nr 1 - Społeczeństwo
Transkrypt
nr 1 - Społeczeństwo
Społeczeństwo STUDIA • PRACE BADAWCZE • DOKUMENTY Z ZAKRESU NAUKI SPOŁECZNEJ KOŚCIOŁA 71 ROK XVI (XII) 2006 nr 1 SPIS TREŚCI OD REDAKCJI 13 Claudio Gentili Deus caritas est PRACE BADAWCZE 19 Kard. Camillo Ruini Katolicy dla przyszłości 31 Mario Toso Powszechne dobro wspólne w dobie globalizacji 43 Vittorio Possenti Powszechność praw człowieka w perspektywie światowego governance 61 Bp Andrzej F. Dziuba Samorząd terytorialny szkołą upodmiotowienia społeczności lokalnej w nauczaniu Jana Pawła II 75 Ks. Andrzej Jędrzejewski Wiara, rozum i kultura we współczesnym świecie. Refleksja oparta na wypowiedziach Josepha Ratzingera i Benedykta XVI STUDIA 83 Gianni Ambrosio Tradycje religijne w demokracjach Zachodu 93 Luigi Bobba Problematyka pracy w nauczaniu społecznym Jana Pawła II 109 Oreste Bazzichi Ontologia i ekonomia daru FORUM 129 Ernesto Preziosi Miasto i miasta 135 Walter Brandmüller Chrześcijaństwo a islam wczoraj i dziś DOKUMENTY 141 Ojciec Święty Benedykt XVI Pokój w prawdzie. Orędzie na XXXIX Światowy Dzień Pokoju 1 stycznia 2006 r. 149 Ojciec Święty Benedykt XVI Osoba ludzka w centrum porządku społecznego. Przemówienie do członków Papieskiej Akademii Nauk i Papieskiej Akademii Nauk Społecznych (21 listopada 2005 r.) KSIĄŻKI 153 Zbigniew Borowik Rec.: A. Dylus, Globalizacja. Refleksje etyczne, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław – Warszawa – Kraków 2005 155 Ks. Tomasz Głuszak Rec.: G. Weigel, Katedra i sześcian. Europa, Stany Zjednoczone i polityka bez Boga, Fronda PL, Warszawa 2005 159 Chiara Cappellina Rec.: Papieska Rada „Iustitia et Pax”, Dizionario di dottrina sociale della Chiesa, LAS, Roma 2005 160 Paweł Borkowski Rec.: J. I. M. Bocheński OP, Kazania i przemówienia, t. 1-2, Wydaw. „Salwator”, Kraków 2000, 2005 162 Franciszek Ociepka Rec.: S. Litak – J. Draus – R. Terlecki, Historia wychowania, t. 1-2, Wydaw. WAM – WSFP „Ignatianum”, Kraków 2005 MATERIAŁY DO FORMACJI KATOLICKOSPOŁECZNEJ 165 Oreste Bazzichi Zasada dobra wspólnego SUMMARIES No. 1 (71), January–February 2006 (16) Kard. C. Ruini, ss. 19-30 Katolicy dla przyszłości Autor próbuje określić ewentualny wkład, jaki katolicy mogą obecnie wnosić w rozwój swojego kraju. Ma na myśli przede wszystkim Włochy, ale jego refleksja odnosi się także do innych krajów demokratycznych, w których problemy etyki publicznej, praw człowieka, świeckości otwartej, wpływu religii na sprawy społeczno-polityczne nabierają coraz większej wagi. Catholics in Favour of the Future The Author attempts to define a possible contribution the Catholics can nowadays make to the development of their country. Though he means especially Italy, his reflection regards other democratic countries as well, where the problems of civil ethics, human rights, open secularism, influence of religions on socio-political matters are becoming more and more important. M. Toso, ss. 31-42 Powszechne dobro wspólne w dobie globalizacji Autor dowodzi, że do wzrostu wolnej i odpowiedzialnej ludzkości potrzeba nie tylko wprowadzania i rozwoju demokracji w każdym kraju, ale też jej globalizacji, czyli ustanowienia jej w płaszczyźnie ponadnarodowej. Wymaga tego światowe dobro wspólne, przede wszystkim ze względu na pilną potrzebę ochrony i promocji niezbędnych dóbr zbiorowych (pokój, zachowanie środowiska) oraz zarządzania procesami bardziej rozległymi i ponadnarodowymi, wobec których państwa narodowe okazują się za słabe. The Universal Common Good in the Age of Globalisation The Author argues that the growth of free and responsible humanity demands not only development of democracy in every country of the globe but also SPOŁECZEŃSTWO 16 (2006) nr 1 8 globalisation of democracy, which means spreading this form of rule at the transnational level. It is required by the universal common good, first of all because there is an urgent need for protection and promotion of necessary collective goods (peace, environment) as well as for managing wide transnational processes, which the nation-Sates appear too weak to control. V. Possenti, ss. 43-60 Powszechność praw człowieka w perspektywie światowego governance Autor uznaje, że potrzebny jest nam zespół najbardziej podstawowych powszechnych praw człowieka i że potrzeba zmierzać do form władzy politycznej coraz wyższego porządku, mających czuwać nad światowym dobrem wspólnym, chronić przed wojną i głodem, umożliwiać tworzenie jednej wspólnoty politycznej wielkiej jak świat. Globalna wioska jest już jedna, ale nie ma władzy politycznej na tym samym poziomie, co czyni nader trudnym osiąganie celów globalnych. Universal Human Rights in View of the World Governance The Author states that we need to define a series of the most fundamental and universal human rights as well as to set up a global political authority, which could take care of the world’s common good, protect us from wars and famine and let us create a political community on a global scale. We have lived in a global village so far but what we are lacking is a political authority at the same level, which makes achieving global goals extremely difficult. Bp A. F. Dziuba, ss. 61-73 Samorząd terytorialny szkołą upodmiotowienia społeczności lokalnej w nauczaniu Jana Pawła II Autor stawia pytania o istotę społeczności lokalnej, demokrację samorządową, odpowiedzialność oby- SUMMARIES 9 watelską, i na nie odpowiada, posługując się wypowiedziami Jana Pawła II i II Soboru Watykańskiego. Treść artykułu wpisuje się w kontekst kościelnego nauczania na temat zasady pomocniczości. Local Government as a Possibility of Developing Local Communities according to the Teachings of John Paul II The Author asks questions on the essence of local communities, self-government, democracy, civil responsibility, and answers them in reference to public utterances of John Paul II and the 2nd Vatican Council. The contents of the paper belongs to the context of the Church teachings on the principle of subsidiarity. Ks. A. Jędrzejewski, ss. 75-82 Wiara, rozum i kultura we współczesnym świecie. Refleksja oparta na wypowiedziach Josepha Ratzingera i Benedykta XVI Doniosłość kultury jako jednego z najistotniejszych czynników naszego prawdziwie ludzkiego życia jest oczywista, podobnie jak oczywista jest waga pytań, na które odpowiedzi szukamy w religii. Spotkanie wiary i kultury, uniwersalizm chrześcijaństwa i pluralizm kultur, prawdziwy racjonalizm – to pytania, na które najpierw Joseph Ratzinger, a potem Benedykt XVI wciąż stara się znaleźć właściwą odpowiedź. Faith, Reason and Culture in the Contemporary World. Some Reflections Based upon Public Utterances of Joseph Ratzinger and Benedict XVI The great importance of culture for our truly human life is obvious, just as the importance of questions we attempt to answer within our faith and religion. Communication between faith and culture, universalism of Christianity and pluralism of cultures, true rationalism, are the questions to which first card. Joseph Ratzinger and next Benedict XVI has been trying to find a right answer. SPOŁECZEŃSTWO 16 (2006) nr 1 10 G. Ambrosio, ss. 83-92 Tradycje religijne w demokracjach Zachodu Nowa kwestia antropologiczna nadaje większe znaczenie sprawie spotkania zachodnich demokracji z tradycjami religijnymi. Staje się ono rzeczą niezbędną, choć trudną, w obliczu wyzwań obecnej doby, które dotyczą człowieka, jego godności, relacyjności społecznej, szacunku dla życia ludzkiego, podzielanych wartości, stylów życia. Religious Traditions in Western Democracies The new anthropological question gives more importance to the possible communication between the Western democracies and religious traditions. Communication at this level becomes necessary, though it is still difficult, in view of the current challenges, which concern the human being itself, its dignity, its social relationships, respect for the human life, common values and life-styles. L. Bobba, ss. 93-107 Problematyka pracy w nauczaniu społecznym Jana Pawła II Autor referuje szczegółowo nauczanie Jana Pawła II poświęcone pracy ludzkiej, które zostało zawarte w trzech ważnych encyklikach społecznych: Laborem exercens, Sollicitudo rei socialis i Centesimus annus, stanowiących jednolity korpus doktrynalny. Dokumenty te, które ukazują ewangeliczną wizję pracy, rozwoju i przedsiębiorczości, stały się tak dla katolików jak dla niewierzących istotną pomocą w refleksji i działaniu w obecnej dobie przekształceń o epokowym znaczeniu dla świata. Labour in the Social Teachings of John Paul II The Author gives a detailed account of the John Paul II’s teachings on human labour which have been expressed in three important social encyclicals: “Laborem exercens”, “Sollicitudo rei socialis” and “Centesimus annus”, which form a unitary doctrinal corpus. The documents present the evangelical vision SUMMARIES 11 of labour, development and enterprise, which helps both Catholics and nonbelievers to think and act in the current age of great changes in the world. O. Bazzichi, ss. 109-128 Ontologia i ekonomia daru Dar jako rzeczywistość Boska i ludzka stanowi podstawę naszego istnienia, naszych relacji społecznych, naszego rozwoju i komunikacji z drugimi. Aby w pełni ujawnić znaczenie rzeczywistości daru i jej wpływ na różne aspekty naszego życia, należy spojrzeć na nią od strony tak ekonomicznej jak ontologicznej, okiem zarówno teologa, jak i filozofa i etyka. Ontology and Economy of Donation Donation is both a divine and human fact, which constitutes the very grounds of our existence, of our social relationships, of our growth and interpersonal communication. We need to look at that fact under various aspects – theological, philosophical and ethical as well as economical and ontological ones – in order to reveal its full significance and influence over many levels and areas of our life. OD REDAKCJI Deus caritas est Claudio Gentili Dyrektor „La Società” „W trudnej sytuacji, w jakiej dziś się znajdujemy, również z powodu globalizacji ekonomii, nauka społeczna Kościoła stała się podstawowym wskazaniem proponującym słuszne kierunki również poza jego granicami: kierunki te – w obliczu postępującego rozwoju – powinny być podejmowane w dialogu ze wszystkimi, którzy prawdziwie troszczą się o człowieka i jego świat” (DCE 27). W ten sposób Benedykt XVI w swojej pierwszej encyklice podejmuje dziedzictwo Jana Pawła II, którego nazwał papieżem nauki społecznej Kościoła, jak też daje chrześcijanom mocną orientację i wyraźnie zaprasza ich do odkrywania tejże nauki i jej profetycznej mocy na czas dzisiejszy. Ten fragment encykliki, który w nadzwyczajny sposób ujmuje sens i historię NSK, pozostanie w naszych umysłach i sercach. Deus caritas est jest encykliką fundującą i programową. Pierwsza encyklika Benedykta XVI ma w swoim centrum fundamenty naszej wiary. Istnieje związek między tą encykliką a dwoma innymi tekstami Papieża. Przemówienie do Kurii Rzymskiej z 22 grudnia 2005 r. porusza kwestię „konfliktu interpretacji” dziedzictwa II Soboru Watykańskiego. Papież Ratzinger wyjaśnia, że decydującym momentem ducha soborowego nie jest „nieciągłość”, ale reforma Kościoła. Recepcja soboru i pełne rozumienie jego orędzia powinny być prawdziwie katolickie i dalekie od tych jednostronnych wersji, które wypaczają właściwy sens soboru. W tym samym kierunku idzie orędzie na XXXIX Światowy Dzień Pokoju (publikujemy je w tym numerze „Społeczeństwa”), które wzywa do odkrycia źródłowego związku między pokojem i prawdą. Te dwie papieskie wypowiedzi mają w encyklice swoją wyższą syntezę. Decydujący dla Kościoła XXI w. jest stosunek ze współczesnym społeczeństwem, nauką, państwem, innymi religiami. Kościół prowadzi dialog, gdy przepowiada, i przepowiada, gdy prowadzi dialog. Jest obecny w świecie, jeśli jest zdolny do kul- 14 turowej mediacji, ale ta jego mediacja bierze się jedynie z miłości do człowieka i ma za cel głoszenie nadziei świata, Chrystusa Zmartwychwstałego, który objawia człowieka jemu samemu i daje mu poznać jego transcendentne powołanie. Dialogowy styl jest dla Kościoła niezbywalny. Ale otwarcie na świat nie może sprowadzać się do ugodowego irenizmu. Sensem dialogu jest miłość do człowieka, godność osoby, wspólne przeznaczenie rodziny ludzkiej. W dialogu ze światem odkrywa się słabość „płynnej nowoczesności”, jak trafnie nazwał ją Zygmunt Bauman. W dialogu odkrywa się anomię, chęć przedłużania wieku młodzieńczego, lęk przed bólem i cierpieniem, kult pieniądza i sukcesu, światowe niesprawiedliwości i pomieszanie etyczne, jednym słowem – odkrywa się, że rakiem toczącym bogate społeczeństwo, w którym żyjemy, jest obojętność. Oto czym jest subtelna i nieuchwytna „dyktatura relatywizmu”: jest obojętnością na różnice. Gdy miesza się małżeństwo ze związkami homoseksualnymi, życie rodzące się i życie „wyprodukowane”, gdy chce się tę samą wartość nadawać różnym rzeczom, w końcu nic nie ma wartości. Wyróżnikiem naszego czasu jest relatywizm. Jeśli wszystko jest względne, to i wiara nie ma już miejsca w przestrzeni publicznej i odsuwa się ją do prywatnej sfery życia ludzi. SPOŁECZEŃSTWO 16 (2006) nr 1 Kto jednak uwierzył miłości Boga, ten nie może nie krzyczeć o tym na dachach i nie może zadowolić się skrywaniem lampy swojej wiary pod korcem milczenia. „Uwierzyliśmy miłości Boga” (DCE 1) – to jest cechą życia chrześcijańskiego, którą encyklika od razu ukazuje. „U początku bycia chrześcijaninem nie ma decyzji etycznej czy jakiejś wielkiej idei, jest natomiast spotkanie z wydarzeniem, z Osobą, która nadaje życiu nową perspektywę, a tym samym decydujące ukierunkowanie” (DCE 1). Wiara chrześcijańska przez uznanie centralnego charakteru miłości „przyjęła to, co stanowiło istotę wiary Izraela” (DCE 1). Zemsta, nienawiść, przemoc – to wszystko dzisiejszy terroryzm chciałby złączyć z imieniem Boga. Jednak – i to jest sednem encykliki – należy zawsze pamiętać, że Bóg jest miłością i że w imię Boże można tylko kochać. Ale co znaczy „kochać”? A przede wszystkim o jakiej miłości mówimy? Stary Testament w greckim tłumaczeniu tylko dwa razy wymienia słowo „eros”. Nowy Testament nie używa go wcale. Ewangelia, żeby wskazać na miłość, używa słowa „agape”, słowa o znaczeniu niewypowiedzianym, które objawia zarazem istotę Boga i uczestnictwo w niej człowieka. Papież cytuje Friedricha Nietzschego, który oskarża Kościół o to, że zatruł erosa, zamieniając go w grzech (zob. DCE 3-4). Niemiecki filozof CLAUDIO GENTILI, Deus caritas est wyraża pogląd dość rozpowszechniony także dzisiaj: przykazania Kościoła są zakazami danymi po to, żebyśmy nie mogli zaznać prawdziwych radości kochania. Benedykt XVI śledzi historię tego pojęcia, pokazując ograniczenia wizji, która uczyniła z erosa „boskie szaleństwo” albo „instynkt” nie mający związku z rozumem. Papież dobitnie mówi, że Kościół potępia nie erosa, lecz jego „niszczycielskie wypaczenie” i „fałszywe ubóstwianie” (DCE 4), które czyni go nieludzkim. Przykład prostytucji sakralnej służy do wyjaśnienia, o co chodzi; także dziś „pozorne wywyższanie ciała może bardzo szybko przekształcić się w nienawiść do cielesności” (DCE 5). Tak więc nie odrzucenie erosa, przypomina Papież, ale jego uleczenie, wyzwolenie spod panowania instynktów. Chrześcijaństwo nie opowiada się za miłością różną od tej, która należy do powszechnego i konkretnego doświadczenia ludzi. Eros i agape nie mogą zostać rozdzielone, lecz winny z powrotem się złączyć, gdyż człowiek jest zawsze jednością ciała i ducha. Do tego ponownego złączenia trzeba dochodzić: miłość jest „trwałym wychodzeniem z «ja» zamkniętego w samym sobie w kierunku wyzwolenia «ja» w darze z siebie [...], a wręcz w kierunku odkrycia Boga” (DCE 6). Na tych stronach pełnych patosu i poezji, gdzie refleksja teologiczna otwiera się na filozofię 15 i psychologię, odnajdujemy echo XX-wiecznej dyskusji zapoczątkowanej przez rozważania Andersa Nygrena. Jak nie można rozdzielać erosa – cielesności i agape – daru z siebie ani duszy i ciała, tak nie można oddzielić od siebie miłości Boga i miłości bliźniego. Posługa miłości, diakonia, jest konstytutywna dla misji Kościoła, tak jak głoszenie Słowa (kerygmat-świadectwo) i sprawowanie sakramentów (liturgia). Społeczna służba Kościoła jest zawsze posługą duchową. Tak oto wychodzą na wierzch sprawy ogromnie delikatne: świeckości państwa, stosunku wiary do polityki, zaangażowania na rzecz sprawiedliwości. „Caritas nie jest dla Kościoła rodzajem opieki społecznej, którą można by powierzyć także komu innemu, ale należy do jego natury, jest niezbywalnym wyrazem jego istoty” (DCE 25). Benedykt XVI przypomina wielki zarzut marksistowski, że dobroczynność bez rewolucji służy utrzymywaniu niesprawiedliwości, i uznaje, że NSK zareagowała z opóźnieniem (1891 r.) w porównaniu z ruchem marksistowskim (1848 r.), gdyż „przedstawiciele Kościoła bardzo powoli przyjmowali do wiadomości, że problem sprawiedliwej struktury społeczeństwa jawił się w nowy sposób” (DCE 27). Ale gdy marksizm, nazwany nieludzką filozofią, jest zgasłym marzeniem, nauka społeczna nie wygląda na swoje ponad 160 lat, a co więcej, dziś 16 przeżywa nową młodość, której wyrazem jest bogate nauczanie Jana Pawła II (Laborem exercens, Sollicitudo rei socialis, Centesimus annus oraz niedawno wydane Kompendium nauki społecznej Kościoła). NSK w przeciwieństwie do umarłych nadziei po ideologiach XX w. jest „podstawowym wskazaniem” dla naszego czasu. Niektóre tytuły prasowe (Niech Kościół powstrzyma się od polityki) nie oddają sensu encykliki, ale wręcz go wypaczają. „Wiara pozwala rozumowi lepiej spełniać jego zadanie i lepiej widzieć to, co jest mu właściwe” (DCE 28). Sprawiedliwość jest wewnętrzną miarą wszelkiej polityki. Przez bardzo trafny cytat ze św. Augustyna Papież dochodzi do samego sedna kwestii moralnej: „Państwo, które nie kierowałoby się sprawiedliwością, stałoby się wielką bandą rozbójników” (DCE 28). A oto tekst najczęściej cytowany w komentarzach, którego jednak nie można przytaczać tylko w części: „Kościół nie może i nie powinien podejmować walki politycznej, aby realizować jak najbardziej sprawiedliwe społeczeństwo. Nie może i nie powinien stawiać się na miejscu państwa. Nie może też jednak i nie powinien pozostawać na marginesie w walce o sprawiedliwość” (DCE 28). Za tymi słowami jest sobór, który uznał autonomiczną odpowiedzialność świeckich, ale jest też to, co Henri de Lubac nazwał dramatem SPOŁECZEŃSTWO 16 (2006) nr 1 humanizmu ateistycznego, oraz refleksja Augusta Del Noce nad postępującą negacją transcendencji, negacją, która pozbawiła sensu ideologie chcące zamknąć przed człowiekiem horyzont nieba. Ta encyklika to wielki dar Benedykta XVI dla wszystkich katolików świeckich działających na polu społecznym i politycznym, jak również w wolontariacie i dobroczynności. „Program chrześcijański – program dobrego Samarytanina, program Jezusa – to «serce, które widzi». Takie serce widzi, gdzie potrzeba miłości, i działa konsekwentnie” (DCE 31). „Działanie praktyczne pozostaje niewystarczające, jeżeli nie jest w nim dostrzegalna miłość do człowieka, miłość, która się karmi spotkaniem z Chrystusem. Głęboki, osobisty udział w potrzebie i cierpieniu drugiego staje się w ten sposób dawaniem samego siebie: aby dar nie upokarzał drugiego, muszę mu dać nie tylko coś mojego, ale siebie samego, muszę być obecny w darze jako osoba” (DCE 34). Papież nie sugeruje ucieczki od świata (fuga mundi), lecz otwiera nowe perspektywy dla społecznego i politycznego zaangażowania wynikającego z miłości bliźniego. Oznacza to wejście w wymiar miłości politycznej, uwolnienie się od nacisków upartych ideologii i od propagandy, która chce wszystko podważyć, gotowość do wzajemności, przyjęcia drugiego, łagodności. CLAUDIO GENTILI, Deus caritas est Schemat: przyjaciel – wróg, został obalony przez przesłanie dosięgające najgłębszego sensu polityki, którą Paweł VI nazwał najwyższą formą miłości. „Żyć miłością – konkluduje Benedykt XVI – i w ten sposób sprawić, aby Boże światło dotarło do świata – do tego 17 właśnie chciałbym zachęcić tą encykliką” (DCE 39). To mocne przesłanie na nowy etap ruchu katolickiego we Włoszech, respektującego świeckość i wiernego mandatowi zarażania świata miłością. Tłum. Tadeusz Żeleźnik PRACE BADAWCZE Samorząd terytorialny szkołą upodmiotowienia społeczności lokalnej w nauczaniu Jana Pawła II Bp Andrzej F. Dziuba Ordynariusz Łowicki Wstęp Współczesne procesy globalizacyjne ze swoistą wręcz determinacją zmierzają do integracji czy jedności w sferze politycznej, ekonomicznej, kulturowej i społecznej. Autentyzm tych dążeń z samej swej istoty wydaje się zjawiskiem pozytywnym. To m.in. zanikanie podziałów i dysproporcji, budzenie się solidarności międzyludzkiej czy podejmowanie wspólnych działań na rzecz określonych celów. Z tymi ostatnimi przedsięwzięciami sprawa nie jest jednak tak oczywista. Z drugiej strony trzeba jednocześnie dostrzegać niebezpieczeństwa czy też negatywne zjawiska, zwłaszcza w absolutyzacji integracji i jedności społeczeństwa, wręcz swoistego uniformizmu. To może w konsekwencji prowadzić do praktycznego zatracenia, a nawet zniszczenia wszelkiej różnorodności w ramach życia społecznego czy kulturalnego. W tym kontekście wyraźniej na czoło wysuwa się zagadnienie oraz istota społeczności lokalnej i samorządu terytorialnego 1. Tu jest miejsce na pytania o kształt społeczności, w jakiej ludzie żyją w swym codziennym życiu, w zwykłych realiach życia. To wreszcie pytania o „obywatelską odpowiedzialność, uczestnictwo i demokratyczny sposób rządzenia” 2. Zatem chodzi tutaj o wielkie sprawy odpowiedzialności społecznej i publicznej, które współcześnie podejmowane są z większą odpowiedzialnością i twórczym zaangażowaniem. Sensem działania wszelkich instytucji w społeczeństwie i państwie jest służba podmiotowości społeczeństwa przez „tworzenie struktur uczestnictwa i współodpowiedzialności” (CA 46). Społeczność tylko w warunkach faktycznego upodmiotowienia zdolna jest wziąć w swoje ręce problemy własnego środowiska i jednocześnie skutecznie je rozwiązywać. Z drugiej strony lokalność wydaje się jedyną szansą bezpośredniej realizacji przez osobę ludzką jej twórczej podmiotowości w sferze wolności, 62 aktywności i odpowiedzialności 3. Lokalność stanowi zatem warunek sine qua non właściwego dynamicznego i rozwojowego funkcjonowania życia społecznego poprzez upodmiotowienie wielorakich wspólnot, grup, bytów społecznych i poprzez pełne upodmiotowienie osoby ludzkiej, stanowiącej podmiot życia społecznego. Ważne zatem jest miejsce spełniania się demokratycznej odpowiedzialności społecznej. 1. Zagadnienie samorządu terytorialnego w nauczaniu społecznym Kościoła Istnieje potrzeba jedności, integracji i solidarności w ramach życia społecznego, ale nie stoi ona w sprzeczności z różnorodnością i pluralizmem w ramach współczesnego świata, a wręcz przeciwnie, zakłada je i domaga się ich twórczej obecności. Taka sytuacja jest niezbędna dla zabezpieczenia i uszanowania podmiotowości wielorakich bytów społecznych w ramach szerszej społeczności, co oczywiście nie może także pomijać indywidualnych osób (zob. SRS 14, 15) 4. Pojęcie podmiotowości oznacza z jednej strony wolność istnienia i działania wielorakich bytów społecznych, z drugiej zaś strony określoną płaszczyznę ich suwerenności w znaczeniu zarówno społecznym, jak i ekonomicznym SPOŁECZEŃSTWO 16 (2006) nr 1 oraz kulturowym. Prawdziwa zatem podmiotowość mniejszych wspólnot, społeczności i grup w ramach organizmu państwowego to możliwość swobodnego ich istnienia i działania, a także autentycznego stanowienia o sobie we wszystkich płaszczyznach codziennej egzystencji, zwłaszcza że stanowią one ważny element całości życia społecznego 5. Zagadnienie samorządu terytorialnego należy także widzieć w kontekście jedności i integralności społeczności państwowej, a jednocześnie różnorodności i pluralizmu w ramach tej społeczności 6. Pluralizm państwowy domaga się „wielostopniowej organizacji społecznej, powstawania pomiędzy jednostką a państwem szeregu społeczności pośrednich: zawodowych (korporacje), terytorialnych (samorząd terytorialny), klasowych (związki zawodowe), oświatowych (szkolnictwo prywatne), kulturalnych (stowarzyszenia), rodzinnych (rodzina hierarchiczna i związki rodzinne)” 7. Czy jednak zawsze postulat ten znajduje pełne zrozumienie, a następnie praktyczną realizację? Najbardziej właściwym sposobem faktycznego przejawiania się pluralizmu państwa jest istnienie i funkcjonowanie żywych i aktywnych społeczności terytorialnych oraz lokalnych. O ich istocie, tak jak o istocie państwa, stanowi wiele elementów i płaszczyzn: organi- Bp ANDRZEJ F. DZIUBA, Samorząd terytorialny szkołą upodmiotowienia zacyjna, świadomościowa, kulturalna, przestrzenna itp. Można zatem powiedzieć, że społeczności terytorialne są najbardziej zbliżone do państwa swym charakterem, a tym samym najbardziej właściwym sposobem funkcjonowania pluralizmu państwowego w rzeczywistości kulturowej, społecznej i często geograficznej 8. W ten sposób najbardziej właściwym z jednej strony, z drugiej zaś najbardziej rozpowszechnionym systemem decentralizacji państwa jest samorząd terytorialny. Jest to fundamentalne rozeznanie struktur życia społecznego w płaszczyźnie zwłaszcza administracyjnej. Posiada on trzy zasadnicze cechy: łączy wszystkich mieszkańców danego terytorium, co nadaje mu charakter powszechności; jego celem jest dobro ogólne ludności zamieszkałej na jego terytorium, co nadaje mu charakter wszechstronności; posiada władzę, która może domagać się posłuszeństwa 9. Dobro wspólne to zwłaszcza „suma tych warunków życia społecznego, które pozwalają bądź to grupom, bądź poszczególnym jego członkom pełniej i szybciej osiągnąć ich własną doskonałość” (GS 26) 10. Na najwyższym szczeblu samorządność terytorialna może przybierać charakter autonomii wielkich okręgów terytorialnych, która może łączyć się z autonomią narodowościową, etniczną i regiona- 63 lną. Niższe szczeble samorządności mogą ujawniać się w autonomii powiatów, gmin, wsi, sołectw. Odpowiednie szczeble samorządu miejskiego to miasto, dzielnica, blok itp. To jest niezwykłe bogactwo ludzi – czasem trudne do pojęcia – które jednak trzeba dostrzegać, rozeznawać oraz, jeśli zachodzi konieczność, wcielać w praktykę życia społecznego. Samorząd terytorialny jest odtworzeniem i utrwaleniem naturalnej ewolucji historycznej rozwoju form uspołecznienia. „Dzięki niemu zostają złączone całym szeregiem społeczności pośrednich dwie społeczności zasadnicze, naturalne i konieczne, jakimi są rodzina i państwo” 11. Samorząd terytorialny oznacza rządzenie się mniejszej społeczności na podstawie ustanowionych przez nią zasad, tzn. prawami ustanowionymi przez nią samą w ramach nadrzędnej struktury danej społeczności państwowej. Tak rozumiana samorządność stoi w ścisłej relacji z niezależnością. Można powiedzieć, że samorządność i niezależność są dwoma aspektami tej samej wartości, jaką jest autonomia, i wzajemnie się warunkują 12. Tak rozumiany samorząd terytorialny – czy samorządzenie się mniejszej społeczności w ramach społeczności państwowej, stojące z kolei w ścisłej relacji z niezależnością – oznacza w konsekwencji, iż staje się on „przestrzenią” obrony i urzeczywis- 64 tniania przez wielorakie społeczności, a idąc jeszcze dalej, przez jednostki ludzkie swej twórczej podmiotowości. W ten sposób staje się on „przestrzenią” wolności, aktywności i odpowiedzialności. W tym kontekście szczególnie wymowna jest myśl II Soboru Watykańskiego, który wyraża zachętę: „Rządzący powinni się wystrzegać stwarzania trudności rodzinom, związkom społecznym lub kulturalnym, organom lub instytucjom pośredniczącym, i niech nie pozbawiają ich możliwości legalnej i skutecznej działalności, którą winni raczej chętnie i regularnie wspierać” (GS 75) 13. 2. Antropologiczno-personalistyczne podstawy samorządu terytorialnego Samorządność struktur pośrednich, jakimi są niewątpliwie społeczności terytorialne, opiera się na zasadzie pomocniczości 14. Zresztą zasada ta jest fundamentem funkcjonowania demokratycznego państwa, co wskazuje preambuła Konstytucji RP z 1997 r.: „ustanawiamy Konstytucję RP jako prawa podstawowe dla państwa oparte na poszanowaniu wolności i sprawiedliwości, współdziałaniu władz, dialogu społecznym oraz na zasadzie pomocniczości umacniającej uprawnienia obywateli i ich wspólnot” 15. SPOŁECZEŃSTWO 16 (2006) nr 1 Jako zasada ontologiczna wskazuje ona, że jedynym bytem osobowym i samodzielnym jest osoba ludzka. Społeczność jest zarazem bytem istniejącym przez i dla człowieka (zob. QA 79) 16. Oznacza to, że osoba ludzka i jej rozwój jest jedynym celem społeczności, tzn. że społeczność ma charakter służebny i celowy. Jeśli zatem mniejsza społeczność potrafi zaspokoić potrzeby osoby ludzkiej, to nie ma naturalnej potrzeby powstawania społeczności szerszej 17. Im mniejsza społeczność, tym bardziej może być przesiąknięta pierwiastkiem osobowym, a tym samym bliższa staje się osobie 18. Zasada pomocniczości jako zasada prawna wskazuje z kolei, że prawa osoby są źródłem wszystkich praw społecznych, praw wszystkich społeczności. Stąd też „wszystkie społeczności mają samodzielne, niezależne od siebie prawa ugruntowane w prawie naturalnym poprzez naturę człowieka. [...] Każda [...] społeczność wyższa musi szanować prawo społeczności niższych, podobnie jak każda społeczność winna szanować prawa osoby ludzkiej” 19. Zasada pomocniczości jest wreszcie zasadą etyczną. Jeżeli osoba ludzka jest celem życia społecznego, to jej dobro jest treścią dobra społecznego i normą moralności społecznej. Można zatem powiedzieć, że z jednej strony dobro osobowe jest źródłem dobra ogólnego, Bp ANDRZEJ F. DZIUBA, Samorząd terytorialny szkołą upodmiotowienia z drugiej zaś strony każda osobowość ma własne dobro niezależne od dobra innych społeczności. Tak rozumianą zasadę pomocniczości w wymiarze ontologicznym, prawnym i etycznym można ująć w haśle: „Tyle wolności, ile można, tyle uspołecznienia, ile koniecznie potrzeba; tyle społeczeństwa, ile można, tyle państwa, ile koniecznie trzeba” 20. Zatem „społeczność wyższego rzędu nie powinna ingerować w wewnętrzne sprawy społeczności niższego rzędu, pozbawiając ją kompetencji, lecz raczej winna wspierać ją w razie konieczności i pomóc w koordynacji jej działań z działaniami innych grup społecznych, dla dobra wspólnego” (CA 48). To właśnie ona nie tylko zapewnia, ale wręcz domaga się możliwości tworzenia wielostopniowych struktur społecznych i szeroko rozumianych struktur samorządowych dla dynamizmu i sprężystości społeczeństwa (zob. QA 79) 21. Przypominając szczególną rolę zasady pomocniczości, Jan Paweł II podkreśla zadanie społeczności pośrednich w uruchamianiu swojego rodzaju systemu solidarności. „Dojrzewają one jako prawdziwe wspólnoty osób i umacniają tkankę społeczną, zapobiegając jej degradacji, jaką jest anonimowość i bezosobowe umasowienie, niestety częste we współczesnym społeczeństwie. Osoba ludzka żyje i «podmiotowość społeczeństwa» 65 wzrasta wtedy, kiedy wiele różnych relacji wzajemnie się ze sobą splata” (CA 49) 22. Zasadę pomocniczości należy uznać za zasadę mieszczącą się w zasadzie personalizmu, która określa, definiuje i wyznacza funkcjonowanie społeczeństwa, aby osoba w swej godności mogła być zabezpieczona i uszanowana. Ponieważ implikuje ona wolność i domaga się jej realizacji w życiu społecznym, warunkuje i uzasadnia istnienie samorządu 23. Należy ją zatem uznać za najbardziej podstawową i najwyższą rację porządkującą, organizującą i wyznaczającą właściwe struktury społeczeństwa. Wpisana jest więc ona w funkcjonowanie samorządu terytorialnego. „Interweniując bezpośrednio i pozbawiając społeczeństwo odpowiedzialności, państwo opiekuńcze powoduje utratę ludzkich energii i przesadny wzrost publicznych struktur, w których – przy ogromnych kosztach – raczej dominuje logika biurokratyczna aniżeli troska o to, by służyć korzystającym z nich ludziom. Istotnie, wydaje się, że lepiej zna i może zaspokoić potrzeby ten, kto styka się z nimi z bliska i kto czuje się bliźnim człowieka potrzebującego. Przy tym często pewnego rodzaju potrzeby wymagają odpowiedzi wykraczającej poza porządek tylko materialny, takiej mianowicie, która potrafi wyjść naprzeciw głębszym potrzebom ludzkim” (CA 48). 66 Źródłem właściwego funkcjonowania społeczeństwa jest personalistyczna koncepcja samego społeczeństwa. Osoba ludzka nie tylko jest tutaj wpisana w życie społeczne i stanowi odniesienie dla wszystkich procesów historycznych, kulturowych, społecznych i politycznych, ale przede wszystkim jest ona ostatecznym i podstawowym podmiotem społeczności. Dlatego Jan Paweł II wskazuje: „Podstawą i celem porządku społecznego jest osoba ludzka [...]. Osoba jest czymś, co wyrasta ponad uwarunkowania społeczne, kulturowe i historyczne, bowiem właśnie człowiek, istota obdarzona duszą, dąży do celu, który pozostaje transcendentny wobec zmiennych warunków jego egzystencji” 24. Podobną myśl już wcześniej podejmuje II Sobór Watykański: „Zasadą [...], podmiotem i celem wszystkich instytucji społecznych jest i powinna być osoba ludzka, zwłaszcza że ze swej natury niewątpliwie wymaga ona życia społecznego” (GS 25). Personalistyczna koncepcja społeczności zakłada i uznaje zatem, że jedynym bytem osobowym jest człowiek. Każda społeczność jest tylko rzeczywistością porządku, a więc istnieje przez i dla człowieka. Jedynym celem społeczności jest osoba ludzka, jej doskonalenie i osiąganie przez nią szczęścia 25. Personalistyczna koncepcja społeczności wyraża zatem prawdę o pierwszeństwie i autonomii czło- SPOŁECZEŃSTWO 16 (2006) nr 1 wieka w życiu społecznym, tzn. że ramy społeczności są przestrzenią stawania się i realizacji człowieka-osoby. Zasada personalizmu jest zatem konsekwencją personalistycznej koncepcji społeczeństwa, które jest przez człowieka i dla człowieka, które jest przestrzenią realizacji jego osobowej godności 26. Człowiek w swej godności jest najgłębszą podstawą samorządu terytorialnego. To z niej wypływa oczekiwanie, aby życie społeczne opierało się na zasadzie personalizmu. Ta zasada porządkuje cały system społeczny na miarę wielkości i godności osoby. Wreszcie mieści ona w sobie zasady bardziej szczegółowe, tzn. zasadę pomocniczości i pluralizmu, które bezpośrednio zabezpieczają istnienie i funkcjonowanie samorządu terytorialnego 27. Za najgłębszą zatem teoretyczną podstawę samorządu terytorialnego należy uznać samego człowieka w jego godności. Ta godność domaga się ułożenia życia społecznego w oparciu o takie zasady, które umożliwiać będą funkcjonowanie szerokiego wachlarza społeczności – takich społeczności, które człowiek może „ogarnąć” i dzięki którym odnajduje swój „przydział”, a przez nie ostatecznie realizuje siebie w swej twórczej podmiotowości. Najgłębsze podstawy samorządu terytorialnego tkwią zatem w płaszczyźnie antropologiczno-personalistycznej. Bp ANDRZEJ F. DZIUBA, Samorząd terytorialny szkołą upodmiotowienia 3. Autonomia społeczności lokalnych Jeśli przyjąć, że zasadniczą ideą, na której opiera się samorząd, jest idea autonomii regionu w ramach większego społeczeństwa, to jest to w konsekwencji zawsze autonomia określonej społeczności lokalnej. Chodzi o to, by było miejsce dla podmiotowości środowisk lokalnych, by sfera ogólnopaństwowa nie obejmowała i szczegółowo nie normowała całego obszaru życia społecznego 28. Rzeczywista zatem autonomia jest podstawowym i nieodzownym warunkiem podmiotowości społeczności lokalnej. Na bazie faktycznej autonomii wspólnota lokalna tworzy wielorakie struktury, w których ujawnia się jej rzeczywiste zarządzanie i rządzenie regionem w wielu płaszczyznach, co oznacza pełne upodmiotowienie. Podmiotowość oznacza z jednej strony wolność istnienia określonych bytów społecznych, z drugiej zaś strony płaszczyznę suwerennych decyzji i działania w sferze politycznej, gospodarczej, kulturowej i społecznej, które określić można demokratycznym sposobem rządzenia. W praktyce daje to poszczególnym społecznościom lokalnym szeroki wachlarz decyzji i działań stanowiących o ich własnym stylu życia i funkcjonowania. Chodzi o to, aby ludzie „stali się budowniczymi nowego, ewangelicznego ładu 67 wolności: wewnątrz nas samych, a także w społecznościach, w których przyszło nam żyć i pracować” 29. Upodmiotowienie społeczności lokalnej poprzez samorząd oznacza aktywność polityczną 30, także w podejmowaniu „odpowiedzialności za sprawy publiczne, w duchu troski o przyszłość narodu, budowaną na prawdzie Ewangelii” 31. To przede wszystkim pełny udział w rozstrzyganiu i decydowaniu o sprawach zbiorowości lokalnej dla dobra jej członków i całej wspólnoty, to udział w faktycznym sprawowaniu władzy we własnym regionie, ale także w całym społeczeństwie, w jej kreowaniu i kontroli nad nią, w określaniu jej treści i zadań. Oznacza to, że aktywność polityczna społeczności lokalnej „wyraża się nie tylko w afirmacji i współdziałaniu z jakąś siłą polityczną w ogóle, czy w konkretnej sprawie, ale również w nieafirmowaniu programu i posunięć, do których ma się zastrzeżenia, w nieuczestniczeniu w działaniach, które ocenia się negatywnie z punktu widzenia etycznego i społecznego, w rezygnacji z funkcji i członkostwa w strukturach, do których pozytywnej roli nie ma się przekonania” 32. Tak rozumiana aktywność polityczna jest istotnym przejawem upodmiotowienia społeczności lokalnej. Rezygnacja z niej to w istocie rzeczy rezygnacja z własnej podmiotowości 33. 68 Pełne upodmiotowienie wspólnoty lokalnej poprzez samorząd to także szeroki wachlarz własnych decyzji i działań w sferze gospodarczej. Daje to społeczności lokalnej możliwość decydowania o obliczu gospodarczym własnego regionu, podejmowania działań mających na celu właściwe wykorzystanie naturalnych dóbr i wartości, zagospodarowanie terenu zgodnie z własnymi tradycjami i najlepiej pojętym interesem społeczności miejscowej. Możliwość ta winna przejawiać się w dążeniu do jak najlepszego zagospodarowania miejscowych zasobów naturalnych, niedopuszczania do marnowania się ziemi i upraw, do ciągłego dynamizowania rozwoju dóbr ekonomicznych, ulepszania struktur gospodarczych własnego regionu 34. Faktyczna podmiotowość społeczności lokalnej to także sfera samostanowienia w płaszczyźnie szeroko rozumianej kultury. Samostanowienie i samorządność w sferze kultury domaga się istnienia wielu samorządowych, autentycznych i równoprawnych podmiotów kultury. Cała społeczność winna być autentycznym, samorządnym podmiotem kultury. Zatem społeczność ta sama decyduje o kultywowaniu, ale także rozwoju i ubogacaniu własnej kultury lokalnej, układaniu i kształtowaniu sposobu życia w oparciu o wartości własnej tradycji kulturowej, o własnych inicjatywach artystycznych i nauko- SPOŁECZEŃSTWO 16 (2006) nr 1 wych. Daje to wspólnocie lokalnej także prawo do regionalizacji treści nauczania i kształcenia w szkole. Ma to m.in. pomagać w zapobieżeniu wyobcowania się ze swego najbliższego regionu społeczno-kulturowego 35. Upodmiotowienie społeczności lokalnej poprzez samorząd daje jej szeroki wachlarz decyzji i działań stanowiących o jej własnym stylu i funkcjonowaniu w ramach większej społeczności państwowej. Rzeczywista zaś autonomia i suwerenność w decyzjach i działaniu w regionie i na rzecz regionu jest faktycznym i realnym upodmiotowieniem określonego bytu społecznego. 4. Samorząd terytorialny „przestrzenią” realizacji podmiotowości osoby Faktyczne upodmiotowienie społeczności lokalnej poprzez samorząd jest ostatecznie stworzeniem osobie ludzkiej „przestrzeni” realizacji jej twórczej podmiotowości. Zagadnienie realizacji przez osobę jej podmiotowości stoi w ścisłej relacji z jej aktywnością. Można powiedzieć, że realizacja podmiotowości dokonuje się poprzez całą sferę aktywności człowieka. W sferze aktywności człowiek bowiem realizuje siebie. Jest ona właściwą formą istnienia osoby jako istoty ontologicznie dynamicznej 36. „Człowiek w całej prawdzie swego Bp ANDRZEJ F. DZIUBA, Samorząd terytorialny szkołą upodmiotowienia istnienia: bycia osobowego i zarazem «wspólnotowego», i zarazem «społecznego» – w obrębie własnej rodziny, w obrębie tylu różnych społeczności, środowisk [...], w obrębie całej ludzkości – ten człowiek jest pierwszą drogą, po której winien kroczyć Kościół w wypełnianiu swego posłannictwa, jest pierwszą i podstawową drogą Kościoła, drogą wyznaczoną przez samego Chrystusa” (RH 14). Człowiek jako istota dynamiczna musi mieć możliwość manifestowania siebie w działaniu 37. Takie warunki manifestowania siebie w działaniu stwarza samorząd terytorialny poprzez pełne upodmiotowienie społeczności lokalnej. Czyni to niejako w dwóch płaszczyznach: z jednej strony upodmiotowione własne środowisko lokalne pobudza i aktywizuje człowieka, z drugiej zaś strony stwarza mu wielorakie sfery i możliwości pełnej aktywności. W szeroko pojętej działalności społeczności lokalnej, wspólnoty terytorialnej w sferze politycznej, ekonomicznej, gospodarczej, kulturowej itp. należy widzieć oddziaływanie na aktualność konkretnej jednostki ludzkiej. Nie ulega bowiem wątpliwości, że działalność wspólnoty, którą człowiek jest w stanie ogarnąć, którą uznaje za swoją i z którą się faktycznie identyfikuje, jest dla człowieka inspirująca i pobudzająca 38. Aktywizacja człowieka pod wpływem społeczności nie dokonuje się automatycz- 69 nie poza sferą świadomości. Stąd ważkość poczucia identyfikacji ze społecznością lokalną. Biorąc jednak pod uwagę, że społeczność ta daje człowiekowi poczucie „zakorzenienia”, należy stwierdzić, że jej dynamizm w działaniu będzie zawsze inspirujący dla osoby, która w niej tkwi. Osoba ludzka jest ciągle i na nowo inspirowana szeroką płaszczyzną działalności własnej wspólnoty, która w syntezie z własnym poczuciem odpowiedzialności osoby, ukształtowanym na bazie zakorzenienia i identyfikacji z własną wspólnotą, wyzwala faktyczną aktywność jednostki. W praktyce aktywizacja przez własną upodmiotowioną społeczność lokalną może przejawiać się i faktycznie przejawia się w wielu formach i płaszczyznach. Okazuje się, że w pełni upodmiotowiona społeczność lokalna stwarza osobie szeroką „przestrzeń” realizacji własnego osobowego dynamizmu w konkretnym działaniu. Wiadomo, że na bazie autonomii regionu wspólnota lokalna tworzy własne struktury, w których ujawnia się jej rzeczywiste działanie w regionie i na rzecz regionu w sferze ekonomicznej, gospodarczej, kulturowej, społecznej i politycznej. Tworzy ono w ten sposób niejako „przestrzeń”, w której konkretna jednostka potrafi się odnaleźć i działać w zależności od posiadanych uzdolnień i zainteresowań. Może to czynić bądź w sfe- 70 rze kulturowej poprzez własną twórczość, kultywowanie i rozwijanie wielorakich wartości kultury, bądź w sferze gospodarczej w formie działania na rzecz ekonomicznego rozwoju własnego środowiska 39. „Wierność korzeniom jest zawsze twórcza, gotowa do pójścia w głąb, otwarta na nowe wyzwania, wrażliwa na «znaki czasu». Wyraża się ona także w trosce o rozwój rodzimej kultury, w której wątek chrześcijański obecny był od samego początku. Wierność korzeniom oznacza nade wszystko umiejętność budowania organicznej więzi między odwiecznymi wartościami, które tylekroć sprawdziły się w historii, a wyzwaniami współczesnego świata, między wiarą a kulturą, między Ewangelią a życiem” 40. Jednostka ludzka może odnaleźć własne miejsce i realizować siebie w sferze politycznej, poprzez udział w rozstrzyganiu spraw zbiorowości lokalnej dla dobra jej członków i całej wspólnoty, przez udział w sprawowaniu władzy, w jej kreowaniu i kontroli, w określaniu treści jej zadań itp. Nie ulega zatem wątpliwości, że upodmiotowiona w samorządzie społeczność lokalna stwarza szerokie warunki i możliwości realizowania przez osoby jej dynamizmu w konkretnym działaniu. Przecież „«państwo społeczne» bazuje na «subsydiarnej solidarności» jednostek i grup społecznych, dlatego żadna reforma SPOŁECZEŃSTWO 16 (2006) nr 1 strukturalna nie obejdzie się bez jednoznacznej odbudowy zachowań prospołecznych, bez wyzwolenia oddolnej aktywności jednostkowej i wspólnotowej” 41. W ten sposób należy ujmować oddziaływanie społeczności lokalnej na możliwość realizowania przez osobę jej twórczej podmiotowości. Wspólnota ta z jednej strony inspiruje osobę własnym dynamizmem, z drugiej zaś strony gwarantuje jednostce wiele płaszczyzn pełnego zaangażowania. A ponieważ upodmiotowienie wspólnoty lokalnej jest konsekwencją funkcjonującego samorządu, zasadniczym jest stwierdzenie, że samorząd terytorialny jest „przestrzenią” realizacji przez osobę jej twórczej podmiotowości. Stąd też samorząd terytorialny, którego uzasadnienie znajduje się w płaszczyźnie antropologiczno-personalistycznej, tzn. w płaszczyźnie godności człowieka, stoi w służbie człowieka-osoby 42. „Głównym bogactwem człowieka jest [...] sam człowiek. To właśnie jego inteligencja pozwala odkryć możliwości produkcyjne ziemi i różnorakie sposoby zaspokojenia ludzkich potrzeb. To jego zdyscyplinowana praca i solidarne współdziałanie z innymi umożliwia tworzenie coraz szerszych i coraz bardziej godnych zaufania wspólnot pracy, mających dokonywać przekształceń środowiska naturalnego i środowiska społecznego. Proces ten wymaga zaangażowania tak waż- Bp ANDRZEJ F. DZIUBA, Samorząd terytorialny szkołą upodmiotowienia nych cnót jak rzetelność, pracowitość, roztropność w podejmowaniu uzasadnionego ryzyka, wiarygodność i wierność w relacjach międzyosobowych, męstwo we wprowadzaniu w życie decyzji trudnych i bolesnych, lecz koniecznych dla wspólnej pracy przedsiębiorstwa i dla zapobieżenia ewentualnym katastrofom” (CA 32) 43. Zakończenie Podmiotowość społeczności terytorialnej niejako z „natury” domaga się zagwarantowania i stworzenia odpowiednich warunków urzeczywistniania podmiotowości. Chodzi zatem o stworzenie i zabezpieczenie w strukturach państwowych odpowiedniej „płaszczyzny”, w której społeczność terytorialna z jednej strony będzie przeżywała swoją podmiotowość, tzn. ciągle i na nowo ją odkrywała i jej doPrzypisy 1 Por.: J. Regulski, Samorząd terytorialny III Rzeczypospolitej. Koncepcje i realizacja, Warszawa 2000; M. Kulesza, Samorząd, w: Słownik społeczny, red. B. Szlachta, Kraków 2004, ss. 1153-1175; H. Izdebski – M. Kulesza, Administracja publiczna. Zagadnienia ogólne, Warszawa 2001; K. Gurba, Samorząd, w: Encyklopedia nauczania społecznego Jana Pawła II, red. A. Zwoliński, Radom 2003, ss. 448-451; B. Bubula, Samorządowy poradnik wyborczy, Kraków 1998. 71 świadczała, z drugiej zaś strony, gdzie będzie rzeczywiście traktowana jako podmiot, a nie przedmiot życia społecznego. Ponieważ doświadczenie i realizacja własnej podmiotowości są możliwe wyłącznie, z jednej strony, w sferze autonomii i wolności, z drugiej zaś strony w sferze aktywnej działalności, chodzi ostatecznie o stworzenie takich struktur społeczno-polityczno-gospodarczych, które gwarantować będą faktyczną autonomię społeczności terytorialnej jako warunek realizacji podmiotowości jak i płaszczyznę działalności, dzięki której owa podmiotowość może być realizowana. Wydaje się, że w dzisiejszej dobie globalizacji i unifikacyjnych tendencji samorząd terytorialny, zabezpieczając sferę autonomii oraz sferę aktywnej działalności, pozwala społeczności lokalnej realizować i urzeczywistniać swoją bytową podmiotowość. 2 D. Tusk, Królestwo ludzi wolnych, „Pomerania. Miesięcznik społeczno-kulturalny” 1986, nr 5, s. 1. Por. H. Skorowski, Samorząd terytorialny formą upodmiotowienia społeczeństwa, „Życie Katolickie” 1990, nr 7-8, s. 74. 3 Por.: Spotkania z samorządami. Wypowiedzi Ojca Świętego Jana Pawła II kierowane do władz lokalnych. Antologia, Warszawa 1997; T. Styczeń, Fundament etyczny państwa, w: Od solidarności do samorządności. Jan Paweł II i wspólnoty lokalne, red. M. Starkowska – M. Rosalak, Warszawa 1999, ss. 5-10. 72 4 Por.: H. Skorowski, Etyczno-społeczne aspekty samorządu terytorialnego w świetle katolickiej nauki społecznej, „Życie Katolickie” 1990, nr 5-6, ss. 13-14; A. Porawski, Polityka regionalna, w: Od solidarności..., dz. cyt., ss. 22-26. 5 Zob. Jan Paweł II, Poszanowanie mniejszości warunkiem pokoju. Orędzie na XXII Światowy Dzień Pokoju, 8 grudnia 1988 r., ORP 1988, nr 12, ss. 1, 32. 6 Por. Cz. Strzeszewski, Katolicka nauka społeczna, Warszawa 1985, s. 514. 7 Jw. 8 Por.: J. Iskierski, Lokalność czy powrót do raju utraconego, „Pomerania. Miesięcznik społeczno-kulturalny” 1987, nr 7, s. 1; Cz. Strzeszewski, dz. cyt., ss. 527-528. 9 Por.: J. Iskierski, art. cyt., s. 2; Cz. Strzeszewski, dz. cyt., s. 528. 10 Dobro wspólne można też określić jako „wartość społeczno-moralną, której treścią jest pełnia osobowego rozwoju wszystkich członków społeczeństwa realizowana przez nich wspólnie w oparciu o naturalne właściwości ludzkie i instytucjonalne warunki społeczne” (J. Kondziela, Filozofia społeczna. Zagadnienia wybrane, Lublin 1972, s. 31). Por. J. Krucina, Dobro wspólne. Teoria i jej zastosowanie, Wrocław 1972. 11 Cz. Strzeszewski, dz. cyt., s. 529. 12 Por. H. Skorowski, Etyczno-społeczne..., art. cyt., s. 16. 13 Por. K. Gurba, dz. cyt., s. 450. 14 „Należy tu starannie wyjaśnić podstawy tej zasady. Otóż opiera się ona na fakcie, że każdy człowiek jest inny; każdy jest osobą. Każdy człowiek jest jedyny w swoim rodzaju; każdy jest źródłem swej oryginalności i posiada coś, co może ofiarować innym ludziom, a tym samym całej wspólnocie. [...] Człowiek nie tylko ma SPOŁECZEŃSTWO 16 (2006) nr 1 coś do zaofiarowania innym, ale ma prawo oczekiwać tego samego od innych. Nie możemy być zupełnie sami – każdy powinien żyć tak, aby być dobrodziejstwem dla drugiego i dla całej ludzkości” (M. Schooyans, Initiation à l’enseignement social de l’Eglise, Paris 1992, ss. 45-46). Por.: C. Ritter, Etos demokracji, w: Od solidarności..., dz. cyt., ss. 30-32; M. Leśniak, Pomocniczość, w: Encyklopedia..., dz. cyt., ss. 377- 381; Ch. Millon-Delsol, Zasada pomocniczości, tłum. Cz. Porębski, Kraków 1995. 15 Por. tamże, s. 8: „Istota ludzka określa się bardziej przez to, co czyni, niż przez to co, co uzyskała czy nawet posiada. Stąd konsekwencja: w społeczności politycznej należy uczynić wszystko, by nikt nie był pozbawiony możliwości działania, które sam może i chce podjąć”. 16 Por.: Cz. Strzeszewski, dz. cyt., s. 512; K. Gurba, dz. cyt., s. 450; J. Majka, Filozofia społeczna, Warszawa 1982, ss. 165-167. 17 Por. Cz. Strzeszewski, dz. cyt., s. 512. 18 Por. H. Skorowski, Etyczno-społeczne..., art. cyt., ss. 16-17. 19 Cz. Strzeszewski, dz. cyt., s. 513. Por. H. Skorowski, Etyczno-społeczne..., art. cyt., ss. 17-18. 20 Cz. Strzeszewski, dz. cyt., ss. 513-514. Por. H. Skorowski, Etyczno-społeczne..., art. cyt., s. 18. 21 Por. J. Majka, dz. cyt., s. 172. 22 Por.: K. Gurba, dz. cyt., s. 450; H. Skorowski, Wolność, integracja, solidarność w nauczaniu Jana Pawła II, Warszawa 2002; J. Tischner, Etyka solidarności, Kraków 1981. 23 Por. J. Majka, dz. cyt., s. 168. 24 Jan Paweł II, Wolność religijna warunkiem pokojowego współżycia. Orędzie na XXI Światowy Dzień Pokoju, 8 grudnia 1987 r., 1, ORP 1988, nr 1, s. 3. Bp ANDRZEJ F. DZIUBA, Samorząd terytorialny szkołą upodmiotowienia 25 Por.: Cz. Strzeszewski, dz. cyt., s. 512; W. Granat, Personalizm chrześcijański. Teologia osoby ludzkiej, Poznań 1985; K. Wojtyła, Osoba i czyn, Kraków 1969; tenże Miłość i odpowiedzialność, Lublin 1960. 26 Por. H. Skorowski, Etyczno-społeczne..., art. cyt., ss. 19-20. 27 Por. J. Majka, dz. cyt., s. 172; H. Skorowski, Samorząd terytorialny formą..., art. cyt., ss. 71-73, 78-80. 28 Por. J. Mazewski, Samorządność lokalna, „Pomerania. Miesięcznik społeczno-kulturalny” 1989, nr 6, ss. 5-6; H. Skorowski, Samorząd terytorialny szkołą uobywatelnienia jednostki, „Życie Katolickie” 1990, nr 9-10, s. 38; tenże, Samorząd terytorialny formą..., art. cyt., ss. 79-80. 29 Jan Paweł II, Eucharystia szkołą wolności i solidarności międzyludzkiej. Homilia podczas Statio Orbis na zakończenie 46. Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego, Wrocław, 1 czerwca 1997 r., 5, ORP 1997, nr 7, s. 16. 30 Por.: H. Skorowski, Samorząd terytorialny formą..., art. cyt., s. 79; tenże, Samorząd terytorialny szkołą..., art. cyt., s. 39; H. Galus, Podmiotowość, „Pomerania. Miesięcznik społeczno-kulturalny” 1986, nr 12, s. 2. 31 Jan Paweł II, Potrzeba świadectwa wierności Chrystusowej Ewangelii. Homilia podczas Liturgii Słowa przed kościołem Pierwszych Męczenników Polskich, Gorzów Wielkopolski, 2 czerwca 1997 r., 3, ORP 1997, nr 7, s. 24. 32 H. Galus, Podmiotowość, art. 73 cyt., s. 3. Por. H. Skorowski, Samorząd terytorialny szkołą..., art. cyt., ss. 39-40. 33 Por. tenże, Etyczno-społeczne..., art. cyt., ss. 21-22. 34 Por. J. M. Miąskowski, Kto się boi lokalnego patriotyzmu?, „Pomerania. Miesięcznik społeczno-kulturalny” 1983, nr 4, ss. 10-11. 35 Por. H. Galus, Szkoła i region, „Pomerania. Miesięcznik społeczno-kulturalny” 1986, nr 5, s. 4. 36 Por.: H. Skorowski, Etyczno-społeczne..., art. cyt., ss. 23-24; J. Czajkowski, Człowiek w nauce Jana Pawła II, Rzym 1983; S. Kowalczyk, Człowiek, społeczeństwo, ustrój, Lublin 1995; R. Spaemann, Osoby. O różnicy między czymś a kimś, tłum. J. Merecki, Warszawa 2001. 37 Por. R. Dubos, Pochwała różnorodności, tłum. E. Krasińska, Warszawa 1986, s. 270. 38 Por. H. Skorowski, Etyczno-społeczne..., art. cyt., ss. 23-24. 39 Por. tamże, s. 24. 40 Jan Paweł II, Budujmy Polskę wierną swym korzeniom. Przemówienie pożegnalne na lotnisku Balice, Kraków, 10 czerwca 1997 r., 4, ORP 1997, nr 7, s. 71. 41 A. Dylus, Zmienność i ciągłość. Polskie transformacje ustrojowe w horyzoncie etycznym, Warszawa 1997, s. 117. 42 Por. C. Ritter, dz. cyt., ss. 28-42. 43 Por. T. Gruszecki, Przedsiębiorstwo (firma) i rynek we współczesnej ekonomii i w nauce społecznej Kościoła, w: Jan Paweł II, „Centesimus annus”. Tekst i komentarze, red. F. Kampka – C. Ritter, Lublin 1998, ss. 263-284. FORUM Miasto i miasta Ernesto Preziosi Katolicki Uniwersytet Najświętszego Serca Mediolan 1. Wieloraka rzeczywistość Jeżeli rozpatrujemy miasto w jego wielorakości, czyli miasta, to czynimy tak dlatego, że w ciągu długich stuleci jak też w toku niedawnych przemian to miejsce, ta rzeczywistość, staje się symbolem, obliczem, wizerunkiem polityki, i to bynajmniej nie abstrakcyjnym. Miasta dzisiaj nadal znajdują się w centrum głębokich przemian, które uwydatniają się jeszcze bardziej na tle rytmu dziejów. Pomyślmy, że w roku 1800, w dobie poprzedzającej rewolucję przemysłową, tylko 2% populacji światowej żyło w miastach. Z rozwojem przemysłu ośrodki miejskie północnej Europy gwałtownie się rozrastały – w 1900 r. żyło w nich 14% ludności świata. W nieco ponad sto lat później (rok 2005), po 30-letnim procesie urbanizacji w krajach rozwijających się, odsetek „mieszczan” wzrósł do 47%. Do danych historycznych dołączają się prognozy: według ekspertów z ONZ „przesilenie” nastąpi na początku 2006 r., kiedy w miastach będzie mieszkała większość ludności świata. Jeżeli ta tendencja się utrzyma, populacja miast będzie się podwajała co 38 lat. Już w roku 2030 „mieszczan” będzie 60% 1. Tak więc temat: miasto, aby mówić o rzeczywistych problemach polityki, aby z życia ludzi czerpać wskazówki co do należnego podejmowania spraw politycznych; miasto jako miejsce i przykład polityki solidarnej i rzeczywistości przyjaznej, do której powinniśmy się odnosić i dla służby której powstaje stowarzyszenie „Argomenti 2000”. Mieni się ono „stowarzyszeniem przyjaźni politycznej” – przyjaźń obywatelska w służbie miastu i idei dobra wspólnego, tak bliskiej katolickiej myśli społecznej i doświadczeniu katolicyzmu demokratyczno-społecznego. Miasto jako miejsce i okazja do nieformalistycznego prowadzenia polityki, do otwarcia nowej fazy uczestnictwa; polityka bowiem rodzi się w mieście, a każdy technicystyczny redukcjonizm w materii „dobrego rządzenia” jest błędem, gdyż odcina się od tych decyzji, które jedynie polityka może podejmować. Właśnie dlatego nie można zarzu- 130 cić tematu demokratycznej kontroli nad polityką. 2. Dawne mury a nowa integracja Miasto jako miejsce, gdzie iści się polityka; miasto jako terytorium i osoby: polityka podlega urealnieniu, kiedy utrzymujemy kontakt z ludźmi i ich problemami w konkretnym, powszednim wymiarze terytorialnym. Miasto zatem staje się okazją do spotkania, w którego centrum należy umieścić człowieka, i doprowadza do niego u zbiegu różnych kultur. Człowiek – a wiemy, że mamy na myśli przede wszystkim człowieka najsłabszego – otrzymuje od miasta ochronę, bezpieczeństwo, już nie dzięki murom i fortyfikacjom, ale dzięki możliwości „współżycia dla życia”, jak stwierdził w swej trafnej analizie biskup pomocniczy Sarajewa, kreśląc wizję życzliwości i integracji w tym umęczonym mieście-symbolu 2. Ów symbol mówi nam o przyszłości, która jest blisko i z którą pod wieloma względami już mamy do czynienia: przyszłości, w której miasto stanie się podłożem dla nowych prądów integracyjnych, a wspólne reguły będą sprzyjały pokojowej koegzystencji; wszystko to zaś nie w abstrakcji, ale w konkretności terytorium, gdzie procentuje bezpośrednia znajomość i wola współpracy. SPOŁECZEŃSTWO 16 (2006) nr 1 3. Miasto lokalne i miasto globalne Coraz pilniejsza staje się potrzeba, aby myśleć globalnie i działać lokalnie. Miasto staje się punktem skrzyżowania wielkich nurtów przemian. Chcąc ukazać podstawowe przebiegi, którym podlegają najważniejsze miasta świata, Zygmunt Bauman dowodzi, że globalne miasta wkroczyły w nowy etap dziejów, który rozpoczął się pod koniec XX w. Ponieważ znalazły się one w centrum przekształceń, należy te miasta uważnie obserwować, aby zrozumieć, co się dzieje. Przekształcenia te wypływają z dwóch źródeł: – na wielkich obszarach miejskich koncentrują się najbardziej zaawansowane funkcje kapitalizmu; – miasta stają się podłożem nowych, intensywnych przepływów ludności (odbywają się one zarówno w dzielnicach lepszych, zamieszkałych przez wysoko wyspecjalizowaną i mobilną elitę, jak i w gorszych, do których dołączają się pasy obrzeżne), w których następuje stratyfikacja – bogatsi się bogacą, a biedni popadają w nędzę. Skutki tego podwójnego ruchu objawiają się poprawą i inwestycjami w dzielnicach centralnych oraz stopniową degradacją dzielnic peryferyjnych. Z tego powodu wzrasta lęk; zachodzi też niebezpieczeństwo, że klasa średnia padnie ofiarą procesu, którego nie ERNESTO PREZIOSI, Miasto i miasta kontroluje, a który może doprowadzić ją do utraty zdobytego majątku. W obliczu tych przemian strukturalnych nie dziwią spekulacje o lęku, z którego czyni się nawet podstawę dla polityki kontroli i represji 3. Lęk nie jest jednak uczuciem, które można izolować i traktować odrębnie; polityk powinien umieć dojrzeć je w kontekście, w którym prewencja oraz integracja „innych”, czyli imigrantów, stanowią najskuteczniejsze środki zaradcze. Polityka bezpieczeństwa nie przyniesie długotrwałego efektu, jeżeli będzie prowadzona w oderwaniu od polityki pracy i integracji społecznej. Aktualne w nadchodzących latach pytanie brzmi: jak uniknąć smutnego przeznaczenia, które każe nam się koncentrować na niebezpieczeństwach, jeśli mamy świadomość tego, że aby budować społecznie akceptowalną równowagę, potrzeba czasu, cierpliwości i zaangażowania, potrzeba pomysłów i ludzi zdolnych napawać otuchą? Teoretyczny model Baumana można spożytkować do pełnej analizy „miasta globalnego”. Szereg czynników sprawia, że w takich miastach dokonuje się strategiczne połączenie badań, finansów, trzeciego sektora i innowacyjności – najlepiej, jeśli na mocnym gruncie tradycji integracyjnej, która sprzyja odnowie warunków dla zaufania i wzajemnego szacunku pomimo fragmentacji i lęku. Nasza epoka, 131 która nadchodzi po długich przemianach dziejowych ludzkości i w związku z tym po ewolucji roli miasta, jawi się jako epoka nowa, w której należy zrobić miejsce projektowi interpretowania teraźniejszych znaków i proponowania rozwiązań politycznych dla miast przyszłości. 4. Utopia Giorgia La Pira Ciężar kryzysu politycznego, który występuje w naszym kraju, jest tak wielki i pociąga za sobą tak znaczne konsekwencje dla uczestnictwa demokratycznego, że nikt nie może pozwolić sobie na to, aby sprowadzać politykę do konfliktów personalnych. Oczom każdego, kto uprawia politykę na rozmaitych poziomach, winna jawić się konkretna i idealna wizja Giorgia La Pira: „Miasta Giorgia La Piry zawsze rozpoczynają się od wielkiego «M». Ich «autor» traktował je jako jednostki duchowe, straże, a więc i «siedliska» życia ich mieszkańców. Miasta bardziej niż budowlami były wcieleniami, w których formalne rozwiązania urbanistyczne i idealne cechy historii zostały podporządkowane trwałości istnienia i orędziu Ewangelii” 4. Czyż nie jest prawdą, że „osoba ludzka zakorzenia się w mieście niczym drzewo w glebie”, jak mówił La Pira na zjeździe burmistrzów miast stołecznych we Florencji 132 w 1955 r.? „Zakorzenia się ona w istotnych elementach miasta, czyli w świątyni, domu, zakładzie, szkole, szpitalu. [...] Kryzys naszego czasu można określić jako wykorzenienie osoby z organicznego gruntu miasta. Kryzysu tego nie da się przezwyciężyć inaczej niż przez nowe, głębsze, bardziej harmonijne zakorzenienie osoby w mieście, w którym się ona urodziła i z której historią i tradycją jest nierozerwalnie złączona. [...] Wszyscy rozumieją, że w mieście powinno znaleźć się miejsce dla każdego: miejsce do modlitwy (kościół), miejsce do kochania (dom), miejsce do pracy (zakład), miejsce do myślenia (szkoła), miejsce do leczenia (szpital). W tym kontekście miejskim problemy polityczne i gospodarcze, społeczne i techniczne, kulturalne i religijne naszej epoki nabierają podstawowego i ludzkiego wymiaru!” 5. Te wzniosłe słowa przynależą do projektu politycznego, który znajduje się w rękach partnerów wykazujących obiektywną słabość. Nowe podmiotowości, powstałe z połączenia lub ewolucji tradycyjnych partii, z pełną oczywistością wykazują, z racji swego pochodzenia, słabość tożsamości politycznej. Tożsamość ta wyznacza pole dla nowych działań, które należy podjąć, jeśli chce się, aby partie ponownie stały się punktem odniesienia, czynnikiem sprawczym poro- SPOŁECZEŃSTWO 16 (2006) nr 1 zumień oraz źródłem rzetelnych projektów. Temat: miasto – miasta, powinien uczyć nas, że tożsamość buduje się z innymi, w spotkaniu, w debacie opartej na różnicach, ale zawsze prowadzonej pozytywnie, konstruktywnie, nigdy opozycyjnie; to ostatnie jest bowiem jałowe i ostatecznie prowadzi do skostnienia tożsamości. W gruncie rzeczy dialog jest efektem nie słabości, ale przeciwnie – pogodnego i świadomego przeżywania tożsamości. Dlatego właśnie na niedawnym spotkaniu „Argomenti 2000”, chcąc pobudzić uczestnictwo polityczne w płaszczyźnie miejskiej, nawiązaliśmy do postaci i doświadczeń Giorgia La Pira, profesora sycylijskiego pochodzenia 6. Potrafił on na wiele sposobów, wytrwale i z wyobraźnią, zrewidować funkcję miasta i wskazać wszystkim potrzebę odnalezienia jego głębokiej racji i najsilniejszego motywu, jednym słowem – powołania, co jest konieczne, aby zarządzać miastem. Potrafił on także, jako burmistrz miasta otwartego na cztery strony świata, wytyczać drogi pokoju, mosty, ścieżki, niczym w proroctwie Izajasza prowadzące poza doraźne trudności w kierunku owego doskonałego, idealnego miasta, które nie jest z tego świata i którego nasze ziemskie miasta stanowią wizerunek. Tłum. Paweł Borkowski ERNESTO PREZIOSI, Miasto i miasta Przypisy 1 Zob. L. Bignami, 2006, l’era dell’homo urbanus?, „Repubblica”, 23.05.2005. 2 Zob. Convivere per vivere. Intervista a mons. Pero Sudar Vescovo Ausiliare di Sarajevo, AVE, Roma 2002. 3 Zob. M. Magatti, Introduzione, w: Z. Bauman, Fiducia e paura nella città, trad. di N. Cagnone, Mondadori, Milano 2005, ss. XI-XV. 4 C. Tognon, Introduzione, w: G. La Pira, Le città sono vive, 3 ed. riv., La Scuola, Brescia 2005, s. 5. 5 U. De Siervo – Gianni Giovannoni – Giorgio Giovannoni (a cura di), Giorgio La Pira. Sindaco, t. 2, 1955-1957, Cultura Nuova, Firenze, 1988, s. 108. W wigilię dnia św. Ambrożego w 2003 r. nowy arcybiskup Mediolanu kard. Dionigi Tettamanzi w przemówieniu do miasta (Milano una città da amare, Centro Ambrosiano, Mediolan, 6 grudnia 2003 r.) skojarzył słowa La Piry ze słowami świętego patrona Mediolanu, które brzmią: „tych bynajmniej nie można pochwalać, którzy obcym zabraniają pobytu w mieście; chcą ich wypędzić wtedy, gdy powinni ich wspomóc, chcą ich wykluczyć od udziału w darach wspólnej matki-ziemi, odmówić im jej płodów, które ona dla wszystkich wydaje, zakazać nawią- 133 zanego już z nimi współżycia; w ciężkiej potrzebie nie chcą udzielić pomocy tym, z którymi łączyły ich wspólne prawa. Dzikie zwierzęta nie odpędzają podobnych im zwierząt, a człowiek odpycha człowieka! Dzikie i oswojone zwierzęta czują, że pożywienie, którego dostarcza im ziemia, przeznaczone jest dla nich wszystkich; one nawet pomagają stworzeniom tego samego gatunku. Człowiek, dla którego nic, co ludzkie, nie powinno być obce, wrogo jest usposobiony wobec człowieka!” (św. Ambroży z Mediolanu, Obowiązki duchownych, III 7, 45, tłum. K. Abgarowicz, IW Pax, Warszawa 1967, s. 180). Por. D. Tettamanzi, Orientacje moralne w dziedzinie finansów [przemówienie wygłoszone 24 listopada 2003 r. w Mediolanie na spotkaniu z przedstawicielami świata bankowości i finansów], tłum. P. Borkowski, „Społeczeństwo” 2004, nr 3, ss. 417-432. 6 Por.: V. Possenti, Lekcja demokracji: św. Tomasz z Akwinu i Giorgio La Pira, tłum. T. Żeleźnik, „Społeczeństwo” 2004, nr 6, ss. 831-850; D. Mongillo, „Świętość społeczna” Giorgia La Pira, tłum. T. Żeleźnik, „Społeczeństwo” 2005, nr 4-5, ss. 697-706; P. Borkowski, Chrześcijanin – mąż stanu – święty. Refleksje o Giorgiu La Pira na kanwie książki Vittoria Possentiego, „Społeczeństwo” 2005, nr 4-5, ss. 737-745. KSIĄŻKI Aniela Dylus, Globalizacja. Refleksje etyczne, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław – Warszawa – Kraków 2005, ss. 372 Wśród wydawanych obecnie na świecie książek z zakresu nauk politycznych temat globalizacji zajmuje miejsce uprzywilejowane. W licznych próbach opisania tego procesu, zmierzających do uchwycenia jego genezy, istoty, konsekwencji, także związku z innymi procesami i zjawiskami zachodzącymi w życiu dzisiejszych społeczeństw, rzadko jednak podejmuje się refleksję nad etycznym aspektem dokonujących się przemian. W podejściu do zagadnienia globalizacji dominuje dziś perspektywa ekonomiczna, i to o wyraźnym zabarwieniu deterministycznym: to nie jakość etyczna ludzkich działań, ale konieczność ekonomiczna zadecyduje o przyszłym kształcie życia społecznego. Z tym większą radością należy powitać nową książkę profesor Anieli Dylus (UKSW), w której refleksja nad współczesnymi przemianami globalizacyjnymi podejmowana jest z różnych perspektyw, ale elementem je scalającym jest właśnie etyka, której zarys Autorka odnajduje w myśli społecznej Jana Pawła II. Książka jest zbiorem artykułów napisanych przez Autor- 153 kę w ostatnich latach, co sprawia, że trudno byłoby w niej szukać jakiegoś systematycznego wykładu na temat globalizacji w jej rozmaitych odniesieniach i uwarunkowaniach. Niemniej jednak podejmowane tematy dają stosunkowo szeroki obraz tego, co składa się na współczesne zjawisko globalizacji, a zwłaszcza pozwalają na wyjaśnienie wielu nieporozumień narosłych wokół tego bądź co bądź dosyć słabo jeszcze przebadanego zagadnienia. Pierwszym takim nieporozumieniem jest dosyć powszechne utożsamianie globalizacji z procesem integracji europejskiej, która ma być jej regionalnym przejawem. Autorka bardzo jasno ukazuje, że mimo pewnych podobieństw są to dwa istotowo różne procesy. Podczas gdy siłą napędową globalizacji jest pozbawiona barier konkurencja, integracja regionalna (europejska, ale nie tylko) uwzględnia jeszcze czynnik współpracy wykraczający poza sferę ekonomiczną, przede wszystkim w kierunku polityki i kultury. Globalizacja jako proces spontaniczny i oddolny jest niezamierzonym rezultatem działania wielu podmiotów. Tymczasem integracja europejska to efekt pewnego zamysłu, idei dojrzewającej stopniowo w umysłach ludzi pragnących trwałego pokoju na kontynencie po doświadczeniach II wojny światowej. Kolejna różnica 154 wynika z różnego zapodmiotowania tych procesów. Podczas gdy głównymi aktorami globalizacji są ponadnarodowe korporacje, integracja europejska jest dziełem państw narodowych, które prowadząc w ściśle określonym zakresie politykę wspólnotową, nadal dysponują suwerenną władzą polityczną na swoich terytoriach. W tej perspektywie należałoby uznać, że regionalizacja jest raczej próbą odpowiedzi na globalizację aniżeli procesem w niej się zawierającym. Nieporozumienia wokół procesu globalizacji rodzą się także w związku z niewłaściwym postrzeganiem roli państwa narodowego na tle zachodzących przemian. Z faktu, że współczesne państwo przeżywa kryzys, nie będąc w stanie odpowiedzieć na wyzwania, które przekraczają możliwości jego działania, zbyt szybko wyciągnięto wniosek o zbędności państwa, a w każdym razie o potrzebie dalszego ograniczania jego kompetencji. Tymczasem, pisze Autorka, projekty kosmopolitycznej demokracji czy federalnej republiki światowej okazały się utopijnym ogólnikiem. Skoro zaś nie wiadomo, jaka struktura mogłaby zastąpić państwo narodowe, „pomysły jego likwidacji po prostu grzeszą nieodpowiedzialnością”. Widać to zwłaszcza na przykładzie ubogich krajów tzw. Trzeciego Świata, gdzie osłabienie państwa powoduje dodatkowe komplikacje. SPOŁECZEŃSTWO 16 (2006) nr 1 Interesującym tematem podejmowanym w omawianej książce są globalizacyjne dylematy, przez które należy rozumieć trudne sytuacje wyboru wynikające ze sprzecznych tendencji i ambiwalentnych trendów ujawniających się w procesie globalizacji. Globalizacja niesie bowiem z sobą zarówno szanse, jak i zagrożenia. Dylematy te leżą zarówno w sferze ekonomicznej, jak i politycznej oraz kulturowej. Z całą pewnością zaś pociągają za sobą ważne konsekwencje moralne. Pierwszy taki dylemat w sferze ekonomicznej polega na sprzeczności między dążeniem przez ponadnarodowe przedsiębiorstwa do maksymalizacji zysku przy jednoczesnym dążeniu do minimalizowania kosztów, czego skutkiem jest zawsze wzrost bezrobocia i nierówności społecznych. To właśnie z powodu tej sprzeczności obserwować możemy – także w Polsce – zjawisko wzrostu gospodarczego, który nie zwiększa zatrudnienia. Inny dylemat to samolikwidacja wolnej konkurencji w skali globalnej. Brak systemu globalnej konkurencji, którego nie jest już w stanie wytworzyć państwo narodowe, prowadzi do monopolu najpotężniejszych uczestników gry rynkowej. Kolejny dylemat wynika z faktu, że globalna rywalizacja wywołuje kryzys państwa socjalnego, a jednocześnie wytwarza coraz to nowe nierówności społeczne. Nierówności te stanowią natomiast za- KSIĄŻKI 155 grożenie dla demokratycznego ładu, co rodzi kolejny dylemat. Globalizacja pociąga za sobą wiele dylematów w sferze konsumpcji i związanej z nią kultury. Autorka zwraca uwagę na paradoksalną sytuację wynikającą ze sprzeczności między postulatem konsumpcyjnej ascezy – głoszonej także przez Kościół w jego nauczaniu społecznym (krytyka konsumpcjonizmu) – a koniecznością stałego nakręcania koniunktury poprzez popyt. Nie sposób w krótkiej nocie recenzyjnej omówić wszystkich zagadnień, jakie w związku z globalizacją podjęte zostały w książce. A jest ich nie mało. Wspomnijmy tylko o przemianach, jakie globalizacja wywołała w naszym pojmowaniu czasu pracy i czasu wolnego, o problemach, jakie proces globalizacji stwarza dla kultury lokalnej, regionalnej i narodowej, o potrzebie globalizacji solidarności i stanowisku Kościoła katolickiego wobec globalizacji. Końcowe partie książki poświęcone są wnikliwemu omówieniu zagadnień etyki biznesu, a na uwagę zasługuje zwłaszcza rozdział mówiący o erozji standardów etycznych w polskim biznesie. Cytatu warte są natomiast niektóre z przykazań rozdziału zatytułowanego Dekalog rynkowy chrześcijanina: „I. Bądź obecny na rynku, ale nie wszędzie. [...] III. Nie myl sukcesu rynkowego z sukcesem życiowym. [...] VI. Umiejętnie konkuruj, ale nie niszcz. [...] VIII. Nie mieszaj ekonomii politycznej z ekonomią zbawienia. [...] X. Bądź mobilny, ale zakorzeniony”. Wielką zaletą książki jest jej przystępny język. Mimo iż Autorka pisze o sprawach niełatwych, może liczyć na czytelników spoza środowiska akademickiego, zwłaszcza że zainteresowanie problemem globalizacji dawno wyszło już poza mury uniwersytetu. Zbigniew Borowik George Weigel, wydaje się temat Europy. Przełom drugiego i trzeciego tysiąclecia z niespotykaną wręcz siłą odsłonił na nowo kwestię duchowej jedności Starego Kontynentu oraz źródeł jego kultury. O nieustannym zainteresowaniu problematyką Europy i dokonującymi się na jej terytorium przeobrażeniami świadczą ukazujące się ciągle opracowania polityków, historyków, socjolo- Katedra i sześcian. Europa, Stany Zjednoczone i polityka bez Boga, tłum. Izabela i Piotr Zarębscy, Fronda PL, Warszawa 2005, ss. 208 W kontekście globalnych wyzwań naszego czasu wciąż aktualny 156 gów, filozofów, a nawet teologów, którzy poszukują odpowiedzi na pytanie: co tak naprawdę stało się z Europą w ostatnich dziesięcioleciach? Również prezentowana książka stanowi próbę znalezienia przyczyn kryzysu kultury europejskiej oraz kreśli możliwe scenariusze jej przyszłości. Szeroki zakres działalności Autora, jego pasja poznawcza, kompetencje naukowe oraz doskonała orientacja w realiach Europy i jej historii odzwierciedlają się w treści książki. Jej zasadniczy blok treściowy składa się z 30 niedługich części. Każda z nich opatrzona jest własnym tytułem. Poszukując odpowiedzi na postawione na samym początku książki pytania: „Która kultura [...] broniłaby lepiej praw człowieka? Która kultura bardziej zdecydowanie strzegłaby moralnych podstaw demokracji? Czy ta, która zbudowała ten wspaniały, racjonalny, kanciasty, geometrycznie idealny, lecz istotowo pozbawiony treści sześcian? Czy może kultura, która stworzyła sklepienia i guzy, gargulce i skrzydlate przypory, narożniki i szczeliny, te asymetrie i niepowtarzalność Notre Dame i innych wielkich gotyckich katedr Europy?” (s. 8), Autor, wykazując rzetelną znajomość licznych faktów i wydarzeń z historii Europy, dzieli się własnymi przemyśleniami na temat „kryzysu cywilizacyjnego morale” (s. 31) Starego Kontynentu. G. Weigel nie tylko zapoznaje czytel- SPOŁECZEŃSTWO 16 (2006) nr 1 nika z wynikami własnych badań naukowych, przemyśleń i szczegółowych analiz, ale także potwierdza je argumentacją zaczerpniętą z dorobku wielu współczesnych myślicieli i znawców przedmiotu (np. R. Kagan, J. Joffe, A. Finkielkraut, J. H. H. Weiler, E. Grey, R. Brague, R. J. Neuhaus, N. Ferguson, J. Keegan, A. Sołżenicyn), jak również dawnych i współczesnych polityków (W. Churchill, V. Havel, L. Wałęsa, J. Chirac, R. Prodi, V. Giscard d’Estaing). Nie brak także odniesień do nauczania papieża Jana Pawła II i jego poprzedników. Rozważania G. Weigela koncentrują się zasadniczo na długotrwałym kryzysie cywilizacyjnego morale Europy, który, jak ukazuje książka, rozpoczął się od I wojny światowej (zob. s. 41). Można zgodzić się z Autorem, że ów kryzys staje się bardziej zrozumiały, gdy rozpatruje się go w kategoriach moralnych i kulturowych. Ponadto wskazanie na zasadnicze rozbieżności w postrzeganiu świata i światowej polityki przez obywateli Ameryki i Europy ułatwia czytelnikowi zrozumienie zawiłych problemów tworzących współczesny kryzys. Głębokie pęknięcia pomiędzy USA a Europą są, zdaniem Weigela, coraz bardziej widoczne i świadczą na niekorzyść Europejczyków, albowiem to właśnie Europejczycy zmierzają do demograficznego samobójstwa (zob. ss. 27-29), podejmują próbę całkowitego KSIĄŻKI przekreślenia 1500-letnich dziejów chrześcijaństwa, szczycąc się chrystofobią i postchrześcijaństwem (zob. ss. 26, 34), uprawiają kult chwili obecnej (zob. s. 27) i odznaczają się poniekąd utratą rozsądku (zob. s. 33). Autor nie poprzestaje na powyższych wyliczeniach i stwierdzeniach, ale dogłębnie poszukuje przyczyn europejskiego kryzysu, ponieważ pragnie nie tylko lepiej zrozumieć dzisiejszą Europę, ale także dostrzega i wcale nie wyklucza, że „problem europejski pewnego dnia może stać się naszym [tj. amerykańskim] problemem” (s. 34; por. s. 137). G. Weigel nie ukrywa, że pomocny w analizie współczesnej problematyki europejskiej stał się dla niego 13-letni okres badań naukowych przeprowadzonych we wschodniej i centralnej Europie oraz szereg wygłoszonych tam wykładów. Okres ten to czas odkrycia przez niego„słowiańskiego spojrzenia na historię” (s. 37), czyli zrozumienia, że rozwój historii napędzany jest przez kulturę. Takie właśnie spojrzenie na historię jest, jak napisał Autor, prawdziwie chrześcijańskim myśleniem o historii. Dla polskiego czytelnika niezmiernie miły jest fakt, że Weigel doświadczonej bolesnymi wydarzeniami Polsce przypisuje taki właśnie sposób myślenia (zob. ss. 38-39). Omawiana publikacja nie ogranicza się do analizy współczesnego kryzysu cywilizacji europejskiej 157 i poszukiwania jego historycznych źródeł, ale także zawiera warte przemyślenia prognozy. Autor mówi o czterech możliwych scenariuszach przyszłości Europy, którym przypisuje następujące tytuły: Raj na ziemi (ss. 145-150), Zamęt (ss. 151-152), Europa na nowo nawrócona (ss. 153-160), Unieważniony rok 1683 (ss. 160-162). Według pierwszego scenariusza – który jednak, jak zaznacza Autor, wydaje się wielce nieprawdopodobny – Europa będzie funkcjonowała nadal w obecnej formie: Unia Europejska będzie się rozszerzała, a kraje członkowskie będą dobrze prosperować ekonomicznie. Druga prognoza przyszłości Europy przewiduje duże zamieszanie spowodowane zachwianiem demograficznym. G. Weigel, odwołując się do badań brytyjskiego historyka N. Fergusona, stwierdza, że ostatecznie może dojść do kolonizacji Europy przez społeczność muzułmańską. Oczywiście chodzi o nowy sposób kolonizacji, której przebieg będzie się różnił w poszczególnych krajach Starego Kontynentu. Trzecia możliwość to Europa na nowo nawrócona – „Europa, która odnajduje w chrześcijaństwie, szczególnie w doktrynie społecznej Kościoła katolickiego, duchową, intelektualną i moralną siłę do podtrzymania i obrony swych działań na rzecz tolerancji, życzliwości, demokracji i praw człowieka” (ss. 154-155). Czwarta prognoza, zwana 158 przez Weigela „scenariuszem koszmarnym” (s. 160), odnosi się do upadku Europy na skutek nałożenia się czynników demograficznych, ekonomicznych, społecznych, kulturowych i politycznych. Niektóre kraje Europy Środkowo-Wschodniej zachowają chrześcijaństwo i demokrację, a znaczna część Europy Zachodniej zostanie zislamizowana, na skutek czego rodzimi Europejczycy staną się obywatelami drugiej kategorii. Zawarte w omawianej publikacji prognozy inspirują czytelnika do głębszej refleksji, tym bardziej że wyraźnie zauważa się u Autora rzeczowy sposób uzasadniania wywodów. Pomimo drobnych braków, które być może są wynikiem niedopatrzenia ze strony wydawnictwa, recenzowana książka jest godna polecenia zarówno znawcom problematyki europejskiej, jak i osobom, które dotąd nie interesowały się tymi zagadnieniami. Dostarcza ona wiedzy ułatwiającej orientację we współczesnej kulturze europejskiej i w walce o zapis odniesienia do chrześcijaństwa w preambule konstytucji. Wypada zgodzić się z Autorem, że bez takiego zapisu zagrożona zostaje wolność człowieka i demokracja, a nowa europejska konstytucja będzie zawierała „rozmyślny akt historycznej amnezji” (s. 26). W dalszej części pracy Weigel poka- SPOŁECZEŃSTWO 16 (2006) nr 1 zuje, że głośny spór o invocatio Dei jest sporem pomiędzy zwolennikami wolności ku doskonałości a zwolennikami wolności indyferentnej (zob. s. 94). Autor nie zatrzymuje się jednak na tym stwierdzeniu, ale dowodzi i z odwagą pisze, że ci, którzy twierdzą, iż musi istnieć polityka bez Boga, są tak naprawdę w błędzie (zob. s. 167). Cenne w pozycji Weigela jest alfabetyczne zestawienie obok siebie, uczynione wręcz po mistrzowsku, wielu wybitnych osobistości (władców, polityków, mężów stanu, myślicieli, uczonych, artystów, duchownych, świętych), które tworzyły historię i kulturę Europy i bez których nie można sobie wyobrazić ani przeszłości, ani przyszłości Starego Kontynentu (zob. ss. 95-99); polskiego czytelnika ucieszy z pewnością fakt, że w wyliczeniu znaleźć można również Polaków. Książka, będąca dziełem popularnonaukowym, napisana jest bardzo zrozumiałym i jasnym językiem. Można powiedzieć, że jest to znakomite narzędzie służące zdobyciu nie tyle samej informacji, ile prawdziwej wiedzy na temat współczesnej Europy i w pewnym stopniu Ameryki – wiedzy, którą większość Europejczyków, a zwłaszcza chrześcijan, powinna posiadać. Ks. Tomasz Głuszak KSIĄŻKI Papieska Rada „Iustitia et Pax”, Dizionario di dottrina sociale della Chiesa, LAS, Roma 2005, ss. 870 Po Kompendium nauki społecznej Kościoła (zob. recenzję w „Społeczeństwie” 2005, nr 6, ss. 1051-1054) pokazuje się w księgarniach nowe cenne narzędzie służące rozeznawaniu i znakomity przewodnik dla katolików działających na polu społecznym. Redaktorami słownika NSK są bp Giampaolo Crepaldi, sekretarz Papieskiej Rady „Iustitia et Pax”, i Enrique Colom Costa, profesor teologii moralnej z Papieskiego Uniwersytetu Świętego Krzyża. Tom zawiera ponad 160 haseł, które pokrywają cały obszar tematyczny nauki społecznej. Każde hasło obejmuje cztery sekcje: wprowadzenie, punkty z Kompendium NSK, odsyłacze oraz bibliografię. Słownik obmyślony został jako pomoc do systematycznego studiowania podstawowych zagadnień NSK, ze szczególnym uwzględnieniem niedawno wydanego dokumentu Papieskiej Rady „Iustitia et Pax”. Ogólne wprowadzenie do każdego hasła wydobywa najważniejsze aspekty danego pojęcia, dzięki czemu może służyć za podręczny materiał informacyjno-konsultacyjny. Później następują punkty z Kompendium NSK dotyczące oma- 159 wianego przedmiotu; każdy punkt został poprzedzony krótkim wstępem do zagadnienia. Oczywiście ta część nie ma stanowić alternatywy dla dokumentu Papieskiej Rady „Iustitia et Pax”, ponieważ pełni odmienną funkcję i jest inaczej zorganizowana: dokument odznacza się charakterem systematycznym, natomiast słownik – tematycznym, i dlatego został pomyślany jako zachęta do lektury Kompendium NSK, który jest podstawową płaszczyzną odniesienia. Trzecia część każdego hasła zawiera odsyłacze do innych pozycji w słowniku, które mają szczególny związek z danym pojęciem. NSK cechuje się znaczną jednolitością i wszystkie jej pojęcia pozostają we wzajemnych związkach, niemniej potrzeba pewnych konkretnych odniesień, które okazują się użyteczne zwłaszcza wtedy, kiedy poszukiwany temat nie jest bezpośrednio omawiany w wybranym haśle. Na końcu słownika wyszczególniono teksty magisterium, które przytaczane są w hasłach. W zamierzeniu autorów słownik ma służyć skuteczniejszemu poznawaniu NSK po to, żeby bardziej zdecydowanie wcielać ją w życie w dzisiejszym społeczeństwie. W przedmowie, którą napisał kard. Renato Raffaele Martino, przewodniczący Papieskiej Rady „Iustitia et Pax”, czytamy, że słownik NSK ma „pomagać czytelnikowi w lepszym uświadomieniu so- 160 SPOŁECZEŃSTWO 16 (2006) nr 1 bie odpowiedzialności, która ciąży na każdej istocie ludzkiej, a zwłaszcza na katolikach, za prowadzenie coraz skuteczniejszej i intensywniejszej działalności społe- cznej w zgodzie z pełną prawdą o człowieku”. Józef I. M. Bocheński OP, go w okresie panującej w Polsce tzw. demokracji ludowej konsekwentnie zamilczano jego intensywną działalność naukową, społeczną, duszpasterską, organizacyjną, którą prowadził najpierw w II Rzeczypospolitej, następnie na frontach II wojny światowej, a wreszcie od 1944 r. na emigracji w Szwajcarii. W Polsce dopiero po roku 1989 ukazały się w druku liczniejsze pisma o. Bocheńskiego, nie tylko ściśle naukowe, ale także te przeznaczone dla szerokiego kręgu odbiorców. Wolno przeto żywić nadzieję, że dorobek tego znakomitego myśliciela i płodnego pisarza spotka się z należnym zainteresowaniem i uznaniem także na ojczystym gruncie. Wśród najnowszych edycji znalazły się dwa tomy kazań i przemówień, które o. Bocheński wygłosił w różnych okresach swego życia. Znajdziemy tu mowy przeznaczone na kolejne okresy roku liturgicznego oraz święta kościelne i uroczystości państwowe, rozmaite wypowiedzi okolicznościowe (np. z okazji zawarcia związku małżeńskiego), a wreszcie liczny zbiór nadzwyczaj ciekawych tekstów po- Kazania i przemówienia, Wydawnictwo „Salwator”, Kraków: t. 1, 2000, ss. 188; t. 2, 2005, ss. 292 Popularne porzekadło o częstym wśród Polaków wychwalaniu obczyzny przy jednoczesnej nieznajomości rodzimego stanu posiadania w całej rozciągłości odnosi się do postaci i dorobku o. Józefa Innocentego Marii Bocheńskiego (1902-1995), który wciąż pozostaje w Polsce osobą daleko mniej znaną, niż na to zasługuje. Ten stan rzeczy ma jednak historyczne umotywowanie: o. Bocheński – dominikanin, doktor teologii, doktor habilitowany filozofii, profesor i rektor Uniwersytetu we Fryburgu Szwajcarskim, żołnierz i kapelan Wojska Polskiego, wykładowca gościnnie występujący (visiting professor) na kilkunastu uczelniach czterech kontynentów, autor kilkudziesięciu książek i kilkuset artykułów, wreszcie dowcipny polemista i zapalony pilot samolotów – był nieprzejednanym wrogiem, a przy tym wybitnym znawcą komunizmu i bolszewizmu. Fakt ten tłumaczy, dlacze- Chiara Cappellina Tłum. Paweł Borkowski KSIĄŻKI święconych bardzo konkretnym sprawom i zagadnieniom nurtującym każdego, nie tylko wierzącego człowieka, takim jak sens i cel życia ludzkiego, zasady postępowania, stosunek kontemplacji do działania, pokój w stosunkach międzyludzkich, rola i rodzaje mądrości w życiu, istota i treści wiary, rozum a uczucia, praca nad własnym charakterem, śmierć i przeznaczenie, pochodzenie życia na ziemi, wpływ otoczenia na jednostkę, cnoty i wady moralne, światopogląd, wielkość i małość człowieka, Kościół a demokracja, współczesne przemiany na świecie – i wielu innym; wśród zamieszczonych opracowań znajduje się też kilka pism poświęconych specjalnie katolickiej myśli społecznej. Materiały są krótkie, najczęściej kilku-, rzadziej kilkunastostronicowe. Wszystkie uderzają niezbitą logiką oraz sugestywnością i soczystością języka. Wyraźnie przebija z nich niezłomne przeświadczenie autora o tym, że to, w co wierzy i co pisze, jest prawdziwe i potrzebne. Jakże zresztą mogłoby być inaczej, skoro dewiza Zakonu Braci Kaznodziejów brzmi: contemplata aliis tradere – rzeczy głęboko przemyślane przekazywać innym? Zresztą o. Bocheński nie pisze przecież wyłącznie od siebie, lecz wyraża i propaguje to, co od stuleci zawiera się w skarbcu mądrości Kościoła Rzymskokatolickiego. 161 O. Bocheński był przede wszystkim naukowcem – filozofem, teologiem i logikiem, znakomitym w wieloaspektowej analizie rozmaitych obszarów rzeczywistości przyrodzonej i nadprzyrodzonej. Nasuwa się więc pytanie, czy aby jego przemyślenia nie zostały zanotowane niepotrzebnie skomplikowanym, mało przystępnym językiem, który odstręczałby od lektury, zamiast do niej zachęcać. Wątpliwość jest uzasadniona o tyle, że niebezpieczeństwo zbędnego „intelektualizowania” nierzadko występuje właśnie na polu kaznodziejstwa, homiletyki i w ogóle tzw. zwyczajnego nauczania Kościoła. Od takiej pokusy nie był z pewnością wolny także o. Bocheński. W przypadku prezentowanego zbioru kazań i przemówień obawy przed niezrozumiałością są jednak całkowicie pozbawione podstaw: wszystkie teksty zostały napisane łatwo zrozumiałym, a nadto, jak wspomnieliśmy, zgrabnym językiem polskim. Zwięzłość, a przy tym wewnętrzna moc wywodu, liczne przykłady i porównania, potoczystość fraz sprawiają, że lektura nie tylko daje zwykłą czytelniczą przyjemność, lecz także przynosi duchowe owoce – nie wspominając już o tym, że może również posłużyć jako znakomita pomoc duszpasterska, kaznodziejska i dydaktyczna dla kapłanów, rekolekcjonistów, katechetów itp. Skłonienie i zainspirowanie czytel- 162 SPOŁECZEŃSTWO 16 (2006) nr 1 nika do głębokiej i uporządkowanej refleksji nad sobą, swoim życiem i postępowaniem, stosunkiem do świata, bliźniego i Boga jest bowiem naczelną rolą kazań i przemówień, które wygłaszał o. Bocheński. Najlepiej zresztą ogólne przeznaczenie owego zbioru wypowiedzi scharakteryzować można słowami samego Autora: „Zapytacie mnie, co można zrobić, aby być bardziej człowiekiem? Przynajmniej dwie rzeczy, których zwierzęta nie robią: być człowiekiem religijnym, to znaczy wyrwać się choć na chwilę codziennie z ciasnego kręgu życia zwierzęcego na modlitwę, i myśleć o swoim postępie. Nie o swoich dziewkach i kartach, ale o postępie duchowym, który wykuwać mamy obowiązek codziennie planową i usilną pracą nad sobą. Kościół wzywa nas, powtarzając wśród gwaru głupców, prawiących o postępie materialnym, o demokracji, o kinach i bombach, że to wszystko jest dobre i pożyteczne, ale nade wszystko trzeba nam zdobyć jedno: być człowiekiem, być jak najbardziej człowiekiem” (t. 1, s. 123). Historia wychowania, mentów rozgrywające się w pewnych kulturowych kontekstach. Mam tu na uwadze 2-tomowe dzieło trzech autorów zatytułowane Historia wychowania. Tom pierwszy, autorstwa prof. Stanisława Litaka z KUL, jest owocem wieloletnich wykładów akademickich poszerzonych i uzupełnionych dla celów wydawniczych. Tom drugi przygotowała dwójka autorów, związanych obecnie z Instytutem Pamięci Narodowej: prof. Jan Draus i prof. Ryszard Terlecki. Oba tomy składają się na podręcznik uniwersytecki, którego szeroki wachlarz tematyczny i problemowy czyni go przydatnym w realizacji różnych programów studiów pedagogicznych, i nie tylko. Wydaw. WAM – WSFP „Ignatianum”, Kraków 2005: Stanisław Litak, t. 1, Do Wielkiej Rewolucji Francuskiej, wyd. 2 popr. i uzup., ss. 256; Jan Draus – Ryszard Terlecki, t. 2, Wiek XIX i XX, ss. 334 Jak wiadomo, spór o rozumienie, a więc i definiowanie pojęć ogólnych należy do odwiecznych w kulturze intelektualnej Europy. Dotyczy to także pojęcia wychowania. W książce, o której będzie mowa, przez wychowanie Autorzy rozumieją: a) myśl pedagogiczną; b) przyjęte formy wychowania i kształcenia; c) instytucje do tego powołane. W tej perspektywie historia wychowania to dzieje tych trzech ele- Paweł Borkowski KSIĄŻKI Oczywistą jest rzeczą, że „podręcznikowość” Historii wychowania nie przekreśla odmienności autorskiego podejścia do tworzywa historycznego. I tak w tomie pierwszym, obejmującym okres co najmniej dwóch i pół tysiąca lat, Autor koncentruje się na europejskiej teorii i praktyce wychowania, syntetyzując informacje z obu tych dziedzin niejako na osi wartości ogólnofilozoficznych i ogólnohumanistycznych. Natomiast w tomie drugim, czasowo ograniczonym do ostatnich dwóch stuleci – w których jednak historia społeczna wdarła się wręcz przemocą kolejnych rewolucji politycznych, technicznych i naukowych w świat kultury duchowej i wartości intelektualnych nie tylko Europy, ale i całej ludzkości – Autorzy wręcz z konieczności musieli wyjść w swoich penetracjach i konstatacjach poza europejskie ramy, a ponadto osadzić swoje ujęcie problematyki na gruncie przede wszystkim wartości społeczno-politycznych. Krócej rzecz ujmując, jeśli pierwszemu tomowi patronuje filozofia, to drugiemu – politologia. Ma to – jak zawsze w naszej ludzkiej historii – swoje mocne i słabsze strony, swoje tzw. pozytywy i negatywy. Recenzowanie w ściślejszym tego słowa znaczeniu zacznijmy od spraw pozadyskusyjnych obecnych w obu tomach. Otóż pamiętając o tym, że każdy podręcznik ma swoje ograniczenia (tematykę na- 163 rzuca program, synteza dominuje nad analizą, konstatacja nad wartościowaniem, minimum tez dyskusyjnych przy maksimum twierdzeń powszechnie – relatywnie – akceptowanych itp.), można i należy stwierdzić, że omawiana praca trójki autorskiej jest zarówno co do formy, jak i treści podręcznikiem nowoczesnym. Jeśli idzie o formę, to równorzędne z tekstem potraktowanie ikonografii (portrety, rysunki, szkice, mapy) oraz żywa pagina i hasła tematyczne na marginesach (marginały) wydatnie pomagają w przyswajaniu maksymalnie skondensowanych informacji historycznych. Może tylko usztywnienie okładek można byłoby w tej dziedzinie postulować? Jeśli zaś idzie o treści, to należy przede wszystkim podkreślić, że Autorzy zdecydowanie przezwyciężyli jednostronności i wulgaryzacje podręczników z czasów PRL i dostatecznie obiektywnie zaprezentowali wielokierunkowość i wieloaspektowość dziejów teorii i praktyki wychowania – dziejów rzeczywistych, a nie postulowanych przez taką czy inną ideologię. Oczywiście można znaleźć w pierwszym i drugim tomie tezy, z którymi chciałoby się podyskutować, a nawet prosić Autorów o uściślenie. Bo np. czy można twierdzić o czasach Dawida i Salomona, że „podstawą wychowania Izraelczyka był Dekalog i Biblia” (t. 1, s. 19), skoro do redagowania 164 Biblii przystąpiono dopiero kilkaset lat później? Sądzę, że można co najwyżej stwierdzić o tamtych czasach, że podstawą wychowania była wiara w Jednego Boga. Przy okazji warto sprostować, że Nabuchodonozor II uprowadził część ludności żydowskiej w VII w. przed Chr., a nie w wieku XVII. Także informacja ze s. 44, że św. Paweł po raz pierwszy zetknął się z kulturą grecką dopiero w Atenach, może budzić wątpliwość, gdy uwzględnić, że była to epoka przemożnego panowania hellenizmu na terytorium całego Cesarstwa Rzymskiego, a szczególnie w azjatyckiej części Grecji (Tars). W tomie drugim politologiczno-socjologiczny kontekst dziejów wychowania ujawnił głębokie zintegrowanie procesu wychowania młodego pokolenia z całokształtem historycznych przemian dokonujących się w skali całego globu. Obraz przemian w teorii i praktyce SPOŁECZEŃSTWO 16 (2006) nr 1 wychowania został wyraziście zarysowany. Z Autorami można dyskutować tylko o detalach. Dla przykładu: gdy na s. 65 Autorzy podają skład narodowościowy zaboru rosyjskiego, gdzie „ukryli” Ukraińców – pod „Białorusinami”? Wnikliwy użytkownik podręcznika może też odczuć niedosyt informacji o szkolnictwie polskim w zaborze austriackim w okresie od kongresu wiedeńskiego do wiosny ludów, bo informacje o Rzeczpospolitej Krakowskiej nie wyczerpują zagadnienia. Także opis szkolnictwa i oświaty w czasach postalinowskiej PRL razi pewnym schematyzmem i chyba nadmierną zwięzłością. Może jeszcze za wcześnie na zdystansowane podejście do tych zagadnień? I na koniec – doceńmy pełne dowartościowanie w obu tomach spraw polskich i szkolnictwa wyznaniowego, a szczególnie katolickiego. Franciszek Ociepka