kielecka kontrkultura 20 lat temu - historie kieleckie

Transkrypt

kielecka kontrkultura 20 lat temu - historie kieleckie
KIELECKA KONTRKULTURA 20 LAT TEMU
Gazeta Wyborcza [jak i inne media, w podobny sposób] przy okazji 20tej rocznicy wyborów parlamentarnych
z 4 VI 1989 roku, próbowała sklecić cykl laurek w temacie
„20 lat po wyborach”, czy jak to oni nazywali „20 lat wolności”. Dla tej części uczestników wydarzeń z lat 1988-90
to był rzeczywiście konkretny przełom, gdyż do dziś są beneficjentami tej zmiany, przejmując wówczas władzę [czy
to polityczną, czy medialną], stając się np. jednym z fundamentalnych autorytetów przemian, a jednocześnie betonową
zaporą przed konkretnym rozliczeniem z komunistyczną
przeszłością kraju, jego aparatu władzy, funkcjonariuszy i
popleczników. Ale część pokolenia, które 20 lat temu wchodziło w dorosłość, już wtedy nie była tak entuzjastycznie
nastawiona do tej politycznej „zamiany ról”, do kierunku
tych przemian, do dwuznaczności umowy Okrągłego Stołu
[do którego wcale nie zasiedli wszyscy zainteresowani, albo
inaczej: nie wszyscy zainteresowani taką ugodą] i to o tej
młodzieży jest ten wspominkowy tekst. To była młodzież,
która wtedy próbowała powiedzieć coś swoim głosem, nie
dając mówić za siebie politykom czy menadżerom nowej
kultury.
Jeżeli dla historii kraju znaczącym punktem były
tamte wybory czerwcowe, to dla historii kieleckiej kontrkultury1 [także tej upolitycznionej], czy nawet w ogóle w
historii Kielc, takim istotnym momentem było wydarzenie
z 4 listopada 1989 roku, kiedy to odbył się koncert punkowy
w KW PZPR. Z dzisiejszej perspektywy możemy się
chełpić, że ten gest był pokazaniem, że „król jest nagi”, że
ta odchodząca władza nic nie znaczy i jako młodzież
możemy dosłownie skakać jej po głowie, ale to użeranie się
z władzą w ogóle trwa poniekąd do dzisiaj; od tej już „demokratycznej” władzy dostawaliśmy potem kolegia i byliśmy popychani i spisywani przez „demokratycznych”
funkcjonariuszy. Myśleliśmy wtedy o większej porcji wolności na co dzień, tego chcieliśmy, nie o zmianie w jakimś
konkretnym kierunku. Im więcej wolności, tym więcej
szans dla wszystkich. Ci, którzy chcieliby dziś podjąć się
czegoś takiego, mimo uwolnienia tak wielu aspektów życia,
natrafiliby na o wiele bardziej stromą górkę. Od momentu
przełomu w 1989 penalizacji i ściganiu podlega tak wiele
aspektów naszego życia, tak wiele form społecznej aktywności, że te wszystkie spontaniczne, oddolne inicjatywy tak
charakterystyczne dla schyłku PRL – u dziś z pewnością nie
miałyby szansy przetrwać i zostałyby zduszone w zarodku.
Cóż, chcieliśmy zmian – i podobnie wypowiada się wielu
ludzi - ale nie w tym kierunku. Historia trwa, ale to dobry
moment by przypomnieć co nieco o tym, co działo się w
Kielcach 20 lat temu.
PREHISTORIA
Trudno opowiedzieć o tym przełomie z perspektywy kieleckiej kontrkultury, który nastąpił wraz z ogólną,
raczkującą odwilżą w 1988 i 1989 roku, pomijając to co się
działo w tym mieście już wcześniej. Od początku lat 80tych spotykający się ludzie ze starych i nowych subkultur
tworzyli ferment, a ich liczebność spowodowała powstanie
nowej jakości, czyli powstanie trudnych do jednoznacznego
ocenienia inicjatyw. Te lata to schyłek komunizmu, gdy
wszyscy opozycjoniści się poujawniali i coraz łatwiej
można się było natknąć na przejawy nieoficjalnej działalności. W obiegu podziemnym oprócz solidarnościowej bibuły krążą po kraju i docierają do Kielc niezależnie
wydawane kasety, z okładkami odbijanymi na kiepskim
xero, albo powielanymi na kalkach maszynowych [jak np.
te, które wydawał Ziggy Stardust2]; w niektórych miastach
zdarzają się organizowane „niezależne koncerty” [cudzysłów nie bez powodu, bo wtedy dobra wola kierownika
klubu, zazwyczaj studenckiego, pozwalała na odrobinę owej
„niezależności”, czyli zapraszania „podziemnych” zespołów], do naszego kraju zaczynają przyjeżdżać kapele z
Zachodu, oprócz wydawnictw podziemnych z tzw. II
obiegu, a więc prasy politycznej z kręgów „Solidarności”,
KPN, NZS czy FMW3, pojawiają się też gazety kwalifikowane później jako III obieg – poza układami wciąż
rządzącej władzy komunistycznej i poza drętwą opozycją
solidarnościową. Jednym z takich przełomowych pism jest
trójmiejska gazeta wydawana przez środowisko związane z
ruchem „Wolność i Pokój” A Cappella, wydawana bodajże
od 1986 roku, w której obok informacji o akcjach, represjach wobec ludzi działających w ruchu przeciw przymusowej służbie wojskowej znajdują się także teksty kapel
punkowych [np. CRASS], pierwsze artykuły o wegetarianizmie, kolaże, szablony i absurdalny humor Pomarańczowej Alternatywy [jednym ze współredaktorów był
Krzysztof Skiba, animator łódzkiej PA, wydawca odjechanego pisma Przegięcie Pały, a potem współzałożyciel kapeli Big Cyc]. Kilkutysięczny nakład zaczyna osiągać
warszawski zine Qqryq, we Wrocławiu wychodzi Antena
Krzyku, w Poznaniu Rdzeń… Ale to już jest 1988 rok.
Punk rock objawiał się w Kielcach od początku lat
80-tych, a może nawet jeszcze wcześniej? Oficjalnie DEKRET4 powstał w 1981 roku, a to wcale nie byli najstarsi
punkowcy w mieście. Tak czy inaczej był w Kielcach dosyć
ciekawy moment - w 1986 roku, po jednej z lepszych edycji festiwali w Jarocinie, do kierownika studenckiego klubu
„Pod Krechą”, którym był wtedy Szczęsny Wroński pamiętający czasy hippisów (i może dlatego tam wtedy stało się to
możliwe), trafia katalog z kontaktami do kapel grającymi
na tymże festiwalu i dzięki temu w roku akademickim
1986/87 można było zobaczyć na żywo w Kielcach kilka
świetnych zespołów. Zaczyna się od koncertu kieleckiej
punkowej kapeli DEKRET [o napisanie ich historii chyba
warto się pokusić całkiem osobno; akurat wtedy zaczyna z
nimi śpiewać Piotrek Broda, pochodzący chyba z Sandomierza] z równie ciekawym punkowym zespołem z Buska
Zdroju o nazwie K.Z.N.A.5 Potem jest już tylko lepiej:
www.historiekieleckie.blox.pl
KARCER, MOSKWA, TZN XENNA, ONE MILLION
BULGARIANS, NOAH NOAH, TUBYLCY BETONU,
AURORA, 1984. Także [chyba] w 1987 roku w auli kieleckiej Politechniki gra ARMIA, odbył się też koncert
KULT w dawnej filharmonii na Sienkiewicza, na który
przyszło tylu ludzi, że musieli zagrać 2 koncerty jeden po
drugim. W międzyczasie zmienia się jednak kierownik „Pod
Krechą”, kończą się koncerty, a punk rock pojawia się sporadycznie, ale za to w najmniej spodziewanych miejscach:
na koncercie-festynie z okazji 1 Maja na pl. Obrońców Stalingradu [obecnie Wolności] gra jeden z najostrzejszych zespołów punkowych MOSKWA; DEKRET grywa nie pod
swoją nazwą [tylko jako KAPELA CZYSTYCH SERC] lub
w miejscach, gdzie nikogo to zbytnio nie interesuje, jak np.
kino w Chęcinach, w 1987 odbywa się koncert w hali na
Żytniej „Rock dla Armenii”, gdzie gra oprócz DEKRETu
także THE CORPSE, pionierzy polskiego hard core’a . Ale
te koncerty tak czy inaczej pozwoliły się zakorzenić punk
rockowi w Kielcach na dobre i 1988 rok wybucha w Kielcach pod każdym możliwym sposobem. To jeszcze jest czas,
gdy tanie wino można było kupić w warzywniaku i nikt się
nie pytał o dowód osobisty, a wieczorem można było kupić
wódkę tylko na melinie, oczywiście także bez dowodu. W
tym czasie pijało się wódkę w opuszczonej ruderze, gdzie
dziś mieści się komenda Straży Miejskiej.
HISTORIE IEPOPRAWEJ
MŁODZIEŻY
jano pasy i pieszczochy; buty zdobywane pokątnie ze źródeł wojskowych czy milicyjnych, pojawiały się też rumuńskie buty robocze o linii dzisiejszych glanów czy
myśliwskie, o nieco zbliżonej; elementy ubrań wojskowych
lub moro straży pożarnej – demobil z RFN-u jeszcze nie dotarł do naszego kraju. I w taki sposób można zapamiętać
subkulturę końca lat 80-tych.
Oprócz wspomnianego już DEKRETu, w Kielcach
zaistniało w owym czasie kilka ciekawych zespołów, których nie wolno pominąć w tej historii. To choćby PERE LACHAISE, tworzony przez Krzemienia, Tomczaka i Kubka,
bez śladów w postaci nagranej muzyki, choć ANKH zdaje
się grał co nieco z ich kawałków, za sprawą Krzemnienia
oczywiście. Zagrali trochę koncertów nie tylko w Kielcach,
w tym kilka trudnych do zapomnienia jak ów słynny w KW
PZPR. JAKIM PRAWEM przewinęło się w tamtym czasie,
dając kilka koncertów pod tą nazwą, by potem pojawić się
jako THE CRET, a za jakiś czas pojawił się chwilowy projekt muzyczny MÓZGERSI z częściową kontynuacją personalną. Jednak swoistym ewenementem była Wielka Kupa
Gówna, znana i grająca do dzisiaj jako WKG. Kapela powstała w 1989 roku, w tym roku wystąpili też w Jarocinie i
potem na tymże koncercie w KW. Zostawili po sobie sporo
nagrań, które zresztą są do kupienia w różnych dystrybucjach, a sam zespół grał niedawno koncert w Kielcach.
O ile hipisi nie odcisnęli zbytnio swego piętna w
Kielcach, to inne subkultury owszem, i to dosyć mocno. Ale
nie wolno pomijać tej subkultury całkowicie, bo pojawili
się w tym mieście już na przełomie lat 60 i 70-tych [podpierając się książką K. Sipowicza „Hipisi z PRL-u”], a
potem po prostu byli, mieszkali w komunach, muzykowali.
Dla mnie taką kontynuacją hipisowskiej kultury był kielecki
zespół HEAVEN BLUES, z którego muzycy tworzyli potem
znany bardziej zespół MAFIA. Ale jedną z ciekawszych
postaci o hipisowskich korzeniach jest „Łysy”, znany najbardziej ze swoich komiksowych aktywności , jak np.
współorganizowanie I Konwentu Komiksu w 1991 w Kielcach i wydawanie komiksowego zina „WYPIERD”, kontrowersyjnego, ale znanego i cenionego w całej Polsce.
Punk rock pod koniec lat 80-tych to niełatwa
sprawa. Muzyka była przegrywana z kaset, nagrywana wielokrotnie na magnetofon Grundig lub Kasprzak na koncertach, albo polowano na nią w nielicznych audycjach w
radiu. Kilka zaledwie oficjalnych wydawnictw to single DEZERTERA, TZN XENNY, ocenzurowana płyta DEZERTERA „Kolaboracja” wydana w limitowanym nakładzie,
pierwsza płyta ARMII, składanki „FALA”, „FALA II” czy
„Jak punk to punk” i płyty wydawana na Zachodzie, tu
oczywiście niedostępne. Subkulturowy ówczesny design to
prawdziwa ręczna robota, wzorcowe D.I.Y – skóry, kurtki
dżinsowe czy koszulki ręcznie malowane, ozdabiane ćwiekami kupowanymi u szewca, którymi też cierpliwie wybi-
WKG, koncert w liceum Ściegiennego [foto ze strony WKG]
W 1989 roku zaczął też pogrywać zespół DIE DUSCHE, który wniósł sporo nowego do Kielc, zarówno w muzyce – hard core i hałas, wychodzący o krok przed punkowe
tupanie – jak i w ogólnej aktywności na scenie muzycznej,
np. współorganizując ponad 20 koncertów w tym mieście.
Pierwszy koncert DIE DUSCHE odbył się w kaplicy na
Karczówce chyba w 1990 roku, [wraz z Pere La Chaise i
jakąś metalową kapelą, ale wyłączono im prąd], istnieli do
1995 roku. W 1990 roku zaczął też grać PIERROT i wtedy
na dobre zaczął się w Kielcach hardcore’owy czas dla muzyki.
www.historiekieleckie.blox.pl
Od połowy lat 80 zaczęli się pojawiać w naszym
mieście skinheadzi. Dopóki było kilku, środowisko traktowało ich jak innych „innych”. Ale oni nie chcieli współistnieć, oni chcieli dominować. Milicja udawała, że nic nie
widzi. I przez następnych kilka lat dopóki sami nie zostali
zbici, to bili, by rozwalić wszystkie inicjatywy. Tak jakby
wolność ich raziła. Tych wielu agresywnych z pierwszych
lat 90’ pamiętam sprzed kilku lat z plakietkami NZM (nikt
wtedy w mieście nie miał identycznych plakietek poza
nimi). Ukazywała się też skin-gazeta „KLAN”, wydawane
przez łysych, którzy uczyli się w kieleckim plastyku na
przełomie lat 80/90, pełna rysunków umięśnionych kolesi z
mieczami, rzymskich legionistów i słowiańskich wojów, co
z tekstami o białej rasie i aryjskości tworzyło dosyć
śmieszną mieszankę.
Równie źle kojarzone co skinheadzi było kieleckie
środowisko metalowców, bowiem wielokrotnie razem
współpracowali atakując punkową czy w ogóle alternatywną
młodzież przy okazji koncertów czy na ulicach miasta. Nie
zostało po nich żadne mi znane wspomnienie, gdzieś tam
tylko buja się w pamięci nazwa zespołu ARGER.
Koniec lat 80-tych i początek 90-tych to pewnego
rodzaju "osiedlowość subkultur", gdy tworzyły się załogi
osiedlowe, zarówno punkowców, jak i metali czy skinów.
Bywało to też problemem dla ludzi, którzy nie mieli oparcia
w znajomych na osiedlu, na którym "koczowali" inni inni,
wrogo często nastawieni. Co za tym idzie często brak jest
ciągłości historii i jedności tych środowisk, zbyt mało było
okazji [jak koncerty] do integracji, bywało i tak, że punki
innym punkom kroili buty... Łatwiej opowiadać historię
grup skupionych wokół jakichś kapel, jak np. WKG, czy późniejszych ekip podkieleckich, "wsławionych" przez różne
historie, jak np. ta zagnańska.
liśmy w EMPiKu, który był jednym z niewielu miejsc, gdzie
można było porozmawiać przy 2 szklankach herbaty na stoliku, przy którym siedziało 10 osób. Alternatywnie można
było pić herbatę w kawiarni WDK, gdzie dodatkowo z czasem pojawił się telewizor, a w nim z czasem kanał MTV
[szał!], albo bardziej hardkorowo na dworcu PKP. Chwilowo takimi przyjaznymi miejscami spotkań bywały najbardziej zadziwiające miejsca. Inne miejsca to ówczesne
speluny piwne, gdzie zazwyczaj do piwa trzeba było kupować zakąskę, albo restauracje typu „Jodłowa” przy Buczka
[obecnie Paderewskiego] czy „Biruta” [w miejscu obecnej
„Biedronki” przy Chęcińskiej], jedyna ówczesna pijalnia
piwa „Panorama” i bar „Zajazd”. Domy kultury? Wolne
żarty, tam były kółka plastyczne, szachiści, spotkania emerytów i ogólnie czas zorganizowany, bez miejsca na taką nieprzystosowaną młodzież [później miejscem, gdzie zawsze
można było spotkać jakiegoś punkowca czy metalowca był
placyk przed dworcem PKS albo park miejski i muszla].
Spotkania organizujemy wiosną ’89 jako „grupa
młodzieży nieprzystosowanej” w siedzibie MO$ARu w kamienicy przy 1-go Maja [dziś Piotrkowska], potem jesienią
w siedzibie Stronnictwa Demokratycznego, które jednocześnie patronowało innemu stowarzyszeniu przeciwdziałania
narkomanii, bodajże „Kuźnia”; mają partyjny magnetowid,
oglądamy więc [to szokujące!] muzyczne filmy video, które
zdobywamy dziwnymi drogami: „The Wall” Pink Floydów,
„The great rock’n’roll szwindle” Sex Pistols, koncerty Alien
Sex Fiend, Swans, Joy Division, D.R.I., część z nich puszczamy później na półlegalnych pokazach w MCK na Słowackiego i tam gromadzą one trudne tam do upchnięcia tłumy.
HISTORIA IEPOPRAWYCH IDEEK
Wraz z wydawnictwami WiP-u docierają do Kielc
informacje o pomyśle utworzenia Międzymiastówki Anarchistycznej, na co całkiem niezależnie odpowiadają dwie
grupki znajomych, z których część spotyka się ze sobą na
Hyde Parku w Białogórze i w taki sposób latem 1988 roku
anarchizm zawitał oficjalnie do naszego miasta. Zainteresowała się nim młodzież w sporej części zakorzeniona w subkulturze bliskiej punkrockowi, ale nie tylko. Przez pewien
czas grupa nazywa się zamiennie albo „WiP”-em, albo
M.A., nie miało to większego znaczenia, choć uczestnicząc
w ogólnopolskich kampaniach, np. przeciw budowie elektrowni w Żarnowcu czy antywojskowych, inicjowanych
przez „WiP”, unikano afiszowania się z kontrowersyjną
anarchistyczną etykietą. Z uwagą obserwowaliśmy przemiany zachodzące w życiu społecznym i politycznym,
nasłuchujemy tego, co się dzieje w innych miastach
[działającym na wyobraźnię była np. okupacja lubelskiego
EMPiKu przez anarchistów z LAGA z żądaniami utworzenia z niego wolnego centrum kultury]. My też przesiadywa-
Robimy i odbijamy na mieście pierwsze szablony w
Kielcach, których wzory docierają do nas od innych: Lenin
z irokezem, gołąbek WiPowski; widniejący do dziś napis na
Plantach „PZPR seksualną siłą narodu” to jedna z niewielu
pozostałości tamtych czasów. Sam pomysł z gotowymi projektami dociera do nas razem z prasą, szybko jednak pojawiają się lokalni, kieleccy twórcy szablonów. Pierwsze z nich
nie były odbijane przy użyciu sprayów, bo ich po prostu nie
było, lub były luksusem, na który trudno było sobie pozwolić albo nawet zdobyć, więc farbę nanosiło się wałeczkiem z
gąbką, jak do malowania ścian. Pędzel i zwykła farba były
w normalnym użyciu przy ówczesnym mazaniu ścian [nie za-
www.historiekieleckie.blox.pl
wsze poważne napisy, sporą inspirację dawała wówczas Pomarańczowa Alternatywa, więc pojawiały się i takie napisy
jak „DUPA” z symbolem Polski Walczącej w literze „P”].
Którejś nocy cały park pokrywamy napisami przede wszystkim antywojskowymi, bo następnego dnia ma się tam odbyć
feta z okazji Dnia Ludowego Wojska Polskiego. I odbywa
się zgodnie z planem, z zamalowanymi już napisami.
ale wierzymy w to, że nie ma sensu okazywać przed nimi
strachu. Czuliśmy się na tyle silni by ich ignorować.
W poszukiwaniu bratnich dusz trafiamy na przykład
na grupę z Sawickiej, określającą się wtedy jako RSA6. $ikt
chyba dotąd nie pokusił się o wyliczenie, która z kieleckich
szkół wypuściła na świat bardziej twórczych albo bardziej
niesfornych absolwentów. Rozglądamy się także w pobliżu i
jesienią 1987 spotykamy Wojtka Wilka z Buska, potem Artka
Rogalę z Chmielnika (wówczas WiP, ale i Partia Radykalna,
a w latach 90’ rzecznika prasowego Ligi Republikańskiej), a Jeden z licznych wtedy happeningów [zdjęcie ze strony FMW]
potem Maćka Wijasa z „SoWy”. Podejmujemy także próby
wsparcia „Solidarności” poprzez kolportaż „PWA” [„PrzeW Kielcach istniało wiele grup, takie międzypokogląd Wiadomości Agencyjnych”], ale sztandarowym wy- leniowe i takie młodzieżowe. Od tych tworzonych jako przydawnictwem związku nieomal nikt z naszych rówieśników i budówki, jak bojówki „SoWy” albo wykreowany przez
znajomych nie jest zainteresowany. Podobnie zresztą jest i z Służbę Bezpieczeństwa „$ZM” [Niezależne Zrzeszenie
innymi formami aktywności związku. Dla wszystkich ofi- Młodzieży], poprzez samodzielne ekipy, jak FMW. Wszyscy
cjalnie działających wielkich organizacji, z obu stron bary- byli naładowani energią, chcieli coś robić, walczyć. Wchokady, ten czas to kurczenie się szeregów. Znikają ideowi dziliśmy z sobą w najkosmiczniejsze alianse. Efektem były
działacze, pozostają jedynie oportuniści – tak to widzimy, a dziwaczne akcje takie jak pochód 3 maja 1989, w którym
potwierdza to wysyp tak wielu spontanicznych inicjatyw od- uczestniczyło kilka różnych ekip politycznych, otwierany
dolnych.
przez pewną część trasy przemarszu przez anarchistów z
czarnymi flagami, krążący ulicami miasta, rozwiązany przed
Kielecki ruch „Wolność i Pokój” wydaje pierwszą katedrą.
ulotkę przy poligraficznej pomocy „Solidarności
Walczącej”, z adresem właśnie do osoby z „SW”7. Ulotka
W maju 1989 zbieraliśmy podpisy przeciwko budodotyczy zastępczej służby wojskowej, która funkcjonuje do- wie elektrowni atomowej w Żarnowcu, na Sienkiewicza, pod
piero od kilku miesięcy i jej uzyskanie jest dużym proble- DH „Puchatek”. W ciągu kilku dni mieliśmy ich ponad 10
mem [jeszcze przez kilka następnych lat]. Jest rok 1988, tysięcy. Tak, istotny jest kontekst: od kilku lat Jurek Owsiak
Służba Bezpieczeństwa jest wciąż aktywna, nie ma jeszcze (od 1986) testował co można zrobić bazując na ludzkiej bezswobodnego dostępu do poligrafii: brak punktów xero, do interesowności i chęci pomagania i organizował masowe
odbicia czegokolwiek wykorzystuje się pomoc rodziców, akcje. $ikt nas nie niepokoił w czasie zbierania tych podpiznajomych, lub xerografów na uczelni [pierwsze 2 numery sów, a że państwo bliskie było bankructwa łatwo chyba było
„LBN”8 odbite były na uniwerku warszawskim], gdzie bar- ugiąć się pod taką presją, by zrezygnować z kosztownego
dziej tolerowano różne dziwactwa, co i tak nie zmieniało projektu. $aszym głównym argumentem była nie sama elekfaktu, że oficjalnie nie można było powielać więcej niż 99
egzemplarzy bez kontroli cenzury. Każdy chciał wtedy wydawać gazetę, powstawały makiety, czasem odbijane w
kilku egzemplarzach, ale z tamtego okresu pozostała praktycznie tylko „LBN”, powstała na fali, na której wypłynęły
inne pisma anarchistyczne: REWOLTA, FRATERNITE,
ANARCHOLL, ZMOWA. Pierwsza akcja kieleckich anarchistów [jako „Wolność i Pokój”] z transparentem i ulotkami odbywa się pod WDK w czasie koncertu Sojki. Jest 30
III 1989, jeszcze przed czerwcowymi wyborami i dla kilkunastolatków to spore wyzwanie, bo obawa przed policją i
SB jest wtedy jeszcze spora. Służba Bezpieczeństwa była
obecna w naszym życiu bardzo konkretnie, kontrolowała pocztę, czego były wielokrotne ślady, robiła zdjęcia i nagrywała manifestacje, czasem odwiedzała w domach, albo
interweniowała przez rodziców niepełnoletnich, czego doświadczamy już od 1987. Wiemy, że oni czytają nasze listy,
www.historiekieleckie.blox.pl
W czasach odwilży pojawiły się stoiska z wydawnictwami II obiegu, gdzie sprzedawano też np. pierwsze numery „Gazety Wyborczej”, ale i książki z różnych
wydawnictw dotąd podziemnych [np. ResPublica, NoWa,
CDN]. Były to zwykłe stoliki na Sienkiewicza, np. przy
skrzyżowaniu z Kilińskiego [teraz Mała], i okazjonalnie
sprzedawano tam „gościnnie” A Cappellę czy Przegięcie
Pały. Podobne stoiska funkcjonowały na kieleckich uczelniach, oferując głównie literaturę.
W Kielcach odbył się też bojkot studium wojskowego w październiku 1988, jako część ogólnopolskiej akcji,
w innych uczelniach akcje takie organizowało NZS albo
„WiP”, co do kieleckich wydarzeń nie znalazłem jednak
żadnych konkretnych informacji.
KOCERT W KW PZPR
uniknięcia wizyty agresywnych wtedy metalowców i skinheadów. Koncert był za darmo, potrzebne były tylko pieniądze z dobrowolnej zrzutki dla PRAFFDATY, która
przyjechała z Warszawy. Młodzież punkowa i nie tylko bawiła się nieźle, było zwyczajowe wtedy wąchanie kleju i
seks w ubikacji. Dla PRAFFDATY ustawiono kartony, które
natychmiast zostały rozkopane i fruwały po całej sali wraz
z dartymi dziełami Lenina. Muzycznie było też nieźle:
WKG w początkowym, dosyć atawistycznym stadium,
PERE LA CHAISE w szczytowej formie, THE CRET
[znani wcześniej jako JAKIM PRAWEM] i zbyt awangardowi dla kieleckich punków PRAFFDATA.
PRAFFDATA w akcji
trownia, ale odpady i miejsce ich składowania. Rzecz aktualna jest do dziś.
Koncert w KW PZPR to efekt happeningu. Usiedliśmy na schodach komitetu mając w rękach dzieła Lenina
i kolegów, robiono nam zdjęcia (i my robiliśmy zdjęcia naszym fotografom), gospodarze zaprosili nas do środka i w
trakcie rozmowy nieopatrznie zaoferowali swoje rozległe
Na fali różnych działań, pikiet, manifestacji, happeningów, pod koniec czerwca 1989 odbył się też happening na schodach KW PZPR – sprzedawano beton partyjny,
oddech Kiszczaka w słoiku, zaczytywano się w dziełach Lenina, ogólnie była dobra zabawa9. Do piknikujących [bo nie
była to pikieta] wyszedł jakiś działacz zasiedziały w tym
gmachu i chwaląc inwencję młodzieży zaprosił anarchistów
do środka na rozmowę. Na pytanie „Co możemy dla was
zrobić?” odpowiedziano konkretnie: „Koncert!”. Ponieważ
nie wydało się to zbyt niebezpieczne, partia dysponowała
sporą aulą w tymże gmachu i rozległymi możliwościami
technicznymi, jak dostęp do sprzętu muzycznego, a w ratowaniu swojego lekko podgniłego wizerunku [to był czas po
wyborach prawie-demokratycznych, Mazowiecki w międzyczasie został premierem, odwilż i takie tam] postanowili
pokazać jaka to komunistyczna struktura może być fajna.
Padło zaproszenie na następne rozmowy. Zarysowana idea
koncertu zaczęła się krystalizować, choć nie zagrał ROZKROCK z Ziggy’m Stardustem, to całość zrobiła niezatarte
wrażenie. Zaproszenia, które przygotowano na koncert
miały zadanie preselekcyjne, choćby ze względu na chęć
metraże do wspólnego wykorzystania. Chcieli się wycofać
tuż przed, ale już nie zdołali. $ie wiem, kto sprzątał, ale bajzel po koncercie był kosmiczny.[sprzątali współorganizatorzy, ale z KW już nigdy się nie odezwali…]
Notka z „Lokomotywy Bez Nóg” #3, listopad 1989:
„4 XI 1989 Kielce PRAFFDATA, THE CRET, PERE LA
CHAISE, W.K.G. – Komitet Wojewódzki PZPR. Koncert!
Przeżywaliśmy wielkie partyjne święto wszystkich Polaków,
był to wielki dzień zwłaszcza dla tych z co MOgli być z nami
i uczcić ten dzień męczeński jak każdy inny, bo dla komunisty każdy dzień to godzina próby-walki-boju-krwi do ostatniej krwi z wszechświatowym imperializmem. Przyszliśmy
tam my młodzi aby z czcią przyjąć mistyczne ciało partii
które koncertem się stało w samym sercu wśród miękkich
korytarzy i mroku władzy my którzy jesteśmy nikim nasi bracia w partii z dobrotliwym uśmiechem powiedzieli: bawcie
się tam po swojemu. A jakże: politycy spierdalajcie skurwysyny [czy jakoś tak śpiewało WKG] – owszem O$I też mieli
swój UBaw – tajemniczy panowie dyskretnie notowali coś
zawzięcie a potem pan w okularach zbierał od nich notatki
a tamci coś mu mamrotali i oto przecież chodzi widziałem
też jak młodzi spożywali ciało JEGO – Lenina w książkach
ciało które rozleciało się na setki kawałków w naszych rękach młodość zmieszana z Leninem pod butami PRAFFDATA – pomalowani sprayami – coś – nie wiem co – głosy,
fragmenty rytmów melodii, śmiech – my młodzi zajęliśmy
się pudłami w które włożyliśmy wiele radości aby je rozpieprzyć i zmieszać ze znojem Ilicza wodza co się już walał po
podłodze. Mnóstwo papierów i anarchia – nikt nie interweniował – antyporządkowi bo po co? PERE LA CHAISE uduchowiony Tomczak boso – fajnie. WKG – na koniec bezmózgowe „Sex & violence” – ale jaka spontaniczna reakcja
publiczności – śpiew mas + perkusja. THE CRET – krótko,
nie wiedziałem ich.”
To tylko drobny zarys tamtego okresu przełomu i
zakorzeniania się kieleckiej kontrkultury. Brak tu pewnie
wielu wątków, brak materiałów źródłowych jakimi mogą
być zdjęcia, notatki prasowe, czy po prostu wspomnienia o
ludziach i zdarzeniach, datach i miejscach. Jeżeli czymkolwiek możecie się podzielić zróbcie to:
zespołów jakim jest Rozkrock. To on wysyłał do Kielc jedne z
pierwszych A Cappelli, QQRYQ i informacje o M.A. W 1985 roku
został zatrzymany w czasie festiwalu w Jarocinie za kolportaż ulotek wzywających do bojkotu służby wojskowej. Wraz z nim zatrzymano wówczas także m. in. Krzysztofa Skibę. W wojsku był
chyba ze 3 razy, służbę odbywał na raty, a za ostatnim razem,
chyba w 1987 będą c w wojsku zaczął wydawać swoje pismo
Szajba, w którym były tylko szablony.
3
Federacja Młodzieży Walczącej była młodzieżową grupą opozycyjną o ogólnopolskim zasięgu, ale nie była tak umoczona w układzie i politycznej konserwie jak „Solidarność” i do końca swego
istnienia byli jednym z bardziej radykalnych ugrupowań, kwestionujących także układ okrągłostołowy. W kilku miastach współpracowali z anarchistami czy WiP, w Kielcach dotyczyło to wspólnego
udziału w kilku akcjach. Po 1989 współtworzyli Partię Wolności
Kornela Morawieckiego.
4
O Dekrecie było już wspomniane na historiachkieleckich, ale
warto zrobić to raz jeszcze: oficjalnie zawiązali się w 1981 roku, istnieli do ok. 1992(?), przez ich skład przewinęło się sporo ludzi,
pod koniec swego istnienia współpracowali np. z Włodkiem Kiniorskim i Liroyem. Zostały po nich 2 kasety [„Dekret” i „Ludzkie
cienie”] i nagrania na składance z Jarocina 1991, na którym to festiwalu wystąpili 2 razy.
5
Brak praktycznie śladu po ich działalności, jedyny o jakim mi wiadomo to nagrania na kasetowej jeszcze składance z wydawnictwa
ZIMA
6
Ruch Społeczeństwa Alternatywnego działał w kilku miastach
całkiem niezależnie od siebie, najaktywniej w Gdańsku, [gdzie organizowali dziesiątki demonstracji, współuczestnicząc w wielu
różnych inicjatywach, wydawali też pismo Homek i La Bestia] i w
Warszawie [pismo Rewolta]; były to grupy działające później w ramach Międzymiastówki Anarchistycznej, a potem Federacji Anarchistycznej.
7
Pani kandydowała w 1989 do senatu, ale nie z listy OKP
8
LBN było pismem anarchistycznym wydawanym w Kielcach od III
1989, do VIII 2002, kiedy to ukazał się 25-ty numer tego pisma.
Większość numerów była drukowana w nakładzie 500 egz., tworzone było jako pismo autorskie przez uczestników kieleckiego
środowiska związanego z Międzymiastówką a potem Federacją
Anarchistyczną.
9
Dla równowagi anarchiści po rozmowie z komisarzem partyjnym
odwiedzili tego samego dnia Komitet Obywatelski, , gdzie zostali
obdarowani farbą drukarską, a co potem zaowocowało pomocą
przy druku LBN#3 właśnie na sprzęcie solidarnościowym
grudzień 2009
www.historiekieleckie.blox.pl
[email protected]
Koniecznie trzeba bowiem kiedyś wspomnieć o latach 90tych w Kielcach.
1
Czemu kontrkultura, a nie np. subkultura? Bo było to całościowe
zakwestionowanie kultury, obyczajów, polityki, religii i popkultury.
2
Ziggy Stardust mieszkał w Kożuchowie, czyli na drugim końcu
Polski, ale rozprowadzał kasety z muzyką punkową i podobną, a
także teksty kapel przepisywane na maszynie, opowiadania, wiersze. Do Kielc trafiła wydana przez niego ok. 1986 roku kaseta z
koncertem Kult, gdzie na końcu taśmy Ziggy nagrał się mówiąc reklamę swojej „oferty” i podał swój adres, co było wtedy niespotykane, w czasach ciągłego ukrywania się [np. QQRYQ przez
bardzo długi czas nie podawali do siebie adresu, ale i tak byli zawalani listami z całej Polski]. Wydawał wiele rzeczy, rysował komiksy z Sidorakiem i tworzył jeden z bardziej pokręconych
www.historiekieleckie.blox.pl

Podobne dokumenty