Lorenzo Bernardi o swoich Świętach: Jesteśmy szczęściarzami Na
Transkrypt
Lorenzo Bernardi o swoich Świętach: Jesteśmy szczęściarzami Na
Lorenzo Bernardi o swoich Świętach: Jesteśmy szczęściarzami Na Święta wyjeżdżam do Włoch. Dla mnie najważniejsze jest to, że będę je mógł spędzić z żoną i synem, ale także z moim bratem i siostrą. To jedna z nielicznych okazji w roku, by móc dłużej pobyć z najbliższymi. Chociaż ja tego czasu tak na dobrą sprawę za wiele mieć nie będę - w Italii zostanę tylko dwa i pół dnia, i potem wracam do Jastrzębia. Praca nie pozwala mi na to, by pobyt w ojczystym kraju potrwał dłużej. Podobnie jak w Polsce, Święta Bożego Narodzenia mają we Włoszech swoją wielką tradycję. Ale nie powinno to chyba nikogo dziwić, w końcu u nas również dominującą religią jest katolicyzm. Atmosfera towarzysząca tym Świętom w moim kraju jest magiczna. Nawet pomimo tego, że na świecie panuje kryzys, a z każdym rokiem przybywa ludzi, którym powodzi się coraz gorzej. Nieodłącznym elementem tych Świąt jest choinka, prezenty. Część Włochów odpakowuje je w Wigilię, natomiast część ludzi otwiera swoje podarunki podczas uroczystego obiadu w Pierwszy Dzień Świąt. O północy w Wigilię Włosi udają się do kościołów na pasterkę. Jeśli chodzi o świąteczne potrawy, to podczas kolacji wigilijnej na stole królują ryby, natomiast w Pierwszy oraz Drugi Dzień Świąt Włosi zajadają się tortellini in brodo [pierożki w rosole – przyp.red.] oraz pieczonym mięso, a na deser są ciasta: panettone oraz pandoro [rodzaje babek – przy.red.]. Jeśli chodzi o mój wymarzony prezent, to muszę powiedzieć, że nie mam takiego. Mam właściwie wszystko, co potrzeba. Największą radość daje mi to, że spędzę ten wyjątkowy czas z rodziną. Prezenty są głównie dla dzieci, to one najbardziej to przeżywają. Pamiętam ile radości sprawiliśmy wraz z żoną synowi, kiedy w wieku pięciu lat dostał psa. Ale jak wiadomo, emocje związane z oczekiwaniem na prezenty maleją wraz z dorastaniem. My naprawdę musimy docenić to, jakimi jesteśmy szczęściarzami. Utwierdzam się w tym przekonaniu, kiedy sobie pomyślę, co muszą przeżywać rodziny w Newtown w Stanach Zjednoczonych, które jakiś szaleniec pozbawił tego szczęścia. Wielu z nich nie będzie dane przeżyć Świąt ze swoimi dziećmi bądź rodzicami. Współczuję im. W te Święta więcej powinniśmy pomyśleć o innych, a mniej o sobie.