Prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama w Polsce
Transkrypt
Prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama w Polsce
Miesięcznik Wielkopolan ISSN 15056341 NR 138 Czerwiec 2014 NASZ PORTAL CZASOPISMO INTERNETOWE Prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama w Polsce "Wiem, że przez całe wasze dzieje, że Polacy byli porzuceni przez przyjacół w godzinie próby". Całe przemówienie Baracka Obamy w "Naszej Wielkopolsce" OBAMA: Niech Bóg błogosławi nasz sojusz Bronisław Komorowski Prezydent Polski i Barack Obama Prezydent USA Barack Obama Prezydent USA Witaj, Warszawo, witaj, Polsko! Panie prezydencie, panie premierze, pani prezydent miasta, prezydenci państw, szefowie rządów. Wszyscy państwo, byli prezydenci, obecni, łącznie z człowiekiem, który przeskoczył przez płot stoczni, aby poprowadzić ten naród ku wolności. Dziękuję Lechowi Wałęsie za jego cudowne przywództwo. Szanowni goście, ludzie narodu Polski, dziękuję za wasze niesamowicie ciepłe powitanie i możliwość bycia z wami tutaj. Przywożę ze sobą pozdrowienia i przyjaźń narodu Ameryki i z mojego miasto, rodzinnego Chicago, które gości tak wielu dumnych Amerykanów polskiego pochodzenia. W Chicago myślimy o sobie jako o małym kawałku Polski. W niektórych osiedlach słyszy się tylko polski. Wierni zbierają się w kościołach takich jak pod wezwaniem np. św. Stanislawa Kostki. Mamy paradę na polskie święto konstytucji i co lato świętujemy smaki Polonii - przez kiełbasę i pierogi, wszyscy jesteśmy odrobinę polscy w ten jeden dzień. Więc bycie z wami tutaj jest naprawdę, jakbym był w domu. 25 lat temu w ten dzień doświadczyliśmy czegoś, co kiedyś zdawało się niemożliwe, wyborów, w których po raz pierwszy ludzie tego narodu mieli wybór. Reżim komunistyczny myślał, że te wybory potwierdzą jego dalsze rządy, a osłabią opozycję. Zamiast tego Polacy stawili się do głosowania milionami i gdy głosy podliczono, było to miażdżące zwycięstwo wolności. Jedna z kobiet, która wtedy zagłosowała, powiedziała że, jest poczucie, że coś zaczyna się dziać w Polsce, czujemy znowu smak Polski". I miała rację. To był początek końca komunizmu. Nie tyłko w tym kraju, ale wcalej Europie. I wizje z tego roku są wypalone w naszej kolektywnej pamięci. Obywatele, wychodząc na ulice Budapesztu, Bukaresztu, Węgrzy, Austriacy przecinający granice, protestujący, łączący miasta we wszystkich republikach nadbałtyckich, Czesi, Słowacy w ich aksamitnej rewolucji, mieszkańcy wschodniego Berlina wchodzący na mur- i widzieliśmy ogromny postęp, który dokonał się od tamtej pory. Zjednoczone Niemcy, narody Europy Środkowowschodniej stojące, dumne z bycia demokracjami Europy, która jest bardziej zintegrowana, ciesząca się dobrobytem i bezpieczeństwem, nie wolno nam nigdy zaponimeć, że iskra dla tak dużej części tych rewolucyjnych zmian, dla tego rozkwitu nadziei przyszła od was, od ludzi z Polski Historia dokonywała się tutaj. Zwycięstwo wyborów 1989 r. nie było rzeczą pewną. Było ukoronowaniem stuleci walki Polaków. Bardzo często na tym właśnie placu. Pokolenia Polaków, którzy powstawali, walcząc o niepodległość, żołnierzy, którzy odpierali inwazję ze Wschodu i z Zachodu, sprawiedliwi wśród narodów świata, m.in. Jan Karski, który zaryzykował wszystko, aby uratować niewinnych z Holocaustu, bohaterowie getta warszawskiego, którzy nie poddali się bez walki, Polacy walczący w Normandii i Armii Krajowej, nawet gdy Warszawa została zredukowana do ruin, mimo wszystko nadal walczący. Pamiętamy, jak to było, gdy zapadła żelazna kurtyna, wy nigdy nie przyjęliście swego losu. Gdy syn narodu polskiego zasiadł na Tronie Piotrowym, wrócił tutaj i w Warszawie mówił, że nie będzie sprawiedliwej Europy bez niepodległej Polski. I dzisiaj chcę podziękować za odwagę Kościoła katolickiego i za ducha św. Jana Pawła II. Pamiętamy też to ,jak 25 lat temu odnieśliście sukces. Bici, ostrzeliwani nigdy nie odstąpiliście, nie zeszliście ze swojego kursu nieużywania przemocy. Poprzez mrok stanu wojennego Polacy zapalali świece w oknach. Gdy władza wkońcu zgodziła się porozmawiać, przyjęliście ofertę dialogu. Gdy urządzili wybory, mimo że nie były one w pełni wolne, to i tak wzięliście w nich udział. Jeden z liderów „Solidamości" powiedział wtedy: "Zdecydowaliśmy się przyjąć to, co było możliwe". A więc Polska przypomina nam, że czasami najmniejszy nawet krok, jakkolwiek niedoskonały, może wkońcu obalić największy mur i przemienić cały świat i oczywiście wasze zwycięstwo było zaledwie początkiem. Jak wasz prezydent właśnie powiedział, demokracja to o wiele więcej niż tylko wybory. Prawdziwa demokracja, prawdziwy dobrobyt, stałe bezpieczeństwo to nie są rzeczy, które można dostać, należy je zbudować od wewnątrz. I w tym przedwiecznym zmaganiu wolności i autorytaryzmu, pomiędzy wolnością a uciskiem, pomiędzy solidarnością a nietolerancją, postęp Polski pokazuje ciągłą silę ideałów, którą my cenimy jako wolni ludzei. To tutaj widzimy siłę demokracji, obywateli, którzy mówią, nie bojąc się. Tutaj widzimy parite polityczne, które konkurują ze sobą w uczciwych wyborach, tutaj widzimy niezależne sądownictwo, pracujące na rzecz rządów prawa. Tutaj, w Polsce, widzimy dynamiczną prasę i rosnące społeczeństwo obywatelskie, które rozlicza rządy, ponieważ rząd jest po to, aby służyć ludziom, a nie uciskać ich. Tutaj widzimy silę wolnego rynku i rezultaty ciężkich reform. Te wieżowce, które wyrastają nad miastem, ogromne koła autostrad wokół miasta i sklepy, które generacje wcześniejszych Polaków mogły tylko sobie wymarzyć, to jest nowa Polska, którą zbudowaliście. Cud gospodarczy nad Wisłą. Tutaj widzimy siłę wolnego narodu, który stoi jako jedność. Przez wszystkie te stulecia walki los Polski zbyt często dyktowali inni. Te ziemie najeżdżano, podbijano, rwano na kawałki, okupowano, ale te czasy minęły. Polska rozumie jak mało który inny naród, że każdy naród ma prawo do wolności i do wyznaczenia swojego własnego kursu, do wykucia swej własnej przyjaźni, partnerstwa i wyboru sojuszników. Mamy teraz 15. rocznicę członkostwa Polski w NATO. Jesteśmy bardzo wdzięczni żołnierzom w lraku, w Afganistanie, w republikach nadbałtyckich i z chęcią nazwiemy Polskę najmocniejszym i najbliższym z naszych sojuszników. Więc to jest Polska, którą świętujemy dziś, wolna, demokratyczna Polska i to wy, wasi przodkowie i część z tych, którzy jesteście tutaj, to jest to, co wymarzyliście, to jest to, o co walczyliście i czasami umieraliście. Rosnąca, bezpieczna Polska, którą to wy, w szczególności młodzi ludzie, którzy jesteście tutaj dzisiaj, znacie przez całe życie. Jest to niesarnowita opowieść, opowieść tego narodu przypomina nam, że wolność nie jest czymś, co się dostaje za darmo, a historia przestrzega nas, aby nigdy nie brać takich rzeczy za oczywiste. Tego samego dnia, 25 lat temu, gdy Polacy głosowali tutaj, czołgi miażdżyły protestujących na placu Tiananmen po drugiej stronie kuli ziemskiej. Błogosławieństwo wolnościjest czymś, na co trzeba zasłużyć i odnowić w każdym pokoleniu, w tym naszym. I to jest ta praca, której poświęcamy się dzisiaj ponownie. Nasze demokracje muszą być definiowane nie przez to, z kim walczyliśmy, ale przez politykę włączenia i tolerancji, która jest gotowa przyjąć wszystkich obywateli. Nasza gospodarka musi dać większy dobrobyt, tworzący większe szansę dla całej Europy i świata, w szczególności dla ludzi młodych. Przywódcy muszą trzymać się zaufania i walczyć z korupcją, a nie okradać swych własnych ludzi. Nasze społeczeństwa muszą przyjąć większą sprawiedliwość, która uznaje wrodzoną godność każdej istoty ludzkiej. Jak przypomniano nam przez agresję Rosji na Ukrainie, nasze wolne narody nie mogą być obojętne w walce o Europę jedną, wolną i w pokoju, musimy nad tym pracować, musimy stać ramię w ramię z tymi, którzy chcą wolności. Wiem, że przez całe wasze dzieje Polacy byli porzucani przez przyjaciół w godzinie prób. Więc przybyłem do Warszawy dzisiaj, w imieniu Stanów Zjednoczonych Ameryki, w imieniu Sojuszu Północnoatlantyckiego, aby potwierdzić nasze ciągłe zaangażowanie w bezpieczeństwo . Artykuł 5 jest jasny, atak na jednego jest atakiem na wszystkich, jako sojusznicy mamy święty obowiązek bronienia waszej integralności terytorialnej, co zrobimy, stoimy ramię w ramię, teraz i zawsze, za wolność waszą i naszą. Polska nigdy nie będzie już samotna. Natomiast nie tylko Polska, Estonia też nigdy nie będzie samotna, Łotwa nigdy nie będzie samotna, Litwa nigdy nie będzie samotna, Rumunia nigdy nie będzie samotna. To nie są po prostu słowa. To są zobowiązania wykute w granicie. I ten najsilniejszy sojusz na świecie, i siły zbrojne Stanów Zjednoczonych Ameryki, najmocniejsza armia w historii świata, i widzicie nasze zaangażowanie w to. Samoloty NATO nad niebem republik nadbałtyckich, nasze okręty patronujące Morze Czarne i większe, program ćwiczeń, gdy nasze siły ćwiczą razem i w naszej obecności amerykańskiej tutaj na polskim gruncie. Robimy to nie po to, aby komukolwiek grozić, ale by bronić bezpieczeństwa i terytoriów swoich i naszych przyjaciół. Wczoraj ogłosiłem nową inicjatywę celem wzmocnienia bezpieczeństwa naszych sojuszników NATO i zwiększenia obecności zbrojnej NATO w Europie. I przy wsparciu Kongresu będzie to oznaczać więcej rozmieszczonego sprzętu dla szybszego reagowania w czasie kryzysu, więcej ćwiczeń i manewrów dla gotowości naszych dodatkowych sił USA na ziemi, niebie i powietrzu, w tym również tutaj, w Polsce, co będzie oznaczało większą pomoc dla przyjaciół, jak Ukraina, Mołdawia i Gruzja, którzy będą walczyć o swoje własne bezpieczeństwo. I tak jak Stany Zjednoczone zwiększają swoje zobowiązania, tak samo muszą zrobić to inni. Każdy członek NATO chroniony jest przez nasz Sojusz i każdy z nich musi wykonać swoje zobowiązania w ramach tego sojuszu. Jest to nasza odpowiedzialność wobec siebie nawzajem. I w końcu jako wolne narody łączymy się po prostu nie po to, aby pilnować swojego własnego bezpieczeństwa, ale by też pomagać w osiągnięciu wolności innym. Dzisiaj raz jeszcze potwierdzamy zasady, o które walczymy. Stoimy ramię w ramię, bo wierzymy, że ludzie i narody mają prawo do określania swojego własnego przeznaczenia, w tym też tyczy się to Ukraińców. Okradani przez skorumpowany re- żim Ukraińcy zażądali rządu, który służyłby im. Nawet bici i ostrzeliwani nie chcieli ustąpić. Ustawili się do głosowania, wybrali nowego prezydenta w wolnych wyborach, ponieważ prawomocność lidera pochodzi tylko i wyłącznie ze zgody ludzi. Ukraina ruszyła teraz trudną drogą reform. Spotkałem się z panem prezydentem elektem Poroszenką dziś rano i powiedziałem mu, że dokładnie tak samo jak wolne narody oferują wsparcie i pomoc Polsce w jej przejściu ku demokracji, tak samo stoimy za Ukrainą. Ukraina musi mieć możliwość wyboru swojej własnej wolności, bez zewnętrznej interferencji. I odrzucamy zerową sumę myślenia o przyszłości. Wolna i niepodległa Ukraina potrzebuje silnych powiązań i handlu z Europą, Rosją, ze Stanami Zjednoczonymi i z całą resztą świata. Ponieważ naród Ukrainy sięga po tę samą wolność, możliwości i postęp, które świętujemy tutaj dzisiaj. I oni też na to zasługują. Stoimy razem, bo wierzymy, że walka o pokój i bezpieczeństwo jest odpowiedzialnością każdego narodu. Dni imperiów i sfer wpływów dobiegły końca. Większe narody nie mogą zastraszać mniejszych czy też narzucać swojej woli poprzez broń czy też zajmowanie budynków. Pióro nigdy nie może nam posłużyć do ukradzenia czyjejś ziemi, więc nie akceptujemy okupacji Krymu czy też naruszenia suwerenności Ukrainy. Nasze wolne narody będą stały ramię w ramię, aby dalsze rosyjskie prowokacje oznaczały tylko i wyłącznie więcej izolacji i kosztów dla Rosji. Po zainwestowaniu tak dużej ilości krwi w zjednoczenie Europy, jak moglibyśmy pozwolić na mroczną taktykę XX wieku, która miałaby zagrozić naszemu bezpieczeństwu dziś. Stoimy razem, bo wiemy, że duch Warszawy, Budapesztu, Pragi, Berlina rozciąga się wszędzie tam, gdzie pojawia się pragnienie wolności w sercu ludzkim, czy to w Mińsku, Krakowie, czy w Damaszku, czy w Pjongjangu. Niezależnie od tego, gdzie ludzie chcą pracować w imię demokracji, od Tbilisi do Tunisu, od Rangunu do Freetown, ci ludzie znajdą partnera w naszym narodzie. W walkach tych obywateli widzimy echo naszej własnej walki, w ich twarzach widzimy odbicia naszych własnych. A mało kto widzi to lepiej niż Polacy. Ukraińcy dnia dzisiejszego są spadkobiercami „Solidarności". Ludzie tacy jak wy, którzy gotowi byli rzucić wyzwanie bankrutującemu reżimowii gdy wasze protesty próbowano zgnieść stalową pięścią, Polacy układali kwiaty w bramie stoczni. Dzisiaj Ukraińcy układają swoje kwiaty na Majdanie Niezależności. Pamiętamy polskich głosujących, którzy czuli smak Polski. Słyszymy to dzisiaj w głosach na Majdanie, co nazwali już ludzie smakiem prawdziwej wolności. „Kochany mój kraj", powiedziała ta kobieta, J walczymy o wolność i sprawiedliwość". „I z wdzięcznością za wsparcie Polaków", mówiła w imieniu wielu Ukraińców, mówiąc „dziękujemy Ci, Polsko, słyszymy Cię, kochamy Cię". Dzisiaj możemy powiedzieć to samo: dziękuję, Polsko. Dziękuję za Twoją odwagę, dziękuję za przypomnienie światu, że niezależnie od tego, jak brutalny jest rozpad, jak długa jest noc, chęć wolności i godności nie blaknie i nigdy nie zniknie. Dziękuję ci, Polsko, za Twoją żelazną wytrwałość, za pokazanie, że tak zwykły obywatel może zmienić kurs historii, a wolność zatriumfuje, ponieważ w końcu czołgi i żołnierze są niczym wobec naszych ideałów. Dziękuję Ci, Polsko, za Twój triumf. Nie triumf zbrojny, ale triumf w duchu człowieczeństwa. Prawda, która daje nam siłę, jest taka, że nie ma zmiany bez ryzyka, nie ma postępu bez ofiar i nie ma wolności bez solidarności. Dziękuję, Polsko. Niech Bóg błogosławi Polskę i Amerykę.. Nech Bóg błogosławi nasz sojusz. Dziękuję wam badzo, NA PODSTAWIE PAP Prezydent Bronisław Komorowski bardzo zadowolony z wystąpienia Prezydenta Baracka Obamy Lech Wałęsa bohater minionego 25lecia John Forbers Kerry sekretarz stanu USA, przyjaciel Polski. Polacy przyjaciół Polski nigdy nie zapominają. Szanowni Państwo Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko, życzymy mu zbudowania silnej, demokratycznej Ukrainy. Trzeba mieć klasę polityczną, żeby takie przemówienie wygłosić i to w taki ciekawy sposób. Polacy dawno wiedzieli, że Niemcy hitlerowskie w setkach obozów na terenie całej Polski mordowały Żydów. To my w Poznaniu już w 1947 roku głośno powiedzieliśmy, że mamy komuny dość. Piszemy o tym, bo kto to dziś pamięta. Dlatego to przemówienie jest tak ważne dla Polski. Każdego roku w rocznicę wolnych wyborów w każdej szkole podstawowej, średniej i wyższej należy czytać to przemówienie i wyjaśnieać, że nie w 1945 roku dostaliśmy wolność, lecz dopiero w 1989 roku ją sami wywalczyliśmy. A Lech Wałęsa będzie zawsze wielkim Polakiem i to też powiedział Barack Obama. Nasza walka Poznaniaków z komuną 1947 1956 Poznań Pomnik Czerwca 1956 Poznań Pomnik Czerwca 1956 ul. Kochanowskiego Marek Rezler LIKWIDACJA POZNAŃSKIEGO GIMNAZJUM ŚW. MARII MAGDALENY l 15 POZNAŃSKIEJ DRUŻYNY HARCERSKIEJ Adam Białobłocki, absolwent gimnazjum św. Marii Magdaleny w Poznaniu, długoletni biegły sądowy, jest autorem szeregu cennych opracowań dotyczących dziejów najstarszej z poznańskich szkól średnich, często zabiera też glos w innych sprawach dotyczących stolicy Wielkopolski. Z racji pełnionych funkcji sądowych w pełni uprawniony jest do analizowania tematyki prawniczej i rzeczywiście to czyni, w odniesieniu do tematyki związanej z najnowszymi dziejami Poznania. Niedawno na łamach miesięcznika „Nasza Wielkopolska" dokonał fachowej analizy do dziś nie wyjaśnionych okoliczności śmierci Kordiana Ratajskiego syna, słynnego a zasłużonego prezydenta miasta Poznania z okresu międzywojennego. Problem nie został rozstrzygnięty do końca, lecz najwyraźniej do argumentacji historyków dołączyły racje prawnicze, oparte na odmiennej metodyce analizy - tym bardziej nowatorskie w warsztacie pracy badacza przeszłości. Tym razem A. Bialobłocki dokonał analizy sprawy, która bulwersowała opinię Poznania z 1947 rofeu: zabójstwa młodego działacza Związku Walki Młodych Jana Stachowiaka, osądzenia zabójców a następnie likwidacji gimnazjum św. Marii Magdaleny i działającej przy szkole 15 Poznańskiej Drużyny Harcerskiej im. Romualda Traugutta. Podstawą analizy były zachowane akta Wojskowego Sądu Rejonowego w Poznaniu, obficie reprezentowany materiał prasowy z tamtych czasów i opracowanie Marka Zieleniewskiego „Upadek Marii Magdaleny", wydany w serii „Ekspress Reporterów". Jałeie były okoliczności sprawy? W styczniu 1947 roku, gdy doszło do zabójstwa J. Stachowiaka, nowe władze Polski szykowały się do organizowania nowych porządków w kraju. Powoli kończył się okres względnie liberalnej polityki pierwszego okresu po zakończeniu II wojny światowej, do głosu doszły kręgi stalinowskie zamierzające życie w Polsce maksymalnie upodobnić do wzorców radzieckich. Polityka ta wymagała daleko idących przeobrażeń w tradycji i mentalności społeczeństwa, któremu wzorce socjalistycznej „urawniłowki" i kultu dyktatora (tutaj: osoby Józefa Stalina) były całkowicie obce. Na ewolucyjne przekształcenia nie było czasu, zresztą owa metoda była całkowicie obca nowym władzom, Zmiany musiały nastąpić szybko, bez liczenia się z kosztami, ludzkim życiem i sumieniem. Po zmanipulowanym referendum z 1946 roku, nadeszła pora rozprawy z mikołajczykowskim Polskim Stronnictwem Ludowym i przygotowań do wyborów do Sejmu Ustawodawczego. Równocześnie rozpoczęto walkę z przedwojennymi tradycjami, w coraz większym stopniu obejmująca także ograniczanie roli religii w życiu społeczeństwa. Działalność ta prowadzona była w realiach toczącego się konfliktu wewnętrznego i rywalizacji politycznej. W kraju działało wtedy wiele organizacji konspiracyjnych, które nie przyjmowały do wiadomości nowej sytuacji, politycznie szukały oparcia w PSL i w rządzie londyńskim, w spodziewanym konflikcie między mocarstwami Wschodu i Zachodu. Wewnętrzne rozdarcie, konflikty, dezorientacja, rozpacz i nadzieja owych czasów często znajdowały swój wyraz w retoryce dokumentów oficjalnych, w prasie, w dziełach sztuki i literaturze. Do dramatów i podziałów dochodziło nawet wewnątrz rodzin. Równocześnie zaś dominowała ulga z zakończonej wreszcie wojny i chęć odbudowy normalnego, spokojnego życia. Poznańskie liceum i gimnazjum św. Marii Magdaleny, szkoła o najstarszej tradycji w mieście, wyjątkowo nie pasowało do nowych czasów. Zawsze silne były w nim tradycje staropolskie, nieco konserwatywne, oparte na fundamencie chrześcijańskim. Odpowiedni dobór kadry nauczającej i dyrektorskiej gwarantował nie tyłko kontynuację owej tradycji, ale też niezmiennie wysoki poziom szkoły, która zawsze cieszyła się szacunkiem i renomą w mieście i regionie. Ewołucyjna eliminacja tych cech nie wchodziła w rachubę, „marynka" zbyt mocno wrosła w tradycje Poznania, by możliwe było zepchnięcie szkoły na margines oświaty regionu. Konieczne było posunięcie jednoznaczne, radykalne, konkretne w przebiegu i efektach. Dodajmy, że w owych czasach nie zawsze organizowano podobne akcje od początku do końca, najczęściej pretekstem do działania były jednostkowe, początkowo nawet drugorzędne wydarzenia, które natychmiast wykorzystywano do rozwinięcia akcji korzystnej dla zamierzonych cełów. Tym razem okolicznością przydatną do tych celów było istnienie w szkole komórki Konspiracyjnego Związku Młodzieży Wielkopolskiej, o czym organa bezpieczeństwa wiedziały doskonale. Konflikt między uczniami zrzeszonymi w tej organizacji doprowadziłi do polaryzacji, wreszcie do rozłamu w kręgach koleżeńskich. Jeden z chłopców, Jan Stachowiak, z racji słabych wyników w nauce, wyeliminowany z grona uczniów, związał się ze Związkiem Walki Młodych i ORMO, gdzie wkrótce został wykorzystany do penetracji niedawnych kręgów koleżeńskich w „marynce". W szkolnej organizacji kierowanej przez Marka Harkiewicza zapadł wyrok śmierci na prowokatora, bardzo nieudolnie wykonany w gruzach pobliskiego kościoła Bernardynów. Sprawę ujawniono niemal natychmiast, a za- bójcy, Zbigniew Kosmowski i Bogdan Dybizbański, w trybie specjalnym zostali skazani na śmierć i straceni. Ciał nie wydano rodzinom. Po półwieczu i transformacji ustrojowej w kraju, w czerwcu 1997 roku Sąd Wojewódzki w Poznaniu w całości wyrok unieważnił, równocześnie uznając KZMW za organizację niepodległościową. Adam Białobłocki w swym opracowaniu dokonał szczegółowej, fachowej analizy prawnej sprawy zabójstwa Jana Stachowiaka, a później przebiegu procesu. Nie jest to lektura prosta ani łatwa. Przedstawiona czytelnikowi rzeczowa, pełna fachowej, prawniczej terminologii, sucha analiza przedstawionych dokumentów zmusza do uważnej lektury i krytycznej oceny. W gruncie rzeczy mamy tu do czynienia z tekstem źródłowym, który może być doskonałym a ważnym przyczynkiem do realiów politycznych Poznania z początków 1947 roku. Co poznajemy z tego obszernego dossier sprawy śmierci J. Stachowiaka? Przede wszystkim są tu liczne dowody pośpiechu i nieuwagi, podporządkowania prawdy propagandowym potrzebom chwili. W trakcie śledztwa i rozprawy nie ujawniano niektórych dokumentów, nie przeprowadzono koniecznych badań, zaś niewygodne protokoły (m.in. z sekcji zwłok) ukryto lub doprowadzono do tego by „zaginęły". Sposób przeprowadzenia śledztwa świadczył ałbo o niekompetencji, albo o celowym ukierunkowywaniu wniosków - możliwe zresztą, iż w grę weszły obydwie możliwości, Wielkie znaczenie przyznano ogromnie hałaśliwej oprawie propagandowej całej sprawy, połączonej z inwektywami i dość prymitywnymi chwytami retorycznymi. Wyraźnie widoczne było zapotrzebowanie chwili na wyrok skazujący, który miał wykazać nieudolność wychowawczą, wręcz wywrotowość metod pedagogicznych stosowanych w gimnazjum i działającej tam drużynie harcerskiej. Bo i harcerstwo było obiektem ataku propagandowego, przede wszystkim jako organizacja o silnie ugruntowanej tradycji z okresu międzywojennego, dalekiej od ideałów komunizmu. Nagromadzenie podobnych zarzutów jak w Poznaniu, w odniesieniu do ZHP w kraju, dałoby podstawę do ograniczenia działalności, a potem rozwiązania organizacji. Otwarto by wtedy drogę ku jednolitej organizacji młodzieżowej o Gimnazjum św. Marii Magdaleny przy ul. Garbary 24 w Poznaniu. monolitycznie komunistycznym charakterze. Już niedługo, w lipcu 1948 roku powstał Związek Młodzieży Polskiej, który na dziewięć kolejnych lat zmonopolizował ten ruch w kraju, zbliżając organizację ku wzorcom ruchu pionierów w ZSRR, Powstała atmosfera stała się też okazją do zastosowania różnych metod łamania ludzkich charakterów. W dniu rozpoczęcia procesu zabójców J. Stachowiaka w imieniu ławy obrońców adwokat dr Stanisław Hejmowski oświadczył, że „obrońcy występujący z urzędu w tej strasznej rozprawie biorą w niej udział wbrew własnemu przekonaniu I jedynie dlatego by wymaganiom sprawiedliwości stało się zadość". Ten sam zasłużony mecenas w osiem lat później był filarem heroicznej obrony oskarżonych w procesie uczestników wydarzeń poznańskiego Czerwca 1956 roku. Bo i mechanizm wydarzeń był podobny. W roku 1947 wykorzystano zabójstwo komunistycznego działacza młodzieżowego niskiego szczebla i zapewne prowokatora, jako pretekst dla likwidacji zasłużonego liceum i uderzenia w ruch harcerski. W czerwcu 1956 roku słuszny protest robotników poznańskich szybko a sprawnie podsycono i rozwinięto dla uzyskania powodu do ogłoszenia potrzeby pacyfikacji zbuntowanego miasta. Miało być to potwierdzenie słuszności stalinowskiej tezy o narastaniu walki klasowej w miarę zwyciężania idei socjalizmu i powód do zaostrzenia terroru. Rychło jednak nadszedł Październik i rachuby te stały się nieaktualne. W materiale zaprezentowanym przez A. Białobłockiego nie znajdziemy podsumowania umieszczonego na szerszym tle historycznym. Dobrze jednak ukazano mechanizm propagandowy pierwszych miesięcy powojennych, będący zapowiedzią następnych, coraz trudniejszych kilku lat - okresu najbardziej zbliżonego do komunizmu, rzeczywistego terroru, kultu Stalina, wyraźnej sowietyzacji Polski. Po Październiku roku 1956, mimo różnych, często dramatycznych zakrętów historii, owe tendencje już nie wróciły. Był to etap dziejów, przez który przejść musiały wszystkie kraje nowo utworzonego bloku wschodniego. Sprawa zabójstwa Jana Stachowiaka i los wykonawców wyroku wydanego przez młodzieżową organizację konspiracyjną, jest tragiczną ilustracją tamtych czasów. PRASA KOMUNISTYCZNA PISAŁA O PROCESIE W 1947 ROKU „Dość kainowskich zbrodni!" Społeczeństwo poznańskie potępia zbrodnie bratobójczą Glos Wielkopolski nr 28(690)A - 28.01. i 947 r „Ohydny mord polityczny w Poznaniu" Na rozkaz nielegalnej organizacji działającej pod szyldem „Harcerstwa" dwaj uczniowie gimnazjum zamordowali instruktora Z.WM. Glos Wielkopolski nr 26(688)A 26.01.1947 „Echa bratobójczej zbrodni" Rewolucja z terenu Wielkopolski Kurier Wielkopolski nr 193A- 15.02.1947 „Trzy wyroki śmierci w Poznaniu" Młodzi zbrodniarze nie okazali skruchy Kurier Wielkopolski nrl 81 (26) - 01.02.1947 „Jak doszło do zbrodni?" Tajna przysięga - ćwiczenia w domu - Podstęp - W rumach kościoła Kurier Wielkopolski nr 180 - 31.01. i 947 „111 wieńców pokryło grób młodego bo jownika o Polskę Ludową" Kurier Wielkopolski nr 179 - 31.01.1947 „Cały Poznań potępia bestialskie zamor dowanie instruktora Z.W.M." Kurier Wielkopolski nr 178 - 29.01,1947 „Glosy oburzenia" Walka Młodych nr 9(128) - 23.02,1947 „Nie tędy droga" Wola Ludu nr 27(405) -02.02.1947 Fragment: „Pewna ilość starszych harcerzy wyznaje faszystowsfeie idee, reprezentuje faszystowski kierunek myślenia, postępowania, co więcej, utrzymuje stosunki z podziemiem." ,Wyrok musi wstrząsnąć sumieniem społeczeństwa" „Sprawiedliwy wyrok zapadł" „Na rozkaz zabiłby nawet matkę" Fragment: „Zorganizowali organizację wzorowaną na przysiędze AK (...) Celem ich organizacji była walka z obecnym ustrojem, wprowadzenie innej, lepszej demokracji." Wola Ludu nr 26(404) - O l .02.1947 „Słowa ostrzeżenia pod adresem inspira torów mordów" Harcerz i członek PSL wykonawcami zbrodni. Działalność nielegalnej organizacji w Gimnazjum Marii Magdaleny. Wola Ludu nr 29(403) - 31.01.1947 „Magazyn broni w gimnazjum Marii Magdaleny" Wola Ludu nr 23(401) - 29.01.1947 „Ohyda" Fragment: „Zaraza sięga głęboko - trzeba ją wypalić żelazem. (...) Ojciec zabitego, bezpartyjny zaciął zęby i wstąpił w szeregi Polskiej Partii Robotniczej - nie po to, żeby się mścić - my nie zabijamy." Wola Ludu nr 22(400) - 28.01.1947 „Mordercy śp. Stachowiaka przed plutonem egzekucyjnym" Fragment: „Ponieważ Prezydent RP (Bolesław Bierut) skorzystał z prawa łaski tylko w stosunku do skazanego na śmierć Marka Markiewicza. W sobotę w godzinach popołudniowych stanęli przed plutonem egzekucyjnym mordercy śp. Stachowiaka - Kosmowski Zbigniew i Dybizbański Bogdan. Wyrok wykonano." Kurier Poznański nr 49(A) - 18.02.1947 „Jak żył i zginął ZWMowiec Jan Stachowiak" Walka Młodych Warszawa nr 7(126) ~ 09.02.1947 „Poznań wstrząśnięty bestialskim mordem" Walka Młodych Warszawa nr 7(126) - 09.02.1947 „Żądło przyduszonej gadziny" Walka Młodych nr 6(125} - 02.02,1947 Fragment: „Kim byli zabójcy? Z czyjego rozkazu działali? Schwytani przez władzę Dybizbański Bogdan (ur. 1925 r,) to członek PSL i ZHP Kosmowski Zbigniew (ur. 1927 r.) był też członkiem ZHP. Makabrycznej scenie przyglądali się rówieśnicy zbrodniarzy, uczniowie gimnazjum im. Marii Magdaleny. Możliwe, że pomagali w „dziele". Wśród nich znajduje się młoda dziewczyna." „Mordercy śp. J. Stachowiaka straceni" Fragment: „Kosmowski Zbigniew, Dybizbański Bogdan. Wyrok został wykonany przez rozstrzelanie w obecności księdza i prokuratora. Skazani zachowywali się do ostatnie] chwili twardo i nie wykazali najmniejszej skruchy. Wola Ludu nr 42(420) - 20.02.1947 ETAP DRUGI PROPAGANDOWY „Oczyścić uczelnie i aparat Ministerstwa Oświaty od wrogów demokracji" „Naczelnictwo Harcerzy w sprawie zbrodni poznańskiej" „Naczelnictwo potępia zbrodnie" Fragment: „Nauczycielstwo postuluje. Wezwać Ministerstwo Oświwy do zasadniczej zmiany przepisów normujących działalność organizacji ideowo-wychowawczych na terenie szkoły", . Woli Ludu nr 33(41 O.-Oy.OiUW) „Mordercy śp. Stachowiaka przed pluto nem egzekucyjnym" Fragment: „Ponieważ Prezydent RP (Bolesław Bierut) skorzystał z prawa łaski tylko w stosunku do skazanego na śmierć Marka Markiewicza. W sobotę w godzinach popołudniowych stanęli przed plutonem egzekucyjnym mordercy śp. Stachowiaka - Kosmowski Zbigniew i Dybizbański Bogdan, Wyrok wykonano." Kurier Poznański nr 49(A) - 18.02.1947 Witold Leitgeber Ten grób znajduje się na Cytadeli, tuż obok grobów Poznaniaków, którzy walczyli w 1945 roku na Cytadeli. „Nie tedy droga" Wola Ludu nr 27(405) - 02.02.1947 Fragment: „Pewna ilość starszych harcerzy wyznaje faszystowskie idee, reprezentuje faszystowski kierunek myślenia, postępowania, co więcej, utrzymuje stosunki z podziemiem." .Wyrok musi wstrząsnąć sumieniem społeczeństwa" „Sprawiedliwy wyrok zapadł" „Na rozkaz zabiłby nawet matkę" Frag ment: „Zorganizowali organizację wzorowaną na przysiędze AK (...) Celem ich organizacji była walka z obecnym ustrojem, wprowadzenie innej, lepszej demokracji." Wola Ludu nr 26(404) - 01.02.1947 „Słowa ostrzeżenia pod adresem inspira torów mordów" Harcerz i członek PSL wykonawcami zbrodni. Działalność nielegalnej organizacji w Gimnazjum Marii Magdaleny. Wola Ludu nr 29(403) - 31.01.1947 „Magazyn broni w gimnazjum Marii Mag daleny" Wola Ludu nr 23(401) - 29.01.1947 „Ohyda" Fragment: „Zaraza sięga głęboko - trzeba ją wypalić żelazem. (...) Ojciec zabitego, bezpartyjny, zaciął zęby i wstąpił w szeregi Polskiej Partii Robotniczej - nie po to, żeby się mścić ~ my nie zabijamy." Wola Ludu nr 22(400) - 28.01.1947 Otrzymałem z Polski kserokopie oryginałów dwóch grypsów, które Zbigniew Kosmowski i Bogdan Dybizbański przesłali do swych matek na krótko przed wykonaniem na nich wyroku śmierci. Cytuję fragmenty. Zbigniew Kosmowski pisał: „ Kochana Mamusiu! Wybacz mi to wszystko, co uczyniłem, lecz człowiek nieraz może zbłądzić, tym bardziej że nie była to moja wina, tylko musiałem to wykonać. Przepraszam Cię, Mamuś, jeszcze raz i nie gniewaj się na mnie (...). Mamuś kochana, dzisiaj widzę, co uczyniłem i żałuję tego bardzo, sumienie całymi dniami mnie dręczy, lecz już się stało i nie wróci (...)". Drugi skazany, Bohdan Dybizbański przesłał wiersz: „Matko nie opłakuj syna swego On szczęśliwszy dziś od Ciebie Spełnił wolę Ojca swego Teraz jest spokojny w niebie Lecz ty nie płacz droga Matko On tam walczył honorowo Tak rozkazał jemu Tatko Więc zasłonił Polskę sobą. Była mi Ojczyzna miła więc ją bronił do ostatka Choć mi kula pierś przeszyła Miła mi Ojczyzna - Matka." Grypsy te obrazują tragiczny dylemat, wobec którego stanęła młodzież polska po wojnie: przykazanie „Nie zabijaj" a nakaz walki o niepodległość Polski. Z jednej strony wypowiedź Kosmowskiego budzi głęboki szacunek swoją treścią i wyrazem uczuć rodzinnych, z drugiej strony wiersz Dybizbańskiego dowodzi goręcej idei miłości Ojczyzny i jej wolności ponad własne życie. Na koniec krótka wzmianka z pamiętnika dominikanina - o. Tomasza Pawiowskiego pt. „Stopem przez życie", wydanego w Poznaniu w 1991 roku: „ Tragiczne było spotkanie z młodymi gimnazjalistami z liceum Marii Magdaleny. ~ Skazani na śmierć za zabicie swego kolegi, który zdradził podziemną organizację, spędzili ze mną jedną z ostatnich nocy przed wykonaniem wyroku. Dybizbański i jego kolega wykazywali imponujący spokój. Byli to sympatyczni, inteligentni chłopcy. Trudno było wprost uwierzyć, że ci tak młodzi ludzie zasztyletowali harcerską finką swego kolegę z klasy. Ich spokój pfynął z głębokiej wiary. Skazańcy modlili się. Podziwiano ich przewagę wobec śmierci. Byli głęboko przekonani o spełnieniu obowiązku ratowania podziemia przed donosicielem". Zginęli jako polscy żołnierze na posterunku. PS. Osobny artykuł autora ukazał się 21.02.1998 r, w londyńskim „Dzienniku Polskim" oraz w warszawskiej „Myśli Polskiej" 12-19.04.1998 r. Grypsy i wspomniana wzmianka pochodzą ze zbiorów Adama Bialobłockiego. Wybrane informacje z przeszłości SCHOLAE AD SANCTAM MARIAM MAGDALENAM /SMM/ Obecnie Liceum Ogólnokształcącego św. Marii Magdaleny w Poznaniu 1302 -/30 czerwca- 5 lipca/- dokument erekcyjny wydany przez biskupa Andrzeja Zarembę dla władz miejskich Poznania. Początek organizacji Szkoły Miejskiej przy Kolegiacie św. Marii Magdaleny. 1303 - początek działalności dydaktycznej Szkoły. Ponieważ akta szkolne do roku 1570 nie zachowały się, na podstawie dokumentów pośrednich zawartych w aktach radzieckich, poznańskich, aktach Kurii biskupiej w Poznaniu oraz Liber Studiosorum Universitatis Cracowensis udało się ustalić imiennie nazwiska ok. 30 nauczycieli i 25 uczniów. Pierwszym znanym z nazwiska rektorem Szkoły był Mikołaj Lantman / 1404/. Natomiast z listy zapisanych w XV wieku studentów krakowskich pochodzących z Poznania/i zapewne z najbliższej okolicy/ zawierającej 164 pozycje imienne, można przyjąć, że przeważająca część tych studentów wcześniej kształciła się w SMM. Liczba uczniów SMM, mimo nękających miasto pożarów, epidemii i okresowych trudności gospodarczych, stale rosła. Wobec liczebności mieszkańców Poznania w XV wieku, wahającej się między 5.200 a ok. 10.000, szacuje się, że średnia liczba uczniów SMM wynosiła ok. 100. 1571 -w dniu 12.01.1571 r. spisano dokument przejęcia Szkoły Miejskiej przez zakon Jezuitów. Zakonnicy z aprobatą biskupa poznańskiego Adama Konarskiego, pozostawili w gestii władz miejskich Poznania zorganizowanie nowej szkoły podstawowej, natomiast od razu podjęli starania o utworzenie w Poznaniu akademii o statusie uniwersyteckim na bazie przejętej i stale rozbudowywanej Szkoły Miejskiej. Była to już kolejna próba przełamania uniwersyteckiego monopolu Akademii Krakowskiej, po niepowodzeniu planów konkurencji ze strony istniejącej w Poznaniu od 1519 r. Akademii Lubrańskiego. Pierwszym rektorem Kolegium Jezuickiego był Jakub Wujek, autor m.in. pierwszego przekładu Biblii na język polski. Aby uzyskać rangę uczelni akademickiej i podnieść prestiż szkoły, jezuici zaangażowali wielu uczonych z zagranicy, wśród nich-. Hiszpana Jakuba Ortegę, Anglika Ryszarda Singletona, Niderlandczyka Jana Vigera, Włocha Fabrycego Pałlaviciniego i Niemca Jana Kleina. W1585 r. w Kolegium uruchomiono kurs filozofii, osiągając tym samym poziom akademicki. Starania o formalne uzyskanie praw akademickich w okresie Polski królewskiej prowadzone były kilkakrotnie, a mianowicie: 1611 -Król Zygmunt III Waza wydal w dniu 28 października przywilej, podnoszący poznańskie Kolegium Jezuickie do rangi Akademii z pełnymi prawami nadawania stopni. Energiczne i wszechstronne przeciwdziałanie ze strony władz Akademii Krakowskiej spowodowało jednak zatrzymanie realizacji przywileju i odłożenie go do nieokreślonej przyszłości/podobnie jak wcześniej postąpiono wobec Kolegium Lubrańskiego/, 1650 i 1687- Podobny los, w wyniku protestu Akademii Krakowskiej spotkał przywileje akademickie wydane przez Jana Kazimierza i Jana III Sobieskiego, 1773-1780 - Ostatni rektor Kolegium Jezuickiego Józef Rogaliński, znakomity fizyk, autor pierwszego podręcznika fizyki w języku polskim na poziomie europejskim - po kasacie zakonu jezuitów zorganizował Akademię Wielkopolską/Poznańska/, włączając w nią resztki Akademii Lubrańskiego. Szkoła ta / doskonale prowadzona/jednak upadla po deklaracji Hugona Kołłątaja, że Akademię Krakowską można zreformować i doprowadzić do rozkwitu jako szkołę główną dla całej Polski. Likwidacja Akademii Wielkopolskiej i jej degradacja dostopnia szkoły średniej nastąpiła uchwałą Komisji Edukacji Narodowej w dniu 28 kwietnia 1780 r. Dodajmy, że w latach 1777-1786 oraz 1809-18 W H. Kołłątaj zajmował się reformowaniem Akademii Krakowskiej... 1655/56 - W czasie potopu szwedzkiego zdewastowano i obrabowano Kolegium Jezuickie. Bogatą bibliotekę wywieziono do Szwecji, gdzie w bibliotekach jeszcze dzisiaj można znaleźć pochodzące z Kolegium księgi. 1773 i nast. - W wyniku kasaty zakonu jezuickiego bogate wyposażenie laboratorium fizycznego, dalej obserwatorium astronomicznego i bibliotekę przekazano Akademiom w Wilnie i w Krakowie. Okres rozbioru - Gimnazjum istniało w czasie zaboru pruskiego niezależnie od opisanych zmian organizacyjnych szkolnictwa w swojej siedzibie w Poznaniu przy ul. Gołębiej, już nie związane z zakonem jezuickim lecz jako szkoła państwowa. Władze pruskie kilkakrotnie odrzucały miejscowe projekty powołania w Poznaniu uczelni szczebla uniwersyteckiego. Był to rezultat przemyślanej polityki zmierzającej do wymuszenia na polskich środowiskach kształcenia młodzieży na uczelniach niemieckich, gdy w tym samym czasie bez przeszkód funkcjonowały uniwersytety w Warszawie, Wilnie, Lwowie i Krakowie. Wprawdzie w 1903 r. powołano w Poznaniu Akademię Królewską, lecz nie posiadała ona w pełni praw uniwersyteckich i przede wszystkim przeznaczona była dla Niemców. W okresie rozbiorów "marynka" szybko zdobyła sobie wielkie uznanie i zasłynęła wysokim poziomem nauczania; z czasem niemal wszyscy czołowi wielkopolscy działacze narodowi, niepodległościowi, przywódcy "pracy organicznej" związani byli właśnie z tą szkolą. Tu byli wychowywani, tu kształtowali swoje postawy. Uczniowie i nauczyciele Gimnazjum uczestniczyli zarówno w powstaniach listopadowym, styczniowym i wielkopolskim, jak i stawali na czele nowej, specyficznej dla Wielkopolski metody wałki o niepodległość: "najdłuższej wojny nowoczesnej Europy". Od roku 1858 szkoła działała już w nowym gmachu przy pl. Bernardyńskim. W dwudziestoleciu międzywojennym.Od 1919 - Męskie Gimnazjum św. Marii Magdaleny - w dalszym ciągu ~ typu klasycznego dawnego/8 klas/ponownie w służbie polskiej edukacji. 1938 - Ostatnia matura Męskiego Gimnazjum klasycznego /m. in. język łaciński i grecki/. 1939 - Pierwsza matura po zreformowaniu w 1933 r. szkoły i podziale na 4-klasowe gimnazjum i 2-kIasowe Liceum. W okresie wojny w wyniku działań Gimnazjum i Liceum utraciło w spalonym budynku przyległym: w pefni wyposażoną pracownię fizyko-chemiczną, plastyczną, świetlicę harcerską i czytelnię - nadto w przystani na Warcie: tabor wioślarski /skiff, dwie dwójki i czwórkę/. uczyciele Gimnazjum i Liceum św. Marii Magdaleny w Poznaniu. Po drugiej wojnie światowej: 1945-1950 - Ostatnie lata męskiego Gimnazjum i Liceum, rozwiązanych przez władze komunistyczne w 1950 r. - po zabójstwie aktywisty Związku Walki Młodych na terenie Szkoły wstyczniu 1947 r.. Już w 1947 r. rozwiązano działającą przy Szkole 15. Drużynę Harcerską. Sama zaś Szkoła przeniesiona została najpierw do gmachu przy ul. Różanej, a w 1950 roku ostatecznie rozwiązana. Powstanie Listopadowe i wojna polsko - rosyjska /l 8301831/ 3 Wiosna Ludów/1848/ 2 Zsyłka na Syberię 1 Powstanie Styczniowe/l 865-1864/ 19 Wcielenie do wojska niemieckiego 6 Powstanie Wielkopolskie, obrona Lwowa, Wojna Połsko-Bolszewicka/1918-1920/ 22 1990 - Uporczywe starania wychowanków rozwiązanej Szkoły doprowadzity do wznowienia działalności edukacyjnej Liceum ~ obecnie już koedukacyjnego - ponownie we własnym budynku przy pl. Bernardyńskim/ul Garbary24/. Uczniowie rozstrzelani, zamęczeni w obozach, zaginieni/1939-1945/ 150 Nauczyciele /1939-1945/ 7 Rozstrzelani w Katyniu /1940/ 38 Inni zaginieni 10 1994 - Pierwsze matury we wznowionej Szkole. Polegli, rozstrzelani, zaginieni i zamęczeni uczniowie i na- Razem 258 Moja klasa uczyłem się w MM do 1950 roku Z lewej na dole Ludwik Ratajczak Prof. I Mikołajczak Gimnazjim św. Marii magdaleny zlikwido wane w 1950 roku. Kiedy komuna po procesie przeniosła szkołę na ul. Różaną w ciągu tych 3 lat nauczyciele i uczniowie byli przesłuchiwani. Toczył się bój o zmianę nazwy szkoły. Ja w 1950 roku, kiedy likwidowano szkołę zdawałem małą maturę. Po wręczeniu świadectw przyjechało UB, kazano nam stanąć w szeregu, były to trzy klasy, liczyliśmy do 3 i każda grupa 1,2,3 była wsadzana do auta ciężarowego i zawieziona do nowej szkoły. Mnie zawieziono na ulicę Łąkową, tu się zdawało maturę z budownictwa i miernictwa. Ale nim szkołę zlikwidowano byłem przesłuchiwany przez UB. Była to rozmowa, dlaczego nie chcemy zmienić nazwy szkoły na Kasprzaka, to wspaniały komunista. Odpowiedziałem, że wszyscy głosowali Św. Marią Magdaleną. Pytał się śledczy czy nauczyciele agitowali, odpowiedziałem im, że nie. Mów prawdę, bo cię zamkniemy i tak skończysz, jak twoi koledzy. Po likwidacji szkoły spotkaliśmy się z nauczycielem Mikołajczakiem z kolegami na kawie. Pytamy co mamy robić? Każda dyktatura trwa 30 - 40 lat, potem się rozpada. Byliśmy zrozpaczeni, będziemy musieli tyle lat żyć w komunistycznej Polsce. Co my młodzi mamy robić? Mikołajczak powiedział: "Obecna władza to Żydzi przysłani do Polski przez Stalina, co najgorsze oni wszyscy mają nazwiska polskie. Musicie brać śluby kościelne, wychowywać dzieci w duchu chrześcijańskim. Wszyscy macie wstąpić do partii i tam od środka ją rozmiękczać. Obecna komuna będzie walczyć w bezwzględny sposób z kościołem, zlikwidują rolnictwo, już to robią. Polski chłop broni swej ziemi, to znaczy Polski, dlatego przez spółdzielnie produkcyjne i PGRy upaństwowią ziemię i warstwa chłopstwa zginie. Będą tylko robotnicy rolni. A do kościoła katolickiego wejdą i będą kościół rozkładać od środka. I wy musicie przyglądać się i przeciwstawiać się sowietyzacji Polski. Likwidacja naszej szkoły, najstarszej w Polsce, to ich wielki błąd, bo w ten sposób Poznań stał się bastionem polskości i z komuną będzie walczył z całą bezwzględnością. To ja Wasz profesor Wam mówię. Ja tych czasów nie dożyję, ale wy tak". Ludwik Ratajczak Ps. Po zdaniu matury dostałem nakaz pracy w Państwowym Przedsiębiorstwie Fotogrametrii. Robiliśmy tam mapy Polski. Przez 5 lat miałem zakaz studiowania. Zgnietli naszą walkę w Poznaniu czołgami Jan Nowak Jeziorański Wybitny Polak i Wielkopolanin Rok 1956 to początek upadku komunizmu w Polsce. Wystąpienie Jana Nowaka-Jeziorańskiego, Honorowego Obywatela Miasta Poznania, podczas uroczystej XXXIX sesji Rady Miasta Poznania. „Ekscelencjo, Księże Arcybiskupie, Panie Prezydencie, Panie Przewodniczący, przedstawiciele władz miejskich, poznaniacy i poznanianki, którzy ściągnęliście tutaj pomimo deszczu: Czterdzieści lat temu robotnicy od Cegielskiego i lud Poznania ruszyli z posad bryłę świata. Wdzięczny jestem wielkopolskiej stolicy nie tylko za ten wielki honor, jaki spotyka mnie w dniach rocznicy czerwcowych wydarzeń, ale także za wszystko, co temu miastu osobiście zawdzięczam, jak również za role jaką Poznań odegrał w polskiej historii ubiegłego stulecia. Byłem po raz pierwszy w Poznaniu z wycieczką szkolną, jako uczeń czwartej klasy Gimnazjum im. Adama Mickiewicza w Warszawie. Był to rok i 1926, rok Powszechnej Wystawy Krajowej w Poznaniu. Inicjatorem był ówczesny minister przemysłu i handlu, inż. Eugeniusz Kwiatkowski, twórca Gdyni. Kwiatkowski był ojcem mego najbliższego przyjaciela z ławy szkolnej, poległego w kampanii wrześniowej. Mogę więc powtórzyć to, co usłyszałem jako czternastoletni chłopiec z ust samego Ministra. Umieszczenie Powszechnej Wystawy Krajowej w Poznaniu uważał za swój osobisty sukces. Przeprowadził homeryckie boje, by postawić na swoim i aby ten wielki pokaz dorobku pierwszego dziesięciolecia odrodzonej Rzeczypospolitej odbył się nie w Warszawie i nie w żadnym innym polskim mieście, ale właśnie tu, w Poznaniu. Wielkopolska była dla Kwiatkowskiego przykładem gospodarności i pracowitości, które wyróżniały ją od innych dzielnic. W jednym z najpiękniejszych swoich przemówień, wygłoszonym w dniu otwarcia Wystawy Krajowej, powiedział, że stąd, z Poznania najwymowniej przemówią dokonania procesu odbudowy gospodarczej państwa, które odżyło po 123 latach niewoli i podniosło się z trudem z upadku i zniszczeń. Po upływie 71 lat to moje pierwsze spotkanie z Poznaniem wciąż żyje w mojej pamięci. Zanim znalazłem się tu po raz pierwszy, wiedziałem już o roli, jaką Poznań odegrał w opo- rze przeciwko germanizacji zaboru pruskiego i w walkach o niepodległość. Byłem od dziecka zafascynowany dramatem, który przeżywało poprzednie pokolenie w latach kulturkampfu i Hakaty, Cała Polska śpiewała wtedy słowa roty Konopnickiej „nie rzucim ziemi skąd nasz ród". Znałem na pamięć historię wozu Drzymały, wielkopolskiego gospodarza, który stał się symbolem walki poznańskich chłopów w obronie swej ziemi przed niemiecką kolonizacją. Wiedziałem wszystko o strajku dzieci szkolnych we Wrześni w obronie ojczystej mowy. Miałem dziesięć lat, gdy przeczylałem „Placówkę" Bolesława Prasa i „Krzyżaków" Henryka Sienkiewicza, powieści, które narodziły się w nastrojach walki z germanizacją Wielkopolski. Powstanie Wielkopolskie było pierwszym zwycięskim powstaniem w naszych dziejach. Gdyby nie fakty dokonane czynami polskiego oręża na polskiej ziemi, Polska nie zdobyłaby na konferencji w Wersalu uznania swoich granic z Niemcami. Eugeniusz Kwiatkowski był tym, który skłonił mnie do tego, by zapisać się na studia ekonomiczne w Poznaniu. „Polska - mówił - będzie potrzebowała dobrze wykształconych ekonomistów". Tu więc w Poznaniu, pod kierunkiem prof. Edwarda Taylora, zdobywałem wiedzę o mechanizmie zjawisk gospodarczych i społecznych, która stała się fundamentem całej mojej późniejszej, powojennej publicystyki. Poznań stwarzał idealne warunki do nauki. Wspominam Collegium Minus i sąsiadujący z nim budynek Rcinfanzena, gdzie mieściło się Seminarium Ekonomiczne Taylora oraz dom akademicki przy ówczesnych Wałach Leszczynskiego, przemianowanych po wojnie na Aleje Niepodległości. W roku 1939, gdy jako starszy asystent Uniwersytetu Poznańskiego kończyłem pisać pracę doktorską, Polska potrzebowała niestety nie ekonomistów, lecz żołnierzy. Przyjeżdżałem do okupowanego Poznania z Warszawy w przebraniu kolejarza, by organizować tu kolportaż dywersyjnej bibuły w języku niemieckim, znanej pod kryptonimem Akcji N. Może obecny tu jest jeden z żyjących jeszcze weteranów Akcji N, Stanisław Marczyński, który w moich wojennych wspomnieniach „Kurier z Warszawy" występuje pod nazwiskiem konspiracyjnym jako Tadeusz Kołodziejczyk. Są dziś wśród nas w Poznaniu żołnierze Szarych Szeregów. Do tych podziemnych kręgów należał podcharcmistrz Adam Pluciński, którego udało mi się zwerbować na kierownika Akcji N w Poznaniu. Ten prawdziwy bohater podziemnego Poznania został uwięziony przez Gestapo w roku 1943 i stracony w rok później w Obozie Gross Rosen, gdy miał lat 23. Najmocniej poczułem się związany z Poznaniem w owym pamiętnym dniu 29 czerwca 1956 roku. Byłem wtedy dyrektorem Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa. Nasz nasłuch podchwycił przez przypadek komunikat lokalnej Rozgłośni Poznańskiej o zaburzeniach gospodarczych w mieście. Wszystkie inne rozgłośnie Polskiego Radia milczały. Władzom najwyraźniej zależało na tym, by rozruchy robotnicze nie rozlały się na cały kraj. Pochód odbył się na oczach cudzoziemców z całego świata, którzy ściągnęli tu na Targi Poznańskie, ale władze komunistyczne blokowały wszelkie informacje o tym, co w tych chwilach działo się w Poznaniu. Nigdy przedtem ani później nie przeżywałem tak głębokiej rozterki. Wiedziałem, że jeśli władzom uda się izolować ogień, który wybuchł w Poznaniu, od reszty kraju, odruch robotniczy zostanie nie zauważony, a z drugiej strony bałem się, by rozpowszechnianie przez Radio Wolna Europa wiadomości z Poznania oraz jej echa ze świata nie stały się iskrą, która rozniesie pożar na całą Polskę. Baliśmy się śmiertelnie, że przyczynić się możemy niechcący do klęski jeszcze jednego daremnego powstania. Niepokoiliśmy się także, by poznań- skie wydarzenia nie przeważyły szali na rzecz partyjnego betonu, który chciał łamać rosnący opór społeczny, stosując dawne metody stalinowskiego terroru. Rozstrzygnęła myśl, że jak największy rozgłos zarówno w kraju jak i na świecie będzie najskuteczniejszym sposobem obrony poznaniaków. Załodze Rozgłośni Polskiej RWE i mnie samemu Poznań nigdy nie był bliższy niż w tych krytycznych chwilach czerwcowych. Wydawało nam się, że jesteśmy tu na miejscu. Przeżywaliśmy godzina po godzinie wszystko co tu się działo. Ponieważ Radio było abonentem czterech czołowych agencji prasowych: Reutera, UPI, Associated Press, Agence France-Presse, więc zażądaliśmy od nich szczegółowych doniesień z Poznania, które dzięki tym agencjom rozeszły się na cały świat. Na moja prośbę nasi amerykańscy partnerzy zwrócili się z apelem do czołowych działaczy związków zawodowych na Zachodzie, przywódców politycznych, znakomitych pisarzy i twórców o zabranie głosu. Była to jakby powszechna mobilizacja opinii światowej. Głosy te płynęły do Poznania i całego kraju na falach eteru. Przeglądy prasy przyniosły komentarze 37 czołowych pism zachodnich. Na lotniskach w całej Zachodniej Europie nasi reporterzy z mikrofonami w ręku czyhali na pasażerów powracających z Targów Poznańskich, którzy byli naocznymi świadkami rozruchów. Nasze audycje od rana do nocy wypełniały informacje o przebiegu wypadków oraz ich echa z całego świata, czasu rewolty robotniczej we Wschodnim Berlinie komunistyczne państwo, które występowało w roli obrońcy klasy robotniczej, miażdżyło czołgami robotników wołających o wolność i chleb. Wydarzenia poznańskie odsłoniły w ten sposób wobec świata, a przede wszystkim wobec międzynarodowego ruchu komunistycznego prawdziwe oblicze ojczyzny proletariatu. Był to początek załamania się idei marksizmu-leninizmu, śmierć ideologii, po której pozostała już naga przemoc. W samej Polsce wydarzenia poznańskie pobudziły i uaktywniły masy robotnicze oraz zaostrzyły konflikty w łonie partyjnego kierownictwa. Bez krwawego czwartku poznańskiego nie doszłoby w cztery miesiące później do zmianw PZPR. Wypadki poznańskie stały się pierwszym ogniwem łańcucha wydarzeń, które w 34 lata później zakończyły się bezkrwawym wyzwoleniem się Polski i jej sąsiadów spod sowieckiego jarzma, upadkiem muru berlińskiego, a na końcu, rozpadnięciem się Związku Radzieckiego. Historyczny proces upadku komunizmu zaczął się tu, w Poznaniu. Tę prawdę trzeba utrwalić nie tylko w pamięci Polaków, ale także w historii powszechnej, l dlatego korzystam z tej uroczystości i rzucam myśl, by z okazji jednej z następnych rocznic tu w Poznaniu mogła się odbyć międzynarodowa konferencja historyków zimnej wojny. Przemówiłem do robotników Poznania ze studia w Monachium rano 29 czerwca, dokładnie 44 lata temu. Czy mogłem wówczas przewidzieć, że w roku 1994 będę przemawiał w tyrn samym dniu do Poznania nie z oddali, ale spod pomnika Poznańskiego Czerwca, a w kilka lat później to miasto zechce symbolicznie wynagrodzić mojej osobie, ofiarnej załodze Radia Wolna Europa, dziś już przeważnie ludzi nieżyjących, nadając im Obywatelstwo Honorowe Poznania? Niech mi wolno będzie zakończyć słowami: " Niech żyje Poznań!". Jan Nowak Jeziorański 1956 rok w Poznaniu i Budapeszcie został uznany przez Unię Europejską- „DatąEuropejską". A „październik warszawski", to powrót do siermiężnego socjalizmu Gomółki. W ten sposób Warszawa wszystko robiła i robi, żeby prawda do dziś nie ujrzała światła dziennego. Dlatego tak ważny jest tekst Jana Nowaka Jcziorańskicgo. Wielkopolanie czytajcie ten tekst swoim wnukom, żeby pamiętali 1956 rok. Redakcja 28 czerwca 1956 jest DATĄ EUROPEJSKĄ Poznań chwycił za broń i rozpoczął walkę z komuną. Byliśmy pierwsi i jedyni w Polsce, którzy strzelali do znienawidzonej władzy. Dlatego Polska powinna o tej dacie pamiętać. To zdjęcie jest symbolem Targów Poznańskich z 1956 roku Powstańcy na targach KRWAWY 1956 ROK Niewinnie się zaczęło. Pochód z lewej strony niesie transparent Jan Kulas "Żądamy chleba" , ja z prawej strony pochodu. Idziemy na Targi. W 1956 roku miałem 24 lata, to zdjęcie jest na Moście dworcowym, szedłem z kolegą na Targi. 1956 rok był szokiem dla całego obozu socjalistycznego nie tylko w Polsce ale w szczególności w ZSRR. Jak to możliwe, budujemy socjalistyczną Polskę dla robotników i chłopów i Oni wzięli broń i strzelali po raz pierwszy w Polsce do władzy. Kto za tym stoi? To nie była jedna osoba, organizacja, to było całe miasto. jak nazwać to nieposłuszeństwo całego Poznania wobec władz. Dobrze wiedzieli, że to nie była rewolucja, to też nie było powstanie. Tu w Poznaniu przeciwko socjalizmowi stanęło całe miasto i po raz pierwszy z taką bezwzględnością walczyli z nami. Podnieśli na władzę ludową rękę, dlatego tę zbrodniczą rękę my komuniści im ją odrąbiemy. Ten ruch nie posłuszeństwa Poznaniaków musi być ukarany. Cała Polska potępia Poznań, a my piszemy, że to były "Wypadki Poznańskie", które zorganizowali huligani, męty społeczne. Władza chwali Październik", bo my znowu dorwaliśmy się do koryta i będziemy budować socjalizm w Polsce. A jak budowali, to było widać. Aż w końcu doprowadzili do stanu wojennego i nastapił upadek komunistycznego państwa. Polska Ludowa przestała istnieć i to widział cały świat, i za to nas chwalą, w tym prezydent Stanów Zjednoczonych. Ale to my Poznaniacy, jako pierwsi na świecie poznaliśmy się na komunistach i jako pierwsi z taką bezwzględnością, radością strzelaliśmy do tej władzy ludowej, która miała nam przynieść dobrobyt. L.R. Kto podniesie rękę na władzę ludową, to my mu ją odrąbiemy. Józef Cyrankiewicz Ogólny stan jednostek Wojska Polskiego biorących udział w wydarzeniach w Poznaniu w 1956 roku przedstawia się następująco: - oficerów 573 - podoficerów 1192 - szeregowych 2298 Razem - 4068 -czołgi - 265 - dz. pancere - 22 - dz. plot. 37 mm - 6 - BTR - 22 - samochody 343 - motocykle - 44 a) Straty wojska: - zabity 1 oficer, 1 podchorąży, 1 szeregowy - rannych oficerów - 9, podchorążych - 8, podoficerów- 6, szeregowców - 10 Oddziaływanie wroga na wojsko - tak w tym raporcie pisali 1. Na początku starał się przeciągać wojsko na swoją stronę. Namawiano żołnierzy, aby włączali się do demonstracji i oddawali broń. Padały okrzyki: "Jesteście Polakami, nie mordujcie naszych synów", "Przeciwko komu jedziecie, to robotnicy obalają władzę", "Nie strzelajcie do braci"... Fragment książki Poznań 56 str. 132 (...)Jak już wspomniałem, siedzieliśmy na spotkaniu w gabinecie l sekretarza KW PZPR Stasiaka. Muszę powiedzieć, że premier był ogromnie przejęty wszystkimi wydarzeniami w Poznaniu. Powiedział: - wiecie, nie spodziewaliśmy się, że do tego dojdzie. Na to przewodniczący Pieprzyk I-szy sekretarz KW PZPR Leon Stasiak oświadczyli, że przecież szły do Warszawy bieżące inormacje na temat rozwoju sytuacji w Poznaniu. -Prawda mówi Cyrankiewicz - ale nie wierzyłem w to, nie wierzyłem, że to się może w Poznaniu zdażyć! I powtórzył donośnym głosem: - teraz wiem, że był wielki błąd władz centralnych i skutki tego będą na całe lata dla nas wszystkich!(...) (...) Potem słyszałem od Franciszka Szczerbala, który był już po Pieprzyku Przewodniczącym WRN, że Cyrankiewicz zwierzył mu się: wiecie, ja wtedy w Poznaniu za dużo powiedziałem, to mnie przytłacza, ciągle nie mogę pozbyć się tego ciężaru. powiedziałem wtedy o tej ręce. Niedobrze zrobiłem! To nam Szczerbal powtórzył, prosząc by już nie wracać więcej do tej sprawy. I to wszystko, co na ten temat mam do powiedzenia, zachowując pełen obiektywizm mogę powiedzieć opierając się na faktach. Str. 132 "Poznań 56" auto M.R. Bombicki Dowódca Śląskiego Okręgu Wojskowego Strażewski- generał dywizji Str. 120, 121 - "Poznań 56" M. R. Bombicki Manifestacja w 1956 roku w Poznaniu W OBCYCH OCZACH Dominiąue DESANTI POLSKA... POCZĄTEK WSZYSTKIEGO Z książki p, Dominigue Desanti pt. „Stalinowcy — doświadczenie polityczne 1944-1956" wybraliśmy fragmenty dotyczące Polski, które znajdowały się w różnych miejscach, Niewątpliwie te fragmenty nabierają pełniejszego znaczenia w całości opracowania, do którego odsyłamy naszych Czytelników, którzy znają jeżyk -francuski (Librairie Arthe-me Fayard, 1975)*. Redakcja NW Nigdy w Polsce ta książka się nie ukazała. To w tej książce jest pokazane, kto rządził Polską. Byli to Żydzi z polskimi nazwiskami. Fragment książki: (...)"Opowiedział to bardzo szybko, a spoglądając badawczo uśmiecha się drwiąco. "Parszywe zajęcie? Jesteśmy kloaką dyktatury proletariatu. Ale jaki reżim może się obejść bez śmietniska? My jesteśmy na straży tego, co nie daje się ujawniać. Bez nas nie można by budować socjalizmu nigdzie. Oczywiście, że nas nie pokazują: jaki reżim zapraszałby na zwiedzenie terenów przeznaczonych na wywózkę mieci?" Wstaje, bije obcasami, pochyla się w postawie badzo wojskowej. "Jestem śmieciarzem komunizmu". Z kolei mówie o "białym" podziemiu, o ludziach z lasu: "Po niedawnej amnestii 30 000 maquisardów Andersa powróciło do domów. Bezpieka straciła 15000 ludzi, wśród nich bohatera wojen w Chinach i Hiszpanii gen. Waltera zabitego w 1947. (Walter był dla mnie legendarnym bohaterem). On Różański, zawiadomiony w ostatniej chwili, przybył na miejsce za późno: Walter już nie żył. "To jest temat do powieści, którą powinna pani napisać..." Jacek Rosiński wymawiało się Różański wraz ze Światłem i Rodkiewiczem mordowali Polskę, oni też byli Żydami. Podsumowanie Pomogliśmy Rosjanom zdobyć Ctadelę w Poznaniu, o tym się nie pisze. Po tragicznej klęsce Powstania Warszawskiego. Ale dla nas Wielkopolan najważniejsze było, żeby Armia Czerwona doszła szybko do Odry i Nysy, żeby tam kończyła się Polska. Przesunięcie Polski na zachód było naszym największym sukcesem w tym tysiącleciu. Ale socjalizm sowiecki od początku nam się nie podobał. Dlatego był rok 1947 i potem rok 1956. To był początek upadku Polski bolszewickiej, jednak ostateczny sukces to powstanie Solidarności. Nie mamy się co oszukiwać, bolszewicką Polskę budowali Żydzi przywiezieni z Rosji.. I ten okres 1944 1956 nigdy dokładnie nie został rozliczony. Gomułka tym Żydom co najwięcej Polsce zaszkodzili kazał wyjechać i oni wyjechali. Ale dziś Polscy historycy powinni ten okres 1944 - 1956 dokładnie opisać i w końcu podać do publicznej wiadomości, ile ludzi w tej wojnie za wolną Polskę zginęło. Obecna sytuacja polityczna, to ciągłe kłótnie, a jest to spowodowane nie rozliczeniem tych powojennych lat. Dlaczego Poznań nie zaakceptował sowieckiej komuny. Hitlerowcy 1939 - 1940 wysiedlili 40 tys. poznaniaków z centrum Poznania do GG. Po zdobyciu Poznania przez Armię Czerwoną nowe władze pozwoliły zasiedlić domy w Poznaniu. Gdy Poznaniacy wrócili z tułaczki, to dowiedzieli się, że komuna odebrała im domy i je zasiedliła. Te 100 tys. ludzi wysiedlone z Poznania, po powrocie do miasta dowiedziała się, że ich własność nie jest już ich. To była największa armia wrogów komuny. Poznaniacy poparli szkołę św. Marii Magdaleny w 1947 roku, a w 1956 cała Wielkopolska przez komunę była doprowadzona do ruiny. Cały Poznań stanął w 1956 roku po stronie walczących. Policja przeszła na stronę powstańców, oddała broń i co komunistom zostało, tylko bronić się. Potrzebowali całej armii żeby nas pokonać. Ale przez Targi Poznańskie cały świat dowiedział się o tej zbrodni. W obecnej szkole baletowej mieściło się Gimnazjum św. Marii Magdaleny