Karina Olejarz Kognitywistyka komunikacji Rok I
Transkrypt
Karina Olejarz Kognitywistyka komunikacji Rok I
Karina Olejarz Kognitywistyka komunikacji Rok I, semestr zimowy Dlaczego człowiek zaczął mówić? Od tysięcy lat ludzie komunikują się za pomocą mowy. Z różnorodnych dźwięków tworzą sylaby, z sylab wyrazy, a z wyrazów całe zdania. Zastanawiające jest jednak, w jakich okolicznościach i z jakiego powodu człowiek odkrył mowę. Jak wpadł na to, żeby konkretnym kombinacjom dźwięków przypisać określone znaczenie? Powstanie tego zjawiska nie jest kwestią do końca zbadaną. Jako, iż język mówiony nie pozostawia po sobie żadnych materialnych śladów, odnalezienie dowodów świadczących o jego rozwoju jest niemożliwe. Jeszcze do niedawna, pochodzenie mowy było dla badaczy zagadką nie do rozwiązania. Gdy zaczęła rozwijać się genetyka porównawcza, zaczęto analizować źródła języka pod kątem relacji między genami odpowiedzialnymi za zdolności językowe u dzisiejszego człowieka a genami naszych przodków. Wiemy, że warunkiem mowy były określone cechy fizyczne, konieczne, by móc tworzyć głoski. Już neandertalczycy mieli zdolność używania swojego głosu, czym różnili się od zwierząt. Poza tym donośny, silny głos był ważny do obrony. Można nim było zagrozić wrogom lub ich wystraszyć. Dodatkowo dla człowieka, tak jak dla każdej innej istoty żyjącej, ważne było rozpoznanie niebezpieczeństwa. W przypadku zagrożenia chciał ostrzec innych ludzi. W tym celu potrzebne było szybkie przekazanie wielu informacji. Wtedy także wytwarzano już narzędzia i ogień. Wiedza ta musiała być w jakiś sposób przekazana przyszłym pokoleniom. Język był ważny również do polowań w grupach. Prosta forma porozumienia istniała już przed dwoma milionami lat. Pierwszymi elementami mowy były znaki i gesty. Ludzie chcieli się jednak porozumiewać także w ciemności. Musieli zatem rozmawiać ze sobą bez patrzenia na siebie. Dlatego właśnie rozwinął się głos, który zastąpił znaki. Język w dzisiejszym rozumieniu ma co najmniej 50 000 lat. W czasach antycznych wierzono, że zdolność mówienia jest zasługą sił nadprzyrodzonych. Mówiono o bogach, którzy ofiarowali ludziom mowę i pismo. Był to wówczas najprostszy sposób na uzasadnienie rzeczy niezrozumiałych. Jednak rozwijająca się w starożytnej Grecji filozofia, określiła własne stanowisko. Przykładowo, helleńskie szkoły epikurejczyków i stoików głosiły o związku początków mowy z naturą ludzką lub naturą ogólnie. Grecki historyk Diodor Sycylijski (I w. p.n.e.), autor dzieła Bibliotheke pisał: „Ludzie, którzy powstali na początku mieli nieregularny zwierzęcy tryb życia (…). Ich głos był mieszaniną niewyraźnych dźwięków, które jednak stopniowo przechodziły w artykułowane głoski, a kiedy doszli do porozumienia co do określonych znaków dla każdego przedmiotu, znaleźli środek, by w zrozumiały sposób przekazywać sobie wzajemnie informacje o wszystkim”. Jego słowa były bardzo zbliżone do koncepcji, która była głoszona w oświeceniu. Od średniowiecza aż do „epoki światła i rozumu” przyjęte było oficjalnie, iż język jest boskim dziełem. W XVIII wieku powstało wiele traktatów na ten temat. Co prawda okres ten słynie z rozwoju nauki i filozofii, lecz wtedy wciąż panowało przekonanie o pewnej sile, która podarowała ludziom język. Istniały wówczas trzy główne koncepcje: 1. Język jest darem Boga – koncepcja ta dzieliła się na dwie tezy: • Człowiek otrzymał gotowy język jako twór doskonały. • Dano ludziom zdolność mowy, która umożliwiała dalszy rozwój. 2. Język jest tworem człowieka. 3. Język jest tajemnicą – początki ludzkiej mowy nigdy nie zostaną poznane ze względu na brak dowodów. Najwięcej zwolenników miały tezy 1 i 3. Przedstawiciele ewolucjonizmu biologicznego opowiadali się za koncepcją nr 2, ale była to zdecydowana mniejszość. Ostatecznie jednak, to ustalenia tej nielicznej grupy dały początek badaniom nad ludzkim językiem w późniejszych stuleciach. W XIX wieku pojawiły się nowe pomysły. Stworzono tzw. model ameby, jako koncepcję początku mowy. Zgodnie z nim język narodził się niczym ameba. Na początku bezkształtna masa, która stopniowo przeistoczyła się w spójną całość. W ramach modelu ameby wykształciły się różnorodne teorie. Oto niektóre z nich: 1. Teoria „hej-ho”, zwana również teorią współodczuwania – mimowolne odgłosy towarzyszące ruchom ciała i pracy, koordynujące dźwięki. 2. Teoria „ach” - instynktowne okrzyki bólu i radości. 3. Teoria „hau hau” - naśladowanie dźwięków wydawanych przez zwierzęta. Inną intrygującą teorię sformułował Otto Jespersen. Twierdził, iż pierwsza ludzka mowa przypominała śpiew lub muzykę. Ideę tę nazwano teorią „kota na dachu”. Zainteresowanie początkami ludzkiej mowy ponownie wzrosło dopiero w połowie ubiegłego wieku. Powodem tego był rozwój technik komunikacyjnych i przechowywanie danych. Warto przyjrzeć się hipotezie głoszonej przez amerykańskiego logika i lingwistę, Noama Chomsky'ego. Według niej ludzka mowa jest umiejętnością charakterystyczną tylko dla gatunku homo sapiens, która wykształciła się dzięki objętości mózgu. Zdaniem uczonego język mówiony pojawił się nagle i stosunkowo późno. Chomsky jest zwolennikiem koncepcji określanej mianem „królika z kapelusza”. Nie jest ona zbyt nowa. Jest powiązana z modelem ameby, opisywanym w XIX wieku. Zgodnie z tą koncepcją, język pojawił się szybko, dlatego porównuje się go właśnie do wyciągnięcia królika z kapelusza. Idea ta jest popierana z różnych względów. Niektórzy mówią o gwałtownej mutacji genetycznej u wczesnych hominidów. Inni zaś twierdzą, że rozrośnięty mózg znalazł kolejne, nowe zastosowanie. W tym przypadku jednak nasuwa się pytanie: co było pierwsze? Czy objętość mózgu miała wpływ na rozwój języka czy to język wpłynął na objętość mózgu? Chomsky jest zdania, że człowiek ma genetycznie zakorzeniony instynkt mowy. Pierwszy raz z hipotezą tą wystąpił w latach 60. ubiegłego wieku. Zwrócił uwagę na łatwość, z jaką małe dzieci (od pierwszego do trzeciego roku życia) uczą się macierzystego języka oraz kolejnych, pomimo różnic w gramatyce i słownictwie. Uważa, że ludzie mają wrodzoną zdolność językową, biologicznie uwarunkowany „językowy organ”. Naukowcy doszli do wniosku, że rzeczywiście jest określony gen, który wpływa na język. Badano go u ludzi, małp i myszy. U człowieka i szympansa są one bardzo podobne, z dwiema drobnymi różnicami. Myszom wszczepiono odmianę ludzkiego genu. Oczywiście przez to nie zaczęły mówić, ponieważ sama mutacja genu nie wystarcza. Co ciekawe jednak, ich pisk miał nieco inny dźwięk. Istnieją także przeciwnicy teorii „królika z kapelusza”. Ich zdaniem język zrodził się z naturalnych mechanizmów selekcji. Artykulacja mowy kształtowała się ze zwierzęcych początków, jest wynikiem adaptacji ewolucyjnej. Ta idea pochodzi od specjalisty Terrence'a Deacona. Jest to model kontynuacji, a jej przeciwieństwem jest model dyskontynuacji. To właśnie druga z teorii dominowała do lat 60. XX wieku. Polegała na kwestionowaniu jakichkolwiek zwierzęcych elementów w komunikacji ludzkiej. Początków mowy poszukuje się więc u przedstawicieli rodzaju Homo, a także u ich przodków. Dopuszcza się możliwość, że pierwszym mówiącym przedstawicielem Homo był już Homo erectus. W swojej książce „O naturze i języku” Noam Chomsky tłumaczy początki ludzkiej mowy: „Co działo się, zanim się pojawiła, można tylko zgadywać. Niedorzeczne wydaje się przypuszczenie, że język to skutek ewolucji krzyków wydawanych przez naczelne, bo nie dzieli z nimi żadnych ciekawych właściwości. Nie wywodzi się także ani z systemów gestów, ani z niczego, co znamy. Jesteśmy więc w kropce. Język ma bardzo wyjątkowe cechy. Niezwykła (jest) możliwość tworzenia nieskończonego zbioru wyrażeń ze skończonej liczby oddzielnych elementów (…). Być może było tak, jak przypuszczał między innymi Richard Lewontin. Mózg błyskawicznie się rozwijał przez milion lat i stał się o wiele większy niż u żyjących gatunków naczelnych. Na pewnym etapie (około stu tysięcy lat temu, jeśli możemy coś powiedzieć) mogła zajść jakaś drobna zmiana, mózg się przekształcił, by znalazła się w nim zdolność opanowania języka.”. Chomsky zwraca uwagę także na fakt, iż zwierzęce sygnały powiązane są z określonymi sytuacjami lub nastrojami. Pojedynczy sygnał oznacza całą wiadomość. Mają więc zamknięty system komunikacji. Charakterystyczną cechą ludzkiej mowy jest generatywność. Człowiek ma otwarty system komunikacji. Nasz język ma zupełnie inną strukturę niż język zwierząt. Rozwój tego pierwszego przebiegał od systemu wizualnego do systemu głosowego. Człowiek w wyniku ewolucji stał się niezwykle fascynującą i skomplikowaną istotą. Jest wielką zoologiczną ciekawostką. Warto wspomnieć o tym, iż człowiek używa języka prehistorycznego do dziś. Każde warknięcie, odburknięcie, szczerzenie zębów. Ogólnie mimika twarzy, gestykulacja, a nawet odruchy atawistyczne (np. podczas reakcji na niebezpieczeństwo) niemal nie zmieniły się od tysięcy lat. Nie potrafimy powstania mowy zamknąć w żadnych ramach czasowych, ponieważ rozwój języka, jakim posługujemy się obecnie, z pewnością był procesem długotrwałym i płynnym. Nie możemy określić żadnego punktu w czasie, kiedy to zostało wypowiedziane pierwsze słowo. Ciekawe tylko, jak brzmiał głos, który siedział i odzywał się w głowach naszych prehistorycznych przodków?