Pierwsze spotkanie
Transkrypt
Pierwsze spotkanie
Ewa Przyjazna Pierwsze spotkanie (projekt scenariuszowy filmu fabularnego krótkometrażowego) 1 SCENA 1. Kancelaria prawnicza. Gabinet Jana. Ranek. JAN: wysoki, przystojny mężczyzna o ciemnych włosach, lekko po trzydziestce, ubrany w elegancji garnitur, stoi w swoim gabinecie przy oknie i wpatruje się w telefon komórkowy, z którego odtwarzany jest film. Widać na nim młodą kobietę. Wygłupia się ona na ławce w parku. Chodzi po niej na czworaka i śmieje się głośno. Projekcję przerywa pojawiająca się w gabinecie SEKRETARKA. JAN (zdenerwowany) Pani Agato! Tyle razy już pani mówiłem, że przed wejściem należy pukać! SEKRETARKA Ale to pilna sprawa. Przyszedł pański znajomy. JAN Mówiłem chyba jasno, że dziś czekam tylko na jedną osobę. SEKRETARKA To co mam powiedzieć temu panu? JAN Proszę mu powiedzieć, że mnie nie ma! SEKRETARKA wychodzi. JAN siada przy biurku i zaczyna przeglądać swój kalendarz. Po chwili rozlega się pukanie do drzwi. JAN Proszę wejść! Do biura wchodzi MARIA: piękna, około trzydziestoletnia kobieta o długich ciemnych włosach. Jest ubrana w obcisły czerwony kostium. Wygląda bardzo ponętnie. Staje na środku gabinetu. JAN wstaje. MARIA I co? Podpisałeś? JAN Witaj Marysiu! Pięknie wyglądasz w tej czerwieni. MARIA (z uśmiechem) Dziękuję, to w końcu sukienka na specjalne okazje. JAN Na razie nie będziesz miała czego świętować. MARIA wchodzi JANOWI w zdanie. MARIA ... ale dlaczego? Nie rozumiem! JAN Doszedłem do wniosku, że podpiszę, ale pod jednym warunkiem. MARIA (wyraźnie zdenerwowana) Czego Ty jeszcze ode mnie chcesz? MARIA ściąga z ramienia torebkę i przekłada ją do rąk. JAN Mam jedno życzenie. 2 Chcę, abyśmy odtworzyli scenę naszego pierwszego spotkania. MARIA Co? Czy Ty kompletnie zwariowałeś? Niby dlaczego mamy to zrobić? JAN Podpiszę papiery dopiero wtedy, kiedy na nowo odegramy tamten dzień. Chcę jeszcze raz rozbudzić wspomnienia. Przyjedź do mnie dziś wieczorem. I pamiętaj, że wszystko ma być dokładnie tak, jak przed pięcioma laty. MARIA szybkim krokiem wychodzi z gabinetu JANA. SCENA 2. Mieszkanie Jana. Wnętrze. Wieczór. JAN siedzi przed komputerem i pisze jakiś tekst, jednak wyraźnie mu to nie wychodzi. Co chwilę poprawia lub kasuje napisany fragment. Często zerka na zegarek. Wreszcie nieco zrezygnowany wyłącza komputer. Nagle słychać dzwonek. JAN zrywa się. Szybkim krokiem podchodzi do drzwi. Otwiera je. Jego oczom ukazuje się MARIA. Kobieta wchodzi do holu i ściąga płaszcz. JAN Cóż za punktualność! Chyba bardzo musi Ci zależeć na tym rozwodzie. MARIA ignoruje docinki męża i udaje się do pokoju gościnnego. JAN podąża za nią. MARIA siada na jednym z foteli. JAN wybiera kanapę. JAN Może zjesz kawałek ciasta? Mam Twoją ulubioną szarlotkę. MARIA Nie przyszłam tu po to, aby opróżniać Ci lodówkę. MARIA zaczyna wyciągać z torby ulotki informacyjne i oferty firmy ubezpieczeniowej. JAN przygląda się uważnie zajętej kobiecie. JAN Widzę, że przygotowałaś się do dzisiejszego spotkania! MARIA Żebyś wiedział. Znalazłam nawet oferty, które zaprezentowałam Ci pięć lat temu. Nie sugeruj się nimi zbytnio, bo mogą być nieświeże. Po chwili milczenia. JAN Możesz schować te oferty. MARIA (zaskoczona) Dlaczego? Przecież specjalnie po to wtedy do Ciebie przyszłam. Chciałeś ubezpieczyć lokal. JAN Schowaj je, ponieważ chcę, żebyś wyszła z mieszkania. MARIA Co? Ściągasz mnie tutaj, a po kilku minutach karzesz wyjść?! Czy może już 3 podpisałeś dokumenty i obejdzie się bez tego całego przedstawienia? MARIA pakuje kartki z powrotem do torby. JAN Chcę, żebyś wyszła z mieszkania i weszła do niego ponownie. MARIA Ale po co to wszystko? Nie rozumiem! JAN To wszystko dlatego, że nie rozpuściłaś włosów. MARIA Co? Tego już za wiele! Czy Ty sobie ze mnie kpisz? JAN Przesadzasz! Przecież wiesz, jak lubię Cię z rozpuszczonymi włosami, a zresztą wszystko ma być jak dawniej... MARIA Na szczęście to już ostatni raz, kiedy muszę znosić Twoje dziwactwa. MARIA wstaje, bierze swoją torbę i wychodzi z pokoju. JAN pozostaje sam w salonie. Wstaje z kanapy, wkłada ręce do kieszeni i przechadza się po pokoju w oczekiwaniu na ponowne wejście żony. SCENA 3. Mieszkanie Jana. Wnętrze. Wieczór. MARIA z rozpuszczonymi włosami staje w drzwiach pokoju gościnnego. Wygląda zjawiskowo. Siada na kanapie. JAN zbiera dokumenty z fotela, kładzie je na ławie, a potem zajmuje miejsce naprzeciwko żony. MARIA (rozgoryczona) Zawsze uwielbiałeś otaczać się tymi papierami. Liczyła się dla ciebie tylko praca! MARIA sięga po plik kartek i rzuca je pogardliwie na podłogę. JAN Dalej chyba niczego nie rozumiesz! Kiedy Ty wreszcie przejrzysz na oczy?! JAN zbiera porozrzucane kartki. MARIA Dla pieniędzy sprzedałbyś diabłu własną duszę! JAN Twojej duszy diabeł z pewnością nie chciałby kupić. Zostałoby mu wyłącznie ciało, choć trochę się spóźnił, bo je i tak już sprzedałaś. MARIA wstaje, sięga po zapalniczkę i papierośnicę, które leżą na ławie. Zapala papierosa. Podchodzi do okna, uchyla je. Odsłania delikatnie firankę i patrzy. Następuje chwila ciszy. MARIA spogląda przez okno, tyłem do JANA. MARIA Traktowałam tego chłopaka jak zabawkę: wykorzystałam, a potem zostawiłam. 4 Tak! Byłam zimna i cyniczna! MARIA odwraca się w stronę męża i opiera plecami o parapet. JAN Ale dlaczego to wszystko? MARIA Tak po prostu... JAN Nawet nie potrafisz odpowiedzieć? MARIA (po chwili zastanowienia) Z nudów... Ty ciągle pracowałeś, a w weekendy wstawałeś około południa... JAN Żałuję tego. Powinienem wcześniej wstawać. Przynajmniej wiedziałbym, czy śpimy w jednym łóżku... MARIA Tak, z tobą w łóżku można tylko spać... MARIA zdejmuje z szyi apaszkę. JAN (wkurzony) To dlaczego do cholery za mnie wyszłaś? To chyba coś znaczy! MARIA sięga po popielniczkę leżącą na parapecie. Popielniczka wyślizguje jej się z rąk i rozbija na cztery części. Kobieta natychmiast je podnosi i odkłada na parapet. Jeden kawałek zostawia w dłoni. Bawi się nim. MARIA Przed ślubem byłeś zupełnie inny. Dostrzegałeś tylko mnie. Z czasem jednak mój widok przysłonił Ci stan twojego konta. I czar prysnął... Prawdziwa miłość nie istnieje, to tylko pojęcie względne. JAN przeplata nieco spoconymi rękami rozburzone włosy. JAN (zdenerwowany) Najlepiej pasowałoby Ci, gdybym cały czas siedział z tobą w domu. Tylko co wtedy? Pieniądze znajdowalibyśmy pod poduszką?! MARIA patrzy w kierunku JANA przez przezroczyste szkiełko z rozbitej popielniczki. MARIA (ironicznie) Nie! Wolałabym, abyś siedział przed telewizorem z puszką piwa i całymi dniami oglądał mecze. Wtedy chociaż miałabym okazję uprawiać sport, biegając Ci do sklepu po alkohol. JAN Zachowujesz się teraz jak twoja matka. MARIA Zostaw moją matkę w spokoju. 5 JAN wstaje i zbliża się do żony. JAN Fakt, ona dość namieszała w naszym życiu. MARIA wyrzuca papierosa przez uchylone okno i podchodzi do ławy. Mocno gestykuluje. MARIA Sam doprowadziłeś do tego, że przychodzę tu po rozwód! Mogłeś zajmować się mną przez te wszystkie lata, wtedy była ku temu specjalna okazja! JAN (zatroskany) Marysiu, ależ każdy dzień, który razem przeżywaliśmy był dla mnie ku temu specjalną okazją. MARIA siada na kanapie. MARIA Daj spokój. Twoje okazje już minęły. Nie warto było zostawiać wszystkiego na potem! Scena 4. Mieszkanie Jana. Taras. Wieczór. Nagle zaczyna dzwonić komórka kobiety. MARIA wychodzi na taras i odbiera telefon. Zaczyna głośno rozmawiać z jakimś mężczyzną. JAN spogląda z pokoju na przechadzającą się po tarasie żonę i słyszy całą rozmowę. MARIA w rozmowie przez telefon osobisty. MARIA (nieco zmieszana) Przecież wiesz Piotrze, że nie zapomniałabym o umówionym spotkaniu. Tak...Tak...Tak... Powinnam mieć jutro komplet dokumentów. Do zobaczenia tam gdzie zwykle. JAN wchodzi na taras i natychmiast pyta żonę. JAN Kolega z pracy? MARIA (ironicznie) A tak to się teraz nazywa? JAN (zdenerwowany i podniesionym głosem) Przestań ze mną pogrywać tylko odpowiedz na pytanie! MARIA Chcesz znać prawdę? Następuje chwila ciszy. MARIA Ten, jak go nazwałeś, kolega z pracy zajmuje obecnie twoje miejsce w moim łóżku. JAN Znam Cię zbyt dobrze Marysiu! Wiem, że kłamiesz! Przecież zawsze uśmiechałaś się odbierając telefon. 6 Tak jak przed chwilą nigdy nie rozmawiasz z ukochaną osobą! Ten facet chyba zamarzł ze słuchawką przy uchu... MARIA A jednak jestem z nim od dłuższego czasu bardzo szczęśliwa. I jest wielce prawdopodobne, że wyjdzie z tego coś trwalszego niż nasze małżeństwo... JAN chwyta MARIĘ za ramiona. JAN Przestań! MARIA zaczyna się głośno śmiać. JAN puszcza kobietę. Po chwili. MARIA (poprawia włosy) Czy ja jestem atrakcyjna? JAN Nieraz Ci mówiłem, że jesteś piękna. Ty jesteś najpiękniejsza na świecie. MARIA bawi się kokieteryjnie guzikiem od bluzki. MARIA A czy jestem pociągająca? JAN Bardzo mocno na mnie działasz... MARIA A czy jestem inteligentna? JAN Po co pytasz, przecież wiesz... MARIA (rozbawionym głosem) Dlatego właśnie jestem w stanie sobie kogoś znaleźć i zrobiłam to. JAN Nie dam się na to nabrać, nie zrobisz ze mnie głupka. MARIA Nie muszę... JAN Czy ciągle musimy się dręczyć? Chciałbym, aby ten wieczór był równie przyjemny jak tamten kiedyś. Może napijesz się wina? MARIA Chętnie. JAN wychodzi do kuchni. Scena 5. Mieszkanie Jana. Salon. Wieczór. MARIA wchodzi do pokoju i zaczyna przez chwilę oglądać ustawione na komodzie fotografie. Wszystkie przedstawiają ją i JANA. Wzrok MARII najdłużej zatrzymuje się na ich zdjęciu ślubnym. Bierze je do rąk. JAN wraca z winem. JAN Marysiu wyciągnij proszę dwa kieliszki. Kobieta wyciąga ze szklanej witryny kieliszki i podaje je mężowi, który właśnie otworzył wino. JAN nalewa trunek. MARIA 7 Widzę, że dalej pijasz Bordeaux. JAN podaje MARII karafkę wypełnioną czerwonym winem. Małżonkowie siadają. JAN Wiesz, że łatwo nie zmieniam upodobań. MARIA Zawsze mi tym imponowałeś. Następuje chwila ciszy. JAN To może wznieśmy toast? MARIA Ale za co? JAN Za miłość! MARIA (zaczyna się głośno śmiać) W naszej sytuacji to absurdalny toast, ale niech będzie! Za miłość! Małżonkowie wstają na moment i wznoszą toast. SCENA 7. Mieszkanie JANA. Pokój gościnny. Wieczór. MARIA siedzi tak samo jak wcześniej. Sączy wino. JAN zajmuje miejsce na kanapie. JAN Pamiętasz, jak Ty przyszłaś do mnie po raz pierwszy? MARIA po chwili zastanowienia. MARIA (rozbawiona) Najlepiej pamiętam, jaką miałeś wtedy na sobie okropną koszulę! JAN Przesadzasz, nie była taka zła! MARIA Była cała różowa! Ten wystrzałowy kolor sprawiał, że ustawiały się do Ciebie nie tylko kobiety, ale także mężczyźni. MARIA sięga po kieliszek i wypija duży łyk wina. MARIA Koszula sama w sobie była fatalna, ale muszę przyznać, że wyglądałeś w niej uroczo. Masz ją jeszcze? JAN Gdzieś na dnie szafy... MARIA Ubierz więc! Ale już! JAN Marysiu, nie wygłupiaj się. MARIA No ubierz! Przecież wszystko ma być tak jak kiedyś?! JAN JAN po namyśle wstaje i podchodzi do szafy. Zaczyna przeglądać wiszące koszule. Wreszcie gdzieś na samym końcu odnajduje właściwą. 8 MARIA Jak ja jej dawno nie widziałam! JAN ściąga sweter. Zaczyna rozpinać znajdującą się pod swetrem koszulę. MARIA przygląda się jego ciału. JAN ubiera różową koszulę. Zapina guziki i siada na kanapie. Dolewa wina do pustych kieliszków. MARIA Gdy tak na Ciebie teraz patrzę w tej koszuli to wracają wspomnienia dobrych chwil ... JAN podnosi wzrok na MARIĘ i patrzy w jej stronę. Wyraźnie zamyślona MARIA odwraca głowę. Spogląda przez dłuższą chwilę przed siebie. Następuje moment ciszy. Scena 8. Mieszkanie Jana. Salon. Późny wieczór. MARIA po chwili zadumy ożywia się w momencie, gdy do pokoju wchodzi kotka. Zwierzę przemieszcza się wzdłuż mebli. MARIA O Lucy! jak mi Cię brakowało... MARIA wstaje, podchodzi do kotki, bierze ją na ręce i siada z kotką na kanapie. Sytuacji przygląda się JAN. JAN Ona też za Tobą tęskniła... To wspaniała kotka, ale i tak najwspanialszą kotką w tym domu byłaś Ty! MARIA zaczyna się śmiać. MARIA Janku nie przypominaj mi o tym. JAN Marysiu, zrób to raz jeszcze, tak jak dawniej. Uwielbiam patrzeć jak się poruszasz z tą ogromną gracją, której brakuje nie jednej kobiecie. MARIA (rozbawionym głosem) Musiałam być w tym naprawdę niezła. JAN (śmieje się) Niezła? Byłaś fantastyczna i z pewnością nadal jesteś. MARIA wypuszcza kotkę z kolan na podłogę. Bierze stojący na ławie kieliszek wina i sączy trunek. JAN cały czas nie spuszcza wzroku z MARII. MARIA To byłoby szalone... JAN ...równie jak przed pięcioma laty? MARIA Myślę, że dziś nawet bardziej... JAN Przecież nikt mocniej niż Ty Marysiu nie uwielbia szaleństw. MARIA Zgadza się, ale cóż z tego… JAN 9 Ależ proszę... Po chwili zastanowienia. MARIA Nie wiem, czy to ten alkohol tak uderzył mi do głowy, ale niech Ci będzie. W końcu nic nie mam do stracenia. Jednak teraz ja postawię jeden warunek. JAN Spełnię każdy. MARIA Muzyka! JAN wstaje, podchodzi do ułożonych w meblach płyt CD i zaczyna je przeglądać. Po chwili znajduje właściwą. Wyciąga płytę i idzie z nią w kierunku wieży. Uruchamia sprzęt. W pokoju rozlega się muzyka. JAN siada swobodnie na środku dywanu. MARIA (szeptem) Nawet te dźwięki wywołują we dawno zapomniane uczucia… MARIA wstaje, poprawia spódnicę i idzie w kierunku JANA. Siada naprzeciwko niego. Małżonkowie przez chwilę patrzą na siebie. MARIA w końcu przyjmuje odpowiednią pozycję i zaczyna chodzić wokół JANA na czworaka. Porusza się wolnym tempem, giętko, wręcz zmysłowo. Niektóre jej ruchy są zgodne z zasłyszaną w tle muzyką. JAN W drugim życiu na pewno spotkam Cię Marysiu w kociej skórze. MARIA podnosi głowę, spogląda na męża i zaczyna się śmiać. MARIA Ja chyba już w tym pomyliłam wcielenia! MARIA nadal porusza się wokół JANA. Muzyka przestaje grać. MARIA Wiesz, bawi mnie ta rola kotki. Czuję się, jakbym znowu miała osiemnaście lat. JAN Zawsze, jeżeli tylko zechcesz, możesz mieć osiemnaście lat... MARIA siada naprzeciwko JANA i spogląda na niego wnikliwie z łagodnym i szczerym uśmiechem. Następuje chwila ciszy. JAN Przypomniał mi się nasz wyjątkowy spacer po Krakowie… MARIA (rozbawiona) Pamiętasz miny tych ludzi? Oni chyba sądzili, że ja jestem wariatką! Małżonkowie zaczynają się głośno śmiać. JAN (z przekąsem) Trudno było im się dziwić. MARIA Najbardziej rozbawiła mnie starsza pani. 10 Miała taką skwaszoną minę. MARIA zaczyna palcami naciągać w dół kąciki ust. JAN Nie Marysiu! Tamta pani jeszcze jakoś tak dziwnie mrużyła oczy, że wydawały się one strasznie małe. Poczekaj, pomogę Ci... Małżonkowie wygłupiają się. JAN chwyta MARIĘ delikatnie za kąciki oczu i wydłuża je. Kobieta nadal naciąga w dół kąciki ust. MARIA Janku! Teraz to ja na pewno nie wyglądam jak ta pani, tylko jak Chinka! Małżonkowie śmieją się. JAN A pamiętasz taką panią z wózkiem? MARIA puka się w czoło. MARIA To jednak nic w porównaniu z zachowaniem młodego chłopaka. JAN A co on zrobił lepszego? MARIA Przystanął i przyglądał mi się ze strasznie zdziwioną miną. Jego oczy były ogromne. MARIA przy pomocy palców otwiera jak najmocniej oczy. JAN robi to samo. Małżonkowie przez chwilę stykają się czołami i patrzą sobie w oczy. JAN Takie wielkie? MARIA Jeszcze większe! Myślałam, że mu wylecą z orbity! A do tego miał taki szeroki uśmiech! MARIA próbuje uśmiechnąć się najszerzej jak potrafi, wygląda nieco sztucznie. JAN (żartobliwie) No i śmiał się z Ciebie. Pokaż Marysiu jak głośno! JAN zaczyna łaskotać MARIĘ. Kobieta chichocze i próbuje zrewanżować się mężowi. JAN jest jednak silniejszy, więc MARIA kładzie się na dywanie zwinięta w kłębuszek. Po chwili JAN kończy zabawę i kładzie się na plecach tuż obok żony. Małżonkowie leżą obok siebie i spoglądają w górę. MARIA Odnoszę teraz takie wrażenie, jakby cały świat wokół nas wirował. Wszystko się przemieszcza, a jedynie my trwamy tu w totalnym bezruchu. (po chwili) Ten bezruch jest jednak potrzebny, gdyż daje wytchnienie. JAN Odkąd odeszłaś nie mogę znaleźć sobie miejsca. Krzątam się całymi godzinami, na nic nie mam ochoty. 11 Moje życie jest jałowe, puste, kompletnie bez celu... MARIA Zanim tu przyszłam widziałam tylko to, co było złe w naszym związku. Teraz odkrywam także tę drugą stronę. Dostrzegam, jak dużo spotkało mnie dzięki tobie pięknych chwil. MARIA wkłada ręce pod głowę. JAN Przyznaję, było ich mnóstwo. Często też szliśmy pod prąd, ale mając siebie. To dawało siły i nadzieję. MARIA Dzięki Tobie Janku zrozumiałam, że życie to ciągłość doświadczeń, które trzeba przeżywać w radości, a nie próbować ścierpieć lub przetrwać. JAN Gdybym wiedział, że moje godziny są już policzone, najbardziej bolałyby mnie te malutkie nie zrobione rzeczy. JAN chwyta MARIĘ za rękę. Dłonie małżonków splatają się. MARIA zamyka oczy. Chwila milczenia. MARIA Wyzwoliłeś mnie z poczucia wstydu i za to jestem Ci najbardziej wdzięczna. JAN obraca się na bok i spogląda na MARIĘ. Widzi idealny profil twarzy żony, kształty jędrnych piersi, a także zgiętą w niezwykle zmysłowy sposób prawą nogę. Jest wyraźnie zauroczony. JAN Uwielbiam Cię taką! Uwielbiam Cię zresztą o każdej porze dnia, roku, w każdym nastroju, po prostu zawsze. Jesteś dla mnie wyjątkowa. Nie mogę się pogodzić z myślą, że kiedy jutro otworzę oczy Ciebie nie będzie obok. To zbyt trudne... Nie chcę! Nie chcę, aby tak było! Oboje popełniliśmy błędy, ale czy nie da się wszystkiego naprawić? Zapomnieć o tym, co złe i tak po prostu zacząć od nowa? Wierzę, że to ponowne pierwsze spotkanie pozwoli nam odrodzić się na nowo. Prawda, że Ty też tak czujesz, Marysiu? MARIA ciągle milczy, leży z zamkniętymi oczami. JAN przybliża się do MARII. Zaczyna delikatnie dotykać jej ramion. Czule całuje dłonie kobiety. Podciąga jej bluzkę i zatacza palcem okrąg wokół jej pępka. Całuje jej brzuch. Następnie odgarnia włosy i zaczyna pieścić jej szyję. MARIA zdaje się być podniecona. Wzdycha coraz głośniej. Reakcja żony napędza JANA w pożądaniu. Mężczyzna z każdą chwilą całuje szyję żony coraz namiętniej. Następuje stopniowe ściemnienie obrazu. 12 SCENA 9. Kancelaria prawnicza. Gabinet Jana. Kolejny dzień. JAN stoi w swoim biurze i spogląda przez okno. Nagle rozlega się pukanie do drzwi. JAN odwraca się. JAN Proszę! Drzwi gabinetu otwierają się i staje w nich MARIA. Kobieta wchodzi do środka i podchodzi do biurka JANA. MARIA I co? Podpisałeś? KONIEC 13