Zinaida Jewdokimowna Kowalenko miała kota. I ja też mam kota
Transkrypt
Zinaida Jewdokimowna Kowalenko miała kota. I ja też mam kota
Zinaida Jewdokimowna Kowalenko miała kota. I ja też mam kota. Zinaida Jewdokimowna Kowalenko była sama. I ja też jestem sama. Od 7 lat mieszkam sama, 7 lat minęło, odkąd ludzie wyjechali. W nocy czasem siadam, dopóki się nie rozwidni, i myślę sobie, myślę. Dzisiaj też całą noc skulona przesiedziałam na łóżku, a potem wyszłam, żeby popatrzeć na słoneczko. Cóż ja mogę pani powiedzieć? Najsprawiedliwsza na tym świecie jest śmierć. Mam i córki, i synów. Wszyscy są w mieście… Ale ja nigdzie stąd nie chcę odejść! A po co wyjeżdżać? Tu jest dobrze! Wszystko rośnie, wszystko kwitnie. Od meszki do dzikiego zwierza, wszystko żyje. Ludzie powyjeżdżali, a koty i psy zostawili. Stały przy swoich obejściach i czekały, aż gospodarze wrócą. Długo na nich czekały. Głodne koty jadły ogórki… Pomidory… Do jesieni kosiłam trawę przed furtką sąsiadki. Czekałam na ludzi. Odwiedzam groby. Mama tam leży. Mała córeczka zmarła. We wojnę na tyfus. Mój chłopina też tam obok nich. Ostatnia wojna… iluśmy ludzi potracili! Dawniej wesoło żyli. Kiedy było święto, to od razu piosenki, tańce, harmonia. A teraz jak więzieniu. No i jakie to, mówię, promieniowanie, kiedy i motyl fruwa, i trzmiel brzęczy. A mój Waśka łowi myszy. Oj, kochanieńka moja! Rozumiesz ty chociaż, jaka jestem smutna? Zaniesiesz ten mój smutek ludziom… a mnie może już wtedy nie będzie… szukajcie mnie w ziemi… Pod korzeniami…