FlavOnline - Flavon max Club
Transkrypt
FlavOnline - Flavon max Club
FlavOnline Internetowy Magazyn Klubu Konsumentów Flavon max Rocznik II. numer: 2 Györgyi Farkas: Struktura wolności Na jesieni 2006 roku zaprosiła mnie na kawę moja bardzo dawna, miła znajoma. Wypytała mnie o wszystko, co się u mnie zdarzyło w ostatnim czasie. Czułam, że to nie tylko zdawkowa uprzejmość, ale tak naprawdę interesuje ją mój los. Reagowała na każdy mój gest a w końcu – po głębszym zastanowieniu – zapytała: „Co byś powiedziała na to, gdybym pokazała ci sposób na zarobienie dużych pieniędzy w krótkim czasie? Gdzie profesjonalizm przekłada się wreszcie na finanse? Proszę cię zobacz, czym zajmuje się młodszy László Gaál.” Tak poznałam młodego menedżera fimy. Od razu przypadła mi do gustu jego szczerość, miły styl bycia i profesjonalizm. Nie było jeszcze prezenterów, dlatego też na osobnej kartce narysował tabelkę, która teraz znajduje się na ostatniej stronie prezentera. Ponieważ jestem z zawodu nauczycielką matematyki, potęgowanie nie mogło mnie zaskoczyć. Ale mimo tego, że każdą liczbę potrafię podnieść do drugiej, trzeciej, a nawet piątej potęgi, to nigdy jeszcze nie miałam dużo pieniędzy! Laci był tak rozentuzjazmowany, że nie chciałam mu psuć humoru. W końcu – może ma i rację? W grudniu 2006 roku wstąpiłam do klubu konsumentów i zamieniłam się w „zjadacza dżemu”. Pełna ciekawości czekałam na skutki – wszak korzystałam już od lat z różnych suplementów diety dobrej jakości i w związku z tym czułam się absolutnie zdrowa. Zdawałam sobie jednak sprawę, że wiarygodnie mogę się wypowiadać o produkcie tylko wtedy, kiedy wypróbuję go na sobie. Wszystko wyglądało idealnie: firma, system marketingowy, sponsor, atmosfera, preferencje. Ale co mi udowodni sam produkt? Nie było jeszcze wtedy wyników badań laboratoryjnych, nie mieliśmy żadnych nagród. A jednak wierzyłam we Flavon max! Trzymałam za niego kciuki. I oto poprawiło się moje trawienie – które uważałam za idealne -, polepszył mi się wzrok, wyraźnie podniósł się poziom mojej energii, potrzebowałam mniej snu, budziłam się bardziej wypoczęta i można by jeszcze długo wymieniać... Na gwiazdkę 2006 umocniło się we mnie przeczucie, że miło będzie pracować z tym produktem. Zanim nastał rok 2007 nabrałam już przekonania, że jest to moja niepowtarzalna, życiowa szansa. Mogę rozprowadzać na dziewiczym rynku międzynarodowym smaczne, węgierskie, fantastyczne w działaniu i najtańsze w tej kategorii suplementy diety! Ile osób czeka tylko na mnie? Czekają na znak z mojej strony. Istnieje na Węgrzech coś, co może poprawić naszą kondycję - nie tylko fizyczną, ale i materialną! Proszę bardzo: oto w postaci Flavon max mamy środek prowadzący do gruntownych zmian warunków życiowych. Naszych własnych też! Wszystko było gotowe. Miałam uczucie, że ta koncepcja jest jakby skrojona na moją miarę! Trzeba tylko chcieć i zabrać się za realizację! www.flavonmax.com www.flavonmax.com [email protected] FlavOnline Podjęłam więc decyzję, że pokażę mojej rodzinie, znajomym a przede wszystkim sobie, na co mnie jeszcze stać po dwóch dziesięcioleciach „urlopu wychowawczego”. Zabrałam się za budowanie biznesu w styczniu 2007 roku. Miałam mało czasu, za to wielki zapał! Postanowiłam, że codziennie zaprezentuję Flavon max dwóm osobom. Jeśli jedno spotkanie nie dojdzie do skutku, muszę je w jak najkrótszym czasie zastąpić innym. Dokądkolwiek szłam, zawsze miałam przy sobie słoiczek do degustacji, prezenter, umowę członkowską. Byłam w stanie przeprowadzić rozmowę gdziekolwiek, kiedykolwiek, mając nawet mało czasu. W ciągu dwóch tygodni przyłączyło się do mnie 9 nowych członków klubu. Akurat w styczniu 2007 wystartowały w Budapeszcie cotygodniowe, publiczne prezentacje w Hotelu Ibis. To była ogromna pomoc. W dalszym ciągu stanowi pomoc. Do dziś dnia mam zwyczaj liczyć, ilu moich ludzi bierze w niej udział. Widać to zresztą po efektach. Jest nas coraz więcej i mamy coraz większe obroty. Po zamknięciu miesiąca lubię widzieć nie tylko to, którzy członkowie mojej grupy otrzymają kartony promocyjne i ile tych kartonów, ale cieszy mnie też widok nazwisk nowych członków, wstępujących do klubu. (Nie tylko front, ale i głębokość) Dziękuję mojemu sponsorowi, Krystynie Jungné Kovács, za to, że pomyślała o mnie i zajęła się mną. Dziękuję jej za ogromną pomoc, poparcie, opiekę i sympatię, które od niej systematycznie otrzymuję. Dziękuję za naukę. Dziękuję młodszemu László Gaál za to, że pomógł mi stawiać pierwsze kroki i za to, że od tego czasu nieustannie okazuje mi uwagę. Dziękuję moim przyjaciołom, że mi zaufali i przyłączyli się do mnie. Dziękuję Wam - Ildikó, Marcsi, Zsuzsi, Ildikó, Izabell, Éva, Franciska, Judit, Zsuzsi za Waszą współpracę. Dziękuję członkom mojej grupy: Ági, Laci, Kriszta, Zsuzsi, Babi, Évike, Irénke, za to, że biorą sobie do serca moje wskazówki i wykonują codziennie to, co do nich należy. Na przełomie stycznia 2007 nic jeszcze nie wiedziałam o programie kartonów promocyjnych. Kiedy usłyszałam, że można otrzymać w prezencie kartony, byłam pewna, że je zdobędę. To była chyba jedyna prawdziwa batalia. Pozostałe poziomy przychodziły bez walki, automatycznie, bez wysiłku i – co najważniejsze – bez przemocy. Nikt nie dokonywał zakupów niepotrzebnie! W marcu osiągnęłam poziom Millionaire, w maju – Millionaire Plus a w październiku Elite. Już pierwsze bonusy stanowiły największe pobory w moim dotychczasowym życiu. Nigdy jeszcze, w żaden sposób tyle nie zarobiłam! I zawsze pierwsza cyfra sześciocyfrowego bonusu harmonizowała z kolejnym numerem miesiąca: w lutym bonus zaczynał się dwójką, w marcu trójką, w kwietniu czwórką, tylko w maju od razu szóstką. Ale to już sama przyjemność! Naprawdę istotne są zmiany w moim życiu. Mogę pracować z tymi, których lubię. Mogę robić to, co lubię. Tak, jak lubię i wtedy, kiedy chcę. Sama kieruję swoim życiem. To jest właśnie struktura wolności. Moją misją jest niesienie pomocy innym, aby odnaleźli drogę prowadzącą do osiągnięcia zdrowia, pomyślności, szczęścia i harmonii. Na rok 2009 zapowiada się rozkwit firmy. Każdy sam musi podjąć decyzję, w jakim stopniu weźmie w tym udział. Najłatwiej jednak można iść naprzód, jeśli wszyscy podążają w tym samym kierunku. Chciałabym, żeby ten rok stał się rokiem urzeczywistnionych planów, rokiem samorealizacji, wolności, szczęścia, radości i harmonii! Dlatego też życzę Wam serdecznie dużo zdrowia i sukcesów! Györgyi Farkas http://www.flavonmax.com/farkasgyorgyi Dziękuję właścicielom Flavon Group Kft za ten genialny środek, jakim jest koncepcja marketingowa firmy! www.flavonmax.com www.flavonmax.com [email protected] FlavOnline Dr. Sándor Thurzó Phd: Jeżyna (Rubus fructicosus) Jeżyna jest jednym z owoców, które były zbierane od najdawniejszych czasów, bo przecież od zarania dziejów znana jest jako dziko rosnąca roślina, dająca owoce. Szczątki jeżyn – wraz z resztkami innych roślin jadalnych – znaleziono w domostwach na palach (palafitach) w Szwajcarii. Jeżyny pojawiły się często wśród 25 owoców, występujących w jadłospisie niegdysiejszych mieszkańców palafitów. Jeżyna już w czasach Hipokratesa (IV wiek pne) była znaną i uznaną rośliną leczniczą. W historii i mitologii przybierała postać tzw. „jeżynowego człowieka”. Taka właśnie postać występuje od 1608 roku w herbie niemieckiego miasta Wanfried. Mieszkańcy tego miasta w każdy drugi weekend lipca obchodzą święto jeżyn i wówczas „jeżynowy rycerz” otrzymuje nawet z rąk burmistrza klucze miasta. Przez cztery dni sprawuje on w mieście władzę, gdzie przez ten czas wszystko kręci się wokół jeżyn. Dawniej jeżyny funkcjonowały w świadomości ludzi jako roślina, która rosnąc latem w rowach, na karczowiskach i nieużytkach wyciągała swoje uzbrojone w kolce pędy, powodując nieprzyjemne zadrapania. Pod koniec lata rosnące na krzakach słodko-kwaśne czarne „maliny” orzeźwiały jednak wędrujących po polach i lasach ludzi. Dawniej bardzo rzadko występowała w ogrodach. Uszlachetnione, ale kolczaste odmiany, które rodziły większe owoce, cenione były nie ze względu na plony, lecz z tego powodu, że można było z nich wyhodować gęsty żywopłot, stanowiący dla ludzi i zwierząt przeszkodę nie do pokonania. Zawartość i zastosowanie jeżyn pod wieloma względami przypomina maliny. Mają jednak więcej suchej masy oraz zawierają więcej węglowodanów i pektyn. Natomiast w smaku, aromacie i kolorze różnią się od malin całkowicie. Jeśli chodzi o uprawę, to początkowo rozpowszechniły się gatunki kolczaste (Ameryka Północna, Niemcy), które na dzień dzisiejszy zostały definitywnie wyparte przez pozbawione kolców gatunki. Dopóki istniały tylko gatunki porośnięte mocnymi kolcami, ich uprawa miała ograniczone znaczenie. Uszlachetnianie gatunków kolczastych rozpoczęto w latach dwudziestych XX wieku w Anglii. Pierwszy, nadający się do uprawy gatunek bez kolców udało się uzyskać w roku 1938 roku. Nie posiadające kolców gatunki są popularne również i na Węgrzech. Większe plantacje uprawy jeżyn powstały tu w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Jeżyna posiada dużo fosforu i żelaza. Bogata jest ponadto w witaminę A i C, potas, magnez i miedź. 1 kilogram tych owoców zawiera 8 g białka, 18 g tłuszczu, 60 g węglowodanów, 5 g soli organicznej i 40 g błonnika. Owoce rosnących w ogródkach krzewów są spożywane najczęściej na surowo. Można z nich robić konfitury, galaretki, kompoty, soki, nadaje się też do mrożenia. Jeżyn chętnie używa się również do wyrobu win i palinki. Nie należą do owoców klimakterycznych, czyli nie są w stanie dojrzewać następczo, po zbiorach, jak na przykład jabłka, banany czy brzoskwinie. Młode liście krzewu możemy ususzyć i pić przez całą zimę smaczny napar. Medycyna ludowa znajduje zastowanie dla naparu w wielu dziedzinach. I tak według spostrzeżeń ludowych napar z liści działa oczyszczająco na krew oraz obniża poziom cukru we krwi. W niektórych regionach w celach leczniczych wykorzystuje się również korzenie. Jeżyna od dawna znajduje zastosowanie jako barwnik: ze znajdujących się w niej pigmentów otrzymuje się głównie brązowy i szary kolor. Liście używane są także w garbarstwie. Przepis na pieczone jeżyny (źródło: http://fuszereslelek.blogspot.com): Składniki (na 1 osobę): 1 jabłko, 10 szt jeżyn, 1 mała łyżeczka mąki ziemniaczanej, cynamon, 1 mała łyżeczka miodu, gałka muszkatołowa, białko z 1 jajka, skórka starta z cytryny, szczypta zmielonych goździków. Zetrzeć jabłko, posypać cynamonem, zmieloną gałką muszkatołową, goździkami, skórką z cytryny i mąką ziemniaczaną. Dobrze wymieszać, przełożyć do żaroodpornej miseczki, wrzucić na masę jeżyny i wstawić na 10 minut do gorącego piekarnika. Zrobić pianę, wymieszać z miodem, następnie wyłożyć na owoce. Piec jeszcze przez 15 minut i nasz deser jest gotowy. Smacznego! www.flavonmax.com www.flavonmax.com [email protected] FlavOnline Jim Rohn: Niezależność materialna Niedługo po nawiązaniu znajomości mój sponsor zadał mi pytanie: „Mr Rohn, ile Pan zaoszczędził w ciągu ostatnich sześciu lat?” Moja odpowiedź brzmiała: nic. Wtedy padło następne pytanie: „Czy był to na pewno dobrze zorganizowany okres?” Lepiej jest dawać pożyczkę, niż brać. Po to, żeby osiągnąć niezależność materialną, z części twoich wpływów musisz wykuć kapitał. Z tego kapitału musisz założyć własną inicjatywę. Z tej inicjatywy musisz ciągnąć zyski, które trzeba zainwestować, aż w końcu tę inwestycję będziesz mógł zamienić w niezależność materialną. Zdobywając materialną niezależność będziesz w stanie utrzymać się z własnych źródeł. Jeśli oczekujesz od swojego pracodawcy, żeby zatroszczył się o twoją emeryturę, to twoje dochody skurczą ci się na starość nawet do jednej piątej. Jeśli zatroszczysz się o to sam, twoje dochody mogą się w przyszłości zwiększyć nawet pięciokrotnie. „Moim zdaniem - odparł - jakbyś miał lepsze plany, miałbyś więcej pieniędzy.” Jak widzisz, nieważna jest kwota, ważne są plany! Jeśli przedstawiłbyś mi swoje aktualne plany finansowe, czy zainteresowałbyś mnie nimi tak, ażebym był skłonny przejechać pół kraju i zrobić je tematem mojego wykładu? Jeśli odpowiedź brzmi nie, to zaryzykuję pytanie: „Dlaczego nie opracujesz sobie lepszego planu, który pozwoliłby ci dotrzeć w takie miejsca, o których zawsze marzyłeś?” Niegdyś mawiałem: „coś jest za drogie”. Mój mentor mnie poprawił: „To nie szkodzi, że coś jest za drogie. Kłopot polega na tym, że ty nie możesz sobie na to pozwolić.” Wtedy zrozumiałem, że rzeczy martwe nie stanowią problemu, problem stanowię ja sam. W Biblii powiedziane jest, że bogatemu człowiekowi trudno będzie się dostać do Nieba. Ale nie jest powiedziane, że to niemożliwe! Źródło: cotygodniowy magazyn elektroniczny Jim Rohna - 15 grudnia 2008. Pamiętam, jak kiedyś powiedziałem do mojego sposora: „Jakbym miał więcej pieniędzy, miałbym fajniejsze plany!” www.flavonmax.com www.flavonmax.com [email protected] Jubileusz Flavon Group Polska