Korniszon nr 6(12) - Młodzieżowy Dom Kultury OCHOTA

Transkrypt

Korniszon nr 6(12) - Młodzieżowy Dom Kultury OCHOTA
Młodzieżowy Dom Kultury
„Ochota”
02-364 Warszawa, ul. Białobrzeska 19; tel/faks 8222895
[email protected]; www.mdkochota.republika.pl
www.mdkochota.fora.pl
korniszon
rok 2 nr 6 (12)
maj - czerwiec 2006
cena: brak
(bezcenne...)
nakład:
aż 1000 egz.!!!
Numer wydany dzięki C.H. Reduta
Niezależny Miesięcznik Młodzieży w Każdym Wieku
Z okazji Dnia Mamy i Taty życzymy Wam, drodzy Rodzice, dużo zdrowia, szczęścia i dużo pociechy z Waszych pociech! Wiemy, jaką trudną
rolę pełnicie, dlatego w Wasze święto nie denerwujcie się, a my dopilnujemy tego i zrobimy wszystko, żeby Wam było dobrze. Kochamy Was!
(choć może nie zawsze to widać…)
A nam wszystkim, dzieciom, życzymy dużo radości w Dniu Dziecka i nie
tylko! Samych dobrych chwil i oczywiście samych fajnych prezentów :)
Żeby rodzice mieli dla nas więcej czasu niż zwykle (ja na przykład w
Ten Dzień jadę z mamą do jakiegoś fajnego sklepu…). Niech 1 czerwca
będzie dla nas wszystkich szczególnym dniem!
W imieniu redakcji red. Martusia Ogóreczka Krawczyk
DWA ZŁOTE MINIMAKSY DLA TEATRZYKU „LUSTERKO”!
Teatrzyk „Lusterko” działający w MDK spędził ostatnio bardzo
pracowity, i pełen wrażeń kwiecień. Nie żeby przez resztę roku
się obijał, o nie! Kwietniowe emocje i laury to efekt i ukoronowanie wielomiesięcznej wspólnej pracy całego zespołu na zajęciach teatralnych...
(ciąg dalszy czytajcie na str 5!)
DZISIAJ NUMER SPORTOWY!!!
Mamy dla Was propozycję nie do odrzucenia! Dnia 27 maja 2006 r. o godz. 10.30
Młodzieżowy Dom Kultury zaprasza na
niezwykłe spotkanie - z człowiekiem, dla
którego sport - bieganie - stał się sposobem walki z dramatycznym problemem. Z
człowiekiem, który poprzez sport na nowo
odnalazł sens i cel życia. Jak mu się to
Więcej przeczytasz na str. 6-7
udało? I co daje mu bieganie? Jak wyglądają jego przygotowania do udziału w maratonach? Te i bliższe informacje będziesz
mógł usłyszeć na sobotnim spotkaniu. I
cóż, obowiązkowo miej ze sobą strój do
biegania (wygodne buty, dres), bo nie
skończy się na samej teorii. Wybierzemy
się wspólnie na maraton… (c.d. na str. 6)
Niedługo wakacje! Już dawno nie było tak ciepło. Mam nadzieję, że tak pozostanie... Obozy,
kolonie i inne wycieczki nam w głowach. MDK jak co roku organizuje obóz. Byłam w tamtym
roku i było SUPER. Teraz też tak będzie. Nauczyciele jak zawsze wporzo, będą wycieczki do różnych ciekawych miejsc i w ogóle cały czas zajęty fajnymi rzeczami. I zrobimy nowy musical! Ten,
który w tamtym roku stworzyliśmy na obozie, zdobył wielką sławę. Występowaliśmy z nim w wielu miejscach. Ten będzie jeszcze ciekawszy, bo akcja dzieje się w dżungli! Odjazd. Będziemy go
robić nie tylko na obozie, ale na warsztatach artystycznych, które już się zaczęły i będą się odbywać do końca roku, super. Zachęcam do zapisania się na ten ciekawy projekt. Ale wróćmy do tematu wakacji. Na pewno gdzieś wyjeżdżacie, a jeśli nawet nie, to też zawsze można przeżyć coś
ciekawego – napiszcie do nas o tym. Czekamy! Cała redakcja życzy miłych, wesołych i radosnych
wakacji! Tylko uważajcie na siebie. Nie zróbcie sobie nic złego.
Red.
Dominika
Kiszonek - Gryz
W tym numerze m. in.:
Lis Gończy: Człek i zwierz...
Autsajder: Wakacyjne wojny
s. 2
s. 3
Aktualności MDK
s. 4-5
Niusy sportowe
s. 6-7
Konkurs „Moja Zabawka”
s. 7
Pegaz z garbem!
s. 8-9
Zwiastuny Pegaza
s. 10
Szalone zwierzaki-o crooliqu
s. 11
Co to jest RPG
s. 12
Rzarufka
s. 13
Zdroofko i Qchnia letnia
s. 14
Poczta Korniszona
s. 15
Złota myśl numeru:
Człowiek jest
nieszczęśliwy
tylko w takim
stopniu,
w jakim się
za nieszczęśliwego
uważa
Mędrzec
O-Guru (też)
O WAKACJACH
CZYTAJCIE TEŻ W AŁTSAJDERZE (str. 3)
rys. Ola Falkowska
ZAPRASZAMY WSZYSTKICH KORNISZONOŻERCÓW
NA FESTYN OSIEDLOWY „POZNAJMY SIĘ”! (szczegóły na str. 5)
Str. 1
LIS GOŃCZY
Dobry Lisek, dobry!... Znowu upolował zdobycz co się zowie. I to tak skutecznie, że zdobycz dała się udomowić w redakcji
„Korniszona”, deklarując dalszą współpracę, po której niemało możemy sobie obiecywać...
A rzeczona zdobycz naszego Lisa Gończego to pan MIROSŁAW BLICHARSKI, z wykształcenia i zamiłowania zapalony archeolog, z
zawodu na co dzień wykonywanego - i także z zamiłowania! - opiekun zwierząt w schronisku „Na Paluchu”. Człowiek, który poszukując w wolnym czasie śladów dawno zaginionych cywilizacji daje świadectwo nieprzemijającej wielkości ludzkiej kultury i człowiek,
który na co dzień zderza się z małością i nikczemnością ludzkiej natury, być może nigdzie z taką jaskrawością nie uwidocznionej, jak
właśnie w oczach zwierząt - Braci Mniejszych porzuconych, zdradzonych, skrzywdzonych, często skazanych na śmierć przez tego
samego, budującego wielkie kultury Człowieka...
Korniszon: Jak ma pan na imię ?
Mirosław Blicharski: Mirek. Dla przyjaciół
Sprytny Zbyś (wyjaśnienie na zdjęciu!)
K: Kim pan jest z zawodu?
MB: Opiekuję się zwierzętami w Schronisku
„Na Paluchu”. Jestem też entuzjastą archeologii.
K: Archeologii.. Czy to ciekawe hobby?
MB: Na pewno tak. Archeologia to dziedzina, w
której – jak to wciąż powtarzają profesorowie oprócz chęci przeżywania przygód liczy się
głównie wiedza i cierpliwość. Bez nich rzeczywiście niewiele można zdziałać przy pracy w
terenie... Osobiście do tych dwóch dodałbym też
wytrzymałość na różne nieprzewidziane okoliczności, chociażby takie jak np. załamania pogody.
Prace wykopaliskowe wbrew pozorom wymagają sporo wysiłku...
Tak... archeologia to na pewno ciekawe hobby...
K: Wysiłku? Przecież to odkopywanie skamieniałości!
MB: Skamieniałościami zajmuje się paleontologia. Archeologia zajmuje się szukaniem pozostałości po ludziach, żyjących dawno temu. Wysiłek związany jest właśnie z odsłanianiem, a
raczej odkopywaniem tych właśnie rzeczy, tj.
fundamentów domów w których mieszkali, narzędzi lub ozdób, których używali... Nieraz
natrafia się też na rzeczy bardzo delikatne, np.
wykonane ze szkła, i wówczas odsłanianie tych
zabytków musi odbywać się z należytą ostrożnością.
K: Czyli najlepsze ma pan za sobą…
MB: Mam nadzieję że jeszcze nie.
Myślę, że każdy archeolog szuka tego „swojego
Graala”, tego czegoś, o znalezieniu czego zaw-
Pan Mirek ze swoim psem Szamanem.
Odnaleźli się właśnie na Paluchu.
sze marzyli. Ja go jeszcze nie znalazłem, i do
końca nie wiem czy chcę... Bo co byłoby później?
K: Powróćmy do schroniska. Czy to jest takie
normalne schronisko, jak inne, tzn. czy po prostu
łapie się bezpańskie psy i koty i wrzuca się do
ciasnych i niewygodnych klatek i w razie potrzeby, usypia się je?
MB: Nasze zwierzęta, które trafiają do schroniska, w dużej większości miały już właścicieli,
więc trudno o nich mówić, że są bezpańskie.
Najczęściej miały trudne doświadczenie z ludźmi. Próbujemy je „przekonywać”, że człowiek to
nie takie straszne zwierzę…
Klatki rzeczywiście czasami są przepełnione i
zwierzakom bywa ciasno, ale robimy wszystko,
by odnajdywały się w nowych warunkach. A
warunki w schronisku są coraz lepsze. Właśnie
trwa gruntowna przebudowa...
K: Z czego utrzymuje się schronisko?
MB: Schronisko utrzymuje się dzięki nam
wszystkim. Każdy może pomóc schronisku, np.
przynosząc karmę bądź koc, który będzie służyć
na posłanie. Takie dary mają największą wartość. Głównie jednak schronisko utrzymuje się
dzięki dotacjom ze skarbu miasta.
K: Ciekawostka-quiz na wiedzę. Jak pan myśli,
kto skomponował muzykę do wiadomości
TVP1 ?
MB: Nie wiem... Tak naprawdę rzadko oglądam
telewizję. Głównie słucham radia...
K: Odpowiedź to: Piotr Rubik. Dziękujemy panu
za wywiad.
MB: Również bardzo dziękuję. Zapraszam
wszystkich do adopcji zwierząt ze schroniska!
Wywiad przeprowadził
Red. Don Marrrcin Korrrnichone Jędrasik
MOŚCI REDAKCYJNE WIADOMOŚCI REDAKCYJNE WIADOMOŚCI REDAKCYJNE WIADOMOŚCI REDAKCYJNE WIA
Recydywiści winni powstania tego numberu (od lewej):
NA GÓRZE: Marcin Jędrasik
(wywiad), Dominika Gryz
(reportaż wstępniak, Rzarufka,
wsparcie logistyczne), Zenon
Iwanejko (Dzieci z Miasta),
Artur Jędrasik (Korniszonki,
skład), Kamil Kłosek (życzenia,
wsparcie moralne) mgr Marcin
K.A Baczek Gaj, (Zdroofko),
Małosolna Natalia Gordon
(Skryba Niezawodny),
NA DOLE: Ola Siwek
(opowiadanie, skład), Cichociemna Agnieszka von Gurken
Strzałka (Szalone Zwierzaki,
Nadia), Marta Ogóreczka
Krawczyk (życzenia), prof.
Radosław Ćwiartell-Melon
Potrac (Słownik Wyrazów Dobrych, Kącik Game On), Ania Korni-san Karate (nowinki sportowe), Don Kiszon Ola Szwed (Ałtasajder, reportaż, Rzarufka, list, skład), Mamma Dynia Anna Szwed - nareszcie odsłoniła prawdziwą twarz! (reszta, skład; redaktor naczelny)
Str. 2
Gościnnie (bez zdjęcia): Oskar Kosowski (klub multimedialny), Patrycja Pączek (Teatrzyk Lusterko), pani Dorota Sierakowska (taniec)
ałt
saj
saj
der
Jeszcze tak niedawno zewsząd straszyły brudnoszare resztki zimowego śniegu, że
aż trudno uwierzyć, że do lata i wakacyjnych swawoli już tylko nieco ponad miesiąc! Wakacyjne plany i marzenia - co roku pieszczone i hodowane w skrytości w
czas chłodów i wytężonej pracy szkolnej - są w tym roku pewnie jeszcze bardziej
wyczekiwane, wytęsknione - właśnie z powodu wyjątkowo długiej i nieprzyjaznej
zimy. A teraz, gdy wszystko pachnie, kwitnie, pączkuje - i one, jak my wszyscy, jak
cały świat, radośnie przeciągają się w słońcu, gotowe do wszelakich - tak zasłużonych przecież - szaleństw!... Jeszcze tylko kilka tygodni i hulaj dusza! ...Ale niestety, na drodze do wymarzonej wakacyjnej wolności stoją jeszcze tak często bezlitosnym murem, nieugięci i nie wiedzieć czemu tak dociekliwi - RODZICE!... Na tym
murze rozbija się corocznie niejedno piękne wakacyjne marzenie. O tym właśnie
dzisiejszy Ałtsajder...
Wielkimi krokami zbliża się do
nas wyczekiwany przez
wszystkich uczniów czaswakacje. Po dziesięciu miesiącach ogromnego wysiłku umysłowego wszystkim nam należy się odpoczynek. Słońce,
plaża, zabawa z przyjaciółmi… Wielu z nas zapewne już
skrzętnie przygotowuje sobie
plany wakacyjne- po prostu
bajka. Jednak w niektórych
przypadkach przeszkodą w naszych wymarzonych wakacjach są (o
zgrozo) nasi właśni, osobiści rodzice! Kiedy próbujemy ich nakłonić
aby puścili nas samych pod namiot z kolegami, na działkę do przyjaciół lub na jakiś inny samodzielny (czytać jako - „bez nich”) wyjazd
ze znajomymi, często wybuchają gniewem za sama ideę i twardo
sprzeciwiają się tak „nieodpowiedzialnym i głupim pomysłom” Zaczynają się sprzeczki, atmosfera w domu robi się coraz bardziej
napięta, a dyskusje na temat wakacyjnych planów stają się coraz
ostrzejszą wymianą zdań, przy której jedna ze stron (wiadomo która...) opuszcza terytorium bitwy wielce obrażona, trzaskając ostentacyjnie drzwiami. Im Mocniej próbujemy ich nakłonić do naszego
wyjazdu tym Usilniej chcą nam ten pomysł w trybie natychmiastowym wyperswadować z głowy. Zazwyczaj niestety nasze plany idą
w łeb, a rodzice, wielce zadowoleni, wykorzystując fakt, iż jesteśmy nieletni, stawiają na swoim.
Ileż to razy zastanawialiśmy się po
prostu „Dlaczego?!” Argumenty naszych
rodziców do nas nie przemawiają. Że to
niebezpieczne - bzdura! Że nie znają
ludzi, z którymi chcemy wyjechać? Ale my
ich znamy! I tak dalej, i tak dalej - aż w
końcu chyba ten najpowszechniej stosowany - Bo jesteście na to za młodzi… To
zazwyczaj słyszymy, kiedy rodzicom kończą się racjonalne (jak na ich gust) argumenty, które nie wywierają na nas żadnego wrażenia. Potwornie irytujące jest,
kiedy rodzice traktują nas jak kilkuletnie
dziecko, które przewróci się i stłucze kolano kiedy tylko zostawi się je na chwilę
same. Przecież my już mamy po „naście”
lat!! Jesteśmy niemal dorośli!! Gdzie chociaż odrobina zaufania! Przecież nie będziemy do końca życia ich malutkimi
dziećmi - muszą się w końcu pogodzić, że
chcemy być samodzielni! Setki takich
myśli błądzą po głowie każdego zbuntowanego nastolatka. „Co nam się może
stać?? Robią wielki problem z niczego co złego to nie my- co złego to nie
nam…” Ale czy naprawdę obawy naszych
rodziców są takie bezpodstawne? Chyba jednak (choć tak trudno to
przyznać, choć aż boli ałtsajderską duszę to wyznanie!) chyba jednak nie...
Właśnie podczas wakacji najwięcej młodych ludzi ulega różnorakim wypadkom - niektórzy oczywiście wychodzą z nich szczęśliwie - lecz niektórzy nie… Skoki do wody na główkę - setki nastolatków na wózkach inwalidzkich jedynie z daleka mogą teraz oglądać
kąpieliska - wielu już nigdy nie zobaczy plaży. A niektórzy nie zobaczą już nic. To tylko jeden z setek przykładów. Zastanówmy się
jeszcze nad innym aspektem - lecz równie niebezpiecznym. Alkohol, narkotyki… Możemy powiedzieć: „My nie pijemy, nie bierzemy!”
Niech mnie Pan broni brać wasze słowa pod wątpliwość, ale wielokrotnie zdarza się że młodzi ludzie zażywają tych używek bez swojej wiedzy, bądź nawet wbrew swojej woli. Przemoc, gwałty, młodzież zataczająca się pod wpływem alkoholu, czy systematycznie
uzależniana od dragów dosypywanych na dyskotekach do napoju to się naprawdę zdarza, to nie jest jedynie chora wyobraźnie twórców filmów z Hollywood. Takie są realia i to nie jest bajka. To, co
my często uważamy za kolejny przejaw nadopiekuńczości ze strony
naszych rodziców, może być po prostu próbą przewidywania konsekwencji działań, na które się decydujemy. Nie jest to dramatyzowanie i wpadanie w paranoję, ale czysty realizm i obiektywizm.
Często sami boimy się przyznać przed sobą że może nam się stać
coś, o czym często czytamy w różnych magazynach, ale los bywa
złośliwy - nigdy nie wiadomo, co kogo spotka. Osobiście uważam,
że najlepszym wyjściem byłoby osiągnięcie pewnego złotego środka i
kompromisu, jeśli chodzi o takie wakacyjne wypady ze znajomymi. Aby
uspokoić rodziców, niech ludzie, z
którymi wyjeżdżamy, będą kimś, kogo
oni znają, nie oburzajmy się tak, kiedy
wypytują o to gdzie jedziemy, jakie są
tam warunki, pod czyją opieka będziemy. Zastanówmy się wspólnie z rodzicami nad planowanym wyjazdem ustalmy warunki i zasady, na jakich
możemy tam jechać. Zarówno my
młodzi, jak i nasi rodzice, nie tylko
słyszmy, co do siebie mówimy, ale
wzajemnie się słuchajmy- spróbujmy
postawić się na miejscu tej drugiej
strony. Rodzice niech zastanowią się
nad możliwością dania nam kredytu
zaufania, a my swoją postawą i zachowaniem udowodnijmy im, że jesteśmy wystarczająco dojrzali i godni
tego, aby go otrzymać. Uwierzcie mi taki system naprawdę działa! :)
Wszystkim czytelnikom życzę udanych, wymarzonych, a przede wszystkim bezpiecznych wakacji! :)
Don Kiszon
Str. 3
AKTUALNOŚCI MDK… i nie tylko!
KONCERT „NIEĆPA” w KATOWICACH czyli UZNANIE NA ŚLĄSKU!
To nie Prima Aprilis!
Dokładnie 1 kwietnia, w
słoneczny sobotni dzionek, silna ekipa
„Korniszona” i Samorządu Wychowanków Młodzieżowego Domu Kultury Ochota pod wodzą
Redaktora Naczelnego (w
charakterze bodygarda i
Witaj
Spodku!
szofera) radośnie wyruTo my!
szyła w Polskę, a dokładniej - do Katowic, gdzie
tego samego wieczoru odbyć się miał w słynnym „Spodku” coroczny koncert
antynarkotykowy „NIEĆPA 2006”, organizowany przez współpracujące z
MDK Polskie Towarzystwo Zapobiegania Narkomanii. Ideologia przedsięwzięcia, zgodna z filozofią obu organów (samorządowego i prasowego!) MDK
byłaby pewnie wystarczającym powodem tej wycieczki. Ale był też inny powód! Jedna z Korniszonowych dziennikarek, Ola, została zaproszona, by w
tym koncercie wraz z zaprzyjaźnionym piosenkarzem Piotrkiem Nagielem
wystąpić!
”Żyć tu i teraz...” i nikt, kto młody
nie mógł usiedzieć w miejscu!...
Gdzieś w
tym dymie
jest nasza
redaktor Ola!
Dotarliśmy. Znaleźliśmy Spodek - o dziwo, nawet bez problemu, choć zupełnie
przypadkowo. I byliśmy tam! Ludzie, ale się działo! Nie będziemy się rozwodzić - zobaczcie sami na zdjęciach... Potem repertuar dość diametralnie się
zmienił, discopolowych i błyszczących akrobacji już nasze niewytrawne gusta
nie zdzierżyły, więc pojechaliśmy, tym bardziej, że zrobiło się późno, a nas
czekała daleka droga. ...Nawet dalsza, niż przypuszczaliśmy, bo najpierw nie
mogliśmy wyjechać z Katowic, a potem nagle okazało się, że jesteśmy w Łodzi... Ale czy to ważne w porównaniu ze wszystkim, co przeżyliśmy?
I WARSZAWSKI DZIEŃ TAŃCA W C.H. REDUTA!!!
czaj skoordynowany z muzyką
26. 04.2006 w godzinach 14.0020.00 w Centrum Handlowym
Reduta po raz pierwszy świętowaliśmy obchody Międzynarodowego
Dnia Tańca. Święto tańca przypadające na 29 kwietnia ustanowione
zostało w 1982 roku (29.04.1727
to data urodzin Jeana-Georgesa
Noverre, wielkiego reformatora
baletu).
•forma elementów ruchowych
nosząca określoną nazwę (na
przykład walc)
•przejaw kultury
związany z określonym środowiskiem i określoną funkcją (taniec
towarzyski, taniec ludowy)
zy znalazły się tańce góralskie,
hiszpańskie, cygańskie, irlandzkie
(znakomity zespół Reltai z Gimnazjum nr 145), break dance
(uwielbiany przez damską część
widowni zespół Bad Boys), hip
Każdego roku swoje
przesłanie ogłasza
inna osoba związana z tańcem współczesnym lub
baletem. Autorem przesłania na
rok 2006 jest Jego Wysokość Preah Bat Samdech Repach Boromneath Norodom Sihamoni, krol
Kambodży:
„...Do tańca nie potrzeba pióra
ani pędzla. Niezbędny jest tylko
jeden instrument - ludzkie ciało.
[...] Taniec wyraża podstawowy
cel istnienia ciała, umysłu i duszy. [...] Nie ma takiej wolności,
która mogłaby się równać temu
triumfowi duszy nad ciałem. [...]
Dzięki temu taniec staje się
modlitwą. Staje się niezbędnym
rytuałem, który popycha świat
do przodu, pozwala nam dotknąć boskości i wznieść się na
nadziemskie wyżyny.
(www.wolnastrefa.republika.pl)
W programie naszej megaimpre-
Str. 4
•utwór muzyczny skomponowany
taniec deszczu, mający na celu
przywołanie deszczu w czasie
suszy. Współcześnie spełniają rolę
głównie rozrywkową.
Historia tańca
Historia tańca jest tak samo długa
jak historia ludzkości. Taniec był
•poruszanie się w rytm muzyki,
obecny we wszystkich epokach i
zazwyczaj parami lub w grupie, ale kulturach. Możemy się tylko domyślać, jak wyglądały najstarsze
także w pojedynkę.
Każdy ma dość jasne wyobrażenie tańce. Taniec nie pozostawia namacalnych śladów. W kulturze
o tym, czym jest taniec. Najprosteuropejskiej
szy podział, jakiego można
najwcześniejsze
dokonać, to wyodrębnienie
wiadomości na
trzech odmiennych sfer dziaten temat pochołalności ludzkiej, w których się
dzą od Homera,
rozwinął: religia, rozrywka i
który w Iliadzie
sztuka. W każdej z nich pełni
inne funkcje. Taniec może być
hop, disco, funky, taniec towarzytakże formą terapii
ski, balet oraz MrówiXowe i teatral- (choreoterapia), zaś dla niene opowieści taneczne. Wszyscy
których ludzi jest po prostu
oklaskiwali wszystkich, wszyscy
pracą. Elementy tańca wystęwspaniale się bawili i wszyscy (w
pują w niektórych dyscyplisumie ponad 600 osób!) życzyli
nach sportu, jak: łyżwiarstwo
sobie ponownego spotkania na II
figurowe, pływanie synchroniczWarszawskim Dniu Tańca za rok
ne, gimnastyka artystyczna.
Z definicji wynika, że taniec to:
Głównym elementem tańca jest
•zespół zjawisk ruchowych będą- ruch ciała wykonawcy, może on być bardziej lub mniej
cy transformacją ruchów naturalskoordynowany, szybszy
nych, powstający pod wpływem
opisuje grecką cholub wolniejszy, ale zawsze
bodźców emocjonalnych, zazwyreę. Starszy jeszcze
celowy. Drugim elementem
opis tańca, jaki dotańca jest rytm. Taniec
trwał do naszych
można też nazwać formą
czasów pochodzi ze
komunikacji niewerbalnej.
Starego Testamentu
W tym sensie ktoś powiei odnosi się on do
dział że „taniec jest modlikróla Dawida tańtwą nóg".
czącego przed Arką
Tańce mogą pełnić funkcję
Przymierza.
magiczną, jak na przykład
zasadniczo (lub choćby tylko formalnie) w celu wykonania tańca
SERDECZNIE ZAPRASZAMY
WSZYSTKICH CZYTELNIKÓW
AKTUALNOŚCI TEATRALNE!
NA FESTYN OSIEDLOWY (c.d. ze str. 1) O kwietniowych przeżyciach piszą sami Lusterkowi aktorzy:
XVI Ogólnopolskie Spotkania Małych Form Teatralnych na Strażackiej!
„POZNAJMY SIĘ”
w sobotę 10 czerwca od godz. 10.00
w Trójkącie Bermudzkim:
Białobrzeska nr 17-19-21
W programie liczne atrakcje, m.in.:
warsztaty plastyczne, malowanie na płocie,
estrada Na Tarasie, zajęcia sportowe, gry,
zabawy, konkursy, stragany...
Będzie też forum prasy lokalnej i „Korniszon!”
Z archiwalnymi numerami - tylko tu do zdobycia!
I INTERDYSCYPLINARNY
DZIELNICOWY KONKURS
DLA PRZEDSZKOLI
Po raz pierwszy w tym roku Młodzieżowy
Dom Kultury, wspierany przez Wydział
Oświaty Dzielnicy Ochota zorganizował
dzielnicowy konkurs dla ochockich przedszkoli. Impreza miała charakter interdyscyplinarny - była kategoria plastyczna i dwie
sceniczne: recytatorska i małych form teatralnych. Mimo deklarowanych wcześniej
przez przedszkola zamiarów uczestnictwa,
w konkursie wzięły udział tylko trzy placówki - to mało, ale początki czasami bywają
trudne - nie zniechęcamy się! Zwłaszcza że
przedszkolaczki i ich wyczyny były naprawdę super, obie komisje konkursowe miały
twardy orzech do zgryzienia, kogo wyróżnić
przy tak wyrównanym poziomie.
Dlatego wyróżniły wszystkich! Było to możliwe dzięki fundatorom nagród: Wydziałowi
Oświaty i Wychowania, Radzie Rodziców
przy MDK Ochota i naszej niezawodnej
Reducie, która ufundowała nagrody Grand
Prix dla najbardziej wyróżniających się małych artystów.
Finał konkursu, koncert laureatów i rozdanie nagród odbyło się z wielką pompą podczas Dnia Tańca (czytajcie obok, na str. 4)
АRKA
ISSN 1234-3005
Nr 48 • wiosna 2006
Redakcja „Korniszona” z radością informuje,
że w kwietniu ukazał się pierwszy po kilku
latach numer wznowionego przez Polskie
Towarzystwo Zapobiegania Narkomanii
biuletynu „Arka”, poświęconego problematyce uzależnień i profilaktyki zachowań
ryzykownych. W powstaniu tego numeru
„Korniszon” także ma swój udział! Znajdziecie
tam przedruk naszego wywiadu z p. Anią
Kuciak (Nr 7-8), teksty z naszych konkursów
literackich „Bliżej siebie” i „Moja Zabawka”
oraz inne ciekawe informacje na temat
działań profilaktycznych MDK.
Wszystkich zainteresowanych „Arką”
i tematyką w niej poruszaną,
a także prenumeratą biuletynu,
zapraszamy do kontaktowania się z redakcją:
adres elektroniczny: [email protected]
tel/faks: (0-22) 822 28 95 (MDK)
Aktorzy z teatrzyku „Lusterko” donoszą, że było wiele ciekawych
przedstawień… A to było tak… Pojechaliśmy tam pierwszego dnia
(bo były 3) występować z „Jasiem i Małgosią” (nasz tegoroczny
repertuar - na pewno go kiedyś obejrzycie) i obowiązkową inscenizacją bajki La Fontaine’a „Panna”. Wszystkim się bardzo podobały nasze spektakle (wiemy to po oklaskach). Tak jak już mówiłam,
zrobiliśmy obowiązkową „Pannę”. Inne zespoły tez ją zrobiły w
ciekawy sposób. Właśnie po to pojechaliśmy. Zobaczyć inne ciekawe pomysły. Na drugi dzień inne teatrzyki pokazywały swoje
przedstawienia. Ulga, bo już trema nas nie żarła... Trzeciego dnia
były warsztaty teatralne z panią reżyser, a potem... rozdawanie
nagród! Strażacka… Pewnie się zastanawiacie co to jest. Nie jest
to dom kultury ani teatr. To jest ośrodek dla dziewczyn, które z
różnych powodów nie mogą mieszkać w domu i muszą być resoPo występie:
cjalizowane. Ten ośrodek od 16 lat organizuje takie przeglądy
kawa i masaż
Właśnie dla takich ośrodków jak oni. My jak zawsze się wpychadla zestresowamy! Zastanawiacie się pewnie, które miejsce zajęliśmy. Podkrenego reżysera!
ślam - to był przegląd a nie konkurs, ale wyróżnienia są, np. za
efekty specjalne. Mamy takie wyróżnienia! Były też wyróżnienia dla aktorów. Chyba tylko z naszego teatrzyku wszyscy dostali dyplomy i prezenty. Wróciliśmy stamtąd pełni wielu ciekawych pomysłów i wrażeń. W następnym roku też weźmiemy w tym udział. (Dominika Gryz)
W dniach 6-8 kwietnia
odbyły się XVI ogólnopolskie spotkania
małych form teatralnych w Młodzieżowym
Ośrodku Wychowawczym na Strażackiej.
Programem obowiązującym wszystkie grupy,
był spektakl, oparty na
wierszu pt. „Panna”.
Występy były bardzo
różnorodne, ale na ogół
dobrze dopracowane.
Były takie, które podobały mi się bardziej, a inne mniej. Moim zdaniem zależało to od przygotowania aktorów do występu, a przede wszystkim od gustu widzów. Nasza grupa „Lusterko” z MDK
Ochota, przedstawiła także, poza „Panną”, fragment przedstawienia pt.: „Jaś i Małgosia, czyli ciemne ścieżki”. Strach przed występem każdy odczuwał na swój sposób, jedni bardziej, drudzy mniej.
Było widać, że wszyscy panikują, nawet ci, którzy znali swoje role idealnie na pamięć. Po prostu...
trema. Ale kiedy wyszliśmy na scenę wszystko diametralnie się zmieniło. Nawet jak ktoś z aktorów
pomylił się, potknął czy nie stanął tak jak trzeba, wszyscy tak ze sobą współpracowali, że
„obsuwki” były zatuszowane, tak, że na pewno nie było nic widać. Przynajmniej ja tak myślę, choć
nie wiedziałam jak to wygląda „po tej drugiej stronie”. Mimo wszystko jednak ogół był zadowolony, a zwłaszcza nasza kochana Pani Ania :). Dostaliśmy stosy dyplomów i nagród :), a dziewczyny
ze Strażackiej, są naprawdę w porządku. Właśnie tam przekonałam się, że jak ktoś jest z Ośrodka
Wychowawczego, czy z innej placówki resocjalizującej młodzież, wcale nie musi być zły. Dla mnie
było to pierwsze spotkanie małych form teatralnych na Strażackiej i mam nadzieję, że nie ostatnie.
(Patrycja Pączek)
Aktorzy „Lusterka”
odważnie eksperymentowali podczas warsztatów z reżyserem
Małgorzatą Szyszką
XII Wojewódzki Przegląd Teatrzyków Uczniowskich MINIMAKS
Z tymi samymi dwoma spektaklami „Lusterko” wystąpiło w Klubie Nauczyciela na Radomskiej na
corocznym Minimaksie, który w tym roku urósł do rangi przeglądu wojewódzkiego. Występowaliśmy w ostatnim dniu przeglądu, 28 kwietnia, w
uszczuplonym składzie -[Martusia chora :( ] Atmosfera była wspaniała - wszyscy oklaskiwali
wszystkich, bez żadnej zawiści. Na kilkanaście
prezentujących się tego dnia zespołów Jury przyznało 3 Złote Minimaksy (prześmieszne i cudne
mordeczki z kamienia, pomalowane na złoty
Szczęśliwi zwycięzcy
kolor! - super pomysł!), z czego aż dwa dla
ze swoimi trofeami!
„Lusterka” - za oba przedstawienia! Pękaliśmy z
dumy (co widać na zdjęciu!). Zwłaszcza, że na
sam koniec podszedł do nas pan Witold Bieliński,
znany aktor i Przewodniczący Jury, żeby podziękować i pogratulować, mówiąc, że to „prawdziwa
przyjemność wręczać złoto TAKIM ZESPOŁOM”... Dziękuję moim Wspaniałym Aktorom!
(Anna Szwed, reżyser Teatrzyku „Lusterko”)
AKTUALNOŚCI MDK… i nie tylko!
Str. 5
NOWINKI SPORTOWE NOWINKI SPORTOWE NOWINKI
biegasz, dopóty Twoje ciało i umysł są młode, a tak naprawPOBIEGNIJ Z NAMI.... póki
dę to właśnie ich sprawność decyduje o Twoim wieku, a nie data
Bieg to poza marszem najbardziej naturalna dla człowieka forma ruchu. Biegać może każdy, niezależnie od
wyjściowego stanu kondycji, wieku, czy rodzaju usposobienia.
Możesz to robić sam albo z przyjaciółmi, na osiedlu lub w parku,
rano, ale także o każdej innej porze dnia. Bieganie jak każdy
wysiłek o charakterze aerobowym, szczególnie korzystnie wpływa na pracę układu krążenia i w znaczący sposób zmniejsza ryzyko wystąpienia chorób cywilizacyjnych. Serce biegacza jest zdecydowanie bardziej wydolne, zwiększa się jego objętość, obniża
puls, a ciśnienie normalizuje się. Naczynia krwionośne stają się
elastyczniejsze, płuca sprawniejsze, a dzięki temu cały organizm,
a więc i mózg jest lepiej dotleniony. To oznacza, że bieganie
ułatwia naukę, pracę, a nawet wykonywanie wszelkich codziennych czynności wymagających jasnego, sprawnego myślenia. Do-
widniejąca w dokumentach. Biegacz to po prostu człowiek bez
metryki.
Korzyści zdrowotne płynące z bieganie to nie wszystko. Ten rodzaj ruchu daje przede wszystkim dużo radości. Daje energię,
wiarę we własne możliwości, uczy cierpliwości i trudnej sztuki
akceptacji swojego ciała. Ponadto treningi są też okazją do przemyśleń, uporządkowania swojego życia emocjonalnego, nabrania
dystansu i wewnętrznego spokoju. To codzienne pokonywanie
swoich małych słabości, czyli coś, co przynosi ogromną satysfakcję i pozwala utwierdzić się w poczuciu własnej wartości. Czy
potrzeba więcej powodów przemawiających na korzyść biegania?
Teraz pozostaje jedynie po prostu zacząć to robić!! Dlatego
przyjdź w sobotę 27 maja 2006 r. o godz. 10.30 do Młodzieżowego Domu Kultury - czekamy na Ciebie!
W pewne kwietniowe popołudnie zjechały się do MDK świąteczne stwory- reprezentanci drużyn: Kurczaki
i Zające. Wszyscy lekko zestresowani, ale gotowi, by podjąć walkę. Każda drużyna miała swoje ,,pięć minut” na prezentację zawodników oraz pozyskanie publiczności, którą tworzyli Rodzice, instruktorzy innych sekcji, dzieci z Klubu X oraz miłośnicy polnych starć. Każdy reprezentant wyposażony w odpowiedni
sprzęt (kask, rękawice itp.) stoczył jedną walkę na ringu. Nad przebiegiem całości czuwał Wielki Zając
(Pani Ania Karate), który osobiście dokonał wyboru zawodnika do stoczenia walki pokazowej. Temu
wszystkiemu towarzyszyło dużo dobrej zabawy i masa emocji. Każda drużyna walczyła o zwycięstwo, jednakże poziom małych żółtych pierzastych zawodników był porównywalny z poziomem minimalnie większych szarych szablo-zębnych kicających stworów. Wielki Zając nagrodził wszystkich, każdy był zwycięzcą!
Na koniec w rytm muzyki, obydwie drużyny swoim charakterystycznym krokiem podążały za Wielki Zającem wykonując najbardziej skuteczne techniki sztuki karate. Na pamiątkę każdy otrzymał dyplom, słodkiego czekoladowego stwora i masę wspomnień. Ciekawe czy za rok te stwory ponownie spotkają się na
tym polu… walki?
Osu!
UWAGA KONKURS! NA SPORTOWO!!!
Konkurs obejmuje wiedzę ogólną z zakresu dyscyplin sportowych (sportowcy, imprezy sportowe, historia).
Dla zwycięzców przewidziane są nagrody.
1. Podaj dyscypliny sportowe, które uprawiają :
a. Tomasz Gollob
b. Robert Korzeniowski
c. Andre Agassi
d. Dariusz Michalczewski
e. Małgorzata Glinka
2. Podaj cztery konkurencje lekkoatletyczne
(bez biegów):
a. ………………………….
b. ………………………….
c. ………………………….
d. ………………………….
3. Igrzyska olimpijskie
odbywają się co ........
lata.
4. Podaj czterech przeciwników Adama MałyStr. 6
(zaznacz dwa nazwiska) : 9. Wymień konkurencje
a. Jacek Wszoła
pięcioboju nowoczesneb. Szymon Ziółkowski
go.
c. Agata Wróbel
10. Tour de France i Vud. Adam Małysz
elta Espana to impree. Rafał Kubacki
zy……?
f. Jerzy Dudek
5. Podaj dyscypliny spor11. Na jakiej wysokości
g. Renata Mauer
towe, do których pasuzawieszony jest kosz
h. Władysław Komar
ją te wyrazy
do koszykówki?
(dyscypliny nie mogą
7. Z jakich krajów poOdpowiedzi przesyłajcie na
się powtarzać):
chodzą ci sportowcy:
adres:
a. set
a. Ronaldo
[email protected]
b. tercja
b. Maradona
do dnia 25 maja.
c. kwarta
c. Ahonen
Rozstrzygnięcie konkursu
d. runda
d. Jordan
i wręczenie nagród
e. gem
e. Beckham
odbędzie się w MDK na
f. etap
f. Hannawald
imprezie 27 maja (patrz
6. Kto z wymienionych
8. Rwanie i podrzut to
wyżej i na str. 1)
sportowców nie był mielementy jakiej konkuŻyczymy powodzenia!!
strzem olimpijskim?
rencji sportowej?
sza (wystarczą nazwiska) :
a. ………………………….
b. ………………………….
c. ………………………….
d. ………………………….
SPORTOWE NOWINKI SPO
Pilates – początek
Na pewno już słyszeliście o ćwiczeniach o tajemniczo brzmiącej
nazwie - pilates. Zastanawialiście się, na czym polegają? Jakie korzyści Wam przyniesie Wam ich uprawianie? Na wszystkie te pytania odpowiem, ale na troszkę historii Pilates’a.
Ćwiczenia te opracowano w latach dwudziestych ubiegłego wieku.
Twórcą jest Joseph Hubertus Pilates, który urodził się w pobliżu
Düsseldorfu w Niemczech w 1880r. Jako dziecko chorował na
astmę, krzywiznę i grypę reumatyczną. Swoje życie poświęcił ćwiczeniom, aby wzmocnić swoje ciało. Niewiele wiadomo o wczesnych latach praktykowania przez niego metody „pilates”, ale wiemy, że przed rokiem 1940 została ona doceniona w środowisku
tancerzy. Ćwiczenia te pomagały wrócić do formy kontuzjowanym
tancerzom a przede wszystkim pozwalały zachować im kondycję.
Są one bardzo bezpieczne, o ile wykonuje je się prawidłowo. Zaleca
się trening pod okiem wykwalifikowanego instruktora, ale jeśli
wolicie ćwiczyć sami w zaciszu swojego domu lub ogrodu, pamiętajcie o kilku bardzo ważnych sprawach. Podczas ćwiczeń powinniście całą swoją uwagę skierować na to jak wykonujecie poszczególne ćwiczenia. Skoncentrujcie się. Pilates jest dobry dla każdego. Nie
jest to metoda polegająca na gwałtownych skokach, skrętach. Wręcz
przeciwnie. Nie wykonuje się w pilatesie podskoków. Wszystkie
ruchy są powolne, co pozwala na precyzyjne ich wykonanie. Dzięki
temu ta metoda jest doskonała dla osób z bólami stawów, kręgosłupa, z nadwagą lub ograniczoną w inny sposób możliwością aktywnych ćwiczeń. Trening składa się z zestawu ćwiczeń trwających nie
dłużej jak 90 minut. Na lekcjach z instruktorem trening trwa zazwyczaj około 60minut. Zaletą tej metody jest to, że nie musimy powtarzać w nieskończoność tych samych ruchów. Nie ilość powtórzeń, a
jakość się tutaj liczy. Każde ćwiczenie powtarzamy około 8-12 razy,
dzięki czemu unikamy znudzenia i zmęczenia. Podczas treningu
ważna jest dbałość o poprawne oddychanie. Opiera się ono na
wzmocnieniu mięśni „środka” i stabilizacji tułowia. Przy wydechu z
otwartymi ustami wciągamy pępek ku kręgosłupowi na około
30%.Dzięki temu oddychanie brzuszne nie jest możliwe. Do oddychania używamy żeber i klatki piersiowej. Nie mniej ważna jest
prawidłowa postawa. Miednica nie może być pochylona w przód
tak, że pośladki są wypchnięte, a kręgosłup w wyolbrzymionym
łuku lędźwiowym, ani tez pochylona za bardzo w tył tak, że brzuch
jest wypięty, a kręgosłup wyprostowany. Pierwsze efekty pojawiają
się szybciej niż w innych systemach, bo już po pierwszych 10-20
sesjach (2 do 3 razy w tygodniu).
Jakie korzyści daje pilates? Przede wszystkim poprawia elastyczność ciała. Zwiększa siłę mięśni, w szczególności brzucha, dolnej
części pleców, bioder i pośladków. Wysmukla sylwetkę i „wyciąga”
ciało. Poprawia stabilność kręgosłupa. Stajemy się bardziej świadomi swojego ciała, rozluźnieni i bardziej energiczni. Pilates uczy
również prawidłowego, pełnego oddechu, dzięki czemu dotleniamy
całe nasze ciało i umysł.
12 reguł metody Pilatesa:
1. Zawsze zaczynajcie od rozgrzewki
2. Nie śpieszcie się. Im wolniej wykonujecie ćwiczenia tym
bardziej jesteście się wstanie na nich skupić.
3. Ćwiczcie zgodnie z rytmem Waszego oddechu
4. Wkładajcie cały wysiłek w wydech
5. Przy wydechu wciągajcie pępek ku kręgosłupowi
6. Kontrolujcie swoją postawę
7. Skoncentrujcie się na tym, co i jak robicie
8. Siłę mięsni brzucha rozwijajcie powoli – jeżeli uwypuklają
się one podczas ćwiczeń, zróbcie przerwę
9. Ruch ramion zaczynajcie od mięśni najszerszych grzbietu i
czworobocznych, a nie od samych ramion
10.Ważna jest jakość a nie ilość
11.Ćwiczcie regularnie, najlepiej codziennie
12.Tylko dzięki wytrwałości uzyskacie ładną, zgrabną sylwetkę
i poczujecie się lepiej
Anna Podsiedlik
[email protected]
XV MIĘDZYNADOWY KONKURS
„MOJA ZABAWKA”
Komisja przy pracy
sama świetnie się
bawiła!
Z dalekiego Ałtaju przywędrował jego mieszkaniec - łoś (po prawej). Dwa kolejne wielbłądy (też tam żyją!), wykonane wcześniej przez
młodzież z Ośrodka Kultury Polskiej w Gornoałtajsku (Syberia Zachodnia), chociaż przez
pół świata dotarły do Polski, nie dojechały do
Warszawy. Jeden zaginął w kwietniu ubiegłego roku podczas wypadku samochodowego,
któremu uległ w drodze do stolicy (na szczęście bez uszczerbku na zdrowiu) wiozący
przesyłkę na konkurs pan Wojtek. Drugi zapodział się we wrześniu razem ze straconą torbą
Oksany… „Jest ałtajskie przysłowie, że tamtejsze wielbłądy nie powinny nigdy opuszczać
Ałtaju. Widocznie fatum zadziałało. Dlatego
dzieciaki za trzecim razem zrobiły łosia” - napisał pan Wojtek. Łoś dotarł, zachwycił komisję swoją przepoczciwą mordą i zdobył Grand
Prix. Tak więc dramatyczna historia syberyjskiego uczestnictwa w konkursie „Moja Zabawka” znalazła wreszcie szczęśliwy finał…
Poza tym… Dużo by opowiadać. Jak co roku
potężne emocje podczas rozpakowywania
kolejnych przesyłek z zabawkami od kolejnych - pięćdziesięciu czterech! - placówek.
Potężna porcja radości i wzruszeń w czasie
wielogodzinnych prac komisji konkursowej.
Zażarte dyskusje w redakcji „Korniszona” przy
czytaniu towarzyszących kategorii profilaktycznej prac literackich… To, co być może
najbardziej rzuca się w oczy (poza wszystkimi
kolorowymi i pomysłowymi cudnościami!) i
cieszy - to fakt, że coraz więcej prac (już ponad 70 tym razem!) powstaje w kategorii terapeutycznej - coraz wyraźniej widać chęć i
potrzebę pomagania drugiemu człowiekowi.
Niech tam sobie mówią co chcą o młodym
pokoleniu - my wiemy swoje, „Moja Zabawka”
ma swoją prawdę! I za tę prawdę DZIĘKUJEMY wszystkim młodszym i starszym uczestnikom i ich nauczycielom. Żałujemy, że nie mamy możliwości nagrodzenia Was
wszystkich - zasługujecie na to!
Na koniec trochę statystyki: Spośród 350 prac 86 otrzymało nagrody, 90 - wyróżnienia. Nagrody
Grand Prix zwojowały jeszcze
MDK w Radomiu, SP w Długosiodle i SP nr 68 w Sofii. Gratulacje!
Mamma Dynia Anna Szwed
Str. 7
OSWAJANIE PEGAZA albo PEGAZ Z GARBEM!
Kochani miłośnicy Pegazowego rodeo! Już tradycyjnie w majowym numerze prezentujemy prace literackie, nagrodzone i wyróżnione w kategorii profilaktycznej konkursu „Moja zabawka”. Czytelników z krótszym stażem informujemy, że zadaniem
uczestników było stworzenie dowolnego gatunkowo tekstu, interpretującego sens
symbolu trzeźwości - WIELBŁĄDA. Drodzy Autorzy! Miło nam donieść, że w tym roku
po raz pierwszy decyzją organizatorów wszystkie nadesłane teksty oceniała wspólnie właśnie redakcja „Korniszona”! Większość Waszych prac, nawet jeśli zdarzały się
w nich potknięcia, zachwyciła nas oryginalnością, potęgą Waszej wyobraźni i ogromem wrażliwości. Dostarczyliście nam wielkich i niezapomnianych wrażeń, za które
serdecznie dziękujemy! Teksty, które nie zmieściły się w tym numerze :( zamieścimy
w następnych. Mamy też nadzieję, że wybaczycie nam drobne i nieliczne kosmetyczno-redaktorskie korekty. Zapraszamy wszystkich młodych Literatów do współpracy z
naszą redakcją, czekamy na inne Wasze teksty - pod naszym redakcyjnym adresem:
[email protected]
Dzielny Gapcio
Małgorzata Franciszkiewicz, 9 lat, Szkoła Podstawowa nr 1 w Gostyninie
Dawno, dawno temu, za górami, za lasami,
za rzekami rozciągała się wielka pustynia.
Żyły na niej w gromadzie wielbłądy. Bardzo
się nawzajem szanowały. Przewodnikiem
grupy był dwugarbny wielbłąd – Gapcio.
W grupie wszystko układało się jak najlepiej
do momentu, w którym na pustyni pojawił się
zły czarnoksiężnik. Czarownik osiadł w
opuszczonej oazie. Jego zamiarem było przejąć władzę nad zwierzętami. Chciał, aby ciężko pracowały dla niego. Wpadł na pomysł, że
zamieni się w zbłąkanego wielbłąda, który
potrzebuje odpoczynku i pożywienia. W zgromadzeniu Gapcia zaczęło brakować wody,
która jest źródłem życia. Jako głowa stada
Gapcio wyruszył na poszukiwanie nowego
miejsca. Pod jego nieobecność do wioski
dotarł fałszywy wielbłąd. Wszyscy jednomyślnie postanowili, że może zostać. Właśnie
na to czekał podstępny czarownik. Pod osłoną
Wielbłąd
Wielbłąd tylko wodę pije,
bo od wody się nie tyje,
woda też nie uzależnia,
jest więc zawsze wielbłąd
trzeźwy.
Dużo ma dziś do zrobienia,
nie ma czasu czuć pragnienia,
zapas wody w garbie ma
i dlatego trzeźwy trwa.
A na miękkim jego grzbiecie
może siedzieć nawet dziecię.
Agnieszka Kilian
MDK Ochota
nocy wsypał do wodopoju zaklęty proszek,
który miał sprawić, że wielbłądy będą mu
posłuszne. Proszek zamienił wodę w alkohol.
Nazajutrz rano zwierzęta piły zatrutą wodę,
tylko jeden z nich nie chciał. Mówił, że jest
chory i nie smakuje mu woda. Był to czarnoksiężnik. Po pewnym czasie zmienił znowu
swoją postać na ludzką. Wielbłądy zrozumiały, że to podstęp, ale było już za późno. Czarnoksiężnik miał nad nimi władzę. Wykonywały wszystkie jego polecenia. Wieść ta obleciała całą pustynną krainę. Dotarła również do
Gapcia, który natychmiast zawrócił do swojej
wioski. W drodze powrotnej myślał, jak uwolnić swoich przyjaciół. Na ścieżce swej spotkał
dobrą wróżkę, która poradziła mu co ma zrobić. Dała Gapciowi amulet, który musiał założyć czarnoksiężnikowi na szyję, by pokonać
zło. Po przybyciu na miejsce Gapcio podstępem założył amulet na szyję złego władcy. I
Mówi wielbłąd do mróweczki:
Chodź, zrobimy ciżemeczki.
Ale mrówki, zbyt pijane,
nie rozumieją, co jest grane.
Poszły mrówki na mrowisko,
posmutniało wielbłądzisko.
Czemu mrówki takie chore,
gdy wypiją dwa jabole.
Wielbłąd kocha piaski, wierzby.
Wielbłąd zawsze bywa trzeźwy.
Konrad Wójcik, 16 lat
Gimnazum nr 18 w Warszawie
Spokojne życie wielbłąda
Wielbłąd dosyć miał pustyni,
więc coś zrobił dla rodziny.
Wziął swą żonę i córeczkę,
pojechali na wycieczkę…
Gdy rodzinka ta wesoła
w inne strony zawitała
zobaczyła kraj zielony
i stwierdziła zachwycona:
- Tu powietrze takie zdrowe!
- Tu na zawsze zostać mogę!
Lecz gdy pobyt dłużej trwał
wielbłąd dosyć tego miał.
Kraj ten bowiem z tego słynie:
strumieniami wódka płynie.
Przy okazji, bez okazji
tutaj zawsze pije każdy.
Piją mali, duzi, starcy.
Czy z tą wódką im do twarzy?
Te hulanki i swawole!
Ja spokojne życie wolę!
Córka mówi – Tato drogi
lepiej bierzmy za pas nogi
i wracajmy na pustynię,
tam spokojnie życie płynie.
A w tym kraju, przyjaciele
przydałoby się zmian wiele.
Żeby wszyscy zrozumieli,
że do szczęścia i radości
nie potrzeba wspaniałości
A imprezy zakrapiane
w dal odeszły tak jak burze.
Wtedy będzie radość, spokój
Życie piękne jak najdłużej.
Kamila Iwińska
Str. 8
w jednej chwili czarnoksiężnik znikł. Gapcio
musiał jeszcze wyleczyć swoich poddanych.
Wydał zakaz picia wody aż do chwili, gdy
wyparuje z niej alkohol. Trwało to wiele tygodni. Wielbłądy cierpiały, ale już wiedziały, że
nie mogą pić zatrutej wody. Po pewnym czasie znów woda była smaczna i dobra do picia.
W zagrodzie zapanowało szczęście i radość.
Wszystkie wielbłądy były wolne. Żyły jeszcze
długo i szczęśliwie pod wodzą Gapcia. A od
czasu tej historii potrafiły bardzo długo nie
pić wody i nauczone własnym gorzkim doświadczeniem stały się gorącymi rzecznikami
trzeźwości.
Odwiedziny
Do Warszawy, z dalekiej krainy
przybył wielbłąd w odwiedziny.
Chciał zobaczyć się na chwilkę
z wciąż pijącym wujkiem Jurka.
Lecz przez drzwi mu mruknął wujek,
że dziś gości nie przyjmuje.
Chciał się widzieć z dziadkiem Ani.
Trzy godziny stał pod drzwiami.
Chciał odwiedzić ojca Basi,
lecz on kumpli swoich gościł.
Każdy jakieś miał wykręty.
Każdy piciem był zajęty.
Wielbłąd się na nogach słaniał
od mieszkania do mieszkania.
Wlókł się krok za krokiem biedny
i powtarzał z płaczem rzewnym:
Przyjaciele od kieliszka,
zmieńcie wreszcie swoje życie.
Nie pozwólcie, by alkohol
rządził wami, tylko wy nim.
Bądźcie silni i wytrwali,
ja pomogę zawsze wam.
Paulina Rosińska, 14 lat
Świetlica Środowiskowa przy fundacji
HOMO HOMINI w Długosiodle
Wibi i Tobi
Natalia Rejniewicz, 9 lat SP nr 1 w Gostyninie
Na pustyni Żaboluka żył wielbłąd Wibi.
Lubił pić alkohol. Często się upijał. Pewnego
razu zachorował przyjaciel Wibiego, pies Tobi.
Jedynym ratunkiem dla Tobiego były lekarstwa, które można było kupić na sąsiedniej
pustyni Bąbeluka. Wibi chciał pomóc przyjacielowi. Wybrał się więc w podróż po lekarstwa.
Kupił je bez trudu. W drodze powrotnej spotkał jednego kolegę. Zapomniał o przyjacielu i
upił się. Tobi bardzo cierpiał, natomiast Wibi
bawił się wesoło. Po pewnym czasie, kiedy wytrzeźwiał, przypomniał sobie o chorym. Poszedł
najszybciej jak potrafił, ale Tobi był konający.
Wibi obiecał sobie, że jeśli Tobi nie umrze,
nigdy więcej nie będzie pił. Tak się stało. Tobi
wyzdrowiał, a wielbłąd Wibi przestał pić.
Wszyscy z pustyni Żaboluka mówią o nim z
szacunkiem, dając go za przykład trzeźwości.
BAJKA
To był chłodny, zimowy wieczór i dochodziła godzina ósma
wieczorem. Za oknem wył złowieszczo wiatr, strącając z drzew
zalegający śnieg. Szepty nocy i
miriady gwiazd na niebie – wszystko było takie spokojne, wręcz śpiące. Paweł wyjrzał przez okno i
zobaczywszy ten kojący obraz
choć na chwilę oderwał się od
dręczących go problemów. Podpuchnięte, zaczerwienione od
płaczu oczy były wyraźnym dowodem, że ostatniej nocy chłopak
spokojnie nie przespał. Ale jak
można spokojnie spać z myślą, że
już nie zobaczysz nigdy swego
ukochanego wujka. Że wstaniesz,
jak co dzień ubierzesz się, pójdziesz do szkoły, a gdy odwiedzisz
ciocię, otworzy ci drzwi, zamiast
wesołego mężczyzny, zapłakana
kobiecina. To okropne! Dlaczego
świat jest taki niesprawiedliwy?
Czemu tak nagle i niespodziewanie odbiera nam naszych najbliższych, a z nimi naszą radość,
zostawia nam po nich tylko wspomnienia, ogarnia serce smutkiem.
Paweł spojrzał na wyblakłe zdjęcie
wujka i pomyślał – „To bez sensu,
zmarnować sobie życie dla paru
butelek alkoholu. Wujku, czy warto
było? Zostawiłeś nas tu wszystkich
tak niespodziewanie. Dlaczego
nas nie posłuchałeś? Czemu nie
chciałeś się wyleczyć z nałogu? To
bez sensu, tyle jeszcze życia
przed tobą było, a ty przekreśliłeś
to wszystko, wybrałeś alkohol, nie
życie...”
W głowie nastolatka kotłowały
się myśli o nieżyjącym wuju, a
zarazem przyjacielu. Słyszał jak
mama rozmawiała z tatą o okolicznościach jego śmierci, ale nie miał
odwagi spytać jak dokładnie to się
stało. Słyszał tylko, jak rodzice
mówili coś o wypadku samochodo-
Wyliczanka
Jeden, dwa,
Jeden, dwa,
Wielbłąd dwa
garby ma.
Trzy i cztery,
Trzy i cztery,
Wielbłąd dziwne
ma maniery.
Pięć i sześć,
Pięć i sześć,
Wcale lodów
nie chce jeść
Siedem, osiem,
Siedem, osiem,
Wciąż o wstrzemięźliwość prosi
Dziewięć, dziesięć,
Dziewięć, dziesięć,
Kto z was mimo wad
z wytrwałością pójdzie w świat.
Dominik Szymanik, 11 lat
Świetlica Środowiskowa przy fundacji HOMO HOMINI w Długosiodle
Wielbłąd czystą wodę pije i dlatego zdrowo żyje. (Rafał Lewaszkiewicz, 7 lat)
Wielbłąd ciężko pracuje, mało pije i dlatego zdrowo żyje. (Edyta Lewaszkiewicz, 6 lat)
- MDK Ochota -
Katarzyna Niedużak, Gimnazjum Publiczne w Długosiodle
wym, o tym, że wujek jechał nietrzeźwy i zderzył się z innym samochodem. Mama mówiła coś
jeszcze przez łzy, jak pogotowie
próbowało reanimować poszkodowanego, ale było już za późno.
Wujek od paru lat pił, a następstwem tego było oczywiście uzależnienie – alkoholizm. Często
wymykał się po kryjomu, aby żona
nie zauważyła, do baru, gdzie
umawiał się z kolegami i wracał
dopiero nad ranem, ledwie trafiając
do domu. Był człowiekiem dobrym,
pracowitym i sumiennym, jedyną
jego słabością był alkoholizm.
Ciocia wiele razy zapisywała go na
leczenie, lecz po paru miesiącach
kuracji wystarczał jeden kieliszek i
wszystko wracało do „normy”. Jak
wiadomo, alkohol bardzo ujemnie
wpływa na organizm człowieka,
wuj bardzo dobrze o tym wiedział,
ale udawał, że jemu nic nie jest i
wszystko jest w porządku. „Ale nic
nie było w porządku! Wszystko to
była paranoja, te ukradkowe wypady z kolegami, to udawanie, że jest
wspaniale i że to koniec picia! [...]”
– pomyślał Paweł.
Włączył telewizor i bezmyślnie
wciskał guziki na pilocie, przełączając kanały, aż nagle zatrzymał
się na jednym. Był to jakiś program
dla małych dzieci – bajka. Chłopak
usiłował przełączyć, ale nie mógł,
pilot odmawiał posłuszeństwa. W
końcu Paweł się poddał. Bajka
właśnie się zaczynała i na ekranie
pojawił się tytuł – „Mądry wielbłąd
Jack”. Tytułowy bohater filmu wraz
z innymi zwierzętami na pustyni –
myszoskoczkiem, skorpionem i
rysiem przemierzał bezmiar piaszczystej krainy, zatopionej w promieniach słońca. Po paru dniach
tułaczki spragnione zwierzęta
zatrzymały się przy kłującym kaktusie. Wszystkie rozglądały się
dookoła za odrobiną choćby życiodajnej wody. Ale nie było jej ani
śladu. Któremu z bohaterów wydawało się parę razy, że widzi oazę –
palmy, daktylowce, cień i oczywiście wodę. Ale w zabawny sposób
wychodziło na jaw, że to tylko
złudzenia. Błąkając się po pustyni,
zwierzęta napotkały na swej drodze dziwny kamień, widniał na nim
duży napis: „Uwaga! To, co znajdziesz pod kamieniem, nie jest
wodą. Jeśli się tego napijesz, w
ciągu paru sekund twoje życie
rozproszy się niczym chmury na
niebie przegonione silnym podmuchem wiatru. Więc jeśli twe życie ci
drogie, omiń obojętnie to miejsce i
w żadnym wypadku nie pij tego, co
znajduje się pod kamieniem!”
Spragnione zwierzątka nie wytrzymały i zajrzały pod kamień. Tam
tryskała woda!... Myszoskoczek,
skorpion i ryś łapczywie piły chłodną ciecz, mimo próśb wielbłąda,
który w kółko powtarzał: „Nie tykajcie tego, przecież napis mówił
wyraźnie, to nie woda, to jakaś
trucizna!” Jednak jego towarzysze,
zajęci gaszeniem pragnienia, nie
słuchali rad przyjaciela. Ryś odwrócił głowę w stronę Jacka i rzekł:
„No co ty, nie pijesz? Wierzysz w
te brednie? Na pewno nic nam nie
będzie, zobaczysz. Lepiej dołącz
do nas, bo nie starczy dla ciebie.”
Jack nie dał się jednak namówić i
czekał na swych przyjaciół. Oczywiście, zwierzęta w kilka sekund
po wypiciu niby-wody umarły. Wielbłąd, który nie skusił się i postąpił
rozsądnie, znalazł w końcu wodę,
ugasił pragnienie i żył długo i
szczęśliwie, jak to zwykle w bajkach. Morał z bajki był taki, że nie
możemy być naiwni i jeśli widzimy
zło lub wiemy, że mamy z nim do
czynienia, powinniśmy postępować
rozsądnie i wystrzegać się tego co
złe, gdyż życie jest najważniejsze.
Gdy ta mądra bajka się skończyła, po policzki Pawła spłynęła
łza, a za nią następna i następna.
Chłopiec zobaczył w niemądrych
bohaterach filmu swego wujka,
który tak jak one, widząc jawne
zło, spróbował trucizny i uległ mu.
Wiedząc czym to grozi, mimo
ostrzeżeń oraz próśb najbliższych
nie potrafił albo nie chciał chwycić
deski ratunku i wolał utonąć, poddać się swojej słabości. Nie próbował nawet walczyć ze swoim problemem, tylko wyraźnie od początku dążył ku tragicznemu końcowi.
Paweł chciał wykrzyczeć całemu
światu jak słabą i kruchą istotą jest
człowiek, skoro sam prowadzi do
swojej zagłady, jak uleganie nałogom odbiera mu radość i cud,
jakim jest życie.
Str. 9
Dodatkowo prezentujemy - poza dokończeniem towarzyszącej nam przez blisko rok surrealistycznej powieści „Dzieci z Miasta” - zwiastuny nowych „serialowych” książek młodych Autorów, które po wakacjach będziemy zamieszczać w każdym numerze „Korniszona”. Miłej lektury!
Dzieci z miasta - tom 1
KorniZEN CzłOgóras Normal lat 8, SP nr 23
Rozdział jedenasty:
WALKA O TELEWIZOR
Kiedy Tomek krzyknął i
pobiegł do pokoju, pokonany przez mamę i tatę o
10 zł, usiadłem przed telewizorem, bo mi pozwolili
(rodzice).
Właśnie szedł mój jeden z
najbardziej ulubionych
programów: „Dziewczyny
pękają”. To miły dzień na
telewizje – pomyślałem.
- Michał! – powiedziała
Iwona. Nie ruszałem się.
Nie odzywałem się. Aż w
końcu zarechotałem, kiedy
agent wielki Antek dwa
trzy pięć numeru identyfikacyjnego 007 617 230
zrzucił sieć 222 30 na
agentkę 0, spis treści 56
kucharkę, numer identyfikacyjny 67 0, x, x, z, z, a.
- Michał, puść mnie do
telewizora – powiedziała
Iwona. –zaraz będzie
„Lumpa, władczyni świata”.
- I co z tego? – zachrypiałem. – jak można oglądać
tak głupi program? Iwona
była niecierpliwa i powiedziała:
- Nie możesz mi zakazać
oglądania telewizji.
- Michał, co oglądasz? –
spojrzał Marek na telewizję i trochę posmutniał –
Michał, to powtórka, a
dziś jest nowy program:
„Wiek gladiatora mini
stwora”. Wiesz?
Ale nie zwracałem uwagi,
bo gruba Julka
podłożyła
hinomo
Arturro Jędrasik Kornichone Juniorr
Rozdział 1:
bonbasię na Antosia i spół- Przeprowadzka
Siedzieliśmy na ławce w parku i pakę (Kola mola, Witka
trzyliśmy na ptaki, które śpiewały swochwytka, Franka bańka,
ją pioseneczkę. Śpiewały cudnie.
Bartka smarka, Flegmy z
Zasłuchaliśmy się tak że zapomnielicegły, Kamila sprytnego
śmy o czuwaniu nad pieskiem Klopsiświra).
kem. Od tak sobie odczepił się od
- „Gladiator” – powtórzył naszego stada... Słuchaliśmy i słuchaliśmy... –Ach... Co za śpiew. Zaraz!
Marek.
Gdzie Klopsik?- Wrzasnąłem i rzuci- „Lumpa” – powtórzyła
łem się do heroicznego szukania psa.
Iwona.
Inni dołączyli do mnie po kilku godzi- „Gladiator”!
nach, gdy wyrwali się z snu. Szukali- „Lumpa”!
śmy aż do świtu. Znaleźliśmy go nad
- „Gladiator”!!
rzeczką rybaka. Lizał sobie łapy. Gdy
- „Lumpa”!!!
próbowaliśmy zabrać go od rzeki. Na
- Zrzędy! – powiedziałem marne. Przylepił się do tego miejsca
naburmuszony, bo Marek i jak do willi. Nie mieliśmy wyboru. Zbudowaliśmy sobie tam chatkę. Stary
Iwona zrzędzili, jęczeli i
zasłaniali telewizor – ma- Dom sprzedaliśmy. I tak zaczęła się
mo! Marek i Iwona są dla nasza wielka przygoda...
Rozdział 2:
mnie wstrętni! I nie poPrzyzwyczajenie
zwalają oglądać mi
do nowego otoczenia
„Dziewczyny pękają”,
tylko głupstwa: lumpa i
Mieliśmy za zadanie przyzwyczaić się
góral, z tego co słyszałem do nowej okolicy. Znalezienie nowej
pracy było trudne. Każdy biznesmen
przy telewizorze.
- Dajcie spokój swojemu
młodszemu bratu – zaNADIA
chrypła mama z kuchni –
podobno jesteście chorzy,
Nadia ze smutkiem patrzyła w okno.
aż tak chorzy, że słowem: Jeszcze miesiąc wcześniej mogła robić
- kichu, psik, dostaliście
co chciała w Polsce, ale nie chciała,
10 zł. – a ty Michał dlaobrażona na cały dom, a teraz... co
czego oglądasz program z można robić w Anglii, w której przez
cały dzień pada deszcz?
tak głupią nazwą?, przeOjciec Nadii był Anglikiem, a matka
cież lumpa i góral to jakieś
nowe filmy, które można Polką. Ożenili się jeszcze na studiach,
zobaczyć raz w życiu i na kiedy to mama Nadii wyjechała na
międzyszkolną wymianę zagraniczną.
wiele, wiele lat.
No tak. Typowa mamuśka. Przez całe życie matka z córką mieszKiedy aż tak jesteś cieka- kały w Polsce, a ojciec je odwiedzał,
twierdząc, że tam, w Londynie, ma
wy, co stanie się z ncpnbr
lepszą pracę niż by miał tutaj, w War(nieustraszonych chłopszawie (rodzice byli politykami). Ostatców pod nazwą banda
nio mama zaczęła narzekać na nudną
robotów), na których rzu- pracę oraz niskie zarobki i postanowiła
cili ketchupem, to właśnie wyjechać. Robert, tata dziewczyny,
wtedy żąda od ciebie nachętnie się na to zgodził, gdyż (jak
stolatki chodzącej po kuli powtarzał) przeloty w tą i z powrotem
ziemskiej i starego dziad- kosztowały majątek. Nadia z początku
myślała, że jest to jedno z gdybań
ka, który jest gościem
specjalnym na arenie gla- mamy, i nie przejęła się tym. Uwierzyła, gdy zobaczyła akt notarialny sprzediatorów (tak jak widzem piłki nożnej). daży mieszkania. Życzliwy kupiec dał
To głupie. To bar- im jeszcze miesiąc na przeprowadzkę.
dzo głupie. to b g b Dla Nadii to był szok: zostawić przyjaciół, szkołę, dom, nauczyć się nowego
g.
C.D być może
N...
Str. 10
Korniszonki
języka i zapomnieć o Polsce? Mama ją
przekonywała:
-Przecież nie stracisz kontaktu z
przyjaciółmi, a nawet poznasz no-
OSWAJANIE PEGAZA
miał w nosie nasze potrzeby pracy.
Bacznie czekaliśmy na pracę. Lecz z
każdym następnym dniem tych ofert
pracy nie było. Więc postanowiliśmy
zrobić własny biznes. Klopsik był miły
i pomógł nam w wymyśleniu czym
będziemy się zajmować. Oczywiście
to było jasne. Zachciał sobie otwarcia
„Mięsnego U Klopsika”. Tak się wkurzyliśmy, że Klopsik wyleciał do swojej
budy na tydzień. Postanowiliśmy.
Zaczęliśmy się zajmować korupcją... !!!! No nie korupcją! Lecz sprzedawaniem warzyw i owoców. Nie było
to łatwe! Kosztowało to 20,000 kw
(korniszonowa waluta)! Na działkę,
transport, hurtownie, reklamę i pola
uprawne. Zaczęliśmy handel... Nasz
sklep był przyciągającym magnesem
z zasilaniem na nic. Na tabliczce koło
drzwi był napis „Sklep Na Korniszonku”. W pierwszych dniach nasze dochody były ograniczone do 0% na
godzinę. Ale z czasem nasz hajs zaczął wzrastać z niebiańską szybkością. Gości było coraz więcej. Do kasy
była kolejka. Nasze przedsiębiorstwo
zyskiwało na popularności.
CD na pewno N!!!
Agnieszka Strzałka
wych, szkoła wszędzie jest prawie
identyczna, mieszkanie będzie większe, język już prawie znasz, a o Polsce
wcale nie musisz zapominać, prawda?
-Jeśli to dla ciebie takie proste, to
wybacz - ja nie przeprowadzę się do
Anglii!
Od tej pory Nadia siedziała cały czas
w domu (był początek wakacji, więc
było jej łatwiej), zrywając kontakty z
przyjaciółmi, bez wyjaśnienia im powodu.
Gdy nadszedł dzień przeprowadzki,
przycupnęła w kącie swojego pokoju i
tak trwała przez kilka godzin, dopóki
nie nadszedł czas przelotu. Podczas
podróży siedziała cicho, patrząc na
zmieniający się krajobraz i starając się
go zapamiętać: piękne, słoneczne
niebo, żyzne pola rzepaku i pszenicy,
wiejskie domki; większe miasta z samochodami niczym małymi żukami,
mini-ludzikami i wysokimi wieżowcami;
i w końcu kochane morze Bałtyk, ze
statkami i łodziami przypominającymi
z wyglądu żaglówki z papieru. „Na
jednym z nich pewnie są moje rzeczy...” (meble podróżowały promem z
tatą, który przyjechał pomóc) pomyślała, zamknęła oczy i zapadła w sen.
Przebudziła się na słowa padające z
głośników, proszące o zapięcie pasów.
„Anglia”, pomyślała, i z ciekawością
spojrzała przez okno...
CDN!
Z CYKLU SZALONE ZWIERZAKI: O CROOLIQ!
mu się wgryźć w moje nieszczęsne palce...
:/.
Przechodząc ze spraw czysto biologicznych
w te bardziej wewnętrzne... króliki, o ile mogę stwierdzać na przykładzie mojego, są
zdrowo kopnięte. Latają z kąta w kąt bez
wyraźnego celu i sensu, skubią meble, przegryzają kable... na pierwszy rzut oka można
by powiedzieć, że jest to zupełnie niewyjaśnione zachowanie każdego króla - ja jednak tę tajemnicę rozwiązałam.
Jako że żyjąc na wolności króliki mają dostęp do wszelkiego rodzaju gałązek, mogą
bezproblemowo ścierać zęby. W domu brakuje drzew i kory, więc... chyba oczywiste,
że szukają one jakichś rzeczy zastępczych.
Tak, tak. Wiem, zaniedbałam tę rubryczkę... A to latanie po mieszkaniu... w klatce nie ma
ale tyle się działo! Wreszcie mam internet!
zbyt dużo miejsca, więc gdy tylko nadarzy
Nie było łatwo go zdobyć, wierzcie mi. Ale... się okazja, szukają wolności.
w końcu ma się tę charyzmę ^^.
Mój królik nie zawsze zachowuje się tak jak
Wracam do tematu, jakim w tym odcinku
jego krewni - np. powinien kicać, lecz on...
będzie... królik. Królik jest to gryzoń (nie,
biega. Po prostu, biegnie naprzemiennie
moi drodzy, nie gryzak. Niedawno spotkastawiając łapki, podobnie jak koń. Kolejnym
łam się ze stwierdzeniem sześcioletniej
odchyłem od normy jest to, że potrafi zjeść
siostry mojej koleżanki jakobym dzierżyła w wszystko. Zostawiłam Twixa na łóżku, a on
dłoni „ślicnego gryzaka”). Cechą charaktery- wskoczył i przegryzając folię dobrał się do
styczną wszystkich gryzoni jest obecność
rzeczonego batona. Nadgryzł mój zeszyt z
dwóch par stale rosnących siekaczy w górpolskiego. Spróbował ogon mojego psa,
nej i dolnej szczęce oraz brak kłów. Więklecz w nim nie zasmakował ;). Jest też
szość gryzoni to zwierzęta roślinożerne,
najprawdpodobniej krótkowzroczny, gdyż
niektóre jednak nie stronią od pokarmu
skacze z wysokości, nie obawiając się o
zwierzęcego. Cechuje je znaczna rozrodsiebie - kiedyś postawiłam jego klatkę na
czość. Występują na wszystkich kontynenszafce, jakieś półtora metra nad ziemią, a
tach, poza Antarktydą. Nic więc dziwnego,
on ją dziwnym cudem otworzył i... wyskoże w moim ochockim mieszkanku także się czył.
znalazł przedstawiciel „gryzaków”. Nie dane Pomijając wszystkie te ekscesy okazuje się
mi było sprawdzić jego rozrodczości - po
on wspaniałym... no, może nie przyjaciepierwsze, to facet, a po drugie: jest sam jak lem, ale kolegą. Dopasowuje się do nastroten przysłowiowy palec. Ale... zęby ma moc- ju właścicielki - potrafi być miły bądź zane, z tym się muszę zgodzić. Nie raz udało
dziorny, towarzyski lub też nieskory do
zabaw. Czasami staje się irytujący - gdy
tylko coś nie idzie po jego myśli, szarpie
zębami druty klatki, tworząc niezły hałas. Co
zresztą jest bardzo skuteczne, bo gdy tylko
słyszę ten charakterystyczny odgłos, jestem
w stanie zrobić wszystko, byleby tylko go nie
musieć znosić. Jest bardzo głupiutki; czasami chowa się za łóżkiem i nie chce wyjść,
nawet gdy się go przywołuje, a po paru godzinach chcąc wrócić do klatki nie może,
gdyż się zakleszcza. Wtedy zaczyna wydawać z siebie dziwne odgłosy (coś na kształt
chrumknięć), ja go odnajduję po tych właśnie dźwiękach, po czym wyjmuję i wsadzam do klatki. A dokładnie to samo, co
najwyżej w innym miejscu, przydarza się
tydzień później.
Jednak... jak już wspomniałam, mój egzemplarz jest dość odmienny. Nie należy się tym
sugerować przy ewentualnym wyborze domowego zwierzaka. Z całą pewnością mogę
polecić królika jako najmilszego z gryzoni sprawdzi się nie tylko jako „zabawka”, ale po
pewnym czasie stanie się bliższy, niż mogłoby się z początku wydawać :)
red. Agnieszka von Gurken Strzałeczka
Ananasy z naszej klasy
Chyba każdy ze śmiechem wspomina naszą ostatnią
zieloną szkołę. Stało się wtedy tyle zabawnych rzeczy i nikt
mi nie powie, że nie ma czego wspominać. Pierwszego dnia
odpadło nam koło od autokaru. Z początku myślałam, że to
tylko plotka rozpuszczona po autokarze, ale gdy wyjrzałam
przez okno dopiero zrozumiałam, co się stało. Wtedy zaczęliśmy się wszyscy śmiać i fotografować to zabawne zdarzenie.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce (dodajmy, że późno, bo
po 22 00), pani wywiesiła listę osób, które mają zamieszkać w
poszczególnych pokojach. Gdy wszyscy zjedli kolację i rozpakowali się, poszliśmy się myć. Wszystkie dziewczyny z mojego pokoju, tj. Marta, Milena i Dziuba zeszły ze mną na dół
(tam były prysznice).
Chłopcy oczywiście postanowili wykorzystać tę sytuację. Chcieli wkraść się do naszego pokoju i zabrać nam jakieś rzeczy, aby zrobić nam kawał, ale kiedy zobaczyli nasze
ubrania równo i starannie powieszone w szafie, wpadli na
lepszy pomysł. Kiedy wróciłyśmy, zauważyłyśmy, że nasze
ubrania zniknęły. Przez dobre pięć minut siedziałyśmy na łóżku i zastanawiałyśmy się, co mogło się z nimi stać. Postanowiłyśmy zająć się tą sprawą rano. Było już dobrze po północy
(czyli dwie godziny po rozpoczęciu ciszy nocnej), a my jeszcze rozmawiałyśmy o wydarzeniach minionego dnia.
Wtedy do pokoju wkroczyli chłopcy. Mieli na sobie
nasze ubrania, szpilki naszej pani (a więc nie tylko nam zginęły rzeczy...) i słomkowe kapelusze (skąd oni je wzięli ?!)
Spojrzałam na moje koleżanki. Były tak samo zaskoczone jak ja. Wtedy do pokoju wkroczył jeszcze Michał udając prezentera. Chłopcy zaczęli chodzić od ściany do ściany
udając modelki, a Michał opisywał ich ,,kreacje". Popatrzyłyśmy na siebie i wszystkie wybuchłyśmy śmiechem w tym samym czasie. Chłopcy zaczęli się śmiać razem z nami.
Marta popatrzyła najpierw na poduszki, a potem porozumiewawczo na nas. Wszystkie przytaknęłyśmy i za chwilę
biegłyśmy już korytarzem z poduszkami w rękach, bijąc nasze ,,modelki" w odwecie za zabrane ubrania. To musiało naprawdę śmiesznie wyglądać - trzech chłopców w spódnicach,
naszych bluzkach, szpilkach i słomkowych kapeluszach uciekających przez cały pensjonat przed czterema dziewczynami
w koszulach nocnych z poduszkami w rękach. Nasz zabawny ,,spór" zakończyła nasza pani, która na końcu tej przygody
śmiała się razem z nami.
A nas tylko dręczyło pytanie: po co naszej pani szpilki
w górach?
red. Ola Mizeria Siwek
Str. 11
Role Play(ing) Game—czyli co to jest RPG ?
Tytułowe pytanie należy, niestety, do tego typu, który
obywa się doskonale bez odpowiedzi. Jeżeli ktoś spróbowałby
ułożyć zadowalającą definicję przedmiotu tak banalnego, jak
stół, zapewne miałby podobne kłopoty. Są problemy, bez których rozwiązania, a nawet świadomości, można żyć, ba! grać z
radością. Nikt jeszcze nie udzielił w pełni satysfakcjonującej
odpowiedzi na pytanie o istotę RPG
Aby odpowiedzieć na tytułowe pytanie dobrze jest zobaczyć, po co w ogóle w to gramy? Kluczem jest banalna konstatacja, że chcemy zostać postaciami ciekawej opowieści.
Każdy wie, że dobre czytadło powinno mieć ciekawych bohaterów, którzy przeżywają pasjonujące przygody w interesującym świecie. Co to znaczy dziś "interesujący"? Interesuje
nas to, co nowe i niezwykłe. Dlatego też czytamy sciencefiction i fantasy: tu dawki nowości i niezwykłości są największe. Bez wątpienia takie cechy występują też w horrorze.
Niezwykłością nęci też literatura sensacyjna i w nieco innym
sensie - kryminały.
Po takim wprowadzeniu czas na definicję narracyjnych
gier fabularnych: RPG to zabawa, która umożliwia udział w
interaktywnej fabule (można dodać: bez pomocy komputera
- zwłaszcza, że poniższy tekst uwzględnia cRPG dopiero w
zakończeniu). Kluczowe słowa to udział w interaktywnej fabule (czyli takiej, która zmienia się, gdy w niej działamy).
Udział nasz odbywa się przez podejmowanie decyzji, czasami
takich, które wpływają na świat i jego strukturę. Decyzji, w
zależności od których ktoś może zginąć, ktoś może zostać
bogaczem, ktoś zostać szczęśliwym na zawsze… jak w życiu.
Od naszej postawy, naszych decyzji, naszego działania zależy wszystko, MG (nie mgr, tylko Mistrz Gry) tworzy świat,
ale to ludzie (BG - gracze) tworzą przygodę. Ostatnio byłem
świadkiem takiej spontanicznej sesji, w czasie której ktoś
kogoś przeszukał, ktoś siebie przeszukał, ktoś się zakochał,
ktoś kogoś porzucił… wszyscy siedzieli, śmiech ich było słychać daleko… samo życie (nie mylić ze słynnym polskim serialem…) - tutaj wszystko dzieje się naprawdę (no prawie).
Ludzie siadają w grupie, rozmawiają, wchodzą w interakcje (sic!) - żyją w krainie Fantazji, ale czynią to naprawdę
razem. (Pamiętacie „Niekończącą się opowieść?”...)
To właśnie RPG - inny - lecz taki sam świat. W przyszłym
numerze szczegóły D&D i nie tylko...
Pan Radek, Oskar Kosowski
I Klub Multimedialny MDK
Słownik Wyrazów Dobrych (c.d.)
ZDROWIE
„Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie, jako smakujesz, aż się zepsujesz …”, tak Ktoś kiedyś napisał. Rozmawiamy o zdrowiu, mówimy, że ktoś wygląda bardziej zdrowo lub mniej, ale czy zastanawialiście się kiedyś czym jest zdrowie? Dzisiaj kilka faktów. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) definiuje zdrowie jako: stan pełnego dobrego samopoczucia fizycznego, psychicznego i socjalnego, a więc stan w którym budowa i czynność wszystkich tkanek i narządów są nie tylko prawidłowe ale zapewniają
również wewnętrzną równowagę i zdolność przystosowania do otaczających warunków-również społecznych. Cechy człowieka o
dobrym zdrowiu psychicznym:
•
Pozytywne postawy wobec siebie, przejawiające się w tym, że człowiek:
- nie doświadcza zaburzeń z powodu własnych emocji, swoich obaw, gniewu, miłości, zazdrości, poczucia winy i zamartwiania
się; - ma poczucie, że potrafi pokonywać życiowe niepowodzenia; - jest tolerancyjny wobec siebie i innych, potrafi śmiać się ze
swoich zachowań; - adekwatnie ocenia swoje możliwości; - potrafi akceptować swoje słabe strony; - darzy siebie szacunkiem; ma poczucie zaradności w większości sytuacji, które spotyka na swojej drodze; - potrafi czerpać satysfakcję z codziennych, prostych przyjemności.
• Pozytywne nastawienie wobec innych ludzi, przejawiające się w tym, że taki człowiek:
- jest zdolny do dawania miłości i ma szacunek do odmienności drugiego człowieka; - potrafi utrzymywać długotrwałe i satysfakcjonujące kontakty z drugim człowiekiem; - od ludzi oczekuje zaufania i akceptacji, a gdy je otrzymuje, wierzy w ich szczerość; szanuje różnice, jakie występują między ludźmi; - nie wywiera nacisków na ludzi wokół siebie i nie pozwala, aby inni wywierali
naciski na niego; - potrafi czuć się częścią grupy, do której przynależy; - ma poczucie odpowiedzialności za swoich bliskich i innych ludzi.
•
Umiejętność radzenia sobie z wymogami życia. Taki człowiek:
- radzi sobie z problemami w miarę tego jak się pojawiają; - akceptuje swoje poczucie odpowiedzialności; - gdy to możliwe - dostosowuje do siebie środowisko, gdy to konieczne - dostosowuje się do niego; - planuje swoją przyszłość i nie
boi się jej; - jest otwarty na nowe doświadczenia i nowe pomysły; - potrafi wykorzystywać swoje naturalne uzdolnienia; - stawia przed sobą realistyczne cele; - potrafi myśleć o własnych sprawach i samodzielnie podejmować
decyzje; - w pełni angażuje się w to co robi i czerpie satysfakcję ze swoich osiągnięć.
Sami sprawdźcie, czy jesteście zdrowi… jeśli nie, pozostają sposoby Babci na katar i smutek...
prof. Radosław Ćwiartell Melon, językoznawca - filozof
Str. 12
RZARUFKARZARUFKARZARUFKARZARUFKA
Witam wszystkich Rzarufkowiczów w ostatnim już, niestety, przedwakacyjnym numerze „Korniszona”. Ale nie
martwcie się, moi drodzy– nie pozwolimy, alby te dwa miesiące wakacji stały się dla was erą smutku – zaopatrzeni w pokaźny zapas wakacyjnych żartów i żarcików, rozmówek rolowanych oraz śmiechowych fotek
postaramy się ułatwić wam jakże ciężkie, dwumiesięczne rozstanie z naszym ORDD (Ogórkowym Rajem Dla
Dowcipnisiów) i sprawić, abyście z uśmiechem na ustach przywitali nadchodzące wakacje!...
Po czym poznasz,
że żyjesz w XXI wieku?
PODNIEBNY KĄCIK ZAGADEK...
(na wyżynach intelektu!)
• Właśnie próbowałeś wprowadzić swój PIN do
mikrofalówki.
• W notesie masz listę 15 numerów telefonów
swej najbliższej trzyosobowej rodziny.
• Wysyłasz swojemu synowi SMS-a z informa-
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
cją, że już pora na kolację, a on odsyła ci emaila z odpowiedzią, że zaraz przyjdzie do
kuchni.
Twoja córka sprzedaje lizaki przez swoją witrynę Internetową.
Kilka razy dziennie gawędzisz z nieznajomym
z południowej Afryki, ale w tym miesiącu nie
rozmawiałeś jeszcze ze swoim sąsiadem zza ściany.
Twoja matka prosi cię o wysłanie zdjęcia twego nowo narodzonego dziecka w
jotpegu, aby móc z niego zrobić wygaszacz ekranu.
Wracając z pracy, zatrzymujesz samochód na podjeździe do garażu i dzwonisz z
komórki, aby sprawdzić, czy ktoś jest w domu.
Każda reklama w telewizji posiada adres WWW na dole ekranu.
Kupujesz komputer, a po sześciu miesiącach jest on przestarzały i wart połowę
ceny, za którą go kupiłeś.
Wyjście z domu bez telefonu komórkowego, którego nie miałeś przez dotychczasowe 20-50 lat swojego życia, powoduje panikę, i to, że po telefon zaraz wracasz do domu.
Zapłacenie za coś gotówką, zamiast kartą płatniczą, to przedsięwzięcie, które
wymaga wcześniejszego zaplanowania.
Sprzątanie pokoju stołowego oznacza wyrzucenie torebek po fastfoodach z tylnego siedzenia samochodu.
Przyczyną braku kontaktu z bliskimi jest to, że nie posiadają oni adresu mailowego.
Jeśli masz na ścianie/lodówce poprzyczepiane mnóstwo kolorowych karteczek,
to znaczy, ze jesteś człowiekiem zorganizowanym.
Większość dowcipów poznajesz przez Internet.
W domu zakładasz drugą linię telefoniczną, aby w ogóle móc porozmawiać przez
telefon.
Wychodzisz z Internetu i masz paskudne uczucie, ze właśnie rozstałeś się z ukochaną.
Wstajesz rano i wchodzisz do Internetu, zanim jeszcze zdążysz wypić kawę.
Budzisz się o drugiej nad ranem, aby pójść do łazienki, a w powrotnej drodze do
łóżka sprawdzasz jeszcze, czy ktoś nie przysłał ci maila.
Gdy się uśmiechasz albo robisz inne miny, przekrzywiasz odruchowo głowę na
bok [:-)].
NIECH ŻYJE DZIEŃ DZIECKA!
Dlaczego mężczyzna nie może
być jednocześnie piękny i mądry?
-bo by był kobietą!
Dlaczego bąk nie puści przodem
pszczoły?
-bo pszczoła puści bąka!
Jaki jest najlepszy środek na łysinę?
-środek głowy.
Państwo w Europie
na literę „K”?
-Kowalscy
Który miesiąc
ma 28 dni?
-każdy.
Polak Potrafi….
Zapis fragmentu autentycznej rozmowy telefonicznej klienta z Informacją Zarzadu Transportu Miejskiego w Warszawie w przeddzień Dnia Wszystkich Świętych:
- Słucham informacja ZTM
- Dzień dobry. Przepraszam,
gdzie w Warszawie mogę
kupić bilety godzinne?
- Jakie bilety?
- Godzinne, ważne przez
godzinę.
- Nie mamy takich biletów!
- Jak to?..
- No nie ma takich biletów!
- Ale... no... przecież... na
wszystkich waszych ofertach,
w autobusach, w gazetach...
- Gdzie? Pierwszy raz słyszę!
RZARUFKARZARUFKARZARUFKARZARUFKA
Nie ma takich biletów.
- Aha!.. (tu przyszło natchnienie) A może mi pani powiedzieć, gdzie mogę kupić bilety
sześćdziesięciominutowe?
- Tak! Sześćdziesięciominutowe może pan kupić na Senatorskiej, w niektórych kioskach
i na pocztach.
- Aaaa! To wspaniale! Przepraszam panią bardzo, ale
jaka jest różnica miedzy biletem ważnym 60 minut, a ważnym jedna godzinę? - No
sześćdziesięciominutowy
ważny jest przez 60 minut od
skasowania, a jednogodzinny
to nie wiem bo u nas takich
nie ma!
str. 13
Z cyklu...
„Zdr
Zdr
fko na zdrow
e”
Ostatnimi czasy rodzice dają swoim dzieciom za mało produktów bogatych w wapń i witaminę D. Szczególnie dotyczy to naszych pociech w wieku przedszkolnym.
Małe dziecko ma duże zapotrzebowanie na wapń, ponieważ bardzo intensywnie się rozwija, a jego kości podlegają
ciągłej przebudowie. Niedobory te są tym
groźniejsze, im dłużej się utrzymują, a
przewlekłe mogą stanowić poważne zagrożenia dla prawidłowej budowy kości.
Zmiany te mogą dotyczyć zarówno kończyn dolnych (koślawość i szpotawość
kolan), jak i skrzywień kręgosłupa. Często sądzimy, że dziecku wystarczy kubeczek jogurtu lub zupa mleczna, aby pokryć jego zapotrzebowanie na wapń.
Tymczasem dziecko w wieku 4-9 lat powinno spożywać codziennie 800 mg wapnia, co jest równoważne np. 3 szklankom
mleka. Najlepszym źródłem wapnia są
produkty mleczne, a najwięcej wit. D
zawierają tłuste ryby morskie. Jednak
mało który przedszkolak przepada za
rybami, więc tym bardziej powinniśmy
nakłaniać nasze maluchy do jedzenia
produktów wzbogaconych o wit.D.
Codzienna prawidłowa dieta, aby przyniosła efekt-mocne kości- potrzebuje
sojusznika, czyli ruchu. Zabawy ruchowe
wypracowują prawidłowe wzorce postawy, a także uczą dziecko utrzymywać
równowagę. Właściwie dawkowany ruch
wzmacnia mechaniczną wytrzymałość
kości. Powoduję on również modelowanie
powierzchni stawowych. Unieruchomienie
stawu szybko prowadzi do jego zesztywnienia. Poniżej proponuję kilka ćwiczeńzabaw wzmacniających kości.
c.d.n.
1. Tunel
Dziecko przechodzi przez tunel z materiału
lub konstrukcje z pudeł tekturowych. Jeśli to
możliwe, możesz pokazać
dziecku, jak
pokonać te
przeszkody.
2. Przeciąganie ręcznika
Siedzicie na
podłodze naprzeciwko sie-
mać stopy w górze
i przeciągać materiał na boki, do
przodu i do tyłu.
3. Piłka
Dziecko próbuje
utrzymać się na
dużej piłce, leżąc
na brzuchu, na
plecach lub siedząc. Stara się nie spaść, najpierw z pomocą, a potem bez Twojej pomocy. Asekurujesz dziecko z boku.
4. Huśtawka (burza na morzu)
Trzymacie prześcieradło (mocne) lub koc.
Dziecko leży na kocu między Wami (głowa
przy jednym z Was). Podnosicie koc i kołyszecie nim na boki
Mgr K.A.Baczek
Autor
prowadzi
bie, dotykając się
zajęcia rustopami. Trzymasz
chowe i
środek długiego
gimnastykę
ręcznika
korekcyjną
(prześcieradła).
w Klubie
Dziecko trzyma
Puchatek
dwa jego końce.
w MDK
Staracie się utrzy„Ochota
WIOSENNO-LETNIA PYSZNA I ZDROWA QCHNIA SAŁATKOWA!
Jak pisał w poprzednim numerze nasz mądry mgr K.A. Baczek: „...Wiosna, potem lato i wakacje, plaża,
jeziora - trzeba odkryć trochę ciałka i właśnie teraz jest dobry moment, aby zadbać o nie i przygotować je na spotkanie z...” No właśnie. Dzisiaj prezentujemy Wam przepisy na super-wypasione, smaczne, zdrowe i dietetyczne, a jednocześnie eleganckie (no, bo przecież różne grille i inne towarzyskie
hulanki też nas czekają) wiosenno-letnie SAŁATKI! Może je zrobić szybko i bez większego ryzyka nawet kompletne kulinarne beztalencie. Można się nimi najeść po uszy, dostarczając organizmowi tego
wszystkiego, co mu niezbędne do podwyższonej wakacyjnej aktywności, a zarazem nie martwić się o
to, co przyjdzie niedługo na plaży odkryć...
SAŁATKA WIOSENNA WTZ
(Autoryzowany przepis, otrzymany on naszych przyjaciół z Warsztatów
Terapii Zajęciowej, o których pisaliśmy w poprzednim numerze. Sałatkę
degustował Naczelny na wielkanocnym „Jajku” w WTZ i gwarantuje za
jej super-smak!)
Składniki: Kukurydza, ananas, jajka (drobno pokrojone lub starte), ser
żółty (starty), szynka (pokrojona w kostki), seler (paski selera w zalewie), majonez i przyprawy do smaku.
Wymieszać w proporcjach w ilości zależnej od
gustu, ilości głodomorów i ich apetytu.
SAŁATKA SZOPSKA
(Oryginalny przepis bułgarski)
Składniki: w równych (mniej więcej) proporcjach pomidory, ogórki, słodka zielona lub czerwona papryka; proporcjonalnie mniej cebuli (na
dużą salaterkę wystarczy jedna głowa); słony
biały ser (może być typu Feta, im twardszy,
tym lepszy); oliwa (najlepiej z oliwek, ale
może być też zwykły olej), ocet winny, sól,
pieprz (opcjonalnie dla smakoszy może być
jeszcze odrobina drobno posiekanej ostrej
papryki i/lub posiekana natka pietruszki)
Warzywa kroimy w niezbyt drobne
Str. 14
kawałki (np. pomidory w nieregularne cząstki, ogórki wzdłuż na pół i w
grube plastry, oczyszczone strąki papryki wzdłuż na cztery części i
każdą z nich w paski), cebulę w trochę drobniejsze „piórka”, mieszamy
razem w misce i solimy odrobinę (nie za dużo, bo ser tez jest słony!).
Przyprawiamy oliwą, octem i pieprzem do smaku. Na wierzch kruszymy
drobno lub ścieramy na tarce (jeśli jest wystarczająco twardy) ser. Uwaga! Przyprawiamy sałatkę bezpośrednio przed podaniem!
BŁYSKAWICZNA SAŁATKA GŁODOMORA
(Zaspokoi nawet największy głód!)
Składniki: po 1 puszce konserwowego groszku, kukurydzy, białej i kolorowej fasoli, 2-3 czubate łyżki majonezu, opcjonalnie dla smakoszy 2-3 ząbki czosnku,
można też dodać dowolne zioła
Wszystkie składniki mieszamy w misce (po ewentualnym odcedzeniu, jeśli w puszce jest płyn) delikatnie
(żeby się nie zrobiła papaciaja) z majonezem (można
zamiast niego użyć odrobiny oliwy i octu winnego), ew.
dodajemy zmiażdżony w prasce czosnek i po
szczypcie drobno posiekanych lub suszonych ziół
(polecamy cząber i miętę!)
opracowała i przetestowała
mgr inż. Cukinia Octowska
Poczt@Korniszon@
Poczt@Korniszon@
Kochani Czytelnicy! W naszej redakcyjnej skrzynce nazbierało się kilka niezmiernie
interesujących listów, które dziś Wam prezentujemy. Jednocześnie zapraszamy do
udziału w wakacyjnym konkursie „Korniszona” na najciekawszą korespondencję
wakacyjną. Prace konkursowe będą oceniane w trzech kategoriach: 1) list, 2) pocztówka,
3) sms, a najlepsze z nich opublikujemy w pierwszym powakacyjnym numerze! Na
zwycięzców czekają nagrody! Piszcie na nasz E-adres: [email protected] lub na adres
pocztowy redakcji: MDK Ochota, ul. Białobrzeska 19, 00-364 Warszawa
Redakcja:)
Drogaredakcjo!Nawstępiemojegolistupragnąłbymsięprzedstawić,jestemkoszemnaśmiecizPlacuZamkowego.Chciałbym
tutajpodkreślić,żejesttobardzoważnemiejscedlaWarszawy,ajaniejestemjakimśtamkoszemnaśmieci,lecz„zabytkiem”
tegomiejsca.Ostatniowięczacząłemsięzastanawiać,czemuludziewrzucajądomnieniektórerzeczy.Naprzykładwdzień
zakochanychpewienmężczyznawyrzuciłserce,któredostałodprzechodzącegodziecka.Niezrozumiałemtegoodruchu,gdyżmałemu
człowieczkowizrobiłosięprzykro,amnie,szczerzemówiąc,smutno.Długojeszczezastanawiałemsię,copopchnęłodorosłegodotak
niesympatycznegoczynu.Wpierwszejchwilipomyślałem,żezłyzniegofacet,którysercaniema!Pochwiliprzyszłominamyśl,żemogło
musiętamtegodniaprzydarzyćcośrównieniemiłego;wkońcu14lutegotobardzomiłeświęto,aledlaludzizakochanych.Tenczłowiek
zatemnapewnonienależydogronatakichosóbistądwynikjegozachowania.Kiedywidziałdookołapary,którenieżałująsobie
miłychgestówsercemusięściskałozzazdrości.Anadodatekokazujesię,żejedynąosobą,odktórejdostajewalentynkowe
serduszko,jestzupełnieobcychłopiec,dlategojewyrzucaniezważającnauczuciadziecka.Oczywiściesątotylkomojedomysły,
alejakinaczejwytłumaczyćtakiezachowanie?!Innymrazemmłodadziewczynawyrzuciłaszklanąbutelkę,mimoże2metrydalej
stoispecjalnypojemnikdotegorodzajuśmieci.Rozumiem,żemłodzieżjestzabiegana,ciąglesięśpieszyinapewnoniedbaoto,gdzie
wyrzucapewnerzeczy.Jednakczydlamłodych,pełnychenergiiludzinielepiejbyłobysię
A to prawdziwe (i nie pozozatrzymaćizobaczyćjakiświatjestpiękny,ilemawartości,iwkońcuilemógłbyich
wane) zdjęcie kosza na
nauczyć.Niechodzimijużowyrzucanieśmiecidowłaściwychkoszy,alegdywidzęilu
śmieci na Starym Mieście,
zrobione przez Redaktora
młodychludziwoliiśćwwolnymczasienaławkęiwypićpiwo,ajakniewieluwybiera
Naczelnego. Na wypadek,
Starówkę,naktórejmieszkam.Tutajmogądowiedziećsięohistorii,zobaczyćwiele
gdyby w druku nie było to
zabytków,zjeśćwmiłejrestauracjiiwypićtaklubianepiwo.Odrazubrzmilepiej.
widoczne, informujemy. że
Oczywiściemuszęprzyznać,żemiłobybyłogdybypatrzylicoigdziewrzucają.
to co sterczy z lewej, to
RÓŻA, a to, co leżu na
Jednak nie to jest moim głównym problemem. W pewien zwyczajny warszawski dzień
pokrywie, to JABŁKO, z lekchłopakrazemzpaczkąpochipsachwyrzuciłlist.Niezainteresowałbymsiętymnormalnie,
ka nadgryzione...
bojużnierazmiałemtakieprzypadki.Lecztenlistmnieporuszył.Jestempewien,żewieluz
Ile pola do wyobraźni...
państwachciałobysiędowiedziećcownimjest.Mogęjedyniepowiedzieć,żezawartejest
tam nie tylko wyznanie miłosne, lecz większe przesłanie. Ponieważ nie jestem właścicielem
tej zguby, nie mogę powiedzieć nic więcej, gdyż osoby związane z tym listem mogłyby się
poczuć urażone. Poza tym razem z nim w kopercie była odpowied>, która świadczyła, że
chłopakmasentymentdotegolistuichce,abydziewczynapoznałajegozdanie.
Pomyślałem zatem, że Szanowna Redakcja mogłaby mi pomóc. Chciałbym prosić,
abyściezamieściliwswojejgazecieinformacjęotymznalezisku.Imięinazwisko,atakże
adrestegochłopcadołączyłemnaosobnejkartce.Zgórydziękujęzapomoc.
Kosznaśmiecinrseryjny1916Kosznaśmiecinrseryjny1916-PlacZamkowy
PlacZamkowy
...DAJ SIEBIE INNYM...
26 lutego tego roku miałam okazję być świadkiem, a raczej uczestnikiem niesamowitego przedsięwzięcia. Mianowicie na ulicy Poznańskiej – w
niedawno otwartym klubie „Mawik G Baron Klub”, odbył się koncert. Nie byłoby może w tym nic niezwykłego… a jednak. Zgromadzili się tam
ludzie ciężko doświadczeni przez los, ich historie są różne, ale łączy ich jedno – wspólna choroba – alkoholizm. Panowała tam niesamowita
atmosfera – życzliwości, wzajemnego zrozumienia i szacunku. Nie pierwszy raz byłam na tego typu imprezie w takim środowisku, lecz za każdym
razem jestem pod ogromnym wrażeniem tego co tam widzę i przeżywam. Człowiek, który patrzy z boku, odnosi wrażenie, że będący tam ludzie
czerpią siłę ze swojej wzajemnej obecności, z tego, że nie są sami – że mają z kim podzielić się swoimi przeżyciami. Główną gwiazdą wieczoru
był Piotr Nagiel- okrzyknięty „Bardem AA”. Piotrek zaprosił do udziału w koncercie swoich przyjaciół – jednym z nich byłam ja. Przyszło tylu
ludzi że zabrakło krzeseł. Zaczął się występ. Śpiewane przez Piotrka piosenki – między innymi „Uciekam”, „Co tu się dzieje” czy przy mojej
skromnej pomocy wykonywane „DSI” (dla niewtajemniczonych – ten skrót znaczy: Daj Siebie Innym) – w tamtym miejscu miały zupełnie inne
znaczenie, niż w pierwszej chwili mogłoby się wydawać. Obserwując otaczających mnie ludzi dochodziłam do wniosku, że między wierszami
każdej z nich ukryta jest historia – ich historia. Niektórzy nieświadomie oddawali się chwili zadumy, niektórzy ze wzruszeniem śpiewali razem
z Piotrkiem. „Między wierszami żal i ból, to moje lustro, moje ja. Nie wszystkim dane było to jak wam, oglądać rano słońca blask, w mej księdze
czytam że to cud, dostałem życie jeszcze raz…” Z pozoru – zwykły tekst piosenki – ale ile kryje się za tymi słowami. Żyjący trzeźwo ludzie, którzy
tam byli, „dostali życie jeszcze raz”. Okupili to ceną wielkiego wysiłku i cierpienia, „nie wszystkim dane było […] oglądać rano słońca blask”.
Na sam koniec śpiewaliśmy „Przeżyj to sam” – śpiewaliśmy wszyscy razem, a nad głowami pojawił się korowód splecionych ze sobą dłoni.
W tym momencie to ich piosenka – ona też mówiła o nich. Kiedy skończyliśmy śpiewać, zaczęły się uściski, uśmiechy, rozmowy. Zdałam sobie
sprawę, jak wiele radości daje ludziom możliwość przebywania ze sobą. Poza radością z tego typu imprez czerpią energię na dalsze trwanie
w trzeźwości. Mnie osobiście pobyt tam skłonił do pewnych przemyśleń i re-fleksji. Po trosze nauczył też czerpania wielkiej radości z czegoś tak
z pozoru normalnego jak obecność i bliskość drugiego człowieka i uświadomił jak wiele jest ona warta. Jak bardzo warto odpowiedzieć na apel
z piosenki Piotrka – Daj Siebie Innym! – i jak naprawdę w ten sposób sami zostajemy obdarowani...
Ola, 15 lat
Naszą szkołę powinni przechrzcić na „miejsce spotkań nauczycieli wyżywających się na uczniach”' ale podejrzewam, że nie zrobią tego - tylko ze
względu na to, że nazwa byłaby za długa. Wszystkich natchnęło w jednym czasie, dziwny zbieg okoliczności, że akurat po wynikach testu ;/, że
powinni posprawdzać wiedzę uczniów i potoki klasówek na nas spłynęły. No a ja biedna, bez kamizelki ratunkowej i bez kajaku dałam się porwać
temu rwącemu potokowi ;/ no i niestety okazuje się że codziennie jest od groma nauki. Mam nadzieję tylko, że się w niej nie utopię =/ Przepraszam.
;/ Nie wiem też, czy będę w czwartek, bo mam y strasznie długi wiersz na piątek ;/ Pozdrawiam =/
red. KD
Str. 15

Podobne dokumenty