zamek z Go Home Ierland żywo Slane u2

Transkrypt

zamek z Go Home Ierland żywo Slane u2
GOTOWI
DO
PODRÓŻY?
OD WYBRZEŻA DO WYBRZEŻA
OD ZIMNYCH WIATRÓW NA ATLANTYKU DO CIEPŁYCH WÓD MORZA ŚRÓDZIEMNEGO – LINIA
BRZEGOWA EUROPY MÓWI O TYM, JAKI JEST TEN KONTYNENT. ROZKWITŁY NA NIM SPOŁECZNOŚCI,
ZACHĘCAŁ DO POSZUKIWAŃ, STYMULOWAŁ HANDEL I PRZYCIĄGAŁ TURYSTÓW, CAŁY CZAS KUSZĄC
NIEWYCZERPANYM ŹRÓDŁEM CUDÓW NATURY.
Andy Round odkrywa historie czterech różnych wybrzeży Grecji, Niemiec, Irlandii i Chorwacji, a Christian Andersson fotografuje te miejsca.
PRZYDATNE WITRYNY INTERNETOWE
http://europa.eu/wonder-is-all-around
www.visiteurope.com
GRECJA
AJCERG
KRAJ BOGÓW
INSPIRUJĄCY KRAJOBRAZ LINII BRZEGOWEJ PÓŁWYSPU PELION JEST RAJEM
NA ZIEMI DLA OSÓB LUBIĄCYCH WYGRZEWAĆ SIĘ W SŁOŃCU.
Według legendy greccy bogowie zwykle spędzali letnie wakacje na półwyspie Pelion. Dzięki ciepłej Zatoce Pagasyjskiej z jednej strony i otwartemu Morzu
Egejskiemu z drugiej było to idealne miejsce odpoczynku dla Zeusa, Apolla, Posejdona i ich wszechmocnych przyjaciół po ciężkim roku spełniania
boskich obowiązków.
„Co robili bogowie, gdy przyjechali na wakacje? Dobre pytanie. Relaksowali się, odpoczywali, podziwiali
widoki, jedli i pili”, śmieje się Georgios Papamakarios
z działu turystyki gminy Wolos. „Podejrzewam, że to
samo, co turyści dzisiaj.”
W istocie.Te same ziemskie uciechy, które przyciągały bogów, dzisiaj wciąż przyciągają „wiernych.”
W XXI wieku przybywają oni bezpośrednimi lotami
lub samochodami długą drogą z Aten i rozkładają
ręczniki, by „czcić” słońce.
W skali międzynarodowej półwysep Pelion i jego
centrum Wolos mogą być mniej znane niż, powiedzmy, Costa Brava w Hiszpanii czy południe Francji.
Jednak tu można oczekiwać odświeżająco innych europejskich przeżyć.
„Tu jest jak na greckiej wyspie, tylko że na kontynencie”,
twierdzi Papamakarios. „Od strony Morza Egejskiego
przepiękne dziewicze lasy spotykają się z białymi plażami i błękitnymi wodami, zaś po stronie zatoki woda jest
ciepła, zbocza gór są pokryte drzewami owocowymi,
a każda portowa wioska ma piękną plażę.To wspaniałe
miejsce dla rodzin z dziećmi.”
„Tutaj w jednym miejscu można ujrzeć całą Grecję”,
twierdzi Panos Skotiniotis, burmistrz Wolos. „Są tu
piękne góry, magiczne plaże, autentyczne wiejskie życie i typowa kuchnia. To miejsce jest popularne we
wszystkie pory roku. Jesienią i wiosną można chodzić
na piesze wycieczki, latem bawić się na plaży, zimą rankiem jeździć na nartach w górach, a po południu
schodzić na wypoczynek nad brzegiem.”
KUSZĄCE WODY
I URZEKAJĄCE PIASKI
Niespieszna eksploracja nadbrzeżnych dróg półwyspu to doskonała okazja do sfotografowania pięknych stacji kolejowych i spowitych chmurami gór lub
zaopatrzenia się w świeży chleb oliwkowy oraz ciasto serowe i napicia się kawy. Cały czas słychać syreni śpiew kuszący do zanurzenia się w wodzie
i leżenia na piasku.
„To jedna z najlepszych tutejszych plaż”, twierdzi designer Dimitris Mitrolios z Wolos, wskazując w stronę piasków wioski Afissos widocznych pomiędzy
drzewami oliwnymi. „Gminie Wolos przyznano dziewięć niebieskich flag za czystość plaż.”
Ten nieskazitelny brzeg przenika wszystkie aspekty
życia na półwyspie Pelion. Rybacy cumują łodzie
w porcie, by sprzedać połowy z wczesnego poranka,
przyszli mistrzowie olimpijscy trenują wioślarstwo na
gładkich wodach portu, ogromne czerwone promy
zabierają pasażerów na sąsiednie wyspy, wzdłuż promenady w Wolos stoją zacumowane superjachty, nastolatki ćwiczą triki na rowerach, rodziny spacerują
z psami, a pary przechadzają się ramię w ramię.
Krajobraz składający się z różnych elementów – od widoku portowych żurawi rozładowujących towary po
elegancki budynek byłej firmy eksportującej tytoń, należący obecnie do Uniwersytetu Wolos – jest pochodną
owocnych związków z morzem. I tak było zawsze.
Woda jest ciepła, zbocza
gór są pokryte drzewami
owocowymi, a każda
portowa wioska ma piękną
plażę. To wspaniałe miejsce
dla rodzin z dziećmi.
„Jazon i jego Argonauci wyruszyli z Wolos w rejs po
złote runo”, twierdzi Georgia Tampaki, spacerując
wokół naturalnej wielkości repliki najsłynniejszego
mitologicznego statku Argo. „Ma ona 30 metrów
długości, cztery szerokości i dwa głębokości, a z żaglem
sięga ośmiu metrów wysokości.”
kolekcji hellenistycznych malowanych płyt nagrobnych”, dodaje, przechodząc obok neolitycznych figurek, złotej biżuterii i pochowanych szkieletów.
Pokazuje obrazy bogatych zmarłych, które mają tak
samo intensywne barwy jak 25 wieków temu.
Replika została zbudowana z pięciu rodzajów
drewna bez użycia gwoździ i śrub. W czasie ostatecznego testu na morzu przy udziale 50 wioślarzy
okazało się, że może pokonać 700 mil morskich
w dwa miesiące.
GÓRSKI CHŁÓD
Grecy w Wolos od tysiącleci eksplorują morze.
W neoklasycznych pomieszczeniach muzeum
archeolo­­gicznego Athanassakeion dyrektor działu
starożytności Argyroula Doulgezi-Intzesiloglou wskazuje gliniany model małej łodzi znalezionej na pobliskim wzgórzu. Pochodzi ona z okresu między rokiem
6000 a 5000 p.n.e.
„Muzeum zostało założone przez Alexisa Athanassakisa w roku 1909 na potrzeby największej na świecie
Opuśćmy Wolos i pojedźmy w górę krętymi drogami półwyspu do łańcucha górskiego. Tu wkroczymy
w świat zamieszkiwany niegdyś przez centaury – pół
ludzi, pół konie. Niestety dzisiaj w pięknych wioskach
takich jak Makrinitsa, zwanych także balkonami góry
Pelion, można spotkać jedynie kamienne figurki lub
motywy architektoniczne.
W wiosce liczącej 900 lat (liczba ludności 300) urodzona w Niemczech Alexandra Groth perfekcyjną
greką wita wszystkich po imieniu – od księdza na
popołudniowym spacerze po pełne życia kobiety
przygotowujące jagnięcinę na rozżarzonych węglach.
Nad szklanką modyfikującego świadomość tsipouro,
trunku podobnego do grappy, wyjaśnia, dlaczego
sześć lat temu przeprowadziła się do Makrinitsy.
„Uwielbiam tutejszych ludzi”, mówi z uśmiechem.
„Są mili i uprzejmi. Czuć tu energię, która sprawia,
że ludzie wciąż tutaj wracają. Latem to cudowne
schronienie przed upałem wybrzeża. Można korzystać z górskiego chłodu i podziwiać jeden z najpiękniejszych widoków na świecie.” Spoglądając w dół,
w stronę wybrzeża z tego „balkonu góry Pelion”,
trudno się z tym nie zgodzić. Na pewno bogowie nie
bywali tutaj bez powodu.
PRZEPISY NA SUKCES
Mówi się, że w Wolos i okolicach jest 365 tradycyjnych greckich restauracji, czyli
„tsipouradika” – jedna na każdy dzień roku. Specjalności każdej z nich w postaci
talerzy meze są podawane jak hiszpańskie tapas i z kolejką tsipouro. Jedna z lepszych knajp znajduje się w Jolkos – tu klientela jest wyjątkowo pełna życia. Godzinę
drogi dalej, w górskiej wiosce Portaria, Kritsa przyciąga gości nawet z odległych
Aten. Tutaj standardowo zamawia się potrawy przygotowywane według tradycyjnych przepisów z XX wieku, w których wykorzystuje się niezliczone zioła rosnące na zboczach gór oraz pikantne kiełbaski faszerowane papryką, czyli spetzofai.
„Moje ulubione danie? Ryż z mieloną wołowiną zawinięty w kapustę, polany moim
sekretnym sosem”, uśmiecha się właścicielka knajpy Helene Karaiskou.
PRAWDA CZY MIT?
Ufortyfikowane kamienne kręgi neolitycznej wioski Dimini znajdują się zaledwie kilka kilometrów od
Wolos i pochodzą z 6000 roku p.n.e. W swoim czasie ta tętniąca życiem wioska znajdowała się zaledwie
kilka minut drogi od wybrzeża i przypuszcza się, że mogła to być Jolkos, starożytna siedziba Jazona
Argonauty. Dzisiaj przypomina nam o niezwykle bogatym rozdziale historii Grecji.
GRECJA PRZYDATNE WITRYNY INTERNETOWE
www.volosinfo.gr
www.visitgreece.gr
CHORWACJ
JCAWROHC
PERŁA ADRIATYKU
WSPANIAŁY DUBROWNIK ZOSTAŁ UKSZTAŁTOWANY PRZEZ
BOGATĄ HISTORIĘ WYBRZEŻA.
Przejażdżka kolejką linową 778 metrów w górę, na
szczyt wzgórza Srđ to najszybszy sposób na to, by
dowiedzieć się, dlaczego chorwacki Dubrownik jest
jednym z najcenniejszych przybrzeżnych skarbów
Europy. Osadzone wśród błyszczących wód Adriatyku i opasane dwoma kilometrami średniowiecznych
murów z malowniczą mozaiką dachów z terakoty,
musiał stać się jednym z najbardziej rozpoznawalnych miast świata.
Dzisiaj średniowieczne mury odbijają śmiechy turystów, pobrzękiwanie kostek lodu w barach w czasie
gorącego lata, skwierczenie grillowanej ryby i skrzypienie drogich jachtów w przystani.To piękne miasto
zawsze było w centrum zainteresowania wszystkich
– od ewentualnych najeźdźców po międzynarodowych kupców.
„Dubrownik był nabrzeżnym ogniwem łączącym
wschód i zachód od 600 roku n.e.”, mówi Divo Bašić,
kustosz miejskiego Muzeum Morskiego. „Do XVI wieku skutecznie rywalizował z Wenecją dzięki 200 statkom handlowym zapewniającym połączenie ze
wszystkimi istotnymi portami Morza Śródziemnego,
a także Brytanią, Niemcami i Belgią.”
Podstawą tego sukcesu były rewolucyjne koncepcje.
„Już w 1272 roku w mieście obowiązywały przepisy
morskie”, twierdzi Bašić. „Jeden z pierwszych na świecie ośrodków kwarantanny został otwarty tutaj w 1377
roku, a w 1418 roku zniesiono niewolnictwo. Do XVI
wieku istniał nawet system ubezpieczenia morskiego.”
NIEZALEŻNA REPUBLIKA
Dubrownicka lub Raguzy (pod tą ostatnią nazwą była
znana w tamtym czasie) w XIV wieku stała się nieza-
leżną republiką. Podobnie jak w innych ambitnych
miastach handlowych w Europie zaczęto w niej budować piękne budynki, takie jak pałac Sponza.
„Dzisiaj w pałacu mieści się bezcenne Archiwum
Dubrownickie”, mówi przewodnik do grupki turystów.
„W XVI wieku ten dziedziniec był centrum międzynarodowego handlu, a Dubrownik uważano za bardzo
wiarygodnego partnera handlowego. Czy widzicie tutaj
te napisy? Napisano tu po łacinie: ”Nasze wagi nie
pozwalają oszukiwać ani paść ofiarą oszustwa.”
O powodzenie miasta dbał rektor, który zajmował
kolejny pobliski gotycko-renesansowy pałac. W przeszłości budynek ten był centrum oficjalnych in­te­re­
sów. Dziś chwała dziedzictwa handlowego miasta
jest widoczna na muzealnych wystawach lektyk, strojów, peruk, por tretów, zegarów i podczas letnich
koncertów muzyki klasycznej.
Najnowszą historią interesuje się Adriana Dumandžić.
„Mój ojciec wyjechał z Chorwacji po II wojnie światowej”, opowiada. „Pojechał do Argentyny, gdzie został
kierowcą ciężarówki. Kilka lat później miał już własną firmę transportową.W tym roku przyjechałam tu z dziećmi, by mogły poznać swoje chorwackie korzenie.”
WPŁYW MIĘDZYNARODOWY
Ślady międzynarodowych wpływów są widoczne na
każdym kroku. Na przeciwko pałacu Sponza stoi
piętnastowieczny posąg Rolanda, jednego z najwierniejszych rycerzy Karola Wielkiego.
„Przed przystąpieniem Chorwacji do Unii Europejskiej
był to ostatni posąg Rolanda poza UE. Występują one
w całej Europie – od Łotwy i Niemiec po Francję”,
„Koszt odbudowy wyniósł 73 miliony USD. Potrzeba było ponad
5,5 miliona dachówek, by odtworzyć tylko zniszczone dachy,
a osiem pałaców trzeba było odbudować od fundamentów.”
mówi Adriana Kremenjaš-Daničić, Prezes Europejskiego Domu Dubrownik, organizacji non-profit mającej na
celu spożytkowanie korzyści wynikających z członkostwa Chorwacji w UE. „Nieważne, czym różnią się poszczególne kraje. Obecność Rolanda w tylu miejscach
jest tylko jednym z licznych wątków łączących przez
stulecia różne części Europy.”
Na zewnątrz biura Kremenjaš-Daničić, po wypolerowanej promenadzie głównej ulicy Stradun spacerują
członkowie grup kościelnych z Hiszpanii i Francji, zmierzając na nabożeństwo w kościele św. Zbawiciela.
RELIGIA I MIASTO
Religia kształtowała miasto podobnie, jak robiło to
morze. W XII wieku po uratowaniu się ze statku rozbitego na pobliskiej wyspie Lokrum (przeczytaj osobną historię) Ryszard Lwie Serce odwdzięczył się
miastu, fundując katedrę. W 971 roku n.e. św. Błażej
przestrzegł Dubrownik przed planowanym przez Wenecjan atakiem morskim. Jego lojalność i wiara zostały
nagrodzone – zbudowano piękny kościół pod wezwaniem świętego.
Dwadzieścia minut drogi dalej, przy wejściu do miasta
bramą Pile znajduje się słynny klasztor Franciszkanów
z XIV wieku. Stojąc wśród drzew owocowych pięknego klasztornego ogrodu, Vjekoslav Vierda wskazuje
swoje ulubione freski. „Popatrzcie tutaj”, uśmiecha się.
„Mają zaledwie 200 lat.”
Ciepła osobowość Vierdy bardzo przydawała mu się
wcześniej, gdy był dyrektorem odbudowy Dubrownika po zniszczeniach powstałych w wyniku wojny
w Chorwacji, która wybuchła w 1991 roku. W czasie
ośmiomiesięcznego oblężenia Dubrownika setki ludzi
straciło życie, a ciężki ostrzał spowodował zniszczenie
68 procent miasta.
„Koszt odbudowy wyniósł 73 miliony USD. Potrzeba
było ponad 5,5 miliona dachówek, by odtworzyć tylko
zniszczone dachy, a osiem pałaców trzeba było odbudować od fundamentów”, powiedział Vierda.
Większość turystów krążących w poszukiwaniu idealnego zacienionego baru po przesiąkniętych słońcem
bocznych uliczkach odchodzących od ulicy Stradun
nie zauważa jasnych cegieł i nowych dachówek, które
pojawiły się po odbudowie Dubrownika. Jednak
wspomnienie o tym klejnocie Adriatyku będzie do
nich wracało jeszcze bardzo długo.
CO ZALECIŁ LEKARZ
W klasztorze Franciszkanów w Dubrowniku mieści się jedna z najstarszych
aptek na świecie założona w 1317 roku. Farmaceuta wciąż obsługuje tutejszych
mieszkańców. „Mamy wszystko, co potrzebne: od syropu na kaszel po aspirynę,
ale sprzedajemy też takie rzeczy, jak wosk pszczeli, migdałowy olej do twarzy
czy krem różany, przygotowywane franciszkańskimi technikami sprzed stuleci”,
mówi aptekarka Kate An�ić.
ATOL WOLNY OD TROSK
Na wyspę Lokrum płynie się zaledwie 10 minut promem z Dubrownika, ale tam jest już
zupełnie inny świat. Znajduje się na niej zrujnowany francuski fort, nieskazitelnie czyste
jezioro i bezkres egzotycznych roślin pochodzących z czasów założenia tamtejszego opactwa
benedyktyńskiego w 1023 roku. Innymi słowy, Lokrum to urocza wyspa skarbów. Jest to także
port, w którym chętnie kotwiczą swoje superjachty tacy celebryci, jak: Paul Getty, Bill Gates,
Księżniczka Karolina z Monako i Roman Abramowicz.
CHORWACJA PRZYDATNE WITRYNY INTERNETOWE
www.tzdubrovnik.hr
YCMEIN
NIEMCY
Mathias Schilling dojeżdża do pracy łodzią. To jedna
z zalet posiadania prywatnej wyspy. Na przepłynięcie
kanału oddzielającego jego wyspę od Rugii, na której
prowadzi swoją restaurację, szybka łódź potrzebuje
zaledwie trzech minut.
CENIONA WYSPA
RUGIA NA MORZU BAŁTYCKIM U WYBRZEŻY NIEMIEC JEST JEDNYM
Z NAJPILNIEJ STRZEŻONYCH SEKRETÓW EUROPY.
„Ja, moja żona Nicolle i mój dwuletni syn Oskar jesteśmy jedynymi mieszkańcami Öhe, jeśli nie liczyć
stada 120 krów”, uśmiecha się Schilling. „Jak to jest
mieć wyspę? To ciężka praca. Mamy farmę, hodujemy krowy, prowadzimy restaurację i pracujemy
24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu.”
Wyspa Öhe należy do rodziny Schillingów od
1350 roku. W roku 2007 w wieku 25 lat Mathias stał
się jej właścicielem, a w 2011 roku on i jego żona
otworzyli restaurację Schillings’ Gasthof, która cieszy
się doskonałą reputacją z racji świeżej wyspiarskiej
wołowiny.
To przedsięwzięcie było pokazywane w różnych
programach reality show w niemieckiej telewizji
i dzięki temu stali się gwiazdami pism kulinarnych.
„Każde euro włożyliśmy w farmę i restaurację.
Moglibyśmy sprzedać wyspę i pójść na emeryturę.
Ale dlaczego mielibyśmy to zrobić? To nasze życie.”
UNIKATOWE PRZEŻYCIA
Restauracja Schillingów jest tylko jedną z szeregu
unikatowych atrakcji będących do dyspozycji gości
podróżujących wzdłuż długiego na 574 kilometry
wybrzeża Rugii. Ta leżąca na Morzu Bałtyckim wyspa
o powierzchni 900 km² jest niezwykle zróżnicowana.
To tu znajdują się cuda natury, takie jak kredowe klify,
a także niekończące się trasy pieszych wycieczek i sędziwe lasy bukowe. Na Rugii kuszą również atrakcje
stworzone przez człowieka, w tym teatry z XVIII
wieku, ośrodki nadmorskie i opuszczony nazistowski
obóz wakacyjny.
Tak, nazistowski obóz wakacyjny.
Pięć ogromnych sześciokondygnacyjnych betonowych
budynków kompleksu Prora ciągnie się na odcinku
blisko pięciu kilometrów wzdłuż nieskazitelnej plaży
Rugii. „Projekt był częścią programu Hitlera »Siła przez
radość«. Ośrodek zaplanowano na 20 tys. osób, ale
jego budowę przerwano z wybuchem wojny”, opowiada dyrektor ds. turystyki na wyspie Gudrun Krüger.
„Dzisiaj jest on pusty, jeśli nie liczyć hostelu i muzeum.
Stał się dziwaczną atrakcją turystyczną. Wciąż przyjeżdżają tu jakieś wycieczki autokarowe.”
Łatwo się domyślić, dlaczego Hitler chciał, aby obóz
znalazł się tutaj. Długie na 85 kilometrów plaże Rugii
przyciągały turystów, od kiedy wymyślono turystykę.
„Ja, moja żona Nicolle i mój
dwuletni syn Oskar jesteśmy
jedynymi mieszkańcami
Öhe, jeśli nie liczyć stada
120 krów.”
Oprócz wymuskanych promenad eleganckich ośrodków, takich jak Sellin i Binz, są tu eleganckie domy
wakacyjne bogatych miłośników słońca, pochodzące
jeszcze z XIX wieku.
Te uszlachetnione wille, rezydencje i hotele stanowią
niezwykłe połączenie niemal wszystkich stylów architektonicznych, jakie sobie można wyobrazić – od
francuskiego i włoskiego renesansu po gotycką art
nouveau.Ten zlepek stylów widać w balkonach przeładowanych dekoracjami, wieżach, altanach i subtelnych zawijasach – wszystko świeżo odmalowane na
biało. Goście mogą odnieść wrażenie, że przebywają
na intrygującym planie filmowym. Ale warto pamiętać o jednym: te ośrodki cechują się tą samą atmosferą luksusu, jaka przenika Biarritz we Francji, San
Sebastian w Hiszpanii czy każde miejsce na włoskim
wybrzeżu Amalfi.
Ale i tak kontrast między Binz czy Sellin na Rugii jest
dość duży. Z terminalu portowego Mukran ogromne
promy wyruszają do Szwecji, Danii, Litwy i Rosji.
W Sassnitz barwnie ubrani turyści przepychają się
w cukierniach i czekają w kolejkach do łodzi rybackich
w porcie, by kupić świeże śledzie na przekąskę.
NA WŁAŚCIWYM TORZE
Jedną z najpopularniejszych atrakcji turystycznych Rugii jest wąskotorowa kolejka ciągnięta
przez parowóz Racing Roland. Podróżująca z dostojną prędkością 30 km/godz. stuletnia lokomotywa łączy 10 stacji między Putbus i Göhren.
PRYWATNA KRYJÓWKA
Pod koniec dnia widok zachodu słońca nad niewielką spokojną wysepką Vilm z portu jachtowego Lauterbach jest olśniewający. Łatwo zrozumieć, dlaczego
konkretnie ta wyspa stała się tak popularną prywatną kryjówką głów państwa w czasach Niemieckiej
Republiki Demokratycznej.
„Tutejsza przyroda jest unikatowa. Była bardzo popularna wśród dziewiętnastowiecznych malarzy romantycznych, takich jak Caspar David Friedrich”, twierdzi
Susann Flade z Parku Narodowego Jasmund na Rugii,
wpisanego na Listę światowego dziedzictwa UNESCO. „Są to jedyne kredowe klify w Niemczech,
a otaczający nas las bukowy jest ostatnim tego rodzaju. Niegdyś te silne drzewa porastały całą ­Europę aż
po Karpaty w Rumunii.”
Tylko samochody z zezwoleniem mogą wjeżdżać do
chronionego lasu. Park, podobnie jak całe wybrzeże
Rugii, jest idealnym miejscem na piesze i rowerowe
wycieczki, które stwarzają doskonałą okazję do nawiązania osobistego kontaktu z naturą.
Opuszczając pełne skamieniałości klify Jasmund, napotyka się społeczności o coraz bardziej wiejskim charakterze. W gminie Putgarten pokryte strzechą chaty
przytulają się do zacisznych zatok rybackich, jak na przykład w Vitt. Z kolei w najbardziej na północ wysuniętym
punkcie – Arkona, znajdują się dwie latarnie morskie:
klasyczna cylindryczna wieża zbudowana w 1902 roku
i zastąpiona przez nią wcześniejsza w postaci przysadzistego ceglanego budynku zaprojektowanego przez
Karla-Friedricha Schinkela w 1827 roku.
„To jest najstarsza latarnia morska na wybrzeżu Bałtyku”, mówi Ernst Heinemann i głęboko wdycha świeże powietrze, stojąc na wysokiej na 19 metrów
platformie widokowej. „Dziś jest to popularne miejsce
zaślubin.Tam w dole widać pozostawione przez nowożeńców tabliczki, na których piszą o oddaniu i miłości.”
Heinemann patrzy na horyzont.Wychował się na Rugii
i od 23 lat pełni funkcję wójta gminy. Gdzie na wyspie
jest pana ulubione miejsce? „To tutaj”, uśmiecha się.
„Tam widać pozostałości miejsca kultu starosłowiańskiego z IX wieku. Składano tu hołdy bogom. Uważam,
że nadal jest to miejsce o mistycznym pięknie.”
TEATR MARZEŃ
„Każdego roku odbywa się tu około 300 przedstawień”, opowiada Peter Gestwa, dyrektor
słynnego teatru Putbus na Rugii. „Teatr otworzono w 1821 roku, ale w latach 90. zeszłego
­wieku konieczna była jego odbudowa. Popatrz w górę. Ta drewniana kopuła jest wspaniała.”
Teatr został wzniesiony jako centralny punkt Putbus, miasta założonego przez niemieckiego
księcia Wilhelma Malte w 1810 roku jako jego podstawowa rezydencja. Dzisiaj budynki są
­jednym z głównych punktów szlaku teatralnego północnej Europy, który obejmuje słynne
­placówki w Niemczech, Danii, Norwegii i Szwecji.
NIEMCY PRZYDATNE WITRYNY INTERNETOWE
www.ruegen.de
www.germany.travel
IRLANDIA
AIDNALRI
WŁADCY PIERŚCIENI
PIERŚCIEŃ KERRY TO NADBRZEŻNA DROGA ZNAJDUJĄCA SIĘ W IRLANDII,
MAJĄCA DŁUGOŚĆ 178 KILOMETRÓW, MIJAJĄCA PIASZCZYSTE PLAŻE,
PRZECINAJĄCA WIOSKI O PASTELOWYCH BARWACH I WIJĄCA SIĘ WZDŁUŻ
ATLANTYCKICH KLIFÓW. TO EUROPEJSKA EPOPEJA NADBRZEŻNA.
Daleko, daleko na dzikim zachodzie Irlandii znajduje
się pierwotny las. Paprocie, omszałe rośliny i drzewa,
których przodków można szukać w czasach jurajskich, kwitną w cieple Prądu Zatokowego, który pieści wybrzeże Kerry.
No i są tu też dinozaury.
„Przepraszam, że to tylko drewniane modele”, śmieje
się Billy Alexander, właściciel Kells Bay Gardens. „Ale
za to las jest prawdziwy. Rośliny pochodzą z całego
świata. Lubią tutejszą ciepłą pogodę i rozkwitają.”
Południowo-zachodni półwysep Iveragh słynie
z urzekająco pięknej natury. Ale nikt nie spodziewa
się, że zobaczy tutaj ośmiometrową gigantyczną palmę z Chile. „Cóż mogę powiedzieć? Rośliny to moja
pasja. Sprowadzam je z całego świata”, uśmiecha się
Alexander. „Ta palma jest największa w całej Irlandii.”
Las pierwotny i palmy? W Irlandii? W istocie.
ZAPIERAJĄCA DECH NATURA
I PŁYNĄCE OPOWIEŚCI
Droga Pierścień Kerry o długości 178 kilometrów
trzyma w uścisku wybrzeże Atlantyku – od Kenmare
na południu po Killarney na północy. Otoczona jest
przyrodą, której widok powoduje, że wstrzymujecie
oddech, a opowieści płyną jak guinness.
„Trzy skaliste wyspy przy brzegu noszą nazwę Skellig
i były zamieszkiwane przez mnichów już w 600 roku
n.e.”, mówi John O’Sullivan z muzeum Skellig Experience. „W XXI wieku trudno wyobrazić sobie, dlaczego ktoś chciałby znosić tak ciężkie warunki: brak
wody, ogrzewania, okropna pogoda i ataki Wikingów.”
Mieszkając w kamiennych „igloo”, do których można
było się dostać od strony morza po śliskich kamiennych
schodach, mnisi przetrwali, żywiąc się ptakami, rybami,
deszczówką i… wiarą. „Aby przebyć 12 kilometrów
z głównego lądu, trzeba by wiosłować 20 godzin”,
twierdzi O’Sullivan. „Jednocześnie był to koniec znanego świata.To cud, że byli w stanie tu przetrwać.”
Skellig Experience znajduje się na irlandzkiej wyspie
Valentia o długości 11 kilometrów. Można dostać się
na nią mostem z rybackiej wioski Portmagee (w której w pubie The Moorings podają wyśmienitą potrawkę) lub promem z Reenard Point.
„Valentia była wschodnią bazą pierwszego transatlantyckiego kabla telegraficznego do Nowej Fundlandii
w 1866 roku. Z naszego kamieniołomu dostarczano
płyty do budowy parlamentu Wielkiej Brytanii. Także
tutaj odkryto ślady tetrapoda”, mówi dyrektor ds. turystyki Bridget O’Shea. „Tetrapody były naszymi
pierwszymi przodkami, którzy wyszli z wody na ląd.
Skamieniałe tutejsze ślady sięgają czasów sprzed 385
milionów lat.”
wany z pomocą europejskich inwestycji. Rodzina
O’Connella wzbogaciła się na przemycie brandy
i whiskey z Francji i Hiszpanii w XVIII wieku.”
W Cahersiveen, kolejnym mieście jak z pocztówki,
­linię dachów przecina uderzająco biały zamek. „To
byłe koszary Royal Irish Constabulary, zbudowane,
by… zastraszyć tutejszych mieszkańców”, uśmiecha
się przewodniczka Charlie Smith. „Zaprojektowano je
w wyraźnie niemieckim stylu zamkowym (Schloss),
a legenda głosi, że plany zostały pomieszane w Anglii
i że miały to być brytyjskie koszary w Indiach.”
ZNACZENIE HISTORYCZNE
Pierścień Kerry ma historyczne znaczenie. Wzdłuż południowego odcinka drogi znajdują się takie atrakcje, jak
Fort Staigue z murami grubymi na cztery metry, gigantyczny kamienny pierścień obronny sprzed 2 500 lat
oraz Derrynane House, była rezydencja Daniela
O’Connella, dziewiętnastowiecznego polityka, który
wywalczył równouprawnienie dla katolików, a którego
działalność otworzyła Irlandii drogę do niepodległości.
„To piękny dom we wspaniałej lokalizacji nad wodą”,
twierdzi właściciel hotelu i entuzjasta lokalnej historii
Fergus Foley. „Można by powiedzieć, że został zbudo-
Koszary, zamki, forty i ruiny to integralna część pejzażu
Kerry, ale czasem pozostają tylko opowieści. Gerard
Burke, właściciel centrum trekkingowego w Rossbeigh
Beach, zatrzymuje grupę, którą prowadzi przez piaski,
i wskazuje zamglony wierzchołek pobliskiej góry.
„Kiedyś na szczycie tej góry stały domy”, twierdzi. „Ale
w latach 80. XIX wieku ten obszar był zarządzany
przez lorda Headleya Wynne’a. Lord zmuszał mieszkańców do płacenia ogromnych podatków. Gdy nie
mogli tego robić, byli eksmitowani, a ich domy burzono. Dziś pozostało tam zaledwie kilka kamieni.”
Wszystko, co przetrwało ze spuścizny Wynne’a, to
okopcona skorupa zamku zamieszkała przez kruki.
Gdy despotyczny lord wyjechał do Londynu, lokalni
mieszkańcy zadbali o to, by uniemożliwić mu powrót,
podpalając jego irlandzki dom.
DŹWIĘK MUZYKI
W mieście Killarney, w którym zwykle rozpoczyna się wyprawę Pierścieniem Kerry, co drugi
budynek wydaje się pubem, a w co drugim pubie grana jest muzyka na żywo. Tradycyjne utwory
do tańca i covery U2 mają dumny irlandzki charakter.
„Koszary, zamki, forty i ruiny to integralna część pejzażu
Kerry, ale czasem pozostają tylko opowieści.”
WIEJSKIE ŻYCIE
Życie w wiejskiej Irlandii w XIX wieku nie było łatwe.
Po zamknięciu gigantycznych irlandzkich wilczarzy
w wielkim padoku Mossie Pierce, któr y pracuje
w muzeum Bog Village, idzie przez idealną replikę irlandzkiej wsi z lat 50. XIX wieku i wskazuje swoją
ulubioną chatę.
„Tu mogłoby zamieszkać 15 dzieci. Dlatego tak dużo
tutaj łóżek”, mówi. „Tamten dom jest mniejszy
i uboższy, a rodzina mieszkała w nim wraz ze zwierzętami, aby utrzymywać ciepło.”
Pierce zatrzymuje się z uśmiechem, by nakarmić
wiejską kozę. „Musisz zajrzeć na jarmark Puck Fair
w Killorglin, tam dalej, wzdłuż drogi. Odbywa się co
roku w sierpniu.To wspaniała impreza. Zakładają koronę dzikiemu kozłowi i oprowadzają go po placu
jak króla.”
„Mówi się, że ten zagubiony dziki kozioł, przebiegając
przez miasteczko 400 lat temu, ostrzegł ludzi, że nadciąga angielski przywódca Oliver Cromwell. Właśnie
za to od tamtego czasu oddają tym zwierzętom hołd.”
Przy moście do Killorglin dumnie stoi wykonana
z brązu figura kozła w koronie. Zwierzę wygląda na
bardzo zadowolone z siebie.
CELEBRYCI W KERRY
Okolice pierścienia Kerry były miejscem, które wybrały sobie na spędzenie wakacji dwie jakże
różne postaci o imieniu Charles. W 1969 roku były prezydent Francji Charles de Gaulle
­odwiedził miasto Sneem, by spędzić w nim spokojny urlop (jest tam nawet tabliczka na placu
upamiętniająca to zdarzenie). Natomiast komik Charlie Chaplin na letnie wakacje wybrał
­pobliskie Waterville. Rodzina Chaplina regularnie odwiedza miasto od 1961 roku.
IRLANDIA PRZYDATNE WITRYNY INTERNETOWE
www.ireland.com
PRZYDATNE WITRYNY
INTERNETOWE
http://europa.eu/wonder-is-all-around
GRECJA
www.volosinfo.gr/index.php?lang=en
www.visitgreece.gr
CHORWACJA
www.tzdubrovnik.hr
NIEMCY
www.ruegen.de
www.germany.travel/pl/index.html
IRLANDIA
www.ireland.com
© Zdjęcia: Komisja Europejska

Podobne dokumenty