Caletti Deb: Dzikie róże. Warszawa
Transkrypt
Caletti Deb: Dzikie róże. Warszawa
Życie obok artysty Recenzja Małgorzaty Kąkiel Oto dwie powieści o siedemnastolatkach, które dojrzewają, przeżywają pierwszą miłość w jakimś stopniu za sprawą artysty. W przypadku Ginny, bohaterki książki Maureen Johnson, jest to niedawno zmarła ciotka – malarka i aktorka, przede wszystkim zaś artystka życia, umiejąca smakować każdą chwilę; jeżeli zaś chodzi o Cassie (Dzikie róże), to znaczny wpływ na jej życie wywiera ojczym – genialny skrzypek i kompozytor. Obie dziewczyny oceniają otaczający je świat subiektywnie, dlatego Ginny niemal bezkrytycznie wielbi ciotkę, a Cassie nienawidzi ojczyma. Literacko o wiele lepszą książką jest 13 małych błękitnych kopert – powieść na poły epistolarna. Otóż do głównej bohaterki tuż po niespodziewanej śmierci ciotki przyszedł od niej list, w którym zaprasza siostrzenicę do szalonej i tajemniczej eskapady z Ameryki do Londynu, a potem dalej. Dziewczyna dostaje 13 kopert, ma je otwierać na kolejnych etapach wyprawy. Ginny podejmuje grę z ciotką, która zawsze była dla niej powiernicą, wzorem do naśladowania i gwarantem przeżywania niezwykłych przygód. Śmierć ciotki, jak się okazuje, niczego w tym względzie nie zmieniła. Młoda Amerykanka podróżując po śladach młodszej siostry swojej matki, poznaje Londyn, Edynburg, Rzym, Paryż, Amsterdam, Kopenhagę i fiordy oraz Korfu. Nawiązuje przy tym wiele interesujących znajomości. Przemierzając Europę wraz z bohaterką, jesteśmy pełni niepokoju o to, jak sobie poradzi. Zwłaszcza, że Peg (ciotka) stawia trudne zadania – nieśmiała, zamknięta w sobie córka typowej mieszczańskiej rodziny musi np. zaprosić na ciastko jakiegoś nieznajomego rzymianina albo ma wesprzeć hojnym datkiem znalezionego przez siebie interesującego artystę. Droga przez Europę jest zarazem drogą do ukształtowania ciekawej, twórczej osobowości Ginny. Z tej peregrynacji wynika korzyść dla nas – uzmysławiamy sobie, że aby nie zmarnować życia, trzeba otworzyć się na innych ludzi i chłonąć piękno: przyrody, sztuki, prostej potrawy, zachodu słońca ... Warto też uważnie patrzeć na obrazy. Gdyby ciotka nie zwracała kiedyś uwagi Ginny na niedostrzegane zwykle zielone kapcie w rogu płótna Maneta Bar w Folies–Bergere, przepadłoby dla potomności jej malarstwo. Filozoficzno – psychologiczna powieść Johnson zawiera także bowiem pewne elementy sensacyjno – przygodowe. Dobrym pomysłem pisarki jest odebranie Ginny ostatniego, trzynastego listu (okradziono ją na Korfu). Dzięki temu pewne sprawy zostały niedopowiedziane i musiała się z nimi uporać sama bohaterka, co było jej ostatnim (tym razem niezamierzonym przez ciotkę) egzaminem z dojrzałości życiowej. Jak sobie Ginny poradziła, dowiadujemy się z jej listu do zmarłej ciotki. Stał się on epilogiem, w którym główna bohaterka zaprezentowała się jako świadoma siebie młoda kobieta – ukształtowana przez Peg, ale nie zniewolona, bo Ginny pozostała sobą; wie, że w przeciwieństwie do ciotki wróci do domu, gdyż nie umie żyć bez rodziny, musi mieć swoje stałe miejsce na świecie. Dla Ginny ciotka jest guru, ale dla Keitha (pierwszej miłości bohaterki) to osoba pełna wewnętrznych problemów, wiecznie uciekająca przed odpowiedzialnością, stabilizacją. Chorobą, unieszczęśliwiająca najbliższych nieprzewidywalnością i nagłymi zniknięciami. Ocena drugiego człowieka zawsze jest subiektywna. Tak też dzieje się w przypadku Dina Cavallego – ojczyma Cassie z Dzikich róż Deb Caletti. Pokochała go jej matka, wielbią miłośnicy muzyki, a Cassie nienawidzi go całym sercem. Od pierwszej strony główna bohaterka, a zarazem narratorka prezentuje tego genialnego skrzypka i kompozytora jako psychicznie chorego tyrana, potwora, dla którego liczy się tylko muzyka. To zresztą prawda, bo Dino Cavalli jest wybitnym artystą i osobą trudną do wspólżycia (tak jak ciotka Ginny). Jego dziwactwa, zgryźliwość, mania prześladowcza na pewno nie ułatwiają życia domownikom, ale to on – człowiek walczący z demonem złej przeszłości, bezradny wobec siły własnego talentu – jest prawdziwą ofiarą, a zarazem najbardziej interesującą postacią w książce. Druga to Ian Waters – alter ego Dina z okresu młodzieńczego. Wbrew temu, co chce sądzić zakochana w nim Cassie, nie będzie on lepszym człowiekiem od jej ojczyma, bo został naznaczony stygmatem talentu. Ona więc prawdopodobnie podzieli los swojej matki, o czym w ogóle nie myśli. W rysunku postaci Cassie jest jakieś pęknięcie. Z jednej strony prezentuje się nam jako wykształcona osoba, która dużo wie o dziwactwach czy wręcz psychicznych zaburzeniach wybitnych artystów (przywołuje szereg znanych nazwisk, np. van Gogh, Virginia Woolf, Byron, Hemingway – zresztą robi to w wielu miejscach książki, co wprowadza kompozycyjny chaos), a z drugiej demonstruje psychikę dziecka skrzywdzonego rozwodem rodziców i poraża infantylnym dowcipem. Styl, którym posługuje się jako narratorka, często odznacza się napuszoną przemądrzałością: „Może ludzie genialni żyją pośród nieobrobionych surowców uczucia, jeszcze nim zyska ono kształt, może formują pierwotne elementy, tak jak działo się z kosmosem w stadium powstawania”. Nieraz podczas lektury tej książki chciałoby się zawołać za Peiperem: „Minimum słów, maksimum treści”! Caletti nie określiła dystansu czasowego, z jakiego snuje swoją opowieść bohaterka, stąd tyle niespójności, mieszania porządków stylistycznych i myślowych. O ile Ginny wiele skorzystała z kontaktów z własną nietuzinkową ciotką, o tyle Cassie z przyjemnością otrząsa się po koszmarze przebywania pod jednym dachem z Dinem i radośnie wraca do uporządkowanego mieszczańskiego życia. Obcowanie z artystą właściwie niczego jej nie dało. W powieści dla nastolatek o nastolatce ona sama jast najbardziej bezbarwna. Na szczęście zapada w pamięć postać Dina i problem relacji artysty ze światem zjadaczy chleba, choć trzeba pamiętać, że w literaturze powszechnej są już utwory, które przedstawiają to zagadnienie w o wiele dojrzalszy sposób i w ciekawszym kształcie artystycznym.