Koniec świata 2012
Transkrypt
Koniec świata 2012
Koniec świata 2012. Brzmi bardzo groźnie aż skóra cierpnie. Według mnie wszystko, co mówi o końcu przeraża. Bardzo interesowało mnie, dlaczego ten „koniec” był dla wielu tak przerażający. Niemal, co roku spodziewamy się końca świata… i jakoś nie nadchodzi. Miał być koniec, jeśli Polak zostanie papieżem- mamy Jana Pawła II, później koniec drugiego tysiąclecia i znowu nic, najbardziej rozbawił mnie argument, na który natrafiłam na jakimś forum młodzieżowym2012 – Polska organizuje Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej. 2012 rok wg wielu przepowiedni miał być przełomowym. Z jednej strony to ci wielcy Majowie go przepowiedzieli, przecież dzisiejsza cywilizacja podziwia to, co stare. Zaczynamy doceniać- niemal czcić- dorobek upadłych cywilizacji. Przecież one były we wszystkim lepsze od Europejczyków, to czemu zostały przez nas pokonane. Na pewno wielcy Majowie czy Aztekowie lepiej przewidzieli koniec świata niż naukowcy, astronomowie badający niebo. Niestety teoria o końcu świata wraz z końcem kalendarza została obalonakalendarz po prostu nie zmieścił się na tym samym kamieniu. Co z tego, że w dobie lotów kosmicznych, bezprzewodowego Internetu wiedza szarego Kowalskiego nie wiele się zmieniła. Pytając się rodziców o jakiekolwiek wyjaśnienie młodzież słyszy najczęściej „myślisz, że pamiętam, jak ja chodziłem do szkoły to o tym nie mówili na lekcjach”. Wszyscy uczymy się szkolnych reguł i natychmiast o nich zapominamy, bo przecież nie będą potrzebne. Właśnie, dlaczego np. na lekcji fizyki żaden nauczyciel nie porozmawiał z nami o końcu świata? Przecież na lekcji ważniejsze są niezmienne zasady Newtona, a kto by się tam interesował kosmosem? Całą wiedzę posiadamy w większości z Internetu- a tam jest napisane, że nastąpi wielkie zderzenie z ziemią jakiejś asteroidy X. W żadnym podręczniku szkolnym nie znalazłam informacji, że naukowcy obserwujący niebo przewidzieli trajektorię lotów wszelkich większych skał zagrażających ziemi na kilka/ kilkanaście lat do przodu. Strony NASA też nie ułatwiały sprawy przecież wszystko jest po angielsku i komu chciałoby się tyle czytać. Myślę, że duże znaczenie miał wszechobecny kryzys. Niemal w każdym serwisie informacyjnym słyszę o kolejnych zwolnieniach, zamykaniu dużych zakładów produkcyjnych, więc nic dziwnego, że ludzie obawiają się najgorszego. Kraje afrykańskie w walce o niepodległość wspierał cały świat, a we wszystkich dziennikach publikowane były drastyczne zdjęcia cierpiących dzieci. Dla nas Polaków znaczącym znakiem pogarszania sytuacji był szalejący kryzys w strefie euro. Dużą rolę odegrały media. Wręcz promowały koniec świata. W grudniu w każdych wiadomościach wspominano o błahych sprawach wpływając na naszą podświadomość. Nie umknął uwadze prasy żaden wybuch choćby najmniejszego wulkanu czy opady śniegu we Włoszech. W końcu oglądalność jest najważniejsza, a że przy tym przestraszy się społeczeństwo- nie szkodzi. Większym sieciom handlowym też zależało na zyskach. Bardzo bawiły mnie reklamy z udziałem przebieranych Majów, Azteków, którzy zapowiadali nadejście końca świata właśnie 21 grudnia. Wielkie obniżki na koniec świata przyciągały uwagę ludzi, wielu speców od marketingu dostało przy tym awans i podwyżkę . Ci bardziej wierzący też nie mieli lekko, w wielu parafiach organizowane były msze z prośbą żeby koniec świata nie nadszedł. W pismach jest przecież zapisane „nie znacie dnia ani godziny”, a znaki są widoczne, więc może Bóg daje szansę na uratowanie swojego życia? Apokalipsa tak przeraża, ale nie wielu ją tak naprawdę zna. Społeczeństwo przestraszyło się również tsunami i eksplozji w elektrowni Fukushima. To miał być początek zdarzeń tak zapowiadany w wielu pismach. Ludzie są wygodni- ja również- i wizja końca zaczęła nas przerażać, bo jak tu się rozstać z iPodem, iPhonem czy tabletem. Wielu ludzi, firm i korporacji zobaczyło w tym duże pieniądze, bo przecież jak ma być koniec to, po co odkładać pieniądze do skarpety. Termin też nie był przypadkowy, tuż przed świętami, więc może zamiast jednego prezentu kupić dwa. A jak już dwa to może wykupić miejsce w podziemnych schronach, w których dałoby się przeżyć wielką katastrofę. Niestety Polacy nie mieli tej szansy i całe szczęście. W końcu zaczęliśmy dbać o środowisko, bo przecież dziura ozonowa nad biegunami i to całe topnienie lodowców, podnosi się poziom wody, wyczerpują złoża surowców naturalnych. Trzeba przecież segregować odpady ograniczać emisję dwutlenku węgla. Giną kolejne gatunki zwierząt. Końca świata nie było- może szkoda. Przewiduje się kolejne. Pewne jest jedyne to, że kiedyś nadejdzie, ale szczerze wątpię, że ktokolwiek żyjący w dzisiejszych czasach tego doczeka. Dopiero teraz wiem, że gdy zaczynamy się bać rozum musi ustąpić miejsca emocjom. Cytując słowa wielkiej poetki Wisławy Szymborskiej „Każdy przecież początek to tylko ciąg dalszy, a księga zdarzeń zawsze otwarta w połowie”. Nie ważne kiedy koniec świata nadejdzie zawsze zacznie się coś nowego. Ewa Mokros Kl. II d I Liceum Ogólnokształcące im. Kazimierza Jagiellończyka w Sieradzu