Polska miękka siła. Jak wywołać modę na nasz kraj
Transkrypt
Polska miękka siła. Jak wywołać modę na nasz kraj
Polska miękka siła. Jak wywołać modę na nasz kraj 29.11.2013 10:07 Polska miękka siła. Jak wywołać modę na nasz kraj Arkady Rzegocki 2013-11-29, ostatnia aktualizacja 2013-11-28 17:18:04 Sama siła militarna i ekonomiczna niewiele znaczy, jeśli nie idzie w parze z soft power. Państwa, które mają dobrą renomę, markę, mogą pozwolić sobie na więcej w polityce międzynarodowej Polska, wbrew powszechnej opinii, posiada spory potencjał "miękkiej siły". Największy potencjał przyciągania i największa atrakcyjność tkwią w idei polskości, nierozerwalnie związanej z ideą wolności; w naszej fascynującej historii, religijności, wreszcie w szerokiej obecności w świecie polskich emigrantów i ludzi przyznających się do polskich korzeni. Dzięki tym wszystkim czynnikom może narodzić się swoista moda na Polskę - powszechne i niepowierzchowne zainteresowanie polską przyrodą, nauką, literaturą, muzyką, sztuką, językiem, kuchnią, polskimi atrakcjami turystycznymi, polskim stylem życia. Siła marki Znany amerykański politolog Joseph S. Nye wielokrotnie zwracał uwagę na fakt, że rola i znaczenie Stanów Zjednoczonych nie opierają się wyłącznie na sile militarnej czy ekonomicznej. Nye zauważył, że także amerykańska muzyka, film, styl życia, język, wreszcie idee okazywały się niezwykle atrakcyjne w wielu rejonach świata. Ową atrakcyjność określił on mianem "miękkiej siły" (soft power) w odróżnieniu od siły w tradycyjnym i potocznym rozumieniu tego terminu (hard power). Dla Josepha Nye'a soft power to nie tylko atrakcyjność. To przede wszystkim możliwość osiągania celów w polityce międzynarodowej za pomocą owych "miękkich" środków. Nye od ponad dwudziestu lat pokazuje, że sama siła militarna i ekonomiczna niewiele znaczy, jeśli nie idzie w parze z soft power. Państwa, które mają dobrą renomę, markę, mogą pozwolić sobie na więcej w polityce międzynarodowej. Rok temu Polska jako marka została sklasyfikowana według Country Brand Index na odległym 79. miejscu, wyprzedzając w Europie tylko Rosję, Serbię, Ukrainę i Rumunię. W rankingu tym uwzględniono m.in. poziom życia, warunki rozwoju biznesu czy atrakcyjność turystyczną. Rzeczywiście, niemal wszyscy mamy poczucie, że ocena Polski w świecie jest zaniżona. Od osób, które po raz pierwszy odwiedzają nasz kraj, słyszymy często, że w Polsce jest dużo lepiej, niż się spodziewali. Uderzające jest to, jak bardzo skromna jest wiedza na temat Polski, chociażby u naszych najbliższych sąsiadów. Litwini dziwią się, że w Polsce są góry, Niemcy, że Polska jest niemal cztery razy większa od Czech. Tej niskiej zewnętrznej ocenie towarzyszy niska samoocena Polaków, zwana przez niektórych publicystów mikromanią. Niejeden Polak zdziwiłby się, gdyby usłyszał, że Polska jest dziś 20. gospodarką świata, jednym z sześciu największych państw Unii Europejskiej, a od 22 lat ma nieprzerwany wzrost gospodarczy. Mimo to Polska wciąż należy do grona państw niedoszacowanych, których ocena, percepcja jest znacznie gorsza od realnego stanu. Warto zastanowić się, jakie są atuty Polski, czym mogłaby uwieść nie tylko obcokrajowców, ale także własnych obywateli. Siła polskości Ten potencjał jest mocno rozproszony. Jedną z nisz są z pewnością walory turystyczne. Unikatowa Kraina Wielkich Jezior, polskie piaszczyste plaże, góry z gęsto wyznaczonymi szlakami, starożytne puszcze, rzeki znakomicie nadające się do turystyki kajakowej, wreszcie urokliwe miasta, folklor polskiej wsi czy Podhala. Podobnie rzecz ma się z polską kulturą. Nie lekceważąc wspomnianych atutów, moim zdaniem obecnie najsilniejszy potencjał polskiej atrakcyjności znajduje się gdzie indziej. Kluczowe są cztery elementy: idea polskości utożsamianej przez wieki z ideą wolności, niezwykle atrakcyjna polska historia, a także polska emigracja. Każdy z tych elementów bywał w przeszłości - a być może i współcześnie - postrzegany przede wszystkim jako obciążenie. Polskość nazywana była nienormalnością, polska historia przedstawiana była w kategoriach dziejów głupoty, wreszcie emigracja polityczna, a ostatnio ekonomiczna jako upływ krwi, i złe świadectwo wystawione współczesnemu państwu polskiemu przez ludzi, którzy nie mogąc znaleźć pracy i odnaleźć się w gąszczu despotyzmu biurokratycznego, uciekają z Polski w poszukiwaniu chleba i wolności ekonomicznej. Idea polskości okazywała się w przeszłości niezwykle atrakcyjna dla obcokrajowców, nie tylko w czasach potęgi państwa Jagiellonów, gdy pruskie miasta prosiły o inkorporacje, ale także w XIX wieku, kiedy to następowała szybka asymilacja wielu wybitnych Austriaków, Niemców, Żydów, Rosjan. Polskość przez stulecia utożsamiana była z republikańską wolnością łączącą wolność w sferze indywidualnej z możliwością współdecydowania o losie Rzeczypospolitej. W tej koncepcji wolności ważną rolę odgrywała moralność, przekonanie, że istnieją prawa, zasady, których nie człowiek jest twórcą, a które powinniśmy odkrywać i dochowywać im wierności. Z ideą polskości łączy się fascynująca historia, której osią jest właśnie wolność. Wiceminister kultury śp. Tomasz Merta był jednym z inicjatorów powołania do życia Muzeum Historii Polski, które nieprzypadkowo w skrócie nazywano Muzeum Wolności. Idea Jagiellońska, która cieszyła się takim uznaniem w Europie Środkowej i Wschodniej, polski parlamentaryzm, republikanizm, pierwsza w Europie monarchia konstytucyjna (1505 r.), XIX-wieczny opór wobec absolutystycznych monarchii niemających żadnych tradycji konstytucyjnych, wreszcie XX-wieczny opór wobec totalitaryzmów, z wojną bolszewicką, walką w II wojnie światowej, "Solidarnością" i obaleniem komunizmu. To wszystko składa się na fascynującą historię niezwykłego narodu mogącego poszczycić się wieloma bohaterami. Lecz tylko tego typu narracja nadaje sens polskiej ofierze i polskiemu uporowi stania przy imponderabiliach. Siła emigracji http://wyborcza.pl/2029020,75968,15041658.html Strona 1 z 2 Polska miękka siła. Jak wywołać modę na nasz kraj 29.11.2013 10:07 Niedawno Ministerstwo Spraw Zagranicznych ogłosiło raport, z którego wynika, że do polskiego pochodzenia, polskiej tożsamości przyznaje się na świecie 18 mln osób. To niezwykły potencjał. Gdyby każda z tych osób utożsamiała się z ideą polskości, mielibyśmy niemal 20 mln aktywnych ambasadorów naszego kraju. Z prowadzonych w ostatnich latach badań wynikało, że przytłaczająca większość Brytyjczyków, która zdecydowała się odwiedzić nasz kraj, informacje o nim czerpała od swoich polskich przyjaciół. Jednakże, aby Polska zaczęła korzystać z tego potencjału, potrzebne są ważne działania nie tylko polskiego rządu, ale przede wszystkim działania z zakresu dyplomacji publicznej, obywatelskiej. Interesującym przypadkiem jest Wielka Brytania. To tutaj osiedliło się około miliona Polaków; w samym Londynie jest ich 400-500 tys. To tutaj język polski stał się drugim najczęściej używanym językiem, zaraz po angielskim; tutaj Pol-ki rodzą dwa razy więcej dzieci niż w Polsce; tutaj też działają sprawnie polskie parafie pod opieką Polskiej Misji Katolickiej. To tutaj wreszcie historia polskiej obecności sięga 1940 r. Sytuacja, która zaistniała po 2004 r., zaskoczyła wszystkich - począwszy od Brytyjczyków, przez polskie władze, aż po starszą emigrację polską. Jednakże urodzone przez Polki dzieci w szybkim tempie mogą stać się znakomitymi obywatelami brytyjskimi i zerwać więzy łączące z Polską. Kompleks niższości, urazy dotyczące polskiego rynku pracy, polskich instytucji, często powodują chęć wtopienia się w nowe społeczeństwo. Możliwy jest również bardziej optymistyczny scenariusz, który wymaga jednak znacznego wysiłku. Do zaangażowania funkcjonujących w Wielkiej Brytanii polskich parafii, szkół, drużyn harcerskich konieczne jest dodanie elementów, które spowodują, że Polska stanie się atrakcyjna nie tylko dla emigrantów i ich dzieci, ale także dla Brytyjczyków. Po 1989 r. nie brakuje na szczęście polskich instytucji emigracyjnych; jest wysiłek wielu organizacji obywatelskich, polskich kościołów, są też tradycje polskiej emigracji niepodległościowej. Pytanie brzmi: jak połączyć te wysiłki, żeby dały jak najlepszy efekt. Jak połączyć starą i nową emigrację. Jak połączyć wysiłki Polaków, którzy dopiero co osiedlili się na Wyspach, z dziećmi emigrantów przyznającymi się do polskości, choć niemówiącymi często w języku polskim. Jak wreszcie zainteresować Polską Brytyjczyków, którzy z natury koncentrują swoją uwagę głównie na sobie i na swoich byłych koloniach, słowem, na świecie anglosaskim? Londyński Uniwersytet Jagielloński Na te wyzwania w ambitny sposób odpowiada Uniwersytet Jagielloński - najstarsza polska uczelnia. Od ponad dwóch lat dzięki przychylności polskiego MSZ, ambasady, konsulatu, a także licznych instytucji i organizacji obywatelskich w Polsce i Wielkiej Brytanii tworzy on Polski Ośrodek Naukowy UJ w Londynie. Jest to projekt, którego cel stanowi działalność zarówno naukowa, edukacyjna, jak i promocyjna. Obok prowadzonych wspólnie z zasłużonym Polskim Uniwersytetem na Obczyźnie studiów podyplomowych pod patronatem MNiSW, PON UJ organizuje warsztaty językowe, prowadzi badania nad dorobkiem polskiej emigracji (głównie naukowym i myśli politycznej), warsztaty dziennikarskie, spotkania dyskusyjne czy otwarte The Jagiellonian Lectures. Wykłady jagiellońskie wygłaszane w języku angielskim stały się już znaczącym prestiżowym wydarzeniem w Londynie. Znakomici mówcy (m.in. rektor Cambridge prof. sir L. Borysiewicz, ambasador RP Witold Sobków, były ambasador UK Charles Crawford, prof. Richard Butterwick z University College London, dyrektor NCN prof. Andrzej Jajszczyk) przyciągają nie tylko przedstawicieli starej i nowej emigracji, ale także brytyjskich akademików oraz przedstawicieli ambasad innych państw. PON UJ to także granty dla wybitnych naukowców brytyjskich zajmujących się, w wielu aspektach, Polską. Ośrodek UJ to także promocja polskiej obecności w Londynie. Na stronie PON UJ można zobaczyć mapę polskiego Londynu, a także obejrzeć krótkie filmy, w których znana prezenterka wiadomości BBC World Kasia Madera pokazuje w Londynie miejsca związane z polską historią. PON UJ to wreszcie także informacja dotycząca możliwości studiowania w Polsce w języku angielskim. Najlepsze uczelnie amerykańskie (np. University of Notre Dame) mają swe filie w Londynie lub Cambridge. Najwyższy czas, aby także polska uczelnia zaistniała szerzej w tym jednym z najważniejszych centrów naukowo-edukacyjnych współczesnego świata. Obecność UJ w Londynie powinna dodać pewności siebie polskim emigrantom, ułatwić uświadomienie Brytyjczykom znaczenia Polski, a docelowo pomóc w wywołaniu mody na Polskę. Istnieje realna szansa, by za kilka lat najważniejszą marką kojarzoną przez Brytyjczyków stał się The Jagiellonian University, uczelnia, na której studiują Polacy, dzieci emigrantów, a także Brytyjczycy. Uniwersytet Jagielloński już za kilka lat może być wymieniany, obok Oksfordu i Cambridge, w gronie najstarszych uczelni na Wyspach. Wielka Brytania stanowi pole ważnego eksperymentu, może bowiem stać się miejscem szybkiej asymilacji Polaków. Może być jednak równie dobrze miejscem rozwoju polskiej "miękkiej siły", trampoliną, oknem na świat, przez które Polska powróci do światowej ekstraklasy. Arkady Rzegocki - prof. UJ, kierownik projektu Polski Ośrodek Naukowy UJ w Londynie, autor m.in. książek "Wolność i sumienie. Fenomen liberalnego katolicyzmu w myśli lorda Actona", "Racja stanu a polska tradycja myślenia o polityce" Tekst pochodzi z serwisu Wyborcza.pl - http://wyborcza.pl/0,0.html © Agora SA http://wyborcza.pl/2029020,75968,15041658.html Strona 2 z 2