„Podróż” wystawa jubileuszowa, Willa Decjusza, Kraków
Transkrypt
„Podróż” wystawa jubileuszowa, Willa Decjusza, Kraków
krzysztof Skórczewski Podróż Wystawa przygotowana przez Jan Fejkiel Gallery i Stowarzyszenie Willa Decjusza Kraków, 14 – 28 listopada 2010 Skor czew ski Projekt zrealizowano przy wsparciu finansowym Województwa Małopolskiego Projekt zrealizowano przy udziale finansowym Gminy Miejskiej Kraków Podziękowania dla firmy Gemini Holdings Sp. z o.o. 4 Amerykański sen 2005 pisak, papier 147 × 209 mm 5 Podróżnik 1976 miedzioryt 135 × 107 mm 6 Barbara Kokoska Podróż do doskonałości Barbara Kokoska Journey to perfection Miedzioryt to sztuka wytężonej uwagi i skupienia, sztuka dla tych, którzy znajdują czas na zagłębienie się w poszczególne plany ryciny, docierają do zaułków, otchłani i korytarzy świata na nich przedstawionego. Poddają się niesamowitości zestawień, oniryczności wizji, fantastyczności elementów, choć nie mają złudzeń, że i tak zawsze pozostanie jakiś element do końca niewiadomy, zaskakująco niepokojący. Tak ująć można dzieło artysty, który przez dziesiątki lat codziennej zdyscyplinowanej pracy ze szkłem powiększającym, rylcem, miedzianą płytą, rysunkami przygotowawczymi i refleksją, jak zbudować doskonałą kompozycję, stwarza swój własny artystyczny kosmos. Arcycierpliwie przekuwa myśli i wyobrażenia na linie i punkty, świadom, że nic nie może być przypadkowe, nieprzemyślane, że margines dowolności i błędu jest niewielki, a efekt finalny widoczny dopiero po tygodniach, czasami miesiącach. Artysta pracując nad ryciną nie ma możliwości działania impulsywnego. Jego emocje, nim staną się prawdami, przefiltrowywane są przez upływający czas. Nad konstrukcją dzieła panuje rozum, nad szczegółem – artystyczna potrzeba. Czas daje szansę na poszukiwanie wypowiedzi Copper engraving is the art of intensive attention and focus, an art for those who find the time to plunge into the individual planes of the etching, and reach the crannies, expanses, and corridors of the world they present; the yield to the incredible nature of the events, and the fantastic quality of elements, even though they do not harbour the delusion that there will remain an uncertain and surprisingly disquieting element. This is how we may approach the work of an artist who built his own artistic universe after decades of everyday disciplined work with a magnifying glass, a burin, a copperplate, preparatory drawings, and a reflection on how to build a perfect composition. The artist arch-patiently re-forges ideas and representations into lines and points, fully aware that nothing may be accidental or careless, as the margin of liberty and error is little, and the final effect is visible only weeks if not months later. Working on an etching, the artist has no option of working on an impulse. His emotions – before they turn into truths – are filtered through the passing time. It is reason that governs the construction of the work, and the artistic need that presides over the detail. Time gives an opportunity to seek perfect expression, yet the uncertainty whether it can be found becomes doskonałej, ale niepewność czy uda się ją znaleźć staje się ciągłym, nieustającym i dręczącym pytaniem. Artysta nie ustaje w eksperymentach, wciąż szuka doskonałej formy. W jednej pracy stosuje często różną perspektywę. Ta z „lotu ptaka” pozwala objąć wielkość przestrzeni, bezkres horyzontu, ta „żabia” – ogrom budowli lub natury. Przybliża i oddala szczegół, multiplikuje elementy, zmusza do przedzierania się przez gęstwinę zarośli, przeprawiania się przez kamienne korytarze, drewniane szalunki. Ten specyficzny horror vacui oddaje bujność jego wizji, którą wzbogaca dodatkowo ledwie zaznaczonym szkicem, jakby niedokończonym rysunkiem, sugestią zatrzymania się i przyjrzenia strukturze liścia lub kwiatu. Biegłość techniczna artysty, operowanie nieograniczoną skalą szarości, różnorodnością kreski i linii, dających efekt wręcz światłocieniowej barwności, spowodowała, że sztychy jego nabrały walorów wręcz malarskich, daleko wychodząc poza ich własny kanon. Artysta ukończył studia w 1971 roku, a zaledwie rok później przyznana mu II nagroda na Międzynarodowym Biennale Grafiki w Krakowie potwierdziła wybraną przez niego drogę twórczą i talent. Prace wykonywane w technice linorytu budziły powszechny podziw – były oszczędne w formie, odpowiednio zawieszone w abstrakcji Podróżnik II 1978 miedzioryt 177 × 150 mm 7 a continuous, incessant, and tormenting question. The artist never ceases in his experimentation, continuously in search of perfection of the form. He frequently uses different perspectives in a single work. The “bird’s eye view” allows him to embrace the vastness of space, and the boundless horizon. The “frog perspective” – the enormous size of a building or nature. It brings detail closer to the eye or removes it, multiplies elements, and enforces a dash through the thickets and negotiation of stone corridors or wooden shutters. This specific horror vacui renders the lushness of his vision, which the artist additionally enriches with a hardly outlined sketch – as if it were an unfinished drawing – a suggestion to halt and have a look at the structure of a leaf or flower. The artist’s technical expertise, his use of a limitless scale of greys, and the variety of lines that result in a truly chiaroscuro palette made his etchings acquire the virtues of painting, going far beyond their own cannon. The artist graduated in 1971, his talent and the artistic path he chose were corroborated just a year later with the awarding of the Second Prize at the International Print Biennial in Kraków. His works in linotype commanded general admiration: they were understated in the form, appropriately suspended in abstraction, emotionally convincing, and additionally – they matched perfectly well i przekonujące emocjonalnie, a dodatkowo, doskonale wpisujące się w specyfikę polskiej szkoły graficznej. Zyskały uznanie w kraju i za granicą, czego wyrazem była prestiżowa nagroda wiedeńskiej Albertiny. W latach 1970–1976 artysta stworzył około 50 takich prac. Nadal jednak kontynuował naukę i pogłębiał swoje umiejętności, m.in. w Sztokholmie, gdzie zapewne powoli zaczęło rodzić się pytanie – co dalej? Pytanie istotne dla twórcy dojrzewającego, którego artystycznych aspiracji technika linorytu zdawała się do końca nie spełniać. Zbyt „gruboskórna”, nie pozwala skupiać się na szczególe, wydobywać finezji kreski, perfekcji szczegółu. W przeciwieństwie do niej, na nowo przezeń odkryty miedzioryt okazał się techniką wręcz idealną. W wieku 30 lat artysta narodził się po raz drugi. Mając do wyboru dwie drogi – tę naznaczoną młodzieńczym sukcesem i nową, do końca nie poznaną, choć zapomnianą już jako dziedzina minionych epok, niepopularną – zdecydował się na tę drugą. Wybrał drogę mozolnej pracy w trudnej technice, nie mającej już właściwie kontynuatorów. Stał się miedziorytnikiem – uczniem i, tak naprawdę, następcą Albrechta Dürera. Łatwości przeciwstawił wysiłek, dowolności – rzetelny warsztat, spontaniczności – namysł, a abstrakcji‑ figuratywność. Wrodzona artyście tendencja do perfekcji i refleksji Emigranci III 1987/1994 miedzioryt 245 × 347 mm 8 the specific characteristics of the Polish school of printmaking. They gained recognition in Poland and abroad, whose expression was the prestigious award from the Viennese Albertina. In 1970–1976, the artist made approximately 50 such works. At the same time, he continued education and honed his skills, among others in Stockholm, where most probably the “what now?” question began to take shape - the question crucial for the maturing artist, whose artistic ambitions seemed not fully satisfied by linotype as a technique. Too “thick-skinned”, it did not allow for a focus on detail, elicit the subtlety of the line, and perfection of detail. Unlike linotype, the copperplate that the artist recently discovered proved the ideal technique. At the age of 30, the artist was reborn. Given the choice between two paths: the one marked by his youthful success, and the other, not fully recognised and yet forgotten as the heritage of the bygone days, and unpopular – he opted for the latter. He chose the path of strenuous work in a difficult technique that had hardly any continuators. He became an engraver – a follower and true heir of Albrecht Dürer. He juxtaposed effort to easiness, hard work to liberty, consideration to spontaneity, and figurativeness – to abstraction. The artist’s inborn tendency to perfection and reflection left no room for doubt: it was the burin and the copperplate that finally let him speak out nie budziła wątpliwości – to właśnie rylec i miedziana płyta dały mu wreszcie możliwość wypowiedzi pełnej, a zasób środków tak bogaty, jak żadna inna technika graficzna. Artysta odkrył, a może jedynie przyznał, że właśnie miedzioryt najbardziej odpowiada jego temperamentowi artystycznemu, jego metaforyczno‑fantazyjnym wizjom. Rylec jest narzędziem prostym, ale doskonałym w ręce kogoś, kto posiada pokorę i cierpliwość. Jest jak papierek lakmusowy, niezawodny probierz umiejętności i talentu, dwóch wartości, które – jak twierdzi artysta – składają się na to, co nazywamy sztuką. Wykonana w tamtych czasach praca Podróżnik II (1978) s. 7 ujawnia początki zmagania się artysty z miedziorytem w dążeniu do stworzenia nastroju zagadki i tajemnicy. Później podejmował jeszcze próby anektowania zdobyczy surrealizmu i symbolizmu, aby dojść wreszcie do całkowitej autonomii wypowiedzi na wskroś nowoczesnej. Jest ona oparta na niebywałej sprawności technicznej i zakotwiczeniu w najlepszych tradycjach barokowej bujności i renesansowej harmonii. To twórczość przemyślana, ale do końca niedopowiedziana, zawieszona między artystą a widzem. Wspomniana rycina doskonale ilustruje też sytuację samego artysty‑podróżnika – nieustającego poszukiwacza najdoskonalszej drogi. Siedząca na żółwiu postać, odwrócona Ultima Thule 1998 miedzioryt 272 × 435 mm 9 fully, and gave a range of means richer than in any other printmaking technique. The artist discovered, or maybe only admitted, that it was the copperplate that suited his artistic temper and his metaphysical fantasy and vision best. The burin is a simple tool, yet perfect in the hand of one who mastered humbleness and patience. It is like the litmus paper: the unfailing touchstone of skill and talent, the two values that, as the artist claims, what we call art is composed of. Made at the time, the work entitled Podróżnik II (Traveller II, 1978) p. 7 portrays the artist’s early struggle with the copperplate technique in his pursuits to achieve the mood of enigma and mystery. He later made attempts to appropriate the gains of surrealism and symbolism so as to finally achieve an absolute economy of expression that would be downright modern. His economy of expression is based on the extraordinary technical skill and is anchored in the best traditions of Baroque and Renaissance harmony. This is art well thought-through, yet never fully elucidated, as it is suspended between the artist and a spectator. The etching provides a perfect illustration of the situation of the artist–traveller himself: the relentless seeker of the most perfect way. Sitting on a turtle, the figure is turned away from us and from the direction defined by the creature, and seems to be enchanted by the vastness of the sea, as if the traveller could not part od nas i od wyznaczonego przez zwierzę kierunku, wydaje się być zauroczona bezmiarem morza, jakby nie mogła rozstać się z widokiem skłębionych chmur i gładkiej tafli wody. Wbrew wcześniejszym wątpliwościom, obrana przez artystę droga okazała się nie tylko spełnieniem artystycznych aspiracji, ale też drogą do wielkich sukcesów zarówno wśród publiczności, jak i międzynarodowego gremium krytyków, obsypujących artystę licznymi nagrodami i wyróżnieniami. I co ważniejsze, wydaje się podróżą do dziś nieprzerwanie fascynującą. Podróż jako artystyczne wyzwanie Artysta od czasu do czasu opuszcza swoją oazę, czyli zaciszną, wysmakowaną pracownię przy ulicy Batorego, by ze swoją żoną i muzą Magdą, wierną towarzyszką wszystkich artystycznych doznań, wyruszyć w podróż. Dopiero po powrocie, gdy wszystkie wrażenia zacierają się, szczegóły umykają, rodzi się czysta idea tego, co zobaczył. Pamięć obrazu zostaje przefiltrowana przez ciągi wolnych skojarzeń i poddana obróbce twórczego instynktu artysty. W ciągu długich tygodni pracy nad ryciną ginie różnica między tym, co widziane a tym, co wymyślone, między wiedzą a wyobrażeniem. Ze wspomnienia wyłania się powoli, podparta licznymi szkicami i rysunkami, wizja. Forum 2000 miedzioryt 136 × 165 mm 10 with the image of the rolling clouds and the smooth surface of the water. Against the earliest doubts, the path that the artist chose proved to be not only the fulfilment of his artistic aspiration, but also the road to the great success both with the spectators, and among the international body of critics, snowing the artist under numerous awards and distinctions. Which is more important: it seems to be a journey that fascinates to this day. Travel as an artistic challenge Every now and then, the artist leaves his sanctuary, being the cosy and refined studio in Batorego Street, so as to set out on a journey with Magda, his wife, muse and faithful companion in all artistic pursuits. It is only after their return, when all the impressions fade away and detail is lost, that the pure idea of what he saw is born. The memory of the image is filtered through sequences of free associations and subjected to processing by the artist’s creative instinct. In the long weeks of working on the etching, the difference between what is seen and what is invented, between the knowledge and the representation, disappears. What slowly emerges from the memory, supported by numerous sketches and drawings, is the vision. Beyond a doubt, the greatest creative inspiration of the artist–traveller is Italy. Little wonder, as his psyche is set in the art of the Renaissance and Baroque Niewątpliwie, największą inspiracją twórczą artysty‑podróżnika jest Italia. I nic dziwnego – jego psychika osadzona jest w sztuce renesansu i baroku, z tradycji tych czerpie, czuje z nimi współzależność i kulturowe powinowactwo. Włoskie katedry, wieże, ale przede wszystkim kopuły włoskich budowli – ta Brunelleschi’ego we Florencji i ta Michała Anioła w Rzymie wciąż przewijają się w jego twórczości – a oprócz tego portyki, archiwolty, pilastry, arkady, nisze, tympanony, kolumny, korytarze z perspektywicznym skrótem i oczywiście cyprysy i pinie. Zobaczymy je w Forum (2000) s. 10, Rzymskich wakacjach (2001), Włoskiej wieży (2004) s. 13 i ostatnich reminiscencjach z Urbino, gdzie w np. rycinie Madonna Urbinate (2010) s. 24, rafaelowska Madonna, pozbawiona towarzyszących jej świętych dzieci, wkomponowana została w pejzaż miasta i otaczający go krajobraz. Dalekim echem fascynacji architekturą klasyczną są ryciny Kamienne miasto (2005) s. 14 i Imperium (2006) s. 15. Obie są swego rodzaju mirażami, wariacjami na temat potęgi architektury Saint Petersburga, niegdyś serca wielkiego imperium, która oszołomiła młodego artystę, a dojrzałego sprowokowała do zaskakujących interpretacji. Wizje te zrodziły się ze wspomnienia podróży, którą artysta odbył do dawnego Leningradu prawie czterdzieści lat temu. Imperium to sugestywny Ogrody Jozafata 2001 miedzioryt 135 × 265 × 130 mm 11 periods: the traditions he draws from, and feels mutual relations and cultural bond with. Italian cathedrals, spires, and above all the domes of Italian buildings – Brunelleschi’s in Florence, and Michelangelo’s in Rome – continue to crop up in his works in the company of porticos, archivolts, pilasters, arcades, niches, tympanums, columns, foreshortened corridors, and the obvious cypresses and pines. We see them in Forum (2000) p. 10, Rzymskie wakacje (Holiday in Rome, 2001), Włoska wieża (Italian Tower, 2004) p. 13, and the latest reminiscences from Urbino, where e.g. the etching of The Madonna Urbinate (2010) p. 24 shows a Raphaelite Madonna stripped of the children saints accompanying her, was composed into the landscape of the city and the country surrounding it. A far echo of the fascination in classical architecture is heard in the etchings entitled Kamienne miasto (Stone city, 2005) p. 14 and Imperium (The Empire, 2006) p. 15. They are both particular fantasies, variations on the theme of the power of architecture of Saint Petersburg, formerly the heart of a huge empire, which shocked the young artist, and provoked the mature to surprising interpretations. The visions were born from a memory of the journey that the artist made to thenLeningrad nearly 40 years ago. The Empire is a suggestive portrait of decay and downfall, a depopulated, abandoned metropolis, whose powerful structures obraz rozkładu i upadku, bezludnej, opuszczonej aglomeracji, której potężne budowle świadczą o minionej potędze. Kolumnady i galerie zaraz runą i na nic się zdadzą drewniane szalunki, mozolnie ustawiane rusztowania – katastrofa musi nastąpić lada moment. Jaka to cywilizacja, nie ma to większego znaczenia. Klasyczne elementy sugerować mogą zarówno Rzym, jak i amerykański Kapitol. Gdy przyjrzymy się bliżej, zobaczymy, że sięgająca nieba kopuła, to dalekie echo soboru św. Izaaka połączonego jakby z fragmentami soboru Kazańskiego – dwóch pereł klasycystycznej carskiej architektury. Artysta nigdy nie krył fascynacji architekturą monumentalną, która była u niego na ogół naznaczona klasycznymi elementami, ale nie zawsze. W 2003 roku odbył wielotygodniową podróż do USA. W powstałej po upływie trzech lat rycinie (Podróż, 2006), w znakomity sposób połączył to, co najbardziej uderza każdego podróżującego po tym kraju – ogrom i pustkę przestrzeni, szerokie niebo, bezkres horyzontu oraz nienaturalną wielkość wszystkiego. Połączył ogrom wieżyc skalnych Południowego Zachodu, stworzonych przez wiatr, słońce i mróz, z potęgą Manhattanu, siatką jego ulic i szklanymi ścianami niebotycznie wysokich prostopadłościanów wieżowców. Rozpościerają się przed nami dwa światy – fascynujące dzieła człowieka i natury, Taniec w innym wymiarze 2003 miedzioryt 206 × 273 mm 12 are a testimony to the bygone power. The series of columns and galleries shall presently collapse: the wooden shoring and the arduously set up scaffolding will not avail: the catastrophe is imminent and must occur any time now. It does not matter which civilisation it is. The classical elements may hint at both Rome and the US Capitol. If we have a closer look, we shall notice that the sky-reaching dome is a far echo of Saint Isaac Cathedral, as if connected to fragments of the Kazan Cathedral – the two pearls of classicist architecture of the tsars’’ empire. The artist never concealed his fascinations in monumental architecture, which he had usually, even though not always, marked with classical elements. In 2003, he went on a many-week-long journey in the USA. The etching that followed it three years later, Podróż (Travel, 2006), combines perfectly what strikes every traveller in that country: the vastness and emptiness of space, the broad expanse of the skies, the boundlessness of the horizon, and the unnatural size of everything. He combined the gigantic sizes of the rock spires of the South West that were etched by wind, sun and frost, with the power of Manhattan, the network of its streets, and the glazed walls of the skyhigh cubes of the skyscrapers. Spreading before our eyes, are two worlds: fascinating works of humans and nature, urban tissue and rocky forms. We do not really know what is made of rock, and what is zabudowa miejska i skalne twory. Nie do końca wiemy, co jest skałą, a co betonową konstrukcją, co wodospadem, a co szklaną taflą, co ulicą, a co szczeliną skalną. Artysta nie ułatwia nam zadania – płaskowyż kończy się wielkim kanionem, którego zbocza ukrywają budowle miejskie. W dali rysuje się sylwetka mostu, ale nie wiemy czy stoi on pośród budynków, czy skał. I jedynie uważny widz dojrzy w oddali horyzontu dwie oddalone sylwetki – zarys skały i Kolumny Wolności – będące jakby klamrą łączącą twory ludzkie z tworami natury, które w wizji artysty uległy zaskakującemu przemieszaniu. W jakiejś mierze, w monumentalności wizji, z amerykańskimi wrażeniami spowinowacone są „wspomnienia” egipskie. Dla miłośnika przeszłości podróż do Egiptu zawsze jest podróżą magiczną, dla artysty – dodatkowo jeszcze tajemniczą. Do motywu piramidy, jej idealnej, wznoszącej się w niebo formy, artysta sięgał już od najwcześniejszych prac, łącząc go z równie ulubionym motywem wieży. Wieża egipska (Egipska wieża, 2009) s. 20, rozpadająca się, ale na przekór upływowi czasu wzniosła, wciśnięta między wąskie uliczki, wydaje się rozsadzać swą siłą i potęgą przestrzeń ryciny. Ogrom egipskich budowli i doskonałość ich wykonania onieśmielają. Tajemnicze sfinksy patrzą, a piramidy stoją i wciąż czuć w nich wielkość ducha ich twórców. Włoska wieża 2004 miedzioryt 267 × 347 mm 13 made of concrete, what is a waterfall and what a glazed pane, what is the street and what is a rock crevice. The artist does not make our task easier: the plateau ends in a huge canyon, whose sides provide a hiding place for city architecture. Visible afar is the silhouette of a bridge, yet we do not know whether it is standing among buildings or rocks. And it is only a careful examiner who can see two distant silhouettes far away on the horizon: that of a rock and that of the Statue of Liberty – being as if any clasp connecting works of humans and nature, which yielded to a surprising blend in the artistic vision. What is to a certain degree akin in its monumental quality of the vision to the American impressions, are the Egyptian “reminiscences”. For an aficionado of the past, a trip to Egypt is always a magical journey, for the artist – it is additionally mysterious. The artist had reached for the motif of the pyramid and its ideal form reaching to the sky already in his earliest works, combining it with his equally favourite motif of the tower. The Egipska wieża (Egyptian Tower, 2009) p. 20, falling apart yet lofty in derision of the flow of time and pressed between the narrow streets, seems to explode the space of the etching with its force and power. The vastness of Egyptian structures and their perfection of their make do overawe. The mysterious sphinxes are looking, while the pyramids stand, and the grandness of the spirit of their authors can still Kamienne miasto 2005 miedzioryt 130 × 202 mm 14 Odtworzenie budowli byłoby zbyt łatwe (Wyspa Sfinksa, 2010) s. 25, dlatego artysta konstruuje jakby potężny masyw skalny, który otwiera swe wnętrze wieloma otworami, zaprasza. Sfinks nie broni wejścia do grobowca, sam jest grobowcem, do którego prowadzi podobna labiryntowi droga. Oprócz wizji przestrzeni i architektury, związanych z konkretnymi podróżami, w rycinach artysty pojawiają się wizje nieokreślone – wymyślone „kamienne miasta”, „wiszące ogrody”, weduty, zrodzone bardziej z potrzeby tworzenia ciekawych, zaskakujących form, penetrowania możliwości nowego kształtowania przestrzeni, często z zabawy nieznanym krajobrazem‑labiryntem, niż z pragnienia uwiecznienia jakiegoś podróżniczego wspomnienia. be felt. Recreation of the structure would be too easy, as in Wyspa sfinksa (Island of the Sphinx, 2010) p. 25, which is why the artist constructs something to the likeness of a powerful rock massif, which invitingly opens itself up with numerous orifices. The sphinx does not guard the entrance to the grave, as it itself is a grave to which a labyrinthine path leads. Besides visions of space and architecture connected to specific journeys, the artist’s works feature also indefinite visions: made-up “stone cities”, “hanging gardens”: born of the need to create interesting and surprising forms, to penetrate the new possibilities of shaping the space that frequently originate from the plays with unknown landscape–labyrinth, rather than from a desire to immortalise a travel-time memory. Podróż odwieczna i coroczna Artysta wzrastał w pięknym miejskim ogrodzie w samym sercu Krakowa. To zapewne ukształtowało jego dzisiejsze zamiłowania. Jest wielbicielem ogrodów i z wielką przyjemnością zarówno je pielęgnuje, jak i obserwuje. A ogród artysty i jego żony to prawdziwy raj pełen kwiatów i wyszukanych odmian krzewów. A gdyby tego było jeszcze mało, latem czas spędza we własnym domu na wsi. W obu tych miejscach wydaje się odbywać jeszcze inną podróż – tę psychice artysty najbliższą, pozbawioną codziennej The eternal annual journey The artist grew up in a beautiful municipal garden in the very heart of Kraków, which must have shaped his present preferences. He is a lover of gardens, takes great pleasure both in caring for them and in watching them. The garden of the artist and his wife is a true paradise, blossoming with flowers and abundant with exclusive species of shrubs. Should this not suffice, he spends time in his own cottage in the country in summer. In both these places, the artist seems to go on yet another journey – the one closest to the soul of the artist, devoid Błąd w tytule? Praca, która zamieszczamy ma tytuł Święto wiosny, jeśli oczywiście to o nią chodzi) Imperium 2006 miedzioryt 278 × 348 mm 15 banalności, brutalności i szybkości. Ogród to ucieczka do miejsca, gdzie panuje inny czas, który artysta od lat stara się uchwycić – „dotknąć” w bujności, ruchliwości i zagmatwaniu przyrody swoich rycin. Podróżą każdorazowo fascynującą jest obserwacja przemiennego cyklu wiosennego wzrostu (Świat wiosny, 2008) s. 16, letniego kwitnienia i jesiennego przekwitania. Artysta pochyla się nad kwitnącą różą (Chińska róża, 2009) s. 23, tulipanami, ślimakami, konikami polnymi, pszczołami, nie pomijając jednak ukrytej wśród liści i płatków kwiatów żony ani syna schowanego w gąszczu zieleni. Fascynacja ogrodami ma też swoje odbicie w bardziej symbolicznych wizjach nawiązujących do raju – miejsca niezmienności i bezpieczeństwa. Emigranci raju utraconego – Adam i Ewa (Emigranci III, 1994) s. 8 – przyodziani w pióra, podobni ptakom, wyruszają w świat pełen niebezpieczeństw. Naszego artystę zobaczymy w prawym rogu ryciny. Odziany w skrzydła, oddalony od gwaru innych uskrzydlonych postaci, siedzi wsparty na walizkach i patrzy w dal – jakby ważył słuszność odbywania owej podróży. Czyżby bał się lotu, nie chciał opuścić rajskiego ogrodu? Być może pragnie pozostać z tymi, którym udało się znaleźć „trzecią drogę” (Taniec w innym wymiarze, 2003) s. 12 – uskrzydlonymi, podobnymi motylom, wciąż uczestniczącymi w rajskim życiu. of the everyday banality, brutality, and hurry. The garden provides an escape to the place where a different time pervades, which the artist has tried to capture for years – to “touch” the luxuriance, liveliness, and tangles of nature in his etchings. A travel that always fascinates is the observation of the alternating cycle of spring growth (Świat wiosny (The World of Spring), 2008) p. 16, the summer blossom, and the autumnal withering. The artist bows down over a rose in bloom (Chińska róża (Chinese Rose), 2009) p. 23, tulips, snails, grasshoppers, and bees; nor did he ignore his wife – hidden among the leaves and flowers, or his son concealed in the green thicket. The fascination in the gardens finds reflection also in the more symbolical visions, referring to paradise – the place of eternity and safety. Emigrants from the paradise lost – Adam and Eve (Emigranci III (Emigrants III), 1994) p. 8 – dressed in feathers in the likeness of birds, set off into the world full of danger. In the right corner of the etching we see the artist. Dressed in wings, away from the hubbub of the winged figures, he is sitting, supported on the suitcases, and looking into the distance – as if he were considering the rightness of going on the journey. Could he be afraid of taking flight, could he not want to leave the Garden of Eden? Possibly, his desire is to remain with the ones who have managed to find the “third path” (Taniec w innym wymiarze (Dance in Another Jakkolwiek banalnie albo wyrafinowanie próbowalibyśmy opisać świat przedstawiony na tych sztychach, pozostaniemy bezradni wobec zagadki jego istoty i tajemnicy, którą niesie. Podróże przekorne Są jednak jeszcze inne podróże, może najbardziej fascynujące, gdyż wiodące w nieznane, zawieszone w przestrzeni pomiędzy Bogiem a człowiekiem, a właściwie – pomiędzy wyobraźnią a przekazem. W swych najbardziej znanych cyklach artysta stwarza własną mitologię. Wieża w rycinie Wieża Babel (2008) s. 17 jest pusta. Budowniczowie dawno odeszli, pozostawiając rumowisko – dowód swojej pychy. Ale czy wznoszenie się poza poznane, gotowe i doświadczone można nazwać grzechem? Czyż dążenie do doskonałości nie jest wpisane w ludzką naturę? Czy wieża w powstałej rok wcześniej rycinie Moja wieża Babel (2007) nie była już prawie gotowa? Zniknęły z niej szalunki, drabiny i rusztowania, dając nam nadzieję, że może zostanie wreszcie dokończona. Dlaczego znowu zamieniła się w ruinę? Ciągłe zawieszenie pomiędzy dążeniem do doskonałości a niemożnością jej osiągnięcia wydaje się motywem przewodnim tego cyklu, w którym wieża skazana jest na niekończącą się budowę. Trudno również czerpać nadzieję, patrząc na Arkę, ukazywaną przez artystę w licznych Święto wiosny 2008 miedzioryt 248 × 340 mm 16 Dimension), 2003) p. 12 – the winged ones, akin to the butterflies, who still participate in the heavenly life. However banal or sophisticated a definition of the world presented in the etchings we would attempt, we shall stand helpless when facing the secret of its essence, and the mystery it carries. The repartee journeys There are also other journeys, possibly the most fascinating as they lead into the unknown, suspended in the space between God and human, or actually in between the imagination and message. In his best-known cycle, the artist builds his own mythology. The tower in the work entitled Wieża Babel (The Tower of Babel, 2008) p. 17 is empty. The constructors are long gone, having left rubble: the proof of their vainglory. Yet can the soaring flight beyond what is known, ready, and experienced be called a sin? Is the strife for perfection not inscribed into human nature? Was not the tower in the Moja wieża Babel (My Tower of Babel 2007) nearly finished? All the boarding, ladders, and scaffoldings disappeared from it, giving us hope that it may eventually be completed. Why did it turn into ruin again? The continuous suspense between struggle for perfection and the inability of achieving it seems to be the leading motif of the cycle, where the tower is sentenced to the endless construction. It is also hard to draw hope wersjach. Łódź, która uratować ma ludzkość od zagłady wciąż jest niegotowa. Nie wydaje się, patrząc na kolejne ryciny, aby ta podróż kiedykolwiek mogła dojść do skutku, aby Noemu dane było spełnić jego misję. Artysta proponuje nam również podróż do doliny Jozafata (Ogrody Jozafata, 2001) s. 11, czyli miejsca Sądu Ostatecznego. Jednak biblijną dolinę zastępuje ogrodem, a tym samym miejsce strachu i trwogi kreuje na miejsce ukojenia i wytchnienia. I tak doszliśmy do podróży ostatecznej, gdzie „peregrynacja znajdzie swój finał”, do wyspy na krańcu wszechświata (Ultima Thule, 1998) s. 9, miejsca gdzie czas i podróż kończy się albo… zaczyna. Autoportret z labiryntem Krzysztof Skórczewski obchodzi rocznicę 40‑lecia pracy twórczej. Jest to doskonały moment, aby „przyjrzeć” mu się bliżej, szczególnie, że mamy ku temu wyjątkową możliwość – Autoportret z labiryntem (2009) s. 21. Temat niebezpiecznej podróży, z której udało się wyjść jedynie Tezeuszowi, straszliwe widmo Minotaura, kryjące się za każdym załomem ściany, strach, niepewność powrotu, a zarazem ciekawość, a oprócz tego idealna forma, jaką tworzy labirynt muszą intrygować. Labiryntowi poświęcił artysta wiele miejsca w swojej twórczości, często też wykorzystywał go jako motyw Wieża Babel IV 2008 miedzioryt 229 × 278 mm 17 from looking at the Ark, portrayed by the artist in numerous versions. The vessel that is to save mankind from destruction is still not ready. Looking at the successive etchings, this journey does not seem to be ever possible, with Noah consequently being unable to fulfil his mission. The artist proposes also a trip down the Valley of Josaphat (Ogrody Jozafata (Gardens of Josaphat), 2001) p. 11, that is the place of the Last Judgement. He replaces the biblical valley with a garden, in this way turning the place of fear and dread into a seat of relief and comfort. This is how we have reached the final destination, where a “the pilgrimage finds its end”: to the island at the edge of the world (Ultima Thule, 1998) p. 9, the place where time and travel end or… begin. Self-Portrait with a Labyrinth Krzysztof Skórczewski is celebrating 40 years of his artistic work. A perfect moment to have a closer “look” at the artist, especially when we are given the exceptional opportunity offered by Autoportret z labiryntem (Self-Portrait with a Labyrinth, 2009) p. 21. The subject of the dangerous journey – one that only Theseus completed successfully, the aweinspiring threat of the Minotaur hiding in every recess of the wall, the fear, the uncertainty of return, and also the curiosity accompanied by the ideal form that the labyrinth provides – must be intriguing. In his works, the artist has devoted dopowiadający inne historie. Wspomniany sztych ukazuje dojrzałego mężczyznę przybranego w skorupę, a może mężczyznę w okularach schowanego jak ślimak w skorupie. Idealnie skręcająca się, perfekcyjnie dopracowana muszla, w najdalszych swych zaułkach skrywająca zagadkę, jest drugim, a właściwie pokrewnym elementem, który równie często pojawia się w pracach Skórczewskiego. Wydaje się, że wokół tej muszli ‑labiryntu – znaku i kodu – skupia się nie tylko formalnie jego sztuka, ale i jego osobowość i artystyczna wizja. plenty of space to the labyrinth, and frequently used it as a motif complementing other stories. The etching portrays a mature man dressed in a conch, or possibly a man wearing glasses who is hiding in a shell like a snail. With an ideal twist, and perfect shape, in its farthest coils the conch holds a mystery: another, actually related, element that turns up equally often in Skórczewski’s works. It seems that around this shell–labyrinth – sign and code – not only his art formally focuses, but also his personality and artistic vision are concentrated. translated by Piotr Krasnowolski 18 Amerykański sen 2005 pisak, papier 147 × 209 mm 19 Krzysztof Skórczewski 13 przystanków w podróży Krzysztof Skórczewski 13 Stops on the Journey 1952 Kraków. Najpierw do farbki? Nie, najpierw do wody, potem do farbki i na papier – poucza Tata. Pędzel krąży coraz sprawniej. Z ołówkiem jest dużo gorzej, szara nitkowata kreska, irytująco cienka, jest trudniejsza do opanowania, jej trakt prowadzi w miejsca niespodziewane, trudno ją zatrzymać, a jeszcze trudniej trafić we właściwe miejsce. Do dzisiaj mam z tym problemy. 1952 Krakow. Paint first? No, first into water, then into the paint and paper – Dad instructs. The brush starts to circulate more smoothly. It is much worse with the pencil, grey filamentous line, irritatingly thin, hard to stop, and even harder to put it in the right place. I have troubles with that until today. 1974 Wiedeń, lotnisko. Automatycznie otworzyły się drzwi z matowego szkła, przede mną stał otworem nowy, nieznany świat. Byłem sam w stolicy wolnego, demokratycznego państwa, przybysz z kraju, w którym kupno papieru toaletowego wymagało determinacji i uporu. Celem podróży było odebranie przyznanej mi Nagrody Towarzystwa Albertina w związku z odbywającym się tutaj Biennale Sztuki Zaangażowanej. Przejęty oficjalnym zaproszeniem tak znanej i szanowanej instytucji, włożyłem na siebie granatowy garnitur, w którym przed dziewięciu laty zdawałem maturę, różową koszulę oraz fioletowy krawat, na nogach błyszczały wiśniowe półbuty, na palcu sygnet, a wszystko okrywał płaszcz po dziadku z karakułowym kołnierzem. Egipska wieża 2009 miedzioryt 233 × 235 mm 20 1974 Vienna, airport. Frosted glass door opened automatically, a new and unknown world stood before me. I was alone in the capital of free and democratic state, stranger from a country, where buying toilette paper required determination and persistence. I came here to accept the award I was given by the Albertina Association on the occasion of the Engagé Art Biennial. Excited by the official invitation sent by such well known and esteemed institution, I put my navy blue suit, the very same one I wore nine years ago at my final high school exam, pink shirt and purple tie, shiny cherry shoes on my feet, signet ring on the finger, and an old, my grandfather’s coat with karakul collar. My disappointment was great, because I was treated politely but coolly. Moje rozczarowanie było ogromne, gdyż zostałem potraktowany uprzejmie, lecz chłodno. Próżność została ukarana. W garniturze maturalnym i walizką w ręce odbyłem resztę podróży poprzez austriackie Villach, potem szereg miast włoskich i Alpy. Po wielu przygodach podróż swoją zakończyłem w Genewie, gdzie pożegnałem się definitywnie z całym moim przebraniem. 1975 Kraków. Rok, w którym nie zrobiłem ani jednej grafiki, same projekty do reklam. Brałem wszystko, co się da, od etykiet na słoiki z ogórkami po neony. Być projektantem to być nie jakimś tam artystą, ale człowiekiem wiarygodnym, który ma konkretny zawód, mieszkanie i samochód. Nie dla mnie artystyczne fanaberie, robienie dziwolągów do szuflady, a w najlepszym razie na sprzedaż do muzeum, na polecenie partii komunistycznej – to dobre dla naiwnych idealistów. Kiedy przyszło otrzeźwienie, zrozumiałem, że samodzielny artysta, który chce wystawiać i sprzedawać swoje prace nie ma szans przeżycia – musiałem uciekać. 1976 Sztokholm. Granatowe niebo nad Starym Miastem, portem jachtowym, zamkiem, lato stulecia w szwedzkim wydaniu. Otwarcie wystawy moich dużych prac graficznych zrobionych w technice druku wypukłego, towarzyszy jej obraz Autoportret z labiryntem 2009 miedzioryt 146 × 158 mm 21 Vanity was punished. In my graduation suit and a suitcase in hand, I spent the rest of the journey through Austrian Villach, then a number of Italian cities and the Alps. After many adventures, I ended my journey in Genève, where I finally said good bye to my entire disguise. 1975 Krakow. The year when I have not done any engravings, only projects for commercial purposes. I was accepting everything, from labels for jars with pickles, to neon signs. Being a designer is not being a sort of an artist, but a credible person, who has a specific profession, apartment and a car. Not for me an artistic caprice, making mere curiosities for my own pleasure, or in best case scenario for sale at a museum, for communist party order – it is good for naïve idealists. When I sobered up, I understood that an independent artist, who wants to exhibit and sell his own works has no chance for survival – I had to escape. 1976 Stockholm. Dark blue sky above the Old Town, the marina, the castle, the hottest summer of the century in the Swedish style. The vernissage of my big graphic works made in the relief painting technique, accompanied by a painting of lord Rzewuski. Salty sticks, nuts, hr. Rzewuskiego. W małej galerii przy nabrzeżu jachtowym przygotowano słone paluszki, orzeszki, wino rozlano do wysokich kieliszków, atmosfera oczekiwania. Dwie atrakcyjne dziewczyny będą roznosić tace z mrożoną polską wódką, Szwedzi to lubią. O tej porze roku w Szwecji praktycznie zmierzch nie nadchodzi, można spacerować, zajadać raki w restauracji, poskakać na dyskotece, ale żeby do galerii… Wiem, że nikt na wernisaż nie przyszedł, ale nie pamiętam, co wtedy czułem. 1977 Sztokholm, Królewska Akademia Sztuk Pięknych. Na ścianie pracowni, właśnie wydrukowany i przyklejony lepcem do podłoża mój miedzioryt, pierwsza próba, potem zatytułowana Podróżnik i skatalogowana jako nr 1: to najmniejsza praca na tej małej wystawce, a raczej w pracownianej suszarni grafik. Profesor Stenqvist kiwa głową, nie jest źle. Zaczepiam się w nowej rzeczywistości, na całe szczęście artystycznej, kolejne miedziane płyty będą się teraz rodzić systematycznie co miesiąc lub dwa. Szwecję opuszczam w grudniowy szary dzień. Z półrocznej skandynawskiej emigracji przywiozłem wtedy, jeszcze tego nieświadomy, poza zestawem rylców, bagaż z którego korzystam do dzisiaj. 1982 Francja. Upał prowansalskiego lata łagodzi schłodzone białe wino z okolic Minotaur 2009 miedzioryt 145 × 148 mm 22 wine in tall glasses, and an atmosphere of anticipation. Two attractive women will be serving frosty polish vodka. The Swedes like it. In Sweden at this time of the year, dusk almost never fells, you can stroll, gorge on crayfish, jump around at the disco, but to a gallery… I know that no one came to the vernissage, but I don’t remember how I felt then. 1977 Stockholm. On the wall of the workshop, just printed and taped, my copperplate engraving, first try, entitled later Traveler and catalogued as No 1: that is the smallest piece of work at this small exhibition in the engraving drying room. Professor Stenqvist nods his head, it’s not bad. I get a hold on to this new reality, artistic fortunately, a new copper plate every month, or two. I leave Sweden on a grey, December day. From a half year long emigration to Scandinavia, I brought back, unaware of it back then, apart from a package of stylus, a baggage of experience that I draw from until today. 1982 France. Cold white wine from around Aubenas soothes the heat of the Provence summer. A grey stone tower in Mirabel overlooks the valley and surroundings. Used to be a symbol of power, now in private hands – Aubenas. Szara kamienna wieża w Mirabel góruje nad doliną i nad całą okolicą. Kiedyś symbol władzy, obecnie w prywatnych rękach, świadectwo zamożności właścicieli. Wieża jest już w moim szkicowniku i w mojej głowie, teraz trzeba ją umieścić w projektach do nowej grafiki. Rysunki przekazuję na wystawę w pobliskim miasteczku, zamknąłem w nich swoje myśli, tęsknoty i przeczucia. Od tego momentu zacząłem mozolnie budować rusztowania, schody, szalunki i drabiny, aby dotrzeć w głąb siebie – do samego środka labiryntu. 1982 Mediolan. U Scheiwillerów przeczekuję do otwarcia mojej wystawy w Palazzo Sormani. Rysuję katedrę z tarasu na via Clerici 13, w zasadzie widać tylko jej czubek, ale reszta jest w wyobraźni. Powstają rysunki, potem mały miedzioryt dedykowany Vanniemu. Struttura, bo o niej myślę, była moją pierwszą kompozycją, z której wywodzą się wszystkie późniejsze wieżopodobne. 1995 Dom w Beskidzie. Rylec i pędzel mieszkają razem w drewnianym domu pod cementową dachówką, gdzie lokatorami są również osy i mrówki, a myszy czują się jak u siebie. Tutaj, na pięterku w pracowni, stworzyłem Pana Boga razem z całym zwierzyńcem, aniołami i kosmosem. Powodem tego aktu pychy było obcowanie Chińska róża 2009 miedzioryt 248 × 338 mm 23 an evidence of wealth of the owners. The tower is in my sketch book and in my head, now it’s time to put it into design of new engraving. I hand over my sketches for an exhibition in a nearby village, I closed my thoughts, longings and feelings. Since then I started to build slowly scaffoldings, stairs, shoring and ladders, to get deep down inside of me – into the middle of the labyrinth. 1982 Milano. I wait at the Scheiwillers until the opening of my exhibition at Palazzo Sormani. I draw a cathedral from the terrace on via Clerici 13, in principle only its top is visible, the rest is imagination. New drawings come into existence, later a small copperplate dedicated to Vanni. Struttura, because this is what I think of, was the first of my compositions, from which other tower-like derive. 1995 House in Beskid. Stylus and brush live together in the wooden house, under a concrete roof, where wasps and ants reside too and mice feel like at home. Here, in the workshop in the attic, I created God with the Noah’s Ark, angels and the universe. The reason for this act of hubris was communing with my friend’s poetry, still before his departure on “Ultima Thule”, that is the last island, with an intention to go on concert tour. z poezją przyjaciela, jeszcze przed jego odjazdem na „Ultima Thule”, czyli ostatnią wyspę, z zamiarem odbycia tam trasy koncertowej. 1999 Warszawa. Od kilku lat dojeżdżam tu do pracy na uczelni. Polubiłem pociągi, a raczej podróżowanie. Niedawno, w szkicowniku obok rysunków do serii pasteli odnalazłem notatkę o następującej treści: Mijamy przystanki, zwrotnice, puste perony, uśpione światy, których istnienie można tylko podejrzewać za czarną szybą wagonu. Nigdy ich nie poznamy oddalając się w stronę stacji docelowej, można się przesiąść, wybrać inny kierunek w labiryncie podziemnych przejść – wtedy cel podróży staje się często niejasny i zamazany. Bilet powrotny jest zbyteczny, bo Bóg Czas może zmienić kierunek podróży i będziemy musieli szukać innych połączeń. Malowanie nostalgicznych stacji przesiadkowych, nieistniejących budynków dworcowych to konieczny, lecz złudny ratunek tonących w oceanie czasu. 2003 Utah. Nowoczesna, amfiteatralna sala Uniwersytetu Stanowego w Logan. Czuję na sobie niezliczone spojrzenia studentów i wykładowców. Społeczność akademicka, a przynajmniej jej część, przybyła tu, aby posłuchać co też mam do powiedzenia i pokazania. Kiedy usłyszałem swój głos spreparowany przez wzmacniacze i mój zły angielski, w którym to języku musiałem Madonna Urbinate 2010 miedzioryt 251 × 341 mm 24 1999 Warsaw. It’s been few years that I commute here to work at a university. I got to like trains, or rather travelling. Not too long ago, in my sketch book alongside sketches to pastel series, I found a following note: We’re passing stops, points, empty platforms, dormant worlds which existence might only be suspected behind the black window of the carriage. We will never get to know them, moving away to destination, you can change, choose a different path in the labyrinth of underground passages – then the travel destination gets often unclear and blurred. The return ticket is unnecessary, because God the Time might change direction of the journey and we will be forced to look for other connections. Painting nostalgic change stations, nonexistent railway buildings is a necessary, but deceptive rescue for those sinking in the ocean of time. 2003 Utah. Modern, amphitheatrical room of the Logan State University. I feel on me countless looks of students and lecturers. Academic community, or at least its part, came here to listen what I have to say and show. When I heard my voice fabricated by an amplifier and my bad English, the language in which I had to greet the audience, my heart went up to my throat, paralysis and darkness in my eyes made the situation przywitać publiczność, serce skoczyło mi do gardła, paraliż i ciemność w oczach spowodowały, że sytuacja zaczęła wymykać się z pod kontroli. Ucieczka nie była możliwa. Przypomniałem sobie rady zaprzyjaźnionej pani psycholog, schowałem notatki i zacząłem improwizować. Na drugi dzień z miejscowej, uniwersyteckiej gazety The Utah Statesman dowiedziałem się, co było treścią mojego wystąpienia. 2005 Otranto w Apulii. Zapisane w dzienniku podróży pod wrześniową datą: Katedry / Ogród za murem / Kamienny taras / Niebo i morze / Lasy piniowe / Białe miasta / Wieże patrzące. Na miedzi, po kilku latach, został wyryty ślad owego ogrodu, pozostał Tajemnicą anioła. 2008 Beskid Makowski. Akwarele umierają podobne do motyli, które późnym latem jak zeschłe liście przywiane przez wiatr pozostają na sosnowej podłodze. Wybieram kilka i przywożę do Krakowa. 2010 Urbino. Pracownia graficzna – Laboratorio Kaus, sympozjum „La continua fortuna di Raffaello tra gli incisori”. Lipcowy upał, nazywany tu „afa”, spowalnia ruchy. Lekki przeciąg, ożywczy prąd powietrza wzmocniony przez kilka wentylatorów umożliwia pracę. Na lewo Wyspa Sfinksa 2010 miedzioryt 251 × 341 mm 25 go out of control. Escape was not an option. I reminded myself advice of my friend – psychologist, I put away my notes and started to improvise. I got to know the content of my speech only on the second day, from The Utah -a local, university newspaper. 2005 Otranto in Apulia. Written in the log book under September date: Cathedrals/ garden behind the wall/ stone terrace/ Sky and sea/White cities/ Watching towers. After several years, on copperplate, a trace of this garden has been engraved, it remained the Secret of an Angel. 2008 Beskid Makowski. Watercolors die like butterflies, which like late summer dry leafs blown in by the wind stay on pinewood floor. I choose few and bring them over to Krakow. 2010 Urbino. Art studio – Laboratorio Kaus, symposium ‘La continua fortuna di Raffaello tra gli incisori’. July heat wave called here ‘afa’ slows down all moves. Light draft, a refreshing puff of wind strengthened by few fans, makes work possible. Two tables with engraving microscopes on the left, Bruno and Gunnar working; on the dwa stoły z mikroskopami do grawerunku, przy pracy Bruno i Gunnar, na prawo obok okna z widokiem na okoliczne wzgórza, stoły Sergia i Geta. Sergio też ma mikroskop. Get pracuje pochylony nad miedzianą płytą, mozolnie poprawia stare ryty. Większą część pomieszczenia zajmują prasy elektryczne, są tak duże, że ludzie wydają się być mniejsi i zagubieni w tym dziwnym miejscu. Uśmiech na twarzach wchodzących gospodarzy, Giuliana i Giovanniego, prowokuje do rozmów o życiu i sztuce, chociaż język włoski znam słabo. Drodzy przyjaciele i towarzysze włoskiej przygody z miedziorytem, chcę wam wszystkim podziękować za to, że tak dużo się od was nauczyłem. Jestem bogatszy o wasze doświadczenia. Dziękuję za każdą chwilę tych spotkań. right, next to the window with the view on surrounding hills, tables of Sergio and Get. Sergio has a microscope too.get is working bent over a copperplate, arduously improves old engraving. The majority of the space is taken by big automatic presses, they are so big that people seem to be smaller and lost in this peculiar place. Smiles on the faces of entering hosts Giuliani and Giovanni, provoke conversations about life and art, though I know Italian very little. Dear friends and companions of my Italian journey with copperplate, I want to thank all of you that I have learned so much from you. I’m richer thanks to your experience. Thank you for every moment of these meetings. Kraków, wrzesień 2010 Krakow, September 2010 translated by Kinga Starzyk 26 Amerykański sen 2005 pisak, akwarela, papier 125 × 180 mm 27 Amerykański sen I 2006 pastel, papier 450 × 700 mm 28 Amerykański sen II 2006 pastel, papier 500 × 700 mm 29 Amerykański sen III 2006 pastel, papier 450 × 700 mm 30 Amerykański sen IV 2006 pastel, papier 450 × 700 mm 31 Amerykański sen V 2006 pastel, papier 270 × 420 mm 32 Podróż I 2006 pastel, papier 350 × 500 mm 33 Podróż II 2006 pastel, papier 350 × 500 mm 34 Podróż III 2006 pastel, papier 350 × 500 mm 35 Podróż 2006 miedzioryt odbitka stanowa I 276 × 415 mm 36 Podróż 2006 miedzioryt odbitka stanowa II 276 × 415 mm 37 Podróż 2006 miedzioryt odbitka stanowa III 276 × 415 mm 38 Podróż 2006 miedzioryt odbitka stanowa IV 276 × 415 mm 39 Podróż 2006 miedzioryt odbitka stanowa V 276 × 415 mm 40 Podróż 2006 miedzioryt odbitka stanowa VI 276 × 415 mm 41 Podróż 2006 miedzioryt odbitka stanowa VII 276 × 415 mm 42 Prace na wystawie studia miedzioryty Amerykański sen, 2005, pisak, papier, 147 × 209 mm 11. Podróżnik, 1976, 135 × 107 mm Amerykański sen, 2005, pisak, papier, 147 × 209 mm 12. Podróżnik II, 1978, 177 × 150 mm 13. Emigranci III, 1987/1994, 245 × 347 mm Amerykański sen, 2005, pisak, akwarela, papier, 14. Ultima Thule, 1998, 272 × 435 mm 125 × 180 mm 15. Forum, 2000, 136 × 165 mm 16. Ogrody Jozafata, 2001, 135 × 265 × 130 mm Amerykański sen I, 2006, pastel, papier, 450 × 700 mm 17. Taniec w innym wymiarze, 2003, 206 × 273 mm Amerykański sen II, 2006, pastel, papier, 500 × 700 mm 18. Włoska wieża, 2004, 267 × 347 mm Amerykański sen III, 2006, pastel, papier, 450 × 700 mm 19. Kamienne miasto, 2005, 130 × 202 mm Amerykański sen IV, 2006, pastel, papier, 450 × 700 mm 10. Imperium, 2006, 278 × 348 m Amerykański sen V, 2006, pastel, papier, 270 × 420 mm 11. Wieża Babel IV, 2008, 229 × 278 mm Podróż I, 2006, pastel, papier, 350 × 500 mm 12. Święto wiosny, 2008, 248 × 340 mm Podróż II, 2006, pastel, papier, 350 × 500 mm 13. Autoportret z labiryntem, 2009, 146 × 158 mm Podróż III, 2006, pastel, papier, 350 × 500 mm 14. Chińska róża, 2009, 248 × 338 mm 15. Egipska wieża, 2009, 233 × 235 mm 16. Minotaur, 2009, 145 × 148 mm 17. Wyspa Sfinksa, 2010, 251 × 341 mm 18. Madonna Urbinate, 2010, 251 × 341 mm 19. Podróż, 2006, odbitka stanowa I, 276 × 415 mm 20. Podróż, 2006, odbitka stanowa II, 276 × 415 mm 21. Podróż, 2006, odbitka stanowa III, 276 × 415 mm 22. Podróż, 2006, odbitka stanowa IV, 276 × 415 mm 23. Podróż, 2006, odbitka stanowa V, 276 × 415 mm 24. Podróż, 2006, odbitka stanowa VI, 276 × 415 mm 25. Podróż, 2006, odbitka stanowa VII, 276 × 415 mm 43 Krzysztof Skórczewski urodził się w 1947 roku w Krakowie, gdzie w latach 1965–1971 studiował w Akademii Sztuk Pięknych u profesorów Adama Marczyńskiego, Mieczysława Wejmana, Włodzimierza Kunza, Franciszka Bunscha. W roku 1971 uzyskał dyplom na Wydziale Grafiki. Od tego czasu pokazywał swoje prace na ponad 60 wystawach indywidualnych i przeszło dwustu zbiorowych w kraju i za granicą, m.in.: w Niemczech, Szwajcarii, Szwecji, Włoszech, Francji, Czechach, USA. Początkowo zajmował się linorytem i grafiką użytkową. W 1976 r., podczas studiów w Królewskiej Wyższej Szkole Artystycznej w Sztokholmie, zainteresował się techniką miedziorytu. Od tego czasu, w ciągu 35 lat, powstało 190 miedziorytów zebranych w cykle, m.in.: „Wieża Babel”, „Budowa Arki”, „Lalki”, „Ogrody”. Krzysztof Skórczewski, wspólnie z żoną, prowadzi w Krakowie pracownię graficzną wraz z oficyną drukarską, skąd pochodzą wszystkie odbitki jego miedziorytów. Od połowy lat 90. tworzy również cykle w technikach malarskich (pastele, akwarele). Artysta jest laureatem wielu nagród i wyróżnień. Jego prace znajdują się w kilkudziesięciu renomowanych zbiorach sztuki na świecie. Istnieje też kilka kolekcji posiadających pełen zbiór jego prac. Krzysztof Skórczewski w latach 1995–2003 był profesorem w Europejskiej Akademii Sztuk w Warszawie, współpracował także z Uniwersytetem Stanowym w Utah (USA). Obecnie, jako profesor Uniwersytetu Rzeszowskiego prowadzi Zakład Grafiki w tamtejszym Instytucie Sztuk Pięknych. Krzysztof Skórczewski was born in Kraków in 1947, and in the years 1965–1971 he studied there at the Academy of Fine Arts under Professors Adam Marczyński, Mieczysław Wejman, Włodzimierz Kunz and Franciszek Bunsch. In 1971 he graduated from the Faculty of Printmaking. Since then, he has exhibited in over 60 individual and over two hundred collective exhibitions at home and abroad, including in Germany, Switzerland, Sweden, Italy, France, the Czech Republic, and the USA. At first he was interested in linocut and graphic design. In 1976, while studying at the Royal University College of Fine Arts in Stockholm, he became interested in copperplate engraving. Since then, over the course of 35 years, he has created 190 copperplate prints collected in cycles including “The Tower of Babel”, “Building the Ark”, “Dolls”, and “Gardens”. Together with his wife, Krzysztof Skórczewski runs a graphic workshop in Kraków which has a printroom, where all the prints of his copperplates originate. Since the mid-1990s he has also created cycles using paint techniques (pastels, watercolours). The artist has received many awards and distinctions. His works may be found in dozens of renowned collections the world over. There are also a number of collections which contain his entire oeuvre. In the years 1995–2003, Krzysztof Skórczewski was Professor at the European Academy of the Arts in Warsaw, and also worked with Utah State University (USA). Currently, as Professor at the University of Rzeszów, he runs the Graphic Workshop at the Institute of Fine Arts. translated by Robin Gill 45 Wystawy indywidualne 1. Galeria Wyższej Szkoły Muzycznej, Kraków, Polska, 1971 2. Galerie L, Hamburg, Niemcy, 1972 3. La Galerie des Philosophes, Genewa, Szwajcaria, 1973 4. Galleri Pro Arte, Sztokholm, Szwecja, 1975 5. Galleri Angel, Lund, Szwecja, 1978 6. Galeria 34, Kraków, Polska, 1980 7. Galeria BWA, Jelenia Góra, Polska, 1980 8. Galeria GP, Warszawa, Polska, 1980 9. Galeria Baszta Czarownic, Słupsk, Polska, 1981 10. Palazzo Sormanii, Mediolan, Włochy, 1982 11. Galleria Il Mercante di Stampe, Mediolan, Włochy, 1982 12. Galerie In Zabo, Norymberga, Niemcy, 1982 13. Galerie Sztuka Polska, Berlin, Niemcy, 1982 14. Galeria PN, Warszawa, Polska, 1984 15. Centre d’Action Culturelle, Saint Brieuc, Francja, 1985 16. Galeria Inny Świat, Kraków, Polska, 1985 17. NDA, Sapporo, Japonia, 1988 18. Galeria Inny Świat, Kraków, Polska, 1988 19. Galeria PN, Warszawa, Polska, 1988 20. Galeria 72, Poznań, Polska, 1988 21. Galleria Joannart, Vicenza,Włochy, 1988 22. Galerie La Plume, La Chaux de Fonds, Szwajcaria, 1990 23. Muzeum Miedzi, Legnica, Polska, 1991 24. Galeria Aneks, Poznań, Polska, 1991 25. Galleria Rosso Tiziano Arte, Piacenza, Włochy, 1992 26. Galeria Arsenał, Poznań,Polska, 1992 27. Galeria PN, Warszawa, Polska, 1992 28. Muzeum H. Sienkiewicza, Oblęgorek, Polska, 1992 29. Galeria Inny Świat, Kraków, Polska, 1992 30. Galeria Camelot, Kraków, Polska, 1992 31. Instytut Kultury Polskiej, Praga, Czechy, 1992 32. Instytut Polski, Lipsk, Niemcy, 1993 33. Guilford College Library, Greensboro, NC, USA, 1993 34. Galeria Bałucka, Łódź, Polska, 1994 46 35. Galleria Joannart, Vicenza, Włochy, 1994 36. Galeria Brama, Gliwice, Polska, 1994 37. Galeria Garbary 48, Poznań, Polska, 1994 38. Villa Municipale Corniani, Carmignano di Brenta, Włochy, 1995 39. Instytut Polski, Rzym, Włochy, 1995 40. Galeria Piano Nobile, Kraków, Polska, 1995 41. Galerie Provinciale i Jan Fejkiel Gallery, Liège, Belgia, 1995 42. Jan Fejkiel Gallery, Kraków, Polska, 1995 43. Galleria del Teatro i Joannart, Lunigo, Włochy, 1996 44. Galeria Joannart, Vicenza, Włochy, 1996 45. Galeria PN, Warszawa, Polska, 1996 46. Porter Troupe Gallery, San Diego, CA, USA, 1996 47. Instytut Polski, Rzym, Włochy, 1997 48. Galleria Il Mercante di Stampe, Mediolan, Włochy, 1997 49. Galeria Garbary 48, Poznań, Polska, 1997 50. Europejska Akademia Sztuk, Warszawa, Polska, 1998 51. Galeria BWA, Zamość, Polska, 1998 52. Galeria Arsenał, Kraków, Polska, 1999 53. „Piwnica pod Baranami”, Kraków, Polska, 2000 54. Galeria Czas, Będzin, Polska, 2000 55. Galeria Krypta u Pijarów, Kraków, Polska, 2001 56. Utah State University, USA, 2003 57. Ośrodek Duszpasterskich Środowisk Twórczych, Łódź, Polska, 2003 58. Galeria GP, Warszawa, Polska, 2003 59. Galerie Spiegel, Eisbergen, Niemcy, 2004 60. Galeria M, Wrocław, Polska, 2005 61. Galleria Il Tempo, Bolonia, Włochy, 2006 62. Jan Fejkiel Gallery, Kraków, Polska, 2007 63. Galeria Hortar, Tarnów, Polska, 2007 64. Galeria Sztuki Współczesnej, Przemyśl, Polska, 2008 65. Willa Decjusza, Jan Fejkiel Gallery, Kraków, Polska, 2008 66. Muzeum Zamkowe, Malbork, Polska, 2009 67. Galeria M, Wrocław, Polska, 2010 68. Galeria GP, Warszawa, Polska, 2010 Prace w wybranych kolekcjach Wybrane nagrody i wyróżnienia Muzeum Miedzi w Legnicy (pełna kolekcja miedziorytów), Polska; II nagroda na Międzynarodowym Biennale Grafiki, Kraków, Polska,1972; Muzeum Narodowe, Kraków, Warszawa, Szczecin, Gdańsk, Poznań, Polska; Nagroda Towarzystwa „Albertina Sammlung”, Wiedeń, Austria, 1972; Biblioteka Narodowa, Warszawa, Polska; Galeria PN, Warszawa, Polska (pełna III nagroda Na Ogólnopolskim Konkursie Graficznym im. J. Gielniaka, Jelenia kolekcja miedziorytów); Graphische Sammlung Albertina, Wiedeń, Austria; Góra, Polska, 1977; Nagroda na Krajowej Wystawie Grafiki, Łódź, Polska, 1979; University of Alberta, Edmonton, Kanada; Kunsthalle, Brema, Niemcy; Cabinet Nagroda Fundowana na Międzynarodowym Biennale Grafiki, Kraków, d’Estampes, Genewa, Szwajcaria; Muzeum Sztuki i Historii, Fryburg, Szwajcaria; Polska, 1986; I nagroda na Międzynarodowym Festiwalu Sztuki Graficznej, Museum of Modern Art, Nowy Jork, USA; California College of Arts and Crafts, Menton, Francja, 1989; Nagroda Specjalna na Międzynarodowym Biennale Oakland, USA; Guilford’s Art Gallery, Guilford College, Greensboro, USA; Grafiki Cuprum VI, Lubin, Polska, 1995; Nagroda III Triennale Plastyki Museum of Art, University of Arizona, USA; Harvard University, Divinity Sacrum, Częstochowa, Polska, 1997; Nominacja do nagrody Leonardo Sciascia School, Cambridge, USA; Oregon Art Institute, Portland, USA; National Prize Amateur d’Estampes, Mediolan,Włochy, 2007; Nominacja do Nagrody Gallery of Art, Waszyngton DC, USA. im. W. Wojtkiewicza, ZPAP, Kraków, Polska, 2008; I Nagroda VI Edizione Premio Sciascia, Mediolan, Włochy, 2009; Nagroda Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego za osiągnięcia artystyczne, Warszawa, Polska, 2009; Udział w sympozjum ( 5 artystów ) La Continua Fortuna di Raffaello, Urbino, Włochy, 2010. 47 wydawcy Jan Fejkiel Gallery Stowarzyszenie Willa Decjusza opracowanie graficzne Władysław Pluta redakcja Natasza Dziwisz Koordynacja projektu Katarzyna Trojanowska tlumaczenia Robin Gill Piotr Krasnowolski Kinga Starzyk zdjęcie artysty Magda Skórczewska reprodukcje prac Piotr Hrehorowicz DTP Piotr Hrehorowicz Małgorzata Punzet Inter Line SC druk i oprawa Drukarnia Skleniarz wydanie pierwsze Kraków 2010 © 2010 Jan Fejkiel Gallery © 2010 Stowarzyszenie Willa Decjusza ISBN 978-83-61758-04-4 Jan Fejkiel Gallery ul. Grodzka 65, 31-001 Kraków tel.: +48 12 429 15 53 www.fejkielgallery.com e-mail: [email protected] Stowarzyszenie Willa Decjusza ul. 28 Lipca 1943 roku 17 A, 30-233 Kraków tel. +48 12 425 36 38, 425 36 44, 425 36 23 fax: +48 12 425 36 63 www.villa.org.pl e-mail: [email protected]