Nie musisz wszystkiego rozumieć, wystarczy, że wszystko co Bóg

Transkrypt

Nie musisz wszystkiego rozumieć, wystarczy, że wszystko co Bóg
DWUTYGODNIK ORDYNARIATU POLOWEGO WOJSKA POLSKIEGO
Fot. Anna Tokarska
Rok XVII nr 11 (360) 1-15 czerwca 2008 r.
Nie musisz wszystkiego rozumieć,
wystarczy, że wszystko co Bóg daje, kochasz.
Stefan Kardynał Wyszyński
Z nauczania
Koœcio³a Katolickiego
Kult Serca Jezusowego
Drodzy bracia i siostry, w tę dzisiejszą niedzielę, która zbiega się z początkiem czerwca, chciałbym przypomnieć, że miesiąc ten
tradycyjnie poświęcony jest Sercu Chrystusa, symbolowi wiary chrześcijańskiej, szczególnie drogiemu tak ludowi, jak mistykom
i teologom, ponieważ w sposób prosty i autentyczny wyraża on „dobrą nowinę” miłości, streszczając w sobie tajemnicę Wcielenia
i Odkupienia. W ubiegły piątek obchodziliśmy uroczystość Najświętszego Serca Jezusa
– trzecie i ostatnie święto po okresie Wielkanocy, po Trójcy Przenajświętszej i Bożym Ciele. Kolejność ta każe myśleć o ruchu ku środkowi: ruchu ducha, którym kieruje sam Bóg.
Albowiem z nieskończonego widnokręgu
swej miłości Bóg zechciał wkroczyć w granice
historii i ludzkich uwarunkowań, przyjął ciało
i serce; tak byśmy mogli rozważać i spotkać
nieskończoność w skończoności, niewidzialną i niewyrażalną Tajemnicę w ludzkim Sercu
Jezusa z Nazaretu. W swej pierwszej encyklice na temat miłości punktem wyjścia było
właśnie spojrzenie na przebity bok Chrystusa, o którym mówi Jan w swojej Ewangelii
(por. 19, 37; Deus caritas est, 12). To centrum
wiary jest także źródłem nadziei, w której zostaliśmy zbawieni, nadziei, którą uczyniłem
przedmiotem drugiej encykliki.
Liturgia
Koœcio³a
22 Czerwca – XII Niedziela Zwykła
[Mt 10, 26-33]
Każda osoba potrzebuje jakiegoś „centrum”
własnego życia, źródła prawdy i dobra,
z którego można by czerpać w zmiennych
sytuacjach i codziennym trudzie. Każdy
z nas, gdy zatrzymuje się w ciszy, potrzebuje
usłyszeć nie tylko bicie własnego serca, ale
znacznie głębiej, jeszcze pulsowanie godnej
zaufania obecności, postrzeganej zmysłami
wiary, a mimo to znacznie bardziej rzeczywistej: obecności Chrystusa, serca świata. Wzywam zatem każdego, by odnowił
w czerwcu swe nabożeństwo do Serca Chrystusa, dowartościowując też tradycyjną modlitwę ofiary dnia i pamiętając o intencjach,
zaproponowanych przeze mnie całemu Kościołowi.
Liturgia wzywa nas, byśmy czcili obok Najświętszego Serca Jezusa Niepokalane Serce
Maryi. Zawierzajmy się Jej zawsze z wielką
ufnością. Raz jeszcze chciałbym prosić Maryję Pannę o macierzyńskie wstawiennictwo za
mieszkańców Chin i Mianmaru, dotkniętych
klęskami żywiołowymi oraz za tych, którzy
przeżywają liczne sytuacje bólu, choroby,
nędzy materialnej i duchowej, jakie znaczą
drogę ludzkości.
Benedykt XVI,
Watykan, 1 czerwca 2008 r.
„...Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało...”
Jezus wzywa nas do opowiedzenia się komu
my chcemy się przypodobać – Bogu czy ludziom? Jako prawdziwi Chrześcijanie mamy
prawo i obowiązek w otwarty sposób głosić i strzec tajemnic wiary, nie zważając na
przeciwności ze strony innych. Jednak czy
zawsze wartości duchowe są w naszym życiu nadrzędne i czy w swym postępowaniu
nie kierujemy się często naszą ludzką logiką, a nie Bożą miłością? Patronem dnia jest
św. Tomasz More, męczennik, patron polityków.
24 Czerwca – Uroczystość Narodzenia
św. Jana Chrzciciela [Łk 1, 57-66.80.]
„... Kimże będzie to dziecię, bo istotnie ręka
Pańska była z nim...”
Bóg działa w naszym życiu liczne cuda. Nawet podeszła wiekiem Elżbieta zostaje matką Jana, który będzie zwiastował nadejście
Mesjasza. Wydawać by się mogło, że tak po
ludzku już nic w naszym życiu zmienić się
nie może. Jednak sami nie wiemy co Bóg
zapisał dla nas w swych planach i jaką misją nas obdarzy tak, jak wybrał Świętego
Jana. Jako herold Mesjasza Jan podkreślał
z naciskiem, że nie wystarczy przynależność
do pokolenia Abrahama, ale trzeba czynić
owoce pokuty, trzeba wewnętrznego przeobrażenia.
29 Czerwca – Uroczystość Św. Apostołów
Piotra i Pawła [Mt 16, 13-19]
„... Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego...”
Jezus pokazuje nam, jak wielką wagę przykłada do wypowiedzi swych uczniów. Chociaż jest Bogiem i wie wszystko, to jednak
z wielkim szacunkiem przysłuchuje się wypowiedziom swych uczniów, dając tym samym wyraz pełnej akceptacji. Również i my
poprzez naszą postawę mamy przyczyniać
się do wzmocnienia naszego kościoła, którym dla nas jest nasza parafia, aby tu w najbliższym gronie stawać się opoką na wzór
Świętego Piotra.
PAPIESKIE INTENCJE MISYJNE NA CZERWIEC
Aby Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny w Quebecu w Kanadzie bardziej
uświadomił, że Eucharystia jest sercem Kościoła i źródłem ewangelizacji.
2
Na okładce:
Biskup Płoski udziela sakramentu kapłaństwa diakonowi Maciejowi Śliwie,
Katedra Polowa, 24 maja 2008 roku.
List Biskupa Polowego Wojska Polskiego
przed uroczystościami beatyfikacyjnymi ks. Michała Sopoćki
Od Księdza Michała Sopoćki uczmy się czynu
opartego na mocnym fundamencie wiary
28 września br. odbędzie się beatyfikacja Sługi Bożego ks. Michała
Sopoćki. Jako spowiednik i kierownik duchowy siostry Faustyny, był
bezpośrednio związany z tajemnicą objawień Jezusa Miłosiernego.
Dziełu Bożego Miłosierdzia poświęcił niemalże całe swe życie. Przez
13 lat był kapelanem wojskowym pełniącym posługę na froncie
w 1919 roku oraz w jednostkach wojskowych w Warszawie, a później w Wilnie. Uroczystości beatyfikacyjne są okazją, aby przybliżyć
życie i dzieło tego kapłana w diecezji wojskowej, która otrzymuje
wzór do naśladowania i inspirację do przemyślenia posługi duszpasterskiej wśród mundurowych i ich rodzin.
1. Ofiarny kapelan Wojska Polskiego
Ksiądz Sopoćko urodził się w Juszewszczyźnie, w powiecie oszmiańskim, na Wileńszczyźnie. Po ukończeniu szkoły miejskiej w Oszmianie
wstąpił w 1910 roku do Seminarium Duchownego w Wilnie, gdzie
w roku 1914 otrzymał święcenia kapłańskie. Przez cztery lata pracował
jako wikariusz w Taboryszkach (1914-1918), następnie trzynaście lat
jako kapelan Wojska Polskiego w Warszawie i Wilnie (1918-1932).
Wychowany w kościelnych i narodowych tradycjach, otwarty na
sprawy swej Ojczyzny, jako Polak i kapłan zgłosił się jako ochotnik do
duszpasterstwa wojskowego. Biskup Polowy Wojska Polskiego Stanisław Gall mianował go kapelanem wojskowym, nadając mu stopień
kapitana i skierował do posługi duszpasterskiej przy organizującym
się wówczas w Warszawie Szpitalu Polowym nr 12. Tymczasem z frontu dochodziły informacje o potrzebie kapelanów do obsługi duszpasterskiej rozmieszczonych tam oddziałów. Ksiądz Sopoćko poprosił
o skierowanie go na front. Otrzymał zgodę i został przeniesiony do
Wileńskiego Pułku Strzelców, gdzie niezwłocznie rozpoczął posługę
duszpasterską wśród walczących na froncie żołnierzy. Do obowiązków ks. Sopoćki należało sprawowanie Mszy św. i nabożeństw oraz
słuchanie spowiedzi, do której przystępowało bardzo wielu żołnierzy.
Udzielał pomocy rannym, którzy z powodu braku szpitala znajdowali
się w bardzo trudnych warunkach.
Po długim przemarszu z powierzonymi swojej duszpasterskiej pieczy
oddziałami, ks. Sopoćko zaczął odczuwać dolegliwości zdrowotne.
Zachorował na tyfus plamisty i został skierowany na leczenie do
szpitala wojskowego. Pomimo złego stanu zdrowia pomagał w duchowej opiece nad chorymi. Po zakończeniu leczenia w sanatorium
Czerwonego Krzyża w Warszawie, przydzielono mu funkcje kapelana wojskowego w Warszawie. Biskup Stanisław Gall powierzył mu
troskę duszpasterską wśród żołnierzy przebywających w Obozie
Szkoleniowym Saperów w Warszawie, pełniących służbę w Urzędzie Gospodarczym i w I Pułku Saperów na Marymoncie. Do jego
obowiązków należały: cotygodniowe pogadanki religijno-moralne
dla oficerów i podoficerów z różnych formacji oraz obsługa dwóch
szpitali wojskowych. W ramach prowadzonych wykładów poruszał
zagadnienia z dogmatyki i historii Kościoła, omawiał katechizm oraz
podejmował aktualne tematy dotyczące służby wojskowej. Poruszana przez niego na wykładach problematyka religijno-moralna i patriotyczna była wysoko ceniona i gromadziła wielu słuchaczy.
W październiku 1919 roku, mimo trwającej wojny, wznowiono działalność Uniwersytetu Warszawskiego. Ksiądz Sopoćko podjął studia
z teologii moralnej oraz z prawa i filozofii. Od tego momentu musiał
dzielić swój czas na studia i posługę w wojsku. Zajął się dodatkowo
organizowaniem działalności społecznej. Czuwał nad funkcjonowa-
niem: Bratniej Pomocy Żołnierskiej (był jej prezesem), gospody żołnierskiej oraz szkoły dla osieroconych dzieci z rodzin wojskowych.
Biskup wileński Jerzy Matulewicz znając zasługi i dokonania, a także wiedząc o teologicznym i pedagogicznym przygotowaniu księdza
kapelana, zamierzał pozyskać go do pracy w diecezji. Ksiądz Sopoćko
zgodził się na propozycję biskupa i zdecydował się na powrót do Wilna, by dzielić obowiązki duszpasterza wojskowego i diecezjalnego.
W 1924 roku ks. Sopoćko został mianowany Kierownikiem Wojskowego Rejonu Duszpasterstwa na Wileńszczyźnie, który obejmował
12 samodzielnych jednostek liczących łącznie ponad 10 000 żołnierzy.
Przeniesienie ks. Sopoćki do Wilna było awansem, ale jednocześnie
nakładało na niego jeszcze większe zadania i większą odpowiedzialność. Ks. Michał Sopoćko postanowił, że księża kapelani w jego Rejonie Duszpasterskim, poza posługą sakramentalną, przynajmniej raz
na dwa tygodnie będą przeprowadzać w każdym oddziale pogadanki religijno-moralne.
Ksiądz kapelan Sopoćko podjął się również wyznaczonego mu przez
biskupa zadania, zorganizowania duszpasterstwa młodzieży pozaszkolnej. Zaprosił do współpracy nauczycieli. Przy ich pomocy udało się
zawiązać kilka Stowarzyszeń Młodzieży Polskiej.
Poza pracą duszpasterską kontynuował zaocznie studia teologiczne,
przygotowując pracę doktorską z teologii moralnej. Mimo licznych
obowiązków, obronił ją na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu
Warszawskiego 1 marca 1926 roku. Po uzyskaniu doktoratu zamierzał przygotować kolejną pracę, tym razem habilitacyjną. Pełniąc ciągle funkcję kierownika duszpasterstwa Okręgu Wojskowego, otrzymał kolejne, bardzo odpowiedzialne stanowiska: ojca duchownego
w seminarium duchownym (w 1927 r.) i kierownika katedry teologii
pastoralnej na Uniwersytecie Wileńskim (w 1928 r.).
Z duszpasterstwa wojskowego wycofał się w 1933 roku zamierzając
pełniej poświecić się pracy dydaktycznej na Uniwersytecie Wileńskim.
2. Spowiednik i kierownik duchowy św. Siostry Faustyny
Od 1932 roku ks. dr Michał Sopoćko był spowiednikiem Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Wilnie. Poznał wówczas siostrę
Faustynę Kowalską, która od 1933 roku przebywała w tym mieście,
i stał się jej najbliższym współpracownikiem w głoszeniu światu
prawdy o Bożym Miłosierdziu. Początek tej znajomości odnotował
w swym dzienniku krótkim stwierdzeniem: „Poznałem siostrę Faustynę w r. 1933, która od razu powiedziała, że zna mię od dawna
i że mam być jej kierownikiem oraz ogłosić światu o miłosierdziu
Bożym”. Siostra Faustyna zaś zrelacjonowała ich pierwsze spotkanie
w sposób następujący: „Nadszedł tydzień spowiedzi i ku mojej radości ujrzałam tego kapłana, którego już znałam wpierw, nim przyjechałam do Wilna. Znałam go w widzeniu. Wtem usłyszałam w duszy
te słowa: Oto wierny sługa mój, on ci dopomoże spełnić wolę moją
tu na ziemi”.
Jako spowiednik i kierownik duchowy zobowiązał s. Faustynę, by
zapisywała dokładnie przemyślenia i wizje, a także opisała szczegółowo całą swą drogę życiową. Widać tu dużą mądrość kierownika
duchowego i jego wielkie doświadczenie w posłudze duszpasterskiej.
Ksiądz Sopoćko chciał się również upewnić, że wizje i polecenia, które relacjonowała siostra Faustyna, nie są urojeniami na tle zaburzeń
psychicznych. Opinia psychiatry, który wyraźnie stwierdził, że siostra
Faustyna jest całkowicie normalna, była ważna nie tylko dla niego,
3
jako kierownika duchowego, ale także stała się istotnym argumentem w toku procesu beatyfikacyjnego i późniejszej kanonizacji. Siostra Faustyna ufając bezgranicznie swemu spowiednikowi niezwykle
solidnie wypełniała to polecenie, choć sprawiało jej ono niemałe
trudności, wobec braku odpowiedniego wykształcenia.
Siostra Faustyna powołując się na objawienia Zbawiciela, których doświadczała jeszcze przed przyjazdem do Wilna i potem w Wilnie, mówiła ks. Sopoćce o otrzymanych poleceniach. Chrystus Miłosierny żądał
od niej namalowania obrazu Najmiłosierniejszego Zbawiciela i podjęcie
starań o ustanowienie święta Miłosierdzia Bożego w pierwszą niedzielę
po Wielkanocy, a także powołania nowego Zgromadzenia Zakonnego.
Siostra Faustyna opuściła Wilno w marcu 1936 roku. Ksiądz Sopoćko, pozostając z nią w kontakcie listownym, a także odwiedzając ją
w Krakowie, realizował powierzone, także i jemu, dzieło przybliżania
światu tajemnicy Bożego Miłosierdzia. Kontynuował je, w oparciu
o nauczanie Kościoła, poszukiwanie teologicznych uzasadnień istnienia przymiotu miłosierdzia w Bogu, a także podstaw do ustanowienia nakazywanego w objawieniach święta. Wyniki swych badań
i argumentację za wprowadzeniem święta przedstawił w kilku artykułach w czasopismach teologicznych oraz w odrębnych pracach na
temat idei Miłosierdzia Bożego. Od lipca 1934 roku ks. Sopoćko był
rektorem kościoła p.w. Świętego Michała w Wilnie. W kościele tym,
dzięki staraniom ks. Sopoćki, 4 kwietnia 1937 roku został poświęcony i umieszczony pierwszy obraz Jezusa Miłosiernego.
Ważną okolicznością, podbudowującą zaangażowanie ks. Sopoćki,
był fakt ciągłego rozwijania się nabożeństwa do Miłosierdzia Bożego
oraz zainteresowanie się tą ideą teologów. Innym istotnym bodźcem
i zachętą było rozpoczęcie w 1965 roku przez arcybiskupa krakowskiego Karola Wojtyłę procesu informacyjnego siostry Faustyny Kowalskiej. Ksiądz Sopoćko także został w ten proces zaangażowany,
występując w roli świadka. Ksiądz Sopoćko doczekał pięknych jubileuszy 50- i 60-lecia posługi kapłańskiej.
3. Człowiek czynu opartego na mocnym fundamencie wiary
Ksiądz Sopoćko w całym swym życiu był człowiekiem czynu, opartym
na mocnej podbudowie wiary. Zdawał sobie sprawę, że wiara jest
ze słuchania. Dlatego też przygotowywał się starannie do głoszenia
kazań i chętnie je wygłaszał.
Miał świadomość, że człowiek potrzebuje miejsca sprzyjającego modlitwie i słuchania Bożego Słowa. Dlatego też wszędzie gdzie był
starał się o budowę, przebudowę i odpowiedni liturgiczny wystrój
kościołów i kaplic. We wspomnieniach napisał:
„ (…) za wiedzą odnośnych Dowódców urządziłem (…) kaplicę w Kościuszkowskim Obozie Szkolnym Saperów, na cmentarzu kościół pod
wezwaniem św. Jozafata i na Marymoncie kościół pod wezwaniem Królowej Polski. Do kaplicy w Obozie zamówiłem ołtarz Serca Jezusowego
u artysty rzeźbiarza Bogaczyka, a do kościoła na Marymoncie – tegoż
rzeźbiarza ołtarz Królowej Polski i dwa ołtarze boczne – św. Kazimierza
i Serca Jezusowego” (ks. M. Sopoćko, Wspomnienia z przeszłości).
W latach 1925-1929 będąc w Wilnie, doprowadził do odbudowy będącego w zupełnej ruinie kościoła p.w. św. Ignacego, z przeznaczeniem na kościół garnizonowy.
Podczas spotkania organizacyjnego zainicjowanego przez siebie Komitetu Opieki Duszpasterskiej nad Wojskiem Polskim ks. Michał Sopoćko tak relacjonuje swoje wystąpienie, w którym wskazywał na
pilną konieczność zbudowania kościoła dla wojska:
„W przemówieniu starałem się udowodnić konieczność opieki duszpasterskiej nad wojskim i tragiczne pod tym względem położenie
w Wilnie, że w największym garnizonie w Polsce nie ma kościoła garnizonowego, wskutek czego trudne jest duszpasterstwo dla księży
kapelanów, a tym bardziej dla podopiecznych żołnierzy, którzy po tygodniowych ćwiczeniach muszą maszerować do kościoła odległego
około czterech kilometrów, gdzie ich znów pędzają dozorcy miotłami
i utyskują za niezachowanie porządku. W rezultacie poprosiłem o zaradzenie tym trudnościom i może wzniesienie nowego kościoła garnizonowego gdzieś bliżej głównych koszar przy ul. Kalwaryjskiej lub
Werkowskiej, gdzie świątynia przydałaby się i dla ludności cywilnej”
(ks. M. Sopoćko, Wspomnienia z przeszłości).
Podjęto jednak inną decyzję, o odbudowie, będącego w ruinie, kościoła św. Ignacego. Ksiądz Sopoćko oddał się temu dziełu z wielkim
4
zapałem i poświeceniem, gromadząc środki materialne i doglądając
budowy. Konsekracja tej garnizonowej świątyni (26-27 IX 1929 r.) stała
się jego ostatnim dziełem, wieńczącym posługę duszpasterską w Wojsku Polskim. Po otrzymanym urlopie, przeznaczonym na pisanie rozprawy habilitacyjnej, wycofał się z duszpasterstwa wojskowego i poświęcił
pracy dydaktycznej i duszpasterstwie w Archidiecezji Wileńskiej.
Jak podkreślono w procesie beatyfikacyjnym, w życiu ks. Michała Sopoćki centralne miejsce zajmowała idea Miłosierdzia Bożego. Wspomina on, że tajemnica ta była obecna w jego rozważaniach i przepowiadaniu jeszcze przed poznaniem s. Faustyny. Jednak dopiero zetknięcie
się ze Świętą, która wyjawiła mu swoje widzenia mistyczne sprawiło,
iż uznał on rozpowszechnianie kultu Miłosierdzia za swoją naczelną
misję.
Ksiądz Sopoćko z dociekliwością uczonego teologa przestudiował
dogłębnie to zagadnienie w oparciu o źródła biblijne i patrystyczne, czego owocem stało się szereg publikacji, wśród których czołowe miejsce zajmuje czterotomowe opracowanie „Miłosierdzie Boga
w Jego dziełach”. Zachowują one do dzisiaj swoją aktualność i mogą
być pomocne w lepszym zrozumieniu wspomnianej tajemnicy oraz
uczczeniu jej poprzez odpowiednie nabożeństwa i obrazy.
Ufam, iż ksiądz kapelan Michał Sopoćko pomoże ludziom w mundurach pogłębić kult Bożego Miłosierdzia. Od czerwca 2006 do
grudnia 2007 roku trwały w Ordynariacie Polowym Wojska Polskiego
Misje Święte o Bożym Miłosierdziu. W tym czasie wsłuchiwaliśmy się
w głos świętej Siostry Faustyny. Nadszedł teraz czas, aby z pomocą
przewodnika duchowego, jakim był Spowiednik i Ojciec Duchowny
Siostry Faustyny pogłębić naszą duchowość o treści jego nauczania.
Gdy z powodu podeszłego wieku ustępowała sprawność fizyczna
i przyszły niedomagania, zaangażowanie duchowe stało się sposobem jego zaangażowania i służby sprawom Bożym. Zmarł 15 lutego
1975 roku. Była to sobota, wieczór, dzień wspomnienia świętego
Faustyna, patrona siostry Faustyny Kowalskiej.
W „Dzienniczku” św. siostra Faustyna zapisała obietnicę Pana Jezusa
dotyczącą jej spowiednika – ks. Michała Sopoćki: „Tyle koron będzie
w koronie jego, ile dusz się zbawi przez dzieło to. Nie za pomyślność
w pracy, ale za cierpienie nagradzam” (Dzienniczek, 90).
Postać św. Faustyny Kowalskiej jak i kapelana wojskowego, ks. Michała – pokornego i cichego spowiednika i kierownika duchowego
– to piękne postaci ludzi żyjących miłością Boga i rozsławiających
Miłosierdzie Boże. Ks. Michał Sopoćko pisał: „Pragnieniem Boga jest
nasza świętość i tylko On sam jest wzorem wszelkiej świętości. Droga
do świętości jest realna dopiero wtedy, gdy zaprosimy na nią Jezusa,
czyniąc z Niego przewodnika a jednocześnie cel”.
Współczesny świat jest głodny Boga, głodny Jego Miłosierdzia. Jak powietrza potrzebuje dzisiejszy człowiek znaku Jego istnienia, Jego działania i Jego miłości... Nie potrzeba chrześcijan letnich, zastraszonych
czy bojących się przyznać publicznie do swojej wiary. Dziś potrzeba
ludzi gorących, prawych, uczciwych, wiernych Bogu, nie paktujących
ze złem, lecz ofiarnie i heroicznie okazujących miłość bliźniego. Potrzeba ludzi w mundurach: żołnierzy, funkcjonariuszy Straży Granicznej
i Biura Ochrony Rządu, funkcjonariuszy Służby Celnej i Straży Ochrony
Kolei, druhn i druhów harcerzy i tych najstarszych świadków – kombatantów i weteranów, którzy za przykładem ks. Michała Sopoćki będą
ludźmi czynu opartym na mocnym fundamencie wiary.
Księży kapelanów i wiernych Ordynariatu Polowego w Polsce zachęcam do gorącej modlitwy i udziału w uroczystościach beatyfikacyjnych, które odbędą się w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Białymstoku 28 września br. o godz. 11.00.
Na owocne przeżywanie uroczystości beatyfikacyjnych wiernym Diecezji Polowej udzielam pasterskiego błogosławieństwa: w imię + Ojca
i + Syna i + Ducha Świętego
+ Tadeusz Płoski
Biskup Polowy Wojska Polskiego
Warszawa, 26 maja 2008 roku
Katedra Polowa: Uroczystość święceń prezbiteratu diakona Macieja Śliwy
Zaœlubiny z Bogiem
Pasterz diecezji wojskowej, Biskup Tadeusz Płoski udzielił święceń kapłańskich
diakonowi Maciejowi Śliwie w czasie uroczystej liturgii, sprawowanej 24 maja
w sercu Ordynariatu Polowego WP. Katedra Polowa stała się świadkiem zaślubin
z Bogiem i napełniła się radością zgromadzonej wspólnoty Kościoła.
W uroczystości święceń prezbiteratu diakona Macieja Śliwy uczestniczyli: ks. kmdr
Leon Szot, kanclerz Kurii Polowej i opiekun
duchowy alumnów Ordynariatu Polowego,
ks. płk Sławomir Żarski, Wikariusz Generalny
Ordynariatu Polowego WP, ks. prof. Krzysztof Pawlina, rektor Wyższego Metropolitalnego Seminarium Duchownego św. Jana
Chrzciciela w Warszawie, ks. ppłk Jan Osiński, sekretarz Biskupa Polowego oraz liczne
grono księży kapelanów.
wie, przygotowując się do kapłaństwa i pracy
w duszpasterstwie wojskowym”.
Maciej Śliwa jest synem zawodowego żołnierza, który służy w 1. Ośrodku Szkolenia
Lotniczego w Dęblinie. Ma troje młodszego
rodzeństwa, dwie siostry: Katarzynę i Monikę oraz brata Cezarego.
Pochylając się nad tajemnicą daru kapłaństwa
i umiłowania Boga ponad wszystko, Biskup powiedział: „Człowiek może miłować, ponieważ
został najpierw umiłowany przez Boga” (...).
W nawiązaniu do powołania pierwszych apostołów przez Chrystusa, którzy odpowiedzieli
na wezwanie: „Pójdź za mną”, Kandydat do
święceń, po usłyszeniu swojego imienia i nazwiska, odpowiedział: „Jestem” – na znak
gotowości wypełnienia posługi kapłańskiej.
Ksiądz rektor Krzysztof Pawlina, w imieniu
Kościoła, poprosił Biskupa o święcenia na kapłana przedstawionego diakona. „Czy wiesz,
że jest tego godny?” – zapytał Ordynariusz.
Ksiądz Pawlina odparł: „Po zbadaniu opinii
wiernych i po zasięgnięciu rady osób odpowiedzialnych za jego przygotowanie zaświadczam, że uznano go za godnego święceń”.
W homilii Biskup przybliżył sylwetkę diakona: „W 1990 r. rozpoczął naukę w Szkole
Podstawowej Nr 4 im. Bohaterów Lotnictwa
Polskiego w Dęblinie. W 1992 roku został
pasowany na ministranta w parafii św. Piusa V Papieża, gdzie służył przez cztery lata,
a następnie jako lektor w parafii wojskowej
pw. M.B. Loretańskiej w Dęblinie. Po ukończeniu z wyróżnieniem w 1998 r. Szkoły Podstawowej został uczniem Liceum Ogólnokształcącego im. 15. Pułku Piechoty „Wilków” w Dęblinie
o profilu informatycznym. W 2002 r. wstąpił
do Seminarium św. Jana Chrzciciela w Warsza-
„Świadkami przyjmowania Bożej miłości przez
księdza Macieja byli kapłani – szafarze świętych
tajemnic (...). Księża proboszczowie, którzy
byli wzorem służby Bogu i ludziom, katecheci,
którzy nauczali zasad wiary, księża profesorowie, przełożeni Seminarium duchownego
obecni wśród nas, którzy 6 lat kształtowali
Twoje młode – dziś kapłańskie – serce...”.
„Świadkami przyjmowania Bożej miłości byli
nauczyciele i wychowawcy, którzy nie tylko
przekazywali wiedzę, ale uczyli mądrości
(...). Tymi świadkami są znajomi, sąsiedzi,
przyjaciele i koledzy, parafianie i wszyscy,
których Bóg postawił na drodze do kapłaństwa” – dodał kaznodzieja.
Biskup mówiąc o wielkim darze, jakim jest
kapłaństwo podkreślał: „Kapłaństwo jest
powołaniem, drogą, sposobem, w jaki
Chrystus nas zbawia, w jaki nas powołał
i powołuje nas teraz, abyśmy z Nim żyli. Dar
kapłaństwa, po ludzku jest niewyobrażalny.
Ogrom tego daru najbardziej przeżywają
sami kapłani. To oni przecież zostali zobowiązani: „Czyńcie to na moją pamiątkę”. Ale
zobowiązanie to jest jednocześnie wielką
łaską, dopuszczeniem do bezpośredniego
sprawowania największych Bożych dzieł”.
Ordynariusz mówił także o trudnościach, jakich doświadczają kapłani w swojej świętej posłudze: „Dla wiernych kapłani są nade wszystko szafarzami sakramentów. Często traktują
ich jak instytucję, od której należy im się ta
posługa. Roszczeniowe postawy wiernych,
pretensje, oczekiwania, krytyka, są zapewne
nieraz źródłem goryczy i cierpienia spadkobierców Chrystusowego kapłaństwa...”.
Wymownie zabrzmiały także ostatnie słowa
homilii: „Ciężko być księdzem, gdy wielu
chciało bym zmieniał Ewangelię, ciężko gdy
ludzie uśmiechają się do mnie, a w sercu czują niechęć; ciężko słuchać czyichś grzechów
i mieć świadomość swoich...”. Biskup dodał
z naciskiem: „Byłoby dobrze, gdybyśmy umieli w kapłanie zobaczyć człowieka, który został
nam dany przez Chrystusa – ale za którego
i my jesteśmy odpowiedzialni”.
Po zakończonej homilii Kandydat do święceń stanął przed Biskupem, który zapytał
go o wolę wypełnienia kapłańskiej posługi.
Poszczególne pytania dotyczyły podstawowych zadań, związanych z tą posługą. Diakon pięciokrotnie odpowiadał: „chcę”, kończąc formułą: „chcę, z pomocą Bożą”.
Po wypowiedzeniu swoich pragnień, uklęknął
przed Biskupem, włożył swoje dłonie w dłonie Ordynariusza, składając przyrzeczenie czci
i posłuszeństwa – na znak gotowości stania
się współpracownikiem Biskupa jako jego pomoc i narzędzie w służbie ludowi Bożemu.
Zgromadzeni w Katedrze modlili się śpiewem litanii do Wszystkich Świętych, przyzywając wstawiennictwa świętych patronów
w intencji Kandydata, który upadł na twarz
i leżąc krzyżem wyrażał swoją gotowość do
całkowitego oddania się Bogu. Po odśpiewaniu litanii Biskup modlił się słowami: „Wysłuchaj nas Panie i obdarz swojego sługę
błogosławieństwem Ducha św. oraz mocą
łaski i kapłaństwa”. W ciszy pasterz diecezji
wojskowej nałożył na diakona swoje ręce, po
czym znak ten złożyli wszyscy obecni kapłani
– od czasu apostołów właśnie tym znakiem
przekazywana jest władza kapłańska. Biskup
odmówił modlitwę konsekracyjną, uwielbiając Boga oraz prosząc Stwórcę o udzielenie
diakonowi daru kapłaństwa.
Na znak, że dotychczasowy Kandydat jest
już księdzem, został on ubrany w szaty kapłańskie: stułę i ornat. Biskup namaścił jego
dłonie krzyżmem św. na znak otrzymania
specjalnego daru Ducha św., który sprawił,
że będą one od dzisiaj służyć do składania
Bogu ofiary i uświęcania ludu chrześcijańskiego. Ordynariusz wręczył nowo wyświęconemu kielich oraz wino i wodę.
Po zakończonej ceremonii udzielenia święceń
kapłańskich, neoprezbiter Maciej Śliwa wspólnie z licznym gronem kapelanów wojskowych
celebrował Eucharystię. Młody kapłan podziękował Biskupowi za szczerą, żarliwą modlitwę i słowo, które umocniło go na drodze
tej trudnej posługi. Wdzięczność wyraził także
m.in. wobec ks. rektora Krzysztofa Pawliny
i ks. kmdr. Leona Szota.
at
5
Trwa rok łask Niepokalanej z Lourdes…
Polscy ¿o³nierze na 50. jubileuszowej
pielgrzymce wojskowych do Lourdes
w niedzielę pielgrzymkę zakończyła uroczysta Msza św. w intencji pokoju.
Z wielu krajów świata przybyło ponad 26 tyś.
Mundurowych, zaś z Polski 290 polskich pielgrzymów: żołnierzy, funkcjonariuszy Straży
Granicznej i Biura Ochrony Rządu oraz osób
z rodzin żołnierzy czy funkcjonariuszy. Na
zakończenie pielgrzymki przybył do Lourdes
Biskup Polowy Wojska Polskiego gen. dyw.
prof. dr hab. Tadeusz Płoski.
50. jubileuszowa pielgrzymka wojskowych
z całego świata miała swój finał 25 maja br.
O godz. 10.00, przy ołtarzu polowym nad
rzeką Gave, przy sanktuarium w Lourdes,
zgromadziła się wielotysięczna rzesza woj-
wojskowymi, przybyło na centralne uroczystości 25 maja specjalnym samolotem.
W polskiej delegacji na uroczystości przybyli
m.in. Jacek Olbrycht – Dyrektor Generalny
MON, gen. broni Lech Konopka ze Sztabu
Generalnego WP, wiceadm. Andrzej Karweta
– dowódca Marynarki Wojennej, gen. bryg.
Józef Nasiadka z Sił Powietrznych, gen. dyw.
Bogusław Samol ze Sztabu Generalnego,
gen. bryg. Kazimierz Gilarski – dowódca
Garnizonu Warszawa. Pielgrzymami z Polski
zajął się z wielką troskliwością attache wojskowy płk Waldemar Kozicki.
Pogoda w Lourdes niestety nie dopisała.
Padał gęsty, dokuczliwy deszcz. Mokły różnokolorowe wojskowe mundury i uniformy
różnych służb. Ale cóż to dla ludzi przywykłych do wypełniania obowiązków służbowych niezależnie od kaprysów pogody.
Mszę św. celebrował delegat papieski na
uroczystości jubileuszowe kardynał Christoph Schönborn. W koncelebrze uczestniczyli biskupi polowi, wikariusze generalni
oraz wielu księży kapelanów wojskowych
i kapelanów służb mundurowych. Wśród celebransów byli także Biskup Polowy Wojska
Polskiego gen. dyw. Tadeusz Płoski, Kanclerz
Kurii Polowej WP ks. kmr Leon Szot, Nota-
skowych różnych narodowości. Wśród
uczestników byli także polscy żołnierze,
funkcjonariusze Straży Granicznej i Biura
Ochrony Rządu. 260 polskich uczestników
przybyło autokarami w pielgrzymce, która
wyruszyła z Warszawy, spod Katedry Polowej Wojska Polskiego 19 maja br. pod dowództwem gen. bryg. Mirosława Rozmusa
i duchowym kierownictwem ks. mjr Mirosława Kurianiuka mającego do pomoc siedmiu
kapelanów wojskowych. 30 pielgrzymów
wraz z Biskupem Polowym Wojska Polskiego gen. dyw. prof. dr. Tadeuszem Płoskim,
Dowódcą Garnizonu Warszawa – gen. bryg.
Kazimierzem Gilarskim i innymi dowódcami
riusz Kurii Polowej WP ks. płk SG Zbigniew
Kępa, Wicekanclerz ks. ppłk Jan Osiński oraz
ośmiu kapelanów przybyły z pielgrzymką
autokarową.
Kardynał Christoph Schönborn wygłosił
kazanie w języku francuskim, włoskim, angielskim i niemieckim. Podkreślił, że misją
żołnierzy jest być sługami pokoju i bezpieczeństwa. Ich zadaniem jest nieść pokój
tam, gdzie panuje wojna, gdzie szerzy się
terroryzm. Służba żołnierza musi opierać się
na poszanowaniu godności ludzkiej.
Wzruszającym momentem dla uczestników była procesja z flagami państwowymi,
w której uczestniczyli delegaci z państw
Od 8 grudnia 2007 r. do 8 grudnia 2008 r. (Uroczystość Niepokalanego Poczęcia
Najświętszej Maryi Panny) trwa rok obchodów 150. rocznicy objawień Maryjnych
w Lourdes. Do sanktuarium we francuskich Pirenejach przybywają pielgrzymi ze
wszystkich stron świata. 19 maja spod Katedry Polowej w stronę Lourdes wyruszyła 260. osobowa grupa polskich pątników mundurowych z rodzinami.
W pielgrzymce uczestniczyła grupa 260 żołnierzy, funkcjonariuszy Straży Granicznej,
BOR i rodzin wojskowych, która wyruszyła
w drogę 9 autokarami. Żegnając pątników
w mundurach ks. Sławomir Żarski, wikariusz
generalny Biskupa polowego prosił o modlitwę w intencji naszych żołnierzy, pełniących
służbę na misjach pokojowych.
Żołnierzom towarzyszyli kapelani wojskowi,
na czele z ks. mjr. SG Mirosławem Kurjaniukiem.
Pozdrawiając wyjeżdżających ks. Żarski przypomniał, że do Lourdes pielgrzymują żołnierze z kilkudziesięciu armii z całego świata.
„Bądźcie dobrą wizytówką polskiej armii”
– powiedział.
Zachęcił też do odmawiana modlitwy różańcowej, o co prosiła Matka Boża objawiając
się w Lourdes.
– Jadę podziękować za pomyślny przebieg
mojego leczenia – powiedział mł. chor.
sztab. Jarosław Berkieta, służący w wojsku
od 13 lat. Mam nadzieję, że ta pielgrzymka wzmocni mnie nie tylko duchowo, ale
i fizycznie.
Polscy żołnierze uczestniczą w Międzynarodowych Pielgrzymkach Żołnierzy do Lourdes
od 1991 r.
Niepokalana – na stra¿y pokoju serc
Od 50 lat żołnierze z całego świata pielgrzymują każdego roku do Lourdes, aby modlić
się o pokój i pojednanie między narodami.
Tego roku przybyło ich ponad 25 tys.
Pierwsza pielgrzymka żołnierzy dotarła
do Lourdes w czerwcu 1958 r. Z tej okazji,
pierwszy raz od zakończenia drugiej wojny
światowej, żołnierze w niemieckich mundurach wkroczyli na terytorium Francji. Oprócz
nich brali w niej udział Amerykanie, Belgowie
i Hiszpanie, połączeni pragnieniem pojednania i pokoju.
Obecnie w pielgrzymce biorą udział żołnierze
z ponad 40 krajów. Jest ona organizowana
przez duszpasterstwo wojskowe. Ks. Pascal
Rebotier, jeden z organizatorów, nawiązując
do ewangelicznego błogosławieństwa «budujących pokój» podkreśla, że «pielgrzymka
pokazuje jak bardzo fakt bycia chrześcijaninem jest ważny dla budowania pokoju».
50. międzynarodowa pielgrzymka żołnierzy
do Lourdes tego roku była bardzo uroczysta.
23 maja miała miejsce defilada wojskowa,
w sobotę wieczorem procesja maryjna, zaś
6
biorących udział w pielgrzymce. Flagi narodowe zostały umieszczone przy ołtarzu.
Liturgiczne śpiewy wykonywał chór. Asysta
liturgiczna złożona z wojskowych wykonywała liturgiczne posługi.
Z Lourdes płynęła modlitwa o pokój, o wierność żołnierskiemu powołaniu bycia sługami pokoju i bezpieczeństwa. Wśród koncelebrantów przy boku Kardynała K. Schönborna
znajdował się Ordynariusz Wojska Polskiego
gen. dyw. Tadeusz Płoski.
– Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy
świata – popłynęły w dal, w głębię liturgicznego zgromadzenia słowa Kardynała.
Grzech jest ostateczną przyczyną wojen,
niepokojów społecznych, konfliktów zbrojnych. Ludzkość może odnaleźć pokój tylko
w Chrystusie – rodziła się refleksja.
Błogosławieństwo Kardynała Christopha
Schönborna zakończyło liturgię Mszy św.
Mundurowi w długim korowodzie, wolnym
krokiem przeszli wzdłuż rzeki Gave i przez
most skierowali się na dziedziniec przed
sanktuarium, by rozpłynąć się po mieście,
które życzliwie przyjęło pielgrzymów. Pielgrzymi udali się do hoteli albo do miasteczka namiotowego, by wysuszyć ubranie
i posilić się. Niektórzy od razu poszli do
Groty, aby pokłonić się Maryi Niepokalanie
Poczętej.
Pielgrzymi ustawili się w długiej kolejce, aby
przynajmniej przez chwilę być w Grocie,
w której podczas objawień jakie miała Bernadeta, wytrysnęło źródełko. Woda z tego
źródełka, połączona z modlitwą i żarliwą
wiarą, pomogła odzyskać zdrowie ciała
i pokój ducha.
Pątnicy z nabożeństwem dotykali skały Groty
i wpatrywali się w figurę Maryi umieszczoną
w miejscu ukazywania się Maryi Bernadecie
Soubirous.
Nieopodal Groty znajdują się miejsca, gdzie
wierni składają świece wotywne. Tysiące zapalonych świec świadczy o licznych
i różnorodnych intencjach, z którymi wierni przybywają do tego miejsca. Niektóre
ze świec mają wysokość człowieka. Ale też
są i skromne świece wotywne ofiarowane
z wdzięczności za opiekę Maryi nad rodziną,
z podziękowaniem za jakąś szczególną łaskę
w życiu indywidualnym.
Idąc od Groty w kierunku głównego wejścia
do Bazyliki można zaczerpnąć wody wypływającej z miejsca objawień. Pielgrzymi obmywają sobie twarz, szyję i ręce, nabierają
do pojemników.
Polscy pielgrzymi w Lourdes zatrzymali się
na polu namiotowym oraz w hotelu „Atlantic” prowadzonym przez polską rodzinę
Grzegorza Kuczyńskiego.
W Lourdes Kardyna³ Hlond
modli³ siê o woln¹ Polskê…
W tym roku w Lourdes, w roku jubileuszu
objawień, stanął pomnik Jana Pawła II. Ten
wielki czciciel Maryi, którą uwielbił w pa-
pieskim wyznaniu „Cały twój” (Totus Tuus)
nawiedził francuskie sanktuarium po raz
ostatni w sierpniu 2004 r. I była to ostatnia przed śmiercią jego zagraniczna pielgrzymka. Był tu jednym z wielu cierpiących
i chorych, którzy prosili Maryję nie tylko o
uzdrowienie, ale i wytrwanie pod krzyżem
choroby. Jak Ona – wierna do końca we
współcierpieniu.
Obowiązkowym punktem tegorocznej pielgrzymki wojskowej była też chwila modlitwy przed pomnikiem Jana Pawla II…
Wieczorem, po nawiedzeniu Groty i Bazyliki, polscy pielgrzymi wzięli udział w koncercie Orkiestry Wojskowej z Wesołej, która
wykonała pieśni patriotyczne i wojskowe,
kończąc swój występ utworem „Ale Maria”.
O. ppor. Kamil Szustak w krótkim wystąpieniu przypomniał postać ks. kard. Augusta
Hlonda, który podczas okupacji przebywał
w tym sanktuarium modląc się o wolną Polskę. Tutaj nabrał on przekonania, że zwycięstwo, jeżeli przyjdzie, to przyjdzie przez
Maryję. Tutaj też zrodziło się jego pragnienie, aby w obliczu nowych trudności zebrać
Naród Polski na Jasnej Górze.
Wspólna kolacja. Błogosławieństwo Księdza Biskupa Polowego Wojska Polskiego.
Do autokaru udała się grupa pielgrzymów
przybyłych samolotem. Dla nich nadszedł
czas wyjazdu po dniu wielu wrażeń i głębokich przeżyć duchowych. Pozostali piel-
grzymi wyruszą wcześnie rano, następnego dnia.
Jubileuszowa pielgrzymka wojskowa dobiega końca. Wielu tegorocznych uczestników podjęło już decyzję, że przyjadą tutaj
jeszcze kiedyś, do tego niezwykłego miejsca naznaczonego obecnością Maryi Niepokalanie Poczętej.
dokoñczenie na str. 9
7
Dylematy młodego człowieka
Z o. Jackiem Salijem, znanym dominikaninem, profesorem UKSW
rozmawia Anna Tokarska
Walki są po to, żeby je wygrywać. Jak
sobie radzić z przeciwnikiem, który gra
nieczysto, kiedy samemu chce się pozostać wiernym swoim przekonaniom wyrosłym z Ewangelii?
– Żeby je wygrywać? Trudno mi się z tym
zgodzić. Weźmy trzy zupełnie różne
rodzaje walki: walkę sportową, walkę
na wojnie i walkę z własnymi wadami
(np. z jakimś nałogiem). Myślę, że dopiero o tej trzeciej walce można powiedzieć,
że prowadzi się ją po to, żeby wygrać.
Bo uczestnicy walki sportowej, owszem,
chcą wygrać, ale przecież sukcesem jest
również zdobycie wysokiego drugiego
czy trzeciego miejsca. Jeśli nawet to się
nie uda, prawdziwy sportowiec stara się
przynajmniej o to, żeby jego przegrana
nie była klęską – i gratuluje zwycięstwa
przeciwnikowi, a przede wszystkim
wspólnie z trenerem zastanawia się nad
tym, co musi zrobić, żeby w następnej
walce jego szanse na zwycięstwo były
większe.
Inaczej rzecz się ma z walką na wojnie.
Nieraz jej celem jest nie tyle zwycięstwo,
co obrona jakichś istotnych, zagrożonych
przez wroga wartości. Szanse na zwycięstwo Polski we wrześniu 1939 roku były
żadne, a jednak wszyscy rozumieli, że
byłoby hańbą nie przystąpić wówczas do
obrony napadniętej Ojczyzny. Człowiek
uczciwy woli bronić słusznej sprawy, nawet jeżeli ona przegrywa, niż przyczyniać
się do zwycięstwa niesprawiedliwości.
Kiedy na przełomie roku 1965 i 66 komuniści z furią zaatakowali polskich biskupów za ich list do biskupów niemieckich,
w którym znalazło się słynne zdanie:
„Przebaczamy i prosimy o przebaczenie”
– prymas Wyszyński bardzo mądrze im
odpowiedział: „Kto miłuje i przebacza,
zwyciężył już dziś, choćby leżał na ziemi podeptany”. Bardzo podobnie mówił
Marszalek Piłsudski: „Przegrać i nie poddawać się – oto zwycięstwo!”
Jak powiedziałem, na pewno walkę z wadami prowadzi się po to, żeby ją wygrać.
8
Ale ponieważ to jest walka, czasem dopiero zastosowanie odpowiedniego triku
pozwala zwyciężyć. Opowiedziała mi kiedyś pewna kobieta, jak jej się udało wyjść
z alkoholizmu. Próbowała wielokrotnie
– zawsze kończyło się klęską. W końcu doszła do wniosku, że to ponad jej siły. Ale
pewnego ranka sam chyba Duch Święty
podpowiedział jej następującą modlitwę:
„Panie Boże, ja jestem pijaczką i nie ma
szans, żeby tu coś się zmieniło. Ale proszę
Cię: Daj mi tę łaskę, żebym przynajmniej
dzisiaj nie ruszała alkoholu. Jutro to chyba się upiję jak świnia. Ale przynajmniej
dzisiaj”. Proszę sobie wyobrazić: udało jej
się. Następnego ranka modli się: „Panie
Boże, wiem, że to bezczelność. Ale może
jeszcze tyle mi łaski okaż, żebym jeszcze
dzisiaj nie ruszała alkoholu, bo jutro to już
na pewno nie dam rady, bo znam siebie”.
I znów jej się udało. Nazajutrz podobnie
się modli. I proszę sobie wyobrazić, że
znów jej się udało. Powoli zaczęła nabierać nadziei i się uratowała. Okazało się, że
sama myśl, że „już nigdy” tak ją paraliżowała, że przymuszało ją to do picia.
Ale jak sobie radzić z przeciwnikiem, który gra nieczysto?
– Ktoś mi mówił o swoim dziadku, że ile
razy został okradziony, mawiał dobrotliwie: „Widocznie ta rzecz była bardziej
potrzebna temu, kto ją zabrał, niż nam”.
Na pewno nie umiałbym tego człowieka
naśladować, ale podziwiam go szczerze.
Czy natomiast umiałbym go naśladować,
kiedy partner w grze gra nieczysto? Czy
umiałbym powiedzieć sobie, że widocznie zwycięstwo jest mu bardziej potrzebne, niż mnie? Nie wiem, ale chyba tak,
zwłaszcza gdybym sobie postanowił taką
strategię. Są jeszcze strategie inne: żądać
czystej gry albo z gry się wycofać.
Do jakiego stopnia można mówić i pisać
prawdę, wiedząc, że ściąga się na siebie gniew i atak, który może człowieka
zniszczyć?
– Zanim odpowiem na to pytanie, podam kilka spostrzeżeń wstępnych. Po
pierwsze: Prawdę przedstawiajmy w taki
sposób, żeby nie utrudniać ludziom jej
przyjęcia – a więc bez fałszywych uogólnień, bez niesprawiedliwych pomówień,
wskazując konkretne fakty i rzetelne argumenty. Gniew i atak może bowiem
płynąć nie tyle z wrogości wobec samej
prawdy; być może jest on reakcją na tę
nieprzemyślaną otoczkę, w jakiej została
ona przedstawiona.
Po drugie: Nagrodą za odwagę cywilną
często jest to, że człowiek spodziewał się
gniewu i ataku, a to, czego bał się mówić, spotyka się ze zrozumieniem, a nawet wdzięcznością. Dobrze jest nie zakładać z góry, jakoby ludzie byli źli. Owszem,
ludzie bywają źli, ale na szczęście nie tak
często, jak nam może się wydaje.
Po trzecie: To czy trudna prawda będzie
przyjęta, czy odrzucona, w dużym stopniu zależy od strategii, jaką stosujemy
przy jej przekazywaniu. Dobrze jest zapewnić jej przedtem jakieś, przynajmniej
minimalne poparcie, starannie wybrać
moment i sposób jej przedstawienia, itp.
Wtedy będzie większa szansa na to, że
prawda ta zostanie usłyszana w taki sposób, na jaki zasługuje.
A jeśli mimo stosowania tych wytycznych
prawda budzi gniew i naraża na represje?
Wtedy minimum, jakie nas zobowiązuje,
brzmi: przynajmniej samemu nie kłamać
i nie dawać kłamstwu swojej aprobaty!
Tylko ludzie, którzy „zawarli przymierze
ze śmiercią – powiada prorok Izajasz –
z kłamstwa czynią sobie schronisko i ukrywają się pod fałszem”. A jak zauważył czeski pisarz, Karel Čapek, „kłamstwo króluje
nie tam, gdzie się kłamie, lecz tam, gdzie
jest ono aprobowane”.
Co oznacza cnota posłuszeństwa? Czy
nie ogranicza ona wolności człowieka?
– Nasza mentalność ma alergię na posłuszeństwo. Boimy się, że posłuszeństwo
stanowi zagrożenie dla wolności. A przecież przeciwieństwem posłuszeństwa
nie jest wolność, lecz nieposłuszeństwo.
Prawdziwe posłuszeństwo jest warunkiem wolności. Gdybym ja nie chciał
być posłuszny prawu grawitacyjnemu
i gdybym dla udokumentowania swojej
rzekomej wolności zechciał wyjść z piątego piętra przez okno, to tylko sobie nogi
połamię. Podobnie jak posłuszeństwo
chirurga anatomii i fizjologii ciała ludz-
kiego, posłuszeństwo przyrodoznawcy
wynikom eksperymentu czy posłuszeństwo historyka wobec badanych tekstów
źródłowych nie tylko ich nie hańbi, ale
decyduje o wartości ich pracy.
To, że jesteśmy posłuszni zasadom ortografii czy przepisom ruchu drogowego,
chroni nas od chaosu, w którym trudniej
by nam było się wzajemnie zrozumieć,
a nasze bezpieczeństwo na drogach byłoby jeszcze bardziej zagrożone, niż jest.
Można poniekąd powiedzieć, że dobrze
rozumiane posłuszeństwo jest to sposób
rozporządzania swoją wolnością.
Czy żołnierz ma obowiązek okazywać
bezgraniczne posłuszeństwo wobec przełożonych i zawsze wykonać rozkaz?
– Poszczególni żołnierze, w tym również
niżsi dowódcy, nie muszą znać ani rozumieć znaczenia w całym wysiłku wojskowym tych działań, które im rozkazano
podjąć. Dlatego żołnierz powinien wykonać również taki rozkaz, który wydaje mu
się mijać ze zdrowym rozsądkiem.
Ale jednego żołnierzom nie wolno, nawet
pod rozkazem. Nie wolno im przyłożyć
ręki do zabijania niewinnych, a tym więcej nie wolno im uczestniczyć w ludobójstwie. Sąd w Norymberdze, przed którym
stanęli zbrodniarze hitlerowscy, zdecydowanie stanął na stanowisku, że rozkazy
zbrodnicze nie obowiązują, zbrodniarze
zaś nie mogą się usprawiedliwiać tym, że
wykonywali tylko rozkazy.
Warto może wiedzieć, że niedawno
(26 września 2007 r.) beatyfikowany został Franz Jaegerstaetter, młody Austriak,
skazany na śmierć i stracony za odmowę
przyjęcia hitlerowskiego munduru. „Nie
chcę i nie mogę – wyjaśniał, dobrze wie-
dokoñczenie ze str. 7
Po odpust œladami œw. Bernadety
Każdy z wojskowych pielgrzymów przywiózł
z Lourdes nie tylko wodę z cudownego
źródełka, ale i wielkie bogactwo przeżyć.
Lourdzcy pielgrzymi chętnie się nimi dzielą.
– Z Lourdes kojarzyła mi się dotąd pieśń
o Bernadecie, którą śpiewało się w kościołach – mówi płk w st. spocz. Waldemar
Głowacki, który pojechał w tym roku po raz
pierwszy do Lourdes z żoną Jagodą. – Największe zaskoczenie? – wielkość bazyliki,
wybudowanej na skale, miejscu objawień.
Film, który oglądaliśmy po drodze nie jest
w stanie oddać rzeczywistych rozmiarów.
Gdy poszczególne reprezentacje wojskowe
prezentowały się grupom wojskowym z innych państw różnymi pieśniami nasza grupa
zaśpiewała „Barkę”. Zostało to przyjęte przez
dząc, że grozi mu za to kara śmierci – być
żołnierzem armii, prowadzącej tę niesprawiedliwą i ludobójczą wojnę”.
Choćby wydawało się, że cały świat tańczy, trzeba zawsze trzymać kurs. Jak nie
zboczyć z obranej drogi w morzu pokus
i zgorszeń, jakie niesie świat?
– Postawmy sobie intrygujące pytanie: Dlaczego jednych młodych ludzi kuszą różne
destrukcyjne rozrywki, takie jak wódka,
narkotyk, zrobienie zadymy czy pójście
do prostytutki, a inni – też młodzi – raczej nie mają problemów z takimi pokusami? Myślę, że jest tak różnie w zależności od tego, czy mam po co żyć, czy może
życie moje jest pogrążone w bezsensie.
Destrukcyjne rozrywki służą do zabijania
bezsensu, jaki w sobie nosimy.
innych bardzo życzliwie. Bezkonkurencyjni
byli jednak Chorwaci, których grupa była
najliczniejsza. Przyjechało też wielu żołnierzy
hiszpańskich. Duże wrażenie zrobiła na mnie
procesja ze światłami nad rzeką Gave. Można było też podziwiać wielką wytrwałość ludzi, którzy modlili się przy grocie mimo niesprzyjającej pogody, w deszczu. Odbyliśmy
też pielgrzymkę śladami życia św. Bernadety
Soubirous, dzięki temu można było zyskać
odpust. Odwiedziliśmy 4. miejsca: miejsce
urodzenia, chrztu, I komunii św. Ostatnie
miejsce to grota Massabielska, gdzie świętej
objawiła się Matka Boża.
Do Lourdes po raz pierwszy pielgrzymował też mł. chor. sztab. Jarosław Berkieta.
Po drodze do Lourdes wojskowi pielgrzymi
zatrzymują się zawsze w Taize. Wrażeniami
z pobytu we wspólnocie założonej przez Brata Rogera dzieli się młody wojskowy informatyk: – W Taize uczestniczyliśmy we Mszy
św., której przewodniczył O. ppor. Kamil
Szustak, a po Mszy spotkał się z nami Brat
Marek z tej wspólnoty. Opowiadał o Bracie
Tutaj przypomina mi się stara pobożna
anegdota. Ktoś przychodzi do słynnego kaznodziei i pyta: „Nie mogę zrozumieć, jak
to się dzieje, że kiedy słucham twoich kazań, radość i prawda zalewają moje serce,
i ogarnia mnie wielka chęć do dobrego. Kiedy jednak wracam do moich zwyczajnych
zajęć, o tym wszystkim zapominam”. Kaznodzieja mu tak odpowiedział: „Widzisz,
to jest podobnie, jak kiedy idziesz w nocy
przez las z kimś, kto ma lampę. Jego lampa
świeci jemu i tobie. Ale kiedy się rozstaniecie i będziesz musiał iść sam, a nie masz
lampy, będzie ci ciemno. Kiedy słuchasz kazań, ktoś inny oświeca twoją drogę lampą
słowa Bożego. Otóż staraj się tak słuchać,
aby ta lampa zaczęła świecić w twoim wnętrzu. Wtedy światła ci nie zabraknie nawet
wtedy, kiedy będziesz sam!”.
Dziękuję bardzo za rozmowę.
Roger. Podkreślił, że Polacy mieli szczególne
miejsce w sercu Brata Rogera. Można powiedzieć, że w pewien sposób uprzywilejowane. Brat Roger mówił, że sam czerpie
z żywej religijności Polaków, dlatego starał
się zawsze spotykać z Polakami.
W Idron razem z zasłużonymi dla polskich
pielgrzymów wojskowych Państwem Szczepaniakami świętowaliśmy w miejscowym
kościele ich 55. rocznicę ślubu. Z tej okazji
dostali od przedstawicieli MON odznaczenie
wspomina Jarosław Berkieta.
Duże wrażenie zrobiła też na pielgrzymach
wojskowych prezentacja medialna, rozpoczynająca międzynarodową pielgrzymkę
wojskową: Droga krzyżowa współczesności – wpisane w Krzyż sceny ewangeliczne
prezentowane na przemian z dramatycznymi wydarzeniami XX i XXI wieku – głodne afrykańskie dzieci, kataklizmy, ofiary
wojen itp.
Zjk, kes, jes.
zdjęcia: Wiesław Lewnau
9
Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa
– Boże Ciało
Choć świadomość niezwykłego cudu
przemiany konsekrowanego chleba
i wina w rzeczywiste Ciało i Krew Chrystusa towarzyszyła wiernym od początku chrześcijaństwa, trzeba było jednak
czekać wiele stuleci zanim zewnętrzne
przejawy tego kultu powstały i zadomowiły się w Kościele katolickim, przybierając postać dziękczynnych procesji
Eucharystycznych i budowanych pięknych ołtarzy.
¯o³nierski o³tarz
Tegoroczny ołtarz Bożego Ciała, przygotowany na Placu Piłsudskiego przez wojsko,
nawiązywał w swojej symbolice do pierwszej wizyty Jana Pawła II w Polsce. Stanął
on w miejscu, gdzie w 1979 r. zbudowano
ołtarz papieski, a jego centralnym elementem był ośmiometrowy krzyż z przewieszoną stułą.
W tym roku ołtarz przygotowali żołnierze
z 1. Warszawskiej Brygady Pancernej w Wesołej przy współudziale saperów z 2. Mazowieckiej Brygady Saperów z Kazunia, 12. Rejonowych Warsztatów Technicznych z Warszawy
oraz Batalionu Reprezentacyjnego WP.
Msza œw. polowa
Przy ołtarzu wzniesionym przez wojsko,
w czasie Mszy św. polowej sprawowanej
w uroczystość Bożego Ciała, której przewodniczył Biskup Tadeusz Płoski, modlili się
żołnierze, rodziny wojskowych, kombatanci
oraz mieszkańcy stolicy.
W homilii Biskup Płoski podkreślił, że Uroczystość Bożego Ciała powinna skłonić wiernych
do refleksji nad poszanowaniem żywności,
która w wielkiej ilości jest marnotrawiona,
zwłaszcza w państwach wysoko rozwiniętych. Jest to szczególnie naganne w sytuacji,
gdy na świecie głodują miliony ludzi, a także
w obliczu katastrof, jakie nawiedziły ostatnio
Birmę i Chiny – powiedział.
Ordynariusz podkreślił, że Uroczystość Bożego Ciała przypomina o wielkiej miłości
Boga do człowieka. Eucharystia jest pokarmem miłości dla tych, którzy chcą kochać
Boga i ludzi. Biskup Polowy przestrzegł
przed zaniedbywaniem udziału we Mszy św.
Na drodze naszego życia Eucharystia staje
się chlebem, który podtrzymuje, daje siłę.
Na koniec życzył wiernym, aby na co dzień
byli dla siebie „dobrzy jak chleb”.
Wraz z Biskupem Płoskim Mszę św. koncelebrowali księża kapelani Ordynariatu Polowego WP. Po zakończonej Mszy św. wierni
udali się pod Bazylikę św. Krzyża, aby wziąć
udział w centralnej procesji Bożego Ciała,
która przeszła ulicami Warszawy. Od pierwszego ołtarza, usytuowanego przy Bazylice,
monstrancję z Najświętszym Sakramentem
niósł Biskup Polowy, a jego ramiona podtrzymywali generałowie WP.
10
Bo¿e Cia³o na Bemowie
W tym roku uroczystościom przewodniczył
i wygłosił kazanie ks. płk Krzysztof Wylężek, redaktor naczelny czasopisma „Nasza
Służba”. Tradycyjnie zostały przygotowane
cztery ołtarze przez grupy duszpasterskie
działające przy parafii.
W uroczystości Bożego Ciała wzięli udział
m.in.: Rektor – Komendant WAT gen. bryg.
prof. dr hab. inż. Zygmunt Mierczyk, Dowódca 3. WBROP gen. bryg. Ryszard Szullich, pełnomocnik Rektora WAT ds. Studentów dr inż. Wojciech Kocańda.
Oprawę muzyczną procesji przygotowała
Orkiestra Reprezentacyjna Wojska Polskiego
wraz z miejscowym organistą dr. Bogusławem Jagusiakiem.
Po uroczystym odśpiewaniu „Te Deum”,
proboszcz parafii ks. prał. płk Jan Domian
podziękował wszystkim za przygotowanie
i udział w procesji, a wojsku, żandarmerii
i policji za zapewnienie bezpieczeństwa jej
uczestnikom.
Uroczystoœci w Libanie
Liturgiczna uroczystość Bożego Ciała była
dla żołnierzy międzynarodowych sił pokojowych Narodów Zjednoczonych UNIFIL
w Libanie dniem pracy i służby. Dla polskich
żołnierzy, służących pod błękitną flagą ONZ
był to dzień święty.
Ksiądz kapelan odprawił Msze św. i krótkie
nabożeństwa z błogosławieństwem Najświętszym Sakramentem we wszystkich
miejscach pobytu i służby polskich peacekeeperów.
Centralne uroczystości odbyły się w Camp
Naqoura. Podczas Eucharystii modlono
się o pokój na całym Bliskim Wschodzie,
a szczególnie w Libanie. Po Mszy św. ruszyła
procesja do czterech ołtarzy. Z godną podziwu żołnierską pomysłowością zostały one
zbudowane przez kompanie wchodzące
w skład polskiego kontyngentu. Procesję zakończyło błogosławieństwo Najświętszym
Sakramentem przy czwartym ołtarzu znajdującym się na placu apelowym POLLOG-u.
Na zakończenie nabożeństwa ksiądz kapelan podziękował dowódcy XXIX Zmiany
PKW UNIFIL płk. Markowi Sarnowskiemu
i wszystkim żołnierzom za przygotowanie
i udział w uroczystościach.
Bo¿e Cia³o w Syrii
W ten dzień wspomnienia ożywają w nas
– misjonarzach ze Wzgórz Golan. Widzimy kolorowe, słoneczne procesje naszych
miast, gdy z rodziną wędrujemy od ołtarza
do ołtarza. To powiew bliskości z tymi, co
daleko w kraju.
Namawiać nie trzeba; ołtarze powstają
w różnych częściach kampu. Msza nasza
własna, dźwięk organów, ust naszych śpiewanie, podczas procesji i przy ołtarzach
– to my jesteśmy dekoracją, a Bóg prowadzi
w Hostii małej białej. Wyśpiewaliśmy Bogu
wiarę i usty i duszą.
kes, wm, ps, zk, at
Niebanalne
Warto pomyœleæ
życiorysy
Święty Beda
Beda urodził się w 673 r.
w Anglii, w hrabstwie
Northumbria.
Kiedy miał 7 lat, powierzono jego wychowanie i wykształcenie
opactwu
benedyktyńskiemu św. Piotra
w Weartmouth. Dwa
lata później Beda przeniósł się do nowo powstałego opactwa św. Pawła w Jarrow. Oba
opactwa zasłynęły nie tylko w Anglii, ale nawet daleko poza jej granicami jako niezwykle
ważne ośrodki życia kulturalnego i religijnego.
O założeniu tych dwóch opactw napisał św.
Beda osobną historię. W Jarrow Beda jako
mnich spędził ponad 50 lat.
W wieku 30 lat przyjął święcenia kapłańskie
(703). Życie dzielił między modlitwę i studia.
Znał język łaciński, grecki i hebrajski, co mu
ułatwiało studia nad Pismem świętym i dziełami ojców Kościoła. Nazwano go najbardziej
Myœli
nieprzedawnione
Mamo, tato pobaw się ze mną!!! Te słowa zachęty bardzo często padają z ust
naszych dzieci. Rodzice słyszą je niezwykle często. Jak z organizować ciekawą
zabawę z naszymi pociechami w domu
i poza nim? Jak wygrać konkurencję
z telewizorem, komputerem i zachęcić
dziecko do aktywności intelektualnej
i ruchowej? Jak „skrócić” i uatrakcyjnić
nużącą jazdę samochodem, czy pociągiem? Niewielka książeczka „Zabawy
z dzieckiem” Wydawnictwa WAM ułatwi
nam odpowiedź na te pytania.
Najważniejszą rzeczą jest zainteresowanie
dzieckiem ze strony osoby dorosłej. Drugim
uczonym wśród świętych i najświętszym
wśród uczonych Kościoła w Anglii, co kiedyś
powtórzą o św. Tomaszu z Akwinu w skali całego Kościoła. Beda zostawił po sobie wiele
pism. Wśród nich na pierwszym miejscu stawia się napisaną przez niego historię Anglii.
Zostawił także żywot św. Kutberta (+ 678),
św. Feliksa z Noli (+ ok. 260) i św. Atanazego
(+ 373). Dziełem wyjątkowej wagi jest Martyrologium Bedy, które posłużyło późniejszym wykazom świętych Kościoła.
Zdumiewają wszechstronne zainteresowania św. Bedy. Pisał bowiem również o poezji,
o gramatyce, ortografii, o naturze rzeczy,
o czasie itp. Dzieła swoje i rozprawy ilustrował często odpowiednimi rysunkami. Był
także uzdolnionym poetą. Zostawił hymny
i pieśni poetyckie. Komentarze do ksiąg Starego i Nowego Testamentu czynią św. Będę największym egzegetą średniowiecza. Ciekawe
są jego homilie, których ocalało 50, i bardzo
duża korespondencja, która rzuca światło nie
tylko na osobisty charakter Świętego, ale także na stosunki polityczne i religijne, jakie za
jego czasów panowały w Anglii.
Zmarł 26 maja 735 r. Ciało jego złożono
w Jarrow, w kościele opackim. W roku 1030
przeniesiono je jednak wraz z relikwiami św.
Kutberta do katedry w Durham. W roku 1155
wydzielono je z urny wspólnej i relikwie św.
Bedy złożono w nowym relikwiarzu wysadzanym drogimi kamieniami, a w roku 1373
w 700-lecie jego urodzin wystawiono mu
nadto wspaniały grobowiec w tejże katedrze
w Durham. W czasie odstępstwa od wiary
króla Henryka VIII sprofanowano śmiertelne
szczątki św. Bedy i rozsypano je. Udało się
wszakże ich część uratować.
„Zachód mądrością swoją oświecił” – powiedział o nim św. Robert Bellarmin. U współczesnych i potomnych Beda zażywał takiej
sławy, że porównywano go do świętych:
Ambrożego, Augustyna, Hieronima i Izydora
z Sewilii. Synod w Akwizgranie (836) nadał
mu przydomek Venerabilis – Czcigodny.
Leon XIII ogłosił go w 1899 roku doktorem
Kościoła.
jur
Bóg jest przyjacielem milczenia.
(św. Matka Teresa z Kalkuty)
niezwykle istotnym czynnikiem jest dobry
pomysł na zabawę. Dziecku trzeba zaproponować coś interesującego, twórczego
i bezpiecznego. Do zabaw prezentowanych
w książce nie trzeba jakichś wyszukanych rekwizytów. Wystarczą drobne przedmioty, które mamy „na wyciągnięcie ręki” – guziki, zapałki, łupiny orzechów, stare gazety i tektura.
W książce znajdziemy wiele zabaw zręcznościowych, ruchowych i słownych. Dostarczają
one dziecku nie tylko radości, ale także wzmacniają jego spostrzegawczość, pamięć, mowę,
wyobraźnię, zmysł równowagi i dotyku.
Podczas zabawy najmłodsi uczą się współdziałania w grupie. Poznają smak i radość
sukcesu. Nabywają umiejętność radzenia sobie z porażką. Niezwykle istotnym jest fakt,
że nasi milusińscy poznają różne reguły i zasady gier, których należy przestrzegać.
Autor podzielił gry na takie, które można
zorganizować w domu, na powietrzu. Są też
zabawy, w które można bawić się w poczekalni, w czasie podróży, w czasie zimy, są też
zabawy w grupie.
„Czy znasz swój dom?” – to jedna z propozycji zabaw. Ta gra ćwiczy pamięć. Bawimy
się w nią poza domem. Dzięki niej możemy
sprawdzić, kto ma najlepszą pamięć. Uczestnicy gry pytają się nawzajem o przedmioty
znajdujące się w domu. Np.: Jakiego koloru jest twoja pościel? Jakie kwiaty kwitną
Pó³ka z ksi¹¿kami
w skrzynce na balkonie? Co przedstawia obrazek na ścianie w dużym pokoju?
Lektura książki nie tylko pomoże rodzicom
zbliżyć się do swych dzieci ale będzie także
dla nich sentymentalną podróżą w czasy
ich dzieciństwa. „Zabawy z dzieckiem” to
nieoceniona pomoc dla wychowawców kolonijnych, duszpasterzy, instruktorów harcerskich, a także dla nauczycieli. W „batalii”
z telewizorem i komputerem książka Wydawnictwa WAM jest potężnym „orężem”.
Trzeba tylko znaleźć czas dla dziecka. Czas
zabawy z naszymi pociechami nigdy nie jest
czasem straconym.
„Zabawy z dzieckiem”, Matthias Mala,
tłumaczenie: Justyna Worach,
Wydawnictwo WAM, 2007 r., ss. 112.
rch
11
Przyjęli Chrystusa...
Po raz drugi od czasów przywrócenia Ordynariatu Polowego WP, w Katedrze polowej odbyła się, 25 maja 2008 roku, uroczysta Msza św. połączona z udzieleniem
sakramentu Eucharystii dzieciom z rodzin wojskowych i Straży granicznej. Mszy
świętej przewodniczył ks. kpt. Mateusz Hebda, kapelan Ordynariatu Polowego
WP, który przez miniony rok czuwał nad przygotowaniem sześciorga dzieci do
tego sakramentu.
Zgodnie z ceremoniałem wojskowym dzieci zostały wprowadzone do Katedry przez
żołnierzy Batalionu Reprezentacyjnego.
Liturgię słowa przygotowali rodzice.
W homilii ksiądz kapelan przypomniał dzieciom, że od dziś są żywym tabernakulum,
w którym będzie przebywał eucharystyczny
Chrystus. Zwracając się do dorosłych przypomniał, że muszą nadal czuwać nad rozwojem duchowym swoich pociech. Niech
ten dzień będzie i dla was przypomnieniem
o tym, że nie jesteśmy doskonali i dobrą
okazją do refleksji nad własnym życiem
– powiedział.
Pod obrazem Chrystusa miłosiernego zawisło czerwone serce, w którym umieszczone
były fotografie dzieci. Jest to symbol – mówił ks. kapelan – abyście zawsze byli blisko
Chrystusa, jego miłosierdzia. dbajcie o to
aby wasze serca pozostawały tak czyste, jak
są dzisiejszego dnia.
Po komunii dzieci podziękowały rodzicom
za dar życia a ks. Hebdzie za pomoc w przygotowaniu się do przyjęcia sakramentu.
Ksiądz Mateusz zachęcił je do udziału w eucharystii i nabożeństw majowych w ciągu
białego tygodnia.
Po Mszy świętej chłopcy i dziewczęta udali
się wraz z kapelanem pod pomnik Powstania Warszawskiego, gdzie złożyli bukieciki
stokrotek.
Uroczystość zakończyła się wspólną fotografią na stopniach pomnika. Podczas Eucharystii oprawę muzyczną zapewnił działający przy Katedrze polowej zespół Alterno,
pod dyrekcją Anny Falkiewicz.
Krzysztof Stępkowski
... i Ducha Świętego
„Duch Święty jest sercem świata, ożywia wszystko i sprawia, że każde stworzenie wydaje odpowiednie owoce swego życia” – mówił Ojciec diecezji wojskowej
w homilii podczas Mszy św. z udzieleniem sakramentu bierzmowania, sprawowanej 27 maja 2008 r. w parafii wojskowej w Wesołej. O dary Ducha św. dla
młodzieży i całej parafii wspólnie modlili się żołnierze z 1. Warszawskiej Brygady
Pancernej w Wesołej wraz z zastępcą dowódcy jednostki płk. Zenonem Piskorowskim.
Biskupa Polowego Tadeusza Płoskiego przywitał gospodarz parafii wojskowej, ks. mjr
Piotr Majka, który poprosił Ordynariusza
o słowo, modlitwę i dary Ducha św. Dostojnego gościa powitała także młodzież, mająca przystąpić do sakramentu dojrzałości
chrześcijańskiej, wraz ze swoimi rodzicami.
W homilii Biskup podkreślił: „Duch Święty
napełnia nas wszystkich bogactwem swoich
różnorodnych darów. Te dary nie są jednak
darami obojętnymi, niezobowiązującymi.
Wszystkie one czekają na naszą odpowiedź,
stają się zadaniem. Weźmijmy zatem Ducha Świętego i zaangażujmy się z zapałem
w tworzenie wspólnoty żyjącej, oddychającej Duchem Świętym!”.
Hierarcha zaznaczył z mocą: „Potrzebne
jest przekonujące świadectwo ludzi szeroko
otwartych na działanie Ducha Świętego, żyjących Jego darami, pełnych pokoju, radości
i charyzmatów. Musi być widoczna wyraźna
12
różnica, między tymi, którzy wierzą, żyją
wiarą i przynoszą jej owoce, a tymi, którzy
nie wierzą i lekceważą Boga”.
Pod przewodnictwem pasterza diecezji wojskowej, zgromadzeni kapłani, a wśród nich
proboszczowie: parafii Opatrzności Bożej
w Wesołej, ks. Zbigniew Wojciechowski, parafii wojskowej w sąsiedzkim Rembertowie,
ks. ppłk Mariusz Śliwiński oraz rembertowskiej parafii pw. Matki Boskiej Zwycięskiej,
ks. Edward Żmijewski przyzywali 7 darów
Ducha św.: „Boże, daj im Ducha mądrości
i rozumu, Ducha rady i męstwa, Ducha
umiejętności i pobożności, napełnij ich Duchem Twojej bojaźni...”.
Po udzieleniu sakramentu bierzmowania, Biskup poświęcił pamiątkowe krzyże,
a świadkowie nałożyli je bierzmowanym.
Młodzież złożyła dary m.in.: katechizm, welon i kielich – symbol przymierza wraz ze
słowami modlitwy: „Boże, weź nasze młode
życie w swoje kochające dłonie, przemieniaj
je i uświęcaj...”.
Po zakończonej uroczystości, Biskup obejrzał plac budowy pod wojskową Świątynię,
która powstanie w tym samym miejscu, co
niegdysiejszy Kościół, rozebrany decyzją
władz komunistycznych w 1952 r.
at
Akademia Obrony Narodowej: Konferencja naukowa „Wojsko Polskie w międzynarodowych misjach pokojowych i stabilizacyjnych”
Duszpasterstwo w misjach pokojowych
Wśród wieloaspektowej tematyki udziału polskich żołnierzy w misjach zagranicznych, której poświęcona została konferencja w rembertowskiej AON, zorganizowana 28 maja 2008 r., podkreślono również znaczenie duszpasterstwa wojskowego w międzynarodowych
operacjach pokojowych. Tematykę tę poruszył ks. płk dr Marek Wesołowski, kapelan Akademii Obrony Narodowej.
wiedzialności za żołnierzy
wyjeżdżających na misję,
w ich rodzinach wszystko
było należycie poukładane.
Moim zadaniem było wówczas nie donosić, ale doradzić dowódcy, aby podjął
dobrą decyzję” – zaznaczył
prelegent.
Prelegent podkreślił, że w dotychczasowym patrzeniu na kapelanów postrzega
się ich jako osoby duchowne, spełniające tradycyjne funkcje duszpasterskie tj.;
sprawowanie liturgii, otaczanie żołnierzy
i ich rodzin opieką duszpasterską, prowadzenie edukacji religijnej czy ochronę wartości etycznych i moralnych.
We współczesnym „teatrze działań wojennych” i uczestnictwie w misjach na rzecz
pokoju i bezpieczeństwa rola kapelana
w znaczący sposób uległa poszerzeniu.
Nie negując tradycyjnych zadań, jakie stoją
przed kapelanem, obecnie trzeba dostrzec
jego znaczącą rolę i misję do spełnienia
w dziele złagodzenia konfliktów, pojednania stron i przywrócenia pokoju.
Aby kapelan mógł rzeczywiście odgrywać
tak doniosłą rolę, powinien – mimo trudnych warunków, jakie panują na różnych
misjach – być bardzo blisko żołnierza
i brać czynny udział we wszystkich sprawach dotyczących jego życia. Kapelan powinien wiedzieć o różnych trudnych sytuacjach, w jakich znajduje się żołnierz.
„Kiedyś przyszedł mój dowódca w Biurze
Ochrony Rządu (BOR) – opowiadał ksiądz
Wesołowski – i zapytał mnie czy w rodzinach oficerów, których zamierzał wysłać
na trudną misję zagraniczną wszystko
jest w porządku. Dowódca chciał mieć
pewność, że w momencie wzięcia odpo-
Również jedną z ważnych
zadań kapelanów jest pomoc żołnierzom w radzeniu
sobie ze stresem. Niezbędny
jest ciągły kontakt i rozmowy.
„Jako kapelan BOR, wiem ile
czasu spędzam z żołnierzami
na rozmowach po różnych
stresowych sytuacjach. „Dla
nas jest ważne, że ksiądz nas
wysłucha, nie potrzebujemy rady, ale by
ksiądz nas wysłuchał” – mówią.
Kapelani są przyzwyczajeni do zachowania
tajemnicy poprzez sprawowanie sakramentu pokuty. „To, co usłyszymy w sakramencie
pokuty, zostanie już na wieczność” – mówił
ks. Wesołowski. W historii próbowano wyciągnąć od kapelanów tajemnicę spowiedzi. Nigdy na przestrzeni dziejów Kościoła
to się nie udało. Świadomość tę powinni
mieć także żołnierze, że kapłan to osoba,
która w czasie sakramentu pokuty ma go
pojednać z Bogiem i jednocześnie dać radę,
pomóc, a nie ktoś kto przekaże informacje
do innych osób. Kapelan może poradzić
żołnierzowi, jak postępować w trudnych
sytuacjach, kiedy musi on użyć broni, a ma
pewne wątpliwości moralne. Kapłan da
człowiekowi nadzieję, inną perspektywę.
Podkreślając rolę i znaczenie kapelana
w czasie misji zagranicznych ksiądz Wesołowski przytoczył również fragment
wypowiedzi ówczesnego płk. Franciszka Gągora, który powiedział, że trudno
wyobrazić sobie bardziej dramatyczną
sytuację, kiedy giną ludzie bez pomocy
i duchowego wsparcia kapelana. „W takich trudnych sytuacjach nikt nie przyjdzie
z pomocą bardziej przygotowany, jak kapłan” – podkreślał ksiądz Wesołowski.
Innym ważnym aspektem działań kapelana w czasie konfliktu jest utrzymy-
wanie kontaktu z ludnością cywilną, ale
i z miejscowymi duchownymi. Przykładowo w czasie działań zbrojnych w Bośni
i Hercegowinie kapelani otoczyli opieką nie
tylko tamtejsze kościoły, ale zabezpieczyli
również sprzęt liturgiczny w prawosławnych świątyniach. Dziękowali im za to nie
tylko biskupi katoliccy, ale i prawosławni.
„Tego w mediach nigdzie nie zobaczymy,
ale jest to w sprawozdaniach kapelanów”
– mówił prelegent.
Jeszcze inną, ważną sprawą, którą poruszył ksiądz Wesołowski jest rola, w jakiej
duchowny wyjeżdża na zagraniczną misję.
„Widziałem kiedyś zdjęcie kapelana, który
wrócił z trudnej misji. Co mnie zaskoczyło,
w jednej ręce miał chleb, który przekazywał
dzieciom, a w drugiej na ramieniu kałasznikowa. To jakieś nieporozumienie!” – mówił ks. Wesołowski. Kapelan ma prowadzić
misję pokojową, nie może mieć przy sobie
broni, bo przecież on niesie orędzie pokoju.
Przede wszystkim jest on księdzem, dopiero
na drugim miejscu oficerem. Podkreślał to
także biskup polowy Józef Gawlina w czasie działań zbrojnych II wojny światowej.
W sprawozdaniach z misji zagranicznych,
które przejrzałem, ks. mjr Piotr Majka,
obecnie proboszcz parafii wojskowej
w Wesołej, pytany czy woził ze sobą broń,
odpowiedział, że nie. Jego bronią było to,
że miał na sobie kamizelkę kuloodporną. Ubrany był w strój ochronny, ale nie
miał nigdzie napisane, że jest kapelanem.
„Narażałem się na niebezpieczeństwo tak
samo, jak inni żołnierze, ale byłem świadomy, że jestem księdzem, kapelanem,
moja misja jest inna niż pozostałych żołnierzy” – pisał ks. Majka.
I ostatnia rzecz... „Przeglądając dokumenty
z wyjazdów na misje zauważyłem, że kapelani nie zawsze są przygotowani do roli,
jaką mają pełnić, np. nie potrafią udzielić
pierwszej pomocy. Niektórzy nie rozumieją,
po co jadą na misję” – mówił ksiądz Wesołowski. Kapelan jest bardzo potrzebny na
misjach, ale również jemu trzeba pomóc.
Trzeba go dobrze przygotować na wyjazd
nie tylko poprzez przekazywanie informacji, ale w sposób całościowy.
Anna Tokarska
13
XI Krajowa Pielgrzymka Honorowych Dawców Krwi na Jasną Górę pod przewodnictwem Biskupa Polowego Wojska Polskiego
Ty też możesz oddać krew
W dniu 24 maja br. na Jasną Górę przybyła XI Krajowa Pielgrzymka Honorowych
Dawców Krwi na Jasną Górę. W tym roku odbywa się pod hasłem „Ofiarując Krew,
stajemy się uczniami Chrystusa”.
Pielgrzymkę rozpoczęła Msza Święta na
szczycie jasnogórskim celebrowana pod
przewodnictwem Biskupa Polowego Wojska
Polskiego gen. dyw. prof. dr. hab. Tadeusza
Płoskiego, który także wygłosił okolicznościowe kazanie. Eucharystię koncelebrowali
diecezjalni duszpasterze HDK. Przybyłych
pielgrzymów powitał podprzeor jasnogórskiego klasztoru, ojciec Karol Osek.
W wygłoszonym kazaniu Biskup Polowy
zaapelował do wiernych o dar, który każdy
może dać drugiemu człowiekowi poprzez
oddawanie krwi. Powiedział: „Musimy do
znudzenia mówić i przypominać o potrzebie oddawania krwi. Musimy uświadamiać
ludziom: dziś jesteś zdrów, więc możesz oddać krew. Jutro sam możesz być w potrzebie.
Nikt nie zna dnia i godziny, kiedy z dawcy
stanie się biorcą”. Kaznodzieja również mówił o zniechęceniach, którym
nikt nie powinien ulegać: „Wielu ludzi,
którzy chcieliby oddać krew, boi się, by
w trakcie oddawania nie zostali zakażeni jakimś wirusem. Trzeba wiedzieć,
że igły, strzykawki i inne materiały,
których używa się przy pobieraniu krwi, są
bez wyjątku jednorazowe. Nie ma więc możliwości zarażenia się czymkolwiek. Ktoś, kto
jest stałym dawcą, jest przez cały czas monitorowany, sprawdzana jest jego krew, jego
stan zdrowia.
Strach towarzyszy często i tym, którzy krew
przyjmują. Czasy, gdzie krew przetaczana
była z żyły do żyły, już dawno minęły. Dziś
każda krew jest badana pod różnym kątem
i wieloma technikami, aby zapewnić możli-
Etyka dla Celników
W dniach 15-16 maja br. odbyło się w Centrum Szkolenia Kadr Celnych i Skarbowych w Otwocku-Świdrze szkolenie dotyczące etyki pracowników Służby Celnej.
Zajęcia prowadziła Joanna Trochimiuk, pracownik Wydziału Kadr i Szkolenia Izby
Celnej w Białej Podlaskiej, a całość kursu organizowało Ministerstwo Finansów.
Pierwsze spotkanie tego seminarium poświęcono analizie pojęcia „etyka” i teoriom
filozoficznym, które stanowią bazę prób
jej zdefiniowania (Sokrates, Kant itd.). Poruszono także relację etyki i moralności,
wykazując dużą korelatywność obu pojęć.
W analizach tych dotarliśmy do współczesnych tendencji filozoficznych, które dochodzą do tez głoszących że np. to co przyjemne
jest jednocześnie etyczne i dobre moralnie.
Po rozważaniach teoretycznych przeszliśmy
do praktyki codziennego życia.
14
W drugiej części zajęć skoncentrowaliśmy
się na etyce Służby Celnej, analizując problemy, które są widoczne. Poruszono kwestie
dotyczące dyscypliny pracy (m.in. alkoholu,
punktualności, kultury bycia funkcjonariuszy, łapówkarstwa-korupcji, mobingu itd.).
Zwrócono uwagę na frustrację wielu funkcjonariuszy wynikającą z braku realizacji postulatów pracowników Służby Celnej, z faktu
alokacji, która separuje rodziny i powoduje
wiele ludzkich dramatów. Podkreślono wagę
przygotowania etycznego funkcjonariuszy,
wie najbardziej bezpieczny i wysoki jakościowo produkt. Badania nastawione są m.in.
na wykrywanie wirusów żółtaczki typu B i C
oraz HIV czy bakterii kiły. Jest to konieczne,
bo zdarzają się porcje krwi zawierające któryś z tych mikroorganizmów. Takie donacje
są od razu niszczone. Dzięki wysokiej klasy
sprzętowi i wykwalifikowanemu personelowi można zmniejszyć ryzyko przygotowania preparatu z wirusem. I to się udaje, bo
prawdopodobieństwo wynosi zaledwie ułamek procenta, jest więc znikome”.
Na zakończenie Mszy Świętej krajowy duszpasterz Honorowych Dawców Krwi, ks. kan.
płk Zenon Surma odmówił modlitwę zawierzenia Matce Bożej wszystkich dawców krwi.
Podczas pielgrzymki można oddać krew
w ambulansie, jak również uzyskać informacje na tematy związane z krwiodawstwem.
Organizacją pielgrzymki zajmuje się Krajowy Duszpasterz Honorowych Dawców Krwi
ks. kan. płk Zenon Surma i Klub HDK PCK przy
Ordynariacie Polowym Wojska Polskiego.
W Pielgrzymce wzięli udział krwiodawcy
z różnych stron Polski, poczty sztandarowe
klubów HDK, jak również żołnierze stowarzyszeni w Wojskowym Klubie HDK.
Śpiew podczas liturgii uświetnił Reprezentacyjny Zespół Artystyczny Wojska Polskiego.
Ks. ppłk Jan Osiński
zwłaszcza tych, którzy pracują dziś na granicach Polski z Ukrainą, Białorusią, Rosją, wynikającą z faktu iż są to na dziś granice Unii
Europejskiej.
Kolejnym istotnym punktem kursu było opracowanie „modelu” funkcjonariusza Służby
Celnej, a więc próba ustalenia etosu tej Służby. Chodziło o odpowiedź na pytanie jakiego funkcjonariusza chcą dziś spotkać petenci
w Izbach, Urzędach, Oddziałach czy też na
granicach. Opracowano swoisty „katalog”
cech dobrego celnika, spośród których ważne są niewątpliwie np. uczciwość, odpowiedzialność, profesjonalizm etc.
Należy wspomnieć o tym że w kursie
w Otwocku uczestniczyli przedstawiciele Izb
Celnych m.in. z Gdańska, Przemyśla, Warszawy, Olsztyna, Kielc a także wszyscy księża
kapelani Służby Celnej ze swoim dziekanem
na czele.
ks. Wojciech Dragan
Bydgoszcz
W dniu 2 maja 2008 r. zorganizowany został przez Parafię Garnizonową
w Bydgoszczy Wojskowy Festyn Parafialny dla dzieci i młodzieży. Nad całością
tego wydarzenia czuwał ks. płk Józef Kubalewski – dziekan Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych i dziekan POW. Impreza
organizowana w dniu Święta Flagi oraz
przeddzień Rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 Maja miała charakter patriotyczno
– religijny. Patronat na całością objął bp
polowy WP gen. dyw. Tadeusz Płoski.
Festyn ten skierowany był do rodzin bydgoskich, a w szczególny sposób do dzieci
żołnierzy zawodowych, którzy w obecnym czasie pełnią swoją misję na misjach
pokojowych i stabilizacyjnych w Iraku,
Afganistanie, Libanie i w Czadzie.
W ramach tego dnia przed Kościołem
Garnizonowym w godz. 10.00–16.00
odbyły się konkursy, zabawy oraz koncerty. Wystąpił między innymi: Zespół
Dziecięcy z Klubu Pomorskiego Okręgu
Wojskowego oraz zespół Dziecięcy z Warszawy „Ziarno” z Biskupem Antonim
Długoszem.
kk
Liban
15 maja 2008 r. Alma Chaab – na zaproszenie proboszcza miejscowej parafii ks.
Marouna grupa żołnierzy XXIX zmiany
PKW UNIFIL wraz z ks. mjr dr Piotrem
Sroką uczestniczyła w maronickiej Mszy
św. Eucharystia odprawiona w języku
arabskim była niezwykłym duchowym
przeżyciem dla jej polskich uczestników.
Na jej zakończenie żołnierze polscy odśpiewali pieśń ku czci Marki Bożej pt.:
„Jest zakątek na tej ziemi”.
Po Mszy Świętej „Peacekeeperów” czekała niezwykle miła niespodzianka – występ taneczny przygotowany przez dzieci z przedszkola prowadzonego przez
siostry zakonne.
pj
Kronika
Diecezji Wojskowej
Kosovo
24 maja 2008 r. w szkole podstawowej w miejscowości Krivenik w gminie Hani Elezit/Deneral Jankovic została przeprowadzona połączona akcja pomocy medycznej, okulistycznej
i dentystycznej MEDCAP, OPTCAP, DENTCAP. Akcja wywołała spore zainteresowanie wśród
ludności. Nic dziwnego, każda osoba która się zgłosiła została przyjęta i otrzymała fachową pomoc. Największym zainteresowaniem cieszył się gabinet dentystyczny, w którym
pomocy udzielali lekarz polski, ukraiński i amerykański.
Miejsce akcji odwiedził Dowódca Wielonarodowej Brygady Wschód gen. John E. Davoren
wraz z Dowódcą Polsko-Ukraińskiego Batalionu ppłk dypl. Arkadiuszem Szkutnikiem. Prezydent gminy Mallzum Qajani złożył na ich ręce podziękowanie za przeprowadzenie akcji
pomocy medycznej. Akcja okazała się dużym sukcesem, w jej trakcie udzielono pomocy
ok. 100 mieszkańcom gminy.
tk
Świętoszów
W dniu 26 maja w parafii pw. św. Floriana w Świętoszowie odbyła się uroczysta Msza św.
w intencji Matek. Proboszcz Parafii Wojskowej ks. ppłk Augustyn Rosły zaprosił na wspólną
modlitwę wszystkie mamy. Podczas Mszy św. pieśni liturgiczne wykonała młodzież wraz
z asystą liturgiczną. Po Mszy św. dzieci i młodzież wyrazili matkom podziękowanie
w formie piosenek religijnych. Po Mszy św. odbyło się nabożeństwo majowe, podczas którego wierni modlili się za matki, zaś Ksiądz Proboszcz udzielił wszystkim matkom błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem.
ar
Warszawa
Żołnierze Wojsk Specjalnych modlili się dniu swojego święta w Katedrze polowej WP. Mszy
przewodniczył Biskup polowy WP Tadeusz Płoski. Wraz z żołnierzami modlili się kierujący
Wojskami Specjalnymi gen. dyw. Władysław Potasiński, jego zastępca gen. bryg. Marek
Olbrycht, gen. bryg Kazimierz Gilarski, Dowódca Garnizonu Warszawa oraz przedstawiciele attachatów wojskowych.
Wojska Specjalne są elitarnymi oddziałami, złożonymi ze specjalnie wyselekcjonowanych,
wyszkolonych i wyposażonych żołnierzy, przygotowanych do działań w niewielkich grupach o różnym składzie, w tzw. środowisku podwyższonego ryzyka. W polskich Siłach
Zbrojnych funkcjonują trzy jednostki wojskowe przeznaczone do realizacji zadań w ramach
operacji specjalnych. Należą do nich: Jednostka Wojskowa GROM, 1 Pułk Specjalny oraz
Sekcje Działań Specjalnych Marynarki Wojennej.
kes/at
Słupsk
W parafii wojskowej w Słupsku na zakończenie Oktawy Bożego Ciała odbyła się procesja eucharystyczna z udziałem wiernych oraz żołnierzy młodego wcielenia z 7 Brygady Obrony Wybrzeża. W czasie liturgii zostały poświęcone wianki i zioła. W homilii Kapelan Garnizonu
– ks.mjr Eugeniusz Łabisz zwrócił uwagę aby człowiek w życiu mógł powracać do źródła – jakim jest Eucharystia.
eł
Więcej informacji na stronie internetowej: www.ordynariat.pl
„Nasza Służba” – pismo Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego. Redaktor naczelny – ks. płk Krzysztof Wylężek, sekretarz redakcji i fotoreporter
– Krzysztof Stępkowski, starszy redaktor – Elżbieta Szmigielska-Jezierska, starszy redaktor – Krzysztof Burek, redaktor-fotoreporter – Anna Tokarska,
wiadomości internetowe – ks. płk SG Zbigniew Kępa, obsługa internetu – mł. chor. sztab. Jarosław Berkieta.
Adres redakcji: 00-911 Warszawa 62, ul. Tokarzewskiego-Karaszewicza 4, tel./fax: 022 687-31-30, tel. 022 687-33-01, fax: 022 826-93-37,
e-mail: [email protected], www.ns.ordynariat.pl; www.ordynariat.pl
Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych oraz zastrzega sobie prawo do ich redagowania, skracania i zmiany tytułów.
Opracowanie graficzne, skład, łamanie, korekta i druk: Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi w Laskach, tel./fax: (022) 752-23-26
ISSN 1231-6911
15
Pamiętaj, dziecko rozumie więcej niż myślisz,
a myśli więcej niż czasem potrafisz zrozumieć.
fot. Krzysztof Stępkowski

Podobne dokumenty