Pożyczka w superpromocji

Transkrypt

Pożyczka w superpromocji
Może zostać wstrzymana
pomoc UE dla Polski.
Rząd nie reaguje 12
Na wieczną wartę odeszła
Halina Szopińska,
żołnierz AK 18
Grzegorz Bierecki, senator RP,
o swojej drodze do senatu i
receptach dla Polski 20
Piotr Głowacki
Katarzyna Utracka, Grzegorz Hanula
Jadwiga Bogdanowicz
bezpł atna ga zeta członków k a sy stefcz yk a / nr 77 listopad 2011 / infolinia 801 600 100
Szukając drogi do
celu kierujemy się
drogowskazami,
by wybrać
właściwy kierunek.
Jeśli celem jest
znalezienie
pożyczki
na dobrych
warunkach – warto
poświęcić chwilę
na wybór instytucji
finansowej
oferującej
najlepsze warunki.
Pożyczka
w superpromocji
Czytaj na str. 2-3
aktualności
słowood prezesa
Andrzej Sosnowski
prezes Kasy Stefczyka
Szanowni Państwo,
skutkiem tegorocznych wyborów parlamentarnych
Platforma Obywatelska ponownie tworzy rząd.
Ponownie premierem jest Donald Tusk. Taka była
wola narodu. Jednak wola zaledwie części narodu
(biorąc pod uwagę frekwencję przy urnach wyborczych) nie jest gwarancją rządów, dzięki którym
Polakom będzie żyło się lepiej. Wyniki wyborów nie
mogą zwolnić nas z patrzenia na ręce rządzącym.
Zadziwiający jest brak reakcji polskiego rządu na pakiet legislacyjny Komisji Europejskiej, który zakłada
możliwość pozbawienia Polski środków europejskich
(str. 12-13). Na dodatek dzieje się to w czasie polskiej prezydencji w UE! Czy opozycja parlamentarna,
będąca przecież mniejszością, może wpłynąć na decyzje podejmowane przez rząd? Jedynie pod warunkiem, że rząd będzie otwarty na propozycje dobrych
rozwiązań obecnych problemów. Grzegorz Bierecki,
prezes Krajowej SKOK, po raz pierwszy został senatorem. W wywiadzie (str. 20-23) stwierdził: „Wyborcy
najprawdopodobniej uznali, że wybór kogoś spoza
lokalnych układów będzie dla nich korzystny. Nie
jestem w te układy uwikłany, mogę podjąć działania,
których inni się boją, bo kalkulują”.
Śledźmy, jak jego propozycje tworzenia dobrego,
korzystnego dla Polaków prawa będą traktować
rządzący.
Prezes Bierecki
Grzegorz Bierecki, prezes Krajowej Spółdzielczej
Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej uzyskał
podczas ostatnich wyborów do senatu najlepszy
wynik w okręgu 17. obejmującym trzy powiaty
w województwie lubelskim: bialski, parczewski
i radzyński oraz Białą Podlaską.
D
la wielu obserwatorów sceny politycznej dużym zaskoczeniem jest fakt,
że mieszkańcy południowego Podlasia postanowili obdarzyć zaufaniem
uznanego w świecie eksperta z dziedziny finansów, spółdzielczości i prawa,
z którego doświadczenia korzystają organizacje i rządy krajów Europy Środkowo-Wschodniej, a nie któregoś z kandydatów reprezentujących ten region
w poprzednich kadencjach. Bierecki to człowiek, który zbudował od podstaw
SKOK-i, podobne do przedwojennych Kas Stefczyka i unii kredytowych działających na całym świecie: w USA, Kanadzie, Australii, Brazylii. Jest Polakiem
zajmującym najwyższe stanowisko w międzynarodowych organizacjach
finansowych – wiceprzewodniczącym Światowej Rady Unii Kredytowych
liczbyKasy Stefczyka
5 530 000 000 zł
depozyty
4 440 000 000 zł
pożyczki
6 220 000 000 zł
aktywa
377
oddziały
804 000
Współwłaściciele
wstępne dane na 30 września 2011 r.
2 c z as stefc z yk a
www.k asastefc z yk a.pl
aktualności
senatorem RP
fot. ap
zrzeszającej Kasy ze stu krajów świata, 180
milionów ludzi i dysponującą kwotą 1,5 biliona dolarów. Być może to przykład rodzimego,
polskiego sukcesu, zarówno osobistego jak
i przynoszącego konkretne korzyści społeczne i wiara w możliwość jego powtórzenia na
innym polu kierowała wyborcami. Bierecki to
w przeszłości działacz podziemnego Niezależnego Zrzeszenia Studentów i „Solidarności”.
Głęboko zaangażowany społecznie, działa aktywnie na rzecz zlikwidowania zjawiska wykluczenia społecznego i finansowego, ochrony
dziedzictwa kultury. Najbardziej dumny jest
z tytułów i odznaczeń przyznanych mu przez
jasnogórskich paulinów i redakcję Tygodnika
Katolickiego „Niedziela” w uznaniu zasług jakie położył dla Jasnej Góry i środowisk związanych z organizacjami katolickimi w Polsce.
Rozmowa z senatorem Biereckim na stronach 20-23.
Po co – w imię lojalności wobec banku – brać droższy kredyt?
Pożyczka w superpromocji
Szukając drogi do celu kierujemy się drogowskazami, by
wybrać właściwy kierunek. Jeśli celem jest znalezienie
pożyczki na dobrych warunkach – warto poświęcić chwilę na
wybór instytucji finansowej oferującej najlepsze warunki.
– Lojalność wobec banku się nie opłaca –
przekonuje Jarosław Sadowski, analityk
firmy Expander, która 27 września 2011 r.
przygotowała raport na ten temat. Czytamy
w nim: „Kredyty gotówkowe są jedną z popularniejszych form finansowania różnego
rodzaju wydatków. Ich dużą zaletą jest prosta, zrozumiała niemal dla wszystkich forma spłaty. Wadą jest natomiast stosunkowo
wysoki koszt. Klienci zainteresowani takim
kredytem starają się więc znaleźć sposób,
aby za taki kredyt nie przepłacać. Niestety
często kierują się stereotypem, że najtaniej
będzie w tym banku, w którym od wielu lat
posiadają konto”.
Expander przygotował zestawienie kredytów w bankach. W sześciu bankach kredyt dla
nowego i starego klienta kosztuje dokładnie
tyle samo, a w czterech bankach (BNP Paribas,
Meritum Bank, Euro Bank, Getin Bank) oferta
kierowana do wszystkich jest tańsza niż oferty dla stałych klientów w innych bankach.
– Z tego wynika, że jeśli zależy nam na
tanim kredycie, to nie należy kierować się
lojalnością, lecz po prostu szukać atrakcyjnej oferty – czytamy w raporcie.
infolinia 801 600 100
Kasy Stefczyka działają inaczej niż banki.
Doceniają lojalnych członków Kas oferując
niższe oprocentowanie pożyczek i wyższe
oprocentowanie lokat – w zależności od stażu
członkowskiego i dobrej historii kredytowej.
Dlaczego? Bo nie są bankami, ale spółdzielniami. Oznacza to, że zysk właśnie w takiej formie trafia do wszystkich członków – współwłaścicieli kasy kredytowej, zamiast do kilku
właścicieli banku komercyjnego.
Tym razem mamy jednak propozycję dla nowych członków Kas Stefczyka. Sami sprawdźcie, że Kasy mają bardzo dobrą ofertę, że po prostu warto z nami być. Dlaczego w imię lojalności
wobec banku brać droższy kredyt? Proponujemy
pożyczkę, na którą Cię stać (w tabelce wysokość rat). Dzięki jej bardzo atrakcyjnym parametrom rata pożyczki jest niska i każdy może
sobie pozwolić na skorzystanie z tej oferty. Te
atrakcyjne parametry to najniższe oprocentowanie: 8,5 proc. Tak niskiego oprocentowania
jeszcze nie było. Niech nas nie zmylą reklamy.
Banki często wabią przyszłych pożyczkobiorców
niskim oprocentowaniem pożyczki, ale małymi
literkami dopisują na reklamach, że oprocentowanie jest uzależnione od indywidualnej oceny
ryzyka kredytowego dokonanej przez bank.
Często oznacza to, że jeśli ktoś należy do niezbyt dużego grona osób z dostatecznie dużymi
zarobkami to otrzyma pożyczkę z niskim oprocentowaniem. Klient biedniejszy musi wziąć
droższą pożyczkę. U nas – jak widać – może
liczyć na tańszą.
W Kasach Stefczyka pożyczkobiorca nie
jest petentem, ale współwłaścicielem Kasy.
Dlatego szanujemy Państwa czas i proponujemy minimum formalności – bez zaświadczeń o zarobkach, bez poręczycieli. Pożyczkę można tu spłacić szybko lub spłatę rozłożyć
na dłuższy okres: dogodny okres spłaty od 4
do 12 miesięcy. To pożyczka na dowolny cel
– oczywiste jest, że pożyczkobiorca sam decyduje na co przeznaczy środki. Mamy nadzieję,
że pozyskane pieniądze pomogą w realizacji
planów i zamierzeń. Jeśli potrzebujesz niewielkiej kwoty, możesz ją otrzymać w Kasach
Stefczyka nie narażając się na drogie kredyty
w bankach. U nas możesz wziąć pożyczkę aż
na 10 000 zł, bo elastyczna kwota pożyczki
wynosi od 1000 do 10 000 zł.
Promocja rusza 7 listopada, ale warto się
pośpieszyć, żeby nie przegapić okazji. Promocja trwa tylko do 17 grudnia.
PRZYKŁADOWE RATY POŻYCZKI
Z 12-MIESIĘCZNYM OKRESEM SPŁATY
W KASACH STEFCZYKA
kwota pożyczki
wysokość raty
1000 zł
87 zł
3000 zł
262 zł
5000 zł
436 zł
RRSO dla kwoty przedstawiony w tabeli wynosi 19,85%
c z as stefc z yk a
3
aktualności
Przedstawiciele Światowej Rady
Unii Kredytowych odwiedzili Podlasie
Ponad 2000 reprezentantów Światowej Rady Unii
Kredytowych (WOCCU) gościć będzie Gdańsk w 2012
roku, ogłoszonym przez ONZ Międzynarodowym
Rokiem Spółdzielczości. W ramach przygotowań
i wymiany doświadczeń przedstawiciele WOCCU
odwiedzili nasz kraj.
W
ydarzeniem, które towarzyszyło wizycie reprezentantów światowej spółdzielczości było podpisanie
listu intencyjnego dotyczącego powołania Spółdzielczego Funduszu Kapitałowego Południowego Podlasia.
Podczas konferencji prasowej 6 października inicjatorzy
pomysłu – Grzegorz Bierecki, Jan Brodawka oraz Sławomir Radzikowski – odpowiadali na pytania dotyczące
projektu.
Celem działalności Funduszu będzie dostarczanie
kapitału potrzebnego na tworzenie i modernizację
przedsiębiorstw. Będzie on między innymi udzielać
pożyczek i poręczeń, a także usilnie wspierać młodych
ludzi chcących rozpocząć działalność w ramach tzw.
start-upów, czyli finansowanie inwestycji w najwcześniejszej fazie działania przedsiębiorstw – od powstania
pomysłu do pojawienia się na rynku.
– Każdy z nas ma wiedzę, która niezbędna jest do
tego, żeby ten projekt zadziałał. Wspólnymi siłami na
pewno się to uda – mówił Grzegorz Bierecki, kandydat
na senatora RP.
Plany, które wdrażane będą przez Fundusz przedstawił Jan Brodawka.
– Pierwszym projektem będzie otwarcie ubojni. Korzyści
dla regionu płynące z tego przedsięwzięcia będą podwójne.
Powstanie duża liczba nowych miejsc pracy, a doskonałe
jakościowo produkty będą promować nasz region – mówił
kandydat do Sejmu i doświadczony przedsiębiorca.
Od lewej: Sławomir Radzikowski, Grzegorz Bierecki i Jan Brodawka podpisują list intencyjny
dotyczący powołania Spółdzielczego Funduszu Kapitałowego Południowego Podlasia. Fot. AP
4 c z as stefc z yk a
Od lewej: Jan Brodawka, Grzegorz Bierecki, Brian Branch
i Mike Mercer składają kwiaty pod pomnikiem „Latającej
Fortecy”. Fot. ap
Zaproszeni przedstawiciele WOCCU – Brian Branch
i Mike Mercer – z uwagą wysłuchali prezentacji i podzielili się swoim doświadczeniem.
– W Ameryce spółdzielczość jest jedną z najpopularniejszych form działalności na wielu płaszczyznach
życia społecznego i gospodarczego. Polska jest krajem,
w którym te rozwiązania sprawdzają się znakomicie.
Obserwowaliśmy jak rozwijały się polskie kasy kredytowe, a teraz stawiamy je za przykład w innych krajach.
Ten sukces w dziedzinie finansów może zostać powtórzony na każdej innej płaszczyźnie – mówił Brian
Branch, prezydent Światowej Rady Unii Kredytowych.
Po konferencji prasowej Grzegorz Bierecki i Jan Brodawka wraz z gośćmi udali się do miejscowości Woroniec, gdzie pod pomnikiem „Latającej Fortecy” oddali
hołd amerykańskim lotnikom poległym podczas II wojny
światowej. Symboliczny, utrwalony na ziemi zarys bombowca oraz sterczący pionowo fragment jego ogona z pamiątkowymi napisami w językach polskim i angielskim
znalazł się w tym miejscu nieprzypadkowo. 21 czerwca
1944 r. nad Worońcem niemieckie samoloty zestrzeliły
„latającą fortecę” B-17G. Maszyna wystartowała z angielskiej bazy i po zbombardowaniu celów w Niemczech
miała dotrzeć do lotniska w ukraińskiej Połtawie. Spadła
w pobliżu miejsca, gdzie wzniesiono pomnik. Zagraniczni
goście podkreślili, że stanowi on wycinek wspólnej historii Polski i Stanów Zjednoczonych. Więź łącząca nasze
kraje i nasze społeczeństwa trwa od wielu lat.
Grzegorz Bierecki zabrał gości także w miejsce szczególne dla pochodzącej z Podlasia rodziny jego żony – kościoła św. Antoniego, gdzie znajdują się tablice upamiętniające zamordowanych przez komunistyczne władze
żołnierzy „Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość”. Jednym
z walczących był Marian Czyżewski – krewny żony.
Pod koniec wizyty przedstawiciele WOCCU odwiedzili sztab wyborczy Grzegorza Biereckiego, gdzie
z uwagą obejrzeli wystawę „Za chleb i wolność”.
Aleksandra Pettke
www.k asastefc z yk a.pl
3 listopada na ekrany weszła „Latająca maszyna”,
animowano-aktorski film zrealizowany w technice 3D.
Ta międzynarodowa koprodukcja powstała
dla uczczenia 200. rocznicy urodzin Fryderyka Chopina.
Media SKOK są współproducentem obrazu.
Główni bohaterowie filmu: Lang Lang, światowej sławy chiński wirtuoz fortepianu z dziećmi, bohaterami
filmu. FOT. Materiały prasowe
– To bardzo trudny projekt – przyznał
Hugh Welchman z BreakThru Films, realizującej produkcję. – Muzyka Chopina nie jest
ilustracyjna, to zapis nastrojów i intymnych
emocji. Długo szukaliśmy tematu dla opowieści, która ma jej towarzyszyć.
Ostatecznie wybrano historię i sentymentalną, i lekko baśniową z nutą dydaktyki. Oto
dwoje dzieci znajduje na warszawskim podwórzu fortepian. Ożywia go łza i… zaczyna
się podróż w czasoprzestrzeni wypełnionej
nie tylko pięknymi krajobrazami europejskich
Na planie animowanej części filmu.
FOT. Materiały prasowe
infolinia 801 600 100
miast, w których gościł onegdaj Chopin, ale
przede wszystkim genialną muzyką wybitnego Polaka. Za fortepianem, przed kamerą
jako jeden z głównych bohaterów zresztą też,
zasiada Lang Lang, światowej sławy młody
chiński wirtuoz.
Tyle scenariusz, reszta należy do widza.
Jego wrażliwości, zrozumienia, chęci poznania, empatii.
Twórcy filmu połączyli animację poklatkową ze zdjęciami aktorskimi. Powstała
z tego 80-minutowa oryginalna mieszanka
zrealizowana w technice stereo 3D. Na potrzeby obrazu w łódzkim studiu powstało
20 planów filmowych, m.in. Warszawy, Londynu czy Paryża. W projekt zaangażowało
się kilkunastu grafików z 15 krajów. Nad
rzeźbami lalek, kostiumami, scenografią
pracowało pięćdziesięciu artystów plastyków. W sumie w realizację zaangażowanych
było, bagatela, prawie 150 osób z Polski,
Wielkiej Brytanii i Norwegii. A koszty zamknięto sumą 18 mln zł. W ekipie znaleźli
się ludzie, którzy wiedzą czym jest sztuka. Filmowy świat już wcześniej docenił
N AT E M
O
R
T
A
P
PO
YM
Niebiański fortepian Chopina
RZENI
DA
E
3 listopada w polskich kinach premiera filmu „Latająca maszyna”
WY
aktualności
D N ASZ
ich „Piotrusia i wilka” przyznając Oscara,
statuetkę Amerykańskiej Akademii Sztuki
i Wiedzy Filmowej.
To film rodzinny. Dzieciaki może zauroczyć animacja, dorosłych opowieść o samotnej matce zagubionej w materialistycznejArzeS
N
czywistości. Heather Graham,
O Dhollywoodzka
P
aktorka kojarzona do tej pory przede wszystkim z komediami, odtwórczyni głównej roli
kobiecej w „Latającej maszynie”, w rozmowie
ze Stopklatką o roli matki mówi tak:
– Ona uczy się doceniać życie dzięki
podróży po świecie na Latającej maszynie
i dźwiękom muzyki Chopina. Uczy się być
wdzięczna za to co ma i doceniać swoje dzieci. Ja czasem sama gubię się we współczesnym
świecie i muszę sobie przypominać, co jest tak
naprawdę ważne.
„Latającej maszynie” towarzyszą podczas
pokazów i krótkie formy, choćby ta o małym
listonoszu z czasów powstania warszawskiego. Reżyserem obrazu jest Dorota Kobiela.
Artystka wybrała „Etiudę Rewolucyjną”, by
za pomocą obrazu i dźwięku opowiedzieć
o Zawiszaku z Harcerskiej Poczty Polowej.
Dzieciak niesie listy, a z nimi nadzieję. Niesie,
choć miasto płonie i ginie jego świat.
Mały listonosz biegnie po murach rujnowanej Warszawy. Animacje malowane
były na ścianach i filmowane poklatkowo
w trójwymiarze, kilkuminutowa projekcja
to ponad 12 tysięcy klatek, jedną maluje się
ok. 20 minut. Innowacyjna technika może
robić wrażenie zwłaszcza w zestawie z gniewem „Etiudy Rewolucyjnej”, która – co warto
przypomnieć – powstała w 1831 r. po upadku
powstania listopadowego. Chopin, nie mogąc
brać w nim udziału, żalił się: „To wszystko
wywołało we mnie wiele bólu. Kto mógł to
przewidzieć!”.
Czy „Latająca maszyna” trafi do serc
widzów?
Chopin na pewno.
NIEM
E
Z
R
A
Z Y
WYD
EM
T
A
N
O
PATR
(REM)
„Latająca maszyna” – premiera 3 listopada, Kinoteka, Warszawa,
Pałac Kultury i Nauki, plac Defilad 1
Reżyseria: Martin Czapp, Adam Wyrwas,
Marek Skrobecki
Zdjęcia: Krzysztof Ptak
Muzyka: Fryderyk Chopin, wykonanie –
Lang Lang
Występują: Lang Lang, Heather Graham,
Kizzy Mee, Jamie Munns
Patronat: minister kultury i dziedzictwa
narodowego
Produkcja realizowana przez BreakThru
Films sp. z o.o.
c z as stefc z yk a 5
aktualności
Poznajcie dr. Stefczyka
na naszej stronie internetowej
W tym roku obchodzimy 150. rocznicę urodzin założyciela i patrona
polskich kas kredytowych. Zawdzięczamy mu tak wiele, a tak niewiele
o nim wiemy.
F
ranciszek Stefczyk, zwany nieprzypadkowo apostołem oszczędności, którego nazwisko przyjęły
w nazwie działające w XIX wieku i obecnie Kasy, jest
od ponad stu lat patronem obywatelskiego, finansowego ruchu samopomocowego. W grudniu będziemy
obchodzić 150. rocznicę urodzin założyciela polskich
kas kredytowych.
Nasz patron urodził się 2 grudnia 1861 roku w Krakowie. Wiemy, że już w czasach szkolnych zaprzysiągł w
kościele służyć swą pracą i postawą Polsce. I przyrzeczenie konsekwentnie realizował przez całe życie. Osiedlił
się w podkrakowskim Czernichowie, gdzie w istniejącej
do dziś Szkole Rolniczej uczył młodych mieszkańców
wsi nowoczesnego gospodarowania na roli. Koniec XIX
wieku to czas dla polskiej wsi szczególnie trudny. Oferowane rolnikom pożyczki służyły nie tyle rozwojowi
gospodarstw, ile niezbędne były do codziennego życia
na minimalnym choćby poziomie. Pożyczki okupione
potężnym lichwiarskim oprocentowaniem, często dochodzącym do 150 procent rocznie.
Dr Stefczyk poznał w tym czasie idee powstających w Niemczech małych wiejskich spółdzielni kredytowych Wilhelma Reiffeisena i postanowił utworzyć podobne kasy na terenie Galicji. W 1890 roku
właśnie w Czernichowie powstała pierwsza polska
Spółkowa Kasa Oszczędności i Pożyczek. Dziesięć
lat później we Lwowie powołano już Krajowy Patronat Spółdzielni Rolniczych, a tereny Galicji pokryła
sieć kas Stefczyka, pozwalających Polakom uniknąć
wysoko oprocentowanych pożyczek, a nawet oszczędzać. Tak się zaczęło…
W 2011 roku Spółdzielcza Kasa Oszczędnościowo-Kredytowa im. Franciszka Stefczyka powróciła
do historycznie używanej nazwy Kasa Stefczyka, a
współpracując ze SKOK-ami w całej Polsce, utworzyła Kasy Stefczyka, które wzajemnie wspierają
swój rozwój, oferując swym członkom coraz lepsze
warunki pożyczkowe i oszczędnościowe. Dziś kasy
kredytowe zrzeszają ponad dwa miliony Polaków,
którzy będąc członkami polskiej instytucji finansowej mogą bez przeszkód uczestniczyć w rynku finansowym – oszczędzać, lokować swe oszczędności na
atrakcyjnych lokatach, korzystać z uczciwych pożyczek, a także – co ważne było również dla założyciela Kas, Franciszka Stefczyka – uczyć się bezpiecznego i rozsądnego stosowania instrumentów rynku
finansowego.
Film przedstawiający historię powstania polskich
kas kredytowych oraz postać dr. Franciszka Stefczyka,
zawierający wiele unikatowych, trudno dostępnych
zdjęć archiwalnych, postanowiliśmy zamieścić na
uruchomionym niedawno portalu internetowym
www.stefczyk.info. Na naszej stronie, która codziennie dostarcza członkom Kas, a także naszym sympatykom bogatą dawkę informacji z kraju, ze świata,
z gospodarki, polityki oraz ciekawe komentarze i opinie
dotyczące bieżących wydarzeń, znajdziecie też filmy
dokumentujące działalność dzisiejszych Kas Stefczyka. Kas nawiązujących codziennie do tradycji, historii
i wzorców ustanowionych ponad 100 lat temu przez
Franciszka Stefczyka.
Jedynie prawda
jest ciekawa
Sprawdź
6 c z as stefc z yk a
www.stefczyk.info
www.k asastefc z yk a.pl
aktualności
Kasa Stefczyka doceniona przez seniorów
Gala „Gdyńskiej Przystani
dla Seniorów”, podczas
której wręczone zostały
certyfikaty „Miejsca
przyjaznego seniorom”
odbyła się w Teatrze
Miejskim w Gdyni. Kasa
Stefczyka jako jedyna
instytucja finansowa
otrzymała takie
wyróżnienie.
To
szczególny dowód uznania wcześnie urodzonych. Seniorzy swoje
głosy oddali na oddział Kasy Stefczyka przy
ulicy Świętojańskiej w Gdyni. Jak przyznaje
Katarzyna Perek, kierowniczka tego oddziału – senior jest szczególnie wymagającym
klientem:
– Na pewno wymaga poświęcenia dużej
ilości czasu. Trzeba więcej pokazać, wytłumaczyć, ale to bardzo wdzięczny rodzaj
klienta. To, że seniorzy polecają nasze usługi
(chociaż przecież nie tylko oni), to wielka radość i dowód, że nasze zaangażowanie daje
efekty.
Mirosław Ciechanowski jest członkiem
Kasy Stefczyka od 11 lat. Na Świętojańskiej w Gdyni ceni sobie przede wszystkim
życzliwość pracowników oddziału kasy
kredytowej:
– To przecież jest bardzo ważne, bo
są różne sytuacje w życiu, a wtedy można
przyjść, poradzić się, porozmawiać.
Na wyróżnienie u seniorów trzeba sobie
zapracować.
– Firmy, instytucje muszą spełnić kilka
warunków – wylicza Radosław Daruk, przewodniczący kapituły i dyrektor programowy Związku Młodzieży Chrześcijańskiej,
ognisko Polska YMCA w Gdyni. – Miejsce
musi być dostępne, personel otwarty i przychylny, a oferta skierowana specjalnie dla
seniorów. Niezbędna jest też pisemna rekomendacja co najmniej dwudziestu gdyńskich seniorów.
Certyfikaty przyznaje kapituła, w skład
której wchodzą przedstawiciele Centrum
Aktywności Seniora, organizacji pozarządowych zajmujących się problematyką seniorów oraz Polska YMCA.
– To wielki honor i zaszczyt, że taką nagrodę nam przyznano. Jesteśmy bardzo z
tego dumni. Oznacza to też, że oferta którą
kierujemy do seniorów to strzał w dziesiątkę – mówi Witold Bednaszewski, dyrektor
makroregionu północnego Kasy Stefczyka.
infolinia 801 600 100
Witold Bednaszewski, dyrektor makroregionu północnego Kasy Stefczyka, odbiera certyfikat „Miejsca przyjaznego seniorom” dla oddziału Kasy
Stefczyka przy ul. Świętojańskiej w Gdyni. Fot. sonia samulska
– To jest chociażby bezpłatny rachunek dla
seniora. Widać, że seniorzy to docenili i
chcą korzystać z naszych usług. Nigdy ich
nie zawiedziemy.
Certyfikaty „Miejsca przyjaznego seniorom” przyznawane są instytucjom na 3 lata.
W Gdyni przyznano je po raz drugi.
Celem projektu „Gdyńskiej Przystani
dla Seniorów” jest między innymi stworzenie przekonania wśród przedsiębiorców i
instytucji, że seniorzy to grupa bardzo
liczna (w Gdyni jest ich aż 400 tysięcy),
przy tym aktywna, ale niedoceniana. Chyba się udało...
Kasa Stefczyka w Gdyni pracuje nie tylko
w siedzibie oddziału – była między innymi
współorganizatorem dyktanda dla seniorów.
Magdalena Kiljan
Oferta dla seniorów:
○○ Specjalnie dedykowane konto IKS
Senior z preferencyjną niższą opłatą za
prowadzenie konta oraz darmową kartą
bankomatową
○○ Bogata oferta pożyczek bez górnej
granicy wiekowej
○○ Wysoka jakość obsługi i wyposażenia
placówek, gwarantująca komfortową i
kompleksową obsługę osób starszych i
ograniczonych ruchowo - Kasa Stefczyka laureatem Godła „Dbamy o Jakość
Obsługi 2011”
○○ Cyklicznie organizowane promocje i
konkursy kierowane do seniorów
c z as stefc z yk a
7
oferta
Promocja „Super premia”
Polecaj, oszczędzaj
i zgarnij 750 zł
W dzisiejszym świecie nawet młodym ludziom coraz trudniej jest żyć
bez konta. Młodzież nawet jeśli ma dochody, to są one często niewielkie,
dlatego w Kasie Stefczyka opłata za prowadzenie konta osobistego do
ukończenia 25. roku życia wynosi 0 zł.
M
łodzi ludzie (13-25 lat), którzy zdecydują się zostać członkami Kasy w okresie trwania promocji
(do 31 stycznia 2012 r.) mogą wziąć udział w promocji
„Super premia” i zyskać nawet 750 zł. Jak to zrobić?
Wystarczy, że otworzą młodzieżowe konto osobiste
z elektronicznym kanałem obsługi i kartą Visa, rachunek systematycznego oszczędzania „Książeczka” oraz lokatę systematycznego oszczędzania. Po
spełnieniu tych warunków ich rachunek „Książeczka” zostanie zasilony kwotą 90 zł, a lokata systematycznego oszczędzania kwotą 10 zł. To pierwsza
część promocji.
Konto osobiste z kartą Visa z pewnością przyda się
choćby przy okazji zakupów w internecie. Może na nie
wpływać wynagrodzenie za pracę – nawet gdyby było
to jednorazowe zlecenie lub stypendium. Przyda się
również bliskim, by przelewali na nie kieszonkowe.
Wprawdzie konto to oprocentowane jest wyżej (1 proc.)
niż przeciętne konto w banku, ale pieniądze, które
tymczasowo nie są potrzebne (w sytuacji kiedy zbieramy np. na nowy komputer) zdecydowanie korzystniej jest gromadzić na rachunku oszczędnościowym
oprocentowanym na poziomie lokaty (5 proc. w skali
roku) lub na lokacie systematycznego oszczędzania
fot. dreamstime
(oprocentowanej od 5,50 do 6,65 proc.). I tu, i tu można
wpłacać dowolne kwoty w dowolnym terminie. Czym
więc różni się rachunek oszczędnościowy od lokaty?
Z rachunku systematycznego oszczędzania „Książeczka” możemy w każdej chwili wypłacić oszczędności
bez utraty odsetek. W przypadku lokaty systematycznego oszczędzania, w chwili jej zakładania musimy
zadeklarować czas jej trwania (np. 6 miesięcy) oraz
minimalne kwoty wpłaty. Jeśli pieniądze będziemy
potrzebowali wcześniej – stracimy prawie wszystkie
odsetki. Jeśli wytrwamy – zysk będzie jeszcze wyższy
niż na rachunku oszczędnościowym.
W drugiej części promocji „Super premia”
mogą wziąć udział WSZYSCY członkowie Kasy
w wieku od 13 do 25 lat posiadający młodzieżowe
konto osobiste z kartą Visa oraz rachunek „Książeczka” w Kasie Stefczyka – także członkowie
zapisani do Kasy przed terminem rozpoczęcia
promocji. Wystarczy, że zachęcą znajomą młodą
osobę w wieku 13-25 lat do założenia u nas konta
i oszczędzania oraz wypełnienia „oświadczenia
o poleceniu”, które dostępne jest w oddziale. Spełnienie warunków pierwszej części promocji przez
nowego członka oraz wykonanie przez uczestnika
części drugiej co najmniej trzech transakcji bezgotówkowych (płatności kartą wydaną do swojego
rachunku w Kasie) każdorazowo na kwotę co najmniej 20 zł uprawnia go do otrzymania nagrody
w wysokości 50 zł, która wpłynie na jego rachunek
„Książeczka”. W części drugiej promocji „Super
premia” członek Kasy może w ten sposób zgarnąć
nawet 650 zł za polecenie usług Kasy 13 osobom.
Szczegóły oraz regulamin promocji „Super premia” dostępne są w placówkach Kasy Stefczyka.
8 c z as stefc z yk a
www.k asastefc z yk a.pl
oferta
Do wykorzystania w sieci aptek „Dbam o zdrowie”
Wygraj karty podarunkowe
Ze zdrowiem nie ma żartów.
Kasa Stefczyka nie jest
w stanie poprawić stanu
polskiej służby zdrowia,
ani obniżyć kosztów
życia Polaków. To leży
w kompetencjach rządu
i parlamentu. Ale nasza Kasa
może ułatwić wykupienie
leków.
rzez cztery lata wydatki państwa na
leczenie urosły o 15 proc. Ewie Kopacz
nie udało się jednak zlikwidować największych bolączek publicznej służby zdrowia – wynika z analizy portalu Money.pl
podsumowującej minioną kadencję rządu
i parlamentu. Minister Kopacz chwali się
kompleksową reformą systemu ochrony
zdrowia, tańszymi lekami i lepszą sytuacją
pacjentów. Słusznie?
Z opublikowanych ostatnio danych
NFZ wynika, że tzw. średnia rzeczywistego oczekiwania w przypadkach pilnych na
świadczenie z zakresu endoprotezoplastyki
stawu kolanowego to 217 dni, a w przypadkach stabilnych aż 433 dni. W przypadku
stawu biodrowego jest to odpowiednio 187
i 365 dni. Z kolei w przypadku świadczeń
wysokospecjalistycznych z zakresu soczewki – czyli usunięcia zaćmy – pacjenci
muszą czekać odpowiednio 126 i 351 dni.
Są jednak szpitale, w których w kolejce do
tego zabiegu czeka się ponad 600 dni!
Jak pisze Money.pl w tym roku Narodowy Fundusz Zdrowia ma wydać na leczenie
pacjentów 57,7 mld zł – w przyszłym roku ta
kwota ma urosnąć do blisko 61 mld zł – to
o 8,4 mld zł – czyli o 15 proc. – więcej niż
w roku 2008. Brzmi optymistycznie, ale gdy
uwzględnimy inflację (w latach 2008-2011
ceny poszły w górę w sumie o około 13 proc.)
okaże się, że realnie wydatki podniesiono
w górę o około 2-3 proc. O ile w tym czasie
realnie wzrosły emerytury, renty, zarobki?
Z raportu „Diagnoza Społeczna 2011 –
warunki i jakość życia Polaków” wynika,
że na przełomie marca i kwietnia 2011 r.
w Polsce około 4 proc. gospodarstw domowych funkcjonowało poniżej granicy skrajnego ubóstwa w ujęciu obiektywnym, a aż
36,8 proc. w ujęciu subiektywnym. Ponadto
oszacowano, że przeciętny dochód skrajnie
ubogich gospodarstw domowych był o 25,3
infolinia 801 600 100
fot. dreamstime
P
proc. niższy od poziomu gwarantującego
osiągnięcie poziomu minimum egzystencji.
Ile kosztują leki – wiedzą wszyscy, dlatego w naszym nowym konkursie można
zyskać nawet 500 zł do wykorzystania
w sieci aptek „Dbam o zdrowie”, ponieważ
każdy uczestnik może wygrać aż 10 kart
podarunkowych o wartości 50 zł każda.
Co zrobić, żeby zdobyć karty
podarunkowe?
Wystarczy, że osoba, której renta, emerytura lub wynagrodzenie za pracę wpływa
na konto w Kasie Stefczyka zachęci znajomego emeryta lub rencistę do założenia
w naszej Kasie konta, na które przelewać on
będzie swoje świadczenie emerytalno-rentowe. Nowy członek Kasy, po założeniu konta i złożeniu dyspozycji przelewu, powinien
wypełnić „oświadczenie o poleceniu” (dostępne w oddziale) i przekazać je pracownikom swojego oddziału. W oświadczeniu tym
wpisujemy dane osoby, która poleciła usługi
Kasy, dzięki temu będzie mogła otrzymać
nagrodę. Jednak aby odebrać kartę podarunkową o wartości 50 zł osoba polecająca
musi jeszcze wypełnić kupon konkursowy
zawierający proste pytanie konkursowe
związane z działalnością Kasy Stefczyka.
Pytanie to nie powinno sprawić żadnych
problemów nawet członkowi Kasy z krótkim stażem. Każdy z uczestników tej części
konkursu może polecić usługi Kasy nawet 10
znajomym emerytom bądź rencistom i w ten
sposób zdobyć nawet 10 kart podarunkowych o łącznej wartości 500 zł.
Nagrodę otrzymuje również osoba, która z polecenia znajomego otworzyła konto
w Kasie Stefczyka i złożyła dyspozycję przelewu na nie świadczenia emerytalno-rentowego. Tylko tyle trzeba zrobić, by móc wygrać nagrodę. Po dokonaniu wymienionych
czynności wystarczy odpowiedzieć na proste
pytanie konkursowe, by otrzymać na swoje
nowe konto kwotę 50 zł.
Ponieważ taka osoba w trakcie trwania
konkursu przystąpiła do Kasy Stefczyka,
sama też może już polecać skorzystanie
z konta w Kasie następnym osobom, a tym
samym również może zdobyć karty podarunkowe na zakupy w aptekach na łączną
kwotę 500 zł.
Konkurs „Karta podarunkowa za polecenie” trwa od 7 listopada 2011 r. do 29 lutego
2012 r. Szczegóły oraz regulamin konkursu
dostępne w placówkach Kasy Stefczyka.
c z as stefc z yk a 9
finanse
Z cyklu: „To Ci się należy” – porady Towarzystwa Pomocy Poszkodowanym
Szkody osobowe
W języku prawniczym „uszczerbek”
w sferze majątku poszkodowanego
nazywany jest „szkodą majątkową”,
a dotykający w sposób bezpośredni
osoby poszkodowanej „szkodą
osobową”.
Co to właściwie jest szkoda osobowa?
Szkoda osobowa to wszelkie będące następstwem nieszczęśliwych zdarzeń dolegliwości dotyczące naszego
zdrowia. Najbardziej oczywistym i najczęściej występującym w praktyce przykładem szkody osobowej są obrażenia ciała doznane w wyniku wypadku komunikacyjnego.
Z uwagi na mnogość zdarzeń, które mogą spowodować jej
powstanie wskazać trzeba, że spectrum tego typu szkód
jest znacznie szersze. Będzie nią więc także zarówno
zakażenie gronkowcem podczas pobytu w szpitalu, jak i poślizgnięcie się na ośnieżonej nawierzchni
chodnika.
Uszkodzenie ciała a rozstrój zdrowia
Będący następstwem szkody osobowej uszczerbek
na zdrowiu może dotyczyć naszego zdrowia nie tylko w znaczeniu fizycznym, ale również psychicznym.
W języku prawniczym „uszczerbek w sferze fizycznej”
nosi nazwę „uszkodzeń ciała”, podczas gdy zespół negatywnych konsekwencji dla sfery emocjonalnej osoby
poszkodowanej to „rozstrój zdrowia”.
Bardzo często oba „rodzaje” uszczerbków na zdrowiu
występują jednocześnie. Tragiczny w skutkach wypadek komunikacyjny niejednokrotnie powodować będzie nie tylko
dotkliwe obrażenia ciała osoby poszkodowanej, ale również
ciężkie przeżycia natury psychicznej, z którymi samemu nie
sposób sobie poradzić. Wśród najczęściej występujących
przykładów rozstroju zdrowia, będących wynikiem wypadków można wskazać niemożliwy do pokonania strach
przed ponownym poruszaniem się pojazdami mechanicznymi, czy stres pourazowy związany z długotrwałym
rozpamiętywaniem tragicznych zdarzeń, który znacznie
utrudnia normalne funkcjonowanie. Niejednokrotnie zdarza się jednak tak, że jedynym przejawem doznanej przez nas
szkody osobowej będzie rozstrój zdrowia, bez konsekwencji
natury typowo fizycznej. Jeżeli w następstwie tragicznego
Towarzystwo Pomocy Poszkodowanym (TPP) jest profesjonalnie działającym podmiotem, który zajmuje się reprezentowaniem klientów w dochodzeniu świadczeń
od ubezpieczyciela lub Skarbu Państwa. W tym zakresie współpracujemy z prawnikami, którzy są specjalistami w zakresie odszkodowań.
Klientów z terenu Trójmiasta i okolic zapraszamy do naszego biura mieszczącego się przy
ul. Pilotów 21 w Gdańsku w godz. 9-17, po uprzednim umówieniu spotkania.
Masz pytanie, potrzebujesz naszego wsparcia w uzyskaniu odszkodowania?
telefon: (0)58-785-66-49, adres e-mail: [email protected],
www.tppodszkodowania.pl
Zapraszamy do korzystania z naszych usług!
10 c z as stefc z yk a
fot. dreamstime
wypadku utracimy najbliższą nam osobę, wszelkie związane z tą stratą negatywne przeżycia, takie jak cierpienia, ból
i poczucie niesprawiedliwości bez wątpienia będą przejawem
szkody w postaci rozstroju zdrowia, bez względu na to czy
sami braliśmy w nim udział.
Kiedy szkoda osobowa wymaga naprawienia?
Nie każda „szkoda” rodzi prawny obowiązek jej naprawienia.
Aktualizuje się on dopiero wówczas, gdy szkoda jest następstwem zdarzenia, które jest sprzeczne nie tylko z obowiązującym prawem, ale też normami moralnymi i obyczajowymi
nazywanymi zasadami współżycia społecznego. Jeśli więc
jadąc samochodem w wyniku brawury nie zapanujemy
nad pojazdem i uderzymy w drzewo, w następstwie czego
doznamy obrażeń ciała, obowiązek naprawienia naszej
szkody obciąży jedynie nas – jako osób odpowiedzialnych za jej powstanie. Jeśli natomiast przechodząc przez
przejście dla pieszych na zielonym świetle zostaniemy
potrąceni przez jadący pojazd, to obowiązek naprawienia
doznanej przez nas szkody osobowej spoczywać będzie
na naruszającym zasady ruchu drogowego kierowcy auta,
czyli osoby odpowiedzialnej za jej powstanie.
Na czym polega naprawienie szkody osobowej?
Naprawienie każdej szkody osobowej polega na podjęciu
działań mających na celu przywrócenie sytuacji stanu
sprzed jej zaistnienia. Zgodnie z przepisami prawa, mają
temu służyć trzy rodzaje roszczeń, przysługujących wobec
podmiotów zobowiązanych do naprawienia szkody:
○ odszkodowanie
jego celem jest pokrycie wszelkich kosztów będących
konsekwencją doznanej szkody. Będą nimi przede
wszystkim: koszty leczenia, rehabilitacji, dojazdów
do placówek medycznych czy też – utracone w wyniku czasowej niezdolności do pracy – zarobki;
○ zadośćuczynienie
jego celem jest pokrycie wszelkich dolegliwości natury emocjonalnej, powstałych w wyniku doznanej szkody, typu:
długotrwały ból czy też krzywda wywołana utratą osoby
bliskiej;
○ renta
roszczenie o rentę przysługuje wówczas, gdy następstwem
wypadku jest całkowita lub częściowa niezdolność do pracy,
bądź też konieczność długotrwałego, kosztownego leczenia.
Więcej informacji w kolejnym numerze naszego
poradnika.
www.k asastefc z yk a.pl
finanse
Polska w budowie –
budżet w remoncie
Polska jest w budowie, w budowie od 9 października jest też rząd,
w grudniu w budowie będzie też budżet na 2012 r., bo dotychczasowy
projekt budżetu ma niewiele wspólnego z rzeczywistością gospodarczą
i stanem finansów publicznych.
Janusz Szewczak
główny ekonomista SKOK-u
P
odobnie jak wszystkie prawie wskaźniki makro- publicznych do poziomu 2,9 proc. do PKB, raczej
ekonomiczne przyjęte w budżecie na obecny rok będziemy gdzieś w okolicach 4-4,5 proc. in minus.
mocno odbiegają od aktualnych realiów, tak i te za- Jak zwykle zawyżono dochody i zaniżono wydatki,
kładane na 2012 r. muszą ulec drastycznej zmia- zwłaszcza na obsługę długu zagranicznego jak i na
nie. Deficyt budżetu zaplanowany na 2011 r. miał dotacje na FUS. Nie będzie gwałtownego dwucyfrowynieść 40 mld zł. Na koniec września minister wego wzrostu inwestycji prywatnych ani publiczfinansów planował, że wynosić on już będzie bli- nych, ani kursu euro do złotego na średniorocznym
sko 38 mld zł, a wyniósł zaledwie 22 mld zł. Można poziomie 4 zł za euro, zwłaszcza jeśli dojdzie do
by się cieszyć, gdyby nie prawdziwe przyczyny tej ataku spekulacyjnego na polskiego złotego, co wyoszczędności. Zamiast 40 mld zł deficytu budżetu daje się coraz bardziej prawdopodobne. Zagrożony
w 2011 r. będziemy mieli raczej 25 mld zł, ktoś się będzie nie tylko próg ostrożnościowy 55 proc. do
pomylił i to znacznie, przeszacował dziurę budże- PKB, ale i też 60 proc., wbrew temu co zapowiatową, postraszył publikę, a może dokonał genial- da minister finansów, który twierdzi, że wyniesie
nych pociągnięć oszczędnościowych? Czy to tylko on zaledwie 53 proc. w 2012 r. Przy takiej zmienszczęśliwy zbieg okoliczności, czy świadoma mani- ności walut i kursów wystarczy by euro skoczyło
pulacja liczbami i koszdo 4,5-4,7 zł, a natycht a m i , n ie pl a now a ny
miast przekroczymy tę
choć spodziewany 6,2groźną barierę. Każde
Jak zwykle zawyżono dochody
dodatkowe 10 g roszy
mld zł zastrzyk gotówki
i zaniżono wydatki, zwłaszcza
osłabien i a to zad ł uz NBP. Na 2012 r. też nie
żenie wyższe o ok. 5,2
w pisano w płaty z zyna obsługę długu zagranicznego jak
mld zł. Tym razem nie
sku NBP do dochodów
i na dotacje na FUS
b ę d z ie t e ż b onu s ów
budżetow ych, a może
z tytułu dużo wyższej
to być nawet 10 mld zł.
Inf lacja zaplanowana na ten rok miała wynieść inf lacji, średnioroczna inf lacja w 2012 r. ma wy2,3 proc., a wynosi ok. 4 proc., wzrost gospodarczy nieść zaledwie 2,8 proc., w rzeczywistości może być
miał według ministra finansów J.V. Rostowskiego jeszcze niższa, tym samym wpływy z podatków powynieść 3,5 proc., a wynosi obecnie 4 proc. Wszyst- średnich w tym z VAT-u będą znacznie niższe niż
ko to razem dało ponadplanowe dochody do budże- planowane, a nawet jak i tegoroczne. W zeszłym
tu, ratując go przed nowelizacją. Planowano wydać roku w trakcie prac projektowych nad budżetem
z budżetu w 2011 r. do końca września 232,8 mld też nikt nie wspomniał o podwyżce VAT. Minister
zł, wydano 226,9 mld zł, a więc mniej aż o blisko finansów twierdzi, że budżet na 2012 r. będzie
6 mld zł; te pozorne oszczędności mogą się odbić bezpieczny nawet przy 3-proc. wzroście PKB, czy
czkawką już w 2012 r. Podobnie wielkie różnice wy- będzie też bezpieczny przy 1-1,5-proc. wzroście?
stąpiły w planowaniu średniorocznego kursu euro Niemcy już zweryfikowały swój wzrost PKB w 2012
i dolara do złotego. Jest różnica, czy wynosi on 3,89 r. z 2 do zaledwie 0,8 proc., oni poważnie traktują
czy 4,35. Tak poważne różnice w prognozach i wy- rynki, budżet – jako najważniejszy plan finansokonaniu budżetu muszą budzić wątpliwości. Czy wy, a zwłaszcza swoje społeczeństwo. Można więc
to wyłącznie wina błędów planistycznych i anali- się zaklinać, zarzekać, życzeniowo podchodzić do
zy, czy coś groźniejszego, kreatywna księgowość, wskaźników makroekonomicznych i prognoz buświadome zaniżanie wskaźników by wypaść lepiej dżetowych. Papier jest cierpliwy, gorzej może być
niż wskazywałaby na to rzeczywistość gospodar- z cierpliwością rynków i własnych obywateli. Czecza „zielonej wyspy”. Już wiadomo, że projekt bu- kamy więc na ten prawdziwy, realistyczny budżet
dżetu na 2012 r. jest całkowicie nierealistyczny, A.D. 2012 r. A realia gospodarcze Unii Europejskiej
większość przyjętych wskaźników makroekono- i strefy euro, jak i zwłaszcza europejskiego systemicznych nie do osiągnięcia. Nie tylko nie będzie mu bankowego, będą zupełnie inne niż były latem
4-proc. wzrostu PKB, ale możemy się znaleźć w gra- br. i nie zanosi się, żeby były lepsze, co nie może
nicach zaledwie 1-1,5-proc. wzrostu gospodarczego. pozostać bez wpływu również na nasz plan finanNie będzie zejścia z deficytem sektora finansów sowy 2012 r.
infolinia 801 600 100
c z as stefc z yk a 11
finanse
Czy Polsce grożą sankcje
Unii Europejskiej?
Najnowszy pakiet legislacyjny Komisji Europejskiej
przewiduje możliwość nałożenia sankcji zmniejszenia
lub zatrzymania wypłaty funduszy strukturalnych
wobec państw, które nie sprostają założeniom
wspólnotowej dyscypliny finansów publicznych.
W przypadku Polski, jeśli propozycja KE zostanie
przyjęta, oznaczać może to całkowite wstrzymanie
środków pomocy UE lub konieczność wprowadzenia
rewelacji budżetowych, które najprawdopodobniej
odczujemy w naszym portfelu.
Pakiet legislacyjny KE na lata 2014-2020
Działania podejmowane w ramach polityki spójności
Unii Europejskiej prowadzić mają do zniesienia różnic
ekonomicznych i społecznych wszystkich regionów
Wspólnoty. Jej trzy podstawowe cele to rozwój infrastruktury oraz potencjału gospodarczego i ludzkiego
najbiedniejszych regionów, podniesienie ich konkurencyjności i wzrost zatrudnienia oraz realizacja
wspólnych programów wsparcia, współpracy i pomocy
międzynarodowej.
Jej bieżące ustalenia opracowane zostały odpowiednio na czas pomiędzy 2007 a 2013 rokiem, więc obecnie rozpoczęto prace nad jej charakterem w następnym
okresie programowania, czyli w latach 2014-2020.
W związku z tym 6 października 2011 roku Komisja Europejska przedstawiła projekty nowych rozporządzeń,
tak zwanego pakietu legislacyjnego, rozpoczynającego
proces negocjacji dotyczących przyszłych założeń, kierunków inwestycji oraz koordynacji mechanizmów polityki spójności Unii. Pakiet ten zawierał między innymi rozporządzenia dotyczące Europejskiego Funduszu
Rozwoju Regionalnego (EFRR), Europejskiego Funduszu
Społecznego (EFS), Europejskiego Funduszu Rozwoju
Regionalnego (EFRR) oraz Europejskiego Ugrupowania Współpracy Terytorialnej (EUWT). Przedstawione
w nich kwestie dotyczyły przede wszystkim procesów
mających doprowadzić do realizacji celów Strategii
Europa 2011, czyli długookresowego programu rozwoju społeczno-gospodarczego Unii, zastępującego
tzw. Strategię Lizbońską. Inicjatywami przewodnimi
nowej strategii są programy: Unia innowacji, Młodzież
w drodze, Europejska agenda cyfrowa, Europa efektywnie korzystająca z zasobów, Polityka przemysłowa
w dobie globalizacji, Program na rzecz nowych umiejętności i zatrudnienia oraz Europejski program walki
z ubóstwem.
Założenia nowej polityki spójności
Tak jak w latach poprzednich największe wsparcie
unijne otrzymają regiony najbiedniejsze (całe państwa
lub ich części), w których poziom produktu krajowego
12 c z as stefc z yk a
brutto (PKB – miernik wartości dóbr i usług wytworzonych na danym obszarze w danym czasie) w przeliczeniu na jednego mieszkańca jest mniejszy od 75 proc.
średniej wskaźnika notowanego w skali wszystkich
państw Unii Europejskiej. Stosując powyższe założenie fundusze unijne przyznane mogą zostać wszystkim
województwom w Polsce.
Zgodnie z pierwszymi zapisami ww. pakietu legislacyjnego Komisji Europejskiej całokształt polityki
spójności na lata 2014-2020 dysponować ma budżetem, którego wartość wyznaczono na 336 mld euro.
Przewidziano następujący podział środków: regiony
słabiej rozwinięte (w tym Polska) 162,6 mld euro, regiony przejściowe 38,9 mld euro, regiony rozwinięte 53,1
mld euro, współpraca terytorialna 11,7 mld euro oraz
zadeklarowane 68,7 mld euro przeznaczane na Fundusz
Spójności. „Polityka spójności wiele już uczyniła dla
budowy dobrobytu w UE. Jednak ze względu na kryzys
gospodarczy musi obecnie stać się motorem wzrostu
gospodarczego i konkurencyjności. Nasze wnioski pozwolą funduszom unijnym na jeszcze większą wydajność. Przez ukierunkowanie inwestycji na elementy
Prognozowanym scenariuszem jest
zniesienie ulg podatkowych oraz
ewentualne podwyższenie składek
rentowych przypisanych do
comiesięcznego wynagrodzenia, co
spowoduje obniżenie poziomu pensji
kluczowe dla wzrostu gospodarczego – małe i średnie
przedsiębiorstwa (MŚP), innowacje, efektywność energetyczną – osiągniemy lepsze skutki. Jednocześnie modernizujemy naszą politykę włączając do niej warunki,
które zagwarantują rezultaty, zachęty dla tych, którzy
osiągają wyniki, oraz uproszczone procedury” – komentuje komisarz ds. polityki regionalnej Johannes Hahn.
Poważne zmiany w polityce spójności
Wspomniany przez komisarza ds. polityki regionalnej
kryzys gospodarczy oraz niestabilna sytuacja finansowa niektórych państw członkowskich Unii Europejskiej
były jednak najprawdopodobniej przyczynami sugerowanych przez Komisję Europejską zmian dotyczących
kształtu przyszłej polityki spójności. Jedną z bardziej
znaczących zmian jest propozycja zmniejszenia limitu
wpływów funduszy polityki spójności do poszczególnych krajów Unii, ma on bowiem zostać zredukowany
z obecnych 4 do 2,5 proc. PKB każdego z państw. Na
propozycję tę wyjątkowo stanowczo zareagowali jednak w swoim liście do Komisji premierzy Węgier, Litwy,
Estonii oraz Łotwy, którzy uznali ją za krzywdzącą dla
www.k asastefc z yk a.pl
finanse
Czy Polsce grozi utrata unijnych
funduszy?
Przyjęcie założeń nowego pakietu legislacyjnego Komisji Europejskiej, tj. możliwości nałożenia sankcji dotyczących funduszy strukturalnych w przypadku przekroczenia przez
państwo limitu deficytu na poziomie 3 proc.
produktu krajowego brutto oraz 60 proc. PKB
w przypadku długu publicznego, może spowodować zmniejszenie lub całkowite wstrzymanie wypłaty środków unijnych również w przypadku Polski (zgodnie z pierwszymi analizami
szacuje się ich wartość na około 80 mld euro).
„Deficyt Polski wynosi blisko 8 proc., więc
poważnie przekracza ustalony przez Unię limit.
Istnieje realne ryzyko, że Polska zostanie objęta
tymi karami i z obiecanych 300 mld nie otrzyma
nic. Zadziwia stanowisko polskiego rządu, który
nie zareagował na ten zamach na należne nam
pieniądze. Rząd nie wyklucza przyjęcia także
propozycji objęcia cięciami środków przeznaczonych na dopłaty dla rolników.
Jak można było dopuścić do zaistnienia takiego projektu przy obecności w strukturach
Unii przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Jerzego Buzka czy też komisarza ds.
budżetu Janusza Lewandowskiego? Dlaczego
infolinia 801 600 100
informacja o tym zagrożeniu była ukrywana
przed opinią publiczną? Przecież przygotowanie takiej propozycji to wielomiesięczny
proces, w którym uczestniczą przedstawicielstwa krajów członkowskich, więc rząd polski
wiedział o przygotowywanej propozycji, ale
zdecydował się mamić Polaków unijnymi
pieniędzmi w trakcie kampanii wyborczej” –
komentuje Grzegorz Bierecki, prezes Krajowej
SKOK.
Przewidywane scenariusze
Tuż po ogłoszeniu komunikatu dotyczącego
przewidywanych sankcji i możliwości wstrzymania unijnych dopłat głos zajęli specjaliści
tematu, którzy starali się prognozować przy-
W przypadku paliw znacząco wpływających
na cenę choćby produktów spożywczych,
zawsze mamy do czynienia z podwójnym
wzrostem ceny, tzn. jeśli podatek lub akcyza
wzrastają, cena paliw rośnie podwójnie. Jest to
związane z proporcją ceny detalicznej olejów
napędowych ustalanych przez koncerny do
opłat państwowych, stanowiących niespełna 60 proc. ceny każdego litra paliwa. Co za
tym idzie, jeśli rząd zdecyduje się na podwyżkę w wysokości załóżmy 10 groszy na litrze,
to faktyczny poziom zmiany wzrostu ceny
oscylowałby w okolicach 17 groszy. To z kolei pociągnie za sobą wyższe koszty transportu wszystkich dóbr konsumpcyjnych, co
z pewnością odbije się na zasobności naszych
fot. dreamstime
państw, które skutecznie korzystały z funduszy spójności i sprawnie je wykorzystywały
w ramach rozwoju gospodarczego własnych
krajów. Szefowie rządów wyrazili również
pełną obaw opinię dotyczącą niewiarygodności przewidywanych na przyszłość wskaźników PKB, a co za tym idzie, przewidywanej
wielkości pomocy kierowanej do ich państw.
Inną, zdaje się bardziej kontrowersyjną,
zmianą jest propozycja Komisji, by istniała
możliwość zawieszenia, zmniejszenia lub
całkowitego wstrzymania funduszy unijnych
kierowanych do poszczególnych państw, jeśli okaże się, że nie stosują się one do założeń
Paktu Stabilności i Wzrostu (akty prawne
o charakterze zapobiegawczym i odstraszającym poruszające kwestie krajowej polityki fiskalnej). Przewidziane w nim ustalenia
dotyczące złamania lub nieprzestrzegania
założeń finansów publicznych oraz wprowadzenie sankcji dotyczących wypłaty środków
unijnych miałoby zdaniem Komisji stać się
środkiem dyscypliny gospodarczej. Groźba
odcięcia niesubordynowanym państwom
funduszy strukturalnych, a więc Funduszu
Spójności, Europejskiego Funduszu Rozwoju
Regionalnego, Europejskiego Funduszu Społecznego, Europejskiego Funduszu Rozwoju
Obszarów Wiejskich oraz Europejskiego Funduszu Morskiego i Rybołówstwa, ma w sposób
bezpośredni skłonić władze poszczególnych
krajów członkowskich do obniżenia poziomów deficytu i długu publicznego.
szłe poczynania rządu mające na celu obniżenie wskaźników krajowej polityki fiskalnej
do poziomu akceptowanego w Pakcie na rzecz
Stabilności i Wzrostu. Jedną z ewentualnych
możliwości jest dalsze ograniczenie wydatków inwestycyjnych, jednak istnieją niewielkie szanse na jego wprowadzenie, ponieważ
w sposób bezpośredni wpłynęłoby ono również na poziom wykorzystania funduszy
Wspólnoty. Ograniczenie tego rodzaju wydatków wpłynęłoby na zmniejszenie inwestycji chociażby w sektorze drogowym oraz
pozostałej części infrastruktury użyteczności
publicznej kraju.
Innym rozwiązaniem często pojawiającym
się w komentarzach ekonomistów jest również ewentualne podwyższenie akcyzy, czyli
podatku od wyrobów jak napoje alkoholowe,
wyroby tytoniowe czy produkty energetyczne.
Podwyższenie tych ostatnich byłoby najbardziej fatalne w skutkach, ponieważ istnieje
bardzo silna zależność między cenami substancji napędowych czy olejów grzewczych,
a cenami właściwie wszystkich produktów.
portfeli. Ile wtedy kosztowałyby benzyna
i chleb…?
Innym prognozowanym scenariuszem
jest również zniesienie ulg podatkowych oraz
ewentualne podwyższenie składek rentowych
przypisanych do comiesięcznego wynagrodzenia, co spowoduje obniżenie poziomu
pensji lub jeśli obowiązek regulowania dopłaty spadnie na pracodawców, może w skali
kraju przyczynić się do zauważalnych zmian
w wielkości wskaźnika zatrudnienia. W przypadku osoby otrzymującej wynagrodzenie
z tytułu pracy w wysokości 2000 zł brutto
zmiana składki rentowej o każdy jeden procent wiązałaby się z utratą 20 zł pensji. Wysokość składki rentowej odprowadzanej przez
pracownika wynosi obecnie 1,5 proc. jego wynagrodzenia brutto, jednak pamiętać należy,
że jeszcze do połowy 2007 roku wynosiła ona
aż 6,5 proc. Powrót do stosowanych przed 30
czerwca 2007 roku wysokości składek wiązałby się z utratą 100 zł z przykładowego ww.
wynagrodzenia.
Piotr Głowacki
c z as stefc z yk a 13
ubezpieczenia
Ruszyła kampania reklamowa
Tajemnicza „załoga SKOK Ubezpieczenia” wyciąga
z tarapatów aktora Artura Żmijewskiego. A wszystko
to w ramach największej w historii ubezpieczyciela
kampanii reklamowej.
W
SKOK Ubezpieczenia to
wspólna marka dla dwóch
towarzystw ubezpieczeniowych: majątkowego
(TUW SKOK) i życiowego
(TU SKOK ŻYCIE SA),
których bogata oferta
była dotychczas dostępna
jedynie za pośrednictwem
placówek SKOK-u.
To w nich SKOK Ubezpieczenia od wielu lat
proponują klientom
szeroki pakiet konkurencyjnych (zarówno pod
względem zakresu jak
i ceny) ubezpieczeń od
tych najbardziej popularnych: mieszkań, NNW,
po te będące zabezpieczeniem zaciąganych
przez członków SKOK-u
pożyczek czy tzw. ubezpieczenia inwestycyjne.
14 c z as stefc z yk a
pełnej odsłonie kampania reklamowa SKOK Ubezpieczenia ruszyła 22 października br. Jej celem jest poinformowanie potencjalnych klientów o ofercie produktów
indywidualnych czyli ubezpieczeniach: mieszkaniowych,
podróżnych oraz komunikacyjnych (to ostatnie oferowane
jest przez MTU).
– Kampania reklamowa dotyczy produktów, które są chętnie wybierane przez członków SKOK-ów.
Teraz, dzięki nowoczesnym możliwościom zawierania
umów również na odległość – za pośrednictwem strony
skokubezpieczenia24.pl i infolinii 801 888 666 – ułatwiamy korzystanie z naszych usług wszystkim zainteresowanym. Natomiast osoby, które jednak pewniej się
czują dokonując wyboru i zakupu ubezpieczenia w towarzystwie doradcy, sprzedawcy – nadal gorąco zachęcamy
do korzystania z tradycyjnej metody ubezpieczenia, czyli
zawierania umowy ubezpieczeniowej w „okienku” w SKOK-u – dodaje Jacek Jewuła, kierownik Zespołu Marketingu
SKOK Ubezpieczenia.
Twarzą kampanii – tak jak w przypadku reklam innych
podmiotów systemu SKOK – jest aktor Artur Żmijewski.
Równorzędnym partnerem jest dla niego trzyosobowa
„załoga SKOK”.
– Zdajemy sobie sprawę z faktu, że jednymi z zasadniczych kryteriów oceny ubezpieczyciela są szybkość, łatwość
i skuteczność z jakimi likwidowana jest szkoda. Tak właśnie działa w przekazie reklamowym przyjazna i pomocna
„załoga SKOK”, która towarzyszy głównemu bohaterowi
– Arturowi Żmijewskiemu. Przydarzające się aktorowi
problemy likwidowane są tak sprawnie, że nawet ich nie
zauważa. Takie jest nasze podejście i tacy są ludzie, którzy
tworzą system SKOK, gdzie każdy klient może czuć się jak
u siebie, pewnie i bezpiecznie – dodaje Grzegorz Buczkowski, prezes Zarządu TUW SKOK i TU SKOK ŻYCIE SA (marka
SKOK Ubezpieczenia).
Pierwsza odsłona kampanii miała miejsce 16 października, kiedy to na ulicach pojawiły się teasery, których rolą
było zaintrygowanie odbiorców bez zdradzania wcześniej
prawdziwych intencji i przekazu reklamowego.
Od 22 października do 6 listopada kampania będzie obecna w stacjach Telewizji Polskiej, Polsatu, a także w stacjach
wchodzących w tzw. pakiet At Media (m.in. AXN, Planete,
Ale Kino).
W stacjach radiowych RMF, RMF Maxx oraz RMF Classic spoty reklamowe SKOK Ubezpieczenia będą obecne do
13 listopada. W tym samym terminie reklamy pojawią się
również na łamach takich tytułów jak: „Rzeczpospolita”,
„Uważam Rze”, „Fakt”, „Przegląd Sportowy”, „Sport”, „Super
Express”, „Nasz Dziennik”, „Gość Niedzielny”, „Tygodnik
Katolicki Niedziela”, „Gazeta Polska”. Dodatkowo kampanię wspiera blisko 300 billboardów, umieszczonych często
w najbardziej prestiżowych lokalizacjach w całej Polsce.
– Jeżeli chcą Państwo zobaczyć wszystkie spoty reklamowe w jednym miejscu, usłyszeć – logo dźwiękowe i
„podglądnąć” plan zdjęciowy – zapraszam do odwiedzenia
http://www.youtube.com/user/SKOKUbezpieczenia
– naszego nowego, firmowego kanału na Youtube – mówi
Jacek Jewuła, kierownik Zespołu Marketingu SKOK
Ubezpieczenia.
www.k asastefc z yk a.pl
Jedno z wielu spotkań dla dzieci i rodziców – tym razem z okazji Dnia Matki i Dziecka fot: xxx
ubezpieczenia
PROMOCJA!!!
– dotyczy zakupu UBEZPIECZENIA MIESZKANIOWEGO
Każdy, kto do 31 grudnia 2011
r. zdecyduje się na zakup ubezpieczenia mieszkania bądź domu
jednorodzinnego (niezależnie od
kanału sprzedaży), otrzyma 10%
zniżki .
Jak skorzystać z promocji?
wytnij poniższy kupon z kodem
promocyjnym (lub zapamiętaj
numer kodu),
w zależności od wybranej przez
Ciebie formy zakupu ubezpieczenia mieszkaniowego:
infolinia 801 600 100
odwiedź dowolną placówkę Kasy
Stefczyka i podaj sprzedawcy kupon z kodem promocyjnym
(lub sam kod)
LUB
wejdź na stronę www.skokubezpieczenia24.pl i przy zakupie ubezpieczenia wpisz kod promocyjny
LUB
zadzwoń na infolinię 0 801 888
666 i przekaż numer kodu pracownikowi infolinii.
c z as stefc z yk a 15
ubezpieczenia
„Ubezpieczenie” czyli… co?
Ubezpieczenie jest umową pomiędzy towarzystwem ubezpieczeń
a klientem, na podstawie której towarzystwo ubezpieczeń zobowiązuje
się wypłacić określoną w umowie kwotę w przypadku zajścia określonych
w umowie ubezpieczeniowej zdarzeń losowych.
U
bezpieczyć można praktycznie wszystko: począwszy od telewizora czy telefonu komórkowego, przez
samochód, mieszkanie, podróż, a skończywszy na naszym zdrowiu i życiu.
Ważne jest to, że umowa ubezpieczenia może
chronić jedynie przed zaistnieniem tzw. zdarzeń
losowych, to znaczy takich, których prawdopodobieństwo wystąpienia jest mniejsze od 1. Żadne
towarzystwo ubezpieczeń nie ubezpieczy przecież
np. budynku mieszkalnego, jeżeli będzie miało pewność, że dom ten wkrótce spłonie.
Potwierdzeniem zawarcia umowy ubezpieczenia
jest zawsze polisa ubezpieczeniowa. Zgodnie z obowiązującym prawem, towarzystwo ubezpieczeń musi
potwierdzić fakt zawarcia umowy poprzez wystawienie
polisy ubezpieczeniowej.
Polisę w formie papierowego wydruku dostaniemy
bezpośrednio od sprzedawcy (np.: dokonując zakupu
w „okienku” w SKOK-u), a jeżeli ubezpieczenie kupimy
poprzez internet (np. www.skokubezpieczenia24.pl)
lub telefon (np. infolinię 801 888 666), to dostaniemy
ją w formie elektronicznej (e-mailem).
Polisa łącznie z Ogólnymi Warunkami Ubezpieczeń (w skrócie OWU) w pełni określa warunki
umowy ubezpieczenia. Ubezpieczyciel lub działający
w jego imieniu pośrednik (np. SKOK) ma obowiązek
przekazać klientowi oba dokumenty w momencie zawierania umowy ubezpieczenia.
Bardzo ważne jest, aby w celu uniknięcia ewentualnego rozczarowania dokładnie zapoznać się z tymi
dokumentami przed zawarciem umowy.
Suma ubezpieczenia
Jedną z najważniejszych czy nności w trakcie
zaw ierania umow y ubezpieczenia jest praw idłowe oszacowanie wartości np. ubezpieczanej
nieruchomości.
Jeżeli zadeklarowana suma ubezpieczenia będzie wyższa od rzeczywistej wartości majątku, to
będziemy mieli do czynienia z nadubezpieczeniem.
Zakład ubezpieczeń naliczy składkę od zadeklarowanej sumy ubezpieczenia – jednak odszkodowanie
zostanie wypłacone jedynie do wysokości faktycznej wartości zniszczonego mienia. Jeżeli nadubezpieczenie nie będzie celowym zabiegiem ze strony
klienta (po prostu źle oszacuje on wartość tej nieruchomości) i zostanie ono wykryte w trakcie trwania umowy ubezpieczenia, to klient/ubezpieczony
ma prawo zażądać od towarzystwa zmniejszenia
sumy ubezpieczenia i korekty wysokości składki
ubezpieczeniowej.
16 c z as stefc z yk a
O wiele bardziej niebezpieczną sytuacją jest niedoubezpieczenie, czyli zaniżenie wartości ubezpieczanego mienia. Z jego przykrymi konsekwencjami
możemy mieć do czynienia nie tylko przy szkodach
całkowitych (np. pożar całego mieszkania), ale i przy
częściowych. Dzieje się tak dlatego, że wszystkie
zakłady ubezpieczeń przy wypłacie odszkodowania
stosują tzw. zasadę proporcji. Jest to jedna z najważniejszych zasad stosowanych przez ubezpieczycieli
i mówi, że odszkodowanie zmniejsza się w takim stosunku, w jakim pozostaje zadeklarowana suma ubezpieczenia do faktycznej wartości ubezpieczonego
mienia. Dla przykładu, jeżeli dom o wartości 100 tys.
zł ubezpieczymy na 50 tys. zł i zdarzy się szkoda na
200 tys. zł to zgodnie z powyższą zasadą odszkodowanie wyniesie zaledwie 50 proc. z wysokości szkody,
tj. 100 tys. zł.
Wysokość odszkodowania
Jednak wybór wszystkich ryzyk, przed wystąpieniem
których chcemy się ubezpieczyć oraz prawidłowe określenie sumy ubezpieczenia to jeszcze nie wszystko,
co powinniśmy zrobić zanim wybierzemy właściwą
polisę.
Towarzystwa ubezpieczeń w precyzyjny sposób
określają w Ogólnych Warunkach Ubezpieczenia zasady, według których będzie naliczane odszkodowanie.
Warto zatem samodzielnie dokładnie prześledzić
zapisy OWU lub poprosić o pomoc w ich wyjaśnieniu sprzedawcę. Powinniśmy znać odpowiedzi na
pytania: za ile (wysokość składki), na co (wysokość
wypłaconego świadczenia) i w jakich sytuacjach (okoliczności zajścia zdarzenia) będziemy mogli liczyć na
wsparcie ubezpieczyciela.
Kiedy polisa nie zadziała
Ostatnim z elementów, na który należy zwrócić szczególną uwagę w trakcie wyboru polisy ubezpieczeniowej
jest lista wyłączeń odpowiedzialności towarzystwa
ubezpieczeń. Każdy ubezpieczyciel zamieszcza w OWU
wykaz sytuacji/okoliczności, które w przypadku wystąpienia nie będą brane przez niego pod uwagę, a zatem
ubezpieczyciel nie poniesie odpowiedzialności za doznane szkody.
Standardowo są to np. szkody powstałe na skutek wojny, stanu wojennego, działania energii jądrowej, szkoda
spowodowana umyślnie przez ubezpieczonego, szkody
powstałe pod wpływem alkoholu lub narkotyków itp.
Z reguły listy wyłączeń są dosyć długie i wymieniają około 20-30 sytuacji/składników majątku, za które
ubezpieczyciel nie ponosi odpowiedzialności.
www.k asastefc z yk a.pl
oferta
infolinia 801 600 100
c z as stefc z yk a 17
historia
Bohaterowie obok nas
Halina Szopińska „Blanka” (1920-2011)
Na wieczną wartę odeszła 19 października br. pani Halina Szopińska,
żołnierz AK, uczestniczka Powstania Warszawskiego, więzień okresu
stalinowskiego w latach 1944-1954. Postać to niezwykła. Kiedy ją
poznaliśmy trudno było przypuszczać, że ta starsza pani o łagodnym
uśmiechu jest postacią, która ma w sobie taki ciężar tragizmu. Pani
Halina Szopińska była osobą skromną, rzec by można nierzucającą się
w oczy. Tylko uważny obserwator spotkań kombatantów mógł dostrzec
na jej piersi odznaczenia, z których szczególnie była dumna.
H
Historie nieznane
Przedstawiamy cykl
opowieści o zapomnianych bohaterach,
o zapomnianych, choć
ważnych zdarzeniach,
bez których historia
być może potoczyłaby
się nieco inaczej.
Autorami publikacji
są doktoranci Jana
Żaryna, polskiego
historyka, wykładowcy akademickiego,
działacza społecznego, doktora habilitowanego i profesora
Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
Jan Żaryn wykłada
również na Uniwersytecie Warszawskim,
a specjalizuje się
w dziejach najnowszych, a szczególnie
w historii Kościoła
katolickiego w Polsce
w XX wieku, obozu
narodowego, dziejach
politycznych emigracji
po 1945 r.
18 c z as stefc z yk a
alina Szopińska z domu Wacław urodziła się w 1920
r. Jej ojciec był administratorem majątku w Lublinie, gdzie wychowywała się u sióstr kanoniczek. Lublin miał się okazać szczególnie istotny w jej ciężkich
doświadczeniach życiowych. Kiedy wybuchła wojna,
niespełna dziewiętnastoletnia Halina przyjeżdża do
majątku, gdzie pracuje jej ojciec. Pomimo wyraźnego
zakazu ojca nocą wymyka się z domu i przechodzi pieszo
30 kilometrów po to tylko, ażeby dołączyć do Przysposobienia Wojskowego Kobiet. Po latach wspominała:
Zgłosiłam się, już nie pamiętam gdzie, w Lublinie. Kazali
nam założyć mundury i mnie przydzielili na dworzec
kolejowy w Lublinie. Już jechało bardzo dużo pociągów
z rannymi i w drugą stronę na front.
Tutaj też po raz pierwszy udaje jej się uniknąć śmierci, ma bowiem na sobie harcerski mundurek. Niemcy
zaś za samo posiadanie munduru przeprowadzają egzekucje. Udaje się jej pozbyć „trefnego” ubrania i wrócić
do rodzinnego domu. Jednak i tam długo nie zagrzewa
miejsca, bowiem koledzy wciągają ją do konspiracji.
Z początku działa w Okręgu AK Lublin, potem przyjeżdża do Warszawy, gdzie zostaje podkomendną mjr.
Stanisława Steczkowskiego „Zagończyka”, komendanta
4. Rejonu Obwodu Śródmieście Okręgu Warszawa AK.
Powstanie Warszawskie
W Warszawie mieszka przy ulicy Puławskiej. Wybuch
powstania zastaje ją w samym sercu miasta – na skrzyżowaniu Marszałkowskiej z Alejami Jerozolimskimi.
Przyłącza się do Batalionu „Iwo”, oddziału formującego
się w Śródmieściu Południe z ochotników oraz żołnierzy
AK, którzy nie zdołali dotrzeć do swych macierzystych
oddziałów w „Godzinie W”. Jednostka stacjonuje w rejonie Marszałkowskiej, przy ulicy Skorupki. Jako odwód
Komendanta Podobwodu Śródmieście Południe bierze
udział w wielu akcjach, wspomagając inne oddziały.
Pani Halina Szopińska zostaje sanitariuszką o pseudonimie Blanka. Niesie pomoc najbardziej potrzebującym,
pełni również funkcję łączniczki. Marszałkowska, Hoża,
Skorupki, Krucza do Poznańskiej – to jej rejon działania.
Przenosi meldunki, rozkazy, pomaga rannym, buduje
barykady. Co się dało, co myśmy mogły wyrwać, [to]
z tych płyt [chodnikowych] zrobiłyśmy, ale to wszystko
mało. Patrzymy – stoi duża skrzynia. Chłopaki mówią:
„Słuchajcie, weźmy tę skrzynię” i na barykadę [ją]. Prędko barykada już jest. Ale jak otworzyli szpital na Hożej,
to szukają rentgena. Okazuje się, że my w tym ferworze
ten zapakowany w olbrzymią skrzynię rentgen daliśmy
na barykadę. Trzeba było barykadę całą rozwalać! –
wspominała pierwsze dni powstania.
Pani Halina wspominała również swojego kolegę
z oddziału – Augusta Agbolę O’Browna ps. Ali. Jedynego
z niewielu wówczas czarnoskórych warszawiaków, który w czasie powstania walczył w jej oddziale. Opowiada
zabawną historię, jak to Ali wraz z innymi powstańcami
„odbił” Niemcom świnię, którą potem ugotowali i zjedli.
Agbola był prawdopodobnie jedynym tak nietypowym
powstańcem.
Bardzo znamienna dla jej postępowania jest postać
pewnego rannego Niemca. Pani Halina, jak wiele jej
koleżanek, nie zważała czy ranny to powstaniec, czy
też Niemiec. Dla niej był to po prostu człowiek, który
potrzebował pomocy. Ja upatrzyłam sobie takiego Niemca, który leżał z boku. Miał odstrzeloną szczękę, tak mu
wisiało, ale jeszcze bełkotał: Kalt, kalt. Wzięłam coś, jakąś szmatę, podwiązałam mu tak, żeby to się trzymało
i kombinowałam, gdzie by go położyć. Tu [pod] 72 nie
da rady, to 74. Tam – myślę sobie – na klatce schodowej
podścieliłam jakiś worek, [który] znalazłam. Ale on ciągle: Kalt, kalt. Idę ja do naszego sierżanta „trójki” i mówię: „Panie sierżancie, pan mi da koc”. A on mówi: „Po
co ci koc?”. Mówię: „Panie sierżancie, tam Niemiec... Tak
mu zimno, tak krwawi”. A on do mnie mówi: „Idiotka,
cholera! Naszych chłopaków zginęło jedenastu, a ona
dla Niemca chce kocyk!” i poszedł. Siedzę taka strasznie smutna, bo przecież bezbronny, [sierżanta] nie ma.
Wyobraźmy sobie, za piętnaście minut przyszedł, rzucił:
„Masz, przykryj sobie swojego Niemca!”.
Halina Szopińska szczęśliwie dotrwała do końca powstania. Jednak koniec powstania, jak niektórzy odnotowują koniec piekła, nie jest końcem nieszczęść, jakie ją
dotykają. Tak naprawdę koszmar ma się dla niej dopiero
zacząć. Koszmar, który trwać będzie dokładnie 10 lat i 3
miesiące – taki bowiem wyrok otrzyma od nowej władzy
za walkę o wolną Polskę. Z tych 123 miesięcy komuniści
nie odpuszczą jej ani dnia…
Początek koszmaru
Pod koniec powstania, kiedy wraz z ludnością cywilną
wychodzi z Warszawy i udaje jej się szczęśliwie uciec
z konwoju, otrzymuje rozkaz udania się w rodzinne
strony – do Lublina, gdzie ma oczekiwać na dalsze
www.k asastefc z yk a.pl
historia
dyspozycje. Niedługo potem udaje się jej odnaleźć męża. Nic nie wskazuje, że zdarzy się
w ich życiu coś tak dramatycznego. Z Piotrkowa Trybunalskiego, gdzie przebywa wraz
z mężem, wyrusza do Lublina. Zachowując
zasady konspiracji, nie informuje nawet
męża i teściowej o swoich planach. Mówi po
prostu, że musi spotkać się z dawno niewidzianą koleżanką. Podczas przeprawy przez
Wisłę widzi młodych chłopaków w polskich
mundurach. Nierozważnie prosi ich o pomoc. Okazuje się, że jest to tzw. ludowe
Wojsko Polskie, pełne bolszewików i enkawudzistów. Zostaje aresztowana. W relacji
pani Szopińskiej z tego wydarzenia nie ma
złości czy goryczy. Ona – po tych wszystkich
strasznych doświadczeniach, jakich doznała później – starała się nie tylko zrozumieć,
ale także usprawiedliwić żołnierzy, którzy ją
zatrzymali. Tłumaczyła: cóż oni mogli zrobić, jeśli na jednego Polaka przypadało 10
bolszewików.
Od początku aresztowani poddawani są
szykanom i torturom. Nie tylko fizycznym, ale
i psychicznym. Wielogodzinne przesłuchania,
szykany, próby odebrania godności ludzkiej
– oto metody postępowania nowej władzy
z powstańcami. Podobnie sytuacja wygląda
w przypadku pani Haliny. Bolszewik strzela
sobie za mną na wiwat z pistoletu. Za każdym
razem człowiek myśli, że to już w niego, a on
sobie po prostu na wiwat strzelał.
Młodą Halinę cechuje jednak niezwykły
upór. Zaczyna się więc bicie i znęcanie fizyczne. Kiedy i to nie skutkuje zostaje ukarana
karcerem, pobytem w ziemiance pełnej osadzonych tam Rosjan. Młoda dziewczyna i kilkunastu mężczyzn. Mówi się, że gwałcą, robią
okropne rzeczy… tymczasem i tutaj Halina dostrzega drugiego człowieka. Uczciwie przyznaje, że współosadzeni starali się jej pomóc,
podzielić chlebem. Gdy zostaje „zaproszona
na herbatkę” do swojego prześladowcy, zostaje ciężko pobita tylko dlatego, że odmawia
Halina Szopińska powstaniec warszawski. Fot. materiały własne
infolinia 801 600 100
przyjęcia jedzenia. Jak wspomina pani Halina,
po jej pobiciu enkawudzista Smolikow tak się
zmęczył, że musiał odpocząć.
W rozmowie 65 lat po tych wydarzeniach
część winy pani Halina bierze na siebie.
Wspomina, że może nie trzeba było być tak
hardym. Jak oprawca z NKWD postarał się dla
niej o biały chleb i kiełbasę, to mogła po prostu zjeść. Duma jej jednak nie pozwalała, za
co została dotkliwie ukarana. Zapytana przez
oficera o sowiecką pomoc w czasie wojny wykrzyczała mu w twarz Katyń i morderstwa
akowców. Po latach mówiła, że może działała
zbyt pochopnie, za bardzo emocjonalnie.
Długoletnie więzienie
Niezłomna postawa doprowadziła ją na cieszący się ponurą sławą Zamek w Lublinie,
gdzie podczas okupacji mieściło się więzienie
gestapo, później na takie same cele zamek zaadaptowało NKWD. Szacuje się, że w latach
1944-1954 więziono w nim około 35 tys. Polaków przeciwstawiających się komunistycznemu zniewoleniu, z czego ponad trzystu
zostało zamordowanych. Jeszcze w Lublinie
odbył proces pani Haliny. Po trzech miesiącach śledztwa Wojskowy Sąd Garnizonowy
skazał ją na 10 lat więzienia z art. 90 KKWP.
Całe postępowanie sądowe zamknąć można
w jednym zdaniu: Wejść, personalia, wyjść,
wejść z powrotem, dziesięć lat więzienia, pięć
lat pozbawienia praw i konfiskata mienia,
wyjść!. Potem szpital (gruźlica), roczny pobyt
we Wronkach, więzienie kobiece w Fordonie,
szpital w Grudziądzu i ponownie Fordon.
Pani Halina w sposób szczególnie sugestywny wspominała pobyt na Zamku w Lublinie: rynsztok (bo więzienie troszkę tak na
górce) spływa na ulicę. To był marzec, już były
roztopy. Oczywiście do zdrajców ojczyzny
ognia! Dlaczego jest ważny ten rynsztok, który spływa na ulicę? Dzień widzeń, gdzie tłumy
ludzi stoją, żeby się zobaczyć na widzeniach ze
swoimi dziećmi. […] Ci, co stali na podwórzu
przed bramą, czekali na widzenia, widzą, jak
spływają roztopy, spływa krew z tych zabitych, bo to przecież nad tym rynsztokiem – to
wszystko rynsztokiem spływało na ulicę. Co
ci ludzie przeżyli? Nie wiedzieli, czy to nie ich
dziecko.
Po odbyciu całej orzeczonej kary w 1954 r.
wychodzi na wolność. Jednak przez kolejne
lata – do roku 1957 musi się meldować raz na
tydzień w milicji. Po latach została uhonorowana licznymi odznaczeniami, m.in. Krzyżem
Armii Krajowej, Warszawskim Krzyżem Powstańczym, Krzyżem Kawalerskim Orderu
Odrodzenia Polski i Krzyżem Walecznych.
Katarzyna Utracka, Grzegorz Hanula
c z as stefc z yk a 19
publicystyka
Jest wiele do zrobienia
O motywacji do wkroczenia w życie polityczne,
prostych sposobach na rozwiązanie trudnych spraw,
konieczności poprawienia Ustawy o upadłości
konsumenckiej i zlikwidowania w Polsce lichwy, która
jest skutkiem omijania dziurawego prawa, mówi
Grzegorz Bierecki, prezes Krajowej Spółdzielczej Kasy
Oszczędnościowo-Kredytowej, którego mieszkańcy
Podlasia wybrali na senatora Rzeczpospolitej Polskiej.
Na początku proszę przyjąć gratulacje z powodu
zdobycia największego zaufania wśród podlaskich
wyborców z okręgu 17., którzy uznali pana za najlepszego wśród kandydatów podczas ostatnich
wyborów do Senatu Rzeczpospolitej. Czytelnicy
„Czasu Stefczyka”, członkowie polskich unii kredytowych znają pana jako prezesa Kasy Krajowej,
wiceprzewodniczącego Światowej Rady Unii Kredytowych, eksperta w dziedzinie finansów i spółdzielczości. Skąd polityka?
Dziękuję za gratulacje, a wyborcom jeszcze raz za zaufanie,
którego na pewno nie zawiodę – tak jak nie zawiodłem,
kiedy dwadzieścia lat temu wraz z niewielkim gronem
przyjaciół zaczynaliśmy budować SKOK-i. Wtedy chyba
nikomu oprócz nas nie chciało się wierzyć, że można tak
szybko zbudować coś tak dużego, silnego i trwałego.
Nie jestem zaskoczony pytaniem o politykę, bo od kiedy podjąłem decyzję o kandydowaniu, ono pojawia się
podczas wielu rozmów i cały czas powraca. Wcześniej
padało w formie: „Po co ci to, osiągnąłeś już przecież
w życiu sukces?”. A dziś często jako: „Gratulujemy, ale
czy ty masz za mało kłopotów?”.
A przecież polityka jest tylko jedną z form uczestnictwa
w życiu społecznym. Dzięki niej można osiągnąć wiele
celów, które wcześniej starałem się realizować dzięki podobnej, ale jednak innej aktywności społecznej. Uważam,
Nie uwierzą Państwo, jak niektóre problemy można
szybko rozwiązać, a przynajmniej zaproponować
rozwiązania, których nikt wcześniej nie brał pod uwagę
że można budować coś nowego, działając praktycznie,
uwzględniając otaczającą nas rzeczywistość. Jeśli jednak
ma to być budowla trwała, wówczas trzeba też zadbać o jej
podstawy prawne. Nie bez znaczenia jest, by ludzie to co
nowe obdarzyli zaufaniem – i tu trzeba zastosować inne
środki, również posługiwać się własnym przykładem.
A ja jestem po prostu człowiekiem, który zaangażował się
w działalność społeczną. Zrobiłem to mając 17 lat, kiedy zobaczyłem strajkującą Stocznię Gdańską i od tego momentu
moje serce jest z „Solidarnością”. Potem działałem w podziemnych strukturach „Solidarności”, Niezależnego Zrzeszenia Studentów, za co zapłaciłem cenę wolności. Ale za
każdym razem nie bałem się podjąć wyzwania i szukałem
20 c z as stefc z yk a
Jarosław Kaczyński, prezes PiS i Grzegorz Bierecki, jeszcze
w roli kandydata na senatora, na wspólnej konferencji prasowej.
Fot. ap
rozwiązań, które mogą być pożyteczne dla ludzi. W maju
1989 roku śp. Lech Kaczyński zatrudnił mnie na stanowisku dyrektora Komisji Krajowej „Solidarności”. Uczestniczyłem w odbudowie tego wielkiego związku. Potem Lech
Kaczyński wysłał mnie do Ameryki, żebym mówił o tym,
jak w Polsce rodzi się demokracja. Dzięki temu zobaczyłem
tam potężne unie kredytowe, do których należy prawie 100
milionów dorosłych Amerykanów.
Muszę jeszcze powiedzieć o drugim, bardzo osobistym
aspekcie mojej decyzji podjęcia starań o zdobycie mandatu
senatora. Ja właściwie tę decyzję podjąłem 10 kwietnia 2010
roku, tylko sam w tę decyzję nie wierzyłem. Wraz z całą Polską widziałem w telewizji ten wrak, w którym zginęło tylu
moich przyjaciół, a wśród nich pan prezydent Lech Kaczyński, którego przyjaźnią tak się szczyciłem. Wtedy zrozumiałem po prostu, że teraz ja muszę się zaangażować. Trzeba
wyjść i powiedzieć, co można w Polsce zrobić, żeby było lepiej – żeby wszystkim nam lepiej się żyło i więcej pieniędzy
zostawało w portfelach Polaków. Bo to jest najwłaściwsze
miejsce dla tych pieniędzy. Na tym się znam… ale by ten cel
realizować trzeba było zacząć działać w polityce.
Czyli polityka widziana przez pryzmat konkretnych
rozwiązań, bardzo praktycznych regulacji, które
wpływają na nasze małe codzienne sprawy, stan
naszych portfeli, ciężar tornistrów naszych dzieci
idących do szkoły, opiekę nad chorą babcią…
Oczywiście, że tak, tylko to jest tak naprawdę dla nas
wszystkich interesujące.
www.k asastefc z yk a.pl
publicystyka
i uzyskania
A co z tak zwaną „wielką polityką” – relacje z zagranicą, kwestie obronności, model
edukacji itp.?
Nie da się tak prosto oddzielić zagadnień systemowych, kluczowych dla ogólnej kondycji
państwa, społeczeństwa i panujących w nim
nastrojów od problemów życia codziennego. Na samym końcu wielkich spraw zawsze
będzie jakiś Kowalski i jego konkretny problem. Dla finansisty – dla odmiany – na samym końcu i tak – o czym każdy polityk musi
pamiętać – jest budżet. Dzisiaj, kiedy widzę
jak zarządzana jest Polska, kiedy widzę jak
wielkie długi zaciągane są przez nasz rząd,
jak wiele pieniędzy, które mogłyby przecież
służyć rozwojowi naszej gospodarki wypływa
za granicę – przez odsetki, które płacimy od
pożyczek sprzedawanych zagranicznym instytucjom finansowym, to pytam – co by było,
gdyby Polakom zaproponować takie odsetki?
Gdyby to obywatele Polski mogli kupić takie
obligacje państwowe? Mówiłem o tym głośno
w trakcie kampanii, dawałem wywiady – cisza, woda w ustach. Bo dotknąłem interesów,
które są najważniejsze w Polsce. Z Polski wypływają miliardy złotych, które mogłyby służyć naszemu dobrobytowi. Ja wiem, którędy
te pieniądze płyną. Wiem kto czerpie z tego
infolinia 801 600 100
korzyści i zamierzam być w senacie bardzo
groźnym dla tych ludzi. Zamierzam tak działać, by sprawić, żeby ten krwotok naszych
narodowych sił został zatamowany.
Przez ostatnie 6 lat pełniłem w Światowej
Radzie Unii Kredytowych funkcję szefa Komitetu do spraw Legislacji i Regulacji. Opiniowałem projekty regulacji rynku finansowego
dla najważniejszych gremiów na świecie:
Komitetu Bazylejskiego, dla Parlamentu Europejskiego, a teraz dla G20.
Stąd wiem, jakie instytucje i rozwiązania
prawne są potrzebne, żeby Polska była porządnym krajem, przyjaznym w sposób autentyczny swoim obywatelom.
Jednak mieszkańcy Radzynia, Międzyrzeca czy Białej Podlaskiej mieli też na
pewno swoje własne problemy, specyficzne dla tego regionu, wynikające choćby
z zaszłości…
Nie uwierzą Państwo, jak niektóre problemy
można szybko rozwiązać, a przynajmniej
zaproponować rozwiązania, których nikt
wcześniej nie brał pod uwagę. W moim okręgu wyborczym natrafiłem na sprawę zupełnie skandaliczną, dotychczas bez precedensu, a jednocześnie groźną dlatego, że może
ona nabrać wymiaru nawet ogólnopolskiego.
Proszę sobie wyobrazić, że nagle bankrutuje
bialski PKS – mówię w dużym uproszczeniu,
bo był to proces rozciągnięty w czasie, jednak
dla wielu mieszkańców regionu i z ich perspektywy stało się to nagle – i nagle tysiące
Czyli sytuacja bez wyjścia…
Mówię o tej sytuacji, gdyż łatwo na jej przykładzie pokazać jak należało działać. Okazuje
się, że – zgodnie skądinąd z dyrektywami Unii
Europejskiej – transport publiczny na tych terenach powinien być traktowany szczególnie,
jako społecznie niezbędny (innego transportu
nie ma) element infrastruktury. To znaczy, że
każdy przewoźnik, który chce uzyskać koncesję
na przewóz pasażerów, musi być zobligowany
do obsługi wszystkich połączeń na danym terenie, a nie tylko „wydłubywać rodzynki z ciasta”.
Zanim się tam pojawiłem nikt nie wiedział na
czym w istocie polegał problem. Jako senator
zadbam, by takie „kwiatki prawne”, by nie powiedzieć ostrzej, były zawczasu wyłapywane,
skutecznie blokowane i eliminowane.
Czyli spotkał się pan z sytuacją, która
zdiagnozowana na konkretnym przykładzie może pomóc w podobnych sprawach
na terenie całego kraju. Czy są dla odmiany takie sprawy, które pana zdaniem
odwrotnie – uregulowane na poziomie np.
ustawowym odnosić się będą szczególnie
do tzw. ściany wschodniej?
Są przynajmniej dwie, które – jak zauważyłem
podczas spotkań z wyborcami – żywo ich obchodziły. Tu chciałbym wtrącić, że startowałem
z okręgu podlaskiego i to, że zdobyłem w tak
krótkim czasie tak duże zaufanie wyborców…
…w jednym z lokalnych mediów przeczytałem, że sposób w jaki zdobył pan tak
szybko, jako osoba bliżej w regionie nie-
Wyborcy najprawdopodobniej uznali, że wybór kogoś
spoza lokalnych układów będzie dla nich korzystny. Nie jestem
w te układy uwikłany, mogę podjąć działania, których inni się boją,
bo kalkulują
ludzi z wielu miejscowości nie może dojechać
do pracy, szkoły, lekarza... XXI wiek, jesteśmy
jako państwo członkiem różnych ponadnarodowych struktur, a tu katastrofa cywilizacyjna i to bez udziału żywiołów natury. Na
tych obszarach PKS to bowiem często jedyny przewoźnik. Opozycja protestuje, władza
właściwie nie zabiera głosu, choć wcześniej
przedstawiano prowadzone działania mające
zapobiec katastrofie – trudno chyba o lepszy
przykład tzw. arogancji władzy. Mieszkańcy
narzekają, ale nie bardzo wiedzą co można
zrobić a prywatny przewoźnik, kierujący
się rachunkiem ekonomicznym, obsługuje
tylko linie przynoszące zysk… I wszystko to
dzieje się zgodnie z obowiązującym w Polsce
prawem…
znana, ponad 30 tysięcy głosów będzie
zapewne niebawem tematem rozpraw
socjologicznych…
…właśnie – to moim zdaniem dowód na to,
że nie trzeba za wszelką cenę trzymać się
utrwalonych schematów. Wyborcy najprawdopodobniej uznali, że wybór kogoś spoza lokalnych układów będzie dla nich korzystny.
Nie jestem w te układy uwikłany, mogę podjąć
działania, których inni się boją, bo kalkulują.
Mogę dodać do tego własne doświadczenie –
wyborcy widzą działające i prężnie się rozwijające SKOK-i, a teraz poznali człowieka, który
budował je od podstaw. Wracając do pytania
o dwie sprawy wzbudzające na Podlasiu szczególne zainteresowanie, to chcę podkreślić, że
dla całej wschodniej Polski najważniejsze są
c z as stefc z yk a 21
publicystyka
Grzegorz Bierecki
odwiedził miejsce szczególne
dla pochodzącej z Podlasia
rodziny jego żony – kościół św.
Antoniego, gdzie znajdują się
tablice upamiętniające zamordowanych przez komunistyczne
władze żołnierzy „Zrzeszenia
Wolność i Niezawisłość”.
Jednym z walczących był Marian Czyżewski – krewny żony.
Fot. ap
miejsca pracy. Jeden z moich pomysłów dotyczy ulokowania przynajmniej części instytucji centralnych
w innych miastach niż Warszawa. W wielu państwach
(Niemcy, Czechy, Słowacja itd.) tak się dzieje. Dlaczego
naczelny organ administracji celnej ma mieć siedzibę
w Warszawie, a nie np. w Białej Podlaskiej?
SKOK-i np. mają centralę w Sopocie.
Tak, tu też służymy przykładem i doświadczeniem.
Powstałoby dzięki temu wiele miejsc pracy, pobudziło rozwój regionów i przyniosło oszczędności, gdyż
koszty utrzymania każdej instytucji są bez wątpienia
najwyższe w Warszawie. Obawiam się, że na „ścianie
wschodniej” dużo zjawisk niekorzystnych społecznie
występuje nie tylko w większej skali (brak miejsc pracy,
liczba osób wykluczonych społecznie, ruchy migracyjne
niekorzystne pod względem wieku i przedsiębiorczości ludzi opuszczających rodzinne strony itd.), ale też
ich skutki będą o wiele groźniejsze. Kumulują się od
dawna i nakładają na różne historyczne uwarunkowania. Tak jest z narastaniem biedy, utrwalaniem zjawisk
społecznego nieprzystosowania. To ma związek z kampanią na rzecz stworzenia w Polsce instytucji upadłości
konsumenckiej.
Kilka lat temu, ze śp. Przemysławem Gosiewskim,
moim przyjacielem, który zginął w katastrofie smoleńskiej, rozpoczęliśmy takie działania. Chodzi o stworzenie możliwości uwolnienia się od długów przez
ludzi, których nie stać już na spłatę tych długów. Jeśli
majątek jest zbyt mały na pokrycie zobowiązań, na pokrycie płatności, to przedsiębiorca, przedsiębiorstwo
może uwolnić się od tych długów. Zwykły człowiek nie
ma tej możliwości. Polskie prawo, zanim podjęliśmy
tę debatę, nie dawało takiej możliwości i Polska była
jedynym krajem z grupy OECD, czyli krajów najwyżej rozwiniętych, w którym nie istniała instytucja
upadłości konsumenckiej! A dlaczego nie istniała?
Jeden z moich pomysłów dotyczy
ulokowania przynajmniej części
instytucji centralnych w innych
miastach niż Warszawa
Bo to jest w interesie banków, grup finansowych,
które świetnie zarabiają na tym, że ludzie spłacają
w nieskończoność odsetki, a potem odsetki od odsetek i cały ich majątek idzie tylko na spłatę, a potem
Jedno z wielu spotkań z
wyborcami.
Fot. aleksander mróz
22 c z as stefc z yk a
www.k asastefc z yk a.pl
publicystyka
się ukrywają przed komornikami, lądują
w szarej strefie i tak naprawdę wykluczeni
zostają z normalnego życia społecznego.
Myśmy tę debatę podjęli, ale ustawa, której
projekt śp. Przemysław Gosiewski zaniósł do
Sejmu, wspierana przez klub Prawa i Sprawiedliwości – nie doczekała się przyjęcia.
Wywołaliśmy problem, debata rozpoczęła
się. Platforma Obywatelska, żeby zamknąć
temat, uchwaliła ustawę. Wtedy mieliśmy
w Polsce kilkaset tysięcy ludzi, którzy nie
spłacali terminowo swoich zobowiązań,
którzy mieli problemy z długami. Teraz to
są prawie 2 miliony ludzi. Dwa miliony osób
w całej Polsce nie spłaca już swoich zobowiązań terminowo i ta liczba bardzo szybko
narasta. Jeśli tego problemu się nie rozwiąże,
za chwilę się okaże, że Polacy nie mają już
pieniędzy w swoich portfelach.
Ustawa, którą przyjęła Platforma, jest tak
skomplikowana i zakłada tak trudne procedury, że w ciągu prawie dwóch lat jej funkcjonowania tylko 15 osób było w stanie przejść
przez ten tor przeszkód. Tylko 15 osób. A wystarczy zmienić 2 przepisy w tej ustawie, a dla
wielu, wielu ludzi otworzy się możliwość
otrzymania szansy na nowe życie. To moje
kolejne zadanie w senacie.
Czy to jednak nie jest czasami tak, że
szukamy wygodnych i chwytliwych nazw
na określenie w gruncie rzeczy tego, że
niektórzy przez swą nieroztropność, rozrzutność, niefrasobliwość czy wręcz lekceważący stosunek do wszelkich norm społecznych pożyczają bez umiaru na zakup
przedmiotów niekoniecznie niezbędnych
do życia, a potem szukają pomocy najpierw u lichwiarzy a w ostateczności w różnego rodzaju organizacjach społecznych,
stowarzyszeniach itp.?
To nie jest takie proste. Na pewno takie sytuacje, o których pani mówi zdarzają się, ale to
nie jest istota sprawy. Aby coś oceniać trzeba najpierw poznać konkretne liczby. Dwa
lata temu rozpocząłem w Polsce kampanię
w sprawie wykluczenia finansowego. Zobaczyłem dokumenty Komisji Europejskiej,
zobowiązujące rządy wszystkich krajów
członkowskich do podjęcia tematu wykluczenia finansowego, walki z wykluczeniem
finansowym. Z raportów wynika, że wszyscy płacą zbyt drogo za korzystanie z usług
bankowych. Jednak w naszym kraju ten koszt
jest najwyższy. W Polsce korzystanie z usług
bankowych przez gospodarstwo domowe to
wydatek prawie 800 złotych rocznie. To eldorado. Niemcy płacą mniej, Francuzi płacą
mniej. Dlaczego? Bo oni mają rządy, które
działają w interesie obywateli. Oni mają
rządy, które w interesie obywateli potrafią
infolinia 801 600 100
Przedstawiciele WOCCU – Brian Branch i Mike Mercer – odwiedzili sztab wyborczy Grzegorza Biereckiego,
gdzie z uwagą obejrzeli wystawę „Za chleb i wolność”. Fot. aleksander mróz
przeciwstawić się interesom wielkich grup
finansowych. Tego niestety nie możemy powiedzieć o rządzie Platformy Obywatelskiej,
w której jest zbyt wielu ludzi związanych
z grupami finansowymi.
Podjąłem temat wykluczenia finansowego
także po to, żeby ludziom wytłumaczyć, ja-
Trzeba wyjść i powiedzieć,
co można w Polsce zrobić, żeby
było lepiej – żeby wszystkim
nam lepiej się żyło i więcej
pieniędzy zostawało
w portfelach Polaków
kim zagrożeniem dla Polski i Polaków jest
zjawisko lichwy. Jakim problemem jest odradzająca się w Polsce lichwa. Są bowiem instytucje w Polsce, które przynoszą potrzebującym pieniądze do domu, a jak się policzy ile
trzeba potem zapłacić za tę „pomoc”, to okazuje się, że około 200 procent rocznie. I na
to jest zgoda naszego państwa. Ze śp. Przemysławem Gosiewskim, kilka lat temu, przeprowadziliśmy przecież przez Sejm ustawę,
w której został ustalony maksymalny poziom
oprocentowania kredytów i pożyczek. Po co?
Po to, żeby można było powiedzieć czym jest
lichwa, by można było zakazać działalności
lichwiarskiej instytucji, a ludzi, którzy ją prowadzą doprowadzić do więzienia. Bo lichwa
powinna być zakazana. Ale państwo polskie
mimo przyjęcia przez Sejm ustawy, w której
ustalono maksymalny pułap oprocentowania kredytów i pożyczek, nie reagowało i nie
reaguje. Nie reaguje i pozwala się rozwijać
organizacjom, które ogromne zyski zdobyte
dzięki lichwiarskiej działalności transferują
za granicę. I co trzeba zrobić? Znów trzeba
poprawić prawo tylko w jednym miejscu.
W jednym miejscu.
Moje doświadczenie, doświadczenie z 20 lat
pracy na rynku finansowym w Polsce i za granicą jest teraz do dyspozycji wszystkich obywateli; społeczeństwa i państwa. Na pewno
gdybym nie był senatorem, gdybym nie zdecydował się na udział w polityce, moje możliwości jako prezesa jednej z instytucji finansowych, na dodatek niezbyt lubianej w kręgach
ludzi trzymających władzę, byłyby o wiele
mniejsze. Ale muszę też jasno podkreślić –
wiele jest do zrobienia, ale i do uzyskania.
I niewiele zdziałam sam, bez pomocy moich
wyborców, bez wsparcia przyjaciół i ludzi
autentycznie zatroskanych o przyszłość naszego kraju. O przyszłość Krakowa, Sopotu,
Białej Podlaskiej. O przyszłość swoich rodzin,
następnych pokoleń, a także – i o tym także
staram się nie zapominać – o przyszłość naszej kultury i tradycji.
Rozmawiała Jadwiga Bogdanowicz
c z as stefc z yk a 23
publicystyka
Tajna broń kampanii
Stanisław Janecki
fizyk, filozof, historyk sztuki,
pełnił m.in. funkcje red.
naczelnego „Wprost” oraz
wicedyrektora TVP1
Każda partia ma prawo a nawet obowiązek mobilizować swoich
zwolenników. Do samego głosowania mogą także zachęcać inne
organizacje. Jest jednak pewne „ale” – powinno się to robić uczciwie.
Tymczasem tzw. akcja profrekwencyjna stała się częścią kampanii
wyborczej jednego ugrupowania – Platformy Obywatelskiej.
T
wórcy tzw. spotu profrekwencyjnego będą oczywiście tłumaczyć, że absolutnie nie mieli takich
intencji, tyle że dla poetyki ich komunikatu nie ma to
najmniejszego znaczenia. Ten komunikat czyta się jednoznacznie, i to mimo że za głosowaniem na PO nie padło tam nawet jedno słowo. Dlatego ten spot był emitowany we wszystkich stacjach telewizyjnych w ogromnej
dawce i sprawił, że zawiedzeni zwolennicy Platformy
postanowili jednak późnym popołudniem i wieczorem
9 października pójść i głosować na tę partię.
Altruiści z telewizji
Spot profrekwencyjny, w którym wystąpili Monika Brodka, Jerzy Owsiak oraz Maciej Stuhr, emitowano z wielką
częstotliwością podczas ciszy wyborczej, kiedy inne komunikaty wyborcze nie istniały, więc tylko ten sączył się
do głów wyborców. Nawet początkujący adept reklamy czy
politycznego marketingu nie mógł mieć wątpliwości, że
spot profrekwencyjny wręcz ociekał ideologią Platformy
Obywatelskiej. A dodatkowo wystąpiły w nim osoby jednoznacznie kojarzące się z tym, co można nazwać credo
Platformy. A to oznacza, że PO dostała dodatkowe dwa dni
propagandy, niczym nie zrównoważonej, bo obowiązywała cisza wyborcza, i w dodatku bezpłatnej. Gdyby trzeba
było zapłacić za emisję podobnych spotów autorstwa partii, kosztowałoby to kilkanaście milionów złotych.
Nigdy wcześniej spoty profrekwencyjne nie były emitowane tak natrętnie i tak często jak przed ostatnimi wyborami, co oznacza, że zostały one uznane za bardzo ważny
element kampanii. W dodatku patronem akcji i spotu był
sam prezydent RP Bronisław Komorowski, co wskazywało,
że to bardzo ważne przedsięwzięcie. Można spytać dlaczego
stacje telewizyjne tak dbające o reklamowe wpływy, przeznaczyły tak dużo swego czasu komercyjnego na coś, za co
nikt im nie płacił. Mówienie, że wypełniały one misję publiczną czy obywatelskie powinności można uznać za żart.
Nie bądź ofiarą losu! Głosuj... na PO!
Spot profrekwencyjny powstał w ramach akcji: „Nie bądź
ofiarą losu! Głosuj!”. Jest dziełem dwóch pozarządowych
organizacji: fundacji Polska Przedsiębiorcza i stowarzyszenia Normalne Państwo. Szczególnie interesująca jest
inicjatywa Polska Przedsiębiorcza, której szef Dariusz
Żuk przez wiele lat działał w Business Centre Club, kierowanym przez Marka Goliszewskiego. W Radzie Programowej Polski Przedsiębiorczej są takie osoby jak przewodniczący Parlamentu Europejskiego z PO Jerzy Buzek,
24 c z as stefc z yk a
jak komisarz ds. budżetu Janusz Lewandowski z PO, jak
wpływowy poseł PO Adam Szejnfeld, jak wsparty przez
PO senator elekt Marek Borowski, jak szef Polskiej Rady
Biznesu przedsiębiorca Zbigniew Niemczycki, jak przedsiębiorcy Grażyna Kulczyk i Wojciech Kruk, jak członek
Rady Gospodarczej przy premierze prof. Witold Orłowski, jak występujący w spocie profrekwencyjnym Jerzy
Owsiak, jak prezes BCC Marek Goliszewski, jak prezes
wydającej „Wprost” spółki Platforma Mediowa Point Group Michał Lisiecki, a wreszcie jak Janusz Palikot.
Obie organizacje (oraz portal MillionYou) ogłosiły konkurs na film zachęcający do pójścia na wybory, ale to nie
zwycięzca konkursu był emitowanym we wszystkich stacjach spotem profrekwencyjnym. Bo ten powstał „na boku”
i z konkursem nie miał nic wspólnego. Konkurs sugerował
natomiast, że cała akcja jest absolutnie oddolna i ponadpartyjna. I ma szlachetne intencje, skoro patronatem objął
go prezydent Komorowski. Jeśli tak by było, w telewizjach
powinien być emitowany zwycięski spot „Głos” autorstwa
Artskiego, tyle że on nie niósł w sobie tego ładunku propagandowego co spot z Brodką, Stuhrem i Owsiakiem.
Spot profrekwencyjny, w którym
wystąpili Monika Brodka, Jerzy
Owsiak oraz Maciej Stuhr wręcz
ociekał ideologią Platformy
Obywatelskiej
Można postawić mocną tezę, że to właśnie spot profrekwencyjny był pomyślany jako tajna broń ostatniej
kampanii i taką właśnie funkcję spełnił, skoro przez dwa
ostatnie dni był jedynym komunikatem odnoszącym się
bezpośrednio do wyborów, i jednoznacznie kojarzącym się
z Platformą Obywatelską. Oczywiście ważny był też spot samej Platformy, w którym kompletnie nieetycznie posłużono
się scenami z Krakowskiego Przedmieścia i walk kiboli, żeby
wdrukować wyborcom agresywny wizerunek elektoratu
PiS. Ale spot profrekwencyjny miał szersze oddziaływanie,
bo mimo wszystko był znacznie bardziej wyrafinowany.
Masz głos, nie masz wyboru
Gdyby chodziło o rzeczywiście ponadpartyjny spot
profrekwencyjny, bardzo czytelne powinny być zasady
www.k asastefc z yk a.pl
w
publicystyka
wyborczej
wyłaniania podmiotu, który taki spot produkuje, a jego
treść i forma powinny być uzgadniane przynajmniej
przez wszystkie ogólnopolskie komitety wyborcze. Na
razie wszystko odbywa się tu prawem kaduka, czyli akcje
profrekwencyjne są przez wyborców jednoznacznie kojarzone z Platformą Obywatelską, a nie z obiektywną zachętą do głosowania. Tak naprawdę nikt nie wie, dlaczego
akurat wybierane są propozycje, które na przykład firmuje
działająca od lat koalicja „Masz Głos Masz Wybór”, składająca się z takich podmiotów jak Fundacja im. Stefana Batorego, Polska Fundacja im. Roberta Schumana, Fundacja
Forum Europejskiego Rozwoju Leszka Balcerowicza czy
Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych Lewiatan.
Akcje profrekwencyjne nie powinny być formą partyjnej propagandy, w dodatku darmowej, bo wtedy łamana jest
zasada równości wszystkich partii czy komitetów biorących
udział w wyborach. Na przyszłość trzeba zastrzec, że jeśli
w ogóle mają być emitowane spoty profrekwencyjne, powinny być one akceptowane przez wszystkie komitety ogólnopolskie. A te spoty, które mają być emitowane, powinny być
zaakceptowane przez wszystkich, a nawet wybór podmiotu
je produkującego powinien być poprzedzony zgodą wszystkich komitetów. Inaczej akcje i spoty profrekwencyjne stają
się propagandą partii mającej największe wsparcie w mediach. Inna sprawa, dlaczego większość mediów z takim
oddaniem uczestniczy we froncie propagandowym Platformy Obywatelskiej. Czyżby chodziło na przykład o zlecenia
reklamowe spółek z udziałem Skarbu Państwa?
Bliskie spotkania mediów i polityki
Wybory to dziś przede wszystkim to co widać, słychać
i co można przeczytać w mediach. Dlatego w dużym
stopniu to media wygrywają wybory. A między bajki
można włożyć przekonanie, że media III RP są rzecznikiem obywateli czy opinii publicznej. Media są przede
wszystkim rzecznikiem własnych interesów biznesowych, nierozerwalnie związanych z interesami politycznymi. I będzie tak dopóty, dopóki Krajowa Rada
Radiofonii i Telewizji ma narzędzie w postaci koncesji,
dopóki państwo jest ważnym graczem gospodarczym
i jego wielkie spółki mogą mediom zapewnić reklamowe
kokosy bądź sprowadzić do statusu niszowego.
W Polsce dodatkowo media od początku III RP chcą
i robią politykę równoległą, czyli starają się wpływać na
partie, a nawet partiami dyrygować. To nie tylko wyraz
interesów biznesowych, ale też relikt PRL, gdy istniało
coś takiego jak organizatorska funkcja prasy. Polegała ona
na tym, że poprzez Radiokomitet, a w większym stopniu
przez gazety, różne frakcje w ramach PZPR starały się prowadzić polityczne wojny i podchody, poszerzać własne
wpływy i marginalizować konkurentów. Ta organizatorska funkcja polegała też na urabianiu społeczeństwa do
wspierania kolejnych ekip czy ideologii władzy.
Ponieważ twórcy mediów III RP byli jednak mocno
zakorzenieni w PRL (nawet jako opozycjoniści), uznawali różne „wynalazki” Polski Ludowej jako uniwersalne
narzędzia. Co przychodziło im tym łatwiej, że te „wynalazki” pozwalały im umacniać wpływy, a nawet zyskiwać
monopolistyczną pozycję. Media III RP są w rezultacie dziwaczną mieszanką rynkowego kapitalizmu, politycznego
infolinia 801 600 100
kapitalizmu i wywodzących się wprost z czasów komunistycznych mechanizmów wyłaniania tzw. autorytetów,
które dominują w debacie publicznej i wyznaczają jej
standardy. Te standardy wyznaczają na zasadzie wskazywania osób i środowisk „godnych” asystowania autorytetom, a w praktyce „godnych” obmywania ich stóp. Za co
władza płaci autorytetom i ich asystentom konkretnymi
zleceniami, np. reżyserowaniem czy prowadzeniem wysokobudżetowych imprez i koncertów.
Spot w ramach Akcji „Głosuj!” ukazał się m.in.
w internecie
Prorządowa pozarządowość
Nigdzie na świecie media nie są neutralne wobec władzy
czy partii, ale istnieje tam jednak pewna różnorodność,
co sprawia, że jedna opcja nie ma w mediach monopolu.
Ale już organizacje pozarządowe starają się naprawdę
być pozarządowe, z wyjątkiem tych, które mniej lub
bardziej świadomie biorą pieniądze (pośrednio) od obcych rządów, co widać szczególnie wyraźnie przy okazji
obecnie prowadzonej przez Rosję kampanii przeciwko
wydobyciu gazu łupkowego. Polskim fenomenem jest
natomiast to, że media świetnie się czują ze swoim całkiem otwartym kamerdynerstwem wobec obecnej władzy i partii rządzącej. Polskim fenomenem jest też to, że
także organizacje pozarządowe w dużej mierze dały się
zaprząc do rządowej i partyjnej propagandy. Ta prorządowa pozarządowość byłaby tylko zabawna, gdyby nie
służyła do realizowania zadań specjalnych, czyli udawania obiektywizmu tam, gdzie aż się wylewa stronniczość.
Kiedy się ocenia niemal 30-procentowy wynik wyborczy PiS, warto pamiętać, ile czynników niezależnych
od tej partii, a często niezależnych od kampanii miało na
taki wynik wpływ. Nie jest to „łatwe” wyjaśnienie wyborczej porażki, ale warto mieć świadomość, że w Polsce
nie toczy się zwykłych kampanii wyborczych, lecz coraz bardziej wojny kulturowe zmierzające do degradacji
i anihilacji politycznego rywala – zawsze tego samego.
Te wojny toczą się głównie pomiędzy wyborami i nawet
najlepsza kampania nie jest w stanie zrównoważyć ich
skutków, bo po prostu trwa za krótko. Inną sprawą jest
pytanie, dlaczego wybory są w Polsce wojnami kulturowymi prowadzonymi z taką zaciętością i przy użyciu
politycznej broni jądrowej. Jakie interesy są chronione,
że trzeba używać aż tak ciężkiej broni i prowadzić aż tak
demolującą kampanię?
c z as stefc z yk a 25
publicystyka
Nadchodzą „Czasy Smoków”
…premier Janusz Palikot otarł spocone czoło. Coraz trudniej było mu
powstrzymywać ataki partyjnych radykałów. Coraz częściej słyszał też, że nie
nadąża za tempem zmian i coraz mocniej wychodzi z niego „katolicki kompleks”.
Witold Gadowski
reporter, autor filmów dokumentalnych, miłośnik kawy
i Bałkanów. Badacz afer
i terrorystów. Wraz z Przemysławem Wojciechowskim
wydał książkę „Tragarze
śmierci” ujawniającą nieznane ślady znanych terrorystów („Carlosa”,
Abu Dauda, RAF)
26 c z as stefc z yk a
R
adykałowie atakowali go głosząc wręcz, że jest
kryptokatofaszystą.
Najbardziej agresywna była frakcja „zakon 2015”,
entuzjastów uwodzenia zakonnic, którzy zgłosili do laski
marszałkowskiej projekt ustanowienia prawa bezkarnego
wchodzenia na teren zamkniętych klasztorów żeńskich
i uprawiania seksu z zakonnicami, nawet wbrew ich woli –
szczególnie wbrew ich woli! – podkreślał z naciskiem lider
frakcji Fryderyk Kopciuch, hermafrodyta po kolejnej, trzeciej już, zmianie płci.
Zwycięskie wybory sprawiły, że klub parlamentarny „Ruchu Palikota” mógł samodzielnie utworzyć rząd. Premierem
został lider partii, jednak kilka tygodni później okazało się, że
nowo mianowany premier nie panuje już nad swoim klubem.
Miał w nim bowiem opinię konserwatysty i obrońcy starego ładu. Sprzeciwiał się publicznemu wyszydzaniu duchownych oraz publicznemu paleniu Biblii i książek katolickich,
które szczególnie upodobał sobie lider frakcji „hiszpańskiej”
Roman Kotliński, znany też pod pseudonimem Jonasz. Okazało się także, że w wielkim klubie parlamentarnym Palikot
liczyć może jedynie na posłankę Grodzką oraz filozofa i etyka
Magdalenę Środę.
Nawet obliczalny w poprzedniej kadencji poseł Wojciech
Biedroń, naraz zmienił kochanka i zaczął głosić potrzebę radykalnego „uwolnienia pejzażu od krzyży i koloratek”.
Zmęczonego premiera pocieszały jedynie „partyjne paprotki” – babcie lesbijki, zwolenniczki radosnej eutanazji
i wprowadzenia święta „niedoszłej matki abortki”.
Tylko dzięki osobistemu wstawiennictwu Palikota do klubu został przyjęty poseł Stefan Niesiołowski, który odkrył, że
muszki drosophilie od zarania dziejów uprawiały niczym
nieskrępowany, radosny seks homoseksualny. Odkrycie „muszek- pedałuszek” – jak popularnie nazwano opisane przez
profesora stworzenia, przysporzyło sędziwemu autorowi
wielkiego splendoru od Holandii po Laponię.
Radosny świat muszek natchnął Stefana Niesiołowskiego do przełamania kolejnej bariery, tym razem ogłosił, że
przezwisko „pornogrubasy”, używane przez niego w zamierzchłej przeszłości wobec Aleksandra Kwaśniewskiego
i Ryszarda Kalisza, w istocie było pierwszym etapem jego
skomplikowanych karesów, które w konsekwencji przywiodły go do aplikowania o przyjęcie do klubu „Ruchu Palikota”.
Premier Palikot z rozrzewnieniem przypomniał sobie zamierzchłe polemiki z profesorem Stefanem Niesiołowskim,
które przy dzisiejszych dyskusjach w jego klubie brzmiały jak
kojąca ucho muzyka zespołu Behemoth, dziecinne igraszki.
Tak wiele razem udało się przeprowadzić: i podatek kościelny, i drobiazgowe kontrole fiskalne w parafiach, i zapędzenie księży do cywilnych prac. Z urzędów i ulic zniknęły krzyże, a na cmentarzach coraz częściej pojawiał się
pluralizm symboli – czerwone gwiazdy, pentagramy oraz
kielnie i cyrkle, zdarzały się nawet ładne porcelanowe
zdjęcia przedstawiające splecionych w uścisku męskich
kochanków.
Polska wreszcie stawała się krajem postępowym, wysuwała się na czołówki miejsc, gdzie panowała tolerancja
i multikulturowość.
Doradcy z Moskwy i Berlina stale rezydowali w gabinecie
premiera – wszystko szło wspaniale, a jednak myślące czoło
premiera Janusza Palikota przecinała głęboka bruzda... ulubieniec młodzieży, palaczy marihuany i wszelkiego innego
wyzwolonego ludu czymś wyraźnie się frasował...
***
Pozostawmy Palikota jego przyszłym frasunkom.
Wizja niedalekiej przyszłości, jaka przed momentem
stanęła mi w oczach, napełniła Was pewnie pustym
śmiechem lub wzruszeniem ramion – ot kolejna ekstrawagancja niepoprawnego publicysty.
Żywię jednak nadzieję, że są tacy, których te sceny
przyprawiły o zimny dreszcz biegający po grzbiecie. Do
nich adresuję ten niepoprawny felietonik.
Instynktownie czuję bowiem, że wizja ta wcale nie
jest odległa.
Bitwa o „świeckie państwo” to w istocie hasło do
totalnej rozprawy z Kościołem katolickim.
Niech nikogo nie zwiodą łagodnie brzmiące deklaracje i starannie dobierane argumenty, wśród których roi
się od apeli o tolerancję i poszanowanie dla mniejszości.
Dziś walka z polskością i religią
przyspiesza, rozparzeni lewacy pchają
swoje brudne łapy tam gdzie jeszcze
do niedawna panowało powszechne
przekonanie, że istnieją prawdy
bezdyskusyjne
W tym samym czasie w TVN i jej siostrach, w szkołach
i w innych miejscach gdzie kształtuje się świadomość dorastającego pokolenia kpi się ze wszystkiego co dotychczas a priori uznawaliśmy za święte, niewzruszone, czego
jeszcze niedawno gotowi bylibyśmy zbrojnie bronić.
Eksperyment wychowawczy trwa, z naszym cichym,
gnuśnym, leniwokatolickim przyzwoleniem.
Milczy też nasza hierarchia – zalękniona, podzielona, zwaśniona, zastraszona medialnym harmiderem.
Kiedy ostatecznie narodził się fenomen Janusza Palikota
natychmiast zdiagnozowano, że to żywa reakcja na awanturę
o krzyż na Krakowskim Przedmieściu, działalność Radia Maryja i wszystkie inne przejawy rozpaczliwej obrony wartości.
www.k asastefc z yk a.pl
publicystyka
„Marsz ateistów”, Kraków 2011 r. fot. pap/jacek bednarczyk
Wszechwiedzący diagnostycy (zawsze z tych samych kręgów i tych
samych mediów) słowem nie zająknęli się o współczesnej działalności „Tygodnika Powszechnego” (było nie było zabawki koncernu ITI)
o wypowiedziach księdza Bonieckiego, biskupa Pieronka – ...nie, w ich
przypadku wszystko było w porządku.
Nikogo już nie gorszy publiczna działalność księdza Kazimierza
Sowy z zakonu „księży świeckich bezkoloratkowych”, nie oburza showmańska (w wyjątkowo cynicznym widowisku „Mam talent”) kariera
„największego katolickiego publicysty” Szymona Hołowni.
Polski Kościół milczy, a na nas – zwykłych, grzesznych katolików,
leci coraz większa struga nieczystości.
Dziś młodzi ludzie bez żenady oskarżają cały kler o pedofilię, wyszydzają papieża i lekceważą religijne symbole.
W Europie narasta fala bezrozumnego zdziczenia. W czasie
opiewanego z zachwytem, przez TVN i główne polskie media, festiwalu zdziczenia zwanego globalnym „ruchem oburzonych” grupa
młodych przestępców wdarła się do kościoła świętych Marcelina
i Piotra w Rzymie, przy Via Lubicana, zbezcześciła kościół i roztrzaskała figurę Matki Boskiej.
To wszystko przed nami – już dziś admirator Grzegorza Piotrowskiego, mordercy księdza Jerzego Popiełuszki – niejaki Roman Kotliński, poseł Roman Kotliński – wrzeszczy, aby zdjąć krzyż Popiełuszki
ze ściany Sejmu RP.
Kotliński, były ksiądz i jak wynika z akt Instytutu Pamięci Narodowej
współpracownik SB, został wybrany do Sejmu w pakiecie z Palikotem.
Co jeszcze nas czeka? Jakiej próby musimy doświadczyć, aby
ryknąć...?!
Piszę „my”, bowiem uważam, że sprawy Kościoła w Polsce to zbyt
ważna sprawa, aby całkowicie oddawać je w ręce tzw. hierarchii, która
jak dotąd nie potrafi przemówić jednym mocnym głosem, która toleruje wybryki księży Sowy i Bonieckiego, która nie potrafi napomnieć
emerytowanego biskupa Pieronka.
Ktoś cierpko się uśmiechnie i powie: – Gadowski jak zwykle wyolbrzymia, przesadza, dramatyzuje.
Nic podobnego!
Poprzedni felieton poświęciłem tryumfalnemu powrotowi zła na
scenę publiczną, zła uosobionego w postaci Grzegorza Piotrowskiego
i plączącego się między jego nogami Adama Darskiego, chwilowo bardziej znanego jako „Nergal” bądź „Holocausto”.
Pisząc tamte słowa już słyszałem, że przesadzam – szybko jednak
rzeczywistość prześcignęła moje ówczesne obawy.
infolinia 801 600 100
Dziś walka z polskością i religią przyspiesza, rozparzeni lewacy
pchają swoje brudne łapy tam gdzie jeszcze do niedawna panowało
powszechne przekonanie, że istnieją prawdy bezdyskusyjne.
Widziałem ludzi uczestniczących w krakowskim „marszu ateistów”, na czele wypróbowani towarzysze z PZPR, kilka twarzy
starych esbeków (jednego nawet zapamiętałem jak jeszcze w 1988
roku walił mnie pałą po plecach), a za nimi młode buzie z pustymi
oczami. Agresywni, roszczeniowi i ofensywni.
W maju tego roku odbyła się światowa premiera filmu pt. „There Be
Dragons”, najnowszego dzieła wielkiego reżysera Rolanda Joffe („Pola
śmierci”, „Misja”). Film epicki, wielki, rzadko dziś powstają takie dzieła.
Ma jednak jedną zasadniczą wadę – opowiada m.in. o Josemario Escriva Balanguerze – heroicznym kapłanie, twórcy Opus Dei.
Joffe popełnia jeszcze większą „zbrodnię” – pokazuje mordercze, zwyrodniałe oblicze inspirowanej przez Sowietów Republiki Hiszpańskiej, pokazuje
sceny bezczeszczenia kościołów, gwałcenia zakonnic i mordowania księży.
Czy zatem może dziwić, że w Polsce nikt o tym filmie się nie zająknął, że uzależnieni od koncernu ITI dystrybutorzy kinowi nie wprowadzili tego filmu do naszych kin?
Przecież u nas nie ma cenzury. Wystarczy, że na każdym polu dystrybucji informacji i idei ustawiono wpływowego strażnika (przypadkowo każdy z nich ma bezpieczniackie i komunistyczne korzenie).
Dziś już stąpamy drogą, na której „There Be Dragons”!
Jak daleko od oddawania moczu na znicze na Krakowskim
Przedmieściu i publicznego lżenia Chrystusa przez palikotczyków
do bezczeszczenia świątyni i rozbijania świętych symboli?
Czy naprawdę trzeba nam więcej znaków? Czy dalej będziemy udawać, że nic się nie stało?
W miarę syci i dobrze odziani będziemy udawać, że nigdy nie słyszeliśmy o tym, że chrześcijanie są dziś najbardziej prześladowanym
wyznaniem na świecie?
Pewnego dnia Prymas Tysiąclecia kardynał Stefan Wyszyński wezwał do siebie księdza, który zbyt mocno, jego zdaniem, zajmował się
polityką i zbeształ go mocnymi słowami.
– Drogi księże, od polityki to jestem ja, prymas, a ksiądz niech zajmie
się tym czym kapłan winien się zajmować! – zakończył Wielki Prymas.
Słowa te dedykuję tym wszystkim, którzy uważają, że nastała
pora, aby odesłać katolicyzm do kruchty i zamknąć go w domach
starców.
My – polscy katolicy – mamy jeszcze coś do zrobienia, tu – na tej
ziemi i w tym czasie!
c z as stefc z yk a 27
Publicystyka
O prastarych obrzędach związanych ze zmarłymi
Kiedy istoty z zaświatów
Świat nie potrafi zrozumieć,
dlaczego część Polaków nie
chce świętować Halloween.
Podejrzewani jesteśmy o zacofanie,
zaściankowość, nietolerancję,
nawet brak radości życia. W USA
przecież 31 października to jedno
z weselszych, choć podszytych
strachem świąt, na dodatek
obchodzonych hucznie, barwnie,
masowo.
K
iedyś po rekolekcjach ktoś zapytał ojca Leona Knabita, benedyktyna z Tyńca, autora dziesiątek książek
i dobrego znajomego Jana Pawła II, o Halloween. Odpowiedział pytaniem. – A czy Amerykanie straszą się na
gruzach World Trade Center?
Polska takich WTC – oczywiście w przenośni – ma
dziesiątki, jeśli nie setki. Rozbiory, powstania, wojny,
więzienia, zsyłki, stalinizm… Na każdym kroku dopadają
nas upiory z przeszłości, nędza, niewola, walka i śmierć.
W Polsce na grobach bohaterów się nie „tańczy”. Tak jak
Amerykanie nie „zatańczą” na grobach prawie 3 tysięcy zabitych w wieżach World Trade Center. Nikt za oceanem nie
śmiałby zakłócić spokoju tego miejsca, zwłaszcza w Halloween. A jednak nikt nie oskarża Amerykanów o zacofanie,
zaściankowość, nietolerancję czy brak radości życia.
Halloween, czyli jak odstraszyć złe duchy
Czym jest owe Halloween? To wywodzący się z obrządku Samhain celtycki zwyczaj, z ponaddwutysięczną historią. Ówcześni wierzyli, że w Samhain
Za czasów PRL usiłowano świętu
Wszystkich Świętych, które utrzymano
jako dzień wolny od pracy, nadać
świecki charakter. Zaczęto nazywać je
Dniem Zmarłych albo Świętem
Zmarłych. Nazwa przetrwała
i utrwaliła się w ludzkiej świadomości
zaciera się granica między światami żyjących i zmarłych, ułatwiając duchom przedostanie się do rzeczywistości. Dobre istoty z zaświatów zapraszano do
domów, złe odganiano. Sądzi się, iż właśnie z potrzeby odstraszania tych gorszych duchów wywodzi się
zwyczaj przebierania się w dziwaczne stroje i zakładania masek. Nazwa Halloween prawdopodobnie jest
wynikiem połączenia trzech wyrazów All Hallows’
28 c z as stefc z yk a
Eve (wigilia Wszystkich Świętych). Najhuczniej obchodzone jest w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie
i w Irlandii. I choć w żadnym z tych państw nie jest
urzędowo dniem wolnym od pracy, to jednak jest najpopularniejszym zaraz po wigilii Bożego Narodzenia
świętem. Na terenie Ameryki Północnej rozpropagowali je w XIX wieku irlandzcy imigranci. W Europie
zagościło na dobre w połowie XX wieku. Polska poznała je bliżej pod koniec lat 90. Dzieciaki, jak można
się domyślić, „kupiły” je od razu. A przemysł z miejsca podchwycił. Producenci ubrań zasypali sklepy
halloweenowymi strojami a ogrodnicy dyniami.
I tak rodzime Halloween czyli Dziady poszły
w zapomnienie. Tymczasem owe święto może
i było mniej hałaśliwe i kolorowe, ale za to bardziej
intrygujące.
Dziady, czyli słodka gościna dla duchów
Przyjrzyjmy się więc bliżej wywodzącemu się z przedchrześcijańskich obrzędów zwyczajowi Słowian i Bałtów. Jak można się domyślić chodziło w nim o nawiązanie
kontaktu z duszami zmarłych. I o zapewnienie sobie ich
przychylności. Dziś owe mamienie smakołykami nazwać
by można staropolską gościnnością. Duszom „serwowano” miód, kaszę, jajka czy mleko. Nie dość, by do miejsca
poczęstunku (najczęściej domu z którego odeszły) trafiły,
drogę oświetlano ogniskami (stąd też prawdopodobnie
dzisiejszy zwyczaj palenia świec czy zniczy na grobach
bliskich). Ogień miał też inne zadanie – odstraszyć upiory! Do tych ostatnich zaliczano dusze samobójców czy
ludzi, którzy zginęli nagłą śmiercią a tęsknili za rzeczywistością żyjących. W Dziady należało wesprzeć żebraków
www.k asastefc z yk a.pl
Publicystyka
powracają do domu
Większość Polaków o Dziadach pamięta,
ale tylko tych literackich stworzonych talentem i piórem Mickiewicza. Ku przypomnieniu
licealnej lektury kilka wersów z części II.
Czego potrzebujesz, duszeczko,
Żeby się dostać do nieba?
Czy prosisz o chwałę Boga?
Czyli o przysmaczek słodki?
Sa tu pączki, ciasta, mleczko
I owoce, i jagodki.
Czego potrzebujesz duszeczko,
Żeby się dostać do nieba?
W Dziady na miejsce uroczystych modlitw wybierano opuszczone domostwa lub miejsca uznawane za
magiczne. fot. sxc.hu
czy to za pomocą odzienia, jadła, czy też w późniejszym okresie pieniędzy. Nie czyniono tego
bezinteresownie. Ubodzy w zamian za jałmużnę musieli wspomnieć dusze tych, co odeszli.
Jak głoszą podania, w Dziady nie wolno było
wylewać wody przez otwarte okno, bo strumień mógł nieopacznie oblać zbłąkaną duszę,
nie należało także palić w piecu – bo tą drogą
dusze niekiedy powracały do domu. Myliłby się
ten kto myślałby, że pogańskie obrzędy przeminęły wraz z nadejściem chrześcijaństwa.
Co prawda pojawiły się surowe zakazy, ale nie
przyniosły spodziewanego efektu. Po prostu
czas zrobił swoje. O niektórych obrzędach zapomniano, inne adaptowano. Jeszcze w latach
30. XX wieku ubogim rozdawano specjalny
rodzaj pieczywa w zamian za modlitwę w intencji zmarłych. W niektórych rejonach Polski
uroczyste modlitwy odmawiano w opuszczonych domostwach, w miejscach uznawanych za
magiczne. Palono tam ogniska, znoszono jadło,
by dusze, wywoływane przez guślarza odzianego w białą szatę, mogły się pożywić. Ludzie
wierzyli, że dusze trwają w zaświatach dopóki, dopóty pamięć o nich wśród żyjących nie
gaśnie. Uczestnicy zakrywali jednak twarze
chustami, by przez oczy nie zostać porwanymi
przez duchy w zaświaty. Uroczystość zawsze
kończyła się przed północą.
infolinia 801 600 100
Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny
Święto Wszystkich Świętych – jako pamięć
o zmarłych – w 837 r. ustanowił dla całego Kościoła Grzegorz IV. Polacy 1 listopada uczestniczą we
mszach i odwiedzają groby bliskich. Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych obchodzą
z kolei 2 listopada. Dzień ten nazywamy „zaduszkami”. Wspomnienie owe wprowadził św.
Odilon, opat benedyktynów w Cluny we Francji.
W 998 r. zarządził modlitwy za dusze wszystkich
zmarłych właśnie 2 listopada. Idea szybko rozprzestrzeniła się niemal w całej Europie. Słowacy przykładowo w zaduszkową noc
zostawiali na stole chleb dla dusz zmarłych.
Brytyjczycy wrzucali do ogniska kamienie
i orzechy, by odgonić złe duchy. Identyczne
przeznaczenie miała też świeca w wydrążonej dyni. Najbardziej bogaty charakter miały
i mają jednak meksykańskie obrzędy. Odbywają się w trzech miejscach – w domu, w kościele i na cmentarzu. Po wielkim sprzątaniu
w domu stawia się tzw. ofiarę. Jest to rodzaj
ołtarzyka przeznaczonego dla dusz zmarłych.
Wokół rozwiesza się obrazy świętych, a na stole przykrytym obrusem stawia się lichtarz ze
świecami, figurki świętych, wazony z kwiatami, owoce i słodycze. Woń wydobywająca się
z pokarmów karmi dusze tych, którzy wrócili
na chwilę do domu. Jako pierwsze przybywają
duszyczki dzieci. Wedle wierzeń pozostają do
południa następnego dnia. Po nich przychodzą dorośli. Im gotuje się mięsiwa w czekoladowym sosie. Zapala kadzidła i świeczki.
W nasz Dzień Zaduszny Meksykanie idą na
cmentarz, czyszczą groby i ozdabiają kwiatami. Z płatków układają obrazy – najczęściej przeważa w nich symbol krzyża i serca.
Rozmawiają ze zmarłymi, nucą ich ulubione
melodie. Wieczorem zapalają świece. To czas
pożegnania. Blask ognia wskazuje duszom
drogę powrotną. Pokarmy z domowego ołtarzyka albo są darowane dalszym krewnym,
albo zjadane wspólnie przez rodzinę. I tak
przeszłość łączy się z teraźniejszością.
(REM)
Maski (karaboszki) symbolizują duchy zmarłych. fot. Chram Mazowiecki
c z as stefc z yk a 29
byliśmy tam
„Pilsk” tańczy już 10 lat
ŻYWIEC. Za nami VII Międzynarodowe Dziecięce Spotkania Folklorystyczne pod patronatem burmistrza
Żywca Antoniego Szlagora. Regionalny Zespół Pieśni
i Tańca „Pilsko” z Żywca zaprosił na festiwal zespoły ze
Słowacji, Bułgarii i Czech. Spośród polskich zespołów
zaprezentowały się dwa: „Pilsko” i „Grojcowianie”. Koncert galowy odbył się na terenie Zabytkowego Browaru
Żywiec. W zabawie jak co roku uczestniczyli pracownicy oddziału Kasy Stefczyka w Żywcu, którzy przygotowali mnóstwo niespodzianek i zabaw dla dzieci.
Warto wiedzieć, że organizator imprezy, zespół „Pilsko”, który prezentuje folklor miejski żywiecki i góralski, obchodzi w tym roku okrągłą rocznicę, czyli 10-lecie – licząc od chwili reaktywowa­nia zespołu. „Pilsko”
w pierwotnym składzie powstało w 1953 r. Po 46 latach
wielu sukcesów, krótko po odejściu Tadeusza Maślanki
(kie­rownika artystycznego), „Pilsko” – będące wizytówką Żywca w kraju i za granicą, znikło z pejzażu kultury
Podbeskidzia. Po dwóch latach, 18 września 2001 r. były
tancerz, Witold Mojżeszek, reaktywuje zespół. Jest prezesem Towarzystwa Wspierania i Promowania Sztuki
Ludowej. Prowadzący zespół Elżbieta i Witold Mojżeszkowie zgodnie przyznają, że kluczem do ich szczęścia
i satysfakcji jest... zespół „Pilsko”.
W siedzibie zespołu przy ul. Leśnianka, w obszernej
sali prób, na ścianie w centralnym miejscu wisi portret
Tadeusza Maślanki, liczne zdjęcia zespołu, mapa świata
z zaznaczonymi wojażami i oczywiście instrumenty.
Zespół na przełomie minionego i tego roku koncertował
w Australii.
– Wspaniałe wrażenia, wspomnienia z licznych spotkań z Polonią – mówi Witold Mojżeszek. – Byliśmy tam
trzy tygodnie. Jak dzieci zaśpiewały „Polskie kwiaty”,
„Rotę” to ludzie mieli łzy w oczach. Na miejscu zrobiliśmy 4 tys. km. Zwiedziliśmy Au­stralię. Dzieci pytają:
a teraz gdzie pojedziemy?
– Stroje odziedziczyliśmy po starym „Pilsku” – dodaje
Elżbieta Mojżeszek. – Są bardzo cenne: żywieckie mieszczańskie, łowickie, krakowskie, część strojów góralskich.
Rodzice podejmują się reperacji w razie potrzeby.
Więcej o „Pilsku” w wywiadzie Barbary Fryś-Dzikowskiej, który można przeczytać na portalu dwutygodnika „Nad Sołą i Koszarawą” (http://www.nsik.com.
pl/index.php?t=of&_id=1405).
Piłka w grze
Targi dla rolników
Biała Podlaska. Coraz lepiej spisują się w III lidze piłkarze
Podlasia Biała Podlaska, których
sponsorem jest Kasa Stefczyka.
Nowe zielono-białe stroje
z reklamą sponsora już w pierwszym meczu przyniosły szczęście
bialskim piłkarzom. Podlasie po
emocjonującym spotkaniu pokonało lidera Chełmiankę Chełm 3:2.
W pięciu ostatnich spotkaniach
zespół zdobył 10 punktów. Zajmuje
obecnie 7. miejsce w tabeli, jednak
do lidera traci jedynie 5 punktów.
Podlasie jest jedynym klubem III
ligi, który posiada rezerwy grające
w IV lidze. Drugi zespół także wstydu nie przynosi i stara się dorównać kolegom z pierwszej drużyny,
zajmując w tej chwili w swojej lidze
identyczne 7. miejsce. Atmosfera
w klubie jest w związku z tym bardzo dobra.
Prezes klubu Janusz Daniluk
nie ukrywa, że ogromny wpływ
ŻNIN. XV Pałuckie Targi Rolne
oraz IX Pałucka Wystawa Zwierząt Hodowlanych to w Żninie
coroczne imprezy. Na uroczystości otwarcia byli m.in. Joanna Piekarska z departamentu bezpieczeństwa żywności
i weterynarii w Ministerstwie
Rolnictwa i Rozwoju Wsi, burmistrzowie, wójtowie i przedstawiciele instytucji związanych z rolnictwem. Pałuckie
Targi Rolne to impreza organizowana od 1997 r. w Żninie nad
Małym Jeziorem. Gromadzi corocznie wystawców z całej Polski i ma zaznajamiać rolników
z powiatów: żnińskiego, mogileńskiego, wągrowieckiego, nakielskiego i inowrocławskiego
z ofertą wystawców w branżach
maszyn i urządzeń, ogrodniczej
i szkółkarskiej, pasz, nawozów
i środków ochrony roślin, doradztwa i obsługi rolnictwa,
30 c z as stefc z yk a
na to miało podpisanie umowy
z Kasą Stefczyka.
– Sponsor w stu procentach wywiązuje się z umowy i widzę szansę na
dalszy rozwój naszej współpracy –
stwierdza prezes.
Piłkarzy Podlasia przed przerwą w rozgrywkach czekają jeszcze trzy mecze. Od ich wyników
zależy w jakich nastrojach zespół
rozpocznie przygotowania do
rundy rewanżowej. Trzymamy
kciuki, aby były one jak najlepsze.
mater ia łów budowla nych
i branży spożywczej. W tym
roku z produktami finansowymi i ubezpieczeniowymi zaprezentował się tu również oddział
Kasy Stefczyka ze Żnina. Jego
pracownicy przygotowali dla
odwiedzających wiele atrakcji.
To m.in. loteria ze wspaniałymi
nagrodami, a dla najmłodszych
kącik zabaw i ciesząca się wielkim zainteresowaniem dmuchana gąsienica.
www.k asastefc z yk a.pl
byliśmy tam
Jest powieść – bestseller, będzie film
Kim są członkowie SKOK-ów?
Co robili wcześniej, a co robią
teraz? I dlaczego uważają, że
SKOK-i to najlepsze instytucje
finansowe? O tym wszystkim
opowiada Franciszek Przeklasa,
poeta i pisarz, autor powieściowego
bestselleru „Pokerzyści i frajerzy”.
Kiedy zaczął pan pisać?
Pisanie zacząłem w Białej Podlaskiej w 1983 roku. Tam
został założony klub literacki „Maksyma”, do którego
uczęszczałem na zajęcia z literatury. To właśnie wtedy
na poważnie zacząłem interesować się poezją. Spotykaliśmy się z poetami i dyskutowaliśmy o wszystkim, co
jest ważne dla człowieka i szukaliśmy dla tego poetyckiej semantyki. W tych latach zacząłem pisać wiersze.
W tej chwili mam ich około 80. Zebrałem je w tomiku
pt. „Nierówne bicie serca”.
Pan jako poeta napisał też powieść. Dlaczego?
Jeżeli chodzi o powieść „Pokerzyści i frajerzy”, to zacząłem ją pisać w Białej Podlaskiej w 1984 roku. Nie ukrywam, że ta powieść i tematyka wiązała się z moimi osobistymi doświadczeniami. Swego czasu byłem namiętnym
graczem w pokera. Na własnej skórze przekonałem się
jak dolegliwy jest ten nałóg. Skończyłem ją pisać dopiero wtedy, gdy przeszedłem na emeryturę. Wydałem ją w
internetowej wirtualnej oficynie wydawniczej Unibook.
A dlaczego ją napisałem? Powstała z myślą, by przestrzec
niektórych przed tym tak wielkim i strasznym nałogiem
dla życia człowieka jakim jest poker, a ściślej, gdy staje
się on już hazardem. Adresuję ją szczególnie do młodych
ludzi, którzy szukają szczęścia w hazardzie.
Czy podtytuł w książce „Tylko dla dorosłych” jest
zabiegiem marketingowym, czy też to prawdziwa
przestroga?
To całkowita prawda. Napisałem to z pełną świadomością. Życie pokerzystów jest bardzo brutalne i
bezwzględne.
A czy to prawda, że na podstawie tej książki powstaje scenariusz filmowy?
Osoby, które ją przeczytały uważają, że wartka akcja
książki ma taki posmak filmowy i obecnie pisany jest
scenariusz.
Nie brak też opinii znawców, że pana język w
książce jest podobny do tego, który jest w „Złym”
Leopolda Tyrmanda.
Rzeczywiście, niektórzy mój język w książce porównują
do „Złego”.
Skończył pan pedagogikę na Uniwersytecie Łódzkim, ale nie tylko...
Moje życie było burzliwe. Byłem nauczycielem, dyrektorem szkoły podstawowej, prezesem spółki, dyrektorem
generalnym w spółce z o.o. Oprócz regularnych studiów
uniwersyteckich ukończyłem trzykrotnie studia podyplomowe, między innymi w Szkole Głównej Handlowej
zarządzanie i doradztwo finansowe. Ostatnie studia
infolinia 801 600 100
Franciszek Przeklasa z żoną, Wandą Bogacz-Przeklasą. Oboje korzystają z usług oddziału
przy ul. Świetlików 8 w Warszawie.
podyplomowe ukończyłem w wieku 60 lat. Uczyłem się
przez całe życie i nadal próbuję jeszcze się czegoś uczyć. A
oprócz tego piszę następną powieść, która jest osadzona
w środowisku wiejskim lat 90. ubiegłego wieku, i która
będzie opowiadać o życiu ludzi w małej wsi. Zupełnie
inny klimat niż w „Pokerzystach i frajerach”.
Poza tym, że jest pan poetą i pisarzem jest pan
także członkiem Kasy Stefczyka. Co o tym
zdecydowało?
Świadomie przeszedłem do Stefczyka i jestem z niego
bardzo zadowolony. Wcześniej byłem klientem kilku
banków, w tym Lukas Banku, PKO BP, Pekao SA, aż trafiłem do Stefczyka. I bardzo dobrze mi się z nim współpracuje. I dlatego ułożyłem wiersz, który podarowałem
na Wielkanoc paniom z mojego oddziału.
A od kiedy jest pan członkiem Kasy Stefczyka?
Od roku. Natomiast moja żona jest już ponad trzy lata
i to ona przekonała mnie do SKOK-u.
A z jakich usług korzysta pan w Stefczyku?
Zacznijmy od tego, że moja emerytura wpływa do
SKOK-u. To jest taki mój największy dowód zaufania.
Przechodząc z Lukas Banku do Stefczyka miałem kredyt konsolidacyjny, który przeniosłem do Stefczyka.
Od tego zacząłem. Oprócz tego mam jeszcze szybką pożyczkę, która jest czasem pomocna. Mnie się wydaje, że
to są takie elementy, które budują wzajemne zaufanie.
Ponadto to co ja myślę o SKOK-ach definiuję jednym
hasłem: SKOK – do sukcesów pierwszy krok.
Rozmawiał Jacek Strzelecki
c z as stefc z yk a 31
byliśmy tam
32 c z as stefc z yk a
LEŻAJSK/BRZÓZA KRÓLEWSKA. Drużyny z Nowej Sarzyny, Rudnika, Gorzyc, Przychojca-Stare Miasto, Brzózy Królewskiej i Rakszawy-Smolarzyny wzięły udział w turnieju oldbojów o puchar
wójta gminy Leżajsk w Brzózie Królewskiej. Nie mogło zabraknąć
przedstawicieli oddziału Kasy z Leżajska.
MŁAWA/WIECZFNIA KOŚCIELNA. Oddział w Mławie już drugi raz
uczestniczył w „Święcie Plonów - Dożynkach Gminno-Parafialnych” w Wieczfni Kościelnej. Wieńce dożynkowe były imponujące,
a ludzi odwiedzających nasze stoisko było bez liku. Odwiedziły je
również miejscowe VIP-y.
PARCZEWO. Kasa Stefczyka włączyła się w prowadzoną przez
Telewizję Lublin akcję „Słonik Nadziei”. Fundatorzy obdarowują
jednostki oświatowe i szpitale. Kasa, reprezentowana przez
Grzegorza Biereckiego, przekazała na rzecz przedszkola nr 1
w Parczewie zabawki i gry edukacyjne.
KOMARNO. Z Domem Dziecka w Komarnie współpracujemy od
przeszło czterech lat – mówi Marta Banach-Klujewska, kierownik
oddziału Kasy w Białej Podlaskiej. Pracownicy spotykają się z
wychowankami m.in. przy okazji świąt, organizują festyny, a
przede wszystkim pomagają finansowo.
BIAŁA PODLASKA. Doskonałą rozrywkę połączoną z elementami
edukacyjnymi zapewniła Bialczanom Kasa Stefczyka. W amfiteatrze w Białej Podlaskiej wystąpił znakomity pianista Waldemar
Malicki. Jego koncert poprzedził artystyczno – edukacyjny
program „Finanse na wesoło”.
WROCŁAW. W parafii Świętego Ducha odbył się Rodzinny Festyn,
na którym pracownicy wrocławskich oddziałów (przy ul. Piastowskiej 20 oraz przy ul. Kamiennej 111 U7) promowali usługi Kasy
Stefczyka. Rozdawali też uczestnikom festynu gadżety, ulotki,
gazety, a Filip pozował do zdjęć.
MIŃSK MAZOWIECKI/KAŁUSZYN. Pracownicy Kasy wzięli udział
w dożynkach w Kałuszynie. Imprezę tradycyjnie rozpoczął korowód
wieńców dożynkowych. Autorzy najładniejszych prac otrzymali dyplomy i nagrody. Kasa Stefczyka była jednym ze sponsorów imprezy.
Fot. www.dkkaluszyn.pl.
STALOWA WOLA. W Miejskiej Bibliotece Publicznej Filia nr 4
odbyły się zajęcia dla najmłodszych pod hasłem „Bezpieczne wakacje i moja droga do szkoły”. Kasa Sefczyka i SKOK Ubezpieczenia
ufundowały dzieciom upominki, które przydadzą się w szkole
i w bezpiecznej drodze do domu.
www.k asastefc z yk a.pl
byliśmy tam
275-lecie Domu Małego Dziecka
im. ks. Baudouina w Warszawie
Najstarsza placówka
opiekuńcza w Polsce
obchodzi w tym roku swój
jubileusz. Choć wydaje się
to niemożliwe, od początku
istnienia przez jej progi
przeszło ponad 200 tys.
dzieci.
Za
datę powstania Domu Podrzutków, bo
tak brzmiała pierwsza nazwa instytucji, przyjmuje się 1736 rok. Wtedy to ksiądz
Gabriel Baudouin za pieniądze zebrane ze
składek społecznych zakupił kamienicę
w Warszawie, w której opieką otaczano porzucone niemowlęta i osierocone dzieci. Już
w pierwszym roku schronienie znalazło tu 88
dzieci przyjmowanych głównie anonimowo,
głównie dzieci z tzw. nieprawego łoża.
Przez specjalne korytko w bramie trafiały
tu również niechciane niemowlęta. Wystarczyło pociągnąć za sznurek, umieścić w korytku dziecko i zadzwonić. Pracownicy placówki
przekazywali następnie dzieci wiejskim kobietom, które za opłatą je karmiły.
W 1901 roku placówkę przeniesiono do
budynku przy ul. Nowogrodzkiej, w którym
znajduje się do tej pory. Przed II wojną światową został przekształcony w Dom Matki
i Dziecka, gdzie razem z dziećmi trafiały
do niego również bezdomne matki.
W okresie okupacji hitlerowskiej Dom
Dziecka odegrał ogromną rolę w ratowaniu
nie tylko dzieci polskich, ale i żydowskich,
za pomoc którym groziła śmierć. Kierująca placówką dr Maria Wierzbowska wraz
z personelem pomagała polskiej organizacji „Żegota” ratującej żydowskie dzieci, które umieszczano następnie w polskich
rodzinach bądź klasztorach poświadczając
ich aryjskie pochodzenie na podstawie
fałszywych dokumentów. Zdaniem Ireny
Sendlerowej w ten sposób w Domu ks. Baudouina zostało uratowanych blisko 200
dzieci żydowskich.
Wiele osób o swoim żydowskim pochodzeniu i „aryjskich papierach”, które uratowały im życie, dowiedziało się dopiero po
latach. Jedną z nich jest pani Joanna Sobolewska-Pyz, która podjęła uwieńczoną sukcesem inicjatywę uhonorowania dr Marii
Wierzbowskiej medalem i tytułem „Sprawiedliwej wśród Narodów Świata”. Działalność
infolinia 801 600 100
Jubileusz Domu Małego Dziecka w Warszawie.
uratowanych nie kończy się tylko na medalach i honorach, swoją pomocą starają się
wspierać finansowo bieżące potrzeby i działania placówki.
Jaki jest Dom Małego Dziecka dzisiaj?
Jak powiedziała obecna dyrektorka Maria
Kolankiewicz, „historia tego Domu zobowiązuje”, bo jest to „historia tysięcy dzieci, które
przeszły przez jego progi”. Dlatego charakter
pracy zmienia się w zależności od zmieniającego się wokół świata. Dla przykładu w 1869
roku do placówki przyjęto 3 tysiące dzieci,
dzisiaj corocznie trafia tu około 250 małych
wychowanków. Dawniej Dom Dziecka zastępował rodziców, dzisiaj stanowi najczęściej wsparcie rodziny, która znalazła się
w trudnej sytuacji życiowej. Praca obu stron
zmierza zatem do tego, aby rodzina stanęła
na nogi, a dzieci wróciły do swoich rodziców.
Ostatnie lata to również napływ dzieci
imigrantów, ludzi, dla których Polska bywa
niekiedy jedynie przystankiem w drodze,
a dziecko zbędnym bagażem. Sporą grupę wychowanków stanowią również dzieci niepełnosprawne, których choroba jest jedną z przyczyn
odrzucenia przez rodzinę. Dlatego w Domu
Dziecka powstał specjalistyczny ośrodek rehabilitacyjny dla dzieci z zaburzeniami rozwoju,
z profesjonalną kadrą i sprzętem terapeutycznym. Tego rodzaju wsparcie często pozwala
rodzicom przełamać barierę i zaakceptować
swoje niepełnosprawne dziecko.
Praca z dziećmi, które tu trafiają, to nie
spektakularne działania, ale przede wszystkim znalezienie klucza do każdej doświadczonej przez los małej istoty, zaleczenie ran
i wielkie serce okazywane dzieciom w dzień
i w nocy. Z okazji obchodów 275-lecia działalności prezydent nadał odznaczenia pracownikom
i wolontariuszom Domu Małego Dziecka. Aktu
dekoracji, w imieniu prezydenta Rzeczypospolitej
Polskiej, dokonała podczas obchodów 9 września
podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej minister Irena Wóycicka.
Kasa Stefczyka od ponad sześciu lat
wspiera finansowo działalność Domu
Małego Dziecka finansując m.in. wyjazdy
wakacyjne, zakup obuwia czy prezentów
świątecznych.
Sylwia Reszczyńska
c z as stefc z yk a 33
rozrywka
żyj z klasą i kasą odc. 3
Planujemy budżet
Sporządzenie budżetu, czyli
planowanie wpływów i wydatków
w danym okresie to najprostsza
metoda zarządzania naszymi
pieniędzmi. Budżet pokaże,
czy mamy wystarczającą sumę
pieniędzy na cel, który sobie
założyliśmy. Uchroni nas to także
przed pochopnymi wydatkami na
zachcianki oraz nauczy, że zarobione pieniądze powinny wystarczyć
od wypłaty do wypłaty. Mając
kontrolę nad swoimi wydatkami,
podejmujemy przemyślane decyzje
co do tego, jak najlepiej wydawać
swoje pieniądze i sprawić, aby
pracowały dla nas.
bezpłatna
gazeta
kasy stefczyka
e-mail
[email protected]
www.kasastefczyka.pl
tel. 801 600 100
Istnieje szereg narzędzi
mogących pomóc w zarządzaniu
oszczędnościami. Jednym z nich
jest plan finansowy przedstawiający
nasze wpływy oraz planowane
wydatki, np. w okresie miesiąca.
W tym celu można skorzystać ze
specjalnego, darmowego programu
komputerowego. Można także
posłużyć się kartką i długopisem.
Budżet składa się z wpływów
pochodzących z wynagrodzenia za
pracę, kieszonkowego, darowizn.
Wydatków: stałych (oszczędności,
ubezpieczenie samochodu,
abonament komórki itp.) i wydatków zmiennych (paliwo do auta,
ubranie, rozrywki, jedzenie). Po
zsumowaniu wpływów oraz dodaniu
wszystkich elementów dotyczących
wydatków stałych i zmiennych
dokonujemy bilansu. Jeżeli kwota
wydatków jest wyższa niż dochodów,
to wyraźny sygnał dla nas, że należy
zrezygnować z części wydatków, by
zbilansować budżet i zaoszczędzić
trochę pieniędzy. Posiadanie
konta internetowego bardzo ułatwia
kontrolę nad zgromadzonymi na
nim środkami. O każdej porze dnia i
nocy można sprawdzić, ile pieniędzy
zostało na rachunku. Dzięki temu
wiadomo, na co można sobie jeszcze
pozwolić w danym miesiącu, a z
czym należy się wstrzymać. W
ten sposób widać, jaki jest stan
finansów i łatwo podzielić kwotę,
którą się dysponuje, przez liczbę dni
pozostałych do następnej wypłaty.
Jednak regularne sprawdzanie stanu
konta to tylko połowa sukcesu.
Trzeba mieć dużo silnej woli, aby
zrezygnować czasem z kupienia sobie tego, na co akurat ma się ochotę.
Jeśli jednak nauczymy się planować
swoje wydatki, unikniemy popadania
w długi i związanego z tym stresu.
Sporządzenie budżetu zawierającego
szczegółowe zestawienie dochodów
i wydatków, uszczelnienie „wycieków” pieniędzy w domowym
budżecie pozwoli znaleźć sposoby na
oszczędzanie i inwestowanie naszych
pieniędzy na lokatach, funduszach
inwestycyjnych czy na giełdzie..
zabawa dla dzieci
redaktor naczelny
Maciej Goniszewski
redaktor
zarządzający
Maciej Wośko
redakcja
Jadwiga Bogdanowicz
korekta
Anna Richert
studio
Renata Filipkowska
Maciej Grzesiak
projekt graficzny
Agnieszka Matula
wydawca
Media SKOK sp. z o.o.
81-472 Gdynia
ul. Legionów 126-128
tel. 58 768 33 00
ISSN 1730-8712
34 c z as stefc z yk a
Labirynt
Zaczynając od lewego górnego rogu, posuwaj się po krętej dróżce, na której spotkasz różne warzywa i owoce.
Odgadnij ich nazwy i wpisz do kratek. Zaznaczone litery w odgadniętych po kolei wyrazach utworzą ostateczne
rozwiązanie.
www.k asastefc z yk a.pl
rozrywka
krzyżówka
Baw się razem z nami:
Zapraszamy do zabawy! Rozwiąż krzyżówkę i wygraj
garnek!
Litery z ponumerowanych pól wpisane w diagram pod
krzyżówką utworzą hasło – rozwiązanie. Przepisz to
hasło na kupon, wypełnij pozostałe dane, naklej na
kartę pocztową i wyślij na wskazany w kuponie adres.
Co miesiąc wyłonimy 10 zwycięzców, których nazwiska
zamieścimy w kolejnym numerze „Czasu Stefczyka”.
rozwiązanie krzyżówki:
Kupon należy wypełnić pismem drukowanym, wyciąć, nakleić na karkę pocztową i wysłać do redakcji,
podając własny adres. Termin nadsyłania rozwiązań: 22.11.2011 r. Decyduje data stempla pocztowego.
Nasz adres: Media SKOK sp. z o.o., ul. Legionów 126-128, 81-472 Gdynia z dopiskiem „Krzyżówka”.
imię
nazwisko
miejscowość
Hasło z poprzedniej krzyżówki:
„Razem korzystniej”.
ulica
Żelazko wygrali:
Danuta Szutarska Gdańsk, Barbara Leoniak Elbląg,
Bronisława Madeksza Gdańsk, Edward Żędzianowski
Kały, Kazimierz Góralczyk Wysoka, Piotr Franków Gorzów
Wielkopolski, Halina Burcon Zamość, Irena Sasińska Ełk,
Leokadia Klimczak Poznań, Gabriela Jaksa Katowice.
e-mail
Zwycięzcom gratulujemy.
infolinia 801 600 100
nr domu
–
nr lokalu
kod pocztowy
telefon
Oświadczam, że zostałem (-am) poinformowany (-a) o przetwarzaniu przez Spółdzielczą Kasę Oszczędnościowo-Kredytową im. F. Stefczyka, z siedzibą
w Gdyni przy ul. Bohaterów Starówki Warszawskiej 6, moich danych osobowych pozyskanych w celu niezbędnym dla przeprowadzenia konkursu, opublikowania moich danych osobowych na łamach czasopisma w razie wygranej i w celu prowadzenia marketingu bezpośredniego własnych produktów
i usług. Dane osobowe Pani/Pana będą przekazywane wyłącznie podmiotom uprawnionym na podstawie przepisów prawa, podmiotom powiązanym
osobowo, kapitałowo lub systemowo ze SKOK, jak również współpracującym ze SKOK na podstawie zawartych umów przy wykonywaniu czynności
związanych z jej działalnością statutową. Podanie danych jest dobrowolne. Jednocześnie oświadczam, że zostałem (-am) poinformowany (-a) o prawie
dostępu do treści swoich danych oraz ich poprawiania, zgodnie z przepisami Ustawy z 29 sierpnia 1997r. o ochronie danych osobowych.
Wyrażam zgody na przesyłanie na podany przeze mnie adres e-mail lub przekazywanie za pośrednictwem telefonu/telefonu komórkowego informacji
handlowych związanych z aktualną działalnością oraz dotyczących nowych usług i produktów finansowych oferowanych przez podmioty, o których
mowa powyżej. Oświadczam, że zapoznałem (-am) się i akceptuję regulamin krzyżówek „Czas Stefczyka” dostępny na stronie www.mediaskok.pl
(Strona główna / Aktualności / Rok 2011 / Rozwiąż krzyżówkę i wygraj nagrody!) oraz w siedzibie organizatora w Gdyni przy ul. Legionów 126-128.
kupon nr77
Czytelny podpis osoby pełnoletniej
Jeśli nie ukończyłeś (-aś) 18 lat, prosimy o podpis rodzica lub opiekuna.
c z as stefc z yk a 35
36 c z as stefc z yk a
www.k asastefc z yk a.pl

Podobne dokumenty

Czas Stefczyka - Stefczyk.info

Czas Stefczyka - Stefczyk.info mają wbudowanego w swoją strukturę hamulca. W uniach kredytowych tym hamulcem jest klient, który jednocześnie jest ich współwłaścicielem. On ogranicza zapędy instytucji. Apetyty instytucji komercyj...

Bardziej szczegółowo