STARY IZAAK NIE ŻYJE. TO TRAGEDIA. NIE, TO NIE TRAGEDIA

Transkrypt

STARY IZAAK NIE ŻYJE. TO TRAGEDIA. NIE, TO NIE TRAGEDIA
Філософські науки
Vol. 1, No. 1, 2015
УДК: 18.7.01; 128
STARY IZAAK NIE ŻYJE. TO TRAGEDIA. NIE, TO NIE TRAGEDIA
Dorota Halina Kutyła
Uniwersytet Warszawski
(стаття надійшла до редколегії – 2.03.2015 р.; прийнята до друку – 6.04.2015 р.)
© Kutyła Dorota H., 2015
Esej ten poświęcony jest tematowi tragedii, tragizmu i śmierci. Odwołuje sió on przede wszystkim do analiz tych
zagadnień dokonanych przez polskiego badacza literatury, Juliusza Kleinera. Kleiner wskazał podstawowe warunki
umożliwiające mówienie o tragedii. Są nimi obecność śmierci, działanie Losu, zło i bohater, obdarzony odpowiednimi
cechami. Analiza Kleinera jest świetna, ale nie obejmuje wszystkich wypadków; stąd przywołano A. Christie i biografię
polskiego uczonego, Władysława Natansona. Specjalnie oparto się tekstach odległych od nas o kilkadziesiąt lat. Za tą
decyzją stoi obserwacja współczesnej kultury, odrzucającej kategorię Losu.
Słowa kluczowe: tragizm, tragedia, śmierć, los, Juliusz Kleiner, Władysław Natanson.
OLD ISAAC IS DEAD. IT’S A TRAGEDY. NO, IT’S NOT A TRAGEDY
Dorota Halina Kutyla
This essay is dedicated to the theme of tragedy, and death. It refers primarily to the analysis of these issues made by
Julius Kleiner – Polish literary scholar. Basic conditions allowing us to speak about the tragedy were pointed out by
Kleiner. These include: the presence of death, the effect of Fate, evil and the hero endowed with the appropriate signs.
Kleiner’s analysis is great, but it does not include all accidents; hence creative works of A. Christie and biography of Polish
scholar Władysław Natanson are invoked. I decided to analyse texts distant from us several decades on purpose. Especially
the observation of contemporary culture, rejecting the category of Fate is my aim hidden by this decision.
Key words: tragedy, death, fate, Juliusz Kleiner, Władysław Natanson.
Prof. Jackowi Hołówce, Losowi i człowiekowi
To Izaak, stary Izaak. Leży tu martwy.
To była wielka tragedia, prawda? – powiedziała.
– Bardzo to smutne.
– Och, on był już stary - stwierdził Henry. – I tak
nikt nie oczekiwał, że pożyje dłużej.
Agatha Christie, Tajemnica Wawrzynów
Tragedia mędrca. W 2010 roku, w pewien
zimowy poranek, profesor Jacek Hołówka tak mówił do
swoich studentów:
– Jest zimno, ciemno, Państwo jesteście ćpiący i
nieszczęśliwi, ale zanim upłynie półtorej godziny,
będziecie wiedzieć, kim był Frege. Wyjdziecie na
Krakowskie Przedmieście i będziecie tam jednymi z
nielicznych, mających pojęcie o Fregem. Pragnę zaś Was
zapewnić, że nieszczęście człowieka, który to wie, i
nieszczęście człowieka pozbawionego tej wiedzy, to dwa
różne typy nieszczęścia. Ten pierwszy jest bowiem
pozbawiony wielkiego grzechu ignorancji.
Tragizmowi i tragedii poświęcono w dziejach
filozofii i kultury zachodniej wiele miejsca. Zaczął
Arystoteles, wiele cennych myśli dołożył Scheller,
Nietzsche, powstało wiele dzieł naukowych, a temat
dalej wydaje się intrygujący i otwarty. Może tym
bardziej intrygujący, im bardziej istota naszego świata
stała się, jak pisał George Simmel, “rachująca”.
Rachowanie bowiem oznacza mierzenie, ważenie,
przewidywalność, tymczasem ludzkie życie zależy,
przynajmniej niekiedy, od sił nieobliczalnych, na które
nie można mieć wpływu, które wymagają uwzględnienia
czynników niepoddających się racjonalizacji i regularności.
(To znów Simmel i jego Filozofia pieniądza)
Tymczasem właśnie tragizm i tragedia najbliższe
są temu, co nieprzewidywalne, nad czym człowiek nie
ma władzy i kontroli. W naszym tekście odwołamy się
do myśli polskiego badacza literatury Juliusza Kleinera,
niekiedy też do Arystotelesa, Agaty Christie i dziejów
pewnego polskiego uczonego.
Kleiner poświęcił kwestii tragizmu wykład z 24
stycznia 1945 roku. Wygłosił go w Lublinie, trwała
jeszcze II wojna światowa, ale Kleiner zdobył się na
spokój pozwalający mu ująć wiele odcieni tragizmu.
W swym wykładzie stwierdził, że nie zadowalają
go znane mu ujęcia tych zagadnień, choć dostrzegał ich
cenne elementy. Jednak to, czego tam nie znalazł,
skłoniło go do przedstawienia własnej propozycji. Nie
wchodził przy tym w kwestie, które mogłyby
zainteresować innych, czyli np. w różne odczucia
72
Dorota Halina Kutyła
tragizmu, w to, że prawdopodobnie starożytny Grek nie
przejąłby się tragedią Gretchen Goethego.
Natomiast zaczął Kleiner, co specjalnie nie dziwi,
od Arystotelesa. Wrócił do niego o tyle, że dostrzegł
źródła tragizmu nie w stosunku do rzeczywistości
doświadczanej przez człowieka, ale w teatrze, w twórczości
dramatycznej.
Arystoteles nie pozostawił nam wątpliwości, że
tak tragedia, jak komedia “narodziły się z improwizacji”,
tragedia z dytyrambu, komedia z pieśni fallicznych. W
doskonałej, w pełni rozwiniętej wersji, tragedia stała się
czymś, co Arystoteles mógł opisać następująco:
“Tragedia jest to naśladowcze przedstawienie akcji
poważnej, skończonej i posiadającej (odpowiednią)
wielkość, wyrażone w języku ozdobnym, …przedstawienie
w formie dramatycznej …które przez wzbudzenie litości
i trwogi doprowadza do “oczyszczenia” (katharsis) tych
uczuć” (Cytaty z Arystotelesa pochodzą z Poetyki) [1].
Z powiązaniem tragiczności z tragedią Kleiner
byłby się zgodził, z innymi elementami już nie do końca.
W przeciwieństwie do Arystotelesa mówiącego o winie
tragicznej, zbłądzeniu (hamartia), Kleiner wprost zmierza do
celu i powiada, że: Tragedia jest dramatem śmierci.
[DHK – podkr. moje]
Uwypuklijmy tę myśl. Mimo historii (wykład
odbywa się w I 1945 roku) myśl Kleinera zawieszona
jest w jakimś wiecznym teraz, będącym poza czasem i
przestrzenią; nie odnosi się wprost do doświadczeń II
wojny.
Centrum jego myśli ogniskuje się natomiast
wokół śmierci jako takiej. Co do tego polski uczony nie
ma wątpliwości. Twierdzi, że niezależnie od wszelkich
możliwych dyskusji o typie postaci, konfliktach, jakie
możemy uznać za tragiczne (wspomnijmy tragedie Racine’a);
niezależnie od perypetii i dziejów bohaterów ośrodkiem
tragedii jest śmierć. Śmierć lub taki splot zdarzeń,
którego efektem jest złamanie lub zniszczenie człowieka
równające się jego śmierci lub nawet od niej gorsze.
Kleiner uważa, iż to właśnie śmierć lub jej groza
są czynnikami najbardziej poruszającymi wolę i uczucia
człowieka. To one też wyzwalają w ludziach najwyższe
natężenie energii. Na marginesie napiszmy, iż współcześnie
psychologowie traumy zgodziliby się z Kleinerem; stan
tuż przed śmiercią to maksymalne skumulowanie ludzkich
sił, które albo prowadzi do przejścia w odmienny stan
świadomości, albo do walki. Trauma zaś jest dla nich z
energetycznego punktu widzenia uwięzieniem energii,
która nie wyzwoliła się podczas ataku.
Kleiner także łączy ludzki stosunek do śmierci z
walką, z czynnym protestem przeciwko niej, a w
wypadku klęski z maksimum bólu psychicznego. Jednak
samo odniesienie się do śmierci czy klęski nie jest
końcem ludzkiego działania. Wedle Kleinera pewien
poziom (powiedzmy od razu, że wysoki) rozwoju
duchowego domaga się odpowiedniej reakcji na śmierć.
Brak, nieodnalezienie odpowiedniego do niej stosunku,
nie pozwala zaznać spokoju. Człowiek szuka czegoś
wyższego ponad śmierć, szuka tego, co pozwoli mu siłą
ducha opanować jej grozę.
Ten stan prowadzi do wytworzenia się
przeświadczenia, że postawa wobec śmierci jest
miernikiem wartości człowieka. Znajduje to swój wyraz
kulturowy, np. w średniowieczu, kiedy kultura rycerska
nadała wielką rangę śmierci, może nie każdej, ale na
pewno śmierci poniesionej w odpowiednich warunkach
(np. za swojego pana lub ukochaną). Dla zaś kultury
opartej na religii śmierć staje się punktem przejścia
między światami, bramą wiodącą do lepszego świata.
Niezależnie jednak od racjonalizacji nadawanych
śmierci zetknięcie z nią wywołuje duchowy wstrząs.
Według Kleinera tragedia wyzyskuje to emocjonalne i
ideowe znaczenie śmierci, jednak czyni to w
“bezpieczny” sposób. Medium sztuki oddziela widza od
bezpośredniego lęku o życie swoje czy najbliższych.
Z jednej strony opracowanie, że tak to nazwiemy,
śmierci przez tragedię uwalnia człowieka od strachu (to
inni umierają i umierają “nie na serio”). Z drugiej – daje
szansę na skondensowanie, spotęgowanie elementów
składających się na doświadczenie śmierci (Arystoteles
mówił tutaj o większej wartości tego, co zwarte, nad tym,
co “rozcieńczone potokiem czasu”).
I tutaj Kleiner wkracza w sferę rozważań
związanych z tymi cechami śmierci, które czynią ją
tragiczną. Jak pamiętamy, u Arystotelesa nie każdy
nadaje się na bohatera tragedii. Nie może to być
człowiek bez skazy, który nagle zamienia szczęśliwe
bytowanie na pełne nieszczęścia. Nie może, bowiem to
nie wywoła ani litości czy trwogi, a tylko oburzenie.
Tym bardziej bohaterem tragedii nie może być
ktoś niegodziwy, który przechodzi od nieszczęścia do
szczęścia. Nie może, bo to także nie spełnia warunków
tragiczności, nie budząc ani przyjemności, ani litości i
trwogi.
Wreszcie, nie może to być człowiek niegodziwy,
który w ramach zmiennych kolei losu popada ze szczęścia
w nieszczęście. Nie może, ponieważ wprawdzie dostarczy to
widzowi przyjemności, ale już nie obudzi litości i trwogi.
Czy zatem ktoś w ogóle może wystąpić w tragedii
Arystotelesa? Tak, odpowiedź jest twierdząca. Bohater
Arystotelesowskiej tragedii musi być po pierwsze,
człowiekiem w miarę niewinnym, który tylko przez
zbłądzenie staje się czemuś winny (to budzi litość), a po
drugie, człowiekiem podobnym do nas, czyli widzów (to
z kolei umożliwia zaistnienie trwogi).
Tak to ujmuje Arystoteles. Natomiast Kleiner
akcentuje, że wstrząs u odbiorcy nie zostanie wywołany
przez każdą śmierć. By tak się stało, potrzebne są trzy
elementy, tj. spotęgowanie, uniezwyklenie samej śmierci,
odpowiedni bohater i odpowiedni, prowadzący do śmierci,
splot zdarzeń.
STARY IZAAK NIE ŻYJE. TO TRAGEDIA. NIE, TO NIE TRAGEDIA
Zatem śmierć jako następstwo długiego życia nie
jest tragedią. Jest wprawdzie smutna i przykra, ale
normalna, pospolita i nie ma potencjału wzbudzenia
tragizmu. Przeciwko śmierci sędziwego człowieka, wedle
Kleinera, nie buntujemy się psychicznie, ponieważ
traktujemy to jako element naturalnego biegu zdarzeń.
Tylko w jakiś wyjątkowych warunkach ktoś może przeciw
temu zaprotestować.
Natomiast nasz ludzki sprzeciw pojawi się przy
złamaniu tego, co uważamy za naturalny tok życia, a
więc np. w chwili przedwczesnej śmierci, którą mogą
spotęgować gwałtowne okoliczności utraty życia.
Kleiner powiada tak: “Tylko śmierć przedwczesna,
tylko gwałtowne jej wtargnięcie stanowi tragedię” [4].
Zatem jeśli ktoś, pełen wiary w życie po śmierci,
przygotowuje się do podróży w zaświaty, nie możemy
mówić o tragedii. Nie możemy też o niej mówić, gdy ktoś w
życiu przeżył to, co mógł i powinien, a teraz odchodzi z tego
świata. Ba, nawet jeśli nie przeżył swojego życia, po
Kleinerowsku nie “zakosztował go”, ale umiera z braku sił do
dalszego istnienia, wtedy także nie występuje tragedia.
Czyli pierwszy warunek tragedii już znamy. To
śmierć przed czasem. Jest to warunek konieczny, lecz
niewystarczający, ponieważ sama przedwczesność śmierci
nie wstrząśnie widzem. Do tego konieczna jest odpowiednia
osoba.
Kleiner stawia wysokie wymagania bohaterowi
tragedii. To ma być ktoś powszechnie uważany za osobę
wyjątkową, której odejście zostanie potraktowane jako
istotna strata dla świata, jako jego zubożenie. Ergo, ten, kto
umiera tragicznie, musi być człowiekiem wielkiej wartości.
Kleiner zwraca tu uwagę na społecznohistoryczny wymiar ludzkiej wielkości. Długo to był ktoś
ze świata bogów lub herosów (jak Herakles). Potem ten
splendor przeszedł na królów czy osoby wywodzące się z
królewskiego rodu bliskiego bogom i herosom. (Uwaga
może nadal aktualna Kleinera brzmi, że tragedia bardziej
nawet niż epos odzwierciedla hierarchie klasowe.)
Chrześcijaństwo dodaje tutaj wątek wybrańców Boga i
świętych. Wiek XVI i XVII, w wydaniu teatru
angielskiego i hiszpańskiego, pozwala ludziom z elit
społecznych (wspomnijmy Otella, Romea, Dom Guttiere’a)
stać się bohaterami tragedii (absolutnym wyjątkiem jest
chłopski bohater tragedii Calderona Sędzia z Zalamei).
Dopiero wiek XIX i mieszczaństwo demokratyzują
oblicze tragedii, jednak to w wieku kolejnym, XX, swe
“tragiczne oblicze ukaże “szary człowiek”.
Trzeci element pozwalający mówić o tragedii to
odpowiedni splot wydarzeń tragicznych wiodących do
śmierci. Tematem tragedii nie jest bowiem sam moment
zgonu. Śmierć nie może być zaskoczeniem dla widza,
niedopuszczalna jest sytuacja, w której żadne ze zdarzeń
tragedii nie sygnalizuje możliwości unicestwienia
bohatera. Przeciwnie, ciąg wydarzeń musi prowadzić do
tragicznego, śmiertelnego finału, w widzu zaś ma
73
powstać przeświadczenie o nieuchronności śmierci
bohatera. “Nie wystarczy, że bohater ginie. Tragizm
wystąpi naprawdę, gdy bohater musi zginąć”.
Dopiero połączenie tych trzech składników,
sprawia, że śmierć staje się motywem tragicznym,
bowiem w definicji Kleinera: “Tragizm to konieczność
przedwczesnego zniszczenia wielkiej wartości” [4].
Na tym jednak Kleiner nie kończy swej analizy
pojęcia “tragizmu”, bowiem dopiero ukonkretnienie
uzasadnienia śmierci sprawia (lub nie), że tragedia osiąga
swą pełnię. Wymieńmy za nim kilka form, jakie może
przybrać tragizm. Są to: “Tragizm druzgocącego losu,
tragizm winy, tragizm nadmiernej potęgi zła, tragizm
konfliktu wartości niezdolnych do współistnienia,
rewolucjonizm tragiczny, tragizm ofiary…” [4].
Najczęściej ten splot wypadków wiodących do
śmierci przybiera postać przegranej walki, ale walka nie
jest niezbędna. Chrystus, który nie walczy, także
przynależy do panteonu postaci tragicznych. Również
ludzkie intrygi, prowadzące bohatera do zguby, mogą
zastąpić walkę. Wreszcie, mogą to być czynniki od ludzi
niezależne. Kleiner powraca tu do Króla Edypa i
powiada, że żaden ze śmiertelników nie zrobił niczego,
co doprowadziłoby Edypa do ojcobójstwa i kazirodczego
związku z matką. Ten wymiar, jaki przychodzi do widza
wraz z dziejami Edypa, staje się szczególnie istotny,
ponieważ: “…wzmaga się wtedy odczucie i zrozumienie
konieczności upadku, rośnie moc nieuchronności,
rozszerzają się i olbrzymieją horyzonty, wnika tchnienie
rzeczywistości tajemniczej, metafizycznej, odsłania się
to, co najgłębsze – tajemnica bytu…” [4].
Tak w życie człowieka, bohatera tragedii i jej
widza, wkracza LOS.
Los może przybrać postać moralnego porządku,
jakiemu człowiek musi ulec; może stać się układem
stosunków społecznych, które miażdżą jednostkę; może
być następstwem dziedziczenia (o czym lubili pisać
naturaliści), a wreszcie może to być powiązanie z tym, co
ponadludzkie i wtedy mówimy o przeznaczeniu.
Przy zderzeniu człowieka i Losu siły nie są
rozłożone równo, wobec Losu jednostka nie ma szans na
zwycięstwo. Mówiąc to, Kleiner przywraca ludzkiej,
kulturowej refleksji kategorię Losu. Jeśli bowiem
wyeliminujemy Los, tak z życia, jak ze sztuki, jeśli uznamy,
że człowiek i tylko człowiek całkowicie odpowiada za koleje
swego życia, wtedy nie tylko, zdaniem Kleinera, fałszujemy
prawdę życia, ale także pozbawiamy się możliwości
przeżycia tragedii w jej szczytowym wydaniu.
Tym samym Kleiner uzupełnia swą wcześniejszą
definicję. Oto bowiem tragizm to nie tylko “konieczność
przedwczesnego zniszczenia wielkiej wartości.”, ale to
“narzucona przez los konieczność”.
Dla Kleinera jedynie tragedia losu jest prawdziwą
tragedią, ponieważ tylko wtedy “tragizm osiąga owo
tchnienie metafizyczne”. Kleiner upomina się o dostojny
74
Dorota Halina Kutyła
wymiar losu, nie chodzi wszak tylko o spełnienie np. jakiejś
przepowiedni. Prawdziwą grozę budzi Los, który odsłania
właściwe (i straszliwe) znaczenie przeszłości, czego nikt i nic
nie może odmienić, jak np. to, że ojca Hamleta zamordował
jego stryj, a jego matka poślubiła mordercę. Takie objawienie
się Losu, stającego się Mojrą, niszczy bohatera.
W takim momencie dochodzi do spotęgowania
tego, co możemy nazwać złem. Kleiner szczególnie
podkreśla, że tragizm losu objawiający się jako “tragedia
nadmiernej potęgi zła” jest szczególnie wstrząsający i
poruszający widza. Więcej bowiem siły oddziaływania
ma ukazanie złych mocy, które określają kształt życia
jednostki, niż pokazanie nawet najbardziej podstępnych
intryg złego, ale pojedynczego, człowieka.
W tej walce może też dojść do starcia nie dobra i
zła, ale dwóch wartości, cennych samych w sobie, lecz
niedających się ze sobą pogodzić. Starożytność
przyniosła nam taki konflikt uosobiony przez Antygonę i
Kreona, w polskiej literaturze takim staje się relacja
między hrabią Henrykiem i Pankracym, bohaterami Nieboskiej komedii Zygmunta Krasińskiego. Hrabia Henryk
to przedstawiciel arystokracji i jej cnót (wierność
honorowi, odwaga, bohaterstwo, odpowiedzialność,
poszanowanie tradycji). Pankracy zaś to rewolucjonista,
uczciwy, zdobywczy, wizjonerski, marzący o nowym,
lepszym, sprawiedliwym świecie. Ich racje są na tyle
równoważne, że giną obaj. Wartości, w które wierzyli,
okazały się niezdolne do współistnienia; i to jest kolejna
odmiana tragizmu, z jakim człowiek może się spotkać.
W przypadku hrabiego Henryka i Pankracego ich
konflikt jest też przykładem tragedii rewolucjonizmu,
czyli walki między starym porządkiem, a tymi, którzy
chcą wprowadzić do świata nowe, dotąd nieuznawanie
czy niewyznawane ideały.
W Nie-boskiej komedii ostatecznym zwycięzcą
staje się Chrystus, który do europejskiej, a może i
światowej kultury i duchowości, wniósł ideę ofiary,
poświęcenia siebie za innych. Dla wierzących oczywiście
Chrystus nie poniósł klęski. Dla tych jednak, którzy nie
widzą działań Chrystusa w perspektywie wieczności,
jego życie i śmierć są przykładem tragizmu ofiary
złożonej za ludzkość, która mimo tego nie stała się en
bloc lepsza. Bóg-Człowiek umierający za wszystkich
ludzi. To obraz mający ogromną siłę.
Na ten czynnik, na spotęgowanie uczuć, działań,
myśli, Kleiner zwraca szczególną uwagę. O natężeniu
ludzkich sił można, jego zdaniem, mówić tak w odniesieniu
do bohaterów tragedii, jak jej odbiorców. Przytoczmy w
tym miejscu dłuższy fragment z Kleinera: “Cała siła
człowieka i cała głąb jego istoty przejawia się w obliczu
skrajnych niebezpieczeństw i w momentach patrzenia w
oczy śmierci. Jest to najwyższa próba mocy. Wobec tego
żadne dzieło sztuki tak nie odsłania jaźni ludzkiej i tak
nie pozwala zajaśnieć jej wartościom jak tragedia” [4].
Tak kwestie tragizmu i tragedii widział Kleiner
jako badacz literatury. Przedwczesność śmierci,
spotęgowanie oddziaływania, specjalny typ bohatera i
konfliktu. Jakoś wraca nam Arystoteles tutaj, ale…
Stary Izaak Bodlicott z Tajemnicy Wawrzynów
Agathy Christie miał około dziewięćdziesięciu lat, kiedy
umarł. Że ma 90 lat, to wiemy od niego. Temu jednak
nikt nie dawał wiary, ale też nikt nie wątpił w jego
sędziwość. Mimo jej nadal ratował mieszkańców pewnej
wsi koło Hollowquay, kiedy zepsuło im się coś w domu.
Długie lata dały mu doświadczenie w obchodzeniu
się z wannami, piecykami gazowymi, urządzeniami
elektrycznymi, zamkami, drzwiami, szybami. Naprawiał
wszystko sprawnie i niedrogo. O, nie był bez wad. Lubił
opowiadać historie ze swego życia po wielekroć i szukał
nowych słuchaczy, by roztoczyć przed nimi dawno
minione dzieje. Dla niego bohaterowie tych historii byli
nadal żywi. Starsza siostra, która niecnie czyniła, a którą
wydał pies rzeźnika. Pani Atkins trzymająca rewolwer w
białym ślubnym pantofelku. Z niego strzelała do ludzi
straszących jej ukochane ptaki…
Pewnego jednak dnia Prudencja, bardziej znana
jako Tuppence, a czasem jako Tomaszowa Beresford,
znalazła go martwego w ogrodzie. Ostatecznie urządzono
mu porządny pogrzeb, jego rodzina doceniła okazały bukiet
kwiatów od wdzięcznych pracodawców i wydelegowała
innych przedstawicieli rodu do pracy w ogrodzie. Krewni nie
płakali zbyt długo, choć na rozprawie orzeczono zabójstwo
przez nieznanych sprawców. Nie płakali, bo… Izaak był
stary, bo już zdarzyły się inne śmierci w tej rodzinie. Jednak
mądra Tuppence mówiła, że to tragedia.
W podobnym wieku jak Izaak, w przedwojennej
Polsce (w 1937), umierał polski fizyk, profesor Władysław
Natanson. Też żył długo, też robił rzeczy udane jak
Izaak, choć innego rodzaju (zajmowały go nie wanny i
przewody, a elektrony i protony) i też jego śmierć, autor
wspomnień o nim, ks. biskup Michał Godlewski, nazywa
tragedią (dodając do niej słowo “mędrca”).
Umieranie Natansona trwało dłużej niż nagła
śmierć Izaaka. W 1933 jeszcze pracował po 12 godzin na
dobę, broniąc autonomii uniwersytetu, jeszcze miał
mnóstwo planów badawczych, ale… zaczęły się “biedy i
biedulki”, zaczął się łatwo męczyć, jego ręce i oczy
słabły. Pracował jednak nadal, choć zamiast fizyką, zajął
się… Aleksandrią i Arabami. Pisał, wydawał, śpieszył
się, czując, iż sił mu ubywa. Zaczęły pojawiać się ataki,
które przyprawiały go o chwilowy paraliż. Wraz z bólem
cielesnym pojawił się ból duchowy, przekonanie, że tak
mało rozumie z porządku otaczającego go świata i
kultury. W wymiarze fizycznym każda zmiana pogody,
każde nagłe ocieplenie lub oziębienie, było katastrofą,
niepozwalającą mu normalnie działać przez długi czas.
Jednocześnie nachodziły go ponure myśli o nikłej
wartości ludzkości. Czytał pracę Condorceta pokazującą
losy uczonych, skazywanych na śmierć lub więzienie
przez nierozumny i okrutny motłoch; łączył to z
wydarzeniami mu współczesnymi, z prześladowaniami
uczonych ze strony bolszewizmu i hitleryzmu.
STARY IZAAK NIE ŻYJE. TO TRAGEDIA. NIE, TO NIE TRAGEDIA
Rok 1936 przyniósł kolejne pogorszenie stanu
zdrowia. Stracił zdolność do pracy umysłowej, nie mógł
czytać, rozmawiać, leżeć na kanapie. “Więc siedział,
siedział w fotelu z pochyloną głową, w smutnych myślach
pogrążony…. Życie stało się dla niego, jak pisał, marazmem i
półistnieniem. Nie pocieszał się dotychczasową wiedzą i tym,
co osiągnął. “Słabł, odchodził, wypalał się jak kaganek, gdy
mu zabraknie oliwy…” Jego tragedia, jak napisał Godlewski,
dobiegła kresu 26 II 1937 roku.
Obie te śmierci nie zadowoliłyby ani Arystotelesa,
ani Kleinera jako przykłady losów kwalifikujących się do
stania się tematem tragedii. Szczególnie Kleinera; w
żadnym wypadku nie możemy bowiem mówić np. o
przedwczesności śmierci, ba, obaj, Izaak i Natanson, żyli
długo, a ich życie było udane i spełnione.
A jednak zgadzam się z Tuppence i Godlewskim,
że w każdym z tych wypadków możemy mówić o
tragedii. Może dlatego, że wszelkie przybliżenia zdarzeń
i okoliczności tragicznych są tylko przybliżeniami, natomiast
75
prawdziwą istotą tragedii i tragizmu jest odsłonięcie
człowiekowi działania Losu, nieprzewidywalnego, nieznanego,
niepojętego i potężnego.
Do Izaaka Los przyszedł pod postacią morderców,
do Natansona – chorób, ale przyszedł, a to spotkanie
pokazało nie tylko potęgę Losu, ale i wielkość
człowieka. Oddajmy na koniec głos Kleinerowi: “Los
udostojnia [DHK – człowieka], gdy go łamie – ów los
Schillerowski, który człowieka podnosi, kiedy człowieka
druzgoce (welches den Menschen erhebt, wenn es den
Menschen zermalmt)” [4].
1. Arystoteles. Poetyka / Arystoteles. – Wrocław :
Zakład Narodowy im. Ossolińskich, 1989. – 112 p.
2. Christie A. Tajemnica Wawrzynów [Postern of Fate] /
A. Christie. – Wrocław : Wydawnictwo Dolnośląskie, 1997. –
283 p. 3. Godlewski M. Tragedia Mędrca / M. Godlewski. –
Warszawa: [s. n.], 1937. – 14 p. 4. Kleiner J. Tragizm /
J. Kleiner. – Lublin : Towarzystwo Naukowe Katolickiego
Uniwersytetu Lubelskiego, 1946. – 16 p.

Podobne dokumenty