Likwidacja to ostateczność - Kuratorium Oświaty w Lublinie

Transkrypt

Likwidacja to ostateczność - Kuratorium Oświaty w Lublinie
Likwidacja to ostateczność
Źródło: „Głos Nauczycielski” nr 6 z 9 lutego 2011 r.
Z Krzysztofem Babiszem, lubelskim kuratorem oświaty, rozmawia Halina Drachal.
- Jak czuje się kurator, kiedy dostaje uchwałę samorządu o zamiarze likwidacji
kolejnej szkoły?
- Czuje się jak ktoś postawiony między „młotem a kowadłem”, kto stara się obronić
coś, co do obrony jest bardzo trudne. Przez kilka lat pracowałem w samorządzie, teraz,
korzystając z tych doświadczeń, rozumiem sytuację wójtów, burmistrzów i staram się im
pomóc w rozwiązaniu problemu. Zauważyłem, że choć opinia kuratora nie ma już dla
samorządów mocy stanowiącej, to jednak jest dla nich ważna. W tym roku odbyłem już
kilkanaście rozmów z wójtami i burmistrzami, którzy przyjechali do kuratorium sami lub ze
swoimi kierownikami „od oświaty” z gotowymi projektami uchwał w sprawie zamiaru
różnych przekształceń, ale tak naprawdę oczekiwali stanowiska kuratora, mimo, że w tej
chwili wydaje on tylko opinię. W tej sprawie kilka razy byłem również zapraszany przez
burmistrzów i wójtów na spotkania konsultacyjne.
- I jakie były rezultaty tych spotkań?
- Podam konkretny przykład. Burmistrz przyjechał do mnie z propozycją likwidacji
Szkoły Podstawowej. Przyjrzałem się sieci, liczbie oddziałów, liczbie uczniów i zauważyłem,
że w jednym roczniku w gimnazjum jest 59 uczniów w 4 oddziałach po 14 -15 w jednym.
Po cztery oddziały są w każdym roczniku, w sumie 12, do tego etat wicedyrektora. W tym
gimnazjum powinny być 3 oddziały po 20 uczniów, co daje i tak komfortowe warunki do
pracy. Wykazałem, że na tym jednym oddziale rocznie zaoszczędzić może ok.70 tys. zł.
Był zaskoczony, przyznał mi rację i obiecał zastanowić się nad innymi rozwiązaniami niż
likwidacja. W samych placówkach można wiele zdziałać, jeśli przyjrzymy się jak możemy je
taniej zorganizować, bez szkody dla ucznia. Często wójtowie czy burmistrzowie ufają swoim
dyrektorom i dobrze, ale zawsze pytam, czy przeanalizowano całą strukturę organizacyjną.
I w niektórych przypadkach okazuje się, że nie do końca.
- To chyba także pokazuje, że nie zawsze sprawa jest dobrze skonsultowana
w środowisku…
- Na ogół nie jest. Wszyscy są zaskoczeni i zamiast merytorycznej rozmowy robi się
szum informacyjny. Zawsze uprzedzamy, by w przypadku jakichkolwiek zmian
organizacyjnych szkoły, wójtowie rozmawiali z radą pedagogiczną i rodzicami, prosili ich
o opinie, wysłuchali ich argumentacji. Zgoda rady pedagogicznej, rady rodziców i związków
zawodowych na przekształcenie małej szkoły jest dla wielu samorządów bardzo ważna.
Podobnie jak opinia kuratora. Jest im łatwiej podjąć decyzję. Jeśli opinia jest negatywna,
zaczynają się zastanawiać, że może jednak tej uchwały nie przyjmować, poszukać innego
rozwiązania. Apeluję, by samorządy nie likwidowały swojej szkoły, a wolną przestrzeń
w szkole wykorzystały na zorganizowanie edukacji przedszkolnej dla 3 - 4 letnich dzieci.
Województwo lubelskie jest na jednym z ostatnich miejsc, jeśli chodzi o procent
upowszechnienia edukacji przedszkolnej. MEN planuje sfinansować pobyt dzieci 5 – letnich,
jako obowiązkowe przygotowanie przedszkolne i w ten sposób wyrównywać szanse
edukacyjne dzieci właśnie w takich przedszkolach przy szkole.
- Ile samorządów już zgłosiło kuratorowi zamiar likwidacji którejś ze swoich
placówek?
- Do dziś 6 samorządów przysłało informację o zamiarze likwidacji, czy też
przekazania swojej szkoły do poprowadzenia stowarzyszeniu lub fundacji. Ale w lubelskim
nie ma praktycznie samorządu, w którym nie rozmawiano by na temat oświaty, a mówiąc
wprost kosztów jej utrzymania.
- Czy tych zamiarów jest więcej niż w roku ubiegłym o tej samej porze?
- Muszę stwierdzić, że samych wizyt wójtów i burmistrzów miałem już dużo więcej
niż na przykład rok temu o tej porze. W 2010 r. likwidacji i przekształceń szkół nie było tak
wiele, ale też był to okres przed wyborami, więc nie zajmowano się tymi sprawami. Teraz
czas sprzyja takim dyskusjom. Do końca stycznia samorządy wypłaciły wyrównanie
nauczycielom, którzy nie osiągali średniej na poszczególnych stopniach awansu zawodowego.
W lutym wejdzie w życie rozporządzenie o zakupie pomocy dydaktycznych dla nauczycieli
i uczniów, co oznacza następny wydatek. Samorządowcy zastanawiają się nad kosztami
utrzymania szkół, bo to rzeczywiście najwyższy procent w budżecie każdej gminy, ale
w trakcie tych dyskusji widać, że czasem zapominają, iż subwencja jest również najwyższa ze
wszystkich dotacji celowych, jakie otrzymują z budżetu centralnego. Jaka będzie ostateczna
decyzja w sprawie zmian organizacyjnych, okaże się na początku marca, bo wstępne decyzje
213 samorządów z naszego województwa może podjąć do końca lutego. Do tej pory miałem
tylko dwie wizyty rodziców, którzy dowiedzieli się o uchwale o zamiarze likwidacji ich szkół.
Zapewne będzie ich więcej, gdy te decyzje o zamiarze zostaną podjęte. Może mniej byłoby
emocji, gdyby wójtowie wcześniej informowali rodziców i nauczycieli, co zamierzają zrobić,
starali się wyjaśniać taką decyzję, wytłumaczyć podstawowe sprawy np.: zapewnienie
dowozu dzieci do nowej szkoły, jakie będą tam warunki, jaka opieka, czy dzieci będą miały
ciepły posiłek.
- Ile w województwie lubelskim jest dziś takich małych szkół, liczących do
70 uczniów?
- Sam nie wierzyłem, że jest ich aż tyle. 34% łącznie z gimnazjami!
Szkół podstawowych prowadzonych przez j.s.t mamy aż 38 %. To bardzo dużo. Kiedy
widzę, że samorząd jest przekonany do likwidacji swojej szkoły, bo uczniów jest naprawdę
mało, namawiam rodziców i nauczycieli, by to oni się organizowali. Samo utworzenie
stowarzyszenia do prowadzenia szkoły powoduje tak dużą aktywność, że i w innych
dziedzinach życia zaczynają aktywnie działać, nie patrząc na czas, ale na efekt, tworząc
swoisty klimat. Nie chcę przez to powiedzieć, że szkoły samorządowe są gorsze, gorzej uczą,
czy pracują w gorszych warunkach, mówię tylko o specyficznych relacjach, więzi, które
wytwarzają się między nauczycielami a rodzicami w momencie przejęcia placówki przez
stowarzyszenie. W takiej atmosferze rodzą się postawy obywatelskie, szkoła staje się
miejscem szczególnym, w którym tętni lokalne życie kulturalne. Na konferencji, którą
zorganizowałem na początku lutego dla dyrektorów szkół podstawowych i gimnazjów
liczących do 70 uczniów oraz dla organów je prowadzących, pod hasłem „Mała szkoła – duży
problem?, padały takie „przykłady dobrych praktyk” - małych szkół, prowadzonych przez
stowarzyszenia, w których podejmowane są ciekawe inicjatywy, bardzo potrzebne i korzystne
dla lokalnej społeczności.
- Wszystko byłoby w porządku, gdyby także w tych szkołach nauczyciele byli
chronieni swoją ustawą zawodową i nie zarabiali po tysiąc złotych, jak to się dzieje, o ile
w ogóle zachowają pracę…
- Rozmawiając z wójtami i burmistrzami, którzy zamierzają swoje szkoły likwidować
bądź przekształcać, na ogół słyszę: „panie kuratorze na pewno nie zwolnię nikogo z własnej
gminy, bo co to dla mnie za interes. Bezrobotnemu z mojej gminy musiałbym zapewnić jakieś
środki z opieki społecznej i nie będę miał udziału w podatkach z jego pracy, ja tracę.
To trzeba przeliczyć, może dam część etatu”. W zasadzie każdy wójt tak mówi oraz
zapewnia, że wszystko zrobi, żeby jego nauczyciel (także pracownik administracji i obsługi)
miał zatrudnienie. Gorzej z dojeżdżającymi, tu już słyszę, że jak będzie taka potrzeba,
„wówczas, niestety, będę zmuszony…”. Generalnie jednak poszukują innych rozwiązań
i każda decyzja jest przemyślana. Niektórym dyrektorom kończy się kadencja, nauczyciele
mają emerytury…
- Na koniec może choć trochę optymizmu.
- Po raz pierwszy od 15 lat liczba uczniów w klasach pierwszych była wyższa niż rok
wcześniej. Niewiele, ale jednak. I to jest ten pozytyw, który pozwala na jaśniejsze spojrzenie
w przyszłość. Bo choć może nie jest to jeszcze wyż demograficzny, ale niż został zatrzymany.
W dodatku urodzeń w kolejnych rocznikach jest więcej. Więc dobrze byłoby zastanowić się
wspólnie, czy te szkoły, do których dziś chodzi niewiele dzieci, trzeba likwidować, żeby
uniknąć tego, co na początku lat 90. zrobiono z przedszkolami, masowo je zamykając.
- Dziękuję za rozmowę.