Kilka słów o piosence neapolitańskiej i o spektaklu „Neapol 19
Transkrypt
Kilka słów o piosence neapolitańskiej i o spektaklu „Neapol 19
Kilka słów o piosence neapolitańskiej i o spektaklu „Neapol 19.03” Piosenka neapolitańska jest w dziejach europejskiej kultury zjawiskiem wyjątkowym. Rozbrzmiewająca już w okresie średniowiecza, przeżywająca rozkwit w renesansie, trwa nieprzerwanie do czasów dzisiejszych, wciąż zaskakując świeżością i bogactwem pomysłów. (W Europie może sobie podać rękę jedynie ze swą młodszą siostrą fado, śpiewaną w knajpach, tawernach i lupanarach Lizbony. Wszelako poza tym, że obydwie są zjawiskiem emblematycznym dla danego miasta, różni je bardzo wiele.) Mająca charakter ludyczny, masowy, zrodzona z potrzeby zaklinania w śpiewie autentycznych emocji, piosenka neapolitańska urosła do rangi sztuki wysokiej, której ślady można odnaleźć we włoskiej twórczości operowej, w bel canto. Trudno wyobrazić sobie, jak wyglądałaby twórczość Belliniego, czy Donizettiego, gdyby nie fakt, iż artyści ci tworzyli właśnie w Neapolu. Trudno też zrozumieć piosenkę neapolitańską, nie zajrzawszy choć raz, choć na chwilę do miejsca jej źródeł. A Neapol jest miastem niezwykłym. To miasto narodzin Pulcinelli, komedii dell’arte, stworzyło osobną kategorię Włocha, z odrębną kulturą, wieloma językowymi dialektami i specyficzną filozofią życia. Rozkochani w błyszczącej dewocji, celebrujący w sposób przepyszny każde kościelne święto, sławiący w rozśpiewanych, jarmarcznych korowodach swoich, neapolitańskich świętych, Neapolitańczycy do tej pory pielęgnują odwieczne tradycje camorry. Żyją pełnią życia, mając poczucie wyższości nad pozostałymi, włoskimi nacjami. Neapolitańczyk nie jest Włochem, jest Neapolitańczykiem. Lecz najjaskrawszym przejawem tej odrębności, wręcz dumy, jest właśnie piosenka neapolitańska, z którą, wydawać by się mogło, każde dziecko pod Wezuwiuszem przychodzi na świat. W Polsce niewiele wiemy o piosence neapolitańskiej. Owszem, przeciętny meloman jednym tchem wymieni tytuły takie, jak „O Sole Mio”, „Santa Lucia”, „Santa Lucia Luntana”, „Funiculi Funicula”, czy „Torna A Surriento”. Być może dorzuci jeszcze parę. Ale należy zdać sobie sprawę z faktu, że literatura ta obejmuje pewnie z tysiąc tytułów, nie mniej interesujących muzycznie i literacko. I oto właśnie polski widz ma szansę ujrzeć i usłyszeć muzyczny spektakl, którego scenariusz został skomponowany z szesnastu piosenek neapolitańskich. W spektaklu tym, który nazwaliśmy „Neapol 19.03”, zabrzmią w większości nie znane piosenki współczesne, ale także te z początku 19 stulecia, oraz tradycyjne. Ich niebagatelnym walorem jest to, że dają się one ułożyć w pewien fabularny ciąg, sprzyjający teatralnej podróży do krainy miłości, przemijania, życia. Urzekając swą prostotą, dowcipem i pięknem muzyki, jednocześnie stanowią wyzwanie dla aktorskich interpretacji. „Neapol 19.03” jest spektaklem, ujętym w formę muzycznego monodramu. Jedna aktorka (Marta Bizoń) z towarzyszeniem tria (Konrad Mastyło – fortepian, akordeon, Krzysztof Oczkowski – gitara, mandolina i Grzegorz Frankowski – kontrabas) odmalowuje rozmaite barwy i odcienie miłości. Wcielając się w różne postaci, opowiada o rozstaniach i powrotach, przeżywa małe dramaty, ale też nie skąpi dowcipu rodem z piosenki kabaretowej. Spogląda na meandry miłości nie tylko z punktu widzenia kobiety, lecz także pokazuje rozterki duchowe mężczyzn. Naszym pragnieniem jest, aby neapolitańska liryka (np. „Maria, Mari”, „Pośród nocy głos”, „Usteczka”, „Zakochany żołnierz”), ale także neapolitański dowcip (np. „Gdzieżeś jest Zaza?!”, „Ja, mamusia i ty”, „Pastylka na sen”) na trwałe zagościły w świadomości polskiego widza i słuchacza. Nie „stawiając” na scenie Neapolu, chcemy wzruszać i bawić tak, jak wzruszają i bawią te utwory. A nade wszystko – chcemy pokazać ich wymiar uniwersalny, ponadczasowy.