plik dc4-2005 - Kościół Chrześcijan Dnia Sobotniego

Transkrypt

plik dc4-2005 - Kościół Chrześcijan Dnia Sobotniego
1
DUCH
CZASÓW
NR 63 (444)
ROK XXXIX
PLISSN 0209–2387
WYDAWCA:
WYDAWNICTWO "DUCH CZASÓW"
dzia³aj¹ce przy
KOŒCIELE CHRZEŒCIJAN
DNIA SOBOTNIEGO
Redaguje kolegium:
Stanis³aw Kosowski – red. naczelny
Robert Cyganik – red. tech.
Emanuel Wiêcek,
S³awomir Podziewski
Adres redakcji:
43–300 Bielsko–Bia³a skr. poczt. 411,
tel/fax (0-33) 8117-344
Spis treœci:
– „MOCE NIEBIOS PORUSZ¥ SIʔ!
– CZY MASZ CZAS?
2
Felieton
redakcyjny
Stanis³aw Kosowski
„Moce niebios porusz¹ siê”!
Œwietlista smuga sp³ywa³a z nieba na ziemiê...
Przylgnêliœmy wzrokiem do ekranu: fajerwerki? efekty specjalne? jakiœ film?...
Œwiat³o by³o jasne, jaskrawe! Niemal jak od ³uku elektrycznego; u do³u, w miejscu zgrubienia, pulsowa³o wewn¹trz niebieskawym blaskiem, na zewn¹trz by³o prawie bia³e.
– Rakieta?!...
Œwietlny pocisk pêdzi³ w dó³; wyraŸnie odczuwaliœmy dynamikê jego ruchu!
W nastêpnym momencie, nieco wy¿ej zobaczyliœmy jeszcze jedno œwiat³o! Dok³adnie takie samo, tylko jakby dalej, sp³ywa³o majestatycznie z nieba na ziemiê...
W tym momencie do naszych uszu dotar³ g³os lektora telewizji BBC: „... minionej
nocy na Australiê spad³y du¿e meteoryty...”!
– Ach, wiêc to s¹ meteoryty!!!
Ten fascynuj¹cy i groŸny w swym piêknie obraz, operator BBC pokaza³ 4. grudnia
br. kilka razy.
Pokaza³ coœ jeszcze. – Twarz starszej kobiety z dziewczynk¹, pewnie wnuczk¹ na
rêku. Bardzo przestraszona, przyciskaj¹c do siebie kurczowo dziecko, wpatrywa³a
siê z napiêciem w roz¿arzonych do bia³oœci przybyszów z kosmosu!
– UK£ADANKA
– CHRZEŒCIJAÑSTWO, A HELLENIZM
– «BO¯E NARODZENIE» – COROCZNY PRZYP£YW
DOBROCI I ŒWIÊTO KOMERCJI!
– BO¯E NARODZENIE?
– JAK MO¯NA ZWYCIʯYÆ ATAKI SZATANA?
– KREACJONIZM (7)
– RODZINA JAKO NAJBLI¯SZE ŒRODOWISKO DZIECKA
– GRANICE...
– HISTORIA ŒWIATA W PROROCTWIE DANIELA (4)
– MILLENIUM (2)
– POKOLENIE FAST FOOD’ÓW
cena 4 z³
Warunki prenumeraty:
ca³oroczna – 24,00–z³,
pó³roczna – 12–z³,
ca³oroczna zagraniczna – Europa – 10 Eu
Australia i Ameryka – 14 $ USA
(czasopismo wysy³amy poczt¹)
Nale¿noœæ prosimy wp³acaæ na: nr rach.
83 1020 1390 0000 6602 0023 1951
PKO BP – Bielsko–Bia³a,
ul. 11 Listopada 15.
Redakcja nie zwraca materia³ów nie
zamówionych oraz zastrzega sobie
prawo skrótów i adjustacji, a tak¿e
zmiany tytu³ów nadsy³anych materia³ów.
Sk³ad i druk:
Zak³ad Poligraficzny
"DUCH CZASÓW"
Bielsko–Bia³a, ul. Cieszyñska 96
Internet:
http://www.kchds.pl
e–mail: [email protected]
Od jakiegoœ czasu, tak¿e my, ludzie wiary, uwa¿nie wpatrujemy siê w niebo. Bo
poœród wielu znaków, jakie Biblia przepowiedzia³a na czas koñca, s¹ te¿ dziwne zjawiska w sferze niebieskiej. W Ewangelii wed³ug £ukasza 21,11 czytamy: „I bêd¹ wielkie
trzêsienia ziemi i miejscami zarazy, i g³ód, i straszne widoki i znaki ogromne z nieba”!
Wiêkszoœæ z przepowiedzianych tu znaków jest ju¿ dziœ obecna, a nawet jakby
zyska³y sobie prawo obywatelstwa; zd¹¿yliœmy siê do nich przyzwyczaiæ (?!):
– Coraz czêœciej trzêsie siê ziemia, coraz wiêcej poch³ania ofiar i powoduje zniszczeñ, z których biedniejsze narody bardzo d³ugo nie umiej¹ siê podŸwign¹æ!
– Pojawiaj¹ siê coraz groŸniejsze zarazy, o katastrofalnych dla codziennego ¿ycia
i gospodarki œwiata, trudnych do przewidzenia skutkach!
– Powszechnie wiadomo, ¿e trzecia czêœæ mieszkañców naszego globu nie dojada,
a z g³odu i chorób spowodowanych g³odem, co pó³torej sekundy umiera jedno dziecko, g³ównie w krajach upoœledzonych ekonomicznie!...
– Poza codzienn¹, <normaln¹> porcj¹ okrucieñstwa, dos³ownie co kilka dni telewizja przera¿a nas ró¿nymi strasznymi widokami – groŸnych powodzi, straszliwych
po¿arów, wymar³ych (AIDS!) wiosek afrykañskich, czy np. niszcz¹cych fal tsunami...
Obecnie czekamy na „znaki ogromne z nieba”, choæ wci¹¿ jeszcze nie wiemy,
czy gro¿¹ nam potê¿ne, niespotykane dot¹d burze s³oneczne i wyzwolone w ich wyniku zabójcze rodzaje promieniowania, czy wyj¹tkowo du¿y i gêsty opad wielkich
meteorytów, które zbombarduj¹ ziemskie miasta, albo mo¿e ogromny asteroid lub
planetoida, która pewnego dnia znajdzie siê na kursie kolizyjnym z Ziemi¹...
– Z jakim przera¿eniem ludzie bêd¹ siê wtedy wpatrywaæ w niebo?
Jezus Chrystus powiedzia³: „I bêd¹ znaki na s³oñcu, ksiê¿ycu i na gwiazdach, a na
ziemi lêk bezradnych narodów, gdy zahuczy morze i fale. Ludzie omdlewaæ bêd¹ z trwogi w oczekiwaniu tych rzeczy, które przyjd¹ na œwiat, bo moce niebios porusz¹
siê. I wówczas ujrz¹ Syna Cz³owieczego, przychodz¹cego w ob³oku z moc¹ i wielk¹ chwa³¹”
(£k 21,25-27).
Ci, którzy znaj¹ Boga, powierzyli Mu swoje ¿ycie i chodz¹ Jego drogami, nie
musz¹ siê niczego lêkaæ! Bo im mniej czasu pozosta³o i straszniej jest na tym œwiecie,
tym bli¿sze jest zbawienie!
– „A gdy siê to zacznie dziaæ – powiedzia³ Zbawiciel – wyprostujcie siê
i podnieœcie g³owy swoje, gdy¿ zbli¿a siê odkupienie wasze” (£k 21,28). o
3
Ewangelia dla ka¿dego
Jan Nowak
Czy
masz
czas?
Nasze ¿ycie sk³ada siê z chwil
i drobiazgów; z regu³y bywa szare
i rutynowe. Niepostrze¿enie mijaj¹
dni, tygodnie, lata... Wobec czasu
jesteœmy bezradni; akceptujemy jego
dzia³anie, bo nie mamy wybor u.
Wszystko, co dobre i z³e, pojawia siê
i przemija, niczym krajobrazy za
szyb¹ pêdz¹cego poci¹gu.
Codzienna r utyna, obowi¹zki
i schematy. Jesteœmy do tego przyzwyczajeni, czasem nas to nudzi
i irytuje, czêœciej jednak daje poczucie bezpieczeñstwa i stabilizacji.
Sen, œniadanie, droga do pracy, lub
szko³y, powrót, posi³ek, domowe
obowi¹zki, prysznic, rozmowy z najbli¿szymi, ksi¹¿ka, gazeta, telewizor, czasem Biblia, szybka modlitwa, sen... Tylko weekendy, œwiêta i wakacje ³ami¹ tê rutynê.
Tak¿e my, biblijni chrzeœcijanie
zbyt czêsto zapominamy o Bogu,
Jego mi³oœci, i zbawieniu, za które
Pan Jezus zap³aci³ najwy¿sz¹ cenê!
Koncentrujemy siê na tym, co widzimy. Tu i teraz. Jednak z perspektywy wiecznoœci wszystko wygl¹da inaczej.
Ktoœ powiedzia³, ¿e nawet rutynowe czytanie Biblii i schematyczne modlitwy s¹ lepsze, ni¿ zupe³ny
ich brak. Byæ mo¿e. W rzeczywistoœci jednak chodzi o to, by utrzymywaæ spo³ecznoœæ z Bogiem z potrzeby serca. Niestety, o tak¹ w dzisiejszych czasach trudno, bo nad sercem z regu³y góruje umys³. A nad
czas
dla
Boga
umys³em chroniczny brak czasu!
Czy Bóg stworzy³ nas i umieœci³
na tym œwiecie tylko po to, byœmy
sobie «wypr uwali ¿y³y» i brali
udzia³ w os³awionym «wyœcigu
szczurów»?! Chyba jednak nie. Niestety, ju¿ dziecko s³yszy, widzi i koduje, ¿e «liczy siê tylko kasa» i powinno myœleæ «przede wszystkim
o sobie». W ten sposób zabija siê
jego wra¿liwoœæ, niszczy idea³y
i tworzy konsumpcyjny model
¿ycia. NajwyraŸniej spora czêœæ ludzi minê³a siê ze swoim powo³aniem. Zamiast s³u¿yæ Bogu i byæ
szczêœliwymi, trac¹ ¿ycie na bieg
i walkê. Tylko, dok¹d? i po co?
Warto siê czasem zatrzymaæ i zadaæ sobie kilka podstawowych pytañ: Kim jestem? Dok¹d zmierzam?
Dlaczego moje ¿ycie wygl¹da tak,
a nie inaczej? Jaki sens ma to
wszystko? – Szukanie odpowiedzi na
takie pytania zmusza do myœlenia,
a Bóg chce byœmy byli ludŸmi œwiadomymi i myœl¹cymi, bo to mo¿e
nas przybli¿yæ do Niego – i ocaliæ.
To, co mamy: ¿ycie, praca, rodzina, zdrowie i talenty zawdziêczamy Jemu. On nam to na pewien
czas «po¿yczy³», «udostêpni³», «wydzier¿awi³». I oczekuje, ¿e to dobrze i umiejêtnie wykorzystamy.
Nie tylko dla siebie; obok nas s¹
inni. Czêsto znacznie biedniejsi
i bardziej upoœledzeni spo³ecznie
i materialnie.
Namawianie ludzi, by zbli¿yli
czas
dla
Boga
siê do Boga i znaleŸli dla Niego trochê czasu, przypomina zachêcanie
do oddychania, lub jedzenia. Wszyscy dbamy o sprawy cia³a, i nie trzeba nas d³ugo przekonywaæ o potrzebie tej troski. Niestety, tysi¹ce
ludzi umieraj¹ duchowo, skazuj¹
siê na wegetacjê i œmieræ – i nawet
tego nie zauwa¿aj¹! Co wiêcej, odrzucaj¹ oferowana im pomoc. I mówi¹, ¿e jest im z tym dobrze. – Co
za paradoks!
Wielu osobom «s³u¿ba Bogu»
kojarzy siê z klasztorem i wyrzeczeniami, ze smutkiem i umar twieniem. Z oder waniem od rzeczywistoœci i wyobcowaniem. Tak oto œredniowieczny model przeniesiono
do naszego, ju¿ XXI wieku.
Ten schemat myœlenia nie jest
jednak przypadkowy. Ale za to jak¿e powszechny. Dowodzi on, jak
ma³o polski, <statystyczny chrzeœcijanin> wie o Bogu, Jego obecnoœci
i dzia³aniu w naszym codziennym
¿yciu, i Jego oczekiwaniach wobec
nas. Ale jest to schemat bardzo
wygodny, gdy¿ skutecznie usprawiedliwia i uspokaja sumienie. Ilu¿
z nas mówi:
– „To nie dla mnie; do tego jest
potrzebne powo³anie.”
– „Taka decyzja wi¹¿e siê z powa¿nymi konsekwencjami; nie jestem jeszcze gotowy.”
– „Jestem grzesznym cz³owiekiem, a Bóg jest taki œwiêty i wymagaj¹cy...”
4
Ewangelia dla ka¿dego
– „Otoczenie uzna mnie za wariata i œwiêtoszka! Bêd¹ siê ze mnie
nabijaæ... Czy warto siê nara¿aæ?...”
– „Nie mam czasu! Jest tyle do
zrobienia. Pomyœlê o tym póŸniej,
mo¿e przed œmierci¹.”
Z naszym ludzkim poczuciem
uczciwoœci nie jest najlepiej. Mamy
wybitn¹ sk³onnoœæ, by sobie pob³a¿aæ, usprawiedliwiaæ siê i szukaæ
wymówek. Najczêœciej, gdy coœ nie
wyjdzie, lub czegoœ zaniechamy,
zwalamy winê na kogoœ innego,
lub na okolicznoœci. Dotyczy to
spraw wielkich i ma³ych. Przy czym
tych ostatnich jest zdecydowanie
wiêcej, a ich lekcewa¿enie mo¿e
nas zasypaæ, jak lawina. Nie powinniœmy ich lekcewa¿yæ. Nie czekaj
na wielkie zmiany i spektakularne
wydarzenia, na super sprzyjaj¹ce
okolicznoœci.
– S¹dzisz, ¿e zaczniesz s³u¿yæ
Bogu, gdy siê dorobisz?
– £udzisz siê, ¿e wszystko zmieni siê na lepsze, gdy wygrasz w totolotka?
– Obiecujesz sobie, ¿e zadbasz
o swoj¹ duchowoœæ, gdy poza³atwiasz wszystkie wa¿ne sprawy?
– Przyrzekasz, ¿e zaczniesz czytaæ Bibliê, gdy bêdziesz mia³ wiêcej czasu?
– Zapewniasz., ¿e «póŸniej»?
«w staroœci»? a mo¿e jeszcze póŸniej – po œmierci?
Zechciej sobie uœwiadomiæ, ¿e
tak postêpuj¹c, najprawdopodobniej
nigdy nie zd¹¿ysz! B¹dŸ pewny, ¿e
siê przeliczysz. ¯e przegrasz swoje
¿ycie i stracisz wiecznoœæ! A dlatego, zmieñ to od zaraz! Tu i teraz.
Zacznij od drobiazgów. A gdy ju¿
zdecydujesz siê na zmiany, pamiêtaj, ¿e lepsze jest wrogiem dobrego!
Zmiany czêsto nie s¹ wygodne,
ani przyjemne. Jednak, aby coœ
osi¹gn¹æ lub zmieniæ, czasem trzeba postawiæ wszystko na jedn¹ kartê. Niektórzy zamiast zmian, preferuj¹ kosmetyczne przeróbki i powierzchowne manipulacje. Jednak
nie pomo¿e ³adna farba, gdy pod
spodem jest warstwa rdzy! Pan Jezus powiedzia³, ¿e nie wstawia siê
nowej ³aty w star¹ szatê (Mt 9,16);
w ten sposób powiêksza siê tylko
rozdarcie! Tak, jak nie da siê p³yn¹æ, stoj¹c jedn¹ nog¹ w jednej,
a dr ug¹ w drugiej ³odzi, tak niemo¿liwe jest s³u¿enie Bogu «na pó³
etatu»!
Wszystko ma swoj¹ cenê, któr¹
gotowi s¹ zap³aciæ ci, któr ym naprawdê zale¿y. Tak¿e uczniostwo
Chrystusa ma swoj¹ cenê. Nikt nie
obiecywa³ nam ³atwego ¿ycia. Przeciwnie, „W¹ska jest droga i ciasna
brama” (Mt 7,13.14). ¯ycie jest pe³ne prób i niespodzianek. Nie mo¿e
zostaæ zwyciêzc¹ ten, kto nie nauczy siê przegr ywaæ. Nie doceni
sukcesu ten, kto nie zakosztuje
wpier w pora¿ki. Zwróæ uwagê, ¿e
zmiany i trudnoœci nios¹ w sobie
tak¿e nowe mo¿liwoœci, które warto zauwa¿yæ i wykorzystaæ.
Bóg z regu³y nie wymaga od nas
wielkich, heroicznych czynów; pragnie raczej byœmy o Nim myœleli,
doceniali Go, kochali i chcieli siê
z Nim zwi¹zaæ. Do tego nie trzeba
wiele czasu i pieniêdzy, poœwiêcenia i wyrzeczeñ. I wcale nie trzeba
iœæ do klasztoru. Prawdziwy chrzeœcijanin nie jest cz³owiekiem oderwanym od rzeczywistoœci; to ktoœ,
kto doskonale i z autopsji zna trudy codziennego ¿ycia, ale potrafi na
nie spojrzeæ z innej perspektywy
i wnieœæ do swego œwiata coœ z rzeczywistoœci Boga. o
5
Ewangelia dla ka¿dego
Anna Nyszczit
Na stole w dzieciêcym pokoju, obok kolorowego pude³ka
z zabawkami, le¿y stosik ró¿nobarwnych kartoników. Puzzle.
– Z maleñkich, porozrzucanych chaotycznie fragmentów,
w oparciu o za³¹czony plan, wy³ania siê obraz przedstawiaj¹cy wie¿ê Eiffla.
Czy lubisz uk³adaæ puzzle?
Nasze ¿ycie te¿ jest tak¹ uk³adank¹; sk³ada siê z dni, miesiêcy i lat – a Bóg zna wzór, dobrany indywidualny dla ka¿dej ludzkiej istoty. Niestety, czêsto ignorujemy ten fakt i ufaj¹c sobie
i polegaj¹c na w³asnej m¹droœci, sile i wyborach (szko³a, kariera
zawodowa, ma³¿eñstwo), nieraz na œlepo uk³adamy swoje ¿ycie.
A¿ któregoœ dnia spostrzegamy, ¿e poszczególne <kartoniki>
nijak nie daj¹ siê dopasowaæ kolorem i fragmentem obrazu do
reszty!... Wtedy najczêstszym uczuciem jest irytacja i gniew.
Obra¿amy siê na ca³y œwiat! Mamy pretensje do ludzi, okolicznoœci, a wreszcie do Boga; Jak On móg³ na to pozwoliæ?! Przecie¿ jestem chrzeœcijaninem!... Tylko w swoim oburzeniu jakoœ
zapominamy, ¿e swoje ¿ycie uk³adaliœmy bez Boga. Wiêc sk¹d
to oburzenie?... i to pytanie?
Przyjrzyjmy siê ¿yciu
dwóch wielkich postaci Starego Testamentu. Króla Dawida
i jego syna, Salomona. Obaj, gdy byli m³odzi i wkraczali w doros³e ¿ycie, wiernie s³u¿yli Bogu. Byli wobec Niego lojalni i ufali Mu
bezgranicznie.
– Dawid zwyciê¿a Goliata (1 Sam 17,37.45-47) i wiernie s³u¿y Saulowi, a nawet bêd¹c przez niego przeœladowany, zachowuje siê z godnoœci¹, czym wzbudza podziw i szacunek króla
(1 Mj¿ 18,5; 24,1-23).
– Podobnie postêpuje Salomon. Najwiêksz¹ trosk¹ wyznaczonego na króla m³odzieñca jest to, by potrafi³ m¹drze kierowaæ sprawami królestwa i sprawiedliwie rz¹dziæ poddanymi;
i w³aœnie o to prosi Boga w swojej modlitwie (2 Krn 1,7-12).
Ale w miarê up³ywu lat ich wiêŸ z Bogiem s³abnie. Odsuwaj¹
siê od Niego i coraz bardziej samodzielnie, na w³asn¹ rêkê uk³adaj¹ «puzzle» swego ¿ycia. I popadaj¹ w coraz wiêksze k³opoty!
– Dawid dopuszcza siê cudzo³óstwa, a potem morderstwa
(2 Sam 11,2-27). Cena, któr¹ musi za to zap³aciæ, i to niezale¿nie
od szczerej skruchy, jest bardzo wysoka (2 Sam 12,9-11). Niestety, nie mo¿na cofn¹æ czasu, ani zmieniæ tego, co ju¿ siê sta³o!
Na szczêœcie potem wraca do Boga.
– Znacznie gorzej jest z Salomonem! Posiadana w³adza,
blichtr królestwa, ogromne uznanie i s³awa, jak¹ zdoby³ wœród
narodów, uczyni³y go nadmiernie pewnym siebie. A cudzoziemskie ¿ony, dla których król pobudowa³ na wzgórzach «œwiête
gaje», pchnê³y go na drogê odstêpstwa od Boga (1 Krl 11,110)! Konsekwencja tego by³ upadek królestwa izraelskiego i je-
go podzia³ na dwie czêœci (1 Krl 11,11-13). Co gorsza, nic nie
czytamy o tym, by znalaz³ czas na poprawê.
Jak¿e odmiennie
potoczy³o siê ¿ycie dwóch innych bohaterów biblijnych –
Józefa i Kaleba. Obydwaj bezgranicznie zaufali Bogu i zgodzili siê,
by On Swoj¹ rêk¹ uk³ada³ ich ¿ycie. Nie pozwolili, aby ich postêpowaniem kierowa³ gniew czy z³oœæ, nie ulegli te¿ zw¹tpieniu, ani
nie poddali siê zniechêceniu. Choæ powodów i okazji do tego,
podobnie jak niesprzyjaj¹cych okolicznoœci, by³o wiele.
– Józef za spraw¹ swoich braci trafia do Egiptu jako niewolnik. A gdy tam znalaz³ siê ¿yczliwy cz³owiek, który doceniaj¹c
jego m¹droœæ, uczciwoœæ i lojalnoœæ, ustanawia go zarz¹dca
swego domu i powierza jego w³adzy wszystko, co posiada (1 Mj¿
39,4-6), fa³szywie oskar¿ony przez ¿onê swego pana, zostaje
wrzucony do wiêzienia! Ale i tam Bóg jest z Józefem (1 Mj¿ 39,2023) i sprawia, ¿e zostaje uwolniony i wywy¿szony – po faraonie
jest drug¹ osob¹ w pañstwie (1 Mj¿ 39,37-41)!
– Z kolei Kaleb, to bohater wiary, o którym Bóg powiedzia³,
¿e „inny duch jest w nim i on by³ mi wierny ca³kowicie” (4 Mj¿
14,24). To jeden z dwunastu wywiadowców, którzy na rozkaz
Moj¿esza spenetrowali Kanaan. I tylko on wraz z Jozuem, s¹
pewni, ¿e zdobêd¹ obiecan¹ im przez Pana ziemiê: „... Gdy wyruszymy na ni¹, to j¹ zdobêdziemy, gdy¿ j¹ przemo¿emy” (4 Mj¿
13,30)! Niestety, obydwaj zostaj¹ zakrzyczani przez pozosta³ych wywiadowców, którzy niszcz¹ wiarê Izraelitów, dostrzegaj¹cych tylko to, co maj¹ przed oczami. A ¿e strach ma wielkie
oczy, s¹ œmiertelnie przera¿eni potêg¹ wroga! Lekcewa¿¹ S³owo
Boga i ignoruj¹ Jego wielkoœæ i moc. I choæ byli œwiadkami
cudów w Egipcie, przy Morzu Czerwonym i na pustyni, teraz
podobni s¹ gromadce przera¿onych, a na dodatek zbuntowanych wyrostków!
Kaleb mia³ w ¿yciu cel i konsekwentnie do niego pod¹¿a³; Bóg
obieca³ mu, ¿e po zdobyciu Kanaanu otrzyma na w³asnoœæ górzyst¹ okolicê Hebronu. Oczami wyobraŸni widzia³ dom na górze,
w którym zamieszka wraz ze sw¹ rodzin¹. Gdy po czterdziestu
latach tu³aczki tamta czêœæ Kanaanu zosta³a zdobyta, powiedzia³
do Jozuego: „Daj mi wiêc teraz te góry...” (Joz 14,6-13).
A teraz, drogi Czytelniku, pomyœl przez chwilê i powiedz,
jakiego dokona³eœ wyboru? – Kto i jak bêdzie odt¹d uk³adaæ
<puzzle> Twojego ¿ycia? Mo¿esz postêpowaæ tak, jak Dawid
i Salomon, albo jak Józef i Kaleb... Lista bohaterów biblijnych,
pozytywnych i negatywnych, jest d³uga. Mo¿esz do którejœ z nich
dopisaæ swoje imiê – do której?
Ja namawiam Ciê i proszê, byœ zastosowa³ siê do zasady,
zapisanej w ksiêdze Przypowieœci: „Zaufaj Panu z ca³ego swojego serca i nie polegaj na w³asnym rozumie! Pamiêtaj o Nim
na wszystkich swoich drogach, a On prostowaæ bêdzie twoje
œcie¿ki!” (Przyp 3,5.6). o
6
Korzenie odstêpstwa
Chrzeœcijañstwo, a hellenizm (1)
Aby lepiej zrozumieæ wspó³czesne chrzeœcijañstwo i historyczne
procesy, które go ukszta³towa³y,
musimy siêgn¹æ g³êboko do historii, zapoznaæ siê z kultur¹ i religi¹
tamtych zamierzch³ych czasów. Koœció³ powsta³ w okreœlonej rzeczywistoœci; jej poznanie jest kluczem
do lepszego zrozumienia Biblii.
Gdy autorzy Nowego Testamentu
mówi¹ o „œwiecie”, „filozofii ludzkiej”,
lub o „poganach”, z regu³y maj¹ na myœli hellenizm – greck¹ kulturê, filozofiê i religiê. Wynika to z prostego faktu, ¿e w czasach Jezusa Chrystusa
i Aposto³ów, hellenizm by³ œwiatopogl¹dem, któr y dominowa³ na Bliskim
Wschodzie i na obszarze œródziemnomorskim – a wiêc w ca³ym ówczesnym
cywilizowanym œwiecie.
Wczeœniej, po powrocie z niewoli
babiloñskiej, naród izraelski podlega³
imperium perskiemu, pozostaj¹c w sferze oddzia³ywania cywilizacji semickiej
Bliskiego Wschodu. Jednak odk¹d na
arenie dziejów pojawi³ siê król macedoñski Aleksander Wielki (356-323
p.n.e.), polityczne i kulturalne otoczenie Izraela zmieni³o siê zasadniczo.
Aleksander podbi³ imperium perskie,
a Izrael dosta³ siê pod wp³yw kultury
i filozofii greckiej, która mia³a dominuj¹c¹ pozycjê w okresie od IV wieku
przed Chrystusem, a¿ do IV i V wieku
po Chrystusie. Tak wiêc, od momentu narodzin chrzeœcijañstwa, a¿ do
czasu, gdy sta³o siê ono religi¹ panuj¹c¹, ca³y cywilizowany œwiat
znajdowa³ siê pod silnym wp³ywem
hellenizmu.
Nawi¹zuj¹ do tego czêsto autorzy
Nowego Testamentu. Miêdzy nimi ap.
Jan, który pisz¹c o przedostaj¹cych siê
do chrzeœcijañskich zborów odstêpczych naukach wyraŸnie sugeruje, ¿e
stoj¹ za nimi zwolennicy hellenizmu.
Zdaniem aposto³a, hellenizm i biblijna
prawda, to dwa przeciwstawne œwiaty.
„Oni (fa³szywi nauczyciele, gnostycy)
s¹ ze œwiata; dlatego mówi¹, jak œwiat
mówi, i œwiat ich s³ucha. My jesteœmy
z Boga; kto zna Boga, s³ucha nas, kto
nie jest z Boga, nie s³ucha nas. Po tym
poznajemy ducha prawdy i ducha fa³szu” (1 Jana 4,5.6).
Dlaczego aposto³ Jan tak krytycznie odnosi³ siê do hellenizmu i jego
zwolenników?
– Po prostu dlatego, ¿e idee hellenizmu nie mia³y nic wspólnego z biblijn¹ tradycj¹ wyros³ego z judaizmu
chrzeœcijañstwa. Ich cech¹ charakterystyczn¹ – podobnie jak innych religii pogañskich – by³ synkretyzm religijny. Istot¹ synkretyzmu jest wzajemne przenikanie ró¿nych wierzeñ,
kultów i tradycji. Podobnie by³o w hellenizmie. Na ca³ym obszarze wokó³
Morza Œródziemnego i na Bliskim
Wschodzie pogañscy kap³ani, filozofowie i religijni przywódcy <po¿yczali> od siebie nawzajem i na nowo –
w zale¿noœci od potrzeb i okolicznoœci – interpretowali ró¿ne tradycje i
wierzenia. To tak¿e na tej drodze powstawa³ hellenizm – uniwersalna tradycja, kultura i religia grecka. Ale w
jej powstaniu powa¿n¹ rolê odegra³
jeszcze inny, wa¿ny czynnik, a by³a
nim wielka reformacja religijna w
VII i VI wieku przed Chrystusem, która na trwa³e zmieni³a oblicze religii.
Reformacja ta, ogarniaj¹c ogromny obszar od Europy po Indie, gruntownie przeobrazi³a pogañskie kulty
i tradycje religijne. Niektórzy uwa¿aj¹
nawet, ¿e by³a to najwiêksza reformacja religijna w historii ludzkoœci. Analiza tego wydarzenia, pozwoli nam zrozumieæ, sk¹d siê wziê³y tak popularne
dziœ w chrzeœcijañstwie wierzenia
i praktyki religijne.
Religia w staro¿ytnej Grecji
W okresie przed reformacj¹, religia grecka by³a podobna do innych
kultów i tradycji Bliskiego Wschodu.
Ludzie s³u¿yli swym bogom poprzez
rytua³y i ofiary ze zwierz¹t, a w niektórych kulturach tak¿e przez ofiary z ludzi. W zamian, zadowoleni bogowie
obdarzali swych czcicieli zdrowiem,
urodzajem i powodzeniem.
Kulty pogañskie by³y zwi¹zane z si³ami przyrody, a ich rytua³y w sposób
obrazowy i symboliczny opisywa³y pojawianie siê i zanikanie urodzaju w przyrodzie. Wystêpowa³y tam tak¿e zbawcze bóstwa, symbolizuj¹ce pory roku,
które ka¿dego roku umiera³y (zima)
i odradza³y siê (wiosna); uwiêzienie bóstwa w tajemniczej, podziemnej krainie,
symbolizowa³o zanik urodzaju w zimie,
a jego uwolnienie wiosn¹, symbolizowa³o odnowienie urodzaju, od którego
zale¿y materialne ¿ycie cz³owieka.
Pogañskie religie przed reformacj¹, by³y skoncentrowane na materialnym aspekcie doczesnego ¿ycia.
Pocz¹tki reformacji
W VII wieku przed Chrystusem
rozpoczê³a siê radykalna transformacja religii w ca³ym indoeuropejskim
œwiecie. Pierwsz¹ oznak¹ nadchodz¹cej zmiany by³o pojawienie siê w Grecji, ju¿ w wieku VIII przed Chrystusem
nowej, mistycznej religii – orfizmu.1)
Jej za³o¿yciel, Orfeusz, zapocz¹tkowa³
nowe podejœcie do religii i zbawienia,
nadaj¹c wczeœniejszym tradycjom religijnym nowy, duchowy sens. Odchodz¹c od materialistycznych form starych kultów, skoncentrowa³ siê na tym
co duchowe – na ludzkiej duszy (któr¹
og³osi³ za nieœmierteln¹!) i jej przeznaczeniu po œmierci.
Wkrótce potem, pojawi³ siê kolejny wielki reformator, filozof i nauczyciel – Pitagoras, który przyj¹³ i rozwin¹³ religijne idee, zapocz¹tkowane
przez orfizm. Pitagoras za³o¿y³ w po³udniowej Italii, swój w³asny ruch religijny – pitagoreizm.2)
Orfizm i pitagoreizm przedstawi³y
cz³owieka, œwiat materialny, a tak¿e religiê, w zupe³nie nowy sposób, wysuwaj¹c nastêpuj¹ce twierdzenia:
(1) dusza ludzka jest nieœmiertelna;
(2) dusza albo odradza siê ponownie w ludzkim ciele (reinkarnacja), albo
powraca do nieba;
(3) materialne powodzenie na tym
7
œwiecie nie jest najwa¿niejsze;
(4) religia i duchowoœæ nie jest zwi¹zana z materialnym œwiatem;
(5) cz³owiek powinien odwróciæ siê
od materialnych ofiar ze zwierz¹t, religia powinna byæ duchowa;
(6) cz³owiek powinien t³umiæ materialne ¿¹dze;
(7) nale¿y koncentrowaæ siê na
rozwoju wewnêtrznego ducha, dziêki
temu dusza uwalnia siê od cyklu
ponownego odradzania siê w ciele
cz³owieka i powraca do nieba, gdzie
osi¹ga wieczny odpoczynek.
Grecki pisarz, Jamblich, tak pisa³
o «szkole Pitagorasa»: „Pitagoras nakaza³ swoim uczniom, by nie pili wina, jedli ma³o i spali krótko. Dziêki temu
szybko stawali siê gotowi do spotkania
z bogami. Dusza nêkana przez z³oœæ,
cierpienie, ¿¹dze i przyjemnoœci nie
mo¿e tego osi¹gn¹æ. Pitagoras poprzez
swoje nakazy oczyszcza³ i uzdrawia³
duszê, przywraca³ do ¿ycia i ocala³ jej
bosk¹ czêœæ.”
Nowa Kosmologia
Reformacja religijna zmieni³a oblicze staro¿ytnej Grecji. Wbrew pozorom, zmiany te nie dotyczy³y wy³¹cznie religii. Grecy byli zwolennikami
nauki i postêpu, szczególnie interesowa³a ich astronomia. Warto pamiêtaæ,
¿e to Grecy pierwsi odkryli i dowiedli,
¿e Ziemia jest kul¹ zawieszon¹ w przestrzeni kosmicznej. By³o to prze³omowe odkrycie, nie tylko dla nauki, ale
tak¿e dla religii. Odegra³o ono znacz¹c¹
rolê w przyjmowaniu nowych wierzeñ,
takich jak np. nieœmiertelnoœæ duszy.
Nauka wywar³a wp³yw na religiê poprzez kosmologiê, która jak wiadomo
zajmuje siê opisywaniem struktury
wszechœwiata. Co jednak religia ma
wspólnego z kosmologi¹?
Otó¿ okazuje siê, ¿e ma. I to du¿y.
Ówczesna kosmologia odegra³a kluczow¹ rolê w powstaniu i wyjaœnieniu
wielu wierzeñ, gdy¿ to na bazie greckiej kosmologii powsta³a wiara w nieœmierteln¹ duszê, która istnieje w cz³owieku, a nastêpnie powraca do Nieba.
Tak¿e to, ¿e niedziela zosta³a uznana w chrzeœcijañstwie za dzieñ
œwiêty, ma bezpoœredni zwi¹zek
z greck¹ kosmologi¹!
Korzenie odstêpstwa
W staro¿ytnej Babilonii wierzono,
¿e Ziemia jest p³askim dyskiem, który
unosi siê na bezkresnych wodach.
Taka by³a pierwsza kosmologia. Tak
wierzono na Bliskim Wschodzie i w
Grecji przed reformacj¹ religijn¹. Wed³ug pierwszej kosmologii, S³oñce by³o
wielk¹ kul¹ ognia, która przemieszcza
siê po niebie w ci¹gu dnia. W nocy schodzi³o ono do tajemniczego, podziemnego œwiata, a rankiem z niego wychodzi³o. Nikt nigdy nie widzia³ <wielkich
bram> przez które ka¿dego dnia S³oñce wschodzi³o i zachodzi³o, ale w tamtych czasach dla ka¿dego by³o oczywiste, ¿e bramy takie istniej¹.
Odkr ycie, ¿e Ziemia jest zawieszon¹ w przestrzeni kul¹, by³o prze³omowe dla nauki i religii. Dziêki niemu,
zmieni³a siê koncepcja wszechœwiata,
a kosmologia sta³a siê bardziej poprawna. Ludzie zrozumieli, ¿e Ziemia jest
jedynie kul¹ materii, która unosi siê
w bezkresnej przestrzeni kosmosu;
zrozumieli i zaczêli zadawaæ pytania:
– Co sprawia, ¿e tysi¹ce kul materii
unosi siê w przestrzeni?
– Czy kule te poruszaj¹ siê chaotycznie?
– Jakie zwi¹zki zachodz¹ miêdzy
nimi, i jakie si³y kieruj¹ ich ruchem?
Odpowiedzi na te pytania mia³y charakter religijny, i to wyjaœnia bliski zwi¹zek nauki z religi¹ w hellenistycznym
spo³eczeñstwie.
Oczywiœcie, nowa grecka kosmologia nie by³a wolna od b³êdów. Podstawowym b³êdem by³ przyjêty przez
greckich uczonych pogl¹d, ¿e Ziemia
jest centrum wszechœwiata. Podobnie
jak nauczanie, ¿e S³oñce kr¹¿y wokó³
Ziemi. Ale dla nich by³ to oczywisty
wniosek, wynikaj¹cy z obserwacji nieba; wci¹¿ jeszcze opierali siê na œwiadectwie zmys³ów. I te wszystkie b³êdy
ich kosmologii, zaci¹¿y³y na reformacji religijnej, zapocz¹tkowanej przez
orfizm i pitagoreizm.
Ta koncepcja wszechœwiata jest powszechnie znana jako system ptolemeuszowski. Nazwa pochodzi od Ptolemeusza, hellenistycznego astronoma i uczonego z Aleksandrii, który ¿y³
w II w n.e. Ptolemeusz usystematyzowa³ i rozwin¹³ koncepcjê wszechœwiata, w którym cia³a niebieskie kr¹¿¹
wokó³ Ziemi. Ta b³êdna koncepcja prze-
trwa³a a¿ do póŸnego œredniowiecza.
Dopiero wtedy, system ptolemeuszowski zosta³ zast¹piony kopernikañskim modelem wszechœwiata.
Wed³ug systemu ptolemeuszowskiego, Ziemia jest centrum wszechœwiata, a cia³a niebieskie kr¹¿¹ wokó³
niej. Greccy uczeni uwa¿ali, ¿e wokó³
Ziemi kr¹¿y siedem planet, do których zaliczono S³oñce i Ksiê¿yc (najdalsz¹ planet¹ widzian¹ go³ym okiem
by³ Saturn.) Wierzono, ¿e w przestrzeni miêdzy gwiazdami a Ziemi¹, planety
kr¹¿¹ w nastêpuj¹cej kolejnoœci:
— Gwiazdy —
____________________
Saturn
Jowisz
Mars
S³oñce
Wenus
Merkury
Ksiê¿yc
______________________
— Ziemia —–
Wierzono tak¿e, ¿e gwiazdy i planety kr¹¿¹ wokó³ Ziemi po koncentr ycznych, wspó³œrodkowych orbitach, które wyznaczaj¹ warstwy przestrzeni, czyli sfer y, oddzielaj¹ce odleg³e Królestwo Gwiazd od Ziemi. Rozumiano, ¿e królestwo gwiazd jest
odleg³¹ ósm¹ sfer¹, której symbolem jest liczba osiem.
Z tego powodu liczba siedem symbolizowa³a Królestwo Siedmiu Planet
– przestrzeñ miêdzy Niebem, a Ziemi¹
(jak siê póŸniej przekonamy, symbolika liczb siedem i osiem odegra wa¿n¹
rolê w hellenistycznej religii). W helleniŸmie liczba siedem reprezentowa³a to, co z³e i negatywne; symbolizowa³a chaotyczny œwiat materii. Z kolei liczba osiem symbolizowa³a boskoœæ, nieœmiertelnoœæ, doskona³y porz¹dek
i harmoniê niebios.
Pogl¹dy takie wynika³y z obserwacji ruchu planet i gwiazd. Dla greckich
uczonych by³o oczywiste, ¿e niebo jest
miejscem harmonii i spokoju, a ruch
gwiazd jest uporz¹dkowany i niezmienny. Dlatego niebiosa postrzegano jako
miejsce doskona³ej i niezmiennej harmonii. Z religijnego punktu widzenia,
takie miejsce musia³o mieæ zwi¹zek
8
Korzenie odstêpstwa
z nieœmiertelnoœci¹.
Natomiast obserwuj¹c przestrzeñ,
która znajdowa³a siê pod gwiazdami, grecy uczeni zauwa¿yli, ¿e porz¹dek i harmonia ulegaj¹ stopniowej degradacji,
przy czym im bli¿ej Ziemi, tym jest gorzej, gdy¿ planety maj¹ nieregularne orbity3), a sama Ziemia jest miejscem nieustannych zmian, konfliktów i chaosu.
Miêdzy doskona³oœci¹ i harmoni¹ niebios, a chaosem Ziemi i nêdz¹ ludzkiej
egzystencji widaæ oczywist¹ ró¿nicê.
System religijny <stworzy³> wiele
istot, które rz¹dzi³y sferami istniej¹cymi miêdzy Niebem, a Ziemi¹. I tak np.
uwa¿ano, ¿e przestrzeñ poni¿ej orbity
Ksiê¿yca, w której unosi siê Ziemia,
jest królestwem demonicznych mocy,
kontroluj¹cych ¿ycie ludzi. Dla kontrastu, Królestwo Gwiazd – Niebiosa, to
miejsce, w którym mieszka Bóg. Tam
panuje doskona³oœæ, pokój i nieœmiertelnoœæ. Religia hellenizmu opar³a siê
na tym w³aœnie kontraœcie: Z jednej
strony mamy doskona³oœæ i harmoniê
Nieba, z drugiej, z³o i chaos Ziemi.
Wed³ug hellenizmu, dusza ludzka
pochodzi z Nieba. Stamt¹d zstêpuje na
Ziemiê, zostaje uwiêziona w ludzkim
ciele i skazana na ci¹g³e odradzanie siê
w d³ugim procesie reinkarnacji. Wed³ug
tego pogl¹du, zbawienie polega³o na
przerwaniu ³añcucha reinkarnacji; tylko dziêki temu, dusza mog³a wyzwoliæ
siê z egzystencji w ludzkim ciele i wróciæ do miejsca swego pochodzenia.
¯yj¹c na Ziemi, cz³owiek jest zniewolony materialnymi ¿¹dzami i manipulowany przez demoniczne moce. Jeœli uda
mu siê uwolniæ od materialnych ¿¹dz,
przez które demoniczne moce trzymaj¹ go w niewoli tego œwiata, wówczas
po œmierci cia³a, jego dusza powróci do
swego prawdziwego domu – Nieba.
Jak widaæ, idee religijne hellenizmu
by³y mocno zwi¹zane z ówczesn¹ kosmologi¹ i obserwacj¹ sfery niebieskiej.
Grecka nauka i ateizm
Religijna interpretacja wniosków
wynikaj¹cych z obserwacji nieba nie od
razu zosta³a powszechnie zaakceptowana. Na pocz¹tku wzbudza³a wiele kontrowersji, tym bardziej, ¿e niektórzy
greccy filozofowie sk³aniali siê bardziej
w kierunku ateizmu i ewolucjonizmu.
Wed³ug nich, œwiat zaistnia³ poprzez
przypadkowe dzia³anie si³ natury.
Teoria ewolucji, wzbudza³a w staro¿ytnej Grecji, podobnie jak dzisiaj,
wielkie kontrowersje. Tym bardziej, ¿e
zwolennicy ewolucjonizmu nie byli
zgodni miêdzy sob¹ i podzielili siê na
kilka zantagonizowanych obozów. To
doprowadzi³o do wielkich napiêæ i zamieszek, w konsekwencji czego teoria, wed³ug której œwiat powsta³ w wyniku naturalnych i przypadkowych procesów przyrodniczych, zosta³a odrzucona. Zdecydowa³y o tym w znacznej
mierze wzglêdy praktyczne; uznano, ¿e
ateizm prowadzi do groŸnych niepokojów spo³ecznych.
Kontrowersje na linii religia – nauka, ostatecznie rozwi¹za³ Platon (427347 p.n.e.), wielki filozof grecki, postaæ
niezwykle znana. By³ on zwolennikiem
idei zapocz¹tkowanych przez orfizm
i pitagoreizm. Pos³uguj¹c siê tymi ideami i wnioskami, które wynika³y z obserwacji kosmosu, umiejêtnie po³¹czy³
religiê z nauk¹. Wed³ug Platona, porz¹dek w ruchu gwiazd dowodzi, ¿e naturalne procesy w przyrodzie nie s¹ tylko dzie³em przypadku. Porz¹dek ten
odzwierciedla raczej bosk¹ inteligencjê. Platon wywiód³ i uargumentowa³
religijne idee, które kilkaset lat póŸniej
mia³y zmieniæ oblicze chrzeœcijañstwa:
– Niebo jest miejscem gdzie istnieje Bóg i nieœmiertelnoœæ;
– Z powodu grzechu, dusza zstêpuje do materialnego œwiata i zostaje
uwiêziona w ciele cz³owieka;
– Przeznaczeniem nieœmiertelnej
duszy jest powrót do nieba.
Zdaniem Platona, a opiniê tê podziela³o wielu Greków, podstawowe
idee religijnej reformacji istnia³y ju¿
wczeœniej i by³y ukryte w poprzednich
kultach i tradycjach. Teraz mo¿na je
by³o na nowo odkryæ poprzez alegoryczn¹ interpretacjê. Platon by³ tego
wielkim entuzjast¹. Uwa¿a³, ¿e wszyscy obywatele greccy, powinni byæ
edukowani w dziedzinie astronomii.
By³ przekonany, ¿e zrozumienie boskiej natury sfery niebieskiej i widocznej w niej inteligencji, pozwoli lepiej
zrozumieæ religiê przodków.
Platon by³ tak¿e zwolennikiem propagowania nowych idei religijnych
przy pomocy si³y. W dziele pt. Prawa,
wyrazi³ swoje pogl¹dy na temat idealnego spo³eczeñstwa. Wed³ug niego, porz¹dek spo³eczny powinien siê opieraæ
na boskim porz¹dku kosmosu, a ludzie
niewierz¹cy powinni byæ traktowani
z ca³¹ surowoœci¹ prawa. Twierdzi³, ¿e
tych, którzy zaprzeczaj¹ religijnej koncepcji wszechœwiata, powinno siê pouczaæ, jednak jeœli nadal tkwi¹ w b³êdzie, powinni umrzeæ!
Nie by³a to tylko teoria. Jeden z ówczesnych astronomów, Anaksagoras,
który by³ zwolennikiem naturalizmu,
stan¹³ kiedyœ przed s¹dem za «obrazê
pobo¿noœci». I mia³ szczêœcie, ¿e nie
zosta³ skazany na œmieræ, a tylko na wygnanie. Wielki filozof Sokrates – nauczyciel Platona, mia³ mniej szczêœcia.
Zosta³ on, zreszt¹ ca³kowicie nies³usznie, oskar¿ony o ateizm i skazany na
œmieræ. Oskar¿ycielom wystarczy³o, ¿e
spotyka³ siê z filozofami, którzy byli
zwolennikami ewolucji!
Gdy Grecja sta³a siê imperium obejmuj¹cym Bliski Wschód i obszar wokó³
Morza Œródziemnego, idee hellenizmu, zgodnie z zaleceniem Platona,
zaczêto wprowadzaæ w podbitych narodach tak¿e pod przymusem. Wiele
informacji na ten temat znajdujemy
w Ksiêgach Machabejskich. c.d.n.
Alan Knight, „Primitive Christianity
in Christ”, t³um. S. Podziewski
Przypisy:
1) Orfizm (gr. Orpheus = Orfeusz, mistyczny œpiewak, muzyk i poeta grecki). 1. kierunek w mitologii, nastêpnie zaœ – doktr yna
filozoficzno-religijna powsta³a w Grecji w VIII
w. p.n.e. (wywodz¹ca siê – wg tradycji – od
Or feusza), zwi¹zana z mistycznym kultem
Dionizosa, g³osz¹ca tezê o dwoistoœci natur y ludzkiej (walce dobra ze z³em oraz nieœmiertelnej duszy d¹¿¹cej do wyzwolenia siê
z wiêzów cia³a), wprowadzaj¹ca koncepcjê
œwiata pozagrobowego i wêdrówki dusz (reinkar nacji). (S³ownik Wyrazów Obcych,
PWN, Warszawa 1972, s. 532).
2) Pitagoreizm – w staro¿ytnoœci kierunek
filozoficzno-religijny i teoretyczno-naukowy
wywodz¹cy siê od Pitagorasa (572-497
p.n.e.), ³¹cz¹cy kult matematyki ze swoistym
mistycyzmem; g³osi³ wiarê w wêdrówkê
dusz, a za cel filozofii uznawa³ doskonalenie
cz³owieka przez samoopanowanie i wiedzê,
w uprawianiu nauki upatrywa³ droge do poznania wszechœwiata i oczyszczenia duszy.
(Ibid, s. 574).
3) Ten b³êdny wniosek wynika ze zjawiska
paralaksy; astronom nie uwzglêdnia³ pozycji
z jakiej dokonywa³ obser wacji i obliczeñ.
9
Pseudochrzeœcijañstwo
«BO¯E
NARODZENIE»
– Coroczny
przyp³yw
dobroci
i Œwiêto
Komercji!
Odk¹d siêgam pamiêci¹, œwiêta
«Bo¿ego Narodzenia» wi¹¿¹ siê z okreœlon¹ atmosfer¹ i nastrojem. Wiêkszoœæ
osób bardzo je lubi, poniewa¿ ludzie
wydaj¹ siê byæ wtedy lepsi i milsi, a œwiat
bardziej przyjazny. Rodzinne spotkania,
prezenty, choinka i kolêdy; dla wielu
jest to bardzo przyjemne, a nawet wzruszaj¹ce. Przy takich okazjach prawie
wszyscy wk³adaj¹ na siebie «odœwiêtne
EGO». Lubi¹ wtedy myœleæ, ¿e s¹ w sumie uczciwi, szlachetni i etyczni.
To «chrzeœcijañskie» œwiêto ma te¿
inne oblicze i konotacje. – Komercja!
Ju¿ na wiele tygodni wczeœniej jesteœmy atakowani reklamami na wszelkie mo¿liwe sposoby i ze wszelkich
mo¿liwych Ÿróde³. Po pewnym czasie
chyba ka¿dy ma dosyæ tej sztucznie
podsycanej gor¹czki i banalnych sloganów (nawet najg³êbsze, uniwersalne
prawdy stale i bezmyœlnie powtarzane
w koñcu staj¹ siê tylko pustymi frazesami). Handlowcy zacieraj¹ rêce, ludzie
«sp³ukuj¹» siê z gotówki, sklepy prze¿ywaj¹ oblê¿enie...
– Tylko z duchowego, religijnego
punktu widzenia, po co to wszystko?
I co z tego wynika?
Bo wraz z Nowym Rokiem mija
«œwi¹teczna gor¹czka» i przychodzi szara rzeczywistoœæ. Wtedy znów zaczyna
dominowaæ «codzienne EGO». Niczym
balon, pêka i znika podnios³a atmosfera
i owa okresowa dobroæ i uprzejmoœæ.
Ludzie znów skacz¹ sobie do garde³, a w
wielu «chrzeœcijañskich» koœcio³ach i rodzinach panuje ch³ód, ob³uda i obojêtnoœæ; znów wypada czekaæ na kolejne
«Bo¿e Narodzenie». Gdy nadejdzie,
znów, jak co roku, powtórzy siê groteskowy rytua³ zakupów i nastanie okres
wzmo¿onej «dobroci» i «religijnoœci».
Ma³o kto zdaje sobie sprawê z prawdziwego znaczenia narodzin Jezusa.
By³o to donios³e wydarzenie w Bo¿ym
planie zbawienia. Jednak jeszcze wa¿niejsza by³a œmieræ Zbawiciela, a potem
Jego zmartwychwstanie! Dziêki temu
ludzkoœæ zosta³a wykupiona z niewoli
grzechu. Ka¿dy kto zechce mo¿e
przyjœæ do Jezusa i gruntownie odmieniæ swoje ¿ycie, mo¿e zostaæ dzieckiem prawdziwego Boga. Dla milionów
chrzeœcijan co roku «rodzi siê Bóg».
Szkoda tylko, ¿e nie ¿yje On w ich sercach na codzieñ...
Co roku, na Wielkanoc, Jezus «umiera i zmartwychwstaje». Oczywiœcie, tak¿e przy tej okazji nastêpuje okresowy
wzrost duchowoœci, religijnoœci i szlachetnoœci, zewsz¹d docieraj¹ do nas
piêkne has³a i wiele mówi¹ce symbole
¿ycia i zmartwychwstania. A i handel
ma swoje œwiêto. Lecz czy przy tej okazji umieraj¹ z³e sk³onnoœci «statystycznych chrzeœcijan» i czy w ich ¿yciu naprawdê zmartwychwstaje Chrystus? –
Jest to pytanie retoryczne, ale i z pewnoœci¹ dra¿liwe.
Ludzie lubi¹ takie namiastki duchowoœci i œwiêtoœci, to zaspokaja ich religijne potrzeby i uspokaja sumienie.
Dziêki temu czuj¹ siê chrzeœcijanami –
przecie¿ wierz¹ i praktykuj¹, a nawet
czerpi¹ z tego przyjemnoœæ. A najwa¿niejsze jest to, ¿e owa religijnoœæ i szlachetnoœæ mieœci siê w rozs¹dnych granicach – nie trwa zbyt d³ugo! To niew¹tpliwie bardzo wygodna sytuacja. –
Wilk syty, i owca ca³a... Mo¿na ze spokojem sumienia s³u¿yæ Bogu i mamonie, a to dla wiêkszoœci ludzi jest rozwi¹zanie optymalne. o (SP)
10
Pseudochrzeœcijañstwo
BO¯E NARODZENIE?
„Bo¿e Narodzenie” to dla wiêkszoœci chrzeœcijañskiego œwiata czas radoœci, zabawy, prezentów i œwiêtowania. Dla czêœci
ludzi to czas wydatków i nieracjonalnych zachowañ, które trzeba wype³niæ w imiê szacunku dla tradycji. Jeszcze inni maj¹
z³udn¹ nadziejê, ¿e „udzia³” w ceremoniach „Bo¿ego Narodzenia” da im to minimum, jakie jest niezbêdne, ¿eby nazwaæ siebie
chrzeœcijaninem i uspokoiæ sumienie.
W Biblii nie znajdziemy ¿adnych informacji na temat obrzêdów odprawianych wspó³czeœnie. Ale opisy te znajdziemy gdzie
indziej – naukowcy i znawcy staro¿ytnych zwyczajów wskazuj¹ na nie jednoznacznie.
Poni¿ej przedstawiam kilka fragmentów opracowañ tego tematu:
BO¯E NARODZENIE NIE ZAWSZE JEST TYM,
CZYM SIÊ WYDAJE!
„... Dla S³owian by³ to czas, kiedy duchy
powraca³y na ziemiê. To dla duchów urz¹dzali ucztê i pozostawiali przy stole puste miejsca. Najd³u¿sza noc w roku pozwala³a istotom ciemnoœci przebywaæ wœród nas d³u¿ej.
Kiedy zas³ona oddzielaj¹ca œwiaty staje siê
cienka, nastaje czas wró¿enia. Czytanie przysz³oœci ze ŸdŸbe³ s³omy to najtrwalsza pozosta³oœæ pogañskich obrzêdów. Tradycyjne potrawy wigilijne nios¹ pewien ³adunek grozy,
dla nas ju¿ nieczytelnej. Po grzyby trzeba
wybraæ siê do lasu, gdzie nie tylko o wilka,
ale i gorsze licho nietrudno. Ryby trzeba z³owiæ, zamiast bezpiecznie wyhodowaæ, a mak
jest halucynogenem.
25 grudnia to czas bliski zimowemu przesileniu. Minê³a najd³u¿sza noc w roku. Dopiero teraz widaæ, ¿e dnia przybywa. Przed
nami najciê¿sza zima, ale d³u¿sze dni pozwalaj¹ orzec, ¿e w zwarciu œwiat³a i ciemnoœci
œwiat³o zwyciê¿y³o.
Tak oto S³oñce rodzi siê ponownie w najnieprzyjemniejsz¹ noc roku.
Wielu bogów i bohaterów narodzi³o siê
razem z nim: nie tylko Mitra, Apollo, Zeus czy
Dionizos, ale tak¿e Edyp, Herkules, Tezeusz,
Jazon oraz sam król Artur. Data urodzin Jezusa przez wieki by³a nieznana. Pocz¹tkowo
przyjmowano datê 25 do 28 marca, 18 lub 19
kwietnia, 20 maja. Ka¿dy termin to osobna
historia. W trzecim wieku m¹drzy ludzie wydedukowali, ¿e skoro œwiat stworzono 25 marca (znów osobna historia), tego dnia musia³o
nast¹piæ zwiastowanie i poczêcie. 25 marca + 9
miesiêcy = 25 grudnia. Dla chrzeœcijan by³ to
dobry czas do œwiêtowania: Bo¿e Narodzenie
odci¹ga³o uwagê wiernych od pogañskich obchodów dnia narodzin Niezwyciê¿onego S³oñca, Sol Invictus, to¿samego z bogiem Mitr¹.
A mitraizm w owym czasie by³ dla chrzeœcijan
g³ówn¹ konkurencj¹.
”Œwiêtujemy ten dzieñ”, pisa³ pewien teolog oko³o 320 roku, „nie jak poganie, z powodu narodzin s³oñca, ale aby uczciæ Tego,
który je stworzy³”. Jak widaæ, uzna³ fakt za
godny przypomnienia.
Bo¿e Narodzenie konkurowa³o jeszcze
z innym œwiêtem. Okolice 25 grudnia to nie
tylko z narodziny s³oñca, ale tak¿e nowego
porz¹dku. Przyk³adem s¹ Saturnalia. Obchodzono je od 17 do 24 grudnia w nader burzliwy sposób. Saturnalia to czas prezentów
i ubierania ga³êzi, ale przede wszystkim przebieranek, odwracania porz¹dku spo³ecznego,
panowania niewolników i pierwotnego chaosu. Aby zbudowaæ coœ od nowa, trzeba najpierw zburzyæ stare. Temu w³aœnie s³u¿y³o
postawienie œwiata na g³owie w czasie Saturnaliów. 25 grudnia mi³e zamieszanie siê koñczy³o, s³oñce odzyskiwa³o panowanie, a niewolnicy wracali na swoje miejsca.
Bo¿e Narodzenie œwiêtowali po swojemu
Celtowie i Germanie. Œwiêto nosi³o nazwê
Yule, t³umaczon¹ miêdzy innymi jako „ko³o”,
„ko³o roku”. Do tradycji pogañskich nale¿¹
dekoracje z iglastych ga³êzi oraz palenie ognia
w celu oznajmienia - a mo¿e wspomo¿enia powrotu œwiat³a. Namiastk¹ ogniska jest palenie œwi¹tecznego polana, celebrowane do
dziœ. Francuzi, nacja praktyczna, ma zamiast
tego œwi¹teczne ciastka w kszta³cie polana.
Yule razem z pozosta³ymi siedmioma œwiêtami astronomicznymi i rolniczymi nale¿a³o
do prze³omowych momentów kalendarza.
Celtyckie ko³o roku o oœmiu szprychach przej¹³
wspó³czesny ruch neopogañski. Za neopoganami wkroczy³o do fantasy. OdnaleŸæ je mo¿na u Marion Zimmer Bradley, która karze kap³ankom Avalonu œwiêtowaæ tak, jak wyobra¿aj¹ to sobie wspó³czeœni neopoganie i czarownice. Tylko nieco przetworzy³ ko³o roku
Sapkowski. Roczny cykl oœmiu savaedów
dziel¹, jak u Celtów i neopogan, cztery œwiêta
astronomiczne i cztery magiczne o nieznacznie zmienionych nazwach. Yule nosi u niego
tak¿e drug¹, elfi¹ nazwê, Midinvaerne. Jak
s¹dzê, po ludzku – Œródzimie.
Dla neopogan ko³o roku odtwarza powta-
rzaj¹c¹ siê historiê s³onecznego boga. Rodzi
siê on ze s³oñcem w Bo¿e Narodzenie, po
dwunastu dniach - latach osi¹ga dojrza³oœæ
w œwiêto Trzech Króli. W weso³y Beltaine, kiedy ludzie pal¹ ogniska, a Yennefer prowadzi
do lasu przypadkowo poznanego m³odzieñca, bóg i bogini œwiêtuj¹ zaœlubiny. Ale mi³oœæ nie trwa wiecznie. W letnie przesilenie
ciemnoœæ zwyciê¿a nad œwiat³em. Bóg zostaje pokonany przez rywala. Miejsce Króla Dêbu,
pana œwiat³a i wzrostu, zajmuje u boku bogini panuj¹cy nad coraz krótszymi dniami Król
Ostrokrzewu. Ale i jego dni s¹ policzone.
W chwili jego najwiêkszej mocy rodzi siê nowy
w³adca. 25 grudnia œwiat³o znów zwyciê¿a.
Siwobrody król ustêpuje miejsca nowonarodzonemu.
Ta skomplikowana historia znana jest
z ró¿nych Ÿróde³. W przygodówce „Atlantis”
scenariusz jest do cna neopogañski. Król, symbolizuj¹cy S³oñce, co siedem lat odbywa walkê z nowym pretendentem do tronu i rêki królowej. Problem powstaje, kiedy król odmawia. Fabu³a „Pani Avalonu” Marion Zimmer
Bradley odwo³uje siê do tego samego schematu: walki pretendentów o królow¹, œwiêty
król gin¹cy w najkrótsz¹ noc w roku, ewentualnie zaraz po zaœlubinach w Beltaine. To samo
z królem Arturem: Lancelot odbiera mu Ginewrê, a razem z ni¹ prawo do rz¹dzenia krajem. M³ody król walczy ze starym. Jasnego
Artura zabija ciemny Mordred.
Do podobnych gwa³townych scen musimy
poczekaæ do œwiêtego Jana. Chcê wierzyæ, ¿e
stary bóg umiera œmierci¹ naturaln¹, a ma³y jest
jeszcze za ma³y, ¿eby mieæ z tym coœ wspólnego. Ale strze¿my siê! W noc Bo¿ego Narodzenia kr¹¿¹ duchy i gin¹ nierozwa¿ni Miko³aje.
Wtr¹caæ siê do zmagañ œwiat³a i ciemnoœci jest
rzecz¹ niebezpieczn¹, a w pogañskie misteria
anga¿ujemy siê na w³asn¹ odpowiedzialnoœæ.
Pamiêtajmy, ¿e Bo¿emu Narodzeniu przeciwni byli tak Luter, jak Kalwin, a samo œwiêto
by³o niegdyœ nielegalne w Bostonie. ...”
ród³o: Olga Stefañska, www.esensja.pl
11
Pseudochrzeœcijañstwo
SATURNALIA
„... Kalendarz rzymski obfitowa³ w œwiêta,
a najweselszymi i najbardziej wyczekiwanymi by³y
Saturnalia, obchodzone od 17 do 24 grudnia.
Grudzieñ jest znakomitym miesi¹cem do œwiêtowania: po przesileniu zimowym odradza siê dzieñ,
a potem zaczyna siê nowy rok. Coroczne zwyciêstwo dnia nad noc¹ zdaje siê zapowiadaæ zamkniêcie wielkiego cyklu dziejów i powrót mitycznego Z³otego Wieku, gdy ziemi¹ w³ada³ Saturn, ojciec obecnie panuj¹cego Jowisza, a m³oda ludzkoœæ nie zna³a jeszcze trosk. Tygodniowa
uroczystoœæ Saturnaliów by³a wielk¹ inscenizacj¹
baœniowej opowieœci o Z³otym Wieku, wskrzeszeniem mitu o pierwotnym egalitaryzmie, obok
Platoñskiego Pañstwa najs³ynniejszej utopii staro¿ytnoœci. Aktorami przedstawienia stawali siê
na równych prawach wszyscy mieszkañcy Rzymu, nie wy³¹czaj¹c nawet niewolników. Na znak
krótkotrwa³ej demokratyzacji ich w³aœciciele mieli
im us³ugiwaæ przy stole, za jedyne zajêcie stosowne do okolicznoœci uznawano urz¹dzanie
wystawnych uczt, a przez miasto przeci¹ga³y weso³e korowody. Co najwa¿niejsze (bo wiadomo,
co w œwiêtach najwa¿niejsze, choæ nie wypada o
tym mówiæ), obdarowywano siê prezentami.
Nie trzeba byæ antropologiem kultury, by
doszukaæ siê analogii do dzisiejszych obchodów
œwi¹t Bo¿ego Narodzenia, a tak¿e w³oskiego karnawa³u. NajwyraŸniej Europejczyk nie potrafi siê
obyæ bez Saturnaliów. Nie zmieni³a tego nawet
ostra cezura chrzeœcijañstwa, która raz na zawsze odciê³a œwiat istniej¹cy „przed nasz¹ er¹”.
W ocaleniu cz¹stki pogañskiej tradycji pomóg³
szczêœliwy zbieg okolicznoœci, podobnie jak w
przypadku wielu staro¿ytnych dzie³ literackich,
które uniknê³y zapomnienia mimo rewolucyjnej
zmiany œwiatopogl¹du czytelników. Wobec milczenia Ewangelistów na temat daty narodzin
Boga, nale¿a³o znaleŸæ w kalendarzu symboliczne miejsce dla jednego z dwóch najradoœniejszych œwi¹t chrzeœcijañskich. Grudniowym uroczystoœciom, z których nie³atwo by³o zrezygnowaæ, nadano now¹ etykietê i g³êboki sens.
Kiedy to nast¹pi³o? Z pewnoœci¹ nie by³o
tak, ¿e rodzina rzymska jednego roku obchodzi³a Saturnalia, a ju¿ nastêpnego, przyj¹wszy
chrzest, przystraja³a choinkê i zgodnie pod¹¿a³a na Pasterkê (z choink¹ to oczywiœcie ¿art –
zwyczaj jej ozdabiania pochodzi dopiero z XIX
wieku, natomiast mszê o pó³nocy na pewno
odprawiano ju¿ w VI wieku po Chrystusie). Proces by³ d³ugotrwa³y. Œwiadectwo czasów konfuzji i pomieszania obyczajów daje Tertulian, pierwszy pisarz chrzeœcijañski pisz¹cy po ³acinie, ¿yj¹cy na prze³omie II i III wieku po Chrystusie,
który grzmi (O ba³wochwalstwie 14): „My, którzy brzydzimy siê uroczystoœciami ¿ydowskimi,
sabatem i dniem nowiu, niegdyœ umi³owanymi
przez Boga, z wielk¹ gorliwoœci¹ œwiêtujemy Saturnalia, pocz¹tek nowego roku, dzieñ przesilenia zimowego i Matronalia. Kr¹¿¹ miêdzy nami
prezenty i podarki noworoczne, bawimy siê
hucznie i ha³aœliwie ucztujemy. O ile¿ silniejsza
wiara pogan, którzy nie zamierzaj¹ sobie przyw³aszczaæ jakichkolwiek œwi¹t chrzeœcijañskich!
Nie braliby oni udzia³u w naszych obchodach
Dnia Pañskiego ani Piêædziêsi¹tnicy, nawet gdyby je znali; baliby siê bowiem, ¿eby nie wziêto
ich za chrzeœcijan. My siê nie obawiamy, ¿e
nazw¹ nas poganami.”
Napomnienia Tertuliana nie spotka³y siê ze
zrozumieniem. Wkrótce Saturnalia zosta³y religijnie „zalegalizowane”.
KATALOG PRAW NA GRECKIE SATURNALIA
Grecki „felietonista” Lukian, ¿yj¹cy w II wieku po Chrystusie, sporz¹dzi³ spis praw na Kronia, œwiêto uto¿samiane z Saturnaliami (Saturna uto¿samiono z greckim Kronosem). Oto
pierwsza tablica praw:
– W dni œwi¹teczne zabrania siê wszelkiego
zajêcia – czy to publicznego, czy to prywatnego
– z wyj¹tkiem tych, które s³u¿¹ rozrywce, zbytkowi i rozkoszy. Pracowaæ maj¹ tylko kucharze
i piekarze.
– Niechaj panuje powszechna równoœæ,
niewolników i wolnych, biedaków i bogaczy.
– Zabrania siê wszystkim gniewów, oburzania siê i pogró¿ek.
– W dnie œwi¹teczne nie wolno nikomu
przeliczaæ pieniêdzy.
– Nie wolno uk³adaæ ani wyg³aszaæ mów,
z wyj¹tkiem dowcipnych, pogodnych, ¿artobliwych i krotochwilnych.
Z drugiej tablicy praw:
– Na d³ugi czas przed œwiêtem bogacze powinni zapisaæ na tabliczce imiê ka¿dego ze swoich
przyjació³, jak równie¿ przygotowaæ pieni¹dze –
mniej wiêcej dziesiêcinê rocznych dochodów –
zbywaj¹ce im szaty, wszelkie rzeczy dla nich za
ma³o wytworne i spor¹ liczbê naczyñ srebrnych.
Wszystko to ma byæ w pogotowiu.
– W wigiliê œwiêta bogacze maj¹ obnosiæ
doko³a jakiœ œrodek oczyszczaj¹cy, przepêdzaj¹c ze swoich domów: sknerstwo, sk¹pstwo,
chciwoœæ i wszelkie innego tego rodzaju sk³onnoœci.
– Nastêpnie maj¹ w³asnorêcznie przydzieliæ
ka¿demu przyjacielowi odpowiedni dar i pos³aæ
go przed zachodem s³oñca.
– Do listu nale¿y wpisaæ, co i w jakiej iloœci
zawiera przesy³ka, by jedna i druga strona nie
podejrzewa³a dorêczycieli.
– Nie wolno zatrzymywaæ nic z rzeczy przygotowanych do wysy³ki ani ¿a³owaæ ofiarowanego daru.
– Odbiorca ze swej strony nie powinien grymasiæ, lecz wszelki dar ma uznaæ za wspania³y.
Jako dar wzajemny niech¿e biedak – jeœli jest wykszta³cony – poœle bogaczowi jak¹œ staro¿ytn¹
ksi¹¿kê, ale pogodn¹ i krotochwiln¹, albo te¿ w³asny utwór pisany, na jaki potrafi siê zdobyæ. Niech¿e bogacz przyjmie ksi¹¿kê z promiennym obliczem i zaraz weŸmie siê do czytania.
– Jeœli biedak poœle bogaczowi szatê, srebro
lub z³oto, co przekracza jego mo¿liwoœci, podarek
nale¿y skonfiskowaæ, sprzedaæ, a uzyskane pieni¹dze z³o¿yæ w skarbcu Kronosa; nazajutrz biedak ma otrzymaæ od bogacza ciêgi: co najmniej
siedemdziesi¹t razy prêtem po rêkach. ...”
ród³o: www.mowiawieki.pl, Jan Kwapisz
ŒWIÊTO GODOWE
„...gdzieniegdzie znane równie¿ pod nazw¹
Zimowego Stanias³oñca, przypada³o na moment zimowego przesilenia, które w dalekiej przesz³oœci, równie¿ na ziemiach s³owiañskich, uznawano za pocz¹tek nowego roku s³onecznego,
a tak¿e obrzêdowego i wegetacyjnego. Od tego
momentu, po przeminiêciu najd³u¿ej trwaj¹cej
nocy w roku, noce stawa³y siê coraz krótsze,
a dni d³u¿sze, co postrzegano jako zwyciêstwo
œwiat³a nad ciemnoœci¹. S³oñce znów zaczyna³o
odzyskiwaæ panowanie nad œwiatem, co napawa³o ludzi radoœci¹ i optymizmem.
Przesilenie zimowe poœwiêcone by³o tak¿e
zmar³ym przodkom. Na cmentarzach palono
ogniska, by zmarli mogli siê przy nich ogrzaæ,
a w domostwach organizowano rytualne uczty
na ich czeœæ. Tego dnia odprawiano te¿ wró¿by
i przewidywano pogodê na dwanaœcie kolejnych
miesiêcy. Na Œl¹sku praktykowano zwyczaj stawiania snopa ¿yta w k¹cie izby i œcielenia s³omy
pod nakryciem sto³u, najprawdopodobniej po
to, by zapewniæ urodzaj w nadchodz¹cym nowym roku. Temu pierwotnemu s³owiañskiemu
zabiegowi magicznemu nadano z czasem chrzeœcijañsk¹ interpretacjê i w wielu domach nadal
siê go praktykuje w wieczór wigilii chrzeœcijañskiego „Bo¿ego Narodzenia”. Wiadomo te¿ na
przyk³ad, ¿e wyraz „kolêda” oznacza³ pierwotnie radosn¹ pieœñ noworoczn¹, œpiewan¹ podczas odwiedzania znajomych gospodarzy w noc
przesilenia zimowego.
Powi¹zañ „Bo¿ego Narodzenia” ze Œwiêtem Godowym jest zreszt¹ znacznie wiêcej.
Chrzeœcijanie obchodz¹ dzieñ narodzin swojego Zbawiciela 25 grudnia, nie maj¹c ku temu
¿adnych podstaw biblijnych. Wrêcz przeciwnie
– ów dzieñ jako dzieñ przyjœcia na œwiat Chrystusa wyklucza miêdzy innymi fragment Ewangelii opisuj¹cy, ¿e podczas narodzin Jezusa
w Betlejem „byli w tej krainie pasterze w polu
czuwaj¹cy i trzymaj¹cy nocne stra¿e nad stadem
swoim” (£k.2:8). Co oznacza, ¿e wyklucza to
okres od listopada do lutego, poniewa¿ w tych
miesi¹cach pasterze trzymali owce pod dachem,
ze wzglêdu na ch³ody i deszcze pory zimowej.
”Bo¿e Narodzenie” jeszcze w III wieku obchodzono 6 stycznia, dopiero póŸniej pojawi³a
siê data 25 grudnia (pierwsza wzmianka w 336
roku). A dlaczego akurat 25 grudnia? Poniewa¿
owego dnia w pogañskim Rzymie obchodzono
œwiêto przesilenia zimowego, poœwiêcone bogu
s³oñca, Sol Invictus. Do czcicieli tego boga nale¿a³ równie¿ cesarz Konstantyn, który po swoim po³owicznym przyjêciu wiary chrzeœcijañskiej, przemianowa³ „pogañskie” œwiêto na œwiêto chrzeœcijañskie, próbuj¹c pogodziæ dwie ró¿ne wiary. Spotka³o siê to oczywiœcie z aprobat¹
koœcio³a, którego przywódcy pragnêli schrystianizowaæ pogañstwo – choæ z perspektywy czasu widaæ, ¿e w bardzo wielu przypadkach dokona³ siê proces odwrotny. ...”
ród³o: http://slowianie.republika.pl
Katarzyna Olimpia Koenig
12
Dzia³ kobiecy
Fakt, ¿e jako chrzeœcijanie toczymy bój „nie z krwi¹ i z cia³em, lecz z nadziemskimi w³adzami, ze zwierzchnoœciami, z w³adcami tego œwiata ciemnoœci, ze z³ymi duchami w okrêgach niebieskich” (Ef 6,12) – nie powinien nas
ani przera¿aæ, ani deprymowaæ, ani zniechêcaæ. Przeciwnie, wiedz¹c kto jest naszym przeciwnikiem i jaki jest jego
cel, a tak¿e jakimi metodami walczy i jakich ma sprzymierzeñców, pozwala nam odpowiednio siê do tej walki
przygotowaæ. Po to, aby w niej zwyciê¿yæ! – Bo zwyciêstwo jest nasze. I to nie dlatego, ¿e to MY jesteœmy tak
m¹drzy i silni, ale dlatego, ¿e za nami stoi Ten, który ma moc, JEZUS CHRYSTUS – Zwyciêzca szatana, grzechu
i œmierci! My jesteœmy Jego ¿o³nierzami. I to On udziela nam potrzebnej w duchowych zmaganiach rady i m¹droœci,
umiejêtnoœci i si³y, byœmy umieli „stawiæ opór w dniu z³ym i, dokonawszy wszystkiego, ostaæ siê” (Ef 6,13)!
I pamiêtaj: ta walka nie jest tylko spraw¹ mêskiej czêœci Koœcio³a; ¿o³nierzami Chrystusa w tej samej mierze jak
nasi ojcowie, mê¿owie i synowie, jesteœmy my – kobiety!
El¿bieta Kosowska
Jak mo¿na zwyciê¿yæ
ataki szatana?
„Przeto poddajcie siê Bogu, przeciwstawcie siê diab³u,
a ucieknie od was” (Jak 4,7)
Najpierw musisz byæ œwiadoma, ¿e
w momencie, gdy sta³aœ siê dzieckiem
Boga, szatan – tak jak zawodowy zabójca – «przyj¹³ na Ciebie zlecenie».
Odt¹d nieprzerwanie jesteœ celem jego
ataku; nienawidzi Ciê i nie przebieraj¹c w œrodkach d¹¿y do tego, by Ciê
zniszczyæ. I nie ³udŸ siê, ¿e jest to przeciwnik, który toczy uczciw¹ walkê. To
istota, dla której nie istnieje pojêcie
«kodeksu honorowego». Jego orê¿em
jest k³amstwo i oszustwo, intryga i podstêp, zdrada i przemoc... Bêdzie ciê atakowaæ od wewn¹trz – w Twoim umyœle i sercu, i zrobi wszystko by skaziæ
Twoje uczucia, poderwaæ zaufanie do
Boga, os³abiæ nadziejê i zniszczyæ mi³oœæ. Bêdzie Ciê atakowaæ z zewn¹trz,
poprzez swoje ludzkie narzêdzia i niesprzyjaj¹ce zdarzenia... Wykorzysta
ka¿d¹ okolicznoœæ, byœ siê poczu³a niepewna, zdezorientowana i zagubiona.
ALE TY SIÊ GO NIE BÓJ!
Szatan jest wrogiem pokonanym.
Wrogiem wci¹¿ bardzo groŸnym, lecz
ju¿ przegranym i skazanym na nieuchronn¹ zag³adê. Œwiadomoœæ tego
nape³nia go wielkim gniewem i wœciek³oœci¹, „bo wie, ¿e czasu ma niewiele”
(Obj 12,12)!
Aby siê mu skutecznie przeciwstawiæ, powinnaœ:
1. Przyj¹æ Bo¿e zbawienie
– Nie bêdziesz w stanie powiedzieæ
diab³u: NIE! dopóki nie powiesz Panu
Bogu: TAK! Przy czym to «Tak», jest
zgod¹ na to, ¿e to On wybierze drogê,
któr¹ Ciê poprowadzi, i zgod¹ na doœwiadczenia, jakie dopuœci w Twoim
¿yciu. ród³em Twojej si³y i tajemnic¹
zwyciêstwa, jest niezachwiana wiara w
to, ¿e Ten, który kocha Ciê tak bardzo,
i¿ odda³ za Ciebie Swego jednorodzonego Syna, ma ca³kowit¹ w³adzê nad
œwiatem widzialnym i niewidzialnym!
Oraz, ¿e On czuwa nad Tob¹ nieustannie i jest tu¿ obok w ka¿dej chwili - nawet, jeœli czasami wydaje Ci siê, ¿e jesteœ zupe³nie sama... On wie, po co to
wszystko jest potrzebne; On zeœle Ci
pomoc w trudnoœciach i zapewni zwyciêstwo w doœwiadczeniach! Kiedyœ i
Ty to zrozumiesz i bêdziesz Mu dziêkowaæ za ka¿d¹ Jego decyzjê. A teraz
musisz Mu ufaæ i ¿yæ nadziej¹, ¿e po
tym ziemskim ¿yciu nastanie inne szczêœliwe i wieczne! - „Albowiem nieznaczny chwilowy ucisk przynosi nam
przeogromn¹ obfitoœæ wiekuistej chwa³y. Nam, którzy nie patrzymy na to, co
widzialne, ale na to, co niewidzialne;
albowiem to, co widzialne, jest doczesne, a to, co niewidzialne, jest wieczne.” (2 Kor 4,17.18).
2. Wydaæ diab³u wojnê.
– Nie b¹dŸ bierna, kiedy szatan Ciê
atakuje, ale zwalczaj go – wydaj mu
wojnê! Czy¿ nie jesteœ Bo¿ym ¿o³nierzem?! Ten, który uzna³ Ciê za Swoje
dziecko, równoczeœnie uczyni³ Ciê rycerzem Swojej Sprawy. Czy zauwa¿y³aœ, ¿e Nowy Testament przyrównuje
duchow¹ walkê z mocami z³a, do zmagañ ¿o³nierzy, wys³anych na wrogie
terytorium (Ef 6,13-18)? – Nie mo¿esz
byæ ¿o³nierzem, który zamiast walczyæ,
boi siê i chowa za innych. Powinnaœ
okazaæ stanowczy sprzeciw wrogowi!
To on ma siê Ciebie baæ, a nie Ty jego!
Zaatakuj, a poczujesz Bo¿y oddech na
plecach!
3. Skupiaæ siê stale na Bogu.
– Kiedy szatan Ciê atakuje, przylgnij natychmiast do Boga i w imieniu
Jezusa Chrystusa, wyst¹p stanowczo
przeciwko wrogowi! Nie próbuj z nim
dyskutowaæ ani go ob³askawiaæ. On jest
przebieg³y i nie uda ci siê zbiæ go z tropu ¿adnymi logicznymi argumentami.
Nie dyskutuj z nim i nie próbuj go «nawracaæ». Natomiast u¿yj broni, której
13
on siê najbardziej obawia, broni, której
stale u¿ywa³ Pan Jezus – Pisma Œwiêtego! Podczas pokuszenia na pustyni
Pan Jezus nie wdawa³ siê z diab³em
w d³ugie rozmowy, ale sprzeciwi³ mu siê
stanowczo, cytuj¹c Pismo Œwiête, a w
koñcu przepêdzi³ go od Siebie S³owem
Bo¿ym! To jednak wymaga dobrej, a nawet bardzo dobrej znajomoœci Pisma
Œwiêtego. - Jeœli nie znasz tekstów biblijnych, jeœli nie umiesz ich wskazaæ i
przywo³aæ - twoja broñ pozbawiona jest
naboi! W S³owie Bo¿ym jest moc,
której tak bardzo lêka siê szatan!
4. Byæ œwiadom¹ swoich ograniczeñ i s³aboœci.
– Szatan atakuje indywidualnie
ka¿d¹ z nas, wykorzystuj¹c przeciwko
nam nasze ograniczenia i nasze s³aboœci. Dlatego poznaj dok³adnie sam¹ siebie, odkryj swoje mocne i s³abe strony. Poznaj je dla Twojego w³asnego
dobra; obroñca twierdzy powinien wiedzieæ, w którym miejscu mury s¹ s³abe. Tym bardziej, ¿e szatan posiada tê
wiedzê i nie omieszka jej wykorzystaæ.
B¹dŸ pewna, ¿e zrobi wszystko, by
wci¹gn¹æ Ciê w zasadzkê „B¹dŸcie
trzeŸwi, czuwajcie! Przeciwnik wasz,
diabe³, chodzi woko³o jak lew rycz¹cy,
szukaj¹c kogo by poch³on¹æ” (1 Ptr 5,8).
Bóg ostrzega nas te¿ przed pró¿noœci¹
i zbytni¹ pewnoœci¹ siebie. Nie wystawiaj siê lekkomyœlnie i beztrosko na
jego ataki.
Twoje zwyciêstwo z Bo¿¹ pomoc¹
jest pewne, jeœli:
1. Zlokalizujesz wroga,
odkrywaj¹c, kogo szatan u¿ywa
w jakiejœ chwili czy sprawie jako narzêdzia. Mo¿e to byæ m¹¿ (¿ona), teœciowa, s¹siad, dziecko... A mo¿e Twoje
w³asne myœli i pragnienia...? Wróg rozpoznany, jest w po³owie mniej groŸny,
od wroga nieznanego.
2. Rozpoznasz czas jego ataku,
odkrywaj¹c w jakich momentach
i okolicznoœciach jesteœ przez niego
najczêœciej najbardziej atakowana. –
Którego dnia tygodnia, (wiele z nas
zauwa¿a, ¿e czêsto ma to miejsce w pi¹tek, w dzieñ, w którym Pan Bóg stworzy³ cz³owieka), o jakiej porze dnia?...
Dzia³ kobiecy
gdzie - w pracy, w domu?... a tak¿e jaki
stan ducha sprzyja diabelskiej napaœci
– czy atakuje Ciê, kiedy masz poczucie krzywdy?... wtedy, gdy odczuwasz
gniew lub przygnêbienie?..., a mo¿e
w chwilach radoœci i sukcesu?...
3. Poznasz, w jaki sposób najczêœciej Ciê atakuje.
Czy np. budzi w Tobie zarozumialstwo i pychê, i sk³ania Ciê do lekcewa¿enia innych?... Albo mo¿e wpêdza Ciê
w frustracjê i wyzwala ró¿norakie lêki,
spychaj¹c do «g³êbokiej defensywy»?... Pamiêtaj, tak jak Pan „zna, którzy s¹ Jego” (2 Tym 2,19), równie¿ szatan zna dzieci Najwy¿szego i lêka siê
ich - jak lêka³ siê Jezusa (por. Mt
8,28.29). - Od Ciebie, od Twojej œwiadomoœci i trwania przy Bogu zale¿y, czy
szatan bêdzie siê musia³ z Tob¹ liczyæ,
jako z dobrym Bo¿ym ¿o³nierzem, który tak jak Dawid nie zl¹k³ siê Goliata,
albo czy bêdzie sobie z Tob¹ «pogrywa³». Ka¿dy z nas mo¿e siê zachowaæ
albo jak dzielny Dawid, który nie zgodzi³ siê, by Goliat bluŸni³ imieniu Pana i
odwa¿nie go zaatakowa³, albo jak reszta armii izraelskiej, która unika³a walki,
choæ zwyciêstwo by³o na odleg³oœæ
«rêki wyci¹gniêtej po procê»!
4. Podejmiesz konkretne dzia³ania,
aby go skutecznie zwalczyæ.
Szatan nie jest zainteresowany mówieniem prawdy i dlatego jest nazwany
„ojcem k³amstwa” (Jan 8,44). Dlatego
nie przera¿aj siê jego atakami, i tym, co
mówi do Ciebie. Bo to, co usi³uje Ci
wmówiæ, jest albo ca³kowicie fa³szywe,
albo tylko czêœciowo prawdziwe. Za ka¿dym razem jest to jakby powtórka
z Ogrodu Eden (1 Mj¿ 3,1-7)! On albo
straszy Ciê swoimi k³amstwami, chc¹c
abyœ zw¹tpi³a w Bo¿¹ mi³oœæ i zapomnia³a o Bo¿ych obietnicach, albo obiecuje
Ci pomyœlnoœæ i szczêœcie, pod warunkiem, ¿e zapomnisz o Bo¿ych przykazaniach.
Powinnaœ tak¿e wiedzieæ, ¿e
1. sposób dzia³ania szatana jest
wci¹¿ taki sam.
Jego dzia³anie jest przewidywalne,
gdy¿ wci¹¿ u¿ywa tej samej strategii
i przestarza³ych chwytów rodem od
Ogrodu Eden: – ”... jego zamys³y bowiem
s¹ nam dobrze znane” (2 Kor 2,11).
Chcia³by abyœ tak jak Ewa i Adam zw¹tpi³a w to, co mówi Bóg i zaczê³a wierzyæ
w jego twierdzenia; abyœ zamiast na S³owo Bo¿e, zwróci³a uwagê na to, co mówi
on sam lub ludzie, na których on ma
wp³yw. Dziœ, podobnie jak za dni Jeremiasza, kiedy szatan posy³a³ do Izraela
fa³szywych proroków, powinnaœ siê im
stanowczo sprzeciwiæ: „Prorok, który
ma sen, niech opowiada sen, ale ten,
który ma moje s³owo, niech wiernie
zwiastuje moje s³owo! Có¿ plewie do
ziarna? - mówi Pan.” (Jer 23,28); „...
Baczcie, aby nie by³o w was z³ego niewierz¹cego serca, które by odstêpowa³o
od Boga ¿ywego” Hbr 3, 12 BG)
14
Dzia³ kobiecy
2. mo¿na go skutecznie odpêdziæ.
„Nie dawajcie diab³u przystêpu” (Ef 4,27) ostrzega ap. Pawe³. A ap.
Jakub dodaje: „Przeto poddajcie siê
Bogu, przeciwstawcie siê diab³u,
a ucieknie od was” (Jak 4,7). Tak wiêc
potrzeba stanowczoœci; nie powinnaœ
pozwoliæ, by w Twojej obecnoœci z³o
swobodnie rozwija³o skrzyd³a!
2. Pan Bóg odmienia sytuacjê!
Wiele z tego, co spotyka nas w ¿yciu, jest z³e i krzywdz¹ce, lecz Bóg specjalizuje siê w wydobywaniu dobra
nawet z rzeczy i zdarzeñ z³ych. I nawet
jeœli sami skomplikujemy sobie ¿ycie
i wykrzywimy nasze drogi, On chce
i jest w stanie to wszystko wyprostowaæ; tajemnica zwyciêstwa le¿y w zaufaniu do Niego: „Zaufaj Panu z ca³ego
swojego serca i nie polegaj na w³asnym
rozumie! Pamiêtaj o nim na wszystkich
swoich drogach, a On prostowaæ bêdzie twoje œcie¿ki.” (Przyp.Sal. 3,5.6)!
3. sam fakt ataku diabelskiego nie
obci¹¿a Ciê grzechem.
To raczej oznaka i dowód, ¿e nale¿ysz do Boga i to z tego powodu szatan
tak Ciê nienawidzi. Tak¿e Pan Jezus by³
kuszony i pokona³ diab³a. Równie¿ i Ty,
z Jego pomoc¹, odniesiesz zwyciêstwo!
Ale daj szansê Bogu i Jezusowi aby
dzia³a³ przez Ciebie. – Jak to ktoœ powiedzia³: Nigdy nie dowiemy siê, ¿e
Bóg jest wszystkim, czego potrzebujemy, jeœli Bóg nie stanie siê
wszystkim, co mamy.
4. szatan obawia siê twoich modlitw,
i zrobi wszystko, abyœ siê nie modli³a (Mt 26,41). Bo on wie, ze to nie
my go zwyciê¿amy, ale Bóg dzia³aj¹cy
przez nas. - „Wzywaj mnie w dniu niedoli, wybawiê ciê a ty mnie uwielbisz”
(Ps 50,15). Szatan i jego demony boj¹
siê Jezusa. Kiedy jesteœmy doœwiadczani, Bóg chce, abyœmy byli podobni do
Jezusa, gdy¿ On pokona³ diab³a, maj¹c
nieustaj¹c¹ ³¹cznoœæ z Ojcem. Musimy
przejœæ dok³adnie przez to, przez co
przechodzi³ Jezus (por. Jak 1,12)
A jeœli w jakimœ momencie szatanowi uda siê nas pokonaæ?
1. Ka¿da pora¿ka jest przykra, ale nie
powinna Ciê pozbawiaæ si³ i zniechêcaæ.
Przegrana bitwa, to jeszcze nie
przegrana wojna: „Dlatego opad³e
rêce i omdla³e kolana znowu wyprostujcie. I prostujcie œcie¿ki dla
nóg swoich, aby to, co chrome, nie
zboczy³o, ale raczej uzdrowione
zosta³o.” (Hbr 12,12.13). Na dodatek
pora¿ka pomo¿e Ci poznaæ Twoje s³abe strony i bêdzie mobilizowaæ do dzia³ania. Zamiast wiêc siê poddawaæ, zacznij siê rozwijaæ! Duchowy wzrost,
podobnie jak fizyczny – wymaga czasu. Skoncentruj siê na obranym celu
i popracuj nad brakami. Dziêki temu
dzisiejsza pora¿ka, stanie siê jutro Twoim zwyciêstwem. I pamiêtaj, ¿e prawdziwa dojrza³oœæ nigdy nie jest skutkiem
pojedynczego doœwiadczenia czy prze¿ycia.
2. B¹dŸ cierpliwa i wytrwa³a.
W chwili kryzysu mo¿e Ci siê wydawaæ, ¿e nie potrafisz skutecznie przeciwstawiæ siê z³u. Ale to jest k³amstwo
diab³a! Znane powiedzenie mówi: «Co
Ciê nie zabije, to Ciê wzmocni!» (por.
Jak 1,2-4). Gdy po raz drugi znajdziesz
siê w podobnej sytuacji, prawdopodobnie nie dasz siê ju¿ podejœæ szatanowi.
A nawet gdyby tak siê sta³o, to pokonasz go za trzecim, lub za czwartym
razem! Ale musisz chcieæ; chcieæ i walczyæ; walczyæ i nie ustêpowaæ – „wytrwa³oœci wam potrzeba...” – mówi
Bóg (Hbr 10,36)! I nagle odkryjesz, ¿e
potrafisz – JU¯ POTRAFISZ! –
„Wszystko mogê w tym, który mnie
wzmacnia – w Chr ystusie!” (Flp
4,13). Niech Twoj¹ sta³¹ modlitw¹ bêdzie: „Bo¿e, przekszta³æ mnie, abym
by³a podobna do Jezusa!”
3. Nie traæ wiary i nie poddawaj siê
zgorzknieniu!
Kiedy siê potkniesz i przegrasz, nie
uwa¿aj tego za ostateczn¹ tragediê.
Czekaj na Boga. On wska¿e œrodki i zeœle pomoc. To mo¿e byæ drugi cz³owiek, który Ciê zachêci i wesprze. To
mog¹ byæ okolicznoœci, którymi On
pokieruje. Lub zeœle do Twego serca
pokój (Jan 14,27). Zamiast wiêc po raz
kolejny prze¿uwaæ gorycz pora¿ki, co
mo¿e Ciê jedynie nape³niæ ¿ó³ci¹, skup
siê na myœlach inspirowanych Duchem Bo¿ym i postêpuj zgodnie z radami S³owa Bo¿ego. Uciekaj z szatañskich ciemnoœci do Bo¿ego œwiat³a!
Z mroków tego œwiata schroñ siê pod
opiekê Zbawiciela. Baptystka, Corrie
Ten Boom, Holenderka wiêziona
w straszliwym obozie hitlerowskim
w Ravensbruek, powiedzia³a: „Jeœli patrzysz na to, jaki jest œwiat, czujesz przygnêbienie. Jeœli zajrzysz w g³¹b siebie,
zaniepokoisz siê. Ale jeœli skierujesz
wzrok na Chrystusa, odczujesz pokój.”..
4. Raduj siê w Panu i dziêkuj Mu za
wszystko (Flp 4,4).
Oczywiœcie, nie chodzi o to, byœ
siê radowa³a ze swojego upadku. Raczej raduj siê i dziêkuj Mu za to, ze
mimo Twej niedoskona³oœci nadal Ciê
kocha, chce Ci przebaczyæ i pozostaæ
Panem Twojego ¿ycia. Nie chodzi o to,
byœ dziêkowa³a Mu za z³o, grzech
i cierpienia, jakie ciê spotka³y, ale abyœ
Mu dziêkowa³a za to, ¿e wykorzystuje to do realizacji Swoich celów wzglêdem Ciebie.
Pan Bóg dopuszcza i wykorzystuje
ataki szatana, aby daæ nam mo¿liwoœæ
œwiadomego i dojrza³ego wyboru. Bo
– sk¹d byœ wiedzia³a, ¿e naprawdê
jesteœ Bogu wiern¹, gdybyœ nie stanê³a przed pokus¹ bycia niewiern¹?
– w jaki sposób przekona³abyœ siê
o swojej uczciwoœci, gdybyœ nie mia³a
okazji post¹piæ nieuczciwie?
– w jaki sposób przekona³abyœ siê
o swej pokorze, gdybyœ nie musia³a
zrezygnowaæ z bycia zarozumia³¹
i pyszn¹?
– sk¹d byœ wiedzia³a, ¿e jesteœ wytrwa³¹, gdybyœ nie zosta³a poddana
pokusie rezygnacji?
Systematycznie, dzieñ po dniu,
w trudzie i walce, w samozaparciu i cierpieniach, stajemy siê bardziej podobni
do Jezusa.
I jeszcze jedno: Pamiêtaj, Bóg nigdy siê nie œpieszy, ale zawsze zd¹¿y
na czas. Bo On patrzy na nasze ¿ycie
z perspektywy wiecznoœci. o
opracowane na podstawie
ksi¹¿ki Ricka Warrena,
„¯ycie œwiadome celu”.
15
Kreacjonizm
(7)
Mieczys³aw Pajewski
U PODSTAW DYLUWIOLOGII
Dyluwiologia a kreacjonizm
Nie ma tematu religijnego bardziej wyœmiewanego ni¿ biblijna opowieœæ o potopie Noego, zapisana w Ksiêdze Rodzaju 6-9. Przeciwko dos³ownej naturze potopu wymienia siê takie sprawy
jak niemo¿liwoœæ zebrania zwierz¹t na
arkê, rozmiary arki, czas trwania potopu itd. Ataki tego rodzaju przeprowadzaj¹ nie tylko niewierz¹cy, co jeszcze
mo¿na zrozumieæ, ale tak¿e ci, którzy
przedstawiaj¹ siê jako wierz¹cy w Boga. Wiêkszoœæ dzisiejszych biblistów
odrzuca dos³own¹ historycznoœæ opowieœci z Ksiêgi Rodzaju przed rozdzia³em 12. Pier wsze 11 rozdzia³ów tej
ksiêgi uwa¿aj¹ oni za wype³nione parabolami, symbolami i staro¿ytn¹ poezj¹.
Historia potopu opowiedziana w Biblii zajmuje w niej jednak poczesne
miejsce. Biblia poœwiêca mu nawet wiêcej miejsca ni¿ samemu stworzeniu
œwiata. Cztery z pierwszych jedenastu
rozdzia³ów Ksiêgi Rodzaju opisuj¹ wielki potop za dni Noego. Z kart Biblii wy-
³ania siê obraz tej katastrofy wodnej
jako najwiêkszego fizycznego wydarzenia w historii Ziemi. Nic porównywalnego z potopem nie wydarzy³o siê do
tej pory, ani nie wydarzy siê a¿ do ostatecznego zniszczenia œwiata w ogniu (II
Piotra 3). Potop oznacza koniec piêkna stworzonego przez Boga jako doskona³ego miejsca dla cz³owieka. Oznacza te¿ pocz¹tek nowego œwiata, odznaczaj¹cego siê tylko blad¹ kopi¹ pierwotnej chwa³y. W ca³ej zapisanej historii Ziemi potop, mo¿e za wyj¹tkiem
Upadku, wywar³ najwiêkszy wp³yw na
wygl¹d i warunki, jakie panuj¹ na Ziemi. Jeœli potop Noego rzeczywiœcie
mia³ miejsce, to roli tej olbrzymiej katastrofy nie mo¿e pomijaæ ¿aden biolog, geolog czy badacz historii Ziemi.
O potopie Noego nie mówi¹ jedynie pierwsze rozdzia³y Biblii. Liczne
wzmianki o nim znajdujemy w wielu
ksiêgach Starego Testamentu. Nie
mo¿na zapominaæ, ¿e tak¿e Jezus i autorzy Nowego Testamentu czynili uwagi na temat dziejów Noego i potopu jako
„Potop” – rycina z Biblii Brzeskiej wydanej w 1563 r.
rzeczywistych, niefikcyjnych wydarzeñ (Mat. 24:36-39; 1 Piotra 3:18-22;
Hebr. 11:7; 2 Piotra 3:5-7). Przez ca³e
wieki uczeni i teologowie przypisywali
wiele cech Ziemi wp³ywowi wielkiego
potopu Noego i uznawali nauczanie
Biblii na temat stworzenia i potopu.
Czasy te jednak ju¿ minê³y. Dzisiaj podrêczniki i monografie naukowe poœwiêcaj¹ wiele stron wp³ywowi wody i lodowców w kszta³towaniu powierzchni
Ziemi, ale nie wspominaj¹ nic o potopie, najwy¿ej mówi¹ o nim jako o historii biblijnej, nie zaœ jako o historycznym fakcie.
Przyczyn¹ takiego stanu rzeczy jest
fundamentalna niezgodnoϾ geologii
ewolucyjnej i S³owa Bo¿ego. Dla dzieci
wychowanych w rodzinach chrzeœcijañskich kontakt ze œwieckim nauczaniem musi byæ pewnego rodzaju szokiem. Odkrywaj¹ oni ze zdumieniem,
¿e nauczyciele i autorzy podrêczników
nie wierz¹ w to, o czym uczy Biblia.
Proces œwieckiej edukacji przypomina
16
Kreacjonizm
stopniowe wyjmowanie kolejnych cegie³ z duchowej budowli wzniesionej
w pierwszych latach chrzeœcijañskiego ¿ycia. Napór autorytetu nauczycielskiego i powszechnie akceptowanej nauki jest niezwykle silny. Nic wiêc dziwnego, ¿e dzieci pochodz¹ce z rodzin
chrzeœcijañskich czêsto po edukacji
szkolnej trac¹ wiarê. Dlatego tak wa¿ne jest, by badaæ zagadnienia znajduj¹ce siê na styku nauka-religia, w tym zagadnienie potopu Noego.
Sam potop nie jest zagadnieniem
œciœle kreacjonistycznym. Ale jest
z kreacjonizmem powi¹zany niezwykle silnie. Przede wszystkim, alternatywny wobec kreacjonizmu model ewolucjonistyczny zdecydowanie odrzuca
autentycznoϾ potopu Noego. W tym
sensie dyluwiologia (nauka o Potopie)
jest sojuszniczk¹ kreacjonizmu: mamy
wspólnego wroga. Poza tym ewolucjoniœci formu³uj¹ ca³y szereg argumentów antykreacjonistycznych opartych
na idei starej Ziemi. Warstwy geologiczne do swego powstania wymagaj¹,
ich zdaniem, dziesi¹tków i setek milionów lat. W sukurs kreacjonistom wiernym S³owu Bo¿emu, kreacjonistom
m³odej Ziemi, id¹ w³aœnie zwolennicy
historycznoœci potopu Noego. Tak wielka katastrofa wodna, potop o zasiêgu
globalnym, musia³ wywo³aæ wielkie zmiany w strukturze geologicznej powierzchni Ziemi. Tzw. geologia potopu,
mówi¹ca o kszta³towaniu siê warstw
geologicznych w trakcie potopu, pozwala zneutralizowaæ bardzo wa¿ne argumenty antykreacjonistyczne. Dyluwiologia jest wiêc bardzo mocno i bezpoœrednio powi¹zana z kreacjonizmem.
Szczegó³owe badania biblijnego
ujêcia potopu dowodz¹, ¿e jeœli potraktujemy je jako prawdziwe, dos³owne
i historyczne ujêcie, dostarczy nam
ono najbardziej rozs¹dnego wyjaœnienia wielu problemów, jakie pojawiaj¹
siê, gdy chodzi o wiarygodnoœæ Biblii.
Potop a natchnienie biblijne
Podstawowym Ÿród³em wiedzy o potopie Noego jest zapis biblijny. A jeœli
tak, to kluczow¹ spraw¹ staje siê stosunek do tekstu biblijnego. Coraz czêœciej spotykamy chrzeœcijan, którzy
pod naporem œwiatowych ideologii rezygnuj¹ z idei, ¿e ca³a Biblia jest na-
tchnionym S³owem Bo¿ym. Uwa¿aj¹
oni zamiast tego, ¿e w Biblii znajduje
siê objawienie, ale to, które czêœci Biblii nale¿y traktowaæ powa¿nie, a które s¹ nieistotnym kulturowym i historycznym balastem, zale¿y od ustaleñ
nauki b¹dŸ innych zewnêtrznych
wzglêdem Biblii autorytetów. Poniewa¿ w nauce dominuje ewolucjonizm
i koncepcja starej Ziemi, uwa¿aj¹ oni
pierwsze 11 rozdzia³ów Ksiêgi Rodzaju za zbiór mitów i legend.
Chrzeœcijanie tradycyjnie wierzyli
jednak w s³owne i pe³ne natchnienie
ca³ej Biblii. Choæ g³ównym celem Biblii jest Bo¿e objawienie, które ma na
celu zbawienie cz³owieka, podawane
w niej fakty historyczne objête s¹ tak¿e natchnieniem Bo¿ym. Fakty historyczne, takie jak stworzenie czy Potop,
choæ nie nale¿¹ do centralnych zagadnieñ biblijnych, s¹ nierozerwalnie z nimi zwi¹zane. Na przyk³ad idea „drugiego Adama” nie ma sensu, jeœli pierwszy Adam jest tylko mitem.
Na temat natchnienia ksi¹g biblijnych niezwykle trafnie pisa³ znany teolog protestancki, Benjamin B. Warfield:
Koœció³ od samego pocz¹tku utrzymywa³, ¿e Biblia jest S³owem Bo¿ym w tym sensie, ¿e
jej s³owa, choæ zapisane przez
ludzi i nosz¹ce œlady pochodzenia od ludzi, zosta³y jednak zapisane pod takim wp³ywem Ducha Œwiêtego, ¿e s¹ s³owami
Boga i precyzyjnie wyra¿aj¹
Jego postawê i wolê. Zawsze te¿
uwa¿ano, ¿e ta koncepcja wspó³autorstwa zak³ada, i¿ nadzór ze
strony Ducha Œwiêtego rozci¹ga siê tak daleko, ¿e dotyczy nawet wyboru s³ów przez ludzkich
autorów (jest to natchnienie
werbalne) oraz zabezpiecza powsta³y utwór od wszystkiego, co
jest niezgodne z autorstwem
Bo¿ym. [...] w ten sposób
wszystko, co Pismo zak³ada
i stwierdza, jest prawdziwe i wolne od b³êdu (nieomylne). 1
Elementy nadprzyrodzone
Bóg sprawowa³ pe³n¹ kontrolê, jak wynika z tekstu biblijnego, od doprowadzenia zwierz¹t do Noego (Ks. Rodz. 6:1920) do zamkniêcia drzwi arki (Ks. Rodz.
7:16). Potop to nadprzyrodzony ci¹g
zdarzeñ od pocz¹tku do koñca. John
Whitcomb w klasycznym dziele The
World That Perished wymieni³ przynajmniej szeœæ dziedzin, w których czynnik nadprzyrodzony interweniowa³
w czasie Potopu z Ksiêgi Rodzaju:
1. Bo¿y projekt arki
2. zgromadzenie i troska o zwierzêta
3. wyst¹pienie wód spod powierzchni ziemi
4. opadniêcie wód z wysoka
5. ukszta³towanie siê obecnych basenów oceanicznych
6. powstanie obecnych kontynentów
i pasm górskich. 2
Ale nie mo¿na wykluczyæ, ¿e interwencji tego rodzaju by³o wiêcej. Z pewnoœci¹ nie da siê czysto naturalnymi
procesami wyjaœniæ wszystkich aspektów Potopu. Nie znaczy to jednak, ¿e
Potop to nieprzerwane pasmo cudów,
jak twierdz¹ niechêtni wobec dos³ownego rozumienia Potopu Noego. 3
Oprócz konkretnych cudów wspomnianych w Piœmie Œwiêtym i takich,
o których tam nie wspomniano, potrzebnych do rozpoczêcia, trwania i zakoñczenia tego okresu, Potop realizowa³ swoje dzie³o zniszczenia przy pomocy czysto przyrodniczych i naturalnych procesów. 4 Procesy te mo¿na
badaæ, przynajmniej do pewnego stopnia, w laboratoriach i przy pomocy symulacji komputerowych. Przydatne s¹
równie¿ spostrze¿enia powodzi, jakie
ka¿dego roku zdarzaj¹ siê w ró¿nych
rejonach globu ziemskiego.
Zjawiska nadprzyrodzone wspó³dzia³a³y z naturalnymi w Potopie z Ksiêgi Rodzaju. o
Mieczys³aw Pajewski
[email protected]
http://www.creationism.org.pl
Benjamin B. WARFIELD, „The Real Problem
of Inspiration”, w: Samuel C. CRAIG (ed.), The
Inspiration and Authority of the Bible,
Presbyterian & Reformed, Philadephia 1948,
s. 173.
2
Por. Dr John WHITCOMB, The World That
Perished, Baker, Grand Rapids, Michigan
1973, s. 19.
3
Tak uwa¿a³ na przyk³ad wybitny teolog
Bernard R AMM (The Christian View of
Science and Scripture, Eerdmans, Grand
Rapids, Michigan 1954, s. 167).
4
Por. WHITCOMB , The World That Perished..., s. 67.
1
17
Dzia³ kobiecy
Carolyn Jacob
Granice...
Dzieci powinny znaæ granice; potrzebuj¹ tego, jest
to niezbêdne dla ich prawid³owego rozwoju. Jeœli nie
wytyczymy im wyraŸnych i zrozumia³ych granic bêd¹
ci¹gle sprawdzaæ jak daleko mog¹ siê posun¹æ.
Rodzice powinni byæ konsekwentni w egzekwowaniu pos³uszeñstwa i wytyczonych ograniczeñ. Czêsto
jesteœmy œwiadkami groteskowych sytuacji, kiedy to
dziecko stawia warunki i ¿¹dania, a rodzice pos³usznie
siê do nich stosuj¹. Nie chc¹ swojej pociechy dra¿niæ
i prowokowaæ, wszak «jest takie ma³e» i «niewiele jeszcze rozumie»... Ca³ymi dniami nadskakuj¹ i prosz¹, apeluj¹ i strasz¹, ale zawsze ulegaj¹...
Dziecko jest bardzo pojêtnym uczniem. Szybko zrozumie zasady w swoim otoczeniu i bezwzglêdnie wykorzysta brak konsekwencji i s³aboœæ charakteru opiekunów. M³ody cz³owiek przyjmuje od rodziców te zachowania, które oni demonstruj¹ na co dzieñ, a nie
te, o których mówi¹. Jeœli opiekunowie s¹ niecierpliwi i sk³onni do agresji, jeœli kieruj¹ nimi fobie i na³ogi, to jest niemal pewne, ¿e ich dziecko przejmie ich
wzorce myœlenia i postêpowania, i przeniesie je do
swego doros³ego ¿ycia.
Pamiêtaj, ucz dziecko podstawowych zasad od samego pocz¹tku. Ono jest tworzywem, które z ka¿dym
rokiem staje siê coraz twardsze. Ucz go niezale¿noœci, myœlenia i dobrych zasad; jest
to niezbêdne w samodzielnym, doros³ym
¿yciu. Chyba, ¿e chcesz bez koñca byæ
jego niañk¹. Ka¿dy dzieñ zw³oki, obojêtnoœci i pob³a¿liwoœci wobec niego, jest
twoj¹ pora¿k¹ a jego strat¹. Nie wpadaj
przy tym w skrajnoœci. M³odzi ludzie
potrzebuj¹ karnoœci i dyscypliny, ale potrzebuj¹ tak¿e wspó³czucia, mi³oœci i rodzinnego ciep³a; ka¿da przesada jest powa¿nym b³êdem.
Tak, dzieci potrzebuj¹ granic.
A doroœli? – Oczywiœcie te¿. Cz³owiek,
który nie uznaje ¿adnych ograniczeñ
i autorytetów, szybko zb³¹dzi i ulegnie
degradacji. Niektórzy traktuj¹ ograniczenia, nakazy i zakazy, jak zniewolenie. A naprawdê s¹ one b³ogos³awieñstwem. Bóg poprzez Bibliê wyraŸnie wytycza granice. Mówi, co nam wolno, a czego nam nie wolno. A czasem, gdy
jesteœmy krn¹brni, stosuje doraŸne kary
i ostrze¿enia. Bo Jemu naprawdê na nas zale¿y i chce
naszego szczêœcia; dlatego nie jest obojêtny i wyznacza granice. WyobraŸ sobie ruch na autostradzie bez
¿adnych zasad i ograniczeñ... – Jesteœ przera¿ony tak¹
wizj¹? – A podobnie jest w ¿yciu. Twoje b³êdy i niepos³uszeñstwo wobec Bo¿ych przykazañ, skutkuj¹ niepokojem i konfliktami, powoduj¹ krzywdy i nieszczêœcia. Cierpisz ty, i z twojego powodu cierpi¹ inni.
Zauwa¿, ka¿dy bunt i niepos³uszeñstwo wobec okreœlonych zasad, powoduje zamêt, cierpienie i problemy. Poprzez bunt, przemoc i niepos³uszeñstwo rzadko
kiedy mo¿na osi¹gn¹æ coœ dobrego. Poprzez spokojn¹
rozmowê, skromnoœæ, konsekwencjê i m¹droœæ mo¿na wygraæ niejedn¹ walkê i wojnê. I nikt przy tym nie
ucierpi.
¯yjemy w czasach i w spo³eczeñstwie, w którym
zacieraj¹ siê wszelkie granice, a skromnoœæ i pos³uszeñstwo wobec Boga i ludzi jest uznawane za s³aboœæ,
g³upotê i «frajerstwo». Dziœ ludzie uwa¿aj¹, ¿e sami
sobie powinni byæ sterem, ¿eglarzem i okrêtem; nie
potrzebuj¹ Boga, autorytetów i ograniczeñ. S¹ w pewnym sensie wolni i niezale¿ni, ale przy tym czêsto samotni, zagubieni i uzale¿nieni od wszystkiego, co mo¿e
przynieœæ choæ chwilow¹ ulgê i zapomnienie.
Bóg doskonale zna cz³owieka i wie, co jest dla nas
dobre. Ale skoro (zdaniem wielu) Boga nie ma, trzeba zaufaæ sobie i... «prawom ewolucji». Oczywiœcie,
jak ktoœ chce, mo¿e stopniowo (przez miliony lat?)
uczyæ siê na w³asnych b³êdach i na w³asnej skórze sprawdzaæ, jak daleko mo¿na siê posun¹æ.
Tylko, po co dochodziæ do celu okrê¿n¹ drog¹?
Przecie¿ Bóg wyraŸnie wytycza granice. No, ale
skoro Boga nie ma...
Czasem nie rozumiemy Bo¿ego dzia³ania
w naszym ¿yciu, ale zauwa¿, dzieci te¿ nie
zawsze rozumiej¹ rodziców. Czêsto doceniaj¹ ich rady i dzia³anie dopiero po
latach. Ludzie s¹ niedoskonali, a mimo to z ca³ego serca pragn¹ dobra swoich dzieci. A Bóg? Jest
doskona³ym Ojcem. Jego pragnienie naszego szczêœcia jest
nieporównywalnie g³êbsze i doskonalsze. Wystarczy Mu tylko
zaufaæ. o
T³um. S³. Podziewski
18
Dzia³ kobiecy
Anna
Anna Maria
Maria Pyp³acz,
Pyp³acz, Borys
Borys Guzdek
Guzdek
Rodzina jako najbli¿sze
œrodowisko dziecka (6)(4)
Obrzêdowoœæ
W czasach Starego Testamentu rytua³y odgrywa³y bardzo wa¿n¹ rolê. By³y one tak¿e œciœle powi¹zane z edukacj¹,
gdy¿ znajomoœæ obrz¹dków by³a przekazywana z ojca na
syna. Pod pojêciem obrzêdowoœæ rozumie siê tu zarówno
rytua³y religijne jak i pewne zwyczaje praktykowane przez
ludzi tamtych czasów.
Narodziny
Na samym pocz¹tku historii œwiata, stworzywszy pierwszych rodziców, Pan Bóg da³ im wyraŸne polecenie <nape³niania ziemi potomstwem>: „B¹dŸcie p³odni i rozmna¿ajcie
siê, abyœcie zaludnili ziemiê i uczynili j¹ sobie poddan¹ […]”
(1 Mj¿ 1,28).
Narodziny by³y szczególnym wydarzeniem w ¿yciu rodziców. Wydarzeniem wielkim i radosnym, gdy¿ dla ludzi
Starego Testamentu dzieci przedstawia³y wielk¹ wartoœæ!
Lecz, choæ z pewnoœci¹ ka¿de dziecko by³o radoœci¹ dla
rodziców, to jednak w tamtych czasach i kulturze szczególn¹ wagê przywi¹zywano do synów, a zw³aszcza do syna
pierworodnego. Dlatego wszelkie bardziej szczegó³owe
opisy zwi¹zane z obrzêdami dotycz¹ ch³opców.
W trakcie samego porodu ojciec nie przebywa³ razem
z matk¹, lecz czeka³ przed wejœciem do namiotu, czy te¿ domu.
Gdy dziecko ju¿ przysz³o na œwiat, by³ on informowany o tym
fakcie oraz o p³ci dziecka. I choæ ³atwo o tym zapomnieæ w dobie ultrasonografii, to jednak w tamtych czasach dopiero narodziny dziecka by³y momentem, kiedy rodzice poznawali
jego p³eæ. Powiadomiony ojciec wchodzi³ do œrodka i w geœcie akceptacji dziecka bra³ je na swoje kolana. Porody rodzinne nie by³y w tamtych czasach praktykowane...
Ksiêga Wyjœcia sprawozdaje, ¿e zwykle przy narodzinach dziecka by³a obecna po³o¿na (2 Mj¿ 1,15.16). W przypadku, gdy rodzi³a niewolnica, czêsto rolê po³o¿nej przejmowa³a prawowita ¿ona mê¿czyzny. Jednak przytoczony
pierwszy rozdzia³ Ksiêgi Wyjœcia œwiadczy o tym, ¿e ju¿
w tamtych czasach by³y kobiety specjalizuj¹ce siê w tej pos³udze.1
Jest kwesti¹ oczywist¹, ¿e od pocz¹tku porodów na Ziemi, wydarzenie to stanowi³o i stanowi dla kobiety ciê¿kie
doœwiadczenie. Musi ona radoœæ z przyjœcia niemowlêcia na
œwiat okupiæ trudem i cierpieniem, które jest skutkiem grze-
chu, pope³nionego w Ogrodzie Eden: „Obarczê ciê niezmiernie wielkim trudem twej brzemiennoœci, w bólu bêdziesz
rodzi³a dzieci [...]” (1 Mj¿ 3,16).. Echa tego faktu pobrzmiewaj¹ w wielu, czêsto tak¿e prorockich tekstach Starego
Testamentu (por. Oz 13,13; Iz 13,8; Jer 4,31). Warto przy
tym pamiêtaæ, ¿e ówczesna medycyna nie dysponowa³a takimi œrodkami jak dzisiaj. Poród odbywa³ siê drog¹ naturaln¹ bez udzia³u podstawowych w dzisiejszych czasach
technik medycznych. Niejednokrotnie kobiety rodzi³y w namiotach na stepach, czy te¿ podczas tu³aczki po pustyni,
w niedogodnych warunkach pogodowych. Jednak mimo
tego miliony dzieci zosta³o wydanych na œwiat w czasach
opisywanych przez Stary Testament. I choæ wiêkszoœæ porodów koñczy³a siê szczêœliwie, to jednak przypadki umieralnoœci przy porodzie zdarza³y siê te¿ znacznie czêœciej,
ni¿ ma to miejsce teraz. Przyk³adem kobiety, która narodziny swego dziecka okupi³a œmierci¹, jest Rachela: „Rachela
zaczê³a rodziæ; poród jednak by³ ciê¿ki. I kiedy urodzi³a
w wielkich bólach, rzek³a do niej po³o¿na: Ju¿ nie lêkaj siê,
bo oto masz syna! Ona jednak, gdy ¿ycie z niej uchodzi³o, bo
kona³a, nazwa³a swego syna Benoni; lecz ojciec da³ mu imiê
Beniamin” (1 Mj¿ 35,15.16).
Szczególnie przejmuj¹ca jest tak¿e historia synowej kap³ana Heliego i okolicznoœci jej porodu. Otrzyma³a ona informacjê o œmierci mê¿a oraz teœcia, co tak bardzo j¹ poruszy³o, i¿ dosz³o do bardzo trudnego, przedwczesnego porodu, który zakoñczy³ siê jej œmierci¹. „Jego synowa, a ¿ona
Pinchasa, bêd¹c brzemienn¹ i blisk¹ porodu, gdy tylko dowiedzia³a siê, ¿e Arka Bo¿a zosta³a zabrana, ¿e jej teœæ i m¹¿
umarli, skuli³a siê i porodzi³a, bo przysz³y na ni¹ bóle porodowe. Gdy kona³a, mówi³y do niej kobiety, które j¹ otacza³y:
Nie obawiaj siê! Przecie¿ urodzi³aœ syna. Nie odpowiedzia³a jednak, nie zwróci³a nawet na to uwagi”(1 Sam 4,19.20).
Pomimo wszystkich tych niedogodnoœci, bólu i cierpienia zwi¹zanego z wydawaniem dzieci na œwiat, a tak¿e znacznie wiêkszego, ni¿ to ma miejsce obecnie, zagro¿enia ¿ycia,
w Starym Testamencie nie odnajdujemy sprawozdañ o kobietach, które z obawy przed przykroœciami porodu chcia³yby go unikn¹æ. Wrêcz przeciwnie – ogromna chêæ wydania na œwiat potomstwa, i to licznego, jest godna podziwu.
Mo¿liwoœæ narodzin dziecka by³a przez ówczesne kobiety
postrzegana jako wyraz najwy¿szego b³ogos³awieñstwa.
19
Noworodka, który przyszed³ na œwiat, otaczano szczególn¹ opiek¹. Zaraz po porodzie by³ on k¹pany i nacierany
sol¹ w celach antyseptycznych. Nastêpnie z³¹czano mu nó¿ki
i r¹czki, by by³y blisko tu³owia, i zawijano doœæ ciasno banda¿ami, zwykle lnianymi lub bawe³nianymi, o d³ugoœci piêciu
metrów i szerokoœci dwunastu centymetrów2 . W Biblii znajduje siê potwierdzenie tych rytua³ów, które by³y praktykowane od staro¿ytnoœci a¿ do czasów Jezusa. Zwyczaj nacierania sol¹ i obmycia jest wspomniany w Ksiêdze Ezechiela:
„A twoje urodzenie: w dniu twego przyjœcia na œwiat nie uciêto ci pêpowiny, nie obmyto ciê w wodzie, aby ciê oczyœciæ; nie
natarto ciê sol¹ i w pieluszki ciê nie owiniêto”(Ezech 16,4).
Warto przytoczyæ tutaj drobn¹, ale wa¿n¹ wzmiankê
z Ksiêgi Izajasza, mówi¹c¹ o tym, ¿e prawid³owym i po¿¹danym zachowaniem opiekunów w stosunku do niemowl¹t
jest otaczanie ich czu³¹ opiek¹. „Tak bowiem mówi Pan:
Oto ja skierujê do niej pokój jak rzekê i chwa³ê narodów –
jak strumieñ wezbrany. Ich niemowlêta bêd¹ noszone na
rêkach i na kolanach bêd¹ pieszczone.” (Iz 66,12).
Obrzêdy i zwyczaje porodowe nie tylko mia³y zwi¹zek
bezpoœrednio z niemowlêtami. Tak¿e matki, które urodzi³y
dzieci, musia³y poddaæ siê przepisom zwi¹zanym z okresem oczyszczenia poporodowego. WyraŸne postanowienia
z tym zwi¹zane, zawarte s¹ w Ksiêdze Kap³añskiej: „Powiedz
do Izraelitów: Je¿eli kobieta zasz³a w ci¹¿ê i urodzi³a ch³opca, pozostanie przez siedem dni nieczysta, tak samo jak podczas stanu nieczystoœci spowodowanego przez miesiêczne
krwawienie”.(3 Mj¿ 12,2). Nastêpnie matka mia³a pozostaæ
w domu przez 33 dni z powodu „krwi oczyszczenia” (3 Mj¿
12,4). Je¿eli na œwiat przychodzi³a dziewczynka, wówczas
czas <nieczystoœci> wyd³u¿a³ siê do 2 tygodni, a kobieta
pozostawa³a w domu przez 66 dni (3 Mj¿ 12,5). Po up³ywie
czasu oczyszczenia kobieta udawa³a siê do œwi¹tyni, by z³o¿yæ odpowiednie zwierzê w ofierze maj¹cej na celu przeb³aganie za grzechy oraz by dope³niæ rytua³u oczyszczenia.
Oczywiœcie sama kobieta ofiary nie sk³ada³a, lecz przekazywa³a zwierzê kap³anowi, który w jej imieniu zanosi³ proœbê
do Pana (3 Mj¿ 12,7.8). Warto w tym momencie powiedzieæ,
¿e choæ z jednej strony przepisy te mia³y wyraŸnie rytualno-religijny charakter, to z drugiej strony mo¿na siê w nich
tak¿e dopatrzyæ aspektu czysto medycznego. Znamienne,
¿e w okresie nieczystoœci poporodowej kobieta nie mog³a
rozpocz¹æ wspó³¿ycia z mê¿em, a wspó³czeœnie lekarze zalecaj¹ matkom, aby po porodzie wstrzyma³y siê od kontaktów p³ciowych przez okres zbli¿ony do tego, który zapisany jest w Ksiêdze Wyjœcia!
Nadawanie imienia
Gdy mowa o obrzêdach zwi¹zanych z przychodzeniem
dzieci na œwiat, nie sposób nie wspomnieæ o akcie nadawania imienia. Akt ten mia³ ogromne znaczenie dla ludzi Starego Testamentu. W staro¿ytnym Izraelu niemowlê otrzymywa³o imiê najczêœciej przy samych narodzinach, albo
w pierwszych tygodniach ¿ycia. Ceremonia³ nadawania imienia by³ wyrazem w³adzy osoby nadaj¹cej imiê nad cz³owiekiem, który imiê otrzymywa³. Mo¿na tutaj mówiæ chocia¿-
Dzia³ kobiecy
by o relacji Bóg – cz³owiek (1 Mj¿ 17,5), w³adca – poddany
(Dan 1,7), a tak¿e – co wystêpuje najczêœciej – rodzic –
dziecko.
Dla ludzi Starego Testamentu imiê zawiera³o w sobie
ogromny ³adunek emocjonalny i duchowy. Dla Izraelitów
imiê niemal zawsze nios³o z sob¹ oczywist¹, czyteln¹ dla
wszystkich treϾ.
Przygl¹daj¹c siê obrzêdowi nadawania imienia zauwa¿yæ
mo¿na, ¿e o doborze imienia czêsto decydowa³a sama matka, czego potwierdzenie znaleŸæ mo¿na w niejednym przyk³adzie. Wiele matek raduj¹cych siê z przyjœcia na œwiat
potomka nadawa³o dziecku imiê adekwatne do uczuæ lub
zdarzeñ dotycz¹cych ich sytuacji ¿yciowej. I tak dla ¿ony
Jakuba, Lei, imiona poszczególnych dzieci by³y niejako «pamiêtnikiem» jej osobistych prze¿yæ. Bóg widz¹c, ¿e Jakub
bardziej kocha³ siostrê Lei – Rachelê, ulitowa³ siê nad ni¹
i sprawi³, i¿ zasz³a w ci¹¿ê. Urodziwszy syna nazwa³a go
Ruben (= oto syn), „mówi¹c: Wejrza³ Pan na moje upokorzenie; teraz m¹¿ mój bêdzie mnie mi³owa³” (1 Mj¿ 29,32).
Wydawszy na œwiat drugiego potomka nazwa³a go Symeon
(= wys³uchany od Boga), argumentuj¹c to, i¿ „Us³ysza³ Pan,
¿e zosta³am odsuniêta, i da³ mi jeszcze to dziecko”
(1 Mj¿ 29,33). Urodziwszy trzeciego syna nazwa³a go Lewi
(= przywi¹zany) i rzek³a: „Ju¿ teraz m¹¿ mój przywi¹¿e siê
do mnie, bo urodzi³am mu trzech synów” (1 Mj¿ 29,34).
Ostatni mêski potomek zrodzony przez Leê otrzyma³ imiê
Juda (= chwalebny, czcigodny); i tym razem Lea poda³a powód swojego wyboru „Tym razem bêdê s³awiæ Pana”
(1 Mj¿ 29,35).
Podobnymi motywami przy nadawaniu imienia kierowa³a siê <rywalka> Lei – Rachela. Wydawszy na œwiat syna
da³a mu imiê Józef (= rozmno¿enie), argumentuj¹c to s³owami „Zdj¹³ Bóg ze mnie hañbê!” (1 Mj¿ 30,23.24). Drugi syn
Racheli zosta³ nazwany przez matkê (1 Mj¿ 35,18) Benoni
(= syn boleœci), gdy¿ Rachela mia³a bardzo ciê¿ki poród, który skoñczy³ siê jej œmierci¹.
Nie tylko prawowita matka mog³a nadaæ dziecku imiê.
Córka faraona zostawszy przybran¹ matk¹ znalezionego
w sitowiu dziecka równie¿ nadaje mu imiê. Ch³opiec jednak
nie jest nazwany od razu w momencie znalezienia, lecz dopiero, gdy zostaje odstawiony od piersi przez mamkê i powraca na dwór córki faraona. Dziecko otrzymuje imiê zwi¹zane z okolicznoœciami jego znalezienia. „Gdy ch³opiec podrós³, zaprowadzi³a go do córki faraona, i by³ dla niej jak syn.
Da³a mu imiê Moj¿esz (= wyci¹gniêty [z wody]) , mówi¹c:
Bo wydoby³am go z wody.” (2 Mj¿ 2,10).
Tak¿e Anna, ¿ona Elkany, nadaje dziecku imiê Samuel
(hebr. Szemu-el – „niech Bóg wys³ucha [modlitwy]”), które
by³o wyrazem d³ugiego okresu oczekiwañ na jego przyjœcie: „ Anna poczê³a i po up³ywie dni urodzi³a syna i nazwa³a go imieniem Samuel, poniewa¿ [powiedzia³a]: Uprosi³am go u Pana.” (1 Sam 1,20).
Jeszcze jednym – choæ nie ostatnim w Starym Testamencie – przyk³adem matki nadaj¹cej dziecku symboliczne
imiê jest synowa kap³ana Heliego, która dowiedziawszy siê
o œmierci teœcia oraz mê¿a „zleg³a i porodzi³a” (1 Sam 4,19).
Poniewa¿ poród dziecka zbieg³ siê w czasie z tragiczn¹ sytu-
20
Dzia³ kobiecy
acj¹ Izraela – podbojem przez Filistyñczyków oraz zrabowaniem Skrzyni Bo¿ej bêd¹cej najwiêksz¹ œwiêtoœci¹ ludu
Bo¿ego, rozgoryczona kobieta nadaje dziecku imiê odzwierciedlaj¹ce sytuacjê narodu wybranego: „Nazwa³a natomiast
dziecko Ikabod (= bez chwa³y), mówi¹c: Odesz³a chwa³a od
Izraela z powodu zdobycia Skrzyni Bo¿ej i z powodu jej teœcia i mê¿a. Rzek³a: Odesz³a chwa³a od Izraela, gdy¿ zdobyta zosta³a Skrzynia Bo¿a.” (1 Sam 4,21.22).
Powy¿sze przyk³ady wskazuj¹ na to, ¿e nadanie imienia
czêsto spoczywa³o na matce, co mog³o byæ spowodowane
miêdzy innymi tym, ¿e ojciec zazwyczaj nie uczestniczy³
przy samym porodzie. Jednak w Starym Testamencie s¹
równie¿ przyk³ady, gdzie to ojciec nazywa dziecko. Tak dzieje
siê w przypadku Abrahama i jego synów, Izmaela i Izaaka
(1 Mj¿ 16,15; 21,3).
Tak¿e patriarcha Jakub decyduje o imieniu swego najm³odszego syna. Gdy matka ch³opca tu¿ przed œmierci¹
w czasie porodu nadaje potomkowi imiê Benoni (syn mojej
boleœci), to Jakub zmienia je na Beniamin (syn mojej prawicy) (1 Mj¿ 35,15).
Jak ju¿ wspomniano, ludzie Starego Testamentu ogromne znaczenie przywi¹zywali do znaczenia i sensu samego
imienia. Dla nich nie by³o ono jedynie <znakiem charakterystycznym>, pozwalaj¹cym odró¿niæ jednego cz³owieka od
drugiego; nie by³o nic nie znacz¹cym, choæ mo¿e ciekawie
i dŸwiêcznie brzmi¹cym, wyrazem. Dla ludzi Starego Testamentu imiê mia³o nie tylko konkretne brzmienie, ale nios³o
konkretn¹ treœæ. I tak, mog³o ono okreœlaæ charakter cz³owieka, jego przeznaczenie, czy te¿ nadzieje wi¹zane z pojawieniem siê danego dziecka na œwiecie. Niektórzy wierzyli, ¿e w imieniu zapisany jest los nowonarodzonego. Ponadto, sens imienia pozwala³ czêsto domyœliæ siê, jakie okolicznoœci wp³ynê³y na jego wybór. I tak Anna, nie mog¹c
mieæ przez d³ugi czas dzieci uda³a siê do œwi¹tyni, gdzie
¿arliwie modli³a siê o potomka. Bóg wejrza³ na Annê i obdarzy³ j¹ synem, którego nazwa³a Samuel (Bóg wys³ucha³),
gdy¿ uprosi³a „go od Jahwe.” (1 Sam 1,20).
Z kolei Moj¿esz, nadaj¹c synowi imiê Gerszom (cudzoziemiec), chcia³ podkreœliæ trud ¿ycia z dala od ojczyzny:
„I urodzi³a mu syna, a on da³ mu imiê Gerszom, bo mówi³:
Jestem cudzoziemcem («ger») w obcej ziemi.”(2 Mj¿ 2,22).
Niekiedy imiê stanowi³o opis noworodka lub okolicznoœci towarzysz¹cych wydaniu go na œwiat. Teoriê tê odzwierciedlaj¹ imiona bliŸni¹t, które urodzi³a Rebeka (1 Mj¿
25,25.26): „I wyszed³ pierwszy syn czerwony, ca³y pokryty
ow³osieniem, jakby p³aszczem; nazwano go wiêc Ezaw (= kosmaty, szorstki, ow³osiony). Zaraz potem ukaza³ siê brat jego,
trzymaj¹cy Ezawa za piêtê; dano mu przeto imiê Jakub
(= trzymaj¹cy piêtê)3
W Starym Testamencie znajdujemy imiona, których
znaczenie odnosi³o siê do konkretnego przedmiotu lub istoty. Zdarza³o siê wiêc, ¿e potomek otrzymywa³ imiê bêd¹ce
nazw¹ zwierzêcia4 lub te¿ roœliny.5 Mog³o tak byæ z co najmniej dwóch powodów. Pierwszego mo¿na doszukiwaæ siê
w tym, ¿e matka nadawa³a niemowlêciu imiê bêd¹ce nazw¹
rzeczy, na której skupi³a uwagê w trakcie porodu. Z drugiej
strony z nadanym imieniem wi¹zano nadziejê, i¿ dziecko
bêdzie posiadaæ konkretne cechy charakteru (np. pracowity jak pszczo³a, czy tak po¿yteczny jak oliwka).
Skoro, jak to zosta³o wykazane, dla Izraelitów imiê dziecka mia³o du¿e znaczenie, nie dziwi fakt, ¿e imiona potomków bardzo czêsto odzwierciedla³y przynale¿noœæ do Boga.
I rzeczywiœcie Izraelici niejednokrotnie nadawali dzieciom
imiona, w których pojawia³o siê s³owo: Bóg («el, «elohim)
lub Jego imiê: Jahwe (st¹d bardzo czêsto wystêpuj¹ca cz¹stka Jah). Takie imiê by³o noœnikiem g³êbokich uczuæ religijnych oraz mog³o zawieraæ w sobie „jak¹œ ideê religijn¹, której dziecko ma byæ wyrazem, lub której urzeczywistnienia
oczekuje siê w jego ¿yciu”6 Przyk³adami takich imion s¹
Natan (hebr. natanjahu = Jahwe da³ – 2. Sam. 7, 2), Jeremiasz (hbr. jirmejahu = Jahwe wybra³ – Jer. l, 1), Ezechiel
(hbr. jehezqel = Bóg umocni³ – Ez. 1,3), Jerubbaal (hbr.
jerubba’al = niech Baal oka¿e siê wielki – Sêdz. 7, 1). „Abdiasz (którego ojcem jest Bóg), Ahaz (trzymany przez Jahwe), Obadasz (S³uga Jahwe), Daniel (Bóg jest moim sêdzi¹),
Eliasz (Bogiem moim Jahwe), Elkana (Którego stworzy³
Bóg), Ezechiel (Bóg umocni)” 7 .
Dziecko otrzymawszy imiê przy narodzinach lub nied³ugo po nich, od najm³odszych lat ze swym imieniem siê
uto¿samia³o. Dla dziecka czasów starotestamentowych g³ównym «atutem» imienia by³ jego sens, konkretna treœæ i znaczenie, które ze sob¹ nios³o.
Mówienie o obrazie dziecka w Starym Testamencie
bez omówienia problematyki imion by³oby pominiêciem
istotnego elementu na ten obraz wp³ywaj¹cego. Bo zarówno dla samych rodziców wydaj¹cych na œwiat potomstwo,
jak te¿ póŸniej dla dzieci, dobór imienia by³ spraw¹ bardzo
istotn¹.o
To miêdzy innymi za spraw¹ wiernych Bogu po³o¿nych, uda³o
siê ocaliæ wiele niemowl¹t od œmierci z rozkazu faraona, które
sprzeciwi³y siê w³adcy Egiptu i zamiast zgodnie z jego rozkazem uœmiercaæ nowonarodzonych hebrajskich ch³opców, zachowywa³y ich przy ¿yciu t³umacz¹c faraonowi, i¿ „Kobiety hebrajskie nie s¹ podobne do Egipcjanek, one s¹ zdrowe, tote¿ rodz¹
wczeœniej, zanim zdo³a do nich przybyæ po³o¿na” (Wj 1,19). Faktem jest, ¿e w tym przypadku nie by³o to do koñca zgodne
z prawd¹ (wiersz 17 œwiadczy o obecnoœci po³o¿nych przy porodach), jednak i tak Bóg b³ogos³awi³ swemu ludowi podczas
niewoli egipskiej licznymi szczêœliwymi porodami. Naród Izraelski móg³ dziêki temu rosn¹æ w si³ê, co bardzo niepokoi³o faraona (Wj 1,7).
2
F. H. Wight, op. cit., s.94.
3
„Jego imiê w ludowej wyk³adni jest odpowiednikiem hebrajskiego „oszukiwaæ”; za Ma³¹ Encyklopedi¹ Biblijn¹, red. Katharina Elliger, Dom Wydawniczy „Aslam”, Kraków 1995; por. Biblia, Rdz 27,36; Rdz 25,26.
4
Rachel = owca – Rdz 29, 6; Debora = pszczo³a – Sdz 4, 4; Kaleb
= pies – Lb. 13, 6; Nahasz = w¹¿ – 2 Sm 17,25.
5
Tamar = palma – 2 Sm 13, 1; Elon = d¹b – l Krn 4, 37; Zetan =
oliwka l Krn 7, 10.
6
¯ycie …, op.cit, s. 235.
7
F. H. Wright, op. cit., s.95.
1
21
Biblia i teologia
Zgodnie z ksiêg¹ Objawienia œw. Jana rozdzia³ 18., bezpoœrednio po tym, gdy Najwy¿szy wezwa³
szczerych ludzi, by opuœcili duchowy «Babilon» („WyjdŸcie z niego, ludu mój, abyœcie nie byli uczestnikami jego grzechów i aby was nie dotknê³y plagi na niego spadaj¹ce. Gdy¿ a¿ do nieba dosiêg³y grzechy
jego i wspomnia³ Bóg na jego nieprawoœæ!” – w. 4.5), z nieba rozleg³ siê g³os:
„Odp³aæcie mu, jak i on odp³aci³, i w dwójnasób oddajcie wed³ug uczynków jego; do kielicha, w którym napój miesza³, nalejcie mu podwójn¹ miarê! Ile sam siebie uwielbia³ i rozkoszy za¿ywa³, tyle udrêki
i boleœci mu zadajcie; gdy¿ mówi w sercu swoim: Siedzê jak królowa, wdow¹ nie jestem, a ¿a³oby nie
zaznam. Dlatego w jednym dniu przyjd¹ jego plagi, œmieræ i boleœæ, i g³ód, i sp³onie w ogniu; bo mocny
jest Pan, Bóg, który go os¹dzi³.” (w. 6-8).
Czego dotycz¹ te s³owa? – Czy¿by Stwórca nakaza³, by ludzie wykonuj¹cy Jego wolê ustanowili
s¹dy na wzór trybuna³ów inkwizycyjnych, by zaczêli œcigaæ, torturowaæ i paliæ na stosach funkcjonariuszy i s³ugi <Babilonu> – tak, jak przez d³ugie wieki robi³a to ta odstêpcza, przeciwna Bogu
i wroga biblijnym chrzeœcijanom instytucja?
Bynajmniej. Najwy¿szy dzia³a za pomoc¹ zupe³nie innych metod, œrodków i osób, ni¿ czyni to
szatan i dzia³aj¹cy z jego mandatu ludzie. Bêd¹c Panem historii, „odmienia czasy i pory, On utr¹ca
królów i ustanawia królów, udziela m¹droœci m¹drym, a rozumnym rozumu. On ods³ania to, co
g³êbokie i ukr yte; wie, co jest w ciemnoœciach, u niego mieszka œwiat³oœæ” (Dan 2,21.22). I to On
sprawi³, ¿e gdy wybi³a godzina Reformacji, uruchomione zosta³y mechanizmy i zapocz¹tkowane
procesy, które w miarê jak p³ynie czas, coraz bardziej ujawniaj¹ i stawiaj¹ pod publicznym prêgierzem (os¹dzaj¹!) zbrodnie „ma³ego rogu”, opisane w siódmym rozdziale proroctwa Daniela.
Nad «Babilonem» istotnie wykonuje siê podwójny os¹d; jest s¹dzony przez w³adzê œwieck¹,
a tak¿e przez lud Bo¿y. W³adza œwiecka sprzeciwi³a siê skutecznie papieskiej uzurpacji w dziedzinie politycznej, spo³ecznej i gospodarczej. W tym os¹dzie maj¹ udzia³ tak¿e historycy i publicyœci
(czêsto ludzie nawet niewierz¹cy w Boga), którzy ujawniaj¹ machinacje i oszustwa, podobnie jak
przestêpstwa przeciwko zdrowiu i ¿yciu milionów ludzi. Z kolei lud Bo¿y poprzez rozpowszechnianie Pisma Œwiêtego i zwiastowanie zawartej w nim czystej nauki Bo¿ej, os¹dza <Babilon> od strony
duchowej.
Historia œwiata
w proroctwie Daniela
Jak zaznaczono w pier wszym odcinku tego cyklu,
siódmy rozdzia³ proroctwa Daniela, koncentruj¹c siê
na postaci „ma³ego rogu”, równoczeœnie zauwa¿a i omawia kontekst historyczny i duchowy, w jakim najpierw
wzrasta³, a potem zacz¹³ upadaæ Bo¿y przeciwnik:
„Potem, na dŸwiêk zuchwa³ych s³ów, które wypowiada³ róg, spojrza³em i widzia³em, jak zwierzê zosta³o zabite, jego cia³o zniszczone i wrzucone do ognia na spalenie. Równie¿ pozosta³ym zwierzêtom odebrano ich w³adzê, a d³ugoœæ ich ¿ycia by³a ograniczona do pewnego
okresu i czasu.
I widzia³em w widzeniach nocnych: Oto na ob³okach
niebieskich przyszed³ ktoœ, podobny do Syna Cz³owieczego; doszed³ do Sêdziwego i stawiono go przed nim. I dano
mu w³adzê i chwa³ê, i królestwo, aby mu s³u¿y³y wszystkie
(4)
ludy, narody i jêzyki. Jego w³adza – w³adz¹ wieczn¹, niezmienn¹, jego królestwo – niezniszczalne.” (Dan 7,11-14).
„Zwierzê”, z którego wy³oni³ siê „ma³y róg”, to oczywiœcie wielkie Imperium Romanum, którego zachodnia czêœæ upad³a w V wieku po Chr ystusie (r. 476),
a staro¿ytna, historyczna stolica («Wieczne Miasto»),
zosta³a spl¹drowana i spalona. Sta³o siê to akurat wtedy, gdy papiestwo, pocz¹wszy od Leona I (440-461),
zaczê³o wzrastaæ w potêgê i wysuwaæ coraz œmielsze,
coraz zuchwalsze roszczenia do zwierzchnictwa nad
ca³ym Koœcio³em.
W tym miejscu prorok Daniel odnotowuje, ¿e równie¿ pozosta³e i wczeœniej opisane „zwierzêta” – „lew”
(Babilonia), „niedŸwiedŸ” (Medo-Persja) i „lampar t”
(Grecja), w swoim czasie utraci³y panowanie nad œwia-
22
Biblia i teologia
tem („... odebrano ich w³adzê, a d³ugoœæ ich ¿ycia by³a
ograniczona do pewnego okresu i czasu.”). Wszystkie
one kolejno pojawia³y siê w dziejach i za Bo¿ym przyzwoleniem sprawowa³y zwierzchnoœæ nad narodami
(por. Dan 2,19-22), ale potem kolejno traci³y moc i w³adzê, a niektóre utraci³y nawet swoj¹ to¿samoœæ (daremnie szukalibyœmy dziœ na mapie Babilonii, albo
Medo-Persji!).
I tylko jedno królestwo osta³o siê i ostanie na
zawsze. – Królestwo Bo¿e, którego Panem jest Ten,
któr y najpier w by³ S³ug¹, a po Swym zwyciêstwie
nad grzechem, szatanem i œmierci¹, otrzyma³ od
Ojca „wszelk¹ w³adzê, i wszelk¹ moc na niebie
i na ziemi” (Mt 28,19)! I w³aœnie to wydarzenie – moment wywy¿szenia Króla, uroczyste nadanie Mu w³adzy i proklamowanie Jego Królestwa, ogl¹da³ w widzeniu prorok Daniel (7,13.14).
Temat Królestwa zosta³ poruszony tak¿e w drugim
rozdziale proroctwa Daniela; Królestwo Niebios mia³o siê zrodziæ w czasie panowania kolejnych potêg
œwiatowych (tak¿e ten rozdzia³ opowiada o panowaniu Babilonii, Medo-Persji, Grecji i Rzymu) i na pocz¹tku byæ niepozorne, jak niepozorny jest niewielki
kamieñ. Ale ten Kamieñ („Królestwo Niebios”) przyszed³ z Nieba, od Boga, i w biegu historii siê sta³ siê
wielk¹ Gór¹, która nape³ni³a ca³y œwiat: „Za dni tych
królów Bóg niebios stworzy królestwo, które na wieki
nie bêdzie zniszczone, a królestwo to nie przejdzie na
inny lud; zniszczy i usunie wszystkie owe królestwa, lecz
samo ostoi siê na wieki.” (Dan 2,44). Ale historia Królestwa Niebios mia³a byæ d³uga, a droga jego obywateli – ciê¿ka i bolesna, znaczona cierpieniem i licznymi ofiarami.
Tak w³aœnie by³o w okresie panowania „ma³ego
rogu”, który „walczy³ ze Œwiêtymi i przemóg³ ich” (Dan
7,21). By³ to czas, gdy dzieci Bo¿e by³y wyjête spod
prawa, a w³adza œwiecka pos³usznie wykonywa³a rozkazy i zalecenia papieskiej «w³adzy duchowej»! – Przez
kilka stuleci w Europie inkwizycyjne sale tortur rozbrzmiewa³y jêkami ludu Bo¿ego, a w miastach i wioskach p³onê³y stosy!...
Ale – jak to ju¿ przedstawiono w poprzednim odcinku cyklu – zmieni³y siê czasy i okolicznoœci. A zw³aszcza zmieni³ siê sposób ludzkiego myœlenia i wartoœciowania. Zmieni³y siê te¿ zasadniczo relacje miêdzy stolicami europejskimi, a Rzymem. Wielka Reformacja
XVI wieku uruchomi³a proces skutecznego sprzeciwu wobec papiestwa, którego – mimo, ¿e ksi¹¿êta
Koœcio³a robili wszystko, by mu przeciwdzia³aæ – nie
da³o siê ju¿ zatrzymaæ.
„Œwiêci otrzymali królestwo!”
Zmian tych nie mo¿na ju¿ by³o zatrzymaæ przede
wszystkim dlatego, ¿e sta³ za nimi Najwy¿szy. W tym
momencie „ma³y róg”, który przekroczy³ wszelkie granice bezprawia, znalaz³ siê równi pochy³ej, na koñcu
której jest ju¿ tylko przepaœæ: „Potem zasi¹dzie s¹d
i pozbawi¹ go w³adzy, aby j¹ ostatecznie zniszczyæ
i obaliæ.” (Dan 7,26).
Podczas s¹du Pan Bóg zdecydowa³ nie tylko o wyniszczeniu i ostatecznej zgubie „ma³ego roku”, ale równoczeœnie przyzna³ okreœlone prawo i w³adzê Swojemu udrêczonemu ponad wszelk¹ miarê ludowi. W wersecie 22. czytamy: „A¿ przyszed³ Sêdziwy i odby³ siê s¹d i
prawo zosta³o przyznane Œwiêtym Najwy¿szego, i nadszed³
czas, ¿e Œwiêci otrzymali królestwo” (Dan 7,22). Jakie
prawo i jak¹ w³adzê – o tym czytamy w wersecie 27.:
23
„Królestwo, w³adza i moc nad wszystkimi królestwami pod ca³ym niebem bêd¹ przekazane ludowi Œwiêtych
Najwy¿szego, Jego królestwo jest królestwem wiecznym,
a wszystkie moce jemu bêd¹ s³u¿yæ i jemu bêd¹ poddane.”
Zarówno 22. jak i 27. werset zdaje siê sugerowaæ,
¿e lud Bo¿y przejmie ca³kowit¹ w³adzê nad œwiatem i
bêdzie sprawowaæ rz¹dy nad królestwami (pañstwami) ca³ej Ziemi. By³by to wiêc jakiœ szczególny okres
teokracji. A przynajmniej tak w³aœnie s³owa te pojmuje wielu chrzeœcijan i – bior¹c pod uwagê realn¹ sytuacjê i obecny status dzieci Bo¿ych – spe³nienie tego
proroctwa widzi w odleg³ej przysz³oœci. Mówi siê na
przyk³ad, ¿e tak bêdzie w okresie Millenium, gdy Jezus Chrystus zasi¹dzie na izraelskim tronie w Jerozolimie. Ale to nie o tym mówi¹ wskazane wy¿ej wersety. O czym zatem? – Najprostszym sposobem, by siê
tego dowiedzieæ, jest zapoznanie siê z biblijnym zrozumieniem „s³u¿by” narodów i w³adców na rzecz Boga
i ludu Bo¿ego. Co na ten temat znajdujemy w Piœmie
Œwiêtym?
– Najpierw to, ¿e s³u¿ba Bogu, jak¹ sprawuje lud
Bo¿y, nie jest tym samym, co s³u¿ba Bogu, jak¹ wype³niaj¹ narody tego œwiata i ich w³adcy. Bo lud Bo¿y
d¹¿y do poznania i stara siê przestrzegaæ w swym ¿yciu
ca³¹ objawion¹ wolê Boga. Natomiast narody i ich
królowie tylko w jakimœ zakresie, czasami nawet
nie do koñca œwiadomie, czyni¹ to, czego w danym czasie chce Pan. Doœæ przypomnieæ, ¿e np. król
Nabukadnesar, którego Bóg nazywa Swoim „s³ug¹”
(por. Jer 25,9; 27,6), nigdy nie zaniecha³ uprawianego w Babilonii ba³wochwalstwa! Owszem, by³y momenty, w któr ych uzna³ w³adzê Najwy¿szego i odda³
Mu chwalê (por. Dan 2,47; 3,28.29; 4,34), a nawet kara³
tych, którzy by bluŸnili imieniu Jahwe (Dan 3,29),
jednak to nie uczyni³o z niego dziecka Bo¿ego!
– Niemniej jednak s³u¿ba pogañskich królów i narodów, mia³a i ma ogromne znaczenie dla Boga i dla
ludu Bo¿ego. Zw³aszcza w Wieku Ewangelii, gdy dzieci Bo¿e – w odró¿nieniu od staro¿ytnego Izraela – nie
tworz¹ w³asnego pañstwa, lecz s¹ obywatelami ró¿nych
pañstw. Z trzynastego rozdzia³u Listu do Rzymian
(w. 1-7) wynika wprost, ¿e w³adza, która stoi na
stra¿y praworz¹dnoœci w pañstwie i troszczy siê
³ad, porz¹dek i bezpieczeñstwo swoich obywateli
oraz stwarza gwarancje wolnoœci sumienia i religii
swoim obywatelom, jest s³ug¹ Najwy¿szego! Bo
¿adna ludzka spo³ecznoœæ nie mo¿e istnieæ bez w³adzy; taki porz¹dek rzeczy ustanowi³ Bóg, a st¹d s³uszne jest stwierdzenie, ¿e «w³adza ma swe Ÿród³o w Bogu» (por. 1 Ptr 2,13-17)!
– Ponadto Biblia mówi, ¿e by³y i s¹ w historii œwiata, a tym samym i w dziejach ludu Bo¿ego szczególne
okresy, gdy Pan Bóg powo³uje z narodów Swoich szczególnych s³ug i zleca im do wykonania specjalne zadania. I tak, wspomniany wy¿ej Nabukadnezar, jako
„s³uga Boga” wype³ni³ Jego wolê wzglêdem prze-
Biblia i teologia
wrotnego Izraela; by³ – jak o tym œwiadcz¹ wersety Jer 25,9 i 27,6 – narzêdziem Bo¿ym dla ukaranie niewiernego ludu! Z kolei w³adca pañstwa
medo-perskiego, Cyrus, by³ szczególnym s³ug¹ (Bóg
nazywa go „moim pasterzem” [Iz 44,28], a nawet
„pomazañcem” [Iz 45,1-3]), któr y wzi¹³ pod sw¹
opiekê naród izraelski gdy nadszed³ czas wyzwolenia z niewoli; to on w r. 538 przed Chrystusem wyda³
dekret, na mocy którego ¯ydzi mogli powróciæ do swej
ojczyzny, odbudowaæ œwi¹tyniê, Jerozolimê i ca³e swoje
pañstwo.
W tym kontekœcie spójrzmy teraz na proroctwo, zapisane w ksiêdze Daniela 7,22.27.
W okresie swego absolutnego panowania, „ma³y
róg” zdo³a³ sobie podporz¹dkowaæ w³adze pañstwowe,
które wype³nia³y we wszystkim jego wolê. By³ to straszny czas, gdy szpiedzy inkwizycji tropili lud Bo¿y i wydawali biblijnych chrzeœcijan na mêki, a tr ybuna³y
inkwizycyjne po torturach i skazaniu, przekazywa³y
swe ofiary w³adzy œwieckiej, by ta dope³ni³a zbrodni
i wykona³a straszny wyrok! – W tamtym czasie w³adza œwiecka – jej ustawodawstwo i wszystkie jej
organy – s³u¿y³y odstêpczej w³adzy rzymskiego
Koœcio³a!
Sytuacja zmieni³a siê diametralnie w chwili, gdy Najwy¿szy os¹dzi³ i skaza³ na zniszczenie „ma³y róg”! Od
dni Reformacji, gdy – najpierw w Niemczech, a potem
i w innych krajach, w³adze œwieckie zakwestionowa³y
i ograniczy³y prawa rzymskiego katolicyzmu, i gdy dokonano rozdzia³u Koœcio³a od pañstwa, sytuacja zmieni³a siê radykalnie! Proces ten postêpowa³ coraz bardziej, a w wieku XVIII g³owy i rz¹dy pañstw europejskich – mówiliœmy o tym obszernie w poprzednim odcinku – zagwarantowa³y prawnie swoim obywatelom
wolnoœæ sumienia i wyznania! A potem „ma³y róg” dotknê³y kolejne ograniczenia i spad³y nañ kolejne plagi.
– Wszystkie te dzia³ania s¹ s³u¿b¹ ziemskich królestw na rzecz ludu Bo¿ego! Okazuje siê to tym wyraŸniej, gdy bêdziemy pamiêtaæ, ¿e ludŸmi, którzy wywarli ogromny wp³yw na zmianê myœlenia oraz kszta³t
prawa, byli w wiêkszoœci chrzeœcijañscy humaniœci
(m.in. Jan Wiklif, Jan Hus, Miko³aj Rej) oraz o¿ywieni
duchem odradzaj¹cego siê chrystianizmu, popieraj¹cy
reformatorów myœliciele i naukowcy (m.in. Sir Isaak
Newton, Tomasz Kant, Jan £aski...).
My, ¿yj¹cy w zupe³nie odmiennej rzeczywistoœci,
mimo ca³ej teoretycznej wiedzy na ten temat, mamy
tylko mgliste wyobra¿enie o tamtych czasach i panuj¹cych w nich warunkach. A nasze czasy, warunki
i sytuacja spo³eczno-religijna, to rzeczywistoœæ, o której nasi wspó³bracia z dawnych wieków mogli tylko
marzyæ!... Gdyby do¿yli naszych dni i zobaczyli, jak¹
wolnoœci¹ osobist¹ i religijn¹ oraz ochron¹ w³adzy my
siê cieszymy, nie mieliby w¹tpliwoœci, ¿e jest to czas
zapowiedziany przez prorocze S³owo! o
24
Biblia i teologia
Stanis³aw Kosowski
M i l l e n i u m (2)
Do „Domu Ojca”!
Ju¿ podkreœlono tê biblijn¹ prawdê, ¿e na zbawionych oczekuje Niebo.
Tak w³aœnie uczy nas S³owo Bo¿e,
o tym Jezus Chrystus zapewni³ nas,
gdy powiedzia³: „Niechaj siê nie trwo¿y
serce wasze; wierzcie w Boga i we mnie
wierzcie! W domu Ojca mego wiele
jest mieszkañ; gdyby by³o inaczej, by³bym wam powiedzia³. Idê przygotowaæ
wam miejsce. A jeœli pójdê i przygotujê
wam miejsce, przyjdê znowu i wezmê
was do siebie, abyœcie gdzie ja jestem
i wy byli” (Jan 14,1-3).
Zbawiciel zwraca nasz¹ uwagê nie
na Ziemiê, ale na Niebiosa. Zapewnia,
¿e nie zapomni o nikim ze Swych naœladowców. Obiecuje, ¿e gdy powróci,
zabierze z sob¹ dzieci Bo¿e do Domu
Ojca! Tam, gdzie czeka na nas „wiele
mieszkañ”.
Nauka ta ma mocne podstawy biblijne. Ju¿ wczeœniej Jezus powiedzia³,
¿e kto w Niego wierzy, jest cz³owiekiem o niebiañskim powo³aniu, i stwierdzi³, ¿e Jego wierni naœladowcy nie s¹
z tego œwiata: „Gdybyœcie byli z œwiata,
œwiat mi³owa³by to, co jest jego; ¿e jednak ze œwiata nie jesteœcie, ale Ja was
wybra³em ze œwiata, dlatego was œwiat
nienawidzi”(Jan 15,19); „Ja da³em im
s³owo twoje, a œwiat ich znienawidzi³,
poniewa¿ nie s¹ ze œwiata, jak Ja nie
jestem ze œwiata”(Jan 17,14).
Zabrania z Ziemi, przy powtórnym
przyjœciu Pañskim oczekiwa³ te¿ ap.
Pawe³. W Liœcie do Filipian napisa³ „Aleæ
nasza rzeczpospolita jest w niebiesiech,
sk¹d te¿ Zbawiciela oczekujemy, Pana
Jezusa Chrystusa” (3,20 BG).
W omawianym ju¿ wczeœniej fragmencie Pierwszego Listu do Tesaloniczan 4,13-17, w którym zosta³a opisana scena zmartwychwstania sprawiedliwych i ich spotkanie z Chrystusem,
w wersecie 17. czytamy: „Potem my,
którzy pozostaniemy przy ¿yciu, razem
z nim porwani bêdziemy w ob³okach
w powietrze, na spotkanie Pana; i tak
zawsze bêdziemy z Panem”. Werset ten
uœciœla, ¿e spotkanie z przychodz¹cym
Panem nast¹pi nie na powierzchni naszej ziemi, lecz ponad Ziemi¹ – I to
stamt¹d, wype³niaj¹c Swoj¹ obietnicê
(Jan 14,3), Jezus Chrystus zabierze
zbawionych do „Domu Ojca”, abyœmy
byli tam, gdzie On przebywa!
A wiêc przychodz¹cy Zbawiciel
nawet nie dotknie Ziemi, lecz tylko
siê do niej zbli¿y! A lud Bo¿y zostanie zabrany z Ziemi, by spotkaæ siê ze
swym Panem „na ob³okach”, i zaraz potem odejœæ z Nim do Nieba!
To jednoznacznie koñczy dyskusjê
o miejscu pobytu sprawiedliwych
w okresie Millenium. Nie bêd¹ oni królowaæ z Chrystusem na Ziemi, lecz w
Niebie! I to w³aœnie dlatego konieczna
jest przemiana cia³ sprawiedliwych –
jak o tym ju¿ mówiliœmy. Gdyby Tysi¹cletnie Królestwo Chrystusa by³o
królestwem ziemskim, wówczas przemiana cia³ by³aby bezcelowa, bowiem
w ziemskim œwiecie, cz³owiek ¿yje
w ziemskim ciele! Na pocz¹tku, kiedy
Pan Bóg stworzy³ cz³owieka „z prochu
ziemi” (1 Mj¿ 2,7; 3,19), na mieszkanie
da³ mu Ziemiê, natomiast Niebo przeznaczy³ dla istot duchowych. Taka jest
natura rzeczy; Ziemia – dla istot
ziemskich, Niebo – dla istot duchowych. I dlatego, gdy w dniu powtórnego przyjœcia Jezusa, sprawiedliwi zostan¹ przemienieni w nieskazitelne
i nieœmiertelne – duchowe cia³a – podobne do uwielbionego cia³a Chrystusa (Flp 3,20.21), zostan¹ zabrani do
Nieba. Tam, w „Domu Ojca”, pozostan¹
z Chrystusem przez „tysi¹c lat”: „...
Ci o¿yli i panowali z Chrystusem przez
tysi¹c lat [...] B³ogos³awiony i œwiêty
ten, który ma udzia³ w pierwszym zmartwychwstaniu; nad nimi druga œmieræ
nie ma mocy, lecz bêd¹ kap³anami
Boga i Chrystusa i panowaæ z nimi bêd¹
przez tysi¹c lat. (Obj 20,4.6).
Los tych, którzy pozostan¹!
Powtórne przyjœcie Jezusa Chrystusa, zmartwychwstanie i przemiana
cia³ zbawionych oraz zabranie dzieci
Bo¿ych do Nieba, bêdzie potê¿nym
wstrz¹sem dla niewierz¹cych i dla pozornie wierz¹cych!
S³owo Bo¿e mówi, ¿e wydarzenia
te dziaæ siê bêd¹ bardzo szybko („jak
b³yskawica” – Mt 24,27; „w oka mgnieniu” – 1 Kor 15,51) i nape³ni¹ ogromn¹
trwog¹ serca i umys³y niewierz¹cych
oraz tych, którzy zaniedbali siê w swej
wierze i wiernoœci. Mówiliœmy ju¿
o przera¿eniu i trwodze ludzi, którzy
w jakimœ momencie uœwiadomi¹ sobie,
¿e ich najbli¿si zostali zabrani (por. £k
17,34-37)! Do tego nale¿y dodaæ grozê wydarzeñ towarzysz¹cych przyjœciu
Pana; gdy wyst¹pi¹ gwa³towne, wczeœniej nieznane zjawiska w œwiecie przyrody, gdy rozprzêgnie siê porz¹dek
niebios, a Ziemia zadr¿y w swoich posadach!...
S³owo Bo¿e, które mówi, ¿e wszyscy mieszkañcy naszej planety „ujrz¹
Syna Cz³owieczego, przychodz¹cego na
ob³okach nieba z wielk¹ moc¹ i chwa³¹”
(Mt 24,30; Mk 13,26; £k 21,27), nie
podaje jednak szczegó³ów i nie precyzuje, na ile dok³adne i pe³ne bêdzie ich
widzenie przychodz¹cego Pana. Nale¿y jednak za³o¿yæ, ¿e ich percepcja
bêdzie zasadniczo inna, ni¿ sprawiedliwych. Bo oni bêd¹ widzieæ tylko to, co
mo¿e zobaczyæ cz³owiek, natomiast
przemienione, odziane w nieœmiertelnoœæ dzieci Bo¿e zobacz¹ Pana <twarz¹
w twarz> – tylko oni ujrz¹ Go „takim,
jakim jest” (1 Jan 3,2)! Na ten temat
wiemy i mo¿emy mówiæ tyle, i tylko
tyle. Reszta jest Bo¿¹ tajemnic¹.
Nie ma natomiast ¿adnej w¹tpliwoœci, co do tego, ¿e niesprawiedliwi bêd¹
œwiadomymi obserwatorami i uczestnikami wydarzeñ zwi¹zanych z powtórnym przyjœciem Jezusa Chrystusa, ani
co do tego, ¿e wydarzenia te wpêdz¹
ich w grozê i nape³ni¹ wielkim przera¿eniem: „... i wtedy biadaæ bêd¹ wszystkie plemiona ziemi...” (Mt 24,30). Tym
bardziej, ¿e dotrze do nich w koñcu, i¿
lud Bo¿y zosta³ ju¿ zabrany!
Sytuacja niesprawiedliwych bêdzie
25
wówczas taka, jak sytuacja ludzi
w przededniu Potopu, w dniu, w którym
Noe wraz z rodzin¹ znalaz³ siê w korabiu. Tam oni byli ju¿ bezpieczni, natomiast ca³a ludzkoœæ ówczesnego œwiata stanê³a wobec nieuchronnej zag³ady. Po raz drugi by³o tak w Sodomie i
Gomorze owego pamiêtnego dnia, gdy
Lot opuœci³ grzeszne miasto i dotar³ do
Soaru (1 Mj¿ 19,15-23). Nieprzypadkowo do tych w³aœnie wydarzeñ odwo³a³ siê Pan Jezus, gdy mówi³ o ostatnich chwilach tego œwiata: „A jak by³o
za dni Noego, tak bêdzie za dni Syna
Cz³owieczego. Jedli, pili, ¿enili siê i za
m¹¿ wychodzili a¿ do dnia, kiedy Noe
wszed³ do arki i nasta³ potop i wytraci³
wszystkich. Podobnie te¿ by³o za dni
Lota: jedli, pili, kupowali, sprzedawali, szczepili, budowali. A w dniu kiedy
Lot wyszed³ z Sodomy, spad³ z nieba
ogieñ z siark¹ i wytraci³ wszystkich. Tak
te¿ bêdzie w dniu, kiedy Syn Cz³owieczy siê objawi” (£k 17,26-30).
Tego dnia ludzkoϾ stanie przed
gwa³town¹ i nieuchronn¹ zag³ad¹, której nic ju¿ nie powstrzyma!
«Mieli oczy, lecz nie widzieli...»!
A przecie¿ do swego losu œwiat dojrzewa³ stopniowo. I trwa³o to wystarczaj¹co d³ugo, by ka¿dy rozs¹dny cz³owiek móg³ siê zorientowaæ w zagro¿eniach i uratowaæ swoje ¿ycie. O nadci¹gaj¹cej katastrofie ostrzega³y, nasilaj¹ce siê z ka¿dym dziesiêcioleciem, wydarzenia w ¿yciu politycznym i gospodarczym, spo³ecznym i religijnym naszego œwiata, w którym kryzys goni³
kr yzys, nieprawoœæ siêga³a zenitu,
a krzywda milionów wo³a³a o pomstê
do Boga. Ka¿dego dnia z g³oœników radiowych i ekranów telewizyjnych p³ynê³y informacje, które nie pozostawia³y cienia w¹tpliwoœci, co do tego, ¿e nad
naszym œwiatem, jak kiedyœ nad pañstwem babiloñskim, Bo¿a rêka pisze
ju¿ tragiczne s³owa: „MENE, MENE,
TEKEL...” (Dan r. 5.)!
A tymczasem Ÿli ludzie, inspirowani przez duchowe, demoniczne moce,
wci¹¿ wytwarzali coraz straszliwsze
i coraz bardziej skuteczne œrodki zniszczenia, przygotowuj¹c siê do wojny.
Owszem, werbalnie temu zaprzeczali,
g³osz¹c umi³owanie pokoju. I nawet najwiêksi zbrodniarze wœród polityków, dla
Biblia i teologia
w³asnej korzyœci rozlewaj¹cy niewinn¹
krew, obracaj¹cy w perzynê ogromne
miasta i ca³e kraje, niszcz¹cy przeciwnika i ludnoœæ cywiln¹ napalmem i bombami fosforowymi, stroili siê w szaty
obroñców sprawiedliwoœci i demokracji. Królowa³y ob³uda, k³amstwo i manipulacja. Mo¿ni tego œwiata co innego
mówili, a zupe³nie co innego robili i – jak
to opisa³ prorok Daniel – „maj¹c w sercu z³e myœli i siedz¹c przy jednym stole,
ok³amywali siê nawzajem” (Dan
11,27)...
O zbli¿aj¹cej siê zag³adzie od dawna w Swoim S³owie, Biblii, ostrzega³ tak¿e Bóg. To przecie¿ On posy³a³ Swoich pos³añców, by uœwiadamiali ludziom
ich tragiczne po³o¿enie, by ostrzegali
przed nieuchronnymi konsekwencjami bezmyœlnego, grzesznego postêpowania, i by wskazywali drogê ratunku.
To z Jego polecenia ka¿dego dnia do
milionów drzwi stukali pos³owie Ewangelii, by nak³oniæ ludzi do zaanga¿owanej lektury Pisma Œwiêtego, Ksiêgi, w
której jest œwiat³o, wiedza i ¿ycie... Tam
Najwy¿szy informowa³ nie tylko o tym,
¿e Jego Opatrznoœæ wci¹¿ jeszcze czuwa nad œwiatem (por. Obj 7,1-3), ale i o
tym, ¿e ochrona ta ju¿ wkrótce zostanie cofniêta, a stanie siê to wtedy, gdy
wskutek zwiastowania Ewangelii resztka szczerych ludzi przyjmie Bo¿¹ Prawdê, odrodzi siê „z wody i z Ducha” (por.
Jan 4,23.24) i tym samym zostanie „zapieczêtowana” do zbawienia (Obj 7,1-3)!
To wszystko zosta³o objawione.
O tym wszystkim ludzie mogli siê dowiedzieæ, uwierzyæ i uratowaæ swoje
wieczne ¿ycie. Niestety, wybrali obojêtnoœæ i... œmieræ!
Napisa³em ju¿ wczeœniej, ¿e – zgodnie z 1 Tes 5,1-3 – jednym z ostatnich
znaków przyjœcia Jezusa Chrystusa
bêdzie walka o pokój i bezpieczeñstwo.
Niektórzy komentatorzy rozumiej¹ nawet, ¿e w wersetach tych zapowiedziano podpisanie ogólnoœwiatowego traktatu, który bêdzie zawieraæ gwarancje
pokoju i bezpieczeñstwa dla wszystkich narodów. Ktoœ zauwa¿y³ trzeŸwo,
¿e w takim przypadku by³by to traktat
podpisany na beczce prochu, do której podpalono ju¿ lont!... Potwierdzaj¹
to koñcowe s³owa wskazanego fragmentu: „Gdy mówiæ bêd¹: Pokój i bezpieczeñstwo, wtedy przyjdzie na nich
nag³a zag³ada, jak bóle na kobietê
Asteroidy i planetoidy
„Planetoida, asteroida, planetka – jedno z wielu tysiêcy ma³ych cia³ z³o¿onych ze ska³ i ¿elaza, które kr¹¿¹ wokó³ S³oñca. Wiêkszoœæ z nich le¿y w pasie pomiêdzy
orbitami Marsa i Jowisza; panuje opinia, i¿ s¹ pozosta³oœciami z okresu
tworzenia siê Uk³adu S³onecznego.
Mo¿e istnieæ ok. 100 000 p., ale ich
³¹czna masa wynosi tylko kilka setnych masy Ksiê¿yca. Zaliczaj¹ siê
do nich m.in. Ceres (najwiêksza o
œrednicy 940 km), Westa (najjaœniejsza z p. z perspektywy obserwatora
na Ziemi), Eros oraz Ikar. Czêœæ p.
porusza siê po orbitach przechodz¹cych blisko Ziemi, a niektóre, jak
Apollo, nawet przecinaj¹ orbitê Ziemi; przynajmniej czêœæ z nich mo¿e
byæ np. dawnymi kometami, które
utraci³y swój gazowy ogon. [...]
29.X.1991 amerykañski statek kosmiczny Galileo odby³ najbli¿sze,
jak dot¹d, spotkanie z p. Przelatywa³ w odleg³oœci 1600 km poni¿ej p.
Gaspra.” (Wielka Encyklopedia
Œwiata, Oxford 2005., t. XI, s. 261).
„I niebo znik³o...”
W ksiêdze Obj. 6,14 znajduje siê
intryguj¹ca informacja: „I niebo znik³o, jak niknie zwój, który siê zwija,
a wszystkie góry i wyspy ruszone zosta³y z miejsc swoich”. O czym naprawdê mówi ten tekst?
Pismo Œwiête zna
trzy pojêcia „nieba”
– W 2 Kor 12,1-4 ap. Pawe³ napisa³ o nadzwyczajnym prze¿yciu,
w czasie którego „zosta³ uniesiony w zachwyceniu a¿ do trzeciego nieba. [...] Zosta³ uniesiony w zachwyceniu a¿ do raju
i s³ysza³ niewypowiedziane s³owa, których cz³owiekowi nie godzi siê powtarzaæ”. Wnioskuj¹c
logicznie, skoro istnieje „trzecie niebo”, to musi istnieæ „niebo drugie” oraz
„niebo pierwsze”. Wniosek ten zosta³
potwierdzony w Piœmie Œwiêtym.
26
Biblia i teologia
– Gdy w pierwszym zdaniu Biblii
(1 Mj¿ 1,1) czytamy: „ Na pocz¹tku
stworzy³ Bóg niebo i ziemiê”, jest
raczej oczywiste, ¿e autor biblijny wyraz „niebo” odnosi do Kosmosu, w którym Stwórca umieœci³ tak¿e Ziemiê.
I jest to ”drugie niebo”.
– Natomiast „pierwszym niebem”, niebem najbli¿szym nam, jest
ziemska atmosfera, któr¹ Bóg uczyni³ w drugim dniu Stworzenia: „ Potem rzek³ Bóg: niech powstanie sklepienie poœród wód i niech oddzieli
wody od wód! Uczyni³ wiêc Bóg sklepienie i oddzieli³ wody pod sklepieniem od wód nad sklepieniem: i tak
siê sta³o. I nazwa³ Bóg sklepienie niebem...” (1 Mj¿ 1,6-8).
I niew¹tpliwie o tym w³aœnie „niebie”, o ziemskiej atmosferze, mówi
tekst Obj 6,14, zapowiadaj¹c jej „zwiniêcie” (zniszczenie) w ostatnich
dniach historii Ziemi. Zreszt¹ wczeœniej przepowiedzia³ to ju¿ Pan Jezus,
mówi¹c: „Niebo i ziemia przemin¹, ale s³owa moje nie przemin¹.” (Mt 24,35).
Istnieje te¿ pe³na jasnoœæ co do
czasu znikniêcia naszego ziemskiego „nieba”. Nie ma w¹tpliwoœci, ¿e stanie siê to w dniach, które szeroko opisujemy w tym odcinku. Wczeœniejsze
argumenty znajduj¹ potwierdzenie w
ksiêdze Joba 14,10-15, gdzie zmartwychwstanie sprawiedliwych (do których zalicza siê patriarcha), które nast¹pi w chwili powtórnego przyjœcia
Jezusa Chrystusa, zosta³o po³¹czone
z przeminiêciem nieba: „[...] Tak cz³owiek, gdy siê po³o¿y nie wstanie; dopóki niebo nie przeminie, nie ocuci siê i nie obudzi siê ze swojego snu.
[...] Wtedy bêdziesz wo³a³, a ja
ci odpowiem, bêdziesz têskni³ za
dzie³em r¹k swoich.”!
Informacje o zniszczeniu ziemskiej
atmosfery, jest rozstrzygaj¹ca dla kwestii, czy po Armagedonie na Ziemi
bêd¹ jeszcze ¿yli ludzie. – Otó¿ nie
bêd¹. Nie bêd¹, bo cz³owiek nie potrafi ¿yæ bez powietrza!
Z tego po raz kolejny wynika, ¿e
Tysi¹cletnie Królestwo bêdzie mieæ
miejsce w Niebie, a nie na Ziemi. o
brzemienn¹, i nie umkn¹”!
Faktycznie, nawet zagwarantowany,
pokój taki nie mia³by szans na realizacjê. Bo grzeszny cz³owiek nie jest w stanie, tym bardziej w obecnej dramatycznej sytuacji – zagwarantowaæ i zabezpieczyæ pokój œwiatu. S³owo Bo¿e surowo ocenia ludzkie mo¿liwoœci w tym
wzglêdzie: „ Lecz bezbo¿ni s¹ jak wzburzone morze, które nie mo¿e siê uspokoiæ, a którego wody wyrzucaj¹ na
wierzch mu³ i b³oto. Nie maj¹ pokoju
bezbo¿ni – mówi mój Bóg” (Iz 57,20.21).
I nadejdzie dzieñ, w którym oka¿e
siê, ¿e wszelkie nadzieje na pokój by³y
z³udne. Wtedy œmieræ z bliska zajrzy
ludziom w oczy. – Czy mo¿na wyobraziæ sobie ich strach i rozpacz?
Najtrudniejsze chwile prze¿ywaæ
bêd¹ ci, którzy byli blisko Bo¿ej Prawdy, ale zaniedbali odpowiednie przygotowanie. Pozostan¹ oni na zawsze za
«zamkniêtymi drzwiami»! Kilka wersetów biblijnych (por. Mt 7,23; £k 13,2430) mówi, ¿e bêd¹ oni rozpaczliwie szukaæ ratunku i b³agaæ Pana o mi³osierdzie.
Oto, co w zwi¹zku z tym czytamy u proroka Amosa 8,11-13: „Oto id¹ dni –
mówi Wszechmog¹cy Pan – ¿e zeœlê g³ód na ziemiê, nie g³ód chleba
ani pragnienie wody, lecz s³uchania
s³ów Pana. I wlec siê bêd¹ od morza do morza, i tu³aæ siê z pó³nocy
na wschód, szukaj¹c s³owa Pana,
lecz nie znajd¹. W owym dniu mdleæ
bêd¹ z pragnienia piêkne panny
i m³odzieñcy”.
Osobiœcie nie mam w¹tpliwoœci, ¿e
to proroctwo Amosa ma niew¹tpliwie
wymiar eschatologiczny. Bo kiedykolwiek w historii – w okresie Starego Przymierza, czy w Wieku Ewangelii – ludzie
gorliwie poszukiwali Boga, On dawa³ im
siê znaleŸæ. I tylko wtedy, gdy skoñczy
siê Czas £aski, poszukiwania Pana bêd¹
daremne.
Pan Bóg jest wielki w Swej mi³oœci
i nieogarniony w mi³osierdziu (Jan
3,16). Kiedy jednak On cofnie Swoj¹
³askê i zacznie wymierzaæ sprawiedliwoœæ – nie ma ¿adnej litoœci! I dlatego
powinniœmy stale pamiêtaæ o ostrze¿eniu, ¿e „straszn¹ rzecz¹ jest wpaœæ
w rêce Boga ¿ywego” (Hbr 10,31)!
Zag³ada niesprawiedliwych
Mówi¹c o zbli¿aj¹cej siê zag³adzie
naszego œwiata, skoncentrowa³em siê
przede wszystkim na zagro¿eniu militarnym, g³ównie na niebezpieczeñstwie
totalnej wojny nuklearnej, która jest w
stanie zniszczyæ wszelkie ¿ycie i w
perzynê obróciæ nasz¹ planetê. Jest to
zagro¿enie realne i bliskie – niemal na
wyci¹gniêcie rêki. Powrócê do niego
poni¿ej.
Ale nie jest to jedyne niebezpieczeñstwo zagra¿aj¹ce Ziemi. Bo Pan Jezus powiedzia³, ¿e obok klêsk ¿ywio³owych i tragedii spo³ecznych, takich jak
trzêsienia ziemi, zarazy i g³ód, pojawi¹
siê tak¿e „straszne widoki, i znaki
ogromne z nieba” (£k 21,11), a „ludzie omdlewaæ bêd¹ z trwogi w oczekiwaniu tych rzeczy, które przyjd¹ na
œwiat, bo moce niebios porusz¹ siê”
(£k 21,26). – Jakie niebezpieczeñstwo
mia³ na myœli Zbawiciel?
Nie od dziœ wiadomo, ¿e powa¿nym
zagro¿eniem dla Ziemi s¹ asteroidy i
planetoidy. S¹ to bry³y materii kosmicznej o œrednicy od ok. kilometra, do ok.
oœmiuset kilometrów. Ten «gruz kosmiczny» kr¹¿y po ró¿nych orbitach, a
g³ówne skupisko znajduje siê pomiêdzy
orbitami Marsa i Jowisza. Gdyby jedna
z takich bry³, choæby tylko kilkusetmetrowej œrednicy, znalaz³a siê na kursie
kolizyjnym z Ziemi¹ i dosz³o do katastrofy, nastêpstwa by³yby wprost niewyobra¿alne! I jeœliby nawet Ziemia
utrzyma³a siê na swej oko³os³onecznej
orbicie, dymy wznieconych wówczas
po¿arów i wzbity w przestrzeñ py³, na
ca³e dziesiêciolecia, jeœli nie stulecia,
pogr¹¿y³yby nasz¹ planetê w gêstych
ciemnoœciach, sprowadzaj¹c now¹ epokê lodowcow¹. Oczywiœcie nie mog³o
by byæ wówczas mowy o przetrwaniu
nie tylko ludzi, ale nawet najprostszych
form ¿ycia! Dodajmy, ¿e ogromne niebezpieczeñstwo niesie z sob¹ nie tylko
bezpoœrednia kolizja, ale nawet zbyt
bliski przelot asteroidu!
Wieœci o tym zagro¿eniu docieraj¹
do szerszego ogó³u co jakiœ czas. W roku 2001. zostaliœmy zelektryzowani informacj¹ o asteroidzie, który ma podobno zagroziæ Ziemi w roku 2016. Przez
kilka tygodni by³o na ten temat doœæ
g³oœno, a potem wszystko ucich³o... Zaœ
27
ostatnio dowiedzieliœmy siê, ¿e 14. lipca 2002. roku niewielki asteroid przemkn¹³ obok nas w odleg³oœci zaledwie...
100 tysiêcy kilometrów! «Zaledwie»,
gdy¿ – bior¹c pod uwagê odleg³oœæ
Ksiê¿yca od Ziemi (384700 km) – jest
to zaledwie ok. 1/4 tego dystansu! Co
by siê z nami sta³o 14. lipca 2002 roku,
a wiêc ju¿ ponad trzy lata temu, gdyby
ów asteroid znalaz³ siê w odleg³oœci np.
50 tys. kilometrów, lub mniej?!... A ju¿
na pewno nie mo¿na wykluczyæ, ¿e któregoœ dnia porazi nas wiadomoœæ, ¿e
ogromny blok ska³ i ¿elaza zmierza
wprost w naszym kierunku! – Z jakimi
uczuciami bêdziemy siê wówczas wpatrywaæ w niebo, licz¹c dni i godziny,
które nam jeszcze pozosta³y?... A na
razie jest marzeniem, by ludzkoœæ zdo³a³a wtedy – jak to ukazuj¹ poœwiêcone
tej problematyce filmy science fiction –
rozbiæ taki asteroid ³adunkami nuklearnymi w bezpiecznej dla Ziemi odleg³oœci!
Zastanawiam siê, czy to w³aœnie mia³
na myœli Pan Jezus, gdy mówi³ o „poruszeniu mocy niebieskich” oraz
„strasznych widokach i ogromnych
znakach z nieba”? Dziœ Bo¿a Opatrznoœæ wci¹¿ jeszcze czuwa nad nasz¹
ziemsk¹ ojczyzn¹ (Obj 7,1-3), bo wci¹¿
jeszcze trwa Czas £aski. Ale ochrona
ta ju¿ wkrótce zostanie cofniêta!
Niezale¿nie od udzia³u, jaki w spustoszeniu Ziemi i zag³adzie niesprawiedliwych bêdzie mieæ kosmos, Biblia objawia, ¿e ludzkoœæ zginie przede wszystkim z w³asnej rêki: „Wszak¿e ta ziemia
spustoszona bêdzie dla obywateli swoich, dla owocu wynalazków ich” – czytamy w S³owie Bo¿ym (Mich 7,13 BG).
Wiele cennych informacji na ten temat znajdujemy w Apokalipsie œw.
Jana, zw³aszcza w szesnastym rozdziale tej ksiêgi, w wersetach od 13 do 21:
– Napisano tam, ¿e w dniach ostatecznych szatan („smok”) zainspiruje
swych ziemskich przedstawicieli
(„zwierzê” i „fa³szywego proroka”), by
podjêli intensywn¹ ofensywê dyplomatyczn¹, której celem jest zgromadzenie armii ca³ego œwiata „na wojnê w ów
wielki dzieñ Boga Wszechmog¹cego”.
– Ta diabelska ofensywa odniesie
sukces i w pewnym momencie armie
œwiata bêd¹ gotowe do ostatniej ju¿
w dziejach ludzkoœci wojny. Natchnio-
Biblia i teologia
ny tekst mówi: „I zgromadzi³ ich na
miejscu, które po hebrajsku nazywa siê Armagedon”. Nie zapomnijmy, ¿e bêd¹ to armie przygotowane do
wojny nuklearnej.
– Ale oto w momencie, gdy przygotowania do wojny wejd¹ w fazê finaln¹, nadejdzie Pan! Nagle tekst biblijny odwraca uwagê od Ziemi i kieruje
na Niebo: „Oto przychodzê jak z³odziej; b³ogos³awiony ten, który czuwa i pilnuje szat swoich, aby nie
chodziæ nago i aby nie widziano
sromoty jego”!
– Zaraz potem: „siódmy [anio³]
wyla³ czaszê swoj¹ w powietrze;
i rozleg³ siê ze œwi¹tyni od tronu donoœny g³os mówi¹cy: Sta³o siê. I nast¹pi³y b³yskawice i donoœne
grzmoty, i wielkie trzêsienie ziemi,
jakiego nie by³o, odk¹d cz³owiek
istnieje na ziemi; tak potê¿ne by³o
to trzêsienie. I rozpad³o siê wielkie miasto na trzy czêœci, i leg³y
w gruzach miasta narodów. I wspomniano przed Bogiem o wielkim
Babilonie, ¿e nale¿y mu daæ kielich wina zapalczywego gniewu
Bo¿ego. I znik³y wszystkie wyspy
i gór ju¿ nie by³o.”!
Te same wydarzenia opisane w 6.
rozdziale ksiêgi Objawienia, zawieraj¹
jeszcze informacjê o zniszczeniu ziemskiej atmosfery, która prawdopodobnie
rozpadnie siê w wyniku nuklearnego
uderzenia: „A niebo znik³o, jak niknie zwój, który siê zwija, a wszystkie góry i wyspy ruszone zosta³y
z miejsc swoich. I wszyscy królowie
ziemi i mo¿now³adcy, i wodzowie,
i bogacze, i mocarze, i wszyscy niewolnicy, i wolni ukryli siê w jaskiniach i ska³ach górskich. I mówili
do gór i ska³: Padnijcie na nas i zakr yjcie nas przed obliczem Tego,
który siedzi na tronie. I przed gniewem Baranka, albowiem nasta³ ów
wielki dzieñ ich gniewu, i któ¿ siê
mo¿e ostaæ?” (w. 14-17).
– W odpowiedzi na to pytanie, nap³ywaj¹ s³owa ap. Paw³a z (omawianego ju¿ powy¿ej) fragmentu z 1 Tes 5,13: „... wtedy przyjdzie na nich nag³a zag³ada, jak bóle na kobietê
brzemienn¹, i nie umkn¹”!
„Wojna Boga Wszechmog¹cego”,
w krêgach chrzeœcijañskich zwana po-
„Gwiazdy walczy³y
z nieba...”
W dziesi¹tym rozdziale ksiêgi Jozuego opisana zosta³a bitwa Izraelitów z armi¹ wystawion¹ przez piêciu
królów Kanaanu, której przewodzi³
król Jeruzalemu, Adoni-Sedek. Zebrane przez nich wojska stanowi³y powa¿n¹ si³ê, zdoln¹ przeciwstawiæ siê
podbojowi Ziemi Obiecanej. Autor biblijny sprawozdaje, ¿e kiedy dosz³o
do walnej bitwy, „Pan wzbudzi³ wœród
nich strach przed Izraelem i zada³ im
wielk¹ klêskê pod Gibeonem [...]
A gdy, uciekaj¹c przed Izraelem, znaleŸli siê na zboczu Bet-Choron, Pan
godzi³ w nich z nieba wielkimi
kamieniami a¿ do Azeka, tak ¿e
poginêli. Tych, którzy poginêli od gradu kamieni, by³o wiêcej ni¿ tych, których synowie izraelscy wybili mieczem.” (Joz 10,10.11).
Jakie wydarzenie mia³o miejsce
tamtego dnia? Czym w rzeczywistoœci by³y owe „wielkie kamienie”, i w
jaki sposób Pan Bóg godzi³ nimi
w przeciwników Izraela? – Czy by³y
to wyj¹tkowo du¿e (ogromne!) bry³y
gradu, albo mo¿e rzeczywiste kamienie (lawiny skalne, które zasypa³y wojska Adoni-Sedeka w w¹wozach górskich)? A mo¿e coœ jeszcze innego?...
W komentarzu do tamtego wydarzenia, w Biblii Poznañskiej czytamy,
¿e mog³y to byæ naturalne, choæ wyj¹tkowo du¿e bry³y lodu, powsta³e
w wyniku nag³ego sch³odzenia powietrza, albo obfity grad... meteorytów,
które przedar³y siê przez ziemsk¹ atmosferê i zdziesi¹tkowa³y armiê Adoni-Sedeka!
28
Biblia i teologia
O podobnym zjawisku czytamy
w Ksiêdze Sêdziów 5,20. W radosnej
pieœni Debory i Baraka po zwyciêstwie Izraelitów nad wojskami króla
Kanaanu, Jabina, znalaz³a siê taka
oto wzmianka: „Przyszli królowie i walczyli. Walczyli wówczas królowie kananejscy w Taanak, nad wodami Megiddo, lecz ³upu w srebrze nie wziêli.
Z nieba walczy³y gwiazdy, ze swoich torów walczy³y z Syser¹.” (Sêdz
5,19.20). – Czy¿ nie jest to wrêcz
modelowy opis roju meteorytów, które znalaz³y siê na torze kolizyjnym
z Ziemi¹. Takie zjawiska s¹ znane
astronomom, a zdarzaj¹ siê i wspó³czeœnie. Zupe³nie wyj¹tkowym i cudownym elementem tej historii jest
natomiast to, ¿e meteoryty spad³y
w takim czasie i miejscu, ¿e przes¹dzi³y o zwyciêstwie wojsk izraelskich!
Czy wspomniane staro¿ytne zdarzenia, mog¹ mieæ jakiekolwiek odniesienie do biblijnej eschatologii? –
Okazuje siê, ¿e tak. Chaos, jaki zapanuje na Ziemi w koñcowych
dniach (totalna dewastacja jej powierzchni, zniszczenie atmosfery
i „straszne widoki i znaki ogromne
z nieba”), niew¹tpliwie wywo³aj¹
straszne i groŸne zjawiska atmosferyczne, a po „ust¹pieniu nieba”
(Obj 6,14), powierzchnia Ziemi bêdzie bezbronna wobec gradu tysiêcy meteorytów, które dot¹d ka¿dego dnia spala³y siê w atmosferze!
Pozostaje to w bezpoœrednim
i bliskim zwi¹zku z wersetem Obj
16,21, gdzie w opisie „wojny Boga
Wszechmog¹cego” zaznaczono, i¿
na armie niesprawiedliwych, „Olbrzymi grad o wadze jakby talentu spad³ z nieba na ludzi. A ludzie
bluŸnili Bogu z powodu plagi gradowej, bo to by³a bardzo ciê¿ka
plaga” (Obj 16,21 BP).
Interesuj¹cy jest komentarz biblistów do tego wersetu: „grad o wadze
jakby talentu – znany z siódmej plagi egipskiej (Wj 9,22-26) i dziejów Jozuego (Joz 10,11) jako pomoc Bo¿a
dla swego ludu karz¹ca wrogów, u
proroków staje siê wrêcz symbolem
gniewu Bo¿ego (Iz 28,2; Ezech
38,22)” (BP, s. 658).
pularnie Armagedonem, nape³ni
trwog¹ wszystkich nieprzyjació³ Najwy¿szego i przyniesie im totalna klêskê. Ju¿ przez Sofoniasza Pan Bóg
mówi³: „Bliski jest wielki dzieñ Pañski,
bliski i œpieszny bardzo g³os dnia Pañskiego; tam i mocarz gorzko wo³aæ bêdzie! Dzieñ gniewu bêdzie ten dzieñ,
dzieñ utrapienia i ucisku, dzieñ zamieszania i spustoszenia, dzieñ ciemnoœci
i chmury! Dzieñ tr¹by i tr¹bienia przeciwko miastom obronnym i przeciwko
basztom wysokim. W który ludzi utrapieniem œcisnê, ¿e jako œlepi chodziæ
bêd¹, poniewa¿ zgrzeszyli przeciwko
Panu; i wylana bêdzie krew ich jako
proch, a cia³a ich jako gnój. Ani srebro
ich, ani z³oto ich nie bêdzie ich mog³o
wyrwaæ w dzieñ gniewu Pañskiego; bo
ogniem zapalczywoœci jego bêdzie ta
wszystka ziemia po¿arta, przeto, ¿e zapewne koniec prêdki uczyni wszystkim
obywatelom ziemi.” (Sof 1,14-18 BG).
Sofoniaszowi wtóruje prorok Izajasz: „Oto nadchodzi dzieñ Pana, okrutny, pe³en srogoœci i p³on¹cego gniewu,
aby obróciæ ziemiê w pustyniê, a grzeszników z niej wytêpiæ. Gdy¿ gwiazdy i ich
planety nie dadz¹ swojego œwiat³a;
s³oñca zaæmi siê zaraz, gdy wzejdzie,
a ksiê¿yc nie b³yœnie swym œwiat³em.
I nawiedzê okrêg ziemski za jego z³oœæ,
a bezbo¿nych za ich winê; i ukrócê pychê zuchwalców, a wynios³oœæ tyranów
poni¿ê!” (Iz 13,9-11).
W wojnie Armagedonu, gdy dojdzie
do konfrontacji potwornych niszcz¹cych
si³, ¿ycie na Ziemi ulegnie ca³kowitej zag³adzie: „Na pewno zmiotê wszystko z powierzchni ziemi – mówi Pan. Zmiotê
ludzi i byd³o, zmiotê ptactwo niebieskie i
ryby morskie. I sprawiê., ¿e bezbo¿ni
upadn¹, i wytêpiê ludzi z powierzchni
ziemi – mówi Pan.” (Sof 1,2.3).
Ale nie tylko to. Cz³owiek dysponuje dzisiaj tak straszliwymi mocami,
¿e nie ma ¿adnej przesady w obawach,
i¿ Ziemia mo¿e zostaæ wybita ze swojej orbity!...
Ludzie po niewczasie zdadz¹ sobie
sprawê, jak straszne si³y zosta³y rozpêtane w tej wojnie. Wreszcie uœwiadomi¹ sobie i to, ¿e wy¿sza od ludzkiej
potêga, potêga Bo¿a walczy przeciwko nim. Œwiadomoœæ ta wywo³a jeszcze
wiêksze przera¿enie: „Groza i przepaœæ, i pu³apka na ciebie, mieszkañcu
ziemi. I bêdzie tak, ¿e kto bêdzie ucieka³ przed okrzykiem grozy, wpadnie
w przepaœæ, a kto wyjdzie z przepaœci,
uwik³a siê w pu³apkê, gdy¿ upusty w górze siê otworz¹, a ziemia zadr¿y w posadach. W bry³y rozleci siê ziemia, w kawa³ki rozpadnie siê ziemia, zatrzêsie
i zachwieje siê ziemia. Wko³o zatacza siê
ziemia jak pijany i ko³ysze siê jak budka
nocna. Zaci¹¿y³o na niej jej przestêpstwo,
tak ¿e upadnie i ju¿ nie powstanie. I stanie siê w owym dniu, ¿e Pan nawiedzi
wojsko górne w górze, a królów ziemi na
ziemi...” (Iz 24,17-21).
W powy¿szym fragmencie proroctwa wystêpuje zastanawiaj¹ca wzmianka o «otwarciu siê upustów w górze»,
co znów ka¿e nam spojrzeæ w niebo i pomyœleæ o zagro¿eniach, jakie mog¹
przyjœæ z kosmosu. Podobne wyra¿enie znajduje siê w ksiêdze Rodzaju i jest
zwi¹zane z Potopem. Czytamy tam, ¿e
z «otwartych upustów nieba» runê³y na
ziemiê masy wód, które po³o¿y³y kres
pierwszemu œwiatu (1 Mj¿ 7,11). Czy
w Armagedonie Najwy¿szy pos³u¿y siê
tym razem pociskami kosmicznymi –
asteroidami, lub gradem meteorytów?
I czy to w³aœnie o tym mówi Obj 16,21:
„I spad³y z nieba na ludzi ogromne
cetnarowe kawa³y gradu...”?
Wreszcie wszystko siê zakoñczy.
Ucichn¹ ostatnie odg³osy walki i zginie
wszelki œlad ¿ycia (Sof 1,2-3). A spustoszona w Armagedonie, pogr¹¿ona
w chaosie, wybita ze swej orbity Ziemia,
b³¹kaæ siê bêdzie w pustce kosmicznej:
(„... zatrzêsie i zachwieje siê ziemia. Wko³o zatacza siê ziemia jak
pijany i ko³ysze jak budka nocna”)...
Jesteœmy przekonani, ¿e zbawionych ominie Armagedon, w czym potwierdzi siê pewna zasada Bo¿ego dzia³ania. – Jak pamiêtamy, zanim przysz³a
zag³ada œwiata przedpotopowego, Noe
z rodzin¹ by³ ju¿ bezpieczny w korabiu! A zanim ogieñ niebieski spad³ na
Sodomê i Gomorê – Lot tak¿e by³ ju¿
w bezpiecznym miejscu. Niew¹tpliwie
podobnie bêdzie i teraz, zanim rozpêta
siê ostatnia wojna, lud Bo¿y zostanie
zabrany w bezpieczne miejsce – do
„Domu Ojca” (Jan 14,1-3; 1 Tes 4,1517; 1 Kor 15,50-53; Flp 3,20-21).
c.d.n.

Podobne dokumenty