Na Szlaku 1 - Klasztor Br. Mn. Kapucynów w Stalowej Woli
Transkrypt
Na Szlaku 1 - Klasztor Br. Mn. Kapucynów w Stalowej Woli
Na Szlaku 1 2 Numer 60 Drodzy Czytelnicy! Życzymy Wam, aby rok 2011 spełnił wszystkie Wasze marzenia i nadzieje i aby dobry Bóg był obecny w Waszych rodzinach każdego dnia. Redakcja SPIS TREŚCI Słowo na styczeń 4 Dla 5 Księgi Msze święte, o uzdrowienie... 6 Kwiatki Światło 7 Chwila z Trzy, dwa, jeden, zero - start... 9 Myśli, sentencje Relacja 11 1% 13 Kronika 15 Jezus o podstawach małżeństwa 28 16 Jak współnicy oszukali złodzieja 30 Trzej królowie Poczet i jadą dzwięk... z mistrzostw Gwardianów Święte kobiety Kwiatki św. Franciszka dzieci 17 parafialne św. 21 Franciszka poezją 23 24 25 26 wydarzeń 27 REDAKCJA: o. Jerzy Kiebała OFM Cap., o.Jerzy Steliga OFM Cap, o.Andrzej Surkont OFM Cap., br. Zachariasz Nycz OFM Cap., o.Robet Krawiec OFM Cap., Grażyna Lewandowska (redaktor naczelny), Maria Michalska, Artur Burak (redaktor techniczny),Barbara Burak(korekta), ADRES: Klasztor Braci Mniejszych Kapucynów ul. Klasztorna 27 37-464 STALOWA WOLA tel. 015 842 03 24, wew. 21 e-mail: [email protected] , [email protected] strona internetowa: www.stalowawola.kapucyni.pl Nakład 400 Materiałów niezamówionych redakcja nie zwraca. Redakcja zastrzega sobie prawo do skracania tekstów i zmiany tytułów. Na Szlaku 3 Pokój Wam, drodzy parafianie i przyjaciele naszego Klasztoru ! Ustały ciemności Adwentu, ustały nawoływania proroków: „Przygotujcie drogę dla Pana”. Skończyło się wczesne wstawanie na roraty i porządkowanie ścieżek ludzkiego życia. Ten, którego zapowiadali prorocy, zjawił się, potwierdzając wszystkie słowa, które zostały wypowiedziane i zapisane przez wieki. Słowo Ciałem się stało i zamieszkało między nami. Syn został nam dany, zbawienie stało się naszym udziałem. Oznajmiam wam radość wielką: Bóg przyszedł na ziemię, aby powiedzieć nam o swojej miłości do całego stworzenia. „Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego dał, aby każdy, kto w niego wierzy, nie umarł, ale miał życie wieczne”. Bóg jest miłością, wszystko, co czyni, czyni z miłości. Wraz z narodzinami Jezusa Chrystusa Bóg dał nam swoje Życie, to znaczy uczynił nas swoimi dziećmi. Narodziny Jezusa to także Nasze narodziny jako dzieci Bożych. Wierzysz w TO ?!! Św. Leon Wielki mówi: „Rozpoznaj, chrześcijaninie, twoją godność i skoro stałeś się uczestnikiem Boskiej natury nie powracaj do dawnego poniżenia spowodowanego niegodnym postępowaniem. Pamiętaj, kto jest twoją Głową, jakiego Ciała jesteś członkiem, jakiego Ojca jesteś dzieckiem. Kiedy jesteś kuszony albo czujesz się przygnębiony bądź samotny, pamiętaj o słowach Samego Boga: ;„Ty jesteś moim Synem, Jam Cię dziś zrodził”. Moi drodzy ! Niech te wszystkie prawdy zagoszczą w Waszych sercach, w Waszych Rodzinach. Niech Boże Narodzenie dokonuje się w każdym dniu Waszego życia. A w Nowym Roku: Niech was Pan błogosławi i strzeże. Niech was obdarza swoimi łaskami. Niech rozpromieni swe oblicze nad Wami i niech obdarza Was pokojem. Trwajcie w komunii z Bogiem. Gwardian 4 Numer 60 Wszystkim Babciom i Dziadkom w dniu Ich święta życzymy radości, zdrowia i wielu chwil spędzonych z wnukami. Redakcja Trzej królowie jadą… Uroczystość Objawienia Pańskiego, znana również jako uroczystość Trzech Króli, ma w Kościele zachodnim długą tradycję sięgającą IV w. W Trzech Królach widzi pierwotny Kościół siebie, świat pogański, całą rodzinę ludzką, wśród której zjawił się Chrystus. Przyszedł wprawdzie z narodu żydowskiego, ale chciał mieć obok siebie także przedstawicieli innych narodów. Ewangelista Mateusz opisując to wydarzenie, pisze nie o królach, ale o magach. Ze słowem tym spotykamy się dość często w Starym Testamencie. Oznaczano tym wyrażeniem astrologów. Ewangelista krainę magów nazywa ogólnie mianem: Wschód. Nie podaje również liczby magów. Malowidła w katakumbach rzymskich w II i III wieku pokazują ich dwóch, czerech, sześciu. U Syryjczyków i Ormian występuje ich nawet dwunastu. Przeważa jednak w tradycji Kościoła liczba trzech królów, ze względu na opis, że złożyli: złoto, kadzidło i mirrę. Dopiero od VIII wieku pojawiają się imiona Trzech Magów: Kasper, Melchior i Baltazar. Są one dowolne, niczym nie potwierdzone. Najprawdopodobniej byli oni astrologami, ludźmi bardzo pobożnymi i zamożnymi, może nawet naczelnikami plemion. Pochodzili z Persji, a przywiodła ich do Chrystusa cudowna gwiazda. Mędrcy mieli przybyć do Betlejem, kiedy Jezus miał co najmniej kilka miesięcy, a może nawet ponad rok. „Upadli przed nim na twarz i oddali Mu pokłon” i złożyli dary: złoto, kadzidło i mirrę. W owych czasach padano na twarz tylko przed władcami świata albo w świątyni przed bóstwami, co świadczy o tym, że magowie byli przekonani, iż Dziecię będzie królem Izraela. Według legendy każdy z Mędrców poszedł następnie w swoje strony, by głosić Dobrą Nowinę. Praca apostolska pochłonęła ich do ego stopnia, że zrzekli się władzy. Pobożność średniowieczna głosi, że ciała Trzech Magów miały znajdować się w mieście Savah .Marco Polo w pamiętniku z podróży na Daleki Wschód pisze, że w mieście tym znajdują się trzy wspaniałe i potężne grobowce, w których zostały złożone ciała Magów. Kult Trzech Króli był powszechny w całej Europie. Od przełomu XV i XVI zachował się zwyczaj święcenia złota i kadzidła, a od XVIII kredy. Do szopki wstawia się figury trzech króli. Kredą znaczono drzwi na znak, że w tym domu przyjęto Wcielone Słowo Boga. Litery K+M+B oznaczają imiona Mędrców, albo mogą być pierwszymi literami łacińskiego zdania : Christus mansionem Benedicat – Niech Chrystus mieszkanie błogosławi. Zwykle dodaje się jeszcze aktualny rok. Z zapisów kronikarzy wiadomo, że król Jan Kazimierz miał zwyczaj w uroczystość Objawienia Pańskiego składać na ołtarzu jako ofiarę monety bite w roku ubiegłym. Przynoszono w ten dzień do poświęcenia złote lub srebrne przedmioty, następnie wrzucano je do kąpieli noworodka. Wierzono, że jeżeli pierwsza kąpiel będzie z dodatkiem złota, to w przyszłości dziecko nie będzie narzekać na biedę. Święconym złotem dotykano szyi, by uchronić ją od choroby. Kadzidłem okadzano domy i obory, a w nich chore zwierzęta. Przy każdym Kościele stały od świtu stragany, na których sprzedawano kadzidło i kredę. W dawnej Polsce w domach na końcu świątecznego obiadu roznoszono ciasto. Kto otrzymał ciasto z migdałem, był królem migdałowym. Dzieci chodziły po domach z gwiazdą i śpiewem kolęd, otrzymując od gospodyń „szczodraki”, czyli rogale. Czas od Bożego Narodzenia do Trzech Króli uważano tak dalece za święty, że nie wykonywano w nim żadnych ciężkich prac. Od tego roku w Polsce uroczystość Trzech Króli jest dniem wolnym od pracy. Idziemy do świątyń, by oddać pokłon Małemu Dzieciątku, jak czynili to Trzej Królowie. Ze świątyń zabieramy kadzidło i kredę. Po świątecznym obiedzie głowa rodziny, kadzidłem okadza mieszkanie na znak, że wszystko, co się dzieje w tym domu, dzieje się z miłości do Boga i do Człowieka .Poświęconą kredą oznaczamy drzwi naszych domów, pisząc K+M+B i rok. Jest to znak, że w tym domu jest rodzina, która przyjęła Chrystusa do swojego życia, pod swój dach. J.K. Na Szlaku 5 Msze święte o uzdrowienie w Stalowej Woli. Wspólnota modlitewna Odnowy w Duchu Świętym „Baranek Zwyciężył” w parafii pw. Zwiastowania Pańskiego Braci Mniejszych Kapucynów w Stalowej Woli - Rozwadowie przy ul. Klasztornej 27 zaprasza na Msze święte z modlitwą o uzdrowienie o godz. 19.00 w dniach: 9 grudnia 2010, 13 stycznia, 10 lutego, 10 marca, 7 kwietnia, 5 maja, 2 czerwca 2011 roku. Na Msze święte zaprasza się wszystkich chrześcijan, którzy mają potrzebę uzdrowienia duchowego i fizycznego oraz pragną razem z nami uwielbiać Pana Boga! Liturgii eucharystycznej i modlitwie o uzdrowienie przewodniczy o. Teodor Knapczyk OFM, sekretarz ds. ewangelizacji Zakonu Braci Mniejszych Prowincji Matki Bożej Anielskiej w Krakowie, który od wielu lat przeprowadza tego typu modlitwy w różnych częściach i parafiach Polski. Modlitwa chrześcijańska, która wyraża błaganie o przywrócenie zdrowia, jest praktyką obecną w każdej epoce dziejów Kościoła. Modlitwa 6 Numer 60 o uzdrowienie jest częścią Dobrej Nowiny i charyzmatem, który na nowo został odkryty i stał się podstawą posługi wielu wspólnot Odnowy w Duchu Świętym w Polsce i na świecie. Ta forma posługi modlitewnej podkreśla uzdrawiającą moc Jezusa Chrystusa działającego podczas przepowiadania Ewangelii i sprawowania Eucharystii. Wspólnota Kościoła w trakcie trwania modlitwy o uzdrowienie wstawia się za chorymi do Jezusa przywracającego niektórym osobom zdrowie duchowe i fizyczne. Dla wielu chrześcijan uczestnictwo we Mszy Świętej z modlitwą o uzdrowienie staje się odnowieniem relacji z Bogiem i wspólnotą Kościoła. Z relacji tych osób wynika, że jest to doświadczenie mocy Boga działającego w ludzkim życiu i we wspólnocie Kościoła. Grupa Odnowy w Duchu Świętym w parafii pw. Zwiastowania Pańskiego Braci Mniejszych Kapucynów w Stalowej Woli – Rozwadowie również podejmuje taką posługę, kierując się wskazaniami zawartymi w wydanej przez Kongregację Nauki i Wiary w 2000 roku – Instrukcji o Modlitwach i Uzdrowieniach od Boga. Głównym celem posługi uzdrawiania pozostaje głoszenie Dobrej Nowiny i uwielbianie Boga. Msze Święte z modlitwą o uzdrowienie w Stalowej Woli odbywają się raz w miesiącu w klasztornej parafii Zwiastowania Pańskiego Braci Mniejszych Kapucynów. Robert Krawiec OFM Cap. Światło i dźwięk w dniu świętej Łucji Dawno, dawno temu, kiedy młodych ludzi jeszcze na świecie nie było, a dzisiejsi starcy i staruszki byli w kwiecie wieku, wprowadzono 13 XII roku pamiętnego, a zarazem Roku Pańskiego 1981, stan wojenny. Byłam wtedy młoda, samotna i przygnębiona, pośród ludzi podobnych do mnie, bez perspektyw i przyszłości, natomiast obecnie czekam na narodzenie wnuczka. Nie tak dawno jakaś gazeta promowała taki plakat, na którym „Solidarność” z datą odległą widniała wytłuszczonymi literami, natomiast to samo słowo na tym samym plakacie w wersji współczesnej napisane było ledwo widocznymi literami, że niby ówczesna idea dzisiaj niewiele już znaczy. Plakat podobno był dziełem bardzo młodej dziewczyny, która pomyliła instytucję historyczną z pewną ideą, którą miała wyrażać. To tłumaczyłoby oczywistą nieprawdę jego przesłania, ponieważ idea solidarności znaczy dokładnie to samo, co przed laty: pomagać trzeba nie tylko rodakom, nie tylko swoim, ale nawet nieznajomym, bo to też ludzie. Nawet tym, którzy zaplątali się poprzez układy rodzinne, a czasami przez własną głupotę w struktury sprzedajnej władzy. Okazuje się, kiedy przychodzi choroba i starość, że nawet pieniądze i tego rodzaju pozycja społeczna wcale nie zapewnia szczęścia, ci ludzie także mają wszystkiego dość. I nawet z takimi trzeba rozmawiać. Natomiast największym złem jest zdrada, osobliwie wobec własnej rodziny oraz przyjaciół. Donosiciel jest odrażający i głupi, ponieważ sprzedaje za nędzne wynagrodzenie to, co bezcenne. Po latach okazało się, że niektórym osobom, czasami bardzo znanym, zarzucano współpracę ze strukturami zła i ciemności. Czasami tłumaczyły się potem na łamach gazet, a także w radio i telewizji, że chciały po prostu rozmawiać ze wszystkimi, na przykład dla celów duszpasterskich, albo próbując przechytrzyć tak zwane służby bezpieczeństwa. Pan Bóg wie wszystko i On będzie ich sądził. Dobrze byłoby to wszystko wyjaśnić, prawda nikomu jeszcze nie zaszkodziła. Podobno jednak mogłaby zaszkodzić zdrajcom i donosicielom, bo ci inni z pewnością okrutnie by ich potem zlinczowali, bez sądu oraz bez miłosierdzia. Człowiek oszukany mści się bowiem i nie ma na to rady. Powstrzymać go przed tym może chyba tylko trzymanie go w nieświadomości co do tego, kto jest jego prawdziwym przyjacielem, a kto ukrytym wrogiem. „Przyjaciół nikt nie będzie mi wybierał, wrogów poszukam sobie sam, dlaczego (…) bez przerwy poucza ktoś, w co wierzyć mam?” Ciekawe, kto spośród „młodych inaczej” pięćdziesięcio- i sześćdziesięciolatków pamięta jeszcze tę piosenkę, dyskretnie puszczając mimo uszu okropnie brzydkie wyrazy, tutaj oczywiście Na Szlaku 7 wykropkowane? Ówczesne pouczenia ludowych władz dotyczyły wiecznej przyjaźni z państwem, które już dawno nie istnieje. Za to obecnie wrogiem może być człowiek nawet wobec samego siebie, kiedy reaguje w określony sposób na to, co budzi jego niesmak i obrzydzenie. Wstyd jest podejrzany, podejrzany bywa także strach oraz wyrzuty sumienia. W dzisiejszych strukturach nowej oraz zjednoczonej Europy niemoralne mogą być nawet mdłości, które są przecież naturalną reakcją organizmu na pewne bodźce. Dawno, dawno temu rozpaczliwie poszukiwałam dobrego księdza. Wtedy oznaczało to kogoś takiego, kto dobrze mówi. Krótko i sensownie. Było ciężko, nawet w wielkim i starym mieście, z wielkimi tradycjami. Nie wyobrażałam sobie wtedy, że ksiądz może nie wierzyć w to, co mówi. Chodziło mi raczej o niepotrzebną i rozwlekłą dętość, o pseudoaktorskie, tanie zawieszenia głosu, o pohukiwania z ambony, które niestety w najlepszym razie mnie śmieszyły, przykład: „Nie chciałbym być w waszej skórze w dniu Sądu Ostatecznego!” Tak kazał pewien ojciec kapucyn i być może wiedział, co mówi. Na falach nieznośnej propagandy, w morzu pustosłowia, Kościół-Arka miał być jak płonąca pochodnia, światłość w ciemności. Kościół prosty i jasny, bez biurokracji i bez ględzenia. Kościół ubogi jak światełka roratnich lampek, ale za to prawdziwy. Solidarność z ubogimi. Jasne świadectwo życia księży. A nade wszystko bez pobożnej elokwencji. Wymagania oczywiście zawyżone, jak to u młodych, którzy tylko krytykują, unikając własnej odpowiedzialności. Później słyszało się o niejednym porządnym księdzu, pamiętam także świetne kazanie o miłości nieprzyjaciół, wygłoszone dokładnie 13 XII 1981 roku, bardzo odważne i bardzo pod prąd powszechnym nastrojom, skądinąd zrozumiałym. Ale wcześniej, kiedy nie tylko nie znalazłam ideału doskonałego kaznodziei, lecz także nie umiałam się pogodzić z tym, czego musiałam wysłuchiwać z przysłowiowych ambon (prawdziwych było tyle, 8 Numer 60 co na lekarstwo), postanowiłam odejść z Kościoła. Ale najpierw wygarnąć jakiemuś księdzu, co myślę. Ksiądz mnie oczywiście wyrzuci, ponieważ nie zniesie słów prawdy. Miałam dwadzieścia lat. Weszłam do wielkiego i pustego kościoła, w którym był „tylko” Pan Bóg, aby ewentualnie wyspowiadać się ostatni raz, nie ze swoich grzechów. Jakiś ksiądz jednak siedział w konfesjonale. Był nieziemsko cierpliwy, to trwało chyba z godzinę. Nie wiem, jak wyglądał, po głosie wydał mi się stary, miał chyba ze…czterdzieści lat! Po tym wszystkim odezwał się w końcu on sam, jakoś tak: „Tak, w Kościele są takie trudne sprawy”, po czym nie pozostało mi nic innego, jak tylko wyspowiadać się z własnych grzechów. To prawda, chrześcijanin nie jest nigdy sam, jak powtarzają księża na kazaniach. Ale bycie solidarnym i trwanie we wspólnocie wymaga przecież wprowadzenia do wspólnoty, trzeba dać świadectwo. Czasami świadectwo wiary daje ksiądz, ponieważ jest cierpliwy i święty. Mówi co trzeba, kiedy trzeba, ale także w odpowiednim miejscu i czasie po prostu cierpliwie słucha i milczy, za to sam porusza się w świetle prawdy. Tak, „trzeba nagłaśniać takie postawy”, ale nagłośnienie jest dobre na imprezach typu „światło i dźwięk”. Tak nazywaliśmy, jako młodzi z lat osiemdziesiątych, uliczne demonstracje. Mnóstwo ówczesnych ocen i sądów uległo rewizji czasu, wiele spraw zostało wyjaśnionych. To, co wydawało się naprawdę ważne, przeminęło z czasem. Powoli, jak to bywa w latach dojrzałych, skłaniających się powoli ku starości, klarują się oceny wydarzeń, ważą się sądy, ostrożniejsze jakby, nie tak prędkie, za to bardziej przemyślane i chyba przez to bardziej zgodne z prawdą. Historia bywa doprawdy ponura. Byłaby nie do zniesienia bez interwencji Opatrzności. Dlatego także ciemne i smutne dni grudnia 81 rozjaśni święta Łucja, wiecznie młoda i piękna dziewica, zawsze wierna. Elżbieta sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, Trzy, dwa, jeden, zero, start! W niedzielne popołudnie 19.09.2010 roku dzięki obecności wymaganych 15 osób pełnoletnich, zostało powołane do życia stowarzyszenie, na podbudowie którego powstał Parafialny Klub Sportowy „SAN”. Głównym pomysłodawcą był br. Bogdan Kordek, który, przy pomocy przede wszystkim p.Stanisława Ciska i aprobacie Proboszcza naszej parafii, dokonał tego dzieła. Na spotkaniu założycielskim został wybrany zarząd klubu w składzie 10 członków, na czele którego stoi prezes br. Bogdan Kordek, vice prezes pan Edward Błażejewski; powołany został również sąd koleżeński na czele z Leszkiem Żydzikiem, a także komisja rewizyjna z przewodniczącym Stanisławem Ciskiem. W tym dniu został przyjęty status stowarzyszenia, po czym pierwsze zebranie zostało zakończone. Klub został stworzony dla każdego z nas, dla małego, dużego, chudego, grubego, młodego, jak i nieco starszego. Jesteśmy otwarci na różne pomysły spędzania wolego czasu, za czym idzie powoływanie nowych dyscyplin sportowych, nie chcemy zamykać się tylko na piłkę nożną, koszykówkę itp., ale również ze szczerą chęcią chcemy wciągnąć w nasze szeregi miłośników szachów, brydża czy innych pokrewnych dyscyplin. Warunkiem z naszej strony do powołanie nowej grupy jest osoba chętna do prowadzenia i mobilizowania całej grupy. W naszych szeregach jest ok. 53 osoby (liczba ta wciąż rośnie…) - z czego 23 to osoby pełnoletnie, a 30 - niepełnoletnie. Naszym założeniem jest kształtowanie postaw moralnospołecznych u młodych ludzi, rozwój kondycji fizycznej, jak również nauka zasad zdrowej rywalizacji i zachowań fair play. Chcemy wyciągać młodych ludzi sprzed komputerów i telewizorów, jak również z nudnych blokowisk. W tym celu przy klubie działają grupy chłopców, którzy regularnie spotykają się na sali sportowej na grze w piłkę nożną; w najbliższej przyszłości planujemy także sekcję koszykówki. Na Szlaku 9 sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, październiku zajęła 4. i 9. miejsce w mistrzostwach które odbyły się w Krakowie (art. w poprzednim numerze gazetki). Nasza inna grupa - „seniorów” zgłosiła się do turnieju piłki halowej, który będzie rozgrywany od nowego roku w Stalowej Woli. Jeśli zaś chodzi o sam Zarząd, to jego spotkania odbywają się w każdą 1. środę miesiąca o godz. 19.00 w salce kominkowej w klasztorze. Sekcje klubu: Wychodzimy również z ofertą do kobiet, które bardzo licznie uczęszczają na cotygodniowe zajęcia z aerobiku. Oczywiście możliwe to było dzięki uprzejmości pani Kasi, która sama wyszła z 1. Aerobik - wtorek godz. 19.00 (mała sala w SP nr 11) 2. Piłka nożna dorośli - wtorek godz. 19.30 (duża sala w SP nr 11) 3. Piłka nożna gimnazjum - sobota godz. 15.00 (duża sala w SP nr 11) 4. Piłka nożna klasy IV - VI - sobota godz. 16.30 (duża sala w SP nr 11) propozycją powołania takiej grupy. Jako Klub chcemy brać udział w różnych mistrzostwach ogólnopolskich, jak i turniejach lokalnych Nasza młoda reprezentacja w Warzne wydarzenia: 19.09. - powstanie klubu 6.10. - spotkanie zarządu klubu 23.10. - udział w Mistrzostwach w Krakowie 3.11. - spotkanie zarządu klubu 1.12. - spotkanie zarządu klubu 29.12. - spotkanie opłatkowe dla członków i sympatyków klubu SAN Zdjęcia i relacja z tego spotkania, oraz z poprzedzającej go Mszy w kolejnym numerze gazetki. Jeśli macie Państwo jakieś pytania, propozycje, sugestie, komentarze, chcecie nas pochwalić bądź zganić , to proszę o kontakt na adres: [email protected] W imieniu Zarządu PKS SAN pragnę złożyć szczere życzenia zdrowia, pomyślności i błogosławieństwa Bożego w nowym, 2011 roku! Marek 10 Numer 60 sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, R E L A C J A Z Reprezentacja Parafialnego Klubu Sportowego SAN Stalowa Wola, złożona w większości z ministrantów naszej parafii z roczników 1997-1999 oraz 1994-1996, w dniu 23 X 2010 roku, pod opieką i trenerskim okiem brata Bogdana, wyruszyła z klasztornego parkingu do Krakowa na Mistrzostwa o puchar ks. kard. Stansława Dziwisza. Po przyjeździe na miejsce (Kraków - Skotniki) zapoznaliśmy się z obiektami, na których prowadzone były rozgrywki, po czym przystąpiliśmy do gry. Rywalizacja w rocznikach 97-99 rozegrała się pomiędzy 16 drużynami, które zostały podzielone na 4 grupy; nasi chłopcy trafili do grupy D (jak Dziwisz), w której znalazły się także takie drużyny jak: KS Horyzont (Kraków), Chłopcy M I S T R Z O S T W z 31 (Kraków), Kojszówka Wieprzęć (Kojszówka). Pierwszy mecz z Kojszówką Wieprzęć nasi chłopcy wygrali 3:0 (hurra!). W drugim meczu, po zaciętej rywalizacji, przegrali niestety z drużyną Chłopcy z 31 - 1:0 (nic się nie stało…). Trzeci mecz, który decydował o miejscu w tabeli, nasi przegrali 1:0 z Horyzontem Kraków, po czym znaleźli się na 3. miejscu w tabeli. Pozwoliło to im walczyć jedynie o miejsce w środku tabeli - i po 2 zwycięstwach, mianowicie- 11:0 (sic!) z Horyzontem FC (2. drużyna Krakowska) i 4:0 z Tygrysami (Kraków) ostatecznie zajęli 9. miejsce. Lepiej zaprezentowała się na Krakowskich Skotnikach starsza drużyna: ‘94-’96. W tym roczniku rywalizacja rozgrywała się pomiędzy Na Szlaku 11 sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, 10 drużynami, które były podzielone na 2 grupy. Nasz stalowowolski PKS SAN trafił do grupy B, w której znalazły się także: Borek Kraków, Jedyneczka Kraków, Kraków Kosocice i Familia Chrzanów. Pierwszy mecz, prawdę powiedziawszy szczęśliwie, nasz klub wygrał 1:0 z Familią Chrzanów. W drugim meczu nasi chłopcy polegli z Borkiem Kraków 3:0. W kolejnym, trzecim już meczu, niestety także przegraliśmy z drużyną Kraków Kosice. Jednak nasz drużyna po dwóch porażkach nie straciła wiary w swoje umiejętności, co pozwoliło w 4. meczu z Jedyneczką Kraków wygrać 1:0. Ostatecznie pomyślnie dla nas ułożyła się rywalizacja, ponieważ po 2 zwycięstwach i 2 porażkach SAN ulokował się na 2. pozycji w tabeli. Taki stan rzeczy pozwolił nam walczyć w półfinałach, w którym zmierzyliśmy się z Garbarnią Kraków. Jednak po zaciętym meczu chłopcy przegrali 4:2. Została nam więc tylko walka o 3 miejsce z Horyzontem Kraków - w tym meczu nasi walczyli do końca. Niestety gospodarze (Horyzont) okazali się mocniejsi i wygrali z naszym SANem 3:0. Ostatecznie nasi zajęli wysoką- 4. pozycję. Skład drużyn uczestniczących w Mistrzostwach: GRUPA STARSZA ‘94-’96 Opiekun: Tomasz Czarnecki 1. Adrian Bucior 2. Ignacy Buczyński 3. Łukasz Drabik 4. Bartłomiej Jarosz 5. Paweł Przebieradło 6. Mateusz Radomski 7. Michał Warzocha 8. Marcin Woźniak GRUPA MŁODSZA ‘97-’99 Podsumowując: mistrzostwa możemy uznać za udane. Pozwoliło to naszym młodym reprezentantom na obycie się z turniejem na wysoką skalę i zdobyciu nowego doświadczenia sportowego. Tutaj również należą się podziękowania: przede wszystkim władzom parafialnego klubu na czele z jego prezesem br. Bogdanem i viceprezesem Edwardem Błażejewskim. Nasz wyjazd nie odbyłby się też bez osób, które wsparły nas finansowo - dziękujemy więc szczególnie : byłemu już przewodniczącemu Rady Miasta Stanisławowi Ciskowi, jak również naszemu proboszczowi Jerzemu. Opiekun: Marek Piędzio Tak więc Wam wszystkim składamy serdeczne Bóg zapłać! 8. Kamil Warzocha Tomek i Marek 12 Numer 60 1. Mateusz Bielecki 2. Jakub Buczyński 3. Kamil Drabik 4. Gabriel Komsa 5. Łukasz Lewandowski 6. Kacper Pietras 7. Daniel Szczepański 9. Jakub Wiatr PO CZET GWARDIANÓW KO NWENTU ROZWADO WSKIEGO (20) O. Prokop, Werner Jan, urodził się 1 VII 1790 roku, w miejscowości Mlada Boleslav, w Czechach. Do galicyjskiej prowincji kapucynów wstąpił 12 XI 1810 roku w Sędziszowie Małopolskim. Tam też w latach 1816 – 1818 pełnił funkcję wicemistrza nowicjatu. Sędziszowski kronikarz wymienia jego imię, podając skład tamtejszej wspólnoty po kapitule w sierpniu tego roku. Skład naszej familii zakonnej: Gwardian – o. Leopold, definitor; wikary – o. Hieronim, magister nowicjatu; wielebny o. Roman – jubilat, Marian, Prokop. Bracia laicy: Wawrzyniec, Wincenty. 17 nowicjuszy kleryków i laików. Według Słownika, w roku 1818 o. Prokopa przeniesiono do Oleska, gdzie przebywał przez okres trzech lat. Był tam kaznodzieją, pełnił jednocześnie funkcję II definitora prowincji, a także w roku 1822 w Białym Kamieniu (archidiecezja lwowska) był administratorem tamtejszej parafii. Być może mieszkał cały czas w klasztorze oleskim, bowiem stamtąd właśnie przybył na kapitułę do Rozwadowa w sierpniu 1822 roku. Decyzją ówczesnej kapituły o. Prokop przeniósł się do Kutkorza, gdzie posługiwał jako wikary (1823 – 1825), potem na rok wrócił do Oleska jako gwardian. Mocą kapituły, która miała miejsce 27 września 1826 roku w Krośnie, powierzono o. Prokopowi urząd gwardiana w klasztorze rozwadowskim. Familia Konwetu Rozwadowskiego: Gwardian – przewielebny o. Prokop, wikary przewielebny o. Kazimierz, Dyskret I przewielebny – [nieczytelne] Kaznodzieja, przewielebny o. Józef z Leonissy – penitencjarz, kaznodzieja i kooperator parafii. Przewielebny o. Feliks dyskret II, penitencjarz, kaznodzieja i kooperator parafii. Studium Teologiczne br. Roman – kleryk wieczysty, br. Norbert, br. Maksymilian, br. Józef, br. Kryspin, br. Abel, br. Symforian, br. Serafin, br. Beniamin, br. Walenty i br. Łazarz. Bracia laicy: br. Szymon – ogrodnik i br. Paweł – furtian. O. Józef z Leonisy przybył do Rozwadowa i aż do przybycia o. Gwardiana o. Prokopa podjął obowiązki prezydenta klasztoru. Tak przeto po ogłoszeniu katalogu familii zaczął spełniać swój urząd jako wikary. „Gwardianował” o. Prokop w Rozwadowie do roku 1828. W tym czasie zapiski kronikarza są rzadkie i ich rozpiętość w czasie znaczna. Następny fragment kroniki, który z uwagi na jego treść, pragnę przytoczyć, został wpisany zapewne po roku 1829, ale przed rokiem 1931. Zawiera on ciekawostkę związaną z o. Prokopem, dotyczącą istotnej zmiany architektonicznej w klasztorze, która została dokonana właśnie w roku 1828: Klasztor tuteyszy od fundacyi swoey wymurowany i (…) obywał się bez Foresterei czyli stancyi za Fortą. Lecz w roku 1828 Gwardyan Prokopa Werner zamienił stancyę Fortynaya na stancyę gościnną wybiwszy Drzwi za Fortai ta Stancya Klasztorna roku 1829 została prawie gwałtownie odebrana na pomieszkanie dla X Wykarego Parafialnego który był W. X Józef Gabrylewicz apo nym został śp Antony Brziński, po iego śmierci przybył na wizytę Klasztoru Wielebny Dziekan (…) któremu oświadczyłem, ze chcę zamurować te drzwi za Fortą i chcę zrobić stancyę dla Fortyana, od którego nie przychylną otrzymałem odpowiedź. Pozostańmy jednak nadal w roku 1828, w październiku tego roku odbyła się kapituła prowincjalna, a po kapitule o. Prokop został skierowany na gwardiana do Krosna. Czytamy w kronice: Potem Najprzewielebniejszy Przewodniczący, po poradzeniu się z Najjaśniejszym Przewodniczącym we Lwowie i przedłożeniu naszego wyboru, zatwierdził na trzechlecie wybranego Ministra Prowincjalnego. Następnie własnym autorytetem wyznaczył na przełożonych Na Szlaku 13 w Konwentach położonych na terenie Diecezji Przemyskiej, dnia 24 października 1828 r, a mianowicie: W konwecie kronieńskim przewielebny o. Prokop Werner, w Konwencie sędziszowskimprzewielebny o. Alojzy Wischin, w konwencie rozwadowskim o. Michał Vieller. I dalej: O. Prokop, były gwardian rozwadowski udał się pieszo do konwentu krośnieńskiego dnia 20 tego miesiąca po obiedzie. Z Krosna przeniesiono go do Sędziszowa. O. Prokop Werner zwolniony z gwardiaństwa w Krośnie podczas kapituły odbytej w Olesku dnia 26 br. w archidiecezji lwowskiej został wyznaczony na tutejszego gwardiana i przybył do nas dnia 25 listopada br. – mowa o roku 1831. Powierzoną mu funkcję pełnił do roku 1834. Kapituła, która tym razem obradowała w Krośnie 19 września 1834 roku przeniosła o. Prokopa do Oleska, gdzie pracował jako wikary konwentu i mistrz nowicjatu, przebywał tam do roku 1837. Następnie udał się do Kutkorza jako gwardian i administrator parafii, gdzie przebywał dwie kadencje, po czym w roku 1843 ponownie objął funkcję gwardiana w Rozwadowie. Również i ten okres w kronice zawiera bardzo szczupłe informacje o codziennym życiu braci i sprawach gospodarczych klasztoru. Znajdujemy notatki o wyjazdach braci, o rekolekcjach, różne listy od władz świeckich czy też zakonnych oraz, na szczęście, daty i ustalenia corocznych kapituł. Najczęściej dotyczą one zmian personalnych w składach wspólnot, a także zmian władz prowincji. Wspomniane listy nowo wybranych prowincjałów zawsze zawierają słowa 14 Numer 60 zachęcające braci do wzajemnej dbałości o siebie, wezwanie do pobożności , pokory itd. Wiele słów dotyczy troski o zachowanie konstytucji św. Franciszka, widać, że przez lata pewne punkty reguły zakonnicy zaniedbywali. Tak też musiało się stać i z tonsurą (specyficzne przystrzyżenie włosów na czubku głowy oznaczające przynależność do Boga), skoro na kapitule w roku 1834 ustalono: Przywołuje się ponownie obowiązek, zgodnie z naszymi konstytucjami i przypomnieniem najprzewielebniejszego Konsystorza, by prezbiterzy nosili wystrzyżoną tonzurę. Należy tego ściśle przestrzegać. O. Prokop Werner pozostawał gwardianem w Rozwadowie do 1849 roku, po czym przeniesiono go ponownie do Sędziszowa. Dnia 24 bm. (lipiec 1849 roku) przybył do Sędziszowa przewielebny o. Prokop Werner. Przez 9 lat posługiwał w tym konwencie jako spowiednik, kaznodzieja, wikary konwentu i mistrz nowicjatu. We wrześniu 1858 roku kapituła powierza o. Prokopowi po raz kolejny funkcję przełożonego w Rozwadowie. Była to jego najkrótsza kadencja na urzędzie gwardiana, ponieważ jak zapisał kronikarz: Roku 1859, dnia 7 stycznia, przewielebny o. Prokop Verner zamienił życie doczesne na wieczne. Miał 68 lat, w zakonie spędził lat 48, z czego 43 jako kapłan. Pochowano go zapewne na cmentarzu parafialnym w Rozwadowie, w prostej ziemnej mogile. Tak chowano wówczas braci. Po wielu latach te groby zastąpiono wspólnym grobowcem. Pochylając się nad tą zbiorowa mogiłą zmarłych kapucynów, obejmijmy swoją modlitwą również o. Prokopa, trzykrotnego gwardiana rozwadowskiego. Wieczne odpoczywanie racz mu dać Panie! Grażyna Lewandowska Święte kobiety Święte kobiety Święte kobiety Święte kobiety Święte kobiety Święte kobiety Bł. Aniela z Foligno Aniela urodziła się w 1248 r. w Foligno. Młodość spędziła beztrosko w zamożnej rodzinie. Wyszła szczęśliwie za mąż i została matką kilku synów. Do majątku rodziców doszedł jeszcze majątek męża, mogła więc używać wszystkich przyjemności dostępnych w jej czasach. Korzystała też z nich w całej pełni. Ale też nadszedł dzień łaski i opamiętania się. Kiedy miała 37 lat, pojawił się jej we śnie św. Franciszek z Asyżu i napomniał ją surowo, by nie marnowała cennych lat życia. Po odbyciu spowiedzi generalnej nawróciła się i zaczęła iść zupełnie nową drogą. Wstąpiła do III Zakonu św. Franciszka i oddała się życiu pokutnemu. Dziwne są wyroki Boże. W tym samym bowiem czasie w pobliskim mieście Kortonie również jako tercjarka franciszkańska wiodła pokutne życie znana tam kiedyś kobieta lekkiego życia, Małgorzata. Dzisiaj obie mają swoje sanktuaria, do których pielgrzymi chętnie podążają – św. Małgorzata w Kortonie i bł. Aniela we Foligno. Pan Bóg nie oszczędził swojej Oblubienicy cierpień. W krótkim czasie Aniela utraciła matkę, męża i synów, zapewne w czasie epidemii, jakie wówczas zbyt często nękały ludzkie osiedla. By naśladować Chrystusa, rozdała całą swoją majętność pomiędzy ubogich i oddała się pokucie, modlitwie i uczynkom miłosierdzia. Ostatnie lata spędziła jako rekluza, czyli jako pustelnica zupełnie odcięta od świata. Bł. Aniela zostawiła po sobie około 35 pism i nieco listów, które dyktowała. Pisma bł. Anieli nie tylko odsłaniają tajniki jej duszy, ale wskazują drogi, po których Pan Bóg wiedzie swoich wybranych ku najwyższym szczytom chrześcijańskiej doskonałości. Dla ich głębi nazywano nawet błogosławioną „mistrzynią teologów”. Oto zatrzymajmy się przez chwilę przy kilku jej wypowiedziach: „Jeśli pragniesz światła Bożej Łaski, jeśli chcesz serce uwolnić od wszystkich trosk, jeśli chcesz przezwyciężyć złe skłonności, jeśli chcesz być doskonałym na drodze Pańskiej – nie bądź leniwy i nie uciekaj od krzyża Jezusa Chrystusa. Bo dla dzieci Bożych nie ma naprawdę innej drogi, aby znaleźć Boga; jest nią tylko droga, życie i śmierć cierpiącego Boga- Człowieka” Człowieka”. A oto inna jej wypowiedź: „Bóg Ojciec wybrał swemu umiłowanemu Synowi na tym świecie takie towarzystwo: doskonałe, trwałe i ostateczne ubóstwo; doskonałe, ciągłe i ostateczne poniżenie; oraz doskonały, ciągły i ostateczny ból. To było towarzystwo, w którym Jezus przez całe życie przebywał, aby nas pouczyć, że mamy to towarzystwo sobie wybrać, pokochać i wytrwać w nim do śmierci. Jezus bowiem, jako człowiek, tą drogą wstąpił do Nieba i tą drogą może i powinna iść dusza do Boga; innej właściwej drogi nie ma”. Błogosławiona Aniela opuściła ziemię po długiej i ciężkiej chorobie 4 stycznia 1309 r. w wieku 61 lat i bywa zaliczana do największych mistyczek średniowiecza. Zachariasz Nycz OFM Cap. Na Szlaku 15 KWIATKI ŚW. FRANCISZKA, KWIATKI ŚW. FRANCISZKA, KWIATKI ŚW. FRANCISZKA Jak święty Franciszek, wędrując z bratem Leonem, tłumaczył mu, co jest radość doskonała Kiedy święty Franciszek szedł raz porą zimową z bratem Leonem z Perudżii do Świętej Panny Maryi Anielskiej, a ogromne zimno dokuczało im wielce, zawołał na brata Leona, który szedł przodem, i rzekł: „Bracie Leonie, choćby bracia mniejsi dawali wszędzie wielkie przykłady świętości i zbudowania, mimo to zapisz i zapamiętaj sobie pilnie, że nie to jest jeszcze radość doskonała”. Kiedy święty Franciszek uszedł nieco drogi, zawołał nań po raz wtóry: „O bracie Leonie, choćby brat mniejszy wracał wzrok ślepym i chromych czynił prostymi, wypędzał czarty, wracał słuch głuchym i chód bezwładnym, mowę niemym i - co większą jest rzeczą - wskrzeszał takich, co byli martwi przez dni cztery, zapisz sobie, że nie to jest radość doskonała”. I uszedłszy nieco, krzyknął znów głośno: „O bracie Leonie, gdyby brat mniejszy znał wszystkie języki i wszystkie nauki, i wszystkie pisma tak, że umiałby prorokować i odsłaniać nie tylko rzeczy przyszłe, lecz także tajemnice sumień i dusz, zapisz, że nie to jest radość doskonała”. Uszedłszy nieco dalej, zawołał święty Franciszek jeszcze głośniej: „O bracie Leonie, owieczko Boża, choćby brat mniejszy mówił językiem aniołów i znał koleje gwiazd i moce ziół, i choćby mu objawiły się wszystkie skarby ziemi, i choćby poznał właściwości ptaków i ryb, i zwierząt wszystkich, i ludzi, i drzew, i skał, i korzeni, i wód, zapisz, że nie to jest radość doskonała”. I uszedłszy jeszcze nieco, zawołał święty Franciszek głośno: „O bracie Leonie, choćby brat mniejszy umiał tak dobrze kazać, że nawróciłby wszystkich niewiernych na wiarę Chrystusową, zapisz, że nie to jest jeszcze radość doskonała”. I kiedy mówiąc tak uszedł ze dwie mile, brat Leon z wielkim zadziwem zapytał: „Ojcze, błagam cię na miłość Boską, powiedz mi, co jest radość doskonała?” A święty Franciszek tak rzecze: „Kiedy staniemy u Panny Maryi Anielskiej deszczem zmoczeni, zlodowaciali od zimna, błotem ochlapani i zgnębieni głodem i zapukamy do bramy klasztoru, a odźwierny wyjdzie gniewny i rzeknie: ‘Coście za jedni?’ - a 16 Numer 60 my powiemy: ‘Jesteśmy dwaj z braci waszej’ - a on powie: ‘Kłamiecie, wyście raczej dwaj łotrzykowie, którzy włóczą się świat oszukując, i okradacie biednych z jałmużny, precz stąd’ - i nie otworzy nam, i każe stać na śniegu i deszczu, zziębniętym i głodnym, aż do nocy; wówczas, jeśli takie obelgi i taką srogość, i taką odprawę zniesiemy cierpliwie, bez oburzenia i szemrania, i pomyślimy z pokorą i miłością, że odźwierny ten zna nas dobrze, lecz Bóg przeciw nam mówić mu każe, o bracie Leonie, zapisz, że to jest radość doskonała. I jeśli dalej pukać będziemy, a on wyjdzie wzburzony i jak nicponiów natrętnych wypędzi nas, lżąc i policzkując, i powie: ‘Ruszajcie stąd, opryszki nikczemne, idźcie do szpitala, bowiem nie dostaniecie tu jedzenia ani noclegu’ - jeśli zniesiemy to cierpliwie i pogodnie, i z miłością, o bracie Leonie, zapisz, że to jest radość doskonała. I jeśli mimo to, uciśnieni głodem i zimnem, i nocą, dalej pukać będziemy i wołać, i prosić, płacząc rzewnie, by dla miłości Boga otwarli nam chociaż i wpuścili do sieni, a ów, jeszcze wścieklejszy, powie: „A to bezwstydne hultaje; dam ja im, jak na to zasługują” - i wyjdzie z kijem sękatym, chwyci nas za kaptur i ciśnie o ziemię, i wytarza w śniegu, i będzie bić raz po raz tym kijem - jeśli to wszystko zniesiemy pogodnie, myśląc o mękach Chrystusa błogosławionego, które winniśmy ścierpieć dla miłości Jego, o bracie Leonie, zapisz, że to jest radość doskonała. Przeto słuchaj końca, bracie Leonie. Ponad wszystkimi łaski i dary Ducha Świętego, których Chrystus udziela przyjaciołom swoim, jest pokonanie samego siebie i chętne dla miłości Chrystusa znoszenie mąk, krzywd, obelg i udręczeń. Z żadnych bowiem innych darów Bożych nie możem się chlubić, gdyż nie są nasze, jeno Boże. Przeto mówi Apostoł: ‘Cóż masz, co nie pochodzi od Boga? A jeśli od Niego pochodzi, przecz się tym chlubisz, jakby pochodziło od ciebie?’ Lecz krzyżem udręki i utrapienia możem się chlubić; nasz bowiem jest. I przeto mówi Apostoł: ‘Będę się chlubić jedynie krzyżem Pana naszego, Jezusa Chrystusa’ . Dla dzieci Szymon Gorliwy Jest to drugi apostoł, po Szymonie Piotrze, wybrany przez Jezusa, który nosi to imię. Na liście apostołów, przekazanej nam przez ewangelistów, ten Szymon jest nazwany po aramejsku Kananejczykiem (Mt 10,4; Mk 3, 18) i po grecku - Gorliwym (Łk 6, 15); są to przydomki oznaczające człowieka pełnego zapału, gorliwości, a także fanatyka. Na tej podstawie wysuwa się hipotezę, że Szymon - zanim wszedł do grupy Dwunastu - był członkiem stronnictwa zelotów, to znaczy tej grupy Żydów, którzy sprzeciwiali się mocno władzy rzymskiej. Ewangelie nie podają nam o nim więcej danych poza tym, że jest wymieniony na liście Dwunastu, na której zajmuje jedenaste miejsce, i że jest obecny z wszystkimi innymi apostołami. Tradycja wspomina go jako misjonarza w Egipcie; według innych hipotez, Szymon mógł dotrzeć aż do Anglii. W liturgii jest wspominany i czczony wraz z apostołem Judą Tadeuszem, ponieważ razem głosili Ewangelię w Mezopotamii i Persji, gdzie ponieśli śmierć męczeńską, broniąc chrześcijaństwa przed idolatrią. Ich liturgiczne święto obchodzone jest wspólnie 28 października. „O rany! Jak ten czas leci!" w ten sposób przywitała mnie, po dłuższym niewidzeniu, sześcioletnia Asia. A co mamy mówić, my, dorośli? Nam, przygotowującym „Na szlaku", ten czas ucieka tak samo szybko, albo jeszcze szybciej. Ale ten czas - jak powiedział nieżyjący już Kardynał Stefan Wyszyński - to MIŁOŚĆ. Warto więc wykorzystać go tak, by za rok (kiedy będziemy już mądrzejsi, dojrzalsi, bardziej doświadczeni) móc powiedzieć Panu Jezusowi i sobie, że wykorzystaliśmy go sensownie i dobrze. Życzę miłego Nowego Roku, wspaniałych chwil na każdy dzień i ubogacającej lektury "Na szlaku". Jak ubogi góral Pana Jezusa gościł Pod Tatrami zima zawsze trzymała długo. Ledwo śniegi zeszły, ludzie wychodzili z pługami w pole. Twarda, kamienista ziemia nie obiecywała obfitych plonów, toteż górale chwytali się każdej roboty, by jakiś grosz zarobić. Najtrudniej żyło się biedakom, u których na przednówku często brakowało chleba. Na samym końcu wsi, pod lasem, mieszkał Bartek z żoną i sporą gromadką dzieci. Choć pracował ciężko, to właśnie jemu bieda najbardziej dawała się we znaki. Kiedy od trzech dni nie było co do garnka włożyć, postanowił wyruszyć w świat w poszukiwaniu zarobku. Gdy doszedł do kapliczki na rozstajach drogach, obejrzał się ku rodzinnej chacie i taki go żal ogarnął, że zapłakał gorzko. - Panie Jezu Frasobliwy - szeptał przez łzy. Ty jeden mnie rozumiesz, boś sam ubogi i cierpiący, a do tego bezdomny. Ja choć chatę mam. Gdybyś tak do nas przyszedł, siedlibyśmy sobie przy ciepłym piecu, pogwarzyli... - Przyjdę - rozległ się nagle spokojny, miękki głos. Przestraszył się chłop nie na żarty, rozejrzał dookoła. Nikogo nie widać - tylko drewniany Pan Jezus z głową wspartą na dłoni. Pędem przybiegł Bartek do domu. - Kasia - zawołał od progu sprzątaj izbę, bo sam Pan Jezus ku nam idzie. - Co ten Bartek opowiada? - załamała ręce gospodyni. - W głowie mu się poprzestawiało, pewnie z głodu... - Prędko drwa nanieście - pospieszał dzieci. - I gałązek świerkowych, żeby było ładnie. Tylko... co na stół podać? - spojrzał bezradnie na żonę. - Została nam ostatnia kura... zaczęła nieśmiało Kasia. - W takim razie będziemy jedli rosół - zarządził Bartek. Zapadał już zmierzch, w izbie pachniało jedliną i Na Szlaku 17 Dla dzieci mięsem jak na święta. Już zaczęli się martwić, że oczekiwany Gość nie przyjdzie, gdy usłyszeli pukanie. Gospodarz skoczył do drzwi. Serce biło mu jak szalone. Otwiera na oścież, patrzy, a w progu... żebrak stoi - siwiutki, przygarbiony, z potarganą torbą na ramieniu. - Przyjmijcie mnie, dobrzy ludzie - prosi - bom znużony bardzo. Wyjrzała Kasia z izby. Żal jej się zrobiło zmarzniętego wędrowca. Chodźcie, dziadku rzekła. Siądźcie przy piecu. Głodniście pewnie. Staruszek nie odezwał się ani słowem, ale rosół tak pachniał... Dostał miskę z kawałeczkiem mięsa. Zjadł parę łyżek, resztą dzieci obdzielił. - Czekacie na kogoś? - spytał, widząc, że gospodarze wciąż zerkają ku drzwiom. Bartek westchnął tylko, Kasia posmutniała. Tylko dzieci najedzone pierwszy raz od niepamiętnych czasów baraszkowały wesoło z niespodziewanym gościem. - Czas już na mnie - odezwał się w pewnej chwili dziadyga. - Zostańcie na noc - prosiła gospodyni. - Siana wam pościelę, wyśpicie się w cieple. - Droga daleka przede mną - uśmiechnął się wędrowiec. - Bóg wam zapłać za gościnę. Mówiąc te słowa, sięgnął do przewieszonej przez ramię torby, pogrzebał w niej chwilę, wyjął garść okruchów chleba i wsypał gospodyni do fartucha. Gdy drzwi się za nim zamknęły, chciała Kasia wrzucić okruszyny do resztki rosołu. Jakież było jej zdumienie, gdy do garnka posypało się złoto. Już Bartek nie musi nigdzie wędrować. Starczy im teraz i na chleb, i na ciepłe kożuszki dla dzieci, i na całe stado kur. Zrozumieli gazdowie, że to sam Pan Jezus spełnił swą obietnicę i przyszedł do nich w gości. 18 Numer 60 Mędrcy ze Wschodu Poszukaj w Piśmie Świętym i uzupełnij poniższy fragment, wstawiając odpowiednie wyrazy w miejsca wykropkowane. "Gdy zaś................... narodził się w............ w Judei za panowania króla............ , oto........... ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: Gdzie jest nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać Mu pokłon. Skoro to usłyszał król……………, przeraził się, a z nim cała Jerozolima. Zebrał więc wszystkich arcykapłanów i uczonych ludu i wypytywał ich, gdzie ma się narodzić Mesjasz. Ci mu odpowiedzieli: "W Betlejem judzkim, bo tak napisał prorok:………………………………………”. Wtedy........... przywołał potajemnie.................. i wypytywał ich dokładnie o czas ukazania się gwiazdy. A kierując ich do............ , rzekł: Udajcie się tam i wypytujcie starannie o............... , a gdy Je znajdziecie, donieście mi, abym i ja mógł pójść i oddać Mu pokłon. Oni zaś wysłuchawszy króla, ruszyli w drogę. A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. Gdy ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali. Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego,……..; upadli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: ……….., …………. i ......... . A otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do........... , inną drogą udali się do swojej ojczyzny." Na pamiątkę tego wydarzenia Kościół ustanowił święto Trzech Króli. (Kto nie jest pewien, czy dobrze odpowiedział, może sprawdzić w Ewangelii św. Mateusza rozdz. 2 wiersz 1 do 12) Dla dzieci W tym miesiącu macie, Kochane dzieci, dwa tygodnie ferii i dlatego macie dużoooooo… czasu i stąd są do rozwiązania dwie krzyżówki. Miłego rozwiązywania 1. Nabożeństwo nocy wigilijnej. 2. Udaje się na Jasną Gorę. 3. 0dprawiana przez kapłana. 4. Następca św. Piotra. 5. Miasto słynnego koziołka. 6. Pierwszy sakrament. 7. Patron dzieci i młodzieży. 8. Imię matki Jezusa. 9. Jasna w Częstochowie. 10. Poranna lub wieczorna. 11. Zaskakuje drogowców. Krzyżówkę opracowała Klaudia Kolano klasa V b 1. Pan Jezus urodził się w … ? 2. Zwierzęta juczne będące w stajence to ... 3. Imię kobiety, która otarła twarz Jezusowi w drodze krzyżowej? 4. Do ......... udała się Maryja tuż po nawiedzeniu przez anioła? 5. Czym żywił się Jan Chrzciciel podczas pobytu na pustyni? 6. Jak nazywają się uczniowie Jezusa? 7. Kto jechał na wielbłądach do stajenki? Kartki z rozwiązaniem dostarczcie na furtę do 28.01.2011. Losowanie nagród 30.01.2011 po Mszy świętej rodzinnej. Na Szlaku 19 Dla dzieci Dzieci piszą, dzieci piszą, dzieci piszą…… Drogi Kolego! Często zastanawiam się, czy warto czynić dobro? Dużo ludzi mówi, że trzeba być dobrym i chyba mają rację. Gdy zrobisz coś dobrego, czujesz, że jesteś radosna a nawet dumna z tego, co zrobiłaś. Ale gdy zrobisz coś złego, to czujesz się winny i nieczysty. Na pewno chciałbyś być dobrym i szczęśliwym człowiekiem; żyć wśród szczęśliwych ludzi. Lecz wiara to nie wszystko. Oprócz modlitwy , trzeba coś jeszcze robić. Spełniaj choćby nawet najprostsze uczynki, które będą mówić o twojej miłości do Boga i ludzi. Na pewno kiedyś kogoś pocieszyłeś, pomogłeś. Przypomnij sobie, co wtedy czułeś? Będziesz szczęśliwy wtedy, kiedy nie będziesz tylko brać, ale dawać. Przemyśl to sobie. Pozdrawiam serdecznie Monika Hałaj Kl VI a O Boże spraw, by moja rodzina naśladowała Świętą Rodzinę z Nazaretu. Abyśmy na siebie nie krzyczeli, nie przeklinali, ale jeszcze bardziej się kochali. Proszę Cię o zdrowie i szczęście dla nas wszystkich Nowak Wiktoria Kl V b humor Policjant do małego chłopca palącego papierosa - Wcześnie zacząłeś palić! - E tam, wcześnie, już jedenasta! *** - Zabraniam ci używania brzydkich słów. - strofuje ojciec syna. - Ależ tato, tych słów używał Mikołaj Rej! 20 Numer 60 - Już więcej się z nim nie baw! *** Nauczyciel polecił uczniom napisać wypracowanie na temat: "Jak trzeba się uczyć?". Jasio napisał: - "Im więcej się człowiek uczy, tym więcej umie. - Im więcej umie, tym więcej zapomina. - Im więcej zapomina, tym mniej umie. - Im mniej umie, tym mniej zapomina. Więc po co się uczyć?!". - Jak ci się udało zachęcić uczniów, żeby nauczyli się na pamięć tego wiersza Mickiewicza? - pyta nauczycielka nauczycielki. - Powiedziałam im, że jest to utwór disco polo. Babcia bardzo jest kochana, Babcia weźmie na kolana, Babcia zaraz pocałuje, A ja Babci podziękuję. Babcia ciasto upiecze, - Proszę, weź jeszcze skraweczek. A kiedy wieczór zapadnie, Usiądzie obok kominka, Krasnal zapali fajkę A Babcia opowie bajkę. Ciemna noc już zapada, Babcia baśń opowiada, Ot, słucham przy piecu, A gwiazdy zaglądają w okno. Na-na-na-na-na Księgi Parafialne zanotowały Księga ochrzczonych 2010r. 1. Aleksandra Maria Markul 2. Urszula Szlęzak 3. Mateusz Jerzy Zynwala 4. Tymoteusz Jan Król 5. Maksymilian Libera 6. Hanna Emilia Wiącek 7. Iga Anna Grabowska 8. Aleksandra Kmak 9. Olivia Sara Fus 10. Igor Antoni Giecko 11. Antonina Mirosława Sarna 12. Patryk Adam Ryń 13. Łucja Natoniewska 14. Mateusz Świątek 15. Stella Weronika Jachim 16. Barbara Patrycja Laba 17. Weronika Justyna Górka 18. Dominik Krzysztof Bednarowicz 19. Marcel Kogut 20. Olaf Marek Zaremba 21. Nadia Wiktoria Szeliga 22. Jakub Lachowski 23. Gabriela Natalia Gola 24. Amelia Weronika Szewczyk 25. Jakub Wulw 26. Milena Głowala 27. Jan Nizioł 28. Michał Nizioł 29. Arkadiusz Rafał Majewski 30. Wiktor Alan Adler 31. Maja Alicja Zawrotniak 32. Antoni Jerzy Sikora 33. Apolonia Julia Krokos 34. Maciej Janusz Wermiński 35. Igor Machowski 36. Amalia Trzeciak 37. Artur Małkowicz 38. Szymon Edward Rusiecki 39. Dominik Stanisław Bis 40. Bernard Sychta 41. Marcelina Marczewska 42. Łucja Ewa Dębska 43. Maksymilian Dziubek 44. Oliwia Lena Sarnikowska 45.Aleksandra Piekut 46. Marcelina Zuzanna Lipińska 47. Szymon Piotr Jacykiewicz 48. Olivier Michał Sokołowski 49. Gabriela Maria Giżka 50. Zuzanna Julia Kopacz 51. Julia Karolina Kret 52. Wiktoria Szot 53. Lena Gil 54. Julia Maria Violletta Buisine Księga zmarłych 2010r. 1. Jerzy Dziura 2. Jan Kotuła 3. Jacek Szczepek 4. Józef Kasztalewicz 5. Kazimierz Sobol 6. Wojciech Ulanowski 7. Anna Zawół 8. Anna Stec 9. Jan Rychlak 10. Bogusław Zenon Karbarz 11. Wanda Zofia Stręciwilk Na Szlaku 21 12. Roland Synowiec 13. Edward Zawół 14. Jan Paterek 15. Genowefa Wasąg 16. Zofia Karczmarz 17. Lidia Danuta Sikorowicz 18. Czesław Stanisław Kozdra 19. Helena Krzysztyniak 20. Stanisław Lisowski 21. Danuta Wanda Nowak 22. Janina Kasztalewicz 23. Jan Sagan 24. Janina Kuczera 25. Andrzej Opaliński 26. Amalia Stepura 27. Tadeusz Mieczysław Kozłowski 28. Danuta Zaborska 29. Grażyna Kościelniak 30. Piotr Artur Buksiński 31. Henryk Andrzej Sudoł 32. Kazimierz Latawiec 33. Alojzy Czachorowski 34. Jan Szeląg 35. Krystyna Trafidło 36. Maria Motyka 37. Ryszard Jan Kamiński 38. Józefa Moskal 39. Stanisława Tarczyńska 40. Zofia Niemiec 41. Józef Siembida 42. Tadeusz Mieczysław Rzucidło 43. Wanda Teresa Ponewczyńska 44. Edward Ponewczyński 45. Franciszek Kazimierz Jarosławski 9. Gareth Andrew Jones i Ewa Zofia Idec 10. Karol Drzymała i Anna Kowalska 11. Dariusz Wojciech Sobiło i Lucyna Maria Śliwka 12. Marek Wojciech Konopna i Anna Maria Madej 13. Filip Maria Czwarno – Sieroń i Magdalena Maria Hadała 14.Paweł Zdzisław Piątek i Magdalena Anna Waśkiewicz 15. Łukasz Artur Bis i Agnieszka Sieczkoś 16. Bartosz Wiesław Łukasiewicz i Anna Monika Tur 17. Leszek Piotr Gazda i Beata Anna Sołtys 18. Tomasz Marek Głowiak i Małgorzata Giec 19. Krzysztof Serwatka i Anna Maria Piątek 20. Grzegorz Łukasz Skoczek i Jolanta Małgorzata Żak 21. Stanisław Obierski i Ewa Lidia Stankiewicz 22. Kamil Dionizy Kacprzak i Grażyna Ewa Kotlik 23.Marcin Tadeusz Iżewski i Karolina Magdalena Guzek 24. Artur Nogaj i Żaneta Paulina Żak 25. Adam Kopyśc i Aleksandra Mazurkiewicz 26. Łukasz Jakub Radoń i Klaudia Sara Grytta 27. Zbigniew Piotr Zalewski i Katarzyna Węglińska 28. Przemysław Piotr Geraszek i Edyta Zborowska 29. Jacek Adam Piotrowski i Marcelina Jachura 30. Dariusz Gajewski i Monika Zofia Partyka 31. Mariusz Przemysław Goch i Barbara Anna Osman 32. Kamil Michał Mizera i Eliza Elwira Nowak 33. Witold Marek Małkowicz i Marzena Agata Dul Księga ślubów 2010r. 34. Krystian Michał Paleń i Edyta Maria Bis 35. Piotr Stanisław Bukowski i Irena Kuźniarska 1. Tomasz Rozenbangier i Monika Bącal 36. Paweł Jan Ciurko i Beata Krawczyk 2. Adrian Edward Grabowski i Monika Jonik 37. Rafał Aleksander Nowakowski i 3. Paweł Michał Markiewicz i Marzena Maria Kuś Magdalena Anna Pysz 4. Piotr Uliasz i Natalia Małgorzata Zawiślak 38. Dariusz Wojciech Dyba i 5. Hubert Stanisław Skotkowski i Urszula Młynek Anna Danuta Czachor 6. Krzysztof Szczygieł i Ewa Maria Bajda 39. Marcin Piotr Kolasa i Aneta Anna Szczerba 7. Dawid Maksymilian Smutek i Marzena Maria Szwed 40.Gianluca Meloni i Monika Dorota Cholewińska 8. Michał Kusiński i Izabela Ewa Świeca 41. Łukasz Mikołaj Mardyła i Marta Maria Osman 22 Numer 60 KWIATKI ŚW. FRANCISZKA, KWIATKI ŚW. FRANCISZKA, KWIATKI ŚW. FRANCISZKA Jak święty Franciszek odpowiadać uczył brata Leona, ten zaś mówił zawsze jeno przeciwnie, niż chciał święty Franciszek Kiedy święty Franciszek, na początku Zakonu, znajdował się raz z bratem Leonem w pewnej miejscowości, gdzie nie było ksiąg do Mszy świętej, rzekł, gdy jutrzni nadeszła godzina, tak do brata Leona: „Drogi mój, nie mamy brewiarza, by odprawić jutrznię. Lecz aby spędzić czas chwaląc Boga, ja mówić będę, a ty odpowiadać, jak cię nauczę. A bacz, byś nie odmienił słów, których cię nauczę. Ja powiem: „O bracie Franciszku, popełniłeś tyle zła i grzechów na świecie, żeś godzien piekła”. A ty, bracie Leonie, odpowiesz: ‘Zaprawdę, zasłużyłeś na najgłębsze piekło’“. A brat Leon odrzekł z gołębią prostotą: „Chętnie, ojcze, zaczynaj w imię Boże”. Wówczas święty Franciszek zaczął mówić: „O bracie Franciszku, popełniłeś tyle zła i tyle grzechów na świecie, żeś godzien piekła”. A brat Leon odrzekł: „Bóg uczyni za ciebie tyle dobrego, że pójdziesz do raju”. Rzekł święty Franciszek: „Nie tak masz mówić, bracie Leonie, lecz kiedy powiem: ‘Bracie Franciszku, dopuściłeś się tylu nieprawości względem Boga, że godzien jesteś być potępiony od Boga’ -odpowiedz tak: ‘Zaprawdę godzien jesteś być strącony między potępionych”. A brat Leon odrzekł: „Chętnie, ojcze”. Wówczas święty Franciszek wśród wielu łez i westchnień, bijąc się w piersi, rzekł głosem silnym: „O Panie nieba i ziemi, dopuściłem się względem Ciebie tylu nieprawości i grzechów, że godzien jestem Twego potępienia”. A brat Leon odrzekł: „Bracie Franciszku, Bóg wśród błogosławionych szczególnie błogosławić ci będzie”. A święty Franciszek dziwując się, że brat Leon odpowiada przeciwnie, niż mu polecił, ganił go, mówiąc: „Przecz nie odpowiadasz, jak cię uczyłem? Rozkazuję ci w imię posłuszeństwa świętego odpowiadać, jak cię nauczę. Ja powiem tak: ‘ O bracie Franciszku, szkaradniku, myślisz, że Bóg okaże ci miłosierdzie, choć popełniłeś tyle grzechów przeciw Ojcu miłosierdzia i Bogu wszelkiej pociechy, iżeś nie godzien znaleźć miłosierdzia? A ty, bracie Leonie, owieczko, odpowiesz: ‘Żadną miarą nie jesteś godzien znaleźć miłosierdzia”. Lecz potem, kiedy święty Franciszek rzekł: „O bracie Franciszku, szkaradniku” i tak dalej, odrzekł brat Leon: „Bóg Ojciec, którego miłosierdzie nieskończenie większe jest od grzechu twojego, okaże ci miłosierdzie swoje, a nadto użyczy ci łask licznych”. Na tę odpowiedź święty Franciszek, zagniewany łagodnie i obruszony cierpliwie, rzekł do brata Leona: „Przecz czynisz z umysłu wbrew posłuszeństwu i już tylekrotnie odpowiedziałeś przeciwnie, niż ci poleciłem?” Odparł brat Leon z wielką pokorą i szacunkiem: „Bóg świadkiem, ojcze mój, że każdym razem postanawiałem w sercu odpowiadać, jak mi kazałeś. Lecz Bóg każe mi mówić, jak On sobie życzy, nie zaś jak ja życzę sobie”. Tedy zdziwił się święty Franciszek i rzekł do brata Leona: „Proszę cię w imię miłości, byś tym razem odpowiedział, jak ci rzekłem”. Odparł brat Leon: „Mów w imię Boże, gdyż na pewno odpowiem tym razem, jak chcesz”. A święty Franciszek, płacząc, rzekł: „O bracie Franciszku, szkaradniku, myślisz, że Bóg okaże ci miłosierdzie swoje?” Odrzekł brat Leon: „Raczej łaskę Bóg ci da wielką i wywyższy cię, i otoczy cię chwałą, gdyż kto się poniża, wywyższon będzie, a ja nie mogę mówić inaczej, gdyż Bóg przemawia przez usta moje”. I tak w tym sporze pokornym, wśród wielu łez i pociech duchowych czuwali aż do świtu. Na Szlaku 23 CHWILA Z POEZJĄ Partyzantowi... W spienionych falach burzliwych dróg Kiedy cię Polsko poznałem, Rzuciłem miłość u Twoich stóp, Bo pokochałem. W dziewiczych lasach na sygnał – tak Broniłem Ciebie, Włożono broń do moich rąk, Pierzynę z gwiazd na niebie. Kochałem Cię w burzliwe dni A ty zmieniłaś szaty, Srebrzysta biel mroziła wskroś Parzyły rany odziane w szkarłaty W transie ataku wyrwał się strzał Fanfary nieba zagrały, Przed boskim tronem partyzant stał Chmury mu chwałę śpiewały Wyrył się czas minionych dni Nad bezimiennym ciałem I tylko wiatr słowami śni Polsko ! Ja Cię kochałem ! Narodziny Zbawiciela To cudowne słowo obiecane Oczekiwane przez świat Tchnieniem nieba dane Dojrzało pośród leśnych szat. Osiołek szary deptał, Na nim ukryty skarb Czas cicho szeptał Odsłaniał nieba dar Jeszcze tylko to wzgórze I szal serpentyny płynącej 24 Numer 60 I nie czas na podróże A otwarte drzwi i serca gorące. Gdzie bydło i licha stajenka I wiatr przez szpary hulał Prześliczna Panienka Porodziła Zbawiciela – króla. Ni berła ni bogata chata Spieszą Trzej królowie z daleka. Bo czym jest dostojna szata Gdy kryje kamienne serce człowieka. Zofia Zakrzewska - Myszka Anioł Stróż Stał na rozdrożu dróg W białej szacie A gwiazdy sypały się z Jego srebrzystych skrzydeł Przechodnie mijali Go .... nie zauważając Jego istnienia I tak stał, dzień i noc Niestrudzenie oczekując człowieka Lecz tych szlachetnych dusz było niewiele Więc pytał przechodniów którędy ma iść, w którą drogę ma wejść Pytał i pytał .... Oni nie odpowiadali Wtem podeszła mała dziewczynka Pochwyciła Jego rękę I zabrała Go w krainę wiecznej szczęśliwości szlachetnych dusz.... Siostra Laurencja Idąc na ziemię pragnął Jezus spełnić Ojca wolę I dać przykład cierpiącym braciom na tym łez padole. Życie dał za nas, a nasze udręki są zbyt małe, Lecz zgodnie z wolą Bożą wzięte, dają wieczną chwałę. Zbawca się ofiarował, byśmy skarb zbawienia mieli. O! Jak wiele dobrodziejstw Jego myśmy w życiu wzięli. On nauczał, by zawsze prosić: to nie wola Moja, Lecz Królestwo Twe niech przyjdzie i święta wola Twoja. Brak Mu było miejsca w gospodzie, niebo będzie w twej duszy. Gdzie Jezus przebywa, tam nie ma łez, jęków, katuszy. Przebaczał wciąż tobie, jak ty winowajcom swoim. taką ci miarą odmierzy, jak ty dasz bliźnim twoim. Ks, Samul Mała kapliczka Przydrożna kapliczka mała niepozorna wtulona w cień wysmukłej topoli tam święty Antoni pochylony nad dzieciątkiem z uśmiechem na twarzy szczęśliwy jak żywy aż patrzę zdziwiony i siadam tuż obok na trawie pod drzewem zmęczony wędrowiec na krawędzi życia modlę się żarliwie jak długo sam nie wiem Tej modlitwy Boże Dziś też mi potrzeba Wskaż mi tamtą drogę Bym dotykał Nieba Tadeusz Skwarczyński Myśli - sentencje Najbardziej człowiek korzysta osobiście, gdy modli się za innych. Każda rzecz wielka musi kosztować i musi być trudna. Tylko rzeczy małe i liche są łatwe. Nasz czas należy się ludziom biednym i głodnym Boga. Tyle jest możliwości i tyle dróg do Boga, ile jest ludzi. Bo Bóg ma inną drogę dla każdego człowieka. Każdy – kogo wyśmiano, a nie odpowiadał – kogo ubiczowano, a nie reagował – kto był oplwany, a nie odpłacił złem za złe – zwytciężył ! Ojciec Niebieski okrył swego Syna ciałem, aby Bóg chodzący po ziemi w ludzkim ciele nauczył człowieka żyć po Bożemu. Bóg w swoim wielkim miłosierdziu nawet swoją sprawiedliwość obraca w miłość i sprawia, że przez niejeden grzech, przez niejedną słabość lepiej poznajemy dobroć Boga i godność człowieka. Synteza wszystkich ludzkich działań, całego świata sprowadza się do „kubka wody”, podanego w Imię Chrystusa. Nie musisz wszystkiego rozumieć, wystarczy, że wszystko, co Bóg daje, kochasz. „Będziesz miłował Pana Boga twego… będziesz miłował bliźniego twego, jako samego siebie” – dotychczas nie ukazał się żaden doskonalszy manifest sprawiedliwośći, który bardziej oddawałby człowieka człowiekowi, serce sercu, dłoń dłoni. Przez dziękczynienie nawet za drobiazgi wzbogaca się tematyka naszej modlitwy – wtedy modlimy się wszędzie i zawsze, bo jesteśmy nieustannie zanurzeni w nieskończonej hojności Bożej. Jak trudno jest miłować – ale jak warto miłować. Mądry, kto zrozumie błogosławione chwile cierpienia i męki, kto widzi w nich łaskę, która wypracowuje duszę, jak chleb w dzieży. opr. ZachariaszNa NyczSzlaku OFM Cap. 25 Jak przekazać 1% Stowarzyszenie Przyjaciół Klasztoru Braci Mniejszych Kapucynów w Stalowej Woli –Rozwadowie „Pokój i Dobro” od wielu już lat wspiera finansowo wiele akcji organizowanych przez klasztor, pomaga wspólnotom działającym w parafii, a także finansuje potrzeby samego klasztoru, jak i naszej świątyni. Nie byłoby to możliwe bez ofiarności samych parafian jak i przyjaciół klasztoru, którzy hojnie zasilają budżet stowarzyszenia. Dziękujemy za to i zachęcamy, aby również w tym roku przekazać na jego konto 1% swojego podatku. Jak przekazać 1% ? Po wyliczeniu, ile podatku będziemy mieli do zapłacenia w tym roku, w odpowiednich rubrykach zeznania podatkowego (które zatytułowane są „Wniosek o przekazanie 1% podatku należnego na rzecz organizacji pożytku publicznego OPP”) wpisujemy nazwę i numer pod jakim widnieje w Krajowym Rejestrze Sądowym stowarzyszenia - w naszym przypadku to Stowarzyszenie Braci Mniejszych Kapucynów w Stalowej Woli –Rozwadowie „Pokój i Dobro” Nr KRS: 0000229275. Wpisujemy także kwotę, którą chcemy przekazać dla OPP, nie może ona jednak przekraczać 1 % podatku należnego, wynikającego z zeznania podatkowego, po zaokrągleniu do pełnych dziesiątek groszy w dół . 61 – 63 – PIT-38). Podatnik ma prawo wyrazić zgodę na podanie swych danych osobowych (imienia, nazwiska oraz adresu) organizacji pożytku publicznego. Informacje te przekazuje urząd skarbowy. Zgodę podatnik wyraża w formularzu PIT, zakreślając odpowiednią rubrykę (poz. 134 – PIT-28, poz. 310 – PIT-36, poz. 110 – PIT-36L, poz. 129 – PIT-37, poz. 63 – PIT-38). Pieniądze - 1% podatku należnego - na konto wybranej organizacji przekaże urząd skarbowy w lipcu lub w sierpniu roku podatkowego, w którym jest składane zeznanie podatkowe. 1% można przekazać w zeznaniach podatkowych złożonych w terminie lub w korekcie zeznania podatkowego, pod warunkiem, że zostanie ona złożona w ciągu dwóch miesięcy od upływu terminu składania zeznań podatkowych . Termin składania zeznań podatkowych mija 31 stycznia (dla ryczałtowców) oraz 30 kwietnia (dla pozostałych podatników). Kto może organizacjom? przekazać 1% podatku -podatnicy podatku dochodowego od osób fizycznych (w tym m.in. podatnicy uzyskujący dochody z odpłatnego zbycia papierów wartościowych); Na jednym formularzu PIT podatnik -podatnicy opodatkowani ryczałtem od może przekazać odpis 1% tylko dla jednej przychodów ewidencjonowanych; organizacji. -podatnicy prowadzący jednoosobową działalność Podatnik w składanym zeznaniu gospodarczą i korzystający z podatkowym może podać liniowej, 19-procentowej stawki dodatkowe informacje, które w podatku. jego ocenie mogą mieć wpływ na rozdysponowanie pieniędzy z 1% przez organizację pożytku publicznego (np. wskazać na konkretny cel). Przeznaczona jest na to specjalna rubryka „Informacje uzupełniające” (poz. 132134 – PIT-28, poz. 308 - 310 – PIT-36, poz. 108 – 110 – PIT-36L, poz. 127 – 129 – PIT-37, poz. 26 Numer 60 -1% mogą przekazać również emeryci, pod warunkiem jednak, że samodzielnie wypełnią PIT-37 i zrezygnują z pomocy ZUS w tym zakresie. Podobna zasada dotyczy osób, które są rozliczane przez pracodawcę. Agnieszka Pyć-Kaplita Serdecznie dziękujemy Wszystkim którzy wpłacili 1% podatku dochodowego za 2009rok, a było to 42 807 zł na działalność Stowarzyszenia Pokój i Dobro / Numer KRS 0000229275 / Pozyskane pieniądze zostały przeznaczone : 1. 17 950 zł na konserwację czterech obrazów: „Zwiastowanie NMP”, „Serce Jezusa”, „Św. Antoni Padewski”, „Św. Franciszek z Asyżu” 2. 6 600 zł na koszty mediów „Stodoły” - miejsca spotkań dzieci, młodzieży i seniorów, 3. 5 743 zł na działalność klubu seniora “Promyk”, 4. 4 730 zł na leczenie i rehabilitację podopiecznego Pawła Płachcińskiego, 5. 2 648 zł na działalność Ścianki Wspinaczkowej Aniołów Stróżów 6. 1 957 zł na pozostałą działalność statutową, 7. 1 177 zł na zakup wyposażenia do świetlicy środowiskowej “Promyczek”, 8. 1 002 zł na zajęcia podczas ferii dzieci i młodzieży, 9. 1 000 zł na warsztaty muzyczne dla dzieci i młodzieży. Zarząd Stowarzyszenia POKÓJ I DOBRO Kronika Wydarzeń 5 grudnia – Modliliśmy się w tym dniu w intencji Kościoła naWschodzie. Przed Kościołem ministranci kwestowali na odbudowę kapucyńskiego kościoła w Dniepropietrowsku na wschodniej Ukrainie. Ciasteczko misyjne przygotowała nasza schola. 8 grudnia – Uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Na Mszy św. o godz. 18.00 dokonano uroczystego odnowienia aktu poświęcenia trzech zakonów św. Franciszka NMP Niepokalanie Poczętej, a po Mszy świętej bracia postulanci wykonali Akatyst uwielbiający NMP. 12 grudnia – rozpoczęły się w naszej parafii rekolekcje, które w tym roku prowadził o. Zbigniew Kasperczak z Wrocławia. Nauki rekolekcyjne głoszone były na wszystkich Mszach świętych, a w tygodniu o godzinie 6.00, 8.00 i 18.00. Ciasteczko Misyjne w tym tygodniu przygotowała Liturgiczna Służba Ołtarza. 13 grudnia – w tym dniu mieliśmy w parafii dzień spowiedzi rekolekcyjnej. Oprócz naszych braci spowiadali zaproszeni księża z innych parafii. 16 grudnia – wspólnota „Domowy Kościół” modliła się podczas Mszy świętej o godz. 18.00, a potem spotkali się przy kawie i ciastku w kawiarence „Przystań”. 17 grudnia – został zamontowany w naszym kościele nowy, elektroniczny ekran do wyświetlania tekstów pieśni. Może będzie się parafianom lepiej śpiewać? Zobaczymy. 17 – 19 grudnia – w kawiarence Przystań można było obejrzeć wystawę fotograficzną p. Krzysztofa Sobieckiego. Przed kościołem Wspólnota Ruchu Światło – Życie sprzedawała sianko na stół wigilijny; zebrane pieniądze z tej sprzedaży przeznaczone będą na wyjazdy rekolekcyjne dzieci i młodzieży. 18 grudnia – Stowarzyszenie Przyjaciół Klasztoru „Pokój i dobro” w naszej „Stodole” zorganizowało pokaz filmów górskich i spotkanie z himalaistą Wojciechem Wiwatowskim. Na Szlaku 27 Jezus o podstawach małżeństwa - “ na początku tak nie było” W czasie rozmowy z faryzeuszami, którzy postawili pytanie o nierozerwalność małżeństwa, Jezus Chrystus dwukrotnie odwołał się do „początku”. Rozmowa przebiegała w sposób następujący: „przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, i zadali Mu pytanie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On odpowiedział: «Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę?» I rzekł: «Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela». Odparli Mu: «Czemu więc Mojżesz polecił dać jej list rozwodowy i odprawić ją?» Odpowiedział im: «Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony, lecz od początku tak nie było…»” (Mt 19,3-8; por. Mk 10,2 nn.). Chrystus nie podejmuje dyskusji na poziomie, na jaki starają się ją wprowadzić rozmówcy, w pewnym sensie nie aprobuje wymiaru, jaki oni starają się nadać problemowi. Unika wikłania się w spory prawno - kazuistyczne, natomiast odwołuje się dwukrotnie do „początku”. Postępując w ten sposób, nawiązuje jasno do słów Księgi Rodzaju, które znają na pamięć także Jego rozmówcy. Z tych słów najdawniejszego objawienia Chrystus wyciąga wniosek o pierwotnym zamyśle Boga wobec małżeństwa”(TC). Chrystus zatem przytacza w skrócie Rdz 1,27: „Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę”, podczas gdy w całości pierwotny urywek brzmi dosłownie tak: „Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył 28 Numer 60 mężczyznę i niewiastę”. Następnie nauczyciel odwołuje się do Rdz 2,24: „Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem”. Przytaczając te słowa prawie in extenso, Chrystus nadaje im jeszcze bardziej wyraźne znaczenie normatywne (można by bowiem przypuszczać, że w Księdze Rodzaju brzmią one jako stwierdzenie faktu: „opuszcza […], łączy się […], stają się jednym ciałem”). Znaczenie normatywne jest logiczne o tyle, że Chrystus nie ogranicza się tylko do samego przytoczenia, lecz dodaje: „A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela”. Owo „niech nie rozdziela” jest rozstrzygające. W świetle tych słów Chrystusa Rdz 2,24 wypowiada zasadę jedności i nierozerwalności małżeństwa jako treść słowa Bożego, wyrażonego w najdawniejszym objawieniu”(TC). Ksawery Knotz OFM Cap. Jak wspólnicy oszukali złodzieja Opowieść afrykańska Zdarzyło się to kilka lat temu na południu Czadu. Już od dłuższego czasu planowaliśmy budowę w naszej misji garażu na samochody. Nie mogłem już patrzeć jak strugi deszczu spływają po karoseriach, a na pace gromadzą się litry wody. Podczas burzy trzeba było je przestawiać na otwartą przestrzeń, aby czasami łamiąca się, krucha gałąź mangowca nie rozbiła szyby. Czasami trzeba było wstawać w środku nocy, kiedy mocne porywy wiatru zwiastowały nadciągającą burzę. Pamiętałem d o b r z e wydarzenie z naszej misji w Lere sprzed kilku lat, kiedy złamane drzewo przygniotło nowiutką Toyotę. Rozpocząłem przygotowania do budowy. Gromadziłem p o t r z e b n e materiały: piasek, cegły, cement, krokwie i arkusze blachy. Zaangażowałem do tej nieskomplikowanej budowy trzy osoby z wioski. Budowa niewielkiego garażu – wiaty o wymiarach 9 m x5,5 m postępowała dość szybko, jak na warunki afrykańskie. Pewnego dnia pracownicy zabrali się do pokrycia dachu blachą. Jak zwykle o siódmej rano dałem im klucze do magazynu z narzędziami i materiałami budowlanymi. Po godzinie przychodzi jeden z nich, informując mnie, że blacha w magazynie się skończyła i brakuje na 2/3 dachu. Jak to możliwe ? – wykrzyknąłem gwałtownie . Kupiłem przecież 12 arkuszy sześciometrowej blachy! Od razu udałem się do magazynu i faktycznie znalazłem tam tylko kilka krótszych blach. Brakowało ośmiu ! Zachodziłem w głowę, w jaki sposób przez ostatnie trzy miesiące wyparowało z magazynu tyle blachy. Przecież to nie maleńka rzecz, którą można włożyć do kieszeni albo do torby, wychodząc po pracy, ale arkusz o wymiarach 6 m x 0,9 m. Nie mając w tym momencie czasu na refleksje, pojechałem do gwardiana do parafii, aby mi odsprzedał jeszcze osiem blach. Robotnicy skończyli pracę w południe i zawołałem ich na rozmowę. „Potencjalnie możecie być złodziejami tej blachy” – rozpocząłem. Od razu zauważyłem wielkie oburzenie na ich twarzach. Powiedzieć Afrykańczykowi, że jest złodziejem bez złapania go za rękę jest wielką obrazą. Obojętnie czy de facto jest tym złodziejem czy też nie. Przez wakacje byłem sam w Postulacie i wielokrotnie zostawiałem robotników, jadąc do parafii na obiad. Wracałem tuż przed czternastą, kiedy oni sprzątali narzędzia. Suma summarum powiedziałem im, że przerywamy prace i nie zapłacę im, dopóki sprawa się nie wyjaśni. To w ich interesie jest znaleźć złodziei. W czasie sjesty słyszę intensywne szczekanie psa. Przed bramką wejściową stoi jeden z pracowników. Chce ze mną porozmawiać. Po powrocie do wioski przypomniał sobie, że gdzieś dwa miesiące temu widział dwóch chłopaków niosących długą blachę. Zdziwił się wtedy nieco, gdyż takiej blachy nie można było kupić w wiosce, jedynie na misji; ale puścił to w niepamięć. Kiedy sobie to przypomniał, poszedł od razu do domu, gdzie mieszkali ci chłopcy. Niestety w tym czasie byli w polu. Przyprowadził ich do mnie tego samego dnia już o zmierzchu, czyli przed osiemnastą. Zaczęli nam opowiadać historię, jak to pracowali przy budowie domu u jednego muzułmanina, który nie miał gotówki i zapłacił im za ich pracę właśnie tą blachą. Od razu ta historyjka wydała nam się wyssana z palca. Postraszyliśmy ich, że jeśli nie powiedzą prawdy, to jedziemy z nimi ,na żandarmerię. To poskutkowało. Zaczęli opowiadać nową historyjkę, która była całkiem logiczna i bardzo prawdopodobna. Pewnego dnia ich kolega Na Szlaku 29 Jan, licealista, który popołudniami dorabiał sobie na misji, podlewając drzewka owocowe lub wykonując różne prace porządkowe, np. grabienie liści, przyszedł do nich z pewną propozycją, aby nazajutrz o dziewiętnastej przyszli do Postulatu. Podczas, gdy my śpiewaliśmy nieszpory w kaplicy, oni wyciągnęli blachę z magazynu i ukryli w krzakach nieopodal, oczekując na Jana, który kończył pracę o dwudziestej. W międzyczasie przeliczyli ilość blach i stwierdzili, że jest o jedną więcej niż to mówił Jan. Od razu postanowili sobie zrekompensować swój trud i tę jedna blachę odłożyli w inne miejsce, nic nie mówiąc autorowi pomysłu. Pomogli mu zanieść te siedem blach i spokojnie oczekiwali na swoją dolę, kiedy uda mu się je sprzedać. Słuchaliśmy ich opowieści, siedząc sobie na betonowych ławkach na podwórzu, na którym ów Jan zbierał do taczek liście. Zauważyłem, że jest zaniepokojony i że za wszelką cenę chce usłyszeć to, o czym mówimy. Nawet w swojej desperacji podszedł w pewnym momencie, mówiąc, że słyszał w naszej rozmowie swoje imię i chce wiedzieć, o co chodzi. Odesłałem go z powrotem do pracy. Po całej tej opowieści zdecydowałem od razu pojechać z Janem i świadkiem do jego domu, aby sprawdzić na miejscu, czy czasami ich nie znajdziemy. Przeszukałem jego dom oraz jego siostry, nie mówiąc, czego szukam. Tak jak przewidywałem, nic nie znalazłem. Wróciliśmy do Postulatu i rozpoczęło się przesłuchiwanie. Od razu z grubej rury zapytałem go, gdzie jest blacha. On oczywiście o niczym nie wie. Zadawałem mu to pytanie kilkakrotnie. Twierdził, że ci dwaj wspólnicy kłamią i że nie mam żadnych dowodów na niego. Biedak nie wiedział, że właśnie takowe mam. Jednak nie spuszczał z tonu i po dwóch godzinach przesłuchania nie postąpiliśmy ani o krok do przodu. W ostateczności zdecydowałem, że jedziemy na żandarmerię. Podstawiłem samochód i gdy miałem już ruszać, poprosił, abyśmy wrócili do salki. Przyznał się do swojej winy. Uff !!! Połowa sukcesu za nami – „pomyślałem”. „Co zrobiłeś z 30 Numer 60 blachą?” – zapytałem. „Przeciąłem na trzy części i sprzedałem facetowi z odległej wioski” – padła odpowiedź. „Gdzie masz pieniądze?” „Jeszcze mi nie zapłacił” - odparł. Znowu mi to pachniało nieprawdą. W końcu podyktowałem mu deklarację, w której przyznał do winy i zobowiązał się, zwrócić pieniądze w trzech ratach. Podpisali to oświadczenie wszyscy uczestniczący w dochodzeniu. Pozostałym dwóm współwinnym wyznaczyłem pracę w Postulacie równowartą cenie jednej blachy, gdyż nie mieli już pieniędzy. Całą sprawę zakończyliśmy przed dziesiątą. Jak wypuszczałem ich z posesji, zauważyłem całą rodzinkę Jana i tych dwóch chłopaków koczujących przy furtce. Byłem tak zmęczony, że nie miałem sił i ochoty na kolację. W nocy też nie mogłem spać. Nazajutrz, około dziewiątej, przychodzi Jan skorygować swoje zeznania. Nowa wersja mówiła, że blachę przeciął na połowę i złożył w domu u kolegi. Chciał tą blachą przykryć swój przyszły dom. W międzyczasie kolega uszczknął kilka arkuszy. Poprosił mnie, czy by nie mógł zwrócić tych pozostałych kawałków. Nauczony doświadczeniem, że „lepszy wróbel w garści” niż pisemne zobowiązania bez pokrycia zgodziłem się na tę zmianę. Potrąciłem mu jednak za przecięcie blachy i za brakujące kawałki. Sformułowaliśmy nową ugodę. Pod osłoną nocy, wcześnie rano, aby nikt go nie widział, przywiózł na wózku kilkanaście trzymetrowych arkuszy. Na pieniądze, które miał przynieść, długo czekałem i się w końcu nie doczekałem. Wziął mnie na przetrzymanie, chociaż kilkakrotnie się o nie upominałem. Pozostali dwaj sprawcy przyszli dwa razy popracować (z sześciu dni im wyznaczonych). Nie miałem sposobu ani sił wyegzekwować całej kary. Na tym zakończyła się cała „ afera blachowa ”. Kosztowała mnie ona wiele stresu i czasu. Po czasie pomyślałem, że gdyby ci nieuczciwi wspólnicy i zbieg okoliczności, nigdy nie odkryłbym sprawców kradzieży. Morał z tej historii płynie taki: nigdy do końca nie można wierzyć wspólnikom. Jerzy Steliga OFM Cap. Na Szlaku 31 32 Numer 60