Plastikowy ból głowy

Transkrypt

Plastikowy ból głowy
Plastikowy ból głowy
Napisał(a): Kamil Nadolski w wydaniu Przegląd 41/2011.
Naukowcy uważają, że substancje zawarte w plastiku mogą powodować niepłodność, alzheimera,
schizofrenię i depresję
Kamil Nadolski
Naukowcy od lat toczą spory na temat szkodliwości plastiku dla zdrowia człowieka. Jedni zarzucają
wytwórcom plastiku brak odpowiedzialności, drudzy mówią o niepotrzebnym sianiu paniki. Dyskusja
trwa, a tymczasem najbardziej poszkodowani są zwykli konsumenci.
W latach 80. wytwarzano więcej plastiku niż stali, dziś jego produkcja sięga 250 mln ton rocznie. Jest
lekki, elastyczny, a przy tym odporny na uszkodzenia, dzięki czemu stosuje się go powszechnie,
począwszy od produkcji zabawek, poprzez medycynę, na częściach do wahadłowców kosmicznych
skończywszy. Czy możliwe, że substancje chemiczne wykorzystywane do jego produkcji są
niebezpieczne dla człowieka?
Bisfenol od dziecka
Najwięcej wątpliwości budzi składnik plastiku o nazwie bisfenol A (BPA) – związek chemiczny z grupy
fenoli. Uczeni z uniwersytetów w Missouri (USA) oraz Guelph (Kanada) po zbadaniu plastikowych
opakowań żywności stwierdzili, że obecny w nich bisfenol A może prowadzić do wielu chorób, w tym
alzheimera, schizofrenii i depresji. Amerykański ekspert, prof. Frederick vom Saal z Uniwersytetu
Missouri, twierdzi, że substancja ta nie tylko wywołuje wady wrodzone, przedwczesne dojrzewanie
dzieci, nadmierne pobudzenie oraz obniżoną płodność, lecz także zwiększa ryzyko zachorowania na
raka.
Znajdujące się w plastiku ftalany mogą powodować zakłócenia w rozwoju narządów płciowych u
chłopców. Naukowcy z Uniwersytetu Rochester w amerykańskim stanie Nowy Jork zbadali 134
chłopców i ich matki, wykazując, że większe stężenie ftalanów we krwi kobiet powodowało
zmniejszenie narządów płciowych u ich synów. Badacze argumentują, że ftalany, jako substancje
podobne pod względem budowy do żeńskich hormonów, hamują działanie męskiego testosteronu. W
konsekwencji może to prowadzić do wnętrostwa (niezstępowania jąder do moszny) i niepłodności.
Dwa lata temu grono niezależnych naukowców sfinansowało pracę chemików, którzy przeprowadzili
analizę plastiku. – Badania wykazały obecność antypirenów, obniżających jego palność, ponadto
tributylocyny (TBT), będącej niezwykle silną substancją, której obecność w środowisku naturalnym
powoduje, że u samic ślimaków morskich pojawiają się męskie narządy płciowe. Wykryto także
bisfenol A (BPA) i ftalany – wylicza dr Theo Colborn, wiceprezeska organizacji World Wildlife Fund,
która od lat zajmuje się ochroną środowiska.
Colborn nie jest odosobniona w swoich poglądach. Śladem tych dociekań podążył Werner Boote,
austriacki reżyser i pisarz, w nakręconym przez siebie filmie dokumentalnym „Plastikowa planeta”.
Próbował on dostarczyć wyniki ponad 700 badań, świadczących o szkodliwości m.in. bisfenolu A
(BPA), Johnowi Taylorowi, będącemu jednocześnie prezesem stowarzyszenia PlasticsEurope,
zrzeszającego europejskich producentów tworzyw sztucznych, oraz dyrektorem generalnym grupy
Borealis – jednego z największych na świecie producentów tworzyw sztucznych. Bezskutecznie. Firmy
powołują się na własne badania, z których wynika, że wszystko jest w porządku.
Jeden z bohaterów filmu dokumentalnego Taylora, Klaus Rhomberg, genetyk i badacz wpływu
środowiska na zdrowie człowieka, nie ma złudzeń: – Mówi się, że plastik zawiera wprawdzie
substancje, które budzą wątpliwości, ale są one trwale związane i nie przedostają się do organizmu
ludzkiego. Nieprawda. Po pewnym czasie plastik rozkłada się pod wpływem temperatury, ścierania i
procesów naturalnych. Cząsteczki, które pierwotnie były związane, zostają uwolnione.
Podobne reakcje mogą zachodzić w skrajnie niskich temperaturach. Składniki tworzyw sztucznych
można znaleźć wszędzie. Są wszechobecne, wieczne, a przede wszystkim mają fatalną cechę
wnikania do łańcucha pokarmowego.
Jeśli uznać te naukowe doniesienia za prawdziwe, okazuje się, że mamy nie lada kłopot. Z plastiku
przecież pijemy, jemy, myjemy się w nim, a nawet wdychamy go. W ostatnich dekadach dał o sobie
znać wzrost liczby niepłodnych par i coraz częstsze kłopoty z zajściem w ciążę. Czy ma to jakiś
związek z plastikiem? Przecież Unia Europejska zapewnia, że bisfenol A jest nieszkodliwy dla
zdrowia…
Spór o autorytety
Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) od kilku lat co roku wydaje oświadczenie, że
bisfenol A jest nieszkodliwy dla człowieka. Powołuje się przy tym na kilkaset badań,
przeprowadzonych przez wybitnych naukowców, z którymi współpracuje. – Konsumenci na całym
świecie mogą mieć pewność, że intensywna kontrola EFSA potwierdza bezpieczeństwo bisfenolu A
(BPA), którego poziom w kontakcie z produktami żywnościowymi nie przekracza norm mogących
zagrażać zdrowiu człowieka. Dotyczy to również niemowląt i dzieci – zapewnia Steven G. Hentges z
Amerykańskiej Rady Chemicznej, zaprzeczając wszystkim badaniom podającym w wątpliwość
bezpieczeństwo bisfenolu A.
Nie wszyscy jednak podzielają jego zdanie. Ostatni raport EFSA opublikowany został 30 września
2010 r. Niespełna dwa miesiące później, 25 listopada, Komisja Europejska podjęła decyzję o zakazie
stosowania bisfenolu A do produkcji butelek do karmienia dzieci. Zakaz ten wszedł w życie w marcu
tego roku i obowiązuje w całej Unii Europejskiej. Dodatkowo od czerwca na terenie Wspólnoty
zakazane są import i sprzedaż butelek do karmienia zawierających bisfenol A. Patrząc jednak na
sklepowe półki, trudno odnieść wrażenie, by zakaz ten był rygorystycznie przestrzegany. Pozostaje
jeszcze pytanie, dlaczego regulacja weszła w życie tak późno i co się zmieniło w ciągu dwóch
miesięcy, skoro przez niemal 10 lat europejscy specjaliści zapewniali o nieszkodliwości substancji.
Mimo że Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) od dawna odradzała stosowanie BPA w produktach z
branży spożywczej czy dziecięcej, Unia Europejska nie wydała całkowitego zakazu jego używania,
przez co większość produktów dostępnych na polskim rynku zawiera ten związek chemiczny. Mało
tego – w 2009 r. Kanada jako pierwszy kraj na świecie uznała bisfenol A za substancję toksyczną,
która zagraża środowisku i ludzkiemu zdrowiu, i zakazała sprowadzania i produkcji tworzyw
sztucznych zawierających ten związek. Tym samym jako pierwsza na szczeblu rządowym
zakwestionowała wyniki badań europejskich ekspertów.
Również wiele amerykańskich koncernów przemysłu tworzyw sztucznych postanowiło wycofać BPA z
opakowań do przechowywania żywności. Rząd Stanów Zjednoczonych zadeklarował nawet zmiany w
Ustawie o bezpieczeństwie żywności, które zagwarantują całkowite wyeliminowanie wszelkich
produktów zawierających BPA. Podobny projekt wprowadziła już Australia. Dlaczego zatem w Europie
trwa to tak długo? Werner Boote nie pozostawia złudzeń. Na Starym Kontynencie lobby producentów
jest najsilniejsze.
Pozostaje jeszcze sprawa samego zakazu. Obejmuje on jedynie butelki dla niemowląt, choć Dania
poszła o krok dalej i rozszerzyła go na wszystkie produkty związane z żywnością dla dzieci do
trzeciego roku życia. Co zatem z dorosłymi, pomijając fakt, że jeśli chodzi o niemowlęta, zakaz
obejmuje jedynie butelki, a smoczków już nie? Nie wiadomo, ile BPA wchłoniemy, zanim eksperci
orzekną, że warto rozszerzyć zakaz na wszystkich ludzi.
Wyścig z czasem
Problemem są także przepisy, które nie regulują precyzyjnie, jakich substancji nie wolno używać.
Podobnie jak w przypadku dopalaczy, to wyspecjalizowane instytucje muszą dowieść, że
wykorzystywany przez producenta związek chemiczny jest szkodliwy dla zdrowia. – W ciągu 10 lat
zdołaliśmy ocenić ryzyko 11 substancji spośród 100 tys., które należy zbadać. Ten system nie działa.
Dopóki nie mamy pełnej informacji, dopóty przemysł może korzystać z tego, że nie udowodniliśmy
szkodliwości jakiegoś materiału, kontynuować produkcję i twierdzić, że wyroby są bezpieczne.
Powinno być odwrotnie. To producenci muszą dowieść, że wytwarzają bezpieczne towary – nie kryła
oburzenia w rozmowie z reżyserem Margot Wallström, wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej.
Czas działa więc na korzyść producentów. Nikt oprócz nich tak naprawdę nie wie, jakich substancji
używa się do produkcji plastiku. Receptury ze względu na konkurencję objęte są tajemnicą.
Podobno bezpieczny plastik nie powinien wydzielać żadnego zapachu, w przeciwnym razie mamy do
czynienia z materiałem wątpliwej jakości. Wszystkie komponenty powinny być mocno związane.
Zapach wskazuje na to, że cząsteczki tworzywa sztucznego podrażniły śluzówkę nosa. Konia z
rzędem temu, kto nie wie, jak pachnie plastik.
Bisfenol A (BPA) to niejedyny problem. Dorośli nie są chronieni także przed ftalanami. Producenci
plastiku przedstawiają swoje dane, świadczące o tym, że substancje te są bezpieczne. Podpierają się
ocenami Niezależnego Komitetu Doradczego Komisji Europejskiej, Amerykańskiej Agencji ds.
Żywności i Leków (FDA) i Agencji Ochrony Środowiska (EPA). Choć w 1999 r. Unia Europejska
zabroniła produkcji zabawek zawierających te substancje, podobnie jak w przypadku bisfenolu A,
przepisy nie objęły dorosłych. Tak jakby to, z czym kobieta ma kontakt w czasie ciąży, nie miało
żadnego wpływu na dziecko.
Pozostaje jeszcze zagadnienie ochrony środowiska. Nawet jeśli od dziś zaczniemy używać wyłącznie
tworzyw nieszkodliwych, tradycyjne plastiki i uwalniające się z nich substancje będą stanowiły problem
przez następnych 500 lat. W samych Stanach Zjednoczonych każdego dnia na wysypiska trafia 80
mln butelek z plastiku. Tylko połowa poddawana jest recyklingowi. Z powodu nieznajomości składu
chemicznego plastik przy wtórnym wykorzystaniu przeznacza się na wyroby niższej klasy, np. rury
kanalizacyjne.
Czy istnieje jakieś rozwiązanie? Trudno byłoby całkowicie zrezygnować z tworzyw sztucznych. To
ogromny przemysł, którego roczne obroty wynoszą 800 mld euro. Znajduje w nim zatrudnienie bardzo
wielu ludzi. Poza tym użyteczności plastiku nie da się zakwestionować. Jedyny problem to jego skład.
Być może warto pomyśleć o wyrobach produkowanych na bazie materiałów naturalnych, a więc np. o
bioplastikach. Optymizmem napawają badania rynkowe, z których wynika, że światowa produkcja
bioplastików powinna się podwoić w ciągu najbliższych pięciu lat. Pytanie tylko, czy wpłynie to na
ograniczenie innych, szkodliwych substancji. n
Jak rozpoznać produkty niezawierające BPA?
1. Najłatwiej sprawdzić oznaczenie np. na dnie butelki do karmienia (tu znak powinien być widoczny
gołym okiem) jeszcze w trakcie zakupów w sklepie.
2. Produkty z zawartością BPA, w tym głównie plastiki poliwęglanowe, można łatwo zidentyfikować po
oznaczeniu PC7 (PC – plastik poliwęglanowy, polycarbonate plastic) na opakowaniach lub cyfrze 7
umieszczonej w trójkącie (informuje on o możliwości recyklingu).
3. Produkty BPA FREE (wolne od bisfenolu A), przy tworzeniu których wykorzystano np. bezpieczny
polipropylen (PP), oznaczone są symbolem 05 PP znajdującym się w trójkącie (informującym o
możliwości recyklingu).
4. Jeśli produkt nie ma oznaczeń lub ma nieznane nam oznaczenia, należy szukać informacji o nich
na ulotce lub opakowaniu. Możemy również zwrócić się z pytaniem i prośbą o ewentualne wyjaśnienia
bezpośrednio do producenta.

Podobne dokumenty