Kontynuacja tekstu w PDF - Fundacja im. Heinricha Bölla

Transkrypt

Kontynuacja tekstu w PDF - Fundacja im. Heinricha Bölla
„Wystarczy in vitro, aby zniknęły całe narody”1.
Analiza wybranych strategii retorycznych oponentów in vitro
w Polsce2
Elżbieta Korolczuk
Polska należy do krajów, gdzie wciąż brakuje szczegółowych regulacji prawnych
określających warunki stosowania technologii wspomaganego rozrodu, mimo że niektóre z
nich, w tym zapłodnienie in vitro3, dostępne są od połowy lat osiemdziesiątych, a dziś w kraju
działa już ponad czterdzieści klinik leczenia niepłodności4. Polskie władze nie ratyfikowały
tzw. Europejskiej Konwencji Bioetycznej z 1997 roku, czyli Konwencji o Prawach Człowieka i
Biomedycynie, która reguluje nie tylko kwestię ochrony ludzkiego genomu, ale także prawo
do sprawiedliwego dostępu do ochrony zdrowia, czy prawo do informacji medycznej, które
miałyby zastosowanie w odniesieniu do technologii wspomaganego rozrodu. Brak jest
również krajowych aktów prawnych regulujących bezpośrednio kwestie biotechnologii i
badań genetycznych.
W obliczu kryzysu demograficznego i pod naciskiem opinii publicznej przychylnej in vitro oraz
organizacji działających na rzecz praw pacjentek i pacjentów, w tym szczególnie
Stowarzyszenia na Rzecz Leczenia Niepłodności i Wspierania Adopcji „Nasz Bocian”,
Ministerstwo Zdrowia wprowadziło w 2013 roku w życie trzyletni program refundacji procedur
wspomaganego zapłodnienia dla 15.000 heteroseksualnych par (niekoniecznie małżeństw).
Takie rozwiązanie to odpowiedź na potrzeby wielu osób, których nie stać na drogie zabiegi,
1
Jest to cytat z tekstu umieszczonego na portalu Salon24, który skupia konserwatywnych
dziennikarzy i publicystów: http://ludwiq.salon24.pl/504437,in-vitro-droga-do-piekla
2
Artykuł jest poszerzoną wersją wystąpienia podczas międzynarodowej konferencji Second
International Gender Workshop: Overcoming Gender Backlash: Experiences of Ukraine, Belarus,
Russia, Georgia, Armenia and Poland, zorganizowanej przez biuro Fundacji im. Heinricha Bölla w
Kijowie w dn. 24-25.10.2013.
3
W polskim kontekście przyjęło się używać określenia in vitro w odniesieniu do różnych technologii
wspomaganego rozrodu. Taką też terminologię przyjmuję w tekście, mimo że w rzeczywistości debata
dotyczy różnych metod wspomaganego rozrodu, a dziś i w Polsce, i na świecie częściej stosuje się
metodę ICSI (intracytoplaspmic sperm injection) (zob. M. Radkowska-Walkowicz, Doświadczenie in
vitro, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2013, s. 263-66).
4
Istnieją oczywiście przepisy regulujące system opieki zdrowotnej, np. ustawa o zawodach lekarza i
lekarza dentysty z 2008 roku czy ustawa o działalności leczniczej z 2011 roku, jednak brak w nich
szczegółowych zapisów dotyczących procedur takich jak in vitro.
1
nie rozwiązuje to jednak wielu problemów związanych ze stosowaniem technologii
wspomaganego rozrodu, np. kwestii dawstwa gamet.
Brak przepisów regulujących ten obszar wynika przede wszystkim ze sprzeciwu, który
wyraża Kościół katolicki w Polsce, a za nim część konserwatywnych polityków i polityczek
(nie tylko z partii opozycyjnych, ale i rządzącej Platformy Obywatelskiej)5. Można wręcz
mówić o szeroko zakrojonej kampanii przeciw in vitro, prowadzonej za pośrednictwem
mediów, na portalach internetowych, w kościołach i szkołach6. W tekście analizuję polską
debatę na ten temat, skupiając się przede wszystkim na wypowiedziach przedstawicieli
Kościoła katolickiego, które ukazały się w formie listów otwartych Episkopatu, wywiadów z
biskupami i księżmi (np. z Tadeuszem Pieronkiem, Józefem Michalikiem i Henrykiem
Hoserem) bądź z katolickimi publicystami oraz artykułów i komentarzy publikowanych w
prasie katolickiej i na portalach internetowych, takich jak Adonai, Opoka i inne. Interesują
mnie strategie retoryczne używane przez oponentów dopuszczalności technologii
wspomaganego rozrodu, w tym szczególnie powody, dla których postulują oni zakaz
stosowania in vitro.
Ważną inspirację dla jakościowej analizy powyższych tekstów stanowi krytyczna analiza
dyskursu, w ramach której zwraca się szczególną uwagę na relacje władzy i ustanawianie
społecznej hierarchii poprzez dyskurs (Fairclough 1995, van Dijk 1997)7. Okazuje się
bowiem, że choć przedstawiciele Kościoła katolickiego i katoliccy publicyści podkreślają, że
ich sprzeciw wobec in vitro ma charakter etyczny i wynika przede wszystkim z doktryny
katolickiej, to w swoich wypowiedziach często odwołują się oni do kategorii narodu i
nacjonalistycznej retoryki. In vitro okazuje się być zagrożeniem nie tylko dla moralności
jednostek zaangażowanych w tę procedurę, ale przede wszystkim dla biologicznej wartości,
czy raczej jakości, Polek i Polaków. Mimo że oponenci in vitro podkreślają, że celem jest
ratowanie zagrożonych zarodków, to analiza ich wypowiedzi wskazuje, że chodzi o
ratowanie narodu, dla którego owe zarodki – już jako dzieci narodzone za pośrednictwem in
vitro – stanowią zagrożenie z powodu rzekomych chorób i zaburzeń, jakimi ma skutkować
naruszenie „prawa naturalnego”.
W tekście analizuję gównie stanowisko przedstawicieli Kościoła katolickiego, jednak na
obecną sytuację wpływają także inne czynniki, na przykład słabości procesu legislacyjnego w
Polsce oraz prywatyzacja ochrony zdrowia (Kulawik 2011, Mishtal 2012, Korolczuk 2014).
Tak w Polsce, jak i na świecie in vitro to po prostu świetny biznes. Według danych
zaprezentowanych przez dr Arne Sunde podczas konferencji Thought as Action. Gender,
Democracy, Freedom, która odbyła się pod koniec 2012 roku na Uniwersytecie w Bergen,
5
Jak zauważa część badaczek, w Polsce debata na temat technologii wspomaganego rozrodu
zaczęła się znacznie później niż w wielu krajach Zachodniej Europy (np. T. Kulawik, The Politics of
Human Embryo Research in Poland, [w:] Exploring Central and Eastern Europe's Biotechnological
Landscape: Transitioning the Life Sciences, red. P. Robbins, F. Huzai, Springer 2011). Wynika to
prawdopodobnie z faktu, iż w okresie kiedy w większości krajów wysokorozwiniętych rozmawiano o
kontrowersjach wokół in vitro, w polskim kontekście skupiano się przede wszystkim na aborcji.
6
S. Gozdecka, Dorota, The Polish Catholic Church and the Regulation of IVF in Poland: Polarised
Political Discourses and the Battle over ‘Proper’ Reproduction, [w:] “Feminist Law”, 2012, t. 2, nr 1, s.
1-40; M. Radkowska-Walkowicz, Doświadczenie in vitro, dz. cyt.
7
Tekst powstał w ramach projektu badawczego “We are no second-rate quality citizens”. Negotiating
‘biological’ citizenship in social mobilizations around infertility issues and access to in vitro in Poland.
Środki na jego realizację pochodzą z grantu z Fundacji Morza Bałtyckiego (Foundation for Baltic and
East European Studies - 1555/42/2011).
2
kliniki leczenia niepłodności przynoszą dziś zyski zdecydowanie większe niż średnia dla
sektora przedsiębiorstw prywatnych, w związku z czym coraz częściej ta gałąź medycyny
staje się obiektem zainteresowania inwestorów. Innymi słowy, sprzeciw Kościoła katolickiego
to jeden z elementów składających się na kontekst, w którym osadzone są dyskursy i
praktyki związane z in vitro. Analiza strategii dyskursywnych, jakimi posługują się
przedstawiciele Kościoła, jest jednak o tyle ważna, że wciąż jest on w Polsce znaczącą
instytucją polityczną, która ma wpływ nie tylko na kształt debaty publicznej, ale i na
konkretne rozwiązania legislacyjne8. Jak pisze Edyta Just, doktryna Kościoła katolickiego ma
także znaczący wpływ na warunki, w jakich osoby gotowe zaangażować się w technologie
wspomaganego rozrodu stają się rodzicami9.
In vitro jako „wyrafinowana aborcja”
Zagadnienia związane z zapłodnieniem in vitro długo pozostawały poza głównym nurtem
publicznej debaty w Polsce, choć jak wskazuje antropolożka Magdalena RadkowskaWalkowicz, konflikt ten narastał już od wczesnych lat dziewięćdziesiątych10. Przez blisko
dwie dekady kwestia regulacji dostępu do nowych metod leczenia niepłodności pozostawała
jednak na marginesie zainteresowania większości mediów i opinii publicznej, jak również
polityków i polityczek. Sytuacja zmieniła się w roku 2007, kiedy to ówczesna minister zdrowia
Ewa Kopacz zapowiedziała plan regulacji dostępu do nowych technologii reprodukcyjnych
oraz możliwość wprowadzenia refundacji zabiegów in vitro. Pomysł ten spotkał się z ostrą
krytyką, głównie ze strony przedstawicieli Kościoła katolickiego i konserwatywnych polityków
i polityczek. Temperaturę i charakter tej dyskusji dobrze oddają cytaty z wypowiedzi
reprezentantów kleru, np. biskupa Tadeusza Michalika czy księdza Longchamps de Bérier,
które przytoczę w dalszej części tekstu. Pokazują one, że konflikt wokół in vitro przekroczył
ramy dyskusji o medycznych, bądź etycznych aspektach niepłodności i medycyny
reprodukcyjnej. Stał się sporem o sposoby definiowania człowieczeństwa, rodziny, a także
pożądanych i możliwych do realizacji form obywatelstwa. Sporem, w którym poszczególni
aktorzy społeczni przyjmują zupełnie odmienne definicje tego, co jest w istocie jego
przedmiotem.
Wielu przedstawicieli i przedstawicielek środowisk lekarskich i organizacji działających na
rzecz pacjentek i pacjentów definiują niepłodność i technologie wspomaganego rozrodu jako
problem zdrowotny, zaś przedstawiciele Kościoła katolickiego i konserwatywni politycy jako
moralny. Zdaniem tych pierwszych zabieg in vitro jest świadczeniem medycznym, do którego
osoby cierpiące na konkretne problemy zdrowotne powinny mieć prawo, bowiem jako
obywatele i obywatelki mają prawo do leczenia. Zdaniem tych drugich do kategorii obywateli
należy zaliczyć zarodki i embriony – i to prawo tych ostatnich do życia i godności ma moralną
wyższość nad prawem potencjalnych rodziców do leczenia i posiadania biologicznych dzieci.
Dla zwolenników i zwolenniczek in vitro nowe technologie medyczne są logicznym
elementem postępu w naukach medycznych, dla oponentów zaś elementem ideologicznej
ofensywy, której ostatecznym skutkiem będzie zniszczenie istniejącego ładu moralnego i
8
S. Gozdecka, Dorota, The Polish Catholic Church and the Regulation of IVF in Poland: Polarised
Political Discourses and the Battle over ‘Proper’ Reproduction, dz. cyt.
9
E. M. Just, New Reproductive Assemblages: Understanding, Managing and Using Human In Vitro
Fertilization (IVF), Proefschrift Universiteit, Utrecht 2008, s. 19.
10
M. Radkowska-Walkowicz, Doświadczenie in vitro, dz. cyt. s. 44-47.
3
porządku społecznego. Retoryka używana przez różnych uczestników i uczestniczki debaty
wydaje się właściwie wykluczać możliwość wypracowania kompromisowego stanowiska11,
choć brak regulacji prawnych jest rozwiązaniem, które nie zadowala właściwie nikogo.
Sprzeciw przedstawicieli Kościoła katolickiego wobec dopuszczalności in vitro jest
uzasadniony z punktu widzenia doktryny katolickiej, która negatywnie ocenia wszelkie
procedury medyczne, które wiążą się z użyciem ludzkich gamet – jaja i plemnika – oraz
zarodków. Wynika to przede wszystkim z założenia, że godność człowieka zależy od
sposobu poczęcia i jedynie seks małżeński ową godność zapewnia12. Polscy hierarchowie
poszli jednak w swej krytyce dalej niż Watykan. Zaraz po wypowiedzi minister Ewy Kopacz w
2007 roku Rada ds. Rodziny Konferencji Episkopatu Polski upubliczniła list otwarty, w którym
procedurę in vitro nazwała „wyrafinowaną aborcją” i „niegodziwością”, a osoby decydujące
się na ten zabieg przestrzegała, iż „dziecko nie jest rzeczą i nawet przyszli rodzice nie mogą
powiedzieć, że mają do niego prawo, zwłaszcza, że to «prawo» jest zawsze okupione
śmiercią jego braci i sióstr”13. List ten był jednym z kilku, które w ostatnich latach wystosowali
przedstawiciele Kościoła do polityków i opinii publicznej, ten temat jest też regularnie
poruszany podczas kazań i w mediach, gdzie ukazują się wywiady z hierarchami oraz liczne
artykuły i komentarze.
Powyższe porównanie in vitro do aborcji nie było przypadkowe. Mimo że w przypadku in vitro
chodzi o poczęcie i urodzenie dziecka, zaś w przypadku aborcji wręcz przeciwnie – o
przerwanie ciąży, oponenci metod wspomaganego rozrodu starają się zamazać różnice
między nimi. Język używany w debacie o aborcji jest konsekwentnie stosowany i rozwijany w
sporze o in vitro – przeciwnicy technologii wspomaganego rozrodu nie używają słów
„jajeczko”, „sperma” bądź „plemnik”, „zarodek” czy „embrion”. Ich miejsce zajęły określenia,
takie jak „życie w fazie zarodkowej”, „dzieci nienarodzone” lub po prostu „życie” i „dzieci”14.
Procedura zamrażania zarodków (np. witryfikacja) okazuje się być „morderstwem”, a
zamrażane zarodki „idą do gazu”. Diagnostyka genetyczna przed implantacją do macicy to
„selektywna aborcja”, a ponieważ zdarza się, że zapłodnionych zostaje więcej zarodków, niż
zostaje wszczepionych podczas pojedynczego zabiegu, zdaniem oponentów dochodzi wtedy
do „Holocaustu dzieci w fazie embrionalnej”15.
11
Mówiąc o rozwiązaniu kompromisowym, chciałabym podkreślić, że nie chodzi mi o kompromis
analogiczny do tego, który rzekomo został osiągnięty w kwestii aborcji. Tzw. kompromis aborcyjny nie
uwzględnia bowiem potrzeb wielu kobiet, a zmiany legislacyjne zostały wprowadzone nie tylko bez
udziału, ale mimo sprzeciwu wielu reprezentujących kobiety organizacji i instytucji.
12
Wykładnia stosunku Kościoła katolickiego została przedstawiona np. w Instrukcji Donum vitae,
przygotowanej przez Kongregację Nauki Wiary:
http://www.vatican.va/roman_curia/congregations/cfaith/documents/rc_con_cfaith_doc_19870222_res
pect-for-human-life_en.html
13
Zob. http://www.episkopat.pl/?a=dokumentyKEP&doc=20071218_0
14
Por. np. wypowiedź Marka Jurka: http://wiadomosci.onet.pl/kraj/jurek-niszczenie-zycia-w-faziezarodkowej-jest-nielegalne/p02xr Zob. Agnieszka Graff, Rykoszetem. Rzecz o płci, seksualności i
narodzie. Wydawnictwo WAB, Warszawa 2008.
15
Zob.
http://czestochowa.gazeta.pl/czestochowa/1,48725,12716390,_Niechlubne_pierwszenstwo____mocn
y_glos_arcybiskupa.html Takie porównania pojawiają się nie tylko w Polsce, o czym świadczy
wypowiedź argentyńskiego arcybiskupa Hectora Aguer of La Plata, który w 2010 roku mówił o in vitro
jako „nowym Holocauście”.
4
Język używany przez oponentów in vitro wskazuje, że dążą oni do ustanowienia
hegemonicznego paradygmatu „publicznej moralności”, w ramach którego nie ma miejsca na
debatę o dylematach bioetycznych w kategoriach innych niż nacechowane moralnie16. Warto
jednak zapytać, co właściwie łączy in vitro i aborcję, dlaczego biotechnologia stanowić ma
tak wielkie zagrożenie oraz komu lub czemu zagraża. W odpowiedzi na te pytania pomaga
analiza wątku, który w debacie o aborcji pojawiał się z rzadka. Chodzi mianowicie o
propagowanie opinii, że dzieci urodzone dzięki in vitro są obarczone szeregiem poważnych
zaburzeń i chorób17.
Dzieci z in vitro – ofiary i groźni obcy
Oponenci metod wspomaganego rozrodu poddają krytyce nie tylko samą metodę oraz
osoby, które się na nią decydują, ale również stygmatyzują dzieci narodzone z in vitro.
Jednym z głównych argumentów przeciw stosowaniu biotechnologii jest opinia, że niemal
zawsze cierpią one na szereg fizycznych, psychicznych i emocjonalnych zaburzeń18. Pogląd
ten pojawia się w niedzielnych kazaniach, przekonują o tym w swoich wypowiedziach
przedstawiciele kleru i konserwatywni publicyści; na portalach internetowych i w prasie
publikowane są artykuły, w których opisuje się in vitro jako procedurę obarczoną bardzo
dużym ryzykiem urodzenia dzieci z poważnymi wadami genetycznymi. Strach przed
postępami nauki w obszarze nowych technologii reprodukcyjnych, krzewi się za pomocą
naukowego języka. Na portalu Zbawieni Marcin Stanowiec pisze, że:
„badania na zwierzętach wykazały niekorzystny wpływ sztucznej pożywki, w jakiej
«hoduje się» zarodki przed ich transferem do macicy, na ich rozwój. Wydaje się
także, że pewne błędy w programowaniu genetycznym, jakie mogą się pojawić
podczas procedur in vitro, prowadzą do późniejszych problemów zdrowotnych, a
nawet częstszej zapadalności na nowotwory. U dzieci urodzonych w wyniku
sztucznego zapłodnienia sześć razy częściej występują uszkodzenia mózgu oraz od
3 do 6 razy wyższa jest umieralność noworodków. Zwiększa się też ryzyko
poronienia, wcześniactwa, niskiej wagi urodzeniowej oraz wad genetycznych”19.
Autorami/autorkami, bądź autorytetami, których opinie cytuje się w artykułach, są często
przedstawiciele i przedstawicielki środowiska medycznego, np. prof. ginekologii Bogdan
Chazan czy prof. Ludwika Sadowska. Jednak język nauki niekoniecznie wiąże się z
przestrzeganiem naukowych standardów. Barbara Dolińska, która przeanalizowała artykuły
na temat metod zapłodnienia pozaustrojowego, jakie ukazały się w „Tygodniku
Powszechnym”, „Naszym Dzienniku” oraz na portalach internetowych, wskazuje, że
16
T. Kulawik, The Politics of Human Embryo Research in Poland, dz. cyt., s. 59.
W debacie o aborcji dzieci (zgodnie z nomenklaturą używaną debacie należałoby zapewne użyć
określenia „dzieci narodzone”) pojawiały się głównie jako tzw. „ocaleńcy”, czyli osoby cierpiące na
zaburzenia emocjonalne i psychiczne z powodu aborcji, której poddały się w przeszłości ich matki.
Por. J. Włodarczyk, Skąd się wziął syndrom?, [w:] „Krytyka Polityczna”, 2005, nr 7-8, s. 372–383; M.
Radkowska-Walkowicz, Doświadczenie in vitro, dz. cyt. s. 202.
17
18
Np. http://zbawieni.blox.pl/2008/01/IN-VITRO-O-TYM-SIE-NIE-MOWI.html i
http://episkopat.pl/dokumenty/pozostale/5208.1,Komunikat_Zespolu_Ekspertow_ds_Bioetycznych_Ko
nferencji_Episkopatu_Polski_w_sprawie_manipulacji_informacjami_naukowymi_dotyczacymi_procedu
ry_in_vitro.html
19
Zob. http://zbawieni.blox.pl/2008/01/IN-VITRO-O-TYM-SIE-NIE-MOWI.html
5
standardem w tych publikacjach jest manipulowanie faktami oraz „ignorowanie i
lekceważenie przedmiotowej literatury, powoływanie się na nieprawdziwe, nieistotne
statystycznie i tendencyjnie selekcjonowane dane”20. Ponadto, jak wskazuje RadkowskaWalkowicz autorzy i autorki takich doniesień skupiają się na negatywnych różnicach między
stanem zdrowia dzieci urodzonych bez pośrednictwa technologii reprodukcyjnych i tych,
które urodziły się w wyniku in vitro, nie wspominając o ewentualnych pozytywnych aspektach
zdrowotnych21. Nie uwzględniają też faktu, iż ewentualne różnice wynikają zwykle nie tyle z
zastosowanej procedury, ile z wieku rodzących kobiet czy czynników zdrowotnych,
utrudniających zajście w ciążę. Jej zdaniem takie publikacje są elementem strategii
„upotworniania” dzieci z in vitro, a ich celem jest rozbudzenie lęku wobec technologii
wspomaganego rozrodu jako metod eugenicznych, niezwykle groźnych i destrukcyjnych dla
całej społeczności22.
Niewątpliwie u źródeł takich wypowiedzi leży lęk przed eugeniczną manipulacją,
zaburzeniem naturalnego porządku i prawa bożego, które muszą przynieść zgubne skutki23.
Przykładem takiej retoryki są wypowiedzi biskupa Tadeusza Pieronka, który w szeroko
komentowanym wywiadzie porównał dzieci urodzone z in vitro do Frankensteina, pytając:
„Czymże jest literackie wyobrażenie Frankensteina, czyli istoty powołanej do życia wbrew
naturze, jak nie pierwowzorem in vitro? To makabryczna perspektywa, ale ona istnieje"24.
Jak wskazuje Magdalena Radkowska-Walkowicz25, odwołanie do znanej postaci literackiej
pozwala nadać emocjonalnej wagi potencjalnym zagrożeniom, jakie niosą nowe technologie.
Dzieło Frankensteina stanowi bowiem kulturowy wzór potwora, istoty zdegenerowanej i
niezdolnej do życia w społeczeństwie, stanowiącej zagrożenie dla wspólnoty. W cytowanej
wypowiedzi przykład ten stanowić ma dowód na to, że pragnienie stworzenia nowego życia
może mieć tragiczne skutki, a pragnienia i uczucia jednostek nie usprawiedliwiają
występowania „wbrew naturze”. Moralna transgresja osób niepłodnych ma być źródłem
emocjonalnych i społecznych problemów, które rzekomo dotykają niemal wszystkie dzieci,
poczęte dzięki interwencji medycznej.
Biskup Pieronek podkreślał, co prawda, w kolejnych wywiadach, że Kościół ma na sercu
dobro dzieci, jednak zaznaczał przy tym, że doniesienia, jakoby zdecydowana większość z
nich cierpiała na zaburzenia psychiczne i inne choroby, są prawdziwe. Przedstawiciele
Kościoła i publicyści wypowiadający się na ten temat twierdzą przy tym, że chodzi im tylko o
to, by ludzie mieli okazję „poznać prawdę o in vitro", zobaczyć „prawdziwe oblicze" tej
20
B. Dolińska, Uczciwość i wiarygodność nauki – odpowiedzialność za słowa w walce o Zob.
Radkowska-Walkowicz, Magdalena (2012), “The creation of “monsters”: the discourse of opposition to
in vitro fertilization in Poland”, Reproductive Health Matters, Vol 20, nr 40: 30-37M. RadkowskaWalkowicz, Doświadczenie in vitro, dz. cyt.dopuszczalność in vitro, [w:] „Nauka”, 2009, nr 4, s. 97.
21
Zob. M. Radkowska-Walkowicz, The creation of “monsters”: the discourse of opposition to in vitro
fertilization in Poland, “Reproductive Health Matters”, 2012, t. 20, nr 40, s. 30-37; M. RadkowskaWalkowicz, Doświadczenie in vitro, dz. cyt.
22
M. Radkowska-Walkowicz, Doświadczenie in vitro, dz. cyt., s. 193.
23
Wątek ten rozwija szerzej Magdalena Radkowska-Walkowicz w książce Doświadczenie in vitro, dz.
cyt.
24
Co prawda, w literackim pierwowzorze „istota powołana do życia wbrew naturze” jest dziełem
doktora Frankensteina, jednak rozróżnienie to nie pojawia się w powyższej wypowiedzi. Zob.
http://wiadomosci.onet.pl/wiadomosci/pierwowzorem-in-vitro-jestfrankenstein,1,3492964,wiadomosc.html
25
M. Radkowska-Walkowicz, The creation of “monsters”: the discourse of opposition to in vitro
fertilization in Poland, “Reproductive Health Matters”, 2012, t. 20, nr 40, s. 30-37; M. RadkowskaWalkowicz, Doświadczenie in vitro, dz. cyt.
6
metody, w miejsce rzekomych kłamstw rozsiewanych przez żądnych zysku lekarzy i media
reprezentujące „kulturę aborcyjną”26. Można się jednak zastanawiać, dlaczego Kościół z tak
dużym zaangażowaniem przestrzega przed potencjalnymi chorobami i zaburzeniami u dzieci
poczętych dzięki zastosowaniu metody in vitro, skoro w debacie o aborcji jego
przedstawiciele podkreślają, że ciężkie choroby – w tym przypadku choroby płodu – należy
traktować raczej jako dar, a nie jako zagrożenie.
Strategia przeciwników in vitro jest próbą zatrzymania procesu normalizacji nowych
technologii reprodukcyjnych i nowych konfiguracji rodzinnych, który zachodzi nie tylko w
polskim społeczeństwie, ale i na całym świecie27. W ramach tego procesu interwencje
medyczne zaczynają być postrzegane jako coś oczywistego, jako narzędzia, które pomagają
w uzyskaniu „tradycyjnego" rezultatu, czyli rodziny z biologicznymi dziećmi. Wzbudzanie
strachu przed potworem, który czai się w cieniu szalki Petriego, ma równoważyć
emocjonalną siłę medialnych wizerunków „cudownych dzieci z in vitro”, czyli słodkich
bobasów, na które czekają stęsknione pary (zwykle dobrze wykształceni przedstawiciele i
przedstawicielki klasy średniej). Podczas gdy w mediach głównego nurtu coraz częściej in
vitro pokazuje się jako trudną drogę, która prowadzi do rodzinnego szczęścia i osobistego
spełnienia, Kościół kładzie nacisk na negatywne skutki interwencji medycznych, które
stanowić mają zagrożenie dla całej zbiorowości. Do opisu tejże zbiorowości nieprzypadkowo
używa się zwykle kategorii narodu28. Jak poucza w liście otwartym Arcybiskup Andrzej
Dzięga:
„Prorok Daniel kreśli dzisiaj przed nami obraz zmagania duchowego, które poprzedza
nadejście sądu. To zmaganie dotyczy poszczególnych ludzi, ale dotyczy także całych
narodów. (...) Niestety, źle rozumiana wolność sprawia, że człowiek – a także cały
naród – może się też od (...) Prawdy odwracać, podążając po błędnych drogach, lecz
skutkiem będzie wtedy hańba i wieczna odraza”29.
Na skutek stosowania in vitro degeneracji ulegać mają nie tylko dusze, ale przede wszystkim
ciała, czyli zdrowie i witalność jednostek, co przekłada się na obniżoną biologiczną wartość
(biovalue) narodu30. W tym sensie, in vitro – tak jak aborcja, równouprawnienie osób
26
Np. http://poznajmy-prawde.blog.onet.pl/2010/06/18/cala-prawda-o-in-vitro/ oraz
http://www.prawdziwe-oblicze.pl/in-vitro-wszyscy-mowia-o-dobrodziejstwie-nikt-nie-szacujezagrozenia/
27
Por. np. W. de Jong, O. Tkach, Making Bodies, Persons and Families. Normalizing Reproductive
Technologies in Russia, Switzerland and Germany, Campus Verlag, Frankfurt/New York 2012.
28
Nacjonalistyczny dyskurs w debatach o in vitro stosuje się także w innych krajach, np. w Rosji,
Bułgarii czy na Węgrzech. Por. E.-M. Knoll, Reproducing Hungarians: Reflections on Fuzzy
Boundaries in Reproductive Border Crossing, [w:] Reproductive Technologies as Global Form.
Ethnographies of Knowledge, Practices, and Transnational Encounters, red. M. Knecht, M. Klotz i S.
Beck, Campus Verlag, Frankfurt/New York 2012, I. Dimitrova, Populism and pronatalism: the assisted
“rebirth” of the (Bulgarian) people, nieopublikowany manuskrypt 2013.
29
http://www.koscioldomowy.lomza.pl/index.php/diakonia-ycia/557-katolik-nie-moe-popiera-in-vitrolist-abpa-andrzeja-dzigi
30
Nicolas Rose i Carlos Novas używają pojęcia biovalue za Catherine Waldby, wyróżniając trzy jego
wymiary: wartość ekonomiczną, wartość związaną ze stanem zdrowia obywateli i obywatelek oraz
kwestie etyczne związane z generowaniem wartości ekonomicznych i zdrowia. W analizowanych tu
wypowiedziach oponentów in vitro poruszana jest przede wszystkim kwestia zdrowia i witalności
narodu, które mają być zagrożone z powodu stosowania biotecznologii, choć pojawiają się też wątki
ekonomiczne, np. autorzy tekstów umieszczonych na stronie
http://www.niedlagender.pl/index.php/zycie-poczete twierdzą: „W tej nieludzkiej procedurze tworzy się
7
homoseksualnych, równościowa edukacja czy gender studies – okazuje się być narzędziem
służącym do niszczenia ducha i ciała narodu. Część publicystów oraz reprezentantów
Kościoła pisze wprost, że stosowanie tej metody doprowadzi do fizycznej eliminacji Polaków.
Na popularnym prawicowym portalu Salon24 osoba o pseudonimie ludwiq stwierdza:
„Religia mówi nam, że in vitro moralnie jest nie do przyjęcia, a medycyna potwierdza
szkodliwość tej metody objawowego leczenia niepłodności, która jest również bardzo
niebezpiecznym eksperymentem. Eksperymentem, który jak w porę nie zostanie
przerwany zakończy się tragicznie dla wielu państw. Nie potrzeba wojny wystarczy in
vitro, aby zniknęły całe narody”31.
Podobnie jak w debacie o aborcji, stawką okazuje się być nie tyle o los embrionów bądź
zarodków, ile przetrwanie narodu. Spór toczy się w istocie, jak pisała Agnieszka Graff w
odniesieniu do debaty o aborcji, o „władzę symboliczną, o prawo do definiowania zbiorowej
tożsamości”32. Zgodnie z logiką nacjonalizmu interesy jednostek podporządkowane są
interesom narodu, definiowanego jako homogeniczna zbiorowość, jedno ciało 33. Dlatego też
zarówno dzieci z in vitro, jak ich cierpiący na niepłodność rodzice zostają zaliczeni do
kategorii osób, których wartość dla zbiorowości zostaje podważona ze względu na stan ich
zdrowia, bądź możliwe ryzyka, które wiążą się z ich ciałami oraz psyche. Okazuje się, że
choć oponenci in vitro odwołują się do kategorii moralnych, ich sprzeciw jest często
zakorzeniony w ideologii nacjonalistycznej. Walka o przetrwanie narodu usprawiedliwia
stygmatyzowanie osób niepłodnych i dzieci poczętych dzięki zastosowaniu metody in vitro.
Gdy w grę wchodzi przetrwanie narodu, potencjalne koszty emocjonalne wypowiedzi biskupa
Pieronka dla osób, które skorzystały z in vitro i dla ich dzieci, okazują się po prostu
nieistotne.
Warto na koniec zauważyć, że w retoryce oponentów in vitro pojawiają się też echa dyskursu
antysemickiego. Podobnie jak Żydzi, dzieci z in vitro stanowią niebezpieczeństwo dla
biologicznej wartości narodu, rozumianego jako homogeniczna całość, i analogicznie do
Żydów, owo zagrożenie okazuje się tym większe, ponieważ jest uśpione, trudne do
rozpoznania. Dziecko z in vitro to jednocześnie ofiara i potencjalne zagrożenie: „potwór” i
genetyczny Obcy, którego inność zagraża narodowi. Owa inność może być zapisana w DNA,
sprytnie ukryta, tym ważniejsze staje się więc rozpoznanie Obcego. Jak pisze anonimowy
konserwatywny publicysta, społeczeństwo powinno wiedzieć, kto jest z in vitro: „Nie, nie po
to żeby piętnować (...). Chciałbym to wiedzieć (...) moim zdaniem to poważna choroba,
świadcząca o zasadniczym braku sił życiowych, witalności”34.
Lęk przed nowymi technologiami w sferze reprodukcji jest napędzany imperatywem
obnażania ukrytych zagrożeń, który wpisany jest też w dyskurs antysemicki. Pozwala to
zrozumieć, dlaczego oponenci in vitro kładą tak duży nacisk na to, że in vitro powoduje
dzieci, chociaż ze względów ekonomicznych i jakościowych odstąpiono od niej w weterynarii.
Zwierzęta rodzą się słabe, mało wydajne i koszty produkcji zwierząt tą metodą są zupełnie
nieopłacalne. Natomiast wszystkie światowe autorytety i instytucje promują tę metodę dla ludzi”. Por.
N. Rose, C. Novas, Biological citizenship, [w:] Global Assemblages: Technology, Politics and Ethics as
Anthropological Problems, red. A. Ong, S. Collier, Blackwell, Oxford 2005, s. 29-30.
31
Zob. http://ludwiq.salon24.pl/504437,in-vitro-droga-do-piekla
Związki między płcią a koncepcją narodu (zjawisko „upłciowienia narodu”) w kontekście polskich
debat o aborcji czy homoseksualności analizuje Agnieszka Graff w książce Rykoszetem, dz. cyt., s.
25.
32
33
34
N. Yuval-Davis, Gender and Nation, Sage, Londyn 1998.
Zob. http://kronikakontrasa.salon24.pl/500353,dlaczego-powinnismy-wiedziec-kto-jest-z-in-vitro
8
zmiany nie tylko w psychice, ale i wyglądzie dzieci. Jak wskazuje Magdalena RadkowskaWalkowicz w wielu artykułach i komentarzach oponentów in vitro: „(…) sugeruje się, że
potencjalnie każde dziecko z in vitro jest zdeformowane, inne, niebezpieczne. Ma wielką
głowę i język, narośla na ciele, nienaturalnych kształtów nos i wady zgryzu”35.
Dzieci z in vitro – tak jak Żydzi, których wyróżniać ma specyficzny kształt nosa bądź uszu –
noszą widoczny dla wszystkich stygmat grzechu swego pochodzenia. Owe zniekształcenia
mają być potwierdzeniem ich prawdziwej natury – emocjonalnego i społecznego
niedostosowania, które wynikają z „niegodziwości” metody, dzięki której powstały. Dzięki tym
cechom mają lęk, a nie zachwyt nad „cudem narodzin”.
Wypowiedzi, w których kładzie się nacisk na rzekome wyraźne morfologiczne różnice między
dziećmi narodzonymi za pośrednictwem nowych technologii reprodukcyjnych a tymi, które
zostały poczęte bez wsparcia medycyny, pojawia się nie tylko Internecie. W szeroko
komentowanym wywiadzie z księdzem Franciszkiem Longchamps de Berier, członkiem
zespołu ekspertów ds. bioetycznych Konferencji Episkopatu Polski, opublikowanym w piśmie
„Uważam Rze”, pojawiło się stwierdzenie, że „są tacy lekarze, którzy po pierwszym
spojrzeniu na twarz dziecka wiedzą już, że zostało poczęte z in vitro. Bo ma dotykową
bruzdę, która jest charakterystyczna dla pewnego zespołu wad genetycznych”.
Rzekome różnice morfologiczne mają pozwalać na zidentyfikowanie osób urodzonych dzięki
in vitro. Tak jak w przypadku Żydów, widoczna inność jest efektem moralnej transgresji
przodków, ale też daje możliwość rozpoznania tych, którzy stanowią potencjalne zagrożenie.
Słowa te brzmią jak ostrzeżenie dla potencjalnych rodziców – dzieci z „bruzdą dotykową”
można łatwo rozpoznać, więc nie zdołają oni ukryć swego grzechu36.
Wnioski
Analiza debaty o in vitro, która toczy się od 2007 roku w polskich mediach, wskazuje, że
choć sprzeciw wobec metod wspomaganego rozwoju ma być motywowany szacunkiem dla
osoby ludzkiej, w praktyce jedną z głównych strategii jest podważanie wartości moralnej
osób decydujących się na taką procedurę oraz wartości biologicznej dzieci narodzonych w
efekcie zabiegu. Są one często przedstawiane jako „potwory” – istoty ludzkie
przypominające w istocie dzieło Frankensteina, zdegenerowane nie tylko fizycznie, ale też
moralnie, psychicznie i społecznie. W konsekwencji stanowić mają zagrożenie nie dla
potencjalnych rodziców, ale i dla całego narodu, dla jego biologicznej wartości. Kampania
przeciw in vitro podsycana jest moralnym oburzeniem i konstruowana za pomocą języka
nauki, jednak wizja nowych technologii reprodukcyjnych – jako narzędzia służącego
degeneracji narodu zakorzeniona jest w dyskursie nacjonalistycznym.
M. Radkowska-Walkowicz, Doświadczenie in vitro, dz. cyt., s. 218.
Także osoby reprezentujące Stowarzyszenie „Nasz Bocian” uznały, że powyższa wypowiedź ma
podłoże w poglądach rasistowskich i antysemickich. W liście otwartym piszą: „Dlatego dziś pytamy,
księże Longchamps de Berier, co dalej? Pomiary bruzd dotykowych jako element procedury
kwalifikacyjnej w przedszkolu? Getto ławkowe dla dzieci poczętych in vitro?”, zob.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,13444933,_Dzieci_z_in_vitro_maja_bruzdy_na_twa
rzy___Nasz_Bocian.html
35
36
9
W analizowanej tu debacie dyskurs czystości moralnej zakorzeniony w religii oraz dyskurs
nacjonalistyczny zabarwiony antysemityzmem przeplatają się i uzupełniają. Okazują się
przydatnymi narzędziami do ustanawiania inności, narzędziami naznaczania i wykluczania, a
w konsekwencji podsycania zbiorowych lęków wobec in vitro. Taka interpretacja pozwala
zrozumieć podstawowy paradoks, jaki wiąże się ze stanowiskiem Kościoła i
konserwatywnych polityków i polityczek, którzy nawołują np. od rozmrożenia istniejących
zarodków, a mianowicie to, że aby chronić „życie” – w tym przypadku zarodków – najlepiej
jest nie dopuścić do jego istnienia. Pozwala też wyjaśnić, dlaczego Kościół, który w debacie
o przerywaniu ciąży stoi twardo na stanowisku, że poważne i nieodwracalne uszkodzenia
płodu należy traktować jak naturalną kolej rzeczy bądź jak dar, propaguje wizję in vitro jako
procedury groźnej, bo skutkującej poważnymi wadami genetycznymi. W przypadku nowych
technologii reprodukcyjnych wady te przestają być biologicznym faktem, a stają się karą za
złamanie bożych praw. Karą, która dotyka nie tylko jednostki, ale cały naród, a w efekcie
zagraża jego przetrwaniu.
Odwołania do nacjonalizmu okazały się być skutecznym narzędziem dyscyplinowania władz i
opinii publicznej w odniesieniu do aborcji. Jednak w przypadku in vitro strategia ta, choć
skuteczna na poziomie politycznym, wywołuje opór większości społeczeństwa. Wyniki badań
opinii publicznej wskazują, że odsetek Polaków i Polek, którzy są zdania, że nowe
technologie reprodukcyjne powinny być dostępne oraz finansowane przez państwo, sięga
dziś 70 proc. i od kilku lat rośnie. Trudno powiedzieć, kiedy ta opinia znajdzie
odzwierciedlenie w polskim prawie, jednak debata o in vitro wskazuje, że wpływ Kościoła na
sposób myślenia Polek i Polaków jest coraz mniejszy.
Bibliografia:
Ina Dimitrova, Populism and pronatalism: the assisted “rebirth” of the (Bulgarian) people,
nieopublikowany manuskrypt, 2013.
N. Fairclough, N. Critical Discourse Analysis. The critical study of language. Longman,
London and New York 1995.
Dorota S. Gozdecka, The Polish Catholic Church and the Regulation of IVF in Poland:
Polarised Political Discourses and the Battle over ‘Proper’ Reproduction, [w:] “Feminist Law”,
2012, t. 2, nr 1, s. 1-40.
Agnieszka Graff, Rykoszetem. Rzecz o płci, seksualności i narodzie, Wydawnictwo WAB,
Warszawa 2008.
Janine Holc, The purest democrat: fetal citizenship and subjectivity in the construction of
democracy in Poland, [w:] “Signs”, 2004, nr 3(29).
W. de Jong, O. Tkach, Making Bodies, Persons and Families. Normalizing Reproductive
Technologies in Russia, Switzerland and Germany, Campus Verlag, Frankfurt/New York
2012.
E. M. Just, New Reproductive Assemblages: Understanding, Managing and Using Human In
Vitro Fertilization (IVF), Proefschrift Universiteit, Utrecht 2008.
E.-M. Knoll, Reproducing Hungarians: Reflections on Fuzzy Boundaries in Reproductive
Border Crossing, [w:] Reproductive Technologies as Global Form. Ethnographies of
10
Knowledge, Practices, and Transnational Encounters, red. M. Knecht, M. Klotz, S. Beck,
Campus Verlag 2012.
Elżbieta Korolczuk, “We are no second-rate citizens”: Assisted reproductive technologies and
citizenship in the post-socialist context, Happy Futures between East and West? Disturbing
Differences in European Gender Studies, red. T. Kulawik at alles, Routledge, London 2014.
T. Kulawik, The Politics of Human Embryo Research in Poland, [w:] Exploring Central and
Eastern Europe's Biotechnological Landscape: Transitioning the Life Sciences, red. P.
Robbins, F. Huzai, Springer, 2011.
Magdalena Radkowska-Walkowicz, The creation of “monsters”: the discourse of opposition
to in vitro fertilization in Poland, [w:] “Reproductive Health Matters”, 2012, t. 20, nr 40, s. 3037.
Magdalena Radkowska-Walkowicz, Doświadczenie in vitro, Wydawnictwa Uniwersytetu
Warszawskiego, Warszawa 2013.
Justyna Włodarczyk, Skąd się wziął syndrom?, [w:] „Krytyka Polityczna”, 2005, nr 7-8, s.
372–383.
T. Van Dijk, Discourse as Social Interaction, Thousand Oaks, and Delhi: Sage Publications,
Londyn 1997.
N. Yuval-Davis, Gender and Nation, Sage, Londyn 1998.
Elżbieta Korolczuk – socjolożka, kulturoznawczyni, działaczka na rzecz praw kobiet
członkini Porozumienia Kobiet 8 Marca organizującego manify od 2000 roku. Wykładowczyni
na Gender Studies na Uniwersytecie Warszawskim, pracuje na Uniwersytecie Södertörn w
Sztokholmie. Razem z Renatą E. Hryciuk jest redaktorką książki Pożegnanie z Matką Polką?
Dyskursy, praktyki i reprezentacje macierzyństwa we współczesnej Polsce (2012).
11

Podobne dokumenty