Wyższa Szkoła Nieskończoności Bezgranicznej

Transkrypt

Wyższa Szkoła Nieskończoności Bezgranicznej
31
Krzysztof WITULSKI
WYŻSZA SZKOŁA
NIESKOŃCZONOŚCI
BEZGRANICZNEJ
„APEIRON”,
CZYLI EDUKACJA BEZ GRANIC (1)
Nie jest chyba czymś wyjątkowym, że staramy się jako specjalistyczne wydawnictwo, monitorować bieżącą ofertę edukacyjną skierowaną do branży. Ilość
„ekspertów” odnajdujących się w zabawach słowem „bezpieczeństwo” i przelewających na papier swoje teoretyczne przemyślenia, tudzież organizujących
szkolenia innym, rośnie lawinowo. Także coraz więcej szkół wyższych uruchamia pokrewne kierunki, licytując się podstawą programową i żonglując nazwą oferty edukacyjnej od „bezpieczeństwa wewnętrznego”, „narodowego”,
„europejskiego”, po bardziej wyrafinowane intelektualnie jak np. „bezpieczeństwo indywidualne” czy „publiczne”.
Nie skrępowany zdrowym rozsądkiem marketing kierunków o bezpieczeństwie, zmierza w Polsce nieuchronnie w stronę bezpieczeństwa globalnego, po którym prorokuję utworzenie
kierunków bezpieczeństwa o jeszcze
szerszej formule: Układu Słonecznego,
Drogi Mlecznej, Galaktycznego, Uniwersum, gdzie wkrótce profilaktycznie
będzie się szkolić kadry, hibernując je
do odparcia potencjalnego zagrożenia,
spowodowanego domniemywaną inwazją obcych.
W mojej opinii, w Polsce kreuje się
obecnie niczym nieuzasadnioną modę
na tak masowe studiowanie „bezpieczeństwa”, wykorzystując jako argument za (głównie medialny), światowy
trend „wspólnej walki z międzynarodowym terroryzmem i innymi, mniej, lub
bardziej wymyślnymi zagrożeniami”
oraz nasze militarne zaangażowanie
w kolejnych imperialistycznych wojnach, po jedynie słusznej stronie. Zakładając hipotetycznie i optymistycznie, że
świat poszukuje do obecnej konfrontacji cywilnych specjalistów, którzy po
późniejszym kilkumiesięcznym przeszkoleniu (już przez konkretne służby
mundurowe), zastąpią absolwentów
tradycyjnych szkół wojskowych, tworząc nową, profesjonalną kastę ofice-
rów – wojowników, na miarę XXI wieku, albo świetnych jakościowo managerów bezpieczeństwa, na potrzeby rynku cywilnego.
Fakty są jednak takie, że w szeroko
pojmowanym środowisku cywilnym,
zrozumienie dla pracy, nawet wysoko
wykwalifikowanych specjalistów ds.
bezpieczeństwa w wymiarze finansowym będzie śladowe, a i prestiż oraz
ranga profesji niezbyt wysoka, choćby
w kontekście deregulacji tego zawodu,
wykonana w sposób mało subtelny metodą walca, przez urzędników ministra
Jarosława Gowina. Natomiast środowiskom mundurowym, takie kadry nie są
zgoła potrzebne, ponieważ mają własne systemy edukacji i bardziej pożądany jest tam np. sprawny fizycznie absolwent AWF-u, albo informatyk z konkretnym przygotowaniem zawodowym
do wykorzystania dodatkowo w służbie,
niż absolwent jakichś studiów, teoretycznie dublujących w ograniczonym
zakresie (niekoniecznie na oczekiwanym poziomie) i z pewnym opóźnieniem, program szkolenia tych służb.
Tylko w części, co akurat jest korzystne, oferty programowe studiów
mogą w niewielkim stopniu łatać dziury
w spustoszeniu, jakiego dokonali onegdaj politycy, demolując struktury Obro-
32
ny Cywilnej i kolejni doradcy-wizjonerzy w MON, zamykając w swojej bezmyślności reformatorów i nadgorliwości neofitów wyższe szkoły oficerskie
(będące świetną bazą dla szkolnictwa
zawodowego), rozjeżdżając zaplecze
szkoleniowe, pacyfikując wykwalifikowaną kadrę dydaktyczną oraz grzebiąc
spory dorobek naukowy.
Czasami, wobec nieokreślonej, wymyślnej i zagmatwanej podstawy programowej, trudno jest jednak odnaleźć konkretnego adresata oferty studiów ale, co pokazuje życie, żeby przetrwać na trudnym rynku edukacji, należy być elastycznym i kreatywnie wytwarzać popyt, idąc z programowo szeroką ofertą. W tym konkretnym przypadku jest to o tyle łatwe, gdyż pod hasłami „obronność, ochrona i bezpieczeństwo”, można upchać zajęcia dla wielu,
skrajnych specjalizacją wykładowców
szukających możliwości zarobku, rozpisać na zupełnie nieprzydatne zawodowo przedmioty podstawy programowej
i agitując aktywnie, znaleźć liczne grono
chcących za to płacić, słuchaczy. Tylko,
co z takim „specjalistą” zrobić potem?
Jestem daleki od uogólnień, w swych
ocenach wyższych szkół zajmujących
się „bezpieczeństwem”, bo we wszystkich segmentach usług edukacyjnych,
występuje oczywiste zjawisko zróżnicowania poziomu oraz zrozumienia oczekiwań rynku i sam dostrzegam placówki warte polecenia, których absolwenci będą reprezentować dobry poziom
przygotowania zawodowego. Skupię
się tutaj wyłącznie na konkretnym przykładzie negatywnym – Wyższej Szkole
Bezpieczeństwa Publicznego i Indywidualnego „Apeiron” z Krakowa. Uczelnia ta jest w mojej opinii ze wszech
miar warta nagłośnienia, zarówno jako
szkoła wyższa (w szyldzie której termin „bezpieczeństwo” jest wyłącznie
hasłem reklamowym, mającym pozyskiwać słuchaczy dla jakiejś niesprecyzowanej administracji) jak i działająca
dłużej w oparciu o tą samą grupę właścicieli, policealna szkoła „Bodyguard”.
Już wcześniej zamierzałem poświęcić jej słów kilka, bo po sąsiedzku dochodziły do mnie rozliczne sygnały, zawsze mało pozytywne. Od momentu
powstania, jak mi wiadomo, obowiązuje w niej bowiem, popularna „zasada tramwaju”, czyli: „zapłaciłeś za bilet i nie wysiadłeś – dojedziesz po szynach do celu”. Warunek jest tylko jeden – regularnie płać. Poziom edukacji w ogólnopolskiej sieci dwuletnich,
policealnych szkół O’Chikara, w mojej
opinii, bije na głowę poziom „kształcenia” w wyższej uczelni Apeiron, ale
studiującym chyba nie na wiedzy zależy, tylko na dokumencie ukończonych
wyższych studiów, co Pan rektor zrozumiał już dawno, zaaprobował, twórczo rozwinął i ze stoickim spokojem
i bolszewicką konsekwencją wprowadza w czyn, licząc zyski. Pojął bowiem
wiele lat temu pewną prostą prawdę, że
w każdej populacji zawsze się znajdzie
spora grupa osób, zdecydowana zapłacić za każdy dokument edukacyjny, który później będzie mogła okazać, byle
tylko nie zmuszano jej do określonego wysiłku umysłowego albo angażowania czasu.
Uczelnia ta została już w swoisty
sposób „wyróżniona”, czym jednak
chwalić się nie zamierza, co zrozumiałe. Otóż w lipcu 2012 (stosunkowo
więc świeżo), „Consejo Superior de Investigaciones Cientificas” (CSIC), „jedna z największych na świecie instytucji zajmujących się badaniami scjentometrycznymi, opublikowała ranking
jakości nauczania, uprawiania nauki
oraz autoprezentacji, niemal wszystkich
szkół wyższych na świecie. Obejmuje
on 20 745 szkół wyższych ze wszystkich kontynentów”. Szerzej na ten temat, czytelnik znajdzie w artykule Pana
dr hab. Wojciecha Krysztofiaka z Uniwersytetu Szczecińskiego zamieszczonego wcześniej w numerze. Ja tylko
podkreślę, że w ocenie tegoż Instytutu, najgorszą uczelnią wyższą w Polsce, jednocześnie uplasowaną w końcówce najgorszych na świecie, jest krakowska Wyższa Szkoła Bezpieczeństwa
Publicznego i Indywidualnego, zajmując 19 560 pozycję!!!
dziła. Od momentu, gdy zaczęły obowiązywać egzaminy państwowe w zawodzie „Technik ochrony osób i mienia”, zaczęła dołować, bo ze zdawalnością było wyjątkowo marnie.
Jako mały biznes rodzinny w wersji
niepublicznej, nauczała za czesne do
2004 roku, po czym w 2005 roku dokonała kosmetycznego zabiegu, uzyskując uprawnienia placówki publicznej, co pozwoliło jej pobierać dotacje
z Urzędu Miasta, ale i tak wobec podłej
opinii na lokalnym rynku, ledwie wiązała koniec z końcem.
I mogłaby tak sobie dalej rodzinnie
funkcjonować, gdyby nie ambicje naukowe założyciela szkoły Pana Juliusza Piwowarskiego – karateki, kick-boxera i gloryfikatora feudalnych stosunków społecznych średniowiecznej Japonii. Znawcy przedmiotu zgodnie jednak
podkreślają, że motorem działań biznesowych jest małżonka Pana Juliusza, figurująca jako kanclerz uczelni, Barbara
Piwowarska, mająca mimo braku wyższego wykształcenia, podobno lepszą
głowę do interesów, niż znawca etyki
Rodowód i misja najgorszej
Policealna szkoła „Bodyguard” (w dokumentach występuje także jako „Bodyguard 2000”, albo z nazwą Orion, tworząc kolejne, wspólne centrum edukacyjne) funkcjonowała przez kilkanaście
lat na obrzeżach edukacji krakowskiej,
produkując głównie przyszłych ochroniarzy. Wspólna edukacja znana była
z marnego poziomu, obskurnego lokum
w suterenie rudery przy ulicy Topolowej oraz specjalnej oferty edukacyjnej,
gdyż wszystkim chętnym gwarantowała zrobienie matury w rok, zresztą wychodząc z tym nietypowym i ambitnym
projektem w inne regiony kraju.
Dopóki ukończenie policealnej
szkoły ochroniarzy gwarantował egzamin wewnętrzny, szkoła jakoś sobie ra-
33
i niepisanego kodeksu honorowego dalekiego wschodu – rektor szkoły.
Pan Juliusz postanowił wypłynąć na
szersze wody edukacji i kierowany dotychczasowym doświadczeniem dydaktyka, zaistnieć w środowisku szkół wyższych z jakościowo podobną ofertą jak
w policealnym Bodyguardzie i Centrum
Orion, ale adresując ją do mało wybrednej klienteli z ambicjami studiowania.
Swoje plany i idee przekuł w czyn i tak
powstała kolejna placówka wyższa,
w zapchanym uczelniami Krakowie –
Apeiron. Oddajemy głos Panu rektorowi, cytując go za stronami internetowymi szkoły:
„Misją uczelni jest edukacja służąca szeroko pojmowanemu porządkowi i bezpieczeństwu zarówno w wymiarze społecznym, jak i w szeroko rozumianym wymiarze indywidualnym,
a jej naczelną dewizą jest jednoczesny
rozwój ciała i umysłu. Realizacji misji
służy merytoryczne i praktyczne przygotowanie studentów do podjęcia pracy
w zakresie służby społeczeństwu, m.in.
w administracji publicznej zarówno na
poziomie centralnym, jak i samorządowym oraz jako kadra kierownicza służb
mundurowych i pracowników administracyjnych odpowiadających za bezpieczeństwo. (…)
Celem Wyższej Szkoły Bezpieczeństwa Publicznego i Indywidualnego
„Apeiron” jest zapewnienie wszechstronnego rozwoju studentom poprzez
kształcenie zawodowe na najwyższym
poziomie tak, aby nasi absolwenci sprostali wymogom rynku pracy. Dzięki
ogromnemu zapotrzebowaniu w sektorze bezpieczeństwa oraz pokrewnych, liczba naszych studentów sukcesywnie rośnie. (…)
W toku kształcenia studenci są zatem zapoznawani z organizacją i praktycznym działaniem służb państwowych
odpowiedzialnych za bezpieczeństwo
obywateli, ochronę ludności w sytuacjach kryzysowych oraz administrowaniem w obrębie komercyjnych systemów ochrony osób i mienia kreowanych
przez prywatne podmioty gospodarcze.
Ambicją uczelni jest także uruchomienie kolejnych kierunków, przy jednoczesnym zachowaniu tożsamości wynikającej z nakreślonych przez Założyciela i Senat misji i wizji rozwoju Wyższej Szkoły Bezpieczeństwa Publicznego i Indywidualnego „Apeiron”…1
Tyle propagandy werbunkowej, spod
znaku literatury premiowanej nagrodami Hugo i Nebula.
W mojej opinii, założenie szkoły
wyższej, zostało zwyczajnie wymuszone formatem rodzinnej edukacji w Bodyguardzie, gdyż egzaminy uczelniane, odbywają się w oparciu o formułę wewnętrzną, a nie zewnętrzną weryfikację wiedzy, która wprowadzona
nagle jako wymóg formalny, boleśnie
obnażyła poziom Bodyguarda, trafiając
go celnie. Mechanizmy te wprowadzone ustawowo, zmusiły nagle (po latach
„utrzymywania się na wodzie”), policealną szkołę o bardzo niskim poziomie nauczania do podjęcia określonego wysiłku merytorycznego, któremu nie była jednak w stanie podołać.
Żeby więc utajnić swój kompromitujący poziom edukacji i nie leźć w oczy
egzaminatorom i konkurencji poszukano innego, bardziej śmiałego rozwiązania – założono szkołę wyższą.
Uciekając przed zewnętrzną weryfikacją egzaminacyjną w stronę uczelni
wyższej, państwo Piwowarscy uratowali swój rodzinny interesik edukacyjny przed nieuniknioną zagładą. Szkoły Bodyguard jednak zupełnie nie zamknęli, o czym za chwilę.
Podstawą funkcjonowania omawianej
uczelni wyższej, jest suma pięciu elementów składowych, tworzących spójny front
jedności, na trudnej drodze przetrwania
prywatnego biznesu edukacyjnego w warunkach walki wolnorynkowej.
Szkoła w wymiarze ekonomicznym
jest zyskownym interesem, głównie
dzięki wysokiemu czesnemu, propagandzie discopolowej, adresowanej
do bardziej niż mniej wyrafinowanych
odbiorców, inspirowanej stylem herosa tabloidów – Krzysztofa Rutkowskiego (na plakatach reklamowych Apeirona, w jeszcze ciemniejszych okularach
i z jeszcze większym pistoletem pozuje w ramach auto – lansu sam jego magnificencja, rektor dwojga doktoratów,
Juliusz Piwowarski), niestresowaniu studentów zbyt wysokim poziomem nauki, tolerancją dla absencji na zajęciach
(studentów i wykładowców) oraz ekonomicznym rozwiązaniom wspierającym, które są skuteczne w swej prostocie i jak najbardziej zgodne z prawem.
Pomińmy na razie pierwsze elementy i skupmy się na ostatniej z tych składowych. Otóż szkoła Bodyguard z której wywodzi swój rodowód Apeiron,
nieprzerwanie funkcjonuje w przestrzeni edukacyjnej jako publiczna placówka
policealna, mając realnie z naboru od 5
do 10 uczniów na roku po to tylko, aby
formalnie istnieć i zachować łączność
nie tylko ideową z Apeironem. Związek
pozarodowodowy między szkołami polega natomiast na tym, że spośród słuchaczy Apeirona pozyskuje się dodatkowych klientów edukacyjnych, którzy będąc jednocześnie słuchaczami
szkoły wyższej, deklarują chęć zdobycia drugiego tytułu: „Technika Ochrony
osób i mienia”. Aby to osiągnąć, studenci Apeirona na pierwszym roku studiów,
są zapisywani jednocześnie do policealnego Bodyguarda. Co z tego mają? Niewiele, bo po kilku latach nauki w Apeironie, niezbyt zbliżonej tematycznie do
tego, czego należałoby się uczyć aby
zdać egzamin specjalistyczny przed komisją edukacyjną, najczęściej odpuszczają sobie tytuł technika i kończą tylko studia pierwszego stopnia made in
Apeiron jako licencjaci.
Informacja reklamowa na stronach
internetowych Apeirona jest tak skonstruowana, aby nie zrażać na wstępie
niezorientowanych i nic o koniecznym
w finale, obligatoryjnym egzaminie nie
wspominać. O tym dowiadują się najczęściej później.
„Ponadto, jako student Wyższej Szkoły Bezpieczeństwa Publicznego i In-
34
dywidualnego „Apeiron”, otrzymujesz
bezpłatną możliwość nauki w Policealnej Szkole Detektywów i Pracowników
Ochrony „Bodyguard”, dzięki której
uzyskasz tytuł technika ochrony fizycznej osób i mienia. Masz zatem szansę na zdobycie dwóch tytułów – licencjata i technika, poszerzając w ten sposób swoje kwalifikacje i wzmacniając
pozycję na rynku pracy” 2 – roztacza
wizję świetlanej przyszłości zawodowej rodzina Piwowarskich. Zapisz się
na studia do Wyższej Szkoły Bezpieczeństwa Publicznego i Indywidualnego „Apeiron” na kierunki: Administracja lub Bezpieczeństwo wewnętrzne,
a zyskasz dodatkowo szansę osiągnięcia – całkiem darmowo: tytułu technika ochrony fizycznej osób i mienia3.
Tego nie oferuje wszak żadna uczelnia w kraju – dwa w jednym i przynajmniej jedno „całkiem darmowo”.
„Będąc absolwentem Administracji, będziesz również posiadał tytuł
i uprawnienia technika ochrony fizycznej osób i mienia. Nic nie będzie stało
na przeszkodzie, byś mógł wykonywać
także pracę ukierunkowaną na bezpieczeństwo, co znacznie zwiększy Twoje szanse na rynku pracy”4.
Powyższy wpis wyraźnie świadczy
o tym, że już w opinii samych przedstawicieli uczelni, lokalna „administracja”
nie ma nic wspólnego z pracą „ukierunkowaną na bezpieczeństwo” i trzeba ją wesprzeć czymś bardziej związanym z tym segmentem zawodowym.
Bez tego, szanse na pracę w sektorze
bezpieczeństwa po nauce pobieranej
w szkole bezpieczeństwa są w opinii samych edukatorów, wyraźnie zbyt małe.
Natomiast jako absolwent Bezpieczeństwa wewnętrznego (o ile ktoś, ten
kierunek w ogóle tam znajdzie?) będziesz miał w ręku dodatkowy fach –
w zakresie ochrony osób i mienia. Jak
to uzyskać? Wystarczy, że w Punkcie
Rekrutacyjnym, mieszczącym się przy
ul. Krupniczej 3, wypełnisz kwestionariusz zgłoszeniowy do Policealnej Szkoły Detektywów i Pracowników Ochrony „Bodyguard” oraz dostarczysz dokumenty wymagane do podjęcia kształcenia w tej Szkole (…)5
Obciążeń z powodu konieczności
uczenia się w dwóch szkołach, studenci
raczej nie mają wyjąwszy to, co jest irytujące, że z własnej kiesy mimo powyższej deklaracji o bezpłatności szkoły Bodyguard, opłacają dodatkowo szkolenie strzeleckie w kwocie 250 zł, przelewem na konto kolejnego podmiotu
szkoleniowego – F.U. „Alfa”, o której
25,00%
46,15%
12
31,33%
26
83
45,00%
9
28,17%
20
71
50,00%
12
28,92%
24
83
95,45%
21
30,99%
22
71
66,67%
Policealna Szkoła Detektywów i Pracowników Ochrony
2012
Kraków, Krupnicza 3
4
14
27,63%
42,11%
16
21
76
38
26,67%
72,22%
13
4
39,47%
25,71%
18
15
38
70
66,67%
26,67%
4
14
27,63%
39,47%
15
21
76
38
100,00%
100,00%
18
16
42,11%
25,71%
18
16
38
70
Policealna Szkoła Detektywów i Pracowników Ochrony
2011
Kraków, Krupnicza 3
Policealna Szkoła Detektywów i Pracowników Ochrony
2010
Kraków, Topolowa 13/6
0,00%
40,00%
6
36,59%
15
41
40,00%
6
36,59%
15
41
40,00%
6
36,59%
15
41
93,33%
14
36,59%
15
41
Policealna Szkoła Detektywów i Pracowników Ochrony
2009
Kraków, Topolowa 13/6
60,00%
3
0
0,00%
55,56%
5
0
1
9
60,00%
0,00%
0
dyplom
3
55,56%
0,00%
0
5
9
1
0,00%
80,00%
4
0
0,00%
55,56%
5
0
1
9
80,00%
0,00%
0
4
55,56%
%
%
0,00%
0
5
9
1
Kraków, Topolowa 13/6
Policealna Szkoła Detektywów i Pracowników Ochrony
2008
Kraków, Krupnicza 3
Policealna Szkoła Detektywów i Pracowników Ochrony „Bodyguard”
2007
dyplom
%
otrzym.
dyplom
przy-
przyst. %
%
przyst.
przy-
szono stąpiło
%
zgłoprzy-
szono stąpiło
zgłozdało
przyzgłorok
nazwa szkoły
adres szkoły
szono stąpiło
przyst.
zdało
%
przyst.
zdało
zdało
otrzym.
dyplom %
zgło-
do co najmniej jednego etapu
pisemnego i praktycznego
szono stąpiło
Wyniki zdających, którzy przystąpili
Wyniki zdających, którzy przystąpili do etapu
Wyniki etapu praktycznego
Wyniki etapu pisemnego
Wyniki egzaminu potwierdzającego kwalifikacje zawodowe w zawodzie 515[01] Technik ochrony fizycznej osób i mienia
początkowo myślałem, że jest następną placówką Piwowarskich, ale na posiadanym dokumencie przelewu z nazwą firmy usługowej widnieje nazwisko Jerzego K., tegorocznego absolwenta Apeirona. Jaka uboga musi być baza
dydaktyczna wszystkich placówek rodziny, skoro nawet takie banalne zajęcia jak strzelanie, zlecają zewnętrznym
podmiotom?
O tym, że większość z tych słuchaczy Apeirona, którzy skuszeni propagandą zapisali się do Bodyguarda, do egzaminu na „technika” nawet się nie zbliża i stanowi tylko wygodne w swej masie źródło finansowania familii Piwowarskich (może o tym nie wiedząc?), widać
bardzo wyraźnie po danych Okręgowej
Komisji Egzaminacyjnej w Krakowie.
Z dostarczonych uprzejmie przez
przedstawicielkę komisji, Panią Elżbietę
Araminowicz danych, przedstawionych
w tabeli, wynika wyraźnie kilka kwestii.
Procent faktycznie podchodzących
do egzaminu uczniów, w stosunku do
deklarowanej liczby chętnych na konfrontację z komisją egzaminacyjną, jest
niespotykanie mały. Z tego stopień zdawalności jeszcze mniejszy. Dodatkowo,
według tych informacji można przyjąć,
że obecnie nie istnieje żadna szkoła policealna mająca w swojej nazwie słowo
„Bodyguard”, bo w Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Krakowie nazwa
ta gdzieś się zagubiła w pomroce dziejów pomimo, że z tym słowem wiąże się
aktualna kampania reklamowa na stronach Apeirona i adres tej szkoły, bez słowa „Bodyguard”, jest taki sam jak adres
Apeirona. Żadnych jednak oznaczeń,
na zewnątrz budynku pod omawianym
adresem, wskazujących jakoby mieściła
się tam jakaś szkoła policealna, nigdzie
nie widziałem.
Czego więc oraz jak uczą w obu: policealnej Bodyguard (?) i bratnim Apeironie, skoro do egzaminu (na przykład
tylko według danych za 2012 rok) jest
zgłoszonych 71 osób, podchodzi do
niego tylko 20 a dyplom udaje się zdobyć 9 osobom?
Wyjaśnienia mogą być trzy:
• uczniowie są tak mało zdolni, że nie
radzą sobie z egzaminem zawodowym,
• jakość kształcenia w wydaniu tej
samej kadry, wykładającej w obu szkołach potwierdza międzynarodowe rankingi i końcowe miejsce wśród najgorszych szkół wyższych na świecie.
• zapisani do Bodyguarda słuchacze, głównie z Apeirona nie występują tam w realu, tylko tworzą wirtualną
rzeczywistość ilościową uczniów szko-
35
ły i ich rola zaczyna się i kończy na robieniu „frekwencji”.
Celowo nie piszę nic o egzaminach, jako barierze nie do pokonania,
ponieważ zdawalność innych policealnych placówek jest często na poziomie
100 procent (np. O’Chikary).
Należy teraz postawić proste pytanie; co konkretnie ma z tego sam Apeiron i po co robi sobie ten dodatkowy
kłopot, podając na tacy swoim studentom możliwość ukończenia bezpłatnie
drugiej szkoły i uzyskania tytułu „Technika ochrony osób i mienia”, skoro finał
tej edukacji nie jest zbyt korzystny wizerunkowo i okazuje się prestiżową porażką? Otóż dosyć sporo, jak się okazuje. Przerzucanie dokumentów w oparciu o te same stanowisko biurowe (obie
szkoły jak już wspomniałem, są pod tym
samym adresem, a prorektor Apeirona
jest jednocześnie dyrektorem policealnej) i robienie wody z mózgu studentom
na temat możliwości zdobycia drugiego tytułu, gwarantuje właścicielom niezłe dotacje z Urzędu Miasta Krakowa.
Tylko poprzez fakt jednoczesnego zaliczenia sporej grupy słuchaczy
Apeirona w poczet słuchaczy Bodyguarda, Wydział Edukacji Miasta Krakowa premiował Bodyguarda określonymi kwotami. Poniżej podaję dane uzyskane od przedstawicielki Urzędu Miasta Krakowa, Pani Katarzyny Fiedorowicz-Razmus:
„Łączna kwota wypłaconej dotacji
dla ww. szkoły (Bodyguard – przypisek redakcji) za okres styczeń 2009 r.
– wrzesień 2012 r. wynosi 806 279 zł,
w tym:
• w 2009 r. – 198.899 zł,
• w 2010 r. – 188.025 zł,
• w 2011 r. – 194.320 zł,
• I–IX 2012 r. – 225.035 zł.
Szkoła do naliczenia dotacji wykazuje uczniów / słuchaczy kształcących się
w systemie zaocznym. Aktualna miesięczna stawka na 1 ucznia w szkole
tego typu wynosi 116,14 zł.
Aby otrzymać dotacje, szkoła musi
co miesiąc wprowadzić do programu
ODPN, obsługującego wszystkie dotowane szkoły i placówki niesamorządowe na terenie miasta Krakowa, aktualną liczbę uczniów/słuchaczy. Do programu wprowadzane są przez szkołę
takie dane osobowe uczniów/słuchaczy
jak imię, nazwisko, data urodzenia, numer pesel, adres zamieszkania i zameldowania. Dzięki temu organ dotujący
ma podgląd uczniów w każdej szkole.
Program nie pozwala na wprowadzenie tego samego ucznia przez więcej
niż jedną szkołę. Weryfikacja uczniów
przez organ dotujący odbywa się w każdym miesiącu za pośrednictwem programu a także podczas kontroli w siedzibie szkoły. Kontrole w szkołach ujęte są w harmonogramie kontroli, który
jest sporządzany na początku każdego
roku kalendarzowego. Przeprowadzane
są również kontrole doraźne.
Kontrole dotyczą:
• zgodności faktycznej liczby
uczniów/słuchaczy z informacją przesyłaną do organu dotującego w formie elektronicznej i papierowej (wpisy w księdze uczniów),
• prawidłowości wykorzystania dotacji przyznanej na pokrycie wydatków
bieżących szkoły.
Ponadto każda szkoła/placówka
otrzymująca dotacje podmiotowe ma
obowiązek dwa razy w roku złożyć
sprawozdanie finansowe z wykorzystania dotacji”.
Jakich by nie ferować ocen, fakt pozostaje faktem. Szkoła policealna, przez
cztery ubiegłe lata dostała sporo na edukację, chociaż własnych uczniów miała łącznie pewnie kilkunastu i wyszło
z tego wielkie, edukacyjne nieporozumienie! Za zbiorczą kwotę 806 tysięcy złotych, miasto wykształciło zawodowo przez cztery lata 36 osób, które
i tak ponosiły koszta swojej edukacji,
bo w Apeironie czesne wynosi 380 zł
na miesiąc, a w Bodyguardzie zaczynało się od 250, po czym na przestrzeni lat zjechało do 150 zł. (I ilu by tam
uczniów nie było, każdy za naukę zapłacił, bo o to akurat Państwo Piwowarscy wyjątkowo wręcz dbają). Stanowi to pewnie rekord światowy, bo
wychodzi mi, że wyedukowanie każdego z tych słuchaczy w bardzo poszukiwanym na rynku zawodzie „Technika ochrony”, w zaokrągleniu kosztowało pośrednio nas, podatników – ponad 22 tysiące złotych. A jeśli dodamy
do tego obligatoryjne czesne, to może
się okazać, że koszt edukacji ochroniarskiej zbliża nas do opłat za studia medyczne. I nikt z urzędników w magistracie nawet nie połączył wydawanych
lekką rączką kwot, z efektem finalnym
procentu zdających egzamin.
Osobiście uważam, że system premiowania oświaty należałoby nieco
skorygować, czyli w mojej opinii doprowadzić do tego, aby wyłącznie stopień zdawalności na egzaminie końcowym, warunkował przyznawane środki na naukę. Premiując efekt finalny –
nagrodzimy wysiłek edukacyjny, a nie
puste deklaracje.
Polecam ten patent innym prywatnym szkołom wyższym. Wystarczy dodatkowo założyć przy szkole wyższej
np. publiczną szkołę policealną i już
urząd miasta śle fundusze. Jednocześnie „z braku środków” zamykając
szkoły państwowe albo ograniczając
dla nich dotacje. Mechanizmy kontrolne są jak widać zupełnie nieskuteczne, a rozdział pieniędzy publicznych
bezsensowny.
Ronin edukacji,
czyli Jego Magnificencja rektor
Pan rektor Juliusz Piwowarski ma opinię osoby, delikatnie rzecz ujmując postrzeganej negatywnie. Co jest tego powodem, że w większości ocen, pijar tej
postaci ma kolor czarny? Nie znam tej
persony zbyt blisko, ale uznałem, że coś
jest chyba na rzeczy, wyłącznie po samej analizie autopromocyjnych strof jakie Pan rektor sobie wysmażył, kadząc
nieskromnie na stronach internetowych
własnej uczelni i co jest smutne, w wielu
przypadkach stosując make up własnej
biografii. Tylko pobieżna lustracja informacji tam zawartych w hagiograficznym
dziale „Rektor”, każe mi traktować tą postać ze sporym dystansem: „Studia podjął początkowo na Akademii Górniczo-Hutniczej na Wydziale Elektrycznym
(1974–1978 r.), które przerwał na rzecz
kolejnych studiów i profesjonalnego treningu sztuki walki (Universitet Medicina
Alternativa na Sri Lance, filozofia i psychologia walki). W 1999 roku zaczął
kształcenie na Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie na kierunku: politologia (1999–2004 r.), a kontynuowana
jednocześnie współpraca z Uniwersytetem na Sri Lance zaowocowała doktoratem z filozofii (2004 r.). (…) 6
Oświadczenie to jest o tyle ciekawe,
że Pan rektor w 2004 roku nie mówił
w żadnym języku poza ojczystym, jak
więc zrobił doktorat na Cejlonie, przez
tłumacza, czy osiadłych tam polskich
emigrantów? Pozostanie to pewnie jego
słodką tajemnicą. Podobnie jak tajemnicą okryta jest sama „uczelnia” (?) ze
Sri Lanki w segmencie „naukowości”,
bo jak się zorientowałem, rozdaje ona
hurtowo korespondencyjne różne „tytuły”, nawet nie zbliżające się do naukowych, w systemie wysyłkowym. I ani
przez chwilę nie pomyślałem, że ktoś
mógłby „taką” formę edukacji z takiej
„szkoły”, wyglądającej na przytulisko
testerów konopi indyjskich, traktować
poważnie? Tylko na podstawie analizowania pokrętnych i mętnych stron inter-
36
netowych cejlońskiej medycyny alternatywnej, z których nie wynika nic naukowego, można traktować walory intelektualne przedsięwzięcia, jako żart
jakiegoś nawiedzonego uzdrawiacza –
Tamila, staranowanego wcześniej przez
lokalną odmianę słonia, którego nie dostrzegł na swej drodze, gdyż nawąchał
się za dużo „ziela”. Widocznie dla niektórych luminarzy nauki, taki tytuł bynajmniej nie jest żartem, ale kolejnym
złotym liściem laurowym, dodanym do
należnej naukowej chwały i powodem
obnoszenia się z tą egzotyką na kontynencie Europejskim. Fakt. Skoro nikt
tego ciekawego dokumentu poza gabinetem Juliusza P. w Polsce nie widział,
może mieć on walor białego kruka…
Postudiowałem strony tego „uniwersytetu” i polecam niedowiarkom. Jak na ich
podstawie ocenić tytuł naukowy doktora? Tylko w kategorii żartu i to w konwencji brytyjskiej grupy Monty Pytona.
Zapytany przeze mnie o tą uczelnię i jej walory edukacyjne, cytowany już wcześniej ekspert, dr hab. Wojciech Krysztofiak z Uniwersytetu Szczecińskiego, ustosunkował się do tego zagadnienia krótko: „Nie ma takiego uniwersytetu, odnotowanego na liście rankingowej Web World Ranking of Universities. Jeśli nie ma, to ten pan nie ma
kompetencji wyznaczonych przez pojęcie doktoratu, rozumiane na gruncie
kultury europejskiej”.7
To oczywiście nie jest dla mnie ważne, co Pan rektor prywatnej szkoły wiesza sobie na prywatnej ścianie, w prywatnym gabinecie, między „pucharami
za mistrzostwa świata” i gdzie to zdobył. Interesujące w naszych rozważaniach jest to, że do 2009 roku, czyli do
czasu nim popełnił kolejny doktorat, Pan
Juliusz posługiwał się tytułem dr Piwowarski, m.in. na dokumentach rejestracyjnych swojej uczelni i na wszystkich
pieczątkach, brylując na salonach, nie
tylko oświaty krakowskiej. Mam przed
sobą decyzję Ministra Edukacji Narodowej i Sportu z dnia 22 lipca 2005 roku,
który udziela pozwolenia dr Juliuszowi
Piwowarskiemu na utworzenie niepaństwowej wyższej szkoły zawodowej p.n.
Wyższa Szkoła Bezpieczeństwa Publicznego i Indywidualnego Apeiron w Krakowie z siedzibą w Krakowie, na kierunku administracja w specjalności „administracja systemami bezpieczeństwa”.
Jako ciekawostkę dodam tylko, że
data na doktoracie cejlońskim jest
wcześniejsza niż data ukończenia studiów magisterskich, co jest kolejnym
oświatowym hitem – wcześniej został
doktorem wszechnauk w Kolombo niż
polskim magistrem, ale wywracanie
proporcji zdaje się być stałym elementem misji edukacyjnej doktora Juliusza.
Dla naszych rozważań ważna jest
również, zapoczątkowana w rodzinie
tradycja studiowania poza granicami
kraju, ponieważ według najświeższych
danych syn Państwa Piwowarskich – Jacek, rozpoczął w ramach propagowanej „edukacji bez granic”, kolejne studia na uczelni, słynnej z produkowania wysokiej klasy naukowców dla bezpieczeństwa, w niedalekich Koszycach.
„Vysoká škola bezpečnostného manažérstva”, jest Słowackim odpowiednikiem Apeirona wymienionym na stronach jako placówka, z którą Apeiron
współpracuje zagranicznie. W kontekście studiowania dopowiem tylko, że
Pan Jacek również przeszedł przez wysokie merytorycznie, oświatowe labirynty omawianych szkół i maturę także
robił w rok. Zaufanie do wysokiej intelektualnie edukacji rodziców, jest widać bardzo duże. Kolej na habilitację
na Sri Lance...
W 2006 roku podjął naukę na Uniwersytecie Jagiellońskim na Wydziale
Filozofii, uzyskując tytuł doktora nauk
humanistycznych w zakresie religioznawstwa w 2009 roku. Praca dotycząca samurajskiego kodeksu Bushido, będąca owocem doświadczeń i studiów
zdobytych podczas czterdziestoletniego uprawiania sztuk i sportów walki,
wśród których dominuje pełnokontaktowe karate, została napisana pod kierunkiem profesora Łukasza Trzcińskiego.8
Tutaj ponownie zatrzymam się na
moment, bo zastanawiałem się niedawno, co wybitny naukowiec – religioznawca, profesor Łukasz Trzciński
z Uniwersytetu Jagiellońskiego (obecnie
na AGH), robił w Apeironie, gdyż prowadził tam niezmiernie istotne z punktu widzenia bezpieczeństwa publicznego i indywidualnego wykłady m.in.
z logiki. Motywacja profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego (zresztą nie jedynego obecnego tam religioznawcy, co
widać po analizie indeksów) do wykładania na (powołując się na rankingi) blisko najgorszej uczelni na świecie, pozostaje dla mnie zagadką. Stawki proponowane dla wykładowców są według
mojej wiedzy równie niskie, jak ocena
poziomu edukacji Apeirona przez opiniotwórcze instytucje międzynarodowe i aby tam wykładać, trzeba być naprawdę zdesperowanym zawodowo,
albo traktować to hobbistycznie, bo prestiż to, dla profesora Uniwersytetu Ja-
giellońskiego, chyba jednak wątpliwy.
Dodatkowo, podobno przy doktoracie
z religioznawstwa na UJ, należy znać
biegle przynajmniej jeden język obcy.
Niektórzy twierdzą zdecydowanie, że
przynajmniej język obcy będący językiem źródeł, a nawet trzy języki obce,
co głośno artykułowały inne (wprawdzie dużo, dużo, mniej wybitne) postacie nauki z tegoż wydziału np. Pan
dr hab. Tomasz Sikora. Jak to ma się do
tych (rozumiem, obligatoryjnych na UJ)
standardów, bo po japońsku także Pan
rektor Piwowarski, poza powtarzaniem
komend do za-zen, jednak nie mówi?
W ostatniej chwili dotarła do mnie
wiadomość, że Pan Juliusz po kilku
kompromitacjach językowych, metodą Callana nadrabia zaległości językowe i na dzień dzisiejszy, czyli listopad
2012, potrafi się już w miarę swobodnie i poprawnie przedstawić po angielsku i wymienić grzeczności.
Śledząc podstawę programową Apeirona odnoszę wrażenie, że sam założyciel nie bardzo wie o jakim profilu są jego
studia i do kogo adresowane. Przypadkowość tematów zajęć i różnorodność
kadry dydaktycznej, ściąganej z najbardziej odległych i egzotycznych kierunków innych szkół i regionów kraju, prawie w ogóle nie związanych z deklarowanym w szyldzie profilem „bezpieczeństwo”, jest widoczna gołym okiem
(ich efemeryczność na uczelni również,
ponieważ nikt z kadry, wyjąwszy magistra Pawła Pajorskiego, długo tu miejsca z jakichś niezrozumiałych względów
nie zagrzewa). Wystarczy tylko przekartkować pierwszy, lepszy indeks Apeirona, aby ten związek wykluczyć. Mało
tego, stworzono tutaj jakiś zupełnie nie
przydatny zawodowo zbiór tematyczny,
gdzie godziny zajęć rozkłada się na takie
ciekawe przedmioty związane z administrowaniem bezpieczeństwem jak „historia administracji”, „logika prawnicza”,
„przysposobienie biblioteczne”, „etyka” (wykłada oczywiście sam JP), „publiczne systemy resocjalizacji”, „organizacja ochrony środowiska”, „etykieta
kontaktów służbowych”. Gratuluję służbom mundurowym przyszłej kadry. Nawet gdyby to był kierunek „administracja” w jakiejś uczelni bardziej ogólnej,
to jestem przekonany, że takie tematy
w najmniejszym stopniu nie przygotowywałyby zawodowo. W kontekście administrowania bezpieczeństwem, nawet
zupełnie nie sprecyzowanym, jest to dla
mnie porażką.
Próżnia dydaktyczna jest oczywiście
spowodowana niezbyt pozytywnym po-
37
strzeganiem osoby rektora a tym samym
i uczelni w Krakowie, co skutkuje sporym ostracyzmem lokalnych środowisk
naukowych i brakiem specjalistów od
ciekawszych tematów. A jeśli już przewija się tam jakaś postać wykładowcy,
lansowana przez szkołę jako ekspert
od jakiegoś „konkretnego bezpieczeństwa”, którą próbuje się pokazać światu, to z reguły błyskawicznie okazuje się
ona merytoryczną wydmuszką.
Oto pierwszy z brzegu przykład,
dydaktyka „od bezpieczeństwa” (który
jeszcze z Apeirona nie uciekł), funkcjonującego w obiegu uczelni. Jeden z kolejnych dziekanów wydziału nauk społeczno-prawnych Pan dr Jerzy D., były
oficer powszechnie w wojsku nie lubianych służb (osobiście za coś nielubiany także wśród oficerów tego korpusu),
kiedy tylko wystawił głowę poza uczelnię, natychmiast skompromitował się
wśród fachowców. „Naukowiec” ten,
ujawnił się bowiem mało rozsądnie ze
swoim niskim poziomem wiedzy, w zakresie ochrony informacji niejawnych,
które wykłada w Apeironie i to niestety, poza salą wykładową. Popełnił otóż
własną publikację pt.: „Bezpieczeństwo informacyjne”, wydaną oczywiście w ramach wydawnictwa Apeirona,
ale niestety nie do szuflady, tylko próbował nieopacznie ruszyć z nią w Polskę, czym bardzo szybko naraził się na
uzasadnioną krytykę, drwiny, sromotę i ostracyzm zawodowców. Recenzję
merytoryczną publikacji, z uwagi na nazwisko recenzenta, litościwie tutaj pominę, bo wzmiankowany pewnie sam
mocno cierpi, że dał się tak łatwo wystawić. Chyba, że Pan dr D. o to poprosi, wówczas wrócimy do tematu w kolejnym artykule.
Jednym słowem, najmniej jest w Wyższej Szkole Bezpieczeństwa tematów
związanych z bezpieczeństwem, a próżnia programowa, niezbyt zgrabnie maskowana jakąś przypadkową, jeszcze
bardziej ogólną i w realizowanej wersji,
wątpliwie przydatną „administracją”, łataną elementami karate, filozofii, kulturoznawstwa i religioznawstwa. No cóż,
póki syn się nie dokształci, skądś należy pozyskać kadrę z tytułami naukowymi powyżej magistra, bo na razie (m.in.
nawiązując do czarnego PR Jego Magnificencji), zaczyna o to być trudno i wyboru zbyt dużego nie ma. Krążą słuchy,
że są plany aby posiłkować się po sąsiedzku kadrą dydaktyczną ze Słowacji,
albo emerytowanymi naukowcami krakowskich uczelni, ale ile w tym prawdy,
a ile plotek, nie wiem?
Dlatego też m.in., nikt nie widział
w Apeironie drugiego kierunku, którym
uczelnia się podpiera werbunkowo, pod
nazwą „Bezpieczeństwo wewnętrzne”.
Chętni, po zapisaniu się na ten kierunek
nagle dowiadują się, że z jakichś względów, po raz kolejny nie zaskoczył, a w
indeksie nowego studenta widnieje wpis
„Administracja”. Nie wiem, co wyniesie
absolwent tej uczelni, poza świadomością, że studia do niczego nie przygotowały (co również jest ważną, ale nie koniecznie potrzebną lekcją), bo jeśli chodzi o wiedzę fachową, z którą będzie
chciał zrobić dalszą karierę np. w służbach mundurowych, podejrzewam, że
mniej niż niewiele… Przełożeni w mundurach też funkcjonują w jakiejś przestrzeni publicznej i co będzie, gdy poproszą o wgląd w indeks? Szczególnie
ci, którzy partycypując w misjach, śledzą losy niektórych studentów Apeirona, przez pryzmat półrocznych wyjazdów stacjonarnych w egzotyczne regiony świata, gdy kontakt z uczelnią bywa
utrudniony.
Juliusz P – karate mistrz
Dokonania pana rektora na polu naukowym są śladowe. Intensywnie próbuje
więc podkreślić i wyolbrzymiać swoje wieloletnie osiągnięcia w zakresie
„studiowania sztuk walki” i nauk pokrewnych, aby zrównoważyć, widoczne gołym okiem mankamenty edukacyjne. Idąc jego tokiem rozumowania, studiowanie może dotyczyć wszystkiego,
nawet ostrzenia miecza samurajskiego, byle trwało to dostatecznie długo.
Znowu odniesiemy się do kolorowej biografii zamieszczonej na stronach uczelni.
Pod koniec lat 80-tych instruktor walki wręcz specjalnych jednostek policji
(ekspert cywilny), w tym Kompani Antyterrorystycznej w Krakowie.9
Tu Pan rektor w temacie kontaktów z antyterrorystami troszkę kłóci się
w zeznaniach, bo na kolejnej stronie
Apeirona w dziale pt. Geneza, opisuje swoją przygodę z mundurem nieco
inaczej, cytuję:
Założyciel i Rektor Uczelni, który
przez kilkanaście lat zajmował się specjalistycznym szkoleniem Kompanii Antyterrorystycznej, jednocześnie studiując dziedziny niezbędne dla rozwoju
i podniesienia jakości tzw. „umysłu wojownika”.10
„Umysł wojownika” pewnie już też
nie ten sam co kiedyś, bo Pan Piwowarski zapomniał, że w latach osiemdziesiątych policja była jeszcze milicją
i troszkę się zagalopował. Dostrzegam
też wyraźną różnicę w warstwie faktograficznej między określeniem „pod
koniec lat osiemdziesiątych” a „kilkanaście lat”.
Omawiany kontakt z funkcjonariuszami milicji, co udało mi się łatwo ustalić, jednak miał miejsce. Był wprawdzie o wiele krótszy, niż opisuje to Pan
szkoleniowiec, ale na tyle intensywny,
że Pan Piwowarski znalazł się w kręgu
zainteresowania krakowskiego oddziału
Instytutu Pamięci Narodowej, który prowadzi sprawę przeciwko funkcjonariuszom pewnej utajnionej „spec-bojówki” milicyjnej, w kontekście jej niezbyt
subtelnej i chlubnej pacyfikacji krakowskiej opozycji, podczas jej demonstracji
w dniu 3-go maja 1987 roku.
Instruktor strzelectwa, karate, kickboxingu i combat ju-jitsu. (…). Wielokrotny uczestnik Mistrzostw Europy oraz
Mistrzostw Świata All Style Karate. Zdobył m.in. tytuł Mistrza Świata All Style
Karate w 2006 r., stopnie mistrzowskie
9 DAN karate, 8 DAN kickboxingu oraz
5 DAN ju-jitsu. W 1986 r. założył, przy
Wojskowych Zakładach Uzbrojenia
w Krakowie, Klub Sportowy „Orion”11.
Określanie Pana Piwowarskiego „instruktorem strzelectwa”, bez względu
na posiadane dokumenty, którymi może
podeprzeć tą tezę, jest dużym nadużyciem. Mam pewne informacje, gdzie
zdobył te uprawnienia, którymi się
chwali, ale wszyscy którzy widzieli go
strzelającego do tarczy i tak wiedzą, że
jest to miejsce na strzelnicy, gdzie trafia najrzadziej.
W temacie nadzwyczaj wysokiego stopnia mistrzowskiego w karate
Pana rektora, z prośbą o jego weryfika-
38
cję i ocenę, zasięgnąłem opinii wybitnego eksperta, wiceprezesa Polskiego
Związku Karate, prezesa Polskiej Organizacji Kyokushin i legendy karate –
shihana Andrzeja Drewniaka (7 Dan).
Potwierdził on, że Pan Piwowarski trenował u niego karate, ale szans na karierę sportową w Kyokushin nie miał
żadnych. Pan Drewniak uważa, że jego
uczeń nie potrafił kopnąć wyżej niż nieco ponad brzuch, miał złą koordynację,
nie umiał poruszać się w kata oraz nagminnie nie przestrzegał żadnych zasad, często stosując faule. O All Style
Karate nigdy nie słyszał, mimo że zajmuje się karate od 40 lat, więc w temacie stopni mistrzowskich jakie posiada
Pan Piwowarski, pewnie w odnośnym
stylu, może powiedzieć tylko tyle, że
traktowanie ich poważnie, wobec tego
co jego uczeń prezentował na treningach, jest dużym wyzwaniem dla jego
poczucia humoru.
Shihan Drewniak jest też przekonany, że pójście Piwowarskiego w modny
pod koniec lat 80-tych kick-boxing, było
spowodowane brakiem perspektyw rozwojowych w karate. Opisywane chełpliwie na stronach Apeirona osiągnięcia w ramach „drogi wojownika”, należy jego zdaniem między bajki włożyć.
Shihan Andrzej Drewniak, nie chciał
się ustosunkować do tytułu „mistrza
świata karate” Juliusza Piwowarskiego,
bo jak twierdził, zęby go bolą od śmiechu, ale znaleźli się inni, którzy opisali
mechanizm jego zdobycia w 2006 roku,
kiedy wybitny karateka, mając już ponad pięćdziesiąt lat, świat zadziwił.
Należy tutaj wyjaśnić, że shihan Piwowarski jest przedstawicielem na Polskę, u nas zupełnie nie znanej organizacji WIASKA (World International Amateur Sport Karate Association) z centralą
w miejscowości Staufenberg pod Frankfurtem. Przewodzi jej niejaki Karl – Heinz
Frank, który według jednej z wersji opisywanych wydarzeń, zorganizował na
swoim terenie owe „mistrzostwa świata“. Nie wiedzieć czemu, na stronach
internetowych swojego klubu i organizacji tym się jednak nie chwali.
Próżno znaleźć w Internecie jakiekolwiek informacje, czy zdjęcia, które na
pewno powinny się tam znaleźć, chociażby dla podniesienia prestiżu organizatorów – klubu i organizacji i zostać zamieszczone na honorowym miejscu rubryki „wydarzenia”. Jest to jedyny
znany mi przypadek, gdy mistrzostwa
świata, są przez organizatorów utajnione, bo szczególnie Niemcy mają zwyczaj chwalić się takimi imprezami i na-
wet naziści filmowali swoją olimpiadę
w Berlinie, co utrwaliła i zachowała dla
potomności w 1936 roku wybitna reżyserka Leni Riefenstahl.
Według subiektywnej relacji moich informatorów, „mistrzostwa świata” polegały na tym, że shihan Piwowarski ustalał wcześniej liczbę konkurencji i ilość osób które przyjadą na jakieś prowincjonalne zawody i dzielił
ich z Niemcem na kategorie. Następnie, aby rozdzielić na jak największą
liczbę podróżnych koszty paliwa, shihan zbierał pięcioosobową ekipę łasych
na tytuły i podwoził autem na zawody.
Niemcy dodawali kilku zawodników
od siebie, do poszczególnych kategorii tak, aby stworzyć stosowną frekwencję i każdy Polak mógł wrócić z medalem. To znaczy, jeśli była to waga np.
do 80 kilo, albo jakieś określone kata,
startowało w niej tylko dwóch zawodników. Tym sposobem, zawsze ktoś zostawał albo „mistrzem” albo „wicemistrzem świata”. Dla kurtuazji, czasami w poszczególnych konkurencjach
występowało łącznie trzech zawodników, dzięki czemu bywały i trzecie
miejsca. Później należało tylko pokazać w ojczyźnie dyplom za prestiżowe zwycięstwo, nagłośnić w mediach
i ogłosić się triumfatorem. Sam Piwowarski „zdobył” swoje „mistrzostwo”
w 2006 roku, bynajmniej nie tocząc
walki na śmierć i życie z jakimś uznanym i utytułowanym fighterem, tylko
w konkurencji „kata z bronią”. Czyli
chodził dziarsko po macie, jak na pięćdziesięciolatka przystało i wywijał tonfą, tocząc zaciekłe boje z wyimaginowanym przeciwnikiem. Co to machanie tonfą ma wspólnego z karate (jako
„pustą ręką”)? Nie wiem. W tej kategorii „walczących”, było łącznie podobno tylko trzech zawodników i wszyscy
z Polski, bo Niemcy z kurtuazji dla gości z zagranicy, swoich przedstawicieli
nie wystawili. Gdyby więc, poza tą kategorią w „mistrzostwach świata” brało udział nawet pięciuset zawodników,
jakie to miałoby znaczenie dla prestiżu
zdobytego tytułu? Żadne! Dwóch znajomych, z tego samego samochodu jadącego z Polski do Niemiec uderzało tonfą przez trzy minuty w powietrze i ustaliło między sobą kto „wygra”.
Inną zgoła wersję przedstawiają sami
świadkowie tych wydarzeń – uczestnicy
„mistrzostw świata” z Polski. Cytuję dla
równowagi reporterskiej także relację
championów, skopiowaną ze stron internetowych All Style Karate (zachowano pisownię oryginału), bo innej infor-
macji na ten temat, ani żadnych zdjęć,
czy filmów to wydarzenie dokumentujących, nigdzie w przestrzeni publicznej nie znalazłem. Mamy jedynie pełny dynamizmu i barwnie opowiedziany przekaz „zwycięzców”.
„Wielki sukces Polaków na Mistrzostwach Świata All Style Karate WIASKA
Staufenberg, rozegranych 22 października 2006 roku. Złoty medal i tytuł Mistrza Świata w karate uniwersalnym
(all style) zdobył Juliusz Piwowarski
(„ORION” Kraków) w kata z TONFĄ,
po bardzo trudnej walce finałowej, połączonej z rzadko mającą miejsce dogrywką
pomiędzy reprezentantami „ORIONA”
Tadeuszem Ambrożym (Wicemistrz
Świata) a zdobywcą (po raz drugi) tytułu mistrzowskiego. Dwuletni żmudny
cykl przygotowań pozwolił też na zdobycie BRĄZOWEGO MEDALU w tej
mocno obstawionej także przez Azjatów konkurencji – (waffen-kata), Mariuszowi Rozwadowskiemu. Tym samym
dwa lata wyrzeczeń pozwoliło na dwudziestolecie Oriona Kraków które zbiegło się z 35-leciem treningów karate Juliusza Piwowarskiego, twórcy „Oriona”,
niemalże w całości opanować krakowianom „pudło” na tegorocznych Mistrzostwach Świata A.S. Karate. Największą niespodziankę sprawił debiutant w Reprezentacji Polski w karate uniwersalnym, Piotr Makówka, reprezentujący APEIRON – Wyższą Szkołę Bezpieczeństwa Publicznego i Indywidualnego w Krakowie. Po czterech niełatwych walkach uległ w finale nieznacznie reprezentantowi Niemiec (zawodnik pochodzenia polskiego) zdobywając w rezultacie tytuł Wicemistrza Świata A.S. Karate.
16 zespołów reprezentacji krajowych: ok. 190 zawodników startowało w: Walki – 130, Kata (w tym 50 Waffen kata 21). Spoza Europy: Chiny, Wietnam, Korea, Panama, USA, Mongolia,
Turcja, Indie. Najlepsze wyniki zawodników z Małopolski:
• Mistrz Świata kata (TONFA-KATA),
(Złoty Medal) Juliusz Piwowarski 7 dan
a.s. karate, „ORION”–Kraków
• V-ce Mistrz Świata kata (TONFA-KATA) (Srebrny Medal) Tadeusz Ambroży, 4 dan a.s. karate „ORION”–Kraków
• V-ce Mistrz Świata, (WALKI) Light
contact karate (Srebrny Medal) Piotr Makówka, 2 kyu a.s. karate.
• Brązowy Medal (TONFA-KATA),
Mariusz Rozwadowski 2 dan a.s. karate „ORION”–Kraków”.12
Starając się zachować dziennikarski obiektywizm, przedstawiłem obie
39
znane mi wersje tego sportowego wydarzenia. Osobiście jednak uważam,
że komplet zwycięzców z Polski i posiadanie wyłącznie dyplomów ten fakt
potwierdzających, może jednak wskazywać na prezentowaną jako pierwszą,
wersję pełnej obsady samochodu osobowego, z demokratycznym (albo nie,
gdyby brać pod uwagę sympatię Pana
Juliusza do stosunków feudalnych) podziałem środków na paliwo.
Przy okazji. Wielu spośród moich
rozmówców, wskazuje na obecnie dobre koneksje Pana Piwowarskiego w Policji. Twierdzą oni, że ma to swoje źródło w przyznawanych, jako dowód
sympatii przez pana Piwowarskiego,
stopniach mistrzowskich w swoim stylu
karate. Ilość dan-ów honorujących zaprzyjaźnionych policjantów i urzędników jest spora i jak się ocenia szacunkowo (bo oficjalnych danych brak), prawdopodobnie najwyższa w Polsce. Któż
by zresztą nie chciał powiesić sobie na
ścianie gabinetu certyfikatu, że jest mistrzem karate? Posiadam sporą, imienną listę funkcjonariuszy policji (obecnych i byłych), którzy tworzą namaszczoną przez shihana Piwowarskiego
elitę karateków polskich służb policyjnych. Nikt tego nie będzie weryfikował,
więc w policji „danowcy – wszechstylowcy”, mogą robić za fachowców od
sztuk walki oraz być przedmiotem powszechnego kultu, podziwu i zazdrości. Są wśród nich także jacyś „mistrzowie” czy „wicemistrzowie świata”, bo
chciało im się dołożyć do kosztów paliwa i pojechać z shihanem na turniej
do Niemiec.
Inspiracja, czyli nie ma doktora G.
Tak w ogóle, to do poświęcenia kilku
stron Apeironowi na łamach Ochroniarza, poza wspomnianym na wstępie rankingiem i słowem „bezpieczeństwo” w nazwie, zainspirował mnie pewien zbulwersowany student, któremu
wydawało się niesłusznie, że po trzech
latach spędzonych w uczelni i zaliczeniu wszystkich przedmiotów, zakończył już edukację. Poirytowany był
tym, że szkoła chce go naciągnąć na
kolejny, siódmy semestr. Zakomunikowała mu to z rozbrajającą szczerością
panienka w dziekanacie: „przecież to
tylko po 200 złotych miesięcznie”, zapraszając do dalszego studiowania, gdy
przyszedł w połowie października zdobyć namiary na swojego nieuchwytnego
promotora, z którym od dłuższego czasu,
nie mógł nawiązać bliższego kontaktu,
nawet pierwszego stopnia. Prorektor
szkoły i jednocześnie aktualny dyrektor Bodyguarda, mgr Paweł Pajorski,
próbował wytłumaczyć spokojnie młodemu człowiekowi permanentny brak
kontaktu z promotorem, doktorem G.
(dojeżdżającym gdzieś ze Śląska), cyt.:
„z nim tak już jest”, uznając to za oczywistą oczywistość i stałą praktykę na
uczelni ale dolał tylko oliwy do ognia,
bo studentowi, jadąc Sienkiewiczem –
„gorączce”, „ciśnienie skoczyło”. Jak
się okazało wkrótce, nie jemu jednemu. W połowie sierpnia, przyszły młody specjalista od nieokreślonego bezpieczeństwa zainfekowany propagandą etosu samurajów, wysłał bowiem popełnioną bez plagiatów, swoją gotową
pracę licencjacką na adres meilowy promotora i… czarna dziura, do wspomnianego dnia cisza, a było to 15 października… Planowane studia magisterskie
w innej placówce diabli wzięli… To tylko okazało się połową problemu, wobec konieczności dalszych, nieplanowanych opłat za studia i niezrozumiałego wydłużenia ich trwania o kolejne
pół roku. „Nie musi Pan chodzić już na
zajęcia, tylko regularnie wnosić opłaty” – znowu wzmiankowana panienka z dziekanatu. Pan mgr Paweł Pajorski w rozmowie telefonicznej ze mną,
uzasadniał dodatkowe opłaty za siódmy semestr „decyzjami pokontrolnymi
Polskiej Komisji Akredytacyjnej”, która
podobno „zarzuciła szkole hibernowanie studentów ponad miarę”.
Zadzwoniłem czym prędzej do
PKA, celem weryfikacji tego uzasadnienia i reprezentujący szanowną komisję Pan senator Marek Rocki (PO), zrobił zdziwioną minę twierdząc, że PKA
nie ma nawet takich uprawnień, aby
coś takiego sugerować, a co dopiero
wymyślić. Ustosunkował się jednak do
mojego pytania na piśmie i oto co odpowiedział: „Panie Redaktorze, Uczelnia (a ściślej Wydział nauk Społeczno-Prawnych) była oceniana w 2010 i dostała ocenę warunkową, co oznaczało powtórną ocenę w 2011, gdy skończyło się to oceną pozytywną. Zastrzeżenia dotyczyły minimum kadrowego,
koncepcji kształcenia, bazy dydaktycznej, biblioteki, naruszenia ustawy (z powodu braku studentów w Senacie). Tak
więc nie było mowy o sprawach, o jakich rozmawialiśmy”.
A rozwijając tę korespondencję:
„Kontrola została przeprowadzona
na podstawie postanowienia Ministra
Nauki i Szkolnictwa Wyższego Nr 45/
KSzW/2010 z dnia 18 listopada 2010 r.
• Uczelnia działa na podstawie Statutu z dnia 29 sierpnia 2005 r. niedostosowanego do przepisów ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym;
• dziekan Wydziału Nauk Społeczno-Prawnych nie spełniał warunków
określonych w § 11 ust. 4 Statutu, tj. nie
posiadał stopnia naukowego doktora;
• skład Senatu nie jest zgodny ze
składem określonym w § 16 ust. 3 Statutu oraz nie odpowiada wymaganiom
art. 61 ust. 3 ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym;
• dokumenty w aktach osobowych
nie są numerowane, co jest niezgodne z § 6 pkt 3 Rozporządzenia Ministra Pracy i Polityki Socjalnej z dnia 28
maja 1996 r. w sprawie zakresu prowadzenia przez pracodawców dokumentacji w sprawach związanych ze stosunkiem pracy oraz sposobu prowadzenia
akt osobowych pracowników;
• wydawane dyplomy nie są opatrzone pieczęcią do tłoczenia w papierze, co jest niezgodne z pkt. 7 opisu
dyplomu zdefiniowanego w rozporządzeniu Ministra Nauki i Szkolnictwa
Wyższego z dnia 19 grudnia 2008 r.
w sprawie rodzajów tytułów zawodowych nadawanych absolwentom studiów i wzorów dyplomów oraz świadectw wydawanych przez uczelnie;
• pomiędzy nazwami przedmiotów
w suplemencie do dyplomu i kartach
egzaminacyjnych istnieją różnice;
• opłaty za wydanie indeksu, za wydanie duplikatu indeksu i legitymacji
studenckiej są wyższe niż dopuszczalne
w § 20 rozporządzenia Ministra Nauki
i Szkolnictwa Wyższego z dnia 2 listopada 2006 r. w sprawie dokumentacji
przebiegu studiów;
• Rektor uczelni nie przedstawił Ministrowi Nauki i Szkolnictwa Wyższego sprawozdania z działalności uczelni wraz z informacją dotyczącą obsady kadrowej na prowadzonych kierunkach studiów wymaganego na podstawie art. 35 ust.1 ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym;
• umowa z Zespołem Szkół Zawodowych nr 1 w Krakowie na wynajem auli,
sali gimnastycznej oraz sal lekcyjnych
została zawarta do dnia 31.08.2011 r.,
tj. nie obejmowała całego roku akademickiego, który trwa do 30.09.2011 r.”
O tym, że jest kontrola z PKA wiedzieli wszyscy chodzący na zajęcia,
czyli wyjątkowo większość, bo zorganizowano wielki spęd frekwencyjny pod
groźbą nie zaliczenia kolejnych egzaminów, za ostentacyjną absencję. Panika w szkole była wielka, stąd docho-
40
dziło do sytuacji komicznych, gdy np.
przedstawiciel PKA, zadał słuchaczom
na wizytowanych zajęciach proste pytanie: „Kto jest rektorem uczelni?” Zaległa martwa cisza i nerwowe oglądanie sznurówek w butach lub sufitu. Studenci przez dłuższą chwilę spoglądali, oszołomieni skalą trudności pytania
na tego, kto je zadał, aż w końcu jeden
z bystrzejszych, dobrze znający techniki korzystania ze ściąg, zajrzał konspiracyjnie do indeksu i odczytał imię i nazwisko z pierwszej z brzegu, widniejącej tam pieczątki. Trafił…
Znam całą masę związanych z tą
kontrolą barwnych anegdot, ale ramy
objętościowe pierwszego opracowania nie pozwalają mi w tym artykule ich
zaprezentować, sądzę, że będzie na to
miejsce w kolejnych. (Ten artykuł traktuję wyłącznie jako uderzenie w stół).
Przez ostatnie trzy lata słyszałem wiele
podobnych dowcipów. Zresztą generalnie nie są zabawne, tylko raczej smutne w swoim kontekście, ponieważ obrazują małą skuteczność PKA w rzetelnym ocenianiu takich szkół.
Całe szczęście, światowe rankingi są
bardziej transparentne niż kontrole PKA
a tym samym bardziej przyjazne polskiemu studentowi. I chyba uczciwsze,
bo o wynikach kontroli, nikt studentów
nie raczył powiadomić (sprawę w Apeironie, co zrozumiałe, utajniano) a to się
chyba im należało?
Otrzymanie oceny warunkowej nie
przeszkodziło także w dofinansowaniu uczelni przez Ministerstwo Nauki
i Szkolnictwa Wyższego za 2010 rok.
Rozumiem, że na podstawie art. 94 ust.
4 ustawy z dnia 27 lipca 2005 r. – Prawo o szkolnictwie wyższym (Dz.U.
z 2012 r., poz. 572, z późn. zm.) uczelnie niepubliczne otrzymują dotacje na
pomoc materialną dla studentów i doktorantów, tj. na stypendia socjalne, stypendia specjalne dla osób niepełnosprawnych, stypendia rektora dla najlepszych studentów, stypendia dla najlepszych doktorantów oraz na zapomogi, ale jak na taką małą uczelnię i poziom
jej funkcjonowania ocenionego przez
PKA warunkowo, kwoty jednak są spore. Wysokość dotacji na pomoc materialną dla studentów i doktorantów w latach
2010–2012 dla Wyższej Szkoły Bezpieczeństwa Publicznego i Indywidualnego
„Apeiron” w Krakowie wynosiła:
• w 2010 r. – 54,4 tys. zł,
• w 2011 r. – 55,7 tys. zł,
• w 2012 r. – 242,7 tys. zł (plan
dotacji wg stanu na dzień 8 listopada
2012 r.)13.
I na koniec rozdziału, żeby pozbierać dygresje i zakończyć główny wątek. Wkrótce okazało się, że wspominany promotor – dr G., zakończył swoją
przygodę z Apeironem wcześniej, nim
doszło do omawianych wydarzeń. Wiedział o tym doskonale Pan mgr Paweł
Pajorski, opowiadając młodemu człowiekowi bajki o sugestiach PKA w dniu
15 października, uzasadniając mało finezyjnie nadprogramowy drenaż studenckiej kieszeni. Potwierdził to sam
dr G. w korespondencji mailowej ze
mną w dniu 19.11.12. Cytuję: „W odpowiedzi na Pana zapytanie informuję,
iż od 30.09.2012 r., nie jestem zatrudniony w WSBP APEIRON. Nadto wyjaśniam, iż kwestia zakończenia współpracy była uzasadniona w rozmowie
telefonicznej rzekomo likwidacją (brakiem uruchomienia) jednego z kierunków WSBP Apeiron. Pozdrawiam G.”
Na pisemne zapytanie studenta
w dniu 21.10/2012 o podstawę prawną opłat za 7. semestr, pan rektor Piwowarski nie raczył odpowiedzieć...
Dobrzy znajomi UOKiK,
czyli kodeks Bushido w praktyce
Mam w posiadaniu kilka decyzji Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, niezbyt okrutnych w swym wymiarze kar, ale czytelnie obrazujących ciągłość działań budzących kontrowersje
i małą transparentność usług edukacyjnych Państwa Piwowarskich. Nasi edukatorzy oczywiście zdają się tym absolutnie nie zrażać i niewiele sobie z tego
robią. Karawana edukacyjna wolno, ale
konsekwentnie porusza się do przodu.
Zacytuję tutaj jedną wybraną decyzję
z UOKiK (przepraszam, że dość długą),
żeby zobrazować, że różnice między
prezentowaną jako własny system wartości dr Juliusza Piwowarskiego – etyką dalekiego wschodu, wbijaną w głowy swoich studentów, a jej stanem faktycznym
w europejskich realiach (mówię oczywiście o wykładach), są w mojej opinii
znacząco rozbieżne. Prezentowana decyzja pokazuje także, jaką benedyktyńską pracę trzeba wykonać, aby odnaleźć
się w gąszczu szkół i placówek założonych i administrowanych przez „byłego
szkoleniowca antyterrorystów”.
„Prezes UOKiK Delegatura w Krakowie, Kraków, dn. 13 grudnia 2006 r.
Decyzja nr RKR – 49 /2006 – w imieniu Prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji
i Konsumentów – nakłada się na przedsiębiorcę Juliusza Piwowarskiego zamieszkałego w (adres domowy na wsi podkra-
kowskiej utajniamy – red.) prowadzącego
działalność gospodarczą pod nazwą Wyższa Szkoła Bezpieczeństwa Publicznego
i Indywidualnego „Apeiron”, Centrum
Edukacji „Orion – Bodyguard”, „Alfa”,
karę pieniężną w wysokości 3859,80 zł
(słownie: trzy tysiące osiemset pięćdziesiąt dziewięć zł i osiemdziesiąt gr) co stanowi równowartość 1000 euro, za nieudzielanie informacji oraz za udzielenie
nieprawdziwych i wprowadzających
w błąd informacji, żądanych na podstawie art. 45 ww. ustawy w postępowaniu
wyjaśniającym prowadzonym pod sygn.
RKR-6-65/06/JL.
Uzasadnienie.
Do Prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów – Delegatura w Krakowie wpłynęła skarga konsumencka dotycząca rozpowszechniania
na terenie Krakowa ogłoszeń o treści:
„Średnie wykształcenie w 1 rok + matura, szybko, bezstresowo, solidnie, Państwowe Egzaminy (minimum programowe LO), zajęcia w systemie zaocznym”. Na ulotce podany został adres:
Kraków, ul. Topolowa 13 oraz numery
telefonów: 12/294-13-44, 294-14-11,
601-479-118 oraz strona internetowa
www.edukacjabezgranic.pl
Na podstawie podanych telefonów
oraz informacji uzyskanych w Kuratorium
Oświaty w Krakowie ustalono, że oferującym uzyskanie średniego wykształcenia
w rok jest Centrum „Orion” mieszczące
się w Krakowie przy ul. Topolowej 13.
Pod wskazanym na ulotce adresem
internetowym znajdowały się natomiast
informacje o Wyższej Szkole Bezpieczeństwa Publicznego i Indywidualnego „APEIRON”, której założycielem jest
dr Juliusz Piwowarski oraz Szkole Detektywów i Pracowników Ochrony „Bodyguard”, której założycielem jest Barbara Piwowarska.
Ustawa z dnia 7 września 1991 r.
o systemie oświaty (tj. Dz.U. 2004 r. nr
256, poz. 2572 ze zm.) nie przewiduje możliwości uzyskania średniego wykształcenia w rok, uprawniającego ponadto do zdawania egzaminu maturalnego. W związku z tym zaszło podejrzenie, iż ogłoszenia reklamowe, stosowane przez Centrum „ORION”, mogą stanowić wprowadzającą w błąd reklamę.
Z uwagi na brak szczegółowych informacji o ofercie programowej Centrum
„Orion”, mających związek z przedmiotową reklamą, oraz brak informacji o formie prawnej tego podmiotu,
wszczęto w dniu 19 września 2006 r.
postępowanie wyjaśniające mające na
celu wstępne ustalenie, czy działania
41
Centrum „Orion”, w zakresie stosowania reklamy o treści „Średnie wykształcenie w 1 rok + matura” nie stanowią
naruszenia uzasadniającego wszczęcie
postępowania w sprawie zakazu stosowania praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów. (…) W dniu
29.09.2006 r. do Delegatury Urzędu
wpłynęło pismo pana Juliusza Piwowarskiego, podającego adres ul. Krupnicza 3/2 w Krakowie, informujące, iż
zgodnie z aktualnym stanem Centrum
„Orion” nie prowadzi działalności, gdyż
jej zaprzestało z dniem 30.10.2005 r.
Wobec faktu, iż w dodatku krakowskim Gazety Wyborczej, w dniu 29
września i 2 października bieżącego
roku, ukazały się ogłoszenia o następującej treści:
• „Bodyguard Policealna Szkoła
Ochrony Studium Ratownictwa Medycznego uprawnienia publiczne wpisowe 50 zł ŚREDNIE w 1 rok! ORION Kraków, ul. Krupnicza 3 tel. 12-422-30- 68,
607-363-436”
• „ORION! Licea zaoczne dla dorosłych. Uprawnienia publiczne. Semestr
gratis! Zapisy: Kraków, ul. Krupnicza
3/2, tel. 12-422-30-68, 607-363-436”,
wskazujące, że Centrum „ORION”
jednak funkcjonuje i jednocześnie ma
związek ze Szkołą „Bodyguard”, poczynione zostały następujące ustalenia:
1. Pod adresem ul. Krupnicza 3/2,
gdzie według ogłoszeń prasowych
przyjmowane są zapisy do liceum zaocznego, mieści się Wyższa Szkoła Bezpieczeństwa Publicznego i Indywidualnego Apeiron. W Szkole tej udziela
się informacji o kursach przygotowujących do matury, organizowanych przez
Centrum Orion. Na miejscu znajdują
się również ulotki o następującej treści:
„ŚREDNIE wykształcenie w 1 ROK +
matura › Szybko › Bezstresowo › Solidnie › Państwowe Egzaminy (minimum
programowe LO) › zajęcia w systemie
zaocznym PRZYJDŹ TERAZ
Kraków, ul. Krupnicza 3/2 tel. 12/42230-68, 421-67-25 www.srednie.pl”.
Strona internetowa www.srednie.pl
zawiera informację „Średnie w 1 rok
możesz się załapać”, wykaz kierunków
w Szkole policealnej oraz adres internetowy www.edukacjabezgranic.pl . Ten
adres internetowy to strona Szkoły Apeiron oraz Bodyguard.
2. Uzyskano z Wydawnictwa Agora S.A. ul. Szewska 5 w Krakowie kopię
faktury nr FA/0432/11816/06/KR z dnia
7 września 2006 r. za ogłoszenia prasowe ukazujące się w dodatku krakowskim Gazety Wyborczej (o których mowa
powyżej) wystawioną dla podmiotu
działającego pod nazwą Centrum Edukacji Orion Bodyguard s.c. (adres właściciela ten sam – przypisek redakcji).
3. Uzyskano zaświadczenie z Ewidencji Działalności Gospodarczej prowadzonej przez Wójta Gminy Liszki
(znak: SA.6414-238-1359/99/06) o zarejestrowanej pod nr 1359/99 działalności gospodarczej zgłoszonej przez
Juliusza Piwowarskiego, prowadzonej
pod nazwą:
1. Wyższa Szkoła Bezpieczeństwa Publicznego i Indywidualnego „Apeiron”
2. Centrum Edukacji „Orion-Bodyguard”
3. „Alfa”.
Jako adres zamieszkania i zakładu
głównego przedsiębiorcy wskazano (adres ten sam jak wyżej – przypisek redakcji). Dodatkowych adresów działalności podano 12, z czego 2 w Krakowie
przy ul. Topolowej 13 i 22. Wpis przedsiębiorcy został dokonany 27.12.1999 r.
i jest on nadal aktualny.
Pismem z dnia 20.10.2006 r. (znak:
RKR-6-65/06/JL-9/06) wezwano Juliusza
Piwowarskiego prowadzącego działalność gospodarczą m.in. pod nazwą Centrum Edukacji „Orion-Bodyguard” do doręczenia aktualnej oferty programowej
szkoleń/kursów organizowanych przez
Centrum „Orion”, regulaminów kształcenia oraz wzorów umów zawieranych
ze słuchaczami oraz wszelkich informacji i ulotek, które zawierają ofertę Centrum, i które są udostępniane zainteresowanym uczestnictwem w szkoleniach/
/kursach. Z uwagi na to, że Juliusz Piwowarski pod jednym numerem w ewidencji działalności gospodarczej prowadzi trzy rodzaje działalności gospodarczej i z braku wiedzy, w ramach której
z nich, prowadzi kursy przygotowujące
do matury, wezwano również do doręczenia regulaminów kształcenia i wzorów umów zawieranych ze słuchaczami Szkoły Detektywów i Pracowników
Ochrony „Bodyguard” oraz ze studentami Wyższej Szkoły Bezpieczeństwa Publicznego i Indywidualnego „Apeiron”.
Jednocześnie, w dniu 20.10.2006 r.,
postanowieniem nr RKR – 294/2006 r.
wszczęto postępowanie w sprawie nałożenia kary pieniężnej na przedsiębiorcę Juliusza Piwowarskiego na nieudzielanie oraz udzielenie nieprawdziwych
i wprowadzających w błąd informacji,
żądanych przez Prezesa Urzędu na podstawie art. 45 ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów.
W piśmie tym J. Piwowarski podniósł, że informacja o zaprzestaniu dzia-
łalności przez Centrum „Orion” była
zgodna ze stanem faktycznym. Centrum
„Orion” zaprzestało bowiem działalności w dniu 31.10.2005 r. – na dowód
czego została przedłożona kserokopia
Formularza NIP-3 złożona w Pierwszym Urzędzie Skarbowym w Krakowie.
Obecnie działalność edukacyjną –
w tym samym obszarze co Centrum
„Orion” – prowadzą wspólnie przedsiębiorcy Barbara Piwowarska i Juliusz
Piwowarski w formie spółki cywilnej,
pod nazwą Centrum Edukacji „Orion-Bodyguard”.
Juliusz Piwowarski potwierdził, iż
przedmiotowe ogłoszenia prasowe
zamieszczone w Gazecie Wyborczej
w dniach 29 września i 2 października,
zostały zamieszczone przez Centrum
Edukacji „Orion-Bodyguard” s.c. oraz,
że pod adresem ul. Krupnicza 3/2, gdzie
mieści się Szkoła Wyższa „Apeiron”,
udziela się informacji o kursach przygotowujących do matury organizowanych przez Centrum Edukacji „Orion-Bodyguard” s.c.
W tym miejscu należy wskazać, iż
organ antymonopolowy wszczął w dniu
13.11.2006 r. postępowanie w sprawie
stosowania przez przedsiębiorców Barbarę Piwowarską i Juliusza Piwowarskiego prowadzących wspólnie działalność gospodarczą pod nazwą Centrum
Edukacji Orion-Bodyguard s.c. z siedzibą w (…), praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów, polegających na stosowaniu nieuczciwej i wprowadzającej w błąd reklamy (…)
Organ antymonopolowy uznał, że
Juliusz Piwowarski udzielając organowi
antymonopolowemu informacji o zaprzestaniu działalności przez Centrum
„ORION”, nie dopełnił obowiązku wynikającego z art. 45 ustawy, a tym samym naraził się na sankcje z art. 101
ust. 2 pkt 2 ustawy. I tak:
Juliusz Piwowarski udzielił informacji nieprawdziwych, w ten sposób, że
wskazał, iż Centrum „Orion” zaprzestało działalności gospodarczej, wiedząc,
że działa ono obecnie pod inną nazwą
i jest nadal prowadzone przez niego,
jako przedsiębiorcę. Informacja ta jest
w pewnym zakresie zgodna z prawdą
(bo taka nazwa działalności gospodarczej już nie funkcjonuje), ale biorąc pod
uwagę, że Juliusz Piwowarski ograniczył się do udzielenia jedynie bardzo
wąskiego zakresu posiadanych przez
siebie informacji, oznacza to, iż tym samym nie udzielił informacji pełnej, rzetelnej – a przez to prawdziwej, tj. zgodnej z rzeczywistym stanem (…).
Juliusz Piwowarski nie udzielił żądanych na podstawie art. 45 ustawy informacji, zarówno w postępowaniu wyjaśniającym, jak też i po wszczęciu postępowania w sprawie nałożenia kary,
gdyż nie doręczył:
• zaświadczenia o wpisie do Ewidencji Działalności Gospodarczej,
• aktualnej oferty programowej szkoleń/kursów,
• regulaminów kształcenia oraz wzorów umów zawieranych z uczestnikami kursów.
• wszelkich informacji pisemnych
i ulotek reklamowych, które zawierają
ofertę kursów. (…)”
Tyle jednego, wybranego przykładu –
inne decyzje są do pobrania na witrynie
UOKiK. Ze swej strony polecam kolejną, stosunkowo aktualną decyzję, RKR
nr 2/2012 z dnia 24 lutego 2012 roku,
dotyczącą szeroko rozumianego czesnego i godzącego w interes konsumentów
niezgodnego z prawem naliczania opłat
za studia. Proponuję ją odnaleźć i przestudiować, szczególnie studentom Apeirona. Trochę im to rozjaśni w głowach.
Bezpieczeństwo studentów
„bezpieczeństwa”
Wiedzę na temat Apeirona, po rozmowach ze studentami i absolwentami uczelni, nie jest trudno mi zdobyć.
Mają one wiele płaszczyzn wspólnych,
pozwalających na wyciągnięcie właściwych wniosków dla badacza zjawiska,
ale w tym artykule nie będę się wszystkimi, znanymi mi wątkami zajmował,
z uwagi na ich obszerność i konieczność drobiazgowej weryfikacji i dokumentowania materiału źródłowego.
42
Osoby, które chcą poszerzyć swoją wiedzę w tej materii i poczytać o tym, co
żacy sądzą o swojej szkole, odsyłam na
jej fora internetowe np. na portalu „gazety”. Z małą wszakże radą. Proponuję nie czytać wpisów pozytywnych, bo
są nadawane z tego samego w większości przypadków adresu IP, podpisywane
przez jakiegoś Manofagiusa, z którym
walczy reszta piszących, a który broni (podobno bezinteresownie) jak lew
uczelni – jej poziomu kształcenia, walorów kadry dydaktycznej, decyzji, zasadności rozwiązań finansowych itp.
Niestety, jest to syzyfowy wysiłek, ponieważ dziewięćdziesiąt dziewięć procent pozostałych użytkowników forum,
jest odmiennego zdania w temacie swojej oceny edukacji w Apeironie. Czasami odnosi się wrażenie, że „Manofagius” traktuje swoich adwersarzy jako
osoby mało inteligentne albo ma strasznie wysoko podniesioną własną samoocenę. Sądząc po jego wpisach, w obu
przypadkach fakty są inne. Propaganda obrońcy uczelni realizowana jest
siermiężnie, wskazując na niskie walory intelektualne i zerowe oczytanie
piszącego, co moim zdaniem, absolutnie nie wskazuje (jak są przekonani zabierający tam głos studenci), na jakiegoś członka rodziny Państwa Piwowarskich. Nick „Manofagius”, w mojej opinii, może także skrywać jakiegoś absolwenta – prymusa, w systemie barterowym odpracowującego studia.
Forum rozpoczyna się zachęcającym
autoreklamowym wpisem Pana Jacka
Piwowarskiego, który zachwala wszystkim zainteresowanym, w podobnej manierze jak nestor rodu, swoją rodzinną
uczelnię, wyraźnie inspirując się malarstwem Salwadora D., gdy odpowiada na
pierwsze zadane pytanie: „Uprawnienia
uzyskiwane na naszej Uczelni przyciągają wielu policjantów, wojskowych,
celników i innych pracowników służb
mundurowych na studia. Absolwenci
naszej Uczelni dostają się bez problemu na studia II-go stopnia na Akademię Obrony Narodowej. (…)
Wkrótce jednak wycofuje się imiennie z forum, bo zaczyna być gorąco –
głos zaczynają zabierać zniesmaczeni
studenci z Apeirona, wskazując na różnice w deklaracjach Pana Jacka a dotkniętym przez nich empirycznie, zgoła odmiennym stanem faktycznym. Pan
Jacek wycofuje się więc rakiem, „podaje
tyły” i oficjalnie znika z forum, a w jego
miejscu pojawia się jako obrońca słusznej sprawy anonimowy M. z uczelni, który stara się nieudolnie rozmywać zarzu-
ty. Nie rozwijam tego, bo każdy zainteresowany tym wątkiem, może go sobie
znaleźć w wyszukiwarce i skonfrontować, wyciągając własne wnioski. Tutaj
przytaczam tylko trzy przykłady z brzegu, celem zobrazowania zjawiska:
Gość
„Polecasz? A ja wręcz przeciwnie!!!!!
Ta szkoła naciąga studentów na kasę jak
tylko może. Jak płacisz im za wszystko
co zażądają to jest ok a jak sie postawisz
to ci robią problemy. Ta szkoła kosztowała mnie 4 tys. samych ich „dodatkowych” opłat. W dodatku wymyślają
obozy „niby zaliczeniowe” co mija się
z celem (płacisz 400 zł za 3 dni obozu
po czym po 2 wracasz). Obsługa sekretariatu do bani nie mówiąc o bezczelnej
pani Kanclerz która bardzo często podnosi głos na studentów. Przez cały okres
tych studiów nie spotkało mnie nic
przyjemnego ze strony tej uczelni!
Uważajcie na nich! Jeżeli się zdecydujecie na tą uczelnię to przygotujcie się
na płacenie im haraczy!!!!!!!”
MARTA
„widzę ze nie tylko ja mam złą opinię o tej uczelni. kiedy wypadł wyjazd na
obóz, akurat byłam w ciąży. Nie musiałam na niego jechać bo zostałam z tego
zwolniona ale i tak musiałam za niego
zapłacić. Mało tego, kazali mi przesłać
pieniądze przekazem pocztowym na adres szkoły – pytanie do czyjej kieszeni
trafiły?????? mało tego. Po porodzie ciężko mi było pogodzić studia z opieką nad
dzieckiem więc przeciągała mi się obrona. Spóźniłam się tydzień z oddaniem
pracy dyplomowej i finał był taki, że kazali mi powtarzać semestr + dodatkowe
opłaty :( to jest chore. Moja koleżanka
na innej uczelni też prywatnej nie miała obowiązku płacić za obozy, poza tym
skończyła studia w czerwcu i broniła się
dopiero w marcu i za ten okres nie płaciła czesnego ani nie skreślili jej z listy
studentów. Szkoda, że nie informują na
Apeironie wcześniej o konsekwencjach
finansowych – jakbym wiedziała wcześniej co mnie czeka, to na pewno zdecydowałabym się na inną uczelnię!”
Studentka
Z przykrością muszę stwierdzić ze ta
uczelnia bardzo mnie zawiodła. Zdałam wszystkie egzaminy została mi
sama tylko obrona ale została ona przesunięta na marzec. Oczywiście składałam takowe pismo i wszystko było
ok. Nagle dostaję pismo, że skreślili
mnie z listy i mam zapłacić za ponow-
43
ny wpis, za termin obrony i powtarzać
cały semestr. Mam też żal do promotora, który pozwalał się kontaktować tylko mailem na którego nawet miesiąc
odpowiadał, nie mówiąc o poprawianiu mojej pracy. Jak się wszystko wydało, to przekazał mnie komuś innemu a mnie kazali powtarzać semestr.
Teraz żałuję bo ta uczelnia to najgorzej ulokowane pieniądze w moim życiu. Mogłam wybrać WYŻSZĄ SZKOŁĘ
HANDLOWĄ W KIELCACH bo mają
tam ten sam kierunek a co najważniejsze lepsze podejście do studenta
i tańsze czesne (NIE PŁACI SIĘ PRZEZ
OKRES 3 MIESIĘCY WAKACJI NIE
TAK JAK NA APEIRONIE) Teraz jestem
w kropce bo nie dość że za semestr mam
zapłacić ponad 2 tys. to jeszcze 500 zł
za ponowny wpis i 600 zł za obronę.
Ogólnie wychodzi ponad 3 tysiące,
żeby skończyć tą uczelnię. To jest chore poza tym nie stać mnie na to. I co mi
zostaje? Te 3 lata studiów to strata pieniędzy bo zostaję bez wykształcenia.
Poza tym nie jestem jedyna która jest
w takiej samej sytuacji. Ten kto nie miał
problemów na tej uczelni to miał farta
ja niestety źle trafiłam14.
Generalnie, 100 procent moich respondentów, z którymi się spotkałem
osobiście, (a od 3 lat mam bardzo dobry wgląd w sytuację w Apeironie, widzianą oczami studentów) złorzeczy
Państwu Piwowarskim i samą uczelnię
oraz sytuację tam panującą, ocenia wyłącznie za pomocą jednoznacznie negatywnych not, potwierdzając tym samym międzynarodowe oceny jakości
nauczania. Spowodowane widoczną
niechęcią określenia typu „dałem się
nabrać”, „wykiwali mnie”, „jedna wielka ściema”, to tylko te delikatne, bardzo
selektywnie wybrane, nadające się do
przytoczenia w naszym czasopiśmie.
Do tematów, na które moi rozmówcy reagują niezmiennie nerwowo, wylewając żale, należą dziwne płatności za
studia, koszta i poziom obozów szkoleniowych (zarówno merytoryczny jak
i w kontekście warunków lokalowych, wiktu i konieczności zakupu sprzętu do ćwiczeń – któremu poświęcone jest osobne
forum) ciągłe zmiany kadry dydaktycznej, niski poziom wykładów i nieuzasadnione okienka w zajęciach, tematy zajęć
oderwane szczególnie od zainteresowań
w służbach mundurowych i zmieniające się bez wyjaśnienia na przestrzeni lat
oraz marne perspektywy zawodowe po
wybitnie mało prestiżowej szkole.
Widoczną przyjemność sprawia im
tylko niczym nieograniczona krytyka
Państwa Piwowarskich. Zastanawiające jest jednak to, że pomimo iż forum
to żyje już 3 lata, niektórzy nie wyciągają z tego należnych wniosków, nie weryfikują informacji tam podanych i zapisują się do Apeirona, mając np. możliwości alternatywnego studiowania na
miejscu w innych uczelniach krakowskich, gdzie poziom jak i prestiż szkół
jest zdecydowanie wyższy i, co ciekawe, czesne jest niższe niż w Apeironie. Skąd się więc bierze ten masochizm
edukacyjny słuchaczy Apeirona? Nawet
nie dopuszczam myśli, że może się tak
dziać ze strachu przed rzetelną nauką?
Pewien mój znajomy student, nazwijmy go M., przy okazji dłuższej rozmowy,
nawiązał ironicznie do swojej inauguracji roku akademickiego, który, nomen
omen, odbył się w Teatrze „Groteska”
w Krakowie, komentując nazwę teatru
jako doskonały synonim oceny poziomu studiów w tej, już owianej złą sławą,
uczelni. Anegdota stała się na tyle znaną
w środowisku studenckim, że tego błędu wizerunkowego Państwo Piwowarscy
po raz kolejny nie popełnili. Tegoroczna
inauguracja, odbyła się z pełnym przepychem po sąsiedzku w Teatrze „Bagatela”.
Co jeszcze jest przedmiotem żartów
uczelnianych? Oczywiście osoba Pani
kanclerz, która na stronach szkoły opisuje swoje doświadczenia zawodowe:
„W kształtowaniu systemu funkcjonowania tejże Policealnej Szkoły, bardzo
pomocna była wcześniejsza styczność
z wysokimi standardami unijnymi, poprzez czteroletni okres praktyki zawodowej w biurach niemieckich (Frankfurt).15
Komentarze do tego są zgoła inne, bo
śladowy poziom znajomości języka niemieckiego w wydaniu Pani kanclerz wykluczał, zdaniem moich rozmówców, jakiekolwiek inne prace na terenie Frankfurtu niż fizyczne, o niskim stopniu skomplikowania, choć pewnie rzeczywiście wykonywane według wysokich standardów
unijnych. Ale to mogą być tylko kolejne
złośliwości studenckie. Przy okazji zwracam uwagę, że przypadkiem to właśnie
w pobliżu Frankfurtu, mąż ogłosił się „mistrzem świata”. Teoria spiskowa? Może?
Końca nie widać, czyli CDN…
Obawiam się na koniec, że uczciwe
przyznanie się w CV, że ktoś pobierał
nauki w Apeironie, może przynieść skutek wręcz odwrotny, na co zwracam prewencyjnie uwagę z kolei tym mundurowym, którzy postanowili „poprawić” sobie wykształcenie, będąc już w wojsku
albo w policji i płacili rodzinie P. za „na-
ukę”. W kontekście tego, czego się dowiedziałem i już tu napisałem, i czego
się dowiedziałem, tylko jeszcze nie przelałem na papier, bo cały czas weryfikuję nadmiar informacji, pokazywanie dokumentów tej szkoły może być w pewnych kręgach, cytując Liroya, sporym obciachem… Opinia niejakiej Chylińskiej
o nauczycielach, też wydaje się nie pozbawiona racji, w kontekście traumatycznych przeżyć, jakimi dla studentów
mogły być praktyczne obcowania z nauką w wydaniu familii Piwowarskich,
ale proces rozwoju i ekspansji oświatowej szkoły już się zaczął i zdaje się iść
niepowstrzymanym marszem, jak Armia
Czerwona w 1944 roku.
Kolejne już pokolenie Piwowarskich,
jest wprzęgane w rodzinną machinę edukacyjną, błyskawicznie rozwijając się naukowo a na niektórych stronach internetowych nazwa „Wyższa Szkoła Apeiron”,
bywa już zastępowana (np. na zumi.pl)
nazwą „Akademia Apeiron”.
Kierunek został więc jasno określony,
a wariant realizacyjny, przy dotychczasowej stalowej konsekwencji i nadaktywności kształceniowej Państwa Piwowarskich, pozostaje tylko kwestią czasu.
Proszę pamiętać, że prorokowałem to
jako pierwszy! Wcześniejsze sugestie,
odnośnie możliwości dalszego kontynuowania nauki w bratnich Koszycach, celem uzyskania tam tytułu magistra, stają się powoli oficjalną propozycją dla
słuchaczy i absolwentów. Na pewno
znajdą się na to chętni. Turystyka edukacyjna na Słowację, może być wkrótce atrakcyjną alternatywą „edukacji bez
granic”, wobec merytorycznie wyższego poziomu krajowych ośrodków.
I na koniec tego artykułu jedna uwaga. Wszyscy studenci to osoby dorosłe,
świadome, niech więc ponoszą konsekwencje swoich wyborów. Ten cykl nie
jest przeznaczony dla tych, którzy już
wybrali szkołę, bo nabrali się na ciemne okulary i duży pistolet z reklamy (i teraz piszą rozżaleni i rozczarowani na
forach, albo „piorą papiery” na kolejnych studiach magisterskich, celem zakamuflowania w CV tego trzyletniego
epizodu), tylko dedykowany tym, którzy z tytułu uruchamiania szarych komórek, będą mieli uzasadnione wątpliwości w swoich przyszłych wyborach.
Cdn.
PS. Wiadomość z ostatniej chwili: kolejny dziekan Wydziału Nauk Społeczno-Prawnych, Pan doktor H., zrezygnował
z dniem 26 listopada 2012 roku z tej zaszczytnej funkcji. Kto teraz będzie następną twarzą rodzinnej edukacji bez granic?
PODZIĘKOWANIE
dla
Jego Magnificencji Rektora
Wyższej Szkoły Bezpieczeństwa Publicznego
i Indywidualnego „APEIRON” w Krakowie
dr Juliusz Piwowarski
za objęcie Patronatu nad II edycją
konkursów dla studentów pod nazwą
„FAŁSZERSTWOM STOP”
oraz dla pracowników naukowych
i doktorantów pod nazwą
„NAUKA PRZECIW FAŁSZERSTWOM”
Serdecznie dziękuję za wsparcie działań
Fundacji w popularyzacji idei
przeciwdziałania fałszerstwom
Jerzy Strzeżek
Prezes Zarządu Fundacji
„Ubi societas, ibi ius”
Warszawa, luty 2012 r.
44
1
http://www.apeiron.edu.pl/uczelnia/o-uczelni/misja-wizja-cel (aktualizacja 9.11.2012 r.)
2
http://www.apeiron.edu.pl (aktualizacja 9.11.2012 r.)
3
http://www.apeiron.edu.pl/rekrutacja/2-dyplomy-jedno-czesne (aktualizacja 9.11.2012 r.)
4
Tamże (aktualizacja 20.11.2012 r.)
5
http://www.apeiron.edu.pl/rekrutacja/2-dyplomy-jedno-czesne (aktualizacja 9.11.2012 r.)
6
http://www.apeiron.edu.pl/uczelnia/struktura-uczelni/wladze/rektor-zalozyciel (aktualizacja 9.11.2012 r.)
7
Korespondencja mailowa z dnia 28.10.2012 r.)
8
http://www.apeiron.edu.pl/uczelnia/struktura-uczelni/wladze/rektor-zalozyciel (aktualizacja 9.12.2012 r.)
9
http://www.apeiron.edu.pl/uczelnia/struktura-uczelni/wladze/rektor-zalozyciel (aktualizacja 9.11.2012 r.)
10
http://www.apeiron.edu.pl/uczelnia/o-uczelni/geneza (aktualizacja 9.12.2012 r.)
11
http://www.apeiron.edu.pl/uczelnia/struktura-uczelni/wladze/rektor-zalozyciel (aktualizacja 9.12.2012 r.)
12
http://www.allstylekarate.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=66&Itemid=2 (aktualizacja 9.12.2012 r.)
13
Informacje uzyskane od rzecznika prasowego
MNiSW Pana Kamila Melcera w dniu 12.11.2012 r.
14
http://forum.gazeta.pl/forum/w,245,99949096,
99949096,Wyzsza_Szkola_Bezpieczenstwa_Apeiron_w_
Krakowie.html (aktualizacja 13.11.2012 r.)
15
http://www.apeiron.edu.pl/uczelnia/struktura-uczelni/wladze/kanclerz (aktualizacja 9.12.2012 r.)

Podobne dokumenty