Na Szlaku 1 - Klasztor Br. Mn. Kapucynów w Stalowej Woli

Transkrypt

Na Szlaku 1 - Klasztor Br. Mn. Kapucynów w Stalowej Woli
Na Szlaku
1
2 Numer 60
Drodzy
Czytelnicy!
Życzymy Wam,
aby rok 2011
spełnił wszystkie
Wasze marzenia
i nadzieje i aby
dobry Bóg był
obecny w Waszych
rodzinach każdego dnia.
Redakcja
SPIS TREŚCI
Słowo na styczeń
4
Dla
5
Księgi
Msze święte, o uzdrowienie...
6
Kwiatki
Światło
7
Chwila
z
Trzy, dwa, jeden, zero - start... 9
Myśli,
sentencje
Relacja
11
1%
13
Kronika
15
Jezus o podstawach małżeństwa
28
16
Jak współnicy oszukali złodzieja
30
Trzej
królowie
Poczet
i
jadą
dzwięk...
z
mistrzostw
Gwardianów
Święte kobiety
Kwiatki
św.
Franciszka
dzieci
17
parafialne
św.
21
Franciszka
poezją
23
24
25
26
wydarzeń
27
REDAKCJA:
o. Jerzy Kiebała OFM Cap., o.Jerzy Steliga OFM Cap, o.Andrzej Surkont OFM Cap., br. Zachariasz Nycz OFM Cap., o.Robet Krawiec OFM
Cap., Grażyna Lewandowska (redaktor naczelny), Maria Michalska, Artur Burak (redaktor techniczny),Barbara Burak(korekta),
ADRES: Klasztor Braci Mniejszych Kapucynów ul. Klasztorna 27 37-464 STALOWA WOLA tel. 015 842 03 24, wew. 21
e-mail: [email protected] , [email protected] strona internetowa: www.stalowawola.kapucyni.pl
Nakład 400 Materiałów niezamówionych redakcja nie zwraca. Redakcja zastrzega sobie prawo do skracania tekstów i zmiany tytułów.
Na Szlaku
3
Pokój Wam, drodzy
parafianie i przyjaciele
naszego Klasztoru !
Ustały ciemności Adwentu, ustały nawoływania
proroków: „Przygotujcie drogę dla Pana”. Skończyło
się wczesne wstawanie na roraty i porządkowanie
ścieżek ludzkiego życia. Ten, którego zapowiadali
prorocy, zjawił się, potwierdzając wszystkie słowa,
które zostały wypowiedziane i zapisane przez wieki.
Słowo Ciałem się stało i zamieszkało między nami.
Syn został nam dany, zbawienie stało się naszym
udziałem. Oznajmiam wam radość wielką: Bóg
przyszedł na ziemię, aby powiedzieć nam o swojej
miłości do całego stworzenia. „Tak Bóg umiłował
świat, że Syna swego dał, aby każdy, kto w niego
wierzy, nie umarł, ale miał życie wieczne”. Bóg
jest miłością, wszystko, co czyni, czyni z miłości.
Wraz z narodzinami Jezusa Chrystusa Bóg dał nam
swoje Życie, to znaczy uczynił nas swoimi dziećmi.
Narodziny Jezusa to także Nasze narodziny jako
dzieci Bożych. Wierzysz w TO ?!! Św. Leon
Wielki mówi: „Rozpoznaj, chrześcijaninie, twoją
godność i skoro stałeś się uczestnikiem Boskiej
natury nie powracaj do dawnego poniżenia
spowodowanego niegodnym postępowaniem.
Pamiętaj, kto jest twoją Głową, jakiego Ciała jesteś
członkiem, jakiego Ojca jesteś dzieckiem. Kiedy
jesteś kuszony albo czujesz się przygnębiony
bądź samotny, pamiętaj o słowach Samego Boga:
;„Ty jesteś moim Synem, Jam Cię dziś zrodził”.
Moi drodzy !
Niech te wszystkie prawdy
zagoszczą w Waszych sercach, w Waszych
Rodzinach. Niech Boże Narodzenie dokonuje
się w każdym dniu Waszego życia. A w Nowym
Roku: Niech was Pan błogosławi i strzeże.
Niech was obdarza swoimi łaskami. Niech
rozpromieni swe oblicze nad Wami i niech obdarza
Was pokojem. Trwajcie w komunii z Bogiem.
Gwardian
4 Numer 60
Wszystkim Babciom
i Dziadkom
w dniu Ich święta
życzymy radości,
zdrowia i wielu
chwil spędzonych
z wnukami.
Redakcja
Trzej królowie jadą…
Uroczystość Objawienia Pańskiego, znana również
jako uroczystość Trzech Króli, ma w Kościele
zachodnim długą tradycję sięgającą IV w. W
Trzech Królach widzi pierwotny Kościół siebie,
świat pogański, całą rodzinę ludzką, wśród której
zjawił się Chrystus. Przyszedł wprawdzie z narodu
żydowskiego, ale chciał mieć obok siebie także
przedstawicieli innych narodów. Ewangelista
Mateusz opisując to wydarzenie, pisze nie o
królach, ale o magach. Ze słowem tym spotykamy
się dość często w Starym Testamencie. Oznaczano
tym wyrażeniem astrologów. Ewangelista krainę
magów nazywa ogólnie mianem: Wschód. Nie
podaje również liczby magów. Malowidła w
katakumbach rzymskich w II i III wieku pokazują
ich dwóch, czerech, sześciu. U Syryjczyków i
Ormian występuje ich nawet dwunastu. Przeważa
jednak w tradycji Kościoła liczba
trzech królów, ze względu na
opis, że złożyli: złoto, kadzidło
i mirrę. Dopiero od VIII wieku
pojawiają się imiona Trzech
Magów: Kasper, Melchior
i Baltazar. Są one dowolne,
niczym
nie
potwierdzone.
Najprawdopodobniej byli oni
astrologami,
ludźmi bardzo
pobożnymi i zamożnymi, może
nawet naczelnikami plemion.
Pochodzili z Persji, a przywiodła
ich do Chrystusa cudowna gwiazda. Mędrcy mieli
przybyć do Betlejem, kiedy Jezus miał co najmniej
kilka miesięcy, a może nawet ponad rok. „Upadli
przed nim na twarz i oddali Mu pokłon” i złożyli
dary: złoto, kadzidło i mirrę. W owych czasach
padano na twarz tylko przed władcami świata albo
w świątyni przed bóstwami, co świadczy o tym,
że magowie byli przekonani, iż Dziecię będzie
królem Izraela. Według legendy każdy z Mędrców
poszedł następnie w swoje strony, by głosić
Dobrą Nowinę. Praca apostolska pochłonęła ich
do ego stopnia, że zrzekli się władzy. Pobożność
średniowieczna głosi, że ciała Trzech Magów miały
znajdować się w mieście Savah .Marco Polo w
pamiętniku z podróży na Daleki Wschód pisze, że
w mieście tym znajdują się trzy wspaniałe i potężne
grobowce, w których zostały złożone ciała Magów.
Kult Trzech Króli był powszechny w całej Europie.
Od przełomu XV i XVI zachował się zwyczaj
święcenia złota i kadzidła, a od XVIII kredy.
Do szopki wstawia się figury trzech króli. Kredą
znaczono drzwi na znak, że w tym domu przyjęto
Wcielone Słowo Boga. Litery K+M+B oznaczają
imiona Mędrców, albo mogą być pierwszymi
literami łacińskiego zdania : Christus mansionem
Benedicat – Niech Chrystus mieszkanie błogosławi.
Zwykle dodaje się jeszcze aktualny rok. Z zapisów
kronikarzy wiadomo, że król Jan Kazimierz miał
zwyczaj w uroczystość Objawienia Pańskiego
składać na ołtarzu jako ofiarę monety bite w roku
ubiegłym. Przynoszono w ten dzień do poświęcenia
złote lub srebrne przedmioty, następnie wrzucano je
do kąpieli noworodka. Wierzono, że jeżeli pierwsza
kąpiel będzie z dodatkiem złota, to w przyszłości
dziecko nie będzie narzekać na
biedę. Święconym złotem dotykano
szyi, by uchronić ją od choroby.
Kadzidłem okadzano domy i obory, a
w nich chore zwierzęta. Przy każdym
Kościele stały od świtu stragany,
na których sprzedawano kadzidło i
kredę. W dawnej Polsce w domach
na końcu świątecznego obiadu
roznoszono ciasto. Kto otrzymał
ciasto z migdałem, był królem
migdałowym. Dzieci chodziły
po domach z gwiazdą i śpiewem
kolęd, otrzymując od gospodyń „szczodraki”,
czyli rogale. Czas od Bożego Narodzenia do
Trzech Króli uważano tak dalece za święty, że
nie wykonywano w nim żadnych ciężkich prac.
Od tego roku w Polsce uroczystość Trzech Króli
jest dniem wolnym od pracy. Idziemy do świątyń,
by oddać pokłon Małemu Dzieciątku, jak czynili
to Trzej Królowie. Ze świątyń zabieramy kadzidło
i kredę. Po świątecznym obiedzie głowa rodziny,
kadzidłem okadza mieszkanie na znak, że wszystko,
co się dzieje w tym domu, dzieje się z miłości do
Boga i do Człowieka .Poświęconą kredą oznaczamy
drzwi naszych domów, pisząc K+M+B i rok. Jest
to znak, że w tym domu jest rodzina, która przyjęła
Chrystusa do swojego życia, pod swój dach.
J.K.
Na Szlaku
5
Msze święte o uzdrowienie w Stalowej Woli.
Wspólnota modlitewna Odnowy w
Duchu Świętym „Baranek Zwyciężył” w parafii
pw. Zwiastowania Pańskiego Braci Mniejszych
Kapucynów w Stalowej Woli - Rozwadowie przy
ul. Klasztornej 27 zaprasza na Msze święte z
modlitwą o uzdrowienie o godz. 19.00 w dniach:
9 grudnia 2010, 13 stycznia, 10 lutego, 10 marca,
7 kwietnia, 5 maja, 2 czerwca 2011 roku. Na
Msze święte zaprasza się wszystkich chrześcijan,
którzy mają potrzebę uzdrowienia duchowego i
fizycznego oraz pragną razem z nami uwielbiać
Pana Boga! Liturgii eucharystycznej i modlitwie
o uzdrowienie przewodniczy o. Teodor Knapczyk
OFM, sekretarz ds. ewangelizacji Zakonu Braci
Mniejszych Prowincji Matki Bożej Anielskiej w
Krakowie, który od wielu lat przeprowadza tego
typu modlitwy w różnych częściach i parafiach
Polski.
Modlitwa chrześcijańska, która wyraża
błaganie o przywrócenie zdrowia, jest praktyką
obecną w każdej epoce dziejów Kościoła. Modlitwa
6 Numer 60
o uzdrowienie jest częścią Dobrej Nowiny i
charyzmatem, który na nowo został odkryty i stał
się podstawą posługi wielu wspólnot Odnowy w
Duchu Świętym w Polsce i na świecie. Ta forma
posługi modlitewnej podkreśla uzdrawiającą
moc Jezusa Chrystusa działającego podczas
przepowiadania Ewangelii
i sprawowania Eucharystii.
Wspólnota Kościoła w
trakcie trwania modlitwy
o uzdrowienie wstawia
się za chorymi do Jezusa
przywracającego niektórym
osobom zdrowie duchowe
i fizyczne. Dla wielu
chrześcijan uczestnictwo we
Mszy Świętej z modlitwą
o uzdrowienie staje się
odnowieniem
relacji
z
Bogiem i wspólnotą Kościoła.
Z relacji tych osób wynika,
że jest to doświadczenie
mocy Boga działającego w
ludzkim życiu i we wspólnocie Kościoła.
Grupa Odnowy w Duchu Świętym w parafii
pw. Zwiastowania Pańskiego Braci Mniejszych
Kapucynów w Stalowej Woli – Rozwadowie również
podejmuje taką posługę, kierując się wskazaniami
zawartymi w wydanej przez Kongregację Nauki
i Wiary w 2000 roku – Instrukcji o Modlitwach i
Uzdrowieniach od Boga. Głównym celem posługi
uzdrawiania pozostaje głoszenie Dobrej Nowiny i
uwielbianie Boga.
Msze Święte z modlitwą o uzdrowienie
w Stalowej Woli odbywają się raz w miesiącu w
klasztornej parafii Zwiastowania Pańskiego Braci
Mniejszych Kapucynów.
Robert Krawiec OFM Cap.
Światło i dźwięk w dniu świętej Łucji
Dawno, dawno temu, kiedy młodych ludzi jeszcze
na świecie nie było, a dzisiejsi starcy i staruszki
byli w kwiecie wieku, wprowadzono 13 XII roku
pamiętnego, a zarazem Roku Pańskiego 1981,
stan wojenny. Byłam wtedy młoda, samotna
i przygnębiona, pośród ludzi podobnych do
mnie, bez perspektyw i przyszłości, natomiast
obecnie czekam na narodzenie wnuczka. Nie tak
dawno jakaś gazeta promowała taki plakat, na
którym „Solidarność” z datą odległą widniała
wytłuszczonymi literami, natomiast to samo słowo
na tym samym plakacie w wersji współczesnej
napisane było ledwo widocznymi literami, że niby
ówczesna idea dzisiaj niewiele już znaczy. Plakat
podobno był dziełem bardzo młodej dziewczyny,
która pomyliła instytucję historyczną z pewną
ideą, którą miała wyrażać. To tłumaczyłoby
oczywistą nieprawdę jego przesłania, ponieważ
idea solidarności znaczy dokładnie to samo, co
przed laty: pomagać trzeba nie tylko rodakom, nie
tylko swoim, ale nawet nieznajomym, bo to też
ludzie. Nawet tym, którzy zaplątali się poprzez
układy rodzinne, a czasami przez własną głupotę
w struktury sprzedajnej władzy. Okazuje się, kiedy
przychodzi choroba i starość, że nawet pieniądze i
tego rodzaju pozycja społeczna wcale nie zapewnia
szczęścia, ci ludzie także mają wszystkiego dość.
I nawet z takimi trzeba rozmawiać. Natomiast
największym złem jest zdrada, osobliwie wobec
własnej rodziny oraz przyjaciół. Donosiciel jest
odrażający i głupi, ponieważ sprzedaje za nędzne
wynagrodzenie to, co bezcenne.
Po latach okazało się, że niektórym osobom,
czasami bardzo znanym, zarzucano współpracę ze
strukturami zła i ciemności. Czasami tłumaczyły się
potem na łamach gazet, a także w radio i telewizji,
że chciały po prostu rozmawiać ze wszystkimi, na
przykład dla celów duszpasterskich, albo próbując
przechytrzyć tak zwane służby bezpieczeństwa.
Pan Bóg wie wszystko i On będzie ich sądził.
Dobrze byłoby to wszystko wyjaśnić, prawda
nikomu jeszcze nie zaszkodziła. Podobno jednak
mogłaby zaszkodzić zdrajcom i donosicielom,
bo ci inni z pewnością okrutnie by ich potem
zlinczowali, bez sądu oraz bez miłosierdzia.
Człowiek oszukany mści się bowiem i nie ma na
to rady. Powstrzymać go przed tym może chyba
tylko trzymanie go w nieświadomości co do tego,
kto jest jego prawdziwym przyjacielem, a kto
ukrytym wrogiem. „Przyjaciół nikt nie będzie mi
wybierał, wrogów poszukam sobie sam, dlaczego
(…) bez przerwy poucza ktoś, w co wierzyć
mam?” Ciekawe, kto spośród „młodych inaczej”
pięćdziesięcio- i sześćdziesięciolatków pamięta
jeszcze tę piosenkę, dyskretnie puszczając mimo
uszu okropnie brzydkie wyrazy, tutaj oczywiście
Na Szlaku
7
wykropkowane? Ówczesne pouczenia ludowych
władz dotyczyły wiecznej przyjaźni z państwem,
które już dawno nie istnieje. Za to obecnie
wrogiem może być człowiek nawet wobec samego
siebie, kiedy reaguje w określony sposób na to,
co budzi jego niesmak i obrzydzenie. Wstyd jest
podejrzany, podejrzany bywa także strach oraz
wyrzuty sumienia. W dzisiejszych strukturach
nowej oraz zjednoczonej Europy niemoralne mogą
być nawet mdłości, które są przecież naturalną
reakcją organizmu na pewne bodźce.
Dawno, dawno temu rozpaczliwie poszukiwałam
dobrego księdza. Wtedy oznaczało to kogoś
takiego, kto dobrze mówi. Krótko i sensownie.
Było ciężko, nawet w wielkim i starym mieście,
z wielkimi tradycjami. Nie wyobrażałam sobie
wtedy, że ksiądz może nie wierzyć w to, co mówi.
Chodziło mi raczej o niepotrzebną i rozwlekłą
dętość, o pseudoaktorskie, tanie zawieszenia
głosu, o pohukiwania z ambony, które niestety w
najlepszym razie mnie śmieszyły, przykład: „Nie
chciałbym być w waszej skórze w dniu Sądu
Ostatecznego!” Tak kazał pewien ojciec kapucyn i
być może wiedział, co mówi. Na falach nieznośnej
propagandy, w morzu pustosłowia, Kościół-Arka
miał być jak płonąca pochodnia, światłość w
ciemności. Kościół prosty i jasny, bez biurokracji
i bez ględzenia. Kościół ubogi jak światełka
roratnich lampek, ale za to prawdziwy. Solidarność
z ubogimi. Jasne świadectwo życia księży. A nade
wszystko bez pobożnej elokwencji. Wymagania
oczywiście zawyżone, jak to u młodych, którzy tylko
krytykują, unikając własnej odpowiedzialności.
Później słyszało się o niejednym porządnym
księdzu, pamiętam także świetne kazanie o
miłości nieprzyjaciół, wygłoszone dokładnie 13
XII 1981 roku, bardzo odważne i bardzo pod prąd
powszechnym nastrojom, skądinąd zrozumiałym.
Ale wcześniej, kiedy nie tylko nie znalazłam ideału
doskonałego kaznodziei, lecz także nie umiałam
się pogodzić z tym, czego musiałam wysłuchiwać
z przysłowiowych ambon (prawdziwych było tyle,
8 Numer 60
co na lekarstwo), postanowiłam odejść z Kościoła.
Ale najpierw wygarnąć jakiemuś księdzu, co
myślę. Ksiądz mnie oczywiście wyrzuci, ponieważ
nie zniesie słów prawdy. Miałam dwadzieścia lat.
Weszłam do wielkiego i pustego kościoła, w którym
był „tylko” Pan Bóg, aby ewentualnie wyspowiadać
się ostatni raz, nie ze swoich grzechów. Jakiś ksiądz
jednak siedział w konfesjonale. Był nieziemsko
cierpliwy, to trwało chyba z godzinę. Nie wiem, jak
wyglądał, po głosie wydał mi się stary, miał chyba
ze…czterdzieści lat! Po tym wszystkim odezwał
się w końcu on sam, jakoś tak: „Tak, w Kościele
są takie trudne sprawy”, po czym nie pozostało mi
nic innego, jak tylko wyspowiadać się z własnych
grzechów.
To prawda, chrześcijanin nie jest nigdy sam,
jak powtarzają księża na kazaniach. Ale bycie
solidarnym i trwanie we wspólnocie wymaga
przecież wprowadzenia do wspólnoty, trzeba dać
świadectwo. Czasami świadectwo wiary daje ksiądz,
ponieważ jest cierpliwy i święty. Mówi co trzeba,
kiedy trzeba, ale także w odpowiednim miejscu i
czasie po prostu cierpliwie słucha i milczy, za to
sam porusza się w świetle prawdy. Tak, „trzeba
nagłaśniać takie postawy”, ale nagłośnienie jest
dobre na imprezach typu „światło i dźwięk”. Tak
nazywaliśmy, jako młodzi z lat osiemdziesiątych,
uliczne demonstracje. Mnóstwo ówczesnych ocen
i sądów uległo rewizji czasu, wiele spraw zostało
wyjaśnionych. To, co wydawało się naprawdę
ważne, przeminęło z czasem. Powoli, jak to bywa
w latach dojrzałych, skłaniających się powoli ku
starości, klarują się oceny wydarzeń, ważą się sądy,
ostrożniejsze jakby, nie tak prędkie, za to bardziej
przemyślane i chyba przez to bardziej zgodne z
prawdą. Historia bywa doprawdy ponura. Byłaby
nie do zniesienia bez interwencji Opatrzności.
Dlatego także ciemne i smutne dni grudnia 81
rozjaśni święta Łucja, wiecznie młoda i piękna
dziewica, zawsze wierna.
Elżbieta
sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport,
Trzy, dwa, jeden, zero, start!
W niedzielne popołudnie 19.09.2010
roku dzięki obecności wymaganych 15 osób
pełnoletnich, zostało powołane do życia
stowarzyszenie, na podbudowie którego
powstał Parafialny Klub Sportowy „SAN”.
Głównym pomysłodawcą był br. Bogdan
Kordek, który, przy pomocy przede wszystkim
p.Stanisława Ciska i aprobacie Proboszcza
naszej parafii, dokonał tego dzieła. Na
spotkaniu założycielskim został wybrany
zarząd klubu w składzie 10 członków, na
czele którego stoi prezes br. Bogdan Kordek,
vice prezes pan Edward Błażejewski;
powołany został również sąd koleżeński na czele
z Leszkiem Żydzikiem, a także komisja rewizyjna
z przewodniczącym Stanisławem Ciskiem. W tym
dniu został przyjęty status stowarzyszenia, po czym
pierwsze zebranie zostało zakończone.
Klub został stworzony dla każdego z nas, dla
małego, dużego, chudego, grubego, młodego, jak i
nieco starszego. Jesteśmy otwarci na różne pomysły
spędzania wolego czasu, za czym idzie powoływanie
nowych dyscyplin sportowych, nie chcemy
zamykać się tylko na piłkę nożną, koszykówkę itp.,
ale również ze szczerą chęcią chcemy wciągnąć
w nasze szeregi miłośników szachów, brydża czy
innych pokrewnych dyscyplin. Warunkiem z naszej
strony do powołanie nowej grupy jest osoba chętna
do prowadzenia i mobilizowania całej grupy.
W naszych szeregach jest ok. 53 osoby
(liczba ta wciąż rośnie…) - z czego 23 to osoby
pełnoletnie, a 30 - niepełnoletnie.
Naszym założeniem jest
kształtowanie postaw moralnospołecznych u młodych ludzi,
rozwój kondycji fizycznej, jak
również nauka zasad zdrowej
rywalizacji i zachowań fair play.
Chcemy wyciągać młodych ludzi
sprzed komputerów i telewizorów,
jak również z nudnych blokowisk.
W tym celu przy klubie działają
grupy chłopców, którzy regularnie
spotykają się na sali sportowej na
grze w piłkę nożną; w najbliższej
przyszłości planujemy także
sekcję koszykówki.
Na Szlaku
9
sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport,
październiku zajęła 4. i 9. miejsce w
mistrzostwach które odbyły się w Krakowie
(art. w poprzednim numerze gazetki). Nasza
inna grupa - „seniorów” zgłosiła się do turnieju
piłki halowej, który będzie rozgrywany od
nowego roku w Stalowej Woli.
Jeśli zaś chodzi o sam Zarząd, to jego
spotkania odbywają się w każdą 1. środę
miesiąca o godz. 19.00 w salce kominkowej
w klasztorze.
Sekcje klubu:
Wychodzimy również z ofertą do kobiet,
które bardzo licznie uczęszczają na cotygodniowe
zajęcia z aerobiku. Oczywiście możliwe to było
dzięki uprzejmości pani Kasi, która sama wyszła z
1. Aerobik - wtorek godz. 19.00 (mała sala w
SP nr 11)
2. Piłka nożna dorośli - wtorek godz. 19.30
(duża sala w SP nr 11)
3. Piłka nożna gimnazjum - sobota godz.
15.00 (duża sala w SP nr 11)
4. Piłka nożna klasy IV - VI - sobota godz.
16.30 (duża sala w SP nr 11)
propozycją powołania takiej grupy.
Jako Klub chcemy brać udział w różnych
mistrzostwach ogólnopolskich, jak i turniejach
lokalnych
Nasza młoda reprezentacja w
Warzne wydarzenia:
19.09. - powstanie klubu
6.10. - spotkanie zarządu klubu
23.10. - udział w Mistrzostwach w Krakowie
3.11. - spotkanie zarządu klubu
1.12. - spotkanie zarządu klubu
29.12. - spotkanie opłatkowe dla członków i
sympatyków klubu SAN
Zdjęcia i relacja z tego spotkania, oraz z
poprzedzającej go Mszy w kolejnym numerze
gazetki. Jeśli macie Państwo jakieś pytania,
propozycje, sugestie, komentarze, chcecie nas
pochwalić bądź zganić  , to proszę o kontakt na
adres: [email protected]
W imieniu Zarządu PKS SAN pragnę złożyć
szczere życzenia zdrowia, pomyślności i
błogosławieństwa Bożego w nowym, 2011 roku!
Marek
10 Numer 60
sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport,
R
E
L
A
C
J
A
Z
Reprezentacja Parafialnego Klubu Sportowego
SAN Stalowa Wola, złożona w większości z
ministrantów naszej parafii z roczników 1997-1999
oraz 1994-1996, w dniu 23 X 2010 roku, pod opieką
i trenerskim okiem brata Bogdana, wyruszyła z
klasztornego parkingu do Krakowa na Mistrzostwa
o puchar ks. kard. Stansława Dziwisza.
Po przyjeździe na miejsce (Kraków -
Skotniki) zapoznaliśmy się z obiektami, na
których prowadzone były rozgrywki, po czym
przystąpiliśmy do gry. Rywalizacja w rocznikach
97-99 rozegrała się pomiędzy 16 drużynami, które
zostały podzielone na 4 grupy; nasi chłopcy trafili do
grupy D (jak Dziwisz), w której znalazły się także
takie drużyny jak: KS Horyzont (Kraków), Chłopcy
M
I
S
T
R
Z
O
S
T
W
z 31 (Kraków), Kojszówka Wieprzęć (Kojszówka).
Pierwszy mecz z Kojszówką Wieprzęć nasi chłopcy
wygrali 3:0 (hurra!). W drugim meczu, po zaciętej
rywalizacji, przegrali niestety z drużyną Chłopcy
z 31 - 1:0 (nic się nie stało…). Trzeci mecz, który
decydował o miejscu w tabeli, nasi przegrali 1:0
z Horyzontem Kraków, po czym znaleźli się na 3.
miejscu w tabeli. Pozwoliło to im walczyć jedynie
o miejsce w środku tabeli - i po 2 zwycięstwach,
mianowicie- 11:0 (sic!) z Horyzontem FC (2.
drużyna Krakowska) i 4:0 z Tygrysami (Kraków)
ostatecznie zajęli 9. miejsce.
Lepiej zaprezentowała się na Krakowskich
Skotnikach starsza drużyna: ‘94-’96. W tym
roczniku rywalizacja rozgrywała się pomiędzy
Na Szlaku
11
sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport, sport,
10 drużynami, które były podzielone na 2 grupy.
Nasz stalowowolski PKS SAN trafił do grupy
B, w której znalazły się także: Borek Kraków,
Jedyneczka Kraków, Kraków Kosocice i Familia
Chrzanów. Pierwszy mecz, prawdę powiedziawszy
szczęśliwie, nasz klub wygrał 1:0 z Familią
Chrzanów. W drugim meczu nasi chłopcy polegli
z Borkiem Kraków 3:0. W kolejnym, trzecim już
meczu, niestety także przegraliśmy z drużyną
Kraków Kosice. Jednak nasz drużyna po dwóch
porażkach nie straciła wiary w swoje umiejętności,
co pozwoliło w 4. meczu z Jedyneczką Kraków
wygrać 1:0. Ostatecznie pomyślnie dla nas ułożyła
się rywalizacja, ponieważ po 2 zwycięstwach
i 2 porażkach SAN ulokował się na 2. pozycji w
tabeli. Taki stan rzeczy pozwolił nam walczyć w
półfinałach, w którym zmierzyliśmy się z Garbarnią
Kraków. Jednak po zaciętym meczu chłopcy
przegrali 4:2. Została nam więc tylko walka o 3
miejsce z Horyzontem Kraków - w tym meczu nasi
walczyli do końca. Niestety gospodarze (Horyzont)
okazali się mocniejsi i wygrali z naszym SANem
3:0. Ostatecznie nasi zajęli wysoką- 4. pozycję.
Skład drużyn uczestniczących w Mistrzostwach: GRUPA STARSZA ‘94-’96
Opiekun: Tomasz Czarnecki
1. Adrian Bucior
2. Ignacy Buczyński
3. Łukasz Drabik
4. Bartłomiej Jarosz
5. Paweł Przebieradło
6. Mateusz Radomski
7. Michał Warzocha
8. Marcin Woźniak GRUPA MŁODSZA ‘97-’99
Podsumowując: mistrzostwa możemy uznać za
udane. Pozwoliło to naszym młodym reprezentantom
na obycie się z turniejem na wysoką skalę i zdobyciu
nowego doświadczenia sportowego. Tutaj również
należą się podziękowania: przede wszystkim
władzom parafialnego klubu na czele z jego
prezesem br. Bogdanem i viceprezesem Edwardem
Błażejewskim. Nasz wyjazd nie odbyłby się też bez
osób, które wsparły nas finansowo - dziękujemy
więc szczególnie : byłemu już przewodniczącemu
Rady Miasta Stanisławowi Ciskowi, jak również
naszemu proboszczowi Jerzemu.
Opiekun: Marek Piędzio
Tak więc Wam wszystkim składamy serdeczne
Bóg zapłać! 8. Kamil Warzocha
Tomek i Marek
12 Numer 60
1. Mateusz Bielecki
2. Jakub Buczyński
3. Kamil Drabik
4. Gabriel Komsa
5. Łukasz Lewandowski
6. Kacper Pietras
7. Daniel Szczepański
9. Jakub Wiatr
PO CZET GWARDIANÓW KO NWENTU ROZWADO WSKIEGO (20)
O. Prokop, Werner Jan,
urodził się 1 VII 1790 roku, w miejscowości Mlada
Boleslav, w Czechach. Do galicyjskiej prowincji
kapucynów wstąpił 12 XI 1810 roku w Sędziszowie
Małopolskim. Tam też w latach 1816 – 1818 pełnił
funkcję wicemistrza nowicjatu. Sędziszowski
kronikarz wymienia jego imię, podając skład
tamtejszej wspólnoty po kapitule w sierpniu tego
roku. Skład naszej familii zakonnej: Gwardian – o.
Leopold, definitor; wikary – o. Hieronim, magister
nowicjatu; wielebny o. Roman – jubilat, Marian,
Prokop. Bracia laicy: Wawrzyniec, Wincenty. 17
nowicjuszy kleryków i laików. Według Słownika,
w roku 1818 o. Prokopa przeniesiono do Oleska,
gdzie przebywał przez okres trzech lat. Był tam
kaznodzieją, pełnił jednocześnie funkcję II definitora
prowincji, a także w roku 1822 w Białym Kamieniu
(archidiecezja lwowska) był administratorem
tamtejszej parafii. Być może mieszkał cały czas
w klasztorze oleskim, bowiem stamtąd właśnie
przybył na kapitułę do Rozwadowa w sierpniu
1822 roku. Decyzją ówczesnej kapituły o. Prokop
przeniósł się do Kutkorza, gdzie posługiwał
jako wikary (1823 – 1825), potem na rok wrócił
do Oleska jako gwardian. Mocą kapituły, która
miała miejsce 27 września 1826 roku w Krośnie,
powierzono o. Prokopowi urząd gwardiana w
klasztorze rozwadowskim. Familia Konwetu
Rozwadowskiego: Gwardian – przewielebny o.
Prokop, wikary przewielebny o. Kazimierz, Dyskret
I przewielebny – [nieczytelne] Kaznodzieja,
przewielebny o. Józef z Leonissy – penitencjarz,
kaznodzieja i kooperator parafii. Przewielebny
o. Feliks dyskret II, penitencjarz, kaznodzieja i
kooperator parafii. Studium Teologiczne br. Roman
– kleryk wieczysty, br. Norbert, br. Maksymilian,
br. Józef, br. Kryspin, br. Abel, br. Symforian, br.
Serafin, br. Beniamin, br. Walenty i br. Łazarz.
Bracia laicy: br. Szymon – ogrodnik i br. Paweł –
furtian. O. Józef z Leonisy przybył do Rozwadowa
i aż do przybycia o. Gwardiana o. Prokopa podjął
obowiązki prezydenta klasztoru. Tak przeto po
ogłoszeniu katalogu familii zaczął spełniać swój
urząd jako wikary.
„Gwardianował” o. Prokop w Rozwadowie
do roku 1828. W tym czasie zapiski kronikarza
są rzadkie i ich rozpiętość w czasie znaczna.
Następny fragment kroniki, który z uwagi na jego
treść, pragnę przytoczyć, został wpisany zapewne
po roku 1829, ale przed rokiem 1931. Zawiera on
ciekawostkę związaną z o. Prokopem, dotyczącą
istotnej zmiany architektonicznej w klasztorze,
która została dokonana właśnie w roku 1828:
Klasztor tuteyszy od fundacyi swoey wymurowany
i (…) obywał się bez Foresterei czyli stancyi za
Fortą. Lecz w roku 1828 Gwardyan Prokopa
Werner zamienił stancyę Fortynaya na stancyę
gościnną wybiwszy Drzwi za Fortai ta Stancya
Klasztorna roku 1829 została prawie gwałtownie
odebrana na pomieszkanie dla X Wykarego
Parafialnego który był W. X Józef Gabrylewicz
apo nym został śp Antony Brziński, po iego śmierci
przybył na wizytę Klasztoru Wielebny Dziekan
(…) któremu oświadczyłem, ze chcę zamurować te
drzwi za Fortą i chcę zrobić stancyę dla Fortyana,
od którego nie przychylną otrzymałem odpowiedź.
Pozostańmy jednak nadal w roku 1828,
w październiku tego roku odbyła się kapituła
prowincjalna, a po kapitule o. Prokop został
skierowany na gwardiana do Krosna. Czytamy
w
kronice:
Potem
Najprzewielebniejszy
Przewodniczący, po poradzeniu się z Najjaśniejszym
Przewodniczącym we Lwowie i przedłożeniu
naszego wyboru, zatwierdził na trzechlecie
wybranego Ministra Prowincjalnego. Następnie
własnym autorytetem wyznaczył na przełożonych
Na Szlaku
13
w Konwentach położonych na terenie Diecezji
Przemyskiej, dnia 24 października 1828 r, a
mianowicie: W konwecie kronieńskim przewielebny
o. Prokop Werner, w Konwencie sędziszowskimprzewielebny o. Alojzy Wischin, w konwencie
rozwadowskim o. Michał Vieller. I dalej: O. Prokop,
były gwardian rozwadowski udał się pieszo do
konwentu krośnieńskiego
dnia 20 tego miesiąca po
obiedzie.
Z
Krosna
przeniesiono
go
do
Sędziszowa. O. Prokop
Werner
zwolniony
z
gwardiaństwa w Krośnie
podczas kapituły odbytej
w Olesku dnia 26 br. w
archidiecezji lwowskiej
został wyznaczony na
tutejszego gwardiana i
przybył do nas dnia 25
listopada br. – mowa o
roku 1831. Powierzoną
mu funkcję pełnił do
roku 1834. Kapituła, która
tym razem obradowała w Krośnie 19 września
1834 roku przeniosła o. Prokopa do Oleska, gdzie
pracował jako wikary konwentu i mistrz nowicjatu,
przebywał tam do roku 1837. Następnie udał
się do Kutkorza jako gwardian i administrator
parafii, gdzie przebywał dwie kadencje, po czym
w roku 1843 ponownie objął funkcję gwardiana
w Rozwadowie. Również i ten okres w kronice
zawiera bardzo szczupłe informacje o codziennym
życiu braci i sprawach gospodarczych klasztoru.
Znajdujemy notatki o wyjazdach braci, o
rekolekcjach, różne listy od władz świeckich czy
też zakonnych oraz, na szczęście, daty i ustalenia
corocznych kapituł. Najczęściej dotyczą one
zmian personalnych w składach wspólnot, a także
zmian władz prowincji. Wspomniane listy nowo
wybranych prowincjałów zawsze zawierają słowa
14 Numer 60
zachęcające braci do wzajemnej dbałości o siebie,
wezwanie do pobożności , pokory itd. Wiele
słów dotyczy troski o zachowanie konstytucji św.
Franciszka, widać, że przez lata pewne punkty
reguły zakonnicy zaniedbywali. Tak też musiało się
stać i z tonsurą (specyficzne przystrzyżenie włosów
na czubku głowy oznaczające przynależność do
Boga), skoro na kapitule w roku 1834
ustalono: Przywołuje się ponownie
obowiązek, zgodnie z naszymi
konstytucjami i przypomnieniem
najprzewielebniejszego
Konsystorza, by prezbiterzy nosili
wystrzyżoną tonzurę. Należy tego
ściśle przestrzegać.
O. Prokop Werner pozostawał
gwardianem w Rozwadowie do
1849 roku, po czym przeniesiono
go ponownie do Sędziszowa. Dnia
24 bm. (lipiec 1849 roku) przybył do
Sędziszowa przewielebny o. Prokop
Werner. Przez 9 lat posługiwał w
tym konwencie jako spowiednik,
kaznodzieja, wikary konwentu i
mistrz nowicjatu. We wrześniu 1858
roku kapituła powierza o. Prokopowi po raz kolejny
funkcję przełożonego w Rozwadowie. Była to
jego najkrótsza kadencja na urzędzie gwardiana,
ponieważ jak zapisał kronikarz: Roku 1859,
dnia 7 stycznia, przewielebny o. Prokop Verner
zamienił życie doczesne na wieczne. Miał 68 lat,
w zakonie spędził lat 48, z czego 43 jako kapłan.
Pochowano go zapewne na cmentarzu parafialnym
w Rozwadowie, w prostej ziemnej mogile. Tak
chowano wówczas braci. Po wielu latach te groby
zastąpiono wspólnym grobowcem. Pochylając
się nad tą zbiorowa mogiłą zmarłych kapucynów,
obejmijmy swoją modlitwą również o. Prokopa,
trzykrotnego gwardiana rozwadowskiego. Wieczne
odpoczywanie racz mu dać Panie!
Grażyna Lewandowska
Święte kobiety Święte kobiety Święte kobiety Święte kobiety Święte kobiety Święte kobiety
Bł. Aniela z Foligno
Aniela urodziła się w 1248 r. w Foligno.
Młodość spędziła beztrosko w zamożnej rodzinie.
Wyszła szczęśliwie za mąż i została matką kilku
synów. Do majątku rodziców doszedł jeszcze
majątek męża, mogła więc używać wszystkich
przyjemności dostępnych w jej
czasach. Korzystała też z nich w
całej pełni.
Ale też nadszedł dzień łaski i
opamiętania się. Kiedy miała 37
lat, pojawił się jej we śnie św.
Franciszek z Asyżu i napomniał ją
surowo, by nie marnowała cennych
lat życia. Po odbyciu spowiedzi
generalnej nawróciła się i zaczęła iść
zupełnie nową drogą. Wstąpiła do
III Zakonu św. Franciszka i oddała
się życiu pokutnemu. Dziwne
są wyroki Boże. W tym samym
bowiem czasie w pobliskim mieście
Kortonie również jako tercjarka
franciszkańska wiodła pokutne
życie znana tam kiedyś kobieta
lekkiego życia, Małgorzata. Dzisiaj
obie mają swoje sanktuaria, do
których pielgrzymi chętnie podążają
– św. Małgorzata w Kortonie i
bł. Aniela we Foligno. Pan Bóg nie oszczędził
swojej Oblubienicy cierpień. W krótkim czasie
Aniela utraciła matkę, męża i synów, zapewne w
czasie epidemii, jakie wówczas zbyt często nękały
ludzkie osiedla. By naśladować Chrystusa, rozdała
całą swoją majętność pomiędzy ubogich i oddała
się pokucie, modlitwie i uczynkom miłosierdzia.
Ostatnie lata spędziła jako rekluza, czyli jako
pustelnica zupełnie odcięta od świata.
Bł. Aniela zostawiła po sobie około 35
pism i nieco listów, które dyktowała. Pisma bł.
Anieli nie tylko odsłaniają tajniki jej duszy, ale
wskazują drogi, po których Pan Bóg wiedzie
swoich wybranych ku najwyższym szczytom
chrześcijańskiej doskonałości. Dla ich głębi
nazywano nawet błogosławioną „mistrzynią
teologów”. Oto zatrzymajmy się przez chwilę przy
kilku jej wypowiedziach: „Jeśli
pragniesz światła Bożej Łaski,
jeśli chcesz serce uwolnić od
wszystkich trosk, jeśli chcesz
przezwyciężyć złe skłonności,
jeśli chcesz być doskonałym
na drodze Pańskiej – nie bądź
leniwy i nie uciekaj od krzyża
Jezusa Chrystusa. Bo dla dzieci
Bożych nie ma naprawdę innej
drogi, aby znaleźć Boga; jest
nią tylko droga, życie i śmierć
cierpiącego Boga- Człowieka”
Człowieka”.
A oto inna jej wypowiedź:
„Bóg Ojciec wybrał swemu
umiłowanemu Synowi na tym
świecie takie towarzystwo:
doskonałe, trwałe i ostateczne
ubóstwo; doskonałe, ciągłe
i ostateczne poniżenie; oraz
doskonały, ciągły i ostateczny
ból. To było towarzystwo,
w którym Jezus przez całe życie przebywał,
aby nas pouczyć, że mamy to towarzystwo
sobie wybrać, pokochać i wytrwać w nim do
śmierci. Jezus bowiem, jako człowiek, tą drogą
wstąpił do Nieba i tą drogą może i powinna iść
dusza do Boga; innej właściwej drogi nie ma”.
Błogosławiona Aniela opuściła ziemię po
długiej i ciężkiej chorobie 4 stycznia 1309 r. w
wieku 61 lat i bywa zaliczana do największych
mistyczek średniowiecza.
Zachariasz Nycz OFM Cap.
Na Szlaku
15
KWIATKI ŚW. FRANCISZKA, KWIATKI ŚW. FRANCISZKA, KWIATKI ŚW. FRANCISZKA
Jak święty Franciszek, wędrując z bratem Leonem,
tłumaczył mu, co jest radość doskonała
Kiedy święty Franciszek szedł raz porą zimową z
bratem Leonem z Perudżii do Świętej Panny Maryi
Anielskiej, a ogromne zimno dokuczało im wielce,
zawołał na brata Leona, który szedł przodem,
i rzekł: „Bracie Leonie, choćby bracia mniejsi
dawali wszędzie wielkie przykłady świętości i
zbudowania, mimo to zapisz i zapamiętaj sobie
pilnie, że nie to jest jeszcze radość doskonała”.
Kiedy święty Franciszek uszedł nieco drogi,
zawołał nań po raz wtóry: „O
bracie Leonie, choćby brat
mniejszy wracał wzrok ślepym
i chromych czynił prostymi,
wypędzał czarty, wracał słuch
głuchym i chód bezwładnym,
mowę niemym i - co większą
jest rzeczą - wskrzeszał takich,
co byli martwi przez dni cztery,
zapisz sobie, że nie to jest
radość doskonała”. I uszedłszy
nieco, krzyknął znów głośno:
„O bracie Leonie, gdyby brat
mniejszy znał wszystkie języki i wszystkie nauki,
i wszystkie pisma tak, że umiałby prorokować
i odsłaniać nie tylko rzeczy przyszłe, lecz także
tajemnice sumień i dusz, zapisz, że nie to jest radość
doskonała”. Uszedłszy nieco dalej, zawołał święty
Franciszek jeszcze głośniej: „O bracie Leonie,
owieczko Boża, choćby brat mniejszy mówił
językiem aniołów i znał koleje gwiazd i moce ziół,
i choćby mu objawiły się wszystkie skarby ziemi, i
choćby poznał właściwości ptaków i ryb, i zwierząt
wszystkich, i ludzi, i drzew, i skał, i korzeni, i
wód, zapisz, że nie to jest radość doskonała”. I
uszedłszy jeszcze nieco, zawołał święty Franciszek
głośno: „O bracie Leonie, choćby brat mniejszy
umiał tak dobrze kazać, że nawróciłby wszystkich
niewiernych na wiarę Chrystusową, zapisz, że nie to
jest jeszcze radość doskonała”. I kiedy mówiąc tak
uszedł ze dwie mile, brat Leon z wielkim zadziwem
zapytał: „Ojcze, błagam cię na miłość Boską,
powiedz mi, co jest radość doskonała?” A święty
Franciszek tak rzecze: „Kiedy staniemy u Panny
Maryi Anielskiej deszczem zmoczeni, zlodowaciali
od zimna, błotem ochlapani i zgnębieni głodem
i zapukamy do bramy klasztoru, a odźwierny
wyjdzie gniewny i rzeknie: ‘Coście za jedni?’ - a
16 Numer 60
my powiemy: ‘Jesteśmy dwaj z braci waszej’ - a on
powie: ‘Kłamiecie, wyście raczej dwaj łotrzykowie,
którzy włóczą się świat oszukując, i okradacie
biednych z jałmużny, precz stąd’ - i nie otworzy
nam, i każe stać na śniegu i deszczu, zziębniętym i
głodnym, aż do nocy; wówczas, jeśli takie obelgi i
taką srogość, i taką odprawę zniesiemy cierpliwie,
bez oburzenia i szemrania, i pomyślimy z pokorą i
miłością, że odźwierny ten zna nas dobrze, lecz Bóg
przeciw nam mówić mu każe, o
bracie Leonie, zapisz, że to jest
radość doskonała. I jeśli dalej
pukać będziemy, a on wyjdzie
wzburzony i jak nicponiów
natrętnych wypędzi nas, lżąc i
policzkując, i powie: ‘Ruszajcie
stąd,
opryszki
nikczemne,
idźcie do szpitala, bowiem
nie dostaniecie tu jedzenia
ani noclegu’ - jeśli zniesiemy
to cierpliwie i pogodnie, i z
miłością, o bracie Leonie, zapisz,
że to jest radość doskonała. I jeśli mimo to, uciśnieni
głodem i zimnem, i nocą, dalej pukać będziemy i
wołać, i prosić, płacząc rzewnie, by dla miłości
Boga otwarli nam chociaż i wpuścili do sieni, a
ów, jeszcze wścieklejszy, powie: „A to bezwstydne
hultaje; dam ja im, jak na to zasługują” - i wyjdzie
z kijem sękatym, chwyci nas za kaptur i ciśnie o
ziemię, i wytarza w śniegu, i będzie bić raz po raz
tym kijem - jeśli to wszystko zniesiemy pogodnie,
myśląc o mękach Chrystusa błogosławionego,
które winniśmy ścierpieć dla miłości Jego, o bracie
Leonie, zapisz, że to jest radość doskonała. Przeto
słuchaj końca, bracie Leonie. Ponad wszystkimi
łaski i dary Ducha Świętego, których Chrystus
udziela przyjaciołom swoim, jest pokonanie samego
siebie i chętne dla miłości Chrystusa znoszenie
mąk, krzywd, obelg i udręczeń. Z żadnych bowiem
innych darów Bożych nie możem się chlubić, gdyż
nie są nasze, jeno Boże. Przeto mówi Apostoł:
‘Cóż masz, co nie pochodzi od Boga? A jeśli od
Niego pochodzi, przecz się tym chlubisz, jakby
pochodziło od ciebie?’ Lecz krzyżem udręki i
utrapienia możem się chlubić; nasz bowiem jest.
I przeto mówi Apostoł: ‘Będę się chlubić jedynie
krzyżem Pana naszego, Jezusa Chrystusa’ .
Dla dzieci
Szymon Gorliwy
Jest to drugi apostoł, po
Szymonie Piotrze, wybrany
przez Jezusa, który nosi to
imię.
Na
liście
apostołów,
przekazanej nam przez
ewangelistów, ten Szymon
jest nazwany po aramejsku Kananejczykiem (Mt
10,4; Mk 3, 18) i po grecku
- Gorliwym (Łk 6, 15);
są to przydomki oznaczające człowieka pełnego
zapału, gorliwości, a także fanatyka. Na tej podstawie wysuwa się hipotezę, że Szymon - zanim
wszedł do grupy Dwunastu - był członkiem stronnictwa zelotów, to znaczy tej grupy Żydów, którzy
sprzeciwiali się mocno władzy rzymskiej.
Ewangelie nie podają nam o nim więcej danych poza tym, że jest wymieniony na liście Dwunastu, na której zajmuje jedenaste miejsce, i że jest
obecny z wszystkimi innymi
apostołami.
Tradycja wspomina go
jako misjonarza w Egipcie;
według innych hipotez, Szymon mógł dotrzeć aż do Anglii.
W liturgii jest wspominany
i czczony wraz z apostołem
Judą Tadeuszem, ponieważ
razem głosili Ewangelię w
Mezopotamii i Persji, gdzie
ponieśli śmierć męczeńską,
broniąc
chrześcijaństwa
przed idolatrią.
Ich
liturgiczne
święto
obchodzone jest wspólnie 28
października.
„O rany! Jak ten czas leci!" w ten sposób przywitała mnie,
po dłuższym niewidzeniu,
sześcioletnia Asia. A co
mamy mówić, my, dorośli?
Nam,
przygotowującym
„Na szlaku", ten czas ucieka tak samo szybko,
albo jeszcze szybciej. Ale ten czas - jak powiedział
nieżyjący już Kardynał Stefan Wyszyński - to
MIŁOŚĆ. Warto więc wykorzystać go tak, by
za rok (kiedy będziemy już mądrzejsi, dojrzalsi,
bardziej doświadczeni) móc powiedzieć Panu Jezusowi i sobie, że wykorzystaliśmy go sensownie
i dobrze.
Życzę miłego Nowego Roku, wspaniałych chwil na
każdy dzień i ubogacającej lektury "Na szlaku".
Jak ubogi góral Pana
Jezusa gościł
Pod Tatrami zima zawsze trzymała długo. Ledwo
śniegi zeszły, ludzie wychodzili z pługami w pole.
Twarda, kamienista ziemia nie obiecywała obfitych
plonów, toteż górale chwytali się każdej roboty, by
jakiś grosz zarobić.
Najtrudniej żyło się biedakom, u których na przednówku często brakowało chleba.
Na samym końcu wsi, pod lasem, mieszkał Bartek z żoną i sporą gromadką dzieci. Choć pracował
ciężko, to właśnie jemu bieda najbardziej dawała się
we znaki.
Kiedy od trzech dni nie było co do garnka włożyć,
postanowił wyruszyć w świat w poszukiwaniu zarobku. Gdy doszedł do kapliczki na rozstajach drogach, obejrzał się ku rodzinnej chacie i taki go żal
ogarnął, że zapłakał gorzko.
- Panie Jezu Frasobliwy - szeptał przez łzy. Ty jeden
mnie rozumiesz, boś sam ubogi i cierpiący, a do tego
bezdomny. Ja choć chatę mam. Gdybyś tak do nas
przyszedł, siedlibyśmy sobie przy ciepłym piecu,
pogwarzyli...
- Przyjdę - rozległ się nagle spokojny, miękki
głos.
Przestraszył się chłop nie na żarty, rozejrzał
dookoła. Nikogo nie widać - tylko drewniany Pan
Jezus z głową wspartą na dłoni.
Pędem przybiegł Bartek do domu. - Kasia - zawołał
od progu sprzątaj izbę, bo sam Pan Jezus ku nam
idzie.
- Co ten Bartek opowiada? - załamała ręce gospodyni. - W głowie mu się poprzestawiało, pewnie z
głodu...
- Prędko drwa nanieście - pospieszał dzieci. - I
gałązek świerkowych, żeby było ładnie. Tylko... co
na stół podać? - spojrzał bezradnie na żonę.
- Została nam ostatnia kura... zaczęła nieśmiało Kasia.
- W takim razie będziemy jedli rosół - zarządził Bartek.
Zapadał już zmierzch, w izbie pachniało jedliną i
Na Szlaku
17
Dla dzieci
mięsem jak na święta.
Już zaczęli się martwić, że oczekiwany Gość nie
przyjdzie, gdy usłyszeli pukanie. Gospodarz skoczył
do drzwi. Serce biło mu jak szalone. Otwiera na
oścież, patrzy, a w progu... żebrak stoi - siwiutki,
przygarbiony, z potarganą torbą na ramieniu.
- Przyjmijcie mnie, dobrzy ludzie - prosi - bom
znużony bardzo.
Wyjrzała Kasia z izby. Żal jej się zrobiło
zmarzniętego wędrowca.
Chodźcie,
dziadku
rzekła. Siądźcie
przy
piecu.
Głodniście
pewnie.
Staruszek
nie odezwał się
ani
słowem,
ale rosół tak
pachniał...
Dostał miskę z
kawałeczkiem
mięsa. Zjadł
parę
łyżek,
resztą dzieci
obdzielił.
- Czekacie na
kogoś? - spytał,
widząc, że gospodarze wciąż zerkają ku drzwiom.
Bartek westchnął tylko, Kasia posmutniała. Tylko
dzieci najedzone pierwszy raz od niepamiętnych
czasów baraszkowały wesoło z niespodziewanym
gościem.
- Czas już na mnie - odezwał się w pewnej
chwili dziadyga.
- Zostańcie na noc - prosiła gospodyni. - Siana wam
pościelę, wyśpicie się w cieple.
- Droga daleka przede mną - uśmiechnął się
wędrowiec. - Bóg wam zapłać za gościnę.
Mówiąc te słowa, sięgnął do przewieszonej przez
ramię torby, pogrzebał w niej chwilę, wyjął garść
okruchów chleba i wsypał gospodyni do fartucha.
Gdy drzwi się za nim zamknęły, chciała Kasia
wrzucić okruszyny do resztki rosołu. Jakież było
jej zdumienie, gdy do garnka posypało się złoto.
Już Bartek nie musi nigdzie wędrować. Starczy im
teraz i na chleb, i na ciepłe kożuszki dla dzieci, i na
całe stado kur.
Zrozumieli gazdowie, że to sam Pan Jezus spełnił
swą obietnicę i przyszedł do nich w gości.
18 Numer 60
Mędrcy ze
Wschodu
Poszukaj w Piśmie Świętym i uzupełnij poniższy
fragment, wstawiając odpowiednie wyrazy w miejsca wykropkowane.
"Gdy zaś................... narodził się w............ w Judei
za panowania króla............ , oto........... ze Wschodu
przybyli do Jerozolimy i pytali: Gdzie jest nowo
narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem
gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać Mu
pokłon. Skoro to usłyszał król……………, przeraził
się, a z nim cała Jerozolima. Zebrał więc wszystkich arcykapłanów i uczonych ludu i wypytywał
ich, gdzie ma się narodzić Mesjasz. Ci mu odpowiedzieli: "W Betlejem judzkim, bo tak napisał prorok:………………………………………”.
Wtedy........... przywołał potajemnie..................
i wypytywał ich dokładnie o czas ukazania się
gwiazdy. A kierując ich do............ , rzekł: Udajcie
się tam i wypytujcie starannie o............... , a gdy Je
znajdziecie, donieście
mi, abym i ja mógł pójść
i oddać Mu pokłon. Oni
zaś wysłuchawszy króla, ruszyli w drogę. A oto
gwiazda, którą widzieli
na Wschodzie, szła
przed nimi, aż przyszła
i zatrzymała się nad
miejscem, gdzie było
Dziecię. Gdy ujrzeli
gwiazdę, bardzo się uradowali. Weszli do domu
i zobaczyli Dziecię z
Matką Jego,……..; upadli na twarz i oddali Mu
pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu
dary: ……….., …………. i ......... . A otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do........... , inną
drogą udali się do swojej ojczyzny." Na pamiątkę
tego wydarzenia Kościół ustanowił święto Trzech
Króli.
(Kto nie jest pewien, czy dobrze odpowiedział,
może sprawdzić w Ewangelii św. Mateusza rozdz.
2 wiersz 1 do 12)
Dla dzieci
W tym miesiącu macie, Kochane dzieci, dwa tygodnie ferii i dlatego macie dużoooooo…
czasu i stąd są do rozwiązania dwie krzyżówki. Miłego rozwiązywania
1. Nabożeństwo nocy wigilijnej.
2. Udaje się na Jasną Gorę.
3. 0dprawiana przez kapłana.
4. Następca św. Piotra.
5. Miasto słynnego koziołka.
6. Pierwszy sakrament.
7. Patron dzieci i młodzieży.
8. Imię matki Jezusa.
9. Jasna w Częstochowie.
10. Poranna lub wieczorna.
11. Zaskakuje drogowców.
Krzyżówkę opracowała
Klaudia Kolano klasa V b
1. Pan Jezus urodził się w … ?
2. Zwierzęta juczne będące w stajence to ...
3. Imię kobiety, która otarła twarz Jezusowi w
drodze krzyżowej?
4. Do ......... udała się Maryja tuż po nawiedzeniu przez anioła?
5. Czym żywił się Jan Chrzciciel podczas
pobytu na pustyni?
6. Jak nazywają się uczniowie Jezusa?
7. Kto jechał na wielbłądach do stajenki?
Kartki z rozwiązaniem dostarczcie na furtę
do 28.01.2011.
Losowanie nagród 30.01.2011 po Mszy
świętej rodzinnej.
Na Szlaku
19
Dla dzieci
Dzieci piszą,
dzieci piszą,
dzieci piszą……
Drogi Kolego!
Często zastanawiam się, czy warto czynić dobro?
Dużo ludzi mówi, że trzeba być dobrym i chyba
mają rację. Gdy zrobisz coś dobrego, czujesz, że
jesteś radosna a nawet dumna z tego, co zrobiłaś.
Ale gdy zrobisz coś złego, to czujesz się winny i
nieczysty.
Na pewno chciałbyś być dobrym i szczęśliwym
człowiekiem; żyć wśród szczęśliwych ludzi. Lecz
wiara to nie wszystko. Oprócz modlitwy , trzeba
coś jeszcze robić. Spełniaj choćby nawet najprostsze uczynki, które będą mówić o twojej miłości do
Boga i ludzi. Na pewno kiedyś kogoś pocieszyłeś,
pomogłeś. Przypomnij sobie, co wtedy czułeś?
Będziesz szczęśliwy wtedy, kiedy nie będziesz tylko
brać, ale dawać. Przemyśl to sobie.
Pozdrawiam serdecznie
Monika Hałaj Kl VI a
O Boże spraw, by moja rodzina naśladowała
Świętą Rodzinę z Nazaretu. Abyśmy na siebie nie
krzyczeli, nie przeklinali, ale jeszcze bardziej się
kochali. Proszę Cię o zdrowie i szczęście dla nas
wszystkich
Nowak Wiktoria Kl V b
humor
Policjant do małego chłopca palącego papierosa
- Wcześnie zacząłeś palić!
- E tam, wcześnie, już jedenasta!
*** - Zabraniam ci używania brzydkich słów.
- strofuje ojciec syna.
- Ależ tato, tych słów używał Mikołaj Rej!
20 Numer 60
- Już więcej się z nim nie baw!
*** Nauczyciel polecił uczniom napisać wypracowanie na temat: "Jak trzeba się uczyć?".
Jasio napisał:
- "Im więcej się człowiek uczy, tym więcej umie.
- Im więcej umie, tym więcej zapomina.
- Im więcej zapomina, tym mniej umie.
- Im mniej umie, tym mniej zapomina. Więc po co
się uczyć?!".
- Jak ci się udało zachęcić uczniów, żeby nauczyli
się na pamięć tego wiersza Mickiewicza? - pyta
nauczycielka nauczycielki.
- Powiedziałam im, że jest to utwór disco polo.
Babcia bardzo jest kochana,
Babcia weźmie na kolana,
Babcia zaraz pocałuje,
A ja Babci podziękuję.
Babcia ciasto upiecze,
- Proszę, weź jeszcze
skraweczek.
A kiedy wieczór zapadnie,
Usiądzie obok kominka,
Krasnal zapali fajkę
A Babcia opowie bajkę.
Ciemna noc już zapada,
Babcia baśń opowiada,
Ot, słucham przy
piecu, A gwiazdy
zaglądają w okno.
Na-na-na-na-na
Księgi Parafialne zanotowały
Księga ochrzczonych 2010r.
1. Aleksandra Maria Markul
2. Urszula Szlęzak
3. Mateusz Jerzy Zynwala
4. Tymoteusz Jan Król
5. Maksymilian Libera
6. Hanna Emilia Wiącek
7. Iga Anna Grabowska
8. Aleksandra Kmak
9. Olivia Sara Fus
10. Igor Antoni Giecko
11. Antonina Mirosława
Sarna
12. Patryk Adam Ryń
13. Łucja Natoniewska
14. Mateusz Świątek
15. Stella Weronika Jachim
16. Barbara Patrycja Laba
17. Weronika Justyna Górka
18.
Dominik
Krzysztof
Bednarowicz
19. Marcel Kogut
20. Olaf Marek Zaremba
21. Nadia Wiktoria Szeliga
22. Jakub Lachowski
23. Gabriela Natalia Gola
24. Amelia Weronika Szewczyk
25. Jakub Wulw
26. Milena Głowala
27. Jan Nizioł
28. Michał Nizioł
29. Arkadiusz Rafał Majewski
30. Wiktor Alan Adler
31. Maja Alicja Zawrotniak
32. Antoni Jerzy
Sikora
33. Apolonia Julia
Krokos
34. Maciej Janusz
Wermiński
35. Igor Machowski
36. Amalia Trzeciak
37. Artur Małkowicz
38. Szymon Edward Rusiecki
39. Dominik Stanisław Bis
40. Bernard Sychta
41. Marcelina Marczewska
42.
Łucja
Ewa
Dębska
43.
Maksymilian
Dziubek
44. Oliwia Lena
Sarnikowska
45.Aleksandra Piekut
46. Marcelina Zuzanna Lipińska
47. Szymon Piotr
Jacykiewicz
48. Olivier Michał
Sokołowski
49. Gabriela Maria
Giżka
50. Zuzanna Julia
Kopacz
51. Julia Karolina Kret
52. Wiktoria Szot
53. Lena Gil
54. Julia Maria Violletta Buisine
Księga zmarłych 2010r.
1. Jerzy Dziura
2. Jan Kotuła
3. Jacek Szczepek
4. Józef Kasztalewicz
5. Kazimierz Sobol
6. Wojciech Ulanowski
7. Anna Zawół
8. Anna Stec
9. Jan Rychlak
10. Bogusław Zenon Karbarz
11. Wanda Zofia Stręciwilk
Na Szlaku
21
12. Roland Synowiec
13. Edward Zawół
14. Jan Paterek
15. Genowefa Wasąg
16. Zofia Karczmarz
17. Lidia Danuta Sikorowicz
18. Czesław Stanisław Kozdra
19. Helena Krzysztyniak
20. Stanisław Lisowski
21. Danuta Wanda Nowak
22. Janina Kasztalewicz
23. Jan Sagan
24. Janina Kuczera
25. Andrzej Opaliński
26. Amalia Stepura
27. Tadeusz Mieczysław Kozłowski
28. Danuta Zaborska
29. Grażyna Kościelniak
30. Piotr Artur Buksiński
31. Henryk Andrzej Sudoł
32. Kazimierz Latawiec
33. Alojzy Czachorowski
34. Jan Szeląg
35. Krystyna Trafidło
36. Maria Motyka
37. Ryszard Jan Kamiński
38. Józefa Moskal
39. Stanisława Tarczyńska
40. Zofia Niemiec
41. Józef Siembida
42. Tadeusz Mieczysław Rzucidło
43. Wanda Teresa Ponewczyńska
44. Edward Ponewczyński
45. Franciszek Kazimierz Jarosławski
9. Gareth Andrew Jones i Ewa Zofia Idec
10. Karol Drzymała i Anna Kowalska
11. Dariusz Wojciech Sobiło i Lucyna Maria
Śliwka
12. Marek Wojciech Konopna i Anna Maria Madej
13. Filip Maria Czwarno – Sieroń i
Magdalena Maria Hadała
14.Paweł Zdzisław Piątek i
Magdalena Anna Waśkiewicz
15. Łukasz Artur Bis i Agnieszka Sieczkoś
16. Bartosz Wiesław Łukasiewicz i Anna Monika
Tur
17. Leszek Piotr Gazda i Beata Anna Sołtys
18. Tomasz Marek Głowiak i Małgorzata Giec
19. Krzysztof Serwatka i Anna Maria Piątek
20. Grzegorz Łukasz Skoczek i Jolanta Małgorzata
Żak
21. Stanisław Obierski i Ewa Lidia Stankiewicz
22. Kamil Dionizy Kacprzak i Grażyna Ewa Kotlik
23.Marcin Tadeusz Iżewski i
Karolina Magdalena Guzek
24. Artur Nogaj i Żaneta Paulina Żak
25. Adam Kopyśc i Aleksandra Mazurkiewicz
26. Łukasz Jakub Radoń i Klaudia Sara Grytta
27. Zbigniew Piotr Zalewski i Katarzyna
Węglińska
28. Przemysław Piotr Geraszek i Edyta Zborowska
29. Jacek Adam Piotrowski i Marcelina Jachura
30. Dariusz Gajewski i Monika Zofia Partyka
31. Mariusz Przemysław Goch i Barbara Anna Osman
32. Kamil Michał Mizera i Eliza Elwira Nowak
33. Witold Marek Małkowicz i Marzena Agata
Dul
Księga ślubów 2010r.
34. Krystian Michał Paleń i Edyta Maria Bis
35. Piotr Stanisław Bukowski i Irena Kuźniarska
1. Tomasz Rozenbangier i Monika Bącal
36. Paweł Jan Ciurko i Beata Krawczyk
2. Adrian Edward Grabowski i Monika Jonik
37. Rafał Aleksander Nowakowski i
3. Paweł Michał Markiewicz i Marzena Maria Kuś
Magdalena Anna Pysz
4. Piotr Uliasz i Natalia Małgorzata Zawiślak
38. Dariusz Wojciech Dyba i
5. Hubert Stanisław Skotkowski i Urszula Młynek
Anna Danuta Czachor
6. Krzysztof Szczygieł i Ewa Maria Bajda
39. Marcin Piotr Kolasa i Aneta Anna Szczerba
7. Dawid Maksymilian Smutek i Marzena Maria Szwed 40.Gianluca Meloni i Monika Dorota Cholewińska
8. Michał Kusiński i Izabela Ewa Świeca
41. Łukasz Mikołaj Mardyła i Marta Maria Osman
22 Numer 60
KWIATKI ŚW. FRANCISZKA, KWIATKI ŚW. FRANCISZKA, KWIATKI ŚW. FRANCISZKA
Jak święty Franciszek odpowiadać uczył brata Leona, ten zaś
mówił zawsze jeno przeciwnie, niż chciał święty Franciszek
Kiedy święty Franciszek, na początku Zakonu,
znajdował się raz z bratem Leonem w pewnej
miejscowości, gdzie nie było ksiąg do Mszy
świętej, rzekł, gdy jutrzni nadeszła godzina, tak do
brata Leona: „Drogi mój, nie mamy brewiarza, by
odprawić jutrznię. Lecz aby spędzić czas chwaląc
Boga, ja mówić będę, a ty odpowiadać, jak cię
nauczę. A bacz, byś nie
odmienił słów, których
cię nauczę. Ja powiem:
„O bracie Franciszku,
popełniłeś tyle zła i
grzechów na świecie,
żeś godzien piekła”. A ty,
bracie Leonie, odpowiesz:
‘Zaprawdę, zasłużyłeś na
najgłębsze piekło’“. A brat
Leon odrzekł z gołębią
prostotą:
„Chętnie,
ojcze, zaczynaj w imię
Boże”. Wówczas święty
Franciszek zaczął mówić:
„O bracie Franciszku,
popełniłeś tyle zła i tyle
grzechów na świecie,
żeś godzien piekła”. A
brat Leon odrzekł: „Bóg
uczyni za ciebie tyle
dobrego, że pójdziesz
do raju”. Rzekł święty
Franciszek: „Nie tak masz
mówić, bracie Leonie,
lecz kiedy powiem:
‘Bracie Franciszku, dopuściłeś się tylu nieprawości
względem Boga, że godzien jesteś być potępiony
od Boga’ -odpowiedz tak: ‘Zaprawdę godzien
jesteś być strącony między potępionych”. A brat
Leon odrzekł: „Chętnie, ojcze”. Wówczas święty
Franciszek wśród wielu łez i westchnień, bijąc się w
piersi, rzekł głosem silnym: „O Panie nieba i ziemi,
dopuściłem się względem Ciebie tylu nieprawości
i grzechów, że godzien jestem Twego potępienia”.
A brat Leon odrzekł: „Bracie Franciszku, Bóg
wśród błogosławionych szczególnie błogosławić
ci będzie”. A święty Franciszek dziwując się, że
brat Leon odpowiada przeciwnie, niż mu polecił,
ganił go, mówiąc: „Przecz nie odpowiadasz, jak
cię uczyłem? Rozkazuję ci w imię posłuszeństwa
świętego odpowiadać, jak cię nauczę. Ja powiem
tak: ‘ O bracie Franciszku, szkaradniku, myślisz,
że Bóg okaże ci miłosierdzie, choć popełniłeś
tyle grzechów przeciw Ojcu miłosierdzia i Bogu
wszelkiej pociechy, iżeś nie godzien znaleźć
miłosierdzia? A ty, bracie
Leonie, owieczko, odpowiesz:
‘Żadną miarą nie jesteś godzien
znaleźć miłosierdzia”. Lecz
potem, kiedy święty Franciszek
rzekł: „O bracie Franciszku,
szkaradniku” i tak dalej, odrzekł
brat Leon: „Bóg Ojciec, którego
miłosierdzie
nieskończenie
większe jest od grzechu twojego,
okaże ci miłosierdzie swoje, a
nadto użyczy ci łask licznych”. Na
tę odpowiedź święty Franciszek,
zagniewany łagodnie i obruszony
cierpliwie, rzekł do brata Leona:
„Przecz czynisz z umysłu wbrew
posłuszeństwu i już tylekrotnie
odpowiedziałeś przeciwnie, niż
ci poleciłem?” Odparł brat Leon
z wielką pokorą i szacunkiem:
„Bóg świadkiem, ojcze mój, że
każdym razem postanawiałem w
sercu odpowiadać, jak mi kazałeś.
Lecz Bóg każe mi mówić, jak On
sobie życzy, nie zaś jak ja życzę
sobie”. Tedy zdziwił się święty
Franciszek i rzekł do brata Leona: „Proszę cię w
imię miłości, byś tym razem odpowiedział, jak ci
rzekłem”. Odparł brat Leon: „Mów w imię Boże,
gdyż na pewno odpowiem tym razem, jak chcesz”.
A święty Franciszek, płacząc, rzekł: „O bracie
Franciszku, szkaradniku, myślisz, że Bóg okaże ci
miłosierdzie swoje?” Odrzekł brat Leon: „Raczej
łaskę Bóg ci da wielką i wywyższy cię, i otoczy cię
chwałą, gdyż kto się poniża, wywyższon będzie, a
ja nie mogę mówić inaczej, gdyż Bóg przemawia
przez usta moje”. I tak w tym sporze pokornym,
wśród wielu łez i pociech duchowych czuwali aż
do świtu.
Na Szlaku
23
CHWILA Z POEZJĄ
Partyzantowi...
W spienionych falach burzliwych dróg
Kiedy cię Polsko poznałem,
Rzuciłem miłość u Twoich stóp,
Bo pokochałem.
W dziewiczych lasach na sygnał – tak Broniłem Ciebie,
Włożono broń do moich rąk,
Pierzynę z gwiazd na niebie.
Kochałem Cię w burzliwe dni
A ty zmieniłaś szaty,
Srebrzysta biel mroziła wskroś
Parzyły rany odziane w szkarłaty
W transie ataku wyrwał się strzał
Fanfary nieba zagrały,
Przed boskim tronem partyzant stał
Chmury mu chwałę śpiewały
Wyrył się czas minionych dni
Nad bezimiennym ciałem
I tylko wiatr słowami śni
Polsko ! Ja Cię kochałem !
Narodziny Zbawiciela
To cudowne słowo obiecane
Oczekiwane przez świat
Tchnieniem nieba dane
Dojrzało pośród leśnych szat.
Osiołek szary deptał,
Na nim ukryty skarb
Czas cicho szeptał
Odsłaniał nieba dar
Jeszcze tylko to wzgórze
I szal serpentyny płynącej
24 Numer 60
I nie czas na podróże
A otwarte drzwi i serca gorące.
Gdzie bydło i licha stajenka
I wiatr przez szpary hulał
Prześliczna Panienka
Porodziła Zbawiciela – króla.
Ni berła ni bogata chata
Spieszą Trzej królowie z daleka.
Bo czym jest dostojna szata
Gdy kryje kamienne serce człowieka.
Zofia Zakrzewska - Myszka
Anioł Stróż
Stał na rozdrożu dróg
W białej szacie
A gwiazdy sypały się
z Jego srebrzystych skrzydeł
Przechodnie mijali Go ....
nie zauważając Jego istnienia
I tak stał, dzień i noc
Niestrudzenie oczekując człowieka
Lecz tych szlachetnych dusz
było niewiele
Więc pytał przechodniów
którędy ma iść,
w którą drogę ma wejść
Pytał i pytał ....
Oni nie odpowiadali
Wtem podeszła mała dziewczynka
Pochwyciła Jego rękę
I zabrała Go w krainę
wiecznej szczęśliwości szlachetnych dusz....
Siostra Laurencja
Idąc na ziemię pragnął Jezus spełnić Ojca wolę
I dać przykład cierpiącym braciom na tym łez
padole.
Życie dał za nas, a nasze udręki są zbyt małe,
Lecz zgodnie z wolą Bożą wzięte, dają wieczną
chwałę.
Zbawca się ofiarował, byśmy skarb zbawienia
mieli.
O! Jak wiele dobrodziejstw Jego myśmy w życiu
wzięli.
On nauczał, by zawsze prosić: to nie wola Moja,
Lecz Królestwo Twe niech przyjdzie i święta
wola Twoja.
Brak Mu było miejsca w gospodzie, niebo będzie
w twej duszy.
Gdzie Jezus przebywa, tam nie ma łez, jęków,
katuszy.
Przebaczał wciąż tobie, jak ty winowajcom
swoim.
taką ci miarą odmierzy, jak ty dasz bliźnim
twoim.
Ks, Samul
Mała kapliczka
Przydrożna kapliczka
mała niepozorna
wtulona w cień
wysmukłej topoli
tam święty Antoni
pochylony nad dzieciątkiem
z uśmiechem na twarzy
szczęśliwy jak żywy
aż patrzę zdziwiony
i siadam tuż obok
na trawie pod drzewem
zmęczony wędrowiec
na krawędzi życia
modlę się żarliwie
jak długo sam nie wiem
Tej modlitwy Boże
Dziś też mi potrzeba
Wskaż mi tamtą drogę
Bym dotykał Nieba
Tadeusz Skwarczyński
Myśli - sentencje
Najbardziej człowiek korzysta osobiście, gdy
modli się za innych.
Każda rzecz wielka musi kosztować i musi być
trudna. Tylko rzeczy małe i liche są łatwe.
Nasz czas należy się ludziom biednym i głodnym
Boga.
Tyle jest możliwości i tyle dróg do Boga, ile
jest ludzi. Bo Bóg ma inną drogę dla każdego
człowieka.
Każdy – kogo wyśmiano, a nie odpowiadał – kogo
ubiczowano, a nie reagował – kto był oplwany, a
nie odpłacił złem za złe – zwytciężył !
Ojciec Niebieski okrył swego Syna ciałem, aby
Bóg chodzący po ziemi w ludzkim ciele nauczył
człowieka żyć po Bożemu.
Bóg w swoim wielkim miłosierdziu nawet swoją
sprawiedliwość obraca w miłość i sprawia, że
przez niejeden grzech, przez niejedną słabość
lepiej poznajemy dobroć Boga i godność
człowieka.
Synteza wszystkich ludzkich działań, całego
świata sprowadza się do „kubka wody”, podanego
w Imię Chrystusa.
Nie musisz wszystkiego rozumieć, wystarczy, że
wszystko, co Bóg daje, kochasz.
„Będziesz miłował Pana Boga twego… będziesz
miłował bliźniego twego, jako samego siebie”
– dotychczas nie ukazał się żaden doskonalszy
manifest sprawiedliwośći, który bardziej
oddawałby człowieka człowiekowi, serce sercu,
dłoń dłoni.
Przez dziękczynienie nawet za drobiazgi
wzbogaca się tematyka naszej modlitwy – wtedy
modlimy się wszędzie i zawsze, bo jesteśmy
nieustannie zanurzeni w nieskończonej hojności
Bożej.
Jak trudno jest miłować – ale jak warto miłować.
Mądry, kto zrozumie błogosławione chwile
cierpienia i męki, kto widzi w nich łaskę, która
wypracowuje duszę, jak chleb w dzieży.
opr. ZachariaszNa
NyczSzlaku
OFM Cap.
25
Jak przekazać 1%
Stowarzyszenie Przyjaciół Klasztoru Braci
Mniejszych Kapucynów w Stalowej Woli
–Rozwadowie „Pokój i Dobro” od wielu już lat
wspiera finansowo wiele akcji organizowanych
przez klasztor, pomaga wspólnotom działającym
w parafii, a także finansuje potrzeby samego
klasztoru, jak i naszej świątyni. Nie byłoby
to możliwe bez ofiarności samych parafian jak
i przyjaciół klasztoru, którzy hojnie zasilają
budżet stowarzyszenia. Dziękujemy za to i
zachęcamy, aby również w tym roku przekazać
na jego konto 1% swojego podatku.
Jak przekazać 1% ?
Po wyliczeniu, ile podatku będziemy mieli
do zapłacenia w tym roku, w odpowiednich
rubrykach zeznania podatkowego (które
zatytułowane są „Wniosek o przekazanie
1% podatku należnego na rzecz organizacji
pożytku publicznego OPP”) wpisujemy nazwę
i numer pod jakim widnieje w Krajowym
Rejestrze Sądowym stowarzyszenia - w naszym
przypadku to Stowarzyszenie Braci Mniejszych
Kapucynów w Stalowej Woli –Rozwadowie
„Pokój i Dobro” Nr KRS: 0000229275.
Wpisujemy także kwotę, którą chcemy przekazać
dla OPP, nie może ona jednak przekraczać 1 %
podatku należnego, wynikającego z zeznania
podatkowego, po zaokrągleniu do pełnych
dziesiątek groszy w dół .
61 – 63 – PIT-38).
Podatnik ma prawo wyrazić zgodę na podanie
swych danych osobowych (imienia, nazwiska
oraz adresu) organizacji pożytku publicznego.
Informacje te przekazuje urząd skarbowy.
Zgodę podatnik wyraża w formularzu PIT,
zakreślając odpowiednią rubrykę (poz. 134 –
PIT-28, poz. 310 – PIT-36, poz. 110 – PIT-36L,
poz. 129 – PIT-37, poz. 63 – PIT-38).
Pieniądze - 1% podatku należnego - na konto
wybranej organizacji przekaże urząd skarbowy
w lipcu lub w sierpniu roku podatkowego, w
którym jest składane zeznanie podatkowe.
1% można przekazać w zeznaniach podatkowych
złożonych w terminie lub w korekcie zeznania
podatkowego, pod warunkiem, że zostanie ona
złożona w ciągu dwóch miesięcy od upływu
terminu składania zeznań podatkowych .
Termin składania zeznań podatkowych mija 31
stycznia (dla ryczałtowców) oraz 30 kwietnia
(dla pozostałych podatników).
Kto
może
organizacjom?
przekazać
1%
podatku
-podatnicy podatku dochodowego od osób
fizycznych (w tym m.in. podatnicy uzyskujący
dochody z odpłatnego zbycia papierów
wartościowych);
Na jednym formularzu PIT podatnik -podatnicy opodatkowani ryczałtem od
może przekazać odpis 1% tylko dla jednej przychodów ewidencjonowanych;
organizacji.
-podatnicy
prowadzący
jednoosobową
działalność
Podatnik w składanym zeznaniu
gospodarczą i korzystający z
podatkowym
może
podać
liniowej, 19-procentowej stawki
dodatkowe informacje, które w
podatku.
jego ocenie mogą mieć wpływ
na rozdysponowanie pieniędzy
z 1% przez organizację pożytku
publicznego (np. wskazać na
konkretny cel). Przeznaczona jest na to specjalna
rubryka „Informacje uzupełniające” (poz. 132134 – PIT-28, poz. 308 - 310 – PIT-36, poz. 108
– 110 – PIT-36L, poz. 127 – 129 – PIT-37, poz.
26 Numer 60
-1% mogą przekazać również
emeryci,
pod
warunkiem
jednak, że samodzielnie wypełnią PIT-37 i
zrezygnują z pomocy ZUS w tym zakresie.
Podobna zasada dotyczy osób, które są rozliczane
przez pracodawcę.
Agnieszka Pyć-Kaplita
Serdecznie dziękujemy Wszystkim którzy wpłacili 1% podatku dochodowego za 2009rok, a było to 42 807 zł na działalność
Stowarzyszenia Pokój i Dobro / Numer KRS 0000229275 /
Pozyskane pieniądze zostały przeznaczone :
1. 17 950 zł na konserwację czterech obrazów: „Zwiastowanie NMP”, „Serce Jezusa”,
„Św. Antoni Padewski”, „Św. Franciszek z Asyżu”
2. 6 600 zł na koszty mediów „Stodoły” - miejsca spotkań dzieci, młodzieży i seniorów,
3. 5 743 zł na działalność klubu seniora “Promyk”,
4. 4 730 zł na leczenie i rehabilitację podopiecznego Pawła Płachcińskiego,
5. 2 648 zł na działalność Ścianki Wspinaczkowej Aniołów Stróżów
6. 1 957 zł na pozostałą działalność statutową,
7. 1 177 zł na zakup wyposażenia do świetlicy środowiskowej “Promyczek”,
8. 1 002 zł na zajęcia podczas ferii dzieci i młodzieży,
9. 1 000 zł na warsztaty muzyczne dla dzieci i młodzieży.
Zarząd Stowarzyszenia POKÓJ I DOBRO
Kronika Wydarzeń
5 grudnia – Modliliśmy się w tym dniu w intencji
Kościoła naWschodzie. Przed Kościołem ministranci
kwestowali na odbudowę kapucyńskiego kościoła
w Dniepropietrowsku na wschodniej Ukrainie.
Ciasteczko misyjne przygotowała nasza schola.
8 grudnia – Uroczystość Niepokalanego Poczęcia
Najświętszej Maryi Panny. Na Mszy św. o godz.
18.00 dokonano uroczystego odnowienia aktu
poświęcenia trzech zakonów św. Franciszka NMP
Niepokalanie Poczętej, a po Mszy świętej bracia
postulanci wykonali Akatyst uwielbiający NMP.
12 grudnia – rozpoczęły się w naszej parafii
rekolekcje, które w tym roku prowadził o. Zbigniew
Kasperczak z Wrocławia. Nauki rekolekcyjne
głoszone były na wszystkich Mszach świętych,
a w tygodniu o godzinie 6.00, 8.00 i 18.00.
Ciasteczko
Misyjne
w
tym
tygodniu
przygotowała Liturgiczna Służba Ołtarza.
13 grudnia – w tym dniu mieliśmy w parafii dzień
spowiedzi rekolekcyjnej. Oprócz naszych braci
spowiadali zaproszeni księża z innych parafii.
16
grudnia
–
wspólnota
„Domowy
Kościół” modliła się podczas Mszy świętej
o godz. 18.00, a potem spotkali się przy
kawie i ciastku w kawiarence „Przystań”.
17 grudnia – został zamontowany w naszym
kościele nowy, elektroniczny ekran do
wyświetlania tekstów pieśni. Może będzie
się parafianom lepiej śpiewać? Zobaczymy.
17 – 19 grudnia – w kawiarence
Przystań można było obejrzeć wystawę
fotograficzną
p.
Krzysztofa
Sobieckiego.
Przed kościołem Wspólnota Ruchu Światło
– Życie sprzedawała sianko na stół wigilijny;
zebrane pieniądze z tej sprzedaży przeznaczone
będą na wyjazdy rekolekcyjne dzieci i młodzieży.
18 grudnia – Stowarzyszenie Przyjaciół
Klasztoru „Pokój i dobro” w naszej „Stodole”
zorganizowało pokaz filmów górskich i spotkanie
z
himalaistą
Wojciechem
Wiwatowskim.
Na Szlaku
27
Jezus o podstawach małżeństwa - “ na początku tak nie było”
W czasie rozmowy z faryzeuszami, którzy postawili pytanie o nierozerwalność małżeństwa, Jezus
Chrystus dwukrotnie odwołał się do „początku”.
Rozmowa przebiegała w sposób następujący:
„przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go
wystawić na próbę, i zadali Mu pytanie: «Czy
wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On odpowiedział: «Czy nie czytaliście, że
Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę
i kobietę?» I rzekł: «Dlatego opuści człowiek ojca i
matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało.
Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela». Odparli Mu: «Czemu więc Mojżesz polecił dać
jej list rozwodowy i odprawić ją?» Odpowiedział
im: «Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych
pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony, lecz
od początku tak nie było…»” (Mt 19,3-8; por. Mk
10,2 nn.).
Chrystus nie podejmuje dyskusji na poziomie, na
jaki starają się ją wprowadzić rozmówcy, w pewnym sensie nie aprobuje wymiaru, jaki oni starają
się nadać problemowi. Unika wikłania się w spory prawno - kazuistyczne, natomiast odwołuje
się dwukrotnie do „początku”. Postępując w ten
sposób, nawiązuje jasno do słów Księgi Rodzaju,
które znają na pamięć także Jego rozmówcy. Z
tych słów najdawniejszego objawienia Chrystus
wyciąga wniosek o pierwotnym zamyśle Boga
wobec małżeństwa”(TC).
Chrystus zatem przytacza w skrócie Rdz 1,27:
„Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę
i kobietę”, podczas gdy w całości pierwotny urywek
brzmi dosłownie tak: „Stworzył więc Bóg człowieka
na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył
28 Numer 60
mężczyznę i niewiastę”. Następnie nauczyciel
odwołuje się do Rdz 2,24: „Dlatego to mężczyzna
opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze
swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem”.
Przytaczając te słowa prawie in extenso, Chrystus nadaje im jeszcze bardziej wyraźne znaczenie
normatywne (można by bowiem przypuszczać, że
w Księdze Rodzaju brzmią one jako stwierdzenie
faktu: „opuszcza […], łączy się […], stają się jednym ciałem”). Znaczenie normatywne jest logiczne o tyle, że Chrystus nie ogranicza się tylko do
samego przytoczenia, lecz dodaje: „A tak już nie
są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył,
niech człowiek nie rozdziela”. Owo „niech nie
rozdziela” jest rozstrzygające. W świetle tych
słów Chrystusa Rdz 2,24 wypowiada zasadę
jedności i nierozerwalności małżeństwa jako treść
słowa Bożego, wyrażonego w najdawniejszym
objawieniu”(TC).
Ksawery Knotz OFM Cap.
Jak wspólnicy oszukali złodzieja
Opowieść afrykańska
Zdarzyło się to kilka lat temu na południu Czadu.
Już od dłuższego czasu planowaliśmy budowę w
naszej misji garażu na samochody. Nie mogłem już
patrzeć jak strugi deszczu spływają po karoseriach,
a na pace gromadzą się litry wody. Podczas burzy
trzeba było je przestawiać na otwartą przestrzeń,
aby czasami łamiąca się, krucha gałąź mangowca
nie rozbiła szyby. Czasami trzeba było wstawać
w środku nocy,
kiedy
mocne
porywy
wiatru
zwiastowały
nadciągającą
burzę. Pamiętałem
d o b r z e
wydarzenie
z
naszej
misji
w Lere sprzed
kilku lat, kiedy
złamane drzewo
przygniotło
nowiutką Toyotę.
Rozpocząłem
przygotowania
do
budowy.
Gromadziłem
p o t r z e b n e
materiały:
piasek, cegły, cement, krokwie i arkusze blachy.
Zaangażowałem do tej nieskomplikowanej budowy
trzy osoby z wioski. Budowa niewielkiego garażu
– wiaty o wymiarach 9 m x5,5 m postępowała
dość szybko, jak na warunki afrykańskie. Pewnego
dnia pracownicy zabrali się do pokrycia dachu
blachą. Jak zwykle o siódmej rano dałem im
klucze do magazynu z narzędziami i materiałami
budowlanymi. Po godzinie przychodzi jeden z
nich, informując mnie, że blacha w magazynie się
skończyła i brakuje na 2/3 dachu. Jak to możliwe
? – wykrzyknąłem gwałtownie . Kupiłem przecież
12 arkuszy sześciometrowej blachy! Od razu
udałem się do magazynu i faktycznie znalazłem
tam tylko kilka krótszych blach. Brakowało ośmiu !
Zachodziłem w głowę, w jaki sposób przez ostatnie
trzy miesiące wyparowało z magazynu tyle blachy.
Przecież to nie maleńka rzecz, którą można włożyć
do kieszeni albo do torby, wychodząc po pracy,
ale arkusz o wymiarach 6 m x 0,9 m. Nie mając w
tym momencie czasu na refleksje, pojechałem do
gwardiana do parafii, aby mi odsprzedał jeszcze
osiem blach. Robotnicy skończyli pracę w południe
i zawołałem ich na rozmowę. „Potencjalnie możecie
być złodziejami tej blachy” – rozpocząłem. Od razu
zauważyłem wielkie oburzenie na ich twarzach.
Powiedzieć Afrykańczykowi, że jest złodziejem bez
złapania go za rękę jest wielką obrazą. Obojętnie
czy de facto jest tym złodziejem czy też nie. Przez
wakacje
byłem
sam w Postulacie
i
wielokrotnie
zostawiałem
robotników, jadąc
do parafii na obiad.
Wracałem
tuż
przed czternastą,
kiedy oni sprzątali
narzędzia. Suma
summarum
powiedziałem im,
że przerywamy
prace i nie zapłacę
im, dopóki sprawa
się nie wyjaśni. To
w ich interesie jest
znaleźć złodziei.
W czasie sjesty
słyszę intensywne
szczekanie psa. Przed bramką wejściową stoi jeden
z pracowników. Chce ze mną porozmawiać. Po
powrocie do wioski przypomniał sobie, że gdzieś
dwa miesiące temu widział dwóch chłopaków
niosących długą blachę. Zdziwił się wtedy nieco,
gdyż takiej blachy nie można było kupić w wiosce,
jedynie na misji; ale puścił to w niepamięć. Kiedy
sobie to przypomniał, poszedł od razu do domu,
gdzie mieszkali ci chłopcy. Niestety w tym czasie
byli w polu. Przyprowadził ich do mnie tego samego
dnia już o zmierzchu, czyli przed osiemnastą.
Zaczęli nam opowiadać historię, jak to pracowali
przy budowie domu u jednego muzułmanina,
który nie miał gotówki i zapłacił im za ich pracę
właśnie tą blachą. Od razu ta historyjka wydała
nam się wyssana z palca. Postraszyliśmy ich, że
jeśli nie powiedzą prawdy, to jedziemy z nimi ,na
żandarmerię. To poskutkowało. Zaczęli opowiadać
nową historyjkę, która była całkiem logiczna i
bardzo prawdopodobna. Pewnego dnia ich kolega
Na Szlaku
29
Jan, licealista,
który popołudniami dorabiał
sobie na misji, podlewając drzewka owocowe lub
wykonując różne prace porządkowe, np. grabienie
liści, przyszedł do nich z pewną propozycją, aby
nazajutrz o dziewiętnastej przyszli do Postulatu.
Podczas, gdy my śpiewaliśmy nieszpory w kaplicy,
oni wyciągnęli blachę z magazynu i ukryli w
krzakach nieopodal,
oczekując na Jana,
który kończył pracę
o
dwudziestej.
W
międzyczasie
przeliczyli
ilość
blach i stwierdzili,
że jest o jedną
więcej
niż
to
mówił Jan. Od razu
postanowili sobie
zrekompensować
swój trud i tę jedna
blachę odłożyli w
inne miejsce, nic nie
mówiąc autorowi
pomysłu. Pomogli
mu zanieść te siedem blach i spokojnie oczekiwali
na swoją dolę, kiedy uda mu się je sprzedać.
Słuchaliśmy ich opowieści, siedząc sobie na
betonowych ławkach na podwórzu, na którym ów
Jan zbierał do taczek liście. Zauważyłem, że jest
zaniepokojony i że za wszelką cenę chce usłyszeć
to, o czym mówimy. Nawet w swojej desperacji
podszedł w pewnym momencie, mówiąc, że
słyszał w naszej rozmowie swoje imię i chce
wiedzieć, o co chodzi. Odesłałem go z powrotem
do pracy. Po całej tej opowieści zdecydowałem
od razu pojechać z Janem i świadkiem do jego
domu, aby sprawdzić na miejscu, czy czasami
ich nie znajdziemy. Przeszukałem jego dom oraz
jego siostry, nie mówiąc, czego szukam. Tak jak
przewidywałem, nic nie znalazłem. Wróciliśmy
do Postulatu i rozpoczęło się przesłuchiwanie. Od
razu z grubej rury zapytałem go, gdzie jest blacha.
On oczywiście o niczym nie wie. Zadawałem
mu to pytanie kilkakrotnie. Twierdził, że ci dwaj
wspólnicy kłamią i że nie mam żadnych dowodów
na niego. Biedak nie wiedział, że właśnie takowe
mam. Jednak nie spuszczał z tonu i po dwóch
godzinach przesłuchania nie postąpiliśmy ani o
krok do przodu. W ostateczności zdecydowałem, że
jedziemy na żandarmerię. Podstawiłem samochód i
gdy miałem już ruszać, poprosił, abyśmy wrócili do
salki. Przyznał się do swojej winy. Uff !!! Połowa
sukcesu za nami – „pomyślałem”. „Co zrobiłeś z
30 Numer 60
blachą?” – zapytałem. „Przeciąłem na trzy części
i sprzedałem facetowi z odległej wioski” – padła
odpowiedź. „Gdzie masz pieniądze?” „Jeszcze
mi nie zapłacił” - odparł. Znowu mi to pachniało
nieprawdą. W końcu podyktowałem mu deklarację,
w której przyznał do winy i zobowiązał się, zwrócić
pieniądze w trzech ratach. Podpisali to oświadczenie
wszyscy uczestniczący w
dochodzeniu. Pozostałym
dwóm
współwinnym
wyznaczyłem pracę w
Postulacie
równowartą
cenie jednej blachy, gdyż
nie mieli już pieniędzy. Całą
sprawę
zakończyliśmy
przed
dziesiątą.
Jak
wypuszczałem ich z
posesji, zauważyłem całą
rodzinkę Jana i tych dwóch
chłopaków koczujących
przy furtce. Byłem tak
zmęczony, że nie miałem
sił i ochoty na kolację.
W nocy też nie mogłem
spać. Nazajutrz, około dziewiątej, przychodzi
Jan skorygować swoje zeznania. Nowa wersja
mówiła, że blachę przeciął na połowę i złożył w
domu u kolegi. Chciał tą blachą przykryć swój
przyszły dom. W międzyczasie kolega uszczknął
kilka arkuszy. Poprosił mnie, czy by nie mógł
zwrócić tych pozostałych kawałków. Nauczony
doświadczeniem, że „lepszy wróbel w garści” niż
pisemne zobowiązania bez pokrycia zgodziłem się
na tę zmianę. Potrąciłem mu jednak za przecięcie
blachy i za brakujące kawałki. Sformułowaliśmy
nową ugodę. Pod osłoną nocy, wcześnie rano, aby
nikt go nie widział, przywiózł na wózku kilkanaście
trzymetrowych arkuszy. Na pieniądze, które
miał przynieść, długo czekałem i się w końcu nie
doczekałem. Wziął mnie na przetrzymanie, chociaż
kilkakrotnie się o nie upominałem. Pozostali dwaj
sprawcy przyszli dwa razy popracować (z sześciu
dni im wyznaczonych). Nie miałem sposobu ani sił
wyegzekwować całej kary.
Na tym zakończyła się cała „ afera blachowa ”.
Kosztowała mnie ona wiele stresu i czasu. Po czasie
pomyślałem, że gdyby ci nieuczciwi wspólnicy i
zbieg okoliczności, nigdy nie odkryłbym sprawców
kradzieży. Morał z tej historii płynie taki: nigdy do
końca nie można wierzyć wspólnikom.
Jerzy Steliga OFM Cap.
Na Szlaku
31
32 Numer 60

Podobne dokumenty