gazetka szkolna gimnazjum nr 12 im. stanisława lema w szczecinie

Transkrypt

gazetka szkolna gimnazjum nr 12 im. stanisława lema w szczecinie
GAZETKA SZKOLNA GIMNAZJUM NR 12
IM. STANISŁAWA LEMA W SZCZECINIE
WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 2011
Dwunastka na 1
W TYM
NUMERZE:
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
12.
13.
14.
15.
16.
17.
18.
19.
20.
21.
22.
23.
24.
25.
26.
27.
28.
29.
Koło redakcyjne spotyka się w każdy
czwartek w sali 3C o godz. 14.35.
Zapraszamy!
Teksty można przesyłać również drogą
elektroniczną:
[email protected]
Witaj szkoło ! ……………………………………………………3
Wspomnienie z wakacji, ale inaczej …………………..…….....4
Wakacyjna przygoda Na skrzydłach pegaza…………………. 6
Hallowen …………….…………..….…………………..……….7
Żegnaj lato na rok ………...…………………………………….8
Nieudany seans ……………………..………………………….10
Wyjazd integracyjny klas pierwszych ……….……………….13
Głosy pierwszaków …………………..………………………...15
Fajny, czyli jaki? Wyrazy modne .…………………..………..16
-wsza, -go, -ta, -ci ….…………………..……………………….18
Czy to prawda, że już można mówić poszedłem? …………....19
Kosztowna impreza ……………………..……………………..20
Ożenek ……………………..…………………………..……….23
Przepis na udaną randkę …………………...…………………24
Przepis na dobrą zabawę …………………..………………….25
Nowi nauczyciele …………………..……….………………….26
Trudna praca Dyrektora …………………..………………….29
Językowy zawrót głowy …………………..…………………...30
Pulitzery rozdane! Zakamarki Książnicy Pomorskiej ……...32
Wspomnienie zmarłych …………………..…………………...36
Kącik porad …………………..…………………………..…....38
Żarty ………………….…………………………..…………….39
Recenzja książki „Umarli czasu nie liczą” ……….…………..40
Recenzja filmu „Johny Englisch Reaktywacja” ……………..40
Recenzja płyty Red Hot Chili Peppers .....................................41
Tydzień nauki w Szczecinie …………………………………...42
Recenzja gry „Medieval Total War II: Królestwa” ……........44
Recenzja gry „Minecraft” ……………………...……………..45
Rusz głową! .……………………...…………….………………..46
Dwunastka nr 1
2
Z życia szkoły
Dnia 1 września 2011 roku odbyło się uroczyste rozpoczęcie roku szkolnego dla klas
pierwszych. W auli zebrały się wszystkie nowe klasy wraz z wychowawcami oraz rodzicami.
Podczas uroczystości mieliśmy okazję zapoznać się z jednym z cytatów naszego nowego
patrona Stanisława Lema – „Gdyby ludzie robili tylko to, co wyglądało na możliwe, do
dzisiaj siedzieliby w jaskiniach”.
Uroczystość poprowadziły uczennice klasy III A, Aleksandra Szwajda oraz Alicja
Jastrzębska. Specjalnymi gośćmi byli m.in. : Dyrektor Szkoły Podstawowej nr 35 – Pani
Iwona Sobczyńska oraz Przedstawiciel Rady Osiedla „Książąt Pomorskich”.
Część artystyczną zapewniły nam uczennice klasy II – Agnieszka Mac i Magda
Cieniuch, które zaprezentowały swoją szkolną wersję, wakacyjnej piosenki „Lato, lato”.
Dyrektor Gimnazjum nr 12 Pan Zbigniew Mytkowski serdecznie powitał nas w swojej
szkole. W imieniu wszystkich pedagogów, ciepłe słowa skierował do nas nauczyciel wychowania fizycznego Pan Grzegorz Mroczek. Przedstawiciele klas pierwszych złożyli przyrzeczenie przed sztandarem, obiecując godnie reprezentować mury tej szkoły i przestrzegać
wszystkich norm i zasad w niej obowiązujących.
Po uroczystym rozpoczęciu roku szkolnego 2011/2012 uczniowie wraz z wychowawcami udali się do swoich klas.
Katrzyna Zygoń, kl. I f
3
Dwunastka nr 1
Nasza twórczość
Wspomnienie z wakacji, ale inaczej...
Tegoroczne
wakacje zamierzałam spędzić nad morzem. Długo przygotowywałam się do wyjazdu, ponieważ jechałam sama, bez rodziców. Cieszyłam się, bo w końcu miałam być wolna.
Nikt nie mógł mi niczego zabronić, ani rozkazywać. Jeszcze nigdy nie byłam tak szczęśliwa!
Na dwa dni przed opuszczeniem domu, byłam już spakowana i w pełni gotowa.
Dochodziła godzina trzynasta, więc postanowiłam wyjść z moim psem na spacer. Poszliśmy w nasze ulubione miejsce, na łąkę. Zazwyczaj Sora szaleje ze szczęścia, kiedy się
tam udajemy. Jednak dziś nie miał takiego zapału. Powoli i bez jakiegokolwiek entuzjazmu, podążał za moimi śladami wygniecionymi w trawie. Pomyślałam, że zabawa
w aportowanie trochę go rozbudzi. Kiedy schyliłam się, żeby podnieść patyk, mój pupil
zaczął głośno ujadać.
– Sora? - odezwałam się zaniepokojona.
Po chwili zauważyłam, że zwierzę nie szczeka na mnie. Rozejrzałam się dookoła,
ale niczego nie dostrzegłam. W pewnym momencie, Sora zaczął uciekać.
– Sora! Wracaj tu! – krzyknęłam.
Pies nie zareagował. Już miałam zacząć go gonić, kiedy ktoś się do mnie odezwał:
– Witaj. Dawno się nie widzieliśmy…
Odwróciłam się i stanęłam jak wryta. Przede mną stała przerażająca bestia. Była
ogromna. Budową ciała przypominała wilka. Jej pysk znajdował się na wysokości mojej
głowy. Potwór miał wielką paszczę, w której dostrzegłam przerażające kły. Wężowaty
wzrok i rozdwojony język najbardziej rzuciły mi się w oczy. Jego nieproporcjonalnie
długie uszy oraz łapy były całe poranione. Wychudzone zwierzę posiadało lwi ogon
z kępą sierści na końcu oraz wielkie szpony. Najdziwniejsze były kolory jego futra. Miał
on ciemnofioletowy tułów, jasną głowę oraz pręgowany ogon. Od oczu ciągły się długie,
czarne linie. Stworzenie przeszywało mnie swoim upiornym spojrzeniem. Byłam sparaliżowana. Z trudem oddychałam.
– Do tej pory byłaś zapieczętowana. Jednak nie da się oszukać prawdziwej natury vernida. Znak zareagował na przedstawiciela tego samego gatunku.
– Ale... jak to możliwe ? – zapytałam, cały czas patrząc na rękę.
– Nie będę Ci tego tłumaczyć. Po prostu zdejmę pieczęć i wszystko sobie przypomnisz.
Bałam się, ale zgodziłam się na to. Zwierzę uśmiechnęło się i ugryzło mnie
w dłoń. Ból był nie do zniesienia. Symbol na mojej ręce zaczął się świecić. Zakręciło mi
się w głowie i zemdlałam.
Obudziłam się u siebie w domu. Nie miałam żadnej rany, ale znak wyraźnie się
odznaczał. Już wszystko pamiętałam. Ten, którego spotkałam dzień wcześniej, był moim
przyjacielem. Znamy się od dzieciństwa. To, co mi powiedział, było prawdą. Jesteśmy
tym samym. Kiedyś żyłam na innym świecie, w innym wymiarze. Należałam do stada
Dwunastka nr 1
4
Nasza twórczość
vernidów, wyglądałam i zachowywałam się jak one. Miałam tam rodzinę i przyjaciół.
Wszystkich nas łączyła bardzo silna więź. Pewnego dnia wybuchła wojna pomiędzy dwoma królestwami. Nasi przeciwnicy byli naprawdę potężni. Moja matka znalazła sposób,
aby mnie ochronić. Potrafiła ona podróżować między różnymi wymiarami. Zabrała mnie
ze sobą, zapieczętowała i sprawiła, że odrodziłam się na Ziemi jako człowiek.
O wszystkim zapomniałam i przez czternaście lat prowadziłam spokojne życie.
Rano postanowiłam spotkać się z moim przyjacielem. Miałam do niego wiele
pytań. Przede wszystkim chciałam go uściskać i z nim porozmawiać. Stęskniłam się po tak
długim czasie rozłąki. Kiedy dotarłam na łąkę, zwierzę już tam czekało.
– Arenn! - z moich oczu wypłynęły łzy szczęścia.
– Stęskniłem się za Tobą, Lust. Wszyscy się stęskniliśmy.
– Chcę Was odwiedzić. Szybko, zabierz mnie na Waszą planetę!
– Odwiedzić? Nie rozumiesz. Nie będziesz mogła tu wrócić. Podróże pomiędzy
wymiarami są zakazane. Jestem tu, ponieważ władca pozwolił mi Cię sprowadzić z powrotem.
– Jak to ?
– Już nigdy tu nie wrócisz.
Po usłyszeniu tych słów, przestałam myśleć o czymkolwiek. Bezwładnie osunęłam
się na ziemię i wybuchłam płaczem. Cała się trzęsłam.
– Lust, wszystko w porządku? – zapytał Arenn – Przykro mi, że musisz wybierać.
Arenn zawsze się o mnie troszczył. Na pewno bardzo chce, abym wróciła. Poza
tym, strasznie tęsknię za moimi bliskimi. Mimo wszystko, już podjęłam decyzję. Podeszłam do stwora i go przytuliłam.
– Lust?
– Żegnaj - powiedziałam. Jeszcze żadne słowa mnie tak nie zraniły.
– Niemożliwe... Ty chyba nie chcesz zostać ? – zapytał z przerażeniem vernid.
– Nawet nie wiesz, jak mi ciężko. Jednak już podjęłam decyzję – zostaję tutaj.
– Nie...nie możesz! Jesteś vernidem! – Arenn rozpłakał się.
– Arenn, byłam vernidem. Moje miejsce jest tutaj.
Nastała chwila milczenia. Ja nadal ściskałam zwierzę. Oboje płakaliśmy.
– Przepraszam! – krzyknął vernid.
– Huh ?
– Niepotrzebnie przywracałem Ci pamięć. Teraz będzie Ci ciężko.
– Powinnam Ci raczej podziękować. Te wspomnienia są dla mnie bardzo cenne.
Dzięki nim zawsze będę o Was pamiętać.
– Lust…
– Do zobaczenia, Lust ! Na pewno się jeszcze spotkamy!
– Um! – kiwnęłam twierdząco głową ze łzami w oczach i uśmiechem na ustach.
Te wakacje zapamiętam do końca życia. Dzięki dziwnemu spotkaniu zyskałam coś
bardzo ważnego - pamięć o mojej przeszłości. Teraz mogę być z moimi bliskimi pomimo
tego, że dzieli nas niewyobrażalna odległość.
Wbrew wszelkim pozorom, wyjechałam nad morze. Co prawda trzeba było trochę
przesunąć termin, ponieważ postanowiłam zabrać ze sobą rodzinę i przyjaciół. Wolność
nie jest ważna, liczy się to, że wspólnie z bliskimi mogę przeżywać każdą chwilę.
5
Dwunastka nr 1
Nasz twórczość
Wakacyjne przygoda
Na skrzydłach pegaza
Już pierwszy dzwonek zadzwonił.
Wchodzę do klasy,
Z uśmiechem na twarzy,
Wspominając miłe chwile.
Co przyniosły mi moje wakacje ?
Nowe przyjaźnie do grobowej deski
czy rzeczy,
o których się tylko śni ?
Pamiętam ! Miałam plan !
„Tegoroczne wakacje, to będzie moja
własna książka,
Przygoda.
W słoneczne dni i księżycowe wieczory.
Nieważne gdzie,
Przecież i tak każdy rozdział będzie
inny.
Kończony codziennym morałem i
pouczeniem.”
I tak się stało.
A dziś czekam na kolejne szalone
zdarzenia !
Z dala od tego wszystkiego.
Z dala od zgiełku,
od świata.
Odpychane myśli wciąż wracają,
lecz ich nie dopuszczam.
Tak mi lepiej,
oddalona od życia.
Odlatuję.
Jak na skrzydłach,
na skrzydłach pegaza.
Czy ja czegoś nie rozumiem?
Czy robię coś źle?
To wszystko takie dziwne staje się.
Wciąż coś nowego,
ale on zbiera mnie,
na swoich skrzydłach.
Lecę w przestworza.
Wciąż wyżej i wyżej
bez opamiętania
jak na skrzydłach pegaza..
Kasia Zygoń, kl. I f
Julia Sroczyńska, kl. IIc
Dwunastka nr 1
6
Nasza twórczość
Halloween jest to zwyczaj maskaradą i odnoszący się do święta zmarłych. Obchodzony jest w wielu krajach w nocy z 31 października na 1 listopada, dzień przed świętem
zmarłych.
Kraje obchodzące Halloween
Krajami, które najhuczniej obchodzą Halloween są głównie Stany Zjednoczone,
Kanada, Irlandia oraz Wielka Brytania. Mimo, iż nie jest świętem urzędowym to cieszy bardzo dużą popularnością. Statystyki pokazują, że Halloween jest obchodzony przez dwie trzecie mieszkańców Stanów Zjednoczonych.
Zwyczaje
Do zabaw w Halloween zalicza się zabawa „cukierek albo psikus”. Dzieci chodzą
z pojemnikami na cukierki po okolicy i odwiedzają mieszkańców. Gdy ktoś nie chce dać
cukierka dzieci płatają mu figa. Drugą z popularnych zabaw jest łapanie jabłek, w której za
pomocą zębów należy wyłowić pływające w wannie lub basenie jabłka. Inną rozrywką jest
zjadanie bez pomocy rąk wiszących na nitkach ciastek i owoców. Popularnością cieszą się
także wróżby, np. wróżenie ze spodków. Siedząca za stołem z zawiązanymi oczami osoba
wybiera jeden ze stojących na stole spodków. Zawartość spodka wróży wydarzenia na przyszły rok. W Ameryce Północnej niezamężne kobiety siadają w ten dzień w ciemnym pokoju
patrząc w lustro tak długo aż nie pojawi się w nim twarz przyszłego małżonka, ale uwaga,
jeśli zamiast twarzy pojawi się trupia czaszka kobieta nie przeżyje dłużej niż rok.
Symbole
Symbole Halloween to oczywiście wszystko co kojarzy się z życiem pozagrobowym i horrorem, a więc duchy, zjawy, upiory, wampiry, czarownice, kostuchy, demony,
trupie czaszki, piszczele, zombie itp. Nieodłącznym symbolem tego święta jest także wydrążona dynia z otworami najczęściej w kształcie twarzy ze świecą w środku. Dynia na Halloween jest stosunkowo prosta do przygotowania - w tym celu należy ostrym nożem odciąć
górę owocu, wydrążyć ją łyżką, wyciąć otwory i gotowe.
Halloween w Polsce
Z tej okazji dla dorosłych organizowane są liczne imprezy kulturalne w nocnych
klubach, występy teatralne oraz projekcje filmowe w kinach. Szkoły i przedszkola organizują
z tej okazji dodatkowe atrakcje dla swoich wychowanków. W Halloween dzieci przychodzą
do szkoły przebrane za straszne postacie filmowe. Chodzenie od domu do domu i zbieranie
przez dzieci cukierków zdarza się sporadycznie, lecz coraz częściej.
Krytyka
W związku z pogańską genezą tego święta, Halloween spotyka się z krytyką ze strony niektórych duchownych. Noc z 31 października na 1 listopada jest także ważnym świętem
w Kościele Szatana. Z tego powodu kościół rzymskokatolicki potępia Halloween i utożsamia
je z kultem szatana.
Martyna Bergiel i Paulina Szymkowiak, kl. IIe
7
Dwunastka nr 1
Z życia szkoły
Dnia 24 września 2011 roku w Gimnazjum nr 12 obył się festyn ''Żegnaj
lato na rok', organizowany przez Panią Monikę Szubielską. Uczniowie mogli jeszcze raz poczuć wakacyjne klimaty i miło spędzić sobotnie popołudnie.
Na samym początku mieliśmy przyjemność oglądać występ zespołu
tanecznego, który przygotowywał się opieką Pani Katarzyny Dąbrowskiej. Dziewczyny jak zawsze z u śmiechem weszły na
scenę i zrobiły swoje. Choreografią nie
zawiodła również szkoła tańca SHOCK
DANCE, która zaprezentowała nam swój
hiphopowy układ.
Na scenie pojawił się również zespół
wokalny przygotowany przez Pana Krzysztofa
Seroczyńskiego. Mogliśmy zatopić się w rockowych brzmieniach, dzięki uczniom Gimnazjum 12, którzy zaśpiewali przeróżne piosenki
z tego gatunku muzyki. Inni soliści także przyprawili nas o dreszcze.
Dla rozprostowania kości, mieliśmy możliwość udziału w różnych konkursach oraz meczu rugby, który odbywał
się na trawniku obok szkoły.
Dużym zainteresowaniem cieszył
się konkurs fotograficzny zorganizowany
przez Panią Iwonę Malik. Zdjęcia były
bardzo różnorodne i kolorowe.
Kolejną festynową atrakcją było stoisko Avon’u. Panie robiły manicure
i rozmaite fryzury całkowicie za darmo!!
Dwunastka nr 1
8
Z życia szkoły
.
Menu zawierało pyszne smakołyki, takie jak: słodycze, kiełbaski i grochówka. Jednak najwięcej osób skusiło się na wyśmienite
ciasta przyniesione przez uczniów.
Nie zabrakło także Policji, która
pokazała nam tabulator zderzeń, który
miał nam uświadomić jak ważne jest
zapinanie pasów gwarantujące bezpieczeństwo podczas jazdy samochodem.
Było też wiele dobrej zabawy, której
dostarczyły nam „alkogogle”. W nich uczniowie ledwo widzieli i nie byli w stanie kontrolować swoich ruchów - tak
właśnie zachowują się osoby pod wpływem alkoholu.
Gdy komuś brakowało adrenaliny miał okazję podziwiać palenie gumy (opon) przez profesjonalistę. Po pokazie
chętni mogli robić sobie zdjęcia w pojeździe.
Uważam, że ten festyn był jedną z najlepszych imprez w naszej szkole. Było
wielu ludzi, z których większość została aż do samego końca.
Patrycja Gajewska i Anna Kareńska, klasa IId
9
Dwunastka nr 1
Nasza twórczość
Opowieść ta ma swój początek pewnego deszczowego sobotniego dnia, kiedy to
siostry Monica i Alexis zostały same w domu, gdyż ich rodzice wyjechali za granicę
w sprawach służbowych. Dziewczyny nudziły się całą sobotę, wieczorem obejrzały
program dokumentalny o wywoływaniu duchów oraz o nawiedzonych domach. Monica
była tym zafascynowana i postanowiła namówić siostrę, by ta następnego dnia poszła
z nią do biblioteki wypożyczyć książkę o wywoływaniu
duchów. Dziewczyna zgodziła się na to niecodzienne zajęcie. Siostry w ekscytacji położyły się spać.
Następnego dnia, z samego rana pobiegły do biblioteki. Gdy znalazły się przed jej drzwiami, Alexis przystanęła.
–
Słuchaj, to chyba nie jest dobry pomysł.... –
powiedziała dziewczyna.
– Nie pękaj. Widziałyśmy dokładnie w telewizji
jak to robili. To łatwe i wyglądało ciekawie. Pamiętaj by po
wyjściu z biblioteki pójść jeszcze do sklepu po świece do
seansu.
Siostry wzięły głęboki oddech i pokonały ostatnie
metry dzielące je od regału na którym widniała książka z
napisem " Medium - krok po kroku" . Monica zdecydowanie chwyciła książkę i nim Alexis zdążyła coś powiedzieć, ona stała już przy pulpicie
biblioteki.
– Tylko tę książkę chcesz wypożyczyć ? – zapytała bibliotekarka.
– Tak. Proszę ją zapisać na nazwisko Walker.
– Proszę bardzo i życzę miłej lektury.
– Dziękujemy – odpowiedziała Monica i odwróciła się w stronę swojej siostry
– a Ty co stoisz jak ten kołek ? Zapomniałaś już, że musimy iść do sklepu ? Halo ?
Alex ? Dociera do Ciebie, to co mówię ? Chodź już !
– Przepraszam, zamyśliłam się
.
– No rusz się wreszcie ! Nie będę tu na ciebie czekać w nieskończoność. Czas
goni.
– Już, już …
Dziewczyny wyszły z pomieszczenia i ruszyły w stronę sklepu. Po trzech minutach drogi zauważyły szyld z napisem " Shopping center". Wchodząc do sklepu obie
były zamyślone, ale każda myślała o czymś innym - Monica, gdzie mogą być czarne
świece, a Alexis jak przekonać siostrę, że to nie najlepszy pomysł. Wtem siostry zauważyły ekspedienta.
– Przepraszam.. w którym regale mogę znaleźć czarne świece- zapytała Monica.
– Trzeci rząd na prawo.
Dwunastka nr 1
10
Nasza twórczość
– Dziękuję .
Obie siostry zaczęły szukać na regałach czarnych świec, lecz żadna ich nie znalazła.
– Widzisz Monica. Nie ma ich. To na pewno znak, że nie powinnyśmy tego robić.
Już rozmawiałyśmy na ten temat. Lepiej przestań gadać i szukaj.
– Ale....
– O ! Znalazłam. Akurat pięć . Przestań marudzić i chodź zapłacić za świece.
Dziewczyny poszły w stronę kasy w milczeniu. Nie rozmawiały ze sobą aż do
przyjścia do domu. Było już koło godziny 18:30. Zaczęły się przygotowania do wieczornego seansu. Monica zaczęła rysować białą kredą na podłodze pięcioramienną gwiazdę,
a Alexis rozstawiała czarne świece na jej wierzchołkach . Przygotowania te trwały pół
godziny. Pozostało im jeszcze ponad pięć godzin do północy, więc postanowiły bardzo
uważnie przestudiować wypożyczoną lekturę. Monica chłonęła jej zawartość jak gąbka
wodę, lecz Alexis dalej zadręczały myśli o tym, co się może stać . Nie była tak odważna
jak siostra, ale starała się tego nie pokazywać. Jako najmłodsza z rodzeństwa zawsze czuła
się niedoceniana, więc chciała pokazać, że i ją stać na taki wyczyn. W pewnym momencie
spojrzała na zegarek i krzyknęła :
– Za 15 minut północ !
Siostry zerwały się na równe nogi i pobiegły do salonu. Zgasiły światła, zaciągnęły
rolety i podpaliły świece. Dziewczyny chwyciły książkę i usiadły w środku gwiazdy.
– Zaraz zaczynamy - powiedziała Monica.
– Słuchaj.....
– Co ? Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że się boisz ?
– Nie, nie..... nieważne.
– Dobrze. Zaczynamy.
Złapały się za ręce i zaczęły szeptać formułę wywołującą duchy. W pewnym momencie okna się otwarły i dotarł do nich zimny powiew wiatru, który zgasił wszystkie
świece. Przez chwilkę siedziały w ciemności. Nagle ciszę przerwał czyjś szept.
– Czego ode mnie chcecie ?
Cisza. Po siostrach przeszedł dreszcz. Nim się obejrzały świece znów zaczęły się palić.
– To ty zrobiłaś ? Jeśli tak, to to nie jest śmieszne- powiedziała Alexis.
– Nie ja. Ale jeśli nie ty i nie ja, to kto ?
Jedna z sióstr poczuła, że coś zimnego, lecz niewidocznego przejechało jej po policzku. Młodsza siostra wybuchnęła płaczem.
– Ja to zrobiłem ! Ja ! Mówcie czego ode mnie chcecie !
– My.... my.... – jąkała się Alex .
– My ściągnęłyśmy cię z zaświatów tak dla zabawy.... nie myślałyśmy, że to się
uda.... – odpowiedziała starsza siostra.
– Ale się udało i zaraz tego pożałujecie.....- odpowiedział zachrypniętym głosem
niewidocznym przybysz.
W tej chwili zrobiło się jeszcze bardziej zimno i złowrogo. Liście z dworu wleciały
do domu i ułożyły napis na podłodze : " JESZCZE TEGO POŻAŁUJECIE...". Alexis
wstała i nie zastanawiając sie ani chwili dłużej
Ciąg dalszy na następnej stronie —->
11
Dwunastka nr 1
Nasza twórczość
pobiegła do włącznika i zapaliła światło. Rozejrzała się dookoła. Nikogo nie było
oprócz niej i jej równie przerażonej siostry. Zamknęła oczy i osunęła się na ziemię .
Monica szybko podbiegła do niej. Sprawdziła tętno i oddech. Jej siostra nie oddychała. Wyglądała tak, jakby uszło z niej życie. Była blada jak ściana i trupio zimna.
Skołowana dziewczyna nie wiedziała co robić. Jakiś głos w głębi jej duszy podpowiadał, by zadzwoniła po karetkę, lecz co by odpowiedziała gdyby pielęgniarz zapytał się, co się stało. Kto by jej uwierzył, że wywołały ducha z zaświatów i, że to
przez niego Alexis nadal leżała nieruchomo na podłodze i nie oddychała. Monica
usiadła koło swojej siostry na ziemi i gorzko zapłakała. Siedziała tak przez chwilkę,
po czym pobiegła po apteczkę do pokoju. Wracając, miała wrażenie, że ktoś bądź
coś, ją obserwuje, lecz gdy tylko się odwracała dziwne uczucie znikało. Przybiegła
do pokoju i stanęła jak wryta. Nigdzie w pokoju nie widziała swojej siostry, a przecież ta nie mogła wstać o własnych siłach, skoro przed chwilą leżała prawie martwa.
Nagle usłyszała szelest. Rozejrzała się wokół siebie. Emocje rzucały nią na
różne strony. Martwiła się o swoją siostrę, ale z drugiej strony bała się o samą siebie. Co chwilę przez jej umysł przetaczały się wizje tego, co mogło czaić się za
rogiem, tego co najprawdopodobniej było w jej domu. Odruchowo pobiegła w stronę pokoju rodziców i zaczęła szukać w komodzie rewolweru ojca. Ich tata był
emerytowanym policjantem, więc miał pozwolenie na przetrzymywanie broni
w domu. Szukała, lecz po pistolecie nie było śladu . Odwróciła się za siebie. Zobaczyła cień. Serce zaczęło jej bić jak oszalałe. Słyszała tylko czyjeś sapanie. Pędem
rzuciła się w stronę kuchni i chwyciła nóż. Schowała się pod blatem kuchennym i
w milczeniu nasłuchiwała kroków.
Siedziała nieruchomo jakiś czas, aż nagle .... usłyszała, że ktoś się zbliża.
Mocniej ścisnęła nóż, nie myślała o niczym. Tylko nasłuchiwała obawiając się najgorszego. To coś było coraz bliżej. W pewnym momencie przystanęło. Monica
wyjrzała spod blatu i zobaczyła tę jakże znajomą jej twarz. Była to Alex, ale jakaś
inna. Miała przekrwione oczy i złowrogi błysk w oku. Zauważyła ją . Podeszła powoli w stronę Moniki . Wtedy już starsza siostra na pewno wiedziała, że nie stoi
przed nią Alexis i rzuciła się do ucieczki...
Ciąg dalszy nastąpi…
Aleksandra Smejlis, kl. IIa
Dwunastka nr 1
12
Z życia szkoły
W dniach 08-09.09.2011 roku odbył się wyjazd integracyjny klas pierwszych,
mający na celu nawiązanie dobrych relacji między uczniami oraz zaklimatyzowanie do
nowego środowiska. Byliśmy w Kołczewie. Jest to malownicza miejscowość położona
nad morzem, gdzie szum fal rozbijających się o
brzeg, roznosi się w powietrzu.
W dniu, kiedy mieliśmy wyruszyć w tę
niezapomnianą podróż, wszyscy zebraliśmy się
pod szkołą o godzinie ósmej, gdzie czekały już
na nas nowiutkie autokary. Pogoda na początku
nie rozpieszczała, mimo to każdy był bardzo
podekscytowany. Wszyscy wsiedliśmy do autokarów. Po chwili z uśmiechem na twarzy ruszyliśmy.
Już podczas podróży zaczęliśmy się nieśmiało do siebie odzywać. Na szczęście po kilkunastu minutach gęsta atmosfera nieco
się rozluźniła. Następnie uraczyliśmy nauczycieli pokazem swoich umiejętności. Każdy wziął swój podgłówek i zaczęliśmy nimi w siebie ciskać (beztroskie hulanki trwały
do momentu, kiedy ksiądz nie rzucił nam swojego słynnego spojrzenia).
Kiedy wreszcie dotarliśmy na miejsce, okazało się, że był to wielki, piękny
w swej prostocie plac, na którym rozsiane były gdzieniegdzie drewniane domki. Przypominały one mieszkania krasnali leśnych, w których mieliśmy zamieszkać.
Pan prowadzący poprosił nas, aby dobrać się w grupy i zająć miejsca w pokojach. Następnie ogłoszono świetną zabawę, która polegała na tym, że przez pokoje
przeszło tornado i należy wszystko uporządkować. Kiedy uczniowie weszli do pokojów, rzeczywiście wszystko było porozrzucane. Koce można było znaleźć na schodach,
a materace były w takim stanie, jakby naprawdę przeszła przez nie burza. To była naprawdę wspaniała zabawa.
Później udaliśmy się na zajęcia integracyjne z wychowawcą. Były to ciekawe
i urozmaicone zabawy w grupie, gdzie trzeba się było wykazać zarówno sprytem i spostrzegawczością, jak i siłą fizyczną. Obozowicze bawili się przy tym naprawdę wspaniale. Następnie zaproszono nas na gorący obiad. Wszyscy zajadali się pysznymi posiłkami niczym u mamy. Kiedy już obozowicze najedli się do syta, wraz z nauczycielami
udali się na krótki spacer po plaży. Nad morzem było naprawdę pięknie. Świeży powiew bryzy morskiej czuć było na twarzy, a szum fal rozbijających się z wielką mocą
o brzeg dudnił w uszach, co uspokajało i relaksowało rozbrykaną młodzież. Z kolegami
i koleżankami z wycieczki urządziliśmy wyścigi wzdłuż brzegu morza. Wszystkich
rozpierała wesoła energia. Niestety, z powodu nasilającego się deszczu musieliśmy
przerwać beztroską zabawę.
Ciąg dalszy na następnej stronie —->
13
Dwunastka nr 1
Z życia szkoły
Wieczorem zorganizowano świetną dyskotekę w stołówce, na której wszyscy
się już poznali. Muzyka również była dobra, każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Gimnazjaliści mieli okazję się wyszaleć i powyginać swoje ciała. Niestety, nauczyciele nie
dali porwać się muzyce. Jedynie pani kelnerka i dyskdżokej zaprezentowali pokaz swoich umiejętności tanecznych. Pełni wrażeń uczniowie nie zmęczyli się na tyle, żeby w
nocy nie uraczyć nauczycieli swoimi wybrykami. Po dyskotece wszyscy uczestnicy
wycieczki zagrali w grę, w której należało szukać gumowych robaków. Trzeba było
wykazać się spostrzegawczością oraz orientacją w terenie. Gimnazjaliści byli bardzo
aktywni i świetnie się bawili.
Po zakończeniu zabawy wszyscy zmęczeni udali się
do swoich domków. Po wizycie wychowawców trzeba było
jednak zgasić światło.
Następnego dnia z samego rana zaczęły się zajęcia.
Ucieszyliśmy się bardzo z tego, że pogoda dopisywała. Po
jakimś czasie udaliśmy się na pyszne śniadanie. Każdy mógł
nasycić żołądek gorącą jajecznicą, którą wszyscy z wielką
ochotą pałaszowali.
Wkrótce wszystkie klasy wybrały się na plażę, gdzie
każdemu wręczono łopatkę, która była niezbędna do następnych zajęć. Trzeba było zbudować rzeźbę z piasku na wybrany przez grupę temat. Wszyscy pracowali w wielkim
trudzie i skupieniu i jak się potem okazało - nie na darmo. Wkrótce bowiem na plaży
pojawiły się straszne potwory morskie, piękne miasta oraz zwierzęta. Nie zabrakło
również majestatycznego okrętu pirackiego. Na koniec zajęć jurorzy ocenili nasze dzieła. Następnie zorganizowaliśmy zabawę, którą nazwaliśmy ‘’kanapcą’’. Polega ona na
tym, że jedna osoba kładzie się na piasku, po czym cała klasa rzuca się kolejno jeden
na drugiego. Był przy tym naprawdę niezły ubaw.
Po obiedzie każda klasa dostała czas na spakowanie się, co zrobiliśmy z wielką
niechęcią. Każdemu bowiem żal było wyjeżdżać z tak sympatycznego miejsca. Godzinę później wszyscy byli już w autokarze. Podróż mijała szybko, zwłaszcza że postanowiliśmy umilić sobie czas grą w ,,szczerość czy zadanie’’. Przy tej zabawie zawsze jest
dużo śmiechu.
Po zaledwie dwóch godzinach byliśmy już
w Szczecinie, gdzie czekali na nas rodzice. Po pożegnaniu udaliśmy się w kierunku domów.
Uważam, że warto było jechać na taki obóz
integracyjny. Dzięki niemu wszyscy mieliśmy okazję
lepiej się poznać. Poza tym miło spędzić czas z dala
od miejskiego zgiełku. Podczas wycieczki czułem się
jakby wakacje trochę się przedłużyły. Chętnie przeżyłbym taką przygodę jeszcze raz.
Bartek Nosal, klasa I
Dwunastka nr 1
14
Z życia szkoły
Czym się kierowałaś wybierając Gimnazjum nr 12 ?
Gimnazjum nr 12 jest moim rejonowym. Poza tym moje starsze koleżanki ze Szkoły
Podstawowej nr 35 polecały mi właśnie tę szkołę.
Jaka atmosfera panuje Twoim zdaniem w naszej Szkole ?
W szkole jest bardzo miło, panuje przyjemna atmosfera. Nauczyciele i uczniowie są
sympatyczni i tolerancyjni.
Co byś zmieniła gdybyś mogła ?
Przydałoby się więcej dyskotek i dni bez mundurka. Uczeń powinien mieć więcej możliwości do nieprzygotowań.
opinia Magdaleny Mętel, kl. Id
Czym się kierowałeś wybierając Gimnazjum nr 12 ?
Wybierając Gimnazjum nr 12 kierowałem się sportem. Liczne zawody, duża hala sportowa i dobre boisko zachęciły mnie do wyboru tej szkoły.
Jaka atmosfera panuje Twoim zdaniem w naszej Szkole ?
Moim zdaniem jest okej. Panuje miła i przyjemna dla wszystkich atmosfera.
Co byś zmienił gdybyś mógł ?
Chciałbym, aby było więcej nieprzygotowań do wykorzystania.
W szkole mógłby się pojawić radiowęzeł. Ogólnie uważam, że jest dobrze, i że nie
trzeba niczego zmieniać.
opinia Damiana Smolińskiego, kl. Ic
Wywiady przeprowadziła Natalia
Sikora, kl. IIc
15
Dwunastka nr 1
Kącik językoznawczy
Fragment zasłyszanej rozmowy dwóch współczesnych nastolatków:
– Cześć Bartek.
– Siema Maciek.
– Co tam?
– Właśnie wracam z Multikina. Byłem na superfilmie, chociaż koledzy długo
mnie musieli namawiać, żebym na niego dziś poszedł.
– A co to za film?
– To naprawdę megaprodukcja - „Bękarty wojny”.
– Słyszałem, że to okrutnie mocne jest. Czemu nie chciałeś na to iść?
– Miałem inną opcję na wieczór, bynajmniej super, że jednak poszedłem.
Naprawdę ten film to totalny szok, są tam bardzo brutalne sceny, aż mam po
tym depresję. Po wyjściu z kina byłem cały zestresowany. Prezentuje cieka
wą filozofię, nie no naprawdę jest na maksa wypasiony.
– To ja też chyba pójdę, ale w tygodniu, bo wtedy są promocyjne ceny bilet
ów. Tylko wcześniej zarezerwuję bilet, bo ten film to ostatnio wiodący temat,
więc może być problem z miejscami.
– Sorry, ale muszę spadać. Posiadam trochę grosza i idę do jakiegoś
hipermarketu kupić prezenty, bo przed samymi świętami to normalnie szał
w
tych sklepach, istny festiwal.
– Spoko, ja też uciekam. Narka.
W przytoczonej rozmowie występuje wiele wyrazów modnych, czyli takich
których użycie nie wynika z potrzeb, ale jest to robione świadomie.
Cechą tego zjawiska jest szybka zmienność. Modny wyraz pojawia się
w języku, staje się nadużywany. W przytoczonym fragmencie rozmowy, Maciej,
który wyrażał opinię dotyczącą filmu nie przekazał żadnych informacji, bo co oznacza, że film był fajny, super? Określenia te są pozbawione znaczenia, na ich podstawie nie jesteśmy w stanie stwierdzić co to za gatunek – komedia, a może horror,
czego dotyczy fabuła.
Nasuwa się pytanie: dlaczego niektóre wyrazy stają się modne?
Po pierwsze - modne, bo mądre.
W praktyce modne stają się wyrazy ze stylu naukowego, urzędowego.
W przytoczonym tekście pojawiły się terminy medyczne: depresja, zestresować.
Depresja to m.in..: ‘objaw choroby psychicznej’. Przestała być rozumiana jako poważna choroba wymagająca terapii; tym terminem zaczęto określać ‘stan zniechęcenia’. Upowszechnienie się depresji spowodowało usunięcie z obiegu: przygnębienia, smutku, żalu. Innym, równie popularnym i mądrym wyrazem, który przeniknął z polityki jest temat. Pierwotnie oznaczał ‘to, co stanowi podstawową myśl’.
Temat rozszerzył swoje znaczenie, stał się synonimem kwestii, problemu. Nawet
Dwunastka nr 1
16
Kącik językoznawczy
zwrot nie ma sprawy, który oznacza, że ‘nie ma o czym mówić’- został unowocześniony – nie ma tematu…
Jeden z rozmówców nadmienia, że film prezentuje ciekawą filozofię. Od
dłuższego czasu możemy zaobserwować ogromne zmiany w zakresie użycia tego
wyrazu. Jest to znaczenie zbliżone do pomysłu, a także polityki. Mówienie, że ma
się własną filozofię na spędzenie wieczoru brzmi mądrzej niż mam pomysł na wieczór. W końcu mając własną filozofię można się poczuć jak prawdziwy myśliciel…
Po drugie - Polacy lubują się w tym , co obce.
Fascynacja cudzoziemszczyzną nie jest w Polsce niczym nowym. Podstawą
szerzenia się mody są reklamy: The taste of adventure (reklama papierosów Camel), I dove You (reklama kremu). Upowszechniły się również angielskie nazwy
produktów: face cream.
Media mają również silny wpływa na to, które wyrazy stają się modne.
Przykładowo: promocja oraz festiwal. Słowo promocja możemy napotkać właściwie wszędzie – w telewizji, radiu, na bilbordach. Promocja jest ściśle związana
|z namawianiem do szału zakupów, bo przecież to takie tanie, stać Cię. Wydawać
się może, że festiwal to takie polskie słowo. Jednak wskutek amerykańskiej mody
mamy: festiwal wypadków na rajdzie samochodowym. Trudno znaleźć uzasadnienie
dla wypadków samochodowych, czyżbyśmy w taki sposób próbowali osłodzić tragedię?
Pojawiły się liczne zapożyczenia, które zaczęły wypierać rodzime wyrazy:
market, zamiast sklep, fan zamiast zabawa, sorry zamiast przepraszam. Na wszelkie
sposoby eksplorujemy przedrostek euro-:, eurodotacje, eurobank, eurobiznes, itd.
Zachodnia kultura masowa zapoczątkowała modę na pewne cząstki słowotwórcze, np. –ex, która jest skrótem wyrazu export i w końcowym etapie PRL-u
kojarzyła się z dobrobytem, np. Pewex, Drobimex.
Inne to -bio-, eko-, auto-, tele-, czego dowodem są
takie wyrazy jak: biojogurt,, ekolandia, autoalarm,
telegazeta.
Po trzecie - trzeba być na luzie.
Wszystko musi być extra. Do określeń super, fajny należy dorzucić jeszcze: spoko, czadowy,
zaczepisty. Większa liczba określeń nadal nie wnosi
żadnych informacji dotyczących „Bękartów wojny”, ale na pewno są one w modzie. Trudno powiedzieć co oznacza wyraz spoko, ponieważ może być
rozumiany jako: 1.zwrot: ‘nie ma sprawy’ 2. określenie sytuacji: ‘świetnie, dobrze 3. wyrażenie podziwu ‘jesteś świetny’; 4. określenie rzeczownika:
‘spoko film’.
Ciąg dalszy na następnej stronie —>
17
Dwunastka nr 1
Kącik językoznawczy
Po czwarte - modne, bo mocne.
Już nie wystarcz powiedzieć wypasiony, trzeba to wzmocnić, powiedzieć:
totalnie wypasiony. Takich wzmacniaczy jest naprawdę dużo, np.: strasznie, masakrycznie. Wzmacniające przysłówki można z powodzeniem łączyć z dowolnymi
emocjami, ważne, żeby było efektowne.
Co nam daje używanie wyrazów modnych w danym środowisku? - przede
wszystkim pozwala na identyfikację z grupą, po drugie wzmacnia więzi grupowe,
a po trzecie taka osoba uzyskuje w danej zbiorowości prestiż.
Panująca moda na bycie mądrym nie przekłada się
na wzrost poziomu wykształcenia, bo wystarczy używać
wyrazów z odmian języka, aby pokazać, że się wie. Trzeba
pokazać, że jest się wielojęzycznym, wstyd przecież nie
wiedzieć czym zajmuje się webdesigner. Nawet osoby,
które powinny być wzorem i posługiwać się nieskażoną
polszczyzną dopuszczają się wulgaryzmów. Pamiętaj:
TWOJA MOWA CIĘ ZDRADZA!!!
Lidia Kusiak, kl. IIc
-WSZA, -GI, -TA, -CI
Te dziwne elementy w tytule to cząstki wyrazowe szczególnie ostatnio popularne i lubiane przez Polaków. Towarzyszą liczebnikom porządkowym zapisywanym błędnie cyframi i literami: 1-wsza wpłata, 2-gi dzień, 9-ta godzina, 3-ci
klient. Właściwie nie zasługują na miano cząstek wyrazowych, bo tak nazywamy
elementy słowotwórcze, które tworzą nowe wyrazy, na przykład przedrostki: na-,
przy-, od- czy przyrostki: -izm, -ość, -acja. Te powyżej zaś to jakieś dziwolągi wymyślane przez osoby, które już zapomniały, czego o języku ojczystym uczyły się
w szkole.
Błędnie pisane liczebniki to przede wszystkim efekt nieznajomości zasad
gramatyki i ortografii. Gramatyki - gdyż trzeba wiedzieć, że mamy tu do czynienia
z liczebnikami porządkowymi - i zasad ortograficznych, które mówią, że zapisujemy je cyfrą z kropką: To jest 49. godzina trudnej operacji, Co 30. klient otrzyma
prezent. Maniera przyłączania do cyfry pseudokońcówek dotyczy nawet liczebników zapisywanych cyframi rzymskimi, które w połączeniu z nazwami osobowymi
zawsze są formą porządkową: "Kiedy przechodzę przez skwer Jana Pawła II-go
w Policach, to coś mnie trafia - pisze do poradni językowej nasza stała korespondentka. - Przecież w mianowniku nie piszemy Jan Paweł II-go, dlaczego więc na
tabliczkach z nazwą skweru upowszechnia się tak oczywisty błąd i nikogo od lat to
nie razi?".
No właśnie! Ktoś ponosi odpowiedzialność za policki skwer Jana Pawła IIgo (sic!). Ktoś jest odpowiedzialny za upowszechniane na tablicach z nazwami
szczecińskich ulic różnych ortograficznych kwiatków w postaci ul. Mieszka I-go,
Dwunastka nr 1
18
Kącik językoznawczy
ul. 26-go Kwietnia czy ul. 3-go Maja. Nie sądzę, żeby - mimo wzrastającej popularności takiego zapisu - norma mogła go kiedykolwiek usankcjonować. Przeszkodą
jest chociażby to, że na przykład cyfra 2 odpowiada liczebnikowi dwa, a nie dru-,
jak w błędnym 2-gi. Norma ortograficzna upraszcza pisownię, a użytkownicy języka ją komplikują, wymyślając jakieś zbyteczne elementy. Lepiej więc pamiętać o
różnorodności form liczebników niż tworzyć nowe potworki językowe.
Czy to prawda, że już można mówić poszłem?
Nie! Nieprawda! Jedyną poprawną postacią tego czasownika jest forma poszedłem! Chyba żadne słowo nie budzi takich emocji, jak ten właśnie czasownik.
O naszym "narodowym" błędzie dyskutuje mnóstwo osób: na wykładach,
w e-mailach do poradni językowych, a zwłaszcza na forach internetowych. Niektórzy próbują na swój rozum wytłumaczyć różnice w obu formach, czasem bardzo
pomysłowo: "Moi znajomi próbują mi wmówić, że dopuszczalna jest forma poszłem. A dokładnie, że można mówić poszłem, jak się przychodzi z bliska, a poszedłem, jak z daleka". Są i tacy, dla których ta rażąca forma jest manifestacją prawa
do językowej wolności: "Mam kumpla, który mówi poszłem. Ja go poprawiam:
poszedłem, a on mi na to: inni może i poszedli, ale ja poszłem". No cóż, każdy ma
prawo się ośmieszyć...
Inni próbują problem rozwiązać naukowo: "Jest coś takiego, jak norma językowa i zwyczaj językowy. Normy językowe zmieniają się przez zmianę zwyczajów. Dlatego że słowo poszłem jest używane bardzo często, w mediach, na ulicy
i gdzie sobie tego zażyczysz, to niedługo wejdzie jako norma językowa. Większość
językoznawców już tak uważa". Chciałabym zapytać tego dyskutanta, w jakich
mediach używa się bardzo często słowa poszłem? Myślę, że miałby kłopot z odpowiedzią.
Inny dyskutant łączy argumenty naukowe z argumentacją hedonistyczną
(życie, więc i język, mają być przyjemne i łatwe): "Jak wiadomo język się zmienia,
więc słowo poszłem nie jest traktowane obecnie jako błąd, ale jest tolerowane
i akceptowane przez wielu językoznawców. W wielu językach skrótowe, prostsze
formy danego słowa zastępują te mniej wygodne do wypowiedzenia. Sam z premedytacją używam formy poszłem jako łatwiejszej, ponieważ jestem gorącym zwolennikiem ułatwiania sobie życia". Ciekawe, jak sobie ten zwolennik łatwego życia
i łatwego języka radzi z formą gramatyczną 3. osoby liczby pojedynczej: on poszł?
I którzy językoznawcy zaakceptowali już tę formę?
Z tej dyskusji płynie jeszcze jeden smutny wniosek: nikt z dyskutantów nie
zajrzał do słownika, bo gdyby zajrzał, przekonałby się, że jest w nim tylko czasownik poszedłem.
Źródło: felietony prof. US Ewy Kołodziejek
19
Dwunastka nr 1
Nasza twórczość
Dlaczego musiał mi to powiedzieć właśnie teraz?! Nie mógł poczekać, aż
wyjdziemy na zewnątrz i w drodze do domu… Och, na co ja liczyłam? Na szczęśliwy związek? Cóż, chyba tak…
Wybiegłam z auli jak oszalała. W pędzie
pokonałam zawiłe korytarze. Nie było nikogo,
oprócz mnie, gnającej jak najszybciej do wyjścia,
aby zapomnieć, zamknąć ten rozdział życia. Muzyka stopniowo cichła, gdy tam w sali niemal
pękały mi bębenki w uszach. W końcu była dyskoteka. Tak długo wyczekiwana. Spodziewałam
się czegoś miłego tego wieczoru, a nie przykrych
słów, krzyków raniących moje serce i ciało.
Nie mogłam złapać oddechu. Biegłam jednak dalej. Zwolniłam kroku tylko na zaciemnionych schodach. Dopadły mnie mdłości i osłabienie. Jak emocje
potrafią wpływać na organizm człowieka. Zacisnęłam powieki i spróbowałam spokojnie oddychać. Nie było to łatwe. Gdy poczułam, że policzki płoną, a oczy wilgotnieją, ruszyłam dalej, po ciemku i mrugając, aby powstrzymać płacz. Nie pozwolę, aby on znalazł mnie w takim stanie.
Przy drzwiach od frontu oślepiło mnie jaskrawe światło. Pani dyżurującej
za ladą nie było w pobliżu, więc szybko oddaliłam się od szkoły i wyszłam poza jej
teren. Późny wieczór był chłodny i nieprzyjazny, mimo księżyca prześwitującego
przez chmury. Niedaleko znajdowały się nieco stare kamienice. Nie lubiłam koło
nich przechodzić, ale gdzie miałam iść? Do domu nie chciałam jeszcze wracać.
Rodzice pytaliby, co się stało, w szczególności mama, a ta opcja wymagała tłumaczenia się, co mi zupełnie nie odpowiadało.
Pierwszy blok był bardzo zaniedbany, z odpadającym tynkiem, na którym
widać było nagie cegły. W oknach ciemno, na podwórku również, tylko jedna lampa na całe osiedle, do tego dająca małą ilość światła, co nadawało niezwykle ponury krajobraz. Brudno, niemiło i okropnie pachniało. Przechodząc koło drzwi do
klatki schodowej, usłyszałam zgrzyt kraty. Potem jakiś cichy odgłos, jakby spadającej książki na ziemię. Zimny wiatr odwiał mi włosy do tyłu. Chłód przeniknął mnie
do szpiku kości.
Nagle coś grzmotnęło. Podskoczyłam jak oparzona. Słabe światełko zapaliło się powoli, oświetlając ledwie widoczne białe cyfry na zardzewiałej tabliczce
składających się na numer budynku 36. Zamiast uciekać, podeszłam bliżej i otworzyłam drewniane drzwi, kiedyś zapewne z szybami, teraz zniszczone przez wandali. Skrzypnęły niemiłosiernie jak żywcem wzięte z horroru. Weszłam do środka
Dwunastka nr 1
20
Nasza twórczość
niepewnie.
– Ktoś tu jest? – przed sobą zobaczyłam ciemną plamę. Mogła to być
piwnica. Ale… otwarta? Stanęłam na krawędzi schodów – Halo? Czy ktoś…?
AAAAAaaa!!!
Poczułam bolesne szarpnięcie do przodu i… zdążyłam tylko krzyknąć…
***
Kolejne dni wyglądały tak jak zwykle, a raczej wlekły się nadzwyczaj
powoli. Mikołaj poszedł po dyskotece normalnie do szkoły, gdyż po niej był jeszcze piątek. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie niepokojąca myśl, że długo nie
widział w szkole Ani. Tej, z którą pokłócił się na imprezie tak niedawno. Miał
dziwne przeczucie, że jej zniknięcie wiąże się właśnie z tym. Wszystko jej wytłumaczył, dlaczego nie mogą być razem. Nie chciał zepsuć związku z Natalią, a był
on już nieco zachwiany uczuciowo, nie tylko z powodu Anki. Natalia ostatnio
zaczęła go ignorować i nie odzywać się do niego przez cały dzień. Miał tego
dość. Tak szczerze, powinien z nią zerwać. Za to Ania była całkowitym przeciwieństwem Natalii. Zawsze otwarta, uśmiechnięta, pogodna. Pewnego dnia coś
zaczęło ciągnąć go do jej osoby.
Szedł właśnie koło grupki dziewczyn, znał je z widzenia. Usłyszał
strzępki rozmowy.
– Słyszałyście o Ance? Podobno wczoraj znaleźli jej ciało w piwnicy, tej
kamienicy, co w niej podobno straszy. Co ją tknęło, żeby tam iść? – zapytała jedna.
– Węszyła i zginęła. Nawet dobrze jej nie pamiętam – odparła druga
beznamiętnie.
– No co ty? To straszne. Nigdy nie miałaś żałoby? Pewnie jej rodzice
teraz rozpaczają, że jej przed tym nie uchronili! – rozczuliła się następna.
– Podobno ostatni, kto ją widział, był jakiś chłopak. Słyszałam, jak moja
wychowawczyni rozmawiała z panią pedagog. Ma iść na przesłuchanie, ale to
ściśle tajne. Nikt ma o tym nie wiedzieć – ostatnie słowa wyszeptała – Miałaś ten
sprawdzian z geografii?
Wtedy Mikołaj się wyłączył. Szok. Cofnął się parę kroków. Zbiegł szybko po schodach. Nie mógł pójść na to przesłuchanie. Czy posądziliby go o kłótnię
z nią? Przecież nie wyszedł z nią na zewnątrz. Sama tam poszła. Może jednak
powinien wtedy za nią pobiec? Nie mógł uwierzyć, że to wszystko jego wina. Nie
mogła być…
Omal nie wpadł na swoją dziewczynę.
– Mikołaj, co ty wyprawiasz? – zapytała go Natalia.
– To koniec – powiedział tylko i odwrócił się na pięcie. Nie miał czasu
na wyjaśnienia, na tłumaczenie. Wybiegł ze szkoły prosto do osiedla starych kamienic.
Nie mogła umrzeć. Czy dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, że stracił
kogoś kogo kochał? Dlaczego się pokłócili? Jaki to miało cel? Dlaczego teraz?
Ciąg dalszy na następnej stronie —>
21
Dwunastka nr 1
Nasza twórczość
Dziesiątki pytań cisnęły mu się na usta, ale na żadne nie było odpowiedzi.
Dlatego jej nie było. Trwały poszukiwania. Nagle go oświeciło. To ta głupia kłótnia… Wszystko zaczęło się od tego. Musiała wybiec ze szkoły, pobiegła do osamotnionego miejsca, tam, gdzie jej nikt nie znajdzie, a potem zginęła? Tak po prostu?
Coś tu nie pasowało. Była rozważna. Nie zrobiłaby czegoś tak głupiego.
Dobiegł w końcu na środek podwórza. Kłęby pary wydobywały się z jego
ust. Oddychał szybko od sprintu. Rozejrzał się. Nigdzie nie było ostrzeżenia, że trwa
akcja, czy miejsca oklejonego taśmą, oznaczającą „nie zbliżać się”. Nic, tylko cisza.
Gdy zawiał wiatr dotarł do niego odór stęchlizny, zgnilizny i pleśni. Ani żywej duszy. Budynki nie zachęcały do wejścia, a co dopiero mieszkania w nich. Podszedł do
najbliższego budynku. Napis na zardzewiałej tabliczce mówił, że to numer 36. Wybite szyby z drzwi, grafitti, którego nie można było już odczytać. Serce biło mu niespodziewanie szybko, gdy przeszedł przez próg klatki.
– Kogo tu znów niesie? – zachrypiał jakiś damski głos. Mikołaj natychmiast
się odwrócił. Okazało się, że to głos staruszki z zakupami, która opierała się na lasce
– Kolejny zwiedzający… - mruknęła cicho, widocznie niezadowolona.
– Przepraszam, czy nie widziała pani tutaj kilka dni temu dziewczyny? Długie, brązowe włosy, zielona kurtka… - starał się przypomnieć starszej osobie jakieś
cechy charakterystyczne, ta tylko kiwała przecząco głową.
– Nie, tutaj jej nie było, chociaż znaleźli ciało. Dzieją się tu dziwne rzeczy od
jakiegoś czasu… Uważaj, bo możesz być następny. Niebezpieczna dzielnica, teraz to
widać. Jeszcze wszyscy zobaczycie… - urywała słowa staruszka i zaczęła wchodzić
po zniszczonych schodach.
– Nie wie pani, kto to mógł zrobić? – spróbował jeszcze raz chłopak.
– Tutaj nic nie dzieje się przypadkowo i bez przyczyny. A kto to mógł zrobić?
Każdy… - kobieta zniknęła na piętrze. Mikołaj nie miał najmniejszej ochoty za nią
iść. Spojrzał na drzwi przed sobą. Były zamknięte. Policja napisała pewnie, że to
samobójstwo. On jednak nie do końca ufał glinom. Zazwyczaj chcieli zatrzeć ślady
i zostawić sprawę w spokoju. Czuł, że coś jest nie tak. Jednak najważniejszym pytaniem było…
Kto to zrobił? I dlaczego…?
***
Kochał i stracił. Postąpił głupio i żałuje. Niestety, za późno już na żal. Błąd,
który kosztuje, niesie ze sobą konsekwencje. A ty? Doceniasz ludzi, którzy są wokół
ciebie, których kochasz? Ja tego nie wiem, ty musisz to wiedzieć.
Karolina Wójcik, kl. IIe
Dwunastka nr 1
22
Z życia szkoły
Ósmego września 2011 roku klasy
drugie Gimnazjum nr 12 im. Stanisława Lema wybrały się do Teatru Współczesnego
w naszym mieście, aby oglądnąć spektakl
Mikołaja Gogola pt. „Ożenek”.
Po przybyciu na miejsce zostawiliśmy
w szatni odzież wierzchnią i ruszyliśmy po
schodach
do góry. Tam mieści się duża
sala. W tym pomieszczeniu mieliśmy spędzić
najbliższe dwie i pół godziny. Wszystkie osoby były ubrane na galowo i tacy piękni
oraz dobrze nastawieni usiedliśmy w wygodnych fotelach, czekając na rozpoczęcie
sztuki. Wkrótce rozległ się pierwszy dzwonek, drugi, trzeci i… zgasło światło, wiec
ogarnął nas strach i przerażenie.
Gdy rozbłysła pierwsza lampa ujrzeliśmy pana Jacka Piątkowskiego, leżącego na
ławce szkolnej. Kiedy się obudził , zaczęło się przedstawienie.
Sztuka opowiada o Podkolesinie, starym, zatwardziałym kawalerze, którego Fiokła (Maria Dąbrowska) i Koczkariow (Arkadiusz Buszko) próbują swatać z Agafią Tichonowną (Beata Zygarlicka), nieco podstarzałą kupiecką córką. Służącym Podkolesina
jest Stiepan (Wiesław Orłowski). Główny bohater musi pokonać trzech pozostałych
adoratorów Agafii, jeśli chce, aby wybrała właśnie jego.
Obejrzany przez nas spektakl został wyreżyserowany przez Justynę Celedę,
a scenografią zajął się Grzegorz Małecki.
Ciekawostką jest, iż w czasie przerwy były sprzedawane nieletnim produkty
zawierające alkohol (pyszne rogaliki 7 Days). Przerwa trwała 15 minut i po niej należało wracać na widownię, aby zająć swoje miejsce. Nie było to dla nas przyjemnością,
gdyż fotele nie miały zagłówków… W kinie jest zdecydowanie wygodniej. Może
w niedalekiej przyszłości zrealizujemy pomysł wyjścia na ciekawy seans.
W sztuce tej istotnej roli nie grała muzyka, lecz był ona dopracowana. Gra aktorów zasługuje na pochwałę, lecz samo przedstawienie jest trudne w odbiorze dla gimnazjalistów.
Myślę, że dla młodzieży w naszym wieku korzystniejsze są wizyty w Teatrze
Polskim.
Michał Kanciała, kl. IIc
23
Dwunastka nr 1
Nasza twórczość
Przepis na udaną randkę
Składniki na miłość są następujące :
- dużo cierpliwości (przede wszystkim),
- odrobina magii,
- szklanka zrozumienia,
- kostki optymizmu,
- łyżeczka chemii.
Lecz kto tu mówi od razu o miłości! Oczywiście, miłość jest czymś nie do opisania, czymś magicznym, ale tylko wtedy, kiedy to uczucie jest odwzajemnione. Kiedy już spotkamy tę osobę, na której
widok mamy :
- szybkie bicie serca,
- głęboki i szybki oddech,
- wilgotne ręce,
- nutka zdenerwowania,
- narastające napięcie.
Wykonanie:
Nie czekaj, lecz czym prędzej umów się z nią na randkę, jeżeli myślisz, że druga osoba czuje coś podobnego. Według tradycji, zadanie to należy tylko i wyłącznie do
chłopaka. Z biegiem czasu tradycja ta zmieniła się, najwidoczniej niepotrzebnie. Dziewczynie o wiele trudniej jest zebrać się do zaproszenia chłopaka, a więc zostawiamy to
im :).
Największym problemem jest wybór odpowiedniego miejsca, które zależy od
pory roku - i co ważniejsze - od charakteru osób. Każdy ma inne upodobania, co trzeba
(koniecznie!) brać pod uwagę. Bo cóż to będzie za randka, gdy chłopak zaprosi swoją
koleżankę na mecz, jeśli ona nie lubi sportu? Możliwości są różne: spacer po parku, spotkanie w kawiarni albo po prostu seans w kinie.
Najważniejsze rady dla chłopaka:
1. Nie masz prawa się spóźnić, bo jeżeli dziewczyna przyjdzie wcześniej niż Ty,
może pomyśleć, że ci nie zależy.
2. Nie wysilaj się i nie rób sztucznych i nienaturalnych rzeczy, bo jeżeli dziewczyna
się z tobą umówiła to lubi cię takiego jakim jesteś.
3. Spróbuj przynieść jakiś kwiatek, ten miły gest na pewno sprawi że to będzie dla
niej mile spędzony dzień.
Najważniejsze rady dla dziewczyny:
1. Przyjdź później o kilka minut bo znając chłopaków to na pewno się spóźni:)
2. Nie rób z siebie sztucznej lali, bo większość chłopków ceni naturalność.
3. Bądź wyrozumiała dla chłopaka, on na pewno bardzo się stara:)
Dzięki temu przepisowi Wasza pierwsza randka na pewno będzie wyglądać jak
z hollywoodzkiej komedii romantycznej:) Smacznego!!
Klaudia Nieszczery, kl. IId
Dwunastka nr 1
24
Nasza twórczość
Przepis na dobrą zabawę
Czujesz się znudzony zwykłym wychodzeniem na dwór ze znajomymi? Dyskoteki
szkolne są za rzadko? - żaden problem! Chcielibyśmy Ci zaproponować przepis na udaną
imprezę:
Niezbędne składniki:
- odpowiednie miejsce (tak zwane “domówki” udają się najlepiej)
- udzie (bliscy przyjaciele czy może więcej znajomych?- wybór należy do Ciebie)
- muzyka ( trudno jest każdemu dogodzić pod względem gustu muzycznego,
więc najlepiej zrobić wcześniej dokładną listę)
- przekąski (na zabawach najlepiej sprawdzają się zimne napoje, pizza
i chipsy)
- rozgłos (upewnij się, czy wszyscy znają szczegóły dotyczące
miejsca i czasu)
- urozmaiceniem może być impreza tematyczna,
np. lata 70., hallowen tudzież bal karna
wałowy. Sam zdecyduj, co wybierasz.
- ozdoby (możesz nadmuchać balony, przyciemnić szyby czy też porozwieszać serpentyny)
Wykonanie:
Ustal miejsce i czas. Zaproś wybrane osoby. Jeżeli
zdecydowałeś się na zabawę tematyczną upewnij się,
czy wszyscy goście wiedzą o tym. Zorganizuj muzykę
i przekąski. Nie zapomnij o dekoracjach. Wszystko gotowe? Nie pozostaje nam nic więcej niż życzyć Wam
świetnej zabawy!
Wiktoria Cielek,
Teresa Jędrzejewska
kl. IIa
25
Dwunastka nr 1
Wywiady
Wywiad z Panią Anną Pogorzelską-Łucyk
Magda: Gdzie Pani wcześniej pracowała?
Pani Bibliotekarka: Przez 13 lat pracowałam w szkole jako nauczycielka nauczania początkowego. Później przez 3 lata jako bibliotekarka, w tak zwanej
kolejówce.
M.: Jak się Pani pracuje w naszym gimnazjum?
P.B.: Bardzo dobrze. Koleżanki przyjęły mnie do swojego grona. Młodzież jest
dla mnie miła. Dużo osób wybrało mój temat projektu.
M.: Czy zawsze myślała Pani o pracy jako bibliotekarka? Czy wiąże się to z Pani zainteresowaniami?
P.B.: Tak, w dzieciństwie myślałam o karierze jako nauczyciel, księgarz lub
bibliotekarz. Zostałam nauczycielką, ale po kilkunastu latach pracy w tym
zawodzie postanowiłam spełnić marzenia. Zrobiłam studia i zostałam bibliotekarką. Ta praca wiąże się z moimi zainteresowaniami, lubię czytać i pracować
z młodzieżą.
M.: Jaka jest Pani ulubiona książka?
P.B.: Moją ulubioną książką jest ,,Cień wiatru”, którą napisał Carlos Ruiz
Zafon. Jest on hiszpańskim pisarzem. Ta książka opowiada o chłopcu, który znalazł książkę i musi się nią opiekować. Czytając ją tak naprawdę czytamy dwie
książki naraz. Lubię też książki o ludzkich losach na tle wydarzeń historycznych
oraz literaturę hiszpańską.
M.: Jakie książki poleciłaby Pani uczniom, bo w dobie komputerów mało kto sięga
po książki.
P.B.: Bardzo mało uczniów czyta. Dziewczynki lubią czytać o miłości i nastolatkach, chłopcy zaś fantasy i sensację. Myślę, że każdy musi przeczytać książkę
Luizy Pluteckiej ,,Za Swolvorem’’, choćby dlatego, że napisała ją Wasza koleżanka. Za około 3 tygodnie będzie można wypożyczyć ją w naszej bibliotece szkolnej. Należy do gatunku fantasy. Kiedy się ją czyta, po głowie chodzi pytania
,,Co było dalej?’’. Opowiada o przyjaźni, swoim miejscu na świecie i o więzi
międzyludzkiej .
M.: Czy korzysta pani ze szczecińskich bibliotek?
P.B.: Tak, Filia numer 13 jest bardzo dobrze wyposażona. Książnica organizuje
ciekawe imprezy, na które zabiorę uczestników koła bibliotecznego.
M.: Czy w wolnych chwilach pisze
Pani, np. wiersze?
P.B.: Wiersze nie, ale pisze, jak to ja nazywam
dykteryjki. Są to śmieszne rymowane wierszyki. Kiedyś brałam udział w konkursie ,,Kołysanka dla renifera’’ i wygrałam podróż do Finlandii. Innym razem napisałam dykteryjkę n a walentynki i wygrałam ekspres do
kawy.
Dwunastka nr 1
26
Wywiad z Panią Julitą Dawidowicz
Wywiady
Magda: Gdzie Pani wcześniej pracowała?
Pani Julita Dawidowicz: W Gimnazjum nr 10
w Szczecinie.
M.: Jak się Pani pracuje w naszym gimnazjum?
J.D.: Bardzo dobrze!
M.: Dlaczego Pani uczy tego przedmiotu? Czy
wiąże się to z Pani zainteresowaniami?
J.D.: Zawsze byłam humanistką i postanowiłam kontynuować moje zainteresowania na studiach. Lubię moją pracę.
M.: Czy uważa się Pani za surowego nauczyciela? Jakie są Pani techniki nauczania?
J.D.: Raczej tak. Moich technik nauczania nie
zdradzę, bo będą wtedy mniej skuteczne.
Wywiad z Panią Anna Maciejewską
Oliwia: Jakie jest Pani hobby?
Pani Anna Maciejewska: Lubię uczyć się języków obcych, teraz na przykład uczę się
hiszpańskiego. Moim hobby jest również narciarstwo oraz podróżowanie.
O.: Dlaczego wybrała Pani pracę w szkole i dlaczego akurat język angielski?
A.M.: Wybrałam pracę w szkole, ponieważ bardzo lubię pracę z ludźmi, a język angielski
zawsze mi się podobał i w liceum zrozumiałam, że to właśnie z tym chcę związać swoje
życie.
O.: Czy jakby musiała Pani zmienić pracę, co by Pani wybrała?
A.M.: Pewnie byłoby to coś również związane z językiem, bo jest to coś co najlepiej potrafię, może zostałabym tłumaczem…
Wywiad z Panią Iwoną Goraj
Natalia: Gdzie wcześniej Pani uczyła?
Pani Iwona Goraj: Nie uczyła, tylko studiowałam To moja pierwsza praca.
N.: Jak się Pani pracuje w naszym Gimnazjum?
I.G.: Dobrze.
N.: Czy Pani praca wiąże się z Pani zainteresowaniami?
I.G.: Na pewno. Kiedyś ćwiczyłam siatkówkę.
N.: Woli Pani pracę z dziećmi z podstawówki czy z młodzieżą gimnazjalną?
I.G.: Lubię pracę z młodzieżą z gimnazjum.
N.: Czy uważa się Pani za surowego nauczyciela?
I.G.: Myślę , że jestem za mało surowa.
N.: Jakie są Pani ulubione dziedziny sportu?
I.G.: Siatkówka i koszykówka.
Ciąg dalszy na następnej stronie —>
27
Dwunastka nr 1
Wywiady
Wywiad z księdzem Marcinem Smoligą
Natalia: Gdzie ksiądz wcześniej pracował?
Ksiądz: W gimnazjum nr 1 w Świnoujściu.
N.: Jak się księdzu pracuje w naszym gimnazjum?
K.: Spełniam swoje marzenia.
N.: Czy jako dziecko, nastolatek myślał ksiądz o byciu duchownym?
K.: Nie myślałem o tym poważnie, ale już jako dziecko bawiłem się w księdza.
N.: Czy lubi ksiądz pracę z młodzieżą?
K.: Nie lubię robić rzeczy wbrew sobie, więc skoro pracuję w
gimnazjum , to lubię.
N.: Czy uważa się ksiądz za surowego nauczyciela?
K.: Nie wiem, trzeba się spytać uczniów.
Wywiad z Panią Agnieszką Śliżewską
Pani Śliżewska – Wcześniej pracowałam z szkole podstawowej. Teraz, po raz pierwszy, uczę w gimnazjum.
Magda: Czy praca jako nauczycielka sprawia Pani przyjemność?
Pani Śliżewska: Sprawia mi ogromną przyjemność! Mam duża satysfakcję, gdy uczniowie rozumieją realizowany materiał i, gdy mogę wstawiać same piątki.
M.: Czy kiedy była Pani uczennicą interesowała się matematyką?
P.Ś.: Kiedy byłam w waszym wieku raczej nie interesowałam się matematyką. Wolałam
zajmować się sprawami bardziej przyziemnymi, dostosowanymi do mojego wieku J
M.: Kiedy Pani postanowiła, że zostanie nauczycielką?
P.Ś.: Już od dziecka marzyłam o byciu nauczycielką. Pamiętam, że jako kilkulatka bawiłam się z koleżankami w szkołę. Miałam swój dzienniczek i z radością wstawiałam do
niego oceny, ze wszystkim przedmiotów.
M.: Jaki jest Pani ulubiony dział matematyki i dlaczego?
P.Ś.: Nie mam jednej ulubionej działu. Uważam, że każda dziedzina jest interesująca,
ale na swój sposób.
M.: Czy uważa się Pani za surowego nauczyciela?
P.Ś.: Raczej nie, ponieważ stawianie jedynek wcale nie sprawia mi przyjemności. Lubię
kiedy uczniowie chcą pracować, kiedy rozumieją omawiany temat, kiedy mogę stawiać
tylko dobre oceny.
M. – Czego wymaga Pani od uczniów?
P.Ś.: Przede wszystkim wymagam samodyscypliny. Uczeń musi chcieć się uczyć, zrozumieć, że robi to dla siebie, a nie dla mnie, czy dla rodziców. Musi poznać swoje mocne i słabe strony, pracować nad tym czego nie rozumie. Właśnie dlatego stosuję oceniania kształtujące, czyli opisowe.
Natalia Brammen, Magdalena Piorun, Oliwia Poterucha,
Dwunastka nr 1
28
Wywiady
Ile lat jest Pan dyrektorem tego gimnazjum i czy wcześniej pełnił Pan już tę funkcję?
W tym roku rozpoczynam trzeci rok kadencji na
stanowisku dyrektora Gimnazjum nr 12 im. Stanisława
Lema, a wcześniej pełniłem funkcję wicedyrektora tej
szkoły w latach 2001-2002.
Dowiedziałem się, że praca dyrektora jest bardzo
trudna. Czy mógłby Pan wymienić podstawowe zadania, które realizuje każdego dnia?
Jest to przede wszystkim praca bardzo odpowiedzialna, gdyż na dyrektorze szkoły spoczywa wielka
odpowiedzialność za uczniów i nauczycieli. Do innych
zadań należą nadzór nad pracą szkoły, przestrzeganie
rozporządzeń Ministra Edukacji Narodowej, dyrektor
musi też dopilnować, by na bieżąco wcielano w życie wszystkie rozporządzenia.
Słyszałem, że Pan dyrektor jest też nauczycielem wychowania fizycznego, jak to jest
jednocześnie kierować szkołą i uczyć?
Sport, wychowanie fizyczne - to moja pasja. Bardzo lubię ruch, nadal uprawiam różne
dyscypliny sportowe m.in. gram w tenisa ziemnego, jeżdżę na nartach i pływam. Trenowanie
klasy jest dla mnie przyjemnością.
Czy ciężko układa się plan zajęć dla uczniów i ile czasu przed rozpoczęciem roku szkolnego trzeba do tego zadania przystąpić?
Jest to bardzo trudne zadanie, dlatego też mam zespół, który zajmuje się układaniem
dydaktycznego, tygodniowego planu. Przystępujemy to tego zadania już na początku sierpnia.
Na czym polega opracowanie programu rozwoju
szkoły?
Koncepcja rozwoju szkoły polega na wizji,
która uwzględnia zmieniającą się rzeczywistość. Aktualnie bardzo istotną sprawą jest informatyzacja
naszego życia, gdzie dążymy do tego, aby informatyka i technologia komputerowa były nauczane na wysokim poziomie.
Ciąg dalszy na następnej stronie —>
29
Dwunastka nr 1
Wywiady
W jaki sposób gromadzi Pan informacje o
pracy nauczycieli, w celu wykonania oceny ich postępów?
Dyrektor szkoły pełni też funkcję
nadzorującą, która wynika z rozporządzenia
nadzoru pedagogicznego. Podstawową czynnością jest obserwacja pracy nauczycieli,
którzy piszą pod koniec każdego semestru
sprawozdanie ze swojej działalności wychowawczej, opiekuńczej oraz dydaktycznej.
Odbywają się też systematyczne kontrole,
które pozwalają mi na ocenę ich pracy.
Dyrektor jako kierownik zakładu pracy
ma za zadanie kształtowanie polityki kadrowej w szkolnej placówce. W związku z
tym, czy wysyła Pan nauczycieli na szkolenia? Jeżeli tak, to proszę powiedzieć na
jakie?
Co roku Minister Edukacji Narodowej, Kuratorium Oświaty i dyrektor szkoły,
ogłaszają tzw. priorytety, czyli najważniejsze zadania w bieżącym roku szkolnym. Na
tej podstawie sporządza się plan szkoleń.
Nauczyciele muszą być przygotowani do
wszelkich zmian, a ta gotowość polega na
dokształcaniu się.
Czy zdarzyło się kiedyś zawiesić szkołę z powodu spadku
temperatury, jeśli tak proszę powiedzieć jak to wyglądało?
Była tylko raz taka sytuacja, trzy lata temu, kiedy nastąpił nagły opad śniegu i z tego powodu zabrakło prądu. W
tym dniu uczniowie po dwóch lekcjach poszli do domu.
Oskar Bieńko, kl. IIa
Dwunastka nr 1
30
Kącik językowy
AAAA
Awangardowy,
argentyński artysta,
asystował anielsko,
atrakcyjnej aktorce,
adorując arcydzieło,
antwerpskiego,
arcymistrza
BBBBB
Brudna baba brodziła,
boso bezleśnym błotem,
bezmyślnie balansując,
brzozowymi badylami,
bezprzytomnie bajdurząc,
beznadziejna bajki.
Połam język
W gąszczu szczawiu we Wrzeszczu,
klaszczą kleszcze na deszczu,
szepce szczygieł w szczelinie,
szczeka szczeniak w Szczuczynie,
piszczy pszczoła pod Pszczyną,
świszcze świerszcz pod leszczyną,
a trzy pliszki i liszka łaszą
płaszcze w Szypliszkach.
Kurkiem kranu kręci kruk,
kroplą tranu ,brudząc bruk,
a przy kranie ,robiąc pranie,
królik gra na fortepianie.
Waży żaba smar,
pełen smaru gar,
z wnętrza gara bucha,
para, z pieca bucha żar,
smar jest w garze, gar
na żarze, wrze na żarze,
smar.
Za parkanem wśród kur na
podwórku,
kroczył kruk w purpurowym
kapturku,
nagle strasznie zakrakał
i zrobiła się draka,
bo mu kura ukradła robaka.
Przeczytaj te zdania od lewej do prawej a później od prawej do lewej
ZAKOPANE NA POKAZ.
A TO KANAPA PANA KOTA.
IZA ŁĄKĄ ŁAZI.
ALA SOLĘ DOSALA.
ALA WZORCOWO OWOC ROZWALA.
EWO, TO GOTOWE.
Sandra Jędrzejewska, kl. IIc
31
Dwunastka nr 1
Z życia szkoły
Pulitzery rozdane!
Zakamarki Książnicy Pomorskiej
Nagroda…?
Nasza gazetka „Dwunastka” otrzymała nominację do nagrody Szkolnego Pulitzera za całokształt pracy
roku 2010/2011. Byliśmy jednocześnie zaskoczeni, ale
i z siebie dumni. Nasz skład, czyli Andżelika Nowaszczuk, Karolina Wójcik i Michał Kanciała wraz
z p. Agatą Judkowiak, dnia 21 października br., udał się
do Książnicy Pomorskiej w Szczecinie, gdzie odbył się
finał konkursu. Nominowane były najlepsze redakcje szkolnych gazetek ze Szczecina,
jak i z regionu. Galę prowadził przewodniczący jury i red. naczelny „Kuriera Szczecińskiego” Tomasz Kowalczyk, który na samym początku przestawił program dnia: poczęstunek, zwiedzanie Książnicy, ogłoszenie
wyników i wręczenie nagród, pożegnalny obiad.
To ciekawe…
Zwiedzanie zaczęliśmy od wypożyczalni
muzycznej. Jedna z nich została poświęcona
Konstantynowi Ildefonsowi Gałczyńskiemu,
gdzie zgromadzonych jest ok. 300-400 jego
dzieł. Na ścianach wisiały obrazy, w rogu stał
stary gramofon, zapewne z czasów artysty. Pani
opowiedziała nam krótko o tej postaci oraz o zgromadzonych zbiorach.
Następnie przeszliśmy do innej wypożyczalni,
tym razem pomorzoznawczej. Składa się z dwóch pokoi, gdzie zgromadzone są książki wydane po 1945 r., jak
i z początku XIX w.! Zawiera wszystkie informacje
o naszym Pomorzu: przeglądy prasowe, przewodniki,
mapy, jego historię, ślady przeszłości.
Oddziały
Poszliśmy również do introligatorni, czyli
oddziału konserwacji książek. Ten oddział zajmuje
się ponownym oprawianiem książek, których okładki uległy zniszczeniu. Panie, zajmujące się tą pracą,
pokazały, jak zrobić szablon, nanieść kontury na
twardszy materiał, następnie przykleić do grzbietu
z kartkami i zobaczyliśmy, jak wygląda projekt końcowy. Oczywiście, im ładniejsza
okładka, tym bardziej książka zachęca do jej lektury.
Dwunastka nr 1
32
Z życia szkoły
Następny oddział, czyli konserwacja zbiorów. Tutaj pracuje się nad odnawianiem stron
książki, np. z XIII, XIV wieku. Takie księgi mają
ubytki, oderwane części, w końcu mają około
700 lat! Otóż papier ma w sobie klej, który jest
spoiwem. Gdy wysycha, kartka kruszy się, rozpada. Aby temu zapobiec, trzeba kartkę
„wykąpać”. Nie dosłownie, po prostu włożyć ją
do wody i zostawić na ok. kilka dni. Rodzaj roztworu, w którym się moczy, zależy od składników papieru, jego starości. Również
sam papier jest tam wyrabiany, prawdopodobnie z mąki i wody, tzw. pulpy papieru.
W pracowni znajduje się również maszyna do jego uzupełniania. Potem poszczególne
odnowione stronice są zbierane w jedną całość.
Bardzo dużo książek…
W Książnicy znajdują się również ogromne magazyny o dużej powierzchni. Oglądaliśmy
niektóre z nich. Magazyn dokumentów składa się
z trzech pięter. Na każdym z nich jest po dwóch
stronach po ok. 25 regałów po 6 półek z każdej
strony (czyli 1 regał – 12 półek). Wykonajmy
mnożenie: [(25x12) x2] x 3 piętra = 1 800, czyli
ok. 2000 półek z czasopismami, dziennikami,
gazetami od XVII do XXI wieku. Jest ich tak
dużo, że pracownicy posługują się numerami, aby znaleźć ten egzemplarz, którego
szukają. Winda, jeszcze poniemiecka, gdyż zachowano ten system, przewozi zamówienia do czytelni. Zachowały się jeszcze solidne i mocne konstrukcje regałów zbudowane przez Niemców, jakby wiedzieli, że niegdyś będą utrzymywać potężne ciężary; wygodne, swobodne przejścia, aby zmieściła się np. drabina do sięgnięcia egzemplarza. Bardzo stare czasopisma, których nie można wypożyczyć ze względu na ich
stan techniczny, przeniesiono na mikrofilmy, które można oglądać na wielkich monitorach w wypożyczalni.
Z Magazynu Głównego Książek, który
zawiera ok. 500 tys. książek i wypożycza się je
tylko do czytania w czytelni (gdyż są to jedyne
oryginały), przeszliśmy do archiwum niemieckiego, gdzie zobaczyliśmy księgi, kroniki mające wysokość od ziemi do naszego biodra, stare
i napisane po niemiecku. Pani pokazała nam
również niemiecką książkę o ówczesnej modzie. Tak nam się wydawało, ale prawda okazała się inna, bo to nie była książka, tylko czasopismo!
Ciąg dalszy na następnej stronie --->
33
Dwunastka nr 1
Z życia szkoły
W takiej formie można było czytać gazety.
Wytwarzają tam odpowiednio niską temperaturę,
małą ilość światła, aby w papierze nie zagnieżdżały
się niszczące go robaki.
Jako ciekawostkę pani pokazała nam też starsze niemieckie katalogi. Były inne niż teraźniejsze,
ponieważ w formie szufladkowej, przypominały miniksiążeczki. Do naszych czasów większość się nie
zachowała, a te, które zobaczyliśmy to rzadkość, i dlatego są tak cenne.
W czasie pożaru ogień gasi się wodą. Ale gdybyśmy mieli polać wodą wszystkie starsze księgi, książki, zamokłyby i byłyby bezużyteczne lub trudno byłoby je znów
odnowić.
Dlatego zamiast wody w czasie pożaru uwalnia się gaz, który gasi ogień –
argon. Dzięki niemu ogień nie rozprzestrzenia się po całym pomieszczeniu. Jest to bardzo mądre rozwiązanie w czasie takiego niebezpieczeństwa.
Rękopisy znanego człowieka i nie tylko
Po magazynach udaliśmy się zawiłymi
korytarzami do pracowni rękopisów. Nie była
to typowa pracownia, lecz sala muzealna poświęcona komuś, kto żył między I a II wojną
światową – a mianowicie Stefanowi Flukowskiemu. W pomieszczeniu znajdowały się meble artysty, różne pamiątki, obrazy na ścianach. Wszystko to otrzymała Książnica od
małżonki pisarza. Między innymi też stolik, przy którym pisał swoje utwory oraz 1 300
jego listów do żony. Pani, która opowiadała nam o tej postaci, pokazała kolejną wielką księgę. Tym razem był to
„Mszał”, czyli najważniejsza Księga Katolicka z 1506 r.,
która zawiera informację i dowód na to, że już przed XVI
wiekiem Pomorze było chrześcijańskie. Są tylko dwa jej
egzemplarze. Jeden znajduje się w Zielonej Górze i drugi
w Szczecinie, więc jest to zaszczyt dla Książnicy mieć ją
w swoich zbiorach.
Pani, specjalnie dla nas, otworzyła tę wielką
księgę (zawiera ona również okucia chroniące
przed uszkodzeniem). Zobaczyliśmy czyste
odnowione strony zapełnione tekstem po łacinie. W środku natrafiliśmy na nuty. Różniły się
kształtem od naszych, były ostrzejsze, bardziej
kanciaste i grubsze. Właśnie oglądaliśmy książkę, która miała ponad 600 lat…
Dwunastka nr 1
34
Z życia szkoły
Wielki finał!
Na galę przyjechały redakcje nominowane i wszystkie otrzymały Nominację,
w tym również nasze Gimnazjum nr 12. Konkurs „Szkolny Pulitzer” organizuje redakcja „Kuriera Szczecińskiego” przy współpracy Wojewódzkiego Funduszu Ochrony
Środowiska i Gospodarki Wodnej w Szczecinie oraz Zachodniopomorskiego Kuratorium Oświaty. Przedstawiciele szkoły dostali koszulki, notesiki i pierwszy numer „Kuriera”
z 1945 r. Nagrodą główną była drukarka oraz
dyplom. W kategorii szkół podstawowych nagrodę
„Szkolnego Pulitzera” 2011 zdobyła „Wesoła
Siódemka” z SP nr 7 w Szczecinie. W kategorii
szkół gimnazjalnych nagrodę zdobyło pismo „Po
dzwonku” z Gimnazjum nr 6 w Szczecinie.
W kategorii szkół ponadgimnazjalnych główny
laur otrzymał „RED” z I LO w Kołobrzegu. Nagrody w tym roku rozdawali: Hanna
Boguta z Kuratorium, Radosław Mackiewicz z WFOŚ i GW w Szczecinie oraz Jadwiga Sułocka-Ukielska, zastępca red. naczelnego „Kuriera”.
Dalsze starania
Na koniec wszyscy ustawili się do grupowego zdjęcia, które 24 października 2011 ukazało się w „Kurierze Szczecińskim”. Następnie
poszliśmy do pobliskiej szkoły, która podała
nam obiad. Atmosfera była przyjemnie, dowiedzieliśmy się wielu ciekawych rzeczy o Książnicy. Wróciliśmy do szkoły zadowoleni, z uśmiechami na twarzach. To nic, że nie wygraliśmy.
Będziemy starać się dalej. Może w przyszłym
roku nam się uda? Kto wie…?
Oczywiście, wszystkim laureatom serdecznie gratulujemy!
Karolina Wójcik, kl. IIe
35
Dwunastka nr 1
Dzień Wszystkich Świętych, a następnie Zaduszki, to dni pamięci o tych,
którzy już odeszli, których już nie ma wśród
nas. Polska tradycja nakazuje odwiedzanie
w te dni grobów, palenie zniczy, złożenie
wieńców i kwiatów. To dni szczególnej
refleksji
nad przemijaniem, kruchością
życia, nad przeszłością, teraźniejszością
i przyszłością. Jest to okazja do wspomnień.
Kultywowanie pamięci zmarłych to dobra lekcja pamięci dla młodszych pokoleń. Pamięć o zmarłych jest świadectwem rytuałów pogrzebowych, jest również rysem
naszej obyczajowości. Pamiętajmy więc nie tylko o mogiłach naszych bliskich, ale też
zapalmy znicz i zmówmy modlitwę na grobach tych, o których nikt już nie pamięta.
Wszak człowiek żyje tak długo, jak długo trwa pamięć o nim…
Jeszcze do początku XX w. w Polsce (głównie na terenach wiejskich) istniał
zwyczaj przygotowywania w dniu 31 października różnych potraw. Pieczono chleby,
gotowano bób i kaszę, a na wschodzie kutię z miodem. Wraz z alkoholem pozostawiano je na noc z 1 na 2 listopada dla dusz zmarłych (prawosławni na grobach, katolicy na
domowych stołach). Były to echa starosłowiańskich obrzędów ku czci zmarłych (tzw.
Dziadów).
Wieczorem zostawiano uchylone drzwi wejściowe, aby dusze zmarłych mogły
w swoje święto odwiedzić dawne mieszkania. Był to znak gościnności, pamięci
i życzliwości, w zwyczaju było również nawoływanie zmarłych po imieniu. Wierzono,
że dusze doświadczają głodu i pragnienia, potrzebują wypoczynku i bliskości krewnych. Obowiązkiem żywych było zaspokojenie tych pragnień, gdyż obrażone czy rozgniewane mogły straszyć, wyrządzić szkody, sprowadzić nieszczęście czy przedwczesną śmierć. Po zapadnięciu zmroku, przez dwa kolejne dni: 1 i 2 listopada, zabronione
było klepanie masła, deptanie kapusty, maglowanie, przędzenie i tkanie, cięcie sieczki,
wylewanie pomyj i spluwanie, aby nie rozgnieść, nie skaleczyć i nie znieważyć odwiedzającej dom duszy. W całej Polsce ugaszczano obficie żebraków i przykościelnych
dziadów, ponieważ wierzono, że ich postać mogła przybrać zmarła przed laty osoba.
W zamian za jadło zobowiązani byli do modlitwy za dusze zmarłych.
W noc zaduszną, aż do świtu, na cmentarzach, rozstajach i w obejściach, rozniecano ogniska, których zadaniem było wskazywanie drogi błąkającym się duszom. Popularne było również palenie ognisk na mogiłach samobójców i ludzi zmarłych tragicznie, którzy zwykle byli grzebani za murem cmentarnym. Chrust na te ogniska składano
w ciągu całego roku (ten, kto przechodził obok, kładł obok grobu gałązkę i w ten sposób tworzył się stos). Wierzono, że ogień ma moc oczyszczającą umarłych, daje również ochronę żywym przed złymi mocami, które mogły być obecne w takich miejscach.
Dwunastka nr 1
36
Ankieta
Udział w ankiecie wzięło udział 50 osób, każdy odpowiadał na 4 pytania. Oto
wyniki:
1. Czy obchodzi Pani/Pan Wszystkich Świętych?
80% - TAK
20% - NIE
2. Czy spędza Pani/Pan ten czas z bliskimi?
64% - TAK
36% - NIE
3. Czy zna Pani/Pan tradycję tego święta? Skąd się wzięło w naszej kulturze?
34% - TAK
66% - NIE
4. Jak planuje Pani/Pan spędzić Wszystkich Świętych? (przykładowe odpowiedzi)
Razem z rodziną planujemy odwiedzić naszych zmarłych bliskich na szczecińskim
cmentarzu. Zapalimy znicze, położymy kwiaty i będziemy ich wspominać.
Pani Izabela
Tegoroczne Święto, razem z mężem, rozpoczniemy już w niedzielę, ponieważ, aby
odwiedzić groby naszych bliskich musimy wyruszyć aż do Koszalina. Następnie pojedziemy do małej wsi Ostrowice, niedaleko Połczyna-Zdrój. Tam zatrzymamy się u rodziny, z którą będziemy wspólnie wspominać, tych którzy od nas odeszli. Wrócimy we wtorek i wieczorem wybierzemy się na szczeciński cmentarz. Może zabrzmi to dość dziwnie,
ale wspólnie z mężem lubimy spacerować w świetle tysiąca błyszczących zniczy. Lubimy
patrzeć jak tłumy ludzi stoją w zadumie nad grobami swoich bliskich. Ta unosząca się
w powietrzu nostalgia i spokój są niepowtarzalne.
Pani Joanna
Robert Piątek i Hubert Frymus kl.IIc
37
Dwunastka nr 1
Co mogę robić w wolnym czasie ?
Anonim
Jeśli masz dużo wolnego czasu to opcji jest bardzo wiele.
Możesz umówić się z przyjaciółmi i pójść gdzieś całą paczką na miasto.
Również dobrym pomysłem jest kino czy teatr. Jeśli wolisz posiedzieć w domu to możesz: posłuchać muzyki, obejrzeć dobry film lub przeczytać książkę.
Jeżeli lubisz podejmować wyzwania, to zapraszamy do uczestnictwa w naszym kole redakcyjnym!
Witam, czuję się osamotniona. Chciałabym mieć
chłopaka, ale każdy mój kolejny związek kończy się porażką.
Czy to moja wina ?
Samotna
Droga Samotna !
Przede wszystkim to nie Twoja wina! Chłopcy w tym wieku są mniej
dojrzali emocjonalnie od dziewczyn. Często dla nich ważniejsza jest dobra
zabawa z kumplami niż związek. W odpowiednim czasie spotkasz tego właściwego. Bądź dobrej myśli.
M&O
Pytania do „Kącika porad” można
wrzucać do skrzynki, która znajduje
się przy drzwiach szkolnego pedagoga (parter) lub wysyłać drogą elektroniczną na adres [email protected]
lub [email protected]
Dwunastka nr 1
38
Na przystanku autobusowym
Jasio pyta starszego pana:
- Czy lubi pan lizaki?
- Nie.
- To proszę go na chwilę potrzymać,
bo muszę zawiązać sznurowadło.
- Jasiu, jaką częścią mowy
jest wyraz ,,nic”?
- Czasownikiem.
- ?!
- Bo odpowiada na pytanie
,,co robi?”
Sprzedawca do Jasia:
- Chłopczyku, czy jesteś
pewien, że mama
kazała ci kupić 2kg
cukierków i 30 dag
ziemniaków?
Mama pyta się Jasia:
- Jasiu dlaczego płaczesz?
- Bo mi się śniło, że szkoła się pali.
- Jasiu nie płacz, to tylko sen.
- No i dlatego płaczę.
Pani na lekcji przyrody mówi
do Jasia:
- Jasiu, podaj trzy wzory
komórek.
A Jasiu mówi:
- Nokia, Motorola, Samsung.
Jaś wychodzi do szkoły z brudnymi
rękami.
- Z takimi brudnymi rękami
nie możesz iść do szkoły - mówi mama.
- Dobrze, mamo. Skoro się tak upierasz,
to zostanę w domu.
Sandra Jędrzejewska, kl. IIc
39
Dwunastka nr 1
Recenzje
Recenzja książki Kim Harrison
„Umarli czasu nie liczą”
Do niedawna Madison Avery była zwykłą nastolatką,
jeśli nie liczyć fioletowych włosów i tego, że była nowa w
szkole. Ale jej bal maturalny był zabójczy – dosłownie. Właśnie tam Mroczny Żniwiarz chciał odebrać jej ciało i duszę.
Lecz nie zdążył dokończyć zadania; Madison wykradła mu
magiczny amulet. Dzięki niemu pozostała na ziemi, chodzi do
szkoły, wygląda... jakby żyła. Ale tak naprawdę jest zawieszona pomiędzy światem żywych i umarłych.
Akcja książki zaczyna się w chwili, gdy bohaterka jest
już martwa od kilku miesięcy i próbuje uporządkować swoje
nieżycie. Dziewczynie pomaga w tym Barnaba – poznany w
opowiadaniu Żniwiarz Światła. Niestety, ich wspólne wysiłki
nie przynoszą żadnych rezultatów, a podczas pierwszego
wspólnego zadania okazuje się, że bohaterce grozi niebezpieczeństwo: jej niedawny oprawca nie spocznie, dopóki dusza Madison nie zostanie ostatecznie zgładzona. Jak dotąd wszystko jasne, ale pełne zrozumienie fabuły wymaga nie
lada skupienia.
Główna bohaterka - Madison ma wyjątkowo mało cech, które pozwoliłyby czytelnikowi ją polubić: jest marudna, samolubna i zwariowana. Posiada jednak niesamowite szczęście, gdyż wszystko, co sobie wymarzy, spełnia się. Dziewczyna jest martwa, nie
oddycha, nie odżywia się lecz dzięki amuletowi, który ukradła Żniwiarzowi Ciemności
ma ciało i złudzenie życia. Barnaba jest ponurakiem i pesymistą, a Josh lekko przygłupim i naiwnym przystojniakiem – późniejszym przyjacielem Madison. Natomiast czarne
charaktery wydają się pozbawionymi sumienia i nastawionymi na destrukcję psychopatami.
Książka jest skomplikowana i schematyczna, a zarazem ciekawa i wciągająca.
Zamiast ciekawych wątków i romantycznej miłości – mamy rozwlekłą narrację, bohaterów i relacje damsko-męskie. Jedynym, co wyróżnia tę książkę na tle młodzieżowej literatury, jest całkiem dobry styl pisania Kim Harrison (ciekawie skonstruowane opisy
i barwnie prowadzona narracja). Moim zdaniem jest to lektura godna polecenia.
Natalia Sikora, kl. IIc
Recenzja filmu „Johny Englisch Reaktywacja”
Film „Johny Englisch Reaktywacja” Olivera Parkera wszedł na ekrany kin
w rok 2011. W roli głównej roli występuje Rowan Atkinson, znany z serialu ,,Jaś Fasola" (org. tytuł „Mr Bean). To już druga część jego przygód, lecz nie mają one prawie
wcale powiązania. Film jest przeznaczony dla osób, które ukończyły 12 lat.
Dobra, koniec tych informacji, których i tak pewnie nikt nie przeczyta :) Czas
powiedzieć coś o samym filmie.
Dwunastka nr 1
40
Recenzje
Opowiada on o byłym agencie wywiadu brytyjskiego (MI7), Johnnym Englishu, który dostaje
drugą szansę jako agent, gdyż zawiódł na pewnej wcześniejszej misji. Główny bohater cały
czas ma poważną minę - niczym w dramacie nawet jak robi tak głupie rzeczy jak np. zabawa
krzesłem podczas poważnej narady.
Nie chce za bardzo zdradzać fabuły filmu , ponieważ sam na nim się bardzo uśmiałem
i wolę żebyście przeżyli to sami. Więc jeśli
chcecie wiedzieć więcej, to wybierzcie się do kina… Polecam!
Robert Piątek, kl. IIc
Recenzja płyty Red Hot Chili Peppers I’m with
Kilka dni przed rozpoczęciem roku szkolnego na
półkach sklepów muzycznych pojawiła się dziesiąta płytę
legendarnych,, Peppersów ”.
Po pierwsze, ta płyta nie jest komercyjna. Połowę
zysku ze sprzedaży muzycy przeznaczyli na cele charytatywne, więc już dawno można się było spodziewać, że posłuchamy typowej muzyki ,,no commercial”.
Zaskakujące jest, że zespół nie podsycał specjalnie atmosfery przed premierą, co mieli w zwyczaju robić przy premierach poprzednich płyt. Tytuły piosenek
i całego albumu znaliśmy już kilka miesięcy przed sprzedażą. Jedno zostało niezmienne:
fantastyczny funk-rockowy styl zespołu.
Każdy kto lubi rytmiczne funk-rockowe brzmienia powinien natychmiast udać
się do pobliskiego sklepu muzycznego . Ta płyta to swoisty ,, powrót do korzeni” RHCP.
Takie piosenki jak np. ,,Factory of Faith” czy ,, Ethiopia” nawiązują do czasów gdy gitarzystą zespołu był Hillel Slovak, natomiast ,,Even you Brutus” albo ,, Happiness loves
Company” przypominają płynne melodie z ,,By the way”.
Ciekawostką jest fakt , że do pracy nad albumem powrócił słynny producent
Rick Rubin. W świecie muzycznym nazwisko Ricka Rubina świadczy o klasie przedsięwzięcia. Można podejrzewać, że producent miał duży wpływ na to jak wygląda płyta –
w końcu to on wykreował zespół na światowe gwiazdy.
28 sierpnia RHCP zagrało koncert w Berlinie promujący nowy album. Fani komentowali płytę różnie – jedni uważali, że zespół „ się kończy”, a ta płyta to nieudana
próba wdarcia się na szczyty list przebojów. Inni wręcz przeciwnie - mówią , że zespół
nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i szykuje się wielkie tournee pokazujące na co
jeszcze stać Red Hot.
Daniel Bas, kl. IId
41
Dwunastka nr 1
18 września 2011 roku rozpoczął się X Zachodniopomorski Festiwal Nauki
w Szczecinie. Były to wyjątkowe dni, podczas których można było zapoznać się z osiągnięciami prezentowanymi przez przedstawicieli różnych dziedzin zachodniopomorskiej
nauki. Program festiwalowy obejmował w tym okresie tysiące wykładów i eksperymentów naukowych, setki wyjazdów studyjnych w najbardziej interesujące przyrodniczo
rejony Pomorza Zachodniego, dziesiątki dyskusji panelowych i wystaw, bogate w przeróżne wydarzenia noce naukowców, pikniki, koncerty, a także przedstawienia teatralne.
Organizatorem wrześniowych festiwali nauki było od samego początku Szczecińskie Towarzystwo Naukowe - instytucja powołana po koniec 1956 roku w celu integracji
szczecińskiego środowiska naukowego.
Od początku po dzień dzisiejszy festiwalom nauki przyświecał jeden podstawowy
cel, a mianowicie popularyzacja nauki i kultury w społeczeństwie Pomorza. Owa szeroko rozumiana popularyzacja niosła z sobą ważne cele społeczne. Są nimi nie tylko poznawanie piękna i bogactwa nauki, ale niezwykle
ważnym staje się czynnik edukacyjny, w tym także
popularyzowana od pierwszego festiwalu edukacja
ekologiczna. W tej sytuacji można stwierdzić, że
festiwal w całym dziesięcioleciu pełnił na Pomorzu
Zachodnim istotną misję edukacyjną i kulturotwórczą.
W tegorocznym Festiwalu Nauki wzięła
udział również nasza szkoła. Wiele klas, w różnych
terminach, wyruszyła poznawać
tajniki nauki.
22 września klasa IIf wraz ze swoją wychowawczynią - panią Małgorzatą Boniek-Balcerowicz,
wybrała się do Zachodniopomorskiego Uniwersytetu
Technologicznego, w celu zapoznania się z otaczającym środowiskiem oraz przeprowadzenia badań
DNA. Klasa rozpoczęła edukację od udziału w wykładzie „Źródła i wykorzystywanie tlenu w zbiorniDwunastka nr 1
42
jest bardzo ważnym pierwiastkiem, ponieważ jest
człowiekowi, ale nie tylko jemu, niezbędnym do
oddychania, do życia. Jest również wykorzystywany w medycynie i hutnictwie.
Kolejnym punktem wycieczki było laboratorium, w którym wszyscy mogli zbadać swoje
DNA! Wystarczyło wyrwać parę włosów i przystąpić do badania. Niestety, nie wszystkim udało
się pomyślnie zakończyć doświadczenie, ale to
była pierwsza przygoda z tego typu analizą, więc
następnym razem na pewno się uda.
Cała klasa była bardzo zadowolona z wycieczki, ponieważ wszyscy mogli zapoznać się z nauką przez doświadczenie, a nie teorię.
Zuzanna Umińska, Paulina Ponikwia, kl. IIf
43
Dwunastka nr 1
Recenzje
Recenzja gry „Medieval Total War II: Królestwa”
Gra strategiczna firmy ,,Pyro” i ,,Sega” powstała
w 2008 roku. Miała za zadanie podbić rynek gier RTS.
Świetna grafika , muzyka , realistyczność - to miały być
atuty tej superprodukcji - i rzeczywiście. Ilość sprzedanych egzemplarzy mówi sama za siebie. Gra zrobiła furorę
na targach E3 2009. Do dzisiaj uważana jest za wzór dla
innych gier RTS, a niektórzy informatycy otwarcie mówią , że wzorowali się na MTW tworząc takie hity jak
„Empire War” czy „Praetorians”.
Pierwszy i najważniejszy plus tej gry, to oszałamiająca grafika.. Każdy rycerz jest wspaniale odwzorowany
i realistyczny. Błędy w grafice oczywiście występują, lecz
są raczej niewidoczne,
np. konie przenikają
przez siebie w czasie galopu.
Drugim, chyba największym plusem
jest oprawa dźwiękowa . W czasie bitwy słychać
wyraźnie szczęk stali mieczy i świst lecących
strzał. Budująca napięcie muzyka towarzyszy naszym żołdakom w czasie marszu na wroga, by
w finałowym momencie walki usłyszeć krzyk
rozpaczy naszych lub wrogich rycerzy. Gdy przerwiemy rozgrywkę i zagłębimy się w menu usłyszymy ponure melodie rodem ze średniowiecza. Muzyka w MTW II buduje odpowiedni klimat i wciąga w grę.
Po trzecie, gra posiada trzy stopnie trudności, więc na najprostszym
trybie rozgrywki może spokojnie uczestniczyć osoba o
niewielkim doświadczeniu w tego typu RTS’ach. Gra
nie należy do najprostszych ze względu na walory
strategiczne.
Reasumując, muszę przyznać , że MTW
II to gra dla każdego - od nowicjusza po doświadczonego gracza . Każdy może zagrać i świetnie się bawić. Największa radość jest wtedy,
gdy wrogowie czmychają z pola bitwy! „Medieval Total War II„ oceniam bardzo
pozytywnie i czekam ze zniecierpliwieniem na kolejną część.
Daniel Bas, kl. IId
Dwunastka nr 1
44
Recenzje
Recenzja gry „Minecraft”
„Minecraft” jest jedną z najpopularniejszych gier na świecie, została stworzona
przez Markusa Perssona. Wątpię, żeby ktoś o niej nie słyszał!
W tej grze chodzi o to, aby zdobyć potrzebne przedmioty do przeżycia, wydobyć
minerały i surowce, uprawiać własne rośliny, wybudować wielkie i wspaniałe budowle,
odkryć piękno tego świata i co najważniejsze - przeżyć. Można opisać to wszystko jednym zdaniem "Możesz wszystko, ale nie musisz nic".
„Minecrafta” możemy podzielić na wersję: Classik – to pierwsza wersja tej gry,
w której chodziło tylko o budowanie; Alpha- w tej wersji pojawiły się już elementy surviwalu; Beta – najnowsza część, jest ciągle aktualizowana i ulepszana ale w porównaniu do
poprzedniej wersji jest dużo bardziej rozbudowana.
W tej grze można spotkać wiele mobów, czyli zwierząt lub potworów, które się
poruszają i wchodzą w interakcje z graczem, ich nastawionych bywa różne. Pozytywnie
nastawione są zwierzęta, z których można zrobić jedzenie i niektóre potwory w dzień,
reszta potworów jest do nas wrogo nastawiona.
W tej grze są bardzo rozbudowane generatory map. Można tu spotkać pustynie
z uschniętymi krzakami i kaktusami, miejsca zaśnieżone z drzewami iglastymi i śniegiem
oraz lasy. Są też bagna, na których spotkamy liany, lilie wodne i grzybnie, w obrębie których wszystko jest zgrzybiałe, nawet zwierzęta.
„Minecraft” to gra, w której zaczyna się z niczym i samemu trzeba odkrywać kolejne rzeczy. Na początek najlepiej zrobić narzędzia i wydobyć potrzebne nam materiały.
Po pewnym okresie grania będziemy gotowi na wybudowanie kopali i wykopywanie diamentów, żelaza, złota i wielu innych potrzebnych nam surowców.
Podczas grania możemy stworzyć teleporty do światów równoległych. Istnieją
takie dwa czyli Nether (piekło) i The End ( koniec ). Portal do Netheru możemy zbudować sami, spotkamy w nim nowe materiały, dużo lawy, dziwne, nawiedzone budowle
i nowe moby. Do The End'u można dostać się portalem w podziemnych twierdzach, lecz
najpierw musimy go uaktywnić przy pomocy oczu Endermana ( jednego z wrogich mobów ). W tym świecie jest nowy materiał, lecz niestety nie można go wydobyć. Najciekawszą, tak mi się zdaje, rzeczą są Enderdragon's, czyli smoki występujące tylko w tym
wymiarze.
Reasumując, jest to bardzo wciągająca i wspaniała gra. Sam gram w nią dość długo
i z dużym przekonaniem zachęcam Was do tego samego.
Hubert Frymus kl. IIc
45
Dwunastka nr 1
???
Talerze
Kupiłem talerze na wyprzedaży. W domu okazało się, że 2/3 wszystkich talerzy było wyszczerbionych, połowa popękanych, a 1/4 zarówno wyszczerbionych, jak i popękanych. Jedynie dwa talerze nie miały żadnych pęknięć ani wyszczerbień.
Pytanie: Ile talerzy kupiłem?
Pięć pająków
5 pająków łapie 5 much w ciągu 5 godzin.
Pytanie: Ile much łapie 100 pająków w ciągu 100 godzin?
Rebusy
Odpowiedzi: 24 talerze, 2000 much, Rebusy: kuchnia gazowa, pismo
Dwunastka nr 1
46
Znajdź różnice
47
Dwunastka nr 1
Gazetka szkolna Gimnazjum nr 12
im. Stanisława Lema w Szczecinie
ul. Świętoborzyców 40
71- 665 Szczecin
Opiekun: Agata Judkowiak
Zespół redakcyjny tego wydania:
Katarzyna Zygoń, Ida Glonek, Julia Sroczyńska, Martyna Bergiel, Paulina Szymkowiak, Oliwia Poterucha, Aleksandra Smejlis, Bartek Nosal, Natalia Sikora,
Lidia Kusiak, Karolina Wójcik, Michał Kanciała, Klaudia Nieszczery,
Teresa Jędrzejewska, Wiktoria Cielek, Natalia Brammen, Magdalena
Piorun, Oskar Bieńko, Sandra Jędrzejewska, Robert Piątek, Hubert Frymus, Marta
Boniewska, Daniel Bas, Zuzanna Umińska, Paulina Ponikwa.
Dwunastka nr 1
48

Podobne dokumenty