orbitowski – wywiad - Teologia polityczna

Transkrypt

orbitowski – wywiad - Teologia polityczna
KULTURA
ORBITOWSKI – WYWIAD
Mateusz Matyszkowicz
W życiu niebezpiecznym
jest jakaś wartość
Z pisarzem Łukaszem Orbitowskim, autorem m.in. Złych
wybrzeży i Horror Show rozmawia Mateusz Matyszkowicz
M: W ,,Literaturze na trzeźwo” dzisiaj trzy rzeczy. Martwa
O: Mogę co najwyżej powiedzieć, o czym mi się wtedy wydawało.
kobieta, książka nieco makabryczna chwilami, jej autor, Łukasz
Wydawała mi się opowieścią o stawaniu się sobą, prawda, o tym, jak
Orbitowski, dzień dobry.
młody człowiek, którym wtedy byłem, bardzo młody, bo miałem
chciałem być przedmiotem, a nie człowiekiem, proszę pana.
32
tam dwadzieścia parę lat, scala siebie z jakichś skrawków osobowości, które wcześniej były niepoukładane, oczywiście tam to jest ujęte
M: Ale teraz już mówiąc całkowicie poważnie, Łukasz Orbi-
w kostium fantastyczny, ale chodziło tutaj o złączenie odpowiedzi
towski, ,Horror show to wznowienie twojej pierwszej książki,
na takie pytania, jak: jakim jestem synem, jakim jestem partne-
książki napisanej niedługo po studiach…
rem, kochankiem, jakim jestem artystą czy też jakim chciałbym
O: A nawet w trakcie studiów, bo pierwsza wersja tego tak zwanego
być artystą, kolegą, kompanem, pracownikiem, i tak dalej, i tak
majstersztyku to jest 2001 rok, a jeśli mnie pamięć nie myli, ja w
dalej… Kim… czym są dla mnie moje zainteresowania, czym są dla
2002 dopiero studia skończyłem, przez powtarzanie języka fran-
mnie moje potrzeby. Mam wrażenie, że jak człowiek jest młody, jak
cuskiego. Tak że uczyłem się francuskiego i pisałem Horror show.
człowiek jest smarkaty, to te rzeczy tak w nim pływają, prawda, a
M: Mmm... Parę miesięcy temu rozmawialiśmy w ,,Literatu-
mi chodziło o uchwycenie, pokazanie tego momentu, kiedy rzeczy
rze na trzeźwo” o Szczęśliwej ziemi, twojej ostatniej wydanej,
zamiast pływać, zaczynają się scalać w coś jednego, jeszcze tak oczy-
jak na razie, książce, teraz wracamy do początku, do Horror
wiście rozedrganego jakoś, nieostrego, ale już samodzielnego czło-
show. O czym jest ta historia?
wieka. Mi się wydaje, że my takimi ludźmi zostajemy dosyć późno…
Zdjęcie autorstwa Pawła Dembowskiego.
O: Dzień dobry, jestem, rozumiem, rzeczą numer trzy. Tak, zawsze

TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 7/2014 (12)
KULTURA
ORBITOWSKI – WYWIAD
M: Czyli ta książka to jest zapis takiego stawania się
płytkami DVD, komputerami, mnóstwo piractwa, jakieś kradzione komórki,
urodził się z Internetem. W wieku dziesięciu lat już na
podrabiane ciuchy, to był taki… rzeczywiście tam było wszystko, nawet broń
pewno z tego Internetu korzystał i wydaje mi się, że trak-
O: Dosyć wczesnym, ale tutaj trzeba się chyba przyznać,
można było kupić, wódkę z przemytu, co chciałeś. Natomiast ja już przychodzi-
tuje go nieco bardziej serio niż ja. Bo dla mnie Internet jest
że ja tę mądrość, którą teraz z siebie wydałem, dopowia-
łem tam trochę toczony siłą rozpędu, bo tą kluczową, taką prawdziwą giełdą,
jakimś takim zjawiskiem, sobie jest, może być, może nie
dam trochę post factum, jakbym oceniał książkę kogoś
była giełda po drugiej stronie Krakowa, z tym, że to akurat miejsce i obecność
być, trochę mi ułatwia życie, czasem bruździ, ale nie jest
innego, bo wtedy byłem wściekłym kolesiem, który chciał
tej giełdy tam budziła tak żywiołowe protesty, czy ludzi związanych z prawami
jak gdyby sprawą, wokół której ogniskuje się wszystko,
napisać cokolwiek. I na jakimś poziomie można Horror
autorskimi, czy, nie wiem, jakichś innych ośrodków, że doszło do usunięcia tych
co dla mnie ważne.
show uznać za również zlepek pomysłów, które wtedy
wszystkich giełdziarzy, całą bandę wypchnięto na te Balice i tak naprawdę to był
M: To jest WWW, sieć ogólnoświatowa, World Wide
wydawały mi się atrakcyjne, plus jakieś świadectwo życia,
początek końca giełdy, który się dla odmiany wiązał i z interwencjami policji,
Web, nasze dorastanie to było chyba jednak bardziej
bo chciałem strasznie napisać o tej giełdzie, o tych wszyst-
coraz bardziej nasilającymi się, jak również z tym, że w takim podstawowym
lokalne i przez to bardziej splugawione.
kich knajpkach, trochę brudu… o tym krakowskim bru-
wymiarze giełda przestawała być potrzebna, bo ludzie załatwiali sobie niele-
dzie. Ja to wszystko widziałem i nabrałem takiej ochoty,
galne treści po prostu bezpośrednio po stałym łączu, z Internetu.
na dość wczesnym etapie…
i nawet jakieś plugawe wchodzenie w wiek męski, ponie-
żeby o tym opowiedzieć. Wydawało mi się, że to może
M: Właśnie, i to jest ten świat z początku XXI wieku, świat dorastania na
waż było to takie doświadczenie ryzyka o granicach roz-
być coś troszeczkę innego, bardziej zaskakującego niż tak
początku XXI wieku, świat, który ja również znam, czy te czasy studenckie,
sądku. Przenikał się trochę ten świat normalnego łobuza
zwana, hm, młodzieńcza powieść o byle czym.
które bywało, były na granicy takiego półświatka, czy też…
ze światem trochę przestępczym. Nie mówię, że ja cho-
M: No właśnie, główny bohater to giełdziarz, rozu-
O: To się przenikało, tak.
dziłem na włamania, ale była jakaś ekscytacja związana
miem, tym giełdziarzem w jakimś stopniu byłeś sam...
M: Były to dosyć plugawe czasy. Dzisiaj to dorastanie dwudziestoparo-
z przebywaniem w bliskości ludzi, którzy mieli trochę nie
O: Znaczy, tutaj trzeba dwie rzeczy rozgraniczyć, jakaś
latków kojarzy się z czymś innym, czymś o wiele miej plugawym, czymś o
po drodze z prawem. Była ekscytacja związana oczywiście
tam moja identyfikacja z zagubieniem i otrzaskanie gieł-
wiele bardziej skomercjalizowanym. Dostrzegasz jakąś taką różnicę, jak
z dziewczynami, była ekscytacja związana z używkami. I
dziarza może rzeczywiście zachodzi, natomiast owszem,
spotykasz kogoś, nie wiem, o dziesięć lat od nas młodszego?
w moim wypadku, i w wypadku mojego otoczenia, ujaw-
kręciłem się przy giełdzie, ale właściwie nigdy na niej nie
O: Ja właściwie ludzi o dziesięć lat młodszych ode mnie nie spotykam, oni są
niała się taka bardzo silna tendencja do życia wręcz stra-
stałem. To było doświadczenie dosyć fajne, dosyć silne –
dla mnie bardzo, bardzo tajemniczy, chyba dużo bardziej tajemniczy niż dzi-
ceńczego, jakby miał się ten świat za tydzień skończyć,
kręciłem się po placu.
siejsi pięćdziesięcio-, sześćdziesięciolatkowie. Jakby z dzisiejszym człowiekiem
żeby jak najwięcej z tego wyciągnąć, żeby jak najwięcej
stojącym na progu starości lub w końcówce swojej dojrzałości jest mi łatwiej
się nachapać, żeby dojść do jakiejś granicy, prawda? Tutaj
znaleźć kontakt niż z dwudziestoparolatkiem. I jeżeli miałbym wskazać jakąś
znowu dodaję post fatum, myśmy żyli, żarli to życie, zanu-
O: Giełdy były tak naprawdę dwie, i tutaj jest znowu
różnicę, no to posłużę się banałem, bo to jest kwestia chyba Internetu. Tak mi się
rzali w nim ręce po łokcie, a czy tak jest teraz? Czy tak
sprzeczność między książką a życiem, bo giełda w Horror
wydaje. To znaczy, jeśli możemy, ja i ty, powiedzieć o sobie jako o mniej więcej
teraz młodzi ludzie żyją? Nie wiem…
show jest giełdą na Balicach we Krakowie… Tam na…
równolatkach, to jesteśmy chyba ostatnim pokoleniem, które miało dzieciństwo
M: To chwilę zapomnijmy o naszych młodszych
za pętlą jest taki wielki plac, no i tam stali ludzie już z
i wczesną młodość bez sieci, prawda. Dzisiejszy dwudziestolatek praktycznie
kolegach i chwilę skupmy się na tym świecie Horror
M: Kręciłeś się po placu, gdzie dokładnie była ta
giełda, dla ciebie kluczowa?
33
O: Znaczy ja niezwykle cenię sobie moją plugawą młodość
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 7/2014 (12)

KULTURA
ORBITOWSKI – WYWIAD
show i na poszukiwaniu siebie w tym świecie. Dobra,
dwóch iluzji współczesności, czyli do pragnienia posiadania i do
jaka jest rzeczywista wartość wychowawcza tego
pragnienia samorealizacji zawodowej, prawda?
życia straceńczego? Bo z punktu widzenia profesora
M: A wierzysz w coś takiego, w co wierzyli z kolei nasi o wiele,
pedagogiki to, co tu teraz opowiadamy, jest rzeczą
wiele starsi koledzy, którzy na przykład w latach pięćdziesią-
niedopuszczalną.
tych również obrali kurs na tak zwany półświatek, była to dla
O: I być może ten profesor pedagogiki ma nawet rację.
nich jakaś formuła opozycyjności, ale przecież byli w tym bliscy
Bo przecież nie wiem, czy ja bym swoje życie młodzieńcze
i do swoich kolegów amerykańskich, na przykład bitników,
mógł polecić innym, nie wiem, czy bym sobie życzył, by
którzy w języku ulicy, w zachowaniach ulicy, szukali jakiegoś
się stało prawem powszechnym, bo to, że przez te wszyst-
autentyzmu, który przeciwstawiali takim… takiej oficjalnej
kie perturbacje przeszedłem bez szwanku, nic mi się nie
sztampie, która miała człowieka zakłamywać, zniewalać.
stało, mam kupę dobrych wspomnień, bardzo niewiele
O: Ja, tak naprawdę… Wiesz, to jest dobre pytanie, bo ja w jakiś
złych, a żadne nie okazały się jakoś tam krzywdzące dla
sposób sam łączyłem te dwa światy, bo przecież jestem chłopakiem
mnie czy innych, to nie znaczy, że tak byłoby w wypadku
z tak zwanej dobrej krakowskiej rodziny, prawda? I moja ucieczka
innych ludzi. Może miałem po prostu kupę szczęścia,
na ulicę była jakąś najrozsądniejszą formą buntu młodzieńczego,
ale wydaje mi się, że w życiu niebezpiecznym jest jakaś
jaką sobie mogłem wybrać. Natomiast nie wiem, czy tak zwana…
wartość, uczymy się odwagi, uczymy się, paradoksalnie,
Establishment czy ludzie z, umownie to nazwijmy, klasy średniej, są
jakiejś troski o innych, prawda, bo jeżeli jesteśmy w kło-
mniej lub bardziej zakłamani niż, nie wiem, prosty robotnik, bezro-
potach i ktoś idzie o krok za daleko, no to trzeba wycią-
botny, pijaczek spod bramy, tego nie wiem, natomiast wiem, że dra-
gnąć rękę, chwycić, ratować człowieka, prawda? To jest
maty i radości, problemy życiowe tego człowieka jakby prostszego,
kolejna rzecz, której się trochę nauczyłem. Trzecia bardzo
uboższego w sensie choćby czysto finansowym, to jakieś mocniej-
ważna rzecz, i to jest chyba kluczowe, jakiś taki odrobinę
sze, bardziej przejmujące, powiedzmy sobie szczerze, że nieszczęście
lekceważący stosunek do dóbr materialnych. I tu mam na
człowieka biednego związane z chorobą ma inny wymiar niż ten
myśli raczej kwestie takie jak gadżeciarstwo, pragnienie
sam kłopot, który dotyka, nie wiem, jakiegoś profesora, prawda?
posiadania, nie wiem, coraz lepszych komputerów, samo-
Kiedy człowiek biedny, zagubiony, znajduje miłość, to dla niego ta
chodów, telefonów, i tak dalej, i tak dalej. I dosyć lekce-
miłość ma również nieco inną wartość… Ale to jest tylko intuicja.
ważący stosunek do tak zwanej kariery, prawda? Czyli to
Wydawało mi się, że zapewne ludzie doświadczają tych samych
wszystko, to... Jak to było? Jakie życie?
mniej więcej doświadczeń, ale ci ludzie ulicy przeżywają je bardziej.
M: Plugawe.
Ja się zetknąłem z jakimiś dramatami, które nie miały wcześniej
O: Plugawe. To plugawe życie chyba uczy dystansu do
do mnie dostępu. Jeden mój przyjaciel musiał bronić matki przed
Może miałem po prostu kupę szczęścia,
ale wydaje mi się, że w życiu niebezpiecznym jest jakaś wartość, uczymy się
odwagi, troski o innych
ojcem pijakiem, prawda, takie rzeczy. No w świecie, w świecie, jakby
to nazwać, ulicy Marszałkowskiej czy Karmelickiej w Krakowie takie
rzeczy raczej się nie dzieją, no są poukrywane.
M: A zatem, jeżeli ktoś chce przejść pewną drogę, którą przeszedł Łukasz Orbitowski, niech sięgnie po Horror show, jeżeli
chce nie przechodzić, ale dowiedzieć się, jak przechodzili inni,
również niech sięgnie. Jeżeli ktoś chce dokonać rekapitulacji
swych czasów studenckich, to również polecam. Horror show to
z rekomendacją ,,Literatury na trzeźwo” jedna z powieści na to
lato. Łukasz Orbitowski, autor, był z nami, za co bardzo dziękuję.
O: Ja również bardzo dziękuję.

34
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 7/2014 (12)

Podobne dokumenty