Pamięci Bronisławy i Jana Kijaków

Transkrypt

Pamięci Bronisławy i Jana Kijaków
www.koniniana.netstrefa.com.pl
DWUMIESIĘCZNIK Towarzystwa Przyjaciół Konina
styczeń 2015 r.
Nr 7 (139)
Najmilsi Czytelnicy „Koninianów” – spełnienia wszystkich marzeń w nowym roku,
ale – oczywiście tylko tych, które nie przyniosą szkody nawet tym, nieobdarzanym przez nas
sympatią, a tak w ogóle, czy jest sens kogoś nie lubić, czy nie szkoda na to naszego czasu?!
Teraz
tradycyjnie ad res meritum.
Na szczęście coraz
bardziej wydłuża się
czas dzielący nas od ostatniej wojny, dlatego
z prawdziwą troską przypominamy niektóre
(nawet okrutne) fakty z tamtych czasów. Fakty, które przechowywane są w naszej pamięci
bądź przypominają nam o tym niektóre pamiątkowe tablice lub nazwy ulic, lub stojące
przy nich rzeźby. Są rzeczy, których nie wolno
zapominać, by się nigdy już nie powtórzyły.
Właśnie kolejnej styczniowej rocznicy
wolności Konina chcemy poświęcić opowieść
Bartosza Kiełbasy o małżeństwie prawdziwych
bohaterów państwa Jana i Bronisławy Kijaków.
I jakkolwiek byśmy (w miarę odtajniania kolej-
nych dokumentów) nie oceniali tego wyzwolenia – to pozostaną sprawy, z których zawsze będziemy dumni – Bartku, dziękuję Ci serdecznie
za przypomnienie losów naszych bohaterów.
Dziękuję równie serdecznie Eugeniuszowi Dziardzielowi za dekorowanie naszego
miasta swoimi rzeźbami – niektóre postaramy się pokazać w tym numerze. Indagowany przeze mnie, co go skłoniło do tych
działań, odpowiedział krótko, ale jakże jednoznacznie: „Skoro natura obdarzyła mnie
takimi właśnie umiejętnościami, to chcę się
nimi podzielić z ludźmi i może spłacić w
ten sposób dług za dar, jaki otrzymałem...”.
Wzruszyłeś mnie. Dziękujemy Ci za piękne
szopki rozmieszczone w różnych instytucjach naszego miasta.
Spróbujemy zamieścić trochę wierszy
– przede wszystkim autorów z Konina, będą
to wiersze z grupy „zauważone” – niestety,
reszta jeszcze w następnej edycji „Koninianów”.
Skorzystaliśmy również z uprzejmości
p. Alicji Wardęckiej-Gościmskiej, która
udostępniła materiały pozwalające rozsupłać tajemnicę obecnego budynku szkoły
muzycznej. Wiele było teorii, kto i dlaczego
go pobudował, zaś p. Alicja dotarła wreszcie do właściwych dokumentów. Dzisiaj
część pierwsza.
Zamieszczamy również parę „tajemnic”, o których być może nie wszyscy do
tej pory wiedzieli (ja, przyznaję się bez bicia, przez parę dziesiątków lat pisałem na
Pamięci Bronisławy i Jana Kijaków
dziewczynki i synowie bliźniacy. Wtedy dostał posadę woźnego. Cieszył się szacunkiem
uczniów i nauczycieli.
ulicy Kolskiej – Jan Kijak (ur. 1896 r. w Koninie). Kijak był dobrze zbudowanym człowiekiem. Zawsze pilnował dyscypliny wśród
uczniów. Kijakowie mieszkali w kamienicy
magistrackiej przy ulicy Kościuszki.
Młodzieńcze lata Jan Kijak spędził jako
legionista, zawodowy wojskowy – służył w
Aleksandrowie Kujawskim. Walczył o niepodległą Polskę. Przewodniczył także lokalnemu kołu Związku Strzeleckiego. Gdy
wrócił z frontu starał się pomagać zwykłym
ludziom w ich niedoli. Na początku 1926 roku
Jan Nowicki i Jan Kijak zawiązali w Koninie
koło Niezależnej Partii Chłopskiej. Wszystkie
koła tej partii władze państwowe zlikwidowały 20 marca 1927 roku. Jan Kijak przystąpił
do organizowania komórek Polskiej Partii
Socjalistycznej – Lewicy. Poglądy polityczne
– bliskie związki z Komunistyczną Partią Polski i PPS-em – sprawiły, iż na Kijaka spadały
liczne represje władz sanacyjnych. Zwolniono
go z wojska, stał się bezrobotnym. Po ślubie
z Bronisławą urodziły mu się kolejno: dwie
Bezpośrednio przed wybuchem wojny z
hitlerowskimi Niemcami Jan Kijak czynił starania, aby w Koninie nie powstały stowarzyszenia ludności pochodzenia niemieckiego,
które miałyby głosić poglądy nazistowskie.
Za swoją postawę patriotyczną (poglądy polityczne) oraz wrogość systemowi hitlerowskiemu, zapewne trafił na tajną listę osób niewygodnych – przeznaczonych do likwidacji.
W 1940 roku Jan Kijak w prywatnej rozmowie towarzyskiej z Janem (Johannem) Arendtem
– przedwojennym woźnym Gimnazjum Koedukacyjnego w Koninie, wyraził opinię, że Niemcy przegrają wojnę. Uznano to za wypowiedź
antyniemiecką – sabotaż. Prawdopodobnie Jan
Arendt doniósł na Kijaka na Gestapo. Mógł to
być odwet za to, że w sierpniu 1939 roku na
Niemca doniesiono władzy polskiej za rzekome
proniemieckie wypowiedzi. Mieli tego dokonać
pracownicy szkoły.
Jan Kijak początkowo przebywał w konińskim więzieniu na Wodnej. Na przesłuchania prowadzono go do pobliskiej siedziby
konińskiego Gestapo („krwawej katowni”).
Brutalnie przesłuchiwano w nocy (tortury,
maltretowanie, bicie). Następnie przewieziono go do obozu koncentracyjnego w Dachau,
a później do Oranienburga, skąd nie wrócił.
W czasie okupacji stosowano zasadę odpowiedzialności zbiorowej rodzin, dlatego
zapewne po aresztowaniu Jana Kijaka próbowano sfabrykować dowody na antyniemiecką działalność jego żony – Bronisławy
Kijak z d. Dębowskiej (ur. 1895 r. w Koninie) niepracującej zawodowo – opiekującej
się dziećmi, często pomagającej mężowi w
wykonywaniu obowiązków w szkole.
Bronisława Kijak w kwietniu 1942 roku
za domniemane pchnięcie Niemki i wywołanie szamotaniny w kolejce przed sklepem
została zabrana przez policję. Według relacji
syna Bronisławy Kijak – Sławomira:
„W wyznaczonym czasie kupna dla Polaków, matka poszła z bańką do sklepu nabiałowego przy obecnej ulicy Wiosny Ludów po
mleko dla dzieci. Sklep był pełen klientów. W
tym czasie weszła do niego Niemka. Rozpychając się, chciała się dostać do lady. Zaczęła
wyzywać Polaków od „świń”, „precz z nimi” i
PS Bardzo dziękuję za życzenia dla mnie
oraz Czytelników „K”. Życzenia ułożyły
się bez mała na Szlaku Bursztynowym – od
Krakowa (Zbyszek S.); poprzez Wrocław
(Genio D.); Warszawę (płk Ryszard G.);
Konin (duuużo); Poznań, Kołobrzeg oraz
Gdańsk (pilot Romek K.)
tym podobne. Matka popchnięta upadła, potrącając trzymana w ręku bańką Niemkę. Ta narobiła krzyku, że Polacy ją pobili, wskazując na
stojącą obok matkę. Żandarmi przeprowadzili
dochodzenie, nikt nie potwierdził zeznań Niemki. Wtedy przesłuchano 9-letniego chłopca o
nazwisku Ślebioda, który był obecny w sklepie. Chłopiec pod groźbą potwierdził zeznania
Niemki. Zeznania tego chłopca starczyły, żeby
wykonać wyrok śmierci. Było nas czworo małych dzieci, zostaliśmy sami, gdyż ojciec już
przebywał w obozie”.
Przed budynkiem przy obecnej ulicy Żwirki
i Wigury odbył się w trybie natychmiastowym
sąd. Skazano ją na karę śmierci za zamach na
obywatela niemieckiego. Wychodząc, eskortowana przez Gestapo, zdążyła jeszcze krzyknąć
swym dzieciom: „Nie martwcie się. Ja już jestem stracona. Wy musicie żyć!”. Wyrok zrealizowano w ciągu 48 godzin w więzieniu w
Inowrocławiu. Kobieta została zgilotynowana.
Bronisławie i Janowi Kijakom po wojnie,
w 1981 roku Stowarzyszenie Absolwentów
Konińskich Szkół w Koninie, we współpracy z Towarzystwem Przyjaciół Konina, staraniem Jadwigi Dobreckiej ufundowało tablicę pamiątkową z brązu w gmachu Szkoły
Podstawowej nr 1 w Koninie, ich imieniem
nazwano jedną z ulic na nowo budowanym
osiedlu Zemełki w starej części Konina.
Bartosz Kiełbasa
zdj. – M. Jurgielewicz
Wiosną 1940 roku został aresztowany
przez Gestapo przedwojenny wieloletni woźny konińskiej Szkoły Powszechnej nr 1 przy
drzwiach słowa, których sensu nie rozumiałem właściwie. Proszę się również spróbować sprawdzić). Zachęcamy do zapoznania
się koniecznie z nowościami książkowymi
poświęconymi naszemu miastu. Dostępne
(również zakup) w bibliotece miejskiej przy
ulicy Dworcowej.
Dołączam wiele serdeczności
Stanisław Sroczyński
Szopka E. Dziardziela
str. 17 (str. I)
zdj. – M. Jurgielewicz
KMB – CMB
Szopka E. Dziardziela
W jednym ze swoich „takich sobie felietoników” napisałem, że „żal odchodzić bo
tyle jeszcze rzeczy pozostało do poznania”.
No i sprawdziło się szybciej niż oczekiwałem.
Całe życie wypisywałem na drzwiach w stosownym czasie stosowne litery KMB – będąc
przekonanym, że oznaczają one po prostu
imiona słynnych mędrców – Kacper, Melchior
i Baltazar. Nadeszły święta, jak zwykle, przy
tej okazji kupiłem trochę więcej prasy, aby
mieć czym zapełnić spodziewaną wolną część
czasu. Nie zawiodłem się, a nawet znalazłem
notki wyjaśniające tajemnicę zapisu użytego
w tytule niniejszego artykuliku.
Tajemnicze litery winny być zapisywane w formie CMB, czyli CHRISTUS
MANSIONEM BENEDICAT – w wolnym
tłumaczeniu znaczy to: „Niech Chrystus
błogosławi ten dom”. A że miałem akurat okazję odbycia rozmowy z naszym
proboszczem, ks. doktorem Jakubem Michalskim, a więc niejako u samego źródła, znalazłem potwierdzenie prawdziwości
tych przypuszczeń. Dodał ksiądz Michalski, że można również używać skrótu JMJ
co oznacza JEZUS MARIA JÓZEF – po
otrzymaniu od księdza stosownego imprimatur, powołując się na Jego autorytet,
dzielę się tą wiadomością z Czytelnikami
Koninianów – gdyby ktoś, kto – jak ja –
nie wiedział, teraz już wie.
StS
Jan Barańczak – ojciec Stanisława Barańczaka
Rację miał ksiądz Twardowski mówiąc:
„Kochajmy ludzi, tak szybko odchodzą”.
Każde bowiem odejście pozostawia niepowetowaną stratę w społeczności ludzkiej.
Tak właśnie stało się ostatnio w Polsce. Ze
specyficznych powodów wybrałem Stanisława Barańczaka, ale nie o Nim chcę pisać,
lecz o Jego Ojcu.
O Stanisławie napisano bardzo dużo na
całym świecie – jesteśmy z tego dumni. Wy-
daje mi się natomiast, że ciekawostką dla
koninian będzie fakt przypomnienia, że Jan
Barańczak, doktor medycyny, był w latach
1972-1997 mieszkańcem naszego miasta.
Z opowieści doktora Tadeusza Łasińskiego (byli w dość zażyłych stosunkach) wiem,
że doktor Jan Barańczak pełnił obowiązki
kierownika zakładu patomorfologii Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego. Mimo
przejścia na emeryturę, pozostał czynny za-
wodowo i związany był z zakładem w Koninie jeszcze do końca 1990 roku. W ciągu
długiego życia zawodowego zajmował się
wieloma dziedzinami medycyny, jej organizacją i administracją.
Był nauczycielem akademickim, patologiem, psychiatrą, położnikiem oraz lekarzem
sądowym i wojskowym.
Poza tym był miłośnikiem sztuki, muzyki i
malarstwa. Ot, taki niezbyt znany nam jeszcze
KONINIANA POLECAJĄ
str. 18 (str. II)
jeden człowiek o wszechstronnych zainteresowań. Całe życie Doktora przepojone było głębokim humanizmem. Zmarł 2 maja 2000 roku
w wieku 85 lat w Koninie. Jego prochy spoczęły na cmentarzu miłostowskim w Poznaniu.
StS
PS A że jabłko pada niedaleko od jabłoni
– dodać należy, że córka Doktora pani Małgorzata Musierowicz jest znaną, nie tylko w
Poznaniu, pisarką książek dla dzieci.
Pierwszy gospodarz – Związek Strzelecki (cz. I)
HISTORIA BUDYNKU, obecnej siedziby Państwowej Szkoły Muzycznej I i II st.
im. Ignacego Jana Paderewskiego w Koninie
Budynek, od 1974 roku siedziba Państwowej Szkoły Muzycznej I i II stopnia im.
Ignacego Jana Paderewskiego w Koninie,
mieszczący się przy ul. 3 Maja 50 kryje wiele tajemnic i jest niemym świadkiem wieloletniej historii Konina. Mieściły się w jego
murach liczne instytucje i przewinęły się w
tym czasie rozmaite działania kulturalne,
oświatowe, społeczne i towarzyskie. Obraz
ten tworzyły zasłużone dla kultury i ogólnie
dla miasta wybitne postaci naszego regionu.
Powojenny obraz miasta, jego mieszkańców
(spragnionych godziwej rozrywki) wyrosłej
z tradycji okresu międzywojennego, owocował wielorakimi, dziś już niewyobrażalnymi,
działaniami sprzyjającymi integracji środowiska. Pierwotnie było to głównie środowisko inteligenckie, z czasem także robotnicze
i wiejskie, poprzez stopniowe włączanie go
w struktury domu kultury. Początki tego
miejsca datujemy na okres przedwojenny. W
latach 1934-39 urząd burmistrza w Koninie
piastował Wincenty Grętkiewicz, który zasłynął jako wyjątkowy budowniczy miasta.
Kontynuując z powodzeniem działalność inwestycyjną, rozpoczętą w 1932, do wybuchu
II wojny światowej „pobudował” w Koninie
190 budynków mieszkalnych i 88 gospodarczych: z mieszkalnych m. in. budynek gimnazjum, szkoły oraz remizy straży ogniowej
(pożarnej). W ten pejzaż wpisany jest także
omawiany tu budynek. Pierwszym gospodarzem budynku był związek strzelecki – zwany popularnie „Strzelcem”. Przybliżmy jego
historię. Była to organizacja paramilitarna,
powstała przed I wojną światową (w 1910
roku) o zadaniach społeczno-wychowawczych, adresatem których była młodzież. W
latach 1910-1914 stała się podstawą budowania struktur wojskowych Legionów Pol-
skich. Komenda główna Związku (od 1912
roku) mieściła się we Lwowie z komendantem Józefem Piłsudskim na czele. Komendy
okręgowe zlokalizowane były w: Krakowie,
Rzeszowie, Lwowie i działały jawnie. Komenda Królestwa Polskiego i zagraniczna
pozostawały w konspiracji. W Galicji związek strzelecki organizował szkoły podoficerskie i oficerskie, a członkami byli przedstawiciele wszystkich warstw społecznych. W
1913 roku zlikwidowano komendę główną,
a jej funkcje przejął wydział wojskowy. W
chwili wybuchu I wojny światowej związek
strzelecki liczył około 6500 przeszkolonych
strzelców, którzy walczyli zarówno u boku
Cesarstwa Austro-Węgierskiego, jak i konspiracyjnie. Po I wojnie światowej odrodzony związek strzelecki nawiązywał do tradycji tego z lat 1910-1914 i zrzeszał młodzież
pozaszkolną i przedpoborową – głównie ze
środowisk wiejskich i rzemieślniczych. Prowadził działalność w zakresie wychowania
fizycznego i przysposobienia wojskowego.
Podlegał Ministerstwu Spraw Wojskowych i
związany był z obozem Józefa Piłsudskiego.
Struktura związku strzeleckiego wyglądała
następująco: podzielony był na 3000 oddziałów w 141 obwodach należących do 15 okręgów. W jego ramach prowadzono działalność
oświatową tj. kursy podstawowe, kursy instruktorskie, pogadanki, odczyty, biblioteki i
czytelnie. W roku 1928 istniało: 70 chórów,
20 orkiestr, 16 domów ludowych z boiskami
i 237 świetlic należących do związku.
W powiecie konińskim, zarówno w
miastach, gminach, jak i wsiach, istniało
kilkadziesiąt oddziałów związku strzeleckiego. Na podstawie spisu świetlic („Akcja świetlicowa” lub „Rejestracja świetlic”
z 1933 roku) zachowanych w aktach Sta-
rostwa Powiatowego [przypis: Starostwo
Powiatowe Konińskie 1918-1939 nr zes. 6
Wykazy świetlic 1933] znamy miejscowości, liczbę członków poszczególnych oddziałów (chłopców, dziewcząt), wiek członków, oraz działania, do których należały:
urządzanie imprez, organizowanie czytelni,
zbiórki oświatowe pozaszkolne, zebrania,
pogadanki, wykłady kulturalno-oświatowe, prowadzenie chórów (śpiewano pieśni
legionowe, także o motywach narodowych
lub kolędy), odczyty, szkolenia, treningi
sportowe, strzeleckie, także bokserskie, gry
towarzyskie (np. w damkę), zabawy i, co
podkreślano ogólnie, wychowanie obywatelskie. Częstotliwość spotkań była różna;
najczęściej dwa razy w tygodniu. Organizowano także wycieczki, szczególnie w sezonie letnim i postulowano prowadzenie dożywiania, co z braku środków finansowych
praktycznie się nie udawało. Organizowano
też akademie (np. akademie poświęcone
prezydentowi Rzeczypospolitej Ignacemu
Mościckiemu i marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu, akademie konińskie odbywały
się w kinie „Polonia” lub siedzibie straży
pożarnej) i przedstawienia (np. drużyna A.
W. Związku Strzeleckiego w Czarkowie
wystawiła sztuczkę teatralną pt. „Zaręczyny pod kulami na stacji Konin”) dla ogółu
społeczeństwa danej miejscowości (jak pisano „dla wszystkich”). W piśmie z marca
1933 roku Starosta Powiatowy Konin / Wykaz świetlic […] skierowanym do Urzędu
Wojewódzkiego Wydział Pracy i Opieki w
Łodzi czytamy „Przedkładam w załączeniu
wykaz znajdujących się na terenie powiatu
konińskiego świetlic. Jednocześnie nadmieniam 1. W niektórych miejscowościach
powiatu – związek strzelecki prowadzący
akcję świetlicową otrzymuje subwencje od
Magistratów lub gmin wiejskich w formie
drobnych kwot (do 50 zł rocznie), a po-
nadto w nikłych wypadkach pomoc – jak
opał, światło itp. dla świetlicy. Oddziały
Związku Strzeleckiego wykazują intensywną działalność świetlicową […]”. Dalej w punkcie 4. mamy również poruszone
kwestie finansowe związane ze związkiem:
„4. Ze strony Państwa potrzebna by była
pomoc finansowa na akcję świetlicową ,
dla Związku Strzeleckiego, j ako n a j b a
r d z i e j ż y w o t n e g o [podkreślenie
AWG], co wskazuje już sama ilość istniejących świetlic Z[wiązku] S[trzeleckiego].
Pomoc tę wyobrażam sobie w formie stałej
subwencji w kwocie 3320 złotych rocznie,
która obrócona byłaby w celu rozwoju prac
świetlicowych tego najważniejszego czynnika – ułatwiającego krzewienie wychowania obywatelskiego wśród młodzieży. Na
terenie tut[ejszego] powiatu istnieją 64 oddziały Związku Strzeleckiego, zaś świetlic
jest 23. Dla należytego prowadzenia akcji
świetlicowej wśród młodzieży wiejskiej, koniecznem jest otwarcie świetlic na wszystkich istniejących już oddziałach Zw[iązku]
Strzeleckiego, brak jest zatem 36 świetlic.
Załączony budżet obejmuje przewidywane
najkonieczniejsze wydatki na akcję świetlicową w powiecie, niestety tylko, że brak
odnośnych funduszów uniemożliwia tę akcję i dlatego też w danym wypadku, pomoc
ze strony Skarbu Państwa jest konieczna.
Subwencja wynosiłaby dla istniejącej już
świetlicy rocznie złotych 100 – dla świetlicy znajdującej się w stanie organizacyjnym
złotych 150”. Podpisał Starosta Powiatowy
[podpis nieczytelny, Józef Weingartner?].
Ten ogólnospołecznikowski ruch, najprężniejszy w swoich działaniach wśród licznych stowarzyszeń, związków i towarzystw
tego czasu zaowocował podjęciem decyzji o
budowie w Koninie domu dla zarządu.
cdn.
Alicja Wardęcka-Gościńska
KONINIANA POLECAJĄ
ADRES REDAKCJI:
62-510 Konin, ul. Przemys³owa 9,
tel. 63-243-77-00, 63-243-77-03
ISSN 0138-0893
[email protected]
Redaktor prowadzący – Stanisław Sroczyński, Zespół redakcyjny – Piotr Rybczyński, Zygmunt Kowalczykiewicz (st),
Jan Sznajder, Janusz Gulczyński, Włodzimierz Kowalczykiewicz (mł), (Internet)
zdj. – M. Jurgielewicz
Redakcja nie zwraca tekstów niezamówionych, zastrzega sobie prawo ich redagowania i skracania
Szopka E. Dziardziela
str. 23 (str. III)
POKŁOSIE XXXIV OGÓLNOPOLSKIEGO KONKURSU POETYCKIEGO
„MILOWY SŁUP” KONIN 2014
(wiersze „zauważone” z Konina)
Helena Szpechcińska
Konin
Godło: Maskotka
Agata Bugaj
Konin
Godło: Arystea
Pora umierać
Poczułem starość
Usiadłem
Długo myślałem
W końcu padłem
Dziś jeszcze nie pora umierać
Dziś zaświeciło słońce
I choć to nie wiosna a jesień
Dzisiaj nie pora umierać
Mamy dopiero wrzesień
Janusz Gulczyński
Konin
Godło: Malina
Seksualność kwiatów
…i nie było we mnie żadnej większej tęsknoty i
nic co by mogło zastąpić tę chwilę miłości.
Patrzyłem na zboża przetykane kolorami
polnych kwiatów. Wyciągałem do przodu ręce,
chciałem je wziąć wszystkie do siebie,
przytulać do twarzy, do serca, dotykać ustami.
I oto szły teraz w moją stronę. Na czele ten
z niebieskimi, chabrowymi listkami na twarzy.
Był już przy moich stopach, łasił się, oplatał
nogi i wspinał coraz wyżej…
Pomyślałem, że nie da się uciec przed takim
kochaniem
i można by coś napisać o seksualności
kwiatów.
Można coś napisać…
Józef Mazurkiewicz
Konin
Godło: Szron
Pokochaj starość
***
Kto napisał kto przeczytał kto powiedział
Życie nie będzie bolało?
Nie wiem dlaczego i nie wiem komu
Zadaję pytanie
Jedno wiem
Skoro myślę wolno mi fantazjować
Marzyć
O większej przestrzeni we wnętrzu starości
Bym mogła poruszać się i żywić samodzielnie
Chociaż wysysa jędrność z ciała i umysłu
Resztę zostawia na pożarcie
Jest naszą służebnicą
Gdyby „grzech” nie powołał jej do pracy
W dziale – sprawiedliwość
Kto by chciał odejść z tego świata
Otoczony rzeszą niewolników
Spijał złoto z ich rąk a słone krople
Przerabiał na korale
Wołał jeszcze... jeszcze... mi potrzeba
A potem wyśmiał najemnika
Że padł wyczerpany
Pod jego brylantowym progiem
(już się dzieje)
Na szczęście jest Pan i Władca nieba i ziemi
A śmierci powiedział – bądź sprawiedliwa
Jest mnóstwo teorii ale tylko teorii –
O Tajemnicy
Nie mi prorokować ale zdania nie zmienię
Starość jest wspaniałą przestrzenią
W niej myślisz co jeszcze muszę zrobić
Odpowiem:
Dłonią coraz mniej coraz więcej mówić sercem
Oczekiwać wschodu Słońca – Życia
Patrzy kamienną twarzą piaskowca,
chropowatym ciepłem starego drewna,
już poczerniały
doskonalony rysą dłuta
teraz pęknięty raną wzdłuż słojów.
Niekiedy pozbawiony krzyża,
bez rąk lub nóg,
utrąconych upływem czasu,
słońcem, deszczem
lub złą ręką.
Kiedyś tworzony sercem
skradzionym pracy czasem,
ogromną wiarą szukania bliskości
do Tego, którego pragnęli do końca
idąc kiedyś codziennie swoją drogą.
Pochyloną na pierś głową
wita nas na rozstajach dróg
w bieszczadzkich kapliczkach
Chrystus
świadcząc o tych,
którzy tutaj żyli z pracy,
w miłości kształtowanej wiekami
do tej ziemi,
wyrwani bez serca
z korzeniami dziedzictwa,
nieludzką ideą.
O nich tyle mówią ciszą
smutne stare owocowe drzewa
siedzące wśród polan,
pochylone już zbutwiałe krzyże,
których nikt już nie dźwignie,
dziwne nazwy i złote kwiaty
rosnące jak kiedyś pod oknami
chat rozwianych we mgle.
Włodzimierz Sypniewski
Konin
Godło: Piotr 2014
zdj. – M. Jurgielewicz
***
Szopka E. Dziardziela
Pani Aleksandrze Baumgart z powodu śmierci MĘŻA
serdeczne kondolencje składają
organizatorzy oraz jurorzy Konkursu poetyckiego
str. 24 (str. IV)
Na przystankach i śmietnikach tego świata,
Odnajduję kształt człowieka wyzutego z
wszelkich praw.
Kształt, to ofiara nas obecnych, skulona na
ławce,
Jakby martwa obdarta z wartości.
Jak pies bezdomny – a człowiek,
Okaleczony przez ten sam gatunek ludzi.
Na śmietnikach tego świata Stoją obok ci
– którzy
Nie dają nadziei Co mu się śni.
Skulony przed zimnem,
Czekając na wyrok dnia, ucieka im świat.
Świat którego ulica zwie swoimi dziećmi.

Podobne dokumenty