Jak to dawniej bywało

Transkrypt

Jak to dawniej bywało
Mała Szkoła – Wielka Sprawa
www.malaszkola.elementarz.edu.pl; e-mail: [email protected]; tel/fax. 32/25 25 199
________________________________________________________________________________________________________________________________________________
„Jak to dawniej bywało…” – jeden dzień na średniowiecznym zamku
Scenariusz spektaklu dla uczniów szkoły podstawowej
NARRATOR 1:
Witamy gości przybyłych na dzisiejsze spotkanie. Naszym zadaniem jest pokazać
Państwu jak przed wiekami wyglądało życie na zamku, w którego ruinach teraz
siedzimy, jak mógł wyglądać jeden dzień za bramą i na podzamczu średniowiecznego
wówczas grodu. A zatem… włączmy naszą wyobraźnię i niech „wehikuł czasu”
przeniesie nas, jak bajce, 700lat wstecz.
NARRATOR 2:
Jest wiek XIV, średniowiecze. W miejscu, gdzie teraz jesteśmy, na najwyższym
wzniesieniu dzisiejszej Jury Krakowsko- Częstochowskiej, w otoczeniu malowniczych skał
wapiennych zwanych „ostańcami”, gdyż przez miliony lat ostały się i nie uległy erozji, stoi
zamek średniowieczny. Nie przypomina kształtem i rozmiarami tego, którego ruiny dziś
oglądamy. Jest niewielki, ale zbudowany z kamienia, wszak to czasy króla Kazimierza
Wielkiego, który „zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną”.
NARRATOR 3:
Jan Długosz pod datą 1384 wymienia w swojej kronice Włodka z Ogrodzieńca i tę
datę uznajemy oficjalnie za początki istnienia zamku. Ród Włodków herbu Sulima
należałoby zatem uznać za pierwszego historycznie stwierdzonego właściciela grodu,
który mieli w posiadaniu przez prawie 100 lat.
Włodkowie, budowniczy zamku ogrodzienieckiego, godnie i z dumą noszą herb,
który należał również do słynnego rycerza Zawiszy Czarnego, biorą udział w licznych
bitwach i wyprawach wojennych i dzielnie służą królowi. Po splądrowaniu i spaleniu
Birowa przez hordy czeskie, postanawiają zmienić lokalizację zamku, który planują
wybudować. Na wysokiej wschodniej skale najwyższego wzgórza wznoszą kilkuizbową
warownię z wieżą obserwacyjną i niewielkim budynkiem mieszkalnym. Całość
ogradzają palisadą (stąd zapewne późniejsza nazwa zamku – „Ogrodzieniec”). U
podnóża zamku powstaje podzamcze, czyli skupisko kilku chat, miejsce życia
okolicznych chłopów, rzemieślników, a razie ataku również obrońców grodu.
NARRATOR1:
Z dawien dawna nazywano ten zamek ogrodzienieckim, z racji tego, że było to miejsce
ogrodzone, obwarowane. Naturalne ukształtowanie terenu mogło zachwycać swym pięknem,
ale tez przerażało potęgą i niebezpieczeństwem, jakie czyhało na niejednego śmiałka.
Projekt nr WND – POKL.09.01.02-24-291/10 współfinansowany przez Unię Europejską w ramach środków Europejskiego Funduszu Społecznego realizowany przez
STOWARZYSZENIE NAUCZYCIELI EDUKACJI POCZĄTKOWEJ, ul. Studencka 18, 40-743 Katowice www.snep.edu.pl e-mail: zarzą[email protected]
Pamiętajcie…to wieki średnie, czasy ponure i ciężkie. Wiekowe, bezkresne knieje, pełne
dzikiego zwierza, mroczne parowy, niedostępne bagna, rwące strumienie, jary i chłodne
jaskinie. Obraz nieco upiorny, przywodzący na pamięć lęki z dzieciństwa. Do tego aura
kapryśna, sroga, przewrotna. Kronikarz z początku wieku pisał:
-1KRONIKARZ POCHYLONY NAD KRONIKĄ, PISZE GĘSIM PIÓREM, PISZĄC,
CZYTA NA GŁOS:
„ wskutek znacznego nad powierzchnię morza wzniesienia wichury tu sobie
hulają, jak tabuny koni, a wiosny bywają spóźnione. Nawet w maju i czerwcu, zwłaszcza
gdy wiatr południowy zawieje od Tatr, powietrze w porze dnia jest świeże i niezmiernie
jędrne, burze letnie srożą się tu straszne”
NARRATOR 2:
Tę niezwykłą scenerię dopełnia widok zamku, który majestatycznie wznosi się nad
lasami, polami i błyszczy w słońcu. Trudno odróżnić na pierwszy rzut oka, co jest skałą, a co
dziełem rąk człowieka. Budowniczowie zamku obdarzeni widać byli niezwykłą fantazją i
talentem, a stanica rycerska Włodków stanowi jego fundament i zalążek. Podobnie jak inne
strażnice jurajskie wznoszone w pierwszych latach państwa polskiego, broni granicy kraju
przed najazdami hord tatarskich i czeskich. Stąd zapalony na wysokiej skale ogień, ostrzega
przed niebezpieczeństwem, zapowiada początek wyprawy wojennej lub po prostu ogłasza
festyn albo turniej rycerski. Dziedziniec przedzamcza służył za miejsce takich zabaw, ale w
razie ataku nieprzyjaciela był schronieniem dla ludności okolicznej wsi. Tu uprawiano zboże,
hodowano trzodę, uprawiano rzemiosło. W XII i XIV wieku kilka chat grodziska stało na
dziedzińcu głównym zamku, a potem dobudowano tam tak zwane sklepiki, czyli
pomieszczenia gospodarcze.
NARRATOR 3
Jest rok 1385. Czasy ciężkie i niespokojne. Co rusz słychać o najazdach hord
czeskich i tatarskich, o ich okrucieństwie i waleczności, ludzie gadają o buntownikach i
zbójach, którzy plądrują zamki i strażnice, palą wsie i mordują mieszkańców. Lepiej
trzymać się blisko zamku, służyć panu i nie myśleć, co będzie.
CHATA. PIEC, GLINIANE GARNKI, ŻARNA. MATKA NUCI JAKĄŚ MELODIĘ,
GOTUJE KASZE, MIELE MĄKĘ, NALEWA MLEKO DO KUBKA. CHŁOPIEC UBIERA
SIĘ, ROZMAWIA Z BRATEM.STROJE.
NARRATOR 4:
W CHACIE
Projekt nr WND – POKL.09.01.02-24-291/10 współfinansowany przez Unię Europejską w ramach środków Europejskiego Funduszu Społecznego realizowany przez
STOWARZYSZENIE NAUCZYCIELI EDUKACJI POCZĄTKOWEJ, ul. Studencka 18, 40-743 Katowice www.snep.edu.pl e-mail: zarzą[email protected]
Bogusz wygrzebał się powoli spomiędzy lnianych płacht i baraniego kożucha, którym matka
otuliła go z wieczora. Wraz z braćmi spał na górze, pod strzechą. Rankiem ujrzał, że braci już
nie było. Poszli orać z ojcem pole leżące odłogiem. Bogusz przetarł oczy i spojrzał w dół.
Izba pełna była ciemnego dymu czepiającego się ścian ciemnych od sadzy. Pośrodku kurnej
izby tliło się czerwonym żarem ognisko. Wokół na płaskich kamieniach stały gliniane
garczki, w których matka gotowała kaszę jaglaną i warzyła twaróg. Obok w żelaznej rynience
trzeszczały tłuste skwarki. Chłopiec przeciągnął się, wdział na siebie lniana koszulę i
podszedł do matki. Stała przy żarnach. Spomiędzy dwóch ciężkich płaskich kamieni sypała
się mąka do drewnianej dzieży.
- Głodnyś?
- Głodnym jak wilk.
Matka nałożyła mu kaszy, nalała mleka, podała podpłomyk, który piekła na piecu. Wtem
wbiegł brat Bogusza, Mieszko.
-Śpiochu, wartko do pola, na obrobek!
-Ja dyć dlaczego ja?
- Bo ociec słabuje, a ja muszę jeszcze nowinę przeorać. Tyś do pługa za mały. Będziesz bydło
pasł.
- Bydło pasł? Toć dobrze, z chłopakami się spotkam, może ognisko rozpalę, rzepy
napieczemy.
Wodą się niedbale pochlapał, przełknął resztę kaszy, pajdę chleba do kieszeni schował i
wybiegł z chaty.
MUZYKA ŚREDNIOWIECZNA, RYCERSKA. NARRATOR CZYTA TEKST,
STRAŻNIK OBSERWUJE OKOLICĘ, PODNOSI MOST, ZAMYKA BRAMĘ.
WYCHODZA KOLEJNI WOJOWIE, KTÓRYCH PREZENTUJE NARRATOR.
NARRATOR 1:
NA ZAMKU
Gród Włodków jest niewielki, ale do wnętrza dostać się niełatwo. Do zamku
prowadzi jedna droga przez most zwodzony, który tylko w dzień opuszcza straż
przyboczna, grodowa. Ale niech nadejdzie wieczór albo wieść, że w pobliżu pojawili się
jacyś zbrojni. Straże natychmiast most zwodzony w górę podniosą i bramę zawrą, tak,
że do środka nikt się nie dostanie. Nim czyjaś noga na zamku postanie, trzeba jeszcze
przebyć bramę z potężnych kloców zbudowaną, pasami żelaznymi wzmocnioną.
Strażnik siedzący w wieży dobrze przybyszów obejrzy, o wszystko ich wypyta, zanim do
zamku wpuści.
Do budynku mieszkalnego przytykają inne, mniejsze, przeznaczone na stajnie,
spiżarnie, magazyny i sklepiki. Na dziedzińcu kręcą się wojowie z drużyny rycerza
Bartosza Włodko, pana tego zamku, co herbem Sulima się szczyci i jego służba, straż
przyboczna. A oto oni:
ŻOŁNIERZ:
PIESI ŻOŁNIERZE: nie mają zbroi, noszą tuniki, hełmy, kolczugi. Ich broń to topory,
maczugi, proce. To zwykle przeszkoleni chłopi, którzy, w gdy pokój
rzemiosłem albo uprawą roli się zajmują, ale gdy wróg do bram zamku
Projekt nr WND – POKL.09.01.02-24-291/10 współfinansowany przez Unię Europejską w ramach środków Europejskiego Funduszu Społecznego realizowany przez
STOWARZYSZENIE NAUCZYCIELI EDUKACJI POCZĄTKOWEJ, ul. Studencka 18, 40-743 Katowice www.snep.edu.pl e-mail: zarzą[email protected]
się zbliża, wojami się stają i taka dzikość w ich serca napływa, że
niejeden z ich ręki polegnie. Zacni to i wierni żołnierze. Dla nich to
duma i wyróżnienie dla rycerza Włodko walczyć.
-2-
RYCERZ:
Nikt jednak nie dorówna pod względem wyszkolenia i uzbrojenia oraz odwagi i honoru…
RYCERZOM : walczą na końskim grzbiecie, posługują się sprawnie mieczem, często
łukiem i buławą oraz toporem i tarczą. Majętni kupują zbroje dla ochrony
siebie, czasem też dla swojego rumaka. Taka zbroja wykonana przez
rzemieślnika zwanego płatnerzem albo zbrojarzem kosztuje i wieś całą,
ale niejedno życie ochroni. Często kuta na miarę, jest zbyt droga, by każdego
było na nią stać, dlatego nierzadko używane były jedynie jej elementy
np. płytowe osłony nóg lub ramion. Przeciętnie ważyła 25 kilogramów
i ograniczała w pewnym stopniu zakres ruchów rycerza. Bywało, że gdy
spadł z konia, sam nie potrafił się dźwignąć i ginął dobity przez przeciwnika. Bogaci rycerze posiadali oprócz zbroi bojowej, którą zakładali na czas
bitwy, także zbroję turniejową. Taka zbroja niewiele różniła się od tej
pierwszej, była bardziej ozdobna, opływowa i zwykle charakterystyczna
dla danego rycerza. Bywało, że na zbroi rycerz nosił szatę z herbem swojego
państwa, a na szyi wieszał ryngraf, czyli niewielką, wypukłą blachę z
herbem
zwykle w kształcie tarczy. Wielu rycerzy posiadało swoje damy,
kobiety, które czcili i sławili ich imię. Zwykle nie były to ich żony, ale
i uczucie było platoniczne i czyste. Rycerze starali się żyć według kodeksu
rycerskiego, który nakazywał:
1. bądź zawsze oddany Bogu, Ojczyźnie i Panu
2. nigdy nie bądź tchórzliwy
3. bądź ambitny i podążaj do celu
4. przegrane bitwy znoś z honorem
5. bądź wzorem dla innych
6. szanuj ludzi wokół siebie
7. dobro i prawość przed niesprawiedliwością broń
8. bądź hojny dla ludzi w potrzebie
9. bądź wierny swym zasadom i ideałom
10. nie krzywdź słabszych.
ŁUCZNIK I KUSZNIK:
ŁUCZNICY i KUSZNICY: niezwykle ważni rycerze. Łuk bojowy mierzył tyle, co
człowiek. Charakteryzował się dużą celnością i potrafił nieść
strzałę na 200 metrów. Dobry łucznik wypuszczał 12 strzał na
minutę, potrafił dobrze dobrać groty. Te z zadziorami trudno było
Projekt nr WND – POKL.09.01.02-24-291/10 współfinansowany przez Unię Europejską w ramach środków Europejskiego Funduszu Społecznego realizowany przez
STOWARZYSZENIE NAUCZYCIELI EDUKACJI POCZĄTKOWEJ, ul. Studencka 18, 40-743 Katowice www.snep.edu.pl e-mail: zarzą[email protected]
wyjąć z rany, a grot typu bodkin z łatwością przebjał zbroję.
Kusznicy byli niezwykle niebezpieczni. Wypuszczali pociski
zwane bełtami. Bełt był krótszy od strzały łuku. Napięcie kuszy
wymagało dużej siły i trochę czasu. Bywały kusze naciągane
ręcznie i za pomocą kołowrotów. Te ostatnie wypuszczały
pocisk z siłą dzisiejszego karabinu. Strzały oddane z kuszy były
-3mocne i celne. Potrafiły przebić na wylot krowę z odległości 100
m. Ze względu na jej skuteczność papież Klemens V zabronił
jej używania, ale jego zakaz łamano.
WOJ.:
WOJOWIE : przyboczna straż pana na Ogrodzieńcu. Ich uzbrojenie stanowiły: proce,
kiścienie, miecze, topory bojowe, buzdygany, piki .Na głowach nosili
hełmy, które miały różne kształty i nazwy. Były hełmy garnczkowe,
basinety, salady.
NARRATOR 2:
W czasie pokoju rycerze przysparzali mieszkańcom zamku wspaniałych rozrywek. Na
dziedzińcach zamkowych rozgrywano co jakiś czas pozorowane bitwy, zwane
potyczkami lub bezpardonowe pojedynki jeden na jednego, podczas których toczono
walkę konno, na kopie. Te turnieje dawały rycerzom sposobność do wykazania się
odwagą, galanterią, dawały sławę.
By zostać rycerzem trzeba było długo uczyć się tego zawodu. Chłopców z
rodów rycerskich wysyłano na zamki, aby nabrali dobrych manier i poznali ważnych
ludzi. Tam siedmioletni chłopiec, jako paź uczył się jazdy na koniu i usługiwał w czasie
uczty przy stole. Po kilku latach zostawał giermkiem, pomagał swojemu rycerzowi
nakładać zbroję oraz towarzyszył mu w wyprawach wojennych. Kiedy giermek osiągał
odpowiedni wiek , mógł zostać rycerzem. Ceremonię przyjęcia do rycerskiego grona
nazywano pasowaniem.
IZBA RZEMIEŚLICZA PŁATNERZA. OJCIEC I SYN. WOKÓŁ KAWAŁKI ZBROI,
MIECZE. RYCERZ, GIERMEK. MUZYKA RYCERSKA.
NARRATOR 3:
PASOWANIE
Było późne popołudnie. Płatnerz Wojciech wyrabiający doskonałe miecze i
zbroje rycerskie zawołał swego syna Przemko i rzekł:
- Przemko, pójdziesz do zamku i rycerzowi Bartoszowi Włodko oddasz do rak własnych ten
oto miecz, który dla niego zrobiłem. Powiedz mu, żem go z najlepszej stali wyklepał, dobrze
wyważył i pięknie przyozdobił.
Projekt nr WND – POKL.09.01.02-24-291/10 współfinansowany przez Unię Europejską w ramach środków Europejskiego Funduszu Społecznego realizowany przez
STOWARZYSZENIE NAUCZYCIELI EDUKACJI POCZĄTKOWEJ, ul. Studencka 18, 40-743 Katowice www.snep.edu.pl e-mail: zarzą[email protected]
- Dobrze ojcze, zaniosę miecz panu naszemu i obaczę przy tem jak jest na zamku, bom nigdy
w życiu tam nie był.
Nie był tam nigdy, bo służbie, chłopom i pachołkom na zamek ot tak, wejść nie można.
Oglądał go jeno z zewnątrz, ale jak wygadał w środku, wiedział jedynie z opowieści ojca,
któren tam bywał. Rzemieślnicy wykonujący różne potrzebne prace wstęp na zamek
mieli.
PŁATNERZE robili zbroje i miecze, KOWALE wykuwali podkowy, odlewali z żelaza
groty, naprawiali broń, łańcuchy, obręcze, wiadra, jak trzeba to i wyrywali zęby,
BEDNARZE robili dębowe beczki, CZELADNICY i SŁUżBA ZAMKOWA usługiwali
panu, zbierali zioła w ogrodzie, szykowali potrawy, prali szaty, przynosili wodę ze studni
oraz rąbali drwa na opał. Do ich obowiązków należało też ścielenie łóżek, zapalanie
pochodni, gaszenie świec, zamiatanie podłóg i sprzątanie stajni.
NARRATOR 4:
Ciążący na ramieniu miecz przypominał Przemko po co tu przyszedł. Stanął na
dziedzińcu zamkowym, gdy nagle usłyszał:
- Co tu robisz i czego szukasz? Przyniosłeś miecz dla rycerza Bartosza Włodko? Daj, oddam
mu go. Jestem jego giermkiem i mam na imię Zbyszko. To tym mieczem będzie mnie dziś
pasował mój pan. Poproszę go, byś mógł zobaczyć te uroczystość. Chcesz tego?
- Będę bardzo rad, bom takich rzeczy jako żyw jeszcze nie widział.
Zapadł wieczór. Strażnik na szczycie wieży zamkowej zatrąbił na rogu. Był to sygnał do
zamknięcia bramy i podniesienia zwodzonego mostu. Po chwili rozległ się ostry dźwięk
trąb. Rozpoczęło się pasowanie giermka Zbyszko na rycerza. Zgromadzeni na
dziedzińcu zamkowym mieszkańcy, służba, czeladź obserwowali jak rycerz Bartosz
Włodko kładzie miecz na ramieniu chłopca i mówi:
RYCERZ:
- Ja, Bartosz Włodko, rycerz herbu Sulima, pan zamku na Ogrodzieńcu pasuję ciebie Zbyszko
na rycerza. Tu dotknął jego ramienia mieczem, który następnie mu wręczył. Po chwili
przemówił:
- Ofiarowuję ci też ostrogi, by ci służyły, gdy konia dosiadać będziesz i w imię Boga, Króla i
Ojczyzny walczyć ci przyjdzie. Po czym wręczył mu ostrogi, na purpurowej poduszce
położone. Giermek klęcząc przed rycerzem rzekł:
GIERMEK:
- Ja, Zbyszko, syn rycerza Macieja, herbu Ostrokół przyrzekam na honor i sławę mego rodu
dzielnie służyć Bogu, Królowi i Ojczyźnie i prędzej umrę niż honor rycerza splamię.
NARRATOR 4:
Przemko obaczył uroczystość pasowania a skoro nastał świt i bramę zamkową otwarli,
pobiegł czym prędzej do domu, a w strachu był, bo ojcu i matce nie rzekł ani słowa, że na noc
do izby nie wróci.
Projekt nr WND – POKL.09.01.02-24-291/10 współfinansowany przez Unię Europejską w ramach środków Europejskiego Funduszu Społecznego realizowany przez
STOWARZYSZENIE NAUCZYCIELI EDUKACJI POCZĄTKOWEJ, ul. Studencka 18, 40-743 Katowice www.snep.edu.pl e-mail: zarzą[email protected]
SCENA W KARCZMIE, UCZTA, ROZMOWY, MUZYKA BIESIADNA I WYSTĘPY
BŁAZNA. TANIEC ŚREDNIOWIECZNY.
-5NARRATOR 1:
Mieszkańcy zamku, służba i wojowie potrzebowali czasem ROZRYWKI. Turnieje
odbywały się rzadko, zwykle z okazji dużych świąt. Częściej bawiono się na festynach, pijąc
piwo, wino i miód w browarach i karczmach. Nieraz do późnej nocy słychać było wesołe
okrzyki: „ niech żyje pan nasz Bartosz Włodko”!, „Niech żyje”!!! (WSZYSCY) Przez
otwarte drzwi widać było blask ognia płonącego w wielkim kominku i czuć było smakowitą
woń pieczonego na rożnie mięsa. Damy i jej służki bawiły się tańcząc, słuchając muzyki,
wyszywając, malując obrazy. Rozrywki dostarczały też mieszkańcom zamku uczty umilane
występami błaznów i cyrkowców.
NARRATOR WOLNO OPOWIADA, A NA SCENIE MEDYK WYJMUJE GROT Z RANY
RYCERZA, BRAT ZAKONNY MODLI SIĘ. MUZYKA POWAŻNA, KOŚCIELNA.
NARRATOR 2:
Na zamku niezbędny był MEDYK, a najlepiej dwóch, który opatrywał rany odniesione
w boju, leczył ziołami. Najczęstsze były oczywiście rany cięte i kłute, pozostawione w
ciele groty, które usuwano bez znieczulenia. Źle gojące się rany, wrzody, stany zapalne
okładano łojem bobra, niedźwiedzia albo ośródką chleba wymieszana z pajęczyną, która
zawiera śladowe ilości antybiotyku. Ówczesne szpitale nazywano lazaretami. Medykom
pomagały kobiety i duchowni. Ci ostatni stale przypominali o roli modlitwy w życiu
człowieka i sile wiary, podnosili na duchu, odprawiali msze kaplicy zamkowej.
SŁUŻBA GASI ŚWIECE, COŚ SZEPCZĄ, STRAŻNIK OBSERWUJE TEREN. W TLE
MUZYKA, CICHA, SPOKOJNA.
NARRATOR 1:
Zbliża się noc. Zamek powoli milknie. Strażnik na wieży bramnej już dawno dał znać, by
bramę zawarto. Mieszkańcy zamku szykują się do snu. Milkną rozmowy, nawet w karczmie
zrobiło się cicho. Ciżba gasi pochodnie i świece. Pan zamku zamknął już drzwi swojej
komnaty, w sypialni służby cisza. Tylko strażnicy na wieżach, blankach i krużgankach
czuwają, pełnią straż i aż do świtu oka nie zmrużą.
Wizyta na średniowiecznym zamku…dobiegła końca. Dobrej nocy!
-6autor scenariusza: Ewa Łapa
Projekt nr WND – POKL.09.01.02-24-291/10 współfinansowany przez Unię Europejską w ramach środków Europejskiego Funduszu Społecznego realizowany przez
STOWARZYSZENIE NAUCZYCIELI EDUKACJI POCZĄTKOWEJ, ul. Studencka 18, 40-743 Katowice www.snep.edu.pl e-mail: zarzą[email protected]
Projekt nr WND – POKL.09.01.02-24-291/10 współfinansowany przez Unię Europejską w ramach środków Europejskiego Funduszu Społecznego realizowany przez
STOWARZYSZENIE NAUCZYCIELI EDUKACJI POCZĄTKOWEJ, ul. Studencka 18, 40-743 Katowice www.snep.edu.pl e-mail: zarzą[email protected]

Podobne dokumenty