dr Wiesława Stefan Osobisty wymiar w pracy nauczyciela

Transkrypt

dr Wiesława Stefan Osobisty wymiar w pracy nauczyciela
dr Wiesława Stefan
Osobisty wymiar w pracy nauczyciela- katechety.
1. Co to jest ten osobisty wymiar w pracy nauczyciela i czy wymiar
metodyczny czy osobisty nauczyciela decyduje o sukcesie czy niepowodzeniu
ucznia ?
Wydaje się, że ciągle w naszej pedagogice dominuje tendencja do poszukiwania
przyczyn błędów nauczyciela w brakach jego „przygotowania do zawodu”, a więc
w brakach metodycznych, teoretycznych, w niedostatecznej wiedzy o uczniach.
Ciągle dość mało uwagi zwraca się na przyczyny psychologiczne, wiążące się z
postawami i emocjami. Ma to - być może – korzenie w niechęci do uznania
czynników nieuświadomionych w ludzkim zachowaniu, a zwłaszcza w
zachowaniu nauczycieli- osób , o których chcielibyśmy sądzić, że są w pełni
świadomymi i kontrolującymi siebie wychowawcami naszych dzieci. Tymczasem
jednym z większych odkryć pedagogiki i psychologii szkolnej połowy lat 80-tych
jest stwierdzenie, że postawy nauczyciela i uczucia, grają co najmniej taką samą
rolę w osiągnieciach ucznia, co ich przygotowania fachowe. ( H. Rylke)
Mianem osobistego wymiaru lub wewnętrznego programu nauczyciela określone
zostały nieuświadomione lub nie w pełni uświadomione elementy postaw
nauczyciela - jego stosunku : do uczniów, do wiedzy i do siebie samego, tworzące
emocjonalną bazę jego interakcji z uczniami, a tym samym wpływające istotnie na
ich codzienne doświadczenia oraz klimat klasy.
Stosunek nauczyciela do uczniów można opisać, analizując zachowanie
nauczyciela i jego odpowiedzi na pytania :
a) czy nauczyciel lubi uczniów ?
b) czy czuje, że są kompetentni (mądrzy)?
c) czy spodziewa się po nich, że będą „dobrzy”?
d) czy naprawdę zależy mu, aby się uczniom powodziło?
Tezę, że stosunek nauczyciela do ucznia ma bardzo istotny wpływ na osiągane
przez ucznia wyniki sprawdzał poprzez eksperyment jeden z amerykańskich
naukowców. Podsumowując w dużym skrócie te badanie Rosenthala, można
stwierdzić, że :
1)
uczniowie, od których oczekuje się dobrych rezultatów, mają większe
szanse je osiągnąć;
2)
uczniowie, od których się nie oczekuje dobrych rezultatów, mają
większe możliwości je osiągnąć;
3)
uczniowie, których osiągnięcia wbrew oczekiwaniom nauczycieli są
dobre, są negatywnie oceniani przez nauczycieli.
Stosunek nauczyciela do wiedzy. Wchodzą tu w grę takie sprawy jak :
1) czy wiedza jest skończonym zbiorem faktów do zapamiętania ?
czy ważniejszy jest wynik czy sam proces uczenia się, czy ważniejszy
jest trening, czy jego rezultat ? I to jak mierzony rezultat ?( wzorowa
uczennica z religii – oceniona na szóstkę, która od kilku lat nie
przystępuje do sakramentów )
3) Czy nauczyciel posiada wszystkie odpowiedzi ?
Jak rozłożone są akcenty na lekcjach z uczniami : czy ważniejsze jest
intelektualne rozważanie problemów ( lekcja religii) czy większe
znaczenie przywiązuje się do praktycznego zaangażowania, co
oczywiście nie przekreśla intelektualnych dociekań, czy świadomie
podejmuje się „wychowanie w wierze” ( katecheza) ?
2)
I trzeci element wewnętrznego programu nauczyciela to postawa
nauczyciela w stosunku do siebie, którą rozpatrywać można na różnych
płaszczyznach :
1) Samoakceptacji na poziomie ogólnym,
2) Samooceny w roli nauczyciela przedmiotu,
3) Samooceny w roli wychowawcy,
4) Samokontroli,
5) Stosunku do uznawanych przez siebie norm,
6) Gotowości do zmian.
Omówię niektóre z wymienionych punktów. Ważne jest więc
czy nauczyciel lubi siebie, czy akceptuje swoją płeć. Czy cieszę się z
tego, że jestem kobietą ? Czy jako mężczyzna czuję w sobie siłę, by
podejmować trudne wyzwania – organizacyjne czy wychowawcze ?
Czy nauczyciel umie cieszyć się życiem, umie szanować siebie i
innych, a także swoje i innych granice. Czyli czy potrafi być w
zdrowy sposób asertywny, nie cierpi z powodu niskiego poczucia
własnej wartości, jest prawy i uczciwy i wie dokąd zmierza.
Czy uczy religii z konieczności, bo musi zarabiać na chleb czy też
czując się dzieckiem Boga Ojca, czuje radosną odpowiedzialność
pracy apostolskiej, potrafi się dzielić z uczniami doświadczeniem
modlitwy i znajomością Słowa Bożego i doktryny katolickiej, bo żyje
tym na co dzień.
Człowiek to nie tylko sprawny intelekt, to również serce i charakter.
Harmonijny wzrost powinien następować więc, we wszystkich sferach
osoby; tak myślę, tak czuję i tak się zachowuję ( żyję).
Mówiąc o uczeniu się odwołam się do szerokiej definicji procesu uczenia się
rozumianego jako procesu stawania się najlepszą jak tylko można ludzką istotą.
(Maslow)
Cele jakie stawiamy sobie w tak szeroko ujętym procesie uczenia należałoby
ująć w następujący sposób: jak możemy pomóc ludziom stać się wszystkim tym,
czym mogą się stać, by umieli być osobą w pełni człowieczeństwa, by umieli żyć
w zgodzie ze sobą, z innymi i Panem Bogiem.
Dlatego spośród wielu umiejętności i kompetencji nauczyciela - wychowawcy,
kierującego tym procesem, najważniejszy jest jego osobisty wymiar, czy jak to się
określa wewnętrzny program.
Podstawową drogą uczenia się jest uczenie się przez doświadczania.
Doświadczanie czegoś całościowym kontaktem; swoim intelektem, emocjami,
aktywnością, gdzie ostatecznym sensem istnienia człowieka jest przekraczanie
siebie przez bezinteresowną miłość w służbie Bogu i człowiekowi.
2.Czynniki odgrywające centralna rolę w kontakcie wychowawczym.
Zdaniem badaczy (H. Rylke) trzy czynniki odgrywają centralną rolę w
kontakcie wychowawczym, sprzyjając rozwojowi młodego człowieka.
Czynnik pierwszy to szacunek dla wychowanka. Traktowanie go jako wartości
samej w sobie.
Idąc dalej za Ditrichem von Hildebrandem należy dodać, że szacunek jest
warunkiem nieodzownym wszelkiego głębokiego poznania, zwłaszcza
dostrzegania wartości, oraz warunkiem oddania się tym wartościom, wolnego
podporządkowania się im. Szacunek jako główna postawa jest warunkiem każdej
prawdziwej miłości. Bez pełnej szacunku postawy nie ma prawdziwej miłości, nie
ma sprawiedliwości, liczenia się z innymi, nie ma samowychowania, czystości,
szczerości, bez szacunku nie ma przede wszystkim głębi. Szacunek stanowi
podstawę autentycznej relacji z samym sobą, z bliźnimi, a przede wszystkim z
Bogiem.
Czynnikiem drugim jest prawdziwość i otwartość. Prezentowanie siebie takim
jakim się jest. Bycie sobą. Bycie autentycznym. Nie ukrywanie się za parawanem
roli. Nie ukrywanie faktu posiadania wad. Używanie swoich mocnych stron.
Mówienie
prawdy.
Umiejętność,
zdolność
tworzenia
głębokich,
satysfakcjonujących relacji z ludźmi. Umiejętność realistycznej oceny swoich
możliwości, przez co łatwiej podjąć odpowiedzialność za swoje zachowanie.
Zdolność do empatii, ale też nie unikanie konfrontacji, gdy jest ona potrzebna.
Czynnikiem trzecim jest przyjęcie osobistej odpowiedzialności za działania z i
wobec wychowanków. Nie chronienia
się za autorytetem „czynników
zwierzchnich” . Być rzeczywistym autorytetem w procesie wychowania znaczy
sprawiać wzrost. (Verlinde)
Wychowawca to ten, który prowadzi, ten, który idzie z przodu, idzie razem z
wychowankami, ale ma większe doświadczenie i mądrość stąd wyjaśniania i w
odpowiedzialny sposób pomaga w znalezieniu drogi osobistego powołania.
3. Potrzeba szczerej, udanej relacji z drugim człowiekiem jako drogi do relacji z
Panem Bogiem.
Człowiek gotów jest uważać swoje życie za udane, jeśli jest przynajmniej w
jednej, szczerej, dobrej relacji z drugim człowiekiem. Jeśli w tych spotkaniach może
być sobą, nie musi niczego udawać ani ukrywać.
To prawda, że najlepszym „lekiem psychologicznym” jest dobry kontakt z drugim
człowiekiem. Jeśli mieliśmy to szczęście otrzymywać ten „lek” w relacjach z mamą i
tata, babcią i dziadkiem oraz rodzeństwem to w naturalny sposób mamy wielu
przyjaciół, kolegów, znajomych. Nie cierpimy z powodu niskiego poczucia własnej
wartości, które czasem może manifestować się też w manii wielkości. Nie dopada nas
smutek, który bywa czasem „przygniatający”, czy lęk przed utratą miłości, nie
chronimy się za maską perfekcjonizmu.
To „naczynie” pod tytułem poczucie własnej wartości napełnia się lub nie w
rodzinie. To w rodzinie, a nie gdzie indziej zdobywam jedyną w swoim rodzaju
wiedzę o tym kim jestem; kimś ważnym, szczególnym, wyjątkowym, cennym i że tu
przynależę, bo tu doświadczyłem, doświadczyłam troski, akceptacji, to tu przyjęto
mnie z radością i miłością i stąd moje poczucie pewności, że mogę podjąć każde
zadanie, poradzić sobie z każdą sytuacją i spotkać to, co niesie życie bez lęku.
To czułe kochające ramiona matki tworzą świat szczęśliwego dzieciństwa, a tato z
tych ramion prowadzi w świat. Daje córce i synowi siłę. Ojciec jest pryzmatem, przez
który dziecko patrzy na świat i to od niego w dużej mierze zależy, jaką hierarchią
wartości będą kierowały się jego dzieci w życiu.
Jeśli chcemy naprawdę kochać, dbać o własny rozwój i „sprawiać wzrost” w
naszych wychowankach musimy być gotowi stanąć w prawdzie strat naszego
dzieciństwa. Mitologizowanie naszej rodziny sprawi, że nieświadomie będziemy
zaniedbywać i/lub ranić naszych uczniów tak, jak sami zostaliśmy zranieni.
4. Nasza seksualność; męskość, kobiecość, ojcostwo, macierzyństwo duchowe
drogą do odkrywania Boga Miłości.
To w rodzinie uczymy się, co to znaczy być mężczyzną, co to znaczy być
kobietą i radości z akceptacji płci. Na tyle dam siebie drugiej osobie w miłości, w
przyjaźni na ile siebie znam, mam poczucie, że istnieję jako wolna, samodzielna
osoba, która oddzieliła się od rodziców i w wolności i bez lęku potrafi nawiązać
głęboką więź z drugą osobą.
Istota ludzka została stworzona po to, aby kochała i aby ją kochano. Miłość jest
źródłem i celem życia. Miłość to więź międzyosobowa oparta na wzajemnej trosce i
zaangażowaniu. Zostaliśmy stworzeni, aby tworzyć więzi z innymi ludźmi, dając
sobie bliskość, zaufanie i pomoc. Więzi międzyludzkie są podstawa każdej
indywidualnej egzystencji. (Cloud, Townsand). Jeśli tej podstawy brakuje nie sposób
tworzyć trwałych relacji, budować wspólnoty, każdej rodzinnej czy zakonnej.
Mężczyźni i kobiety zostali stworzeni na obraz i podobieństwo Boga jako
mężczyźni lub jako kobiety. Nasza tożsamość musi więc znajdować się na poziomie
duszy, w wewnętrznych miejscach głębokich i nieśmiertelnych (Eldredge).
Odkryć swoją tożsamość, odpowiedzieć na pytanie: kim jestem? To podstawowe
zadanie, by stawać się osobą w pełni człowieczeństwa. Bóg stworzył człowieka na
swój obraz, stworzył mężczyznę i kobietę. Czy cieszysz się z tego daru płciowości,
którym obdarzył cię Bóg?
Nasza seksualność jest podstawowym składnikiem naszego człowieczeństwa, naszej
osobowości. Bóg nie stworzył człowieka ogólnego - stworzył mężczyznę i kobietę.
Nasza seksualność jest miejscem spotkania z drugim człowiekiem. Jeśli żyję w
zgodzie w własną seksualnością to dobrze się spotykam z dorosłymi i z uczniami,
moje słowa i mowa ciała są czytelne i jednoznaczne i nie naruszają intymnych granic
innych.
By dojrzewać do pełni człowieczeństwa każde dziecko potrzebuje oboga
rodziców. Głód ojca w świecie jest ogromny, a wszyscy potrzebujemy ojca, by
prawidłowo wzrastać i dojrzewać, by dojrzale kochać siebie, ludzi i Boga.
W sfeminizowanej szkole nie jest łatwo spotkać nauczyciela mężczyznę, który
byłby szansą na pozytywną identyfikację w zakresie płci dla chłopca i dla
dziewczyny.
6. Doświadczenie bycia przyjętym, przywitanym podstawą uczenia się,
uwrażliwiania na wartości.
Bóg powołuje nas na ten świat przez naszych rodziców. Jeśli zostaliśmy przez
nich przyjęci i przywitani, otrzymaliśmy ich miłość wyrażoną w słowie i dobrym,
czułym dotyku, jeśli byli obecni przy naszym wzrastaniu i wspierali nas w naszych
uczuciach i działaniu to jesteśmy gotowi do miłości istnienia. Jeśli nie
doświadczyliśmy przyjęcia, jeśli nie potrafimy sobie przypomnieć, jak u nas w domu
okazywało się miłość, czułość, jeśli rodziców najczęściej nie było w domu i nie
mogliśmy liczyć na ich wsparcie i zrozumienie to możemy realizować miłość braku.
Szukamy innych, by dali nam to, czego nie dali rodzice, by nas kochali. To
„niedożywienie emocjonalne” sprawia, że pozwalamy nieświadomie innym na złe
traktowanie, możemy wcześnie zseksualizować relacje międzyludzkie, bo tak wielki
jest w nas głód bliskości, a nie wiemy, jak być dobrze blisko z drugim człowiekiem.
To doświadczenie nie bycia przyjętym wpływa istotnie na postawę
nauczyciela, ale również ucznia. Brak, zaufania, ukryta lub jawna wrogość, trudności
w osobowej relacji z Panem Bogiem, utrudniony proces interioryzacji
( uwewnętrznienia) norm i wartości uprawianie gier z nauczycielem.
Podsumowanie
By uczyć dojrzałych więzi i hierarchii wartości trzeba samemu umieć być w
głębokiej przyjaźni z drugim człowiekiem i z Panem Bogiem, żyć na co dzień
wartościami, które się głosi, być zdolnym do miłowania drugiego człowieka, cieszyć
się i żyć w zgodzie z darem od Boga jakim jest nasza seksualność; męskość i
kobiecość. Umieć myśleć o sobie: Jestem osobą, która ma swoją wartość, godność i
zasługuje na szacunek, bo tylko wtedy potrafię okazać szacunek dla wartości i
godności drugiego człowieka. Nie tylko tak mówię, ale tak czynię w codzienności.
Szanuję swoje i innych granice. Nie traktuję drugiego człowieka instrumentalnie, by
zaspakajał moje braki emocjonalne, by dawał przyjemność i wygodę.
Wtedy towarzysząc młodym ludziom, mogę stać się dla nich powtórną szansą
rozwoju emocjonalnego, pomóc im dotrzeć do tych części ich samych, które są
nieuświadomione lub nigdy się nie rozwinęły. I nie chodzi tu tylko o rozumienie
intelektualne. Potrzebują oni uczyć się krok po kroku nowych wzorów
emocjonalnego zachowania i dlatego potrzebują wtedy pomocy, zachęty i wsparcia
innych, którzy ich akceptują, kochają. (Dominian)
Wtedy też łatwiej jest rozpoznać braki i zaniedbania naszych uczniów i
dyskretnie wyjść im naprzeciw. Dobrze jest uświadomić sobie jak zaniedbanie,
przemoc, a czasem wykorzystanie zatrzymało ich w rozwoju.
Moje doświadczenie pracy w terapii NEST, terapii skierowanej do osób
doświadczonych
przemocą,
zaniedbaniem,
wykorzystaniem
i
stratami
prokreacyjnymi, pozwala mi rozpoznawać osoby nieprzyjęte w swoich rodzinach,
osoby które były chciane i one również w swym dorosłym życiu zrobią wszystko
byle tylko były chciane, nawet za cenę utraty siebie. Te osoby są też często osobami
ocalonymi to znaczy osobami, których życia na początku ich istnienia było
kwestionowane, rozważano ich być albo nie być, czy mają żyć czy też nie. Mają
często rodzeństwo, które umarło przed narodzeniem. Te osoby zranione śmiercią
mają wiele problemów, emocjonalnych, egzystencjalnych, nie potrafią zaufać nie
tylko rodzicom i nauczycielom, ale również Panu Bogu. Trudno im nawiązać
osobową relacje z Bogiem. Więcej na ten temat piszę w artykule „Samotność
ocaleńca” i w tekście :„Uzdrawianie relacji” . Moje doświadczenie pracy mówi mi,
że coraz więcej młodych ludzi nosi w sobie syndrom osoby ocalonej. To duży
problem i wyzwanie wobec nauczycieli i wychowawców.
Literatura :
Aardweg G. Świeci się nie skarżą Wydawnictwo M, Kraków 2010
Cloud H., Towsend J. Sztuka mówienia „NIE”” Vacatio, Warszawa 2005
Dominian J. Cykle afirmacji ludzkich, PAX , Warszawa, 1988
Dziewiecki M. Komunikacja wychowawcza, Salwator, Kraków, 2004
Eldredge J. Dzikie serce. Tęsknoty męskiej duszy” Wyd . W Drodze, Poznań, 2007
Escriva J. To Chrystus przechodzi, Apostolicum, Katowice 2008
Gała A.E. Uwarunkowania wychowawcze dojrzałej moralności, Lublin, 1992
Ernst K. Szkolne gry uczniów, Warszawa, Wsi P 1991
Kuczkowski St. Strategie wychowawcze, Warszawa, 1999. .
Maslow A. Motywacja a osobowość “ PWN, Warszawa, 2006
Rylke H, Klimowicz G. : Szkoła dla ucznia : jak uczyć życia z ludźmi. Warszawa :WSiP, 1992Rylke
H. Drugi program w szkole . Rola osobistego wymiaru w pracy nauczyciela i Raport z badań w
Kwartalnik Pedagogiczny 1984/1.
Stefan W. Samotność ocaleńca” w : Zeszyty Karmelitańskie 4(41) 2007
Stefan W. Uzdrawianie relacji w: Zeszyty Formacji Duchowej nr 35,wiosna, 2007,
Wobec wartości , Hildebrand D., Kłoczowski J.A., Tischner J. Wyd. W Drodze, 1984
Verlinde J.M, Tajemnica ojcostwa, Wydawnictwo M, Kraków ,1997strona internetowa NEST
www.nest-terapia.eu