Rodzinne rekolekcje

Transkrypt

Rodzinne rekolekcje
FAMILIA
Nr 9 (70)
Rok VII
MIESIĘCZNIK RODZINY JAKUBOWSKICH
Ząbki, wrzesień A. D. 2013
Adres redakcji: [email protected]
Rodzinne rekolekcje
W dniach od 18 do 25 sierpnia byliśmy na rodzinnych rekolekcjach w Kalwarii Pacławskiej, na południu Polski
w pobliżu Przemyśla.
Pięć lat temu, będąc kilka dni w Przemyślu, żałowaliśmy, że nie udało się nam wybrać do Kalwarii Pacławskiej.
Zabrakło już jednak czasu. Tym razem sprawdziło się powiedzenie, że co się odwlecze, to nie uciecze.
Do Kalwarii wyruszyliśmy z Ząbek w niedzielę, 18
sierpnia, około 9:30, po Mszy
Świętej o godzinie 7:00. Przed
południem dotarliśmy do Puław,
gdzie czekał na nas smaczny
obiad i odpoczynek u rodziców
Bronka. O 14 wyruszyliśmy w
dalszą drogę i przed 19:00
znaleźliśmy się na miejscu
w Domu Pielgrzyma im. Bł.
Jakuba Strzemię. Zastanowiło
nas, że w województwie
podkarpackim
na
drodze
oczekiwały na miłych gości
liczne patrole policji, również w
kamizelkach kuloodpornych, co
wydaje się dość daleko idącym
strojem
jak
na
kontrolę
prędkości. Jazda wydłużyła się
jednak z innego powodu.
Wtorek, 20 sierpnia. Karol po raz pierwszy przy ołtarzu. Fot. Bronisław Jakubowski
W okolicach Jarosławia prowadzone były prace drogowe powodujące konieczność objazdu. W Kalwarii
szczęśliwie załapaliśmy się jeszcze na kolację. Okazało się również, że odbędzie się jednak Msza Święta, mimo że
wcześniej nie była ona przewidziana. Gdybyśmy o tym wiedzieli, być może inaczej rozplanowalibyśmy nasz dzień.
Po kolacji, o 20:30 udaliśmy się do sanktuarium, gdzie o. Artur Zajchowski OFMConv. przedstawił w bardzo
zajmujący sposób historię klasztoru. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że pochodzi on z Jasła, a jego matka wywodzi się ze
wsi Kąty, sąsiadującej z Nowym Żmigrodem, gdzie urodził się tata Bronka. Opowieść zrobiła tak wielkie wrażenie na
czteroletnim Dominiku, że wyszeptał do Joanny: „Mama, jaki ten ksiądz jest mądry!”.
Kalwaria Pacławska leży w odległości około 25 km na południe od Przemyśla, w pobliżu obecnej granicy z
Ukrainą (nawet naszym telefonom zdarzało się od czasu do czasu łapać sygnał z Ukrainy). Kalwaria położona jest na
górze. To bardzo niewielka wieś, nie ma tu nawet poczty — właściwa jest poczta w miejscowości o dźwięcznie brzmiącej
nazwie Nowosiółki Dydyńskie. Na spacerze spotykaliśmy krowy z dzwonkami, w pobliżu sanktuarium przebiegały
niekiedy stada owiec. Panorama okolicznych terenów jest przepiękna. To już góry. Rano nad dolinami unoszą się mgły, a
zielone i żółte pola układają się w szachownicę. W dni powszednie ruch jest niewielki. W soboty i niedziele bardzo
tłumnie przybywają pielgrzymi z bliższych i dalszych stron.
Ciąg dalszy na str. 2
2
FAMILIA Nr 9 (70) Wrzesień 2013
Rodzinne rekolekcje
Ciąg dalszy ze str. 1
Przed kalwaryjskim sanktuarium. Fot. Joanna Jakubowska
Kościół w Kalwarii (w Przemyślu mówi się: na
Kalwarii) jest trzynawowy, został zbudowany na planie
krzyża w stylu barokowym w latach 1770-1775.
Powstanie Sanktuarium Męki Pańskiej i Matki Bożej
Kalwaryjskiej, bo tak brzmi pełna nazwa sanktuarium,
zawdzięczamy Andrzejowi Maksymilianowi Fredrze (ok.
1620-1679), pisarzowi politycznemu i historykowi, a
także żyjącemu sto lat później Szczepanowi Józefowi
Dwernickiemu, który ufundował nowy, istniejący do
dzisiaj kościół. W kościele znajduje się cudowny
wizerunek Matki Bożej, który do XVII wieku znajdował
się w Kamieńcu Podolskim. Modlili się przed nim
Stanisław Żółkiewski, Stefan Czarniecki, królowie Jan
Kazimierz i Jan III Sobieski. Obraz został ukoronowany
w 1882 r. przez bp. Łukasza Ostoję Soleckiego. W czasie
drugiej wojny światowej obraz przebywał pod Lwowem,
w Jaśle i Krakowie, aby w 1945 r. powrócić na swoje
miejsce. Sanktuarium jest rzeczywiście przepiękne, sama
miejscowość również jest interesująca, chociaż wiele
opuszczonych
domów
wywołuje
przygnębiające
wrażenie. Bolesny jest kontrast między urodą kościoła a
wyglądem kaplicy w Domu Pielgrzyma.
Nasze rekolekcje prowadził X. Piotr Maroszek,
kapłan archidiecezji krakowskiej, wikariusz parafii
Bobrek, a pomagali mu dwaj polscy klerycy z
seminarium Bractwa Św. Piotra w Wigratzbad (Niemcy)
Jakub Kamiński i Michał Kołodziej oraz szarytka siostra
Olga. Do przygotowania rekolekcji przyczyniła się
również Fundacja Constitues Eos.
Plan dnia przewidywał pobudkę o godzinie
siódmej. O 7:30 w kaplicy Domu Pielgrzyma
śpiewaliśmy Godzinki o Niepokalanym Poczęciu NMP,
po których szliśmy na śniadanie. Następnie nauka
rekolekcyjna dla dorosłych i równocześnie zajęcia dla
dzieci, potem przygotowanie do Mszy Świętej i nauka
śpiewu, a także ministrantury dla chłopców. O 11:00 X.
Piotr odprawiał Mszę Świętą w nadzwyczajnej formie
rytu rzymskiego z kazaniem, po której szliśmy na obiad.
Po obiedzie było trochę czasu dla rodziny, a po południu
odbywały się wędrówki po dróżkach, koronka, adoracja
Najświętszego Sakramentu lub inne zajęcia. Po kolacji o
18:00 była bajka dla dzieci, a dla reszty inne zajęcia. O
godzinie 21 spotykaliśmy się w kościele na apelu i
zasłonięciu obrazu. My wybraliśmy się również
kilkakrotnie na odsłonięcie obrazu, które w dni
powszednie ma miejsce o godzinie 8:00, natomiast w
niedziele o 7:00, ze śpiewem Godzinek (w niedzielę, 25
sierpnia) byliśmy tam wszyscy. Warto zaznaczyć, że
sanktuarium funkcjonuje według rozkładu letniego od
kwietnia do października i zimowego w pozostałych
miesiącach. Można sobie wyobrazić, że zimą życie
w Kalwarii zamiera.
Generalnie otoczenie było bardzo przyjazne dla
uczestników rekolekcji. Bardzo aktywnie pomagał nam
miejscowy organista, w sierpniu pełniący również
funkcję zakrystiana.
Niestety, trudno nie zauważyć również pewnych
mankamentów. Program rekolekcji wydaje się bardzo
luźny, co jest zrozumiałe ze względu na rodzinny (i
„dziecinny”) charakter rekolekcji oraz okres wakacji. Z
drugiej strony dzień został podzielony w taki sposób, że
krótkie okresy czasu wolnego, do dyspozycji dla rodziny,
przeplatały się z zajęciami zorganizowanymi. Plan okazał
się bardzo płynny i ulegał częstym zmianom, niekiedy
pod wpływem impulsu. O zmianach w planie część
uczestników dowiadywała się w ostatniej chwili.
Fontanna na przemyskim rynku. Fot. Joanna Jakubowska
Inna sprawa to zachowanie naszych dzieci. Poza
Karolem, który wreszcie zaczął poznawać ministranturę
w praktyce, reszta zdawała się interesować wyłącznie
żwirem, patykami i deskami, a tego wszystkiego jest
przecież sporo również w Ząbkach. Nie pomógł
nieprzerwany tygodniowy pobyt w jednym miejscu,
spacery, zorganizowane zajęcia.
W piątek, 23 sierpnia, odbył się wyjazd do
kolegiaty Bożego Ciała w Jarosławiu (gdzie znajduje się
obraz Matki Bożej Śnieżnej). O godz. 15:00 X. Bartosz
Gajerski z archidiecezji przemyskiej odprawił tam Mszę
Świętą rekwialną. Świadomie zrezygnowaliśmy z tego
wyjazdu, ponieważ wydał się nam zbyt intensywny.
Dokończenie na str. 3
FAMILIA Nr 9 (70) Wrzesień 2013
Rodzinne rekolekcje
Dokończenie ze str. 2
W sobotę, niejako na zakończenie rekolekcji
wieczorem zamiast kolacji odbyło się wspólne ognisko
z pieczeniem kiełbasek i tostów. Rekolekcje były z pewnością znakomitą okazją poznania kilku rodzin z dziećmi
z całej Polski. Niektóre z nich znaliśmy wcześniej z internetu. Okazało się, że wiele spośród obecnych rodzin stosuje w praktyce nauczanie domowe. Wymiana doświadczeń była wielkim plusem naszego spotkania.
Już po zakończeniu rekolekcji i po uroczystym
pożegnaniu (wcześniej mieliśmy okazję oddania czci relikwiom Krzyża Świętego), w niedzielę, 25 sierpnia po
południu, opuściliśmy gościnny klasztor i udaliśmy się
do Przemyśla. Stąd wywodzi się część rodziny Bronka,
postanowiliśmy więc pokazać to przepiękne miasto dzieciom, które jednak, jak zwykle, niespecjalnie były tym
zainteresowane.
Panorama Przemyśla. Fot. Joanna Jakubowska
W Przemyślu zatrzymaliśmy się u cioci Bronka
na Kazanowie. W niedzielę po południu odbyliśmy długi
spacer do śródmieścia. Nie udało nam się zobaczyć rynku, ponieważ ze względu na uroczystości poświęcone patronowi Przemyśla Św. Wincentemu (Wincentiada) było
tam mnóstwo ludzi. Na rynek dotarliśmy dopiero w poniedziałek i we wtorek. Te dwa dni były bardzo
intensywne. W poniedziałek odwiedziliśmy Krystynę
Walczak, kuzynkę mamy Bronka. Potem byliśmy w archikatedrze rzymsko-katolickiej, w katedrze greckokatolickiej, w kościele karmelitów bosych i u franciszkanów. Zjedliśmy też lody w cieszącej się wielką popularnością lodziarni przy ulicy Kazimierza Wielkiego.
We wtorek rano odbyliśmy spacer po dzielnicy Zasanie,
a potem zajrzeliśmy do Muzeum Twierdzy Przemyskiej,
Muzeum Dzwonów i Fajek, aby po południu zakończyć
zwiedzanie miasta na zamku, skąd można podziwiać
wspaniałą panoramę Przemyśla, zwłaszcza dzielnicy położonej za rzeką San. Po południu zdążyliśmy jeszcze
zajrzeć na chwilę do jednego z wujków Bronka.
Pobyt w Przemyślu był również okazją do wysłuchania rodzinnych opowieści. Obie ciocie dobrze pamiętają drugą wojnę światową. Usłyszeliśmy opowieść o początku wojny (już po podziale Polski między zaprzyjaźniony Związek Sowiecki i Niemcy ludzie w poszukiwaniu swoich rodzin przechodzili z części niemieckiej do
3
części sowieckiej i odwrotnie przez rzekę San, ponieważ
granica w Przemyślu przebiegała właśnie na Sanie. Co
symptomatyczne, Niemcy nie robili trudności ludziom
przekraczającym San, pozwalali nawet przewoźnikom
transportować chętnych do połowy rzeki łodziami. Dalszą drogę trzeba było odbyć, brnąc przez wodę. Było bardzo zimno — jesień i zima 1939 roku były wczesne i ostre. Natomiast na brzegu Sanu zajętym przez Sowietów,
przemoczonych w lodowatej wodzie ludzi od razu aresztowano i uznawano za szpiegów. Przetrzymywano ich po
kilka dni w nieogrzewanych pomieszczeniach w tych samych mokrych ubraniach, codziennie grożąc im rozstrzelaniem). Wysłuchaliśmy również historii o przymusowej i bezpłatnej pracy cioci Bronka podczas wojny,
przy naprawianiu niemieckich mundurów, które nadsyłano z frontu. Nieco humorystyczny wydźwięk miała
opowieść o kierowniku, który przed wkroczeniem wojsk
sowieckich mówił, że niestety Niemcy muszą się ewakuować i zapewniał, że mogą zabrać chętnych ze sobą.
Przerażające natomiast były opowieści o walkach o Tarnopol i o Przemyśl już pod koniec wojny. Tarnopol został
zniszczony niemal całkowicie. Ludzie ukrywali się
w piwnicach. Miasto kilkakrotnie przechodziło z rąk do
rąk. Śmierć groziła za wszystko. Na przykład, w piwnicy
pojawił się samotny ranny młody sowiecki żołnierz.
Ukrywający się Polacy udzielili mu pomocy. Po bardzo
krótkim czasie w domu pojawili się Niemcy. Rozstrzelali
żołnierza i chcieli zabić wszystkich obecnych za udzielenie mu pomocy. Prawdopodobnie zrobiliby to, gdyby nie
interwencja jednej z obecnych osób znającej biegle język
niemiecki. Po walkach brudnym, zawszonym, zmordowanym i głodnym ludziom wychodzącym z Tarnopola
nie wszyscy z okolicznych mieszkańców mieli ochotę
pomagać, co nawet uciekinierów nie dziwiło.
Usłyszeliśmy również opowieść o ucieczce
jednego z braci babci Bronka z Syberii. Został
wywieziony tylko za to, że był Polakiem. Już na Syberii
zorientował się, że wraz z innymi jest skazany na śmierć,
ponieważ brakowało pożywienia nawet dla strażników.
Razem z dwójką innych zesłańców postanowił uciekać.
Uciekali piechotą, głównie nocami. Na kołchozowym
polu przestraszyli dziewczynę pasącą bydło, wreszcie
trafili do wsi zamieszkanej przez wielu polskich
zesłańców i po wielu perypetiach uciekinierowi udało się
dotrzeć do Polski, gdzie na początku sprawdzano, czy nie
jest sowieckim szpiegiem. Nie wszyscy jednak mieli tyle
szczęścia — inny z braci Stanisław został zamordowany
za to, że reszta rodziny gdzieś uciekła, bez najmniejszego
powodu stracona została również Aniela, siostra babci
Bronka.
We środę, 28 sierpnia, rano wyjechaliśmy z
Przemyśla. W drodze powrotnej również zatrzymaliśmy
się na odpoczynek i na obiad u rodziców Bronka, aby
ostatecznie około siódmej wieczorem znaleźć się w
Ząbkach. Jako ciekawostkę możemy podać, że w
poniedziałek, 19 sierpnia, w Kalwarii Pacławskiej
spotkaliśmy X. Bolesława Walendzika, b. proboszcza
parafii Skaryszew (do lipca b.r.) — jaki ten świat mały
— i że na rekolekcjach odwiedził nas Kajetan Rajski,
dziennikarz i autor kilkunastu książek, który ma
zaledwie… 19 lat. Na portalu „Polonia Christiana”
ukazał się tekst o rekolekcjach, w którym jest również
wzmianka o naszej Klarze (http://www.pch24.pl/bozyrozgardiasz--czyli-tradycyjne-rekolekcje-dlarodzin,17538,i.html).