Nr 2 - IT Cup
Transkrypt
Nr 2 - IT Cup
4 Sobota 14.06.2014 Gazeta Koncert Braci Soprano Fajne chłopaki muzykalne W piątkowy wieczór w Mikołajkach o serca uczestników regat IT Cup walczyli piłkarze z czterech krajów oraz muzycy z zespołu Bracia Soprano. Niespodzianki nie było - zwyciężyły "fajne chłopaki muzykalne". O ile jeszcze podczas meczu mistrzów świata (Hiszpanie) z wicemistrzami (Holandia) zdarzyło się kilka niezorientowanych osób, które wybrały oglądanie 22 mężczyzn uganiających się za wypełnionym powietrzem baranim pęcherzem, chociaż mogły posłuchać w skupieniu występu Braci Soprano, którzy w swoim liryczno-poetyckim stylu zmierzyli się z najważniejszymi egzystencjalnymi problemami ludzkości (podrywanie lasek, szybkie bryki, seks, drugs i rock and roll), o tyle mecz Chile - Australia zainteresował jedynie psa z kulawą nogą. - Wybiegłem na wie- www.itcup.pl czorny spacerek, no i coś mi w łapę wlazło - tak swoją obecność na meczu wyjaśnił Burek, wielorasowiec z warszawskiego Anina. Jednak Burka szybko odnalazła jego pani i od tego momentu mundialowa część wioski żeglarskiej tak mocno świeciła pustkami, że Mikołajki stały się widoczne z kosmosu! Świadczy o tym telegram, jaki z rosyjskiej stacji kosmicznej Władimir Wielikij otrzymali organizatorzy międzynarodowych żeglarskich mistrzostw Polski branży teleinformatycznej: "Pazdrawljajem wsiech matrosow iz Aj Ti Kap" - napisał kamandir Sasza Ogórcew, tym samym na chwilę odrywając palec od guzika atomowego (za co już został surowo ukarany: rodzinę zesłano na Kamczatkę, a jego kosmiczny dyżur przedłużono do 2035 roku). Ale wróćmy już na Ziemię, bo tu działy się zdecydowanie ciekawsze historie. Czarodziejskie nuty Braci Soprano wprawiły wszystkich w muzyczny trans, psy zaczęły miauczeć, koty szczekać, dwójka inwalidów na wózkach odzyskała władzę w nogach, a pani Basia spod Mławy wreszcie straciła "wianek" (za sprawą pana Benka, który jako mąż i nie mąż jest sprawcą wielu ciąż). Krótko mówiąc, działo się, oj, działo! Koncert zakończył się tuż po pierwszej w nocy, uczestnicy regat wysłuchali jeszcze depeszy gratulacyjnej, jaką po pierwszym dniu mistrzostw do Roberta Kozioła przysłał Jem-Ci-Ja-Mao, ambasador Koreańskiej Republiki LudowoDemokratycznej w Polsce, po czym udali się na zasłużony odpoczynek, by w sobotę ponownie spróbować ruszyć z posad bryłę świata. dryhuś wszystkie prawa zastrzeżone Nr 2 Sobota 14.06.2014 Regatowa Sobotnia dominacja EmiTela Cztery sobotnie wyścigi zakończyły się zwycięstwami dwóch załóg EmiTela, jednak liderem regat IT Cup nadal jest OneBI. 2 Sobota 14.06.2014 Sobota 14.06.2014 3 Drugi dzień XIX IT Cup Im większa adrenalina, tym większy fun Jeśli ktoś sądził, że sobota również będzie należała do OneBI, ten się mocno pomylił, bo tym razem zwycięstwami równo podzieliły się dwa teamy EmiTela. - A to pierony sakramenckie tak niespodziewane wyniki drugiego dnia IT Cup skomentował Franciszek Groń- RatrakGąsiennica, miłośnik żeglarstwa, który 95 lat temu rodzinne Tatry zamienił na Mikołajki ("bo łowce mnie bzydziły"). Jednak zanim doszło do zaskakujących rozstrzygnięć, to najpierw w sobotni poranek grupa debiutujących w IT Cup żeglarzy wprawiła w osłupienie szacowną komisję sędziowską, bowiem pojawiła się w porcie przed godziną 9! Co prawda pierwszy wyścig zaplanowano na godzinę 9, ale nikt się nie spodziewał, że znajdą się uczestnicy regat, którzy będą się przejmować układem dwóch głupich wskazówek zegarka. Oczywiście doświadczeni żeglarze stawili się z półgodzinnym opóźnieniem, dzięki czemu wyścigi mogły się zacząć planowo, czyli przed godziną 10. A o tym, co się potem działo, opowiada Danuta Paszkiewicz, sędzia główny zawodów: - My, sędziowie, jesteśmy bardzo zaskoczeni poziomem żeglowania, ponieważ w porównaniu do piątku widać było olbrzymi postęp. Dzięki temu tym razem już nikt nie Artur Zdanowicz, Cisco: - Dzisiaj ustaliliśmy, że sternikiem na zmianę będziemy ja i Piotrek Skirski. Chociaż traktujemy te regaty tylko jako zabawę, to i tak emocji sportowych było mnóstwo, bo taktyka nasza była raz udana, a raz nie. Zaczęliśmy od miejsc w końcu stawki, by w ostatnim wyścigu zająć trzecią lokatę. Myślę, że gdyby był jeszcze jeden wyścig, wtedy już byśmy go wygrali:- ) Piotr Tyrański, EmiTel 2: - Po- szło nam rewelacyjnie, ewidentnie nasza załoga już się zżyła i dotarła. Zaczęliśmy od dwóch zwycięstw, potem było szóste miejsce, bo zaliczyliśmy zły start i chociaż nie mieliśmy dużej straty, to było tam tak ciasno, że nie daliśmy rady przebić się wyżej. Ale szybko ten nieudany wyścig sobie powetowaliśmy, bo na zakończenie sobotniej części mistrzostw zajęliśmy drugie miejsce. Artur Giedziuszewicz, EmiTel 1: - Dzisiaj było zdecydowanie lepiej, ponieważ ukończyliśmy wszystkie biegi (w piątek EmiTel 1 w trzecim wyścigu zaliczył wywrotkę, a w czwartym nie wystartował - red.). W pierwszym biegu prowadziliśmy ze znaczną przewagą, ale praktycznie na ostatnim halsie urwał się zaczep od talii, dlatego metę przekroczyliśmy dopiero na trzeciej pozycji. Trochę nas to zdołowało, więc w drugim wyścigu dochodziliśmy do siebie, zajmując piąte miejsce, ale dwa kolejne zakończyliśmy już jako zwycięzcy. W O B IE K T Y W IE Fot. Wojciech Piotrowicz zdominował rywalizacji, ci, co wczoraj niezbyt się może spisali, tym razem już się czegoś nauczyli, co można było zaobserwować po sposobie prowadzenia łodzi w trudnych warunkach. W sumie był to więc bardzo udany dzień, olbrzymia w tym jest też zasługa rewelacyjnej obsługi. Dużo w życiu sędziowałam, ale tak profesjonalnej i sumiennej obsługi chyba jeszcze nie spotkałam. Błyskawicznie załatwiają wszystkie problemy, dzisiaj na przykład jedna z załóg zgłosiła, że coś się stało z szotami. Załoga prosiła o zwłokę, ale obsługa momentalnie do nich podpłynęła i usterkę usunęła. A oto, jak sobotnie wydarzenia na wodzie komentują uczestnicy IT Cup: Weronika Marzec, OneBI: - Mamy świetnego sternika, prawdziwy number one, ale dzisiaj poszło nam trochę gorzej, trzy razy linię mety minęliśmy jako drudzy, a w ostatnim wyścigu zajęliśmy czwarte miejsce. Był to efekt tego, że jeden z naszych kolegów trochę zaniemógł i musiała go zastąpić koleżanka, przez co trochę nam brakowało i siły, i wagi. W sobotę mocniej wiało, ale dla mnie im większa adrenalina, tym większy fun, więc warunki pogodowe bardzo mi odpowiadały. Krzysztof Ducal, Sygnity; - Sobota nam się nie udała, bowiem zapadliśmy na tajemniczą chorobę. Być może był to efekt osłabienia organizmu po intensywnych przygotowaniach, które przeciągnęły się do późnych godzin w nocy. Myślę, że trochę się przetrenowaliśmy, jednak nie zraziło to nas, dlatego już zaczęliśmy trening przed niedzielnymi wyścigami. Dominik Majka, VSoft: - Niestety, zaczęliśmy dzień niezgodnie z naszym planem, bo wystartowaliśmy za... dobrze: zajęliśmy dwa razy czwarte miejsce, potem było piąte i dopiero na koniec udało się nam zrealizować założenia, które przyjęliśmy przed przyjazdem do Mikołajek, czyli że będziemy walczyć o szóstą lokatę. Nic więc dziwnego, że cała załoga jest dumna i szczęśliwa. dryhuś