20. Marianna Michałowska - Chiński teatr cieni

Transkrypt

20. Marianna Michałowska - Chiński teatr cieni
R E C E N Z J E I OMÓWIENIA
Marianna
Michałowska
Chiński teatr cieni*
Kiedy czyta się filozofów końca XX wieku można odnieść wrażenie, że nie
zajmują się oni filozofią. Foucault przygląda się bowiem Pannom Dworskim Velasqueza i fajce Magritte'a, zaś Lyotard wpatruje w płótna Barnetta Newmana. Dlaczego filozofowie piszą o malarstwie, o architekturze, o poezji? Współczesna refleksja filozoficzna sztukę czyni pretekstem do pisania o sprawach stricte filozoficznych - o przedstawieniu innym niż tylko to obrazowe, chociaż przez obraz często się przejawiającym. W Świadomości i obrazie Iwona Lorenc tłumaczy tę strategię rozważania świata. Pokazuje, iż tematyka przedstawienia towarzyszyła filozofii
zawsze, że nie sposób być filozofem, by nie zastanowić się nad tym, „jak świat nam
się przedstawia".
W podtytule książki znajdujemy uzupełnienie: „studia z filozofii przedstawienia". Czym będą zatem proponowane tu studia? Autorka pisze, iż jej przemyślenia
obracają się wokół „wszelkiej filozoficznej refleksji nad przedstawieniem". Rekonstrukcja problemu „przedstawiania sobie" świata dotyczyć będzie zatem przede
wszystkim relacji rozgrywającej się pomiędzy światem a jego obrazem w sferze
świadomości. Lorenc analizuje interpretacje „przedstawienia" w wielu kontekstach.
Jawi się ono przed-stawieniem, przywróceniem obecności, lecz również zduplikowaniem. W innym miejscu użyte zostaje w sensie najbardziej chyba zaskakującym,
w odniesieniu do pewnego szczególnego teatru, w którym odgrywa się spektakl
świadomości. By dociec wieloznaczności słowa „przedstawienie", autorka wędruje
po pismach filozofów należących tak do tradycji filozofii, nazwanej przez Jacąuesa
Derridę „metafizyką obecności" (jak Platon czy Kartezjusz), jak też z metafizyką
prowadzących spór (Heidegger, Derrida, Barthes czy Lyotard).
Nasza przewodniczka po tym gąszczu „przedstawień", rozpoczyna od platońskiego rozdzielenia rzeczywistości na świat pozorny i prawdziwy, wykazując, że
oto cała niemal historia filozofii jest dyskusją z kilkoma kategoriami pochodzenia
poplatońskiego. Pytania o sposób ujawniania się otaczających nas przedmiotów
i zjawisk powtarzały się niejednokrotnie. Czy obrazy były jedynie cieniami rzeczy-
* Iwona Lorenz, Świadomość i obraz. Studia z filozofii przedstawienia, Wydawnictwo Naukowe
Scholar, Warszawa 2001.
Recenzje i omówienia
217
wistości czy też doprowadzić mogły do ostatecznej prawdy? Do jakiego świata
w rezultacie dawały nam dostęp? Kartezjańskie zwątpienie w poznanie zmysłowe
czy też Husserlowskie pragnienie zawieszenia świadectwa zmysłów były konsekwencją postawienia tych pytań. Niemniej jednak, jedynie próba ich przeformułowania może dostarczyć nam współcześnie satysfakcjonującej odpowiedzi.
W interpretacji Lorenc dyskurs o statusie przedstawienia okazuje się sporem tak
o zdolność człowieka do poznawania, jak i o jego usytuowanie wobec postrzeganego
świata. Istotną rolę odgrywa tu granica przebiegająca na styku dwóch pojęć: naśladowczej mimesis i poiesis, odnoszącego się do wartości kreacyjnych ludzkiego umysłu, wyznacza przestrzeń interpretacji sensu wszelkiej działalności człowieka. Z jednej zatem strony w myśli filozoficznej mimesis stanowiłaby deprecjację obrazu, zjawiającego się wtórnie wobec rzeczywistej obecności przedmiotu (Lorenc nazywa tę
tendencję ontologia pozoru); z drugiej, poiesis miałoby szansę stać się kluczem do reprezentacji, miałoby moc przywracania obecności. To, co u Platona pozornie dotyczyło jedynie malowanych wizerunków, miało istotne konsekwencje dla koncepcji
ontologicznej - określało hierarchię świata i myślenia, uprawomocniało moc rozumu.
Tradycja filozofii przeciwstawiała naśladownictwo substytucji, odtwórczość kreacyjnej mocy wyobraźni. Pamiętajmy jednocześnie, iż nie chodzi tu o obraz namalowany,
sfotografowany czy opowiedziany. Lorenc pisze o świecie niewidzialnym i o procesach, z których działania rzadko zdajemy sobie sprawę.
Omówienie wszystkich wątków podejmowanych w książce przekracza granice
krótkiej recenzji. Chciałabym zatem zwrócić uwagę tylko na jeden z nich. Mam na
myśli fascynującą reinterpretację stanowiska filozoficznego Edmunda Husserla
w znaczeniu, dodajmy, które traktować należy „jako możliwość nie wykorzystaną
przez samego Husserla" (s. 144). Interpretacja Lorenc zmierza ku wskazaniu
w rozważaniach filozofa elementów, które nie pozwalają na zaliczenie Husserla do
grona „filozofów obecności." Autorka, sięgając do Głosu i fenomenu Derridy,
przedstawia obszar określany jako „scena świadomości". Na tej scenie rozgrywa
przedstawienie przekształcające obecność w „migotanie cieni."
Scena, jak czytamy, jest granicą „między tym, co własne, i tym, co obce, między
tym, co prywatne, i tym, co publiczne, między tym, co ukryte, i tym, co wystawione
na pokaz: między kulisami i widownią" (s. 107). Scena jest zatem obszarem umysłu, w którym „zjawia" się przedstawienie. Nie możemy jednak zapominać, iż opis
Lorenc nie odnosi się do świata i przedmiotów materialnych. Świat materialny,
którego postrzeganie zgodnie z myślą Husserla zależy od nastawienia naturalnego,
zostaje zawieszony na skutek działania redukcji transcendentalnej. Na „scenie"
pozostają „czyste sensy". To pomiędzy nimi zatem dokonuje się niekończąca się
wymiana znaczeń, zamiana symbolicznych znaków w sensy noematyczne. Autorka,
na przekór tradycji platońskiej przypisującej cieniowi właściwość podwajania rzeczywistości, podkreśla współistotność objawiania się obecności w postaci cieni. To
dopiero cienie, owe przymiarki do właściwego wyglądu, pozwalają rozpoznać
przedmiot. „Migotanie cieni" jest zatem koniecznym etapem poznania fenomenu.
Lorenc porównuje „migotanie" do teatru cieni, w którym rozpoznajemy ulegające metamorfozie kształty przedmiotów. Ich zmienność, wynikająca z naszego błędu
percepcyjnego, dostarcza obserwatorowi przyjemności. Wymaga jednak świadomości naiwnej. Jej wyzbycie się powoduje rozczarowanie. Przestajemy „grać" i bawić
218
Recenzje i omówienia
się zmiennością form. Percypowany obiekt rozpada się na rzecz i jej przejaw. Dochodzimy tu do istotnego rozróżnienia. Nastawienie naiwne dotyczy świata naturalnego. Ten etap nazywa autorka (zgodnie z tradycją platońską) „oczarowaniem".
Właściwie zatem istnieją dwie sceny: pierwsza „oczarowuje" nas spektaklem, docierającym do nas poprzez nasze zmysły. Stosując jednak redukcję, „zawieszając"
istnienie świata naturalnego, by śledzić przedstawienie odbywające się na drugiej
scenie, w naszej świadomości ulegamy „rozczarowaniu". Rozczarowaniu, „że to nie
prawda sama, lecz przedstawienie, pozór, nie rzeczywistość" (s. 43).
W pewnym sensie zatem, byłoby tak, że to świadomość pozbawia nas przyjemności uczestnictwa w spektaklu chińskiego teatru. Nastawienie naturalne pozwala
mylić nam obecność z jej przejawem, rzeczywistość z pozorem. Jest charakterystyczne dla przedstawień obrazowych, w których ukazujące się i ukazywane jest grą
uobecniania nieobecnego. W owej grze ujawnia się ukryta treść przedstawienia;
treść, którą trzeba znać, by warunki przedstawienia zostały spełnione, by przedmiot
przedstawienia został uzewnętrzniony. Dlatego można mylić rzeczywistość z pozorem, ponieważ może być ona przedstawiana w różny sposób. O pomyłce takiej nie
ma j u ż mowy w przypadku intencjonalnego nastawienia ku „czystemu sensowi".
Czyste sensy uczestniczą bowiem w scenie „niemego, słyszącego siebie, wewnętrznego głosu - phone" (s. 135). Konieczny warunek przedstawienia, redukcja transcendentalna wymaga „milczenia świata".
Pisząc o husserlowskiej scenie świadomości, Lorenc podkreśla, iż aktorem prowadzącym na niej „wewnętrzny monolog" jest transcendentalny podmiot, który
„nie operuje już mową ciała, rezygnuje z gestów, mimiki, nie gra fizjonomią"
(s. 136). K i m zatem jest ów podmiot? K i m jest jedyny aktor i zarazem widz przedstawienia? Jest nim transcendentalna świadomość. Gra nie dotyczy świata zewnętrznego, świata poza świadomością, ograniczonego przestrzenią i czasem.
Przedstawienie rozgrywa się we własnym czasie wyznaczonym poprzez jego pojawianie się i zapadanie się w świadomości. Trwanie monologu odmierza „mgnienie
oka", rozpisane pomiędzy „już nie" i „jeszcze nie" czasu. Monolog - postrzegany
jako „teraz" - rozciąga się między „pierwotnym przypomnieniem" a „pierwotnym
oczekiwaniem". Czego dotyczy? Lorenc kontynuuje tu myśl Derridy, dla którego
sensem przedstawienia jest dążenie do przywrócenia „źródłowej obecności", bezpośredniego „teraz". Jednak uobecnienie, re-prezentacja nigdy nie dokonuje się całkowicie, lecz jest procesem, w którym to, co prezentowane, ciągle zanika i pojawia
się na nowo. Powraca, nie będąc obecnym. Spektakl re-prezentacji wymaga zatem
rozpoznania własnego przeciwieństwa - dostrzeżenia nieobecności prezentowanego. Rozpoznania tożsamości tego, co od-obecnione i inne.
Jak zostało wcześniej wspomniane, analiza poglądów Husserla przeprowadzona
w Świadomości i obrazie prowadzi autorkę ku wykazaniu w myśleniu filozofa „słabych miejsc". Te miejsca (czy też może „przejścia"), pozwalające poddać refleksję
filozofa potencjalnej krytyce, otwierają nowe możliwości interpretacyjne. Lorenc
wykorzystuje owe „słabości" do ukazania „przedstawienia" w perspektywie m.in.
Merleau-Ponty'ego, Lyotarda, Barthesa i Marina. Z ich punktu widzenia „przedstawianie" to przede wszystkim gra znaczenia i oznaczania. Dokonuje się tu swoiste
„oczyszczenie widzenia" - rozszyfrowanie filozoficzno-kulturowego kompleksu
widzenia i dyskursu pojęciowego. W jego ramach widzenie ulegało presji nowocze-
Recenzje i omówienia
219
snej „siatki pojęć". „Wewnętrzne oko" świadomości spoglądało na świat porządkując go wedle kategorii rozumu. Współczesna interpretacja „wewnętrznego oka"
przełamuje ów schemat. Przedstawienie staje się tekstem, który wymaga odczytania
(Barthes, Derrida) lub próbą dotarcia do źródłowo doświadczanej zmysłowości
(Merleau-Ponty, Dufrenne, Marion). Milczenie widzenia i mowa znaczeń stanowią
splot („chiazmę"). Zawiązuje się „współzależność, która - z jednej strony - «powiedziane» dyskursu czyni milczącą rzeczą do interpretacji i każe - z drugiej strony
- przemówić temu, co w obrazie zmysłowe i milczące" (s. 147).
W swojej książce Lorenc podkreśla związek pomiędzy obrazem, a związaną
z nim myślą. Pokazuje, iż sfer, które często wydają się sobie przeciwstawne, rozdzielać nie można. Rzeczywistość i jej obraz - czy to mentalny czy też ubrany
w pośredniczące medium - objawiają się w szczególnej grze obecności i nieobecnego. Oto bowiem w przeszłą obecność tego, co przedstawiane, podstawia się teraźniejszą obecność obrazu. Świat podzielony na kulisy i scenę, na pozór i rzeczywistość zostaje na powrót sklejony.
Znów z przyjemnością zasiadamy na widowni chińskiego teatru cieni, by cieszyć się przedstawieniem. Obraz przestał być sferą wtórną wobec rzeczywistości.
Teraz on także może ją współtworzyć i przekształcać. Odzyskał, utraconą przez
wieki panowania tradycji metafizycznej, moc.
Bartosz Korzeniewski
Niezależność, autonomia a problem podmiotowości*
Pojawienie się polskiego przekładu książki Alaina Renauta Era jednostki, wydanej we Francji w 1989 roku, jest ważne z kilku powodów.
Po pierwsze, jest to jedyna wydana w Polsce książka tego wybitnego francuskiego filozofa współczesnego, który jest na świecie znany głównie z kilku pozycji
napisanych wspólnie z innym filozofem francuskim Lucern Ferrym, takich jak: La
pensee 68, 68-86. Itineraires de Fmdjvidu, Heidegger et les modernes czy też Systeme et critiąues. Podejmują w nich próbę odmiennego spojrzenia na filozofię
współczesną, wychodząc poza prostą opozycję modernizm - postmodernizm.
Era jednostki, napisana już przez samego Renauta, kontynuuje poprzednie wątki
stawiając w centrum wzajemne relacje pomiędzy pojęciami podmiotu i jednostki.
Po drugie, omawiana książka wypełnia istotną lukę tematyczną na polskim rynku wydawnictw filozoficznych. W Polsce brakowało dotąd szerokiego opracowania
poruszającego problem autonomii. Mimo że nie brak książek i publikacji dotyczą* Alain Renaut, Era jednostki. Przyczynek do historii podmiotowości, przełożył D. Leszczyński,
Wydawnictwo Ossolineum, Wrocław, Warszawa, Kraków 2001.

Podobne dokumenty