nr 3-4/2010 (12-13)
Transkrypt
nr 3-4/2010 (12-13)
I AN ORÓW IMAT Elektroniczne czasopismo Polskiego Stowarzyszenia Pedagogów i Animatorów KLANZA SZ E ÓW nr 3-4/2010 (12-13) ED E P A GO NI G m oj @ k a z lan p l . g r .o POLSKIE STOW ARZ Y ISSN 1898-8687 www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA Od redakcji „[email protected]” Kwartalnik elektroniczny Polskiego Stowarzyszenia Pedagogów i Animatorów KLANZA Redakcja: Anna Bieganowska, Magdalena Ciechańska, Anna Gaca, Ewa Gęca, Zdzisław Hofman, Elżbieta Kędzior-Niczyporuk (redaktor naczelna), Ewa Noga, Renata Kownacka, Małgorzata Marcinkowska, Dorota Ozimek, Małgorzata Swędrowska, Grażyna Wiśniewska (korekta), Zofia Zaorska Redakcja techniczna: Elżbieta Kędzior-Niczyporuk [email protected] Bo KLANZA to jest takie miejsce,/które ma znaczeń chyba sto. To słowa z piosenki, która powstała z okazji jubileuszu 20-lecia KLANZY. I tak właśnie jest — związek każdego z nas ze Stowarzyszeniem jest nieco inny. Przybywaliśmy do KLANZY w różnym czasie, pojawialiśmy się na różnych etapach jej rozwoju i na różnych etapach swojego życia. Spotykaliśmy różnych ludzi i działaliśmy w różnych miejscach — wszak KLANZA to duże ogólnopolskie stowarzyszenie. Podejmowaliśmy się też różnych zadań i przyjmowaliśmy różne role, angażując w działania jakąś część siebie. Byli tacy, którzy do KLANZY przychodzili tylko na jakiś czas, by potem pójść własną drogą, niektórych z nich spotkaliśmy znowu z okazji jubileuszu. Inni są w KLANZIE od początku aż do dziś, bo wiedzą i czują, że warto być. A co czują, myśląc KLANZA? Jak pojmują swoją rolę animatora? Jak przebiegała nasza droga ku tożsamości? — o tym m.in. w tym numerze „mojej klanzy”. Elżbieta Kędzior-Niczyporuk, redaktor naczelna SPIS TREŚCI Zdzisław Hofman: Czy szkoła szkodzi. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 3 Zdzisław Hofman: Wolontariat uczy szczęśliwego życia. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 5 Projekt okładki: Eliza Galej, Paweł Niczyporuk Zofia Zaorska: Myśląc KLANZA. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 6 Ilustracje do tekstów: Agnieszka Szewczyk Anna Bieganowska: Mechanizm, który działa… . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 10 Projekt czasopisma: Łukasz Stypuła Elżbieta Kędzior-Niczyporuk: Muzeum jako plac zabawy. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 15 Skład i opracowanie graficzne: Studio Graficzne „Niczyporuk” Alicja Gazarkiewicz: Egzamin Pana Kleksa. Scenariusz zabawy z okazji pasowania dzieci na Małgorzata Marcinkowska: Animator, czyli kto? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 8 Ewa Noga: Energia KLANZY. Przestrzeń ― entuzjazm ― działanie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 13 Olga Niczyporuk: Junibacken. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 19 uczniów klasy „0” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 22 Wydawca: Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA Adres redakcji i wydawcy: 20-007 Lublin, ul. Peowiaków 10/9, tel./fax 81 534 65 83 Kontakt z redakcją wyłącznie drogą elektroniczną: [email protected] Małgorzata Swędrowska: Dzień Dobrych Wieści, Maraton Czytania Bajek… czyli w nowym roku szkolnym nowe pomysły na uroczystości i wydarzenia klasowe. . . . . . . . . . . . . 25 Magdalena Ciechańska: Sprawdź swoją wiedzę o Chopinie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 30 Magdalena Ciechańska: Zimowe gry w karty. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 34 Magdalena Ciechańska: Jeden element — wiele możliwości. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 36 Ewa Gęca: Pomysł na przebieg Dni Otwartych Szkoły (podstawowej). . . . . . . . . . . . . . . . 39 Ewa i Leszek Gęcowie: Andrzejkowy wieczór wróżb. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 41 Michael Thanhoffer, Elisabeth Kolb-Mzalouet: Chaosja i Normalia. Sceniczna, dostarczająca ISSN 1898-8687 Copyright © by PSPiA KLANZA przeżyć historia z tańcem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 43 Karolina Gerwat: Chaosja i Normalia. (Zabawa w oczach dzieci ― relacja z praktyki). . . . . . 45 Grażyna Walczewska-Klimczak: Pedagogika zabawy — droga ku tożsamości . . . . . . . . . . . 47 Czasopismo chronione prawem autorskim. Bogusław Śliwerski: ratujrodzicow.pl. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 49 Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania adiustacji i skrótów. Materiałów niezamówionych nie zwracamy. Grażyna Wiśniewska: Uczenie literatury a zabawa w kontekście psychologii. . . . . . . . . . . 53 Maria Molicka: Dlaczego dzieciom należy czytać baśnie. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 50 Dorota Gał: Chopin w Paryżu (tragikomedia w I akcie) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 56 Katarzyna Mikos, Grażyna Wiśniewska: Iskierka miłości nad przepaścią, czyli jak rozmawiać z uczniami o wartościach. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 59 Czasopismo dostępne bezpłatnie na stronie: http:// www.klanza.org.pl w zakładce: Czytelnia czasopisma. Renata Stawinoga, Izabela Chajkaluk: Organizacja przestrzeni na zajęciach warsztatowych. . 64 Alicja Złotnik, Anna Fortuna: Informacja zwrotna w pracy wolontariusza. . . . . . . . . . . . . 67 Anna Gaca: Sztuka współczucia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 68 Anna Gaca: Odpady. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 68 Muzyka do piosenki pt. „Warto być” została załączona do numeru jako oddzielny plik. „[email protected]” strona 2 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA [email protected] System to dynamiczny zestaw „naczyń połączonych”. Łatwo traci „równowagę”. Obserwuję to od środka już 30 lat. OKO TRENERA Oko trenera widzi więcej, zwykle jest bardziej wrażliwe na barwy, a szczególnie iluminacje, także te wewnętrzne. Trener to istota czująca mocniej, szukająca inspiracji w tym, co piękne, a także aktualne i ważne. Problemy codzienności dla trenera są wyzwaniem do szukania wielu pozytywnych rozwiązań. Szukajmy razem… dołączcie! Z. Hofman Na początku roku szkolnego postanowiłem napisać kilka krytycznych uwag o szkole, nie przeciw szkole i nauczycielom. Próbuję w tym miejscu nazwać kilka wyraźnych dla mnie problemów, które obserwuję, spotykając się z nauczycielami. Diagnoza czy chociaż jej próba to początek myślenia o zmianie. Do sięgnięcia po „pióro” zainspirował mnie zamieszczony w „Polityce” artykuł autorstwa Marzeny Żylińskiej pod tytułem „Szkoła szkodzi na mózg” („Polityka”, 4 września 2010). Wyjaśniając tytuł, autorka powołuje się na znanego w KLANZIE autora — Manfreda Spitzera, specjalistę od neuropedagogiki. Krytykuje on szkołę niemiecką (u nas jest podobnie): „Jeśli w najbliższych latach nie zmienimy systemu edukacji, to za kilkanaście lat my, Europejczycy, będziemy szyć T-shirty dla Chin”. Współczesny system tak działa, że nauka w szkole nie jest ani przyjemna, ani efektywna. Współczesne dzieci i młodzież nazwano „digitalnymi tubylcami” — pokoleniem, które nie zna świata bez komputerów i Internetu. W sieciach neuronalnych najmłodszych zaszły zmiany, które pozwalają im wykonywać równolegle wiele czynności: grać na komputerze, słuchać muzyki i korzystać z wyszukiwarki w Wikipedii. Mają rozwinięte kompetencje, o których my, pokolenie 40-, 50-latków, możemy tylko pomarzyć. Świetnie przyswajają wiedzę zawartą w obrazkach, ale mało czytają, mają problemy z zadaniami tekstowymi. Tym bardzo martwi się szkoła, nie widząc niezwykłych możliwości pozyskiwania wiedzy w inny sposób niż tylko poprzez czytanie. Efekt jest taki, że dzieci przyzwyczajone do stałej stymulacji obrazem i dźwiękiem w ławce szkolnej zwyczajnie się nudzą i mają problemy z koncentracją, gdy głównym narzędziem ich pracy mają być książka i zeszyt. Zdzisław Hofman, życie go zadziwia, a fascynuje to, co dzieje się dookoła, zadania i role, które w pełni pasjonują, choć niełatwe, są nieustanną przygodą; żona Krystyna ― od 30 lat, ojciec Kingi, Kuby i Wojtka, dziadek Szymona; trener KLANZY i superwizor, trener biznesu, rekomendowany przez Polskie Towarzystwo Psychologiczne; z zamiłowania dziennikarz radiowy, interesuje się nowościami z zakresu marketingu oraz wspierania innych w rozwoju; redaktor kwartalnika „[email protected]”. Dzieci mniej czasu spędzają na podwórku, z rówieśnikami. W efekcie ich mózgi nie rozwijają sieci odpowiedzialnej za umiejętności społeczne. Komunikowanie z maszyną jest łatwiejsze niż z człowiekiem, współpraca staję się luksusem, a dzisiejsze młode pokolenie to mieszkańcy planety „Ja”, niemający potrzeby „podróżowania” na planetę „My”. Mózg uczy się na zasadzie „używaj lub wyrzuć”. Sieci, które są nieużywane, zanikają. Zdzisław Hofman Czy szkoła szkodzi Są w życiu różne używane przez nas specyfiki, które szkodzą, a mimo to stosujemy je, bo albo jesteśmy przyzwyczajeni, albo nie widzimy możliwości rezygnacji z nich. Ze szkołą chyba jest podobnie — narzekamy, ale nie mamy wyjścia, musimy do niej uczęszczać, bo jest to jeszcze przymus dla uczniów, a dla nas, nauczycieli, miejsce pracy. Kawał z brodą: „Syn w domu rano skarży się: Nie pójdę do szkoły, nie chcę, nie lubię tam chodzić. Mama, która słucha tych narzekań, denerwuje się i mówi: Musisz chodzić do szkoły, synku… przecież jesteś tam dyrektorem”. Na początku września tradycyjnie pojawiają się publikacje o edukacji z naciskiem na stwierdzenia: „Szkoła jest bardzo ważna w życiu dzieci i młodzieży”, „Zawód nauczyciela to takie piękne posłannictwo”, no i żelazny temat: „Jak teraz dobrze zarabiają nauczyciele”. Zwykle większość tych doniesień mniej lub bardziej mija się z prawdą, z realnym widzeniem zalet i wad systemu edukacji. A system jak to system, jeżeli jedno z jego ogniw słabiej działa, to wpływa także na inne obszary. „[email protected]” Nauczyciele martwią się słabym czytaniem i nierozumieniem tekstów przez uczniów. Nie słychać narzekań z powodu braku kompetencji społecznych, że dzieci mniej angażują się w grupy rówieśnicze, nie potrafią pracować zespołowo itp. Słychać narzekania na fatalne zachowanie uczniów i ich rodziców. Rodzice to głównie grupa roszczeniowa, domagająca się nieakceptowanych przez nauczycieli przywilejów. Ich zdaniem nie mają nic do gadania w szkole, muszą głównie słuchać tego, co polecają im i czego wymagają nauczyciele. Szkoła powinna być laboratorium edukacji społecznej i obywatelskiej, miejscem rozwoju kapitału społecznego. Ale tak nie jest. Oprócz szkół w systemie edukacji są także młodzieżowe domy kultury. I w jednych, i w drugich placówkach odbywają się nawet podobne zajęcia. Ale do tych pierwszych uczniowie chodzą z nieukrywaną niechęcią, a z tych drugich najlepiej nie wychodziliby w ogóle. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta: w domu strona 3 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA kultury realizuje się pasje, zainteresowania i oczekiwania młodzieży, w szkole realizuje się program nauczania. Efekt jest widoczny — nuda i przymus. A wystarczy, realizując program, sięgnąć po sprawdzone metody rozwijania fascynacji przedmiotem. Wystarczy samemu być pasjonatem swojego przedmiotu i zarażać pasją innych, czasem potrzeba tylko błysku w oku i życzliwego uśmiechu. Zmiany w szkole, wprowadzane za sprawą odgórnych zaleceń, w efekcie realizowane są „po wierzchu” — przypominają nową elewację na starej, zniszczonej kamienicy. Wszystko na zewnątrz niby zmienione i są na to namacalne dowody, a wewnątrz „po staremu”, jak dawniej. Zaangażowanie nauczycieli koncentruje się wokół postulatów związkowych. Już w wielu mniejszych, słabych szkołach działa „syndrom stoczni” — pracownicy domagają się przywilejów, gdy tymczasem produkcja skończyła się, zabrakło klientów. Ambitna młodzież swoje kompetencje rozwija samodzielnie, a nauczyciele w tym cza- [email protected] sie martwią się o przyszłość Karty Nauczyciela. Możemy bardzo skutecznie uczyć się, nie korzystając z usług szkoły, nawet prawo na to zezwala — obowiązek szkolny można realizować w domu. Szkoła przestała być atrakcyjna i ciekawa. Wszystkim nauczycielom, którzy zwracają się do KLANZY, dajemy inspiracje i możliwość odnalezienia angażujących ucznia, ciekawych form i metod pracy, aby chociaż trochę stało się realne powiedzenie: „Jak wędkarz idzie na ryby, to zabiera ze sobą przynętę, która smakuje rybie, a nie wędkarzowi”. I aby straciły na aktualności dwa określenia charakteryzujące szkołę: przymus i nuda. Fundacja Rozwoju Wolontariatu doświadczenie + wyzwanie + energia Fundacja Rozwoju Wolontariatu powstała w 2010 roku. Została ustanowiona przez Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA. Działa głównie w dziedzinie edukacji. Jej celem jest promocja kultury wolontariatu, działanie na rzecz kształtowania odpowiedzialnych i aktywnych postaw obywatelskich. Głównym zadaniem jest realizacja programu „PROJEKTOR – wolontariat studencki”. Fundacja jest też otwarta na inne możliwości. Szuka przestrzeni, w której można sprawdzić się w kreatywnym, innowacyjnym działaniu. W zespole możemy więcej „PROJEKTOR – wolontariat studencki” jest programem Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności, realizowanym przez Fundację Rozwoju Wolontariatu z siedzibą w Lublinie. Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA było realizatorem tego Programu przez pięć lat, przyczyniając się znacznie do jego rozwoju. 2+2=5 Głównym elementem Programu są projekty edukacyjne realizowane przez studentów-wolontariuszy na rzecz uczniów ze szkół wiejskich i z małych miast. Celem Programu jest rozwijanie zainteresowań dzieci i młodzieży oraz pomoc w wyrównywaniu ich szans edukacyjnych. Wśród wolontariuszy-studentów Program ma na celu kształtowanie postaw społecznych, rozwijanie ich pasji i umożliwienie realizacji ich pomysłów. Projekty edukacyjne realizowane w ramach Programu są autorskimi propozycjami wolontariuszy lub adaptacją udostępnionych przez realizatora Programu przykładów i mogą dotyczyć wybranej kategorii, np. zajęcia artystyczne, humanistyczne, psychologiczne, sportowe. Każdego roku dzięki Programowi setki studentów docierają do małych miejscowości po to, by inspirować uczniów do nauki i rozwoju. „[email protected]” strona 4 Fundacja Rozwoju Wolontariatu 20-078 Lublin, ul. 3 Maja 18/1 tel./fax: (81) 532-01-83 e-mail: [email protected] http://www.projektor.org.pl/www/frw nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA Zdzisław Hofman Wolontariat uczy szczęśliwego życia 5 grudnia — Dzień Wolontariusza Wolontariat wrósł już w nasz krajobraz życia społecznego. Coraz więcej na ten temat pisze się i dyskutuje w kręgach osób aktywnych. Być wolontariuszem to być naprawdę — tak można sparafrazować słowa znanego psychologa amerykańskiego, D.W. Johnsona, który powiedział: Być dla innych to być naprawdę. W Polsce przez ostatnie lata mocno rozwinął się wolontariat pomocowy, adresowany do osób w jakiś sposób wykluczonych lub zagrożonych wykluczeniem. Wolontariusze trafiają tam, gdzie można spotkać osoby nieradzące sobie z życiem, podają im pomocną dłoń, są często jedyną deską ratunku. Fundacja Rozwoju Wolontariatu promuje nieco inny styl wolontariatu. Kładziemy nacisk nie tylko na dar czasu i serca, ale chcemy wzmocnić tych, którzy dzielą się swoimi umiejętnościami, bezinteresownie oddają swoje, często unikatowe kompetencje. Takie kompetencje są bardzo kosztowne, często wymagają specjalnych warunków, bywają niedostępne. Za sprawą wolontariuszy podopieczni mogą skorzystać z unikatowych możliwości rozwojowych, inspiracji i przykładów nowoczesnego postrzegania świata. Nasi wolontariusze angażują się szczególnie we wspieranie procesu edukacji dzieci i młodzieży, wykorzystując cztery podstawowe mechanizmy psychologicznego uczenia: 1. Modelowanie — uczymy nie poprzez to, co mówimy, deklarujemy, jakie głosimy hasła, lecz poprzez to, jacy jesteśmy w działaniu, dając osobisty przykład. Młody człowiek uczy się, obserwując wolontariusza, który często jest niewiele starszym, ale jednak człowiekiem sukcesu. 2. Trening umiejętności — poprzez zabawę ćwiczymy atrakcyjne i ważne rozwojowo umiejętności. Powtarzalność i wprawa to droga do zdobywania niezbędnych i cennych kompetencji. [email protected] sze umieją to zmieniać, przyczyniając się do rozwoju kapitału społecznego, którego niezwykła wartość polega na tym, że im więcej się go używa, tym bardziej go przybywa. Wolontariusze potrafią poprzez praktyczne działanie „u podstaw” wzmacniać polski kapitał społeczny, wzmacniać inny wizerunek naszego kraju, odmienny od tego, którym epatują nas media. Polska już nie jest taka, jak pokazuje ją telewizja, tzw. prowincja to często enklawa normalności, mimo trudności ekonomicznych, miejsce bogate w inicjatywy, realizowane projekty, ciekawa, różnorodna tradycja, edukacja i kultura. Martin Seligman, twórca psychologii pozytywnej, poprzez empiryczne badania uzasadnia, że tylko takie działania jak wolontariat mogą zapewnić ludziom prawdziwe szczęście, spełnione życie. Jego zdaniem na poczucie szczęścia wpływają trzy czynniki: a)życie przyjemne — dbałość o ujawnianie pozytywnych emocji, bycie towarzyskim, lubianym, b)życie dobre — bycie zaangażowanym — umiejętność realizowania teorii przepływu (flow) Mihaly Csikszentmihalai zgodnie z zasadą: Kiedy następnym razem czas zniknie, będziesz wiedział, co się stało…, c) życie sensowne — uzyskuję znaczenie, ponieważ pomagam innym i dbam o nich — robię coś dla świata. Trzeci czynnik jest uważany przez M. Seligmana za najważniejszy element budowania szczęśliwego, spełnionego życia. Najszczęśliwsi w życiu — według odkryć psychologii — to nie uśmiechnięci i bogaci celebryci, tylko ludzie misji, którzy dzielą się z innymi tym, co mają najcenniejszego. Obdarzają szczególnymi wartościami swego czasu, serca i kompetencji. Twórca logoterapii, austriacki psychiatra, który przeszedł przez piekło holokaustu, Viktor Emil Frankl (1905—1997) napisał: Nie staraj się osiągnąć sukcesu — im bardziej uczynisz go swym celem, tym trudniej będzie ci go zdobyć. Ponieważ sukces, podobnie jak szczęście, nie jest czymś, za czym można się uganiać — musi wyniknąć… jako niezamierzony efekt uboczny poświęcenia się czemuś większemu niż własny los 1. Wolontariusz to osoba, która często nie wie o tym, że jej działanie może zmieniać świat, a tak jest w istocie — wolontariusze zmieniają świat. Robiąc coś dla świata, bardzo dużo osiągają dla siebie. 3. Stwarzanie przestrzeni edukacyjnej — rozwiązywanie otwartych zadań. Młody człowiek, który uczy się myślenia i działania projektowego, odkrywa nieznane, doświadcza poczucia wpływu, zdobywa unikatowe, cenne umiejętności, doświadcza uczestniczenia we wspólnej, zespołowej przygodzie. 4. Nadawanie sensu i znaczenia — stawianie pytań o przyczyny zjawisk, poznawanie własnych motywacji, zainteresowań, pasji, dzielenie się doświadczeniem, poszukiwanie prawidłowości. Treści osobiście ważnych uczymy się szybko i sprawnie. Wolontariusze, których przygotowujemy do pracy, zdobywają cenione w Europie umiejętności, szczególnie współpracy i działania zespołowego, bycia liderem i członkiem grupy, realizującym specyficzne zadania i wchodzącym w różne role społeczne. Dzięki wolontariuszom kształtuje się nowe widzenie wzajemnego zaufania, bezpieczeństwa — osłabienie zachowań agresywnych i ucieczkowych. Zaufanie i odpowiedzialność to nadal bardzo deficytowe wartości polskiego życia. Nasi wolontariu„[email protected]” V. Frankl, Man’s Search for Meaning, cyt. za: M. Csikszentmihalai, Przepływ. Psychologia optymalnego doświadczenia, Moderator, Taszów 2005, s. 15. 1 strona 5 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA Z OKIENKA ANIMATORA. Aby nam się chciało chcieć Chciałabym, by moje zapiski były donosami o takich sytuacjach, w których na przekór stereotypom ktoś coś zrobił dobrego. Mam dość złych wiadomości! Będą i tak do mnie docierać, spływać rzeką z Internetu i prasy (telewizora nie mam, i chwała Bogu). A ja lubię mówić dobrze o znajomych i ich znajomych, i o tym, co przeczytałam. Wierzę, że jest wiele dobra na świecie i trzeba je dostrzegać, cenić i wspierać się wzajemnie, by nie opaść na dno narzekania i załamywania rąk. Moje okienko jest małe, ale jeszcze dobrze widać w nim ludzi zwykłych, mających marzenia i pasję zmiany. Drodzy Czytelnicy, nie wiem, ilu Was jest, kim jesteście i co widzicie w swoich okienkach. Jak będziecie chcieli, pomóżcie mi „pozytywnie donosić”. Wierzę, że jesteście warci opisania, Wy i Wasi znajomi. Z. Zaorska [email protected] Kiedy zobaczyłam na biurku u Toniego książki o pedagogice zabawy, zachwyciły mnie zdjęcia (jeszcze wtedy czarno-białe, ale w dużym formacie). Było na nich widać radość grupy w działaniu, trochę dziwne pozycje i przebrania. Cóż to takiego — pomyślałam wówczas — że ludzie dorośli pozwalają się fotografować i wcale nie pozują do zdjęcia, bo zajęci są jakimś (wtedy dla mnie tajemniczym) działaniem. Przyciągał moją uwagę ich uśmiech i niesłyszalny, ale widoczny na zdjęciu, śmiech. Trochę pozazdrościłam i po powrocie do kraju zamówiłam te książki przez bibliotekę UMCS. Dostałam je po dwóch latach (!!!) i z zapałem wzięłam się do tłumaczenia, prosząc czasami o pomoc mojego siostrzeńca, Piotra Rajcę. To on przetłumaczył opis zabawy w cyrk, który wykorzystałam w pierwszym roku działania Klubu Animatora Zabawy na imprezie noworocznej w sali gimnastycznej szkoły im. Vetterów w Lublinie. Próbowałam też stosować — tłumaczone po kolei — opisane w tych książkach zabawy na zajęciach z metodyki pracy kulturalno-oświatowej. No, muszę przyznać, że nie był to dobry pomysł i gdyby nie zaproszenie Toniego na roczny kurs do Austrii, pewnie zrezygnowałabym z dalszego tłumaczenia. Dopiero udział w zajęciach w grupie Austriaków pozwolił mi zrozumieć, że nie wolno po kolei, ale za każdym razem, w zależności od sytuacji, trzeba dobierać takie metody, które pomagają w rozwiązywaniu problemu, służą wspólnej pracy zespołu, pozwalają osiągnąć konkretny cel. Tu właśnie chcę podkreślić rolę Toniego Wimmera, który pomógł nam rozwinąć skrzydła, zapraszając na wiele warsztatów, organizując fundusze na ich opłacenie, przyjmując nas we własnym domu po nocnej podróży z Warszawy do Wiednia. A było nas czworo — prócz mnie Basia Olak, Bożena Charzyńska i Piotr Bogdanowicz. Żona Toniego, przemiła Waltraud, szykowała śniadania, a gdy trzeba było, i inne posiłki, łącznie z kanapkami na drogę powrotną. Lubiliśmy tam przyjeżdżać (przez 10 miesięcy) i teraz po latach do słowa DZIĘKUJEMY, chcemy dodać: jesteśmy wdzięczni za Waszą gościnność, bezinteresowną pomoc, byśmy mogli doświadczyć (a nie tylko o nich przeczytać) różnych warsztatów, na których przeżywaliśmy bez lęku przed oceną wiele sytuacji, czasami bardzo trudnych. Tę tajemniczą mobilizację do aktywności nazwaliśmy pedagogiką zabawy i tak to się zaczęło. Zofia Zaorska, dr nauk humanistycznych, gerontolog, współzałożycielka i były wieloletni kierownik Lubelskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Założycielka KLANZY, obecnie Prezes Honorowy, trenerka i superwizor; kierownik Szkoły Superbabci. Tworzyła wiele grup zadaniowych, animowała powstanie grup rozwijających idee pedagogiki zabawy, organizowała różne formy wielopokoleniowego wolontariatu. Redaktorka kwartalnika „[email protected]”. Zofia Zaorska Myśląc KLANZA W tym roku obchodzimy jubileusz 20-lecia Polskiego Stowarzyszenia Pedagogów i Animatorów KLANZA. To czas uroczystych spotkań i zabawy, okazja do wyrażenia wdzięczności tym, którzy tworzyli i tworzą szczególną atmosferę wspólnych działań, proponują cele, podpowiadają metody, angażują się w poprawę tego, co można robić lepiej. W ciągu 20 lat było ich bardzo wielu i z konieczności muszę dokonać wyboru. Dziś napiszę o dwóch osobach — Tonim Wimmerze z Austrii i Małgosi Borowskiej z Białegostoku. To jakby dwie bardzo różne osoby — od jednej dostałam inspirację, drugiej ją przekazałam. „[email protected]” Kurs „Animacja małych i dużych grup”, Łucznica 1992 Toni chętnie przyjeżdżał do Polski, prowadził warsztaty nie tylko o ciekawej zabawie, ale też o superwizji, a ostatnio dzielił się swoją fascynacją mózgiem. Jest osobą świetnie zorganizowaną — ma porządek na półkach w pokoju i racjonalnie planuje swoją pracę. Ma bardzo wypełniony kalendarz i do- strona 6 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA piero od niedawna pozwala sobie na urlop (wreszcie), zwiedzanie świata i kontakt z przyjaciółmi. Dumny jest ze swoich Kobiet — żona i dwie córki podziwiają go, co było widać na uroczystości z okazji 60-lecia urodzin, na których byłam z Joasią Sieklucką i Zdzisławem Hofmanem. [email protected] ku. Szybko powstało w Białymstoku Koło, a potem Oddział realizujący chyba najwięcej różnych form, gdzie pedagogika zabawy miała i ma swoje znaczące miejsce. Podczas Carnavalu Sztukmistrzów w Lublinie Toni Wimmer Bawiliśmy się tam w gronie blisko 100 osób — rodziny, przyjaciół i kolegów. Toni długo dziękował tym, którym zawdzięczał swój rozwój i przygodę pracowitego życia. Teraz my dziękujemy, że też mogliśmy poznać fascynującą pedagogikę praktyczną, w której kontakt między ludźmi jest podstawą współpracy. Mnie udało się „zarazić” pedagogiką zabawy wiele osób, ale chciałabym zwrócić uwagę na jedną — Małgosię Borowską z Białegostoku. Małgorzata Borowska jest obecnie członkiem Zarządu Klanzy i ma wpływ na funkcjonowanie całego stowarzyszenia. Ja jednak chcę podkreślić białostocką rolę Gosi, znanej w wielu miejscowościach województwa i w wielu urzędach, dla których słowo KLANZA oznacza wysoką markę profesjonalnej organizacji. Małgosia korzystała z wielu kursów doskonalących umiejętności, zwłaszcza w zakresie poradnictwa, pracy z młodzieżą, z osobami starszymi. Zawsze potrafi włączyć do różnych działań to, co zaczerpnęła z pedagogiki zabawy — metody służące integracji, budowaniu atmosfery, wzmacniające aktywność. Czasami ugina się pod ciężarem obowiązków, ale szuka sojuszników, zachęca wolontariuszy, wciąż znajduje nowych członków. Imponuje rozmachem działań i uporem, by były realizowane rzetelnie. Trudno wymienić wszystkie inicjatywy. Chciałabym życzyć „tej jednej z wielu klanzowych kropli”, by dalej rozwijała swoją aktywność, dbając o stosowanie pedagogiki zabawy. Gdy myślę KLANZA, to mam przed oczami wiele osób, dzielnych animatorów, co w trudzie i z wielką odpowiedzialnością próbują pracować z różnymi grupami, wykorzystując uzdrawiającą rolę uśmiechu i życzliwości. Po 20 latach wiele jest jeszcze do zrobienia i potrzebujemy nowych sił. Dlatego niech systematyczna praca Toniego i Małgosi będzie dla nas przykładem. Małgosia Borowska Była uczestniczką jednego z pierwszych rocznych kursów z pedagogiki zabawy, który prowadziło wiele osób, a ja zaczynałam i kończyłam ten cykl. Wtedy dostrzegłam ją w grupie tych, którzy chcieli dotrzeć do KLANZY, uczyć się dalej. Pamiętam symboliczne medale z ówczesnym logo stowarzyszenia, zawieszane nowym członkom. Potem Gosia napisała pracę magisterską o pedagogice zabawy, szybko stała się trenerem, wykorzystując łatwość nawiązywania kontaktu z ludźmi w różnym wie„[email protected]” strona 7 Mała KLANZA nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA POD LUPĄ Są dwie perspektywy, z których można ― w moim odczuciu ― zobaczyć więcej. Pierwsza dotyczy patrzenia na coś z dystansu, druga ― wzięcia czegoś pod lupę. Lubię obydwie perspektywy. Czasem patrzę na tę samą sprawę, to odchodząc na pewien dystans, to znów przybliżając się. Zapraszam Czytelników do oglądania wraz ze mną różnych aspektów rzeczywistości pod lupą, a czasem z dystansu. Dużo można zobaczyć także z zamkniętymi oczami ― wtedy patrzymy sercem. Nie wykluczam także tej perspektywy i ― zapraszam do lektury. M. Marcinkowska [email protected] sen, i kapcie. Jeśli każdy ma 15 par butów, a tutaj jest 30 osób, to będzie… 450 par butów! A może nawet więcej, bo jeszcze kalosze i te niewygodne, w których się prawie nie chodzi. I torebki… Wiszą samotnie na poręczach krzeseł, każda ma swoją właścicielkę. Panowie mają plecaki. Jeśli każda kobieta ma na przykład osiem torebek, to pomnożone przez 30 osób, daje 240 torebek, ale niektóre kobiety mają także plecaki i jeszcze walizki, i torby podróżne — to znowu będzie ze 400 różnych torebek, toreb, torebuniek. Tak mało wiem o uczestnikach moich zajęć, a już zaczynam o nich myśleć indywidualnie, już przestają być „moją grupą”, a zaczynają mieć imiona, twarze, dłonie… Jedni podają je pewnie, zdecydowanie, inni delikatnie, ledwo odwzajemniając uścisk. Jedni mają dłonie ciepłe, inni zimne, jedni wilgotne, a inni suche, jedni delikatne, a inni szorstkie. Na co dzień nie zdarza mi się dotykać w tak krótkim czasie 15 dłoni, a za chwilę dotkniemy się plecami. Plecy są ciepłe, jedne są miękkie, a inne twarde, jedne pozwalają pobyć przy sobie przez chwilę, a inne odskakują od razu. Nie jesteśmy tacy sami, ale zdecydowaliśmy się być tutaj razem, w pewien sposób zaufać sobie. Jeszcze nie wszyscy rozumieją, co to znaczy nie oceniać, jeszcze nie rozumieją, co oznacza „tu i teraz”, o którym mówię, jeszcze nie wiedzą, że naprawdę mają prawo do odmowy wzięcia udziału w zabawie. Ile osób uczestniczy w niej teraz, bo po prostu nie potrafi odmówić? Jestem przekonana, że są tacy, którzy pierwszy raz w życiu masują plecy obcej osobie albo malują jej twarz. Gdzieś pomiędzy moim zaproszeniem, a sercem każdej z tych osób zapada decyzja — tak, chcę zaryzykować, chcę zaufać i zobaczyć, jak to jest… To bardzo trudna sztuka tak zaprosić do zajęć, żeby uczestnik czuł, że rzeczywiście ma prawo odmówić. Jeśli nie zrobię tego z autentyczną, wewnętrzną zgodą na to, że każdy z nas ma swój rytm, swoje granice, swój czas, tak jak na wszystko pod słońcem jest czas, mogą nie skorzystać ze swojego prawa do szacunku dla własnego tempa pracy, dla siebie samego. Małgorzata Marcinkowska, pedagog, socjoterapeuta, trenerka PSPiA KLANZA; miłośniczka Bieszczadów i wierszy ks. Jana Twardowskiego. Redaktorka kwartalnika „[email protected]”. Małgorzata Marcinkowska Animator, czyli kto? Staję przed grupą — trzydzieści nowych twarzy, na których malują się różne uczucia, patrzy na mnie w milczeniu. Za chwilę rozpoczną się zajęcia. Pamiętam, że od tego pierwszego wrażenia bardzo wiele zależy… Minęło kilka minut, wiem o tym, że u części z tych osób już zdobyłam zaufanie, a u części już je straciłam. Zapewne są wśród nich jeszcze niezdecydowani. Pierwsze zaproszenie. Proszę, żeby pomachały do mnie ręką te osoby, które już coś słyszały o pedagogice zabawy… Większość macha. Pewnie przyszli, bo słyszeli o tych warsztatach od znajomych; powiedzą o tym w końcowej rundce. Pierwsza wymiana spojrzeń, pierwsze uśmiechy, na razie jeszcze siedzą obok swoich znajomych, ale za chwilę podniosą się, bo zaproszę ich do spaceru po obcym mieście. Ręce blisko ciała, zaplecione na plecach, jestem w środku grupy, mogę podglądać, bo uczestnicy patrzą w podłogę — zgodnie z moimi poleceniami oglądają czubki cudzych butów. Ludzie potrzebują baaaaardzo dużo butów: do lasu, na ulicę, do teatru, do kościoła, na rower, na dyskotekę i na wesele, na ba„[email protected]” Bardzo długo uczyłam się tego, jak być dobrym prowadzącym, tak długo, jak długo uczyłam się tego, kim jestem i kim jest dla mnie Drugi Człowiek. W pedagogice zabawy jest tak wiele miejsca na spotkanie, poznanie, przeżywanie, uczenie się, na kontakt, przełamywanie schematów i zwyczajne bycie przy drugim człowieku, że złe zagospodarowanie tych przestrzeni może być bardzo raniące. Przez złe zagospodarowanie rozumiem zagospodarowanie według mojego pomysłu, zgodnie z moim tempem, z moimi oczekiwaniami i moimi wyobrażeniami. Od pierwszego momentu pracy z grupą dzielę się odpowiedzialnością za to, co współtworzymy. Razem jesteśmy odpowiedzialni za nasze relacje. Niczego nie mogę zbudować w kontakcie sama. Jeśli o tym zapomnę nawet na chwilę, cała praca może pójść na marne. Nawet jeśli uczestnicy jeszcze tego nie czują, jeszcze o tym nie wiedzą, a ja nie potrafię im tego wytłumaczyć, bo na to potrzeba czasu, już ponoszą konsekwencje tego, kim jestem i jak ich traktuję. Mam do dyspozycji bardzo wiele zabaw, ale przede wszystkim mam do dyspozycji siebie. strona 8 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA Każda grupa, którą poznaję na warsztatach, jest dla mnie i nowa, i kolejna zarazem. Nowa, bo widzimy się po raz pierwszy, kolejna, bo jeśli zapomnę, że dla tych osób jestem pierwszym animatorem pedagogiki zabawy, nawet, jeśli są to moje setne warsztaty, grupa mi nie zaufa. Po wielekroć doświadczałam delikatności materii ludzkich uczuć. Po wielekroć słuchałam o strachu, o braku akceptacji dla siebie i swoich umiejętności, o tym, że ktoś nie potrafi tańczyć, rysować, śpiewać, że jest zamknięty, nie lubi mówić o sobie, występować. O tym, że ktoś wielokrotnie był wyśmiewany przy tablicy lub przez rówieśników, o tym, że ocena zostawiła uraz na bardzo długo. Byłam świadkiem „wychodzenia ze skorupy” i zdobywania na nowo odwagi wychodzenia do drugiego człowieka. Co za tajemnica tym kieruje? Ta tajemnica jest zawarta w zasadach pracy i w klimacie, który współtworzy animator. Decydowanie o swojej aktywności, otwartość, brak ocen, dyskrecja, wzajemne słuchanie siebie, mówienie w swoim imieniu oraz zaufanie do prowadzącego tworzą fundament klimatu otwartości. Na zawsze zapamiętam słowa mojej (naszej — bo tak mogę powiedzieć w imieniu osób, które miały szczęście i przyjemność poznać śp. Elę Sołtys, uczyć się od Niej i pracować pod Jej kierunkiem) Przyjaciółki: Ludzie ufają tym, którzy mają w sobie siłę i ciepło. Ile? Dokładnie w takich proporcjach, w jakich tego potrzebują. Przez wiele lat uczyłam się w mojej pracy nauczyciela akademickiego, pedagoga w szkole, animatora, a teraz psychoterapeuty wrażliwości na potrzeby drugiego człowieka i ufania sobie samej. To my — pracujący z ludźmi — wiemy najlepiej, że bez dbałości o ten najważniejszy instrument naszej pracy, jakim jesteśmy my sami, ta praca nie może być wykonywana dobrze i z pożytkiem. Ten delikatny instrument nie jest w stanie wydobywać dźwięków, których w nim po prostu nie ma. Nie zagram otwartości, spontaniczności, ciepła ani siły, nie zagram odwagi ani akceptacji. Albo to we mnie jest, albo tego nie ma. [email protected] Uważność, wyczucie… Nie za mocno, nie za szybko, nie za lekko — nie ma recepty na to, jak wybrać ten najwłaściwszy moment, żeby zaproponować grupie konkretną technikę. Tego można się nauczyć, obserwując, będąc w kontakcie i będąc uważnym na „tu i teraz”. Są muzycy, którzy grają na wielu instrumentach, ale są także tacy, którzy ukochali jeden instrument — jak w życiu. Mamy wiele talentów, a niektórzy tylko jeden. Niektórzy z nas mają talent do bycia animatorem. Pozwolę sobie przytoczyć powiedzenie jednego z moich kolegów, również animatora, Roberta Domania (mając nadzieję, że cytuję je w dobrej sprawie): Animator jest od tego, żeby zrobić coś z niczego. To powiedzenie nabrało dla mnie nowego wymiaru, kiedy zrozumiałam i doświadczyłam na sobie, że nigdy nie staję wobec grupy „bez niczego”. Zawsze mam do dyspozycji siebie. Są takie zajęcia, do których potrzeba narzędzi, materiałów. W pracy animatora też tak jest, ale nawet jeśli nie mam przy sobie niczego, mogę skorzystać z mojego osobistego zaplecza, moich pomysłów, doświadczenia, wrażliwości, fantazji. Bycie animatorem kojarzy mi się obecnie również z byciem w dobrym kontakcie ze sobą i z grupą, również — na ile tylko jest to możliwe — z uważnością na pojedynczego uczestnika zajęć. Obdarzanie uwagą każdego uczestnika i bycie uważnym na swoje własne uczucia pozwalała mi przez wiele lat pracować z grupami i czerpać z tego satysfakcję. Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do mojego rozwoju na drodze do bycia animatorem, dziękuję za cierpliwość moim przyjaciołom, koleżankom i kolegom z KLANZY, uczestnikom moich warsztatów i prowadzonych przeze mnie zajęć, od których uczyłam się, co to znaczy być animatorem i przez których zostałam obdarzona zaufaniem. W kategorii wyróżnienia traktuję możliwość dzielenia się moimi pomysłami i doświadczeniem — także pisząc te słowa. Bardzo ważna w pracy animatora jest gotowość do bycia autentycznym. Nasze ciała są wrażliwymi instrumentami; kiedy gram w orkiestrze, nie mogę zapominać, że inni też są bardzo wrażliwymi instrumentami. Niektóre struny były mocno nadszarpnięte, a inne mogą być nawet zerwane. Jeśli nie będę delikatna, a jednocześnie zdecydowana, niczego wspólnie nie zagramy. Lubię metaforę tańca i orkiestry, bardzo pasuje do grupowego działania. Potrzebny jest dyrygent, ale nic nie zastąpi aktywności muzyków. Jeśli jeden muzyk na chwilę się wyłączy, utwór straci, nie będzie idealnie wykonany, ale przypadkowy słuchacz może nawet tego nie zauważyć. Każdy z muzyków jest potrzebny, choćby tylko uderzał w wielki gong raz lub dwa razy w całym utworze. Zapamiętałam pierwszą wizytę w filharmonii z moimi — dorosłymi dzisiaj — synami. Po koncercie syn powiedział: „Tak się bardzo denerwowałem, czy ten pan z gongiem się nie zagapi, bo by wszystko popsuł, i żeby nie uderzył ani za mocno, ani za lekko”. „[email protected]” strona 9 Zaufać grupie nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA NOWY, WSPANIAŁY ŚWIAT! NOWY, WSPANIAŁY ŚWIAT? NOWY, „WSPANIAŁY” ŚWIAT… 1 Anna Bieganowska Mechanizm, który działa… Drodzy Państwo, proponuję chwilę zadziwienia/refleksji nad tym, co nas otacza. Czasy mamy bez wątpienia piękne. Wystarczy wcisnąć jeden guzik i możemy przenieść się w najodleglejsze zakątki czasu i przestrzeni. Poznać tych, z którymi jak dotąd szanse na spotkanie mieliśmy raczej nikłe. Jeszcze nie tak dawno nikomu nawet nie śniło się, że czas tak się skurczy, przestrzeń skompresuje, a różnorodność będzie stale towarzyszyła naszej codzienności. A dziś? Wylatujemy ponad poziom, łamiemy, czego rozum do niedawna nie był w stanie złamać ― mistrz Adam byłby z nas dumny. Czasy mamy bez wątpienia trudne. Wystarczy wcisnąć jeden guzik i już widzimy świat odarty ze złudzeń ― przemoc, dyskryminacja, gniew, agresja, okrutne wojny… Jeszcze nigdy nie były tak blisko ― na wyciągnięcie ręki… Z jednej strony oczekuje się od nas, nauczycieli, wychowawców, że odpowiemy na potrzeby czasów, poradzimy sobie z gąszczem guzików, światełek i innych gadżetów, czyli ― jak w reklamie ― pójdziemy z czasem, z postępem, z osiągnięciami ― wycieczka w przyszłość; z drugiej, że będziemy potrafili przekonać naszych wychowanków, iż trzeba żyć wartościami, dążyć do ideałów, mieć autorytety, czyli powrót do przeszłości. Jak my, nauczyciele, wychowawcy powinniśmy przygotować dzieci i młodzież na spotkanie z innym? Jak sprawić, by przebiegało ono w atmosferze życzliwości i akceptacji? Jak nauczyć, że różnorodność to wartość, bogactwo i szansa? Jak do tego wykorzystać zdobycze cywilizacji? Jak uczynić z mediów przyjazny świat? Gdzie szukać ciekawych i rzetelnych informacji? Jak w całym medialnym szumie i zawrocie głowy nie zgubić człowieka? Do rozmów na ten temat serdecznie Państwa zapraszam. A. Bieganowska Anna Bieganowska, pedagog specjalny, asystentka w Zakładzie Pedeutologii i Edukacji Zdrowotnej Wydziału Pedagogiki i Psychologii UMCS, wolontariuszka, sympatyk KLANZY. Metody aktywizujące stosuje z wielką chęcią na zajęciach ze studentami, podczas różnych warsztatów. Redaktorka kwartalnika „[email protected]”. 1 niepotrzebne skreślić „[email protected]” [email protected] Kiedy ostatni raz miałam okazję spotkać się z Państwem na łamach czasopisma, zapowiadałam poszerzenie formuły tematycznej naszego okienka o drugą gałąź moich prywatno-zawodowych fascynacji — świat mediów i popkultury. Spróbujemy rozłożyć na czynniki pierwsze nasz nowy wspaniały świat, by potem poskładać go w logiczną całość. Na dobry początek proponuję może nie trzęsienie ziemi jak u Hitchcocka, ale wywiad z prawdziwym potworem. Takim, który — pozostając w bajkowej konwencji — nie mieszka, niestety, za siedmioma górami, za siedmioma lasami, a całkiem niedaleko, często bliżej, niż byśmy tego chcieli. Ze stworzeniem dziwnym i podstępnym, którego wszyscy doskonale znają, ale większość z nas nie lubi i wzdraga się na sam dźwięk jego imienia. Wielu stara się go ignorować, a i tak decyduje o ich życiu i dokonywanych wyborach. I co najważniejsze — większość stara się go unikać, a i tak towarzyszy im jak cień na każdym kroku. Żeby dłużej nie trzymać w niepewności, pozwólcie Państwo, że przedstawię: mechanizm, który działa — dźwignia handlu, „uśmiechnięte ścierwo” (Toscani Olivier), a zdaniem M. McLuhana „najwspanialsza forma sztuki XX wieku”, czyli — jednym słowem — rekla m a. Oklaski. Zwykły Człowiek: Na początek pytanie niedyskretne: Ile właściwie ma Pani lat? Reklama: Ludziom się wydaje, że jestem całkiem młoda, nie dają mi więcej niż kilkadziesiąt. Są w błędzie, bo ja tylko nieźle się trzymam. Nie uwierzy Pan, ale pierwsze wzmianki o mnie pochodzą już ze starożytności. Słyszał Pan o odnalezionej przez archeologów babilońskiej terakotowej tabliczce sprzed kilku tysięcy lat? To byłam ja . Od początku przyjaźniłam się z kupcami, handlarzami i do dziś pomagam im sprzedawać towary; muszę przyznać, że na wszystko i na wszystkich znajduję sposób. Nie lubię monotonii. Ruszałam w świat za pośrednictwem ust i gardeł heroldów i miejskich krzykaczy (cóż, formy bardzo ulotne), potem były kamienne tabliczki, szyldy, plakaty. Cały czas idę z postępem, więc gdy Gutenberg wynalazł druk, od razu się nim zainteresowałam. W 1480 roku po raz pierwszy skosztowałam tego wynalazku — w Anglii zaangażowano mnie do przekazania wskazówek duchownym, dotyczących Wielkanocy. W pewnym momencie przestałam sobie radzić, dlatego w 1843 roku musiałam skorzystać z pomocy Volneya Palmera z Filadelfii. Ten poczciwy człowiek wykonał kawał dobrej roboty — zbierał ogłoszenia reklamowe i umieszczał je w prasie. Odwdzięczyłam mu się należycie — za moją sprawą w podręcznikach figuruje jako pierwszy na świecie agent reklamowy. Potem poszło jak z płatka. W 1922 roku pierwszy raz pojawiłam się w radiu, a trzy lata później byłam już na tyle znana i ważna, że profesor Olgierd Langer w Wyższej Szkole dla Handlu Zagranicznego we Lwowie jako pierwszy w Polsce rozpoczął cykl wykładów na mój temat. 1 lipca 1941 10 sekund gościłam w telewizji. Przez te lata się zmieniałam. Niech Pan spojrzy na jedną z moich fotografii sprzed stu lat — wyglądam na niej jak własna prababka. strona 10 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA [email protected] Reklama: To fakt. Ale dzięki temu moje życie to nieprzerwane pasmo sukcesów. I’m loving it! Zwykły Człowiek: Jak to się robi? Reklama: Z miłości do piękna sprawiam, że życie staje się prostsze, daruję ludziom odrobinę luksusu, pokazuję, co jest pyszne, słowem — staję się nieodłącznym elementem świata każdego człowieka. Po prostu jestem bardzo czuła na potrzeby społeczne; moim celem jest trafnie na nie odpowiedzieć. Kiedyś było trudniej — ludzie mieli potrzeby, a ja miałam im dać receptę, jak je zaspokoić. Z czasem się rozwinęłam i teraz to ja kreuję potrzeby… Rozbudzam je… I — sam Pan przyzna, że to sprytne — od razu pokazuję, jak je zaspokoić. Taki efekt natychmiastowy — przeciętny odbiorca ma dojść do wniosku, że o wiele łatwiej jest mu zaspokoić konkretną potrzebę, niż ją w sobie czy w innych stłumić, zwłaszcza że często kosztuje go to jedyne 9,99! Dziś nabrałam kolorów. Zwykły Człowiek: Hm… Jest też Pani wyrachowana… I, jak Pan wie, jestem wszędzie: w mediach, w toaletach, na ulicy, ba, nawet znaczące muzea wystawiają moje kolekcje. Żeby osiągnąć sukces, muszę imać się wielu sposobów. Czasem jestem łagodna jak baranek, innym razem drapieżna. Odzwierciedlam panujące konwencje, coraz częściej budzę kontrowersje. Korzystam przy tym z rad wielu specjalistów: marketingowców, psychologów, socjologów. Proszę Pana, jakie ja mam możliwości!!! K.T. Toeplitz powiedział jakiś czas temu, że tak naprawdę to media są dodatkiem do mnie. Wiedział Pan, że nawet skonstruowano pilota, który uniemożliwia zmianę kanału, gdy się pojawiam? Po prostu jestem tego warta! Zwykły Człowiek: To fakt. Wyniki ma Pani imponujące. Wyliczono, że przeciętny telewidz natyka się na Panią 237 razy dziennie, co daje… Reklama: …zawrotną liczbę 86 500 spotkań rocznie. Tak, jestem z tego dumna! Zwykły Człowiek: Bywa Pani natrętna… Reklama: Bywam??? Delikatnie powiedziane. Spójrzmy prawdzie w oczy — jestem bez przerwy. To dodaje mi skrzydeł. Zwykły Człowiek: …i przebiegła… „[email protected]” Reklama: W istocie, bo o rachunki tu chodzi. Dokładniej — o zyski. Za to mi płacą. I to całkiem nieźle. Proszę nie myśleć, że to wszystko jest takie proste. Praca od rana do wieczora… i przez całą noc — media, centra handlowe i sklepiki, pokazy, kina, ulice, billboardy, wycieraczki, samoloty, baloniki na druciku… Do tego różne grupy ludzi: panie domu, biznesmeni, ogrodnicy, uczniowie i niemowlaki. Na dodatek cała masa problemów: brudne skarpetki, stado niezapowiedzianych gości nad pustą lodówką, wizyty teściowej, pierwsze zmarszczki i siwe włosy, bóle głowy i brzucha, a ostatnio zmora — zaparcia i hemoroidy. Muszę być zawsze miła, uśmiechnięta i bezbłędnie trafić w czuły punkt. Gotowość 24 h na dobę. A przed świętami — istny koszmar! Gdybym spała, to Last Christmas na przemian z Jingle Bells śniłyby mi się po nocach. Tyle wysiłku, a ludzie są tacy niewdzięczni... Wyobraża Pan sobie? W jakichś badaniach blisko 80% gimnazjalistów stwierdziło, że wszędzie jest mnie za dużo i że nie jestem uczciwa, zdaniem ¾ badanych rzekomo wprowadzam zamęt, a 64% denerwuję. Doprawdy, brak szacunku dla czyjejś ciężkiej pracy… Ale i na młodocianych mam swoje sposoby. Musi Pan wiedzieć, że najmłodsi są specyficzną grupą konsumentów — wymarzonym celem i często łatwym łupem dla producentów szeroko pojętych dóbr. Początkowo dzieci nie odróżniają mnie od innych rodzajów przekazów medialnych; nie ma dla nich różnicy, czy oglądają bajkę na dobranoc, wiadomości czy reklamę. A że z reguły jestem głośna, skoczna i kolorowa, niech Pan zgadnie, kto najbardziej przykuwa uwagę? Potem jest już pod górkę. Dzieciaki około 8. roku życia zaczynają zdawać sobie sprawę z tego, że chcę ich do czegoś przekonać. Ale i na to jest rada. Nadal brakuje im racjonalnego osądu (niektórym dorosłym zresztą też) i wierzą, że świat jest taki, jaki im go pokazuję. Człowiek jest, na moje szczęście, tak skonstruowany, że jeśli potrafię zaspokoić jego specyficzną potrzebę, nawet taką, z której nie zdaje sobie sprawy, to przestaje działać logicznie czy też zgodnie ze swoimi pierwotnymi deklaracjami. Nie muszę dodawać, że skrzętnie tę wiedzę wykorzystuję. Pokazuję kolorowy, bajkowy świat i udzielam rad, jak zdobyć do niego klucz — wystarczy zakupić konkretny produkt. Poza tym coraz częściej w dzisiejszym „zabieganym” świecie rodzice mają coraz mniej czasu dla swoich pociech, a życie rodzinne wciąż wskazywane jest jako najważniejsza wartość. W związku z tym strona 11 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA rodzice, chcąc zrekompensować najmłodszym swoją nieobecność, kupują! Kupują coraz to więcej, najczęściej reklamowanych, produktów. Przy okazji oszczędzają sobie „totalnych obciachów”, to jest nietrafionych prezentów. Zwykły Człowiek: Ale czy to jest etyczne? Reklama: To jest, proszę Pana, opłacalne! Czy wie Pan, jakimi kwotami dysponują dzieci? W Polsce są to miliardy złotych, w USA setki milionów dolarów! Jest o co walczyć. Poza tym to doskonała inwestycja w przyszłość — jeśli przekonam dziecko do jakiejś marki, istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że także jako dorosły człowiek będzie do tej marki przywiązane. Nic więc dziwnego, że amerykańskie koncerny przeznaczają rocznie 20 miliardów dolarów na sposoby przykucia uwagi dzieci do lat trzech. Niewiarygodne, ale prawdziwe. Gra jest warta świeczki, bo zanim dziecko dorośnie, będzie skutecznym rzecznikiem marki w swoim domu. Proszę spojrzeć na wyniki badań (troszkę się przygotowałam do naszej rozmowy) — dzieci decydują o zakupie wielu produktów w swoich domach. Dotyczy to nie tylko słodyczy, napojów gazowanych czy chipsów, ale także proszków do prania i płynów zmiękczających! (patrz: wykres) Jestem genialna!!! Te lata doświadczeń... Jeszcze o jednym nie wspomniałam. U dzieci bardzo silna jest motywacja społeczna — chcą być szanowane i akceptowane przez rówieśników. Czy Pan zdaje sobie sprawę z tego, że często mam w tym ogromny udział? A dokładniej — produkty za moją sprawą stają się wśród dzieci nadzwyczaj popularne. Zamiast słów nazywających produkty, jak np. pieluszki, lalka, soczek, klocki, używają znanych z reklam marek: pampersy, barbie, bobofrut, lego. Badania dowiodły, że już trzy—pięciolatki twierdzą, że hamburger zapakowany w papier z logo światowej firmy jest smaczniejszy niż ten, pozbawiony znaku firmowego. To jeden z moich większych sukcesów! Zwykły Człowiek: I ostatnie pytanie: Czy coś Panią w tym wszystkim ogranicza? Reklama: To przykre, ale tak. Muszę przyznać, że jest z tym coraz gorzej. Niech Pan sobie wyobrazi: w Szwecji i Norwegii zakazane są reklamy jedzenia skierowane do dzieci, we Francji i Belgii dzieci nie mogą brać udziału w spotach, w Niemczech i Danii reklamy adresowane do dzieci nie mogą być emitowane w bezpośrednim sąsiedztwie z programami dla najmłodszej widowni. W Polsce też nie jest lekko: nie zapomnieli o mnie w ustawach o radiofonii i telewizji; o ochronie zdrowia przed [email protected] następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych; o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi czy też o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Muszę się pilnować, bo w myśl art. 16. Wspólnotowej dyrektywy o telewizji bez granic (89/552/EWG) nie mogę powodować szkód moralnych lub fizycznych u małoletnich, nie mogę ich ukazywać w niebezpiecznych sytuacjach, wykorzystywać ich łatwowierności i braku doświadczenia. Musiałam zrezygnować z bezpośredniego nakłaniania ich do określonych zakupów i zachęcania do wywierania presji na opiekunach, wykorzystywania autorytetu rodziców czy nauczycieli w celu skłonienia ich do określonych zachowań konsumenckich. No i czas mam ograniczony — widzowie nie powinni być zmuszani do oglądania więcej niż 12 minut reklam na godzinę programu, a programów dla dzieci, filmów i wiadomości nie mogę przerywać częściej niż raz na pół godziny. Aż się krzyczeć chce ze złości, a tu kolejny klops — poziom decybeli, na który mogę sobie pozwolić, też został ograniczony… Bibliografia, czyli gdzie szukać informacji: 1. Doliński D., Psychologiczne mechanizmy reklamy, GWP, Gdańsk 2005. 2. Gregorczyk T., Dlaczego dzieci chcą zabić Babę Jagę, „MpK-T” nr 119 z 17.03.2006, http://www.marketing-news.pl/theme. php?art=364 3. IPSOS, Kieszonkowe naszych dzieci, „MpK-T” nr 100 z 8.09.2005, http://www.marketing-news.pl/theme.php?art=314 4. Kuleszyńska A., Konsumencie! Kupuj świadomie!, Studio Astropsychologii, Białystok 2005. 5. Lindstrom M., Dziecko reklamy. Dlaczego nasze dzieci lubią to, co lubią, Świat Książki, Warszawa 2005. 6. Łaciak B., Wizerunek dziecka w reklamie telewizyjnej, [w:] Dziecko we współczesnej kulturze medialnej, pod red. B. Łaciak, Instytut Spraw Publicznych, Warszawa 2003. 7. Mueller J., Wielki mały konsument, „MpK-T” nr 174, 8. z 21.06.2007, http://www.marketing-news.pl/theme. php?art=585 9. Nowakowski P.T., Fast food dla mózgu, czyli telewizja i okolice, Maternus Media, Tychy 2002. 10. Uczyńska A., Siła i słabe punkty młodych konsumentów, http://www.eduskrypt.pl/index.php?infoserw=1&view=3245 11. Wardzińska-Swadzyniak E., Psychologiczne oddziaływanie reklamy telewizyjnej na odbiorcę, www.ipe.pl 12. www.kultura.gov.pl Czy zdarza się, że dziecko decyduje lub współdecyduje o zakupie lub wyborze marki następujących produktów (N=246) słodycze 85% płatki sniadaniowe 71% napoje gazowane 69% odzież, obuwie dziecięce 65% pasta do zębów 46% sprzęt grający 32% proszek do prania 10% płyn do zmięczania 6% żaden 7% 0% 10% „[email protected]” 20% 30% 40% 50% 60% strona 12 70% 80% 90% nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA [email protected] Bo klanza to jest takie miejsce, które ma znaczeń chyba sto. Bywa, że łapie cię za serce i wiesz, i czujesz ― to jest to! FLOW ― PRZEPŁYW. Teksty, które inspirują… Ludzie wierzą, że aby osiągnąć sukces, trzeba wcześnie wstawać. Otóż nie — trzeba wstawać w dobrym humorze. Marcel Archard W tej części czasopisma chcę promować teksty, które pokazują jak myśl, pasja, inne spojrzenie kogoś na coś dało początek nowemu i ciekawemu. E. Noga Ref.: Płynie czas, mija nas. Jesteś tam, jesteś tu, czasem braknie ci tchu, ale warto być! BIS 2. Czy jesteś w klanzie lat dwadzieścia, czy jesteś może znacznie mniej, nieważne to. Bądź zawsze sobą, bo tutaj czas nie liczy się. Bo KLANZA to jest takie miejsce, które ma znaczeń chyba sto. Bywa, że łapie cię za serce i wiesz, i czujesz ― to jest to! Ref.: Płynie czas, mija nas. Jesteś tam, jesteś tu, czasem braknie ci tchu, ale warto być! bis Ewa Noga, trenerka KLANZY, superwizor, prezes Zarządu Głównego PSPiA KLANZA, publikacje: „Delfin ― rozwijanie umiejętności poznawczych ― rozgrzewka”, „Stare i nowe zabawy podwórkowe” (współautorstwo), warsztaty autorskie: „Delfin ― rozwijanie umiejętności poznawczych”, „Stare i nowe zabawy podwórkowe” i „Stare i nowe zabawy podwórkowe na niepogodę”, „Uczeń zdolny ― odkrywanie i wspieranie potencjałów rozwojowych dzieci i młodzieży” oraz warsztaty z zakresu twórczego myślenia. Redaktorka kwartalnika „[email protected]”. Dziś chcę napisać o klanzobusie ― aktywnym działaniu plenerowym, zwanym też mobilną animacją. Poprzez ideę klanzobusa realizujemy następujące elementy metody klanzy: —— celowe wykorzystywanie przestrzeni, zwracanie uwagi na estetykę otoczenia, —— tworzenie warunków do uczenia się przez działanie, przeżywanie, odkrywanie, —— wykorzystywanie różnych środków ― prostych i łatwych do zdobycia, a umożliwiających twórcze działanie. Ogromna skala przedsięwzięcia, jakim były działania klanzobusa podczas Carnavalu Sztukmistrzów w Lublinie (sierpień 2010) daje poczucie dumy, satysfakcji oraz energii do podejmowania nowych aktywności. klanzobus to działanie, w którym zjednoczył się potencjał ludzi klanzy z Białegostoku, Rzeszowa, Olsztyna, Radomia, Poznania, Lublina, Szczecina i Krakowa. Razem zauroczyliśmy Lublin. Ogromne bańki mydlane, drzewko zapachów i ścieżka dotykowa, gry planszowe i logiczne, labirynty, szkółka cyrkowa ― to tylko niektóre działania z naszej niezwykłej oferty. Ewa Noga Energia KLANZY Przestrzeń ― entuzjazm ― działanie Rok 2010 to rok Jubileuszu Stowarzyszenia klanza, to rok świętowania sukcesu, jakim jest m.in. wypracowana, a ― co najważniejsze ― praktykowana metoda klanzy. To jest to, co nas wyróżnia i co możemy powtarzać z poczuciem dumy i przekonaniem, że znaleźliśmy ciekawą drogę, która ― obok wielu innych ― może prowadzić do zadowolenia z życia. Krótka informacja zwrotna po Carnavale: Duch KLANZY Działanie wspólnotowe Rozmach Warto być Entuzjazm słowa i muzyka: Anna Jendryka, Małgorzata Wojtkowiak Wspólnotowość 1 Zmęczenie i atrakcje 1. Ja nie wiem, jak to się zaczęło. Dlaczego? Po co? Jak i gdzie? Po prostu bardzo mnie wciągnęło i jestem tu, i zostać chcę. 1 Efekt i satysfakcja …Warto być… Piosenka powstała z okazji 20-lecia KLANZY. Muzykę dołączamy jako oddzielny plik. „[email protected]” strona 13 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA Labirynt [email protected] Maxi bańki KLANZA w Carnavale Sztuk-Mistrzów 2010 w Lublinie Sztukmistrz Ser — gra zręcznościowa Przejście przez tunel „[email protected]” Doznania strona 14 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA [email protected] Junibacken poświęcone jest szwedzkiej literaturze dziecięcej, głównie twórczości Astrid Lindgren, która współuczestniczyła w jego tworzeniu. Wnętrze zostało zaprojektowane przez Marit Törnqvist, ilustratorkę książek Astrid Lindgren. Pomysłodawcą muzeum był Staffan Götestam — Jonatan z filmu „Bracia Lwie Serce”. Elżbieta Kędzior-Niczyporuk Muzeum jako plac zabawy Druga połowa sierpnia, piątkowe przedpołudnie, przed muzeum Junibacken w Sztokholmie spora grupa ludzi. Przeważają matki z dziećmi w wieku przedszkolnym (dzień wcześniej w Szwecji rozpoczął się już rok szkolny), zdarzają się też niemowlęta. Jesteśmy trochę zdziwieni — co te maluchy będą zwiedzać? Kasia, która mieszka w Szwecji już od 20 lat, wyjaśnia: matki wykupują karnety na rok (pojedyncze bilety są bardzo drogie) i przychodzą tu z dziećmi jak na plac zabaw, plac zabaw dostępny niezależnie od pogody — pociechy bawią się, mamy spotykają się z przyjaciółkami. Czekając w kolejce, oglądamy dekorację nad wejściem. Ile tu znajomych postaci... Jest Pippi i Emil ze Smalandii, Madika z Czerwcowego Wzgórza i Ronja, córka zbójnika, Karlsson z Dachu i bracia Lwie Serce. To właśnie przede wszystkim chęć spotkania z bohaterami książek i filmów naszej ulubionej pisarki zdecydowała, że wybraliśmy się rodzinnie do Junibacken. Nie wiedzieliśmy, że sposób, w jaki propaguje się tutaj literaturę dziecięcą, zasługuje na zainteresowanie i... naśladowanie. Zwiedzanie Junibacken rozpoczynamy od Sagotorget, czyli Placu Bajek. To spore pomieszczenie wypełnione barwnymi makietami stanowiącymi trójwymiarowe ilustracje do najpopularniejszych w Szwecji dziecięcych książek. Coś na kształt ulicznego placu z latarniami, wokół którego zamieszkali bohaterowie znani z literatury i filmów. Zaraz obok wejścia domek, popularnych także w Polsce, Muminków z niesforną małą Mi na dachu i Muminkiem na balkonie. Na domku, zamiast nazwy ulicy, tabliczka z imieniem i nazwiskiem autorki — Tove Jansson. Przed domem kabina kąpielowa Muminków. Sagotorget, dom Muminków Wchodzimy do domku... Pierwsze pomieszczenie to zaprojektowana w najdrobniejszych szczegółach kuchnia Muminków, dalej salon z okrągłym piecem, w którym mieszkał „Przodek Muminka”, wejście na stryszek ze starymi rupieciami. Mnóstwo mebli, obrazków, rozmaitych bibelotów. Wszystkiego można dotknąć, wszystkim się pobawić, można ugotować obiad w kuchni Muminków, rozgościć się na kanapie w salonie. Po prostu domek do zabawy, jakich sporo spotyka się w Szwecji w przydomowych ogródkach i jaki z pewnością znają z lektury czytelnicy książek Astrid Lindgren. Budynek muzeum Junibacken Wejście do muzeum Junibacken (Czerwcowe Wzgórze) to muzeum przeznaczone przede wszystkim dla dzieci. Zostało otwarte w 1996 r. w centrum Sztokholmu, na nabrzeżu wyspy Djurgården. Należy do jednych z najczęściej odwiedzanych muzeów w Sztokholmie. „[email protected]” W salonie Muminków Ze znajomych nam postaci odnajdujemy jeszcze na Sagotorget Pettsona z kotem Findusem i kurami, bohatera książek strona 15 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA Svena Nordqvista, oraz unoszącego się w powietrzu Karlssona z Dachu, stworzonego przez Astrid Lindgren. Im również możemy złożyć wizytę, a nawet trochę u nich pomieszkać. Uwagę przykuwa mnóstwo zaskakujących drobiazgów w wyposażeniu gospodarstwa. Na kuchni Pettsona widać patelnię z przygotowywanym posiłkiem, jakby staKarlsson z Dachu ruszek wyszedł gdzieś tylko na chwilę. W domku Karlssona dodatkową atrakcją dla dzieci jest zjeżdżalnia. [email protected] do biegania i chowania się (niestety, tylko dla młodszych dzieci — starsze już się za bardzo nie mieszczą). Są to „ilustracje” do książek Carin i Stiny Wirsén o Rut i Knut. Keczup i musztarda My zaglądamy do warsztatu mechanicznego konstruktora Mulle Meck, wypróbowujemy samolot, rakietę i motocykl. Odwiedzamy mamę Mu i pana Wronę — bohaterów znanych w Polsce, prościutkich historii dla małych dzieci, opowiedzianych przez Jujję i Tomasa Wieslander. Podziwiamy maleńki ogródek Mai z książek Leny Andersson. Na każdym budynku tabliczki z imieniem i nazwiskiem autora tekstu i ilustratora książki. Nie wszystkie postaci są nam znane, książki nie wszystkich autorów prezentowanych w Junibacken były tłumaczone na język polski, choć wiele z nich odnajdziemy w naszych bibliotekach i księgarniach. Ruch tu i gwar jak na ulicy, dzieci, dorośli — wszyscy aktywni, wszyscy ciekawi. W warsztacie Pettsona Samolot Mulle Mecka Pettson przed swoim domkiem Ideą Sagotorget jest bliższe poznanie przez dzieci ulubionych bohaterów, ich otoczenia, miejsc, w których żyli i przeżywali swoje przygody. W Junibacken, ma się możliwość jakby uczestniczenia w ich życiu. To trochę tak, jakby wejść do książki. I nie tylko patrzeć, dotykać, ale i zrobić coś samemu: „polecieć” samolotem, „naprawić” motocykl, wspiąć się na schody, zamieszkać w dżungli. Najmłodsi bawią się ogromnymi, wyglądającymi jak drewniane, klockami, które jednak po wzięciu w ręce okazują się niesamowicie lekkie. Dużym powodzeniem cieszy się też pasiasty domek przyozdobiony kiełbasami oraz dużymi, wykonanymi z tkaniny, butelkami z ketchupem i musztardą. To podobno bardzo popularna w Szwecji historia, a domek doskonale nadaje się Przed nami najbardziej czarowna chwila z wizyty w Junibacken — podróż elektrycznym „pociągiem” przez krainy znane z książek Astrid Lindgren. Okazujemy bilety, następnie sadowimy się naszą czwórką na drewnianej ławce (takie ławki pamiętamy jeszcze z wczesnego dzieciństwa z pociągów podmiejskich), wybieramy język opowieści (polskiego, niestety, nie ma). Ruszamy... „[email protected]” strona 16 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA Wokół ciemno... Jako pierwsza ukazuje się nam Madika z Czerwcowego Wzgórza — właśnie próbuje skoczyć z dachu z parasolem w ręku. Dalej, znajoma zagroda w Katthult, w której akurat trwa przyjęcie, a na maszcie — zamiast szwedzkiej flagi — tkwi mała Ida wciągnięta tam przez Emila. Nagle obracamy się i unosimy do góry, płyniemy pod rozgwieżdżonym niebem Sztokholmu, spotykając w tej podróży Karlssona z Dachu. I wreszcie, stając się mali niby Nils Paluszek, wjeżdżamy do mysiej nory, mijając po drodze ogromną mysz, która obraca głowę w naszą stronę. Pod koniec podróż staje się bardziej dramatyczna — przenosimy się do ciemnego lasu z powieści o Ronji, córce zbójnika, by zakończyć zwiedzanie historią o braciach Lwie Serce — widzimy pożar ich domu i walkę ze straszliwym smokiem Katlą. Właściwie już nie próbujemy zrozumieć, co mówi do nas w obcym języku lektor, dzielimy się własnymi spostrzeżeniami i wrażeniami. Tej podróży nie da się przeżyć bez emocji, zwłaszcza jeśli — tak jak my — czytało się książki Astrid Lindgren lub oglądało nakręcone na ich podstawie filmy. Muzyka, dźwięk, światło, obraz i niezwykła atmosfera sprawiają, że ten „wyjazd” to niesamowite przeżycie dla wszystkich — zarówno dorosłych, jak i mniejszych czy starszych dzieci. Dla nas, podróż pociągiem kończy się zbyt szybko. W każdym z mijanych miejsc chętnie pozostalibyśmy dłużej, każdemu przyjrzelibyśmy się dokładniej. A może to zachęta, by wybrać się w tę podróż jeszcze raz i jeszcze raz... Sagotåget — bajkowy świat, który oglądamy z okien pociągu — powstał dzięki ilustratorce Marit Törnqvist. Stworzyła go razem z Astrid Lindgren i doświadczonymi rzemieślnikami. Opowieść jest dostępna w 12 różnych językach: szwedzkim, arabskim, angielskim, fińskim, francuskim, holenderskim, włoskim, japońskim, chińskim, rosyjskim, hiszpańskim i niemieckim. Ci, którzy wybiorą szwedzki, usłyszą głos samej Astrid Lindgren. Niestety, podczas tej podróży nie można robić zdjęć. Kto chce powrócić wspomnieniami w to miejsce lub jedynie poczuć przedsmak tej fascynującej przygod y, m o ż e obejrzeć jeden z filmików zamieszczonych na stronie internetowej muzeum 1. Wysiadamy niedaleko willi Śmiesznotka. To jedna z największych atrakcji dla maluchów — wspinają się na konia, biegają po domku Pippi, zjeżdżają po ślizgawce, gotują w przypalonych garnkach, przymierzają ubrania Pippi. Wyposa- Willa Śmiesznotka Właściwie są to linki do strony YouTube. Gdy klikniemy w wybrane miejsce na planie Junibacken, będziemy mogli obejrzeć film z tego miejsca. Filmów pojawia się kilka–kilkanaście. Są one bardzo różne, mniej lub bardziej profesjonalne, mniej lub bardziej udane. Dlatego warto szukać – wtedy można trafić na bardzo dobry film. Ale uwaga! – któryś z kolejnych filmów to już może nie być film o muzeum, ale na przykład fragment zupełnie nieodpowiedniego dla dzieci horroru. 1 „[email protected]” [email protected] Kuchnia Pippi żenie kuchni zachęca do muzykowania (jest tu mnóstwo „instrumentów perkusyjnych”). My wyszukujemy różne pomysłowe rozwiązania mające poprawić funkcjonalność oraz komfort mieszkania. Ile tu łatania, sztukowania, zastępowania jednych rzeczy innymi, wszak dziewczynka musiała sobie radzić sama. Jest więc daszek podparty łopatą i abażur z garnka, wiaderko zamiast nogi ławki, koszyk spuszczany z balkonu na lince czy karnisz z kijka do nart. Junibacken to też jeden z największych teatrów dla dzieci w Szwecji. Na scenie lub przed willą Śmiesznotka pokazywane są spektakle związane z życiem bohaterów książek dla dzieci, m.in. Pippi, Karlssonem, Emilem. Widzowie mogą w nich nawet czynnie uczestniczyć! A między inscenizacjami jest wspólne czytanie bajek i śpiewanie piosenek, konkursy rysunkowe i recytatorskie, wspólne majsterkowanie, projektowanie strojów i inne działania plastyczne. Sypialnia Pippi Posileni w muzealnej restauracji postanawiamy zobaczyć jeszcze wystawę czasową. Trafiamy akurat na wystawę poświęconą twórczości Lennarta Hellsinga, urodzonego w 1919 roku szwedzkiego pisarza i tłumacza, autora książek dla dzieci. Wystawa „Inny świat” opiera się na pięciu najbardziej lubianych dziełach pisarza. Jego książki możemy poczytać i obejrzeć, siedząc w namiocie Beduinów, a w świat zamieszkany przez bohaterów Hellsinga przenieść się, „płynąc” statkiem pirackim, prowadząc ogromny walec do wałkowania ciasta dla najdziwniejszej piekarni w niezwykłym miasteczku, „piekąc” bułeczki czy „kupując” ciepłe lody. Atrakcją jest też tortowy labirynt z ogromną truskawką, pofalowany podest z krajobrazem, po którym można biegać i tańczyć, oraz ogromny kręciołek. Do tego ostatniego w pewnym momencie ustawia się nawet kolejka. strona 17 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA [email protected] Zaskakuje nas, że nigdzie nie spotkaliśmy tak dobrze znanych w Polsce „Dzieci z Bullerbyn”, nie ma też „Detektywa Blomkvista”, „Rasmusa i włóczęgi” ani „Dzieci z ulicy Awanturników”, chociaż tych ostatnich dostrzegliśmy przynajmniej na wystawie „Trzech artystów — Björn Berg, Ingrid Vang Nyman i Ilon Wikland” (ilustratorzy książek Astrid Lindgren), czekając na nasz „pociąg historii”. Zwiedzanie kończy wizyta w księgarni, która jest podobno największą i najlepiej zaopatrzoną księgarnią dla dzieci w Szwecji. Przeglądamy jeszcze nieznane nam książki autorów prezentowanych w Junibacken. I tu miłe zaskoczenie — półka z książkami w przekładzie na język polski! Pełno tu też rozmaitych gadżetów: maskotek przedstawiających bohaterów książek, rekwizytów, ubrań. Można przebrać się za Pippi lub inną postać ze swojej ulubionej lektury. Jest duży wybór muzyki, filmów, gier, kartek i plakatów. Do naszej kolekcji pamiątek ze Szwecji dołączają zakładki do książek. Na uwagę zasługuje bardzo przemyślana organizacja muzeum. Zadbano o zadaszony parking dla wózków, pokoje, w których można przebrać i nakarmić niemowlęta, łazienki przystosowane dla przedszkolaków. W holu stoją wygodne szafki, w których można przechować zbędne rzeczy. Spędzając czas w Junibacken, można też zjeść na miejscu pełnowartościowy posiłek w tamtejszej restauracji, która oferuje również mniejsze porcje dla dzieci. W ciepłe dni jest możliwość zjedzenia obiadu na dworze. Po godzinach pracy muzeum restauracja jest otwarta dla dorosłych. Plan muzeum (http://www.junibacken.se) Wystawa czasowa „Inny świat” To już dwunasta wystawa czasowa od otwarcia Junibacken. Pracownicy muzeum starają się, by co rok—dwa wprowadzać nową wystawę tematyczną. To dowód, że muzeum jest stale żywe. Są to zabawne i kolorowe wystawy z elementami interaktywnymi, gdzie dzieci mogą poznać swoje ulubione książki z bliska poprzez doświadczenie ich w „rzeczywistości” w formie zabawy. Wszystkie dotychczasowe wystawy są znane i cenione. Obecna też zwraca uwagę pomysłowością i starannością wykonania. Można powiedzieć, że jest to taka bardziej szlachetna, bo wzbogacona o walor edukacyjny, odmiana fikolandu — niezwykły plac zabaw, zapewniający mnóstwo ruchu, zachęcający do podejmowania różnorodnych działań, nawiązywania kontaktów. Wystawom towarzyszą ponadto związane z nimi tematycznie przedstawienia teatralne. Przed muzeum robimy sobie jeszcze pamiątkowe zdjęcie z Astrid Lindgren. Stoi tu jej pomnik. Astrid siedzi w fotelu, na jej kolanach rozłożona książka. Na kartach książki cytat z „Braci Lwie Serce”: Å, Nangilima! Ja, Jonatan, ja, jag ser ljuset 2. Pisarka przeniosła się już do swojej Nangilimy, ale jej książki wciąż żyją wśród nas. W ofercie muzeum znajdują się propozycje dla szkół. Wizyta w Junibacken może być na przykład — jak zachęca muzeum na swojej stronie internetowej — częścią projektu realizowanego w szkole. Na tej samej stronie internetowej zamieszczone są informacje dla nauczycieli, mające przyczynić się do lepszego wykorzystania czasu spędzonego w Junibacken. Są to krótkie wprowadzenia na temat pisarzy i bohaterów prezentowanych książek, a także krótki opis Junibacken wraz z zadaniami i pytaniami do zastanowienia się. 2 „[email protected]” O, Nangilima! Tak, Jonatanie, tak, widzę światło. strona 18 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA Na stronie muzeum prowadzony jest też blog, w którym zamieszczane są konkursy ze znajomości literatury, adresowane do dzieci. Są pytania o zakończenie jakiejś historii, prośba o uzupełnienie luk w tekście itp. Wizyta w Junibacken zachęca nas do sięgnięcia, już w Polsce, po nieznane nam dotąd książki szwedzkich autorów dla dzieci. I taka również była chyba idea twórców tego muzeum. Wszystkich zainteresowanych szerzej tematem odsyłamy do: a)stron internetowych: ▪▪ Junibacken: http://www.junibacken.se ▪▪ Astrid Lindgren: http://www.astridlindgren.se ▪▪ Wydawnictwa Zakamarki, które propaguje w Polsce szwedzką literaturę dziecięcą i kulturę Szwecji: http://www.zakamarki.pl b)artykułów: ▪ ▪ Ulrika Isaksson i Marianne von Baumgarten-Lindberg, Szwedzka literatura dziecięca traktuje dzieci poważnie, http://www.swedenabroad.com/Page____58899.aspx ▪▪ Pia Huss i Katta Nordenfalk (przekład: Halina Thylwe i Anna Nowicka), Szwedzka kultura dziecięca, http://www.cudanakiju.pl/Szwedzka_kultura_dziecieca_p168.html ▪▪ Birgitta Fransson, Szwedzka literatura dla dzieci, część I, http://www.swedenabroad.com/Page____58901.aspx ▪▪ Birgitta Fransson, Szwedzka literatura dla dzieci, część II, http://www.swedenabroad.com/Page____58902.aspx [email protected] Olga Niczyporuk Junibacken W te wakacje pojechaliśmy do Szwecji. Bardzo mi się tam podobało. Nauczyłam się nawet 14 zdań po szwedzku. Któregoś dnia odwiedziliśmy bardzo ciekawe muzeum — Junibacken. Ma ono charakter placu zabaw dla dzieci. Znajdują się tu „eksponaty” z książek Astrid Lindgren i wielu innych szwedzkich pisarzy książek dla dzieci. Można tam zobaczyć m.in. dom Muminków Tove Jansson, do którego można wejść, usiąść na kanapie w salonie i pooglądać ładne, czasami zabawne obrazki przedstawiające bohaterów książki. Można również zajrzeć na stryszek, w którym za siatką znajdują się przedmioty używane przez Muminki. Przez dziurę w dachu wygląda mała Mi. Na koniec ciekawostka — na stronie internetowej Junibacken znajdziemy informację, w jaki sposób muzeum dba o środowisko. A są to m.in. takie działania: • świadome dążenie do ochrony środowiska poprzez wykorzystywanie źródeł odnawialnych, • unikanie stosowania substancji szkodliwych dla środowiska, • wykorzystywanie — w miarę możliwości — produktów przyjaznych środowisku, • włączenie działań na rzecz środowiska do codziennej praktyki, • dbanie, by produkowane odpady stanowiły minimalne zagrożenie dla środowiska (wybór odpowiednich surowców i produktów, właściwy transport i utylizacja odpadów), • zachęcanie pracowników, by jak najczęściej poruszali się pieszo, rowerem lub korzystali z transportu publicznego, • stosowanie — jeśli to możliwe — oznakowania ekologicznego sprzętu i materiałów, • zmniejszanie zużycia eksploatacyjnego sprzętu i materiałów, zmniejszanie wykorzystania papieru, dążenie w jak największym stopniu do naprawiania i ponownego wykorzystywania przedmiotów, • dążenie do ograniczenia zużycia energii w miejscu pracy, • przestrzeganie ogólnych wymagań dotyczących ochrony środowiska, współpraca z władzami. Jest też pałac Króla Zimy z tronem i z nartami, na których można pojeździć. Obok stoi pałac księżniczki z ramą do obrazu, w której można zrobić sobie zdjęcie. Dalej znajduje się kącik dla malutkich dzieci z klockami i postaciami z bajek. W muzeum zobaczymy dom Pettsona z kotem Findusem na dachu, bohaterów opowiadań Svena Nordqvista. W środku domu jest kuchnia z małym stoliczkiem, na którym stoi filiżanka po kawie i talerzyk z cynamonowymi bułeczkami. Jest tam też mała kuchenka węglowa i spiżarka. Ściany ozdabiają zdjęcia-rysunki krów. Obok domu rośnie drzewo, na którym siedzą koleżanki Findusa — kury Pettsona. Jest jesz- Pałac Króla Zimy Elżbieta Kędzior-Niczyporuk — pedagog, członek założyciel PSPiA KLANZA, autorka i redaktorka publikacji z pedagogiki zabawy i metody KLANZY, redaktor naczelna klanzowych czasopism. Księżniczka, która pokonała smoka „[email protected]” strona 19 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA cze przybudówka z warsztatem, w którym mieszkają małe stworki — mukle. ra książki, której, niestety, nie znam. Obok znajdują się jego wynalazki — motor i samolot z dwoma siedzeniami (na których można usiąść). Jest także rakieta, do której można wejść. Deser Pettsona U Mai Miejsce akcji książek Gunilli Bergström Dalej znajduje się zagroda mamy Mu. W środku obory stoi krowa, a na dachu siedzą wrony. Obok jest ogromna krowa-fotel — tu można posiedzieć na kolanach mamy Mu. Jest również warsztat bohate„[email protected]” Na hamaku buja się mała ogrodniczka Maja. Imię dziewczynki, zrobione z cienkich patyczków, widnieje na płocie. Na zawieszonym na drzewie karmniku, przy porcelanowej zastawie, która składa się z małych filiżanek ze spodeczkami, siedzi sikorka. Obok na ławeczce leżą niektóre z książek prezentowanych na wystawie, oczywiście po szwedzku. W drodze do kolejki znajduje się mieszkanie trojga dzieci, które prowadzą bar. Potem wchodzi się do małej salki, w której na ścianach są namalowane ilustracje z książek Astrid Lindgren. Mukle Zobaczymy mieszkanie dwóch małpek ze zdjęciami dzikich zwierząt. Większość przedmiotów jest w paski zebry, cętki żyrafy, jak na przykład lampa, telefon, stolik i fotel. Jest tu mieszkanie Karlssona z Dachu z książek napisanych przez Astrid Lindgren, a w nim wszystko znajduje się w miejscach, w których właściwie nie powinno być. Z mieszkania Karlssona można zjechać na zjeżdżalni. Jest także blok ze schodami i dwoma oknami, w których można się sfotografować. [email protected] Dalej wchodzi się przez furtkę do sali, gdzie podjeżdża pusty wagonik. Później wjeżdża się w ciemność, z której wyłaniają się pomaW domku Rut i Knut łu sceny z różnych książek, napisanych przez Astrid Lindgren: „Emil ze Smalandii”, „Ronja, córka zbójnika”, „Bracia Lwie Serce”, „Karlsson z Dachu”, „Nils Paluszek”, „Madika z Czerwcowego Wzgórza”. Wagonik jedzie w górę i w dół, skręca, ukazując nowe sceny. W końcu trzeba wysiadać. Niestety, podczas jazdy nie wolno robić zdjęć. Następnie wchodzi się do pomieszczenia, w którym znajduje się willa Śmiesznotka Pippi Långstrumpf. Przed nią stoi koń, na którego można się wdrapać. Wewnątrz znajduje się kuchnia, do której można wejść przez ganek, i pokoik z drugim wejściem. Na górę prowadzą schodki, znajduje się tam sypialnia Pippi z wieloma ciekawymi i śmiesznymi przedmiotami i z wyjściem na balkon. Z sypialni przez dziurę można wyjść na rodzaj tarasu. Na taras można wejść też bocznymi schodami i zjechać na zjeżdżalni. W tym samym pomieszczeniu jest też urządzony kącik do zabaw, gdzie można pograć w klasy lub porysować. strona 20 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA [email protected] W dół prowadzą schody do restauracji, w której można zjeść m.in. klopsiki Karlssona z Dachu z żurawiną (polecam!!!) i naleśniki Pippi z bitą śmietaną, a na deser — obowiązkowo ciasteczko. W sali urządzono też tort z truskawką na środku. W torcie jest labirynt, a do truskawki można wejść i zrobić sobie zdjęcie. Warto wejść również do koła, które obraca się, kiedy ktoś biegnie (przypomina to kręciołek dla gryzoni). Obok restauracji zorganizowano wystawę czasową. Jest na niej miasteczko ze sklepem, piekarnią, lodziarnią. Obok stoi walec, na który można wejść, namiot Beduinów, w którym można posiedzieć i poczytać leżące tam książki autora prezentowanego na wystawie. Jest też dżungla i statek piracki. Na dolnym pokładzie zebrano zapasy żywności w beczkach, workach i skrzyniach oraz zwierzęta, nie brakuje też pirackich skarbów. Z górnego pokładu, na którym jest małe podwyższenie dla sternika, widać całe pomieszczenie. Na wystawie znajduje się jeszcze plansza z górkami, dolinami i miasteczkiem oraz scena z kolorowymi światłami, na której każdy może zaśpiewać lub zatańczyć. Obok sali wystawowej mieści się księgarnia z książkami szwedzkich autorów dla dzieci, również z tłumaczeniem polskim. Znajdzie się tam też pamiątki takie, jak: peruka Pippi, kubki, zakładki do książek, maskotki i inne drobiazgi. Przed Junibacken stoi pomnik Astrid Lindgren i makieta z bohaterami jej książek o Pippi Pończoszance. Kto chce, może sfotografować się na przykład jako Pippi lub Tommy. W muzeum Junibacken mogą dobrze bawić się zarówno dzieci, jak i dorośli. Można tu poruszać się i poznać różne książki. Bardzo zachęcam do jego odwiedzenia. Walec do ciasta Ja bardzo lubię książki i czytałam część z opisywanych w tym tekście książek: „Muminki”, „Pettson i Findus”, „Mama Mu”, „Pippi”, „Karlsson z Dachu”, „Emil ze Smalandii”, a także „Dzieci z Bullerbyn” i "Detektyw Blomkvist" . Oglądałam też filmy: „Dzieci z Bullerbyn”, „Madika z Czerwcowego Wzgórza”, „Rasmus i włóczęga”, „Ronja, córka zbójnika”, „Bracia Lwie Serce”. I tak jak bohaterowie tych książek lubię zwierzęta. Kiedyś miałam króliczkę Misię. Niedawno zaś zamieszkał z nami 5-miesięczny obecnie kociak o imieniu Olle (jak bohater książki Astrid Lindgren), który bardzo lubi słuchać audiobooki. Piracki statek W namiocie Beduinów Olga Niczyporuk — uczennica klasy czwartej szkoły podstawowej; lubi grać w siatkówkę, pływać, biegać i tańczyć, ćwiczy jogę; kocha podróże i wędrówki po lesie; lubi czytać książki i rysować; wydaje własną „Gazetkę Domową” (jednodniówkę). Tortowy labirynt „[email protected]” strona 21 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA PRACUJĘ Z KLASĄ Jak pracować z uczniami, by nie zgubić dziecięcego entuzjazmu dla szkoły? Jak pozyskać do współpracy rodziców? Wreszcie jak uczyć, żeby nauczyć? Spróbuję odpowiedzieć na te pytania, korzystając z własnych doświadczeń. W tym miejscu chcę prezentować interesujące pomysły na zajęcia, różnorodne działania, imprezy w klasach młodszych, także w przedszkolu, wykorzystujące elementy pedagogiki zabawy. Chcę kontynuować omawianie wybranych trendów w pedagogice, dydaktyce. Zamieszczane tu artykuły kieruję zarówno do młodych nauczycieli zaczynających pracę, jak i do tych, którzy ― mimo dużego doświadczenia ― nie wpadli w rutynę i w dalszym ciągu szukają ciekawych, atrakcyjnych pomysłów na szkołę, a więc do wszystkich, którzy chcą o sobie powiedzieć: „Pracuję z klasą”. R. Kownacka [email protected] Cele operacyjne: —— dziecko prezentuje swoje umiejętności rodzicom, —— bierze aktywny udział w uroczystości. 1. Powitanie. Dzieci: Witamy wszystkich gości. Wszystkim pięknie się kłaniamy i na występ zapraszamy. Może piosenką zaczniemy właśnie, wtedy nam wszystkim zrobi się raźniej. 2. „Piosenka sześciolatka” 1 w wykonaniu dzieci. Skąd się biorą dziury w serze? Gdzie wieloryb uszy ma? Jak zbudować krzywą wieżę? Kto odpowiedź na to zna? Dłużej czekać już nie mogę, tysiąc pytań w głowie mam. Zaraz ruszam w długą drogę, odpowiedzi muszę znać. Ref.: To ABC sześciolatka pomoże mi odkryć świat, to dla dzieciaka wielka gratka być z całym światem za pan brat. (bis) Nie mam czasu do stracenia, ginie wokół tyle drzew. Wciąż jest dużo do zrobienia, musisz działać, jeśli chcesz. Chcę, by lasy zdrowe były, By nie płoszył zwierząt nikt, by kominy nie dymiły, jak to zrobić, powiedz mi. Renata Kownacka, trenerka KLANZY, sekretarz Zarządu Oddziału PSPiA KLANZA w Bogatyni, nauczycielka w PSP nr 1 w Bogatyni, autorka książek: „Pasowanie na pierwszaka ― scenariusze”, „Klasowe święta, które każdy zapamięta”, współautorka publikacji: „Uczymy się bawiąc. Klasa I, II, III”, „Z zabawą i bajką w świecie sześciolatka”, autorka i współautorka warsztatów skierowanych do nauczycieli kształcenia zintegrowanego oraz wychowania przedszkolnego; prywatnie mama Darii i Bartka, a także właścicielka czekoladowego labradora, Fiony. Redaktorka kwartalnika „[email protected]”. Ref.: To ABC sześciolatka… Wszystkie dzieci na tej Ziemi mają prawo szczęście znać. Chcą się uczyć i weselić, na podwórku w klasy grać. Diego z Peru, z Rzymu Marco, Chen [czen] z Pekinu, z Niemiec Frank. Oto jedno proszą tylko, by tych praw przestrzegał świat. Alicja Gazarkiewicz Ref.: To ABC sześciolatka… Egzamin Pana Kleksa 3. Wiersz „Grzeczność” 2. Dzieci: Oprócz piosenki wierszyk też znamy O czarodziejskich słowach, których codziennie używamy: Scenariusz zabawy z okazji pasowania dzieci na uczniów klasy „0” Uroczystość odbyła się 23 października 2009 roku w Publicznej Szkole Podstawowej nr 1 w Bogatyni, a jej hasło przewodnie to: zabawa bawi, zabawa uczy, zabawa nigdy cię nie znudzi. Cel —— —— —— ogólny: prezentacja umiejętności i osiągnięć dzieci, nawiązanie współpracy między szkołą a rodzicami, integracja. „[email protected]” Grzeczność na co dzień — Bardzo ważna sprawa! Więc o niej dzisiaj wspomnieć wypada. 1 2 Sł. M. Ćwiek, muz. B. Kolago. ABC sześciolatka, WSiP. Wiersz zaczerpnięty z bazy internetowej; autor nieznany. strona 22 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA [email protected] Nic nie kosztuje słowo „dziękuję”! A „przepraszam” i „proszę” chlubę ci przynoszą! Niech uśmiech zawsze gości na twej twarzy. Wtedy cię przyjaźnią każdy będzie darzył! To szkiełko wszystko potrafi, na każde pytanie odpowie, wystarczy wziąć je do ręki i wszystko będzie różowe. Wystarczy wziąć je do ręki, dosypać ziarnko fantazji i już za chwilę można dolecieć aż do gwiazdy. Nie hałasuj nigdy! Każdy ci to powie, że hałas niszczy nerwy i zdrowie. Nie przezywaj nas, kolego! To przynosi wiele złego. Obrażać się — to brzydka wada. Tak zachowywać się nie wypada. Bo fantazja, fantazja, bo fantazja jest od tego, aby bawić się, aby bawić się, aby bawić się na całego / x 2 fantazja, lalalalalala lalalalala. 4. List od pana Ambrożego Kleksa — egzamin sprawności dzieci. Nauczycielka: Posłuchajcie, wczoraj dostałam list od Pana Kleksa. Pamiętacie, kto to jest? (Dzieci odpowiadają.) W liście tym mam wyraźnie zapisane, że żadne dziecko nie może zostać pasowane na starszaka, jeśli nie przejdzie egzaminu sprawności Pana Kleksa. Czy jesteście gotowi na ten egzamin? Każde zadanie ukryte jest w nadmuchanych balonach, które zostają kolejno przebijane przez dzieci. Samo przekłuwanie balonów dostarcza dzieciakom wiele radości. egzamin pana kleksa Zadanie I. Łańcuch wyrazów Nauczycielka: Jaką głoską zaczyna się wyraz akademia? Zadanie polega na ułożeniu łańcucha wyrazów rozpoczynających się głoską A. Dzieci zostają podzielone na zespoły. Każdy otrzymuje kopertę z pociętym obrazkiem — puzzle. Zadaniem zespołu jest złożenie z puzzli ilustracji i podpisu do niej, naklejenie pracy na kartkę papieru oraz zaprezentowanie wykonanego zadania pozostałym grupom i zaproszonym gościom. Następnie każda drużyna odpowiada na pytania nauczyciela: Ile głosek i sylab ma dany wyraz? Podzielcie wyrazy na głoski (lub sylaby). Przypomnijcie sobie jeszcze dwa słowa rozpoczynające się na głoskę A. Zadanie II. Uzyskanie tytułu kleksografa Nauczycielka: Na środku kartki umieść kilka kropel tuszu w dwóch—trzech kolorach. Rozprowadź tusz, dmuchając lub poruszając kartką w różnych kierunkach 3. Możesz wzbogacić swoje dzieło, dorysowując lub doklejając różne kolorowe elementy. Co powstało z Twojego kleksa? Nadaj tytuł swojej pracy. To szkiełko nigdy nie płacze, zawsze jest w dobrym humorze, to szkiełko wszystko rozumie, każdemu chętnie pomoże. Wystarczy wziąć je do ręki, ziarnko fantazji dosypać i już za chwilę można z panem Kleksem w świat pomykać. Bo fantazja, fantazja, bo fantazja jest od tego, aby bawić się, aby bawić się, aby bawić się na całego / x 2 Zadanie IV. Co to za baśń? Dzieci losują kartki, na których narysowane są przedmioty charakterystyczne dla danej baśni. Zadaniem dziecka jest zgadnąć, co to za baśń. Zadanie V. Zaproszenie dla krasnoludków na bal książęcy Nauczyciel: A teraz, kochane krasnoludki, mam dla Was wiadomość. Odczytam to, co jest zapisane w zaproszeniu: „Zapraszam każdego krasnoludka na bal, który jest podziękowaniem za okazaną mi pomoc. Podpisano: Królewna Śnieżka”. Królewna już na Was czeka. A wy, moje krasnoludki, przywitajcie Śnieżkę tak, jak potrafią tylko krasnoludki. Dzieci prezentują się w dowolny sposób, robiąc przeróżne figury i miny, po czym wykonują wspólny taniec — improwizacja ruchowa z chustami do muzyki D. Szostakowicz, Polka /Suita Baletowa nr 1/. Prezentacja tańca integracyjnego „Syp Simeon 4” — zaproszenie wszystkich do wspólnej zabawy. Zadanie VI. Nagrodzenie dzieci piegami Każde dziecko z tajemniczej skrzynki bierze tyle piegów, ile ma lat. Rodzice mogą pomagać w naklejaniu piegów. Prezentacja wykonanych prac. 5. Pasowanie na starszaka. Dzieci powtarzają treść ślubowania: Ślubuję być dobrym uczniem klasy „0”. Ślubuję swą wytrwałością i zachowaniem sprawiać radość rodzicom, wychowawcy i wszystkim kolegom. Zadanie III. Co to jest fantazja? Dokończenie przez dzieci zdania: Fantazja to… Nauczyciel zapisuje wszystkie pomysły. 6. Zakończenie. Udzielenie głosu Pani Dyrektor przez wychowawcę. Dzieci otrzymują pamiątkowe dyplomy. Odśpiewanie hymnu Bajkolandii pt. „Moja fantazja” (z repertuaru zespołu Fasolki). 7. Zaproszenie na poczęstunek. Moja fantazja muz. Sławomir Kowalewski, sł. Ewa Chotomska Alicja Gazarkiewicz — nauczycielka klas młodszych w Publicznej Szkole Podstawowej nr 1 im. Emilii Plater w Bogatyni. Fantazja Bo fantazja, fantazja, bo fantazja jest od tego, aby bawić się, aby bawić się, aby bawić się na całego / x 2 fantazja, fantazja lalalalalala lalalalala. Ćwiczenie do muzyki „Childgrove” z płyty „Zbieram, poszukuję, badam”, cz. II, D. Dziamskiej, W. Wietrzyńskiego. 3 „[email protected]” 4 Taniec integracyjny prezentowany na warsztatach metodycznych KLANZY. strona 23 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA [email protected] E g z a m i n P a n a K l e k s a Kleksografia Dzieci prezentują się w dowolny sposób Prezentacja wykonanych prac Wspólny taniec z chustami Dzieci losują kartki Nagrodzenie dzieci piegami „[email protected]” strona 24 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA [email protected] W STREFIE PRZYGODY Kiedy patrzę, na dzieciaki ― uczniów i przedszkolaki ― pełne optymizmu, ciekawości świata i siebie oraz pasji tworzenia, a potem na ławki, które stoją, podręczniki, które leżą, i salę, która po prostu jest ― to budzi się we mnie wyzwanie, by w jakiś sposób ożywić to miejsce, sprzęty i pomoce dydaktyczne. Po co? Aby w sali szkolnej i przedszkolnej kwitło życie i gościła przygoda, aby dzieci na pytanie, czy lubią się uczyć, odpowiadały radosnym głosem: tak, chcemy jak najwięcej takiej nauki! Jak to zrobić? Poprzez budowanie klimatu bezpieczeństwa dla każdego dziecka, poprzez tworzenie wyjątkowości i odrębności grupy dziecięcej, poprzez sprawdzone i nowatorskie metody pracy. W tym miejscu chciałabym pisać o „fruwających” ławkach, nauczaniu w ruchu, obrzędach grupowych, które scalają i jednoczą, o pomysłach wychowawczych na sytuacje trudne, wymagające mądrych decyzji dorosłego, o inspirujących tekstach literackich, o nauczycielach, o… ― czyli rozwiązać worek z pomysłami na zajęcia edukacyjne i wychowawcze z dziećmi w wieku wczesnoszkolnym i przedszkolnym. Zamierzam prezentować swoje, sprawdzone pomysły i te podpatrzone, o których usłyszałam lub przeczytałam. M. Swędrowska Małgorzata Swędrowska Dzień Dobrych Wieści, Maraton Czytania Bajek… czyli w nowym roku szkolnym nowe pomysły na uroczystości i wydarzenia klasowe Kalendarz każdej klasy obfituje w najróżniejsze święta: przyrodnicze, społeczne, okolicznościowe. Tradycyjnie obchodzimy Dzień Rodziny, Dzień Babci i Dziadka, chodzimy na obserwacje przyrody w różnych porach roku. Nie będę tu podawać pomysłów na dobrze znane nam, nauczycielom, uroczystości, ale zaproszę do nietypowego świętowania. Może w tym roku połączyć Andrzejki z Katarzynkami, obchodzić Święto Pierwszego Śniegu, bawić się w obserwacje geologiczne, przesyłać sobie dobre wieści i uczestniczyć w maratonie bajek? Poniżej ułożone miesiącami wybrane nietypowe święta, a wraz z nimi krótkie informacje, które mogą zainspirować do samodzielnych „akcji” klasowych. I nie musi to być zawsze wydarzenie trwające cały dzień. Czasami wystarczy akcent na początku lub na końcu zajęć, by wzbudzić w naszych uczniach refleksję, poszerzyć horyzonty myślowe, uwrażliwić na problemy współczesnego świata. WRZESIEŃ Wrzesień miesiącem miodu Małgorzata Swędrowska, absolwentka nauczania początkowego i wychowania przedszkolnego na UAM, Podyplomowych Studiów w zakresie Konstruowania Programów Kształcenia Stymulujących i Wspierających Rozwój Wzwyż oraz Wczesnego Wspomagania Rozwoju Dziecka i kursu trenerskiego „Edukacja przez ruch” D. Dziamskiej. Fascynuje ją drugi człowiek; swoją drogę zawodową rozpoczęła od prowadzenia drużyny zuchowej (10 lat); pracowała w przedszkolu, obecnie nauczycielka nauczania zintegrowanego w SSP nr 1 STO w Poznaniu; trenerka KLANZY; współautorka warsztatów „Harce w kręgu i na łące ― sprawdzonych pomysłów tysiące”, autorka szkoleń: „Obserwuję, pytam, badam, za przyrodą wprost przepadam”, „Edukacja przyrodncza w szkole i w przedszkolu”, „Nauczanie na dywanie”, „Pierwszaki na start ― czyli jak ułatwić adaptację dzieci rozpoczynających naukę w szkole”, „Budowanie dobrych relacji w pracy nauczyciela i grupy” oraz „Ruch, śpiew, kolor i muzyka to dla mózgu gimnastyka. Wybrane elementy Edukacji przez ruch D. Dziamskiej” i „Drzwi ukryte w książkach ― praca z tekstem literackim w szkole i w przedszkolu”. Redaktorka kwartalnika „[email protected]”. „[email protected]” Pora na przygotowanie klasowej spiżarni. Konfitury, miody, dżemy mogą stać się pyszną przekąską w czasie zimowych wspólnych śniadań klasowych. W mojej klasie dzieci najpierw zjadają swoje specjały przyniesione z domu, a później na dokładkę otrzymują chleb z miodem albo z wybranym danego dnia dżemem. Organizacyjnie wygląda to tak, że z pieniędzy klasowych kupujemy chleb i masło, a słoiczki z domowej przetwórni przynoszą dzieci. Uczniowie tak szybko pałaszują chleb ze słodką przekąską, że nie należy się martwić, iż klasowe biesiadowanie potrwa całą godzinę. A frajdy przy tym co niemiara! Do tego dzieci próbują smaków, których do tej pory nie zaznały ich podniebienia. Rodzice przychodzą uszczęśliwieni i oznajmiają, że ich pciecha zaczęła jeść miód albo dżem z czarnej porzeczki. 8 września — Dzień Dobrej Wiadomości W tym dniu inicjujemy w naszej klasie działalność poczty klasowej. Zasady są proste: przesyłamy tylko dobre wieści i tylko podpisane dla kogo od kogo. Codziennie na zakończenie zajęć listonosz dobrych wieści — wybrane na cały tydzień dziecko — rozdaje listy, które przez cały dzień na przerwach między zajęciami były wkładane do specjalnej skrzynki na listy. Hasło rozpoczynające rozdawanie listów, a wypowiadane przez dyżurującego ucznia brzmi: „Jestem listonoszem, dobre wieści przynoszę”. W pierwszej klasie, dopóki dzieciaki nie zaczną pisać, mogą przesyłać narysowane przez siebie, miłe obrazki. Z mich doświadczeń wynika, że drukowanymi literami pisze większość pierwszaków, a motywacja do poznawania kolejnych pisanych liter jest tym większa, im więcej dostają listów, bo do bon tonu należy odpisywanie. strona 25 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA 16 września — Międzynarodowy Dzień Ochrony Warstwy Ozonowej [email protected] • Jakimi kolorami jesień barwi liście?. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 2. Czy w czasie badań napotkałeś „kogoś” ze świata fauny?. . . . ................................................................ 3. Co czujesz, gdy zamkniesz oczy i mocno wciągniesz powietrze nosem?. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 4. Zamknij oczy i przez chwilę posłuchaj odgłosów przyrody, co słyszysz?. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 5. Dotknij kory drzewa i liści, najpierw z otwartymi, a potem z zamkniętymi oczami. Czy czujesz jakąś różnicę?. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 6. Co jeszcze ciekawego zaobserwowałeś?. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . • Proponuję taniec z folią malarską lub z chustą KLANZY imitującą ochronny ozon. Dzielimy dzieci na dwie grupy. Uczniowie z pierwszej grupy ze swoich ciał tworzą rzeźbę zwierzęcia, rośliny lub człowieka. Siadają lub stoją w środku koła (można narysować granice ich świata). Druga grupa chustą lub folią malarską otacza „istoty żyjące”. Zabawa rozgrywa się przy muzyce, np. „Hej, tam pod lasem” 1. Oczywiście, zamiana ról jest mile widziana. • Praca plastyczna — dzieci konstruują kopułę z folii na kartonie, na którym uprzednio przedstawią przy pomocy plasteliny fragment naszej planety (jak wygląda życie na Ziemi). Moi uczniowie wykorzystali wykałaczki i patyki do szaszłyków — przymocowali je za pomocą plasteliny do brystolu, na którym była już plastelinowa praca, a następnie rozwiesili folię w kształcie kopuły, osadzając ją na tych patyczkach. Podpis badacza . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 18 września — Międzynarodowy Dzień Geologa Najważniejszą umiejętnością geologa jest obserwacja. Zabierzmy sprzęt (kartkę papieru, która może być wcześniej przygotowaną przez nas kartą pracy, i coś do pisania) i zabawmy się w geologów. Miejsce obserwacji może być położone blisko szkoły (boisko). Niedaleko mojej szkoły znajduje się las, gdzie najczęściej przeprowadzamy najróżniejsze „eksperymenty” edukacyjne. Chociaż często chodzimy w to samo miejsce, dzieci nie odczuwają nudy, bo za każdym razem nasza klasowa wyprawa ma inny charakter. Lubię dobierać specjalne nazwy na określenie aktywności szkolnych, na przykład zwykłe wyjście ze szkoły zamienia się w „tropienie jesieni”, „korowód wyobraźni”, „niekończącą się opowieść”, „wyprawę geologów”. Karty pracy stają się „raportami naukowymi”, „wnioskami z badań”, kartami do klasowej księgi przyrody itp. Poniżej przykładowa karta pracy w formie „raportu naukowego”. Raport naukowy z badań przeprowadzonych przez: Imię i nazwisko. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . W dniu. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Miejsce badań. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Godzina rozpoczęcia badań. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Informacje ze strony internetowej 2 przydatne do zaprojektowania zabawy w geologów: Geolog zajmuje się badaniem dziejów i budowy Ziemi, a w szczególności skorupy ziemskiej. Mimo dużego postępu technologicznego praca geologa czasami nadal opiera się na prowadzeniu zwykłych obserwacji. Geolog zazwyczaj pracuje w kilku miejscach. Część pracy wykonuje w biurze, często pracuje także w terenie, gdzie zbiera materiały i prowadzi obserwacje, i w laboratorium, gdzie szczegółowo bada zebrane próbki minerałów. Praca geologa ma często charakter zespołowy, a o wyniku badań decyduje suma wiedzy wszystkich zaangażowanych specjalistów. Geolog powinien być osobą dociekliwą, cierpliwą, z dużą wyobraźnią. Liczy się pasja badawcza, zamiłowanie do rozwiązywania problemów naukowych i logiczne, dedukcyjne myślenie. Ważne, by geolog był osobą spostrzegawczą, charakteryzował się dobrą pamięcią i odpornością na monotonię pracy. Geolog powinien być sprawny fizycznie, aby częste przemieszczanie się nie stanowiło dla niego problemu. Ważny jest dobry wzrok i zmysł dotyku. 19 września — Dzień Dzikiej Fauny, Flory i Naturalnych Siedlisk Zabawa w ekologiczną orkiestrę. Siedzimy w kole, dzielimy dzieci na cztery zespoły: fauno-letto, floro-letto, sozo-letto, eko-letto. Jak zauważamy, pierwsze człony tych dziwnych wyrazów pochodzą od słów fauna, flora, sozologia (nauka o ochronie środowiska) i ekologia (nauka o zależnościach między wszystkimi organizmami zwierzęcymi, roślinnymi i ludźmi). Nauczyciel stoi w środku koła; jest dyrygentem i pokazuje trzymaną w ręku batutą na poszczególne grupy, które, wykazując się refleksem, rytmicznie skandują swoją kwestię; mogą też śpiewać na znaną melodię, np. „Szła dzieweczka do laseczka”: Stan pogody (narysuj) Zmiany pogody w czasie badań. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . ................................................................ Stan jesiennej przyrody: 1. Jak wyglądają jesienne drzewa: • Czy mają dużo liści na gałęziach, czy liście leżą pod drzewami?. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Fauno-letto, fauno-letto, fauno-letto. O! fauno-letto. O! Fauno-letto. O! Albo: Fauno, fauno, fauno-letto, fauno, fauno, fauno-lo! U. Bissinger-Ćwierz, Muzyka i ruch dla każdego (z płytą CD), Wydawnictwo KLANZA, Lublin 2007. 1 „[email protected]” 2 http://www.praca.pl/site/s,guide,type,page,gid,4,grid,150,aid,81.html strona 26 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA [email protected] 22 września — Europejski Dzień bez Samochodu (European Car-Free Day) bawy z muszelkami, myśleniem, wyobraźnią czy po prostu z ruchem i śpiewem. 4 Dzieci rysują (malują) bądź konstruują według własnego pomysłu pojazdy dwu-, trzy- lub czterokołowe, będące alternatywą dla samochodu. Zabawę można połączyć ze świętowaniem nadejścia jesieni. Pojazd można przygotować dla Pani Jesieni, która może mieć też nazwę Królowa Frytka (patrz: zabawa tematyczna poniżej). PAŹDZIERNIK Październik miesiącem dobroci dla zwierząt 3 października — Światowy Dzień Siedlisk Siedlisko przyrodnicze to konkretny wycinek przestrzeni, posiadający swoją powierzchnię i granice oraz obejmujący podłoże geologiczne, glebę, szatę roślinną oraz faunę tego terenu. 23 września — Pierwszy Dzień Jesieni Zabawa tematyczna „Bal u królowej Frytki”. Pomysły do inspiracji: • Dzieci otrzymują list od królowej, aby przybyły na jej dwór z pomysłowymi jesiennymi nakryciami na głowę. • „Dwór” znajduje się „na dworze”(), czyli na powietrzu, np. na boisku czy w pobliskim parku, lesie, na skwerze zieleni. • Za królową przebrana jest jedna z mam. • Bal polega na pląsaniu i rozwiązywaniu zadań jesiennych, np. utworzeniu sznura dzikich gęsi, wybraniu przewodnika lotu i odegraniu przelotu. 24 września — Sprzątanie Świata 4 października — Światowy Dzień Franciszka, Patrona Ekologów Pochwalony bądź, Panie, przez brata naszego, księżyc, i nasze siostry, gwiazdy; Tyś ukształtował je w niebie jasne i cenne, i piękne. (…) Pochwalony bądź, Panie, przez siostrę naszą, matkę ziemię, Która nas żywi i chowa, I rodzi różne owoce z barwnymi kwiaty i zioły. (…) Chwalcie i błogosławcie Pana, i czyńcie Mu dzięki I służcie Mu z wielką pokorą. (św. Franciszek, Pieśń słoneczna, albo pochwała stworzeń 5) Poniższe zabawy to przykłady ponownego wykorzystania niepotrzebnych już przedmiotów — odpadów. Na stronie http://www.bryk.pl można znaleźć wiele prac poświęconych osobie św. Franciszka z Asyżu, polecam na przykład tekst „Święty Franciszek idealnym patronem ekologów. Przekonaj ich o tym!”. • Majsterka z worków foliowych — łapacze wiatru. Do patyka wystarczy przymocować taśmą klejącą foliowy worek, przyozdobić krepą i, trzymając w ręku własnoręcznie zrobiony łapacz, biegać na boisku czy ogrodzie przedszkolnym, by worek napełnił się powietrzem — wiatrem. 4 października — Światowy Dzień Zwierząt w ramach Światowego Tygodnia Zwierząt (4—11 października) Wybierzmy się na długi spacer. Odczuwania radości z maszerowania trzeba dzieci nauczyć. Staram się zaszczepić bakcyla wędrowania w swoich uczniach, szczególnie wówczas, gdy wiem, że najczęściej przemieszczają się samochodem lub środkami komunikacji miejskiej. Na początku serwuję krótsze trasy, jeżeli to możliwe, z zadaniami do wykonania, np. idziemy do sklepu po chleb, który potem w klasie zjemy. Doskonałą formą aktywnego wędrowania są podchody, ale wiadomo nam, że do tego musi być odpowiednio bezpieczny teren i konkretna liczba dorosłych do pomocy. W dniu św. Franciszka od 10 lat, a od dwóch lat także w Polsce, obchodzony jest na świecie Światowy Dzień Zwierząt. Organizacje działające na rzecz ochrony zwierząt postulują, aby dzień ten stał się także Ogólnopolskim Dniem Adopcji Zwierząt. Polska ustępuje tylko Francji i Wielkiej Brytanii pod względem liczby zwierząt domowych. Szacuje się, że w naszych domach żyje ponad 9 mln psów i 5 mln kotów. Liczby bezdomnych zwierząt nikt nie zna, ale są ich co najmniej setki tysięcy. Ponad 30 tys. (wśród nich psy, koty, króliki i świnki morskie) czeka na nowych właścicieli w schroniskach. 6 28 września — Dzień Morza 10 października — Święto Drzewa Majsterka minutka — medaliony z muszelek. Każdy uczeń otrzymuje muszlę, sznurek i modelinę (może też być kolorowa masa solna). Należy wymyślić oryginalną oprawę muszelki i zawiesić ją na sznurku (powstanie doskonały prezent). Wydawnictwo Zakamarki wydało inspirujące książki o Karusi i Piaskowym Wilku („Piaskowy wilk”, „Piaskowy wilk i ćwiczenia z myślenia”, „Piaskowy wilk. Prawdziwe wymysły”), które podpowiadają za- Święto Drzewa jest programem edukacji ekologicznej Klubu Gaja, realizowanym od 2003 roku. To ogólnopolska i międzynarodowa akcja sadzenia drzew, której towarzyszy program edukacji ekologicznej. Opiera się on na lokalnej aktywności, w szczególności młodzieży, przy udziale przedstawicieli różnych instytucji, lokalnych społeczności, sa- • Majsterka minutka (nazwa zaczerpnięta z nomenklatury zuchowej) z rolek po papierze toaletowym — zwierzęta 3. 27 września — Światowy Dzień Turystyki www.zakamarki.pl http://staropolska.pl/tradycja/sredniowiecze/KWIATKI_SWIETEGO_FRANCISZKA.html 6 Za: http://www.tvn24.pl/1,1567414,druk.html 4 100 pomysłów z gotowymi szablonami do wydruku na stronie http://www.dltk-kids.com/ animals/tproll.html 3 „[email protected]” 5 strona 27 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA morządów, biznesu i organizacji pozarządowych. Celem programu jest edukacja dla rozwoju zrównoważonego i podnoszenie świadomości ekologicznej społeczeństwa w zakresie ochrony środowiska i zmian klimatu na Ziemi. Święto Drzewa bierze udział w Kampanii Miliarda Drzew dla Planety prowadzonej w ramach Programu Narodów Zjednoczonych do spraw Ochrony Środowiska (UNEP). Po sukcesach w roku 2007, kiedy to zasadzono 2 miliardy drzew zamiast zakładanego miliarda, akcja rozrosła się w Kampanię Siedmiu Miliardów Drzew — założono zasadzenie przynajmniej jednego drzewka na każdego mieszkańca Ziemi do końca 2009 roku (zasadzono ponad 7 miliardów). Cel na rok 2010 to zasadzenie 12 miliardów drzew. Z programem Święto Drzewa łączy się także akcja „Zbieraj makulaturę, ratuj konie”. 7 16 października — Światowy Dzień Żywności i Walki z Głodem Na stronie internetowej stowarzyszenia „Jeden świat” znajdują się opowiadania dla dzieci, poruszające współczesne problemy cywilizacyjne. Pod hasłem „Bajki rozwojowe” są gotowe do pobrania teksty i scenariusze zajęć wypracowane przez uczestniczki projektu noszącego ten sam tytuł. 8 LISTOPAD Jesienna zaduma przy świecach — spotkanie słowno-muzyczne Wyobraźmy sobie: zaciemniona sala, świece na zaaranżowanych „jesiennych” stołach. Dzieci deklamują swoje wiersze, rodzice czytają swoje ulubione utwory o jesieni, od czasu do czasu wszyscy śpiewamy piosenki o jesieni, tata Zosi gra na gitarze, rodzice Patrycji przygrywają na organach. Jest ciemno, spokojnie, rodzinnie. Spotkanie trwa godzinę, dzieci siedzą u rodziców na kolanach, poezja snuje się w przestrzeni klasowej i w małych oraz dużych sercach. Tyle liryki, teraz organizacja dnia: Przygotowanie sali — ławki szkolne w miarę możliwości ustawiamy jak w kawiarni albo rezygnujemy z nich, tworząc krąg z krzeseł; wtedy na środku kręgu ustawiamy świeczniki. Dekoracja sali — jesienne liście zwisają z lamp, do których są przyczepione żyłkami, na stolikach świeczniki, czyli ozdobne słoiczki, a w środku świece typu tee-light (nie kopcą). • Na koniec integracyjny akcent — taniec „Sally Gardens” i iskierka przyjaźni. Ta uroczystość odbyła się, gdy moi uczniowie byli w drugiej klasie. Z mniejszymi dziećmi można dodać jako przerywniki spokojne tańce integracyjne na siedząco. 28 listopada — Międzynarodowy Dzień bez Kupowania Projektowanie ekologicznej torby. W grupie dzieci posługujących się igłą można pokusić się o uszycie prostokątnych toreb. Kiedyś w mojej klasie mama uczennicy uszyła dla nas torby, a my w klasie pomalowaliśmy je farbkami do tkanin. W trzeciej klasie urządzałam w tym dniu debatę na temat: Czego kupujemy za dużo, co to jest marnotrawstwo. GRUDZIEŃ 22 grudnia — Pierwszy Dzień Zimy Pierwszy dzień zimy zbiega się w terminarzu szkolnym z jasełkami i wigiliami klasowymi, które uzyskują priorytet w kalendarzu każdej klasy. Ale nadejście zimy można też świętować trochę wcześniej, urządzając, o ile warunki pogodowe na to pozwolą, Święto Pierwszego Śniegu. Zawczasu mam przygotowane zabawy na dworze oraz eksperyment z badaniem czystości białego puchu. Pierwsze opady śniegu są najczęściej minimalne i ledwie przykrywają szary świat białą, jakby z mgły tkaną kołderką. Nie przeszkadza to jednak w urządzeniu zabaw, np. chodzenie po tropach, zostawianie śladów na świeżej, białej nawierzchni, zatańczenie tańca radości i odśpiewanie piosenki o zimie. Taka eskapada na boisko szkolne trwa około 15 minut, może być kontynuowana w klasie na zajęciach plastycznych. Wówczas dzieciaki wykonują pracę artystyczną — na szarych, czarnych, brązowych kartkach papieru malują białymi farbami lub pastą do zębów, sypią mąkę na połacie papieru posmarowane klejem. A wszystko pod hasłem Święta Pierwszego Śniegu. Przebieg spotkania na śniegu: • Przed wyjściem przyklejam uczniom do kurtek śniegowe płatki. • Na boisku szkolnym ustawiamy się w kole i rytmicznie mówimy hasło wyprawy: Pada śnieg, sypie śnieg na boisku biało, dzisiaj ten, pierwszy dzień, ale napadało! Obowiązują ubrania w tonacji jesiennej (można mieć tylko element). Rodzicom przed wejściem do sali wręczamy jesienne kotyliony. • Umawiamy się wcześniej, że jedna dorosła osoba z rodziny przygotowuje wiersz o jesieni (niekoniecznie dla dzieci; niech to będzie też uczta dla dorosłej duszy). • Z całą klasą przygotowujemy cztery piosenki i dla każdego dziecka po jednej zwrotce okolicznościowego wiersza. • Umawiamy się z grającymi na czymkolwiek rodzicami, by dodali swoimi muzycznymi talentami klimatu rodzinnemu spotkaniu. • Czytanie wierszy przez rodziców przeplatane jest dziecięcymi piosenkami o jesieni i dorosłymi piosenkami przygrywanymi na instrumentach. 7 8 http://www.klubgaja.pl http://www.jedenswiat.org.pl, zakładka: Programy edukacyjne. „[email protected]” [email protected] • Taniec na cześć śniegu do piosenki „Zima zła”. Śpiewając „Hu, hu ha!, hu hu ha! Nasza zima zła!”, tupiemy w miejscu, zgodnie ze słowami tekstu pokazujemy „Szczypie w nosy, szczypie w uszy”, śpiewając „mroźnym śniegiem w oczy prószy”, wymachujemy naprzemiennie rękami przed oczami jakbyśmy chcieli naprószyć sobie śniegu do oczu. • Zabawa „Trop w trop”. Dobieramy się w dwójki. W parach dzieci poruszają się po boisku jedno za drugim, po śladach partnera; po 2 minutach zamiana rolami. • Zabawa „Czyj to ślad”. W parach oglądamy swoje podeszwy butów, zapamiętujemy charakterystyczne wzorki. Jedna osoba zamyka oczy, druga starannie robi 10 śladów jakby wykonywała pieczątki (może biec, kręcić się w kółko, iść; ważne, by ślady nie nakładały się na siebie idealnie); po otwarciu oczu partner szuka tych 10 śladów. strona 28 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA [email protected] • Malowanie podeszwami. Dzieci rozchodzą się w różne strony boiska i swoimi śladami malują obraz. • Zebranie próbki śniegu do słoika. Obserwacja w klasowym kąciku przyrodniczym szybkości topnienia i stanu czystości wody, wyciągnięcie wniosków. • Już w klasie przypomnienie zasad bezpiecznej zabawy śnieżkami. Dzień Mokradeł — każdego roku pod innym hasłem, które ma zwrócić uwagę na problemy związane z ochroną mokradeł. STYCZEŃ Niedoceniana rola mokradeł: 9 stycznia — Dzień Ligi Ochrony Przyrody • • • • • • Pamiętam, że w szkole podstawowej byłam członkinią szkolnego koła LOP, nawet mam do dzisiaj legitymację(). Sprawdziłam na stronie www.lop.org.pl, że w dzisiejszych czasach też można do LOP-u należeć, roczna składka członkowska wynosi 2 zł. Na stronie internetowej w zakładce „Co robimy” i „Edukacja” znajdują się informacje o warsztatach ekologicznych, które pracownicy LOP-u przeprowadzają w szkołach i w przedszkolach. Na stronie internetowej www.edukacja.lop.org.pl w zakładce Projekt „Zielone światło dla edukacji ekologicznej” można pobrać gotowe scenariusze zajęć dla klas 1—3. Z projektami realizowanymi z okazji Międzynarodowego Dnia Mokradeł można się zapoznać na stronach internetowych Konwencji Ramsarskiej: http://www.ramsar.org/cda/en/ramsar-activities-wwds/main/ramsar/1-63-78_4000_0__ Utrzymują właściwy obieg wody w przyrodzie. Gromadzą wodę niczym gąbka. Przyczyniają się do oczyszczania wody. Zapobiegają powodziom i pożarom. Zachowują wszelkie ślady działalności człowieka. Mają znaczenie ekologiczne — jako środowisko życia rzadkich gatunków flory i fauny, np. storczyków i rosiczki. 2 lutego — Światowy Dzień Mokradeł Mokradła to wszelkie ekosystemy ziemnowodne i wodne wraz z występującą w nich roślinnością wilgociolubną, a także torfy, muły i namuły oraz stawy, jeziora i wybrzeża morskie. Mokradła należą do tych nielicznych ekosystemów, które przetrwały do naszych czasów, zachowując elementy pierwotnej, dzikiej przyrody. Nie dziwi więc fakt, że są miejscem występowania wielu rzadkich i zagrożonych wyginięciem gatunków roślin oraz zwierząt. W tym dniu można: 11 lutego — Dzień Dokarmiania Zwierzyny Leśnej • pobawić się w detektywów i zlokalizować bagna w najbliższej okolicy, • poznać właściwości torfu, przeprowadzić doświadczenia na przepuszczalność torfu, obliczyć, ile wody wsiąka w szklankę torfu, • ułożyć opowiadanie do historyjki obrazkowej związanej z najbliższymi obchodami Dnia Mokradeł w 2011 roku 9, • wykonać pracę plastyczną pt. Świat na pograniczu lądu i wody. Ten dzień można uczcić wyprawą do pobliskiego lasu i udekorowaniem drzewka przysmakami dla wiewiórek, zajęcy i saren. Pamiętajmy, by robić to w porozumieniu z leśniczym. Trafionym pomysłem okazał się w mojej klasie konkurs na wykonanie zwierzątka leśnego z samych warzyw. Takie „rzeźby” zanieśliśmy potem do lasu i postawiliśmy obok paśników. LUTY Inne: Lata 2005-2014 — Dekada Edukacji na temat Zrównoważonego Rozwoju Proponuję piosenkę-zabawę na znaną melodię „Było morze, w morzu kołek…”. Była łąka, były góry, Było morze, były chmury. Razem w zgodzie sobie żyły I przyrodą jedną były, tralala. Ponieważ najczęściej powtarza się czasownik „być”, w tym miejscu wykonujemy określony ruch. Śpiewając pierwszy raz, klaszczemy w ręce raz, za drugim razem klaszczemy w ręce i wykonujemy jedno tupnięcie, za trzecim razem łączymy trzy ruchy: klaśnięcie, tupnięcie i mrugnięcie okiem (oczami). Poniżej podaję informacje, które — po przebudowie strony internetowej — będzie można znaleźć na www.bagna.pl: Z okazji 40. rocznicy podpisania tzw. Konwencji Ramsarskiej 2 lutego na całym świecie obchodzony jest Międzynarodowy W następnym numerze „[email protected]” kolejne miesiące, święta, pomysły i informacje. Historyjka obrazkowa do pobrania ze strony: http://www.ramsar.org/cda/en/ramsaractivities-wwds-wwd2011index/main/ramsar/1-63-78%5E24770_4000_0__ 9 „[email protected]” strona 29 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA MAM POMYSŁ Nauczyciel czy animator, stając przed grupą, zawsze myśli: „czym ich zaciekawić, zainteresować czy zaskoczyć?”. Każdy wie, że zawsze trzeba mieć w rękawie jakiegoś asa lub marchewkę i w zapasie jakiś pomysł, gdyby to, co proponujemy, co zaplanowaliśmy, „nie chwyciło”. Dlatego chciałabym, aby znajdowały się w tym miejscu różnorodne pomysły ― proste, atrakcyjne, łatwe do zrealizowania, a jednocześnie rozwijające wyobraźnię i pobudzające do kreatywności. M. Ciechańska [email protected] do tego stopnia zasymilował się w nowej ojczyźnie, iż w 1794 roku wziął udział w insurekcji kościuszkowskiej (najprawdopodobniej w obronie Warszawy) i nigdy z Polski nie wyjechał. Zajmował się głównie edukacją młodzieży szlacheckiej. Jedną z jego wychowanek była Maria Łączyńska, słynna później Pani Walewska. Matka Fryderyka, Justyna z Krzyżanowskich, była powinowatą hrabiny Ludwiki Skarbkowej, właścicielki dóbr w Żelazowej Woli. Guwernerem dzieci państwa Skarbków był Mikołaj Chopin. Pół roku później Chopinowie przenoszą się do Warszawy, by zamieszkać w Pałacu Saskim. Rodzą się młodsze siostry: Izabela (1811—1881), po mężu Barcińska, i Emilia (1812—1827). 1816 Fryderyk rozpoczyna naukę gry na fortepianie u Wojciecha Żywnego. Wcześniej muzykowała z nim matka. 1817 Chopinowie przenoszą się do Pałacu Kazimierzowskiego. Fryderyk komponuje swój pierwszy utwór, który zapisuje ojciec; jest to Polonez B-dur. Powstały w tym samym czasie Polonez g-moll, zwany później dziecięcym, wychodzi wkrótce drukiem z parafialnej sztycharni nut kościoła Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny na Nowym Mieście. Magdalena Ciechańska, kierownik Działu Teatru, Muzyki i Tańca w Pałacu Młodzieży w Warszawie, trenerka KLANZY, kierownik Filii Centrum Szkoleniowego KLANZA Oddział Warszawski, lider sekcji „kre a TY? wni”. Redaktorka kwartalnika „[email protected]”. 1818 Pierwszy publiczny występ na koncercie charytatywnym; Chopin gra wtedy Koncert fortepianowy g-moll czeskiego kompozytora Adalberta Gyrowetza. 1822 Koniec lekcji u Wojciecha Żywnego. Chopin rozpoczyna naukę kompozycji u Józefa Elsnera i gry na organach u Wilhelma Würfla. Magdalena Ciechańska W czasie roku szkolnego pełni rolę licealnego organisty w kościele ss. Wizytek, dzięki czemu poznaje repertuar muzyki organowej i polskiej pieśni kościelnej. Sprawdź swą wiedzę o Chopinie Rok chopinowski dobiega końca, czas więc podsumować swoją wiedzę o jednym z najwybitniejszych polskich kompozytorów. Poniżej chciałabym zaproponować Państwu test dotyczący życia i twórczości Fryderyka Chopina. Mogą go Państwo wykorzystać w dowolny sposób. Test poprzedza kompendium wiedzy, które opracowałam m.in. na podstawie: Polskie Centrum Informacji Muzycznej, Związek Kompozytorów Polskich, marzec 2002 (http://www.culture.pl/pl/culture/artykuly/os_chopin_fryderyk). 1810 Fryderyk Chopin urodził się 1 marca, jak sam podawał (albo 22 lutego — zapis w metryce z kościoła w Brochowie), we wsi Żelazowa Wola na Mazowszu, jako drugie dziecko Chopinów, po siostrze Ludwice (1807—1855, po mężu Jędrzejewiczowa). Ojciec Mikołaj był Francuzem z Lotaryngii, który przywędrował do Polski w 1787 roku wraz z wracającym do kraju Janem Adamem Weydlichem, zarządzającym dobrami hrabiego Michała Paca we wsi Marainville, skąd pochodził Mikołaj. Mikołaj Chopin „[email protected]” W okresie młodzieńczym pod opieką Elsnera powstają już bardziej dojrzałe kompozycje, jak Sonata c-moll, Wariacje B-dur na temat arii „Là ci darem la mano” z opery „Don Juan” Mozarta oraz oparte na motywach ludowych Rondo à la Krakowiak F-dur. Kolejne lata upływają na nauce i wielu koncertach, podczas których chwalony jest za niespotykaną w tak młodym wieku biegłość gry. 1824 Z powodu słabego zdrowia Fryderyk regularnie spędza wakacje na mazowieckiej wsi Szafarnia — majątku rodziny szkolnego kolegi. Styka się tu z mazowieckim i żydowskim folklorem, komponuje Mazurek a-moll, zwany Żydkiem. Z pasją chłonie ludowe zwyczaje, obrzędy, a zwłaszcza muzykę. Redaguje spontaniczny dziecięcy dziennik w formie gazety, adresowany do rodziców, „Kurier Szafarski”. Podpisując się, używa pseudonimu JPan Pichon. Kolejne wyjazdy do Szafarni, Dusznik, Torunia, a potem Płocka i innych miejscowości Wielkopolski, Pomorza i Śląska pozwalają strona 30 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA kilkunastoletniemu Chopinowi poznać skarby kultury polskiej i polską muzykę ludową, której nie zapomni do końca życia. 1825 Kiedy miał 15 lat wystąpił przed carem Aleksandrem I, który przybył na otwarcie sejmu polskiego. Po wykonaniu kilku utworów na tzw. eolomelodykonie otrzymał od cara pierścień z brylantem. 1826 Chopin rozpoczyna naukę w warszawskiej Szkole Głównej Muzyki, wchodzącej w skład Uniwersytetu Warszawskiego. Po trzech latach, w końcowej opinii dla ministerstwa Elsner napisze: „Szopen Friderik — szczególna zdatność, geniusz muzyczny”. 1829 Zakochuje się w Konstancji Gładkowskiej, śpiewaczce i studentce Konserwatorium Warszawskiego, dla której pisze Larghetto — wolną część swojego pierwszego koncertu fortepianowego. Dzięki szczeremu młodzieńczemu uczuciu utwór ten jest bardzo emocjonalny i romantyczny. 1830 Powstaje Koncert f-moll op. 21. Fryderyk Chopin wykonuje go 17 marca na pierwszym własnym koncercie w Teatrze Narodowym (prowadzonym przez Karola Kurpińskiego). Maurycy Mochnacki pisze: „Jest cały oddany geniuszowi muzyki, którym tchnie, oddycha”. 11 października Chopin daje pożegnalny koncert przed wyjazdem (jak się okaże — na zawsze) z Warszawy do Wiednia i Paryża. W prasie ukazuje się opinia: „Jest to utwór geniusza”. 2 listopada Fryderyk Chopin opuszcza Warszawę żegnany kantatą „Zrodzony w polskiej krainie” Józefa Elsnera. Wybuch Powstania Listopadowego (29 listopada) zastaje Chopina w Wiedniu. Znajomi i rodzina powstrzymują go przed powrotem do kraju; on sam pisze: „Przeklinam chwilę wyjazdu”. 1831 8 września upada Powstanie Listopadowe. Chopin jest wówczas w Stuttgarcie, gdzie — według tradycji — powstaje Etiuda c-moll op. 10 nr 12, nazywana rewolucyjną. 1834 Chopin odmawia złożenia podania do ambasady rosyjskiej w Paryżu o wydanie paszportu i wybiera status emigranta politycznego. Oznacza to, że nie ujrzy już kraju. Raz spotka się w Karslsbadzie z rodzicami, którzy przyjadą na kurację uzdrawiającą, i kilka razy z siostrą Ludwiką i jej rodziną. 1836 We wrześniu w Dreźnie oświadcza się siedemnastoletniej Marii Wodzińskiej. Jego oświadczyny zostają przyjęte warunkowo: przez rok ma obowiązywać okres próbny, w którym Chopin ma zadbać o swoje wątłe zdrowie, zmieniając tryb życia. Niestety, rodzina Marii wycofuje się z projektu małżeństwa. Pozostaje po tym okresie pakiet listów podpisany „Moja bieda”. [email protected] tam do lutego przyszłego roku, mieszkając między innymi w opustoszałym klasztorze kartuzów w Valldemosie. Ze względu na wilgotny klimat i zimową porę Chopin podupada na zdrowiu. Na Majorce kończy jedno z największych swoich dzieł — cykl 24 Preludiów. 1839—1846 Po opuszczeniu Majorki kolejne trzy miesiące Chopin i George Sand spędzają w Marsylii. Stąd robią wycieczkę do Genui, po czym jadą do posiadłości George Sand w Nohant, w środkowej Francji. Tutaj powstaje Sonata b-moll z Marszem żałobnym (w Nohant Chopin będzie spędzał kolejne lata, do 1846 roku). Podczas pobytu w Nohant w 1845 dochodzi do pierwszych poważniejszych nieporozumień z George Sand i jej synem Maurycym. W 1846 dochodzi do gwałtownych konfliktów. Powstają wówczas Nokturny op. 62 i Mazurki op. 63. Rozpada się związek z George Sand. 1848 16 lutego daje w Salle Pleyel ostatni koncert w Paryżu. Recenzje są entuzjastyczne. Od kwietnia do listopada przebywa w Anglii i Szkocji, gdzie koncertuje i udziela lekcji. 16 listopada w Londynie po raz ostatni gra publicznie. Pisze ostatnie utwory: Walc a-moll i Mazurek g-moll. 1849 Powstają szkice ostatniego, niedokończonego utworu, Mazurka f-moll. Po dwóch krwotokach 22 czerwca lekarz stwierdza u Chopina ostatnie stadium gruźlicy. 9 sierpnia przyjeżdża do Paryża siostra Ludwika z mężem i córką. 15 października Delfina Potocka śpiewa dla Chopina. Kompozytor przyjmuje ostatnie sakramenty. Prosi siostrę Ludwikę, by jego serce po śmierci wyjęto z ciała i przewieziono do Polski. 17 października umiera. „Rodem Warszawianin, sercem Polak, a talentem świata obywatel, Fryderyk Chopin zszedł z tego świata”. Taki nekrolog napisał w „Dzienniku Polskim” Cyprian Kamil Norwid. Fryderyk Chopin został pochowany na cmentarzu Pere-Lachaise w Paryżu. Zgodnie z ostatnią wolą wyjęte po śmierci serce Chopina jego siostra przywiozła do Warszawy, gdzie zostało w urnie wmurowane w filar kościoła Św. Krzyża na Krakowskim Przedmieściu. *** Rękopisy Fryderyka Chopina w zbiorach Biblioteki Narodowej i Towarzystwa im. Fryderyka Chopina w Warszawie zostały wpisane na Światową Listę jako największe istniejące kolekcje spuścizny genialnego kompozytora, którego indywidualność i wpływ zarówno na muzykę romantyzmu, jak późniejszych okresów trudno przecenić. 1838 W maju zbliża się do George Sand; w październiku wyjeżdżają razem na Majorkę, gdzie ma się dopełnić ich romans. Pozostają „[email protected]” strona 31 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA ciekawostki [email protected] A. Polonez A-dur B. Polonez B-dur C. Mazurek a-moll Walc minutowy — Walc Des-dur op. 64 nr 1 Etiuda rewolucyjna — Etiuda c-moll op. 10 nr 12 Walc dziecięcy — Walc g-moll op. posth Preludium deszczowe — Preludium Des-dur op. 28 Marsz pogrzebowy — Sonata b-moll Sygnał radiowy w latach 1935—1939 i obecnie Programu 1 Polskiego Radia inspirowany jest Polonezem A–dur op. 40. „Romantyczność” — utwór śpiewany przez Joannę Rawik, inspirowany Polonezem A-dur op. 40 — przebój festiwalu piosenki polskiej w Opolu w 1969 roku. Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina, nazywany często Konkursem Chopinowskim to jeden z najstarszych i najbardziej prestiżowych konkursów wykonawczych na świecie, odbywający się co 5 lat w Warszawie. Jest jednym z niewielu konkursów monograficznych — we wszystkich jego etapach wykonywane są wyłącznie utwory jednego kompozytora. Zainicjowany został w 1927 r. przez polskiego pianistę, profesora Jerzego Żurawlewa (1886—1980). 3. W 1818 roku Fryderyk Chopin po raz pierwszy wystąpił publicznie, grał wówczas Koncert Fortepianowy g-moll, którego kompozytorem był: A. Wolfgang Amadeus Mozart B. Ludwig van Beethoven C. Adalbert Gyrowetz 4. Kto o Fryderyku Chopinie wypowiedział się tymi oto słowy: Szopen Friderik — szczególna zdatność, geniusz muzyczny? A. Wojciech Żywny B. Józef Elsner C. Wilhelm Würfl 5. F. Chopin otrzymał od cara Aleksandra I, który przybył na otwarcie sejmu polskiego, pierścień z brylantem, po wykonaniu: A. utworu skomponowanego na cześć cara B. kilku utworów na tzw. eolomelodykonie C. walca minutowego 6. W 1830 roku Fryderyk Chopin zagrał swój pierwszy, w całości własny koncert. Odbyło się to w: A. Teatrze Narodowym B. Operze Narodowej C. Belwederze Edycje Konkursu Chopinowskiego: I Konkurs — 1927 II Konkurs — 1932 III Konkurs — 1937 IV Konkurs — 1949 V Konkurs — 1955 VI Konkurs — 1960 VII Konkurs — 1965 VIII Konkurs — 1970 IX Konkurs — 1975 X Konkurs — 1980 XI Konkurs — 1985 XII Konkurs — 1990 XIII Konkurs — 1995 XIV Konkurs — 2000 XV Konkurs — 2005 XVI Konkurs — 2010 7. W jakiej kolejności pojawiły się w życiu Chopina znaczące dla niego kobiety? A. Wodzińska, Gładkowska, Sand, Potocka B. Sand, Wodzińska, Gładkowska C. Krzyżanowska, Gładkowska, Wodzińska, Sand 8. Fryderyk Chopin podczas pobytu na Majorce wraz z George Sand, swoją wybranką, ukończył jeden ze swoich największych cykli utworów. Był to: A. cykl 19 Nokturnów B. cykl 4 Ballad C. cykl 24 Preludiów 9. Podczas wybuchu Powstania Listopadowego Fryderyk Chopin przebywał w: A. Pradze B. Wiedniu C. Warszawie Imieniem Fryderyka Chopina nazwano: —— Polską Filharmonię Bałtycką w Gdańsku —— Akademię Muzyczną w Warszawie —— Port lotniczy w Warszawie —— planetoidę o średnicy 28,5 km. —— krater na Merkurym —— żaglowiec CHOPIN — TEST Test wielokrotnego wyboru. 1. Fryderyk Chopin urodził się: A. 22 lutego 1810 B. 1 marca 1809 C. 1 marca 1810 2. Mając 7 lat, Fryderyk Chopin skomponował swój pierwszy utwór. Był to: „[email protected]” strona 32 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA 10. W 1848 roku Fryderyk Chopin zagrał swój ostatni publiczny koncert. Odbyło się to w: A. Paryżu B. Londynie C. Wiedniu [email protected] Ewa Noga DELFIN Trening umiejętności poznawczych. Rozgrzewka 11. Fryderyk Chopin umiera: A. 1 marca 1849 B. 17 października 1849 C. 17 października 1850 12. Kto po śmierci Chopina zamieścił w „Dzienniku Polskim” nekrolog tej treści: Rodem Warszawianin, sercem Polak, a talentem świata obywatel Fryderyk Chopin zszedł z tego świata? A. Cyprian Kamil Norwid B. Adam Mickiewicz C. Joachim Lelewel 13. Chopin został pochowany na paryskim cmentarzu Père Lachaise, lecz jego serce spoczywa: A. w Żelazowej Woli B. na Wawelu C. w warszawskim kościele Św. Krzyża 14. Takty Poloneza A-dur op. 40 zostały wykorzystane w: A. sygnale Radiowym PROGRAMU I POLSKIEGO RADIA B. sygnale radiowym POLSKIEGO RADIA w roku 1939 C. utworze Joanny Rawik „ROMANTYCZNOŚĆ” — przeboju Opola w roku 1969 Trening Delfin to zajęcia ukierunkowane na rozwijanie takich umiejętności jak czytanie (m.in. schematów) i rozumowanie, a także ćwiczenie pamięci, koncentracji, naukę technik zapamiętywania, rozwijanie wyobraźni. Program wykorzystuje takie materiały, jak zapałki, gazety, proponuje gry pamięciowe, logiczne, karty dialogowe, quizy, rymowanki. Materiały zawarte w publikacji są materiałami metodycznymi do warsztatów Delfin z oferty PSPiA KLANZA. 15. Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina jest jednym z najstarszych i najbardziej prestiżowych konkursów muzycznych na świecie. Należy również do nielicznej grupy monograficznych konkursów pianistycznych, poświęconych wykonawstwu muzyki jednego kompozytora. Jak często się on odbywa? A. od 1927 roku co pięć lat B. odbył się w 1927 roku, potem 1932, 1937, 1949, od 1955 co 5 lat C. odbywa się co dwa lata od 1945 roku 16. Imieniem Fryderyka Chopina nazwano: A. Polską Filharmonię Bałtycką w Gdańsku oraz Akademię Muzyczną w Warszawie B. port lotniczy w Warszawie C. planetoidę o średnicy 28,5 km i krater na Merkurym 17. STS Fryderyk Chopin, pływający pod polską banderą, jest: A. promem pasażerskim B. statkiem handlowym C. jednym z największych żaglowców, stalowym brygiem Wydawnictwo KLANZA Wydanie II Lublin 2010 Odpowiedzi: 1. A i C 2. B 3. C 4. B 5. B 6. A 7. C 8. C 9. B 10. B 11. B 12. A „[email protected]” 13. C 14. A, B, C 15. B 16. A, B, C 17. C strona 33 Zapraszamy do sklepu internetowego: http://klanza.eu/ nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA [email protected] Aby uatrakcyjnić zadanie, możemy wykonywać je na komputerze w programie Word: kopiujemy i wklejamy poprzednie zdanie, a dopiero potem dopisujemy wyraz. Magdalena Ciechańska Zimowe gry w karty Zima kojarzy mi się z długimi wieczorami i różnymi grami. Pomyślałam więc, żeby zrobić własne karty do różnych ćwiczeń językowych, w tym ortograficznych (można wykorzystać czyste karty — przeznaczone do samodzielnego tworzenia). Przydatne mogą być też gotowe karty dialogowe 1 lub kreatywne, znane w treningu twórczości. Prosimy dzieci, aby na sztywnych kartonikach wielkości kart do gry zilustrowały flamastrami różne wyrazy. Aby się one nie powtarzały, dobrze jest ustalić wcześniej, kto co maluje, np. mogą być to tylko słowa z „Ó” lub „U”, „RZ” lub „Ż”, „CH” lub „H”, „Ę” lub „EM”, „Ą” lub „OM”. Ja proponuję wykonanie kart z rysunkami z różnych kategorii: • Miejsce: pole, las, góry, morze, jezioro, rzeka, polanka w lesie, łąka, ogródek, skrzyżowanie ulic, drzewo, niebo itp. • Budowla: zamek, pałac, wieża, mury obronne, brama, ruiny, studnia, mały domek, willa, blok, wieżowiec, wigwam, piramida, mur chiński itp. • Postać (może też być z bajki, fantastyczna): dziewczynka, chłopiec, staruszka, dziadek, pani, pan, król, królowa, rycerz, krasnoludek, czarownica, wróżka, władca kosmosu, diabeł, anioł, kupiec, krawiec, piłkarz, pirat, Indianin itp. • Zwierzę: kot, pies, smok, tygrys, mysz, krokodyl, koń, żaba, wąż, motyl, ważka itp. • Przedmiot (może też być czarodziejski): pierścień, szkatułka, różdżka, kapelusz, piórko, lustro, dywan, buty, lampa, stół, miecz, łyżka, krzesło, długopis, koperta, łopata, teczka itp. 2. Łączenie wyrazów w zdanie Losujemy trzy karty (może to zrobić jedno dziecko lub kolejno troje dzieci albo nauczyciel), a następnie zapisujemy wyrazy na tablicy, np. pies, łąka, piórko. Prosimy dzieci, aby ułożyły z nimi zdanie, sensownie je łącząc, np.: Pies pobiegł na łąkę i znalazł piórko bociana. Na łące pies biega za porywanym przez wiatr piórkiem. Piesek spał na łące, gdy nagle na jego nosek spadło małe piórko. Odczytanie pomysłów pokaże bogactwo możliwości dowolnych połączeń. 3. Opowiadanie ze słów-kluczy Prosimy dzieci, aby na podstawie wylosowanych trzech kart (z różnych kategorii) zbudowały miniopowiadanie. Każdy wyraz powinien znaleźć się w innym zdaniu, np.: Pies biegał po podwórku za kurą. W pewnym momencie chwycił ją za ogon i wyrwał brązowe piórko. Przestraszona kura uciekła aż na pobliską łąkę. Przy tworzeniu opowiadań, baśni czy legend (tu możemy przypomnieć o różnicach między gatunkami) możemy zwiększyć liczbę kart i pozwolić dzieciom zdecydować o kolejności występowania wyrazów albo ustalamy, że kolejność wyrazów musi być zgodna z kolejnością losowanych kart. W obu przypadkach będą to słowa klucze. Wariant: Do pracy w mniejszych lub większych grupach możemy posłużyć się techniką bricolage — toczącej się opowieści 2. propozycje działań z kartami 4. Pisanie — rymowanie Ćwicząc giętkość i płynność myślenia, możemy zachęcić dzieci do rymowania słów. Zmusza to do żonglowania w myśli słowami, przestawiania ich (zmiany szyku wyrazów w zdaniu), dobierania tych najbardziej adekwatnych. Przypominamy najprostsze układy rymów: AAAA, AABB, ABAB. Oto trzy rymowanki: Uwaga: Dzieci pracują indywidualnie, w parach bądź kilkuosobowych grupach w zależności od tego, z jaką grupą prowadzimy zajęcia i jakie cele chcemy zrealizować. Przedstawione propozycje nie wyczerpują sposobów prowadzenia zabaw. Biegał, hasał po łące piesek mały. Na drzewie obok ptaszki mieszkały. Pochwalił piesek, że ładnie śpiewały, A one mu za to swoje piórko dały. 1. Budowanie zdań rozwiniętych Przygotowujemy karty, na przykład z kategorii postaci, pisaki i małe karteczki. Prosimy dzieci, aby wylosowały jedną kartę, a następnie napisały, co ona przedstawia, np. król. Każde dziecko (lub każda grupa) buduje zdanie, dokładając po jednym wyrazie (zapisanym na małej karteczce), np. Król siedzi. Teraz to zdanie jest rozbudowywane, np.: Biegał pies po łące I ganiał zające, A ptaszki w górze się kłóciły, Aż swoje piórka pogubiły. Możecie Państwo sami wymyślać potrzebne Wam kategorie kart w zależności od tego, do czego zechcecie ich użyć, np. rośliny, pojazdy, i uzupełniać kolekcję. Król siedzi na tronie. Stary król siedzi na tronie. Stary król siedzi na tronie w komnacie. Komu uda się zbudować najdłuższe logiczne zdanie, np. takie: Stary król w pięknej, gronostajowej szacie, w koronie na głowie i z berłem w ręku siedzi na złotym tronie w komnacie obitej aksamitem i wysadzanej drogimi kamieniami? 1 Są dostępne w sklepie internetowym KLANZY. „[email protected]” Mały piesek wstał o świcie I na łąkę pobiegł bardzo żwawo. Co tam robił — jak myślicie? Ptasich piórek szukał między trawą. Pomysły dzieci pokazują, jak wiele jest możliwości rozwiązania jednego zadania twórczego i że wszystko zależy od ich wyobraźni, zasobu słów i umiejętności łączenia ich w całość. 2 Bricolage ― technika „tocząca się opowieść” lub „łatanina”. Układamy opowiadanie inspirowane powstałymi pracami. (Jeśli grupy są duże, warto podzielić się na mniejsze grupki; łatwiej wówczas zachować wątek tworzonych historii). strona 34 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA 5. Skojarzenia Karty możemy wykorzystać również do ćwiczenia myślenia skojarzeniowego — jednego z podstawowych sposobów naszego myślenia. Możemy budować w kręgu gwiazdy skojarzeń. Każdy losuje kartę, kładzie ją na środku kartki i pisze, słowa kojarzące się ze zilustrowanym wyrazem (układając je promieniście jak ramiona gwiazdy), np.: pies — smycz, spacer, kość, przyjaciel, sierść, weterynarz, wścieklizna, buda, karma. Teraz dzieci zabierają karty, a kartki z zapisanymi skojarzeniami podają osobie siedzącej z prawej strony. Jej zadaniem jest odgadnąć wyraz, który stanowił podstawę skojarzeń. Możemy prosić o wypisywanie tylko tych skojarzeń, które mają ortograficzne pułapki, np.: łąka — żaba, grzęzawisko, mrówki, trzmiele, pszczoły. Możemy budować łańcuchy skojarzeń. Dzieci losują dwie karty. Ich zadaniem jest znaleźć słowa-skojarzenia pomiędzy jedną a drugą kartą, np.: pies — czarownica pies — buda — mieszkanie — zamek — bajka — czarownica pies — kot — pech — magia — czarownica Możemy też pobawić się w tworzenie jak najkrótszych lub jak najdłuższych łańcuchów skojarzeń albo z określoną liczbą słów, np. 5, 10. Losujemy trzy karty (np. pies, łąka, piórko) lub kontynuujemy zabawę na poprzednich i szukamy skojarzeń między wyrazami, np.: Pies i łąka to spacer Pies i piórko to polowanie Łąka i piórko to gniazdo [email protected] gry planszowe Jeszcze inną propozycją może być tworzenie gier planszowych w oparciu o wylosowane karty. Dzieci łączą się w grupy z tymi, z którymi chcą pracować. Losują karty. Wymyślają fabułę i na dużej kartce ilustrują przeszkody, zadania piętrzące się przed graczami (inspiracją są rysunki na kartach). Przykładowe zadania: —— ortograficzne — napisanie tyle razy, ile oczek pokaże rzucona kostka, trudnego słowa związanego z rysunkiem, np. król; —— napisanie wyrazów pokrewnych do zilustrowanego wyrazu, np. królestwo, królowa, królewicz, królewna, królewski; —— ułożenie zdania z wyrazem przedstawionym na rysunku; —— odmiana przez przypadki danego słowa, np. król, króla, królowi, króla, z królem, o królu, królu! Każdą grę możemy poświęcić jednemu zagadnieniu, np. wyrazom z „ó”, których pisowni nie można wytłumaczyć żadnymi regułami i trzeba je po prostu zapamiętać (np. kłódka, kłótnia) lub pozwolić dzieciom na dużą swobodę w samodzielnym tworzeniu zadań. Dla urozmaicenia możemy włączyć także zadania matematyczne do wykonania (dzieci same opracowują zestawy z opanowanego już zakresu), proste ćwiczenia fizyczne dające się wykonać w sali (przysiady, skłony, wymachy rąk, skręty tułowia itp.) lub inne. Następnie, zgodnie z zaleceniami E. Gruszczyk-Kolczyńskiej 3, rysujemy równe pola, tworząc trasę do przebycia. Kostki, pionki albo wykonujemy sami, albo korzystamy z gotowych od innych gier. 6. Tworzenie przymiotników odrzeczownikowych (jaki?), np.: pies — psi, pieski, spsiały dom — domowy Ułatwiając dzieciom zadanie, możemy podpowiadać wyrazy, których określeniami są utworzone przymiotniki, np.: psi węch, pieskie życie, pieska pogoda. Dzieci mogą same przywoływać wyrazy, z którymi połączyłyby utworzone przymiotniki. Zapytajmy, jak dzieci rozumieją te zestawienia wyrazów (frazeologizmy), bo przecież nie wszystkie mają znaczenie dosłowne. 7. Szukanie czasowników (co robi? co się z czymś dzieje? w jakim jest stanie?), np.: pies — biega, szczeka, gryzie, liże, skacze dom — stoi, wznosi się 8. Szukanie określeń (jaki jest?), np.: pies — mały, duży, groźny, hałaśliwy, grzeczny, miły, łagodny, zły, dom — mieszkalny, letni, duży, jasny, ciasny, przestronny, nowy, stary, zniszczony, zaniedbany, odnowiony, nowoczesny 9. Zabawa Powiedz sześć… Jeśli byłby to na przykład obrazek psa, zadanie mogłoby brzmieć: Wymień sześć rzeczy, które pies lubi jeść; Wymień sześciu wrogów psa; Wymień sześć miejsc, w których można spotkać psa; Wymień sześć ras psów itp. „[email protected]” E. Gruszczyk-Kolczyńska, K. Dobosz, E. Zielińska, Jak nauczyć dzieci sztuki konstruowania gier? Metodyka, scenariusze zajęć oraz wiele ciekawych gier i zabaw, Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, Warszawa 1996. 3 strona 35 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA [email protected] Kilka małych elementów (powstałych z kwadratów wielkości np. 2 x 2 cm) przyklejamy do kartki tak, aby sugerowały dużą choinkę lub rząd kilku małych choineczek. Możemy też w ten sposób wykonać kartkę do kalendarza. Magdalena Ciechańska Jeden element — wiele możliwości Zobaczcie na zdjęciach, ile jest możliwości. Oto prosta propozycja dla tych, których nie satysfakcjonują własne uzdolnienia plastyczne lub pracują z młodszymi dziećmi. Do wykonania jest tylko jeden element — złożony techniką origami latawiec. 1. Latawiec — element podstawowy Kwadratową kartkę składamy wzdłuż przekątnej (rys. 1.), rozkładamy i kładziemy tak, aby linia zgięcia była pionowo (rys. 2.). Następnie do niej dokładamy boczne skrzydła, aby spotkały się dokładnie na środku, na linii przekątnej (rys. 3.). 1 3 2 3. Gwiazda Aby powstała ładna gwiazda, potrzeba nam ośmiu elementów (małych, jeśli na pocztówki i karnety, lub większych, jeśli do dekoracji choinki, lub jeszcze większych, jeśli do dekoracji na przykład sali na spotkanie świąteczne). Cztery elementy układamy na kartce tak, aby wszystkie spotkały się kątem prostym. Powstały element, podobny do latawca, w zależności od wielkości kwadratu i jego koloru, możemy użyć do różnorodnych prac świątecznych: dekoracji, kartek z życzeniami czy karnecików do upominków. 2. Choinka Element, który otrzymaliśmy po złożeniu zielonego kwadratu lub kwadratów z ozdobnych papierów pakowych, naklejamy na środku lub bliżej dolnego prawego rogu. Następnie przyklejamy na nie kolejne cztery, dokładnie pomiędzy każdą parę ramion gwiazdy (linie złożeń wzdłuż przekątnej wyznaczają nam miejsce przyklejenia kątów prostych kolejnych ramion). „[email protected]” strona 36 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA [email protected] Wykorzystując taką opcję, możemy z zielonych kwadratów zrobić choinki i samodzielnie je ozdobić, zaś z czerwonych kwadratów możemy zrobić figurki Mikołaja. Odwracamy powstały element i w dowolny sposób — watą, kawałkami białego papieru czy korektorem — tworzymy postać Mikołaja na bazie trójkąta. Zobacz zdjęcia. W zależności od tego, czy przykleimy złożeniami do kartki czy na zewnątrz, czy z jednobarwnego papieru czy z dwustronnego, otrzymamy inne efekty. Zobacz je na zdjęciach poniżej. 4. Mikołaj Jeśli wykonamy jeszcze jedno złożenie na podstawowym modelu, możemy otrzymać element, który po lekkim odgięciu boków i dołu będzie można postawić. 2 1 3 „[email protected]” strona 37 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA 5. Szopka bożonarodzeniowa Wykorzystując złożenie latawca z podwiniętym dołem, ale wykonane na dużych kwadratach z kartki A4 lub A5, możemy też wykonać postacie. Doklejamy głowę — białe koło na czubek trójkąta. Z niebieskiego kwadratu możemy wykonać Maryję, z czerwonego lub bordowego Józefa, z brązowych pastuszków, a z zieleni, fioletu i czerwieni postaci królów. Anioł, oczywiście, będzie biały. Z pasków, które zostają po odcięciu kwadratu z kartki A4 lub A5, wycinany chusty, rękawy itp., z białego papieru ręce, a ze złotego lub żółtego aureole dla Maryi i Józefa oraz dary królów. Wszystkie elementy sklejamy. Bardzo dobry jest klej introligatorski CR. Zobacz efekty na zdjęciach. [email protected] Pomysł ma tę zaletę, że mimo wykonywania wszystkiego na podobnej bazie, powstałe figury są różne w zależności od wyobraźni tworzących i ich umiejętności posługiwania się nożyczkami. 6. Na zimowe wieczory A na zimowe wieczory proponuję, by włączając się w akcję „Cała Polska czyta dzieciom”, wykonać tą techniką kilka figurek postaci z bajek, aby móc z dziećmi robić także teatrzyki na stole. Takie figurki można włożyć do książki lub pudełka po czekoladkach i przechowywać bez obawy zniszczenia. Zdjęcia pochodzą z archiwum autorki. „[email protected]” strona 38 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA W KAŻDYM Z NAS DRZEMIE TROCHĘ Z DZIECKA Jeśli już zainteresowaliście się naszym czasopismem i właśnie je czytacie, to zapraszam do lektury tegoż działu. Gwarantuję, że znajdziecie tu wiele inspiracji, podpowiedzi, pomysłów dotyczących zabaw, imprez, bali, świętowania, spędzania wspólnie czasu… Często skorzystacie też z materiału muzycznego, opisu tańca, pomysłu na wykonanie stroju, ciekawej pracy plastycznej… Zapraszam również do publikowania swojego dorobku. Czasopismo otwiera przed Państwem swoje strony, a więc zachęcam do lektury i współpracy. E. Gęca [email protected] Nauczyciel prowadzący zaprasza wszystkich do kręgu: dzieci, nauczycieli i rodziców. Rozgląda się niecierpliwie. Wchodzi zaskoczony, zdziwiony, zadowolony… Gapcio, czyli klaun. Gapcio: Ojej! Proszę Pani, ile małych dzieci przyszło do naszej szkoły! Pani: Widzę, widzę, tylko nie wiem, dlaczego się spóźniłeś. Wszyscy czekamy! A te dzieci wcale nie są takie małe. (Pyta dziecko) Ile masz lat? Gapcio: A po co te dzieci tutaj przyszły? Pani: Nie wiesz? To proszę, zapytaj. Gapcio (pyta dziecko): Po co przyszłyście do naszej szkoły? (Po uzyskaniu odpowiedzi cieszy się) Ale fajnie, to teraz się przywitajmy, witajmy, witajmy! Pani: Poczekaj, poczekaj. Jest z nami Pani dyrektor i powita dzieci, rodziców i gości 100 razy lepiej niż Ty! Dyrektor szkoły wita przybyłych gości. Pani: Widzisz Gapciu, mówiłam. A teraz my powitamy wszystkich tańcem i piosenką! Gapcio: Wiecie, która to jest prawa ręka, a która lewa? Prawa noga, lewa noga? A cały tułów? Czy wszyscy macie głowy? Zapraszam do tańca z piosenką, której słowa mówią, co mamy robić. Naśladujcie mnie. Ewa Joanna Gęca, pedagog, nauczycielka kształcenia zintegrowanego, logopeda, trenerka KLANZY, autorka i współautorka publikacji i programów edukacyjnych. Prowadzi szkolenia dla nauczycieli różnych szczebli z zakresu: umiejętności pracy z grupami wielopokoleniowymi, organizacji i prowadzenia imprez, nauki tańca, kultury ludowej, edukacji z wykorzystaniem metod pedagogiki zabawy. Współpra cuje z Polonijnym Centrum Nauczycielskim w Lublinie. Redaktorka kwartalnika „[email protected]”. Zabawa na powitanie, np. „Chodźcie do koła” 1. Pani: Kto z was już wie, jak mam na imię? A jak ma na imię ten kolorowy klaun? Dzieci odpowiadają. Gapcio: No dobrze, oni wszyscy znają nasze imiona, a my ich imion nie znamy! Chcę je poznać! Pani: Znam taką zabawę, dzięki której poznamy się wszyscy! A bawimy się tak! Ewa Gęca Pomysł na przebieg Dni Otwartych Szkoły (podstawowej) Zabawa „Podaj dłonie” 2. Gapcio: Dziękuję, proszę Pani, znam już wszystkie dzieci w tej sali! Czy zastanawiacie się już Państwo, jak zachęcić dzieci (i ich rodziców), aby w kolejnym roku szkolnym zostały uczniami Waszej szkoły? Wszak czas tak szybko płynie… Lato, jesień, zima, wiosna... Bardzo modne są obecnie Dni Otwarte Szkoły; wręcz wtopiły się w kalendarz szkolnych imprez. Być może pomysł na zorganizowanie takiego dnia, opisany poniżej, zainteresuje kogoś z Państwa na tyle, że z niego skorzysta. Pani: Nadszedł czas na wspólny taniec. Gapciu, poproś dziewczynkę do tańca. Wszyscy dobieramy się parami i tańczymy taniec o tajemniczej nazwie „Le Bastringlo”. Już Was uczę. Taniec integracyjny „Le Bastringlo” 3. Gapcio: Hura! Hura! Ale było fajnie! Aby impreza była przejrzysta i dynamiczna, powinni uczestniczyć w niej nauczyciele (przynajmniej kilku) i uczniowie, na przykład z klasy trzeciej. Słowa i plik z muzyką znajdziecie Państwo w numerze 1/2008. L. Gęca, Tańce integracyjne w pracy z grupą, cz. I, Wydawnictwo KLANZA , Lublin 2002, s. 35. 3 E. Heiligenbrunner, R. Rabenstein, B. Weiser, Tańce i zabawy dla grupy (książka + płyta CD lub kaseta MK), Wydawnictwo KLANZA, Lublin 2000, s.21. 1 2 Wszyscy wchodzą do sali, brzmi muzyka… „[email protected]” strona 39 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA Pani: Wiesz, Gapciu, nasi goście po wakacjach będą uczniami klasy pierwszej. Gapcio: Wiem, wiem i coś mi się przypomniało! Ostatnio byłem na wycieczce w Gdańsku. I tak mi się tam spodobało, że odjeżdżając, wrzuciłem do fontanny grosik. [email protected] Leszek Gęca Tańce integracyjne w pracy z grupą Część I (książka i CD lub MK) Pani: A po co? Gapcio: Bo teraz wiem, że na pewno tam wrócę. Pani: To ja mam teraz propozycję dla naszych gości. Wszystkie dzieci, które przyszły do nas dzisiaj, odrysują na kartonach swoją dłoń. Starsi koledzy i my pomożemy. Gapcio: Świetnie, czyli po wakacjach do nas wrócą i będą uczniami klasy pierwszej! Pani: A więc zarządzam wielkie odrysowywanie dłoni. Kto już odrysuje swoją dłoń, przyklei rysunek do naszej powitalnej tablicy. Przygotowujemy tyle kolorowych kartek, ile spodziewamy się dzieciaków, kredki, duże plakaty formatu A0 w kilku kolorach, taśmy papierowe. Gra muzyka. Wydawnictwo KLANZA Lublin 2002 format B5, s. 58 Tańce integracyjne w pracy z grupą pod red. Leszka Gęcy Część II (książka i CD lub MK) Wydawnictwo KLANZA Lublin 2004 format B5, s. 60 Gapcio: Jaki piękny kolorowy plakat wszystkich rączek! Mam pomysł — powiesimy go w klasie, w której będziecie się uczyć! A w nagrodę nauczę Was odlotowego tańca. Taniec „Carnevalito” 4. Pani: Kochane dzieci, teraz zapraszamy Was na wycieczkę po szkole. Poproszę do mnie Panią, która wraz ze swoimi uczniami z klasy trzeciej zadba o to, abyście dokładnie zwiedzili naszą szkołę. Aby dzieciom, które będą zwiedzały szkołę, zapewnić jak najlepsze warunki, dzielimy je na grupy; może ich być tyle, ile ciekawych miejsc planujemy pokazać. Każda grupa ma dwóch przewodników, którzy według ustalonego porządku prezentują szkołę. Wspierani przez nauczycieli opowiadają o zwiedzanych miejscach. Oto przykładowa tabela, w której są zapisane miejsca zwiedzania, czas na to poświęcony i numery grup. Prawda, że zwiedzanie logistycznie zostało przemyślane? Miejsca zwiedzania Godziny Wystawa na parterze, kroniki Czytelnia Sztandar szkoły, gabloty z pucharami Sala lekcyjna I etapu edukacji Hol szkolny 10.45 – 11.00 1 2 3 4 5 11.00 – 11.15 5 1 2 3 4 11.15 – 11.30 4 5 1 2 3 11.30 – 11.45 3 4 5 1 2 11.45 – 12.00 2 3 4 5 1 Dzięki swej prostocie, możliwości tańczenia z wieloma osobami, powtórzeniom poszczególnych elementów, tańce integracyjne zachęcają do sięgania po to, co wydaje się nieosiągalne. Pozwalają pokonać samego siebie, pozbyć się obaw, zapomnieć o animozjach i z życzliwością zwracać się do innych. Dają poczucie bezpieczeństwa, jakie płynie z tego, że jest się akceptowanym w grupie. Proste i zarazem ciekawe rozwiązania choreograficzne pozwalają na naukę tych tańców w grupach wielopokoleniowych. Tańce można wykorzystywać w codziennej pracy: w przedszkolu, szkole, świetlicy, w pracy z młodzieżą i dorosłymi. Propozycje te mogą uatrakcyjnić nie tylko festyn czy imprezę w waszej placówce, ale też spotkania towarzyskie. Część pierwsza publikacji zawiera 15 tańców do tradycyjnych melodii różnych narodów, m.in. polskich, rosyjskich, hawajskich, japońskich, włoskich, żydowskich, angielskich. Dodatkowo zamieszczono trzy proste formy muzyczno‑ruchowe: zabawy na powitanie, na zapoznanie i na zakończenie. W części drugiej zamieszczono 14 tańców różnych narodowości, pięć tańców w wersji na siedząco i pięć zabaw muzyczno-ruchowych. Zapraszamy do sklepu internetowego: http://klanza.eu/ Pozostaje mi jedynie życzyć Państwu udanych Dni Otwartych Szkoły, czyli — krótko mówiąc — dobrej promocji placówki. 4 Tamże, s. 13. „[email protected]” strona 40 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA Ewa i Leszek Gęcowie Andrzejkowy wieczór wróżb W wigilię św. Andrzeja, patrona dziewic, która oddzielała okres konkurów, zapowiedzi i wesel od adwentu, czyli przygotowania się do Świąt Godnich, młodzież wiejska, a szczególnie dziewczęta, gromadnie organizowała Jędrzejkowe wróżby, zwane Jędrzejkami. Wróżb tych nie traktowano tylko jako listopadową zabawę, ale przywiązywano do nich duże znaczenie. Wróżby dotyczyły sprawy najważniejszej dla młodego człowieka — zamążpójścia lub ożenku. Los dziewczyny wiejskiej nie był do pozazdroszczenia, dlatego też zamążpójście było dla niej nadzieją na odmianę losu, który mógł okazać się łaskawszy, niż był dotąd. Nikt inny bardziej niż patron panien raz w roku nie mógł uchylić rąbka tajemnicy. Dziewczęta przygotowywały więc wróżby starannie, a na znaki oczekiwały z obawą i drżeniem serca, bo wierzyły, że Jędrzejkowe wróżby to do siebie mają, że jak wyjdą, wszystkie się sprawdzają, albo Święty Jędrzej wam powróży, to czas pannom nie będzie się dłużyć. 1. Wizytówki. Na stoliku przy wejściu do sali leżą wycięte z kolorowych papierów gwiazdki, flamastry, taśma do przypięcia wizytówek. Obok stolika z materiałami wisi instrukcja wykonania wizytówki: Na gwiazdce napisz swoje imię i przyklej ją do ubrania. Goście zaproszeni na wieczór andrzejkowych wróżb przed wejściem do sali wykonują wizytówki. 2. Powitanie. Babcia, która jest gospodynią wieczoru, ubrana w stosowny strój, gromadzi przybyłych gości w kręgu. Wita wszystkich piosenką (muzyka i tekst: L. Gęca): W wigilię święta Andrzeja dla wszystkich dobra nadzieja. Wróżą chłopcy i dziewczęta, każdy wróżbę swą pamięta. Ref. Jedną z wosku, drugą z buta. Czy się spełni? — każdy pyta. Wróżby to do siebie mają, że jak wyjdą, się spełniają. 4. Piosenka „Niech spełnią się wróżby” (muzyka: James Last, „[email protected]” 5. Taniec obrzędowy tańczony w noc św. Andrzeja. Wszyscy siedzą w kole, Babcia uczy gości Tańca spełnionych życzeń (utwór Fa, fa, fa, fa — Otis Redding, Steve Group lub inny w żywym tempie) tymi słowami: Do środka koła wchodzi osoba rozpoczynająca taniec. Tańczy wymyślone przez siebie kroki i gesty, po czym zatrzymuje się naprzeciwko wybranej przez siebie osoby i zaprasza ją do środka koła. Tańczy przed nią wymyślony taniec (zaproszona osoba przygląda się). Po chwili wspólnie tańczą. Kończąc taniec, dziękują sobie ukłonem i udają się w stronę siedzących, by zaprosić ich do kolejnego tańca spełnionych życzeń. W kole jest coraz więcej tańczących par (przyrost następuje lawinowo, tj. 1 → 2 → 4 → 8 → 16 → 32 itd.). 6. Wróżby z butów. Babcia prosi uczestników o zdjęcie buta z lewej nogi i rzucenie go za siebie, potem kolejno sprawdza, czy nos buta jest skierowany w stronę drzwi. Jeśli tak, oświadcza uroczyście, że tę osobę spotka w niedługim czasie coś miłego. Następnie uczestnicy ustawiają swoje buty od najdalszego miejsca sali w kierunku drzwi. Babcia oświadcza: Osobie, której but pierwszy przekroczył próg pomieszczenia, spełnią się pomyślane marzenia. 7. Wróżba Serce z imionami. Babcia podchodzi do każdego i prosi o wbicie Magicznej Szpili w kartonowe serce z napisanymi na jego odwrocie imionami dziewcząt lub chłopców. Stwierdza, że jest to imię przyjaciela lub przyjaciółki, które wróżący poznają w najbliższym czasie. Witam wszystkich gości przybyłych na dzisiejszy wieczór. Jestem Babcią i przywędrowałam do Was z bardzo, bardzo, bardzo daleka. Spotkaliśmy się, aby dowiedzieć się, jaka będzie nasza przyszłość. Bardzo ciepło witam wszystkie dziewczynki oraz wszystkich chłopców. Posłuchajcie uważnie, co zostało zapisane w Księdze Wróżb o dzisiejszym wieczorze… Babcia może przeczytać wstęp do scenariusza. Niech spełnią się wróżby, Te duże i małe, Dziecięce marzenia, Marzenia wspaniałe. To dzisiaj wieczorem Każdy z nas wywróży, Kim będzie w przyszłości, Gdy będzie już duży. Niech spełnią się czary, Te duże i małe, Dziecięce marzenia, Marzenia wspaniałe, Marzenia wspaniałe. Uwaga: Dziewczynki i chłopcy wróżą sobie oddzielnie. 3. Źródło ludowej tradycji. Babcia, zaopatrzona w Księgę Wróżb (korzysta z niej podczas całego spotkania), w której przygotowane są informacje o wróżbach, w kilku zdaniach przedstawia historię wróżb andrzejkowych. Swoją wypowiedź rozpoczyna na przykład tak: Going Home (Adagio From The New World), tekst: L. Gęca) [email protected] Uwaga: Przygotowujemy dwa serca — z imionami chłopców i z imionami dziewcząt. 8. Wróżba z obierzyn. Każdy bierze z babcinego kosza jabłko i nożyk, i obiera owoc. Babcia wyjaśnia, że najdłuższa skórka wróży szybkie spełnienie pomyślanego marzenia. Po obraniu jabłek skórki są najpierw mierzone, a potem każdy rzuca swoją za siebie. Babcia odczytuje każdemu literę, w jaką ułożyła się skórka, i stwierdza, że na tę literę rozpoczyna się imię koleżanki lub kolegi, którą osoba pozna w najbliższej przyszłości. Uwaga: Jabłka możemy później zjeść. 9. Wróżba z butelką. Uczestnicy stoją w kręgu. Babcia w środku rozkłada kartki z wypisanymi wróżbami. Osoba, która sobie wróży, wchodzi do środka kręgu, kręci butelką, a Babcia odczytuje wróżbę ze wskazanej przez butelkę kartki, np.: W dorosłym życiu będziesz podróżnikiem (informatykiem, projektantem mody, artystą); Czeka Cię miła niespodzianka; Znajdziesz przyjaciela; Otrzymasz miły upominek; Wkrótce przydarzy Ci się coś miłego. strona 41 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA 10. Powtórzenie obrzędowego tańca. 11. Wróżba — lanie wosku. Uczestnicy siedzą w kręgu. Babcia zaprasza do środka kolejne osoby, które przez dziurkę klucza leją ciepły wosk do miski z zimną wodą. Wróżbie towarzyszą słowa Babci: Czary mary, wosku lanie, co ma stać się, niech się stanie! Z cienia wosku Babcia odczytuje wróżbę na oświetlonej ścianie. Każdy zabiera swój wylany wosk, ponieważ włożony pod poduszkę gwarantuje piękny, spokojny sen. Przykładowe wróżby: Widzę zwierzę — jesteś dobrym kolegą, przyjacielem… Widzę drzewo — lubisz przyrodę, będziesz miał dużo przyjaciół… Widzę górę — marzysz o przygodach, lubisz, gdy cię słuchają… Widzę serce — jesteś wielkoduszny, życzliwy, miły… Widzę rośliny — masz talent plastyczny, może zostaniesz malarzem… Widzę dom — jesteś praktyczny, gospodarny… Uwaga: Do wróżby można również wykorzystać cień kształtu wyciętego z papieru lub z pogniecionej kartki. 12. Wróżba z imionami. Uczestnicy z Tajemnej Szkatuły losują kartki z imionami dziewcząt i chłopców. Babcia oświadcza, że jeżeli te kartki zostaną włożone dzisiejszej nocy pod poduszkę, to wyśnią się wszystkim nowi przyjaciele oraz sytuacje, w których ich poznają. Uwaga: Tajemną Szkatułkę wykonujemy z pudełka i ozdabiamy w ciekawy sposób, przygotowujemy kartki z imionami. 13. Pożegnalna piosenka 1 (muzyka i tekst: L. Gęca). Babcia żegna się słowami: Dziękuję wszystkim. Każdy, kto poznał swoją wróżbę, musi się teraz starać, aby ją dobrze wykorzystać, bo trzeba wam wiedzieć, że wróżby mają swą magiczną moc przez cały rok, czyli do kolejnych andrzejek. Wszystkie wróżby niech się spełnią i radością nas napełnią! Babcia śpiewa na zakończenie piosenkę: Wszystkim pięknie dziękujemy za wspólną zabawę. Może znów się zobaczymy, razem powróżymy. Ref.: Raz w prawo raz w lewo i w przód i w tył, byś długo pamiętał, żeś z nami był. Podczas śpiewania zwrotki piosenki wszyscy tańczą walczyka po kole, podczas śpiewania refrenu wykonują ruchy wynikające z tekstu. Wybrane wróżby ludowe związane z wigilią św. andrzeja 1. Wróży placek. Dziewczęta przynosiły do domu po kilka garstek pszenicy, mełły w żarnach, obracając kamień na opak. Zmieloną w ten sposób mąkę rozczyniały w nieckach wodą przyniesioną w ustach. Z tego ciasta piekły na płycie kuchennej małe placuszki; każda oznaczała swój placuszek charakterystycznym znakiem. Upieczone placki kładły na sicie położonym na polepie przy progu. Następnie do izby przyprowadzano psa. Czyj placek pies porwał i pobiegł z nim pod stół, ta dziewczyna w najbliższe zapusty wyjdzie za mąż. Dalsze panieństwo czekało dziewczynę, jeśli pies uciekł z plackiem do sieni. [email protected] 2. Jeszcze raz wróży placek. Dziewczęta umieszczały swoje placki na cienkiej nitce zawieszonej u powały. Na umówiony sygnał każda podskakiwała do góry, starając się chwycić zębami placek i zerwać go z nitki. Jeśli nie potrafiła utrzymać go w zębach, była to dla niej wróżba, że chłopiec, którego kocha, odejdzie. 3. Naręcze drewna z parą i bez pary. Dziewczyna przynosiła naręcze drewna. Jeśli liczba przyniesionych drewien była parzysta, był to znak rychłego zamążpójścia. 4. Kołek w płocie. Dziewczyna z zawiązanymi oczami podchodziła do płotu i ręką chwytała kołek (sztachetę). Jeśli kołek był prosty, to przyszły mąż będzie przystojny. 5. Szczyp, szczyp gąsiorze. Do izby przynoszono gąsiora, obwiązywano mu łebek szmatką, a dziewczyny nagim przedramieniem dotykały jego dzioba. Jeśli gąsior uszczypnął, był to dobry znak. 6. Wianek czy humełko? Wianuszek z barwinku — symbol panieństwa — kładziono pod jedną donicę, humełko — symbol zamążpójścia — pod drugą. Dziewczyna z zawiązanymi oczami wybierała jedną z donic. 7. Nitka też może wywróżyć. Dziewczęta rozciągały nitki w różnych miejscach, np. we drzwiach, w sieni, pomiędzy sztachetami. Jeśli chłopiec wszedł do izby omotany nitką, dla jej właścicielki był to znak bliskiego wesela. 8. Co powie echo? Dziewczęta wybiegały za stodołę i jak najgłośniej wykrzykiwały przypadkowe wyrazy, a później wsłuchiwały się w echo. Być może echo odpowie imię ukochanego. Nasłuchiwały też, z której strony szczeka pies. Wierzyły, że z tej strony przyjdzie miłość. przysłowia ludowe związane ze świętym andrzejem Gdy święty Andrzej ze śniegiem przybieży, sto dni śnieg na polu leży. Śnieg na Andrzeja, dla zboża zła nadzieja. Kiedy na Andrzeja poleje, poprószy, cały rok nie w porę moczy i suszy. Na świętego Andrzeja trza kożucha dobrodzieja. Jeżeli na świętego Andrzeja wiatr i mgła, to od Bożego Narodzenia będzie sroga zima. Na świętego Andrzeja błyska pannom nadzieja. Na świętego Andrzeja dziewkom z wróżby nadzieja. Noc Andrzeja świętego przyniesie nam narzeczonego. Piosenki i tańce zamieszczone w scenariuszu można poznać, uczestnicząc w warsztatach Bale i imprezy okolicznościowe w przedszkolu, szkole…, organizowanych przez PSPiA KLANZA. Leszek Gęca ― pedagog, trener KLANZY, socjoterapeuta, nauczyciel tańca, choreograf i kierownik artystyczny ZPiT Sławiniacy, autor tekstów i muzyki, autor i współautor publikacji i programów edukacyjnych. Prowadzi szkolenia dla nauczycieli, współpracuje z Polonijnym Centrum Nauczycielskim w Lublinie. 1 Piosenka znana jest też jako „Bujany walczyk”: plik z muzyką do niej został dołączony do „[email protected]” 2009, nr 4. „[email protected]” strona 42 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA [email protected] KSIĄŻKI POMOCNE I INSPIRUJĄCE Książki od zawsze były moją pasją; od kiedy nauczyłam się czytać, stały się nieodłącznym elementem mojego życia. Teraz, będąc już osobą dorosłą, ukształtowaną, czytam trochę mniej niż w czasach dorastania, ale staram się wybierać takie książki, w których dzięki „przeznaczeniu” lub przypadkiem zmieniają się ludzkie losy. Ot, takie historie, dzięki którym utwierdzamy się stale w przekonaniu, że życie jest niezwykłe, zaskakujące, nieprzewidywalne. Podobnie jest też z publikacjami, które Państwu chcę polecić. Choć nie opowiadają jakichś historii, dzięki nim też może się zmienić rzeczywistość… na lepsze, w co wierzę. Bo dzięki temu, że w Waszej klasie, grupie zaistnieją metody aktywizujące, pobudzicie twórcze myślenie, otworzycie serca i umysły, mogą zdarzyć się rzeczy może małe, ale ważne i piękne, czego bardzo gorąco Wam życzę, proponując fragmenty zaczerpnięte z publikacji Wydawnictwa KLANZA. D. Ozimek Michael Thanhoffer, Elisabeth Kolb-Mzalouet Chaosja i Normalia Sceniczna, dostarczająca przeżyć historia z tańcem Struktura komunikacyjna ― kąty 1. Co należy wyobrazić sobie pod pojęciem „sceniczna, dostarczająca przeżyć historia”? Cóż to takiego wymyślono i już wypróbowano z dużym sukcesem? Historia dostarczająca przeżyć funkcjonuje w taki oto sposób: Narrator (bajarz) odczytuje pewną historię, na którą składa się wiele szybko zmieniających się i prostych do przedstawienia scen, a grupa na gorąco je odgrywa. W niniejszej historii, przeznaczonej dla dużej grupy, znajdują się: —— żart i powaga, —— szminkowanie i przebieranie się, —— opowiadanie i przysłuchiwanie się, —— gry sceniczne i pertraktacje, —— tańczenie i myślenie. przed zabawą Materiały dla uczestników Musimy mieć do dyspozycji dużą salę, gdzie w czterech kątach, na stołach zgromadzimy następujące materiały (w każdym kącie powinno ich wystarczyć mniej więcej dla 1/4 uczestników): Kąt I: szminki wodne, miseczki na wodę, papierowe chusteczki, mogą być też pędzle, gąbki i trochę pudru; Kąt II: kapelusze i inne nakrycia głowy, szale (na turbany) itp., albo na przykład kartonowe pudła, taśma klejąca i nożyczki; Kąt III: papier, gazety czarno-białe, jeśli to możliwe ― biały papier do wywoływania zdjęć (żadnych kolorowych gazet lub innego kolorowego papieru), klej, nożyczki, sznurki, taśma karbowana; Kąt IV: kolorowa, karbowana bibuła, taśma krepowa, agrafki itp. Dorota Ozimek animator i menedżer kultury, Pełnomocnik Zarządu Głównego ds. Wydawnictwa KLANZA, trenerka KLANZY. Redaktorka kwartalnika „[email protected]”. Długo się zastanawiałam, co ciekawego można by zaproponować naszym Czytelnikom w tym wyjątkowym numerze czasopisma, które ukazuje się w czasie naszego 20-lecia ― wszak równo 20 lat temu (w listopadzie 1990 roku) narodziła się KLANZA! Powinno to być coś wyjątkowego, uniwersalnego… I mam! Co kojarzy się z KLANZĄ? ― zabawa, tańce, humor, przebieranie, spontaniczność, edukacja, praca w grupie. Zabawa fabularyzowana, którą przypominam, choć trenerom KLANZY znana od lat, zawsze dostarcza wielu wzruszeń, spontanicznych reakcji, odkrycia, że tak niewiele potrzeba, aby zbudować coś wyjątkowego, coś, co zaangażuje dużą grupę. To wszystko jest w poniższym scenariuszu, który niezmiennie inspiruje. A na dowód, że zabawę można przeprowadzić także z grupą młodszych dzieci ― relacja uczennicy klasy trzeciej szkoły podstawowej. Dla narratora należy przygotować: —— magnetofon i muzykę do animowanego tańca, —— taśmę samoprzylepną (lub kredę, jeśli jest podłoga PCV), by zaznaczyć granice państw, —— sześć plakatów: jeden z napisem „Uno-duo-tre-City” cztery z nazwami mieszkańców, jeden z tekstem umowy (jak w tekście), —— kostium (ewentualnie dwa kostiumy — inny dla narratora, inny dla przewodniczącego negocjacji). rozpoczęcie zabawy Prowadzący zaprasza uczestników zabawy do przygotowania się w jednym z czterech kątów (w każdym powinna zgromadzić się taka sama liczba osób). W jednym kącie uczestnicy mogą się 1 Por. Struktury komunikacyjne dla dużych grup. Animacyjne uporządkowanie, oprac. E. Kędzior-Niczyporuk, [w:] Wprowadzenie do pedagogiki zabawy. Wybór tekstów drukowanych w „Kropli” w latach 1992―1994, wybór i redakcja E. Kędzior-Niczyporuk, Wydawnictwo KLANZA, Lublin 2003. „[email protected]” strona 43 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA nawzajem szminkować, w drugim ― przywdziewać kapelusze, w trzecim ― robić sobie ubrania z białego papieru, a w ostatnim ― przystrajać się kolorową bibułą. To wszystko powinno trwać 20―30 minut. Zakończeniem wspólnych przygotowań może być odświętny korowód uczestników przez salę. W ten sposób powstaje pierwsze doświadczenie będące udziałem wszystkich. Na koniec wszyscy siadają w kole. Można zaczynać zabawę. zabawa sceniczna Prowadzący za pomocą samoprzylepnej taśmy, sznurka lub kredowej linii dzieli powierzchnię, na której odbywa się zabawa, na trzy obszary: Chaosję i Normalię oraz oddzielający je pas szerokości ok. 1 m. Między obu krajami nie ma więc wspólnej granicy (brak punktów styczności). I jeszcze coś ważnego ― przerwy w narracji, w których uczestnicy zabawy grają, zaznaczone są w tekście kropkami ......., zaś w nawiasach znajdują się wskazówki dla prowadzącego. A teraz zaczyna się zabawa… Jestem waszym narratorem. Opowiem wam teraz mocno poruszającą historię. Historię o mieszkańcach dwóch państw, które mogłyby znajdować się gdzieś na naszej planecie. Przysłuchujcie się uważnie. Gdy wystąpicie w mojej opowieści, będziecie mogli to, co właśnie usłyszycie, natychmiast przeżyć. Był sobie kraj zwany Chaosją. W Chaosji wszyscy ludzie żyli wyjątkowo leniwie, chaotycznie, ale ― zadowoleni. Nazywali się Szminkale (wyszminkowani zapraszają jakimś gestem do swojego kraju). ................. Szminkale chętnie leżeli w słońcu, „przypiekali” brzuchy i byli rzeczywiście wyjątkowo leniwi. ................. Tylko od czasu do czasu wyciągali szyje i podnosili w górę głowy, by wzajemnie podziwiać swoje kolorowe twarze. ................. Szminkale w szczególny sposób byli dumni ze swoich twarzy i jednocześnie bardzo drażliwi na ich punkcie. Na tej ziemi znajdował się jeszcze jeden kraj, o nazwie Normalia. Tu z kolei żyli ludzie bardzo uporządkowani. Plemieniem zamieszkującym Normalię byli Mądrale (lub inna pasująca tu nazwa, np. Biali-Przemądrzali). ................. Mądrale to plemię doradców i ludzi podstępnych. Przez większość dnia byli zajęci rozwiązywaniem różnych zadań. Przy tym kopali i zakopywali się w leżącym wokół piachu. ................. Często od ciągłego myślenia bolał już ich kark. ................. W Chaosji żyło jeszcze jedno plemię ― Bibułkowcy (lub do wyboru ― Kreplinowcy). Bibułkowcy, podobni do motyli, prawie cały czas biegali dookoła. ................. Pozornie w sposób niezorganizowany i chaotyczny śledzili jednak ważne obiekty, które oczywiście dla innych były niezauważalne. ................. U Bibułkowców charakterystyczne było także to, że wciąż cicho bibułkowali ― zrzędzili, jęczeli. Często bibułkowali nad jakimś Szminkalem, który rozłożył się na ich drodze i przeszkadzał w ważnym locie. ................. Chętnie też pozwalali przeszkadzać sobie w bieganiu, wtedy przysiadali się do któregoś Szminkala, wypijali z nim szklaneczkę soku życia, korzystali ze słońca i podziwiali się wzajemnie. ................. „[email protected]” [email protected] W Normalii żyli także Kapelusznicy. ................. Ci szczególnie chętnie chodzili wokoło ze wzrokiem skierowanym ukośnie do góry. ................. Chodząc tak, pokrywali kapeluszami cały kraj. Gdy spotykali się, postukiwali najmniejszym palcem o swoje kapelusze ― był to ich znak pozdrowienia. ................. (Narrator łączy teraz obie linie graniczne, by powstała jedna ― wspólna ― granica obu krajów.) Pewnego dnia Szminkale jak zwykle wylegiwali się w słońcu, a Bibułkowcy biegali wkoło lub pili wspólnie sok życia. Tego dnia Kapelusznicy doszli aż do granicy swojego państwa i zajrzeli do sąsiadów. To, co tam zobaczyli, zaniepokoiło ich do głębi. ................. Przestraszyli się sąsiedztwa tak chaotycznego narodu. Kto wie, co mogłoby się zdarzyć, gdyby któryś Bibułkowiec omyłkowo przeleciał przez granicę? Kapelusznicy chodzili pełni obaw po swoim kraju i próbowali wymyślić, jak mogliby żyć w zgodzie z Chaosjanami i jak w związku z tym powinni nawiązać z nimi kontakt. ................. Ponieważ byli głupi i nic nie przychodziło im do głowy, zawołali swoich wiernych doradców ― Mądrale. ................. Ci, uradowani, że mogą coś uczynić dla swych władców, zjawili się przed nimi z radością. ................. Gdy Kapelusznicy wyłuszczyli im problem, zaczęli szukać rozwiązania. Szperali we wszystkich miejscach i kątach. Nagle zatrzymali się i powiedzieli z naciskiem trzy razy: „Huu!” ................. Kapelusznicy z ulgą przewietrzyli swoje kapelusze. ................. Ale Mądrale oznajmili, że jednak to jeszcze nie to. ................. Przyszedł im pomysł rozwiązania, który na pewno zaaprobują Kapelusznicy, a który także im przyniesie dużą korzyść. Jeszcze raz, głęboko pogrążeni w myślach, rozproszyli się po kraju. ................. Potem każdy Mądrala podchodził do jednego Kapelusznika i tajemniczo szeptał mu do kapelusza. ................. Kapelusznicy byli trochę zaskoczeni, ale skoro im samym nic nie wpadło do głowy, zgodzili się na tę propozycję. ................. Na znak porozumienia każdy Kapelusznik i każdy Mądrala potarli się prawymi łokciami. ................. Następnie jeden Kapelusznik i jeden Mądrala wybrali się do Chaosji, by przedstawić Chaosjanom propozycję ................. (narrator umieszcza ją na ścianie), która brzmiała: 1. Chcemy podpisać układ handlowy. 2. Każdy kraj powinien eksportować i importować dwie wartości. 3. W każdym kraju odbędą się rozmowy przygotowawcze, w których wezmą udział wszyscy mieszkańcy. 4. Pierwsza godzina rokowań w centrum konferencyjnym Unoduo-tre-City. Chaosjanie zaszemrali po usłyszeniu propozycji, w końcu jednak przystali na nią, jak zawsze, trochę leniwie. ................. Gdy Kapelusznik i Mądrala otrzymali akceptację propozycji, powrócili do swojego kraju ― Normalii. ................. Następnie w obu krajach zgromadzili się wszyscy członkowie plemion i proponowali dwie „wartości” na eksport i dwie, które chcieliby importować. Wszystkie propozycje zostały zapisane na arkuszu papieru. ................. (Każdy kraj otrzymuje arkusz papieru pakowego i flamaster. Prowadzący może podać kilka przykładów „wartości”. Mogą nimi być przedmioty: banany, narzędzia, papier, rzeczy niematerialne, jak słońce i deszcz, a także „wyższe warto- strona 44 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA ści”: fantazja, porządek, osiągnięcia, pokój. Przypuszczalnie Chaosjanie będą mieć trudności z wymyśleniem propozycji i zapisaniem ich. Mogą też w ogóle nie zdobyć się na tyle energii, by w danym momencie popracować. Uwaga! Ich ociężałość nie będzie raczej sprzeciwem wobec prowadzącego czy wobec gry, ale konsekwentną kontynuacją opisu ich roli, dlatego wciąż należy ich animować do dalszej pracy. Ta faza może trwać 10―20 minut. Należy przestrzegać wyznaczonego czasu). Dzień rokowań był coraz bliższy i każdy musiał zdecydować się na dwie wartości importowane, a szczególnie eksportowe. ................. Gdy już osiągnięte zostało porozumienie, wszyscy mieszkańcy Chaosji i Normalii odbyli krótką podróż do miejsca rokowań ― centrum konferencyjnego UNO-duo-tre-City. ................. (Narrator zawiesza plakat z napisem „UNO-duo-tre-City” i, ewentualnie, podkreśla zmianę roli zmianą kostiumu ― od tej chwili jest przewodniczącym rokowań). Panie i Panowie! Pragnę jak najserdeczniej powitać Was w centrum konferencyjnym UNO-duo-tre-City. Jestem przewodniczącym w rokowaniach. Chciałbym zapoznać Państwa ze zwyczajami centrum konferencyjnego i towarzyszyć Państwu w dniu dzisiejszym. Proszę, aby teraz każdy z Państwa znalazł sobie partnera do rozmowy z drugiego kraju. ................. Podczas rozmowy będzie możliwość ustosunkowania się do propozycji partnerów odnośnie eksportu i importu. Jest to początek pierwszej tury rokowań. ................. (Rozmowy powinny trwać dopóty, dopóki są aktywnie przeżywane, tzn. 5―10 minut). Panie i Panowie, proszę o przerwanie rozmów i powrót do swoich grup narodowościowych. ................. Ponieważ jesteście Państwo w tym budynku po raz pierwszy, pozwolę sobie zapoznać Państwa z dalszym porządkiem. Po długiej podróży i wyczerpujących rozmowach pozostawcie obecnie swoje pertraktacje na uboczu. Tu, u nas, panuje taki zwyczaj: po pierwszej turze rokowań odbywa się bankiet. Każde plemię ma zaszczyt, ale i obowiązek, włożyć swój wkład w jego uświetnienie ― przygotować krótki taniec, kombinację prostych kroków i ruchów, które będą się powtarzać. Taniec ten ma Państwa charakteryzować, ma być tańcem plemiennym. Przecież znacie Państwo wiele swoich tańców narodowych! Przygotowaliśmy muzykę. Jest to muzyka ponadplemienna, by nikt nie poczuł się pominięty. Teraz posłuchamy jej trzykrotnie, byście Państwo mogli wymyślić i przećwiczyć taniec. Panie i Panowie! To koniec części oficjalnej dzisiejszego wieczoru. Zapraszam do tańców dowolnych i odświeżenia się. Może znajdziecie Państwo przyjemność w rozmowach prywatnych? Chciałbym się pożegnać. Do widzenia! OMÓWIENIE ZABAWY PO JEJ ZAKOŃCZENIU Omówienie przeżyć towarzyszących zabawie ma miejsce nieformalnie już w trakcie zabawy. Jednakże wspólne sformułowanie wniosków na forum, jeszcze lepiej w małych grupach z co najmniej jednym przedstawicielem każdego plemienia w zespole „refleksyjnym”, może pomóc dostrzec ukryte kwestie warte omówienia. Podczas oceny zabawy organizowanej przez nas po raz pierwszy wyłoniły się następujące tematy: —— dialog Północ ― Południe, —— Trzeci Świat, —— kontakty handlowe, —— problemy mniejszości narodowych, —— spór o wartości, —— znaczenie komunikacji pozawerbalnej. Tłum. z j. niemieckiego i oprac. Joanna Sieklucka Michael Thanhoffer — doktor filozofii, pedagog zabawy, trener AGB ― Arbeitsgemeinschaft für Gruppen-Beratung w Austrii, twórca i konsultant programów edukacyjnych, trener zarządzania, konsultant i trener w zakresie metod komunikacji i pracy z grupą, autor publikacji m.in. z pedagogiki zabawy, inicjator Wędrownej Informacji Młodzieżowej BMUJF. Elisabeth Kolb-Mzalouet — pracownik socjalny, fizjoterapeutka, trenerka w dziedzinie kształcenia dorosłych, trenerka kompetencji międzykulturowych, nauczycielka dramy, współzałożycielka grupy teatralnej Wiegler Teatr Uciśnionych, przewodnicząca grupy roboczej forum teatru Austria; realizuje projekty edukacji teatralnej, prowadzi seminaria i warsztaty w Austrii i za granicą, zwłaszcza z zakresu pedagogiki teatru Augusto Boala (Teatr Uciśnionych), teatru improwizacji i kina, promuje stosowanie metod edukacji teatralnej w różnych dziedzinach zawodowych. Karolina Gerwat Chaosja i Normalia (Grupy przygotowują swoje tańce.) Jako pierwszą proszę grupę Szminkali. Pozostałych serdecznie zapraszam do naśladowania jej i włączenia się tym samym do szminkowego tańca. ................. Teraz proszę Kapeluszników. ................. Teraz proszę o taniec Bibułkowców. ................. I na zakończenie taniec Mądrali. ................. „[email protected]” [email protected] (Zabawa w oczach dzieci ― relacja z praktyki) 24 maja 1993 roku urządziliśmy zabawę pt. Chaosja i Normalia. Normalia i Chaosja to dwa państwa. W każdym z nich żył inny naród: w Normalii Kapelusznicy i Biali Mądrale, a w Chaosji Bibułkowcy i Szminkale, których nazywano też Szminkarzami. Granicę między dwoma państwami stanowiła ziemia niczyja. W naszej zabawie zastępowała ją zielona bibuła. Każdy naród charakteryzował się odrębnym strojem, który był wykonany z innego materiału. strona 45 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA My również podzieliliśmy się na dwa narody i zrobiliśmy stroje. Kapelusznicy wykonali swe kapelusze z pudełek. Bibułkowcy wystroili się w stroje z bibuły. Biali Mądrale ubrali się w gazety, a Szminkale wymalowali się kosmetykami. Co jakiś czas odbywała się parada, na której każdy naród prezentował się. Kapelusznicy byli dumni, ciągle zadzierali nosa. Rzadko kiedy spoglądali w dół. Biali Mądrale posiadali mądrość. Czytali przecież gazety, szperali i wymieniali się poglądami. Bibułkowcy byli lekcy, zwiewni, wciąż królowała u nich głupota. Szminkale byli leniwi i ciągle leżeli w cieniu, ziewając. Kiedy zrobiliśmy już stroje, ułożyliśmy dla każdego ludu hasło. Hasło Kapeluszników brzmiało: „My bez kapelusza żyć nie możemy, bo się zaraz popłaczemy”. Biali Mądrale głosili: „Zdrowy duch, umysł w ruch”. Dla Szminkarzy dopasowane było hasło: „U Szminkarzy nikt nic nie robi, tylko marzy”. Bibułkowcy skandowali: „My mądrością nie grzeszymy, bibułkowe mamy miny”. [email protected] WPROWADZENIE DO PEDAGOGIKI ZABAWY Wybór tekstów drukowanych w „KROPLI” w latach 1992-1994 Wybór i redakcja: Elżbieta Kędzior-Niczyporuk Następnie wymyśliliśmy reklamę, która u Kapeluszników brzmiała: „Gdy wyjeżdżasz na wakacje, porzuć zaraz myśl o czapce, weź kapelusz od Kapeluszników, bo z nim świat jest pełen wykrzykników”. Biali Mądrale reklamowali swe szkoły na wzór reklamy szkoły ESKK. Bibułkowcy prezentowali swe ubiory za pomocą teatrzyków. Zaś z reklamy Szminkarzy pamiętam następujący fragment: „My, Szminkarze, my, Szminkarze, uśmiechnięte mamy twarze…” Później każdy naród wybierał zwierzę, które w jakiś sposób jest do niego podobne. Kapelusznicy wybrali pawia, Szminkale węża, Biali Mądrale sowę, a Bibułkowcy małpy i motyle. Nagle Kapelusznicy (nie z własnej woli, tylko to już było zaplanowane przez Panią) stwierdzili, że chcą się połączyć z innymi narodami, a ponieważ nie mogli nic wymyślić, zwrócili się do Białych Mądrali z prośbą o radę. Mądrale wszędzie jej szukali, aż znalazł ją najstarszy Mądrala. Był to zwój, na którym widniała informacja: Każdy naród ma mieć do sprzedania trzy wartościowe rzeczy i ma jednocześnie takie trzy zakupić. Miejscem negocjacji miało być Uno-duo-tre-City. Przedstawiciele poszczególnych narodów prezentowali to, co każdy kraj chce eksportować i importować. Okazało się, że każdy chciał sprzedać złe cechy, a kupić dobre. Po pertraktacjach usunięto granicę, a każdy kraj wymyślił ruch, to znaczy element tańca. Na koniec zatańczono, wykorzystując wszystkie zaproponowane gesty. Ta zabawa pokazała nam, że każdy woli mieć tylko zalety, a wady oddać innym. Karolina Gerwat — wówczas uczennica klasy trzeciej W opracowaniu zamieszczone są między innymi scenariusze imprez dla grup, sprawdzone praktycznie pomysły działań oraz artykuły o charakterze teoretycznym. Książka adresowana jest do wszystkich pracujących z grupami we wszystkich środowiskach. Wydawnictwo KLANZA Lublin 2003 ISBN 83-88644-00-X Format: B5 Liczba stron: 184 Szkoły Podstawowej nr 37 w Łodzi (była to klasa autorska prowadzona przez śp. Wiesławę Śliwerską). Teksty zaczerpnięto z: Wprowadzenie do pedagogiki zabawy. Wybór tekstów drukowanych w „Kropli” w latach 1992–1994, wybór i redakcja Elżbieta Kędzior-Niczyporuk, Wydawnictwo KLANZA, Lublin 2003, ss. 96―100 i 102–103. „[email protected]” Pedagogika zabawy jest nazwą poszukiwań metodycznych, ułatwiających proces uczenia. Nawiązując do teorii psychologii humanistycznej i wyodrębniającego się z niej nurtu pedagogiki postaci (Gestalt), próbuje przełożyć założenia teoretyczne na propozycje sytuacji, w których uczestnik grupy może bez lęku rozwijać swoje najlepsze cechy. Celem pedagogiki zabawy jest dostarczenie kierownikowi grupy rozmaitych pomysłów, umożliwiających mu świadomą, kreatywna, pobudzającą do twórczych rozwiązań pracę z uczestnikami grupy. strona 46 Zapraszamy do sklepu internetowego: http://klanza.eu/ nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA Grażyna Walczewska-Klimczak Pedagogika zabawy — droga ku tożsamości Z okazji jubileuszu 20-lecia KLANZY powstała praca zbiorowa „O metodzie KLANZY. Teoria i praktyka”. Publikacja tej książki jest ważna z co najmniej trzech względów. Przede wszystkim: Jest to pierwszy usystematyzowany zapis metodycznych działań, które zdecydowaliśmy się określać całościowo metodą KLANZY. Do posługiwania się tym pojęciem upoważnia nas 20-letnie doświadczenie w prowadzeniu warsztatów metodami pedagogiki zabawy oraz refleksja nad zdobywanymi tą drogą efektami uczenia się we współpracy z grupą i uczenia się od siebie nawzajem. Dzięki tysiącom uczestników warsztatów, nawiązanym licznym kontaktom ze środowiskami lokalnymi, zawodowymi i edukacyjnymi podczas realizacji różnych projektów animacyjnych, możemy wnioskować o zasięgu uzyskiwanej na tej drodze pozytywnej zmiany społecznej. Przekonanie o możliwościach rozwojowych każdej osoby oraz towarzysząca naszej pracy atmosfera wzajemnej życzliwości, będące podstawą metody KLANZY, ukształtowała wielu z nas, członków Polskiego Stowarzyszenia Pedagogów i Animatorów KLANZA jako dojrzałe osobowości pedagogów. KLANZA stała się w Polsce znakiem poszukiwania i doskonalenia w pracy pedagogicznej. Proponujemy spojrzeć na ten efekt jako na dowód skuteczności metody. Po drugie: Znaczenie tej książki ma również związek z aktualną dyskusją wokół współczesnych teorii i nurtów wychowania, konfrontowania ich z tradycyjnymi korzeniami polskiej myśli pedagogicznej oraz z prądami i teoriami obecnymi w naukach społecznych na Zachodzie 1. Na tym tle doświadczenie pracy metodą KLANZY pozwala nam w sposób przemyślany wyodrębnić jej cechy konstytutywne i wyróżniające na tle innych nurtów obecnych we współczesnej rzeczywistości edukacyjnej. Po trzecie: Publikacja „O metodzie KLANZY” jest publikacją jubileuszową. KLANZA istnieje 20 lat. Powstanie naszego stowarzyszenia zawdzięczamy dr Zofii Zaorskiej. Tym jubileuszem wpisujemy się też w nurt przemian społeczno-politycznych, jakie rozpoczęły się w Polsce po 1989 roku. Rozwój społeczeństwa obywatelskiego to jeden z celów polskiej transformacji. Sektor organizacji pozarządowych był, obok wspólnot lokalnych, ruchów i grup społecznych (słabo sformalizowanych), sfery indywidualnych postaw, zachowań i więzi obywatelskich, najbardziej dojrzałym obszarem społeczeństwa obywatelskiego. W Polsce mamy dziś ok. 63 tys. organizacji pozarządowych, w tym 55 tys. stowarzyszeń 2. Wśród nich tylko 10,3% działa w obszarze edukacji i wychowania. Dla porównania, aż 40% stowarzyszeń i fundacji realizuje projekty w dziedzinie „sportu, [email protected] turystyki, rekreacji i hobby”. Jak podaje P. Gliński 3 rokrocznie rejestrowanych jest ok. 4 tys. stowarzyszeń i 500 fundacji. Z ogólnej liczby organizacji aktywnie działa 2/3. Aż 70% organizacji pozarządowych zaprzestaje działalności w ciągu trzech pierwszych lat istnienia. Wobec powyższych danych 20 lat istnienia KLANZY jest powodem do dumy i radości. Nam się udało! Jest to efekt pracy kolejnych prezesów, animatorów, trenerów, wolontariuszy, sympatyków pedagogiki zabawy i licznych osób wspierających. Obecność pedagogiki zabawy w Polsce od 20 lat przyczynia się do wzmocnienia środowisk lokalnych poprzez realizację na dużą skalę działań animujących więzi społeczne. Teoretycy animacji społeczno-kulturalnej zgodnie podkreślają, że warunkiem przekształcenia struktur lokalnych oraz stworzenia demokracji kulturalnej jest uformowanie się w rzeczywistości społeczno-wychowawczej metod pedagogiki niedyrektywnej. W Polsce właśnie pedagogika zabawy w początku lat dziewięćdziesiątych sprzyjała ożywieniu stosunków międzyjednostkowych i zbiorowości lokalnych 4. Popularność metod integracyjnych wśród animatorów i uczestników działań animacyjnych dekady 1993—2004 wywoływała nawet obawę tych samych teoretyków, że zbyt wielki nacisk kładziony jest na swobodną twórczość i pełne, spontaniczne uczestnictwo w pracy środowiskowej ze szkodą dla „zwykłego upowszechniania kultury” i nauki technik różnych dziedzin sztuki 5. Tak się jednak nie stało. Możemy wskazać wiele przykładów, w których działania integracyjne zainicjowane przez KLANZĘ wyzwoliły chęć zmieniania rzeczywistości społecznej i edukacyjnej, dając początek systematycznej pracy w tym kierunku. Uważam, że w Polsce zaistniała korzystna koincydencja: specyfika metody KLANZY wpisała się w charakter potrzeb transformacyjnych naszego społeczeństwa. Obecnie nasze stowarzyszenie jest profesjonalną organizacją o jasno zarysowanym profilu i uformowanych celach. Metoda KLANZY jest wykorzystywana w pracy wychowawczej z dziećmi, dorosłymi, z osobami starszymi, z osobami niepełnosprawnymi i w grupach integracyjnych. Pracujemy z grupami zawodowymi nauczycieli (różnych poziomów kształcenia), pedagogów, animatorów społecznokulturalnych, bibliotekarzy, pracowników socjalnych, członkami i liderami organizacji społecznych, z wolontariuszami. Metoda KLANZY jest obecna w placówkach edukacyjnych, w domach i centrach kultury, w szkołach i na uczelniach, w domach opieki społecznej, na uniwersytetach trzeciego wieku. Jak już wspomniałam, publikacja „O metodzie KLANZY” ma dla nas wymiar szczególny. Adresujemy ją do grona osób, które chcą skutecznie stosować w swojej pracy tę metodę. Jak zaznacza Zdzisław Hofman, metoda służy kształceniu trenerów, animatorów, nauczycieli i pedagogów. „O metodzie KLANZY. Teoria i praktyka” jest poradnikiem dla trenerów, animatorów. Nie jest to podręcznik dla początkujących uczestników. Wymaga pewnej wiedzy i praktyki w wykorzystywaniu metody KLANZY. Sama koncepcja książki zrodziła się, z jednej strony, z chęci pokazania intelektualnego i praktycznego dorobku KLANZY Tamże. M. Kopczyńska, Animacja społeczno-kulturalna, Centrum Animacji Kulturalnej, Warszawa 1993. 5 M. Kopczyńska, Animacja społeczno-kulturalna dziesięć lat później, [w:] Konteksty animacji społeczno-kulturalnej, pod red. K. Hrycyk, PPSKAKiB we Wrocławiu, Wrocław 2004, ss. 13–18. 3 4 B. Śliwerski, Współczesne teorie i nurty wychowania, Oficyna Wydawnicza Impuls, Kraków 1998 (wyd. 5., 2008); B. Śliwerski, Współczesna myśl pedagogiczna. Znaczenia, klasyfikacje, badania, Oficyna Wydawnicza Impuls, Kraków 2009. 2 P. Gliński, Trzeci sektor, „Academia” 2010, nr 1. 1 „[email protected]” strona 47 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA w formie całościowego opisania metody KLANZY, z drugiej strony, z potrzeby usytuowania prezentowanej metody w teorii. W konsekwencji artykuły, które złożyły się na tom, ogniskują się wokół trzech grup tematycznych. Pierwszą z nich jest część zatytułowana „Od pedagogiki zabawy do neuropedagogiki”. Profesor Bogusław Śliwerski sytuuje pedagogikę zabawy w obszarze nurtów współczesnej myśli pedagogicznej, w obliczu ich pluralizmu. Pokazuje uwarunkowania, jakie towarzyszą tworzeniu się prądów i kierunków pedagogicznych. Jednocześnie określa przyczyny słabego zakorzenienia pedagogiki zabawy w obecnym dyskursie pedagogicznym. Autor dokonuje ponadto klaryfikacji: jak sytuować pedagogikę zabawy w paradygmacie wiedzy otwartej, potocznej. Postuluje model rekonstrukcji pedagogiki zabawy, aby wyodrębnić fazy analizy pozwalające, po pierwsze — na opisanie genezy, istoty pedagogiki zabawy oraz jej powiązania z innymi teoriami, po drugie — na wskazanie okresów rozwoju i ukształtowania struktury pedagogiki zabawy na przykładzie najistotniejszych jej elementów, jak również charakterystykę przekształceń omawianego nurtu, po trzecie wreszcie — na zdefiniowanie problemów otwartych pedagogiki zabawy, zaktualizowanie koncepcji z nią związanych z przeszłości i połączenie różnych koncepcji w jedną. Tak opisana pedagogika zabawy oprze się negatywnym konotacjom (np. z pedagogiką materacową). B. Śliwerski proponuje również wzmocnić znaczenie w dyskursie pedagogicznym samej zabawy jako jednej z trzech (obok uczenia się i pracy) podstawowych aktywności człowieka. Do obecnego w refleksji pedagogicznej przeciwstawiania zabawy uczeniu się i pracy nawiązuje również w swoim artykule Toni Wimmer. Polaryzacja ta (zabawa vs. nauka) traci znaczenie wobec przywoływanych przez Autora wyników badań nad aktywnością mózgu. Wimmer w swoim artykule podaje kilka podstawowych informacji na temat uczenia się i pracy mózgu, określa specyficzne dla wieku wymagania i wspomaganie w procesie uczenia się i wzrostu, pisze o zabawie i pracy w grupie oraz o wynikających z tych trzech aspektów konsekwencjach dla pedagogiki zabawy. Nie tylko Wimmer wspomina o doniosłości wyników badań neurobiologicznych dla metod pracy z grupą. W części drugiej książki Z. Hofman w kilku miejscach znajduje w doniesieniach z zakresu neuropsychologii (np. o lustrzanych odbiciach) czy neuropedagogiki potwierdzenie dla skuteczności metody KLANZY. Druga część książki to rozdział „Metoda KLANZY — założenia i wymiar praktyczny”. Wszystkie zamieszczone w niej artykuły mają charakter przeglądowy i porządkujący dotychczasowe doświadczenia z pracy metodą KLANZY. Napisane przez wieloletnich trenerów Stowarzyszenia szczegółowo oddają charakter i specyfikę przedstawionej metody. Jej opis uzupełniany jest często ważnymi autorskimi spostrzeżeniami i przeżyciami. Autorzy odwołują się do doświadczeń z pracy warsztatowej. Ma to szczególne znaczenie, ponieważ specyfika metody warsztatowej pozwala na przeżycie tego, co dzieje się między ludźmi w niewielkiej grupie i czego możemy się nauczyć, korzystając z pomocy grupy, zwłaszcza z informacji zwrotnych udzielanych przez współuczestników 6. Autorzy artykułów pod- M. Grondas, Metoda warsztatowa w doskonaleniu zawodowym nauczycieli, „Gestalt” 2000, nr 1.; Metoda warsztatowa w kształceniu umiejętności interpersonalnych, pod red. A. Majewskiej-Gałęziak, Biblioteka Pracownika Socjalnego, Wydawnictwo Naukowe Śląsk, Katowice 1998. 6 „[email protected]” [email protected] kreślają wagę umiejętności, które są ważne w pracy metodą warsztatową. Są to: ▪▪ ▪▪ wchodzenie w kontakt, współpraca, czyli realizacja różnych zadań w pracy zespołowej bez zbędnej rywalizacji, ▪▪ łatwość komunikowania się, czyli wyrażania uczuć, prezentowania opinii i stanowisk, nastawienie na rozumienie komunikatów innych uczestników, ▪▪ rozwiązywanie konfliktów, ▪▪ kierowanie grupą i animowanie grupy. Metoda KLANZY wyraźnie zakłada, że jeśli zasadniczym celem warsztatów będzie zapoznanie uczestników z pewną porcją wiedzy, nie jest to zgodne z jej istotą. Podkreśla to Zofia Zaorska w artykule „Dbałość o proces grupowy”. Kolejne artykuły tego rozdziału poświęcone są opisowi poszczególnych założeń metody KLANZY. Małgorzata Marcinkowska w bardzo osobistej formie przedstawia usytuowanie osoby animatora w pracy metodą KLANZY. To znaczące uzupełnienie wszystkich określeń definicyjnych. Zdzisław Hofman pisze o ważnych funkcjach kontraktu, organizacji pracy, czasu i przestrzeni w stosowaniu metody KLANZY. Akcentuje wagę ruchu, muzyki, relaksu oraz potrzebę stosowania różnorodnych środków wyrazu. Wspólnie z Leszkiem Gęcą prezentuje sens wykorzystywania w metodzie KLANZY tańców integracyjnych. W tekście napisanym razem z Joanną Sieklucką poddaje analizie funkcje informacji zwrotnej i zasady jej wykorzystywania. Z kolei w artykule współautorskim z Julitą Błońską-Charchut i Iwoną Wendreńską dookreśla znaczenie poczucia bezpieczeństwa zarówno uczestników, jak i prowadzącego. Wszystkie aspekty metody KLANZY uwzględnione w tym rozdziale pozwalają na zdefiniowanie uwarunkowań procesu uczenia się. Trzeci, ostatni rozdział publikacji, autorstwa Moniki Ludian i Izabeli Wójcik, nosi tytuł „Pedagogika zabawy w pracy z grupą” i jest konsekwentnie, wobec dwóch pierwszych części książki, opracowaną typologią metod i technik pedagogiki zabawy wykorzystywanych w metodzie KLANZY. Opisy opatrzone są cennymi praktycznymi uwagami doświadczonych animatorów. Dzięki temu ta część ma swoje niezaprzeczalne dydaktyczne walory. Całość zamyka bibliografia książek i artykułów związanych problemowo z metodą KLANZY, przydatna w doskonaleniu wiedzy w tej dziedzinie. Mamy nadzieję, że materiał zgromadzony w książce pozwoli dostrzec i wzbogacić wiedzę na temat metody KLANZY. Zachęcamy do przeczytania naszej jubileuszowej publikacji i podzielenia się z autorami uwagami, ponieważ każde doświadczenie z pracy metodą KLANZY jest niepowtarzalne, specyficzne i może przyczynić się do ugruntowania metody w przestrzeni edukacyjnej. Grażyna Walczewska-Klimczak — pracownik naukowy Wydziału Pedagogiki Uniwersytetu Warszawskiego, superwizor PSPiA KLANZA, wieloletni lider sekcji tematycznej „Książka — terapia — zabawa”, współautorka warsztatów „Radość tworzenia i działania, czyli metody pedagogiki zabawy w pracy z tekstem literackim”. strona 48 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA mogę — jak upominał się o to Jan Paweł II — płacić i zarazem uczestniczyć w rozwoju własnego dziecka także wtedy, kiedy przebywa poza domem i jest włączane w różne działania i procesy kształtujące jego osobowość. ZAPROSILIŚMY DO „mojej klanzy” Bogusław Śliwerski ratujrodzicow.pl Utarło się, że rok szkolny zaczynają 1 września dzieci i młodzież w wieku powszechnego obowiązku, a niektórzy nawet (z własnej lub przymuszonej woli) później, a tymczasem tak naprawdę są nimi także ich rodzice. Kto wie, czy oni nie są tu najważniejsi, choć, oczywiście, nasza troska słusznie kieruje się w stronę uczniów. Z niepokojem zatem odczytuję wypowiedzi niektórych pedagogów, którzy wprost ignorują nie tylko pełne i naturalne prawo do uczestniczenia w życiu i rozwoju własnego dziecka, w tym także w toku jego edukacji szkolnej, ale wprost odmawiają im możliwości czynnego włączania się w ten proces tylko dlatego, że ma on miejsce w „zastrzeżonej dla pedagogów, właścicieli szkół i nauczycieli” instytucji. Jeśli mówią tak jako przedstawiciele władzy szkoły niepublicznej, to rzecz jasna wszystko pozostaje w gestii tych, którzy ich utrzymują, czyli właśnie rodziców. Dobrze, że wiedzą, z kim mają do czynienia i jak są czy będą traktowani w przestrzeni szkolnej. Płacą, więc mogą wymagać lub od tych wymagań odstąpić. W jednym i drugim przypadku swoich sumień nie uspokoją. Jeśli bowiem zaakceptują „oddanie własnego dziecka”, rezygnując z własnego prawa do interesowania się czymś więcej niż tylko tym, jaką ono uzyskało ocenę, to wówczas muszą mieć świadomość tego, że zostają wyłączeni z procesu wychowania i formowania osobowości swojej pociechy, nad którym to procesem przejmuje kontrolę i wpływ ktoś, kto uzurpuje sobie do tego wyłączność. Mogą tu być przekraczane wszelki granice, ale rodzicom w takiej sytuacji nie będzie wolno ich analizować, a tym bardziej kontrolować czy oceniać, bo przecież zgodzili się na to, by być ciemną, szarą masą, której jedynym obowiązkiem jest materialne pomaganie szkole i reagowanie w domu na uwagi o niewłaściwym zachowaniu ich latorośli w murach tej instytucji. Rodzicom w tym przypadku wara od szkoły, nauczycieli i zdarzeń, które w niej mają miejsce, bo jest to przestrzeń zastrzeżona do ich wyłącznego wpływu. Tylko by przeszkadzali. W końcu, na czas edukacji w murach szkoły, ich dzieci stają się przy takim podejściu „własnością” obcych im dorosłych, którzy w imieniu społeczeństwa zatroszczą się o ich dobro. Kompetentnie. I bardzo dobrze. Jest to uprawniony społecznie sposób podejścia do edukacji szkolnej i braku miejsca w niej dla rodziców. Jeśli jako rodzice akceptujemy taki stan rzeczy, to płacimy za coś, co uznajemy jako korzystne dla siebie i dla własnego dziecka. Nikomu nic do tego. Oczywiście, że są też szkoły niepubliczne, w których postawa właściciela — podmiotu prowadzącego i nauczycieli wobec rodziców jest diametralnie inna. Dlatego warto, choć teraz jest już zapewne za późno, przyjrzeć się bliżej, co komu wolno i w jakim zakresie oraz w jakim stopniu narusza to moje, rodzicielskie prawo do wypowiadania się i zaangażowania czynnego w jakość procesu kształcenia oraz wychowywania, także przez innych, mojego dziecka. Mogę za coś płacić i być poza, oraz „[email protected]” [email protected] Kiedy jednak tego typu podejście pojawia się w obszarze szkoły publicznej, to staje się ono niebezpieczne, czego już nieraz dowiodły dzieje także polskiego szkolnictwa. W kontekście obchodzonej na początku roku szkolnego rocznicy wybuchu II wojny światowej, a w nawiązaniu do pamięci tych czasów, które zaowocowały różnymi wymiarami dwóch totalitaryzmów w naszym kraju, w tym także instytucjonalnego i etatystycznego wywłaszczania rodziców ze strefy publicznego wychowania, wydaje się istotne pytanie o to, jak daleka może być ingerencja państwa i władzy państwowej — także tej określającej się mianem demokratycznej, a wyrażanej rolą nauczyciela i władztwa pedagogicznego jako funkcjonariusza publicznego — w życie rodziny, w wypełnianie przez rodziców jako pierwszych, naturalnych wychowawców roli wychowawczej, opiekuńczej i społecznej w osiągnięciu przez ich dziecko dorosłości? Omawiany w ubiegłym roku przypadek odebrania rodzicom dziecka tylko dlatego, że przyszło na świat w ubogiej, acz pełnej wzajemnej miłości rodzinie, świadczy nie tylko o „urzędniczym barbarzyństwie”, jak to określiła Izabela Makowska („Rzeczpospolita” 2009, nr 203). Być może będzie potrzebna w naszym społeczeństwie obywatelskim kolejna akcja — nie tylko Ratuj Maluchy, ale także Ratuj Rodziców! Bogusław Śliwerski ― profesor Akademii Pedagogiki Specjalnej im. M. Grzegorzewskiej w Warszawie. strona 49 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA Maria Molicka Dlaczego dzieciom należy czytać baśnie? Szukając odpowiedzi na pytanie, co takiego zawierają baśnie, że warto je czytać dzieciom, należy krótko zasygnalizować wielowiekowy proces transformacji, jakiemu podlegały. Zmiany dotyczyły zarówno treści, jak i adresata, do którego były kierowane. W baśniach występują elementy mitów, legend, opowieści przekazywanych sobie z ust do ust. Literacka baśń pojawiła się już w 2. wieku nowej ery, ale była wówczas zjawiskiem incydentalnym. Autorem wspomnianej baśni był Lucius Apuleius. Był to utwór fantastyczno-satyryczny, zatytułowany „Metamorfozy albo Złoty osioł”. Literackie baśnie zaczęły częściej pojawiać się w Europie pod koniec średniowiecza. Anonimowy autor pod koniec 13. wieku zebrał baśnie, a swoją kolekcję zatytułował „Novellino”. W latach 1387—1392 Geoffrey Chaucer napisał „Opowieści kanterberyjskie”. Utwory te zaczęły cieszyć się coraz większą popularnością. Później tworzyli je między innymi Francesco Straparola (1550—1553) i Giambattista Basile (1634—1636). We Francji pod koniec 17. wieku dwór Ludwika XIV promował modę na baśnie, dzięki czemu zostały nobilitowane, co niewątpliwie przyczyniło się do dalszego zainteresowania nimi. Baśnie Charlesa Perrault bawiły ówczesny establishment, szybko rozprzestrzeniając się w całej Europie i wypierając rodzime utwory tego typu. Były adresowane do dorosłych i cieszyły się niezwykle dużą popularnością. Później, za sprawą braci Grimm, baśnie stały się literaturą służącą do wychowania. Wilhelm i Jacob Grimmowie byli etnografami, dlatego z należytą dokładnością nie tylko kolekcjonowali baśnie, ale i opisywali ich pochodzenie. Drugie wydanie ich kolekcji baśni miało charakter edukacyjny i moralizatorski, było adresowane do dzieci. Wilhelm zmienił treść utworów, adaptując je do celu, któremu miały służyć, czyli do wychowania. Skrzętnie usunął lub zasłonił symbolami treści dotyczące przemocy seksualnej, w tym kazirodczej, poza tym zmienił zakończenia na szczęśliwe. Baśnie braci Grimm cieszyły się niezwykłym powodzeniem u czytelników, czego wyrazem było siedem wydań ich kolekcji (zawierały 211 baśni) w latach 1812—1857. W roku 1825 bracia wydali także małą kolekcję, obejmującą 50 baśni 1. Od tego momentu datuje się złoty okres rozwoju literackich baśni. Tworzyli je tacy pisarze, jak: Hans Christian Andersen, Carlo Collodi, Lewis Carroll, Frank Baum, James Barrie i wielu innych. Baśnie w wersji filmowej, za sprawą Waltera Eliasa Disneya, znowu zmieniły treść; usunięto z nich wszystko to, co było okrutne, nieprzyjemne, co mogło ranić sentymentalne nastawienie do świata ówczesnego establishmentu. W rezultacie wykreowano banalną, papierową fabułę, w niewielkim stopniu podobną do pierwowzoru. Baśnie stały się ckliwe i sentymentalne; ich głównym celem było wytworzenie dobrego nastroju u odbiorców 2. Współczesne baśnie bardzo różnią się od wcześniejszych (często są to antybaśnie), ale — co charakterystyczne — adresowane są i do dzieci, i do dorosłych 3. Wprowadzenie [w:] The Oxford Companion to Fairy Tales, pod red. J. Zipes Oxford University Press 2000, ss. XV–XXXII. 2 J. Zipes, Breaking the Disney Spell, [w:] The Classic Fairy Tales, pod red. M. Tatar, Norton &Company, New York–London 1999, ss. 332–352. 3 The Oxford Book of Modern Fairy Tales, pod red. A. Lurie, Oxford University Press 1994. 1 „[email protected]” [email protected] Ten krótki wstęp służy wyłącznie zasygnalizowaniu długotrwałego procesu zmian, jakim podlegały baśnie. Truizmem jest stwierdzenie, że epoki historyczne charakteryzują różne uwarunkowania społeczno-ekonomiczne czy sposoby rozumienia, interpretowania świata, w tym także społecznego. Różnice te również odzwierciedlają się w koncepcjach wychowania dzieci. Na rolę baśni w tym względzie, jak wcześniej wspomniałam, pierwsi zwrócili uwagę bracia Grimm. Od tego momentu to dzieci stały się głównym adresatem baśni. Dzisiaj dzieciom będącym w wieku około pięciu lat rodzice i opiekunowie czytają lub opowiadają baśnie. Są to najczęściej uproszczone ich wersje, w których usunięto opisy okrucieństwa, krzywdzenia bohatera, a fabułę opracowano, jak wcześniej zasygnalizowałam, w stylu Disneya. Pojawia się pytanie, czy jest to słuszne, czy może należałoby dzieciom czytać oryginalne teksty? Czy są jakieś ograniczenia wiekowe dotyczące adresata baśni literackiej w aspekcie recepcji treści i generowanych przez nie emocji? Dysputa dotycząca baśni i ich negatywnej bądź pozytywnej roli we wspomaganiu rozwoju psychicznego dziecka toczy się od dawna, od chwili pojawienia się zbioru baśni braci Grimm. Pisze o tym Nicholas Tucker 4. Zwolennicy czytania dzieciom baśni braci Grimm twierdzą, że mali słuchacze uwielbiają się bać, z dreszczykiem emocji doświadczać przygód bohaterów, w rezultacie czego oswajają się z zagrożeniami, kształtują odporność, redukują lęk. Baśnie wywoływały wiele emocji w XIX i XX wieku. Ukazywały się wówczas publikacje zarówno gloryfikujące tę literaturę, jak i zdecydowanie ją potępiające, demonizujące, wskazujące na zagrożenia, jakie powodują w umysłach dzieci. A jak dzisiaj, w świetle aktualnej wiedzy psychologicznej dotyczącej rozumienia literatury przez dzieci, są one oceniane? Odwołując się do teorii J. Piageta opisującego procesy rozwoju myślenia u dziecka, można powiedzieć, że w tzw. okresie przedoperacyjnym (czyli od 2. do 6. roku życia) myśli ono magicznie. Cóż to znaczy? Myślenie dziecka nie jest oddzielone od działania, jest czynnością posiadającą te same cechy sprawcze co zachowanie. Dziecko sądzi, że złymi myślami można komuś zaszkodzić, poza tym nie oddziela świata realnego od wyobrażonego, czyli Kopciuszek, Baba Jaga lub inna, rodem z baśniowego świata postać może przyjść tutaj i teraz, może pocieszyć bądź zagrozić bezpieczeństwu. Stopniowo uczy się oddzielać świat rzeczywisty od baśniowego, realny od tego wymyślonego, który także w jakiś sposób jest rzeczywisty, bo wyobrażony we własnym umyśle. Zatem oryginalne baśnie czytane czy opowiadane małym dzieciom mogą im zaszczepić strach. Nie darmo straszono dzieci na przykład Cyganem, kominiarzem, że zabierze je, gdy będą niegrzeczne, i tym sposobem często skutecznie wymuszano posłuszeństwo. Rozwijająca się gwałtownie w okresie przedoperacyjnym wyobraźnia dziecka stwarza szczególną podatność na indukowanie lęków właśnie dlatego, że ono jeszcze nie rozumie fikcji, nie ma dystansu do własnych wyobrażeń tworzonych pod wpływem opowiadania i może być opanowane przez silne emocje. A te w tym okresie rozwojowym istotnie ukierunkowują zachowanie. Dziecko nie rozumie ich, ale intensywnie doświadcza, poza tym jeszcze nie wypracowało sposobów radzenia sobie z nimi. Zatem dzieciom będącym w tym okresie rozwoju ze szczególną ostrożnością należy czytać utwory 4 N. Tucker, The child and the book: a psychological and literary exploration, Cambridge University Press 2009, ss. 67–68. strona 50 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA generujące silny strach, bo można zaindukować je lękiem, z którym jeszcze kognitywnie sobie nie radzą. To procesy myślenia pozwalają na poradzenie sobie z wyobrażoną lękową sytuacją, a te jeszcze w tym okresie rozwoju nie są odpowiednio rozwinięte. Dzieci pięcio-, sześcio- czy nawet siedmioletnie, nie mając dystansu do fikcyjnych wydarzeń, mogą być zalewane silnymi emocjami, które nie tylko mogą wywoływać natychmiastowe silne negatywne reakcje emocjonalne, ale i zalegać w ich umyśle, sprzyjając poczuciu zagrożenia. Należy rozważyć i inny aspekt, niezwiązany bezpośrednio z rozwojem procesów poznawczych, a z cechami indywidualnymi rozwijającej się osobowości dziecka (tzw. predyspozycją indywidualną), z jego wrażliwością, podatnością na reagowanie wzmożonym lękiem na wszelkie zagrożenia czy też silnie rozwiniętą empatią powodującą intensywne przeżywanie negatywnych emocji: smutku, przygnębienia, rozpaczy. Znajomość reakcji emocjonalnych dziecka, jego progu wrażliwości, podatności na wystąpienie lęku czy zaleganie emocji umożliwi dobranie odpowiedniej literatury, która wzmocni pozytywny nastrój i pomoże w wykształceniu kognitywnych sposobów radzenia sobie ze strachem, smutkiem czy niepokojem. To prawda, że dzieci lubią się bać, gdy czują się bezpieczne. Dlatego baśnie pomagają w redukcji lęku, oswajają z potencjalnymi zagrożeniami, budują poczucie sprawczości — poradzę sobie ze smokiem czy złym czarownikiem. Jak wynika z tych rozważań, ograniczenia w zakresie prezentacji oryginalnych baśni narzucają wiek oraz indywidualne cechy osobowości rozwijającego się dziecka. Zanim pokażę wpływ baśni na rozwój psychiczny dziecka, przedstawię charakterystyczne cechy tych utworów, które ułatwiają dzieciom recepcję ich treści. Baśnie kompatybilnie przystają do psychiki dziecka zarówno w aspekcie rozwoju umysłowego, jak i emocjonalnego, co pozwala na zrozumienie ich treści. Najważniejszą cechą baśni jest magiczne ujmowanie rzeczywistości, protagonista pozostaje pod opieką postaci mających magiczną siłę bądź zostaje wyposażony w przedmioty, które pozwalają mu zrealizować nawet nieprawdopodobnie trudne, nierealistyczne zadania. Wydawałoby się, że jest skazany na porażkę, jednak z pomocą magii zwycięża przeciwności losu, zło, ratuje siebie i innych. Baśniowy bohater jest najczęściej zwyczajnym młodym człowiekiem, który znalazł się w trudnej sytuacji bądź pomaga innym, którzy są w takich sytuacjach. Jest osobą, która walczy ze złem, w czym najczęściej wspierają go postacie zwierząt. Myślenie dziecka cechuje animizm (zwierzęta czy rośliny są zdolne do odczuwania i myślenia), a taki jest właśnie świat baśni — antropomorficzny, analogiczny do sposobu rozumowania dziecka. Baśnie korzeniami sięgają do mitów, magiczność właśnie z nich się wywodzi. W mitach to bogowie wyposażeni byli w niezwykłą moc, w baśniach posiadają ją niektóre postacie: wróżki, czarownice, czarodzieje; równie magiczną siłę mogą mieć niektóre zwierzęta czy przedmioty. W mitach zawarto głębokie poszukiwanie sensu egzystencji, występuje koincydencja, nie ma jednowymiarowej prawdy, odpowiedzialności czy sprawiedliwości, rozumianej jako nagradzanie lub karanie adekwatne do popełnionych czynów. W baśni wszystko jest dychotomiczne — dobre lub złe. Magia pełni rolę instrumentu podporządkowanemu fabule, jej służy, pomaga protagoniście lub mu przeszkadza. Bohater baśni najczęściej jest niesłusznie skrzywdzony czy prześladowany. „[email protected]” [email protected] Inną cechą baśni jest optymistyczne zakończenie, które buduje dobry nastrój, ponieważ zło zostało ukarane, a dobro nagrodzone. Buduje także nadzieję, którą Józef Kozielecki nazywa nadzieją pasywną, a mianowicie utrwala poczucie, że nawet z najtrudniejszej sytuacji można wyjść obronną ręką 5. Baśnie nie budują zadaniowych strategii radzenia sobie, jedynie utrwalają optymistyczną wiarę w szczęśliwe zrządzenie losu. Odnajdywane w baśniach elementy legend dotyczą wydarzeń i tych niezwykłych, i tych zwyczajnych, rutynowo powtarzających się w życiu każdej społeczności, co powoduje, że baśnie odnoszą się do podstawowych zagrożeń, które napotykał czy napotyka człowiek w życiu. Używając języka psychologicznego, można powiedzieć, że koncentrują się wokół niezaspokojonych podstawowych potrzeb i lęków z nimi związanych: fizjologicznych (głodu), potrzeby bezpieczeństwa (np. lęku przed drapieżnikiem, potworem), potrzeby miłości, przynależności, akceptacji, szacunku. Bohater baśniowy doświadcza przemocy fizycznej, emocjonalnej, zaniedbania. W treści fabuły odnajdujemy podstawowe konflikty, jak rywalizacja w rodzinie, walka o władzę, dominację, znaczenie w społeczności. Są podstępy, oszukiwanie czy wykorzystywanie i instrumentalne traktowanie słabszych i naiwnych. Natomiast rzadziej występują konflikty dotyczące zdrady, nielojalności; te częściej występują w relacjach ludzi dorosłych i związane są z funkcjonowaniem w szerszej społeczności o rozbudowanej stratyfikacji społecznej. W baśniach postacie są scharakteryzowane jednowymiarowo: zły — dobry, piękny — brzydki, dzielny — tchórz, głupi — mądry, próżny — szlachetny, egocentryczny — prospołeczny itp. Fabuła ilustruje zachowania wynikające z cech, w jakie wyposażone są postacie — dana postać tak się zachowuje, bo jest dobra lub zła. Właśnie tak myśli dziecko. Młodzież lub dorośli, wracając do świata baśni, odkrywają uwarunkowania psychologiczne zachowań występujących postaci, np. wewnętrzne motywy ich działania, konflikty, lęki, potrzeby oraz przesłanie, jakim warto być człowiekiem, jak się zachowywać, by być cenionym w społeczności. Akcja w baśni jest niezwykła, bo zmienna, dynamiczna, ale i fantastyczna, czym przykuwa uwagę. Te wyżej wymienione niektóre charakterystyczne cechy baśni powodują, że dziecko jest zdolne do ich recepcji, do zrozumienia i przeżycia. Po tych rozważaniach warto zastanowić się nad rolą baśni we wspomaganiu rozwoju psychicznego dziecka. Baśnie rozwijają zasoby językowe dziecka, wprowadzają w świat symboli danej kultury i umożliwiają przeżycia artystyczne. Jednak przede wszystkim dzięki nim dzieci zdobywają podstawowe informacje dotyczące życia w grupie społecznej, zapoznają się z podstawowymi konfliktami, zagrożeniami, zachowaniami i towarzyszącymi im emocjami. Baśnie ilustrują zachowania innych. Po czwartym roku życia stopniowo zanika egocentryczne myślenie i pojawia się zdolność do decentracji interpersonalnej — dziecko zaczyna rozumieć, co w danej sytuacji mogła pomyśleć inna osoba. Baśnie tę ważną zdolność rozwijają. Stymulacja rozwoju myślenia dziecka dokonuje się poprzez narrację — zdobywa ono wiedzę o świecie społecznym. Uczy się, czyli konstruuje wiedzę, nie poprzez bezpośrednie doświadczenie, naśladownictwo innych, ale poprzez zastępcze doświadczanie w wyobraźni opowiadanych wydarzeń. Ten sposób ucze5 J. Kozielecki, Psychologia nadziei, Wydawnictwo Akademickie Żak, Warszawa 2006, ss. 38–39. strona 51 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA nia się przez narrację pełni dominującą rolę w procesie rozwoju człowieka. A dokonuje się dzięki opanowaniu systemu językowego, którego nabywanie uwarunkowane jest z jednej strony predyspozycją biologiczną, a z drugiej oddziaływaniem społecznym w toku indywidualnych relacji językowych z innymi, w rezultacie czego dochodzi do rozumienia symboli językowych. Dziecko może dokonać recepcji treści, ale nie tylko — może także przeżyć je emocjonalnie. Odkrycie neuronów lustrzanych, które uaktywniają się również wtedy, gdy jednostka słucha opowiadań, wyjaśnia mechanizm odzwierciedlania emocji, tym samym przeżywania i rozumienia innych drogą zastępczego doświadczania wydarzeń w procesie uczenia się poprzez narrację 6. Narracja baśniowa pomaga również wyjaśniać i interpretować zdarzenia występujące w świecie innych ludzi, ponieważ wskazuje przyczynę i skutek określonego postępowania (wiąże zdarzenia). W tym aspekcie pomaga kształtować myślenie nie od szczegółu do szczegółu (tzw. transdukcyjne), ale myślenie przyczynowo-skutkowe. Jak wspomniałam wcześniej, magia tylko wspiera bohatera, podczas gdy przyczyny i rezultaty jego działania zawarte są w treści fabuły. Pomaga również dziecku w wyodrębnieniu świata wyobrażonego od realnego, rzeczywistego, ponieważ obszar fikcji jest wyraźnie zarysowany poprzez występujące w każdej baśni wstęp i zakończenie (za siedmioma górami, za siedmioma morzami…, i ja tam byłem…). Baśnie niezwykle stymulują wyobraźnię dziecka — łatwo wyobraża sobie i zapamiętuje ono szklane buciki, kota w butach, krasnale, potwory czy inne postacie i przedmioty 7. Jedną z cech kreatywnego myślenia jest wyobraźnia. Zatem baśnie mogą wpływać na rozwój twórczego myślenia. Wprowadzają również w świat cenionych wartości. Fabuła ilustruje to, co jest ważne, co grupa szczególnie sobie ceni. Baśń buduje wiedzę o wartościach, normach, rolach społecznych, pokazuje, jak należy się zachować, by zdobyć szacunek, znaczenie i upragnione dobra. Właściwe zachowania są sowicie nagradzane, a złe okrutnie karane. Baśnie kształtują rozumowanie według norm moralnych, socjalizują, ponieważ pokazują, że działania na rzecz innych są warte zaangażowania i poświęcenia. Utwory te mają niezwykle istotny wpływ na rozwój tożsamości dziecka, bo dostarczają wzorów do konstruowania „Ja” idealnego i „Ja” powinnościowego 8. Ilustrują, jakim należy być człowiekiem, jakimi cechami się charakteryzować. Protagonista jest wzorem dla dziecka, ponieważ jest dobry, sprawiedliwy i odważny, ma na uwadze dobro innych, zwycięża zło i otrzymuje nagrody. Baśnie dostarczają informacji o zachowaniach, jakich oczekuje się od jednostki. Dzieci nie tylko są zapoznawane z aprobowanymi zachowaniami, ale i przeżywają emocje związane z niesprawiedliwym traktowaniem bohatera. Pozytywne wzory mają tendencję do silnego utrwalenia się, ponieważ towarzyszą im silne emocje (generujące napięcie i ulgę) i wzmocnienie zastępcze — nagroda bohatera. Jednocześnie baśnie stwarzają możliwość przetestowania aprobowanych cech w zabawie, w wyobraźni. 6 D. Dobbs, A. Revealing, Reflection. Mirror Neurons Are Providing Stunning Insights Into Everything From How We Learn To Walk To How We Empathize With Others, „Scientific American Mind” 2006, April/May. 7 N. Tucker, op. cit, s. 82. 8 M. Jarymowicz, Psychologiczne podstawy podmiotowości, PWN, Warszawa 2008, s. 145. „[email protected]” [email protected] Dziecko w okresie przedoperacyjnym ma silne poczucie optymizmu i omnipotencji. Te dwie cechy wzmacniają potencjalne poczucie sprawczości i tym samym poczucie własnej wartości, zapewniają siłę do działania, podejmowania różnych wyzwań, testowania możliwości, wypracowywania strategii działania, zdobywania wiedzy o innych i o sobie. (Dziecko, które jest pesymistyczne, unika działania, wycofuje się z aktywności, ogranicza swoje możliwości poznawania świata i siebie). Baśnie sprzyjają również uruchomieniu myślenia życzeniowego, które może pomagać jednostce w radzeniu sobie z niepowodzeniami, niezaspokojonymi potrzebami (myślenie życzeniowe może być zastępczym sposobem chroniącym przed silnymi negatywnymi myślami i emocjami). Poprawiając nastrój, budując optymizm, pomagają utrzymać równowagę emocjonalną. Rdzeniem rozwijającej się tożsamości dziecka jest poczucie własnej wartości. Wszystko, co zagraża temu poczuciu, powoduje uruchomienie mechanizmów zniekształcających, inaczej zwanych obronnymi. Zatem baśnie poprzez to, że stymulują optymizm (nadzieja pasywna), potencjalne poczucie sprawczości, dając siłę do działania, do aktywności, tak ważną w konstruowaniu wiedzy, i myślenie życzeniowe, stanowią „barwy ochronne” dla rozwijającej się tożsamości. Inną cechą baśni jest to, że u małych słuchaczy generują silne emocje, sprzyjając ich nazywaniu, czyli werbalizowaniu, i tym samym uświadomieniu, co pozwala na rozmyślny do nich dostęp i lepsze rozumienie innych i siebie. W dalszej kolejności umożliwia to ocenę tychże emocji i podyktowanych przez nie zachowań, co powoduje, że dziecko może je korygować i poszukiwać innych sposobów wyrażania emocji i związanych z nimi zachowań. Baśnie pozwalają też na bezpieczne uzewnętrznienie (eksternalizację) nagromadzonych negatywnych uczuć na przykład wobec macochy, a nie mamy czy taty. Redukcja napięcia, np. złości, poprzez zastępczą reprezentację zachodzi łatwo. Postacie baśniowe wyzwalają emocje i umożliwiają bezpieczne ich ukierunkowanie 9. Baśnie oswajają z zagrożeniami, np. głodem, krzywdzeniem, zaniedbaniem, konfliktami w świecie społecznym, np. rywalizacją, dominacją, negatywnymi stereotypami, uprzedzeniami czy dyskryminacją. Z uwagi na swoje niezwykłe cechy pełnią też ważną rolę w terapii dziecka, co nie jest jednak przedmiotem rozważań w tym artykule. Reasumując, należy stwierdzić, że baśnie stymulują dziecko do budowania wiedzy o świecie społecznym, świecie innych ludzi, sprzyjają rozwojowi umysłowemu, emocjonalnemu, społecznemu, wywierają istotny wpływ na rozwój jego tożsamości. Słuchanie czy czytanie baśni jest nie tylko przyjemne, ale i wielce pożyteczne. Maria Molicka — psycholog, pracownik dydaktyczny PWSZ w Lesznie, autorka wielu publikacji naukowych i popularnonaukowych z zakresu psychologii dziecka oraz bajek terapeutycznych dla dzieci; posiada wieloletnie doświadczenie w pracy psychologa klinicznego dziecka. 9 N. Tucker, op. cit., s. 84. strona 52 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA Grażyna Wiśniewska Uczenie literatury a zabawa w kontekście psychologii …praca i zabawa przenikają się wzajemnie tak, jak wzajemnie przenikają się sąsiednie kolory tęczy A. Kamiński Uczenie literatury to tworzenie przez nauczyciela sytuacji, w których uczeń na swoją miarę doświadcza jej, a w wyniku tych doświadczeń nabywa umiejętności dostrzegania swoistości sztuki słowa, świata wartości zawartych w literaturze, umiejętności krytycznej oceny utworów oraz wypowiadania się na ich temat 1. Słownik języka polskiego podaje, że doświadczenie, doświadczanie to „ogół wiadomości zdobytych na podstawie (własnych — dopisek mój) obserwacji i przeżyć”, a doświadczyć to „doznać czego, zaznać, odczuć” 2. Jaki powinien być ów kontakt z literaturą, owo doświadczenie? Powinien być tak silny, by uczeń miał do literatury osobisty stosunek (by była mu bliska), by dostrzegł, że dzieło literackie otwiera możliwości głębszego spojrzenia na innego człowieka i na siebie samego (jestem inny, ale są inni), by wyrósł w przekonaniu, że w jego życiu może ona pełnić ważną rolę, by wartość wpisana w literaturę przekształciła się w wartość osobową i stała się jego wartością 3, by „istniał w kulturze poprzez umiejętność reagowania na poznawane dzieła” 4. Cele, jakie stawia dydaktyka kształceniu literackiemu, wyznaczają uczniowi określone miejsce — w centrum, „pośrodku” 5. Dydaktyka, pojmowana jako zespół czynności nauczyciela, skierowana jest ku niemu, „istnieje z powodu i dla ucznia” 6. Podmiotowe widzenie ucznia — powiada B. Chrząstowska — dotyka „samej istoty procesów edukacyjnych” 7. Psychologia personalistyczna mówi o dziecku jako osobie. Sens i znaczenie zwrotu „dziecko jest osobą” (F. von Bollnov) ma określone konsekwencje dla praktyki pedagogicznej. Wpisane są weń więź (osobowa: JA — TY 8, nie instytucjonalna) pomiędzy dzieckiem a nauczycielem i odpowiedzialność tego drugiego za jego rozwój 9. TY mówi niejako do JA, że go „nie zniszczy, nie unicestwi, nie wykorzysta dla swoich celów, lecz podtrzyma, wes- J. Polakowski, Idee dydaktyki podmiotowej w podstawowych problemach kształcenia literackiego (nurt antropocentryczno-kulturowy) [w:] Podmiotowy wymiar szkolnej polonistyki, pod red. Z. Urygi, Wydawnictwo Naukowe WSP, Kraków 1998, ss. 13–14. 2 Słownik języka polskiego, pod red. M. Szymczaka, t. I, PWN, Warszawa 1978, s. 440. 3 B. Chrząstowska, Polonistyka w szkole. Dylematy pozorne i rzeczywiste, „Polonistyka” 1995/5. Także: B. Dyduch, M. Jędrychowska, Z. A. Kłakówna, H. Mrazek, I. Steczko, To lubię! Podręcznik do języka polskiego dla klasy czwartej. Książka nauczyciela, Wydawnictwo Edukacyjne, Warszawa-Kraków 1994, s. 38. Autorki piszą: „literatura (...) daje szansę (...) przekształcania wartości estetycznych w wartości osobowe. W konsekwencji w jakość życia”. 4 B. Dyduch, M. Jędrychowska, Z. A. Kłakówna, H. Mrazek, I. Steczko, op. cit., s. 42. 5 Z uczniem pośrodku. Podmiotowa dydaktyka literatury, języka, kultury, pod red. Z. Budrewicz, M. Jędrychowskiej, Wydawnictwo Naukowe AP, Kraków 1999. 6 J. Polakowski, Idee dydaktyki podmiotowej..., s. 82. 7 B. Chrząstowska, Polonistyka w szkole... . 8 Ta relacja interesuje M. Bubera (1878–1965), uważanego za twórcę filozofii dialogicznej (szerzej: nurt chrześcijański w egzystencjalnej pedagogice personalistycznej), chociaż dziś wiemy, że poprzedzili go E. Ebner, H. Cohen i E. Rosenstock-Huessy. Jego prace zostały wydane w języku polskim: M. Buber, Ja i Ty, wybór, wstęp i tłum. J. Doktór, Wydawnictwo PAX, Warszawa 1992; M. Buber, Problem człowieka, tłum. R. Reszke, Wydawnictwo Spacja, Warszawa 1993. 9 M. Sawicki, Dziecko jest osobą. Szkice z teorii kształcenia i wychowania, Wydawnictwo Naukowe Semper, Warszawa 1995. 1 „[email protected]” [email protected] prze, obdarzy, ubogaci” 10. M. Braun-Gałkowska tak tłumaczy tytuł swojej książki: „Iść w tę samą stronę to dążyć wspólnie ku jakiemuś celowi”. Gdy w drogę wybiera się DUŻY i MAŁY, DUŻY wskazuje kierunek, pomaga, by MAŁY nie zabłądził, uczy, jakie wziąć buty na wyprawę, czasem zachęca, czasem wspiera, a czasem zachwyca się nie tylko widokami, ale i świeżym spojrzeniem MAŁEGO. MAŁY, jak to MAŁY, czasem się dąsa i ucieka, czasem przechwala, a czasem mocno trzyma dającą mu poczucie bezpieczeństwa rękę DUŻEGO” 11. W tej „osobowej” dydaktyce zawsze istnieje horyzont aksjologiczny. „Bycie dla innego”, dydaktyka (a więc nauczyciel) oznaczać może tylko jedno — dawanie. Lekcja, której treścią jest literatura jako nośnik wartości, poszerza ów horyzont. To już nie tylko wartość bycia razem, ale bycia razem wobec wartości wpisanych w dzieło. Dla nauczyciela i dla ucznia może to być autentyczne wydarzenie. Stąd w literaturze przedmiotu czasem mówi się nie o lekcji, a o spotkaniu 12; dydaktycy rozważają, czy rozmowa, rozumiana jako „uzupełnianie się o wspólne działanie”, jest metodą? 13 Przyjęta idea antropologiczna zobowiązuje nauczyciela do przyjęcia zasad kształcenia i metod pracy wynikających z wiedzy o dziecku, a w kontekście uczenia — uczenia się literatury, dodatkowo z wiedzy o jego potrzebach i oczekiwaniach z nią związanych oraz możliwościach jej poznawania na poszczególnych etapach szkolnej edukacji. Przywołana tu już psychologia personalistyczna powiada, że otwarcie się dziecka na świat, także literaturę (ściślej: to, co jest w nią wpisane), to zgoda na istnienie inne niż „mojość”, uznanie i podziw wszystkiego, co nie jest mną. U większości dzieci do 15. roku życia dominuje otwarcie nastrojowe, wyrażające się ogromną wrażliwością na wszystko, co istnieje, niezwykłą podatnością na słowa piękne, dobre, wzniosłe, mówiące o miłości, nadziei i dobru. Świat jawi się jako pole nieograniczonych możliwości. To w tym wieku rodzą się problemy decyzyjne, problemy woli. I to w tym wieku dziecko emocjonalnie obiera sobie kogoś za autorytet i podąża za nim. Może to być nauczyciel. Taki DUŻY. Pamiętający o tym, że tak naprawdę niczego w dziecku nie stwarza, a jedynie (aż!) wydobywa i uaktywnia drzemiące w nim możliwości; pomaga mu stać się kimś, budzi w nim potrzebę samorealizacji (w hierarchii potrzeb A. Maslowa potrzebę znajdującą się na samym szczycie 14), potrzebę dążenia do wartości, również tej, wpisanej w literaturę, szczególnie teraz, kiedy tyle mówi się o szkodliwości „satelitarnej wioski globalnej”, „śmietniku postmodernistycznym” i dekonstrukcjonizmie, „trzeciej kulturze” i „ekranowych dzieciach” w roli bezkrytycznych konsumentów 15, o „digitalnych tubylcach” 16. Nauczyciel wie, że, aby w ogóle taka potrzeba pojawiła się w dziecku, ono musi wiedzieć o jej istnieniu — wartości musi stale doświadczać w obcowaniu z nimi i we wspólnym ich „wypracowywaniu”. Wiedza — przynajmniej według psychologii personalistycznej — jest wartością, jeżeli służy pełnemu rozwojowi człowieka, w tym Ibidem, s. 31. M. Braun-Gałkowska, W tę samą stronę. Wydawnictwo Krupski i S-ka, Warszawa 1994. 12 Słowo wstępne [w:] Poprzez lekturę i zabawę ku wartościom. Lekcje języka polskiego w szkole podstawowej i gimnazjum, pod red. G. Wiśniewskiej, Wydawnictwo KLANZA, Lublin 2001. 13 B. Myrdzik, Czy rozmowa jest metodą? [w:] Podmiotowy wymiar szkolnej polonistyki…, s. 90. 14 A. Maslow, W stronę psychologii istnienia, tłum. I. Wyrzykowska, Wydawnictwo PAX, Warszawa 1986. Ze względu na literaturę warto przypomnieć, że potrzeby estetyczne są tuż przed potrzebą samorealizacji. 15 Między innymi: J. Puzynina, Słowo – wartość – kultura, Wydawnictwo Towarzystwa Naukowego KUL, Lublin, 1997. 16 Z. Hofman, Czy szkoła szkodzi, „[email protected]” 2010/3. 10 11 strona 53 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA duchowego (M. Scheler). „Wiedza — pisze także Z. Włodarski — może być nieużytecznym balastem (…), jeśli nie prowadzi do rozwoju jednostki” 17. (Dlatego tak ważne jest ciągłe ponawianie pytań o cele kształcenia.) Wiedza o literaturze wówczas jest wartością, jeżeli służy rozwojowi dziecka. To stwierdzenie daje wprost odpowiedź na pytanie: po co?, pośrednio wskazuje na zakres tej wiedzy. Poznawanie literatury jest zupełnie innym procesem niż poznawanie czegokolwiek innego — nie tyle intelektualnym, co emocjonalnym. Nauczycielska świadomość tego jest niezwykle ważna. Polonistyczne sposoby, zmierzające do ujawniania tkwiących w literaturze wartości, winny być budowane przede wszystkim na przeżyciu emocjonalnym. Wówczas mają szansę na urzeczywistnienie się w dziecku. J. Tischner pisze, iż „wartości do nas wołają, a my możemy odpowiedzieć im (lub nie) przez urzeczywistnienie ich” 18, co należy rozumieć: odpowiedzieć (lub nie) sercem i realizować je (lub nie) w życiu. Psychologia mówi, że dzieci do 15. roku życia wykazują niewiele oznak zinternalizowanych wartości, np. zainteresowanie drugim człowiekiem nie łączy się z głębszą refleksją — dzieci pomagają kolegom, ponieważ tego się od nich oczekuje, ponieważ taka jest społeczna zasada. Nawet u młodzieży szkół średnich (nawet u ludzi dojrzałych) rzadko pomoc innym, by ograniczyć się tylko do tego przykładu, wynika ze zinternalizowanych wartości 19. Już choćby z tego jednego przykładu widać, jak wiele do zrobienia ma nauczyciel, by — powtórzę raz jeszcze — wartość wpisana w literaturę stała się wartością dziecka. Nie jest to zadanie łatwe. Trudność wynika choćby z różnic w konkretyzacji dzieła literackiego nauczyciela i ucznia. Pojęcie to, wprowadzone do refleksji literaturoznawczej przez R. Ingardena 20 i zmodyfikowane przez J. Sławińskiego 21, rodzi — według Z. Urygi — konflikt w sytuacji kształcenia literackiego 22. Do tego konfliktu nawiązuje P. Andrusiewicz w swoich rozważaniach o możliwych korzyściach, jakie może czerpać dydaktyka literatury z konfrontacji własnych potrzeb badawczych z ustaleniami psychologii społecznej 23. Chociaż — konstatuje autor — „nie wiemy, jaka jest zależność między wysoce prawdopodobną rozbieżnością postaw nauczyciela i uczniów a skutecznością edukacji literackiej”, konflikt ten w znacznym stopniu wynika z nieuwzględniania zjawiska interakcji 24, w którego skład wchodzą nierozerwalnie ze sobą związane postrzeganie (już nie tylko nauczyciela wobec dzieła i ucznia 17 Z. Włodarski, O naturze związków między uczeniem się, nauczaniem, wychowaniem i rozwojem, „Nowa Polszczyzna” 2001/1. 18 J. Tischner, Myślenie według wartości, Wydawnictwo Znak, Kraków 1993, s. 483 19 D. Fontana, Psychologia dla nauczycieli, tłum. M. Żywicki, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 1998, ss. 257 – 264. 20 R. Ingarden, O poznawaniu dzieła literackiego [w:] Studia z estetyki, t. I, PWN, Warszawa 1957. 21 Słownik terminów literackich, pod red. J. Sławińskiego, Zakład Narodowy Imienia Ossolińskich, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź 1988, ss. 236–237. 22 Z. Uryga, Godziny polskiego. Z zagadnień kształcenia literackiego, PWN, WarszawaKraków 1996, ss. 44 – 51. Autor powołuje się na badania J. Polakowskiego dotyczące odbioru prozy artystycznej (r. 1980), w których podstawowym kryterium były potrzeby związane z literaturą. Określone zostały następujące postawy wobec niej: ludyczna, kompensacyjna, poznawcza i estetyczna. 23 P. Andrusiewicz, Dydaktyka literatury wobec zagadnień psychologii społecznej [w:] Podmiotowy wymiar szkolnej polonistyki…, ss. 33–45. 24 Ibidem, s. 45. Także: P. Andrusiewicz, Interakcje nauczyciel – uczniowie w kształceniu literackim, Wydawnictwo Naukowe WSP, Kraków 1996. Badania P. Andrusiewicza docenia J. Polakowski, widząc w nich początek konieczności „rewolucyjnej bez mała zmiany kształcenia, polegającej na zdecydowanym zwrocie ku umiejętnościom poznawania ucznia jako odbiorcy literatury i budowaniu na tym gruncie perspektyw wykorzystania nabytej wiedzy polonistycznej”. J. Polakowski, Nauczyciel i uczniowie w kształceniu literackim, „Nowa Polszczyzna” 1997/1. „[email protected]” [email protected] wobec dzieła, ale też nauczyciela wobec ucznia i ucznia wobec nauczyciela) i porozumiewanie się. Porozumiewanie się, opisywane pojęciami wypracowanymi przez teorię komunikacji (naprzemienne role nadawcy i odbiorcy), psychologia społeczna utożsamia czasem ze stylem kierowania nauczyciela czy modelem (podejściem) edukacji, przez co rozumie preferowany przez niego sposób postępowania w klasie, czyli to, jak organizuje lekcje i jaki udział (jaką aktywność) w niej przewiduje dla swoich uczniów. Nauczycielskie zachowania określane są jako demokratyczne i autokratyczne (R. K. White i R. Lippit), niedyrektywne i dyrektywne (N. Flanders), liberalne, terapeutyczne i egzekwujące (G. D. Fenstermacher i J. S. Soltis). Badania wykazują, że pierwsze zachowania w każdej z par (w trzecim modelu — egzekwujące) hamują aktywność ucznia, drugie aktywizują i zachęcają do pracy 25. A. Brzezińska pisze o trzech modelach interakcji nauczyciela i ucznia: 1) spontanicznej aktywności ucznia i dopasowującej się do niej aktywności nauczyciela, 2) skoordynowanej aktywności ucznia i nauczyciela oraz 3) zaplanowanej aktywności nauczyciela i kierowanej przez niego aktywności ucznia. Tylko drugi model jest modelem dwupodmiotowym, w którym nauczanie — uczenie się jest wspólnym przedsięwzięciem nauczyciela i dziecka 26. Ponieważ w przeważającej mierze w szkole mamy do czynienia z porozumiewaniem się werbalnym, w dydaktyce funkcjonuje pojęcie dialogu edukacyjnego, który przy zachowaniach niedyrektywnych (autokratycznych, egzekwujących w trzecim modelu według A. Brzezińskiej) ma w istocie charakter monologowy — nauczyciel informuje, przekazuje, wyjaśnia, pyta, uczeń przyjmuje (lub nie) do wiadomości, odpowiada, przeważnie reprodukując wiedzę. Tymczasem dzieci chcą być aktywne nie tylko z racji swojego wieku, ale dlatego, że aktywność leży w naturze człowieka. W pełni aktywne mogą być tylko wówczas, gdy mają poczucie bezpieczeństwa, widzą sens tego, co robią, doświadczają związku między własnym wysiłkiem a uzyskiwanym efektem. Kiedy dziecko podejmuje jakieś działanie, wysiłek wkładany w jego realizację zależy od tego, jak je ocenia (trudne, łatwe). Na tę ocenę wpływają wcześniejsze doświadczenia zdobyte w podobnych sytuacjach, rozpatrywane w kategoriach porażki lub klęski, zadowolenia z siebie lub nie, zadowolenia lub nie ze strony nauczyciela. A zatem dziecko bierze pod uwagę nie tyle własne rzeczywiste możliwości, umiejętności, wiedzę, ile przekonanie, że potrafi lub nie coś zrobić. Kieruje się raczej swoim poczuciem kompetencji, a nie rzeczywistym poziomem tych kompetencji. To bardzo istotne. Nauczyciel nieświadomie może zachęcić (zniechęcić) dziecko na przyszłość — podobna propozycja z jego strony spotka się z aprobatą (negacją). Jeśli sytuacja, w której nauczyciel oczekuje od dziecka aktywności, nie jest dla niego bezpieczna — czuje się oceniane, sprawdzane, porównywane z innymi — jego uwaga i energia nie koncentrują się na zadaniu, a na obronie siebie samego. Pojawia się tendencja do odgadywania oczekiwań nauczyciela, zadowolenia go, a więc chęć uzyskania zewnętrznej nagrody, bez motywacji i refleksji wewnętrznej. Jeśli dodatkowo będzie to sytuacja rywalizacji, a nie współpracy, w ogóle trudno mówić o autentycznym poszukiwaniu, skupieniu się na przykład na tekście; pojawia się tendencja „byle szybciej”. Zbyt szybka pomoc ze Piszą o tym między innymi: D. Fontana, op. cit.; A. Brzezińska, Jak dobrze uczyć? Analiza porównawcza modeli kształcenia, „Polonistyka” 1996/10; Z. Uryga, Godziny polskiego..., ss. 85–89. 26 A. Brzezińska, Czym może być aktywne uczestnictwo ucznia i nauczyciela? [w:] Uczyć inaczej, pod red. G. Lutomskiego, Wydawnictwo Fundacji Humaniora, Poznań 1994, ss. 31–40. A. Brzezińska, Jak dobrze uczyć?..., ss. 646–654. 25 strona 54 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA strony nauczyciela w chwili, gdy uzna on, że czas przeznaczony na przykład na czytanie nie przynosi oczekiwanego efektu, w dłuższej perspektywie działa na niekorzyść dziecka. Nauczyciel pokazuje mu bowiem, że nie potrafi czegoś zrobić albo że należy coś zrobić szybciej czy inaczej. Jeśli pomoc ta przybiera formę algorytmu działania (wzoru do naśladowania), dziecku nie pozostaje nic innego, jak tylko podążać za nauczycielem krok po kroku. Im więcej jest takich sytuacji, w których nauczyciel pomaga zbyt szybko, zbyt długo i zbyt dużo, tym silniejsze kształtuje się w dziecku przekonanie, iż bez pomocy nie jest w stanie niczego osiągnąć. W ten sposób nauczyciel przyczynia się do powstania tzw. efektu wyuczonej bezradności, co oznacza, że w każdej sytuacji, którą dziecko oceni jako zbyt trudną dla siebie, nie podejmuje żadnych wysiłków poradzenia sobie z zadaniem. Oczywiście, jest to zachowanie całkowicie efektywne — uczeń działa od początku w warunkach sprzyjających uzyskaniu pożądanego efektu, nauczyciel jest z niego zadowolony, tyle że sam uczeń ma bardzo słabe poczucie bycia autorem tego, co się dzieje 27. A jest to ważne, istotne, mające znaczenie dla dziecka. Wpływa na jego postrzeganie, które nie jest niczym innym jak sposobem poznawania literatury. To on w dużej mierze buduje „czynnik wrażenia ogólnego” (M. Gilly), który — odznaczając się względną stałością — rzutuje na postawę 28 wobec literatury. Postawa ta wyraża — obok rzeczywistej wiedzy o literaturze — przekonania werbalizowane w postaci opinii (na przykład taka, że poezja jest trudna). Dotykamy tu więc nauczycielskiej odpowiedzialności. Jak zatem — nie będąc w sprzeczności z przyjętymi ideami: antropologiczną, psychologiczną i aksjologiczną — sprawić, by literatura była dla dziecka ważna? Jedno na pewno nie budzi wątpliwości — nauczyciel powinien umożliwić dziecku pełną aktywność. Taką aktywność wyzwala zabawa rozumiana jako forma uczenia się w radości, ponieważ skutecznie wspiera nauczyciela w pobudzaniu i wzmacnianiu w uczniu wewnętrznej, poznawczej, a nie obronnej motywacji do działania, pomaga zdobywać mu różne umiejętności, rozwija poczucie sprawstwa, przekonanie, iż poprzez własną aktywność można wpływać na to, co się dzieje (przekonanie, iż nie jest się przedmiotem, ale autorem, osobą, która ma coś do powiedzenia i z którą inni się liczą), wzmacnia więc poczucie własnej wartości (zanika tendencja do odgadywania oczekiwań nauczyciela, a w jej miejsce pojawia się coraz silniejsza tendencja do samodzielnego podejmowania kolejnych prób i poszukiwań), rozwija potrzebę współdziałania z innymi, korzystania z ich pomocy i udzielania im pomocy. Z badań psychologii społecznej wynika, że nauczyciele, biorąc pod uwagę tylko dwie cechy swoich uczniów: postawę wobec pracy i osiągnięcia w nauce, tworzą matryce: inteligentny — nieinteligentny, umotywowany — nieumotywowany itd., co bardzo ogranicza pełne widzenie dziecka jako osoby. Psychologowie stwierdzają ponadto, że istnieje zależność między tą matrycą a strukturą interakcji, co więcej, obraz ucznia nieznacznie się zmienia, a co za tym idzie — także charakter interakcji. Sytuacja zabawy zdecydowanie wpływa, jeśli nie na zmianę postrzegania ucznia przez nauczyciela, to przynajmniej na poszerzenie pola jego widzenia. Zabawa wszak nie zawsze odwołuje się do inteligencji językowej (umiejętność pisania, czytania i porozumiewania się za pomoA. Brzezińska, Czym może być aktywne uczestnictwo ucznia i nauczyciela?..., ss. 31–40; G. Sędek, Wyuczona bezradność, „Charaktery” 2003/1. 28 Psychologowie definiują postawę jako względnie trwałą orientację lub tendencję do jej pojawienia się, którą jednostka rozwija wobec różnych obiektów i kwestii napotykanych w trakcie całego życia, i wyraża werbalnie jako opinie. D. Fontana, Psychologia dla nauczycieli…, s. 248. 27 „[email protected]” [email protected] cą słów), tradycyjnie cenionej najwyżej. Zabawa często odwołuje się do innych potencjalnych możliwości uczenia się, np. do umiejętności nawiązywania kontaktu (inteligencja interpersonalna, społeczna) czy umiejętności wglądania w siebie, poznawania siebie (inteligencja intrapersonalna, emocjonalna w ujęciu poznawczym) 29, pozwala na wyrażanie niewerbalne — za pomocą ciała, gestów, mimiki, działań plastycznych czy muzycznych. Mając na uwadze nastrojowe otwarcie dziecka na świat, o którym wspominałam, ma to ogromne znaczenie, ponieważ najlepsze dla tego wieku są odpowiednie formy działalności zewnętrznej, na przykład mające postać twórczości artystycznej: literackiej, teatralnej lub parateatralnej, muzykowanie, malowanie. A więc nie tylko słuchanie i czytanie poezji, ale także pisanie wierszy. Nie tylko mówienie o poezji, ale wyrażanie uczuć, nastroju innymi niż język środkami wyrazu. Literatura prowokuje do zróżnicowanych odczytań, odgadywań, intuicji, olśnień, gier wyobraźni, bardziej do przeżywania niż racjonalizowania. Zabawa zbliża zatem przekaz nauczyciela do struktur poznawczych dziecka, zwłaszcza do konkretno-wyobrażeniowego myślenia dzieci dziesięcio-, dwunastoletnich (w pełni myślenie pojęciowe wraz z operacjami logiki formalnej jest właściwe dzieciom dopiero około 15. roku życia). Tym samym łagodzi konflikt postaw nauczyciela (podyktowanych między innymi celami, jakie chce osiągnąć poprzez edukację literacką) i ucznia wobec literatury. Osłabia także „konflikt między tym, co w poczuciu ucznia jest własne i obce, wewnętrzne i zewnętrzne” 30. Dziecko łatwiej akceptuje trud poznawczy, jeśli ten jest umiejętnie wkomponowany w zabawę. Zabawa uwzględnia różne preferowane style uczenia się, określane jako systemy reprezentacji sensorycznej: wzrokowy, słuchowy i kinestetyczny 31. Oznacza to, że nauczyciel zwiększa swoją szansę dotarcia do wszystkich uczniów, tym bardziej, że wiele zabaw łączy wszystkie (lub prawie wszystkie) „szlaki wiodące do mózgu” 32. W zabawę wpisana jest również nieprzewidywalność wydarzeń, jaka może zaistnieć pomiędzy dzieckiem a nauczycielem i pomiędzy dziećmi. Ta bowiem wynika w sposób oczywisty z natury tego, co dzieje się między osobami. Zabawa jednak nie może zastępować tekstu literackiego, ani być obok niego. Zawsze musi być z nim związana i z niego wynikać, stwarzać impuls do interpretacji. To dzieło poprzez zabawę — a nie zabawa, która jest tylko narzędziem — ma wyzwalać reakcję (wcale nie musi być ona pozytywna), inspirować do różnorodnych odkryć, w tym wpisanych weń wartości (także, a może przede wszystkim, artystycznych). Zabawa ma pomóc dziecku zarówno w naiwnym, niedojrzałym, jak i profesjonalnym odbiorze tekstu literackiego. Ma pomóc mu doświadczać literatury, by stała się dla niego ważna. Możliwości tkwiące w zabawie są naprawdę ogromne. Grażyna Wiśniewska ― polonistka, doradca metodyczny nauczycieli uczących poza Polską. 29 H. Gardner, Inteligencje wielorakie. Teoria w praktyce, tłum. A. Jankowski, Wydawnictwo Media Rodzina, Poznań 2003. 30 Z. Uryga, Godziny polskiego…, s. 77. 31 Na ten temat istnieje bogata literatura. W kontekście uczenia literatury wart odnotowania jest artykuł: R. Rosa-Chłobowska, Jak grochem o ścianę, „Nowa Polszczyzna” 1991/1. 32 Uczymy się poprzez to, co widzimy, słyszymy, dotykamy, smakujemy, wąchamy i robimy. G. Dryden, J. Vos, Rewolucja w uczeniu, tłum. B. Jóźwiak, Wydawnictwo Moderski i S-ka, Poznań 2000, ss. 128–131. strona 55 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA [email protected] opery znana gwiazdo – co zaśpiewasz dzisiejszego wieczoru, by dodać mu splendoru? Dorota Gał Dama: Chopin w Paryżu Eh, bię, jeszcze nie wiem. (tragikomedia w I akcie) Występują: Fryderyk Chopin George Sand Dama (Paulina Viardot – znana śpiewaczka, przyjaciółka G. Sand, Chopina, Delacroix) Gazeciarz (jednocześnie akordeonista) Eugeniusz (EUGÈNE) Delacroix Adam Mickiewicz Dwie turystki (robiące zdjęcia) G. Sand: Ale ja wiem! Wszyscy będą pili nasze wspaniałe francuskie wino, a ty zaśpiewasz swoją najnowszą arię, Paulino. Dama: No… chyba, że maestro Fryderyk mi zagra. G. Sand: Och, obawiam się, że on dzisiaj nie w humorze. Marzy o tym swoim polskim ugorze, bo do ojczyzny, do Polski wrócić nie może. Niebożę. Dekoracja: XIX-wieczny salon w Paryżu; aktorzy w kostiumach z epoki siedzą na scenie, piją kawę, Chopin pozuje malarzowi. Dama: Och, taki jest mizerny, takie ma blade lica. Rekwizyty: kopie gazety „Le Figaro”, sztalugi, portret Chopina (może być bazgroł, karykatura), akordeon. G. Sand: Noo, bo zżera go nerwica i gruźlica. Nagrania: francuski walc To śpiewa Paryż (Sous le ciel de Paris), muzyka Chopina – Etiuda Rewolucyjna lub Polonez As-dur op. 53. Dama: (oburzona, zgorszona) Ach! Auroro! Jesteś niepoprawna! Uwaga: językowe wstawki francuskie zapisane są w transkrypcji. Gazeciarz: (pokazuje na salon i zapowiada) „Elegancja – Francja”, czyli XIX-wieczny salon w Paryżu! (może naśladować francuski język, czyli akcent na ostatniej sylabie i charakterystyczne r) Sil wu ple! Sil wu ple! Madam e mesje! Czytajcie wiadomości! Tylko w „Le Figaro” najnowsze wiadomości! Francuska pisarka Żorż Sand zaprasza dziś gości. A w dobrym, paryskim tonie jest gościć w jej salonie. Zapowiada się wspaniała impreza, bo sam Fryderyk Chopin zagra swego poloneza! (do turystów, po cichu) Bon żur, bon żur. Proszę poczytać i oddać, bo gazetka nie jest na sprzedaż. (głośno) Czytajcie „Feuliętony na dwie strony”, czyli „Chopin w Paryżu” i „Wizyta w salonie Żorż Sand!”, „Najnowsza moda paryska!”. (schodzi ze sceny, rozdaje gazety publiczności, turystki robią mu zdjęcia) Chopin: Co ten gazeciarz tak krzyczy? Słychać go na całej ulicy! Nie dość, że głowa mi pęka od rana od wczorajszego szampana i kankana, to jeszcze własnych myśli nie słyszę. A myślałem, że jakąś etiudę dzisiaj właśnie napiszę. Malarz: Mesje Szopę. Nie ruszaj się narazię, bo źle wyjdziesz na mym obrazię. A właśnie ja, Eugeniusz Delakrła (staje przodem do publiczności i kłania się lekko) maluję samego Szopena. G. Sand: (do przyjaciółki) A ja – znana i podziwiana Żorż Sand – skończyłam pisać „Leliję” – moją najnowszą powieść – i dzisiaj wszystkim mym gościom właśnie o tym opowiem. A ty, moja przyjaciółko, Paulino Viardot – paryskiej „[email protected]” G. Sand: Wiem to, moja droga, od dawna. Dama: (zwraca się do Chopina, który na nikogo nie patrzy, bo pozuje, ale tak naprawdę to nic go to wszystko nie obchodzi) Mesje Szopę. Zagraj dziś wieczorem walca. Chciałabym się bawić, chciałabym do tańca. Chopin: Sil wu ple, madam. Obietnicy nie składam, bo tańczyć trzeba w duecie, a ja wolę popatrzeć, jak tańczą w balecie. Dama: Masz rację, mesje. Taniec francuski wiele ma zalet i sam przyznasz, że wspaniały jest francuski balet. (zwraca się do Sand) Kto zatańczy dziś wieczorem? G. Sand: Ha! To moja niespodzianka. A nawet niespodzianki mam dwie. Sil wu ple! Najpierw balet! Otóż ja sama zatańczę, a ty… – nie stój jak koza, tylko zaśpiewaj coś z Berlioza. Dama: Hektora Berlioza? Tego francuskiego kompozytora? Znam fragment jego symfonii Marzenia i namiętności. To będzie w sam raz dla Twoich gości! (brzmi muzyka, obie damy tańczą, śpiewają do melodii słynnego francuskiego walca „To śpiewa Paryż”; ideałem byłoby zagrać go na akordeonie, ale można zaprezentować z płyty, a grę tylko udawać) Su siel szanson, vol kom unłazo, su siel de Pari, Su siel szanson, vol kom unłazo, su siel de lamur, Su siel szanson, vol kom unłazo, su siel de Pari, Su siel szanson, vol kom unłazo, sur la vil. strona 56 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA Wystarczy, że ktoś gdzieś Miłosną śpiewa pieśń A już jak ćmy Zlatują sny Żeby w bajkę się wpleść 1. Gazeciarz: (wskazuje damy) Tak się bawi Paryż w XIX wieku. Piszą, malują, tańczą, pozują, bo Paryż i dawniej, i dzisiaj to artystów stolica. Paryż urzeka, przyciąga, zachwyca. Dama: Paryż zawsze będzie stolicą europejskiej mody, a słynące ze swej urody paryżanki to największe w świecie elegantki. G. Sand: Słynne są na świecie nasze francuskie perfumy, francuskie ciasta, sery, rożki. (oj, znowu nie czuję, że mi się rymuje), pisałem bajki dla dużych dzieci, a także balladki, np. „Pani Twardowska”. (wszyscy już wiedzą i zgłaszają się do odpowiedzi) O! Pan się już zgłasza, ale niech mnie to jeszcze przez chwilę nie rozprasza. Co ja tam jeszcze pisałem? Aha! Znacie mojego pułkownika, Emiliję Plater, A z resztą tytułów to już jestem na bakier, Bo taki ze mnie „król poezji”, a raczej królewicz. No, to któż ja jestem? Wszyscy chórem: Adam Mickiewicz! G. Sand: Ale dałeś przedstawienie, mistrzu Adamie. Nie kłamię, nie kłamię. Same brawa, ale zapraszam do stołu, bo stygnie kawa. Mickiewicz: To za chwilę, niech pierwsze siadają damy, a my tu sobie chwilkę z Fryckiem pogadamy. Dama: (pokazuje na włosy, mocno skręcone, lub perukę) Francuskie loczki! Malarz: Ach! Jakże znane są szampany z winogron prosto z Szampanii, proszę pana i proszę pani. (pokazuje winogrona) Winogrona! Oto i one, i jeszcze słabość do ciastek „napoleonek”. Gazeciarz: Turyści chętnie piją nasze wino, palą cygaro i czytają najpoczytniejszą gazetę „Le Figaro”. (zwraca się do turystek) Poproszę o zdjęcie! (zostaje na widowni) Malarz: (przerywa śpiewy i tańce, i wręcz je przekrzykuje) Ale przez chwilę już nie rozprawiajmy, tylko naszej gospodyni posłuchajmy. Auroro, zdradźże nam wreszcie, kogo zaprosisz jeszcze! G. Sand: (klaszcze i nuci słynne cztery dźwięki z V Symfonii Beethovena) Pa, pa, pa, pam! (wchodzi Mickiewicz, kłania się wszystkim, podchodzi do każdego) (Mickiewicz i Chopin z przodu, pozostali aktorzy siadają przy stoliku) Chopin: Witaj, stary przyjacielu. A wiesz, że ja kiedyś też wiersze pisałem, ale czasu na to nigdy nie miałem. Całe życie gram i nudnego grania arystokratek, niestety, słucham. Muszę się włóczyć wieczorami, nocami po paryskich salonach i tylko czasami o smutku i tęsknocie zapominam. Muszę jeść ślimaki, żaby, jakieś majonezy, a ja najbardziej wolałbym tworzyć polonezy. Nie lubię tej salonowej pańszczyzny, tej paryskiej nudy. Ty wiesz, że wolę preludia, że wolę etiudy, kochane me mazurki, a nie jeść napoleonki czy jakieś tam z kremem rurki. I tak mi leci, raczej pod górę niż z górki. Paryż się bawi, śpiewa, wino leje, a tam Polska kona, a tam car szaleje! Męczy mnie to, tęsknię, cierpię, boleję. Mickiewicz: Oni są zabawni, ale za to my będziemy kiedyś sławni. Ty masz francuskie nazwisko, francuska w tobie krew, ale Polak jesteś w duszy, Polska czeka na twój zew. Zagraj im po naszemu, polskiego walczyka, niech rozbrzmiewa po świecie twoja, nasza, polska muzyka. Chopin: (zwraca się do Sand stanowczo) Auroro, chciałbym zagrać! G. Sand: A będzie to pasowało na dzisiejszym wieczorze? Mickiewicz: Witam, drogie panie, witam panowie! Witam Ciebie, Fryderyku! Dawno Cię nie widziałem, jak zmężniałeś, smyku. Witam gości, szanowna publiczności! Pozwólcie, że się przedstawię. Albo… kim jestem, azaliż wtedy wam wyjawię, gdy po utworach moich wprzódy mię poznacie, i sami to, kim jestem, głośno tu wyznacie… A mógłbym tak wierszem gadać i bez końca rymy składać, i improwizować, i wizje przepowiadać, (chrząka) hm, hm. Otóż drogie dziatki, kiedy pisałem „Pana Tadeusza”, aby trafiły pod strzechy każdej chatki Chopin: Być może, Auroro! Być może! Twoim polskim gościom spodoba się na pewno. Ty niewątpliwie będziesz gwiazdą wieczoru, boginią, królewną. A moi współziomkowie prawi? Każdy z nich to przyzna, że po tym utworze przypomni mu się Polska, przypomni mu się ojczyzna! 1 Ostatnie zdanie pochodzi z piosenki Michała Bajora pt. Edith, słowa A. Ozga, http://www. michalbajor.pl/piosenki/edith.html. Początek to moje bardzo luźne tłumaczenie. „[email protected]” [email protected] G. Sand: No dobrze. (woła głośno w stronę kulis) Akustyk! Prosimy o podkład muzyczny! (zwraca się do Chopina) strona 57 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA [email protected] Oczywiście nie musisz grać Fryderyku, bo i tak nie mamy pianina, ale za to mamy płyty CD. (Chopin kręci z politowaniem głową, macha ręką, wszyscy siadają, on stoi, zaczyna się „Etiuda Rewolucyjna”, brzmi coraz ciszej, robi się smętnie) G. Sand: (wstaje, przerywa słuchanie, częstuje) Proszę się częstować! Oto francuskie bagietki, prosto z Leclerca. Lepsze nawet od cukierka! Gazeciarz: (idąc z widowni) A ja do bagietki polecam lekturkę gazetki. To właśnie z Francji wywodzą się dziennikarskie felietony, czyli krótkie artykuły, co najwyżej na dwie strony. Malarz: A ja polecam francuskie winogrona prosto z Szampanii. Proszę, dla pana i dla pięknej pani. (kiść winogron przykłada do ucha Sand) Bardzo Ci, Auroro, w takim kolorze do twarzy. Pięknie by to wyszło na moim obrazie. G. Sand: Proszę się częstować francuskimi rożkami, francuskimi serami. Sylwia Reichel-Rzepecka Dama: A dlaczego nikt się nie zachwyca moimi francuskimi loczkami? G. Sand: Bo lepiej się pozachwycać francuskimi perfumami! („psiuka” perfumami w powietrze) Czujecie, państwo, te miłe wonie, te cudowne zapachy? Tylko francuskie perfumy wzbudzają takie „ochy” i „achy”. Chopin: (zaczyna kichać, a potem długo kaszle) Wybaczcie państwo. (kaszle) Wykańcza mnie gruźlica! Mickiewicz: Ale trzymaj się jakoś! W tym roku Twoja 200. rocznica! Chopin: No tak, moja 200. rocznica. Nie wiem, co to znaczy i czy to takie ważne, ale obiecajcie, że kiedyś z kafejek na Szans Elize popłynie mój polonez, i postawią mi pomnik na Per Laszez! Wszyscy: (nieskładnie, jakby każdy do siebie, wychodząc za kulisy) Obiecujemy. Masz jak w banku pomnik na Per Laszez jak to, że w maju kwitnie bez. OD SAMBY DO WALCA WIEDEŃSKIEGO Integracyjne formy tańca towarzyskiego Książka + płyta CD Popularny w ostatnim czasie taniec towarzyski wciąż zyskuje coraz to nowych zwolenników. Publikacja jest doskonałą propozycją dla wszystkich kochających ruch i dobrą zabawę. Zawiera 11 tańców towarzyskich (standardowych, latynoamerykańskich i współczesnych) w wersjach integracyjnych. Pozwala na szybkie przyswojenie historii, kroków podstawowych oraz najprostszych figur. Autorka proponuje tańce standardowe (walc angielski, walc wiedeński, tango), tańce latynoamerykańskie (samba, rumba, cha cha cha, jive, paso doble) i inne tańce (blues, disco, rock and roll). (wszyscy wychodzą, pusta scena, brzmi „Etiuda Rewolucyjna”) Wydawnictwo KLANZA Lublin 2009 Format B5 Liczba stron 56 Dorota Gał ― doktor nauk humanistycznych, nauczycielka języka polskiego, autorka publikacji kierowanych do polonistów, współpracuje z KLANZĄ, kocha muzykę. „[email protected]” strona 58 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA Katarzyna Mikos, Grażyna Wiśniewska Iskierka miłości nad przepaścią, czyli jak rozmawiać z uczniami o wartościach Wartości do nas wołają, a my możemy odpowiedzieć im (lub nie) przez urzeczywistnienie ich. J. Tischner Aleksander Wat w „Dzienniku bez samogłosek” napisał: To, co jesteśmy winni bliźniemu — uwaga. Liryk Tadeusza Różewicza „Przepaść” podpowiada działania, w których uczeń na swoją miarę doświadczy poprzez lekturę owej powinności wobec drugiego człowieka. Cel główny: doskonalenie sprawności czytelniczych. Uczniowie będą potrafili: odczytać metaforyczny sens liryku Tadeusza Różewicza. 1. Ćwiczenie dramowe. Na podłodze przyklejamy równolegle dwa paski taśmy w odległości 1—1,5 m. Zarysowujemy następującą sytuację: ulica (jezdnia), chodnik; na chodniku, tuż przy krawężniku (u nas: taśma) stoi babcia w okularach, z laseczką, najwyraźniej zamierza przejść na drugą stronę ulicy, ale nie robi tego, choć nie widać samochodów; podbiega do niej chłopiec, przeprowadza babcię przez ulicę. Prosimy, by dwoje uczniów weszło w rolę babci i chłopca. Babcię stojącą przy krawężniku pytamy: Dlaczego nie przechodzisz? Czego się boisz? Chłopca, który właśnie przeprowadził babcię przez ulicę, pytamy: Dlaczego pomogłeś babci? Czym się kierowałeś? Co teraz czujesz? Babcię, która dzięki chłopcu znalazła się po drugiej stronie ulicy, pytamy: Co teraz czujesz? 2. Uczniowie (w grupach) układają puzzle i odczytują hasło (patrz: załącznik nr 1). W kilku zdaniach opisują obrazek. 6. Podczas drugiego słuchania liryku każdy pisze na obrazku, kto? i co? — według niego — buduje sytuację liryczną. Usłyszane wyrazy umieszcza w odpowiednich miejscach (np. babcia, chłopczyk, iskierka). Uwaga: Nie wymagamy od uczniów zmiany przypadków zależnych na formy podstawowe (mianowniki). 7. Podczas słuchania liryku po raz trzeci uczniowie uzupełniają schemat wyrazami, które nazywają to, co się dzieje (np. cofa, rozgląda się, świeci). Znów prosimy, by usłyszane wyrazy umieszczali w odpowiednich miejscach schematu. W ten sposób uczniowie przypiszą czasowniki rzeczownikom. Uwaga: Gdyby uczeń na przykład w ćwiczeniu 6. zapisał wyraz stopę, teraz umieścił wyraz cofa, otrzymałby pełne zdanie, zamkniętą myśl (patrz: uwaga do ćwiczenia 6.). 8. Porównujemy uzupełnienia schematu z wyrazami przywołanymi w ćwiczeniu 3., a także użytymi w liryku, który dopiero teraz uczniowie otrzymują (bez tytułu). Wyrazy skojarzenia, które nazywają emocje i ewentualny rezultat stoczenia się w przepaść, choć nie występują w liryku, są weń wpisane — nazywają to, co czuje babcia, stojąc tuż przy krawężniku. 9. Uczniowie nadają lirykowi tytuł. Odczytują metaforyczny sens Różewiczowskiego tytułu. Nazywają uczucia, którymi kierował się chłopiec, pomagając babci. Nazywają wartości. Jeśli w wypowiedziach uczniów nie pojawi się słowo współczucie, podpowiadamy je. Pytamy, jak ten wyraz rozumieją — podejmują próbę sformułowania definicji współczucia. Podpowiadamy odwołanie się do etymologii wyrazu (współczucie, czyli współ — razem i czucie — odczuwanie), poszukanie słowa klucza liryku (ostatni wers, jedyny jednowyrazowy, zamykający liryk, a tym samym wyeksponowany, zwracający na siebie uwagę czytelnika). Wyraz współczucie jest kalką z języka łacińskiego i znaczy tyle, co com-passio (współcierpienie z Chrystusem w Jego męce). Współczucie ujmuje się w kategoriach etycznych jako powołanie i zadanie człowieka oraz czyni się je świadectwem najwyższej formy miłości. Jest zatem bliskie miłosierdziu i kojarzy się z sytuacjami, w których człowiek staje twarzą w twarz wobec czyjegoś cierpienia lub nieszczęścia. 3. Przywołują synonimy wyrazu przepaść 1 (praca ze słownikiem wyrazów bliskoznacznych) i słowa-skojarzenia do tegoż, np. niebezpieczeństwo, zagrożenie, śmierć, obawa, strach, bojaźń (to słowo powinno się pojawić ze względu na wyraz bojaźliwość, który występuje w liryku); ciemna, bezdenna, głęboka, głucha, nieprzebyta, straszna, straszliwa; stoczyć się, wpaść, runąć, spaść, zlecieć, ponieść śmierć, stracić życie; ale też góry, wyprawa, piękne widoki. Wszystkie wyrazy zapisujemy na tablicy. Wartościujemy (wydźwięk pozytywny, negatywny) przywołane wyrazy, umieszczając obok nich + lub –. Uwaga: Jeśli zapis ujmiemy w formę mapy pamięci, wzbogacimy ćwiczenie o dodatkowy walor edukacyjny — kategoryzację wyrazów. 4. Uczniowie słuchają wiersza. 5. Każdy otrzymuje obrazek — schematycznie zilustrowaną sytuację liryczną 2 (patrz: załącznik nr 2). Uczniowie komentują obrazek, nazywają poszczególne elementy. Otchłań, głąb, głębia, bezdeń, jezdnia, czeluść. Słownik wyrazów bliskoznacznych pod red. S. Skorupki, Wiedza Powszechna, Warszawa 1971, s. 169. 2 Pomysł tego typu rysunku zaczerpnięto z art. Barbary Dyduch „Od ekspresji graficznej do pojęć”, „Język Polski w Szkole” 1996/1997 nr 3. 1 „[email protected]” [email protected] Współczucie w słowniku A.S. Rebeka jest tak definiowane: łączenie się z drugim człowiekiem; odczuwanie wespół, razem z drugim człowiekiem. Uwaga: Ten etap lekcji jest całkowicie nieprzewidywalny. W zależności od sytuacji, wypowiedzi uczniów, można wykorzystać fragment powieści Małgorzaty Musierowicz „Kwiat kalafiora” (patrz: załącznik nr 3) i sprowokować dyskusję na temat: Czy współczucie jest słabością? 10. Uczniowie w grupach „kręcą” film 3 (patrz: załącznik nr 4) inspirowany utworem T. Różewicza. Kadry wypełniają rysunkami, obok zapisują dialogi postaci, zastanawiają się nad odpowiednią muzyką. Prezentują swoje prace. Technika pochodzi z: Warsztaty. Język polski. Materiały edukacyjne programu KREATOR, Kraków 1999, s. 14. 3 strona 59 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA Uwaga: Zachęcamy uczniów, by zagrali to, co narysowali i zapisali w kadrach. Tadeusz Różewicz, Przepaść 11. Zapytajmy uczniów, czy — gdybyśmy stawiali pomniki nie tylko ważnym, zasłużonym ludziom, ale też wartościom — postawiliby pomnik współczuciu (albo miłości). Jeśli usłyszymy odpowiedź twierdzącą, proponujemy ćwiczenie dramowe — w grupach uczniowie z siebie budują pomniki, których tytuł brzmi współczucie (albo miłość). Babcia w czarnych sukniach w drucianych okularach z laseczką stawia stopę nad przepaścią krawężnika cofa rozgląda się bojaźliwie choć nie widać śladu samochodu 12. Zakończmy lekcję starą jak świat zabawą „Iskierka”. D. Goleman, powołując się na J. Dewey’a, który twierdził, że nauczanie moralności daje najlepsze efekty wtedy, kiedy zamiast abstrakcyjnego wykładu staje się ciągiem lekcji dających przykład jak postępować w rzeczywistości, pisze, iż jest to jedynie skuteczna metoda edukacji emocjonalnej 4. Wiąże się ona jednak zawsze z ryzykiem, bowiem jej „rezultaty są prawdopodobne, a nie pewne” 5. Prawdopodobne, a więc pozostające w sferze nauczycielskich działań projektujących, życzeniowych. „Nigdy nie osiągamy pewności, iż nasza oferta edukacyjna zadomowiła się na dobre w osobowości wychowanka, ani też nie mamy pełnej jasności, w jakim stopniu wzbogaciła wewnętrznie ucznia” 6. Niemniej wydaje się, że jest to jedyny sposób, bo — jak pisze B. Myrdzik — „można drogą przymusu osiągnąć <efektywność nauczania> (…), ale nie można wymusić akceptacji wartości” 7. D. Goleman, Inteligencja emocjonalna, tłum. A. Jankowski, Wydawnictwo Media Rodzina, Poznań 1997, s. 438. 5 J. Tischner, Świat ludzkiej nadziei. Wybór szkiców filozoficznych 1966–1975, Wydawnictwo Znak, Kraków 1975, s. 37. 6 M. Jędrychowska, Najpierw człowiek. Szkolna edukacja kulturowo-literacka a problem kształcenia dydaktycznego polonistów. Refleksja teleologiczna, Wydawnictwo Edukacyjne, Kraków 1998, s. 107. 7 B. Myrdzik, Rola nauczyciela w organizowaniu dialogu z tekstem kultury w szkole, [w:] Nowoczesność i tradycja w kształceniu literackim. Podręcznik do ćwiczeń z metodyki języka polskiego, pod red. B. Myrdzik, Wydawnictwo UMCS, Lublin 2000, s. 101. 4 [email protected] Podbiega do niej chłopczyk bierze za rękę I przeprowadza przez otchłań ulicy na drugi brzeg Rozstępują się straszliwe ciemności nagromadzone nad światem przez złych ludzi kiedy w sercu małego chłopca świeci iskierka miłości Katarzyna Mikos — nauczycielka j. polskiego w Szkole Podstawowej nr 6 im. Romualda Traugutta w Lublinie; egzaminatorka OKE, w latach 2000―2003 doradca metodyczny języka polskiego dla nauczycieli szkół podstawowych; od wielu lat współpracuje z Polonijnym Centrum Nauczycielskim w Lublinie, prowadząc zajęcia metodyczne dla nauczycieli uczących języka polskiego i w języku polskim poza granicami kraju. Załącznik nr 2 „[email protected]” strona 60 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA [email protected] Załącznik nr 1 „[email protected]” strona 61 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA Załącznik nr 3 Małgorzata Musierowicz, fragment powieści „Kwiat kalafiora” Na trzeciej lekcji był polski – z Dmuchawcem. Siwy, potargany starszy pan o dobrodusznym, kpiącym uśmieszku i łagodnym spojrzeniu jasnych oczu, ukrytych za grubymi szkłami, był wychowawcą III b. Słynął w szkole z nieszablonowych pomysłów i oryginalnie prowadzonych wykładów. Nikt nie nudził się na jego lekcjach. Klasa III b składała się w przeważającej większości z ciekawskich dziewczyn i jeszcze w pierwszym roku nauki przeprowadziła dokładny wywiad na jego temat. Starsze klasy wystawiły wówczas Dmuchawcowi entuzjastyczne referencje: „W ogóle się nie denerwuje”, „Broni przed dyrciem, dwój na okres nie stawia”, „Nie nudzi”, „Nie dokucza”. Na nieoficjalnej giełdzie istniejącej wśród uczniów – warstwy uciemiężonej – największe uznanie mieli władcy liberalni. Dmuchawiec wybijał się nawet ponad tę warstwę, gdyż nie tylko był liberalny, ale w dodatku w najmniejszym stopniu nie był władcą. Toteż III b, której wychowawcą został już w pierwszym roku, słusznie uważała się za wyróżnioną przez los. – Witam – rzekł Dmuchawiec, grzebiąc w szufladzie stołu. – Czy tu jest dziennik? Nigdy nie pamiętał, że dziennik należy odnieść po lekcji do jaskini profesorów, nigdy też nie pamiętał o tym, że to on ma przynieść ów dokument na swoją lekcję. Nieodmiennie, i ku oburzeniu innych profesorów, posyłał po niego któregoś z uczniów (…) Kiedy zamieszanie z dziennikiem zostało opanowane, Dmuchawiec przystąpił do lekcji. Najpierw omówił wyniki klasówki. Były one jak zwykle dobre, ponieważ tak się jakoś składało, że wszyscy w tej klasie lubili przedmiot wykładany przez Dmuchawca. Nauczyciel mówił zwięźle, jasno i dowcipnie. Kiedy zobaczył, że część uczniów zdradza oznaki nieuwagi, skrócił swą wypowiedź jeszcze bardziej. Wreszcie rozdał zeszyty i po paru minutach, które zużył na przeglądanie swego grubego notesu o tajemniczej treści, spytał uprzejmie, czy uczniowie już skończyli cieszyć się ze swoich piątek. Kiedy usłyszał odpowiedź twierdzącą, poprosił o schowanie zeszytów, wstał i przeszedł się po klasie. – Współczucie – powiedział, nagle przystając. Klasa ucichła momentalnie. – Kto wyjaśni, co to oznacza? – Ja! – powiedział gruby Darek z pierwszej ławki. – To jest litość. Dmuchawiec fuknął. – Bezmyślny chłopcze – rzekł. – Litość to nie współczucie. Zwróćcie uwagę na zabarwienie emocjonalne obu tych słów. Które z nich ma odcień pejoratywny? – Współczucie – powiedziało kilka głosów naraz. – Oba mają – powiedziało kilka innych głosów. Dmuchawiec nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Był szczerze zdumiony. – Chwileczkę, jak to? – spytał. – Ja chyba źle rozumiem. Wyjaśnijcie mi to zaraz – zażądał. Nikt się nie kwapił. – Darek! Mów no, bracie. – Dmuchawiec klepnął grubasa po łopatce. – Nno... – rzekł Darek. – Bo współczucie to tak jak... miłosierdzie... to takie jakieś babskie. Ckliwe. – Ckliwe i babskie – mruknął polonista. – Słucham dalszych wypowiedzi. Młodzież jednakże była bardziej cwana, niż się pedagogowi wydawało. Powtórzenie słów Darka i niedostrzegalny wyraz troski na twarzy Dmuchawca pozwoliły klasie pojąć, że nie takich odpowiedzi się oczekuje. Zapadło milczenie, ponieważ nikt nie zamierzał się wychylać. – Niech to diabli – rzekł Dmuchawiec (…) – Co się dzieje? W waszej świadomości zachodzą niepojęte dla mnie zmiany. Czy to, że ich nie pojmuję, byłoby znakiem, że się gwałtownie starzeję? Taktowne zaprzeczenia powiały po klasie przypochlebnym szmerem. – Dzieci – rzekł nauczyciel. – Dlaczego waszym zdaniem współczucie jest czymś niewłaściwym? Dlaczego waszym zdaniem pomaganie bliźnim jest „[email protected]” [email protected] śmieszne? Dlaczego nikt się nie wstydzi agresji i brutalności, a żenuje go własna dobroć? Czy nie sądzicie, że coś tu stoi na głowie? Dwaj spośród was – nazwisk nie wymienię ze względów humanitarnych – stali wczoraj na skrzyżowaniu, a obok staruszka nie miała odwagi przejść przez jezdnię. Widziałem to z dala, tak jest. Stąd temat mojej dzisiejszej rozmowy z wami. Starsza pani zwróciła się w końcu do jednego z tych dwóch i on ją przeprowadził przez jezdnię. Ale tak się wstydził, że to zrobił, że musiał sobie zdrowo zakląć, kiedy już wrócił do kolegi. Ja pytam – dlaczego? Dlaczego wstydzicie się współczucia? Współ – czucia. Proszę się zastanowić teraz nad etymologią tego wyrazu. W klasie wisiało niepewne milczenie. Wstała Cesia Żak. – Boimy się współczuć – powiedziała. – Ludzie wokół nas są agresywni. Robimy krok w ich stronę, a oni odpowiadają nam złością. – Niepewnie spojrzała w stronę Dmuchawca. – Po prostu boimy się, żeby nas nie odtrącono. – Śmieszne – rzekł Dmuchawiec. – Odtrącą was – no i co z tego? Ja bym się tego nie obawiał. – Ale Cesia ma rację, panie profesorze – powiedziała szybko Beata Kowalczuk. – Ja się na przykład boję ludzi, mama zawsze mi powtarza, żebym była ostrożna. Bo ludzie, panie profesorze, zaraz wyczują, że ktoś jest miękki, i wykorzystają go od razu... Jakiś baryton z mutacją zauważył konspiracyjnie, że Beata faktycznie jest miękka, i to się daje zaraz wyczuć – w klasie gruchnął śmiech. Dmuchawiec pośmiał się też dla towarzystwa. – Boicie się ludzi – mruknął. – No, jest to znany aspekt tej sprawy. Czy wiecie, że zwierzęta często atakują ze strachu? Jak pisał pewien znakomity pisarz: „Źli ludzie to ci, którzy myślą, że świat jest zły i źli są wszyscy wokół. I czynią zło, myśląc, że bronią się przed złem innych”. Zgłosił się wysoki, pryszczaty Wojtek, zaczerwieniony teraz i spocony z wrażenia. – Ja... też tak uważam, panie psorze. Ja na przykład jestem regularnie agresywny ze strachu. W klasie eksplodował nagły śmiech. Dmuchawiec pozwolił uczniom nieco się odreagować, wykorzystując ten czas na spacer w kierunku okna i uchylenie lufcika. – Wojtek – rzekł wreszcie, kiedy śmiech ucichł. – Czy chciałeś powiedzieć coś jeszcze? – Nno tak – zabełkotał uczeń, stropiony i nieszczęśliwy. – Pan profesor wie, to ja tę staruszkę... tego. Chciałem powiedzieć, że ja jej po prostu nie zauważyłem, jak staliśmy tam z Łuckiem. Rozmawialiśmy o meczu, więc niech pan psor nie myśli, że ja tego... bo ja to normalnie pomagam w takich sytuacjach. – W porządku, jasne – klepnął go w ramię Dmuchawiec. – Nie mówmy o tobie. Naświetlamy teraz kwestię w sposób ogólny. Czy ktoś chciałby powiedzieć coś jeszcze? – Ja – zgłosił się Lucek, sąsiad Wojtka. – Ja jeszcze o tym, co ten pisarz powiedział. Co do złych ludzi. – No, no, słucham? – Ten gość nie miał racji – stwierdził Lucek kategorycznie. – Moim zdaniem, źli ludzie to ci, którzy zapewniają sobie korzyści, krzywdząc innych. Taki zły wcale nie musi myśleć, że inni są źli. On może myśleć, że inni są dobrzy, ale głupi, a on jest po prostu sprytniejszy od nich. Pan rozumie? Dmuchawiec nagle roześmiał się z całego serca i wziął Lucka za rękę. Była to ręka niedomyta, czerwona, z połamanymi paznokciami, śladami tytoniu wypalanego w szkolnej ubikacji i pyłu boisk piłki nożnej. – Ależ tak – powiedział. – Rozumiem. Rozumiem doskonale i dziękuję wam za dzisiejszą lekcję. Odwieczne wartości, jak się okazuje, nie umierają z byle powodu. Tak. Gdyby porównanie to nie miało wydźwięku negatywnego, przywołałbym tu przykład hydry, której wciąż obcinane głowy odrastają, w nieoczekiwanych zresztą miejscach. Oto dlaczego lubię być nauczycielem. Utwierdzam się wciąż na nowo w przekonaniu, że dobro jest niezniszczalne. – Puścił wreszcie rękę Lucka, który przestępował z nogi na nogę i zataczał oczami, nad wyraz głupio się czując w tak ciasnym kontakcie z nauczycielem. – No, a teraz zadanie domowe: „Współczucie w moich ulubionych książkach”. Liczę na obszerne i szczere wypowiedzi. Żegnam do jutra, już dzwonek. strona 62 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA [email protected] Załącznik nr 4 „[email protected]” strona 63 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA [email protected] —— emocjonalno-wolicjonalne, —— materialne, —— organizacyjne, —— metodyczne. Renata Stawinoga, Izabela Chajkaluk Organizacja przestrzeni na zajęciach warsztatowych Pojęcie przestrzeni analizowane jest z wielu punktów widzenia. Jeden z antropologów amerykańskich, E. T. Hall, nadaje mu wymiar kulturowy i analizuje je w świetle „programu ukrytego” 1. Psychologowie i socjolodzy społeczni badają wpływ przestrzeni — jej kształtu i zagospodarowania — na interakcję pomiędzy uczestnikami spotkania. Pedagodzy poszukują rozwiązań umożliwiających konstruowanie wiedzy w warunkach zapewniających skuteczność stosowanych metod, form organizacji pracy i środków dydaktycznych 2. Wychodząc od przestrzeni szkoły, coraz częściej dostrzegają potrzebę usytuowania rozważań w szerszym kontekście społeczno-kulturowym 3. Swoistej syntezy różnych podejść z perspektywy krytyczno-interakcjonistycznej dokonuje R. Meighan 4. Mówiąc o przestrzeni, nie sposób nie uwzględnić jej trzech podstawowych aspektów: indywidualnego, instytucjonalnego i międzyludzkiego. Przestrzeń jest uwarunkowana lokalnie, społecznie i kulturowo. Dotyczy bycia i współbycia podmiotów edukacyjnych. Mieści się w trzech obszarach: postrzeganiu świata zewnętrznego, określonego jako materialny, społecznego (m.in. kontakt z rówieśnikami) oraz świata własnych potrzeb i możliwości ich realizowania. Zauważenie, zrozumienie i wzbogacenie tych trzech obszarów to ważny cel edukacji 5. Według wspomnianego autora uwarunkowania te obejmują skład i układ oraz wzajemne powiązanie ze sobą dydaktycznych elementów strukturalnych danego zajęcia, mających wpływ na osiąganie zaplanowanych celów edukacyjnych 8. Zalicza się tu cele, czynności realizacyjne, organizację przestrzeni, w której odbywają się zajęcia, środki i materiały dydaktyczne, skład i układ osobowy grupy, w tym sposoby rozlokowania uczestników w zależności od rodzaju wykonywanych zadań. W. Żłobicki stawia pytanie o rolę przestrzeni edukacyjnej w two rzeniu klimatu wewnętrznej wolności uczestników edukacji albo mniej lub bardziej ukrytej manipulacji, jaka może zaistnieć w kontaktach uczniów i nauczycieli 9. Mając na względzie rozważania autora, należy uznać, iż aranżacja przestrzeni to oscylowanie pomiędzy wolnością a autorytaryzmem. Dysponując tą wiedzą, należy dołożyć wszelkich starań, by każda z osób działających w tak pojmowanej przestrzeni mogła ujawniać i rozwijać posiadane zdolności i uzdolnienia. Aranżację i celowe wykorzystanie przestrzeni na zajęciach warsztatowych zalicza się do podstawowych umiejętności każdego, aktywnie działającego animatora i trenera. Podjęcie i wykonanie tego zadania jest jednym z istotnych czynników sukcesu edukacyjnego, wyrażającego się m.in. w uzyskaniu przewidywanych efektów szkolenia, wysokiej samooceny i oceny zajęć przez osoby w nich uczestniczące, chęci podejmowania kolejnych działań edukacyjnych. Na tym tle można formułować zadania pośrednie prowadzącego warsztaty, do których należą: —— organizacja fizycznego środowiska uczenia się, —— organizacja społecznego środowiska uczenia się, —— modelowanie stosunku uczniów do uczenia się 6. Z organizacją fizycznego środowiska uczenia się związane jest zarządzanie przestrzenią i znajdującymi się w niej obiektami oraz zarządzanie czasem. J. Andrzejewska i E. Lewandowska słusznie określają nauczyciela (animatora, trenera) kreatorem czasu i przestrzeni 7. Dla omawianych w artykule treści przydatna wydaje się koncepcja W. Puśleckiego uwzględniająca pięć grup podstawowych uwarunkowań organizacji zajęć warsztatowych: —— intelektualno-sprawnościowe, E.T. Hall, Ukryty wymiar, Wydawnictwo Literackie Muza S.A., Warszawa 1997. D. Klus-Stańska, Konstruowanie wiedzy w szkole, Wydawnictwo UWM, Olsztyn 2000. 3 A. Nalaskowski, Przestrzenie i miejsca szkoły, Oficyna Wydawnicza Impuls, Kraków 2002; B. Dymara, Przestrzenie szkoły i przestrzenie życia, czyli trzy światy dziecka, [w:] Dziecko w świecie szkoły. Szkice o wychowaniu, pod red. B. Dymara, Oficyna Wydawnicza Impuls. Kraków 1998. 4 R. Meighan, Socjologia edukacji, UMK, Toruń 1993. 5 B. Dymara, Wielość rzeczywistości w świecie dziecka a nauki o edukacji, [w:] Wymiary dzieciństwa, pod red. J. Bińczyckiej i B. Smolińskiej-Theiss, Oficyna Wydawnicza Impuls, Kraków 2005. 6 A.I. Brzezińska, Nauczyciel jako organizator społecznego środowiska uczenia się, [w:] Rozwijanie zdolności uczenia się. Wybrane konteksty i problemy, pod red. E. Filipiak, Wydawnictwo UKW, Bydgoszcz 2008. 7 J. Andrzejewska, E. Lewandowska, Nauczyciel – kreator przestrzeni i czasu wolnego, [w:] Edukacyjne konteksty rozwoju dziecka w wieku wczesnoszkolnym, pod red. K. Kusiak, I. Nowakowskiej-Buryły, R. Stawinogi, Wydawnictwo UMCS, Lublin 2009. 1 2 „[email protected]” Przed rozpoczęciem zajęć warsztatowych należy zadbać o salę, w tym: dostępność środków dydaktycznych, miejsce na aktywność twórczą uczestników spotkania, możliwość prezentacji uzyskanych wytworów. Jak zauważa Z. Zaorska, osoby wchodzące do sali zwykle rozglądają się, szukają miejsca dla sie- 8 W. Puślecki, Wspieranie elementarnych zdolności twórczych uczniów, Oficyna Wydawnicza Impuls, Kraków 1998, s. 23. 9 W. Żłobicki, Przestrzeń edukacyjna – eutymia czy wyszywanie charakteru? [w:] Pedagogika alternatywna – dylematy praktyki, pod red. K. Baranowicz, Oficyna Wydawnicza Impuls, Łódź–Kraków 1995. strona 64 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA bie, a gdy już je znajdą, czekają na polecenia prowadzącego 10. Wszelkie wskazówki podawane są w formie bezpośredniej lub pośredniej (wyrażonej werbalnie lub obrazowo). Przestrzeń, nasłonecznienie, kolorystyka i dekoracja sali oraz ustawienie stolików czy krzeseł już sygnalizują pewien nastrój. Oto kilka propozycji ustawienia mebli przytoczonych za m.in. Nancy P. Aleksander wraz z krótkim opisem 11. AUDYTORIUM - WIDOWNIA PODKOWA STÓŁ KONFERENCYJNY [email protected] Taki układ najlepszy jest wtedy, kiedy uwaga uczestników ma być skierowana w jedną stronę, na przykład na prowadzącego wykład czy pogadankę albo czuwającego nad pracą indywidualną. Przy takim zagospodarowaniu przestrzeni uczestnicy mają możliwość swobodnego sporządzania notatek, mają także własną przestrzeń do pracy. Niestety, takie ustawienie — podobnie jak typ audytorium — nie sprzyja pracy grupowej. Ustawienie typu podkowa Ustawienie krzeseł i stolików w ten sposób jest dobre dla grupy liczącej do 20 osób. Jeśli jest ich więcej, „ramiona” podkowy są zbyt wydłużone — uczestnicy są zanadto oddaleni od siebie, co utrudnia proces integracji i interakcji. Siedzenie w środku wymaga odwrócenia się plecami do niektórych z uczestników warsztatów i w konsekwencji utrudnia kontakt wzrokowy, powodując ograniczenia w przekazie i odbiorze treści. Ustawienie typu stół konferencyjny W tym przypadku dobrze sprawdza się praca w małych grupach. Zaletą takiego ustawienia jest łatwość komunikacji podczas wykonywania zadania, dostępność środków dydaktycznych, kontakt wzrokowy. Wadą zaś jest trudność w odbiorze instrukcji formułowanych przez prowadzącego, którego warto widzieć i słyszeć, oraz ograniczenie dostępności prezentacji, jeśli ją przewidziano. Taki sposób ustawienia krzeseł wokół stołu wymaga większego pomieszczenia. KLASA SZKOLNA Ustawienie typu wachlarz Ustawienie tego typu ma trzy zalety: uczestnicy siedzą wygodnie, dobrze widzą prowadzącego i ekran (tablicę), mogą pracować w małych grupach, mają możliwość ogarnięcia wzrokiem całego pomieszczenia. Takie rozmieszczenie stolików wraz z krzesłami wymaga większej sali. WACHLARZ Pomieszczenia rozproszone Gdy warsztaty lub szkolenie wymagają, by duża liczba grup pracowała w tym samym czasie, na przykład podczas wspólnego przygotowywania projektu, wygodnym rozwiązaniem jest wyznaczenie kilku mniejszych pomieszczeń, by grupy nie przeszkadzały sobie nawzajem. Pomieszczenia te powinny znajdować się blisko siebie i być łatwo dostępne, aby uczestnicy mieli stały kontakt ze sobą i z prowadzącym. KRĄG Ustawienie typu audytorium Pozwala na przeprowadzenie zajęć dla dużej grupy. Przy takim ustawieniu krzeseł najlepiej sprawdza się wykład lub prelekcja, które nie wymagają od prowadzącego ani od słuchaczy działań związanych z ruchem czy przemieszczaniem się po sali, a jedynie związane są ze słuchaniem. Typ audytorium nie sprzyja budowaniu interakcji między uczestnikami, a prowadzący ma swoje określone miejsce i rolę. Ustawienie typu klasa szkolna Jest to sposób analogiczny do rozmieszczenia ławek i krzeseł w sali lekcyjnej, gdzie uczniowie siedzą na wprost nauczyciela. Z. Zaorska, Dodać życia do lat. Materiały metodyczne ułatwiające organizację różnych form aktywności wśród osób starszych oraz w grupach wielopokoleniowych, Wydawnictwo KLANZA, Lublin 1997. 11 N. P. Aleksander, Udane szkolenie. Przewodnik szkoleń i warsztatów, Wydawnictwo Jedność, Kielce 2007. Krąg Ustawienie krzeseł w kręgu jest jednym z najlepszych sposobów organizacji przestrzeni podczas zajęć warsztatowych. Krąg sprzyja budowaniu otwartego kontaktu pomiędzy uczestnikami a prowadzącym, wyklucza występowanie barier i przeszkód, wszyscy dobrze się widzą, a ponadto niesie za sobą przesłanie wspólnoty i równości praw. Jeszcze inne ustawienie mebli w sali warsztatowej możemy znaleźć w książce austriackich pedagogów „Nauczanie kreatywne” 12. A. Sękowska tak opisuje swoje doświadczenia: W klasie, w której uczę, postawiłam ławki w czworobok, zostawiając miejsce na wejście do środka. Osiągnęłam w ten sposób możliwość kontaktu wzrokowego wszystkich uczestników i nauczyciela. Praca 10 „[email protected]” M. Thanhoffer, R. Reichel, R. Rabenstein, Nauczanie kreatywne. Podstawy i metody nauczania całościowego, część I, Wydawnictwo KLANZA, Lublin 1996. 12 strona 65 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA w tak przygotowanym pomieszczeniu ułatwia osiągnięcie poczucia wspólnoty, jednoczy, nie ma ławki gorszej ani lepszej 13. Warto wypróbować różne, mniej lub bardziej znane konfiguracje przestrzenne 14; i pamiętać o tym, że każda z nich przewiduje swoiste reguły uczestnictwa w zajęciach warsztatowych, które prowadzący powinien ze wszystkimi ustalić. Na warsztatach prowadzonych metodą KLANZY nasi trenerzy i animatorzy wspólnie z uczestnikami ustalają zasady pracy z grupą i po akceptacji przez wszystkich wprowadzają je w życie 15. [email protected] —— wyeliminowanie zbędnych elementów wyposażenia sali, —— stworzenie centralnego obszaru do działań z grupą i wyznaczenie granic przestrzeni poprzez chorągiewki, chusty, światło, —— animację przestrzeni, która może oddziaływać na postawy i sposoby zachowania uczestników warsztatów 18. Analizując różne sposoby aranżacji przestrzeni, warto zwrócić uwagę na: —— zakres kontroli prowadzącego nad uczestnikami warsztatów, —— dystans fizyczny i psychologiczny między nimi, —— możliwość wzajemnych interakcji między uczestnikami oraz między prowadzącym a uczestnikami, —— różne rodzaje komunikacji, np. jednokierunkową, dwukierunkową, wielokierunkową, —— możliwość skupienia uwagi i czynniki powodujące dekoncentrację, —— łatwość obserwowania prezentacji 16. Należy rozsądnie ważyć czynniki związane z zakresem kontroli i dystansem psychofizycznym między prowadzącym a uczestnikami warsztatów. Sfery wydzielone dla poszczególnych osób nie mogą być wyznaczone na podstawie struktury wiedzy, władzy i dominacji. Takie podejście pozwoli na zminimalizowanie sztywności relacji międzyosobowych 17. Projektując warsztaty, warto mieć w wyobraźni przybliżony obraz grupy, do której są kierowane (liczbę, wiek, oczekiwania uczestników), oraz wizję rozmieszczenia jej w danej przestrzeni (o ile wiemy, jak wygląda). Jeśli są to zajęcia statyczne, niewymagające poruszania się po pomieszczeniu, dobrze jest wcześniej zaplanować sobie sposób ustawienia stolików i krzeseł. Inaczej sprawa wygląda, gdy warsztaty, np. związane z tańcem czy zabawami z chustą, wymagają ciągłego poruszania się po sali. W takich sytuacjach najlepiej sprawdza się sala gimnastyczna bądź teren zielony, które nie wymagają szczególnego aranżowania przestrzeni. Reasumując, warto podkreślić, że aranżację przestrzeni zalicza się do czynności organizacyjno-porządkowych, warunkujących powodzenie zajęć warsztatowych. Korzyści osiągane dzięki uczestnictwu w warsztatach uwidaczniają się w sposób bezpośredni, podczas ich trwania, oraz pośredni, na długo po ich zakończeniu, w praktyce życia codziennego. By proces komunikacji i integracji w grupie warsztatowej zachodził na jak najlepszym poziomie, należy mieć na uwadze: —— dostosowanie wielkości sali, liczby stolików, krzeseł i materiałów dydaktycznych do liczby uczestników, A. Sękowska Moje doświadczenia z pedagogiką zabawy w rewalidacji młodzieży z upośledzeniem umysłowym, [w:] Wprowadzenie do pedagogiki zabawy, wybór i red. E. Kędzior-Niczyporuk, Wydawnictwo KLANZA, Lublin 2003, s. 39. 14 I. Arends, Uczymy się nauczać, WSiP, Warszawa 1995; M. Thanhoffer, R. Reichel, R. Rabenstein, op. cit.; D. Pankowska, Pedagogika dla nauczycieli w praktyce, Oficyna Wydawnicza Impuls, Kraków 2008. 15 Z. Hofman, Przestrzeń i organizacja pracy w działaniach warsztatowych, [w:] O metodzie KLANZY. Teoria i praktyka, pod red. E. Kędzior-Niczyporuk, Wydawnictwo KLANZA, Lublin 2010. 16 D. Pankowska, op. cit. 17 M. Falkiewicz-Szult, Aranżacja przestrzeni w przedszkolu, „Wychowanie w przedszkolu” 2003, nr 7. 13 „[email protected]” Renata Stawinoga — doktor nauk humanistycznych, pracownik Zakładu Dydaktyki UMCS w Lublinie, trenerka KLANZY; zajmuje się pedagogiką twórczości oraz twórczością językową dzieci w wieku wczesnoszkolnym; jest także opiekunem Koła Naukowego Pedagogów i Animatorów Zabawy. Izabela Chajkaluk — animator PSPiA KLANZA, pedagog, absolwentka Wydziału Pedagogiki i Psychologii UMCS; zajmuje się animacją i aktywizacją różnych grup od dzieci przedszkolnych po grupy wielopokoleniowe. 18 A. Wimmer, Dziesięć myśli na temat animacji dużych grup, [w:] Wprowadzenie… op. cit. strona 66 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA Alicja Złotnik, Anna Fortuna Informacja zwrotna w pracy wolontariusza Czym jest informacja zwrotna? Sądzimy, że informację zwrotną stanowią wszystkie sygnały na temat nas samych i naszych zachowań, działań, jakie docierają do nas z otoczenia, a więc to, jak jesteśmy przez innych postrzegani, jakie wywołujemy w nich odczucia. Mogą to być sygnały wyrażane bezpośrednio, za pomocą słów, bądź te niewerbalne, których jest znacznie więcej i trudniej je odczytać. Najogólniej mówiąc, informacje zwrotne zwiększają własną samoświadomość człowieka oraz wpływają na uczenie się o sobie samym. Niewątpliwie informacje zwrotne mają duże znaczenie zarówno dla prowadzącego grupę, jak i dla samej grupy. Następuje tutaj wymiana doświadczeń, poglądów, a także współdziałanie w grupie, członkowie grupy doświadczają empatii, uczą się rozumienia drugiego człowieka, postrzegania świata jego oczami. Stosowanie informacji zwrotnej sprzyja w grupie otwarciu się wzajemnym członków na siebie. W każdej zbiorowości są introwertycy oraz ekstrawertycy, którzy inaczej reagują na bodźce zewnętrzne i tu informacje zwrotne mogą być pomocne w uczeniu — jak otwierać się przed grupą, a także przed samym sobą. Stosowanie informacji zwrotnych powoduje nawiązanie głębszych więzi w grupie pomiędzy członkami, a także uczenie się współdziałania, które pozwala prawidłowo funkcjonować w społeczeństwie. Prowadząc zajęcia z dziećmi i młodzieżą, obserwowałyśmy różne typy osobowości, różne charaktery, jednak każdy z uczestników, czy to mobilizowany przez grupę, czy spełniając własną potrzebę, czy zachęcony słowem prowadzącego, odkrywał chęć wypowiadania swojego zdania o innych. Ale też często trudno było tak pokierować grupą, aby pomóc jej we współdziałaniu, włączyć każdego z uczestników . Charakterystyczne dla każdej grupy są różnorodne role przyjmowane świadomie lub nie przez poszczególnych jej członków, role te nie zawsze są pozytywne dla grupy. Stosowane w grupie komunikaty, odnoszące się do relacji sympatii — antypatii są także źródłem wiedzy o uczestnikach, jak są postrzegani i jakie emocje wyzwalają u innych. Prowadzący również otrzymuje informacje zwrotne o swoim zachowaniu od uczestników zajęć, poznaje własne „Ja”, poznaje samego siebie, doskonali swój warsztat, dowiaduje się, co ma poprawić, a co jest jego największym atutem. Nabywa doświadczenia zawodowego, tak potrzebnego w dzisiejszych czasach. Informacje zwrotne pozwalają również prowadzącemu zajęcia na nawiązywanie relacji w grupie. Poprzez sygnały, wysyłane przez członków grupy, w której prowadzi zajęcia, może zauważyć, czy jest autentyczny w tym, co robi, czy grupa go akceptuje. Jako wolontariuszki programu „projektor — wolontariat studencki” używamy informacji zwrotnej na każdych zajęciach z grupą. Przybiera ona różnorodne formy, tak bezpośrednie, jak i pośrednie. Bezpośrednią informację zwrotną uzyskujemy, dając grupie możliwość wypowiedzi pod koniec zajęć w tzw. „[email protected]” [email protected] „rundce” — kto ma piłeczkę, ten ma głos i odpowiada na pytania. Można zastosować „kostkę” — rzucając kostką uczestnik losuje jedno z sześciu pytań (wcześniej przygotowanych) bądź po prostu mówi, co było dla niego najważniejsze, a co w zajęciach zmieniłby. Ważna jest tutaj szczerość wypowiedzi, którą można zapewnić, stwarzając na zajęciach odpowiedni klimat zaufania i wzajemnego szacunku. Ważne są także „głębokość” i skupienie — informacje wtedy są przemyślane. Bywa jednak też, że są one pobieżne, byle powiedzieć cokolwiek. Wiele zależy tu od grupy. Jedną z naszych ulubionych technik jest „powiedz mi coś miłego”, polegająca na wpisaniu przez każdego z uczestników na kartce z imieniem danej osoby jakiejś pozytywnej opinii na jej temat. Taka informacja dodaje pewności siebie, wzmacnia poczucie własnej wartości, pozwala przetrwać „gorsze dni” — po prostu „uskrzydla”. Tak więc, jeśli chcesz się dowartościować, zastosuj tę technikę. Znamy osoby, które do dziś dnia mają ze sobą takie „miłe” kartki. Na tym jednak nie kończą się możliwości. Chociaż najczęściej stosujemy informację zwrotną pod koniec zajęć, to zdarza się również, że już podczas zabaw służących poznaniu się, uczestnicy udzielają takich informacji — bardziej lub mniej świadomie, werbalnie lub nie. Tak też dzieje się podczas całego procesu grupowego w trakcie trwania zajęć. Niestety, rzadko możemy dokładnie obserwować takie reakcje, ponieważ prowadzenie zajęć pochłania sporą część naszej uwagi. Jest to możliwe, kiedy prowadzimy zajęcia wspólnie z innymi wolontariuszami, dzielimy się zadaniami. Taka obserwacja pomaga nam w poznaniu grupy i dostosowaniu do niej metod. Znacznie bogatsza jest informacja niewerbalna, wyrażana gestem, mimiką, aktywnością wykazywaną podczas uczestnictwa. Po reakcji grupy widzimy, czy dane polecenie do zadania, zostało zrozumiane, czy zadanie podoba się, czy nie. Informacje zwrotne są bardzo istotne zarówno dla trenera, jak i dla uczestników zajęć przez niego prowadzonych. Mają wpływ na rozwój sfery emocjonalno-motywacyjnej. Mogą także wspomagać rozwój zdrowej psychicznie osobowości. Powodują otwarcie się na samego siebie, poznanie własnego „Ja”, odczuwanie empatii. Są doskonałym źródłem wiedzy o nas samych. Anna Fortuna — absolwentka pedagogicznych studiów licencjackich I stopnia na UMCS w Lublinie, specjalność ― animator i menedżer kultury, wolontariuszka programu „projektor ― wolontariat studencki”, wolontariuszka organizacji pozarządowych. Interesuje się teatrem, komunikacją społeczną. Lubi poznawać nowych ludzi. Alicja Złotnik — pochodzi z Sandomierza, jest absolwentką studiów licencjackich I stopnia na UMCS w Lublinie, specjalność ― animator i menedżer kultury. Obecnie kontynuuje naukę na UJ w Krakowie na kierunku kulturoznawstwo, specjalność ― kultura współczesna (studia uzupełniające magisterskie). Od listopada 2008 roku jest wolontariuszką programu „projektor ― wolontariat studencki”. Interesuje się muzyką oraz teatrem współczesnym. strona 67 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA im współczucie i, ewentualnie, ofiarować „jakąś” pomoc, jeśli będą jej potrzebowali. FIOŁKI POD BESZAMELEM Każdy musi sobie wypracować jakiś sposób na życie, zwłaszcza gdy nie ma żadnego szefa, gdy decyduje się o nim samemu. Każdy kiedyś będzie tak miał! Warto pomyśleć o tym wcześniej, ziarno wysiewa się wiosną, a zbiera dużo, dużo później, czasem po wielu latach. I żeby wyrosło to, czego oczekujemy, czasem warto poradzić się doświadczonego ogrodnika. Wprawdzie starość, to nie zawsze mądrość, ale na pewno doświadczenie! Służę moim. A. Gaca A będą potrzebowali na pewno, tylko nie każdy o nią poprosi. Nie umiemy prosić, wolimy dawać niż brać, dajemy, bo lubimy, gdy inni się cieszą! Ale jeśli zdecydujemy się pomagać, musimy robić to bardzo taktownie (zwłaszcza w rodzinie i wśród przyjaciół), żeby nikogo nie urazić. Wiele osób jest w tej sytuacji zadziwiająco bezradnych, a sztuka polega na tym, by obserwować i dostrzec potrzeby, nawet te niezwerbalizowane, wybrać ten jedyny właściwy sposób na sprawienie obdarowanemu ulgi lub przyjemności i zrealizować to w możliwie delikatny sposób. Jedynym uczciwym powodem obdarowywania powinna być czysta dobroć, bez krzty wyrachowania. Nie jest to sprawa dużych finansów! Sama znam osoby, które mówią, że „gdyby zarabiały tyle, co — i tu pada nazwisko znajomego biznesmena lub polityka — to pomagałyby ubogim”. Ale to nie jest prawdą; ten, co ma dobre serce, podzieli się nawet okruszyną chleba! Człowiek potrzebuje współczucia w wielu trudnych sytuacjach życiowych. Są wśród nas ludzie, którzy w szczególny sposób potrafią pomagać innym znosić ból i ulżyć ich cierpieniom. Ale nawet ludzie o bardzo dobrym sercu obawiają się okazywać innym swoje współczucie. Nie łatwo jest pocieszać ludzi, którzy ponieśli wielkie i niepowetowane straty. Boimy się rozmawiać o sprawach przykrych i nieprzyjemnych, boimy się, by nie urazić niezręcznie dobranym słowem, złym sformułowaniem, by jeszcze bardziej nie zranić cierpiącego. Ale nie można też pomijać milczeniem bolesnych spraw. Powinniśmy wysłuchać osobę opowiadającą o swoim nieszczęściu, bo to, że będzie mogła podzielić się z kimś swoim cierpieniem, przyniesie jej ulgę, a my wcale nie musimy się silić na wyszukane wywody i wyrazy wielkiego współczucia, wystarczy, że szepniemy jej parę słów pokrzepienia, damy odrobinę nadziei i otuchy lub tylko mocno przytulimy. Milczące, szczere współczucie potrafi zastąpić najpiękniejsze słowa. Anna Gaca, nauczycielka klas młodszych i biologii w szkole podstawowej oraz doradca metodyczny, od kilkunastu lat na emeryturze. Z KLANZĄ od jej narodzin, członek redakcji „Kropli” i „Grupy i Zabawy”, gdzie prowadziła dział „Lekcja inaczej”. Z zamiłowania ogrodniczka, pasjonatka pieczenia i gotowania, wielbicielka podróży. Redaktorka kwartalnika „[email protected]”. Anna Gaca Sztuka współczucia W tym roku nasz kraj nawiedziły wielkie tragedie. Tak wielkie, że głośno było o nich w świecie. Oglądając telewizję, byliśmy głęboko poruszeni, przeżywaliśmy boleśnie wydarzenia, próbowaliśmy wyobrażać sobie, co czują ludzie dotknięci tymi nieszczęściami, i zastanawialiśmy się, jak można im pomóc. Często nie pozostajemy obojętni wobec ludzi potrzebujących wsparcia. Jeszcze inaczej i boleśniej przeżywamy tragedię osób nam znanych, przyjaciół lub naszych bliskich. Jak pewnie niektórzy wiedzą, jestem bardzo emocjonalnie związana z Janowcem (tam się urodziłam). Dziś ta nazwa nie jest obca wielu mieszkańcom naszego kraju, ale nie o taką popularność przecież chodzi. Kiedy dowiedziałam się o przerwaniu wału wiślanego w okolicach Janowca, mój telefon zrobił się gorący. Mam tam rodzinę, przyjaciół i wielu znajomych. Różnie i w różnym stopniu doświadczyli oni koszmaru powodzi. Bardzo chciałam spieszyć im z pomocą, ale jak? Człowiek wobec żywiołu jest bezsilny! Czułam się bezradna, nieprzydatna i z tego powodu nieszczęśliwa. Jedyne, co mogłam zrobić, to okazywać „[email protected]” [email protected] Bardzo bałam się pojechać do Janowca, bałam się, że nie będę miała siły spojrzeć w oczy poszkodowanym, że zabraknie mi słów pocieszenia. To, co zobaczyłam, ma się nijak do tego, co oglądałam w telewizji! Żaden obraz nie odda tego, co zobaczysz na własne oczy! Nic nie opisze ogromu zniszczeń, nic nie zrobi na tobie większego wrażenia niż pozioma krecha na wysokości pierwszego piętra na nowo wybudowanym domu znajomych, sterty pralek, lodówek, telewizorów czy mebli pokrytych szlamem o specyficznym zapachu, ogródki, na których kontury dawnych grządek wyznaczają sterczące, bure kikuty będące kiedyś porami czy pomidorami. Już przy wjeździe na wąskiej, jednopasmowej drodze dojazdowej leżą góry piachu, białych i żółtych worków z piachem, które trzeba omijać. Ale nikt nie złorzeczy, tylko cichutko i grzecznie omija te przeszkody i cieszy się, że leżą tu już niepotrzebne i czekają na wywiezienie. Dobrze, że odważyłam się pojechać! Jak mogę wam pomóc? — spytałam. Wystarczy, że jesteś! — usłyszałam w odpowiedzi. Dla osób dotkniętych przez los już sam fakt, że chcemy dzielić z nimi ich zmartwienia i troski, jest ważny, bo mogą zapanować nad strachem i przezwyciężyć ból. Ale to nie wszystko: Ja już wiem, jak mogę im pomóc! strona 68 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA [email protected] doskonały! 1. W przeciwieństwie do obiegu naturalnego odpady produkowane przez ludzi nie mają żadnych odbiorców, więc odkąd istnieje ludzkość, istnieje problem odpadów. Anna Gaca Odpady Znów zbliża się koniec kolejnego roku, znów zbliżają się święta, a z nimi szaleństwo zakupów. Wszystkie sklepy już dużo, dużo wcześniej przypominają nam o tym, kusząc bajecznie kolorowymi wystawami z pięknie wystrojonymi choinkami, złoconymi girlandami, gwiazdkami, bombkami i migającymi lampeczkami. Od patrzenia aż oczy bolą i rośnie ciśnienie! Wewnątrz też tysiące towarów pięknie opakowanych, zachęcających do kupowania, bo przecież niedługo Mikołaj, potem „gwiazdka”, trzeba kupić wszystkim prezenty. Kupowanie takich towarów sprawia nam ogromną przyjemność i radość. Ale nie wszyscy wtedy chcemy pamiętać, że jest też druga strona takiej beztroskiej konsumpcji. Zapełnione po brzegi pojemniki na śmieci, coraz wyższe ceny za wywóz odpadów, porozrzucane po ulicach papiery i plastikowe torebki czy dzikie wysypiska śmieci w lasach i na poboczach dróg. Najstarsze (z epoki kamiennej!) składowisko śmieci — olbrzymia góra długa na 320 m, 65 m szeroka i wysoka na 8,5 m — odkryto w Norwegii. W antycznym Rzymie i wielu starożytnych miastach istniała kanalizacja odprowadzająca ścieki z łaźni i kuchni, a odpady stałe składowano w dołach kloacznych lub stosowano jako nawóz. Korzystanie z kanalizacji było odpłatne, ale nieobowiązkowe, kto chciał, mógł zbierać odpady do glinianego pojemnika i oddawać codziennie człowiekowi, który sprzedawał je chłopom. Istniały też wówczas toalety publiczne; już 3000 lat temu były w Grecji toalety ze spłuczką! Aż nadeszło cuchnące średniowiecze, kiedy to odpady zrzucano po prostu ze zbocza góry, a zawartości nocników i pozostałe śmieci były wyrzucane przez okno na ulicę, gdzie w głębokim i śmierdzącym błotku taplały się świnie. Na ulicach roiło się od szczurów, które roznosiły dżumę czy cholerę. Po odkryciu w 1348 roku związku między higieną a zarazami z Paryża zaczęto wywozić śmieci. Londyńczycy zaś objęli ochroną kruki i sokoły, bo żywiły się odpadami. Dopiero w XIX w. po odkryciach Roberta Kocha zaczęto szukać rozwiązania problemu. To w Anglii wynaleziono (ponownie) toaletę spłukiwaną wodą i podłączono ją do sieci kanalizacyjnej oraz zorganizowano miejski wywóz śmieci. Dzisiejsze śmieci bardzo się zmieniły; nie niosą już niebezpieczeństwa epidemii dżumy czy cholery, zawierają natomiast trucizny i substancje szkodliwe dla organizmów żywych, a środowisku zagrażają gigantyczną ilością! Niewiele zmieniło się natomiast podejście do problemu, bo samo zakopanie śmieci nie oznacza, że znikną one z powierzchni ziemi. Wypłukane z nich substancje toksyczne zatrują nasze wody, glebę i powietrze. Dzikie wysypisko śmieci Gdy przepełni się kolejne wysypisko komunalne, trzeba budować następne, najlepiej blisko miasta, bo niższe koszty wywozu śmieci, ale niech tylko zaproponują jego budowę blisko naszego miejsca zamieszkania, to dopiero podnosi się alarm! Nikt przecież nie chce (i słusznie) być narażony na nieprzyjemne zapachy uwalniające się w czasie rozkładu śmieci, hałas pojazdów dostawczych, zanieczyszczenie okolicy kurzem i materiałami roznoszonymi przez wiatr, narażony na choroby, których źródłem są stada ptaków czy gazy, które, na ogół nieszkodliwe (metan, dwutlenek węgla, siarkowodór), w większej koncentracji stanowią zagrożenie dla zdrowia. A wszystko zaczyna się od zakupów… Odpady istnieją tak długo, jak długo istnieją organizmy żywe. Ale w naturze odpady jednych gatunków zwierzęcych czy roślinnych stanowią surowiec dla innych organizmów. I tak na przykład podłoże naszych lasów liściastych usłane byłoby metrową warstwą spadających liści, gdyby nie było rozkładających je mikroorganizmów. Mikroorganizmy te przekształcają martwą substancję organiczną z powrotem w składniki mineralne przyswajane przez korzenie roślin. Obieg jest „[email protected]” Substancje szkodliwe porzucone w lesie Są różne rodzaje odpadów. Odpady z działalności przemysłowej i rzemieślniczej stanowią głównie problem ilościowy, ale też mogą być bardzo niebezpieczne, np. kwasy, metale ciężkie, tworzywa sztuczne czy inne toksyczne substancje. Odpady z produkcji rolnej w małych gospodarstwach to żaden dylemat, gdyż kompostowane, stanowią nawóz naturalny, ale już na fermach hodowlanych ich ilość urasta do rangi problemu. Do tego 1 Ch. Braun, Odpady, Zespół roboczy ds. Wychowania Ekologicznego przy Austriackim Towarzystwie Ochrony Przyrody i Środowiska, Wiedeń, grudzień 1992. strona 69 nr 3-4/2010 (12-13) www.klanza.org.pl Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA jeszcze resztki środków ochrony roślin, niewykorzystane nawozy czy inne chemikalia. Kolejna grupa to osady ściekowe, powstające w dużych ilościach w oczyszczalniach. Byłoby łatwo je wykorzystać jako nawóz, gdyby nie zawierały niepożądanych substancji. Najbardziej niebezpieczne to odpady radioaktywne, które są i będą bardzo trujące jeszcze przez tysiąclecia! No, i na koniec najlepiej nam znane odpady z gospodarstw domowych. Są to najczęściej papiery, opakowania, tworzywa sztuczne, szkło i ceramika, metale, tekstylia, drewno i inne materiały. Ale nie tylko! Są też odpady zawierające mnóstwo niebezpiecznych dla zdrowia trucizn, np. farby, lakiery, rozpuszczalniki, środki dezynfekcyjne i piorące, lekarstwa, termometry, neonówki, puszki po dezodorantach, baterie czy akumulatory. Ta właśnie grupa odpadów nie powinna być wyrzucana do śmieci czy wylewana do ubikacji, ale należy ją usuwać za pomocą specjalnych technologii. Problem jest olbrzymi i by go rozwiązać, wszyscy — i politycy, i konsumenci, i przemysł — muszą zmienić sposób myślenia i ściśle ze sobą współpracować! W ostatnich latach już i tak wiele się zmieniło! Znikają ze sklepów rozdawane bezpłatnie foliowe reklamówki, większość z nas chodzi po zakupy z własnymi torbami wielokrotnego użytku. Pojawiły się różne rodzaje pojemników do segregacji śmieci. Dość łatwo można pozbyć się substancji i produktów szkodliwych (przeterminowanych lekarstw, baterii, starych czy bezużytecznych urządzeń) — zbierają je placówki handlowe lub wytwórcy, a gminy prowadzą okresowe zbiórki w punktach centralnych. Ale kiedy wychodzę ze śmieciami tzw. suchej frakcji (tymi, które nadają się do recyklingu), by wrzucić je do specjalnego kontenera, to mam wrażenie, że jest jeszcze dużo do zrobienia! Takie pojemniki na śmieci to raczej rzadki widok Nie będę się wymądrzać, bo już kilkanaście lat nie uczę w szkole, ale analizując skład białego kontenera (nie, żeby specjalnie, tylko przy okazji!), to myślę, że gdyby w szkole dużo się mówiło o tym problemie, nie byłoby w nim niezgniecionych ogromnych pudeł kartonowych, plastikowych butelek czy puszek. Najlepszymi nauczycielami nowoczesności w domu są dzieci, to one (gdyby miały taką wiedzę) chętnie zwracałyby uwagę mamie czy tacie, próbującym wyrzucać pękate butle czy nieumyte pojemniczki po kefirach (każdy osobno!) do wiaderka ze śmieciami. Gdyby w sklepiku szkolnym nie było napoi w plastikowych butelkach czy metalowych puszkach, może i w domu częściej kupowałoby się takowe w szklanych zwrotnych butelkach. Gdyby w szkole zwracano im uwagę, by drugie śniadanie było „[email protected]” [email protected] pakowane w pojemniki wielokrotnego użytku, wynegocjowałyby z rodzicami zakup takowego. Gdyby, gdyby, gdyby… Nie mam wątpliwości, że szkoły robią w tym kierunku bardzo wiele, ale może trzeba jeszcze więcej. Może potrzeba pomysłów, które poruszą sumienia, nauczą, jak wpajać dobre nawyki, dadzą wiedzę i pomogą podejmować codziennie mądre decyzje. Tablica w Gdyni zwracająca uwagę na problem śmieci Mam pomysł! Niech ci, którym się to udaje, podzielą się swoją wiedzą, zainspirują innych, chociażby na łamach naszego pisma. Opiszcie swoje działania, ciekawe zajęcia, napiszcie, jak się udały, jaki był odzew ze strony dzieci, a może i ich rodziców. Potraktujcie mój artykuł jak kij włożony w mrowisko, przecież działania ekologiczne można realizować na każdym kroku, na każdym przedmiocie, i w świetlicy, i na wycieczce. Nie każdy jest biologiem, nie każdy ma dostęp do ciekawej literatury, a zresztą, nie można wiedzieć wszystkiego. Podzielcie się z nami swoją wiedzą, swoimi doświadczeniami, przecież to dla dobra nas wszystkich. To nie muszą być całe konspekty i elaboraty, liczy się pomysł! Z niecierpliwością będę czekać na Wasze maile. Zacznijmy od siebie. Każdy z nas jest indywidualnym producentem śmieci, na każdego przypada ich ok. 300 kg rocznie! Dużą część tej „produkcji” stanowią opakowania; przyjrzyjmy się im bacznie, robiąc mikołajkowe i gwiazdkowe zakupy. Spróbujmy wyczytać na nich (wiem, że to trudne, bo zwykle informacje tego typu są napisane bardzo, bardzo drobnym druczkiem), czy nie zawierają szkodliwych dla środowiska substancji, czy ulegają biodegradacji albo czy podlegają recyklingowi. I pamiętajmy: Najlepsze śmieci to te, które nigdy nie powstały. Udanych zakupów! A z literatury, oprócz wspomnianego w przypisach Ch. Brauna, chciałabym polecić jeszcze dwie broszury Krajowego Centrum Edukacji Ekologicznej: 1. S. Piontek, P. Metera, Jak zorganizować zbieranie, sortowanie i przetwarzanie odpadów z pożytkiem dla środowiska, KCEE, Warszawa 1992. 2. A. Gołębiewska, P. Metera, Ochrona środowiska z perspektywy gospodarstwa domowego, KCEE, Warszawa 1992. strona 70 nr 3-4/2010 (12-13)