Pierwsze spotkanie

Transkrypt

Pierwsze spotkanie
Ewa Przyjazna
Pierwsze spotkanie
(projekt scenariuszowy filmu fabularnego
krótkometrażowego)
1
SCENA 1.
Kancelaria prawnicza. Gabinet Jana. Ranek.
JAN: wysoki, przystojny mężczyzna o ciemnych włosach, lekko po
trzydziestce, ubrany w elegancji garnitur, stoi w swoim gabinecie
przy oknie i wpatruje się w telefon komórkowy, z którego odtwarzany
jest film. Widać na nim młodą kobietę. Wygłupia się ona na ławce w
parku. Chodzi po niej na czworaka i śmieje się głośno. Projekcję
przerywa pojawiająca się w gabinecie SEKRETARKA.
JAN
(zdenerwowany)
Pani Agato! Tyle razy już pani
mówiłem, że przed wejściem należy pukać!
SEKRETARKA
Ale to pilna sprawa.
Przyszedł pański znajomy.
JAN
Mówiłem chyba jasno, że dziś czekam
tylko na jedną osobę.
SEKRETARKA
To co mam powiedzieć temu panu?
JAN
Proszę mu powiedzieć, że mnie nie ma!
SEKRETARKA wychodzi. JAN siada przy biurku i zaczyna przeglądać swój
kalendarz. Po chwili rozlega się pukanie do drzwi.
JAN
Proszę wejść!
Do biura wchodzi MARIA: piękna, około trzydziestoletnia kobieta o
długich ciemnych włosach. Jest ubrana w obcisły czerwony kostium.
Wygląda bardzo ponętnie. Staje na środku gabinetu. JAN wstaje.
MARIA
I co? Podpisałeś?
JAN
Witaj Marysiu! Pięknie wyglądasz w tej
czerwieni.
MARIA
(z uśmiechem)
Dziękuję, to w końcu sukienka na specjalne
okazje.
JAN
Na razie nie będziesz miała czego
świętować.
MARIA wchodzi JANOWI w zdanie.
MARIA
... ale dlaczego? Nie rozumiem!
JAN
Doszedłem do wniosku, że podpiszę,
ale pod jednym warunkiem.
MARIA
(wyraźnie zdenerwowana)
Czego Ty jeszcze ode mnie chcesz?
MARIA ściąga z ramienia torebkę i przekłada ją do rąk.
JAN
Mam jedno życzenie.
2
Chcę, abyśmy odtworzyli scenę
naszego pierwszego spotkania.
MARIA
Co? Czy Ty kompletnie zwariowałeś?
Niby dlaczego mamy to zrobić?
JAN
Podpiszę papiery dopiero wtedy, kiedy
na nowo odegramy tamten dzień. Chcę jeszcze
raz rozbudzić wspomnienia. Przyjedź do mnie
dziś wieczorem. I pamiętaj, że wszystko ma
być dokładnie tak, jak przed pięcioma laty.
MARIA szybkim krokiem wychodzi z gabinetu JANA.
SCENA 2.
Mieszkanie Jana. Wnętrze. Wieczór.
JAN siedzi przed komputerem i pisze jakiś tekst, jednak wyraźnie mu
to nie wychodzi. Co chwilę poprawia lub kasuje napisany fragment.
Często zerka na zegarek. Wreszcie nieco zrezygnowany wyłącza
komputer. Nagle słychać dzwonek. JAN zrywa się. Szybkim krokiem
podchodzi do drzwi. Otwiera je. Jego oczom ukazuje się MARIA.
Kobieta wchodzi do holu i ściąga płaszcz.
JAN
Cóż za punktualność! Chyba bardzo
musi Ci zależeć na tym rozwodzie.
MARIA ignoruje docinki męża i udaje się do pokoju gościnnego. JAN
podąża za nią. MARIA siada na jednym z foteli. JAN wybiera kanapę.
JAN
Może zjesz kawałek ciasta?
Mam Twoją ulubioną szarlotkę.
MARIA
Nie przyszłam tu po to, aby
opróżniać Ci lodówkę.
MARIA zaczyna wyciągać z torby ulotki informacyjne i oferty firmy
ubezpieczeniowej. JAN przygląda się uważnie zajętej kobiecie.
JAN
Widzę, że przygotowałaś się do
dzisiejszego spotkania!
MARIA
Żebyś wiedział. Znalazłam nawet oferty,
które zaprezentowałam Ci pięć lat temu.
Nie sugeruj się nimi zbytnio,
bo mogą być nieświeże.
Po chwili milczenia.
JAN
Możesz schować te oferty.
MARIA
(zaskoczona)
Dlaczego? Przecież specjalnie
po to wtedy do Ciebie przyszłam.
Chciałeś ubezpieczyć lokal.
JAN
Schowaj je, ponieważ chcę,
żebyś wyszła z mieszkania.
MARIA
Co? Ściągasz mnie tutaj, a po kilku
minutach karzesz wyjść?! Czy może już
3
podpisałeś dokumenty i obejdzie się bez
tego całego przedstawienia?
MARIA pakuje kartki z powrotem do torby.
JAN
Chcę, żebyś wyszła z mieszkania
i weszła do niego ponownie.
MARIA
Ale po co to wszystko? Nie rozumiem!
JAN
To wszystko dlatego, że nie rozpuściłaś
włosów.
MARIA
Co? Tego już za wiele! Czy Ty sobie
ze mnie kpisz?
JAN
Przesadzasz! Przecież wiesz,
jak lubię Cię z rozpuszczonymi
włosami, a zresztą wszystko
ma być jak dawniej...
MARIA
Na szczęście to już ostatni raz,
kiedy muszę znosić Twoje dziwactwa.
MARIA wstaje, bierze swoją torbę i wychodzi z pokoju. JAN pozostaje
sam w salonie. Wstaje z kanapy, wkłada ręce do kieszeni i przechadza
się po pokoju w oczekiwaniu na ponowne wejście żony.
SCENA 3.
Mieszkanie Jana. Wnętrze. Wieczór.
MARIA z rozpuszczonymi włosami staje w drzwiach pokoju gościnnego.
Wygląda zjawiskowo. Siada na kanapie. JAN zbiera dokumenty z fotela,
kładzie je na ławie, a potem zajmuje miejsce naprzeciwko żony.
MARIA
(rozgoryczona)
Zawsze uwielbiałeś otaczać się tymi
papierami. Liczyła się dla ciebie
tylko praca!
MARIA sięga po plik kartek i rzuca je pogardliwie na podłogę.
JAN
Dalej chyba niczego nie rozumiesz!
Kiedy Ty wreszcie przejrzysz na oczy?!
JAN zbiera porozrzucane kartki.
MARIA
Dla pieniędzy sprzedałbyś diabłu
własną duszę!
JAN
Twojej duszy diabeł z pewnością nie
chciałby kupić. Zostałoby mu wyłącznie
ciało, choć trochę się spóźnił,
bo je i tak już sprzedałaś.
MARIA wstaje, sięga po zapalniczkę i papierośnicę, które leżą na
ławie. Zapala papierosa. Podchodzi do okna, uchyla je. Odsłania
delikatnie firankę i patrzy. Następuje chwila ciszy. MARIA spogląda
przez okno, tyłem do JANA.
MARIA
Traktowałam tego chłopaka jak zabawkę:
wykorzystałam, a potem zostawiłam.
4
Tak! Byłam zimna i cyniczna!
MARIA odwraca się w stronę męża i opiera plecami o parapet.
JAN
Ale dlaczego to wszystko?
MARIA
Tak po prostu...
JAN
Nawet nie potrafisz odpowiedzieć?
MARIA
(po chwili zastanowienia)
Z nudów... Ty ciągle pracowałeś,
a w weekendy wstawałeś około
południa...
JAN
Żałuję tego. Powinienem wcześniej
wstawać. Przynajmniej wiedziałbym,
czy śpimy w jednym łóżku...
MARIA
Tak, z tobą w łóżku można tylko spać...
MARIA zdejmuje z szyi apaszkę.
JAN
(wkurzony)
To dlaczego do cholery za mnie
wyszłaś? To chyba coś znaczy!
MARIA sięga po popielniczkę leżącą na parapecie. Popielniczka
wyślizguje jej się z rąk i rozbija na cztery części. Kobieta
natychmiast je podnosi i odkłada na parapet. Jeden kawałek zostawia
w dłoni. Bawi się nim.
MARIA
Przed ślubem byłeś zupełnie inny.
Dostrzegałeś tylko mnie. Z czasem jednak
mój widok przysłonił Ci
stan twojego konta.
I czar prysnął...
Prawdziwa miłość nie istnieje,
to tylko pojęcie względne.
JAN przeplata nieco spoconymi rękami rozburzone włosy.
JAN
(zdenerwowany)
Najlepiej pasowałoby Ci, gdybym
cały czas siedział z tobą w domu.
Tylko co wtedy?
Pieniądze znajdowalibyśmy pod poduszką?!
MARIA patrzy w kierunku JANA przez przezroczyste szkiełko z rozbitej
popielniczki.
MARIA
(ironicznie)
Nie! Wolałabym, abyś siedział
przed telewizorem z puszką piwa
i całymi dniami oglądał mecze.
Wtedy chociaż miałabym okazję uprawiać
sport, biegając Ci do sklepu po alkohol.
JAN
Zachowujesz się teraz jak twoja matka.
MARIA
Zostaw moją matkę w spokoju.
5
JAN wstaje i zbliża się do żony.
JAN
Fakt, ona dość namieszała w naszym życiu.
MARIA wyrzuca papierosa przez uchylone okno i podchodzi do ławy.
Mocno gestykuluje.
MARIA
Sam doprowadziłeś do tego, że przychodzę
tu po rozwód! Mogłeś zajmować się mną
przez te wszystkie lata,
wtedy była ku temu specjalna okazja!
JAN
(zatroskany)
Marysiu, ależ każdy dzień, który razem
przeżywaliśmy był dla mnie ku temu
specjalną okazją.
MARIA siada na kanapie.
MARIA
Daj spokój. Twoje okazje już minęły.
Nie warto było zostawiać wszystkiego
na potem!
Scena 4.
Mieszkanie Jana. Taras. Wieczór.
Nagle zaczyna dzwonić komórka kobiety. MARIA wychodzi na taras i
odbiera telefon. Zaczyna głośno rozmawiać z jakimś mężczyzną. JAN
spogląda z pokoju na przechadzającą się po tarasie żonę i słyszy
całą rozmowę.
MARIA w rozmowie przez telefon osobisty.
MARIA
(nieco zmieszana)
Przecież wiesz Piotrze, że nie
zapomniałabym o umówionym spotkaniu.
Tak...Tak...Tak...
Powinnam mieć jutro komplet dokumentów.
Do zobaczenia tam gdzie zwykle.
JAN wchodzi na taras i natychmiast pyta żonę.
JAN
Kolega z pracy?
MARIA
(ironicznie)
A tak to się teraz nazywa?
JAN
(zdenerwowany i podniesionym głosem)
Przestań ze mną pogrywać tylko
odpowiedz na pytanie!
MARIA
Chcesz znać prawdę?
Następuje chwila ciszy.
MARIA
Ten, jak go nazwałeś, kolega z pracy
zajmuje obecnie twoje miejsce
w moim łóżku.
JAN
Znam Cię zbyt dobrze Marysiu!
Wiem, że kłamiesz! Przecież zawsze
uśmiechałaś się odbierając telefon.
6
Tak jak przed chwilą nigdy nie rozmawiasz
z ukochaną osobą! Ten facet chyba zamarzł
ze słuchawką przy uchu...
MARIA
A jednak jestem z nim od dłuższego
czasu bardzo szczęśliwa. I jest wielce
prawdopodobne, że wyjdzie z tego coś
trwalszego niż nasze małżeństwo...
JAN chwyta MARIĘ za ramiona.
JAN
Przestań!
MARIA zaczyna się głośno śmiać. JAN puszcza kobietę. Po chwili.
MARIA
(poprawia włosy)
Czy ja jestem atrakcyjna?
JAN
Nieraz Ci mówiłem, że jesteś piękna.
Ty jesteś najpiękniejsza na świecie.
MARIA bawi się kokieteryjnie guzikiem od bluzki.
MARIA
A czy jestem pociągająca?
JAN
Bardzo mocno na mnie działasz...
MARIA
A czy jestem inteligentna?
JAN
Po co pytasz, przecież wiesz...
MARIA
(rozbawionym głosem)
Dlatego właśnie jestem w stanie
sobie kogoś znaleźć i zrobiłam to.
JAN
Nie dam się na to nabrać, nie
zrobisz ze mnie głupka.
MARIA
Nie muszę...
JAN
Czy ciągle musimy się dręczyć? Chciałbym,
aby ten wieczór był równie przyjemny jak tamten
kiedyś. Może napijesz się wina?
MARIA
Chętnie.
JAN wychodzi do kuchni.
Scena 5.
Mieszkanie Jana. Salon. Wieczór.
MARIA wchodzi do pokoju i zaczyna przez chwilę oglądać ustawione na
komodzie fotografie. Wszystkie przedstawiają ją i JANA. Wzrok MARII
najdłużej zatrzymuje się na ich zdjęciu ślubnym. Bierze je do rąk.
JAN wraca z winem.
JAN
Marysiu wyciągnij proszę
dwa kieliszki.
Kobieta wyciąga ze szklanej witryny kieliszki i podaje je mężowi,
który właśnie otworzył wino. JAN nalewa trunek.
MARIA
7
Widzę, że dalej pijasz Bordeaux.
JAN podaje MARII karafkę wypełnioną czerwonym winem. Małżonkowie
siadają.
JAN
Wiesz, że łatwo nie zmieniam upodobań.
MARIA
Zawsze mi tym imponowałeś.
Następuje chwila ciszy.
JAN
To może wznieśmy toast?
MARIA
Ale za co?
JAN
Za miłość!
MARIA
(zaczyna się głośno śmiać)
W naszej sytuacji to absurdalny toast,
ale niech będzie! Za miłość!
Małżonkowie wstają na moment i wznoszą toast.
SCENA 7.
Mieszkanie JANA. Pokój gościnny. Wieczór.
MARIA siedzi tak samo jak wcześniej. Sączy wino. JAN zajmuje miejsce
na kanapie.
JAN
Pamiętasz, jak Ty przyszłaś
do mnie po raz pierwszy?
MARIA po chwili zastanowienia.
MARIA
(rozbawiona)
Najlepiej pamiętam, jaką miałeś
wtedy na sobie okropną koszulę!
JAN
Przesadzasz, nie była taka zła!
MARIA
Była cała różowa! Ten wystrzałowy
kolor sprawiał, że ustawiały
się do Ciebie nie tylko kobiety,
ale także mężczyźni.
MARIA sięga po kieliszek i wypija duży łyk wina.
MARIA
Koszula sama w sobie była fatalna,
ale muszę przyznać, że wyglądałeś
w niej uroczo. Masz ją jeszcze?
JAN
Gdzieś na dnie szafy...
MARIA
Ubierz więc! Ale już!
JAN
Marysiu, nie wygłupiaj się.
MARIA
No ubierz! Przecież wszystko ma
być tak jak kiedyś?!
JAN
JAN po namyśle wstaje i podchodzi do szafy. Zaczyna przeglądać
wiszące koszule. Wreszcie gdzieś na samym końcu odnajduje właściwą.
8
MARIA
Jak ja jej dawno nie widziałam!
JAN ściąga sweter. Zaczyna rozpinać znajdującą się pod swetrem
koszulę. MARIA przygląda się jego ciału. JAN ubiera różową koszulę.
Zapina guziki i siada na kanapie. Dolewa wina do pustych kieliszków.
MARIA
Gdy tak na Ciebie teraz patrzę
w tej koszuli to wracają wspomnienia
dobrych chwil ...
JAN podnosi wzrok na MARIĘ i patrzy w jej stronę. Wyraźnie zamyślona
MARIA odwraca głowę. Spogląda przez dłuższą chwilę przed siebie.
Następuje moment ciszy.
Scena 8.
Mieszkanie Jana. Salon. Późny wieczór.
MARIA po chwili zadumy ożywia się w momencie, gdy do pokoju wchodzi
kotka. Zwierzę przemieszcza się wzdłuż mebli.
MARIA
O Lucy! jak mi Cię brakowało...
MARIA wstaje, podchodzi do kotki, bierze ją na ręce i siada z kotką
na kanapie. Sytuacji przygląda się JAN.
JAN
Ona też za Tobą tęskniła...
To wspaniała kotka, ale i tak
najwspanialszą kotką w tym domu
byłaś Ty!
MARIA zaczyna się śmiać.
MARIA
Janku nie przypominaj mi o tym.
JAN
Marysiu, zrób to raz jeszcze,
tak jak dawniej. Uwielbiam patrzeć
jak się poruszasz z tą ogromną gracją,
której brakuje nie jednej kobiecie.
MARIA
(rozbawionym głosem)
Musiałam być w tym naprawdę niezła.
JAN
(śmieje się)
Niezła? Byłaś fantastyczna
i z pewnością nadal jesteś.
MARIA wypuszcza kotkę z kolan na podłogę. Bierze stojący na ławie
kieliszek wina i sączy trunek. JAN cały czas nie spuszcza wzroku z
MARII.
MARIA
To byłoby szalone...
JAN
...równie jak przed pięcioma laty?
MARIA
Myślę, że dziś nawet bardziej...
JAN
Przecież nikt mocniej niż Ty Marysiu
nie uwielbia szaleństw.
MARIA
Zgadza się, ale cóż z tego…
JAN
9
Ależ proszę...
Po chwili zastanowienia.
MARIA
Nie wiem, czy to ten alkohol
tak uderzył mi do głowy, ale
niech Ci będzie. W końcu nic
nie mam do stracenia. Jednak teraz
ja postawię jeden warunek.
JAN
Spełnię każdy.
MARIA
Muzyka!
JAN wstaje, podchodzi do ułożonych w meblach płyt CD i zaczyna je
przeglądać. Po chwili znajduje właściwą. Wyciąga płytę i idzie z nią
w kierunku wieży. Uruchamia sprzęt. W pokoju rozlega się muzyka. JAN
siada swobodnie na środku dywanu.
MARIA
(szeptem)
Nawet te dźwięki wywołują we
dawno zapomniane uczucia…
MARIA wstaje, poprawia spódnicę i idzie w kierunku JANA. Siada
naprzeciwko niego. Małżonkowie przez chwilę patrzą na siebie. MARIA
w końcu przyjmuje odpowiednią pozycję i zaczyna chodzić wokół JANA
na czworaka. Porusza się wolnym tempem, giętko, wręcz zmysłowo.
Niektóre jej ruchy są zgodne z zasłyszaną w tle muzyką.
JAN
W drugim życiu na pewno spotkam
Cię Marysiu w kociej skórze.
MARIA podnosi głowę, spogląda na męża i zaczyna się śmiać.
MARIA
Ja chyba już w tym
pomyliłam wcielenia!
MARIA nadal porusza się wokół JANA. Muzyka przestaje grać.
MARIA
Wiesz, bawi mnie ta rola kotki.
Czuję się, jakbym znowu miała
osiemnaście lat.
JAN
Zawsze, jeżeli tylko zechcesz,
możesz mieć osiemnaście lat...
MARIA siada naprzeciwko JANA i spogląda na niego wnikliwie z
łagodnym i szczerym uśmiechem.
Następuje chwila ciszy.
JAN
Przypomniał mi się nasz
wyjątkowy spacer po Krakowie…
MARIA
(rozbawiona)
Pamiętasz miny tych ludzi? Oni chyba
sądzili, że ja jestem wariatką!
Małżonkowie zaczynają się głośno śmiać.
JAN
(z przekąsem)
Trudno było im się dziwić.
MARIA
Najbardziej rozbawiła mnie starsza pani.
10
Miała taką skwaszoną minę.
MARIA zaczyna palcami naciągać w dół kąciki ust.
JAN
Nie Marysiu! Tamta pani jeszcze jakoś tak
dziwnie mrużyła oczy, że wydawały się
one strasznie małe. Poczekaj, pomogę Ci...
Małżonkowie wygłupiają się. JAN chwyta MARIĘ delikatnie za kąciki
oczu i wydłuża je. Kobieta nadal naciąga w dół kąciki ust.
MARIA
Janku! Teraz to ja na pewno nie
wyglądam jak ta pani, tylko jak Chinka!
Małżonkowie śmieją się.
JAN
A pamiętasz taką panią z wózkiem?
MARIA puka się w czoło.
MARIA
To jednak nic w porównaniu
z zachowaniem młodego chłopaka.
JAN
A co on zrobił lepszego?
MARIA
Przystanął i przyglądał mi
się ze strasznie zdziwioną miną.
Jego oczy były ogromne.
MARIA przy pomocy palców otwiera jak najmocniej oczy. JAN robi to
samo. Małżonkowie przez chwilę stykają się czołami i patrzą sobie w
oczy.
JAN
Takie wielkie?
MARIA
Jeszcze większe! Myślałam, że mu wylecą
z orbity!
A do tego miał taki szeroki uśmiech!
MARIA próbuje uśmiechnąć się najszerzej jak potrafi, wygląda nieco
sztucznie.
JAN
(żartobliwie)
No i śmiał się z Ciebie.
Pokaż Marysiu jak głośno!
JAN zaczyna łaskotać MARIĘ. Kobieta chichocze i próbuje zrewanżować
się mężowi. JAN jest jednak silniejszy, więc MARIA kładzie się na
dywanie zwinięta w kłębuszek. Po chwili JAN kończy zabawę i kładzie
się na plecach tuż obok żony. Małżonkowie leżą obok siebie i
spoglądają w górę.
MARIA
Odnoszę teraz takie wrażenie,
jakby cały świat wokół nas wirował.
Wszystko się przemieszcza, a jedynie my
trwamy tu w totalnym bezruchu.
(po chwili)
Ten bezruch jest jednak potrzebny,
gdyż daje wytchnienie.
JAN
Odkąd odeszłaś nie mogę znaleźć
sobie miejsca. Krzątam się całymi
godzinami, na nic nie mam ochoty.
11
Moje życie jest jałowe,
puste, kompletnie bez celu...
MARIA
Zanim tu przyszłam widziałam tylko to,
co było złe w naszym związku.
Teraz odkrywam także tę drugą stronę.
Dostrzegam, jak dużo spotkało mnie
dzięki tobie pięknych chwil.
MARIA wkłada ręce pod głowę.
JAN
Przyznaję, było ich mnóstwo. Często też
szliśmy pod prąd, ale mając siebie.
To dawało siły i nadzieję.
MARIA
Dzięki Tobie Janku zrozumiałam,
że życie to ciągłość doświadczeń,
które trzeba przeżywać w radości,
a nie próbować ścierpieć lub przetrwać.
JAN
Gdybym wiedział, że moje godziny są już
policzone, najbardziej bolałyby mnie
te malutkie nie zrobione rzeczy.
JAN chwyta MARIĘ za rękę. Dłonie małżonków splatają się. MARIA
zamyka oczy. Chwila milczenia.
MARIA
Wyzwoliłeś mnie z poczucia wstydu i
za to jestem Ci najbardziej wdzięczna.
JAN obraca się na bok i spogląda na MARIĘ. Widzi idealny profil
twarzy żony, kształty jędrnych piersi, a także zgiętą w niezwykle
zmysłowy sposób prawą nogę. Jest wyraźnie zauroczony.
JAN
Uwielbiam Cię taką! Uwielbiam
Cię zresztą o każdej porze dnia,
roku, w każdym nastroju, po prostu
zawsze. Jesteś dla mnie wyjątkowa.
Nie mogę się pogodzić z myślą, że kiedy
jutro otworzę oczy Ciebie nie będzie obok.
To zbyt trudne...
Nie chcę! Nie chcę, aby tak było!
Oboje popełniliśmy błędy, ale czy nie da
się wszystkiego naprawić? Zapomnieć o tym,
co złe i tak po prostu zacząć od nowa?
Wierzę, że to ponowne pierwsze
spotkanie pozwoli nam odrodzić się na nowo.
Prawda, że Ty też tak czujesz, Marysiu?
MARIA ciągle milczy, leży z zamkniętymi oczami.
JAN przybliża się do MARII. Zaczyna delikatnie dotykać jej ramion.
Czule całuje dłonie kobiety. Podciąga jej bluzkę i zatacza palcem
okrąg wokół jej pępka. Całuje jej brzuch. Następnie odgarnia włosy i
zaczyna pieścić jej szyję. MARIA zdaje się być podniecona. Wzdycha
coraz głośniej. Reakcja żony napędza JANA w pożądaniu. Mężczyzna z
każdą chwilą całuje szyję żony coraz namiętniej. Następuje stopniowe
ściemnienie obrazu.
12
SCENA 9.
Kancelaria prawnicza. Gabinet Jana. Kolejny dzień.
JAN stoi w swoim biurze i spogląda przez okno. Nagle rozlega się
pukanie do drzwi. JAN odwraca się.
JAN
Proszę!
Drzwi gabinetu otwierają się i staje w nich MARIA. Kobieta wchodzi
do środka i podchodzi do biurka JANA.
MARIA
I co? Podpisałeś?
KONIEC
13

Podobne dokumenty