Luty - Ziarno Prawdy
Transkrypt
Luty - Ziarno Prawdy
I A R N O Z RAWDY P W TYM Czasopismo chrześcijańskie · luty 2016 · Nie na sprzedaż Numerze Wezwani, by czuwać Krytyka i jej moc Twoje najważniejsze dziedzictwo Przesadzona Na strychu babci Ziarno Prawdy Spis Wydawca: Treści Christian Aid Ministries PO Box 360 Berlin, OH 44610 USA Wydawane w Polsce przez: Międzynarodowa Misja Anabaptystyczna ul. Miłosza 8 05–300 Stara Niedziałka [email protected] www.ziarnoprawdy.pl Komitet wykonawczy: David Troyer | Paul Weaver Roman B. Mullet James R. Mullet Philip Troyer | Eli Weaver Komitet rewizyjny: Ernest Hochstetler Perry Troyer Johnny Miller Clay Zimmerman Fred Miller Redaktor naczelny: Alvin Mast Zastępca redaktora naczelnego: James K. Nolt Skład komputerowy: Kristi Yoder | SuAnn Troyer Paweł Szczepanik Korektorzy: Jolanta Ławrynowicz Szymon Matusiak Zdjęcie na okładce: iStockphoto Czasopismo jest bezpłatne. Dobrowolne ofiary można wpłacać na nasze konto: Fundacja „Dziedzictwo” ING Bank Śląski nr: 91 1050 1894 1000 0022 9084 2752 © 2015 Całość niniejszej publikacji ani żadna jej część nie może być reprodukowana bez pisemnej zgody Christian Aid Ministries. Wszelkie prawa zastrzeżone. www.christianaidministries.org Artykuł wstępny Wezwani, by czuwać . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 3 Nauczanie Zapomniane Prawo, odzyskana wizja . . . . . . . . . . . . . . . . 5 Głos Boga. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 8 Krytyka i jej moc . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 10 Dla rodziców Twoje najważniejsze dziedzictwo. . . . . . . . . . . . . . . . . . . Dobre maniery. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Okno sposobności dla Joasza. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Nauczani przez służącą. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 12 13 14 15 Część Historyczna Pieter Pieters Beckjen. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 16 Pierwszy List Jakuba Świecarza do jego żony . . . . . . . . . . 17 Część praktyczna Biblia jako literatura. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 20 Wspólne życie. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 22 Dla młodzieży Nowe narodzenie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 24 „Co tutaj robisz?”. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 25 Przesadzona. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 26 Kącik dla dzieci Na strychu babci. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 28 Naburmuszone piątki. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 30 Sól – dar Boży z morza. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 32 Fragment książki Złość i jej gorzki owoc (część 4) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 34 Poezja Biblia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 43 Ostatnia strona Coś nowego . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 44 „Ezdrasz otworzył księgę na oczach całego ludu – stał bowiem na podwyższeniu; kiedy zaś ją otworzył, wszyscy zebrani wstali.” Księga Nehemiasza 8,5 Artykuł WSTĘPNY Wezwani, by czuwać —Gicu Cotlet P rzez wieki ludzie próbowali ustalić jakąś datę powrotu Chrystusa na ziemię. Niektórzy napisali na ten temat książki, inni płacili krocie za ich wydawanie, lecz w końcu wszystkie te przepowiednie okazały się fałszywe. Dzisiaj ludzie wcale nie przejmują się powrotem Chrystusa. Żyją pożądliwością i przyjemnościami. Nawet niektórzy chrześcijanie zasnęli i nie przykładają wielkiej wagi do powrotu Pana. Tymczasem każdy mieszkaniec Ziemi powinien wiedzieć, że Jezus wkrótce przyjdzie, aby oddać każdemu według jego uczynków (zob. Obj 22,12). Mateusz mówi nam: Czuwajcie więc, bo nie wiecie, którego dnia Pan wasz przyjdzie. A to zważcie, że gdyby gospodarz wiedział, o której porze złodziej przyjdzie, czuwałby i nie pozwoliłby podkopać domu swego (24,42–43). Pewna historia mówi o chrześcijańskim przedsiębiorcy, który chciał sprzedać swój towar w odległym mieście. Jedyną możliwością transportu był przewóz ciężarówką. Ponieważ był to towar znacznej wartości, ów przedsiębiorca postanowił dołączyć go do kolumny ciężarówek zmierzającej w docelowym kierunku. Podróż była długa i męcząca, a konwój poruszał się jedynie za dnia. W nocy wszyscy zatrzymywali się, by odpocząć. Wtedy wielokrotnie byli atakowani przez bandy rabusiów, którzy nękali niewinnych ludzi i chcieli ukraść im towar. Był późny wieczór, a ciemny mrok rozjaśniały jedynie latające świetliki. Świerszcze rozpoczęły już swój nocny koncert. Rabusie zbliżyli się całą grupą do konwoju zaparkowanego przy drodze. Małymi krokami, dobrze widząc w ciemności, podchodzili coraz bliżej ciężarówek. Wydawało się, że nikt nie czuwa i że wszyscy śpią, zmożeni długą drogą. Ku swemu zdumieniu złodzieje natknęli się jednak na wysoką ścianę, przez którą nie mogli sięgnąć po zdobycz. Widząc, że ich wysiłki spełzły na niczym, wycofali się z pustymi rękoma. Nazajutrz konwój znów ruszył w drogę. Po wielu godzinach podróży znów się ściemniło i kierowcy zatrzymali się na „Uczciwy cieszy się błogosławieństwem, kto się chce szybko wzbogacić, nie ujdzie kary.” Księga Przysłów 28,20 3 odpoczynek. Gdy nastała noc i zapadła cisza, ta sama banda ponowiła próbę zbliżenia się do ciężarówek i znów złodzieje trafili na tę samą ścianę. Zawstydzeni, wycofali się w pośpiechu. Postanowili jednak nie poddawać się i ponowić próbę kolejnej nocy. choćby maleńkiej szparki, by dostać się do naszych rodzin, do naszych kościołów, do miejsc pracy, do naszych dusz i opanować nasze życie. Szatan nie rezygnuje ze zdobyczy. Chce wykraść nasz cenny skarb, na który tak ciężko pracowaliśmy. Trzeciej nocy stała przed nimi ta sama ściana, lecz tym razem po dokładniejszym zbadaniu okazało się, że jest w niej mała szczelina. Wściekły szef bandy znalazł właściciela konwoju, który spał obok jednego z towarzyszy, pilnując towaru. Właściciel usłyszał kroki i z przerażeniem natychmiast zorientował się, że został zaatakowany. Przywódca złodziei zwrócił się do niego bez żadnych ceregieli: – Jeśli zdradzisz nam tajemnicę ściany, która otacza wasz konwój nocą, nie zrobimy wam krzywdy i będziecie mogli jechać dalej. Zdezorientowany przedsiębiorca nie wiedział, o jaką ścianę chodzi. Po chwili zastanowienia odparł jednak: – Przyjacielu, nic nie wiem o żadnej ścianie, która udaremniła wasz napad na mój konwój. Lecz jedno wiem: Każdego wieczoru modlę się do Pana o ochronę. Powierzyłem swoje dobra i pracowników w Jego ręce i wierzę, że On może zrobić wszystko dla tych, którzy Mu ufają. Jednak tego wieczoru byłem tak zmęczony i śpiący, że nie pomodliłem się z całego serca. Pewnie dlatego ty i twoi ludzie przedarliście się do nas. Słysząc te słowa, cała banda złodziei została tak mocno dotknięta mocą Bożą, że wszyscy oddali życie w Boże ręce. Słowo Boże wzywa nas, byśmy się obudzili, czuwali i mieli zapalone pochodnie. Złodziej przychodzi nocą, gdy gospodarz przestaje czuwać. Przychodzi, gdy nasza wiara słabnie, gdy w naszym życiu duchowym pojawia się bylejakość, gdy polegamy na własnej mądrości i gdy jesteśmy pewni swego bezpieczeństwa. Nasza podróż trwa krok za krokiem, dzień po dniu, kilometr za kilometrem, aż dotrzemy do miejsca przeznaczenia. Jesteśmy przez cały czas śledzeni. Złodzieje wszelkiej maści czyhają w każdym zaułku, szukając 4 Ziarno Prawdy • luty 2016 Potrzebujemy ludzi takich jak Nehemiasz, którzy odbudują ruiny Jeruzalem. On wezwał lud do odbudowy zburzonych murów i zachęcił, by stanęli na straży. Ustawiłem w niższych otwartych miejscach poza murem lud według rodzin, (…) widząc zaś, że się boją, wystąpiłem i rzekłem do przedniejszych, do naczelników i do pozostałego ludu: Nie bójcie się ich! Pana wielkiego i strasznego wspomnijcie i walczcie za waszych braci, za waszych synów i córki, za wasze żony i domy (Neh 4,13–14). Dzisiaj nasze rodziny są dla szatana celem numer jeden. On wie, że charakter dzieci kształtuje się właśnie tam i że silne rodziny stanowią o kręgosłupie kościoła. Dlatego szuka szczeliny, przez którą mógłby wejść i zniszczyć nasz pokój, miłość, czas modlitwy i wiarę. Właśnie dlatego jesteśmy wzywani do zjednoczenia i wspólnego budowania tak, by nie było szczelin dostępnych dla diabła. Musimy walczyć o zbawienie naszych synów, córek, żon i mężów. Nie powinniśmy bać się niczego, bo mamy wielkiego Boga, który nas ochrania. Jesteśmy —ciąg dalszy na str. 11 „Wtedy powstał Piotr razem z Jedenastoma i przemówił do nich głosem donośnym. Mówił zaś tak: Judejczycy i wszyscy mieszkańcy Jerozolimy, proszę was o chwilę uwagi i o dokładne wysłuchanie tego, co wam powiem.” Dzieje Apostolskie 2,14 N auczanie Zapomniane Prawo, odzyskana wizja W —Matthew Gingerich 2. rozdziale 2 Księgi Królewskiej znajduje się pewna ciekawa historia. Dobry król Jozjasz, próbując naprawić błędy poprzedników na tronie, nakazał odnowienie świątyni. Podczas prac robotnicy odnaleźli coś, co od dawna było zagubione i zapomniane: Księgę Prawa. Osiemset lat wcześniej Bóg dał Prawo Mojżeszowi na Górze Synaj. Gdy przedstawił Słowo Boże ludowi, wówczas ten chętnie odpowiedział: „Wszystkie słowa, które wypowiedział Pan, wypełnimy”1. Niestety, nie trwało to długo. W kolejnym tysiącleciu Żydzi okresowo popadali w bałwochwalstwo. Wtedy Bóg posyłał króla lub proroka, żeby ich do siebie z powrotem przyprowadzić. Historia króla Jozjasza jest jednym z takich przypadków. Co się dzieje, gdy król pełen bojaźni Bożej dowiaduje się, że jego lud nie przestrzega praw Bożych? Właśnie to zauważył Jozjasz. Wtedy rozdarł swoje szaty i rzekł: „Idźcie zapytać się o wyrocznię Pana co do mnie, co do ludu i co do całej Judy w związku z treścią tej księgi, która została znaleziona, gdyż wielki jest gniew Pana, który rozgorzał przeciwko nam dlatego, że nasi ojcowie nie słuchali słów tej księgi, aby pełnić wszystko, co tam dla nas napisane”2. Taka była pierwsza reakcja Jozjasza. Jednak król na tym nie poprzestał. Wiedział, że sytuacja wymagała zmiany. Dlatego zaczął wdrażać w życie plan przyprowadzenia Judy z powrotem do Boga. Moglibyśmy tutaj wejść w szczegóły, lecz nagłówek kolejnego rozdziału mówi sam za siebie: „Radykalne wytępienie kultu bałwochwalczego w całym kraju” (Biblia Warszawska). 1. 2 M 24,3. 2. 2 Krl 22,13 (podkreślenie autora). „Uczciwy cieszy się błogosławieństwem, kto się chce szybko wzbogacić, nie ujdzie kary.” Księga Przysłów 28,20 5 Kościół Nowego Testamentu Posuńmy się około siedemset lat naprzód. Tuż przed wstąpieniem do nieba, Jezus wypowiedział do uczniów kilka słów na pożegnanie. Czy możecie sobie wyobrazić tę scenę? Jedenastu mężczyzn stoi blisko Niego, by nie uronić ani jednego słowa. Dla Niego porzucili wszystko i stali się Jego uczniami, bo to On uzdrawiał chorych i otwierał ślepym oczy. Uciszył burzę, zarówno na morzu, jak i w ludzkich sercach. To On głosił, że bliskie jest Królestwo Niebios – radykalne Królestwo z radykalnymi przykazaniami: „Miłujcie nieprzyjaciół waszych, błogosławcie tych, którzy was przeklinają, czyńcie dobro tym, którzy was nienawidzą”. Co teraz? Co Jezus każe im zrobić z tymi nowymi naukami? Czy mają wrócić do łowienia ryb i spokojnie dożyć starości w posłuszeństwie Jego przesłaniu? Bynajmniej! Ewangelia Królestwa jest skierowana do wszystkich, a nie tylko do wybrańców z wewnętrznego kręgu uczniów Jezusa. Jego słowa były jasne: „Dana mi jest wszelka moc na niebie i na ziemi. Idźcie tedy i czyńcie uczniami wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, ucząc je przestrzegać wszystkiego, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata”3. Dzieje Apostolskie podają inną wersję tej wypowiedzi: „Ale weźmiecie moc Ducha Świętego, kiedy zstąpi na was, i będziecie mi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi”4. Co się dzieje, gdy owych jedenastu otrzymuje wyraźne wskazówki w związku z otrzymanym nauczaniem, którego słuchali przez ostatnie trzy lata? Co się dzieje, gdy moc, o której mówił Jezus, zostaje im udzielona dziesięć dni później przez Ducha Świętego? Przeczytajmy ostatnie wersety Ewangelii Marka: „A gdy Pan Jezus to do nich 3. Mt 28,18-20. 4. Dz 1,8. 6 Ziarno Prawdy • luty 2016 powiedział, został wzięty w górę do nieba i usiadł po prawicy Boga. Oni zaś poszli i wszędzie kazali, a Pan im pomagał i potwierdzał ich słowo znakami, które im towarzyszyły”5. Mówi o tym Księga Dziejów Apostolskich. Kościół miał gorliwie wypełniać nakazy zawarte w ostatnich słowach Jezusa. Wyznaczyli ludzi do głoszenia Ewangelii6. Głosili Ewangelię7. Chrzcili8. Nauczali9. I zanieśli Ewangelię do najdalszych krańców świata, jaki podówczas znano10. Lecz już wtedy działał zwodziciel. Apostoł Paweł ostrzegał, że wilki drapieżne dostaną się do trzody, i tak też się stało. Nominalny Kościół zmieszał się z imperium rzymskim i w rezultacie zmienił się w imitację chrześcijaństwa, która nie miała już mocy, by zmieniać życie ludzi. Mimo to, pochodnia prawdziwego chrześcijaństwa nadal płonęła! I choć nie posiadamy obfitych danych historycznych, to okazuje się, że w każdym stuleciu istnieli prawdziwi miłośnicy prawdy, którzy podążali za Jezusem bez względu na cenę. Najbardziej znani wśród nich są waldensi i anabaptyści. Waldensi Początki kościoła waldensów przypisuje się Piotrowi Waldo, bogatemu kupcowi, który żył we Francji w XII wieku. Zlecił on dwóm księżom przetłumaczenie części Biblii dla siebie i nawrócił się po przeczytaniu tego przekładu. Wtedy rozdał majętności ubogim i ruszył na ulice, by czytać Biblię zwykłym ludziom. 5. Mk 16,19-20. 6. Dz 13,1-4. 7. Dz 8,4. 8. Dz 2,41; 8,38; 9,18. 9. Dz 16,4; 18,26. 10. W Martyrs’ Mirror czytamy, że Marek głosił Ewangelię w Egipcie i Libii (str. 77), Tomasz w Etiopii i Indiach (str. 90), Bartłomiej w Armenii (str. 88). Maternus i Egystus, dwaj z siedemdziesięciu uczniów Jezusa, zginęli śmiercią męczeńską w Germanii (Niemcy). Szymon Zelota dotarł na Wyspy Brytyjskie (str. 91). Oprócz nich wielu innych głosiło Ewangelię. Zob. szczególnie historię Matthiasa na str. 92-93. Efekty były zdumiewające. Ludzie, którzy nigdy wcześniej nie słyszeli Słowa Bożego, doświadczali przekonania o grzechu i pokutowali przed Bogiem. Liczba zwolenników Piotra Waldo rosła i wtedy wyznaczył ludzi, żeby dwójkami szli i głosili Ewangelię. Dzięki ich gorliwości Ewangelia dotarła prawie do krańców Europy11. Anabaptyści Ruch anabaptystów powstał w roku 1525. Podobnie jak w przypadku waldensów, prawda Słowa Bożego rozprzestrzeniała się w Europie jak ogień. Ich najbardziej znanym zgromadzeniem był tzw. Synod Męczenników w roku 1527, podczas którego około sześćdziesięciu przywódców anabaptystycznych powzięło plan podziału Europy na regiony i wysłania ewangelistów do każdego z nich. Ich aktywność w wypełnianiu swego powołania została potwierdzona męczeństwem: w ciągu dwóch lat od Synodu większość z nich zginęła za wiarę12. Pytania do nas na dzisiaj Minęło ponad dwa i pół tysiąca lat, odkąd król Jozjasz rozdarł swoje szaty i zaczął wprowadzać reformy w Judzie. Przez wszystkie wieki aż do dzisiaj Słowo Boże było dostępne jako nieomylny przewodnik, pomagający rozpoznawać Bożą wolę. Żyjąc pod Nowym Przymierzem, możemy rozumieć ją lepiej niż sam król Jozjasz. A Bóg chce, byśmy robili to, co on: czytali Słowo Boże, rozpoznawali Bożą wolę, a następnie wprowadzali ją w życie. Co jest wolą Bożą? Obejmuje ona wiele dziedzin, lecz my skupimy się tutaj na jednym jej aspekcie. Apostoł Paweł pisze, że Bóg pragnie, „by wszyscy ludzie byli zbawieni i doszli do poznania prawdy”13. Wszyscy ludzie! Takie jest pragnienie Boga. 11. Bauman, Lester, The Little Flock, (Rod and Staff Publishers, Crockett, Kentucky, USA 1999), str. 48-49. 12. Mennonite Encyclopedia, tom 3, (Mennonite Publishing House, Scottdale, Pensylwania, USA 1955), str. 5. 13. 1 Tm 2,4. Oczywiście, nie spodziewamy się, że cała ludzkość zostanie zbawiona, ponieważ zawsze znajdą się tacy, którzy odrzucą prawdę. Jeśli jednak taki jest zamiar Boga, to czy my nie powinniśmy go podzielać? Bóg nie tylko objawił swoją wolę, lecz również powiedział nam, jak wprowadzić ją w życie. Jezus pozostawił uczniom wzór, z którego i my możemy korzystać. Jest to pewien ogólny plan, bez wchodzenia w szczegóły co do sposobu jego wypełnienia. Przyjrzyjmy się temu planowi. Znajdujemy w nim trzy nakazy związane z działaniem i cztery sfery, w jakich należy go wykonać. Trzy nakazy misyjne (Mt 28,19): 1) Idźcie – nakaz dotyczy wszystkich uczniów14, 2) Chrzcijcie, 3) Nauczajcie. Cztery obszary: 1) Jerozolima (społeczność lokalna), 2) Judea (kraj ojczysty), 3) Samaria (kraje sąsiednie), 4) Krańce ziemi (reszta świata). Bardzo prosty i zwięzły plan. Waldensi i anabaptyści wykorzystali go i wprowadzili w życie tę wizję wypełnienia Wielkiego Nakazu Misyjnego. Teraz nasza kolej. Jaką my mamy wizję wypełnienia woli Bożej w tej dziedzinie? Czy w ogóle mamy jakąś wizję? Salomon mówi: „Gdzie nie ma objawienia, tam lud się rozprzęga; błogosławiony ten, kto przestrzega nauki”15. Czy jesteśmy na tyle zuchwali, by odmawiać wypełniania krystalicznie czystego planu działania, pokazującego, jak w dzisiejszych czasach mamy wypełniać Wielki Nakaz Misyjny, przez co zagrażamy dalszemu naszemu istnieniu jako biblijnego Kościoła? Możemy spędzić mnóstwo czasu, analizując sposób, w jaki wczesny Kościół głosił 14. W oryginale mamy: „Idąc, czyńcie uczniami”. 15. Prz 29,18. „Uczciwy cieszy się błogosławieństwem, kto się chce szybko wzbogacić, nie ujdzie kary.” Księga Przysłów 28,20 7 Ewangelię. Możemy spekulować, czy ówczesne metody byłyby skuteczne dzisiaj. Możemy również obserwować i krytykować błędy robione przez współczesnych misjonarzy. To wszystko może być dobre i właściwe, ale przecież ostatecznie mamy do wykonania nasze zadania. Jaka zatem jest nasza wizja? Moglibyśmy również podać wiele powodów, dla których ewangelizacja „aż po krańce ziemi” w naszym przypadku jest niemożliwa. Pamiętajmy jednak, że według Dziejów Apostolskich 1,8 misja każdego z nas rozpoczyna się we własnym domu. W samych Stanach Zjednoczonych mieszka około dwadzieścia milionów młodych ludzi w wieku pomiędzy piętnastu do dwudziestu lat. Wiele z tych osób nigdy nie zetknęło się z prawdą. Pięć lat temu większość z nich była jeszcze w dziecięcym okresie niewinności. Dziś żyją w świecie pełnym zamieszania, w którym pojęcia dobra i zła są względne. Kiedyś staną przed wszechwiedzącym Bogiem i zdadzą sprawę ze swych uczynków. Jaki jest nasz plan ratowania tych dusz przed wiecznym potępieniem?16 Kiedyś my również staniemy przed Panem i będziemy musieli zdać sprawę z naszych działań – albo z ich braku. Zaczerpnięto z The Christian Contender, marzec 2013 Rod and Staff Publishers, Inc. Wykorzystano za pozwoleniem Przekład na język polski: Krzysztof Dubis 16. „Wyrywając ich z ognia, ratujcie ich” (Judy 23). Głos Boga —Nelson H. Martin N a początku Bóg przemówił, żeby stworzyć ziemię. Poprzez wieki przemawiał do ludzi, którzy mieli wybór przyjęcia lub odrzucenia tego, co mówił. Czy nasze serca są nastrojone na słuchanie Jego głosu? Zastanówmy się nad kilkoma sposobami, jakimi Bóg przemawia, a następnie rozważmy, jaka powinna być nasza odpowiedź. W JAKI SPOSÓB BÓG PRZEMAWIA? 1. Przez Słowo Boże. Słyszymy głos Boga, gdy czytamy Biblię. Bóg natchnął świętych mężów, żeby napisali Słowo. Albowiem proroctwo nie przychodziło nigdy z woli ludzkiej, lecz wypowiadali je ludzie Boży, natchnieni Duchem Świętym 8 Ziarno Prawdy • luty 2016 (2 P 1,21). Czytając Słowo Boga, poznajemy Jego charakter. Możemy rozumieć Jego wolę dla nas, pozwalając, by prawda Jego Słowa przenikała nasze serca. Jezus jest Słowem Boga, które stało się ciałem (J 1,14). Jego życie było wypełnieniem spisanego Słowa. On jest święty i sprawiedliwy, pełen łaski i prawdy. Bóg okazał nam dobroć, przemawiając przez spisane Słowo. Obyśmy słyszeli Jego głos, czytając świętą Księgę. 2. Przez Ducha Świętego. Bóg łaskawie dał uczniom Ducha Świętego po tym, jak Jezus wstąpił do nieba. Dzisiaj wierzący doświadczają wypełnienia obietnicy danej w Ewangelii Jana 14,26: Lecz Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w imieniu moim, nauczy was wszystkiego i przypomni wam wszystko, co wam powiedziałem. Duch prawdy nie mówi od siebie, lecz od Ojca. Pomaga nam rozumieć Słowo, gdy je czytamy. Przypomina nam również fragmenty Słowa, gdy doświadczamy trudności lub musimy podjąć decyzję. Zamieszkiwanie Ducha Świętego w nas jest wielkim błogosławieństwem. Pozwalajmy Mu, żeby nas uczył spraw Bożych. 3. Przez lud Boży. Słyszymy głos Boży przez naszych duchowych braci. Bóg mówi do nas, gdy głoszone jest Jego Słowo. Nasi kaznodzieje mogą powiedzieć za apostołem Pawłem: Głosimy to nie w uczonych słowach ludzkiej mądrości, lecz w słowach, których naucza Duch, przykładając do duchowych rzeczy duchową miarę (1 Kor 2,13). Głoszenie jest objaśnianiem Słowa Bożego zachęcającym do pobożnego życia. Jest ostrzeżeniem grzesznika o nadchodzącym sądzie. Czasem wydaje się, że przesłanie jest skierowane osobiście do nas. Odpowiada na nasze pytania i potrzeby. Członkowie ludu Bożego wzajemnie udzielają sobie rad i przyjmują pomoc jedni od drugich. Jeden brat stymuluje słowem zachęty innego, który zostaje w tyle. Boży głos przynagla kogoś do napomnienia brata, który upadł. Bracia inspirują się wzajemnie, żeby serca doznały zachęty i umocnienia w wierze. Mamy przykazanie, żeby codziennie napominać się nawzajem, by nasze serca nie popadły w oszustwo grzechu (Hbr 3,13). Przywilejem jest przynależność do wiernego kościoła, gdzie można otrzymać zachętę, napomnienie czy nawet naganę. Zbliżamy się do Boga, słuchając Bożego głosu poprzez braci. NASZA ODPOWIEDŹ NA GŁOS BOŻY 1. Słuchajmy. Obyśmy słuchali Pana, gdy mówi do nas. Weźmy przykład z małego Samuela (1 Sm 3). Samuel spał, gdy został wezwany Bożym głosem. Pierwsza Księga Samuela 3,5 mówi: I przybiegł do Heliego i rzekł: Oto jestem, wołałeś mnie. Myślał, że to Heli go woła. Kapłan odesłał chłopca do łóżka, lecz Samuel usłyszał głos jeszcze dwa razy i za każdym razem uznał, że powinien pójść do Heliego. Ten wreszcie zorientował się, że to Pan wzywa Samuela i poradził mu, żeby następnym razem odpowiedział: Mów, Panie, twój sługa słucha. A jak my odpowiadamy na Boży głos? Czy podobnie jak Samuel usiłujemy usłyszeć, czy może kładziemy się spać w nadziei, że głos Pana pojawi się w czasie bardziej dogodnym dla nas? Jeśli chcemy usłyszeć głos Boga, musimy sami siebie dyscyplinować, ponieważ słuchanie tego głosu wymaga dyscypliny. Czasem jest on cichy tak jak w przypadku Eliasza – cichy, łagodny szept. Musimy się sami uciszyć, żeby móc go usłyszeć. W ramach naszych codziennych spotkań z Panem musimy znaleźć spokojną chwilę i miejsce, żeby skoncentrować się na Słowie Bożym. Wspólna modlitwa rodzinna powinna być wolna od zakłóceń. Dzieci należy nauczyć, że mają być wtedy cicho i zachowywać się odpowiednio, podobnie jak podczas nabożeństwa w kościele. Musimy nawet zadbać, żeby niemowlęta były tak cicho, jak to możliwe i żeby nie przeszkadzały innym w słuchaniu, dekoncentrując ich swoim płaczem. Nie wystarczy jednak przygotować się zewnętrznie, jeśli nasze serca nie są wystarczająco zmiękczone, a dusze nie pragną Boga. Obyśmy przyjmowali Słowo z wszelką gotowością (Dz 17,11). 2. Bądźmy posłuszni. Po usłyszeniu głosu Bożego okazujemy posłuszeństwo. Gdyż nie ci, którzy zakonu słuchają, są sprawiedliwi u Boga, lecz ci, którzy zakon wypełniają, usprawiedliwieni będą (Rz 2,13). „Uczciwy cieszy się błogosławieństwem, kto się chce szybko wzbogacić, nie ujdzie kary.” Księga Przysłów 28,20 9 Abraham był posłuszny Panu. W Pierwszej Księdze Mojżeszowej 12,1 czytamy, że Bóg powiedział: Wyjdź z ziemi swojej i od rodziny swojej, i z domu ojca swego do ziemi, którą ci wskażę. Werset 5. mówi: Wyruszyli, aby się udać do ziemi kananejskiej. I przybyli do Kanaanu. Głos Boga jest tak potężny, że nawet wszechświat został stworzony na Jego rozkaz. Jezus wypowiedział kilka słów i ludzie wstawali z martwych. Kim jesteśmy, żeby się buntować przeciw Słowu Pana? Chrześcijanin chętnie i z wdzięcznością służy Mu, gdy jest wezwany. Codziennie mamy nowe okazje, by wprowadzać tę zasadę w życie. Dzięki Bogu, że przemówił. Podążajcie za Panem, dokądkolwiek prowadzi, radując się, że pokazał nam drogę. Oto stoję u drzwi i kołaczę; jeśli ktoś usłyszy głos mój i otworzy drzwi, wstąpię do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze mną. (…) Kto ma uszy, niechaj słucha, co Duch mówi do kościołów (Obj 3,20.22). Zaczerpnięto z The Christian Contender, wrzesień 2013 Rod and Staff Publishers, Inc. Wykorzystano za pozwoleniem Przekład na język polski: Krzysztof Dubis Krytyka i jej moc M inęło już trzydzieści pięć lat od tamtego wydarzenia, lecz wciąż pamiętasz ten krytyczny komentarz nauczyciela na temat twojego niedbalstwa. Chociaż ta przygana spowodowała, że twoje uszy czerwieniły się tylko przez kilka minut, ale wspomnienia pozostały. Być może nadal podświadomie mówisz sobie: „Już nigdy nie popełnię takiego błędu”. Czasem myślimy o krytyce jako o sile destrukcyjnej. Tak jest na krótką metę. Jak oczyszczanie winorośli, krytyka usuwa niepotrzebne lub niepożądane rzeczy. Jednakże krytyka kierowana Biblią pomaga nam budować się wzajemnie. Krytyka ma moc. Dlatego musimy ostrożnie jej udzielać i ostrożnie przyjmować. Mimo że Mojżesz był w dobrych stosunkach ze swoim teściem Jetrą, przyjął od niego krytykę: Niedobra to rzecz, którą czynisz. 10 Ziarno Prawdy • luty 2016 Męczysz się zarówno ty, jak i ten lud, który jest z tobą, bo sprawa ta jest za trudna dla ciebie, nie podołasz jej sam (2 M 18,17-18). Jetro uzupełnił krytykę konkretną radą. Mojżesz mógł się poczuć urażony i pomyśleć lub powiedzieć: „Jestem absolwentem najlepszych szkół w najpotężniejszym kraju na ziemi i osobiście rozmawiałem z Wszechmogącym Bogiem, a teraz miałbym słuchać jakiegoś pasterza owiec z krańca pustyni?!”. Nie czytamy jednak o takiej reakcji Mojżesza. Jest napisane: Mojżesz usłuchał głosu teścia swojego i uczynił wszystko, co ten powiedział (2 M 18,24). Ponieważ Jetro wypowiedział konstruktywne słowa krytyki, a Mojżesz odpowiednio zareagował, Izrael odniósł korzyść w postaci lepszego zarządzania na całe stulecia. Jetro skrytykował Mojżesza po tym, jak zobaczył wszystko, co on czyni dla ludu. Powinniśmy się dobrze zastanowić, zanim wypowiemy słowa krytyki. Cóż łatwiejszego niż salwy krytyki w stosunku do osób na publicznych stanowiskach, wypowiedziane w bezpiecznym zaciszu prywatnej rozmowy? Albo zaoferowanie „dobrej” alternatywy, gdy nie jesteśmy odpowiedzialni za to, że będzie skuteczna? Krytykować może każdy, ale nie każdy robi to w sposób przemyślany, mądry, pokorny i pomocny. Właściwa krytyka często trochę boli zarówno krytykującego, jak i krytykowanego. Jeśli miałaby służyć jedynie poprawieniu naszego samopoczucia, to powinniśmy ugryźć się w język. Konstruktywna krytyka wymaga życzliwości, ale i odwagi. Mówi się, że jeśli nasz przyjaciel właśnie wyszedł na durnia, a my mu o tym nie powiemy, to nasza przyjaźń jest fikcją. Krytyka najczęściej powinna mieć miejsce na osobności, ale czasem konieczne jest publiczne napomnienie. Apostoł Paweł publicznie skarcił Piotra, który publicznie dał zły przykład wierzącym (Ga 2,11-14). Wygodny komplement jest przyjemniejszy od kolców krytyki, lecz zbyt wiele pochwał to jak nadmiar cukierków – nie robi dobrze na zdrowie. Prędzej czy później spotkamy się z krytyką. To, jak na nią zareagujemy, zależy od stopnia uśmiercenia naszej cielesności. Bez względu na to, czy jesteśmy krytykowani we właściwym duchu, rozważmy krytykę szczerze i z modlitwą, pozwalając jej, by uczyniła nas lepszymi. Razy przyjaciela są oznaką wierności (Prz 27,6). Zaczerpnięto z Home Horizons Eastern Mennonite Publications Wykorzystano za pozwoleniem Przekład na język polski: Krzysztof Dubis Wezwani, by czuwać —ciąg dalszy ze str. 4 wezwani do czuwania i walki przeciwko naszemu wrogowi, czyli diabłu. Trzymajmy w jednej ręce codzienne sprawy, a w drugiej Słowo Boże. Bądźmy gotowi w każdym momencie odeprzeć ataki złodzieja. Bądźmy gotowi na sygnał trąby, wiedząc, że Bóg jest z nami i będzie walczył za nas. Jeśli wierzymy w Jezusa, mamy miasto potężne; dla ocalenia wzniósł On wały obronne i baszty. (…) Temu, którego umysł jest stały, zachowujesz pokój, pokój mówię; bo Tobie zaufał. Ufajcie po wsze czasy Panu, gdyż Pan jest skałą wieczną (Iz 26,1–4). Przekład na język polski: Krzysztof Dubis Niechaj zmęczenie nie przemaga naszych ciał. Czuwajmy, bo znów nadchodzi zmierzch. Zamurujmy szczeliny, przez które grzech może wnikać do naszych dusz, do naszego życia, do naszej rodziny i do naszego kościoła. Z Bożą pomocą będziemy więcej niż zwycięzcami. „Uczciwy cieszy się błogosławieństwem, kto się chce szybko wzbogacić, nie ujdzie kary.” Księga Przysłów 28,20 11 „I błogosławił Pan późniejsze lata życia Hioba bardziej niż pierwsze. Posiadł on z czasem czternaście tysięcy owiec, sześć tysięcy wielbłądów, tysiąc jarzm wołów i tysiąc oślic. Urodziło mu się jeszcze siedmiu synów i trzy córki.” Księga Hioba 42,12-13 D la rodziców Twoje najważniejsze dziedzictwo C zym jest dziedzictwo? To wszystko, co otrzymaliśmy i co przekażemy dalej. Może być złe lub dobre. Dziedzictwo, które otrzymaliśmy, w wielkim stopniu będzie wpływać na tych, którym je przekażemy. Nasze indywidualne wybory determinują to, co uczynimy z dziedzictwem powierzonym nam, a także to, jaką spuściznę przekażemy innym. Mówiąc po prostu, dziedzictwo jest czymś przekazywanym z pokolenia na pokolenie, zazwyczaj dzieciom przez rodziców. Przeważnie rozumie się przez nie spadek w postaci pieniędzy, ziemi i innych dóbr materialnych. W rzeczywistości jest to coś znacznie więcej, w dodatku wcale nie musi zawierać rzeczy materialnych. Pozostawienie dzieciom spadku nie jest rzeczą złą, ale nie dostaje do Bożego wzorca odpowiedzialności za nie. Dlaczego? Psalm 49 odsłania przed nami ograniczenia, jakie niosą doczesne bogactwa. Twoje 12 Ziarno Prawdy • luty 2016 —Evan Miller pieniądze nie mogą zbawić duszy twojego dziecka (w. 7-10). Czytam w nim, że bogactwo topnieje i nie ma żadnej wiecznej wartości. Musimy także odkryć prawdziwą naturę bogactwa, co opisuje 1 Tymoteusza 6, 9-10. Ma ono potencjalnie niszczący wpływ na duszę dziecka, podobnie jak na rodziców. Musimy poważnie myśleć o dziedzictwie, które planujemy pozostawić naszemu dziecku w kontekście przykładu naszego życia. Jeżeli ktoś zamierza pozostawić dzieciom w spadku majątek, który został zgromadzony przez chciwość lub oszustwo, te cechy charakteru będą najznaczniejszą jego częścią. Jeśli ktoś ufa pieniądzom i goni za nimi jako środkiem do szczęścia, to takie będzie jego dziedzictwo pozostawione dzieciom. Te rzeczy będą kształtować spuściznę, która będzie trwać dłużej, niż wydawane w końcu pieniądze. Z drugiej strony, jeśli gorliwie i uczciwie pracujemy na utrzymanie naszej rodziny i przeznaczamy też nasze środki na budowę Królestwa Bożego, to mamy wspaniałą okazję pozostawić po sobie spuściznę o wiecznej wartości. Możemy uczyć nasze dzieci właściwej etyki pracy, uczciwego prowadzenia interesów i odpowiedniego stosunku do pieniądza. Możemy je uczyć, że wszystkie ziemskie dobra są darem Boga, a my powinniśmy ufać Jemu, a nie rzeczom doczesnym. Możemy uczyć dzieci, by żyły według wzorca z Ewangelii Łukasza 12,22-40. Podsumowując, najważniejsze, najbardziej dalekosiężne dziedzictwo, jakie możemy pozostawić dzieciom, obejmuje coś znacznie więcej, niż dostatek materialny; to wpływ naszego życia na ich życie, wpływ naszego nauczania, przykładu, naszych wyborów, itd. To te rzeczy są czynnikiem określającym życie. To, co dla nas ważne, będzie widoczne w ilości wysiłku i zaangażowania, jakie w coś wkładamy. To będzie trwało wiele czasu po naszej śmierci i za to odpowiemy przed Bogiem. Jaką spuściznę zostawiasz swoim dzieciom? Zaczerpnięto ze Star of Hope, październik 2012 Rod and Staff Publishers, Inc. Wykorzystano za pozwoleniem Przekład na język polski: Krzysztof Dubis Dobre maniery W —Merlin Moyer szyscy lubimy dobrze wychowanych ludzi. Jak się to dzieje, że jedni ludzie wyróżniają się taką grzecznością, podczas gdy inni wykazują kompletny brak podstawowych zasad wychowania? Chciałbym omówić trzy sprawy związane z tematem dobrych manier. 1. Dobre maniery nie pojawiają się w nikim same z siebie. Z całą pewnością każdy z nas nieraz widział rodziców, którzy nakłaniali dziecko, aby powiedziało „dziękuję” za kawałek ciasta czy słodycze, które gospodyni właśnie mu podsunęła. Czy musielibyśmy tak często to robić, gdyby nasze dzieci słyszały, jak my – rodzice – stale mówimy „dziękuję”? Regularnie dziękowanie mężów swoim żonom za przygotowany przez nie posiłek uczy dzieci dziękowania innym. 2. Dobre maniery pokazują samodyscyplinę. Arogancja jest tak naprawdę wyrazem egoizmu. Widuję nieraz kilkoro dzieci, które wszystkie na raz chcą coś opowiedzieć w tej samej chwili. Aby być lepiej słyszanym, każde z nich podnosi głos, aż w końcu żadne nie może się przebić przez hałas. Ojcowie, my również powinniśmy poczekać, aż inni skończą mówić i dopiero wtedy możemy podzielić się własnymi przemyśleniami, zamiast zgadywać, co inni mają na myśli i kończyć tę myśl za nich. 3. Dobre maniery są wyrazem szacunku wobec innych. Ojcu łatwo powiedzieć: „Jasiu, skocz no szybko po młotek”. O wiele lepiej jednak byłoby to zastąpić zwrotem: „Jasiu, czy mógłbyś mi przynieść młotek?”. Nie musimy wyrażać próśb do dzieci w sposób uniżony, ale posłużenie się uprzejmym zwrotem „czy mógłbyś” pozwala okazać dzieciom szacunek i równocześnie uczyć je szacunku wobec innych. Jeżeli nasze wysiłki w uczeniu dzieci dobrych manier dają kiepskie rezultaty, może powinniśmy dokonać oceny własnego zachowania? Może dzieci idą za naszym przykładem bardziej, niż za słowami. ...uważajcie jedni drugich za wyższych od siebie (Flp 2,3). Zaczerpnięto z Home Horizons Eastern Mennonite Publications Wykorzystano za pozwoleniem Przekład na język polski: Krzysztof Dubis „Uczciwy cieszy się błogosławieństwem, kto się chce szybko wzbogacić, nie ujdzie kary.” Księga Przysłów 28,20 13 Okno sposobności dla Joasza —Gabriel Good Potem rzekł: Otwórz okno na wschód. A gdy otworzył, rzekł Elizeusz: Strzelaj! I wystrzelił. A ten rzekł: strzała zwycięstwa od Pana i strzała zwycięstwa nad Aramem. Pobijesz Aramejczyków pod Afek doszczętnie (2 Krl 13,17). W ierny prorok Boży umierał. Wprawdzie Joasz nie był bogobojnym królem Izraela, lecz odwiedził proroka na jego łożu śmierci. Elizeusz kazał mu wystrzelić z łuku w kierunku Syrii (był to starożytny zwyczaj wypowiadania wojny). Bóg dał Joaszowi okno sposobności. Czy król z niego skorzystał? Jak my dzisiaj korzystamy z takich okien? Sposobności – efekt działania przywódców Joasz otrzymał swoje okno sposobności pod kierownictwem Elizeusza, który położył nawet ręce na rękach króla, co symbolizowało jego błogosławieństwo i prowadzenie. Dzisiaj przywódcy kościoła kierują wieloma sposobnościami w naszych domach. Wy, wasze rodziny czy dzieci możecie zostać poproszeni o usługę w szkole, na obcej ziemi czy w nowo powstałej społeczności. Dzięki Bogu za te ręce kładzione na wiernych, pomagające Bogu 14 Ziarno Prawdy • luty 2016 w objawieniu Jego woli, kierujące naszą wizją i przydające stabilności, jaką może dostarczyć tylko wiek dojrzały. Sposobności – okazje do podejmowania wyzwań Joasz usłyszał wyzwanie – po wystrzeleniu strzał i zabraniu ich z powrotem, Elizeusz powiedział do niego: „Uderz nimi o ziemię!”. Król uderzył tylko trzy razy i dlatego mógł zwyciężyć Syrię tylko w trzech bitwach. Niestety, nie podjął wyzwania do końca i zawiódł. A jak my reagujemy na wyzwania stojące przed nami? Jeśli wolą Bożą jest, byśmy radzili sobie z kłopotliwym sąsiadem, z dzieckiem specjalnej troski albo z czasochłonną pracą dla Królestwa Bożego, to czy dajemy z siebie wszystko, czy może załamujemy się po pierwszej porażce? A może czujmy się pomijani w wielkim planie Bożym? Bóg ma wyzwanie dla każdego. Wywierajmy pozytywny wpływ na członków naszych rodzin. Poświęćmy trochę czasu, by pomóc zapracowanym rodzicom. Zaangażujmy się w życie innych ludzi. Odpowiedzmy na wołanie i podejmujmy wyzwania, pamiętając, że Bóg nie powołuje tych, którzy się nie nadają. On sprawia, że nadają się ci, których powołuje. Sposobności są ograniczone Niestety, Joasz zamknął swoje okno sposobności. Wszystkie nasze sposobności są ofertami o ograniczonym terminie ważności. Zbyt wielu współczesnych ludzi krząta się wokół pieniędzy, kariery i rozrywki, odkrywając po niewczasie swoje fizyczne, emocjonalne i duchowe blizny. Chrześcijańscy rodzice ustanawiają priorytety. Starannie rozwijają swe duchowe życie, wiedząc, że to jest klucz do życiowych okien. Budują wytrzymałe mosty do serc swoich dzieci – mosty, które przetrwają powodzie zwątpienia, pokusy i presji rówieśników wśród młodzieży. Żyją w prostocie, unikając zaciągania zobowiązań finansowych i wiedząc, że wyścig szczurów rzadko rodzi emocjonalnie i duchowo zdrowe dzieci. Pochylają się z radością nad prostymi radościami dziecięcych serc, ponieważ dzieci również są małymi okienkami sposobności. Królestwo Boże rozwija się wtedy, gdy bogobojne rodziny korzystają z tej sposobności domowego życia. Bóg postawił każdego z nas przed otwartymi oknami. Co będzie, kiedy zostaną zamknięte? Czy odpoczniemy w poczuciu, że zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy? Czy może stracone sposobności będą na zawsze prześladować nas w naszej pamięci? Zaczerpnięto z Home Horizons Eastern Mennonite Publications Wykorzystano za pozwoleniem Przekład na język polski: Krzysztof Dubis Nauczani przez służącą P ewna grupa pastorów zebrała się na comiesięcznym spotkaniu, by przedyskutować różne trudne pytania. Między innymi padło pytanie, jak można wypełnić przykazanie, aby „modlić się nieustannie”. Rozmyślano nad różnymi przypuszczeniami, aż w końcu wyznaczono jednego z pastorów, by w odpowiedzi na to pytanie napisał esej, tak by można go było przeczytać na następnym spotkaniu, które miało się odbyć za miesiąc. Dyskusję przypadkiem podsłuchiwała młoda służąca, która – usłyszawszy proponowane rozwiązanie – wykrzyknęła: – Co?! Cały miesiąc jest potrzebny, by wytłumaczyć znaczenie tego przykazania! Przecież jest to jeden z najprostszych i najlepszych tekstów w Biblii. – No cóż – odezwał się starszy pastor. – A co ty możesz o nim powiedzieć, Mario? Wytłumacz nam, jak ty to rozumiesz; czy potrafisz modlić się przez cały czas? – Och, tak, proszę pana! – Co?! Przecież masz tak wiele obowiązków! – No właśnie, proszę pana; im więcej mam do zrobienia, tym więcej mogę się modlić. Kiedy tylko rano otworzę oczy, modlę się: „Panie, otwórz oczy mojego zrozumienia”. Kiedy się ubieram, modlę się, bym była ubrana w szatę sprawiedliwości; a kiedy myję się, proszę o obmycie odradzające. Gdy zaś zaczynam pracę, modlę się, abym miała siłę wystarczającą na cały mój dzień; gdy rozpalam ogień, modlę się, by Boże dzieło mogło ożywiać moją duszę; a kiedy zamiatam dom, modlę się, żeby moje serce mogło być oczyszczone ze wszystkich zanieczyszczeń. Podczas przygotowywania śniadania pragnę być nakarmiona ukrytą manną i czystym mlekiem Słowa Bożego; a kiedy zajmuję się małymi dziećmi, patrzę na Boga jako na mojego Ojca i modlę się o ducha adopcji, żebym mogła być Jego dzieckiem. I tak dalej, przez cały dzień; wszystko, co robię, dostarcza mi myśli do modlitwy Quests of Conquests Przekład na język polski: Jolanta Ławrynowicz „Uczciwy cieszy się błogosławieństwem, kto się chce szybko wzbogacić, nie ujdzie kary.” Księga Przysłów 28,20 15 „Mój Bóg przysłał tu swojego anioła, który zamknął paszcze lwom, tak że nie mogły mi uczynić nic złego, bo okazałem się niewinnym w Jego oczach.” Księga Daniela 6,23 Część Historyczna Pieter Pieters Beckjen —Luke Shertzer S pośród wielu wierzących ochrzczonych zgodnie z nakazem Chrystusa, którzy byli wszędzie prześladowani, zewsząd wyrzucani i skazywani na śmierć, w ręce prześladowców wpadł również Heyndrick Arents z miasteczka Briel. Stało się to w roku 1568. Okoliczności, które doprowadziły do jego aresztowania, były następujące: „Pewien statek zakotwiczył niedaleko Briel z powodu przeciekającego kadłuba, a ponieważ Heyndrick Arents był cieślą okrętowym, kapitan zatrudnił go do smołowania wręgi. Gdy pracował na statku, władze Rotterdamu dowiedziały się, że wyżej wymieniony statek należy do piratów i wysłały tam oddział żołnierzy. Zaaresztowali oni załogę wraz z Heyndrickiem Arentsem, a następnie zawieźli do więzienia w Delft. Ponieważ naczelnik odmówił ich przyjęcia, zostali przewiezieni do Rotterdamu, gdzie zostali skazani za swoje przestępstwa na śmierć przez powieszenie. Gdy Heyndrick Arents usłyszał wyrok, jaki zapadł również na niego, zapytał, czy przybył do miasta sprawiedliwości czy przemocy 16 Ziarno Prawdy • luty 2016 – dlaczego sąd skazuje niewinnych razem z winnymi? I dodał, że nie został przyłapany na żadnym przestępstwie. Gdyby sąd zasięgnął opinii o nim i o jego wierze, szybko wyszłoby to na jaw (Dn 13,53 Biblia Tysiąclecia; 2 M 23,7; 1 P 4,15). Usłyszawszy te słowa, naczelnik zapytał: „Co on mówi? Czyżby był jakimś heretykiem? Jeśli jest jednym z anabaptystów, winien zostać spalony, a nie powieszony”. Przesłuchano go zatem na okoliczność jego wiary, a on dobrowolnie zeznał, że został ochrzczony na podstawie wyznania wiary zgodnie z nakazem Chrystusa i że odrzuca narzucanie chrztu niemowlętom wraz ze wszystkimi błędami papiestwa, kierując się nakazami Chrystusa i Jego apostołów (przestrzeganymi również przez jego współwyznawców). Został za to skazany, a po dwóch tygodniach więzienia spalony na wyżej wymienionym miejscu, okazawszy wielką wierność i potwierdziwszy wiarę w prawdę własną śmiercią i krwią”. Zaczerpnięto z Martyrs’ Mirror, str. 738 i 739 Przekład na język polski: Krzysztof Dubis Pierwszy List Jakuba Świecarza do jego żony W ieczna, nieprzemijająca mądrości Boga naszego niebiańskiego Ojca, wielka miłość Jego Syna, naszego Pana Jezusa Chrystusa i moc Jego Ducha Świętego niechaj będą z Tobą, moja ukochana żono. Pozdrawiam Cię w Bogu przez Jezusa Chrystusa naszego Pana i Zbawiciela. Amen. Moja droga, ukochana żono i wybranko, dowiedz się z przyjemnością, że czuję się w miarę dobrze. Niech Pan będzie uwielbiony na zawsze za swą łaskę. Martwię się tylko o Ciebie i nasze dzieci, bo kocham Was wszystkich z całego serca i za nic na świecie nie chciałbym Was zostawić; lecz ze względu na Pana i Jego niewidzialne bogactwa musimy wyzbyć się wszystkiego, przez miłość Bożą, rozlaną w naszych sercach przez Ducha Świętego. Mówi bowiem Chrystus: Kto miłuje ojca albo matkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien; i kto miłuje syna albo córkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien. I kto nie bierze krzyża swego, a idzie za mną, nie jest mnie godzien (Mt 10,37-38). A w innym miejscu: Jeśli kto przychodzi do mnie, a nie ma w nienawiści ojca swego i matki, (…) nie może być uczniem moim (Łk 14,26). Tak, nawet braci i sióstr, żony i dzieci, a także własnego życia, i wszystkiego, co posiadamy, bo inaczej nie możemy być Jego uczniami; albowiem ta nienawiść rozciąga się tylko na tyle, na ile to wszystko nas oplata, odciągając od Chrystusa. Dlatego musimy zwyciężyć i porzucić to wszystko ze względu na miłość do Boga, bo w ten sposób dowiedziemy, że kochamy Go ponad wszystko, z całej siły i tak, jak tylko umiemy, co jest największym przykazaniem Prawa, o czym Paweł mówi: A celem tego, co przykazałem, jest miłość płynąca z czystego serca i z dobrego sumienia, i z wiary nieobłudnej (1 Tm 1,5). Poprzez tę miłość i wiarę trzeba wyznawać Chrystusa nieobłudnie, nie porzucając Go dla ojca lub matki, dla żony lub dzieci czy dla własnego życia. Dlatego Salomon pisze: Połóż mnie jak pieczęć na swoim sercu, jak obrączkę na swoim ramieniu. Albowiem miłość jest mocna jak śmierć, namiętność twarda jak Szeol. Jej żar to żar ognia, to płomień Pana. Wielkie wody nie ugaszą miłości, a strumienie nie zaleją jej. Jeśliby kto chciał oddać za miłość całe swoje mienie, to czy zasługuje na pogardę? (Pnp 8,67); nie można jej kupić za żadne skarby, lecz jest dana darmo przez Boga poprzez Ducha Świętego tym, którzy szukają Go w prawdzie. Dlatego modlę się, moja droga żono, żebyś starała się zachować duszę w cierpliwości, nie rozpaczając zbyt wiele z powodu mojego procesu, który dzieje się za dopuszczeniem „Uczciwy cieszy się błogosławieństwem, kto się chce szybko wzbogacić, nie ujdzie kary.” Księga Przysłów 28,20 17 Bożym. Zamierzałem przyjść i wyjechać, a Ciebie odesłać razem z H. albo z kimś innym; lecz Pan mi nie pozwolił – On wie, dlaczego. Mimo to, bardzo rozpaczam z Twego powodu, bo zostawiłem Cię w wielkim strapieniu. Ufam jednak, że Pan, który zabrał mnie od Ciebie, pomoże Ci i zatroszczy się o Ciebie według swojej obietnicy, skoro karmi kruki i małe zwierzęta, bo są Jego stworzeniem. O ileż bardziej więc zadba o swych wybranych, którzy wołają do Niego dniem i nocą? Dlatego apostoł Piotr powiada: Wszelką troskę swoją złóżcie na niego, gdyż On ma o was staranie (1 P 5,7). A Dawid dodaje: Oczy wszystkich w Tobie nadzieję mają, a Ty im dajesz pokarm ich we właściwym czasie (Ps 145,15). Zatem, moja droga żono, ufaj Panu – o to się modlę; A ten, który daje ziarno siewcy i chleb na pokarm, da i pomnoży zasiew wasz, i przysporzy owoców sprawiedliwości waszej (2 Kor 9,10). Przeprowadź się do C., bo tam jest o wiele spokojniej. I bracia powiedzieli, że pomogą nam, jak tylko będą mogli. Poczyniłem już tak dobre uzgodnienia, że mam nadzieję, iż będą Ci służyć, o czym jeszcze Cię poinformuję. Ponadto modlę się, moja droga i umiłowana żono, żebyś była jak najlepszą matką dla naszych dzieci, wychowując je w bojaźni Pańskiej, pouczając i karcąc – aby, gdy jeszcze są młode i podatne na działanie rózgi, zostały wychowane w posłuszeństwie dla rodziców. Albowiem jest napisane: Kto żałuje swojej rózgi, nienawidzi swojego syna, lecz kto go kocha, karci go zawczasu (Prz 13,24). Albowiem pouczenie musi towarzyszyć karceniu: karcenie bowiem wymaga posłuszeństwa, lecz jeśli ktoś ma być posłuszny, najpierw musi 18 Ziarno Prawdy • luty 2016 zostać pouczony. Pouczenie nie może polegać na przykrych słowach czy głośnym krzyku, gdyż dzieci później to naśladują; jeśli jednak zachowujemy się wobec nich właściwie, to mają dobry przykład i uczą się dobrego wychowania; gdyż dzieci są świadectwem o swoich rodzicach. Rodzice nie powinni prowokować swych dzieci do gniewu, aby się nie zniechęcały; należy je jednak napominać i pouczać (Ef 6,4; Kol 3,21). Dlatego, moja droga i ukochana żono, modlę się, byś postępowała z nimi jak najlepiej; weź to sobie do serca, byś osiągnęła cel swojej wiary, to jest zbawienie duszy (1 P 1,9). Nie słabnij z powodu ucisku, przez który musimy przechodzić, ale pamiętaj, że nasz niewinny Baranek, Chrystus Jezus, musiał na początku cierpieć i okazał się wierny. Dlatego Pan powiada: Kto was dotyka, dotyka źrenicy mojego oka (Za 2,12). On powiedział do Pawła: Saulu, Saulu, czemu mnie prześladujesz? – a Paweł na to: Kto jesteś, Panie? I Pan rzekł: Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz (Dz 9,4-5). Paweł nie prześladował Chrystusa według ciała, On bowiem zmarł wcześniej; prześladował chrześcijan, w których mieszkał On według ducha; gdyż nie żyją oni dla siebie samych, lecz żyje w nich Chrystus (Rz 14,7). Dlatego, jeśli cierpią, to nie ze względu na własne imię, lecz Chrystusowe. Gdyby bowiem żyli dla siebie, nie mieliby kłopotów, bo świat by ich miłował; ale ponieważ nie są ze świata i ponieważ Chrystus wybrał ich ze świata, świat ich nienawidzi (J 15,19). Dlatego apostoł Piotr pisze: Błogosławieni jesteście, jeśli was znieważają dla imienia Chrystusowego, gdyż Duch chwały, Duch Boży, spoczywa na was (1 P 4,14). Są oni pocieszani przez tego samego Ducha i stąd wiemy: Jak cierpienia Chrystusowe w nich obfitują, tak również obfituje pociecha przez Chrystusa, mianowicie, jeśli tylko z Nim cierpią, będą się również z Nim radować: gdyż nieznaczny chwilowy ucisk przynosi im przeogromną obfitość wiekuistej chwały, bo nie patrzą na to, co widzialne, ale na to, co niewidzialne; albowiem to, co widzialne, jest doczesne, a to, co niewidzialne, jest wieczne (2 Kor 1,5; 2 Tm 2,12; 2 Kor 4,17-18). Dlatego Paweł mówi: Albowiem sądzę, że utrapienia teraźniejszego czasu nic nie znaczą w porównaniu z chwałą, która ma się nam objawić. „Wiemy bowiem, że jeśli ten namiot, który jest naszym ziemskim mieszkaniem, się rozpadnie, mamy budowlę od Boga, dom w niebie, nie rękoma zbudowany, wieczny, (…) a to, co śmiertelne, zostanie wchłonięte przez życie; I nie będzie już więcej śmierci, ani smutku, ani upału, gdyż sam Bóg otrze każdą łzę z ich oczu (Rz 8,18; 2 Kor 5,1; Hbr 11,10; 2 Kor 5,4; Obj 21,4, Iz 25,8). I będą wychodzić z podskakiwaniem, jak cielęta wychodzące z obory; potem będą triumfować na Syjonie, z palmami w dłoniach, i otrzymają korony chwały, które Bóg przygotował dla wszystkich, którzy miłują Go i umiłowali Jego przyjście (Ml 3,20; Obj 7,9; 2 Tm 4,7-8). Dlatego, moja droga żono, pocieszaj się tymi słowami, bądź cierpliwa w ucisku, o co się modlę; bo choć jesteśmy rozdzieleni, mamy pewność, że będziemy razem – gdyż wszyscy musimy umrzeć, a Pan już długo pozwolił nam być razem, biorąc pod uwagę trudności, przez jakie przechodziliśmy. Tak wiele małżeństw musiało się wtedy rozstać – niektórzy z powodu więzienia, inni z powodu śmierci lub choroby. Nie ma jednak bardziej chwalebnej śmierci niż dla imienia Chrystusa, i nie wszyscy są uznani za godnych cierpienia dla Niego, które jest łaską u Boga, jak pisze Piotr (1 P 2,20). Dlatego wraz z Janem radowali się, że zostali uznani za godnych cierpienia dla imienia Pana (Dz 5,41). Moja droga, ukochana żono, uradowałbym się bardzo, słysząc, że jesteś dobrej myśli; za każdym razem, gdy pisałem Twoje imię lub imiona dzieci, nie mogłem się powstrzymać od łez. Mimo to, jeśli o mnie chodzi, jestem w miarę dobrej myśli, chwała niech będzie Panu za Jego łaskę; o czym nie pomyślałbym jeszcze przed moim zatrzymaniem – tak słaby się sobie wydawałem. Zaprawdę, Chrystus słusznie powiedział: Nie zostawię was sierotami, przyjdę do was (J 14,18). Niniejszym powierzam Cię, moja droga i ukochana żono naszemu Panu, który ma moc zachować Twój skarb i dać Ci dziedzictwo ze wszystkimi, którzy przez wiarę w Jezusa Chrystusa będą uświęceni. Niechaj Pan wszechmogący umocni Cię przez swego Ducha. Amen. Napisany 24 kwietnia przeze mnie, Jakuba, Twego męża. Przepisz go i zachowaj na moją pamiątkę; nie wiem bowiem, czy jeszcze do Ciebie kiedykolwiek napiszę. Pozdrów wszystkich braci i siostry w moim imieniu, a także wszystkich, którzy boją się Boga; moje dzieci, B. i jego żonę, Twego brata T. i jego żonę; J i F. T. oraz F., jego brata, J. De L. i jego żonę; a także moich przyjaciół w Kortrijk. Przeto i ci, którzy cierpią według woli Bożej, niech dobrze czyniąc powierzą wiernemu Stwórcy dusze swoje (1 P 4,19). Jakub, Twój mąż. Zaczerpnięto z Martyrs’ Mirror, str. 798,799 Przekład na język polski: Krzysztof Dubis „Uczciwy cieszy się błogosławieństwem, kto się chce szybko wzbogacić, nie ujdzie kary.” Księga Przysłów 28,20 19 „I mówił im wiele przez przypowieści w te słowa: Oto wyszedł siewca siać.” Ewangelia Mateusza 13,3 Część Praktyczna Biblia jako literatura —Stephen Champ Pisaniu wielu ksiąg nie ma końca (Kzn 12,12). S łudzy Boży napisali Biblię pod natchnieniem Ducha Świętego na długo przed erą współczesnej literatury. Mimo to, światowi specjaliści do dzisiaj studiują jej niezwykłe fragmenty. Wiele osób podchodzi do Biblii ze zdumiewającym obciążeniem w postaci uprzedzeń. Dla nich Słowo Boże jest kolejną książką ludzkiego autorstwa, w dodatku napisaną dopiero w średniowieczu. Święte potępienie Boga w stosunku do grzechu nazywają oszczerczo nietolerancją. Nauczanie o przywództwie w domu błędnie określają mianem nienawiści do kobiet. Obdarowanie ludzi wolną wolą traktują jako przejaw słabości Boga. Jednak mimo rzekomych błędów, Biblia niesie przesłanie przemieniające życie. To przesłanie wzbija się wysoko! Śpiewa! Porusza ludzką duszę! Jaka jest tego przyczyna? Po pierwsze, Słowo jest autentyczne. Pisząc książkę, człowiek musi działać jak stwórca, malując świat, jaki widzi lub sobie wyobraża. 20 Ziarno Prawdy • luty 2016 Po nakreśleniu tła powieści, musi następnie w przekonujący sposób ożywić bohaterów. Sukces lub porażka dzieła literackiego zależy od wiarygodności tła i wciągającej fabuły. Słowo Boże w wiarygodny sposób tchnie prawdą zakotwiczoną w prawdzie. Można to łatwo wyjaśnić: Autor Biblii niczego nie wymyśla. On jest Stwórcą. Ponadto, inspiracja Biblii przez Ducha Świętego ożywia jej przesłanie wejrzeniem w rzeczywistość, jakiemu żadna ludzka literatura dorównać nie może. Krytycy Biblii zżymają się na cuda z ich punktu widzenia niemożliwe, na proroctwa ich zdaniem zaprzeczające rachunkowi prawdopodobieństwa, na prostotę staroświeckiej wiary – lecz nie są w stanie przezwyciężyć przenikliwej wszechwiedzy Boga. Czytając jeden fragment za drugim oglądamy w nich siebie samych i słyszymy w sercach palący szept: „Tacy właśnie jesteśmy!”. Inna cecha sprawiająca, że Biblia jest tak żywa, to jej zdolność docierania do ludzi w każdym wieku. Wiele osób z łatwością przypomina sobie historie biblijne, które przypowieści Jezusa, przesłanie do siedmiu słyszeliśmy w dzieciństwie. Jakże inspirujące zborów Azji w Apokalipsie są tego świetnym były dla nas losy pozytywnych bohaterów! przykładem. Biorąc pod uwagę fakt, że Autor Dorastając i wchodząc w wiek średni nadal Biblii sam jest źródłem języka, widzimy, dlaznajdowaliśmy w Biblii zachętę i wskazówki pomagające stawiać czoła życiowym wyczego słowa w niej zapisane mają tak niezwyzwaniom. Znamy również z doświadczenia kłą moc i uświadamiamy sobie, jaka to dla radość starszych ludzi, słuchających ponadnas łaska. Jak powiedział Bóg do Mojżesza: Kto dał człowiekowi usta? (…) Czyż nie Ja, czasowych fragmentów niosących pociechę, Pan? (2 M 4,11). zbudowanie i nadzieję. Choć Bóg przyjmuje doskonałą chwaNatomiast literatura pochodzenia ludzkiego jest kierowana do czytelników w okrełę z ust niemowląt, Pismo zawiera również fragmenty o niezrównanej jakości literacślonym wieku. To, co podoba się dzieciom, przedstawia niewielką wartość dla młodzieży. kiej. Któż nie zachwycił się majestatem Literatura dla dorosłych jest zbyt trudna dla Psalmów 19, 46 czy 121? Jaki esej mógłby dzieci. Dzieła z tzw. „najwyższej półki” często dorównać głębokiej inspiracji Psalmów 90 zapożyczają z Biblii pewne myśli lub nawet i 91? Jaka eulogia przyćmiłaby pieśń żałobną całe wątki. króla Dawida po śmierci Saula i Jonatana? Psalm 23 jest dobrym przykładem tego, Jaka elegia przewyższyłaby smutek i nabożjak Bóg w jednym fragmencie odponość Psalmu 127 albo lamentacji Chrystusa nad Jeruzalem? wiada na potrzeby czytelników Psalm 23 Strumień znakomitej litew każdym wieku. Zaledwie jest dobrym w sześciu wersetach znajratury w Biblii jest szeroki przykładem tego, i głęboki – od przemowy dujemy wspaniały opis jak Bóg w jednym Boga pod koniec księgi opieki duszpasterskiej; fragmencie odpowiada Joba przez budzące bostudium Bożej troski na potrzeby o człowieka; przypojaźń opisy chwały Pana czytelników w każdym u proroka Izajasza, do mnienie o Jego prowawieku. logicznej argumentacji dzeniu, napomnieniach ...ani jedno słowo w Liście do Rzymian czy i zaspokajaniu naszych nie wykracza poza do Hebrajczyków – wszępotrzeb; obietnicę podzdolności pojmowania trzymania podczas dodzie znajdziemy wodę na małego dziecka! młyn dla nawet największeświadczeń „doliny cienia śmierci” i pokoju z naszymi go umysłu. wrogami; a także wizję nadziei w życiu przyszłym. Mimo to ani jedno Biblia stanowi również wzór cnoty. słowo nie wykracza poza zdolności pojmoLudzka literatura ujawnia czasem swe piewania małego dziecka! kielne pochodzenie, zgłębiając najgorsze nikJęzyk Biblii maluje również piękne tło dla czemności, jakie można sobie wyobrazić. Ci, jej żywego przesłania. We wszystkich odpoktórzy nie mają odwagi czynnie łamać norm społecznych, mogą swobodnie folgować wiednich miejscach jest proste, pełne mocy swoim pożądliwościom pisząc lub czytając i bezpośrednie. Niesie prawdę w sposób jaksiążki. To, czego jedno pokolenie nawet nie sny i spójny. Jednocześnie jest w Biblii taka śmie pomyśleć, dla następnej generacji może głębia treści, że nawet najstarsi mędrcy są być już normą. Taka literatura niszczy człowciąż na nowo inspirowani, studiując dobrze znane fragmenty. Historia stworzenia, wieka od wewnątrz niczym robaki Heroda, „Uczciwy cieszy się błogosławieństwem, kto się chce szybko wzbogacić, nie ujdzie kary.” Księga Przysłów 28,20 21 aż wreszcie rozłożone zwłoki, niegdyś utworzone na obraz i podobieństwo Boga, zostaną wrzucone do piekielnej czeluści. Słowo Boże wydobywa ludzi ze zgubnego bagna do moralnie wyższego, szlachetniejszego życia. Niesie miłość Bożą w zbawieniu przez Chrystusa – najwspanialszą ze wszystkich historii, w którą nawet aniołowie wejrzeć pragną (1 P 1,12). Ponieważ Biblia jest żywym Słowem naszego wszechmocnego Stwórcy, sięga najgłębszych potrzeb ludzkości w najpełniejszy sposób, jaki można sobie wyobrazić. Wznosi się ponad granice każdego miejsca, przekracza bariery rasowe i błogosławi ludzkość Bożą łaską. Przerzuca most nad granicami czasu, jednocząc nas z wiecznością, z której wyszliśmy i do której zmierzamy. „Błogosławiona Biblia, jakże ją kocham!”. Zaczerpnięto z The Christian School Builder, styczeń 2013 Rod and Staff Publishers, Inc. Wykorzystano za pozwoleniem Przekład na język polski: Krzysztof Dubis Wspólne życie —Sonia A. Randall J ak zapewne wiecie, pszczoły i motyle – karmiąc się nektarem kwiatów – przenoszą równocześnie pyłki z jednej rośliny na drugą. Zdaniem naukowców co najmniej połowa wszystkich roślin jest zależna od owadów w procesie tak zwanego zapylania krzyżowego. Wiele ptaków również pomaga roślinom w rozmnażaniu, roznosząc ich nasiona. Współzależność różnych gatunków nazywamy „symbiozą”. Ta nazwa wywodzi się z greki i stanowi połączenie dwóch wyrazów oznaczające „wspólne życie”. Na przykład w morzu kraby pustelniki wycofują się do swoich muszli, by ukryć się przed drapieżnikami. Lecz nawet muszle nie stanowią wystarczającej ochrony przed paszczą ośmiornicy. Dlatego krab pustelnik „zaprasza” do siebie ukwiały – czasem nawet w liczbie siedmiu gości – które przyczepiają się u szczytu jego muszli. Ukwiały są jasno ubarwionymi bezkręgowcami, których czułki wyglądają jak płatki kwiatów, lecz potrafią 22 Ziarno Prawdy • luty 2016 użądlić. Nawet ośmiornica będzie unikać ukwiałów, jeśli choć raz zostanie użądlona. Ten symbiotyczny układ jest dobrodziejstwem dla obydwóch partnerów. Krab pustelnik z przyczepionymi ukwiałami może bezpiecznie przechodzić obok ośmiornicy lub innych drapieżników, które mogłyby uznać go za smaczny kąsek. Ukwiały przyczepiają się głównie do skał, używając macek. Żyjąc w symbiozie z krabem pustelnikiem, zażywają podczas jego ruchu darmowych przejażdżek do nowych miejsc pożywienia, a także korzystają z resztek pokarmu wypływających z jego muszli. Innym przykładem podwodnego partnerstwa są ryby, zwane babkami i krewetki, żyjące razem i ochraniające się nawzajem. Krewetka kopie norę w piasku, żeby się tam schronić i założyć gniazdo. Babka pozostaje niedaleko. Gdy zbliża się jakiś wróg, wpływa do nory, alarmując krewetkę, która również się tam chroni. Obydwa zwierzątka mają z tego korzyść. Babki, które nie mają się gdzie ukryć, łatwo mogą paść ofiarą. Krewetki mają słaby wzrok, więc korzystają z alarmów wzniecanych przez babkę. Niektóre gatunki krewetek zamieszkują wśród czułek ukwiałów. Krewetki proponują usługi oczyszczania dla ryb wystarczająco odważnych, by podpłynąć do jadowitych czułek ukwiała zaopatrzonych w parzydełka. Ten związek zapewnia pożywienie dla krewetki, a dla ryby komfort. Mniej oczywistą relacją symbiozy jest ta, która istnieje między strusiem a zebrą. Stada zebr podczas przemieszczania się płoszą małe gady i owady, którymi delektują się strusie. Te ostatnie ze swoim bystrym wzrokiem, dobrym słuchem i długą szyją potrafią wykryć niebezpieczeństwo z dużej odległości. Jeśli drapieżnik znajdzie się w pobliżu, strusie biegną w przeciwnym kierunku, dając zebrom sygnał do ucieczki. Istnieje wiele przykładów symbiotycznej współzależności między owadami i między roślinami. Szczególnie widać to na przykładzie mrówek. Niektóre ich gatunki lubią zachęcać małe mszyce do wspólnego zamieszkiwania, ponieważ mszyce dostarczają nektaru. Mrówki dostarczają mszycom wszelkich wygód, a przy okazji mają z tego wiele przyjemności. Komensalizm lub inaczej współbiesiadnictwo jest takim rodzajem symbiozy, w wyniku którego jedna strona zyskuje, a druga ani nie zyskuje, ani nie traci. Ponieważ mrówki tworzą wielkie i zorganizowane społeczności, w których magazynuje się żywność i chroni się członków tejże społeczności, nic dziwnego, że inne owady chcą żyć wśród nich. Niektóre chrząszcze podobne do mrówek wprowadzają się do ich kolonii w ramach komensalizmu. Gdy kolonia przeprowadza się w nowe miejsce, chrząszcze idą razem z nimi. Innym przykładem komensalizmu jest przyczepienie się podnawki (Echeneidae) do brzucha rekina przy pomocy przyssawek znajdujących się na głowie mniejszego stworzenia, które zyskuje ochronę i darmowe przejażdżki. Podnawkom to służy, ponieważ są pozbawione pęcherzy pławnych. Niektóre źródła podają, że podnawki mogą się żywić pasożytami przyczepionymi do rekina. Gdyby tak było, mielibyśmy do czynienia z symbiozą, a nie komensalizmem. Symbioza nie jest odpowiednikiem stanu, jaki prorok opisuje prorok Izajasz w Królestwie Mesjasza, gdzie wilki i jagnięta, pantery i kozły czy niedźwiedzie i cielęta będą żyły obok siebie w pokoju. Być może jednak jest to jakiś przedsmak pokoju na ziemi, który kiedyś zaistnieje. Zaczerpnięto z Nature Friend Magazine, grudzień 2012 © Dogwood Ridge Outdoors Wykorzystano za pozwoleniem Przekład na język polski: Krzysztof Dubis „Uczciwy cieszy się błogosławieństwem, kto się chce szybko wzbogacić, nie ujdzie kary.” Księga Przysłów 28,20 23 „...wziął w rękę swój kij, wybrał ze strumienia pięć gładkich kamyków, włożył je do pasterskiej torby, która służyła mu za kieszeń. Potem w drugą rękę wziął procę i ruszył w stronę Filistyna.” 1 Księga Samuela 17,40 Dla MŁODZIEŻY Nowe narodzenie Powiedz mi, czym jest nowe narodzenie. Biblia mówi: „Co się narodziło z ciała, ciałem jest, a co się narodziło z Ducha, duchem jest. Nie dziw się, że ci powiedziałem: Musicie się na nowo narodzić” (J 3,67). „Jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości” (1 J 1,9). „Bo jeśli ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem, i uwierzysz w sercu swoim, że Bóg wzbudził go z martwych, zbawiony będziesz. Albowiem sercem wierzy się ku usprawiedliwieniu, a ustami wyznaje się ku zbawieniu” (Rz 10,9-10). „Tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe” (2 Kor 5,17). Odpowiedź: Ponieważ fragment z Rz 3,10 jasno twierdzi, iż nikt nie jest sprawiedliwy przed Bogiem, wiemy, że potrzebujemy Jego pomocy, abyśmy mogli się z Nim 24 Ziarno Prawdy • luty 2016 pojednać, aby uniknąć piekła. Jezus mówi, że pomocą, której Bóg nam udziela, jest zbawienie (nowe narodzenie) i przywrócenie relacji z Nim. Bóg także obiecuje, że jeśli wyznamy Mu, iż jesteśmy grzesznikami, prosząc Go o przebaczenie naszych grzechów i uwolnienie od nich, On to uczyni. Jednakże, nowe narodzenie to coś więcej, niż dostąpienie przebaczenia grzechów. Bóg daje nam nowe serce; następuje zmiana pragnień i chcemy być posłuszni Bogu. Zaczynamy naprawdę kochać Jego i naszych bliźnich. Jak mówi 2 List do Koryntian 5,17 – stajemy się całkiem nową osobą. Aby przekonać się, jak Bóg włącza nas do swojej niebiańskiej rodziny, przeczytaj List do Rzymian 8,15-17. Dzięki niech będą Bogu za dostępną nam łaskę nowego narodzenia! Zaczerpnięto ze Star of Hope, grudzień 2012 Rod and Staff Publishers, Inc. Wykorzystano za pozwoleniem Przekład na język polski: Krzysztof Dubis „Co tutaj robisz?” E liasz przeżył „doświadczenie na szczycie” na Górze Karmel (zob. 1 Krl 18). Wyzwał na pojedynek 450 proroków Baala, żeby ustalić, czy ich bóg jest wart, by mu służyć, czy też służyć należy Panu. W odpowiedzi na jego modlitwę Bóg objawił się w potężny sposób, zsyłając z nieba ogień, który strawił nawet wodę, proch i kamienie, z których zbudowany był ołtarz. Dzieci Izraela padły wówczas na twarze i powiedziały: „Pan jest Bogiem”. A potem chętnie uczestniczyły w wykonaniu kary śmierci na prorokach Baala. Gdy królowa Jezebel dowiedziała się, co się stało, wysłała do Eliasza wiadomość, że zamierza mu zrobić to samo, co on zrobił prorokom Baala. Ratując życie, Eliasz podróżował pieszo przez czterdzieści dni do góry Bożej. W drodze uległ tak głębokiemu zniechęceniu, że prosił Boga o śmierć. Gdy ukrył się w jaskini na górze, Bóg przyszedł do niego i zadał mu pytanie: Co tu robisz, Eliaszu? Prorok wylał przed Panem całą frustrację i uczucie depresji: Gorliwie stawałem w obronie Pana, Boga Zastępów, gdyż synowie izraelscy porzucili przymierze z tobą, [...]. Pozostałem tylko ja sam, lecz i tak nastają na moje życie, aby mi je odebrać. Lecz Bóg odpowiedział: Wracaj na swoją drogę, bo mam dla Ciebie ważne zadanie. Moje cele są większe niż działanie na rzecz Izraela i będę działał mimo ludzkich upadków. Namaść Elizeusza na proroka w Twoje miejsce, a tak przy okazji – wbrew temu, co myślisz, nie jesteś sam. Zostawiłem sobie w Izraelu siedem tysięcy mężów, którzy nie zgięli kolan przed Baalem. My również doświadczamy czasem głębokiego zniechęcenia. Przyglądając się —J. O. własnemu życiu, widzimy wielokrotnie te same błędy, jakie popełniał Eliasz. Możemy oczekiwać wspaniałych rezultatów naszych wysiłków w budowaniu Królestwa Bożego, a potem popadamy w zniechęcenie, gdy sprawy toczą się nie po naszej myśli, bo ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do żywota; i niewielu jest tych, którzy ją znajdują (Mt 7,14). Bóg wzywa nas do posłusznego wykonywania Jego wskazówek i głoszenia Dobrej Nowiny bez oczekiwania rezultatów. Jesteśmy Jego pracownikami, ale to On daje wzrost. Zniechęcenie może sprawić, że zaczniemy myśleć irracjonalnie. Eliasz był tak zniechęcony, że jego myśli przypominały spiralę skierowaną w dół. Tak naprawdę nie chciał umierać – przecież uciekał przed Jezebel właśnie po to, by ratować swoje życie. Bóg dał mu zadanie, żeby prorok przestał myśleć o sobie – ta zasada jest aktualna i dzisiaj. Koncentrując się na sobie, na własnych problemach i na niesprzyjających okolicznościach, będziemy popadać w coraz większe zniechęcenie. Skierowanie uwagi na innych podczas pracy w Królestwie Bożym będzie dla nas źródłem inspiracji. Wybierając się w drogę, Eliasz pozostawił nawet swego sługę. Zniechęcenie często powoduje, że izolujemy się od innych, co tylko pogłębia problem. Miłość i wsparcie otrzymywane przez braci i siostry jest ważnym źródłem siły, które powinniśmy docenić. Czasem zdarzy nam się usłyszeć napomnienie lub krytykę, które posłużą naszemu dobru. Obyśmy zawsze mieli odwagę i gorliwość w wypełnianiu naszych obowiązków, rezultaty pozostawiając Bogu. Pamiętajmy, że jesteśmy jedynie maleńką drobiną w ogromie pracy Boga wśród ludzi, a Jego Królestwo „Uczciwy cieszy się błogosławieństwem, kto się chce szybko wzbogacić, nie ujdzie kary.” Księga Przysłów 28,20 25 będzie rosło aż do końca czasów. Są jeszcze inni wierni słudzy Boży, na których możemy liczyć w chwilach zniechęcenia. Bóg policzył wszystkie swoje dzieci i nie porzuci żadnego z nich. Zaczerpnięto z Light of Life, tom 31 nr 4 Rod and Staff Publishers, Inc. Wykorzystano za pozwoleniem Przekład na język polski: Krzysztof Dubis Przesadzona – Oglądasz swój album? – mama patrzyła z salonu. – Miło mieć taki prezent od koleżanek z wycieczki? Krista pokiwała głową. – Fajny prezent – odparła i westchnęła. – To prawie tak, jak bym mogła z nimi rozmawiać. Ale wolałabym się z nimi spotkać w niedzielę. – Zobaczymy, co powie tata. Nie pojechaliśmy do Dry Creek ostatniej niedzieli, gdy odwiedzaliśmy kościół dziadka. „Nie chciałabym znowu tego przegapić!” – pomyślała Krista z ironią. Nie chciała jednak narzekać na głos. Mama już wiedziała, jak długie wydawały się jej córce weekendy, odkąd przeprowadzili się dwa miesiące temu. „Czy społeczność z Dry Creek czułaby się gdzieś indziej jak u siebie w domu po przeżyciu 16 lat w Mountainside tak jak ja? Dlaczego musieliśmy się przeprowadzać?” –myślała. „Widocznie Bóg miał w tym jakiś plan”. Ze znużeniem wyjęła swój album. „Napiszę, co lubię na naszej farmie” – zaczęła. „Jest tu ciszej, bo mieszkamy dalej od drogi. Zamiast samochodów słychać ptaki. I oglądamy piękne zachody słońca. To wszystko, co mi teraz przychodzi do głowy o zmianach, które mi 26 Ziarno Prawdy • luty 2016 się podobają. Podczas tygodnia łatwiej mi się cieszyć z tej przeprowadzki niż w niedziele, bo wtedy bardzo tęsknię za Mountainside”. Potem dodała jeszcze: „Bardzo mi pomogła rozmowa przez telefon z Lori w niedzielę”. Obydwie dziewczynki stały się bliskimi przyjaciółkami przez lata szkolne i za Lori Krista tęskniła najbardziej. Była pewna, że minie jakiś czas, zanim podzieli się czymś z głębi serca z którąkolwiek z tutejszych dziewcząt tak, jak robiła to z Lori. Kilka tygodni później w nowej szkole zarządzono sprzątanie. – Twila Klassen powiedziała, że może nas tam podrzucić wieczorem – powiedziała mama przy obiedzie. – W ten sposób najlepiej sprawdzimy, jak tam dojechać. – Miło będzie wspólnie pojechać – skomentował ojciec. – Pół godziny jazdy do szkoły to też będzie dla nas pewna różnica. – Sprzątanie szkoły wieczorem to także dla nas nowość – dodała Krista. Była pewna, że odkryje jeszcze wiele innych różnic... Dziś wieczorem spotka nowych ludzi, bo kilka rodzin sponsorujących służbę w szkole nie uczęszcza do kościoła w Dry Creek. „Przynajmniej będę mogła pojechać z Rosene” – pomyślała. „Fajnie mieć Klassenów za sąsiadów!”. Obie dziewczynki już zdążyły się poznać i wiele razy rozmawiały ze sobą. – Chodzisz do tej szkoły, od kiedy została otwarta, prawda? – zapytała Krista w drodze. – Tak, byłam wtedy w trzeciej klasie – odparła Rosene. – Ciekawe, że choć tylko my się przeprowadzaliśmy, ja chodziłam zawsze do tej samej szkoły, a ty nie – to było dla Kristy coś nowego. – Dużo dziewcząt było w waszej klasie? – Było nas pięć, ale tylko jedna z Dry Creek. Cieszę się, że mam koleżankę w moim wieku w moim kościele. Moja siostra i ja często żałowałyśmy, że nie ma nas więcej. – Fajnie miałyśmy w Moutainside. Było nas cztery, wszystkie rówieśniczki i chodziłyśmy razem do kościoła i do szkoły. Właśnie dostałam dzisiaj list od jednej z nich – Krista uśmiechnęła się z błyskiem w oku. – To musi być miłe, kiedy piszą – odparła Rosene. – Czy to nie najlepszy wiek? Uczymy się w domach, ale mamy kontakt ze szkolnymi przyjaciółkami. A poza tym, możemy jeszcze poznać nowych przyjaciół, kiedy będziemy starsze i pójdziemy do szkoły biblijnej. – Tak, to dobry wiek – przytaknęła Krista. Wiedziała, że właśnie znalazła kolejne błogosławieństwo do opisania w albumie – nową przyjaciółkę w Dry Creek. ....................... Krista otarła pot z czoła. Szklarnia szybko się nagrzewała, gdy świeciło mocne słońce! Ale ona nie zważała na to. Była szczęśliwa, że znów jest w Mountainside, pomagając przez cały tydzień rodzinie Hurstów! „Siostra Carol jest tak samo opiekuńcza i radosna jak trzy lata temu” – zadumała się Krista. „Uwielbiałam być jej pomocnicą tej wiosny, zanim się przeprowadziliśmy. Teraz jest jeszcze bardziej zajętą mamą”. Właśnie otworzyły się drzwi szklarni i weszła Carol z trojgiem dzieci w wieku przedszkolnym. – O, świeże powietrze orzeźwia – powitała ją Krista z szerokim uśmiechem. – Tak, robi się tu gorąco – Carol odwzajemniła uśmiech. – Widzę, że nawet rośliny to odczuwają. Zaraz włączę wentylator. Krista przytaknęła. – Zauważyłam, że te petunie trochę przywiędły. Ale niecierpki wspaniale się odrodziły przez ostatnią noc. Po tym, jak przesadziłyśmy je wczoraj, były w kiepskim stanie. – To sprawia, że przesadzanie kwiatów daje satysfakcję, prawda? – zapytała Carol. Krista cieszyła się, że dzieli z siostrą Carol tę samą pasję hodowli roślin. – Przesadzanie roślin przypomina mi pewien wiersz – wyznała Krista, gdy Carol położyła niemowlę, a jego rodzeństwo zajęło się zabawą. – Ten wiersz napisała dla mnie Lori, kiedy się przeprowadzaliśmy. Porównała wtedy przesadzanie roślin do przeprowadzki. – To dobre porównanie. Jestem pewna, że to nie było dla ciebie łatwe w tym wieku – podjęła Carol. – Twoje korzenie były już tutaj wystarczająco głębokie, bo zostawiłaś kilka drogich osób. Krista uśmiechnęła się z wdzięcznością. – Zawsze dobrze jest tu wracać. Nawet teraz wciąż tęsknię za Mountainside. Choć cztery lata w Dry Creek sprawiły, że tam również czuję się już jak w domu. Zastanawiam się, co zrobiłabym bez tych wszystkich przyjaciół. – Bóg dał nam zdolność adaptacji, prawda? Tak jak roślinom – dodała Carol, przytulając płaczącego Merlina. —ciąg dalszy na str. 33 „Uczciwy cieszy się błogosławieństwem, kto się chce szybko wzbogacić, nie ujdzie kary.” Księga Przysłów 28,20 27 „Wówczas Jezus powiedział: Puśćcie dzieci i nie zabraniajcie im przyjść do Mnie. Do takich właśnie należy królestwo niebieskie.” Ewangelia Mateusza 19,14 Kącik dla D zieci Na strychu babci —Marie Latta P aweł cieszył się z wizyty u babci, ale – niestety – teraz padało. Miał nadzieję, że wyjdzie z domu i będzie mógł rzucać chleb kaczkom nad stawem koło domu albo bawić się z kociętami. U babci zawsze było super, jednak grzmoty i błyskawice oznaczały konieczność siedzenia w domu. – Nie smuć się – powiedziała babcia. – Jest sporo innych ciekawych rzeczy. Może być zajrzał na strych, co? Chciałam poszukać starych wzorów do robótek, a dzisiaj jest dzień w sam raz na to. Może i dla ciebie coś by się znalazło? Paweł przepadał za strychem babci. Było na nim dość ciemno z powodu jednego malutkiego okienka i słabej żarówki zwisającej z sufitu, ale lubił się bawić starymi zabawkami, które babcia zachowała z czasów, gdy jego tata był małym chłopcem. Był tam zielony konik polny z metalu, który skakał na podłodze po nakręceniu. Były miski i książki z obrazkami, układanki i gry. Czasem Paweł chętnie budował różne rzeczy z drewnianych 28 Ziarno Prawdy • luty 2016 klocków taty. Kiedy wspinali się po schodach, zastanawiał się, co też niezwykłego znajdzie dzisiaj. – Paweł, zobacz – powiedziała babcia po otwarciu drzwi na strych. Wyjęła ze skrzyni książkę z biblijnymi opowieściami, po czym otworzyła na stronie z ilustracją Daniela w jaskini lwów. – To była książka twojego taty. Dostał ją na swoje piąte urodziny. Paweł przewrócił kilka stron i oglądał obrazki. – Możemy poczytać na dole? – zapytał. Babcia uśmiechnęła się. – Będzie jak za dawnych dni, kiedy czytałam twojemu tacie. Nieco później, siedząc u babci na kolanach i słuchając historii o Józefie i jego kolorowym płaszczu, Paweł uśmiechnął się. – Czy tatuś też siedział u ciebie na kolanach, kiedy czytałaś mu historie, babciu? – zapytał. Babcia przytuliła go mocniej. – Tak samo, jak my siedzimy teraz – odpowiedziała. – Jego ulubiona opowieść to była historia narodzenia Jezusa. – Ja też to bardzo lubię – powiedział Paweł. – Chciałbyś zabrać tę książkę do domu, żeby mama i tata mogli ci czytać różne historie? – zapytała babcia. Paweł pomyślał przez chwilę. – Nie, dziękuję. Mam już w domu taką książkę z biblijnymi historiami. Lepiej, żeby ta została tutaj i żebyśmy ją czytali, jak będę przyjeżdżał. Babcia skinęła głową. – A kiedy pójdziesz do szkoły i nauczysz się czytać, wtedy ty będziesz mógł czytać mi te opowieści. Paweł roześmiał się. – Naprawdę? – Tak – powiedziała babcia. – Mnie się to nigdy nie znudzi. Kocham te historie. – Ja też – powiedział Paweł. – Czasem oglądam te obrazki i sam sobie opowiadam opowieści. Wyjrzał przez okno. Ciągle padało. – Szkoda, że pada deszcz, ale i tak było fajnie. – Tak, było fajnie – zgodziła się babcia. – Czy to nie wspaniale, że Bóg daje nam zarówno deszczowe dni, jak i słoneczne? Dzięki temu mamy różne rodzaje szczęścia. Paweł obrócił więcej stron w książce. – Poczytajmy teraz z tej książki opowieść o deszczu. Taką o potopie, o arce i o Noem. Zaczerpnięto ze Story Mates, marzec 2013 Christian Light Publications, Inc. Wykorzystano za pozwoleniem Przekład na język polski: Krzysztof Dubis „Uczciwy cieszy się błogosławieństwem, kto się chce szybko wzbogacić, nie ujdzie kary.” Księga Przysłów 28,20 29 Naburmuszone piątki E mily westchnęła. „Znowu mamy dziś naburmuszony piątek” – pomyślała. Kira, dziewczynka, którą wzięli pod opiekę w piątki, siedziała obok naburmuszona. Zawsze taka była. – Chcesz się pobawić moimi lalkami? Kira zmarszczyła nos. – Nie lubię lalek. – To możemy pobawić się z Patem – zaproponowała Emily. – Też coś! Z tym brudnym kundlem! – żachnęła się Kira arogancko. – Mama zabrała mojego pieska, Misia, do weterynarza. On jest o wiele ładniejszy niż Pat. – Nieprawda! – zaprotestowała szybko Emily. – Pat jest ładniejszy. Kira zaśmiała się, ale nie był to przyjemny śmiech. Śmiała się w ten sposób ze starych ubrań, których Emily używała do zabawy oraz z zabawek, które dostała po swojej starszej siostrze. – Kira, twoja mama przyszła! – zawołała mama Emily. Mama Kiry podjechała swoim drogim, nowym samochodem i Emily jakoś poczuła ucisk w żołądku. Na tylnym siedzeniu siedział duży pies, Misiek. Jego futro było gęste i lśniące. Był ładniejszy od Pata. – Widzisz, Misiu jest ładniejszy od Pata! – drażniła się Kira. Emily nie odezwała się. Nie żałowała, że Kira wychodzi. Zastała mamę w kuchni w trakcie wałkowania kruchego ciasta na placek. – Mamo, dziś jest naburmuszony piątek – powiedziała Emily. – A to dlaczego, skarbie? – Bo Kira zawsze jest naburmuszona, gdy przychodzi. Dzisiaj stwierdziła, że Pat jest stary i brudny, ale ja powiedziałam, że jest ładniejszy 30 Ziarno Prawdy • luty 2016 —Francis Avery Patton od tego ich Miśka. Mama przestała na chwilę wałkować ciasto. – Kira może i bywa nieprzyjemna, ale my i tak powinniśmy być dla niej mili. – Nie zawsze jestem – przyznała Emily. – Kiedy ona jest wredna, mam ochotę jej oddać tym samym. – Ale Bóg chce, abyśmy nie byli niemili, lecz życzliwi. I On może ci w tym pomóc. Czy prawdą było to, co powiedziałaś o Pacie, że jest ładniejszy? – Nie, ale i tak mnie się bardziej podoba – odparła Emily. Mama miała poważną minę. – Dobrze jest lubić swojego psa, ale niedobrze jest kłamać na jego temat. Powinnaś Kirę przeprosić za to, co jej powiedziałaś. Dziewczynka skinęła głową. Teraz bardzo żałowała tego, co powiedziała. Stuk, stuk, stuk! – Córeczko, tylko popatrz! – zawołała mama. Emily wpatrywała się w białą klatkę, którą zamieszkiwała papużka falista o imieniu Peter. Mały zielono-żółty ptaszek dziobał lusterko zawieszone na łańcuszku, wprawiając je w ruch i tworząc refleksy światła. – Dlaczego on to dziobie? – roześmiała się dziewczynka. Mama również się zaśmiała. – On chyba myśli, że jest najważniejszym ptakiem w okolicy. Dlatego próbuje odstraszyć tego drugiego ptaka z lusterka. – To głupie – zachichotała Emily. Mama odparła: – Duma popchnęła cię dzisiaj do czegoś równie niemądrego, córeczko, kiedy powiedziałaś kłamstwo o naszym psie. A on naprawdę jest brudny. – Wiem – przyznała Emily, nagle zawstydzona. – Wykąpiemy Pata, zanim Kira przyjdzie następnym razem. Może, kiedy będzie czysty, Kira nie powie o nim nic przykrego. A nawet, jak powie, to i tak musimy być dla niej mili. – Obiecuję – gorliwie rzekła Emily. A jednak, gdy nadszedł następny naburmuszony piątek, okazywanie uprzejmości okazało się znacznie trudniejsze. Kira nie uśmiechnęła się w ogóle, nawet gdy zobaczyła Pata, który znowu był prawie biały. Naburmuszyła się ponownie i zaczęła bawić się swoimi włosami. Emily z całej siły próbowała być dla niej miła, mimo że Kira na to nie zasługiwała. Stuk, stuk, stuk! To znowu odezwał się pan papużek w kuchni. Emily opowiedziała jej o dumnym, małym ptaszku. Kira zachichotała. Dziewczynki pobiegły do klatki, żeby popatrzeć na papugę. Emily w biegu dodała: – Mamusia mówi, że duma czasem popycha też ludzi do głupiego zachowania. Ja również byłam dumna, kiedy powiedziałam, że Pat jest ładniejszy od Misia. Bo nie jest. Wybaczysz mi to kłamstwo? Kira wpatrywała się w nią przez chwilę. – No chyba – odparła w końcu. – Chcesz się pobawić w dom? – zapytała Emily. Po raz pierwszy Kira się uśmiechnęła. – No pewnie! Super! – powiedziała. Wkrótce dziewczynki pogrążyły się w beztroskiej zabawie. Przez całą resztę popołudnia Kira nie była naburmuszona ani nie narzekała. Pozwoliła Emily być mamą i nawet poklepała Pata po łbie. Teraz Emily z łatwością mogła okazywać przyjaźń. Było jej szkoda, że Kira musiała w końcu wracać do domu. – Dobrze się bawiłyście? – zapytała mama po wyjściu koleżanki. Emily promieniała z zadowolenia. – Tak! I nie mogę nazwać dzisiejszego dnia naburmuszonym piątkiem! Kira była taka miła, że odtąd będę mówić o przyjaznym piątku! Zaczerpnięto ze Story Mates, kwiecień 2013 Christian Light Publications, Inc. Wykorzystano za pozwoleniem Przekład na język polski: Krzysztof Dubis 31 Sól – dar Boży z morza —Sonia A. Randall S ól – posypujemy nią frytki, czipsy, kruche ciasteczka i wszystko od razu lepiej smakuje. Pewnie myślicie, że wiecie o niej wszystko. Przecież sól bierze się głównie z wody morskiej, smakuje dobrze i konserwuje jedzenie, zgadza się? Czego więc jeszcze można się o niej dowiedzieć? Otóż bardzo wiele. Sól jest od najdawniejszych czasów jednym z najcenniejszych Bożych darów dla ludzkości. W czasach średniowiecza wielu władców uważało ją za „białe złoto”. Na obszarze Morza Śródziemnego ludzie używali bryłek soli w charakterze środka płatniczego. W niektórych miejscach była wymieniana – w proporcji jeden do jednego – na złoto. Wiele szlaków handlowych na południu Europy miało związek głównie z solą. Sól cenili także starożytni Hebrajczycy. Była wręcz niezbędna do konserwowania mięsa w gorącym klimacie. W Księdze Kapłańskiej 2,13 czytamy, że Bóg poinstruował Izraelitów, aby używali jej wraz ze swoimi ofiarami. Gotowe osady soli znajdowały się na brzegach Morza Martwego, zwanego też wówczas Morzem Słonym. Księga Liczb 18,19 mówi nam, że Bóg użył określenia „przymierze soli” w odniesieniu do miłości pomiędzy Nim a Jego ludem. Jego mocą również Elizeusz oczyścił źródło za pomocą 32 Ziarno Prawdy • luty 2016 soli (2 Krl 2,21), a kiedy odbudowywano świątynię, król Artakserkses nakazał, aby wydano Żydom tyle soli, ile potrzebowali, wraz z innymi dobrami (Ezd 7,21-22). Jezus wymienił to cenne dobro w Ewangelii Mateusza 5,13 – Wy jesteście solą ziemi – określenie używane dzisiaj w stosunku do ludzi, którzy wyróżniają się dobrocią i są godni podziwu. Inne starożytne narody uważały sól za symbol zawarcia więzi pomiędzy dwiema osobami. Przyjaciele, którzy zjedli razem chleb posypany solą, poświęcali się tym samym niezłomnej przyjaźni. W średniowieczu zjedzenie królewskiej soli oznaczało zobowiązanie się do całkowitej lojalności wobec niego. Na ucztach miseczka z solą zawsze była ustawiona na środku długiego stołu. Goście usadowieni „powyżej soli” lub bliżej gospodarza, byli bardziej wyróżnieni. Mniej ważni goście zasiadali „poniżej soli”. Najstarszą metodą otrzymywania soli było odparowywanie wody morskiej. Dzięki temu otrzymywano sól solarną. Z kolei sól kamienną wydobywano z głęboko położonych pod ziemią pokładów, gdzie niegdyś znajdowały się starodawne morza. Starożytni Chińczycy, którzy wysoce cenili sól, jako pierwsi opracowali metodę wydobywania soli kamiennej. Technika ta polegała na wykonywaniu głębokich odwiertów, co uważane jest dzisiaj za jeden z największych wynalazków Chińczyków. Górnictwo soli stało się ważną dziedziną przemysłu tam, gdzie tylko sól kamienna była dostępna. Odwierty górnicze, których dokonywano w tamtym czasie, podniosły poziom wiedzy na temat geologicznych warstw w głębi ziemi. W języku angielskim funkcjonuje powiedzonko „wracamy do kopalni soli”, co oznacza „bierzmy się do roboty”. W Wieliczce koło Krakowa znajduje się kopalnia soli czynna od ponad 700 lat. Ta polska kopalnia jest niczym podziemne miasto o 2000 komór na dziewięciu poziomach. Jest ozdobiona posągami królów żyjących na przestrzeni tych wieków. Znajduje się tam nawet sanatorium, jako że wilgotne, słone powietrze sprzyja leczeniu chorób układu oddechowego. W miarę narastającej produkcji soli Bóg pokazywał ludziom więcej zastosowań. Sól jest obecnie bazą do produkcji barwników, mydła, szkła, porcelany, papieru, plastiku, pestycydów, płynów do czyszczenia, a także środków zapobiegających zamrażaniu. Sól jest jedynym minerałem, jaki dodajemy do naszych potraw dla smaku. Hiob wykrzyknął: Czy można jeść to, co jest bez soli i mdłe? (Hi 6,6). W starożytności używana była do konserwowania żywności, ale obecnie ma znacznie więcej zastosowań, niż inne minerały. Boże przymierze jest nadal błogosławieństwem. Przesadzona Cię błogosławi, gdy zostaniesz przesadzona na nowe pole służby. Niech Cię strzeże, aż Cię w końcu ostatecznie zasadzi w swoim wiecznym domu”. – „Panie, jesteś błogosławiony” – westchnęła Krista, modląc się z wdzięcznością. „Często czuję się jak te rośliny wykopane z własnej grządki i więdnące w letnim słońcu. Lecz Ty w swojej wierności zesłałeś wystarczający deszcz, by odświeżyć moje opadające liście i dałeś wystarczająco dużo słońca, żeby urosły moje korzenie. Dowiodłeś, że gdziekolwiek mnie przesadzisz, tam może być mój dom. Dzięki Ci za to”. —ciąg dalszy ze str. 27 – I tak jak rośliny – odparła smutno Krista – niektórych ludzi łatwiej przesadzić niż innych. Ja nadal uczę się adaptacji. Tydzień później w domu Krista czule kartkowała swój album. „Gdzie jest ten wiersz o przesadzaniu roślin?” – myślała. „Oto strony poświęcone Lori. Kochana Lori! To ona spajała treść tego albumu. Cztery lata temu... O, tu jest. Właściwie nie wiersz, właściwie tylko jej inspirujący komentarz: Niech Bóg Zaczerpnięto z Partners, wrzesień 2012 Christian Light Publications, Inc. Wykorzystano za pozwoleniem Przekład na język polski: Krzysztof Dubis Zaczerpnięto z Home Horizons Eastern Mennonite Publications Wykorzystano za pozwoleniem Przekład na język polski: Krzysztof Dubis „Uczciwy cieszy się błogosławieństwem, kto się chce szybko wzbogacić, nie ujdzie kary.” Księga Przysłów 28,20 33 „Wówczas Samuel ogłosił ludowi prawa władzy królewskiej, które następnie spisał w księdze; księga została złożona przed Jahwe. Potem rozesłał ludzi do ich domów.” 1 Księga Samuela 10,25 Fragment K SIĄŻKI ZŁOŚĆ GORZKI OWOC I JEJ 1868 Pani Gladstone CZĘŚĆ CZWARTA ROZDZIAŁ 8 CIERPIĄCA LUIZA W małym pokoiku na King’s Yard leżało w łóżku cierpiące dziecko, tak rozpalone od gorączki, że z trudem ktoś by poznał w niej małą bladą Luizę Hall. Odkąd pan 34 Ziarno Prawdy • luty 2016 Hall był znowu zdolny do pracy, pieniądze napływały obfitszym strumieniem i pani Hall wynajęła trzeci pokój dla swoich dzieci; zaś ostatnio kupiła nawet małe łóżko, dzięki czemu Luiza mogła zaznać wygody, nie musząc już dzielić jednego łóżka z siostrami. Betty nauczyła ją wielu rzeczy – w Luizie wcześniej już zasiane zostały dobre ziarna i potrzebowała tylko, by wskazano jej drogę do Jezusa, aby nauka Ewangelii mogła w niej wydać owoce. Odkąd pan Hall wyzdrowiał, do rodziny powrócił spokój, odprężenie oraz nadzieja, że czekają ich jaśniejsze dni. Siostry Luizy przez ostatnie cztery tygodnie uczęszczały do bezpłatnej szkoły, zaś Luiza stała się prawą ręką mamy w pracach domowych, na ile tylko pozwalały jej siły. Smutek poprzedniego wieczoru zaciążył na atmosferze domu na King’s Yard po tym, jak Luizę znaleziono nieprzytomną w wąskiej uliczce. Mama posłała ją wcześniej po zakupy do sklepikarza, który mieszkał niedaleko miejsca, w którym ponoć upadła. Obok przechodziła życzliwa kobieta, która ją znała; podniósłszy dziecko z ziemi zaniosła ją ostrożnie na rękach do domu. Luiza była nieprzytomna przez całą noc i mama nie odchodziła od niej ani na chwilę, zastanawiając się, co też mogą znaczyć słowa powtarzane na okrągło przez jej córkę: – Droga Betty, kocham cię nie dlatego, że mogę coś dostać od ciebie, ale dlatego, że mnie tyle uczysz. Czemu Helen tak mnie nie cierpi? Betty, Betty, ja bym cię nie skrzywdziła. Ratuj mnie przed Helen! Kiedy rano świat dookoła zaczynał się budzić, pani Hall postanowiła posłać po doktora Browna, życzliwego przyjaciela rodziny, o którym wiedziała, że przyjdzie w potrzebie jak zwykle, odkąd go poznała. Obudziła męża, który zastukał do drzwi doktora na wiele godzin przed normalnym rozpoczęciem pracy w gabinecie. W międzyczasie Luiza odzyskała przytomność. – Mamo, gdzie ja jestem? – zapytała. – W domu, skarbie. Jesteś chora. Przewróciłaś się na ulicy. Luiza myślała przez chwilę, aż przypomniała sobie wszystko i zakryła twarz rękami. Wybuchnęła płaczem. – O co chodzi, kochanie? – dopytywała się mama. – Zresztą, nieważne. Wkrótce postawimy cię na nogi. – Mamo, wydaje mi się, że nie wydobrzeję. Czuję tu taki straszny ból – dotknęła ręką boku. Po co mi żyć, takiej kalece? W niebie nie ma cierpienia. – Luizo! Nie mogę cię tak zostawić. Jesteś moją podporą. Teraz, kiedy wszystko się zaczyna układać, mielibyśmy cię stracić? – Jak zechce Jezus – odpowiedziało dziecko, przymykając oczy ze zmęczenia, ponieważ brakło jej siły na dalszą rozmowę. Doktor Brown potrząsnął głową, kiedy zobaczył ją na łóżku. – Przeżyła silny szok – oznajmił. – A teraz, malutka, powiedz mi wszystko, co pamiętasz o swoim upadku. Jak do tego doszło? – Upadłam, panie doktorze. Jestem taka słaba, wie pan, i ostatnio czułam, że ledwo chodzę. Chyba uderzyłam głową o coś. – Ale dlaczego upadłaś? Czy ktoś cię popchnął? – Nie mogę więcej mówić, proszę mnie nie pytać – odpowiedziała Luiza, łkając gorzko. – Nie chcę! Nie chcę! Doktor nie naciskał na Luizę więcej, gdyż bał się ją zdenerwować. Po udzieleniu kilku wskazówek matce opuścił dom chorej. „W wyznaniu tego dziecka było coś, czego ono nie chciało wyjawić” – myślał, wracając do domu. „Uczciwy cieszy się błogosławieństwem, kto się chce szybko wzbogacić, nie ujdzie kary.” Księga Przysłów 28,20 35 Około popołudnia Luiza nieco się ożywiła i jej mamie zrobiło się lżej na sercu. Doktor powiedział, że żadna kość nie jest złamana, więc nie widzi powodu, dla którego jej córeczka miałaby nie wyzdrowieć. – Mamo, tak bym chciała zobaczyć się z Betty – poprosiła Luiza. – Ona nie wie, że jestem chora, inaczej by przyszła mnie odwiedzić. Na pewno. Chciałabym z nią porozmawiać całkiem sama, jeśli mi pozwolisz. Wiesz, mam tyle pytań do niej. Betty i ja mówimy sobie nasze sekrety. Mamo, ja jej tyle zawdzięczam! To ona pierwsza pokazała mi, że Jezus mnie kocha, chociaż byłam taka zła i ona pomogła mi zrozumieć, iż mogę być pomocna dla ciebie, jeśli będę próbować, mimo że jestem słaba. Kiedy porozmawiała z tatą i pomogła mu uwierzyć, nie ociągał się z decyzją o przyjęciu zbawienia. Bardzo chcę ją zobaczyć. A teraz ucałuj mnie, mamusiu, a ja spróbuję pospać. I poproś panią Smith, żeby pozwoliła Betty przyjść razem z tobą i żeby została tu do wieczora. Dzisiaj jest środa, więc będą w domu. Aha, mamo, jeśli zobaczysz Helen, pozdrów ją ode mnie. Pani Hall zastała panią Smith w domu, zaś Betty i Helen siedziały obok. Helen chętnie zapadłaby się raczej pod ziemię, aby tylko uniknąć wieści od pani Hall, jednak siedziała jak zaczarowana. Chciała usłyszeć o Luizie – czy żyje, czy nie. Miała za sobą paskudny dzień i nie śmiała zadawać pytań na temat Luizy, aby nie wywoływać podejrzeń, a jednak wprost musiała dowiedzieć się czegoś o małej kalece. W ciągu dnia jej umysł wędrował daleko od lekcji i nauczycielka surowo ją skarciła. Po szkole wróciła prosto do domu, unikając 36 Ziarno Prawdy • luty 2016 koleżanek, ponieważ bała się, że w razie gdyby dowiedziały się o nieszczęściu Luizy, to ona nie byłaby w stanie powstrzymać się od reakcji na wieść o tym. Tymczasem postanowiła przyłożyć się do szycia. Zajęcie się czymś konkretnym przyniosło jej wielką ulgę, jednak właśnie wtedy nadeszła straszna chwila. Teraz będzie musiała usłyszeć prawdę o tym, czy Luiza umarła, czy żyje; i czy obciążyła Helen za to fatalne popchnięcie, które doprowadziło do tak przerażających konsekwencji. Helen prawie umierała w oczekiwaniu, aż pani Hall wejdzie do pokoju i oznajmi powód swojej wizyty. Nieszczęsna kobieta wyglądała na bardzo wymizerowaną i widać było, że płakała. – Betty, przyszłam po ciebie – powiedziała, próbując zachować spokój. – Luiza jest bardzo chora i chce cię widzieć. Więc jednak nie umarła. Helen odetchnęła z ulgą. – Luiza chora? – zawołały obie z mamą jednocześnie. – Co się stało? – Właściwie nie wiem – zastanawiała się pani Hall. – Znaleziono ją nieprzytomną w zaułku. Posłałam ją do sklepu i nie wiem, czy nie miała siły iść, czy dostała ataku, czy też stało się coś innego – nie umiem powiedzieć. Doktor Brown też raczej nie wie. Była nieprzytomna przez całą noc, ale nad ranem trochę doszła do siebie. Doktor miał poważną minę i kazał mi dbać o jej spokój, ponieważ musiała przeżyć jakiś wstrząs. Ona płacze za Betty, więc obiecałam ją przyprowadzić, jeśli pani pozwoli pójść córce na pół godziny, bo na pewno Luiza nie może rozmawiać dłużej. „A więc nie powiedziała…” – Helen znowu odetchnęła z ulgą. Pomyślała jednak zaraz: „A po co Luiza chce rozmawiać z Betty, jak nie po to, żeby na mnie naskarżyć?”. Tak czy siak, nie będzie bezpiecznie się czuła, dopóki nie usłyszy od Betty relacji z tej rozmowy. Biedna Helen nie mogła zaznać spokoju; miała minąć przynajmniej godzina do powrotu siostry z King’s Yard. Betty założyła swój czepek i obie z panią Hall były już w połowie drogi na ulicy, kiedy kobieta zatrzymała się nagle, mówiąc: – Oj, Betty, poczekaj na mnie chwileczkę. Muszę wrócić i przekazać wiadomość od Luizy dla Helen; obiecałam, że nie zapomnę. Luiza powiedziała: „Mamo, jak spotkasz Helen, przekaż jej moje pozdrowienia”. Czyż to nie było zgarnianie rozżarzonych węgli na głowę wroga? Helen była zupełnie czerwona na twarzy i cieszyła się, że matka musiała właśnie pójść na chwilę do sąsiadki. Sumienie nie dawało jej spokoju, ale mimo wszystko czuła się spokojniej. Luiza nie umarła – to było miłosierdzie. Również nie powiedziała o niczym – to było dobre. I także najwyraźniej Luiza jej przebaczyła, inaczej nie przesyłałaby pozdrowień. Helen nie mogła powstrzymać się od przyznania w duchu, że to kalekie dziecko, którym tak pogardzała, przewyższało ją całkowicie, jednak była zbyt zatwardziała, żeby odczuć skruchę. „Wszystko się ułoży” – pomyślała. „Luiza nic nie powie. Kiedy wyzdrowieje, spróbuję być dla niej milsza, szczególnie, że nie będzie już Mary i Alicji. Głupia byłam, że tak się dałam opanować nienawiści i złości, ale mogę sobie pogratulować, iż nic złego z tego nie wyszło. Nawet jeśli Luiza będzie dłużej chorować, to nie moja wina; w końcu mama kiedyś mówiła, że nie wierzy, aby to dziecko o wyglądzie gruźlika długo pożyło. Już wszystko jest w porządku. A teraz, droga Helen, jak już się z tego wykaraskałaś, to na drugi raz panuj nad swoją złością” – dodała, patrząc w lustro. Helen nie uniżyła się przed Bogiem i nie prosiła Go o przebaczenie. Nie wyznała swojemu Ojcu w niebie, że zgrzeszyła przeciw Niemu, ani nie odczuwała smutku z powodu swojej winy; cieszyła się tylko dlatego, że jej koleżanki o niczym nie wiedziały, bo nie chciała, żeby ją potępiły. Po tym wytłumaczeniu sobie samej całej sytuacji, poczuła się prawie lekko i radośnie. Kiedy tak się pocieszała, mama weszła do pokoju z ostatnią osobą, jaką Helen chciałaby widzieć – z jej dziadkiem, panem Holtem. ROZDZIAŁ 9 DWIE PRZYJACIÓŁKI B etty po cichu weszła do pokoju Luizy i stała przez kilka chwil przy jej łóżku, zanim dziecko otworzyło oczy. Chciało jej się płakać na widok wypieków na twarzy przyjaciółki i jej znękanego widoku, lecz pani Hall poprosiła ją o zachowanie spokoju ze względu na stan Luizy. A Betty była przecież dzielną, młodą dziewczynką. Luiza ospale otworzyła oczy i spojrzała na swą towarzyszkę. Pojaśniała na twarzy i powiedziała: – Och, Betty, tak bardzo chciałam cię zobaczyć, bo jestem bardzo chora. Myślę, że nie przeżyję, ale wiem, że w niebie będę szczęśliwsza, choć przykro mi opuszczać ciebie i mamę. Cieszę się, że ona się teraz lepiej czuje i że mogłam ją pocieszyć, lecz myślę, że Sara jest już prawie na tyle duża, żeby mnie zastąpić. „Uczciwy cieszy się błogosławieństwem, kto się chce szybko wzbogacić, nie ujdzie kary.” Księga Przysłów 28,20 37 Betty nie bardzo wiedziała, co odpowiedzieć przyjaciółce, którą kochała tak mocno. Czuła, że zaraz się rozpłacze. Stanęła u wezgłowia i czule pocałowała Luizę, bojąc się odezwać, żeby głos nie zdradził jej emocji. – Betty – ciągnęła Luiza po zebraniu sił. – Chciałabym zadać ci kilka pytań, a ty mi obiecaj, że nie powiesz mamie tego, co teraz usłyszysz. Chciałabym, żebyś pomyślała nad odpowiedzią. Wiem, że mnie nie okłamiesz, więc będę mogła uwierzyć ci, cokolwiek powiesz. Prośba Luizy wywołała takie zdumienie u Betty, że ta opanowała wzruszenie i łzy przestały napływać jej do oczu. Tak bardzo zastanawiała się, o co chodzi, że na chwilę zapomniała o opłakanym stanie przyjaciółki. Cóż tak ważnego miała jej do powiedzenia? – Betty, zanim zacznę, obiecaj mi, że nikomu nie powiesz. – Obiecuję – odparła Betty. – A teraz powiedz: Luizo, będę mówiła całą prawdę. Powtórz to teraz za mną. Betty zrobiła to, o co została poproszona. Luiza obróciła się na łóżku i spojrzała prosto w oczy koleżance, która przysiadła na stołeczku obok. – Betty, czy twoja mama uważa, że ja wymyślam jakieś długie historie, żeby wzbudzić jej współczucie? – Nie. Dlaczego tak myślisz, Luizo? – Nieważne. Powiedz mi teraz, czy ja udaję dobrą osobę, choć naprawdę jestem zła? – Nie, Luizo, uważam, iż jesteś dobra, bo wiem, że kochasz Jezusa. Nie możemy być źli, jeśli Go kochamy. W domu jesteś taka 38 Ziarno Prawdy • luty 2016 sama jak poza domem, a nikt nie może być zły dlatego, że próbuje podobać się rodzicom i kochać swoje siostry. – Czyli nie uważasz, że jestem obłudna, Betty? – Nie, Luizo. Uważam, że nigdy nie udawałaś kogoś, kim nie jesteś. Przecież gdy pierwszy raz rozmawiałyśmy o Jezusie, powiedziałaś mi od razu, że mało o Nim myślisz. Widzisz, odkąd się znamy, nie próbowałaś wydawać się lepsza niż jesteś w istocie. – Och, Betty, tak się cieszę, że mi wierzysz – powiedziało biedne dziecko. – Gdyby było inaczej, złamałoby mi to serce. Nie zniosłabym, gdybyście obie z mamą myślały o mnie jak o hipokrytce. – Ale kto ci powiedział, że nią jesteś, Luizo? – zapytała szybko Betty. – Któż byłby na tyle nikczemny i okrutny, żeby tak o tobie myśleć? – Nieważne, Betty. Teraz jestem już całkiem spokojna. Pocałuj mnie i przeczytaj mi jakąś pieśń; chyba będę miała siłę posłuchać. Przeczytaj tę, moja droga: „Widzę z daleka piękny kraj”, bo wydaje mi się, że on nie jest już dla mnie taki daleki. Betty, nie będziesz po mnie rozpaczać, kiedy pomyślisz, jakie byłoby moje życie, gdybym cię nie poznała i nie dowiedziała się o Zbawicielu. – Ale przecież ostatnio byłaś bardzo szczęśliwa? – Tak, kochana, byłam o wiele szczęśliwsza, lecz zawsze bałam się spacerować z powodu mojego kalectwa. Stałam się pośmiewiskiem dla wszystkich, którzy widzieli moje pokrzywione plecy. Gdyby nie to, że przyszłam wtedy do szkoły niedzielnej dla ciebie, pewnie bałabym się przyjść sama. Wiele razy próbowałam się nie przejmować, lecz to jest coś, o czym nie można zapomnieć. Betty, ty nie masz pojęcia, co to znaczy być pokraką. – Luizo, czemu tak mówisz? – dzielnie odparła Betty, która znów poczuła napływ łez. – Zbyt wiele myślisz o swojej ułomności i zapominasz, jaką masz piękną twarz i jak głębokie, błękitne oczy. Musisz żyć, droga Luizo, a ja będę cię kochać bardziej niż kiedykolwiek i nigdy nie pozwolę ci pójść do szkoły niedzielnej beze mnie. Pani Hall przerwała dziewczynkom i powiedziała, że Betty powinna już pójść. Betty pochyliła się nad łóżkiem, żeby pocałować przyjaciółkę na pożegnanie i wtedy Luiza wyszeptała jej do ucha: – Betty, kiedy będziesz sam na sam z Helen, ucałuj ją ode mnie i przekaż gorące pozdrowienia. I powiedz, że gdyby chciała mnie odwiedzić, to bardzo chętnie się z nią zobaczę. Po powrocie do domu Betty zastała mamę i Helen w trakcie picia popołudniowej herbaty razem z dziadkiem. Po przywitaniu pan Holt oznajmił: – Jesteś dzisiaj wcześnie, Betty. – Tak – dodała mama. – Jak się czuje Luiza? – Och, mamo! – powstrzymywane długo łzy popłynęły teraz rzęsiście. – Co się stało? – zapytał dziadek. – Luiza chyba nie jest aż tak chora, żeby tak płakać? – Nie, nie – odparła Betty, gorzko szlochając. – Ona myśli, że umrze i chce iść do nieba. I... Betty nagle przerwała. – Mów dalej, młoda damo – zachęcił łagodnie dziadek. Betty poczerwieniała na twarzy. – Dziadku, zapomniałam, że obiecałam Luizie nie powtarzać nikomu naszej rozmowy. Bardzo by mi ulżyło, gdybym mogła wam wszystko opowiedzieć, bo jej nie rozumiem. Ale obiecałam, że nie powiem. – I powinnaś dotrzymać obietnicy – zachęcił ją ciepło starszy pan. – Myślę, że Luiza miała ważny powód, żeby cię o to poprosić, nawet jeśli byłabyś szczęśliwsza, mogąc powiedzieć o wszystkim mamie i mnie. W tym momencie pan Holt podniósł wzrok i uderzył go wyraz twarzy Helen. Robiła się na przemian czerwona i blada, wyglądając na tak przerażoną, że dziadek zastanawiał się, czy nie jest to jakaś zagadka dla doktora Browna. Nie zapytał jednak o nic, lecz zwrócił się z pociechą do Betty, wyrażając nadzieję, że sam będzie mógł odwiedzić Luizę i dowiedzieć się czegoś od niej samej. Zapytał Betty, co najbardziej lubi jej chora przyjaciółka. – Och, dziadku – odparło zapłakane dziecko, jaśniejąc na twarzy. – Jest taka piękna biała róża we flakonie w sklepie pana Jacksona, ale kosztuje dwa szylingi, a ja mam tylko jeden. Czy nie byłaby dla ciebie zbyt droga? – Nie – odpowiedział starszy pan. – Zadzwonię po ciebie jutro wczesnym rankiem, pójdziemy ją kupić i zaniesiemy Luizie. Betty podskoczyła z radości. – Dziękuję, dziękuję, drogi dziadku! Luiza na pewno poczuje się lepiej, tak tęskni za białą różą, którą ma w ogródku. A ta jest o wiele piękniejsza niż wszystkie ogrodowe róże. Pan Jackson powiedział, że pochodzi z cieplarni i dlatego jest taka droga. Gdy siostry zostały same, Betty przekazała Helen wiadomość od Luizy. Ta potrząsnęła głową i powiedziała do siebie: „Ten mały bachor przekazuje mi wiadomości, udając „Uczciwy cieszy się błogosławieństwem, kto się chce szybko wzbogacić, nie ujdzie kary.” Księga Przysłów 28,20 39 chorobę. Nie dam się na to nabrać”. Lecz na głos powiedziała: życia, zważywszy na to, jak bardzo osłabła w ostatnich kilku miesiącach. – Betty, o czym rozmawiałyście z Luizą? – Nie mogę ci powiedzieć. Wychodząc do szkoły, Helen usłyszała diagnozę doktora i ciarki przeszły ją po plecach. Przecież to ona własnoręcznie skróciła żywot Luizy – jej własny akt szaleństwa przyśpieszył śmierć kalekiej dziewczynki i będzie o tym pamiętać w dniu, kiedy ona umrze. Była to straszna myśl, więc Helen przyśpieszyła kroku i szybko dołączyła do koleżanek w klasie, żeby z nimi pogawędzić; byle tylko za wszelką cenę pomyśleć o czymś innym i na chwilę zapomnieć o własnym nieszczęściu. Helen wydawało się, że słowo ci odnosiło się szczególnie do niej, co sprawiło, że cierpiała jeszcze większe tortury, pragnąc się dowiedzieć, co Luiza powiedziała Betty i czy ta ostatnia poznała już jej tajemnicę. ROZDZIAŁ 10 PREZENT OD DZIADKA Dziadek się nie spóźnił. Wiedział, że Betty będzie na niego czekać i niemal tak azajutrz Betty została zwolniona samo pragnął zobaczyć się z Luizą. Myślał ze szkoły, żeby mogła odwiedzić o tym, że historia jej choroby jest bardzo Luizę. Ubłagała panią Hall, by móc usługitajemnicza, a w spojrzeniu Helen dostrzegł wać chorej przyjaciółce, a ponieważ mama takie poczucie winy, że samo wspomnienie Luizy musiała pójść do pracy, z ulgą zostanie dawało mu spokoju przez całą noc i nie wiła chorą córkę pod opieką Betty. Helen mógł się pozbyć myśli, iż jego wnuczka wie poszła do szkoły sama, nie chcąc zostawać o tej sprawie więcej niż chciałaby wyznać. w domu i pragnąc zająć się czymkolwiek, Z drugiej strony zastanawiał się, w jaki spobyle się tak nie denerwować. W nocy męsób Helen mogłaby być związana z chorobą czyły ją sny o Luizie, w których cały czas ją Luizy. Pan Holt był całkowicie świadom, widziała i miała nadzieję, że może w szkole jak bardzo Helen nie lubiła kaleki, lecz nie pozbędzie się tych okropnych odczuć. wyobrażał sobie, że jej nienawiść mogłaby pójść dalej niż słowa. Jej mama była na King’s Yard wcześnie CHAPTER 11 wraz z dziadkiem nie stracili wiele Betty rano odwiedzić Luizę i potwierdziła relację czasu na zakup prezentu dla Luizy. Donica Betty z poprzedniego dnia. Myślała, że Luiza z krzewem różanym została zawinięta w pajest poważnie chora. Tę opinię potwierdził pier, a sama Betty wyniosła ją ze sklepu. Była dr Brown, który był z wizytą u małej w tym to piękna roślina, a jeden lub dwa kwiaty samym czasie, co pani Smith. Powiedział już w pełni rozkwitały, pachnąc słodko – jej, że choć spodziewał się przedwczesnej i to teraz, późną jesienią, kiedy kwiaty są już śmierci Luizy, to jakiś poważny wstrząs rzadkością. Betty miała rację – ten krzew pojeszcze bardziej pogłębił jej chorobę. Jego chodził z cieplarni, a pan Jackson zaznaczył, zdaniem mała ma szansę przeżyć jeszcze kilże powinien być trzymany w cieple. Betty ka tygodni, lecz nie dawał jej więcej niż rok N 40 Ziarno Prawdy • luty 2016 wiedziała, że Luiza dobrze się nim zajmie i czuła, iż widok kwiatu tchnie nowe życie w chorą przyjaciółkę. Luiza wyglądała lepiej i gdy weszli goście, siedziała w fotelu w salonie. Betty podbiegła do niej i zapowiedziała entuzjastycznie: – Zobacz, Luizo, co dziadek przyniósł dla ciebie; kupił to w sklepie pana Jacksona i nie pozwolił mi się dołożyć, bo sam chciał dać ci ten prezent. Jestem pewna, że jak to zobaczysz, od razu poczujesz się lepiej. Twarz Luizy jaśniała z radości, choć nie mówiła wiele. Powąchała róże, delikatnie gładząc liście i patrzyła na pączki, jakby pierwszy raz coś takiego widziała. Pani Hall stała przy drzwiach ubrana i gotowa do wyjścia. Czekała tylko na przyjście Betty, a ponieważ była odrobinę spóźniona, musiała szybko opuścić gości. – Luiza czuje się o wiele lepiej – powiedziała szczęśliwa matka. – Dzięki temu mogę być spokojniejsza, gdy ją zostawiam. – Nie chcę pani zatrzymywać ani chwili dłużej – odparł uprzejmie dziadek Betty. – Spędzę jakąś godzinę z Luizą i pomogę ją zabawić, więc proszę się o nic nie obawiać. Pani Hall udzieliła Betty jeszcze kilku wskazówek i opuściła salon, wychodząc do pracy przy sprzątaniu. Pan Holt przysiadł na brzegu łóżka Luizy i zapytał, jak się miewa. – Lepiej... o wiele lepiej – odparła dziewczynka. – Postaram się wydobrzeć, bo wszyscy chcą, żebym żyła. Tak bardzo kocham kwiaty i jestem pewna, że te piękne róże pomogą mi znowu nabrać sił. – Betty – rzekł dziadek. – Chciałbym, żebyś poszła kupić jakąś miskę pod donicę z krzewem; można będzie go podlewać bez uszkadzania stołu pani Hall. Betty zawiązała czepek i wyszła na zakupy, zostawiając starszego pana z chorym dzieckiem. I właśnie o to mu chodziło. – Luizo – poprosił pan Holt. – Opowiedz mi o swoim wypadku. Jak to się stało, że się potknęłaś, moja droga? Biegłaś zbyt szybko? – Nie, proszę pana. – Zatem szłaś spokojnie? – Tak, proszę pana – odparła Luiza, wyglądając na zaniepokojoną. – I potknęłaś się? – Nie, proszę pana. O ile pamiętam, to nie. – Myślę, że wiem, dlaczego upadłaś, Luizo. Zostałaś popchnięta. Twarz Luizy stała się bledsza o kilka odcieni, a pan Holt zaczął się nawet bać, żeby dziecko nie straciło przytomności. Dał jej łyk wina i poczekał, aż chwilę odpocznie. „Muszę poznać całą prawdę” – pomyślał. „Mimo że czuję się niemal okrutnikiem, niepokojąc to dziecko; lecz dla dobra przyszłości Helen muszę wytrwać”. – Nie miej mnie za niemiłego, Luizo, jeśli ci powiem, że jestem zdecydowany poznać twoją tajemnicę i powód, dla którego jej tak strzeżesz. Czynię tak, ponieważ uważam to za słuszne; lecz pamiętaj, dziecko, że mówię to z całą łagodnością: dziewczynką, która cię popchnęła, jest Helen Smith. Luiza splotła dłonie w agonii i niemal krzyknęła: – Proszę, proszę, niech pan nikomu nie mówi, że pan wie. Pani Smith była dla mnie taka dobra, a ja tak bardzo kocham Betty. Proszę, niech pan im nie mówi! Luiza była tak pobudzona, że starszy pan pochylił się łagodnie i zapewnił ją cicho: – Uspokój się, drogie dziecko i zaufaj mi. „Uczciwy cieszy się błogosławieństwem, kto się chce szybko wzbogacić, nie ujdzie kary.” Księga Przysłów 28,20 41 Zrobię tylko to, co jest sprawiedliwe. A teraz powiedz mi, dlaczego Helen cię popchnęła i jak się to wszystko stało? – Szłam do sklepu spożywczego, proszę pana i spotkałam ją w wąskim przejściu, a ona powiedziała do mnie coś, co nie było całkiem prawdziwe; rozstając się ze mną, popchnęła mnie i upadłam, proszę pana. Nic więcej nie pamiętam. – A czy pamiętasz, co Helen ci powiedziała? – zapytał pan Holt. – Mówisz, że kochasz Betty. Czy chcesz, żeby jej siostra wyrosła na złą kobietę? Czyż nie życzysz jej dobrze ze względu na twoją przyjaciółkę? – Tak, proszę pana, i właśnie dlatego wolałam o tym wszystkim panu nie mówić – odparła Luiza błagalnym tonem. – Luizo, muszę się dowiedzieć. Chcę to usłyszeć ze względu na zbawienie Helen. Co ona ci powiedziała? – Wątpiła w moją szczerość, proszę pana. Myślała, że udaję dobroć, żeby coś z tego mieć. – I chciałaś zapytać Betty, czy ona wierzy w twoje szczere intencje? – Skąd pan o tym wie? – zapytała Luiza, zapominając o tym, że chciała ukryć powód, dla którego poprosiła Betty o zachowanie tajemnicy. – Czy Betty panu powiedziała? – Betty nie złamałaby danego słowa. Możesz być pewna, że ona zrobi wszystko, co obiecuje – odrzekł pan Holt, czując pewność co do tego przypuszczenia. – Luizo, mam do ciebie jeszcze tylko dwa pytania. Powiedz, dlaczego Helen zawsze tak bardzo cię nie lubiła? – Myślę, proszę pana, że z powodu mojej biedy i kalectwa. Wiele dzieci śmieje się ze mnie. – To, że inni są okrutni, nie umniejsza winy Helen. 42 Ziarno Prawdy • luty 2016 – Może jej nienawiść do mnie nie byłaby tak wielka, gdyby jej przyjaciółki nie winiły mnie za to, że chodzę do szkoły niedzielnej razem z Betty. Myślały, że jestem żebraczką, a Helen uważała, iż nie jestem wystarczająco dobra, żeby przyjaźnić się z jej siostrą. Ale proszę, niech pan nie mówi pannie Helen, że ja panu to powiedziałam. – Luizo, obiecuję, że zrobię tylko to, co słuszne – odparł uprzejmie pan Holt. – Moje dziecko, czy jeśli Bóg uzna za stosowne, żeby cię wziąć do siebie, jesteś gotowa umrzeć? – Och, proszę pana, mam nadzieję, bo kocham Jezusa. Wiem, jak często źle postępowałam, ale modlę się, żebym była lepsza, a Zbawiciel wydaje się mówić mi: „Pójdź do mnie, a znajdziesz odpocznienie”. – Czyli nie boisz się umrzeć, Luizo? – Och nie, proszę pana. Czekam na to z utęsknieniem, bo często jestem chora i zmęczona tak bardzo, że nie mogę się ruszać. W niebie nic nie będzie mnie bolało i nikt nie będzie się ze mnie śmiał, że jestem pokraką. Pan Holt odwrócił się, by ukryć napływające łzy, lecz właśnie wtedy w samą porę weszła Betty z miską i rozmowa zeszła na temat pięknego krzewu różanego. Dziadek Betty nie zostawał już dłużej, lecz opuścił szczęśliwe dziewczynki, żeby zajęły się sobą. Betty czytała i śpiewała Luizie, potem razem podziwiały białe róże, a Luiza opowiedziała historię krzewu różanego rosnącego u niej w ogródku. Betty słuchała z taką uwagą, jakby tej opowieści wcześniej nie znała, ciesząc się nią na nowo. —ciąg dalszy nastąpi Fragment książki Helen; or Temper and Its Consequences Dobro publiczne Przekład na język polski: Krzysztof Dubis Biblia Chociaż na świecie jest ksiąg miliony, Każda jest mądra mądrością swą, Ale jest jedna księga natchniona Ty dziś ją otwórz i popatrz w Nią. Nie szukaj stronic ani wersetów Bo w każdym miejscu odkryjesz Prawdę Czytaj cierpliwie, módl się do Boga A wówczas będzie właściwa droga. Drogą tą właśnie podążaj śmiało, Biblia wskazówką będzie dla ciebie, Jeśli tak zrobisz to w końcu drogi, Z Bogiem się spotykasz na pewno w niebie. Leonard Jaworski Wykorzystano za pozwoleniem Coś nowego Chyba wielu ludzi dzisiaj uważa, że Biblia jest czymś nieaktualnym; że to taka stara księga, która już nie ma zastosowania. Słyszy się, że była dobra w dawnych ciemnych wiekach i że jest w niej zawarty kawałek historii, jednak do naszej rzeczywistości już się nie nadaje. Wielu uważa, że żyjemy w dobie oświecenia, kiedy to mężczyźni i kobiety świetnie sobie radzą w życiu bez tej podpórki; my już wyrośliśmy z tego. No cóż, równie dobrze można powiedzieć, że słońce, które świeci już tyle czasu, jest obecnie tak stare, że zdezaktualizowało się, a kiedy ktoś buduje nowy dom, nie potrzebuje wstawiać żadnych okien, ponieważ mamy lepsze i nowe rodzaje oświetlenia, np. żarówki tradycyjne, energooszczędne i diodowe. Ludziom, którzy twierdzą, że Biblia jest przestarzała, poradziłbym, żeby nie robili okien w swoich domach; niech oświetlają je sztucznym światłem. To coś nowego, co powinno im wystarczyć. —Moody Przekład na język polski: Krzysztof Dubis
Podobne dokumenty
Styczeń
www.ziarnoprawdy.pl Komitet wykonawczy: David Troyer | Paul Weaver Roman B. Mullet James R. Mullet Philip Troyer | Eli Weaver
Bardziej szczegółowo