grać w
moim systemie dając mi mnóstwo satysfakcji ze słuchania muzyki i ciesząc oko. Bo, przynajmniej w
moich oczach, design wszystkich produktów austriackiej firmy, jest bardzo udany.
Miałem także okazję poznać osobiście właściciela i głównego projektanta firmy Ayon – Gerharda Hirta, a
rozmowy z nim upewniły mnie, że jest to bardzo miły człowiek i posiadający ogromną wiedzę miłośnik
muzyki. Wbrew pozorom nie mogę tego samego powiedzieć o wszystkich ludziach poznanych przeze
mnie, którzy zajmują się tworzeniem sprzętu audio i nie chodzi mi o bycie miłym, czy nawet posiadanie
rozległej wiedzy, ale o prawdziwą miłość do muzyki. Już po krótkiej rozmowie z Gerhardem miałem
pewność, że to muzyka jest dla niego najważniejsza, a sprzęt jest tylko środkiem, który ma muzykę jak
najlepiej oddać. A że przy okazji przynosi mu to dochody – tym lepiej dla niego, kto nie chciałby żyć ze
swojego hobby? Nie wiem tego na pewno, ale być może Gerhard pojawi się znowu na Audioshow (bo po
prostu polski rynek jest dla niego ważny), a jeśli tak, to gorąco zachęcam do osobistego poznania tego
ciekawego, pełnego pasji człowieka, który z jednej strony jest niezwykle dumny ze swych dzieł, ale z
drugiej potrafi o nich obiektywnie dyskutować, ba! nawet przyjąć konstruktywną krytykę.
Ale dość już o twórcy – czas na konkretny produkt, którego miałem przyjemność słuchać przez
kilkanaście dni – mowa o wzmacniaczu zintegrowanym Spark Delta. To jeden z wielu nowych produktów
Ayona, które pojawiły się w tym roku w ofercie. Inne to głównie kolejne, ulepszone wersje wcześniejszych
produktów, natomiast Spark Delta jest nowym projektem, choć będącym pewnym rozwinięciem
wzmacniacza Spark. Należy do tej samej rodziny SETów opartych o słynne „diabełki”, czyli rosyjskie
lampy 6C33. Główna różnica polega na tym, że Spark Delta to wzmacniacz w układzie parallel single
ended (PSE), czyli wykorzystujący po dwie lampy mocy na kanał w układzie równoległym. Istotną
innowacją, wprowadzona w tym modelu, która być może pojawi się także w innych wzmacniaczach, jest
zupełnie nowy układ auto-biasu, nazwany gwoli ścisłości auto-fixed-bias. Według producenta ma się on
różnić od innych rozwiązań po pierwsze tym, że nie degraduje ono jakości dźwięku, a poza tym jeszcze
specyficznym sposobem działania. Według Gerharda lampy 6C33 osiągają właściwą temperaturę pracy
po ok 45 minutach więc to wówczas należałoby ustawić dla nich właściwy prąd podkładu (bias). Układ
auto biasu włącza się więc automatycznie przy każdym wyłączeniu wzmacniacza, pod warunkiem, że
pracował on minimum 45 minut. Wówczas zanim urządzenie faktycznie się wyłączy układ dokonuje
pomiarów i ustawia w bias, który powinien być optymalny dla pracujących już w „roboczej” temperaturze
lamp. Jednocześnie jeśli w czasie pomiaru okaże się, że jest jakiś problem z którąkolwiek z lamp mocy
(co akurat 6C33 zdarza się nieco częściej niż innym lampom) to wzmacniacz już się nie włączy – to
rodzaj zabezpieczenia wzmacniacza przed ewentualnym fatalnymi skutkami awarii lampy. Jeśli więc
zechcemy włączyć wzmacniacz i okaże się to niemożliwe to wystarczy sprawdzić, która z czerwonych
diod umieszczonych na tylnym panelu jest zapalona. Dzięki temu będziemy wiedzieć od razu, którą
lampę należy wymienić. Dodatkowo po wymianie lampy/lamp należy przeprowadzić, opisaną w instrukcji,
sekwencję uruchamiania układu auto-fixed-biasu (do czego służy przycisk umieszczony na tylnym panelu
wzmacniacza), tak by ustawienia biasu zmieniały się wraz ze zmieniającymi się parametrami pracy
wygrzewających się lamp. Zużywaniu się lamp tenże układ nie zapobiegnie (choć może je spowolnić), ale
zwiększa i bezpieczeństwo użytkowania i „bezobsługowość” tego wzmacniacza lampowego co wytrąca
broń z rąk wielu malkontentów, którzy „wolą tranzystory bo się nie zużywają i nie wymagają obsługi”.
Dla porządku jeszcze kilka słów o tym co właściwie dostajemy. Dostajemy urządzenie, które wygląda jak
większość Ayonów – mi design odpowiada, ale jeśli komuś nie podobały się inne urządzenia tej firmy to i
Spark Delta go nie zachwyci. Solidna czarna obudowa z zaokrąglonymi rogami, czarne pokrętła regulacji
głośności i selektora wejść, podświetlane na czerwono logo na froncie i srebrne puszki transformatorów –
słowem: klasyczny Ayon. Testowany wzmacniacz pracuje w klasie A oddając 35W na kanał (czyli tyle
samo co Crossfire). Do dyspozycji właściciela są trzy wejścia liniowe RCA, jedno XLR (także liniowe!)
oraz jedno „direct in”. Odczepy głośnikowe na 4 i 8 Ω, dioda sygnalizująca prawidłowość polaryzacji
zasilania, oraz zdalne sterowanie uzupełniają obraz całości. Aha, jeszcze jedno – to nie jest klocek do
jednoosobowej obsługi – bez opakowania to „drobne” 52 kg, jak doliczyć do tego jeszcze skrzynię, w
której jest dostarczany... . Należy go we dwóch przynieść do domu, wypakować, ustawić w docelowym
miejscu i już nigdy więcej nie ruszać.
Tyle o samym wzmacniaczu, a teraz parę słów o dźwięku. Otóż muszę przyznać, że o ile do tej pory nie
rozumiałem specjalnie zachwytu wielu osób brzmieniem lamp 6C33, o tyle teraz muszę to wszystko
odszczekać. Po raz kolejny potwierdza się żelazna zasada dotycząca lamp – znacznie bardziej niż sam
rodzaj lampy liczy się jej aplikacja. Widocznie do tej pory nie słyszałem żadnej z najlepszych aplikacji. Jak
przystało na ogromną, ciężką bestię Spark Delta traktuje słuchaczy dużym dźwiękiem. Góra pasma jest
mocna, dźwięczna, acz i delikatnie zaokrąglona, jak to w SETach (i PSE) bywa. Średnica jest gładka,
ciepła (w dobrym tego słowa znaczeniu), niezwykle bogata i namacalna. Na dole też dzieje się dużo –
uderzenie basu jest imponujące, ma odpowiedni ciężar, „power”, wypełnienie, które pozwala najniższe
tony wręcz odczuć. Gdyby jeszcze ten bas był nieco bardziej konturowy i szybszy to Spark Delta stałby
się moją osobistą referencją w zakresie niskich tonów. Proszę mnie źle nie zrozumieć – jest dobrze,
nawet bardzo dobrze, tyle że dałoby się jeszcze lepiej. Inną sprawą jest to, czy taki „idealny” bas
pasowałby do tego, co Ayon pokazuje w reszcie pasma – chyba nie, co prowadzi do wniosku, że nawet
jeśli jego twórcy mieli podobne zdanie do mojego, to woleli się skupić na stworzeniu urządzenia
dostarczającego spójną prezentację w całym pasmie. I chyba dobrze, bo udało im się to znakomicie.
Nazywając rzeczy po imieniu Spark Delta to wzmacniacz dla ludzi, którzy siadają wieczorem by
posłuchać muzyki dla przyjemności, którzy słuchają nagrań wokalnych, jazzu, bluesa, małych składów, a
nawet i, starego rocka, wymagając jednakowoż dźwięku bardzo wysokiej klasy. To właśnie testowany
Ayon ma do zaoferowania. Wokale wypadają niemal tak cudownie jak na 300B – są ciepłe, głębokie, pełne
emocji. Eva Cassidy chwyciła mnie za serce tą niezwykłą i jakże smutną, wzruszającą nutą melancholii
w jej głosie. Tylko nieliczne wzmacniacze, których miałem okazję słuchać (do tej pory głównie oparte o
300B) potrafiły oddać głębię smutku w jej głosie nawet w czasie wykonania najpiękniejszej piosenki świata
- „What a wonderful world” - Spark dołączył do tego wąskiego grona już po pierwszym odsłuchu tego
kawałka.
Na szczęście austriacki wzmacniacz jest równie dobry o pokazywaniu pozytywnych emocji. Mnóstwo
czasu spędziłem słuchając płyt śpiewających pań – Aretha Franklin kipiąca energią stała u mnie w pokoju
jak żywa grożąc mi palcem przy słynnym „Think”, a Etta James niemal na pewno spowodowałaby
włączenie się systemu przeciwpożarowego, gdybym tylko takowy posiadał, który oblałby mnie wodą by
schłodzić rozgrzaną, przekazanymi przez piosenkarkę emocjami, głowę. Kolejna z moich ulubienic –
cudownie frywolna, obdarzona iście hiszpańskim temperamentem Leontyna Price w roli Carmen, oprócz
cudownie miękkiego, głębokiego głosu, pokazała mi (przy okazji), że i dużą operę Spark Delta potrafi
pokazać z odpowiednim rozmachem i z precyzją umiejscawiającą śpiewaków i chóry we właściwych
miejscach ogromnej sceny nieistniejącej już niestety Sophiensaal w Wiedniu.
A skoro już wspomniałem o scenie – Spark Delta, podobnie jak chyba wszystkie wzmacniacze lampowe,
a zwłaszcza te w układzie SET, buduje cudownie plastyczną, trójwymiarową scenę, która wraz z
umiejętnością oddania całej akustycznej otoczki nagrania sprawia, że przekaz jest bardzo realistyczny.
Oczywiście, że w pokoju nie da się realistycznie pokazać tak wielkiej sali jak wspomniana Sophiensaal –
tak duże sceny muszą być oddane w pewnej skali. Ale już przy małych składach, grających na
niewielkich scenach w małych klubach, naprawdę można się poczuć jak na widowni. Słynne „Jazz at the
Pawnshop”, absolutnie niezwykłe nagranie zrealizowane magnetofonem trzymanym, z braku miejsca, na
kolanach po prostu zabiera słuchacza do tegoż klubu. Doskonale słychać inne osoby uprawiające
konsumpcję przy swoich stolikach, dzwoniące łyżeczkami etc, a jednocześnie o parę metrów od nas gra
sobie, jakby od niechcenia, kilku znakomitych muzyków. Saksofon i klarnet po prostu widać - jak muzycy
wciągają powietrze, jak wdmuchują je do ustnika, jak pracują klapy itd. Dźwięk jest bardzo czysty, pełny i
naturalnie ciepły. Podobnie można opisać każdy inny instrument w zespole – każdy ma swoje miejsce,
swoją wielkość i wydaje się grać najwyżej parę metrów od nas. Scena wychodzi swobodnie poza
rozstaw głośników i potrafi być naprawdę głęboka, ale ani razu, przy żadnym nagraniu nie miałem
wrażenia, że jest sztucznie powiększona. Zawsze wielkość pozostawała po prostu realistyczna.
Równie dobrze Spark Delta radzi sobie z nagraniami Dire Straits, w których świetnie słychać ciężki puls
każdego z nagrań wyznaczany przez gitarę basową. Dźwięki są bardzo dobrze różnicowane, mają
odpowiednie wypełnienie i nawet ten brak precyzyjnego konturu, czy odpowiedniej twardości wydają się w
tych nagraniach być wręcz zaletą Gitara, czy to Marka Knopflera, czy Davida Gilmoura (Pink Floyd), czy
Erica Claptona potrafią w wydaniu testowanego Ayona, właściwie wszystko. Potrafią i rzewnie płakać i
wyciąć z wykopem ostrzejszy fragment, a wszystko to niezależnie od znakomicie oddanych, jakże
różnych stylów grania tych muzyków. Nawet nieco mocniejsze nagrania – choćby koncert AC/DC brzmią
przekonująco i angażująco. Dobra rozdzielczość, zdolność do oddania dużych poziomów i skoków
dynamiki, mocne dociążenie dołu pasma – to wszystko służy takiej muzyce całkiem dobrze. Pomimo
więc mojego twierdzenia, że to raczej wzmacniacz dla miłośników małych składów, muzyki akustycznej
czy wokali, ze spokojnym sumieniem mogę go polecić również tym, którzy czasem do powyższego
repertuaru dorzucają również trochę rocka, czy rock&rolla. Oczywiście Ci, dla których to właśnie ta
cięższa muzyka stanowi większy procent odsłuchów raczej poszukają innego wzmacniacza.
Moim zdaniem Gerhardowi Hirtowi udało się stworzyć wzmacniacz, dla ludzi którzy kochają dźwięk 300B,
ale chcą mieć więcej mocy do dyspozycji, by napędzić trudniejsze kolumny. Nie odczują specjalnie
braków na średnicy, co akurat mnie bardzo często boli gdy przesiadam się z 300B na inne wzmacniacze
i będą mogli podłączyć nieco trudniejsze kolumny niż do SETa na legendarnej bańce. Wokale nadal będą
piękne, scena niezwykle plastyczna i precyzyjna, dźwięk detaliczny i bardzo namacalny, dynamiczny.
Czegóż chcieć więcej?
Tekst: Marek Dyba
Zdjęcia: Marcin Olszewski
Dystrybutor: Eter Audio
Cena: 25.900 pln
Dane techniczne (wg producenta):
Rodzaj pracy końcówki: równoległy single-ended, klasa A
Lampy: 4x 6C33 + 4 x EL84EH + 2 x 12AU7/ECC82 EH
Impedancja obciążenia: 4 lub 8 Ω
Pasmo przenoszenia: 15 Hz - 50 kHz (+/- 3 dB)
Moc wyjściowa: 2 x 35 W
Czułość wejściowa: 350 mV
Impedancja wejściowa (1 kHz): 100 kΩ
Sprzężenie zwrotne: 0 dB
Regulacja siły głosu: potencjometr
Zdalne sterowanie: tak
Wejścia: 3 x liniowe RCA, 1 x liniowe XLR, 1 x „Direct In”
Wymiary (WxDxH): 500 x 400 x 260 mm
Waga: 52 kg
System wykorzystany w teście:
Odtwarzacz: Oppo BDP-83SE z lampową modyfikacją firmy Modwright
Gramofon: Michel Gyro SE z ramieniem TransFi Terminator z wkładką Koetsu Black
Przedwzmacniacza gramofonowy: ESELabs Nibiru
Kolumny: Tuby z głośnikiem FSAC-2B + Fostex T900A, Sundial Rapidus
Kable głośnikowe: PHY HP, Organic Audio
IC: Gabriel Gold Extreme mk2, Antipodes Audio Komako, Audio Metallurgy AG-0, Organic Audio
Sieciowe: Organic Audio, DIY Acrolink, Shunyata Diamondback Platinum
(c) Klub.audiostereo.pl