pobierz PDF - PKU Connect
Transkrypt
pobierz PDF - PKU Connect
PKUconnect Nr 7/2016 magazyn POZYTYWNA KUCHNIA OKIEM IZABELI HORKI ŚWIĄTECZNY ROZEJM WPROWADZA DOROTA DELI PRZEPISY NA WIELKANOCNĄ UCZTĘ ZDRADZA JERZY NOGAL EDUKACJĘ SMAKU POLECA IZA GONTAREK spis treści W skrócie wywiad Pozytywna kuchnia – rozmowa z Izabelą Horką Felieton Świąteczny rozejm czy pokojowa współpraca? – Dorota Deli Porady PKU i święta wielkanocne – Kamilla Strączek 04 06 12 felieton Edukacja smaku – Izabela Gontarek POrady Zdrowie w nowym wydaniu KLUB MILUSIŃSKICH Poznajmy się 16 REPORTAŻ Późno leczona fenyloketonuria – Karolina Folgart 38 40 44 46 38 12 kuchnia Przepisy wielkanocne – Jerzy Nogal Warzywa i owoce – Jerzy Nogal wywiad Nieograniczona moc możliwości – rozmowa z Justyną Sochą i Marią Słupską kultura Nowe podejście do kuchni 18 FOTORELACJA Konferencja E.S. PKU FOTORELACJA Spotkania PKU 49 50 26 32 18 T Od redakcji Wiosna. Po szarych i zimowych miesiącach nadchodzą coraz dłuższe dni. Idziemy na spacer w jeszcze jesienno-zimowych kurtkach, ale cieszymy się, bo powietrze zaczyna pachnieć letnią beztroską. Za chwilę wszystko się obudzi. Przed nami słoneczne miesiące z prawdziwym bogactwem smaków i zapachów. Czekając z niecierpliwością na ten czas, postanowiliśmy przygotować dla Was kilka wskazówek, abyście jeszcze pełniej mogli cieszyć się wiosną i świadomiej korzystać z jej uroków. T To, że owoce i warzywa trzeba jeść kilka razy dziennie przez okrągły rok, wiemy wszyscy, prawda? Kiedy jednak jest najlepsza pora na jarmuż, szparagi czy roszponkę? Tu już robią się schody. Dlatego w tym numerze odnajdziecie specjalny dodatek: kalendarz sezonowy. Dowiecie się z niego, kiedy i jakie dary natury zaprosić do swojej kuchni. O tym, jak je ciekawie wykorzystywać, aby odczarować dotychczasowe posiłki, rozmawiamy z Justyną i Marią. Próbowaliście wykorzystać w swoich przepisach miechunkę? Podsmażaliście lekko na patelni sałatę rzymską? Wiecie, jak wybrać najlepsze mango? Odsyłamy do tekstu Jerzego po kilka przydatnych patentów. Przy wyborze najlepszych owoców i warzyw trzeba kierować się sezonowością, pochodzeniem i świeżością, którą dość łatwo zweryfikować organoleptycznie. Jak mądrze wybierać pozostałe produkty spożywcze i czy niska zawartość Phe to jedyny wyznacznik? Zapytaliśmy o to dietetyk Izabelę Horkę, która podpowiada również, jak powinna wyglądać Wasza dieta, jeżeli chcecie przed latem zgubić parę kilogramów albo zupełnie odwrotnie – przybrać na wadze. Rozpisaliśmy się tak o wiosennej odwilży w kuchni, a przecież za chwilę święta wielkanocne i kilka problemów do rozwiązania… Menu świąteczne? Tu możecie być spokojni – Jerzy zadbał o Wasze podniebienia. Babka wielkanocna, zupa chrzanowa i pasztet warzywny są idealną odpowiedzią na wielkanocną tradycję. Odsyłamy również do tekstu dietetyk Kamilli Strączek, która podpowie Wam, jak obejść temat suto zastawionego stołu tradycyjnymi potrawami zupełnie nie dla osób z PKU. Czy zdarza się Wam jeszcze podczas większych imprez rodzinnych słyszeć o zjedzeniu w imię tradycji „dosłownie odrobinki” czegoś, czego Wam nie wolno? O tym, jak znaleźć w sobie siłę na kolejne zmierzenie się z takim tematem bez rozlewu krwi i obrażonej siostry babci od strony taty, pisze w swoim felietonie psycholog Dorota Deli. Pięknej wiosny oraz smacznych i spokojnych świąt wielkanocnych dla Was i Waszych bliskich! Zespół NUTRICIA 3 w skrócie 2. urodziny PKUconnect I jak tu nie wierzyć w magię siódemki? Właśnie oddaliśmy w Wasze ręce 7. numer „PKUconnect”, a 7 marca obchodziliśmy 2. urodziny serwisu! Mamy nadzieję, że naszymi codziennymi aktywnościami pomagamy Wam uwierzyć w to, że w życiu ważne jest to, co możecie osiągnąć, a nie to, co Was ogranicza. Mimo że wokół nas wiele się zmienia, te słowa są dla nas zawsze motywem przewodnim każdego działania, które dla Was inicjujemy. Cieszymy się, że jesteście z nami i tworzycie z nami „PKUconnect”. e-kartki dla wyjątkowych Z okazji Światowego Dnia Chorób Rzadkich na stronie PKUconnect.pl uruchomiliśmy wyjątkowe e-kartki. Użytkownicy serwisu mogli wysyłać spersonalizowane kartki osobom, którym chcieli okazać wdzięczność czy wsparcie lub które chcieli zmotywować do dalszego działania! 4 Redakcja obywatelska graj o „Złote pióro” Nowy rok przyniósł zmiany na PKUconnect.pl. Bateria z Generatora Pozytywnej Energii u każdego użytkownika naładowała się do 100% pozytywnej energii, a teraz robimy wszystko, żeby ten poziom nie spadł! Pamiętajcie, że pracujemy na te 100% wspólnie. Na PKUconnect.pl stworzyliśmy redakcję obywatelską. Dzięki temu każdy może współtworzyć „PKUconnect”. Masz ciekawy pomysł na tekst, który zainteresuje innych użytkowników? Dołącz do redakcji i twórz z nami „PKUconnect”! Lubisz dzielić się swoimi przemyśleniami dotyczącymi PKU? Dołącz do redakcji obywatelskiej na PKUconnect.pl i weź udział w plebiscycie o „Złote pióro”! Wystarczy dodać swój tekst do działu „Redakcja PKUconnect” i czekać na rozstrzygnięcie konkursu. Więcej informacji na temat plebiscytu „Złote pióro” znajdziecie na PKUconnect.pl. Rusza dział „Listy do redakcji” Masz spostrzeżenia, którymi chciałbyś podzielić się na łamach magazynu? Może od dłuższego czasu chodzi Ci po głowie pytanie i jeszcze nie poznałeś na nie odpowiedzi? Chcesz opowiedzieć naszym czytelnikom swoją historię? Napisz do nas list! Może powędrować do nas zarówno w formie wirtualnej, jak i papierowej (czyli potrzebne będą do tego: długopis, kartka, koperta i znaczek). Postaramy się odpowiedzieć na każdy list, a te wybrane opublikujemy na łamach naszego magazynu. Listy w wersji wirtualnej wysyłajcie na adres: [email protected] Listy w wersji papierowej ślijcie na adres: Redakcja PKUconnect ul. Wąwozowa 8/1 02-796 Warszawa 5 wywiad Co powinniśmy włączyć do swojej diety, a czego unikać, aby cieszyć się zdrowiem, pozytywną energią i dobrym samopoczuciem podczas wiosny? Postanowiliśmy porozmawiać o tym z dietetykiem Izabelą Horką. 6 Izabela Horka Od 1998 roku dietetyk Wojewódzkiego Szpitala Dziecięcego w Bydgoszczy. Na pierwszy rzut oka jestem cicha i spokojna, ale jak się mnie pozna bliżej, to można się zorientować, że jestem wulkanem energii, lubiącym pomagać innym, szczególnie wtedy, gdy widzę tego jakieś efekty. Dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych. Prywatnie pasjonatka gotowania, dobrej książki, muzyki. pozytywna kuchnia Redakcja PKUconnect: Tematem przewodnim naszego numeru są warzywa i owoce. Wiosna zbliża się wielkimi krokami, ku naszej uciesze za chwilę będziemy wypatrywać pierwszych nowalijek. Dlatego nie możemy nie zapytać: co jest Pani ulubionym warzywem lub owocem? Izabela Horka: To dobre pytanie do dietetyka, który ma nie tylko udzielać rad pacjentom, lecz także zachęcać ich do spożywania warzyw i owoców przez cały rok. Po zimie, która zawsze wydaje się zbyt długa, z niecierpliwością czekam na pierwsze wiosenne promienie słońca, a z nimi – na moje ukochane nowalijki, tj. świeże ogórki, pomidory, sałatę, rzodkiewkę, zieloną pietruszkę, koperek, młody szczypiorek, dymkę… Najbardziej kocham te prosto z ziemi. Zdałam sobie teraz sprawę, że chyba właśnie w okresie nowalijek częściej zaglądam do rodzinnego domu w Borach Tucholskich. Ogródek mojej mamy to bogactwo warzyw i owoców, blisko woda, las… Uch, ale się rozmarzyłam! Pamiętam, że na początku swojej pracy, czyli 19 lat temu, nowalijki stanowiły bardzo wyczekiwane urozmaicenie jadłospisu, który zimą – z konieczności – był bardzo ubogi w warzywa. W tamtym okresie nie było nic! A teraz warzywa są przez cały rok! Jednak te dostępne zimą nie dość, że są droższe, to jeszcze zazwyczaj charakteryzują się znacznie gorszym smakiem. Odpowiadając w końcu na pytanie: kocham wszystkie warzywa i owoce, choć nie każde mogę zjeść. Staram się postępować tak, jak zalecam pacjentom – zgodnie z najnowszą piramidą zdrowego żywienia. Według niej warzywa i owoce należy spożywać jak najczęściej 7 wywiad i w jak największych ilościach. Powinna to być co najmniej połowa tego, co się zjada, najlepiej w takiej proporcji: ¾ to warzywa, a ¼ to owoce. Gdyby miała pani wyróżnić jakieś warzywa czy owoce, które w codziennej diecie osób z PKU powinny zajmować szczególne miejsce, to co by to było? Jestem zwolennikiem różnorodnego asortymentu warzyw i owoców. Ważne, żeby były spożywane w większości w postaci surowej, przynajmniej do jednego posiłku w ciągu dnia. Pamiętajmy, że mniejsze dzieci jedzą nie tylko oczami! Wybierając warzywa i owoce, należy pamiętać o ich zróżnicowaniu pod 8 względem organoleptycznym – smaku, zapachu, barwy i konsystencji. Im dziecko starsze, tym większe wyzwanie stoi przed rodzicem planującym posiłek. Oczywiście należy wyróżnić kilka warzyw i owoców, przede wszystkim te, które w swoim składzie odżywczym mają mniejszą zawartość fenyloalaniny, oraz te, których objętościowo można zjeść więcej. To zależy od efektu, jaki chcemy uzyskać podczas posiłku. Z owoców polecam szczególnie jabłka, bo są dostępne przez cały rok i mają niewielką zawartość Phe i białka, a z warzyw – w szczególności na kanapki – rzodkiewkę, ogórka świeżego, pomidora oraz sałaty, których na straganach jest coraz więcej. Małe jabłko (100 g) Phe: 12 mg Białko: 0,4 g Mała gruszka (100 g) Phe: 14 mg Białko: 0,6 g Średnie jabłko (150 g) Phe: 18 mg Białko: 0,6 g Średnia gruszka (150 g) Phe: 21 mg Białko: 0,9 g Truskawki (100 g) Phe: 24 mg Białko: 0,7 g Rzodkiewka (100 g) Phe: 49 mg Białko: 1 g Ogórek świeży (100 g) Phe: 23 mg Białko: 1 g Pomidor (100 g) Phe: 23 mg Białko: 0,9 g 1 kulka rzodkiewki (15 g) Phe: 7,3 mg Białko: 0,1 g Średni ogórek gruntowy (35 g) Phe: 8 mg Białko: 0,35 g Średni Pomidor 1 szt. (170 g) Phe: 39 mg Białko: 1,5 g Sałata rzymska (370 g) Phe: 130 mg Białko: 3,7 g Garść roszponki (ok. 25 g) Phe: 17,5 mg Białko: 0,5 g Cała sałata masłowa (210 g) Phe: 101,5 mg Białko: 2,9 g Liść sałaty rzymskiej (35 g) Phe: 14 mg Białko: 0,4 g Garść rukoli (ok. 20 g) Phe: 17,5 mg Białko: 0,5 g Liść radicchio (35 g) Phe: 17,5 mg Białko: 0,5 g Często kupujemy produkty, które pomimo bezpiecznej zawartości Phe nie zawsze są wartościowe dla naszego zdrowia. Na co powinniśmy zwracać uwagę podczas zakupów spożywczych? Jakich składników należy unikać? Jeszcze kilkadziesiąt lat temu było kilka rodzajów pieczywa. Taki chleb wyglądał zwyczajnie i błyskawicznie czerstwiał. A dziś mamy najróżniejsze rodzaje chleba i bułek, które nie tylko są niemal wiecznie świeże i pachnące, lecz także niezwykle puszyste i smakowite. Te spektakularne zmiany zawdzięczamy dodatkom ulepszającym, które są chętnie używane w całym przemyśle, nie tylko w produkcji chleba. Na co warto zwracać uwagę podczas zakupów: – skład, czyli z czego produkt jest zrobiony – np. ile owoców jest w soku owocowym itd.; – tajemnicze barwniki, aromaty, substancje słodzące, konserwanty, przeciwutleniacze, regulatory kwasowości, emulgatory, stabilizatory, zagęstniki i substancje żelujące, wzmacniacze smaku i zapachu… Mogłabym wymieniać jeszcze długo! Nie wszystkie są złe, bo wiele z tych substancji jest pochodzenia naturalnego i ma obojętny wpływ na nasze zdrowie, ale niestety niektóre dodatki do żywności – przy regularnym ich spożyciu – powodują skutki uboczne. W ocenie wielu naukowców, lekarzy, dietetyków i ekspertów od żywienia to dzwonek alarmowy. Zapytam zatem: w jakim celu mamy spożywać składniki tak naprawdę nam zbędne, które nie dostarczają żadnych substancji odżywczych, nie są materiałem budulcowym dla naszych mięśni i tkanek, a mogą nam wręcz zaszkodzić? Nie dziś, nie jutro, ale za kilka lat… Niekiedy rodzice pytają, czy to nie przesada i czy teraz każdy produkt z półki sklepowej trzeba oglądać. A ja odpowiadam, że tak – dla zdrowia swojego i swojej rodziny. Jako dietetyk pragnę szerzyć u każdego świadomość zdrowej żywności i postaw prozdrowotnych. Robię to nie tylko w swojej pracy zawodowej, lecz także poprzez codzienne wybieranie żywności dla swojej rodziny. Podczas zakupów wyznaję kilka zasad: kupuję z głową, ufam tradycji, nie reaguję na hasła. Dlaczego w diecie PKU tak ważne jest utrzymanie odpowiednich norm kalorycznych? Zbyt mała liczba kalorii w diecie spowoduje utratę wagi, która może przyczynić się do wzrostu poziomu fenyloalaniny we krwi. Kiedy dochodzi do utraty masy ciała, organizm zaczyna wykorzystywać własne zasoby białka i w ten sposób uwalnia fenyloalaninę do krwi, zwłaszcza jeśli utrata wagi następuje zbyt szybko. Odpowiednio zbilansowana dieta przy pomocy dietetyka i odpowiednio wyliczona przez lekarza ilość preparatu PKU (przyjmowana w co najmniej trzech porcjach) to najważniejsze warunki pomagające utrzymać kalorie na odpowiednim poziomie. Co do preparatu: należy pamiętać, że cała dzienna dawka preparatu PKU przyjęta jednorazowo również 9 wywiad może zachwiać równowagę metaboliczną całego organizmu. Co powinno pojawić się w diecie osoby z PKU, która chciałaby pozbyć się paru kilogramów? W takiej sytuacji należy pamiętać, że zewnętrznie też się zmieniamy. Przede wszystkim postawmy na produkty, które ujędrnią naszą skórę oraz nadadzą jej pięknego wyglądu i gładkości: – wit. A – na gładką i piękną skórę – papryka, pomarańcza, marchewka, dynia, kabaczek oraz kapusta, brukselka i brokuły (mają niezastąpione działanie antybakteryjne!); – wit. C – o działaniu ujędrniającym – papryka czerwona, truskawki, dzika róża, porzeczki, owoce cytrusowe oraz kapusta kiszona i ogórki kiszone. A co dokładnie powinno pojawić się w diecie? Warto pamiętać o tzw. zasadzie 5U według Bergera: Urozmaicenie: w możliwie każdym posiłku Umiarkowanie: jedzenie według potrzeb i utrzymanie optymalnej masy ciała Uregulowanie: stała częstotliwość, wielkość i jakość posiłków Uprawianie: sport, ćwiczenia lub spacer (zwłaszcza dla osób o siedzącym trybie życia) Unikanie: nadmiaru tłuszczów, cukru, soli (i dla pełnoletnich) alkoholu A jeżeli ktoś chciałby przybrać na wadze? Jak przytyć? Wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach tendencja jest odwrotna – więcej osób chce schudnąć. Sama od pół roku to właśnie robię: staram się schudnąć (z mniejszymi i większymi sukcesami). Ale rozumiem też osoby, które pragną przybrać na wadze. Mam kilku znajomych, którzy borykają się z tego typu problemem. Tak, to problem, który trzeba „ugryźć”. 10 Na pierwszym miejscu należy zadać sobie pytanie: dlaczego chcemy przytyć? Według mnie jest kilka powodów, ale ten najważniejszy wśród pacjentów PKU to chęć przybrania na masie w związku z ćwiczeniem na siłowni w celu zwiększenia objętości swoich mięśni. Jak to zrobić? Oczywiście konieczna jest zmiana diety. Przedtem należy pozbyć się stereotypowego myślenia. Większość ludzi sądzi, że gdy będą jeść fast foody oraz ograniczą ruch, to przytyją. Poniekąd mają rację, jednak odbije się to również na ich zdrowiu. Może to doprowadzić do otyłości, miażdżycy, podwyższonego poziomu cholesterolu, chorób układu krążenia itd. Najważniejsza jest zrównoważona dieta (ze zwiększoną dawką dziennych kalorii) połączona z odpowiednią ilością ruchu. W zdrowej diecie liczba posiłków powinna wynosić pięć. Natomiast w diecie, dzięki której chce się przytyć, liczba ta powinna wzrosnąć do 6–7 posiłków dziennie co 2–2,5 godziny. Każdy posiłek powinien być zjadany przez 15 minut w atmosferze ciszy i spokoju oraz w miejscu do tego przeznaczonym. Pośpiech to zły doradca. Nie można również zapominać o zróżnicowanych daniach – na talerzu powinno być kolorowo i sezonowo! Polecam wizytę u profesjonalnego dietetyka, który obliczy dzienne zapotrzebowanie na kalorie, białko, tłuszcz i węglowodany – z uwzględnieniem płci, wieku, wzrostu, wagi oraz aktywności fizycznej. Oczywiście nie można o niej zapomnieć! Jeśli komuś zależy na przybraniu masy oraz powiększeniu mięśni, powinien zapisać się na siłownię, do klubu fitness, na basen itp. Warto wybierać takie kluby, gdzie jest możliwość skorzystania z pomocy trenera, który ułoży odpowiedni program ćwiczeń. Znamy wiele historii osób z PKU, które regularnie uprawiają sport – są wśród nich również osoby zawodowo zajmujące się sportem. Czy dieta sportowca z PKU znacznie różni się od diety osób, które nie podejmują aktywności fizycznej z taką częstotliwością? Zasadnicza różnica leży w liczbie spożywanych oraz w podaży białka i fenyloalaniny, którą każdy powinien przeliczyć w swojej diecie. Co najważniejsze, odpowiednio zbilansowana dieta i regularne ćwiczenia potrafią zwiększyć pewność siebie i sprawiają, że zaczynamy pozytywnie myśleć o swoim ciele. Aktywność pomaga też w utrzymaniu właściwego poziomu fenyloalaniny we krwi. Pamiętajcie o ruchu i aktywności fizycznej. Nieprawidłowo zbilansowana dieta, w której kaloryczność przekracza zapotrzebowanie, prowadzi do nadwagi i otyłości. Natomiast dieta z niedoborem energii prowadzi do zaburzeń rozwoju fizycznego i emocjonalnego. Bardzo dziękujemy za rozmowę i życzymy pięknie zielonej wiosny i żeby ukochane nowalijki pojawiły się w Pani kuchni jak najszybciej! Dziękuję bardzo! Również życzę wszystkim czytelnikom „PKUconnect” zdrowych, rodzinnych i smacznych świąt wielkanocnych oraz cudownej wiosny – nie tylko za oknem, lecz także w sercu. 11 felieton Świąteczny czas. Stół. Wokół stołu uśmiechnięci ludzie wymieniający uprzejmości. Każdy szczęśliwy ze spotkania. Wokół stołu z rąk do rąk wędrują smakołyki. „Tego jeszcze nie próbowałeś”, „Posmakuj tego”, „Oj, już nie mogę”, „Dasz radę, w końcu to święta”. I chcąc nie chcąc rozmówca rezygnuje z dalszej polemiki, bo wie, jak wiele mógłby popsuć swoim oporem. Każdy z uczestników uczty jest świadomy tego, że stąpa po kruchym lodzie. Okołostołowe uprzejmości mogłyby zniknąć jak za dotknięciem różdżki. Każdy przy wejściu pozostawił broń – ostre słowa – i za wszelką cenę będzie utrzymywać w tym szczególnym miejscu pokojową atmosferę. 12 dorota deli Psycholog kliniczny. Doświadczenie zdobyła w pracy z osobami chorymi przewlekle i terminalnie. Fascynują ją podróże (choćby palcem po mapie), poznawanie piękna Polski i zamieszkujących ją ludzi, a szczególnie miejsc naznaczonych przez historię. Uwielbia uczyć się języków obcych, bo przypomina to pracę szyfranta. Od niedawna biega i czerpie z tego bardzo wiele przyjemności. Dorota Deli jest ekspertem na stronie PKUconnect.pl ŚWIĄTECZNY ROZEJM CZY POKOJOWA WSPÓŁPRACA? Dzieje się tak, ponieważ przez wieki jedzenie stało się czymś więcej niż tylko sposobem na zaspokojenie głodu. Jesteśmy ludźmi, zawsze jedliśmy w grupie, więc z czasem pomysłowość człowieka nadała spotkaniom wokół jedzenia nowe, nieznane wcześniej znaczenia. W niektórych kręgach za pomocą jedzenia podtrzymujemy tradycje i przywołujemy wspomnienia. W mojej ulubionej komedii pt. „Układ idealny” domownicy pytają nestorkę rodu: „Babciu, dlaczego na niedzielny obiad zawsze jemy pieczone pomidory?”. Na tak postawione pytanie odpowiedź jest tylko jedna: „Jemy je, od kiedy umarł wasz dziadek, i dopóki on nie żyje – nic się w tym domu nie zmieni!”. Z taką motywacją trudno dyskutować. Także reklama wykorzystuje nasze przyzwyczajenia, gdy nuci melodyjnie: „Tak podziękuję Ci. Dziękuję, że jesteś tu”. A wszystko ilustruje znana nam rodzina, wręczając sobie pudełko łakoci. Twórcy reklamy doskonale wiedzieli, że taka przenośnia czytelnie przemówi do naszej wyobraźni. Albo przywoła wspomnienia dawnych chwil, gdy usłyszymy: „Ten pyszny deserek przygotowałam specjalnie dla Ciebie, bo bardzo Cię kocham. To może jeszcze po łyżeczce?”. Za pomocą jedzenia wyrażaliśmy naszą przynależność do grupy i byliśmy w stanie zrobić wszystko, żeby nie usłyszeć z ust kolegi: „Nie zjesz tej dżdżownicy? Ale z Ciebie mięczak!”. To był test naszej odwagi i hartu ducha, jego waga była większa niż zwykły podpis czy słowna deklaracja lojalności. 13 felieton Przed jakże trudnym zadaniem staje uczestnik świątecznej biesiady, który na dobrze nam znane i wielokrotnie ponawiane pytania: „Rybki? jajeczka? szyneczki?” musi odpowiedzieć „Nie, dziękuję”. Zgodnie z powyższymi przykładami może zostać posądzony o łamanie tradycji czy nieczułość lub po prostu usłyszeć listę argumentów przemawiających za złamaniem wymagań diety w imię świątecznego luzu czy urlopu od wszystkiego. Jak w takiej sytuacji ratować delikatną rodzinną równowagę? Na początek może wystarczyłby żart, np. „Jestem pracownikiem biura obsługi konsumenta i badam ilość nietypowych składników używanych w gospodarstwie domowym”, lub spróbować odwrócenia uwagi: „A dziewczyny/chłopaki nam pięknieją z roku na rok!”. Czasem działa podniesienie tematu podatków, pogody czy ostatnich notowań giełdowych (politykę odradzam!). Gdy jednak i one zawiodą, wzrasta ryzyko narażenia się na naganę i popsucie błogiego nastroju. Słowo się rzekło, wrogi ostrzał rozpoczęty, spróbujmy więc poznać zasady strategii wojennej. Energia wytwarzana w tego rodzaju kryzysach komunikacyjnych może zostać skierowana w dwóch podstawowych i – niestety – niszczących kierunkach. Żaden z nich nie przynosi rozwiązania, a mimo to wielokrotnie je stosujemy. Możemy bowiem posłuchać naszego wewnętrznego impulsu i dać się wciągnąć w bezpośredni atak lub… samokrytykę. W pierwszym przypadku winą za nieporozumienie obarczamy drugą stronę. Zakładamy jej złą wolę, a stamtąd już tylko krok do krytyki naszego rozmówcy – posądzania go o nachalność, nadmierną ciekawość czy złośliwość. Będziemy chcieli słowem zniechęcić przeciwnika (kiedy on stał się naszym przeciwnikiem?) do wycofania się, a z każdym słowem atmosfera przy stole będzie gęstnieć, aż do punktu, w którym stanie się nie do zniesienia. Druga możliwość to skierowanie energii do wewnątrz, powstrzymanie jakiegokolwiek komentarza i urucho- 14 mienie wewnętrznego krytyka. Gdy tylko pozwolimy mu przemówić, rozwija przed nami całą listę jego niecnych możliwości: „To ja jestem winien”, „To moja okropna dieta jest winna”, „Znowu zawiodłem(-am)”. Teraz zaczynamy się tłumaczyć, czując, jak nasza pewność siebie maleje, a mimo to nasze poświęcenie nie przynosi zamierzonego efektu. Nawet jeśli druga strona zrezygnuje z ponawiania nietrafionej propozycji, pozostaje niesmak i poczucie porażki. Perski poeta Rumi przed wieloma stuleciami powiedział: „Poza tym, co dobre i złe, jest pole – tam się spotkamy”. A jeśli jest trzecia droga? I nie chodzi mi bynajmniej o ubitą ziemię, na której staczano pojedynki. Spotkanie jest możliwe, gdy przestaniemy oceniać, po której stronie jest racja, a zamiast tego poszukamy części wspólnej. Tym, co łączy nas wszystkich bez wyjątku, są nasze potrzeby. Każdym z nas przecież kieruje dążenie do najważniejszych dla nas celów i pragnień. Czas więc powrócić do naszych gości, których sekundy dzielą od konfliktu. Czy mają szansę dobrze wykorzystać skumulowaną energię? Jon Kabat-Zinn, specjalista od technik uważności, mówi, że nie można powstrzymać płynących fal, ale można nauczyć się na nich surfować. W naszym „pojedynku” wygra ten, kto robiąc krótki unik i łapiąc oddech, zdąży zapytać siebie: „Czego tak naprawdę potrzebuję? Co jest dla mnie rzeczywiście ważne?”. W przypadku diety to pytanie zadajemy sobie często, ale równie często kwitujemy je standardową odpowiedzią – dla zdrowia. To ważny argument, ale nie jedyny i czasem niewystarczający, żeby wygrać z pokusą kolejnego odstępstwa od diety. Gdy spojrzymy głębiej, gdy damy sobie czas – mamy szansę zoba- czyć, jaką ważną potrzebę realizujemy, kiedy dbamy o dietę, a więc o siebie, i staramy się ją stosować. Za znaną nam już odpowiedzią ukrywają się inne, równie ważne: przyszłość, edukacja, zręczność, jasność myślenia, dzięki której jesteśmy błyskotliwi na randce… Możliwości jest wiele – prawie tyle, ile osób zadających to pytanie. Postarajmy się uzyskać jak najbardziej konkretną, szczegółową odpowiedź. Taka spełni najlepiej swoje zadanie. A zatem: jak jest u Ciebie? Skoro poznaliśmy siebie odrobinę, czas na podniesienie wzroku na tego, kto stoi przed nami. To ktoś dla nas bliski – rodzina – więc nie chcemy, żeby pozostały między nami niedomówienia lub żeby narastało niezrozumienie dla naszych celów. On/ona nie wie, co myślimy i czujemy, dopóki nie wyrazimy tego słowami. Zatem nie bez znaczenia jest to, w jaki sposób damy znać, co jest dla nas ważne. W modelu porozumienia bez przemocy dobry komunikat powinien zawierać cztery ważne elementy: opis sytuacji, nazwanie uczuć, wskazanie na potrzeby, prośbę. Zauważ, jak często ograniczamy się do ostatniego elementu. Wypowiadamy właściwie tylko prośbę, przez co odbieramy naszemu przekazowi siłę. Może on zabrzmieć tak: „Kiedy widzę, jak starasz się mnie przekonać, to czuję się zakłopotany(-a). To, co jem, jest dla mnie naprawdę ważne. Czy mógłbyś…?”. Albo tak: „Gdyby nie dieta, nie czuł(a)bym się tak dobrze. Ona mnie ratuje, więc proszę…?”. To oczywiście tylko propozycje, bo najbardziej naturalnie zabrzmią komunikaty wypowiedziane Twoimi własnymi słowami. Potrzeby to wspólny język. Nasz rozmówca też właśnie postąpił zgodnie z jakąś ważną dla niego potrzebą. Być może poprzez zachęcanie innych gości do skosztowania chce pokazać, jak wysoko ceni gospodarzy, którzy napracowali się przed wizytą. Może chce zbudować życzliwą atmosferę i w ten sposób wyrazić, jak jesteśmy dla niego ważni, bliscy. Warto docenić jego starania, jednocześnie jasno pokazując, że tradycję można wypełniać na wiele sposobów. Uczucia można wyrażać nie tylko jedzeniem, a przynależność do grupy można zaznaczyć poprzez wspieranie tych, którzy w świątecznym czasie szukają alternatywnych składników dla tradycyjnych, polskich dań. Na koniec, proszę, poświęć chwilę na zatrzymanie świątecznych przygotowań. Usiądź spokojnie i zajrzyj w serce. Posłuchaj swoich uczuć i doceń siebie za decyzję o stosowaniu diety. Jeśli zrobisz to dla siebie, będziesz potrafił(-a) z przekonaniem powiedzieć: „Proszę, uszanuj moją decyzję”. 15 porady PKU i święta wielkanocne Jak obejść temat stołu suto zastawionego tradycyjnymi potrawami zdecydowanie nie dla fenylaków? Które z tradycyjnych potraw wielkanocnych może zjeść osoba chora na fenyloketonurię? Postaram się pomóc i podpowiedzieć, jak zmodyfikować niektóre potrawy wielkanocne, aby mogły być jedzone ze smakiem przez osoby chorujące na PKU. 16 Tradycyjny żur z jajkiem i białą kiełbaską można zastąpić żurkiem z ziemniakami lub kluseczkami ziemniaczanymi, ponieważ jajka i biała kiełbaska to produkty z bardzo, bardzo dużą zawartością fenyloalaniny – i niestety nawet w tak zacny czas jak święta wielkanocne nie można ulegać odstępstwom od diety. Aby zachować kwaśny smak żuru, proponuję do wywaru z jarzyn dodać kwasek cytrynowy lub wodę z ogórków kiszonych. Zupę można zagęścić niewielką ilością śmietany 30% wymieszanej z mąką niskobiałkową lub zmiksować warzywa, na których gotowany był wywar. Dla podkreślenia smaku dodajcie odrobinę podsmażonego czosnku i cebulki. Na koniec posypcie całość suszonym majerankiem, aby smak żurku dopełnić aromatem. Na wielkanocnym stole królują również pasztety, galarety, pieczenie i sałatki. Tutaj też można zaproponować niskobiałkowe alternatywy. Pasztety mięsne zastąpcie warzywnymi, ziemniaczanymi czy pieczarkowymi, które smakują zarówno na ciepło, jak i na zimno. Podawane do kanapek z sosami lub odrobiną ćwikły z chrzanem poprawią humor nawet niejadkowi i zaostrzą apetyt na galaretkę z jarzynami, którą można przygotować na agarze. Tym, którzy mają większą tolerancję fenyloalaniny, oprócz gotowanych warzyw do galaretki można wkroić niskobiałkową kiełbaskę. Co do sałatek – wybór jest przeogromny. Doskonale nadają się warzywa świeże, blanszowane, gotowane czy pieczone. Mogą to być sałatki z samych warzyw lub łączone z niskobiałkowym ryżem lub makaronem – wtedy będą bardziej sycące. Uważajcie jednak na kukurydzę, groszek i fasolę! Przygotujcie różne sosy na bazie oliwy, ziół, octu balsamicznego, koncentratu pomidorowego, musztardy, z dodatkiem śmietany, ketchupu, chrzanu lub niskobiałkowego majonezu. Dodajcie przyprawy, a także odrobinę świeżego koperku, pietruszki lub szczypiorku. Sosy świetnie komponują się też z jarskimi pieczeniami, np. z ryżu niskobiałkowego, który łączy poszczególne warzywa w jedną całość. Aby uzyskać spoistą konsystencję, dodajcie zastępnik jajka. Całość upieczcie w piekarniku w silikonowej foremce, którą posmarujcie najpierw tłuszczem i obsypcie niskobiałkową bułką tartą. Po obfitym wielkanocnym śniadaniu czas na tradycyjnego zajączka, czyli szukanie słodkich niespodzianek w zakamarkach domu lub w ogrodzie. Pomyślcie o tym wcześniej i zakupcie foremki w kształcie zajączka, jajka lub baranka. Potem rozpuśćcie w garnuszku zanurzonym w gorącej wodzie niskobiałkową czekoladę i wypełnijcie nią foremki – słodka niespodzianka gotowa! Wystarczy tylko ją ładnie zapakować i superzabawa murowana. Oprócz czekoladowych przekąsek nie możecie zapomnieć o pysznych świątecznych wypiekach. Tutaj również macie wiele możliwości: wielkanocne baby drożdżowe i piaskowe na niskobiałkowej mące, grubo polane kolorowym lukrem, czekoladowe muffiny z ciasta niskobiałkowego z wiśniami zamoczonymi w czekoladzie PKU, biszkopty niskobiałkowe przekładane musem owocowym zalane agarową galaretką… Równie proste do wykonania jest kruche ciasto niskobiałkowe na tradycyjne mazurki, które dzieci już same mogą ozdobić kolorowymi lukrami. Pamiętajcie też, aby muffinki czy minibabeczki niskobiałkowe włożyć do koszyczka ze święconką. Wesołego alleluja! Kamilla Strączek Specjalistka ds. dietetyki i planowania żywienia. Obecnie jest asystentem dietetykiem w Klinice Pediatrii Endokrynologii, Diabetologii, Chorób Metabolicznych i Kardiologii Wieku Rozwojowego w Samodzielnym Publicznym Szpitalu Klinicznym nr 1 Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego. Organizatorka szkoleń, spotkań oraz warsztatów dietetycznych dla pacjentów z PKU. Prywatnie miłośniczka podróży, książek oraz gotowania. Kamilla Strączek jest ekspertem na stronie PKUconnect.pl 17 kuchnia 18 Jerzy Nogal Wiosna, Wielkanoc… Co by tu upichcić? Przecież święta jajami stoją, a tu… klops! Jajko to żółtko, a żółtko to żółty kolor. I już mam! Babę zrobię: piękną, wielkanocną, żółtą, puchatą. Pasztet żółty upiekę i zielonymi listkami przyozdobię. No dobra, jeszcze tradycyjny barszcz biały na zakwasie żytnim… Kwaśne, kwaśne, ostre, hm… Sok z cytryny, chrzan. Jest! Pyszną zupę białą jak barszcz z dodatkami, by nie ustępowała w niczym temu tradycyjnemu. Pyszna! Zjadłem ja i moja rodzina. Smakowało. Wszyscy kochają sałatkę warzywną, kocham i ja. Ale inaczej podaną: lżejszą, bardziej kolorową i do własnych upodobań dopasowaną. Bawcie się! Wiosna za rogiem, kwiaty na łące. Zaraz się zacznie… Dobrych świąt! 19 kuchnia Składniki 500 g mąki ekstra krakowskiej PKU, 30 g drożdży w kostce, 80 g cukru,10 g soli, woda, 1 g kurkumy, 2 g skórki z cytryny, 10 g masła Lukier: cukier puder, woda DROŻDŻOWA babka wielkanocna Jak to zrobić? Wymieszajcie mąkę, cukier, sól, drożdże, skórkę z cytryny i kurkumę. Dodajcie wodę i wyrabiajcie, by powstało gęste, ` ale dające się nakładać łyżką ciasto. Foremkę nasmarujcie masłem i nałóżcie ciasto. Wygładźcie powierzchnię wilgotną ręką i odstawcie pod przykryciem na 1,5 godziny do wyrośnięcia. Pieczcie w 180°C około 50 minut. Lukier: Przesiejcie cukier puder do miski, wlejcie wodę i mieszajcie trzepaczką, aż lukier będzie gęsty, lejący i biały. Zimną babkę polejcie lukrem i odstawcie do zastygnięcia. 20 Całość (16 porcji) Energia: 2145 kcal Białko: 4,6 g Phe: 145 mg pasztet warzywny Jak to zrobić? Warzywa umyjcie, obierzcie i ugotujcie al dente. Dobrze wystudźcie. Zmiksujcie lub dokładnie zgniećcie w prasce, doprawcie oregano, solą i pieprzem. Wymieszajcie ze startym serem i bułką tartą i przełóżcie do foremki wyłożonej papierem do pieczenia. Pieczcie 1,5–2 godziny w temperaturze 180°C (grzanie od dołu). Zanim podacie, wystudźcie porządnie. Pasztet najlepiej smakuje pokrojony w plasterki, które należy podsmażyć na klarowanym maśle. Do pasztetu pasuje sałatka z cykorii lub sałaty rzymskiej, ale możecie też zrobić swoją ulubioną. Składniki 400 g ziemniaków 150 g selera 150 g pietruszki 150 g marchwi 200 g cebuli 50 g bułki tartej PKU 1 g oregano 50 g sera żółtego PKU Całość (10 porcji): Energia: 839 kcal Białko: 18,8 g Phe: 813 mg 21 kuchnia sałatka warzywna Składniki ulubione warzywa, masło klarowane lub oliwa, natka pietruszki, sok z cytryny Jak to zrobić? Uwaga! Jarzynkę zróbcie z ulubionych warzyw i koniecznie policzcie wartości odżywcze. Warzywa umyjcie, obierzcie, pokrójcie w podłużne kawałki. Obtoczcie je w oliwie i podsmażcie delikatnie na patelni lub patelni grillowej. Ułóżcie na talerzu i polejcie sosem. Masło klarowane (100 g): Energia: 735 kcal Białko: 0,7 g Phe: 32 mg Sos: Zblendujcie razem oliwę, natkę pietruszki i sok z cytryny. 22 Marchew (100 g): Energia: 27 kcal Białko: 1 g Phe: 35 mg Brukselka (100 g): Energia: 37 kcal Białko: 4,7 g Phe: 185 mg Pietruszka (100 g): Energia: 38 kcal Białko: 2,6 g Phe: 92 mg Koperek (100 g): Energia: 26 kcal Białko: 2,8 g Phe: 126 mg Natka pietruszki (100 g): Energia: 41 kcal Białko: 4,4 g Phe: 200 mg Fenkuł (100 g): Energia: 31 kcal Białko: 1,2 g Phe: 42 mg Burak (100 g): Energia: 38 kcal Białko: 1,8 g Phe: 81 mg Gruszka (100 g): Energia: 54 kcal Białko: 0,6 g Phe: 43 mg Oliwa (100 g): Energia: 882 kcal Białko: 0 g Phe: 0 mg Sok z cytryny (100 g): Energia: 30 kcal Białko: 0,4 g Phe: 18 mg ZUPA chrzanowa Jak to zrobić? Warzywa umyjcie i obierzcie. Pokrójcie je na kawałki i podsmażcie na oliwie, dodajcie przyprawy. Zalejcie wodą i gotujcie około pół godziny. Wyjmijcie przyprawy, dodajcie starty chrzan i zmiksujcie. Doprawcie solą, pieprzem i sokiem z cytryny. Chleb pokrójcie w kwadraciki, wymieszajcie z oliwą i podsmażcie na patelni, aż się zarumienią. Jeśli nie lubicie kremowych zup – po prostu jej nie blendujcie. Całość (12 porcji) Energia: 890 kcal Białko: 25,4 g Phe: 1188 mg Składniki 300 g selera, 400 g ziemniaków, 150 g pora, 150 g cebuli, 200 g pietruszki, sól, pieprz 30 g chrzanu, 10 g szczypioru 0,5 g koperku, 1 g soku z cytryny 100 g chleba PKU 10 ml oliwy Jerzy Nogal Z pasji kucharz i fotograf. Współpracuje z innymi kucharzami, tworząc przepisy na potrzeby warsztatów kulinarnych i propozycji menu do restauracji. Pasjonat naturalnych smaków i zdrowej produkcji żywności. Przekonany, że ograniczenia są potrzebne, bo odkrywają nowe możliwości – i to właśnie chce udowadniać swoimi autorskimi interpretacjami kuchni PKU. 23 kuchnia warzywa Niektóre oczywiste, inne przywołują wspomnienia z dzieciństwa. Dobrze jest czasem urozmaicić swoje dania o produkty niecodzienne, ale dostępne w każdym większym sklepie. Awokado hass Miękkie i kremowe (i bardzo kaloryczne!), świetne jako składnik koktajlu warzywnego. Możecie nim smarować kanapki i zrobić z niego świetną pastę guacamole z dodatkiem pomidorów, czerwonej cebuli, kolendry, chilli i soku z limonki. Awokado obniża poziom cholesterolu, a dzięki zawartości potasu reguluje ciśnienie krwi i dobrze działa na oczy. Zawiera witaminy A, C, E i z grupy B oraz luteinę, zeaksantynę, likopen i potas. Ważne! Awokado najlepsze jest wtedy, gdy skórka nie ma żadnych plamek ani oznak zepsucia. Jeśli owoc jest za twardy, zawińcie go w papierowy ręcznik i połóżcie w kuchni na parapecie. W kilka dni dojrzeje. Energia: 160 kcal Białko: 2 g Phe: 86 mg Miechunka Podobna do tej z ogródków działkowych – ozdobnej, lecz niejadalnej. Miechunka pochodzi z Ameryki Południowej. Jest słodka w smaku i pyszna na surowo jako dodatek do sałatek. Uszczelnia naczynia krwionośne, a także wzmacnia odporność, wzrok, kości i stawy oraz zwiększa sprawność intelektualną. Zawiera witaminy A, B i C oraz fosfor. Podpowiedź: Z miechunki możecie zrobić konfiturę, ale nie będzie tanio. Lepiej pokroić owoce w paseczki lub w całości dodać, do czego tylko chcecie. Pasuje do deserów i do wytrawnych dań. 24 Energia: 53 kcal Białko: 1,9 g Phe: 67 mg owoce Dzięki temu unikniecie nudy i rutyny w kuchni. Zachęcam do próbowania nowych rzeczy – oczywiście sprawdźcie najpierw, czy możecie je jeść! Jeśli macie wątpliwości, zapytajcie dietetyka lub lekarza. Jerzy Nogal Sałata rzymska Sałata rzymska jest bardzo chrupiąca i kolorowa. Liście zewnętrzne są zielone i lekko gorzkie, a środkowe – żółte i słodkie. Nadaje się do jedzenia na surowo, ale wybornie smakuje lekko podsmażona na oliwie, co wydobywa jej orzechowy smak. Delikatna, chrupiąca, słodka i lekkostrawna. Zawiera witaminy z grupy B, C oraz karoten, wapń, fosfor i żelazo. Podpowiedź: Jeśli kupicie więcej sałaty rzymskiej, przechowujcie ją w lodówce – ale nie w foliowym woreczku, lecz lekko owiniętą w papier. Przesmażona z jednej strony na gorącej oliwie będzie orzechowa, a z drugiej, świeżej strony – chrupiąca i gorzko-słodka. Energia: 17 kcal Białko: 1,2 g Phe: 42 mg Mango Jest słodkie, pachnące i najlepsze, gdy jest lekko miękkie oraz w odcieniu żółtym, pomarańczowym i czerwonym. Doskonałe na surowo jako dodatek do sałatek i deserów. Jest też przepyszne po zmiksowaniu na koktajl z mlekiem PKU i sokiem z limonki. Mango obniża ciśnienie tętnicze i poziom cukru we krwi oraz łagodzi ból gardła. Zawiera witaminy A i C i z grupy B oraz m.in. potas czy fosfor. Ważne! Mango nie może mieć lepiącej skórki ani zbyt miękkich, lekko brązowych miejsc. Kolor zielony owocu oznacza jego niedojrzałość. Jeśli przy szypułce nie pachnie najlepiej – nie kupujcie go. Energia: 67 kcal Białko: 0,5 g Phe: 21 mg 25 wywiad Nieograniczona moc możliwości Boczniaki z powodzeniem zastępują śledzie. Przecier jabłkowy może być zamiennikiem jajka. Spód pizzy wykonany z kalafiora. Brzmi jak czary? O możliwościach, jakie otwiera przed nami umiejętne i często też odważne wykorzystywanie owoców i warzyw, opowiadają kulinarne czarodziejki – Justyna Socha i Maria Słupska. 26 maria słupska justyna socha Studentka medycyny. Marzy o licznych i nietuzinkowych Studentka energetyki. Uwielbia się śmiać, aktywnie spędzać podróżach. Uwielbia jeździć na nartach, konno, a także wybierać czas, podróżować i odkrywać nowe smaki. Zawsze wszędzie się ze znajomymi na koncerty albo spontaniczne wyjazdy. Lubi stawać przed nowymi, ciekawymi wyzwaniami, które mogą ją wiele nauczyć. No i jest fenylakiem. jest jej pełno: ma w sobie mnóstwo energii, którą stara się dzielić z innymi. Gotowanie ją uspokaja, relaksuje i wprowadza harmonię w jej życie. Justyna i Maria są redaktorkami portalu PKUconnect.pl, gdzie dzielą się swoimi przemyśleniami dotyczącymi życia z PKU. Jakie są Wasze ulubione owoce/warzywa? Justyna: Bardzo trudno wybrać mi konkretne warzywo czy owoc jako faworyta. Jeśli chodzi o mnogość zastosowań, to typowy banan (którego jeszcze niedawno nie lubiłam!) bije na głowę wszystkie inne owoce. Idealny jest na śniadanie w formie placków, na szybką przekąskę przed treningiem i po nim czy na deser – jako mus z awokado i kakao. Generalnie nie jadam za bardzo owoców. Co do warzyw: jestem typowym sezonowcem. Zimą ubóstwiam jarmuż czy buraczki. Wiosna kojarzy mi się z kolorowymi kanapkami z dużą ilością rzodkiewki i szczypiorku. Lato należy do kurek i pomidorów – tutaj też zwykle pojawia się nieco więcej owoców. Orzeźwiające arbuzy czy maliny zebrane prosto z krzaka! Mmm… Jesień natomiast to typowo zupa dyniowa. Maria: Mam podobnie jak Justyna. Moje upodobania też są raczej sezonowe: zimą jarmuż, mango i cytrusy, wiosną różne sałaty, szparagi, młoda kapusta, latem sezonowe owoce, świeże zioła i grzyby (które uwielbiam), a jesienią najróżniejsze bulwy, gruszki. Są jednak dwa takie produkty, które są ze mną przez cały rok, bez względu na sezon – ziemniaki i pomidory. Jako dziecko kompletnie nie znosiłam pomidorów. Wszystko jednak zmieniło się z wiekiem i teraz śmiało mogę zacytować powiedzenie mojej babci: „Dzień bez pomidora to dzień stracony”. No i jeszcze awokado, zwłaszcza skropione cytryną i posypane odrobiną chilli. Aczkolwiek i bez tego jest wspaniałe! Do czego najczęściej ich używacie? Justyna: Owoce jadam głównie w formie dodatku do śniadania. Świeże owoce (kiwi, pomarańcze, maliny) z kleikiem zawsze pomagają mi dobrze rozpocząć dzień! No i lubię czasem (głównie zimą) wycisnąć sok z pomarańczy. To raczej tyle. Natomiast warzywa są bazą mojej diety. To z nich tworzę dania, sosy czy sałatki. Dodaję ewentualnie makaron – i obiad właściwie gotowy. W czasie 27 wywiad totalnego braku czasu sprawdza się u mnie posiłek w postaci upieczonych warzyw pokrojonych w słupki – trochę takie frytki, tylko o wiele zdrowsze! Na blachę wrzucam głównie bataty, marchewkę, seler czy jarmuż, doprawiam przyprawami (wędzona papryka jest moim faworytem), a po 45 minutach obiad gotowy. Jednak najszybsze jest stworzenie sosu do makaronu. Bez znaczenia, czy to sos pieczarkowy, pomidorowy czy starta cukinia z marchwią – ich przyrządzenie zajmuje tyle samo co ugotowanie samego makaronu. Zdrowe i pełnowartościowe danie naprawdę można zrobić w 20 minut! A ziemniaki jem bardzo rzadko, może raz na miesiąc. Piekę praktycznie wszystko: ziemniaki, bataty (to rzadziej akurat), marchewkę, brukselkę (tak, jest pyszna!), nawet brokuły mi się zdarzyło! 28 Maria: Ziemniaki raz na miesiąc! Niemożliwe! (śmiech) Żarty żartami, nie można też jeść non stop ziemniaków… Dla mnie warzywa są głównym składnikiem diety. Na śniadanie jadam tosty z warzywami lub sałatki. Jeżeli zabieram jedzenie na uczelnię, to właśnie jakieś surówki, domowe sałatki, również makaronowe. Podobnie jest z obiadem, którego głównym elementem praktycznie zawsze są warzywa. Bardzo często – podobnie jak Justyna – korzystam z piekarnika, bo wtedy obiad praktycznie sam się robi, podczas gdy ja mogę się uczyć lub zajmować czymś innym. A piekę praktycznie wszystko: ziemniaki, bataty (to rzadziej akurat), marchewkę, brukselkę (tak, jest pyszna!), nawet brokuły mi się zdarzyło! Poza tym na co dzień jem warzywa w całkiem naturalnej wersji. Często po prostu gotuję i podaję z jakimś w miarę stonowanym w smaku sosem, ponieważ lubię czuć naturalny smak tych warzyw. Takie jedzenie warzyw dla samych warzyw! Generalnie sosy przyrządzam bardzo rzadko, najczęściej pomidorowy. Doprawiam najróżniejszymi przyprawami – na tym punkcie mam lekkiego hopla. Chilli i kurkumę (niesamowicie zdrowa) dodaję praktycznie do wszystkiego, podobnie mam ostatnimi czasy z lubczykiem. Poza tym staram się codziennie rano wypić szklankę wody z cytryną. Uwielbiam też świeżo wyciskany sok z pomarańczy oraz wszelkiego rodzaju koktajle. Zwłaszcza latem najwspanialsze są te truskawkowe, jagodowe i wiśniowe – moje trzy ulubione! Jakie są wasze ostatnie odkrycia kulinarne związane z warzywami i owocami? Maria: Ostatnie odkrycia kulinarne… Przecież! Na święta robiłam boczniaki à la śledzie. Wiem, że to dosyć dawno temu, ale uczelnia też nie bardzo pozwala mi na eksperymenty w kuchni. W każdym razie boczniaki/śledzie wyszły absolutnie fantastyczne. Niedawno robiłam moje pierwsze buraczane burgery, którymi również byłam zachwycona – superalternatywa na kanapkę z jakimś fajnym sosem. Poza tym dużo rzeczy mam w planach. Widziałam świetny przepis na churros z czekoladą kokosową, a co najmniej raz w sezonie zimowym nachodzi mnie ochota na zrobienie szarlotki niskobiałkowej. Polecam też spróbować buraczanego risotto – genialne, zwłaszcza w sezonie zimowym. To takie moje tegoroczne odkrycie kulinarne. Justyna: Szczerze mówiąc, ostatnio moje gotowanie przebiega pod hasłem: byle szybko! Dość dawno nie miałam wolnej chwili, żeby wejść do kuchni i spróbować przyrządzić nowe danie. W tej sytuacji stawiam na szybkie, sprawdzone przepisy lub sałatki makaronowe. Jednak mam wiele podpatrzonych przepisów, które chciałabym wypróbować. Brownie buraczkowe, tatar z suszonych pomidorów, pizza ze spodu z kalafiora czy startej marchewki to plany na najbliższy czas. Boczniaki à la śledzie wyszły absolutnie fantastycznie! Surowe, gotowane, pieczone, blendowane, wyciskane – moc możliwości? W jakiej formie najbardziej lubicie jeść lub podawać bliskim owoce i warzywa? Justyna: Zależy od tego, co to za posiłek. Jeśli to śniadanie i obiad – staram się jeść je na ciepło, więc są to warzywa gotowane albo pieczone. Z zup uwielbiam kremy warzywne. Świetnie rozgrzewają i zaspokajają głód, a można je przyrządzić praktycznie z każdego warzywa. Inne posiłki to głównie sałatki, czasem koktajle. Często gdy się spieszę, jako przekąskę kroję np. marchewkę i zabieram ze sobą (którą Niedawno robiłam moje pierwsze buraczane burgery, którymi również byłam zachwycona – superalternatywa na kanapkę z jakimś fajnym sosem. 29 wywiad potem w większej ilości zjadają mi znajomi…). Maria: Przeważnie gotuję (często też na parze) lub piekę, czasami duszę. Skutecznie unikam smażenia (maksymalnie dwa razy w tygodniu). Uwielbiam zupy – jest to coś, czego bardzo mi brakuje w mojej codziennej diecie. Taką warzywną, grzybową zupę lub nawet rosół chętnie jadłabym nie tylko na obiad, lecz także na śniadanie. Staram się ograniczać surowiznę na rzecz przetworzonego cieplnie jedzenia – wiem, że bardziej służy mojemu żołądkowi. Ale chyba za bardzo uwielbiam sałatki, żeby móc z tego zrezygnować. Czy macie może jakiś pomysł, którym chciałybyście się podzielić, na zaskakujące użycie warzyw bądź połączenie smaków? Nie bójmy się również słodzić warzyw, np. młode marchewki duszone lub zapiekane w miodzie są fantastyczne. 30 Maria: Jeżeli chodzi o najbardziej zaskakujące użycie, to chyba mus/przecier jabłkowy jako zamiennik jajka. Kilkakrotnie spotkałam się z tym sposobem w wypiekach i muszę przyznać, że na początku bardzo mnie to zaskoczyło. Cieszę się jednak, że udaje nam się znaleźć tyle wspaniałych niskobiałkowych zamienników – to bardzo ułatwia pracę w kuchni. W kwestii smaków… Wiem, że bardzo dużo osób nie wyobraża sobie łączenia warzyw z owocami w sałatkach, kanapkach czy dressingach. Jednak dla mnie to jest najlepsze, co może być! Jeżeli nie chcemy szaleć, zacznijmy od dodania pomarańczy do sałatki, a potem z czasem próbujmy z innymi owocami w najróżniejszych kombinacjach. Moim zdaniem jest parę takich dziwnych, ale ciekawych, stworzonych dla siebie połączeń smakowych. Nie bójmy się również słodzić warzyw, np. młode marchewki duszone lub zapiekane w miodzie są fantastyczne. Podobnie z małymi cebulkami duszonymi w odrobinie wina w towarzystwie tymianku i szczypty cukru. Tutaj właśnie chodzi o to, żeby kombinować. Trzeba wziąć ulubiony produkt i samemu w kuchni zastanowić się, z czym to mogłoby ciekawie smakować. Justyna: Najbardziej zaskakujące połączenie? Hmm, moim numerem jeden wciąż jest krem marchewkowy z mleczkiem kokosowym. Słodkawo-ostrawy smak jest niesamowity! Jeśli nie próbowaliście tego jeszcze – to zachęcam! Poza tym wszelkie połączenia owocowo-warzywne sprawdzają się dość dobrze, o czym też bym nie pomyślała. Awokado z malinami? Pomarańcze z burakami? Pychota! Czasem warto trochę poeksperymentować i przełamać schematy. Wtedy najczęściej okazuje się, że stworzyliśmy nowe pyszne danie. Z tego, co mówicie, przygotowujecie warzywa i owoce w dosyć prosty sposób. Czy korzystacie lub inspirujecie się jakimiś kuchniami świata podczas przyrządzania posiłków? Justyna: Tak! Uwielbiam kuchnię azjatycką, chociaż ich skala ostrości mnie przerasta. Używają za to wielu warzyw, łącząc je w bardzo prosty sposób np. z makaronami. Jadają też sporo nieprzerobionych termicznie warzyw. Podstawą są przyprawy i sosy. W kuchni staram się właśnie skupiać na dodatkach, które podkręcają smaki. Poza tym obłędne są azjatyckie desery, które bazują na kokosie oraz mango. Maria: Chociaż na co dzień jem raczej regionalnie, to staram się różnicować smaki właśnie dzięki przyprawom. Użycie kurkumy, chilli czy curry potrafi kompletnie zmienić charakter potrawy! Kocham zróżnicowaną kuchnię i smaki. Zdarza mi się czerpać nieco z kuchni bliskowschodniej (np. libańskiej), w której używa się bardzo dużo cytryny i pietruszki dla podkręcania smaku. Jestem też ogromną fanką okry, na którą pozwalam sobie od czasu do czasu. Ponadto fascynuje mnie kuchnia japońska – i nie mam tu na myśli sushi, tylko całą resztę. Azjaci posiadają całą paletę nieznanych nam warzyw, co w połączeniu ze świeżym, takim niezachodnim podejściem do przygotowywania ich daje wybuchową mieszankę smaków. Mus/przecier jabłkowy jako zamiennik jajka. Kilkakrotnie spotkałam się z tym sposobem w wypiekach i muszę przyznać, że na początku bardzo mnie to zaskoczyło. Uwielbiam kuchnię azjatycką, chociaż ich skala ostrości mnie przerasta. Używają za to wielu warzyw, łącząc je w bardzo prosty sposób np. z makaronami. 31 kultura Nowe podejście do kuchni Czy książki kulinarne muszą jednoznacznie kojarzyć się ze zbiorem przepisów? Otóż nie! Prezentujemy Wam pięć zupełnie różnych książek, dla których kuchnia stała się tylko pretekstem do zupełnie innych opowieści. Jakich? Zapraszamy do lektury. 32 książki kulinarne Hollyfood Szymon Hołownia Wydawnictwo Znak Ludwig Feuerbach powiedział kiedyś, że człowiek jest tym, co zje. Trudno odmówić mu racji, kiedy zweryfikujemy jakość i wartość spożywanego przez nas pokarmu. Z łatwością dochodzimy wtedy do wniosku, że bardziej nasyceni – w dodatku w ten dobry sposób – jesteśmy wtedy, gdy jemy rozsądnie i z umiarem, korzystając ze wszelkich dobrodziejstw natury. A co, jeśli terminologię zaczerpniętą z książki kucharskiej przeniesiemy do poradnika dotyczącego życia duchowego? Na tym pomyśle opiera się książka „Hollyfood” Szymona Hołowni. Za pomocą aforyzmów, różnego rodzaju metafor oraz jakże kunsztownego i wprawnego pióra zaprasza nas w podróż w głąb naszego własnego ja. Nazewnictwo zaczerpnięte z nomenklatury kulinarnej jest tutaj tylko pretekstem, a książka przeznaczona jest dla każdego, kto chce potrząsnąć swoją duszą, zregenerować ją. Dzięki „Hollyfood” odkrywamy, że wszystkie potrzebne składniki mamy pod ręką i to od nas samych zależy to, czy po nie sięgniemy. Hołownia pokazuje, jak wysmażyć cuda i nakarmić wygłodniałą duszę. Nie sili się jednak na nawracanie niewiernych ani na przekonanie nieprzekonanych. Z dużym wyczuciem i właściwym sobie poczuciem humoru prowokuje nas do myślenia. Poradnikowe rozdziały dotyczące przezwyciężenia własnych słabości czy zrezygnowania z wymówek na rzecz aktywnego działania przeplata smacznymi przepisami na… życie. Godne polecenia i rozsmakowania się w nich są choćby diety „Cud”, „Dziś jest czwartek” czy „Only You”. Ta książka pokazuje, że powinniśmy mieć dystans nie tylko do otaczającego nas świata, lecz także – a może przede wszystkim – do samych siebie. Warto czasem zatrzymać się na chwilę i pomyśleć, jak nasycić i naładować się pozytywną energią. Wiara we własne możliwości to wszak najlepsze pożywienie. Cena: ok. 33 zł 33 kultura Okupacja od kuchni Aleksandra Zaprutko-Janicka Wydawnictwo Znak Horyzont „Kobieca sztuka przetrwania” – ten podtytuł pionierskiej książki o kulinarnej zaradności Polek w czasie II wojny światowej nakierowuje czytelnika na charakter tej pozycji. Zaprutko-Janicka w sposób bardzo naturalny, za pomocą narracji historycznej, zaprasza nas do wnikliwego przyjrzenia się tym czasom z innej perspektywy. Książka intryguje już od pierwszej strony. Zadaje fundamentalne pytania o to, czy można było się do okupacji przygotować, czy można było coś wymyślić, coś zrobić. W kolejnych rozdziałach przedstawiony jest poruszający obraz świata, w którym żywność szmugluje się w trumnach, żeby uniknąć niemieckiej kontroli. Świata, w którym hitlerowska propaganda tłumaczy wychudzenie Polek dbaniem o figurę, a pustym brzuchom próbowano zaradzić w każdy możliwy sposób. „Okupacja od kuchni” jest pełna opowieści, fragmentów pamiętników, a nawet relacji świadków tamtych wydarzeń. Dowiemy się, co jedli powstańcy z Warszawy, jak wyglądało menu świąteczne albo jak zamienić mieszkanie w fa- Cena: ok. 39 zł 34 brykę jedzenia. Ale to nie wszystko. To książka, która przekona Was, że przygotowanie na głód jest konieczne. Pokaże, jak ważne są relacje z innymi, jak wartościowa jest ludzka życzliwość i współpraca. Czytając książkę, uświadamiamy sobie, że wojna wyzwoliła w kobietach nieprawdopodobne pokłady kreatywności w poszukiwaniu atrakcyjnych surogatów niedostępnych towarów gastronomicznych. Ciekawym dodatkiem jest tutaj książka kucharska z przepisami potraw okupacyjnych. Pomyślmy sobie tylko: budyń z kapusty? kawa z żołędzi? zupa z perzu? Jeżeli interesuje Cię historia – nie tylko ta przekazywana przez pryzmat dat i faktów – to książka autorstwa Aleksandry Zaprutko-Janickiej spełni wszelkie pokładane w niej oczekiwania. Próżno szukać innej, która w podobny sposób uwypukla codzienność i walkę o tak podstawowy element życia, jakim jest pożywienie. Bo z pustym żołądkiem trudno wyobrazić sobie walkę o cokolwiek innego niż o jego nasycenie. W kuchni jak na wojnie Jak kucharze walczyli na noże, smaki i anegdoty od końca XVIII do połowy XX w. Maria Barbasiewicz Wydawnictwo PWN Pojedynek na łyżki i przepisy? Choć może brzmi to absurdalnie, okazuje się, że w świecie kulinariów – tak jak w innych dziedzinach życia – również nie brakuje intryg czy nieuczciwej rywalizacji. Zwłaszcza jeśli starcia kucharzy i restauratorów dotyczyły przedstawicieli z pierwszych stron gazet. Autorka opisuje związki kuchni i historii na tle wydarzeń politycznych, procesów społecznych i zmian cywilizacyjnych, które kształtowały oblicze świata od końca XVIII do pierwszej połowy XX w. I tak najpierw dowiadujemy się o zmianach w obyczajowości sensu stricto. Dokąd udawały się elity brytyjskie na pikniki i co na nich spożywały? Jak przesuwała się pora obiadowa na przestrzeni lat? To tylko nieliczne ciekawostki, których dane nam będzie skosztować. Zagłębiając się w lekturę, poznamy nowinki technologiczne i ewolucje w sprzęcie gastronomicznym, a także znamienitych smakoszy i kucharzy, takich jak Edmond Sailland Curnonsky (współinicjatora rankingów kulinarnych Michelin) czy Paul Tremo (kucharza Stanisława Augusta Poniatowskiego). Ale to nie wszystko! Spragnionym popkultury Barbasiewicz proponuje artystyczne menu degustacyjne. Obok wielkich kuchmistrzów pojawiają się artyści, których dzieła poruszają tematy kulinarne: Andy Warhol i puszka zupy Campbell, magdalenka Marcela Prousta, „Uczta Babette” Karen Blixen oraz Louis de Funes ze swoją słynną rolą w filmie „Skrzydełko czy nóżka”. Maria Barbasiewicz przeprowadza wnikliwe studium po epokach i w sposób chronologiczny, z licznymi przypisami, przybliża nam kulinarną historię świata. Każdy rozdział podany jest w bardzo smaczny i precyzyjny sposób, a wnikliwość analizy pokazuje, że wydarzenia przy kuchennym stole niejednokrotnie miały wpływ nie tylko na smakoszy, kucharzy i restauratorów. I że zmiany w Europie oddziaływały na świat kulinarny ze wzajemnością, dając nam tym samym nasycony obraz każdego z okresów. Książka jest niewątpliwie pozycją obowiązkową dla każdego pasjonata dobrego jedzenia, podaną ze szczyptą obyczajowości i historii, okraszoną analizą interdyscyplinarną. Cena: ok. 65 zł 35 kultura Fotografia kulinarna dla blogerów Matt Armendariz Wydawnictwo Helion Ostatnimi czasy fotografowanie jedzenia stało się równie przyjemne, co sama jego konsumpcja. Jak odpowiednio zabrać się do robienia zdjęć naszych posiłków, aby utrwalić ich piorunujący efekt, wyjaśnia Matt Armendariz. Autor „Fotografii kulinarnej dla blogerów” to bloger z krwi i kości, który swoją przygodę z internetowym dziennikiem rozpoczął ponad dekadę temu. Już wtedy pracował przy sesjach zdjęciowych i dzielił się swoim doświadczeniem z innymi. W wolnych chwilach uwielbiał gotować. Tak uknuła się sprawdzona przez wielu intryga o połączeniu obu pasji. W swojej książce Armendariz nie stara się wynaleźć koła na nowo, ale sprawnie przeprowadza czytelnika przez szereg zagadnień związanych z codziennym warsztatem fotografa i podsuwa wartościowe wskazówki. Po przebrnięciu przez tematy obowiązkowe, takie jak historia Cena: ok. 49 zł 36 i sprzęt, warto zatrzymać się na dłużej przy rozdziałach poświęconych oświetleniu i kompozycji. Oba działy wydają się łakomym kąskiem, głównie za sprawą tego, że to od nich zależy artystyczny wyraz naszej fotografii. Armendariz nie stroni tam od zestawiania ze sobą prac zrobionych różnymi technikami czy sprzętem, dzięki czemu czytelnik może dokonać porównania i wybrać to, co dla niego najlepsze. Piękne ilustracje i zdjęcia okraszone są podsumowaniem autora wyjaśniającym efekt. Praktyczne porady, które opisane są w sposób prosty i zrozumiały nawet dla laika, powodują, że do książki bardzo często się wraca. I dlatego „Fotografię kulinarną dla blogerów” należy traktować bardziej jako smakowitą opowieść pasjonata niż techniczny poradnik czy tutorial. Gotowanie dla geeków Jeff Potter Wydawnictwo Helion W przypadku tej książki idealnie sprawdza się potoczne powiedzenie „nie sądź książki po okładce”. Choć może niektórym mocniej zabiłoby serce na widok nazwiska Pottera, to sama okładka oraz tytuł „Gotowanie dla geeków” zupełnie do dokonania zakupu nie zachęcają. No bo któż to jest ten geek i jak podchodzi do gotowania? Postanowiliśmy się temu bliżej przyjrzeć. Według encyklopedycznej definicji jest to osoba, która permanentnie dąży do pogłębiania swojej wiedzy. Praktycznie utarło się jednak, że jest to miłośnik komputerów. Jeff Potter, mimo że studiował informatykę i te zagadnienia są mu bliższe, poprzestaje na słownikowym rozumowaniu. I bardzo dobrze! W przystępny, lekki sposób zaprasza nas do świata chemii i fizyki, dzięki czemu możemy dowiedzieć się między innymi, jak przebiega proces karmelizacji, dlaczego czasami do wypieków używa się sody, a innym razem proszku do pieczenia. Potter docieka, główkuje, przeprowadza pasjo- nujące wywiady z naukowcami, mistrzami kuchni, socjologami i profesorami. Następnie konceptualną mieszankę przelewa na papier. Swoim przykładem zadaje kłam twierdzeniu, że informatyków zadowoli menu złożone z pizzy i słodkich napojów gazowanych. I choć czasem nie może powstrzymać się od „zabawnych” informatycznych wstawek, wybaczamy mu, bo potrafi jak nikt wytłumaczyć znaczenie kuchni molekularnej. Na pewno nie można nazwać „Gotowania dla geeków” typową książką kucharską, taką wypełnioną po brzegi przepisami. Po pierwsze, te prezentowane są w książce bardzo minimalistycznie, a po drugie, po dłuższej lekturze ma się nieodparte wrażenie, że w każdym z nich czyha na degustatora jakaś szalona niespodzianka. Za to na pewno można określić tę pozycję mianem książki o świecie kulinarnym, która jak mało która tłumaczy czytelnikowi, co dzieje się z jego posiłkiem, zanim trafi na stół. Pomaga zoptymalizować narzędzia, którymi posługujemy się w kuchni, poprawić jej funkcjonowanie i przygotować ją do wielkich wyzwań. Dobra pozycja dla każdego dociekliwego i świadomego kucharza. Cena: ok. 59 zł 37 felieton Jak przekonać dziecko do jedzenia warzyw, czyli kilka rad na przemycanie dobra. Warzywa to główny składnik diety naszych pociech. Bywa, że głowimy się, jakie danie zrobić, aby dziecko na pewno je zjadło. Jedno wyląduje w koszu, inne w brzuszku. U naszego prawie trzylatka jest to loteria. Mówi, że chce np. sałatę, po czym podaję do stołu danie i sałata jest już już – cytuję – ble. Nie tylko kobiety zmienne są, dzieci także. 38 1. Warzywa je cała rodzina 6. Niewidzialna forma warzyw To my, rodzice, kształtujemy smaki naszego dziecka. Jeżeli sami nie będziemy jedli warzyw, to nie oczekujmy, że zrobi to nasze dziecko. Bądźmy dobrym przykładem dla naszych pociech. To np. zupy w formie kremu. Oprócz warzyw możemy dziecku przemycić w nich sporą porcję świeżych ziół, a nawet czosnek. 2. Wspólne gotowanie Obieramy, kroimy i gotujemy. Wydłuża się proces podania dania na stół, kiedy pomaga Ci dziecko. Czasem angażuję Kubę w przygotowywanie posiłków. Daję mu mniej ostry nóż i pod nadzorem kroi warzywa, które ważymy, a następnie wrzucamy do garnka. Przy okazji próbujemy wszystkie surowe warzywa. 3. Własny ogródek Balkonowa uprawa rusza wiosną. Warzywa z własnego ogródka smakują dużo lepiej. Poza tym maluch ma kontakt z naturą, może obserwować, jak roślinki rosną i dojrzewają, oraz świetnie się bawi przy ich podlewaniu. Dziecko na pewno z przyjemnością spróbuje warzywa ze swojego ogródka. 4. Jemy buzią i oczami Kolorowy talerz i ładnie ułożone warzywa zachęcą dziecko choćby do spróbowania. Układam kwiatki, auta, śmieszne buźki itd. Sami lubimy, gdy potrawa ładnie wygląda na talerzu. 5. Surowe warzywa + dip Pokrojone różnorodne warzywa w kilku kolorach z dodatkiem dipu np. pomidorowego zachęcą do maczania warzyw. 7. Dodatek do pieczywa lub ciast Chleb z dynią, cukinią lub sokiem z pomidorów czy ciasto z burakami. Pyszna, a zarazem zdrowa alternatywa. 8. Sos do makaronu Podobnie jak w przypadku zup można przemycić prawie wszystko. Wystarczy jedynie zagęścić, aby miało formę sosu. 9. Soki, koktajle, smoothies Można skomponować masę różnych napojów zarówno warzywnych, jak i owocowo-warzywnych. 10. Dziecko nie musi zjeść wszystkiego Ważne, aby nigdy nie stosować przymusu w kontekście jedzenia. Może to przynieść efekt odwrotny do zamierzonego. Zamiast mówić „zjedz brukselkę” – powiedz, że nie musi zjeść całej. Niech spróbuje choć jedną. Zachęcanie dzieci do jedzenia warzyw to niełatwe zadanie. Dlatego na następnych stronach znajdziecie kilka podpowiedzi, jak efektownie podawać Waszym pociechom owoce i warzywa. Iza Gontarek Szczęśliwa żona i mama kilkuletniego Kubusia. Uwielbia pokonywać dziesiątki kilometrów na świeżym powietrzu. Lubi podróże i kocha dobre jedzenie! Zna mnóstwo sposobów, aby dziecko się nie nudziło i jadło jeszcze lepiej niż „zdrowe” dzieci. Dzięki swojemu synowi wie, co tak naprawdę w życiu jest ważne. Z zawodu jest inżynierem ochrony środowiska. Iza jest również autorką bloga parentingowego PHEżyj to sam na stronie PKUconnect.pl 39 Porady Zdrowie w nowym wydaniu Owoce i warzywa najważniejszym składnikiem diety? Oczywiście, że tak! I to dla wszystkich – tych dużych i tych małych. Nowa piramida żywienia opublikowana niedawno przez Instytut Żywności i Żywienia potwierdza, że to podstawa zdrowej diety. Co jednak zrobić, aby dzieci nie kręciły nosem na Wasze warzywne lub owocowe propozycje? Mamy kilka podpowiedzi, dzięki którym małe szkraby będą wołały o dokładkę! Na szczęście owoce i warzywa to feeria barw. Trzeba to wykorzystać! Wystarczy tylko na chwilę zamienić się w artystę i stworzyć piękny obrazek na talerzu. Zamiast pędzla przydadzą się: mały nożyk, foremki o różnych kształtach, dużo owoców, warzyw i trochę wyobraźni. Efekt murowany! 40 Serce na talerzu Macie w domu foremki do pierniczków? Świetnie sprawdzą się również do wykrawania owoców czy nawet kanapeczek. Soczyste i słodkie arbuzy, melony, mango czy jabłka w kształcie małych serduszek? Najlepszy efekt wizualny i smakowy osiągniecie, łącząc je w sałatce. Wasze dzieci po prostu je pokochają. kanapki jak z bajki „Mamo, nie chcę kanapki ze skórką!” – często słyszycie to od Waszych dzieci? To teraz wyobraźcie sobie ich miny, kiedy nie dość, że kanapka nie ma skórki, to jeszcze przypomina np. ich ulubioną postać z kreskówki! Możecie takie pomysłowe kanapki przygotowywać razem z Waszymi dziećmi. Wspólnie spędzicie czas, będzie to dla Was również idealna szansa, aby opowiedzieć dziecku wiele przydatnych ciekawostek o warzywach. Pamiętajcie, że taką kanapkę można przygotować także w wersji na słodko – z owocami! 41 Porady kolorowe smoothies Owocowe i warzywne! Atrakcyjnie wyglądają i jeszcze lepiej smakują. Co istotne, w takim koktajlu można łączyć ze sobą najróżniejsze smaki. Słodycz banana sprawdzi się zarówno w wersji z truskawkami, malinami czy borówkami, jak i w zielonych smoothies z sałatą, jarmużem czy ogórkiem. Pamiętajcie o tym, że nawet smoothie potrzebuje odpowiedniego wykończenia. Na pewno macie w domu dużo różnych słoików po jesiennych przetworach. To również idealne naczynie do podania tego rodzaju koktajli. Dołóżcie kolorową słomkę i obwiążcie słoik wstążeczką – i gotowe! 42 owoce na patyku Wasze dzieci jedzą zbyt dużo łakoci? I na to mamy sposób! Zdradzimy Wam przepis na najszybsze w przygotowaniu i do tego w 100% naturalne lody owocowe. Będzie Wam potrzebny drewniany patyczek do lodów i arbuz. Pokrójcie arbuza w cząstki o kształcie trójkąta. W skórce arbuza zróbcie nożem nacięcie na szerokość patyczka i włóżcie go tam delikatnie. Prawda, że proste? I jak pięknie wygląda! Możecie również spróbować zrobić takie lody na patyku z innymi owocami. Równie dobrze sprawdzi się w tej roli mango czy melon. szkolne kanapki z biletem w jedną stronę Kanapki, które rano z taką starannością i poświęceniem przygotowywaliście, wracają do Was schowane na dnie plecaka? Nie poddawajcie się. Przetestujcie nasz patent na szkolnego niejadka! Zawinięte w papier śniadaniowy i spłaszczone przez podręczniki kanapki niekoniecznie podbijają serca dzieci. I ten zmęczony pomidor w centrum całego kanapkowego zamieszania… Warto zainwestować w ładny i praktyczny pojemnik na drugie śniadanie. Ważne, żeby nie był zbyt duży, bo sami dobrze wiecie, jak ciężki i duży jest plecak Waszych pociech. Idealnie, gdyby pojemnik miał przegródki, które pozwolą oddzielnie włożyć np. pomidorki cherry, pokrojoną w paseczki marchewkę czy ogórka. Dzięki temu zarówno kanapka, jak i warzywa będą dłużej trzymały świeżość i sprężystość. A położony na kanapce ser PKU (np. w kształcie gwiazdki) będzie miłą niespodzianką pomiędzy przyrodą a językiem polskim! 43 Ola Karolinka i Gabrysia Kacper i Antoś 44 poznajmy się Ala Klaudia Mateusz Dziękujemy za nadesłanie zdjęć i zachęcamy do przesyłania kolejnych na adres: [email protected]. Prosimy o dołączenie zgody rodziców lub opiekunów na zamieszczenie zdjęcia na łamach magazynu „PKUconnect”. Wszystkim osobom, które prześlą zdjęcia, wyślemy jeden z produktów niskobiałkowych Milupa lp. 45 reportaż karolina folgart Studentka kulturoznawstwa w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. Jest również dyplomowanym muzykiem: ukończyła szkołę muzyczną II stopnia. Ma PKU i myśli, że to właśnie ono ukształtowało w niej zdolność pozytywnego myślenia. Jej pasje to: literatura, muzyka, film, sztuki wizualne, moda, aktywność fizyczna (bieganie), zdrowe żywienie i kuchnia. Karolina jest również redaktorką portalu PKUconnect.pl. W swoich tekstach dzieli się z użytkownikami swoimi codziennymi obserwacjami i fascynacjami oraz stara się inspirować do odkrywania w sobie pasji do życia. Leczenie pacjentów z późno wykrytą fenyloketonurią Europejskie konferencje E.S. PKU to okazja do spotkania lekarzy i specjalistów oraz do zadawania im pytań. To czas próbowania nowych produktów oraz rozmów z przedstawicielami firm farmaceutycznych i producenckich. I wreszcie – to spotkania pacjentów z różnych krajów. Niejednokrotnie to również możliwość do poznania całkiem nowego tematu wpisującego się w zagadnienie fenyloketonurii. 46 E.S. PKU Berlin Na konferencji w Berlinie poruszane były różne tematy: od planów i prawdopodobnych udogodnień i możliwości leczenia w ciągu najbliższych 10 lat po łączenie fenyloketonurii ze swoimi pasjami – tak jak robi to Kevin Alexander kochający podróże i filmy. Pośród bardzo różnorodnych wykładów i dyskusji uczestnicy mogli wysłuchać wykładu dr Marii Giżewskiej na temat leczenia pacjentów, u których fenyloketonuria została wykryta zbyt późno. To był mój kolejny raz, kiedy miałam okazję posłuchać pani doktor – znów wywarła na mnie niesamowite, niezmiennie silne wrażenie. Co do nieleczonych pacjentów: temat ten dotyczy ludzi, którzy nie zostali zdiagnozowani z przyczyn takich jak np. brak badań przesiewowych. Chodzi głównie o starszych pacjentów, którzy urodzili się w latach, kiedy screening nie był standardem w przypadku urodzenia każdego dziecka. Zdarzają się również pacjenci, którzy nie zostali zdiagnozowani, ponieważ wystąpił jakiś błąd bądź w czasie badań coś zostało pominięte czy przeoczone. To, jaki wpływ wywiera na daną osobę i jej organizm nieleczona fenyloketonuria, jest kwestią indywidualną. Z całą pewnością należy jednak zaznaczyć, że nieleczone PKU powoduje ciężkie upośledzenie umysłowe, ruchowe oraz inne problemy zdrowotne. Dr Giżewska podczas wykładu wyświetliła nagranie, które przedstawiało młodego mężczyznę – pacjenta z nieleczoną fenyloketonurią. Ten krótki film pokazywał człowieka ciężko upośledzonego umysłowo, który leżał na łóżku z przykurczonymi nogami, jedynie lekko kołysząc się na boki. Za każdym razem, kiedy widzę tego chłopaka, ten obraz rozdziera mi serce. Jest to niesamowite, przerażające wrażenie. Czuję wtedy smutek i łzy same cisną mi się do oczu, ale z drugiej strony takie odczucia i zachowanie tego pacjenta mobilizują mnie do tego, by zastanowić się nad tym, ile szczęścia mieliśmy my – pacjenci z wykrytą fenyloketonurią, pacjenci, którzy od początku swo- jego życia przyjmują preparat i stosują się do zasad diety niskofenyloalaninowej. Przerażające jest to, że granica pomiędzy stanem pacjenta pokazanego przez dr Giżewską a stanem pacjenta z leczoną PKU jest tak niesłychanie cienka – aż trudno w to uwierzyć. Jedna decyzja, jedno badanie czy też jego brak. Jedna diagnoza bądź jej brak. To tak niewiele, a już tyle wystarczy, by życie było takie jak na wspomnianym nagraniu albo takie jak życie każdego z nas, pacjentów zdiagnozowanych. Upośledzenie umysłowe spowodowane przez wieloletnie nieleczenie PKU jest – jak wszyscy wiemy – nieodwracalne. Nie oznacza to jednak, że nic się nie da zrobić! Przeciwnie: można poprawić stan niezdiagnozowanego wcześniej pacjenta. Właśnie tym zajmuje się dr Giżewska i na przykładzie tego mężczyzny opowiadała o tym, jak wdrażane jest leczenie u pacjenta z nieleczoną fenyloketonurią. Mianowicie stosuje się dietę niskofenyloalaninową i podaje się preparat PKU. Oznacza to, że pacjent, który do tej pory był nieleczony pod kątem PKU, staje w obliczu diety i preparatu dokładnie tak samo jak pacjent zdiagnozowany. Przypomnijmy, że lekarstwem w przypadku fenyloketonurii są właśnie dieta i preparat. Jednak u pacjentów nieleczonych przez wiele lat nie jest to tak łatwe jak u pacjentów leczonych – okazuje się, że w przypadku pacjentów, którzy są upośledzeni umysłowo i mają już szereg schorzeń wynikających z braku leczenia fenyloketonurii, sytuacja jest o tyle trudna, że wcale nie ma pewności, czy pacjent zareaguje pozytywnie na wdrożone leczenie. Jedni pacjenci prawidłowo reagują na dietę i preparat, ich stężenia fenyloalaniny we krwi spadają, 47 reportaż a w ich zachowaniu dostrzegalne są wyraźne zmiany: zmniejszona nerwowość, agresja, zwiększona możliwość skupienia uwagi na jakimś obiekcie, zwiększone możliwości ruchowe. Inni pacjenci – wręcz odwrotnie. Wdrożenie diety i preparatu powoduje jeszcze gorszą sytuację, a zachowania nerwowe i agresywne się pogłębiają. W takiej sytuacji pani doktor proponuje rezygnację ze zmian, jakie wprowadzono w życie pacjenta: z diety i preparatu. Wyświetlone nagranie przedstawiało zachowanie pacjenta z nieleczoną PKU, zanim zostało u niego wdrożone leczenie. Kolejne nagrania, które zostały pokazane uczestnikom konferencji, przedstawiały tego samego pacjenta w trakcie leczenia i po jakimś czasie od jego rozpoczęcia. Dało się zauważyć, że pacjent ten zachowywał się w zupełnie inny sposób. Chodził, trzymał coś w ręce, na czym potrafił skupić częściową uwagę. Pani doktor mówiła, że po pewnym czasie leczenia pacjent w dalszym ciągu pozostawał w swoim świecie, nie rozumiał świata, który go otaczał, i nie nawiązywał z nim kontaktu. Jednak komfort jego życia z całą pewnością został znacznie podniesiony. Zarówno nagrania, jak i to, co pani doktor mówiła na temat wdrażania leczenia u pacjentów wcześniej nieleczonych, wywarło na mnie – i na wielu innych słuchaczach – bardzo duże wrażenie. Niezwykle budujące jest to, że lekarze nie skupiają się wyłącznie na leczeniu pacjentów zdiagnozowanych, ale szukają również takich, którzy nie mieli tyle szczęścia, i starają się podnieść komfort ich życia. Płynie z tego jeszcze jeden bardzo ważny wniosek. Spójrzcie, ile mieliśmy szczęścia, że zostaliśmy zdiagnozowani i że jesteśmy leczeni! To niezwykła wartość, którą w takiej chwili docenia się ze zdwojoną siłą. 48 E.S. PKU Berlin Liczba uczestników konferencji w Berlinie przekroczyła aż 450 osób! Było dużo pozytywnych emocji i sporo atrakcji. Obejrzyjcie E.S. PKU w Berlinie okiem Justyny, Marii i Karoliny. Reportaż z tego wydarzenia możecie przeczytać na PKUconnect.pl. Zapraszamy do bufetu PKU. Proszę uzbroić się w cierpliwość, ponieważ kolejka jest spora! Dekorujemy torty z okazji 40-lecia niemieckiego stowarzyszenia PKU. Zdjęcie zostało wykonane po bardzo długiej rozmowie ze wspaniałą dziewczyną, pełną uśmiechu, ciepła i pozytywnej energii – Jasmine Trinkl. Pozdrawiamy ze stoiska Nutricii! 49 fotorelacja Wrocław 2015 Spotkanie PKU we wrocławiu 7 listopada 2015 50 Poznań 2015 Spotkanie PKU w poznaniu 29 listopada 2015 51 Dobry start w kulinarną podróż Niskobiałkowe produkty z serii Loprofin i Milupa-lp Milupa lp-drink napój niskobiałkowy w proszku o smaku neutralnym Loprofin napój PKU napój niskobiałkowy PKU Idealna baza do sporządzania potraw niskobiałkowych, zastępująca mleko Pomysły na pyszne niskobiałkowe potrawy znajdziesz na: www.pkuconnect.pl Milupa-lp, Loprofin – dietetyczne środki spożywcze specjalnego przeznaczenia medycznego Nutricia Polska Sp. z o.o., ul. Bobrowiecka 6, 00-728 Warszawa, tel.: +48 22 550 00 00, 801 16 5555 (opłata za 1 impuls)