stona 10

Transkrypt

stona 10
„N
a początku były cząsteczki, z których powstały
mikroskopijne komórki.
Każde z tych żyjątek przekazywało dalej swoje geny, które podlegały
przypadkowym zmianom i dawały
początek nowym organizmom. Przetrwały najsilniejsze, najzwinniejsze
i najbardziej odporne, które przekazywały dalej swoje geny, które podlegały przypadkowym zmianom i dawały początek nowym organizmom.
Tym sposobem po wielu milionach
lat wykształciły się zwierzęta i rośliny. W końcu gra genów doprowadziła
krok po kroku, do fascynująco złożonych postaci życia. Pojawiły się różne
gatunki małp, później człowiek, czyli
jedyny byt organiczny zdolny badać
swą genezę.” – w taki oto sposób pokrótce teorię Darwina przedstawili
autorzy artykułu A jeśli Darwin się mylił, który ukazał się rok temu w piśmie
„Der Spiegel”.
W artykule tym obok wspomnianej
teorii, która wywróciła świat nauki do
góry nogami, znalazł się zabawny mit
o stworzeniu świata z wyspy Nauru
oraz fragment opisu stworzenia świata z Biblii. Zarówno mit, jak i opis biblijny miały posłużyć do ośmieszenia
tych, którym nie podoba się teoria pochodzenia człowieka od małpy.
Od kilku lat, a już w szczególności
w tym roku – w którym obchodzimy
150. rocznicą ukazania się dzieła Darwina i 200. rocznicę urodzin twórcy
ewolucjonizmu – wszystkie liczące się
gazety na świecie regularnie prezentują artykuły broniące teorii ewolucji. Jak mówią jest to jeden z fundamentów wiedzy przyrodniczej i nie
ma potrzeby debatować nad tym, po
której stronie leży prawda („Gazeta
Wyborcza”). Uznając darwinizm za
dogmat nie godzą się na dociekania
nad tym, czy rzeczywiście niewielkie
zmiany genetyczne są w stanie przemienić gada w ssaka, czy rybę w płaza.
Wątpliwości, którymi coraz liczniejsi naukowcy różnych specjalności
– dystansujący się od teorii ewolucji
(obecnie ponad 700) – dzielą się z opinią publiczną, doprowadzają do irytacji zwolenników Darwina, w 95 proc.
będących ateistami. Dlaczego?
Kiedy w 1859 r. Darwin ogłosił
rycerz Lepanto 2 (23) 2009 – str. 10
swoją pracę O powstawaniu gatunków
już wtedy masoni, różnej maści liberałowie i ateiści głosili: Bóg umarł!
Natychmiast zaczęli przeinaczać fakty i propagować niewystarczająco
potwierdzone hipotezy brytyjskiego
uczonego, walcząc z religią, uważaną
za zabobon.
Naturalnie zirytowało to kreacjonistów, zwolenników dosłownej interpretacji Biblii, którzy odpowiedzieli
na ten atak, wydając własne książki,
zakładając odpowiednie organizacje
i spierając się z nimi przed sądami.
Ciekawa to była polemika, ale
znacznie ciekawsza stała się, gdy
w szranki wstąpili wybitni naukowcy, wyposażeni – jak byśmy mogli
dzisiaj powiedzieć – w broń najnowszej generacji, jaką okazały się przełomowe odkrycia naukowe.
W latach 50. ub. stulecia koncepcja
Darwina została poważnie podważona. Odkryto kwas DNA. Zrozumiano,
że jest on niezbędny dla każdego organizmu żywego. Już pierwsza komórka musiała mieć DNA, które określa,
w jaki sposób mają być zbudowane
białka, bez których po prostu nie ma
życia. Powstało więc pytanie, skąd się
wzięło DNA?
Naukowcy coraz częściej zaczęli
mieć trudności z zasadniczym pytaniem: w jaki sposób w ogóle powstało
życie? Zauważmy, że sceptyczni wobec teorii Darwina przyrodnicy, fizycy, biochemicy nie kwestionują tego,
że organizmy potrafią w niezwykły
sposób dostosowywać się do różnych
warunków życia, ale nie wierzą, aby
życie powstało w taki sposób, jak
opisał to Darwin.
Kwestionują twierdzenie, jakoby
człowiek był dziełem przypadku, jakoby powstał w wyniku bezrozumnych
procesów przyrodniczych. Wręcz
przeciwnie w otaczającej nas przyrodzie dostrzegają niezwykłą mądrość,
zadziwiającą inteligencję, bez której
powstanie świata byłoby niemożliwe.
Pytanie dot. genezy życia jest kluczowe dla każdego z nas. Tym bardziej trudno sobie wyobrazić, aby
kwestia ta nie dotykała do żywego
filozofów i etyków.
Jest to kwestia zasadnicza tak dla
zwolenników darwinowskiej koncepcji powstawania życia, jak i ich przeciwników.
Gdyby się okazało, że królująca
w świecie nauki teoria ewolucji jest
nieprawdziwa, wówczas padłby liberalny światopogląd. Wielu lewicowych intelektualistów obawia się, że
gdy padnie ten bastion, jeszcze bardziej otworzy się pole ataku na lewicę,
homoseksualistów, aborcję itp. Dlatego prawdopodobnie sami nie wierząc
w te bzdury, które wypisują, piszą je,
by bronić jak mniemają słusznej sprawy.
Tymczasem trzeba mieć świadomość tego, jakie są konsekwencje
przyjęcia ewolucjonizmu. Ewolucjoniści odrzucają istnienie Boga. Ponieważ
wszystko jest dziełem przypadku, stąd
nie ma prawa naturalnego, a człowiek
nie jest zdolny być odpowiedzialnym,
gdyż miotają nim namiętności właściwe zwierzętom. Jako jednak najbardziej inteligentna istota sam może
ustalać prawa o dopuszczalności profanacji, nudyzmu, homoseksualizmu,
aborcji, eutanazji, narkotyków, rozwodów itp. Wszystkie normy mają służyć
sukcesowi jednostki lub grupy ludzi je
stosujących. Sukces może być osiągany wszelkimi dostępnymi środkami.
Jest to słynna darwinowska walka
o byt.
Inną konsekwencją ewolucjonizmu
jest traktowanie człowieka na równi
ze zwierzętami (dlatego, że powstał
w wyniku działania tych samych czynników naturalnych), stąd dopuszcza
się manipulowanie przy genach ludzkich, tak samo jak prowadzi się takie
eksperymenty na zwierzętach itp.
Sporowi o ewolucję bacznie przygląda się Kościół. Przypomina on
prawdę filozoficzną, mówiącą o tym,
że: w świetle rozumu intelekt ludzki
może łatwo i wyraźnie rozpoznać celowość i zamysł w świecie natury, do
którego należy świat istot żywych.
A kto tej celowości nie dostrzega –
parafrazując słowa św. Bonawentury
przytoczone kiedyś przez kard. Ratzingera, a obecnego papieża – jest po
prostu ślepy.
Agnieszka Stelmach

Podobne dokumenty