charyzmat 5 - Oaza Przemyska

Transkrypt

charyzmat 5 - Oaza Przemyska
CHARYZMAT
Pismo Ruchu Œwiatło-Życie Archidiecezji Przemyskiej nr 5 (2012 r.) Cena 3 zł
KOŚCIÓŁ
MATKA
MATKA
KOŚCIOŁA
Charyzmat nr 5
Od Redakcji
Drodzy Czytelnicy!
Oddajemy w Wasze ręce piąty numer „Charyzmatu” w czasie, kiedy miało miejsce wiele
ważnych dla Ruchu Światło-Życie wydarzeń. Do
takich należy niewątpliwie XXXVII Kongregacja Odpowiedzialnych na Jasnej Górze oraz 25.
rocznica śmierci Sługi Bożego ks. Franciszka
Blachnickiego. Oba te wydarzenia znalazły należne im miejsce w bieżącym numerze; znajdziecie zatem na kolejnych stronach – oprócz stałych
działów – krótką relację z Kongregacji, na której
diecezja przemyska reprezentowana była przez
blisko trzydzieści osób, a także obszerne materiały dotyczące wspomnianej wyżej rocznicy.
Centralne obchody rocznicowe w Krościenku nad Dunajcem, zgromadziły oazowiczów
wszelkich stanów z Polski i ze świata. „Charyzmat” nie wysłał tam wprawdzie swojego
korespondenta, jednak dzięki uprzejmości ks.
bpa Adama Szala mamy możliwość publikacji
pełnego tekstu homilii, wygłoszonej przez Jego
Ekscelencję podczas uroczystej Mszy św. 27 lutego br. Zachęcamy gorąco do pochylenia się nad
tym tekstem, który przybliża nie tylko postać ks.
Franciszka, ale również wskazuje na Jego silne
związki z diecezją przemyską przez nieugiętego
orędownika sprawy oazowej, biskupa Tadeusza Błaszkiewicza, bo to właśnie „między nim,
a Sługą Bożym ks. Blachnickim nawiązała się
prawdziwa duchowa przyjaźń, której celem była
służba Bogu prawdziwemu”.
Ks. bp Adam Szal podzielił się również z
nami bardzo obszernym materiałem, zawierającym słowa i myśli ks. bpa T. Błaszkiewicza,
skierowane w różnych okolicznościach do
członków Ruchu Światło-Życie. Ze względu na
ograniczoną ilość miejsca, teksty te nie znalazły
się w bieżącym numerze, jednak obiecujemy ich
cykliczną publikację, pozostając w przekonaniu,
że nie straciły absolutnie nic na swojej aktualności, podobnie jak żywe pozostają wspomnienia
spotkań z ks. Blachnickim. Dzięki takim właśnie niezatartym wspomnieniom dajemy naszym
Czytelnikom możliwość spojrzenia na Ojca
Franciszka oczami jego współczesnych. Wciąż
jeszcze są wśród nas jego współpracownicy i
uczniowie, ludzie, dla których był przyjacielem,
autorytetem i kapłanem, a nie tylko znanym ze
zdjęć kandydatem na ołtarze. To z ich świadectw
jawi się nam człowiek z krwi i kości. Niech te
zebrane przez nas materiały będą skromnym
przyczynkiem do uczczenia okrągłej rocznicy
Jego narodzin dla nieba.
Diecezjalna Diakonia
Komunikowania Społecznego
Archidiecezji Przemyskiej
2
SŁOWO
MODERATORA
Tajemnica Kościoła, w którym dokonuje się nasze zbawienie,
wzywa nas nieustannie, zwłaszcza w ostatnich miesiącach, do jej
pogłębiania i coraz większego zachwytu i uwielbienia Pana Boga
za tak wielki dar.
W obecnym czasie, jako Ruch stajemy wobec treści zawartych
w kończącym się powoli roku pracy pod hasłem „Słuchać Pana w
Kościele”, a nowym tematem „Kościół naszym domem”. Nowe
wyzwania mogą być zrealizowane tylko wtedy, kiedy w naszych
sercach obecny program został zaakceptowany i wprowadzony w
życie. Stworzyć dom, to przede wszystkim troszczyć się o jedność
wspólnoty, która ten dom zamieszkuje. Nasz Założyciel głosił,
że Ruch Światło-Życie jest poddany działaniu Ducha Świętego,
o ile trwa w jedności, gdyż to Duch Święty jest zasadą jedności
Kościoła. Troska o zachowanie jedności jest więc posłannictwem
Ruchu Światło-Życie i jego podstawową diakonią (por. Moderator Generalny, Słowo na DWDD). Dziękując Panu Bogu za miniony czas, chciejmy zrozumieć, że bez posłuszeństwa Pasterzom
Kościoła (w tym także duszpasterzom naszych wspólnot parafialnych) i naszego Ruchu nie jesteśmy w stanie ukazać Kościoła jako
domu, w którym możemy czuć się bezpiecznie i który jest otwarty
dla wszystkich. Służba w posłuszeństwie jest najbezpieczniejszą
(chociaż bardzo często trudną) drogą zbawienia i tylko tak przeżywana może zapewnić owoce i zachować dar jedności.
Chcąc zrozumieć powyższe wezwania, koniecznym dla każdego z nas jest nawrócenie – metanoia, czyli nieustanna przemiana
myślenia i zakwestionowanie dotychczasowego stylu życia religijnego. Trzeba nam zrozumieć, że aby innych ewangelizować, sami
nieustannie tej ewangelizacji potrzebujemy, bowiem ewangelizacja i metanoia, są ze sobą ściśle powiązane (por. Ks. F. Blachnicki,
Ewangelizacja w procesie budowania „nowej parafii”). Zachęcam
więc, aby czas Oazy Rekolekcyjnej Animatorów Ewangelizacji,
która odbędzie się 27 IV – 2 V 2012 r. w Rzepedzi, był dla nas
szansą na rozbudzenie pragnienia ewangelizacji własnej, ale również tych, którzy nieustannie poszukują żywego Jezusa.
Dziękując za Waszą dotychczasowąFot.
życzliwość i wielkie zaangażowanie w diakonię Ruchu oraz Eucharystie zamawiane za naszych Księży Biskupów, Moderatorów Ruchu (w tym także i za
mnie) wraz z Parą Diecezjalną DK i przedstawicielami poszczególnych diakonii, z serca wszystkich pozdrawiam z Dnia Wspólnoty
Diakonii Diecezjalnych w Skorzeszycach k. Kielc.
Pamiętając w modlitwie
Moderator Diecezjalny
ks. Daniel Trojnar
„Charyzmat” pismo Ruchu Światło-Życie
Archidiecezji Przemyskiej,
redaguje zespół.
Skład, łamanie, redakcja techniczna
www.graffia.pl
Charyzmat nr 5
25-lecie śmierci
ks. Franciszka
Blachnckiego
Homilia wygłoszona przez ks. bpa Adama
Szala podczas uroczystej Mszy św. w dniu 27
lutego br. w Krościenku n. Dunajcem
Następnie wyznaczył Pan jeszcze innych siedemdziesięciu dwóch i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego
miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał. Powiedział też do nich: «Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił
robotników na swoje żniwo. Idźcie, oto was posyłam jak
owce między wilki. Nie noście z sobą trzosa ani torby, ani
sandałów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie! Gdy do
jakiego domu wejdziecie, najpierw mówcie: Pokój temu
domowi! Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz
pokój spocznie na nim; jeśli nie, powróci do was. W tym
samym domu zostańcie, jedząc i pijąc, co mają: bo zasługuje robotnik na swoją zapłatę. Nie przechodźcie z domu
do domu. Jeśli do jakiego miasta wejdziecie i przyjmą
was, jedzcie, co wam podadzą; uzdrawiajcie chorych, którzy tam są, i mówcie im: Przybliżyło się do was królestwo
Boże. Lecz jeśli do jakiego miasta wejdziecie, a nie przyjmą was, wyjdźcie na jego ulice i powiedzcie: Nawet proch,
który z waszego miasta przylgnął nam do nóg, strząsamy
wam. Wszakże to wiedzcie, że bliskie jest królestwo Boże.
Łk 10,1-12
Fot. www.krz.pl
Podczas swojej publicznej działalności Chrystus zgromadził wokół siebie nowy Naród wybrany. Pierwocinami
tego narodu byli Apostołowie i 72 uczniów. Mieli oni, po
odpowiednim uformowaniu w szkole Jezusa być przedłu-
żeniem jego nauczania i realizatorami dzieła zbawienia.
Charakteryzowali się tym, że zostali wybrani przez samego Chrystusa i poszli za Nim. To powołanie było dla nich
tajemnicą, zgodnie ze słowami samego Chrystusa Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy
przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom.
Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie (Mt 11, 2526; Łk 10,21). Patrząc na dzieje poszczególnych powołań,
zauważamy, że Pan Bóg rzeczywiście często wybiera to,
co słabe, „głupie”, drugorzędne w oczach świata. Czyni to
po to, by pokazać, że wielkość leży tylko w Nim samym i
by tym bardziej zadziwić odznaczających się pychą ludzi
„tego świata”.
Kiedy analizujemy skład Apostołów i uczniów Pańskich, pojawiają się w naszej świadomości wątpliwości
dotyczące konkretnych wyborów. Apostołowie prezentowali różnorodną mozaikę postaci. Jezus jednak stworzył
wspólnotę uczniów według swoich własnych kryteriów,
kierując się troską o to, by spełnili swoją misję, czyli pomagali ludziom w dojściu do zbawienia.
Chrystus wybrał ich nie po to, by wynagrodzić czyjeś
zasługi lub by kogoś wyróżnić. W dzisiejszej Ewangelii
świętej wysłał uczniów w miniaturowych, dwuosobowych wspólnotach z zadaniem głoszenia dobrej nowiny o
zbawieniu, by w ten sposób przygotowali drogi dla Królestwa Bożego i by rozpoczęli budowę wspólnego domu
dla wszystkich. Uczniowie Chrystusa mają budować dom.
Ten, który nazywamy Kościołem.
Kościół jest naszym domem. To hasło pracy duszpasterskiej w Ruchu Światło-Życie. Idea zawarta w tym haśle w
pełni odpowiada intencjom, jakie przyświecały słudze Bożemu ks. Franciszkowi Blachnickiemu. Jego stałą troską
było doprowadzenie do stworzenia wspólnot żywego Kościoła w naszej Ojczyźnie i w całym Kościele. Przez całe
swe życie zabiegał o to, aby Kościół był wspólnotą tak
zjednoczoną i żywą, jak dobra rodzina. W tych zabiegach
nie był sam. Towarzyszyło mu wielu ludzi duchownych i
świeckich. Jest rzeczą znamienną, że wysiłek wprowadzania Soboru Watykańskiego II w życie postanowił podejmować w zgodzie z Urzędem Nauczycielskim Kościoła,
choć musiał przełamywać wiele uprzedzeń i obaw.
Patrząc na życie i działalność Sługi Bożego ks. Fran-
3
Charyzmat nr 5
ciszka Blachnickiego, można powiedzieć, że było ono
podobne do dużej szlifierni diamentów. Odwiedzając misjonarza w Afryce (RPA), miałem okazję zobaczyć, jedną z licznych tam, szlifiernię diamentów. Pod tą szumną
nazwą kryje się duża hala, w której znajdują się między
innymi zbiorniki w kształcie bębnów, wykonujące wiele
tysięcy obrotów. Wewnątrz tych zbiorników znajdują się
różne kamienie, które podczas tych obrotów ocierają się o
siebie i w efekcie pojawiają się gładkie kamienie, spośród
których niektóre poddane obróbce stają się diamentami.
W trudnej rzeczywistości powojennej w naszej Ojczyźnie, niczym w wielkiej szlifierni diamentów, pojawiło się
wiele cennych kamieni, które wydobywamy na światło
dzienne, aby podziękować im za piękno w nich zawarte.
Szczególnie pięknym diamentem jest Sługa Boży ks.
Franciszek Blachnicki. Dziś, z okazji wspominania jubileuszu 25-lecia Jego śmierci przed naszymi oczyma pojawia
się cała gama ludzi obecnych przy tworzeniu tego dzieła,
jakim jest Ruch Światło-Życie. Analizując bogate dzieje Ruchu Światło-Życie, trzeba zgodzić się z wnioskiem
Moderatora Generalnego Ruchu ks. Adama Wodarczyka,
który słusznie twierdzi, że powszechnie wiadomym było,
że Ruch Światło-Życie i ks. Blachnicki cieszyli się pełnym poparciem i zaufaniem dwóch biskupów: kardynała
K. Wojtyły i biskupa Błaszkiewicza. Pierwszy z nich, kardynał Wojtyła, zadał sobie wiele trudu, aby poznać ruch
Światło-Życie, odwiedzając oazowe grupy rekolekcyjne
oraz prowadząc wiele rozmów z ks. Blachnickim. Wspomniany bp Tadeusz Błaszkiewicz podczas homilii wygłoszonej podczas VIII Kongregacji Odpowiedzialnych powiedział niezmiernie ważną prawdę Jest znaną powszechnie prawdą, że człowiek, aby się rozwijał, musi mieć kon-
4
takt jak najserdeczniejszy z drugim
człowiekiem. Tą szczególnie ważną
osobą w życiu człowieka jest matka
i jej poświęcił ks. bp Błaszkiewicz
dalszy ciąg swego kazania. Słowa
ówczesnego delegata KEP do spraw
Ruchu Światło-Życie można jednak
zastosować w sensie szerszym i odnieść do grona tych ludzi, którzy w
ciągu życia pojawiają się obok nas
po to, aby wspierać nas w trudzie
wędrówki przez życie i w realizacji
zamierzonych celów. W życiu Sługi
Bożego ks. Franciszka Blachnickiego pojawiło się wielu ludzi. Niektórzy z nich wpisali się na trwałe w jego
życiorys. Dziś przy okazji 25-lecia
śmierci Sługi Bożego ks. Franciszka
Blachnickiego spróbujmy popatrzeć
na jedną z nich. Niech stanie przed
nami śp. ks. biskup Tadeusz Błaszkiewicz. W latach 1973–1986 był
delegatem konferencji Episkopatu
Polski do spraw Krajowego Duszpasterstwa Służby Liturgicznej i Ruchu
Światło-Życie. Biskup Błaszkiewicz, jako opiekun Krajowego Duszpasterstwa Służby Liturgicznej i Ruchu Światło-Życie z ramienia KEP, niezwykle sumiennie spełniał
swoje zadanie, uczestnicząc we wszystkich spotkaniach
moderatorów, wchodząc dogłębnie we wszystkie zagadnienia i problemy związane z pracą ks. Blachnickiego i
Ruchu Światło-Życie (A. Wodarczyk, „Prorok żywego
Kościoła”, Katowice 2008, s. 475)
Bp Tadeusz Błaszkiewicz funkcje swoją pełnił z niezwykłym oddaniem ku pożytkowi Ruchu. Można powiedzieć,
że między nim a Sługą Bożym ks. Blachnickim nawiązała się prawdziwa duchowa przyjaźń, której celem była
służba Bogu prawdziwemu. Myśl tę ilustruje anegdota
mówiąca o tym, że kiedyś bp Błaszkiewicz otrzymał prowokujące pytanie zadane mu podczas dyskusji związanej
z działalnością ks. Blachnickiego To ksiądz biskup jest za
ks. Blachnickim? Odpowiedź była prosta i bardzo błyskotliwa Tak, ja jestem za Panem Jezusem.
Jak twierdzi Robert Derewenda Bp Błaszkiewicz stał
się łącznikiem między Episkopatem, a Ruchem. Z jednej
strony przestawiał stanowisko biskupów wobec ruchu oazowego i KDSL, z drugiej, na posiedzeniach Episkopatu
prezentował zasady działania oaz. (R. Derewenda, „Dzieło
wiary. Historia Ruchu Światło-Życie 1950–1985”, s. 269)
Znamienne świadectwo o posłudze biskupa Błaszkiewicza złożył sam Sługa Boży ks. Franciszek, pisząc Zawsze
będę zachowywał wdzięczną pamięć o Jego (bpa Błaszkiewicza) wielkim poświęceniu i trudach poniesionych dla
dzieła oaz rekolekcyjnych, o niestrudzonej i nieubłaganej
walce z władzami administracyjnymi, o tylu staraniach na
forum Konferencji Episkopatu i wobec poszczególnych
Charyzmat nr 5
Biskupów Ordynariuszy. Na wdzięczność zasługuje też
ten ogrom taktu, delikatności, troski ukazanej na tylu konferencjach, kongregacjach i zjazdach (List ks. Franciszka
Blachnickiego z 24 listopada 1978 r.)
W słowach tych ukazana jest zwięzła charakterystyka
postaci ks. bpa Błaszkiewicza, który rzeczywiście starał
się być w sposób taktowny i dyskretny w życiu Ruchu
Światło-Życie. W miarę swoich możliwości uczestniczył
w ważniejszych wydarzeniach Ruchu, zjednując sobie
sympatię oazowiczów, jak choćby wówczas, gdy podczas
ostatniego turnusu rekolekcyjnego w 1974 r. włączył się
do pielgrzymki grup oazowych do Tylmanowej, co było
przyjęte z życzliwym zdziwieniem przez oazowiczów.
(Derewenda, s. 272).
Z uwagi na to, że Ruch Światło-Życie działał w warunkach niechętnej postawy władz państwowych i administracyjnych bp Błaszkiewicz stawał w obronie ruchu także
wobec prób rozwiązywania rekolekcji wakacyjnych, sytuacja taka miała miejsce choćby w 1977 r. Czynił to, zachęcając ich uczestników do trwania w rekolekcjach i pisał
specjalne pisma do władz. (Derewenda, s. 306–307)
Liczne działania biskupa Błaszkiewicza, zmierzającego nie tylko do skrupulatnego wykonania swej funkcji
jako delegata KEP, wynikały z osobistego przekonania o
wielkości dzieła rozpoczętego przez ks. Blachnickiego.
Był przekonany, że ks. Blachnicki dzięki swojemu charyzmatowi, potrafił duszpasterstwo przerodzić w Ruch (…)
potrafił stworzyć pewną syntezę młodzieżowych ruchów
i organizacji zachodniej Europy z koncepcją liturgiczną
w wyniku której powstał zwarty, nie zamknięty, otwarty
i rozwijający się system oddziaływania wychowawczego, co w naszej rzeczywistości tak trudnej i tak twardej
było i jest wielkim darem danym nam przez Boga, przy
współpracy człowieka (T. Błaszkiewicz, „Przez Boga
przy współpracy człowieka”, [w:] „Człowiek wiary konsekwentnej”, Łublin 1997, s. 89).
Wzajemne relacje między Sługą Bożym ks. Franciszkiem a bpem Błaszkiewiczem miały także chwile trudne.
Jedną z nich, powszechnie znaną, było powołanie komisji
teologicznej przez Konferencję Episkopatu Polski. Pomyślana była w tym celu, aby rozwiać wątpliwości i zastrzeżenia wysuwane wobec ruchu. Wspominam o tym dlatego,
że w ramach korespondencji, która pojawiła się w związku
z tym problemem Sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki
wyraził swoje credo życiowe Moim powołaniem i moim
zadaniem była zawsze troska o to, co charyzmatyczne,
oddolne i spontaniczne w życiu Kościoła w Polsce. Stąd
widziałem siebie zawsze w nurcie tego, co nazywamy w
Ruchu „żywym Kościołem”. Także w tej chwili jestem
przekonany mocniej niż kiedykolwiek o tym, że zachowanie właściwej, harmonijnej równowagi pomiędzy urzędem
a charyzmatem, działalnością „odgórną” i „oddolną”, „via
iustitiae” i „via caritatis” jest prawem życia Kościoła. Zachwianie zaś tej równowagi w Kościele polskim wskutek
specyficznych warunków historycznych, stanowi śmiertelne zagrożenie tego Kościoła, przywrócenie zaś tej rów-
nowagi, to „być albo nie być Kościoła w Polsce! Kościół
tylko „urzędowy”, którego struktury nie są wypełnione
spontanicznym, oddolnym, młodzieńczym, entuzjastycznym i radosnym zaangażowaniem osób i wspólnot, w których działa Duch Święty z mocą swych darów, owoców
i charyzmatów – nie przezwycięży tej strasznej choroby,
która go toczy w tradycyjnych społeczeństwach Zachodu,
a którą ktoś nazwał „bezszmerowym zanikaniem chrześcijaństwa”. Taki Kościół będzie zamierał w śmiertelnym,
zimnym uścisku dobrobytu, praktycznego materializmu i
konsumpcjonizmu, jako swoistej filozofii życiowej (List
ks. Franciszka Blachnickiego z 24 listopada 1978 r.)
Obie postacie, to znaczy Sługa Boży ks. Franciszek
Blachnicki i bp Tadeusz Błaszkiewicz włożyły duży wkład
w to, by została zachowana właściwa, harmonijna równowaga pomiędzy urzędem a charyzmatem. Można paradoksalnie powiedzieć, że trudności, w jakich przyszło im żyć
zaowocowały pięknem ich życia. Stąd wynika wniosek i
dla nas, że trudności, jakie napotykamy w codziennym życiu mogą i powinny zaowocować naszą świętością.
Ks. Franciszek
Blachnicki
urodził 24 marca 1921 r. w
Rybniku, zmarł 27 lutego 1987 r.
w Carlsbergu (Niemcy). Był założycielem Ruchu Światło-Życie,
jednego z ruchów odnowy Kościoła według nauczania Soboru
Watykańskiego II oraz wspólnoty
życia konsekrowanego Instytutu
Niepokalanej Matki Kościoła. Był
więźniem KL Auschwitz, gdzie
trafił za działalność konspiracyjną. W marcu 1942 roku
został skazany na karę śmierci przez ścięcie. Po ponad
4,5 miesiącach oczekiwania na wykonanie wyroku został
ułaskawiony, a karę śmierci zamieniono mu na 10 lat więzienia po zakończeniu wojny. W czasie pobytu na oddziale
skazańców przeżył nawrócenie.
Po wojnie wstąpił do Śląskiego Wyższego Seminarium
Duchownego w Krakowie. Święcenia kapłańskie przyjął w
1950 r. Był inicjatorem Krucjaty Wstrzemięźliwości, założycielem Krucjaty Wyzwolenia Człowieka, Chrześcijańskiej
Służby Wyzwolenia Narodu, Międzynarodowego Centrum
Ewangelizacji Światło-Życie w Carlsbergu choć najbardziej
jest znany jako założyciel Ruchu Światło-Życie.
Ks. Blachnickiego już za życia uważano za niezwykłą
osobowość. Dlatego szybko stał się wzorem życia chrześcijańskiego dla kapłanów, osób zakonnych i dla ludzi
świeckich w Polsce i poza jej granicami.
Został odznaczony pośmiertnie Krzyżem Komandorskim
Orderu Odrodzenia Polski oraz Krzyżem Oświęcimskim.
W latach 1995-2001 toczył się jego proces beatyfikacyjny,
aktualnie - od 2002 r. prowadzony w Rzymie.
Od 2000 r. grób ks. Blachnickiego znajduje się w kościele pw. Dobrego Pasterza w Krościenku nad Dunajcem.
5
Charyzmat nr 5
Odpowiedzialni z Archidiecezji
Przemyskiej na Jasnej Górze
6
wy Ruch powinien być kierowany przez Ducha Świętego,
a nie zarządzany przez ludzi, w przeciwnym wypadku grozi mu skostnienie i powolna śmierć. Miłym i podniosłym
momentem było w sobotni wieczór, w trakcie uroczystego
nabożeństwa, przyjęcie członków Ruchu z różnych diecezji w poczet Stowarzyszenia Diakonia Ruchu Światło-Życie. Wśród tej grupy znalazły się m.in. trzy małżeństwa z
naszej diecezji. Bogactwo przeżyć z tegorocznej XXXVII
Kongregacji Odpowiedzialnych Ruchu Światło-Życie w
Częstochowie jest ogromne o czym mogą zaświadczyć
wszyscy jej uczestnicy. Z kronikarskiego obowiązku należy dodać, że naszą diecezję reprezentowała grupa ok. 30
osób – małżeństwa z DK oraz młodzież z moderatorem
diecezjalnym ks. Danielem Trojnarem i parą diecezjalną
Urszulą i Stanisławem Radło na czele, a przewodnie słowo programowe księdza Adama Wodarczyka ukazało nam
wszystkim wizję celu i drogi w odniesieniu do hasła roku
„Kościół naszym domem”. Ten dom to jednocześnie przykazanie miłości oraz wielki nakaz misyjny.
Ewa i Grzegorz Nehrybeccy
Fot. Grzegorz Nehrybecki
Odpowiedzialni z diecezji przemyskiej na Jasnej Górze
Tegoroczną XXXVII Kongregację Odpowiedzialnych
Ruchu Światło-Życie na Jasnej Górze otworzył tradycyjnie Moderator Generalny Ruchu Światło-Życie, ks. Adam
Wodarczyk, który już w jej wstępie ogłosił hasło kolejnego
roku formacyjnego Kościół naszym domem”. W tym doniosłym dla Ruchu wydarzeniu wzięło udział ponad 1000
osób z kraju i zagranicy m.in. z Ukrainy, Słowacji, Austrii,
Czech, Chin i USA. Jak zwykle aula Ojca Kordeckiego
pękała w szwach. Wśród dostojnych, zaproszonych gości
należy wymienić m.in. biskupa Adama Szala, delegata
Konferencji Episkopatu Polski ds. Ruchu Światło-Życie,
biskupa Wojciecha Polaka, sekretarza generalnego KEP.
Wśród uczestników nie zabrakło także ks. Marka Borowskiego, moderatora krajowego Domowego Kościoła
oraz Beaty i Tomasza Strużanowskich, pary krajowej DK.
Głównym prelegentem na Kongregacji był świecki ewangelizator Geok Seng Lim z Singapuru. Prelegent poruszał
różne kwestie. Z jego ust padło wiele mądrych i dobitnych
stwierdzeń dotyczących wiary, jej rozkwitu i dojrzałości,
nieustannej gotowości na nowe wyzwania. Jednym z dobitnych stwierdzeń, jakie padły z jego ust było to, że prawdzi-
Charyzmat nr 5
Kwestia odpowiedzialności
kodeksów i paragrafów, a mianowicie
odpowiedzialność za drugiego człowieka, rodzinę, wspólnotę, do której
należę.
Moja córka ostatnio dowiedziała
się, że jedną z gimnazjalnych lektur
będzie „Mały Książę” autorstwa Antoine’a de Saint-Exupery. Zadziwiona
przybiegła do matki (która, póki co,
jest dla niej autorytetem w sprawach
literatury) i powiada: myślałam, że to
jest bajka! Bo jest – odpowiedziałam
– i bajka, i nie-bajka, i poradnik dla
rodziców, i opowiadanie dla dzieci…
Pamiętacie tę uroczą i bardzo mądrą
książkę? Kto nie pamięta, powinien
natychmiast ponownie ją przeczytać,
a kto nie czytał, niech to zrobi jak najszybciej. Ma ona bowiem tę zaletę,
że za każdym razem, gdy się do niej
zagląda, pozwala odkryć coś nowego. Zaglądnęłam niedawno i ja, by
nie wypaść przypadkiem z roli (póki
co) autorytetu. Przerzucałam leniwie
strony, przebiegając wzrokiem po
znajomym tekście. Przy jednej historii zatrzymałam się na dłużej: „Ludzie
zapomnieli o tej prawdzie – rzekł lis.
– Lecz tobie nie wolno zapomnieć.
Stajesz się odpowiedzialny na zawsze
za to, co oswoiłeś”. Autorytet literacki (w mojej osobie) zadumał się głęboko.
Uważacie pewnie, że nie mam racji
lub co najmniej przesadzam? Dlaczego
zatem tak powszechne jest teraz wspólne zamieszkanie, ale nie małżeństwo?
Jeżeli małżeństwo, to nie dzieci? Jeśli
już dzieci, to tylko jedno… A jak się
znudzi, to rozwód, cóż prostszego!
Gdzie tu miejsce na odpowiedzialność? No tak, powiecie, ale przecież
nie wszyscy tak żyją! Słusznie, nie
wszyscy, ja też nie. Mogę spokojnie
powiedzieć „Boże, dziękuję Ci, że nie
jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy…”(Łk 18, 11). Tylko, czy to wystarczy?
Współczesne media nie pozwalają zapomnieć o odpowiedzialności, zasypując nas informacjami o
wypadkach, rodzinnych tragediach
i wszelkich innych możliwych nieszczęściach w imieniu święcie obu-
rzonego społeczeństwa, domagając
się niezwłocznego ustalenia winnych
i wymierzenia im należnej kary. Bywa
i tak, że niestety o winie dziennikarze
orzekną, zanim ktokolwiek zdąży wyjaśnić sytuację. Jako społeczeństwo
żyjemy więc w błogiej pewności, że
odpowiedzialność, czyli ponoszenie
konsekwencji swoich wyborów i działań, dotyczy tych wszystkich, których
pokazuje się w telewizji, ale… nikogo
osobiście, a już na pewno nie mnie.
Przynajmniej tak długo, jak długo nie
wejdę w kolizję z przepisami prawa.
Zapomnieliśmy dość łatwo, że istnieje zupełnie inny rodzaj odpowiedzialności, niewynikający z żadnych
Nie wiem jak Wy, ale ja muszę dokładniej przyjrzeć się swemu poczuciu odpowiedzialności i sprawdzić,
czy rzeczywistość dorasta do moich
o nim wyobrażeń. Choćby w perspektywie przynależności do Ruchu
Światło-Życie: czy nie wykręcam się
z błahych powodów od udziału we
wspólnych przedsięwzięciach? Jak
chętnie podejmuję służbę? Czy wiem,
że różne dzieła Ruchu potrzebują mojego finansowego wsparcia? Na ile
to wsparcie udzielane jest zgodnie
z moimi możliwościami? No cóż…
mój osobisty rachunek sumienia z odpowiedzialności dopiero się zaczyna.
Ani mnie, ani Tobie nie wolno przecież zapomnieć, stajemy się odpowiedzialni na zawsze za to, co oswoimy.
Inaczej, cóż z nas za autorytety?
Monika
7
Charyzmat nr 5
Oswoić media
Diakonia
Komunikowania
Społecznego
im jesteśmy? Może najpierw powiem, kim nie
jesteśmy. Nie jesteśmy profesjonalistami: nikt
z nas nie edukował się w kierunku dziennikarstwa, kultury medialnej. Nie zdobywaliśmy doświadczenia pracy w mediach, nie spędzaliśmy godzin przed radiowym mikrofonem ani na warsztatach redakcyjnych. Choć
pewnie to wszystko by się nam przydało, bo popełniamy
całą masę błędów i nasz brak profesjonalizmu da się nieraz zobaczyć gołym okiem. Ale wiemy, że nie to jest najważniejsze. Nasza Diakonia istnieje, bo jest taka potrzeba.
A my próbujemy tej potrzebie sprostać.
Diakonia Komunikowania Społecznego powstała z dawnej Diakonii Słowa i Diakonii Środków Przekazu, łącząc
niejako zadania obu. I choć nazwa naszej diakonii może
się niektórym kojarzyć z rozkładem jazdy autobusów, to
mamy parę ważnych rzeczy do spełnienia. Ale powoli.
K
Krótka historia
Na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia
Internet zaczął w naszej Ojczyźnie trafiać pod strzechy.
Powstała przestrzeń, którą należało w dobry sposób wy-
8
korzystać. Mniej więcej w tym samym czasie ks. Arkadiusz Rakoczy, kapłan diecezji warszawsko-praskiej wraz
z grupą entuzjastów zmontował podstawy dzisiejszej strony głównej Ruchu oaza.pl oraz pierwszy trzon Centralnej
Diakonii Komunikowania Społecznego. W naszej archidiecezji pierwsze ślady DKS-u znać było nieco później.
Ale nie byliśmy na szarym końcu; jako cykliczny dodatek do „Niedzieli” ukazywała się „Koinonia” redagowana przez Tomka Wajdę pod czujnym okiem ówczesnego
moderatora diecezjalnego naszego Ruchu, ks. Piotra Kandefera. Wkrótce też powstała strona internetowa, administrowana najpierw przez Michała Preisnera, później przez
Damiana Kandefera. Trudno jednak było mówić na tamtym etapie o istnieniu Diakonii. Sytuacja zaczęła się zmieniać w 2006 roku, kiedy odpowiedzialni Domowego Kościoła zauważyli, że Grzegorz Nehrybecki umie nie tylko
włączyć komputer, ale też wiele dobrego za jego pomocą
zrobić. Uczynili zatem Grzegorza i jego żonę Ewę, odpowiedzialnymi za Diakonię Komunikowania Społecznego
z ramienia Domowego Kościoła. Dwa lata później do tych
dwojga dołączyłem ja – jako neoprezbiter bez większego
doświadczenia, za to, podobnie jak Grzegorz – z umiejętnością obsługi komputera. A potem zaczęli dołączać do
nas ludzie – starsi i młodsi, z różnymi możliwościami,
charyzmatami. Wszystkim nowym członkom Diakonii
tłumaczyliśmy, że nie trzeba być ani informatykiem, ani
powieściopisarzem, żeby skutecznie służyć w dziełach
społecznego komunikowania. Czasem wystarczy krótkie,
ale żywe świadectwo wysłane na
stronę czy kilka fotek z wydarzeń,
na które inni nie dotarli z aparatem. I tak powoli zaczęło się coś
dziać.
Strona
O ile na początku lat dziewięćdziesiątych ludzie zastanawiali
się, co to właściwie jest ten Internet, o tyle w 2008 roku było
już jasne – jeśli nie istniejesz w
sieci, nie istniejesz w ogóle. I tu
pojawił się problem, bo na krótko przed tą datą straciliśmy naszą stronę internetową. Wówczas
dzięki pomocy Grzegorza Dużego udało się zmontować naprędce
prozaiczną witrynę, która pozwalała na umieszczanie informacji
o najważniejszych wydarzeniach
z życia Ruchu. Po kilku miesiącach Rafał, syn Grażynki i Stacha
Czepińskich, stworzył podstawy
Fot. Zdzisław Wójcik
witryny, która wiernie służy nam
do dziś. Strona internetowa jest podstawowym narzędziem komunikacji, jakie dziś wykorzystujemy. Szybkość
umieszczania i odnajdywania treści, jaką daje Internet pozostawia dziś wszystkie inne publikatory daleko w tyle.
Charyzmat nr 5
Szybko zatem strona stała się miejscem naszej współpracy z innymi diakoniami, rejonami Ruchu, które zaczęły
umieszczać dotyczące ich treści w naszym serwisie, dzięki
czemu stał się on żywy. Warto tutaj powiedzieć o ludziach,
którzy co dnia wykonują mrówczą i niezauważalną, ale
potężną pracę przy tym, by strona mogła spełniać swoje zadania. Dawid Gaweł niemal od początku obsługuję
stronę techniczną serwisu, Zbyszek Wawrzyński wstawia
absolutną większość newsów, Adam Nowak zajmuje się
galerią a Kamila Liebchen – nasza polonistka – przeprowadza korektę i aktualizuje wydarzenia.
Radio
Wielkim darem dla naszej Diakonii jest współpraca z
Archidiecezjalnym Radiem FARA. W porozumieniu z
odpowiedzialnymi za Radio prowadzimy dwie cykliczne
audycje. Pierwsza, dzięki zaangażowaniu ks. Krzysztofa
Żołyniaka oraz Agaty i Jarka Krukarów – pozwala nam
zgłębić poszczególne tematy bieżącego roku formacyjnego w oparciu o materiały do miesięcznych spotkań animatorów. Druga – do której zapraszamy przedstawicieli
różnych diakonii i rejonów, dzięki opiece s. Katarzyny,
pozwala nam w każdy ostatni wtorek miesiąca pochylać
się nad bieżącymi wydarzeniami z życia Ruchu. Trudno
wymienić w tym miejscu wszystkie
inne okazje, przy których siostra czy
ksiądz z Radia FARA towarzyszą
nam z dyktafonem w ręku. Wystarczy wspomnieć dni wspólnoty czy
rozmaite rekolekcje. Dzięki owocnej współpracy z Radiem udaje nam
się docierać do wielu ludzi dobrej
woli, a dzieje się to, co tu dużo mówić – bez wielkiego udziału z naszej
strony – całe radiowe oprzyrządowanie, montaż i przygotowanie audycji
zapewnia nam zespół redakcyjny
Radia, któremu w tym miejscu serdecznie dziękuję.
„Charyzmat”
Najmłodszym „dzieckiem” naszej
Diakonii jest kwartalnik „Charyzmat”. Mieliśmy świadomość, że strona internetowa to za mało, że w Ruchu jest
wiele osób, które z różnych względów nie korzystają z Internetu, a papier w ręku jest pod wieloma względami lepszy niż wyświetlacz monitora. Tak zrodził się pomysł reaktywacji dawnej „Koinonii” pod nowym tytułem i w nowej
odsłonie. O tym, że pomysł był trafiony świadczy nie tylko
zainteresowanie, jakim cieszy się nasz kwartalnik, ale i to,
że niemal natychmiast Pan Bóg dał ludzi, dzięki którym
to dzieło mogło powstać. I tak na czele redakcji stanęła
Monika Jasina, od drugiego numeru skład i druk załatwia
Tomek Wajda, ten sam, który ładnych parę lat temu tworzył poprzedniczkę „Charyzmatu”. Poszczególne działy
wypełniają zdjęciami i tekstem inni członkowie Diakonii i
całego Ruchu, co widzi gołym okiem każdy przeglądający
i ten przydługi tekst. Jak ze wszystkim, tak i z „Charyzmatem” najtrudniej jednak było wystartować. I tutaj wielkim
darem Bożej Opatrzności był dla nas ks. prał. Zbigniew
Suchy, odpowiedzialny za przemyski dodatek do „Niedzieli”, który nie tylko motywował nas do działania, ale
też pozwolił wystartować, pożyczając potrzebną pulę pieniędzy i do dzisiaj zapewnia kolportaż „Charyzmatu” do
parafii. Jestem przekonany, że gdyby nie ks. Zbigniew, nie
byłoby naszego kwartalnika.
Diakonia dziś i jutro
Dziś staramy się wychodzić naprzeciw oczekiwaniom
oazowiczów i innych ludzi dobrej woli. Szukamy nisz, w
których brak informacji o Ruchu jest odczuwalny. Można
nas znaleźć na nk.pl i Facebooku, dzięki młodym ludziom
– Kubie Zawadzkiemu i Radkowi Trzusło. Na pewno jeszcze wiele jest do zrobienia – choćby w dziedzinie wyjścia do mediów bardziej świeckich, celem dotarcia do jak
największej grupy odbiorców spoza Ruchu. Ale doświadczenie pokazuje, że jeśli coś jest Bożą wolą, to pomimo
trudności znajdą się ludzie i środki, żeby to Boże dzieło
przeprowadzić. Zresztą – w ten właśnie sposób, od czasów
ks. Blachnickiego – powstawało wszystko, co w naszym
Ruchu piękne. Dziś, kiedy dobiega końca czas naszej
(Ewy, Grzegorza i mojej) odpowiedzialności za Diecezjal-
ną DKS pragnę, w imieniu całej Diakonii, gorąco podziękować ludziom, których w tym artykule wymieniłem, ale
też naszym przedstawicielom w terenie, którzy niezmordowanie od tylu lat przesyłają relacje i zdjęcia z oazowych
wydarzeń oraz wszystkim innym, którzy wnieśli jakikolwiek wkład w życie naszej Diakonii. Dziękuję też całej
bezimiennej, ale jakże ważnej rzeszy tych, którzy korzystają z naszej posługi, sprawiając tym samym, że ma ona
głęboki sens. Jednocześnie zapraszam wszystkich, którzy
dobrnęli do końca tych słów, do współpracy. Niech nasza
obecność w przestrzeni medialnej nadal będzie świadectwem tego, że Ruch żyje, działa i chce kształtować rzeczywistość w tym trudnym, ale też niezwykle twórczym
czasie początku XXI wieku.
ks. Krzysztof Mierzejewski
9
Charyzmat nr 5
Spotkania
SPRZED LAT
księdzu Franciszku Blachnickim powstały książki, opracowania, monografie. Jego myśl i dzieło
to przedmiot nieustannych badań, a nawet temat
prac naukowych; tomy dokumentów zgromadzono z racji
procesu beatyfikacyjnego. Materiały prezentowane poniżej nie powstały jednak na użytek biografów, choć może
kiedyś staną się przyczynkiem do opisu postaci Sługi
Bożego. To wspomnienia osób, które ojca Franciszka
spotkały osobiście i które te spotkania noszą w sercu do
dziś. Oto trzy opowieści, które zebraliśmy dla Was i prezentujemy z zamiarem uczczenia w ten skromny sposób
25. rocznicy śmierci założyciela Ruchu Światło-Życie.
Diecezjalna Diakonia
Komunikowania Społecznego
O
Nigdy się nie bał
Pierwszy raz widziałem ks. Franciszka Blachnickiego
podczas moich studiów na Katolickim Uniwersytecie
Lubelskim w latach 1965–1968. Pamiętam Jego wysoką
sylwetkę, gdy kroczył na wykłady. Nigdy z nim wtedy
nie rozmawiałem. Pierwsze kontakty z księdzem Franciszkiem, bardziej bliskie, miały miejsce w czasie oazy
rekolekcyjnej dla kapłanów w Krościenku w lecie 1969
r. i później, gdy w latach 1969-1971 ks. Blachnicki przyjeżdżał do diecezji przemyskiej, zwłaszcza do Przemyśla i do okolicznych parafii na tzw. dni wspólnoty kapłańskiej, które odbywały się co kilka miesięcy. W tych
dniach zbierał grupę kapłanów, zwłaszcza proboszczów,
i wspólnie omawialiśmy sprawy pastoralne, liturgiczne
oraz związane z rekolekcjami oazowymi. W 1971 r. prowadziłem pierwszy raz oazę młodzieżową w Dukli, było
to z inspiracji ks. Franciszka. Pamiętam, że przed rozpoczęciem oazy byłem w Krościenku po materiały, rozma-
wiałem z ks. Blachnickim. Razem ze mną, jako animator
polecony z Krościenka, był kleryk Jan Chrapek, michalita. Ten ówczesny kleryk to obecnie Generał Michalitów.
Lata 70. były to trudne czasy dla Ruchu, zwłaszcza,
jeśli chodzi o okoliczności zewnętrzne: różnego rodzaju
zakazy prowadzenia oaz, kary, utrudnianie druku materiałów itp. W tych wszystkich sytuacjach ks. Franciszek
był zawsze pełen optymizmu, nigdy się nie załamywał,
zawsze patrzył w przyszłość. Pamiętam, jak kończono
budowę Namiotu Światła. Był to chyba 1973 rok, Zielone Święta. W wigilię tych świąt ludzie z całej Polski
zjeżdżali na Oazę Matkę, kończono ostatnie przygotowania, układano klocki na podłogę w Namiocie Światła,
kończono kaplicę Chrystusa Sługi, a wszystko w sytuacji
napięcia, bo władze zabroniły i nawet zaplombowały te
budowy. Widziałem, jak ks. Franciszek stał przy robotnikach w Namiocie Światła i do końca brał udział w pracach.
Kary, które otrzymywali gospodarze z Krościenka i
okolicy były płacone solidarnie przez całą Polskę oazową. Otrzymywaliśmy np. karę wystawioną na jakiegoś
gospodarza z okolic Nowego Targu. Karę tę dzieliliśmy
na członków Ruchu w Przemyślu i każdy wpłacał na
poczet kary 10 zł, aby w ten sposób naszą solidarnością
zaprotestować wobec niesprawiedliwości tych kar. Podobnie było z paczkami z węglem. Na Boże Narodzenie
1977 r. zwrócił się ks. Blachnicki z prośbą o podzielenie się czarnym opłatkiem, tzn. węglem, który należało
w paczkach wysłać do Krościenka, bo władze nie dały
ks. Franciszkowi przydziału na węgiel dla Kopiej Górki.
Wysyłaliśmy więc do Krościenka paczki z węglem o wadze od kilku do kilkunastu kilogramów
Ks. Blachnicki nauczył mnie bardzo dużo: postawy
nieugiętej, jeśli chodzi o obronę podstawowych wartości, pokazał mi piękno Kościoła, jako wspólnoty, zapalił
mnie do pracy w Ruchu Światło-Życie. Ks. Franciszek
Blachnicki jawi mi się, jako kapłan wielkiej wiary. W
jego życiu odczytywać mogłem zawsze te słowa, które
są zawołaniem Krucjaty Wyzwolenia Człowieka: „Nie
lękajcie się!”. Nigdy się nie bał.
ks. Stanisław Czenczek
Szedł jak prorok
Miałam ogromne szczęście poznać ks. Franciszka
Blachnickiego dzięki wielokrotnemu uczestnictwu w
rekolekcjach oazowych w Krościenku. Po raz pierwszy
10
Charyzmat nr 5
wał Ojciec Franciszek, odpowiadając na zaproszenie Ojca Świętego; pomagał nawet w
załatwieniu wiz i abyśmy mogli otrzymać
paszport, dostarczał nam zaproszenia od osób
z państw zachodnich, sam jednak paszportu
nie dostał.
Wtedy, w sierpniu, mieliśmy okazję bezpośredniego spotkania z Janem Pawłem II,
który poświecił nam wiele czasu, odprawił
dla naszej oazy III stopnia mszę św. i zapalił
z nami ognisko w ogrodach Castel Gandolfo. Ucieszył również każdego z nas krótką,
indywidualną rozmową, a po ostatniej mszy
św. na rozesłanie, udzielił każdemu osobiście
błogosławieństwa i złożył ojcowski pocałunek na czole. Nikt wówczas nie przypuszczał,
że nieco ponad trzydzieści lat później będziemy przeżywać beatyfikację papieża Polaka i
oczekiwać wyniesienia na ołtarze Ojca Franciszka!
Genowefa Tomas
Był radosny i bezpośredni
przyjechałam tam w 1975 r. i od razu przy pierwszym
spotkaniu ks. Blachnicki wywarł na mnie miłe wrażenie; zatroszczył się o mnie, włączył do grupy Diakonii
Wspólnot Lokalnych, którą sam prowadził.
Ojciec był postacią wyróżniającą się: z wyglądu wysoki i dostojny, a emanujący z całej postaci autorytet i
powaga szły w parze z łagodnością i dobrocią. Gdy w kościele ruszała procesja na rozpoczęcie eucharystii i było
dużo kapłanów, na końcu koncelebrans, ks. Franciszek,
szedł jak prorok, z pogodną twarzą. Ten lekki uśmiech
nie znikał nawet podczas odprawiania mszy św. czy też
w takcie kazania.
Nazywano Go Ojcem, dlatego że założył, zrodził Ruch
Światło-Życie, a później uczył zawierzenia Panu Bogu
nawet największych problemów i prześladowań. Mówił,
że na pewno z tych trosk i cierpień Pan Bóg wyprowadzi
jakieś dobro, czego był sam przykładem, bo przeżywał
wielkie prześladowanie, więzienie i straty materialne,
które przyjmował na pewno z wielkim bólem, ale spokojnie, z wiarą i modlitwą. Powtarzał zawsze: Nie pytajmy czy wolno, pytajmy czy trzeba?
Ks. Blachnicki tak potrafił zapalić do działania, do
służby, że ja, już po przeżyciu pierwszych rekolekcji wakacyjnych, organizowałam grupy oazowe osób dorosłych
w parafii i zachęcałam do uczestnictwa w rekolekcjach.
Do dziś wspominam te najbardziej wyjątkowe, które w
roku 1979 przeżywałam w Rzymie. Wyjazd zorganizo-
Nasza Oaza miała swą siedzibę w Krościenku, przy ulicy Jagiellońskiej 100 i swego moderatora z łapanki, ks. Stanisława Bajdę, porwanego przez ks. Blachnickiego z wczasów
w Szczawnicy. Wspierali go siostra Jadwiga
Skudro oraz Gienia i Stasiu Tomasowie z Przemyśla. Eucharystia była sprawowana w kaplicy Dobrego Pasterza dla kilku oaz jednocześnie. Piękno
i majestat tej Eucharystii do dziś budzą w nas zachwyt i
wzruszenie. Najpierw przygotowanie, trwające 45 minut,
głównie śpiewu, ale też gestów, procesji, elementów dla
nas nowych, bo my jesteśmy „przedpoborowi”.
Głównym celebransem był ks. Blachnicki, zawsze w otoczeniu kilku lub kilkunastu kapłanów. Doskonale wyszkolona, liczna służba liturgiczna w albach (dla nas wszystko
nowe!) w pełnej harmonii współpracowała ze sobą; każdy
znał swoje miejsce i zadanie. Wszystkie homilie głosił ks.
Blachnicki. Były rzeczowe, konkretne, bez przykładów i
bez polityki, oparte na Słowie Bożym, potrząsające człowiekiem, wzywające do nawrócenia, wyzwalające z lęku.
W czasie spotkań Oazy Wielkiej ks. Franciszek był bardzo
radosny, bezpośredni, obecny wśród ludzi. Zapamiętałam
Jego nawoływania, chyba przed liturgią światła, „Ania, do
śpiewania!”.
Ks. Franciszek przyszedł na Jagiellońską przed rozesłaniem. Rozmawiał z nami, wysłuchał piosenkowego sprawozdania z naszej oazy, zachęcał nas do wstępowania, a
właściwie do zakładania kręgów Domowego Kościoła.
Wszystkim małżeństwom, które pragnęły w swoich środowiskach zakładać kręgi, wręczał Biblię i świecę. Poproszony o dedykację wpisał nam: „Niechaj to Słowo Boże
stanie się Słowem Życia. 29.07.81”.
Maria i Stanisław Lelkowie
11
Charyzmat nr 5
Świadectwa młodzieży
Bóg ma dla mnie wspaniały plan
(10 kroków, Maćkowice)
Fundamentalnym wydarzeniem było dla mnie uczestnictwo w 1° Oazy Nowego Życia, kiedy to przyjechałem na
rekolekcje zmęczony walką z nałogami. W sposób szczególny Bóg przemówił do mnie w słowach z listu do Koryntian 6,12 Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie oddam się w
niewolę. Uświadomiłem sobie „Marcin! Tak nie może być!
Ty musisz nadal walczyć i nie poddawać się. Po tym jak
Fot. www.oaza.przemyska.pl
Zasypiać i budzić się bez lęku
(Oaza Ewangelizacji, Rzepedź)
Do Rzepedzi przyjechałam z bardzo radosnym nastawieniem. Chciałam przeżyć te rekolekcje tak jak trzeba.
Mimo początkowych trudności wszystko zapowiadało
się wspaniale. Jednak już pierwsza homilia ks. Janusza
dała mi do zrozumienia, że tak naprawdę nie wiem, co
tutaj robię i że przyjazd tutaj był zwyczajnie bezcelowy.
Potem przy modlitwie zastanawiałam się nad tym długo. Zadawałam Jezusowi pytania, Dlaczego tu jestem,
co powinnam zrobić? Odpowiedział mi słowami Twoje serce jest niespokojne. I chodziłam tak, na zewnątrz
uśmiechnięta i wesoła, a w środku przybita. Momentami
nawet zbierało mi się na płacz. Wieczorem była adoracja Najświętszego Sakramentu. 60 minut ciszy, sam na
sam. Wtedy przypomniały mi się słowa tak brzmiące
Stworzyłeś mnie, Boże, dla siebie i niespokojne jest serce moje, dopóki nie spocznie w Tobie i ogarnęła mnie
wtedy niesamowita radość, chciałam dać porwać się Bożej Miłości, zarazić tym innych. Każdego kolejnego dnia
Bóg dawał mi więcej „bodźców” do działania i dawał mi
poznać siebie w rzeczach najprostszych. Jednym z najpiękniejszych momentów był dzień, w którym paliliśmy
swoje bożki. Mogłam wreszcie z czystym sercem powiedzieć że tego już nie ma, że nie chcę wracać do przeszłości. Równie uderzającym momentem było przyjęcie
Chrystusa jako Pana i Zbawiciela. Wróciłam pamięcią do
wcześniejszych dni i wspomniałam znowu o sercu, które
tym razem było pełne Chrystusowego Pokoju. Po powrocie do domu, pragnę aby ten Pokój utrzymywał się jak
najdłużej, wspaniałym uczuciem jest zasypiać i budzić
się bez lęku, o to co jest i o to co będzie.
Zuzanna
12
Charyzmat nr 5
wróciłem do domu Bóg zaczął zmieniać moje życie, zaczął
mnie stopniowo wyzwalać. Oczywiście nie było tak, że już
więcej nie upadłem, ale po każdym upadku widziałem, że
Bóg jeszcze bardziej mnie kocha. Postawił On także wielu
ludzi na mojej drodze, przez których otrzymałem jakby dodatkową siłę. Tak oto w moim życiu zacząłem mieć coraz
więcej sukcesów w walce z grzechem. I teraz pojechałem na
X kroków do Maćkowic. W tych treściach i w swoim słowie Bóg dotknął mnie kolejny raz z tak wielką siłą. Uświadomił mi, że przede mną jeszcze długa droga, bo jeszcze
wiele rzeczy w moim życiu jest przed Nim. Nie wiem czy to
jest naprawdę teologicznie, ale wiem i wierzę w to, że Bóg
ma dla mnie wspaniały plan, bo z Nim rozmawiałem na ten
temat. Oczywiście jak zwykle wyszło na to, że to On ma
racje, ale się nie smucę tym.
Marcin
Bóg o mnie walczył (KODA, Rzepedź)
Czułam wielki opór, bałam się jechać, zły chciał mnie
wystraszyć. A Bóg już pierwszego dnia w Namiocie Spotkania powiedział: Nie bój się, wierz tylko. Bardzo mi to
pomogło, Bóg o mnie walczył. Jednak zły się nie poddawał. Na konferencjach, słowa skierowane były jakby
konkretnie do mnie. Niektóre zadawały ból. Myślałam
wtedy Co ja tu robię, przecież się nie nadaję. Wtedy Bóg
przypomniał mi Moc w słabości się doskonali. Tylko żebym pozwoliła sobie pomóc, On uleczy te rany. Dziwne dla mnie było to, że te fragmenty pojawiały mi się w
myślach ot tak. Kolejnym Bożym działaniem był dzień,
gdy ponownie przyjęłam Jezusa, jako Jedynego Pana i
Zbawiciela. Do tej pory chyba nie zdawałam sobie z tego
sprawy jak wielka jest to łaska. Bóg chce pokazać mi
prawdziwą drogę, chce być obecny w moim życiu. Jednak nie zmusza mnie, On czeka. Już nie ja żyję, lecz żyje
we mnie Chrystus. Z Jego mocą chcę głosić Słowo Boże
i Nim się kierować.
Renata
Zapełnił moją pustkę swoją Osobą...
(10 kroków, Przemyśl)
Gdy zbliżał się czas wyjazdu na rekolekcje, nie miałam
najmniejszej ochoty, by na nie jechać, było mi to w zasadzie obojętne, wydawało mi się, że nie mam czasu myśleć o czymś tak błahym, ale nasz Drogi Ojciec pokazał
mi jak bardzo się mylę. Powoli przygotowywał mnie na
zmierzenie się z moimi słabościami, lękiem, strachem i
zamętem, który mieszkał w mojej głowie już od dobrych
kilku lat. W dniu piątym, podczas celebracji Słowa Bożego, to co niszczyło mnie od środka przez ostatnie lata,
odpłynęło razem ze łzami, wystarczyła chwila, by On to
wszystko zabrał i zapełnił tę pustkę swoją Osobą. Dzięki
Jego miłości już wiem, że mimo tego, iż rany nie zawsze
się goją, On będzie chciał mimo wszystko je uleczyć.
Marlena
13
Charyzmat nr 5
nieoceniona pomoc pary Domowego Kościoła, odpowiedzialnej w naszej diecezji za diakonię muzyczną – Iwony i
Tadeusza Śliwków. Dobro zaczęło zataczać coraz szerszy
krąg. Pojawili się ludzie gotowi do pomocy, zdeterminowani, by poświęcić swój czas i talent w tym jednym celu
– żeby się udało.
No i się udało. Każdy, kto tak jak ja mógł uczestniczyć
w tym niezwykłym wydarzeniu, może to zaświadczyć.
Chciałbym podzielić się dzisiaj historią pewnego zwy- Kościół wypełniony po brzegi. Wykonanie zarazem prokłego – niezwykłego chłopca. Napisał do mnie kilka mie- fesjonalne i płynące prosto z serca. Sam przestałem ociesięcy temu na GG. Miał wówczas 15 lat, wielkie marzenia rać łzy gdzieś przy drugim utworze. Potem rozglądnąłem
i poważną diagnozę – ziarnica złośliwa. Od paru lat Grześ się nieśmiało wokół siebie i zobaczyłem, że wielu ludzi
uczestniczył w oazach, grał w piłkę nożną w miejsco- miało podobny problem. I jak tu się dziwić Grzesiowi, że
wym klubie, próbował swoich sił wokalnych nagrywając z trudem wypowiedział jedno zdanie podziękowania? We
ze znajomymi kolejne utwory. Objawy ziarnicy są dość wprowadzeniu do koncertu usłyszeliśmy słowa: „Oaza to
niepozorne – zbliżone do zwykłego przeziębienia. Jednak nie tylko wspólne wyjazdy, rekolekcje. To wspólnota”.
w przeciwieństwie do infekcji – ziarnica nie ustępuje sa- Warto było tam być, żeby móc tak namacalnie doświadmoistnie. Zaraz po zdiagnozowaniu powiększenia węzłów czyć mocy tej wspólnoty, jej konkretnego działania: mocy
chłonnych chłopiec znalazł się w krakowskiej klinice, modlitwy, spotkania i czynu. W jednej chwili stworzyligdzie do dziś trwa leczenie. Ostatni cykl chemii ma się śmy swoistą wspólnotę. Zobaczyliśmy wszyscy – młodzi
planowo zakończyć 15 czerwca. I tu się zaczyna jedno z wykonawcy, przyjaciele i znajomi Grzesia, a także tzw.
marzeń Grzesia – uczestniczyć w Oazie Nowego Życia I przypadkowi słuchacze – jak wielkie pokłady dobra w nas
stopnia, którą będę prowadził w pierwszym turnusie. Na- drzemią i jak wielki jest człowiek, gdy jest w nim Boża
tychmiast uruchomiła się potężna machina oazowej mo- miłość, gdy jest w nim wiara silniejsza od choroby. Bo,
dlitwy. Modlą się nieustannie całe rzesze ludzi – rodziny jak mówi jedna z piosenek i sam tytuł koncertu: „WiaDomowego Kościoła, kapłani, dzieci, młodzież. Ludzie ra czyni cuda”. Jeden cud uczyniła wczoraj. Bo samo to
znani i nieznani z imienia, ale znani z serca. Po raz kolejny wydarzenie, było wspaniałym cudem, o którym trudno
doświadczyłem, jak wielką siłę ma nasz Ruch, jak bardzo mówić czy pisać bez efektu mokrych oczu. Na koniec
sprawdza się w podobnych, dramatycznych sytuacjach. koncertu ks. Marek Zajdel powiedział: „To jest Kościół!
On też tego doświadcza. Wspomina mi o tym, choć nie Grzesiu, otrzymałeś od Boga wspaniały dar. Wspaniały,
zawsze jest mu łatwo o tym mówić. Bo w takiej chorobie choć trudny. Dar cierpienia, choroby, doświadczenia”.
Dzień po koncercie Grześ z rodzicami pojechał do Krajest mnóstwo ciężkich dni. Zwłaszcza, gdy się ma te swoje
kowa,
na kolejną chemię. Walka trwa. „Walka o strzępek
naście lat.
marzeń” – jak napisał w swoim opisie na GG. Ale nie
mogę oprzeć się wrażeniu, że w jakiejś mierze tę walkę już wygraliśmy. Bo rzeczywiście Pan uczynił cud.
Cud przebudzenia dobra w tylu ludziach. Cud wiary
w to, że wśród codziennej szarzyzny, podłości, bylejakości człowiek może wykrzesać w sobie tak wiele
pozytywnych wartości, może wznieść się na wyżyny
swojego człowieczeństwa. Po tym wszystkim z serca wyrywa się dziękczynienie Panu Bogu: za Grzesia i za to, że dzięki niemu przywrócił nam wiarę w
człowieka. Co więcej? Zapraszamy do naszej walki.
Do walki o Grzesia, o jego zdrowie i o to, żeby mógł
spełnić swoje marzenia, żeby mógł pojechać na upragnioną Oazę.
Niech zakończeniem będą słowa jednej z pieśni
Fot. Laura Niemczyk
– modlitwy, nieco dopasowane:
Schowaj go pod skrzydła swe,
24 marca w Rymanowie Zdroju, w parafii przy której
Ukryj go w silnej dłoni swej.
działa oazowa wspólnota Grzesia, miało miejsce niezwyKiedy
fale mórz chcą porwać go,
kłe wydarzenie. Jego przyjaciele ze wspólnoty zorganizoZ
Tobą
wzniesie się, podniesiesz go,
wali dla niego koncert. Pomysł wyszedł spontanicznie. Na
Panie, Królem Tyś spienionych wód.
początku chyba sami nie wierzyli, że może się udać. PoOn
ufa Ci, Ty jesteś Bóg!
tem były telefony, SMSy do znajomych. Następnie życz-
Trudny
dar
liwe przyjęcie przez Księdza Proboszcza Marka Zajdla,
14
ks. Krzysztof Mierzejewski
Charyzmat nr 5
ZAPROSZENIE
Przez realizację Planu ACR 2 przygotowujemy się na świętowanie Jubileuszu 2000-lecia Odkupienia, doprowadzając jak największą liczbę osób do żywej osobowej wiary Chrystusa i do diakonijnego zaangażowania w Kościele
według rozeznanych charyzmatów. Pierwszym etapem realizacji tego planu musi być ewangelizacyjne przebudzenie
członków Ruchu Światło-Życie. Pomocą w tym powinny stać się Oazy Rekolekcyjne Animatorów Ewangelizacji
(ORAE), w których weźmie udział jak największa liczba członków naszego Ruchu.
ks. Adam Wodarczyk
Moderator Generalny Ruchu Światło-Życie
Fot. www.dr-rzepedz.pl
Diecezjalna Diakonia Ewangelizacji wraz z moderatorem, ks. Januszem Krygowskim, zaprasza do Domu
Rekolekcyjnego w Rzepedzi, gdzie będzie miała miejsce Oaza Rekolekcyjna Animatorów Ewangelizacji
(27 kwietnia – 2 maja 2012 r.)
W ORAE mogą wziąć udział członkowie Ruchu, którzy przeżyli Oazę Nowego Życia I stopnia lub Oazę Rodzin
I stopnia.
Celem rekolekcji jest rozbudzenie zapału ewangelizacyjnego, a udział w nich będzie odpowiedzią na wołanie Kościoła, który w ostatnim czasie w sposób szczególny wzywa do Nowej Ewangelizacji.
Zapisy w Biurze Centrum Ruchu – Collegium Marianum. Przewidywany koszt rekolekcji 120 zł – młodzież;
150 zł – dorośli.
FOTOGALERIA
Fot. www.oaza.przemyska.pl
Centralne uroczystości w Krościenku n. Dunajcem 26.02.2012
ORAR 2 stopnia Jarosław 27-31.01.2012
Rekolekcje ewangelizacyjne w Pielni 6-8.01.2012
Rekolekcje Słowo Boże słowem życia. Iwonicz-Zdrój 3-5.02.2012
Zapraszamy na stronę internetową: www.oaza.przemyska.pl

Podobne dokumenty

charyzmat 8 - Oaza Przemyska

charyzmat 8 - Oaza Przemyska rekolekcjach? Wszyscy rozumieją, jaką walkę trzeba stoczyć z samym sobą, aby odmienić swoje życie. Najważniejsze, że jest miejsce i są ludzie, którzy pozwalają uwierzyć, że nie walczy się samotnie....

Bardziej szczegółowo

charyzmat 15 - Oaza Przemyska

charyzmat 15 - Oaza Przemyska Sercu Jezusa, aby z naszego wnętrza wytrysnęło źródło wody żywej. Był to niewątpliwie czas szczególny, który daliśmy Jezusowi, by mógł napełniać nas sobą. Każde rekolekcje to okazja, aby Chrystus m...

Bardziej szczegółowo