nr 1 - pałac młodzieży katowice
Transkrypt
nr 1 - pałac młodzieży katowice
NOWOŚCI REAKCJA NR 1 (60 ) ROK SZKOLNY 2011/2012 Mistrzostwa Świata Niesłyszących w pływaniu W dniach 7- 13 sierpnia 2011r. w Coimbrze (Portugalia) odbyły się Mistrzostwa Świata Niesłyszących w pływaniu, w których wystartował wychowanek Pałacu Młodzieży Artur Pióro. W siedmiodniowych zmaganiach na pięknej pływalni wystartowało 167 zawodników z 29 krajów. Impreza stała na bardzo wysokim poziomie. Zawodnicy reprezentowali rewelacyjne przygotowanie i bardzo wysoki poziom sportowy. Tylko w trzech konkurencjach nie odnotowano Rekordów Mistrzostw Świata lub Rekordów Świata. Prym wiodły reprezentacje USA, Rosji, Ukrainy i Białorusi. Bardzo wyraźne postępy poczyniły ekipy Wielkiej Brytanii i Japonii. My na tym tle z trzema medalami zajęliśmy w punktacji medalowej 8 miejsce i myślę, że jest to sukces. Jest to zasługa Artura Pióro, gdyż tylko on z sześcioosobowej ekipy polskiej sięgnął po medale na tej imprezie. Artur Pióro to najlepszy polski pływak niesłyszący, który zdobył tam trzy medale. Złoty na dystansie 1500 metrów stylem dowolnym w czasie nowego Rekordu Mistrzostw Świata (16:22,31), srebrny na 400 metrów stylem dowolnym (4:06,85) i brązowy na dystansie 200 metrów stylem dowolnym w czasie nowego Rekordu Polski Niesłyszących (1:56,20). Artur Pióro od września 2006 r. jest prowadzony w Pałacu Młodzieży przez dr. Marka Jabczyka, który od 2009 roku jest trenerem głównym Kadry Narodowej Niesłyszących w pływaniu. To kolejne sukcesy Artura po brązowym medalu z Mistrzostw Świata w 2007 r. z Tajwanu, srebrnym i brązowym medalu z Igrzysk Olimpijskich w 2009 roku rozgrywanych również na Tajwanie oraz złotym i dwóch srebrnych medalach z Mistrzostw Europy rozgrywanych w roku 2010 r. w Niemczech. W kolejnym roku planowane jest rozegranie I Mistrzostw Europy Niesłyszących na basenie 25 metrowym i niewykluczone, że Polska będzie organizatorem tej imprezy. Natomiast Artur ze swoim trenerem myślą już o kolejnych Igrzyskach Olimpijskich Niesłyszących, które mają się odbyć w roku 2013 w Turcji. To jeszcze dwa lata, ale żeby myśleć o medalach na tej imprezie, trzeba już dzisiaj rozpocząć kolejny etap przygotowań. Zarówno zawodnik jak i trener mają nadzieję, że trwający w tym okresie remont na terenie Pałacu Młodzieży nie zakłóci tych przygotowanie i nie będą zmuszeni szukać innego obiektu do ich realizacji, gdyż atmosfera panująca w Pałacu Młodzieży, jak widać do tej pory, sprzyjała przygotowaniom do kolejnych imprez za co w/w składają serdeczne podziękowania dyrektorowi Pałacu Młodzieży Janowi Kulbickiemu i kierownikowi Pracowni pływania Jackowi Czarneckiemu, jak również wszystkim współpracownikom tej pracowni, którzy przyczynili się do osiągnięcia tych sukcesów. Marek Jabczyk Artur Pióro - najlepszy polski pływak niesłyszący Reprezentacja Polski w pływaniu Polskiej Federacji Sportu Niesłyszących. Stoją od lewej: Z. Fesper (dziadek A. Pióro), S. Michałowska, A. Szumigaj, M. Jabczyk, trener M. Jabczyk; siedzą od lewej: W. Jabłoński, B. Wróbel, A. Pióro, K. Powroźnik Artur Pióro z trenerem Markiem Jabczykiem NOWOŚCI Przedstawiamy się Cicha woda. Posiadam w tej niedużej głowie mnóstwo dziwnych i nietypowych pomysłów. Na co dzień towarzyszy mi muzyka, przeróżnego rodzaju. Uwielbiam robić zdjęcia - przerabiać je, tańczyć, czytać i oczywiście pisać. Piszę co się da! Byle pisać. Bardzo lubię również podróżować, sport i języki obce. Uwielbiam, gdy coś się dzieje, lubię brać udział w akcjach kulturalnych. Znajomi nazywają mnie katarynką, wkrótce zapewne się przekonacie. Jestem początkowo osobą nieśmiałą, ale szybko się rozkręcam. :) Dominika Wyjadacz pałacowych korytarzy. Siedzę w tej instytucji od 2002 roku, znam tu każdy kąt. Wieczny student, który w tym roku rozpoczął od nowa kolejne studia. Interesuję się muzyką i dobrym kinem, czasami zdarza mi się też sięgnąć po książkę, niekoniecznie taką, którą powinienem przeczytać na zajęcia. ;) Goździu REAKCJA NR 1 (60 ) ROK SZKOLNY 2011/2012 Od redakcji 9 października głosowaliśmy na jakość życia w Polsce przez kolejne 4 lata. Za Polską otwartą dla Europy i świata, bądź zamkniętą w butelce. Za charyzmą polityków lub miałkimi wystąpieniami. Za przyszłością lub przeszłością. Za chęcią współpracy, bądź negowaniem wszystkich i wszystkiego… Mimo nieopuszczającego mnie optymizmu przez całą kampanię, w niedzielę oglądałam wieczór wyborczy jak na szpilkach. Co, jeśli IV RP powróci? Smoleńsk, Smoleńsk, teczki, Smoleńsk! Wyniki sondażowe... uff. Ale co, jeśli OBOP popełnił błąd? Na Polsacie są mniejsze różnice! I inne wyniki! RPP nie trzecie, a czwarte! Różnica między PO a PiS-em nie 9, a 5%! Niech już podadzą wyniki szczątkowe! 22.00 nic 23.00 nie ma 0.00 na pasku informacyjnym podają, że po północy będą szczątkowe wyniki 0.30 nic 0.50 nic 0.55 na pasku informacja, że pierwsze wyniki po 2.00 2.30 nic Zasnęłam. W poniedziałek rano było już jasne: Polska nie będzie dryfować sama, obrażona na każdego. Nie odbiorą nam Księżyca, ani nie nadadzą nowego numeru RP. Radość! Witam w nowym sezonie! W Pałacu Młodzieży trzynasty rok, w ReAkcji pierwszy. Obecnie studentka zarządzania, nie wiadomo tylko na jak długo ;). Członek Stowarzyszenia Prokulturamedia i koordynator II Charytatywnego Jarmarku Artystycznego. Gosik Jestem Aga, w ReAkcji drugi rok. Lubię czytać ciekawe książki, oglądać fajne filmy, słuchać każdej muzyki i pisać (mam nadzieję) dobre teksty. Muchomorek Mam na imię Aleksandra. Piszę do ReAkcji drugi rok. Interesuję się wieloma rzeczami. Lubię czytać książki, słuchać muzyki, oraz pisać. Dlatego tu jestem. (Nie)Rozważna Ciekawa wciąż i wciąż świata i ludzi. Bo wszystko może być tematem i o wszystkim można napisać, byle inteligentnie. Lubię: filmy, książki, kawę i uczyć się angielskiego. No i odkrywać wielką sztukę opery (to ostatnie olśnienie). Bożena Jak śpiewał Freddie Mercury w utworze “Made in heaven”: I'm playing my role in history looking to find my goal... Uzależniona od telefonu komórkowego, miłośniczka rajstop, na co dzień nerwowa i zabiegana, od święta kochana siostrzyczka. Ania Kawecka Czasopismo Pałacu Młodzieży ul. Mikołowska 26, 40-066 Katowice | e-mail:gazeta [email protected] Wydawca: Pałac Młodzieży tel. 32 2516-431 REDAKTOR NACZELNY: Paulina Uznańska (elementAwanturniczy) Z-CA RED. NACZELNEGO: Marcin Goździk (Goździu) SKŁAD I POMOC REDAKCYJNA: Bożena Perska ZESPÓŁ REDAKCYJNY: Gosia Jabczyk, Ola Koziołek (nie)Rozważna, Agnieszka Kracla (Muchomorek), Ania Kawecka, Dominika Smoliniec. ZDJĘCIA W NUMERZE: Archiwum Pałacu Młodzieży; J. Baranowski, M.Dziopa, M.Goździk, B.Perska. PAŁAC MA 60 LAT REAKCJA NR 1 (60 ) ROK SZKOLNY 2011/2012 W tym roku Pałac Młodzieży w Katowicach obchodzi swoje 60-lecie. 3 grudnia 1951 roku nastąpiło uroczyste otwarcie placówki, która swym rozmachem oraz bogatym wyposażeniem budziła podziw i uznanie. Przez lata działalności przez Pałac przewinęły się tysiące dzieci i młodzieży. Trwający obecnie remont ma zakończyć się w 2013 roku. Zanim zabytek socrealizmu (wpisany do rejestru zabytków klasy A), odzyska swój dawny blask, przeczytajcie jak znane i sławne dziś osoby wspominają Pałac. Być młodzieżowym Jest dla mnie - prawie sześćdziesieciolatka niezwykle atrakcyjna świadomość, że może być coś młodzieżowego przez 60 lat, a nawet dłużej. W tym sensie ja też jestem młodzieżowy już niemal 60 lat, bo zacząłem w tym samym czasie, co Pałac i trwam. Naturalnie, młodzieżowości nie dostaje się raz na zawsze, ale trzeba ciągle ją odświeżać. Sześćdziesięciu lat może doczekać tylko ktoś, kto się przez ten czas wiele razy zmienia. Ale nie ma chyba wątpliwości, że ktoś, kto przeżył 60 lat młodości jest dużo bardziej wiarygodny i doświadczony niż ktoś, kto młodym jest dopiero lat, dajmy na to 20, nie mówiąc już o takich młokosach, co dopiero 5. Aby być młodzieżowym w każdym czasie, trzeba umieć się do niego dopasować. W tym Pałac Młodzieży jest dla mnie wzorem. Przyszło mu bowiem (i mnie wraz z nim) przeżywać bardzo różne okresy dziejowe, a w każdym z nich należało być młodzieżowym inaczej. Na chrzcie (o czym teraz mówi się już raczej niechętnie) Pałac otrzymał imię Bolesława Bieruta, co z biegiem czasu dla niepoznaki często skracano do B.B. Dla mnie, który chodziłem tu w latach 60-tych i 70-tych ubiegłego wieku - BB oznaczało już Brigitte Bardot, słynną wtedy francuską aktorkę, znaną uczniom z filmu „I Bóg stworzył kobietę” (nago). Dlatego zapisałem się do sekcji artystycznej. Dla dzisiejszych uczniów Bardot jest równie atrakcyjna jak Bierut, ale BB znów coś oznacza a mianowicie Big Brothera. Mogą tu podglądać jak pływać, robić samolot albo gazetę; dużo to ciekawsze niż reality show w telewizji. Na tę epokę BB to znów dobry patron. Michał Ogórek Klub Literacki Pałacu Młodzieży w latach 1969-73 Michał Ogórek podczas pobytu w Pałacu Młodzieży na konkursie, który objął swoim patronatem, dał się przepytać dziennikarzom ReAkcji i chętnie rozdawał autografy PAŁAC MA 60 LAT Reporterska przygoda To było na początku lat osiemdziesiątych, może w roku 1983 lub 1984. W Polsce Jaruzelskiego, po stanie wojennym. Media działały pod czujnym okiem i uchem cenzury. Polskie Radio Katowice także. Najwięcej luzu było w redakcji, którą zwano “literacko-młodzieżową”. Przez kilkanaście miesięcy biurko dzieliłem z Krystyną Bochenek, która pewnego razu zagadnęła: “Wojtek, może byś za mnie wziął zajęcia w Pracowni Literackiej u pani Józefy Rebesiowej? Dasz radę, coś opowiesz o pisaniu felietonów i scenariusza audycji.” Jak to zastępstwo wypadło nawet nie pamiętam, pamiętam natomiast, że wkrótce potem Krysia powiedziała, że spodziewa się dziecka i jeśli z Pałacu będzie prośba o prowadzenie zajęć z grupką młodzieży, to mam nie odmówić! I tak się stało. Zaproponowano mi współprowadzenie zajęć wraz z Gabrielą Rittau, która (o ile dobrze pamiętam) po Józefie Rebeś objęła pracownię literacką. To z niej później wyodrębniła się pracownia dziennikarska. Dyskusje, omawianie tekstu, rekonesans po mieście, by poczuć reporterskie “łowienie tematu”. Z tamtych lat wspominam bardzo udane zimowe warsztaty naszej grupy w Międzyzdrojach, w tamtejszym Domu Pracy Twórczej. Był to tygodniowy, intensywny czas reporterskiej przygody licealistów, którzy zdobywali pierwsze ostrogi w zawodzie. Byliśmy korespondentami z terenu, przesyłając (albo dowożąc tekst w kopercie) do redakcji “Głosu Szczecińskiego”, gdzie zamieszczono nasze “dziennikarskie wypocinki”. Sposób widzenia świata przez nastolatków ze Śląska, spodobał się kolegium redakcyjnemu. Co jeszcze pamiętam? W tej grupie była Anna Popek, dziś jedna z dziennikarek - prezenterek TVP 2. Pałac miał zawsze szczęście do takich utalentowanych jednostek. Pracując w Polskim Radiu Katowice mogłem swoich podopiecznych z Pałacu, sprawdzać w reporterskiej robocie w terenie i przed mikrofonem. Zupełnie inny wymiar pracy z tą pałacową grupą marzących o dziennikarstwie przypadł na przełom lat 80-tych i 90-tych. Dużo się działo. Młodzi ludzie byli obserwatorami zmian w kraju i za granicą. Z tej grupy Radio Katowice przygarnęło Wojtka Skowrońskiego i Jarka Juszkiewicza. Ze współpracowników (w tym czasie już studentów) przeobrazili się na moich oczach w etatowych redaktorów. Wkrótce Wojtek Skowroński zdobył nagrodę Polskiego Radia za krótki reportaż “Polska na dworcu”. Dziś obaj tworzą trzon zespołu dziennikarskiego Radia Katowice. Pytam, czy to Pałac dał im szansę, czy ja miałem z tym coś wspólnego? Dziwnym splotem okoliczności - tak! To wspaniale, że katowicki Pałac dał młodzieży takie możliwości sprawdzenia się, czasem “oszlifowania” samorodnego talentu. Temu służyły konkursy na reportaż organizowane w Pałacu. W jury mogłem pracować z Michałem Ogórkiem czy Waldemarem Milewiczem. To dzięki Pałacowi poznałem osobiście Ryszarda Kapuścińskiego. Audycja zatytułowana “Świat według Kapuścinskiego” dla adeptów tej profesji mogłaby uchodzić za ewangelię. Czasem prezentuję to nagranie nowemu narybkowi z Pałacu. Pozdrawiam wszystkich, których spotkałem na pałacowych korytarzach i na zajęciach, które prowadziłem. Dziś współpracuję z Pałacem z doskoku, ale zawsze z ogromnym sentymentem i dużą satysfakcją! Wojciech Pacula, publicysta Polskiego Radia Katowice REAKCJA NR 1 (60 ) ROK SZKOLNY 2011/2012 60.numer!!! To już 60. numer pałacowej gazety. Choć akurat ten numer powstawał w trudnych warunkach - wiadomo, remont Pałacu, nasza ‘sala maszyn’ zamknięta, a nowe pomieszczenia w Cogitaturze na ulicy Gliwickiej dopiero są adaptowane, aby mogły służyć jako sala redakcyjna. Ale obiecujemy, że będziemy z Wami i będziemy relacjonować pracę Pałacu w różnych miejscach Katowic. A bywa zabawnie, we wrześniu, gdy mieliśmy zajęcia w sali 36, ktoś zapukał. Weszła mama z dzieckiem, pytając: A na szermierkę, to tutaj? W następnym numerze fotoreportaż z Cogitaturu. Redakcja Nasi w Strasbourgu Human Rights Revisited by Youth in Europe - taki tytuł ma broszura, która została wydana po warsztatach w Strasbourgu. Byli tam dziennikarze ReAkcji. Do wydawnictwa jest dołączony film relacjonujący przebieg imprezy. PAŁAC MA 60 LAT REAKCJA NR 1 (60 ) ROK SZKOLNY 2011/2012 Na początku był Pałac… To się chyba zwykle zaczyna tak: „Dawno, dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma rzekami zastukała do drzwi Pałacu mała dziewczynka… i tak dalej, i tak dalej…”. Moją bajkę o tym magicznym miejscu też chyba mogłabym tak zacząć... Nawet nie pamiętam dokładnie momentu, w którym pojawiłam się w Pałacu po raz pierwszy, bo zwyczajnie było to bardzo dawno temu. Najpierw Pałac był sposobem na spędzanie czasu „po lekcjach”, a niespodziewanie dał początek zawodowej drogi, którą idę do dzisiaj. Kiedy nie wiadomo było, gdzie jestem, a nie byłam ani w domu, ani w szkole, można było w ciemno szukać mnie w jednej z pałacowych sal. Najpierw były zajęcia z aktorstwa. Do dziś pamiętam znakomitego aktora, pana Susa, który „otwierał” nas na ten rodzaj sztuki i uczył małych „bąków”, jak właściwie akcentować, jak używać przepony, jak krzyczeć, żeby nie zdzierać gardła, jak interpretować teksty i jak nie spalić się na scenie. Sporo z tych wskazówek pamiętam do dziś i część umiejętności bez wątpienia przydało mi się w późniejszej pracy. Kiedy wiedziałam już, że niestety nie będę mogła zdawać do ukochanej „filmówki”, Pałac zamienił to jedno moje wielkie marzenie, na zupełnie inne – nie będę aktorką, będę dziennikarką! Znalazłam się na warsztatach dziennikarskich, które prowadziła jedna z najbardziej wyjątkowych osób, jakie kiedykolwiek poznałam – Pani Ewa Maj. To ona po pierwsze - pokazała mi, czym jest dziennikarstwo, a po drugie zaraziła miłością do niego. To za jej namową wykonałam chyba najistotniejszy telefon w życiu – do Telewizji Katowice. Gdybym tego nie zrobiła, gdybym nie znalazła w sobie siły i przebojowości, nie trafiła na życzliwych ludzi, którzy stali się moimi przyjaciółmi, mój związek z ekranem pewnie nigdy by się nie rozpoczął. Miałam wtedy 15 lat. Z perspektywy czasu nie chcę nawet myśleć, jak to się wszystko mogło potoczyć inaczej… Wstyd się przyznać, ale nigdy Pani Ewie nie podarowałam nawet kwiatów, więc dziś piszę ogromne „DZIĘKUJĘ!”. Pani Ewa ufała, że dam radę, a kilka lat później uwierzyła, że będę w stanie podzielić się doświadczeniem z kolejnym pokoleniem młodych, przyszłych dziennikarzy. Na rok dołączyłam do grona pedagogów, którzy prowadzili w Pałacu zajęcia. Sztuka trudna, bo wymądrzałam się przecież do kogoś niewiele od siebie młodszego!!! Pracy było dużo, ale przecież o to chodziło, bo dawała satysfakcję. Na szczęście udało mi się w wielu projektach połączyć Pałac i Telewizję, realizując na przykład moje ukochane Pałacowe Gale Talentów. Pałac to naprawdę niezwykłe miejsce, cudowni specjaliści, którzy wyciągają z człowieka to, co najlepsze i pokazują, jak tego używać. Gdybym miała dzisiaj znaleźć pomysł na siebie, na pewno szukałabym go z ich pomocą. To dla mnie wielki zaszczyt, że z okazji jubileuszu Pałac Młodzieży dołączył mnie do grona tych, z których jest dumny. Jeśli komukolwiek mój przykład pokaże, że warto szukać miejsc – drogowskazów (a Pałac jest takim miejscem), to dla mnie jest to ogromna radość! Trzymam kciuki za tych, którzy już tu są i za tych, którzy dopiero tu będą. W Pałacu moja bajka się rozpoczęła i szczęśliwie trwa do dziś, czego i Wam Kochani życzę. Ewelina Kopic Obecnie prezenterka TVpuls P.S. …do dziś żałuję, że nie chodziłam na warsztaty z pisania tekstów. To stąd koślawość formy, za co najmocniej wszystkich Czytających przepraszam. Gala Talentów w studiu Telewizji Katowice, rok 2005. Z nagrodzonymi zawodnikami z Pracowni Szermierki rozmawia Ewelina Kopic Nr 1/2011 Magdalena Sadowska Ma 15 lat, to właśnie ona jest autorką fotografii zamieszczonych obok. Od roku rozwija swoje zainteresowania na warsztatach fotograficznych w Pałacu Młodzieży. Wcześniej nie zwracała uwagi na podział planu, kompozycję, teraz tropi szczegóły, przyznając, że technika jest tak samo ważna jak twórcza wyobraźnia. Mówi o sobie skromnie: po prostu lubię robić zdjęcia. Czy swoje przyszłe życie zawodowe wiąże z fotografią? Jeszcze się nad tym nie zastanawiała… Trzeba mieć studio, profesjonalny sprzęt. Póki co, cieszy ją robienie zdjęć, szczególnie lubi portretować ludzi, próbując uchwycić ich emocje. Zrobione zdjęcie nie musi być idealne, ale powinno zawierać to trudno definiowalne „coś”… Powinno opowiadać jakąś historię, utrwalać chwilę, myśl, uczucie… Najlepsze zdjęcie dopiero przede mną - mówi Magda. MŁODZI TWORZĄ KREACJA / PLASTYKA Ania Pathermann Jeśli jest papier i ołówek - mogę wszystko. Rysowanie jest dla mnie czymś ważnym, tam mogę jakby odlecieć w idealny świat i stworzyć to, Co chcę i jak chcę! Wywiad z Anią Pathermann, młodą artystką D: Rysujesz komiksy, obrazki, w y k o n u j e s z p l a k a t y. J a k i e jeszcze techniki artystyczne wykorzystujesz, i w których czujesz się najlepiej? A: Lubię sobie jeszcze czasami rzeźbić, czy to jest jabłko czy gips, wszystko jedno. Jedzenie też można wykorzystywać, hmm. Ale najbardziej lubię chyba na kartkach albo komputerowo... D: Świetnie rysujesz, a czy też malujesz? A: Ćwiczę to, ale nie wychodzi mi aż tak dobrze... D: A jednak nie wybrałaś się do szkoły plastycznej. Dlaczego? A: Nie chciałam. To, co ja rysuję, jest uznawane tam za „chorobę”, nie za bardzo lubię takie klimaty. D: Przyszłość wiążesz z rysowaniem? A: Mam nadzieję. Chciałabym coś rysować, zarabiać na tym albo po prostu traktować to jako hobby... nie wiem jeszcze... D: Czy po ukończeniu gimnazjum masz zamiar kształcić się w szkole plastycznej? A: Tak. Mam zamiar wybrać się do szkoły plastycznej, gdzie jest możliwość wybrania kierunku grafiki komputerowej. D: Teraz na chwilę powróćmy do Twojej przeszłości. Od kiedy rysujesz? A: Od kiedy miałam po raz pierwszy kredkę w ręce, powiedzmy, że może roczek. D: Uczęszczałaś na jakieś zajęcia dodatkowe, by bardziej się rozwijać? A: Tak, tak. Chodziłam na plastykę do Pałacu Młodzieży, ale zrezygnowałam... Nie podobało mi się wtedy. Ale teraz zrozumiałam, że to był błąd, mogłam wiele się nauczyć. D: Rysowanie a malowanie. Są to dwie wręcz różne techniki. Co Ci wychodzi lepiej? A: Rysowanie. Jak malować, to tylko farbami. Rysowanie, czyli szkicowanie ołówkiem. D: Masz jakiś specyficzny styl rysowania? Skąd wiadomo, że to Anna Pathermann? A: Czy ja wiem? Zwykle jak mnie napadnie wena, to tworzę, nieważne gdzie, po prostu - jeśli jest papier i ołówek, mogę wszystko. Sądzę, że nie mam na razie czegoś charakterystycznego, może podpis (śmiech) albo sposób kolorowania. D: Sądzisz, że możesz się wybić, robiąc to, co chcesz robić? A: Nie, chyba to się nie uda. Widząc to, co widziałam u innych artystów, to u mnie będzie ciężko.. . D: Masz swoich idoli? Kogoś, kto Cię inspiruje? A: Nawet kilku. Główna inspiracja to Gerard Way. Jest to piosenkarz, który należy do zespołu My Chemical Romance. Inspiruje mnie tym, że nie tylko śpiewa, ale i rysuje. Poza tym Lauren Faust. To kobieta, która wymyśliła Atomówki, stworzyła ich wygląd i w ogóle, a także Dom dla zmyślonych przyjaciół pani Foster, a teraz Kucyki Pony – Przyjaźń to magia. Wiedziałaś, że ona ma polskie korzenie? Podpatruję także innych artystów lepszych ode mnie, i wnioskuję. D: Co lub kogo lubisz najbardziej rysować? A: Mało co rysuję ludzi... Najbardziej to ja teraz, bo to rożnie bywa, lubię rysować kucyki. Podoba mi się sposób, jak są zrobione, przypominające styl Lauren Faust. Wielkie, słodkie oczy... Najwięcej rysuję na komputerze. A na papierze to ołówkiem. Czasami koloruję, zależy od humoru. D: Prowadzisz jakiegoś bloga? Dajesz wskazówki innym młodym twórcom? A: Czasami zgłaszają się do mnie osoby na deviantart.com i pytają. A ja im jak najbardziej odpowiadam. To strona, na której ludzie z całego świata pokazują to, co potrafią. Nie tylko rysunek, ale także malarstwo, fotografię, architekturę, modę. D: Masz zamiar tu w Polsce dalej się kształcić? A: Chyba tak, bo z Polski dużo osób wyjeżdża, a potem w Polsce nikt nie zostanie! Trzeba coś zrobić! (uśmiech). D: Spotykasz się z osobami z deviantart.com? A: Tak, byłam na kilku spotkaniach. I są to wspaniali ludzie. Zwykle chodzimy po jakiś sklepach z zabawkami, oglądamy co tam jest, wracamy, kupujemy jedzenie, siadamy gdzieś i rysujemy, dla siebie nawzajem. D: Masz jakąś radę, dla młodych talentów, które się boją, czy wstydzą pokazać swoje dzieła? A: Zacznijcie od deviantart.com, ja tam zaczęłam i muszę powiedzieć, że wyszło... D: Dziękuję za wywiad. Rozmawiała: Dominika Smoliniec Jeżeli jesteście ciekawi innych prac Ani – bardziej mrocznych, odważniejszych, słodkich... itd. To zajrzyjcie tutaj: http://tunna10.deviantart.com/ KREACJA / FILM Fragment scenariusza „Tylko Ty” Piotr Gacek Od pięciu lat należy do Klubu Twórców Filmów i Teledysków w Pałacu Młodzieży. Pomimo młodego wieku, ma już na swoim koncie nagrody branży filmowej, m.in.: I miejsce w kategorii scenariusz na przeglądzie filmów „Wylęgarnia” czy I miejsce w kategorii film w przeglądzie „Uwaga Talent”. Obecnie pracuje nad swoim najnowszym filmem o roboczym tytule „Tylko Ty”. Gosia: Co Cię skłoniło do pracy nad Twoim najnowszym filmem? Piotr Gacek: Zastanawiał mnie fakt, jak osoba pracująca w sklepie odbiera świat, jak również, z jakimi problemami się boryka. Jest to historia sprzedawcy w sklepie spożywczym. G: Jakie problemy porusza „ Tylko Ty”? PG: Między innymi przywiązania głównego bohatera do miejsca pracy jak i ludzi, których codziennie w niej spotyka. G: Do jakiego gatunku zaliczyłbyś swój film? PG: Wydaje mi się, że najbardziej odpowiednim określeniem byłoby dramat obyczajowy, z elementami psychoanalizy. Główny bohater, który w dzieciństwie walczył z otyłością, obecnie sprzedaje słodycze. Jest to dla niego pewnego rodzaju sprawdzian, czy nadwaga jest już przeszłością, czy może nadal tkwi w jego podświadomości. G: Powiedz, dlaczego tak właściwie zacząłeś się realizować właśnie przez film, a nie jakikolwiek inny sposób czy rodzaj sztuki? PG: Cóż, tak naprawdę chyba był to przypadek. Można to nazwać nawet przekorą. Kiedy wszyscy wokół mnie mieli już sprecyzowane plany na przyszłość i były to decyzje jak np. studia medyczne, czyli dające konkretny zawód, ja postanowiłem się zająć czymś, co da mi satysfakcję, samorealizację, a tym samym w przyszłości może się stać źródłem dochodów. Zawód reżysera jest wolnym zawodem, ma dla mnie nieskrywane zalety, jak choćby nienormowany czas pracy, dlatego też taka profesja jak najbardziej mi odpowiada. W taki też sposób trafiłem do Pałacu Młodzieży i Klubu Twórców Filmowych i Teledysków i tak już zostało. G: Dziękuję Ci zatem za rozmowę i życzę dalszych sukcesów. Rozmawiała: Gosia Jabczyk Scena 14 wnętrze sklepu - noc Kolejna noc w sklepie. Jest już zamknięty. Nie ma Joli, został tylko Arek i Krystyna. Arek skreśla losowanie lotka. Krystyna myje mopem podłogę. Arek, po skreśleniu liczb, chowa los do kieszeni. KRYSTYNA Nigdy z tego nie wyrośniesz? AREK Nie ma z czego. Przynajmniej nie palę. Krystyna spogląda na Arka z przekąsem. KRYSTYNA A co właściciel powiedział na to? AREK Przeczytał. I go wziął. KRYSTYNA I co myślisz na ten temat? AREK Mówiąc szczerze, to sam nie wiem. Problemy są ze znalezieniem jakiejś pracy. Tu może zarobek nie jest największy, ale daje się radę przeżyć. KRYSTYNA Oby jednak pomyślał o nas. AREK Sądzę że dobrze postąpi. KRYSTYNA Każdy tak myśli. Krystyna odkłada mopa i zanosi to wszystko na zaplecze. KRYSTYNA Skończyłam. AREK Idź już, ja zamknę. Krystyna idzie na zaplecze po płaszcz i szalik, zdejmuje uniform. KRYSTYNA Trzymaj się. Do jutra. Krystyna wychodzi. Zamyka drzwi i kratę. W sklepie zostaje sam Arek, dalej licząc pieniądze. wszystkie litery z REAKCJI są w KREACJI Taką to sentencją skończyły się w redakcji burzliwe dyskusje i spory, dotyczące nowej, wystrzałowej, łatwo wpadającej w ucho i nowoczesnej nazwy nowego pisma dla młodych ludzi. Pisma, które ma być erupcją kreatywności i artystycznych ambicji. Czy KREACJA spełni ich oczekiwania? To zależy od Was. Póki co, dajemy wam kilka stron w REAKCJI. Liczymy, że niebawem KREACJA się usamodzielni i stanie się miejscem, gdzie będą publikować młodzi poeci i literaci, gdzie będziemy zamieszczać reprodukcje grafik, obrazów, komiksów. To tu chcemy rozmawiać z młodymi twórcami i próbować opisać ten pędzący w szalonym tempie świat, zanurzony w multimedialno-internetowych kontekstach. Czy w dobie facebooka, blogów i flash mobów twórcom jest łatwiej czy trudniej wychodzić ze swoimi dziełami do odbiorców? Czy odbiorca jest jeszcze w ogóle potrzebny? Tu jest miejsce, gdzie zawsze będzie można o tym podyskutować. W pierwszej odsłonie KREACJI trochę o magii fotografii i filmu, o pasji rysowania oraz o kreatywnym podejściu do nauki fizyki (tak!). Czekamy na wasz odzew! REDAGUJE ZESPÓŁ: Paulina Uznańska (elementAwanturniczy); Marcin Goździk (Goździu); Bożena Perska; Gosia Jabczyk; Ola Koziołek (nie)Rozważna; Agnieszka Kracla (Muchomorek); Ania Kawecka; Dominika Smoliniec. KREACJA / NAUKA Pokazać fizykę Instytut Fizyki im. Augusta Chełkowskiego w Katowicach, to miejsce, w którym w sposób łatwy dla nas i bardzo logiczny “pokazują” nam fizykę - popierając jeszcze dane stwierdzenie przykładem eksperymentu. Tydzień temu nauczycielka z fizyki zaprosiła moją klasę na lekcję dydaktyczną do Instytutu Fizyki. Szczerze mówiąc, pierwsza myśl to była “nuda” lub “pewnie coś trudnego”. Nauczycielka zachęciła nas tym, że będą na tych wykładach rzeczy, które na pewno nam się przydadzą, a w szkole ich nie zobaczymy ze względu na to, że szkoła nie jest wyposażona w odpowiednie przyrządy. nawet i dziwnych) źródeł tej energii. Młodzież poznawała różne sposoby pozyskiwania energii - np. siadając na rowerek - pedałując, dzięki temu zapalały się światełka i można było zatrąbić. Czyli została uzyskana energia. Profesor na drugim wykładzie opowiadał nam o temperaturze, że jest podstawowym i - wbrew pozorom - trudnym pojęciem termodynamiki. To, że zależy od niej prawie wszystko, np. zjawisko makroskopowe, które jest wynikiem ruchu małych cząsteczek. Pokazywał nam, jak poruszają się takie cząsteczki zamknięte w pudełkach o różnych kształtach. Trzeci i ostatni wykład też był bardzo ciekawy i popierał wszystko, czego się dowiadywaliśmy o ruchu, odpowiednim przykładem! Ruch jest względny - opis jego zależy od odniesienia. Kiedyś, można by powiedzieć, że jest to trudne. Wcale nie! Uczniowie chętnie mogli włączać się do udziału w poszczególnych pokazach i otrzymywali za to coś słodkiego. Przykładem może być to, że ochotnik siadał na huśtawce i potwierdzał, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Może to nam się wydawać trudne i skomplikowane, ale prawda jest naprawdę inna! Klasa rano stawiła się przed szkołą i ruszyliśmy do Instytutu, położonego obok kina Helios. Nie byliśmy jedyną klasą, która tam się znajdowała. Były również inne, które wychodziły z Instytutu z uśmiechami na twarzach, a wchodziły z przerażeniem, uśmieszkami czy też nawet z ziewaniem. Uczestniczyliśmy w trzech wykładach o różnej tematyce. Każdy trwał ok. 1-1,5 godziny. Na pierwszych zajęciach wykładowca opowiadał nam, iż bez energii kompletnie nic się nie dzieje, nie moglibyśmy bez niej żyć. Potrzebujemy energii coraz więcej. Szukamy różnych (czasami Można by było wymieniać i wymieniać! Mam nadzieję, że zachęciłam Was. Ja, szczerze mówiąc, wyszłam z Instytutu Fizyki z nabytą i utrwaloną wiedzą! Te kilka godzin naprawdę się przydały! Jeżeli jesteście wielbicielami fizyki - musicie tam być! Jeżeli macie problemy z jej zrozumieniem - musicie tam się znaleźć, a z pewnością potem będzie Wam łatwiej! Wszystkich serdecznie zapraszam na takie wykłady! Dominika Smoliniec Znana wszystkim gra - jak działa magnes. NOWOŚCI REAKCJA NR 1 (60 ) ROK SZKOLNY 2011/2012 Skate-Plaza Od niedawna, jak wam pewnie wiadomo, niedaleko osiedla Paderewskiego (okolice Trzech Stawów) w Katowicach powstał nowy obiekt przeznaczony dla miłośników deskorolki, mianowicie skate-plaza (termin wyjaśnię później). Pierwsze pytania, jakie się nasuwają, brzmią: „czemu tylko deskorolki” i „czemu nie skatepark”. Otóż odpowiedzi na niniejsze pytania kryją się w historii tego magicznego dla polskich deskarzy miejsca, jakim jest Pomnik Trudu Górniczego. Historia przedstawia się następująco: Otóż Pomnik Trudu Górniczego na deskorolkowej mapie Polski zaczął być rozpoznawalny już od pierwszej połowy lat 90-tych, w późniejszym okresie głośno o nim zrobiło się także na świecie. Przez te około 20 lat przewinęło się przez pomnik bardzo wielu skaterów lokalnych i przyjezdnych. Pojawiały się także osoby z zagranicy. PTG ogromnie przyczyniła się do rozwoju sceny deskorolkowej w Polsce, stając się dla wielu przysłowiowym drugim domem. Pisał o tym W poniedziałek, 07.11.2011 w sali teatru „COGITATUR” w Katowicach odbyły się eliminacje i przesłuchania finałowe czwartej edycji Jesiennego Festiwalu Piosenki „ZŁOTA POLSKA JESIEŃ”. Jury festiwalu w składzie: Elżbieta Okupska śpiewająca aktorka Teatru Rozrywki w Chorzowie; Ewa Zug - muzyk Teatru Rozrywki w Chorzowie; Piotr Brodziński - muzyk, wokalista, aktor Teatru Rozrywki w Chorzowie; Małgorzata Rogala - nauczyciel śpiewu Pałacu Młodzieży w Katowicach - wyłoniło zwycięzców konkursu. Grand Prix oraz Puchar Prezydenta Miasta Katowice otrzymała Jagoda KLIMEK z Rybnika. (inst. Alina Klimek). NAGRODY w kategorii I - wykonawcy 10 -13 lat I miejsce: Martyna PLEWA (inst. Dorota Kret), Miejski Ośrodk Kultury, Nowy Targ. II miejsce: Magdalena PANEK (inst. Dorota Kret), Miejski Paweł Krężel na tacky.pl, jest to człowiek któremu tak naprawdę wszystko zawdzięczamy, to właśnie on poruszył niebo i ziemię, działając wraz z lokalnymi deskarzami (m.in. Krzysztofem Kotarbą BOLID DESKOROLS), gdy tylko dotarła do nich wiadomość że około roku 2006 ma na miejscu pomnika powstać hotel. Walka z władzami trwała około 4 lat, w końcu władze jednak uległy pod naciskiem petycji, którą podpisało ok. 4000 osób (w tym deskarze z zagranicy) oraz kilku argumentów mających na celu „zmiękczenie” opornych urzędników. I w końcu w 2011 r. prace ruszyły pod okiem Pawła Krężela, Krzysztofa Kotarby oraz architekta. Skate-plaza została zaprojektowana specjalnie pod potrzeby deskarzy, co można wywnioskować z historii tego miejsca. Po za tym takie obiekty cieszą się większym zainteresowaniem w Polsce niż zwykłe skateparki, choć są przeznaczone głównie pod deskorolkę, a na dodatek są dużo większe, co wymaga większego wkładu pracy, oraz budżetu, również z powodu materiałów zużywanych na ich budowę (żel-beton, marmur itp...) 10 listopada 2011 roku obiekt został ukończony oraz oddany do użytku. Skate-plaza cieszy się teraz jeszcze większą sławą niż przedtem, co skutkuje organizowaniem różnego rodzaju contestów przez lokalne skateshopy (kosmos skateshop, blink skateshop) czy brandy takie jak Huricane Skateboards, Bolid Deskorolls oraz Krypton Bandana, co również przyczynia się do znacznej promocji miasta Katowic (to na pewno spodoba się z czasem władzom). Zawsze można tam kogoś spotkać. Tak więc morał tego przedsięwzięcia jest pokrótce taki, że jak się tylko chce, to da się bardzo dużo zdziałać, nawet z polskimi władzami. Wystarczy tylko dobre, asertywne podejście. Karol Maliński Ośrodek Kultury, Nowy Targ. III miejsce: Paulina ŚWIERCZEK (Inst. Agnieszka Busuleanu-Jaksik), Młodzieżowy Dom Kultury, Racibórz. NAGRODY w kategorii II szkoły artystyczne I miejsce: Maria LIPKA (inst. Krystyna Lipka), Miejskie Gimnazjum nr 3, Knurów. II miejsce: Agnieszka STOSZ (inst. Agnieszka BusuleanuJaksik), Młodzieżowy Kultury, Racibórz. Jagoda Klimek III miejsce: Olga SKRZYNIARZ (inst. Agnieszka Rosa), Miejski Ośrodek Kultury, Bukowno. NAGRODY w kategorii III - wykonawcy 17 - 20 lat Dwa równorzędne I miejsca: Hanna GAJ (inst. Agnieszka Busuleanu-Jaksik), Młodzieżowy Dom Kultury, Racibórz, Joanna SOSZYŃSKA (inst. Elżbieta Biskup), Młodzieżowy Dom Kultury, Racibórz. III miejsce: Zespół wokalny DECYMA (inst. Weronika Hetman), Młodzieżowy Dom Kultury, Racibórz. Oprac. Jarosław Majewski FELIETONIADA REAKCJA NR 1 (60 ) ROK SZKOLNY 2011/2012 W weekend… bez komputera A pomyśleć, że wszystko zaczęło się od tego, że mój komputer zaczął wariować. Oczywiście zepsuł się sam, ale że jestem jedyną jego użytkowniczką, to cała wina spadła na mnie! W czwartek został oddany do naprawy. Stwierdziłam, że to nie ma znaczenia i już jutro będzie znowu w moim przytulnym pokoiku, a ja - jak to w piątki, będę spokojnie sobie przed nim siedziała z kubkiem herbaty w ręku i przeglądała zawartość Internetu. Niestety! Do takiego czegoś nie doszło i piątek - dzień, tym razem, niemal wolny z powodu Dnia Nauczyciela - spędziłam bez niego. Nieudolnie szukałam zajęcia, a gdy już jakieś znalazłam, to tylko na niedługo. Bo ileż można czytać książkę, rysować, lub słuchać muzyki, gdy wraca się do domu o 9.30? Telewizji nie oglądam, więc nie miałam w zanadrzu zajęcia, którym mogłabym się odłączyć od otoczenia na długi czas. Posprzątałam więc w domu górne piętro, bardziej z przymusu, bo do rodziców mieli przyjechać goście. Mama oczywiście była bardzo zadowolona, ale ja niekoniecznie. Umówiłam się ze znajomą, a więc siłą rzeczy jakoś minął mi ten dzień, lecz dosyć opornie. Kupiłam sobie nawet gazetę! W końcu jakoś trzeba Usłyszałam proroctwo, że w dzień apokalipsy zostaną usunięte strony internetowe google i youtube. będzie przeżyć ten weekend bez komputera. Poszłam spać dosyć wcześnie - o 11 w nocy, a w piątki komputer wyłączam średnio po pierwszej w nocy. Właśnie… tym razem także nie była to zwyczajna noc. Obudziłam się w klatce, przed którą został postawiony komputer. O ile dobrze pamiętam, jakiś głos w tle oznajmił mi, że do apokalipsy 2012 nie zostanę wypuszczona. Cierpiałam w moim więzieniu nieokreślone męki, wyciągałam bezradnie ręce w stronę komputera. Moje działania były oczywiście na nic. Bezradnie stałam i patrzyłam na komputer po drugiej stronie... Usłyszałam proroctwo, że w dzień apokalipsy zostaną usunięte strony internetowe google i youtube. Panika ogarnęła świat. Sylwestra spędziłam w klatce, a gdy mnie z niej wypuszczono i zasiadłam przed komputerem, to okazało się że proroctwo doczeNasze życie powoli wlewamy w gg, facebook, myspace, czy w cokolwiek innego, na czym jesteśmy zalogowani. A my zostańmy obok... A my zostańmy tu... . Monika ma 15 lat, chodzi do 3. klasy gimnazjum. Nie miała łatwego życia. Pochodzi z rodziny, którą nazywamy patologiczną – nieraz spotykałam ją czy jej siostrę płaczącą w damskiej toalecie, po rodzinnej „sprzeczce”. Wszyscy wiedzieli. Prawda oczywista - jasna i niezmienna. Ja też przechodziłam nad jej nieszczęściem obojętnie. Nigdy nie miała wielu przyjaciół – często widziałam jak pada ofiarą przemocy psychicznej. Wszyscy kpili z niej otwarcie, patrząc jej w oczy, ciesząc się z jej cierpienia. Nie była „twarda” - często płakała. Pewnego dnia,w pierwszej klasie, Monika przyszła do szkoły ze zgoloną głową – miała wszy, matka rozwiązała problem. Starała się być niewidzialna, chodziła w czapce ze spuszczoną głową. Nie miała szans uniknąć zaczepek, komentarzy i bezdusznych uśmiechów. 7 października, koniec w-f'ów. Gdy wychodziła z szatni,wszyscy krzyknęli: „Czeeeeść Monika!” rozpłakała się - „ O co ona znowu ryczy?!” - słychać głosy. Podchodzą do niej, żeby załagodzić sytuację, by mieć czyste sumienie, by móc spojrzeć w lustro. To jej ostatni dzień w szkole – idzie do domu dziecka. Przyjedzie dopiero na święta. Wszyscy jej słuchają, zapewniają, że będzie dobrze. Uśmiecha się przez łzy. Dziś – we wtorek – nikt jej nie pamięta. Nikt nie wspomina – w końcu nigdy nie miała przyjaciół. Muchomorek kało się spełnienia. Wszyscy ludzie byli zagubieni, a te ich żałosne opisy na gg lub icq! Nikt nie wiedział, co ma ze sobą zrobić.Oczywiście ta opowieść była moim snem tamtej nocy. Obudziłam się w moim łóżku z dziwnym uczuciem - pośrednim pomiędzy zakłopotaniem i przerażeniem. Oparłam się na łokciach, na początku nie wiedziałam, co o tym myśleć. Potem jednak przyszła chwila refleksji. Uzależnienie od komputera okazało się bliższe niż myślałam. Nasze życie powoli wlewamy w gg, facebook, myspace, czy w cokolwiek innego, na czym jesteśmy zalogowani. Nie mówię, że jest to kompletnie „czarne”, lecz jest cienka granica pomiędzy pożytkiem a przesadą. Tak naprawdę, gdy przekonałam się o tym na własnej skórze, można by powiedzieć - opamiętałam się. Co mnie zaskoczyło, bo na komputerze siedzę długo tylko w weekendy. Teraz jednak naprawdę zobaczyłam dlaczego warto ograniczyć korzystanie z komputera w wolne dni. Dla własnego zdrowia psychicznego, oraz życia, którego raczej dobrze nie spożytkujemy tępo oglądając kolejne strony internetowe, wmawiając sobie, że to dobre. (Nie)Rozważna Być sobą? Dookoła słyszymy, jak to nie wolno poddawać się presji społeczestwa, że powinniśmy mieć własne zdanie o sobie i się go trzymać. Nie znam większej hipokryzji! Przecież osoby, które tak mówią, same oceniają innych! Powinniśmy zadać sobie pytanie: „Co właściwie sobą reprezentuję?”. Należy wtedy spojrzeć bardziej obiektywnie na własną osobę i sprawdzić, czy nie zachowujemy się jak owi hipokryci. Nie każmy kolegom „być innymi”, w dzisiejszych czasach mało jest ludzi oryginalnych, jeśli jednak są już tacy, samodzielnie wychodzą z inicjatywą. Warto (być może nieświadomie) zmuszać znajomych do zmiany stylu ubierania się, gustu muzycznego czy codziennych zachowań? Szukamy swojej bratniej duszy, najlepszego przyjaciela „na dobre i na złe”, z którym o wszystkim porozmawiamy, po prostu kogoś podobnego do nas, ale nic na siłę! Zaprzyjaźniamy się z czasem, a najbliższe nam osoby znajdują się same. Bądźmy szczerzy i otwarci wobec tych, którym ufamy. Bo liczą się tylko autentyczne emocje. Ania Kawecka MUZYKA Rozszczep według Nosowskiej REAKCJA NR 1 (60 ) ROK SZKOLNY 2011/2012 Cztery lata – tyle fani czekali na autorski album Kasi Nosowskiej. W międzyczasie wychodziły wydawnictwa z zespołem Hey, genialny projekt Nosowska/Osiecka oraz kilka gościnnych występów na płytach innych artystów (m.in. Czesława Mozila). 23 września premierę miał długo wyczekiwany, szósty krążek artystki zatytułowany „8”. Płyta to zestaw 12-tu mocno uzależniających piosenek, które bardzo płynnie nachodzą jedna na drugą. Autorami tekstów są Nosowska oraz Marcin Macuk. Jak zawsze w przypadku Katarzyny, mamy do czynienia z liryką najwyższych lotów. Wyraźnie widać fascynację Agnieszką Osiecką. W słowach łączą się miłość i ból z rytmem natury i życia. Artystka śpiewa je z niewymuszoną ekspresją oraz artystyczną nutą. Jeśli kiedyś jej teksty nie staną się wierszami obowiązującymi w kanonie – czas najwyższy będzie zmienić kanon. Marcin Macuk, oprócz wsparcia podczas pisania tekstów, jest również kompozytorem utworów na płytę, a także wraz z Marcinem Borsem producentem całego albumu. Album od strony muzycznej jest bardzo bogaty – zaczynając od elektroniki, poprzez instrumenty smyczkowe, na dętych kończąc. Sporo fortepianu mamy na dwóch utworach – „Ulala” i „Ziarno”. W nagraniach czuć powiew przeszłości, ale też nowoczesne brzmienia. Już przed wydaniem „8” spekulowano, że za ten projekt Nosowska zgarnie masę Fryderyków, platynowe płyty oraz mnóstwo ochów i achów. Tak się dzieje. Jej solowe nagania po raz kolejny sprawiły mi mnóstwo radości, a dzieło jakim jest ten krążek, należy po prostu mieć w domowej płytotece. Goździu Superheavy - Cudotwórcy Czekałam na ten krążek, odkąd wyszedł pierwszy singiel grupy pt. "Miracle Worker". Trafił w środek wakacji, był powiewem świeżości, potrzebnym w trakcie lata spędzanego w dusznym mieście. Joss Stone i Mick Jagger śpiewali "you're a Miracle Worker, you're a surgeon of love..." , a ja chciałam już mieć całą płytę. Zestawienie muzyków niesamowite: Joss Stone, Mick Jagger, David A. Stewart, A.R. Rahman i Damian Marley. Efektem jest rewelacyjne brzmienie płyty, pełne eksperymentów, ciekawych dzwięków i świetnych, oryginalnych kompozycji. Płyta na każdą porę roku i na każdy nastrój. Zdecydowanie do wielokrotnego przesłuchania, bo z każdym kolejnym odsłuchem odkrywa się coś nowego. Mieszanka bluesa, reggae i indyjskich akcentów, którą po wybrzmieniu ostatniej ścieżki, włącza się jeszcze raz i jeszcze raz. Szczególnie polecam utwory: "World keeps turning" "One day, one night" "Rock me gently" "Miracle worker" "Common ground" I życzę Państwu i sobie, by SuperHeavy nie było projektem jednorazowym. NOWOŚCI FILMOWE FESTIWALOWE KATOWICE REAKCJA NR 1 (60 ) ROK SZKOLNY 2011/2012 REGIOFUN po raz drugi OOpółnocy w Paryżu północy w Paryżu Para narzeczonych. I Paryż. Odpowiedni ludzie w odpowiednim miejscu? Nie do końca. On (Gil) – pisarz zakochany w Paryżu, szczególnie tym z początku XX wieku, romantyk. Ona (Inez) – córka biznesmenów, myśli tylko o urządzeniu ślubu, drogich meblach w ich nowym domu, bynajmniej nie w Paryżu. Im bliżej ślubu, tym bardziej się oddalają od siebie, czemu wyjątkowo sprzyja przyjaciel Inez z dawnych lat, którego spotykają nagle w jednej z paryskich kafejek. Atmosfera gęstnieje i nagle, mimo towarzyskich zobowiązań, pojawia się niesamowita okazja: samotny, nocny spacer po Paryżu… Każdy z nas chciałby dostać taką szansę, bowiem o północy w Paryżu na wąskiej, brukowanej uliczce można spełnić największe marzenie ludzkości: podróż w czasie. Stylowym samochodem z lat 20. Gil zostaje zabrany przez Zeldę i Scotta Fitzgeraldów do miejsc, gdzie elita artystyczna XX wieku spędzała noce, słucha Cole’a Portera na żywo , poznaje Hemingwaya, Salvadora Dali, Gertrudę Stein, Picassa i jego kochankę, w której się zakochuje. Z pewnością jest to najlepszy film Allena od lat. Zdjęcia Paryża fantastyczne. Muzyka dobrana idealnie. Zabawne dialogi w dobrym, Allenowskim stylu i Owen Wilson, do którego (przyznaję!) podchodziłam sceptycznie, zagrał bardzo dobrze. A już wybitnie wypadli aktorzy, grający postaci z lat 20.: Adrien Brody jako Salvador Dali, Corey Stoll jako Hemingway czy Kathy Bates jako Stein. Paryż i miłość oczami Allena, ta podróż i tęsknota za starymi, lepszymi czasami… Udzielając wywiadu w „Polityce”, Allen stwierdził, że ludzie mają tendencję do idealizowania miejsc i czasów, w których nie mogą żyć. Przez to tracą teraźniejszość, nie potrafią realizować się w życiu. Między innymi o tym jest „O północy w Paryżu”. Polecam ten film, bo warto przekonać się jak skończy się historia Gila i przeżyć wbicie w fotel z w raże ni a , co spotkało mnie w trakcie seansu. W dniach 19-23 października odbył się w Katowicach II Międzynarodowy Festiwal Producentów Filmowych Regiofun. Motywem przewodnim tegorocznej edycji była wizja miasta w kinie oraz kina w mieście i takie też hasło Regiofun przybrał. To wielkie święto producentów, czyli najważniejszych (oprócz reżyserów) ludzi, którzy stoją po drugiej stronie kamery. Festiwal uroczyście otworzyli w środę, 19 października Marszałek Województwa Śląskiego Adam Matuszyński, Dyrektor Instytucji Filmowej Silesia Film Mariusz Wróbel oraz dr Anita Skwara - Dyrektor Artystyczna Festiwalu. Pierwszym filmem, jaki widzowie mogli zobaczyć już podczas uroczystości otwarcia, było „Kino zremiksowane”. Była to multimedialna wędrówka w czasie poprzez krótkie klipy filmowe nawiązujące do lat 20. i 30. ubiegłego wieku, z muzyką graną na żywo przez Piotra Krakowskiego. Muzyka zresztą, naszym zdaniem, była znacznie lepsza od pokazywanych obrazów, które nie zawsze pasowały do przewodniego motywu całego Festiwalu. Mimo tego, „Kino zremiksowane” to film uniwersalny i trafiający do każdego widza. Bez względu na narodowość czy język, jakim się na co dzień posługuje. Twórcy komunikują się z widzem jedynie za pomocą obrazu i dźwięku. Po pokazie miał miejsce bankiet otwierający imprezę, na którym producenci mieli okazję się ze sobą poznać i mogli wymienić pierwsze opinie na temat Katowic i Polski, ponieważ bardzo dużo filmów zgłoszonych do festiwalowej rywalizacji było produkcjami FESTIWALOWE KATOWICE zagranicznymi. W kolejnych dniach międzynarodowe jury oglądało i oceniało filmy. Dzieła zgłaszane były w dwóch kategoriach: filmów długometrażowych oraz krótkoi średniometrażowych. Oprócz tego, produ-cenci brali udział w warsztatach i konferencjach, a publiczność w wydarzeniach towarzyszących: czwartkowym koncercie zespołu Giulia y Los Tellarini (zespół znany głównie z piosenki Barcelona użytej w filmie Vicky Christina Barcelona), piątkowym koncercie Kasi Nosowskiej promującym jej najnowszy krążek “8” (więcej o płycie na stronie 13), koncercie zespołu jazzowego Zootang Project, który zakończył Festiwal w sobotę oraz benefisie Lecha Majewskiego - znanego polskiego reżysera o wielu innych talentach. Właśnie w sobotę na imprezie zamykającej II Międzynarodowy Festiwal Producentów Filmowych Regiofun poznaliśmy wyniki rywalizacji filmów zgłoszonych do konkursu. Oto werdykt jury: Nagroda główna w wysokości 10.000 Euro w kategorii film pełnometrażowy - dla producenta filmu “Kret”. Nagroda publiczności w wysokości 5.000 Euro - dla producenta filmu “North Atlantic”. Nagroda główna w wysokości 5.000 Euro w kategorii film krótkometrażowy - dla producenta filmu “Danny Boy”. Nagroda główna w wysokości 5.000 Euro w kategorii film krótkometrażowy (ex - aequo) - dla producenta filmu “Dor”. Wyróżnienia honorowe - dla filmu “Wymyk” oraz dla filmu “The Tree”. Po rozdaniu statuetek, wręczeniu dyplomów i czeków wszyscy zobaczyliśmy film, który zdobył nagrodę publiczności “North Altantic”. To pełna emocji historia, która pokazuje bezradność człowieka w sytuacji krytycznej oraz zachowanie drugiej strony, która musi przekazać informację o tym, w jak beznadziejnym położeniu ktoś się znalazł. Film jest naprawdę fenomenalny i po jego obejrzeniu nikt nie był zaskoczony, że to właśnie ta produkcja została wybrana przez widzów jako najlepszy obraz imprezy. Wszyscy uczestnicy gali finałowej zostali zaproszeni na III edycję Festiwalu, która odbędzie się w przyszłym Roku. Redakcja ReAkcji na pewno się tam pojawi :). REAKCJA NR 1 (60 ) ROK SZKOLNY 2011/2012 Sadia Ahmed odbiera nagrodę za “North Atlantic” Ekipa filmu “Dor” dziękuje za nagrodę Koncert zespołu Giulia y Los Tellarini Goździu Dziękujemy za udostępnienie zdjęć Instytucji Filmowej Silesia-Film Zdjęcia: Arkadiusz Ławrywaniec Benefis Lecha Majewskiego FILM REAKCJA NR 1 (60 ) ROK SZKOLNY 2011/2012 Letnia Akademia Filmowa w Zwierzyńcu 2011 Tegorocznay LAF przeszedł wiele zmian, począwszy od kin i zakwaterowania uczestników, przez strukturę wolontariatu, po repertuar, na organizacji czasu po projekcjach kończąc. Niestety, były to zmiany na gorsze. Przez większość festiwalowiczów nielubiane, ale jakże tanie i potrzebne schronisko „Ryś” zerwało umowę z LAFem. Niby nic się nie stało, ale wyższe ceny i przymus indywidualnego organizowania noclegu okazał się kolejną przeszkodą. Ponadto, tuż przed rozpoczęciem Akademii wycofało się kilku ważnych sponsorów, co dosyć osłabiło poziom tegorocznego festiwalu. Było to widocznie w programie, który miał w tym roku mniej projekcji. Nocne seanse w browarze nie były już sponsorowane przez LAF, a właściciel co wieczór robił Akademii sporą konkurencję, puszczając filmy z DVD, zupełnie nieprzystające do repertuaru LAFu, takie jak „Avatar”, „Piraci z Karaibów”, „127 godzin”. A wszystko to, bez zgody dystrybutora, co stwarzało dosyć chorą atmosferę, bowiem organizatorzy co jakiś czas przed projekcjami w kinach musieli powtarzać, że nocne kino w browarze nie ma nic wspólnego z LAFem. Jednocześnie zapraszali na projekcje w amfiteatrze, gdzie grane były seanse mniej znane i bardziej ambitne. Ale atmosfera już nie ta co kiedyś, więcej komarów, mniej ludzi. Mniej było również w tym roku wolontariuszy i wolontariuszek, bo około trzydziestu pięciu. Jeżeli ktoś nie wie, jaki jest ich zakres obowiązków na LAFie, to jest on dokładnie taki sam jak wszędzie indziej. Naszym zadaniem było dopilnować, aby wszystko zostało dopięte na ostatni guzik, co oznacza tyle, że musieliśmy być przygotowani na wszystko. Na szczęście, przy organizacji festiwalu filmowego ogranicza się to głównie do przyniesienia większej ilości foteli i krzeseł na seans, biegania z kopiami filmowymi, przedzierania biletów, obsługi kasy fiskalnej i sprawdzania, czy w czasie projekcji nic się nie psuje, czy płyta nie zacina, czy taśma się nie urywa. Każdy z nas miał inny zakres obowiązków i przychodził na daną zmianę. Albo od rana do 14:30, albo od 14:30 do końca projekcji w kinie. Po wypełnieniu swoich obowiązków każdy z wolontariuszy może robić co chce, ma wstęp na wszystkie projekcje i imprezy towarzyszące. Dodatkowo cała ekipa organizacyjna, wraz z wolontariatem przybywa do Zwierzyńca dzień wcześniej, aby wszystko przygotować i zostaje jeden dzień dłużej, aby po sobie posprzątać. To bardzo intratna umowa, zważywszy na to, że wszyscy mamy dzięki temu opłacony nocleg i akredytację i jest to okazja do poznania świetnych ludzi. Jednak niepodważalnym plusem zwierzynieckiego festiwalu będzie jego miejsce i czas trwania. Ponad 10 dni z dala od miasta, w samym centrum Roztoczańskiego Parku Narodowego to wciąż argument przetargowy do tego, aby wybrać się na Lubelszczyznę i poza pływaniem oraz chodzeniem po lesie zobaczyć filmy, których kopie przylatują na jeden dzień z drugiego końca świata. W tym roku można było poznać filmy z północnej Afryki, obrazy związane z Syberią. Głównymi tematami filmowej uczty była: Jesień życia oraz Zaproszenie na ślub i wesele. Mimo wszelkich zmian to właśnie ten repertuar pozostał na stałym, wysokim poziomie. Za to go kochamy. W końcu ten festiwal to LAF - laf do kina. Natalia Kaniak, DKF „Kaczątko”