magazynshiploverski_nakotwicy_rok2006nr3

Transkrypt

magazynshiploverski_nakotwicy_rok2006nr3
Nr 3, listopad 2006 roku
Małe okręty rakietowe typu Osa (fot. Piotr Supłat)
Konkurs literacki poświęcony jedynemu pancernikowi polskiemu
Słowo wstępne
Spis treści numeru 3
Trzecim
wydaniem
Magazynu
shiploverskiego
rozpoczynamy
cykl
publikacji
poświęconych
sprawom
morskim w widzeniu entuzjastów tego
tematu. Pomysł powołania wydawnictwa
bierze się z chęci prezentowania odmiany
shiploverstwa
praktycznego,
nie
polegającego na niemym zachwycie dla
symboli i liczb prezentujących obiekt
zainteresowania-hobby, czyli okrętów i
statków, ale szukaniu żywej historii z nimi
związanej, czegoś, co można nazwać
duchem morskim. Oczywiście to nie
oznacza, że od cyfr i symboli można
uciec! Otóż nie, uciec się nie da, ale
można je zaprząc do celów poznawczych,
przyporządkowując
je
konkretnym
zdarzeniom z życia okrętowego, nie
eksponując ich, jako wartość samą w
sobie. Dlatego ważnym elementem
Magazynu
shiploverskiego
będzie
popularna literatura określana w
zależności od punkt widzenia, jako
beletrystyka, powieść morska, twórczość
morska, powieść marynistyczna i inne
określenia dzieł natchnionych sprawami
morskimi, lub mających do nich
odniesienia.
Jak
wiadomo,
najważniejszym
czynnikiem
kultury
morskiej narodu jest historia, gdyż tu
akurat jest ona wyjątkowo wyrazista i
obiektywna, bo na dłuższą metę nie
można zafałszować zdarzeń i bohaterów z
nią związanych, jednocześnie bolesne
doświadczenia
polskiego
narodu
pokazują, jak bardzo koniunkturalnym
czynnikiem może być temat morski w
życiu narodu. Pozostaje mieć nadzieję, że
czytelnik znajdzie interesujący materiał
na łamach Magazynu i sam zacznie
włączać się w jego tworzenie, przez listy,
E-maile i wypowiedzi na forum, które
zostanie niebawem uruchomione.
Z shiploverskim pozdrowieniem Karol
Keane
Aktualne wydarzenia
1. Awans kontradmirała
Tandeckiego.
2. Sympozjum - polskie „Osy” i
ratowanie ORP „Władysławowo”aktywność środowiska FOW.
3. Manewry Deutsche Marine na
torze wodnym Szczecina.
4. Konkurs literacki forum
dyskusyjnego Druga Wojna
Światowa na temat Polski
Pancernik OF Paris.
Dział historyczny
1. Sprowadzenie torpedowców w
1921 roku.
2. Kontrtorpedowiec FS
„Ouragan”.
3. ORP „Orzeł” na Bałtyku
wrzesień – październik 1939
roku.
4. Okręt pancerny, następnie
ciężki krążownik „Admiral
Scheer”
Dział literacki
1. Fragment powieści morskiej
„Znaczy kapitan”.
2. Fragment powieści morskiej o
Lordzie Hornblowerze – cześć
pierwsza Pan midshipman.
Aktualne wydarzenia
Awans kontradmirała S. Tandeckiego
Decyzją Ministra Obrony Narodowej,
kontradmirał Stefan Tandecki, został
wyznaczony na stanowisko Szefa
Logistyki
Marynarki
Wojennej.
Dotychczasowy
szef
Logistyki,
wiceadmirał Tomasz Mathea, został
awansowany na stanowisko zastępcy
Szefa Sztabu Generalnego WP.
licznym gronie służyły pod polską
banderą do momentu zastąpienia ich
przez nowsze generacje tych okrętów
reprezentowane
w
MOR-ach
Metalowiec i Grom, które zgodnie ze
współczesnym dążeniem do zmiany
punktów odniesienia we flotach, zamiast
nazwy małe okręty rakietowe, otrzymały
nobilitację do miana korwety, co jest
zgodne z aktualnymi trendami. Nie
oznacza jednak uzyskania przez te
okręty jakiejś większej mocy bojowej,
czy też innych cech, powodujących
klasyfikację wzwyż, tylko dalszą
degradację modeli okrętów we flotach.
Ostatecznie okręty, które przy wielkich,
nastawionych ofensywnie flotach były
tylko ścigaczami rakietowymi, aktualnie
nazywa się korwetami. W sposób mylący
powoduje to zaciemnienie faktycznej
klasyfikacji okrętów wojennych, gdyż na
przykład budowana dla MW RP
korweta typu Meko100 zwana roboczo
Gawron, jest okrętem zdecydowanie
różnym od małej jednostki, takiej jak
ORP Grom.
Gawron w wersji proponowanej przez uczestnika
fow.pl ...
kadm. S.Tandecki
Sympozjum - polskie „Osy” i
ratowanie ORP „Władysławowo”aktywność środowiska FOW.
Stowarzyszenie „Lastadia” zabiegające
o uratowania w charakterze okrętu
muzealnego małego okrętu rakietowego
typu
„Osa”
o
imieniu
ORP
„Władysławowo” wraz z członkami
polskiego Forum Okrętów Wojennych
zorganizowało Sympozjum naukowe na
temat popularnej w XX wieku serii
okrętów rakietowych, które też w
... i dla porównania ORP Grom, mały okręt rakietowy
nobilitowany do miana korwety.
Shiploverzy jak widać wiele robią dla
ratowania dziedzictwa kulturalnego
narodu i tym większym szokiem, czy
zgrozą dla środowiska miłosników
spraw morskich jest pomysł władz
helskich, które z potencjalnego obiektu
muzealnego chcą zrobić zatopiony wrak
do penetracji podwodnej, jako atrakcję
turystyczną. Pozbawiają tym samym
możliwości zwiedzenia kawałka historii
Polski Morskiej wielkie rzesze rodaków,
ograniczając ewidentnie dostęp do
zabytkowego okrętu i powodując jego
szybkie zniszczenie (aluminiowy okręt
bardzo szybko zwyczajnie się rozpuści w
słonej wodzie).
Manewry Deutsche Marine na torze
wodnym Szczecina.
Zapis informacji prasowych
Niemcy stwierdzają: powiadomiliśmy o
manewrach!
Ministerstwo Gospodarki Morskiej
RP nie potwierdza, aby strona polska
była uprzedzona o ćwiczeniach Deutsche
Marine w rejonie toru wodnego do
Świnoujścia. Niemcy mieli o manewrach
powiadomić - stwierdził w piątek
rzecznik
prasowy
tamtejszego
ministerstwa obrony.
- Niemieckie ministerstwo obrony
informowało stronę polską o manewrach
16 sierpnia w Zatoce Pomorskiej powiedział rzecznik Thomas Raabe.
- To prawda, że przedtem (przed
ćwiczeniami) ostrzega się i sygnalizuje
na różne sposoby. Według naszej
wiedzy, tak było i w tym przypadku odpowiedział na pytanie dziennikarza
PAP, czy rząd niemiecki podziela
pogląd, iż powinno się ostrzegać
partnerów o ćwiczeniach i dlaczego nie
uczynili tego przed sierpniowymi
manewrami.
Jak informowaliśmy, wskutek ćwiczeń
polskie promy pływające na trasie
Skandynawia - Świnoujście zmuszone
były do zboczenia z kursu, aby ominąć
niemiecki okręt. W związku z
niepowiadomieniem
o
ćwiczeniach,
które częściowo odbywały się na
polskich wodach terytorialnych, nasze
MSZ złożyło notę protestacyjną w
ambasadzie Niemiec.
- Wszystkie polskie urzędy i instytucje,
które mogły być zaangażowane w
sprawę, twierdzą, że nie otrzymały z
tamtej strony żadnego powiadomienia o
ćwiczeniach. Mam na myśli zarówno
władze portowe, jak i służby Morskiego
Oddziału Straży Granicznej czy Urzędu
Morskiego w Szczecinie - odniósł się do
oświadczenia niemieckiego rzecznika
Marian Szołucha, rzecznik prasowy
ministra gospodarki morskiej, Rafała
Wiecheckiego.
Tymczasem na piątkowej konferencji
rzecznik Th. Raabe tłumaczył, że
dotychczas nie znaleziono dowodów
świadczących o tym, iż zarzuty o
których mówi się w nocie, odpowiadają
rzeczywistości. - Jak mówię, badamy to dodał.
Podkreślił też, iż stosunki między
polskim ministrem obrony Radosławem
Sikorskim a jego niemieckim partnerem
Franzem Josefem Jungiem są "bardzo
dobre". Wskazał na współpracę obu
krajów podczas misji w Demokratycznej
Republice Konga i inne wojskowe
przedsięwzięcia.
- Na tym szczeblu (ministrów) nie
było dotychczas mowy o tej sprawie, z
czego należy wnioskować, że polskie
ministerstwo obrony nie traktuje jej
jako obciążenie (stosunków) - tłumaczył
Raabe.
Następne komentarze prasowe
Niemiecki rzecznik wypowiedział się
zbyt
ogólnikowo i niczego nie
rozstrzygnął. Jak przyznał, z jednej
strony Polacy zostali powiadomieni o
manewrach, a z drugiej sprawa jest
nadal
badana.
Tymczasem
wystarczyłoby powołać się na konkretne
pismo zawiadamiające o ćwiczeniach ze
wskazaniem jego adresata po stronie
polskiej. To rozwiałoby niedomówienia.
Kolejna informacja
Tytuł publikacji - Manewry na
niewłaściwym torze
Okręty niemieckiej marynarki
wojennej ćwiczyły bez wiedzy Polski
przy wejściu do portu w Świnoujściu.
Polskie promy musiały zmienić trasę.
MSZ wysłało notę protestacyjną.
Informację o manewrach podał
"Dziennik". 16 sierpnia (2006 roku)
niemiecka marynarka zorganizowała
ćwiczenia w pobliżu granicy wód
terytorialnych
z
Polską.
Nie
poinformowała o tym jednak polskich
władz,
choć
według
prawa
międzynarodowego - powinna. Nie
wiadomo, czy celowo, czy na skutek
pomyłki niemieckie okręty wpłynęły na
tzw. tor podejścia do portów w
Świnoujściu. Codziennie płynie tamtędy
co najmniej kilkanaście jednostek, w
tym promy. Gdy niemiecka flota
prowadziła ćwiczenia, do portu w
Świnoujściu chciały zawinąć trzy takie
promy, m. in. należący do Polskiej
Żeglugi Bałtyckiej Wawel. - Kapitan
usłyszał przez radio prośbę Niemców,
żeby ominąć okręty wojskowe - mówi
"Rzeczpospolitej"
szef
PŻB
Jan
Warchoł. - Nasz prom wykonał ten
manewr, przez co spóźnił się o
kwadrans.
Tor podejścia to sprawdzony i
specjalnie pogłębiony odcinek dna;
nawet duże statki mogą nim płynąć bez
obaw o bezpieczeństwo. Trasa, którą
musiały płynąć promy, nie była
sprawdzona. Na szczęście, polskie statki
nie były dużymi jednostkami i
niebezpieczeństwo, że np. utkną na
mieliźnie, im nie groziło.
Urząd Morski w Szczecinie dowiedział
się o manewrach, kiedy te już trwały. Sytuacja jest niecodzienna, bo nie dość
że Niemcy zajęli tor podejścia do portu
na polskich wodach, to nikomu o tym
nie powiedzieli - mówi szef urzędu
Zenon Kozłowski. - Dobry obyczaj każe
informować o tego typu działaniach.
Polskie MSZ 22 sierpnia skierowało,
przez
przedstawiciela
niemieckiej
ambasady
w
Warszawie,
notę
protestacyjną do rządu RFN. - Czekamy
na
odpowiedź Berlina mówi
"Rzeczpospolitej"
rzecznik
MSZ
Andrzej Sadoś.
Incydent na Morzu Bałtyckim
wydarzył się w okresie, gdy stosunki
polsko-niemieckie są wyjątkowo napięte.
Powodem jest m. in. kontrowersyjna
wystawa zorganizowana przez szefową
Związku Wypędzonych Erikę Steinbach
oraz obrażający polskiego prezydenta i
jego rodzinę artykuł w jednej z
niemieckich gazet.
- Nie sądzę jednak, żeby niemieckie
manewry były związane z tymi sporami.
Podobna
świadoma
demonstracja
wydaje mi się czymś niewyobrażalnym.
Niepoinformowanie Polski o manewrach
było raczej jakimś niedopatrzeniem uważa Marek A. Cichocki z Centrum
Europejskiego Natolin. Według niego
Berlin powinien wyjaśnić sytuację i
przeprosić, co "szybko zakończyłoby
całą sprawę".Część morza przy granicy
Polski i Niemiec, w której znajduje się
podejście do portu w Świnoujściu, od lat
wywołuje kontrowersje 9ale obopólne,
gdyż Niemcy tez wielokrotnie, o czym np.
poniżej). Umowę, zgodnie z którą ta
część akwenów morza należy do Polski,
podpisano dopiero w 1989 roku. Od
tamtej pory doszło do kilku incydentów;
np.
dwa
lata
temu
Niemcy
interweniowali, kiedy wynajęta przez
Polaków maszyna pogłębiała dno na
trasie podejścia do portu.
(opracowane na podstawie notatek prasowych i
doniesień agencyjnych)
Konkurs literacki forum dyskusyjnego
Druga Wojna Światowa na temat Polski
Pancernik OF Paris.
Forum dyskusyjne Druga Wojna
Światowa zawiera oczywiście dział
poświęcony
Marynarce
Wojennej
zatytułowany zresztą Marynarka.
Treść ogłoszenia o konkursie
Szanowni Użytkownicy! Panie i
Panowie!
Ogłaszamy konkurs otwarty dla
wszystkich
użytkowników
Forum
dws.org na temat 'Polski pancernik OF
Paris'. Konkurs ma poruszać relatywnie
mało znany epizod z życia PMW przejęcie ex francuskiego pancernika
Paris. Jak wiadomo do przejęcia tej
jednostki nie doszło. Ale co by się stało
gdyby do tego przejęcia doszło?! Jak
potoczyłyby się dalsze losy pancernika
Paris gdyby na jego maszcie załopotała
biało-czerwona?! Jaki wpływ na rozwój
PMW a może i przebiegu DWS miałoby
wprowadzenie do służby pierwszego
polskiego
pancernika?!
Odpowiedzi na te pytania możecie
udzielić Wy - pisząc prace na ten temat.
Ta fikcja literacka, ale osadzona w
realiach historycznych, ma opisywać
wybrane zadania bojowe jak i ogólne
losy pancernika OF Paris pod białoczerowną banderą w latach 1940-1945*
[Dopuszczalne
są
również
opisy
powojennej historii, ale tylko do około
1947 roku, czyli momentu rozwiązania
PMW na Zachodzie]. To, w jakich
działaniach
weźmie
udział
nasz
pancernik w przeciągu tych 5 lat, zależy
tylko i wyłącznie od Waszej wyobraźni,
ale... także od zmysłu realizmu. Z
pewnością pościg Paris'a za japońskim
pancernikiem Yamato na Pacyfiku w
1945 brzmi fascynująco, ale jest mało
prawdopodobny, a nie zapominajcie, że
Kapituła
oprócz
wartkiej
i
przyciągającej uwagę akcji będzie także
oceniać zawartość merytoryczną pracy i
zgodność z realiami historycznymi. A
wiec Panie i Panowie - do dzieła! Piszcie
i nadsyłajcie swoje prace, bo na
zwycięzców
czekają
atrakcyjne
nagrody!!
Regulamin
konkursu:
(1) Prace konkursowe rozpatruje i
ocenia Kapituła w składzie:
Marszałek, jako Capo di tutti Capi
Daniel-Martola
Crolick
Wyniki tego konkursu powinny być
znane na początku listopada 2006 roku,
gdyż
termin
zbierania
prac
konkursowych mija wraz z końcem
października. FOW.pl wystawiło na ten
konkurs team w składzie Karol Keane i
Ryszard Łakomski, który zaprezentował
powieść i rysunek zamieszczony na
okładce magazynu.
Dział historyczny
Sprowadzenie torpedowców w 1921
roku.
Po zakończeniu I wojny światowej
Rada Ambasadorów złożona z
przedstawicieli państw alianckich
rozpoczęła podział niemieckiego
sprzętu wojennego, który nie uległ
całkowitej destrukcji. Były nim
między innymi jednostki byłej
Kaiserliche Marine – niemieckiej
Marynarki Wojennej. Zarządzeniem
tejże Rady z dnia 9 grudnia 1919
roku Polsce przypadło w ramach
podziału sześć torpedowców. Ich
łączny tonaż miał nie przekraczać
1200 ton.
Wydarzenie to było jednak na
dalszym planie, bowiem w tym czasie
toczyła się wojna polsko-bolszewicka
a Pomorze administrowane było
przez Niemców. Polska walczyła o
przetrwanie. Czynny udział brali w
tym marynarze z Flotylli Wiślanej i
Pińskiej. Przyznane Polsce Pomorze
Gdańskie zajmowane było przez
Bataliony Morskie składające się z
piechoty lub kawalerii marynarskich.
Jednak myślano też o silnej flocie na
Bałtyku, domagając się znacznie
poważniejszych okrętów dla PMW
(między innymi krążownika i
czterech kontrtorpedowców).
wyrzucania
torped
i
3
szybkostrzelnych 88 mm armat. Dwa
inne posiadają rury torpedowe tegoż
samego
kalibru
i
po
dwie
szybkostrzelne armaty. Torpedowce te
zbudowane
są
w
stoczniach
szczecińskich”.
Tym samym w PMW rozpoczął się
trwający do dziś okres posiadania
okrętów bojowych.
(opracowane na podstawie materiałów WWW
oraz książek Pertka i Kosiarza)
Kontrtorpedowiec FS „Ouragan”.
Niestety, argumenty, że ludność
polska odzyskanych terenów płaciła
na rzecz zaborców składki z których
wybudowano te okręty nie znalazła
posłuchu, stąd przydział tylko
dywizjonu torpedowców. Okręty dla
PMW
były
w
złym
stanie
technicznym i przed wyruszeniem do
Polski musiały przejść remont w
Wielkiej Brytanii.
Został on
przeprowadzony i 18 września 1921
roku Gazeta Gdańska donosiła na
swych łamach:
„Do Gdańska zawinęły pod flagą
angielską 3 torpedowce przeznaczone
dla Polski. Są to byłe statki niemieckie
długości 60m., szerokości 620 cm i
pojemności od 330 do 350 ton.
Szybkość jednego z nich dochodzi do
30 mil morskich, dwa pozostałe
osiągają 25. Uzbrojenie pierwszego
składa się z 45-centymetrowej rury do
Wygnana
z
Bałtyku
PMW
dysponowała
silnym
zespołem
okrętów, w którym podstawą były
kontrtorpedowce Grom, Burza i
Błyskawica, okręty podwodne Orzeł i
Wilk oraz ścigacze S-1 i S-2
(dodatkowo trzy okręty pomocnicze,
żaglowiec
Iskra,
transportowiec
Wilia
i
okręt-baza
Gdynia).
Wydarzenia
wokół
Norwegii
nadwerężyły stan posiadania floty o
niszczyciel i okręt podwodny. Zbiegło
się to w czasie z upadkiem Francjii,
która
porzuciła
w
portach
brytyjskich
między
innymi
kontrtorpedowiec (w terminologii
francuskiej torpedowiec) Ouragan,
który
Admiralicja
Brytyjska
przekazała w lipcu 1940 roku
polskim marynarzom.
Dlaczego akurat im? Powód był
prosty, ORP Ouragan tytułowany w
PMW jak FS – French Ship Ouragan
był niemal bliźniakiem Burzy, typu
dobrze
znanego
polskim
marynarzom.
Niestety, opinia o złym stanie
technicznym okrętu potwierdziła się
w całej pełni i ostatecznie został
złożony stosowny raport i w kwietniu
1941 roku został on zdany
Admiralicji, a ta przekazała go we
władanie Wolnym Francuzom.
ORP „Orzeł” na Bałtyku wrzesień –
październik 1939 roku.
Dlatego Admiralicja Brytyjska nie
miała wątpliwości, że Polacy są w
stanie uruchomić okręt. Jak jednak
wspomina
komandor
Pławski,
pierwszy
polski
dowódca
kontrtorpedowca, okręt był wręcz
zapuszczony i jego uruchomienie
kosztowało wiele sił, a efekt...
Tego już komandor Pławski nie
oglądał, gdyż dostał mostek ORP
Piorun, a Huragana przekazał
kapitanowi Gorazdowskiemu, który
ostatecznie uruchomił okręt po jego
przezbrojeniu w brytyjskie działa
kalibru głównego (3x120mm) i
brytyjskie systemy okrętowe.
1 września 1939 roku ORP Orzeł
opuścił bazę morska PMW w GdyniOksywiu i rozpoczął działania
wojenne. Dowodzący nim komandor
podporucznik W. Kłoczkowski miał
do
wykonania
najtrudniejsze
zadanie, gdyż dużym okrętem
podwodnym
operował
z
powodzeniem w ciasnym i płytkim
akwenie tzw. Małego Morza, czyli na
Zatoce Puckiej w jej głębszej części
jednak o wiele za płytkiej dla tego
typu okrętu). Zgodnie z otrzymanymi
rozkazami operacyjnymi i ustnymi
uzgodnieniami dotyczącymi tychże,
okręt w momencie powstania
zagrożenia swojej egzystencji opuścił
wody przybrzeżne i wypłynął na
otwarte wody Bałtyku Południowego
i Środkowego. Nieszczęsna choroba
dowódcy
okrętu
spowodowała
konieczność zawinięcia do Tallina,
gdzie
okręt
podstępem
został
internowany i utracił swojego
dowódcę. Uciekł niemal rozbrojony i
bez przyrządów nawigacyjnych na
Bałtyk, a w połowie października
dotarł do baz Royal Navy na Morzu
Północnym, pokonując po drodze
całkowicie zablokowane Cieśniny
Duńskie. Epopeja Orła jest jednym z
najświetniejszych
przykładów
skutecznych
działań
alianckich
okrętów podwodnych w Drugiej
Wojnie Światowej.
lub captaina w Royal Navy) wykonał
daleki rajd oceaniczny trwający pół
roku na przełomie lat 1940-1941.
Następnie
zmieniona
sytuacja
Niemiec spowodowała, że okręt
zaliczył epizody bojowe na wodach
Arktyki (gdzie między innymi zatopił
lodołamacz Sibiriakow na Morzu
Karskim).
Okręt pancerny, następnie ciężki
krążownik „Admiral Scheer”
Zapoczątkowany
przez
okręt
pancerny A niemiecki program
budowy okrętów pancernych w
wydźwięku propagandowym miał
zabezpieczyć Niemcy przed ... Polską.
W jego efekcie zbudowany został
pancernik Deustchland, a następnie
Admiral Graf Spee oraz Admiral
Scheer.
Okręty dysponowały ekonomicznym
napędem dieslowskim i dzięki temu
dysponowały wielkim zasięgiem.
Swobodnie mogły więc operować
przeciwko żegludze brytyjskiej z dala
od swoich baz.
Admiral Scheer pod dowództwem
kapitana
zür
see
Krancke
(odpowiednik komandora w PMW
Bezprzykładna klęska III Rzeszy w
wojnie na Wschodzie spowodowała,
że pancernik brał intensywny udział
w wojnie obronnej na Bałtyku w
latach 1944-1945.
Dział Literacki
Pan midshipman
Początek Hornblowera w Royal Navy,
pierwsze przybycie na okręt wojenny.
Autor C.S.Forester
Styczniowy sztorm przewalał się z
łoskotem po Kanale niosąc w swym łonie
szkwały; grube krople bębniły głośno o
nieprzemakalne okrycia oficerów i
marynarzy, których obowiązki służbowe
trzymały na pokładzie. Wichura dęła już
od jakiegoś czasu tak, że nawet na
osłoniętych wodach Spithead okręt
wojenny
jeździł
niespokojnie
na
kotwicach, trochę kołysząc się wzdłużnie
na zbitej fali i szarpiąc nagłymi ruchami
napięte liny. Od brzegu szła ku niemu łódź
z dwiema mocnej budowy niewiastami u
wioseł, tańcząc jak szalona na stromych
drobnych falach i od czasu do czasu ryjąc
w którejś dziobem, aż bryzgi wody leciały
na rufę. Wioślarka na dziobie znała się na
swojej
robocie.
Rzucając
krótkie
spojrzenia przez ramię nie tylko
utrzymywała łódkę na kursie, ale
kierowała ją dziobem pod najgorsze fale,
aby zapobiec wywróceniu. Łódź przeszła
powoli wzdłuż prawej burty "Justiniana", a
gdy podchodziła do ławy wantowej
grotmasztu,
obwołał
ją
służbowy
midszypmen.
- Aye, aye - dobiegła odpowiedź
wyrzucona z silnych płuc drugiej
wioślarki. Nie wiadomo czemu w języku
marynarskim ten okrzyk od wieków
oznaczał, że w łodzi jest oficer - pewnie to
była ta skurczona postać na ławce rufowej,
przypominająca kupę zużytych lin, na
którą narzucono plandekę.
Tyle tylko potrafił dojrzeć pan Masters,
oficer służbowy, ukryty po zawietrznej za
pachołami stermasztu, zanim łódka,
posłuszna nakazowi pełniącego służbę
midszypmena, podeszła do ławy wantowej
i znikła mu z oczu. Nastąpiła długa
przerwa - widocznie oficer miał pewne
trudności z wchodzeniem po burcie.
Wreszcie łódka znowu pojawiła się w polu
widzenia Mastersa; niewiasty odbiły i
postawiły mały żagielek lugrowy, pod
którym łódź, teraz już bez pasażera, sunęła
z powrotem ku Portsmouth, skacząc po
falach jak sportowiec w biegu z
przeszkodami. Gdy już się oddaliła, pan
Masters uświadomił sobie, że ktoś zbliża
się ku niemu pokładem rufowym w asyście
służbowego
midszypmena,
który,
wskazawszy gestem Mastersa, cofnął się
ku ławie wantowej. Mastersowi włosy
zdążyły posiwieć w służbie na morzu; miał
szczęście dochrapać się rangi porucznika, a
od dawna zdawał sobie sprawę, że nigdy
nie awansuje na kapitana, lecz nie martwił
się za bardzo tą myślą i znajdował
rozrywkę w zgłębianiu charakterów
swoich współtowarzyszy.
Patrzył zatem uważnie na zbliżającą się
postać. Był to kościsty młodzian, ledwie
wychodzący z wieku chłopięcego, nieco
ponad średniego wzrostu, o stopach,
których młodzieńczą długość w stosunku
do całej postaci podkreślały przy
szczupłości łydek wielkich rozmiarów
półkamaszki. Widać było, że przybysz nie
bardzo wie, co robić z rękami. Ubrany był
w źle dopasowany mundur na wskroś
przemoczony bryzgami fal; nad wysokim
kołnierzem sterczała chuda szyja, a nad nią
blada twarz z wystającymi kośćmi
policzkowymi.
Blada
twarz
była
rzadkością na okręcie wojennym, gdzie
załoga szybko opalała się na ciemny
mahoń; zapadłe policzki chłopca miały w
dodatku odcień zielonkawy - niewątpliwie
doznał on choroby morskiej płynąc tu na
łodzi z lądu. W bladej twarzy tkwiła para
ciemnych oczu, które przez kontrast
wyglądały jak otwory wycięte w kartce
papieru. Masters stwierdził z pewnym
zainteresowaniem,
że
chociaż
ich
właściciel przebył chorobę morską, oczy te
rozglądały się czujnie, chłonąc wyraźnie
nowe dla niego widoki. Ani choroba
morska, ani onieśmielenie nie przytłumiły
ciekawości i zainteresowania, i pan
Masters wybiegając swoim zwyczajem
myślami w przód pomyślał, że tego
chłopca cechuje przezorność i rozwaga i że
już w tej chwili bada on swe nowe
otoczenie, jak gdyby przygotowując się do
tego, co go tu może spotkać. Tak mógł
Daniel patrzeć na lwy, gdy wszedł po raz
pierwszy do ich jaskini.
Ciemne oczy napotkały wzrok Mastersa i
niezgrabna postać zatrzymała się. Przybysz
podniósł nieśmiało dłoń do ronda
ociekającego wodą kapelusza i otworzył
usta, jakby chcąc coś powiedzieć, lecz
zażenowany zamknął je bez słowa, by
następnie zebrać się w sobie i zmusić do
wyrzeczenia wyuczonej formułki.
- Stawiłem się na okręt, sir.
- Nazwisko? - zapytał Masters, daremnie
czekając, by przybyły sam je podał.
- Dopilnuję, żeby ją zniesiono na dół powiedział Masters - a i pan niech tam
lepiej zejdzie. Kapitan jest na lądzie, a jego
zastępca przykazał, żeby pod żadnym
pozorem nie wzywać go przed ósmym
dzwonem,
radziłbym
więc,
panie
Hornblower, skorzystać z tego i zrzucić z
siebie mokre odzienie.
- Dobrze, sir - odparł Hornblower; w tej
samej chwili spostrzegł, że użył
niewłaściwego wyrażenia, wyczytał to z
twarzy Mastersa, poprawił się więc (nie
wierząc właściwie, że ludzie naprawdę
mówią w ten sposób gdziekolwiek poza
sceną), zanim Masters zdążył go
skorygować. - Tak jest, sir - rzekł i
przyłożył znowu dłoń do ronda kapelusza.
Masters odwzajemnił pozdrowienie i
zwracając się do jednego z chłopców
pokładowych dygocących za skąpą osłoną
nadburcia rozkazał: - Chłopcze, zaprowadź
pana
Hornblowera
do
mesy
midszypmenów.
–
Tak jest, sir.
- H-Horatio Hornblower, sir. Midszypmen
- wyjąkał chłopiec.
–
- Doskonale, panie Hornblower - odrzekł
Masters tak samo ceremonialnie. - Czy
zabrał pan ze sobą swoje klamoty?
Stopka redakcyjna:
Karol Keane G-G 2765211
Hornblower nigdy dotąd nie słyszał tego
określenia, lecz był na tyle przytomny, by
sobie wydedukować jego znaczenie.
- Moja skrzynka z rzeczami, sir. Jest… jest
na dziobie, przy furcie wejściowej.
Hornblower wyrzekł to wszystko z ledwie
dostrzegalnym wahaniem; wiedział, że
marynarze mówią na „dziobie", zamiast
„przodzie", i że przybył na okręt przez
„furtę wejściową", lecz zastosowanie tych
słów samemu wymagało odrobiny wysiłku.

Podobne dokumenty

magazyn_shiploverski_nakotwicy_rok2008nr10

magazyn_shiploverski_nakotwicy_rok2008nr10 Jeden z aktywniejszych okrętów Royal Navy, krążownik Dragon Początek wojny dla Dragona to pościg za statkami i okrętami pancernymi Kriegsmarine na Atlantyku. Najpierw w ramach 7 eskadry krążowników...

Bardziej szczegółowo