szkic o tubylcach. Dziennik w kosmicznym

Transkrypt

szkic o tubylcach. Dziennik w kosmicznym
153
Kamil Kozakowski
Uniwersytet Śląski w Katowicach
Ziemia —— Barcelona: szkic o tubylcach.
Dziennik w kosmicznym znaczeniu tego wyrazu
Jak pisał Clifford Geertz: patrzymy i postrzegamy życie innych poprzez
soczewki, które sami sobie kształtujemy. Jasne jest więc, że ci inni również patrzą na nas przez swoje własne soczewki1. Otaczająca nas nieznana rzeczywistość wręcz sama nakierowuje ludzkie patrzenie na obiekty
najbardziej dziwne, obce i, co najważniejsze, w jak największym stopniu
odmienne od tych obserwowanych przez nas na co dzień. Na pierwsze
strony gazet trafiają najbardziej szokujące nas i odchodzące od normy obrazy, a tematem numer jeden wśród reportaży stają się dalekie bądź bliższe
kultury, których członkowie swoim zachowaniem zadziwiają, a nierzadko
nawet mrożą krew w żyłach czytelników. Trudno dziwić się takiemu stanowi rzeczy, albowiem od zawsze patrzenie na coś innego i nieznanego było
w znacznym stopniu związane z ciekawością i dziwieniem się. Przecież to
właśnie owa ciekawość i zdziwienie dały początek antropologii jako dyscyplinie naukowej.
Zdaniem Georga Simmla obcy to członek danej grupy, w której wyróżnia
się on w znaczący sposób. Jako przykład uczony podaje figurę cudzoziemca.
Jak stwierdza:
1
Por. C. Geertz, Anty anty-relatywizm, tłum. J. Minksztym, w: Amerykańska antro-
pologia postmodernistyczna, red. M. Buchowski, Warszawa 1999, s. 62.
154
Kamil Kozakowski
Cudzoziemiec jest elementem szerszej grupy tak samo jak ubodzy albo wszelkiego rodzaju „wewnętrzni wrogowie”, elementem, którego pozycja wewnętrzna
oraz pozycja jako członka grupy obejmuje zarazem moment wykluczenia2.
Simmel wyodrębnia jednak także drugą grupę obcych, w której znajdują
się istoty tak od nas odmienne, że odmawiamy im cech potocznie uznawanych za ludzkie. Wówczas, zdaniem badacza, stosunek do takich osób polega
na braku jakichkolwiek stosunków, a sam obcy w żadnym razie nie staje się
członkiem grupy, tak jak może nim stać się właśnie wspomniany wcześniej
obcokrajowiec3. Jak pisał:
Tkwi on w przestrzennie – czy też jakoś inaczej – określonym kręgu. Jednakże
istotnym wyznacznikiem jego pozycji jest fakt, że nie należy on od początku do
tego kręgu, że wnosi jakości nie będące i nie mogące być rdzennymi właściwościami tego kręgu. Jedność bliskości i dystansu, zawarta w każdym stosunku
międzyludzkim, w tym wypadku ulega pewnej modyfikacji, którą można najkrócej sformułować następująco: oddalenie w obrębie stosunku oznacza, że osoba
bliska jest daleko, obcość zaś, że blisko znajduje się osoba daleka. Obcość jest
stosunkiem na wskroś pozytywnym, szczególną formą wzajemnego oddziaływania. Mieszkańcy Syriusza nie są dla nas właściwie obcy - a przynajmniej nie
w uwzględnianym tu socjologicznym znaczeniu tego słowa – ale po prostu dla
nas nie istnieją, stoją poza opozycją „bliski – daleki”4.
W obecnych czasach spotykamy się raczej z „zadziwiającym” patrzeniem na obcego, któremu zdecydowanie bliżej do simmlowskiego typu obcokrajowca, czyli jednostki bądź większej grupy różniącej się wyraźnie od
większości ludzi znanych nam z życia codziennego, ale jednocześnie posiadającej z nimi cechy wspólne. We współczesnym, doskonale poznanym
świecie, w którym coraz trudniej zadziwić i zaszokować mającego dostęp do
nowoczesnych technologii człowieka, niemal niemożliwe wydaje się więc
2
3
4
G. Simmel, Socjologia, tłum. M. Łukasiewicz, Warszawa 1975, s. 205.
Por. tamże, s. 204–211.
Tamże, s. 204–205.
Ziemia — Barcelona: szkic o tubylcach. Dziennik w kosmicznym znaczeniu tego wyrazu
155
wyznaczenie i spotkanie drugiego typu obcego, tak odmiennego, by można
było odmówić mu cech właściwych dla człowieka. Czy możliwe jest powtórzenie ogromu zdziwienia jakie przyniosło Europejczykom spotkanie ludzi
z „innego świata”, nazwanego Nowym, skoro przecież wszystko zostało już
odkryte?
Kultura popularna wytworzyła już wiele wyobrażeń na temat nowych
„nowych światów” znajdujących się w kosmosie i zamieszkałych przez niezidentyfikowane i bardziej bądź mniej podobne do człowieka istoty. Nawet
jeśli dotychczas hipotezy o kosmicznych cywilizacjach znajdowały swoich
zwolenników, dla których były one czymś zdecydowanie więcej niż jedynie
fikcyjnym obrazem, to w dyskursie naukowym pozostawały zwykle nadal
w przestrzeni fantastyki naukowej. Zdecydowaną zmianę na tym polu przyniosła wydana przez NASA publikacja naukowa Archaeology, Anthropology,
and Interstellar Communication. W tej rozprawie autorzy proponują, aby za
pomocą antropologii wypracować metody, mogące przygotować człowieka
na kontakt z przedstawicielami obcych cywilizacji. Jak bowiem argumentują,
to właśnie antropologiczne badania kultury japońskiej Ruth Benedict pomogły Stanom Zjednoczonym w odniesieniu zwycięstwa nad Japończykami
w trakcie drugiej wojny światowej, a także w nawiązaniu i zacieśnianiu powojennych relacji pomiędzy tymi państwami. Naukowcy z NASA stwierdzają
więc, że w identyczny sposób antropologia może pomóc w przygotowaniu
ludzkości do spotkania z kosmitami5. Jak bowiem piszą:
Korzystając analogicznie z badań historii międzykulturowego ludzkiego kontaktu na Ziemi, antropolog za pomocą swojej wiedzy może przewidzieć możliwe
scenariusze kontaktu z obcymi, rozwijając antropologię kulturową do wymiaru
pozaziemskiego6.
Zajmująca się badaniem kontaktów europejsko-indiańskich Magdalena
Krysińska-Kałuża twierdzi, że w przypadku spotkania ludzi z „innych
Por. Archaeology, Anthropology, and Interstellar Communication, ed. D.A. Vakoch,
Washington 2014, s. 132–133.
5
6
Por. tamże, s. 62.
156
Kamil Kozakowski
światów” kluczowe znaczenie ma świadomość kim jest inny, a także jaki
stosunek poprzedzający spotkanie jest do niego żywiony7. Wydaje się więc,
że NASA właśnie antropologii kulturowej powierza zadanie zadbania o stworzenie odpowiedniej formy „wizerunku poprzedzającego” dla przybyszy z innych planet. Parafrazując jednak słowa naukowców z Narodowej Agencji
Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej Stanów Zjednoczonych, zastanówmy
się jak mogłoby wyglądać pozaziemskie spotkanie z perspektywy nieznajomego z kosmosu i jak wówczas opisany zostałby człowiek.
Analizując wspomnianą kwestię chciałbym sięgnąć do powieści Sin noticias de Gurb, znanej w Polsce jako Brak wiadomości od Gurba, autorstwa
Eduardo Mendozy, jednego z uznanych współczesnych pisarzy hiszpańskich.
Książka Mendozy jest próbą odpowiedzi na pytanie jak wyglądałby dziennik
badawczy swego rodzaju kosmicznego antropologa przybyłego na Ziemię
w celu zbadania i opisania jej mieszkańców. Przybysz zrządzeniem losu trafia
do Barcelony, czyli miasta, w którym Krzysztof Kolumb po odkryciu Ameryki
ogłosił wieść o dotarciu do „Nowego Świata”. Naturalnie czytelnicy znający
twórczość katalońskiego pisarza domyślą się, że Mendoza nie mógł podejść
do takiego tematu w stu procentach poważnie, jednak czy można zachować
pełną powagę analizując nowe pomysły uczonych z NASA?
Bohater powieści jako wytrawny antropolog odrzuca oczywiście metody pracy „antropologii gabinetowej” i czerpiąc z rad takich autorytetów jak
chociażby Bronisław Malinowski przybiera ludzki wygląd i rozpoczyna obserwację uczestniczącą. Naturalnie kosmita prowadzi także swój prywatny
dziennik badawczy, w którym nierzadko wyładowuje złość na obowiązek
przebywania z ludźmi i cały trud z tym związany, licząc, podobnie jak
Malinowski, że nikt jego prywatnych notatek nie przeczyta.
Przybysz prędko zdaje sobie również sprawę, że aby poznać ludzi musi
stać się częścią barcelońskiej społeczności. Wyprowadza się więc ze swojego
statku kosmicznego, zamienionego na Ziemi w (jak początkowo sądzi) typowy dla mieszkańców tej planety komfortowy dom jednorodzinny z trzema
sypialniami, dwiema łazienkami, tarasem, basenem i dwoma miejscami
Por. M. Krysińska-Kałuża, Wobec inności – Europejczycy i Indianie, „Etnografia
Polska” 2002, t. XLVI, z. 1–2, s. 51.
7
Ziemia — Barcelona: szkic o tubylcach. Dziennik w kosmicznym znaczeniu tego wyrazu
157
parkingowymi8. Początkowo postanawia zatrzymać się w hotelu, gdzie
niestety wszystkie pokoje okazują się być zajęte. Wtedy właśnie odkrywa
największe wartości, jakimi kierują się istoty mieszkające na badanej przez
niego planecie, zwane pieniędzmi oraz dawaniem łapówki. Tym samym,
dzięki sprawnemu zastosowaniu nowo nabytego doświadczenia otrzymuje
pokój, poznając przy tym bliżej jego poprzedniego właściciela: komiwojażera artykułów spożywczych, wypędzonego na noc pod gołe niebo przez
obdarowanego łapówką właściciela hotelu. Komiwojażer nie żywi jednak do
kosmity żadnej urazy, ponieważ długie przebywanie na Ziemi nauczyło go
już, że to zupełnie zwyczajne praktyki, do których zdążył się przyzwyczaić9.
Życie w ludzkich hotelach, z widokiem na roboty budowlane okazuje się
jednak zbyt uciążliwe, co bohater skrzętnie opisuje w swoim prywatnym
dzienniku:
00.00
Roboty publiczne ustają. Mówię pacierz i gaszę światło.
02.27
Bez żadnej widocznej przyczyny przewraca się lodówko-barek. Poświęcam pół
godziny na zbieranie buteleczek.
03.01
Prowadzone na ulicy roboty publiczne spowodowały uchodzenie gazu.
Zostajemy wyprowadzeni schodkami ewakuacyjnymi.
04.00
Po naprawieniu awarii wracamy do swoich pokoi.
04.53
Wybucha pożar w kuchni hotelowej. Zostajemy wyprowadzeni głównymi schodami, ponieważ schodki ewakuacyjne stoją w ogniu.
05.19
Pojawia się ekipa strażaków. W mgnieniu oka gaszą ogień. Wracamy do swoich
pokoi.
8
9
Por. E. Mendoza, Brak wiadomości od Gurba, tłum. M. Tadel, Kraków 2010, s. 8.
Por. tamże, s. 45–46.
158
Kamil Kozakowski
06.00
Koparki zaczynają pracę10.
Kolejne obserwacje kosmicznego antropologa sprawiają, że zaczyna zastanawiać się on nad faktem niestosowania przez wielu ludzi zasad logiki.
Dla przykładu, w momencie oglądania budowanych na Igrzyska Olimpijskie
w Barcelonie obiektów sportowych nasz bohater notuje:
Wyczuwam pewne niezadowolenie w niektórych kręgach opinii publicznej, bo,
jak się mówi, wydatki przewyższają kwoty przewidziane w początkowych kalkulacjach. Z przychodami tak jednak nie będzie. Istoty ludzkie nie nauczyły się
uwzględniania czynnika czasu w działaniach arytmetycznych, bez którego do
niczego się one nie nadają. Znacznie mniej kosztowałoby ich poprawianie tego
błędu, gdyby byli go świadomi11.
Nie potrafi również zrozumieć nielogicznego pojmowania przez ludzi
propagandy. Odnosi się tym samym do propagowanej przez ówczesnego
burmistrza Barcelony Pasquala Maragalla i Mira idei przerzucenia się z samochodów i komunikacji miejskiej na rowery. Spoglądając na umieszczone
w gazecie zdjęcia prezydenta Barcelony na rowerze, przybysz argumentuje,
że przecież nikt myślący logicznie, patrząc na Maragallę nie uwierzy, że osoba
ta mogłaby zajechać na rowerze dość daleko, aby myśleć o nim w kategorii
sposobu na poruszanie się po wielkiej metropolii12.
Zaskoczenie budzi także w kosmicie sposób budowania nowych budynków. Przybysz dokładnie analizuje architekturę budowanych w czasach swojego pobytu budynków, po czym stwierdza:
Zdaje się, że w modzie jest budowanie więcej w dół niż w górę. Budynki mające pięć lub sześć pięter ponad poziomem ulicy, posiadają pod ziemią dziesięć
lub piętnaście pięter, przeznaczonych prawie zawsze na parking albo parking
10
11
12
Tamże.
Tamże, s. 59.
Por. tamże, s. 65.
Ziemia — Barcelona: szkic o tubylcach. Dziennik w kosmicznym znaczeniu tego wyrazu
159
strzeżony. Druga z tych możliwości, nazywana parkingiem strzeżonym jest
znacznie droższa od pierwszej. Wiele zamożnych rodzin staje przed dramatycznym wyborem: wysłać dzieci na studia do Stanów Zjednoczonych albo zostawiać samochód na parkingu strzeżonym. Nie zdarzało się to wcześniej, kiedy
nie istniały samochody, ani Stany Zjednoczone13.
Rzeczywiście, z logicznego punktu widzenia przeznaczanie w budynkach
większej przestrzeni samochodom niż ich właścicielom wydaje się zupełnie
absurdalne. Jednakże to działanie stało się już na tyle powszechne, że przyjmujemy je jako oznakę nowoczesności miasta.
Bohater zdaje sobie sprawę, że większość stereotypów, które znał na temat
Ziemian okazuje się nieprawdziwa. Na przykład analizując skład chemiczny
pitego w barze wina, odkrywa, że składa się ono ze stu sześciu składników,
spośród których żaden nie pochodzi z winogron14, jak wcześniej mu się wydawało. Ogólnie rzecz biorąc, wtopienie się w badaną grupę i nie wyróżnianie się spośród jej członków nie okazuje się wcale takie trudne. Nawet
czterokrotne wpadnięcie pod koła pojazdów na Paseo de Gracia15 nie wydaje
się mieszkańcom Barcelony niczym niecodziennym, a zapytawszy przechodnia gdzie może odnaleźć swojego, mającego 6513 lat, towarzysza podróży,
spotkany Katalończyk bez cienia zdziwienia zasugerował, że najprawdopodobniej będzie w sklepach sieci El Corte Ingles16. Przybyszowi udaje się także
odnaleźć znakomitego informatora w postaci dozorczyni bloku, w którym
w końcu kupuje mieszkanie. Wybór okazuje się doskonały, któż bowiem wie
więcej o całej miejskiej społeczności, kiedy akurat pod ręką nie ma szamana?
Oczywiście, że dozorczyni.
Eduardo Mendoza w swojej powieści prezentuje obraz współczesnej europejskiej kultury widzianej oczyma neutralnego i obcego obserwatora. Akcja
powieści ma jednak miejsce w Hiszpanii, a dokładniej w Katalonii, dlatego też
Mendoza bez skrępowania wykorzystuje najpopularniejsze, zakorzenione
13
14
15
16
Tamże, s. 73.
Por. tamże, s. 35.
Por. tamże, s. 9.
Por. tamże, s. 15.
160
Kamil Kozakowski
w międzynarodowej kulturze popularnej, a wykreowane wcześniej poprzez
francuskie oświeceniowe opowieści, stereotypy dotyczące Hiszpanii i jej
mieszkańców. Na pierwszy plan wysuwa się oczywiście hiszpańska obojętność
i ignorancja. Mieszkańców Barcelony nie zadziwia zupełnie nic: chodzący na
nartach po La Rambla w środku lata osobnik, czy główny bohater przybierający
wygląd historycznych postaci, takich jak królowie czy papieże, zupełnie nie robią na barcelończykach wrażenia. Hiszpanie zachowują się zupełnie obojętnie,
aż do czasu ogłoszenia piłkarskiej kadry narodowej na mundial we Włoszech,
które pobudza w narodzie prawdziwe emocje. Sprawa jest tak emocjonalna,
że nawet Naczelna Rada Badań Kosmicznych prosi wyposażonego w najnowsze technologie bohatera, aby wyjaśnił jakim cudem w reprezentacji zabrakło
Luisa Mili z Barcelony. Niestety zagadka okazuje się nierozwiązywalna bez
specjalnej aparatury, do której kosmita nie ma dostępu17.
Wyraźnie wyeksponowana została również hiszpańska religijność, która
już w okresie oświecenia, szczególnie zdaniem Francuzów, była pobożnością na pokaz, nie mającą wiele wspólnego z prawdziwą wiarą. Otóż
wieczorna modlitwa staje się nieodłącznym elementem dnia „antropologa”. Bohater powieści Mendozy, dostosowując się do zachowania swoich
towarzyszy, oddaje się pijactwu, bijatykom, włamaniom, nieraz trafia też
do aresztu, jednak nigdy nie zapomina o owej wieczornej modlitwie i udaniu się na mszę z długim kazaniem, które zwykle określa jako niezwykle
ciekawe, aczkolwiek nie zawsze zrozumiałe.
Nie umknęła uwadze przybysza z innego świata również pracowitość
mieszkańców i ich przysłowiowe zostawianie wszystkiego na następny
dzień. Tym razem w swoich obserwacjach badacz z podziwem stwierdza, że Katalończycy potrafią w nieskończoność rozmawiać o pracy. Prędko
dodaje jednak, że na rozmowie zwykle się kończy i wysuwa konkluzję, że
Katalończycy mogliby stać się prawdziwymi władcami ludzkiego świata, gdyby tylko potrafili i naprawdę mieli ochotę coś zrobić18. Kolejnym dowodem
na ten stan rzeczy jest opis spaceru po Barcelonie, który autor dziennika
przedstawił w taki oto sposób:
17
18
Por. tamże, s. 53.
Por. tamże, s. 120.
Ziemia — Barcelona: szkic o tubylcach. Dziennik w kosmicznym znaczeniu tego wyrazu
161
15.00
Poruszam się według doskonałego heliograficznie planu miasta, który wprowadziłem do swojej pamięci przed opuszczeniem statku. Wpadam do rowu
wykopanego przez Katalońskie Przedsiębiorstwo Gazowe.
15.02
Wpadam do rowu wykopanego przez Katalońskie Przedsiębiorstwo
Hydroelektryczne.
15.03
Wpadam do rowu wykopanego przez Katalońskie Przedsiębiorstwo
Wodno-Kanalizacyjne.
15.04
Wpadam do rowu wykopanego przez Katalońskie Przedsiębiorstwo
Telekomunikacyjne.
15.05
Wpadam do rowu wykopanego przez Związek Mieszkańców z ulicy Córcega19.
Wniosek?
15.06
Postanawiam zrezygnować z kierowania się doskonałym planem heliograficznym i patrzeć pod nogi20.
Autor sięga również do niechlubnej czarnej legendy hiszpańskiej, będącej
zbiorem negatywnych stereotypów i oskarżeń, odnoszących się do narodu hiszpańskiego, a wytwarzanym konsekwentnie od XVI w. przez wrogów
Hiszpanii (w ich tworzeniu przewodziła oczywiście Francja)21. Popularność
francuskich stereotypów na temat Hiszpanii, ich aktualność oraz silnie zakorzenienie nawet we współczesnej kulturze doskonale pokazuje jak wielką hegemonię miała oświeceniowa Francja w kształtowaniu kultur europejskich.
19
20
Tamże, s. 13–14.
Tamże, s. 14.
Por. A. Kucharski, Hiszpania i Hiszpanie w relacjach Polaków, Warszawa
2007, s. 61.
21
162
Kamil Kozakowski
Uwidacznia ono również jak silną „bronią masowego rażenia” była oświeceniowa twórczość, skoro ze skutkami jej rażenia naród hiszpański musi zmagać się do dziś. Jak można się domyślić czołowe miejsce w la legenda Negra
zajmowała kwestia brutalnego i niegodziwego traktowania Indian w trakcie
konkwisty Ameryki. W momencie przyglądania się bawiącym dzieciom nasz
badacz pisze:
Dzieci służą do niewielu rzeczy. Dawniej używano ich do wydobywania węgla w kopalniach, ale wraz z postępem funkcja ta została porzucona. Teraz do
południa występują w telewizji, skacząc, wrzeszcząc i mówiąc w absurdalnym
narzeczu22.
Nawiązania do grzechów przeszłości z czarnej legendy można dostrzec
w książce jeszcze kilkukrotnie. Sam autor zdaje się przez to pokazywać jak
dawne dzieje Hiszpanii głęboko zakorzeniły się w życiu i tożsamości mieszkańców swojego kraju. Z drugiej strony wydaje się, że Mendoza pragnie
zasygnalizować, że dawne, przeistoczone już w pewien stereotypowy wzór
grzechy, już zawsze będą krążyć wokół i wewnątrz narodu, nieważne jak
bardzo Hiszpanie będą chcieli je wymazać i naprawić.
***
Powieść Eduardo Mendozy, napisana w formie dziennika badacza, jest pełnym autoironii świadectwem refleksji nie tylko nad hiszpańską i katalońską
tożsamością, lecz także nad tożsamością i kondycją całej ludzkości naszych
czasów. Należy także zaznaczyć, że Brak wiadomości od Gurba jest również
niezwykle ciekawym, niecodziennym i zmuszającym do refleksji podejściem
do tematu antropologii. Książka, która przez większość czytelników postrzegana jest jak zwykła komedia i satyra na rzeczywistość, przynosi wiele antropologicznych refleksji i rzuca nieco inne światło na motyw „patrzenia”
w kulturze.
22
E. Mendoza, Brak wiadomości od Gurba…, s. 83–84.
Ziemia — Barcelona: szkic o tubylcach. Dziennik w kosmicznym znaczeniu tego wyrazu
163
Kosmiczny antropolog z rozbrajającą szczerością i powagą, używając naukowego żargonu, stara się opisywać sprawy najbardziej codzienne i zwyczajne, ukazujące życie ludzkie niczym enigmatyczny rytuał. Dzięki temu
niejednokrotnie możemy zdziwić się jak coś zupełnie dla nas zwyczajnego,
do czego zdążyliśmy się przyzwyczaić, po głębszym zastanowieniu może wydać się równie zaskakujące jak niecodzienne praktyki przedstawicieli innych
kultur, o których tak często czytamy. Eduardo Mendoza w doskonały sposób
bawi się również funkcjonującymi we wspólnej kulturze popularnej kliszami,
pokazując jak bardzo stereotypowy jest obraz Katalonii i Hiszpanii funkcjonujący w ludzkiej świadomości. Mendoza nie obraża się jednak na taki stan
rzeczy, nie próbuje go zwalczać, a nawet wręcz przeciwnie: wykorzystuje go do
napisania opowieści poddającej głębokiej refleksji całą naszą rzeczywistość.
Brak wiadomości od Gurba z pewnością nie należy do literatury antropologicznej. Powieść katalońskiego autora jest jednak zmuszającą do refleksji
i zastanowienia pozycją, która może rzucić nowe światło na problem kulturowego postrzegania obcości i odmienności. Książka pokazuje bowiem,
że coś, co jest mi doskonale poznane, dla drugiej osoby może być obce i dziwne, a naukowość, logika i racjonalność, którymi nasza współczesna kultura
radzi nam się kierować, dla kogoś innego może być zupełnie niezrozumiała
i równie abstrakcyjna jak obserwowane ze zdziwieniem rytuały plemienne.
Podsumowując należy stwierdzić, że fikcyjny dziennik kosmicznego antropologa może stać się pewnym bodźcem do dialogu pomiędzy radykalnie
różniącymi się od siebie ludźmi.
Bibliografia
Archaeology, Anthropology, and Interstellar Communication,
ed. D.A. Vakoch, Washington 2014.
Geertz C., Anty anty-relatywizm, tłum. J. Minksztym, w: Amerykańska antropologia postmodernistyczna, red. M. Buchowski, Warszawa 1999.
Krysińska-Kałuża M., Wobec inności – Europejczycy i Indianie, „Etnografia
Polska” 2002, t. XLVI, z. 1–2.
164
Kamil Kozakowski
Kucharski A., Hiszpania i Hiszpanie w relacjach Polaków, Warszawa 2007.
Mendoza E., Brak wiadomości od Gurba, tłum. Magdalena Tadel,
Kraków 2010.
Simmel G., Socjologia, tłum. M. Łukasiewicz, Warszawa 1975.
UFLTUQPDIPE[J[LTJʵ̤LJ
SFE+%[JFXJU.,PPE[JFK"1JTBSFL
1MJLUFONP̤FT[MFHBMOJFESVLPXBˀJVEPTUˌQOJBˀEBMFK
CF[QBUOJFOBMJDFODKJ
1P[PTUBFSP[E[JBZUFKLTJʵ̤LJPSB[JOOFQVCMJLBDKF
NP̤FT[˿DJʵHOʵˀ[BEBSNP[FTUSPOZXZEBXDZ
grupakulturalna.pl