ject of consumer protection policy in modern Poland

Transkrypt

ject of consumer protection policy in modern Poland
Facta
Simonidis
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
RADA PROGRAMOWA / ADVISORY BOARD
Inesa Baybakova, Juergen Beschorner, Jiźi Ciśla, Edward Fiała, Jerzy Hetman (przewodniczący),
Jan Jachymek, Teresa Łoś – Nowak, Waldemar Martyn, Roland Mayor, Witold Mozgawa,
Alla Rogatiuk, Michał Sajewicz, Konrad Zieliński.
REDAKTOR NACZELNY/ EDITOR-IN-CHIEF
Henryk Chałupczak
SEKRETARZ REDAKCJI/ ASSOCIATE EDITOR
Ewa Pogorzała
CZŁONKOWIE/MEMBERS
Jacek Danel
Henryk Duda
Piotr Tosiek
WYDAWCA/EDITOR
Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Zamościu
The State Higher School of Vocational Education in Zamość
ADRES REDAKCJI/ EDITORIAL ADDRESS
Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Zamościu
ul. Akademicka 8, 22-400 Zamość
tel. +48 84 638 34 44
tel./fax +48 84 638 35 00
e-mail: [email protected]
© Copyright by Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Zamościu
ISSN: 1899 - 3109
Officina Simonidis. Wydawnictwo Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Zamościu
ul. Akademicka 8, 22-400 Zamość, tel./fax +48 84 638 35 00,
e-mail: [email protected]
Nakład 300 + 30 egz. Ark. Wyd.
Druk: Drukarnia ATTYLA s.j., 22 – 400 Zamość, ul. Partyzantów 61, tel./fax 084 639 12 13
2
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Zasady przygotowywania tekstów
1. Teksty do druku powinny być przygotowane w języku polskim /lub obcym w porozumieniu z Redakcją/ a ich tytuły zawsze w języku polskim oraz angielskim.
2. ”Streszczenie” w języku polskim i „Summary” w angielskim powinny zawierać do 100 słów i odnosić się do celów, założeń, wyników badań, konkluzji.
3. „Słowa kluczowe” w języku polskim i „Keywords” w angielskim powinny oddawać istotę rozważań i odpowiadać kategoriom przyjętym w danym obszarze badawczym /od 3 do 8/;
4. Informacja o autorze /w j. polskim i angielskim/ powinna zawierać następujące dane: tytuł naukowy, imię i nazwisko, adres e-mail.
5. Teksty przygotowane w programie WORD i TeX, czcionka 12 New Times Roman, 1,5 odstępu między wierszami, powinny być dostarczone Redakcji w dwóch egzemplarzach /wydruk oraz
nośnik elektroniczny/ lub przesyłane pocztą elektroniczną. Redakcja zastrzega sobie możliwość
wprowadzania zmian w tekstach (językowych i merytorycznych).
6. Teksty artykułów z zasady powinny być podzielone na numerowane podrozdziały zaopatrzone
w tytuły.
7. Tekst artykułu łącznie z przypisami nie powinien przekraczać 22 stron znormalizowanych, sprawozdanie 6 stron a recenzja do 8 stron znormalizowanych. Redakcja zastrzega sobie prawo dokonania skrótów w przypadku przekroczenia tej objętości.
8. Wyróżnienia w tekście należy zaznaczać drukiem rozstrzelonym.
9. Każda tabela, rysunek, wykres powinny mieć kolejną numerację, tytuł własny oraz źródło. Numer
i tytuł należy umieścić nad ilustracją, natomiast opis bibliograficzny źródła pod ilustracją.
10. Wtręty obcojęzyczne należy zaznaczyć kursywą, cytaty należy ujmować w cudzysłów (bez kursywy). W tekście tytuły książek i artykułów należy pisać kursywą bez cudzysłowu. W przypisach
kursywą należy pisać wyłącznie tytuły książek i artykułów.
11. W przypadku stron WWW należy podać tytuł strony WWW, adres URL i koniecznie datę odczytu
(w nawiasach kwadratowych).
12. Przypisy należy umieszczać na dole strony.
13. Opisy bibliograficzne w przypisach należy sporządzać wg poniższego schematu:
• książki: T. Kowalski, Zamość i Zamojszczyzna, Kraków 2007, s. 4.
• artykułu w czasopiśmie: T. Kowalski, Witkacy dzisiaj, „Przegląd Polonisty”, 2007 nr 4, s. 7.
• pracy zbiorowej: Zamojszczyzna dzisiaj i jutro, red. J. Nowak, Zamość 2007, s. 22.
• artykułu z pracy zbiorowej: J. Witkowski, Polskie wybory, w: Wybory parlamentarne w Polsce po roku 1989, red. S. Kobus, Warszawa 2007, s. 54.
• dokumentu elektronicznego: www… [odczyt: 5.06.2007]
14. Materiały, w formie wydruku i elektronicznej, należy przesyłać na adres Uczelni z dopiskiem
„Redakcja Facta Simonidis” .
3
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Spis treści
Contents
Waldemar Martyn...............................................................................................................................7
Słowo wstępne
Foreword
I. Artykuły
Articles
POLITOLOGIA
POLITICAL SCIENCE
Juergen Beschorner ..........................................................................................................................15
Die Fachhochschulen in der Bundesrepublik Deutschland.
The universities of applied sciences in the Federal Republic of Germany.
Irma Słomczyńska.............................................................................................................................45
Wymiar instytucjonalny Europejskiej Polityki Bezpieczeństwa i Obrony.
The institutional dimension of the European Security and Defence Policy.
Piotr Tosiek ........................................................................................................................................67
Komitetowe ośrodki decyzyjne w pierwszym filarze Unii Europejskiej.
Committee-style governing bodies in the first pillar of the European Union.
Dariusz Wojnarski ............................................................................................................................85
Gospodarka Chińskiej Republiki Ludowej w warunkach reform systemowych.
The economy of the People’s Republic of China under the conditions of systemic reforms.
Andrzej Jakubowski .......................................................................................................................101
Struktura etniczna współczesnej Ukrainy.
The ethnic structure of contemporary Ukraine.
Szymon Bachrynowski....................................................................................................................121
Sojusznicy i wrogowie Irlandii na arenie międzynarodowej
w myśli politycznej irlandzkiego ruchu republikańskiego.
Ireland’s allies and enemies on the international scene
in the political thought of the Irish
Republican Movement.
4
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Grzegorz Chałupczak .....................................................................................................................141
Kasy chorych w systemie ochrony zdrowia w Polsce.
National health funds in the Polish health care system.
Mira Malczyńska – Biały................................................................................................................163
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta jako podmiot
polityki ochrony konsumenta we współczesnej Polsce.
The Office of Competition and Consumer Protection as the subject
of consumer protection policy in modern Poland.
Ewa Pogorzała .................................................................................................................................175
Działalność oświatowo – wychowawcza żydowskich kongregacji wyznaniowych
w Polsce w drugiej połowie lat 40 – tych XX w.
Educational activities of Jewish religious congregations in Poland in the late 1940s.
Andrzej Bożyk .................................................................................................................................191
Konflikt polsko – ukraiński na południowo – wschodniej Lubelszczyźnie podczas
okupacji niemieckiej w historiografii polskiej i ukraińskiej po 1989 roku.
The Polish-Ukrainian conflict in the south-eastern Province of Lublin
under German occupation in Polish and Ukrainian historiography after 1989.
FILOLOGIA
PHILOLOGY
Dorota McKay .................................................................................................................................209
Permutation of the real: Greg Egan’s reinterpretation of virtual reality.
Permutacje rzeczywistości: nowe oblicze wirtualnej rzeczywistości w powieści Greg’a Egana.
Wojciech Malec ...............................................................................................................................225
Language testing: towards a methodology for the study of the method effect.
Sprawdzanie umiejętności w nauce języka: w stronę metodologii badania efektu metody.
Edward Fiała ...................................................................................................................................245
Trzy paradygmaty psychoanalitycznej interpretacji dzieła literackiego.
Three paradigms of the psychoanalytic interpretation of a literary work.
Wacław Pyczek ................................................................................................................................263
Przestrzeń Pasji. O lirykach Zygmunta Krasińskiego.
The Space of Passion. About Zygmunt Krasiński’s lyrics.
Cecylia Galilej .................................................................................................................................285
Stylizacja ludowa w XVII-wiecznych pastorałkach Jana Żabczyca (na materiale „symfonij anielskich”).
Folk stylization in 17th century pastoral carols by Jan Żabczyc (with a case study of “Symfonije
anielskie”).
5
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Magdalena Smoleń – Wawrzusiszyn .............................................................................................303
Funkcja paratekstu w prozie retorycznej (na przykładzie pism Jana Śniadeckiego).
The function of paratext in rhetorical prose (illustrated with Jan Śniadecki’s writings).
Władysław Makarski ......................................................................................................................313
Zamość i Zamojszczyzna na mapie językowej i kulturowej Polski.
Zamość and its province on the linguistic and cultural map of Poland.
Mariusz Koper ................................................................................................................................327
O etymologii ludowej i naukowej kilku nazw miejscowych powiatu tomaszowskiego.
On Folk and Linguistic Etymology of Selected Toponyms in the District of Tomaszów Lubelski.
II. Recenzje
Book Reviews
Konrad Zieliński .............................................................................................................................343
Wiesław Horabik, Ukraina niespełniona, Wydawnictwo Ex-libris, Lublin 2007, s. 282.
Mira Malczyńska – Biały................................................................................................................347
Sten Berglund, Joakim Ekman, Henri Vogot, Frank H. Aarebrot, The Making of the European
Union. Foundations, Institutions and Future Trends,Edward Elgar Publishing Press, Cheltenham 2006, ss.238.
Łukasz Niewczas .............................................................................................................................351
Christopher Norris, Dekonstrukcja przeciw postmodernizmowi. Teoria krytyczna i prawo rozumu, tłum. Artur Przybysławski, Universitas, Kraków 2001, s.
III. Kronika
Chronicle
Małgorzata Pater ............................................................................................................................363
„Prawda w literaturze” - V Konferencja Aksjologiczna, Lublin, 4 – 6 października 2007.
Jolanta Klimek, Małgorzata Nowak .............................................................................................369
„Język pisarzy jako problem lingwistyki” - ogólnopolska konferencja naukowa,
Warszawa, 3 - 5 grudnia 2007.
6
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Waldemar Martyn
Zamość
[email protected]
Słowo wstępne
Foreword
Założyciel Akademii Zamojskiej, Jan Zamoyski - wielki mąż stanu, kanclerz
i hetman oraz Szymon Szymonowic, jego wierny towarzysz, doradca i współorganizator tego dzieła, wierzyli w potęgę nauki, co podkreślał hetman tymi słowy:
...„Skorom się przekonał, iż nic w życiu bardziej pożytecznym, bardziej upragnionym nie jest jak Nauka i Cnota, gdym się przeświadczył, że ni Cnoty, ni Sławy bez
umiejętności nauki dostąpić nie można, cały się poświęciłem naukom”...
To dzięki takiemu podejściu hetmana, prywatnym sumptem, utworzona została
trzecia po Wszechnicy Jagiellońskiej i Wileńskiej uczelnia w kraju. Była to uczelnia
specyficzna, odmienna od istniejących wówczas, co manifestowane było nowoczesnym jej zorganizowaniem i mottem działania jako schola civilis- szkoła obywatelskiego wychowania, instytucja naukowa przygotowująca młodzież do przyszłego
życia publicznego i obowiązków wobec ojczyzny.
Autorytet uczelni w okresie jej rozkwitu wynikał nie tylko ze starannie dobranego grona profesorskiego, nowocześnie prowadzonej dydaktyki czy cenionych
w kraju i za granicą nadawanych przez akademię stopni doktorskich.
Największym, po dziś dzień podkreślanym, osiągnięciem uczelni było dzieło Szymona Szymonowica tj. wydawnictwo, drukarnia i biblioteka akademicka.
Oficyna akademicka pod jego kierunkiem wydała wiele prac rozsławiających imię
Zamościa – miasta akademickiego, Akademii Zamojskiej i jej profesorów daleko
poza granicami kraju. Prace wydane, 1000 tytułów w językach polskim, łacińskim
i greckim, przetrwały do dziś i uznawane są za „białe kruki” na rynku bibliofilskim.
Sławią one nie tylko głoszone wówczas, a realne również w dzisiejszej rzeczywistości, treści merytoryczne prac, ale są one również cenione za kunszt i znajomość
drukarskiego rzemiosła.
Jak każda uczelnia działająca w Zamościu, także i Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa, czuje się przynajmniej w części spadkobiercą Akademii Zamojskiej.
Stąd też władze uczelni, pomne doświadczeń i wierne historii, pragnąc nawiązać do
sławnych tradycji akademickich, utworzyły wydawnictwo uczelniane „Facta Simonides”. Z samego tytułu wynika, że jest to odwołanie do współtwórcy potęgi naukowej
7
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Akademii Zamojskiej – Szymona Szymonowica, jej Rektora i organizatora wydawnictwa.
Chcemy by wydawnictwo stało się kontynuatorem podjętego ponad 410 lat temu
dzieła i rozsławiało po świecie imię współczesnego akademickiego miasta Zamościa,
jak też PWSZ w Zamościu. Zdajemy sobie sprawę iż rozwijanie własnej działalności
wydawniczej jest przysłowiowym „oknem na świat”, a więc możliwością:
• publikowania artykułów naukowych powstałych w wyniku prac badawczych i naukowych pracowników i studentów uczelni;
• publikowania opracowań i skryptów akademickich służących realizacji celów dydaktycznych oraz podnoszenia poziomu wiedzy studentów uczelni;
• dokumentowania lokalnych inicjatyw naukowych;
• poszerzania i konsolidacji oraz wzmocnienia środowiska naukowego Zamościa.;
• podjęcia i zacieśnienia współpracy na niwie naukowej ze znanymi ośrodkami krajowymi i zagranicznymi.
Jesteśmy bardzo zainteresowani, i będziemy się starać, by wydawane w uczelnianej oficynie pozycje wyróżniały się nie tylko wysokim poziomem merytorycznym,
ale także wzorowym opracowaniem językowo-stylistycznym, właściwą redakcją,
streszczeniami obcojęzycznymi, by satysfakcjonowały autorów i przyciągały czytelników piękną okładką nawiązującą w prosty sposób do zamojskiej tradycji. Pragniemy również, by drukowane pomoce dydaktyczne dla studentów charakteryzowały się
walorami edytorskimi, ale przede wszystkim były im przydatne.
Z całego serca gratuluję i wyrażam słowa najwyższego uznania wszystkim tym,
dzięki którym mogła powstać ta najtrudniejsza, bo pierwsza pionierska publikacja.
Myślę, że jest ona ukłonem i hołdem złożonym średniowiecznym twórcom Akademii
Zamojskiej, a także zachętą dla współczesnych, w myśl znanej maksymy ...„że pokolenie, które nie ma przeszłości i teraźniejszości, nie godne jest przyszłości”...
Rektor
8
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Foreword
The founder of the Zamość Academy, Jan Zamoyski - a great statesman, chancellor, and hetman, and Szymon Szymonowic, his faithful companion, advisor, and
co-organiser of the Academy believed in the power of learning, which is reflected in
the hetman’s words:
…,,I have found out that nothing in life can be more useful and more yearned for
than Learning and Virtue, when I convinced myself that neither Virtue nor Fame can
be attained without the ability to learn, I devoted my whole self to learning”…
Owing to such attitude of the hetman, the third university in the country, after
the Jagiellonian University and the Wilno University, was founded at his own expense. This university was specific and different from other universities at that time,
which was manifested by its modern organisation and the motto: schola civilis – the
school of citizen upbringing, the scientific institution that prepared the youth for the
future public life and duties to their mother land.
The authority of the university in the time of its growth can be devoted to carefully selected professors, modern didactics, and doctoral degrees that were given by
the Academy and were highly acknowledged both in the country and abroad.
The most remarkable achievement of the university so far was the work of Szymon Szymonowic – the publishing house, printing house, and university library. The
university publishing house under his lead and supervision issued many works in praise of Zamość – the academic city, the Zamość Academy and its professors, that were
known far beyond Polish borders. The works that include over 1000 titles in Polish,
Latin, and Greek have been preserved until today and are considered as extreme rarities by bibliophiles. They contain scientific achievements of their times, but are also
abundant in general truths that are up to date, even presently. Moreover, these works
are praised for their printing craft.
As each university in Zamość, the State Vocational High School feels, at least
partly, a successor of the Zamość Academy. Therefore, the university authorities,
keeping in mind the experience and history, are willing to continue the famous
academic traditions and have founded a university publishing house ,,Facta Simonides”. The title itself reveals connections to the famous co-creator of scientific sig9
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
nificance of the Zamość Academy – Szymon Szymonowic, its rector and organizer
of the publishing house.
We wish the publishing house to continue the work started 410 years ago and
to praise the modern academic city of Zamość, as well as PWSZ in Zamość, in the
world. We realise that by developing our own publishing we create ,,the window to
the world” and make it possible to:
• publish scientific articles which are a result of scientific investigations of our
staff and students
• publish elaborations and academic textbooks used for didactic purposes and
for increasing students’ knowledge
• record local scientific initiatives
• expand, consolidate, and strengthen scientific community in Zamość
• start and consolidate scientific co-operation with recognized universities in
the country and abroad
We will put great effort to provide high quality publications, with regards to
their contents, perfect language and style, proper editing, abstracts in foreign languages. In general, we would like the works published at our university to satisfy the
authors and attract readers with beautiful cover with simple references to the tradition
of Zamość. We also wish the didactic aids that will be published for students to have
editorial values, and most importantly, to be useful.
I would like to sincerely congratulate and express my gratitude to everyone who
made this first, and thus the most difficult publication possible. I believe that it is a
tribute to the medieval founders of the Zamość Academy, but also an encouragement
for the contemporary, as the famous maxim says …,,a generation that has no past and
present is not worthy of the future”…
10
I. Artykuły
I. Articles
POLITOLOGIA
POLITICAL SCIENCE
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Jürgen Beschorner
Berlin
[email protected]
Die Fachhochschulen in der Bundesrepublik Deutschland
The universities of applied sciences
in the Federal Republic of Germany
Streszczenie:
Wyższe szkoły zawodowe w Niemczech istnieją w nowoczesnej formie od lat 60. XX wieku. Cieszą się coraz większą popularnością wśród studentów. Głównymi przyczynami tego stanu rzeczy są: krótszy czas trwania studiów, ściśle zorganizowany czas studiów, zajęcia w małych grupach i uczenie rzeczy
praktycznych, co często znajduje wyraz w wysokiej liczbie obowiązkowych okresów praktyk. W ogólnym
obszarze szkolnictwa wyższego za wyższe szkoły zawodowe odpowiadają kraje związkowe, związane federalną ustawą ramową, której moc wygaśnie prawdopodobnie w październiku 2008 r. W sensie organizacyjnym stosują się one do wymogów federalnej ustawy ramowej o szkolnictwie wyższym dotyczących
wszystkich szkół wyższych. Jedynie kilka regulacji obowiązujących ogólnie szkoły wyższe nie jest stosowanych – lub są one stosowane w sposób zmodyfikowany – w stosunku do wyższych szkół zawodowych.
Dotyczy to także kwestii zatrudnienia personelu. Poprzez korzystanie z regulacji prawnych kraje związkowe będą dysponować coraz większą swobodą w tym zakresie. Warto podkreślić, że wyższe szkoły zawodowe są od początku promotorami procesu bolońskiego, a w wyniku konsekwentnego wprowadzania celów
bolońskich poprawiły swoją przyszłą pozycję w stosunku do innych szkół wyższych.
Słowa kluczowe: wyższe szkoły zawodowe – pozycja w systemie szkolnictwa wyższego – organizacja – porównanie z innymi szkołami wyższymi – proces boloński.
Summary:
Universities of applied sciences in Germany exist in the modern form since the 1960s. They enjoy
increasing popularity among students. Principal reasons for it are: Shorter study duration tightly organised
study expiry, lessons in small groups and applied learning which is often expressed in a high quote of compulsory internship periods. As for the universities in general, the federal states are primarily competent for the
universities of applied sciences, being bound to the federal university frame law which expires probably in
October, 2008. Organizationally they conform to the requirements of the federal university frame law for universities in general; only few regulations for universities are not or only modified applicable on universities
of applied sciences. This also applies for the personnel area. By getting out of vigour of the law, the federal
states will dispose of even greater scope in this area. Indeed, the universities of applied sciences have been
from the outset forerunners in the Bologna process and have improved their future chances compared with
the universities by consequent implementing of the Bologna purposes.
Keywords: Universities of applied sciences – position in higher education system – organisation – comparison with universities – Bologna-process.
15
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
1. Stellung der Fachhochschulen im deutschen Bildungssystem
Die Fachhochschulen sind im Wesentlichen eine Entwicklung des (west-)deutschen Bildungssystems des 20. Jahrhunderts, genauer, der späten sechziger Jahre.
Trotz dieser relativ kurzen Entwicklungszeit und ungeachtet des Umstandes, dass
es sich bei den Fachhochschulen um einen Hochschultypus hauptsächlich1 des deutschsprachigen Raumes handelt, wird man feststellen können, dass sie als Institutionen des Hochschulwesens und mit ihren Ergebnissen in Lehre und Forschung mittlerweile im Allgemeinen einen festen Platz in der Wissenschaftslandschaft einnehmen.
Das ist vorsichtig formuliert, und tatsächlich ist die aus dem Föderalismus, aber auch
aus geschichtlichen Zusammenhängen erwachsene Vielfältigkeit der Erscheinungen
und dem entsprechend auch der unterschiedlichen Qualitäten in Rechnung zu stellen.
Immerhin haben sich die Fachhochschulen nach Auffassung des Wissenschaftsrates
als unverzichtbares Element des deutschen Hochschulsystems erwiesen2 . Schon rund
ein Viertel aller deutschen Studienanfänger entscheidet sich für die Fachhochschule3.
Nach Ermittlungen des Deutschen Akademischen Austauschdienstes (DAAD) ist die
Zahl der Studierenden an Fachhochschulen in Deutschland heute fünfmal so hoch
wie zur Zeit ihrer Gründung. 32 % aller Hochschulabsolventen kommen inzwischen
von einer Fachhochschule. In einzelnen Bereichen, wie den Ingenieurberufen, hat
mehr als die Hälfte eine Fachhochschule absolviert4. 2005 gab es in Deutschland
bundesweit 172 staatliche und staatlich anerkannte sowie 30 verwaltungsinterne
Fachhochschulen5. Zum Wintersemester 2006/2007 gab es insgesamt an den deutschen Fachhochschulen rund 541.000 Studierende (27 % aller Studierenden). Im
Fachbereich Ingenieurwissenschaften waren 192.000 Studierende, eingeschrieben
(58 % der Studierenden). In den Fachbereichen Mathematik und Naturwissenschaften gab es 67.000 Studierende (19 % der Studierenden)6. Diese Zahlen sprechen für
eine besondere Attraktivität der Fachhochschulstudiengänge. Die Gründe dafür sind
verschiedenartig. Im Verhältnis zur Ausbildung an den Universitäten sind zunächst
1
Fachhochschulen gibt es allerdings auch in anderen Ländern, etwa in Finnland und in den Niederlanden. Im Jahr 1997
wurden die Fachhochschulen in Polen als zweite Säule des Hochschulwesens eingeführt. Auch mag es in verschiedenen
Ländern Hochschuleinrichtungen geben, die der Fachhochschule des deutschsprachigen Raumes strukturell ähnlich sind.
Im Einzelnen sind die Strukturen – auch in Deutschland – sehr heterogen.
2
Pressemitteilung 01/2001 vom 18.1.2002, http://www.wissenschaftsrat.de/Veroffentlichungen/veroffentlich.htm (Hinweise
auf Fundstellen im weltweiten Netz beziehen sich auf den Stand von Ende 2007/Anfang 2008).
3
Stand 2001, s. DAAD Informationszentrum Kiew, http://www.daad.org.ua/de/fachhochschulen1.htm.
4
Ebenda.
5
Meyers Lexikon online, Stichwort: Fachhochschule, http://lexikon.meyers.de/meyers/Fachhochschule.
6
Bundesministerium für Bildung und Forschung (BMBF), Forschung an Fachhochschulen, http://www.bmbf.de/de/864.php.
16
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
die – im Durchschnitt – kürzeren Studienzeiten zu nennen. Bei insgesamt, also auch
an den Universitäten, rückläufiger Studiendauer betrug im Jahr 2003 die mittlere
Fachstudiendauer an Fachhochschulen 8,6 Semester7. Seit dem Inkrafttreten der sechsten Novelle des Hochschulrahmengesetzes von 2002, die das dem Bologna-Prozess
entsprechende zweistufige Bachelor-Master-System als Regelangebot vorsieht und
die den Abbau von Schwächen der bisherigen Studienstruktur wie vor allem lange
Studienzeiten anstrebt, dürfte sich die Tendenz zu kürzeren Studienzeiten auch an
Fachhochschulen fortsetzen.
Hauptursächlich für die kürzere Studiendauer und weitere Gründe für die Attraktivität der Fachhochschulstudiengänge sind ein straffer organisierter Studienablauf,
Unterricht in kleinen Gruppen, studienbegleitende Prüfungen und ein Fächerangebot,
das stärker an den Notwendigkeiten der beruflichen Praxis ausgerichtet ist.
Auch die vorlesungsfreien Zeiten, die so genannten Semesterferien, sind meist kürzer als an Universitäten.
In erster Linie rühmen sich die Fachhochschulen des größeren Praxisbezuges ihrer Ausbildungsgänge. Dieser wird geradezu als Definitionskriterium herangezogen. Tatsächlich ist die Hochschulform gerade zum Zweck des Ausbaus
anwendungsorientierter Studiengänge auf wissenschaftlicher Grundlage eingeführt worden. Es wird hervorgehoben, dass dieser Praxisbezug nicht zu Lasten
der wissenschaftlichen Qualität der Forschung gehe8. Die an Fachhochschulen
betriebene Forschung sei - im Unterschied zu den Universitäten - praxisorientiert
und in hohem Maße anwendungsbezogen9. Ob diese Aussage in dieser Allgemeinheit zutrifft, mag dahingestellt bleiben10; richtig ist aber, dass die Fachhochschulen in der Vergangenheit besonders mit einem auf den Bedarf an akademisch ausgebildeten Praktikern in Ingenieurberufen, in der Betriebswirtschaft, im Bereich
Design und im Sozialwesen ausgerichteten Fächerangebot hervorgetreten sind.
Als neue Leistungen sind seit Anfang der 80er Jahre insbesondere Aktivitäten
im Technologie- und Wissenstransfer hinzugekommen. Ferner haben sich die
7
Wissenschaftsrat Mitteilung vom 19.10.2005, http://www.uni-protokolle.de/nachrichten/id/107534/. Im Vergleich mit den
Universitäten sind erhebliche Unterschiede je nach Studienfach und Hochschule festzustellen.
8
S. DAAD a. a. O. (Fn. 5).
9
S. etwa Artikel „Feindliche Übernahme“, ZEIT online, http://www.zeit.de/2000/8/200008.c-fachhochschule.xml.
10
In der Zeit von 1992 bis 2003 sind 950 Forschungsanträge mit einer Projektsumme von 83,0 Mio. € vom BMBF bewilligt
worden, s. BMBF, Die Fachhochschulen in Deutschland, 4. Aufl. Bonn/Berlin 2004, S. 18, http://www.bmbf.de/pub/
die_fachhochschulen_in_deutschland.pdf. Dagegen standen 2007 allein zur Förderung der universitären Spitzenforschung
(sog. Exzellenzinitiative) 1,9 Mrd. € zur Verfügung, s. BMBF, Exzellenzinitiative, http://www.bmbf.de/de/1321.php).
17
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Fachhochschulen frühzeitig in der europäischen, aber auch in der außereuropäischen Zusammenarbeit im Hochschulbereich engagiert. Durch Ausweitung und
Intensivierung ihrer Auslandsbeziehungen haben sie eine merkliche Internationalisierung ihres Studienangebotes erreicht11. Bei alledem wird darauf verwiesen,
dass rund 36 % eines Altersjahrgangs über eine Studienberechtigung verfügen,
die von 25 % bis 29 % eines Jahrgangs eingelöst wird. Für die Fachhochschulen
bedeutet dies, dass die Anzahl der verfügbaren Studienplätze hinter der Anzahl
der Bewerber deutlich zurückbleibt. Nach einer Studie von 2004 herrschte an
Fachhochschulen ein Verhältnis von rund 210.000 Studienplätzen zu 451.600
Studierenden. Bis zum Jahr 2015 wird mit einem Zuwachs der Studierendenzahlen an Fachhochschulen auf 480.000 gerechnet, mit Spitzenzahlen in den Jahren
2010 und 2011 von über 500.00012. Die Entwicklung der Stellen für Personal,
Hochschullehrer und sonstiges Personal hat mit dieser Entwicklung der Studentenzahlen in der Vergangenheit nicht Schritt gehalten13, und auch für die Zukunft
ist nicht mit einer Wende zum Besseren hin zu rechnen. Die Schlussfolgerung
liegt nahe, dass dies Konsequenzen auch für die Qualität von Forschung und
Lehre haben muss, wenngleich das Phänomen in der Tendenz auch bei den Universitäten zu beobachten ist.
2. Geschichte der Fachhochschulen
Die Geburtsstunde der Fachhochschule kann in der Grundsatzerklärung der Ministerpräsidenten der Länder zur Errichtung von Fachhochschulen vom 5. Juli 1968
gesehen werden. Ein weiteres wichtiges Dokument ist das „Abkommen zwischen den
Ländern der Bundesrepublik zur Vereinheitlichung auf dem Gebiet des Fachhochschulwesens“ vom Oktober desselben Jahres14. Damit wurden die Fachhochschulen
als neuer Hochschultyp mit eigenständigen Aufgaben und besonderem Profil etabliert. Es wurden wissenschaftliche Einrichtungen des tertiären Bildungsbereichs geschaffen, die Studierende praxis- und berufsorientiert ausbilden und zu selbstständiger
Tätigkeit im Beruf befähigen sollten. Die Fachhochschulen sollten sich durch einen
besonderen Anwendungsbezug und kurze Studienzeiten auszeichnen. Die meisten
Fachhochschulen der ersten Generation entstanden zwischen 1969 und 1971. Es handelte sich um Neugründungen, teilweise aber auch um Umwandlungen von Höheren
11
BMBF, Die Fachhochschulen in Deutschland (Fn. 12), S. 9.
12
Ebenda, Anhang: Statistische Daten, S. 45.
13
BMBF, Die Fachhochschulen in Deutschland (Fn. 12), S. 9 f.
14
Abgedruckt in: Deutscher Bildungsrat, Gutachten und Studien der Bildungskommission Bd. 10, 1974, S. 260 ff.
18
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Technischen Lehranstalten, Höheren Fachschulen sowie Ingenieur-, Wirtschafts- und
Sozialakademien15. Dies weist darauf hin, dass der den Fachhochschulen zugrunde
liegende Kerngedanke bereits den vorausgegangenen Bildungssystemen nicht fremd
war. Zwar hatte die bildungspolitische Diskussion in den 60er Jahren des vergangenen Jahrhunderts die Forderung hervorgehoben, aus Gründen der Notwendigkeit,
die deutsche Wirtschaft im internationalen Wettbewerb konkurrenzfähig zu halten,
immer besser qualifizierte Mitarbeiter auszubilden, die praktische Aufgaben auf der
Basis einer akademischen Ausbildung schnell und erfolgreich lösen können16. Verfolgt man die Geschichte einzelner Fachhochschulen, so stellt man indessen fest, dass
deren Gründung oft genug im Wesentlichen aus der Zusammenlegung von Vorgängereinrichtungen, wenn nicht aus einer bloßen Umbenennung bestand. Die Vorgängereinrichtungen der Fachhochschulen waren nicht dem tertiären Bildungssektor zugerechnet worden, sondern dem Sekundarbereich der berufsbildenden Schulen. Zwar
wurden in den 70er Jahren die übergeordneten Unterhaltsträger durch eine verbesserte Personalausstattung und Infrastrukturverbesserung in ihrem Status angehoben. Die
praktische Routine verlief aber noch vielfach auf den Gleisen der alten Ordnung17.
Das Wort „Fachhochschule“ selbst war bereits früher bekannt und z. T.18 auf Einrichtungen bezogen, deren Hochschulcharakter unbestritten war, wie etwa Medizinische
Akademien, Tierärztliche Hochschulen oder Handelshochschulen19. Der Ruf, der sich
daraus herleitete, sollte nunmehr auch anderen Bildungsträgern zugute kommen, und
indem man dies mit mehr oder weniger umfangreichen organisatorischen Maßnahmen bewerkstelligte, konnte die Politik für sich in Anspruch nehmen, auf die neuen
bildungspolitischen Herausforderungen reagiert zu haben, möglicherweise sogar mit
dem Effekt der Kosteneinsparung20.
15
A. Burger, 20 Jahre Institut für Angewandte Forschung – IAF, S. 1, http://www.iaf.fh-konstanz.de/inhalte/Erfolgsgeschichte/
geschichte_iaf_2005.pdf.
16
es wird darauf hingewiesen, dass ein Grund für die Einführung von Fachhochschulen auch die ungeklärte internationale
Anerkennung der Ausbildung an höheren Fachschulen und deren unbefriedigende nationale Stellung gewesen sei, s.
Wissenschaftsrat, Empfehlungen zur Entwicklung der Fachhochschulen in den 90er Jahren, 1991, S. 10.
17
Vgl. M. Walter, Zur Geschichte der Arbeitsgemeinschaft der Fachhochschulbibliotheken in der Sektion 4 des Deutschen
Bibliotheksverbandes, o. D., http://www.bibliotheksverband.de/fhbib/daten/Walter-Festschrift-AGFHB.pdf; zur Geschichte
einzelner Fachhochschulen etwa Fachhochschule Braunschweig/Wolfenbüttel, Geschichte/Chronik, http://www.fh-wolfenbuettel.
de/cms/de/overview/history.html; Fachhochschule Hannover, Geschichte der Hochschule, http://www.fh-hannover.de/de/
fhh/fakten/geschichte/. Fachhochschule Lübeck, Unsere Geschichte, http://www.fh-luebeck.de/Inhalt/05_Presse_und_
BesucherInnen_Ch051/04_Ueber_die_Hochschule/01_L_Daten_und_Fakten/05_Q_Unsere_Geschichte/index.html.
18
Vgl. andererseits Großer Brockhaus (15. Aufl. 1930): „Fachhochschulen sind technische, landwirtschaftliche und
Handelshochschulen, Kunst-, Berg- und Forstakademien“.
19
W. Thieme, Deutsches Hochschulrecht, 3. Aufl. 2004, S. 40.
20
Ein solcher ist insbesondere in den Fällen naheliegend, in denen Fachhochschulen durch Zusammenlegung gegründet
wurden.
19
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
War die Universität in Deutschland bis ins 19. Jahrhundert hinein, insbesondere
nach der Reform Wilhelm von Humboldts21, die Hochschule – die „Hohe Schule“
- schlechthin22, so ist, vermutlich auch infolge der Unmöglichkeit der Erreichung der
aus der Namensgebung ersichtlichen Zielsetzung, besonders im 20. Jahrhundert eine
zunehmende Diversifizierung des tertiären Sektors zu verzeichnen. Nicht ohne weiteres kann darin eine Relativierung der Humboldtschen Reform gesehen werden. Ihm
ging es bei seinen Maßnahmen darum, für den tertiären Sektor Strukturen durchzusetzen, die seinem Bildungsideal entsprachen. Darauf ist die universitäre Selbstverwaltung zurückzuführen, aber auch das Bemühen um eine möglichst frei zugängliche
Allgemeinbildung. Diejenigen Einrichtungen, die etwa die höhere Bildung bestimmten Ständen vorbehielten, waren danach abzuschaffen oder dem neuen System einzugliedern, was im Bereich der allgemeinen Bildung besonders die Ritterakademien,
Kadettenschulen und bürgerliche Realschulen betraf. Wenngleich die Universität
lange Zeit den Status der Krone der höheren Bildung besaß, gab es doch weitere
Einrichtungen, die dem tertiären Bereich zuzuordnen waren, wie etwa Polytechnische oder Technische Hochschulen. Sie waren den Universitäten im Rang zwar nicht
gleichgestellt und aus Schuleinrichtungen berufsbildender Art hervorgegangen, eigneten sich aber im Lauf der Zeit Strukturen an, die denjenigen an den Universitäten
vergleichbar waren23. Gerade zwischen Verfechtern des Universitätsgedankens und
Protagonisten einer praktisch-technischen Hochschulbildung gab es in Deutschland
erhebliche Auseinandersetzungen, und die Technischen Hochschulen wurden lange
Zeit gegenüber den am klassisch-humanistischen Bildungsideal hängenden Universitäten diskriminiert24. Die Erfordernisse der wirtschaftlichen Entwicklung begünstigten jedoch die Emanzipation der technischen Fachrichtungen, und die Humboldtsche
Universitätsverfassung mit ihrer Selbstverwaltung wirkte sich gerade für sie günstig
aus25. Eine ähnliche Entwicklung zu speziellen Hochschulen konnte man auch bei den
bereits erwähnten Medizinischen Akademien, Handelshochschulen und Bergakademien verzeichnen26. Auch den Pädagogischen Akademien und ähnlichen Einrichtun21
Die im Wesentlichen ein dreistufiges Bildungssystem mit Elementarschule, Gymnasium und Universität hervorgebracht hat
und hinsichtlich der Universität für die Prinzipien Einheit von Forschung und Lehre sowie verantwortliche Selbstverwaltung
bekannt wurde.
22
Thieme a. a. O. (Fn. 21), S. 36.
23
R.-J. Gleitsmann, R.-U. Kunze, G. Oetzel, Einführung in die Technikgeschichte, http://www.rz.uni-karlsruhe.de/~geschichte/
technikgeschichte.PDF.
24
Ebenda.
25
Ebenda.
26
Thieme a. a. O. (Fn. 21), S. 37.
20
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
gen gelang im Laufe der Zeit und mit wachsender Leistungsfähigkeit die Anerkennung als Stätten wissenschaftlicher Ausbildung; sie wurden zum großen Teil in den
Universitätsbereich einbezogen27.
Unterhalb der Universitätsebene und der Einrichtungen gleichgestellter Art
gab es eine Reihe von Fachschulen, Akademien und besonders Staatliche Ingenieurschulen, die den Schwerpunkt ihrer Tätigkeit auf die Vorbereitung zu einer konkreten Berufstätigkeit legten. Manchen von ihnen gelang aufgrund von besonderen
Leistungen die Entwicklung zu wissenschaftlichen Hochschulen oder gar zu Universitäten im soeben beschriebenen Sinn28. Andere wiederum verfolgten keinerlei oder
nur geringfügige wissenschaftliche Forschungstätigkeiten; auch das Lehrpersonal
entsprach nicht den Mindestanforderungen an die wissenschaftliche Qualifikation.
Der Charakter dieser Einrichtungen blieb dem Bild der bloßen (Berufsvorbereitungs)Schule verpflichtet.
Bei alledem ist zu berücksichtigen, dass das Hochschulwesen in Deutschland
traditionell in die Zuständigkeit der Länder und früher der Landesherrn fällt. Kompetenzen der zentralen Ebene (ehemals das Reich, heute der Bund) treten dem gegenüber
zurück. Dementsprechend vielgestaltig sind die Erscheinungsformen der verschiedenen Einrichtungen. Auch Bezeichnungen für (Hoch-)Schulen traten vielfältig auf, so
dass bis heute eine verwirrende Vielzahl von Lehr- und Forschungseinrichtungen zu
verzeichnen ist, wobei es schwierig ist, entsprechende Klassifizierungen aufgrund
qualitativer Merkmale vorzunehmen29. Daran konnten auch die Versuche des Bundes
nicht viel ändern, durch verschiedene Gesetze, insbesondere durch das Hochschulrahmengesetz30 einen organisatorischen Rahmen für Studium und Lehre, Prüfung und
Forschung verpflichtend festzulegen. Immerhin konnten die weiteren Verwerfungen
der Hochschullandschaft, die durch die Teilung Deutschlands hervorgerufen waren,
mit dem Beitritt der DDR zum Geltungsbereich des Grundgesetzes dadurch ausgeglichen werden, dass den neuen Bundesländern im Einigungsvertrag31 aufgegeben
wurde, Hochschulstrukturen zu schaffen, die den Vorgaben des Hochschulrahmengesetzes entsprachen. Auf diese Weise wurde wenigstens das allgemeine Konzept, das
27
Thieme ebenda S. 38.
28
So beruht die Universität Düsseldorf auf einer Akademie für praktische Medizin, s. http://www.uni-duesseldorf.de/
home/Ueber_uns/Chronik; auch das Universitätsklinikum Dresden ist aus einer Chirurgisch-Medizinischen Akademie
hervorgegangen, s. Geschichte des Uniklinikums, http://www.uniklinikum-dresden.de/pages/uni1.htm.
29
Thieme a. a. O. (Fn. 21), S. 49.
30
HRG, vom 26.1.1976, in der Neufassung der Bekanntmachung vom 19.1.1999 (BGBl. I S. 18).
31
Vom 31.8.1990 (BGBl. II S. 889).
21
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
den Universitäten und Fachhochschulen der ehemaligen Bundesrepublik zugrunde
lag, auf die neuen Bundesländer übertragen und das auf den sowjetischen Vorstellungen eines sozialistischen Bildungssystems basierende Hochschulwesen der DDR
revidiert. So kommt es, dass auch das Fachhochschulwesen, das vom Hochschulrahmengesetz mit erfasst wird, in den neuen Bundesländern Verbreitung fand. Daher
beruhen auch deren Strukturen letztlich auf den Erfahrungen, die man in der früheren
Bundesrepublik mit dieser Hochschulform gesammelt hatte, zumal auch in den neuen
Bundesländern Fachhochschulen insbesondere durch Umgestaltung bisheriger Ausbildungseinrichtungen entstanden und insofern eine Parallele zur Entwicklung in der
früheren Bundesrepublik gesehen werden kann32.
Den Fachhochschulen in der modernen Erscheinungsform liegt ein Konzept
zugrunde, auf das sich die für das Hochschulwesen in der (ehemaligen) Bundesrepublik zuständigen Bundesländer verständigt hatten. Es lag dennoch in der Natur
der Sache, dass sich in den jeweiligen Ländern beim Aufbau der Fachhochschulen
die unterschiedlichsten Einflüsse politischer und struktureller Art wiederfanden. So
gab es Bundesländer, die sich zum Ziel gesetzt hatten, die zwischen den Hochschularten bestehenden Unterschiede möglichst durch Formen kooperativer oder integrativer Organisationsstrukturen zu überwinden33. Es herrscht Einigkeit darüber, dass
diese Bemühungen, deren Ausdruck etwa die Gründung von Gesamthochschulen in
Nordrhein-Westfalen und Hessen war, gescheitert sind34. Dennoch wird deutlich, wie
weit der rechtliche Gestaltungsraum der Länder auch nach dem Eingreifen des Bundes blieb35. Es ist damit zu rechnen, dass sich in der Zukunft eine weitere Dimension
der Auseinanderentwicklung – nicht nur bei den Fachhochschulen - dadurch eröffnen
wird, dass im Zuge der Föderalismusreform das Hochschulrahmengesetz voraussichtlich zum 1.10.200836 außer Kraft treten und den Ländern damit ein noch weiterer
Gestaltungsrahmen eingeräumt wird.
Die Grundidee, die zur Schaffung der Fachhochschulen geführt hat, nämlich Einrichtungen des tertiären Bereichs einzuführen, die Studierende auf wissenschaftlicher
Grundlage praxis- und berufsorientiert ausbilden und zu selbstständiger Tätigkeit im
32
S. Wissenschaftsrat, Empfehlungen zur Entwicklung der Fachhochschulen, Drs. 5102/02, S. 5, http://www.wissenschaftsrat.
de/texte/5102-02.pdf.
33
Das Hochschulrahmengesetz blieb dafür ausdrücklich offen, s. Regierungsentwurf vom 30.11.1973, BT-Drs. 7/1328, S. 29
f.
34
S. Thieme a. a. O. (Fn. 21), S. 42.
35
Er reicht z. B. bis zur Einräumung des Promotionsrechts an Fachhochschulen, wie es in Sachsen-Anhalt und Bremen
ermöglicht wurde, s. § 22 Abs. 6 Satz 2 s.-a. Hochschul; § 65 Abs. 1 brem. HochschulG.
36
S. Vorblatt B. des Regierungsentwurfs zur Aufhebung des Hochschulrahmengesetzes, o. D., http://www.bmbf.de/pub/
Regierungsentwurf_HRGAG.pdf.
22
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Beruf befähigen, hat sich aber als verbindende Klammer bewährt. Der besondere Anwendungsbezug und die kürzeren Studienzeiten im Verhältnis zu den Universitäten
mit der entsprechenden Attraktivität für Studierende wie Wirtschaft und Verwaltung
scheinen auch die künftige Entwicklungstendenz für alle Träger von Fachhochschulen zu bestimmen.
3. Kompetenzen auf dem Gebiet des Fachhochschulwesens
Die Gesetzgebung auf dem Gebiet des Hochschulwesens obliegt in Deutschland
traditionell den Ländern. Allerdings darf nicht vergessen werden, dass etwa grundrechtliche Vorgaben des Grundgesetzes, wie der die Freiheit von Wissenschat und
Kunst, Forschung und Lehre verbürgende Art. 5 Abs. 3, maßgebend auch auf die
Hochschulorganisation durch die Länder einwirken. Ferner räumte der bisherige Art.
75 Abs. 1 Nr. 1 a GG dem Bund eine Rahmengesetzgebungszuständigkeit für die
allgemeinen Grundsätze des Hochschulwesens ein, und Art. 91 a GG sah in Absatz
1 Nr. 1 – auf der Verwaltungsseite - eine Mitwirkungskompetenz des Bundes bei
Aufgaben der Länder vor, soweit es um Ausbau und Neubau der Hochschulen einschließlich der Universitätskliniken ging (sog. Gemeinschaftsaufgaben). Art. 75 GG
wurde im Zuge der Föderalismusreform abgeschafft; dem Bund verbleibt hinsichtlich
des Hochschulwesens eine konkurrierende Zuständigkeit für die Hochschulzulassung
und die Hochschulabschlüsse (Art. 74 Abs. 1 Nr. 33 GG) und, wie bisher, für die
Regelung der Ausbildungsbeihilfen und die Förderung der wissenschaftlichen Forschung (Art. 74 Abs. 1 Nr. 13 GG). Die Gemeinschaftsaufgaben wurden unter Wegfall des Hochschulbereichs neu strukturiert, in Fällen von überregionaler Bedeutung
besteht eine Möglichkeit der Zusammenwirkung von Bund und Ländern auf Grund
von Vereinbarungen zur Förderung insbesondere von Einrichtungen und Vorhaben
der wissenschaftlichen Forschung außerhalb von Hochschulen und von Vorhaben
der Wissenschaft und Forschung an Hochschulen (Art. 91 b Abs. 1 GG). Die Mitfinanzierung der Hochschulen durch den Bund wird für einen Übergangszeitraum bis
2019 durch Art. 143 c GG gewährleistet. All diese Regelungen dürften auch für die
Fachhochschulen von nicht zu vernachlässigender Bedeutung sein37.
Das (voraussichtlich bis Oktober 2008 gültige38) Hochschulrahmengesetz hat
37
Im Jahr 2007 wurden allein im Rahmen des Förderprogramms des FH-Profund zur Förderung der Forschung und Lehre
auf den Gebieten Ingenieur-, Natur- und Wirtschaftswissenschaften an Fachhochschulen Fördermittel in Höhe von 23 Mio.
€ BMBF bereitgestellt, s. AiF – Ideen eine Zukunft geben, http://www.aif.de/fh/10-0-fhprofund.html. Insofern wird die
Aussage von Peter Kickartz relativiert, wonach die Forschung an Fachhochschulen völlig zurücktrete, s. Peter Kickartz in
Hans J. Wolff/Otto Bachof/Rolf Stober, Verwaltungsrecht II, bis zur 5. Aufl. 1987, Rn. 22 zu § 93.
38
S. oben Fn. 38.
23
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
sich ebenfalls strukturprägend auf die Fachhochschulen ausgewirkt. Nach dem Scheitern des Gesamthochschulprojekts strebte man die Stärkung der besonderen Rolle der
Fachhochschulen zu dem Zweck einer größeren Differenzierung auf dem Gebiet des
Hochschulwesens ausdrücklich an39. Entsprechend wurden besondere Bestimmungen
für die Fachhochschulen eingefügt, deren Bedeutung für die Hochschulstruktur sich
allerdings erst in Zusammenschau mit den jeweiligen (Fach-)Hochschulgesetzen der
Länder zeigt40, da dem Bund ja nur eine Kompetenz zur Regelung der allgemeinen
hochschulrechtlichen Bedingungen zustand. Danach haben die Bundesländer nur zum
Teil eigene Gesetze für Fachhochschulen erlassen; teilweise sind entsprechende Regelungen in den (alle Hochschularten umfassenden) Hochschulgesetzen der Länder
enthalten41. Das Hochschulrahmengesetz lässt Raum für beide Verfahrensweisen42.
Interessanterweise finden sich zum Hochschulwesen – obwohl in erster Linie der Landeskompetenz unterliegend – nicht einmal in allen Landesverfassungen entsprechende
Rechtsgrundlagen43. Andererseits ist als hochschulrechtliche Rechtsquelle u. a. das aus
der Hochschulselbstverwaltung fließende Satzungsrecht der Hochschulen zu beachten44, das als abgeleitete Rechtsquelle der Ermächtigung durch die jeweiligen Hochschulgesetze bedarf45. Da es sich um eine echte Rechtsquelle handelt, werden viele den
Autonomiebereich betreffende Rechtsverhältnisse, die auch den individuellen Status
berühren können, durch Satzung geregelt. Daher sind hochschulrechtliche Satzungen
regelmäßig von der Aufsichtsbehörde zu genehmigen. Je weiter die Regelungen in den
Hochschulgesetzen gehen, desto schmaler wird naturgemäß der dem autonomen Recht
verbleibende Bereich. Regelmäßig gilt aber das Recht (z. T. auch die Pflicht) zum Satzungserlass nicht nur für die Universitäten, sondern auch für die Fachhochschulen, welchen damit – im Rahmen der von den Ländern in den Hochschulhaushalten zugewiesenen Mittel - ein Instrument zur eigenen Profilbildung zur Verfügung gestellt wird.
39
s. Bundestagsausschuss für Bildung und Wissenschaft v. 26.8.1985, BT-Drs. 10/3751, S. 17, http://dip.bundestag.de/
btd/10/037/1003751.pdf.
40
S. H.-W. Waldeyer, Das Recht der Fachhochschulen, 2000, S. 6.
41
S. dazu Waldeyer a. a. O. (Fn. 42), S6 f. Hier auch der Hinweis auf die von der Struktur der allgemeinen Fachhochschulen
oftmals abweichenden Regelungen für Fachhochschulen für die öffentliche Verwaltung, die häufig als sog. verwaltungsinterne
Fachhochschulen geführt werden, für die aber wichtige Elemente der Hochschulcharakteristik ebenfalls gelten, wenngleich
der Gesetzgeber wegen der Besonderheiten dieser Einrichtungen ausdrücklich die Möglichkeit von Abweichungen
vom Hochschulrahmengesetz vorgesehen hat, s. § 73 Abs. 2 HRG. Hierzu auch Albrecht Denhard, Die Geltung des
Hochschulrahmengesetzes für Fachhochschulen für Verwaltung, DVBl. 1977, S. 625 ff.
42
S. Kickartz a. a. O. (Fn. 39), Rn. 8 zu § 93.
43
Vgl. die Darstellung bei Thieme a. a. O. (Fn. 21), S. 56 f. Immerhin ist das Selbstverwaltungsrecht der Hochschulen in
etlichen Landesverfassungen gewährleistet, so z. B. in Art. 138 Abs. 2 S. 1 bay. Verf, Art. 60 Abs. 1 S. 2 hess. Verf.
44
Dazu Thieme a. a. O. (Fn. 21), S. 65 ff.
45
Vgl. Hans J. Wolff/Otto Bachof/Rolf Stober, Verwaltungsrecht I, 12. Aufl. 2007, Rn. 49 zu § 25.
24
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
4. Organisation
Fachhochschulen sind regelmäßig staatliche Einrichtungen. Nicht staatliche Einrichtungen mit Fachhochschulstatus sind vor allem die kirchlichen und die privaten
Fachhochschulen46. Soweit sie vom Staat errichtet werden, erfolgt dies von Bundesrechts wegen entsprechend den allgemein für Hochschulen geltenden Prinzipien in der
Rechtsform der Körperschaft des öffentlichen Rechts47. Da hinsichtlich der Materien
der Rahmenzuständigkeit des Bundes (wozu die allgemeinen Grundsätze des Hochschulwesens bislang gehören) die Länder die eigentlichen Adressaten der Gesetzgebungskompetenz sind und ihnen nach dem Bundesverfassungsgericht Raum für die
sachliche Rechtsgestaltung einzuräumen ist48, gestattet das Hochschulrahmengesetz die
Errichtung in anderen Rechtsformen49. Dem gesetzgeberischen Ermessen der Länder
wird in Zukunft, also nach Abschaffung des Hochschulrahmengesetzes, ein noch weiterer Gestaltungsspielraum zuwachsen. Denkbar ist der verstärkte Einsatz anstaltlicher
Elemente50 oder der Wechsel zu privatrechtlichen Handlungsformen51. Auch Stiftungsmodelle stehen zur Debatte52. Andererseits kommt den Ländern eine weit gehende Gestaltungsfreiheit aufgrund der seit 1999 bestehenden Regelung des § 58 HRG bereits seit längerem zu, und man kann annehmen, dass seither die meisten Bundesländer
ihr Hochschulrecht gemäß ihren jeweiligen politischen Präferenzen bereits angepasst
haben. Es wird also kaum zu revolutionären Umwälzungen kommen, wenngleich
die verbindlichen Aussagen der §§ 36 ff. HRG zur mitgliedschaftlichen Struktur der
46
Thieme bezeichnet auch die vom Bund und seinen Trägern der mittelbaren Staatsverwaltung, insbesondere der Sozialversicherung,
unterhaltenen Hochschulen als private Einrichtungen, die den Rang als öffentliche Hochschulen erst mit der nach § 70 HRG vom
Bundesland des Sitzes verliehenen Anerkennung erlangten (a. a. O. <Fn.21>, S. 47). Da diese Hochschulen etwa als Körperschaften
des öffentlichen Rechts gegründet wurden (s. beispielsweise § 1 Abs. 1 des Vorläufigen Erlasses über die Errichtung einer
Fachhochschule des Bundes für öffentliche Verwaltung <Gem. Min.-Blatt 1978, S. 582>), ist damit auch der staatliche Charakter
zumindest in dem Sinn gegeben, dass es sich um eine dem Staat vorbehaltene Organisationsform handelt. § 70 HRG ermöglicht
im Übrigen die staatliche Anerkennung und meint lediglich die nicht nach Landesrecht staatlichen Einrichtungen. Das können
private, aber auch Hochschulen des Bundes sein. Es kann dem Gesetzgeber wohl nicht unterstellt werden, dass er aus (rein) privaten
Hochschulen über die Anerkennung nach § 70 HRG staatliche Hochschulen machen wollte. Zur „Nichtstaatlichkeit“ i. S. v. § 70
HRG auch Dieter Lorenz, Handbuch des Wissenschaftsrechts Bd. 2, 1982, S. 1133.
47
§ 58 Abs. 1 S. 1 HRG.
48
BVerfGE 4, S. 115, 129; 36, S. 193, 202.
49
§ 58 Abs. 1 S. 2 HRG.
50
Was insbesondere für die Träger der verwaltungsinternen Fachhochschulen aufgrund der dort herrschenden besonderen
Zwecksetzungen attraktiv erscheinen mag.
51
Zu den Grenzen dieser Strategie Beschorner, Individualrechtsschutz bei inkongruenten Form-Inhalt-Beziehungen des
Verwaltungshandelns, 1985, S. 122 ff.
52
S. Jörn Ipsen, Hochschulen als Stiftungen des öffentlichen Rechts? Forschung & Lehre 2000, S. 580 ff., http://
www.uni-potsdam.de/u/makrooekonomie/docs/grundlagen/ipsen1.pdf; Ruhr-Universität Bochum, Eckpunkte zum
Hochschulfreiheitsgesetz, 2006, http://www.ruhr-uni-bochum.de/mtv/pdftexte/hsfreiheitsgeckpunkte.pdf.
25
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Hochschulen den Ländern bei ihren Gestaltungsabsichten de lege lata auch Grenzen
setzen. Andererseits werden den Ländern durch verfassungsrechtliche Vorgaben auf
Bundes- und auf Landesebene für die Hochschulen Bedingungen auferlegt, die nahezu
notwendig auch Auswirkungen auf den organisatorischen Rahmen entfalten müssen.
Von Bundes wegen ist insbesondere Art. 5 Abs. 3 GG zu nennen53. Allerdings hat das
Bundesverfassungsgericht wiederholt entschieden, dass die Fachhochschulen von der
dort genannten Wissenschaftsfreiheit eher am Rande berührt werden54, da die Fachhochschulen zwar dem Hochschulbereich zugeordnet, aber ohne wesensbestimmenden Forschungsauftrag seien55. Nichtsdestoweniger sehen teilweise die Landesverfassungen
explizite Gewährleistungen mit Auswirkungen auf die Organisation vor56.
Dem körperschaftlichen Charakter einerseits, andererseits der soeben erwähnten mitgliedschaftlichen Verfassung der Hochschulen entspricht die Einräumung
der Selbstverwaltung57. Für alle Hochschulen, mithin auch für die Fachhochschulen, folgt aus dem dem Hochschulrahmengesetz zugrunde liegenden Konzept eine
Organisationsstruktur, die die Hochschulautonomie berücksichtigt58. Mit dem Selbstverwaltungsrecht ist die Befugnis zur eigenverantwortlichen und fachweisungsfreien Wahrnehmung der dazu gehörigen Aufgaben verbunden59. Unabhängig von der
Rechtsform im Einzelnen ist im akademischen Bereich die Mitwirkungsmöglichkeit
der Mitglieder der Hochschule gewährleistet. Dies bedeutet regelmäßig die Befugnis
zur Bestellung selbst gewählter Organe und das Recht zum Satzungserlass, wobei das
letztgenannte Recht selbst aus einer eventuellen landesverfassungsrechtlichen Selbstverwaltungsgarantie nicht ohne Weiteres herzuleiten ist, wenn eine ausdrückliche
Satzungsermächtigung fehlt60.
53
S. oben III; ferner das Hochschulurteil des Bundesverfassungsgerichts, BVerfGE 35, S. 79 ff. Die Wissenschaftsfreiheit
schreibt keine bestimmte Organisationsform für den Wissenschaftsbetrieb an den Hochschulen vor, s. BVerfGE 35, S. 116;
43, S. 267.
54
BVerfGE 61, S. 210, 244; 64, S. 323, 358. S. auch BVerwG, DVBl. 1986, S. 1109; ferner Thorsten Litty, Die Fachhochschule
im Licht der verfassungsrechtlichen Garantie der Wissenschaftsfreiheit, Diss. 2006.
55
zur Berechtigung dieser These s. schon oben unter III. Richtig ist allerdings die inhaltliche Beschränkung der Forschung
auf den Bildungsauftrag.
56
z. B. Art. 20 Abs. 2 b.-w. Verf.; Art. 138 Abs. 2 S. 1 bay. Verf.
57
§ 58 Abs. 1 S. 3 HRG. Allerdings ist die Selbstverwaltung nicht begriffsnotwendig an die körperschaftliche Organisationsform
gebunden
58
Dazu C. Tomerius, Die Hochschulautonomie und ihre Einschränkungen beim Zusammenwirken von Land und Hochschule,
Diss. 1998.
59
S. Kickartz a. a. O. (Fn. 39), Rn. 48 zu § 93.
60
Ebenda.
26
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Dem Bereich der eigenen, dem Selbstverwaltungsrecht unterliegenden Aufgaben steht der Sektor der staatlichen Angelegenheiten gegenüber. Der Unterschied
liegt darin, dass der Staat hinsichtlich der Selbstverwaltungsangelegenheiten lediglich über die Möglichkeit eines Eingreifens im Rahmen der Rechtsaufsicht verfügt,
während er bei den anderen direkte fachliche Steuerungsmechanismen in Anspruch
nehmen kann. Die Unterscheidung dieser Aufgabenbereiche hat historische Ursachen,
da insbesondere die Universitäten schon früh eine gewisse Selbstständigkeit gegenüber den staatlichen Trägern erreicht hatten, eine völlige Unabhängigkeit aber nie in
Betracht kam. Vielmehr waren auch die Universitäten in gewissen Bereichen ihrer
Tätigkeit der politisch-administrativen Einflussnahme der staatlichen Träger unterworfen. Von dieser Zweiteilung geht noch das Hochschulrahmengesetz aus, indem es
die Hochschulen (prinzipiell) als Körperschaften des öffentlichen Rechts und zugleich
als staatliche Einrichtungen bezeichnet61. Die Reichweite des einen und des anderen
Bereichs wird aber vom Hochschulrahmengesetz im Wesentlichen nicht festgelegt,
sondern der Regelung durch die Landesgesetzgeber überlassen. Dem entspricht, dass
die Selbstverwaltung den Hochschulen „im Rahmen der Gesetze“ verliehen wird.
Andererseits ist der Begriff der „staatlichen Einrichtung“ durchaus uneindeutig62, da
das Recht zwar Einrichtungen der unmittelbaren und der mittelbaren Staatsverwaltung kennt, hinsichtlich der letzteren aber Körperschaften, Anstalten und Stiftungen
unterscheidet. Sind die Hochschulen organisatorisch aus dem Bereich der unmittelbaren Staatsverwaltung ausgegliedert und soll die „staatliche Einrichtung“ der im
Gesetz zunächst genannten Körperschaft entgegengesetzt werden, so kann damit
nahe liegender Weise nur die Betonung des anstaltlichen Charakters hervorgehoben
werden63. Wenngleich es insofern bei den erwähnten stärkeren Zugriffsmöglichkeiten
des Staates bleibt, so wird doch auch der Charakter als Einrichtung der mittelbaren
Staatsverwaltung gewahrt. Teilweise wird die Unterscheidung generell für nahezu
bedeutungslos gehalten, weil der gegenständliche Bereich der Selbstverwaltung, dem
die körperschaftliche Organisationsform zugeordnet wird, inhaltlich derart entleert
sei, dass die damit verbundenen Kompetenzen einem bloß formalen Status entsprächen64. Das mag zutreffen, entspricht aber auch etwa den Verhältnissen hinsichtlich
der Selbstverwaltung bei den Trägern der Sozialversicherung, vielleicht sogar bei
den Gemeinden. Für die Entscheidungsprozesse ist die Unterscheidung nach wie vor
61
§ 58 Abs. 1 S. 1 HRG.
62
S. O. Kimminich, Handbuch des Wissenschaftrechts, Band 1 1982, S. 148.
63
Dazu Kickartz a. a. O. (Fn.39), Rn. 44 ff. zu § 93.
64
So Thieme a. a. O. (Fn. 21), S. 126.
27
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
relevant. Daher ist es richtig darauf hinzuweisen, dass zwar grundsätzlich der (Landes-)Gesetzgeber über die Reichweite der Selbstverwaltung entscheidet, deren bundesgesetzliche oder womöglich landesverfassungsrechtliche Verleihung aber einen
nennenswerten sachlichen Umfang verlangt, der aus dem funktionalen Wirkungszusammenhang des Wissenschaftsbetriebes folgt65. Dazu gehören Entscheidungen über
wissenschaftliche und wissenschaftsnahe Fragestellungen, etwa solche, die unmittelbar die Lehre und Forschung betreffen66. Dem staatlichen Bereich zuzuordnen sind
Aufgaben der Wissenschaftsinstitutionen als Teil der dem staatlichen Gemeinwesen
zufallenden Pflege seiner kulturellen Einrichtungen67. Bei aller Trennunschärfe ist
darauf hinzuweisen, dass beide Sektoren denselben Zielen verpflichtet sind, nämlich
der Pflege und Entwicklung von Wissenschaft und Lehre, so dass nicht immer die Gegensätzlichkeit der verschiedenen Interessen der Entscheidungsträger in Erscheinung
tritt, sondern hauptsächlich die Verbundenheit in der gemeinsamen Zielsetzung68. Was
die Fachhochschulen angeht, ist ihr wissenschaftlicher Tätigkeitsbereich zwar enger
auf die anwendungsbezogene Forschung und Lehre begrenzt; dieser kann durch den
Gesetzgeber beschrieben werden. Soweit sie aber ihre Aufgaben auf wissenschaftlich
begründeten Methoden und Techniken wahrnehmen, nehmen sie an dem soeben beschriebenen Dualismus in gleicher Weise teil wie die Universitäten69.
In jedem Fall unterliegen die Hochschulen der staatlichen Aufsicht, die sich
im Fall der in Selbstverwaltung wahrgenommenen Aufgaben auf die Rechtsaufsicht
beschränkt, die üblicherweise vom Kultus-, resp. Wissenschaftsminister, wahrgenommen wird. Kommt diesem eine Einflussnahme nur hinsichtlich der Gesetz- und
Rechtmäßigkeit der Aufgabenwahrnehmung zu, so ist jedoch auch der Selbstverwaltungsbereich einer sachlichen Steuerungsmöglichkeit des Staates allein schon aufgrund von dessen finanz- und personalpolitischen Kompetenzen ausgesetzt70. Bei
den Angelegenheiten des staatlichen Bereichs verfügt die Aufsichtsbehörde ohnedies
über umfassende fachliche Einwirkungsmöglichkeiten.
Aus dem Neben- und Miteinander von Selbstverwaltung und Einbindung in die
65
Aehnlich Kickartz a. a. O. (Fn. 39). Rn. 49 zu § 93.
66
BVerfGE 35, S. 79 ff.
67
So T. Oppermann, Handbuch des Wissenschaftsrechts Bd. 1, S. 252. Einzelne Gegenstände des Selbstverwaltungs- und des
staatlichen Bereichs werden aufgeführt bei Kickartz a. a. O. (Fn. 39), Rn. 52 f., 57 ff. zu § 93.
68
W. Kluth weist daher zu Recht auf die oft anzutreffende Nutzung von Zielvereinbarungen zur Steuerung der Hochschulen hin:
in Wolff/Bachof/Stober, Verwaltungsrecht Bd. 3, 6. Aufl. 2007, Rn. 53 zu § 97. S. auch § 60 HRG, der das Zusammenwirken
von Land und Hochschule ausdrücklich hervorhebt.
69
Hierzu Waldeyer a. a. O. (Fn. 42), S. 170 ff.
70
Insofern ist Thieme hinsichtlich seiner Skepsis gegenüber der hochschulischen Selbstverwaltung Recht zu geben (a. a. O.
<Fn. 21>, S. 126).
28
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
staatlichen Strukturen folgt die Organisation der Hochschule im Einzelnen. Auch hier
gibt es nach dem Hochschulrahmengesetz keine Differenzierungen zwischen Universitäten und Fachhochschulen, wobei zu beachten ist, dass die organisatorischen
Vorgaben des Hochschulrahmengesetzes nunmehr71 kaum über die in den §§ 36 ff.
genannten Vorschriften über Mitgliedschaft und Mitwirkung hinausgehen. Dem entsprechend finden sich die maßgeblichen Rechtsgrundlagen hauptsächlich im Landesrecht, weshalb Bezeichnungen und Strukturen von einander abweichen können.
Generell haben sich im akademischen Bereich gewisse zentrale Organe und
Einrichtungen einerseits und Fachbereiche mit ihren Organen und Einrichtungen andererseits durchgesetzt72. Aufgrund der mehr oder weniger ausgeprägten Größe einer
Hochschule finden sich Organe in unterschiedlicher Qualität und Zusammensetzung.
Viele Fachhochschulen – das wird gerade als einer ihrer Vorteile angesehen – sind
kleiner als die Universitäten und können mit schlankeren Strukturen verwaltet werden. Dies ist zu berücksichtigen, wenn die nachfolgende Übersicht in erster Linie
auf die bei Universitäten oft größeren Dimensionen abstellt. Die Hochschulgesetze
nehmen darauf in unterschiedlicher Weise Bezug.
Als Lenkungs- und Leitungsorgan erscheint der Präsident oder Rektor, der die
Leitungsfunktion hauptberuflich ausübt und von einem zentralen Kollegialorgan – oft
auf vier oder sechs Jahre – gewählt und von der nach Landesrecht zuständigen Stelle
bestellt wird73. Die sog. Rektorats- unterscheidet sich von der Präsidialverfassung etwa
dadurch, dass der Rektor aus dem Kreis der der Hochschule angehörenden Professoren gewählt wird. Die Vertretung oder auch Unterstützung des Leitungsorgans obliegt
den Vizepräsidenten oder den Prorektoren; der Kanzler fungiert als leitender Verwaltungsbeamter und ist für die laufenden Verwaltungsgeschäfte der zentralen Verwaltung
und insbesondere für den Haushalt verantwortlich74. Er ist dabei an die Richtlinien der
Hochschulleitung gebunden75. Sofern die Leitung einem Kollegialorgan anvertraut ist
(z. B. Präsidium), gehören ihm regelmäßig u. a. Präsident und Kanzler kraft Amtes an.
Mitunter ist ein Kuratorium vorgesehen, das sich hauptsächlich aus Vertretern
des Staates und der Hochschule zusammensetzt und für Fragen des Haushalts, Personals und der Hochschulentwicklung zuständig ist76.
71
Früher fanden sich detailliertere Bestimmungen in den §§ 60 ff. HRG.
72
S. Kluth a. a. O. (Fn. 70), Rn. 47 zu § 97.
73
Vgl. z. B. § 45 hess. HochschulG.
74
S. H. J. Schuster, Handbuch des Wissenschaftrechts Bd. 1, S. 290.
75
S. § 58 Abs. 1 S. 2 berl. HochschulG.
76
S. §§ 64 ff. berl. HochschulG.
29
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Als Repräsentativorgan steht der Leitung der Hochschule oft ein Konzil77 gegenüber78. Es ist meist mit gewählten Vertretern der Gruppen von Professoren, Studierenden, wissenschaftlichem und Verwaltungspersonal – unter Gewährleistung des
maßgeblichen Einflusses der Professoren79 – besetzt und ist für die Entscheidung
über grundsätzliche Angelegenheiten, insbesondere für den Erlass der Grundordnung
(Satzung), ferner für die Wahl oder Mitwirkung bei der Wahl der Hochschulleitung
zuständig80. Darüber hinaus gibt es weitere kollegiale Lenkungsorgane, meist Senat81
genannt, die für grundsätzliche Entscheidungen zuständig sind, soweit nichts Abweichendes geregelt ist82. Sie sind ebenfalls unter Wahrung des maßgeblichen Einflusses
der Professoren paritätisch besetzt und – da mit geringerem Umfang versehen – besser geeignet, sich mit den konkreten Angelegenheiten des Wissenschaftsbetriebes zu
beschäftigen. Insbesondere bei den Organen mit Repräsentationsfunktion finden sich
weitere Untergruppen wie Ausschüsse, Vorstände usw.
Die vorgenannten zentralen Gliederungen werden durch dezentrale Institutionen ergänzt. Hier sind in erster Linie Fachbereiche oder Fakultäten zu nennen. Die
„klassische“ Einteilung insbesondere der Universitäten in Fakultäten wurde infolge
der in der „Massenuniversität“ immer schwieriger zu überschauenden Organisation
oftmals durch die kleineren Fachbereiche ersetzt; manchmal wurden sie den Fakultäten zugeordnet83. Ein einheitliches Bild lässt sich heute – auch im Hinblick auf die
jeweilige Rechtsstellung - kaum noch ausmachen; für die Fachhochschulen ist vielleicht kennzeichnend, dass der „Fachbereich“ als die modernere Variante und eben
auch deshalb, weil Fachhochschulen meist kleiner sind als Universitäten, häufiger
anzutreffen ist84. Die Fachbereiche85 dienen als Zusammenfassung verwandter oder
benachbarter Fachgebiete86. Für ihre Einrichtung, wesentliche Veränderungen und für
77
z. B. nach § 62 f. berl. HochschulG; in Hessen der Senat, s. § 40 hess. HochschulG. Gebräuchlich sind auch Konvent,
Versammlung und Konsistorium, s. Kickartz a. a. O. (Fn. 39), Rn 127 zu § 93.
78
dem allerdings die Hochschulleitung – mit beratender Stimme – angehören kann, s. § 40 Abs. 5 hess. HochschulG.
79
Entsprechend der Rechtsprechung des Bundesverfassungsgerichts, wonach den Professoren in Fragen der Forschung und
Lehre aus Gründen der in Art. 5 Abs. 3 GG verbürgten Freiheiten ein Übergewicht zustehen muss, vgl. BVerfGE 35, S. 131
ff. (Hochschulurteil).
80
§ 40 Abs. 2 hess. HochschulG, § 63 Abs. 1 berl. HochschulG.
81
In Berlin Akademischer Senat, § 60 f. berl. HochschulG.
82
S. Kickartz a. a. O. (Fn. 39), Rn. 128 zu § 93.
83
S. dazu Thieme, Handbuch des Wissenschaftsrechts Bd. 1, S. 173 f.
84
Auf die Zufälligkeit der Entwicklung gerade bei Fachhochschulen weist Thieme a. a. O. (Fn. 85), S. 176 hin.
85
Soweit nicht besonders vermerkt, wird der Fachbereich als Oberbegriff verwendet.
86
Kickartz a. a. O. (Fn. 39), Rn. 112 zu § 93.
30
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
ihre Auflösung ist die Hochschule nicht alleine zuständig; vielmehr handelt es sich
hier um grundlegende Entscheidungen, für die sich der Staat ein wesentliches Mitwirkungsrecht vorbehält87. Ob den Fachbereichen im Verhältnis zu der sie tragenden
Hochschule eigenständige Rechte zukommen, ob sie also teilrechtsfähige Glieder der
Hochschule bilden, oder ob sie als Hochschulorgane lediglich eine körperschaftsinterne Zuständigkeit zur Wahrnehmung bestimmter Aufgaben inne haben, bestimmt
sich nach dem geltenden Hochschulrecht der Länder88; in ihrem Bereich nehmen
sie jedoch an der Wissenschaftsfreiheit des Art. 5 Abs. 3 GG teil, was dem Grunde
nach auch für Fachhochschulen gelten muss. In die Zuständigkeit der Fachbereiche
fällt die Verwaltung der ihnen zugewiesenen Personal- und Sachmittel; ferner gehört
dazu das Recht zum Erlass von Satzungen für die Fachbereiche, die Ordnung der
Durchführung der Lehre und der Prüfungen sowie die Koordinierung von Lehre und
Forschung in den Fachbereichen, aber auch Entscheidungen über Habilitationen89.
Sie können auch wissenschaftliche Einrichtungen und Betriebseinheiten bilden, die
wiederum ihre Aufgaben in gewisser Selbstständigkeit erledigen können, ohne dass
ihnen allerdings eine rechtliche Eigenständigkeit zukommt. Lehrstühle werden als
selbständige organisatorische Einheiten vom Hochschulrahmengesetz nicht mehr erwähnt und finden sich auch in den Landeshochschulgesetzen nicht (mehr)90. An den
Fachhochschulen waren sie ohnedies nicht verbreitet.
Organe des Fachbereichs sind üblicherweise Fachbereichsrat und Dekan91. Der
Fachbereichsrat ist ein aus gewählten Gruppenvertretern bestehendes Kollegialorgan,
das für wesentliche Entscheidungen zuständig ist, von denen der Fachbereich betroffen ist, insbesondere den Dekan aus der Gruppe der Professoren wählt, während der
Dekan (u. U. vertreten durch einen Prodekan und gelegentlich als „Sprecher“ bezeichnet) sozusagen die laufenden Geschäfte des Fachbereichs führt. Vorgesehen sind
häufig zusätzliche Kommissionen, Ausschüsse und Beauftragte92.
87
In Berlin etwa durch das Kuratorium, vgl. § 69 Abs. 3 berl. HochschulG.
88
Vgl. BVerwG, Beschl. v. 13.5.1985, - 7 B 54.84 - Buchholz 421.2 Nr. 107 zum Erlass von Prüfungen; ferner VG Göttingen,
Urteil vom 24.11.1994, - 4 A 4252/93 -, Veröffentlichungen der Kultusministerkonferenz – Informationen zum Hochschulrecht
Neue Folge 03/Nr. 2.
89
Vgl. z. B. § 71 Abs. 1 Nr. 4 berl. HochschulG.
90
z. B. im Berliner und im baden-württembergischen Hochschulgesetz.
91
Vgl. etwa §§ 70, 72 berl. HochschulG, § 24 f. b.-w. HochschulG.
92
z. B. § 26 b.-w. HochschulG, § 73 f. berl. HochschulG.
31
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
5. Mitgliedschaft und Mitwirkung
Mit dem grundsätzlich körperschaftlichen Charakter der Hochschulen nach §
58 Abs. 1 S. 1 HRG, dem Recht zur Selbstverwaltung nach Satz 3 dieser Vorschrift
und entsprechend dem Recht zur eigenverantwortlichen Aufgabenerledigung ist die
mitgliedschaftliche Organisation der Hochschulen verbunden. Den Mitgliedern einer
Körperschaft, die diese personell tragen, kommen im Unterschied zu Interessenten
und Nutznießern einer Einrichtung besondere Teilhaberechte zur Zweckverwirklichung der Einrichtung zu93. § 36 Abs. 1 S. 1 HRG erklärt die an der Hochschule nicht
nur vorübergehend oder gastweise hauptberuflich Tätigen und die eingeschriebenen
Studierenden zu Mitgliedern der Hochschule. Die Möglichkeit zu landesrechtlicher
Differenzierungen, die schon unter Geltung des Gesetzes vorhanden ist, wird sich
nach dessen Wegfall erweitern. Immerhin wird deutlich, dass das Gesetz die weit
gehende Einbeziehung der in Betracht kommenden Personenkreise anstrebt und
auch das (nicht wissenschaftliche) Personal und die Studierenden teilhaben lässt.
Letztere waren früher als Anstaltsnutzer angesehen worden und verfügten über eine
Rechtsstellung minderer Qualität94. Soweit das Hochschulrahmengesetz die Mitgliedschaft für bestimmte Personen nicht ausdrücklich vorsieht, kennt das Landesrecht
teilweise die Rechtsfigur des Angehörigen, dem geringere Teilhaberechte zustehen.
Betroffen hiervon sind z. B. die zur Promotion oder Habilitation Zugelassenen und
die entpflichteten und im Ruhestand befindlichen Professoren95.
Wesentlich für die Mitgliedschaft ist das Recht auf Mitwirkung an der Selbstverwaltung der Hochschule, aber auch die entsprechende Pflicht dazu96. Dabei ist der
Grad der Mitwirkung gestuft nach der Qualifikation, Funktion, Verantwortung und Betroffenheit der Mitglieder. Die Rechte reichen vom (aktiven und passiven) Wahlrecht
bis zur Mitgliedschaft in einem Organ oder Gremium mit jeweils geregelter Rechtsstellung. Es wird unterschieden zwischen Rechten, die den Mitgliedern individuell und als
Teil ihrer Gruppe zustehen. Für die Vertretung in den betreffenden Gremien bilden die
Hochschullehrer, die akademischen Mitarbeiter, die Studierenden und die sonstigen Mitarbeiter grundsätzlich je eine Gruppe97. Den Hochschullehrern kommt dabei eine besondere Bedeutung zu; bei ihnen handelt es sich um Inhaber „der Schlüsselfunktion des
93
Vgl. Kluth a. a. O. (Fn. 70), Rn. 55 ff. zu § 87.
94
S. Kickartz a. a. O. (Fn. 39), Rn. 78 zu § 93. Er weist auch darauf hin, dass der Einbeziehung der Studierenden in den Kreis
der Mitglieder keine adäquaten Mitwirkungsrechte gegenüberstehen.
95
Etwa nach § 8 Abs. 6 hess. HochschulG.
96
§ 37 Abs. 1 S. 1 HRG.
97
§ 37 Abs. 1 S. 2 HRG.
32
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
wissenschaftlichen Lebens“98, letztlich aufgrund der besonderen Bedeutung, die dieser
Gruppe nach Art. 5 Abs. 3 GG als Träger von Wissenschaft, Forschung und Lehre zugewiesen ist. An dieser Stelle wird üblicher Weise die Streitfrage behandelt, inwieweit
sich Lehrer an Fachhochschulen auf die verfassungsrechtliche Wissenschaftsfreiheit
berufen können99. Solange und soweit die Länder den Fachhochschullehrern auf einfachgesetzlicher Grundlage im Allgemeinen100 eine ähnliche Rechtsstellung einräumen
wie den Universitätsprofessoren, wirkt sich der Streit in erster Linie dann aus, wenn
die Rechtsstellung der Fachhochschullehrer durch Gesetz eingeschränkt wird101. Generell dürfte es angemessen sein, die Reichweite der verfassungsrechtlich verbürgten
Wissenschaftsfreiheit anhand der ausgeübten Funktion und weniger an einzelnen
Merkmalen der individuellen beruflichen Qualifikation, insbesondere der Habilitation,
zu beurteilen102. Den Kritikern ist zwar zuzugeben, dass die berufliche Qualifikation
maßgebendes Indiz für die Qualität der wissenschaftlichen Arbeit sein kann. Selbst das
Bundesverfassungsgericht ist in seinen Äußerungen hierzu nicht immer eindeutig, indem es zwar auf Qualifikationsbeweise wert legt, aber nicht unbedingt eine Habilitation
verlangt103. Andererseits stehen die an Fachhochschullehrer gestellten Anforderungen
nicht hinter denjenigen, die für Universitätsprofessoren gelten, zurück. Entsprechend
dem den Fachhochschulen generell gegenüber den Universitäten verliehenen Status
erscheinen sie nicht als wesensgleiches Minus, sondern – gemäß dem besonderen Auftrag der Fachhochschulen - als Aliud104.
Der besonderen Bedeutung der Wissenschaftsfreiheit aus Art. 5 Abs. 3 GG eingedenk, muss die Repräsentation der verschiedenen Mitglieder und Gruppen in den
Gremien und Organen den jeweiligen Wissenschaftsbezug berücksichtigen. Obwohl
das Hochschulrahmengesetz sich dazu nicht mehr äußert, haben die Landesgeset-
98
So BVerfGE 35, S. 79, 127 im sog. Hochschulurteil.
99
Sehr pointiert dagegen D. Leuze, Handbuch des Wissenschaftsrechts Bd. 1, S. 313 ff.; dafür Waldeyer a. a. O. (Fn. 42), S.
170 ff. Jeweils m. N.
100 Dass für Fachhochschulen wegen deren besonderen Auftrags gegebenenfalls im Einzelnen andere Maßstäbe gelten können,
ist unbestritten.
101 So etwa in dem von Waldeyer zitierten Fall des OVG Berlin, KMK-HSchR 1987, S. 123 ff.
102 So wohl Waldeyer a. a. O. (Fn. 42), S. 184.
103 BVerfGE 47, S. 392 („in etwa dem Niveau einer Habilitation“).
104 So Waldeyer a. a. O., S. 167 ff. Diese Sicht wird auch von der Gesetzgebung nachvollzogen: s. Antrag der FDP-Fraktion des
Dt. Bundestages zur Änderung des Hochschuldienstrechts v. 10.10.2001, BT-Drs. 14/7077, S. 2: „… dass Fachhochschulen
andersartige, aber gleichwertige Aufgaben in unserem Bildungssystem wahrnehmen…“, http://dip.bundestag.de/
btd/14/070/1407077.pdf.
33
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
zgeber die aus dem Hochschulurteil des Bundesverfassungsgerichts105 folgenden
Grundsätze zu beachten, die entsprechend dem bisher Gesagten mit den erforderlichen Modifikationen auch für Fachhochschulen gelten. Insbesondere müssen die paritätischen Verhältnisse in denjenigen Gremien und Organen, die über Forschung und
Lehre sowie über die Berufung von Professoren zu befinden haben, dem Sitz- und
Stimmübergewicht der Professoren entsprechen. In jedem Fall ist eine undifferenzierte Beteiligung der nichtwissenschaftlichen Bediensteten in Fragen von Forschung
und Lehre unzulässig106. Das bedingt natürlich ein Abweichen auch von den allgemeinen Grundsätzen etwa des Wahlrechts. Von einer Gleichheit der Stimmen kann
insofern nur innerhalb der jeweiligen Gruppe gesprochen werden. Differenzierungen
sollen hier sogar – im Hinblick auf das passive Wahlrecht – nach Maßgabe etwa
der besoldungsrechtlichen Einstufung möglich und nur vom Willkürverbot begrenzt
sein107. Für Fachhochschulen dürften entsprechende Regelungen schon aufgrund der
geringeren Bandbreite der personellen Verhältnisse, aber auch wegen der geringeren
Größe von Fachhochschulen kaum verbreitet sein.
Auch an den Fachhochschulen sind im Übrigen gem. § 41 HRG Studierendenschaften zu bilden, deren Mitwirkungsbefugnisse sich ausweislich des Katalogs der
Aufgaben in § 41 Abs. 1 S. 2 HRG durchaus in Grenzen hält. Von der Wahrnehmung
der kulturellen, fachlichen, wirtschaftlichen und sozialen Belange ihrer Mitglieder
(Nr. 5) abgesehen, beschränkt sich ihr Instrumentarium im Wesentlichen auf Stellungnahmen zu hochschul- oder wissenschaftspolitischen Fragen (Nr.3). Trotz Wahlrechts zu den Hochschulorganen108 ist der Einfluss auf die Willensbildung gering.
Mit dem Übergang der Regelungsbefugnis auf die Länder auch insoweit ist nicht die
Erwartung einer wesentlichen Änderung dieses Status’ verbunden109.
6. Wissenschaftliches Personal
Nach § 42 S. 1 HRG besteht das hauptberuflich tätige wissenschaftliche und
künstlerische Personal der Hochschule – auch der Fachhochschule - aus den Hochschullehrerinnen und Hochschullehrern (Professorinnen und Professoren, Juniorprofessorinnen und Juniorprofessoren), den wissenschaftlichen und künstlerischen Mitarbeiterin105 S. o. Fn. 55.
106 BVerfGE 35, S. 79, 131.
107 BVerfGE 54, S. 385, 389 (Begünstigung der C-4-Professoren).
108 Und zu den Organen der studentischen Selbstverwaltung.
109 Auch das neue hessische Hochschulgesetz (i. d. F. von 2007) geht in § 96 Abs. 2 über die Aufgaben der Studierendenschaft
nicht über den Stand des Hochschulrahmengesetzes hinaus. Immerhin wird der Studentenschaft der Status einer rechtsfähigen
Körperschaft des öffentlichen Rechts verliehen (§ 95 Abs. 1 hess. HochschulG).
34
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
nen und Mitarbeitern sowie den Lehrkräften für besondere Aufgaben. Insofern schreibt
das Bundesgesetz einen Gestaltungsrahmen im Personalbereich vor, an dem sich wohl
auch nach seinem Wegfall wenig ändern wird, obwohl zur Kenntnis zu nehmen ist, dass
es gerade das Anliegen des Bundesgesetzes war, die früher bestehende Vielfalt der Amtsbezeichnungen zurückzuführen und obwohl einzelne vom Hochschulrahmengesetz
vorgesehene Ämter umstritten und Gegenstand der Kritik auf Landesebene sind110.
6.1. Professoren
Generell können Professoren als Beamte oder Angestellte berufen werden111.
Als Beamte wird ihnen mit der Amtsbezeichnung „Professor“ eine bestimmte Besoldungsgruppe nach dem Bundesbesoldungsgesetz und der Bundesbesoldungsordnung
zugewiesen. Das war bisher eine der Besoldungsgruppen C 2 bis C 4. Diese sind
mit dem Gesetz zur Reform der Professorenbesoldung112 durch die Besoldungsgruppen W 1 bis W 3 ersetzt worden. Neu ist, dass zu den Grundgehältern W2 und W3
Leistungsbezüge hinzutreten können, allerdings bei gleichzeitiger Absenkung der
Grundgehaltssätze113. Damit sollte eine größere Flexibilität und Leistungsorientierung erreicht werden. Während nach den früheren Regelungen die C 4-Besoldung
den Universitätsprofessoren vorbehalten war114, können nach der neuen Besoldungsordnung W die Professorenämter W 2 und W 3 sowohl an Universitäten als auch
an Fachhochschulen eingerichtet werden. Welche und wie viele der jeweiligen Ämter
an welcher Hochschulart tatsächlich eingerichtet werden, liegt im Verantwortungsbereich der Länder. Es ist davon auszugehen, dass W 3-Professuren an Fachhochschulen die Ausnahme bleiben werden115.
110 Vgl. etwa die Kleine Anfrage zur Wiedereinführung des Privatdozenten in Rheinland-Pfalz LT-Drs. 15/1311 v. 17.7.2007,
http://www.landtag.rlp.de/landtag/drucksachen/1311-15.pdf. Zur Juniorprofessur F. Buch, K. Landfester, P. Linden, J. Rössel,
Zwei Jahre Juniorprofessur - Analysen und Empfehlungen, http://www.che.de/downloads/JP_Studie_Endfassung__4_233.
pdf; ferner T. Schmitt, A.-M. Mugabushaka, T. Rahlf, J. Güdler, Antragsaktivität und -erfolg von Juniorprofessoren bei der
Deutschen Forschungsgemeinschaft (DFG), DFG-Infobrief 1/2006, S. 2 f, http://www.dfg.de/dfg_im_profil/zahlen_und_
fakten/statistisches_berichtswesen/ib/download/ib01_2006.pdf.
111 § 46 HRG.
112 Professorenbesoldungsreformgesetz – ProfBesReformG v. 16.2.2002, BGBl. I, S. 686.
113 Um zu verhindern, dass die Länder durch Einsparungen bei den Leistungsbezügen die Professorenbesoldung insgesamt
abschmelzen, hat der Bundesgesetzgeber den „Vergaberahmen“ eingeführt. Danach darf die durchschnittliche
Professorenbesoldung eines Bundeslandes anlässlich der Einführung der W-Besoldung im Vergleich zum Vorjahr nicht
verringert werden.
114 Vgl. § 35 Abs. 1 und 2 BBesG in der bis zum Inkrafttreten des ProfBesReformG (2002) geltenden Fassung.
115 Etwa in Baden-Württemberg sollten zur Umsetzung des neuen Gesetzes 25 % der W 3-Ämter auf Fachhochschulen entfallen,
s. Verband Hochschule und Wissenschaft, Zukünftige Professorenbesoldung in Baden-Württemberg, 2002, http://www.
vhw-bund.de/DOCS/a06.pdf.
35
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Die Aufgaben der Professoren an Fachhochschulen sind nach dem Gesetz keine
anderen als an Universitäten, wobei allerdings auf die nähere Ausgestaltung ihres
Dienstverhältnisses verwiesen wird116. Hier ist auf die andersartige Aufgabenbeschreibung für die Fachhochschulen zu verweisen, insbesondere auf den Auftrag zur
Vermittlung einer auf den Ergebnissen der Wissenschaft beruhenden Ausbildung117,
innerhalb deren Rahmens Forschungs- und Entwicklungsaufgaben wahrgenommen
werden und wissenschaftliche Erkenntnisse für die Praxis erschlossen werden. Dabei
sind auch Fachhochschulprofessoren frei, Gegenstand und Methode der Forschung
zu bestimmen. Es ist daher übertrieben, wenn die Lehre an Fachhochschulen als
„wesentlich schulmäßiger als an der Universität“ beschrieben wird118. Dieses Urteil
war vielleicht zur Anfangszeit der Fachhochschulen berechtigt, als diese hauptsächlich das bisherige Fächerspektrum und die entsprechenden Vermittlungsmethoden
beibehalten hatten. Nicht nur quantitativ, sondern auch qualitativ waren schon bald
bedeutende Fortschritte zu verzeichnen. Auch die Unterscheidungen des Bundesverfassungsgerichts hinsichtlich der Stellung der Fachhochschullehrer erscheinen vor
dem Hintergrund neuerer Entwicklungen fragwürdig und veralteten Vorstellungen
verhaftet119. Allerdings liegt der Schwerpunkt der Fachhochschule auf der Lehre.
Die Regellehrverpflichtung von Fachhochschulprofessoren liegt grundsätzlich bei
18, von Universitätsprofessoren bei acht Lehrveranstaltungsstunden pro Woche120.
Die Einstellungsvoraussetzungen der Professoren an Fachhochschulen unterscheiden
sich entsprechend den beschriebenen verschiedenen Aufgabenbereichen, nicht aber
grundsätzlich von den Universitäten. Neben den allgemeinen dienstrechtlichen Voraussetzungen sind dies grundsätzlich ein abgeschlossenes Hochschulstudium, pädagogische Eignung, besondere Befähigung zu wissenschaftlicher Arbeit, die in der
Regel durch die Qualität einer Promotion nachgewiesen wird, darüber hinaus je nach
den Anforderungen der Stelle hauptsächlich zusätzliche wissenschaftliche Leistungen
und besondere Leistungen bei der Anwendung oder Entwicklung wissenschaftlicher
Erkenntnisse und Methoden in einer mehrjährigen beruflichen Praxis121. Regelmäßig
wird hierfür eine mindestens fünfjährige praktische Berufserfahrung verlangt, wovon
mindestens drei Jahre außerhalb der Hochschule zu verbringen sind.
116 S. § 43 HRG.
117 S. § 4 Abs. 3 hess. HochschulG.
118 Thieme a. a. O. (Fn.21), S. 500.
119 Dazu Waldeyer a. a. O. (Fn. 42), S. 94 ff. Ein zunehmender Anteil der Fachhochschulprofessoren verfügt
Habilitation.
120 Vgl. z. B. §§ 4 Abs. 1 Nr.1, 5 Abs. 1 Nr. 1 nds. Lehrverpflichtungsverordnung - LVVO -.
121 S. § 44 HRG.
36
z. B. über eine
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Die Juniorprofessoren, für die im Prinzip die gleichen Einstellungsvoraussetzungen gelten wie für Professoren im Allgemeinen122, sind – sofern Beamte – in der Besoldungsgruppe W 1 eingestuft und kommen daher als Lehrende an Fachhochschulen
nicht in Frage123.
6.2. Wissenschaftliche Mitarbeiter
Das Hochschulrahmengesetz sieht nicht grundsätzlich eine Beschränkung dieser
Gruppe des wissenschaftlichen Personals auf Hochschulen eines bestimmten Typs vor124.
In Anbetracht der an Fachhochschulen wahrgenommenen anwendungsbezogenen Forschungs- und Entwicklungsvorhaben125 und der besonders hier benötigten Hilfskräfte ist
es sinnvoll, auch an Fachhochschulen die Beschäftigung wissenschaftlicher Mitarbeiter
zu ermöglichen. Dem entsprechen viele landesrechtliche Regelungen126. Allerdings haben
die Fachhochschulen nicht den Auftrag, wissenschaftlichen Nachwuchs auszubilden, so
dass entsprechende Betreuungsaufgaben nicht so ausgeprägt sind wie an Universitäten.
Dennoch sind die den wissenschaftlichen Mitarbeitern als Beamte oder im Rahmen von
– regelmäßig befristeten – Arbeitsverhältnissen übertragenen Aufgaben durchaus vielfältig. Sie erbringen etwa wissenschaftliche Dienstleistungen zur Organisation, Vorbereitung und Durchführung von Forschung und Lehre, in der Betreuung wissenschaftlicher
Sammlungen und Geräte und im Betrieb wissenschaftlicher und der Krankenversorgung
dienender Einrichtungen, ferner haben sie auch Studierenden Fachwissen und praktische
Fertigkeiten zu vermitteln und sie in der Anwendung wissenschaftlicher Methoden zu
unterweisen. Selbst Lehraufträge zur Abhaltung von Vorlesungen, Seminaren, Übungen
und anderen Lehraufgaben, wie sie von Mitgliedern der Professorengruppe wahrgenommen werden, können ihnen erteilt werden127. Zur Wahrnehmung ihrer mitgliedschaftlichen Befugnisse gehören sie der Gruppe der akademischen Mitarbeiter an128, wogegen
etwaige nach Landesrecht beschäftigte studentische Hilfskräfte oder Tutoren bei ihrer
Gruppe verbleiben oder, sofern sie bereits die Hochschul- oder Staatsprüfung abgelegt
haben, der Gruppe des sonstigen Personals zuzuordnen sind.
122 Dazu § 47HRG.
123 Laut Anlage II zum BBesG, Fn. 1 zur Besoldungsgruppe W 1: „Nach § 47 des Hochschulrahmengesetzes … an einer
Universität oder gleichgestellten Hochschule“.
124 S. § 53 Abs. 1 S. 1 HRG: „Wissenschaftliche Mitarbeiterinnen und Mitarbeiter sind die Beamtinnen, Beamten und Angestellten,
denen wissenschaftliche Dienstleistungen obliegen“.
125 S. § 26 HRG.
126 S. die Ausarbeitung bei Waldeyer a. a. O. (Fn. 42), S. 147 ff.
127 S. beispielhaft § 77 Abs. 1 hess. HochschulG i. V. m. § 55 HRG.
128 § 37 Abs. 1 S. 2 HRG.
37
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
6.3. Lehrkräfte für besondere Aufgaben
Im Unterschied zu den wissenschaftlichen Mitarbeitern vermitteln hauptberuflich tätige Lehrkräfte für besondere Aufgaben überwiegend praktische Fertigkeiten
und Kenntnisse129. Das kann auch die Vermittlung von Grundwissen beispielsweise
in technischen oder musischen Bereichen oder von Sprachkenntnissen betreffen. Es
kann sich um in den Hochschuldienst abgeordnete Lehrer, Richter usw., aber auch
um für den Unterricht in Fremdsprachen bestellte ausländische Lektoren handeln.
Eine wissenschaftliche Qualifikation ist nicht zwingend erforderlich130. Unklar ist in
diesem Fall ihre Zuordnung zu einer der Gruppen des § 37 Abs. 1 S. 2 HRG131. Was
den Umfang ihrer Selbstständigkeit bei der Aufgabenwahrnehmung angeht, wird es
mangels ausdrücklicher gesetzlicher Regelung auf die Ausgestaltung des Dienstverhältnisses ankommen132.
6. 4. Weiteres wissenschaftliches Personal
Auf Landesebene können weitere Kategorien wissenschaftlichen Personals
gefunden werden, wie etwa Lehrbeauftragte, die zur Ergänzung des Lehrangebots
nebenberuflich tätig werden, oder Honorarprofessuren für Personen, die besondere
Leistungen bei der Anwendung oder Entwicklung wissenschaftlicher Erkenntnisse
und Methoden in der Berufspraxis erbracht haben. Soweit nicht ausdrücklich Abweichendes geregelt ist, können sie auch an Fachhochschulen Verwendung finden.
7. Studium und Abschlüsse an Fachhochschulen
Zur Zulassung zum Studium an Fachhochschulen enthält das Hochschulrahmengesetz in den §§ 27 ff. nur allgemeine, grundsätzlich für alle Hochschulen geltende Bestimmungen. Insbesondere ist jeder Deutsche im Sinne des Art. 116 GG zum
Hochschulstudium berechtigt, wenn er die für das Studium erforderliche Qualifikation nachweist, wobei Staatsangehörige eines anderen Mitgliedstaats der Europäischen Union Deutschen gleichgestellt sind, wenn die für das Studium erforderlichen
Sprachkenntnisse nachgewiesen werden. Nach Landesrecht berechtigen allgemeine
Hochschulreife, fachgebundene Hochschulreife, Fachhochschulreife oder eine son129 § 56 HRG.
130 So ausdrücklich § 78 hess. HochschulG.
131 Waldeyer a. a. O. (Fn. 42), S. 142 f. plädiert dafür, die Zuordnung zu den akademischen oder sonstigen Mitarbeitern von
der Qualifikation eines Hochschulabschlusses abhängig zu machen – was problematisch, da nicht tätigkeitsbezogen ist, so
dass Mitarbeiter mit identischen Aufgaben unterschiedlichen Gruppen angehören könnten. Dies kann zwar vorkommen,
sollte aber nicht die Struktur prägen.
132 In diese Richtung auch Kickartz a. a. O. (Fn. 39), Rn. 204 zu § 93.
38
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
stige gleichwertige Vorbildung zum Studium an Fachhochschulen133. Die spezifische
Zugangsmöglichkeit der Fachhochschulreife wird regelmäßig durch einen entsprechenden Abschluss der Fachoberschule erworben. Zunehmend verfügen auch Studierende an Fachhochschulen über die allgemeine Hochschulreife134. Entsprechend
den Verhältnissen an den Universitäten sind auch die Fachhochschulen in bestimmten Fällen von Zulassungsbeschränkungen betroffen. Vom zentralen Vergabeverfahren für Studienplätze (ZVS)135 sind aber lediglich Studiengänge an Universitäten
und gleichgestellten Hochschulen in allen Ländern der Bundesrepublik Deutschland
betroffen. Darüber hinaus gibt es in Nordrhein-Westfalen landesweit zulassungsbeschränkte Studiengänge an Universitäten und Fachhochschulen mit Bewerbung und
Vergabe der Studienplätze über die ZVS136 und schließlich Studiengänge mit örtlichem Numerus clausus, d.h. mit an einzelnen Hochschulen zulassungsbeschränkten
Studiengängen, für welche verschiedene Länder u. a. auch für Fachhochschulstudiengänge unterschiedliche Verfahren vorsehen137.
Die Freiheit des Studiums, die § 4 Abs. 4 HRG für alle Hochschulen gewährlei138
stet , umfasst insbesondere die freie Wahl von Lehrveranstaltungen, das Recht,
innerhalb eines Studiengangs Schwerpunkte nach eigener Wahl zu bestimmen, und
die Erarbeitung und Äußerung wissenschaftlicher und künstlerischer Meinungen,
allerdings vorbehaltlich der Studien- und Prüfungsordnungen. Somit sind auch an
Fachhochschulen Vorkehrungen zu treffen, die den Studierenden eine Wahlfreiheit
entsprechend den gesetzlichen Anforderungen ermöglichen. Die Studien- und Prüfungsordnungen der Fachhochschulen können aber entsprechend dem Anwendungsbezug
der angebotenen Ausbildungsgänge Art, Struktur und Inhalt des Lehrangebots jeweils
in einem studiengangsspezifischen Studienplan festlegen und dabei auch engere zeitliche Anforderungen stellen oder das Lehrangebot gemäß dem besonderen Auftrag
der Fachhochschulen in besonderem Maße auf die Verbindung zwischen Theorie und
Praxis ausrichten. Einheitliche Aussagen können wegen der Vielgestaltigkeit der Studiengänge, die nahezu die Palette der an den Universitäten angebotenen Studiengän133 Vgl. z. B. § 63 Abs. 2 hess. HochschulG, § 10 berl. HochschulG, § 58 b.-w. HochschulG.
134 Vgl. HIS-Studienanfängerbefragung Bd. 180 (2005), S. 44, wonach im Jahr 2004/2005 nahezu die Hälfte (45 %) Der
Studienanfänger an Fachhochschulen im Besitz der allgemeinen Hochschulreife waren (an Universitäten 95 %), http://www.
bmbf.de/pub/his_studienanfaenger.pdf.
135 Vgl. hierzu den Staatsvertrag über die Vergabe von Studienplätzen und die Hochschulzulassungsgesetze der Länder.
136 Davon waren im Wintersemester 2007/2008 die Fachhochschulen nicht betroffen.
137 S. Länder der Bundesrepublik Deutschland/Agentur für Arbeit, Studien- und Berufswahl, Rubrik Bewerbung und Zulassung,
http://www.studienwahl.de/index.aspx?e1=3&e2=4&e3=0&e4=0&e5=0&e6=0&tn=0.
138 Aufgenommen z. B. von § 3 Abs. 4 b.-w. HochschulG.
39
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
ge erreicht, kaum getroffen werden. Das Angebot ist, ähnlich wie bei Universitäten,
breit gefächert und in natur-, sozial-, wirtschaftswissenschaftliche, technische und
künstlerische Studiengänge eingeteilt. Die Geisteswissenschaften sind weit gehend
den Universitäten vorbehalten. Der Praxisbezug steht im Vordergrund. Daher sind die
Studienpläne meist straff strukturiert und in erheblichem Umfang mit vorgeschriebenen Fachpraktika durchsetzt139.
Auch für das Studium an Fachhochschulen gelten Regelstudienzeiten140.
Während sie bei Studiengängen insbesondere an Universitäten grundsätzlich viereinhalb Jahre betragen, sind für Fachhochschulen vier Jahre vorgesehen141, allerdings
mit der Einschränkung, dass im Fall von Bachelorstudiengängen, die für Fachhochschulen besonders in Frage kommen142, die Regelstudienzeit auf einen Rahmen von
mindestens drei und höchstens vier Jahren festgelegt ist143. Die bundesrechtliche Regelung wird von den Ländern unterschiedlich umgesetzt144. Eine Regelstudienzeit
von weniger als drei Jahren dürfte aber trotz des Fehlens einer Untergrenze in § 11
HRG schon deshalb nicht in Betracht kommen, weil ansonsten eine Gewähr für die
wissenschaftliche Basis des Studienganges – gerade auch wegen der an Fachhochschulen stark verbreiteten Fachpraktika – nicht gegeben werden könnte.
Zwischenprüfungen sind rahmenrechtlich an sich erst bei Studiengängen mit
einer Regelstudienzeit von mindestens vier Jahren vorgesehen145; dennoch sind sie
auch in kürzeren Studiengängen nicht ungewöhnlich146. Abgeschlossen wird das Studium in der Regel durch eine Hochschulprüfung, eine staatliche oder – bei den von
den Kirchen getragenen Fachhochschulen - eine kirchliche Prüfung147. Unter Vorbehalt abweichender – insbesondere landesrechtlicher - Regelungen verleihen die
Fachhochschulen aufgrund von Hochschul- und staatlichen Prüfungen, mit denen ein
berufsqualifizierender Abschluss erworben wird, einen Diplomgrad mit Angabe der
Fachrichtung und grundsätzlich mit dem Zusatz „Fachhochschule“ („FH“)148. Seit
139 Vgl. xStudy SE, Studieren.de, Rubrik Fachhochschulen, http://www.studieren.de/fachhochschulen.0.html.
140 Vgl. dazu § 10 Abs. 2 S. 1 HRG.
141 § 11 S. 1 HRG.
142 Obwohl hier eine Differenzierung zwischen Universität und Fachhochschule gerade nicht stattfindet.
143 § 19 Abs. 2 S. 2 HRG.
144 S. dazu Waldeyer a. a. O. (Fn.42), S. 30 ff.
145 § 15 Abs. 1 S. 2 HRG.
146 Besonders bei Fachhochschulen für die öffentliche Verwaltung.
147 § 15 Abs. 1 S. 1 HRG.
148 S. dazu § 18 HRG.
40
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
1998 können die Hochschulen Studiengänge einrichten, die zu einem Bachelor- oder
Bakkalaureusgrad und zu einem Master- oder Magistergrad führen. Der Bacheloroder Bakkalaureusgrad bezieht sich auf Studiengänge, für die die Regelstudienzeit
mindestens drei und höchstens vier Jahre beträgt, so dass die Neuerung besonders auch
auf Fachhochschulen anwendbar ist149. Die Neuregelung folgt der Bologna-Erklärung
und hat die Integration der europäischen Hochschulpolitik mit europaweit vergleichbaren Studienstrukturen und mit zwei Studienzyklen zum Ziel. Die Fachhochschulen
sollen bewusst gestärkt und die Anerkennung gerade von Fachhochschulabschlüssen
erleichtert werden150, indem sich die Bezeichnungen der Studienabschlüsse nicht nach
Hochschularten, sondern nach dem Profil des zugrunde liegenden Studienprogramms
unterscheiden. Nach Abschluss der Erprobungsphase der Neuregelung kann festgestellt werden, dass – bei aller Kritik gegen die neuen Strukturen151 - die überwältigende Mehrzahl der Fachhochschulen auf die neuen Studiengänge umgestellt hat152. Das
ist schon deshalb nahe liegend, weil mit den neuen Studienstrukturen eine Aufwertung der Fachhochschulen gegenüber den Universitäten verbunden ist153. Durch die
gewollte Funktionsüberschneidung der Hochschulen verändern sich die Beziehungen
zwischen Universitäten und Fachhochschulen. Es ist zu vermuten, dass es zu einer
graduellen Annäherung der Studiengänge zugunsten der Fachhochschulen kommt.
149
Vgl. § 19 Abs. 1 und 2 HRG. Fachhochschulen können aber auch (konsekutive) Master-Studiengänge anbieten, s.
dazu Beschluss der Kultusministerkonferenz vom 10.10.2003, Strukturvorgaben für die Einführung von Bachelor/Bakkalaureus- und Master-/Magisterstudiengängen, http://209.85.129.104/search?q=cache:ve8rAFZQukMJ:www.hrk.
de/de/service_fuer_hochschulmitglieder/155_1501.php+Bachelor-Studieng%C3%A4nge+Fachhochschulen+Genehmi
gung&hl=de&ct=clnk&cd=49&gl=de. Dies ist sogar sehr verbreitet, s. speziell für Bayern Sigrid Kristina Gensch/Götz
Schindler, Bachelor- und Master-Studiengänge an staatlichen Hochschulen in Bayern – Ergebnisse einer ersten Analyse,
Beiträge zur Hochschulforschung 2003, S. 81, http://www.ihf.bayern.de/beitraege/2003_3/3-2003%20Gensch-Schindler.
pdf. Einschränkend zur Zulässigkeit Waldeyer a. a. O. (Fn. 42), S. 48 ff. Zweifelhaft ist, ob der Master-Abschluss an einer
Fachhochschule z. B. den Zugang zur höheren Beamtenlaufbahn eröffnet, s. dazu § 13 Abs. 1 Nr. 4 BRRG und Waldeyer a.
a. O., S.77 einerseits sowie Westdeutsche Rektorenkonferenz (Hrsg.), Bologna-Reader (2004), S. 42 f. andererseits.
150 Diese war teilweise problematisch, s. Begründung des Regierungsentwurfs, BT-Drucks. 13/8796, S. 21.
151 S. die Darstellung bei Thieme a. a. O. (Fn. 21), S. 262 f.
152 Thieme weist darauf hin, dass die Zustimmung gerade bei den Fachhochschulen von Anfang an sehr groß war und – offenbar
bis zum Jahr 2004 – bereits mehr als 900 Bachelor-Studiengänge genehmigt worden waren (a. a. O., S. 262). Im Jahr
2007/2008 hatten die Fachhochschulen bereits 86 % ihres Studienangebots auf Bachelor-/Masterstudiengänge umgestellt, vgl.
Hochschulrektorenkonferenz, Statistische Daten zur Einführung von Bachelor- und Masterstudiengängen - Wintersemester
2007/2008, S. 8 f., http://www.hrk.de/de/download/dateien/HRK_StatistikBA_MA_WiSe2007_08_final.pdf.
153 Diese reicht bis zur Erwartung, dass mit einem an einer Fachhochschule erworbenen Mastergrad die Promotion möglich
sei, vgl. Bologna-Reader a. a. O. (Fn. 151), S. 24. Zu den Folgen vgl. schon bei Fn. 37.
41
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
8. Fachhochschulen im Bologna-Prozess
Dem Bologna-Prozess liegt die Vision von einem einheitlichen europäischen
Hochschulraum zugrunde154. Es soll nicht nur die Mobilität für Lehrende und Lernende unterstützt, sondern dazu beigetragen werden, die Lehrprogramme der Hochschulen zu verbessern, Studierende gezielter anzuleiten, intensiver zu betreuen und besser
auf den Arbeitsmarkt vorzubereiten, Abbrecherquoten zu senken und Studienzeiten
zu verkürzen155. Überdies soll die Internationalisierung der Hochschulen gefördert
werden. Die erstgenannten Ziele entsprechen traditionell den Anliegen speziell der
Fachhochschulen156. Insofern kommen die Zielsetzungen von Bologna den mit der
Einführung der Fachhochschulen verbundenen Erwartungen nicht nur entgegen; sie
greifen diese geradezu auf. Bereits im letzten Abschnitt wurde verdeutlicht, dass
die im Gefolge des Bologna-Prozesses eingeführten neuen Studienstrukturen mit
den neuen, nicht nach Hochschularten unterscheidenden Abschlüssen insbesondere
mit einer Aufwertung der Fachhochschulen gegenüber den Universitäten verbunden
sind. Dabei ist zu beobachten, dass die traditionellen Vorbehalte der Universitäten
gegenüber der Fachhochschulausbildung zunehmend einer Bereitschaft zur Zusammenarbeit weichen157. Dies ist darauf zurückzuführen, dass die Fachhochschulen mit
der Adaption der vom Bologna-Prozess geforderten Standards in vielen Bereichen
qualitativ gewonnen haben, nachdem die Studiengänge z. T. von Grund auf neu konzipiert wurden. Dies verschafft ihnen wiederum verstärkten Zulauf von Studierenden.
Daher sind die Fachhochschulen auch für qualifizierte Lehrende attraktiv, denn die
sachliche und personelle Ausstattung der Fachhochschulen ist – trotz der generellen
Stagnation auf diesem Gebiet158 - oftmals günstiger als diejenige der Universitäten,
schon weil traditionell ein besseres Studenten-Lehrenden-Verhältnis herrscht159. Im
Allgemeinen ziehen die Fachhochschulen bisher eine positive Bilanz der Einführung
der neuen Strukturen. Insbesondere weisen sie darauf hin, dass das gestufte Studien154 S. Der Europäische Hochschulraum - Gemeinsame Erklärung der Europäischen Bildungsminister, 19.6.1999, Bologna,
http://www.bmbf.de/pub/bologna_deu.pdf.
155
Vgl. Kultusministerkonferenz, Bericht vom 18.11.1996: Stärkung der internationalen Wettbewerbsfähigkeit des
Studienstandortes Deutschland, S. 5 f.
156 Vgl. O. Winkel, Neues Steuerungsmodell für die Hochschulen? Aus Politik und Zeitgeschichte 2006, Ausgabe 48 (Beilage),
http://www.bundestag.de/dasparlament/2006/48/Beilage/005.html.
157 vgl. Artikel in der ZEIT (v. 4.8.2005, Nr. 32, http://www.zeit.de/2005/32/C-FH-Bologna).
158 dazu Hochschulrektorenkonferenz, Pressemitteilung vom 15.6.2005, http://www.hrk.de/de/presse/95_2613.php.
159 Vgl. W.-D. Webler, Die Fusion von Fachhochschule und Universität – Ein Modell für die Hochschulentwicklung in der
Bundesrepublik? Das Hochschulwesen 2004, S. 184, 186; ferner Verein Deutscher Ingenieure e.V., An welche Hochschule
gehen? http://www.vdi-jutec.de/index.php?nav=schueler&seite=content_anzeigen&id=69; xStudy SE, Studieren.de (Fn.
141).
42
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
konzept der Bachelor- und Masterstudiengänge unter Einbeziehung einer Hochschulstrukturreform mit internationaler Orientierung des Studiums160 geeignet ist, dem
internationalen Wettbewerb und den daraus folgenden höheren Anforderungen zu
begegnen161. Insbesondere entspricht danach der Bachelor als berufsqualifizierender
Abschluss dem Qualitätsniveau des Diploms; günstig wirkt sich die Möglichkeit des
Weiterstudiums in Masterstudiengängen aus162. Die wissenschaftliche Komponente
der Fachhochschulausbildung dürfte sich durch die Reformen eher verstärkt haben,
wenngleich die Anwendungsorientierung konsequent beibehalten wurde und z. T. die
Stärkung dieser traditionell ausgeprägten Struktur verlangt wird163.
Andererseits wird auch von Benachteiligungen der Fachhochschulen gegenüber
den Universitäten gesprochen. Die Reform treibe die Fachhochschulen in eine Konkurrenzsituation mit den Universitäten, ohne jene mit entsprechenden Mitteln auszustatten164. Zwar dringen die Fachhochschulen mit den Masterstudiengängen in bisherige Domänen der Universitäten ein; der Zugang der Absolventen zum höheren Dienst
stößt jedoch auf Schwierigkeiten. Andererseits gibt die Einführung der zweistufigen
Studienstruktur den Universitäten die Chance, sich mit Bachelorstudiengängen im
Bereich der Ausbildung zum gehobenen Dienst zu etablieren und den Fachhochschulen hier massenhaft Interessenten abzuwerben165. Richtig ist, dass bereits in den siebziger Jahren von den Universitäten die Einführung kürzerer Studiengänge gefordert
worden war, was unter anderem unter Hinweis auf die Fachhochschulstudiengänge
als entbehrlich angesehen wurde, da ansonsten eine dritte Kategorie von Abschlüssen
eingeführt werden müsse166. Die überlangen Studienzeiten in Deutschland – das betraf insbesondere die Universitäten – waren gerade ein Hauptargument für die Struk160 Dazu Kultusministerkonferenz a. a. O. (Fn. 157), S. 8.
161 Konferenz der Fachbereichstage der Fachhochschulen, o. D., Memorandum zu Bachelor und Master an Fachhochschulen,
http://www.fachbereichstag.de/memorandum.htm.
162 Die gleichfalls geäußerte Erwartung, dass der Mastertitel den Zugang zum höheren Dienst eröffne und zur Promotion
berechtige, dürfte für entsprechende Fachhochschulstudiengänge regelmäßig nicht in Erfüllung gehen. Vgl. dazu Ständige
Konferenz der Innenminister und Ständige Konferenz der Kultusminister der Länder der Bundesrepublik Deutschland
(Hrsg.), Vereinbarung zum Zugang zu den Laufbahnen des höheren Dienstes durch Masterabschluss an Fachhochschulen
2006; ferner Hochschulrektorenkonferenz o. D., Promotion von FH-Absolventen, http://www.hrk.de/de/service_fuer_
hochschulmitglieder/151.php, auch Länder der Bundesrepublik Deutschland/Bundesagentur für Arbeit 2008, Studien- und
Berufswahl, Stichwort Höherer Dienst, http://www.studienwahl.de/index.aspx?e1=4&e2=6&e3=1&e4=0&e5=0&e6=0&tn=0.
Vgl. aber bei Fn. 37.
163
S. Wissenschaftsrat, Empfehlungen zur Einführung neuer Studienstrukturen und -abschlüsse (Bakkalaureus/Bachelor
– Magister/Master) in Deutschland, Drs. 4418/00, S. 32, http://www.wissenschaftsrat.de/texte/4418-00.pdf.
164 S. Winkel a. a. O. (Fn. 158).
165
Ebenda.
166 Vgl. Wissenschaftsrat a. a. O. (Fn. 164), S. 7.
43
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
turreformen im Hochschulbereich. Bei punktueller Berechtigung der Kritik ist wohl
festzustellen, dass die Neuausrichtung der akademischen Landschaft letzten Endes
den Fachhochschulen eher Vorteile gebracht hat. Nach weiteren acht Jahren167 kann
von einer Verdrängung der Fachhochschulen kaum gesprochen werden. Auch eine
Entwicklung zur Fusion von Fachhochschule und Universität als Konsequenz der Annäherung beider Institutionen168 steht nicht aktuell zur Debatte und dürfte sich auch in
Anbetracht des Scheiterns der Gesamthochschule169 nicht empfehlen. Dem gegenüber beweist die Reaktion der Universitäten170, dass sie sich ihrerseits genötigt sehen,
auf die neuen Möglichkeiten der Fachhochschulen zu reagieren. Der Wirtschaft als
Hauptabnehmer der Absolventen scheint die individuelle Qualifikation wichtiger zu
sein als die Herkunft der Berufsanfänger und verweist auf Zusatzqualifikationen wie
Auslandsaufenthalte und soziale Kompetenz171. Schon seit langem hatten Vertreter
der Wirtschaft vom deutschen Hochschulsystem die Vermittlung sogenannter Schlüsselqualifikationen gefordert172. Dazu gehört beispielsweise die Fähigkeit zu Kooperation und Teamarbeit sowie zum Verständnis komplexer Zusammenhänge. In der
Arbeitswelt nimmt die Bedeutung interdisziplinärer Kenntnisse stetig zu. Dies sind
Herausforderungen, denen sich die Fachhochschulen schon frühzeitig gestellt haben,
während die Universitäten aus ihrem anderen Selbstverständnis heraus erst vor nicht
allzu langer Zeit angefangen haben, entsprechende Konzepte zu entwickeln173, wozu
man auch die erwähnte Zusammenarbeit mit Fachhochschulen rechnen kann. Aus
diesen Gründen dürften die positive Perspektiven, die sich durch die Umsetzung des
Bologna-Prozesses ergeben, für die Fachhochschulen eindeutig überwiegen.
167 Die Einwände von Winkel stammen aus dem Jahr 2000.
168 Dazu Webler, a. a. O. (Fn. 161), S. 184, 187 ff.
169 S. oben unter II. Den – letztlich entscheidenden – Aspekt des unterschiedlichen Selbstverständnisses der Universitäten
erwähnt Webler selbst, ohne ihm weitere Aufmerksamkeit zu leihen: a. a. O. (Fn. 161), S. 184.
170 Vgl. den oben bei Fn. 159 zitierten Artikel in der ZEIT.
171
S. Focus-online, Berufschancen: Bachelors auf dem Arbeitsmarkt, 2008, http://209.85.129.104/search?q=cache:
rjQJQ3o7OM4J:www.focus.de/D/DB/DBU/DBU27/DBU27C/dbu27c.htm+Bachelor+Berufschancen&hl=de&ct=clnk&c
d=3&gl=de.
172 D. Mertens, Schlüsselqualifikationen. Thesen zur Schulung für eine moderne Gesellschaft, Mitteilungen aus der Arbeitsmarkt-
und Berufsforschung, 1991, S. 559 ff.
173
44
S. Artikel: Hochschulen: Beim Schopf packen. Deutsche Universitäten bieten immer häufiger Kurzstudiengänge mit
Bachelor- und Masterabschluss an, „Wirtschaftswoche“ 1999 Nr. 17, S. 126 ff.
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Irma Słomczyńska
Lublin
[email protected].
Wymiar instytucjonalny Europejskiej Polityki
Bezpieczeństwa i Obrony
Institutional Dimension of the European Security and
Defence Policy
Streszczenie:
Artykuł ma na celu przedstawienie pogłębionej analizy wymiaru instytucjonalnego EPBiO na
dwóch poziomach – taktycznym i operacyjnym. Biorąc za punkt wyjścia hybrydową naturę Unii Europejskiej autorka próbuje analizować kilka istotnych kwestii związanych z procesem decyzyjnym
w obrębie drugiego filaru UE, jak również więzi i zależności istniejące pomiędzy instytucjami. Podstawowym założeniem artykułu jest teza, że państwa członkowskie UE rozwinęły niezwykle skomplikowany mechanizm decyzyjny dla realizacji EPBiO, który stanowi odzwierciedlenie potrzeb uczynienia
z UE „globalnego peacekeepera” i stabilizatora. Jednocześnie wszystkie państwa chciały zachowania
swojej autonomii i suwerenności w zakresie bezpieczeństwa i obrony. Przeprowadzona analiza prowadzi do wniosku, że struktura decyzyjna jest siecią instytucji o niejasnych i nieprecyzyjnie oddzielonych kompetencjach. Dodatkowo jest bardzo skomplikowana i podlega nieustannemu procesowi
modyfikacji. Oznacza to jednocześnie, że EPBiO nie jest mechanizmem tak skutecznym i dobrym
jakim mogłaby być, gdyby procedury i proces decyzyjny były bardziej klarowne i uproszczone.
Słowa kluczowe: EPBiO, wymiar instytucjonalny, mechanizm decyzyjny, współpraca międzyrządowa, państwa członkowskie UE.
Summary:
The utmost aim of the article is in-depth analysis of the ESDP institutional dimension within two levels
– tactical and operational ones. Taking the hybridity of the European Union as a point of departure the author
tries to analyze several important issues concerning the EU decision-making process within the second pillar,
as well as all links and dependencies existing between institutions. The main thesis is that the EU member states have developed extremely complicated decision-making mechanism for the ESDP, which expresses their
need concerning the EU to be effective as a global peacekeeper and stabilizer. Simultaneously all the states
wanted to preserve their national autonomy and sovereignty within the security and defence field. The analysis
performed let author to come to the conclusion that the decision-making structure is composed of a web of
institutions having their competencies inaccurately divided, highly complicated and in fact permanently in the
making. It means that the ESDP as a whole is not as successful and efficient as it might be.
Keywords: ESDP, institutional dimension, decision-making mechanism, intergovernmental
cooperation, EU member states.
45
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
1. Uwagi wstępne.
Europejska Polityka Bezpieczeństwa i Obrony, która powstała i ewoluuje dzięki impulsom pochodzącym z poziomu państw członkowskich jest programowana
i implementowana przez kompleks powiązanych ze sobą instytucji i podmiotów mających różny status, „ciężar gatunkowy” i zakres kompetencji. Istnienie tej swoistej
struktury decyzyjnej w obszarze polityki bezpieczeństwa i obrony jest odzwierciedleniem hybrydowości całej Unii Europejskiej, w obrębie której decyzje w tych samych
obszarach funkcjonalnych są regulowane zarówno przez instytucje wspólnotowe
w oparciu supranarodowe mechanizmy, jak i międzyrządowe formy współpracy. Polityka zewnętrzna UE jest bowiem realizowana przy użyciu wspólnotowych instrumentów pochodzących z I filaru i finansowanych z budżetu Wspólnot Europejskich,
zaś jej dopełnieniem są instrumenty wspólne filaru II, do których odwołują się i za
które płacą indywidualnie państwa członkowskie.
Niniejszy artykuł ma na celu analizę wybranych struktur decyzyjnych (specyficznych dla EPBiO) biorących udział w procesie decydowania politycznego w części
II filaru UE, który dotyczy militarnych i cywilnych aspektów zapobiegania i zarządzania kryzysowego UE. Wewnętrzna struktura artykułu jest skonstruowana w oparciu o kryterium poziomu decyzyjnego, przy czym przeprowadzona analiza będzie odnosiła się jedynie do dwóch poziomów – taktycznego i operacyjnego, bez odniesienia
się do najwyższego poziomu strategicznego, jako że instytucje na tym poziomie są
wspólne dla EPBiO i WPZiB1.
Na poziomie taktycznym zanalizowane zostaną wybrane struktury, które zajmują się realizacją celów strategicznych poprzez programowanie celów cząstkowych i określanie konkretnych metod i sposobów działania. Poziom operacyjny zaś
obejmie analizę wybranych struktur, których zadaniem jest implementacja decyzji
szczegółowych zgodnie z celami strategicznymi oraz przy użyciu metod i środków
działania wyznaczonych na poziomie taktycznym.
Wyróżnienie w oparciu o kryterium przedmiotowe poziomów decyzyjnych oraz
podmiotowa analiza poszczególnych instytucji, to jest ich kompetencji, procedur
decyzyjnych i przebiegu procesu decyzyjnego jest zabiegiem służącym uporządkowaniu kompleksowej struktury decyzyjnej EPBiO. Trzeba jednakże pamiętać, że
w praktyce politycznej poszczególne elementy tej struktury są powiązane licznymi
zależnościami na gruncie kompetencyjnym i personalnym, co oznacza, że ich funkcjonowanie wzajemnie się warunkuje poprzez istnienie licznych sprzężeń zwrotnych.
1
46
Chodzi o takie instytucje jak: Rada Europejska, Rada ds. Ogólnych i Stosunków Zewnętrznych, COREPER i Parlament
Europejski. Na temat strategii, taktyki i operacji zob.: L. Francart, L’evolution des niveaux stratégique, opératif et tactique,
http://www.stratisc.org/strat/strat068_Francart.html [odczyt: 4.09.2004].
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Ponadto istotną cechą całej struktury EPBiO jest nadal trwający proces instytucjonalizacji i budowy potencjału, co oznacza, że analizowane są podmioty decyzyjne
i struktury na obecnym etapie rozwoju tej polityki. Jednocześnie, trudno jest w sposób kategoryczny przesądzić, jaki kształt i funkcje będą docelowo powierzone poszczególnym elementom struktury EPBiO, zwłaszcza, że Traktat Lizboński wprowadza pewne zmiany w tej strukturze.
2. Poziom taktyczny
Na poziomie taktycznym zostanie dokonana analiza wybranych struktur, które
zajmują się realizacją celów strategicznych poprzez programowanie celów cząstkowych i określanie konkretnych metod i sposobów działania. Cechą charakterystyczną
tego poziomu decyzyjnego jest jego podrzędność w stosunku do Rady Europejskiej
i Rady ds. Ogólnych i Stosunków Zewnętrznych, to jest strategicznych podmiotów
decyzyjnych oraz konieczność funkcjonowania w ramach politycznych nakreślonych
przez te podmioty. Ponadto na tym poziomie dochodzi do szczegółowego programowania metod i środków działania w zakresie EPBiO, które są komplementarne
dla decyzji strategicznych wyższego poziomu decyzyjnego. Wśród podmiotów funkcjonujących na poziomie taktycznym wyróżnić można między innymi: Komitet Polityczny i Bezpieczeństwa, Komitet Wojskowy Unii Europejskiej, Sztab Wojskowy
Unii Europejskiej oraz Komitet ds. Cywilnych Aspektów Zarządzania Kryzysami2.
Wymienione podmioty uczestniczą w procesie decyzyjnym w nierównomiernym
stopniu, który zależy od przyznanych im kompetencji. Ponadto ich funkcjonowanie
jest wzajemnie uwarunkowane i bliższe jest koncepcji wielopoziomowego zarządzania niż hierarchicznemu procesowi decyzyjnemu.
2.1 Komitet Polityczny i Bezpieczeństwa
Zgodnie z art. 25 TUE, „bez uszczerbku dla postanowień artykułu 207 Traktatu
ustanawiającego Wspólnotę Europejską, Komitet Polityczny i Bezpieczeństwa obserwuje sytuację międzynarodową w dziedzinach objętych Wspólną Polityką Zagraniczną i Bezpieczeństwa oraz przyczynia się do określania polityk, wydając opinie
dla Rady – na jej żądanie lub z inicjatywy własnej. Czuwa on również nad wprowadzaniem w życie uzgodnionych polityk, bez uszczerbku dla kompetencji Prezydencji i Komisji. (...) Komitet ten sprawuje, pod kierunkiem Rady, kontrolę polityczną
2
Oprócz wymienionych powyżej instytucji bardzo istotną rolę na tym poziomie decyzyjnym odgrywają również: Sekretarz
Generalny Rady/Wysoki Przedstawiciel ds. WPZiB, Sekretariat Generalny Rady oraz, w mniejszym stopniu, Komisja
Europejska.
47
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
i kierownictwo strategiczne nad operacjami zarządzania kryzysami. Rada może upoważnić Komitet do podjęcia, w celu i na czas trwania operacji zarządzania kryzysami, określonych przez Radę decyzji dotyczących kontroli politycznej i kierownictwa
strategicznego nad operacją3 (...).” Zapis ten oznacza, że Komitet Polityczny i Bezpieczeństwa jest autoryzowany, by w sytuacji kryzysowej podejmować odpowiednie
decyzje związane z politycznym i strategicznym kierowaniem operacją. W tej szczególnej sytuacji zyskuje zatem kompetencje zarezerwowane dla Rady4. Poza sytuacjami kryzysowymi Komitet ma duży wpływ na kształtowanie polityki UE w obszarze
EPBiO, jednak nie na jej podejmowanie5.
Analiza funkcjonowania Komitetu prowadzi do wniosku, że jego zadania polegają na koordynacji oraz konsultacji i wykorzystywaniu posiadanej inicjatywy
w sytuacji normalnej oraz kryzysowej. Nie podejmuje decyzji mających prawne następstwa, a jego decyzje są podejmowane przez instytucje mające umocowanie traktatowe: Radę, COREPER oraz Komisję Europejską6.
Zgodnie z decyzją Rady z 22 stycznia 2001 roku o ustanowieniu Komitetu, ma
on podejmować następujące działania: obserwuje sytuację międzynarodową w dziedzinach podlegających Wspólnej Polityce Zagranicznej i Bezpieczeństwa, wspomaga określanie polityk, poprzez sporządzanie „opinii” dla Rady, na jej żądanie lub
z własnej inicjatywy, oraz czuwa nad wprowadzaniem w życie uzgodnionych polityk,
z zachowaniem przepisów art. 207 Traktatu ustanawiającego Wspólnotę Europejską
oraz kompetencji Prezydencji i Komisji; bada obszary objęte projektami konkluzji
Rady ds. Spraw Ogólnych i Stosunków Zewnętrznych, w które Komitet jest zaangażowany; dostarcza pozostałym Komitetom wytyczne w sprawach podlegających
WPZiB; utrzymuje uprzywilejowane kontakty z Sekretarzem Generalnym/Wysokim
Przedstawicielem i Specjalnymi Przedstawicielami; przekazuje wytyczne Komitetowi Wojskowemu oraz przyjmuje jego opinie i zalecenia. Przewodniczący Komitetu Wojskowego, pozostający w łączności ze Sztabem Wojskowym Unii Europejskiej bierze udział, gdy jest to niezbędne, w posiedzeniach Komitetu Politycznego
i Bezpieczeństwa; przyjmuje informacje, zalecenia i opinie Komitetu ds. Cywilnych
Aspektów Zarządzania w sytuacjach kryzysowych i przekazuje mu wytyczne w spra3
Art. 25, Traktat o Unii Europejskiej wersja skonsolidowana (ujednolicona) po Traktacie Nicejskim, http://libr.sejm.gov.
pl/oide/index.php?topic=dokumenty&id=tue [odczyt: 20.09.2005].
4
S. Duke, The Linchpin COPS. Assessing the Workings and Institutional Relations of the Political and Security Committee,
Maastricht 2005, s. 19.
5
A. Missiroli, ESDP – How it Works, w: EU Security and Defence Policy. The First Five Years (1999-2004), ed. by N.
Gnesotto, Paris 2004, s. 64.
6
L. Pnevmaticou, Aspects juridiques de la Politique Europeenne de Securite et de Defense, Paris 2001, ss. 14-16.
48
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
wach objętych WPZiB; koordynuje, nadzoruje i monitoruje prace w kwestiach dotyczących WPZiB prowadzone przez różnorodne grupy robocze, może przekazywać
im wytyczne i bada ich sprawozdania; prowadzi dialog polityczny w ramach swojej
zdolności i w formie ustanowionej Traktatem; zapewnia uprzywilejowane forum dialogu w sprawach EPBiO między państwami członkowskimi UE i NATO, jak również
z samym NATO, zgodnie z odrębnymi przepisami odpowiednich dokumentów; pod
auspicjami Rady, ponosi odpowiedzialność za polityczny kierunek rozwoju potencjału wojskowego, uwzględniając rodzaj sytuacji kryzysowej, której Unia pragnie
przeciwdziałać. W ramach rozwijania potencjału wojskowego, Komitet Polityczny
i Bezpieczeństwa otrzyma opinię Komitetu Wojskowego opracowaną z pomocą Europejskiego Sztabu Wojskowego7.
W momencie wystąpienia sytuacji kryzysowej, Komitet staje się organem Rady,
który „ (...) zajmuje się sytuacjami kryzysowymi i bada wszystkie opcje reagowania,
jakie mogą być wykorzystane przez Unię w jednolitych ramach instytucjonalnych,
z zachowaniem procedur podejmowania decyzji wykonawczych każdego z filarów.
W ten sposób Rada, dla której prace przygotowawcze są wykonywane przez Komitet
Stałych Przedstawicieli, oraz Komisja posiadają kompetencje, każda w swoim zakresie i zgodnie z procedurami ustanowionymi w Traktatach, do podejmowania decyzji
prawnie wiążących. Komisja wykonuje swoje kompetencje, włączając kompetencję
do występowania z inicjatywą ustawodawczą, zgodnie z procedurami przewidzianymi Traktatami. Komitet Stałych Przedstawicieli pełni rolę, przyznaną mu w art.
207 Traktatu ustanawiającego Wspólnotę Europejską oraz art. 19 regulaminu Rady.
W tym celu we właściwym czasie będzie on informowany przez Komitet Polityczny
i Bezpieczeństwa8”.
W sytuacji kryzysowej, bliska współpraca między COREPER oraz Komitetem
Politycznym i Bezpieczeństwa jest szczególnie istotna i zostaje zapewniona przede
wszystkim przez udział Przewodniczącego Komitetu Politycznego i Bezpieczeństwa
w posiedzeniach Komitetu Stałych Przedstawicieli. Także kluczowa pozostaje rola
doradców ds. stosunków zagranicznych, których zadaniem jest utrzymywanie skutecznej, nieprzerwanej koordynacji między pracami odbywającymi się w ramach
WPZiB, a pracami, które prowadzone są w innych filarach.
Procedury decyzyjne uruchamiane w obliczu sytuacji kryzysowej oznaczają, że
Komitet Polityczny i Bezpieczeństwa przedstawia Radzie cele polityczne, jakie mają
zostać przez Unię osiągnięte oraz rekomenduje spójny zestaw opcji, służących opa7
Council Decision of 22 January 2001 Setting up the Political and Security Committee (2001/78/CFSP), w: „Official Journal
of the European Communities”, 30.1.2001, ss. L 27/1-L 27/3.
8
Tamże.
49
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
nowaniu sytuacji kryzysowej. Może on opracować opinię zalecającą Radzie przyjęcie
wspólnego działania. Z zachowaniem roli Komisji, nadzoruje on także wprowadzanie
w życie przyjętych środków i ocenia ich oddziaływanie. Komisja informuje natomiast Komitet Polityczny i Bezpieczeństwa o przyjętych przez siebie środkach lub
o tych, których podjęcie przewiduje, podobnie jak państwa członkowskie. Centrum
Sytuacyjne wspomaga Komitet Polityczny i Bezpieczeństwa i zapewnia Komitetowi
dane wywiadowcze w warunkach odpowiednich do zarządzania w sytuacjach kryzysowych.
Komitet Polityczny i Bezpieczeństwa przeprowadza także „kontrolę polityczną
i wyznacza strategiczny kierunek” działań wojskowych UE w momencie zaistnienia
kryzysu. W tym celu na podstawie opinii i zaleceń Komitetu Wojskowego, ocenia
podstawowe elementy (strategiczne opcje działań wojskowych, obejmujące schemat drogi służbowej, koncepcję i plan działań), które zostają przedstawione Radzie.
Komitet jest kluczowym elementem procesu decyzyjnego w obszarze EPBiO, gdyż
odgrywa wiodącą rolę w rozszerzonych konsultacjach, w szczególności z NATO
i zaangażowanymi państwami trzecimi9.
Członkami Komitetu są ambasadorowie, stali przedstawiciele państw członkowskich przy UE, usytuowani w stałych przedstawicielstwach państw członkowskich
przy Wspólnotach Europejskich w Brukseli. Z reguły spotkania Komitetu odbywają
się 5 – 7 razy w tygodniu. Sekretarz Generalny/Wysoki Przedstawiciel spotyka się
z członkami Komitetu na spotkaniach roboczych, zaś jego personel bierze udział we
wszystkich spotkaniach. Od stycznia 2005 roku Komisja Europejska ma ambasadora
na stałe akredytowanego do Komitetu.
W swoich działaniach Komitet Polityczny i Bezpieczeństwa jest wspomagany przez: Sieć Europejskich Korespondentów obecnych we wszystkich państwach
członkowskich i Komisji Europejskiej, którzy zajmują się koordynacją wszystkich
spraw bieżących w zakresie WPZiB. Mają kontakt poprzez sieć COREU, która pozwala na przesyłanie zaszyfrowanych wiadomości. Także wspomagają go doradcy
RELEX, którzy przygotowują prawodawstwo WPZiB i zapewniają jego spójność
oraz Grupy Robocze WPZiB, złożone z dyplomatów poszczególnych państw i personelu RELEX, podzielone według kryterium geograficznego i funkcjonalnego. Są one
istotne, gdyż doradzają Radzie i są kolejnym poziomem łączności pomiędzy Komisją
Europejską i przedstawicielami państw członkowskich10.
Podejmowanie decyzji w obrębie Komitetu następuje w drodze konsensusu, bez
9
Tamże.
10
EU Crisis Response Capability Revisited, „Europe Report” 2005, no. 160, ss. 18-19.
50
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
formalnego przeprowadzania głosowań. Posiedzenia mają charakter nieformalny, zaś
roboczymi językami są wyłącznie angielski i francuski. Nie przeprowadza się także
tłumaczeń symultanicznych na języki pozostałych państw członkowskich UE. Rutynowe decyzje podejmowane są z zastosowaniem tak zwanej „cichej procedury”,
zgodnie z którą uzgodnienia grup roboczych uznaje się za przyjęte przez Komitet,
jeśli żadne z państw członkowskich nie zgłosi zastrzeżeń (za pośrednictwem COREU) w ciągu czterech dni roboczych od rozesłania konkluzji ze spotkania grupy.
Przekazywanie ustalonych opinii, raportów, stanowisk i innych dokumentów Radzie
następuje za pośrednictwem COREPER11.
Zasadnicza rola Komitetu Politycznego i Bezpieczeństwa polega zatem na uelastycznieniu i usprawnieniu procesu decyzyjnego w sytuacji wystąpienia kryzysu.
Efektywność reagowania kryzysowego całej UE jest więc w dużej mierze zależna
od sposobu działania państw członkowskich w Komitecie. Szybkość przebiegu decydowania w Komitecie w znacznym stopniu podnosi wiarygodność działań zewnętrznych UE na tej płaszczyźnie. Dodatkowo faktyczną rolę Komitetu wzmacnia fakt, iż
w swoich działaniach ujmuje on bezpośrednio interesy państw członkowskich oraz
interesy wspólnotowe poprzez kontakty z organami Komisji Europejskiej.
2.2 Komitet Wojskowy Unii Europejskiej
Komitet Wojskowy Unii Europejskiej jest złożony z Szefów Obrony państw
członkowskich, reprezentowanych przez ich przedstawicieli wojskowych, przy czym
na szczeblu Szefów Obrony zbiera się jedynie wtedy, jeżeli jest to niezbędne. Przewodniczący Komitetu jest powoływany przez Radę, zgodnie z zaleceniem Komitetu
obradującego na szczeblu Szefów Obrony. Jego kadencja trwa trzy lata, chyba że
Rada postanowi inaczej.
Komitet Wojskowy Unii Europejskiej, zapewnia doradztwo wojskowe i przedstawia zalecenia Komitetowi Politycznemu i Bezpieczeństwa, jak również zapewnia
kierownictwo wojskowe Sztabowi Wojskowemu Unii Europejskiej. Przewodniczący
Komitetu uczestniczy w posiedzeniach Rady, w przypadku gdy mają być podejmowane decyzje mające wpływ na kwestie obronne12.
Komitet jest zatem najwyższym organem wojskowym utworzonym w ramach
Rady, odpowiedzialnym za zapewnienie Komitetowi Politycznemu i Bezpieczeństwa
doradztwa wojskowego i przedstawianie zaleceń we wszystkich kwestiach wojsko11
T. Ciszak, Postanowienia Rady Europejskiej w Sewilli ws. Reformy funkcjonowania Rady, http://www.doc.ukie.gov.pl/cdrom/cd2/dokumenty/05_opracowania/analizy/ba_10_analiza_3.pdf [odczyt: 22.01.2005].
12
Council Decision of 22 January 2001 Setting up the Military Committee of the European Union (2001/79/CFSP), w: „Official
Journal of the European Communities”, 30.1.2001, ss. L 27/4-L 27/6.
51
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
wych w ramach UE. Także sprawuje kierownictwo wojskowe we wszystkich działaniach wojskowych w ramach UE. Ponadto jest źródłem doradztwa wojskowego,
opartego na konsensusie oraz stanowi forum dla konsultacji wojskowych i współpracy
między państwami członkowskimi UE w dziedzinie zapobiegania konfliktom i zarządzania kryzysami. W szczególności zapewnia doradztwo wojskowe i przedstawia zalecenia Komitetowi Politycznemu i Bezpieczeństwa, na wniosek tego ostatniego lub
z własnej inicjatywy, działając zgodnie z wytycznymi przekazanymi przez ten Komitet,
szczególnie w odniesieniu do: rozwoju ogólnego pojęcia zarządzania kryzysami w jego
wojskowych aspektach; aspektów wojskowych, odnoszących się do kontroli politycznej i kierownictwa strategicznego nad operacjami zarządzania kryzysami i sytuacjami
kryzysowymi; oceny ryzyka potencjalnych kryzysów; wojskowego wymiaru sytuacji
kryzysowej i kwestii powiązanych, w szczególności podczas późniejszego zarządzania,
w tym celu otrzymuje on dane wyjściowe z Centrum Sytuacyjnego; szczegółowego
opracowania, oceny i przeglądu możliwości, zgodnie z uzgodnionymi procedurami;
stosunków wojskowych UE z nienależącymi do UE europejskimi członkami NATO,
innymi państwami kandydującymi do UE, państwami i organizacjami trzecimi, w tym
NATO; szacunkowej oceny finansowej działań i ćwiczeń13.
W sytuacjach zarządzania kryzysami, Komitet na wniosek Komitetu Politycznego i Bezpieczeństwa wydaje dyrektywę wstępną dla Dyrektora Generalnego
Sztabu Wojskowego UE w celu sporządzenia i przedstawienia strategicznych opcji wojskowych. Ocenia on strategiczne opcje wojskowe opracowane przez Sztab
i przekazuje je Komitetowi Politycznemu i Bezpieczeństwa wraz ze swoją oceną oraz
wojskową poradą. Następnie na podstawie opcji wojskowej wybranej przez Radę,
zatwierdza wstępną dyrektywę planowania dla dowódcy operacji. Także w oparciu
o ocenę Sztabu Wojskowego radzi oraz zaleca Komitetowi Politycznemu i Bezpieczeństwa w sprawie koncepcji operacji (CONOPS), opracowanej przez dowódcę
operacji oraz projektu planu operacyjnego (OPLAN), sporządzonego przez niego.
Komitet Wojskowy doradza też Komitetowi Politycznemu i Bezpieczeństwa w sprawie opcji zakończenia operacji. Podczas operacji monitoruje zaś właściwą realizację
operacji wojskowych, za które odpowiedzialny jest dowódca operacji. Członkowie
Komitetu Wojskowego zasiadają lub są reprezentowani w Komitecie Współuczestników, który powoływany jest na czas trwania operacji14.
Komitet Wojskowy ma stałego Przewodniczącego, który posiada stanowisko
czterogwiazdkowego oficera w momencie powołania (najlepiej gdyby był to były
13
Tamże.
14
Tamże.
52
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Szef Obrony państwa członkowskiego UE). Jest on wybierany przez Szefów Obrony
państw członkowskich, zgodnie z zatwierdzonymi procedurami i powoływany przez
Radę zgodnie z zaleceniem Komitetu Wojskowego, obradującego się na szczeblu Szefów Obrony, a jego kadencja trwa w zasadzie trzy lata, z zastrzeżeniem wyjątkowych
okoliczności. Przewodniczący Komitetu jest przed nim odpowiedzialny. Działając
w obszarze międzynarodowym, Przewodniczący reprezentuje Komitet w Komitecie
Politycznym i Bezpieczeństwa oraz w Radzie.
Wśród jego funkcji należy wymienić następujące: przewodniczy posiedzeniom
Komitetu Wojskowego na szczeblach wojskowych przedstawicieli i Szefów Obrony;
jest rzecznikiem tego Komitetu i w związku z tym uczestniczy w Komitecie Politycznym
i Bezpieczeństwa z prawem udziału w dyskusji oraz posiedzeniach Rady, w przypadku
gdy podejmowane są decyzje, które mają wpływ na kwestie obronne; także wykonuje funkcję doradcy wojskowego Sekretarza Generalnego/Wysokiego Przedstawiciela
we wszystkich kwestiach wojskowych, w szczególności w celu zapewnienia spójności
w ramach struktury UE zarządzania kryzysami; prowadzi prace Komitetu bezstronnie
i tak, aby odzwierciedlać konsensus; działa w imieniu Komitetu wydając dyrektywy
i wskazówki dla Dyrektora Generalnego Sztabu Wojskowego; działa jako pierwszy
punkt kontaktowy z dowódcą operacji podczas operacji wojskowych UE; działa wraz
z Prezydencją w kwestii rozwijania i wykonywania swojego programu pracy15.
Przewodniczący Komitetu Wojskowego jest wspierany przez swój osobisty personel oraz wspomagany przez Sztab Wojskowy UE, szczególnie w odniesieniu do
wsparcia administracyjnego w ramach Sekretariatu Generalnego Rady. Podczas nieobecności, Przewodniczący Komitetu jest zastępowany przez stałego Zastępcę Przewodniczącego, jeżeli zdecydowano o utworzeniu i obsadzeniu takiego stanowiska,
albo przedstawiciela Prezydencji lub dziekana. Komitet jest wspierany przez wojskową grupę roboczą (EUMCWG), Sztab Wojskowy UE oraz przez inne wydziały
i służby. Na poziomie stałych przedstawicieli Komitet spotyka się raz w tygodniu,
natomiast w formacie Szefów Obrony dwa razy do roku. Agenda spotkań jest przygotowywana przez grupę roboczą, którą wspiera Sztab Wojskowy UE.
Istotna rola Komitetu Wojskowego w procesie decyzyjnym w obszarze UE
polega zatem na jego odpowiedzialności za wszystkie militarne aspekty obecnych
i potencjalnych kryzysów, oceny finansowe operacji i ćwiczeń wojskowych oraz koncepcji operacyjnych, a także monitorowanie ich implementacji. Co istotne, Komitet
Wojskowy nie jest komórką planistyczną16.
15
Tamże.
16
EU Crisis Response Capability Revisited ..., s. 19.
53
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
2.3 Sztab Wojskowy Unii Europejskiej
Personel wojskowy Sztabu jest oddelegowany przez państwa członkowskie
do Sekretariatu Generalnego Rady, którego Sztab jest częścią. Wszyscy jego członkowie są obywatelami państw członkowskich Unii Europejskiej. Sztab Wojskowy,
w ramach struktur Rady, służy wiedzą o sprawach wojskowych i wspiera Europejską
Politykę Bezpieczeństwa i Obrony, łącznie z prowadzeniem kierowanych przez UE
operacji wojskowych, związanych z zarządzaniem kryzysami.
Sztab Wojskowy ma zajmować się wczesnym ostrzeganiem, oceną sytuacji
i planowaniem strategicznym misji petersberskich wraz z identyfikacją europejskich
sił krajowych i wielonarodowych oraz realizować polityki i decyzje zgodnie z zaleceniami Komitetu Wojskowego Unii Europejskiej17. W szczególności Sztab: jest źródłem
wiedzy o sprawach wojskowych UE; gwarantuje powiązanie między Komitetem Wojskowym a zasobami wojskowymi dostępnymi dla UE oraz służy wiedzą w sprawach
wojskowych organom UE, zgodnie z zaleceniami Komitetu Wojskowego; zapewnia
zdolność wczesnego ostrzegania, planuje, ocenia i wydaje zalecenia dotyczące koncepcji zarządzania w sytuacjach kryzysowych oraz ogólnych strategii wojskowych
i realizuje decyzje i wskazówki Komitetu Wojskowego; wspiera Komitet Wojskowy
w odniesieniu do oceny sytuacji militarnych aspektów strategicznego planowania w
pełnym zakresie misji petersberskich dla wszystkich przypadków operacji kierowanych
przez UE, niezależnie od tego, czy UE czerpie z aktywów i potencjału NATO, czy
też nie; przyczynia się do procesu szczegółowego opracowania, oceny i analizy zdolności obronnych, uwzględniając potrzebę zapewnienia przez zainteresowane państwa
członkowskie spójności z procesem planowania obrony NATO i z procesem planowania i oceny w Partnerstwie dla Pokoju; jest odpowiedzialny za monitorowanie, ocenę
i formułowanie zaleceń dotyczących sił i potencjału udostępnianego UE przez państwa
członkowskie w dziedzinie kształcenia, ćwiczeń i współdziałania18.
Sztab Wojskowy wykonuje trzy główne funkcje operacyjne: wczesne ostrzeganie, ocena sytuacji i planowanie strategiczne. Ponadto, pod kierunkiem Komitetu
Wojskowego, służy wiedzą o sprawach wojskowych organom UE, w szczególności
Sekretarzowi Generalnemu/Wysokiemu Przedstawicielowi. Monitoruje też potencjalne kryzysy, polegając na odpowiednich krajowych i wielonarodowych możliwościach
wywiadowczych. Dostarcza także do Centrum Sytuacyjnego informacje wojskowe
i otrzymuje od niego dane. Do jego funkcji należy też wykonywanie militarnych aspek17
Council Decision of 22 January 2001 on the Establishment of the Military Staff of the European Union (2001/80/CFSP),
w: „Official Journal of the European Communities”, 30.1.2001, ss. L 27/7-L 27/11.
18
Tamże.
54
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
tów wyprzedzającego planowania strategicznego dla misji petersberskich, określanie
i sporządzanie wykazu europejskich sił krajowych i wielonarodowych do operacji kierowanych przez UE koordynując je z NATO. Jednocześnie przyczynia się do rozwoju
i przygotowania (łącznie z kształceniem i ćwiczeniami) krajowych i wielonarodowych
sił udostępnianych UE przez państwa członkowskie oraz organizuje i koordynuje procedury z krajowymi i wielonarodowymi sztabami, łącznie ze sztabami NATO udostępnianymi UE, zapewniając w miarę możności zgodność z procedurami NATO. Co
istotne, programuje, planuje, wykonuje i ocenia wojskowe aspekty procedur UE w zarządzaniu w sytuacjach kryzysowych, łącznie z wykonywaniem procedur UE/NATO,
a także uczestniczy w szacunkowej ocenie kosztów operacji i ćwiczeń. Swoje funkcje
realizuje w porozumieniu z krajowymi sztabami i wielonarodowymi sztabami sił wielonarodowych. Nawiązuje też stałe stosunki z NATO, zgodnie ze „Stałymi uzgodnieniami między UE a NATO” oraz odpowiednie stosunki z określonymi wysłannikami
w ramach ONZ i OBWE, na podstawie porozumienia z tymi organizacjami19.
Wśród dodatkowych funkcji Sztabu Wojskowego w obszarze zarządzania kryzysami należy wymienić: prosi organizacje wywiadowcze o określone informacje
i przetwarza je, podobnie jak inne istotne informacje ze wszystkich dostępnych źródeł;
wspiera Komitet Wojskowy w jego udziale w formułowaniu wstępnych wskazówek
odnośnie planowania i dyrektyw w sprawie planowania, wydanych przez Komitet Polityczny i Bezpieczeństwa; opracowuje i uszeregowuje pod względem ważności opcje
wojskowo-strategiczne, jako podstawę udzielania przez Komitet Wojskowy rekomendacji dotyczących spraw wojskowych dla Komitetu Politycznego i Bezpieczeństwa;
może również wnosić wkład do pozawojskowych aspektów opcji wojskowych, w koordynacji z krajowym personelem planującym i stosownie do potrzeb z NATO, określa siły, które mogą uczestniczyć w ewentualnych operacjach kierowanych przez UE;
pomaga dowódcy operacji w technicznych wymianach z państwami trzecimi, oferującymi udział wojskowy w operacji kierowanej przez UE i w przygotowaniu konferencji
w sprawie tworzenia sił zbrojnych; kontynuuje monitorowanie sytuacji kryzysowych20.
Wśród dodatkowych funkcji Sztabu pełnionych podczas operacji trzeba wymienić, że Sztab działając pod kierunkiem Komitetu Wojskowego nieustannie monitoruje
wszelkie wojskowe aspekty operacji. Prowadzi też strategiczną analizę w powiązaniu
z wyznaczonym dowódcą operacji, w celu wspierania Komitetu Wojskowego w jego
roli doradczej dla Komitetu Politycznego i Bezpieczeństwa, kierującego rozwojem
strategii. Także, w świetle politycznego i operacyjnego rozwoju sytuacji, zapewnia
19
Tamże.
20
Tamże.
55
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
nowe opcje dla Komitetu Wojskowego jako podstawę do udzielania przez niego rekomendacji w sprawach wojskowych dla Komitetu Politycznego i Bezpieczeństwa21.
W odniesieniu do organizacji Sztabu trzeba podkreślić, że pracuje on pod wojskowym kierunkiem Komitetu Wojskowego, któremu podlega. Jest też, jak zostało
zasygnalizowane wcześniej, departamentem Sekretariatu Generalnego Rady bezpośrednio związanym z Sekretarzem Generalnym/Wysokim Przedstawicielem. Sztab
liczy około 130 osób personelu wojskowego. Mimo, że jego zasadniczą funkcją jest
rekomendowanie strategicznych opcji Radzie UE, które są oceniane przez Komitet
Wojskowy, to w praktyce jest ciałem wspierającym Komitet Wojskowy, chociaż formalnie jest departamentem Sekretariatu Rady. Sztab jest istotnym elementem struktury decyzyjnej EPBiO, gdyż w jego obrębie ustanowiono komórkę planowania
z komponentami cywilnymi i militarnymi, na potrzeby planistyczne operacji autonomicznych UE. Komórka ta ma za zadanie: łączyć działania podejmowane przez
UE z przewidywanymi kryzysami, włącznie z kwestią zapobiegania konfliktom i stabilizacji pokonfliktowej; wspiera planowanie i koordynowanie operacji cywilnych;
rozwija wiedzę ekspercką na temat cywilno-militarnych relacji; strategicznie planuje
wspólne cywilno-militarne operacje22.
2.4 Komitet ds. Cywilnych Aspektów Zarządzania Kryzysami
Komitet ds. Cywilnych Aspektów Zarządzania Kryzysami (CIVCOM) składa się z przedstawicieli państw członkowskich. Działa on jako grupa robocza Rady
i składa sprawozdania Komitetowi Stałych Przedstawicieli. Przekazuje informacje,
formułuje zalecenia i udziela rekomendacji odnośnie cywilnych aspektów zarządzania kryzysami Komitetowi Politycznemu i Bezpieczeństwa oraz innym właściwym
organom Rady, zgodnie z ich odpowiednimi kompetencjami23.
Rola Komitetu sprowadza się do kilku zasadniczych funkcji: pomaga w zapewnieniu większego stopnia spójności między filarami UE w zakresie zarządzania cywilnego kryzysami; pomaga w poprawie koordynacji zasobów Wspólnoty, Unii Europejskiej
i państw członkowskich poprzez wymianę niezbędnych informacji; pomaga w zakresie
wzmocnienia rozwoju zdolności cywilnego reagowania kryzysowego UE, dostępnych
zarówno na potrzeby operacji autonomicznych UE oraz prowadzonych przez inne organizacje międzynarodowe; pomaga w identyfikacji sposobów wspólnego zmobilizowania
21
Zob.: A. Missiroli, ESDP – How it Works ..., ss. 64-65.
22
EU Crisis Response Capability Revisited ..., ss. 19-20.
23
Decyzja Rady z dnia 22 maja 2000 r. ustanawiająca Komitet ds. aspektów cywilnych zarządzania kryzysami (2000/354/
WPZiB), http://europa.eu.int/eur-lex/pl/dd/docs/2000/32000D0354-PL.doc [odczyt: 21.01.2006].
56
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
zasobów (kwestie logistyczne na przykład); zapewnia ulepszone, wspólne wykorzystywanie doświadczeń zebranych podczas wcześniejszych misji; pomaga w rozpowszechnianiu
wspólnych standardów i praktyk; pomaga w rozważaniu możliwości rozwoju wspólnych
metod, procedur i ustalonego porządku; wzmacnia koordynację pomiędzy aktorami państwowymi i organizacjami pozarządowymi24. Komitet przyczynia się do realizacji Planu
Działania na rzecz Cywilnego Zarządzania Kryzysami poprzez wspieranie i ułatwianie
bieżącej pracy mechanizmu koordynującego Sekretariatu Generalnego Rady, który jest
efektywną, odbiurokratyzowaną i niewielką strukturą, w całościowy sposób powiązaną
z Komisją Europejską, a zajmuje się wstępną identyfikacją zasobów, potrzebnych dla
reagowania kryzysowego w obrębie UE. Ponadto CIVCOM wspiera Prezydencję i Sekretarza Generalnego/Wysokiego Przedstawiciela w identyfikacji konkretnych celów na
rzecz budowania kolektywnych zdolności reagowania kryzysowego UE i państw członkowskich. Komitet ustala także standardy szkolenia i jest forum wymiany doświadczeń.
Zajmuje się też identyfikowaniem sposobów współpracy dwu- i wielostronnej pomiędzy
państwami członkowskimi w analizowanym obszarze.
Komitet oferuje wiedzę ekspercką na temat wszystkich aspektów cywilnego zarządzania kryzysami, włącznie z wiedzą na temat działania państw członkowskich i Wspólnoty. Przy czym proces decyzyjny i implementacja narzędzi cywilnego zarządzania kryzysami w obrębie filaru I pozostają w gestii instytucji i procedur Traktatu o WE.
CIVCOM jest więc międzyfilarową strukturą, operującą w obrębie jednolitej
struktury instytucjonalnej. Ma być podporządkowany COREPER i służyć radą Komitetowi Politycznemu i Bezpieczeństwa w odniesieniu do działań UE w II filarze
oraz aktywności państw członkowskich. Komitet składa się z ekspertów dobieranych
w sposób elastyczny, w zależności od danej sytuacji. Członkowie COREPER oraz
eksperci narodowi powinni angażować się w pracę Komitetu, jeśli zajdzie taka potrzeba. Ponadto CIVCOM powinien działać na postawie zasad proceduralnych, jakie
są stosowane w odniesieniu do istniejących wspólnych grup roboczych25.
Kluczową zaletą Komitetu ds. Cywilnych Aspektów Zarządzania Kryzysami
jest jego odformalizowana struktura, pozwalająca na poprawienie efektywności wykorzystania instrumentów, stosowanych w obrębie filaru I i II. Im lepsza bowiem
24
Preparatory document related to CESDP: Establishment of a European Union Committee for Civilian Crisis Management.
Press Release: Brussels (10/3/2000) Nr: 6755/00, http://ue.eu.int/uedocs/cmsUpload/ Preparatory%20document%20CES
DP%20-%20Committee.pdf [odczyt: 22.01.2006].
25
Tamże. W obrębie Sekretariatu Rady powołana została także Grupa Koordynacji Odpowiedzi Kryzysowej (CRCT) na
potrzeby koordynacji zarządzania kryzysem pomiędzy różnymi instrumentami dostępnymi w UE. Nie jest to grupa robocza,
ani stała struktura, lecz personel z Komisji Europejskiej i Sekretariatu Generalnego Rady powoływany na czas kryzysu,
a skład CRCT jest zależny od typu kryzysu. Grupa ta opracowuje Koncepcję Zarządzania Kryzysami UE (CMC). Zob.: EU
Crisis Response Capability Revisited..., s. 20.
57
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
koordynacja tych instrumentów, tym bardziej spójna staje się cała UE w prowadzeniu
swojej polityki zewnętrznej.
3. Poziom operacyjny
Na poziomie operacyjnym zostaną przeanalizowane struktury, których zadaniem
jest implementacja decyzji szczegółowych zgodnie z celami strategicznymi oraz przy
użyciu metod i środków działania wyznaczonych na poziomie taktycznym. W szczególności analizie poddane zostaną działania komórek planistycznych, zajmujących
się przygotowywaniem planu operacji zarządzania kryzysami cywilnymi i militarnymi, a także Komitet Współuczestników, który jest formowany na czas prowadzenia
operacji i zajmuje się jej bieżącym zarządzaniem.
3.1 Komórki Planistyczne
Bardzo istotne dla Unii Europejskiej jest posiadanie zagwarantowanego dostępu,
jeśli będzie taka potrzeba, do zdolności planistycznych NATO oraz domniemanie dostępności zasobów i zdolności na potrzeby prowadzenia operacji pokojowych Unii26.
Brak własnych zdolności planistycznych oraz trwający proces budowania samodzielnych zdolności militarnych oznacza, że UE musi opierać się na zdolnościach NATO
oraz własnych państw członkowskich, jeśli takie istnieją na poziomie narodowym. Nie
duplikowanie NATO oraz komplementarność funkcjonowania UE i NATO przesądzają
o tym, iż w obrębie UE nie powstała autonomiczna kwatera, zajmująca się planowaniem
wojskowym operacji27. Istnieją natomiast komórki planistyczne utworzone w obrębie
SHAPE, Sztabu Wojskowego UE oraz Sekretariatu Rady, które zajmują się działaniami
planistycznymi na potrzeby operacji prowadzonych pod auspicjami UE28.
W czasie kryzysu relacje pomiędzy organizacjami powinny uwzględniać
trzy czynniki. Po pierwsze, w fazie zagrożenia kryzysem musi nastąpić intensyfikacja wzajemnych relacji, włącznie z poziomem ministerialnym. Na prośbę Komitetu
Politycznego i Bezpieczeństwa Komitet Wojskowy instruuje Sztab Wojskowy UE,
by opracował i dokonał priorytetyzacji strategicznych opcji militarnych. Określając
26
Nice European Council, 7,9 and 9 December 2000, Presidency Report on the European Security and Defence Policy,
w: From St-Malo to Nice. European Defence: Core Documents, compiled by M. Rutten, Paris 2001, ss. 172-173.
27
Zob.: S. E. Penksa, W. L. Mason, EU Security Cooperation and the Transatlantic Relationship, „Cooperation and Conflict”
2003, vol. 38, no. 3, ss. 255-280.
28
Zob.: European Defence: NATO/EU Consultation, Planning and Operations, http://www.ue.eu.int/uedocs/ cmsUpload/
78414%20%20EU-NATO%20Consultation,%20Planning%20and%20Operations.pdf [odczyt: 7.09.2005]; NATO – EU:
A Strategic Partnership. What does it Mean in Practice?, http://www.nato.int/issues/nato-eu/evolution.html [odczyt:
12.09.2005]; NATO – EU: A Strategic Partnership. Greater European Responsibility in Defence Matters, http://www.nato.
int/issues/nato-eu/eu-responsibility.html [odczyt: 12.09.2005].
58
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
początkowe opcje ogólne, Sztab może oprzeć się o zewnętrzne źródła planistyczne,
w szczególności są to gwarantowane zdolności planistyczne NATO, konieczne dla
analizy i zredefiniowania ogólnych opcji. Ten wkład jest oceniany przez Sztab Wojskowy UE, który może podjąć dalsze konieczne prace. Jeśli zostanie wybrana opcja
oparcia się o zasoby i środki NATO, to Komitet Polityczny i Bezpieczeństwa musi
poinformować o tym Radę Północnoatlantycką.
Po drugie, kiedy operacja jest prowadzona z wykorzystaniem zasobów i zdolności NATO, w oparciu o opinie i rekomendacje Komitetu Wojskowego UE wspieranego przez Sztab Wojskowy, Komitet Polityczny i Bezpieczeństwa wysyła mianowanemu
dowódcy operacji, poprzez Komitet Wojskowy, strategiczne dyrektywy zobowiązującego go do stworzenia niezbędnych dokumentów planistycznych, w oparciu o gwarantowany dostęp do zdolności planistycznych NATO. Te dokumenty planistyczne mają być
przedstawione do zaaprobowania przez Komitet Polityczny i Bezpieczeństwa. Eksperci
obu organizacji w porozumieniu z DSACEUR-em, jako strategicznym koordynatorem,
spotykają się w celu wyszczególnienia zasobów i środków NATO potrzebnych dla realizacji wybranej opcji strategicznej. Następnie, jeśli zostanie to określone, UE wysyła
oficjalną prośbę do NATO o wypożyczenie uzgodnionych zasobów i zdolności. Co
istotne, przejęcie zasobów i ich zwrot uzgadniają wspólnie Komitet Polityczny i Bezpieczeństwa oraz Rada Północnoatlantycka. Podczas operacji Sojusz jest informowany
o wykorzystaniu jego zasobów i zdolności, a jeśli taka potrzeba zajdzie, zwołuje się posiedzenie Komitetu Politycznego i Bezpieczeństwa i Rady Północnoatlantyckiej. Jednocześnie dowódca operacji jest zapraszany na posiedzenia Komitetu Wojskowego UE,
by raportować na temat postępów operacji. Prezydencja może zaprosić go do uczestniczenia w spotkaniach Komitetu Politycznego i Bezpieczeństwa i Rady ds. Ogólnych
i Stosunków Zewnętrznych. Informując Radę Północnoatlantycką, Komitet Polityczny
i Bezpieczeństwa proponuje Radzie zakończenie operacji. UE kończy wtedy używanie
zasobów i środków NATO.
Po trzecie, operacja UE prowadzona bez zasobów i zdolności NATO przesądza
o tym, że obie organizacje informują się o postępie operacji29. Ponadto gwarantowany
dostęp do zasobów planistycznych NATO oznacza stały dostęp bez każdorazowej
autoryzacji NATO do tychże zasobów, kiedy UE analizuje opcje operacyjne, zarysowując strategiczne opcje militarne, w celu dostarczenia planowania operacyjnego
na potrzeby operacji opierających się o zasoby i zdolności NATO. W praktyce, pod
kontrolą Komitetu Wojskowego UE, Dyrektor Generalny Sztabu Wojskowego UE,
29
Nice European Council, 7,9 and 9 December 2000, Presidency Report on the European Security and Defence Policy ..., ss.
205-206. Zob.: J.-Y. Haine, ESDP and NATO, w: EU Security and Defence Policy. The First Five Years (1999-2004), ed.
by N. Gnesotto, Paris 2004, ss. 131-144.
59
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
wysyła DSACEUR-owi, jako część jego zobowiązań w zakresie europejskiego filaru
NATO, prośbę o wkład w techniczne planowanie operacji, poprzez wniesienie wkładu do opracowywania strategicznych opcji. W zakresie planowania operacyjnego,
Sztab Wojskowy NATO, który zajmuje się taką prośbą UE ma dostęp do ekspertów z państw członkowskich NATO, które wyrażą chęć, bez dyskryminacji żadnego
z państw. Jeśli DSACEUR nie może prowadzić takich prac równolegle z pracami
w obrębie planowania operacji pozatraktatowych NATO, współpraca i konsultacje
odbywają się na odpowiednim poziomie, a ich celem jest osiągnięcie porozumienia
w zakresie priorytetów i zasobów. Finalna decyzja leży w kompetencji NATO.
Co istotne, kiedy NATO realizuje operacje z zakresu art. V i odmawia, bądź
żąda zwrotu zasobów i środków, UE posiada dostęp jedynie do tych środków, które
pozostaną. Domniemanie dostępności wcześniej określonych zasobów i zdolności
oznacza natomiast wcześniejszą identyfikację zasobów i środków kolektywnych Sojuszu, na potrzeby misji prowadzonych przez UE. Jest ona dokonywana przez ekspertów UE i Sojuszu, a uprawomocniona przez spotkanie Komitetów Wojskowych
obydwu organizacji oraz zaaprobowana zgodnie z procedurami każdej z nich. Jeśli UE przewiduje strategiczne opcje, które opierają się na wykorzystaniu zasobów
i zdolności NATO, Komitet Polityczny i Bezpieczeństwa informuje o takim fakcie
Radę Północnoatlantycką. Jeśli UE wybierze strategiczną opcję oparcia się o zasoby
i środki NATO, eksperci obydwu organizacji spotykają się w celu wstępnego określenia zasobów i środków, które mają być użyte w operacji UE. Na podstawie propozycji
Komitetu Wojskowego UE, który opiera się na raporcie Sztabu Wojskowego UE,
będącym następstwem rozmów eksperckich, Komitet Polityczny i Bezpieczeństwa
składa formalną prośbę o określone środki i zasoby do Rady Północnoatlantyckiej.
Rada odpowiada na tę prośbę UE. Na spotkaniu ekspertów obu organizacji analizuje
się z technicznego punktu widzenia, zakres, w jakim zasoby i środki proponowane
przez Sojusz pasują do prośby UE. Dostępność uzgodnionych zasobów zostaje formalnie potwierdzona na spotkaniu Komitetu Politycznego i Bezpieczeństwa i Rady
Północnoatlantyckiej w formie zbioru definiującego praktyczne postanowienia (administracyjne, prawne, finansowe). Zasoby te i środki są dostępne dla UE w czasie
prowadzenia przez nią operacji, z wyjątkiem przypadków w których Sojusz musi
prowadzić operacje z art. V lub spoza art. V, które, po konsultacji pomiędzy organizacjami, zyskają priorytet.
Nowe prośby, dotyczące zasobów i zdolności NATO, formułowane podczas
operacji mają być realizowane w takiej samej procedurze. Podczas trwania operacji UE informuje NATO o użyciu zasobów i zdolności, będących w dyspozycji
UE, w szczególności na spotkaniach Komitetu Politycznego i Bezpieczeństwa
60
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
i Rady Północnoatlantyckiej, a także za pośrednictwem Przewodniczącego Komitetu Wojskowego UE, który przedstawia informacje Komitetowi Wojskowemu
NATO. Co istotne, identyfikacja opcji łańcucha dowodzenia dostępnego dla UE
jest dyskutowana pomiędzy ekspertami (ustalenia dotyczą wyznaczenia dowodzącego operacją, dowódcy sił, dowódcy jednostek i wspierających ich elementów sztabowych).
W kontekście operacji UE, prowadzonych w oparciu o zasoby i zdolności
NATO, ważną rolę odgrywa DSACEUR, który jest mianowany dowódcą operacji.
Powyższe ustalenia ekspertów są następnie uprawomocnione przez spotkania Komitetów Wojskowych obydwu organizacji i zaaprobowane według ich własnych procedur. Jeśli UE rozważa strategiczne opcje wykorzystania możliwości dowodzenia
NATO, szczególnie jeśli odnosi się to do dowodzenia operacją, Komitet Polityczny
i Bezpieczeństwa informuje o tym Radę Północnoatlantycką. Po przyjęciu przez Radę
UE strategicznej opcji i wyborze dowódcy operacji, Komitet Polityczny i Bezpieczeństwa przekazuje prośbę do Rady Północnoatlantyckiej o użyczenie UE łańcucha
dowodzenia operacji. Po jej odpowiedzi Rada mianuje dowódcę operacji i poprzez
Komitet Polityczny i Bezpieczeństwa instruuje go o aktywacji łańcucha dowodzenia.
Cały łańcuch dowodzenia musi pozostawać pod polityczną kontrolą i strategicznym
nadzorem UE podczas trwania operacji, przy jednoczesnych konsultacjach obydwu
organizacji. W tej strukturze dowódca operacji przedstawia raporty dotyczące prowadzenia operacji jedynie do organów UE. NATO jest informowane o rozwoju operacji
przez odpowiednie organy UE, w szczególności Komitet Polityczny i Bezpieczeństwa oraz Przewodniczącego Komitetu Wojskowego UE30.
W pozostałych przypadkach prowadzenia misji mniejszych i autonomicznych,
bez konieczności sięgania do zasobów Sojuszu, UE może opierać się o istniejące
zdolności planistyczne na poziomie narodowym w obrębie swoich państw członkowskich. Na poziomie strategicznym planowaniem ma zajmować się Sztab Wojskowy.
Przewidziany udział państw trzecich w takich operacjach, oznacza możliwość wysyłania oficerów łącznikowych do Sztabu, by wymieniać informacje, dotyczące planowania operacyjnego i przewidzianego wkładu poszczególnych państw. Początkowo
zadeklarowany wkład jest następnie w porozumieniu z dowódcą operacji i Sztabem
doprecyzowany. Dotyczy to operacji militarnych i cywilnych prowadzonych przez
UE w sposób autonomiczny31.
30
Nice European Council, 7,9 and 9 December 2000, Presidency Report on the European Security and Defence Policy ...,
ss. 207-208.
31
M. Oakes, European Security and Defence Policy: Nice and Beyond, House of Commons, Research Paper, no. 01/50, London
2001, ss. 37-39.
61
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
W obszarze operacji militarnych zarządzania kryzysami, UE może prowadzić
w sposób autonomiczny lub w powiązaniu z NATO kilka typów misji petersberskich,
które obejmują szerokie spektrum działań, ale nie implikują zobowiązań klasycznych
dla sojuszu militarnego32. Wynika to z faktu, że uczestniczenie w tych operacjach
zależy wyłącznie od decyzji danego państwa członkowskiego, nie jest więc obligatoryjne33.
Można zatem stwierdzić, że wszelkie działania planistyczne w odniesieniu
do operacji militarnych UE mogą być uruchomione, jeśli istnieje zgoda państw
członkowskich, co do konieczności przeprowadzenia operacji, percepcja sytuacji jest wspólna oraz uchwalony został stosowny mandat Rady Bezpieczeństwa
ONZ34. Zewnętrzne czynniki warunkujące podjęcie takich działań obejmują zaś
takie, jak: pojawienie się nowego kryzysu w regionie europejskim, który destabilizuje sytuację i niesie ryzyko agresji, możliwość wybuchu katastrofy humanitarnej oraz postępujący rozwój zasady kolektywnej interwencji w ograniczonej
postaci35.
Komórki planistyczne zajmujące się planowaniem operacji cywilnych UE są
umieszczone w obrębie Sekretariatu Generalnego Rady. Najważniejszą kwestią,
dotyczącą prowadzenia operacji cywilnych jest skoordynowanie instrumentów
zarządzania kryzysami dostępnych w filarze II z tymi, które są wykorzystywane
w filarze I. Wynika to z faktu, że jest to ten sam obszar funkcjonalny, lecz zastosowanie instrumentów z różnych filarów przesądza o stosowaniu innych mechanizmów decyzyjnych i finansowania36. Kolejnym wyzwaniem jest synchronizacja
komponentów cywilnych z militarnymi oraz dostosowanie danej misji do działań
podejmowanych przez inne podmioty międzynarodowe i państwowe. Z tych względów działania planistyczne są prowadzone przez grupy robocze, skupiające eks32
Są to: operacje humanitarne, misje obejmujące dyplomację prewencyjną, operacje utrzymywania pokoju, operacje budowania
pokoju oraz wymuszanie pokoju.
33
P. Keatinge, B. Tonra, The European Rapid Reaction Force, Dublin 2002, s. 10.
34
Zob.: C. Bildt, A. I. Nikitin, W. B. Slocombe, Pre-Emptive Military Action and the Legitimate Use of Force, „ESF Working
Paper” 2003, no. 11, s. 4.
35
M. Ortega, Military Intervention and the European Union, „Chaillot Paper” 2001, no. 45, s. 112. Zob.: S. Rynning,
Providing Relief or Promoting Democracy? The European Union and Crisis Management, „Security Dialogue” 2001,
vol. 32, no. 1, ss. 87-101. M. Houben i D. Peters zauważają, że rozmieszczenie wszelkich jednostek wielonarodowych,
także UE, oznacza konieczność spełnienia trzech warunków: musi istnieć wspólna wizja sytuacji, w których instrument
w postaci wielonarodowych sił będzie używany; jeśli powstanie sytuacja, w której mogą być użyte takie siły, to musi
nastąpić synchronizacja procesu decyzyjnego; po rozmieszczeniu jednostek, różne narodowe elementy muszą działać razem
poprawnie i spójnie – interoperacyjność. Szerzej zob.: M. Houben, D. Peters, The Deployments of Multinational Military
Formations: Taking Political Institutions into Account, „CEPS Policy Brief” 2003, no. 36.
36
Zob.: EU – Effective in a Crisis? House of Lords, Select Committee on the European Union, Session 2002-03, 7th Report,
London 11.02.2003.
62
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
pertów różnych dziedzin, powiązanych funkcjonalnie z różnymi instytucjami UE i
państw członkowskich37.
Umacnianie zdolności cywilnych zarządzania kryzysowego sprowadza się
do możliwości zaplanowania i przeprowadzenia z własnej inicjatywy lub pod auspicjami ONZ albo OBWE czterech rodzajów operacji. Są to misje: policyjne, umacnianie rządów prawa, wzmacnianie cywilnej administracji oraz ochrona cywili. Jako
priorytetowe traktuje się cele w zakresie misji policyjnych. Wszystkie typy operacji
cywilnego zarządzania kryzysami mogą być planowane i wykonywane z uwzględnieniem uczestnictwa stron trzecich, zwłaszcza innych organizacji międzynarodowych,
działających w tym samym obszarze funkcjonalnym38.
Planowanie opcji operacyjnych w obrębie militarnego i cywilnego zarządzania kryzysami UE nie ma charakteru stricte autonomicznego, gdyż wymaga współdziałania międzyfilarowego oraz oparcia się o zewnętrzne zdolności. Często w praktyce działania planistyczne są podejmowane przez grupy ekspertów występujących
w zmiennych konfiguracjach, co w dużej mierze jest uwarunkowane typem sytuacji
kryzysowej oraz istniejącymi w zakresie UE adekwatnymi zdolnościami reagowania.
Można się zatem spodziewać, że wraz ze wzrostem autonomii operacyjnej zostaną
ustalone stałe formy i procedury w zakresie działań planistycznych.
3.2 Komitet Współuczestników
Komitet Współuczestników odgrywa kluczową rolę w bieżącym zarządzaniu operacją militarną i cywilną39. Jest głównym forum dyskutowania wszystkich problemów
odnoszących się do bieżącego zarządzania operacją, odnosząc się do środków ustanowionych przez Komitet Polityczny i Bezpieczeństwa w tym zakresie. Rozważania tego
37
Szerzej zob.: M. Tappert, Developing Civilian Crisis Management Capabilities, http://www.isis-europe.org/ ftp/download/
developing%20civilian%20crisis%20management%20capabilities.pdf [odczyt: 22.02.2006].
38
Presidency Report to the Göteborg European Council on European Security and Defence Policy, w: From Nice to Laeken.
European Defence: Core Documents, compiled by M. Rutten, Paris 2002, ss. 59-60. Wśród opcji operacyjnych należy
wymienić następujące: państwa członkowskie UE mogą wnosić swój własny wkład do operacji prowadzonej przez organizację
międzynarodową, bez koordynacji UE; państwa członkowskie UE mogą wnosić swój własny wkład do operacji prowadzonej
przez organizację międzynarodową, po konsultacjach w obrębie UE dotyczących zasobów; skoordynowany wkład UE
do operacji innej organizacji; UE może dostarczyć i dowodzić całym komponentem (np. policyjnym) w obrębie operacji
prowadzonej przez organizację międzynarodową; UE może prowadzić operację, ale pewne komponenty są dostarczane przez
organizacje międzynarodowe; UE może prowadzić samodzielną operację. Decyzja o wyborze opcji ma charakter polityczny
i zależy od oceny sytuacji przez UE.
39
W zależności od typu i rozmiaru misji cywilnej można utworzyć Komitet Współuczestników, chyba że Komitet Polityczny
i Bezpieczeństwa zadecyduje inaczej. Jeśli Komitet Polityczny i Bezpieczeństwa nie zdecyduje się na ustanowienie Komitetu
Współuczestników decyzja o wkładzie państw trzecich, w odniesieniu do bieżącego prowadzenia misji będzie podjęta podczas
prowadzenia misji. Ponadto odbywają się spotkania miedzy Komitetem Politycznym i Bezpieczeństwa oraz państwami
dającymi wkład w celu konsultacji kwestii politycznych związanych z zakończeniem misji.
63
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Komitetu stanowią pozytywny wkład do rozważań Komitetu Politycznego i Bezpieczeństwa. Komitet Współuczestników dostarcza szczegółowych informacji, odnośnie
operacji realizowanej w teatrze działań poprzez odpowiednie organy UE do tego ustanowione. Otrzymuje regularne informacje od Dowódcy Operacji militarnej i Szefa Misji cywilnej, którzy mogą być przez Komitet wysłuchiwani. Ponadto Komitet zajmuje
się wszelkimi problemami, dotyczącymi implementacji operacji militarnej, użycia sił,
bieżącego zarządzania sprawami, które nie są wyłączną kompetencją Dowódcy Operacji oraz tymi samymi kwestiami w odniesieniu do operacji cywilnej. Komitet Współuczestników dostarcza także opinii i rekomendacji na temat ewentualnych dostosowań
planowania operacyjnego, włącznie z możliwością dostosowania celów, które mogą
wpływać na sytuację rozmieszczonych sił. Co istotne, przyjmuje on też pozycję dotyczącą planowania zakończenia operacji i wycofania sił, zaś Komitet Polityczny i Bezpieczeństwa, sprawujący polityczną kontrolę i strategiczne kierownictwo nad operacją,
bierze pod uwagę spostrzeżenia Komitetu Współuczestników40.
Wszystkie państwa UE są obecne podczas dyskusji w obrębie Komitetu Współuczestników (aspekt militarny EPBiO), bez względu na to czy uczestniczą w operacji
militarnej, czy nie, lecz tylko te uczestniczące biorą udział w bieżącym zarządzaniu
operacją. Nieunijni członkowie NATO i państwa kandydujące oraz inne uczestniczące w misji, które wnoszą znaczy wkład w operację, mają takie same prawa i obowiązki w zakresie bieżącego zarządzania operacją, jak państwa członkowskie.
W zależności od natury zadań, Komitet Współuczestników spotyka się w odpowiednim formacie. W odniesieniu do państw członkowskich UE może składać się
z reprezentantów tych państw do Komitetu Politycznego i Bezpieczeństwa i Komitetu Wojskowego, w przypadku operacji militarnej lub tylko przedstawicieli państw do
Komitetu Politycznego i Bezpieczeństwa, jeśli chodzi o misję cywilną. Przewodniczy im reprezentant Sekretarza Generalnego/Wysokiego Przedstawiciela ds. WPZiB
lub Prezydencji (w odniesieniu do operacji militarnych i cywilnych), wspomagany
przez Przewodniczącego Komitetu Wojskowego lub jego zastępcę (tylko w zakresie
operacji militarnych). Dyrektor Sztabu Wojskowego UE i Dowódca Operacji mogą
być obecni lub reprezentowani w obrębie Komitetu Współuczestników (tylko w zakresie operacji militarnych). Także przedstawiciel Komisji Europejskiej ma miejsce
w Komitecie Współuczestników (tylko w zakresie misji cywilnych). Przewodniczący Komitetu Współuczestników jest odpowiedzialny za przedstawianie dyskusji toczącej się na jego forum Komitetowi Politycznemu i Bezpieczeństwa i Komitetowi
40
64
Suggestions for Procedures for Coherent, Comprehensive EU Crisis Management, http://register.consilium.eu.int/ pdf/en/03/
st07/st07116en03.pdf [odczyt: 21.02.2006]
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Wojskowemu (w odniesieniu do misji militarnej). Komitet Współuczestników jest
ponadto konsultowany przez Komitet Wojskowy i Komitet Polityczny i Bezpieczeństwa (operacja militarna) lub jedynie Komitet Polityczny i Bezpieczeństwa (operacja
cywilna), w odniesieniu do spraw związanych z planowaniem zakończenia operacji
i wycofania sił. Po zakończeniu operacji Komitet Współuczestników może być poproszony o dostarczenie oceny skutków operacji41.
4. Uwagi końcowe
Ustanowienie struktur decyzyjnych EPBiO oznacza powstanie specyficznego
systemu zarządzania bezpieczeństwem europejskim. Obejmuje on skoordynowane
zarządzanie i regulacje problemów przez różnorodne, odseparowane władze, wpływ
aktorów sektora publicznego i prywatnego oraz formalne i nieformalne porozumienia, których struktura jest określana przez dyskurs i normy, a są ukierunkowane na
osiągnięcie szczególnych skutków politycznych42.
Zarządzanie bezpieczeństwem w UE obejmuje zatem pięć elementów. Po pierwsze, jest to heterarchia polegająca na rządach niektórych elementów rozmieszczonych w różnych punktach. Jest ona rezultatem nałożenia się na siebie wielu różnych
struktur hierarchicznych, zorientowanych zarówno horyzontalnie jak i wertykalnie
(UE/NATO, państwa członkowskie, instytucje europejskie). Po drugie, istnieje interakcja dużej liczby aktorów sektora publicznego i prywatnego (sektor państwowy,
prywatny, organizacje pozarządowe, eksperci, policjanci, inżynierowie). Po trzecie,
występuje instytucjonalizacja formalna i nieformalna (komitety i spotkania formalne i nieformalne dwu- i wielostronne, „brukselizacja” polityki, rosnąca rola Komisji Europejskiej). Po czwarte, relacje pomiędzy aktorami mają charakter ideowy, są
ustrukturalizowane poprzez normy i formalne regulacje (fundamentalne są dyskusje
o ideach pomiędzy państwami, mającymi różne interesy, co przekłada się na proces
powstawania europejskiej kultury strategicznej). Po piąte, istnieje wspólny cel, którym jest europeizacja polityki bezpieczeństwa, ze względu na specyficzne uwarunkowania środowiskowe43.
Co istotne, w odniesieniu do struktury EPBiO należy stwierdzić, że międzyrządowe elementy nadal dominują współpracę w obrębie tego obszaru. Zasada suwerenności państw członkowskich jest odzwierciedlona poprzez wymóg podejmo41
Nice European Council, 7,9 and 9 December 2000, Presidency Report on the European Security and Defence Policy ..., ss.
202-203. Consultations and Modalities for the Contribution of non-EU States to EU Civilian Crisis Management, http://
register.consilium.eu.int/pdf/en/02/st15/ 15203en2.pdf [odczyt: 21.01.2006].
42
M. Webber et al., The Governance of European Security, „Review of International Studies” 2004, no. 30, s. 4.
43
Tamże, s. 8.
65
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
wania decyzji jednomyślnie. Jednakże głosowanie kwalifikowane w Radzie oraz
możliwość konstruktywnego wstrzymania się od głosu oznaczają stopniowe osłabienie międzyrządowości i zwiększenie efektywności decyzyjnej UE w tej płaszczyźnie. Istniejący system struktur oznacza wkomponowanie nowej racjonalności
europejskiej, bez jednoczesnego przenoszenia mechanizmu decyzyjnego na poziom
supranarodowy, mimo że obecny proces decyzyjny obejmuje także elementy supranarodowe, to jest Komisję i Parlament Europejski oraz wspólne strategie działania
łączące obydwa filary44.
Z uwagi na fakt, że w obrębie II filaru UE istnieje tendencja szukania najmniejszego wspólnego mianownika pomiędzy państwami członkowskimi, które kierują
się różnymi interesami bezpieczeństwa, to zadania UE w zakresie struktury EPBiO
powinny skupić się na uproszczeniu procesu decyzyjnego i przekazanie w gestię Wysokiego Przedstawiciela ds. WPZiB większej liczby zasobów na działania w obrębie
II filaru. Ponadto istnieje konieczność zapewnienia lepszej koordynacji pomiędzy
instytucjami UE oraz pomiędzy działaniami prowadzonymi w jej obrębie a działaniami podejmowanymi przez państwa członkowskie. Należy też wzmacniać siłę UE
poprzez odgrywanie roli czempiona w obrębie organizacji międzynarodowych oraz
przestrzeganie zasad prawa międzynarodowego w ten sposób budując atrakcyjny
model działania dla innych. Niezbędne w tym kontekście jest także ustanowienie
priorytetów działania i ich konsekwentna realizacja, a także myślenie strategiczne
i globalne, przy czym należy zacząć działania w obrębie bliskiej zagranicy, a potem
dopiero je rozszerzać, w miarę budowania autonomicznych zdolności reagowania
kryzysowego45. Ponadto hybrydowość UE rozumiana jako specyficzna cecha tego systemu wpływa w dużym stopniu na funkcjonowanie struktury decyzyjnej w obszarze
EPBiO. Nieprecyzyjnie rozgraniczone kompetencje, jednoczesne istnienie organów
różnego typu oraz ograniczone możliwości działania są charakterystyczne dla analizowanych struktur.
44
G. Muller-Brandeck-Bocquet, The New CFSP and ESDP Decision-Making System of the EU, „European Foreign Affairs
Review” 2002, vol. 7, no. 3, ss. 260-261.
45
S. Everts, Shaping a Credible EU Foreign Policy, http://www.cer.org.uk/pdf/p270_ foreign_policy.pdf [odczyt:
14.11.2003].
66
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Piotr Tosiek
Lublin - Zamość
[email protected]
Komitetowe ośrodki decyzyjne w pierwszym filarze
Unii Europejskiej
Committee - Style Decision-Making Bodies in the First
Pillar of the European Union
Streszczenie:
Celem artykułu jest prezentacja pojęcia, klasyfikacji, zadań i funkcjonowania komitetów działających w pierwszym filarze Unii Europejskiej, a także rozwiązania alternatywnego w postaci agencji.
Komitety są wpływowymi, choć niedocenianymi, ośrodkami decyzyjnymi. Będąc częścią większych
sieci, są obecne we wszystkich fazach cyklu politycznego: kształtowania polityki, decydowania politycznego i implementacji politycznej. Ich istnienie wyjaśniane jest przez główne nurty teorii integracji
i demokracji. W wielu przypadkach są one rzeczywistymi decydentami, a rola formalnych autorów
decyzji sprowadza się do zatwierdzania decyzji podjętych w komitetach.
Słowa kluczowe: Unia Europejska; Wspólnota Europejska; komitet; decydowanie polityczne;
agencja; międzyrządowość; ponadnarodowość; rządzenie wielopoziomowe;
Summary:
The goal of the paper is presentation of a notion, classification, tasks and functioning of committees acting in the first pillar of the European Union as well as an alternative solution: agencies.
Committees are influential but underestimated decision-making bodies. Being a part of broader networks, they are present in every phase of political cycle: policy shaping, political decision-making and
political implementation. Their existence is explained by mainstreams of integration and democracy
theories. In many cases they are real decision-makers while formal authors of decision can only confirm decisions made in committees.
Keywords: European Union; European Community; committee; political decision-making;
agency; intergovernmentalism; supranationalism; multilevel governance;
67
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
1. Uwagi wstępne
Unia Europejska jest systemem decyzyjnym sui generis. W istocie występują
w niej trzy współzależne, ale nie tożsame, systemy (filary). Podstawową rolę odgrywa przy tym system Wspólnoty Europejskiej, będącej organizacją międzynarodową stanowiącą trzon pierwszego filaru Unii (szeroko rozumiana współpraca
gospodarcza). Zdecydowana większość decyzji o charakterze prawnym przyjmowana jest bowiem w ramach tej organizacji, a aktywność UE w drugim i trzecim
filarze (bezpieczeństwo zewnętrzne i wewnętrzne) pozostaje tłem dla aktywności
Wspólnoty. Niniejszy artykuł, odnosząc się do decydowania we Wspólnocie Europejskiej, może jednak stanowić przyczynek do dyskusji dotyczącej także innych
sfer aktywności Unii.
Decydowanie we Wspólnocie Europejskiej oparte jest na skomplikowanych elementach konstrukcyjnych funkcjonujących w szczególnym otoczeniu politycznym
i prawnym. Wśród ośrodków decyzyjnych należących do tego systemu ważną rolę
odgrywają organy o charakterze komitetowym. Specyfika tych organów znajduje
odzwierciedlenie w ich strukturze, funkcjach, formalnym umieszczeniu w systemie,
a także rzeczywistej aktywności. Poniżej omówiono pojęcie, klasyfikację i zadania
komitetów we Wspólnocie Europejskiej, ich funkcjonowanie (w tym teoretyczne
uzasadnienie istnienia komitetów), a także proponowane rozwiązanie alternatywne
w postaci agencji. Główną tezę pracy stanowi stwierdzenie, że komitety są niedocenianymi ośrodkami decyzyjnymi, które mają bardzo istotny wpływ na kształt decyzji
podejmowanych w pierwszym filarze UE. Decydowanie komitetowe pozostaje zaś
jedną z głównych metod uchwalania wspólnotowych aktów prawnych.
2. Pojęcie, klasyfikacja i zadania komitetów we Wspólnocie Europejskiej
Nazwa „komitet” (od łac. committere) odnosi się do grupy osób mającej za zadanie rozwiązanie jakiegoś problemu dla dobra innych. Komitet działa zatem jako
ciało reprezentacyjne w imieniu i/lub zamiast innych podmiotów: wyborców, grup
interesu, przedsiębiorstw prywatnych, rządów oraz innych kategorii społecznych.
Struktura komitetu może mieć charakter oddolny (bottom-up) w przypadku utworzenia go przez podmioty reprezentowane lub odgórny (top-down) w sytuacji powołania
go przez ciała nadrzędne w stosunku do reprezentowanych. Komitet może mieć ściśle
zdefiniowane zadania lub działać w warunkach niezależności. Ważnym elementem
jest podporządkowanie członków komitetu szczególnemu programowi działania, co
sprawia, że posiedzenia komitetu jako ciała zinstytucjonalizowanego mają charakter
celowy i nieincydentalny. Na potrzeby niniejszej pracy należy zatem zdefiniować
68
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
komitet jako zinstytucjonalizowaną grupę reprezentatywnych i wyspecjalizowanych
osób posiadających wspólny program działania i wspólną rolę społeczną. Cechami
definicyjnymi komitetu są zatem reprezentacja i specjalizacja1.
W systemie decyzyjnym Wspólnoty Europejskiej wyróżnić można w ujęciu
funkcjonalno-podmiotowym pięć głównych typów komitetów. Są to:
• komitety eksperckie doradzające Komisji na etapie przygotowania projektów aktów prawnych;
• Komitet Ekonomiczno-Społeczny i Komitet Regionów będące organami pomocniczymi Wspólnoty;
• grupy robocze (working parties) i Komitet Stałych Przedstawicieli (COREPER),
przygotowujące decyzje Rady;
• komisje w Parlamencie Europejskim przygotowujące posiedzenia plenarne;
• komitety komitologiczne asystujące Komisji w sprawowaniu przez nią funkcji
implementacyjnej delegowanej przez wspólnotowe organy legislacyjne2.
Pierwszą grupę stanowią komitety eksperckie. Biorą one udział w przygotowaniu
projektów aktów prawnych przez Komisję. Występują w wielu formach, które można
uporządkować w trzy główne rodzaje. Pierwszym są tzw. wysłuchania (hearings) dotyczące zagadnień szczegółowych. Tego rodzaju komitety powoływane są do życia przez
Komisję, a ich członkostwo ma charakter mieszany (reprezentanci sektora publicznego, naukowego i prywatnego). Obradom przewodniczy przedstawiciel Komisji, jedyną
funkcją komitetu jest funkcja doradcza, a końcowym wynikiem posiedzenia informacja
przekazana Komisji. Drugi rodzaj komitetów eksperckich stanowią komitety eksperckie ad hoc, powoływane przez Komisję w celu opracowania szczególnej propozycji
aktu prawnego. Członkami tych komitetów są również reprezentanci sektora publiczne1
M. P. C. M. van Schendelen, EC Committees: Influence Counts More than Legal Powers, [w:] Shaping European Law and Policy:
the Role of Committees and Comitology in the Political Process, ed. by R. H. Pedler, G. F. Schäfer, Maastricht 1996, s. 25-27.
2
G. Haibach, Governance by Committee: the Role of Committees in European Policy Making and Policy Implementation, „Eipascope”
2000, no. 2, s. 38. Por.: M. P. C. M. van Schendelen, Prolegomena to EU Committees as Influential Policymakers, [w:] EU
Committees as Influential Policymakers, ed. by M. P. C. M. van Schendelen, Aldershot-Brookfield USA-Singapore-Sydney 1998,
s. 5-6; C. Demmke, M. Unfried, Umweltpolitik zwischen Brüssel und Berlin. Ein Leitfaden für die deutsche Umweltverwaltung,
Maastricht 2000, s. 119; G. F. Schäfer, Linking Member State and European Administrations – the Role of Committees and
Comitology, [w:] Delegated Legislation and the Role of Committees in the EC, ed. by M. Andenas, A. Türk, The Hague-LondonBoston 2000, s. 4-8; M. Rhinard, Governing in Committees: an Analysis of the Democratic Legitimacy of the European Union
Committee System, paper to be presented at the IPSA World Congress 2000, Quebec, 1-5 August 2000, s. 16-21; B. Flynn, Postcards
from the Edge of Integration? The Role of Committees in EU Environment Policy-Making, [w:] Committee Governance in the
European Union, ed. by T. Christiansen, E. Kirchner, Manchester-New York 2000, s. 79-83; C. Demkke, G. Haibach, Die Rolle der
Komitologieausschüsse bei der Durchführung des Gemeinschaftsrechts und in der Rechtsprechung des EuGH, [w:] Europäische
Umweltpolitik und nationale Verwaltungen. Rolle und Aufgaben nationaler Verwaltungen im Entscheidungsprozess, C. Demmke
(Hrsg.), Maastricht 1998, s. 57-59; N. Bernard, Multilevel Governance in the European Union, The Hague-London-New York
2002, s. 147-148; K. Ostrzyniewska, Procedura komitetowa i komitety w procesie podejmowania decyzji w UE – ramy prawne
i praktyka ich funkcjonowania, „Wspólnoty Europejskie” 2003, nr 3, s. 6-7.
69
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
go, naukowego i prywatnego. Obradom również przewodniczy przedstawiciel Komisji, zadaniem komitetu jest udzielenie porady oraz ewaluacja aktów prawnych, a końcowym wynikiem posiedzenia wkład do kształtu projektu aktu prawnego składanego
przez Komisję. Trzecim rodzajem komitetów eksperckich są stałe komitety eksperckie.
Dysponują one trwałym mandatem do opracowywania projektów aktów prawnych. Powoływane są przez Komisję (dotyczy to przede wszystkim komitetów naukowych) lub
przez Radę. Członkami komitetów tego rodzaju są najczęściej przedstawiciele sektora publicznego i naukowego, a udział reprezentantów sektora prywatnego jest bardzo
rzadki. Obradom przewodniczy przedstawiciel Komisji lub inna osoba wybrana przez
członków komitetu. Zadaniem komitetu jest, podobnie jak w przypadku komitetów ad
hoc, udzielenie porady oraz ewaluacja aktów prawnych, a końcowym wynikiem posiedzenia wkład do kształtu projektu aktu prawnego.
Wśród zasad obowiązujących wszystkie rodzaje komitetów eksperckich wymienić należy przede wszystkim reguły rekrutacji ekspertów. Są oni najczęściej mianowani są przez rządy państw członkowskich, po wysłaniu przez Komisję ogólnego
zaproszenia do stałych przedstawicielstw państw członkowskich przy Wspólnocie.
Czasami Komisja zaprasza jednak ekspertów bezpośrednio. Kolejną zasadą jest określenie liczby reprezentantów poszczególnych sektorów. W pojedyńczym komitecie
nie może zasiadać więcej niż po dwóch ekspertów mianowanych przez rząd każdego
państwa i nie więcej niż około dwudziestu ekspertów prywatnych.
Komitety eksperckie pełnią cztery funkcje. Pierwszą jest wsparcie Komisji w zakresie zaplecza kadrowego, wiedzy naukowej oraz słabo rozwiniętej struktury administracyjnej. Drugą funkcją jest wzrost akceptowalności opracowywanego projektu aktu
prawnego przez Radę: Komisja zna bowiem odpowiednio wcześnie stanowiska poszczególnych państw. Trzecia funkcja odnosi się do integracji adresatów projektowanego aktu prawnego poprzez udział ich przedstawicieli w procesie decyzyjnym, a czwarta
do ułatwienia implementacji wskutek udziału reprezentantów rządów państw członkowskich, które są głównym wykonawcą wspólnotowych aktów prawnych3.
Drugim omawianym w niniejszym artykule rodzajem komitetów są przewi3
70
Omówienie komitetów eksperckich oparto na: Expert Committees of the Commission and Working Parties in Council, materiał
z seminarium pt. Committees and Comitology in the Political Process of the European Community zorganizowanego przez
European Institute of Public Administration, Maastricht, 16-18 września 2003 r. Por. C. Demmke, M. Unfried, s. 116-120;
N. Bernard, s. 151-154; G. F. Schäfer, s. 9-13; P. van der Knaap, Government by Committee: Legal Typology, Quantitative
Assessment and Institutional Repercussions of Committees in the European Union, [w:] Shaping European..., s. 85-86; J. Falke,
Comitology and Other Committees: a Preliminary Empirical Assessment, [w:] Shaping European..., s. 143-165; G. Ciavarini
Azzi, Comitology and the European Commission, [w:] EU Committees: Social Regulation, Law and Politics, ed. by C. Joerges,
E. Vos, Oxford-Portland 1999, s. 51-52; C. Docksey, K. Williams, The European Commission and the Execution of Community
Policy, [w:] The European Commission, ed. by G. Edwards, D. Spence, London 1997, s. 141-143; G. F. Schäfer, Committees
in the EC Policy Process: a First Step towards Developing a Conceptual Framework, [w:] Shaping European..., s. 6-10.
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
dziane w traktacie ustanawiającym Wspólnotę Europejską (TWE) jej organy pomocnicze: Komitet Ekonomiczno-Społeczny i Komitet Regionów. Opis ich struktury
i funkcji zawierają odpowiednio art. 257-262 TWE i art. 263-265 TWE. Komitet
Ekonomiczno-Społeczny ma charakter doradczy i składa się z 344 przedstawicieli
różnych dziedzin życia gospodarczego i społecznego. Członków mianuje Rada na
okres czterech lat po zasięgnięciu opinii Komisji. Rada lub Komisja zobowiązane są
porozumiewać się z Komitetem w procesie uchwalania aktu prawnego, jeżeli przewidują to postanowienia traktatu. Instytucje te mogą konsultować się też we wszystkich
innych sprawach, w których uznają to za stosowne. Także Komitet może wyrażać
opinie z własnej inicjatywy. Wszystkie opinie są niewiążące. Decyzje podejmowane
są w zasadzie większością oddanych głosów4. Komitet Regionów to również organ
o charakterze doradczym, składający się z 344 reprezentantów władz regionalnych
i lokalnych. Członków Komitetu i równą liczbę ich zastępców mianuje Rada na okres
czterech lat. Jego funkcje są tożsame z funkcjami Komitetu Ekonomiczno-Społecznego, choć działa on w innym obszarze merytorycznym5.
Trzecim omawianym w tym miejscu typem komitetów są grupy robocze i Komitet Stałych Przedstawicieli, będące częścią struktury wewnętrznej Rady. Grupy robocze powoływane są do życia przez Komitet Stałych Przedstawicieli i składają się
z reprezentantów rządów państw członkowskich szczebla merytorycznego (urzędnicy
średniego i niższego szczebla). W ich pracach uczestniczą też pracownicy Komisji.
Obradom przewodniczy urzędnik państwa sprawującego prezydencję (chyba że Komitet Stałych Przedstawicieli ustali inaczej), a końcowym wynikiem pracy jest wkład
do ostatecznego kształtu aktu prawnego uchwalanego przez Radę.
Komitet Stałych Przedstawicieli jest organem traktatowym (art. 207 ust. 1 TWE)
i występuje w dwóch składach. W skład COREPER I wchodzą zastępcy szefów stałych przedstawicielstw państw członkowskich przy Wspólnocie, a COREPER II szefowie tych przedstawicielstw. Podział zadań między składami jest ściśle określony
i polega w uproszczeniu na przekazaniu zagadnień o dużym znaczeniu politycznym
szefom stałych przedstawicielstw, a zagadnień technicznych ich zastępcom. Obradom
Komitetu Stałych Przedstawicieli przewodniczy przedstawiciel prezydencji, a zadaniem komitetu jest ostateczne przygotowanie merytoryczne i polityczne projektów
aktów prawnych przekazywanych na szczebel ministerialny (posiedzenie Rady).
4
Zob. szerzej o Komitecie Ekonomiczno-Społecznym: W. van der Voort, The Economic and Social Committee, [w:] EU
Committees as…, s. 250-273.
5
Zob. szerzej o Komitecie Regionów: T. Christiansen, P. Lintner, The Committee of the Regions after 10 Years: Lessons from
the Past and Challenges for the Future, „Eipascope” 2005, no. 1, s. 7-13; F. Bindi Calussi, The Committee of the Regions:
an Atypical Influential Committee?, [w:] EU Committees as..., s. 225-249.
71
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
W praktyce przebieg prac legislacyjnych w Radzie jest bardziej skomplikowany
i bierze w nim udział większa liczba komitetów stanowiących mutacje Komitetu Stałych Przedstawicieli. Zaliczyć do nich można grupę attaché uczestniczącą w przygotowaniu prac grup roboczych i Komitetu Stałych Przedstawicieli, tzw. grupę Antici
przygotowującą pracę COREPER II, tzw. grupę Mertens przygotowującą pracę COREPER I, a także mniej formalną grupę Przyjaciół Prezydencji. Wspomniane komitety składają się z pracowników stałych przedstawicielstw państw członkowskich przy
Wspólnocie i pełnią funkcje administracyjno-techniczne. Należy także wspomnieć
o istnieniu komitetów wyspecjalizowanych w pewnych obszarach problemowych,
np. specjalnym komitecie ds. rolnictwa, komitecie ekonomicznym i finansowym czy
komitecie ds. zatrudnienia6.
Czwartym omawianym tu typem komitetów są komisje Parlamentu Europejskiego.
Są one powoływane do życia przez Parlament i dzielą się na trzy rodzaje: komisje stałe,
komisje tymczasowe i komisje śledcze. W skład wszystkich rodzajów komisji parlamentarnych wchodzą posłowie wybierani na posiedzeniu plenarnym na zasadzie parytetu
między grupami politycznymi. Komisje wybierają samodzielnie swoich przewodniczących. Głównym zadaniem komisji jest merytoryczne przygotowanie sprawozdań będących podstawą uchwalania aktów o charakterze legislacyjnym lub innych uchwał przez
posiedzenie plenarne. Komisje tymczasowe powoływane są w celu opracowania szczególnego zagadnienia i ich mandat jest czasowo ograniczony. Komisje śledcze zajmują się
badaniem wykroczeń lub niewłaściwego stosowania prawa wspólnotowego.
Szczególnymi rodzajami komitetów działających w Parlamencie Europejskim są
delegacje międzyparlamentarne i wspólne komisje parlamentarne, a także Konferencja Komisji do Spraw Europejskich (COSAC). Są one powołane w celu współpracy
Parlamentu Europejskiego z parlamentami państw trzecich (dwa pierwsze przypadki)
lub państw członkowskich (COSAC). Można spotkać się z poglądem, że charakter
komitetów w rozumieniu funkcjonalnym posiadają też grupy polityczne7.
6
Zob. szerzej o komitetach w strukturze Rady: K. Michałowska-Gorywoda, Podejmowanie decyzji w Unii Europejskiej,
Warszawa 2002, s. 102-108; Expert Committees of the Commission.... Por.: G. F. Schäfer, Linking..., s. 14-16; P. van der
Knaap, s. 88-89; G. Haibach, s. 39; G. F. Schäfer, Committees in the EC..., s. 10-12; E. Fouilleux, J. de Maillard, A. Smith,
Subproject 2: The Role of Council Working Groups in the Production of European Problems and Policies, Workshop:
Governance by Committee, the Role of Committees in European Policy-Making and Policy Implementation, European
Institute of Public Administration, Brussels, 6 March 2001.
7
Zob. szerzej: P. Tosiek, M. Wicha, Parlament Europejski. Prawo i polityka, Lublin 2007, s. 38-66, 70-76, 144-148; P. Tosiek,
Funkcjonowanie grup politycznych w Parlamencie Europejskim (analiza ilościowa), „Studia Europejskie” 2000, nr 2, s. 91-106; A.
Dumała, Spójność grup politycznych w Parlamencie Europejskim, „Biuletyn Europejski UMCS” 1996, s. 49-72. Por. G. Haibach,
s. 38-39; C. Neuhold, Subproject 1: The Standing Committees in the European Parliament, [w:] Governance by Committee: the
Role of Committees in European Policy-Making and Policy Implementation, State of the Art Report, European Institute of Public
Administration, Project no. SERD-1999-00128, May 2000, s. 2-21; C. Neuhold, K. Polster, Subproject 1: The Role of Parliamentary
Committees in the EU Policy Process, Workshop: Governance by Committee..., Brussels, 6 March 2001.
72
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Piąty typ komitetów stanowią tzw. komitety komitologiczne. Komitologię definiuje
się jako istnienie i działalność specjalnych komitetów nadzorujących wykonywanie przez
Komisję jej funkcji implementacyjnej8. Komitety komitologiczne działają na podstawie
norm prawnych zawartych zarówno w prawie pierwotnym, jak i pochodnym. Typy procedur komitologicznych określone są w ogólnej decyzji Rady systematyzującej funkcjonowanie komitetów implementacyjnych9. Wyróżnia się cztery typy procedur: procedurę
doradczą (advisory procedure), procedurę zarządzania (managament procedure), procedurę regulacyjną (regulatory procedure) oraz procedurę regulacyjną połączoną z kontrolą
(regulatory procedure with scrutiny). W skład komitetów wchodzą mianowani przez rządy państw członkowskich urzędnicy merytoryczni (średniego i niższego szczebla) oraz
przedstawiciel Komisji będący przewodniczącym komitetu. Często w posiedzeniach biorą udział z głosem doradczym reprezentanci różnych grup interesu.
We wszystkich procedurach komitologicznych Komisja przedstawia danemu
komitetowi projekt aktu wykonawczego w celu zaopiniowania go. Znaczenie opinii
komitetu zależy jednak od typu procedury. W procedurze doradczej komitet opiniuje
projekt w sposób niewiążący, a w procedurze zarządzania negatywna opinia komitetu
powoduje przekazanie uprawnień decyzyjnych Radzie (tzw. odesłanie lub rekurs).
W bardziej skomplikowanej procedurze regulacyjnej nie tylko opinia negatywna,
ale i brak opinii komitetu, powoduje przeniesienie uprawnień decyzyjnych na poziom Rady. Wprowadzony w lipcu 2006 r. nowy wariant (procedura regulacyjna połączona z kontrolą) przewiduje dodatkowo automatyczną kontrolę decyzji komitetu
przez organy prawodawcze, czyli Parlament Europejski i Radę. Ogólnie należy zatem
stwierdzić, że procedury komitologiczne układają się w kontinuum: od bardzo słabej
do bardzo silnej roli komitetu. W praktyce spotkać można także mieszane typy komitetów: różne elementy danego obszaru podlegającego komitologii regulowane są
przez ten sam komitet za pomocą innej procedury. Komitologia stanowi bardzo słabo
zbadany element procesów decyzyjnych we Wspólnocie Europejskiej, choć jej rola
(kontrola Komisji wykonywana przez państwa członkowskie) jest bardzo duża10.
8
Por.: S. Douglas-Scott, Constitutional Law of the European Union, London 2002, s. 66; A. E. Töller, Komitologie. Theoretische
Bedeutung und praktische Funktionsweise von Durchführungsausschüssen der Europäischen Union am Beispiel der
Umweltpolitik, Opladen 2002, s. 15; C. Neuhold, Das Europäische Parlament im Rechtsetzungsprozess der Europäischen
Union. Demokratische Kontrollmöglichkeiten im Hinblick auf die Durchführungsbefugnisse der Europäischen Kommission,
Frankfurt am Main 2001, s. 105.
9
Council Decision 1999/468/EC of 28 June 1999 laying down the procedures for the exercise of implementing powers
conferred on the Commission, O. J. L 184, 17.07.1999, s. 23.
10
Zob. szerzej: P. Tosiek, Komitologia. Szczególny rodzaj decydowania politycznego w Unii Europejskiej, Lublin 2007.
73
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
3. Funkcjonowanie komitetów we Wspólnocie Europejskiej
Powyższa prezentacja pozwala wnioskować, iż komitety działające we
wspólnotowym systemie decyzyjnym uczestniczą we wszystkich trzech wyróżnianych przez G. F. Schäfera fazach cyklu politycznego (kształtowania polityki, decydowania politycznego oraz implementacji politycznej). W najprostszym
ujęciu w fazie kształtowania polityki uczestniczą komitety eksperckie, w fazie
decydowania politycznego grupy robocze w Radzie, a w fazie implementacji politycznej komitety komitologiczne11. Przedstawiając pełniejszy obraz rzeczywistości i abstrahując od symbolicznego udziału innych typów komitetów należy
jednak stwierdzić, że w fazie decydowania politycznego i fazie implementacji politycznej biorą udział najczęściej po dwa typy komitetów. W fazie decydowania
politycznego w sytuacji szczególnej, polegającej na traktatowym wymogu konsultacji Komitetu Ekonomiczno-Społecznego i/lub Komitetu Regionów, uczestniczą aż trzy typy komitetów. Podobnie w fazie implementacji w przypadku tzw.
rekursu (powrotu uprawnień implementacyjnych do Rady) uczestniczą trzy typy
komitetów. Ogólny schemat udziału komitetów w różnych fazach cyklu zawarty
jest w tabeli 1. Należy podkreślić, że obowiązek udziału komitetów w procesie
decyzyjnym jest zagadnieniem spornym i zależy od procedury określonej w traktacie lub akcie prawa pochodnego. Problem ten nabiera wyjątkowego znaczenia
w przypadku komitetów eksperckich: niektóre z nich bowiem muszą, a inne mogą
być konsultowane w trakcie kształtowania decyzji. Legalistyczne podejście do
funkcjonowania komitetów nie daje zresztą prawidłowych rezultatów, a jedynym
efektywnym sposobem określenia ich wpływu jest podejście behawioralne, które
pozwala przeanalizować rzeczywisty, a nie tylko normatywny aspekt ich aktywności12.
11
G. F. Schäfer, Linking..., s. 8; idem, Committees in the EC..., s. 5-6. Por. T. Christiansen, E. Kirchner, Introduction, [w:]
Committee Governance..., s. 4-8.
12
Por.: E. Vos, EU Committees: the Evolution of Unforeseen Institutional Actors in European Product Regulation, [w:] EU
Committees: Social..., s. 21-22; M. P. C. M. van Schendelen, Prolegomena..., s. 11-13.
74
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Tabela 1. Uczestnictwo komitetów w procesie decyzyjnym Wspólnoty Europejskiej
Faza cyklu politycznego
Typy komitetów
Faza kształtowania polityki
Komitety eksperckie w Komisji
Faza decydowania politycznego
Grupy robocze, Komitet Stałych Przedstawicieli
Komisje w Parlamencie Europejskim
Komitet Ekonomiczno-Społeczny, Komitet Regionów
Faza implementacji politycznej
Komitety eksperckie w Komisji
Komitety komitologiczne
Grupy robocze, Komitet Stałych Przedstawicieli
Źródło: Opracowanie własne.
Funkcjonowanie komitetów we Wspólnocie Europejskiej uzasadnić można w trojaki sposób. Pierwszy wiąże się z perspektywą historyczną: w większości
państw europejskich forma komitetu znana jest co najmniej od czasów renesansu,
a powodem jej stosowania jest wymóg wysokiego poziomu merytorycznego podejmowanych decyzji i reprezentatywności. Drugie uzasadnienie ma charakter funkcjonalny i odnosi się również do umiejętności rozwiązywania problemów poprzez
podejmowanie przez reprezentatywne organy trafnych rzeczowo decyzji. Trzecie
uzasadnienie jest efektem podejścia behawioralnego i dotyczy zachowań instytucji
publicznych i prywatnych obecnych w komitetach. Zachowania te determinowane są
czterema czynnikami: dążeniami (desires), zdolnościami (capacities), przymusami
(compulsions) i zaproszeniami (invitations). Podmioty reprezentowane w komitetach
dążą do wywierania wpływu na decyzje wspólnotowe, co spowodowane jest koniecznością ochrony ich interesów i poprawą własnej pozycji przetargowej w relacji do
pozostałych aktorów. Najczęściej podmioty te dysponują odpowiednim zapleczem
(zasoby ludzkie, reputacja, uczestnictwo w sieci, system poparć) umożliwiającym
przynajmniej częściowe osiąganie celów. Nie mają one przy tym żadnej alternatywy,
ponieważ prawo wspólnotowe ma prymat nad prawem krajowym. Udział przedstawicieli wielu podmiotów w pracy komitetów jest pozytywnie postrzegany przez organy
Wspólnoty, które samodzielnie nie dysponują odpowiednim poziomem informacji
i muszą korzystać z ekspertów zewnętrznych13.
Komitety są instrumentem instytucjonalnym odpowiadającym na cztery po13
M. P. C. M. van Schendelen, Prolegomena..., s. 6-8. Zob. szerzej o uzasadnieniu funkcjonalnym: R. Dehousse, Towards
a Regulation of Transnational Governance? Citizen’s Rights and the Reform of Comitology Procedures, [w:] EU Committees:
Social..., s. 110-112.
75
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
trzeby wspólnotowego systemu decyzyjnego. Pierwszą z nich jest potrzeba coraz
wyższego poziomu ekspertyz technicznych, naukowych, prawnych i politycznych,
będąca wynikiem wzrastającej złożoności regulacji aktywności społeczeństw państw
członkowskich. Druga potrzeba odnosi się do konieczności efektywnej koordynacji wertykalnej między różnymi poziomami rządzenia bez wprowadzania odgórnych
mechanizmów zarządzania i kontroli. Trzecią potrzebą jest horyzontalna koordynacja
pomiędzy państwami członkowskimi, a czwartą wymóg komunikacji i deliberacji
transnarodowej14.
Komitety analizowane są także w kontekście dwóch głównych nurtów teorii
integracji (ponadnarodowego i międzyrządowego), jak i koncepcji rządzenia wielopoziomowego15. W nurcie ponadnarodowym komitety postrzegane są jako ośrodki
decyzyjne złożone z ekspertów, których zadaniem jest bezstronne opracowanie projektów aktów prawnych w sposób preferujący podejście merytoryczne i wykluczający dokonywanie przetargów politycznych. Głównym celem pozostaje znalezienie
najlepszego rozwiązania technicznego w interesie dobra wspólnego. Podstawową
rolę w działalności komitetów odgrywają organy ponadnarodowe, a przede wszystkim Komisja dysponująca najszerszym dostępem do obiektywnej informacji.
W nurcie międzyrządowym wyróżnić można trzy warianty. Według pierwszego z nich komitety są produktem i instrumentem generalnej strategii rządów państw
członkowskich i administracji narodowych mającej na celu zwiększenie wpływu na
decyzje wspólnotowe. Głównym zadaniem komitetów jest utrzymanie dominacji
państw członkowskich w systemie, a legitymacja komitetów wynika wprost z faktu
reprezentowania przez nie podmiotów suwerennych. W drugim wariancie komitety
są elementem systemu monitoringu międzyrządowego stworzonego przez państwa
członkowskie w celu kontrolowania organów ponadnarodowych. Trzeci wariant polega zaś na określeniu komitetów jako ośrodków funkcjonalnej współpracy rządów
i administracji państw członkowskich.
W koncepcji rządzenia wielopoziomowego komitety postrzegane są jako miej14
„EFTA Bulletin” 2002, no. 1 (The European Economic Area: Decision Shaping and Participation in Committees), s. 6.
15
Zob. szerzej: A. Maurer, Committees in the EU System: Alternative Approaches for Understanding a Multi-Level,
Multi-Actor System, [w:] Governance by Committee, the Role of Committees in European Policy-Making and Policy
Implementation, Final Report – Part I, European Institute of Public Administration, Project no. SERD-1999-00128, April
5, 2002, s. 46-55; A. Maurer, J. Mittag, W. Wessels, Theoretical Perspectives on Administrative Interaction in the European
Union, [w:] Committee Governance…, s. 27-34; T. Larsson, A. Maurer, Subproject 4: The Committee System, Legitimacy,
Citizen’s Perceptions and Acceptance of the EU-System of Governance [w:] Governance by Committee…, State of the Art
Report, s. 79-87; T. Larsson, A. Maurer, Subproject 4: Democratic Legitimacy beyond the Nation State – EU Interaction
and Deliberation, Workshop: Governance by Committee…, Brussels, 6 March 2001, s. 4-5; C. Joerges, Die Europäische
„Komitologie”: Kafkaeske Bürokratie oder Beispiel „deliberativen Regierens” im Binnenmarkt, [w:] Das Ausschusswesen
der Europäischen Union, C. Joerges, J. Falke (Hrsg.), Baden-Baden 2000, s. 32-33.
76
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
sce interakcji biurokratycznej aktorów wywodzących się z różnych poziomów państw
członkowskich i poziomu Wspólnoty. W zależności od podejścia w koncepcji tej zwraca się uwagę na możliwość powstania nietransparentnej i niekontrolowanej megabiurokracji, wysoką deliberacyjną jakość decyzji podejmowanych w komitetach lub na
powstanie systemu fuzyjnego, w którym komitety są miejscem agregacji potencjałów
różnych poziomów instytucjonalnych i instrumentalnych cechujących się znaczącym
stopniem europeizacji, czyli orientacji ich aktywności na problemy wspólnotowe.
Komitety wymagają również analizy w kontekście teorii demokracji. G. Sartori
traktuje wzorzec decydowania komitetowego jako jeden z najbardziej demokratycznych sposobów podejmowania decyzji. Wskazuje równocześnie na podstawowe cechy tego wzorca. Zalicza do nich przede wszystkim cechy ośrodka decyzyjnego, czyli
komitetu. Należą do nich:
• ograniczona liczba członków, która pozwala na pojawienie się relacji personalnych, dobrej komunikacji i zaufania;
• reprezentowanie przez członków komitetu określonych części społeczeństwa;
• trwały i zinstytucjonalizowany charakter komitetu;
• konfrontacja z podejmowaniem decyzji na innych poziomach.
Tak skonstruowany komitet podejmuje decyzje w sposób odmienny od innych
typów ośrodków decyzyjnych. Pierwszą cechą komitetowego procesu decyzyjnego
jest przyjmowanie większości decyzji w sposób konsensualny nawet w sytuacji formalnej możliwości używania metody większościowej. Druga cecha polega na braniu pod uwagę interesów reprezentowanych przez wszystkich członków komitetu.
W kontekście teorii gier ten proces decyzyjny należy postrzegać jako grę o sumie
niezerowej, w której preferencje żadnego gracza nie są ignorowane. Efektem takiego funkcjonowania komitetu jest relatywnie niskie ryzyko podmiotów delegujących
podjęcie decyzji na poziom komitetu, a wszyscy delegujący są ponadto w jednakowy sposób zobowiązani do przestrzegania podjętej decyzji. Trzecia cecha to występowanie mechanizmu „przesuniętej kompensacji wzajemnej” (deferred reciprocal
compensation) polegającego na uleganiu niektórych członków komitetu intensywnym preferencjom innych członków ze świadomością, że inni członkowie ulegną intensywnym preferencjom tych pierwszych podczas negocjacji następnego problemu
decyzyjnego16.
Należy zauważyć, że w powyższym podejściu wyraźnie preferowana jest tzw.
legitymacja wejścia. Akcentowany jest tu bowiem udział reprezentantów wielu grup
16
G. Sartori, Will Democracy Kill Democracy? Decision-Making by Majorities and by Committees, „Government and
Opposition” 1975, vol. 10, no. 2, s. 143-150, cyt. za A. E. Töller, H. C. H. Hofmann, Democracy and the Reform of
Comitology, [w:] Delegated…, s. 32-35.
77
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
społecznych oraz uwzględnienie maksymalnej liczby preferencji w ostatecznym
kształcie decyzji. Warto jednak podkreślić, że kompromis nie zawsze jest zjawiskiem
dodatnim. Występuje on w trzech formach. W pierwszej formie polega na poświęceniu niektórych preferencji w celu zrealizowania innych i podjęcia decyzji satysfakcjonującej w mniejszym lub większym stopniu wszystkich (kompromis pozytywny).
W drugiej formie polega on na uzyskaniu rezultatu, który nie satysfakcjonuje nikogo (kompromis negatywny), a w trzeciej na przyjmowaniu rozwiązań pakietowych
dotyczących nie związanych ze sobą zagadnień, ale pozwalających urzeczywistnić
preferencje niektórych uczestników procesu decyzyjnego w danym czasie po to, by
preferencje innych uczestników były urzeczywistnione w innym czasie17. Jest rzeczą
oczywistą, że decyzje podejmowane w efekcie kompromisu nie zawsze odpowiadają
warunkom efektywności i nie zawsze są rezultatem dyskusji opartej o metodę przekonywania (arguing). Komitety są bowiem podmiotami, w których dopuszcza się
metody przetargowe (bargaining)18. Omawiane podejście posiada zatem niewątpliwą
wadę w postaci ignorowania problemu tzw. legitymacji wyjścia podkreślającej materialną efektywność procesu decyzyjnego.
Próbę połączenia legitymacji wejścia i wyjścia stanowi deliberatywne podejście do istnienia komitetów. Ma ono jednak charakter ściśle normatywny. Według
przedstawicieli tej koncepcji proces decyzyjny w komitetach w zasadzie cechuje się
swobodą wyrażania poglądów przez wszystkich uczestników i związaniem ich ostatecznie podjętą decyzją. Drugą cechą tego procesu jest uzasadnienie podjętej decyzji,
a wcześniej – w fazie dyskusji – posługiwanie się jedynie argumentami merytorycznymi. Trzecią cechą jest umożliwienie udziału w procesie wszystkim zainteresowanym podmiotom i traktowanie ich w jednakowy sposób, a czwartą osiąganie racjonalnego i umotywowanego konsensusu19.
Wychodząc również z założeń deliberatywnych można stwierdzić, że komitety
są legitymizowane po stronie wejścia w wyniku udziału w nich przedstawicieli państwa. Stanowią one element łączący horyzontalną i wertykalną dystrybucję władzy
między poziom wspólnotowy i państwowy, przyczyniając się do utrzymania równowagi instytucjonalnej w atmosferze współpracy, deliberacji i utrzymania zasady
subsydiarności. Udział państwa oznacza w tym rozumieniu także uczestnictwo spo17
A. Maurer, T. Larsson, Democratic Legitimacy in EU Politics – No Way Out for Committees, [w:] Governance by Committee...,
Final Report – Part I, s. 84.
18
T. Gehring, Bargaining, Arguing and Functional Differentiation of Decision-Making: the Role of Committees in European
Environmental Process Regulation, [w:] EU Committees: Social..., s. 198-199.
19
J. Cohen, Deliberation and Democratic Legitimacy, [w:] Deliberative Democracy, ed. by B. Jamses, R. William, Cambridge
1999, s. 74, cyt. za A. Maurer, T. Larsson, s. 85. Podobnie: C. Joerges, Zusammenfassung und Perspektiven: „Gutes Regieren”
im Binnenmarkt, [w:] Das Ausschusswesen..., s. 349-351.
78
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
łeczeństwa obywatelskiego. Komitety są także legitymizowane po stronie wyjścia,
a wiąże się to z podejmowaniem decyzji na podstawie obiektywnych i merytorycznych informacji naukowych, przy udziale ekspertów, których pozycja i niezależność
stanowią naczelne zasady rekrutacji20.
Odnosząc się w omawianym kontekście do różnych typów komitetów warto
zauważyć, że komitety eksperckie legitymizowane są poprzez dostarczanie obiektywnej wiedzy technicznej i podnoszenie poziomu merytorycznego podejmowanych
decyzji. Komitet Ekonomiczno-Społeczny i Komitet Regionów czerpią swą legitymację z reprezentowania społeczeństwa obywatelskiego, a grupy robocze w Radzie,
Komitet Stałych Przedstawicieli i komitety komitologiczne z faktu przedstawiania
stanowisk demokratycznie wybranych rządów państw członkowskich oraz celu działania, którym jest osiąganie pozytywnych rezultatów. Źródłem legitymacji komisji
Parlamentu Europejskiego jest zaś demokratyczny wybór ich członków oraz publiczne przeprowadzanie posiedzeń21.
Komitety funkcjonujące we wspólnotowym systemie decyzyjnym posiadają zatem sześć cech:
• stanowią instytucjonalizację kolektywnego rządzenia opartego o konsensualne
i konsultacyjne podejmowanie decyzji;
• członkostwo w komitetach jest zdywersyfikowane i odzwierciedla pluralizm kultur administracyjnych poszczególnych państw członkowskich i całej Wspólnoty;
• komitety są wyspecjalizowane funkcjonalnie, co podwyższa jakość podejmowanych decyzji i legitymację wyjścia;
• komitety są nietransparentne, co obniża legitymację wejścia;
• komitety stanowią główny element łączący podmioty polityki z różnych poziomów rządzenia;
• komitety ulegają ciągłej ewolucji w zakresie ich struktury i funkcji22.
Komitety pełnią siedem głównych funkcji. Są to: dostarczanie wiedzy merytorycznej, tworzenie reguł, akceptowanie programów finansowych, budowanie konsensusu, koordynacja międzypoziomowa, tworzenie sieci i prowadzenie polityki
wpływu23. Według innego podejścia komitety pełnią tylko trzy funkcje: regulują korzystanie z wiedzy ekspertów, koordynują aktywność różnych poziomów decyzyjnych
oraz stanowią miejsce komunikacji i deliberacji. Komitety nie posiadają w większo20
E. Vos, s. 30-42.
21
A. Maurer, T. Larsson, s. 80-81.
22
T. Christiansen, E. Kirchner, s. 8-11.
23
G. Haibach, s. 38.
79
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
ści traktatowej podstawy prawnej, a ich członkowie nie są wybierani w sposób demokratyczny i działają w sposób wysoce zbiurokratyzowany24.
Najczęściej wymienianymi wadami komitetów są: brak transparencji, wysokie
koszty funkcjonowania i niejasna odpowiedzialność25. Brak transparencji ma kilka
przejawów. Na czoło wysuwa się tu skomplikowana struktura systemu komitetów.
Drugim negatywnym zjawiskiem jest dominacja niepublicznego sposobu prowadzenia obrad, co obniża poziom kontroli społecznej. Trzecim przejawem jest często przypadkowy dobór członków komitetów i reprezentowanie przez nich wąskich
grup interesów, a czwartym stosunkowo niskie zainteresowanie świata polityki sferą
technicznych decyzji podejmowanych w komitetach26. Aktywność komitetów jest
dość kosztowna: w ich prace włączonych jest kilkadziesiąt tysięcy urzędników narodowych i znaczna część urzędników wspólnotowych. Odpowiedzialność tych osób
za podejmowane decyzje jest niejasna, choć decyzje te mają często duże znaczenie
polityczne. Brak odpowiedzialności wynika z usytuowania komitetów w procesie decyzyjnym i wiąże się ze słabymi możliwościami kontroli systemu spowodowanymi
jego skomplikowaną strukturą. Ponadto komitety rzadko uprawnione są do podejmowania wiążących decyzji, a ich rola ma charakter funkcji wpływu.
Wpływ komitetów na wspólnotowy proces decyzyjny postrzegać należy
w dwóch płaszczyznach. Pierwszą jest pośredni wpływ na wynik negocjacji międzyrządowych, a drugą również pośredni wpływ na równowagę międzyinstytucjonalną.
Komitety, będąc wtórnymi ośrodkami decyzyjnymi, działają bowiem w powiązaniu
z ośrodkami pierwotnymi. Powiązanie to ma trzy wymiary: sekwencyjny, mandatowy
i partycypacyjny. W wymiarze sekwencyjnym zwraca się uwagę na to, że komitety
działają przed lub po ośrodku pierwotnym. W wymiarze mandatowym podkreśla się,
że komitety zajmują się jedynie pewnym wycinkiem szerszego zagadnienia. W wymiarze partycypacyjnym zaś najważniejszy jest odmienny od ośrodka pierwotnego
skład komitetu27.
4. Alternatywa dla komitetów we Wspólnocie Europejskiej
Z uwagi na wspomniane wady pojawiają się propozycje rozwiązań alternatywnych w stosunku do komitetów jako regulatorów wspólnego rynku. Funkcjonowanie wspólnego rynku określa się jako równoczesne występowanie trzech procesów:
24
A. Maurer, T. Larsson, s. 79-80.
25
G. F. Schäfer, Linking..., s. 22-24.
26
B. Flynn, s. 92-94; G. Haibach, s. 40.
27
T. Gehring, s. 197-198.
80
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
integracji negatywnej oznaczającej likwidację barier ekonomicznych, integracji pozytywnej oznaczającej rozwój wspólnych polityk gospodarczych oraz „re-regulacji”
cechującej się wprowadzaniem wspólnych europejskich reguł w zintegrowanych obszarach. W tych warunkach wyróżnić można trzy opcje instytucjonalne sterowania
polityką: wzajemne uznawanie regulacji krajowych i konkurencję regulacyjną, komitety i agencje wspólnotowe28.
Ta ostatnia opcja preferowana jest przez coraz większą liczbę badaczy. Głównym reprezentantem tej szkoły jest G. Majone. Twierdzi on, że we współczesnej demokracji podstawową rolę odgrywać powinny instytucje niewiększościowe (non-majoritarian institutions). Należą do nich: niezależne banki centralne, niezależne sądy,
trybunały administracyjne i agencje regulacyjne. Główną cechą tego typu instytucji
jest brak bezpośredniej odpowiedzialności wobec wyborców i wybieranych polityków, choć decyzje o powstaniu takich organów podejmują politycy. Wspomniana
niezależność nie jest jednak oznaką dowolności działania i braku odpowiedzialności
publicznej. Połączenie niezależności z odpowiedzialnością jest możliwe wskutek stosowania nowoczesnych i elastycznych form kontroli, do których należą: wykonywanie celów statutowych, wymogi proceduralne, nadzór sądów, dyscyplina budżetowa,
profesjonalizm i wysoki poziom merytoryczny, monitorowanie przez zainteresowane
grupy społeczne czy nawet rywalizacja między agencjami. Aplikacja powyższych
mechanizmów sprawia, że w normalnych warunkach „nikt nie kontroluje niezależnej
agencji, a jednak pozostaje ona pod kontrolą”29.
Do głównych zalet agencji zalicza się zwykle: wysoki poziom wiedzy jej pracowników odpowiadający potrzebom regulacyjnym, możliwość ustalania reguł, możliwość
rozstrzygania sporów, partycypację publiczną wyrażającą się prowadzeniem szerokich
konsultacji społecznych, wyłączenie spod rywalizacji politycznej, stabilność polityczną
wskutek braku podlegania wyborom, elastyczność w zakresie formułowania polityki
i implementacji, a także brak stosowania sztywnych wzorców biurokratycznych. Cechy
te sprawiają, że agencje mogą stać się „niezależną czwartą odmianą władzy”30.
28
C. Joerges, Die Europäische..., s. 21-28; idem, Bureaucratic Nightmare, Technocratic Regime and the Dream of Good
Transnational Governance, [w:] EU Committees: Social..., s. 7-9. Por. L. Allio, The Case for Comitology Reform:
Efficiency, Transparency, Accountability, Working Paper: The Europe We Need, The European Policy Centre, 19
February 2003, s. 27-28.
29
G. Majone, Independence vs. Accountability? Non-Majoritarian Institutions and Democratic Government in Europe, EUI
Working Paper SPS No. 94/3, San Domenico 1994, s. 2-3; T. Moe, Interests, Institutions and Positive Theory: the Politics
of the NLRB, „Studies in American Political Development” 1987, vol. 2, s. 236-299, cyt. za G. Majone, s. 3.
30
G. Majone, s. 5, 16-19. Por. G. Majone, M. Everson, Institutional Reform: Independent Agencies, Oversight, Coordination
and Procedural Control, [w:] Governance in the European Union, ed. by O. de Schutter, N. Lebessis, J. Paterson,
Luxembourg 2001, s. 146-150; O. de Schutter, Proceduralising European Law: Institutional Proposals, [w:] Governance
in…, s. 210-212.
81
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
W swojej istocie agencje stanowią praktyczny przykład zastosowania deliberacyjnych technik decyzyjnych z uwzględnieniem potrzeby legitymacji wejścia i wyjścia.
Agencje są legitymizowane od strony wejścia poprzez umożliwienie wszystkim zainteresowanym grupom interesu dostępu do ośrodka decyzyjnego, a od strony wyjścia
poprzez konieczność uzasadniania decyzji. Głównym celem procesu decyzyjnego pozostaje efektywność decyzji, które nie muszą mieć charakteru wiążącego prawnie31.
Wspólnota Europejska zaczęła tworzyć agencje już w latach siedemdziesiątych.
Są one kreowane przez Radę, ale działają niezależnie od niej. Można wyróżnić cztery
modele agencji wspólnotowych: model regulacyjny (agencje posiadające uprawnienia do podejmowania autonomicznych decyzji), model monitoringu (agencje obserwujące rozwój sytuacji w danym obszarze), model kooperacji (agencje promujące
dialog społeczny) i model wykonawczy (agencje wspomagające wspólnotową służbę
publiczną w wykonywaniu prawa). Do cech agencji wspólnotowych zaliczyć należy:
ograniczony mandat, istnienie organu nadzorczego składającego się z przedstawicieli
państw członkowskich, stanowisko dyrektora wykonawczego wybieranego przez organ nadzorczy, współpracę z komitetami naukowymi, a także standaryzowane zasady
rekrutacji personelu, finansowania i kontroli32.
Wydaje się jednak, że agencje nie mogą stanowić alternatywy dla komitetów.
Funkcjonują one bowiem na podstawie innych założeń pierwotnych. Są wyrazem zastosowania prostego podejścia kierującego się racjonalnością ekonomiczną i ochroną
prywatnych sił rynkowych przed zbędną regulacją społeczną i polityczną. Komitety
stanowią zaś przykład dążenia rządów państw członkowskich do utrzymania kontroli
nad procesem decyzyjnym33.
5. Uwagi końcowe
Komitety i agencje są ważnymi elementami sieci transnarodowych, które powstają we Wspólnocie Europejskiej. Sieci stanowią wyraz niehierarchicznej relacji
między heterogenicznymi aktorami, która generuje wzorce interakcji wychodzące
31
G. Majone, When Does Policy Deliberation Matter?, EUI Working Paper SPS No. 93/12, San Domenico 1993, s. 9-11.
Szerzej o jakości procesów deliberacyjnych i propozycji przeniesienia na grunt europejski amerykańskiego systemu „notice
and comment” zob.: F. Bignami, Accountability and Interest Group Participation in Comitology. Lessons from American
Rulemaking, EUI Working Paper RSC No. 99/3, San Domenico 1999, s. 24-45.
32
P. Steinberg, Agencies, Co-Regulation and Comitology – and What about Politics?, part of contributions to the Jean Monnet
Working Paper No. 6/01, URL <http://www.jeanmonnetprogram.org/papers/01/012901.rtf> [odczyt: 21.09.2005], s. 9-11. Por.
L. Allio, s. 23-27. Zob. także klasyfikacja agencji w literaturze polskiej: A. Dumała, Agencje w systemie Unii Europejskiej,
[w:] Agencje Unii Europejskiej. Informator, red. A. Dumała, Warszawa 2002, s. 19-25.
33
M. Everson, The Constitutionalisation of European Administrative Law: Legal Oversight of a Stateless Internal Market,
[w:] EU Committees: Social…, s. 285-287.
82
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
poza procesy wymiany informacji, akcentując metodologiczne i proceduralne aspekty podejmowania decyzji. W ramach sieci obserwować można współpracę sfery
publicznej i prywatnej polegającą na stosowaniu eksperymentalnych i elastycznych
procedur decyzyjnych. Sieci są praktycznym efektem połączenia podejścia międzyrządowego, ponadnarodowego i przede wszystkim wielopoziomowego34.
H. Schmitt von Sydow definiuje sieci jako wielowymiarowe matryce złożone
z linii horyzontalnych, wertykalnych i diagonalnych, wyrażających szczególne zadania, kompetencje, cele i instrumenty35. Komitety jako zinstytucjonalizowane ośrodki
decyzyjne pełnią w sieciach cztery ważne funkcje: stabilizują długotrwałą relację
kooperacyjną, włączają się do europejskiej „społeczności merytorycznej” (Fachöffentlichkeit), wspierają słabo zorganizowane interesy i koordynują pracę ośrodków
narodowych36.
Współpraca ośrodków narodowych i ponadnarodowych reprezentujących sferę
publiczną i prywatną tworzy w ramach sieci szczególną strukturę transnarodową. Jej
główną cechą jest wspólne podejmowanie kierunkowych decyzji i decentralizacja implementacji. W praktyce wspólnotowej znajduje to odzwierciedlenie w tzw. nowym
podejściu (New Approach) stosowanym od połowy lat osiemdziesiątych w zakresie
norm technicznych. Polega ono na uchwalaniu przez Wspólnotę dyrektyw regulujących jedynie wymogi ogólne i pozostawieniu regulacji szczegółowych zagadnień
niezależnym organizacjom technicznym. Organizacje te są w istocie transnarodowymi ośrodkami współpracy organizacji krajowych, a normy techniczne przez nie
stanowione nie mają charakteru wiążącego prawnie. W wyniku nieformalnych zasad
proceduralnych i z przyczyn praktycznych są one jednak traktowane jako wiążące37.
Reasumując powyższe rozważania, należy stwierdzić, że komitety są trwałym
elementem systemu decyzyjnego Wspólnoty Europejskiej. Występują one we wszystkich fazach cyklu politycznego i wywierają znaczący wpływ na kształt podejmowa34
K.-H. Ladeur, Towards a Legal Concept of the Network in European Standard-Setting, [w:] EU Committees: Social...,
s. 161-170. Por. G. Majone, The Future of Regulation in Europe, [w:] Regulating Europe, G. Majone et al, London-New York
1996, s. 273-276; idem, Temporal Consistency and Policy Credibility: Why Democracies Need Non-Majoritarian Institutions,
EUI Working Paper RSC No. 96/57, San Domenico 1996, s. 13-15; J. A. Vervaele, Shared Governance and Enforcement of
European Law: from Comitology to a Multi-Level Agency Structure?, [w:] EU Committees: Social…, s. 138-140.
35
H. Schmitt von Sydow, Governance im europäischen Mehrebenensystem, [w:] Verwaltung und Governance im
Mehrebenensystem der Europäischen Union, S. Magiera, K.-P. Sommermann (Hrsg.), Berlin 2002, s. 181.
36
A. Bücker, S. Schlacke, Die Entstehung einer „politischen Verwaltung” durch EG-Ausschüsse – Rechtstatsachen und
Rechtsentwicklungen, [w:] Das Ausschusswesen..., s. 226-231. Zob. także praktyczny przykład funkcjonowania sieci
z uwzględnieniem roli komitetów: tamże, s. 168-176, 226-231.
37
Zob. szerzej o nowym podejściu: J. Neyer, Risikoregulierung im Binnenmarkt: zur Problemlösungsfähigkeit der europäischen
politischen Verwaltung, [w:] Das Ausschusswesen…, s. 266-268; K.-H. Ladeur, s. 163-164. Zob. zastosowanie nowego
podejścia na przykładzie praktycznym: D. Wolf, Deliberativer Supranationalismus und unterschiedliche Umsetzungsleistung:
ein Vergleich der Normung bei der Maschinen- und Bauproduktenrichtlinie, [w:] Das Ausschusswesen..., s. 329-348.
83
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
nych decyzji. Stanowią przy tym część większych transnarodowych struktur decyzyjnych o charakterze sieciowym, będąc wyrazem wciąż dominującej roli państw
członkowskich i wzrastającej roli niepaństwowych ośrodków decyzyjnych. Komitety
zajmują ważne miejsce w teoriach integracji i demokracji, choć trudno określić, która
z nich wyjaśnia ich istnienie i funkcjonowanie w sposób najpełniejszy. Jednocześnie
w ogólnej percepcji naukowej i prakseologicznej rola komitetów jest niedoceniana.
Uznaje się je bowiem za pochodne (powołane dla potrzeb funkcjonowania innych
organów) ośrodki decyzyjne, które pełnią czysto techniczne i „służebne” funkcje.
Akceptując generalnie ten pogląd należy jednak dodać, że znaczna część decyzji podejmowana jest de facto w komitetach. Zadania formalnych autorów decyzji (Parlamentu Europejskiego, Rady lub Komisji) sprowadzają się wtedy do zatwierdzania
decyzji podjętych w komitetach. Zjawisko to ma szczególną wagę w zakresie legislacyjnej aktywności Wspólnoty i każe w nowy sposób postrzegać istotę procesów
integracyjnych w ramach UE.
84
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Dariusz Wojnarski
Zamość
[email protected]
Gospodarka Chińskiej Republiki Ludowej
w warunkach reform systemowych
Economic of the People’s Republic of China under the
conditions of the systems reforms
Streszczenie:
Rok 1978 rozpoczął zupełnie nowy etap rozwoju gospodarczego Chin. Kierujący krajem komuniści uznali za zasadne rozwinięcie mechanizmów rynkowych i szersze otwarcie na kraje kapitalistyczne, w tym stworzenie korzystnych warunków dla napływu kapitału zagranicznego, traktowanego
jako niezbędny czynnik modernizacji. W latach 90. nastąpiło przyspieszenie reform systemowych
i akcesja do międzynarodowych struktur gospodarczych, takich jak Bank Światowy, Międzynarodowy
Fundusz Walutowy i później Światowej Organizacji Handlu (2001). Towarzyszyło temu odejście od
protekcjonistycznej polityki celnej, ograniczenie dotacji oraz prywatyzacja przedsiębiorstw państwowych. Podjęte kroki reformatorskie radykalnie przyspieszyły wzrost gospodarczy, którego motorem
stał się eksport i idące z tym w parze inwestycje kapitału zagranicznego.
Słowa kluczowe: Chiny, rozwój gospodarczy, reformy systemowe
Summary:
The year 1978 initiated a new stage in the economic development of China. The communist
country leaders decided that there were reasonable grounds for the development of the market system
and a wider co-operation with the capitalist countries, which would include the facilitated import of
the goods from abroad – the essential factor in modernization. The 90s witnessed progressive reforms
in the system, as well as the entry into the international economic structures, e.g. The World Bank,
International Monetary Fund, and later World Trade Organization (2001). Those changes resulted in
the departure from the patronizing customs policy, limitations of subsidies, and the privatization of
national enterprises. The undertaken reforms accelerated the economic growth, since then fueled by
export and subsequent foreign capital stock investments.
Keywords: China, economic development, systems reforms
85
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
1. Wprowadzenie
Chiny Ludowe już od wielu lat skupiają na sobie uwagę z powodu znakomitych
osiągnięć gospodarczych. Po 30 latach socjalistycznych eksperymentów w polityce
ekonomicznej w 1978 r. rządzący Chinami komuniści uznali, iż konieczne są prorynkowe przekształcenia systemu społeczno-gospodarczego państwa. Stało się to możliwe po śmierci niechętnego przemianom Mao Tse-Tunga w 1976 r. Na III Plenum KC
KPCh w grudniu 1978 r. ogłoszono odideologizowanie gospodarki, poddając krytyce
koncepcje ekonomiczne Mao. Ogłoszono jednocześnie realizację planu modernizacji
gospodarki autorstwa premiera Czou Enlaja. Orędownikiem zmian systemowych był
wyrastający na niekwestionowanego przywódcę Państwa Środka, Deng Xiaoping1.
Niniejszy artykuł stawia sobie za cel przedstawienie rozwoju gospodarczego Chin
Ludowych w warunkach przemian systemowych uruchomionych po roku 1978. Zasadniczą górną cezurą chronologiczną jest rok 2000, bowiem w 2001 r. Chiny rozpoczęły nowy etap reform, symbolizowany uzyskaniem członkowska w Światowej
Organizacji Handlu, którego nadrzędnym celem jest nacisk na rozwój eksportu i ambicja uzyskania dochodu narodowego na poziomie krajów rozwiniętych. Interesuje nas w szczególności pokazanie zależności osiągnięć gospodarczych w relacji do
szeregu aspektów reform makroekonomicznych, w tym otwarcia na świat, wprowadzenia korzystnych regulacji dla napływu BIZ (bezpośrednich inwestycji zagranicznych), rozwoju mechanizmów wolnorynkowych czy prywatyzacji. Aby w pełniejszy
sposób spojrzeć na transformację gospodarki chińskiej, starano się dokonać stosownych porównań z innymi państwami, zwłaszcza Polską, która obrała inny, bardziej
radykalny wariant przekształceń systemu gospodarczego.
2. Uwarunkowania i koncepcje
W pierwszej kolejności należy nakreślić jaki był punkt startu gospodarki chińskiej na wstępie przemian prorynkowych. Ogólnie można powiedzieć, że Chiny były
wtedy krajem na wskroś zapóźnionym gospodarczo, o czym wymiernie zaświadcza
bardzo niewielka wartość PKB (produktu krajowego brutto) w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Otóż w 1978 r. wynosił on zaledwie 979 USD, podczas gdy w Stanach
Zjednoczonych 18 373 USD, a w Polsce 6 111 USD. Ze względu na ogromną liczbę
mieszkańców (w 1978 r. – 956,2 mln)2, Chiny miały 4,9% udziału w światowym
1
W. J. Dziak, Chiny – wschodzące supermocarstwo, Warszawa 1996, s. 100-101.
2
A. Maddison, Monitoring the World Economy, Paryż 2003, s.292, 467, 479, 562.
86
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
PKB3, podczas gdy dysponujące znacznie mniejszą liczbą ludności (222,6 mln)4 Stany Zjednoczone 21,6%5. Większym potencjałem gospodarczym od Chin legitymowały się jeszcze Japonia, ZSRR i RFN. Zaprezentowane wyżej dane odzwierciedlały
ogromnie przestarzałą strukturę społeczno-zawodową. W przywoływanym 1978 r. na
wsi mieszkało jeszcze aż 83,3% ludności6, a 71,9% było zatrudnionych w sektorze
rolnym (w przemyśle 12,8%, w usługach 12,3%)7. Wówczas w krajach wysoko rozwiniętych sytuacja pod tym względem była odwrotna, lwia część ludności mieszkała
w miastach, pracując w firmach usługowych lub przemysłowych. W ich strukturze
wytwarzania dochodu narodowego dominowały już wtedy usługi. Natomiast w Państwie Środka usługi tworzyły zaledwie 20% PKB, podczas gdy rolnictwo 39,7%,
a przemysł 40,2%8. Warto też zwrócić uwagę na strukturę własnościową podmiotów gospodarczych, które praktycznie wszystkie – pośrednio lub bezpośrednio - były
w rękach państwa i funkcjonowały, co charakterystyczne dla krajów socjalistycznych, w oparciu o tzw. planowanie dyrektywne. Brak synkretyzmu własnościowego,
zwłaszcza funkcjonowania firm prywatnych, był główną przyczyną słabej wydajności
pracy i nie sprzyjał produkcji wysokich jakościowo i jednocześnie konkurencyjnych
na arenie międzynarodowej wyrobów przemysłowych. Z tego też względu za granicę
wywożono przede wszystkim artykuły rolne (których zresztą brakowało!). Handel
zagraniczny nie odgrywał ważniejszej roli w gospodarce chińskiej; w 1977 r. jego
obroty w relacji do PKB kształtowały się na poziomie tylko 8,8%9.
Władze państwowe, zdając sobie sprawę z trudnej sytuacji w skolektywizowanej wsi chińskiej, w pierwszym etapie przemian, uwzględniając decydujący udział
ludności wsi w całej populacji, jak słusznie zauważa U. Płowiec, chciały zdobyć
bazę społeczną dla swych zamierzeń reformatorskich10. Od 1979 r. administracyjnie rozwiązywały, dominujące na wsi, komuny ludowe, których ziemię otrzymywali
chłopi, co prawda, nie na własność, ale w 15-letnią dzierżawę (od 1993 r. na 30 lat,
3
A. Maddison, Chinese Economic Perfomance in the Long Run, Paryż 2007, s. 44.
4
A. Maddison, Monitoring the World..., s. 271.
5
A. Maddison, Chinese Economic..., s. 44.
6
S. Yao, Z. Zhang, G. Feng, Rural-urban and Regional inequality in output, income and consumption i China under economic
reforms, “Journal of Economic Studies”, Vol. 32, 2005, s. 7.
7
A. Maddison, Chinese Economic..., s. 70.
8
Y. Zhang, s. 8. Nieco inne proporcje podaje m.in. A. Maddison, Chinese Economic..., s. 70. (rolnictwo –34,4%, przemysł36,8%, usługi- 28,8%).
9
R. Pomfret, Growth and transition: Why has China’s perfomance been so different?, “Journal of Comparative Economics”,
Vol. 25, 1997, s. 425.
10
U. Płowiec, Rozwój Chin a gospodarka światowa, “Ekonomista”, 2006, nr 5, s. 667.
87
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
a z czasem dożywotnio). Rolnicy ¼ zbiorów odsprzedawali państwu według odgórnie
przyjętych cen, zaś resztę mogli swobodnie kierować na wolny rynek11. Efekty tych
działań przyszły szybko, w latach 1978-1984 produkcja rolna rosła średniorocznie
w tempie 7,7%, podczas gdy w latach 1952-1978 – 2,9%12. W późniejszym okresie
momentami dynamika produkcji rolnej nieco spadała, co wynikało m.in. ze wzrastającego fiskalizmu administracji lokalnej. Na tym tle dochodziło do zamieszek na
wsi, niejednokrotnie o gwałtownym charakterze13. Nie zmienia to jednak zasadniczej
zmiany w zakresie poprawy warunków gospodarowania na wsi, przy jednoczesnym
odejściu od kolektywizacji na rzecz rodzinnych gospodarstw. Chłopi chińscy, generując wyższe plony i dochody, wpływali pozytywnie na rozwój całej gospodarki, gdyż
nakręcali koniunkturę w miastach, szczególnie w przemyśle, który dzięki temu mógł
lepiej się rozwijać. Chodzi tutaj o zwiększony popyt zarówno o dobra inwestycyjne
potrzebne do rozwijania produkcji rolnej, jak też o przemysłowe dobra konsumpcyjne. Wraz z postępującą modernizacją chińskiej wsi i poprawą produkcyjności,
zdynamizowany został proces migracji z przeludnionej wsi chińskiej do miast, które
– w połączeniu z rozwojem przemysłu – dawały nowe możliwości zatrudnienia i poprawę warunków bytowania. To właśnie w miastach zaczęło powstawać najwięcej
firm prywatnych, które pozwolono tworzyć. Przez kilka lat obowiązywały limity zatrudnieniowe, maksymalnie można było zatrudnić 8 pracowników. W latach 1987-88
te ograniczenia zostały zniesione14. Towarzyszyło temu stopniowe uwalnianie cen;
między 1978 a 1992 r. ze 100 do 18,7% na dobra inwestycyjne, z 97 do 5,9% na
towary konsumpcyjne i z 92 do 12,5% na artykuły rolne15. Warto zwrócić uwagę na
ewolucyjny, stopniowy charakter uwalniania rynku, co – jak należy sądzić – pozwoliło w sposób bardziej bezkolizyjny dostosować ociężały i ciągle mocno zetatyzowany
system gospodarczy do nowych, bardziej konkurencyjnych warunków. To uchroniło
słabe chińskie przedsiębiorstwa państwowe przed poważniejszymi perturbacjami,
które – z drugiej strony – w większym zakresie zwróciły uwagę na restrukturyzację
11
D. Wojnarski, Powszechna historia gospodarcza, Warszawa 2004, s. 402; J. Y. Lin, Institutional reforms and dynamics of
agricultural growth in China, “Food Policy”, Vol. 32, 1997, s. 206.
12
Ch. Choe, Incentive to work versus disincentive to Invest: The case of China’s rural reform, 1979-1984, „Journal of
Comparative Economics”, Vol. 22, 1996, s. 243.
13
T. Heberer, Pomiędzy kryzysem a szansą: nowe społeczna wyzwania ze szczególnym uwzględnieniem wiejskich Chin,
w: Chiny - przemiany państwa i społeczeństwa w okresie reform 1978-2000, red. K. Tomala, Warszawa 2003, s. 67; G.K.
Becker, Etyczne problemy modernizacji Chin, w: Chiny – rozwój społeczeństwa i państwa na przełomie XX i XX wieku,
red. K. Tomala, K. Gawlikowski, Warszawa 2002, s. 58.
14
T. Heberer, s. 76-77.
15
Q.Yu, Capital investment, international trade and economic growth in China: evidence in the 1980-90s, „China Economic
Review”, Vol. 9, 1998, s. 83.
88
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
i poprawę wydajności16. W Polsce, w ramach tzw. planu Balcerowicza, w 1990 r.
w sposób nagły uwolniono około 90% cen17, czego następstwem był skokowy wzrost
kosztów funkcjonowania przedsiębiorstw i gospodarstw domowych. Szło to w parze
z innymi, realizowanymi w sposób nazbyt gwałtowny działaniami, zwłaszcza odnoszącymi się do polityki celnej. W Chinach ewolucyjny scenariusz uwalniania cen
wpisywał się w utrzymywanie protekcjonizmu celnego i bardzo stopniowe redukowanie taryf celnych. W tę politykę ekonomiczną wpisuje się utrzymywanie protekcjonizmu celnego i bardzo stopniowe redukowanie taryf celnych. W 1982 r. średnia
taryfa celna wynosiła 55,6%, w 1985 r. 43,3%, w 1992 r. 42,9%18. To kolejny, wielkiego znaczenia czynnik, który, moim zdaniem, w sposób bardzo wymierny wpłynął na sukces w reformowaniu chińskiej gospodarki. Dawne państwa socjalistyczne
w Europie, zwłaszcza Polska, które przyjęły, już na samym początku transformacji,
bardzo szybką i głęboką redukcję stawek celnych (sic!) zapłaciły za to ogromną cenę
gdyż radykalna liberalizacja handlu przyczyniła się do zapaści przemysłu i towarzyszącego mu skokowego wzrostu bezrobocia. Przedsiębiorstwa państwowe w wielu
wypadkach wymagały sporych inwestycji, kosztownej modernizacji, aby dopiero
w perspektywie móc sprostać wyzwaniom nowej rzeczywistości gospodarczej, podjąć korzystną prywatyzację i stać się konkurencyjnymi w relacji do silnych, wydajnych i produkujących wysokiej jakości artykuły firm z krajów wysokorozwiniętych.
Należało więc skorzystać z doświadczeń chińskich, a nie likwidować od razu wszystkich subwencji eksportowych i obniżać taryf celnych w sposób radykalny, w Polsce
w samym tylko 1990 r. aż o 40% (z 20,7% do 12%)19. Natomiast władze chińskie,
rozpoczynając transformację gospodarczą i ogłaszając w 1979 r. „politykę otwartych
drzwi” (kaifang zhenze), nie zmieniły w sposób raptowny polityki celnej. Również jeśli chodzi o kierunek kontaktów handlowych to nie mamy jakiś jakościowych zmian,
co wynikało z faktu iż od dłuższego czasu nie przynależały do bloku radzieckiego. Ze
względu na konflikt z ZSRR już od lat 60. najważniejszymi partnerami handlowymi
Chin były kraje kapitalistyczne na czele z Japonią. Teraz te kontakty zintensyfikowały się i rozszerzyły, np. Stany Zjednoczone otworzyły Chinom linie kredytowe,
16
Szerzej na ten temat: W. Li, The impact of economic reform of the perfomance of Chinese State Enterprises, 1980-1989,
“Journal of Political Economy”, Vol. 105, 1997, s. 1080-1105.
17
M. Bałtowski, M. Miszewski, Transformacja gospodarcza w Polsce, Warszawa 2006, s. 188.
18
Y. Yang, Chinas’s integration into the World Economy: implications for developing countries, “Asian-Pacific Economic
Literature”, Vol. 20, 2006, s. 41. Dopiero akcesja do WTO przyspieszyła cięcia stawek celnych.
19
D. Wojnarski, Gospodarka świata u progu XXI wieku, Warszawa 2007, s. 87; Komplikująca się sytuacja gospodarcza kraju
i narastające protesty społeczne spowodowały, że w 1991 r. przejściowo zwiększono stawki celne.
89
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
a w 1980 r. przyznały im klauzulę największego uprzywilejowania w handlu20. W tym
kontekście należy postrzegać podjęte rozwiązania prawne umożliwiające inwestorom zagranicznym lokowanie kapitałów w Chinach. Ich napływ byłby z pewnością
skromniejszy, jeśliby Chiny od początku otworzyły się szeroko na import różnego
typu dóbr z zagranicy. Co prawda na początku napływ BIZ nie był oszałamiający,
ale był to rezultat chociażby obawy o stabilizację polityczną czy trwałość wprowadzanych rozwiązań prawnych. Początkowo inwestorzy zagraniczni kierowali swoje
kapitały do utworzonych w 1980 r. specjalnych stref ekonomicznych (Special Economic Zones) w południowo-wschodnich prowincjach Guangdong (Shenzhen, Zhuhai,
Shantou) i Fujian (Xiamen) oraz na wyspie Hainan (w 1988 r. podniesiona do rangi
prowincji)21. Te wolne obszary handlowe, z preferencjami inwestycyjnymi dla kapitału zagranicznego, promowały rozwijanie kooperacji przemysłowej (joint-venture),
zwłaszcza z pobliskim Hongkongiem, Tajwanem i Macao22. W roku 1984 system
stref ekonomicznych rozciągnięto na 14 „otwartych miast” wschodniego wybrzeża:
Beihai, Dalian, Fuzhou, Kanton, Lianyungang, Nantong, Ningbo, Qingdao, Quinhuangdao, Szanghai, Tianjin, Yantai, Wenzhou i Zhanjiang. W 1985 r. dołączyły „otwarte obszary ekonomiczne” w prowincjach Hebei i Guangsi, Trójkąt Południowego
Fujianu, półwyspy Liaodong Shandong, a także delty rzek Jangcy (Changjiang) i Perłowej (Zhujiang)23.
Od samego początku największym zainteresowaniem inwestycyjnym ze strony
firm zagranicznych cieszyła się wolna strefa ekonomiczna w Shenzhen, co wynikało
z jej bezpośredniego sąsiedztwa z Hongkongiem, notabene największym inwestorem.
To właśnie z tego wielkiego miasta-państwa pochodziła lwia część BIZ, bo w 1984 r.
aż 92% ulokowano w tej strefie. Inwestycje koncentrowały się głównie w przemyśle
i nieruchomościach. Zainteresowanie lokatami w nieruchomości było wypadkową
przewidywanego szybkiego rozwoju gospodarczego strefy w Shenzhen, po części
wynikało z ówczesnej stagnacji na rynku nieruchomości w Hongkongu. Już w zimie
1979 r. podpisano pierwszą umowę inwestycyjną z developerami Hongkongu24. Do
1983 r. łączna wartość BIZ opiewała na kwotę 2,7 mld USD25. Sytuacja zmieniła
20
D. Wojnarski, Powszechna historia..., s. 402.
21
A. Bolesta, Chiny w okresie transformacji, Warszawa 2006, s. 52.
22
Ch. Chen, L. Chang, Y. Zhang, The role of foreign direct investment in China’s post-1978 economic development, “World
Development”, Vol. 23, 1995, s. 692.
23
A. Bolesta, s. 52.
24
Ch-T. Wu, China Special Economic Zones: Five years after, “Asian Journal of Public Administration”, Vol. 7, 1985,
s. 131-133.
25
R. Pomfret, s. 429.
90
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
się na plus, gdy w latach 1983-1984 wprowadzono korzystniejsze warunki dla ich
lokowania, np. dodatkowe redukcje i zwolnienia podatkowe. Zamiast jednorocznych
wakacji podatkowych i mniejszego podatku dochodowego w kolejnych dwóch latach
wprowadzono dwuletnie wakacje podatkowe i trzyletni okres ulgi podatkowej26. Ponadto zezwolono na bezcłowy import surowców i półfabrykatów wykorzystywanych
do produkcji eksportowej27. Bardzo ważną determinantą stymulującą napływ BIZ
było scedowanie decyzji ekonomicznych ze szczebla centralnej administracji państwowej na władze lokalne i powstające samorządy terytorialne28. Efekty tych zmian
nastąpiły szybko, do 1991 r. zakontraktowano BIZ na kwotę 34,4 mld USD. Większość pochodziła z Hongkongu – 57,2%, 10,3% ze Stanów Zjednoczonych i 7,5%
z Japonii. Z krajów UE napłynęło 1,9 mld USD, tj. 8,5%, a z Singapuru 0,7 mld USD
– 2,7%29. Do początku lat 90. rosnące BIZ nie przyczyniły się w dużym stopniu do
napływu nowoczesnych technologii, bowiem inwestycje, zwłaszcza dominujących
korporacji z Hongkongu, Macao i Tajwanu, skupiały się (w 69% do 1991 r.) na stosunkowo prostych projektach produkcji przemysłowej30. W 1990 r. 47,6% inwestycji
z Hongkongu i Tajwanu było skierowanych na tekstylia i przemysł lekki, na drugim
miejscu były elektronika i przemysł ciężki – 14,9%, na trzecim chemikalia – 8%,
dalej rolnictwo i żywność – 7.9%, energetyka i przewozy – 5,4%, materiały budowlane 4,9%. Te proporcje będą nieco inne jeśli weźmiemy pod uwagę ogół inwestycji
bezpośrednich z krajów rozwiniętych: tekstylia i przemysł lekki – 27,7%, elektronika
i przemysł ciężki – 21,5%, rolnictwo i żywność – 14,6%, chemikalia – 7,8%, artykuły
medyczne – 6,6%, materiały budowlane – 5,3%31. W latach 90. w całości BIZ rósł
udział produktów kapitałochłonnych i wysokich technologii, jednakże jeszcze przeważały inwestycje o wysokim stopniu intensywności pracy32. Inaczej było w przypadku krajów wysokorozwiniętych z Unii Europejskiej i USA, stąd do Chin napływały w tym okresie, o wiele szerszym strumieniem niż z innych obszarów, nowoczesne
26
Tamże, s. 429-430; S. Li, China’s capital tax reforms in an open economy, “Journal of Comparative Economics”, Vol. 32,
2004, s. 131.
27
Y-W. Sung, Costs and benefits of Export-Oriented Foreign Investment: The Case of China, “Asian Economic Journal”,
“Asian Economic Journal”, Vol. 14, 2000, s. 58.
28
Q. Yu, s. 73.
29
K.H. Zhang, China’s Inward FDI Boom and the Greater Chinese Economy, “The Chinese Economy”, Vol. 34, 2001, s. 76.
30
Ch. Chen, L. Chang, Y. Zhang, s. 699-700.
31
K. H. Zhang, s. 82.
32
T. Białowąs, Dynamika gospodarcza i wzrost znaczenie Chin w gospodarce światowej, w: Współczesna gospodarka światowa.
Główne centra gospodarcze, red. B. Mucha-Leszko, Lublin 2005, s. 316.
91
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
technologie33. Notowany niezwykle dynamiczny napływ BIZ do 2000 r. zamknął się
w skumulowanych wartością kwotą aż 346,7 mld USD – rys. 134.
Rys. 1. Skumulowany napływ BIZ do Chin w latach 1991-2000 (w mld USD)
POG
86'
ODWD
Źródło: UNTCAD, World Investment Report 1996, Investment, Trade and International Policy
Arrangements, s. 230; World Investment Report 2000, Cross-border Mergers and Acquisistions and
Development, s.286; World Investment Report 2002, Transnational Corporations and Export Competitiveness, s.305,312.
Ze wszystkich inwestycji bezpośrednich blisko połowa pochodziła z Hongkongu, notabene w 98% zamieszkałego przez Chińczyków. Podobny odsetek ludności
chińskiego pochodzenia mieszkał na Tajwanie (97%). Aż ¾ ogółu BIZ w Chinach
stanowiło zaangażowanie 55 milionowej diaspory chińskiej zamieszkującej głównie
obszar Azji Południowo-Wschodniej, której aktywa finansowe oblicza się na 2 biliony USD35. Należy podkreślić, że w końcu omawianego okresu zaczęły dominować
przedsięwzięcia firm zagranicznych o 100% kapitale własnym; w latach 80. około
80% BIZ tworzyły spółki joint-venture, których większościowy udział znajdował
się w rękach państwa chińskiego36. To niejednokrotnie przyczyniło się do poprawy
kondycji wielu firm państwowych, które - zasilone kapitałem z zewnętrz i bardziej
nowoczesnymi technologiami - mogły wejść na ścieżkę modernizacji majątku pro33
U. Płowiec, s. 672.
34
D. Wojnarski, Gospodarka świata..., s. 99.
35
* Value Added Tax (podatek od towarów i usług) T.Gao, Ethnic Chinese networks and international investment: evidence
from inward FDI in China, “Journal of Asian Economics”, Vol. 14, 2003, s. 613; W. J. Dziak, s. 120-121.
36
OECD, Main determinants and impacts of Foreign Direct Investment on China’s Economy, 200/4, s. 10.
92
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
dukcyjnego i poprawić swoją pozycję na coraz bardziej konkurencyjnym rynku.
W tym miejscu trzeba jednak zauważyć, że często do Chin docierały przestarzałe
technologie. Decydenci chińscy zdawali sobie sprawę z tych okoliczności, dlatego
też w latach 90. starano się stworzyć nowy system zachęt dla inwestorów zagranicznych. Po pierwsze, władze od początku lat 90. zaczęły rozwijać strefy rozwoju przemysłowego z preferencjami dla zaawansowanych technologii (do 2000 r. powstało
ich 50)37. Ponadto w 1994 r. zerwano z nierównym traktowaniem przedsiębiorstw
krajowych i zagranicznych w zakresie opodatkowania. W zastępstwie podatku obrotowego pojawił się podatek VAT (na większość produktów 17%, na niektóre 13%),
który dotąd (od 1984 r.) dotyczył tylko firm krajowych. Zarówno podmioty krajowe,
jak i zagraniczne objął jednolity podatek dochodowy na poziomie 33%. Ponadto stosowano jego niższą 15% stawkę w specjalnych strefach ekonomicznych38. Wprowadzono również specjalne preferencje dla projektów z obszaru energetyki, transportu,
metalurgii, materiałów budowlanych, farmaceutyków, maszyn, sprzętu medycznego,
elektroniki, chemikaliów i ochrony środowiska39.
3. Deregulacja i prywatyzacja
W latach 90. Chiny zwróciły baczniejszą uwagę na zdejmowanie różnorakich
barier sektorowych stanowiących swego rodzaju „wentyle bezpieczeństwa” w pierwszym okresie transformacji. Dalszy rozwój mechanizmów rynkowych był niezbędnym warunkiem utrzymania szybkiego tempa wzrostu gospodarczego. Sygnałem
alarmowym była sytuacja końca lat 80., kiedy to chińska gospodarka przyhamowała.
Wówczas decydenci chińscy uznali za konieczne poszerzenie zakresu swobody gospodarczej, przyspieszenie liberalizacji handlu, ograniczenie subsydiów państwowych
czy wreszcie podjęcie prywatyzacji. Dzięki temu nastąpiło przyspieszenie wzrostu
gospodarczego; w latach 1991-2000 PKB rósł średniorocznie w tempie 10,1%, podczas gdy w latach 1978-1990 – 7,6%. Poprawę dynamiki wzrostu gospodarczego
osiągnięto w znacznej mierze dzięki szybszemu rozwojowi eksportu (m.in. efekt liberalizacji handlu i dewaluacji juana). W latach 1978-1992 wzrósł on z 9,7 mld USD
do 84,9 mld USD, a w roku 2000 osiągnął poziom aż 249,2 mld USD – rys. 240.
37
K. Starzyk, Zagraniczne inwestycje bezpośrednie w rozwoju gospodarczym Chin, w: Zagraniczne inwestycje bezpośrednie
w gospodarkach Azji Pacyfiku, red. K. Starzyk, Warszawa 2001, s. 64.
38
M. Toh, Q. Lin, An Evaluation of the 1994 tax reform in China using a general equilibrium model, „China Economic
Review”, Vol. 16, 2005, s. 246-248, 265; S. Li, China’s capital Tax Reforms in an open economy, “Journal of Comparative
Economics”, Vol. 32, 2004, s. 131-132.
39
OECD, Main Determinants…, s. 15.
40
A. Maddison, Chinese Economic..., s. 174.
93
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Rys. 2. Dynamika eksportu Chin Ludowych w latach 1978-2000 (w mln USD)
ODWD
Źródło: A. Maddison, Chinese Economic..., s. 174.
Ogromny wpływ na te znakomite wyniki w handlu miały firmy zagraniczne.
Jeszcze w 1981 r. udział firm zagranicznych w całkowitym eksporcie wynosił tylko
0,1%, w 1991 r. było to już 16,8%, a w 1999 r. aż 45,5%41. Jednocześnie zmieniła się
struktura eksportu, przed 1978 r. w wywozie przeważały artykuły rolne. W 1980 r. partycypacja wyrobów przemysłowych w eksporcie wynosiła 49,7%, w 1992 r. 79,9%42,
a w 2000 r. 88%43. Obroty handlowe w relacji do PKB wzrosły z 8,8% w 1977 r. do
33,5% w 1992 r.44 i 43,9% w 2000 r.45. Czynnikiem stymulującym wymianę handlową były starania Chin o członkostwo w Światowej Organizacji Handlu, co nastąpiło
ostatecznie w 2001 r. Akcesja do tej ważnej międzynarodowej organizacji spowodowała, że Chiny w latach 90., a zwłaszcza w drugiej ich połowie zaczęły redukować
wysokie stawki celne. Między 1993 a 2001 r. cła spadły z 40 do 17%46. Kolejnym
czynnikiem determinującym rozwój handlu były dewaluacje juana, w styczniu 1994
r. dokonano największej z dotychczasowych, bo na poziomie aż 50%. Jednocześnie walutę chińską powiązano stałym kursem z dolarem amerykańskim. W kwiet41
P. Zheng, P. Siler, G. Giorgioni, FDI and the export perfomance of Chinese Indigenous Firms: A Regional Approach,
“Journal of Chinese Economic and Business Studies”, Vol. 2, 2004, s. 57.
42
R. Pomfret, s. 427.
43
World Development Report 2003, Sustainable Development in a Dynamic World Transforming Insitutions, Growth, and
Quality of Life, s. 240.
44
R. Pomfret, s. 425.
45
World Development Report 2002, Building Institutions for Markets, s. 236, 238.
46
A. Bolesta, s. 134-135.
94
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
niu 1994 r. zainaugurowano notowania międzybankowego kursu jena (RMB), który
z końcem 1996 r. uzyskał wymienialność na rachunkach bieżących bilansu płatniczego47. W reformy systemu finansowego wpisują się także zmiany w bankowości, które
były kolejnym czynnikiem popychającym wzrost gospodarczy. Pierwsze pozytywne
zmiany nastąpiły w 1984 r., kiedy zwiększono uprawnienia Ludowego Banku Chin
i zaczęto tworzyć system spółdzielni kredytowo-depozytowych. Kredyty inwestycyjne stały się bardziej dostępne od 1994 r., w tym czasie część banków państwowych
zostało skomercjalizowanych i utworzono specjalistyczne podmioty bankowe: Bank
Rozwoju, Bank Importu i Eksportu i Bank Rozwoju Rolnictwa48. W przeciwieństwie
do Chin, które starały się utrzymać dużą część sektora bankowego w rękach państwa
(a za ich pośrednictwem chociażby udzielać preferencyjnych kredytów rodzimym
przedsiębiorcom), w naszym kraju – w wyniku nazbyt liberalnej polityki w zakresie wydawania inwestorom zagranicznym licencji i prywatyzacji w szybkim czasie
sektor bankowy stał się domeną prywatnego kapitału zagranicznego (podczas gdy
w krajach „starej” Unii Europejskiej znacznie mniej, bo np. w 2001 r. - 23%) , który
wolał kupować szeroko emitowane papiery Skarbu Państwa niż udzielać kredytów
małym i średnim przedsiębiorstwom krajowym (niezbędny czynnik udanej transformacji i wzrostu gospodarczego!)49.
Bardzo ważne, z punktu widzenia nakręcenia koniunktury Państwa Środka, było
wejście na ścieżkę stopniowej prywatyzacji, zwłaszcza, że kondycja ekonomiczna
wielu firm państwowych pozostawiała wiele do życzenia. W 1993 r. zapoczątkowano, a w 1995 r. w większym zakresie podjęto prywatyzację małych przedsiębiorstw
państwowych. W niektórych prowincjach do końca 1996 r. aż 70% z nich zostało
sprzedanych przez państwo, a w wielu innych połowa. We wrześniu 1997 r. XV Zjazd
KPCh położył nacisk na restrukturyzację przedsiębiorstw państwowych w kierunku
ich prywatyzacji, którą rozszerzono na podmioty średnie, a nawet wielkie. Do 2001
r. liczba średnich i dużych firm pozostających w rękach państwa została zredukowana do 8 675 (w 1997 r. było ich 14 811) 50. Do 1999 r. udział sektora państwowego
w produkcji przemysłowej spadł do 28,2% (1978 r. – 77,6%, 1990 r. – 54,6%). W ślad
47
R. Pomfret, s. 434; H. Weiping, Zewnętrzne uwarunkowania rozwoju gospodarczego Chin w latach dziewięćdziesiątych,
w: Chiny – rozwój społeczeństwa i państwa..., s. 117, 120.
48
B. Kikolski, Przekształcenia gospodarki finansowej, w: Chiny - przemiany państwa..., s. 200-201.
49
D. Wojnarski, Gospodarka świata..., s. 95.
50
Y. Cao, Y. Qian, B. R. Weingast, From federalism, Chinese style to privatization, Chinese style, “Economics of Transition”,
Vol. 7, 1999, s.103,105; G. H.Jefferson, J. Su, Privatisation and restructurising in China: Evidence from shareholding
ownership, 1995-2001, “Journal of Comparative Economics”, Vol. 34, 2006, s. 149.
95
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
za tym rosła wydajność pracy, dla okresu 1978-2001 wynosiła 6,6%51, podczas gdy
w latach 1957-1978 miała wartość ujemną 0,19%52. Jeszcze przed główną falą prywatyzacji rząd chiński rozpoczął ograniczanie dotacji dla przedsiębiorstw i likwidację
subwencji eksportowych, co zresztą było niezbędne w sytuacji redukcji podatków
przeprowadzonej w 1994 r. Obrazują to dane budżetu centralnego, którego wpływy
w latach 1978-1995 zmniejszyły się procentowo z 31,3% do 11,9% PKB53. W znacznej mierze była to konieczność podyktowana warunkami członkostwa w międzynarodowych organizacjach gospodarczych (Bank Światowy, Międzynarodowy Fundusz
Walutowy, Światowa Organizacja Handlu). W drugiej połowie lat 90. subwencje państwowe dla firm o znaczeniu eksportowym zmniejszyły się do poziomu około 5%
wydatków rządowych (wcześniej było to nawet 20%)54.
Ograniczenie dotacji i rozwój prywatyzacji spowodowały wzrost bezrobocia.
Tylko w okresie 1996-1997 straciło pracę około 22 milionów osób zatrudnionych
wcześniej w firmach państwowych. W latach 1998-2000 masowe zwolnienia objęły
kolejne 25 mln osób55. Rzeczywista skala bezrobocia w mieście była często o 2-3%
wyższa od podawanego w oficjalnych statystykach państwowych, tak było zwłaszcza w latach 1997-1998, kiedy sięgało 10%. Poziom bezrobocia na wsi był jeszcze
większy, bowiem dotyczył około 20% ludności zawodowo czynnej56. Wpisuje się to
w tzw. wędrówkę ludów, w której wzięło udział nawet 150 milionów migrantów zarobkowych, w większości wieśniaków chińskich przemieszczających się do miast57.
Nie można jednak zapominać, iż w wyniku reform gospodarczych sytuacja materialna
mieszkańców wsi znacznie się poprawiła. Według chińskich danych statystycznych
w 2000 r. poniżej granicy ubóstwa znajdowało się 32 mln ludności wiejskiej (3,4%),
podczas gdy w 1978 r. 250 mln (30,7%)58. Chiński rząd marginalizował ubóstwo
51
A. Bolesta, s. 110, 112, 129; W. Taubmann, T. Heberer, F. Jie, Economic structures and changes in rural enterprises in China
at the end of the Twentieth Century, „The Chinese Economy”, Vol. 36, 2003, s. 26.
52
T. Białowąs, Długookresowe zmiany gospodarcze w Chinach jako czynnik ekspansji na rynki zagraniczne,”Annales UMCS”,
Sectio H, Oeconomia, Vol. 40, 2006, s. 207.
53
L. Brandt, X. Zhu, Redistribution in a Decentralized Economy: Growth and Inflation in China under Reform, “ Journal of
Political Economy”, Vol. 18, 2000, s. 425.
54
R. S. Eckaus, China’s exports, subsidies to state owned enterprises and the WTO, “ China Economic Review”, Vol. 17, 2006,
s. 12.
55
H. G. Broadman, The Business of the Chinese state, “The World Economy”, Vol. 24, 2001, s. 867; Y. Cao, Y. Qian, B. R.
Weingast, op.cit., s. 105.
56
F. Wu, Chinese Economic Statistics – Caveat Emptor!, “Post-Communist Economies”, Vol. 15, 2003, s. 137-138.
57
A. Bolesta, s. 75.
58
A. Park, S. Wang, China Poverty statistics, „China Economic Review”, Vol. 12, 2001, s. 384-385. Wyliczenia niezależnych
ekonomistów, które podaje Bank Światowy, wskazują na znacznie większy poziom ubóstwa – w 1999 r. 24,9% ogółu
ludności.
96
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
w mieście. W latach 80. ubóstwo w mieście znacznie spadło, jednakże w połowie lat
90., wraz z restrukturyzacją przedsiębiorstw państwowych i zwolnieniami grupowymi, wzrosło i dotykało około 5% ludności miejskiej. W późniejszym okresie, zwłaszcza od 1998 r., zaczęło spadać59. Wzrost ubóstwa w ośrodkach miejskich wiązał się
m.in. z redukcją subwencji państwowych na czynsze oraz wzrostem opłat za naukę
w szkołach i opiekę zdrowotną60. Dotyczyło to także chłopów chińskich, szczególnie
z prowincji biedniejszych, w których zarobki nie pozwalały na korzystanie chociażby
z pełnego dostępu do płatnych świadczeń medycznych61.
Rys. 3 Dynamika PKB Chin Ludowych w latach 1978-2000 (w mln USD)
ODWD
Źródło: A. Maddison, Chinese Economic..., s. 158.
Istotne są także inne problemy chińskiej gospodarki (m.in. wzrastające zatrucie środowiska naturalnego, deficyt wody pitnej, ogromne dysproporcje regionalne
w rozwoju gospodarczym, narastająca nierównowaga w liczbie chłopców i dziewcząt), niemniej jednak Chiny Ludowe po 1978 r. dokonały niebywałego skoku cywilizacyjnego i gospodarczego. Świadczą o tym chociażby przytoczone wyżej dane
makroekonomiczne. Dokonując ich syntetycznego przeglądu dla okresu 1978-2000,
należy podkreślić ogromną dynamikę handlu zagranicznego, gdyż eksport wzrósł
w tym czasie aż 25-krotnie i Chiny stały się siódmą potęgą eksportową na świecie.
Produkcja przemysłowa zwiększyła się 6-krotnie, a PKB prawie 5-krotnie. W latach
59
Tamże, s. 396; X. Meng, R. Gregory, Y. Wang, Poverty, ineguality, and growth in urban China 1986-2000, “ Journal of
Comparative Economics”, Vol. 33, 2005, s. 718; A. Bolesta, s. 69.
60
X. Meng, R. Gregory, Y. Wang, s. 719.
61
G. K. Becker, s. 60.
97
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
1978-2000 średnioroczny wzrost gospodarczy wynosił aż 8,9% (rys.3), dzięki czemu
Chiny przesunęły się z piątego na drugie miejsce pod względem globalnego potencjału gospodarczego (11,8% udziału w światowym PKB). W 2000 r. PKB na głowę
statystycznego mieszkańca, w porównaniu do 1978 r., był wyższy o ponad trzy razy
i wynosił 3425 USD62. Pokaźny wzrost dochodu na głowę to efekt przyspieszonego
wzrostu gospodarczego, ale także demograficznej polityki rządu. Wymieniony wskaźnik byłby z pewnością znacznie gorszy, gdyby nie lansowany od lat 80. w sposób drastyczny 3-osobowy model rodziny. Kreował go system ekonomicznych przywilejów
dla rodzin posiadających jedno dziecko (rekompensata opieki przedszkolnej i zdrowotnej dziecka, zasiłki, płatne macierzyństwo, dodatkowy urlop, uprzywilejowany
dostęp do nauki, mieszkania i pracy), a z drugiej strony nakładane kary dla rodzin
wielodzietnych (redukcje pensji, wstrzymywanie awansów, likwidacja większości
przywilejów na dziecko, kary dyscyplinarne)63.
W chińskie sukcesy gospodarcze wpisywały się wyraźne przekształcenia struktury wytwórczej i społecznej. Przechodzenie ludności ze wsi do miast (w 2000 r.
mieszkało w nich 35,8% ludności64), czyli od zajęć rolniczych do przemysłu i usług,
szło w parze ze wzrostem wydajności i przesunięciami międzysektorowymi. W 2000 r.
roku pracujący w rolnictwie stanowili 50% aktywnych zawodowo (usługi 28%, przemysł 23%)65, zaś sektor rolny generował już tylko 16% PKB, przemysł 51%, a usługi
33%66. Te pozytywne zmiany byłyby z pewnością o wiele mniejsze gdyby nie napływ
kapitału zagranicznego. Od 1993 r. Chiny stały się państwem absorbującym najwięcej inwestycji zagranicznych spośród krajów rozwijających się a drugim na świecie.
4. Uwagi końcowe
Osiągnięcia gospodarcze Chin wpisują się w stopniowy charakter uwalniania
cen, przekształceń własnościowych czy rozłożoną w czasie redukcję taryf celnych.
Z drugiej strony determinanty chińskiego „cudu gospodarczego” leżą po stronie – zachęcanego skutecznymi rozwiązaniami prawnymi - napływu kapitału zagranicznego,
stymulującego eksport, napływ technologii oraz nowoczesnych metod zarządzania
i marketingu. Jak pokazują losy postsocjalistycznych krajów transformujących go62
A. Maddison, Monitoring the World..., s. 552, 562, 613.
63
D. T. Yang, D. Chen, Transformations in China’s population policies and demographic structure, „Pacific Economic Review”,
Vol. 9, 2004, s. 272-273; K. Tomala, Planowane rodziny warunkiem modernizacji kraju, w: Chiny, przemiany państwa…,
s. 278-279.
64
UNDP, World Urbanization Prospects 2001, Data Tables and Highlights, s. 29.
65
www.undp/org/poverty/dosc/sppr/macroeconomics-transition-ipd-10-03-Part2.doc (21.01.2008)
66
IBRD, World Development Indicators 2002, s. 208.
98
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
spodarkę w Europie Środkowo-Wschodniej, np. byłej NRD, Mołdawii czy nawet
Polski, radykalne i szybkie reformy systemowe nieustabilizowanych gospodarek nie
służą efektywności ekonomicznej. Dotyczy to chociażby prywatyzacji, która została uruchomiona (i to bardzo stopniowo) w Chinach dopiero w latach 90., podczas,
gdy w Polsce podjęto ją bardzo szybko, bez uwzględnienia interesów narodowych
i wprowadzenia programu rzeczywistego powszechnego uwłaszczenia (uruchomiony
w 1995 r. program Narodowych Funduszy Inwestycyjnych okazał się wielką pomyłką, np. w Zamościu za jego przyczyną została doprowadzona do upadku, wcześniej bardzo dobrze prosperująca, Zamojska Fabryka Mebli). Szybka prywatyzacja
w wielu wypadkach dotyczyła bardzo dobrze prosperujących firm (np. Wedla), a więc
podmiotów, gdzie można było jej dokonać w drodze akcjonariatu pracowniczego, co
można traktować jako formę uwłaszczenia obywateli. Mało efektywne i niezwykle
kosztowne społeczne okazało się równoważenie rynku za pomocą nagłego uwolnienia cen i silnej redukcji teryf celnych. Nazbyt szybka liberalizacja ceł spowodowała
zalew konkurencyjnych towarów z zewnątrz, nie pozwalając dużej części polskim
firmom (zwłaszcza tym słabszym) zyskać czas na wygenerowanie odpowiednich dochodów, a co za tym idzie dokonać modernizacji i sprostać konkurencji produktów
z krajów wysokorozwiniętych. Najgorsze jest to, że prywatyzacji w Polsce poddaje się kolejne firmy, również w gałęziach uznawanych za strategiczne, czyli mające olbrzymie znaczenie z punktu widzenia suwerenności i bezpieczeństwa państwa
(energetyka, telekomunikacja, transport, resztki bankowości), a przecież mamy już
od pewnego czasu udział sektora prywatnego w PKB porównywalny do wielu państw
wysokorozwiniętych! Nie można to inaczej nazwać jak zideologizowaniem życia gospodarczego; podobnie było po II wojnie światowej. Komuniści w PRL dążyli do
upaństwowienia wszystkiego, teraz z kolei „nowi prorocy” dążą do totalnej prywatyzacji, i - co najbardziej zdumiewające – również firm państwowych, które znakomicie
funkcjonują (m.in. efekt sprawnego, menedżerskiego zarządzania, motywacyjnego
systemu płac i związania pracowników z firmą poprzez otrzymanie części akcji)
i przynoszą budżetowi państwa (dzięki temu, że jest ich akcjonariuszem) corocznie
często bardzo duże środki w postaci dywidendy (np. PKO BP – jego rentowność jest
wyższa od wielu dużych banków prywatnych).
Ogólnie można powiedzieć, że ewolucyjny wariant, realizowanych w sposób
przemyślany reform gospodarczych w Chinach, szedł w parze z dynamicznym rozwojem kraju. Natomiast w naszym państwie lansowana była od początku przemian
w 1989 r. zasada, że reformy i przejście od systemu gospodarki centralnego planowania do gospodarki rynkowej wiążą się z wyrzeczeniami oraz – jak wskazywano
oględnie – przynajmniej przejściowym pogorszeniu warunków życia (tzw. koszty
99
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
transformacji) i spowolnieniem gospodarczym. Zdrowy rozsądek, poparty przykładem chińskim, sugeruje zupełnie coś innego, pokazuje bowiem, że reformom (czyli
przecież działaniom sanacji gospodarczej) towarzyszy od początku wyższy wzrost
gospodarczy, a co za tym idzie poprawa sytuacji materialnej przeciętnego obywatela.
Nasza gospodarka była w o wiele większym zakresie przygotowana do przejścia od
gospodarki nakazowo-rozdzielczej do rynkowej, co wyrażał chociażby o wiele wyższy poziom życia i największy ze wszystkich państw socjalistycznych udział sektora
prywatnego w PKB (w 1989 r. 28%). Z tym, że to przejście odbyło się w sposób
nieudolny, nieplanowy i zbyt nagły („terapia szokowa”), dlatego w pierwszych latach
przemian kraj pogrążył się w głębokim kryzysie, a duża część ludności na trwale została silne spauperyzowana (pokazał to nawet ostatni raport Unii Europejskiej na ten
temat). Wpisuje się, w niekorzystny obraz lat 80. (zwłaszcza ich pierwszą połowę),
które z kolei charakteryzowały się nazbyt zachowawczym zakresem reform, zarówno
w wymiarze gospodarczym, jak i politycznym. Biorąc pod uwagę cały analizowany
okres, chiński PKB wzrósł o 363%, a polski zaledwie o 25%. Między 1978 a 2000 r.
PKB statystycznego Polaka wzrósł z 6 111 USD do 6 938 USD, tj. tylko o 14%,
a Chińczyka z 979 USD do 3 425 USD, tj. aż o 250%.
Polska i też niektóre inne kraje transformujące w większym zakresie nie skorzystały z doświadczeń chińskich (natomiast z powodzeniem zrobił to Wietnam, inicjując w roku 1986 r. politykę Doi Moi), które zresztą nie do końca były oryginalne.
Chińczycy czerpali sporo z dorobku innych, jak chociażby etnicznie chińskiego Singapuru, który dokonał niebywałego skoku gospodarczego, wchodząc w latach 90. na
dobre do grona państw wysokorozwiniętych. Jestem przekonany, co pokazuje sytuacja po roku 2000, iż – pomimo wymienionych wyżej zagrożeń rozwoju społecznogospodarczego oraz braku szerszych procesów demokratyzujących (nad czym należy
ubolewać) – Państwo Środka za kilkanaście lat przewyższy potencjałem Stany Zjednoczone, a w dłuższej perspektywie ma szansę dołączyć do grona krajów o wysokiej
stopie życia.
100
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Andrzej Jakubowski
Rzeszów
[email protected]
Struktura etniczna współczesnej Ukrainy
Ethnic Structure of Contemporary Ukraine
Streszczenie:
Celem niniejszej pracy jest przedstawienie struktury etnicznej współczesnej Ukrainy wraz
z omówieniem dynamiki rozwoju tożsamości narodowej i etnicznej ukraińskiego społeczeństwa po
rozpadzie Związku Radzieckiego – zjawiska określanego jako „etniczny renesans”, bądź „etniczne
przebudzenie”, ujętego w kontekście zachodzących na Ukrainie procesów transformacji. Poprzez analizę struktury językowej i wyznaniowej, szkolnictwa oraz życia społeczno-kulturalnego, autor ukazuje
jednocześnie przyczyny głębokiego narodowościowego i regionalnego zróżnicowania społeczeństwa
Ukrainy pod względem narodowej identyfikacji.
Słowa kluczowe: Ukraina, struktura etniczna, mniejszości narodowe, tożsamość narodowa.
Summary:
The aim of this paper is to present ethnic structure of contemporary Ukraine along with the review of national and ethnic identity of Ukrainian society evolution dynamism after decomposition of
Soviet Union – the phenomenon defined as “ethnic renaissance” or “ethnic awakening” in context of
transformation process. Through analysis of language and religious associations’ structure, educational
system and social-cultural life, author simultaneously releases the reasons of deep national diversity
and regional disparities of Ukrainian society in respect to national identification.
Keywords: Ukraine, ethnic structure, national minorities, national identity
101
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
1. Uwagi wstępne.
Radziecka polityka narodowościowa, której celem było ukształtowanie jednego
„narodu radzieckiego”, w znacznym stopniu osłabiła poczucie tożsamości narodowej
oraz odrębności kulturowej i religijnej tak Ukraińców, jak i przedstawicieli mniejszości narodowych. Jak zauważa A. Fedorenko, „Związek Radziecki stworzył solidną infrastrukturę, umożliwiającą mu prowadzenie skutecznej polityki kształtowania
własnej wersji tożsamości narodowej poprzez rozbudowaną sieć szkolnictwa wszystkich szczebli i system środków masowego przekazu”. Reżim radziecki wyraźnie
sprzyjał również kształtowaniu się wśród większości mieszkańców Ukrainy poczucia
tożsamości imperialnej, a „dla znacznej części zwykłych obywateli tego cieszącego
się międzynarodowym prestiżem potężnego mocarstwa, utożsamianie się z nim było
czymś oczywistym i normalnym, zwłaszcza, gdy prezentowano je w otoczce ambitnych, choć, jak się okazało utopijnych perspektyw, niebywałych osiągnięć społecznych i kulturalnych”1.
Dopiero w niepodległej Ukrainie, w warunkach wolności i demokracji, doszło
do ujawnienia się i odrodzenia poczucia tożsamości narodowej2 znacznej części jej
obywateli, co przejawiało się przede wszystkim we wzroście wrażliwości etnicznych
Ukraińców i członków grup mniejszościowych na zaspokajanie swych potrzeb językowych, oświatowych i religijnych. Zjawisko to przez ukraińskich badaczy nazywane jest „etnicznym renesansem”, bądź „etnicznym przebudzeniem”3. Jak jednak
zauważa M. Riabczuk, równocześnie znaczna część społeczeństwa pozostała z boku
tych procesów – nie tylko brak jej jasnej tożsamości językowo-kulturowej, lecz także
charakteryzuje ją ogólny brak światopoglądowego określenia się i dezorientacja4.
Według oficjalnego spisu ludności z 5 grudnia 2001 roku Ukraina liczy 48 457
tys. mieszkańców reprezentujących 130 narodowości. Najliczniejszą spośród nich
grupę stanowią Ukraińcy, których liczba w wyniku spisu określona została na 37,5
mln osób, co stanowi 77,8% ogólnej liczby ludności. Liczba przedstawicieli mniej1
A. Fedorenko, Problemy integracji kulturowej społeczeństwa ukraińskiego po odzyskaniu niepodległości, w: Problemy
społeczne i ekonomiczne vol. 1, Kęty 2004, s. 74.
2
Tożsamość narodowa (etniczna) to stan uświadomienia sobie swojej przynależności do tej czy innej wspólnoty etnicznej, która
opiera się na wspólnocie języka, doświadczeń historycznych, kultury, miejsca zamieszkania oraz sposobu gospodarowania.
T. Pylypenko, Realizacija oswitnich potreb predstawnykiw nacionalnych menszyn w Ukrajini: stan, problemy, perspektywy,
w: Aktualni pytannja witczyznianoji etnopolityky: szljahy modernizaciji, wrahuwannja miżnarodnoho doswidu, Kyjiw 2004, s. 54.
3
Patrz: W. B. Jewtuch, W. P. Troszczyns’kyj, Etnonacional’na struktura suczasnoho ukrajins’koho suspil’stwa: dejaki aspekty
systemnoho baczennja jiji rozwytku, w: Etnonacional’na struktura ukrajins’koho suspilstwa. Dowidnyk, Kyjiw 2004,
s. 15-25; W. Romancow, W. Jewtuch, W. P. Troszczyns’kyj i in., Etnopolityczna struktura ukrajinskoho suspilstwa. Dowidnyk,
Kyjiw 2006, s. 12-16.
4
M. Riabczuk, Dwie Ukrainy, Wrocław 2004, s. 23.
102
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
szości narodowych wyniosła odpowiednio 10,7 mln, czyli 22,2%5. Dokładne dane
dotyczące liczby przedstawicieli poszczególnych mniejszości narodowych przedstawia tabela 1.
Z badań, przeprowadzonych jeszcze w 1993 roku przez Instytut Socjologii
Akademii Nauk Ukrainy pośród przedstawicieli zbiorowości narodowościowych
liczących ponad 100 tys. osób6 wynika, że stan ich tożsamości narodowej był bardzo zróżnicowany – ukształtowane poczucie tożsamości narodowej zadeklarowało
74% Polaków, 66% Węgrów, 62% Tatarów, 56% Ukraińców, 52% Rosjan, 45% Mołdawian, 45% Żydów i 43% Bułgarów7. Badania te wykazały dużo wyższy stopień
identyfikacji narodowej wśród Polaków, Węgrów i Tatarów, niż Ukraińców, których
cechuje znaczna regionalna dyferencjacja dotycząca poziomu świadomości narodowej – jego przerost na zachodzie i brak na wschodzie kraju. Istotnym czynnikiem
dodatkowo różnicującym Ukrainę wschodnią od zachodniej jest obecność elementu
rosyjskiego i jego wpływ na stan świadomości narodowej Ukraińców. Wyniki badań przytaczanych przez A. Wilsona wykazały bowiem, że przy zwiększeniu wyboru
możliwych tożsamości, tylko 56% respondentów uznaje się za „wyłącznie Ukraińców”, jeszcze mniej, bo 11%, za „wyłącznie Rosjan”, natomiast prawie 27% określiło
się jako „i Ukrainiec, i Rosjanin”, w tym 7,4% „bardziej Ukrainiec niż Rosjanin”,
14,3% „Ukrainiec i Rosjanin w tym samym stopniu”, i 4,9% „bardziej Rosjanin niż
Ukrainiec”8. Ta ambiwalencja w głównej mierze cechuje właśnie mieszkańców Ukrainy wschodniej.
5
O. W. Antoniuk, Osnowy etnopolityky, Kyjiw 2005, s. 180-183.
6
Badaniami objęto Ukraińców, Rosjan, Żydów, Bułgarów, Polaków, Węgrów, Tatarów i Mołdawian, z pominięciem
przedstawicieli mniejszości białoruskiej i rumuńskiej.
7
W. Baluk, Koncepcje polityki narodowościowej Ukrainy. Tradycje i współczesność, Wrocław 2002, s. 28.
8
A. Wilson, Ukraińcy, Warszawa 2002, s. 232; Analizując wspomniane wyniki badań, M. Riabczuk stwierdza, że „dwie trzecie
(badanej grupy osób – przyp. autora) to nie Rosjanie i nie Ukraińcy, to „miejscowi”, „tutejsi”, to ludzie, którzy na razie
pozostają na przednarodowym poziomie rozwoju. Potencjalnie mogą się oni stać zarówno Rosjanami, jak i Ukraińcami”,
M. Riabczuk, Od Małorosji do Ukrainy, Kraków 2002, s. 139. Zjawisko to najczęściej tłumaczone jest skutkami polityki
narodowościowej ZSRR, ciekawe wydaje się jednak wyjaśnienie N. J. Nieżuriny-Kuznicznoj sformułowane na płaszczyźnie
psychologii. Podwójną tożsamość narodową tej grupy ludzi tłumaczy ona w następujący sposób: „kiedy jawnych różnic
międzygrupowych nie ma, to grupa przyjmuje człowieka, nawet jeśli jest on „obcy” wg pochodzenia narodowego. Taki lekki
i swobodny wybór swojej etnicznej przynależności wzmożony jest u Białorusinów, Rosjan i Ukraińców, których kultura
jest niezwykle bliska”; N. J. Nieżurina-Kuznicznaja, Populiarnaja etnopsichologija, Minsk 2004, s. 124.
103
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Tabela 1. Struktura narodowościowa Ukrainy w latach 1989 i 2001
Spis ludności z 1989 r.
Spis ludności z 2001 r.
51, 452 mln
48,240 mln
Ilość
Ilość
Ludność (ogółem)
W tym poszczególnych
narodowości
1. Ukraińcy
2. Rosjanie
3. Białorusini
4. Mołdawianie
5. Tatarzy krymscy
6. Bułgarzy
7. Węgrzy
8. Rumuni
9. Polacy
10. Żydzi
11. Ormianie
12. Grecy
13. Tatarzy
14. Cyganie
15. Azerowie
16. Gruzini
17. Niemcy
18. Gagauzi
19. Koreańczycy
20. Uzbecy
21. Litwini
22. Słowacy
23. Czesi
24. Kazachowie
25. Łotysze
osób
37,419 mln
11,355 mln
440,0 tys.
324,5 tys.
46,8 tys.
233,8 tys.
163,1 tys.
134,8 tys.
219,2 tys.
486,3 tys.
54,2 tys.
98,5 tys.
86,8 tys.
47,9 tys.
36,9 tys.
23,5 tys.
37,8 tys.
31,9 tys.
8,6 tys.
20,3 tys.
11,2 tys.
7,9 tys.
9,1 tys.
10,5 tys.
7,1 tys.
% ogólnej liczby
ludn.
72,7
22,07
0,85
0,63
0,09
0,45
0,32
0,26
0,42
0,94
0,11
0,19
0,17
0,09
0,07
0,04
0,07
0,06
0,01
0,04
0,02
0,01
0,02
0,02
0,01
osób
37,541 mln
8,334 mln
275,8 tys.
258,6 tys.
248,2 tys.
204,6 tys.
156,6 tys.
151,0 tys.
144,1 tys.
103,6 tys.
99,9 tys.
91,5 tys.
73,3 tys.
47,6 tys.
45,2 tys.
34,2 tys.
33,3 tys.
31,9 tys.
12,7 tys.
12,4 tys.
7,2 tys.
6,4 tys.
5,8 tys.
5,5 tys.
5,1 tys.
%
ogólnej
liczby
ludn.
77,8
17,3
0,6
0,5
0,5
0,4
0,3
0,3
0,3
0,2
0,2
0,2
0,2
0,1
0,1
0,1
0,1
0,1
0,03
0,03
0,01
0,01
0,01
0,01
0,01
Zmiana liczby ludności
w latach 1989-2001
W proOsób
centach
-3,211 mln
-6,2%
Zwiekszenie/
(-)zmniejszenie
osób
122,6 tys.
-3,021 mln
-164,2 tys.
-65,9 tys.
201,3 tys.
-29,2 tys.
-6,5 tys.
16,1 tys.
-75,0 tys.
-382,7 tys.
45,6 tys.
-7,0 tys.
-13,5 tys.
-0,3 tys.
8,2 tys.
10,6 tys.
-4,5 tys.
-0,04 tys.
4,1 tys.
-7,9 tys.
-4,0 tys.
-1,5 tys.
-3,2 tys.
-5,0 tys.
-2,0 tys.
%
0,3
-26,6
-37,3
-20,3
430,2
-12,5
-4,0
12,0
-34,2
-78,7
84,3
-7,1
-15,6
-0,7
22,2
45,3
-12,0
-0,1
32,2
-38,9
-35,7
-19,5
-35,1
-47,6
-28,1
Źródło: Opracowanie własne na podstawie: W. Baluk, Koncepcje…, s. 19; W. Kotyhorenko, Etniczni
protyriczczia i konflikty w suczasnij Ukrajini. Politologicznyj koncept, Kyjiw 2004, s. 644; Aktual’ni
pytannja witczyznianoji etnopolityky: szljahy modernizaciji, wrahuwannia miżnarodnoho doswidu,
Kyjiv 2004, s. 53; Państwowy Komitet Ukrainy ds. Statystyki, http://www.ukrcensus.gov.ua [odczyt:
12.04.2007].
104
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
2. Język jako wyznacznik tożsamości narodowej i etnicznej.
Jednym z podstawowych czynników wpływających na poczucie tożsamości
narodowej czy etnicznej jest język9. Opierając się na danych najnowszego spisu powszechnego z grudnia 2001 roku (patrz tabela 2.) można stwierdzić, że w kwestiach
językowych nastąpiła pewna zmiana na korzyść języka ukraińskiego, w porównaniu
z rokiem 1989 - 67% ludności Ukrainy wskazało na ten język jako ojczysty, co stanowi o 2,8% więcej niż według spisu z 1989 roku. Równocześnie język rosyjski jako
ojczysty określiło 29,6% mieszkańców Ukrainy i wskaźnik ten obniżył się o 3,2%
w porównaniu z rokiem 1989. Inny niż ukraiński i rosyjski język ojczysty podało
2,9% obywateli Ukrainy, co oznacza wzrost o 0,4%. Język ukraiński okazał się językiem ojczystym dla 85,2% etnicznych Ukraińców, zaś dla 14,8% Ukraińców takim
językiem jest rosyjski. Równocześnie aż 95,9% Rosjan na Ukrainie za swój język
ojczysty uważa język rosyjski i jedynie 3,9% przedstawicieli tej mniejszości narodowej uznaje za taki język ukraiński10, przez co Rosjanie pozostają na Ukrainie grupą
narodowościową najmniej skorą do asymilacji.
9
Jak pisze J. M. Torres, to właśnie „język […] nadaje narodowi ów właściwy mu charakter uczuciowy wynikający z więzów
krwi, konieczny do uzyskania minimum solidarności”; patrz: J. M. Torres, Polityka językowa a języki mniejszości: od wieży
Babel do daru języków, Warszawa 1986, s. 40.
10
P. Andrusieczko, Zmiany struktury narodowościowej i językowej na Ukrainie w kontekście wyników spisu powszechnego
z 2001 roku, „Sprawy Narodowościowe”, 2004, nr 24-25, s. 202-204.
105
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Tabela 2. Struktura językowa Ukrainy w 2001 r.
% przedstawicieli danej grupy narodowościowej, uważających za swój
język ojczysty odpowiednio:
Język swojej
narodowości
Ukraińcy
Rosjanie
Białorusini
Mołdawianie
Tatarzy krymscy
Bułgarzy
Węgrzy
Rumuni
Polacy
Żydzi
Ormianie
Grecy
Tatarzy
Cyganie
Azerowie
Gruzini
Niemcy
Gagauzi
Inne narodowości
85,2
95,9
19,8
70,0
92,0
64,2
95,4
91,7
12,9
3,1
50,4
6,4
35,2
44,7
53,0
36,7
12,2
71,5
32,6
Język ukraiński
X
3,9
17,5
10,7
0,1
5,0
3,4
6,2
71,0
13,4
5,8
4,8
4,5
21,1
7,1
8,2
22,1
3,5
12,5
Język rosyjski
14,8
X
62,5
17,6
6,1
30,3
1,0
1,5
15,6
83,0
43,2
88,5
58,7
13,4
37,6
54,4
64,7
22,7
49,7
inny
0,0
0,2
0,2
1,7
1,8
0,5
0,2
0,6
0,5
0,5
0,6
0,3
1,6
20,8
2,3
0.7
1,0
2,3
5,2
Źródło: Państwowy Komitet Ukrainy ds. Statystyki, http://www.ukrcensus.gov.ua [odczyt:
12.04.2007].
Rzeczywista sytuacja narodowościowo-językowa na Ukrainie jest jednak znacznie bardziej skomplikowana, niż wynikałoby to z powyższych danych. Po pierwsze
stosunki te wyglądają odmiennie dla ludności miejskiej11, która odgrywa główną rolę
w procesach politycznych i kulturowych. Język ukraiński jest językiem ojczystym
już jedynie dla 58,5% mieszkańców miast, w tym dla 78% Ukraińców, 3,5% Rosjan
i 12,5% przedstawicieli innych wspólnot narodowych. Język rosyjski za swój język
11
Formalne zdobycie niepodległości i proklamowanie języka ukraińskiego „państwowym” nie zmieniło położenia ludności
ukraińskojęzycznej w większości miast. Jak pisze M. Riabczuk: „świat ukraińskojęzyczny w rzeczywistości pozostaje
odpowiednikiem „trzeciego świata” w ramach jednego państwa – świata o słabszym rozwoju społecznym, gospodarczym
i kulturalnym, […] podczas gdy świat rosyjskojęzyczny jest „pierwszym światem” miejskiej kultury, oświaty, biznesu
i oczywiście państwowej biurokracji wszystkich szczebli”. M. Riabczuk, Od Małorosji …, s. 110.
106
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
ojczysty uznaje 39,5% mieszkańców miast, w tym prawie 22% Ukraińców, 96,5%
Rosjan i 44% przedstawicieli innych narodowości. Jedynie 43,5% przedstawicieli
mniejszości narodowych (z wyłączeniem Rosjan) – mieszkańców miast – uważało
język swojego narodu za swój język ojczysty12. Istotne jest również znaczne zróżnicowanie regionalne. O ile na zachodzie odsetek osób uważających język rosyjski za
ojczysty wynosi 5%, a w centrum kraju 10%, to na wschodzie wskaźnik ten wzrasta
od 32% w obwodzie dniepropietrowskim, do 44-48% w charkowskim i zaporoskim
i nawet 69-75% w obwodach ługańskim i donieckim. Na południu kraju liczba rosyjskojęzycznych mieszkańców waha się od 25-29% w obwodach chersońskim i mikołajewskim, do 42% w odeskim i aż 79% w Autonomicznej Republice Krym13.
Przede wszystkim należy jednak zaznaczyć, że w przypadku Ukrainy nie mamy
do czynienia z prostym podziałem etnojęzykowym na Ukraińców i Rosjan. Można tu
bowiem za A. Wilsonem wskazać na co najmniej trzy główne grupy językowo-etniczne
(nie wliczając w to pozostałych, za wyjątkiem Rosjan, mniejszości narodowych), czyli:
rosyjskojęzycznych Rosjan (20-21%), rosyjskojęzycznych Ukraińców (33-34%) i ukraińskojęzycznych Ukraińców (około 40%)14. Można więc stwierdzić, że zamiast wyraźnej ukraińskiej (etnicznej) większości i rosyjskiej (etnicznej) mniejszości, na Ukrainie
istnieją dwie porównywalne co do liczebności grupy, które M. Riabczuk określa jako
„ukrainofilów” i „rusofilów”, a linie podziału językowego i etnicznego nie pokrywają
się – właśnie ze względu na wysoki poziom rusyfikacji wśród Ukraińców15.
Wyniki spisu powszechnego nie zwróciły również uwagi na istnienie dwóch
innych grup językowych wśród mieszkańców Ukrainy – ludności dwujęzycznej i ludności posługującej się „surżykiem”, czyli różnymi odmianami ukraińsko-rosyjskich
i rosyjsko-ukraińskich gwar, które prawie całkowicie opanowały Ukrainę środkową.
12
W. Nachmanowycz, Dynamika etnonacional’nych procesiw w Ukraini i zawdannja derżawnoji etnopolityky, w: Aktualni
pytannja witczyznianoji etnopolityky: szljahy modernizaciji, wrahuwannja miżnarodnoho doswidu, Kyjiv 2004, s. 93.
13
Tamże, s. 94.
14
Liczby te, podawane na podstawie wyników badań socjologicznych, w znacznym stopniu różnią się od liczby określonej
w oficjalnym spisie. A. Wilson tłumaczy tę różnicę błędem metodologicznym autorów spisu, którzy tradycyjnie pytają
o „język ojczysty”, co dla wielu ludzi oznacza tylko język dzieciństwa, język rodziców – podczas gdy socjologowie pytają
o język kontaktów codziennych, ten, w którym respondentowi łatwiej się wypowiadać. Takie sformułowanie pytania jest
bardziej poprawne, jednak wg M. Riabczuka otrzymane odpowiedzi też nie są do końca obiektywne, ponieważ wielu
mieszkańców rosyjskojęzycznych miast po prostu nie ma możliwości używania języka ukraińskiego w „codziennych
kontaktach”; nawet jeśli używają go w rodzinie. Stąd też liczba 33-34% jest najprawdopodobniej nieco zawyżona, choć
bez wątpienia realna liczebność rosyjskojęzycznych Ukraińców jest bliższa tej właśnie liczbie niż danym oficjalnym;
M. Riabczuk, Od Małorosji…, s. 105.
15
M. Riabczuk, Dwie Ukrainy, s. 39. Według M. Riabczuka, „to właśnie ta przejściowa grupa Ukraińców-rusofonów
stanowi najbardziej amorficzną, nieokreśloną politycznie i kulturowo grupę ludności, o bardzo szerokim spektrum
różnorodnych, często mieszanych tożsamości: rosyjskiej, ukraińskiej, „małoruskiej”, radzieckiej, „tutejszej”; M. Riabczuk,
Od Małorosji…, s. 105.
107
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Analizując kwestię poprawności języka, okazuje się, że 40% mieszkańców Ukrainy mówi „mniej więcej poprawnym ukraińskim”, 42% – „mniej więcej poprawnym
rosyjskim”, zaś różnorodnymi odmianami „surżyka” posługuje się aż 18% obywateli Ukrainy16. W związku z tym T. Woźniak wyróżnia w społeczeństwie Ukrainy
trzy podstawowe wspólnoty językowe: ukraińskojęzyczną, rosyjskojęzyczną oraz
surżykojęzyczną17, której przedstawiciele mają zmienną, niewyraźną lub po prostu
podwójną tożsamość narodową.
W przypadku części Ukraińców język odgrywa więc z jednej strony pewną szczególną rolę w ich samoidentyfikacji – poprzez przeciwstawianie się ludności rosyjskojęzycznej, czy surżykojęzycznym „tutejszym”, z drugiej jednak strony rola języka w samoidentyfikacji Ukraińców jest trochę przeceniana. Badania opinii publicznej wykazały
bowiem, że zaledwie 3,9% respondentów zgadza się z twierdzeniem, że właśnie język
ukraiński jest wyznacznikiem ukraińskości18, a samo porozumiewanie się w danym języku ma mniejsze znaczenie niż przychylny, albo negatywny do niego stosunek19.
Spośród mniejszości narodowych najbardziej zukrainizowani są Polacy – według spisu powszechnego aż 71% Polaków uznało za swój język ojczysty język ukraiński, jedynie 12,9% wskazało na język polski, a 15,6% uznało za język ojczysty
rosyjski. Sytuacja ta tłumaczona jest faktem, że większość Polaków mieszka na obszarze ukraińskojęzycznym i wśród nich zaszły głębsze procesy asymilacyjne niż
się spodziewano. Polacy pozostają równocześnie jedyną mniejszością narodową na
Ukrainie, której większość za swój język ojczysty uważa język ukraiński, choć wysoki poziom ukraińskiej identyfikacji językowej wykazują również Czesi (42,5%)
i Słowacy (41,5%)20.
16
M. Riabczuk, Dwie Ukrainy, s. 39.
17
T. Woźniak, Sprzeniewierzona Ukraina. Przyczynek do kształtowania się ukraińskiego narodu politycznego, w: Ukraina,
red. B. J. Albin, W. Baluk, Wrocław 2002, s. 192.
18
Inni za czynnik decydujący o ukraińskości uznali: „uświadomienie sobie własnej ukraińskiej historii” – 4,9%, posiadanie
„ukraińskich przodków” – 22,7%, „obywatelstwo” – 17,3% oraz przede wszystkim „uświadomienie sobie, że jest się
Ukraińcem” – 40,4%. 10,7% badanych nie potrafiło udzielić jednoznacznej odpowiedzi; M. Riabczuk, Dwie Ukrainy, s. 39;
Takie podejście badanych M. Riabczuk uważa za prawidłowe, twierdząc, że: „w wolnym, niepodległym państwie język nie
może i nie powinien być oznaką patriotyzmu […], a decydującą oznaką „ukraińskości” nie jest język, a samoświadomość”,
M. Riabczuk, Dilemy ukrajins’koho Fausta: hromadjans’ke suspilstwo i „razbudowa derżawy”, Kyjiw 2000, s. 63.
19
W związku z powyższym M. Riabczuk proponuje jeszcze inny podział społeczeństwa Ukrainy, na:
1) Ukraińców - jako członków ukraińskiego narodu politycznego, którzy niekoniecznie muszą być etnicznymi Ukraińcami
i nawet mogą być rosyjskojęzyczni, ale do języka i kultury ukraińskiej odnoszą się z szacunkiem i uznają swoją ukraińską
tożsamość; 2) Rosjan - jako członków rosyjskiego narodu politycznego, którzy niekoniecznie muszą być etnicznymi
Rosjanami i nawet mogą nie być rosyjskojęzyczni, nie zawsze zresztą odnoszą się z wyższością do języka i kultury ukraińskiej,
najważniejsze, że utożsamiają się z Rosją, z narodem rosyjskim (lub jego imperialnym substytutem – „narodem radzieckim”
i 3) „Małorusinów” („chochłów”) – jako substrat etniczny, który nie stał się nowoczesnym narodem – ani rosyjskim, ani
ukraińskim, tylko wciąż pozostaje w stanie „tutejszych”. M. Riabczuk, Od Małorosji…, s. 141-142.
20
W. Nachmanowycz, s. 104-105.
108
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Z kolei najbardziej zrusyfikowanymi wspólnotami na Ukrainie pozostają Żydzi
(93%) oraz Grecy (88,5%)21, a wysoki stopień rosyjskiej tożsamości językowej wykazują również Karaimi (78%), Niemcy (65%), Białorusini (62,5%), Tatarzy (59%),
Litwini (58%), Ormianie (43%), Czesi oraz Albańczycy (36%). Należy przy tym zaznaczyć, że wśród większości wskazanych powyżej wspólnot część rosyjskojęzyczna
zwiększyła się w porównaniu z 1989 rokiem średnio o 10%, malejąc jedynie wśród
Polaków (o 5%) i Rumunów (o 6,5%)22.
W wypadku niektórych mniejszości narodowych możemy mówić o odrodzeniu
językowym – odsetek innych języków uznanych za ojczyste w omawianym okresie
zwiększył się o 0,4% i stanowi obecnie 2,9% całości. Tradycyjnie bardzo wysoki
stopień narodowej językowej samoidentyfikacji istnieje wśród Węgrów, spośród
których 95,5% uważa język węgierski za ojczysty. Wśród pozostałych mniejszości,
najbardziej skłonni do uznawania języka swojej narodowości za ojczysty są Tatarzy
Krymscy (92%) – co wynika w głównej mierze z repatriacji mało zasymilowanej ludności z Azji Środkowej – oraz Rumuni (91,7%). To właśnie wśród Rumunów szczególnie zauważalna jest obecnie językowa reasymilacja – odsetek osób, jakie uważają
język rumuński za język ojczysty zwiększył się w latach 1989-2001 z 62% do 92%,
w tym pośród mieszkańców miast – z 63,5% do 80,5%, a pośród mieszkańców wsi
(78,5% całej wspólnoty) – z 62% do 95%23.
Stosunkowo wysoki odsetek osób uważających język swej narodowości za język ojczysty charakteryzował również Mołdawian, choć w latach 1989-2001 zniżył się on z 78% do 70%, oraz Bułgarów, wśród których wskaźnik ten obniżył się
z 69,5% do 64%.
W omawianym okresie część tych, którzy uważają za ojczysty język swojej narodowości, zmniejszyła się również wśród Cyganów (z 58,5% do 44,5%), Tatarów (z 49%
do 35%), Litwinów (z 48% do 27%), Niemców (z 23% do 12%), Greków (z 18,5% do
6,5%), Karaimów (z 9,5% do 6%) oraz Żydów (z 7% do 3%). Jak już wspomniano, bardzo niski jest również stopień językowej samoidentyfikacji wśród Polaków – 12,9%,
choć w badanym okresie ogólna liczba nie zmniejszyła się, dzięki procesom reasymilacji językowej wśród wiejskiej części ludności polskiej na Ukrainie24.
21
Jeśli chodzi o Żydów, to zamieszkują oni przeważnie duże rosyjskojęzyczne miasta, Grecy zaś silnie zrusyfikowane
południowe obwody Ukrainy.
22
W. Nachmanowycz, s. 104-105.
23
Tłumaczone jest to tym, że pośród Rumunów odnotowuje się znaczny poziom asymilacji z Mołdawianami, przy czym nie
tylko asymilacji etnicznej, lecz również językowej (w 1989 roku 24,5% Rumunów uznało język mołdawski za swój język
ojczysty, 4% Mołdawian Bukowiny w 2001 roku wskazało język rumuński jako swój język ojczysty); Tamże, s. 102.
24
Tamże, s. 104.
109
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Przytoczone powyżej dane spisu powszechnego ukazują znaczne rozbieżności
pomiędzy grupami etnicznymi i językowymi – obok wspólnot narodowych, których
większość przedstawicieli zachowała język swej narodowości, istnieją takie, które
prawie całkowicie przejęły języki innych etnosów. Stopień zachowania języka narodowego zależał przede wszystkim od charakteru rozmieszczenia poszczególnych
mniejszości (skupionego, który sprzyjał zachowaniu języków narodowych, bądź rozproszonego – co znów sprzyjało przejmowaniu języków innych narodowości) oraz
miejsca zamieszkania (przewaga ludności wiejskiej wśród przedstawicieli danej narodowości wpływała pozytywnie na zachowanie jej języka).
3. Religia jako wyznacznik tożsamości narodowej i etnicznej
W kształtowaniu się świadomości narodowej i etnicznej wielką rolę zawsze odgrywał czynnik religijny25. Jego znaczenie co prawda zmalało za czasów Związku
Radzieckiego, kiedy to w wielowyznaniowym społeczeństwie ukraińskim daleko posunął się proces jego ateizacji. Dziś jednak, w ramach niepodległej Ukrainy, mamy
do czynienia z niezwykle szybkim ożywieniem życia religijnego w kraju (upadek
komunistycznej ideologii spowodował wzrost zainteresowania społeczeństwa religią, co znowu stymulowało aktywność cerkwi i kościołów), i to właśnie ten czynnik
bardzo często również i obecnie określa lub pomaga w określeniu przynależności
narodowej. Wyróżniająca się jednowyznaniowość ma szczególne znaczenie w przypadku Polaków, gdyż to właśnie ona pomogła zachować im tożsamość narodową na
bardzo wysokim poziomie, mimo znacznej asymilacji językowej i kulturowej ze społeczeństwem ukraińskim. Podobną pozytywną rolę czynnik religijny odgrywa także
w przypadku Żydów (judaizm) i Tatarów Krymskich (islam).
25
Jak twierdzi S. I. Zidoruk, „etnokonfesyjna specyfika religii stymulowana jest potrzebą narodu do posiadania własnej religijnej
struktury, gdyż aktualizuje ona jego świadomość, jako własną wartość i pełnię”. To dlatego tak ważne jest uświadomienie
religijnych czynników na kształtowanie świadomości narodowej i procesy utwierdzenia etnicznego pluralizmu. S. I. Zdioruk,
Etnokonfesijni aspekty etnopolityky w Ukrajini, w: Etnopolitolohija w Ukrajini: zdobytky, problemy, perspektywy, red. I.
F. Kuras, Kyjiw 2004, s. 49.
110
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Tabela 3. Struktura organizacyjna największych Kościołów wg regionów w 2003 r.
Obwód lub inna
Liczba zarejestrowanych chrześcijańskich wspólnot religijnych
jednostka adminiUCP PM Protestanci
UCG
UCP PK
UACP
KRK
stracyjna
Charkowski
214
133
5
11
10
5
Chersoński
195
113
6
21
12
10
Chmielnicki
721
215
16
69
60
118
Czerkaski
308
230
1
52
20
6
Czernichowski
350
99
2
49
1
Czerniowiecki
383
314
13
113
25
Dniepropietrowski
283
198
3
19
13
8
Doniecki
304
304
16
45
1
46
Iwano-Frankowski
23
76
664
270
151
25
Kijowski
416
256
7
208
9
7
Kirworogradzki
172
120
10
4
1
Lwowski
62
207
1460
362
352
126
Ługański
246
144
2
5
2
17
Mikołajewski
164
124
5
61
3
5
Odeski
384
217
7
30
2
9
Połtawski
278
121
1
47
7
1
Równieński
493
295
2
234
14
2
Sumski
287
117
2
35
2
Tarnopolski
114
127
751
177
295
73
Winnicki
637
198
10
66
20
115
Wołyński
463
258
10
187
13
24
Zakarpacki
508
317
299
3
84
Zaporoski
172
176
2
41
1
7
Żytomierski
459
165
5
73
3
102
Autonomiczna Republika Krym
353
167
4
16
2
12
m. Kijów
93
212
8
66
20
11
Łącznie:
7911
4979
3301
2270
1022
751
Źródło: O. W. Antoniuk, Osnowy…, s. 196.
Opis zastosowanych oznaczeń:
UCP PM – Ukraińska Cerkiew Prawosławna Moskiewskiego Patriarchatu, Protestanci – różne protestanckie kościoły i związki wyznaniowe, UCG – Ukraińska
Cerkiew Grekokatolicka, UCP PK - Ukraińska Cerkiew Prawosławna Kijowskiego
Patriarchatu, UACP – Ukraińska Autokefaliczna Cerkiew Prawosławna, KRK – Kościół Rzymskokatolicki.
111
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Obecnie na Ukrainie funkcjonuje ponad 21 tys. wspólnot religijnych, które reprezentują ponad 80 związków wyznaniowych26. Najbardziej rozbudowaną infrastrukturę kościelną (patrz: tabela 4.), pozwalającą bezpośrednio kształtować przynależność
religijną, a pośrednio mogącą wywierać wpływ na tradycje kulturowe i świadomość
narodową posiadają: Ukraińska Cerkiew Prawosławna Patriarchatu Moskiewskiego (która posiada 7911 parafii), Ukraińska Cerkiew Grekokatolicka (3301 parafii),
Ukraińska Cerkiew Prawosławna Patriarchatu Kijowskiego (2270 parafii), Ukraińska
Autokefaliczna Cerkiew Prawosławna (1022 parafie) oraz Kościół Rzymskokatolicki
(751 parafii). Ponadto protestanckie kościoły babtystów, ewangelików i adwentystów
posiadają łącznie 3301 parafii27, kościoły muzułmańskie i judaistyczne odpowiednio
255 i 92 parafie, natomiast Świadkowie Jehowy – 565 ośrodków kultu. Na Ukrainie
zarejestrowano również 98 parafii Zreformowanego Kościoła Zakarpackiego (tzw.
węgierskiego), 28 niemieckich parafii ewangelicko-augsburskich, 15 kościołów ormiańskich oraz 4 wspólnoty religijne Karaimów i Krymczaków28.
Większość ludności Ukrainy, w tym znaczna część przedstawicieli mniejszości narodowych (Rosjanie, Białorusini, Mołdawianie, Rumuni, Bułgarzy i Grecy),
należy do Cerkwi Prawosławnej. Obecnie na Ukrainie istnieją trzy prawosławne
Cerkwie29: Ukraińska Cerkiew Prawosławna Patriarchatu Moskiewskiego (w której
liturgia prowadzona jest w języku cerkiewno-słowiańskim i rosyjskim), Ukraińska
Cerkiew Prawosławna Patriarchatu Kijowskiego (językiem liturgii jest język ukraiński i cerkiewno-słowiański) i Ukraińska Autokefaliczna Cerkiew Prawosławna (język ukraiński)30. Ukraińska Cerkiew Prawosławna Patriarchatu Moskiewskiego stara
się promować koncepcję etnicznej i religijnej niepodzielności ruskiego prawosławia
w wersji moskiewskiej, pozostając na Ukrainie nie tylko bastionem rosyjskich wpływów politycznych, religijnych i kulturowych, lecz także i językowych.
Tradycyjnie ukraińska pozostaje zaś Ukraińska Cerkiew Greckokatolicka, do
której w latach 90. częściowo dołączyła Ukraińska Autokefaliczna Cerkiew Prawosławna i Ukraińska Cerkiew Prawosławna Patriarchatu Kijowskiego. Pozycja
Ukraińskiej Cerkwi Greckokatolickiej jest szczególnie silna w zachodnich obwo26
Szerzej o tym: J. Stoćkyj, Sytuacja religijna na Ukrainie w latach 1988-1998, w: G. Hryciuk, J. Stoćkyj, Studia nad demografią
historyczną i sytuacją religijną Ukrainy, Lublin 2000.
27
O. W. Antoniuk, Osnowy…, s. 196.
28
W. Baluk, Koncepcje…, s. 32.
29
Od początku lat 90. na Ukrainie zauważana jest jednak również znaczna aktywność Rumuńskiej Cerkwi Prawosławnej,
która stara się swoją jurysdykcją objąć część parafii prawosławnych, zwłaszcza w obwodach odeskim, czernihowskim
i zakarpackim, w których znajdują się znaczne skupiska Rumunów. P. Czałyj, Etnicznyj czynnik ta dobrosusudstwo, „Polityka
i czas” 2003, nr 8, s. 20.
30
W. Jewtuch, Etnopolityka w Ukrajini. Dokumenty ta materiały, Kyjiv 1998, s. 49.
112
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
dach Ukrainy. W ostatnim czasie to właśnie ona wykazywała największą aktywność
w procesie tworzenia niepodległej Ukrainy oraz sprzyjała duchowemu i kulturowemu
odrodzeniu ukraińskiego narodu, jednocześnie rozszerzając swój wpływ na inne regiony kraju31.
W Kościele Rzymskokatolickim, do którego należą przede wszystkim przedstawiciele mniejszości polskiej, podczas liturgii używany jest głównie język polski
i ukraiński, a w niektórych regionach wschodnich – rosyjski. Kościół Rzymskokatolicki posiada ogromny wpływ na wzmacnianie świadomości narodowej Polaków,
sprzyjając powstawaniu ich stowarzyszeń narodowych i równocześnie pełniąc funkcję pomostu pomiędzy polską mniejszością narodową na Ukrainie a Polską. Wpływ
Kościoła Rzymskokatolickiego na Ukrainie rozprzestrzenia się jednak nie tylko na
Polaków, lecz także na część Węgrów, Niemców, Czechów i Ukraińców, podczas
mszy świętych posługujących się swoimi językami narodowymi.
Oprócz Kościoła Rzymskokatolickiego, na Ukrainie istnieje jeszcze kilka organizacji religijnych, ściśle kojarzonych z konkretnymi mniejszościami narodowymi. Dotyczy
to przede wszystkim ewangelików, muzułmanów, żydów, karaimów i krymczaków.
W Kościołach wyznania ewangelicko-reformowanego, którego członkami są
przedstawiciele mniejszości węgierskiej, nabożeństwa prowadzone są w językach
węgierskim, ukraińskim i rosyjskim, a w rumuńskich parafiach ewangelicko-augsburskich – w językach rumuńskim, rosyjskim i ukraińskim.
W ostatnich latach na Ukrainie znacznie wzrosła liczba wspólnot muzułmańskich, do których należą przedstawiciele mniejszości azerskiej, uzbeckiej, tatarskiej,
dagestańskiej, osetyńskiej, turkmeńskiej, kazachskiej, a przede wszystkim krymskotatarskiej. Językiem nabożeństw pozostaje język arabski, chociaż część obrzędów
religijnych prowadzona jest w językach mniejszości32.
Przeważająca większość przedstawicieli żydowskiej mniejszości narodowej należy do wspólnot judaistycznych, których na Ukrainie istnieje ponad 90. W ostatnich
latach ma miejsce odradzanie się religijnego życia Żydów, przy czym ostre dyskusje
toczą się wokół samej koncepcji rozwoju judaizmu i statusu wspólnoty żydowskiej,
gdzie główna linia sprzeczności przechodzi pomiędzy tzw. „jidyszystami”, ukierunkowanymi na odrodzenie miejscowej tradycji kulturowej, i „hebraistami”, którzy
mają orientację izraelską33.
Analizując współczesną sytuację religijną na Ukrainie pod kątem mniejszości
31
S. I. Zdioruk, Etnokonfesijni aspekty…, s. 53.
32
O. W. Antoniuk, Osnowy…, s. 197-198.
33
P. Czałyj, Etnicznyj czynnyk…, s. 19.
113
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
narodowych należy podkreślić, iż ich duchowe potrzeby pod względem wykorzystania języka narodowego podczas mszy i nabożeństw zaspokojone są w znacznej mierze. Przy parafiach otwierane są ponadto niedzielne szkoły i kursy religijne, zapewniony jest dostęp do literatury religijnej w języku ojczystym, niezwykle często msze
prowadzone są również przez duchownych pochodzących z historycznych ojczyzn
danych mniejszości (np. na 340 księży Kościoła Katolickiego, 240 jest obywatelami
Polski)34.
4. Oświata i szkolnictwo
Do głównych czynników gwarantujących i stymulujących pragnienie poszczególnych grup narodowościowych do zachowania swej etnicznej i językowej odrębności należy rozwój szkolnictwa, w tym przede wszystkim szkolnictwa mniejszości
narodowych. Na Ukrainie funkcjonuje obecnie 20 913 szkół ogólnokształcących,
w których naukę pobiera 5 mln 583 tys. uczniów. Istnieje 16 945 szkół z ukraińskim
językiem nauczania (3 mln 863 tys. uczniów), 1594 szkoły z językiem rosyjskim
(708,2 tys. uczniów) oraz z językiem mołdawskim – 9 (3602 uczniów), rumuńskim
– 94 (24 085 uczniów), węgierskim – 69 (16 070 uczniów), polskim – 4 (1004 uczniów) i krymskotatarskim – 14 (4151 uczniów). Oprócz tego istnieje 2140 szkół,
w których nauka jest prowadzona w dwóch, lub większej ilości języków, w tym: w języku ukraińskim i rosyjskim – 2068 (1 mln 168 tys. uczniów), ukraińskim i węgierskim – 30 (9332 uczniów), ukraińskim i rumuńskim – 8 (2949 uczniów), ukraińskim
i mołdawskim – 3 (1320 uczniów), rosyjskim i krymskotatarskim – 19 (11 251 uczniów), rosyjskim i rumuńskim – 2 (1376 uczniów), rosyjskim i węgierskim – 2 (654
uczniów), rosyjskim i bułgarskim – 2 (1398 uczniów) oraz bułgarskim i mołdawskim
– 3 (1436 uczniów). Języka rosyjskiego jako jednego z przedmiotów uczyło się 1 mln
618 tys. uczniów, ukraińskiego – 1 mln 455 tys., bułgarskiego – 13 592, polskiego
– 4 968, węgierskiego – 1312, rumuńskiego – 265 i wreszcie greckiego – 176 uczniów. Jako przedmioty fakultatywne w niektórych szkołach prowadzone są również
zajęcia z języka czeskiego, słowackiego, romskiego i ormiańskiego35.
W okresie ostatniej dekady Ukraina musiała się jednak zmierzyć z poważnym problemem, jakim był znaczny stopień zrusyfikowania ukraińskiego systemu szkolnictwa.
W roku szkolnym 1990/1991 jedynie 49% uczniów pobierało naukę w języku
ukraińskim, zaś 50% w rosyjskim. System ten w pozycji poszkodowanych stawiał
więc nie mniejszości, lecz właśnie Ukraińców. W połowie lat 90. XX w. propor34
W. Jewtuch, Etnopolityka w Ukrajini…, s. 49.
35
T. Pylypenko, Realizacija oswitnich potreb…, s. 63-66.
114
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
cje te uległy niewielkiemu odwróceniu na korzyść języka państwowego, w którym
kształciło się wówczas 58% uczniów. Jednak zauważalne zmiany przyniosła dopiero
realizacja „Kompleksowego programu działań dotyczących wszechstronnego rozwoju i funkcjonowania języka ukraińskiego” z 1997 r., dzięki czemu w roku szkolnym
1999/2000 w języku ukraińskim naukę pobierało już 67% uczniów szkół podstawowych, 75% uczniów szkół średnich oraz 69% studentów szkół wyższych, a wskaźniki te stopniowo wzrastały w latach następnych36. Wciąż jednak w języku rosyjskim
kształci się aż 98% uczniów na Krymie, 88% w obwodzie donieckim, 85% w obwodzie ługańskim i około 50% w obwodach: charkowskim, odeskim i zaporoskim37.
Tabela 4. Podział uczniów ze względu na język nauczania oraz naukę języków jako dodatkowego
przedmiotu w 2003 r.
Liczba uczniów pobierających
naukę w danym języku
Język nauczania
ukraiński
rosyjski
mołdawski
krymsko-tatarski
węgierski
polski
rumuński
słowacki
bułgarski
hebrajski
grecki
gagauzki
niemiecki
Łącznie:
4379675
1394331
6508
5945
20229
1404
27471
97
120
5835983
Liczba uczniów uczących się
danego języka, jako dodatkowego
przedmiotu
1455277
1618387
1430
29366
1312
4968
295
13592
1719
176
805
318
3128733
Źródło: Opracowanie własne na podstawie: T. Pylypenko, Realizacija oswitnych potreb…, s. 64-65.
36
W 2000 r. na Ukrainie istniało 2215 szkół z 1,9 mln uczniów, w których językiem nauczania był język rosyjski. W 2002 r.
ich liczba zmniejszyła się do 1935 szkół, w których naukę pobierało 1,7 mln uczniów. W tym samym czasie inne mniejszości
narodowe (rumuńska, węgierska, krymsko-tatarska) zwiększyły analogiczne wskaźniki. Patrz: Etnicznyj czynnyk ta
dobrosusidstwo, „Polityka i czas”, nr 8, 2003, s. 16. Zmniejszanie liczby szkół z językiem rosyjskim jako językiem
wykładowym nie ma jednak charakteru dyskryminacji rosyjskiej mniejszości narodowej. Jest to jeden z elementów
uzasadnionego procesu derusyfikacji i desowietyzacji oraz przywracania językowi ukraińskiemu należnego mu miejsca.
37
Abetka ukrajinskoji polityky 2000-2001. Dowidnyk, red. M. Tomenko, Kyjiw 2001, s. 308-309; W. Baluk, D. Kazimierczak,
Polityka narodowościowa, w: Ukraina. Europa Wschodnia. Dekada transformacji, red. B. J. Albin, W. Baluk, Wrocław
2002, s. 151.
115
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Analizując dane dotyczące języka nauczania oraz języków mniejszości, nauczanych jako jednego z przedmiotów w szkołach ogólnokształcących (patrz: tabela 4.) można stwierdzić, że mimo „ukrainizacji oświaty” – czyli stałego zmniejszania liczby szkół
z językiem rosyjskim jako językiem nauczania, na Ukrainie istnieje dość dobra podstawa
dla realizacji potrzeb mniejszości narodowych w sferze językowej38. Pozytywnie należy
również ocenić system wysiłków państwa skierowanych na spełnienie oświatowych potrzeb przedstawicieli poszczególnych mniejszości narodowych w powiązaniu ze specyfiką ich etnokulturowego rozwoju. Istota i powaga tych działań jest niezaprzeczalna, gdyż
duchowy rozwój każdej grupy etnicznej wzbogaca jednocześnie kulturę Ukrainy, tworząc
odpowiednią podstawę dla międzynarodowościowej jedności i współpracy.
5. Życie społeczno-kulturalne
Językowe i kulturowe potrzeby mniejszości narodowych – wzmacniające i podtrzymujące stan świadomości narodowej – zaspokajane są również na inne sposoby. Pośród typowych i najbardziej charakterystycznych cech etnicznego odrodzenia mniejszości
narodowych na Ukrainie, można wskazać na powstawanie różnego rodzaju organizacji
mniejszości narodowych. Pomiędzy 1994 a 1999 rokiem ilość stowarzyszeń kulturowonarodowych wzrosła z 237 do 400, a ilość organizacji mniejszości narodowych o ogólnoukraińskim statusie – z 16 do 2539. Na 1 stycznia 2006 r. na Ukrainie zarejestrowanych
było ponad 1200 organizacji narodowościowych, spośród których już 35 posiadało status
ogólnopaństwowy40. Szczególnie szybko rozwijają się zwłaszcza związki odtwarzające
i propagujące folklor, tradycje i zwyczaje swoich etnosów.
Obecnie na Ukrainie istnieje 95 centrów kultury mniejszości narodowych, domów twórczości oraz centrów folkloru i etnografii. Przy ośrodkach tego typu powstają szkoły niedzielne, chóry, zespoły pieśni i tańca oraz grupy teatralne, których na
38
Pomimo ogólnie pozytywnej oceny ukraińskiej polityki oświatowej wobec mniejszości narodowych oraz dostępu ich
przedstawicieli do nauki w języku ojczystym, W. Jewtuch wskazuje na kilka podstawowych problemów, takich jak
niedostateczne nakłady na podręczniki (choć tylko w latach 1997-2000 na Ukrainie wydano blisko 170 tytułów podręczników,
rozmówek i książek dla dzieci w językach 19 mniejszości narodowych) oraz złe terytorialne rozmieszczenie szkół
i ośrodków kultury mniejszości narodowych. Niespełnione pozostają również rzeczywiste potrzeby mniejszości narodowych
w przygotowaniu kadr władających językami mniejszości. W. Jewtuch, Pro nacionalnu ideju, etniczni menszyny, mihraciji,
Kyjiw 2000, s. 55.
39
M. Stepyko, Stanowlennja politycznoji naciji, „Polityka i czas”, 2001, nr 4, s. 12.
40
T. I. Pylypenko, Etnonacionalnyj faktor w chodi realizaciji „Projekta Ukrajina”, http://dialogs.org.ua/print.php?part=project_
ua&m_id=8869 [odczyt: 27.04.2007]. Mimo, że rozwój organizacji wspólnot etnicznych jest niezwykle szybki, co dowodzi
o słuszności tezy o „odrodzeniu”, czy „renesansie narodowym” na Ukrainie, to jednak nie sprawdziły się prognozy
przewodniczącego Państwowego Komitetu ds. Narodowości i Migracji H. H. Moskala, który przewidywał, że ich liczba do
2004 roku przekroczy 2500. Patrz: Stabilnist miżnacionalnych widnosyn w Ukrajini – nasze osnowne zawdannja. Rozmowa
T. Chorunżoji z holowoju Derżkomnacmihraciji Ukrajiny H. H. Moskalem, „Forum Nacij” 2003, nr 10/17, s. 3.
116
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Ukrainie jest ponad 2 tys.41. Ważnymi ośrodkami ochrony i rozwoju kultury mniejszości narodowych są również biblioteki oraz muzea. Wydziały literatury w językach
mniejszości narodowych (bez języka rosyjskiego) istnieją w 367 bibliotekach publicznych na Ukrainie, a zgromadzony przez nie księgozbiór liczy odpowiednio: 354
tys. pozycji w języku mołdawskim, 100 tys. w języku rumuńskim, 12,8 tys. w języku
krymskotatarskim i 12,1 tys. w języku bułgarskim42. Do tego należy doliczyć ponad
24 tys. bibliotek posiadających w swych zbiorach literaturę rosyjskojęzyczną, która
stanowi aż 62% całego księgozbioru bibliotek ukraińskich43. Ponadto pod koniec lat
90. XX w. w ponad 120 ukraińskich muzeach (bez miasta Kijowa) prezentowano
stałe wystawy dotyczące historii i kultury mniejszości narodowych.
Tradycje kulturowe swoich wspólnot narodowych na Ukrainie podtrzymują
również teatry, a do najbardziej znanych spośród nich należą działające w Kijowie
teatry żydowskie: „Sztern”, „Mazłtow” i dziecięcy „Banim-Banot”, teatr romski „Romans” w Kijowie, Teatr Krymskotatarski w Symferopolu, Teatr Węgierski w Berehowie oraz Polski Teatr Narodowy we Lwowie. Ponadto istnieje 30 teatrów rosyjskich
i 36 ukraińsko-rosyjskich44.
Na Ukrainie systematycznie organizowane są również różnego rodzaju konferencje naukowe, festiwale kultur mniejszości narodowych, a także wystawy tradycyjnego
rzemiosła i sztuki dekoracyjno-użytkowej. Dla przykładu, w samym tylko roku 2006,
dzięki organizacyjno-administracyjnemu i finansowemu wsparciu państwa, zorganizowane zostały m.in.: V Ogólnoukraiński festiwal sztuki mniejszości narodowych „MyUkraińcy” (Zaporoże), III międzynarodowy Turecko-tatarski festiwal „Kijów-sanduhaczi”, Ogólnoukraiński Festiwal „Wszyscy jesteśmy Twoimi dziećmi, Ukraino”,
Ogólnoukraiński festiwal „Rosyjska kultura na Ukrainie” (Kijów), I Folklorystyczny
festiwal kultur narodowych „Koło poleskie” (Czernichów), Dni kultury rumuńskiej
(Czerniowce), Międzynarodowy festiwal cygański „Amala” (Kijów), Ogólnoukraiński
festiwal kultury żydowskiej „Szalom, Ukraino!” (Kijów) oraz Międzynarodowy festiwal kultur mniejszości narodowych „Melodie słonych jezior” (Użhorod). Na początku
2007 roku odbył się Międzynarodowy festiwal kultury i sztuki „Dywokraj” (Odessa)
oraz Festiwal kultur narodowych „Nasza Besarabia” (Białogród)45. Zapoczątkowano
41
T. I. Pylypenko, Etnonacionalnyj faktor w chodi realizaciji „Projekta Ukrajina”…
42
Etnicznyj dowidnyk…, red. W. Jewtuch, s. 113-115.
43
Nacionalni menszyny Ukrajiny. Informacyjnyj dowidnyk, Kyjiw 1995, s. 10-11. Dla porównania - literatura w języku
ukraińskim stanowi zaledwie 27,4 % księgozbiorów wszystkich bibliotek na Ukrainie.
44
W. Jewtuch, Etnopolityka w Ukrajini…, s. 45.
45
Zawtra – wseukrajinskyj deń praciwnykiw kultury ta amatoriw narodnoho mystectwa Spadkojemci Slawetnych Tradycij,
„Odesskie izwestija”, http://izvestiya.odessa.gov.ua/Main.aspx?sect=Page& [odczyt: 15.04.2007].
117
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
również ciekawą formę współpracy organów władzy administracyjnej ze stowarzyszeniami narodowo-kulturalnymi mniejszości narodowych – tj. program „Folklorama”,
którego celem jest przeprowadzenie przeglądu narodowych tradycji, zwyczajów i obrzędów poszczególnych wspólnot etnicznych na Ukrainie46.
Dla zachowania narodowej i etnicznej tożsamości grup mniejszościowych niezwykle istotne jest zaspokojenie ich potrzeb dotyczących dostępu do informacji, realizowane poprzez systematyczne rozszerzanie sfery funkcjonowania środków masowego przekazu w ich językach narodowych. Potrzeby te zaspokajane są zarówno
na ogólnokrajowym, jak i na regionalnym poziomie. Przede wszystkim na Ukrainie
szybko wzrasta liczba gazet i czasopism wydawanych w językach mniejszości narodowych47. O ile w roku 1994 wydawano jedynie 48 takich tytułów gazet (z wyłączeniem języka rosyjskiego), na początku 1996 r. – około 6048, zaś w 1999 – 9449, to na
początku 2003 roku ich liczba wzrosła już do 18850.
W roku 2005, pośród wszystkich gazet i czasopism na Ukrainie istniało 4348
tytułów wydawanych w języku ukraińskim, 2742 – w języku rosyjskim, 10 – węgierskim, 6 – rumuńskim, 5 – polskim, 4 – krymsko tatarskim, 3 – niemieckim oraz 2
w języku bułgarskim. Pośród gazet i czasopism dwujęzycznych, na Ukrainie istniało
wówczas 3530 tytułów wydawanych w języku ukraińskim i innym, 3594 – rosyjskim
i innym, 12 – krymskotatarskim i innym, 11 – niemieckim i innym, 4 – bułgarskim
i innym, 4 – rumuńskim i innym, 3 – polskim i innym oraz po 1 wydawanym w języku hebrajskim, uzbeckim, romskim i karaimskim i innym51.
Mniejszości narodowe posiadają także prawo do nadawania własnych programów radiowo-telewizyjnych. W 1995 r. w radio transmitowano 1998, a w telewizji – 1229 godzin programów w ich językach ojczystych (bez języka rosyjskiego)52.
Regionalne rozgłośnie radiowe i stacje telewizyjne nadają odpowiednio: 366 i 146
godzin rocznie w języku rumuńskim, 376 i 100 godzin w języku krymskotatarskim,
46
T. I. Pylypenko, Etnonacionalnyj faktor w chodi realizaciji „Projekta Ukrajina”…
47
Odwrotne tendencje obserwuje się w przypadku języka ukraińskiego. Odsetek dzienników drukowanych na Ukrainie
po ukraińsku spadł z 68% w 1990 r. do 39,6% w roku 1998, a odsetek periodyków – z 90,4% do 11,5%. liczba książek
ukazujących się obecnie na Ukrainie w języku ukraińskim nie przekracza jednej czwartej ogółu opublikowanych tytułów,
przy czym nakłady książek ukraińskich z reguły są znacznie niższe niż książek rosyjskich. Patrz: M. Riabczuk, Dwie
Ukrainy…, s. 84.
48
T. Pylypenko, Zdobutky i problemy duchownoho widrodżennia nacionalnych menszyn Ukrajini, „Wisnyk PKds.NM”, 1996,
nr 4, s. 3.
49
M. Stepyko, Stanowlennja…, s. 12.
50
W. B. Jewtuch, W. P. Troszczyns’kyj, Etnonacional’na struktura ..., s. 16.
51
T. Pylypenko, Etnonacionalnyj faktor w chodi realizaciji „Projekta Ukrajina”…
52
T. Pylypenko, Zdobutky i problemy duchownoho widrodżennia…, s. 3.
118
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
364 i 73 godziny w języku węgierskim, 36 i 24 godzin w języku bułgarskim, 48 i 38
w języku niemieckim oraz po 6 godzin w języku polskim53. W samym tylko obwodzie zakarpackim programy telewizyjne i radiowe nadawane w języku węgierskim
zajmują odpowiednio 12% i 42% ogółu czasu antenowego oraz 6% i 12% w języku rumuńskim, zaś w obwodzie odeskim podobne wskaźniki wynoszą odpowiednio
1,4% oraz 7% dla języka mołdawskiego54. Ponadto ludność węgierska, rumuńska,
bułgarska mieszkająca na obszarze przygranicznym oraz w pewnym stopniu mniejszość polska, ma możliwość odbierania programów telewizyjnych z macierzy.
W najlepszych jednak warunkach pod tym względem znajduje się mniejszość
rosyjska. Oprócz odbioru licznych rosyjskich stacji radiowo-telewizyjnych na południowym-wschodzie państwa, ma ona możliwość korzystania z programów Rosyjskiej Telewizji Publicznej ORT, nadawanych na kanałach ukraińskich. Ponadto
mimo istnienia ustawy, na podstawie której telewizje powinny nadawać nie mniej niż
połowę swoich programów w języku ukraińskim, aż 2/3 ogólnego czasu antenowego
na Ukrainie zajmują programy rosyjskojęzyczne55.
Do dyspozycji mniejszości rosyjskiej pozostaje również tzw. kultura masowa i show
biznes, które w przetłaczającej większości funkcjonują w ich języku ojczystym. Dotyczy
to przede wszystkim rodzimej produkcji filmowej oraz filmów zagranicznych, tłumaczonych przeważnie właśnie na język rosyjski. Możemy również mówić o wyraźnej dominacji książki rosyjskiej na ukraińskim rynku wydawniczym56. W celu zapewnienia dostępu
do literatury w języku ojczystym pozostałym mniejszościom narodowym, w 1992 r. powołano główną wyspecjalizowaną redakcję literatury w językach mniejszości narodowych Ukrainy. W czasie jej istnienia wydanych zostało wiele podręczników, słowników,
rozmówek, książek dla dzieci oraz literatura piękna w językach 22 wspólnot etnicznych
zamieszkujących Ukrainę. Prace głównej wyspecjalizowanej redakcji wspierają regionalne wydawnictwa: „Tawria”, „Sicz”, „Karpaty”, „Kameniar”, „Majak”, „Prapor” oraz
„Donbas”, składające się na państwowy system zaspokojenia potrzeb mniejszości narodowych w tej sferze, funkcjonujący na podstawie przyjmowanego każdego roku Państwowego programu odrodzenia i rozwoju oświaty mniejszości narodowych57.
53
Nacionalni menszyny Ukrajiny…, s. 22, 30-31, 42 oraz 45.
54
I. F. Kuras, Etnopolityka. Istoria i suczasnist, Kyjiw 1999, s. 213.
55
Nacionalni menszyny Ukrajiny…, s. 10.
56
M. Riabczuk, Dwie Ukrainy…, s. 84-86. Według danych Państwowego Komitetu Statystyki na Ukrainie, w 1996 r. na
Ukrainie ukazało się 6084 tytuły w języku rosyjskim o łącznym nakładzie 52 mln egzemplarzy oraz 31 mln egzemplarzy
książek ukraińskojęzycznych. Abetka ukrajinskiji polityky…, red. M. Tomenko, s. 213-214.
57
W. Jewtuch, Pro nacionalnu ideju…, s. 54; W. Jewtuch, Etnopolityka w Ukrajini…, s. 43; P. I. Nadolisznij, Etnonacionalnyj
faktor administratywnoji reformy w Ukrajani: problemy teorii, metodolohiji, praktyky, Kyjiw 1998, s. 109.
119
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
6. Uwagi końcowe
Wszystkie elementy struktury etnicznej ukraińskiego społeczeństwa znajdują
się obecnie w fazie rozpoczętego pod koniec lat 80. XX w. tzw. „narodowego renesansu”, charakteryzującego się odrodzeniem marginalizowanych i zaniedbywanych
w okresie istnienia Związku Radzieckiego języków, kultur, tradycji, zwyczajów oraz
religii poszczególnych wspólnot narodowych i etnicznych. Objawia się ono jednak
pośród nich z różną siłą, a w sposób najsilniejszy zauważalne jest wśród Ukraińców, Bułgarów, Greków, Niemców, Polaków, Rosjan, Rumunów, Tatarów Krymskich
oraz Węgrów. Jednak mimo wskazanych powyżej szybko postępujących procesów
etnicznego odrodzenia na Ukrainie, większość przedstawicieli mniejszości narodowych świadomie lub nieświadomie utożsamia się z państwem ukraińskim i widzi
przyszłość swoich dzieci i wnuków jako ukraińską58 – w szerokim, to jest przede
wszystkim obywatelskim, a nie wyłącznie etnicznym znaczeniu tego słowa. Jak bowiem zauważa T. Olszański, mieszkańcy Ukrainy (zarówno Ukraińcy, jak i Rosjanie
i przedstawiciele mniejszości narodowych) wybrali samoorganizację „wokół ojczyzny – wspólnej ziemi i wspólnego losu, a nie wokół języka i pochodzenia etnicznego”59. Zjawisko to podkreśla również W. Nachmanowycz pisząc, że narodowe życie
Ukrainy obecnie cechują dwa podstawowe procesy ponadetniczne: kształtowanie się
ukraińskiego politycznego narodu europejskiego typu, charakteryzującego się priorytetem obywatelskiego „narodowo-terytorialnego” patriotyzmu nad typowo etnicznymi więziami społecznymi, oraz systematyczny zanik „narodu radzieckiego”, jako
wspólnoty ponadetnicznej60.
58
W. Kotyhorenko, Etniczni protyriczczja i konflikty w suczasnij Ukrajini. Politolohicznyj koncept, Kyjiw 2004, s. 220.
59
T. Olszański, Trud niepodległości. Ukraina na przełomie tysiącleci, Kraków 2003, s. 143.
60
W. Nachmanowycz, s. 95.
120
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Szymon Bachrynowski
Kalisz
[email protected]
Sojusznicy i wrogowie Irlandii na arenie
międzynarodowej w myśli politycznej
irlandzkiego ruchu republikańskiego
Allies and Enemies of Ireland on International Scene
in the Political Thought of Irish Republican Movement
Streszczenie:
Prezentowany artykuł dotyczy kwestii międzynarodowego aspektu myśli politycznej irlandzkiego
ruchu republikańskiego. Autor zanalizował zagadnienie republikańskiego sposobu identyfikacji sojuszników i wrogów Irlandii na arenie międzynarodowej. Artykuł podzielony jest na cztery części poświęcone
poszczególnej problematyce. W pierwszej części omówiono podstawowe pojęcia i uwarunkowania problemu. W drugiej części tekstu skupiono się na analizie irlandzkich relacji z Wielką Brytanią, uznawaną
w obrębie ruchu za strategicznego wroga niepodległościowych dążności Irlandczyków. Trzecią część publikacji poświęcono na omówienie sojuszników „sprawy irlandzkiej” na arenie międzynarodowej, natomiast
w czwartej – ostatniej – dokonano rekapitulacji poczynionych ustaleń. Warto zaznaczyć, iż autor artykułu
w toku postępowania badawczego doszedł do wniosku, że republikańskie koncepcje polityki zagranicznej
oparte głównie były na jednym podstawowym założeniu, a mianowicie: zapewnieniu wieczystej neutralności i pełnej suwerenności niepodległego państwa irlandzkiego składającego się z całego terytorium wyspy.
Słowa kluczowe: Irlandia, Wielka Brytania, myśl polityczna, republikanizm, nacjonalizm.
Summary:
The paper is concerned with the problems of international aspects in the Irish republican political thought. The author presented the international allies and enemies of Irish Republican Movement.
The article is divided in four parts devoted to particular issues. In the first part basic concepts and
conditioning of the problem were discussed. In the second part of the text, the author concentrated on
analysis of Irish relations with Great Britain, regarded by the Irish republicans as the strategic enemy
of independent Ireland. The third part of the paper was devoted for discussing over the question of
the Irish allies on the international arena, however in the fourth – a final part – recapitulation of made
findings were outlined. It is worthwhile emphasizing that the author of the article in the course of research proceedings reached a conclusion, that Irish republican conceptions of foreign policy were based
mainly on the one fundamental assumption, that is: providing with the perpetual neutrality and the full
sovereignty of the independent Irish state from entire territory of the island.
Keywords: Ireland, Great Britain, political thought, republicanism, nationalism
121
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
1. Podstawowe pojęcia i uwarunkowania problemu
Irlandzki ruch republikański został zapoczątkowany w II połowie XVIII wieku
w okresie oświeceniowej modernizacji. Był to niejednolity organizacyjnie podmiot
polityczny, dążący do ustanowienia niepodległej, suwerennej i republikańskiej Irlandii, złożonej z terytorium całej wyspy oraz pozbawionej zewnętrznych wpływów
Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii1. Ruch republikański powstał w wyniku
instytucjonalizacji niepodległościowych dążeń Irlandczyków, na artykulację których
bezsprzeczny wpływ miały dwa czynniki: pierwszy – wielowiekowa angielska ingerencja kolonialna na wyspie i jej skutki; drugi – oddziaływanie powstania Stanów
Zjednoczonych Ameryki oraz Wielkiej Rewolucji Francuskiej2.
W XIX wieku Irlandia była integralną częścią imperium brytyjskiego. Akt o unii
Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii ustanowiony w 1801 roku pierwszy raz w historii zjednoczył obszar wysp brytyjskich pod jurysdykcją jednego centralnego ośrodka
władzy3. Jednak republikanie nigdy nie zaakceptowali tego stanu, starając się odzyskać
suwerenne państwo oraz wyeliminować rządy brytyjskie na wyspie4. Najbardziej spektakularną próbą osiągnięcia tego celu było Powstanie Wielkanocne w 1916 roku5. Insurekcja wielkanocna, pomimo że militarnie zakończona fiaskiem, paradoksalnie otworzyła Irlandczykom drogę do odzyskania suwerenności, gdyż zintegrowała politycznie
irlandzki obóz niepodległościowy, który zdecydował się podjąć kolejną, skuteczniejszą
od poprzedniej, walkę z Brytyjczykami. W wyniku partyzanckiej wojny o niepodległość (1919–1921) Irlandia została podzielona na dwie części: Wolne Państwo Irlandzkie, mające w latach 1922–1937 status brytyjskiego dominium oraz Irlandię Północną,
wchodzącą formalnie od maja 1921 roku w skład Zjednoczonego Królestwa6.
Północna część wyspy (Irlandia Północna)7 wciąż pozostaje pod kontrolą Wiel-
1
W. Konarski, Pragmatycy i idealiści. Rodowód, typologia i ewolucja ugrupowań politycznych nacjonalizmu irlandzkiego
w XX wieku, Pułtusk–Warszawa 2001, s. 14.
2
O powstaniu irlandzkiego ruchu republikańskiego i wydarzeniach na przełomie XVIII i XIX szerzej w: S. Grzybowski,
Historia Irlandii, Wrocław 2003, s. 220-228.
3
Tamże, s. 229. O kwestiach ustrojowych, dotyczących Unii Wielkiej Brytanii i Irlandii zob. M. Szczaniecki, Powszechna
historia państwa i prawa, Warszawa 2000, s. 438; Historia ustroju państwa, K. Krasowski i inni, Poznań 1994, s. 192-193.
4
Szczegółowe omówienie wydarzeń w Irlandii w okresie XIX i XX wieku zdecydowanie przekraczałoby ramy niniejszego
artykułu. O działalności niepodległościowej ruchu republikańskiego zob. W. Konarski, s. 97-161; J. O’Beirne Ranelagh,
Historia Irlandii, Warszawa–Gdańsk 2003, s. 92-201.
5
Tamże, s. 171-177.
6
W. Konarski, s. 150-155.
7
O problematyce statusu ustrojowego Irlandii Północnej zob. S. Bachrynowski, Od centralizmu do autonomii. Problem
ustanowienia i funkcjonowania samorządu w brytyjskiej prowincji Irlandii Północnej w latach 1922–1999, „Annales
Universitatis Mariae Curie-Skłodowska, Sectio K: Politologia“, Vol. 13, s. 47-60.
122
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
kiej Brytanii, natomiast część południowa uzyskała pełną suwerenność w 1949 roku,
kiedy proklamowano niepodległą Republikę Irlandii8. Zatem można stwierdzić, iż
współczesna żywotność irlandzkiego republikanizmu jako ruchu dążącego do zjednoczenia Irlandii, wynikała przede wszystkim z nieuregulowanej w XX wieku kwestii podziału wyspy. Nadrzędnym celem politycznym wszystkich ugrupowań zaliczanych do tego obozu było doprowadzenie do ustanowienia niepodległej, suwerennej
i republikańskiej Irlandii, złożonej z terytorium całej wyspy9.
Należy również podkreślić, iż w definiowaniu swych dążeń niepodległościowych, twórcy republikańskiej myśli politycznej dokonywali oceny środowiska
międzynarodowego, przede wszystkim pod kątem przydatności jego poszczególnych uczestników dla realizacji własnych planów zjednoczeniowych. Szukali więc
na arenie światowej sprzymierzeńców oraz identyfikowali przeciwników, kierując
się irlandzkimi interesami. Trzeba jednak zaznaczyć, iż irlandzcy republikanie nie
wypracowali własnego, zwartego i klarownego kompleksu poglądów geopolitycznych. W opinii Agnes Maillot: „[…] republikańskie koncepcje irlandzkiej polityki
zagranicznej były zawsze podyktowane aktualną koniunkturą międzynarodową”10.
Sceptycznie odnosząc się do szans na rozwiązanie „sprawy irlandzkiej”, członkowie
ruchu – wprawdzie w nieusystematyzowany sposób – projektowali deklarowaną rolę
zjednoczonej Irlandii w środowisku międzynarodowym. Wprawdzie w świadectwach
republikańskiej myśli politycznej nie można odnaleźć znaczących wątków geopolitycznych, czy międzynarodowych, to należy podkreślić, że z analizy dostępnych
źródeł wynika, iż istniały pewne stałe elementy dotyczące proponowanej koncepcji
polityki zagranicznej (np. postulat wieczystej neutralności zjednoczonego państwa
irlandzkiego11), jak również sposobu identyfikacji sojuszników i wrogów Irlandii
w relacjach międzypaństwowych.
8
O ewolucji ustrojowej „państw irlandzkich” zob. W. Konarski, s. 156-212. Warto zaznaczyć, iż Republika Irlandii nie należała
do Brytyjskiej Wspólnoty Narodów (British Commonwealth).
9
Do obozu republikańskiego zaliczyliśmy współcześnie wszystkie ugrupowania polityczne o charakterze zarówno zbrojnym, jak
i niezbrojnym, które powstały w wyniku rozłamu (1969/1970) w paramilitarnej organizacji IRA (Irlandzka Armia Republikańska)
oraz w ściśle związanej z nią partii politycznej Sinn Féin (My Sami). Za irlandzkie formacje republikańskie w określonym
czasie historycznym (1969–2005) uznajemy: Sinn Féin i IRA, Republikańską Sinn Féin i IRA Kontynuacji, Ruch na rzecz
Suwerenności 32 Hrabstw i Prawdziwą IRA (nurt tymczasowy) oraz Partię Robotniczą i Oficjalną IRA, Irlandzką Republikańską
Partię Socjalistyczną i Irlandzką Armię Wyzwolenia Narodowego (nurt oficjalny), a także, choć z pewnym zastrzeżeniami
– partię Fianna Fáil. O ugrupowaniach obozu republikańskiego w Irlandii zob. W. Konarski, s. 254-281.
10
A. Maillot, The New Sinn Faein: Irish Republicanism in the Twenty-First Century, New York 2004, s. 130.
11
Tamże. Maillot uznała, iż postulat zapewnienia wieczystej neutralności Irlandii był trwałym elementem republikańskiej
myśli politycznej.
123
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
2. Wielka Brytania – strategiczny wróg
Analizując kwestię sojuszników i wrogów Irlandii na arenie międzynarodowej w myśli politycznej irlandzkiego ruchu republikańskiego, należy postrzegać ją
w dwóch płaszczyznach: dziejowej oraz współczesnej. Warto zaznaczyć, iż w obu
tych ujęciach jedynym wrogiem strategicznym Irlandii była Anglia, a później Wielka Brytania, natomiast grupa sojuszników podlegała stale historycznym zmianom.
W dualistycznej koncepcji polityki Carla Schmitta, opartej na trwałej dychotomii
„sojusznik wróg”, Wielka Brytania spełnia wszelkie warunki bycia nieprzyjacielem
geopolitycznym Irlandii, gdyż: 1) jest geograficznie blisko; 2) ma inną kulturę, język, prawo, ustrój oraz religię; 3) realizuje odmienne interesy geopolityczne12.
Warto podkreślić, iż dla republikanów kapitalne znaczenie geopolityczne miała
unikatowa kultura irlandzka, która była zdaniem członków ruchu czynnikiem odróżniającym „celtycką” Irlandię od „anglosaskiej” Wielkiej Brytanii13. Wyjątkowa
odrębność kultury irlandzkiej (gaelickiej) od kultury europejskiej, a w szczególności brytyjskiej (anglosaskiej), wpłynęła w sposób istotny na postrzeganie geopolityki
przez członków ruchu.
Po pierwsze, kultura spowodowała powstanie tendencji do ekskluzywizmu
etniczno-kulturowego w obrębie republikanizmu irlandzkiego, co miało znaczący
wpływ na irlandzką tożsamość narodową oraz przedmiotowe poglądy geopolityczne. Po drugie, kultura doprowadziła do wytworzenia się wśród członków ruchu, tak
charakterystycznego dla mieszkańców krajów wyspiarskich – poczucia izolacji i wyobcowania. Po trzecie, kultura pomogła ukształtować republikańską koncepcję neutralności Irlandii w środowisku międzynarodowym, opartą na izolacjonizmie i sprzeciwie wobec brytyjskiego zaangażowania imperialnego na wyspie14.
Skoro geografia w sposób znaczący determinuje relacje międzynarodowe, to
wzajemna bliskość tych państw nieuchronnie prowadziła do konfliktu15. Warto zaznaczyć, iż zainteresowanie Anglii Irlandią datuje się na drugą połowę XII wieku
12
P. E. Gottfried, Carl Schmitt: Politics and Theory, New York 1990, s. 57.
13
Zob. Republican Sinn Féin’s: An Ghaeilge. Why it is so important?, Dundalk 2000, s. 1-6.
14
A. Maillot, s. 131.
15
J. Barbag, Geografia polityczna ogólna, Warszawa 1978, s. 21.
124
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
(anglo-normadzki podbój wyspy)16, wtedy to Anglicy zaczęli umieszczać sąsiednią
wyspę w orbicie swoich bezpośrednich wpływów. Antagonizm anglo-irlandzki wynikał z kilku kluczowych powodów.
Po pierwsze, rywalizacja była efektem wielowiekowej angielskiej, a następnie
brytyjskiej (anglo-szkockiej) kolonizacji wyspy. Obecność brutalnych kolonizatorów na wyspie całkowicie zraziła naród irlandzki do kultury najeźdźców, natomiast
w świadomości znacznej części Anglików powstały uprzedzenia i negatywne stereotypy miejscowej ludności17.
Po drugie, skutki angielskiego podboju Irlandii nie zostałyby w pełni osiągnięte,
gdyby nie reformacja, która do kulturowych podwalin konfliktu anglo-irlandzkiego
dodała jeszcze istotny aspekt wyznaniowy. Społeczność irlandzka pozostała przy
katolicyzmie, co tworzyło bezcenną podstawę do walki o niepodległość przeciwko
Anglii, która przyjęła w XVII wieku protestantyzm. W takich warunkach represyjne
działania kolonizatorskie prowadzone przez Anglików uzyskały wyraźny kontekst
wyznaniowy18, co przyniosło ważne konsekwencje dla republikańskiego myślenia
o polityce zagranicznej. Jak zaznaczył Konarski: „Od tej pory państwa uwikłane
w konflikty wojskowe z Anglią […] stawały się dla Irlandii nadzieją na odmianę
jej losu. Takimi państwami stały się – już po Hiszpanii – kolejne rosnące w siłę mocarstwa: Francja, Stany Zjednoczone, Niemcy, a nawet Rosja”19. Antagonistyczną
postawę Irlandczyków wobec Wielkiej Brytanii doskonale zobrazował cytat z republikańskiej broszury IRA War News z 16 XI 1940 roku o konieczności współpracy
z państwami osi podczas II wojny światowej: „Dziś Anglia jest związana walką na
śmierć i życie z Niemcami i Włochami. Z której strony rząd Republiki Irlandzkiej
[w domyśle: sztab główny IRA – Sz. B.] ma oczekiwać pomocy? Lekcja historii jest
jasna. Wróg Anglii jest sprzymierzeńcem Irlandii”20. Należy podkreślić, iż tą zasa16
Zob. N. Davies, Wyspy, Kraków 2003, s. 223-368; Norman Davies podkreślił, iż podbój Irlandii uważa się powszechnie za
wydarzenie przełomowe w jej historii. Autor ten miał jednakże poważne wątpliwości, czy w ogóle można mówić o „podboju
angielskim” w Irlandii. W jego opinii ludzie, którzy go rozpoczęli nie byli Anglikami, tylko Cambro-Normanami, a co więcej
nie działali w imieniu Anglii. Cambro-Normanowie byli francuskojęzycznym rycerstwem normandzkim, osiadłym na terenie
Walii po podboju Anglii w 1066 roku. Abstrahując od wszelkich wątpliwości historycznych, dotyczących pochodzenia
etnicznego zdobywców, należy stwierdzić, że anglo-normandzki podbój części Irlandii w XII wieku bezsprzecznie miał
miejsce i implikował później bardzo poważne konsekwencje dla podbitej wyspy.
17
Zob. W. Konarski, s. 95. Paradoksalnie nastąpił efekt odwrotny od zamierzonego, a mianowicie dokonał się proces
wynarodowienia kolonizatorów. Angielską odpowiedzią na tę sytuację były drakońskie przepisy antyirlandzkie tzw. Statutów
z Kilkenny (1366 rok).
18
Tamże, s. 94. Nadzieje Irlandczykom na wolność dała bulla papieża Piusa V z 1570 roku, ekskomunikująca angielską królową
Elżbietę I oraz dającą państwom katolickim stały casus belli wobec protestanckiej Anglii.
19
Tamże, s. 94-95.
20
R. English, Armed Struggle. The History of the IRA, London 2003, s. 53.
125
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
dą w doborze sojuszników dla sprawy irlandzkiej konsekwentnie kierował się ruch
republikański w Irlandii od początku swego istnienia – każdy sojusznik o tyle był
pożyteczny, o ile był silnie zantagonizowany z Wielką Brytanią.
Po trzecie, antagonizm anglo-irlandzki spowodowany procesem kolonizacji wyspy, którego bezpośrednim efektem było powstanie pod koniec XVIII wieku irlandzkiego ruchu republikańskiego, miał również istotny aspekt ustrojowy, poza kulturowym i wyznaniowym. Chodziło o wysunięte wówczas przez obóz niepodległościowy
żądanie nadania Irlandii republikańskiej formy rządów, stojące wyraźnie w opozycji
do brytyjskiego ustroju monarchicznego. Trzeba jednak zaznaczyć, iż paradoksalnie
to żądanie wcale nie skutkowało wtedy brakiem formalnej zgody Irlandczyków na
monarchię. Niechęć do brytyjskiego ustroju była raczej symboliczna i opierała się na
braku irlandzkiej akceptacji jedynie dla pozostawania w stanie zależności od państwa
uważanego za kulturowo obce i mającego monarchiczną formę rządów21. Podkreślanie ustrojowej różnicy pomiędzy brytyjską monarchią a irlandzką republiką pojawiło
się na powrót dopiero po Powstaniu Wielkanocnym w 1916 roku. Wtedy też ostatecznie zarzucono w obozie republikańskim wszelkie monarchistyczne programy, a także
powrócono do republikańskiej retoryki antybrytyjskiej.
Poza kulturą, religią i ustrojem, czynnikiem wpływającym na wzajemną niechęć
obu narodów była odmienność języka i tradycji. Irlandczycy czuli, iż poprzez wielowiekową kolonizację angielską doprowadzono do ich wynarodowienia. Dlatego pod
koniec XIX wieku powstał ruch narodowy w obronie celtyckiej tradycji i języka22.
Zarzucano wówczas Brytyjczykom, iż poprzez walkę z językiem i tradycją celtycką, pragną doprowadzić do upadku narodu irlandzkiego. Z tego powodu należało
podjąć odpowiednie kroki w celu „odangielszczenia” Irlandii23. Niestety z perspektywy czasu należy uznać, iż zadanie ochrony języka irlandzkiego przed kulturowymi
zakusami Brytyjczyków nie w pełni się udało. Współcześnie znakomita większość
Irlandczyków posługuje się w życiu codziennym językiem dawnych kolonizatorów,
czyli angielskim. Lepiej powiodło się wskrzeszenie celtyckiej tradycji sportów zespołowych, a mianowicie futbolu gaelickiego oraz hurlingu24. Do dziś te tradycyjnie
irlandzkie rozgrywki sportowe przykuwają znacznie większą uwagę społeczeństwa
Republiki aniżeli angielski futbol i rugby. Warto zaznaczyć, iż wskazywane różnice
21
W. Konarski, s. 78. Warto podkreślić monarchiczny program autonomii Irlandii ruchu Sinn Féin z lat 1908–1917.
22
Tamże, s. 120-122.
23
Określenie użyte przez Douglasa Hyde’a, twórcę Ligi Gaelickiej i pierwszego prezydenta Éire (1938–1945).
24
Hurling jest to gra zespołowa, do której używa się kijów i piłki. Uważana za najszybszy zespołowy sport, grana głównie
w Irlandii, gdzie obok futbolu gaelickiego (odmiana rugby) jest sportem narodowym i cieszy się ogromnym powodzeniem
wśród Irlandczyków.
126
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
kulturowe pomiędzy narodami angielskim i irlandzkim, były często wykorzystywane
w nacjonalistycznej retoryce ruchu republikańskiego.
Współcześnie najistotniejszym czynnikiem potęgującym antagonizm brytyjskoirlandzki był bez wątpienia podział wyspy z 1921 roku. Podpisany wówczas Traktat
Anglo-Irlandzki, kończący irlandzką wojnę o niepodległość (1919–1921), nie tylko
usankcjonował podział terytorium Irlandii, lecz spowodował, iż dwa podstawowe cele
ruchu republikańskiego – jedność i integralność wyspy oraz postulat utworzenia na
jej terenie niepodległej Republiki – nie zostały w pełni zrealizowane. Jak stwierdził
Konarski: „Przewidywany podział wyspy, choć formalnie jeszcze nie przesądzony,
powodował, że kwestia irlandzka wciąż posiadała swój konkretny wymiar terytorialny, jak również polityczno-ustrojowy”25. Warto zaznaczyć, iż spory wokół ratyfikacji
Traktatu stały się nawet przyczyną wojny domowej w Irlandii w latach 1922–1923.
To tylko świadczyło o politycznej wadze tej nieuregulowanej kwestii w irlandzkich
środowiskach niepodległościowych.
Zdaniem irlandzkich republikanów, Brytyjczycy ponoszą całkowitą odpowiedzialność za podział wyspy. Należy podkreślić, iż w opinii członków ruchu, to Wielka
Brytania była jedynym wrogiem niepodległego państwa irlandzkiego26. Według republikanów było to państwo, któremu z przyczyn ekonomiczno-militarnych bardzo zależało na braku suwerennego państwa irlandzkiego27. Niechęć republikanów do Wielkiej
Brytanii wyrażała się również poprzez ich specyficzną, marksistowską retorykę. Politykę Zjednoczonego Królestwa wobec Irlandii nazywano „krwiożerczym imperializmem”, natomiast brytyjskie siły zbrojne w Irlandii Północnej uznano za „okupacyjną
ekspedycję kolonialną”28. Według republikanów Wielka Brytania pozostanie dla nich
odwiecznym wrogiem Irlandii dopóty, dopóki nie zrezygnuje z prowadzenia wobec niej
swojej „imperialistycznej polityki kolonialnej”29. Taka rezygnacja, zdaniem członków
ruchu, musiałaby oznaczać całkowite wycofanie brytyjskich interesów geopolitycznych
z Irlandii, poprzez likwidację ekonomiczno-politycznych skutków podziału wyspy oraz
zgodę na jej ponowne zjednoczenie jako niezawisłej Republiki30.
Trwający w drugiej połowie XX wieku w Irlandii Północnej konflikt politycz25
W. Konarski, s. 156. Zob. też: J. Bowyer Bell, The Secret Army: A History of IRA 1916-1970, London 1972 , s. 29-32.
26
Sinn Féin’s: What is Irish republicanism?, Dublin 1970, s. 2.
27
Republican Sinn Féin’s: Neo-colonial Ireland. Ireland today and tomorrow, Dublin 2005, s. 1.
28
Sinn Féin’s: What is Irish…, s. 2.
29
Republican Sinn Féin’s: Neo-colonial Ireland…, s. 1.
30
Warto zaznaczyć, iż część republikańskich postulatów została już spełniona, a mianowicie: wycofanie 1 VIII 2007 roku
wojsk brytyjskich z Irlandii Północnej. Kwestią otwartą dla ruchu pozostaje zmuszenie Brytyjczyków do realizacji kolejnych
żądań. Niemniej jednak może się to okazać nad wyraz trudne.
127
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
no-militarny pomiędzy zwolennikami zjednoczenia wyspy (obóz nacjonalistycznyrepublikański) a unii ze Zjednoczonym Królestwem (obóz unionistyczno-lojalistyczny, wspierany przez brytyjskie siły zbrojne i policyjne), doprowadził do radykalnej
eskalacji nienawiści po obu stronach barykady. Przełom lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku był punktem zwrotnym w całej historii konfliktu angloirlandzkiego. W tym okresie doszło do największej radykalizacji wzajemnych postaw
antagonistycznych oraz znaczącego wzrostu ilości ofiar konfliktu31. Wydawało się
wówczas, iż antagonizm brytyjsko-irlandzki, podsycany jeszcze północnoirlandzkimi podziałami lokalnymi, uprzednio nie był aż tak silny.
Zapoczątkowany w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych XX wieku północnoirlandzki proces pokojowy był polityczną odpowiedzią na wcześniejszą eskalację konfliktu32. Zarówno Irlandczycy, jak i Brytyjczycy zrozumieli, iż nie chcą już
dłużej żyć we wzajemnej niechęci. Irlandzki ruch republikański również przewartościował swoje stanowisko wobec Zjednoczonego Królestwa. Przestano widzieć w tym
państwie jedynie wroga, ale zauważono potencjalną możliwość włączenia go do swoich zjednoczeniowych planów. W obrębie ruchu uznano, iż „argument siły” należy
zastąpić „siłą argumentu”.
Rezygnacja republikanów z działalności militarnej nie nastąpiła łatwo. Militarystyczna tradycja ruchu oraz konfrontacyjny styl politycznego myślenia spowodowały,
iż proces rozbrojenia IRA trwał wiele lat33. Na przełomie XX i XXI wieku republikanie
zrezygnowali ze swojego tradycyjnie niechętnego romantycznego i utopijnego sposobu
myślenia o Wielkiej Brytanii jako źródle wszelkiego zła w Irlandii. Współcześnie postawiono w obrębie ruchu na pragmatyzm i koncyliację w stosunkach brytyjsko-irlandzkich. Zdaniem członków obozu republikańskiego jedynie taka postawa może przynieść
realne spełnienie własnych postulatów politycznych. Republikanie zdali sobie sprawę,
iż militarna konfrontacja z Wielką Brytanią nie doprowadzi ich do celu.
3. Sojusznicy „sprawy irlandzkiej” na arenie międzynarodowej
Irlandczycy zawsze poszukiwali sojuszników w walce o niepodległość wśród
najzagorzalszych wrogów Anglii, a następnie Wielkiej Brytanii, w danym okresie historycznym. Chronologicznie rzecz ujmując, pierwszym takim sprzymierzeńcem Ir31
W najgorszym pod tym względem roku (1972 r.) zginęło ok. 470 osób. Natomiast w całym okresie konfliktu (1969-1998)
zginęło aż ok. 3300 osób. Zob. J. O’Beirne Ranelagh, s. 284.
32
O północnoirlandzkim procesie pokojowym czyt. w monografii: T. Hennessey, The Northern Ireland Peace Process. Ending
the Troubles?, Dublin 2000.
33
Ostatecznie zakończono ten proces w lecie 2005 r. (pomiędzy 28 VI a 31 VII).
128
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
landii była na początku XIV wieku Szkocja, skonfliktowana z Anglią34. W 1315 roku
koronowano nawet Edwarda Bruce’a (brata króla Szkocji Roberta Bruce’a) na króla
Irlandii. Jednakże śmierć Edwarda w bitwie pod Dundalk w 1318 roku pokrzyżowała
szkockie plany wobec Irlandii. Władza angielska nad wyspą została ponownie przywrócona. Na przełomie XVI i XVII wieku Irlandczycy bardzo liczyli na skuteczną
pomoc katolickiej Hiszpanii, będącej w stanie wojny z protestancką Anglią35. Sojusz
irlandzko-hiszpański miał charakter głównie religijny (antyprotestancki). Jednakże
klęski hiszpańskiej Wielkiej Armady w 1588 roku oraz sił hiszpańsko-irlandzkich
pod Kinsale w 1601 roku spowodowały, iż Anglia ponownie utrzymała pełne panowanie nad Irlandią na następnych ponad 300 lat36.
Przez okres XVII i XVIII wieku hegemoniczna pozycja Wielkiej Brytanii na
wyspie pozostała niezagrożona. Należy jednak podkreślić, iż pod koniec XVIII wieku sytuacja geopolityczna Irlandii uległa radykalnej zmianie. W latach 1796–1798
powstający wówczas irlandzki ruch republikański próbował odzyskać niepodległość Irlandii poprzez zawiązanie sojuszu politycznego i ideowego z rewolucyjną
Francją37. Pomoc Francuzów okazała się jednak nieskuteczna. Pomimo ogromnych
nadziei wiązanych w Irlandii z francuską interwencją, nie udało się wywalczyć suwerenności. Irlandia na mocy Aktu o Unii stała się 1 I 1801 roku częścią składową
Zjednoczonego Królestwa38.
Przez cały XIX wiek Irlandczycy bezskutecznie liczyli na odmianę swego politycznego położenia. Na nieszczęście dla narodu irlandzkiego w XIX wieku nie pojawił się na arenie międzynarodowej żaden potencjalny sojusznik, mogący zagrozić
mocarstwowej pozycji Wielkiej Brytanii na świecie. W środowiskach niepodległościowych liczono na pomoc Stanów Zjednoczonych, lecz ten kraj dopiero powiększał
swój potencjał polityczny w celu podjęcia globalnych wyzwań oraz podchodził z olbrzymim dystansem do wszelkich pomysłów uwikłania się w konflikt ze Zjednoczonym Królestwem39.
Dopiero przełom XIX i XX wieku przyniósł zapowiedź zmiany ładu politycznego w Europie. Nadzieje Irlandczyków na niepodległość związane były z nieuchronnością światowego konfliktu pomiędzy państwami Trójprzymierza (Państwa
34
N. Davies, s. 346-347.
35
W. Konarski, s. 94.
36
Tamże, s. 94-95.
37
Zob. J. O’Beirne Ranelagh, s. 89-91.
38
W. Konarski, s. 103.
39
Istotną rolę polityczną w dążeniach niepodległościowych Irlandii odgrywała liczna w XIX wieku emigracja z tego kraju do
Stanów Zjednoczonych.
129
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Centralne) a Trójporozumienia (Ententy)40. Gdy już wybuchła I wojna światowa,
irlandzki ruch republikański (a ściślej Rada Wojskowa IRB), przygotowując powstanie w 1916 roku, liczył na militarną pomoc ze strony Niemiec, walczących
z Wielką Brytanią41. Pomimo jawnej niechęci członków ruchu do monarchicznej
formy rządów, spekulowano nawet o możliwości powołania na króla niepodległej
Irlandii księcia Joachima – syna niemieckiego cesarza Wilhelma II42. Niemieckie
wsparcie militarne w czasie I wojny światowej ostatecznie nie dotarło do irlandzkich powstańców43. Powstanie Wielkanocne, pomimo że militarnie okazało się klęską, zapoczątkowało tradycję antybrytyjskich, republikańskich kontaktów dyplomatycznych z państwem niemieckim.
W czasie II wojny światowej w irlandzkim ruchu republikańskim ponowiono
próby pozyskania niemieckiego wsparcia militarnego, tym razem ze strony III Rzeszy. Realnej pomocy od hitlerowskiego reżimu nigdy nie uzyskano, natomiast ten
moralnie nietrafny wybór sojusznika nie pozostał bez echa w Wielkiej Brytanii oraz
na arenie międzynarodowej44. Niefortunna współpraca władz IRA z dyktaturą totalitarną Hitlera oraz ogłoszenie przez ówczesnego premiera de Valerę neutralności Éire
w II wojnie światowej, spowodowały całkowitą alienację międzynarodową Irlandii
po zakończeniu działań wojennych45. Warto podkreślić, iż nieudane doświadczenia
irlandzkiego obozu republikańskiego z okresu współpracy militarnej z Niemcami
(okres I i II wojny światowej) zachęcały jego członków do powściągliwości i rozwagi
w kształtowaniu stosunków irlandzko-niemieckich46.
Po II wojnie światowej ruch republikański w Irlandii miał świadomość poniesienia porażki w doborze sojuszników dla irlandzkiej sprawy. Tak więc, przez kilka
następnych dekad całkowicie zarzucono plany pozyskania kolejnych sprzymierzeńców, skupiając się jedynie na prowadzeniu wewnątrzirlandzkiej polityki. Kryzys republikańskiej tożsamości politycznej na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku postawił przed ruchem pytanie o wybór nowych potencjalnych
40
J. O’Beirne Ranelagh, s. 173.
41
Tamże, s. 176.
42
W. Konarski, s. 133.
43
Zob. J. O’Beirne Ranelagh, s. 173.
44
W. Konarski, s. 257.
45
Przykładem tej alienacji był brak radzieckiej zgody (do 1955 r.) na członkostwo Republiki Irlandii w ONZ.
46
Z powojennego okresu można jedynie wyróżnić współpracę lewicowych republikanów z komunistami z Niemieckiej
Republiki Demokratycznej.
130
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
sprzymierzeńców na arenie międzynarodowej47. Nurt „oficjalny” optował ze względów ideologicznych i politycznych za Związkiem Radzieckim (wspólna idea budowy
komunizmu), natomiast nurt „tymczasowy” skłaniał się raczej ze względów czysto
strategicznych i taktycznych ku Stanom Zjednoczonym (istnienie wielomilionowej
irlandzkiej diaspory w Ameryce).
Upadek ZSRR i całego „bloku wschodniego” na początku lat dziewięćdziesiątych
XX wieku, a także wzrost amerykańskiej globalnej pozycji hegemonicznej, udowodnił,
iż rację w doborze sojuszników mieli „tymczasowi”48. Sukcesem zakończyło się strategiczne wykorzystanie przez tę część ruchu silnej pozycji politycznej środowisk irlandzkiej emigracji w Ameryce dla umiędzynarodowienia konfliktu północnoirlandzkiego.
Polityczne zaangażowanie się Stanów Zjednoczonych w irlandzki proces pokojowy
w latach dziewięćdziesiątych minionego stulecia spowodowało, iż sprawa irlandzkiej
jedności oraz kwestia zjednoczenia wyspy znów uzyskała znaczący kontekst międzynarodowy i okazała się być istotnym kapitałem politycznym dla nowego koncyliacyjnego wizerunku Sinn Féin i IRA. Warto zaznaczyć, iż wzrost międzynarodowej rangi
irlandzkiego ruchu republikańskiego szczególnie nastąpił po roku 1985, w momencie,
gdy zarząd Sinn Féin (Ard Comhairle) zdecydował się na utworzenie specjalnej partyjnej jednostki organizacyjnej do spraw międzynarodowych49.
Reasumując kwestię irlandzkich sojuszy na rzecz uniezależnienia się od Anglii, czy później Wielkiej Brytanii, w aspekcie historycznym, można stwierdzić, iż
Irlandczycy kierowali się w ich zawieraniu irlandzką racją stanu. Próbowali zawsze
sprzymierzyć się z silnym brytyjskim wrogiem, niezależnie czy była to chronologicznie: Szkocja, Hiszpania, Francja, Niemcy, czy nawet Rosja lub Stany Zjednoczone
Ameryki. Od momentu powstania irlandzkiego ruchu republikańskiego kierowano
się w relacjach międzynarodowych starą taktyczną zasadą: „wróg mojego wroga jest
moim przyjacielem”, tak więc zawierane przez republikanów sojusze zawsze były
uzasadnione strategicznie, a niekoniecznie ideologicznie (może poza przypadkiem
republikańskiej Francji w XVIII wieku)50. Ponieważ wrogiem Irlandii w opinii ruchu
zawsze pozostawała Wielka Brytania, to należało zawierać sojusze militarne z państwami skonfliktowanymi z nią w danym momencie.
47
O rozłamie w irlandzkim ruchu republikańskim (1969/1970) i jego konsekwencjach w postaci powstania odrębnych dwóch
nurtów – „tymczasowego” i „oficjalnego” zob. W. Konarski, s. 260-273.
48
Nurt tymczasowy irlandzkiego ruchu republikańskiego powstał w wyniku rozłamu w IRA i Sinn Féin na przełomie lat 1969
i 1970. „Tymczasowi” opowiadali się za pełną niepodległością i zjednoczeniem Irlandii i w opozycji do nurtu „oficjalnego“
byli przeciwni rezygnacji ze stosowania taktyki walki zbrojnej.
49
Zob. A. Maillot, s. 130.
50
Zob. W. Konarski, s. 101.
131
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Dowodem potwierdzającym silnie taktyczny charakter republikańskich sojuszy
międzynarodowych był bez wątpienia ich jednorazowy charakter – żadne z porozumień militarnych zawartych przeciwko Anglii świadomie się nie powtórzyło51. Należy jednak zaznaczyć, iż pomimo pozornie pragmatycznych postaw republikanów
przy zawieraniu sojuszy, to ich realne pozytywne skutki dla sprawy irlandzkiej były
nad wyraz niewielkie, gdyż nawet obecną – limitowaną w opinii ruchu – suwerenność, Irlandczycy wywalczyli w latach 1919–1921 bez pomocy zewnętrznej.
Ten stan mógł wynikać z kilku powodów: 1) silnej pozycji militarno-politycznej
Wielkiej Brytanii; 2) złego położenia geopolitycznego Irlandii; 3) pozorności dobrych intencji sojuszników (casus Niemiec); 4) nieprzychylności opinii międzynarodowej (sytuacja zarówno po pierwszej, jak i po drugiej wojnie światowej). Negatywne doświadczenia
członków ruchu spowodowały w ich szeregach w latach powojennych brak realnej chęci
poszukiwania sprzymierzeńców dla sprawy irlandzkiej. Warto zaznaczyć, iż republikańska postawa izolacjonistyczna zmieniła się dopiero na przełomie XX i XXI wieku, a stało
się tak za sprawą nowego, pragmatycznego kierownictwa Sinn Féin i IRA.
Współcześnie można zaobserwować istotny wzrost zainteresowania znacznej
części irlandzkiego ruchu republikańskiego (przede wszystkim nurtu tymczasowego)
sprawami międzynarodowymi. Jak już wskazywaliśmy, stopniowe zmiany w tym zakresie nastąpiły w drugiej połowie lat osiemdziesiątych XX wieku. Wynikało to z kilku
kluczowych powodów: 1) chęci zwrócenia uwagi opinii międzynarodowej na nieuregulowaną kwestię irlandzką; 2) rezygnacji z polityki izolacjonizmu na rzecz aktywności
ponadnarodowej w różnych politycznych instytucjach (m.in. UE, OBWE, Rada Europy
i ONZ); 3) nieskuteczności stosowania metod zbrojnych; 4) większego pragmatyzmu
w stosunkach międzynarodowych nowego kierownictwa Sinn Féin i IRA52. Agnes Maillot, definiując współczesne republikańskie koncepcje polityki zagranicznej, stwierdziła, iż od połowy lat dziewięćdziesiątych XX wieku ogniskowały się one wokół dwóch
głównych kwestii, a mianowicie: umiędzynarodowienia irlandzkiego procesu pokojowego (kluczową rolę miały odegrać Stany Zjednoczone, poprzez polityczny wpływ
tamtejszej, licznej irlandzkiej diaspory) oraz wspierania i solidarności z innymi narodami walczącymi o niepodległość (solidarity with people’s in struggle)53.
Bez wątpienia najbardziej pożądanym współcześnie sojusznikiem międzynarodowym sprawy irlandzkiej były dla republikanów Stany Zjednoczone. Poszukiwanie amerykańskiego wsparcia politycznego dla procesu pokojowego w Irlandii oraz
51
Warto podkreślić, iż ostatecznie hitlerowskie Niemcy nie wsparły militarnie IRA podczas II wojny światowej.
52
Zob. A. Maillot, s. 130.
53
Tamże, s. 130.
132
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
ewentualnego późniejszego zjednoczenia wyspy było priorytetem republikańskiej
polityki zagranicznej na przełomie XX i XXI wieku54. Warto zaznaczyć, iż członkowie ruchu również przewidywali pozyskanie silnego wsparcia instytucjonalnego dla
tego procesu ze strony Unii Europejskiej oraz rządów Wielkiej Brytanii i Republiki
Irlandii, nie mniej jednak amerykańskie poparcie było zawsze dla nich sprawą najistotniejszą55. Współcześnie republikanie uznawali Stany Zjednoczone za kluczowego sojusznika co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, uważali, iż zaangażowanie się Amerykanów w północnoirlandzki proces pokojowy pozwoliło ponownie go
umiędzynarodowić i spowodować, że sprawa irlandzka z powrotem była „na ustach
całego świata”56. Po drugie, sądzili, iż jedynie amerykański udział w tym procesie jako
„sprawiedliwego rozjemcy” (honest broker) pozwoli na osiągnięcie w nim uczciwego oraz demokratycznego rozwiązania. Według członków ruchu, kryterium bezstronności nie spełniały nigdy władze ani Republiki Irlandii, ani Wielkiej Brytanii, gdyż
obie te strony były silnie zaangażowane w konflikt oraz reprezentowały rozbieżne
interesy geopolityczne57. W republikańskiej opinii jedynie Amerykanie gwarantowali
skuteczne rozwiązanie irlandzkiego problemu.
Zdaniem republikanów, głównym powodem politycznego zaangażowania się
Stanów Zjednoczonych w kwestię pokojowego rozwiązania północnoirlandzkiego
kryzysu był silny lobbing grup nacisku na rzecz Irlandii, związanych z tzw. Irlandzką
Ameryką (Irish America), czyli z liczną, tamtejszą irlandzką diasporą58. Partia Sinn
Féin, poprzez swoje oficjalne przedstawicielstwo prowadziła politykę bezpośredniego lobbingu w Stanach Zjednoczonych, podkreślając w ten sposób kluczową rolę tego
państwa jako głównego sojusznika na rzecz irlandzkiej wolności59. Warto zaznaczyć,
iż republikanie przywiązywali znaczną wagę do amerykańskiej opinii publicznej.
Analizując amerykański wpływ dyplomatyczny na przebieg północnoirlandzkiego
procesu pokojowego, można go uznać jedynie za symboliczny. Niemniej jednak, dla
republikanów takie nawet niewielkie zaangażowanie się amerykańskiej administracji
w irlandzkie sprawy było bardzo znaczące60.
54
Tamże, s. 130-131.
55
Zob. Sinn Féin’s: Green Paper for Irish Unity, Dublin 2005, s. 21.
56
A. Maillot, s. 132.
57
Tamże, s. 131-132.
58
Tamże, s. 131.
59
Przedstawicielką partii w Stanach Zjednoczonych była powołana na przełomie XX i XXI wieku przez przewodniczącego
Adamsa, Rita O’Hare. Zob. Tamże, s. 131-132.
60
Głównym republikańskim sojusznikiem w Stanach Zjednoczonych był prezydent Bill Clinton, natomiast po objęciu tego
urzędu przez George’a W. Busha (szczególnie po 11 IX 2001 r.) wzajemne stosunki się osłabiły.
133
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Warto podkreślić, iż republikanom wyjątkowo zależało na życzliwości politycznej amerykańskich władz, gdyż po pierwsze chcieli za ich pośrednictwem osłabić
politykę zagraniczną Wielkiej Brytanii wobec Irlandii, natomiast po drugie zamierzali stworzyć „międzynarodowy front pannacjonalistyczny” na rzecz zjednoczenia
wyspy pod patronatem wpływowej irlandzkiej diaspory, zamieszkującej w Stanach
Zjednoczonych61. Istotną kwestią w relacjach irlandzko-amerykańskich było wsparcie finansowe przez zamożną irlandzką emigrację ruchu republikańskiego oraz jego
zjednoczeniowego programu62. Warto podkreślić, że kwoty pieniężne otrzymane
przez Sinn Féin ze Stanów Zjednoczonych stanowiły nawet do 80 proc. budżetu tej
organizacji63. Wskazywana skala pomocy finansowej doskonale uzasadnia, dlaczego
republikanie tak optowali za pozostaniem za wszelką cenę w strategicznym sojuszu
z Amerykanami irlandzkiego pochodzenia.
Należy zaznaczyć, iż nowojorskie wydarzenia z 11 IX 2001 roku (terrorystyczny
atak na World Trade Center) oraz podjęta przez amerykańskie władze tzw. wojna z terroryzmem spowodowały, że irlandzcy republikanie, poprzez swoje militarystyczne inklinacje, znów znaleźli się w centrum uwagi tamtejszej opinii publicznej64. Amerykańscy obywatele, nawet irlandzkiego pochodzenia, odtąd coraz mniej chętnie wspierali finansowo
irlandzki ruch republikański, podejrzewając, iż jego zaangażowanie w proces pokojowy
na wyspie oraz rozbrojenie było jedynie pozorne65. Kolejnym powodem kryzysu w relacjach ruchu z Ameryką był jego gwałtowny sprzeciw wobec wojny w Iraku w 2003 roku
oraz równoczesne ostentacyjne wspieranie kubańskiego reżimu Fidela Castro66.
Warto podkreślić, iż republikanie, pomimo że częstokroć krytykowali współczesną politykę zagraniczną Stanów Zjednoczonych, to ostatecznie zawsze optowali
za sojuszem z Ameryką, gdyż zdawali sobie w pełni sprawę, że bez jej pomocy lub
choćby zgody, nigdy nie osiągną swojego priorytetowego celu, czyli zjednoczenia
Irlandii. Korespondent „Observera”, Henry McDonald, ujął tę myśl w dosadny sposób, ironicznie stwierdzając, iż: „[…] republikańska realpolitik pozwala Gerry’emu
[Adamsowi – Sz. B.] lecieć do Hawany i obejmować się z Fidelem do woli, gdyż i tak
61
Zob. A. Maillot, s. 132.
62
Wyróżnić można trzy główne źródła amerykańskiego finansowania ruchu, a mianowicie poprzez organizacje: „Przyjaciele
Sinn Féin” (Cairde Sinn Féin), „Noraid” (Northern Ireland Aid) oraz rządowy Międzynarodowy Fundusz dla Irlandii
(International Fund for Ireland). Zob. A. Maillot, s. 133; W. Konarski, s. 279-281.
63
Oprac. własne na podstawie danych: A. Maillot, s. 133-134.
64
Tamże, s. 135.
65
Pojawiły się zarzuty, że IRA wspiera międzynarodowy terroryzm, poprzez szkolenie kolumbijskiej partyzantki FARC
(Revolutionary Armed Front of Columbia). Dowodem na to miało być aresztowanie w Kolumbii w 2001 roku trzech
domniemanych członków IRA. Zob. tamże.
66
Tamże, s. 136-137.
134
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
ostatecznie poprze on Amerykę, bo doskonale wie, że kongresman Peter King i jego
republikańscy >>jastrzębie<< i tak zaoferują mu więcej pieniędzy i wpływów, niżby
dyktatorowi z Kuby mogło się kiedykolwiek przyśnić”67. Wskazywany przez McDonalda konformizm, czy wręcz oportunizm polityczny przewodniczącego Adamsa w stosunku do polityki władz Stanów Zjednoczonych doskonale uwidocznił się
w kwietniu 2003 roku, kiedy to z wizytą do Irlandii Północnej przyjechał prezydent
Bush. Przypomnijmy, iż wtedy partia Sinn Féin, teoretycznie najbardziej antyamerykańska w swoim programie politycznym w całej Irlandii, nie zgodziła się dołączyć do
protestujących przed Stormontem przeciw „imperialnej polityce USA”, tak aby nie
psuć już i tak nie najlepszych relacji kierownictwa ruchu z administracją Busha68.
Postępowanie szefa tej partii, Adamsa oraz jego zastępcy, McGuinnessa (wicepremiera Irlandii Północnej od maja 2007 r.), kolejny raz udowadniało, iż współcześnie w republikańskim myśleniu politycznym na tematy międzynarodowe (w tym
na analizę hegemonicznej roli Stanów Zjednoczonych na świecie) utopijny idealizm
został trwale zastąpiony przez racjonalny pragmatyzm. Jak podkreślił Adams, podstawowym zadaniem ruchu w jego polityce wobec Ameryki było: „[…] wygranie
poparcia jej społeczeństwa dla irlandzkiego procesu pokojowego, a co za tym idzie
ostatecznie do wywalczenia pełnej niepodległości Irlandii”69. Dlatego też Stany Zjednoczone, z wielomilionową i zamożną irlandzką społecznością, były dla obecnego
kierownictwa ruchu strategicznie najlepszym sojusznikiem międzynarodowym, nieodzownie potrzebnym do osiągnięcia jego priorytetowych założeń politycznych.
Należy zaznaczyć, iż priorytetem polityki zagranicznej irlandzkiego ruchu
republikańskiego, odczuwającego silne poczucie solidarności z innymi narodami
walczącymi o niepodległość, było wspieranie tych organizacji narodowowyzwoleńczych na świecie, które powszechnie uznawane były za rewolucyjne, czy nawet terrorystyczne. To poparcie wynikało z republikańskiej recepcji myśli socjalistycznej oraz znacznej militaryzacji w obrębie ruchu. Obóz republikański jako
socjalistyczny ruch polityczny walczący o pełną suwerenność Irlandii, na arenie
międzynarodowej poszukiwał sojuszników i partnerów politycznych, którzy byliby
mu bliscy zarówno ideologicznie, jak i strategicznie oraz taktycznie70.
Najbliższymi sojusznikami ruchu w obu tych aspektach były Republika Południo67
Cyt. za tamże, s. 136. Peter King jest to proirlandzki, wpływowy amerykański kongresman republikański z Nowego Jorku,
znany powszechnie ze swojej sympatii dla działalności narodowowyzwoleńczej IRA i Sinn Féin. Natomiast Gerry Adams
jest od 1983 roku przewodniczącym Sinn Féin.
68
Tamże.
69
Cyt. za: tamże, s. 137.
70
Zob. J. Darby, R. MacGinty, Guns and Government: The Northern Ireland Peace Process, London 2002, s. 22.
135
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
wej Afryki, Kuba oraz Libia71. Republikanie wspierali również walkę o niepodległość
Bretanii, Walii, Szkocji i Kornwalii (front panceltycki), a także Kraju Basków, Katalonii, Palestyny, Czeczenii i Kurdystanu (zarówno w Turcji, jak i w Iraku) oraz rewolucję
komunistyczną w Kolumbii72. Warto zaznaczyć, iż Sinn Féin i IRA wciąż utrzymują
bliski instytucjonalny kontakt oraz współpracują politycznie i militarnie między innymi z baskijską partią Herri Batasuna i związaną z nią terrorystyczną organizacją ETA
(Euskadi Ta Askatasuna, Kraj Basków i Wolność), kolumbijską partyzantką komunistyczną FARC (Fuerzas Armadas Revolucionarias de Colombia – Ejército del Pueblo,
Rewolucyjne Siły Zbrojne Kolumbii – Wojsko Ludowe), kurdyjską Partią Pracujących
Kurdystanu (Partiya Karkerên Kurdistan, PKK), Afrykańskim Kongresem Narodowym (The African National Congress) w RPA, a także z Organizacją Wyzwolenia Palestyny (OWP, Munazzamat At-tahrir Al-filastinija) i terrorystycznym ugrupowaniem,
infiltrującym OWP – Al-Fatah (Palestyński Narodowy Ruch Wyzwolenia)73.
Południowoafrykański proces dekolonizacyjny, czyli likwidacja apartheidu w latach dziewięćdziesiątych XX wieku, był dla republikanów istotnym wzorem do naśladowania. John Darby, badając irlandzko-afrykańskie relacje, stwierdził, że irlandzki
proces pokojowy był nawet instytucjonalnie wzorowany na doświadczeniach z RPA
(m. in. zasada tzw. współrządzenia, power sharing)74. Republikanie zresztą wielokrotnie podkreślali podobieństwo systemu dyskryminacji katolików w Irlandii Północnej
do południowoafrykańskiego apartheidu75. Republikańskie kontakty z Afrykańskim
Kongresem Narodowym oraz jego ówczesnym liderem, Nelsonem Mandelą, pozwoliły
członkom ruchu zrozumieć, iż warto spróbować rozwiązać północnoirlandzki konflikt
metodami pokojowymi. Członkowie Kongresu (ANC) namawiali republikanów do
rezygnacji ze stosowania przemocy76. Należy zatem podkreślić, iż bez wątpienia na
fakt republikańskiego zaangażowania w północnoirlandzki proces pokojowy znaczący wpływ miała sytuacja w Południowej Afryce. Agnes Maillot stwierdziła, iż: „[…]
południowoafrykańskie doświadczenia były dla Sinn Féin fundamentalne, bowiem pozwoliły tej partii istotnie zmienić własny wizerunek na arenie międzynarodowej jako
ugrupowania, które w swojej polityce stara się szukać rozwiązań pokojowych”77.
71
A. Maillot, s. 130.
72
Tamże.
73
Tamże, s. 131.
74
J. Darby, R. MacGinty, s. 22-23.
75
Tamże.
76
Zob. A. Maillot, s. 134.
77
Tamże, s. 135.
136
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Kuba i Libia były to państwa, z którymi irlandzki ruch republikański miał sojusz
zarówno ideologiczno-polityczny (Kuba), jak i taktyczno-militarny (Libia). Członkowie ruchu wielokrotnie wychwalali gospodarczy model komunistycznej Kuby, politykę
zagraniczną Castro oraz domagali się od Stanów Zjednoczonych zniesienia embarga
nałożonego na to państwo78. Warto zaznaczyć, iż współpraca irlandzko-kubańska miała
wymiar jedynie symboliczny. Natomiast republikańska kooperacja z Libią nosiła zaś
charakter wybitnie strategiczny. O podjęciu z tym państwem współpracy zadecydował czynnik militarny. W połowie lat osiemdziesiątych IRA sformalizowała umowę
z rządem libijskim pułkownika Muammara Kaddafiego, dotyczącą dostaw broni (m.
in. karabinów AK-47, karabinków szturmowych 5,56 mm M-16, wyrzutni rakiet oraz
miotaczy ognia) i ładunków wybuchowych (głównie Semtexu). W 1985 roku do Irlandii przemycono około 17 ton broni od rządu libijskiego dla IRA79. Umowa mogła
być sfinalizowana dzięki bardzo dobrym kontaktom pomiędzy sztabem IRA a służbami
specjalnym Libii80. Współcześnie, po zmianie strategii polityki zagranicznej zarówno
Libii, jak i irlandzkiego ruchu republikańskiego, całkowicie zarzucono współpracę
wojskową pomiędzy libijskim służbami specjalnymi a sztabem głównym IRA.
Warto zaznaczyć, iż specjalne związki polityczno-militarne łączą irlandzki ruch
republikański (szczególnie IRA) z baskijską organizacją ETA, która już od prawie pół
wieku walczy o oderwanie Kraju Basków od Hiszpanii. Istotną cechą wspólną obu
tych ruchów politycznych był ich wybitnie irredentystyczny (separatystyczny) i terrorystyczny charakter. Tożsamy cel polityczny obu organizacji (walka narodowowyzwoleńcza) oraz metody prowadzące do jego osiągnięcia (czynnik militarny) spowodowały,
iż wzajemna współpraca układała się doskonale. Współcześnie irlandzcy republikanie
próbują namówić członków zarówno Batasuny, jak i ETA, do rezygnacji ze stosowania
przemocy, na rzecz pokojowego rozwiązania konfliktu81. Warto podkreślić, iż pomimo
delegalizacji Batasuny w 2003 roku, członkowie Sinn Féin wciąż utrzymują stałe kontakty polityczne z tą organizacją, przez co ciągle narażają się na krytykę społeczności
międzynarodowej, zarzucającej republikanom aktywne wspieranie terroryzmu82.
78
Tamże, s. 136-137.
79
E. Moloney, A Secret History of the IRA, New York 2003, s. 542.
80
Tamże, s. 410-411. Kontrakt negocjował obecny szef sztabu IRA, Tom „Slab” Murphy wraz z innym członkiem IRA,
późniejszym wrogiem strategii pokojowej Adamsa, Micky’em McKevittem.
81
Zob. A. Maillot, s. 137. ETA powstała w 1959 roku, natomiast partia Batasuna („Jedność”) w 1978 roku.
82
Tamże, s. 138-139.
137
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
4. Uwagi końcowe
Warto podkreślić, iż współcześnie najistotniejszym strategicznie sojusznikiem
irlandzkiego ruchu republikańskiego na arenie międzynarodowej pozostały Stany
Zjednoczone Ameryki. Priorytetowa pozycja tego państwa w republikańskiej polityce
zagranicznej wynikała z kilku kluczowych powodów. Po pierwsze, w Stanach Zjednoczonych zamieszkuje wielomilionowa irlandzka emigracja, żywotnie zainteresowana
sprawami swojej ojczyzny. Po drugie, irlandzka diaspora w Stanach Zjednoczonych
finansowała ponad 80 proc. dochodów partii Sinn Féin, tak więc stosunki irlandzko-amerykańskie miały kapitalny wymiar ekonomiczny. Po trzecie, hegemoniczna
pozycja Stanów Zjednoczonych na świecie spowodowała, iż Amerykanie, angażując
się północnoirlandzki proces pokojowy, ponownie zwrócili uwagę opinii międzynarodowej na nierozwiązaną kwestię irlandzką. Natomiast zdaniem republikanów,
Irlandia nie posiada współcześnie strategicznych wrogów, gdyż w opinii członków
ruchu nawet Wielka Brytania pozostaje jej nieprzyjacielem już jedynie w wymiarze
historyczno-symbolicznym.
Szczególną rolę w republikańskiej koncepcji polityki zagranicznej i bezpieczeństwa Irlandii zajmowała kwestia pokojowego rozwiązania konfliktu północnoirlandzkiego oraz stworzenia międzynarodowych podwalin dla przyszłego zjednoczenia
wyspy. Istotnymi sojusznikami w tej kwestii byli dla członków ruchu Amerykanie,
ze swą wielomilionową irlandzką diasporą. Republikanie, poza Stanami Zjednoczonymi, kapitalne znaczenie w procesie pokojowym przypisywali Wielkiej Brytanii83.
Według członków ruchu bez wzmożonej współpracy politycznej pomiędzy rządami
Republiki Irlandii a Zjednoczonego Królestwa, ale też bez zaangażowania irlandzkiej
diaspory w Stanach Zjednoczonych oraz międzynarodowej opinii publicznej i globalnych instytucji, nie da się osiągnąć trwałego pokoju i stabilizacji na Północy, a co za
tym idzie instytucjonalno-politycznych podstaw do zjednoczenia84. Współcześnie
podstawowym zadaniem kierownictwa ruchu było nadanie na nowo sprawie irlandzkiej faktycznego wymiaru międzynarodowego. Z perspektywy początku XXI wieku
można stwierdzić, iż ta kwestia została przez członków ruchu osiągnięta w sposób
bezdyskusyjny.
Należy również podkreślić, iż już od połowy lat osiemdziesiątych XX wieku
irlandzki ruch republikański prowadził szeroko zakrojoną współpracę z wieloma
międzynarodowymi partnerami. Kwestiami, łączącymi irlandzkich republikanów
ze swoimi zagranicznymi sojusznikami, były zarówno sprawy ideologiczno-poli83
Tamże, s. 135.
84
Tamże.
138
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
tyczne (RPA, Kuba, Kraj Basków), narodowo-etniczne (front panceltycki: Szkocja,
Walia, Kornwalia, Bretania), czy strategiczno-taktyczne (Libia, Kolumbia, Palestyna)85. Ten stan wynikał ze wskazywanego poczucia silnej solidarności republikanów z innymi narodami o podobnej historii do Irlandczyków (obca kolonizacja),
czy walczącymi o prawo do niepodległości. Warto zaznaczyć, iż największy wpływ
polityczny, na zmianę buntowniczego sposobu myślenia z politycznego na koncyliacyjny, miała współpraca partii Sinn Féin z Afrykańskim Kongresem Narodowym
oraz republikańska recepcja niektórych rozwiązań pokojowego planu politycznego
Nelsona Mandeli86.
Reasumując, należy dobitnie podkreślić, iż republikańskie koncepcje polityki
zagranicznej oparte głównie były na jednym podstawowym założeniu, a mianowicie
zapewnieniu wieczystej neutralności i pełnej suwerenności niepodległego państwa irlandzkiego, składającego się z całego terytorium wyspy. Republikanie kierowali się tym
kryterium podczas doboru sojuszników oraz identyfikacji wrogów Irlandii w środowisku międzynarodowym. Warto również zaznaczyć, iż postulat zapewnienia wieczystej
neutralności był najbardziej trwałym aksjomatem republikańskiej myśli politycznej,
odnoszącym się do wizji roli zjednoczonej Irlandii na arenie międzynarodowej.
85
Zob. J. Darby, R. MacGinty, s. 20-21; A. Maillot, s. 137.
86
J. Darby, R. MacGinty, s. 22.
139
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Grzegorz Chałupczak
Lublin
[email protected]
Kasy chorych w systemie ochrony zdrowia w Polsce
National Health Societies in the System
of Health Insurance in Poland
Streszczenie:
Artykuł, oparty na analizie aktów prawnych, dokumentów oraz literatury przedmiotu, traktuje
o istocie i ewolucji kas chorych w systemie ubezpieczenia zdrowotnego w Polsce. Poddane analizie
rozwiązania instytucjonalne wprowadzone zostały do polskiego porządku prawnego ustawami z dnia
19 maja 1920 r. o obowiązkowym ubezpieczeniu na wypadek choroby oraz z dnia 6 lutego 1997 r.
o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym. W artykule scharakteryzowano organizację oraz zasady
działania kas chorych na gruncie stanu prawnego ukształtowanego przez wskazane akty prawne. Punkt
wyjścia przeprowadzonej analizy stanowi status prawny kas chorych, jako osób prawnych prawa publicznego. W ramach struktury organizacyjnej omówione zostały rozwiązania normatywne odnoszące
się do samorządnych organów kas chorych, wyposażonych w kompetencje uchwałodawcze, zarządzające lub nadzorcze. W dalszej części przedstawiony został kierunek rozwoju struktury organizacyjnej
ubezpieczenia zdrowotnego w Polsce zakładający odejście od instytucji samorządnych kas chorych na
rzecz scentralizowanych jednostek organizacyjnych.
Słowa kluczowe: ochrona zdrowia, ubezpieczenie zdrowotne, kasy chorych.
Summary:
In the present study the practical application of the institution of national health societies to the
public system of health protection is presented, which is illustrated by the organisational structure of
Polish national health societies, especially according to acts from 1920 and 1997. The research yields
the analysis of law regulations which govern the nature of the national health societies. It is emphasised that the self-government, which functioned in the Polish health insurance, has not successfully
adapted to the changes taking place in the Polish society. The author also underlines the influence of
the centralization on the foundation of Polish’s social and economic policy. Furthermore, he comes to
a conclusion that radically changes of the rules, the forms and the range of social policy have negative
influence on health insurance system, which should works effectively and which is aimed at the protection of the insured from the disease risk. The author also presents his views on the development of
the system of national health societies in Poland.
Keywords: health protection, health insurance, health societies.
141
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
1. Uwagi wstępne.
Historia Kas Chorych swoimi korzeniami sięga II połowy XVIII wieku, kiedy to zaczęło kształtować się w Niemczech ubezpieczenie chorobowe opierające się
na zasadach solidarności, subsydiarności i samorządności1. Od strony organizacyjnej bazowało ono na instytucjach, których celem działania było zapewnienie swoim
członkom bezpieczeństwa socjalnego oraz opieki medycznej.
W rozwoju polskiego systemu ubezpieczenia chorobowego, szczególnie na
gruncie jego struktury organizacyjnej, uwidoczniły się dwie tendencje: z jednej strony recepcja rozwiązań przyjętych w innych państwach, szczególnie w Niemczech,
z drugiej poszukiwanie nowych, własnych rozwiązań2. Pierwszą część powyższej
konstatacji potwierdza analiza zarówno ustawy z dnia 19 maja 1920 r. o obowiązkowym ubezpieczeniu na wypadek choroby3, jak również ustawy z dnia 6 lutego 1997 r.
o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym4. W obu przypadkach odwołanie się do
rozwiązań prawnych z zakresu niemieckich kas chorych było rezultatem świadomej decyzji ustawodawcy a polegało w znacznym stopniu na kopiowaniu rozwiązań
prawnych i adoptowaniu ich do polskiego systemu prawnego. Za tym nie szły konsekwentne poczynania mające na celu usprawnienie wprowadzonego systemu i jego
dostosowanie do warunków miejscowych. Niedomagania z tego powodu uwidoczniły się zarówno w okresie kryzysu gospodarczego z lat 1929-1933, jak i trudności
finansów publicznych w latach 2000-2003, które stanowiły impuls dla prac legislacyjnych zmierzających do odejścia od instytucji samorządnych kas chorych na rzecz
organizacyjnej centralizacji ubezpieczenia chorobowego w II RP, a ubezpieczenia
zdrowotnego w III RP.
Wspomniany drugi kierunek działania widoczny jest w rozwiązaniach, których
wyrazem były ustawa z dnia 28 marca 1933 r. o ubezpieczeniu społecznym5 oraz ustawa z dnia 23 stycznia 2003 r. o powszechnym ubezpieczeniu w Narodowym Funduszu
Zdrowia6, zmierzające w kierunku organizacyjnego scentralizowania systemu ochrony
zdrowia, obie zresztą realizowane z olbrzymimi trudnościami. W Polsce dokonano wte1
H. Peters, G. Mengert, Geschichtliche Entwicklung der Krankenversicherung, w: Handbuch der Krankenversicherung, Teil
II, Band 1, 18. Auflage 1985, s. 32.
2
J. Sadowska, Europejskie koncepcje ubezpieczenia na wypadek choroby w XIX i na początku XX wieku, „Zdrowie Publiczne”
1989, nr 7, s. 322-326.
3
Dz. U. RP z 1920 r., Nr 44, poz. 272.
4
Dz. U. z 1997 r., nr 28, poz. 153. Ustawa weszła w życie z dniem 1 stycznia 1999 r.
5
(Dz. U. RP z 1933 r., nr 51, poz. 936). Ze względu na potrzebę wydania szeregu przepisów wykonawczych ustawa weszła
w życie z dniem 1 stycznia 1934.
6
Dz. U. z 2003 r., nr 45, poz. 391. Ustawa weszła w życie z dniem 1 kwietnia 2003 r.
142
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
dy istotnych zmian systemowych, podjęto próbę konstruowania systemu ubezpieczenia
zdrowotnego niemal od podstaw, przy zarzuceniu większości dotychczasowych rozwiązań, w tym przede wszystkim odnoszących się do instytucji kas chorych.
W niniejszym artykule autor poddaje analizie zasygnalizowane powyżej polskie
doświadczenia w funkcjonowaniu Kas Chorych, które stanowiły podstawę struktury
organizacyjnej obowiązkowego ubezpieczenia na wypadek choroby w świetle przepisów ustawy z 19 maja 1920 r., jak również powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego w rozumieniu przepisów ustawy z dnia 6 lutego 1997 r.
2. Kasy chorych w świetle ustawy z 1920 r.
Polskie ustawodawstwo w dziedzinie ubezpieczenia chorobowego, zapoczątkowane wydaniem dekretu z 11 stycznia 1919 r. o obowiązkowym ubezpieczeniu
na wypadek choroby, zastąpionego następnie przepisami ustawy z 19 maja 1920 r.
o tej samej nazwie, wykonywanie ubezpieczenia powierzyło Kasom Chorych wyposażonym w osobowość prawną. Mogły one nabywać prawa i zaciągać zobowiązania,
pozywać i być pozywane, a za zobowiązania odpowiadały całym swoim majątkiem.
Podstawę działania Kasy Chorych, poza ustawą z 1920 r., stanowiły statuty zatwierdzane przez Główny Urząd Ubezpieczeń. Organy jednostek ubezpieczenia chorobowego oparte zostały na szerokim samorządzie ubezpieczonych, a same jednostki
zorganizowane terytorialnie7.
Ustawa z 1920 r. określała w art. 1 zasady tworzenia miejskich i powiatowych
Kas Chorych, opierając ich organizację, jak wspomniano, na kryterium terytorialności. Miejskie Kasy Chorych miały być tworzone za zezwoleniem Głównego Urzędu
Ubezpieczeń w miastach, których liczba mieszkańców przekraczała 50 tys. osób.
Powiatowe Kasy Chorych, jak sama nazwa wskazuje, swoim zakresem terytorialnym obejmować miały powierzchnię jednego powiatu. Wraz z procesem rozbudowy systemu Kas Chorych likwidacji ulegały kasy brackie, jako instytucje górniczego ubezpieczenia społecznego, a ich kompetencje przejmowały kasy terytorialne8.
W ramach wewnętrznej struktury organizacyjnej Kas Chorych ustawa z 1920 r. zawierała uregulowania poświęcone pochodzącym z wyboru, a więc samorządowym
władzom. Zasada samorządności przejawiała się przede wszystkim w tym, iż rada
Kasy Chorych wyłaniana była na trzyletnią kadencję w drodze wyborów bezpośrednich, tajnych i proporcjonalnych, odbywających się oddzielnie w grupach pracowni7
Chodzi tu o kasy fabryczne, cechowe i zawodowe, działające na podstawie przepisów państw zaborczych. M. Święcicki,
Instytucje polskiego prawa pracy w latach 1918-1939, Warszawa 1960, s. 57.
8
Proces ten nie obejmował kas brackich na Górnym Śląsku i w Zagłębiu Dąbrowskim. M. Wanatowicz, Ubezpieczenie brackie
na Górnym Śląsku w latach 1922-1939, Warszawa 1973, s. 43-44.
143
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
ków i pracodawców. Rada powoływała pozostałe organy kasy, do których należały:
zarząd - sprawujący bieżące kierownictwo nad kasą, komisja rewizyjna i komisja
rozjemcza. Samorządowe organy Kas Chorych sprawowały nadzór nad działalnością aparatu administracyjnego kasy, budżetem i procedurami udzielania świadczeń
ubezpieczeniowych oraz wykonywały zadania administracji państwowej z zakresu
polityki socjalnej9.
Naczelnym organem każdej kasy chorych była rada, w skład której wchodzili delegaci wybierani na trzyletnią kadencję z grona ubezpieczonych i pracodawców. Ci pierwsi
obsadzali 2/3 spośród składu osobowego rady, natomiast przedstawiciele pracodawców
1/3. Podobnie przedstawiał się skład pozostałych kolegialnych organów kasy chorych,
za wyjątkiem składu komisji rozjemczej. W jej pięcioosobowym składzie po 2 członków
wybierały obie grupy członków rady, jednego zaś rada in corpore. Liczba delegatów rady
nie mogła przekraczać 90 osób. Do kompetencji rady należało w szczególności dokonanie wyboru składu pozostałych organów kasy chorych oraz rozpatrywanie i zatwierdzanie
sprawozdania z rocznej działalności zarządu kasy. W gestii rady leżało także zawieranie umów z innymi kasami, podejmowanie uchwał o zmianie statutu oraz decydowanie
o całokształcie spraw o zasadniczym znaczeniu dla działalności kasy, jak przykładowo:
zakładanie szpitali, nabywanie lub rozporządzanie nieruchomościami.
Rada powoływała organ wykonawczy kasy jakim był zarząd, składający się co
najmniej z 9, a maksymalnie z 18 członków pochodzących w 1/3 części z grupy pracodawców, a w 2/3 spośród ubezpieczonych. Skład zarządu wybierany na trzyletnią
kadencję, podlegał corocznej rotacji w 1/3 członków. Członkowie zarządu wybierali
ze swojego grona przewodniczącego i jego zastępcę. Do kompetencji zarządu należało
kierowanie działalnością kasy, administrowanie oraz zarządzanie jej majątkiem. Zarząd uprawniony był do nakładania na ubezpieczonych kar za przekroczenie regulaminu dla chorych. Zarząd dokonywał również wyboru dyrektora kasy, reprezentującego
kasę w stosunkach z osobami trzecimi i wydającego, jako organ I instancji, orzeczenia
w sprawach ubezpieczenia chorobowego. Dyrektor, poza funkcją zwierzchnika pracowników kasy, wykonywał zadania administracyjne powierzone mu przez radę i zarząd, które nie mieściły się w zakresie kompetencji innych organów.
Z kolei komisja rewizyjna wybierana była przez radę na roczną kadencję spośród
przedstawicieli pracowników (2/3 składu) i pracodawców (1/3) w liczbie 6 członków
9
L. Frankowska, Ustawa o obowiązkowym ubezpieczeniu na wypadek choroby z dnia 19 maja 1920 r. z obowiązującymi
wyjaśnieniami Ministra Pracy i Opieki Społecznej, Kraków 1930, s. 177-209; St. Sasorski, Współczesne problemy
ubezpieczeń społecznych w Polsce, Warszawa 1936, s. 17-18; J. Panejko, Samorząd instytucji ubezpieczeń społecznych
w świetle teorii i prawa pozytywnego, „Przegląd Ubezpieczeń Społecznych” 1931, nr 11, s. 321-323; J. Łazowski, Wstęp
do nauki o ubezpieczeniach, Warszawa 1934, s. 57.
144
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
i 3 zastępców. Komisja powołana była do dokonywania wszechstronnej kontroli działalności organów kasy, jak również rewizji gotówki, ksiąg i dokumentów. W przypadku stwierdzenia nieprawidłowości komisja zobowiązana była wystąpić do Urzędu Ubezpieczeń
z zażaleniem. Kolejny organ Kasy Chorych, jakim była komisja rozjemcza, składał się
z 5 członków wybieranych przez radę na roczną kadencje. Jak już wspomniano, po dwóch
członków komisji wybieranych było odpowiednio przez ubezpieczonych i pracodawców,
natomiast wyboru ostatniego członka dokonywała rada in corpore. Przed komisją rozjemczą dochodziło do rozstrzygania sporów zaistniałych pomiędzy ubezpieczonymi a zarządem, dotyczących przyznawania prawa do świadczeń czy nakładania kar pieniężnych10.
Z mocy prawa kasy zrzeszały się w związki okręgowe, mające realizować zadania
z zakresu opieki zdrowotnej. Związki okręgowe tworzyły z kolei ogólnopaństwowy Związek Kas Chorych z siedzibą w Warszawie11. Podstawowym zadaniem związków okręgowych było organizowanie lecznictwa Kas Chorych, co przejawiało się w zawieraniu umów
z usługodawcami oraz tworzeniu i utrzymywaniu szpitali, aptek i zakładów diagnostyczno-leczniczych. W tym zakresie związki dokonywały kontroli działalności kas chorych,
prowadziły sprawozdawczość, a także udzielały pomocy finansowej kasom zrzeszonym
w związku, popierając w tej formie wszelkie inicjatywy zmierzające do poprawy zdrowia
społeczeństwa. Nadmienić należy, iż korzystały one z dotacji państwowych, funduszy samorządowych i środków pochodzących ze źródeł prywatnych. Do zadań ogólnopaństwowego Związku Kas Chorych w Warszawie należało organizowanie zakładów leczniczych
i profilaktycznych oraz zaopatrywanie ich w środki farmaceutyczne, udzielanie kredytów
oraz dokonywanie kontroli ich działalności. Związek dokonywał tych działań bezpośrednio, bądź za pośrednictwem odpowiednich okręgowych związków kas chorych. W zakresie kompetencji Związku leżało także ustalanie jednolitych zasad polityki leczniczej, administracyjnej i budżetowej oraz ustanawianie wspólnych kryteriów stanowiących podstawę
zawierania umów z usługodawcami, jak również przyznawania świadczeń12.
3. Centralizacja organizacyjna kas chorych w okresie II RP.
Wewnętrzna organizacja i funkcjonowanie instytucji ubezpieczeniowych była
jedną z dziedzin, w ramach których podejmowano wysiłki zmierzające do zmiany
10
L. Frankowska, Ustawa o obowiązkowym ubezpieczeniu …, s. 198.
11
W latach 1922-1926 utworzonych zostało 6 Okręgowych Związków Kas Chorych: w Krakowie, Lwowie, Poznaniu,
Warszawie, Łodzi oraz Wilnie. Szerzej zob.: L. Frankowska, Ustawa o obowiązkowym ubezpieczeniu …, s. 222; Zmiany
terytorialne okręgowych związków kas chorych i składki na rzecz związków, „Wiadomości Kas Chorych” 1931, nr 2, s.
134-135; Zmiany terytorialne okręgowych związków kas chorych na podstawie rozporządzenia Prezydenta RP z dnia 19
listopada 1930 r., „ Wiadomości Lekarskie” 1931, nr 4, s. 174-175.
12
K. Dagan, Przyczyny, zadania i stan obecnej reorganizacji kas chorych w Polsce, „Przegląd Ubezpieczeń Społecznych”
1932, z. 1-2, s. 44.
145
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
uregulowań przyjętych w ustawie z 1920 r. o obowiązkowym ubezpieczeniu na wypadek choroby. Praktyka władz nadzorczych polegająca na zawieszaniu samorządowych władz kas chorych i zastępowaniu ich komisarzami, zmierzała w kierunku
osłabienia, a w dalszej perspektywie zawieszenia zasady samorządności organów
ubezpieczeniowych13. Uzasadnieniem tych działań był brak należytych kwalifikacji osób zasiadających we władzach instytucji ubezpieczeniowych. Większy wpływ
czynnika fachowego na proces zarządzania miał usprawnić działalność administracji
i ograniczyć przeznaczane na ten cel wydatki14. Istotny krok w tym kierunku dokonany został z chwilą wejścia w życie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej
z dnia 29 listopada 1930 r., nowelizującego ustawę z 1920 r. w zakresie organizacji
i funkcjonowania instytucji ubezpieczeń społecznych15.
Rozporządzenie, składające się z 82 artykułów ujętych w ramach 6 rozdziałów,
realizowało widoczną we wcześniejszych projektach tendencję do centralizacji Kas
Chorych i stanowiło krok wstępny na drodze do prawno-organizacyjnego scalenia
ubezpieczeń społecznych w Polsce. Przepisy rozdziału pierwszego poświęcone kasom chorych stanowiły, iż terytorialny zakres działania kasy mógł obejmować jeden lub więcej powiatów, w których zamieszkiwać miało nie mniej niż 10 tys. osób
podlegających obowiązkowi ubezpieczenia. Wyjątek stanowiło kilka województw
wschodnich, gdzie liczba ubezpieczonych mogła wynosić 5 tys. Kasy Chorych zrzeszające mniejszą liczbę ubezpieczonych miały ulec likwidacji, a ich majątek i zadania
miały zostać przejęte przez kasy wskazane przez Ministra Pracy i Opieki Społecznej.
Wiązało się to z koniecznością dokonania przeobrażeń zarówno w zakresie liczby kas
chorych, o czym będzie mowa w dalszej części artykułu, jak również ich struktury
organizacyjnej. Realizacja tych zadań powierzona została komisarzom organizacyjnym, którzy mieli działać w porozumieniu z Ministerstwem Pracy i Opieki Społecznej. Zgodnie z założeniami rozporządzenia, podjęte działania miały na celu rozszerzenie kompetencji wykonawczych władz Kas Chorych, głównie naczelnego lekarza,
którego zakres działalności, przypomnijmy, nie był w ogóle uregulowany przepisami
ustawy z 1920 r. o obowiązkowym ubezpieczeniu na wypadek choroby.
13
Zob.: M. Święcicki, Instytucje polskiego prawa …, s. 132, 284-286, 307; J. Fijałek, Kasa Chorych – pierwowzór społecznego,
samorządnego lecznictwa pracowniczego w Polsce, „Archiwum Historii Medycyny” 1984, 47/1, s. 105-196. Z. Landau,
Podstawowe kierunki rozwoju bezp. społecznych, w: Rozwój ubezpieczeń społecznych w Polsce, red. Cz. Jackowiak,
Wrocław 19991, s. 35, 40; A. Próchnik, Pierwsze piętnastolecie Polski niepodległej, Warszawa 1957, s. 321.
14
Ustawa z 1920 r. nie określała bliżej kompetencji naczelnego lekarza, co świadczyło o znikomym udziale czynnika fachowego
w zarządzaniu opieką zdrowotną. Zob.: J. Sadowska, Lecznictwo ubezpieczeniowe w II Rzeczypospolitej, Łódź 1990,
s. 44, 53, 192; Polityka społeczna państwa polskiego 1918-1935, Warszawa 1935, s. 257-258; J. Panejko, Samorząd instytucji
ubezpieczeń …, z. 11, s. 323.
15
Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 29 listopada 1930 r. o organizacji i funkcjonowaniu instytucji ubezpieczeń
społecznych, (Dz. U. RP z 1930 r., nr 81, poz. 635).
146
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Na mocy rozporządzenia z 1930 r. rozwiązaniu uległy takie samorządowe
organy kas jak rada i zarząd, a w ich miejsce powołano jeden organ – radę zarządzającą. W skład rady zarządzającej wchodzili przedstawiciele ubezpieczonych,
stanowiący 2/3 składu rady oraz przedstawiciele pracodawców, którzy obsadzali
1/3 składu. Rozporządzenie ograniczało jednak samorządowy charakter rady zarządzającej w tych kasach chorych, w których ubezpieczonych było ponad 100 tys.
osób. W 22-osobowym składzie rady, będącej organem takiej kasy chorych, jedynie
16 osób pochodziło z wyboru, a pozostałych 6 członków mianował Minister Pracy i Opieki Społecznej. Połączenie w ramach składu rady zarządzającej przedstawicieli administracji rządowej i samorządu ubezpieczeniowego miało usprawnić
działalność administracyjną Kas Chorych i zobowiązać je do planowej gospodarki
finansowej. Rada zarządzająca otrzymała kompetencje uchwałodawcze w zakresie
stanowienia regulaminów udzielania świadczeń, przepisów służbowych i porządkowych, zatwierdzania projektów budżetowych oraz rocznych sprawozdań z działalności kasy. Miała ona także sprawować kierownictwo i nadzór nad działalnością
dyrekcji i komisji świadczeniowej.
Zgodnie z przepisami rozporządzenia organem wykonawczym kasy była dyrekcja, w skład której wchodzili: dyrektor, lekarz naczelny oraz ich zastępcy. Dyrektor był
zwierzchnikiem wszystkich pracowników zatrudnionych w kasie, do niego należało też
wykonywanie uchwał podjętych przez radę zarządzającą oraz ogólne administrowanie
działalnością kasy. W zakresie jego kompetencji znajdowało się decydowanie we wszystkich sprawach wynikających ze stosunku ubezpieczeniowego. W szczególności dyrektor
wydawał decyzje w sprawach obowiązku ubezpieczenia, obowiązku wnoszenia składek
i ich wysokości, czy uprawnień wynikających z ubezpieczenia dobrowolnego.
Rozporządzenie wyraźnie określało kompetencje naczelnego lekarza oraz ciała
doradczego, jakim była rada lekarska. Z zastrzeżeniem zakresu obowiązków dyrektora,
naczelny lekarz odpowiedzialny był za sprawy związane z lecznictwem i profilaktyką.
Podlegały mu zakłady lecznicze, którymi administrowała dana Kasa Chorych oraz zatrudnieni tam pracownicy. Do pozostałych kompetencji naczelnego lekarza należało
przedstawianie dyrektorowi wniosków dotyczących organizacji lecznictwa i profilaktyki. W zakresie tym mieściło się przykładowo przedkładanie miesięcznych projektów
planów finansowych zakładów leczniczych, warunków umów zawieranych z lekarzami, aptekarzami i innymi usługodawcami oraz przedstawianie planów inwestycyjnych
w zakresie lecznictwa i profilaktyki. Naczelny lekarz zobowiązany był opracowywać
perspektywiczne plany z dziedziny lecznictwa oraz składać sprawozdania z ich realizacji. Przedstawiał on radzie zarządzającej program współpracy z innymi instytucjami zarówno publicznymi, jak i prywatnymi, w zakresie profilaktyki oraz walki z chorobami
147
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
społecznymi i zawodowymi. Ewolucja instytucji naczelnego lekarza zmierzała w kierunku stopniowego poszerzania jego kompetencji, szczególnie w zakresie lecznictwa.
Przy lekarzu naczelnym działała rada lekarska, sprawująca funkcję organu doradczego i opiniodawczego. W jej skład wchodziło 15 członków - 7 lekarzy pracujących w Kasie Chorych i 8 lekarzy spoza kasy, powoływanych na dwuletnią kadencję.
Do zadań rady lekarskiej należało opiniowanie preliminarza budżetowego, planów
organizacji lecznictwa, akcji profilaktycznych oraz projektów stosowania środków
leczniczych i profilaktycznych w ramach danej Kasy Chorych.
4. Rozwój instytucji Kas Chorych w okresie II RP.
Analizując rozwój struktury organizacyjnej ubezpieczenia chorobowego na ziemiach polskich w okresie obowiązywania ustawy z 1920 r. o obowiązkowym ubezpieczeniu na wypadek choroby podkreślić należy, iż determinowany był on procesem ustalania granic państwa polskiego i scalenia ziem polskich. Podstawowymi jednostkami
ubezpieczenia chorobowego były Kasy Chorych – zarówno te, które uzyskały taki status na mocy ustawy z 1920 r. o obowiązkowym ubezpieczeniu na wypadek choroby, jak
również działające w oparciu o przepisy Ordynacji Ubezpieczeniowej Rzeszy z 1911
r., stanowiącej podstawę prawną ubezpieczenia chorobowego na Górnym Śląsku. Dychotomiczność ustawodawstwa powodowała, iż w zależności od obowiązujących na
danym terenie przepisów prawnych, działały tam różnego rodzaju Kasy Chorych. Miejskie i powiatowe Kasy Chorych, oparte na zasadzie terytorialności, występowały na
terenie następujących województw: łódzkiego, kieleckiego, warszawskiego, lubelskiego, białostockiego, wileńskiego, nowogródzkiego, wołyńskiego, poleskiego, poznańskiego, pomorskiego, krakowskiego, stanisławowskiego, lwowskiego, tarnopolskiego
i w cieszyńskiej części województwa śląskiego16. Natomiast na obszarze Górnego Śląska działały zarówno kasy terytorialne (kasy miejscowe i kasy wiejskie), jak i kasy typu
zawodowego, do których należały kasy przemysłowe (zakładowe) oraz górnicze. Jak
więc widać podział terytorialny Kas Chorych przed reorganizacją z 1931 r. oparty był
na podziale terytorialnym kraju, gdzie Powiatowe Kasy Chorych odpowiadały powiatowej jednostce terytorialnej danego województwa.17
Proces tworzenia Kas Chorych na ziemiach polskich postępował bardzo powoli, co było szczególnie widoczne na przykładzie dzielnicy rosyjskiej, gdzie nie było
dotychczas tradycji ubezpieczenia chorobowego. Rozwojowi temu nie sprzyjała po16
Ubezpieczenia społeczne w Polsce w 1925 r., Warszawa 1927, s. 13.
17
Szerzej na temat podziału administracyjnego państwa polskiego w tym okresie zob.: B. Wasiutyński, Ustrój władz
administracyjnych, rządowych i samorządowych, Poznań 1933, s. 40-42.
148
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
stawa klas posiadających, które kwestionowały fundamentalne zasady, na których oparte zostało ubezpieczenie na wypadek choroby: powszechność, obowiązek ubezpieczenia, terytorialność i samorządność18. W okresie lat 1921-1928 najwięcej Kas Chorych
utworzonych zostało w województwach centralnych, gdzie ich struktura budowana była
niemal od podstaw. Powstały tam wtedy aż 83 nowe kasy chorych19. Podobna sytuacja
miała miejsce w województwach wschodnich, gdzie do roku 1928 założonych zostało
32 kasy. W województwach zachodnich i południowych następował w większym zakresie proces dostosowania istniejących Kas Chorych do warunków przewidzianych ustawą
z 1920 r., przy niewielkich zmianach ilościowych. Organizowanie Kas Chorych zakończyło się w roku 1928, kiedy na terenie państwa polskiego działało 287 kas chorych20.
Stan taki utrzymał się do roku 1931, pomijając likwidację 4 kas na obszarze
Górnego Śląska21. Zapowiedziana w rozporządzeniu Prezydenta Rzeczypospolitej
z 29 listopada 1930 r. reorganizacja struktury organizacyjnej kas chorych na ziemiach
Polskich rozpoczęła się z chwilą wydania w dniu 28 września 1931 r. rozporządzenia
Ministra Pracy i Opieki Społecznej22. Zadanie to powierzone zostało komisarzom
organizacyjnym, którzy w wielu przypadkach pełnili jednocześnie funkcje komisarza zarządzającego w kasach podlegających reorganizacji. Realizując założenia rozporządzenia z 29 listopada 1930 r., rozporządzenie z 28 września 1931 r. określało
zakres terytorialny Kasy Chorych obejmujący obszar przynajmniej jednego powiatu.
Dodatkowe kryterium podmiotowe stanowiło, iż liczba ubezpieczonych w danej kasie nie mogła być mniejsza niż 10 tys. Wyjątek uczyniono w przypadku Kas Chorych
działających w słabo zaludnionych i uprzemysłowionych województwach wschodnich, gdzie minimalna liczba ubezpieczonych obniżona została do 5 tys. osób23.
Na podstawie rozporządzenia w miejsce małych kas powiatowych utworzono kasy o większym zasięgu terytorialnym. Ogólna liczba kas uległa zmniejszeniu
18
Wysuwane były różne projekty nowelizacji ustawy o obowiązkowym ubezpieczeniu na wypadek choroby, jak na przykład
projekt zgłoszony w 1925 r. przez Związek Ludowo-Narodowy i Chrześcijańska Demokrację, zakładający wprowadzenie
zastępczych kas chorych, organizowanych przy większych zakładach pracy. Szerzej zob.: M, Święcicki, Instytucje polskiego
prawa ..., s. 108.
19
J. Sadowska, Lecznictwo ubezpieczeniowe …, s. 41.
20
Tamże.
21
Ubezpieczenia społeczne w Polsce w latach 1925-1934., Warszawa 1935, s. 40.
22
Rozporządzenie Ministra Pracy i Opieki Społecznej z dnia 28 września 1931 r. w sprawie reorganizacji kas chorych, (Dz. U.
RP z 1931 r., nr 94, poz. 724). Proces reorganizacji nie odnosił się do instytucji ubezpieczeniowych działających na terenie
Górnego Śląska.
23
W. Tarski, Rozporządzenie Ministra Pracy i Opieki Społecznej w sprawie reorganizacji Kas Chorych, „Wiadomości Kas
Chorych” 1931, nr 21/39, s. 2423.
149
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
z 283 do 10024. W województwach centralnych z 85 istniejących kas utworzono 19,
w województwach wschodnich z 32 jedynie 8. Po wejściu w życie rozporządzenia
z 55 kas działających w województwach zachodnich likwidacji uległo 40. Liczba ta
była jeszcze większa w przypadku kas działających w województwach południowych,
gdzie z 69 kas pozostało jedynie 18. W województwach śląskich proces reorganizacji
systemu Kas Chorych właściwie nie miał miejsca. Wraz z wprowadzeniem nowego,
pod względem terytorialnym, podziału Kas Chorych zaprzestano rozróżniania kas
powiatowych i miejskich, określając je wspólnym mianem kas terytorialnych.
Tendencje do scalania administracji ubezpieczeniowej, jakie miały miejsce w Polsce na początku lat trzydziestych XX wieku, odcisnęły swoje piętno również na organizacji Związków Kas Chorych. Na mocy rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z 27 października 1932 r.25 w miejsce ogólnopaństwowego Związku Kas Chorych,
Okręgowych Związków Kas Chorych oraz Związku Zakładów Ubezpieczeń Pracowników Umysłowych utworzono jeden Związek Kas Chorych w Warszawie. Przejmując
kompetencje zlikwidowanych instytucji Związek zobowiązany został do ścisłej współpracy z lekarzami naczelnymi Kas Chorych, która dotyczyć miała zagadnień lecznictwa
i profilaktyki, w tym rozwoju świadczeń specjalistycznych. Tendencje centralizacyjne
miały przynieść oszczędności w aparacie administracyjnym oraz zmniejszenie różnic
w organizacji i dostępności świadczeń z ubezpieczenia na wypadek choroby.
Jak widać z powyższej analizy nowelizacje ustawy z 1920 r. o obowiązkowym
ubezpieczeniu na wypadek choroby z lat 1930-1931 uprościły i usprawniły działalność
administracyjną Kas Chorych przy nieznacznym ograniczeniu zasady samorządności
i zwiększeniu nadzoru państwowego nad lecznictwem. Podstawowym założeniem tych
działań było jednak stworzenie warunków do przeprowadzenia właściwego scalenia
ubezpieczeń społecznych, które nastąpić miało już w 1934 r., z chwilą wejścia w życie
ustawy z 28 marca 1933 r. o ubezpieczeniu społecznym. Wśród prawnego, rzeczowego
i finansowego aspektu scalenia ubezpieczeń podstawową rolę zajmował postulat scalenia
organizacyjnego, zakładający stworzenie dla całego kraju jednolitej struktury instytucji
ubezpieczeniowych, przy jednoczesnym odejściu od instytucji Kas Chorych. W pierwotnym brzmieniu przepisy ustawy o ubezpieczeniu społecznym zakładały wprowadzenie
trójpoziomowej struktury organizacyjnej, na którą składały się, poczynając od najniższego szczebla, ubezpieczalnie społeczne, a następnie cztery zakłady właściwe dla poszczególnych rodzajów ubezpieczenia: Zakład Ubezpieczeń na Wypadek Choroby, Zakład
24
J. Sadowska, Lecznictwo ubezpieczeniowe …, s. 41.
25
Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 27 października 1932 r. w sprawie zmiany rozporządzenia Prezydenta
Rzeczypospolitej z dnia 29 listopada 1930 r. o organizacji i funkcjonowaniu instytucji ubezpieczeń społecznych, (Dz. U.
RP z 1932 r., nr 94, poz. 814); Polityka społeczna państwa polskiego …, s. 2457.
150
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Ubezpieczenia od Wypadków, Zakład Ubezpieczenia Emerytalnego Robotników oraz
Zakład Ubezpieczenia Pracowników Umysłowych26. Ubezpieczalnie społeczne i Zakłady były członkami Izby Ubezpieczeń Społecznych, która pełniła funkcje koordynujące
i wytyczała kierunki polityki dotyczącej świadczeń ubezpieczeniowych.
Przedstawiona struktura zmieniona została już w roku 1934. W miejsce zlikwidowanych czterech zakładów oraz Izby Ubezpieczeń Społecznych rozporządzenie
z 24 października 1934 r.27 powołało jedną instytucję centralną - Zakład Ubezpieczeń
Społecznych (ZUS), wyposażony w osobowość prawną na gruncie prawa publicznego28. Stanowiło to odejście od instytucji samorządowych kas chorych jako podstawowych jednostek organizacyjnych ubezpieczenia chorobowego. Organizacja ubezpieczeń społecznych poddana została procesowi centralizacji, w wyniku którego system
oparto na instytucjach zlokalizowanych na dwóch poziomach. Nadrzędną instytucją
był Zakład Ubezpieczeń Społecznych posiadający status organu centralnego. Organami
niższego szczebla były ubezpieczalnie, które przejęły obok nowych zadań obowiązki
dawnych Kas Chorych. Kolejnym przejawem tendencji centralizacyjnych było rozszerzenie kompetencji nadzorczych przysługujących Ministrowi Opieki Społecznej.
Na podobnych zasadach oparty został system ubezpieczenia chorobowego
w okresie Polski Ludowej, w którym wykonywanie ubezpieczeń społecznych przekazane zostało do kompetencji władzy państwowej przy jednoczesnym zmarginalizowaniu klasycznych instrumentów ubezpieczeniowych przyjętych w okresie dwudziestolecia. Likwidacji uległy samorządowe instytucje ubezpieczeniowe, jakimi były
ubezpieczalnie społeczne, a ich kompetencje przekazane zostały do zakresu działania
Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, posiadającego status centralnego organu administracji państwowej podlegającego bezpośrednio Prezesowi Rady Ministrów, a następnie Ministrowi Pracy i Polityki Społecznej. Na rozwój organizacji ubezpieczeń społecznych w Polsce po drugiej wojnie światowej decydujący wpływ miały w zasadzie
dwa czynniki. Po pierwsze, Polska odbudowując rodzimy system ubezpieczeniowy
oparła go na dorobku i tradycjach ubezpieczeniowych okresu międzywojennego.
Z kolei dalszy rozwój determinowany był już w decydującej mierze przemianami
polityczno-ustrojowymi. W zakresie organizacji i nadzoru ubezpieczenia chorobowego dają się więc wyszczególnić dwa odrębne okresy: odbudowy systemu ubezpieczeniowego w duchu ustawodawstwa międzywojennego oraz okres organizowania
26
M. E. Przestalski, E. Lis, Ubezpieczenia chorobowe i macierzyńskie w: Rozwój ubezpieczeń społecznych w Polsce, red.
Cz. Jackowiak, Wrocław 1991, s. 92; K. Duch, Ubezpieczenia społeczne, Warszawa 1934, s. 66-67, 68-69.
27
Rozporządzenie Prezydenta RP z dnia 24 października 1934 r. o zmianie ustawy z dnia 28 marca 1933 r. o ubezpieczeniu
społecznym, (Dz. U. RP z 1934 r., nr 95, poz. 855).
28
M. Święcicki, Instytucje polskiego prawa..., s. 306.
151
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
jednolitej państwowej służby zdrowia29, jako przejaw wdrażania w życie koncepcji
gwarantowanego przez państwo zabezpieczenia społecznego.
5. Kasy Chorych w świetle ustawy z 1997 r.
Na początku lat 90-tych XX wieku w ramach ubezpieczeń społecznych wystąpiły poważne trudności natury finansowej, które wywołane były niekorzystnymi
zmianami demograficznymi powodującymi wzrost liczby osób korzystających w szerokim zakresie ze świadczeń opieki medycznej oraz wzrostem wydatków na świadczenia rentowe, które stały się instrumentem służącym przeciwdziałaniu bezrobociu.
Równocześnie postępujący rozwój technologiczny gwarantował powszechność coraz
to bardziej nowoczesnych procedur diagnostycznych i leczniczych niosąc ze sobą
wzrost obciążeń przy ograniczonych możliwościach zwiększania nakładów. Stan taki
wywoływał niekontrolowane zadłużenie publicznej opieki zdrowotnej finansowanej
ze środków budżetu państwa, do czego przyczyniała się również niegospodarność
administracyjnie zarządzanych placówek państwowej służby zdrowia.
Z uwagi na to, iż doraźne zmiany dokonywane w systemie ubezpieczeń społecznych
nie przynosiły zamierzonych rezultatów, podjęto prace nad przeprowadzeniem kompleksowej reformy strukturalnej całego systemu zabezpieczenia społecznego, nieprzystającego
nie tylko do nowej rzeczywistości polityczno-gospodarczej, ale także i społecznej. Prywatyzacja aptek oraz rozwój indywidualnych i grupowych praktyk lekarskich w ramach
niepublicznych zakładów opieki zdrowotnej doprowadziły do sytuacji, w której państwo
traciło kontrolę nad systemem opieki zdrowotnej nie tylko w zakresie finansowania, ale
także w sferze organizacyjnej i personalnej. W takiej sytuacji reforma nie tylko opieki
zdrowotnej, ale całego systemu ubezpieczeń społecznych stawała się koniecznością, którą
dostrzegały wszystkie siły polityczne. W zakresie organizacji służby zdrowia równolegle
rozwijane były dwie koncepcje. Pierwsza z nich zakładała rozwój istniejących rozwiązań
w postaci samorządowej opieki zdrowotnej zarządzanej i finansowanej przez samorządy,
druga przewidywała wprowadzenie powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego. Znalazło
to swoje odzwierciedlenie w dwóch odrębnych projektach legislacyjnych: rządowym oraz
prezydenckim, które wpłynęły do Sejmy w 1995 r. Prace zakończone zostały uchwaleniem
w dniu 6 lutego 1997 r. ustawy o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym30.
W wyniku reformy systemu ubezpieczeń społecznych, która weszła w życie
29
Pojęciem tym określano państwowy i samorządowy model organizacyjny ochrony zdrowia, podporządkowany centralnemu
kierownictwu państwa i stanowiący funkcjonalną całość opartą na podstawach społeczno-ekonomicznych. Z. Jastrzębowski,
Model opieki zdrowotnej w programach patii robotniczych w pierwszych latach Polski Ludowej, „Polityka Społeczna” 1983,
nr 3/111, s. 33; tenże, Kształtowanie się koncepcji społecznej służby zdrowia do 1953 r., Łódź 1986, s. 27.
30
Dz. U. z 1997 r., nr 28, poz. 153. Ustawa weszła w życie z dniem 1 stycznia 1999 r.
152
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
z dniem 1 stycznia 1999 r., nastąpiło odejście od formy państwowej służby zdrowia, która zastąpiona została przez powszechne ubezpieczenie zdrowotne31. Ubezpieczenie chorobowe w zakresie świadczeń, którego przed reformą znajdowały się
zarówno świadczenia pieniężne w postaci zasiłków, jak i rzeczowe służące ochronie
zdrowia, po reformie ograniczone zostało jedynie do świadczeń pieniężnych. Ustawa
o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym regulowała jedynie zagadnienia związane z funkcjonowaniem lecznictwa ubezpieczeniowego. Najistotniejsze zmiany
dotyczyły jednak organizacji ubezpieczeń, a w szczególności statusu Kas Chorych,
które jako instytucje prawa publicznego kontrolowane przez samorząd wojewódzki dokonywały alokacji środków na opiekę zdrowotną w drodze zawierania umów
ze świadczeniodawcami. Ustawa wprowadzała obowiązek ubezpieczenia w jednej
z 16 regionalnych lub branżowej kasie chorych32. Oznaczało to odejście od państwowej służby zdrowia w drodze przejmowania własności zakładów opieki zdrowotnej
przez władze samorządowe. Miejsce budżetowego finansowania zajęło kontraktowanie świadczeń zdrowotnych przez Kasy Chorych u świadczeniodawców, których
koszty pokrywane były ze środków uzyskanych ze składki ubezpieczeniowej.
Ustawa nadawała Kasom Chorych charakter instytucji samorządnych, reprezentujących ubezpieczonych, wyposażonych w osobowość prawną prawa publicznego,
którą uzyskiwały z chwilą wpisu do rejestru prowadzonego przez Sąd Rejonowy dla
Miasta Stołecznego Warszawy33. Zasada samorządności przejawiała się w niezależności kas przy wykonywaniu zadań, szczególnie wobec organów administracji państwowej i samorządowej, a także samodzielności na polu tworzenia swoich struktur
organizacyjnych34. Podstawową jednostką organizacyjną ubezpieczenia zdrowotnego była Regionalna Kasa Chorych o zasięgu terytorialnym obejmującym obszar
zamieszkany przez co najmniej 1 mln osób, pokrywający się z granicami admini31
W konstrukcji prawnej tego ubezpieczenia dostrzec można teoretyczne założenia modelu Bismarcka, rozwiązania
charakterystyczne dla modelu Beveridge`a, a także elementy interpretacyjne podnoszone w teoretycznym modelu Siemaszki.
Zob.: M. Bryła, W. Stelmach, I. Maniecka-Bryła, Ubezpieczenia zdrowotne w Polsce, w: Ubezpieczenia społeczne i na
życie. Stan i perspektywy, red. H. Worach-Kardas, Łódź 2004, s. 52
32
Zob.: Rozporządzenie Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej z 7 grudnia 1998 r. w sprawie utworzenia regionalnych Kas
Chorych i ich oddziałów, określenia ich siedzib i obszaru działania oraz nadania im statutów, (Dz. U. z 1998 r., nr 152,
poz. 989). M. Czechowska, B. Zabieglińska, Ubezpieczenia społeczne i zdrowotne. Komentarz do zmian, Warszawa 2003,
s. 31. Rada Ministrów, na wniosek poparty pisemnymi deklaracjami co najmniej 500 tys. pełnoletnich osób, w drodze
rozporządzenia mogła tworzyć i znosić branżowe kasy chorych. Zob.: Rozporządzenie Rady Ministrów z 8 grudnia 1998 r.,
w sprawie utworzenia Branżowej Kasy Chorych dla Służb Mundurowych, (Dz. U. z 1998 r., nr 148, poz. 969).
33
Za zaliczeniem Kas Chorych do publicznych osób prawych przemawiały następujące argumenty: powołanie z mocy prawa,
charakter instytucji non profit, nadzór ze strony centralnego organu administracji państwowej, jakim był Urząd Nadzoru
Ubezpieczeń Zdrowotnych.
34
Komentarz do ustawy o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym oraz przepisy wykonawcze, red. T. Pęcherz, Warszawa
2000, s. 256-258.
153
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
stracyjnymi jednego lub kilku województw. Ustawa o powszechnym ubezpieczeniu
zdrowotnym powróciła więc do zasady terytorialnego podziału kas przewidzianej
przepisami ustawy z 1920 r. o obowiązkowym ubezpieczeniu na wypadek choroby.
Osoba podlegającą obowiązkowi ubezpieczenia zdrowotnego zamieszkująca na obszarze działania Regionalnej Kasy Chorych stawała się z mocy prawa jej członkiem.
Na swój wniosek mogła ona wstąpić w poczet członków innej Kasy Chorych z zastrzeżeniem, iż stosunek członkostwa mógł ją łączyć tylko z jedną Kasą Chorych.
W takim przypadku kasa nie mogła odrzucić wniosku ubezpieczonego, co stanowiło
przejaw zasady solidarności społecznej określonej w przepisie art. 1a pkt 1 ustawy
o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym. Oznaczało to w praktyce zakaz różnicowania członków kas chorych ze względu na ich status finansowy i stan zdrowia potencjalnego ubezpieczonego. Obowiązek przyjęcia w poczet członków każdej osoby
podlegającej obowiązkowi ubezpieczenia stanowił realizację innej zasady określanej
jako prawo wolnego wyboru regionalnej kasy chorych35.
Jak już wspomniano, Kasy Chorych powołane zostały do wykonywania wszelkich czynności z zakresu ubezpieczenia zdrowotnego, a w szczególności do prowadzenia ewidencji osób objętych ubezpieczeniem zdrowotnym, stwierdzania prawa do
świadczeń oraz analizowania wykonania obowiązku powszechnego ubezpieczenia
zdrowotnego. Kasy zarządzały zgromadzonymi funduszami, ustalały plany finansowe, zawierały a następnie finansowały umowy o udzielanie świadczeń zdrowotnych
oraz kontrowały ich realizację36.
Do wykonywania zadań leżących w gestii Kas Chorych powołane zostały jej
organy - rada i zarząd Kasy Chorych. Rada kasy składająca się z 7 członków, powoływana była spośród osób ubezpieczonych w danej kasie chorych i zamieszkałych na
terenie działania Regionalnej Kasy Chorych. Członków rady powoływał i odwoływał
początkowo sejmik województwa, jednak od 9 lipca 2002 r. kompetencja ta należała
do ministra właściwego do spraw zdrowia, z tym zastrzeżeniem, iż trzech spośród
członków powoływanych było na wniosek sejmiku województwa właściwego ze
względu na obszar działania Kasy Chorych37. Rada była organem kadencyjnym wybieranym na 4 lata. Rada Kasy Chorych podejmowała strategiczne decyzje w zakresie
działalności kasy, których wykonywaniem zajmował się zarząd. Zgodnie z zasadą sa35
Prawo to ograniczone zostało przez okres roku od wejścia w życie przepisów ustawy. Z tą chwilą osoby objęte obowiązkiem
ubezpieczenia zdrowotnego stały się członkami Regionalnych Kas Chorych właściwych dla miejsca ich zamieszkania.
Wniosek o zmianę członkostwa w kasie regionalnej złożony przed 1 stycznia 2000 r. mógł być uwzględniony jedynie
w przypadku zmiany miejsca zamieszkania poza obszar działania kasy chorych, której ubezpieczony był członkiem.
36
M. Rutkowska, Ekonomiczne aspekty funkcjonowania Kas Chorych w Polsce, Wrocław 2000, s. 44.
37
Ustawa z 7 czerwca 2002 r. o zmianie ustawy o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym, (Dz. U. z 2002 r., nr 83,
poz. 749).
154
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
morządności Kas Chorych zadania rady określone zostały w ustawie tylko w sposób
ramowy. Nadmienić należy, iż w ustawie przyjęta została zasada domniemania kompetencji zarządu, co powodowało, iż rada mogła wykonywać tylko zadania przewidziane dla niej w ustawie oraz statucie kasy. Do zakresu działania rady Kasy Chorych
ustawa przekazała w szczególności uchwalanie statutu kasy38, podejmowanie decyzji
o utworzeniu oddziałów i ustalanie obszaru ich działania czy powoływanie i odwoływanie dyrektora Kasy Chorych oraz na jego wniosek dwóch jego zastępców i pozostałych członków zarządu. W zakresie kompetencji rady znajdowało się również rozpatrywanie skarg i wniosków ubezpieczonych, uchwalanie planu finansowego i planu
pracy oraz przyjmowanie i zatwierdzanie sprawozdań finansowych i rozpatrywanie
okresowych sprawozdań z działalności zarządu Kasy Chorych. Zakres ten uzupełniały uprawnienia do uchwalenia regulaminu rady i zarządu kasy, a także podejmowania
uchwał dotyczących majątku kasy, inwestycji przekraczających upoważnienia statutowe dla zarządu oraz nabywania, zbywania i obciążania nieruchomości.
Drugim ustawowym organem Kasy Chorych był zarząd, w którego skład
wchodzili dyrektor oraz 2-5 członków wybierani przez radę kasy. Zarząd był organem powołanym do reprezentowania kasy w stosunkach na zewnątrz, kierowania
jej działalnością i podejmowania decyzji we wszystkich sprawach niezastrzeżonych
do kompetencji rady kasy39. W ramach kompetencji zarządu ustawa przewidywała wykonywanie uchwał rady kasy chorych, opracowywanie projektu planu pracy
i planu finansowego kasy, a następnie ich wykonywanie, zarządzanie funduszami
i mieniem kasy oraz lokowanie funduszu rezerwowego. Zarząd opracowywał sprawozdania z działalności Kasy Chorych oraz sprawozdania finansowe, negocjował
i zawierał umowy ze świadczeniodawcami, a następnie dokonywał kontroli oraz
rozliczania ich wykonywania. W jego ustawowym zakresie działania znajdowało się również kierowanie działalnością oddziałów Kasy Chorych, przygotowanie
i przedstawianie radzie kasy corocznych prognoz przychodów i kosztów, a także projektu planu zabezpieczenia ambulatoryjnej opieki zdrowotnej. Szczegółowy zakres kompetencji dyrektora i jego zastępców określały przepisy statutowe.
W szczególności do zakresu działania zastępcy dyrektora kasy do spraw medycznych należało dokonywanie ocen zachorowalności wśród ubezpieczonych w kasie
38
Statut kasy chorych określał w szczególności: nazwę i siedzibę kasy, obszar jej działania, zasady tworzenia i funkcjonowania
oddziałów, liczbę członków organów kasy i zakres ich czynności, zasady funkcjonowania biura kasy chorych czy zasady
sporządzania i zatwierdzania planu finansowego i rocznego sprawozdania finansowego. W drodze przepisów statutowych
regulowano także zasady kontroli wewnętrznej Kasy Chorych, warunki członkostwa osób ubezpieczających się dobrowolnie,
a także zasady ustalania wynagrodzeń oraz diet. Statuty nadane zostały kasom chorych w drodze rozp. Ministra Zdrowia
i Opieki Społecznej z 7 grudnia 1998 r., (Dz. U. z 1998 r., nr 152, poz. 989).
39
Komentarz do ustawy…, s. 278.
155
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
chorych oraz opracowywanie wniosków dotyczących działania kasy w tym zakresie. Monitorował on dostępność i jakość świadczeń zdrowotnych zapewnianych
przez kasę oraz przeprowadzał kontrole w tym zakresie, a następnie przedstawiał
zarządowi kasy wnioski pokontrolne40.
6. Odejście od instytucji Kas Chorych w okresie III RP.
W atmosferze krytyki skierowanej w stosunku do funkcjonowania powszechnego
ubezpieczenia zdrowotnego opartego na instytucji samorządnych kas chorych podjęte
zostały prace nad przeprowadzeniem kolejnych przekształceń systemowych w zakresie
ochrony zdrowia, które miały na celu wyrównanie pozostałych jeszcze różnic w dostępie do świadczeń zdrowotnych oraz podniesienie ich jakości. Poszukiwano takich
sposobów finansowania opieki zdrowotnej, które pozwoliłyby na zwiększenie nakładów i wpłynęły na zachowania świadczeniodawców i pacjentów, pozwalając na ograniczenie szarej strefy41. Podnoszono potrzebę opracowania prawnych i organizacyjnych
podstaw gromadzenia, przetwarzania i wymiany informacji służących właściwemu
zarządzaniu systemem ochrony zdrowia, głównie w zakresie organizacji udzielania
świadczeń zdrowotnych i finansowania powstałych z tego tytułu kosztów. Wśród wielu
propozycji przekształceń systemowych największe poparcie uzyskał projekt zakładający oparcie ochrony zdrowia na powszechnym ubezpieczeniu w Narodowym Funduszu Zdrowia. Jego podstawą prawną stała się ustawa uchwalona przez Sejm w dniu
23 stycznia 2003 r.42, czerpiąca w szerokim zakresie z doświadczeń swojej poprzedniczki – ustawy z 1997 r. o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym.
Do najważniejszych zmian, jakie z dniem 1 kwietnia 2003 r. dokonane zostały
w organizacji systemu ochrony zdrowia zaliczyć należy zlikwidowanie Kas Chorych
i powołanie w ich miejsce Narodowego Funduszu Zdrowia posiadającego status państwowej jednostki organizacyjnej wyposażonej w przymiot podmiotowości prawnej.
Niedociągnięcia legislacyjne ustawy z dnia 23 stycznia 2003 r. o powszechnym ubezpieczeniu w Narodowym Funduszu Zdrowia stały się podstawą wystąpienia przez grupę posłów w kwietniu 2003 r. z wnioskiem do Trybunału Konstytucyjnego o stwierdzenie jej niezgodności z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej. W wyroku wydanym
40
W pierwotnej wersji ustawy zadania te miał wykonywać naczelny lekarz o statusie zbliżonym do instytucji lekarza naczelnego
działającego w okresie obowiązywania ustawy z 1920 r. o obowiązkowym ubezpieczeniu na wypadek choroby. Inne
podobieństwa dotyczyły rady medycznej jako organu doradczego naczelnego lekarza, statusu prawnego komisji rewizyjnej
oraz Związku Kas Chorych.
41
M. Bryła, W. Stelmach, I. Maniecka-Bryła, Ubezpieczenia zdrowotne w Polsce, w: Ubezpieczenia społeczne i na życie.
Stan i perspektywy, red. H. Worach-Kardas, Łódź 2004, s. 67.
42
Ustawa z dnia 23 stycznia 2003 r. o powszechnym ubezpieczeniu w Narodowym Funduszu Zdrowia (Dz. U. z 2003 r., nr
45, poz. 391). Ustawa weszła w życie z dniem 1 kwietnia 2003 r.
156
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
w dniu 7 stycznia 2004 r.43 Trybunał Konstytucyjny uznał, iż zespół norm zawartych
w ustawie kształtujących kompetencje, prawne instrumenty działania oraz status prawny Narodowego Funduszu Zdrowia tworzy system dysfunkcjonalny i to w stopniu
uniemożliwiającym realizowanie konstytucyjnie określonych zadań państwa w sferze
ochrony zdrowia. Trybunał stwierdził ponadto, że nie istnieje w związku z tym możliwość, przy wyeliminowaniu pojedynczych przepisów, przywrócenia stanu zgodnego
z Konstytucją, a co za tym idzie, osiągnięcia ładu normatywnego w zakresie świadczenia usług zdrowotnych. Dysfunkcjonalność systemu osiągnęła w opinii Trybunału taki
poziom, że przywrócenie ładu prawnego poprzez cząstkową nowelizację ustawy stało
się niemożliwe. Orzekając o niezgodności przepisów ustawy z art. 68 w związku z art. 2
Konstytucji Trybunał ustalił datę utraty jej mocy prawnej na dzień 31 grudnia 2004 r.
Wytyczne zawarte w wyroku Trybunału Konstytucyjnego znalazły swoje odzwierciedlenie w przepisach ustawy z dnia 27 sierpnia 2004 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych44. W jej ramach znalazło się
wiele rozwiązań legislacyjnych wprowadzonych do polskiego porządku prawnego
na mocy przepisów ustawy z 1997 r. o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym,
przejętych następnie przez ustawę z 2003 r. o powszechnym ubezpieczeniu w Narodowym Funduszu Zdrowia. Aktualnie obowiązująca ustawa określa w szczególności warunki udzielania i zakres świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych ze
środków publicznych, zasady i tryb finansowania oraz zadania władz publicznych
w zakresie zapewnienia równego dostępu do świadczeń opieki zdrowotnej. Przepisy ustawy z 2004 r. regulują ponadto zasady funkcjonowania, organizację i zadania
Narodowego Funduszu Zdrowia, zasady sprawowania nadzoru i kontroli nad finansowaniem i realizacją świadczeń opieki zdrowotnej, jak również zasady powszechnego
ubezpieczenia zdrowotnego.
7. Uwagi końcowe.
W okresie II RP organizacja ubezpieczenia chorobowego, którego podstawę
prawną działania stanowiła między innymi ustawa z 1920 r. o obowiązkowym ubezpieczeniu na wypadek choroby, oparta została na instytucji kas chorych, charakterystycznej dla niemieckiego ubezpieczenia chorobowego. Jednak nawet pobieżna
analiza obu systemów ubezpieczenia chorobowego uzasadnia twierdzenie, iż polskie
ustawodawstwo w tej dziedzinie prawa socjalnego wyprzedzało rozwiązania niemieckie, przewidując bardziej przejrzystą strukturę organizacyjną ubezpieczenia cho43
Sygn.: K 14/03, „Orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego” 2004/1/1; „Praca i Zabezpieczenia Społeczne” 2004, nr 4, s. 2.
44
Dz. U. z 2004 r., nr 210, poz. 2135.
157
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
robowego. Podstawowymi jednostkami ubezpieczenia chorobowego były miejskie
i powiatowe Kasy Chorych wyposażone w osobowość prawną, których organy oparte
zostały na szerokim samorządzie ubezpieczonych, a same jednostki zorganizowane
terytorialnie. W ramach wewnętrznej struktury organizacyjnej kas chorych ustawa
z 1920 r. zawierała uregulowania poświęcone samorządowym władzom, do których
należała rada kasy chorych powołująca pozostałe organy kasy w postaci zarządu, komisji rewizyjnej i komisji rozjemczej. Samorząd w polskich kasach chorych posiadał
więc szerszy zakres niż przyjęty w Niemczech.
W czasie, kiedy zasady niemieckiego systemu opieki zdrowotnej podlegały doskonaleniu w ramach kolejnych nowelizacji przepisów Ordynacji Ubezpieczeniowej,
które nie odchodziły od podstawowych zasad organizacyjnych przyjętego systemu,
polska praktyka przedstawiała się zgoła odmienne. W kolejnych latach pojawiła się
tendencja do osłabiania zasady samorządności organów ubezpieczeniowych i wdrażania posunięć centralizacyjnych. Przejawiało się to w postaci rozszerzenia kompetencji wykonawczych władz Kas Chorych, głównie naczelnego lekarza, rozwiązania
samorządowych organów kas chorych i powołania w ich miejsce jednego organu
– rady zarządzającej, w której składzie obok przedstawicieli ubezpieczonych i pracodawców zasiadali mianowani przedstawiciele administracji państwowej. W celu
usprawnienia działalności administracyjnej Kas Chorych i zobowiązania ich do planowej gospodarki finansowej w roku 1931, przeprowadzony został nowy terytorialny
podział Kas Chorych, w wyniku którego, poza zmniejszeniem ich liczby, zaprzestano
rozróżniania kas powiatowych i miejskich, określając je wspólnym mianem kas terytorialnych. Podstawowym założeniem tych działań było jednak stworzenie możliwości do przeprowadzenia właściwego scalenia ubezpieczeń społecznych przy jednoczesnym zwiększeniu wpływu państwa na działalności ubezpieczeniową, co nastąpić
miało już w 1934 r., z chwilą wejścia w życie ustawy o ubezpieczeniu społecznym.
Ustawa scaleniowa z 1933 r. wprowadziła istotne zmiany w zakresie organizacji ubezpieczeń społecznych, w tym także ubezpieczenia chorobowego, odchodząc
od instytucji kas chorych na rzecz scentralizowanych jednostek zlokalizowanych na
dwóch poziomach. Nadrzędną rolę sprawował Zakład Ubezpieczeń Społecznych,
a organami niższego szczebla były ubezpieczalnie społeczne, które przejęły, obok
nowych zadań, obowiązki dawnych kas chorych. Wprowadzenie przejrzystego schematu organizacyjnego instytucji ubezpieczeniowych miało na celu poprawę ich działalności administracyjnej przy jednoczesnej redukcji kosztów obsługi. Instytucje te
posiadały status osób prawnych prawa publicznego, a ich samorządowy charakter
odpowiadał niemieckim rozwiązaniom w tej dziedzinie, z tą jednak różnicą, iż w ich
składzie zasiadali przedstawiciele mianowani przez Ministra Opieki Społecznej, do
158
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
którego należało sprawowanie nadzoru nad działalnością instytucji ubezpieczeń społecznych. Nie oznaczało to jednak zamachu na samorządność ubezpieczalni społecznych i dążenia do umocnienia politycznego sanacji, co podnoszone było w niektórych
publikacjach dotyczących tamtego okresu45. Wprowadzenie do składu rady przedstawicieli rządu miało na celu usprawnienie przemian organizacyjnych i zwiększenie wpływu czynnika fachowego na działalność ubezpieczalni. Brak elementarnego
doświadczenia w sprawowaniu samorządności prowadzący do powstania licznych
problemów natury zarówno organizacyjnej, jak i finansowej wytworzyło praktykę
zastępowania niewydolnych, samorządowych organów kas przez rządowych komisarzy. Ustawa scaleniowa stworzyła legitymację prawną dla wsparcia działalności
samorządowych organów ubezpieczeniowych ze strony wykwalifikowanej kadry
urzędniczej, co nie przekreślało w żaden sposób uchwałodawczych i wykonawczych
kompetencji samorządu ubezpieczeniowego. Z drugiej strony wydaje się być oczywiste, iż samorządowe ubezpieczalnie społeczne, będące wyrazicielami polityki społecznej państwa i realizujące nakreślone przez państwo zadania, nie mogły pozostawać poza jego kontrolą. W tym zakresie słusznie uznano za szkodliwy dla samorządu
ubezpieczeniowego zbyt szczegółowy zakres kompetencji nadzorczych okręgowych
urzędów ubezpieczeń społecznych. W 1935 r., mając na celu ograniczenie państwowego nadzoru nad działalnością instytucji ubezpieczeń społecznych, dokonano likwidacji okręgowych urzędów ubezpieczeń, a ich funkcje nadzorcze przekazano Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych.
Po zakończeniu drugiej wojny światowej proces odbudowy organizacyjnej polskiego systemu ubezpieczeniowego oparty został na dorobku i tradycjach ubezpieczeniowych okresu międzywojennego. Jednak dalsza ewolucja rozwiązań przyjętych
w Polsce zmierzała w kierunku realizacji koncepcji zabezpieczenia społecznego przekazującej wykonywanie ubezpieczeń społecznych do kompetencji władzy państwowej
przy jednoczesnym zmarginalizowaniu klasycznych instrumentów ubezpieczeniowych
przyjętych w okresie dwudziestolecia. Likwidacji uległy samorządowe instytucje ubezpieczeniowe, jakimi były ubezpieczalnie społeczne, a ich kompetencje przekazane zostały ostatecznie do zakresu działania Zakładu Ubezpieczeń Społecznych posiadającego status centralnego organu administracji państwowej podlegającego bezpośrednio
Prezesowi Rady Ministrów, a następnie Ministrowi Pracy i Polityki Społecznej.
Na odmiennych założeniach budowane były wytyczne wprowadzonej w życie
w roku 1999 reformy polskiego systemu ubezpieczeń społecznych, której integralną
45
M. Święcicki, Instytucje polskiego prawa pracy w latach 1918-1939, Warszawa 1960, s. 307; J. Fijałek, Kasa Chorych – pierwowzór
społecznego, samorządnego lecznictwa pracowniczego w Polsce, „Archiwum Historii Medycyny” 1984, 47/1, s. 105-196.
159
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
część stanowiły przepisy ustawy z 1997 r. o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym. Powierzyły one realizację ubezpieczenia zdrowotnego Regionalnym Kasom
Chorych, które zobowiązane zostały do współdziałania z innymi instytucjami działającymi na rzecz ochrony zdrowia, w szczególności organami jednostek samorządu terytorialnego, administracji rządowej, samorządami zawodów medycznych oraz
organizacjami specjalności medycznych i stowarzyszeniami świadczeniodawców.
Rozwiązania przyjęte w ramach ustawy z 1997 r. nadawały Kasom Chorych charakter instytucji samorządnych, reprezentujących ubezpieczonych, wyposażonych
w osobowość prawną. Zasada samorządności przejawiała się w niezależności kas
przy wykonywaniu zadań, szczególnie wobec organów administracji państwowej
i samorządowej, a także samodzielności na polu tworzenia swoich struktur organizacyjnych. Do wykonywania zadań leżących w gestii Kas Chorych powołane zostały
poszczególne jej organy, do których zaliczały się rada i zarząd kasy chorych. Przyjmując za podstawową jednostkę organizacyjną ubezpieczenia zdrowotnego regionalną kasę chorych o zasięgu terytorialnym nastąpiło nawiązanie nie tylko do zasad
wypracowanych przez niemieckie ustawodawstwo socjalne, ale również powrót do
zasady terytorialnego podziału kas przewidzianej przepisami ustawy z 1920 r. o obowiązkowym ubezpieczeniu na wypadek choroby. Podobieństwo do niemieckich kas
chorych uzasadnia twierdzenie, iż po raz drugi w ramach polskiej ewolucji systemu
ochrony zdrowia niemieckie rozwiązania stały się podstawą opracowania polskich
regulacji z zakresu prawa socjalnego.
Odwrót od koncepcji decentralizacji organizacyjnej, jaka dokonała się w ramach powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego z chwilą wejścia w życie przepisów
ustawy z 1997 r., nastąpił wraz z wprowadzeniem do polskiego porządku prawnego
przepisów ustawy z 2003 r. o powszechnym ubezpieczeniu w Narodowym Funduszu
Zdrowia, przejętych następnie do ustawy z 2004 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej
finansowanych ze środków publicznych. Do najważniejszych zmian zaliczyć należy
zlikwidowanie Kas Chorych i powołanie w ich miejsce Narodowego Funduszu Zdrowia, jako osoby prawnej posiadającej status państwowej jednostki organizacyjnej.
Funduszowi powierzona została realizacja obowiązków z zakresu ochrony zdrowia,
które ma wykonywać przy współpracy z organami administracji rządowej oraz jednostkami samorządu terytorialnego. W celu zapewnienia ubezpieczonym świadczeń
określonych ustawą Fundusz zobowiązany został gromadzić środki finansowe, zarządzać nimi oraz zawierać umowy ze świadczeniodawcami.
Jak wynika z dokonanej analizy, reorganizacja przeprowadzona ustawą z 2003 r.
przejawiała wiele cech charakterystycznych dla reform wcielonych w życie przez ustawę scaleniową z 1933 r. Oba akty prawne zakładały zwiększenie wpływu państwa w za160
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
kresie organizowania ochrony zdrowia, co było wynikiem niesprawdzenia się w polskich realiach rozwiązań organizacyjnych opartych na instytucjach ubezpieczeniowych
kierowanych przez organy samorządu ubezpieczonych. Trudności organizacyjne,
które wystąpiły w początkowym okresie realizacji założeń zarówno ustawy z 1920 r.
o obowiązkowym ubezpieczeniu na wypadek choroby, jak również ustawy z 1997 r.
o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym, zamiast implikować próby modernizacji
wprowadzonego modelu organizacyjnego spowodowały niemal całkowite odejście od
przyjętej pierwotnie koncepcji. Tak diametralne zmiany organizacyjne należy ocenić
krytycznie głównie z uwagi na fakt przygotowywania nowych rozwiązań normatywnych w oderwaniu od całościowej koncepcji organizacyjno-finansowej ochrony zdrowia oraz naruszenia zaufania społecznego do instytucji ubezpieczeniowych.
161
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Mira Malczyńska –Biały
Rzeszów
[email protected]
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta jako
podmiot polityki ochrony konsumenta
we współczesnej Polsce
Office of competition and consumer protection as subject of consumer protection policy in modern Poland
Streszczenie:
Artykuł dotyczy pozycji i roli Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w kreowaniu polityki ochrony konsumenta we współczesnej Polsce. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów
jest ukazany na tle innych podmiotów ochrony konsumenta poprzez scharakteryzowanie jego genezy,
struktury organizacyjnej, podstawy prawnej oraz głównych zadań w zakresie polityki konsumenckiej.
W kolejnej części publikacji przeanalizowane zostaną wybrane aspekty rządowej Strategii polityki
konsumenckiej na lata 2007-2009, która określa obecne oraz przyszłe zadania „Urzędu”.
Słowa kluczowe: Federacja Konsumentów, konsument, ochrona konsumenta, polityka konsumencka, Stowarzyszenie Konsumentów Polskich, Urząd Antymonopolowy, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów
Summary:
The article presents the position and role of the “Office of Competition and Consumer Protection” in creation consumer protection policy in modern Poland. The “Office of competition and
consumer protection” has been showed on background of other consumer protection subjects, through
description of its origin, development, organizational structure, legal base and the main infliction in
range of consumer policy. It this publication also resolve the governmental Consumer Policy Strategy
2007-2009 which outlines the basis of the activities of the “Office” nowadays and in the future.
Keywords : Antimonopoly Office, Association of Polish Consumers, Consumer, Consumer
Federation, consumer policy, consumer protection, Office of Competition and Consumer Protection,
Subjects of consumer protection.
163
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
1. Uwagi wstępne
O rozwoju polityki ochrony konsumenta w Polsce faktycznie możemy mówić
dopiero po 1989 roku, kiedy to dokonująca się transformacja ustrojowa pociągnęła
za sobą wiele przemian mających na celu tworzenie efektywnej i nowoczesnej gospodarki rynkowej. Wprowadzenie zasad wolnego rynku spowodowało powstanie
realnego zagrożenia interesów konsumenta, wynikającego główne z braku odpowiednich norm prawnych oraz niekontrolowanej działalności podmiotów gospodarczych1.
Odpowiednia polityka konsumencka2 jest podstawowym instrumentem wzmacniania pozycji konsumenta, który jest słabszą stroną układu rynkowego. Prowadzenie
polityki konsumenckiej jest działaniem niezbędnym do tworzenia uczciwego, konkurencyjnego i zrównoważonego rynku. W myśl art. 76 Konstytucji RP3 ochrona
konsumentów w Polsce „przed działaniami zagrażającymi ich zdrowiu, prywatności
i bezpieczeństwu oraz przed nieuczciwymi praktykami rynkowymi” należy do władz
publicznych. Prowadzenie polityki konsumenckiej jest jedną z głównych powinności państwa wobec obywateli. Aby pobudzać właściwe funkcjonowanie gospodarki, trzeba zmniejszyć do minimum zagrożenia płynące ze strony konsumenta. Jeżeli
konsument ma słabą pozycję na rynku, nie może być pełnowartościowym partnerem
wpływającym na rozwój gospodarki4.
2. Podmioty polityki konsumenckiej we współczesnej Polsce
Zgodnie z Ustawą o ochronie konkurencji i konsumentów5 podmiotami ochrony
konsumentów6, kształtującymi politykę konsumencką w Polsce są: Prezes Urzędu
Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK), który jest centralnym organem administracji rządowej właściwym w sprawach ochrony konkurencji i konsumentów;
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, przy pomocy którego Prezes UOKiK
wykonuje swoje zadania; podległa Prezesowi UOKiK pełniąca funkcję kontrolną
1
Por. J. Maliszewska-Nienartowicz, Ewolucja ochrony konsumenta w europejskim prawie wspólnotowym, Toruń 2004,
s.11.
2
Polityka konsumencka – ogół świadomych działań państwa zmierzających do ukształtowania takich warunków, które
umożliwiają realizację dążeń konsumentów do możliwie najpełniejszego zaspokojenia, za pomocą posiadanych dochodów
odczuwalnych potrzeb. Zob. M. Niepokulczycka, Polityka konsumencka w Polsce-aspekt integracyjny, w: Socjoekonomiczna
i prawna sytuacja konsumentów w Polsce w obliczu integracji z Unią Europejską, red. K. Gutkowska, I. Ozimek, Warszawa
1998, s.105.
3
Konstytucja Rzeczpospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 roku, ( Dz. U. nr 78 poz. 483).
4
I. Sowa, Polityka konsumencka w Unii Europejskiej i Polsce, red. E. Kieżel, Ochrona interesów konsumentów w aspekcie
integracji europejskiej, Warszawa 2007, s. 30.
5
Ustawa z dnia 16 lutego 2007 roku o ochronie konkurencji i konsumentów, (Dz. U. nr 331, poz. 50 z późn. zm.).
6
Zob. Vademecum konsumenta, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Warszawa 2003, s. 6.
164
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
na rynku Inspekcja Handlowa; powiatowy (miejski) rzecznik konsumentów, który
realizuje zadania samorządu terytorialnego w zakresie ochrony praw konsumentów poprzez prowadzenie edukacji konsumenckiej, wprowadzenie elementów wiedzy konsumenckiej do programów nauczania w szkołach publicznych; organizacje
konsumenckie reprezentujące interesy konsumentów wobec organów administracji
rządowej i samorządowej, uczestniczące w realizacji rządowej polityki konsumenckiej np. Federacja Konsumentów, Stowarzyszenie Konsumentów Polskich, Polskie
Towarzystwo Ekonomiki Gospodarstwa Domowego; organizacje arbitrażu branżowego: Rzecznik Ubezpieczonych, Arbiter Bankowy; organizacje społeczne: Federacja Konsumentów, Stowarzyszenie Konsumentów Polskich, Polskie Towarzystwo
Ekonomiki Gospodarstwa Domowego7. Podmiotem posiadającym uprawnienia do
ochrony konsumentów w Polsce jest również Rzecznik Praw Obywatelskich8. Stoi
on na straży wolności i praw człowieka i obywatela, określonych w konstytucji oraz
innych aktach normatywnych9.
3. Geneza i działalność Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta
Pierwszym dokumentem programowym w Polsce mającym na celu wzmocnienie pozycji konsumenta i egzekwowanie jego praw była przyjęta przez Radę Ministrów dnia 15 września 1998 roku Polityka konsumencka Rządu na lata 1998-199910.
W dokumencie określone zostały podstawowe problemy ochrony konsumenta w Polsce, cele, kierunki i instrumenty polityki konsumenckiej, oraz harmonogram działań
realizacyjnych na lata 1998-1999. W „ Polityce” położono szczególny nacisk na prace legislacyjne związane z implementacją przepisów prawa krajowego w obszarze
ochrony konsumenta do wymogów wspólnotowych, w związku ze zbliżającymi się
negocjacjami akcesyjnymi z Unią Europejską.
W Polsce brak było organu rządowego koordynującego i monitorującego całokształt działań politycznych w ww. zakresie, co powodowało ich rozproszenie
i obniżało skuteczność. Sytuacja ta uległa zmianie w 1990 roku wraz z przekształce-
7
Zob. szerzej A. Streżyńska, Ochrona konsumentów w Unii Europejskiej i Polsce, Warszawa 2000, s.14.
8
Ustawa z dnia 15 lipca 1987 roku o Rzeczniku Praw Obywatelskich, (tekst jednolity Dz. U. z 2001 roku, nr 14, poz. 147
z późn. zm.).
9
Por. A. Zoll, Skargi konsumentów w praktyce Rzecznika Praw Obywatelskich, w: Ochrona konkurencji i konsumentów
w Polsce i Unii Europejskiej (studia prawno-ekonomiczne), red. C. Banasiński, Warszawa 2005, s. 241.
10
Rządowy projekt polityki konsumenckiej na lata 1998-1999, Biuletyn Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów
nr 18-19, Warszawa 1998, s. 17.
165
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
niem Urzędu Antymonopolowego11 w Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów
(UOKiK), któremu przyznano szczególną rolę w kształtowaniu polityki konsumenckiej12.
W 1996 roku Urząd Antymonopolowy przejął zadania związane z kreowaniem
polityki konsumenckiej w Polsce oraz ochroną słabszych uczestników rynku. Wówczas zmieniono również jego nazwę na Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Podporządkowano mu Państwową Inspekcję Handlową (obecnie Inspekcję Handlową). Zmiana ta miała na celu integrację polityki konsumenckiej i konkurencyjnej
oraz większą skuteczność ich ochrony13.
Statut UOKiK z dnia 5 lutego 1997 roku14 określał UOKiK jako urząd administracji rządowej obsługujący Prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów,
działający zgodnie z jego zarządzeniami, decyzjami i wytycznymi oraz będący pod
jego bezpośrednim kierownictwem. Kolejną zmianą dokonaną w związku z reformą
ustrojową państwa była zmiana tytułu ustawy z Ustawy o przeciwdziałaniu praktykom monopolistycznym na Ustawę o przeciwdziałaniu praktykom monopolistycznym i ochronie interesów konsumentów. Poszerzono również kompetencje Prezesa
UOKiK w zakresie ochrony konsumentów15. Powyższe zabiegi wskazują, że ustawodawca coraz większa wagę zaczął przypisywać do problematyki konsumenckiej.
Istotne znaczenie dla rozwoju polityki ochrony konsumenta miała uchwalona
15 grudnia 2000 roku Ustawa o ochronie konkurencji i konsumentów16. Określała
ona zasady funkcjonowania całego systemu ochrony konkurencji i konsumentów,
w którym centralne miejsce zajmował wyłaniany w drodze konkursu Prezes UOKiK17.
„Urząd” rozpoczął nadzorowanie ogólnego bezpieczeństwa produktów. Rok później
zakres jego zadań poszerzono o monitoring pomocy publicznej udzielanej przedsiębiorcom w Polsce. W 2002 roku UOKiK podjął działania mające na celu stworzenie
11
Urząd Antymonopolowy powołany został Ustawą z dnia 24 lutego 1990 roku o przeciwdziałaniu praktykom monopolistycznym
(tekst jednolity Dz. U z 1991 r. Nr 89, poz. 403 z późn. zm.). Głównym jego zadaniem było przeciwdziałanie zawieraniu anty
konkurencyjnych porozumień i nadużywaniu pozycji dominującej na rynku oraz kontrola koncentracji przedsiębiorców.
12
M. Niepokulczycka, Polityka konsumencka i ochrona interesów konsumentów. Materiały dla pracowników i działaczy
samorządów terytorialnych , Warszawa 1999, s. 31.
13
A. Dąbrowska, M. Janoś-Kresło, I. Ozimek, Ochrona i edukacja konsumentów we współczesnej gospodarce rynkowej,
Warszawa 2005, s. 61.
14
Rozporządzenie Prezesa Rady Ministrów z dnia 5 lutego 1997 roku w sprawie nadania statutu Urzędowi Ochrony Konkurencji
i Konsumentów (Dz. U. Nr 12, poz. 66).
15
Ustawa z dnia 24 lipca 1998 roku o zmianie niektórych ustaw określających kompetencje organów administracji publicznej
w związku z reformą ustrojową państwa (Dz. U. Nr 106, poz. 668 z późn. zm.).
16
Ustawa z dnia 15 grudnia 2000 roku o ochronie konkurencji i konsumentów (Dz. U. Nr122 poz.1319 z późn zm.).
17
Zob. E. Modzelewska-Wąchal, Ustawa o ochronie konkurencji i konsumentów: komentarz, Warszawa 2002, s. 182.
166
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
systemu nadzoru rynku dla wyrobów podlegających dyrektywom wspólnotowym
oraz sytemu monitorowania jakości paliw. Akcesja Polski do Unii Europejskiej
z dniem 1 maja 2004 roku dla UOKiK oznaczała przede wszystkim zakończenie
procesu harmonizacji polskiego prawa antymonopolowego i konsumenckiego z regulacjami unijnymi. Obecnie obowiązuje nowa Ustawa z dnia 16 lutego 2007 roku
o ochronie konkurencji i konsumentów18. Dział V Ustawy poświęcony jest organizacji ochrony konkurencji i konsumentów. Określa strukturę organizacyjną UOKiK
oraz kompetencje Prezesa UOKiK. Prezes Urzędu jest centralnym organem administracji rządowej właściwym w sprawach ochrony konkurencji i konsumentów. Prezes Rady Ministrów sprawuje nadzór nad działalnością Prezesa Urzędu. W myśl art.
31 Ustawy, Prezes UOKiK kontroluje przestrzeganie przez przedsiębiorców przepisów Ustawy; wydaje decyzje w sprawach praktyk ograniczających konkurencję,
w sprawach koncentracji przedsiębiorców oraz w sprawach praktyk naruszających
zbiorowe interesy konsumentów; prowadzi badania stanu koncentracji gospodarki
oraz zachowań rynkowych przedsiębiorców; współpracuje z krajowymi i międzynarodowymi organami i organizacjami, do których zakresu działania należy ochrona
konkurencji i konsumentów; wykonuje zadania i kompetencje organu ochrony konkurencji państwa członkowskiego Unii Europejskiej; opracowuje i przedkłada Radzie
Ministrów projekty aktów prawnych dotyczących ochrony konkurencji i konsumentów; przedkłada Radzie Ministrów okresowe sprawozdania z realizacji rządowych
programów rozwoju konkurencji i polityki konsumenckiej; współpracuje z organami
samorządu terytorialnego, w zakresie wynikającym z rządowej polityki konsumenckiej, inicjuje badania towarów, wykonywanych przez organizacje konsumenckie;
opracowuje i wydaje publikacje oraz programy edukacyjnye popularyzujące wiedzę
o ochronie konkurencji i konsumentów; występuje w stosunku do przedsiębiorców
w sprawach ochrony praw i interesów konsumentów; realizuje zobowiązania międzynarodowe Rzeczypospolitej Polskiej w zakresie współpracy i wymiany informacji
w sprawach ochrony konkurencji i konsumentów oraz pomocy publicznej; gromadzi i upowszechniania orzecznictwo w sprawach z zakresu ochrony konkurencji
i konsumentów; współpracuje z Szefem Krajowego Centrum Informacji Kryminalnych w zakresie niezbędnym do realizacji jego zadań ustawowych. Na mocy Ustawy
o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji19 Prezes UOKiK został upoważniony w razie
dokonania czynu nieuczciwej konkurencji do występowania w interesie konsumentów przed sądem powszechnym z roszczeniami zaniechania w interesie konsumen18
Dz. U. Nr 50, poz. 331
19
Ustawa z dnia 16 kwietnia 1993 r. o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji (tekst jednolity Dz. U. Nr 153, poz. 1503 z późn. zm.).
167
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
tów niedozwolonych działań, usunięcia ich skutków oraz złożenia jednokrotnego lub
wielokrotnego oświadczenia powszechnej treści i w odpowiedniej formie.
W skład UOKiK wchodzi Centrala w Warszawie oraz delegatury. Centrala
UOKiK zajmuje się zadaniami o charakterze ogólnokrajowym. W jej skład wchodzą
komórki organizacyjne mające status departamentu. Obecnie funkcjonuje 9 departamentów20. Departament Prawny i Orzecznictwa Europejskiego zajmuje się przygotowywaniem i opiniowaniem projektów aktów normatywnych dotyczących ochrony
konkurencji i konsumentów oraz reprezentowaniem Prezesa UOKiK w postępowaniach sądowych. Departament przygotowuje dokumenty i informacje niezbędne do
reprezentowania Polski w sprawach dotyczących pomocy publicznej toczących się
przed Komisją Europejską, Trybunałem Sprawiedliwości i Sądem Pierwszej Instancji. Prowadzi obsługę prawną Urzędu, przygotowuje projekty najważniejszych przepisów z zakresu prawa antymonopolowego i konsumenckiego, opiniuje projekty
przygotowywane w departamentach merytorycznych. Ponadto, reprezentuje Prezesa
Urzędu w postępowaniach przed Sądem Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Sądem Apelacyjnym i Sądem Najwyższym (w sprawach kasacji wniesionych od wyroków Sądu Apelacyjnego), a także sądami administracyjnymi oraz innymi organami
orzekającymi21. Departament Prawny i Orzecznictwa Europejskiego wydaje opinie
prawne w zakresie interpretacji przepisów ustawy antymonopolowej oraz innych
ustaw, z których wynikają określone zadania i kompetencje Prezesa UOKiK oraz
podległej mu Inspekcji Handlowej. Wyjaśnia wątpliwości prawne powstające w trakcie prac różnych komórek organizacyjnych Urzędu. Zajmuje się gromadzeniem
orzecznictwa zarówno krajowego, jak i wspólnotowego z zakresu ochrony konkurencji, konsumentów, pomocy publicznej. Prowadzi rejestr odwołań i zażaleń kierowanych do osądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, apelacji wnoszonych do Sądu
Apelacyjnego, kasacji wnoszonych do Sądu Najwyższego oraz skarg do sądów administracyjnych. Departament Prawny i Orzecznictwa Europejskiego analizuje orzecznictwo oraz wybrane zagadnienia z zakresu polskiego i wspólnotowego prawa ochrony konkurencji i konsumentów, redaguje również Dziennik Urzędowy UOKiK.
Departament Ochrony Konkurencji podejmuje działania, w imieniu Prezesa UOKiK
które, mają na celu przeciwdziałanie porozumieniom antykonkurencyjnym oraz praktykom nadużywania dominującej pozycji rynkowej przez przedsiębiorców. Odpowia20
Por. Ochrona konsumentów. Aspekty prawne i instytucjonalne. Nowe uregulowania, Tom I, Urząd Ochrony Konkurencji
i Konsumentów, Warszawa 2000, s. 168.
21
Zob. M. du Vall, Pozycja procesowa Prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w zakresie postępowania sądowego
w sprawach o zwalczanie nieuczciwej konkurencji, w: Ochrona konsumenta. Cz.1, Opracowanie analityczne, red. E. Traple,
M. du Vall, Warszawa 1998, s. 231.
168
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
da za prowadzenie postępowań, a także przygotowuje decyzje i postanowienia w tym
zakresie. Departament opracowuje stanowisko Prezesa Urzędu w związku z ewentualnymi odwołaniami, zażaleniami i kasacjami, jednocześnie kontroluje wykonanie
wydanych decyzji i wyroków. Pracownicy Departamentu Ochrony Konkurencji reprezentują Urząd w pracach legislacyjnych związanych z zagadnieniami polityki
konkurencji, przygotowują projekty rządowych programów rozwoju konkurencji
i okresowe sprawozdania z ich realizacji. Departament Ochrony Konkurencji współpracuje z Departamentem Prawnym i Orzecznictwa Europejskiego oraz z Departamentem Analiz Rynku. Głównym zadaniem Departamentu Analiz Rynku jest analizowanie informacji o stanie konkurencji na poszczególnych rynkach krajowych.
Prowadzi analizy sektorów, w których dochodzi do zakłóceń konkurencji będących
przedmiotem prowadzonych postępowań, a także tych o wrażliwej strukturze najczęściej narażanych na naruszenia prawa antymonopolowego. W przypadku podejrzenia, że doszło do naruszenia prawa, zawiadamia kierownictwo Urzędu o konieczności wszczęcia postępowania. W ostatnich latach przedmiotem szczególnego
zainteresowania Departamentu Analiz Rynku były rynki m.in.: telefonii stacjonarnej
i komórkowej, wyrobów farmaceutycznych, paliw oraz usług świadczonych przez
przedstawicieli wolnych zawodów, a także rynek produktów i usług finansowych.
Departament Analiz Rynku koordynuje działania analityczne prowadzone w innych
jednostkach Urzędu, przygotowuje plany badań, uczestniczy w pracach nad kształtem rządowej polityki konkurencji. Monitoruje zmiany zachodzące we wspólnotowej
polityce konkurencji, sporządza raporty z prowadzonych badań na potrzeby UOKiK,
a wyniki analiz są wykorzystywane m.in. w publikacjach wydawanych przez Urząd.
Ponadto, Departament zarządza bazami danych na temat konkurencji w polskiej gospodarce, a także wspiera departamenty orzecznicze przy prowadzonych przez nie
postępowaniach wykonując analizy ekonomiczne. Departament Kontroli i Koncentracji odpowiedzialny jest za monitorowanie poziomu koncentracji na poszczególnych rynkach krajowych oraz prowadzenie postępowań antymonopolowych. Przygotowuje i opiniuje również akty prawne, decyzje w sprawach koncentracji lub
podziału przedsiębiorców oraz kar pieniężnych. Departament ściśle współpracuje
z organami Unii Europejskiej i krajów członkowskich Unii w zakresie kontroli koncentracji. Departament Monitorowania Pomocy Publicznej dokonuje wstępnej oceny
zgodności z prawem wspólnotowym projektów programów pomocowych oraz przypadków pomocy indywidualnej (udzielanej na podstawie decyzji albo umów), jak
również wyraża stanowisko wobec obowiązku ich notyfikacji do Komisji Europejskiej. Departament przygotowuje dokumenty i informacje niezbędne do reprezentowania Polski w sprawach dotyczących pomocy publicznej toczących się przed Komi169
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
sją Europejską, Trybunałem Sprawiedliwości i Sądem Pierwszej Instancji. Jest
odpowiedzialne za monitorowanie pomocy publicznej udzielanej przedsiębiorcom
w Polsce. Przygotowuje coroczny raport na ten temat zawierający dane ilościowe
i jakościowe oraz ogólną ocenę wpływu przyznanego wsparcia na stan konkurencji
na rynku. Podstawowym zadaniem Departamentu Polityki Konsumenckiej jest kształtowanie i realizowanie rządowej polityki konsumenckiej. Główne narzędzie stanowi
prowadzenie postępowań administracyjnych w sprawie praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów. Departament inicjuje ponadto prace legislacyjne nad
tworzeniem i nowelizacją przepisów dotyczących konsumentów. Do kompetencji
Departamentu Polityki Konsumenckiej należy wytaczanie (w porozumieniu z Departamentem Prawnym i Orzecznictwa Europejskiego) powództw o uznanie postanowień wzorców umownych za niedozwolone. Departament Polityki Konsumenckiej
wspiera jednostki samorządu terytorialnego, krajowe organizacje społeczne i inne
instytucje, w realizacji zadań z zakresu ochrony interesów konsumentów. Inicjuje
również badania towarów i usług. Departament Nadzoru Rynku monitoruje poszczególne sektory w celu eliminowania z nich produktów niebezpiecznych, towarów nie
spełniających zasadniczych wymagań oraz paliwa złej jakości. W zakresie ogólnego
bezpieczeństwa produktów Departament Nadzoru Rynku zatwierdza plany kontroli
i monitoruje ich przebieg oraz poddaje ocenie ich skuteczność. Departament dokonuje ewidencji produktów niebezpiecznych, a także zbiera na ich temat informacje, które następnie przekazuje właściwym organom. Gromadzi ponadto powiadomienia
przekazywane przez producentów i dystrybutorów o wprowadzonych na rynek wyrobach nie spełniających wymagań bezpieczeństwa. W imieniu Prezesa UOKiK Departament Nadzoru Rynku monitoruje działanie systemu kontroli zgodności wyrobów
z zasadniczymi wymaganiami określonymi w aktach prawnych wprowadzających do
polskiego prawa tzw. dyrektywy nowego podejścia. Współpracuje z organami wyspecjalizowanymi, opiniując ich plany kontroli i przekazując informacje o wprowadzanych do obrotu wyrobach nie spełniających zasadniczych wymagań. Prowadzi również rejestr takich wyrobów. Departament Nadzoru Rynku wykonuje zadania Prezesa
UOKiK związane z zarządzaniem systemem monitorowania i kontrolowania jakości
paliw oraz przygotowuje programy kontroli stacji i hurtowni (przeprowadzanych
przez Inspekcję Handlową). Sporządza okresowe raporty przekazywane Radzie Ministrów i Komisji Europejskiej. Prowadzi także bazę danych koniecznych do podejmowania działań kontrolnych (wykaz przedsiębiorców, stacji paliw i hurtowni oraz
laboratoriów posiadających certyfikaty akredytacyjne na prowadzenie badań paliwa).
Departament Współpracy z Zagranicą i Komunikacji Społecznej jest odpowiedzialny
170
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
za kształtowanie oraz realizację polityki informacyjno-edukacyjnej Urzędu22 oraz
współpracę międzynarodową w zakresie ochrony konkurencji i konsumentów. Do
jego głównych zadań należy inicjowanie i przeprowadzanie kampanii społecznych,
realizacja projektów wydawniczych i promocyjnych, współpraca ze środkami masowego przekazu oraz zarządzanie serwisami internetowymi Urzędu. Departament Budżetu i Administracji zajmuje się prowadzeniem zamówień publicznych, bieżącą obsługą Urzędu oraz sprawami administracyjno-gospodarczymi. Odpowiada za
planowanie i wykonywanie budżetu resortu oraz prowadzenie rejestru kar pieniężnych. Departament monitoruje sprawy kadrowe z zakresu płac i administrowania
środkami na wynagrodzenia. Jest odpowiedzialny za sprawne funkcjonowanie systemu informatycznego centrali Urzędu i delegatur. Departament ściśle współpracuje
z komórkami merytorycznymi, np. z Departamentem Polityki Konsumenckiej przy
przyznawaniu dotacji i realizacji zadań zlecanych przez Urząd jednostkom pozarządowym w zakresie ochrony konsumentów23.
Zgodnie z art. 33 ust. 1 Ustawy o ochronie Konkurencji i konsumentów, delegatury UOKiK realizują zadania mające zasięg lokalny. Każda z delegatur wchodzących w skład Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów realizuje zadania
w imieniu Prezesa UOKiK w obrębie swojego regionu. Kontroluje przestrzeganie
przez przedsiębiorców przepisów Ustawy, nakładając przewidziane prawem kary
pieniężne, bada stan konkurencyjności gospodarki oraz zachowania rynkowe przedsiębiorców, prowadzi postępowania wyjaśniające, antymonopolowe oraz w sprawach
praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów24. Oprócz spraw należących
do ich właściwości mogą załatwiać inne sprawy przekazane przez Prezesa Urzędu.
Prezes Rady Ministrów określa, w drodze rozporządzenia, właściwość miejscową
i rzeczową delegatur Urzędu w sprawach z zakresu działania Prezesa Urzędu,
uwzględniając charakter i liczbę spraw występujących na danym terenie. Obecnie
działa 9 delegatur tj. we Wrocławiu, Bydgoszczy, Łodzi, Lublinie, Krakowie, Warszawie, Gdańsku, Katowicach, i Poznaniu. W szczególnie uzasadnionych przypadkach Prezes Urzędu może sprawę należącą do właściwości delegatury przejąć lub
przekazać do załatwienia innej delegaturze Urzędu. Może również sprawę należącą
do swojej właściwości przekazać do załatwienia wskazanej delegaturze. Podmiotem
odpowiedzialnym za prowadzenie rejestru wniosków o udostępnienie informacji
publicznej oraz za koordynację spraw związanych z realizacją przepisów ustawy
22
Zob. szerzej: A. Dąbrowska, M. Janoś-Kresło, s. 152.
23
http://www.uokik.gov.pl/pl/o_urzedzie/organizacja/departamenty/[odczyt: 11.01.2008]
24
Broszura informacyjna, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów Warszawa 2004, s. 10.
171
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
o działalności lobbingowej w procesie stanowienia prawa jest Sekretariat Prezesa.
Odpowiada również za prowadzenie wykazu skarg na działalność Urzędu oraz jego
pracowników. Ponadto, Sekretariat Prezesa czuwa nad prawidłowym obiegiem korespondencji kierowanej do Urzędu, przygotowuje materiały dla kierownictwa UOKiK
na posiedzenia Rady Ministrów i jej organów pomocniczych oraz koordynuje wykonywanie przez komórki organizacyjne zadań zleconych. Do obsługi kancelaryjnej
i administracyjno-biurowej Dyrektora Generalnego oraz realizacji spraw pracowniczych, w tym zatrudniania, awansowania, szkolenia oraz organizowania staży i praktyk studenckich zostało powołane Biuro Dyrektora Generalnego. Biuro wykonuje
również kontrole wewnętrzne w Departamentach objętych budżetem Urzędu.
4. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów a perspektywy polityki
konsumenckiej
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów uczestniczy w kreowaniu polityki
konsumenckiej również poprzez przedkładanie Radzie Ministrów projektów i dokumentów rządowych o charakterze programowym. Najnowszym dokumentem określającym perspektywy polityki konsumenckiej jest Strategia polityki konsumenckiej
na lata 2007-200925. Niniejszy dokument opracowywany przez UOKiK stanowi piątą
już z kolei strategię działań Rządu Rzeczypospolitej Polskiej podejmowanych w celu
wzmocnienia poziomu ochrony praw konsumentów na polskim rynku oraz zapewnienia im równych szans na rynku wspólnotowym26. Strategia składa się z trzech części.
Pierwsza część to wstęp, zawierający założenia programowe, druga część ma charakter opisowy i dotyczy sposobu realizacji polityki konsumenckiej w latach 2004-2006.
Ostatnia określa cele polityki konsumenckiej. Tak jak w poprzednich programach,
koordynacja zadań związanych z realizacją polityki konsumenckiej przynależna jest
Prezesowi UOKiK. Niniejszy dokument wskazuje, że niezbędnym elementem dla
prawidłowej i pełnej realizacji zadań z zakresu ochrony konsumentów jest kontynuowanie współpracy z organizacjami konsumenckimi, co winno przejawiać się przede
wszystkim w zlecaniu im zadań z zakresu realizacji polityki konsumenckiej, a także
podjęciu starań zmierzających do zapewnienia im odpowiedniego poziomu środków
finansowych. Istotnym działaniem w ramach realizacji Strategii pozostaje rozszerzenie współpracy z organizacjami zrzeszającymi przedsiębiorców.
Polityka konsumencka Rządu na lata 2007 – 2009 odwołuje się do podstawo25
Uchwała Rady Ministrów z dnia 5 grudnia 2007 roku w sprawie przyjęcia Strategi polityki konsumenckiej na lata 2007-2009,
http://www.kprm.gov.pl/s.php?doc=1179, [odczyt: 11.01.2008].
26
Por. I. Sowa, s. 44.
172
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
wych wartości europejskich, takich jak zasada demokracji, solidarności i subsydiarności. Zasada subsydiarności sprowadza się w tym miejscu do projektowania polityki
konsumenckiej i kierunków jej działań przez Prezesa UOKiK. Jednakże realizacja
tej polityki dokonywana jest już wspólnie z poszczególnymi ministerstwami, pozarządowymi organizacjami konsumenckimi i szczeblem samorządowym (rzecznicy
konsumentów). Strategia Polityki Konsumenckiej na lata 2007 – 2009 ukierunkowana jest na realizację i wzmacnianie czterech podstawowych celów: stymulacji bezpiecznego i pro-konsumenckiego rynku; dalszego rozwoju dialogu konsumenckiego
i wzmacniania mechanizmów samoregulacyjnych; wzmacniania i rozwoju efektywnego i skutecznego systemu poradnictwa i dochodzenia roszczeń konsumenckich
oraz prowadzenia pro-aktywnej polityki informacyjno – edukacyjnej.
Realizacja celów polityki konsumenckiej wymaga wzmocnienia dotychczas
stosowanych metod i sposobów działania. Poważny problem stanowią braki kadrowe (zarówno na szczeblu administracji rządowej jak i samorządowej oraz pozarządowych organizacji konsumenckich), uniemożliwiające podejmowanie działań na
szerszą skalę. Wykonalność wielu zaplanowanych działań zależna jest właśnie od
wzmocnienia kadrowego ale i także zapewnienia odpowiednich środków na ich realizację (dotyczy to przede wszystkim organizacji konsumenckich). W minionych latach
część strategicznych działań realizowanych było ze środków unijnych. W związku
z kilkuletnim już członkostwem Polski w UE, dotacje Unijne na te cele nie będą
miały tak dużego wymiaru.27
5. Uwagi końcowe
Powstanie w 1996 roku Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów jako rządowego organu koordynującego całokształt polityki konsumenckiej było zdecydowanie pozytywną zmianą w sferze infrastruktury instytucjonalnej ochrony konsumenta
w Polsce. UOKiK poprzez całokształt działań podejmowanych na rzecz konsumentów jest jednym z najprężniej działających podmiotów polityki konsumenckiej. Misją
Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów jest podnoszenie dobrobytu konsumentów poprzez ochronę i tworzenie warunków dla funkcjonowania konkurencji.
Dzięki tym działaniom wzmocniona zostaje konkurencyjność przedsiębiorstw działających na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, co bezpośrednio sprzyja rozwojowi
gospodarczemu Polski.
27
Por. Strategia polityki konsumenckiej UE na lata 2007-2013, Urząd Oficjalnych Publikacji Wspólnot Europejskich,
Luksemburg 2007, s. 15.
173
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Ewa Pogorzała
Zamość
[email protected]
Działalność oświatowo – wychowawcza żydowskich
kongregacji wyznaniowych
w Polsce w drugiej połowie lat 40 – tych XX w.
Educational activities of Jewish religious
congregations in Poland in the late 1940s.
Streszczenie:
Żydzi ocaleli po okupacji nazistowskiej rozpoczęli po wojnie odbudowę swojego życia narodowego. Stworzyli również podstawy życia religijnego. Głównym celem artykułu jest przedstawienie
działalności oświatowo – wychowawczej Żydowskich Kongregacji Wyznaniowych. Prowadziły one
szkoły Talmud – Tora i jesziwy. W sierpniu 1949 r. kongregacje połączyły się w Związek Religijny
Wyznania Mojżeszowego.
Słowa kluczowe: szkolnictwo wyznaniowe – Żydowskie Kongregacje Wyznaniowe – szkoły
Talmud-Tora – jesziwy
Summary:
Jews survived the Nazi occupation started the reconstruction of the Jewish community after the
war and also the bases for the religious life were constructed. The main aim of the article is to present
educational activieties of the Jewish Religious Congregations. They maintained Talmud-Thoras and
Yeshivas. The Jewish religious congregations amalgamated at their convention of August, 1949, into
the Religious Alliance of Jews in Poland.
Keywords: confessional school system – Jewish Religious Congregations – Talmud-Thoras
– Yeshivas
175
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
1. Uwagi wstępne.
W latach 1944 – 1945 wśród ocalałej ludności żydowskiej odradzały się
struktury życia religijnego. Początkowo organizowane samorzutnie, od lutego
1945 r. objęte zostały postanowieniami okólnika Ministerstwa Administracji
Publicznej, który umożliwił grupom złożonym przynajmniej z 10 osób wyznania mojżeszowego na tworzenie żydowskich zrzeszeń religijnych dla spełniania
praktyk religijnych i wychowania religijnego. Od połowy 1946 r. działały one
pod nazwą żydowskie kongregacje wyznaniowe. Jednym z aspektów aktywności
kongregacji było prowadzenie działalności oświatowej w formie szkół i kursów
religijnych. W połowie 1948 r., po przeszło dwuletnich negocjacjach, Komitet
Organizacyjny Żydowskich Kongregacji Wyznaniowych (KO ŻKW), reprezentujący kongregacje na szczeblu centralnym, przystąpił do Centralnego Komitetu
Żydów w Polsce (CKŻP). W sierpniu 1949 r. utworzony został odrębny Związek
Religijny Wyznania Mojżeszowego (ZRWM). Na przełomie lat 40 – 50 tych XX
w., w związku z emigracją ludności żydowskiej, skala aktywności kongregacji,
w tym również działalność oświatowa, w porównaniu do pierwszych lat powojennych uległa znacznemu ograniczeniu.
Celem niniejszego opracowania jest próba syntezy dotychczasowych ustaleń
badawczych dotyczących funkcjonowania żydowskich kongregacji wyznaniowych1,
uzupełniona analizą materiałów archiwalnych (głównie z zespołu Ministerstwa Administracji Publicznej i Urzędu ds. Wyznań). Wyodrębnienie problematyki działalności oświatowo – wychowawczej żydowskich kongregacji wyznaniowych w odrębnym studium wydaje się tym bardziej celowe, iż nierzadko autorzy niezorientowani
w kwestii powojennego szkolnictwa żydowskiego w Polsce, błędnie utożsamiają
szkoły religijne z innymi typami ówczesnego szkolnictwa żydowskiego2.
W drugiej połowie lat 40 – tych XX w. w Polsce generalnie funkcjonowały
cztery typy szkół żydowskich: szkoły Centralnego Komitetu Żydów w Polsce z języ1
Problematykę tę poruszali m. in.: E. Waszkiewicz, Kongregacja Wyznania Mojżeszowego na Dolnym Śląsku na tle polityki
wyznaniowej Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej 1945 – 1968, Wrocław 1999; E. Waszkiewicz, Niektóre aspekty życia
religijnego Żydów w powojennym Wrocławiu, „Acta Universitatis Wratislaviensis. Politologia” 1997 nr 21, s. 149 – 157; E.
Waszkiewicz, The Religious Life of Lower-Silesian Jews 1945 – 1968, [w]: Jews in Silesia, ed. by M. Wodziński, J. Spyra,
Cracow 2001, p. 239 – 245; W. Jaworski, Jewish Religious Communitee in Upper Silesia 1945 – 1970, [w]: Jews in Silesia,
ed. by M. Wodziński, J. Spyra, Cracow 2001, p. 247 – 263; H. Kołodziejek, Żydowska gmina religijna w powojennym
Szczecinie, „Przegląd Zachodniopomorski” 1998 z. 3, s. 67 – 82; K. Urban, Wyznanie mojżeszowe w Polsce w latach 194561 (zarys działalności), „Zeszyty Naukowe Akademii Ekonomicznej w Krakowie” 2006 nr 706, s. 61 – 80.
2
W tym zakresie wskazać należy na przykład opracowanie A. Mezglewskiego (Szkolnictwo wyznaniowe w Polsce w latach
1944 – 1980. Studium historyczno – prawne, Lublin 2004, s. 30 – 32). Autor błędnie określił szkoły CKŻP i szkoły hebrajskie
jako szkoły wyznaniowe. Co prawda wyraża wątpliwość co do profilu tych szkół, ale nie wspomina zupełnie o szkołach
religijnych kongregacji. Stawia również błędne tezy, co do rzekomego uprzywilejowania żydowskich szkół wyznaniowych
w porównaniu do katolickiego szkolnictwa wyznaniowego.
176
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
kiem wykładowym jidisz3, szkoły organizacji syjonistycznych z hebrajskim językiem
nauczania4, prowadzone przez kongregacje wyznaniowe szkoły religijne oraz szkolnictwo zawodowe5. Zakres działalności oświatowej kongregacji był stosunkowo szeroki. H. Datner szacuje, że w latach 1947-1948 w Polsce przebywało około 6 tysięcy
dzieci żydowskich w wieku szkolnym (7 – 14 lat), z czego 3 tysiące uczęszczało
do szkół CKŻP, około tysiąca do placówek hebrajskich i również około tysiąca do
szkół religijnych, a więc około jedna szósta dzieci żydowskich odbierała tradycyjne
wychowanie religijne6.
2. Formy działalności oświatowej żydowskich kongregacji wyznaniowych.
Powojenna działalność oświatowa żydowskich kongregacji wyznaniowych
stanowiła niejako nawiązanie i kontynuację tradycji żydowskiego szkolnictwa
religijnego z okresu międzywojnia. Wśród mozaiki ówczesnych żydowskich placówek oświatowych, badacze tej problematyki7 wskazują dwa nurty szkolnictwa
żydowskiego8, w których pracy wychowawczej eksponowano treści religijne.
Pierwszy z nich, określany jako religijny, związany z partią Agudat Israel, pro3
Na temat szkół CKŻP, patrz szerzej: H. Datner, Szkoły Centralnego Komitetu Żydów w Polsce w latach 1944 – 1949,
„Biuletyn Żydowskiego Instytutu Historycznego. Instytut Naukowo – Badawczy w Polsce” 1994 nr 1-3, s. 103 – 119; H.
Datner – Śpiewak, Instytucje opieki nad dzieckiem i szkoły powszechne Centralnego Komitetu Żydów w Polsce w latach
1945 – 1946, „Biuletyn Żydowskiego Instytutu Historycznego w Polsce” 1981 nr 3, s. 37 – 51.
4
Patrz szerzej: E. Pogorzała, Szkolnictwo hebrajskie w Polsce w latach 1946 – 1949, „Przegląd Historyczno – Oświatowy”
2006 nr 3/4 , s. 139 – 158.
5
H. Chałupczak, T. Browarek, Mniejszości narodowe w Polsce 1918 – 1995, Lublin 2000, s. 183 – 184.
6
H. Datner, Szkoły Centralnego Komitetu Żydów w Polsce..., s. 115.
7
Na temat szkolnictwa żydowskiego w Polsce w okresie międzywojennym, patrz szerzej: S. Chmielewski, Stan szkolnictwa
wśród Żydów w Polsce, „Sprawy Narodowościowe” 1937 nr 1/2, s. 32 – 74; S. Mauersberg, Szkolnictwo powszechne dla
mniejszości narodowych w Polsce w latach 1918 – 1939, Wrocław – Warszawa – Kraków 1968, s. 160 – 190; J. Wasiluk,
Szkolnictwo żydowskie w Drugiej Rzeczypospolitej, „Pogranicze” 1993 T. III, s. 163 – 183; M. Woźniak, Żydowskie szkoły
w II Rzeczypospolitej. Zarys problematyki, „Acta Universitatis Wratislaviensis. Prace Pedagogiczne” 1994 T. CIII, s. 91 – 104;
G. Kawalec, Szkolnictwo żydowskie w Drugiej Rzeczypospolitej (1918 – 1939), „Rocznik Komisji Nauk Pedagogicznych”
2003 T. LVI, s. 33 – 49; K. Zieliński, Szkolnictwo żydowskie w Polsce w latach 1918 – 1939, „Almanach Historyczny”
2003 t. 5, s. 211 – 255; S. Frost, The Jewish Schools Systems in Interwar Poland. Ideological Underpinnings, [w]: Jews in
Poland, vol. 1, ed. by A. Paluch, Cracow 1992, p. 235 – 244; S. Frost, Schooling as a Socio-Political Expression. Jewish
Education in Interwar Poland, Jerusalem 1998.
8
S. Chmielewski wskazał sześć głównych kierunków wychowania w szkolnictwie żydowskim w okresie międzywojennym:
1) syjonistyczny – w szkołach Tarbutu z hebrajskim językiem wykładowym, kultywujący wśród młodzieży ducha
narodowego w oparciu o ideę Palestyny oraz kulturę hebrajską; negatywnie ustosunkowujący się do języka żydowskiego
(jidisz); 2) świecki areligijny – w szkołach Ciszo z żydowskim językiem nauczania, nastawiony na wychowanie młodzieży
w duchu socjalistycznym, negatywnie ustosunkowany do syjonizmu i języka hebrajskiego; 3) religijno–syjonistyczny –
w szkołach Mizrachi z polskim lub hebrajskim językiem wykładowym; 4) ogolnożydowski – w szkołach Szul-Kutu, starający
się uwzględniać elementy syjonizmu, języka jidisz oraz religii, 5) religijny – w chederach, talmud torach, jeszybotach
i szkołach dla dziewcząt organizacji Bet-Jakow z wykładowym językiem żydowskim; 6) ogólnopaństwowy – w żydowskich
prywatnych szkołach średnich. (S. Chmielewski, s. 66).
177
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
wadził chedery9, szkoły Talmud-Tora, Bejs Jakow (dla dziewcząt) oraz jesziwy10.
Drugi nurt, mieszany (o profilu religijno – świeckim) stanowiła syjonistyczno –
ortodoksyjna sieć szkół Jabne utworzona przez partię Mizrachi (ruch syjonistów
ortodoksów). Właśnie przedstawiciele tych dwóch partii, tj. Agudy i Mizrachi,
prowadzących działalność szkolną w okresie międzywojennym, w drugiej połowie lat 40 – tych XX w., obok członków Ichudu, wchodzili w skład żydowskich
kongregacji wyznaniowych11.
Powstające po wyzwoleniu zrzeszenia religijne organizowały różne formy
nauczania religijnego dzieci i młodzieży. I tak na przykład Zrzeszenie Religijne
w Łodzi (wówczas największym skupisku ludności żydowskiej w Polsce) działalność
zapoczątkowało w kwietniu 1945 r. Według informacji z lipca 1945 r. zrzeszenie prowadziło pracę oświatową w formie kursów religijnych, obejmujących naukę hebrajskiego, historii Żydów i zasad religii żydowskiej12. Na szerszą skalę szkoły religijne
najniższego szczebla zaczęły powstawać w drugiej połowie 1945 r. Zorganizowano
wówczas ponad 40 placówek tego typu13. Wg G. Zalewskiej w czerwcu 1946 r. liczba uczniów w 36 chederach i szkołach Talmud – Tora wynosiła ponad 2 tysiące14.
B. D. Weinryb dla roku 1946 r. podał dane również o 36 Talmud Torach, ale z mniejszą liczbą uczniów – 120015.
Po napływie Żydów z ZSRR w ramach repatriacji utworzone zostały śred9
Cheder (za Słownik Wyrazów Obcych PWN) – żydowska początkowa szkoła religijna dla chłopców, ucząca języka hebrajskiego,
Biblii i Talmudu <hebr. izba>.
10
Jesziwa (za Słownik Wyrazów Obcych PWN) – <hebr.> żydowska ortodoksyjna uczelnia rabinacka, szkoła, akademia
talmudyczna, także jeszybot – <hebr. jesziwa, lm jeszibot (chochme) siedziba (mądrości)>.
11
W okresie powojennym Mizrachi była jedyną partią religijną działającą legalnie. Główną bazę jej działalności stanowiły
żydowskie kongregacje wyznaniowe. Działacze Mizrachi realizowali w kongregacjach politykę zgodną z wytycznymi
ówczesnych władz. Wśród ludności żydowskiej nie miała większego znaczenia. Składała się z członków aparatu
administracyjnego zatrudnionego w kongregacjach, części liberalnych rabinów oraz w niewielkim procencie z religijnych
rzemieślników i robotników. Główną partią konkurencyjną wobec Mizrachi był Ichud (Zjednoczenie Syjonistów Demokratów),
do którego należała większość osób praktykujących z różnych grup społecznych. Ortodoksyjno – religijna partia Aguda nie
została zalegalizowana, ale działała niemal oficjalnie. Od 1946 r. działacze Agudy starali się o zarejestrowanie partii jako
Stowarzyszenia Poalej Isroel, ale w połowie 1947 r. MAP ostatecznie wniosek ten odrzuciło. Pomimo tego Aguda, obok Ichudu
i Mizrachi, taktowana była, nawet przez administrację terenową, jako pełnoprawny członek kongregacji wyznaniowych. (J.
Adelson, W Polsce zwanej ludową, [w]: Najnowsze dzieje Żydów w Polsce w zarysie (do 1955 roku), red. J. Tomaszewski,
Warszawa 1993, s. 444 – 446).
12
Z informacji żydowskiej Agencji Prasowej. O działalności Żydowskiego Zrzeszenia Religijnego, Łódź, 30 lipca 1945 r.,
[w]: Dzieje Żydów..., w Polsce 1944 - 1968: teksty źródłowe, oprac. A. Cata, H. Datner - Śpiewak, Warszawa 1997, dok.
nr 113, s. 275 – 276.
13
H. Chałupczak, T. Browarek, s. 184.
14
G. Zalewska, Szkolnictwo, [w]: A. Cała, H. Węgrzynek, G. Zalewska, Historia i kultura Żydów polskich. Słownik, Warszawa
2000, s. 334.
15
B. D. Weinryb, Poland, [w]: The Jews in Soviet Satellites, ed. by P. Meyer, B. D. Weinryb, E. Duschinsky, N. Sylvain,
Westport 1953, p. 287.
178
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
nie szkoły religijne – jesziwy (w Krakowie, Wrocławiu, Szczecinie). W Łodzi
funkcjonowała Wyższa Szkoła Rabiniczna Netzach Israel16. Na początku 1947 r.
istniało 80 kongregacji wyznaniowych. Działały 3 szkoły talmudyczne (Jeszyboty) – w Krakowie, Szczecinie i Wrocławiu17 – oraz 36 ludowe szkoły religijne
– Talmud Tory18. Do szkół religijnych najniższego stopnia uczęszczało wówczas
około 1000 dzieci, a w 3 jesziwach uczyło się 100 uczniów19. Dane z połowy
1948 r. mówią o 36 szkołach z 1100 uczniami20. Według stanu na dn. 1 stycznia
1949 r. funkcjonowało 55 kongregacji oraz 45 „zakładów naukowych Talmud
Tory (kursy religijne)”21. W lutym 1950 r. działało 41 kongregacji, spośród których 30 prowadziło kursy religijne dla ponad 0,5 tys. uczniów22. Ich rozmieszczenie przedstawia poniższa tabela.
16
H. Chałupczak, T. Browarek, s. 184; J. Adelson, Żydzi w Polsce 1944 – 1984, „Kalendarz Żydowski” 1985/86, s. 167.
17
W. Jaworski pisze, że w 1947 r. działała także jesziwa w Bytomiu. (W. Jaworski, Jewish Religious Communitee in Upper
Silesia 1945 – 1970, [w]: Jews in Silesia, ed.by M. Wodziński, J. Spyra, Cracow 2001, p. 255). W pracy Żydzi na Górnym
Śląsku w latach 1945 – 1970, Sosnowiec 2001, s. 93, pisze, iż w 1947 r. w Bytomiu działały „Jeszybot” i „Waad Hacala”,
natomiast w 1946 r. w Gliwicach Wyższa Szkoła Nauk Judaistycznych.
18
W następujących miejscowościach: Bolków, Bydgoszcz, Białystok, Bystrzyca, Częstochowa, Chojnów, Dzierżoniów,
Duszniki Zdrój, Frydlandt, Gliwice, Kraśnik, Kudowa – Zdrój, Kalisz, Kamienna Góra, Kłodzko, Kraków, Katowice,
Krosno, Lubawka, Ludwików, Łódź, Legnica, Nowa Ruda, Nowy Sącz, Opole, Pietrolesie, Świdnica, Sosnowiec, Szczecin,
Solice, Tarnów, Wałbrzych, Ząbkowice, Ziębice, Zabrze, Zgierz. (Archiwum Akt Nowych w Warszawie, [dalej: AAN],
Ministerstwo Administracji Publicznej [dalej: MAP], sygn. 931, k. 4. Pismo Komitetu Organizacyjnego Żydowskich
Kongregacji Wyznaniowych do Głównego Urzędu Statystycznego z 18 marca 1947 r.)
19
H. Chałupczak, T. Browarek, s. 184.
20
H. Datner, Szkoły Centralnego Komitetu Żydów w Polsce..., s. 115.
21
AAN, Urząd ds. Wyznań, sygn. 5b/29, k. 3. Sprawa wyznania mojżeszowego w Polsce – notatka służbowa, b. d. [po 10
sierpnia 1949 r.]
22
AAN, Urząd ds. Wyznań, sygn. 5b/32, k. 63. Zestawienie preliminarza miesięcznego według poszczególnych kongregacji
z lutego 1950 r.
179
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Tabela. Kursy religijne prowadzone przez żydowskie kongregacje wyznaniowe w lutym 1950 r.
Miejscowość
Kursy religijne
uczniowie
nauczyciele
1.
BIELSKO
10
1
2.
BYTOM
18
1
3.
BIELAWA
24
1
4.
BOLKÓW
9
1
5.
BYSTRZYCA
8
1
6.
DZIERŻONIÓW
35
3
7.
GLIWICE
18
2
8.
GDAŃSK
5
1
9.
GŁUSZYCA GÓRNA
10.
JELENIA GÓRA
11.
KATOWICE
12.
KALISZ
13.
KRAKÓW
11
1
7
1
15
1
7
1
40
5
14.
KAMIENNA GÓRA
7
1
15.
KŁODZKO
16
2
50
2
5
1
16.
LEGNICA
17.
LUBIN
18.
LUBAWKA
10
1
19.
ŁÓDŹ
38
6
20.
NOWA RUDA
12
1
21.
PIESZYCE
22
2
22.
PRZEMYŚL
14
1
23.
PILAWA GÓRNA
24
2
24.
ŚWIEBODZICE
20
1
25.
ŚWIDNICA
12
1
26.
SZCZECIN
41
4
27.
TARNÓW
11
1
28.
WROCŁAW
30
2
29.
WAŁBRZYCH
18
2
30.
ZIĘBICE
18
2
555
52
RAZEM
Źródło: AAN, Urząd ds. Wyznań, sygn. 5b/32, k. 63.
180
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
3. Status i zakres działalności żydowskich kongregacji wyznaniowych.
W okresie PKWN zarysował się „spór kompetencyjny” dotyczący sfery życia religijnego ocalałej ludności żydowskiej. Zorganizowany na początku sierpnia 1944 r.
Komitet Żydowski w Lublinie początkowo w niektórych działaniach próbował pełnić
rolę instytucji, w której kompetencjach znajdowały się także sprawy religii. W październiku, podczas reorganizacji Komitetu, utworzony został odrębny referat wyznaniowy. Uzyskał on nawet zgodę Resortu Wyznań PKWN na mianowanie rabina Safrina Feldszuha na stanowisko naczelnego rabina23. W listopadzie 1944 r. kierownictwo
nowopowstałego CKŻP przedstawiło prezydentowi KRN i przewodniczącemu PKWN
memoriał, określający zakres działalności Komitetu. Projektowano w nim „odbudowę
gmin żydowskich jako ośrodków kulturalnego i społecznego życia Żydów”24. Mimo, iż
początkowo CKŻP miał się zająć także sprawami religijnymi Żydów, to już w grudniu
1944 r. zdecydowano, że projektowany „resort religijny” (Wydział) zostanie oddzielony od CKŻP25. W dniu 12 grudnia 1944 r w trakcie kolejnej reorganizacji struktury
Komitetu lubelskiego referat wyznaniowy został zlikwidowany26.
Na przełomie lat 1944/45 w kierowniczych gremiach państwa, dostrzegając pilną potrzebę przekształceń przedwojennych struktur gmin żydowskich, rozważano tę
kwestię. W szczególności problematyką tą zajmował się dr M. Schuldenfrei (działacz
Bundu, wówczas kierownik Biura Prawnego KRN). Referując sprawę przewodniczącemu PKWN opowiedział się za reformą przedwojennych gmin żydowskich, poprzez
rozdzielenie spraw religijnych od świeckich (kulturalno-narodowych). Przeciw reaktywowaniu Gmin Żydowskich wypowiadał się też komunista – referent ds. żydowskich w MAP – M. Rubinstein. Według niego, gminy te były „tworem wstecznictwa
i obskurantyzmu w życiu narodowym mas żydowskich. Gmina żydowska trzymała
naród żydowski w separatyzmie od reszty społeczeństwa polskiego”27.
Wobec narastającego konfliktu między CKŻP i religijnymi Żydami, członkami
partii religijnych Aguda i Mizrachi, Ministerstwo Administracji Publicznej wydało 6 lu23
A. Kopciowski, Życie religijne 1944 –1949 [online], [dostęp 30 stycznia 2008 r.], dostępny w World Wide Web: <http://www.
jews-lublin.net/index.php?page=119&section=16>.
24
L. Olejnik, Polityka narodowościowa Polski w latach 1944 – 1960, Łódź 2003, s. 362.
25
Tamże, s. 363.
26
Sz. Herszenhorn (późniejszy kierownik Komisji Opieki nad Dzieckiem CKŻP) stwierdził wówczas: „W Centralnym
Komitecie, jak i w Komitecie Miejskim sprawy religijne i resort religijny zostają oddzielone od komitetu. Wszelkie religijne
potrzeby są rzeczą prywatną i jako takie powinny egzystować jako samodzielna jednostka, nie mająca nic wspólnego
z Komitetem Żydowskim. Jednakże tak jak w Centralnym Komitecie, tak i w Lubelskim znajdują się fundusze dla potrzeb
religijnych i są w każdej chwili do dyspozycji”. (Cyt. za: A. Kopciowski).
27
Opinie te legły u podstaw wydanego przez MAP w lutym 1945 r. okólnika o tymczasowym uregulowaniu spraw wyznaniowych
ludności żydowskiej. (L. Olejnik, s. 364).
181
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
tego 1945 r. okólnik O tymczasowym uregulowaniu spraw wyznaniowych ludności żydowskiej28. Okólnik stanowił, iż „Celem umożliwienia obywatelom wyznania mojżeszowego swobodnego wykonywania ich praktyk religijnych zgodnie z art. 111 Konstytucji
zezwala się grupom złożonym z przynajmniej 10 obywateli tego wyznania na tworzenie
Żydowskiego Zrzeszenia Religijnego dla organizowania, utrzymywania i wykonywania
wszelkich praktyk i obrzędów żydowskiego kultu oraz wychowania religijnego”29.
Organem reprezentujących religijnych Żydów był Komitet Organizacyjny
Żydowskich Zrzeszeń Religijnych (KO ŻZR). Była to instytucja nadrzędna wobec
powstających na terenie Polski zrzeszeń lokalnych. Pierwsze posiedzenie KO ŻZR
odbyło się 27 listopada 1945 r. w Warszawie. Pierwszy zjazd Żydowskich Zrzeszeń
Religijnych z całej Polski odbył w dniu 14 lutego 1946 r. w Krakowie30. W maju
1946 r. Naczelna Rada Religijna podjęła inicjatywę zmiany nazwy Zrzeszenia na
Żydowska Kongregacja Wyznaniowa (ŻKW). W czerwcu 1946 r. Departament Polityczny MAP zaakceptował zmianę nazwy31.
W maju 1946 r. KO ŻZR oprotestował przedłożony w MAP projekt statutu
CKŻP, w którym umieszczono punkt dotyczący „zaspokajania potrzeb religijnych
ludności żydowskiej”32. Argumentowano, iż taki zapis w statucie CKŻP był sprzeczny z okólnikiem MAP z 10 lutego 1945 r., zgodnie z którym sprawami wyznaniowymi Żydów miały się zajmować wyłącznie Żydowskie Zrzeszenie Religijne w Polsce
oraz Naczelna Rada Religijna Żydów Polskich33.
Mimo konfliktu pomiędzy CKŻP i KO ŻZR prawie od początku, tj. od maja 1946
r., podjęto rozmowy na temat współpracy i możliwości połączenia się. Komitet Organizacyjny ŻZR w końcu maja 1946 r. w piśmie do ZG CKŻP zastrzegł swoją niezależność34. Wyrażono jednak „gotowość do ustalenia platformy koordynacji pracy z CKŻP”35.
W kongregacjach pomiędzy działaczami Agudy i Mizrachi trwała rywalizacja o wpływy,
28
E. Waszkiewicz., Kongregacja Wyznania Mojżeszowego na Dolnym Śląsku..., s. 43.
29
AAN, MAP, sygn. 788, k. 6. Okólnik Departamentu Wyznaniowego MAP z lutego 1945 r. w sprawie tymczasowego
uregulowania spraw wyznaniowych ludności żydowskiej.
30
E. Waszkiewicz., Kongregacja Wyznania Mojżeszowego na Dolnym Śląsku.., s. 47 – 48.
31
Tamże, s. 49; AAN, MAP, sygn. 794, k. 73. Pismo Departamentu Politycznego MAP do Departamentu Wyznaniowego MAP
z 6 czerwca 1946 r.
32
AAN, MAP, sygn. 794, k. 2. Pismo KO ŻZR do Departamentu Politycznego MAP z 21 maja 1945 r.
33
Tamże.
34
Stwierdzono, iż „Zrzeszenie Religijne jako instytucja wyznaniowa powołana przez Rząd RP okólnikiem Departamentu
Wyznań MAP z 10 lutego 1945 r. (...) jest instytucją samodzielną i nie może podlegać ani podporządkowywać się żadnym
innym instytucjom społecznym i politycznym w kraju (...). Zrzeszenia Religijne w żadnym wypadku nie mogą zrezygnować
ze swej autonomii”. (AAN, MAP, sygn. 794, k. 7. Pismo KO ŻZR do CKŻP z 30 maja 1946 r.)
35
E. Waszkiewicz., Kongregacja Wyznania Mojżeszowego na Dolnym Śląsku..., s. 50.
182
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
zaś główny spór dotyczył formy organizacyjnej kongregacji. Trzecia partia wchodząca
w skład kongregacji – Ichud zajmowała w tej kwestii początkowo stanowisko neutralne. Działacze Mizrachi optowali na rzecz przystąpienia do CKŻP, zyskując tym samym
poparcie polskich władz administracyjnych36. Działacze nielegalnej, ale tolerowanej przez
władze, Agudy obawiali się, iż przystąpienie do CKŻP spowoduje utratę religijnego charakteru kongregacji i de facto ich przekształcenie w instytucje świeckie. Przedstawiciele
Agudy dążyli do przekształcenia kongregacji na wzór przedwojennych gmin wyznaniowych. Według J. Adelsona mimo, iż większość działaczy Agudy występowała formalnie
jako działacze legalnego Ichudu, to jednak postawa działaczy tej ostatniej organizacji,
wchodzącej w skład CKŻP, i jej poparcie dla stanowiska Mizrachi, ostatecznie zdecydowały o przystąpieniu kongregacji do CKŻP37.
Zapoczątkowane w 1946 r. rozmowy dotyczące przystąpienia kongregacji do
CKŻP toczyły się przez okres dwóch lat. Ostatecznie w czerwcu 1948 r. na posiedzeniu KO ŻKW postanowiono przystąpić do CKŻP38. W daniach 9 – 10 sierpnia
1949 r. powstał w Warszawie z połączenia wszystkich kongregacji Związek Religijny
Wyznania Mojżeszowego39.
4. Stosunek CKŻP do działalności oświatowej żydowskich kongregacji wyznaniowych.
Na forum CKŻP konflikt między zwolennikami wychowania świeckiego a stronnikami uwzględnienia edukacji religijnej nie nabrał większego znaczenia ze względu
na brak obecności reprezentantów Mizrachi i Agudy w CKŻP (Mizrachi uzyskała
przedstawiciela dopiero w 1948 r.)40. W lipcu 1945 r. na plenarnym posiedzeniu CKŻP
uzgodniony został docelowy model szkoły dla dzieci żydowskich, tj. szkoły ludowe
dla dzieci w wieku 7 – 15 lat z żydowskim językiem wykładowym oraz obowiązkową
nauką języka hebrajskiego41. Kwestia nauczania religii nie została wówczas zupełnie podniesiona, a tworzony system szkolny CKŻP miał charakter świecki. Problem
pozostawała natomiast kwestia wychowania religijnego dzieci żydowskich, przeby-
36
Przedstawiciel Mizrachi ppłk Dawid Kahane (naczelny rabin Wojska Polskiego) pełnił funkcję przewodniczącego Komitetu
Wykonawczego Naczelnej Rady Religijnej. Administracja państwowa przy pomocy rabina Kahane i działaczy Mizrachi
wywierała nacisk na Komitet, by przystąpić do struktur CKŻP. MAP w zamian za akces do CKŻP obiecało zatwierdzić
status Komitetu Organizacyjnego ŻKW, a tym samym oparcie działalności kongregacji na trwałych podstawach. (J. Adelson,
W Polsce zwanej ludową..., s. 431 – 432).
37
Tamże, s. 432.
38
AAN, MAP, sygn. 794, k. 67. Pismo KO ŻKW do Departamentu Wyznań MAP z 9 czerwca 1948 r.
39
E. Waszkiewicz, Kongregacja Wyznania Mojżeszowego na Dolnym Śląsku..., s. 103.
40
A. Grabski, Działalność komunistów wśród Żydów w Polsce (1944 – 1949), Warszawa 2000, s. 152.
41
AŻIH, Prezydium CKŻP, sygn. 303/I/1, k. 91. Protokół plenarnego posiedzenia CKŻP w dniu 5 lipca 1945 r.
183
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
wających w placówkach opiekuńczych Komitetu. Aktywiści oświatowi CKŻP sprzeciwiali się posyłaniu przez stowarzyszenia religijne rabinów do placówek oświatowo
– wychowawczych Komitetu42. W październiku 1945 r. przedstawiciel Komisji Opieki na Dzieckiem przedstawił w trakcie obrad Prezydium CKŻP stanowisko, zgodnie
z którym wychowanie w domach dziecka podległych Komitetowi ma mieć charakter
świecki, m. in. wskazując niedzielę jako dzień odpoczynku. Odrzucono tym samym
propozycję H. Parnasa, reprezentanta Ichudu, zakładającą odpoczynek w soboty,
możliwość nauczania religii oraz przestrzegania świąt religijnych43.
Jak już wspomniano od maja 1946 r. podjęto rozmowy pomiędzy KO ZŻR
a CKŻP odnośnie współpracy i ewentualnego połączenia się. Jednym z warunków
postawionych przez kongregacje była kwestia obchodzenia świąt żydowskich oraz
soboty jako dnia odpoczynku we wszystkich instytucjach podległych CKŻP oraz
wprowadzenia do wszystkich domów dziecka, półinternatów, szkół nauki religii celem zapewnienia dzieciom i młodzieży żydowskiej wychowania religijnego44.
W okresie negocjacji pomiędzy KO ŻKW a CKŻP odnośnie przystąpienia kongregacji do struktur Komitetu jedną z zasadniczych kwestii spornych stał się problem
prawa kongregacji do prowadzenia działalności oświatowej. W maju 1947 r. CKŻP
oprotestował w Departamencie Politycznym MAP projekt ustawy o organizacji żydowskiego życia religijnego, w którym wśród kompetencji żydowskich kongregacji
wyznaniowych przewidziano „czuwanie nad wychowaniem religijnym młodzieży
oraz zakładanie i utrzymywanie szkół religijnych”45.
W późniejszym projekcie przystąpienia KO ŻKW do CKŻP z listopada 1947 r.
zakładano jako jedną z podstawowych zasad współpracy uznanie prawa kongregacji
do organizowania i utrzymywania szkolnictwa religijnego, zakładania szkół religijnych z programem szkół powszechnych, szkół zawodowych dla religijnej młodzieży
żydowskiej, kursów dokształcających, wysyłania nauczycieli religii do szkół powszechnych oraz umożliwienie dzieciom uczęszczającym do szkół powszechnych
42
Pismo działaczki oświatowej Idy Merżan do Sekretarza Frakcji PPR przy CKŻP z 1945 r., [w]: Dzieje Żydów..., dok. nr 10,
s. 242.
43
A. Grabski, s. 153.
44
E. Waszkiewicz, Kongregacja Wyznania Mojżeszowego na Dolnym Śląsku..., s. 50.
45
Projekt ustawy uznano za bezzasadny w związku „z wnioskiem o nadanie CKŻP charakteru instytucji o wyższej użyteczności
publicznej i wyłączności działania” wśród społeczności żydowskiej. (AAN, MAP, sygn. 788, k. 159. Pismo CKŻP do
Departamentu Politycznego MAP z 7 maja 1947 r.; k. 160. Projekt ustawy o organizacji żydowskiego życia religijnego
w Rzeczypospolitej Polskiej).
184
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
komitetów żydowskich pobierania nauki religii w szkołach kongregacji46. CKŻP
opowiedział się jednak za wersją projektu współpracy, który nie uwzględniał wśród
kompetencji Kongregacji zadań w zakresie szkolnictwa religijnego, a jedynie organizowanie i pielęgnowanie zwyczajów i praw żydowskich. Ta wersja projektu została
wstępnie zaakceptowana przez przedstawicieli Kongregacji. Wniesiono jednak propozycję poprawek, a mianowicie zapis o obowiązkowym przestrzeganiu soboty jako
dnia wolnego we wszystkich instytucjach CKŻP, uznania kompetencji Kongregacji
do organizowania i prowadzenia instytucji „Talmud – Tory i Jeszybotów” oraz rozdzielenia systemu finansowego CKŻP i Kongregacji47.
W marcu 1948 r. odbyło się wspólne posiedzenie Prezydium CKŻP i Kongregacji. Stanowisko Komitetu przewidywało zgodę na odrębny budżet kongregacji oraz
tolerowanie „dotychczas” istniejących szkół religijnych. Kwestią sporną pozostała
sprawa soboty jako dnia wolnego od pracy. Ponieważ przedstawiciele Kongregacji
bez porozumienia z Radą Rabinacką nie mogli ustosunkować się do tej kwestii, nie
zapadły ostateczne rozstrzygnięcia48. Dopiero w czerwcu 1948 r. KO ŻKW zawiadomił Departament Wyznaniowy MAP, iż na plenarnym posiedzeniu Komitetu Organizacyjnego w dn. 1 czerwca 1948 r. postanowiono przystąpić do CKŻP49.
5. Stosunek władz polskich do działalności oświatowej żydowskich kongregacji
wyznaniowych.
Proces tworzenia szkolnictwa żydowskiego w okresie powojennym miał charakter samorzutny i niezależny od polskiej administracji oświatowej. Do przełomu
lat 1947/48 Ministerstwo Oświaty i lokalne władze szkolne generalnie nie angażowały się w sprawy szkół prowadzonych przez instytucje i organizacje żydowskie.
Znamienną w tym względzie jest opinia Komisarza Rządu do spraw Produktywizacji
Ludności Żydowskiej, powołanego na mocy uchwały Rady Ministrów z dn. 25 lipca
46
AAN, MAP, sygn. 794, k. 21. Pismo Departamentu Wyznaniowego MAP do Departamentu Politycznego MAP z 7 listopada
1947 r.; k. 72 – 73. Odpis projektu w sprawie przystąpienia Komitetu Organizacyjnego Żydowskiej Kongregacji Wyznaniowej
do Centralnego Komitetu Żydów w Polsce).
47
AAN, MAP, sygn. 794, k. 24. Pismo CKŻP do Wydziału Narodowościowego MAP z 15 listopada 1947 r., [w załączeniu
3 projekty połączenia się Kongregacji z CKŻP]; k. 27. Projekt nr 3 w sprawie przyłączenia Kongregacji Religijnej do CKŻP;
k. 52. Pismo KO ŻKW do CKŻP b. d. [po 13 listopada 1947 r.]
48
AAN, MAP, sygn. 794, k. 54. Protokół z posiedzenia Prezydium CKŻP z Kongregacją Religijną z 3 marca 1947 r. odbytego
w sprawie połączenia się Kongregacji Religijnej z CKŻP.
49
AAN, MAP, sygn. 794, k. 67. Pismo KO ŻKW do Departamentu Wyznań MAP z 9 czerwca 1948 r.; Z Biuletynu Żydowskiej
Agencji Prasowej. O podporządkowaniu kongregacji wyznaniowych Centralnemu Komitetowi Żydów w Polsce, Warszawa,
1 czerwca 1948 r., [w]: Dzieje Żydów..., dok. nr 117, s. 279 – 280.
185
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
1946 r.50, w celu koordynacji pomocy rządowej na rzecz odbudowy podstaw egzystencji społeczności żydowskiej w Polsce. Wśród jego zadań znalazła się również
kwestia unormowania sytuacji w dziedzinie szkolnictwa. W sprawozdaniu z połowy 1947 r., podsumowującym roczną działalność, w odniesieniu do spraw oświaty stwierdzono: „Różne instytucje i ugrupowania, posiadające pieniądze tworzyły
w miarę potrzeby, a nawet bez potrzeby (szkoły wyznaniowe, tarbutowe), szereg instytucji szkolnych w formach swoich jeszcze bardziej oderwane od poczynań i nadzoru państwa w tej dziedzinie, niż to ma miejsce w dziedzinie form opieki społecznej”51. Komisarz zwrócił również uwagę na świadome nieangażowanie się lokalnych
urzędników oświatowych w sprawy szkół żydowskich. Zarzucał, iż Ministerstwo
Oświaty nie wypracowało klarownego stanowiska wobec szkolnictwa narodowościowego, jak również nie przesłało kuratoriom i inspektoratom szkolnym stosownych
instrukcji i wytycznych w tym względzie, a tym samym szkoły dla dzieci żydowskich pozbawione były nadzoru państwowego. Stwierdził również: „w tej dziedzinie
panuje całkowita samodzielność od ingerencji państwa, która zresztą nie wychodzi
na zdrowie demokratycznemu społeczeństwu żydowskiemu, a wznawia, nie mając
istotnych potrzeb i podstaw ku temu, przestarzałe tradycje chederowskie”. W podsumowaniu stwierdził, iż w sprawach uregulowania spraw szkolnictwa prowadzonego
przez organizacje żydowskie Komisariat nie mógł odegrać żadnej roli52.
Od 1947 r. władze administracyjne rozpoczęły bacznie przyglądać się działalności związku religijnego Żydów. MAP zarządził przeprowadzenie kontroli w warszawskim KO ŻZR, a następnie kontrole kongregacji terenowych. W lutym 1948 r.
przedstawiciele MAP i MZO przeprowadzili lustrację Kongregacji we Wrocławiu.
Wykazała on, że miejscowe władze administracyjne zupełnie nie są zorientowane
co do działalności kongregacji. Kontrolą objęto również szkołę wyznaniową Talmud
Tora, w której uczyło się wówczas około 50 dzieci. W raporcie pokontrolnym stwierdzono, iż budynek szkolny jest nieodpowiedni do celów oświatowych53.
Prawdopodobnie wyniki tej kontroli, jak również prowadzona na przełomie lat
1947/48 akcja legalizacji szkół CKŻP, spowodowały zainteresowanie się administracji oświatowej działalnością kongregacji i szkolnictwem religijnym. Kuratorium
Okręgu Szkolnego Wrocławskiego w kwietniu 1948 r. następująco charakteryzowało
50
AAN, MAP, sygn. 786, k. 72. Uchwała RM z dn. 25 lipca 1946 r. w przedmiocie powołania Komisarza Rządu ds.
Produktywizacji Ludności Żydowskiej.
51
AAN, PZPR, sygn. 295/VII/119, k. 232. Sprawozdanie z działalności Komisarza Rządu do spraw Produktywizacji Ludności
Żydowskiej w Polsce za okres od sierpnia 1946 r. do zakończenia działalności.
52
Tamże, k. 233.
53
E. Waszkiewicz, Kongregacja Wyznania Mojżeszowego na Dolnym Śląsku..., s. 83 – 84.
186
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
to szkolnictwo: „Obok szkół żydowskich i hebrajskich prawie we wszystkich ośrodkach żydowskich istnieją szkoły wyznaniowe tzw. <chedery> utrzymywane przez
Komitet Organizacyjny Żydowskich Kongregacji Wyznaniowych – centrala w Warszawie, ul. Twarda 6. W szkołach tych dzieci od 6 do 10 lat, uczęszczające bądź do
szkół publicznych, bądź też do prywatnych żydowskich i hebrajskich lub też tylko do
chederu, gdzie uczą się w zakresie pierwszych trzech lat nauki szkolnej. Organizacja
pracy dydaktycznej w tych chederach nawet w minimalnym zakresie nie odpowiada
pojęciu szkoły, a pracy wychowawczej w tych szkołach faktycznie nie ma, gdyż ogranicza się ona do mechanicznego czytania Biblii i innych ksiąg religijnych (talmud).
Chedery te są pod wpływami ortodoksyjnych organizacji Beis – Jakow, Mizrachi
i Aguda. Ze względu na to, że młodzież żydowska ma zapewnioną naukę w szkołach
publicznych lub prywatnych, pobieranie nauki w chederach nawet w zakresie pierwszych lat nauki szkolnej winno być zabronione”54.
Na podstawie wyników kontroli przeprowadzonych na początku 1948 r. Departament Polityczny MAP stwierdził, iż gospodarka finansowa zlustrowanych kongregacji
była prowadzona niezgodnie z obowiązującymi zasadami księgowości. Na podstawie
tej opinii MAP zarządziło przeprowadzenie kontroli wszystkich kongregacji na terenie
Ziem Odzyskanych. I tak kolejną kontrolę we wrocławskiej Kongregacji przeprowadzono w czerwcu 1948 r. W protokole odnotowano, że w szkole religijnej (Talmud
– Tora), gdzie specjalnie jest uwzględniony język hebrajski uczy się 60 uczniów55.
W drugiej połowie 1949 r. MAP w ramach procedury rejestracji lokalnych kongregacji (po utworzeniu ZRWM), zgodnie z postanowieniami Dekretu z dn. 5 sierpnia 1949
r. o zmianie niektórych przepisów prawa o stowarzyszeniach56, wymagało m. in. informacji czy stowarzyszenie prowadzi bursy, kursy, szkoły, przedszkola lub ochronki57. Brak
jest natomiast przekazów źródłowych, które wskazywałyby na zainteresowanie się tym
problemem centralnych władz oświatowych, tj. ówczesnego Ministerstwa Oświaty.
6. Ograniczenie działalności żydowskich kongregacji wyznaniowych.
Ograniczanie działalności żydowskich kongregacji wyznaniowych wpisywało
się w ogólny nurt likwidacji pluralizmu w środowisku żydowskim pod koniec lat
54
Tamże, s. 88; AAN, Ministerstwo Oświaty, sygn. 1764, k. 183 – 184. Pismo KOS Wrocławskiego do Ministerstwa Oświaty
z 13 kwietnia 1948 r.
55
E. Waszkiewicz, Kongregacja Wyznania Mojżeszowego na Dolnym Śląsku..., s. 85 – 86.
56
Dz. U. Nr 45, poz. 335. Rozporządzenie Ministra Administracji Publicznej z dnia 6 sierpnia 1949 r. w sprawie wykonania
dekretu z dnia 5 sierpnia 1949 r. o zmianie niektórych przepisów prawa o stowarzyszeniach (Dz. U. Nr 47, poz. 358).
57
AAN, MAP, sygn. 794, k. 70. Formularz dla osób ubiegających się o uregulowanie bytu prawnego zrzeszenia zgodnie
z Dekretem z dn. 5 sierpnia 1949 r. o zmianie niektórych przepisów prawa o stowarzyszeniach – Dz. U. Nr 45, poz. 335.
187
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
40 – tych XX w., w tym przede wszystkim likwidacji ruchu syjonistycznego. Proces
opanowania przez komunistów żydowskich instytucji oświatowo – wychowawczych
i kulturalnych ugruntowała narada nauczycieli żydowskich, literatów, działaczy kulturalnych i społecznych odbyta w dn. 5 – 6 marca 1949 r. w Warszawie. Przyjęto na
niej rezolucję w sprawie szkolnictwa żydowskiego, w której postulowano zgodnie
z uchwałami łódzkiej konferencji nauczycielskiej z 1946 r. oraz zjazdu komitetów
żydowskich z lutego 1949 r., przeprowadzić ujednolicenie szkolnictwa żydowskiego w Polsce58. W referacie wygłoszonym na konferencji I. Felhendler stwierdził, iż
„rezultaty dzisiejsze osiągnęliśmy w walce ze średniowiecznymi <chederami>”59.
Postulował również, by wzmocnić działalność uświadamiającą wśród rodziców, posyłających swe dzieci do „chederów”.
Wiosną 1949 r. komuniści żydowscy postulowali, aby „stopniowo likwidować
organizacje syjonistyczne, a działalność organizacji klerykalnych sprowadzić wyłącznie do spraw religijnych”60. W sierpniu 1949 r. na posiedzeniu Sekretariatu KC
PZPR zapadła decyzja o zezwoleniu na emigrację. Wśród grup, których wyjazd należało popierać, wskazano „elementy klerykalne i syjonistyczne”61. W grudniu 1949 r.
MAP ustaliło terminy likwidacji organizacji syjonistycznych, w tym partii Mizrachi
(do 1 grudnia 1949 r.) oraz Ichudu (do 1 stycznia 1950 r.)62
Po powstaniu ZRWM, kontrolowany przez komunistów żydowskich CKŻP,
ponownie podniósł kwestię prawa kongregacji do prowadzenia szkół religijnych.
W styczniu 1950 r. CKŻP, informując Departament Polityczny MAP o sytuacji kongregacji wyznaniowych, protestował przeciwko prowadzeniu przez nie działalności
edukacyjnej w formie szkół lub kursów. Podkreślano, iż tzw. chedery nie podlegają
Ministerstwu Oświaty, działają półlegalnie i prowadzone są w nieodpowiednich budynkach („w warunkach urągających elementarnym wymogom higieny”)63.
Lokalne kongregacje przestawały istnieć samorzutnie, wobec braku wiernych
na skutek emigracji Żydów64. Już w styczniu 1950 r. CKŻP informował Departament
58
AAN, PZPR, sygn. 237/XVII/81, k. 45; AŻIH, Wydział Oświaty CKŻP, sygn. 303/IX/581, k. 127. Rezolucja w sprawie
szkolnictwa żydowskiego powzięta na naradzie w dniach 5 – 6 marca 1949 r. w Warszawie.
59
AAN, PZPR, sygn. 237/XVII/81, k. 46. AŻIH, Wydział Oświaty CKŻP, sygn. 303/IX/48, k. 1. Streszczenie referatu I.
Felhendlera „Podstawy ideologiczne naszej pracy szkolnej” wygłoszonego na konferencji szkolnictwa żydowskiego.
60
Z notatki dla Sekretariatu KC PZPR o żydowskich instytucjach działających w Polsce, wiosna 1949 r., [w]: Dzieje Żydów...,
dok. nr 80, s. 204.
61
B. Szaynok, Komuniści w Polsce (PPR/PZPR) wobec ludności żydowskiej (1945 – 1953), „Pamięć i Sprawiedliwość” 2004 nr 2, s. 197.
62
AAN, MAP, sygn. 790, k. 27. Pismo MAP do urzędów wojewódzkich i zarządów m. st. Warszawy i m. Łodzi z 13 grudnia
1949 r. (opatrzone klauzulami „tajne” i „ b. pilne”).
63
AAN, Urząd ds. Wyznań, sygn. 5b/32, k. 55. Pismo CKŻP do Departamentu Politycznego MAP z 31 stycznia 1950 r.
64
E. Waszkiewicz., Kongregacja Wyznania Mojżeszowego na Dolnym Śląsku..., s. 125.
188
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Polityczny MAP iż „kongregacja religijna i jej agendy w kraju zostały znacznie skurczone na skutek trwającego wyjazdu jej członków do Izraela”65. Ogółem w okresie
od września 1949 r. do lutego 1951 r. wyjechało z Polski około 28 tys. Żydów (w tym
5 – 6 tys. dzieci w wieku do lat 13). Stanowiło to około 30% populacji66.
7. Uwagi końcowe.
Mimo iż oficjalnie władze polskie deklarowały, że ZRWM korzysta z pełni praw
uznanego związku religijnego67, to w praktyce, w związku z zaprzestaniem działalności Jointu oraz popieraniem emigracji ludności religijnej, od 1950 r. nastąpiło znaczne
ograniczenie działalności kongregacji68. Stosunki między świeckim Towarzystwem
Społeczno – Kulturalnego Żydów (TSKŻ), utworzonym w październiku 1950 r.
z połączenia CKŻP i Żydowskiego Towarzystwa Kultury, a Związkiem Religijnym
Wyznania Mojżeszowego były w latach 50–tych napięte. Obie organizacje zmierzały
bowiem do pozyskiwania wpływów wśród ludności żydowskiej. TSKŻ krytykował
szkoły religijne prowadzone przy kongregacjach69.
Jak już wspomniano, w lutym 1950 r. działało 41 kongregacji, spośród których
30 prowadziło kursy religijne dla ponad 0,5 tys. uczniów70. Kursy te obejmowały
dzieci najmłodsze, w wieku przedszkolnym, nie podlegające jeszcze obowiązkowi
szkolnemu, zaś dzieci starsze realizowały obowiązek szkolny w placówkach polskich
lub upaństwowionych szkołach żydowskich, a uczestnictwo w kursach religijnych
stawało się dla nich dodatkową, nie zaś podstawową formą nauki. Polskie władze tolerowały ich istnienie, choć w niektórych przypadkach lokalna administracja oświatowa dążyła do ich likwidacji71. W pierwszej połowie lat 50 – tych XX w. oficjalne de65
AAN, Urząd ds. Wyznań, sygn. 5b/32, k. 55. Pismo CKŻP do Departamentu Politycznego MAP z 31 stycznia 1950 r.
66
M. Pisarski, Emigracja Żydów z Polski w latach 1945 – 1951, [w]: A. Grabski, M. Pisarski, A. Stankowski, Studia z dziejów
i kultury Żydów w Polsce po 1945 r., red. J. Tomaszewski, Warszawa 1997, s. 72.
67
Statement of the Ministry of Public Administration, „Jewish Life in Poland” 1950 January no. 10, p. 1.
68
J. Adelson, W Polsce zwanej ludową..., s. 433.
69
E. Waszkiewicz, Kongregacja Wyznania Mojżeszowego na Dolnym Śląsku..., s. 126.
70
AAN, Urząd ds. Wyznań, sygn. 5b/32, k. 63. Zestawienie preliminarza miesięcznego według poszczególnych kongregacji z lutego 1950 r.
71
Na przykład na początku 1952 r. ZRWM interweniował w Urzędzie ds. Wyznań w sprawie kongregacji w Bytomiu, która
prowadziła kursy religijne dla dzieci w wieku przedszkolnym. Tamtejszy Referat ds. Wyznań oraz Wydział Oświaty
Wojewódzkiej Rady Narodowej w Katowicach poleciły kursy te zlikwidować. (AAN, Urząd ds. Wyznań, sygn. 13/370,
k. 1. Pismo ZRWM do Urzędu ds. Wyznań z 9 stycznia 1952 r.) W październiku 1951 r. na forum oddziału TSKŻ w Łodzi
kontrowersje wzbudziła sprawa istnienia rzekomego chederu, oraz fakt iż w porównaniu z rokiem poprzednim liczba
nauczanych w nim dzieci wzrosła z 25 do 50. Wkrótce okazało się, że to nie „cheder”, a niezalegalizowane przedszkole
religijne. Tym niemniej Łódzki Komitet PZPR wyraził zgodę na przyjmowanie do przedszkoli państwowych nawet dzieci
matek niepracujących, żeby odciągnąć dzieci od tej placówki. (G. Berendt, Życie żydowskie w Polsce w latach 1950 – 1956.
Z dziejów Towarzystwa Społeczno – Kulturalnego Żydów w Polsce, Gdańsk 2006, s. 197).
189
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
klaracje ZRWM, warunkowane względami pragmatycznymi, wyrażały jednoznaczne
poparcie dla Polski Ludowej. We wrześniu 1951 r. na Nadzwyczajnym Związkowym Zjeździe Kongregacji uchwalono rezolucję, w której postulowano „Włączyć się
w ogólny marsz ludności pracującej Polski Ludowej do socjalizmu i wytężonej pracy
na odcinkach: gospodarczym, społecznym i kulturalnym, wziąć czynny udział w wykonaniu i przekroczeniu Narodowego Planu Sześcioletniego”. Dalej zaś „Każdy na
swoim odcinku przyczynić się do maksymalnego zaktywizowania religijnej ludności
żydowskiej w walce o socjalizm i światowy pokój”72.
Struktury Związku Religijnego Wyznania Mojżeszowego i lokalne żydowskie
kongregacje uaktywniła w drugiej połowie lat 50 – tych XX w. kolejna fala repatriacji z ZSRR. Działacze TSKŻ negatywnie ustosunkowywali się jednak do ich
aktywności. Informowano władze, że „kongregacje prowadzą w chederach, które nie posiadają żadnego statusu prawnego w Polsce, naukę języka hebrajskiego,
ponadto jeszcze dla dzieci i młodzieży prowadzi się tę naukę w domach prywatnych (Wałbrzych) i na specjalnych kursach. Rodzicom dzieci, które wyróżniają się
w nauce, daje się premie pieniężne”73. ZG TSKŻ postulował nawet wprowadzenie
do szkół żydowskich nauczania języka hebrajskiego, by tym sposobem ograniczyć
wpływy kongregacji wyznaniowych w środowisku żydowskim. Wśród repatriantów zainteresowanie nauka języka hebrajskiego było stosunkowo wysokie, stąd też
decydowano się na posyłanie dzieci na naukę organizowaną przez kongregacje, nie
zaś do istniejących wówczas szkół z dodatkową nauką języka jidisz. W tej sytuacji działacze TSKŻ podnosili zarzuty o łamaniu zasady świeckości wychowania
w prowadzonych przez kongregacje „chederach”74. Równoległa fala emigracji powodowała jednak zmniejszanie się skali aktywności kongregacji i spadek zainteresowania nauką na kursach religijnych75.
72
Cyt. za: A. Grabski, Sytuacja Żydów w Polsce w latach 1950 – 1957, „Biuletyn Żydowskiego Instytutu Historycznego”
2000, nr 4, s. 507.
73
AAN, PZPR, sygn. 237/XIV/138, k. 100. Tajna notatka opracowana w oparciu o rozmowy przeprowadzone z aktywem
partyjnym i działaczami TSKŻ oraz towarzyszami z komitetów wojewódzkich PZPR przez przedstawicieli Komisji ds.
Narodowościowych KC PZPR, MSW i ZG TSKŻ w dn. 12 – 15 maja 1959 r.
74
Por.: „W środowisku żydowskim jest natomiast wielkie zainteresowanie ze strony rodziców tym przedmiotem. Wykorzystuje to Związek
Religijny Żydów, który w swoich chederach (szkołach religijnych) wprowadza nauczanie języka hebrajskiego. Niektórzy uczniowie
szkół średnich chcąc korzystać z nauki języka hebrajskiego uczęszczają do chederu. Biorąc pod uwagę, że szkoła żydowska jest
szkołą świecką, <wychowanie> w chederze koliduje z założeniami wychowawczymi naszej szkoły”. (AAN, Ministerstwo Oświaty,
sygn. 1751, k. 126. „Uwagi i wnioski o szkolnictwie żydowskim” – notatka TSKŻ z listopada 1958 r.)
75
Na przykład Talmud – Tora przy kongregacji wrocławskiej na przestrzeni lat 50 – tych funkcjonowała z przerwami
spowodowanymi brakiem dzieci. W grudniu 1957 r. uczęszczało do niej 30 dzieci. W lutym 1961 r. w szkole Talmud-Tory przy
ulicy Włodkowica uczyło się zalewie 10 dzieci. W 1962 r. szkoła religijna przy Kongregacji przestała istnieć, gdyż nie było
już dzieci chętnych do nauki. (E. Waszkiewicz., Kongregacja Wyznania Mojżeszowego na Dolnym Śląsku..., s. 119, 139).
190
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Andrzej Bożyk
Lubycza Królewska
[email protected]
Konflikt polsko-ukraiński na południowo-wschodniej
Lubelszczyźnie podczas okupacji niemieckiej
w świetle badań polskich i ukraińskich po 1989 roku.
The Polish-Ukrainian conflict in the south-eastern
Province of Lublin under German occupation in Polish
and Ukrainian historiography after 1989.
Streszczenie:
Artykuł przedstawia polsko - ukraińską konfrontację na południowo - wschodniej Lubelszczyźnie
w świetle historiografii polskiej i ukraińskiej. Większość historyków ukraińskich uważa, że geneza antypolskiej akcji na Wołyniu tkwi w analogicznych działaniach polskiego podziemia na Chełmszczyźnie
i Południowym Podlasiu w latach 1941-(wiosna)1943. Polska historiografia odrzuca tą tezę, traktując
ofiary ukraińskie jako odwet za działalność kolaboracyjną środowisk ukraińskich. Niemiecka polityka
narodowościowa zdeterminowała istniejący tu antagonizm polsko-ukraiński. Konflikt zaogniły operacje
„Ukraineraktion” i „Wehrwolf” przeprowadzone w ramach niemieckiej akcji wysiedleńczo-pacyfikacyjnej na Zamojszczyźnie (listopad 1942-sierpień 1943). Apogeum wydarzeń wołyńskich – lato 1943 r.
– definitywnie zniwelowało szanse na zminimalizowanie zbrojnej konfrontacji między oddziałami AK
i BCh, a formacjami UNS-u i policji ukraińskiej. Do najintensywniejszych starć doszło wiosną 1944 r.
we wschodniej części powiatu tomaszowskiego i południowo-zachodniej hrubieszowskiego.
Słowa kluczowe: kolaboracja, Ukraiński Centralny Komitet, dystrykt lubelski
Summary:
The article depicts Polish-Ukrainian confrontation in the south-eastern region of Lublin in the light
of Polish and Ukrainian historiography. The majority of Ukrainian historians consider that the genesis of the
anti-Polish action in Volhynia is caused by similar actions of the Polish underground in Chelm and Southern
Podlasie region in 1941-(spring)1943. Polish historiography rejects this argument, considering Ukrainian
victims to be the retaliation for collaboration activities of Ukrainian circles. German ethnic policy determined the here existing Polish-Ukrainian antagonism. The conflict was exacerbated by “Ukraineraktion” and
“Wehrwolf” operations, which took place as a part of the German displacement and pacification action in
Zamosc region (November 1942-August 1943). The apogee of Volhynia events – the summer of 1943 – definitely eliminated the chance of minimizing an armed confrontation between the groups of AK and BCh
and the units of UNS and the Ukrainian police. The most intensive clashes took place in the spring of 1944
in the eastern part of Tomaszow county and south-western part of Hrubieszow county.
Keywords: collaboration, Ukrainian Central Committee, district of Lublin
191
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Do 1989 r. konfrontacja polsko-ukraińska na południowo-wschodniej Lubelszczyźnie była stosunkowo słabo przedstawiona zarówno przez historiografię polską, jak ukraińską1. Ówczesne publikacje nie ukazywały problematyki konfliktu na
Chełmszczyźnie i Południowym Podlasiu w sposób całościowy, ograniczając się do
zasygnalizowania wybranych aspektów, zwłaszcza w kontekście hitlerowskiej akcji
depolonizacyjnej na Zamojszczyźnie. Dorobek naukowy z lat 1945-1989 dotyczący
tego okresu i terytorium jest obecnie w dużej części zdezaktualizowany, w doborze
czy interpretacji faktów nierzadko charakteryzuje się tendencyjnością (najczęściej
proweniencji narodowej) i w efekcie skłania do podejmowania dalszych bardziej krytycznych badań.
Historycy ukraińscy dopiero po 1991 r. mogli swobodnie objąć badaniami naukowymi dane zagadnienie. Większość z nich przyjęła za constans tezę ukraińskiej
historiografii emigracyjnej, iż genezy antypolskiej akcji na Wołyniu w 1943 r. należy szukać w eksterminacji ludności ukraińskiej na Chełmszczyźnie i Południowym
Podlasiu w latach 1941-(wiosna)19432. Innego zdania jest I. Iljuszyn twierdząc, że
wydarzenia na południowo-wschodniej Lubelszczyźnie – mimo, że wiedziały o nich
wołyńskie struktury OUN – nie były bezpośrednim impulsem dla rozpoczęcia antypolskiej akcji na Wołyniu3. Polska historiografia po 1989 r. również różnie traktuje konflikt polsko-ukraiński na ziemi nadbużańskiej podczas okupacji niemieckiej.
Część historyków całkowicie odrzuca tezę historiografii ukraińskiej – ofiary ukraińskie na ziemi nadbużańskiej w okresie 1941-1943 traktują jedynie jako odwet za
działalność kolaboracyjną środowisk ukraińskich. Genezę antyukraińskiej akcji na
tym terenie wiosną 1944 r. widzą w wydarzeniach wołyńskich, mających miejsce rok
1
П. Мірчук, Українська Повстанська Армія 1942 - 1952. Документи і матеpяли, Műnchen 1953, s. 133-135;
Л. Шанкoвський Українська Повстанська Армія, w: Iсторія українського війська, red. I. Крипякевич, Winipeg 1953,
s. 695-700; В. Верига, Дорогами другої світової війни, Toronto 1981, s. 185, 224-231, 235-238; I.Фур, Гpубешівщина
в роки німецкої окупації, w: Надбужанщина. Iсторико – мемуарний збірник, red. М. Мартинюк, New Jork-ParyżSydney-Toronto 1986, t. 1, s. 725-728; R. Torzecki, Z dziejów stosunków polsko-ukraińskich na Lubelszczyźnie,
w: Stan i perspektywy badań historycznych lat wojny i okupacji 1939-1945 r., Warszawa 1988, s. 231-240; W. Wołoczew,
Przyczynek do stanowiska ugrupowań obozu londyńskiego na Lubelszczyźnie wobec kwestii ukraińskiej (1940-1944),
w: Z dziejów stosunków polsko-radzieckich . Studia i materiały, Warszawa 1969, t. 5, s. 161-169; J. Markiewicz, Partyzancki
kraj. Zamojszczyzna 1 I 1944-15 VI 1944, Lublin 1985; Z. Mańkowski, Między Wisłą a Bugiem. Studium o polityce
okupanta i postawach społeczeństwa, Lublin 1978.
2
Iсторія Укpаїни, red. Я. Зайцев, Львів 1996, s. 311;O. Субтельний, Україна. Iсторія, Київ 1991, s. 412; В. Процюк,
Книга пам’яті, Документи і матеpяли, Львів 1996, s. 51-93; Т. Гунчак, Україна перша половина XX століття, Київ
1993, s. 276; I. Салюк, М. Горний, Iсторична Холмщина в описах, дослідженняx, спогадаx, Львів 1996, s. 126-128;
В. Сергійчук, Тpагедія українців Польщі, Тернопіль 1997, s. 36, 53-57; В. Косик, Укpаїна і Німеччина в другій
світовій війні, Paryż-New Jork-Lwiw 1993, s. 395.
3
I. Iлюшин, Волинська трагедія 1943-1944 рр., Київ 2003, s. 177-178; tegoż: Ким і як приймалося рішення про
проведення антипольської акції на Волині у 1943 році. Документи свідчать, „Український альманах” 2003, s. 168.
192
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
wcześniej4. Podobną pozycję prezentują G. Motyka i M. Jasiak, choć mają nieco odmienne spojrzenie dotyczące przyczyn akcji polskiego podziemia tzn. nie wszystkie
były uzasadnione faktem kolaboracji Ukraińców z okupantem niemieckim5. Z kolei
R. Drozd uważa, że antyukraińska akcja na południowo-wschodniej Lubelszczyźnie
w latach 1941-(wiosna)1943 miała w pewnym stopniu wpływ na eskalację konfliktu
polsko-ukraińskiego na Wołyniu. Natomiast zdecydowanie zdeterminowała antypolskie działania ukraińskiej partyzantki w Galicji wiosną 1944 roku6. Pozycję tożsamą
ze stanowiskiem historiografii ukraińskiej zajmuje M. Siwicki7.
Przyczyny historyczne konfliktu
Genezy konfliktu polsko-ukraińskiego na Chełmszczyźnie i Południowym
Podlasiu należy doszukiwać się w przeszłości tych terenów. Od połowy XIV w. po
dostaniu się w orbitę polskich wpływów, zamieszkująca Nadbuże prawosławna/greckokatolicka ludność ruska (ukraińska) ulegała stopniowej polonizacji i latynizacji.
Po likwidacji unickiej diecezji chełmskiej (1875 r.) procesy asymilacyjne dotyczyły
przede wszystkim indyferentnych narodowo tzw. kałakutów (eksunitów), którzy po
ukazie tolerancyjnym (1905 r.) masowo przeszli na obrządek rzymskokatolicki. Stan
stosunków narodowościowych odziedziczony po wiekach minionych został zburzony na przełomie XIX i XX w. w momencie krystalizowania się na tym obszarze ukraińskiej świadomości narodowej. Pojawienie się „kwestii ukraińskiej” polskie elity
zinterpretowały jako intrygę zaborców służącą do osłabienia żywiołu polskiego na
ziemiach nadbużańskich8. Taki stosunek do problematyki ukraińskiej legł następnie
u podstaw dyskryminacyjnej polityki II RP wobec Ukraińców wschodniej Lubelszczyzny, która apogeum osiągnęła pod koniec lat trzydziestych w postaci tzw. akcji
4
Cz. Partacz, Kwestia ukraińska w polityce rządu na uchodźstwie i jego ekspozytur w kraju (1939-1945), Koszalin 2001,
s. 136; tegoż: Działalność nacjonalistów ukraińskich w Ziemi Chełmskiej i na Podlasiu 1939-1944, w: Stosunki polskoukraińskie w latach 1939-2004, red. B. Grott , Warszawa 2004, s. 65-66, 69-70, 91; K. Łada, Cz. Partacz, Kto zaczął?
Polacy i Ukraińcy na Lubelszczyźnie w latach 1941-1943, w: Antypolska akcja OUN-UPA 1943-1944. Fakty i interpretacje,
red. G. Motyka, D. Libionka , Warszawa 2002, s. 40.
5
G. Motyka, Tak było w Bieszczadach, Warszawa 1999, s. 90-93, 147-148; tegoż, Ґ. Мотика, Антипольська акція ОУНУПA, „Український альманах” 2003, s. 184; М. Ясяк, Становище і доля українців у Генеральному губернаторстві
(без Галичини) в роки німецкої окупації, w: Україна – Польща: важкі питання, Варшава 1999, t. 4, s. 210-211.
6
Р. Дрозд, Навколо причин антипольської акції ОУН-УПA, „Український альманах” 2003, s. 173, 176.
7
M. Siwicki, Dzieje konfliktów polsko-ukraińskich, Warszawa 1994, t. 3 s. 47-52.
8
M. Siwicki, Dzieje konfliktów…, s. 20-37; M. Roszczenko, Unia a świadomość narodowa mieszkańców Podlasia
i Chełmszczyzny, w: Unia brzeska i jej następstwa (materiały sesji naukowej), Gdańsk 1991, s. 49-57; Г. Купрянович,
Український етнос на Холмщинi і Підляшшi у XIX-XX ст., w: Холмщинa і Підляшшя історико – етнографічне
дослідження, red. В. Борисенко, Київ 1997, s. 59-61; G. Motyka, Tak było…, s. 56, 60-63; F. Rzemieniuk, Unici Polscy
1596-1946, Siedlce 1998, s. 42-70, 105-107, 160-165; Я. Пастернак, Нарис історії Холмщини і Підляшшя (Новіші
часи), Winipeg-Toronto 1989.
193
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
rewindykacyjno-polonizacyjnej w 1938 roku9. W efekcie zaostrzył się antagonizm
polsko-ukraiński na tym terenie, który w okresie okupacji hitlerowskiej uległ dalszemu pogłębieniu w wyniku niemieckiej polityki narodowościowej.
Lata 1939-1942: od antagonizmu do zbrojnej konfrontacji
Antypolską postawę Ukraińcy zademonstrowali już w czasie kampanii wrześniowej . Na Południowym Podlasiu doszło wówczas do kilku zbrojnych wystąpień bojówek ukraińskich – przeciwko Wojsku Polskiemu – powiązanych z Komunistyczną
Partią Zachodniej Ukrainy. Analogiczne akcje inspirowała Organizacja Ukraińskich
Nacjonalistów (OUN) na Chełmszczyźnie10.Po ustaniu walk polsko-niemieckich jesienią 1939 r. środowiska ukraińskie Chełmszczyzny i Płd. Podlasia powołały do życia tzw. ukraińskie komitety narodowe. Te z kolei przekształciły się wkrótce w Ukraińskie Komitety Pomocy (UKP) i funkcjonowały jako agendy terenowe utworzonego
wiosną 1940 r. w Krakowie Ukraińskiego Centralnego Komitetu (UCK). Na czele
UCK stanął powiązany z melnykowską frakcją Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN-M) W. Kubijowicz. Komitet reprezentował nadrzędne interesy ludności
ukraińskiej wobec władz niemieckich w Generalnym Gubernatorstwie (GG). UCK
miał charakter organizacji opieki społecznej, lecz prowadził także działalność kulturalno-oświatową i pośrednio wywierał wpływ na kwestie ekonomiczne i religijne11. Niemcy nie poparli ukraińskich postulatów dotyczących nadania UCK kompetencji o charakterze politycznym. Wiąże się z tym fakt odrzucenia w listopadzie
1939 r. projektu W. Kubijowicza dotyczącego utworzenia organizacji reprezentującej
Ukraińców w GG – Ukraińskiego Zjednoczenia Narodowego. Nie uzyskały również niemieckiej akceptacji memoriały Komitetu z 18 kwietnia i 21 czerwca 1941 r.
w sprawie utworzenia w GG strefy ukraińskiej, obejmującej również Chełmszczyznę
i Południowe Podlasie w granicach ustalonych traktatem brzeskim 1918 r. Mimo to
na Lubelszczyźnie UKP dość ściśle współpracowały z niemieckimi władzami okupa9
G. Motyka, Tak było…s. 60-63, 72-76; Ю. Макар, Холмщина в першій половинi XX століття, Львів 2003, s. 18-23,
40-43; R. Torzecki, Przyczyny i skutki konfliktu polsko-ukraińskiego w czasie drugiej wojny światowej, „Dzieje Najnowsze”
1993, nr 4, s. 75-77; Я. Пастернак, Нарис історії…, s. 247-250; I. Винниченко, Українці Берейстейщини, Підляшшя
i Холмщини в першій половинi XX століття. Хроніка подій, Київ 2002, s. 173-178, 182, 195, 244; G. Kuprianowicz,
Projekty „rozwiązania” kwestii ukraińskiej na Chełmszczyźnie i Południowym Podlasiu w drugiej połowie lat trzydziestych
XX wieku, w: red. Я.Iсаєвич, Волинь і Холмщина 1938-1947 рр.: польсько-українське протистояння та його
відлуння. Дослідження, документи, спогади, red. Я. Iсаєвич, Львів 2003, s. 99-118; G. J. Pelica, Kościół prawosławny
w województwie lubelskim (1918-1939), Lublin 2007, s. 261-288.
10
R. Soszyński, Piszczac – miasto ongiś królewskie, Biała Podlaska 1992, s. 91-92; В. Резмер, Позиція і участь українців
у німецько польскій кампанії 1939 p., w: Україна – Польща: важкі питання, Варшава 1999, t. 4, s. 28-31; A. L. Sowa,
Stosunki polsko-ukraińskie 1939-1947. Zarys problematyki, Kraków 1998, s. 94-95.
11
Я. Пастернак, Нарис історії…, s. 251-267; Ю. Макар, Н Холмщина В…, s. 27-40.
194
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
cyjnymi. Kontakty te niekiedy znacznie wykraczały poza niezbędne ramy, ewoluując
w kierunku kolaboracji. Szczególnie dotyczyło to działalności L. Hołejki, przedstawiciela (od kwietnia 1942 r.) UCK w dystrykcie lubelskim. Wpłynęło to na stosunki
z Radą Główną Opiekuńczą (RGO), polskim odpowiednikiem UCK. Latem 1943 r.
RGO w Lublinie nie przyjęła pomocy finansowej UCK dla uchodźców z Wołynia12.
Z drugiej strony, jeśli dla Polaków dana sytuacja oznaczała okupację, to z punktu widzenia Ukraińców była to „zmiana okupanta”, z którym duża część społeczeństwa ukraińskiego wiązała nadzieję na poprawę swojego położenia. Jednak nawet
współpracując z Niemcami UCK robił to w imię własnego interesu narodowego tzn.:
minimalizował polskie wpływy i wzmacniał świadomość narodową Ukraińców13. Nie
należy więc Komitetu jednoznacznie określać jako bezwolną instytucję ukraińskich
kolaborantów. Większość aktywistów UCK stroniła od kolaboracji, wykorzystując
Komitet do zapewnienia Ukraińcom warunków niezbędnych dla ich narodowego
bytu. Taką pozycję zajmowali już jesienią 1939 r. ukraińscy działacze społecznopolityczni z Południowego Podlasia, m.in.: I. Pasternak i T. Ołesijuk. Obaj zwracali
uwagę na instrumentalność polityki niemieckiej wobec Ukraińców14.
Sprawą priorytetową dla UCK była kwestia ukrainizacji szkolnictwa. W marcu
1941 r. istniało w dystrykcie lubelskim ponad 500 ukraińskich placówek oświatowych,
co było niebywałym postępem biorąc pod uwagę fakt, iż do 1939 r. na Lubelszczyźnie nie istniała ani jedna ukraińska szkoła. W celu rewindykacji spolonizowanych
Ukraińców, głównie podlaskich „kałakutów” szkoły tworzono także w miejscowościach ze znikomym odsetkiem Ukraińców. Z drugiej strony około 200 tys. „kałakutów” podpisało w tym czasie ukraińską listę narodowościową15. Stali się w ten sposób
swoistymi zakładnikami obu ruchów narodowych na tym terenie. Ukrainizacji uległa
także Cerkiew prawosławna. Jesienią 1940 r. utworzono chełmsko-podlaską diecezję
pod zwierzchnictwem biskupa Iłariona (I. Ohijenki). Odzyskano 20 świątyń – w tym
12
R. Torzecki, Polacy i Ukraińcy. Sprawa ukraińska w czasie II wojny światowej na terenie II Rzeczpospolitej, Warszawa
1993, s. 52-55; G. Motyka, Tak było…, s.89.
13 F.M. Grelka, Ukrainizacja w dobie podporządkowania ras. Ukraiński Komitet Centralny w Generalnej Guberni w latach 19391941, w: „Biuletyn Południowo-Wschodniego Instytutu Naukowego w Przemyślu” 2002, nr 8, s. 121, 127; В. Сергійчук,
Український здвиг: Закерзоння 1939-1947, Київ 2004, s. 56-70, 74-86, 182-184, 189-200, 211-228.
14
Cz. Madajczyk, Między neutralną współpracą ludności terytoriów okupowanych a kolaboracją z Niemcami, w: „Biuletyn
Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu” 1992, t. 34, s. 30, 37; J. Pasternak, Нарис історії…,
s. 413-417.
15
R. Torzecki, Polacy i Ukraińcy…, s. 47-48, 50; В. Слободан, Церкви Холмської єпархії, Львів 2005, s. 31; Cz. Partacz,
Działalność nacjonalistów …, s. 68-69; I. Hrywna, Cerkiew prawosławna na Chełmszczyźnie i południowym Podlasiu
w dwudziestoleciu międzywojennym, „Krakowskie Zeszyty Ukrainoznawcze” 1992-1993, t. I/II, s. 359; Я. Пастернак,
Нарис історії..., s. 258-260; M. Walczak, Szkolnictwo ukraińskie w Generalnym Gubernatorstwie, „Przegląd HistorycznoOświatowy” 1992, nr 3-4, s. 159; Ю. Макар, Холмщина в…, s. 29-32; В. Сергійчук, Український здвиг. Закерзоння.
1939-1947, Львів 2007, s. 43-46, 86-90.
195
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
katedrę w Chełmie – rewindykowanych przez władze polskie w okresie międzywojennym. W 1944 r. funkcjonowały 174 parafie i filie. Prężnie rozwijała się ukraińska
spółdzielczość. W połowie 1942 r. istniało na Lubelszczyźnie 553 kooperatyw zrzeszonych Patronacie Ukraińskiej Kooperacji16. Ukraińcy obsadzili w ograniczonym
zakresie stanowiska w administracji lokalnej. Przejęli również ziemię Polaków wysiedlonych z pasa nadgranicznego oraz częściowo mienie pożydowskie. Jednak jesienią 1940 r. miejsce wysiedlonej (głównie z powiatu chełmskiego) ludności niemieckiej, zajęli w większości Polacy przesiedleni z ziem II RP włączonych bezpośrednio
do Rzeszy 17. Władze niemieckie powołały w pierwszej połowie 1940 r. Ukraińską
Policję Pomocniczą (UPP), a jesienią utworzyły w Chełmie szkołę policyjną. W dystrykcie lubelskim w grudniu 1942 r. UPP liczyła 4 oficerów i 143 policjantów skupionych w 40 posterunkach zlokalizowanych wyłącznie w gminach z przewagą ludności
ukraińskiej. Dość szybko UPP na Lubelszczyźnie została zinfiltrowana przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów frakcji banderowskiej (OUN-B)18.
„Ukraiński renesans” spotkał się z negatywną reakcją polskiej społeczności
południowo-wschodniej Lubelszczyzny. Reakcja była adekwatna szczególnie gdy
weźmiemy pod uwagę fakt, iż zgodnie z założeniami akcji rewindykacyjno-polonizacyjnej „problem” ukraiński na tym terenie miał być „rozwiązany” do 1941 roku19.
Jej kontynuowanie i ostateczną realizację drogą zmiany struktury etnicznej regionu, przerwała II wojna światowa i w konsekwencji niemiecka polityka narodowościowa. Od początków okupacji niemieckiej działalność środowisk ukraińskich na
Lubelszczyźnie była przedmiotem zainteresowania polskiego ruchu oporu. Wzrost
aktywności ukraińskiej w różnych dziedzinach życia społecznego Polacy potraktowali jako zagrożenie polskości, któremu należy się przeciwstawić z wykorzystaniem
wszystkich środków. Mimo to liczba ofiar ukraińskich w latach 1941-1942 była stosunkowo niewielka: 4 osoby w 1941 r. i już 34 w roku następnym20. Według innych
16 Ю. Макар, Холмщина в…, s. 32-36, 38-40; Г. Купрянович, Український етнос…, s. 67; I.Фур, Українськa кооперація
на Холмщинi, w: Надбужанщина. Iсторико – мемуарний збірник, red. М. Мартинюк, New Jork-Paryż-Sydney-Toronto
1989, t. 2, s. 681-697.
17 В. Сергійчук, Становище і доля українців у Генеральному губернаторстві (без Галичини) в роки німецкої окупації,
w: Україна – Польща: важкі питання, Варшава 1999, t. 4, s. 170-171; G. Motyka, Tak było…, s. 83; R. Torzecki, Polacy
i Ukraińcy…, s. 47, 49-50.
18 A. Hempel, Pogrobowcy Klęski. Rzecz o policji „granatowej” w Generalnym Gubernatorstwie 1939 -1945, Warszawa
1990, s. 53-58; А. Боляновський, Українські військові формування в збройних силах Німеччини (1939 – 1945), Львів
2003, s. 41; Закерзоння. Спомини вояків Української Повстанської Армії, red. Б. Гук, Варшава 1998, t. 4, s. 50-56.
19
G. Kuprianowicz, Projekty „rozwiązania” …, s. 117-118.
20 Список замордованих поьськими бандами діячів Підляшшя i Холмщини Michael Chomiak Papers, 85.191/59, The
Prowincial Archiwes of Alberta (Canada), w: K. Partacz, K. Łada, Kto zaczął?..., s. 35-36; G. Motyka, Tak było…, s. 87-90;
Ю. Макар, Холмщина в…, s. 40-42; В. Сергійчук, Український здвиг …, s. 160-161.
196
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
danych na Zamojszczyźnie tylko w 1942 r. zginęło 123 Ukraińców. Były to ofiary
niemieckich akcji pacyfikacyjnych, inspirowanych przez polską policję „granatową”
i przy jej aktywnym współudziale. Z kolei uczestnictwo „ukraińskich” formacji policyjno-wojskowych w pacyfikacjach polskich wsi odnotowuje polska historiografia.
W ich wyniku w 1942 r. zginęło 119, a w 1943 r. – 325 osób. Dodatkowo w latach
1941-1943 miały miejsce wzajemne denuncjacje środowisk konspiracyjnych. Niemcy skwapliwie wykorzystali je do podsycania antagonizmów narodowościowych21.
Wroga postawa podziemia polskiego skłoniła Ukraińców do powołania 16
czerwca 1942 r. w Hrubieszowie paramilitarnej organizacji konspiracyjnej (z czasem
uzyskała od Niemców nieoficjalną zgodę na funkcjonowanie): Chełmskiego Legionu
Samoobrony (ChLS). Formacja weszła w skład tworzonej od połowy 1943 r. Ukraińskiej Narodowej Samoobrony (UNS), która na przełomie kwietnia i maja 1944 r.
została włączona na tym terenie w struktury Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA).
Zadaniem ChLS-u była ochrona ukraińskich instytucji i ludności ukraińskiej w powiecie hrubieszowskim. Utworzenie Legionu polski ruch oporu uznał za akt antypolski i 6 sierpnia 1942 r. przeprowadził nieudany atak na sztab Samoobrony22.
Walki polsko-ukraińskie w kontekście akcji wysiedleńczej na Zamojszczyźnie
i wydarzeń wołyńskich
O wiele większe natężenie antyukraińskich akcji podziemia polskiego przyniósł
1943 r., zwłaszcza w powiecie hrubieszowskim. Analogiczne działania w stosunku do
ludności polskiej podjęła w tym czasie UPA na Wołyniu w powiecie sarneńskim i kostopolskim. Wydarzenia chełmskie i wołyńskie przebiegały równolegle, lecz w dużej mierze niezależnie od siebie, ponieważ miały odmienną genezę. Katalizatorem
wydarzeń wołyńskich była dezercja ukraińskiej policji pomocniczej w marcu-kwietniu 1943 r. wskutek prowokacji sowieckiej, co w kontekście polityczno-militarnych
planów OUN i UPA doprowadziło do rozpoczęcia antypolskiej akcji23. Natomiast
stosunki polsko-ukraińskie na południowo-wschodniej Lubelszczyźnie na trwale zaogniła hitlerowska akcja wysiedleńcza (listopad 1942 r. - sierpień 1943 r.) na Za21
M. Wardzyńska, Formacja Wachmannschaften des SS – und Polzeifűhrers im Disrict Lublin, Warszawa 1992, s. 10-31;
Cz. Partacz, Działania nacjonalistów …, s. 87; В. Сергійчук, Український здвиг … , s. 161-163; М. Горний, Тpагедія
українських сіл Холмщини 1943 – 1944, Львів 2007, s. 65-70; G Motyka, Tak było…, s. 88, 176.
22 Ю. Макар, Холмщина в…, s .44; M .Siwicki, Dzieje konfliktów…, t. 3, s. 49; А. Боляновський, Українські військові…,
s. 260; Ю. Лукaщук, Холмщинa в бородбі з окупантами, w: Надбужанщина. Iсторико – мемуарний…, t. 4, s. 748-749;
R. Ziętek, Konflikt polsko-ukraiński na Chełmszczyźnie i Południowym Podlasiu w okresie okupacji niemieckiej, „Rocznik
Chełmski” 2001, t. 7, s. 261-262.
23
Ю. Макар, Холмщина в…, s. 44-45; G. Motyka, Антипольська акція…, s. 178-189, tegoż, Ukraińska partyzantka 19421960, Warszawa 2006, s. 187-195, 311-313.
197
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
mojszczyźnie. Dotyczyło to szczególnie operacji „Ukreineraktion” (styczeń-marzec
1943 r.), w ramach której częściowo wysiedlono Polaków z powiatów hrubieszowskiego i biłgorajskiego, a na ich miejsce osiedlono Ukraińców z powiatu zamojskiego. Celem „Ukraineraktion” było stworzenie „ukraińskiego” pasa ochronnego wokół
niemieckiego obszaru osiedleńczego (powiat zamojski) osłaniającego Niemców od
ataków polskiego ruchu oporu24. „Niemiecka prowokacja” – jak trafnie określił te
wydarzenia polski historyk A. L. Sowa – odniosła sukces. Kontratak polskiego podziemia, choć skierowany przeciwko inicjatorom akcji, jednocześnie bezpośrednio
dotknął jej wymuszonych uczestników – ludność ukraińską.25 Negatywny stosunek
Polaków do ludności ukraińskiej potęgował fakt, iż w wysiedleniach i pacyfikacjach
wsi polskich brała udział ukraińska policja, a ludność ukraińska była na ogół lepiej
traktowana podczas przesiedleń w porównaniu z ludnością polską26.
We wsi Strzelce w powiecie hrubieszowskim 6 lutego 1943 r. doszło do pierwszego
antyukraińskiego zbrojnego wystąpienia polskiego ruchu oporu27. Atak na mieszkańców
wsi zmobilizował dowództwo ChLS-u do formowania i szkolenia nowych jednostek samoobrony. Oddziały Legionu początkowo tworzono przede wszystkim we wsiach zasiedlonych przez Ukraińców w wyniku operacji „Ukraineraktion” (północno-zachodnia
część powiatu hrubieszowskiego i południowa biłgorajskiego). Późnym latem 1943 r.
na bazie ChLS-u utworzono pierwsze bojówki UNS-u m.in.: D. Mykalagi „Oczereta”,
„Burłaki” i „Bulby”. Organizacja jednostek samoobrony była inspirowana i kierowana
przez miejscowych działaczy na czele z M. Onyszkiewiczem „Orestem”, powiązanych
z OUN-B. Pod koniec 1943 r. formacja liczyła ok. 300 osób, a w lipcu 1944 r. UNS na
ziemi chełmskiej zwiększył swoją liczebność do ok. 500 członków28.
W marcu 1943 r. podziemie polskie przystąpiło do zakrojonej na szeroką skalę
operacji przeciwukraińskiej. Szczególnie aktywnie działał oddział hrubieszowski Batalionów Chłopskich pod dowództwem S. Basaja „Rysia”, rozbijając posterunki poli24
Ю. Макар, Холмщина в…, s. 42-43; G. Motyka, Tak było…, s. 135-136; М. Горний, Тpагедія українських...,
s. 70-75; M. Jasiak, Działalność OUN-UPA w południowo-wschodnich powiatach dzisiejszej Polski w latach 1944-1946,
w: Polska-Ukraina: trudne pytania, Warszawa 2000, t. 7, s. 95-96; R. Ziętek, Konflikt polsko…, s. 262-263
25
G. Motyka, Tak było…, s. 136-137; М. Ясяк, Становище і доля…, s. 211-212; A.L. Sowa, Stosunki polsko- ukraińskie…,
s. 155-167; М. Горний, Тpагедія українських..., s. 72 - 75; I Iljuszyn, Polskie podziemie w południowo – wschodnich
powiatach dzisiejszej Polski w latach 1939 -1947, w: Polska-Ukraina: trudne pytania, Warszawa 2000, t. 7, s. 41-47;
В. Сергійчук, Український здвиг…, s. 204-211, 228-241, 245-265.
26
Cz. Partacz, Działalność nacjonalistów…, s. 78, 86-87.
27
S. Bielecki, Zwalczanie OUN i UPA przez AK w powiecie hrubieszowskim w latach 1939-1944, praca magisterska, KUL,
Lublin 1992, s. 97; М. Горний, Тpагедія українських …, s. 105.
28
Я. Пастернак, Нарис історії…, s. 276-279; А. Боляновський, Українські військові…, s. 260-261; Закерзоння. Спомини
вояків …, Warszawa 1994, t. 1, s. 199-200, Warszawa 1996, t. 2, s. 44, t. 4, s. 36-77; Ю. Лукaщук, Холмщинa в бородбi…,
s. 756; G. Motyka, Tak było…, s. 180.
198
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
cji ukraińskiej w Kryłowie, Łaskowie, Modryniu i Szychowicach. Z kolei Kedyw obwodu hrubieszowskiego AK rozpoczął eliminację lokalnych aktywistów ukraińskich,
zabito m.in. komendanta ChLS-u płk. J. Halczewskiego-Wojnarowskiego i prezesa
hrubieszowskiego UKP dr. M. Strutyńskiego (pomimo porozumienia zawartego z dr
Kulczyckim, szefem Polskiego Komitetu Pomocy w Hrubieszowie)29. W maju 1943 r.
polskie podziemie ponownie zaatakowało, stosując zasadę odpowiedzialności zbiorowej, wsie Nabróż, Steniatyn, Żulice (pow. tomaszowski) oraz Mołożów, Strzelce
i Uchanie (pow. hrubieszowski). Zginęło od 57 do 72 Ukraińców30.
Do analogicznych akcji w latach 1942-1943 doszło w powiecie biłgorajskim
– polski ruch oporu zlikwidował na tym terenie 54 Ukraińców. Ostatni zareagowali
utworzeniem w Tarnogrodzie jesienią 1943 r. ok. 100-osobowego (w lipcu 1944 r.
liczył 270 członków) oddziału samoobrony pod dowództwem działacza spółdzielczego W. Darmochwała. Działalność tarnogrodzkiego ChLS-u ograniczyła się do
ochrony ukraińskich instytucji – szczególnie Powiatowego Związku Spółdzielczego
w Tarnogrodzie31. Stosunki narodowościowe zaostrzyła tutaj niemiecka akcja pacyfikacyjno-wysiedleńcza „Wehrwolf” (czerwiec-lipiec 1943 r.): w miejsce wysiedlonej ludności polskiej osiedlano Ukraińców z powiatu tomaszowskiego i częściowo
z hrubieszowskiego. Polskie formacje partyzanckie, aby zmusić nasiedloną ludność
ukraińską do opuszczenia powiatu, pacyfikowały wsie zasiedlone przez Ukraińców
m.in.: Aleksandrów i Bukowinę. Pod wpływem wydarzeń wołyńskich, Polacy zaatakowali jesienią posterunki policji ukraińskiej w Księżpolu i Łukowej32. W ramach
akcji odwetowych policja ukraińska wspólnie z oddziałami niemieckimi dokonała
pacyfikacji wsi Potok Górny – zginęło 21 Polaków. W wyniku tych działań do grudnia 1943 r. powiat biłgorajski opuściło ok. 4 tys. Ukraińców z 6 tys. nasiedlonych
podczas operacji „Ukraineraktion” i „Wehrwolf”33.
29
R. Ziętek, Konflikt polsko…, s. 265; M. Siwicki, Dzieje konfliktów…, t. 3, s. 49, 103; W. Jaroszyński, B. Kłembowski, E.
Tokarczuk, Łuny nad Bugiem i Huczwą. Walki oddziałów AK i BCh w Obwodzie Hrubieszowskim w latach 1939-1944,
Zamość 1992, s. 46-48; Я. Пастернак, Нарис історії…, s. 274, 276.
30 G. Motyka, op. cit., s. 177; Надбужанщина…, t. 2, s. 654-655; М. Горний, Тpагедія українських…, s. 102-106; I Caban,
Na dwa fronty. Obwód AK Tomaszów Lubelski w walce Niemcami i ukraińskimi nacjonalistami, Lublin 1999, s. 86-88;
Список вбитих українських громадян складений люблінським предтавництвом Українського Централного Комітету,
w: Волинь і Холмщина…, s. 493-498, 502, 504.
31
Odmienny od dotychczasowych pogląd na osobę i działalność W. Darmochwała przedstawił ostatnio B. Huk, patrz:Б.
Гук, Невідомі листи Володимира Дармохвала, w: „Nasze Słowo” 2008, nr 2-4. Jest to zarazem przykład potencjalnych
możliwości nowych badań, które mogą całkowicie zmieniać tendencyjne ustalenia poprzedników.
32
J. Jóźwiakowski, Armia Krajowa na Zamojszczyźnie, Lublin 2007, t. 1, s. 482, 494-498.
33
M. Siwicki, op. cit., s. 98, 193-194, 200-203 ; G. Motyka, Tak było…, s. 172-174; Walki oddziałów …, t. 1, s. 329, 335,
346, 351, t.2, s.22, 34; В. Сергійчук, Український здвиг…, s. 239-241, 245-247; Список вбитих українських…,
s. 505-506; А. Боляновський, Українські військові…, s. 260-261; A. L. Sowa, Stosunki polsko…, s. 164-165; Закерзоння.
Спомини вояків…, Warszawa 1997, t. 3, s. 123-147.
199
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Stosunki polsko-ukraińskie (w latach 1939-1944) w innych powiatach zabużańskich m.in. białopodlaskim, chełmskim, krasnostawskim, lubelskim, radzyńskim
i włodawskim, mimo pewnego napięcia nie przybrały charakteru konfliktu zbrojnego.
Decydujący był tu brak czynnika antagonizującego, jakim na Zamojszczyźnie była
niemiecka akcja pacyfikacyjno-wysiedleńcza. W maju 1943 r. oddział AK (rzekomo
za zabicie przez podziemie ukraińskie dwóch Polaków) wykonał wyrok na przewodniczącym UKP w Białej Podlaskiej I. Pasternaku – liderze społeczności ukraińskiej
na Południowym Podlasiu. W sumie w latach 1941-1943 polski ruch oporu zlikwidował na tym terenie 110 ukraińskich działaczy społeczno-politycznych oraz aktywniejszych lub bardziej świadomych narodowo chłopów34. W 1943 r. doszło tu także
do kilku potyczek polskich formacji partyzanckich z policją ukraińską i jednostkami
UNS-u. W powiecie chełmskim oddziały ukraińskiej samoobrony (komendant P. Diaczenko „Kwitka”), liczyły jesienią 1943 r. ok. 100 członków. Stacjonujący w Białej
Podlaskiej (luty-czerwiec 1944 r.) 3 batalion 5 „ukraińskiego” pułku policyjnego SS
brał udział w akcjach pacyfikacyjnych w powiatach łukowskim i białopodlaskim35.
Pomimo wzajemnej niechęci, w tym regionie do lipca 1944 r. nie doszło do większych walk polsko-ukraińskich.
Ogółem w 1943 r. na Lubelszczyźnie zginęło z rąk polskiego podziemia – pod
prawdziwymi lub wyimaginowanymi zarzutami kolaboracji z Niemcami – 456 Ukraińców. Byli to przede wszystkim świadomi narodowo chłopi – 286 ofiar, działacze
UKP, policjanci, przedstawiciele lokalnej administracji i spółdzielczości ukraińskiej
oraz księża prawosławni. Do wiosny 1943 r. nie są znane przypadki zamachów polskiego i ukraińskiego podziemia na działaczy narodowych obu społeczności w Galicji i na Wołyniu pomimo, że w obu regionach kolaboracja była zjawiskiem dość
powszechnym. Biorąc pod uwagę powyższe, J. Isajewycz twierdzi, że nie można
usprawiedliwiać zabójstw Ukraińców na południowo-wschodniej Lubelszczyźnie
w okresie1941- (wiosna)1943 r. faktem kolaboracji z władzami niemieckimi. To
ukraińskie odrodzenie narodowo-religijne na ziemi chełmsko-podlaskiej było główną przyczyną operacji antyukraińskiej. Nieprzypadkowo akcję skierowano przede
34
Список вбитих…, s. 500-502, 507-508; Cz. Partacz , K. Łada, Kto zaczął?...,s. 35; S. Lewandowska, Nadbużańskiego
Podlasia okupacyjny dzień powszedni 1939-1944, Warszawa 2003, s. 29; J. Pasternak, Нарис історії…, s. 274.
35
Z. Kwiecień, Z dziejów stosunków polsko-ukraińskich na Podlasiu w latach 1939-1947, w: Z nieznanej przeszłości Białej
i Podlasia, Biała Podlaska 1990, s. 480; Ґ. Мотика, Проблема польсько-української колаборації в роки другої світової
війни, w: Україна – Польща: важкі питання, Луцьк 2004, t. 9, s. 239; G. Motyka, Tak było…, s. 206; I. Caban, Oddziały
Armii Krajowej 7 Pułku Piechoty Legionów, Lublin 1994, s. 65-69, 84, 135-151; Я. Пастернак, Нарис історії…, s. 278;
M. Siwicki, Dzieje konfliktów…, s. 189.
200
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
wszystkim przeciwko elicie ukraińskiej36. Taki pogląd dominuje w historiografii
ukraińskiej, zarówno emigracyjnej, jak po 1991 r. na Ukrainie37. Natomiast polski
historyk Cz. Partacz podkreśla w tym kontekście rolę elit ukraińskich w organizacji
akcji wysiedleńczej na Zamojszczyźnie. Wskazuje, iż plany niemieckie w pewnym
stopniu pokrywały się z projektami UCK z wiosny 1941 r. dotyczącymi reorganizacji
demograficznej na obszarze południowo-wschodniej Lubelszczyzny. Fakt ten według
historyka miał wpłynąć na reakcję polskiego podziemia w stosunku do Ukraińców38
Wzmożona aktywność polskiego ruchu oporu wobec ludności ukraińskiej w dystrykcie lubelskim zaniepokoiła niemieckie władze okupacyjne. W tym kontekście
hitlerowcy celowo zainspirowali konfrontację polsko-ukraińską na tle narodowościowym. Wiosną 1943 r. Niemcy usunęli posterunki polskiej policji pomocniczej z powiatu hrubieszowskiego oraz udzielili Ukraińcom czynnego wsparcia m.in. latem tegoż
roku usankcjonowano i dozbrojono oddziały ukraińskiej samoobrony w powiatach
południowo-wschodniej Lubelszczyzny (początkowo tylko w chełmskim i hrubieszowskim)39. W tym okresie uległy wzmocnieniu „ukraińskie” jednostki policyjnowojskowe w strukturach niemieckich sił zbrojnych. W czerwcu 1943 r. przy wsparciu
chełmskiego i hrubieszowskiego UKP ok. 1300 Ukraińców zmobilizowano do formacji
Wachmannschaften des SS – und Polizeifűhrers (obóz szkoleniowy w Trawnikach).
Z kolei w powiecie biłgorajskim w lipcu 700 ukraińskich ochotników wstąpiło do pułku policyjnego nr 32. Niebawem pułk rozformowano a jego członków włączono do 206
batalionu ochronnego i 6 galicyjskiego pułku policyjnego. „Ukraiński” batalion ochronny nr 203 (stacjonujący w Wólce Profeckiej k. Puław) w kwietniu 1943 r. brał udział
w akcjach antypartyzanckich w okolicach Parczewa i Ostrowa Lubelskiego, a w pierwszej dekadzie lipca w operacji pacyfikacyjno-wysiedleńczej „Wehrwolf” w powiatach
biłgorajskim i zamojskim. Natomiast sformowany w Lublinie batalion nr 206 w październiku uczestniczył w akcjach przeciwpartyzanckich w powiecie kraśnickim40.
Wydarzenia na Wołyniu latem 1943 r. oraz napływ polskich uchodźców (ok.
6 tys. w sierpniu znalazło się w powiecie hrubieszowskim) ostatecznie przekreśliły
szanse na zneutralizowanie konfliktu i istotnie zdeterminowały antyukraińskie na36
Я. Iсаєвич, Холмсько – волинська трагедія:її передумови, перебіг і наслідки, w: Волинь і Холмщина…, s. 30; Список
замордованих…, s. 35-36.
37
В.Верига, Дорогами другої…, s. 185; В. Сергійчук, Тpагедія українців…, s. 160-179; J. Makar, Холмщина в…,
s. 40-50; М. Горний, Тpагедія українських …, s. 62-75.
38
Cz. Partacz, Działalność nacjonalistów…, s. 74-86.
39
M. Siwicki, Dzieje konfliktów…, s.189; G. Motyka, Tak było…, s. 139.
40
А. Боляновський, Українські військові…, s. 150, 163-164; Cz. Partacz, Działalność nacjonalistów…, s. 87-88; M.
Wardzyńska, Formacja…, s. 10-31; В. Сергійчук, Український здвиг..., s. 242-244.
201
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
stroje na południowo-wschodniej Lubelszczyźnie. We wrześniu, po dwumiesięcznej
przerwie wymuszonej operacją „Wehrwolf”, polskie podziemie ponownie przystąpiło do akcji antyukraińskiej. Jej celem było zapobieżenie ewentualnej powtórce
scenariusza wołyńskiego poprzez usunięcie Ukraińców z terenów między Bugiem
a Huczwą. Kontynuowano likwidację posterunków policji i ukraińskich działaczy
w powiatach hrubieszowskim i tomaszowskim41. Jesienią starcia oddziałów AK oraz
BCh z policją ukraińską i bojówkami UNS-u przybrały formę wojny podjazdowej,
w której ginęła przede wszystkim polska i ukraińska ludność cywilna. W wyniku
akcji polskiego podziemia spalono m.in. wsie Pasieki, Mircze, zlikwidowano posterunki policji w Mienianach, Mołodiatyczach i Grabowcu (zginęło ok. 120-230 Ukraińców). Jednocześnie nastąpiły ukraińskie operacje antypolskie m.in. spacyfikowano
wsie Dąbrowa, Honiatyn, Stara Wieś, Wasylów Wielki. Zginął wówczas komendant
Obwodu Hrubieszów AK A. Rychel „Anioł”. Ogółem straty polskie wyniosły ok.
100 zabitych42.
1944 r. – apogeum konfliktu
Przełom 1943 i 1944 r. przyniósł przerwę w walkach polsko-ukraińskich, co obie
strony wykorzystały do intensyfikacji prac organizacyjno-szkoleniowych. W lutym
nastąpiła kolejna eskalacja konfliktu. Do walk dochodziło głównie na terenie powiatu hrubieszowskiego i tomaszowskiego43. Policja ukraińska i odziały UNS-u zostały
wsparte tutaj przez 2 batalion 5 ”ukraińskiego” pułku policyjnego SS. Pułk w okresie
od 20 lutego do 22 czerwca został rozlokowany wzdłuż Bugu z zadaniem rozbudowy
linii obronnych. W marcu – kwietniu 2 batalion pułku brał udział w operacjach bojowych w powiecie hrubieszowskim przeciwko polskim formacjom partyzanckim44.
W trakcie tych akcji – 12 marca – batalion w rejonie Masłomęcza k. Hrubieszowa
prawdopodobnie spalił w stodole ok. 100 Polaków45. W marcu 136 członków batalionu zdezerterowało na czele z M. Łukaszewiczem „Jahodą”, tworząc kompanię
41
G. Motyka, Tak było…, s. 178-179; В. Сергійчук, Український здвиг..., s. 244-245; M. Siwicki, Dzieje konfliktów…,
s. 192-193; I. Iljuszyn, Polskie podziemie…, s. 47.
42
M. Siwicki, Dzieje konfliktów…, s. 99-116; Walki oddziałów ZWZ-AK i BCh Inspektoratu Zamość w latach 1939-1944,
Zamość 1991, t. 1, s. 133-144, 156, 158, t. 2 s. 34; W. Jaroszyński, B. Kłembowski, E. Tokarczuk, Luny nad Bugiem…,
32-34, 156, 159, 167; S. Bielecki, Zwalczanie OUN…, s. 102; G .Motyka, op. cit., s. 180-182; Список вбитих…, s. 493504; М. Горний, Тpагедія українських …, s. 109 -121.
43
G. Motyka, Tak było…, s. 183-184; W. Jaroszyński, B. Kłembowski, B. Tokarczuk, Łuny nad Bugiem ..., s. 35, 71, 123-124;
Walki oddziałów …, t. 1 s. 254, 297.
44
A. Боляновський, Дивізя Галичина. Iсторія, Львів 2000, s. 220.
45 G. Motyka, Dywizja SS Galizien (Hałyczyna), „Pamięć Sprawiedliwość” 2002, nr 1, s. 115; J. Jasiewicz, Lista strat
ziemiaństwa polskiego 1939-1956, Warszawa 1995, s. 397.
202
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
UPA o kryptonimie „Wilki”46. W walkach uczestniczył także stacjonujący w okolicach Hrubieszowa w okresie marzec-maj Wołyński (Ukraiński) Legion Samoobrony
(WLS), formalnie batalion ochronny nr 3147. Natomiast 5 marca w powiecie hrubieszowskim pojawił się wołyński oddział Jurczenki i Międzynarodowy Legion UPA
(złożony z Azjatów – dezerterów z Armii Czerwonej). Formacje te jednak po kilku
dniach wycofały się za Bug, wcześniej dokonując kilka antypolskich operacji w rejonie Kryłowa48. W powiecie biłgorajskim działała tzw. Bojowa Grupa Beyersdorfa
(BGB). Był to liczący ok. 1,7 tys. żołnierzy, specjalny oddział wydzielony z dywizji
SS „Galizien” do zwalczania rajdu sowieckiej partyzantki pod dowództwem P. Werszyhory. W drugiej połowie lutego formację skoncentrowano w Lubaczowie. BGB
od końca lutego do 30 marca prowadziła akcje przeciwko sowieckiej i polskiej partyzantce w rejonie Tarnogrodu i Biłgoraja49.
Pod koniec lutego 1944 r. polskie podziemie Inspektoratu AK Zamość postanowiło ewakuować ludność polską z powiatów hrubieszowskiego i wschodniej części
tomaszowskiego. Równocześnie zapadła decyzja o podjęciu operacji przeciwukraińskiej. Polska ofensywa miała w ten sposób uprzedzić uderzenie Ukraińców planowane według danych polskiego wywiadu na 16 marca50. Oddziały Obwodu AK
Tomaszów Lubelski pod dowództwem Z. Jachymka „Wiktora” miały zniszczyć siły
ukraińskie w Sahryniu i Uhrynowie, a jednostki hrubieszowskiego AK S. Kwaśniewskiego „Wiktora” i Batalion BCh „Rysia” w Szychowicach i Łaskowie. Siły polskie
liczyły łącznie ok. 2 tys. żołnierzy. Natarcie rozpoczęło się 10 marca uderzeniem
na Sahryń broniony przez 20 ukraińskich policjantów oraz wg innych danych 200
członków miejscowego oddziału UNS-u (ostatnie zdaje się mocno przesadzone)51.
W czasie ataku zginęło 245-812 Ukraińców, a według polskich szacunków ok. 20052.
Niepowodzeniem zakończył się natomiast atak na Uhrynów broniony przez samo-
46 Закерзоння.Спомини…, t. 1, s. 108, t. 2, s. 44-45, t. 4, s. 88-89; Л. Шанкoвський, УПА і дивізя, w: Українська дивізя
Галичина. Iсторико – публіцистичнй збірник, Київ-Торонто 1994, s. 59; А. Боляновський, Українські військові…,
s. 384.
47
А. Боляновський, Українські військові…, s. 262-265.
48
M. Siwicki, Dzieje konfliktów…, s. 123; G. Motyka, Tak było…, s. 139, 145, 192.
49 А. Боляновський, Українські військові…, s. 384-386; G . Motyka, Dywizja SS…. , s. 113; Т. Гунчак, В мундирах ворога,
Київ 1993, s. 72-74.
50
G. Motyka, Tak było…, s. 184-187, 192; Я. Iсаєвич, Хомсько – волинська трагедія…, s. 41.
51
Я. Пастернак, Нарис історії…, s. 277; Związek Walki Zbrojnej – Armia Krajowa w Obwodzie Tomaszów Lubelski.
Relacje, wspomnienia, opracowania, dokumenty, red., I. Caban, Lublin 1997, s. 173-183.
52
М. Горний, Тагедія українських…, s. 133-146; I. Caban, Na dwa fronty. Obwód AK Tomaszów Lubelski w walce z Niemcami
i ukraińskimi nacjonalistami, Lublin 1999, s. 188; M. Siwicki, Dzieje konfliktów…, s. 103; Ю. Макар, Холмщина…, s. 53.
203
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
obronę i podooddział 2 batalionu 5 pułku policyjnego SS53. Tego samego dnia Polacy
zaatakowali i zdobyli Szychowice bronione przez ok. 100-osobową załogę (oddział
UNS-u i pododdział 2 batalionu). Następnie oddziały polskie uderzyły na Łasków,
w którym ukraińska samoobrona liczyła 20 osób. W obu wsiach zginęło w sumie 400
Ukraińców54. Kolejne polskie uderzenie nastąpiło 16 marca. Celem ataku był oddział
UNS-u w miejscowości Bereść. W czasie walk zginęło 200-300 Ukraińców, przede
wszystkim cywilnych mieszkańców55. Podczas polskiej ofensywy spalono ponad 20
wsi i zabito ok. 1,5 tys. Ukraińców przy minimalnych stratach własnych56.
Ukraińskie kontrnatarcie rozpoczęło się z 17 na 18 marca uderzeniem batalionu pod dowództwem T. Onyszkiewicza „Hałajdy” na Dyniska, Tarnoszyn, Ulhówek
i Żabcze. W czasie akcji zginęło 150 Polaków57. Większość historyków podkreśla,
że w drugiej połowie marca dochodzi do regularnej polsko-ukraińskiej konfrontacji
zbrojnej. Ważniejsze starcia miały miejsce w rejonie wsi Kościaszyn, Liski, Poturzyn,
Wasylów Mały (20 III), Frankokamionka (23 III), Ostrów i Wasylów Wielki (28 III).
Marcowe walki zmusiły Polaków (istotną rolę odegrały tu niemieckie operacje antypartyzanckie oczyszczające zaplecze zbliżającego się frontu) do opuszczenia terenów
w widłach Sołokiji i Bugu. W ten sposób ukształtowała się polska i ukraińska strefa
wpływów rozgraniczona swoistą linią frontu biegnąca przez Hubinek-Podlodów-Żerniki-Posadów-Telatyn-Nabróż-Czermno-Honiatycze-Mołodiatycze58.
Na przełomie marca i kwietnia na teren powiatu hrubieszowskiego przerzucono
z Wołynia nowe formacje UPA. Były to: batalion im. Bohuna, batalion „Nałewajki” i kompania „Wilki”. W pierwszej połowie kwietnia z Karpat przybyła kompania
D. Karpenki „Jastruba”. W sumie siły ukraińskie liczyły ok. 3 tys. żołnierzy. Wszystkie jednostki ukraińskie włączono w skład tzw. Chełmskiego Frontu UPA (dowódca
S. Nowycki „Spec”). Celem Frontu było niedopuszczenie do potencjalnej odsieczy
sił polskich dla Lwowa59.
Następna faza walk rozpoczęła się 2 kwietnia od polskiego ataku na Rzeczy53
R. Ziętek, Konflikt polsko…, s. 278.
54
М. Горний, Тагедія українських…, s. 154-160; M .Siwicki, Dzieje konfliktów…, s. 134, 137-138; G. Motyka , Tak było…
s. 189-190 ; А. Боляновський, Дивізя Галичина…, s. 220.
55
M. Jaroszyński, B. Klembowski, E. Tokarczuk, Łuny nad Bugiem…, s. 161; M. Siwicki, Dzieje konfliktów…, s.138-139;
S. Bielecki, Zwalczanie OUN…, s. 129.
56
M. Siwicki, Dzieje konfliktów…, s. 131, 139-150; М. Горний, Тpагедія українських…, s. 136, 152, 156-157, 193-194;
G. Motyka, Tak było…, s. 192.
57
Związek Walki Zbrojnej..., s. 70-71.
58
G. Motyka, Tak było..., s. 193-197; Закерзоння. Спомини…, t. 1, s. 200-201.
59
Л. Шанкoвський, УПА і дивізя…, s. 59; G Motyka, Tak było… , s. 192, 198; В. Сергійчук, Український здвиг…,
s. 175.
204
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
cę, który jednak załamał się wskutek silnego ukraińskiego oporu. W odpowiedzi
5 kwietnia batalion M. Onyszkiewicza „Oresta” uderzył na pozycje polskie w rejonie Podlodów-Rokitno-Żerniki, a 9 kwietnia tenże batalion, pododdział WLS-u
i kompania „Wilki” rozpoczęły kolejną fazę ofensywy atakując zgrupowane w Posadowie oddziały AK. W jej wyniku Ukraińcy rozbili siły polskie i zajęli Telatyn.
Starcia w dniach 5-9 kwietnia obie strony mogły uznać za swój sukces: Polacy zatrzymali ukraińskie natarcie, a Ukraińcy zrobili poważny wyłom w polskiej obronie,
co ostatecznie zmusiło oddziały AK do wycofania się w tym rejonie za Huczwę60. Po
walkach pod Posadowem kierownictwo tomaszowskiego AK planowało – niezrealizowaną ze względów politycznych – kontrofensywę siłami całego Inspektoratu AK
Zamość. Prawdopodobnie w związku z tą operacją komendant tomaszowskiego obwodu AK W. Szczepankiewicz „Drugak” wydał 13 kwietnia podległym sobie oddziałom rozkaz wysiedlenia w hrubieszowskie w celu oczyszczenia zaplecza ludności
ukraińskiej z powiatu tomaszowskiego61. Z kolei Ukraińcy zorganizowali 30 kwietnia
w Chełmie naradę liderów społeczności ukraińskiej południowo-wschodniej Lubelszczyzny. Powołano wówczas Chełmską Radę, mającą bronić ukraińskich praw do
Chełmszczyzny i Podlasia. Wydarzenie to miało istotny wpływ na decyzję ukraińskiego podziemia o kontynuowaniu działań zaczepnych wobec Polaków62.
W połowie maja oddziały ukraińskie podjęły działania ofensywne: w rejonie
Honiatycze-Wakijów i na odcinku Tyszowce-Telatyn. 19 maja oddziały UPA zaatakowały i zdobyły Nabróż. W wyniku kilkudniowych starć siły ukraińskie wyparły
ostatecznie Polaków za Huczwę63. Dowództwo AK Inspektoratu Zamość oraz hrubieszowskiego i tomaszowskiego BCh w obliczu potencjalnego zagrożenia ofensywą
ukraińską postanowiło przeprowadzić 2 czerwca kontrnatarcie. W tym celu skoncentrowano ok. 3,2 tys. żołnierzy. Ich głównym zadaniem było zdobycie Rzeczycy i Ulhówka. Polski atak wskutek braku koordynacji działań pomiędzy oddziałami, silnego
oporu formacji ukraińskich (szczególnie w Rzeczycy) oraz dużych strat własnych
zakończył się fiaskiem64.
60
I. Caban, Na dwa fronty…, s. 218-219, 225-245.
61
Закерзоння. Спомини вояків…, t. 1 , s. 201; G. Motyka , Tak było… , s. 199-201; M. Siwicki, Dzieje konfliktów…,
s. 55-56.
62
M. Jasiak, Działalność OUN-UPA w południowo-wschodnich powiatach dzisiejszej Polski, w: Polska-Ukraina: trudne
pytania, Warszawa 2000, t. 7, s. 101.
63
G. Motyka, Tak było… , s. 202-203; Закерзоння. Спомини вояків…, t. 1, s. 203-204, t. 2, s. 74; I. Caban, Na dwa fronty...,
s. 275-278.
64
I. Caban, Na dwa fronty…, s.288-296; G. Motyka, Tak było..., s. 203-204.
205
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
14 czerwca oddziały UPA zaatakowały Łaszczów, ale natarcie zostało odparte65.
Natomiast 16 czerwca w odwecie za zabicie w marcu 9 Ukraińców z Bełżca przez
bojówkę AK nieznany oddział podziemia ukraińskiego w rejonie Bełżec-Lubycza
Królewska rozstrzelał 46 Polaków66. Były to zarazem ostatnie starcia na tym terenie
przed nadejściem niemiecko-radzieckiego frontu pod koniec lipca 1944 r.
Podsumowanie
Walki polsko-ukraińskie na południowo-wschodniej Lubelszczyźnie podczas
okupacji niemieckiej były najkrwawszą konfrontacją obu narodów na ziemiach dzisiejszej Polski w latach czterdziestych XX w. Szacunki ukraińskie podają liczbę ok.
4 tys. zabitych Ukraińców, z czego prawie 1,4 tys. to ofiary o ustalonych personaliach. Polska historiografia ocenia straty polskie na ok. 2 tys. osób67. Konfrontacja ta,
zwłaszcza jej przyczyny, jest różnie interpretowana przez historiografię polską i ukraińską, a przedstawione powyżej fakty – to typowy schemat dotychczasowego naukowego podejścia do problemu i poczynionych ustaleń. Generalnie obie historiografie
nie traktują jej jako odrębnego problemu badawczego, bowiem większość historyków ukraińskich uważa, że geneza antypolskiej akcji na Wołyniu tkwi w analogicznych działaniach polskiego podziemia właśnie na Chełmszczyźnie i Południowym
Podlasiu w latach 1941 - (wiosna)1943. Polska historiografia odrzuca tę tezę, traktując ofiary ukraińskie jako odwet za działalność kolaboracyjną środowisk ukraińskich
w dystrykcie lubelskim GG. Wskazuje jednocześnie, że to właśnie wydarzenia wołyńskie zdeterminowały na tym terenie antyukraińską operację, ale dopiero wiosną
1944 r. Jednak walki polsko-ukraińskie we wschodniej i południowej części Lubelszczyzny nie powinny być w historiografii traktowane tylko jako tło innych, jakoby
ważniejszych odsłon konfliktu. Jak się wydaje, powyższy zarys ujęć danego problemu w historiografiach narodowych po 1989 r. stanowi jednocześnie postulat, aby
w przyszłych badaniach z większą wyrazistością ujmować walki na Chełmszczyźnie
i Południowym Podlasiu, ponieważ stanowią one odrębny teatr działań militarnych
zarówno w latach 1942-1944, jak i 1945-1947, rozgraniczany zarówno geograficznie,
jak i strukturalno-organizacyjnie.
65
Związek Walki Zbrojnej…, s. 231-238.
66
J. Peter, Tomaszowskie za okupacji, Tomaszów Lubelski 1991, s. 209; I. Caban, Na dwa fronty..., s. 215-217.
67
Я. Пастернак, Нарис історії…, s. 425-426; Ю. Макар, Холмщина в…, s. 46-47; Z. Konieczny, Straty ludności
w południowo-wschodnich powiatach dzisiejszej Polski w latach 1939-1947, w: Polska – Ukraina: trudne pytania, Warszawa
2001, t. 7, s. 233, 240.
206
FILOLOGIA
FHILOLOGY
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Dorota McKay
Maine - Zamość
dr.art.fi[email protected]
Permutation of the real: Greg Egan’s
reinterpretation of virtual reality
Permutacje rzeczywistości: nowe oblicze wirtualnej
rzeczywistości w powieści Grega Egana
Streszczenie:
Artykuł stanowi szczegółową analizę przedstawienia motywu wirtualnej rzeczywistości w powieści „Miasto Permutacji” (1994) australijskiego pisarza science fiction Grega Egana. Celem analizy
jest ukazanie sposobu w jaki współczesna literatura science fiction odzwierciedla zmiany w postrzeganiu rzeczywistości spowodowane wzrostem znaczenia cyberprzestrzeni oraz symulacji komputerowych w dzisiejszym świecie. Poprzez analizę tekstu powieści oraz źródeł krytycznych, autor artykułu
wyjaśnia naukowe podstawy opisywanej przez Egana idei mnogości wszechświatów - tzw. „teorii
pyłu,” oraz sposobu w jaki teoria ta może sugerować nieprawidłowość tradycyjnego rozgraniczenia
między rzeczywistością a rzeczywistością wirtualną. Wyniki rozważań wykazują, że treść opisywanej
powieści stanowi raczej swoisty eksperyment myślowy oparty na teoriach fizyki oraz ontologii kwantowej, niż literacką grę stworzoną głównie dla zabawienia czytelnika.
Hasła kluczowe: Miasto Permutacji, teoria pyłu, wszechświaty wielokrotne, ontologia kwantowa, rzeczywistość wirtualna, cyberprzestrzeń, programy samoświadome
Summary:
The article is a detailed study of the concept of virtual reality as portrayed in Permutation City,
a 1994 novel by an Australian science fiction author Greg Egan. The objective of the argument is to
show how contemporary science fiction literature portrays the shift in perception of reality brought
about by the growing importance of cyberspace and computer generated environments in today’s
world. Detailed analysis of the original text and critical sources is used to explain the author’s scientific
claims behind the central to the novel “dust theory” of multiple universes, and how this theory might
be used to discredit the virtual vs. real distinction. The results thus obtained show that the novel is more
of a serious thought experiment based on actual theories of quantum physics and quantum ontology
than just a literary game designed primarily to amuse the reader.
Keywords: Permutation City, dust theory, multiverse, quantum ontology, virtual reality, cyberspace, conscious software
209
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
1. Introduction:
The emergence of cyberspace as a major theme in science fiction literature
Long before virtual reality evolved into what is commonly understood by the
term today, i.e. an immersive computer-generated environment, science fiction writers such as Ray Bradbury, Philip K. Dick or Daniel F. Galouye, had been utilizing
the concept in their works in order to explore themes connected with ontological and
epistemological status of reality.
With the emergence of the cyberpunk movement in the 1980s, the virtual became
one of the most significant motifs in science fiction literature. In his “Preface” from
Mirrorshades, the first anthology under the literary tag, Bruce Sterling mentioned
such writers as Harlan Ellison, Samuel R. Delany, Brian Aldiss, J.G Ballard, Robert Heinlein, Philip José Farmer and Thomas Pynchon among the major influences.1
More of a popular cultural phenomenon than a formal literary movement, cyberpunk
deals with themes of invasion into human body and mind such as
„prosthetic limbs, implanted circuitry, cosmetic surgery, genetic alteration,
[. . .] brain-computer interfaces, artificial intelligence, neurochemistry – techniques
radically redefining the nature of humanity, the nature of self.”2
The novel which defined the essence of the new aesthetics was William Gibson’s
Neuromancer published in 1984. It was in this book that the word “cyberspace” was
used for the first time to describe “[a] consensual hallucination experienced daily by
billions of legitimate operators, in every nation... A graphic representation of data
abstracted from the banks of every computer in the human system. Unthinkable complexity. Lines of light ranged in the nonspace of the mind, clusters and constellations
of data.”3 From then on, the word coined by Gibson has been the basic term commonly used to denote “a globally networked, computer-sustained, computer-accessed, and
computer-generated, multidimensional, artificial, or ‘virtual reality.’”4
Another quintessential cyberpunk novel which dealt with artificial environments was Neal Stephenson’s Snow Crash (1992), in which virtual reality is used
as a means of infecting human minds with a virus. In this way, virtual reality seems
“real” enough to affect the brain which, in Stephenson’s rendering, is not much more
than a biological computer which is susceptible to programming. The book draws on
1
B. Sterling, “Preface from Mirrorshades”, Storming the Reality Studio, ed. L. McCaffery, New York: Duke University Press
1991, s. 343-344.
2
Tamże, s. 346.
3
W. Gibson, Neuromancer, New York: Ace Books 1984, s. 51.
4
M. Benedikt, “Cyberspace: Some Proposals”, Cyberspace: First Steps, ed. M. Benedikt, Cambridge: The MIT Press
1991, s. 122.
210
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
linguistics, history, sociology and philosophy to present an original theory of the beginnings of language, based on such seemingly distant things as the ancient Sumerian
language and binary code.
Lisa Mason’s novels Arachne (1990) and Cyberweb (1998) present another vision of virtual reality called “telespace.” Mason describes a future in which the legal
system is completely based on cyberspace, and all investigation and business proceedings take place online.
There are numerous other examples of books which draw on the theme of the virtual such as Hardwired (1986) by Walter John Williams, Orson Scott Card’s Ender’s
Game (1991), or Headcrash (1995) by Bruce Bethke, but very often they present the
theme only as a tool used to focus on other issues. Recent examples of such novels
include also Richard K. Morgan’s much acclaimed Altered Carbon (2003) and Broken Angels (2004).
Most frequently raised aspects of simulated reality are the influence on the condition of the human body and mind, as well as the redefinition of the concepts of
space, identity and human relations. There are two main reactions to cyberspace that
prevail in contemporary literature and criticism: “[o]ne of them is rejection of the
fake, leading to a backlash against electronic culture. [. . .] The other reaction is one
of skepticism regarding the concept of real life and its alleged authenticity.”5
The objective of this article is the presentation of the ways in which virtual reality might undermine the validity of the real, as presented in the novel Permutation
city by an Australian science fiction writer Greg Egan.
2. The author and his novel
Considered the most prominent figure of Australian science fiction literature,
Greg Egan is not only a science fiction writer and author of scientific articles on
relativity, black holes and quantum mechanics, but also a successful computer
programmer. His hard science-fiction stories and novels e.g. Quarantine (1992),
Permutation City (1994) or Diaspora (1997) deal with such themes as consciousness, virtual reality and quantum ontology.6 As he said in an interview for Eidolon in 1994, his novels are “concerned with the way the universe might actually
work.”7 In his approach he undertakes to present “issues that originally seemed
5
M.-L. Ryan, “Cyberspace, Virtuality and the Text”, Cyberspace Textuality, Computer Technology and Literary Theory, ed.
M.-L. Ryan, Bloomington: Indiana University Press, 1999, s. 90.
6
Greg Egan, “Wikipedia: The Free Encyclopedia, <http://en.wikipedia.org/wiki/Greg_Egan> [odczyt: 3.03.2006].
7
An Interview with Greg Egan. Counting Backwards From Infinity, “Eidolon” 15 lipca 1994, s. 42-45.
211
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
completely metaphysical, completely beyond the realms of scientific enquiry, actually becom[ing] part of physics.”8
The John W. Campbell Award winning Permutation City is set in the future
where copying human personality and translating it into computer software, referred
to as a Copy, has become possible. One of the main characters, Paul Durham, is
a programmer and an insurance salesman, who allows himself to become scanned
and copied onto a computer, in order to conduct experiments on Copies’ consciousness and the nature of virtual simulation in general. The protagonist’s mind “becomes
analogous to computer software, literally becoming composed of zeros and ones,
mimicking the computational and connectionist models of psychology.”9
According to Durham’s “dust theory”10 the universe is just one out of an infinite
number of possible configurations of the same data. Following his idea, he designs
a cellular automaton11 universe, which is supposed to run endlessly after the hardware
on which it is being computed is shut down. Part of Durham’s simulation is Permutation City, designed as an environment for Copies. Another simulated environment is
the Autoverse, that is, a smaller universe, where strict and consistent laws of physics
apply. The Autoverse planet Lambertia is seeded by Durham’s collaborator, Maria
Deluca, with a primitive form of virtual “life” called A. Lamberti. The bacterium possesses the potential for evolution and Durham hopes that one day it can provide the
inhabitants of Permutation City with an opportunity to explore alien life.
Paul’s experiment succeeds, when he runs his “Garden-of-Eden Configuration”
(i.e. a state of the system which isn’t a result of any previous state), and the virtual
inhabitants of Permutation City live in peace for millennia until intelligent creatures
evolve on Lambertia. When Copies contact the creatures and try to explain their origin
to them, the Lambertians reject the idea of being created by humans as irrational. Their
denial of Permutation City’s existence causes the whole simulation outside of the Autoverse to implode, so that Copies are forced to evacuate to yet another pocket universe.
However, It is not the plot that makes Permutation City truly interesting, but the
philosophy and scientific theories that lie behind it. The following section contains a discussion of Greg Egan’s idea of virtual simulation and its status in relation to core reality.
8
C. Pavón, ‘The Way Things Are,’ interview with Greg Egan, “Gigamesh”, lipiec 1998, s.14.
9
M. Dodge, R. Kitchin, Mapping Cyberspace, London: Routledge 2001, s. 205.
10
G. Egan, Permutation City, London: Millennium 1994, all subsequent references to the book will be marked parenthetically
in the text by the abbreviation PC and page number.
11
A cellular automaton is “any system in which rules are applied to cells and their neighbors in a regular grid.” - P. Callahan,
What is the Game of Life?, 2000-2005 “Math.com,” <http://www.math.com/students/wonders/life/life.html> [odczyt:
5.03.2006].
212
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
3. Egan’s reinterpretation of cyberspace
When writing about Egan’s novel it is important to disambiguate the term “virtual
reality.” There are two basic kinds of computer simulation in Permutation City: one is
called the Autoverse; the other one, the environment in which Copies are placed, is referred
to as Virtual Reality. As one of the characters, Maria Deluca, explains, the Autoverse is
different from Virtual Reality because it is run by “deeper laws” (PC 101) of logic. Copies, together with their virtual environment are just collections of random rules, which do
not imitate the way the real world works. “Any copy could outrace a bullet, lift a building,
move a planet from its course” (PC 88), as it is not constrained by a set of consistent laws
of physics. The Autoverse, in contrast, is regulated down to the level of atoms. This type
of simulation might be compared to a refined version of Conway’s Game of Life. Conway
has designed his cellular automaton as an endless two-dimensional grid of alive or dead
“cells.” Once the game has been set in motion, the behavior of the cells is determined by
four laws – basically the cells can either “die” or “come to life” depending on the number
of dead or live neighbors. The initial configuration of cells has a potential to evolve into
a completely new pattern, which after some time tends to become stable. The Autoverse
is a similar system, but so complex that once its initial stage is properly defined it may
have the potential to generate something resembling real life forms. Both the Autoverse
and Virtual Reality from the novel can be in fact referred to as a kind of “virtual environment,” as long as we assume that the adjective “virtual” stands for the opposite of “real.”
However, the central idea of the novel – the “dust theory” of the universe undermines the
distinction between simulation and reality as well as between mind and matter.
The idea of “dust theory” is a scientific exploration of an old theme of multiple
universes or “multiverse” dating back to Michael Moorcock’s novel The Blood Red
Game from 1970.12 What is new in Egan’s reinterpretation of the theme, however,
is that he draws on the domain of quantum mechanics and quantum ontology. As
Henry P. Stapp writes in his article “Quantum Ontology and Mind Matter-Synthesis,”
quantum theory “constitutes a radical break with prior tradition in physics, because it
avers, if taken seriously, that nature is built not out of matter but out of knowings.”13
By “knowings,” he understands “particular individual results”14 of conscious obser12
J. Clute, P. Nicholls, Grolier Science Fiction: The Multimedia Encyclopedia of Science Fiction version 1.0. Grolier Electronic
Publishing, Inc., 1995.
13
H. P. Stapp, Quantum Ontology and Mind-Matter Synthesis, 10-th Max Born Symposium. Dec. 31, 1997. “The Online
Bulletin of Science Within Consciousness,”2000 nr 5.1., <http://www.swcp.com/~hswift/swc/Summer00/stapp0001.htm>
[odczyt: 5.03.2006].
14
H. Swift, Editors note to ‘Quantum Ontology and Mind-Matter Synthesis,’” The Online Bulletin of Science Within
Consciousness,” 2000 nr 5.1., <http://www.swcp.com/~hswift/swc/Summer00/stapp0001.htm> [odczyt: 5.03.2006].
213
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
vation. This Copenhagen interpretation of the quantum theory described by Stapp implies that the world’s existence is closely connected with human consciousness. The
world is subjective, as without the observer it is just a cloud of quantum possibilities.
This is exactly what Egan describes in his novel.
When an experiment conducted by Paul Durham on his Copy proves that it can
retain continuity of consciousness even if it is computed non-sequentionally from
scrambled packets of data, the Copy comes to this conclusion concerning the nature
of the simulation and of the universe:
„This is dust. All dust. This room, this moment, is scattered across the planet, scattered
across five hundred seconds or more – but it still holds itself together. [. . .] ‘Imagine...
a universe entirely without structure, without shape, without connections. A cloud of
microscopic events, like fragments of space-time... except that there is no space or time.
What characterizes one point in space, for one instant? Just the values of the fundamental particle fields, just a handful of numbers. Now, take away all the notions of position,
arrangement, order, and what’s left? A cloud of random numbers” (PC 121).
According to Durham, if a Copy can define itself and retain consciousness in this
“cloud of random numbers,” then “the pattern of which we think as ‘the universe’ [could] assemble itself, find itself, in exactly the same way” (PC 121). Following this line
of thought one can see that if the universe is understood in terms of the dust theory,
then there is no reason to think that the world of a Copy is in any way worse from the
world of the blood-and-flesh Paul Durham. In fact, as the reader learns towards the
middle of the book, Durham might be doing exactly the same thing as the Copy is
doing, i.e. “finding himself in the dust.” There can be many different arrangements of
“the dust” and multiple universes may exist at the same time:
„[W]hy should that arrangement be unique? There’s no reason to believe that the
pattern we’ve found is the only coherent way of ordering the dust. There must be billions of other universes coexisting with us, made of the very same stuff – differently
arranged” (PC 122).
Before running the Garden-of-Eden-Configuration, Durham confesses to Maria
Deluca that he has a history of mental illness which made him “believe [. . .] that [he]
was the twenty-third generation Copy of another Paul Durham from another world”
(PC163), and at the same time he claims that this was really the case. The reader
learns that for the purpose of his experiments in virtual reality, Durham swapped the
roles with his electronic clone, and instead of running his scan in a simulation, he
put himself in the virtual environment designed for a Copy. Because he believed that
he was a Copy when he was inside the simulated environment, his experience of it
was the same as it would have been for the Copy. At that point his own life’s history
214
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
merged with the history of the Copy’s life making the two of them indistinguishable
from each other. When Paul came out of the simulation he was still deluded that he
was not a real person, but a virtual entity. His delusions enabled him to feel continuity
with his life in the virtual world. Dust theory makes it possible for Durham to share
the pasts of different people (different versions of Durham from parallel universes)
and to remain himself at the same time.
To further illustrate his idea of the dust theory, Greg Egan uses the initial anagram in the book. He manages to arrange fifteen letters in twenty different ways,
combining them into words and sentences of a poem. Each rearrangement of letters is
a whole in itself and it makes internal sense. Although each line is made of the same
letters (the equivalents of the particles of dust), each can be understood separately, as
can be seen in the first half of the poem quoted below:
„Into a mute crypt, I
Can’t pity our time
Turn amity poetic
Ciao, tiny trumpet!
Manic piety tutor
Tame purity tonic
up, meiotic tyrant!
I taint my top cure
To it, my true panic
Put at my nice riot” (PC, 1).
Our universe works in the way similar to a group of random letters or numbers – as
the Copy says – “[w]e are one possible solution to a giant cosmic anagram” (PC 122).
Durham’s password to his virtual environment’s menu is “Abulafia” (PC 3), which
is an interesting allusion to Jewish mysticism. Abulafia was one of the early cabalists,
who devised the system of prophetical cabala. He used certain techniques to study
the names of God in order to attain prophetical abilities. One of those techniques was
gematria, the symbolical employment of letters as numerals. In this the letters of
a word are to be considered not only as letters, giving the sound, but as numerals, the
sum of which may be replaced by the equal sum of other letters, producing, of course,
a new word, which must prove to be identical in significance, or at least allied, with
the first word whose sum it equals”.15
Greg Egan makes an allusion to Abulafia because his way of reading God’s
15
Abulafia, Abraham Ben Samuel, “JewishEncyclopedia.com,” <http://www.jewishencyclopedia.com/view.
jsp?artid=699&letter=A> [odczyt: 6.03.2006].
215
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
names is similar to Egan’s idea of dust theory. When a cabalist ascribes numbers to
letters and makes new words out of them by means of rearrangement, he gets different
“permutations,” but nevertheless they are of the same value. Those permutations are
like different patterns of the dust that are all equally real, similarly to Egan’s multiple
universes.
The idea of a dust theory is also explained in a sequel to Egan’s short story “Oceanic,” where „the protagonist realises that he is merely one of an infinite number of
conceivable characters written by an infinite number of conceivable Egans. He then
realises that not only is it not meaningful to ask which is the “real” character, but that
his own identity might be shared by an infinite subset of characters, who share identical plots except for the placement of a comma, or an arbitrary misspelling”.16
As the above excerpt suggests, Paul Durham’s Copy might be as real as his
flesh-and-blood creator in a different universe. This shows how arbitrary, according
to the dust theory, the real versus virtual dichotomy is, which, seemingly, ends the
discussion of the relation between virtual reality and core reality. However, one should bear in mind that understanding the universe as “dust” in its various arrangements
is only theoretically possible. One would need to view the universe from the outside,
from a point of view of a god-like figure in order to be capable of perceiving it in the
way which Egan has described. Being a part of a particular universe, one is constructed according to the rules that govern that universe and their perception of things
is grounded in that core reality. It is not possible for an ordinary sentient creature to
perceive all things as equally real or equally virtual if we understand that “real” refers
to some material reality. Possibility is not reality for the mind and for the senses – one
can only think that other universes possibly exist, but they must be defined against the
reality one inhabits. If one wanted to completely deny the concept of the real, then
nothing could exist at all, because, objectively, the virtual can only exist if there is
something material.
Being constrained by the traditional concepts of space, time and matter, one
is unable to perceive things without the real and virtual distinction. That is why the
inhabitants of different universes in Greg Egan’s novel perceive the reality they are
a part of as more convincing than any other “permutation of the dust.” This tendency
can be illustrated with the part of the text in which Paul Durham’s Copy starts referring to his original as the “djinn” (PC 45), as if the Copy were the “right” Paul Durham, and his original just a remote fantastic creature. When the Copy starts watching
16
J. Slater, Dust – why I don’t believe it, “rec.arts.sf.written,” <http://www-users.cs.york.ac.uk/~susan/sf/books/_misc/pcity.
htm> [odczyt: 7.03.2006].
216
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
television broadcasts from the real world he starts thinking to himself whether he
shouldn’t “be relieved that he hadn’t wasted his time on so much ephemeral detail”
(PC 47). This again, shows how the shift in perspective changes the perception of
what is real and what is virtual.
Similarly, what might be seen as a toy universe by Maria Deluca, i.e. the Autoverse, is considered the only possible reality by the only indigenous intelligent Autoverse denizens, the Lambertians. What seems real for the later generation Elysians,
the Copies from Permutation City, is just a fantasy, or, at best, a computer simulation
when compared to flesh-and-blood Maria’s reality. Paradoxically, some of the eighteen founders of Elysium, i.e. the Copies of real-world people which were included
by Durham in the Garden-of-Eden configuration, feel that their former world on Earth
was somehow more real than Permutation City, because the planet was built of matter. However, in the light of the dust theory, Permutation City is as real as Sydney, or
any other city existing on Earth.
The reader might also be deluded in their perception of the book and think that
Permutation City and the Autoverse Planet are just virtual environments conjured
up by Paul Durham with his initial configuration of the system. It is not the case,
in fact. Durham does not create any new universes and does not “send” the copies to any other universe. Permutation City and the rest of Elysium is, functionally,
a TVC cellular automaton - in this case a 6-dimensional regular array of self-replicating processors infinitely growing into space in the form of crystals. This could be
called a deeper reality of Elysium, because it is, in fact, hidden from its inhabitants
view. The processors run the elaborate simulation of the City and the software which
constitutes the Copies. The result is a Virtual Reality environment, which allows the
Elysians almost unlimited powers – they can create their own private worlds, change
their appearance and personality traits or create their own custom scenery. The only
fixed points are the TVC automaton rules and Permutation City’s architecture, which
has been agreed upon by all the Copies to become a shared “hallucination.” From the
point of view of flesh-and-blood humans, Elysium is just a simulation, because it is
not built out of matter, not confined by consistent laws of physics and it is being computed on processors. In addition, the processors themselves are immaterial. However,
in the light of the dust theory, it is a consistent pattern that matters, be it a pattern of
material particles or just pure data. There is virtually no difference between a possible
pattern and an actual one, because any mathematically possible logical sequence of
events appears capable of “finding itself in the dust.” As Cosma Shalizi writes in the
review of Greg Egan’s novel, “[t]his is true even of the worlds where everyone has
217
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
an unshakable conviction that they are not real,”17 just like the eighteen founders of
Permutation City.
If one follows the implications of the dust theory, it appears that a real world is
the one which is capable of sustaining itself due to its internal logic. The Autoverse
planet Lambertia is such a consistent pattern. At first, when the data on Lambertia
is included in the Garden-of-Eden Configuration it is just a logical possibility. Only
when the TVC universe expands enough for it to be computed does the planet “unfold.” Lambertia is initially designed as a simulation which is run on computers located inside the Elysium. As one of the later generation Copies points out: “Elysium
was envisioned as a fixed frame of reference, a touchstone of reality – against which
the Autoverse could be declared a mere simulation” (PC 281). The truth turns out to
be different, when Permutation City implodes in the final chapters of the novel.
As a logical and structured pattern, the Autoverse could never be a “mere simulation.” It is an independent universe in its own right and it does not need anyone to
create it. Even Maria, who designed the primordial bacterium, from which the Lambertians have developed, cannot “believe that [they] themselves would have failed
to have lived the very same lives without her. Somehow, they still would have found
a way to assemble themselves from the dust” (PC 267). The only thing that Durham
and Maria create with their initial configuration of the system is the link between
the two environments, i.e. Elysium and Lambertia. With the emergence of intelligent creatures on Lambertia, the relationship between the two worlds dramatically
changes.
According to the theory of quantum mechanics and its Heisenberg Uncertainty
Principle, “[o]n the atomic scale, matter and energy are inherently fuzzy. We cannot
simultaneously specify the momentum and position of a particle to better than a certain precision.”18 One of the famous paradoxes connected with the Principle is the
“Schrödinger’s cat,” which involves a cat closed in a non-transparent box together
with a vial of poisonous gas. The vial is connected to a Geiger counter, and once
the counter detects that a radioactive atom has decayed, the vial is broken and kills
the cat. It is impossible to determine the definite outcome of the experiment until
the box is open, as the chances of the atom decaying are fifty to fifty percent. Only
when a conscious observer opens the box, is the state of the cat determined.19 The
17
C. R. Shalizi, Permutation City by Greg Egan: Simulated Leibniz, “The Bactra Review“, <http://cscs.umich.edu/~crshalizi/
reviews/permutation-city/> [odczyt: 7.03.2006].
18
S. Dutch, Schroedinger’s Cat is Alive or Dead, but not Both, and Definitely not Neither, <http://www.uwgb.edu/dutchs/
PSEUDOSC/SCHRCAT.HTM> [odczyt: 15 Mar. 2006].
19
E. Schrödinger, Quantum Theory and Measurement, red. J.A. Wheeler and W.H. Zurek, Princeton University Press 1983.
218
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Schrödinger’s cat paradox should not be treated as the ultimate proof for the hypothesis that conscious observation can determine the actual state of any system, because
there are certain flaws to the idea. However, it shows what importance quantum physics and quantum ontology ascribe to mind and consciousness.
This leads the discussion back to Greg Egan’s dust theory and the intelligent Autoverse life. As conscious beings, the Lambertians introduce a new element
important for to ontological status of their universe, i.e. perception. When trying
to make sense of their world and their planet’s history, the creatures form various hypotheses and test them for logical coherence. As Maria has programmed the
planet’s prehistory into the Garden-of-Eden configuration complete with its “proper
astrological context, and a geological history that stretched back to the birth of its
sun” (PC 126), at first they have no problems arriving at plausible theories and
explanations of their origins. They encounter difficulties only when they start hypothesizing about the content of the primordial cloud from which their universe
has emerged. The elements that form it have been programmed into the initial configuration by hand and, seemingly, cannot be traced back to any particular earlier
cosmic event. To the Elysians’ surprise, Lambertian researchers manage to find
a logical and feasible answer to the question of their world’s beginnings without
considering the idea of any supernatural intervention. As one of the characters puts
it, they manage to “out-explain” (PC 307) the Elysians, thus, making the idea of
creators seem completely ridiculous. The Lambertians’ perception of the Autoverse
severely affects the TVC universe rules, undermining its status. Planet Lambertia
can no longer be controlled from the inside of Elysium. When Copies create a link
with the processors on which Autoverse is supposedly computed, it appears that
the planet cannot be frozen or slowed down in relation to the standard TVC time.
The situation seems to be the reverse of what it was at the beginning – the Elysium
behaves like a simulation run from the inside of the Autoverse. The TVC automaton rules no longer hold true, which suggests that the ultimate truth cannot exist in
a universe explained by quantum mechanics.
The question arises here of how it is possible for the Lambertians’ perception
to change the status of Elysium so much, when according to the dust theory both
universes are completely viable and should be capable of sustaining themselves. The
problem with the two universes lies in the fact that they follow from two conflicting versions of reality. According to the Lambertians, their planet is a real environment, which has naturally came into being and is going to end once its sun dies, as
no system can be eternal. For Copies, Lambertia is a simulated world, created for
entertainment of their immortal selves. Once the Lambertians start perceiving their
219
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
planet in a different way from the Elysians, the two views on reality clash, and it is no
longer possible for the two environments to exist “side by side.” As Durham’s Copy
explains in the novel, “[o]n Planet Lambert, everything that happens is intimately
tied to one set of physical laws, applied uniformly, everywhere. And they’ve had
three billions years of that. We may not know what the deepest laws are, any more,
but every event the Lambertians experience is part of a coherent whole. If there’s any
conflict between the two versions of reality, we can’t rely on our own version taking
precedence” (PC 271).
In contrast to the internally consistent Autoverse, Elysium is built on approximations of the laws of chemistry and physics, and, although, on the surface, it seems
consistent with the cellular automaton rules, all of its private environments “contradict each other – and themselves – a billion times a day” (PC 271). When tested against
the unbending Autoverse logic, the Elysium fails to present as a structured consistent
whole, and it is torn apart and stripped of its immortality. It does not cease to exist,
but it becomes a finite structure, bounded by space and time.
The case of Permutation City’s implosion shows that it is impossible to determine the truth about reality once and for all. In the light of the dust theory all the
possible universes are equally probable and equally real, as long as they are internally
coherent. In the case of all logically possible universes, virtuality is just a function
of perception and it results only from a subjective view of a universe’s intelligent
inhabitants. However, not all the environments described in Permutation City are
logically consistent. The recorded environments in which Copies are placed after
being scanned are incomplete and self-contradictory. These environments are true
manifestations of what is commonly understood as virtual reality.
The main characteristic of virtual environments in the novel is their imperfection, which is a result of high prices of computing power needed for complex rendering. The visualization of those environments is usually tailored to the temporary
point of view of a Copy. Things that are out of range of the Copy’s view are not being
computed at all. Although the sensations that a Copy experiences seem to be perfectly imitated by the simulation, in fact they are just being “faked from a patchwork of
empirical rules, not generated from first principles” (PC 8). The degree of imperfection also varies with different sections of such a simulation, as can be seen from the
example of Paul Durham’s Copy’s apartment and its surroundings. When the Copy
is taking a shower in the initial part of the book, he is looking for visible flaws in the
simulation, and he fails to find any:
”[h]e scrutinized the droplets and rivulets of water on his skin, searching for some small
but visible anomaly at the boundary between his body – computed down to subcellular
220
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
resolution – and the rest of the simulation, which was modelled much more crudely.
If there were any discrepancies, though, they were too subtle to detect” (PC 8).
The view of Sydney as seen from his flat is also convincing, but the Copy knows
that it is just a recording of the real place, skillfully interwoven into the visualization.
It is not possible to physically interact with the Copy’s surroundings if it has not been
predicted by the software. Outside of the simulated apartment, things are no longer
computed with maximum verisimilitude to reality:
”the architecture of the building was reproduced faithfully enough, down to the ugly
plastic pot-plants, but every corridor was deserted, and every door to every other
apartment was sealed shut – concealing, literally, nothing. He kicked one door, as
hard as he could; the wood seemed to give slightly, but when he examined the surface,
the paint wasn’t even marked. The model would admit no damage here, and the laws
of physics could screw themselves” (PC 10).
The street outside of the building the Copy inhabits is just “three-dimensional
wallpaper” (PC 10), designed for decorative purposes. It includes images of crowds
of people walking around – as if involved in everyday duties. The immediately noticeable thing about them is that they do not react to the Copy’s presence and they
feel completely neutral to his touch. Even, when the Copy climbs on an old woman’s
back, she does not register it in any way.
In spite of all those approximations and imperfections, it is still possible for
the observer to fall for the illusion. This is partly because in Greg Egan’s novel the
simulation achieves the highest degree of immersion possible. It is no longer the
interaction between a living person and the images projected on haptic devices, but
a Copy, a virtual entity, is put inside the simulation, and it can experience it directly.
In this way, the problems such as the incompatibility of hardware or the limitations
of receptor stimulation can be avoided. It is not mentioned in the novel whether Paul
Durham, who is put inside of the simulation instead of a Copy, actually uses any advanced hardware in order to experience the virtual environment or not. Nevertheless,
as one can judge from Paul’s total conviction that he is a Copy, he cannot feel any
physical discomfort from the hardware that could possibly spoil the illusion.
One of such situations when the border between reality and virtual reality is
blurred in the mind of the observer is when Paul wakes up as a Copy in his apartment. For a few moments he cannot recall what has happened before. Looking at
the dust in the air and the way it reflects the sunlight, he is reminded of the moments from his flesh-and-blood childhood. The simulation is convincing enough
for him to put the experience side by side with a similar experience from real life.
Being so perfect, the illusion can only be crushed by the appearance of the menu
221
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
window which Copies use to adjust their environment. Even though the window is
something obviously simulated and out of place, it seems realistic to Durham, when
he hits it in anger and despair:
”[h]e gave the interface window an angry thump; it resisted him as if it was solid, and
firmly anchored. As if he was solid, too. He didn’t really need any more convincing,
but he gripped the top edge and lifted himself off the floor. He instantly regretted this;
the realistic cluster of effects of exertion – down to the plausible twinge in his right
elbow – pinned him to this ‘body,’ anchored him to this ‘place’” (PC 4).
As it can be seen above, virtual reality in the book can be convincing enough
so as to fool the senses. The degree of convincingness varies depending on the
amount of processing power available, which can be bought and sold as QIPS, i.e.
“quadrillions of instructions per second” (PC 27) on the QIPS Exchange. Theoretically, if one could afford vast amounts of computing power, one would be able
to create simulations precise to the minutest detail, as long as he simulated closed
environments. The limited capacity of processors in Greg Egan’s novel makes it
still impossible to compute whole universes. Nevertheless, in those utterly convincing, flawless, albeit limited simulations, the only things that could betray the
illusion would be the ones running against real, internally consistent world logic.
The world of Copies is full of such disturbingly unrealistic details, e.g. when they
hurt themselves their cuts stop bleeding after a few moments, or their bodies’ wastes can be “magicked out of existence long before reaching bladder or bowel”
(PC 9). Certain bodily functions are optional and can be edited out by the Copy
by using special software.
The copies can go even further and also modify their personality in any way
they want. The ability to control one’s emotions, feelings and features of character
completely makes it possible for them to accept their new incorporeal condition and
survive the initial feelings of depression and isolation following their transition from
the physical world. Some Copies, who are members of the so-called Solipsist Nation
movement, choose the freedom of Virtual Reality above the desire to cling to their
ideas and preconceptions from their life in the flesh. They deny the old laws and refuse to obey the rules constricting the human society. Those Copies no longer treat their
virtual existence “as less than real” (PC 116), and try to exploit its advantages, e.g.
by assuming completely new forms of presenting themselves, such as for instance
the musicians who look like “living saxophones” (PC 116); or leaving the rules of
Newtonian physics behind them. Their rejection of the outside world can be seen in
the fact that they do not mind being run at such a large slowdown in relation to real
time, that they are not able to follow the worldly affairs any more.
222
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
4. Conclusion: subjective realities
When asked why he was so much interested in philosophy of consciousness and
reality, Greg Egan said: “[t]ake away consciousness and reality and there’s not much
left.”20 Permutation City is a complex exploration of Egan’s favorite themes and presents the reader with a unique view on the ontological nature of all things. Drawing on
the ideas of quantum mechanics, mathematics of virtual reality and medieval cabalist
works, he formulates the dust theory of the universe, invalidating the assumptions of
Newtonian physics and the common belief in the objective juxtaposition of the real
and the virtual. As an alternative, the author proposes a “subjective cosmology,”21
and the idea “that what we experience as ‘the universe’ depends significantly on the
structure of our own bodies and minds ... [where] subjective experience pieces all of
reality together as the pattern in an intrinsically random cloud of events.”22 According
to the dust theory hypothesis all the possible permutations of the dust co-exist at the
same time, but they are perceived by different observers.
However, not all the “virtual” environments from Permutation City can be
treated as examples of Egan’s “dust universes.” Some of them are just internally
inconsistent approximations of real worlds – recorded and transformed into computer
software. These environments are the only true instances of virtual reality in the book,
if it is understood as the opposite of the real. Even as imperfect imitations of reality,
these environments bear the threat of fooling their inhabitants into the belief that they
experience actual reality, which enforces one of the most important ideas in the book,
i.e. the subjectivity of all truth: not only can the perception of reality be influenced by
the existence of virtual worlds, but also a world, real or virtual, can be influenced by
conscious perceptions.
20
“Eidolon”s. 42-45.
21
Tamże, s. 42-45.
22
R. Farnell, Attempting Immortality: AI, A-Life, and the Posthuman in Greg Egan’s Permutation City, “Science Fiction
Studies,” 2000 nr. 27.
223
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Wojciech Malec
Zamość - Lublin
[email protected]
Language testing: towards a methodology
for the study of the method effect
Sprawdzanie umiejętności w nauce języka:
w stronę metodologii badania efektu metody
Streszczenie:
Artykuł podejmuje kwestię metodologii badania efektu metody w kontekście testów sprawdzających. Podczas gdy w tradycyjnych badaniach efektu metody w pomiarze różnicującym stosowana
jest oparta na korelacjach macierz wielu cech – wielu metod, w przypadku pomiaru sprawdzającego
kluczową rolę odgrywa istotność różnicy między średnimi, ponieważ trudność zadań testowych ma
bezpośredni wpływ na decyzje klasyfikacyjne. Autor zwraca szczególną uwagę na strukturę eksperymentu oraz sposoby kontrolowania wpływu zmiennych zakłócających w planach z powtarzanym
pomiarem.
Słowa kluczowe: testowanie języka obcego, efekt metody, pomiar sprawdzający, plany z powtarzanym pomiarem
Summary:
This article discusses the methodology for investigating the effect of item format on test performance. While correlational procedures have traditionally been used in examinations of the method
effect in the context of norm-referenced tests, the significance of differences between means is more
important for criterion-referenced testing because test difficulty has a direct influence on classification
decisions. Special attention is given to ways of controlling confounding factors in repeated-measures
experimental designs.
Keywords: language testing, method effect, criterion-referenced measurement, repeated-measures designs
225
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
1. Introduction
The last two decades have witnessed a burgeoning of scholarly interest in language
testing, reflected in an enormous amount of research into the design and development of useful language tests. Numerous theoretical and empirical investigations
have for the most part centred upon improving the quality of measurement instruments, particularly their reliability and validity. However, as noted by Bachman,
“[w]hile this research has deepened our understanding of the factors and processes
that affect performance on language tests, it has also revealed lacunae in our knowledge and pointed to new areas of research”.1
The influence of test method on test performance is an acknowledged but
still relatively under-researched problem. Although there is now substantial evidence2 that the characteristics of the tasks themselves can make a significant difference to test scores, there is still considerable uncertainty as to what aspects of
language ability are measured by the many task types used in language assessment. Moreover, it is not at all clear which testing techniques can be regarded as
cognitively more demanding than others. Alderson et al. went as far as to suggest
that a thorough understanding of the method effect is “the Holy Grail of language
testing”.3 Pursuing it is undoubtedly well worth the effort because unless we learn
to more fully understand the impact that a given method is likely to have on test
performance, we cannot really develop useful language tests and appropriately
interpret their results.
2. The effect of item format
The reason why we construct and administer language tests is that we want to assess
language ability (or language knowledge). Inferences about the ability being measured are made on the basis of the test takers’ scores. However, test score variance
is never solely and exclusively due to variations in ability. A variety of confounding
factors, both external (e.g. weather) and internal (e.g. motivation) can affect test
1
L. F. Bachman, Modern language testing at the turn of the century: assuring that what we count counts, “Language Testing”,
2000 No. 1, p. 2.
2
E.g. J. C. Alderson and A. H. Urquhart, The effect of students’ academic discipline on their performance on ESP reading
tests, “Language Testing”, 1985 No. 2; P. Arnaud, Vocabulary and grammar: a multitrait-multimethod investigation, “AILA
Review”, 1989; R. Freedle and I. Kostin, The prediction of TOEFL reading comprehension item difficulty for expository prose
passages for three item types: main idea, inference, and supporting idea items, Research Report No. 93-13. Princeton, NJ
1993; M. Kobayashi, Method effects on reading comprehension test performance: text organization and response format,
“Language Testing”, 2002 No. 2; E. Shohamy, Does the testing method make a difference? The case of reading comprehension,
“Language Testing”, 1984 No. 2.
3
J. C. Alderson, C. Clapham and D. Wall, Language test construction and evaluation, Cambridge 1995, p. 45.
226
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
performance. One of the sources of variance that is not associated with language
ability is the method of testing.4
Test method is a general term used to refer to the testing procedure as a whole
and as such can be looked at and examined in its entirety. However, within the
framework of test method facets, or task characteristics,5 various aspects of the
testing procedure can be delineated and analyzed separately – a researcher can focus primarily on only one of the test method facets. This might be, for example, the
format of the test items and the way it impacts on the difficulty of the test, which is
particularly interesting from the perspective of criterion-referenced (CR) classroom
testing because item/test difficulty has a direct influence on the mastery/non-mastery decisions made on the basis of students’ test performance. The present article discusses the methodology for investigating precisely this problem: the effect
of item format on test performance in the context of criterion-referenced progress
tests.6 The hypothetical test construct which appears in all of the examples discussed in the following sections is knowledge of collocations, but the methodology is
applicable to other constructs too.
3. Experimental design considerations
Before the construction of the measurement instruments, important decisions
have to be made concerning the design of the experiment, whose purpose is to
explore the effect of several item formats on the test takers’ performance, as represented by test scores. On the face of it, the task seems fairly straightforward
and uncomplicated, and requires an investigation of the relation between two
variables: item format as the independent variable and test performance as the
dependent variable.
However, the fact that the tests are meant to be CR classroom progress/achievement tests necessitates administering them to a group of students who are being
taught the same syllabus, thereby limiting the possibility of obtaining a large sample. Consequently, the option of an independent-groups design is barely viable:
several reasonably-sized groups would be needed, one for every item format. In
general, 10 subjects for each group can be seen as the bare minimum, but the larger
4
Cf. L. F. Bachman, Statistical analyses for language assessment, Cambridge 2004, p. 156.
5
L. F. Bachman, Fundamental considerations in language testing, Oxford 1990; L. F. Bachman and A. S. Palmer, Language
testing in practice: designing and developing useful language tests, Oxford 1996.
6
See also W. Malec, The impact of item format on test performance in criterion-referenced assessment of collocations,
PhD thesis, KUL 2006; W. Malec, Efekt metody w pomiarze sprawdzającym na przykładzie testowania kolokacji języka
angielskiego, in: Uczenie się i egzamin w oczach uczniów, B. Niemierko and M. K. Szmigel (eds.), Kraków 2007.
227
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
the sample, the higher the precision of the analysis and the greater the credibility
of the conclusions.7 Therefore, an alternative solution, a repeated-measures design,
is preferred.
Besides requiring fewer participants,8 the most important advantage of a repeated-measures design is that individual differences between participants are controlled,
which results in a reduction of unsystematic variability and, by the same token, in
greater statistical power to detect an effect. In other words, the fact that the same
subjects are tested in several different experimental conditions increases the correlation between measurements and reduces the error term (i.e. the variance that is due
to individual differences between the subjects rather than due to the experimental
modification). Field demonstrated that the method of data collection “can make the
difference between detecting an effect and not detecting one”.9 When he analyzed
a set of data using the dependent t-test, the difference between means was statistically
significant, whereas when the same data were analyzed using the independent t-test,
no significant difference was found. What the foregoing amounts to is that, given
a medium-sized sample of students, the great merit of a repeated-measures design,
compared to an independent design, is a lower probability of making a Type II error
(i.e. failing to detect an effect that does genuinely exist).
On the other hand, a serious drawback to repeated-measures designs is that they
create the possibility of transfer between treatment conditions, which may invalidate
the results of the experiment. More specifically, the effect of the experimental modification as observed for the second level of the treatment variable may not be independent of the first level “for reasons of fatigue, practice, or some other cause”.10
To conclude, a repeated-measures design is a better choice than an independent
design as long as measures are taken to eliminate any carryover effects which may
otherwise nullify the impact of the experimental modification on the outcome (the
dependent variable). Such measures usually involve randomizing the order of treatments for each participant or group of participants.
7
A. Radźko, Skuteczność metod statystycznych i warunki ich stosowania w badaniach pedagogicznych, in: Zasady badań
pedagogicznych: strategie ilościowe i jakościowe, Rozdział 6, T. Pilch and T. Bauman, Warszawa 2001, p. 131.
8
G. A. Ferguson and Y. Takane, Analiza statystyczna w psychologii i pedagogice, Warszawa 1999, p. 371; P. Francuz and R.
Mackiewicz, Liczby nie wiedzą, skąd pochodzą: przewodnik po metodologii i statystyce nie tylko dla psychologów, Lublin
2005, p. 64.
9
A. Field, Discovering statistics using SPSS, London 2005, p. 304.
10
G. A. Ferguson, Statistical analysis in psychology and education, New York 1971, pp. 201-202.
228
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
3.1 Refining the design
The choice of a repeated-measures design calls for consideration of the following
further options:
A) A single-item-format test (e.g. fill the gaps) covering a set of collocations
can be administered to a group of students. At a later time, the same collocations can
be given to the same group of students in another item format (e.g. multiple choice),
and so on until all of the item formats have been administered. The number of tests
corresponds to the number of response formats.
B) The same as A, but to eliminate any systematic effects of order, for every
student who is to take the tests, the order of the formats can be randomized.
C) The same as A, but instead of using the same set of collocations every time
a new item format is administered, a different set of collocations can be used.
D) On a single test administration, the students can get several different sets of
collocations, each set in a different item format.
E) All of the item formats can be administered in a counterbalanced manner
such that no student gets the same collocation in any two different item formats.
Brown and Hudson pointed out that “frequently examinees remember items
from the previous test, and that memory has a contaminating effect on any subsequent
encounter with those items”.11 With this observation in view, there is little to support
option A. In all likelihood, whichever item format is administered last will produce
higher scores than the one administered first.12
Therefore, randomizing the order of the response formats, as stated in option B,
seems an essential improvement. This method of avoiding the effects of order is
very common in psychological and educational research.13 In the experiment under
discussion, thanks to randomization, no single item format would be privileged by
being administered in its entirety at a later time than any other format. However, as
noted by Brzeziński,14 methodologically elegant though it may seem, randomizing
11
J. D. Brown and T. Hudson, Criterion-referenced language testing, Cambridge 2002, p. 128.
12
Ironically, if the time span between test administrations is very long, not only may the students forget items from the
previous test, but they might also forget the meaning and use of some of the collocations that they studied before the
first administration. In this rather unlikely event, a test format that is administered later can actually give rise to scores
significantly lower than those derived from a test format administered earlier (cf. Bachman, 1990, p. 182). However, what
is important for our purposes is that the students’ knowledge of the collocations being tested is unlikely to be the same on
any two administrations of the test, from which it follows that the order of treatments is almost certain to have some impact
on test scores that is impossible to control in this design.
13
See, e.g., T. W. Pavkov and K. A. Pierce, Do biegu, gotowi – start! Wprowadzenie do SPSS dla Windows, Gdańsk 2005, p.
65.
14
J. Brzeziński, Badania eksperymentalne w psychologii i pedagogice, Warszawa 2000, p. 156.
229
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
the treatments is far from convenient because it requires increasing the sample size.
Specifically, the number of different ways in which n treatments can be arranged in
order equals n! (n factorial). Thus, with six item formats, there are 6! = 720 possible
arrangements, also expressed as the number of permutations, of these formats.
Alternatively, the order of the formats can be the same for the whole group of
students, but every time the test is administered, a new set of collocations can be used
for assessment (option C). In this design, effects of order would clearly not be an
issue. However, test format would be confounded with test content (the collocations):
higher scores produced by, for example, multiple-choice items could not be interpreted to mean that the MC format is easier than the other formats. The different levels of
difficulty of the formats as indicated by mean scores might actually be due to the fact
that the collocations selected for one particular format were easier than those selected
for the other formats. Again, the solution lies in randomization. Prior to administering
the tests, the requisite number of collocations might be selected and then randomly
assigned to several sets, thereby eliminating any systematic bias in mean scores that
might be due to the collocations’ varying degrees of difficulty. Nevertheless, option
C is not free from the confounding effects of external and internal factors such as
temperature, noise, fatigue, mood, motivation, changes in students’ knowledge and
ability from one test to the next, etc.15 To put it differently, within-subjects variations
in performance may not be due to the experimental modification only.
Option D addresses this problem: all the response formats are administered at
the same point in time, i.e. in the same testing situation. In this design, the order of
the formats does not really matter (students often do not follow the order anyway).
Each format covers a different set of collocations, balanced in terms of difficulty
thanks to random assignment. For the purposes of studying the method effect, this
design is quite satisfactory, yet there is still one problem that needs to be addressed.
Specifically, even small differences in difficulty between the sets of collocations may
lead to invalid conclusions.
Randomization can be seen as “analogous to insurance, in that it is a precaution
against disturbances which may or may not occur and that may or not be serious if
they do occur”.16 In option D, randomization (here, random assignment of previously
selected collocations to several sets) is supposed to minimize the biasing influence
of the collocations’ unequal difficulties. However, even though this influence can be
minimized, it is unlikely to be eliminated altogether. By way of illustration, suppose
15
Cf. Brown and Hudson, p. 150.
16
W. G. Cochran and G. M. Cox, Experimental designs, New York 1957, quoted in Ferguson, p. 201.
230
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
we need to assign 30 collocations to three balanced sets. Suppose also that half of the
collocations, notated a1, represent one level of difficulty, and the other half, notated
a2, represent another level of difficulty. The task is to assign 15 a1s and 15 a2s to three
sets of equal difficulty, i.e. sets containing 5 a1s and 5 a2s each. Using the RAND()
function in Excel,17 it can be demonstrated that the three sets are actually more likely
than not to be unequal.
The exact probability of obtaining three equal sets through randomization can be
found with the help of the following formula for permutations with repetitions18:
(1)
Q
QQ QN 3QQ Q QN
Pnn1 ,n2 ,...,nk = permutations of n elements in which k distinguishable
elements are repeated in such a way that:
– element a1 is repeated n1 times (there are n1 indistinguishable a1 elements)
– element a2 is repeated n2 times (there are n2 indistinguishable a2 elements)
– element ak is repeated nk times (there are nk indistinguishable ak elements)
First, the number of possible arrangements of 5 a1s and 5 a2s in each set can be
calculated as follows:
where:
(2)
3
u
Second, the total number of possible arrangements of a1 collocations and a2
collocations in all three sets such that each set contains exactly 5 a1s and 5 a2s is the
product of Pnn1 ,n2 ,...,nk for each set, or simply:
(3)
3
3 Q Q QN Q
Third, the total number of any arrangements of a1s and a2s in all three sets taken
as a whole can be found by calculating the permutations of n = 30 elements in which
k = 2 distinguishable elements are both repeated n1 = n2 = 15 times:
17
Microsoft Excel, Version 11.5612.5606, Microsoft Corporation 2003.
18
T. Koshy, Discrete mathematics with applications, Burlington, MA 2004, p. 428; H. B. Fine, College algebra, Providence,
RI 2005, p. 398; K. G. Calkins, Permutations with repeated elements. [Retrieved July 5, 2006 from http://www.andrews.
edu/~calkins/math/webtexts/prod02.htm#RPERM]
231
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
(4)
( ( u( ( ( ( 3
Finally, the probability that the three sets of collocations are equal as a result of
randomization can be estimated. Within the framework of classical probability, the
probability that Event A will occur (P[A]) is calculated in the following way19:
(5)
3>$@
1XPEHURI SRVVLEOHRXWFRPHVLQZKLFK(YHQW$RFFXUV
7RWDOQXPEHURI SRVVLEOHRXWFRPHV
In our example, Event A occurs when there are 5 a1 collocations and 5 a2 collocations in each of the three sets. The number of possible outcomes in which Event
A occurs has been calculated in (3), and the total number of possible outcomes has
been found in (4). The probability that the sets are equal is as follows:
(6)
3>$@
( Thus, we can be 10% confident that random assignment will result in equal sets
of collocations.
Naturally, in a real situation, the collocations would most likely represent more
than two levels of difficulty, and as the number of collocations which are distinguishable in terms of difficulty rises, the probability of obtaining unequal sets
increases exponentially. For example, if our array of thirty collocations consisted
of 6a1+6a2+6a3+6a4+6a5, i.e. five groups characterized by distinguishable levels of
difficulty, each group containing six collocations of the same difficulty, the probability of successfully assigning them to three equal sets, each containing 2a1+…+2a5,
would be P[A] = . 3 y 3 Therefore, we could be 99.9%
certain that the sets would be unequal as a result of randomization.
19
R. A. Donnelly, The complete idiot’s guide to statistics, Indianapolis 2004, p. 76.
232
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
The above discussion is not supposed to undermine the value of randomization.
In fairness, there is no better way of controlling bias in an experiment than by randomizing entities whose characteristics are unknown20 (in our case, when the difficulty
of the collocations is unknown). The purpose of the above calculations is simply to
demonstrate how difficult it may be to obtain ideal equivalence of several sets of
collocations.
The implications of having unequal sets of collocations are now discussed. Suppose that a group of 15 students take a test consisting of three test methods (M1, M2,
M3) of equal difficulty, such that each method covers a different set of 10 collocations (see Table 1). Suppose further that the sets of collocations represent three levels
of difficulty, such that SET II (marked light grey in the table) yields scores that are
consistently lower (-1 point) than those produced by SET I (white), and that SET III
(dark grey) yields scores that are consistently two points lower than those produced
by SET I. Using a repeated-measures design, we can test the null hypothesis that the
three methods are equivalent in terms of difficulty. If the variant of the design defined
here as option D were used in this experiment (Table 1), then we would reject the null
hypothesis, when, in reality, it is true (a Type I error). The weakness of this design is
that it leads to a misleading result: the apparently significant differences between the
means are actually due to the differences in difficulty between the sets of collocations,
and not due to any differences between the methods.
20
However, for a discussion of the limitations of randomization in the social sciences, see S. Ackroyd and J. A. Hughes, Data
collection in context, Harlow 1992.
233
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Table 1. Hypothetical test scores (option D)
Student #
M1
M2
M3
1
8
7
6
2
9
8
7
3
10
9
8
4
8
7
6
5
7
6
5
6
8
7
6
7
9
8
7
8
10
9
8
9
8
7
6
10
7
6
5
11
8
7
6
12
9
8
7
13
10
9
8
14
8
7
6
15
7
6
5
Mean
8.4
7.4
6.4
SET I (0);
SET II (-1);
SET III (-2)
Note:
There is a way of eliminating the small differences that are likely to exist between sets of collocations. Table 2 illustrates how the collocation test can be administered in a counterbalanced manner (option E). In this design, all the students are
divided into as many groups as there are test methods, and sets of collocations. Each
student in Group A gets ten collocations (SET I) in Method 1; another ten collocations
(SET II) in Method 2; and the remaining ten collocations (SET III) in Method 3. The
other two groups get the same 30 collocations in the same 3 methods in such a way
that no two groups get the same set of collocations in the same method. As can be
seen in Table 2, the mean scores of each test method are now the same, as expected.
234
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Table 2. Hypothetical test scores (counterbalanced, option E)
Group A
Group B
Group C
Student #
M1
M2
M3
1
8
7
6
2
9
8
7
3
10
9
8
4
8
7
6
5
7
6
5
6
7
6
8
7
8
7
9
8
9
8
10
9
7
6
8
10
6
5
7
11
6
8
7
12
7
9
8
13
8
10
9
14
6
8
7
15
5
7
6
Mean
7.4
7.4
7.4
Note:
SET I (0);
SET II (-1);
SET III (-2)
However, one further question needs to be considered: Does counterbalancing remove any possible bias that may be introduced by unequal sets of collocations? In other
words, does it matter how large the differences are between the sets? Using the same
design as in Table 2, it can be demonstrated that different degrees of disparity between the
three sets of collocations have different degrees of influence on the validity of the results
of the experiment. In both Table 3 and Table 4, the collocations in SET I are, on average,
the easiest, whereas the collocations in SET III are the most difficult. However, the difference between any one set and the next more difficult or easier one can be 1 point (Table
3), or it can be 2 points (Table 4). Note also that in both of these hypothetical situations, it
is assumed that Method 1 is the easiest, and Method 3 is the most difficult, so that any student who scores, say, 8 points for 10 collocations in M1 will score 7 points for another 10
collocations in M2, provided that the sets of collocations in both methods are, on average,
of the same difficulty. For example, Student 13 (Table 4) scores 6 points for M1 (SET III);
now, given that M2 is one point more difficult than M1, and that SET I is four points easier
than SET III, the student will score 9 points (6-1+4) for M2 (SET I).
235
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Table 3. Hypothetical test scores (smaller difference between sets)
M1
M2
M3
(0)
(-1)
(-2)
1
8
6
4
2
9
7
5
3
10
8
6
4
8
6
4
5
7
5
3
6
7
5
6
7
8
6
7
8
9
7
8
9
7
5
6
10
6
4
5
11
6
7
5
12
7
8
6
13
8
9
7
14
6
7
5
15
5
6
4
Mean
7.4
6.4
5.4
Student #
Note:
236
SET I (0);
SET II (-1);
SET III (-2)
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Table 4. Hypothetical test scores (larger difference between sets)
Student #
M1
M2
M3
(0)
(-1)
(-2)
1
8
5
2
2
9
6
3
3
10
7
4
4
8
5
2
5
7
4
1
6
6
3
6
7
7
4
7
8
8
5
8
9
6
3
6
10
5
2
5
11
4
7
4
12
5
8
5
13
6
9
6
14
4
7
4
15
3
6
3
Mean
6.4
5.4
4.4
Note:
SET I (0);
SET II (-2);
SET III (-4)
237
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Interestingly, thanks to counterbalancing, the mean score difference between M1–
M2, and between M2–M3 is, as expected, in both situations the same (1 point), although
due to the greater difficulty of the collocations in Table 4, the means are, on average, lower
than those in Table 3. Now, using the dependent (or paired-samples) t-test, we can compare the means of the test methods in both situations and see whether they are significantly
different at α = .05. SPSS Output 1 presents the results of this analysis using the data in
Table 3, and SPSS Output 2 comes from the same statistical procedure, but applied to the
data in Table 4.21 As can be seen, when the difference between the sets of collocations
is relatively small (Table 3), counterbalancing successfully minimizes the bias, and the
difference between the test methods is statistically significant (SPSS Output 1). However,
when the difference between the sets of collocations is larger (Table 4), the experiment
results in a Type II error because it fails to detect a genuine effect (i.e. the assumed 1 point
difference between the test methods is no longer significant: see SPSS Output 2).22
SPSS Output 1. Dependent t-test results (smaller difference)
3DLUHG6DPSOHV7HVW
3DLUHG'LIIHUHQFHV
3DLU
3DLU
00
00
0HDQ
6WG'HYLDWLRQ
6WG(UURU
0HDQ
&RQILGHQFH
,QWHUYDORIWKH
'LIIHUHQFH
/RZHU
8SSHU
W
GI
6LJWDLOHG
SPSS Output 2. Dependent t-test results (larger difference)
3DLUHG6DPSOHV7HVW
3DLUHG'LIIHUHQFHV
3DLU
3DLU
00
00
0HDQ
6WG'HYLDWLRQ
6WG(UURU
0HDQ
&RQILGHQFH
,QWHUYDORIWKH
'LIIHUHQFH
/RZHU
8SSHU
W
GI
6LJWDLOHG
In conclusion, neither randomizing not counterbalancing alone can guarantee an
adequate precision of the experimental design, but rather both should be used. Thanks
to a random selection of collocations followed by their random assignment to as many
sets as the test methods to be compared, and thanks to a counterbalanced administration
of the tests, the potentially confounding effects of the collocations’ unequal difficulties
can be kept to a minimum. In other words, any differences between individual collocations will be spread equally among the sets and among the methods.
21
Strictly speaking, a repeated-measures ANOVA would be appropriate prior to conducting the t-tests. However, for the sake
of simplicity, that first step has been omitted here.
22
The results of the t-tests were obtained with SPSS (SPSS for Windows, Release 14.0.0, SPSS Incorporated 2005).
238
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
It can be further demonstrated that unequal groups of students may also invalidate
the experiment by causing floor or ceiling effects to occur. For example, Table 5 presents
the same scores as Table 4, but adjusted to take account of the following differences between the groups: -3 for Group B, and -6 for Group C. The scores are also corrected (in
parentheses) by changing every negative number to zero. If language ability could take
on negative values, no floor effects would occur, and the differences between the means
of the test methods would be the same as in Table 4 (1 point). Moreover, the statistical
significance of those differences would be exactly the same as in SPSS Output 2. However, with the negative numbers changed to zeroes, the differences between the means
have changed, as has their statistical significance (SPSS Output 3 shows the results of
the dependent t-test conducted with the corrected data from Table 5). Therefore, in order
to avoid floor or ceiling effects, the groups should be balanced in terms of ability, either
through randomization or on the basis of the students’ previous performance.
Table 5. Hypothetical test scores (unequal groups)
Student #
Group A
(0)
Group B
(-3)
Group C
(-6)
Mean
Note:
M1
M2
M3
(0)
(-1)
(-2)
1
8
5
2
2
9
6
3
3
10
7
4
4
8
5
2
5
7
4
1
6
3
0
3
7
4
1
4
8
5
2
5
9
3
0
3
10
2
-1 (0)
2
11
-2 (0)
1
-2 (0)
12
-1 (0)
2
-1 (0)
13
0
3
0
14
-2 (0)
1
-2 (0)
15
-3 (0)
0
-3 (0)
3.4 (3.9) 2.4 (2.5) 1.4 (1.9)
SET I (0);
SET II (-2);
SET III (-4)
239
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
SPSS Output 3. Dependent t-test results (unequal groups)
3DLUHG6DPSOHV7HVW
3DLUHG'LIIHUHQFHV
3DLU
3DLU
00
00
0HDQ
6WG'HYLDWLRQ
6WG(UURU
0HDQ
&RQILGHQFH
,QWHUYDORIWKH
'LIIHUHQFH
/RZHU
8SSHU
W
GI
6LJWDLOHG
4. Uncontrolled variables and interactions
A possible limitation of the design described above is that it does not explicitly control for the potentially confounding effects of various extraneous variables. By way of
illustration, consider a simple counterbalanced design (Table 6) in which two groups
of students take two equivalent test forms: Form A consisting of SET I (Method 1) and
SET II (Method 2); and Form B consisting of SET II (Method 1) and SET I (Method
2). On the basis of the test scores, we can compare the means of the two methods to
see whether they are significantly different.
Table 6. A simple counterbalanced design
6WXGHQWV
0HWKRG
0HWKRG
6(7,
6(7,,
)RUP$
6(7,
)RUP%
*URXS$ *URXS% 6(7,,
0HDQVFRUH
0HDQVFRUH
Fundamental to this experimental design is the assumption that the difficulty of
the sets of collocations constitutes a variable that is controlled (by means of random
assignment). In other words, its influence on test performance is assumed to be predictable, which means that we expect weak students to do poorly and good students
to do well on both sets of collocations. Nevertheless, suppose that for certain students
the collocations in SET I are actually more difficult than those in SET II while the
reverse holds for some other students. In such a case, the observed difference between
the test methods will not be attributable solely to the experimental modification (i.e.
240
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
changing the level of the treatment variable). Rather, the outcome of the experiment
will be due in no small measure to the effects of miscellaneous extraneous variables
such as the students’ learning styles, courses attended, books and resources studied,
formal instruction, etc.
Furthermore, all of the above-mentioned uncontrolled variables may also interact
in some way with the treatment variable. For example, if one teacher happens to place
greater emphasis on Method 1 than on Method 2, and two other teachers happen to do
the opposite, then the teachers (i.e. instruction) will likely constitute a variable, not controlled in the experiment, which will interact with the test methods, and the combined
effect of these variables will impact in an unpredictable way on the students’ performance. An example of such an interaction is given in Figure 1: the students taught by
Teacher 1 scored, on average, 6 points on Method 1 and 3 points on Method 2, whereas
the students taught by Teachers 2 and 3 scored higher on Method 2 than on Method 1.
Figure 1. An example of a teacher × method interaction
Therefore, we need to have good reasons to believe that the influence of extraneous
variables and their interactions with the treatment variable are not likely to be serious:
• First, while it might be reasonable to expect extraneous variables to interact with
241
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
the difficulty of individual collocations, it is less likely that one set of random collocations as a whole will be more difficult for some students than for others, with the
reverse being true for another set of collocations. In the research design discussed
here, scores on every set of collocations as a whole are used for analysis.
• Second, in a proficiency test administered to a heterogeneous sample of students,
the participants’ different educational backgrounds would probably impact significantly on their performance in respect of both the collocations and the test
methods. On the contrary, in a classroom achievement test which is based on the
syllabus, all the students will have had some contact with all of the collocations
and with all of the methods.
In sum, the way in which the test scores will be analyzed as well as the relative
uniformity of the sample of students are believed to provide adequate safeguards
against bias in the experiment.
5. Variables and levels of measurement
Language ability constitutes a continuous variable, even though we report it using
discrete values.23 Just as it is convenient to talk of a length of time in terms of months
and days rather than in terms of decimal fractions of a year, so it is convenient to report language proficiency or achievement using distinct units of measurement such as
grades, stanines, percentiles, etc. according to the required level of precision. Therefore, although it is theoretically possible to record the achievement of two test takers
as .875 and .956 (on a scale from 0 to 1), such a degree of accuracy is not normally
necessary. Rather, the achievements might be recorded as, for example, very good and
excellent respectively.
Similarly, although the total score on a test composed of ten dichotomously24
scored items can take on only eleven distinct values (from 0 to 10), this does not mean
that test scores constitute a discrete variable. Rather, the artificially limited variability
of what is essentially a continuous variable follows from the measurement procedure.
More precisely, it is the consequence of using the narrowest possible (i.e. dichotomous) rating scale in the marking of individual test items.
It is also important to note that the units of measurement used in assessing language ability generally constitute either ordinal or interval scales. Percentile ranks,
for example, are only an ordinal scale because the difference in levels of ability between a person who is in the 15th percentile and the one who is in the 25th percentile
23
L. F. Bachman, p. 25.
24
That is, either right (1) or wrong (0).
242
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
may not be the same as the difference of 10 percentile ranks at the other end of the
score distribution.25 In the case of test scores, on the other hand, a change from 10 to
20 points corresponds to the same change in levels of ability as a change from 70 to
80 points. Test scores, therefore, constitute interval data.26
The level at which variables have been measured is a prime consideration when
choosing a suitable statistical procedure to analyze data.27 For example, parametric
tests of significance can only be performed on interval or ratio data. Ordinal data, on
the other hand, cannot even be correctly averaged to obtain the arithmetic mean.28
6. Concluding remarks
Test method is an important source of test score variance and its impact on test performance should be investigated using carefully designed experiments. While correlational procedures (and most notably the multitrait-multimethod matrix29) have
traditionally been used in investigations of the method effect in the context of normreferenced testing, the significance of differences between means seems more important for the purposes of criterion-referenced testing. This should be assessed using
procedures such as repeated-measures analysis of variance and/or dependent t-tests.
The precise choice of statistical test will largely depend on the level of measurement,
and, naturally, on the distribution of the data.
25
See, for example, p. 306 ff.
26
For a detailed discussion of levels of measurement, see Francuz and Mackiewicz, pp. 29-40.
27
Cf. J. Brzeziński, Metodologia badań psychologicznych, Wydanie III, Warszawa 2002, p. 265.
28
See: L. F. Bachman, p. 309.
29
First proposed by D. T. Campbell and D. W. Fiske, Convergent and discriminant validation by the multitrait-multimethod
matrix, “Psychological Bulletin”, 1959 No. 2.
243
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Edward Fiała
Lublin – Zamość
edwardfi[email protected]
Trzy paradygmaty psychoanalitycznej
interpretacji dzieła literackiego
Three Method Models in Psychoanalytic
Interpretation of Literature
Summary:
The paper deals with two method models inspired by the classical Freudian psychoanalysis and the new model developed on the basis of American neopsychoanalytical thought of Erich
Fromm. The first model of interpretation looks at literature as a transformation of unconscious desire
into the esthetic shape of literary work, the second model seeks in it a crystallization of unconscious
structures of mind, whereas the third one – introduced in the paper – approaches literature against
the background of the social unconsciousness as an expression of the Idol which was precisely
defined by Fromm in 1990.
Słowa kluczowe: pragnienie nieświadome, fantazja, przeniesienie, nieświadome struktury umysłu, nieświadomość społeczna, uniwersalna potrzeba idola, świat idolatryczny, wartości idolatryczne,
idolatryzacja.
Keywords: unconscious desire, fantasy, transference, unconscious structures of the mind, social
unconsciousness, universal need for the Idol, idolatric world & idolatric values, idolatrization.
245
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Niniejszy artykuł ma charakter metodologiczny i jest najpierw próbą zwięzłej
charakterystyki dwóch paradygmatów, które wyrastają z klasycznej psychoanalizy,
a następnie – w części trzeciej – stanowi propozycję nowej metody badania dzieła
literackiego w oparciu o inspirację współczesnej myśli psychoanalitycznej Ericha
Fromma.
1
Pierwsze interpretacje dzieła literackiego z pozycji psychoanalitycznych wiążą
się z pracami samego Freuda, który na marginesie głównego nurtu swych badań klinicznych sięgał także do konkretnych dzieł literackich jako ilustracji dla wygłaszanych przez siebie tez o funkcjonowaniu psychiki człowieka, a zwłaszcza jej nowych,
nieświadomych rejestrów. Fascynacja n i e ś w i a d o m o ś c i ą wczesnej psychoanalizy kazała Freudowi, a potem innym badaczom z jego kręgu, szukać w dziele literackim – podobnie jak w marzeniu sennym i nerwicach – pragnienia nieświadomego,
które okazywało się kluczem hermeneutycznym do zrozumienia wielu zjawisk psychicznych1. Wychodząc z interpretacji marzenia sennego (Die Traumdeutung, 19002)
Freud rozróżnił wizualną dramatyzację snu jako treść jawną, która wymagała analizy
w kierunku rozpoznania istotnej treści ukrytej, zawierającej różnorodne p r a g n i en i a n i e ś w i a d o m e. Tak ustalił się zasadniczy wektor hermeneutyki freudowskiej. Jest to postępowanie analitycznej, które z treści jawnej – w wypadku nerwic
chodzi o symptomy, a w sytuacji dzieła sztuki o jego kształt artystyczny – wnosi
o t r e ś c i u k r y t e j będącej istotą nieświadomego i „prawdziwego” s e n s u.
W rozprawie Pisarz i fantazjowanie (1906) twórca psychoanalizy podkreśla już
zjawisko f a n t a z j i w powstawaniu dzieła literackiego, którego kształt artystyczny
był zbyt subtelny, żeby poddawać go prostej redukcji do pragnienia nieświadomego.
Tak więc fantazja okazała się bogatszą płaszczyzną dociekań nad dziełem sztuki, ale
– psychologicznie rzecz biorąc – nie sposób w tej fantazji nie widzieć po prostu zawoalowanej postaci pragnienia nieświadomego. Stąd pierwszą postawę freudowskiej
interpretacji dzieła literackiego można przedstawić w dyrektywie metodologicznej:
D z i e ł o j a k o t r a n s f o r m a c j a n i e ś w i a d o m e g o p r a g n i e n i a.
Zająłem się tym zagadnieniem w pracy Modele freudowskiej metody badania
1
Weryfikację swojej metody hermeneutycznej dokonywał Freud na rozległym materiale nie tylko klinicznym, ale i na tzw.
normalnych zjawiskach psychicznych. Obok marzenia sennego i twórczości artystycznej podjął on także analizę zjawisk
życia codziennego. Por. Z. Freud, Psychopatologia życia codziennego. (O zapominaniu, pomyłkach, zabobonie i błędach).,
przeł. L. Jekels i N. Ivanka, Lwów 1913. Przekład uzupełniony i poprawiony przez W. Szewczuka w: Psychopatologia życia
codziennego. Marzenie senne, Warszawa 1987.
2
Z. Freud, Dzieła t. I: Objaśnianie marzeń sennych, przeł. R. Reszke, Warszawa 1996.
246
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
dzieła literackiego (Lublin, 1991). Tam też wyróżniłem cztery procedury badawcze,
które mając stale za wspólny mianownik pragnienie nieświadome, ujmowały dzieło
literackie najpierw jako refleks osobowości autorskiej, następnie dokument psychologiczny postaci przedstawionych, z kolei jako interakcyjnie rozbudowany dowcip
i wreszcie kształt konkretyzacji czytelniczej. Trzy pierwsze supozycje dzieła zakorzeniają się w pismach Freuda – obok wymienionej już rozprawy Pisarz i fantazjowanie,
również w szkicu Einige Charaktertypen aus der psychoanalytischen Arbeit (1916)3
i w jego słynnej książce Der Witz und seine Beziehung zum Unbewussten, 19054.
A ujęcie dzieła jako kształtu konkretyzacji czytelniczej wiąże się ze współczesnym
kontynuatorem intuicji klasycznej psychoanalizy na terenie badań literackich, czyli
Normanem Hollandem i jego książką pt.: The Dynamics of Literary Response, w której dostrzegł on, że fantazja w dziele literackim prowadzi do jego świadomej warstwy
s ł o w n e j, a ta zostaje ostatecznie zwieńczona główną i d e ą dzieła (1968)5.
Stawiając kropkę nad „i” tych czterech modeli interpretacji, można stwierdzić,
że każdy z nich również odwoływał się ostatecznie do pragnienia nieświadomego
– osobowości autorskiej, postaci przedstawionej, partnerów dialogu we wzajemnej
interakcji, a w końcu samego czytelnika.
W podejściu Hollanda pragnienie nieświadome autora generowało określoną
fantazję (marzenie na jawie), która następnie podlegała świadomej werbalizacji i artystycznemu opracowaniu, czego owocem był tekst literacki. Wyrażał on pewne przesłanie semantyczne, w którym badacz rozpoznawał główną ideę dzieła. Toteż możemy tutaj jednocześnie mówić o warstwowej o n t o l o g i i dzieła literackiego. Tak
bowiem krystalizacja dzieła w procesie twórczym, jak i dzieło gotowe, a następnie
jego odbiór czytelniczy odsłaniają kolejne poziomy krystalizacji znaczeń, które ogniskują się wokół p r a g n i e n i a n i e ś w i a d o m e g o, f a n t a z j i, s ł o w a
i g ł ó w n e j i d e i. Jest to zatem sui generis psychoanalityczna ontologia dzieła
o wyraźnej stratyfikacji psychologiczno – semantycznej.
2
Drugi dyskurs metodologiczny w psychoanalizie dzieła literackiego wiążemy
z książką Danuty Danek Sztuka rozumienia. Literatura i psychoanaliza (1997)6. Jest
to zbiór artykułów tak teoretycznych, jak i interpretacyjnych, w których autorka pa3
Z. Freud, Niektóre typy charakterów w pracy psychoanalitycznej., przeł. E i W. Sobaszkowie „Dialog” 1989, nr. 4.
4
Z. Freud, Dowcip i jego stosunek do nieświadomości, przeł. R. Reszke, Warszawa 1993.
5
N. Holland, The Dynamics of Literary Response, New York 1968.
6
D. Danek, Sztuka rozumienia. Literatura i psychoanaliza, Warszawa 1997.
247
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
trzy na dzieło nie tyle jako na egzystencjalną substancję o określonej ontologii, ile raczej na sposób jego budowy. Nie interesuje ją „co” dzieła, lecz jego „jak”. W ważnym
szkicu Dzieło literackie a umysł (Późna twórczość Słowackiego) Danek wychodzi
z założenia, że „utwór literacki nie jest zrobiony inaczej niż umysł ludzki”. Innymi
słowy: „nie ma nic – co do jego „jak” – w utworze, czego by nie było – co do jego
„jak” – w umyśle ludzkim.”7
W związku z tym tropi ona struktury funkcjonowania umysłu w konkretnych
dziełach literackich, zwłaszcza jeśli rodzą one niejasności logiczne i semantyczne,
które skłaniają do szukania psychoanalitycznych kluczy deszyfracji ukrytych sensów, ponieważ badaczka widzi dzieło jako strukturę w najwyższym stopniu znaczącą,
a Freuda jako twórcę postawy p a n s e m a n t y c z n e j 8 w psychologii i w ogóle
– kulturze.
Można by więc stwierdzić, że autorce w zasadzie chodzi o d z i e ł o j a k
o k r y s t a l i z a c j ę n i e ś w i a d o m y c h s t r u k t u r u m y s ł u. Dlatego
rozważa ona „trzy podstawowe problemy aktywności umysłu, a potem – dwa procesy właściwe jego działaniu, kształtujące się stopniowo w kolejnych fazach rozwoju
człowieka, od niemowlęctwa do dorosłości”9.
W ten sposób Danek penetruje rozwojową g e n e a l o g i ę umysłu ludzkiego,
co może być na pierwszy rzut oka mylące – zresztą wydaje się, że nadużywa ona
w swych rozważaniach pojęcia „umysł”, który nota bene definiuje w innym miejscu
książki, jak następuje:
Umysł tutaj, by wprowadzić formułę, którą ze swej strony poddaje teoria psychoanalityczna, to całopsychocielesność ludzka.10
A w dyskutowanym przez nas szkicu dodaje, że psychoanaliza związała umysł
po dewaluacji tego pojęcia w XIX wieku:
nie tylko z rozumem dyskursywnym, tym, który włada słowną mową pojęciową, ale z całopsychocielesnością człowieka, w tym także z jego mową prewerbalną
i awerbalną, a nie tylko słowną.11
7
Tamże, s. 107.
8
Tamże, s. 106.
9
Tamże, s. 107-108.
10
Tamże, s. 34.
11
Tamże, s. 106.
248
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Czy możemy mówić o „umyśle psychicznym”? To znaczy – umyśle w znaczeniu świadomej i nieświadomej władzy mentalnej człowieka? Jeśliby tak rzecz ująć,
wówczas jest do ocalenia formuła, którą proponuje Danek, ale umysł w tej formule
należałoby de facto rozumieć jako wielorakie mechanizmy psychiczne – świadome
i nieświadome, logiczne i prelogiczne.
Zresztą baczna lektura eseju Danek uświadamia, że nie skupia się ona bynajmniej na tak „brzemiennym” zakresowo „umyśle”, ale poświęca swoją uwagę przede
wszystkim trzem problemom jego aktywności, które de facto sprowadzają się do tzw.
„pierwotnego procesu” psychicznego, stanowiącego „residuum formalne wytworów
wyobraźni w ogóle”12.
Tym samym pozostawia autorka w tle swoich rozważań również „proces wtórny” psychiki, który zawiaduje „rozumem dyskursywnym” i „włada słowną mową
pojęciową”.
Innymi słowy, badaczka koncentruje swoje dociekania na w c z e s n y c h
s t r u k t u r a c h a k t y w n o ś c i p s y c h i k i (umysłu) słusznie podkreślając,
że struktury te „nie zanikają w fazach późniejszych (w życiu człowieka dorosłego),
lecz jedynie tracą w nich charakter dominujący.13
Oto trzy „problemy aktywności umysłu”, właściwe dla myślenia pierwotnego, których rezonans bada Danek nade wszystko w twórczości literackiej, jakkolwiek występują
one także – co wykazał już Freud – w marzeniu sennym, nerwicach i chorobach psychicznych. Jest to sytuacja tzw. regresji z dojrzalszych struktur procesów wtórnych psychiki
– na poziom wcześniejszy, który ujawnia wówczas intensywną remobilizację.
Pierwszy problem identyfikuje autorka jako s y m u l t a n i c z n o ś ć
a l i n e a r n o ś ć i dowodzi – za filozofami umysłu w XVIII wieku – „że umysł
ludzki działa symultanicznie, że właściwa mu jest jednoczesna wielość znaczeniowa
i całościowość myśli – która w wypowiedzi językowej musi zostać przekształcona na
ciąg następczy, na sekwencję oddzielnych jednostek mowy, rozwijającą się w czasie.
Wypowiedź językową cechuje – jak wówczas powiadano – porządek następczy (ordo
succesivus), umysł ludzki cechuje porządek symultaniczny (ordo simultaneus)”14
Toteż słynny teoretyk sztuki G. E. Lessing przeciwstawiał linearność dzieła literackiego symultaniczności sztuk plastycznych i wskazywał na sposoby, które można
zastosować w utworze literackim, żeby przezwyciężyć jego trudności wiążące się
z linearnością.
12
Tamże, s. 122.
13
Tamże, s. 117.
14
Tamże, s. 108.
249
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Również problem opozycji symultaniczności (myśli) i linearności jej wyrazu
podejmował Juliusz Słowacki, który jest głównym przedmiotem rozważań w szkicu
Danek. W tym sensie rozumie ona wyznanie poety w jego liście do matki z 28 listopada 1843 roku:
„a mam tę chwilę, że niby z jakąś rozpaczą rzucam się do papieru, chcąc garściami duszę moją rzucać na ludzi”15
A także inny fragment jego listu do Krasińskiego 4 lipca 1843 roku:
…ciągły lot ducha, lecz nie lot formy, ale jej rozpaczna spokojność; rozpaczna, bo
jakże się nie gniewać na prawa natury, które nam wzbraniają w jednej błyskawicy miłośnej
spełnić całą naszą drogę i misję duchową. Oto są dwie konieczności dla poety, jeżeli mają
być jeszcze poeci.16
Obie metafory wyrazu myśli, czyli „rzucanie garściami duszę swoją na ludzi”
oraz obraz „błyskawicy miłośnej” wymownie podkreślają dramatyczne napięcie symultanicznej ekspresji.
Problem drugi działania umysłu w strukturach literackich to: P o d m i o t ow o ś ć – p r z e d m i o t o w o ś ć. S t r u k t u r a p r o j e k c y j n o – i n t r o j ek c y j n a.17
Autorka wyjaśnia ten problem odwołując się do odkryć psychoanalizy w najwcześniejszych fazach rozwojowych umysłu dziecka. Otóż okazuje się, że umysł
pierwotnie nie rozróżnia między sobą a światem, między „ja” a „nie – ja”, między
podmiotem a przedmiotem. Dlatego umysł dokonuje w fazach wczesnodziecięcych
płynnych przemieszczeń i dopiero stopniowo wypracowuje sobie własny ośrodek,
co czyni przez introjekcję kawałków świata, z którymi się styka – i przez projekcję
własnych aktów działania na świat zewnętrzny. „Kawałki świata” dla małego dziecka
to przede wszystkim bliskie osoby.
Ta wymienność introjekcji i projekcji, czyli tego, co wchłaniane przez podmiot
i przezeń wysyłane na zewnątrz, znajduje a n a l o g i ę f o r m a l n ą – dowodzi
Danek – w dziełach sztuki literackiej. Najbardziej wyraziście – „w poetyce sobowtórów czy wielowtórów, znanej od najdawniejszych czasów, bo od tragedii antycznej,
a wcześniej w mitach i baśniach”18 Rzecz bowiem w tym, że
15
Tamże, s. 109.
16
Tamże, s. 110.
17
Tamże, s. 110.
18
Tamże, s. 111.
250
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Owa wczesna, pierwotna (nazywa się ją także archaiczną), projekcyjno – introjekcyjna
struktura działania umysłu ludzkiego (a szerzej – struktura przemieszczania i kondensowania) nie zanika bynajmniej w późnych fazach rozwoju umysłu, lecz jedynie – podobnie jak
inne struktury wczesne – traci w późniejszych fazach charakter dominujący.
Ale – co wydaje się istotne – odzyskuje ona tę
dominację w umyśle człowieka dorosłego regularnie co noc – w sposobie konstruowania przezeń snu (marzenia sennego). Stąd, gdy poetyka sobowtórów pojawia się w literaturze
nowszej, często bywa programowo ujmowana przez pisarzy jako składnik poetyki snu.19
A jest to jednocześnie – podkreśla autorka – poetyka przepełniona znaczeniami, ponieważ sen wyraża także symultaniczność myślenia umysłu ludzkiego. Freud
używał w tym kontekście terminu Überdeterminierung (naddeterminacja). Słowem,
marzenie senne jest nie tyle nielogiczne – jak się popularnie sądzi – ale przepełnione
logiką. Jest to wszakże l o g i k a s y m u l t a n i c z n a, właściwa dla wcześniejszych faz działania umysłu, kiedyś nazywana myśleniem prelogicznym, a dzisiaj
raczej i n n o l o g i c z n y m. Występuje ono także w twórczości artystycznej, zwłaszcza takich twórców – dowodzi Danek – jak Słowacki.
Krótko mówiąc, jest to logika, która „wytryskuje” – można powiedzieć parafrazując poetę – „ku formie”, i stąd jej semantyczne rozwichrzenie. Dzieje się tak
dlatego, że wytryskuje nagle i naraz inspirowana różnymi emocjami, jak w problemie
pierwszym, a nadto jest wspomagana archaicznymi formami myślenia, które wynikają z pierwotnego braku rozróżnienia między podmiotem a przedmiotem w percepcji
małego dziecka.
Trzeci problem aktywności umysłu, który może posiadać istotny rezonans
w dziele literackim, zostaje sformułowany jako: P o d m i o t o w o ś ć – p r z e dm i o t o w o ś ć. R z e c z y a z n a c z e n i a. Okazuje się bowiem, że w najwcześniejszych fazach rozwoju umysłu ludzkiego, kiedy nie odróżnia on jeszcze między sobą a światem, między „ja” a „nie – ja”, między podmiotem a przedmiotem
– nie ma również dla umysłu osobno rzeczy i osobno znaczeń. I w tej pierwotnej
fazie zasadą jego działania jest: „coś – znaczy coś innego”. Rzecz świetnie widać
znowu w marzeniu sennym, co w terminologii Freuda odpowiada opozycji między
treścią jawną a treścią ukrytą. Ale Danuta Danek ekstrapoluje tę zasadę na wszystkie
wytwory umysłu:
Otóż ta leżąca u początków umysłu mikrostruktura jego elementarnego działania: „coś
– znaczy coś innego”, znajduje analogię formalną we wszystkich wytworach umysłu uzna19
Tamże, s. 111.
251
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
wanych za najwyższe rozwojowo zarówno zarówno biograficznych dziejach jednostki, jak
w dziejach gatunku ludzkiego.20
Rządzi ona również – zauważa autorka – „mową słowną”, jako że „brzmienia
znaczą coś, co nie jest tymi brzmieniami – coś innego21.
Rozważając jednak dalej zagadnienie „budowy dzieła literackiego i relacji zachodzących między tą budową a strukturami działania umysłu”22 badaczka przyjmuje
– za Stefanem Baleyem – podział twórczości literackiej na dwa rodzaje. Jedna pokrywałaby się z treścią utworu, natomiast druga posiadałaby jakby „podwójną głębię”.
Teza Baleya znajduje wyraz w jego pracy o Żeromskim, gdzie twierdzi, że:
utwory takie [o podwójnej głębi – uzup. E.F.] robią wrażenie jak gdyby marzeń sennych, w których mimo woli poza sensem zawartym w samej treści snu, doszukujemy
się jeszcze sensu drugiego, ukrytego. Otóż taką to właściwość zdają się posiadać
utwory niektórych artystów. Niektórych tylko, gdyż u innych, nie mniej wielkich, nie
mniej genialnych, owa potrzeba „wykładania”, szukania drugiej głębi, sama przez
się nie zjawia się. Utwory te zdają się posiadać jeden tylko sens, który wprost, bez
sztucznej interpretacji, zamknięty jest w formie utworu23.
I tutaj wymowny kontrast między Mickiewiczem a Słowackim, Wyspiańskim
i Żeromskim. Twórczość Mickiewicza bowiem to utwory – zdaniem Danek – bez „podwójnej głębi”, podczas gdy dzieła pozostałej trójki taką głębię by zawierały.
Oto znamienny komentarz Juliusza Kleinera o budowie poematu W Szwajcarii
Słowackiego. Podaję za autorką Sztuki rozumienia z jej podkreśleniami:
(…) i wyobrażenia wszelkie nie tyle mają sugerować wrażenie wzrokowe, ile wieść
z sobą m g ł ę a s o c j a c y j n o – u c z u c i o w ą.
Oraz:
Światło wreszcie (…) – jest najbardziej p s y c h i c z n y m elementem pejzażu.
O p s y c h i c z n ą z a ś, u c z u c i o w ą w a r t o ś ć chodzi zawsze Słowackiemu.24
W świetle wywodów Danek pierwotna struktura „coś – znaczy coś innego”
20
Tamże, s. 114.
21
Tamże, s. 114.
22
Tamże, s. 115.
23
Tamże, s. 115 (Cytat pochodzi z pracy S. Baleya, Osobowość twórcza Żeromskiego. Studium z zakresu psychologii twórczości,
Warszawa 1936 s. 161).
24
Tamże, s. 116 (oba cytaty pochodzą z pracy J. Kleinera, Juliusz Słowacki, Warszawa 1923 t. II s. 79 i s. 106).
252
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
może okazać się regresją „pomyślną” lub „niepomyślną”. W pierwszym przypadku
mamy właśnie do czynienia z procesami intensywnej twórczości, jak u wskazanych
pisarzy, w drugim natomiast – niepomyślna regresja do wczesnych struktur umysłu
zachodzi w stanach choroby psychicznej. Natomiast neutralna regresja, jeśli tak można powiedzieć, występuje regularnie w marzeniu sennym.
Problem psychologiczny powstaje jednak wtedy, gdy zaciera się granica między
postrzeżeniem realnym a przeżyciem wewnętrznym. Dla postrzegania i myślenia logicznego istnieją szeregi przyczynowe, podczas gdy dla postrzeżenia „nierealnego”
subiektywne asocjacje, które mogą przemieniać się w urojenia.
I wreszcie dwa psychoanalityczne procesy działania umysłu, czyli proces pierwotny i wtórny, które stanowią żelazne, choć dyskretne tło wywodów badaczki.
Proces pierwotny charakteryzuje umysł ludzki w fazie, kiedy nie rozróżnia on jeszcze między sobą a światem. Jest to faza przed wyłonieniem się struktury Ego (Ich),
w odróżnieniu od struktury Id (Es). Nie realizuje się tu zatem zasada rzeczywistości,
której będzie przewodzić struktura Ja (Ego), lecz panuje jeszcze zasada przyjemności
– przykrości, podległa presji To (Id).
Na tym etapie mamy do czynienia ze zjawiskami już wymienionymi, jak np.
płynność granic między tym, co na zewnątrz umysłu i tym, co wewnątrz, jak również
mechanizmem przemieszczania i kondensowania, a nadto bezczasowością procesów
pierwotnych i ich ambiwalencją.
Są to zarazem główne właściwości marzenia sennego, obrzędów i mitów w kulturach pierwotnych. Stąd pojęcie „wyobraźni mitycznej”, które ma także zastosowanie do pewnych dzieł literackich. Z kolei proces wtórny określa logikę rozumu
dyskursywnego. Nieświadome myślenie skojarzeniowe charakteryzuje więc procesy
pierwotne, a myślenie logiczne – procesy wtórne. Bliższe badania właściwości wolnego kojarzenia prowadzi do wykrycia w nim dwu zasadniczych struktur formalnych,
czyli metonimii i metafory, co nas znowu sprowadza na teren literatury. Zresztą trzeba powiedzieć, że umiejętne przekodowanie kategorii klasycznej psychoanalizy na
kategorie teoretycznoliterackie wydaje się cenną zaletą książki Danek.
Jeśli porównamy oba paradygmaty interpretacyjne, czyli paradygmat tradycyjny ujmujący d z i e ł o j a k o t r a n s f o r m a c j ę n i e ś w i a d o m e g o
p r a g n i e n i a i paradygmat traktujący d z i e ł o j a k o k r y s t a l i z a c j ę
n i e ś w i a d o m y c h s t r u k t u r u m y s ł u, to należy dojść do wniosku, że supozycja pierwsza odpowiada na pytanie: Czym dzieło jest?, a druga: Jak
dzieło jest zbudowane? Innymi słowy, w pierwszym przypadku mielibyśmy próbę
o n t o l o g i i dzieła literackiego, a w drugim – psychoanalitycznej p o e t y k i.
Oba ujęcia są oczywiście komplementarne.
253
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Koncepcja ontologiczna, którą wieńczy Norman Holland, jest dynamiczna
i wielostopniowa. Zasygnalizowaliśmy jej podstawowe kontury, jako że wydaje się
ona twórczo rozwijać znane idee Freuda rekonstruując psychologiczną genealogię
tekstu, którego semantyka pozostaje zakorzeniona tak w rejestrach nieświadomych
(fantazja i pragnienie nieświadome), a następnie „rozkwita” w wymiarze świadomego słowa i głównej idei dzieła. Badacz odwołuje się ponadto do żywej interakcji
nadawcy z odbiorcą, w której dzieło stanowi centralny komunikat artystyczny.
Z kolei koncepcja dzieła w ujęciu Danuty Danek również rozwija podstawowe intuicje psychologii głębi, ale już na poziomie jego struktury artystycznej, którą
poddaje ona wnikliwej analizie z pozycji psychoanalitycznych, a wykrywając w nim
niejasności logiczne odwołuje się do i n n o l o g i c z n y c h mechanizmów strukturalnych umysłu, które były wcześniej dominujące w rozwoju każdego człowieka,
żeby następnie pogrążyć się w psychologicznej latencji jako naturalny efekt dojrzewania indywidualnej osobowości. Wszelako mechanizmy te (struktury pierwotne)
nie zanikają, lecz jedynie usuwają się w cień, zachowując trwałą zdolność do intensywnej remobilizacji nie tylko w twórczości literackiej czy artystycznej w ogóle, ale
także w conocnych marzeniach sennych, nie mówiąc już o innych manifestacjach
niepomyślnych (chorobowych).
W ten sposób autorka proponuje s t r u k t u r a l i s t y c z n ą koncepcję
dzieła literackiego w optyce psychoanalitycznej.
3
Trzeci dyskurs w psychoanalizie dzieła literackiego wydaje się nowy, ponieważ
jest inspirowany współczesną myślą psychoanalityka amerykańskiego Ericha Fromma. Chodzi nam o jego ważną książkę pt.: Rewizja psychoanalizy25
Pierwodruk niemiecki ukazał się w roku 1990 i nosił tytuł Die Entdeckung des
gesellschaftlichen Unbewussten, czyli Odkrycie nieświadomości społecznej, co jednocześnie potencjalnie otwiera nową perspektywę na sztukę i dzieło literackie. W centrum bowiem tej nieświadomości społecznej wykrywa Fromm fenomen i d o l a, który definiuje jako:
Postać, na którą jednostka przeniosła swoją siłę i moc. Im bardziej wzrasta moc idola,
tym bardziej człowiek zostaje odarty z własnej indywidualności. Ale tylko bycie w pobliżu
idola pozwala mu na bycie z sobą samym.
25
254
E. Fromm, Rewizja psychoanalizy, z angielskiego tłumaczył R. Saciuk, Warszawa 1998.
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
I dalej:
Idol, wytwór jego rąk i wyobraźni, staje nad i ponad nim i czyni go własnym więźniem. Idolatria, w rozumieniu proroków Starego Testamentu, jest zasadniczo tym samym co „alienacja”26
Słowem, mamy tutaj nowy krąg refleksji humanistycznej, który – jak sądzimy – można także zastosować do interpretacji dzieła literackiego. W odróżnieniu od
pierwszej koncepcji ontologicznej i drugiej – strukturalistycznej, można by to nowe
podejście nazwać a k s j o l o g i c z n y m, ponieważ idol wydaje się skupiać jak
w soczewce osobiste wartości człowieka. Są to wartości lub wartość zasugerowane
przez „nieświadomość społeczną”, a więc pewne środowisko, w którym egzystuje
jednostka. Na tę właśnie wartość, którą Fromm obiektywizuje jako po prostu określoną p o s t a ć, człowiek „przenosi swoją siłę i moc”, czyli interioryzuje ją, przyjmując
za osobistą busolę aksjologiczną, zrzekając się nawet dla niej „własnej indywidualności”! Rzecz to zaiste godna uwagi, tym bardziej że porzucona indywidualność
zostaje objęta obcym, ale przyzwolonym przez nią fundamentem tożsamości, którą
należałoby chyba zdefiniować jako i d o l a t r y c z n ą, gdyż „tylko bycie w pobliżu
idola pozwala mu na bycie z sobą samym”. Co więcej, nowa tożsamość idolatryczna
staje się dla podmiotu postępującym ubezwłasnowolnieniem wewnętrznym – „staje
ponad nim i czyni go własnym więźniem”. Dlaczego się więc temu poddaje? Dlaczego poświęca swoją indywidualność i wolność dla idola?
Wiąże się to pierwotnie z bogatą tradycją różnych form religii. Większość bogów
stanowiących centra tych religii – dowodzi Fromm – miała dostarczać człowiekowi
siły i wsparcia, a praktyki religijne polegały zasadniczo na obłaskawianiu i zadowalaniu czczonych idoli. I choć Bóg Biblii był w zasadzie ujmowany jako a n t y i d o l, to
jednak przez większość wyznawców i Bóg żydowski, i Bóg chrześcijański byli przeżywani jako idole, czyli jako ucieleśnienie mocy, której pomoc i wsparcie – dodajmy – dla
własnych celów partykularnych, można uzyskać przez modlitwy i inne modły.
Fromm rozróżnia idole publiczne i – prywatne. O publicznych pisze, co następuje:
Naród, klasa, rasa, państwo, ekonomia – oto nowi idole naszych czasów. Gdyby nie
występowała potrzeba idoli, nie potrafilibyśmy zrozumieć nasycenia silnymi emocjami takich społecznych zjawisk jak nacjonalizm, rasizm, imperializm czy „kult jednostki”.
Z kolei prywatne idole widzi badacz na różnorodnych płaszczyznach indywidualnego życia:
26
Tamże, s. 44.
255
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Jeżeli przebijemy się przez powierzchnie zjawisk (…) można stwierdzić, że wielu ludzi
ma również swoich prywatnych „idoli”; swoje rodziny (czasami, jak w Japonii, uprawiając
kult przodków), nauczyciela, szefa, aktora filmowego, drużynę piłkarską, lekarza i wiele innych postaci27.
Badacz proponuje nawet osobną dyscyplinę – „idolologię” czyli „naukę poświęconą badaniu wszelkich idoli, [która] mogłaby dać zadowalający opis stopnia intensywności namiętnego pragnienia idoli oraz ich różnorodności w dziejach ludzkości”28.
Dalej wyróżnia on jedną szczególną typologię idoli, wskazując na idole „typu
matczynego i ojcowskiego”29. Otóż matka w roli idola jest uosobieniem bezwarunkowej miłości, co nota bene przeszkadza jednostce – zauważa Fromm – w jej „pełnej
indywiduacji”. Natomiast ojciec odgrywa w funkcji idola rolę patriarchy, którego
miłość i opieka zależne są od posłuszeństwa wobec jego rozkazów.
Z kolei amerykański psychoanalityk rozważa zagadnienie fiksacji na idolach
i zjawisko przeniesienia (transferu), które stanowi wybitne odkrycie ojca psychoanalizy – Freuda.
Na czym polega przeniesienie? Otóż Freud odkrył, że pacjenci w trakcie psychoanalitycznego leczenia regularnie przejawiali wobec jego osoby silne uczucie
podległości, nabożnego lęku i miłości.
Fromm potwierdza to zjawisko w każdym procesie terapeutycznym. Twierdzi
on, że mamy tu do czynienia z ogromnie wyidealizowanym i nieprawdziwym obrazem terapeuty, jaki żywią pacjenci, a nadto ich gotowością do nawiązywania z nim
głębokich więzi emocjonalnych, które często bardzo trudno zerwać.
Nie wchodząc w subtelną złożoność wielorakich współczynników tej sytuacji
psychoanalitycznej, należałoby wskazać główny wektor interpretacji przeniesienia
w wersji klasycznej. Dla Freuda cały problem przeniesienia sprowadzał się do wcześniejszej fiksacji pacjenta na jego matce lub ojcu; relacja bowiem do rodziców kształtuje podstawowy i trwały wzorzec wobec innych figur autorytetu w życiu człowieka,
a figurą taką jest niewątpliwie psychoanalityk. Rzecz została powszechnie przyjęta
przez psychologów głębi, ale Fromm przy ogólnej akceptacji tej wykładni zgłasza
jednak potrzebę jej wyraźnego samoograniczenia.
27
Tamże, s. 44-45.
28
Tamże, s. 44 (Przy okazji poprawiam oczywistą literówkę i piszę oczekiwany tu neologizm „idolologia”, a nie jak w przekładzie
R. Saciuka – „ideologia”).
29
Tamże, s. 44.
256
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Pisze on:
U wielu pacjentów można zauważyć bardzo mocne przeniesienie, które nie współgra
z siłą wcześniejszej fiksacji do matki lub ojca. Muszę tutaj podkreślić, iż nie zamierzam
sugerować nieobecności związku pomiędzy wcześniejszymi a późniejszymi przeżyciami.
W rzeczywistości taki związek w wielu przypadkach można łatwo dostrzec.
I dalej:
Jednak wystarczająco dużo wyjątków pozwala wysunąć sugestię, że związek taki nie
musi być konieczny, a przeto wcześniej przytoczone założenie klasycznej psychoanalizy stanowi pewne uproszczenie.30
Sprzeciw Fromma wydaje się ważnym zwrotem w dotychczasowej interpretacji
przeniesienia, co otwiera nowe perspektywy jego rozumienia, przekraczające tradycyjny model fiksacji z okresu dziecięcego.
W ten sposób autor Rewizji psychoanalizy postuluje p o s z e r z e n i e pojęcia
przeniesienia, aż do granic „ludzkiej kondycji”, z której również wynika potrzeba idoli,
jakkolwiek nie przeczy, że istnieją także rzadkie wyjątki w postaci wielkich „antyidolatrów”, jak np. Budda, Sokrates, Jezus, Goethe, Marks, Schweitzer i wielu innych.
Innymi słowy, Fromm wykrywa w naturze ludzkiej u n i w e r s a l n ą p o t r z e b ę
i d o l a, która istnieje niezależnie od sytuacji rodzinnej konkretnej jednostki. Można
by więc mówić o swego rodzaju imperatywie idolatrii, który pozostaje ukrytą tęsknota
ludzkiego serca, ale ujawniającą się w sprzyjających okolicznościach…
Przykładowo można by tutaj wskazać casus Hitlera, który dla wielu, skądinąd inteligentnych Niemców, stał się przedmiotem zakochania, a nawet uwielbienia, gdyż on „oferował siebie jako wszechwiedzącego, wszechmocnego, karcącego za wszystko idola”.31
Tak skrystalizowane pojęcie idola wyrasta – jak się rzekło – z „nieświadomości społecznej”, której nie sposób nie przyjrzeć się z bliska. Otóż Fromm określa ją
w kategoriach „społecznego filtru”, który decyduje o tym, „jakim przeżyciom wolno
pojawiać się w świadomości”.
„Filtr” ten – wyjaśnia badacz – na który składają się język, logika oraz normy kulturowe (zakazane lub dopuszczalne idee i pobudki), ma charakter społeczny. Jest specyficzny dla
30
Tamże, s. 49.
31
Tamże, s. 50.
257
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
każdej kultury i determinuje „nieświadomość społeczną”32, która z kolei w sposób rygorystyczny chroniona jest przed uświadomieniem, ponieważ tłumienie pewnych impulsów czy
idei odgrywa bardzo realną rolę w funkcjonowaniu społeczeństwa. Cały aparat kultury służy
zatem temu, by zachować nieświadomość społeczną w nietkniętym stanie.33
W tym ujęciu każde społeczeństwo tłumiłoby, żeby nie powiedzieć – tabuizowałoby – pewne idee, postawy czy motywacje i spychałoby je w ukryty rezerwuar
nieświadomości społecznej. Jest interesujące, że z tym typem nieświadomości wiąże
autor pojęcie „fałszywej świadomości”, którą definiuje jako fakt, iż pojmujemy siebie, innych oraz różne sytuacje w zniekształcony (fałszywy) sposób. I tak na przykład
– dowodzi dalej badacz:
Nie uświadamiamy sobie, że pojęcia miłości i wolności to abstrakcje, że nie możemy
ich „mieć”, lecz że możemy tylko kochać i w ten sposób wyzwalać się – czego w rzeczywistości nie robimy34.
Powstaje zasadnicze pytanie: czy podjęta tutaj próba zbliżenia problematyki
idola i nieświadomości w ujęciu Fromma może mieć swoje przełożenie na interpretację dzieła literackiego? Sądzimy, że tak, o czym nota bene kilka razy mówi sam
autor Rewizji psychoanalizy, ale decydującym wektorem poszukiwań jest zaproponowana przez niego dynamiczna definicja prawdy, która brzmi:
Nieświadomość jest tożsama z nieuświadamianiem sobie prawdy; uświadamianie nieświadomego oznacza odkrywanie prawdy.
I dalej:
Nie jest to tradycyjne pojęcie prawdy, oznaczające zgodność naszej myśli z tym, do
czego ta myśl się odnosi. Jest to raczej pojęcie dynamiczne, przy którym prawda jest procesem pozbywania się iluzji, rozpoznawaniem, czym dany obiekt nie jest. Prawda nie jest
ostatecznym stwierdzeniem czegoś, lecz krokiem w kierunku odkłamania. Uświadamianie
nieświadomego staje się zasadniczym elementem poszukiwania prawdy, wykształcenia, procesem pozbywania się ułudy35
32
W związku z tym Fromm kontrastuje „nieświadomość społeczną” z Junga „nieświadomością zbiorową”. Pierwsza bowiem
dotyczy struktury społecznej, a druga – „archaicznych dążeń wspólnych dla wszystkich ludzi” (Tamże, s. 55-56). Czyli obie
nie mają ze sobą nic wspólnego.
33
Tamże, s. 55.
34
Tamże, s. 57.
35
Tamże, s. 57-58.
258
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
W tej perspektywie artysta – stwierdza Fromm – odsłania prawdę, która została
stłumiona, ponieważ była nie do pogodzenia z panującą konwencją i była nie „do
pomyślenia”. Co więcej:
W sztukach swych dokonuje tego, co psychoanalityk robi na swoim obszarze: odkrywa
stłumioną prawdę. Z tego to powodu każda wielka sztuka jest rewolucyjna36.
A schodząc na polski grunt możemy zapytać: czyż artystą takim nie jest Witold
Gombrowicz? To przecież on naruszył „cały aparat kultury” i obudził – nie tylko
polską – „nieświadomość społeczną”, którą ten aparat miał zachować „w nietkniętym
stanie”. Czyż nie on poddał ostrej kontestacji polską idolatrię narodową, w której
Polska urosła do niebosiężnej Boginki Polaków? I czyż nie szedł on konsekwentnie
w kierunku odkłamania każdej iluzji?
Nie sposób w tak zwięzłym szkicu pokazać w pełni Gombrowicza - antyidola37
trę , ale wydaje się, że cennym mottem do kontestowanych przez pisarza ś w i a t ó w
i d o l a t r y c z n y c h może być jego ironiczne, choć „prawdziwe epitafium współczesnego artysty”, które nakreślił w eseju Sztuka i nuda. Oto ono:
Już w szkole nauczył się pisać wypracowania, aby zasłużyć na dobry stopień nauczyciela. Potem pisał, żeby tworzyć sztukę i być Artystą. Tu leży człowiek, który chciał zadowolić Absolut, Sztukę, Poziom, Pojęcia i Reguły, Fundamenty i Cele, Krytyków, Znawców,
tudzież własną biografię, który jednak nigdy nie zapragnął zadowolić samego siebie38.
Marian Bielecki komentując te słowa Gombrowicza w niedawno opublikowanej
pracy stwierdza, co następuje:
Raz jeszcze przedstawia krytyk najbardziej chyba kompletną listę
i d o l i (podkr.-E.F.) modernistycznej literatury. Wielka litera ma w tym wypadku
sygnalizować oczywiście ich wagę i prestiż, które są jednak zupełnie niezasłużone39.
Śmiało można by w związku z tym powiedzieć, że każda epoka posiada swoją
„kompletną listę idoli”. Gombrowicz wyrastał z tradycji Młodej Polski, ale i następne
epoki istniały dla niego w krzywych zwierciadłach idolatrycznych, jak np. idol Postępu czy pensjonarki w Dwudziestoleciu, które świetnie sportretował w Ferdydurke.
36
Tamże, s. 58.
37
Por. E. Fiała, Homo transcendens w świecie Gombrowicza, Lublin 2004 (wyd. II poprawione). Jest to próba interpretacji
twórczości pisarza w optyce jego dekonstrukcji różnorodnych światów idolatrycznych.
38
W. Gombrowicz, Publicystyka, wywiady, teksty różne, 1963-1969, t. I. Dzieła. VIII, Kraków 1996 s. 98.
39
M. Bielecki, Literatura i lektura. O metaliterackich i metakrytycznych poglądach Witolda Gombrowicza, Kraków 2004 s. 224.
259
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Jednocześnie zauważmy, że idol w optyce Gombrowicza istnieje w ostrej opozycji do nienaruszalnej substancji jego indywidualności i egzystencjalnej wolności. To
one bowiem stanowią nietykalne sacrum osobowości pisarza, która w żaden sposób
nie może być zinstrumentalizowana – ani przez Naród, ani przez Sztukę, ani nawet
przez samego Boga. W tym sensie fragment monologu Henryka ze Ślubu może być
uznany za Gombrowiczowski manifest humanistyczny:
Odrzucam wszelki ład, wszelką ideę
Nie ufam żadnej abstrakcji, doktrynie
Nie wierzę ani w Boga, ani w Rozum!
Dość już tych Bogów! Dajcie mi człowieka!40
„Dość już tych Bogów!”, czyli – ograniczeń niepodległego ducha, którego autonomii ma pilnować sztuka i kultura, lecz ona właśnie wyobcowuje człowieka z jego
jedynej egzystencji, stwarzając bariery ładu, idei, abstrakcji i Doktryny między nim
a Innym… A wszystkie te bariery produkuje Rozum. To on także generuje absolutne
dominium aksjologiczne w postaci Boga jednostki, to znaczy idola. Zauważmy bowiem od razu, że nie tyle chodzi tu o Boga transcendentnego i Jedynego, ile właśnie
o i d o l a, ponieważ Bóg staje natychmiast w szeregu innych „Bogów”. Występuje
on także koło Rozumu, pisanego wielką literą, żeby błyskawicznie wybrzmieć jakże
znamienną konkluzją: „Dość już tych Bogów/Dajcie mi człowieka!”. Mowa zatem de
facto o Bogu jako projekcji ludzkiego umysłu…41
Z innych idoli, które znajdują swoją ekspresywną prezentację i … degradację
w świecie Gombrowicza należy wymienić m.in. także idol patriotycznej konspiracji
(Pornografia) czy idol kosmosu epistemologicznego (Kosmos), jak również prywatnej
obsesji (Leon w Kosmosie) i Nietzscheańskiej wolności (Fryderyk w Pornografii).
W tym ujęciu zatem d z i e ł o j a w i s i ę j a k o e k s p r e s j a i d o l a,
którego istotą jest a b s o l u t y z a c j a w a r t o ś c i w z g l ę d n e j, co Gombrowicz
po mistrzowsku doprowadza do zenitu, żeby następnie podciąć u korzenia w krzywym zwierciadle groteski lub przez inną formę wyzwalającej dekonstrukcji… Tak
pisarz uzyskuje cenne efekty oczyszczającej katharsis z wszelkich idolatrycznych
zagrożeń indywidualnej wolności, które płyną bądź z idolatrii publicznych (szkoła,
społeczeństwo, naród, Kościół czy nawet kultura Zachodu), bądź – prywatnych, jak
rodzina lub osobiste obsesje.
40
W. Gombrowicz, Ślub w: Dramaty. Dzieła t. VI, Kraków 1986 s. 204.
41
Por. E. Fiała, Homo transcendens… s. 250.
260
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Toteż mogłoby się wydawać, że pełna afirmacja własnej wolności z jej samowładnymi decyzjami byłaby antidotum na ograniczenia idolatryczne, które z taką
maestrią tropi i piętnuje autor Trans-Antlantyku.
Rzecz jednak okazuje się bardziej skomplikowana i finezyjna, jako że Fryderyk z Pornografii, który dysponuje w świecie Gombrowicza demiurgiczną wolnością i egolatryczną osobowością nie jest w ostatecznym rozrachunku figurą triumfu,
lecz…klęski! Ponosi klęskę, która kompromituje jego autoidolatryczną wolność,
w czym można widzieć wyzwalający sygnał wobec wszelkich idoli – nawet idola
wolności indywidualnej, a to już może sugerować niezłomne akty transcendencji także samego siebie!
Ten głęboki wektor aksjologiczny w antropologii pisarza dostrzegł jego bliski
argentyński przyjaciel Alejandro Rússovich, który w eseju Gombrowicz od wewnątrz
pisze:
Gombrowicz, niczym Izajasz, mówi nam: przyjrzyj się swoim bałwanom, popatrz na
surowiec, z którego ich tworzymy, bo to twoja własna istota. Baw się nimi, jeśli chcesz, ale
nie oszukuj się, nie daj się ponieść owej głupiej powadze, z jaką czcisz samego siebie.42
Tak otwiera się przed nami horyzont w o l n o ś c i b e z p r z y m i o t n ik o w e j, a destrukcyjne ostrze świata Gombrowicza okazuje się ostrzem wyzwalającym ku wartościom autentycznym, jakkolwiek nienazwanym, ale jakby „prorokującym” nowe przestrzenie pozaidolatrycznej swobody…
Twórczość pisarza prezentuje i kompromituje całą plejadę idoli – od idola Polski do prywatnego idola wolności, co tylko zostało zasygnalizowane w tym szkicu.
W każdym razie perspektywa metodologiczna jest tutaj jasna – chodzi o identyfikację, a następnie funkcjonalny opis ś w i a t ó w b ą d ź w ą t k ó w i d o l a t r y c zn y c h w konkretnych dziełach lub zespołach dzieł jednego pisarza, ewentualnie grupy twórców literackich. Opis ten miałby za zadanie objąć wszystkie znaczące rejestry
artystyczne wybranej literatury – od języka i gatunku, aż po kreację postaci i wizję
antropologiczną interpretowanego tekstu.
Zestawiając na koniec naszkicowany paradygmat interpretacji d z i e ł a
j a k o e k s p r e s j i i d o l a z dwoma wcześniejszymi paradygmatami, które
ujmowały dzieło jako transformację pragnienia nieświadomego oraz – krystalizację
nieświadomych struktur umysłu, można by wskazać, że paradygmat Frommowski
wydaje się najbardziej respektować dzieło jako s t r u k t u r ę w a r t o ś c i, podczas
42
A. Rússovich, Gombrowicz od wewnątrz w: Tango Gombrowicz. Żebrał, przeżył i wstępem opatrzył R. Kalicki, Kraków
1984 s. 129.
261
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
gdy dwa wcześniejsze ujawniają przede wszystkim psychoanalityczny p o d t e k s t
dzieła. W pierwszym wypadku (Dzieło jako transformacja pragnienia nieświadomego) podtekst ten zdradza perspektywę genetyczną, która prowadzi do swego rodzaju
redukcjonizmu metodologicznego, gdzie zanika zasadniczo jego uroda artystyczna.
Natomiast w supozycji drugiej (Dzieło jako krystalizacja nieświadomych struktur
umysłu) tekst stawał się świadectwem dojrzewania struktur mentalnych, które implikowały zwłaszcza procesy pierwotne psychiki, a w terminologii Danuty Danek
– umysłu. W ten sposób pragnienie nieświadome z pierwszego paradygmatu doznało
wzbogacenia i poszerzenia do struktur rozwijającego się umysłu w paradygmacie drugim, który nazwaliśmy strukturalistycznym. Dopiero jednak paradygmat
trzeci prezentuje dzieło w kategoriach a k s j o l o g i c z n y c h. W tej kwestii
zabiera głos także Fromm, który domaga się przewartościowania Freudowskiego pojęcia „procesu pierwotnego” i - „wtórnego” z uwagi na specyfikę procesu
artystycznego. Pisze on:
Niestety, klasyczna psychoanaliza w sposób wielce niezadowalający starała się rozwinąć psychoanalityczną teorię sztuki właśnie z powodu przyjęcia kategorii procesu „pierwotnego”, który działa w nieświadomości i z samej swojej natury jest archaicznym, słabo
rozwiniętym procesem zawiadowanym przez sferę id. Na podstawie tych przesłanek nie da
się zrozumieć języka sztuki takim, jaki on w istocie jest: językiem odmiennym, ze swoją
własną logiką i strukturą.43
Wydaje się, że Fromm ma tutaj rację podkreślając unikalną logikę i strukturę języka sztuki, co umiejętnie oddaje problematyka idola, która radykalnie aksjologizuje
świat wewnętrzny dzieła, ale nie sposób zgodzić się z jego dyskredytacją tak cennego
konstruktu teoretycznego klasycznej psychoanalizy jak „proces pierwotny”, gdyż on
również rzuca istotne światło na bogatą enigmę twórczości artystycznej. A światło
to pomaga zrozumieć nie tylko psychoanalityczną genezę procesu twórczego i problemy motywacyjne postaci przedstawionych (paradygmat pierwszy), ale także powikłania strukturalne dzieła (paradygmat drugi).
43
E. Fromm, Rewizja psychoanalizy… s. 56-57.
262
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Wacław Pyczek
Lublin – Zamość
[email protected]
Przestrzeń Pasji.
O lirykach Zygmunta Krasińskiego
The Space of Passion.
About Zygmunt Krasiński’s lyrics.
Streszczenie:
Przedłożony tekst traktuje o motywach pasyjnych występujących w lirykach Zygmunta Krasińskiego. Dzieło liryczne Krasińskiego w tym aspektowym omówieniu jest konfrontowane z tradycją
chrześcijańską rozpoznawaną jako system generujący ideowy kształt całej twórczość autora Irydiona.
Motywy pasyjne wybrano tutaj jako przedmiot szczegółowego opisu ponieważ z jednej strony ich
frekwencja u Krasińskiego jest bardzo wysoka; z drugiej zaś Misterium Paschalne, którego integralną
częścią jest Pasja, stanowi centrum doświadczenia chrześcijańskiego. Jednym z głównych wątków
zaprezentowanego tekstu jest zagadnienie obrazowania poetyckiego. Dużo miejsca poświęcono zasadniczemu znakowi Pasji w dziele Krasińskiego, czyli krzyżowi. Wiersze liryczne zostały tu omówione
w szerszym kontekście. Zestawiono je z innymi utworami Krasińskiego.
Słowa kluczowe: Zygmunt Krasiński, wiersze, motywy pasyjne, tradycja chrześcijańska, obrazowanie poetyckie.
Summary:
The presented text describes the Passion motives in Z. Krasiński’s lyrics. The lyric work of Z.
Krasiński in this aspectual discussion is confronted with Christian tradition recognised as a system generating the ideological shape of the whole literary output of the author of Irydion. The motives of passion
were chosen here as the object of a detailed description firstly because their frequency in Krasiński’s
work is very high, secondly because the Paschal Mystery the integral part of which is Passion is the centre
of a Christian experience.The substantiations of Passion are connected with two images here: the sphere
of individual sufferings of the lyrical ego or the heroes and the difficult or tragic fate of Polish nation. One
of the main subjects of the text presented here is the nation of poetic imagery. A lot of space is devoted to
the basic sign of Passion in Krasiński’s output i.e. the cross. The lyrical poems were described in a wider
context and put together with other works by Zygmunt Krasiński.
Keywords: Zygmunt Krasiński, poems, Passion motives, Christian tradition, Poetic imagery.
263
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Przedkładany artykuł o lirykach Krasińskiego wypełnią przede wszystkim
szczegółowe rozważania o motywach pasyjnych obecnych w tych wierszach. Zostaną tu podjęte i dokładniej opracowane zagadnienia sygnalizowane już wcześniej
w tekstach poświęconych w zasadniczej mierze doświadczeniom religijnym, wpisanym w obszar liryki autora Irydiona1. W tej przestrzeni jako zagadnienie fundamentalne rysuje się doświadczenie Pasji.
Związek poetyckiego dzieła Zygmunta Krasińskiego z religią, ściślej z obszarem tradycji chrześcijańskiej do pewnego stopnia jest naturalny2 a także w jakimś
bardzo podstawowym sensie pogłębiony. Sfera religijna stanowiła fundamentalny
układ odniesienia dla całej twórczości poety i zarazem główny czynnik formułujący
świat idei autora Przedświtu a także zasadniczy element kształtujący obrazowanie
poetyckie Krasińskiego3.
Sprawy religii – potwierdzają to już ideowe deklaracje i wysoka frekwencja motywów – pozostają w centrum uwagi poety. Determinują one znacząco aprobowaną
przez niego hierarchię wartości.
Gdy mowa o bliskich związkach z tradycją chrześcijańską całej twórczości Krasińskiego, także liryki, która stanowi tu przedmiot szczegółowego opisu to relacje
te można określić jako zespół zależności. Czymś naturalnym zatem jest to, że poeta
w sposób niejako bezpośredni wprowadzał do swego dzieła motywy pasyjne. Krasiński – to trzeba powiedzieć od razu – bardzo często odwołuje się do rzeczywistości
Pasji. Czyni to w sposób bardzo zróżnicowany, jeśli chodzi o szczegóły konkretyzacji
ale zawsze akcentując wagę, znaczenie i wyjątkowe funkcje tych obrazów. Można
powiedzieć, że te właśnie motywy są niezwykle uprzywilejowane w utworach Krasińskiego. Eksponuje on je bardziej niż ktokolwiek z naszych romantyków. W wyższym stopniu nawet niż Cyprian Norwid, który również programowo łączył swe dzieło z chrześcijaństwem4.
1
Por. W. Pyczek: Bóg i człowiek w liryce Zygmunta Krasińskiego, [w:] Obraz Boga w kulturze, [praca zbiorowa] red.
M. Ołdakowska-Kuflowa, U. M . Mazurczak, Lublin 2000, s. 97-120 oraz tegoż „I ja z nią pójdę gdzieś tam szukać Boga”.
O doświadczeniu religijnym w liryce Zygmunta Krasińskiego, [w:] Zygmunt Krasiński - nowe spojrzenia, red. G. HalkiewiczSojak, B. Burdziej, Toruń 2001, s. 291-309.
2
Uzasadnia to już w znacznej mierze kontekst biograficzny – jego wychowanie z jednej strony w duchu umiarkowanego
racjonalizmu, co było zasługą ojca; a z drugiej – ogromna troska, zwłaszcza babki o religijną formację intelektualną poety,
która zmuszała go do lektury między innymi Défense du christianisme Frayssinousa. Zob. J. Kleiner, Zygmunt Krasiński. Dzieje
myśli, Lwów 1912, s. 3-5, 12. Por. także Z. Sudolski, Chrystus Zygmunta Krasińskiego. Wymowa poetyckich transfiguracji
motywu krzyża., [w:] Chrystus w literaturze polskiej, [praca zbiorowa], red. P. Nowaczyński, Lublin 2001, s. 229-230.
3
Pisano o tym szerzej we wspomnianych wyżej artykułach: Bóg i człowiek w liryce Zygmunta Krasińskiego i „I ja z nią pójdę
gdzieś tam szukać Boga”. O doświadczeniu religijnym w liryce Zygmunta Krasińskiego. Jest potrzeba by spostrzeżenia te
przywołać tutaj w nieco zmienionym już kontekście.
4
Odmienny jest sposób kreacji motywów pasyjnych u obu twórców a także ich ekspresja i wyrazistość. Krasiński w tym
zakresie jest bardziej ostentacyjny, Norwid zaś bardziej powściągliwy i dyskretny.
264
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Uwarunkowania tej sytuacji leżą nie tylko w założeniach, deklaracjach czy wyborach. Ważnym czynnikiem generującym obfitość obrazów pasyjnych w twórczości Krasińskiego jest także wszechobecne doświadczenie cierpienia determinujące
to dzieło. Jest ono elementem dominującym czy nawet w jakimś sensie przytłaczającym5. Można powiedzieć, iż omawiana twórczość wyposażona jest w stały rys
cierpiętniczy6. Cierpienie wielokrotnie stanowi dominantę tematyczną7. Jest czymś
więcej niż manierą stylistyczną czy obrazową. Stanowi swego rodzaju niezbywalną obsesję a zarazem oś egzystencjalnego i historycznego dramatu przedstawianego
w tym dziele. Oczywiście ma to też swoje bardzo elementarne uzasadnienia. Wpłynął
na to niewątpliwie los samego Krasińskiego tak bardzo określony przez jego osobiste
cierpienie, liczne choroby i uciążliwe dolegliwości oraz tragiczną sytuację Polski.
Zresztą poeta – jak większość romantyków – stale te dwie sprawy (osobistą i patriotyczną) łączy.
Zagadnienie cierpienia niejednokrotnie stawało się dla Krasińskiego autonomicznym przedmiotem rozważań. Często jest ono figurą losu, sposobem życia czy
warunkiem istnienia – „Niezatracalnyś, gdy żyjesz cierpieniem!”. Tak pisał w Ostatnim8. Czasem rozciągało się ono na cały rodzaj ludzki i wypełniało Kosmos. Z taką
swoistą absolutyzacją cierpienia można się spotkać w wierszu [„Śmierć się elektrycznym prądem rozpostrze…”].
W swych dolorystycznych konstrukcjach „szukał” Krasiński „właściwego”
cierpienia, „właściwego męczeństwa”, które byłoby wartością w wymiarze ogólnoludzkim. Potwierdzają to słowa wyjęte z Resurecturis:
Póki męczeństwo nie pełnią zwycięstwa –
Twym dobrem tylko - a nie człowieczeństwa,
Unikaj męczeństwa!-
Ból i cierpienie usensownia w pełni jedynie Pasja. Pasja w twórczości Krasińskiego to sposób sakralizacji życia, historii i, do pewnych granic, świata czy Kosmosu.
Stąd u Krasińskiego ta „łatwość” i stała potrzeba odnoszenia sytuacji cierpienia
5
Por. M. Bieńczyk, Czarny człowiek. Krasiński wobec śmierci, Warszawa 1990, s. 48-50.
6
Tamże s. 49.
7
Na ten temat pisano już wielokrotnie. Najwięcej miejsca temu zagadnieniu poświęcił Marek Bieńczyk w cytowanej tu już pracy
Czarny człowiek . Bliżej opisuje te kwestie Anna Kubale w książce Dramat bólu istnienia w listach Krasińskiego, Gdańsk 1997.
Ostatnio problematykę cierpienia przy innej okazji omawia Maciej Szargot Ziemia rozdziału – niebo połączenia... O liryce
Zygmunta Krasińskiego, Katowice 2000; Andrzej Waśko w monografii autora Przedświtu: Zygmunt Krasiński. Oblicza poety,
Kraków 2001 oraz J. Fiećko, Rosja Krasińskiego. Rzecz o nieprzejednaniu. Poznań 2005.
8
Z. Krasiński, Dzieła literackie, wybrał, notami i uwagami opatrzył P. Hertz, Warszawa 1973, t. 1, s. 309.
265
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
do sfery religijnej, a ściślej do tradycji chrześcijańskiej i Misterium Paschalnego Jezusa Chrystusa, które stanowi przecież – co tu ustawicznie jest podkreślane – istotę
chrześcijaństwa. Dlatego taka wielość obrazów pasyjnych u autora Irydiona. Tak jak
u Mickiewicza również tutaj cierpią wszyscy, ale tu jednak częściej cierpienie jest
odnoszone do Pasji.
Już tylko z tego powodu liczne aktualizacje Pasji w całej twórczości (z liryczną
włącznie!) autora Nie-Boskiej komedii mają bardzo zróżnicowany charakter. Powody
tej polaryzacji ujęć są także inne. (O tym później przy okazji omawiania przywoływanych konkretnych motywów). Paradygmat pasyjnych konstrukcji – gdy zważy się
utwory także innych romantyków – jest u Krasińskiego wyjątkowo bogaty. Liczne są
również same znaki Pasji. Sytuacje i atrybuty męczeństwa mają wielokrotnie mniej
czy bardziej pasyjne nacechowanie.
Głównym motywem pasyjnym w lirykach autora Przedświtu jest krzyż. Obok niego są także inne szczegółowe znaki pasyjne – korona cierniowa, występującą dość często w różnych ujęciach, świadczących niekiedy o zasadniczych transformacjach tego
elementu, Golgota, gwoździe, kielich, rany (chodzi o rany Chrystusowe) i motyw krwi.
Ich charakter i konkretne znaczenia odsłoni interpretacja i szczegółowy opis.
a) Pasyjna inicjacja
W biografii Krasińskiego można odnaleźć sytuacje szczególnego doświadczenia
krzyża jako znaku, który posiada charakter momentu inicjacyjnego. Ma on bowiem
miejsce na progu dojrzałego życia przyszłego autora Nie-Boskiej komedii. Chodzi tu
o „spotkanie z krzyżem” w rzymskim Koloseum, jakie było dane zaledwie osiemnastoletniemu młodzieńcowi. Wydarzenie to oraz jego okoliczności nie tylko zrobiły na
nim ogromne wrażenie, czego wyraz dał w liście do ojca, ale też jakby zaprojektowały w sposób symboliczny jego dalsze losy. Na znaczenie tego doświadczenia zwrócił
uwagę Juliusz Kleiner9. Prawie sto lat później niezwykle mocno podkreślił jego wagę
Zbigniew Sudolski, gdy pisał:
[...] Znaczenie przeżycia doznanego w Koloseum wielkość „olśnienia i metamorfozy”
podkreślona zostaje tym dobitniej, gdy uświadomimy sobie, iż Koloseum poświęcił Krasiński osobny prozaiczny fragment (niestety nie zachowany), że do przeżycia tego kilkakrotnie
jeszcze powracał w swej koresponedencji, oraz że motyw krzyża staje się odtąd stałym elementem jego wyobraźni i światopoglądu10.
9
J. Kleiner, Zygmunt Krasińsiki. Dzieje myśli, Lwów 1912, t. 1, s. 63-65.
10
Z. Sudolski, Chrystus Zygmunta Krasińskiego..., s. 229-230.
266
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Pora oddać głos samemu Krasińskiemu, przywołując wspomniany list do ojca:
„Weszliśmy na piętra górne, widok był pełnym uroczystości: milczenie, gdzie tyle głosów było; samotność, gdzie cały naród się bawił. Arena piaskiem posypana leżała spokojnie
pod promieniami księżyca. Już nie znać i kropli krwi, której tyle wypiła, ale pośrodku stoi
w swojej prostocie krzyż z drewna czarny. Ten krzyż wart wszystkich kościołów Mediolanu i Rzymu. Przezeń żywiej Bóg przemawia niż przez sklepienia złotem, srebrem, drogimi
kamieniami zasute. Ten krzyż temu tysiąc lat, taki sam jak dzisiaj, deptany był w tych miejscach, za niego rzucano tygrysom i lwom chrześcijańskie dziewice. Wtenczas Ko-liseum
stało wielkie, pyszne, w nim lud najpotężniejszy świata przychodził patrzyć na to, co najwięcej mu wrażenia i radości sprawiało; a teraz rozsypuje się on w gruzy i upada, a krzyż się
nie odmienił, z drewna jak wtenczas, a jednak stoi pośród budowy, stoi nad ziemią, która go
prześladowała, i panuje tam, gdzie nim pogardzano. Przy świetle księżyca — o, pięknym był
ten krzyż czarny! Tak głucho, pusto wokoło, pod nogami śpią męczennicy.”11
Parę dni później skopiuje opis ten nieomal wiernie w liście do Henryka
Reeve’a12.
Przedstawiony w tych listownych relacjach krzyż jest przede wszystkim znakiem dla wielkiej historii, która dotykała tego miejsca (rzymskie Kolloseum), dokonującym jej radykalnej weryfikacji. Okazuje się on elementem tryumfującym. Ale
jednocześnie jest znakiem bardziej dla umarłych niż żywych, dla cieni przeszłości
– męczenników, którzy „pod nogami śpią”13 – „W ciszy wyciąga czarne ramiona
w obie strony budowli, jakby cień miał przynieść pokój i błogosławieństwo na ziemię, w której śpią prześladowcy i prześladowani.”14
W przedstawionych obrazach z listu do ojca uderza rzeczowość opisów, podkreślana jest materialność znaków, jego uchwytność – „stoi w swojej prostocie
krzyż z drewna czarny”. Krzyż pokazany jest tutaj jako wartość („ten krzyż jest wart
wszystkich kościołów Mediolanu i Rzymu”). Motyw ten stale jest tu powtarzany.
Jest on wartością szczególną dla autora listu, który eksponuje niezwykłość wydarzenia, gdy wyznaje, wspominając Koloseum jako miejsce – „Gdzie musiałem, siłą
niepojętą przejęty modlić się z całego serca, z całej duszy do Zbawiciela świata.” To
11
Z. Krasiński, Listy do ojca, oprac. S. Pigoń, Warszawa 1963, s. 215-216??
12
Zob. Z. Krasiński, Listy do Henryka Reeve’a, tłum. A. Olędzkiej-Frybersowej, oprac. wstępem, kroniką i notami opatrzył
P. Hertz. Wspomiany opis znajduję się w liście z 9-12 grudnia 1830 roku i znajduje się się w tomie 1 s. 114 (tłumaczenie).
Krasiński zredagował też wtedy utwór prozą pt. Koliseum, który jednak się nie zachował. Porównaj Z. Krasiński, Listy do
Henryka Reeve’a, t. 1, przypis 14, s. 120.
13
Z. Krasiński, Listy do ojca, s. 217.
14
Z. Krasiński, Listy do Henryka Reeve’a, t. 1, s. 114.
267
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
dużo i mało. Wyznanie szczere, ale też bardzo emocjonalne, które nie odsłania jednak
bliższych szczegółów dotyczących osobistej, intymnej relacji autora listu z krzyżem
a tym samym z Jezusem Chrystusem, nazwanym tu Zbawicielem. Znak krzyża odsyła
do Chrystusa, ale nawet tutaj to jednak tylko on sam pozostaje w centrum, także jako
zjawisko mające swój niepospolity charakter estetyczny – „Przy świetle księżyca – o,
jak pięknym był ten krzyż czarny!” Dlatego sugestia Kleinera, iż w tym miejscu realność szczególną dla Krasińskiego zyskuje Chrystus, analogicznie do doświadczenia
Słowackiego w Ziemi Świętej trzeba uznać chyba za przesadę.
Jeśli rodzi się tu jakaś chrystologia Krasińskiego15 to jednak dość specyficzna,
gdzie ograniczana czy wręcz „krępowana” głównie przez historiozofię jest obecność
samego Chrystusa16, a on tak rzadko jest Bogiem osobistego i pogłębionego doświadczenia podmiotu czy bohaterów. Sytuacja z listu do ojca projektuje pewien porządek
„powściągliwości” wobec Jezusa, wyczuwalny zwłaszcza w lirykach.17 Szczególnym
dowodem takiego dystansowania się wobec Syna Człowieczego jest późniejszy o ponad 10 lat wiersz [„Tam,gdzie spokój i grób pychy...”] opisujący przecież ten sam
krzyż z Koloseum, w którym już w ogóle nie będzie żadnych odwołań do osoby
Chrystusa.
b) Proste przedmioty
Dla Krasińskiego w jego kreacjach świata przedstawianego niezwykle istotny
jest materialny konkret. Wielokrotnie staje się on punktem wyjścia dla konstruowania refleksji; stanowi element inspirujący czy otwierający poetyckie wizje. Podobnie
rzecz ma się z przedstawieniami krzyża. Nawet ów wspomniany tu już butwiejący
krzyż z Cmentarzy i podziemi jest najpierw przedmiotem. Sprawą drugorzędną pozostaje fakt, czy to „obiekt” widziany (obserwowany), zapamiętany czy wymyślony.
Ważny jest sam efekt konkretyzacji, uprzedmiotowienia i dosłowności; plastyczna
wyrazistość przedmiotu. Zasadniczo taka jest tendencja w przedstawianiu zjawisk
w poetyckim obrazowaniu autora Irydiona. Zdarzają się oczywiście wyjątki czy „odstępstwa”. To rzecz normalna. Są u Krasińskiego przedstawienia krzyża, odwołujące
się do konkretnych przedmiotów w małym stopniu uplastycznionych gdzie opis jest
15
Jak to sugeruje J. Kleiner, Zygmunt Krasińsiki. Dzieje myśli, t. 1, s. 87-88 i później Z. Sudolski, Chrystus Zygmunta
Krasińskiego, s. 232-233.
16
Dotykano tych problemów wcześniej. Por. W. Pyczek: Bóg i człowiek w liryce Zygmunta Krasińskiego i „I ja z nią pójdę
gdzieś tam szukać Boga”. O doświadczeniu religijnym w liryce Zygmunta Krasińskiego. Zdecydowanie wyraźniejszą obecność
postaci Chrystusa można zaobserwować w korespondencji czy w dłuższych utworach Krasińskiego niż w jego lirykach.
17
Wyjątkami są przede wszystkim Ułamek naśladowany z Glozy św. Teresy (w pewnych partiach) i Modlitwa [„Ty, najświętsza
w wszystkich niewiast kole...”].
268
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
raczej zredukowany, tak jest chociażby w datowanym 21 Oktobra [1837],18 niewątpliwie okolicznościowym i chyba chronologicznie pierwszym liryku, w którym krzyż
staje się motywem tematycznym a zaczynającym się od słów [Weź ten prosty krzyż
biały...] Oto tekst w całości:
Weź ten prosty krzyż biały – niechaj strzeże ciebie
Podczas długiej i smutnej żywota podróży Na tym wiecznym nadziei i złudzeń pogrzebie
Noś go w dłoni, jak liliją – bo nie znałaś róży!
A gdy wcześniej czy później w samotnej żałobie
Pasmo się życia mego na tej ziemi skończy,
Krzyż ten, o Mario, sama złożysz mi na grobie A on nas wtedy jeszcze wspomnieniem połączy!
21 Oktobra [1837]
Krzyż jest tylko przedmiotem. Podmiot pragnie by stał on się dla adresatki
nazwanej Marią, (wiemy że chodzi o Joannę Bobrową)19 talizmanem strzegącym ją
w życiu określanym dość utartymi sformułowaniami metaforycznymi – „ Podczas
długiej i smutnej żywota podróży -/ Na tym wiecznym nadziei i złudzeń pogrzebie”
Zredagowany zgodnie z konwencjami poezji sztambuchowej20 krótki utwór ma
postać życzliwego zaklęcia i zalecenia: „niechaj strzeże Ciebie”, „Noś go w dłoni
jak liliją”. Podmiot mówi w sposób bardzo ogólnikowy najpierw o adresatce potem
o sobie samym. Delikatnie aktywizuje kontekst tanatyczny i pogrzebowy (w wierszu
funkcjonuje on w wymiarze dosłownym i metaforycznym), używając w zasadzie jedynie pojęć i mocno skonwencjonalizowanych zwrotów oraz wprowadzając także
same obrazy - „smutna żałoba”, „kończenie się pasma życia”, „pogrzeb”, „grób” czy
posiadający podobny charakter gest składania krzyża na grobie.
W obie strofy wplecione są konceptystyczne konstrukcje21 (koncept jest również
jednym z wyróżników poezji sztambuchowej)22. Bardziej odkrywczy i efektowny
18
Porównaj P. Hertz, Noty i uwagi, s. 296.
19
Zob. przypis J. Czubka [w:] Z. Krasiński, Pisma, t. 6, s. 29, przypis 1.
20
Por. A. Siomkajło, Sztambuch, [hasło w:] Słownik literatury polskiej XIX wieku, [praca zbiorowa] pod red. J. Bachurza i A.
Kowalczykowej, Wrocław – Warszawa – Kraków 1991, s. 923-927.
21
Krasiński dość często używał takich konstrukcji. O roli konceptu w jego poezji pisał M. Szargot, s. 66-71.
22
Por. A. Siomkajło, Sztambuch, s. 925.
269
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
koncept niż ten stanowiący wygłos wiersza i mówiący o połączeniu obojga bohaterów (podmiotu i adresatki) „wspomnieniem” przez położony na grobie krzyż jest
ten ze strofy pierwszej wykorzystujący motywy kwiatowe. Biel krzyża – de facto
chodzi tu o srebro, biel srebra23- koresponduje z lilią, która – domyślamy się! - musi
być biała. Krzyż zatem – podobnie jak lilia jest tutaj znakiem czystości i niewinności,
które są udziałem adresatki. Określają jej doświadczenie. Bardzo delikatnie został
zasugerowany kontekst erotyczny. Symbolem i znakiem spełnienia w sferze erotyki
pozostaje kwiat róży. Doświadczenie adresatki jest inne - „bo nie znałaś róży!”. Ale
jednocześnie krzyż nawet w tak mało wyrazistej postaci wskazuje mimo wszystko na
męczeństwo. Podmiot patrzy na swoje życie mało optymistycznie24.
Omawiany wiersz ma charakter – co tu już powiedziano okolicznościowy i tylko „towarzyszy” przedmiotowi. Stanowi do niego „poetycki załącznik”25.
Przedstawiony w wierszu krzyż jest – powtórzmy to! przede wszystkim przedmiotem. Wiemy tylko tyle o nim, że jest „prosty”, „biały”, (srebrny) i raczej niewielkich rozmiarów a także stosunkowo lekki. (Może go nosić w ręku kobieta!). Warto
się zastanowić czy krzyż, który adresatka ma położyć na grobie podmiotu jest tym
samym przedmiotem. Czy w zakończeniu wiersza jest mowa tylko o przedmiocie czy
także – a może wyłącznie!- o idei w ogóle o znaku krzyża?
Wcześniej podmiot pragnie mu przydać jeszcze inne mniej dosłowne znaczenie
– by był talizmanem i łącznikiem między nim a adresatką. Wprowadza go w pewien
sentymentalny kontekst. A zatem został sfunkcjonalizowany i włączony w pewną grę
– jednak – z erotycznym podtekstem.
„Prosty krzyż biały” z omawianego wiersza w żaden bezpośredni sposób nie
odsyła do Pasji Chrystusa, czy nawet jakoś wyraźniej do rzeczywistości sacrum czy
sfery religijnej. Tak naprawdę to nie wiemy czy nawet miał być religijnym talizmanem. To jest wysoce prawdopodobne i mamy prawo tak przypuszczać. Ale z drugiej
strony nie wiemy przed czym miałby chronić adresatkę. Nie ma tutaj wyraźnej sugestii, że również w sytuacjach zarysowanych w wierszu opisywany przedmiot może
być rozpoznawany jako „Krzyż wybawienia”26.
W omawianym wierszu ważniejsza, niż sens ewokowane przez sam znak krzyża, jest po prostu relacja podmiotu i adresatki. Mamy tu do czynienia z kreacją krzyża
23
Por. M. Szargot, s. 38.
24
Tamże, s. 69.
25
Zob. przypis J. Czubka [w:] Z. Krasiński, Pisma, t. 6, s. 29, przypis 1.
26
Określenie z Psalmu żalu. Cytat według edycji: Z. Krasiński, Dzieła literackie, t. 1, s. 231.
270
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
bez Pasji (u Mickiewicza był to „krzyż [...] bez Męki Pańskiej”27). Niejedyne to takie
ujęcie interesującego nas motywu u Krasińskiego.
c) Krzyż z rzymskiego Colloseum i inne wizje
Krasiński szczególnie uprzywilejował poprzez częste przedstawianie krzyż
z rzymskiego Koloseum. Świadectwem są wspominane tu już listy do Ojca i do Henryka Reev’a28.
Jest on także głównym bohaterem wiersza [„Tam gdzie spokój i grób pychy”]
pochodzącego z 1842 roku29, co prawda nie pada tutaj nazwa rzymskiego cudu starożytnej architektury, ale jest mowa właśnie o Rzymie, Watykanie, Kapitolu i cyrku,
w którego wnętrzu znajduje się krzyż. Zresztą przywołany i komentowany niedawno
znacznie wcześniejszy list do ojca nie pozostawia tu żadnych wątpliwości.
Wiersz wprowadza nas od razu w centrum problemów religijności Krasińskiego, wskazuje na jej swoiste meandry i odsłania jej osobliwości.
Użyte przed chwilą sformułowanie mówiące, że krzyż jest głównym bohaterem
nie stanowi przejęzyczenia ani nadużycia. Właściwie krzyż jest tu bohaterem jedynym. Przedstawiona w wierszu rzeczywistości jest w zasadzie mocno zdehumanizowana. Śladów obecności czy działania człowieka można szukać jedynie w dwóch
linijkach tekstu:
Pan wierzącym – a złowrogi
Tym, co sercem w miłość skąpi,
Mówią o tym formy nominalne – imiesłowowe i przymiotnikowe: „wierzącym”, „skąpi”; rzeczownikowa: „sercem” oraz zaimkowa – „tym”; a także pośrednio
wskazują na owe „humanistyczne ślady” nazwy miejscowe bo każą przecież myśleć
o wytworach kultury materialnej stanowiących substancje świata! - oraz właśnie elementy tej substancji („cyrk” nazywany też „grobem pychy” i „starożytnych ścian
krawędzie”) czy przede wszystkim architektoniczne resztki – „gruzy” i „ruiny”;
27
Określenie A. Mickiewicza z listu do A. Towiańskiego, [w:] tegoż, Dzieła. Wydanie Rocznicowe 1798-1998, red. naczelna
Z. J. Nowak, Z. Stefanowska, Cz. Zgorzelski, Warszawa 1993-2005 t. 16, s.124 (XVI/124).
28
Ten obraz pojawia się w wielu listach, między innymi w: Z. Krasiński, Listy do ojca, s. 215-216 oraz tegoż Listy do Henryka
Reev’a, t. 1, s. 114 (tłumaczenie).
29
Por. Uwagi moje uwagi na temat tego utworu w artykułach: Bóg i człowiek w liryce Zygmunta Krasińskiego i „I ja z nią
pójdę gdzieś tam szukać Boga”. O doświadczeniu religijnym w liryce Zygmunta Krasińskiego.
271
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
i wreszcie sam krzyż, który przecież ktoś musiał umieścić w cyrku. Ktoś przez czas
jakiś ma też cierpieć w przyszłości, którą zwiastuje podmiot – „I znów wzbije się jęk
bolu”. Ale kto będzie „bolał” bliżej nie wiadomo. Domyślać się możemy jedynie,
że tym razem chodzi o przeciwników krzyża. Jak widać z tych przywołań obecność
człowieka w omawianym wierszu została zredukowana do pewnego minimum. Nie
ma tu ludzi, którzy mogliby działać i przeżywać.
Najpełniejszą podmiotowością w rzeczywistości przedstawionej w tym wierszu
został obdarzony krzyż. Można mówić nawet o .... absolutyzacji krzyża. Dowody
wskaże dalsza interpretacja utworu.
Różne oblicza krzyża są tu ukazane w dwóch „odsłonach”. Liczący dokładnie
trzydzieści wierszy utwór składa się z dwóch części. W pierwszej, krótszej bo jedynie
dziesięciowersowej krzyż po prostu stoi „sam – w przestrzeni!” jeszcze w tym momencie bliżej nieokreślonej. Bo przywołane elementy natury: „szafir”, „złota, drżąca/
[...]twarz miesiąca”, „fiałki” i znaczone wiosenną, majową zielenią ruiny – nawet jeśli
są „grobem pychy”! - w tej chwili tak naprawdę mówią niewiele. Niewiele się też dzieje. Jedynie – „Maj powraca”. To nic nadzwyczajnego. W tej przemianie sezonów trudno dostrzec jakikolwiek ruch. A krzyż? Tylko stoi! Obraz statyczny. Zupełny bezruch.
Gdy zważy się poszczególne detale scenerii to chciałoby się rzec: konwencjonalny romantyczny pejzaż z ruinami! A właściwie swego rodzaju palimpsest graficzny – dwie nałożone na siebie odbitki z bliskich sobie romantycznych matryc pejzażowych – ruiny oraz krzyż i mogiła („grób”). Nie słychać także żadnych odgłosów.
Panuje spokój („Tam, gdzie spokój...”) ale to spokój śmierci pieczętowany cichością
krzyża („chrześcijański krzyż ten cichy”).
W tym momencie, gdy „dotykamy” przedstawionego krzyża rysują się pewne
problemy. Okazuje się, że jednak nie wszystko organizują tu proste konwencje.
Bardzo istotne jest pojawiające się tutaj określenie „cichy”. Było ono już
przed chwilą odczytywane jako pieczęć spokoju. Ale „cichy” to także „pokorny”.
„Cichy” przeciwstawia się zdecydowanie pysze. Wszak w pierwszej linijce wiersza
jest mowa o jej grobie („grób pychy”). Użyty tu przymiotnik „cichy” znaczy coś
jeszcze – krzyż po prostu milczy. Nie wydaje głosu. Na razie. Do czasu. Czas odgrywa w tym wierszu bardzo istotna rolę. Obrazy z drugiej części wiersza wzmocnią semantykę „cichego” krzyża poprzez kontrastujący z tym określeniem jego
zmieniony charakter. O tym za chwilę! Pozostańmy jeszcze w przestrzeni pierwszego segmentu. Nie wszystkie użyte tutaj elementy leksykalne dookreślające krzyż
zostały omówione. Bezpośrednio po sformułowaniu „Krzyż zwycięski” pojawia
się niekoniecznie najzgrabniejsze pytanie – „czemuż smętno/I już na nim wieków
piętno?” Następne trzy linijki wiersza to kolejne pytanie: „I gdy wkoło fiałki ros272
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
ną,/Maj powraca, gruz zieleni,/On – nie kwitnie z ruin wiosną?” Wyartykułowane
zostały tutaj pewne pretensje podmiotu. Nie jest on „zadowolony” z sytuacji jaka
panuje, w jaką został wpasowany krzyż. Nie jest „zadowolony” z dotychczasowego (trwającego wieki!) stanu rzeczy. Oczekuje czegoś innego. Swymi osobliwymi,
wymuszonymi pytaniami z elementami udawanego zdziwienia, jakby prowokował
krzyż do wyraźniejszej i bardziej zdecydowanej reakcji.
Na to „niezadowolenie” podmiotu wskazuje użyty w pierwszym pytaniu przysłówek „smętno”, określający sytuację, z którym łączy się statyczna postawa (tylko
„stanie”) krzyża. Wspomniany przysłówek jest raczej negatywnie nasemantyzowany.
A i „wieków piętno” ma podobny wydźwięk. Zdaje się oznaczać jakiś kłopotliwy
naddatek, bo przecież ostatecznie to jednak „piętno”
Przywołane drugie pytanie uwyraźnia pretensje podmiotu: „On – nie kwitnie
z ruin wiosną?” właśnie, dlaczego nie kwitnie, podczas „gdy wokoło fiałki rosną,/Maj
powraca, gruz zieleni”? Podmiot zwraca uwagę na fakt, iż krzyż w tym momencie
„zachowuje się” niezgodnie z poetyką (fazami) mitu wegetacyjnego30. Stanowi on
milczącą opozycję wobec otaczającej go scenerii, wobec świata natury. Pozostaje
jakby „nieczuły”, obojętny wobec przemiany sezonów. Podmiot wskazuje na istnienie dysonansu nawet w takim przyrodniczym wymiarze. Nawet w konfrontacji ze
skromnymi i drobnymi elementami świata roślinnego („fiałki” i może rachityczna
zieleń wciskająca się między ruiny) krzyż wypada „blado”, to znaczy „czarno”. Bo
przecież on „stoi czarno – sam – w przestrzeni!” Do pewnego stopnia. To przecież
żywe wspomnienie obrazu krzyża, jaki zobaczył nocą w Koloseum, wiele lat wcześniej, a potem opisał w liście do ojca.
Na początku interpretacji tego wiersza podkreślono zjawisko dehumanizacji
przestrzeni. W sposób pełny odnosi się to do pierwszej części utworu. W zarysowanym tu świecie brak jakichkolwiek ludzi, którzy mogliby coś czynić, czy chociażby
cokolwiek odczuwać. Nie ma też tutaj kogo zbawiać. A przecież „krzyż chrześcijański” z tego wiersza31 wskazuje na rzeczywistość wspólnoty i powinien być „krzyżem
wybawienia”;32 wszak jest „zwycięski”, lecz tutaj – „Stoi czarno – s a m – w przestrzeni” (podkreśl. W.P.). Ale to „pusta przestrzeń”!33
30
Kategorie „mitu wegetacyjnego” przywołuje i z powodzeniem stosuje w swych interpretacjach liryków Krasińskiego Maciej
Szargot w cytowanej tu już wiele razy pracy Ziemia rozdziału... Por. Zwłaszcza strony od 90-91, 102-106. Badacz poezji
autora Irydiona przy pomocy tej kategorii odczytuje również sens obrazów pasyjnych.
31
Podobny sens ewokuje określenie „krzyż katolicki” z Przedświtu.
32
Określenie pochodzi z Psalmu żalu.
33
Mimowolnie nasuwa się tu niezwykle sugestywna i nośna semantycznie formuła określająca koncepcje sceniczne i idee
teatru jednego z najwybitniejszych nowatorów teatru współczesnego Petera Brooka. Por. P. Brook, Pusta przestrzeń, tłum.
Witold Kalinowski, Noty: Małgorzata Semil, Wstęp: Zygmunt Hibner, Warszawa 1975.
273
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Druga część wiersza przynosi radykalne zmiany jeśli chodzi o konstrukcje
obrazowania poetyckiego. Zdecydowanie inny jest przede wszystkim sam krzyż.
Dotyczy to zarówno jego wyglądu jak i „sposobu bycia”. Sprawa zasadnicza – krzyż
okazuje się elementem wyraźnie i konsekwentnie personifikowanym. Ponadto jest
wprawiony w ruch i rozświetlony. Oto dowody szczególnej i detalicznej przemiany
krzyża.
Okazuje się, że krzyż ma stopy:
Lecz nadpływa czasu fala,
Co mu stopy pocałuje
[...]
Z więzów stopy te rozkuje.
Ale to nie wszystko. Ma on także szczególne możliwości poruszania się: powstawania, zstępowania, chodzenia i deptania:
W błyskawicach krzyż ten cały
Nagle wstanie jasnobiały,
[...]
Z marmurowych stopni zstąpi
I w anielskiej gwiazd koronie
Wyjdzie z cyrku. - Idzie – płonie,
Idzie – dawnej torem drogi
Deptać w Rzymie Rzymu bogi!
Do pewnego czasu (a trwało to wieki!) - mówi o tym pierwsza część wiersza
– krzyż tylko „stał” i był „cichy”. Jego „wyzwolenie” i aktywizm zmieniają w sposób
radykalny całe otoczenie. Gdy zważy się obrazowanie poetyckie oraz historiozofię
Krasińskiego niezwykle ważnym okazuje się sam moment przemiany krzyża. Został
on uwolniony z więzów przez „płomienny” (sic!) pocałunek „czasu fali”. Płomień
pojawia się tu co prawda tylko w porównaniu: „I jak płomień, co przepala / Z więzów
stopy te rozkuje.” ale to właśnie on zdaje się nadawać pocałunkowi moc! Od tej chwili już sam krzyż jest wyposażony w płomień („Idzie – płonie”). Przynosi ogień.
Dwie kwestie winny być teraz poruszone. W podstawowym wymiarze semantycznym ich związek jest bliski i czytelny.
Sprawa pierwsza. W tym punkcie interpretacji wiersza przywołania domaga
się rzeczywistość Ewangelii. Chrystus w pewnym momencie bardzo wyraźnie mówi
274
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
o ogniu, w sytuacji niezwykle dramatycznej, kiedy zapowiada swoją mękę: „Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę, ażeby już zapłonął.” (Łk 12,49)34. Ale
tu, w Ewangelii to On przynosi na świat ogień i wyraża żarliwe pragnie by już zapłonął. Chrystus czyni obraz ognia ośrodkiem swej proklamacji nowych czasów, nowej rzeczywistości. Ogień, który On przynosi jest żywiołem przemieniającym świat
i przeciwstawiającym się wizji pokoju, proponowanego przez świat. Jednocześnie ten
żywioł wskazuje na rzeczywistość duchową. Ogień jest znakiem treści spirytualnych.
Powiedzmy wprost – samego Ducha. Wystarczy tu przywołać scenę Epifanii Dziejów Apostolskich (Dz 2,3)35.
Druga sprawa łączy się z tym właśnie spirytualnym znaczeniem ognia czy płomienia! Wiersz Krasińskiego ma również charakter proklamacji nowych czasów.
W swych historiozoficznych wizjach wielokrotnie obwieszczał epokę Ducha.36 Często o tym mówił wprost. Tutaj nie pada słowo „duch”. Jest jedynie wizja nowych czasów naznaczonych obecnością i działaniem płonącego „jasnobiałego” krzyża. Czy tu
już o tę epokę faktycznie chodzi.
Krzyż idzie płonąc aby zwyciężać: „Deptać w Rzymie Rzymu bogi!” Jego postać
jest naznaczona światłem: blaskiem – „w błyskawicach”, „jasnobiały”, „płonie”;37
element światła zawiera uczyniona z „anielskich gwiazd korona”, w którą przybrany
jest przemieniony krzyż. Świetlisty splendor akcentuje jego zwycięski aspekt.
Z momentem przeobrażenia krzyża i wzrostem jego aktywności związana jest
także obecność głosów, które mają moc: „Głos na cyrku słyszan będzie” i dalej:
„Lecz przebrzmi jęk / Na hymnu dźwięk!” Ale trzeba powiedzieć, że nie ma tu jednoznacznych sygnałów, iż głos wprawiający w trwogę „Starożytnych skał krawędzie”
czy „hymnu dźwięk” pochodzą bezpośrednio od krzyża, czy są jego „autorstwa”.
Z drugiej strony jednak nie bardzo wiadomo kto lub co (oprócz krzyża!) mógłby
w odmienionej rzeczywistości owe głosy „wyartykułować!”
W pierwszej części utworu mieliśmy do czynienia z uwyraźnioną obecnością
krzyża lecz statyczną i milczącą. Druga część wiersza jest niezwykle dynamiczna. Sprawia to wzmożona aktywność poruszonego albo lepiej – „wyzwolonego”
krzyża. Jego stopy bowiem zostały (zostaną!) rozkute z więzów. Ta część wiersza
34
Wszystkie cytaty z Biblii według edycji - Biblia Jerozolimska, Poznań 2006 (tekst Biblii: Pismo Święte Starego i Nowego
Testamentu, w przekładzie z języków oryginalnych. Oprac. zespół biblistów polskich z inicjatywy benedyktynów tynieckich
- „Biblia Tysiąclecia”, wyd. 5, Poznań 2000. Wstępy, przypisy, komentarze i marginalia: La Bible de Jérusalem, Paris 1996,
tłum. zespół pod kier. A. Cholewińskiego i Z. Kiernikowskiego.
35
Por. Także hasło Ogień [w:] Słownik teologii biblijnej, dzieło zbiorowe, red. naczelny X. Leon - Dufour, tłum. i oprac.
- K. Romaniuk, eyd. 4, Poznań 1994, s. 619.
36
Zagadnienie to jest w tej chwili jedynie sygnalizowane. Szerzej będzie omówione w dalszej części tekstu.
37
O. Płaszczewska interpretując ten wiersz mówi o transfiguracji symbolu, s. 279.
275
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
ma postać zapowiedzi radykalnej przemiany samego krzyża i całej rzeczywistości.
Wskazują na to formy czasu przyszłego zdecydowanej większości użytych tu czasowników – „pocałuje”, „rozkuje”, „wstanie”, „zstąpi”, „Wyjdzie” i w zakończeniu
wiersza – „wzbije się”, „przebrzmi”. Ale w pewnym momencie ta zapowiedź zyska
wymiar spełnienia. Przez chwilę aktywność krzyża jest demonstrowana w teraźniejszości: „– Idzie – płonie, / Idzie – dawnej torem drogi”. W tej części utworu
widoczna jest nie tylko aktywność krzyża ale nawet jego supremacja i dominacja!
Teraz okazuje się on naprawdę zwycięski – otoczony blaskiem – światłem; a także
w sposób niezwykły ozdobiony („I w anielskich gwiazd koronie”). Korona jest
przede wszystkim atrybutem władzy, panowania i królowania! Zresztą sam krzyż
jest nazwany tutaj wprost „Panem” - „Pan wierzącym a złowrogi / Tym co sercem
w miłość skąpi”. Przytoczony dwuwiersz wskazuje także na jeszcze jeden istotny
element władzy – jej kompetencje sądownicze. To przecież naturalnie łączy się
z panowaniem. Krzyż odróżnia tych co wierzą od tych, co są „w miłość skąpi”.38
Dokonuje on sądu nad światem. W głębokim wymiarze jest to jak najbardziej
prawdziwe. 39 Jednak nazwanie krzyża „Panem” musi budzić pewien niepokój,40
jest świadectwem jakiegoś zamieszania w sferze pojęciowej.41 Bo jeśli nawet jest
to krzyż chrześcijański czyli zwycięski i święty42 - Pan jest jeden: Syn Człowieczy
Jezus Chrystus!43
Czy tutaj mamy do czynienia tylko z prostym przejęzyczeniem Krasińskiego?
Wówczas moglibyśmy spisać tą swoistą „artykulację” na karb licznych niedostatków
redakcyjnych jego wierszy wymuszanych przez różne okoliczności44 to jednak nie jest
żadne przejęzyczenie poety. A i omawiany wiersz jest zredagowany w miarę starannie.
Analizowana konstrukcja jawi się jako przemyślana. Ale zabieg do jakiego się uciekł
autor wiersza jest naprawdę czymś kuriozalnym. Trudno tutaj odczytywać obraz krzyża
38
Jednak w wierszu Fryburg prawda jest inna choć dotyka tego samego. Tam sądzi nie sam krzyż lecz Bóg: „I że Bóg świata
– to pan miłosierny, / Na pyszne pyszny ale wiernym wierny!”.
39
Por. hasło Sąd [w:] Słownik teologii biblijnej, s.864.
40
Autor przedkładanych tu rozważań interpretując przed laty fragment tego wiersza był jednak w swych odczytaniach
zbyt powierzchowny i prostolinijny, wyprowadzając fakt obecności Jezusa Chrystusa z przedstawienia samego krzyża.
Porównaj W. Pyczek, „Bóg i człowiek w liryce Zygmunta Krasińskiego oraz tegoż „I ja z nią pójdę gdzieś tam szukać Boga”
O doświadczeniu religijnym w liryce Zygmunta Krasińskiego. Sprawa okazuje się jednak bardziej złożona i frapująca na co
wskazuje – mamy nadzieję! - obecna bardziej szczegółowa interpretacja już całego utworu.
41
Musi budzić niepokój również słowo „złowrogi”, użyte do charakterystyki chrześcijańskiego krzyża.
42
Tak Krasiński przedstawia krzyż między innymi w wierszach Do D... i Do Elizy.
43
Podkreślają to liczne miejsca w Nowym Testamencie – m. in. Ap. 22,20; Rz 10,9; 1 Kor 12,3; Kol 2,6; Flp 2,11; także
w Ewangeliach a zwłaszcza Łukaszowej. Por. Również hasło Pan [w:] Słownik teologii biblijnej, s. 642-644.
44
Por. M. Szargot, s. 33.
276
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
jako „synekdochiczną” konstrukcję. Znak w pełni wskazujący na świadectwo Jezusa
Chrystusa, na Jego Pasję. Tu chodzi nie tylko o personifikację ale o coś więcej... „Panem” okazuje się sam krzyż. Tylko on! Nie ma tu nawet momentalnego wskazania na
Osobę Jezusa Chrystusa. Takie przedstawienie krzyża – (użyty do jego prezentacji sposób poetyckiego obrazowania i zastosowane określenia) nie odsyłają bezpośrednio do
świadectwa Syna Człowieczego. Jest tylko świadectwo upersonifikowanego krzyża.
Sytuacja ta rozpatrywana w kontekście chrześcijaństwa – a jest przecież koniecznością takie widzenie sprawy - budzi co najmniej zakłopotanie. Uderza jeden
element wizji Krasińskiego. Jest w niej – podkreślmy to jeszcze raz wyraźnie – nieobecny właśnie Jezus Chrystus! Brakuje ludzi (jednostek, osób posiadających własne
imiona i historie), którzy mogliby być zbawiani, brakuje także Boga. Bo czyż można
odczytać jako zbawienie w pełni, w sensie chrześcijańskim, nagłe powstanie krzyża
i syntetycznie ujęty moment sądu albo też zastąpienie „jęku bolu” przez „hymnu
dźwięk”, o którym dość enigmatycznie informuje wygłos wiersza?
Nie ma tutaj Jezusa Chrystusa, nie ma też Misterium Paschalnego ani historii
zbawienia. Zostały one zastąpione wizją historiozoficzną. Jest tylko w jakimś sensie
zabsolutyzowany i upersonifikowany krzyż, który tę wizję realizuje, i od którego
„odpięto” 45 i uczyniono nieobecnym Syna Człowieczego. Chrześcijaństwo i osoba Jezusa Chrystusa zostały tej wizji podporządkowane czyli sfunkcjonalizowane.
Kompetencje mesjańskie przypisane są w tym wierszu krzyżowi.
Trzeba postawić pytanie o źródło tych szczególnych dyspozycji krzyża i czynniki organizujące jego nagłą przemianę. Na to pytanie już tu częściowo odpowiadano
przed chwilą. Ale pewne rzeczy należy dodać i spojrzeć na sprawę jeszcze z innej
strony. Odpowiedź zasadnicza pojawia się na początku drugiej części wiersza:
Lecz nadpływa czasu fala,
Co mu stopy pocałuje
I jak płomień, co przepala
Z więzów stopy te rozkuje.
Taka odpowiedź jest jednoznaczna, prosta ale i na podstawowej płaszczyźnie
odbioru także zaskakująca. Kolejnym bohaterem wiersza (jednak taki jest!) okazuje
się czas. Sprawy już dotykano, ale też nie wszystko zostało powiedziane.
Cóż to za szczególny czas przedstawiony jako fala („czasu fala”)? Także on jest
45
Określenie jest przywołane z wiersza Pod Chrystusem w niebo wstępującym, który za chwilę będzie tu poddany
szczegółowemu oglądowi. Również w nim poetyckie obrazowanie, także historia zbawienia, i sama postać Jezusa Chrystusa
zostały podporządkowane ściśle wizji historiozoficznej. Ale jest to jednak utwór chrystologiczny.
277
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
personifikowany. Ma przecież zdolność całowania i rozkuwania więzów! Odpowiedzi na
postawione przed chwilą pytanie wiersz wprost już nie udziela. Trzeba jej szukać gdzie
indziej. Pomocne będą inne teksty poety oraz głosy komentatorów jego twórczości.
Czas, którego nadejście obwieszcza podmiot, nie został tu nazwany. Jednak gdy
uwzględni się nieco szerszy kontekst, można by przypuszczać, że chodzi tu o epokę
Ducha. Taką sugestię z zastrzeżeniem sformułowano tu niedawno. Jeśli chodzi o tą
sprawę ujawnia się tu szereg poważnych wątpliwości. O tym za chwilę.
O historiozofii Krasińskiego pisano przy różnych okazjach46. Ostatnio syntetycznie
przedstawił sposób ujmowania dziejów przez poetę Maciej Szargot w wielokrotnie przywoływanej tu pracy o lirykach autora Irydiona: „Dzieje świata zdaniem Krasińskiego wyznaczają trzy epoki. Epoka Ojca to okres dominacji pogaństwa, materii, ciała – starożytność. Epoka Syna to czas dominacji chrześcijaństwa, idei, ducha – średniowiecze i czasy
nowożytne. Epoka Ducha, która ma dopiero nadejść, będzie syntezą epok poprzednich.
Połączeniem antycznego, materialnego piękna i chrześcijańskiej duchowości. Epoką ideału wcielania idei. Epoką moralnego i politycznego odrodzenia świata i Polski. O rychłym
nadejściu epoki Ducha można się przekonać, analizując aktualny kształt świata. Wszędzie
widać przejawy dekadencji, rozkładu struktur epoki. Upadają cnoty i wartości chrześcijańskie [...] Świat stanął w obliczu katastrofy ale i wobec konieczności przemiany”47.
Proklamacje nowych czasów wyraźniej naznaczone elementami spirytualnymi mają, miejsce gdzie indziej. W pochodzącym z 1842 roku wierszu [Znów wraca
wiosna – przeszłe wraca życie ...], także aktywizującym mit wegetacyjny – co okazuje się bardzo ważnym. Parokrotnie jest tu mowa o duchu.
Całość utworu zamyka ujęta w sekstynę apokaliptyczna eksplikacja. Dotychczasowy tok wiersza wyrażał układ dziesięciu cztero-wierszowych strof. Gest
wprowadzenia sekstyny na pewno akcentuje wagę końcowego fragmentu utworu,
gdzie podmiot wprost mówi o duchu „nieskończoności” i „Królestwie nowym”:
Bóg, co nas stworzył, stworzył nas na bogi
I stopom naszym poddał mleczne drogi –
D u c h, co nam, dzisiaj już tu w piersiach gości,
Nie d u c h e m ziemi, lecz nieskończoności!
I przez te wschody świata diamentowe
Wstępować będziem na Królestwo nowe...
(podkreśl. W.P.)
46
Por. prace dawniejsze: J. Kleiner, Zygmunt Krasiński. Dzieje myśli; M. Janion, Zygmunt Krasiński – debiut i dojrzałość, Warszawa 1962.
47
M. Szargot, . s. 102-103.
278
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Zamykająca utwór sekstyna podkreśla wyjątkowość przedstawionego obrazu
„Królestwa nowego”. Cały splendor nieba i ziemi żarliwie opisywanych wcześniej
przygotował eschatologiczną wizję, moment epifianii „Królestwa”. Zaakcentowana została tutaj wyższość „ducha nieskończoności” nad „duchem ziemi”; tego co
wieczne nad tym co doczesne. Doświadczenie to dotyczy nie tylko podmiotu ale całej
zbiorowości („nas”) wyposażonej w rys boski („stworzył nas na bogi”) i z „duchem
nieskończoności” „w piersiach”. Niezwykle istotne jest tutaj również przestrzenne
usytuowanie „królestwa nowego” do którego owa zbiorowość wstępować będzie
w górę „przez te wschody świata diamentowe”.
Tekst ten zapowiada i opisuje inną rzeczywistość i inny czas. Szczególny bo naznaczony „duchem nieskończoności”. Przywołane obrazy każą myśleć o Apokalipsie
świętego Jana, o wizjach Nowego Jeruzalem, nowej ziemi i nowego nieba48. Podobne
do przedstawionych tu obrazów kreacje można odnaleźć w dziele mistyczno-genezyjskim Juliusza Słowackiego, który bardzo często korzystał z pneumatologicznie
zorientowanych pism św. Jana49. Zamykający strofę dziesiątą dwuwiersz mógłby być
ilustracją genezyjskiego ciągu i „globowego” trudu50.
Uduchowiona a także rozsłoneczniona wizja „królestwa nowego” koresponduje
i zgadza się z bogactwem wiosennej przyrody z obrazami pełnymi barw, świateł i woni.
W obszar duchowego królestwa wpisany jest porządek mitu wegetacyjnego51.
W omawianym poprzednio wierszu [„Tam gdzie spokój i grób pychy...”] krzyż
pozostaje w zasadniczej opozycji wobec natury. Mimo że jest wiosna i cała przyroda akurat się odradza on „nie kwitnie”52. Podmiot ma konkretne oczekiwania wobec
krzyża, konkretne pretensje – uważa, że powinien właśnie teraz zakwitnąć. Nie przyszedł jednak jego czas! Lecz gdy „nadpłynie czasu fala” i przyjdzie moment podstawowej przemiany, on wciąż nie będzie kwitł. Ponieważ to nadal jest czas zmagania
i walki. Nie ma tu tak naprawdę obrazów, elementów rzeczywistości w pełni przebóstwionej, znamionujących epokę Ducha jak chociażby te z wiersza [Znów wraca
wiosna – przeszłe wraca życie...]. Można zatem mieć odczucie, że to wciąż epoka
Syna. Wówczas pozostaje – powtarzamy tę kwestię – jednak to elementarne i drama48
Por. Ap 21-22.
49
Na ten temat szerzej pisano w pracy W. Pyczek, Jerozolima Słoneczna Juliusza Słowackieg, Lublin 1999.
50
Wiele razy pisano o „pracy globowej” u Słowackiego w przywoływanej niedawno książce: W. Pyczek, Jerozolima Słoneczna
Juliusza Słowackiego.
51
Na ten temat była tu już mowa. Por. Również M. Szargot, s. 90-94.
52
O symbolice wiosennych kwiatów i kwitnieniu, łączonym z Misterium Paschalnym Jezusa Chrystusa pisze D. Forstner,
Świat symboliki chrześcijańskiej, przekł. i oprac. W. Zakrzewska, P. Pachciarek, R. Turzyński, wybór ilustracji i komentarz
T. Łozińska, Warszawa 1968, s. 185-186.
279
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
tyczne w swej wymowie pytanie – gdzie jest Syn Człowieczy? Bo przecież walczy
i zwycięża ... sam krzyż.
Gdyby potraktować historiozoficzne koncepcje Krasińskiego, także te dotyczące
ujmowania dziejów, jako wewnętrznie spójny system ideowy, spetryfikowany i bezwzględnie obowiązujący paradygmat to sytuacja z wiersza [Tam, gdzie spokój i grób
pychy ...] nie przystaje w pełni do modelu. Można by zatem mówić o ujawniających
się tutaj z jednej strony niekonsekwencjach w obszarze obrazowania poetyckiego;
i z drugiej strony o pewnym rozchwianiu w sferze pojęć czy idei.
Ostateczny kształt liryki Krasińskiego określiło wiele okoliczności i motywów.
Czasem były to spontaniczne odruchy i literackie odpowiedzi na potrzeby chwili
a innym razem bardziej spekulatywne zabiegi.53 Nie można jej zatem traktować jako
zjawiska wewnętrznie zintegrowanego pod względem stylistycznym czy ideowym,
z rozpoznawalnymi liniami ewolucyjnymi i wyrazistymi elementami, które można
by było jednoznacznie wskazać jako wartości rozwojowe. Raczej jest ona pewnym
obszarem gdzie można odnaleźć mniej lub bardziej czytelne tendencje i sporo „niekonsekwencji” w wielu warstwach, które przecież w przestrzeni poetyckiej wcale nie
muszą być niekonsekwencjami.54 W ten właśnie dość paradoksalny układ wpisane
zostały także motywy pasyjne z krzyżem włącznie.
Po tej ogólnej dygresji pora wracać do sygnalizowanej wcześniej kwestii relacji
motywu krzyża do różnych obrazów rzeczywistości.
Czy jest możliwe wpisanie krzyża i Pasji w wizję rzeczywistości przebóstwionej, która od pewnego momentu pojawia się w twórczości poety?
W obszarze dzieła lirycznego autora Irydiona jest utwór stanowiący kolejną proklamację nowych czasów (innych wieków) rozpoznawalnych już bez cienia
wątpliwości jako epoka Ducha, który jednocześnie ma charakter pasyjny. W przeciwieństwie do omówionych wcześniej liryków wiersz ten ma zdecydowanie chrystologiczny charakter. Obecność Chrystusa jest tutaj bardzo wyraźna. To właśnie On jest
niezaprzeczalnym bohaterem tego utworu. Chodzi tu o liryk Pod Chrystusem w niebo
wstępującym, datowanym Rzym, kwiecień 1843.
Użyte przed chwilą określenie „pasyjny” nosi znamię paradoksu, bowiem tytuł
wyraźnie wskazuje na moment „post-pasyjny”. Jest ono jak najbardziej właściwe,
mimo że zarówno tytuł jak i sam utwór dotyka w sposób wyraźny tajemnicy Wniebo-
53
Parokrotnie zwraca uwagę na te sprawy M. Szargot w cytowanej tu już często pracy o lirykach Krasińskiego: Ziemia rozdziału
– niebo połączenia..., por. zwłaszcza Wstęp (s. 7-14) i Rozdział 1 Kontekst (s. 15-25).
54
Trudno mówić o jakimś modelu a jednak są jednak miejsca podobne czy identyczne.
280
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
wstąpienia. Zobrazowana tu sytuacja ma faktycznie charakter paradoksalny.55 W tym
liczącym zaledwie dziewięć linijek (trzy tercymy) wierszu narzuca się przede wszystkim obraz nie tyle Wniebowstąpienia co ... Pasji, Ukrzyżowania.
Nie tak, jak dawniej – w cierniowej koronie.
Nie tak, jak dawniej – z gwoździami u ręki,
Pan bolu tylko i Bóg tylko męki.
Innym już wiekom inny Chrystus płonie:
Od ramion krzyża na zawsze odpięty,
Jak duch świetlany, wyzwolony, święty,
Zawisł na Ojca wszechbłękitnem łonie
I w światów nowych wschodzącej jutrzence
Macza wzniesione – wniebowstępne ręce!
Pierwsza tercyna mówi przede wszystkim o fakcie bycia Ukrzyżowanym. Dotyczy to oczywiście Syna Człowieczego. Chrystus przedstawiony jest tutaj jako „Pan
bolu tylko i Bóg tylko męki!” „w cierniowej koronie!”, „ z gwoździami u ręki”. Sugestywność tego przedstawienia jest niezwykle mocna – fundują ją konkrety. Powtórzona w dwóch pierwszych linijkach formuła: „ Nie tak jak dawniej” wprowadza dystans
czasowy w stosunku do rzeczywistości pasyjnej i jest wobec niej jakby gestem dezaktualizującym. Ale mimo to owa przeszłość i doświadczenie Pasji są wciąż obecne
dzięki przede wszystkim wyrazistym i szczegółowym obrazom – przywołanym atrybutom pasyjnym (korona cierniowa, gwoździe).
Druga tercyna, która mówi o „innych wiekach” przynosi także obraz „innego
Chrystusa”, „adekwatnego” do nowej rzeczywistości. O „kształtach” jej (na początku
wiemy tylko tyle że są to „inne wieki”) możemy wnosić z cech samego Chrystusa. W wierszu została zaakcentowana Jego „przebóstwiona” (sic!) i duchowa natura – jest „inny”, „płonie”; jest „Jak duch świetlany, wyzwolony, święty,”. Także ta
inna rzeczywistość w jakimś sensie jest przebóstwiona („święta”), naznaczona wolnością i duchem. Szczególnie wymowny jest obraz z trzeciej tercyny, który ujawnia
w konstrukcji tej rzeczywistości obecność pierwiastka światła: „I w światów nowych
wschodzącej jutrzence”.
55
W przedstawianych tu rozważaniach bardzo często używane jest pojęcie paradoksu. W poetyckim doświadczeniu Krasińskiego
zdaje się być paradoks czymś więcej niż tylko środkiem artystycznym czy nawet pewną manierą. Można go odczytywać
jako kategorię estetyczną. Na uderzającą skłonność do operowania paradoksem przez autora Nie – boskiej komedii zwrócił
uwagę i sporo o tym pisał M. Szargot, s. 58-70.
281
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Jeszcze jedno. Strofa druga również przypomina o Pasji, o krzyżu: „ Od ramion
krzyża na zawsze odpięty”. To także kolejne określenie Chrystusa, które mówi o przeszłości sprowadzając ją w zasadzie do faktu Jego Ukrzyżowania i o teraźniejszości
– gdy jest On już (obecnie!) od krzyża na zawsze uwolniony. Wskazuje ten obraz też
na charakter nowego świata uwolnionego na zawsze od cierpienia.
O Pasji każe także pamiętać – jakby mimo woli – inicjalne „Zawisł” ostatniej
tercyny. Tak się po prostu to słowo kojarzy, mimo iż tu mowa już nie o krzyżu ale o ...
Ojcu, z którym Jezus Chrystus jest zespolony: „Zawisł na Ojca wszechbłękitnym łonie”. Obraz to wyszukany i dość osobliwy. Fakt przypisanie Bogu Ojcu waloru chromatycznego wymaga komentującej uwagi. Błękit w obszarze poezji Krasińskiego
ma szczególne znaczenie i zawsze jest waloryzowany pozytywnie56. Określa między
innymi przestrzeń spełnienia i ostatecznego przebóstwienia.
Omawiany liryk jest niezwykle interesujący z paru powodów. Streszcza on
w sobie kilka istotnych spraw jeśli chodzi o sam sposób ujmowania Pasji przez Krasińskiego, a także dotyka zagadnień o charakterze bardziej ogólnym.
Jezus Chrystus wstępuje do nieba (na „wszechbłękitne łono Ojca”) wprost ...
z krzyża. Bezpośrednio „po odpięciu” „od ramion krzyża”. Takie przedstawienie historii Jezusa Chrystusa nie jest w pełni jednoznaczne. Pominięty został tutaj fundamentalny moment Misterium Paschalnego a mianowicie Zmartwychwstanie.57 Należy
pytać co to znaczy i czemu tak jest. Jakąś odpowiedzią może być sama kompozycja
utworów. W sferze zasadniczych znaczeń występują tu dwa obszary – przestrzeń Pasji
i odczytywana jako jej przeciwieństwo – przestrzeń rzeczywistości przebóstwionej.
Przedstawiona sytuacja ujawnia co najmniej dwie sprawy.
Pierwsza, o charakterze bardziej ogólnym – to fakt, iż Krasiński miał zasadnicze problemy z figuracją Zmartwychwstania,58 mimo że o Nim mówił sporo i bezpośrednio w lirykach ale przede wszystkim w poematach, zwłaszcza w Przedświcie,
Psalmach przyszłości czy Ostatnim. O tym będzie tu jeszcze mowa. Na razie jest to
wskazanie zagadnienia.
Wreszcie rzecz druga, która dotyczy przede wszystkim omawianego wiersza.
Nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że Męka Pańska „przytłoczyła” swym cię-
56
Była tu już o tym mowa przy okazji omawiania liryku [„Znów wraca wiosna – przeszłe wraca życie...”]. Owszem mówi się
„Ojcze niebieski”. Sformułowanie to nawiązuje do początku Modlitwy Pańskiej „Ojcze nasz, któryś jest w niebie”. Niemniej
to przypisanie elementu kolorystycznego Bogu jest tutaj swoiste.
57
Sytuacja ta nie jest u Krasińskiego odosobniona. Podobną znaleźć możemy w Hymnie: „Królowo Polski, Królowo Aniołów!/
Lecz wiesz zarówno, jakim blaskiem płonie/ Ukrzyżowany, wniebowzięt po zgonie:”. Tu dodatkowe zakłopotanie budzi
samo określenie „wniebowzięt”. Prawda jest taka że to Chrystus wstępował do nieba a nie był „wniebowzięty”!
58
Sprawa jest obiektywnie bardzo złożona. Por. hasło Zmartwychwstanie [w:] Słownik teologii biblijnej, s. 1139.
282
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
żarem i zdominowała (w sensie ilościowym również) obrazowanie w tym liryku.59
Krasiński jednak mając świadomość traumatycznego „ciężaru” tych obrazów, pomija
moment Zmartwychwstania jako będący, historycznie... zbyt blisko Pasji, by mógł –
w jego odczuciu! - w pełni przezwyciężyć „negatywne” wymiary doświadczeń pasyjnych. Sięga natomiast ku sferze zdecydowanie eschatologicznej. Czyni jednoznaczny
gest „przełamania” Pasji przez obraz „innych wieków”. Dodajmy, że jest to gest dość
enigmatyczny i rysujący się raczej mało konkretnie. Niemniej ujawnia się tu swoista
preferencja Krasińskiego do kreowania wizji rzeczywistości przebóstwionej.
Do historiozoficznej wizji Krasińskiego „Innych już wieków” z wiersza Pod
Chrystusem w niebo wstępującym ukrzyżowany Chrystus po prostu „nie pasuje”.
Jest nie przydatny. „Pan bolu tylko i Bóg tylko męki!” - chciałoby się rzec: obarczony cierpieniem Sługa Jahwe, o którym prorokował Izajasz60 tu przypisany jest na
zawsze i bez reszty do przeszłości, owego „dawniej”. Obrazy pasyjne nie zyskały
tutaj w oczach poety pozytywnej waloryzacji. O „innym Chrystusie”, „płonącym”
„już innym wiekom” stara się mówić z entuzjazmem. To właśnie On jest prawdziwie
„święty” bo „świetlany”, „wyzwolony” i „Od ramion krzyża n a z a w s z e odpięty” (podkreśl. W.P.).
Takie ujęcie rzeczywistości pasyjnej pozostaje w głębokiej sprzeczności z nauką Kościoła i całą tradycją chrześcijańską, które głoszą Chrystusa właśnie Ukrzyżowanego,61 a którego świadectwo zapowiadane jest w licznych obrazach w Starym
Testamencie. Chociażby przez proroka Izajasza.62
Cierpienie, także to, które stało się udziałem Chrystusa jest dla Krasińskiego
czymś porażającym. Dlatego wprowadza tu jakby mimowolnie i automatycznie korektę historii zbawienia. Ten swoisty „retusz” jest istotną cechą jego świata idei, co
też motywuje obrazowanie poetyckie. Wyrażona tu proklamacja nowych czasów dokonuje się przez negację przeszłości – tej naznaczonej Pasją, a przecież Pismo mówi:
„w jego ranach jest nasze uzdrowienie.”63
Omawiany wiersz jest próbą oswojenia krzyża przez historiozofię. Nie jedyny to
taki gest w twórczości Krasińskiego. Są też inne, często równie pomysłowe. Trzeba
zatem teraz tu postawić w sposób wyraźny kolejne pytanie: kto „odpina” Chrystusa
od krzyża? I w jakim celu? A czyni to ktoś, kto nie stronił od frenetycznych obra59
Podobnie rzecz wygląda w cytowanym i komentowanym tu już wcześniej fragmencie epistolarnym, przedstawiającym ową
jesienno-zimową wizję.
60
Iz. 42, 1-8; 49,1-7; 50,4-11; 52,13 – 53,12.
61
Ga 6,14.
62
Porównaj hasło Cierpienie, [w:] Słownik teologii biblijnej, s. 152-157.
63
Iz 53,5.
283
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
zów. To coś znaczy. Tu chodzi o niezwykły, idealny obraz nowej rzeczywistości. Dla
Krasińskiego te dwie wizje – Pasja i rzeczywistość przebóstwiona są nie do pogodzenia. Odpowiedź nasuwa się jedna – to presja ideologiczna dyktuje taką postawę.
Chrześcijaństwo i historia zbawienia zostały tutaj jeszcze raz potraktowane w sposób instrumentalny. Są one podporządkowane ideologii – romantycznej wizji epoki
Ducha64, która jest interpretacją – a właściwie reinterpretacją tego co głosi tradycja
chrześcijańska i pozostaje jednak w zasadniczej z nią sprzeczności.
Przedstawiony tekst nie wyczerpuje całości zagadnienia motywów pasyjnych
w lirykach autora Przedświtu. Ma on charakter przede wszystkim sondujący i wprowadzający. Skoncentrowano się tu na motywie krzyża, jako podstawowym znaku
Męki Pańskiej, wiążąc go z momentem swoistej „inicjacji pasyjnej” samego Krasińskiego, co obrazowo przedstawia – cytowany tutaj i komentowany – „rzymski”
list poety do ojca. Z tego powodu pole obserwacji ograniczono głównie do dość
wczesnych wierszy poety zawierających różne przedstawienia krzyża. Aby pełniej
opisać przestrzeń Pasji urzeczywistnioną w wierszach autora Irydiona konieczne jest
uwzględnienie całego dorobku lirycznego tego romantycznego twórcy, także wierszy
późnych; oraz interpretacja innych motywów pasyjnych.
64
Porównaj M. Szargot, s. 102-103.
284
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Cecylia Galilej
Lublin - Zamość
[email protected]
Stylizacja ludowa w XVII-wiecznych pastorałkach
Jana Żabczyca (na materiale „Symfonij anielskich”)
The folk style in 17th pastoral carols by Jan Żabczyc
(with a case study of “Symfonije anielskie”)
Streszczenie:
Jan Żabczyc, wczesnobarokowy poeta nadworny, jest autorem jednego z najpopularniejszych w historii literatury polskiej zbioru kolęd pt. Symfonije anielskie. Różnorodność gatunkowa zamieszczonych w nim
pieśni (kolędy teologiczne, noworoczne, pastorałki) oraz ich oryginalny kształt językowy, dostrzeżony przede
wszystkim w utworach pasterskich utrwaliły nazwisko Żabczyca jako twórcy nowej polskiej odmiany kolędowej – pastorałki. Celem niniejszego artykułu jest przegląd typowych dla pastorałki cech stylistyczno-językowych, które stanowią jej wyróżniki spośród pozostałych odmian gatunkowych kolędy. Analiza Symfonij
pokazuje, iż pastorałki nie są autentycznymi utworami ludowymi, lecz jedynie stylizowanymi na ludowe za
pomocą kilku zręcznych zabiegów m.in. poprzez zastosowanie stałego schematu kompozycyjnego, odpowiedniej segmentacji tekstu (incipity o charakterze ludowym), formy podawczej (dialog, monolog), ludowego
modelu wiersza oraz elementów ludowej poetyki (typizacja postaci, stosowanie zdrobnień). Te właściwości
językowe współtworzą w Symfonijach harmonijną całość, dzięki której Żabczycowe kolędy przez wieki funkcjonowały w żywej praktyce wykonawczej, dwie zaś z nich na stałe weszły do zasobu pieśni kościelnych.
Słowa kluczowe: stylizacja, pastorałka, styl ludowy, folklor, barok.
Summary:
The aim of this article is a review some typical linguistic and stylistic features of 17th pastoral carols,
which establish a specification of this genre. Pastoral carols are not authentic folk texts. They were written
in educated church environments. The early baroque poet Jan Żabczyc is thought as a father of this genre in
polish literature. A part of his literary production shows a imitation of folk language by using for example
the same fable scheme, dialogue, monologue, a creation of the characters, attempts of polonisation of Naitivity Scene, folk model of versification. The Żabczyc’s pastoral carols were very popular more than three
centuries and two of them (Przybieżeli do Betlejem pasterze, A wczora z wieczora) are still alive.
Keywords: stylisation, pastoral carol, the folk style, folklore, baroque
285
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Zgodnie z definicją podaną w Słowniku gatunków literackich pastorałka (łac.
pastor ‘pasterz’) to „odmiana kolędy będąca na poły pasterską pieśnią bożonarodzeniową, na poły zaś sielanką, rozpowszechniana w staropolskiej literaturze XVII
i XVIII w., przybierająca postać prostej pieśni zwrotkowej lub bardziej wyszukanego utworu kantatowego, w którym pojawiały się rozbudowane dialogi (prowadzone
polskim językiem gwarowym między pasterzami w Betlejem) oraz partie chóralne
i anielskie”1. Jako gatunek pastorałka jest tworem barokowym (w Słowniku literatury
staropolskiej właśnie Żabczyc figuruje jako jej twórca2), który przybrał najbardziej
oryginalny artystycznie kształt spośród utworów ówczesnej polskiej liryki religijnej
(dzięki wprowadzeniu wątku świeckiego, pasterskiego, kosztem liturgicznego) i który uchodzi za „typowo polski rodzaj pieśni”3, gdyż nie jest wolny od wprowadzania
polskich, swojskich akcentów do obcej geograficznie i kulturowo przestrzeni.
Pastorałki nie są oryginalnymi utworami ludowymi. Siedemnastowieczna moda
dworska na utwory sielankowe przyczyniła się do powstania nowego gatunku kolędowego, którego bohaterami stali się właśnie reprezentanci prostego ludu, przeważnie odbierani jako obiekt żartów. Odmiana pastorałkowa powstawała w kręgach
uczonych: środowiskach przykościelnych, klasztornych, a stamtąd rozpowszechniała
się na dwory magnackie i szlacheckie4. Można w tym miejscu zadać pytanie, w jaki
sposób na rodzimym gruncie wykrystalizowała się ta osobliwa odmiana tworzona przez ludzi wykształconych, którzy nie tylko obrali sobie za obiekt literackiej
prezentacji przedstawicieli najniższej warstwy społecznej, ale też do woli czerpali
z typowych dla tego stanu – ludowych – rozwiązań artystycznych. Tadeusz Chrzanowski w swoich Wędrówkach po Sarmacji europejskiej dobitnie podkreśla: „Wiadomo, że do najpiękniejszych zabytków polskiej i sarmackiej religijności należą kolędy. Kolędami były zresztą śpiewy, którymi czczono święta Bożego Narodzenia, jak
też rozliczne wiersze pisane przez poetów, z których pewnie nie jeden tylko Kasper
Twardowski nawrócił się za sprawą księży. Bodaj najpiękniejszy, a w każdym razie
najpełniejszy zbiór tego rodzaju pieśni to Jana Żabczyca Symfonie anielskie abo Kolęda mieszkańcom ziemskim od muzyki niebieskiej wdzięcznym okrzykiem na dzień
Narodzenia Pańskiego zaśpiewana (Kraków 1630). Stoimy na progu folkloru literackiego, który w danym przypadku uprawia mieszczanin, co po magnackich dworach
sługiwał i w atmosferę sarmackiego bytowania zanurzył się po czubek podgolonej
1
M. Bernacki, M. Pawlus, Słownik gatunków literackich, Bielsko-Biała 2005, s. 310.
2
Słownik literatury staropolskiej, red. T. Michałowska, Wrocław 1990, s. 323.
3
Tamże, s. 323.
4
S. Nieznanowski, Barokowe kolędy polskie, [w:] Necessitas et ars. Studia staropolskie dedykowane Profesorowi Januszowi
Pelcowi, red. B. Otwinowska, Warszawa 1993, s. 68-76.
286
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
– jak mniemam – czupryny. W tej tak bardzo lirycznej i pogodnej poezji uderza nas
pewnego rodzaju sobiepaństwo, rubaszność [...]”5. Badacz ten wiąże skomplikowaną
kwestię pochodzenia pastorałek z pojęciem folkloru literackiego. „Teraz należałoby
przedstawione tu cechy unaiwnienia zestawić z procesem folkloryzacji. Tylko czyim? Mieszczaństwa czy szlachty, bo – jak sądzę – dopiero schodząc po szczeblach
ich społecznego rozwarstwienia folklorystyka dotarła tam, gdzie się zrodziła jako
dyscyplina: do ludu”6. Jako rezultat swoich rozważań Chrzanowski stawia pytanie,
zawierające właściwie już odpowiedź: „Więc gdzie kończy się ów sarmatyzm, ta
szlachecka przecież ideologia? Czy aby nie przesiąka w głąb całego społeczeństwa,
a w każdym razie tego, które czuło się polskim?”7. Zresztą to przemieszanie cech
sarmacko-ludowych jest widoczne nie tylko w literaturze, ale też sztuce, choćby już
na przykład w renesansowej ikonografii8.
Z zarysowaną powyżej problematyką folkloru środowiskowego wiąże się jeszcze kwestia właściwego dla tego typu twórczości języka – jego odmiany potocznej. Zgodnie z badaniami Wilkonia: „Żywioł mowy potocznej odgrywał ważną rolę
w twórczości barokowej, a zwłaszcza w niektórych gatunkach, takich jak satyra, facecja, fraszka obyczajowa, mikro-gawędy Potockiego, ludowe kolędy, groteskowa
twórczość sowizdrzałów czy ks. Baki”9. W kwestii XVI- i XVII-wiecznej terminologii należy stwierdzić, że „w poetykach i retorykach szkolnych używano pojęcia stylu
niskiego, które odnoszone było do mowy plebejskiej i mowy codziennej dotyczącej
spraw przyziemnych. Lepiej jednak, ponieważ są różne znaczenia tego terminu, posługiwać się dzisiaj wyrażeniem styl potoczny. Nie jest ono równoznaczne z pojęciem
języka potocznego. Mowa potoczna ma różne warianty społeczne, które są uzależnione od norm i uzusu, nie mających nic wspólnego z wyborami stylistycznymi”10.
Styl potoczny współtworzy strukturę językową pastorałek Żabczyca (w pozostałych
kolędach uwidacznia się słownictwo neutralne) przy udziale elementów stylu wysokiego (którego wykwitem jest w poezji polskiej marinizm11).
5
T. Chrzanowski, Wędrówki po Sarmacji europejskiej, Kraków 1988, s. 274-275.
6
Tamże, s. 278.
7
Tamże, s. 279.
8
Tamże, s. 279-280.
9
A. Wilkoń, Dzieje języka artystycznego w Polsce. Język i style literatury barokowej, s. 109.
10
Tamże, s. 106.
11
Tamże, s. 80.
287
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Zgodnie z barokową tendencją ukierunkowaną na rodzimość, folklor12 Żabczyc
zastosował pewne elementy stylizacji ludowej, ograniczając się do kilku zabiegów
stylistyczno-językowych. Słownik terminów literackich określa stylizację jako „celowe wprowadzenie do wypowiedzi, realizującej określony styl, pewnych istotnych
właściwości stylu innego, będącego wzorem stylizacyjnym, traktowanego jako obcy
sytuacji nadawcy wypowiedzi”13. Wilkoń, zwracając uwagę na trafność tej definicji, proponuje jeszcze wprowadzenie szeregu uściśleń (np.: że stylizacji mogą ulegać
również cechy drugorzędne, a nie tylko te istotne; ponadto, że nadawca wypowiedzi
może znać wzorzec stylizacyjny14, co w przypadku Żabczyca, który prawdopodobnie miał niskie pochodzenie społeczne, mogło odpowiadać rzeczywistości15). Zasięg
występowania stylizacji w utworze literackim może więc być rozległy. Wspomniany
badacz wyraźnie podkreśla językowy aspekt omawianego zjawiska. Jednakże może
mieć ono również charakter ponadjęzykowy zauważalny w organizacji wypowiedzi
– jej strukturze i temacie16.
Wobec złożoności tej problematyki Wilkoń wprowadza podział na dwa typy stylizacji: literacką i językową17. Odmiana literacka to „wyraźne ukształtowanie utworu
na podobieństwo określonych cech gatunkowych, rodzajowych i treściowych innego
utworu lub całego zbioru utworów”18. Natomiast odmiana językowa „odnosi się do
jakiejś istniejącej poza tekstem rzeczywistości językowej. Można tę rzeczywistość
naśladować, podrabiać, parodiować, słowem, jest wyraźnie ukierunkowanym zabie12
Modę na ludowość w literaturze polskiej zaszczepił Jan Kochanowski (zob. J. Krzyżanowski, Ludowość w poezji
Kochanowskiego, [w:] Paralele. Studia z pogranicza literatury i folkloru, Warszawa 1977, s. 200-231; J. Kotarska, Poetyka
popularnej liryki miłosnej, Wrocław 1970, s. 152).
13
Słownik terminów literackich, s. 427. Zagadnienie stylizacji stanowiło obiekt badań takich uczonych jak: S. Sierotwiński, Słownik
terminów literackich, Kraków 1960, s. 130; Z. Klemensiewicz, Jak charakteryzować język osobniczy, [w:] W kręgu języka
literackiego i artystycznego, Warszawa 1961, s. 204-214; A. Bereza, Problemy stylizacji w satyrze, Warszawa 1966; S. Balbus,
Problem stylizacji w poetyce i niektóre zagadnienia stylu poetyckiego, [w:] Poetyka i historia, red. J. Trzynadlowski, Wrocław
1968, s. 131-152; S. Skwarczyńska, Stylizacja i jej miejsce w nauce o literaturze. Wokół teatru i literatury (Studia i szkice), 1970,
s. 9-26; M. Głowiński, O stylizacji, [w:] Problemy socjologii literatury, red. J. Sławiński, Warszawa 1971, s.149-165; B. Bartnicka,
Stylizacja językowa w powieściach historycznych Henryka Rzewuskiego, [w:] Polska powieść XIX i XX wieku. Interpretacja
– analizy – konteksty, t. II, red. L. Ludorowski, Lublin 1993, s. 131-144; W. Kupiszewski, Stylizacja językowa w „Syzyfowych
pracach” Stefana Żeromskiego, [w:] Polska powieść XIX i XX wieku, t. II, s. 157-167; A. Wilkoń, Problemy stylizacji językowej
w literaturze, [w:] Język artystyczny. Studia i szkice, Katowice 1999, s. 91-114; H. Kurkowska, S. Skorupka, Stylistyka polska.
Zarys, Wrocław 2001, s. 318-350.
14
Zob. A. W i l k o ń , Spójność i struktura tekstu, Kraków 2002, s. 92.
15
Kotarska stwierdza na podstawie analizy XVII-wiecznych popularnych śpiewniczków miłosnych, że moda na ludowość jest
„świadectwem łączności, przynajmniej niektórych autorów, ze środowiskiem plebejsko-mieszczańskim” (zob. J. Kotarska, s. 207).
16
Zob. S. S k w a r c z y ń s k a , Stylizacja i jej miejsce w nauce o literaturze. Wokół teatru i literatury (Studia i szkice), Kraków
1970, s. 9-26.
17
A. W i l k o ń , Spójność i struktura tekstu, s. 93.
18
Tamże, s. 93.
288
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
giem stylistyczno-językowym, który służy mimetycznej ewolucji „cudzego”, „obcego” stylu czy języka”19.
W Symfonijach mamy do czynienia ze zjawiskiem stylizacji kolędy na pieśń
ludową w zakresie cech gatunkowych, treściowych i właściwości języka folkloru,
nie ma natomiast śladów stylizowania na określoną gwarę ludową20. Prezentację poszczególnych znamion ludowości rozpoczynam od struktur ponadjęzykowych obecnych w planie kompozycyjnym zbioru oraz w sposobie organizacji tekstu. Oprócz
dwunastu pieśni pastorałkowych są w zbiorze jeszcze dwie kolędy, które pastorałkami raczej nie są, choć odznaczają się ludową poetyką (Symfonija IX i XX). Ze względu na ważne elementy stylizacyjne omawiam je razem z pastorałkami.
Stylizacja ludowa na poziomie kompozycji wyraża się poprzez w y k o r z ys t y w a n i e s t a ł e g o w z o r c a t r e ś c i o w e g o21. Cztery utwory, wyłącznie
z pasterzami w roli głównej (XVI, XVIII, XXIII, XXXI), powielają typowy dla pastorałek układ fabularny: a) oznajmienie narodzin Syna Bożego przez anioła, b) zamieszanie
wśród zbudzonych ze snu pasterzy, c) droga do Betlejem, d) pokłon Dzieciątku, e) zabawy
przy żłóbku, f) składanie darów, g) powrót22. Taki porządek jest obecny prawie w każdej
wymienionej powyżej pastorałce (choć w niektórych kolędach możliwe jest zredukowanie jednego z nieistotnych dla fabuły punktów, np.: przygotowania do drogi lub składania
darów, lub dodanie nowego elementu). Oto przykład klasycznie rozwiniętej fabuły:
Kazał Anioł do Betlejem Juda
pasterzom w skok, kędy nowe cuda
zjawiły sie ludziom na zbawienie,
Izraelowi na odkupienie.
Tam pasterze co w skok pobieżeli,
skoro światłość niebieską ujrzeli
nad oborą, kędy osieł z wołem
i z Józefem uderzali czołem.
Panna w ręku Dzieciątko trzymała,
a gromada aniołów śpiewała
wkoło żłobu. Pasterze lękliwi
19
Tamże, s. 94.
20
Por. zakres stylizacji w Kantyczkach karmelitańskich z XVII w. (J. Godyń, Folklor i gwara w pastorałkach karmelitańskich
z XVIII w., [w:] Z kolędą przez wieki. Kolędy w Polsce i w krajach słowiańskich, red. T. Budrewicz, S. Koziara, J. Okoń,
Tarnów 1996, s. 263-271).
21
Tamże, s. 266.
22
Por. M. Bernacki, M. Pawlus, Słownik gatunków literackich, s. 310.
289
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
obaczywszy niesłychane dziwy,
każdy wesół z serca ochotnego,
że obaczył Boga prawdziwego,
na kolana przed Nim poklękali,
na multankach nowe pieśni grali [XVIII, 1-16].
Przykłady dodawania do schematu fabularnego nowych komponentów w analizowanej grupie pastorałek koncentrują się wokół pierwszego ogniwa kompozycyjnego. Zazwyczaj kolędę rozpoczyna informacja o ogłoszeniu Narodzin przez anioła.
W Symfoniji XXIII taka informacja zostaje poprzedzona obszernym wstępem, który
podaje okoliczności wcześniejsze, kreślące tło zdarzeń. Uszczegółowienie scenariusza wydarzeń polega na opisie uczuć i zachowania pasterza jeszcze przed oznajmieniem anielskim. Pasterz, czując nieokreślony niepokój, wychodzi na dwór, kręci się
niepewnie wokół swej budki [XXIII, 2], potem mimo strachu udaje się w kierunku
dochodzącej światłości, by po pewnym czasie w końcu spojrzeć w górę, zobaczyć radosnych aniołów i dowiedzieć się wszystkiego. Dalsza część utworu realizuje punkty
z przedstawionego schematu z pominięciem czynności składania darów.
W zbiorze występują też przypadki odwrotne, tj. redukcje schematu kompozycyjnego. Trzy Symfonije: XXII, XXVIII i XXXVI, ten schemat upraszczają, gdyż
ukazują sytuację od razu od środka: pasterze wybierają się już do Dzieciątka, planują
swoją wizytę, szukają prezentów. Eliminacja wstępnych punktów akcji prowadzi do
doprecyzowania tych pozostałych, np.: w Symfoniji XXII jest rozbudowana fabuła:
pasterze się spotykają, nawzajem informują, zastanawiają się, wyliczają podarki,
skarżą się, że Józef nie chce ich wpuścić do szopy. Natomiast w Symfonijach XXVIII
i XXXVI kondensacja liczby sylab uniemożliwia obszerny wywód, mimo to w skrótowej formie jest tu wyliczony szereg czynności, które pasterz wykona w szopie:
I pójdę ja, na drugich zawołam,
jeśli sam grać Panu nie wydołam.
Więc grać,
abo dać
co nowego zaśpiewać [XXXVI, 21-25].
Oto dla porównania obszerniejszy fragment poprzednio przywołanego utworu:
„A cóż Mu tam darujemy,
takiego Pana gdy najdziemy?”
„Ja baranka białego,
290
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
a ty, Kuba, czarnego
z chęcią Jemu darujemy,
o łaskę prosić będziemy,
nędznicy, grzesznicy na ziemi,
ci, którzy zbawienia pragniemy” [XXII, 25-32].
W trzech pastorałkach: IV, XIX, XXV, obok pasterzy pojawiają się Królowie.
Punktem wyjścia jest tu zaistniały między nimi dialog. W Symfonijach IV i XIX nawiązanie bezpośredniego kontaktu między bohaterami stanowi pierwszy krok do rozpoczęcia historii. Przybywający z daleka Królowie nie orientują się w terenie, proszą
więc pasterzy o informacje, np.:
„Oj, pasterzu, graj,
Bóg ci pomagaj.
Powiedz, która tu Gospoda,
słodkiego grona jagoda,
Syna powiła.
Ukaż nam, gdzie ta Pociecha,
która nigdy nie zna grzecha,
w świat sie zjawiła.
Wszak zapłacimy
i odwdzięczymy” [IV, 11-20].
Natomiast dialog w Symfoniji XXV wchodzi już w środek historii, która pod
względem fabularnym właściwie dobiega końca: Królowie odnaleźli szopę, adorują
Jezusa, składają dary. Początkowe zapytanie pasterzy, w jaki sposób ci wędrowcy
znaleźli właściwe miejsce, służy nadaniu kolędzie odpowiedniego układu kompozycyjnego. Jest to ciekawa kombinacja segmentów kształtujących przebieg akcji ze
względu na oryginalność rekonstrukcji treści schematu. Pierwsze ogniowo fabularne,
tj. początek historii, zostaje przywołane dopiero w zakończeniu tekstu:
„Gdzieście, o zacni Królowie,
ziemscy obywatelowie,
wiadomości tej dostali,
iżeście tu przyjechali?
Czyli wam też Anioł zjawił,
że was tu nagle postawił” [XXV, 1-6];
„Gwiazda drogę ukazała,
która przed nami pałała” [XXV, 9-10].
291
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Pozostała część omawianych kolęd zachowuje tradycyjne motywy: złożenie darów, adorację oraz modlitewną prośbę.
Stylizację ludową pieśni Żabczyca ujawnia także z a s t o s o w a n i e f o rm u ł y ż y c z e n i o w e j, która cechuje się ludowym rodowodem23, np.: [...] niech
nam sie wszytko dobre dzieje [XXXVI, 7], Niechajże nam sam Pan Bóg poszczęści
[XXXVI, 26].
W przedstawionym powyżej materiale ujawniły się już częściowo c e c h y
l u d o w e pieśni w z a k r e s i e f o r m y p o d a w c z e j. W czterech Symfonijach: XVI,
XVIII, XXIII, XXXI, jest to opowiadanie w czasie przeszłym, jedynie w punktach kulminacyjnych, czyli przeważnie w scenie adoracji, pojawia się praesens. Incipity wprowadzają
w temat: A wczora z wieczora [XVI, 1], Kazał Anioł do Betlejem Juda [XVIII, 1]. Można
w nich dopatrzyć się kształtowania fabuły na modłę ludową. Eksplicity w Żabczycowych
pastorałkach są wysoce figuratywne, jak w kolędzie teologicznej, i kończą się apostrofą,
laudacją lub apelem, np.: w Symfoniji XVII, jest spiętrzenie apostrof − dwie rozbudowane
w środku tekstu oraz dwie na końcu: O szczęśliwy żłobie, gdy Mesyjasz w tobie w pieluszkach związany, z dawna obiecany [53-56], Jezu namilejszy, ze wszech najwdzięczniejszy,
zmiłuj sie nad nami, grzesznymi sługami [57-60].
Większą ekspresją odznaczają się formy udramatyzowane w postaci dialogu (4
teksty), które są przejawem teatralizacji utworów, co zbliża je do dramatycznych pastorałek ludowych24. Są to wspomniane Symfonije: IV, XIX, XXV, w których rozmowa w początkowych strofach zawiązuje akcję, oraz pieśń XII, gdzie dialog wypełnia
utwór w całości. Jak stwierdza Bartmiński, dialogowość to jeden z wyznaczników
folkloru25. Konwersacja w pastorałkach to nie tylko sposób na uatrakcyjnienie wypowiedzi, ale też metoda pośredniej charakteryzacji bohaterów. Obiektywna forma
opowiadania nie wnosi żadnej wiedzy o świecie pasterzy ponad to, o czym dosłownie
informuje. W przeciwieństwie do niej, dialog wydobywa spomiędzy wersów cechy
typowe dla tej zbiorowości: konkretność postaci, postaw, dosadność, realizm.
W dużym stopniu strukturą dialogową odznacza się Symfonija XX utrzymana
w formie pytań i odpowiedzi. Kolęda ta reprezentuje typowo ludowy schemat kompozycyjny oparty na następstwie poszczególnych replik, w którym odpowiadający
jest osobą określoną (Jezus), pytający zaś nie ujawnia się (generalnie grzesznik, być
może pasterz)26, np.:
23
J. Kotarska, s. 184.
24
Zob. Staropolskie pastorałki dramatyczne. Antologia, oprac. J. Okoń, Wrocław 1989, s. III-LXXII.
25
J. Bartmiński, Folklor – język – poetyka, Wrocław 1990, s. 147.
26
Polskie kolędy ludowe. Antologia, oprac. J. Bartmiński, Kraków 2002, s. 48.
292
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
„Czem, czem, czem w stajni leżysz, Panie?”
„Żebym owieczkę zgubną wziął na ramię,
do swej owczarnie nędzną zaprowadził
i sprosne grzechy z niej razem wygładził” [9-12].
Po rozbudowanej kwestii dialogowej utwór kończy się apostrofą – prośbą o ratunek dla całej ludzkości.
Również cztery razy pojawia się w omawianym cyklu kolędowym monolog −
dwa razy samodzielnie we wspomnianych już Symfonijach: XXVIII, XXXVI, i dwa
razy jako niewielki składnik opowiadania w pastorałkach: XXIII i XXXV. W obu
ostatnich tekstach dosłowne przytoczenie słów pasterza odnosi się do podstawowego
ogniwa w schemacie − oznajmienia Narodzin. Cechą wyróżniającą jest tu pozycja całostki monologowej w tekście, która, będąc częścią wyeksponowaną tuż na początku
pieśni, stanowi wprowadzenie do fabuły:
„Kazał mi ci ktoś,
powiedziawszy coś,
a ja mniemał, że to z nieba jest anielski głos” [XXXV, 1-3].
Natomiast środkowa pozycja monologu w innej, długiej (12-zwrotkowej) kolędzie wybija się z jednostajności rytmicznej narracji. Pod względem fabularnym stanowi drugi wariant oznajmienia nowiny w tym samym tekście. Kilka zwrotek wcześniej
narrator zamieścił w opowiadaniu słowa radosnej nowiny bohaterowi przez aniołów,
teraz zaś pasterz osobiście przekazuje ją współtowarzyszom:
„Braciszkowie moi mili,
nie miałem ci takiej chwili,
jak sie tej nocy zstała,
z czego ziemia radość brała.
Panna Syna cudownego
porodziła niebieskiego.
Róża piękna i Lilija
Zbawiciela nam powija” [XXIII, 29-36].
Przedstawione tu różne formy podawcze współtworzą tekst literacki z wyraźnie
zaznaczającą się tendencją do stylizacji na ludowość. Dialog i monolog służą zróżnicowaniu i zdynamizowaniu opowiadania, są ważnymi stymulatorami w rozwoju
wątku tematycznego.
Na poziomie segmentacji tekstu jako ludowe manifestują się bardziej i n c i293
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
p i t y, które sygnalizują temat (ale nim nie są), wprowadzają w akcję, eksplicity
bowiem w pastorałkach Żabczyca mają strukturę „literacką” (apostrofy, puenty), nasyconą treściami abstrakcyjno-teologicznymi. Według ustaleń Bartmińskiego: „Rola
incipitu pieśni ludowej jest bez wątpienia większa niż początku poetyckiego utworu
literackiego. Pieśń ludowa nie zna tytułu, jest identyfikowana według bohatera, według motywu, według początkowych słów. Incipit ma zwykle ustalony kształt,
kostnieje jako formuła semantyczno-leksykalna, przyjmująca funkcję «wtórnego
delimitatora», niosącego informację o początku utworu, stanowiąca punkt zaczepienia dla rozwinięcia pieśni, pełniąca rolę nazwy własnej danego utworu”27. Ranga incipitu wynika z jego ustnego i melicznego charakteru28.
Częściowo zgodnie z ludową poetyką został ukształtowany b o h a t e r. Oszczędne dawkowanie informacji o bohaterze prowadzi do typizacji postaci. Obecne są wyłącznie opisy uczuć – strachu lub radości, zachowania oraz ogólnie kondycji człowieka w świecie. Brak śladów indywidualizacji języka bohaterów. Świat pasterski jest
u Żabczyca przedstawiony w ogólnym zarysie. Jego prezentacja odbywa się przez
przywołanie kilku charakterystycznych rekwizytów: baranka [XXII, 27], koszyka
gruszek [XXII, 36], koziego rogu [XXIII, 27], multanek [XXIII, 39]. Takie uproszczenie, brak wyeksponowania detali to cechy typowe dla sztuki ludowej29. Wymienione
nazwy przedmiotów stanowią jedyny przykład słownictwa konkretnego. Spełniają
one jednak określoną funkcję − sprawiają iluzję prawdziwości świata pasterskiego.
Takie ujęcie zbliża Symfonije do barokowego stylu reistycznego. Wyrazisty obraz
scen z pastuszkami i ich witalizmem „wychwytuje dziwną mnogość, gęstość, bogactwo świata, chłoniętego w sposób intensywny, zmysłowy”30. Brak większej liczby
nazw desygnatów uszczegóławiających ten obraz wypełniają w utworze formuły teologiczne, stąd też konkret współegzystuje z leksyką abstrakcyjną, teologiczno-symboliczną. Wśród rozmów pasterzy słychać więc m.in.:
„Panna Syna cudownego
porodziła niebieskiego.
Róża piękna i Lilija
Zbawiciela nam powija”
[XXIII, 33-36];
27
J. Bartmiński, Folklor – język – poetyka, s. 150.
28
Tamże, s. 151.
29
Por. cechy ludowe (kondensację słów, prostotę obrazowania, oszczędną charakterystykę postaci oraz innych elementów
świata przedstawionego) w balladzie Lilie Adama Mickiewicza (zob. J. Czechowicz, „Lilie” Ballada Adama Mickiewicza,
[w:] Wyobraźnia stwarzająca. Szkice literackie, wstęp, wybór i oprac. T. Kłak, Lublin 1972, s. 160-164).
30
A. Wilkoń, Dzieje języka artystycznego w Polsce. Język i style literatury barokowej, s. 156.
294
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
„Ja baranka białego,
a ty, Kuba, czarnego
z chęcią Jemu darujemy,
o łaskę prosić będziemy,
nędznicy, grzesznicy na ziemi,
ci, którzy zbawienia pragniemy”
[XXII, 27-32].
W Symfoniji XXII śladowo ujawniają się w zbiorze cechy s i e l a n k i. Jej sygnałami są motyw baranków w zestawie darów dla Dzieciątka oraz napomknięcie o
wygłoszeniu oracji przez gości w szopie.
Symfonije zdradzają także p r ó b y autora zmierzające w kierunku p o l o n iz a c j i N a r o d z e n i a. Co prawda, jest określone dokładnie miejsce wydarzeń:
Betlejem Juda [XVIII, 1], ale żydowska kraina [XVI, 31] ma pewne cechy rodzime.
Dzieciątko leży w szopie, a nie w grocie. Jest zimno, bowiem zwierzęta ogrzewają Je
parą. Dziwnie swojską atmosferę wyczuwa się we wspomnianym już utworze XXIII,
gdy zbudzony niepokojem pasterz wychodzi z budki i włazi na siano [XXIII, 2].
W innych kolędach pastuszkowie noszą imiona: Kuba, Maciej, grają na takich instrumentach, jak: dudki, multanki, lera. Choć to nikłe ślady, ale mimo wszystko przytoczone imiona, nazwy instrumentów muzycznych są związane i kojarzone z polską
czy szerzej słowiańską kulturą ludową.
Widoczną niekiedy na poziomie kompozycji i formy wypowiedzi kreację na
ludowość w pastorałkach potwierdza wersyfikacja. L u d o w y m o d e l w i e r s z a
przejawia się w Symfonijach w operowaniu odpowiednim rozmiarem sylabicznym.
Wybitnie ludowymi miarami są pięcio- i siedmiozgłoskowce, popularne są też sześcio-, ośmio-, dziesięcio- i dwunastozgłoskowce. Oprócz dwunastosylabowca Żabczyc stosuje wszystkie formaty, nie ograniczając ich wyłącznie do pastorałek.
W analizowanych pieśniach pasterskich pojawiają się rozmiary odpowiednio
różnicowane: izo- i heterometryczne. Prezentację poszczególnych typów rozpoczynam od rozmiarów najmniejszych. Jak podaje Kotarska: „Wers 5-zgłoskowy występuje w stylizacjach ludowych na ogół jako komponent strof różnorozmiarowych,
zwłaszcza w połączeniu z dłuższymi formatami, przy czym pełni zwykle funkcję
kolonu zamykającego”31. Taki stan rzeczy przedstawia Symfonija IV [5,5,8,8,5]:
„Przy onej gorze
świecą sie zorze,
31
J. Kotarska, s. 193.
295
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
pasterze sie uwijają
na multaneczkach grają,
nie wiem dlaczego” [1-5],
oraz XXXV, ale tu pięciowers nie występuje w wersach kończących strofy
[5,5,13]:
Pastuszek sie zląkł,
kij mu wypadł z rąk,
na obłokach siła widząc promienistych prąg
[7-9].
Sześciosylabowiec pojawia się w Symfoniji XVI [6,6,6,6], np.:
Pastuchowie mali
w polu w ten czas spali,
gdy Anioł w pół nocy
światłość z nieba toczy [9-12].
Siedmiosylabowiec jest stosowany częściej. W czystej postaci występuje w Symfoniji XIX − 7,7,7,7 oraz współtworzy strukturę Symfoniji XXII − 8,8,7,7,8,8,9,9,
XXVIII − 7,7,4,4,10 i XXXVI − 10,2,3,7, np.:
Osieł klęcząc i z wołem
pod onym to okołem,
Stwórcę swego poznali,
parą Go ogrzewali [XIX, 29-32].
Równie popularny ośmiozgłoskowiec jest budulcem Symfoniji IX − 6,8,8,8,
XXII − 8,8,7,7,8,8,9,9, XXIII − 8,8,8,8 i XXV − 8,8,8,8, np.:
Wstawszy pasterz barzo rano,
wyszedł z budki, wlazł na siano,
boć go czczyca zejmowała,
jaka przedtym nie bywała [XXIII, 1-4].
Ostatni, najdłuższy format − trzynastozgłoskowiec − w pastorałkach pojawił się
w śladowej formie wyłącznie w cytowanej już Symfoniji XXXV [5,5,13], ale ogólnie
w całym zbiorze odznacza się dużą frekwentywnością.
Wszystkie przytoczone wyżej rozmiary sylabiczne pojawiają się w zbiorze dość
296
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
często, upodabniając rytmicznie i melodycznie kolędy do popularnych pieśni świeckich. Ponadto rytm drobiony niektórych formatów wprowadza dodatkowe walory
stylizacyjne, np.: XVIII − Kazał Anioł do Betlejem Juda, 10 = 4 + 6; XX − Czem,
czem, czem, czem ubogo leżysz, 11 = 5 + 6 (w dalszych trzech wersach oprócz pierwszego dziewięciosylabowca); XXIII − Wstawszy pasterz barzo rano, 8 = 4 + 4; XIX −
Najmilejszy pasterze, 7 = 4 + 3 (nieregularnie, ale daje się wyodrębnić).
Wykorzystanie popularnych ludowych miar wiersza w Symfonijach współgra
z zastosowanym w nich t y p e m s t r o f i k i. Poszczególne typy omawiam,
podobnie jak poprzednie, począwszy od rozmiarów najmniejszych. Kotarska pisze:
„Typowy szczególnie dla ludowych pieśni obrzędowych dystych w popularnej liryce
jako samodzielna strofa w grupie utworów obrzędowych nie zachował się, [...] trafia
się bardzo często jako komponent strofy czterowersowej. Jego obecność sygnalizuje: parzyste rymowanie i zamykanie członów syntaktyczno-intonacyjnych w obrębie
dwuwersu”32. W Symfonijach dystych występuje dwa razy, lecz nie są to pastorałki
(tekst XXIV to kolęda teologiczna, zaś XXXII – noworoczna). Dwuwers stał się jednak dwukrotnie matrycą kompozycyjną kwartyny wykazującej wybitnie cechy ludowe. Dominantą stylistyczną obu tekstów: IX i XXXI, są narzucające się odbiorcy
powtórzenia. Choć utwór IX nie jest pastorałką, omawiam go tu tylko ze względu na
obecność tej właśnie figury stylistycznej jako wyznacznika omawianej cechy ludowej
kolęd. Są to następujące typy repetycji:
− trzykrotna reprodukcja wyrazu lub wyrażenia w wersie,
− reduplikacja pełnego wersu,
− refreniczne powtórzenie wykrzyknienia na początku strofy:
Ej nom, ej! Ej nom, ej!
Wszytek świat dzisia wesoły,
wszytek świat dzisia wesoły,
ujrzawszy z nieba anioły [IX, 1-4];
Anioł Pański sam ogłosił te dziwy,
te dziwy, te dziwy, te dziwy,
których oni nie słyszeli jak żywi,
jak żywi, jak żywi, jak żywi [XXXXI, 9-12].
Okrzyk Ej nam, ej! Ej nam, ej! jest jednym z najstarszych i najprostszych sposobów
inicjowania pieśni. Umieszczany tuż na wstępie pozwalał na rozbudowę tekstu: „przy
metodzie powtarzania poszczególnych cząstek okrzyk wypełniał naturalną pauzę, pieśń
32
Tamże, s. 199.
297
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
przedłużała się w czasie, a ten moment też był ważny przy pierwotnych śpiewach [...].
Ale rozwój pieśni biegł w kierunku przeciwnym, od rozległych »koncertów« zmierzał
do zwięzłych krótkich piosenek. Okrzyk jako element poetycki zanikał lub skracał się
od dłuższego »hej nam, hej« do przygodnego raczej i jednorazowego »hej«33.
W Symfonijach zachował się jeszcze inny typ refrenu − zaśpiew. Zazwyczaj był
on składnikiem opowieści poetyckich, gdzie spełniał funkcje łącznika kompozycyjnego: „Zaśpiew stawał się rodzajem refrenu oraz czynnikiem wiążącym poszczególne
cząstki narracji, która zapewne w pierwowzorze była raczej rytmicznym recitativem
niż zwykłą gadką”34. U Żabczyca nie tworzy on serii, lecz pojawia się pojedynczo
w dwu innych utworach narracyjnych − w pastorałce:
Oj pasterzu, graj
Bóg ci pomagaj.
Powiedz, która tu Gospoda,
słodkiego grona jagoda
Syna powiła [IV, 11-15];
oraz w kolędzie teologicznej:
Panna wesoła i Matka,
a z Nią Józef, stary tatka
Graj, pasterzu, graj
wesela dodaj [III, 33-36].
Charakterystyczne dla folkloru powtórzenia pełnią nie tylko funkcję meliczno- rytmizującą. Są najprostszym sposobem uwypuklenia istotnych treści. Ogarniają
wewnętrznie dystychiczną całostkę, będąc delimitatorami jej początku lub końca, ponadto gwarantują całości wzajemną spójność poszczególnych członów.
Inną ludową cechą wersyfikacyjną jest w Symfonijach wystąpienie trójwersu,
który w Żabczycowych pastorałkach pojawia się tylko w jednym utworze (XXXV).
Znamion ludowości przydaje mu trójrym − stara cecha ludowa35. Oparcie rymu na
wspólnym zakończeniu wpływa na łączliwość wersów. W oryginalnej pieśni gminnej skonstruowanie rymu od strony technicznej nie wymaga wysiłku w wyszukaniu
dwu czy więcej współbrzmień. W przypadku Symfonij zadanie nie należy jednak do
33
S. Czernik, „Stare złoto”. O polskiej pieśni ludowej, Warszawa 1962, s. 271.
34
Tamże, s. 250.
35
Tamże, s. 305-314.
298
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
najłatwiejszych, gdyż Żabczyc miał gotowy schemat stroficzno-sylabiczny, który
potrzebował takiego wypełnienia, by przedstawiał historię fabularną i jednocześnie
realizował zasadę trójrymu. W porównaniu z rymami dwójkowymi skonstruowanie
jeszcze trzeciego wersu może być nie lada obciążeniem dla pisarza, np.:
„Do Betlejem bież,
drogę dobrze wiesz,
a tam w stajni Dzieciąteczko maluchne najdziesz” [XXXV, 4-6].
Najczęstszym typem strofy w Symfonijach, który dominuje także w pastorałkach (7 tekstów), jest popularny czterowers z rymami parzystymi jako zwieraczami
melodycznymi, np.:
Dziś pasterze wykrzykają,
piękne głosy wydawają,
grają w dudki i multanki,
drudzy czynią wywijanki [XXIII, 37-40];
„Gwiazda drogę ukazała,
która przed nami pałała
aż do betlejemskiej knieje,
dodawając nam nadzieje” [XXV, 9-12].
Meliczną genezę ma wysoce frekwentywna w śpiewie ludowym pentyna. Wśród
pastorałek tę formę mają trzy Symfonije: IV, XXVIII i XXXVI. Heterometryczna budowa każdego tekstu odbija przeskoki rytmiczne − wersy dłuższe mają nieco wolniejsze
tempo, krótkie je przyśpieszają. Symfonie XXVIII i XXXVI zasadzają się na rymie
dwójkowym parzystym oraz trójrymie (a a b b b), np.:
Najdziemy tam małego
w stajni Syna Bożego.
Z aniołami,
z bydlętami
będziem Go raczyć swymi darami
[XXVIII, 11-15].
Inny układ cechuje Symfoniję IV, która bazuje na trzech rymach − dwa z nich
są pełne, trzeci rym w ostatnim wersie zostaje dopełniony przez ekwiwalentny wers
dopiero w następnej zwrotce [a a b b c], np.:
299
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
„Płacić nie trzeba,
bo ten Pan z nieba
zapłaci to nam On dobrze;
szafuje ten Szafarz szczodrze,
kogo miłuje.
Pódźmyż do Niego,
Malusieńskiego.
Wiem, że On nas z chęcią przyjmie
i wesoło nas obéjmie,
serce me czuje”
[21-30].
Ośmiowers reprezentuje w pełni zdialogizowana Symfonija XXII o nieskomplikowanym, parzystym układzie rymów:
„I Matce potrzeba co dać,
że nam da Syna oglądać”.
„Weźmi masła garnuszek,
ja wezmę koszyk gruszek;
Panience tej darujemy,
z radością powinszujemy
miłego Bożego Potomka
i dusze niewinnej małżonka”
[33-40].
Należy wspomnieć jeszcze o jednym ludowym zjawisku melicznym, które jest
widoczne we wszystkich przywoływanych fragmentach pastorałek, a także w całym
zbiorze (oprócz kilku sporadycznych wypadków). Jest to mianowicie z g o d n o ś ć
p o d z i a ł u s k ł a d n i o w e g o i w e r s y f i k a c y j n e g o. Intonacyjnozdaniowa struktura tekstu uniemożliwia istnienie przerzutni, a tym samym zamyka
strofę kompozycyjnie.
Częściowo w funkcji rymotwórczej występują w Symfonijach z d r o b n i e n i a
i s p i e s z c z e n i a. Tego typu formacje słowotwórcze traktuje się w literaturze
przedmiotu jako jedną z podstawowych cech języka pieśni ludowej36. Zaletą deminutywów i hipokorystyków jest możliwość wydłużania formatów, a to z kolei ułatwia
konstruowanie rymów albo rozciąganie rozmiaru sylabicznego wersu na potrzeby
melodii. Semantycznie natomiast formy zdrobniałe odzwierciedlają pozytywny sto36
Zob. J. B a r t m i ń s k i , O języku folkloru, s. 136-140; Tenże, Folklor – język – poetyka, s. 54, 194-204; Tenże, Ludowy
styl artystyczny, [w:] Encyklopedia kultury polskiej XX, t. 1, red. J. Bartmiński, Wrocław 1993, s. 217-218.
300
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
sunek emocjonalny do Dzieciątka, pozostałych członków Świętej Rodziny, rzadziej
do innych obiektów dodatnio ocenianych przez podmiot mówiący.
W warstwie kompozycyjno-fabularnej, jak widać, pastorałki są stylizowane
na ludowe za pomocą wybranych środków językowo-tekstowych. W kolędach Żabczyca występuje więc stylizacja częściowa, bazująca na selektywnie dobranych cechach językowych wzorca, z umiarem i w sposób funkcjonalny korzystająca z jego
elementów37. Natomiast w warstwie dźwiękowo-muzycznej zarówno pastorałki, jak
i pozostałe kolędy wykazują niewątpliwie powinowactwo z poezją popularną czy też
ludową − Żabczyc przecież celowo wybrał powszechnie znane melodie świeckie, do
których ułożył (lub zapożyczył) analizowane tu teksty kolędowe. Jednakże wypełnienie treściowe w zakresie świata przedstawionego oraz ukształtowanie językowe Symfonij nie zawsze idą w parze z meliką ludową. Przypuszcza się, że Żabczyc wywodził
się ze stanu chłopskiego, w najlepszym wypadku mieszczańskiego, możliwe więc, że
znał ówczesną twórczość ludową, ale osobiście w swoich utworach zachował odpowiedni do niej dystans.
Ogólna stylistyka Symfonij zdradza sprawną rękę literata, reprezentanta maniery dworskiej, który w razie potrzeby za pomocą kilku zręcznych zabiegów jedynie
stylizował swe utwory na ludowe. A stylizacja miała szczególne znaczenie w czasach
pisarza − na przełomie renesansu i baroku. Elementy imitacji ludowości wzbogacały
literaturę oficjalną o nowe kategorie i jakości: nowy typ bohatera, komizm, realizm,
przewagę konkretu nad abstraktem, indywidualizację języka na podłożu dialektalnym. Te zaś cechy zostały dodatkowo wzmocnione harmonizującą z nimi odpowiednią wersyfikacją. Nie dziwi więc fakt, że Żabczycowe pastorałki (a także inne typy
kolęd tegoż pisarza) funkcjonowały przez stulecia w żywej praktyce wykonawczej,
dwie zaś z nich (Przybieżeli do Betlejem pasterze, A wczora z wieczora) są nie tylko
do dziś żywotne, ale awansowały z pieśni domowych na kościelne, na stałe bowiem
weszły do śpiewników kościelnych.
37
A. W i l k o ń , Spójność i struktura tekstu, s. 97.
301
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Magdalena Smoleń-Wawrzusiszyn
Lublin
[email protected]
Funkcja paratekstu w prozie retorycznej (na przykładzie pism Jana Śniadeckiego)
The function of paratext in rhetorical prose (illustrated
with Jan Śniadecki’s writings)
Streszczenie:
Paratekstualność jest jednym z typów relacji transtekstualnych wyróżnionych w typologii Gerarda Genette’a. Jest to relacja uważana za jedno z najbardziej uprzywilejowanych obszarów pragmatycznego wymiaru dzieła, to jest jego oddziaływania na czytelnika. Zgodnie z koncepcją Genette`a za
paratekst uważane są składniki okalające tekst właściwy, a więc tytuły, podtytuły, śródtytuły, wstępy,
przedmowy, posłowia, uwagi od wydawcy itd.
W artykule podjęta została problematyka funkcji elementów paratekstowych w prozie retorycznej, ukierunkowanej na oddziaływanie perswazyjne. Materiał badawczy stanowią pisma publicystyczne i oracje (czyli retoryczna proza użytkowa) jednego z najwybitniejszych przedstawicieli życia umysłowego i kulturalnego przełomu XVIII i XIX wieku – Jana Śniadeckiego. Poddane analizie jednostki
paratekstowe tekstów tego autora (tytuły, podtytuły, śródtytuły oraz przedmowy) pozwoliły na obserwację, że jednostki te są znaczącą przestrzenią w konstrukcji wypowiedzi retorycznej – wprowadzają
odbiorcę w atmosferę retorycznego perswadowania, zapowiadają ton i jakość dyskursu (polemiczność,
dyrektywność, emocjonalność i sugestywność) oraz sygnalizują strategie (mechanizmy) perswazyjne
obrane przez autora do realizacji celów swoich wystąpień (np. autokreację nadawcy poprzez topos
skromności, argumenty odwołujące się do doświadczenia i postawy troski).
Summary:
The paratextuality is one of the transtextual relations distinguished in Gerard Genette’s typology. This relation is considered to be one of the most privileged area of pragmatic dimension of the work
and its influence on the reader. According to Genette’s theory, paratexts are thought to be texts which
surround a central text, i.e. titles, subtitles, intertitles, introductions, prefaces, editorial remarks etc.
The article undertakes problems concerning functions of paratextual elements in the rhetorical
prose as oriented to influence persuasively. As the research material there are taken journalistic writings and orations (i.e. applied rhetorical prose) of Jan Śniadecki – an outstanding representative of
intellectual and cultural life at the turn of eighteenth and nineteenth centuries. The analyzed paratextual units of texts (titles, subtitles, intertitles, and prefaces) enabled to observe that those units make a
significant space in constructing rhetorical utterances – they introduce the reader into an atmosphere
of rhetorical persuasion, and announce a tone and quality of discourse (polemicity, instructiveness,
303
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
emotionality, and suggestiveness), as well as they signal persuasive strategies chosen by the author to
realize aims of his utterances (e.g. self-creation of the sender through a topos of modesty, arguments
appealing to experience and attitude of care).
Słowa kluczowe: paratekst, proza retoryczna, funkcja perswazyjna.
Keywords: paratext, rhetorical prose, persuasive function
304
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
1. Uwagi wstępne.
W badaniach nad typologią relacji transtekstualnych Gerard Genette wskazał
na pięć możliwych do wystąpienia typów owych relacji: intertekstualności, paratekstualności, metatekstualności, hipertekstualności i architekstualności1. W niniejszym
opracowaniu przedmiotem oglądu będzie drugi z wymienionych typów relacji – relacja paratekstowa. Zgodnie z koncepcją Genette`a za paratekst uważane są składniki
okalające tekst właściwy, a więc tytuły, podtytuły, śródtytuły, wstępy, przedmowy,
posłowia, uwagi od wydawcy itd.2. Wszystkie te elementy – w mniejszym lub większym stopniu – dekodują przynależność gatunkową określonego tekstu oraz uwarunkowania sytuacji komunikacyjnej. Relacja między tymi elementami a tekstem
właściwym jest niewątpliwie jednym z najbardziej uprzywilejowanych obszarów
pragmatycznego wymiaru dzieła, to jest jego oddziaływania na czytelnika3.
Składniki obudowy paratekstowej spełniać mogą różne funkcje w zależności od
rodzaju i przeznaczenia tekstu właściwego. Celem niniejszego artykułu jest prezentacja funkcji jednostek paratekstowych w tekstach o prowieniencji retorycznej, ukierunkowanych na perswazję. Materiał badawczy stanowią pisma publicystyczne i oracje
(czyli retoryczna proza użytkowa) jednego z najwybitniejszych przedstawicieli życia
umysłowego i kulturalnego przełomu XVIII i XIX wieku – Jana Śniadeckiego4.
Perswazja w rozumieniu retorycznym to cały zespół środków realizujących
postulaty retorycznej triady funkcjonalnej: docere (funkcja informująca), movere
(funkcja zniewalajaca), delectare (funkcja estetyczna), co przekłada się na obecność
w tekście całej gamy różnorodnych działań językowych: tłumaczenia, wyjaśniania,
motywowania, przekonywania, ale też nakłaniania czy pobudzania. Obszarem reali1
G. Genette, Palimpsesty (tłum. A. Milecki), w: Współczesna teoria badań literackich za granicą. Antologia, oprac.
H. Markiewicz, t. IV, cz. 2, Warszawa 1996, s. 317-322.
2
Tamże, s. 320.
3
Tamże,
4
Pisma publicystyczne Śniadeckiego to teksty w formie rozpraw lub listów do redakcji czasopism (taki kształt gatunkowy
typowy był dla publicystyki oświeceniowej), podejmujących aktualną problematykę związaną z zainteresowaniami autora
(głównie kwestie dotyczące języka, literatury i filozofii): O języku polskim, O języku narodowym w Matematyce, List
Przemyślanki o zaniedbywaniu języka narodowego przez Polki, List Zacharyasza Krytykiłły Żmudzina: jak przekładanie
pojedynczych słów cudzoziemskich nam niepotrzebnych psuje i odmienia język, List Zygmunta Szczeropolskiego z Kruszwicy
do Redaktora Pamiętnika Warszawskiego o Ortografji A l o i z e g o F e l i ń s k i e g o, List drugi tegoż o utrzymaniu
czystości i jasności języka, List trzeci tegoż o przysługach dla języka z Religiji, O Literaturze, O Logice i Retoryce, Uwagi
nad recenzyą Trygonometryi Kulistej, O rozumowaniu rachunkowem, Uwagi nad pismem Konkursowem i jego krytyką, O
Metafizyce, O pismach klassycznych i romantycznych, O Filozofji, Przydatek do pisma o Filozofji. Natomiast oracje to zagajenia
okolicznościowe, które Jan Śniadecki wygłaszał jako rektor Uniwersytetu Wileńskiego z okazji rozpoczęcia i zakończenia
roku akademickiego. Objęcie obu gatunków: pism publicystycznych i oracji wspólnym mianem prozy retorycznej tłumaczy
ich retoryczne ukształtowanie, identyczna funkcja i wspólny perswazyjno-dydaktyczny charakter. Cytowane w artykule
fragmenty pism pochodzą z wydania: J. Śniadecki, Dzieła, t. I-VII, Warszawa 1837-1839; ortografię i interpunkcję tekstów
oraz stosowanie kursywy zachowuję zgodnie z powyższym wydaniem, natomiast podkreślenia pochodzą ode mnie.
305
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
zacji owych działań językowych może być w wypowiedzi retorycznej nie tylko tekst
właściwy, ale i towarzyszące mu segmenty „zewnętrzne”. W prozie Śniadeckiego
funkcję taką spełniają tytuły, podtytuły, śródtytuły oraz przedmowy.
2. Tytuły, podtytuły i śródtytuły.
Stanisław Gajda wyróżnił trzy główne funkcje tytułów: nominatywną, deskryptywną i pragmatyczną. Funkcja nominatywna (identyfikująco-indywidualizująca) to
nazywanie konkretnego tekstu, funkcja deskryptywna (charakteryzująco-informacyjna) wiąże się z przekazywaniem informacji o tekście, natomiast funkcja pragmatyczna
przejawia się w oddziaływaniu tytułu na odbiorcę poprzez rozmaite środki leksykalne, składniowe, itp.5. Przedmiotem mojego zainteresowania jest przede wszystkim
funkcja trzecia, najistotniejsza w dyskursie perswazyjnym.
Pragmatyczną wartość tytułów w wielu wypadkach dekoduje ich kształt formalny. Większość pism publicystycznych Śniadeckiego oraz kilka zagajeń powiela ten
sam schemat tytułu – rozpoczynają się przyimkiem „O” (24 na 31 tytułów mają taki
właśnie kształt6). Wypełnienie tego schematu ma już jednak rozmaite realizacje.
Najprostsza konstrukcja to „O + zwięzła nazwa przedmiotu wypowiedzi”, np.:
O Metafizyce. Taki sposób tytułowania tekstów – najkrócej wprowadzający w treściową zawartość wypowiedzi, bez sygnalizowania jej formy – był szeroko rozpowszechniony w publicystyce oświeceniowej i bezpośrednio nawiązywał do tradycji
klasycznej, utrwalonej w dziełach autorów tak popularnych w społeczeństwie szlacheckim, jak Cycerona księgi De inventione [...], a także głośnych publicystów i myślicieli francuskich, jak O duchu praw Montesquieu`go7. W tak sformułowanych
tytułach realizuje się przede wszystkim funkcja nominatywna, tzn. autor powiadamia
o przedmiocie wypowiedzi. Gdy jednak Śniadecki chce oddziaływać na czytelnika
od początku jego kontaktu z tekstem, wówczas rozbudowuje takie tytuły o inne elementy, wnoszące nie tylko dodatkowe informacje, ale i sygnalizujące postawę autora
względem prezentowanych faktów. Formalnie czyni to w trojaki sposób:
a) uzupełnia frazę nominalną zdaniem (lub zdaniami) konkretyzującymi problematykę tekstu;
5
S. Gajda, O tytułach tekstów. Wprowadzenie do problematyki, „Zeszyty Naukowe WSP w Opolu. Filologia Polska” XXIV,
1985, s. 144-145. Zob. też D. Danek, Dzieło literackie jako książka. O tytułach i spisach rzeczy w powieści, Warszawa 1980,
s. 76.
6
Tytuły inne niż zaczynające się od „O” mogą na przykład sygnalizować intertekstualny charakter wystąpień Śniadeckiego,
tzn. informować o uwarunkowaniu tych tekstów innymi, np.: Uwagi nad pismem Konkursowem i jego krytyką; Uwagi nad
recenzyą Trygonometryi Kulistej.
7
Z. Goliński, Abyśmy o ojczyźnie naszej radzili. Antologia publicystyki doby stanisławowskiej, Warszawa 1984, s.15.
306
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
taka jednostka ma wówczas formę podtytułu, np.:
O języku polskim – O lekkomyślnem tworzeniu i przerabianiu słów polskich
prowadzącem do zepsucia i zguby języka. Myśli o jego składzie i przymiotach,
i o drogach do jego doskonalenia;
b) zastępuje zwięzłe, nominalne określenia przedmiotu wypowiedzi zdaniem precyzującym temat wypowiedzi, np.:
List Przemyślanki o zaniedbywaniu języka narodowego przez Polki;
Zagajenie dnia 15. Września 1809. v. s. Pokój z królestwem Szwedzkiem. O pożytkach oświecenia i znakomitych Monarchy dla niego dobrodziejstwach;
c) po krótkim, ogólnikowym tytule dołącza w spisie treści (ale już pomija w tekście
właściwym) wykaz zagadnień (przypomina to plan wypowiedzi), które w wielu przypadkach nie tylko prezentują porządek wywodu, ale zapowiadają także
charakter i ton wykładu. Traktuję je jako śródtytuły. Przekazane są w nich zasadnicze tezy wystąpień i część z tych tez jest sformułowana w sposób perswazyjny. Przykładowo zacytuję taki porządek zagadnień ze spisu treści dla rozprawy
O Filozofji, wyróżniając podkreśleniem zapowiedzi nacechowane perswazyjnie:
O Filozofji
Początek i znaczenie nazwiska Filozofji
Filozofija uważana w naukach, i uważana w człowieku
Obelgi rzucone na tak dostojne nazwisko
Nauka Kanta nie jest, i nie powinna nazywać się filozofiją
Cztery główne wady i występki w nauce Kanta
Obelgi powierzchownych statystów na filozofiją: prawdziwe przyczyny rewolucyi francuzkiej
Do nieszczęść Francyi i Europy nie wpływała filozofija
Niesłuszne obelgi Teologów rzucone na filozofiją
Nieuważni Teologowie wiele zaszkodzili Religji; a prawdziwi filozofowie wiele
jej pomogli
Jak filozofija jest dobremu teologowi potrzebna: i jak dwie te nauki łączyć się
powinny i wspierać wzajemnie dla dobra ludzi
W sposób podobny, jak przedstawione wyżej śródtytuły, są formułowane również
niektóre tytuły zagajeń, tzn. sugestywnie przedstawiają zasadniczą tezę wystąpienia, np.:
Zagajenie dnia 15. Września 1810. v. s. Że doskonalenie wszystkich władz umysłowych przez rozmaite nauki jest warunkiem prawdziwego oświecenia. Przemowa
do młodzi szkolnej;
Zagajenie 28. Czerwca roku 1807. v. s. O dobrodziejstwa pokoju, a szkodliwych
skutkach wojny dla nauk, z powodu zawartego pokoju w Tylży.
307
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Dla perswazyjności tych pierwszych segmentów tekstu, z którymi styka się czytelnik, najważniejsze znaczenie ma to, iż większość z tytułów to nie tylko akty oznajmiania o przedmiocie wywodu, ale także nośniki sądów i opinii autora. Akty te mają
różną wartość pragmatyczną i są niejako zapowiedzią postaw nadawcy w jego działaniach skierowanych na wywarcie wpływu na audytorium. W tytułach pism Śniadeckiego odbiorca styka się więc z sygnałami następujących zachowań językowych autora:
a) z krytyką i wskazywaniem działań uważanych za niewłaściwe, np.:
List Zacharyasza Krytykiłły Żmudzina: jak przekładanie pojedynczych słów cudzoziemskich nam niepotrzebnych, psuje i odmienia język;
Romantycy nic nowego nie wynaleźli, ale wskrzesili dawno zapomniane rzeczy,
do stanu dzisiejszego towarzystwa cale nieprzystające;
b) z eksponowaniem walorów kogoś lub czegoś:
Zagajenie dnia 15. Września 1809. v. s. Pokój z królestwem Szwedzkiem. O pożytkach oświecenia i znakomitych Monarchy dla niego dobrodziejstwach;
Zagajenie 30. Czerwca 1814. v. s. Zaspokojenie Europy po dwudziesto-kilkoletniej walce jest nadzwyczajnem dziełem osobistych cnót ALEXANDRA I;
c) z propagowaniem wartości i – ewentualnie – negacją antywartości:
List drugi tegoż [Zygmunta Szczeropolskiego] o utrzymaniu czystości i jasności
języka;
Rozsądek, którego unikają romantycy, jest najlepszą próbą, i podporą prawdziwej Piękności;
d) z sądami dyrektywnymi:
Zagajenie 12. Marca roku 1807. v. s. O dobrodziejstwach Monarchy dla oświecenia, i ztąd wynikających obowiązkach Uniwersytetu;
Zagajenie 15. Września roku 1808. v. s. O staranności, jaką winny mieć wszystkie wydziały nauk o pożytki uczniów skarbowych;
Zagajenie 15. Września roku 1807. v. s. Porównanie ALEXANDRA I. z Monarchami Rossyjskiemi w sprawie nauk i oświecenia. Zamiary i obowiązki publicznego nauczycielstwa. Zachęcenie młodzi do pilności i do przykładnego życia;
Jak filozofija jest dobremu teologowi potrzebna: i jak dwie te nauki łączyć się
powinny i wspierać wzajemnie dla dobra ludzi;
e) z radami i ostrzeżeniami:
Wyciągnione ztąd rady i przestrogi dla Polaków;
Skwapliwe ubieganie się za oryginalnością bez natchnienia prawdziwego talentu, prowadzić może do szaleństwa;
Kraina ogólnych widoków samym wielkim talentom właściwa, dla umysłów pospolitych bardzo niebezpieczna;
308
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
f) z sądami polemicznymi:
Bez jedności rzeczy, miejsca, i czasu nie masz, i nie może być illuzyi teatralnej;
Wywrócenie fundamentalnych zasad nauki Kanta;
Nauki Kanta na które podzielił filozofiją, nie są naukami;
Wymysły romantyków ani nie są naturą, ani obrazem społeczności.
3. Przedmowy.
Tomy, w których zgromadzone zostały analizowane przeze mnie wypowiedzi
Śniadeckiego, rozpoczynają się Przemowami, spełniającymi istotną rolę tekstów nie
tylko wprowadzających czytelnika w przedmiot wywodu, ale też inicjujących określony typ komunikacji nadawczo-odbiorczej.
We wszystkich trzech interesujących mnie przedmowach Śniadecki wskazuje
na pobudki swoich wystąpień, ujawnia intencje, ale też tworzy jednocześnie atmosferę sprzyjającą jego perswazyjnym zamiarom. Prześledźmy, w jaki sposób czyni to
w poszczególnych tomach.
W Przemowie do tomu III:
– wyraźnie określa cele swoich przemówień:
„Obrałem więc sobie za materyą zagajeń naprzód: wynurzenie czci i wdzięczności Uniwersytetu dla Monarchy jako wspaniałego swego O d n o w i c i e l a, jako
dobroczynnego dla nauk i oświaty krajowej O p i e k u n a. Powtóre: uwielbienie
ludzi zmarłych, którzy są albo nauką do sławy, albo przywiązaniem do dobra Uniwersytetu Wileńskiego przyłożyli. Po trzecie: zachęcenie do usilności i przykładnego
sprawowania się młodzi szkolnej, tudzież udzielanie jej potrzebnych rad i przestróg.
Po czwarte opowiadanie rocznych dziejów i ważniejszych robót w Uniwersytecie
i w Szkołach jego wydziału.”
– troskę o dobro młodzieży uznaje za priorytet swojej oświatowej i pedagogicznej działalności:
„Uwagi zaś i postrzeżenia w naukach, jakie mi się zdawały potrzebne, posłużyły do
rozpraw czytanych na Sessyach Akademickich [...] Te ostatnie pisma przyłączyłem do
urzędowych zagajeń, i przydałem niektóre albo już dawniej przezemnie ogłoszone, albo
nigdzie jeszcze nie czytane; rozumiejąc że być mogą uczącym się przydatne. Pożytki bowiem garnącej się do nauk krajowej młodzi były zawsze pierwszym zamiarem wszystkich
moich prac i usiłowań, łożonych przez czterdzieści dwa lat mego Literackiego życia.”
– chce zjednać czytelników toposem skromności:
„Jeżeli ten rodzaj mowy [zagajenia] nie jest z siebie powabny; jest zawsze trudny dla człowieka nie lubiącego, ani się z cudzemi myślami popisywać, ani swoich
powtarzać” – oddaje się pod sąd i ocenę odbiorców:
309
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
„Przez ośm lat sprawowanego urzędu bacząc na to niewątpliwe prawidło moralności, na klęski i nieszczęścia wynikające z jego przestąpienia; potrafiłżem uniknąć
złudzeń miłości własnej w tem, że nie zawsze mogąc skutecznie pomódz dobru nauk
i Instrukcyi krajowej, przynajmniej mi się udało im nie zaszkodzić? To zagadnienie
sprawiedliwa Publiczność rozwiąże: pod której sądem są i moje urzędowe sprawy, i
myśli w teraźniejszym zbiorze zawarte.”
Natomiast przedstawiając czytelnikom pisma z tomu IV, autor pisze m.in.:
„Do większej liczby rozpraw w tym Tomie umieszczonych dały mi powód pisma
krajowe. Po przeczytaniu wielu rzeczy zakrawających na znieważenie języka i prawdziwej nauki, wziąłem sobie za powinność obywatelską wystawić na sąd Publiczności te
przestrogi, które mi poddało doświadczenie, i długa wiadomości ludzkich rozwaga.”
Powyższe słowa pełnią tu funkcję ważkiego chwytu perswazyjnego; piszący tłumaczy pobudki swojego wystąpienia niezwykle ówcześnie ważnym argumentem „obywatelskiej powinności” i, aby zyskać zaufanie odbiorców, powołuje się dodatkowo na swoje
doświadczenie i rozwagę – czynniki o niebagatelnym znaczeniu dla zracjonalizowanej
mentalności ludzi Oświecenia. Poza tym nazwanie swych uwag i opinii przestrogami informuje o przychylnym nastawieniu do odbiorców i tym samym zjednuje ich akceptację.
Przygotowując w ten sposób do lektury swoich wypowiedzi, Śniadecki tworzy płaszczyznę porozumienia i ustala niejako a priori sferę wspólnych wartości i przekonań.
Poza tym, tak jak i w poprzedniej przedmowie, tak i tutaj podkreśla swoją niezmienną troskę o młode pokolenia oraz poddaje się pod ocenę swoich czytelników:
„W teraźniejszej chwili chciwa nauki młódź polska, swym do niej zapałem i sposobnością zasłużyła sobie na tę troskliwość; żeby jej odsłonić obraz prawdziwej nauki, a bronić ją od nauki pozoru i omamienia. To było pobudką mego pisania: dowody
zaś mego myślenia są każdemu do rozsądzenia wystawione.”
Z kolei w przedmowie do tomu V czytamy:
„Po wytknięciu główniejszych wad mówienia i pisania w języku narodowym,
przyszło mi się zastanawiać nad przywarami myślenia i poznawania; postrzegłszy, że
nauka fałszywa i niebezpieczna, wyśmiana we Francyi, okryta w Anglji powszechną
pogardą, i samych nawet gruntownie uczonych Niemców oburzająca, wcisnęła się
jak zakazany zagraniczny towar do Polaków, i zaczęła młódź krajową uwodzić. Wstyd
jest dziś pisać przeciwko tak grubemu obłąkaniu: ale jeszcze większy wstyd, dać mu
się w kraju rozpościerać.”
Autor więc, w nastroju oburzenia i irytacji, mówi o konieczności wystąpienia
przeciwko temu, co jest, według niego, zagrożeniem dla nauki i oświaty krajowej.
Przedstawione wyżej fragmenty przedmów ujawniają przede wszystkim ich
funkcję wprowadzającą oraz kreującą sylwetkę autora. Oprócz tego Przemowy speł310
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
niają jeszcze jedną ważną rolę. Otóż językowe ukształtowanie tych wstępnych części
daje też przedsmak klimatu towarzyszącego wypowiedziom autora oraz sposobu formułowania przez niego myśli i opinii. W przedmowach mamy więc sygnały następujących postaw Śniadeckiego:
a) polemiczności, np.:
„Nauka słów ciemnych i niezrozumiałych będąc raczej zawrotem głowy niż myśleniem, nigdy nie była i nie będzie nauką oświecenia.”
„Niezdatność w krajowym urzędniku nie tylko jest wadą i przyganą, ale nawet
głównym
występkiem; bo interes kraju tak można zgubić nieprawością i lenistwem, jak
nieumiejętnością
rzeczy.”
b) emocjonalności, np.:
„A przecież na nieszczęście zaczęliśmy się krzątać około niej, naśladując obce
naukowe występki, i obłąkania.”
„Godziłoż się n. p. do języka wprowadzić szczytność, zaszczytny, zarząd, bezrząd, przygotowawcze, pomocnicze, i t. d. wyrazy przedtem nieznane, cale nam
niepotrzebne, a dla ucha nielitościwie drapieżne.”
c) dyrektywności:
„Nie mogą więc utyskiwać na język naukowy polski, chyba ci; którzy chwytając
słowa zamiast myśli, męczą się nad literalnem i mechanicznem ich przekładaniem, do języka naszego cale nieprzypadającem: kiedy wszystkoby im szło pomyślniej, gdyby pracowali nad myślą; a dobrze ją objąwszy, szukali w języku
rodowitego i właściwego mu toku na jej wyłożenie. Z czegoby się przekonali, że
techniczne niektóre obce wyrazy, nie psują języka.”
„Ale dla człowieka publicznego nie dosyć jest mieć dobrą chęć i zamiar: trzeba je nadto w wypełnionych obowiązkach pokazać na jaw, a przy tym należytą
w robieniu rzeczy umiejętność.”
„Ma prawda język nasz swoję ostrość i łagodność, zaciągnioną z posady fizycznej kraju, i z męzkiego charakteru ludów słowiańskich. Nie godzi nam się gubić
i zacierać tych rodowitych znamion narodowości.”
d) sugestywności:
„Zdawało się, że chcemy porzucić światło dziewiętnastego wieku, żeby się pogrążyć co do umiejętności, w ciemnotę wieków średnich. Polubione gdzie indziej
słów nowych budownictwo, zaczęto i u nas rozszerzać: przeniesiono je do narodowego języka, który chciano prawdziwie świętokradzkim sposobem odnawiać
i przerabiać: nie zważając na wołający przykład Greków i Rzymian: że to jest
311
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
bita droga do zguby i upadku mowy ojczystej. A tak mało dbając o rzeczy i myśli,
puściliśmy się na łowienie słów, i chcieliśmy sprawdzić na sobie bajkę Ezopa
o psie, który porzucił mięso, żeby uchwycić jego cień i pozór zwodniczy.”
4. Uwagi końcowe.
Przedstawiona analiza elementów paratekstowych w pismach Śniadeckiego
pokazuje, że paratekst, jako obudowa tekstu retorycznego, jest znaczącą przestrzenią w konstrukcji wypowiedzi – wprowadza odbiorcę w atmosferę retorycznego perswadowania, zapowiada ton i jakość dyskursu oraz sygnalizuje
strategie (mechanizmy) perswazyjne obrane przez autora do realizacji celów
swoich wystąpień.
312
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Władysław Makarski
Zamość - Lublin
Zamość i Zamojszczyzna
na mapie językowej i kulturowej Polski1
Streszczenie:
Artykuł ukazuje Zamość i Zamojszczyznę w kontekście dialektalnej mapy kresów południowowschodnich z charakterystycznymi interferencjami ukraińskimi, które stanowią odbicie historycznych
dziejów politycznych i osadniczo-etnicznych tych terenów, sięgających czasów plemiennych. Mapę tę
wyznaczają cechy tekstów gwarowych i środowiskowych (dawne i współczesne) oraz różnorakie onimy (nazwy miejscowe, nazwy osobowe, wyznania kościołów i cerkwi oraz inne). Poza regionalnym
językiem Zamojszczyzna manifestuje odrębność poprzez swoją literaturę, folklor, życie kulturalne
i naukowe (z historyczną Akademię Zamojską), rangę swoich zabytków (z Zamościem jako miastem
wpisanym na listę światowego dziedzictwa kulturowego) oraz walory krajobrazowo-turystyczne
(z Roztoczańskim Parkiem Narodowym, kilkoma parkami krajobrazowymi i rezerwatami).
Słowa kluczowe: Zamość, Zamość literacki, zamojskie gwary kresowe, południowo-kresowa
onimia (toponimy, antroponimy, patrocinia).
Summary
This paper is a brief presentation of the town of Zamość and the Zamość Region in the context
of the map of dialects spoken in the historical territories of South-Eastern Borderlands. The dialect
spoken there contains a lot of Ukrainian linguistic interferences, which mirror the political, ethnic and
civilization history of this land, reaching back to the tribal roots. The map is delineated by the particular features of the dialectal and sub-dialectal texts (old and modern) as well as a variety of names
(place names, personal names, names of churches, etc.). Apart from its regional language variety, the
region of Zamość is distinctive for its literature, folklore, cultural and academic life (historic Zamość
Academia), a whole range of the highest class architectural sights (Zamość as a town is placed on
the UNESCO World Heritage List), spectacular geographical and tourist surroundings (including the
Roztocze National Natural Park, some landscape parks and nature reserves).
Keywords: regional language varieties in the Region of Zamość, names (toponyms, anthroponyms, church names) in the South Eastern Borderlands, literary activities in Zamość.
1
Tekst ten w pierwotnej – w nieco odmiennej wersji – był wygłoszony jako wykład inauguracyjny na otwarcie Państwowej
Wyższej Szkoły Zawodowej w Zamościu w roku akademickim 2005/2006..
313
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Zapadłe miasto
Nie wim, czy to ligenda czy to prawda, tylko tak u nas upuwiadali. Ży tu taki
byli ruzmajite pszejścia na naszych, wisznioskich polach. F ćtyrnastem roku [...] jak
walczyli Rusyjanie z Austryjakami, ruski si cufali, Austryjacy nastympywali. I pszyjichali tutaj pod Wasyluf na kszyżufke, i pytli si, gdzie to jest Nitreba. Wyjuł plan sobi
i paczszał i nie muk si zuryjentować[...]. I pytał cłuwieka, gdzie jest Nitreba. Cłowik
mu pukazuji, ży las, o ten las – Nitreba! A on na człowieka, ży nie! Tu ma być miasto.
Ten mu uipuwiada, ży może kiedyź było, ale dziś nie ma miasta. Tylko lasyg został.
A te pola – nazywajo si Kadelnica. Kiedyś, to tutaj – prawwdopodobnie było miasto,
ali ży to bardzu dawnu było, tera ludzie ni pamintajo, tylko ot starych – duwiadujo si.
Stare im opowiadali, dziatkowie, może pradziatkowie. Ży tu było duże miasto i zapadło si. Nazwa Kadylnica tego pola, bu wypłyneła zy źrudła – Kadylnica. A w tym
źrudłu, kiedyś tesz, bliszsze nawet byli czasy, że para..., cztery wołuf – fornal orał na
dworskim polu, i bonki ich napadli, i pulicieli du..., chcieli wody pić, pulicieli du tego
źrudła, zaczeli pić i znikneli, fszystki ćtery s pługim2.
Powyższy tekst pochodzi ze wsi Wiszniów. Został zapisany w latach 60. ubiegłego wieku. Jest przykładem gwary okolic Tomaszowa i Hrubieszowa. Ta regionalna
odmiana języka polskiego sytuowana jest przez dialektologów wśród gwar wschodniej części Zamojszczyzny, wpisującej się w długi pas pogranicza polsko-ruskiego,
który rozciąga się od Karpat na południu po Podlasie na północy. O takim przyporządkowaniu gwar wschodniozamojskich stanowi wyraźnie widoczny w nich wpływ
języka ukraińskiego. Najbardziej daje się on zauważyć na poziomie fonetycznym:
Nie wim czy to ligenda, gdzie w niektórych wyrazach występuje i zamiast e. Tak u nas
upuwiadali, byli ruzmaite pszejścia, gdzie walczyli Rusyjanie, nie muk si zuryjentować, gdzie czasem zamiast o mamy u. To właśnie pod wpływem języka ukraińskiego
dochodzi do zwężenia artykulacji nieakcentowanych głosek e, o do i, u. Lingwista
wytropi w przytoczonym tekście ruskich śladów językowych znacznie więcej3. Bę2
Teksty gwarowe Lubelszczyzny, red. J. Bartmiński i J. Mazur, Wrocław 1978, s. 88–89. Tu tekst znormalizowany, zapisany
tradycyjnym alfabetem, inaczej niż w oryginale.
3
Por. studia nad współczesnymi i historycznymi gwarami zamojskimi w kontekście gwar lubelskich i kresowych, m.in.:
W. Kuraszkiewicz, Dialektologia. Przegląd gwar województwa lubelskiego, [w:] Monografia statystyczno-gospodarcza
województwa lubelskiego, t. 1, Lublin 1932, s. 275–324; tegoż, Z przeszłości narzecza zamojskiego, [w:] „Pamiętnik Lubelski”
III, 1938, s. 201–246; J. Mazur, Gwary okolic Biłgoraja, cz. 1–2, Wrocław–Warszawa–Kraków–Gdańsk 1976–1978; L.
Kaczmarek, J. Bartmiński, J. Mazur, Ugrupowanie gwar Lubelszczyzny, „Biuletyn Lubelskiego Towarzystwa Naukowego.
Humanistyka”, XX, nr 1–2, 1978, s. 65–89; K. Dejna, W sprawie tzw. dialektów kresowych, „Język Polski”, LXIV, 1984, s.
51–57; H. Pelcowa, Głos w dyskusji nad gwarami przejściowymi i mieszanymi wschodniej Polski, [w:] Studia nad polszczyzną
kresową, red. J. Rieger, t. 7, Wrocław–Warszawa–Kraków 1994, s. 159–169; J. Kość, Polszczyzna południowokresowa na
polsko-ukraińskim pograniczu językowym w perspektywie historycznej, Lublin 1999; Cz. Kosyl, Polszczyzna mieszczan
hrubieszowskich w pierwszej połowie XVIII wieku, [w:] Dzieje Hrubieszowa, t. I, red. R. Szczygieł, Hrubieszów 2006,
295–316.
314
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
dzie ich szukać choćby w odmianie wyrazów: byli ruzmaite pszejścia, bonki ich napadli, [woły] pulicieli, chcieli wody pić. Znajdzie rutenizmy leksykalne, choćby takie
nazwy własne, jak Wasylów, Nitreba czy Kadylnica. Pierwsza z nich została utworzona od imienia wschodniochrześcijańskiego Wasyl (po polsku Bazyli), druga ma postać ukraińską Nitreba (zamiast polskiej *Nietrzeba), dla oznaczenia miejsca leśnego
nietrzebionego, niowykarczowanego, trzecia – Kadylnica ma ruskie dy oraz l < prasłowiańskie dl (winna po polsku brzmieć *Kadzidlnica), oznacza miejsce bagienne,
parujące, dymiące jak kadzidło. Jeśli jeszcze dodać, że autorami gwarowych tekstów
zamojskich – z których wybrałem ten jeden ze zbioru Teksty gwarowe Lubelszczyzny
przygotowanego przez Jerzego Bartmińskiego i Jana Mazura4 – są informatorzy
o takich mianach, jak Michał Kuźma, Jan Iwaniec, Władysław Iwaniec, Stanisław
Mirończuk, Józefa Nowatyn, Kazimierz Czuryło, Józef Melanowicz, to poszerzy się
nam lista leksykalnych rutenizmów o nazwiska genetycznie ukraińskie. Świadczy
o tym ich forma fonetyczna: Kuźma (pol. Koźma, Kosma), Nowatyn (pol. *Nowacin)
bądź morfologiczna: Mirończuk (z sufiksem patronimicznym ruskim -(cz)uk), a jeszcze wyraźniej podstawa tych mian oparta na imionach kościoła wschodniego: Iwan
(pol. Jan), Czuryło obok Kuryło (pol. Cyryl), Mełentyj (stąd Melanowicz)5.
Zasygnalizowane za pośrednictwem przytoczonego tekstu gwarowego ruskie
sygnały językowe odnoszą się do dwóch podstawowych wykładników mapy językowej
Polski: apelatywnych, czyli wyrazów pospolitych, oraz onomastycznych, to jest nazw
własnych – toponimów, czyli nazw miejsc, oraz antroponimów, czyli nazw osób.
Mapa ta obserwowana dzisiaj jest wynikiem rozwoju historycznego zdeterminowanego różnymi czynnikami politycznymi, etniczno-osadniczymi i cywilizacyjnymi.
Pytanie zatem o genezę i późniejsze stadia rozwojowe mapy językowej interesującego nas regionu, który dopiero od czasów hetmana Jana Zamoyskiego można nazywać
Zamojszczyzną, wyznacza diachroniczny kierunek badań – perspektywę historyczną,
której początek da się bezpiecznie odnieść do czasów późnoplemiennych i wczesnopaństwowych, z poświadczeniami przez najstarsze filologiczne źródła historyczne.
Takich dla badanego regionu dostarczają kroniki staroruskie. Tu trzeba odwołać się
do nieocenionego kronikarza ruskiego Nestora z XI/XII wieku, który, opisując dzieje
swojego państwa, pod rokiem 981 zanotował: Ide Vołodimer k Ljachom i zaja grady
ich Peremyszl, Czerwen i iny grady. Wtedy to między dwiema stronami: Rusinami
i Lachami, rozpoczęła się wojna lub był to kolejny etap – nieodnotowany przez źródła
– bojów o tzw. Grody Czerwieńskie. Jest o nich mowa wprost w kronice Nestora pod
4
Zob. przypis 2.
5
M. Malec, Imiona chrześcijańskie w średniowiecznej Polsce, Kraków 1994, m.in. s. 130, 265, 442–445.
315
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
rokiem 1018: Bolesław że pobieże iz Kyjewa i ljudij mnożstwo wiede s soboju i gorody
Czerwnskyja zaja, i pride w swoju zemlju. Odzyskane w 1018 roku Grody Czerwieńskie zajął już na dłużej w roku 1031 książę ruski Jarosław: Jarosław i Mstisław sobrasta woj mnog, idosta na Ljachy, i zajasta grady czerwienskyja opjat i powojewasta
Ljadskuju zemlju 6. Odtąd aż do czasów Kazimierza Wielkiego przez ponad trzy wieki
do połowy XIV stulecia Grody Czerwieńskie, czyli lahcka ziemia, pozostawały pod
administracją ruską, wchodząc najpierw w skład Rusi Kijowskiej, a później po jej
rozbiciu dzielnicowym – w skład Księstwa Halicko-Włodzimierskiego.
Notacje Nestora stały się przedmiotem szczegółowych różnorodnych naukowych omówień na temat zasięgu Grodów Czerwieńskich i pierwotnego ich plemiennego statusu językowo-etnicznego7. Ograniczając się do najprostszej wykładni
Nestorowego źródła, należy mówić o zasięgu owych Grodów wyznaczonych przez
wzmiankowane dwa co najmniej punkty administracyjno-obronne: Czerwien i Przemyśl, oraz o mieszkańcach tego terytorium zwanych z ruska Ljachami8.
Znany do dziś Przemyśl wyznacza południowy zasięg tego terytorium Lachów,
Czerwien zaś w kontekście wymienionego jeszcze w innej notatce Nestora grodu Bełz
sytuowałby się w strefie środkowej tego obszaru. Czerwien nie miał takiego szczęścia
jak Przemyśl. Ten poprzedni, kiedyś ważny historyczny gród – centrum administracyjne – uległ we wczesnym średniowieczu dezurbanizacji. Jego rolę jako ośrodka
politycznego przejął Włodzimierz Wołyński, upamiętniający swoją nazwą księcia
ruskiego Włodzimierza. Gospodarcze a także być może pewne jego funkcje administracyjne przejęły położone niedaleko Czerwna Tyszowce. Po historycznym Czerwnie (niesłusznie odmienia się Czerwień, Czerwienia¸ w Czerwieniu) mamy dziś ślad
w postaci nazwy Czermno, odnoszącej się do wsi powstałej na miejscu historycznego
Czerwna. Obie te podobne nazwy – Czerwien i Czermno – zawierają warianty tego
samego pierwiastka czerw i czerm w znaczeniu ‘czerwony’ (czyli Czerwien, Czermno to tyle co ‘czerwone, krasne miejsce’). Wariantem tej nazwy są liczne toponimy
w rodzaju Krasne, Kraśnik, Ruda, Rudnik, użyte dla oznaczenia czerwonawej gleby
lub takiegoż zabarwienia wody, stąd Krasnystaw, co nie oznaczało wbrew powszechnej opinii ‘krasny, czyli piękny staw’, lecz ‘czerwony staw’. Grodowy Czerwien to
archaiczny przymiotnik prosty rodzaju męskiego typu pewien, godzien, a Czermno
to również takie adiektivum rodzaju nijakiego. Kiedyś mówiono: głodzien człowiek,
głodna kobieta, głodno dziecko, dziś głodny człowiek, głodna kobieta, głodne dzie6
W. Makarski, Pogranicze polsko-ruskie do połowy wieku XIV. Studium językowo-etniczne, Lublin 1996, s. 76.
7
Tamże, s. 60–104, tam literatura.
8
Por. m.in. W. Abraham, Organizacja Kościoła w Polsce do połowy wieku XII, Lwów 1890, s. 42; A. Małecki, Z przeszłości
dziejowej pomniejsze pisma, t. I, Kraków 1897, s. 26.
316
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
cko. Nazwy miejscowe przymiotnikowe, i nie tylko, często zmieniały rodzaj męski
na nijaki, np. Gnieździen (gród) w Bulli Gnieźnieńskiej z XII wieku przekształcił
się w Gniezno (miasto), tak też Czerwien (gród) zmienił się w Czermno (siodło)¸ ze
staropolskim siodło ‘wieś’ (dziś znamy sioło, co jest pożyczką z ruskiego seło).
Nazwa omawianego Czerwna i pochodzące od niej miano Grody Czerwieńskie
zrobiły karierę: stały się według niektórych badaczy podstawą przymiotnika Czerwona
w nazwie terytorium Rusi Czerwonej, użytej dla oznaczenia dużej prowincji państwa
ruskiego przyłączonej do Polski przez Kazimierza Wielkiego w połowie XIV stulecia.
W opozycji do Rusi Czerwonej pozostawały inne części ruskiego pasa nadgranicznego, określane jako Ruś Czarna i Białoruś. Występującym tu przymiotnikom o funkcji
rozgraniczającej przypisuje się również symboliczne znaczenie, jak nazwom w rodzaju
Białe Cesarstwo, Czarne Cesarstwo, Złota Orda, Biała Chorwacja i innym.
Wracając do notatek Nestora, zwróćmy uwagę na wyraźnie wskazane plemię
Lachów podbite przez ruskiego księcia Włodzimierza, których – wbrew niekiedy
ekwilibrystycznym wykładniom zwłaszcza uczonych niepolskich – trzeba traktować
tak, jak to wynika niedwuznaczne z notatki ruskiego dziejopisarza, tzn. jako szczep
niewątpliwie zachodniosłowiański, których siedziby należy związać z terytorium
Grodów Czerwieńskich co najmniej w granicach od Przemyśla do Czerwna. Taka
kwalifikacja statusu językowo-etnicznego regionu ladzkiego, w tym naszej późniejszej Zamojszczyzny, znajduje potwierdzenie w zachodniosłowiańskim dawnym nazewnictwie wodnym a także w fizjografii terenu. Dorzecze Bugu, Sanu i Wieprza
bowiem w naturalny sposób łączy się od zachodu geograficznie, a co za tym idzie
osadniczo, etnicznie i językowo z pozostałymi obszarami pozostającymi w basenie
Bałtyku. Dopiero na wschód od Bugu w dorzeczu Dniestru i Dniepru, rzek zmierzających do Morza Czarnego, znajdowały się dawne siedziby Słowian wschodnich.
Nazwa Lachy, w liczbie pojedynczej Lach (a wcześniej, kiedy na gruncie praruskim
istniały jeszcze nosówki – Lęch), jest staroruską formą przezwiskową nadaną przez Prarusinów swoim sąsiadom, których miano podstawowe brzmiało Lędzianin lub Lędzanin.
To typ morfologiczny nazw etnicznych na -anin, jak Słowianin, Polanin, Wiślanin, Mazowszanin. W formie ruskiej zachodniosłowiański Lędzanin uległ morfologicznemu przekształceniu w przezwisko, jako że sąsiedzi zwykle się przezywają, stąd np. pejoratywne
Kaszub = ka + szuba, Mazur = mazać + zgrubiające -ur jak w kocur, pazur, wilczur, dalej
pogardliwe kiedyś Niemiec, z którym nie dało się porozumieć, bo był niemy, podczas gdy
Słowianin umiał się wysłowić. W nazwie ruskiej Ljach przezwiskowy jest przyrostek augmentatywny -ch, tak jak w Stach od Stanisław, Bacha od Barbara, dycha od dziesiątka,
zagrycha od zagryść, macocha od matka. Nienacechowany emocjonalnie jest zaś temat
etnonimu Lędzanin. Jest on dla nas dziś nieczytelny. Zawiera w sobie stary rzeczownik
317
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
lędo w znaczeniu ‘ugór, wyżynne pole’. Wyraz ten zachował się na gruncie polskim
w nazwach miejscowych, takich jak Ląd, Lędyczek. Znaczenie zatem etymologiczne etnonimu Lędzanie ‘mieszkańcy, terenów bezleśnych’ było podobne do znaczenia miana
Polan, od pole, sytuowanych wokół Gniezna i Poznania.
Oba te etnonimy zrobiły w Polsce i w Europie karierę. Polanin w swym krótszym, ale brzydszym wariancie Polak (por. oboczność warszawiak – warszawianin,
lubelak – lublinianin) stał się nazwą etniczną mieszkańców całego państwa polskiego. Wszyscy jesteśmy Polakami, choć mieszkańcy Wielkiej Polski, tzn. tej najstarszej
jej części – terytorium Polan, zostali Wielkopolanami, a nie Wielkopolakami, kobiety
zaś to Wielkopolanki, a nie Wielkopolki. Szkoda, że nie wszystkie panie w Polsce,
będąc Polkami, nie są Polankami. Nazwa mieszkańców Polski i naszego kraju wykorzystana została przez naszych sąsiadów od zachodu i południa, stąd np. czeskie
Polsko, niemieckie Polen, francuskie Pologne czy angielskie Poland.
Z drugiej zaś strony Europy i w Azji karierę zrobił etnonim Lędzanin i ruski
Ljach. Tenże Ljach, który pierwotnie oznaczał przedstawiciela plemienia z obszaru
Polski etnicznej w jej części południowo-wschodniej, z czasem zaczął w języku staroruskim sygnować wszystkich Polaków, stąd w Trylogii Sienkiewicza Lachów, czyli
Polaków biją, stąd mowa tam o pięknych Laszkach ‘Polkach’. Ruska nazwa Ljach
w znaczeniu ‘Polak’ kryje się w mianie regionu Podlasie, niesłusznie poprzez tę nazwę kojarzonego z lasem jako kraina podleśna, podczas gdy jest to pierwotne Podlasze, czyli kraina w sąsiedztwie Lachów ‘Polaków’. Od Starorusinów ich pierwotną
nazwę Lęch (jeszcze z nosówką) przyjęli Litwini, stąd forma litewska dla Polaka
to Lenkas. Węgrzy, którzy w IX wieku przywędrowali z Azji do Europy na Nizinę
Panońską, zetknąwszy się od zachodu z Lędzanami, nazwali ich Lendyen, później
Lengiel. Wreszcie ruski dialektalny wariant nazwy Ljech wobec starszego Ljach stał
się w Azji podstawą nazw turańskich naszego kraju jako Lechistan.
Ma ruski Ljach również reperkusje w polskiej historiografii. Chodzi o powszechnie znanego legendarnego Lecha, tego z historii o współbraciach Czechu i Rusie,
oraz o sztuczny hybrydalny polsko-łaciński etnonim Lechita i przymiotnik lechicki
na oznaczenie Polaka i cechy polskości. Jest bogata literatura dotycząca etymologii
owego Lecha i Lechity, opartej przede wszystkim na imionach legendarnych Lechów
i Leszków. Są to miana do dziś używane – jakże w ostatniej naszej historii obecne
– ale nie pierwotne. Oba nawiązują do złożonego imienia o pogańskiej proweniencji
Lestsław, wtórnie Lesław z nieczytelnym już dziś pierwszym członem Lest- w znaczeniu ‘spryt, podstęp’ lub ‘wdzięk’, por. w takim znaczeniu rosyjskie prelest’, oraz
z drugim komponentem -sław od sława. Imię to zatem może mieć różną wymowę:
ktoś sławny ze swojej inteligencji, swojego sprytu lub ktoś uroczy. Od imienia Lest318
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
sław utworzono zgrubienie z przyrostkiem -ch: Lech, oraz spieszczenie na -szek: Leszek, jak od Stanisława – Stach i Staszek.
Ale nie imiona legendarnych Lechów i Leszków stały się podstawą Lecha i Lechity w znaczeniu ‘Polak’. Do opowieści o pochodzeniu tego etnonimu trzeba wciągnąć
Wincentego Kadłubka, historiografa z przełomu XII i XIII wieku, który mógł pisać
kronikę o Polakach w Sandomierzu, a więc niedaleko od ówczesnej wschodniej granicy
polsko-ruskiej, gdzie przed 1208 rokiem przebywał jako kanonik tamtejszej kolegiaty.
To on stworzył termin Lechita – wykorzystując łaciński przyrostek -ita, jak w sybaryta,
kosmopolita, oraz znany sobie etnonim ruski Ljach w znaczeniu już ‘Polak’, ale w postaci dialektalnej zachodnioruskiej Ljech z wtórnym e na miejscu pierwotnego a po
spółgłosce miękkiej, jak np. w nazwie ukr. Rjeszew, wcześniej Rjaszew, co pochodzi
od pol. Rzęszew > Rzeszów, a to od imienia Rzęsz, które jest spieczeniem imienia Rzędzisław. Podobne przejście rus. a w e obserwujemy w nazwie rus. Ljeżajsk, wcześniej
Ljażeńsko, co pochodzi od pol. Lężeńsko, a to od pol. lęga ‘miejsce nizinne, mokre’9.
Wracamy do początku XI wieku, kiedy to książę ruski Jarosław w 1031 roku
odbił od Lachów Grody Czerwieńskie i przyłączył je na ponad trzy wieki do państwa
ruskiego. Nadchodzi okres wielkiej ekspansji ruskiej na zachód – kolonizowania zdobycznych miejsc. Powstają wtedy nowe liczne osady, nie dziwne, że ruskie i o ruskiej
nomenklaturze. Dla badacza dziejów interesujących nas ekumen, skupionych wokół
grodowych centrów Bełza, Hrubieszowa, Szczebrzeszyna i przez jakiś czas jeszcze
Czerwna, otwiera się bogata mapa osadniczo-onomastyczna tego regionu, która ma
– wyjąwszy tereny na ścisłym pograniczu z etniczną Polska, czyli wzdłuż Wieprza –
charakter ruski: do dziś dobrze widoczny, mimo że wiele z ówcześnie powstałych nazw
zatraciło swój pierwotny charakter w wyniku polskich procesów adaptacyjnych.
Na mapie osadniczej z okresu staroruskiego, czyli do połowy XIV wieku, rekonstruowanej w dużym stopniu na podstawie danych archeologicznych (obecności grodzisk)
czy lingwistycznych (archaicznego typu nazewnictwa) oraz w niewielkim wymiarze
ustalanej na podstawie filologicznych poświadczeń daje się zauważyć w kompleksie bełsko-czerwieńsko-wołyńskim takie ruskie toponimy, jak Horodło (pol. *Grodło), Łopatyn
(pol. *Łopacin), Horodyszce (pol. *Grodzisko), Horodłowice (pol. *Grodłowice), Grodysławice (pol. *Grodzisławice), Wszewołoż (pol. *Wszewłodz), Litowiż (pol. *Lutowidz),
Małoniż (pol. *Małonidz), Chorobrów (pol. *Chrobrów), Mołodiatycze (pol. *Młodzięcice) i inne, gdzie odkrywamy ruskie cechy fonetyczne i słowotwórcze, a w takich nazwach, jak Monastyr, Monasterzec, Posadów, Stołp odrębności leksykalne10.
9
W. Makarski, Jeszcze o Lachu – Lęchu – Lechu, „Roczniki Humanistyczne”, XLI, 1985, z. 6, s. 67–87.
10
Makarski, Pogranicze polsko ruskie, s. 228–237.
319
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Polskich punktów osadniczych z okresu staroruskiego na badanej mapie można
doszukiwać się na ścisłym pograniczu polsko-ruskim nad Wieprzem. Tu zwraca uwagę
odnotowany w XIII wieku Szczekarzów, późniejszy Krasnystaw, którego pierwotna
nazwa mogła powstać od nazwy osobowej Szczekarz lub od wyrazu pospolitego szczekać dla oznaczenia miejsca głośnego. Dawno również, bo w XI wieku, odnotowany był
w Kronice Nestora nadgraniczny położony w pobliżu Szczebrzeszyna gród Sutieska¸
a w źródłach polskich z XVI wieku jako Sącieska i Sąciaska. Nazwa ta intryguje swoją
nie całkiem czytelną strukturą morfologiczną z przedrostkiem Są-, takim jak w wyrazach sąsiad, sąsiek ‘przegroda w stodole’ czy w nazwie miejscowej Sątok (kiedyś
czytanej i do dziś zapisywanej Santok). Owo Są- jest wariantem przedrostka s- lub z-,
oznaczającym bliskość, zbieżność, czyli Santok to ‘zbieg dwóch toków = potoków’
(przeciwieństwem będzie roztok, roztoka, stąd Roztocze, dla oznaczenia rozchodzących
się toków ‘potoków’ lub wąwozów), dalej sąsiad ‘to ten, który blisko siedzi’, zatem
Sąciask // Sąciaska to miejsce ciasne. Na Roztoczu może chodzić przede wszystkim
o wąwóz, wąwozy. Nieczytelność jednak tej nazwy u późniejszych jej użytkowników
spowodowała, że została ona zmieniona na czytelną, ale bezsensowną Sąsiadkę11.
Toponimy Sąciask, Sąciaska, jak też Szczebrzeszyn (od nazwy osobowej przezwiskowej Szczebrzuch ‘graty, rupiecie’12) czy Szczekarzów, pozbawione są ruskich
cech językowych. Mogły one zatem od początku oznaczać osady polskie, co na
ścisłym pograniczu polsko-ruskim ani tu, ani na innych odcinkach nadgranicznych
w całym długim pasie pogranicza nie było czymś niezwykłym. Granica polsko-ruska,
choć jeszcze nie unijna, była już wtedy otwarta.
Generalnie jednak terytorium głębiej położone zyskuje podczas ruskiego administrowania tymi ziemiami charakter pod względem etnicznym, językowym i wyznaniowym
wybitnie ruski, tak że Andrzej Janeczek, wnikliwy badacz historii tego regionu, w swojej
rozprawie Osadnictwo pogranicza polsko-ruskiego. Województwo bełskie od schyłku XIV
do początku XVII wieku, podsumowując stan stosunków osadniczo-etnicznych z końca
XIV i początku XV wieku, a więc już z czasów władztwa polskiego, cytuje z ówczesnych
źródeł, że jest to „terra schizmaticorum, Ruthenorum”13, czyli chodzi o powszechną tu
obecność wyznawców kościoła wschodniego, a zatem dominację ruskiego osiedlenia.
Stan ten jednak, począwszy od 2. połowy XIV stulecia, będzie się sukcesywnie
zmieniał w wyniku wzmożonej akcji kolonizacyjnej polskiej skierowanej na wschód
– co spowoduje zmianę mapy językowej, religijnej i kulturowej tego obszaru. Kolo11
Tamże, s. 238–240.
12
A. Brückner, Słownik etymologiczny języka polskiego, Warszawa 1970, s. 543.
13
J. Janeczek, Osadnictwo pogranicza polsko-ruskiego. Województwo bełskie od schyłku XIV do początku XVII wieku,
Wrocław 1991, s. 197.
320
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
nizacja polska odbywa się za sprawą wszystkich stanów. Z udziałem napływowego
elementu rozwija się polskie osadnictwo wiejskie, ujawnia się charakterystyczny nurt
postępującej od południa pasterskiej kolonizacji na prawie wołoskim, następują nowe
lokacje miejskie z udziałem osadników miejscowych i napływowych ze wschodu
i zachodu. W wyniku nadań królewskich powstaje nowa własność ziemska. Nowi
właściciele i nierzadko założyciele osad rekrutują się z całej Polski, jednak główny
trzon osadników wywodzi się z Mazowsza.
Taki też jest rodowód najważniejszego dla Zamojszczyny rodu Zamoyskich.
A. Janeczek o rodzie tym napisał: „Początki tego domu Jelitczyków na Rusi wywodzą się według ugruntowanej tradycji rodowej z aktu transakcji ziemskiej z około
1443 roku, kiedy Tomasz z Łaźnina [w ziemi Łęczyckiej na Mazowszu] kupił Wierzbę i Zamość (późniejszy Stary Zamość) od Andrzeja Piwy z Opulska, dając w zamian
500 grzywien i 12 zagonów w podłęczyckiej wsi. Aktywność gospodarcza Zamoyskich w XV wieku nie była wielka: ograniczała się do zakupu wójtostwa w pobliskich
Chomęciskach i objęcia zastawu na dwóch innych również bliskich wójtostwach.
Latyfundium Zamoyskich zostało zbudowane przede wszystkim w XVI w., dzięki
działalności Feliksa, Wacława, Stanisława i Jana, głównie na terenie ziemi chełmskiej, a także dzięki działalności tego ostatniego jako starosty bełskiego, na terenie
starostwa. To jednak wysiłkiem Wielkiego Kanclerza średnioszlachecki majątek na
pograniczu chełmsko-bełskim (Skokówka, Żdanów, Kalinowice, pół Pniowa [...]) zamienił się w magnacką fortunę, cementowaną statutem o powołaniu ordynacji (1589).
Latyfundium rosło na obszarze ziemi chełmskiej [...], lubelskiej [...] i przemyskiej
[...], na Podolu [...]. Punkt ciężkości tego latyfundium mieścił się w ziemi chełmskiej,
podobnie jak świeżo lokowane centrum ordynacji, Zamość, chociaż położone na terenie uprzednio zaliczanym do ziemi bełskiej”14.
W ten sposób doszliśmy do miejsca i miasta Zamość, odtąd stolicy umieszczonej
w tytule artykułu – Zamojszczyzny, obejmującej w okresie I Rzeczypospolitej tereny południowej części ziemi chełmskiej województwa ruskiego oraz zachodniej części województwa bełskiego. Zamość jako miejsce z wielu względów niezwykłe może być przedmiotem różnorakiej refleksji naukowej. Koncentrując się na aspekcie lingwistycznym,
należy zwrócić uwagę na rodowód językowy nazwy tego miasta. W powszechnej świadomości miano to jest kojarzone słusznie z założycielem tej osady w roku 1580 hetmanem
i kanclerzem Janem Zamoyskim. Powszechnie także powinna być odczuwana zależność
genetyczna między toponimem Zamość a antroponimem Zamoyski, choć struktura fonetyczna nazwiska Zamojski ze względu na owo j nie całkiem odpowiada formie Zamość,
14
Tamże, s. 102.
321
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
gdzie tej joty nie ma. Językoznawca podpowie, że Zamojski to pierwotnie Zamośćski,
gdzie trudna zbitka spółgłoskowa śćs zgodnie z prawem ekonomi wysiłku uległa fonetycznemu uproszczeniu do śs, w której to grupie pierwszy element uległ tzw. rozsunięciu
artykulacyjnemu i zmienił się w js, co razem z następnym s po kolejnym uproszczeniu
grupy jss dało akurat js (podobnie jak np. w nazwisku Zawieyski, które nie pochodzi od
zawieja, ale od wyrażenia za wsią, co daje Zawieśski, potem Zawieyski).
Skoro wiemy, że Zamoyski założył Zamość, zapytajmy, dlaczego nadał mu taką
nazwę. Odpowiedź jest prosta: chciał upamiętnić miano rodowej siedziby, w której
posiadaniu był ten ród od XV wieku, tzn. ten Zamość, który dziś dla odróżnienia od
miasta Zamość nazywa się Starym Zamościem. Ów pierwszy Zamość, wcześniej nazywany Zamoście, ma nazwę utworzoną od wyrażenia za mostem, o takiej strukturze
jak Zagórze od za górą, Zalesie od za lasem. Zmiana Zamoście na Zamość jest przejawem tendencji do skrócenia nazw własnych i pospolitych, zgodnie ze wskazanym
już językowym prawem ekonomii wysiłku.
W podobny szczegółowy sposób można by analizować pozostałe punkty toponimicznej mapy regionu, która zmieniała się w wyniku postępującej akcji kolonizacyjnej15.
Nowym przedmiotem analizy jawi się notowana już coraz częściej w źródłach historycznych przebogata mikrotoponimia z nazwami miejsc niezamieszkałych, pól, lasów, łąk,
nieużytków16. Wzbogaca się baza źródłowa dotycząca obiektów wodnych: większych
i małych rzek, jezior, stawów17. Językoznawczej refleksji badawczej winna być poddana także nomenklatura odnosząca się do obiektów cywilizacyjnych, w tym przede
wszystkim sakralnych – kościołów i cerkwi, wyznaczających zasięgi kościoła obrządku
wschodniego (prawosławnego, a od czasu unii brzeskiej z roku 1596 również greckokatolickiego) oraz rzymskiego, z wezwaniami kościołów o wspólnych rodowodzie chrześcijańskim, wykazujących jednak różnice jakościowe oraz ilościowe w wyborze imion
jako podstaw nominacyjnych dla świątyń określonego wyznania18. Zamojszczyzna jest
terenem położonym w długim pasie od Podkarpacia aż po Podlasie, przez który granica
(już teraz w dużym stopniu tylko historyczna) obu tych obrządków przebiega.
Osobnym przedmiotem badań może stać się trafiająca od średniowiecza do różnych źródeł historycznych, a dzięki księgom metrykalnym kompletna już od końca
15
Por. m.in. S. Warchoł, Nazwy własne miast Lubelszczyzny, Lublin 1964; B. Czopek, Nazwy miejscowe dawnej ziemi
chełmskiej i bełskiej (w granicach dzisiejszego państwa polskiego), Wrocław 1988.
16
Por. m.in. M. Łesiów, Terenowe nazwy Lubelszczyzny, Lublin 1972; M. Koper, Osiemnastowieczne nazwy terenowe dawnej
ziemi chełmskiej, Lublin 2006 (praca doktorska powstała w Katedrze Języka Polskiego KUL).
17
H. Mól, Gewässernamen im Flussgebiet des Wieprz („Hydronymia Europea”, 6), Stuttgart 1990.
18
Makarski, Wezwania świątyń na Kresach wschodnich, [w:] Poznawanie sąsiadów. Z zagadnień religijnych w polskiej
i ukraińskiej kulturze, red. M. Ołdakowsa-Kuflowa, M. Kawecka, Lublin 2008, s. 163–205.
322
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
XVIII wieku – antroponimia. Szczególnie cennym dla Zamościa źródłem antroponimicznym i toponomastycznym mogą być pełne spisy studentów Akademii Zamojskiej
od czasu jej funkcjonowania, to jest od roku 1594 aż do jej zamknięcia przez zaborcę
austriackiego w roku 178419, pozwalające ustalić stratygrafię procesu studiowania
w tej uczelni, to jest geograficzny zasięg jej oddziaływania oraz przekrój społeczny
słuchaczy w ujęciu historycznym. Na podstawie tego rodzaju antroponomastykonów
czy materiału wyekscerpowanego przez badaczy z różnych źródeł antroponomasta
będzie śledził rozwój osobowego systemu nazewniczego – zmieniającą się modę
na imiona, proces kształtowania się nazwiska szlacheckiego i mieszczańskiego oraz
będzie tropił tak charakterystyczne dla antroponimii kresowej interferencje polskoukraińskie. Są to kwestie podejmowane już niejednokrotnie w dotychczasowych studiach onomastycznych20, choć dalece jeszcze niewyczerpane.
Znana nam dziś mapa językowa regionu ze swoim zróżnicowaniem regionalnym i środowiskowym, ze swymi onomastycznymi wykładnikami przestrzeni i onomastycznymi znakami usytuowanych w tej przestrzeni mieszkańców jest lokalnym
i narodowym dobrem kulturowym, które należy strzec. Czymś wysoce nagannym byłyby np. zmiany mapy nazewniczej regionu, jak to się – na szczęście na krótko – stało
na Podkarpaciu w siedemdziesiątych za PRL-u w latach ubiegłego wieku, kiedy to
polonizowano nazwy o cechach ukraińskich, zmieniając przykładowo Stuposiany na
Łukaszewicze (Łukaszewicz, nazwisko ówczesnego działacza państwowego), Wołodź
na Czechów, Skorodne na Ostrą, Lachową na Miodową bez żadnej sensownej lokalnej motywacji, niszcząc w ten sposób świadectwo naszych wielowiekowych dziejów.
Jest ono trwałe i trzeba je zachować, wystarczy tylko nic nie robić21.
Można się jednak martwić, że bezpowrotnie giną gwary, tak jeszcze dobrze widoczne w połowie zeszłego wieku, a na to miejsce pojawiają się hybrydy z językiem
nie całkiem jeszcze wykorzenionym z gwary, ale też i niezrównanym z kulturalnym językiem ogólnym. Bywa, że pod wpływem publikatorów i nowej filozofii życia opartej
na relatywizmie moralnym i trudnym do zaspokojenia konsumpcjonizmie pojawia się
– zwłaszcza u młodego pokolenia – odmiana prostacka, pełna wulgaryzmów i agresywnych zachowań językowych, niezdolna niekiedy obsłużyć pewnych duchowych
i kulturowych sfer życia człowieka związanych z historycznym etosem rolnika. Tym
19
Album studentów Akademii Zamojskiej 1595–1781, opr. H. Gmiterek, Warszawa 1994.
20
E. Wolnicz-Pawłowska, Osiemnastowieczne imiennictwo ukraińskie w dawnym województwie ruskim, Wrocław 1978; E.
Wolnicz-Pawłowska, E. Szulowska, Antroponimia polska na kresach południowo-wschodnich. XV–XIX wiek, Warszawa
1998; W. Makarski, Antroponimia w rodach szlachty bełskiej w XV wieku, [w:] Spotkania polsko-ukraińskie. Język – Kultura
– Literatura, Chełm 2006, s. 151–169.
21
W. Makarski, W sprawie zmiany nazw niektórych miejscowości w południowo-wschodniej Polsce, „Rocznik Przemyski”,
XXI, 1979 (1982), s. 257–272.
323
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
niekorzystnym zjawiskom należy się przeciwstawić i starać się praktycznie je ograniczać poprzez odpowiednie wychowanie w rodzinie i na wszystkich piętrach społecznej
edukacji zgodnie z ostrzeżeniem Największego zamościanina Jana Zamoyskiego: Takie
będą Rzeczpospolite, jakie ich młodzieży chowanie.
Omówiona tu mapa językowa dialektalna i onomastyczna Zamojszczyzny wpisuje
się w szerszy kontekst dóbr kulturowych regionu wyznaczonych przez dorobek cywilizacyjny jego mieszkańców. Stanowi go w pierwszej kolejności stworzone za pomocą
języka różnorakie piśmiennictwo, w tym przede wszystkim wykreowane przez literatów
stąd się wywodzących i /lub tu tworzących, poczynając od Sebastiana Fabiana Klonowica, kierownika i nauczyciela w szkole w Zamościu w latach 1589–1591, oraz Szymona
Szymonowica, organizatora i profesora Akademii Zamojskiej, którego Żeńców, znanych
nam z lektury szkolnej, należałoby umieścić na polach Czarnięcina, posiadłości, w której
poeta mieszkał od roku 1598 aż do śmierci w roku 1629. Z Hrubieszowem skojarzymy
Aleksandra Głowackiego (Bolesława Prusa), bo w tym mieście w roku 1847 pisarz się
urodził, a z Hrubieszowem i Zamościem – niezrównanego Bolesława Leśmiana, który
tam mieszkał w latach 1918–1935 i patrzył na te same hrubieszowsko-zamojskie krajobrazy, które i my oglądamy, choć on je widział w jedyny sposób, tworząc na ich kanwie
swoje ziemskie i nieziemskie niebywałe światy22. Nowsze generacje literatów o korzeniach biłgorajsko-zamojsko-tomaszowskich reprezentują tacy m.in. współcześni twórcy,
jak Urszula Kozioł, Piotr Szewc, Lusia Ogińska czy Wojciech Kudyba23.
Poza literatami i literaturą z omawianym regionem, zwłaszcza z Zamościem jako
miastem akademickim i jego biblioteką fundacji Zamoyskich oraz oficyną wydawniczą, wiąże się rozmaitość tekstów urzędowych, naukowych, kaznodziejskich, potocznych (pamiętników)24, które stały się już przedmiotem szczegółowych omówień25.
Zamość ze względu na swoją urodę i bujną historię trafił także na karty utworów literackich: m.in Roxolanii Sebastiana Fabiana Klonowica, Pamiętników Józefa Ignacego Kraszewskiego, Ogniem i mieczem oraz Potopu Henryka Sienkiewicza, Huraganu Juliusza
Kadena-Bandrowskiego, wierszy Józefa Czechowicza czy reportaży Mariana Brandysa26.
Jest Zamojszczyzna regionem o zachowanych tradycjach kultury ludowej, która
22
O literackim Zamościu, zob. Zamość, [w:] Literatura polska. Przewodnik encyklopedyczny, red. J. Krzyżanowski,
Cz. Hernas, t. II,Warszawa 1985, s. 669–700.
23
Por. Encyklopedia ludzi Zamościa, Zamość 2007.
24
Tamże, s. 670.
25
W. Książek-Bryłowa, Język druków zamojskich, [w:] Polszczyzna regionalna w okresie renesansu i baroku, red. H. Wiśniewska
i Cz. Kosyl, Wrocław–Warszawa–Kraków–Gdańsk–Łódź 1984, s. 171–182; H. Wiśniewska, Kulturalna polszczyzna XVII
wieku. Na przykładzie Zamościa, Lublin 1994.
26
Przewodnik literacki, t. II, s. 670.
324
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
ujawnia się w twórczości literackiej, formach literacko-muzycznych (pieśniach pogrzebowych, kolędowych, weselnych i innych27), kultywowanych choćby w ośrodku prowadzonym przez państwa Szmidtów w Nadrzeczu pod Biłgorajem. Bogata jest ludowa
twórczość muzyczna utrwalana i propagowana od wielu lat przez włościańską orkiestrę
ze Starego Zamościa imienia Karola Namysłowskiego. Obfituje ten region w ludowych
malarzy i rzeźbiarzy z Albiczukiem, Parasionem, Koguciukiem, Śledziem i innymi artystami. Przestrzeń Zamojszczyzny wyznaczają interesujące obiekty sakralne i świeckie
z wyróżniającym się zespołem architektonicznym, jakim jest Zamość, realizujący renesansowy wzorzec miasta idealnego – zespół wpisany w 1992 roku na listę światowego
dziedzictwa kulturalnego jako jedno z kilkunastu tak wyróżnionych miejsc w Polsce28.
O obrazie regionu świadczą także jego osiągnięcia cywilizacji materialnej, na
polu ekonomii, w tym szczególnie rolnictwa bazującego na słynnym zamojskim
czarnoziemie. Piękne karty zapisała na polu działalności gospodarczej ordynacja zamojska. Ma ekonomia również znakomitego patrona w Stanisławie Staszicu, przez
jakiś czas nauczyciela synów Andrzeja Zamoyskiego, autorze Uwag nad życiem Jana
Zamoyskiego, twórcy Hrubieszowskiego Towarzystwa Rolniczego, działającego od
czasu założenia w 1816 przez całe następne stulecie.
Zasygnalizowane tu jedynie wyznaczniki przestrzeni kulturowej i cywilizacyjnej tworzonej przez człowieka wpisują się w przestrzeń fizjograficzną daną nam przez
Stwórcę. Jest to przestrzeń lasów, niekiedy nawet o charakterze puszczańskim, krajobraz wzgórz i wąwozów Roztocza, pejzaż bagien i jezior w części północnej regionu.
Są to miejsca o dużych walorach estetycznych i rekreacyjnych potwierdzonych statusem Roztoczańskiego Parku Narodowego, kilku parków krajobrazowych i rezerwatów29. Dostrzegł urodę tego regionu z perspektywy uprzemysłowionego Śląska znany
malarz Jerzy Duda-Gracz, przybywający swego czasu do Nadrzecza, gdzie zostawił
nam na pamiątkę stacje drogi krzyżowej, co w większej skali powtórzył w sanktuarium
częstochowskim. Przestrzeń fizjograficzna, o której mowa, to także dobro sprzężone
z człowiekiem: jest to przestrzeń jego kształtująca i przez niego kształtowana.
27
O. Kolberg, Dzieła wszystkie, red. J. Krzyżanowski, t. 33–34: Chełmskie, cz. 1–2, Wrocław 1964; t. 82: Chełmskie. Suplement
do tomów 33 i 34, Wrocław 2004; t. 56–57: Ruś Czerwona, cz. 1–2, z rękopisów opracował W. Kuraszkiewicz, B. Linette,
M. Tarko, Wrocław 1978–1979; J. Bartmiński, O języku folkloru na pograniczu polsko-ukraińskim [w:] Dzieje Lubelszczyzny,
t. 6: Między Wschodem a Zachodem, cz. 4: Zjawiska językowe na pograniczu polsko-ruskim, red. J. Bartmiński i M. Łesiów,
Lublin 1992, s. 141–153; J. Szczawiej, Antologia poezji ludowej 1830–1980, Warszawa 1985.
28
M. Jawor, Zamość. Miasto Światowego Dziedzictwa UNESCO, Zamość, brw.
29
A. Pawłowski, Roztocze Środkowe. Przewodnik nie tylko dla turystów, Mielec 2006; S. Turski, M. Wyszkowski,
Lubelszczyzna. Przewodnik, Lublin 2006.
325
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Mariusz Koper
Lublin
[email protected]
O etymologii ludowej i naukowej kilku nazw
miejscowych powiatu tomaszowskiego
On Folk and Linguistic Etymology of Selected
Toponyms in the District of Tomaszów Lubelski
Streszczenie:
W niniejszym artykule przedstawiono etymologię ludową i naukową kilku nazw miejscowych
powiatu tomaszowskiego. Szczegółowej charakterystyce poddane zostały następujące toponimy: Lubycza Królewska, Korczmin; hydronimy: Huczwa, Wieprz, Tanew; oraz mikrotoponimy: Gołda i Zamczysko. Analiza semantyczno-strukturalna wykazała znaczne różnice między tzw. etymologią naiwną
a badaniami stricte naukowymi.
Słowa kluczowe: etymologia ludowa, naukowa, nazwa, hydronim, toponim
Summary:
This paper discusses folk and linguistic etymology of selected toponyms in the district of Tomaszów Lubelski. In particular, the author focuses his analysis on the following place names: Lubycza
Królewska, Korczmin; hydronyms: Huczwa, Wieprz, Tanew; and microtoponyms: Gołda and Zamczysko. The semantic and structural analysis of the names in question reveals considerable discrepancies
between the so-called naive etymology and the linguistic etymological analyses.
Keywords: folk etymology, linguistic etymology, name, hydronym, toponym
327
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Od wieków ludzie interesowali się pochodzeniem nazw geograficznych. Legendy i podania ludowe są zazwyczaj starsze od dyscypliny naukowej zwanej onomastyką. Przykładem mogą być tutaj popularne etymologizujące wywody związane z powstaniem Krakowa czy Warszawy. Większość Polaków zna przekazy o Kraku oraz
Warsie i Sawie. Kronikarz epoki odrodzenia Marcin Kromer fantazjował na temat
toponimu Lublin, twierdząc, że jest to nazwa pochodząca od pierwotnego właściciela, który „lubił liny” i to na jego cześć właśnie w taki sposób została nazwana1. Podział wyrazu na sylaby stał się dla kronikarza wystarczającą podstawą do wyjaśnienia
pochodzenia tej nazwy. Chęć interpretacji onimów wynikała zarówno z zaspokojenia
własnej ciekawości, jak też z obowiązku przekazu tradycji następnym pokoleniom.
Swoje wodze fantazji na temat pochodzenia wielu nazw puszczali zarówno pisarze,
poeci, jak też bardzo prości ludzie. W ten sposób zrodziła się etymologia ludowa
(potoczna albo naiwna). Zazwyczaj polega ona na błędnym kojarzeniu dwóch wyrazów oraz wywodzeniu jednego od drugiego. Genetycznie pary te najczęściej nie
mają jednak ze sobą nic wspólnego (porównaj gwarowy smętarz, będący fonetycznym przekształceniem zapożyczonego apelatywu cmentarz i jego przekształceniu
pod wpływem wyrazu smętek, dziś smutek)2.
Na potrzebę naukowego przyjrzenia się wszystkim nazwom własnym zwrócili
także uwagę toponomaści. Szybki rozwój polskiej onomastyki, którego czas przypada
na minione i obecne stulecie, podważył wiele pseudoetymologii. W swych badaniach
autorzy zwracają jednak uwagę, że etymolog winien mieć świadomość istnienia etymologii ludowej. Jej uwzględnienie pozwala m.in. zrozumieć procesy adideacyjne
w toponimach, tj. przybieranie form przez onimy bardzo często odległych od swego
etymonu. W różny sposób badacze języka dokumentują legendy i podania związane z nazwami. Językoznawcy, zajmujący się toponimią wybranych regionów Polski
bądź to ignorują etymologię ludową, wskazując na jej nienaukowy charakter, bądź też
przytaczają związane z powstaniem danego miejsca legendy, traktując je jako pewną
ciekawostkę kultury ludowej i miejscowego folkloru. Powstają też prace, w których
toponomaści przedstawiają etymologię ludową i naukową. Poza „legendarnymi nazwami” i wywodem naukowym ich autorzy starają się też wychwycić mechanizmy
rządzące naiwnym etymologizowaniem oraz wpływem etymologii ludowej na współczesne toponimy3. Polska lingwistyka doczekała się nawet teorii etymologii ludowej.
1
Za: S. Rospond, Słownik etymologiczny nazw i gmin PRL, Wrocław 1984, s. 193.
2
Encyklopedia języka polskiego, red. S. Urbańczyk, M. Kucała, Wrocław 1999, s. 91.
3
A. Paluszak-Bronka, M. Czachorowska, Etymologia ludowa a naukowa wybranych osiedli bydgoskich, w: Najnowsze
przemiany nazewnicze, red. E. Jakus-Borkowa, K. Nowik, Warszawa 1998, s. 401-412; E. Michow, Etymologia ludowa
w świętokrzyskich toponimach, „Respectus Philologicus”, 2006 10 (15), s. 158-164.
328
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Jej autor zastąpił powszechnie stosowany termin określeniem reinterpretacja etymologiczna4. Mechanizmy, przyczyny naiwnego etymologizowania, a także ich wpływ
na poprawność językową nakreśliła m.in. E. Michow5.
W niniejszym szkicu pragnę przedstawić kilka etymologii ludowych, które mają
związek z nazwami geograficznymi powiatu tomaszowskiego. Zdaję sobie sprawę,
że jest to jedynie garstka spośród wielu przykładów z terenu pogranicza polsko-ukraińskiego. Niemal w każdej miejscowości spotykamy bowiem legendy i podania ludowe. Wiele z nich dotyczy pochodzenia danej miejscowości, rzeki, czy też innych
miejsc w terenie. Wszystkie przywołane miana poddam także naukowej interpretacji.
Celem artykułu jest pokazanie różnic między etymologią ludową i naukową. Ponadto
na kilku wybranych przykładach postaram się wykazać, jakie mechanizmy rządzą
ludowym etymologizowaniem, wreszcie, czy można się czasem doszukać jakichś
punktów wspólnych w zakresie naukowej i nienaukowej analizy nazw własnych.
Pragnę jednocześnie zaznaczyć, iż nie zamierzam tutaj kwestionować ciekawych do
studiowania legend oraz przekazów ludowych. Wszystkie należą do wielowiekowej
tradycji mieszkańców, stanowiąc bogactwo kultury każdego narodu. Poza cennym
materiałem źródłowym dla folklorysty, czy etnografa, są także pewną ciekawostką,
urozmaiceniem i uatrakcyjnieniem bogatych dziejów każdego kraju. Trudno dziś sobie wyobrazić Kraków bez legendarnego Kraka i smoka wawelskiego, czy też Warszawę bez Warsa i Sawy. Nie przez przypadek więc legendy chętnie cytują autorzy
przewodników turystyczno-krajoznawczych, czy też innych najczęściej popularnonaukowcych opracowań poświęconych różnym regionom Polski. Wiele z podań
i legend zbieranych jest przez miłośników kultury ludowej (także językoznawców),
a następnie opracowywanych i wydawanych w publikacjach książkowych6. Ich wydawcy mają świadomość, że w większości wypadków ludowe etymologizowanie jest
niezgodne z wyjaśnieniami stricte naukowymi, a fantastyczno-poetyckie opowieści
mają przede wszystkim wartość folklorystyczną7.
Swoje „ludowo-naukowe” rozważania zacznę od Lubyczy Królewskiej. Jest to
miejscowość gminna, położona w południowo-wschodniej części powiatu tomaszow-
4
W. Cienkowski, Teoria etymologii ludowej, Warszawa 1972, s. 19.
5
E. Michow, Zjawisko etymologii ludowej (potocznej) a poprawność językowa, Zeszyty Wszechnicy Świętokrzyskiej, red.
M. Adamczyk, Kielce 1997, z. 6, s. 99-118; tejże Etymologia ludowa czy naukowa? (Przykłady wyrazów ulegających
etymologii potocznej), Zeszyty Wszechnicy Świętokrzyskiej, red. M. Adamczyk, Kielce 1998, z. 7, s. 97-111.
6
Współczesne podania ludowe. Wybór, wstęp i opracowanie M. Łesiów, Lublin 1982; Legendy, podania i inne opowieści
z Lubelskiego. Wybór, opracowanie i wstęp A. Wójcikowski, W. Wójcikowski, Lublin 2002.
7
Współczesne podania, s. 8-9.
329
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
skiego. Z jej pochodzeniem związanych jest kilka przekazów8. Niektóre z nich bezpośrednio nawiązują do samej nazwy. Najpopularniejsze wiążą powstanie tej wsi z królem
Władysławem Jagiełłą, który podczas polowania zabłądził w okolicznych borach. Schorowanego władcę odnaleźli w porę wypasający bydło pasterze wołoscy. Z wdzięczności wybawiony z opresji król nadał im liczne przywileje, godząc się na poszerzenie wsi
kosztem dóbr królewskich. Z czasem powstała miejscowość Luba, a następnie Lubycza
Królewska. Drugi z przekazów ma również związek z tym samym władcą. Tym razem
jednak nawiązuje do wojennych wypraw królewskich. W czasie jednej z nich polski
król zatrzymał się na śródleśnej polanie. Nieopodal tego miejsca znajdował się chutor
znany później jako wieś Kniazie. Mieszkała tam piękna białogłowa. Zauroczony jej
urodą władca coraz częściej przyjeżdżał w te strony, a na pamiątkę tych wydarzeń miejscowość nazwana została Lubą, później zaś Lubicą Królewską.
Udokumentowane początki Lubyczy sięgają pierwszej połowy XV wieku. Znany i wielokrotnie wykorzystywany w studiach historyczno-osadniczych dokument
Siemowita IV z 1422 roku zawiera akt nadania kniaziostwa Lubicz dwójce Wołochów
– Jakubowi i Miczkowi9. Jak zauważa A. Janeczek, była to właściwie sprzedaż i zamiana dziedziny wsi Lubycza, którą uprzednio dostali od księcia10. Być może z parą
nabywców lubyckich włości związana jest pierwsza z legend o pasterzach i polskim
królu. Nie ulega wątpliwości, że przywilej na wieś Lubicz jest jednym z pierwszych
tego typu przywilejów osadniczych dla Wołochów po tej stronie Karpat. Biorąc pod
uwagę pierwotną formę wsi, S. Rospond interpretuje ją jako miano dzierżawcze na
-*jь od nazwy osobowej Lubik, tę zaś wywodzi od imion złożonych typu Lubosław,
Lubomir11. Późniejsze zmiany Lubic(a), Lubicz(a) w Lubycz(a) autor słownika etymologicznego wiąże z rozwojem polskiego -i, które pod wpływem gwar ukraińskich
przechodzi w -y (por. pol. lipa, ale ukr. łypa)12. Fizjograficzny charakter analizowanego miana zakłada W. Makarski, sprowadzając je do formantu -i(y)cz oraz pierwiastka lub-(//łub-), tłumaczonego jako ‘kora’, wtórnie ‘niecka, rów, ściek’; także ‘teren
podmokły, na którym rośnie gęsta trawa’13. Strukturę toponimu porównuje do nazw
8
Wynotowane z polskich i ukraińskich źródeł legendy oraz podania ludowe związane z Lubyczą Królewską przedstawiłem
w jednym z artykułów. Zob. M. Koper, Legendarna Lubycza Królewska, „Tygodnik Tomaszowski”, 2007, nr 11, s. 10.
9
A. Janeczek, Osadnictwo pogranicza polsko-ruskiego. Województwo bełskie od schyłku XIV do początku XVII w., Warszawa
1993, s. 145-146; G. Jawor, Osady prawa wołoskiego i ich mieszkańcy na Rusi Czerwonej w późnym średniowieczu, Lublin
2004, s. 97-98.
10
A. Janeczek, s. 145-146.
11
S. Rospond, s. 195-196.
12
Tamże.
13
W. Makarski, Pogranicze polsko-ruskiego do połowy wieku XIV. Studium językowo-etniczne, Lublin 1996, s. 185, 225.
330
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
staroruskich typu Potelicz > Potylicz, Halicz i Smotrycz. Zgodnie z taką interpretacją
Lubicz byłby nazwą starej zaginionej osady, do której nawiązywała nowo założona
wieś14. Wtórny charakter osadnictwa wołoskiego w Lubyczy, które wzmacniało zaludnienie wcześniejszej osady, nie zapisanej we wcześniejszych źródłach, hipotetycznie zakłada także A. Janeczek15.
Przyglądając się bliżej etymologiom ludowym i naukowym, łatwo zauważyć istotne różnice. Nieznani autorzy podań o początkach Lubyczy wiążą tę nazwę
z apelatywem luba ‘miła, kochana’. Nienotowany w leksykonach apelatyw *lubica
można skojarzyć z podobnie brzmiącym rzeczownikiem oblubienica ‘narzeczona,
panna młoda’. Niewykluczone więc, że zaszła tutaj typowa dla etymologii ludowej
asocjacja brzmieniowa. Podobieństw jest znacznie mniej. Można jedynie dopatrywać
się wspólnego pierwiastka lub-, który w przypadku etymologii S. Rosponda, istotnie
zawarty jest w prasłowiańskim czasowniku *lubiti ‘lubić, kochać’. W interpretacji
W. Makarskiego rdzeń tej nazwy ma już jednak zupełnie inną proweniencję. Jeśli zaś
chodzi o drugi przymiotnikowy człon królewska, to legenda po części pokrywa się
z prawdą. Istotnie bowiem od swoich początków Lubycza należała do dóbr koronnych Rzeczpospolitej.
Wywodzenie nazw geograficznych od miłości i słowa lubić oraz jego derywatów
to bardzo charakterystyczna cecha potocznego – naiwnego etymologizowania. Tendencję tę łatwo zauważyć w mianach z pierwiastkiem lub-, kojarzonym zwykle z lubieniem. Puszczając wodze fantazji tworzono legendarne bądź historyczne zdarzenia
związane z postaciami i miejscami. Innym przykładem może być tutaj chociażby
wieś Babice leżąca nieopodal Łukowej. Jedno z podań ludowych mówi o wojskach
halickich króla Daniela. Pokonany w bitwie władca zdołał w ostatniej chwili schronić
się pod rozłożystą spódnicą dziewczyny, która prała bieliznę nad potokiem. W ten
sposób bardzo się z księciem polubili i nie mogli rozstać. Na pamiątkę tego lubienia
potok nazwano Lubienicą, zaś wieś przechrzczono na Babice, bo kobiety przepędziły
rycerzy poszukujących księcia16.
Korczmin to niewielka wioska położona we wschodniej części powiatu, tuż przy
granicy z Ukrainą. Według jednego z podań ludowych miejscowość ta nazywała się
pierwotnie Nową Greblą. Stała tu cerkiew, plebania, a na uboczu wsi duża karczma,
w której żyła rodzina żydowska, handlująca wódką. Mieszkańcy okolicy strasznie się
rozpijaczyli. Cały swój dorobek zostawiali w karczmie. Nie pomagały nawet kazania
14
Tamże.
15
A. Janeczek, s. 147.
16
Legendy, podania, s. 280.
331
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
księdza, aby pijący w końcu się opamiętali. Stan taki trwał wiele lat. Pewnego dnia
zdarzył się cud. W przeddzień Wielkanocy karczma wraz z całym dobytkiem zapadła
się pod ziemię, a na jej miejscu powstały trzy jeziora. Po latach udręki, najazdów
tatarskich i innych nieszczęść mieszkańcy, którzy pochodzili z Nowej Grebli, zbudowali nieopodal nową wieś, którą na pamiątkę zapadniętej niegdyś karczmy nazwali
Korczminem17.
Naukowa interpretacja miana Korczmin jest po części zbieżna z przywołaną legendą. Niewątpliwie jest to nazwa kulturowa, określająca wytwory kultury ludzkiej w terenie. Jej podstawą będzie ukraiński apelatyw korczma (pol. karczma), formantem nazwotwórczym -in. Toponim nawiązuje zatem do nieistniejącej dzisiaj karczmy. O tym,
że takowa dawniej tutaj była, świadczą historyczne materiały związane z przeszłością
tej wsi18. Rozwój sonantycznego r w postaci -or podyktowana jest zapewne wpływem
języka ukraińskiego. Taką samą realizację mają leżące w historycznej ziemi chełmskiej
Bortatycze tłumaczone jako nazwa patronimiczna od nazwy osobowej Bortata, ta zaś
od ukr. bort (pol. barć)19. Przywoływana w podaniu ludowym Nowa Grebla nie znajduje potwierdzenia w dokumentacji źródłowej Korczmina jak i okolicznych wsi.
Fantastyczno-poetyckie przypowieści mają także związek z najstarszą warstwą
nazewniczą, czyli hydronimami. W przeciwieństwie do trudnych i nierzadko wieloznacznych interpretacji onomastycznych, w tradycji ludowej tłumaczone są bardzo prosto. Za przykład niech posłużą nazwy trzech rzek, przepływających także przez część
dzisiejszego powiatu tomaszowskiego – hydronimów Huczwa, Tanew i Wieprz.
Według jednego z podań nazwa rzeki Huczwa ma związek z podtomaszowskim
wzniesieniem zwanym Białą Górą. To u jej stóp pewnego dnia trysnęło źródło. Ponieważ biło i huczało bardzo mocno, zalewając miejscowe pola i wioski, wystraszona
miejscowa ludność postanowiła, że trzeba je jak najszybciej zasypać. Udało się to po
wielu dniach mozolnej pracy. Zasypane źródła pojawiły się po jakimś czasie nieco
dalej. Na szczęście jednak nie toczyły już wody tak obficie, jak wcześniej. To one
dały początek rzece Huczwie20.
Etymologia naukowa tego hydronimu jest bardzo złożona. Z uwagi na niezwykle
bogatą, ale także zróżnicowaną fonetycznie dokumentację źródłową tej rzeki, można kwe-
17
Współczesne podania ludowe, s. 38-41.
18
A. Janeczek, A. Świeżawski, Rejestr poboru łanowego województwa bełskiego z 1472 roku, „Kwartalnik Historii Kultury
Materialnej”, 1991, nr 1, s. 40.
19
B. Czopek, Nazwy miejscowe dawnej ziemi chełmskiej i bełskiej (w granicach dzisiejszego państwa polskiego), Wrocław
1988, s. 135, 138.
20
Legendy, podania, s. 239.
332
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
stionować wszelkie próby dotyczące jej prapostaci21. Część autorów wiązała to tajemnicze
miano z łacińskim aqua, inni zaś wykazywali jego związek z polskim czasownikiem huczeć. Zdaniem Z. Babika obie genezy są mało prawdopodobne. Obalając przedstawione
wyżej hipotezy, sugeruje, że hydronim mógł zawierać w rdzeniu *-o-. Współczesną postać Huczwa sprowadza do alternatywnych rekonstrukcji *Gokjy, Gotjy. Obie formy nie
wykazują jednak bezpośrednich nawiązań do hydronimów z terenów sąsiednich. Pochodzenie struktur rekonstruowanych, zdaniem autora, winno się stać przedmiotem dalszych
dociekań. I one jednak mogą nie doprowadzić do ostatecznych rozstrzygnięć22. Pewnie
więc i dlatego niektórzy z badaczy od wielu lat zaliczali tę nazwę do niejasnych.
Rzekę Wieprz jedna z miejscowych legend wiąże z opasłym gospodarskim
wieprzem. Znudzone zwierzę dosytem wiecznie pełnego koryta, zaczęło ryć ziemię,
wkręcając się ryjem coraz głębiej aż do momentu, kiedy trysnęła woda. Przerażony
jej nadmiarem zwierzak zaczął uciekać. Jego rozpaczliwy kwik usłyszeli okoliczni
mieszkańcy. Wody wciąż jednak przybywało. Na jednym z pól utworzyło się jezioro,
któremu mieszkańcy dali nazwę Wieprzowego, ponieważ to wieprz dał mu początek.
Z czasem jedno z jego źródełek szukało punktu wyjścia. Niewielki strumień poszerzał się i pogłębiał dając początek rzece nazwanej Wieprzem23.
Nazwa rzeki Wieprz doczekała się dwóch etymologii naukowych. Pierwsza wiążę ją z apelatywem wieprz, na oznaczenie hydronimu, nad którym pierwotnie żyły
dzikie świnie. W opracowaniach z zakresu hydronimii przedstawiana jest także inna
nominacja. Zdaniem wielu badaczy nazwa ta kojarzyła rwącą i wylewającą rzekę
z dzikim i bujnym zwierzęciem24. Bardzo bliskie tej etymologii jest podanie ludowe
odnotowane przez K. Janczykowskiego. Mowa jest w nim o rzece płynącej przez północną część Roztocza. Niezadowolone, bo zbyt mało korzystające ze słońca, ryjące
i podmywające wody z czasem nazwano Wieprzem25. Drugi z naukowych rodowodów
rzeki Wieprz sprowadza nazwę wodną do indoeuropejskiego rdzenia *wipro- ‘kręty’ > *Vьpr(’)ь > Wieprz. Za przedsłowiańskim pochodzeniem, zdaniem niektórych
badaczy, przemawia występowanie podobnych hydronimów w Europie (porównaj
Wipper, lewy dopływ rzeki Saale w Turyngii na terenie Niemiec). Zdecydowana
większość opowiada się jednak za etymologią odzwierzęcą tego hydronimu26.
21
Zob. Z. Babik, Najstarsza warstwa nazewnicza na ziemiach polskich w granicach wczesnośredniowiecznej Słowiańszczyzny,
Kraków 2001, s. 131-133.
22
Tamże.
23
Legendy, podania, s. 240-241.
24
Z. Babik, s. 608.
25
Współczesne podania ludowe, s. 74.
26
Z. Babik, s. 608-609; M. Malec, Słownik etymologiczny nazw geograficznych Polski, Warszawa 2003, s. 262.
333
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Z nazwą rzeki Tanew związana jest legenda o Zamczysku. To jedno z najciekawszych i bardzo zagadkowych miejsc na terenie gminy Susiec. Badania archeologiczne
potwierdziły tu ślady wczesnośredniowiecznego osadnictwa27. Do dziś można tutaj
zaobserwować ziemne wały, które świadczą, że niegdyś obszar ten miał charakter
obronny. Miejsce to znajduje się u zbiegu rzeki Jeleń, która wpada do Tanwi. Jedna
z tutejszych legend mówi o mieszkającym rycerzu o nazwisku Gołdap. To on miał
podobno zbudować silną twierdzę dla obrony tej części Roztocza. Mężczyzna miał
piękną jedynaczkę o imieniu Tanewa. Bardzo się troszczył i bał o swoją ukochaną
córkę. Aby utrudnić zdobycie twierdzy, kazał wyrąbać w skałach schody o różnej
wysokości i rozmiarach. Pewnego razu rycerz udał się w daleką wyprawę wojenną.
Na ten moment tylko czekał obcy książę, usiłując zdobyć piękną jedynaczkę. Ta jednak wolała zginąć, niż oddać się w ręce obcego najeźdźcy. Skoczyła więc z wysokiej
wieży zamkowej na skały i zginęła. Po powrocie z wojny zrozpaczony ojciec zburzył
zamek, a czarami zatopił schody, przez które następnie popłynęła rzeka. Sam zaś
osiadł na samotnej górze, dokonując żywota. Na pamiątkę tych wydarzeń rzekę nazwano Tanwią, wzniesienie – Gołdą, a wodospady – Szumami28.
Przywoływana legenda nie ma nic wspólnego z bardzo złożoną genezą tego hydronimu. Przez wiele lat dominowały zasadniczo dwie etymologie naukowe związane z rzeką Tanew: Vasmera (germańska) oraz Ilińskiego (bałtosłowiańska). Pierwszy
z badaczy, biorąc pod uwagę prasłowiańską postać *Tany, sprowadzał ją do indoeuropejskiej postaci *Dānuw- (‘źródło, woda’), w której Germanie mieli przeprowadzić
przesuwkę spółgłoskową na *Tānuw-29. W tej też formie nazwa została przyjęta przez
Prasłowian. Według koncepcji Ilińskiego Tanew to postać oboczna do tvan- (porównaj litewskie tvãnas ‘powódź’)30.
Zarówno jedna, jak i druga geneza zostały podważone przez J. Riegera, który
wykazał, iż pierwotnie w rdzeniu tej nazwy wodnej występowała samogłoska ruchoma, wywodząca się z jeru. Najstarsze zapisy Tnew i gwarowe Tenwa wskazują na pierwotne *Tьny, a nie *Tany. Autor ten łączy hydronim Tanew z rzeką Tni
w dorzeczu Prypeci, o której w studiach pisał m.in. J. Rozwadowski31. Tym samym
wyklucza stary germański wpływ na hydronimię dorzecza Sanu, zaliczając nazwę
do słowiańskich. Sugeruje raczej wpływ języka ukraińskiego na analizowane miano.
27
J. Gurba, Grodziska Lubelszczyzny, Lublin 1976, s. 32.
28
Współczesne podania ludowe, s. 73-76.
29
Z. Babik, s. 337.
30
Tamże.
31
Zob. J. Rieger, Nazwy wodne dorzecza Sanu, Wrocław 1969, s. 167.
334
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Jest to widoczne szczególnie od XVI wieku kiedy nazwa ta występuje w źródłach
z ukraińskim t zamiast polskiego ć, choć przejście eN w aN, również w zapisach
jest typowo polskie. W gwarach ukraińskich zachodzi proces odwrotny, mianowicie
’a przechodzi w e. Konstatując, można stwierdzić, że jest to hydronim o ruskiej strukturze fonetycznej: Tanew < rus. Tenow (*Tьny).
W ostatnich latach pojawiła się jeszcze jedna możliwość objaśnienia tego hydronimu. Według Z. Babika nazwę Tanew można wiązać z prasłowiańskim pierwiastkiem *tьn-, zawartym w formacji przymiotnikowej *tьnъkъ ‘cienki’. Zdaniem tego
badacza należy przypuszczać, że jest to stare, skostniałe określenie przymiotnikowe.
Nazwa o etymologicznym znaczeniu ‘cienka’ mogła powstać przy ujściu rzeki, wykazując opozycję hydronimu w stosunku do szerokiego koryta Sanu32.
Poza nazwą wodną Tanew, która według etymologii ludowej miałaby powstać
od legendarnej Tanewy, mowa jest także o wzniesieniu zwanym Gołdą. Ta druga forma w ludowym podaniu upamiętnia ojca jedynaczki o imieniu Gołdap. O ile jednak
w pierwszej formacji na potrzeby naiwnego etymologizowania do folklorystycznego
imienia dodany został wykładnik -a (Tanewa), o tyle w drugim z onimów mamy
element nazwotwórczy poszerzony o spółgłoskę -p. Najprawdopodobniej zabiegi te
miały na celu podkreślenie rodzajów nazw: żeńskiego i męskiego. Gdyby tak istotnie
było, to twórca naiwnej etymologii nie zdawał sobie sprawy z żeńskiej formy dzisiejszej rzeki Tanew. Niewątpliwie jednak zakończenie samogłoskowe podkreślało
„kobiecość” hydronimu oraz jego rzekomy związek z córką legendarnego rycerza.
Swoisty paradoks zaszedł w drugim z analizowanych przykładów. Zarówno z historycznego, jak i dzisiejszego punktu widzenia jest to nazwa rodzaju żeńskiego. Końcowe -p w onimie było pierwotnie miękkie, stąd dzisiejsza odmiana miasta w województwie warmińsko-mazurskim: ta Gołdap, tej Gołdapi33. W etymologii potocznej
formę tę zapewne odmieniano jednak w rodzaju męskim i twardo w przypadkach
zależnych: ten Gołdap, tego Gołdapa. Niewątpliwie postaci bohaterów w legendzie
o Zamczysku mają wymyślone imiona. Próżno ich szukać w historycznych i współczesnych leksykonach nazewniczych. W słownikach figurują za to nazwy osobowe
Gołda i Tanew34. Na potrzeby legendy do dziś używane antroponimy zastąpione zostały fantastycznymi przeróbkami, które miałyby mieć semantyczno-relacyjny związek z nazwami geograficznymi. Jeśli zaś chodzi o samą nazwę Gołda, to jest ona
strukturą o trudnym do sprecyzowania znaczeniu. Identycznie brzmiącą nazwę rzeki
32
Z. Babik, s. 338.
33
M. Malec, s. 87.
34
Słownik staropolskich nazw osobowych, t. I-VI, red. W. Taszycki, Wrocław 1965-1983, t. II, s. 158; Słownik nazwisk
współcześnie w Polsce używanych, t. I-X, wydał. K. Rymut, Kraków 1992-1994, t. IX, s. 486.
335
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
w dorzeczu górnej Biebrzy łączono z hipotetycznym *galds ‘koryto, niecka’. Z. Babik nie wyklucza też prapostaci *golъda, która mogłaby mieć związek z morfemem
*gol- < *gal- (do litewskiego gãlas ‘koniec’?)35. Być może podsusieckie wzgórze
określało pierwotnie miejsce puste, ogołocone z roślinności, w związku z przymiotnikiem goły (porównaj gwarowe lubelskie hołda ‘miejsce, gdzie się łupie kamień’)36.
Z pewnością legendarne Zamczysko kryje w sobie jeszcze niejedną tajemnicę.
Wnikliwy badacz z zakresu historii osadnictwa polsko-ruskiego A. Janeczek miejsce to
nazywa „tajemniczym grodem nad Tanwią”37. Ze źródeł pisanych gród ten nie jest znany. Jedynie słownik geograficzny z przełomu XIX i XX wieku informuje, że podobno
stał tu zamek za czasów konfederacji tyszowieckiej38. Przypuszcza się, iż gród nie był
miejscem stałego zamieszkania, ponieważ leżał daleko od centrów osadniczych. Z tego
też powodu nie miał szans na dalszy rozwój gospodarczy. Jego położenie i niedostępność dawały schronienie dla okolicznej ludności podczas najazdów i wojen. Wracając do samej nazwy i legendy ciekawego miejsca, to można zaryzykować twierdzenie,
że jest w niej przynajmniej ziarnko prawdy. Istotnie bowiem miano Zamczysko, jak
sama forma wskazuje, to nazwa kulturowa od apelatywu zamczysko ‘miejsce, na którym dawniej stał zamek’. Na współczesnych mapach figuruje jednak coraz częściej nazwa Kościółek. Wiązać ją należy ściśle z wydarzeniami historycznymi. Już bowiem na
początku XVIII wieku na wzgórzu Zamczysko Zamoyscy ufundowali unicki klasztor
bazylianów. Braci monastyru było jednak niewielu, a niekonserwowane obiekty szybko popadły w ruinę. Po opuszczeniu go przez zakonników w 1748 roku został tutaj
ufundowany kościół filialny parafii tomaszowskiej. I ten jednak pozostający na odludziu i nie cieszący się zbytnio frekwencją, wkrótce został rozebrany. Jego wyposażenie
przekazano w części nowo fundowanemu kościołowi w Suścu39.
Przywołane przez autora legendy Szumy stają się obecnie coraz większą atrakcją
turystyczną tej części Roztocza. Nazwa ta określa kilkanaście malowniczych, szumiących wodospadów na rzece Tanew. Podobne progi skalne znajdują się na innych
miejscowych rzekach – Sopocie, Jeleniu, Potoku Łosinieckim40. Ich nazwa posłużyła
już niejednokrotnie jako budulec w tworzeniu nowych onimów. Można do nich zali35
Z. Babik, s. 125.
36
M. Łesiów, Terenowe nazwy własne Lubelszczyzny, Lublin 1972, s. 20.
37
A. Janeczek, s. 29.
38
Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, red. F. Sulimierski, B. Chlebowski, W. Walewski,
t. I-XV, Warszawa 1880-1902, t. XI, s. 601.
39
Diecezja Lubelska. Informator historyczny i administracyjny, opracował ks. M. T. Zahajkiewicz, Lublin 1985, s. 330;
W. Wójcikowski, L. Paczyński, Roztocze. Przewodnik, Warszawa 1977, s. 202.
40
P. Wład, M. Wiśniewski, Roztocze Wschodnie. Przewodnik nie tylko dla turystów, Mielec 2004, s. 342.
336
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
czyć wieś Hutę Szumy, czy też potok Szum. Leksem szum oznaczający w XV wieku
m.in. niski odgłos, silny jednostajny szmer, oparty jest na onomatopeicznym rdzeniu
*šu-, z przyrostkiem -m-41. Stosunkowo rzadko tutejsze progi skalne zwane są także przez miejscowych Szypotami. Apelatyw szypot tłumaczony jest najczęściej jako
miejsce, gdzie szumi woda; także mały kamienisty wodospad42. Dla M. Jurkowskiego
nie jest do końca jasne pochodzenie wyrazu. J. Rieger zalicza leksem szypot do złoża
języka ukraińskiego43.
Legendy i podania ludowe związane z pochodzeniem wielu nazw geograficznych towarzyszą ludziom od wieków. Wszystkie przypowieści o wątkach folklorystycznych spełniały niegdyś ważną funkcję społeczną w życiu wsi. W ten sposób
szerzyła się literatura ludowa przekazywana ustnie z pokolenia na pokolenie. Z czasem jej propagatorzy utrwalali na piśmie ciekawe opowiadania, chcąc ocalić od zapomnienia wiele cennych przekazów. Miłośniczka folkloru i mowy ludu I. Suszyńska
wyznaje: „Podania ludowe zawsze uważałam za cenne wartości i piękno przekazywane dla pokoleń z historii naszej ziemi, choć nie zawsze może prawdziwe, lecz
zawsze jakieś romantyczne, pełne uroku i rzewne. Dzisiejsza cywilizacja, pośpiech
i proza życia codziennego grzebie powoli te wartości, a szkoda”44. Wiele z przekazów
oplata kolebkę każdego narodu. Utrwalone przez kronikarzy i historyków, a następnie uświęcone przez tradycję przypowieści otrzymują charakter podań narodowych45.
Trudno więc zakwestionować ich bogactwo kulturowe, jak również źródło natchnień
dla wielu twórców literatury. Wiele z przekazów wykorzystujących gwarę kresową
stanowi obiekt zainteresowań językoznawców – dialektologów.
Niewątpliwie etymologia ludowa i naukowa rozwijały i rozwijają się niezależnie od siebie. O ile jednak językoznawcy zdają sobie sprawę z funkcjonowania w różnorakich kręgach przekazów związanych z wieloma nazwami geograficznymi, o tyle
twórcy kultury ludowej a następnie ich miłośnicy i propagatorzy nie zawsze mają
świadomość, że istnieje dyscyplina naukowa, która zajmuje się wieloaspektowym
pochodzeniem onimów. Problem i różnego rodzaju nieporozumienia mogą pojawić
się wtedy, gdy naśladowcy ludowe etymologizowanie nie tylko aprobują, ale także
przyjmują za niekwestionowaną prawdę. W ten sposób niejednego miłośnika regionu potoczne etymologizowanie sprowadzić może na „onomastyczne manowce”. Za
41
W. Boryś, Słownik etymologiczny języka polskiego, Kraków, s. 609.
42
M. Jurkowski, Ukraińska terminologia hydrograficzna, Wrocław 1971, s. 48.
43
J. Rieger, s. 165.
44
Współczesne podania ludowe, s. 16.
45
Słownik folkloru polskiego, red. J. Krzyżanowski, Warszawa 1965, s. 320.
337
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
przykład może tutaj posłużyć artykuł z regionalnej, tomaszowskiej gazety46. Autor
tekstu o wsi Szarowola (mik) stwierdza bowiem za nieznanym poetą ludowym, iż
według jednego ze źródeł nazwa ta ma związek z szarymi gęśmi. Na skutek braku elementarnej wiedzy językoznawczej naiwny źródłosłów stał się dla niego jedną
z możliwych teorii związanych z pochodzeniem tego toponimu47. Ciekawe i pouczające zdarzenie dla użytkownika języka miało też miejsce w jednej z warszawskich
szkół podstawowych. Otóż kiedy na lekcji języka polskiego była mowa o legendach
związanych z pochodzeniem Krakowa i Warszawy, nauczycielka prowadząca lekcję
stwierdziła mimochodem, że podania te nie są prawdziwe, a naukowa etymologia
jest zgoła odmienna od interpretacji, które pojawiają się w przypowieściach. Na te
słowa część środowiska uczniowskiego dosyć gwałtownie zareagowała. Wielu z uczniów było mocno zdziwionych, poruszonych, niezadowolonych, a nawet zbulwersowanych. Najbardziej śmiałe dzieci powiedziały swojej pani, że czują się bardzo źle.
Dlaczego? Bo na lekcji historii zostały oszukane, kiedy omawiana była z nimi legenda o Warsie i Sawie. Część dzieci chciała nawet udać się do miejscowej pani historyk,
by wypomnieć jej całą nieprawdę. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło, bo
polonistka sprytnie wybrnęła z całej sytuacji, w przystępny sposób wyjaśniając problemy nazewnicze.
Spośród bogatego złoża leksykograficznego nazwy własne w szczególny sposób
podatne są na zjawiska etymologii ludowej. Bardzo często są to struktury nieczytelne
pod względem semantycznym i formalnym. Tajemniczość toponimów rodziła tym
większą ciekawość i chęć ich objaśniania. Okoliczna ludność wyjaśniała je po swojemu, czyniąc wszystkie miana bliższymi i mniej tajemniczymi. Nienaukowe podejście
do analizy, pseudonaukowe „oswajanie nazw” oparte zazwyczaj na złudnych konotacjach, skojarzeniach fonetycznych, morfemowych i semantycznych skutkowało wieloma pomyłkami. Etymologia naiwna respektująca pierwszy lepszy pomysł, oparta
na fantastycznych źródłosłowach z wykorzystaniem wątków patriotycznych, miłosnych bądź obyczajowych, najczęściej stosowała zasadę upodabniania nieznanego do
znanego. Jej twórców cechuje niebywała fantazja, a czasem wręcz fanatyczny upór.
Niejednokrotnie bowiem trudno ich odwieść od swoich racji. Najbardziej jednak niepokojącym zjawiskiem jest bezrefleksyjne przyjmowanie fantazjowania podaniowego za jedyne, niepodważalne i prawdziwe pochodzenie onimu. Szczególne zadanie
spoczywa więc tutaj na nauczycielach przekazujących wiedzę w szkole podstawowej.
Już wtedy bowiem w środowisku uczniowskim winno się kształtować świadomość
46
Szarowola z gęsi słynie..., „Tygodnik Tomaszowski”, 2007, nr 18, s. 7.
47
Więcej o artykule i nazwie miejscowej Szarowola. Zob. M. Koper, Szarowola i gęsi, czyli jak nie popularyzować onomastyki,
„Język Polski” (w druku).
338
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
odróżniania etymologii naukowych od zmyślonych, bajkowych i nieprawdopodobnych, a także uświadamiać potrzebę aktualizowania i uzupełniania swojej wiedzy48.
Kształcenie poprawności językowej, zrozumienie mechanizmów powstawania błędów etymologicznych, rozbudzanie zamiłowań lingwistycznych może uchronić
w przyszłości młodych użytkowników języka przed wieloma nieporozumieniami czy
nawet kompromitacją towarzyską.
48
E. Michow, Etymologia ludowa, s. 111.
339
II. Recenzje
Book Reviews
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Konrad Zieliński
Lublin
[email protected]
Wiesław Horabik,
Ukraina niespełniona,
Wydawnictwo Ex-libris, Lublin 2007, ss. 282.
Niedawno opublikowana książka Wiesława Horabika to kolejna pozycja dotycząca współczesnej Ukrainy, jakkolwiek Autor ową współczesność osadza w szerokim kontekście kulturowym i dziejowym, a w przypadku relacji polsko-ukraińskich
często odwołuje się do bolesnych zaszłości. Książka Horabika nie traktuje jednak
o stosunkach polsko-ukraińskich – jak przyznaje sam Autor – nie jemu, a przynajmniej nie na kartach tej pracy, wyjaśniać półprawdy i niedomówienia, które do dziś
cieniem kładą się na relacje pomiędzy dwoma narodami1.
Praca składa się z czterech rozdziałów (części), a przyjęty układ chronologicznoproblemowy wydaje się być optymalny. Tytuły poszczególnych rozdziałów są trafnie
dobrane i generalnie pozwalają odszukać treści właściwe dla danej części książki.
Nie budzi też zastrzeżeń komunikatywny, barwny, ale zarazem precyzyjny język.
Pierwsza część, zatytułowana „Dzikie Pola”, to rozważania na temat genezy
i dziejów Ukrainy, kluczowych momentów w jej historii, roli Cerkwi Prawosławnej
i duchowieństwa unickiego w rozbudzaniu i podtrzymywaniu świadomości narodowej Ukraińców, wreszcie najnowszych wydarzeń politycznych, w tym tzw. pomarańczowej rewolucji. W tej części książki, umownie nazwijmy ją „historyczną”, ze
zrozumiałych względów znajdujemy też najwięcej informacji na temat relacji polskoukraińskich.
Część druga („Ukraińskie aktywa”) to przede wszystkim dogłębna analiza strategicznych i geopolitycznych atutów Ukrainy, jej pozycji gospodarczej i kondycji
poszczególnych sektorów gospodarki oraz perspektyw ich rozwoju. W tej części
znajdujemy też dywagacje na temat ukraińskiej literatury, muzyki, sztuki, którą niewątpliwie można traktować – zgodnie z założeniami Autora – jako część „ukraińskich
1
W. Horabik, Ukraina niespełniona, Lublin 2007, s. 8-9.
343
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
aktywów”, chociaż ta tematyka mogła równie dobrze znaleźć się w części zatytułowanej „Naddnieprzańskie ego”, poświęconej językowi, edukacji, życiu religijnemu,
współczesnym fascynacjom ukraińskiej młodzieży.
Właśnie trzecia część książki generalnie poświęcona jest kształtowaniu się tożsamości ukraińskiej, a Autor słusznie zauważa, iż fenomen ten na Ukrainie różni się
od podobnych procesów w innych krajach europejskich. Według W. Horabika, oprócz
burzliwej historii, długoletniej sowietyzacji, społeczne i ekonomiczne warunki życia
na dzisiejszej Ukrainie uznać należy za kluczowe elementy w procesie formowania
się punktów i wartości narodowych Ukraińców.
Dyskusyjne wydaje się być twierdzenie, że „Ukraina to bardziej stan świadomości niż realny byt”2. Być może Ukraina i nadal stanowi region świata, w którym
„metafizyka splata się z racjonalizmem”, ale trudno zgodzić się z cytowaną wyżej
opinią, opartą na fakcie, iż rzeczywiście Wschodnia Ukraina „mówi, myśli, czyta
i czuje po rosyjsku”3. Dla przynajmniej niektórych mieszkańców Donbasu, spuścizna
po ZSRR stanowi nie mniej ważny kamień węgielny współczesnej Ukrainy, co dla
mieszkańców zachodnich obwodów tradycje walk Ukraińskiej Powstańczej Armii.
Czy straszenie przez obóz Janukowycza secesją w trakcie wyborów prezydenckich
można uznać za rzeczywistą chęć przyłączenia się do Rosji? Obstawałbym przy
twierdzeniu, że Ukraina to jednak byt jak najbardziej realny, wbrew deklarowanej
nostalgii za ZSRR i pomimo faktu, iż duża część jej mieszkańców mówi po rosyjsku.
Zresztą, w kolejnym rozdziale Autor sam przyznaje, że wyniki sondażu, w którym
po 15 latach niepodległości tylko 43% ankietowanych opowiedziało się za utrzymaniem niezawisłości, były bardziej manifestem przywiązania do „starych, dobrych
czasów” i niezadowolenia z nowej rzeczywistości społeczno-gospodarczej4. Jak się
jednak zdaje, tylko wieloaspektowa analiza sytuacji społeczno-politycznej na Ukrainie uprawnia do stawiania bardziej jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Niewątpliwie jednak kozaczyzna, jak sugeruje Autor, niewątpliwie może stać się podstawą
i punktem odniesienia dla kształtowania się świadomości i dumy narodowej Ukraińców, bez względu na to, czy mieszkają we Lwowie, czy w Doniecku.
Ostatni rozdział książki, „Między Rosją a Europą”, jest najkrótszy i ma charakter podsumowujący. Polityka, gospodarka, stosunki ukraińsko-rosyjskie, dziedzictwo
komunizmu, słabości demokracji, to tematy podejmowane przez Autora w tym rozdziale. W. Horabik kreśli możliwe scenariusze rozwoju wydarzeń politycznych na
2
Tamże, s. 241.
3
Tamże, s. 240-241.
4
Tamże, s. 256.
344
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Ukrainie, analizuje postawę Polski i Litwy w czasie pomarańczowej rewolucji oraz
reakcje światowej opinii publicznej, napomyka o problemach społecznych dzisiejszej Ukrainy. W tytule książki kryje się zresztą klucz do postrzegania przez Autora
Ukrainy – „niespełniona” sugeruje, że Ukraińcy jak dotąd nie wyzyskali możliwości,
jakie otworzyły się przed nimi po rozpadzie Związku Radzieckiego i pomarańczowej
rewolucji. Końcowa sentencja książki, iż Ukraina stanowi „wyrzut sumienia, ale i nadzieję Europy”, jest kapitalnym podsumowaniem rozdziału i całej książki5.
Pracę kończy niezbyt obszerna i, jak się wydaje, niekompletna bibliografia.
Z prac podstawowych i dość znanych w Polsce zabrakło popularno-naukowych opracowań dziejów Ukrainy pióra Natalii Jakowenko i Jarosława Hrycaka6, a także niedawno wydanej, głośnej pracy Daniela Beauvois Trójkąt ukraiński. Szlachta, carat
i lud na Wołyniu, Podolu i Kijowszczyźnie 1793-19147. Szkoda również, iż Autor nie
zamieścił pełnych opisów bibliograficznych źródeł internetowych, z których korzystał (raporty, analizy, strony urzędowe agend państwowych) oraz wywiadów i rozmów, które przeprowadził w trakcie swych podróży na Ukrainę.
Książkę Horabika trudno jednoznacznie zaklasyfikować czy zaszufladkować
w konkretnym gatunku: nie jest to w pełni literatura beletrystyczna, naukowa bądź
popularno-naukowa. W. Horabik, doświadczony dziennikarz, tłumacz i autor szeregu
innych książek8, bazując na obszernej literaturze, i co więcej, zebranej przez siebie
dokumentacji, pochodzących z różnych źródeł raportów, wreszcie rozmów i wywiadów, podaje czytelnikowi wielką ilość faktów i informacji o dniu dzisiejszym Ukrainy, jej bolączek i nadziei wiązanych z odzyskaniem niepodległości i nie wolnym od
trudności zaprowadzaniem demokracji. Z drugiej zaś strony, praca nie spełnia podstawowych wymogów rozprawy naukowej – przykładowo, Autor nie zadbał o opatrzenie stawianych przez siebie tez i przywoływanych informacji odpowiednimi opisami
bibliograficznymi i dokumentacją.
Przyjęta przezeń maniera pisarska, w której kłócą się ze sobą skrupulatnie zebrane i dogłębnie przeanalizowane dane statystyczne i inne informacje o Ukrainie
z wątkami fabularnymi, budzi sprzeciw i utrudnia korzystanie z książki przez autorów prac stricte naukowych. Fabuła, na poły fantastyczna sceneria (towarzysząca
m.in. dywagacjom na temat charakteru narodowego Ukraińców i „ukraińskiej duszy”, prowadzonych z udziałem archidiakona w jednym z monasterów czy woroży5
Tamże, s. 277.
6
N. Jakowenko, Historia Ukrainy od czasów najdawniejszych do końca XVIII wieku, przeł. O. Hnatiuk, K. Kotyńska, Lublin
2000; J. Hrycak, Historia Ukrainy 1772-1999. Narodziny nowoczesnego narodu, przeł. K. Kotyńska, Lublin 2000.
7
Daniel Beauvois, Trójkąt ukraiński. Szlachta, carat i lud na Wołyniu, Podolu i Kijowszczyźnie 1793-1914, Lublin 2005.
8
Np. W. Horabik, Elżbieta II: królowa dwóch epok, Warszawa 1997.
345
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
chy9), osłabia wagę i wartość przywoływanych faktów i analiz. Książka Horabika
nie jest bowiem również li tylko zapisem podróży i nie mieści się w kategoriach
książki reporterskiej10. W końcowych uwagach odautorskich znajdujemy wprawdzie
wyjaśnienie, że książka jest „opowieścią reporterską ujętą, między innymi, w formie
komentarzy formułowanych przez „zaprogramowane” postacie”, co ma czytelnikom
umożliwić śledzenie treści z większym osobistym zaangażowaniem, ale mam wątpliwości co do tego zabiegu. Niewykluczone zresztą, że okaże się on celowy, a książka
znajdzie liczniejsze grono odbiorców, w tym czytelników nie związanych profesjonalnie z badaniami naukowymi czy nie zajmujących się analizami rynkowymi. Niemniej, chociaż żal pozostaje, de gustibus non est disputandum. W. Horabika oczywiście usprawiedliwia fakt, iż jego zamierzeniem nie było napisanie pracy naukowej
czy popularno-naukowej.
Autor Ukrainy niespełnionej przyznaje, że „oba nasze narody są splecione w uścisku, z którego nikt nas nie wyzwoli”, dodając, iż „jesteśmy na siebie skazani”11, ale
zastrzega, że jego praca nie jest kolejną „polską” książką o Ukrainie. Stąd przekazanie
w miarę obiektywnego i wolnego od polonocentryzmu obrazu Ukrainy, obrazu ukierunkowanego na opcję ogólnoeuropejską, wydawało się być ze wszech miar wskazane.
W. Horabikowi, jakkolwiek można spierać się zarówno z obraną przezeń konwencją
pisarską, jak i z niektórymi tezami zawartymi w pracy, zadanie to udało się doskonale.
Otrzymaliśmy, być może pierwszą napisaną przez Polaka książkę o Ukrainie, której
Autor potrafił wyzwolić się z niepisanego imperatywu patrzenia na naszych sąsiadów
przez pryzmat zaszłości historycznych i relacji polsko-ukraińskich.
Książka W. Horabika jest niewątpliwie potrzebna: uzupełnia dotychczasowy, znany m.in. z mediów obraz współczesnej Ukrainy, wnosi wiele rozproszonych i nieznanych czytelnikom w Polsce informacji o tym kraju, prowokuje do dyskusji. Jest zarazem
swoistym postulatem badawczym, adresowanym do tych, którzy Ukrainą zajmują się
profesjonalnie. Wszystko to sprawia, że po książkę winni sięgnąć wszyscy interesujący
się krajem naszych wschodnich sąsiadów i zawodowo zajmujący się różnymi aspektami dziejów i współczesnością państw Europy Środkowo-Wschodniej.
9
Tegoż, Ukraina… , s. 15-24, 167-170.
10
Tamże, s. 280.
11
Tamże, s. 8.
346
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Mira Malczyńska – Biały
Rzeszów
[email protected]
Sten Berglund, Joakim Ekman, Henri Vogot, Frank H. Aarebrot,
The Making of the European Union.
Foundations, Institutions and Future Trends,
Edward Elgar Publishing Press, Cheltenham 2006, ss.238.
W 2006 r. ukazała się nakładem Wydawnictwa Edward Elgar Publishing
monografia „The Making of the European Union. Foundations, Institutions and Future Trends” /Proces tworzenia Unii Europejskiej. Fundamenty, instytucje oraz przyszłe tendencje/, która może być uznana za nowatorskie spojrzenie na proces integracji
europejskiej. Autorami publikacji są czterej naukowcy: profesor Frank H. Aerebrot
urodzony w 1947 roku, zajmujący się porównawczą polityką na „Bergen University”
w Norwegii, Sten Berglund urodzony w 1947 roku, profesor nauk politycznych na
„University of Őrebro” w Szwecji oraz „Humboldt University” w Berlinie, dr Jakim
Ekman urodzony w 1970 roku, zajmujący się naukami politycznymi na „University
of Őrebro” w Szwecji oraz Henri Vogt urodzony w 1967 roku „Research Fellow” na
„ University of Helsinki” w Finlandii. Są oni współautorami kilku publikacji naukowych min. „ The Political History of Eastern Europe In the 20th Century” [Polityczna
historia Europy wschodniej w XX wieku], 1997 r., (współautorami są Sten Berglund
i Frank H. Aerebrot), „Challenges to Democracy: Eastern Europe Ten Years after the
Collapse of Communism” [Wyzwania demokracji: Europa wschodnia dziesięć lat po
upadku komunizmu], 2001 r.,(współautorami są Sten Berglund i Henri Vogt i Frank
H. Aerebrot) oraz „The Handbook of Political change In Eastern Europe” [Podręcznik politycznych przemian w Europie zachodniej], 2004r., (współautorami są Sten
Berglund i Jakim Ekman).
W monografii „The Making of the European Union. Foundations, Institutions
and Future Trends” autorzy dowodzą, że proces integracji europejskiej zmierza
w kierunku najpoważniejszego kryzysu od czasów duńskiego głosowania przeciwko Traktatowi o Unii Europejskiej w 1992 roku. Latem 2005 roku Francja i Niemcy odrzuciły Traktat ustanawiający Konstytucje dla Europy, a zatem „zamroziły”
(freezing) konstytucyjny proces na przynajmniej kilka lat. Autorzy opisują i analizują
historyczne, moralne i intelektualne determinanty europejskiej integracji. Zastosowa347
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
na szeroka analiza porównawcza (cemparative perspective), której podstawą badań
są poszczególne państwa europejskie ogniskuje w liczne rozważania na temat euro
sceptycyzmu.
Bazę źródłową wykorzystaną w powyższej publikacji stanowią w większości
materiały gromadzone przez Komisję Europejską i inne instytucje oraz organizacje
europejskie. Wykorzystano również dane statystyczne i historyczne. Autorzy przedstawiają szereg teoretycznych i konceptualistycznych teorii kładąc nacisk na analizę
empiryczną. Książka zawiera również liczne wykresy oraz tabele ułatwiające zrozumienie analizowanych kwestii.
Publikacja „The Making of the European Union. Foundations, Institutions and
Future Trends” składa się z wykazu tematów, spisu tabel, notki o autorach, ośmiu
rozdziałów z których pierwszy jest wprowadzeniem a ostatni konkluzją na temat
przyszłości Unii Europejskiej, aneksu zawierającego „Chronology of European Integration” [chronologiczny zbiór wydarzeń] istotnych dla integracji europejskiej oraz
indeksu rzeczowego.
Jak sugeruje tytuł, publikację możemy podzielić na trzy części. Na pierwszą
składają się trzy pierwsze rozdziały dotyczące „fundamentów” (foundation) UE.
I rozdział zatytułowany „Introduction” [Wprowadzenie], którego autorami są
Henri Vogt i Sten Berglund jest „prezentacją” głównych problemów podjętych w monografii. Zawiera interesujące rozważania dotyczące znaczenia pojęcia „skłonności
integracyjnej” (integration propensity).
Rozdział II, autorstwa Frank H. Aerebrot pt. „The Origins of the European
Union” [Geneza Unii Europejskiej], jest krótkim przeglądem wczesnego procesu
integracyjnego na kontynencie europejskim. Autor kompetentnie pokazuje, że „aktualna fala” integracji (current wave of integration) nie jest czymś wyjątkowym, lecz
specyficzne procesy integracyjne istnieją na kontynencie europejskim od długiego
czasu. Autor wnikliwie opisuje rozwój Europy jej ekonomiczną współpracę uwieńczoną procesami integracyjnymi.
Rozdział III, którego autorem jest Henri Vogt poświęcony jest „Patterns of
Inclusion and Exclusion in Europe” [Wzorcom włączenia i wykluczenia z Wspólnoty Europejskiej]. Henri Vogt koncentruje się, na analizie praw obywatelskich.
Umiejętnie stawia, pytanie dotyczące charakteru europejskich państw narodowych,
odznaczających się znaczną różnorodnością religijną. Rozdział ten jest ewidentnym
promowaniem przez autora poparcia dla polityki UE i jej instytucji.
Druga część monografii składa się z rozdziału IV i V. Dotyczy „powszechnego poparcia” (public suport) dla instytucji i polityki Unii.
Sten Berglund w rozdziale IV pt. “Support for the European Union” [Poparcie
348
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
dla Unii Europejskiej], podkreśla ważność kwestii zawierzenia instytucjom UE. Na
podstawie analizy zachowań mieszkańców UE formułuje pytanie, czy ludzie tylko
tolerują UE czy rzeczywiście zobowiązują się być lojalnymi wobec zasad integracji.
W rozdziale V pt. „Suport for Deeper Political Integration: The External Dimension” [Poparcie dla głębszej politycznej integracji: w wymiarze zagranicznym], autor
Jakim Ekman omawia kwestie europejskiego nastawienia do powiększania i kontynuowania integracji w dziedzinie „spraw zagranicznych” (foreign), oraz „polityki
bezpieczeństwa”(security policy). Polityki te tradycyjnie należą do jądra funkcjonowania państw. Autor swoje rozważania kończy pytaniem, czy Europejczycy są skłonni do przewartościowania swych autorytetów w tych dziedzinach?
Trzecia część publikacji kierowana jest do przeciwników integracji europejskiej.
Jest podzielona na dwa rozdziały (VII i VIII) ukazujące „wyboistą drogę” (bumpy
road) europejskiej integracji. W rozdziale VI pt. „ The Challenge of Euro scepticism
and Nationalism” [Wyzwanie w stosunku do euro sceptycyzmu oraz nacjonalizmu],
Sten Berglund i Jakim Ekman badają wpływ dwóch głównych trudności” (major
stumbling blocks) towarzyszących procesowi europeizacji tzn. „wskrzeszenie” (resurgence) idei nacjonalizmu jako obrony przed państwem narodowym oraz wzrost
„politycznej obojętności” (political indiffernce) wywołującej antagonizm w stosunku
do UE. Kolejny rozdział VII, którego autorem jest Henri Vogt pt. „ Politikverdrossenheit”, Globalisation and Individualism” [Globalizm oraz indywizualizm], jest kontynuacją wątku podjętego w rozdziale VI. Autor podkreśla ważność wzrastających
indywidualności z jednej strony oraz procesów globalizacji z drugiej strony. Stwierdza, że oba te elementy ograniczają lub nawet uniemożliwiają rozwój europejskiej
integracji. W przyszłości w Europie może wzrastać indywidualizm oraz hedonizm.
Może zaistnieć przekonanie, że „niewidzialna ręka” (invisible hand) UE umacnia
procesy globalizacyjne w Europie.
Konkluzją na temat „przyszłości Unii Europejskiej” (Future of the European
Union) jest rozdział VIII. Sten Berglund prezentuje tu przyszłe scenariusze dla integracji europejskiej. Ilustruje to w formie tabelki wyróżniając m.in. „Titanic scenario”
„Status quo” lub senatiusz „zjednoczonych państw Europy” (United State of Europe). Opierając się na własnych badaniach, sygnalizuje, że nie da się wyobrazić
UE bez demokracji. Tylko demokracja jest określeniem dla „członkowstwa” (membership), jest fundamentem porozumień, opartych na demokratycznych wartościach,
oraz podwaliną instytucji rządowych UE. Autor odcina się od traktowania UE jako
„demokratycznego deficytu” (democratic deficyt). Uważa, że takie głosy będą istnieć
dopóty, dopóki zjednoczone państwa Europy nie staną się rzeczywiście jednym federalnym państwem z federalną legislatywą i egzekutywą.
349
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Książka “The Making of the European Union. Foundations, Institutions and
Future Trends” jest fascynującą i przenikliwą próbą ukazania socjalnej, ekonomicznej i politycznej integracji, obejmującej demokratyczne państwa współpracujące ze
sobą w ramach UE. Wyróżnia się poziomem merytorycznym, ujęciem zagadnienia
oraz kompletnością podjętych zagadnień. Większość rozdziałów składających się
na książkę zawiera interesujące i obiektywne wnioski. Publikacja Stena Berglunda,
Joakima Ekmana, Henriego Vogota i Franka H. Aarebrota jest swego rodzaju wyzwaniem dla szerokawej publiczności, włącznie z naukowcami, badaczami nauk socjalnych w szczególności nauk politycznych, porównującymi polityki europejskie.
Z całą pewnością, tu trzeba się zgodzić z Autorami, będzie się cieszyć dużym zainteresowanie wśród publicystów i wszystkich tych, którzy są związani z UE, łącznie
z „twórcami polityki” (policy makers) oraz „osobami cywilnymi” (civil servants).
Może stać się źródłem debat osób „opierających się” (bottom up) postępom procesów integracyjnych.
350
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Łukasz Niewczas
Lublin
[email protected]
Christopher Norris,
Dekonstrukcja przeciw postmodernizmowi.
Teoria krytyczna i prawo rozumu,
tłum. Artur Przybysławski, Universitas, Kraków 2001. ss. 237
Postrzeganie dekonstrukcji jako projektu filozoficznego stanowiącego część
ruchu ponowoczesności należy do obiegowych opinii, mimo licznych wypowiedzi
Jacquesa Derridy, w których dystansował się on wobec tego rodzaju zaszeregowania.
W istocie - status dekonstrukcji wobec postmodernizmu, zarówno w badaniach filozofów jak i w metodologii badań literackich jest niejednoznaczny. W jakiejś mierze
kwestia ta jest pochodną bardziej elementarnej trudności, która polega na ogólnie
rozumianej niejednoznaczności projektu dekonstrukcji. Wynika ona z kilku co najmniej przyczyn. Po pierwsze, dzieło Derridy to projekt rozwijany przez około 40 lat,
których wynikiem jest ogromna liczba publikacji bardzo płodnego literacko autora.
Nie jest to dzieło jednorodne, w jego rozwoju wyróżnić można różne fazy, różne
przedmioty zainteresowań. Objęcie całości tego dzieła wymaga ogromnej pracy analitycznej, drobiazgowej i wnikliwej lektury, w końcu, dobrej woli badającego, wiary
w sens całego lekturowego przedsięwzięcia, wiary, której niejednokrotnie brakowało
bardzo nawet wyspecjalizowanym czytelnikom filozoficznych tekstów, do których
z pewnością można zaliczyć np. Jurgena Habermasa. Wiąże się z tym druga kwestia:
czytanie Derridy jest czynnością niezwykle trudną, wymaga z jednej strony wielkiej
erudycji filozoficznej, z drugiej - akceptacji jego niezwykle specyficznego idiomu
pisarskiego. Należy bowiem pamiętać, że Derrida nie pisze w swych dziełach czym
jest dekonstrukcja, lecz niejako ukazuje ją w działaniu, poprzez drobiazgowe analizy
klasycznych tekstów filozoficznych – od Platona po Levinasa i Foucaulta wykazuje, że różnicujący mechanizm pisma, podważający tryb dowodzenia oparty o jednoznaczne opozycje (typu mowa - pismo, wnętrze – zewnętrze, rozum – nierozum itp.)
jest obecny w ich dziełach od samego początku, nie stanowi jakiejś wartości dodanej
przez Derridowską lekturę. Wydaje się, że właśnie specyfika metody, a także literacka
351
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
niejednokrotnie stylistyka przynajmniej części dzieł francuskiego filozofa implikują
pokusę łatwej ich dyskwalifikacji przez profesjonalnego filozoficznego czytelnika.
Po trzecie, każda próba uchwycenia sedna tego projektu poprzez definicyjną formułę
S jest P jest skazana na niepowodzenie, gdyż jednym z najważniejszych celów dekonstrukcji jest ukazanie przeoczonych ograniczeń tzw. metafizyki obecności, której
podstawowym działaniem jest właśnie opisywanie rzeczywistości poprzez formułę
S jest P. Derridowska dekonstrukcja akcentuje konieczną i nieusuwalną ambiwalencję
wobec tej tradycji filozoficznej: z jednej strony punktując jej słabości i przemilczane
ograniczenia, z drugiej konstatując, że jesteśmy w gruncie rzeczy na nią skazani, nie
da się filozofować poza tym paradygmatem. A skoro trudno jest mówić o dekonstrukcji poprzez definicyjne formuły, siłą rzeczy pozostajemy w obrębie wiedzy niejasnej,
trudnej, niejednoznacznej i podatnej na różne odczytania. Derrida w swojej praktyce
badawczej demonstruje, że czytanie każdego tekstu jest jego interpretacją, czytanie
klasycznych tekstów filozoficznych nie polega na wykładaniu ich poglądów, lecz na
ich interpretowaniu, często w bardzo różny sposób, do tego stopnia, że Immanuel
Kant czytany przez Derridę, Norrisa i Paula de Mana jest za każdym razem nieco
innym Kantem, w przypadku de Mana na tyle nawet innym, że autor interesującej
nas książki, Christopher Norris, nie opiera się pokusie nazwania Królewieckiego filozofa poddanego lekturze amerykańskiego dekonstrukcjonisty Demmanuelem Kantem. Jasno więc wynika z tego, że dzieło Derridy, tak bogate, zarówno ilościowo
jak i jakościowo – i tak jednocześnie odmienne od tradycyjnego uprawiania filozofii
– staje się na różnorodność interpretacji szczególnie narażone. Tak więc, choć może
to oczywiste, warto powiedzieć to wprost, książka Christophera Norrisa, w której
stawia on bardzo zdecydowanie tezę o rozłączności, a nawet wyraźnej kontradykcji
dekonstrukcji i postmodernizmu, jest także po prostu jedną z interpretacji Derridy,
jak się wydaje – wyjątkowo trafną, z pewnością jednak nie wyczerpującą zagadnienia i otwartą na polemikę. Ostatnia kwestia, o której chciałbym wspomnieć, a która
przekłada się na niejasność określenia relacji dekonstrukcji wobec postmodernizmu
to rozróżnienie na dekonstrukcję i dekonstrukcjonizm. Drugie z tych pojęć stanowi nazwę kierunku w badaniach literackich, inspirowanego filozofią Derridy, który
rozwinął się niezwykle ekspansywnie przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych
na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, przez co najmniej dwie dekady będąc wiodącym nurtem literaturoznawstwa. Prace wybitnych reprezentantów
tego kierunku, żeby wymienić choćby Paula de Mana, Geoffreya Hartmana, Josepha Hillisa Millera czy Barbarę Johnson doprowadziły do znacznych przeorientowań
w badaniach literackich, z których część przynajmniej należy już obecnie do kanonu wiedzy o literaturze. Negatywną stroną ekspansji dekonstrukcjonizmu, mody na
352
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Derridę, był jednak także wysyp tekstów, w których niedokładna, powierzchowna,
dyletancka lektura filozofa miała stanowić autorytatywne wsparcie tendencji do swoistego anarchizmu interpretacyjnego, czy mówiąc dosadniej: lekturowej dowolności
i nierzetelności. Ta hochsztaplerka filologiczna, przez powierzchownych krytyków
dekonstrukcji i dekonstrukcjonizmu wysuwana często na pierwszy plan i przedstawiana jako główne jej oblicze, to fałszywa „gęba” przyprawiona temu kierunkowi,
która także w dużej mierze, jak sądzę, przyczyniła się do utożsamiania dekonstrukcji
z postmodernizmem.
Jak było już wspomniane, pierwsza tłumaczona na język polski, poprzedzona
wstępem Michała Pawła Markowskiego, książka Christophera Norrisa „Dekonstrukcja przeciw postmodernizmowi” stanowi takie ujęcie filozofii Derridy, które akcentuje rozbieżności jej kluczowych założeń w relacji do filozofii ponowoczesnej. Sam
autor następująco zakreśla przedmiot i cele swojej rozprawy:
Sporo miejsca poświęcam próbie wyjaśnienia pewnych błędów koncepcji dotyczących dzieła Derridy, które bardzo rozpowszechniły się tak pośród jego oszczerców,
jak i zwolenników. W szczególności stawiam tezę, że jego pisma są w istocie „analityczne” we właściwym tego słowa znaczeniu, które obejmuje wszelką dobrą filozofię,
a nie tylko stanowiska zajmowane w tradycji myślicieli anglosaskich po roku 1920.
Wedle tej szerokiej definicji oznacza to zalety ścisłości logicznej, precyzji pojęciowej,
wyczulenia na detale czytanego tekstu nawet, lub zwłaszcza tam, gdzie ujawniają one
niespodziewane lub dotychczas niedostrzegane komplikacje. Krótko mówiąc, dekonstrukcji nie można postrzegać jako zaledwie bardziej wyspecjalizowanej dziedziny
w obrębie szerszego zjawiska społeczno – kulturowego, które zwie się „postmodernizmem”. Ani też nie można jej łączyć z tym ruchem myśli przeciwoświeceniowej, która
wywodzi się od Nietzschego – lub z pewnego odczytania Nietzschego – i obejmuje
dzisiejszych irracjonalistów, takich jak Jean Baudrillard i „mocnych” relatywistów
kulturowych inspirowanych dziełem Michaela Foucaulta. (s. 2)
Norris rozpoczyna swój wywód od podstawowych ustaleń terminologicznych, które wypada tu pokrótce zreferować. Pojęcie „postmodernizm” uderza swoją nieokreślonością. Jest ona potęgowana przez fakt, że samo pojęcie modernizmu
jest migotliwe znaczeniowo i różnie używane, w zależności od dyscypliny, która po
nie sięga. Upraszczając, można generalnie rozróżnić dwa podstawowe rozumienia
modernizmu: w sztuce i w filozofii. Pierwszy oznaczałby zespół prądów i tendencji zainicjowanych na początku XX wieku w literaturze, muzyce i malarstwie, które
znamionuje tendencja do eksperymentu, wynalazczość, postulat zerwania z wypra353
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
cowanymi wcześniej konwencjami. Zupełnie inaczej termin ów funkcjonuje w filozofii, sięga także o wiele dalej w przeszłość. Dla wielu początki nowoczesności w tej
dyscyplinie wiążą się z Kartezjańskim cogito ergo sum, jako absolutną i niewątpliwą
podstawą wiedzy. W tym sensie filozoficzna nowoczesność rozpoczyna się od idei,
że wiedzy potrzebna jest zasada fundująca, jako podstawa, która oprze się sceptycznemu wątpieniu. Powstanie filozofii nowoczesnej można też datować nieco później
– wiążąc je z dokonaną w Kantowskich „Krytykach” próbą zdefiniowania zasięgu,
możliwości i ograniczeń rozmaitych ludzkich władz poznania, rozumu i sądzenia.
Podejmując próbę zdefiniowania pozostającego w bliskiej, choć nieprecyzyjnie
określonej relacji do modernizmu terminu „ponowoczesność” Norris mówi o dwu
jego obliczach: pierwszym jest szerokie, raczej mgliste, niedookreślone zjawisko kulturowe (s. 11), aspekt określający sposób naszego obecnego życia, swoisty duch czasu, stadium kultury i stylu bycia. Wspomnianej „mglistości” tego rozumienia pojęcia
Norris nie stara się rozjaśnić, znacznie bardziej interesuje go bowiem inne funkcjonowanie terminu: postmodernizm „filozoficzny”, który wkracza w etykę i politykę
oraz w takie dziedziny jak epistemologia i filozofia języka. Zarysowaniu korpusu
poglądów, które fundują tak rozumiany postmodernizm poświęca Norris z oczywistych względów dużą część swojej książki. Prezentacja poglądów takich filozofów
jak Francois Lyotard, Jean Baudrillard, Richard Rorty czy Zygmunt Bauman buduje
negatywny kontekst, na który rzutować będzie autor praktykę filozoficzną Derridy,
punktując rozbieżności pomiędzy tymi dwoma ujęciami.
Za najbardziej reprezentatywnego dla ponowoczesności myśliciela uznaje Norris Francoisa Lyotarda. Dla wielu to właśnie jego słynna teza o „zmierzchu wielkich
opowieści” zawarta w klasycznym, o ile można sobie tu pozwolić na takie określenie, dziele „Kondycja ponowoczesna. Raport o stanie wiedzy” inicjuje postmodernizm. Jego autor twierdzi, że filozoficzny dyskurs nowoczesności jest obecnie
historycznie przestarzały. W świetle zdarzeń, która przyniosła przede wszystkim historia XX wieku: wojen, pogromów, Holocaustu, rewolucji, terroru, totalitaryzmów
nie da się ocalić wiary w oświeceniowe metanarracje, wielkie opowieści, bazujące
na wierze w potęgę rozumu, starające się tłumaczyć i nadawać sens dziejom i ludzkiemu bytowaniu przez odwołanie do takich m. in. wartości jak prawda, postęp,
powszechna sprawiedliwość, wieczny pokój itp. Stajemy więc, powiada Lyotard,
wobec konieczności pogodzenia się z „kondycją ponowoczesną” – akceptacją sytuacji, w której istnieje nieskończona niemal ilość „pierwszorzędowych naturalnych
narracji pragmatycznych”, z których każda dysponuje własnym systemem wartości,
przekonań oraz kryteriów oceniania tego, co jest prawdziwe i słuszne. Co więcej,
ponieważ narracje te są niewspółmierne, konieczne jest wyrzeczenie się prób jakiej354
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
kolwiek oceny innej narracji niż nasza w kategoriach sprawiedliwości lub prawdy.
Zastosowanie własnych kryteriów oceny do krytyki przekonań innych jest bowiem,
po pierwsze, pozbawione sensu (gdyż ci inni mogą naszych kryteriów nie uznawać)
a po drugie – konsekwencją takiego działania jest etyczny błąd, tłumienie kluczowej
dla myślenia Lyotarda zasady narracyjnego differand, sporu. Kondycja nowoczesna polega więc, podsumowując, na nadawaniu sensu naszemu życiu w kontekście
wielu mnożących się narracji, przy czym typowo oświeceniowym błędem byłoby
założenie, że którakolwiek z nich zajmuje pozycję uprzywilejowaną, posiada wyższą gwarancję prawdomówności. Postmodernizm w swoim filozoficznym wydaniu
funkcjonuje więc, twierdzi Norris, jako głęboki sceptycyzm dotyczący możliwości
poznania i prawdy, chyba że chodzi o poznanie i prawdę „lokalną”, niewspółmierną
wobec tych, które funkcjonują w innych narracjach. Zbliżone stanowiska rozwijają
się ekspansywnie w innych dziedzinach wiedzy, np. w historiografii (mowa o Haydena White`a koncepcji dyskursu historycznego jako konstruktu narracyjnego lub
retorycznego) czy też socjologii (teza Zygmunta Baumana o niemożliwości dokonywania jakichkolwiek wiążących ocen i opisów innych od naszej kultury, tradycji,
okresów historycznych ze względu na ich radykalną odmienność).
Norris bardzo wyraźnie artykułuje swój krytyczny stosunek do tak zarysowanego poglądu na świat. Jego zdaniem ów bardzo modny nurt antyoświeceniowej retoryki, która jednoczy stanowiska postmodernistów, jest politycznie i etycznie zły, a co
więcej, opiera się na bardzo wątpliwych argumentach filozoficznych. Etyczne zło
jako konsekwencja ponowoczesnego relatywizmu jest łatwe do przewidzenia: jeśli
każda krytyka innych przekonań oznacza, jak u Lyotarda, etyczne naruszenie zasady
differand, to teoretyczne uzasadnienie dla swojego funkcjonowania znajdują choćby
poglądy, które negują Holocaust, lub uważają świadectwa o nim za przesadę. Błąd filozoficzny postmodernistów polega z kolei na niedostrzeżeniu wewnętrznej sprzeczności głoszonych przez nich tez. Jeżeli bowiem wszystko redukuje się do fikcji, nie
sposób głosić odpowiedzialnie, że własny dyskurs stawia się poza fikcją, jeżeli mówi
się o śmierci filozofii – nie można filozofować, jeżeli mimo to filozofuje się, zakładając wierny odbiór formułowanych poglądów – nie można podważać możliwości
porozumiewania się itd. Trzeba w tym miejscu nadmienić, że taka charakterystyka
postmodernizmu wydaje się mocno tendencyjna i niesprawiedliwa, co wypunktował
w swojej recenzji książki Norrisa Krzysztof Abriszewski, oceniając jej część poświęconą ponowoczesności, a w szczególności poglądom Lyotarda, jako najsłabszą. Norris nie zauważa, pisze Abriszewski że
Lyotardowska koncepcja sprawiedliwości rozróżnia spór i zatarg. Zatarg pojawia się tylko tam, gdzie nie ma wspólnej płaszczyzny, na której obie strony mogłyby
355
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
wyartykułować swoje racje, ponieważ możliwość definicji sytuacji (...) ma tylko jedna
ze stron. Druga zaś, w tej sytuacji staje się pozbawioną głosu ofiarą, ponieważ strona
dominująca w swoim języku zarówno artykułuje zatarg, jak i go rozstrzyga. Wtedy,
gdy obie strony mogą wyrazić zaistniałą sytuację w ramach tej samej gry językowej,
mamy do czynienia ze sporem, który może być rozwiązany. Dlatego przykład Norrisa
z Holocaustem jest zły. Ktoś, kto neguje to, że on istniał, może zostać zderzony z armią
historyków i naocznych świadków. Wejdzie wtedy w spór w ramach istniejących instytucji (np. nauki). Nie ma tutaj mowy o niewspółmierności dyskursów, rozbieżnych
kryteriach prawdy czy odmiennych grach językowych1. (s. 638-639)
Czas w tym miejscu przejść do dekonstrukcji w celu określenia jej statusu
wobec dyskursu ponowoczesności. Paradoksem jej sytuacji jest, jak zauważa Norris, że zarówno jej zwolennicy, jak i krytycy często odmawiają jej miana filozofii,
tymczasem według autora omawianej książki, dekonstrukcja to poważny projekt
filozoficzny o doniosłych konsekwencjach. Z jednej strony, najważniejszy obecnie
kontynuator tradycji oświeceniowej w filozofii Jurgen Habermas postrzega Derridę
jako „nieznośnego retora”, który niszczy dyskurs filozoficzny zacierając gatunkowe
granice między filozofią a literaturą. Co więcej, niemiecki myśliciel zdaje się pojmować dekonstrukcję przede wszystkim jako destrukcję, Derridowskie lektury oświeceniowych filozofów, przede wszystkim Kanta, postrzega w wymiarach radykalnej
polemiki, czego konsekwencją jest zarzut irracjonalności i dążenia do unicestwienia
wartości wypracowanych przez oświecenie. W takim ujęciu faktycznie nic niemal
nie wyróżnia dekonstrukcji na tle innych praktyk postmodernistycznych. Jak twierdzi Norris, takie rozumienie Derridy dowodzi nieuważnej i w konsekwencji błędnej
lektury dzieł francuskiego filozofa. Błędność ta polegałaby tu przede wszystkim na
nieumiejętności dostrzeżenia, że tekst posiadający znamiona literackości może równocześnie być nośnikiem ważnych filozoficznych ustaleń oraz na przeoczeniu faktu,
że wywodząca się z Nietzscheańskiego antyoświecenia polemika z pewnym historycznie utrwalonym modelem racjonalności ma wartość krytyczną i demistyfikującą,
pozostaje więc cały czas w obrębie racjonalności.
Także dla czołowego amerykańskiego neopragmatysty, Richarda Rorty`ego, Derrida jest bardziej literatem, pisarzem niż filozofem. Inaczej jednak niż Habermas przyjmuje on ów fakt z entuzjazmem. Postmodernista Rorty czyta Derridę na postmodernistyczną modłę, a z lektury tej wyłania się obraz kogoś, kto porzuca nudne filozofowanie
na rzecz wynajdowywania nowych gier językowych, metafor, narracji, sposobów sa1
K. Abriszewski, (rec.) Ch. Norris, Dekonstrukcja przeciw postmodernizmowi, „Ruch Filozoficzny”, 2004, nr 4, s. 638-639.
356
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
moopisu przy zachowaniu indyferencji wobec standardów poważnego konstruktywnego badania filozoficznego. Za najsłabszy punkt w pisarstwie Derridy uważa więc
Rorty możliwe jeszcze gnieniegdzie w jego dziełach do wytropienia pewne formy argumentacji transcendentalnej, będące świadectwem – być może nieuświadomionego
– przywiązania do niepotrzebnych metafizycznych przesądów. Podsumowując: obaj
wybitni współcześni filozofowie: Habermas i Rorty są w zasadzie zgodni w swoim
postrzeganiu Derridy, jako przede wszystkim pisarza, a nie filozofa, oraz jako kogoś,
kto w swych tekstach wycofuje się ze sfery racjonalności, intersubiektywnego rozumienia i wspólnych norm komunikacyjnych. Opis ten spotyka się jednak ze skrajnie różną
oceną – od potępienia Habermasa po pełną aprobatę Rorty`ego.
Jak łatwo się domyślić Norris kwestionuje zarówno tę aprobatę, jak i potępienie
– jego obraz Derridowskiej dekonstrukcji jest zupełnie inny od wyżej nakreślonego.
Własne rozumienie projektu francuskiego filozofa demonstruje autor poprzez analizę
Derridowskich lektur innych myślicieli, przede wszystkim zaś tekstów poświęconych
Kantowi, mowa tu o „Mochlos – or the Conflict of the Faculties” oraz o „Parergon”.
„Mochlos” zawiera analizę sformułowanej przez Kanta idei podziału władz i odpowiadającej mu struktury uniwersytetu, „Parergon” z kolei to wynik lektury „Krytyki
władzy sądzenia”. W obu przypadkach Derrida demonstruje trudności, jakie ma Kant
z utrzymaniem prostych opozycji, na których opiera się całość jego wywodu: relacji
wnętrza i zewnętrza, wiedzy teoretycznej i praktycznej – w przypadku uniwersytetu
z „Mochlos” oraz relacji między dziełem sztuki i jego ramą w przypadku analizy
trzeciej z Kantowskich „Krytyk” w „Parergon”. Ujawnienie sprzeczności, które cechuje tekst Kantowski nie prowadzi jednak do odrzucenia całego projektu, co byłoby
zgodne z tendencją postmodernistyczną i potwierdzało jednocześnie swoiste oczekiwania Habermasa. Jak bowiem pisze Norris:
dekonstrukcja pewnego zbioru filozoficznych założeń nie równa się podważeniu
lub odrzuceniu całego przedsięwzięcia, w którym owe przesłanki odgrywają kluczową rolę. Raczej chodzi tu o to, by pytać (na sposób kantowski) jakie to podstawowe
przesłanki umożliwiają całe to przedsięwzięcie, przesłanki, których obecność jest
z konieczności skrywana lub przesłaniana przez pragnienie, by jego logika wydała
się samooczywista2.
2
Ch. Norris, Derrida and Kant, w: What`s wrong with Postmodernism. Critical Theory and the Ends of Philosophy,
Hertfordshire 1990, s. 198. Cyt. za: M. P. Markowski, Wstęp, w: Ch. Norris, Dekonstrukcja przeciw postmodernizmowi,
Kraków 2001, s. XIII.
357
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Dekonstrukcja podważa więc samooczywistość rozumu, spełniając tym samym
rolę krytyczną, stawia dyskursowi filozoficznemu pytania o jego własne przesłanki.
Co więcej, akcentuje fakt, że argumentacja filozoficzna jest zawsze uwikłana w język, który rządzi się określonymi prawami. Przede wszystkim pyta jednak – a według
Michała Pawła Markowskiego, autora świetnego wstępu do książki Norrisa jest to
zagadnienie stale powracające w dziełach Derridy3, jak rozum może być prawdziwie
krytyczny, jeśli odsuwa od siebie pytanie o dyskurs, dzięki któremu może w ogóle
istnieć. Jasnym staje się – i podkreślał to w swoich wypowiedziach sam zainteresowany, że dekonstruowanie Kantowskiej doktryny władzy nie wymaga ustawienia się
w opozycji do rozumu czy też wkraczania na drogę irracjonalności. Derridowskie pytania, które stawia on w swoich tekstach, okazują się w takiej lekturze Kantowskimi
z ducha pytaniami o warunki możliwości języka i myślenia w ogóle. Także pytanie
o to, jak możliwa jest prawda, na które odpowiedź brzmi zgoła inaczej, niż któregokolwiek z myślicieli ponowoczesnych. Filozof pisze: Wartość prawdy nigdy nie
została w moich pismach poddana w wątpliwość lub zniszczona, lecz jedynie wpisana
na nowo w potężniejsze, obszerniejsze, bardziej złożone konteksty4.
W jednym z wywiadów z Derridą Norris zadał filozofowi pytanie o stosunek do
oświecenia. Odpowiedź, szczególnie gdy ma się w pamięci antyoświeceniowe filipiki
Lyotarda, brzmi znamiennie:
Oczywiście jestem „za” oświeceniem. Myślę, że nie powinniśmy go pozostawić
po prostu za sobą. Pragnę, by ta tradycja pozostała żywa, lecz jednocześnie zdaję
sobie sprawę, że istnieją pewne historyczne formy oświecenia, pewne rzeczy w tej tradycji, które wymagają naszej krytyki lub dekonstrukcji. Tak więc, czasami, to w imię
– by tak rzec – nowego oświecenia dekonstruuję oświecenie dane. A to wymaga bardzo złożonych strategii5.
We współczesnych dyskusjach filozoficznych, ale i literaturoznawczych, pojęcie postmodernizmu często traci swoją – i tak od samego początku problematyczną
– wartość poznawczą i opisową. Ważny okazuje się tu w pierwszym rzędzie system
konotacji: dla przeciwników ponowoczesności tworzy go następujący szereg: relatywizm, nihilizm, hermetyczność, dla zwolenników: pluralizm, antyfundamentalizm,
3
M.P. Markowski, s. XIII.
4
J. Derrida, Afterword: toward an ethic of discussion, w: Limited Inc., Evanston 1986, s. 146. Cyt. za: M. P. Markowski,
s. XIV.
5
Deconstruction: Omnicus Volume, ed. By A. Papadakis, C. Cooke, A. Benjamin, London 1989, s. 75. Cyt. za: M. P. Markowski,
s. XII.
358
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
swobodna gra znaczeń. W przestrzeni dyskursu, w którym lekturę i uważne wsłuchiwanie się w głos Innego zastępuje niejednokrotnie publicystyka termin „postmodernizm” stał się strategiczną etykietą, która pozwala łatwo identyfikować wroga lub
sprzymierzeńca, w zależności od przyjętej perspektywy. Od podobnych uchybień
nie jest wolna także książka Norrisa, ze swoją uproszczoną wizją filozofii Francoisa
Lyotarda.
Główna wartość tej pozycji leży jednak w jej części pozytywnej: śmiałej i dobrze
uargumentowanej propozycji umieszczenia filozofii Jacquesa Derridy, wbrew obiegowym kategoryzacjom, poza nurtem ponowoczesnym. Derrida jawi się tu jako wybitny, krytyczny kontynuator myśli Kanta, któremu bliżej paradoksalnie, choć może
to i pozorny paradoks, do Habermasa i jego postulatu wypełnienia niedokończonego
projektu nowoczesności, niż do Baudrillarda, Foucaulta, czy Lyotarda. Płynie z tej
książki także nauka o ogólniejszym charakterze, a którą da się przełożyć na prostą
przestrogę przed generalizacją w postępowaniu badawczym, o czym pisał w swojej
recenzji Krzysztof Abriszewski:
(...) stosunkowo niełatwo ferować wyroki, wychwalać, czy też ganić i potępiać
całe nurty i obozy filozoficzne. Zamiast tego, podobnie jak czyni to Norris z dekonstrukcją oraz jej przedstawicielami (...) należy pilnie studiować konkretne prace i badać myśli poszczególnych postaci6.
6
K. Abriszewski, s. 638.
359
III. Kronika
III. Chronicle
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Małgorzata Pater
Lublin
[email protected]
„Prawda w literaturze”
- V Konferencja Aksjologiczna,
Lublin, 4 – 6 października 2007.
W dniach od 4 do 6 października 2007 roku trwały w Katolickim Uniwersytecie
Lubelskim imienia Jana Pawła II obrady V Konferencji Aksjologicznej, zatytułowanej
„Prawda w literaturze”. Było to kolejne z cyklu sympozjów, organizowanych od dwudziestu pięciu lat przez Katedrę Teorii Literatury KUL i poświęconych zagadnieniom
wartości w badaniach literackich i w samej literaturze. Pierwsza konferencja aksjologiczna odbyła się dokładnie przed ćwierćwieczem (w 1982 roku), a jej inicjatorem,
podobnie jak i drugiej (z 1986 roku) był Stefan Sawicki. Materiały z obu konferencji
ukazały się w roku 1986 (O wartościowaniu w badaniach literackich, red. S. Sawicki,
W. Panas) i 1992 (Problematyka aksjologiczna w nauce o literaturze, red. S. Sawicki,
A. Tyszczyk). Ich celem było, jak piszą redaktorzy obu tomów, „przywołanie i ożywienie” oraz „pogłębienie” nurtu aksjologicznego w polskich badaniach literackich.
Tematem kolejnych dwóch sympozjów stały się aksjologiczne aspekty analizy
literackiej i teorii interpretacji. Owocem tych konferencji były wydane w roku 1997
Interpretacje aksjologiczne (red. W. Panas, A. Tyszczyk) oraz studia Wartość i sens.
Aksjologiczne aspekty teorii interpretacji (red. A. Tyszczyk, E. Fiała, R. Zajączkowski, 2003). Wszystkie wymienione publikacje zostały wydane w ramach serii zatytułowanej „Literatura w kręgu wartości”, której patronuje Stefan Sawicki. Tom Prawda
w literaturze został zapowiedziany jako następny w serii.
Ostatnia konferecja, zorganizowana z okazji 80. urodzin Profesora Stefana
Sawickiego, miała, w intencji organizatorów, nawiązywać w swej tematyce z jednej
strony do wybitnych osiągnięć polskiej teorii literatury, zwłaszcza zaś do koncepcji
quasi–sądów Romana Ingardena oraz dyskusji, jaka się wokół niej toczyła począwszy od lat 30. XX wieku, a której wynikiem było pojawienie się wielu doniosłych
naukowo ujęć problemu prawdy w literaturze. Chodzi tu o dokonania takich, między innymi, badaczy, jak Wacław Borowy, Katarzyna Rosner, Jerzy Pelc, Władysław Stróżewski, Henryk Markiewicz czy Jerzy Ziomek. Wiele z tych nazwisk,
363
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
zwłaszcza jednak nazwisko autora książki „O dziele literackim”, było wielokrotnie
przywoływanych w wystąpieniach prelegentów. Z drugiej strony, V Konferencja
Aksjologiczna miała służyć „nie tylko przypomnieniu tej ważnej kwestii, ale również przemyśleniu jej na nowo, w nowych uwarunkowaniach literatury i w nowej
sytuacji literaturoznawstwa”.
O tych właśnie nowych – filozoficznych uwarunkowaniach literatury mówił
w wykładzie otwierającym konferencję Tadeusz Szubka z US. W wystąpieniu zatytułowanym: „Między minimalizmem a pluralizmem. Z najnowszych dyskusji filozoficznych o prawdzie”, autor podjął zagadnienie miejsca kategorii prawdy we
współczesnej myśli filozoficznej. Dopełnieniem zarysowanego przez Szubkę obrazu
najnowszych tendencji w naukach filozoficznych był w pewnym sensie referat Erazma
Kuźmy z US („Konstruowanie prawdy dzieła literackiego”). W swoim wystąpieniu
badacz przedstawił główne założenia oraz historyczne źródła konstruktywistycznej
teorii prawdy. W proponowanym ujęciu „prawda” nie należy do obszaru epistemologii, jest natomiast częścią działania komunikacyjnego i w jego trakcie jest wytwarzana. Z perspektywy teorii konstruktywistycznej, „prawda” w dziele literackim musi
zatem ulec unieważnieniu. Interpretacja utworu nie jest więc odkrywaniem prawdy
o nim, ale konstruowaniem nowych „prawd” – stwierdza Kuźma.
O zagadnieniu prawdy w literaturze, tym razem z punktu widzenia filozoficznej koncepcji światów możliwych, mówiła w swoim wystąpieniu („Prawda i możliwość. O ujęciu literackiej teorii prawdy za pomocą teorii światów możliwych”)
Anna Martuszewska z UG. Badaczka przedstawiła zatem kategorię „możliwości”
jako zasadę konstruowania fikcyjnych światów przedstawionych. W proponowanym ujęciu – świat przedstawiony w utworze byłby jednym ze światów możliwych,
a więc to właśnie logika modalna (a nie klasyczna) pozwala rozstrzygnąć problem
prawdy literackiej.
Mocno filozoficznie ugruntowaną koncepcję prawdy w literaturze zaprezentowała także Elżbieta Wolicka z KUL w wystąpieniu zatytułowanym: „Kłopoty z prawdą w hermeneutyce Paula Ricoeura”. Prawda w literaturze, według Ricoeura, wymaga uwiarygodnienia przez odbiorcę, a jej potwierdzenie zależy tylko od erystycznych
zdolności interpretatora. W swoim referacie Wolicka przeciwstawiła ponadto koherencyjną koncepcję prawdziwości literatury według Ricoeura ujęciu Ingardenowskiemu.
Do teorii Romana Ingardena niektóre spośród niemal pięćdziesięciu referatów
odnosiły się bezpośrednio i w całości. Między innymi – odczyt Katarzyny Rosner
(„Ingardenowska koncepcja dzieła literackiego: jej doniosłość i jej anachroniczność”). Tytułową doniosłość koncepcji Ingardena dostrzega Rosner w fakcie silnego
364
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
filozoficznego ugruntowania jego refleksji literaturoznawczej oraz w przezwyciężeniu pozytywistycznego sposobu myślenia o literaturze. Mimo niewątpliwej ważności, koncepcja Ingardena utraciła jednak, według Rosner, swoją aktualność. Przyczyn
tego stanu rzeczy upatruje badaczka w zmianie podstawowego zespołu kategorii,
w jakich rozważa się relacje między dziełem literackim a jego odbiorcą. Mianowicie,
Ingardenowski poznawczy model obcowania z tekstem został współcześnie wyparty
przez paradygmat hermeneutyczny.
W pewnym sensie odpowiedzią na sygnalizowaną w omówionym wyżej referacie anachroniczność koncepcji Ingardena okazał się wykład Łukasza Wróbla z UW,
zatytułowany „Filozofia literatury Romana Ingardena, czyli o cyrkularności konkretyzacji i niedookreśloności tzw. ‘prawdy’ w literaturze. Badacz, aplikując kategorię
skrótów perspektywistyczno – czasowych do całości wywodów Ingardena, dotyczących nie tylko quasi–sądów, sposobów czytania i konkretyzowania, ale także mechanizmów funkcjonowania świadomości, dokonał próby reinterpretacji podstawowych
kategorii związanych z obcowaniem z dziełem literackim. W proponowanym przez
Łukasza Wróbla ujęciu, konkretyzacja nie jest statycznym wytworem, lecz jest procesem, który, jak twierdzi badacz, w zasadzie nigdy się nie kończy.
Do koncepcji polskiego fenomenologa nawiązał w swoim wystąpieniu także
Andrzej Stoff z UMK. Referat zatytyłowany „Analogiczna teoria dzieła literackiego.
W poszukiwaniu prawdy literatury” dotyczył zastosowania filozoficznej koncepcji
analogii w teorii literatury. Jak zauważa Stoff, intencjonalny przedmiot przedstawiony w dziele posiada strukturę analogiczną, ujawnia bowiem swoje podobieństwo
względem właściwości różnych przedmiotów realnych ujętych wobec siebie w nowych relacjach i proporcjach.
Do teorii analogii odniósł się także w referacie „Uwagi o prawdziwościowej
interpretacji literatury” Stefan Sawicki. W odpowiedzi na artykuł Władysława Stróżewskiego, Sawicki formułuje koncepcję prawdziwościowego odczytania dzieła
sztuki literackiej. Uznając autonomiczność utworu, który posiada własną strukturę
i logikę oraz obowiązującą w jego obrębie quasi–prawdę, Sawicki zauważa, że prawda ta bywa tak sformułowana, iż może się aluzyjnie odnosić również do świata istniejącego poza utworem. Utwór, twierdzi Sawicki, aluduje do świata realnego nie tylko
na zasadzie analogii bytów, ale także – analogii znaczeń języka, który odnosząc się
w tekście do przedstawionej rzeczywistości fikcyjnej, nigdy jednak nie traci swego
prymarnego związku z rzeczywistością realną.
Do koncepcji interpretacji prawdziwościowej dzieła literackiego powrócili
w swoich wystąpieniach także Bernadetta Chachulska („Jeszcze o liryce i prawdzie
życia”) oraz – polemicznie - Michał Januszkiewicz z UAM. Chachulska rozważała
365
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
stosunek interpretacji prawdziwościowej do konkretyzacji dzieła i pytała w swoim
wystąpieniu, czy (i jak) możliwa jest interpretacja prawdziwościowa, która pozostawałaby w obrębie estetycznej konkretyzacji utworu.
Natomiast Michał Januszkiewicz w swoim referacie zatytułowanym „Prawda
– efekt fikcji”, zamiast wiernej wobec tekstu, ale mającej wątpliwą, według badacza,
wartość interpretacji prawdziwościowej, proponuje postawę „twórczej niewierności” – interpretację, a w zasadzie wielość interpretacji – kontekstualizacji, których
prawdziwość nie jest prawdziwością w sensie logicznym, ale hermeneutycznym.
Tak rozumiana interpretacja jest w sposób nieunikniony konstruowana na gruncie
jakichś przedrozumień, światopoglądów, określonej kultury, języków i zainteresowań – więc prawda takiej interpretacji jest zawsze, jak ujmuje to Januszkiewicz,
efektem pewnej fikcji.
Podobnie relatywistyczną koncepcję prawdy prezentował referat Jarosława Płuciennika i Leszka Karczewskiego z UŁ. W wystąpieniu zatytułowanym „Prawda w literaturze to może być tylko prawda pragmatyczna” autorzy w efektowny sposób udowadniali tezę o teoriopochodnej naturze prawdy. Wszelkie sądy o rzeczywistości nie
zależą od niej samej, lecz od sposobu jej konceptualizacji. Niemożliwe jest zatem, jak
twierdzą badacze, dojście do prawdy o dziele literackim, ponieważ fakty o tym dziele
przytaczane jako argumenty w interpretacji – są teoriopochodne. W literaturze nie
ma więc miejsca dla prawdy klasycznej, rozumianej jako zgodność sądu ze stanem
rzeczy. Literatura to polifonia prawd pragmatycznych, przygodnie wartościowanych
i używanych do przygodnych celów – konkludują badacze.
O miejscu prawdy w literaturze mówił także w swoim wykładzie („Prawda w literaturze. Między logiką a etyką”) Andrzej Tyszczyk z KUL. Badacz stoi na stanowisku, że prawda nie jest elementem koniecznym dzieła literackiego, tak jak konieczne
są w tym dziele pewne jakości estetyczne. Niekiedy jednak, obcując z tekstem literackim odbiorca może odkryć istnienie na głębokim poziomie istotnych związków
między tekstem a rzeczywistością pozaliteracką. Autor referatu zwrócił ponadto
w swoim wystąpieniu uwagę na nietożsamość pojęć prawdy i sensu. W drugiej części swego wystąpienia badacz omówił relację między tymi pojęciami w nawiązaniu
do literatury Holocaustu. Podejmując problem niewyrażalności prawdy – tu: prawdy
o zagładzie, przedstawił tę literaturę jako odsłaniającą samą rzeczywistość w jej wymiarze doświadczeniowym, jako „głos dobiegający wprost z przestrzeni tragedii”.
Temat literatury Holocaustu i jej relacji wobec prawdy pojawił się również
w kilku innych referatach konferencji. Sławomir Buryła z UWM w odczycie zatytułowanym „Prawda i stosowność w literaturze Holocaustu” powrócił do zagadnienia wyrażalności Shoah oraz adekwatności zapisu tego przeżycia – do pytania, jaka
366
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
konwencja literacka jest w stanie nalepiej wyrazić doświadczenie zagłady. Podobną
problematykę podejmują w swoich referatach także Dariusz Szczukowski z UG („Literatura jako świadectwo”) i Beata Przymuszała z UAM („Między wiarygodnością
a autentycznością – problem prawdy w literackich zapisach prawdy”).
O poszukiwaniu właściwej literackiej formuły dla wyrażenia prawdy mówił
w swoim wystąpieniu także Dariusz Skórczewski z KUL. W referacie „Retoryka
pominięcia i przemilczenia a prawda literatury: o postkolonialnych implikacjach
pewnych praktyk dyskursywnych”, opisał typową dla literatur postkolonialnych
„strategię braku” – pominięcia i przemilczenia tego, co bolesne i trudne do literackiego zrelacjonowania.
Przywołane powyżej referaty Buryły, Szczukowskiego, Skórczewskiego i Przymuszały należą, w odróżnieniu od omówionych wcześniej czysto teoretycznych wystąpień, do grupy tekstów o profilu historycznoliterackim. Podejmowały one zagadnienie prawdy w odniesieniu do twórczości konkretnych pisarzy bądź w określonych
nurtach, rodzajach i gatunkach literackich. Odczyty te (z wyjątkiem wystąpienia Sławomira Buryły) były prezentowane w ramach obrad sekcyjnych, których każda grupa
opatrzona była osobnym tytułem. W grupie referatów poświęconych współczesnej
poezji, zostały przedstawione teksty na temat zagadnienia prawdy w twórczości m.in.
Peipera (referat Joanny Grądziel – Wójcik z UAM), Lieberta (autorstwa Anny Szczepan – Wojnarskiej z UKSW), Miłosza (odczyt Tomasza Garbola z KUL) i Herberta
(wykład Wiktorii Durkalewicz z KUL).
W grupie referatów objętych wspólnym tytułem: „W stronę współczesności –
proza” usłyszeliśmy między innymi referat Edwarda Fiały z KUL dotyczący prawdy
metafizycznej w pisarstwie Gombrowicza, Wiesławy Tomaszewskiej z UKSW, która
wygłosiła odczyt zatytułowany „Wielowarstwowość prawdy literackiej w prozie Włodzimierza Odojewskiego”, a także wykład Małgorzaty Borkowskiej z PWSZ w Ciechanowie, podejmujący zagadnienie prawdy historycznej w wybranych powieściach
Parnickiego. O prawdzie w powieściach historycznych mówił także Maciej Nowak
z KUL. Z kolei referat Macieja Dajnowskiego z UG dotyczył relacji między fikcją
literacką a epistemologią na przykładzie „Fiaska” Stanisława Lema.
W sekcji zatytułowanej „Od świadectwa do kreacji”, obok wspominanych
wcześniej wykładów dotyczących literatury Holocaustu, znalazły swoje miejsce referaty podejmujące temat prawdy w pisarstwie autobiograficznym. Wygłosili je Paweł
Rodak z UW, Adam Fitas z KUL i Marcin Adamiak z UW.
Obrady sekcyjne ostatniego dnia konferencji dotyczyły między innymi zagadnienia prawdy literackiej i prawdy objawionej w „Fauście” Goethego oraz w poezji
św. Jana od Krzyża (wykład Anny Grzegorczyk z UAM). Włodzimierz Toruń z KUL
367
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
zaprezentował referat podejmujący problem prawdy jako jednego z kluczowych pojęć
w twórczości Norwida. Agata Skała z UMCS podjęła zagadnienie roli sztuki w odkrywaniu prawdy o człowieku na przykładzie „Dioklesa” Henryka Sienkiewicza. Z kolei
Dorota Jewdokimow z UAM wygłosiła odczyt na temat: „Realizm w wyższym sensie
jako metoda wydobywania prawdy w dziele literackim F.M. Dostojewskiego”.
Obrady ostatniej z grup nosiły tytuł „Genologia i krytyka”. W ich ramach zaprezentowali się badacze podejmujący w swoich wystąpieniach zagadnienie prawdy
w powieści sensacyjnej (referat autorstwa Mariusz Kraski z UG), fantastyce (wykład
Iwony Pięty z PWSZ w Krośnie) oraz w krytyce literackiej (Sylwia Panek z UAM na
temat pisarstwa K.L. Konińskiego oraz Jan Musiał z PWSW w Przemyślu – wykład
poświęcony Stefanowi Kołaczkowskiemu).
Wielość wystąpień (wszystkich nie sposób jest tu omówić), a także żywość toczonych w trakcie obrad dyskusji, pozwala mieć nadzieję, że cel, jaki patronował organizatorom V Konferencji Aksjologicznej w Lublinie, a którym było „przypomnienie,
odświeżenie i ponowne przemyślenie kategorii prawdy w dziele literackim, w nowych
uwarunkowaniach literatury i w nowej sytuacji literaturoznawstwa”, został, jak się wydaje, osiągnięty. Warto dodać w tym miejscu, że zorganizowana konferencja nie była jedynym elementem obchodów 80. urodzin Profesora Stefana Sawickiego. Ich finalnym
punktem było mianowicie przedstawienie Teatru NN w Ośrodku Brama Grodzka oraz
bankiet w kawiarni „Brama” (oba miejsca są mocno związane z osobą zmarłego przed
trzema laty prof. Władysława Panasa). W tym okolicznościowym spotkaniu wzięli
udział uczestnicy lubelskiego sympozjum oraz najbliżsi przyjaciele Jubilata.
368
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Jolanta Klimek, Małgorzata Nowak
Lublin
[email protected]
„Język pisarzy jako problem lingwistyki”
– ogólnopolska konferencja naukowa
Warszawa, 3-5 grudnia 2007 r.
W dniach 3-5 grudnia 2007 r. odbyła się w Warszawie ogólnopolska konferencja
naukowa „Język pisarzy jako problem lingwistyki”. Organizatorem przedsięwzięcia
była Katedra Współczesnego Języka Polskiego Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Referenci reprezentowali ośrodki naukowe
z: Białegostoku (UwB), Gdańska (UG), Katowic (UŚ), Kielc (UŚ), Krakowa (IJP
PAN), Lublina (KUL, UMCS), Nowego Targu (PPWSZ), Poznania (UAM), Rzeszowa (UR), Szczecina (USz), Warszawy (UKSW, UW), Zielonej Góry (UZ).
Podczas trzydniowych – co warto podkreślić – w całości plenarnych obrad
przedstawiono 26 referatów, nad którymi następnie odbyły się wnikliwe dyskusje,
ujawniające nierzadko konieczność dalszego, pogłębionego studiowania idiolektów czy uściślania terminologii. Podkreślić należy też interdyscyplinarny charakter
konferencji – co zaznaczali w słowie wstępnym dyrektor Instytutu Filologii Polskiej
UKSW prof. Tomasz Chachulski, a w słowie zamykającym spotkanie prof. Elżbieta
Janus. Przejawem takiego spojrzenia na język osobniczy były rozważania nad kwestią wykorzystywania badań idiolektalnych w ujęciu językoznawczym przez historyków i teoretyków literatury. Jak bowiem pokazywały kolejne wystąpienia, ostre
rozgraniczenie na tematy „językowe” i „literackie” nierzadko było niemożliwe do
przeprowadzenia.
Referenci w swoich wystąpieniach podejmowali z jednej strony próby syntez
i uogólnień dotychczasowej refleksji naukowej nad idiolektami, z drugiej przedstawiali całościowe lub aspektowe (wybrane tropy lub kategorie stylistyczne) analizy
języka autorów na przykładzie konkretnych tekstów. W poszczególnych opisach wykorzystano podstawowe metodologie znamienne dla naukowej refleksji nad językiem
osobniczym. Można przyjąć, iż ów metodologiczny przegląd miał także aspekt dydaktyczny – wystąpieniom wytrwale przysłuchiwali się bowiem studenci polonistyki
UKSW. W sprawozdaniu podejmujemy próbę typologii przedstawianych zagadnień,
przez co odchodzimy od chronologicznego porządku wystąpień.
369
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
1. Charakter cennych metodologicznie syntez miały wystąpienia Anny Kozłowskiej,
Jadwigi Puzyniny i Ewy Sławkowej.
Kozłowska w referacie „Problemy z idiolektem” przedstawiła dotychczasowy
stan badań nt. tytułowego pojęcia, konfrontując językoznawcze, stylistyczne i teoretyczno literackie ujęcia problemu. Referentka odniosła się także do pojęcia idiostylu
i różnych metod opisu języka osobniczego (językowo-stylistycznych, statystycznych,
socjolingwistycznych, kognitywnych, leksykologicznych).
Wystąpienie Puzyniny pt. „Językoznawca jako interpretator tekstów poetyckich” dotyczyło historii badań (począwszy od Jacobsona), i perspektyw, jakie otwiera kognitywizm. Jadwiga Puzynina omówiła zakresy występowania interpretacji
językoznawczej, a także przedstawiła zalety tejże. Zdaniem referentki, językoznawcy
są bardziej wyczuleni np. na ironię i wieloznaczność wypowiedzi, a w parze z wnikliwym odczytem działa idzie łatwość jego osadzenia w wielu kontekstach.
Kwestie związane z metodologią polskich badań idiolektów przedstawiła w otwierającym konferencję referacie pt. „O różnych sposobach językoznawczej refleksji
nad językiem artystycznym” Ewa Sławkowa. W kontekście trzech teorii języka –
przedstrukturalizmu, strukturalizmu i poststrukturalizmu – omówione zostały różnice
pomiędzy językiem artystycznym, językiem tekstu a językiem pisarzy i ich specyfika,
nakazująca swoistą postawę badawczą.
2. Problematyka semantycznej interpretacji tekstu stanowiła oś konstrukcyjną wystąpień: Jolanty Kowalewskiej-Dąbrowskiej, Beaty Kuryłowicz, Artura Rejtera
i Ryszarda Tokarskiego.
Kowalewska-Dąbrowska w wystąpieniu „Rola konotacji semantycznych
w interpretacji tekstu poetyckiego”, na przykładach z twórczości H. Poświatowskiej,
A. Kamieńskiej i J. Twardowskiego, podjęła kwestię tekstowej roli metafor pojęciowych. Analizy referentki skupiły się na obrazowaniu serca w języku i skonfrontowaniu go poetycką wizją wybranych twórców. Metafory serca Kowalewska-Dąbrowska
uporządkowała w trzy podstawowe grupy-profile: profil anatomiczny (ciało pojemnik
na narząd), profil psychologiczny szeroki (serce pojemnik dla uczuć) i profil psychologiczny wąski (serce pojemnik na miłość). Badania wykazały tekstowe nakładanie
się poszczególnych profili oraz odrębności idiolektalne poetów.
Wystąpienie Kuryłowicz – „Konotacje lilii motywowane barwą kwiatów w poezji Jana Kasprowicza” – pokazało zagadnienia charakterystyczne dla metodologii
lingwistyki kulturowej. Referentka omówiła zarówno konotacje o wysokim stopniu
konwencjonalizacji, jak białość (lilia jako wzorzec dla barwy białej) oraz konotacje
nieregularne, tekstowe, jak śmierć czy zmysłowość (dla lilii czerwonej). Z analizy
370
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
tekstów przeprowadzonych przez referentkę wypływa wniosek, iż białość uznać należy za najbardziej utrwaloną w polszczyźnie cechę konotacyjną lilii (ma białe kwiaty); wysoką rangę mają też w języku i tekstach takie cechy jak: czystość, niewinność,
dziewictwo, świętość.
Rejter w wystąpieniu „Poetyckie monografie Daniela Naborowskiego – przykład barokowej wielobarwności” przedstawił analizę dwóch utworów Naborowskiego Róża i Cień, pokazując na ich przykładzie kwestie związane z konotacją i cechami
prototypowymi. Dla róży te cechy mają związek z sensualistycznym obrazem świata,
i tak w tekstach dominuje kolor czerwony bądź różowy. Mocno zaznacza się także kulturowa konotacja ‘królowa kwiatów’, a w symbolice chrześcijańskiej ‘atrybut
Maryi’. Poetyckie profilowanie cienia ukazuje go jako motyw wanitatywny, związany z ogólnometafizyczną refleksją nad niestałością świata.
Tokarski w referacie pt. „Znaczeniowa otwartość tekstu artystycznego a paradygmaty badawcze semantyki” omówił ewolucję badań semantycznych tekstów
literackich (metodologia badań opisu semantycznego, ewolucja pojęcia konotacji semantycznej, ewolucja metodologii badań semantycznych) i skupił się na szansach,
jakie daje językoznawcy tekst literacki. Podobnie jak J. Puzynina, Tokarski zwrócił
uwagę na to, że tekst jako fakt kulturowy wymaga osadzenia w szerokim kontekście
– także pozajęzykowym. Referent podkreślał, że należy pamiętać również o tym,
iż tekst artystyczny nowymi aktami mowy przekazuje niestandardową wizję świata,
nierzadko przełamując przy tym standardy języka potocznego.
3. W nurcie właściwym dla metodologii kognitywnej utrzymane były referaty Ewy
Masłowskej oraz Małgorzaty Rybki i Jolanty Sławek.
Masłowska przedstawiła referat z pogranicza językoznawstwa i etnologii – „Dziwożony i inne straszne baby z językowego obrazu świata u Bolesława Leśmiana”.
Referentka omówiła wygląd, cechy psychiczne i fizyczne, czas, miejsce i zakres działania oraz atrybuty trzech postaci kobiecych obecnych w Klechdach polskich Leśmiana. Ta zaś analiza skonfrontowana z ludową wizją świata demonicznego pozwoliła
ustalić, że dziwożona, wiedźma i majka przedstawione przez Leśmiana w pewnych
tylko rysach odpowiadają ich prototypom obecnym w wierzeniach ludowych. Językowy obraz świata staje się tym samym tworzywem poddającym się kreacji twórcy,
nabierając charakteru użytkowego.
Rybka i Sławek w referacie „Językowy obraz człowieka w poezji Jana Twardowskiego” wyodrębniwszy możliwe zróżnicowania językowego obrazowania człowieka, omówiły profil egzystencjalny, religijny i etyczny. Referentki zwróciły uwagę
na brak w twórczości Twardowskiego człowieka w aspekcie: biologicznym, społecz371
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
nym czy politycznym. W poezji tworzonej z perspektywy wiary relacją dominująca
jest relacja człowiek – sacrum.
4. Analiza leksykalno-stylistyczna tekstu literackiego była przedmiotem wystąpień
znacznej części referentów. Wystąpienia poświęcone były tak kompletnym dziełom literackim, jak i wybranym aspektom tekstu literackiego: kompozycyjnym,
stylistycznym czy językowym.
Henryk Duda – „Gdy adept lingwistyki zostaje pisarzem i badaczem literatury.
Uwagi o gawędach Jacka F. Brzozowskiego pt. Świętokrzyska zapaska (Lublin 2007)”
– zajął się głównie problemem literackiego przetwarzania wiedzy lingwistycznej.
Punktem wyjścia był tu debiutancki artykuł autora Świętokrzyskiej zapaski – Nazwy
geograficzne wsi Korytnica w województwie świętokrzyskim. Analiza „gawęd” dotyczyła kwestii fonetycznych, leksykalnych, syntaktycznych. Referent podjął także
problem gier słownych oraz obecności w tekście skrzydlatych słów.
Jolanta Klimek w referacie „Językowo-stylistyczna analiza konstrukcji Roksolanek Szymona Zimorowica” poruszyła niezbyt częste w badaniach idiolektalnych kwestie metryki utworu, warstwy rymowej i gramatyczności rymów. Oparte w dużej mierze
na badaniach statystycznych wystąpienie konfrontowało dane dotyczące Roksolanek
z obiegowymi opiniami na ich temat. Przedstawiona analiza metryki i budowy rymów
pozwoliła uchwycić artystyczne powinowactwa Zimorowica m.in. z Janem Kochanowskim, barokową poezją dworską, z drugiej zaś pokazała, w czym Szymon Zimorowic
nie odbiegał od poetyki swego kręgu społecznego – mieszczaństwa.
Dorota Szagun w referacie „Cechy leksykalno-stylistyczne w Pieśni z pieśni Kornela Ujejskiego” poddała komparacji tekst romantyczny z jego wcześniejszą biblijną
wersją w przekładzie Jakuba Wujka. Efektem tych dociekań było ustalenie stopnia
modyfikacji tekstu bazowego. Okazało się, że Ujejski uwspółcześnił pod względem
językowym wersję Wujka, lecz nie usunął wszystkich archaizmów, korzystając z nich,
gdy to uzasadnione stylistycznie. Romantyczna wersja odbiega od renesansowej także
stopniem nasycenia orientalizmami. Ujejski, częściej niż Wujek posługiwał się obrazowaniem wschodnim, wplatał obce nazwy własne i pospolite i stosował ich pisownię
zbliżoną do oryginalnej. „Pieśń z pieśni”, mimo iż wykazuje rodowód biblijny, pozbawiona jest poetyzacji biblijnej – w jej miejsce pojawia się sztafaż romantyczny. Wszystkie te cechy pozwalają traktować tekst Ujejskiego jako poetycką parafrazę Pieśni nad
pieśniami Wujka, a nie kolejny poetycki przekład tekstu biblijnego.
Do wybranych kategorii (komizm) i cech stylistycznych (porównanie, metafora,
peryfraza, poetyzm, synonim, neologizm) nawiązywały kolejne wystąpienia.
Językowymi wykładnikami komizmu w tekstach literackich zajęli się Wojciech
372
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
Kudyba („Komizm językowy w poemacie Tomasza Różyckiego Dwanaście stacji”)
i Tomasz Korpysz („Komizm językowy w pismach Cypriana Norwida. Uwagi”).
Kudyba omówił dowcip językowy przejawiający się na trzech płaszczyznach
tekstu. W warstwie składniowej wyróżnił: konstrukcje retoryczne, liczne nawiązania, podwójne dopełnienia, tautologie i redundantne superlatywy. Na płaszczyźnie
leksykalnej komizmowi służą u Różyckiego: słownictwo medyczne, techniczne oraz
archaizacja. Efekt dowcipu w poemacie osiągnięty bywa także za sprawą kontrastów
stylistycznych: łączenia stylu wysokiego z niskim i wysokiego wulgaryzmami.
Korpysz, omówiwszy płaszczyzny występowania komizmu u Norwida (komizm postaci, sytuacyjny i językowy), skupił się na ostatnim z nich. Szczegółowo
zostało omówionych 10 źródeł komizmu językowego: słowotwórstwo (sobosłowie,
Peryfrazowicz), polisemia, homonimia, frazeologia, nagromadzenia i powtórzenia,
stylistyka, onomatopeja, rym, metajęzyk, metatekst. Przedstawiony w referacie materiał pokazał, że komizm u Norwida („sfinksa polskiej poezji”) ma nie tylko budzić
śmiech, ale i wywoływać uśmiech i pobudzać do refleksji.
Porównaniom poświęcone zostały wystąpienia: Doroty Kozaryn („Porównanie w Żywocie człowieka poćciwego Mikołaja Reja”), Małgorzaty Nowak („O stylu Boga-Człowieka na ziemskim padole Anastazji Staśko. Porównania”) i Karoliny
Ruty („Porównanie jako jednostka stylistyczna tetralogii Jezus z Nazarethu Romana
Brandstaettera”).
Kozaryn rozpatrywała porównanie Reja jako wyznacznik sztuki oratorskiej i języka poetyckiego. Przedmiotem omówienia było 198 konstrukcji porównawczych
ujętych w zbiory jednoskładnikowe i grupy (porównania dwu- i trzyskładnikowe).
Uwaga referentki skupiła się także na tekstowym wykorzystaniu porównań – porównania jako składnik złożonych figur stylistycznych (paralele, antytezy).
Nowak analizowała porównania w języku ludowej poetki Anastazji Staśko. Materiał referentka wydobyła z poetyckiej parafrazy ewangelii. Tworzyło go 109 jednostek omówionych ze względu na budowę (typ łącznika) oraz semantykę (źródła
komparatów). Charakter tekstu źródłowego narzucił podziałał komparacji na biblijne
i indywidualne, w których ujawnić się mogą idiolektalne właściwości użytkowników
języka. Znamienną cechą poetyki Staśko, jak wykazała referentka, jest nie indywidualizm, lecz szablonowość komparacji – przejęcie porównań z języka potocznego.
Ruta po metodologicznym przeciwstawieniu porównań utartych porównaniom
swobodnym skupiła się na komparacjach swobodnych, gdyż te uznać można za istotne w badaniu cech stylistycznych autora. Referentka zwróciła uwagę na uwidocznione na różnych płaszczyznach semickie źródła poetyki Romana Brandstaettera. Np.
w omawianym tekście w określającym członie komparacji często pojawiają się realia
373
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
typowe dla ziemi palestyńskiej – świat zwierząt, roślin, zjawiska atmosferyczne. Porównania paralelne tworzone za pomocą łączników tak... jak, jak... tak z kolei wpisują
się w zbiór właściwych dla hebrajszczyzny syntaktycznych kompozycji symetrycznych. Zdaniem referentki, porównania w omawianym utworze rozpatrywać można
zarówno jako środek właściwy dla języka religijnego, jak też za cechę konstytutywną
poetyki semickiej (mowa porównań i obrazów).
Stanisław Cygan w bogatym w materiał przykładowy wystąpieniu „Metafory ze
świata roślin w utworach Stefana Żeromskiego” przedstawił próbę typologii ulubionego środka poetyckiego Żeromskiego, służącego kreacji krajobrazu wewnętrznego.
Poszczególne przenośnie referent kwalifikował do grup: metafor opisująco-realistycznych, emocjonalnych, synestezyjnych, animizacji i personifikacji, peryfrastycznych oraz apozycyjnych.
Joanna Rychter w referacie „Peryfrazy w lirykach Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej” przedstawiła wyniki analizy 218 peryfraz z zakresu świata przyrody
w poezji Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Pod względem stylistycznym peryfrazy zostały podzielone na trzy grupy: eufemizmów, synonimów i animizacji. Tematycznie
referentka uporządkowała materiał, stosując porządek wertykalny i wydzielając omówienia: nieba, ziemi i podziemi.
Jednym z wyznaczników idiolektu jest stosowana przez twórcę siatka leksykalna. Analiza leksykalnych środków stylistycznych – poetyzmów i synonimów – była
dominantą wystąpień Joanny Gorzelanej („Użycie poetyzmów przez Jana Pawła Woronicza w Zjawieniu Emilki...”) i Joanny Duskiej („Synonimia w Phenomenach Jana
Kochanowskiego). Grażyna Filip i Maria Krauz („Sennowładztwo wody, kontrszepty
w wielkoszybym oknie, czyli o grach słowotwórczych Stefana Żeromskiego”) zajęły
się neologizmami Stefana Żeromskiego.
Gorzelana w multimedialnej prezentacji w perspektywie historycznojęzykowej
ukazała funkcjonowanie poetyzmów w Zjawieniu Emilki... Woronicza. Wydzielone
przez referentkę poetyzmy stylistyczne zostały skonfrontowane z danymi słownikowymi (Troca, Lindego) i opiniami krytycznoliterackimi epoki (Rzewuskiego, Dudzińskiego, Włodka, Brodzińskiego). Drugą grupę analizowanych poetyzmów stanowiły poetyzmy semantyczne, które podzielone zostały na kilka grup znaczeniowych:
nazwy przedmiotów konwencjonalnych, nazwy odnoszące się do zjawisk przyrody,
nazwy elementów świata pozaziemskiego, nazwy z zakresu sacrum, nazwy części
ciała, nazwy klejnotów i drogich kamieni, nazwy odnoszące się do stroju. Najmniej
liczna okazała się grupa poetyzmów okazjonalnych, stanowiących indywidualny
wkład Woronicza do języka poetyckiego. J. Gorzelana pokazała funkcjonowanie poetyzmów w dwóch płaszczyznach: literackiej (stylistyczne i leksykalne), koniecznej
374
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
do odtworzenia przez odbiorcę tekstu, oraz nadawczo-odbiorczej (okazjonalizmy),
w której twórca ujawnia się poprzez stosowane przez siebie indywidualizmy.
Duska poddała analizie Phenomena Jana Kochanowskiego w konfrontacji z ich
łacińskim pierwowzorem. Referentka skupiła swoją uwagę na synonimii, by na jej
podstawie ustalić stopień oryginalności czarnoleskiego poety.
W wystąpieniu Filip i Krauz ze względu na ogrom materiału analizie poddane
zostały wyłącznie rzeczowniki z Przedwiośnia. Wśród nich, stosując klasyfikację słowotwórczą, referentki wydzieliły: formacje transpozycyjne (np. zmoskwiczenie, simplistyczność, zburzyszcze, polepszycie, wypędek), ekspresywne (zdrobnienia i spieszczenia), oraz prefiksalne (kontrszepty, superpruderia, współmiłośnica). Wystąpienie
to pokazało równocześnie konieczność doprecyzowania terminu gra językowa, gdyż
nie wszystkich przekonało jego definiowanie jako ‘każde formalne i semantyczne
przekształcenie formy wyrazu skutkujące nadaniem mu nowego znaczenia’.
5. Tekstowymi funkcjami tradycyjnych środków retorycznych w swoich wystąpieniach zajęły się Anastazja Seul („Artystyczne wartości wypowiedzi Jana Pawła II
do Polaków”) i Magdalena Smoleń-Wawrzusiszyn („O stylu prozy retorycznej
Jana Śniadeckiego”).
Przedmiotem opisu podjętym przez Seul była retoryka Karola Wojtyły, materiał
pochodził z różnogatunkowych form wypowiedzi. Referentka wykazała umiejętne łączenie przez papieża stylistyki biblijnej z retoryką grecko-rzymską, swoiste spotkanie
w wypowiedziach papieża artystycznego i teologicznego aspektu słowa. A. Seul podkreślała, iż piękno słowa Jana Pawła II kształtowane było przez polski romantyzm.
Smoleń-Wawrzusiszyn skupiła się na dyrektywności jako jednej z cech stylowych obecnych w prozie perswazyjnej. Przejawy dyrektywności analizowane były
z jednej strony w perspektywie nadawczo-odbiorczej jako ujawniane wprost lub
pośrednio przez Śniadeckiego w pismach publicystycznych i zagajeniach, z drugiej
zaś – w perspektywie tekstowej. Tutaj referentka przedstawiła mechanizmy oddziaływania na odbiorcę za pomocą środków językowych: morfologicznych, składniowych i leksykalnych. Co warte pokreślenia, mimo iż najczęściej mamy do czynienia
z dyrektywnością pośrednią i zakamuflowaną, to nie można mówić o manipulowaniu
odbiorcą przez Śniadeckiego, lecz o stosowaniu przezeń perswazji.
6. Swoje miejsce podczas warszawskich obrad nad idiolektem zajęła także onomastyka, i tu również w wystąpieniach uzupełniały się spojrzenia syntetyczne i analityczne. Referat Ewy Wolnicz-Pawłowskiej „Polska onomastyka literacka na tle
słowiańskim” miał charakter sprawozdawczy. Referentka przedstawiła podstawo375
Facta Simonidis, 2008 nr 1 (1)
we opracowania określonych grup nazw własnych oraz literackie funkcje kategorii nomina propria.
Anna Dąbrowska-Kamińska z kolei w referacie pt. „Funkcje nazw własnych
w literaturze (na wybranych przykładach)” podjęła analizę literackich antroponimów.
Referentka scharakteryzowała nazwy osobowe (imiona, nazwiska, przezwiska) zawarte w utworach pisarzy-miłośników Warszawy Stefana Wiecheckiego (Wiecha)
i Leopolda Tyrmanda. Materiał badawczy pochodził z powieści Cafe „Pod Minogą” oraz Zły. W odniesieniu do pierwszego utworu przeciwstawiono onimy Zapiecka
i Kozich Dupek, w przypadku drugiego osoby skontrastowano ze światem przestępczym. Autorka referatu wykazała nie tylko znajomość metodologii onomastycznej,
ale także doskonałą znajomość gwary warszawskiej. Mistrzowskie przedstawienie
niegdysiejszego języka z bazaru Różyckiego (reklama maści na szczura) zachwyciło
i rozbawiło słuchaczy.
Sumując warszawskie spotkanie, należy stwierdzić, iż mimo że historia badań
idiolektów ma w nauce polskiej długą i bogatą tradycję, postulaty badawcze sformułowane przed laty przez Zenona Klemensiewicza („Jak badać język osobniczy”
z 1961 r.) wciąż pozostają aktualne, zmieniły się jednak metody badawcze i oczekiwania wobec rezultatów badań. Owocem spotkania ma być tom pokonferencyjny.
Publikacja, zapowiadana na rok 2008, powstaje pod redakcją pomysłodawców i organizatorów spotkania – Anny Kozłowskiej i Tomasza Korpysza.
376