28.05.2010, Gazeta Wyborcza Bombay mądry po powodzi (PDF

Transkrypt

28.05.2010, Gazeta Wyborcza Bombay mądry po powodzi (PDF
Bombaj mądry po powodzi
Sandeep Ashar*, Gazeta Wyborcza z dnia 28.05.2010
Warszawa powinna uniknąd błędów popełnionych przez Bombaj. Obecna powódź to przestroga,
której nie wolno zlekceważyd
Powódź sparaliżowała Polskę. Katastrofa dotknęła wiele miast i wsi, w tym samą Warszawę. Chod
wody już opadają i życie powoli wraca do normy, stolica nie powinna lekceważyd ostrzeżenia danego
jej przez matkę naturę. Znacznie większe od Warszawy miasta już słono płacą za to, że stawiając na
wzrost i ekspansję, zniszczyły naturalne krajobrazy.
Bombaj, handlowa stolica Indii i drugie co do wielkości miasto świata, w ostatnim dziesięcioleciu
nieźle namęczył się z wodą. Podtopienia różnych dzielnic zdarzały się coraz częściej. Woda zalewająca
niżej położone partie miasta należy już do corocznych atrakcji. - Powodzie i silne deszcze paraliżują
życie metropolii średnio przez co najmniej dwa dni w roku - zauważa Kapil Gupta, który od lat bada
podatnośd miasta na powodzie.
Winy za coraz częstsze powodzie nie da się zwalid na zmiany klimatyczne. Sa one także skutkiem
zabudowywania ujśd rzek i niszczenia naturalnego krajobrazu. W ostatniej dekadzie miasto rosło jak
szalone. Wzrost ten odbywał się kosztem przyrody.
Zdaniem geologa HP Samanta ponad 40 proc. zamieszkanych terenów Bombaju znajduje się na nisko
położonych terenach bagiennych. Głód ziemi potrzebnej na nowe osiedla sprawił, że zabudowano nie zawsze zgodnie z prawem - podmokłe łąki, które kiedyś były wykorzystywane jako poldery
gromadzące nadmiar wody z rzeki w czasie największych opadów. Osiedla domów albo slumsy
powstały zbyt blisko albo wręcz na samych obszarach zalewowych.
Rzeka Miti, która tak jak Wisła w Warszawie płynie przez całe miasto, odprowadza nadmiar wody
deszczowej do Morza Arabskiego. Jej koryto zostało niebezpiecznie zwężone. To samo spotkało
mniejsze rzeki i jeziora na terenie miasta. Nawet tory i autostrady budowano na terenach
podmokłych. Wszyscy myśleli o rozwoju, nikt nie pamiętał o podwoziach. "Granice między lą dem a
morzem zostały zaznaczone nie tak, jak wyglądają w czasie monsunu, gdy przybywa terenów
podmokłych, ale tak jak przebiegają zimą. Monsun został potraktowany jak wyjątkowy okres
brzydkiej pogody i całe planowanie odbywało się na podstawie danych pogodowych zbieranych w
czasie suchych miesięcy" - opowiadali w "New York Times" Dilip Da Cunha i Anuradha Mathur,
planiści i architekci, którzy przez dwa i pół roku analizowali bombajskie perypetie z deszczówką.
Ignorowano drobne podtopienia, nadużycia były na porządku dziennym. Aż przyszedł tragiczny 26
lipca 2005 r., kiedy to bogowie deszczu pokazali, co potrafią. W ciągu 24 godzin spadło aż 944 mm
deszczu, najwięcej od kiedy prowadzi się tego typu pomiary. Przestarzały i zaniedbany system
odpływowy nie był w stanie poradzid sobie z taką ilością wody. Miasto zalał potop, zginęło 419 osób i
ponad 16 tys. zwierząt. 100 tys. budynków albo zawaliło się całkowicie, albo zostało poważnie
uszkodzonych. Sama walka z najbardziej doraźnymi skutkami tragedii kosztowała miasto 80 mln euro.
Zdaniem komisji powołanej do ustalenia przyczyn katastrofy zawiniło zlikwidowanie wielu zbiorników
retencyjnych, zawężenie koryt rzek i strumieni, zabudowanie terenów, które nigdy nie powinny byd
zabudowane, oraz zniszczony system odpływów. Zalecono krótko- i długoterminowe działania, by
uniknąd powtórnej tragedii. Kosztowały one miasto już miliony euro. Poszerzane są uprzednio
zabudowane koryta rzek; w wielu miejscach przywrócono rzece Miti jej naturalny bieg. Dokładnie
czyści się odpływy, by uniknąd zatkania, zainstalowano automatyczne stacje mierzące poziom wody.
Wprowadzono nowe przepisy mające utrudnid niepohamowane zabudowywanie nisko położonych
terenów bagiennych.
Wszystkie te kroki przyniosły znaczącą ulgę. Woda z powodzi stoi w mieście znacznie krócej niż
kiedyś. Jednak Bombaj wciąż płaci za błędy popełnione w przeszłości. Przez nieodwracalne
zniszczenie naturalnych form terenu miasto już zawsze będzie narażone na wyższe straty w czasie
powodzi.
Warszawa ciągle może uniknąd tego losu. Hydrotechnicy, tacy jak wypowiadający się na łamach
"Gazety" Adam Jacewicz, uważają, że główną przyczyną wysokich kosztów powodzi jest zasiedlanie
terenów zalewowych. Radzą, by surowo zabronid budowania na nich osiedli. Doświadczenie Bombaju
pokazuje, że przestrogi są jak najbardziej uzasadnione. Warszawa, nawet jeśli się rozwija - dziś jest
osiem razy mniejsza niż Bombaj - musi oprzed się pokusie zasiedlania terenów zalewowych.
Nawet jeśli ilośd opadów - w Bombaju rocznie spada 2300 mm, a w Warszawie tylko 450 mm - i
topografia bardzo różnią oba miasta, polska stolica może się wiele nauczyd od tej azjatyckiej
metropolii. Gwałtowna urbanizacja sprawiła, że w Bombaju wzrósł dochód na głowę mieszkaoca, ale
pogorszyła się infrastruktura. Mniej wydolne stały się służby miejskie. To wszystko odbiło się na
jakości życia. Nie da się jednak zaprzeczyd - przez pięd ostatnich lat Bombaj pokazał, że wie, jak
zminimalizowad skutki powodzi.
* autor jest dziennikarzem "DNA", drugiej co do popularności anglojęzycz nej gazety w Bombaju.
Odbywa trzytygodniowy staż w "Gazecie" w ramach projektu "Promised City" (www.promisedcity.org)
http://wyborcza.pl/1,98077,7949894,Bombaj_madry_po_powodzi.html