Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
Transkrypt
Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
Wypruwacz Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl Autor: venci26 Jak w każdą sobotę, Jacek siedział na ławce przy pomniku Nike w parku na Cytadeli i próbował pozbierać myśli. To było jedno z jego ulubionych miejsc w całym Poznaniu. To tutaj chodził na spacery z babcią kiedy był dzieckiem i to tutaj przychodziły mu do głowy najlepsze pomysły. Jacek nie wiedział dlaczego, ale na tej ławeczce jego wyobraźnia działała na najwyższych obrotach. W ciągu ostatnich dziesięciu lat napisał prawie sto dwadzieścia opowiadań i trzy powieści. Zdawał sobie sprawę, że jego pomysły są naprawdę dobre. Dowodem na to były pochlebne recenzje większości krytyków oraz zwykłych czytelników. Wena nie opuszczała go nawet na minutę. Każdą wolną chwilę poświęcał na pisanie lub na dopracowywanie fabuł swoich opowieści. Westchnął głęboko i zamknął oczy. Spróbował się rozluźnić i skupić na migoczących światełkach, które pojawiały mu się pod powiekami. W takich chwilach zazwyczaj zaczynał rozmyślać na dany temat i po jakimś czasie pojawiał się pomysł. Zalążek kolejnej fabuły. Tym razem jednak było inaczej, nie potrafił się skupić. Miał dziwne wrażenie, że coś jest nie tak Otworzył oczy i zauważył przed sobą dwóch mężczyzn, którzy przypatrywali mu się bez żadnych emocji. Pierwszy z nich wyglądał na co najmniej dziewięćdziesiąt lat. Miał pomarszczoną twarz, pokrytą plamami wątrobowymi, a w zębach trzymał bogato zdobioną fajkę. Staruszek zaciągnął się i uśmiechnął lekko. – Pan Jacek Walczak, zgadza się? – zapytał. Jacek jednak nie odpowiedział, ponieważ jego uwaga była zwrócona ku drugiemu mężczyźnie. Był niesamowicie chudy i nienaturalnie wysoki, miał ponad dwa metry, nie mniej. Był młody, miał co najwyżej trzydzieści lat, ale jego zmęczone oblicze i wielkie, podkrążone oczy sprawiały, że wyglądał o wiele starzej. Gdyby Slenderman posiadał twarz, wyglądałby właśnie jak ten człowiek. Najgorsze jednak były jego długie i żółte paznokcie. „Nie zdziwiłbym się, gdyby rzucił się na mnie i rozszarpał mi nimi twarz” pomyślał Jacek. Staruszek odchrząknął głośno wyrywając pisarza z chwilowego transu. – Przepraszam, zamyśliłem się – odpowiedział, nadal wpatrując się w tajemniczego jegomościa. – Możemy usiąść razem z panem, prawda? – zapytał dziadek i nie czekając na reakcję, usiadł po prawej stronie Jacka. – Musimy bardzo poważnie porozmawiać. Mam dla pana pewną propozycję. – Słucham uważnie – rzekł Jacek i odsunął się o kilka centymetrów od staruszka. Czuł lekki niepokój w pobliżu tej dwójki, ale coś nie pozwalało mu opuścić tego miejsca. „To prawda, są dziwaczni, ale też interesujący. Może mnie jakoś zainspirują?” pomyślał. Starszy pan postukał swoją fajką o ławkę, wytrzepując resztki tytoniu i schował ją do Strona: 1/4 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl kieszeni w marynarce. – Jest pan świetnym pisarzem – zaczął. – Czytałem wszystkie pańskie książki i powiem panu szczerze, że to kawał dobrej literatury. Moim zdaniem jest pan najlepszym polskim fantastą swojego pokolenia. – Zaskoczył mnie pan – odparł speszony Jacek. – Nie spodziewałem się, że... ekhm, ludzie w pańskim wieku czytają fantastykę. Dziękuję za słowa uznania. – Zasłużył pan na nie. Niektóre opowiadania są naprawdę intrygujące. Jak nazywało się to, za które otrzymał pan Nagrodę Zajdla? – „We Śnie Narodzony” – odpowiedział za Jacka, ponury mężczyzna. Jego głos był suchy i szeleszczący, niczym jesienne liście. – O właśnie. Świetne opowiadanie. Połączył pan motyw świadomego śnienia z podróżami w czasie, to było naprawdę dobre. Albo ta powieść o mężczyźnie, który uświadamia sobie, że jest tylko bohaterem gry komputerowej. Istna perełka. Proszę mi powiedzieć, skąd pan czerpie swoje pomysły? – Nie mam pojęcia, one po prostu się pojawiają. Myślę, że to po prostu kwestia bujnej wyobraźni – rzekł Jacek. – Wyobraźni. – Staruszek prawie wypluł to słowo. – Wydaje mi się, że ma pan rację. To ona sprawia, że jest pan tak dobrym pisarzem. – Dziękuję. Zapadła cisza. Młody fantasta nie wiedział co jeszcze mógł powiedzieć. Spojrzał na zegarek. Było już późno, więc jego żona zdążyła pewnie już wrócić z pracy. „Powinienem się już zbierać” pomyślał. Gdy chciał wstać, staruszek złapał go za ramię. – Jeszcze nie skończyliśmy rozmawiać. Niech mi pan wybaczy nieuprzejmość, ale proszę usiąść i wysłuchać mnie do końca. – Staruszek choć miał swoje lata, uścisk jego dłoni wciąż był dosyć mocny. – O co tu chodzi? Czego pan ode mnie chce? – Siadaj pan, zaraz się wszystkiego dowiesz – rzekł mroczny mężczyzna swoim szumiącym głosem i popchnął młodego pisarza z powrotem na ławkę. „Jego dotyk! To zabolało!” pomyślał przerażony Jacek. „Kim oni są, do cholery?” Staruszek wyjął znów swoją fajkę, zapalił ją i zaczął opowiadać: – Kiedy byliśmy dziećmi, wszyscy mieliśmy bujną wyobraźnię. Świat był wtedy zupełnie innym miejscem, magiczną krainą, w której wszystko otaczała jakaś aura niesamowitości, nie sądzi pan? Wyobrażałem sobie wtedy, że można skakać po chmurach i zjeżdżać z nich na błyskawicach. Gdy spacerowałem po lesie, wydawało mi się, że buki to złe duchy zaklęte w drzewa, które patrzą na ludzi swoimi złowieszczymi oczyma. A kiedy spoglądałem w nocy na niebo, próbowałem łapać gwiazdy, po to by móc potem przesypać je w rękach niczym świecący piasek. Krótko mówiąc, kiedyś wszystko było na swój sposób cudowne. – Staruszek wpatrywał się w jeden punkt, jakby rzeczywiście oglądał sceny, o których opowiadał. Jego głos drżał. – Dorastanie to smutna sprawa – kontynuował. – Nic dziwnego, że młodzież często się buntuje i nic jej się nie podoba. Rośnie sobie taki człowiek i powoli dochodzi do jednego wniosku. Ten świat wcale nie jest taki ciekawy, jak się na początku wydawało. Wszystko jest takie realne, takie sztywne. Wszędzie są jakieś zakazy i nakazy. Rób co ci się podoba i bądź kim tylko chcesz, ale najpierw znajdź pracę, załóż rodzinę, zapłać podatki i zrób jeszcze to i tamto. Stań się niewyróżniającym się z tłumu człowieczkiem, takim jak każdy inny. Taka szara codzienność jest dobijająca i wpędzająca w depresję. Gdzie się podziała ta magia, którą czuliśmy jako dzieci? Gdzie ta pewność, że wszystko jest możliwe? No cóż, może nasz świat nie jest zbyt ciekawym miejscem, ale nie mamy większego wyboru, jak tylko nadal w nim żyć. Człowiek jednak potrzebuje niezwykłości, dlatego tak wielu ludzi wierzy w Boga, duchy czy alternatywne rzeczywistości. Szukają potwierdzenia, że życie to nie tylko odcinek czasu pomiędzy narodzinami a śmiercią, ponieważ to daje nadzieję. Nadzieję na to, że być może po śmierci trafimy tam, Strona: 2/4 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl gdzie cuda, które wyobrażaliśmy sobie jako dzieci, są na porządku dziennym. – Po policzku staruszka spłynęła łza. Nawet nie starał się jej zetrzeć. Mimo wszystko Jackowi zrobiło się go żal. – No dobrze, ale czemu mi pan o tym mówi? – zapytał. – Mówię o tym, ponieważ wydaje mi się, że jest pan jednym z nielicznych dorosłych, którym udało się nie stracić bujnej wyobraźni z czasów dzieciństwa. To właśnie wyobraźnia sprawia, że ma pan tak wspaniałe pomysły. To ona sprawia, że wena nie opuszcza pana na krok. Pańska wyobraźnia to prawdziwy skarb, panie Walczak. Skarb, który chcę od pana odkupić. Wysoki mężczyzna uśmiechnął się na te słowa, odsłaniając przy okazji zepsute zęby. – Czy ja dobrze zrozumiałem? – zapytał zdezorientowany Jacek. – Chce pan kupić moją wyobraźnię? – Tak – odparł dziadek. Powiedział to z taką powagą, że Jacek nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem. – To chyba jakiś żart – rzekł, próbując zmusić uniesione kąciki ust do powrotu do poprzedniego stanu. – Nie wiem co ma pan na myśli. Chce pan żeby mu użyczyć swojego talentu pisarskiego? Mam być pańskim ghostwriterem, czy co? – Powiedziałem już czego chcę, nie będę się powtarzał – odpowiedział staruszek i wyciągnął z kieszeni czek. – Jestem dosyć bogaty, panie Walczak. Mogę dać panu tyle, że już nigdy nie będzie musiał pracować. Jaką kwotę mam wpisać? – Pan chyba nie rozumie. Nie można sprzedać wyobraźni, to jest niemożliwe! – Nie ma czegoś takiego jak „niemożliwe”. Pan jako pisarz fantastyki powinien wiedzieć o tym najlepiej. Zwłaszcza, że bardzo często używał pan w swoich opowiadaniach motywu multiwersum, według którego wszystko jest możliwe. – O rany! To, że piszę opowiadania fantastyczne, nie znaczy, że wierzę w rzeczy, które tam opisuję! – wybuchnął Jacek. Tego było za wiele. Miał ochotę walnąć w szczękę tego starego dziada i uciec do domu, z dala od tych dziwaków. Staruszek jednak pozostawał niewzruszony. – Pablo Picasso powiedział kiedyś, że wszystko co możemy sobie wyobrazić jest prawdziwe – powiedział na spokojnie. – To sprawia, że pańskie książki nie są fantastyką, lecz literaturą faktu. Jeśli coś pan opisuje, oznacza, że jest to w jakiś sposób realne. Nie mówię, że to musi zaraz występować w naszej rzeczywistości, ale są przecież inne światy, prawda? – Pan jest szurnięty. – To pan jest ślepy, skoro nie widzi co się tutaj dzieje – odparł szalony staruszek. – Według pańskiego rozumowania, człowiek który stoi obok pana nie powinien istnieć. A jednak jest tutaj z nami, prawda? Jacek spojrzał na wysokiego mężczyznę. Ten uśmiechał się jeszcze szerzej niż wcześniej. Wyglądał jak postać z jakiejś chorej creepypasty. – Nie powinien... istnieć? – wydukał Jacek. – Wie pan, że angielskie słowo „vein” oznacza zarówno wenę, jak i żyłę? Ciekawe, prawda? – Co mnie to obchodzi, do cholery?! Czemu powiedział pan, że on nie powinien istnieć? – Być może słyszał pan o mnie. Nazywam się Czesław Orłowski i również pisałem opowiadania fantastyczne, gdy byłem młody. A ten mężczyzna został wyobrażony, panie Walczak. To postać, którą stworzyłem czterdzieści lat temu w opowiadaniu „Wypruwacz”. – Staruszek także wyszczerzył zęby. – To człowiek który potrafi wypruwać wenę z innych osób, niczym żyły. A jak już pan wie, wena jest ściśle powiązana z wyobraźnią, dlatego też nasz wysoki przyjaciel będzie mógł ją z pana wydobyć. Ile pan za nią chce? Jacek zdrętwiał. Przecież to się nie może dziać naprawdę, znajdował się w świecie w którym takie rzeczy się nie zdarzały! To prawdziwe życie, a nie jakieś fantastyczne opowiadanie! Chciał uciec, ale sparaliżował go strach. Zresztą nie zdołałby zbiec przed tym długonogim facetem, dogoniłby go w kilka sekund. „Co robić, co robić?” myślał spanikowany. – Dlaczego pan to robi? – wyjąkał. Strona: 3/4 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl – Dlaczego chcę kupić pańską wyobraźnię? Od trzydziestu lat niczego nie napisałem. Myślę, że po prostu przestałem dostrzegać magię w tym świecie. Dopadła mnie szara rzeczywistość i przede wszystkim starość. Chcę znowu poczuć się młody, panie Jacku. Chcę znów poczuć radość płynącą z tworzenia fantazji. Chcę spojrzeć na świat i znów pomyśleć, że jest piękny. – Chciałbym panu jakoś pomóc, ale naprawdę nie sądzę, żeby to się mogło udać – rzekł Jacek, nieco pewniejszym tonem. – Uda się. Powiedz tylko, na jaką kwotę mam wystawić czek. – Przykro mi, ale nie pomogę panu. A teraz wracam do domu, czeka na mnie żona. Do widzenia. – Jacek odwrócił się od mężczyzn, wyminął pomnik Nike i ruszył powoli alejką w stronę Dzwonu Pokoju i Przyjaźni. – Mnie również przykro – westchnął Orłowski. Spojrzał na Wypruwacza i skinął głową. Zrozumieli się bez słów. Wysoki mężczyzna zerwał się z miejsca i pobiegł za Jackiem niczym jakaś bestia w amoku. Rzuciwszy się na pisarza, obalił go na plecy i uderzył go pięścią w twarz. – Nie! Proszę, zostaw mnie! Nie rób mi krzywdy! – wyjęczał Jacek i przygryzł przeciętą wargę. – Proszę... Wypruwacz nie znał litości. Spojrzał na pisarza z pogardą i wbił mu w lewą skroń brudne paznokcie. Jacek jęknął z bólu. Ostatnią rzeczą jaką zobaczył kątem oka, były dziwne, złote żyłki, które wypruwano z jego głowy. *** Kiedy otworzył oczy, wszystko było skąpane w bieli. Przez chwilę myślał, że poszedł do nieba, ale po chwili przypomniał sobie, że przecież nie wierzy w jego istnienie. Rozejrzał się i doszedł do wniosku, że znajduje się w szpitalu. Obok łóżka siedziała jego żona. – O mój Boże, tak się cieszę, że żyjesz – rzekła i przytuliła go. Jacek czuł jej ciepłe łzy na swoim policzku. – Nie wiesz, jak bardzo się o ciebie martwiłam. – Jak długo byłem nieprzytomny? – Trzy dni. Boże, jak dobrze, że nic ci nie jest. Znaleźli cię na Cytadeli zaraz przy Dzwonie Pokoju. Myślałam, że się nigdy nie obudzisz. Siedziałam przy tobie prawie cały czas... – płakała, głaszcząc go cały czas po policzku. – Ile ja łez przez ciebie wylałam! – Dlaczego? – zapytał zdumiony. – Jak to dlaczego? Bo cię kocham, kretynie! – wykrzyczała. – Martwiłam się o ciebie, czy to takie dziwne? – Nie – odparł z poważną miną, ale ucieszył się w duchu. – W ogóle nie. „To ciekawe. Orłowski zabrał mi moją wyobraźnię, ale jakoś nie czuję się źle. Co z tego, że ją ukradł? Co on ma poza nią? Pieniądze i tego wysokiego faceta do pomocy. Jeśli moja wyobraźnia pomoże mu odnaleźć tę zagubioną magię, którą czuł za młodu, to proszę bardzo. Co właściwie straciłem? Zdolność do patrzenia na świat oczami dziecka? Umiejętność wyobrażania sobie niestworzonych historii? Cholera, mam kochającą żonę i mogę się założyć, że mimo wszystko będę od niego szczęśliwszy” pomyślał. Pomacał palcem po skroni. Nie było żadnego śladu po paznokciach Wypruwacza. Może to wszystko to była tylko jego wyobraźnia? Uśmiechnął się mimo woli na tę myśl. Strona: 4/4 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl