ADAMS JEFFERSON

Transkrypt

ADAMS JEFFERSON
POZIOM BAGNA
1796
JOHN
ADAMS
FEDERALISTA
VS.
THOMAS
JEFFERSON
REPUBLIKANIN
„[WZNOSZĘ MODŁY], ABY PAŃSKĄ ADMINISTRACJĘ
WYPEŁNIŁY CHWAŁA I SZCZĘŚCIE”.
Thomas Jefferson, w niewysłanym liście do Johna Adamsa
Ż
aden z ludzi nie jest w stanie na dłuższą metę pełnić roli
prezydenta, nie stając się równocześnie, jak to uroczo
ujął John Adams, „ofiarą przemocy partyjnej”. George
Washington nie był w tej materii wyjątkiem. Podczas drugiej
kadencji coraz częściej tęsknił za domem i Marthą, za kieliszkiem dobrego wina wychylonym na ganku.
Do tego dochodziła kwestia bardzo delikatnych stosunków
z Wielką Brytanią. Amerykańskie sympatie wobec Francji
(znajdującej się w tym czasie w stanie wojny z Wielką Brytanią) powodowały pewne tarcia w relacji z Londynem. Zanosiło
się na to, że imperium i jego kolonie znów znajdą się na kursie kolizyjnym. Washington wysłał zatem do Londynu ministra
sprawiedliwości Johna Jaya z misją ustalenia warunków umowy
normującej stosunki między obu państwami. Posłaniec wrócił
z tarczą – traktat, który zawarto, nie był może spełnieniem marzeń Amerykanów, ale przynajmniej dał im pokój ze Zjednoczonym Królestwem. Washington podpisał ten dokument, w reakcji na co rozległ się republikański skowyt przekonujący, że to
wyraz monarchistycznych tendencji federalistów i niechybny
zwrot ku powrotowi na łono imperium brytyjskiego.
Przez całą swoją karierę Washington miał doskonałe wyczucie czasu, a 1796 rok nie był w tym względzie wyjątkiem. Zimą
zaczął wysyłać sygnały, że żegna się z gabinetem, a wcześniej
– konkretnie 19 września – opublikował swoje „orędzie pożegnalne”, w którym przestrzegał przed partiami politycznymi
dzielącymi społeczeństwo. Wszystko na nic. Gdy tylko jego orędzie ukazało się drukiem, wygłodniali politycy rzucili się do wyścigu po prezydenckie złote runo. Jeden z nich, Thomas Jefferson, nie potrafił sobie odmówić wbicia ostatniej szpili swojemu
byłemu szefowi i towarzyszowi z rewolucyjnych czasów: „Prezydent ma wielkie szczęście, że opuszcza pokład akurat wtedy, gdy
ten nabiera wody, konsekwencje pozostawiając innym”. Miło
wiedzieć, że nawet autorowi Deklaracji Niepodległości może się
24
G R A O B IA ŁY DO M
przytrafić przejście na złą stronę mocy wyrażone poprzez niejednoznaczne metafory.
KANDYDACI
FEDRALISTA: JOHN ADAMS Polityk, który przez dwie kadencje
piastował urząd wiceprezydenta, był już na tym etapie człowiekiem leciwym (w trakcie kampanii obchodził 61. urodziny). Szorstkość jego charakteru przysparzała mu tyle samo
popleczników, co wrogów. Z jednej strony udawał, że planuje
zakończyć karierę osoby publicznej – lubował się w opowiadaniu o „złowieszczym biesie” elektoralnej degeneracji – a tak
naprawdę pragnął najwyższego urzędu dla siebie. „Hej! Ha!
O rety!”, tymi słowy zaczął swój list do żony Abigail, gdy stało się oczywiste, że Washington nie będzie się ubiegał o trzecią
kadencję.
Jefferson zrezygnował ze
stanowiska sekretarza stanu w 1793 roku i wrócił do Monticello,
aby zająć się swoimi sprawami (jedną z nich był romans z niejaką Sally Hemings, niewolnicą, która urodziła mu kilkoro dzieci).
Zbliżały się wybory w 1796 roku, a on wciąż stał na stanowisku,
że życie wypełnione polityką (już wtedy nazywane grą) to „absolutna strata czasu”. Nikogo tym jednak nie zwiódł, a źródła
jego ambicji były całkiem oczywiste.
REPUBLIKANIN: THOMAS JEFFERSON
KAMPANIA
Pierwsze dziesięć tygodni po opublikowaniu pożegnalnego orędzia Washingtona wypełniła gorączka przygotowań i głośnych
deklaracji ze strony obu partii, ale w procederze tym nie brała
udziału żadna z osób ubiegających się o najwyższy urząd w państwie. Wytworzył się tym samym pewien zwyczaj, kultywowany
przez następne stulecie, który nakazywał kandydatom zachowanie dystansu i pełnego godności milczenia.
RO K 179 6
25
POZIOM BAGNA
1864
ABRAHAM
LINCOLN
REPUBLIKANIN
VS.
GEORGE B.
McCLELLAN
DEMOKRATA
„NAJLEPIEJ NIE ZMIENIAĆ KONI W TRAKCIE PRZEPRAWY PRZEZ RZEKĘ”.
Abraham Lincoln
A
braham Lincoln obejmował urząd w najtrudniejszych
okolicznościach spośród wszystkich dotychczasowych
prezydentów. Zaledwie miesiąc po jego inauguracji
konfederaci otworzyli ogień na Fort Sumter i tak oto rozpoczęła
się wojna secesyjna.
Do tego momentu tylko jeden z gospodarzy Białego Domu
mógł prawdziwie zwać się „prezydentem czasu wojny” i był to
James Madison, ale jego doświadczenia z 1812 roku były niczym
w porównaniu z tym nowym i krwawym konfliktem, który de
facto poważnie zagrażał dalszej egzystencji młodej republiki
amerykańskiej. Lincoln został zmuszony do uczenia się swojej roli w czasie rzeczywistym i początkowo dawało to mierne
efekty. Wraz z eskalacją działań zbrojnych na północy na jakiś
czas walka między głównymi partiami osłabła, wchodząc w fazę
chwilowego rozejmu. Stephen Douglas, przeciwnik z kampanii,
z całego serca wspierał swojego niedawnego rywala. Niemniej
jednak walki nie ustawały, liczba ofiar rosła i w nieunikniony
sposób musiało to prowadzić do narastającego oporu wobec
działań urzędującego prezydenta.
Czołowym krytykiem administracji Lincolna wśród demokratów stał się generał George G. McClellan, głównodowodzący
Armią Potomacu i zarazem najmłodszy z generałów Unii. Mały
Mac dość szybko, z nadania Lincolna, zastąpił w tej roli generała Winfielda Scotta, starzejącego się bohatera z czasów wojny
amerykańsko-meksykańskiej, który regularnie pozwalał sobie
na drzemki podczas głównych bitew.
Niestety McClellan okazał się katastrofalnym wyborem –
notorycznie przeceniał wartość bojową swoich oddziałów, a do
tego przemieszczał się z nimi niczym kondukt żałobny, co sprowokowało urzędującego prezydenta do komentarza: „Jeśli nie
chce pan używać swojej armii, to chętnie ją na kilka chwil pożyczę”. W 1862 roku, po wyjątkowo krwawej bitwie pod Antietam,
Lincoln zwolnił McClellana, co z miejsca zachęciło demokratów
RO K 18 6 4
119
POZIOM BAGNA
2008
BARACK
OBAMA
DEMOKRATA
vs.
JOHN
McCAIN
REPUBLIKANIN
„KIEDY PUTIN WYKONA SWÓJ RUCH I WEDRZE SIĘ
W PRZESTRZEŃ POWIETRZNĄ STANÓW ZJEDNOCZONYCH,
TO GDZIE TO ZROBI? NA ALASCE. TUŻ PRZY GRANICY.
Sarah Palin, kandydatka na wiceprezydenta z ramienia republikanów,
w rozmowie z prezenterką CBS – Katie Couric – o tym, dlaczego
niewielka odległość między Alaską i Rosją stanowi podstawę
jej doświadczenia w zakresie stosunków międzynarodowych
E
ksperci od polityki wiedzieli, że wybory w roku 2008
będą bezprecedensowe. Zacznijmy od tego, że po raz
pierwszy od ponad pół wieku (tj. od czasów drugiej
kadencji Trumana) ani urzędujący prezydent, ani jego wiceprezydent nie ubiegali się o najwyższy urząd w państwie. Było tak
dlatego, że po swoich dwóch kadencjach George W. Bush był
już tylko kulawą kaczką*, a problemy zdrowotne Dicka Cheneya
(nie wspominając o sympatii, jaką cieszył się wśród wyborców
– równie wielkiej jak miłość rebeliantów do Dartha Vadera) nie
pozwalały mu na dłuższe sprawowanie urzędu. Ponadto demokraci pokładali swe nadzieje w kobiecie – dwukrotnej senator
Nowego Jorku Hillary Clinton, której udało się zgromadzić
pokaźną sumę do wykorzystania na rzecz kampanii i zbudować imponującą machinę polityczną (w której nie najmniejszą
rolę pełnił jej mąż, popularny eksprezydent Bill Clinton). Była
pierwszą dawną gospodynią Białego Domu ubiegającą się o najwyższy urząd w państwie i pierwszą kobietą uznawaną za faworytkę jeszcze przed prawyborami.
Gdy rozpoczął się długi okres przedwyborczy na początku
2007 roku, okazało się, że istnieją też inni poważni kandydaci
z ramienia demokratów. Bogaty prawnik John Edwards, walczący o wiceprezydenturę przy Johnie Kerrym w 2004 roku, poinformował o swojej ówczesnej decyzji jeszcze przed końcem
2006 roku. Był także młody senator z Illinois, Barack Obama,
który wygłosił legendarne przemówienie podczas głośnej konwencji Partii Demokratycznej w 2004 roku w Bostonie. Joe Biden, senator z Delaware, znany ze swoich niezbyt fortunnych
wypowiedzi, także starający się wtedy o fotel w Białym Domu,
nazwał go „pierwszym mainstreamowym Afroamerykaninem,
który jest zarazem elokwentny, bystry i czysty”, by natychmiast
ogłosić, że „bardzo żałuje” swoich słów.
* Termin pochodzący od angielskiego wyrażenia „lame duck”, oznaczającego polityka oczekującego na przejęcie jego urzędu przed następcę.
RO K 20 0 8
347

Podobne dokumenty