Rozmowa z oficerem BOR

Transkrypt

Rozmowa z oficerem BOR
Rozmowa z anonimowym oficerem BOR przeprowadzona w Polsat News:
http://prawda2.info/viewtopic.php?t=13186
Jaki ma pan staż w Biurze Ochrony Rządu?
Wiek służby mógłby mnie też zidentyfikować, bo wtedy… Nie jest to duża jednostka,
natomiast…
To nie jest ani rok, ani dwa, ani trzy…?
Nie, zdecydowanie dużo więcej.
Dlaczego chce pan pozostać anonimowy?
Po moich wypowiedziach, Biuro Ochrony Rządu może mieć zastrzeżenia, bo raczej jest w
takich sytuacjach wszystko, bez względu czy jest to tajemnicą czy nie, no robi się z tego
tajemnicę w Biurze Ochrony Rządu.
...Czyli wszyscy buzie na kłódkę?
Dokładnie tak.
Jak pan zareagował na pierwsze informacje o katastrofie 10 kwietnia?
Na początku była reakcja niedowierzania, że coś takiego mogło nastąpić. Nie byłem związany
z tym zabezpieczeniem, więc nie znałem szczegółów. Szczerze mówiąc, miałem nadzieję, że
prasa przesadza. Że jest to po prostu lądowanie awaryjne… Później poczułem się lekko
przybity, potem już - mocno przybity.
Jak myśl Panu pierwsza przyszła do głowy?
Przeszła mi przede wszystkim myśl, co mogło być powodem katastrofy - tym bardziej, że
pilotów Pułku darzę dużym zaufaniem. Byłem niejednokrotnie pasażerem zarówno "jaka 40go" jak i "tupolewa". Czułem się bezpieczny na pokładzie tego samolotu.
W katastrofie tupolewa zginęło 9 funkcjonariuszy BOR. Ilu borowców było na miejscu
w Smoleńsku, do zabezpieczenia pobytu Prezydenta? To była podobna grupa?
Żeby przedstawić to w bardziej klarowny sposób – to nie grupa, tylko grupka wyjechała. Bo
raptem – z mojej posiadanej wiedzy wynika, że było czterech funkcjonariuszy. Trzech albo
czterech. Jeden odpowiedzialny, jeden wspomagający i pirotechnik.
To duże siły?
W czasie wizyty Pana Prezydenta Kwaśniewskiego na cmentarzu katyńskim zaangażowanie
środków było kilkunastokrotnie większe.
Jakie zadania wykonywała ta - jak pan mówi – grupka funkcjonariuszy?
Pozostali do zabezpieczenia wizyty Pana Prezydenta w Katyniu. No w tym momencie,
powinni w jakiś sposób nadzorować prace związane z zabezpieczeniem lotniska "Sewiernyj".
Ogólnie przyjęta zasada: to gospodarz zapewnia ochronę osobie wizytującej. Goście
mogą asystować. Jak wyglądał podział pracy między FSB i BOR, gdy Władimir Putin
przylatywał do Polski?
Tutaj, jeśli chodzi o stronę rosyjską, to asystowała - czyli była obecna przy wszystkich
działaniach operacyjnych z naszej strony. Zaczynając od przygotowania, rozpoznania i nawet
przekazywania przez pirotechników odpowiedzialnym za określone miejsca czasowe, czyli
tam, gdzie osoba ochraniana przebywała czasowo – zawsze odbywało się to w asyście
oficerów FSB. Była to wola służb Federacji Rosyjskiej i była spełniona. Nie było żadnych
problemów.
Mam tu protokół z rozpoznania pirotechniczno-radiologicznego lotniska. Czy to
obowiązujący wzór tego dokumentu?
Tak.
Protokół wypełnia funkcjonariusz BOR, który bierze udział w sprawdzeniu lotniska, na
które leci np. głowa Państwa. Sprawdzają Rosjanie. Polscy borowcy patrzą im na ręce,
asystując. Tak było?
Na pewno ani pirotechnik BOR, ani odpowiedzialny z ramienia BOR, nie może
jednoznacznie stwierdzić, że było dokonane rozpoznanie pirotechnicznie.
To znaczy…?
To znaczy, że ich tam nie było. Był kierowca, który oczekiwał w samochodzie. On nie jest
pirotechnikiem i odpowiedzialnym za zabezpieczenie. Pirotechnik, w czasie gdy były robione
przygotowania do wizyty nie był, nie asystował, służbie dokonującej kontroli, więc tak do
końca nie mógł być pewny, że ta kontrola została wykonana.
Może nie trzeba robić takiego rozpoznania…
Panie Redaktorze…
Takie rozpoznanie robi się może…
…Obligatoryjnie przy każdej wizycie, w każdym miejscu czasowego pobytu, jak również na
lotnisku.
Na wyjaśnienie czeka też, to co działo się w wieży kontroli lotów na lotnisku Sewiernyj.
Nieznana jest rola mężczyzny, który towarzyszył kontrolerom lotu. Sam budynek...
No to że zaniedbany jest z punktu widzenia budowlanego, to jest sprawa Rosjan i ich
inspektora nadzoru budowlanego, podejrzewam. Natomiast faktem jest, że sam budynek
według mojej oceny jest źle zabezpieczony. Zarzuca się, że w samolocie Tupolewa każdy
wchodził jak chciał, ale dlaczego w takim razie jest nie wyjaśniona kwestia trzeciej osoby? To
znaczy, że do wieży kontroli, która ma wpływ na bezpieczeństwo wchodzi sobie trzecia
osoba?
A funkcjonariusze BOR nie są od tego, żeby to sprawdzić?
Funkcjonariusze BOR przynajmniej, jeśli by się pojawili, psychologicznie na pewno miałoby
to jakiś wpływ na kontrolerów, ale przede wszystkim powinni sprawdzić, czy tam nie
znajdują się środki niebezpieczne.
Kiedy Pana zdaniem borowcy dotarli z cmentarza na lotnisko?
Pirotechnik został dowieziony, tzn. dojechał na miejsce ze służbami. Federacji Rosyjskiej,
oczywiście. Po katastrofie.
Dopiero?
Dopiero. Na moją wiedzę, są oni grubo ponad… na pewno trwało to dłużej niż pół godziny, a
podejrzewam, że do godziny – dopiero dotarli na miejsce katastrofy.
Jakie są losy tych funkcjonariuszy po powrocie do Polski?
Panie redaktorze, na chwilę obecną… co znaczy losy.. ? Na chwilę obecną Biuro nie podjęło
żadnych czynności wyjaśniających. Więc jak tu mówić o losach? Ciężko cokolwiek zarzucać,
skoro Biuro nie wyjaśnia sytuacji, czy i w jaki sposób działania BORu, nawet czy mogły
ewentualnie przyczynić się do zmniejszenie ryzyka wypadku. Nawet w czasie rozmowy z
jednym z funkcjonariuszy wydziału kontroli Biura Ochrony Rządu, też wyraził on jasno
swoją opinię, że to zaskakujące, że Szef Gabinetu w żaden sposób nie wpływa na Szefa BOR,
ani sam Szef BOR nie podejmuje takiej decyzji, żeby było przeprowadzone postępowanie
wyjaśniające…
...?
No Panie redaktorze? Tutaj zginęła Głowa Państwa, która ustawowo jest chroniona przez
BOR. To pan wybaczy, ale w takim wypadku należy postępowanie wyjaśniające
przeprowadzić, czy wszystkie czynności zostały wykonane prawidłowo – od rekonesansu aż
po realizację, poprzez określenie czy środki były właściwie wyznaczone.
To zarzut wobec szefa BOR?
Pan generał świadomie zrezygnował z kontroli wykonywanych działań ochronnych ze strony
rosyjskiej. Tak naprawdę Biuro Ochrony Rządu nie ma zielonego pojęcia, samo nie ma
zielonego pojęcia, co się stało