Wiadomości ASP - Kwartalnik o sztuce
Transkrypt
Wiadomości ASP - Kwartalnik o sztuce
Wiadomości ASP 56 Akademia styczeń 2012 Sztuk Pięknych ISSN 1505–0661 im. Jana Matejki www.asp.krakow.pl w Krakowie cena 6 zł (w tym 5% VAT) → Z NAROŻNIKA I PIĘTRA → Spis treści Idee 2 – M. Christopher. Zacharow W Nowym Jorku dowiesz się kim jesteś i na co cię stać 10 – Ks. Adam Boniecki Zawsze można coś wyciąć 18 – Jacek Dembosz Możliwość wyspy 22 – Michał Pilikowski Maciej Moraczewski – twórca gma‑ chu ASP w Krakowie 25 – Piotr Winskowski Między fasadą a podwórkiem, między kopułą a strychem 28 – Janusz Krupiński Interpretacja jako patetyzacja, czyli patointerpretacja 31 – Waldemar Węgrzyn Kompatybilni, niekompatybilni 36 – Andrzej Wajda Maluj, maluj, i tak Matejką nie będziesz! 38 – Justyna Koeke Dużo i bardziej! A Felietony 42 – Darek Vasina Księżyc w nowiu, czyli straciłem łódkę, nie niśmy się obejrzeli, a już kończy się pierwszy kwar‑ tał 193. roku akademickiego, zainaugurowanego będziesz mieć sersa 44 – Grzegorz Sztwiertnia Krytuk tym razem w krakowskiej Operze. Odbyły się jesienne Dyplomy obrony dyplomów, wydziały pracują na pełnych obrotach. Trwają prace w budynku Akademii: odnowioną północną 46 – Marta Antoniak Żywot Celiny w 19 odsłonach kopułę (od strony ul. Paderewskiego) obsiadły, zrekon‑ 48 – Agnieszka Fujak Bezpieczne lądowanie Wystawy struowane przez prof. Sękowskiego, trzy gryfy. Przywra‑ camy tym samym pierwotny kształt budowli, co jest moż‑ 50 – Łukasz Konieczko Sztuka projektowania liwe dzięki środkom przyznanym nam przez Społeczny 54 – Anna Baranowa Zawsze akt Komitet Odnowy Zabytków Krakowa. 58 – Michał Zawada Białe plamy Janusza Orbitowskiego Pielęgnując tradycję, nie zapominamy wszakże o wyzwa‑ 60 – Małgorzata Markiewicz Ubranie narodowe Unii Euro‑ niach czasów współczesnych. I tak, po wyrażonej już pejskiej – możliwe? przez Senat aprobacie powołany zostaje nowy, siódmy 62 – Agnieszka Łukaszewska Portrety i czas utrwalony wydział Uczelni – Intermedia. Będzie on przygotowywał 64 – Jakub Woynarowski Armarium studentów do podejmowania działań niemieszczących 65 – Andrzej Bednarczyk Imaginary landscapes się w tradycyjnych dyscyplinach plastycznych, a przecież 66 – Jerzy Hanusek Mglisto i ponuro, czyli plener w Zatorze obecnych w sztuce już od kilku dziesięcioleci. 67 – Tomasz Daniec Rysunki Shuheia Yamashity Wydarzenia Tak więc nasza dostojna Uczelnia otwiera nowy rozdział w swej niemal dwusetletniej historii. 70 – Grażyna Korpal Kraków Summer Institute A tymczasem, w przededniu Świąt Bożego Narodzenia 72 – Jacek Dembosz Etiuda & Anima. Powrót do przyszłości składam wszystkim Czytelnikom życzenia, aby spędzili 78 – Stanisław Tabisz Salon 100‑lecia ZPAP Okręgu te dni w jak najlepszym nastroju, który niech im towa‑ rzyszy przez cały nadchodzący rok 2012. Prof. Adam Wsiołkowski Rektor ASP w Krakowie Krakowskiego Autorem ilustracji Inferno na okładce jest M. C. Zacharow. Publikacje 86 – Anna Sękowska Portret Zygmunta Starego z katedry wawelskiej 1 Idee W Nowym Jorku dowiesz się, kim jesteś i na co cię stać M. Christopher Zacharow chałturę. Miałem wtedy do niej – później okazało się, Do Nowego Jorku przyjechałem w czerwcu 1981 r. twarda rzeczywistość uświadomiła mi, że w Nowym Towarzyszył mi młodzieńczy entuzjazm i naiwna Jorku jako artysta malarz nie przeżyję nawet jednego wiara w powodzenie, znana w kraju pod hasłem roku. Zdecydowałem się więc traktować tę komer‑ „jakoś to będzie”. Liczyłem sobie 26 lat i, jak więk‑ cyjną dyscyplinę możliwie solidnie. Zabrałem się że niesłusznie – lekceważący stosunek. Dość szybko Grafik, malarz, nauczy‑ ciel. Absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie (1979). Mieszka na stałe szość „turystów ekonomicznych”, myślałem o zaro‑ do malowania ilustracji z całkowitym zaangażo‑ bieniu garści dolarów z przeznaczeniem, po powro‑ waniem i pasją, tak jakby to były moje „prawdziwe cie do kraju, na mieszkanie i pracownię malarską. obrazy”. Przydało mi się doświadczenie wyniesione Po kilkudniowej mieszance emocjonalnej, szoku, z Akademii. i pracuje w Stanach lęku i podniecenia, zatrzymałem się w dolnej części Zjednoczonych. Aktualnie miasta na East Village, gdzie wynająłem skromny Przełom pokoik. Zacząłem rozglądać się za pracą. Planowałem Przełom nastąpił w roku 1985. Jedna z moich wcze‑ na Manhattanie. Poprzednio półroczny pobyt. Realia zderzenia z kapitalizmem snych ilustracji, Kobieta wiolonczela, została zauwa‑ także w Parsons School były dużo trudniejsze, niż myślałem, i już podjąłem żona, zaakceptowana i przyjęta do publikacji w „27th of Design, New York City, myśl o powrocie, gdy raptownie, w grudniu 1981 r., Annual of American Illustration”. W ten sposób trafi‑ wszystko uległo przetasowaniu. łem do grupy najlepszych ilustratorów roku, niczego jako Adjunct Assistant Professor w Pratt Institute Marywood University, Scranton, PA, i w The Przez pierwsze dwa lata imałem się różnych zajęć, Cooper Union for the przeważnie śmiertelnie nudnych i dalekich od tego, czego Advancement of Science and Art. Brał udział wcześniej nie publikując. „Society of Illustrators’s Annual of American Illu‑ oczekiwałem w swoim zawodzie. Zupa w puszce Camp‑ stration” (założone w 1901 r.) prezentuje najlepsze widualnych i zbiorowych bell’s Soup, która wtedy często gościła na moim stole (tak, ilustracje roku. Spośród tysięcy zgłoszeń profesjo‑ wystawach. Ważniejsze ta sama co u Andy’ego Warhola), dawała mi nadzieję, nalne jury, w skład którego wchodzi elita artystyczna nagrody: Pratt Institute, że kiedyś spełnieni się i mój American Dream. i wydawnicza, wybiera zaledwie kilkaset (plus minus w ponad czterdziestu indy‑ Faculty Development Przez cały czas rozmyślałem o karierze ilustratora, Award (2010), Society of Illustrators of New York 400) ilustracji. W tej grupie w kilku kategoriach przy‑ przygotowując portfolio z ilustracjami. znawane są nagrody – złote i srebrne medale. Na podbój Manhattanu strators doczekałem się pierwszych zleceń na zilu‑ Teczka z portfolio, z którą ruszyłem na podbój Man‑ strowanie okładek do książek. Projektowanie okładek hattanu, zawierała kilka małych obrazków. Były stało się moim ulubionym tematem, polem do popisu, to ilustracje namalowane farbą akrylową na canvas środkiem do zaspokojenia osobistych skłonności 28 Annual, Silver Medal Niedługo po wyróżnieniu przez Society of Illu‑ (1986). board. Jako absolwent wydziału malarstwa ASP w Kra‑ do „dramatu, nastroju i tajemnicy”. Mroczna i ponura na płótnie, 36 × 28 cm, ilu‑ kowie, od zawsze traktowałem tego rodzaju „twór‑ paleta kolorystyczna przywieziona z kraju znalazła stracja prasowa czość” jako, wymuszoną przez okoliczności życiowe, doskonałe zastosowanie w tej kategorii. → Thunder, 2011, akryl 2 Wiadomości asp /56 3 ↑ Crown of thorns, 2007, akryl na płótnie, 31 × 18 cm, ilustracja prasowa Sukces Rok 1986 okazał się pasmem sukcesów. Aż cztery Zlecenie na okładkę do „Time” (XI 1988) zastało mnie w sklepie z materiałami artystycznymi. Pod‑ moje okładki książek wykonane dla nowojorskich czas dokonywania zakupów nagle przez megafon wydawnictw wybrane zostały przez Society of Illustra‑ sklepowy wywołano moje nazwisko. Proszono o nie‑ tors do grona najlepszych okładek roku, a za jedną zwłoczne podejście do telefonu. Ku mojemu zdzi‑ z nich otrzymałem nagrodę specjalną – Srebrny Medal wieniu słuchawkę po drugiej stronie dzierżył w ręku Society of Illustrators of New York. Nieoczekiwanie sam dyrektor artystyczny gazety. Wyrażając wielką stałem się tak zwanym Top Notch, najwyższej klasy ulgę z racji odnalezienia mojej osoby, zlecił mi przy‑ grafikiem. gotowanie okładki mającej zilustrować rozpad ZSRR. Posypały się kolejne zlecenia na okładki dla Na wykonanie tej pracy dostałem 48 godzin. Udało się. najbardziej znanych czasopism, były wśród nich Kolejny podobny przypadek to, trwający non stop, „Time”, „Newsweek” i „Businessweek”. Współpraca trzydniowy maraton dla „Newsweeka” (V 1990) – z nimi świadczyła o ugruntowaniu mojej pozycji wykonałem dla nich dwie okładki. na rynku. Ale nic nie jest za darmo. Nieodłącz‑ W każdym przypadku redakcja zapoznawała się nym elementem tej pracy był potęgujący się stres z pracami przedstawionymi przez dwóch lub trzech i wiele nieprzespanych nocy. Z tą robotą łączył się artystów, a do druku kierowano najlepszą wersję. zawsze short deadline na realizację. Kilka takich 4 „nieprzekraczalnych terminów” doświadczyłem Studio w pierwszych latach mojej kariery. Pamiętam W Nowym Jorku kilkakrotnie zmieniałem miej‑ dwudziestoczterogodzinną sesję nad okładką dla sce zamieszkania, aby na dobre zakotwiczyć przy magazynu „Discover” z marca 1986. Moim rywa‑ Washington Square Park, w Greenwich Village lem był wtedy Brad Holland, prawdziwa super‑ na Manhattanie. To historyczna dzielnica bohemy gwiazda amerykańskiej ilustracji. Szczęśliwie artystycznej oraz młodzieży studenckiej kilku naj‑ udało mi się go pokonać i numer „Discover” ukazał bardziej znanych uczelni (New York University, się z moją okładką. The Cooper Union for the Advancement of Science Wiadomości asp /56 Zlecenie na okładkę do „Time” (XI 1988) zastało mnie w sklepie z mate‑ riałami artystycznymi. Podczas dokonywania zakupów nagle przez megafon sklepowy wywołano moje nazwisko. Proszono o niezwłoczne podejście do telefonu. Ku mojemu zdziwieniu słuchawkę po drugiej stro‑ nie dzierżył w ręku sam dyrektor arty‑ styczny gazety. ↖ Face, 1985, akryl and Art, Parsons School of Design czy Pratt Insti‑ 1988 tut). Największą zaletą tego mieszkania była dobra Któregoś dnia w jednym z mniejszych pomieszczeń lokalizacja. Vorpal Gallery zamieszczono siedem moich niewiel‑ na płótnie, 31 × 23 cm, okładka książki kich prac. Tego wieczoru to nie ja byłem gwiazdą. Fine Art W głównych salach celebrowano duże, barwne Od początku mojego pobytu w Nowym Jorku szukałem płótna innego, uznanego na rynku artysty. Spaceru‑ własnej formy ekspresji w malarstwie. Lata 80. były jąc po galerii, można było także trafić na moją małą odrodzeniem w sztuce wizualnej. Malarstwo i rzeźba ekspozycję. Po kilku dniach otrzymałem wiadomość stały się ponownie bardzo modne. Na Manhattanie o sprzedaży wszystkich moich prac. To zdecydowało wszędzie otwierano nowe galerie. Przodowały w tym o zmianie, na parę lat, wymiarów moich obrazów. East Village i Lower East Side. Soho było już wcześniej Dotychczas nie przekraczały one formatu 50 x 50 cm. ustabilizowane, elitarne, ale jeszcze przyjmowało Galeria poczęła dostarczać mi do pracowni gotowe młodych artystów, których prace mogły się przełożyć do malowania płótna, których rozmiary zbliżone były na sukces komercyjny. Przynieść zysk – tak galerii, do formatu 2 x 3 m. Ogarnęły mnie mieszane uczu‑ jak i artyście. cia w związku z rozmiarem tych płócien. Pokonałem Pierwszą indywidualną wystawę malarstwa tę przeszkodę, malując kilka obrazów, które zostały miałem w Polskim Instytucie Naukowym na Man‑ dobrze przyjęte. Zaprezentowałem je na wystawie hattanie w roku 1983, ale dopiero pięć lat póź‑ indywidualnej w roku 1991. Tym razem to mnie uho‑ niej poczułem zapach pieniędzy, podpisując pię‑ norowano oficjalnym otwarciem. cioletni kontrakt z Vorpal Gallery, mieszczącej Nadzieje na prawdziwy sukces rynkowy zakoń‑ się w sercu Soho, na West Broadway & Spring czyły się fiaskiem. Kryzys na Wall Street odebrał Street. Galeria ta reprezentowała znanych arty‑ sztuce dopływ gotówki i wiele galerii, włącznie z moją, stów. Dysponowała też, co ważne, imponującymi, zakończyło wkrótce działalność. Przez następne lata przeszklonymi od strony ulicy pomieszczeniami wystawiałem prace w innych galeriach Nowego Jorku. wystawienniczymi. Ostatnią wystawę indywidualną miałem w 2005 r. 5 1. Labirynt, 2002, akryl w Galerii Europa na Brooklynie. Tam na ścianie na panelu, 61 × 45 cm, wykonałem czarno‑biały mural (16 x 9 cali), któ‑ nego w Pratt Institut na Manhattanie, jednej z czoło‑ rego ośmiogodzinna realizacja zarejestrowana została wych szkół artystycznych w Stanach. Tam w 2007 r. okładka książki w klasie illustracji reklamowej oraz malarstwa olej‑ 2. Image #13, 2002, akryl na wideo. Skróconą do godziny wersję pokazywano otrzymałem nominację na stanowisko Adjunct Assi‑ na panelu, 61 × 45 cm, dzień później podczas otwarcia. stant Professor. 3. In the country, 1987, akryl Edukacja Kryzys na płótnie, 38 × 25 cm, Początki mojej nieplanowanej kariery w edukacji Odnoszę wrażenie, że niewielu spośród artystów/ilu‑ wyglądały tak, że zaczęli odwiedzać moje studio stu‑ stratorów przetrwa obecny kryzys. Nie tyle z powodów denci uczelni artystycznej. Rozsiadali się na podłodze, ekonomicznych (co oczywiście nie jest bez znacze‑ okładka książki okładka książki 4. Life & fate, 1988, 36 × 28 cm, okładka oglądali na ścianie slajdy z moimi obrazami i ilustra‑ nia), ile na skutek zmiany funkcji „ilustracji/obrazu” cjami, słuchali w skupieniu opowiadań o życiu i pracy i tradycyjnie pojmowanej jego roli. Dziś na rynku 5. Tornado, 1984, akryl artysty malarza/ilustratora w Nowym Jorku. Efek‑ zastępuje go ilustracja ruchoma, animacja, reklama na płótnie, 36 × 13 cm, tem tych spotkań było podjęcie w 1997 r. współpracy elektroniczna (komputery). książki portfolio 6 z The Cooper Union for the Advancement of Science Od czasu postawienia pierwszych kroków and Art na East Village, gdzie do dnia dzisiejszego na ziemi amerykańskiej minęło trzydzieści lat. prowadzę klasy malarstwa i rysunku. Spotykają się Muszę przyznać, że los okazał się dla mnie łaskawy tam ludzie z różnych stron świata. Uczę rzemiosła, i mimo iż nie brakowało na mojej drodze wielu dra‑ ale i postaw, a oni uczą mnie akceptacji dla „inności”. matycznych momentów (nie chciałbym nimi nikogo Kilka lat spędziłem też w Parsons The New School zanudzać), to na przetrwanie i ugruntowanie mojej For Design na Greenwich Village, prowadząc tam obecnej pozycji miał wpływ olbrzymi wysiłek, katorż‑ zajęcia z ilustracji konceptualnej. Od 2003 r. uczę nicza praca oraz poparcie i wyrozumiałość ze strony Wiadomości asp /56 1. 2. 3. 4. 5. 7 7. 6. 8. 9. rodziny i przyjaciół. Z perspektywy czasu uważam, 6. Bishop, 2011, akryl 8. Surrender, 2010, akryl że życie w Nowym Jorku było wielką przygodą. Obec‑ na płótnie, 30 × 25 cm, ilu‑ na płótnie, 28 × 33 cm, ilu‑ nie, 31 × 23 cm, ilustracja stracja prasowa stracja prasowa prasowa 7. Kobieta wiolonczela, 1984, 9. Bait, 1984, akryl na płót‑ akryl na płótnie, 30 × 25 cm nie, 36 × 25 cm ność w nim sztuki (pracy twórczej) stała się moim sposobem na życie. Taka jest pokrótce moja historia. Mam nadzieję, że to nie koniec mojej amerykańskiej przygody, a tylko jej kolejny etap. Pod tym względem jestem niepoprawnym optymistą. 8 Wiadomości asp /56 →Brain, 2008, akryl na płót‑ 9 Idee Zawsze można coś wyciąć Zakon Zgromadzenia Księży Marianów, nakładając jest dość skomplikowane. „Tygodnik Powszechny” na ks. Adama Bonieckiego niefortunny zakaz wystę‑ jest pismem katolickim, ale nie chce być pismem powania w telewizji, radiu i prasie, zapewnił mu, kościelnym, pismem religijnym. W sumie jest prawdopodobnie wbrew własnym intencjom (chociaż to dosyć trudne. są i inne opinie), spory medialny rozgłos. Oddając Dzisiejsze i doraźne sprawy tak nas absor‑ głos ks. Bonieckiemu – przypominamy, co, jesz‑ bują, że tracimy jakąkolwiek perspektywę. Można cze jako redaktor naczelny „Tygodnika Powszech‑ to potraktować bardzo szeroko, ale myślę, że tą pierw‑ nego”, miał on do powiedzenia dziennikarce Dorocie szą zagłuszaną warstwą jest odebranie nam nieco Włosowicz. szerszej i dalszej perspektywy. Jesteśmy miotani ks. Adam Boniecki To nas albo rozwściecza, albo wprawia w euforię czy wydarzeniami dnia i tym, co dzieje się w tej chwili. Adam Edward Boniecki depresję. Brakuje nam dystansu. To wszystko nie (ur. 25 VII 1934 r. w Warszawie) – katolicki Jestem przede wszystkim księdzem. Jako ksiądz, prezbiter, generał zakonu dzieje się w próżni. Te sprawy dnia codziennego mają dziennie w kościele spędzam półtorej godziny, dzisiaj pewien specjalny charakter. Jest to ciągłe kal‑ –2000, redaktor naczelny jako redaktor prawie całą resztę. Nie mam z tym kulowanie: czy ja tu nie tracę, czy mi się to opłaca, czy „Tygodnika Powszechnego” najmniejszych problemów. Jednak mogę sobie bez ja nie ryzykuję… Myślę, że pierwsza wartość, która w latach 1999–2011. Jest żadnego trudu wyobrazić, że dzisiaj przestaję być jest zagrożona, nazywa się bezinteresowność. Można redaktorem „Tygodnika Powszechnego” i osobą to oczywiście rozwijać. Bezinteresowność to znaczy dokończonych, Notesu rzym‑ medialną. Nic by się nie stało. To nie byłby żaden też radość życia itd. W wielkim skrócie tak bym skiego i Kalendarium życia wstrząs w moim życiu. Natomiast nie mogę sobie to skomentował. Tak się zaczyna to niebezpieczne wyobrazić, że przestaję być księdzem. Dlatego nie zagłuszanie. I ten ruch, w który nas życie wprowa‑ mam żadnych wątpliwości, a „Tygodnik” traktuję dziło, powoduje, że czasami to zagłuszamy nawet jako zadanie, które otrzymałem. samych siebie. marianów w latach 1993 autorem wielu publikacji i książek, m.in. Rozmów nie‑ Karola Wojtyły. W XI 2011 r. odznaczony Medalem za tolerancję. W przypadku redaktora naczelnego jest to odpo‑ 10 Nie wiem, czy jest to specyfika naszych czasów, wiedzialność duża i skomplikowana. Zostałem redak‑ czy też mechanizm samobronienia się przed nie‑ torem naczelnym pisma, które ma markę, legendę, przyjemną prawdą o sobie. Człowiek w stosunkach określonych wrogów, grzechy na sumieniu i ogromne z innymi używa masek. Wymaga tego nawet, w jakiejś zasługi. Gazety jednak nie robi naczelny redaktor. On mierze, miłość bliźniego. Nie musi całe otoczenie wie‑ staje na czele grupy ludzi. Wtedy mało ich znałem, dzieć, że mnie dzisiaj ząb boli. Prezentujemy się w lep‑ bo przyjechałem z zagranicy. Niektórzy, co młodsi, szym wydaniu i gramy tę rolę, co nawet samo w sobie wcale mnie nie znali. I oto nagle znaleźli się w redak‑ nie jest złe. Nie zawsze jednak można odgrywać taką cji, na której czele staje jakiś księżulo. To nie jest rolę. Następuje sytuacja, która nas zaskakuje, i wtedy przyjemne, człowiek chce być w normalnym świecie, maska pęka i wyłażą ze środka flaki. Jakaś przykra a nie w jakimś zakrystyjnym piśmie. To wszystko prawda o nas nagle bije w oczy. Człowiek bardzo tego Wiadomości asp /56 Brakuje nam dystansu. To wszystko nie dzieje się w próżni. Te sprawy dnia codziennego mają dzisiaj pewien specjalny charakter. Jest to ciągłe kalkulowanie: czy ja tu nie tracę, czy mi się to opłaca, czy ja nie ryzykuję… Myślę, że pierwsza war‑ tość, która jest zagrożona, nazywa się bezinteresowność. nie lubi. Są różne mechanizmy samoobrony. Różne nie roztrząsajmy. Chrystus nie był psychoanality‑ sposoby, żeby to od siebie odrzucić. Przenoszenie kiem, nigdy nie mówił ludziom: no to jak to było, winy na drugiego, wymazywanie z pamięci czy też właściwie coś ty zrobił, a dlaczego, a jak mogłeś, jak bardzo szybka transformacja tego, co się zdarzyło, ci nie wstyd. On mówił grzesznikom: „odpuszczają ci na wersję sympatyczniejszą. Natomiast nie da się się twoje grzechy, idź teraz w pokoju, już więcej nie siebie nie zauważyć, bo każdy człowiek jest jednak grzesz”. Ważna jest przyszłość. dosyć egocentryczny. Świat jest wokół nas: „to jest Huki świata to jest bardzo ładne określenie. szwagier wujka mojej żony” („mojej” tu jest najważ‑ Jest bardzo dużo różnego rodzaju „huków świata”. niejsze), „to jest jakieś sto metrów od mojego domu”, Myślę, że to coś musi się dokonywać w nas. Potrzebne „ode mnie tam się jedzie trzy godziny”. Jesteśmy cen‑ są momenty oczyszczenia dysku. Przeżyłem to kiedyś trum naszego świata i w końcu ten bolący nas w tej po operacji. Nie byłem poddany narkozie, tylko znie‑ chwili ząb jest największym bólem wszechświata czuleniu narkotykowemu. Pamiętam tę noc, w której w tej chwili. Co z tego, że komuś nogę obcinają, kiedy trochę majaczyłem, trochę śniłem. To było bardzo ja wariuję, bo mnie rozsadza ból mojego zęba. Siebie cenne doświadczenie. Wtedy ten dysk był rozregulo‑ to my raczej zauważamy. wany i całą noc ten śmietnik różnych historii, zda‑ Podczas spowiedzi jest taki odruch, żeby (nie rzeń, ludzi łaził mi po głowie. Zdałem sobie sprawę, mówię o moich penitentach, mówię o sobie), nic nie że jest to magazyn takich niepotrzebnych rzeczy, zatajając, uczciwie wyznać grzechy, ale jednak przed że trzeba się z tym jakoś uporać. Metoda zatyczek tym często kompletnie nieznanym spowiednikiem do uszu nie jest najlepsza, chyba że ktoś ma powo‑ nie wypaść najgorzej. Zapomina się, co to jest spo‑ łanie kamedulskie, odcina się od świata i wpatruje wiedź. Człowiek staje przed Tym, który „zna nasze się w Boga. To jest cudowne, ale to jest bardzo spe‑ serca i nasze nerki”, jak mówi Stary Testament, który cjalne. Nie byłbym zwolennikiem zatyczek do uszu, nas zna na wylot i, o dziwo!, ciągle nas kocha. Dla‑ ale oczyszczania tej świadomości. Tym powinna być tego dobrze wiedzieć, że jesteśmy poddani takiemu modlitwa. Taką funkcję ma medytacja, nie tylko mechanizmowi, powinien też o tym wiedzieć spowied‑ chrześcijańska. W momentach, w których człowiek nik i nie znęcać się nad ludźmi, którzy dokonują cza‑ przestawia się na wyższą częstotliwość fal, wszystko sem wzruszająco naiwnej kosmetyki tego, co mówią. się układa i uwalnia. Jest się najpierw człowiekiem, Nie zmuszać ich tak do końca do jakiegoś poniżenia potem chrześcijaninem, a potem księdzem. się wobec spowiednika‑człowieka. Jeżeli powiedział Jeden z zasadniczych elementów funkcji czy prawdę, Pan Bóg to rozumie, ja też rozumiem. Już misji księdza to: żeby się nauczyć słuchać drugiego 11 Fotografie: Jacek Dembosz człowieka. Bardzo chciałem się tego uczyć, jestem się do mnie różne stacje telewizyjne, żeby skomento‑ księdzem już dosyć długo. Przeszło 40 lat. Żeby się wać jakieś sprawy. Chodzi głównie o sprawy związane czegoś nauczyć, trzeba mieć mistrzów. Przyznam, z Kościołem i wiarą. Staję tam przede wszystkim jako że miałem takie szczęście. Spotkałem takiego czło‑ ksiądz. Jako człowiek, który poważnie traktuje Ewan‑ wieka, od którego uczyłem się słuchać. To był arcy‑ gelię, mówię to, co chcę powiedzieć, i dlatego uważam, biskup krakowski Karol Wojtyła. Zawsze na takiego że nie mogę nigdy odmówić. Przecież to jest jakieś hierarchę człowiek też uważniej patrzy. To było towarzyszenie tym, którzy pytają o prawdę. Nie mam coś fascynującego. Wtedy uświadomiłem sobie, z tym żadnych trudności. Natomiast mogą być trudno‑ że ja tak nie słucham. Tego się człowiek uczy. Jest ści charakterologiczne. Są ludzie, którym łatwo przy‑ taka pokusa, żeby powiedzieć: „już rozumiem”, żeby chodzi robić innym przykrość czy postępować z kimś wejść w słowo, pchać się. Wojtyła umiał słuchać. twardo. Mnie zawsze bardzo trudno jest powiedzieć Bardzo daleko mi do tego. Chyba nigdy tego nie osią‑ komuś, że artykuł nie będzie wydrukowany. Powie‑ gnę. Człowiek, który z nim rozmawiał, miał poczu‑ dzieć, że jest okropnie napisany… Jak sobie pomyślę, cie, że w tej chwili dla niego to jest najważniejsza że ten człowiek pisał, godzinami poprawiał, kocha sprawa. Że on niczym innym się nie zajmuje. On to swoje dzieło, to jak powiedzieć, że to jest okropny to, co usłyszał – pamiętał. Po paru latach potra‑ tekst, że to się do niczego nie nadaje? Więc staram się fił przypomnieć rozmowę. Miałem taki przypadek, odpisywać, że to świetnie, że oni piszą, że coś artyku‑ że po długim czasie wrócił do sprawy, o której mu łują, że niekoniecznie wszystko musi być drukowane. mówiłem. Myślałem nawet, że tego nie usłyszał, nie Tak, by powiedzieć prawdę i nie trzymać człowieka zwrócił uwagi. Po dwóch latach upomniał mnie, czy w złudzeniu. Powiedzieć, a nie zranić. nie czas byłoby wrócić do tego? Nie notował. Pozna‑ Myślę, że ktoś, komu łatwo przychodzi dawać wał ludzi dawno widzianych. To mnie u niego zafa‑ w mordę drugim, szybciej by się z różnymi spra‑ scynowało. Też tak chciałem. I zacząłem tego od sie‑ wami mógł rozprawić. To jest sprawa temperamentu. bie wymagać, ale się nie zawsze tak dzieje. Wiem, Są ludzie bardziej stanowczy i mniej współprzeżywa‑ że daleko mi do tego. Zdarza mi się ludzi traktować jący z rozmówcą. To z kolei nie doprowadza do obci‑ z roztargnieniem, z pośpiechem. Trzeba się tego cały nania ogona po kawałku, żeby nie bolało. Ale to nie czas uczyć. To jest szalenie trudne. Myślę, że jest ma nic wspólnego z kapłaństwem. to jedna z twarzy miłości bliźniego. 12 Wyrokowanie sądowe to nie jest jakieś mecha‑ Przy podejmowaniu decyzji pytam się mojego niczne wyjmowanie formułki i wklejanie jej tam, sumienia, mądrych ludzi. Być może sytuację uła‑ gdzie pasuje. To jest jednak także decyzja bardzo twia to, że pracuję w piśmie katolickim. Jak trzeba, personalna. Nie można powiedzieć, że sprawy to – zwykło się pobożnie mówić – rozważam to przed sądowe można rozstrzygać komputerowo. Pytanie: Panem. I podejmuję decyzję. Nie widzę tu żadnego „co można sobie wymodlić, a czego nie można?” to już konfliktu i przeciwstawności. Bardzo często zgłaszają jest zaglądanie Panu Bogu w rękawy. Wiemy, z jednej Wiadomości asp /56 strony, że Pan Bóg dał człowiekowi rozum, wolność i różne urządzenia, aby z tego korzystał. Z drugiej strony, spodziewamy się jakiejś jasności umysłu, która może być darem Pana Boga. Byłbym za tym, żeby – czy to przyniesie skutek, czy nie – mimo Bardzo często zgłaszają się do mnie różne stacje telewizyjne, żeby sko‑ mentować jakieś sprawy. Chodzi głównie o sprawy związane z Kościołem i wiarą. Staję tam przede wszystkim jako ksiądz. Jako człowiek, który poważnie traktuje Ewangelię, mówię to, co chcę powiedzieć, i dla‑ tego uważam, że nie mogę nigdy odmówić. wszystko o to się modlić. Jest jeszcze jeden prze‑ Uważam, że nie należy szukać metod ukojenia mawiający za tym argument. Sama modlitwa – nie smutku. Należy przez ten smutek przejść. To czasem mówię o klepaniu pacierza, tylko o stawaniu przed trwa bardzo długo, czasem tak długo, że spotykając Bogiem, rozłożeniu tego całego straganu elemen‑ takich ludzi, bo wtedy ludzie przychodzą właśnie tów, które muszę jakoś uładzić przed spojrzeniem do księdza, boję się, że oni chcą tam zostać i chcą się Boskim – jest jednocześnie pewnym zdystansowa‑ zamknąć. Myślą, że przez rozdrapywanie ran, przez niem. Zadaniem pytania: „jak to wygląda w oczach to cierpienie z powodu śmierci, przez to emocjonalne Pana Boga?”. Człowiek sam też w pewnym sensie odczuwanie tego wszystkiego zatrzymają czas i nie „wychodzi z siebie” i staje obok. Na pewno to nie oddalą się od tego, który odszedł. Jednak uważam, jest czas stracony. Wolno ufać, że Pan Bóg na takie że trzeba przez to cierpienie, przez ten ból przejść. prośby odpowiada. Jeżeli o dobre rzeczy prosimy – Człowiek jest potem kimś innym. Po utracie ludzi mówi Chrystus – to dobry Ojciec nam je daje. Dlatego najbliższych, których kochaliśmy, jesteśmy inni. ze wszech miar polecam modlitwę albo coś ad instar, To jest nasze dojrzewanie, dorastanie. Jest to stopień jeśli ktoś jest niewierzący. To jest bardzo potrzebne. w dorastaniu do zrozumienia najważniejszej rzeczy To ratuje człowieka przed działaniem impulsywnym, w chrześcijaństwie: co to jest zmartwychwstanie. emocjonalnym, pochopnym. Śmierć osoby kochanej to jest trochę umieranie mnie Sprawiedliwość, koniec końców, jest w naszych samego. Kto nie przeżył śmierci osoby, którą bardzo rękach. My za to odpowiadamy. Prosimy tylko, żeby kochał, nie wie, o czym jest mowa, kiedy się mówi nasze, nie zawsze mądre, głowy Pan Bóg rozświetlił, o życiu wiecznym czy o zmartwychwstaniu. Dlatego a nasze emocje uporządkował. Jak mówił ojciec Piotr dzieci, jeżeli są zdrowe, o tym nie wiedzą. Nie mówię Rostworowski, to jest tak: „jak się o czymś dużo mówi, o dzieciach nieuleczalnie chorych, bo te są nadzwy‑ to znaczy, że tego nie ma, jak jest co jeść, to się nie czaj dojrzałe. Pan Jezus nie mówił kazań do dzieci. mówi o jedzeniu, a jak człowiek jest głodny, to cią‑ Błogosławił i wysyłał je do domu. Dzieci w ogóle nie gle o nim mówi”. Jak nie ma wolności, to się mówi wiedziały, o czym On mówi. Dorastanie jest częścią o wolności, a jak ona jest, to jest tak jak powietrze. daru, jakim jest możność kochania i możność prze‑ Ciągłe wracanie do tematu sprawiedliwości świadczy życia śmierci osoby kochanej. To też jest dar, który jednak o tym, że nie jest z nią najlepiej. „Czy spra‑ nas czyni dojrzalszymi. wiedliwość musi odejść do lamusa?” – taki miałem kiedyś wykład. Z Ratzingerem, wtedy jeszcze kardynałem, spo‑ tkałem się osobiście tylko raz w życiu. „Znak” prosił 13 mnie, żeby spytać go, kiedy można przeprowadzić książek to są zbiory referatów, które wygłaszał zapra‑ z nim obiecany wywiad. Spotkałem go na ulicy szany jako prefekt. Teraz on będzie miał swojego pre‑ na terenie Watykanu. Wiedziałem, że mogę do niego fekta. Jest papieżem i jest w innym miejscu. W Domi‑ podejść, bo jest człowiekiem bardzo uprzejmym. nus Iesus mówił, że tytuł „Kościół” przysługuje tylko Po trzech zdaniach w uprzejmy sposób mnie spła‑ Kościołowi katolickiemu i Cerkwi prawosławnej. Jako wił. Bardzo źle załatwiłem tę sprawę. To był mój papież, powiedział, że do dialogu zaprasza „wszystkie jedyny osobisty z nim kontakt. Oprócz tego widzia‑ Kościoły”. Poszedł dalej niż dokument, który sam łem go z daleka na wielu konferencjach prasowych. podpisał. Jestem szalenie ciekawy, jak to się dalej Prezentował tam dziennikarzom trudne czasem potoczy. Ciągle się spodziewamy, że zaskoczy nas dokumenty. Imponował mi niezwykłym kunsztem jeszcze czymś wielkim. Na razie trudno powiedzieć. sporu. Przychodzili tam dobrze przygotowani dzien‑ Ostatnio został odwołany redaktor naczelny jezuic‑ nikarze‑watykaniści, którzy mieli zamiar go zagiąć kiego pisma „Ameryka”, którego wcześniej kardynał i na czymś złapać. Stawiali trudne zarzuty. Ratzinger Ratzinger wielokrotnie napominał za jego liberali‑ rozkładał je na czynniki pierwsze i potem z czarują‑ styczne podejście do chrześcijaństwa. Nie znam szcze‑ cym uśmiechem zdmuchiwał. Nikogo nie upokarzał, gółów, ale wiem, że był to dość długo trwający spór. nikomu nie robił afrontu. To było mistrzowskie i bar‑ Oczywiście, papież nie odwołuje redaktora jakiegoś dzo mi imponowało. Jest autorem licznych książek, pisma, ale podejrzewam, że to się łączy. Nie wiem, czy z których jedne czytałem, inne teraz pospiesznie sta‑ papież o tym zwolnieniu wiedział, czy ktoś z jezuitów ram się przeczytać, chcąc sobie odpowiedzieć na pyta‑ prosił o radę, czy też wybiegli przed orkiestrę, żeby nie, jakiego mamy papieża. To jest dobra metoda, się przypodobać papieżowi. każdemu to radzę, ale odpowiedzi chyba nie znajdę. Ciągle więcej jest, niestety, takich rzeczy, w któ‑ Ratzinger, pisząc te książki, był teologiem, kardyna‑ rych czuję, że nie dorosłem, że czegoś dobrze nie roz‑ łem, prefektem Kongregacji Doktryny Wiary, czyli wiązałem, że się spóźniłem. Nie, nie jest to poczucie człowiekiem o bardzo określonym stanowisku. Nawet permanentnej satysfakcji. Są momenty nie tyle satys‑ jeżeli pisał te swoje książki nie w celach urzędowych, fakcji, co radości. Ale to są tylko chwile, momenty to jego poglądy były niewzruszalne. Wiele tych światła, a potem się ciągnie dalej jak osioł. 14 Wiadomości asp /56 Ja lubię takich świętych, których życio‑ rys mieści się na dwóch stronach maszynopisu. Takich, którzy nie zro‑ bili właściwie nic takiego ekstra, nie byli genialni, a byli geniuszami świę‑ tości. Ci interesują mnie bardzo. Od Turowiczów wyprowadziłem się, wyjeżdża‑ W Krakowie mam miejsca, które lubię, ale jąc pierwszy raz w życiu za granicę. To była bardzo naprawdę to lubię Kraków cały. Mnie zachwyca kom‑ specjalna sytuacja. To było fascynujące przeżycie. pozycja tego miasta. Miejsce, gdzie z Grodzkiej wycho‑ Byłem wspierany i przygotowywany właśnie przez dzimy pod Wawel, ta przestrzeń, jak to jest skom‑ Turowiczów. Wyprowadzka była zamortyzowana ponowane! Tego szalenie brakuje mi w Warszawie, przez fakt wyjazdu. Nie przeżyłem tego w sposób bo ja jestem z Warszawy. Harmonia różnych miejsc, bolesny, tym bardziej że wielka przyjaźń i bliskość jak placu Mariackiego czy perspektywy ulic. Lubię z Turowiczami pozostała. A to jest ważniejsze chodzić do pracy Floriańską albo Sławkowską. Lubię niż wspólne mieszkanie. Jak po tych kilku latach światło tych ulic. Natomiast miejsca, które zostają wróciłem z zagranicy, to nawet na jakiś czas tam we mnie, to są kościoły. Odkryłem u siebie ciekawy zamieszkałem, choć pokój był zawalony książkami proces psychiczny, który polegał na tym, że kiedy i gazetami. Było logiczne, że trzeba w jakiś inny przychodziłem pracować w kościołach, których wcze‑ sposób zorganizować sobie życie. Czas u Turowi‑ śniej nie lubiłem, które mi się nie podobały, w miarę czów to był ważny czas, to był szczególny moment. czasu zaczynałem je lubić. Byłem np. dwa lata przy Skończyłem seminarium i przez rok pracowałem kościele Błogosławionej Jadwigi na Krowodrzy. Nie‑ jako katecheta w Grudziądzu. Potem byłem znów którzy z moich przyjaciół nazywają go „świętym beto‑ na studiach, czyli żyłem w „szklanej wieży”. Choć nem”. Nie jest to przytulny i przyjemny kościół. Przez wiek już miałem słuszny, to poznanie Turowiczów dwa lata siedziałem tam w konfesjonale, mówiłem było pierwszym wejściem w dorosłe życie. Tu spo‑ kazania, spotykałem się z ludźmi i nagle w którymś tkałem mistrzów, ludzi wysokiej kultury, umiejęt‑ momencie stwierdziłem, że to jest najpiękniejszy ności myślenia, znajomości świata, ludzi literatury i najmilszy kościół. To jest miejsce, gdzie ja się tak i sztuki. Oni naprawdę byli moimi przewodnikami. dobrze czuję jak mało gdzie. To zostaje. Gdy kiedyś, Myślę, że w moim duchowym i psychicznym cur‑ po latach zaprosili mnie tam na rekolekcje, to natych‑ riculum vitae odegrali ogromną rolę. To był czas miast się odnalazłem. Są takie miejsca, w które pewnej formacji, oni otwierali mi drzwi. Nie wiem, włożyło się serce. Kościół, przy którym w tej chwili czy oni sobie z tego zdawali sprawę. Wszystko było jestem, też był jednym z najmniej przeze mnie lubia‑ na zasadzie dzielenia się tym, czym się żyje. Wieczo‑ nych kościołów. Ciemny, zagracony różnymi przez rem siadaliśmy w kuchni, zaczynaliśmy rozmawiać, wieki narastającymi pobożnymi rekwizytami. Ludzie czasem rozmowa schodziła na poezję. Przynosiłem daleko od ołtarza. Jestem tam już siedem lat i jestem jakieś ulubione wiersze czy mówiłem je z pamięci, u siebie. Widzę piękno jego przestrzeni architekto‑ Turowicz przynosił inne i do trzeciej czy czwartej nicznej. Kościół św. Floriana będę zawsze lubił. Wra‑ nad ranem trwał niezaplanowany seans cudownej cam tam z prawdziwą radością żeby być, zatrzymać poezji. To był bardzo ważny okres i wielka przyjaźń, się. Związałem się z tym kościołem. Co do krakow‑ która zaważyła na moim życiu. skich lokali i kawiarni, to prawdę mówiąc, w ogóle 15 Sympatyczne w Rzymie jest to, że jak przyjeżdża się po latach, to człowieka pamiętają, witają z radością jak sta‑ rego przyjaciela. To jest typowe dla Włochów. Jest to miasto cudowne i przepiękne. Pamiętam pierwsze spo‑ tkania z tym miastem. ich nie lubię. Dlatego nie mam ulubionej kawiarni odbudowie. Tam czuję się rzeczywiście u siebie mimo w Krakowie, lepszą kawę potrafię sobie, na ogół, zro‑ jej rozpaczliwej brzydoty. Cieszę się, jak powstaje tam bić sam. W Rzymie może było trochę inaczej. coś ładnego. To jest ciągle moje miasto. Jednak naj‑ Jest kilka miast w moim życiu. Pierwszy rok księ‑ bardziej moim miastem stał się Kraków, w którym dzem byłem w Grudziądzu, więc na wspomnienie przeżyłem największą część życia. Ktoś powiedział, tego pięknego pierwszego roku kapłaństwa coś się że właściwie te miasta się kocha, w których ma się w sercu budzi. Przez parę lat mieszkałem we Wło‑ przyjaciół. To jest prawda. cławku. Tam osadziły mnie służby bezpieczeństwa. Mam ciekawe wspomnienia z dzieciństwa, bo tra‑ Zabrali nam seminarium w Warszawie, wywieźli fiłem na same ciekawe momenty w historii i miejsca, na Mazury do Gietrzwałdu, a potem studiowaliśmy gdzie się ta historia przewalała. Czasem mnie korci, w seminarium włocławskim. Kiedy tam wracam, żeby to opisać lub komuś opowiedzieć. Potem, jak to mam poczucie powrotu do kraju dzieciństwa. Mia‑ widzę całe masy innych wspomnień, mam wątpli‑ stem, do którego bardzo długo się przyzwyczajałem, wości, że te moje nie są tak bardzo oryginalne. Poza bo wydawało mi się wrogie, trudne i nieprzyjemne, tym są bieżące rzeczy do robienia. Fakt, że na starość a w którymś momencie stało mi się bardzo bliskie, chętniej i częściej wraca się do wspomnień. był Paryż. Mieszkałem tam przez parę lat. Ta więź Są wspomnienia chwil. Myślę o bardzo wcze‑ pozostała. Zawsze jadę tam z przyjemnością. W Rzy‑ snym dzieciństwie, jakiś słoneczny dzień, rodzina mie mieszkałem 17 lat. w naszym parku, przy domu, na leżakach, jakaś roz‑ Sympatyczne w Rzymie jest to, że jak przyjeżdża mowa, jakaś sowa. Takie szczęśliwe momenty. One się po latach, to człowieka pamiętają, witają z rado‑ się zapisują w pamięci. I niektóre straszne wspomnie‑ ścią jak starego przyjaciela. To jest typowe dla Wło‑ nia, jak te z czasów okupacji, też są wpisane bardzo chów. Jest to miasto cudowne i przepiękne. Pamiętam głęboko… bardzo głęboko. Tych nie da się wymazać pierwsze spotkania z tym miastem. Takie odwiedza‑ z pamięci. Ale wspomnienia są ważne. Zdarza się nie „starych znajomych”, odwiedzanie rzeczy zna‑ też, że ktoś opowiada jakąś historię z mojego życia, nych ze zdjęć, z albumów, z opisów. I tego wszystkiego a ja jej w trupa nie pamiętam. Odczuwam wtedy prze‑ nagle się dotyka. To jest niebywałe przeżycie. Ile razy rażenie, że z mózgu jakieś kawałki już się wykruszyły. jestem teraz w Rzymie i jadę tymi ulicami, to myślę: Jest też trudność dotycząca ludzi. Oni się zmieniają „Boże, dzięki Ci, że już tu nie mieszkam”. Jest to mia‑ lub się ich zapomina. Jeśli ktoś na ulicy rzuca mi się sto na dłuższą metę nie do wytrzymania. Ta masa na szyję i mówi do mnie po imieniu, np. jakieś dziew‑ księży w jednym miejscu, to nasilenie instytucji czę z czasów, gdy byłem duszpasterzem akademic‑ duchownych. To wspaniałe miasto, żeby je co jakiś kim (w latach 60. zeszłego stulecia), a to dziewczę czas odwiedzać. Warszawa jest miastem mojego już jest posiwiałą starszą panią, to sytuacja staje dzieciństwa. Warszawa, którą pamiętam z czasów się dramatyczna. Nie wiem, czy udawać, że pamię‑ okupacji i kompletnie zburzoną. Brałem udział w jej tam, czy szczerze powiedzieć: „wybacz, ale już mam 16 Wiadomości asp /56 Powiedziałem kiedyś Ojcu Świętemu: „Ojcze Święty, dlaczego Ojciec nigdy nie wspomina Tytusa Brandsmy?”. „Jak to go nie wspominam? – odpowie‑ dział Papież. – Codziennie modlę się do niego za Holendrów”. taką sklerozę, że nie pamiętam”. Zwykle wybieram o nim nigdy nie słyszała. Powiedziałem kiedyś Ojcu to drugie, bo jak się udaje, to człowiek potem wpada Świętemu: „Ojcze Święty, dlaczego Ojciec nigdy nie jeszcze gorzej. wspomina Tytusa Brandsmy?”. „Jak to go nie wspo‑ Rodzinne spotkania są niezbyt częste, więc można je lubić. To jest ciekawy problem. Nas jest pięcioro minam? – odpowiedział Papież. – Codziennie modlę się do niego za Holendrów”. rodzeństwa. Bardzo trudną część życia przeżyliśmy Ojciec Pio? Wszystko, on sam, jego legenda, prawda, razem. To nas złączyło. Ta więź zostaje, ale z czasem perypetie są czymś niezwykłym. Nie jest to mój naj‑ nasze drogi się rozeszły. Ta dalekość i bliskość jed‑ bliższy i najukochańszy święty. Jest za nadzwyczajny. nocześnie jest ciekawym doświadczeniem, którego Myślę, że to inny typ psychiczny. Natomiast fascyna‑ nigdy nie miałem czasu głębiej przemyśleć. cja ojcem Pio jest czymś niespotykanym. Jeśli jakieś Dorota Włosowicz Ur. w Krakowie w 1960 r. Absolwentka prawa UJ, Podczas okupacji jeździłem konno. Mój ojciec wydawnictwo ma kłopoty finansowe, to co wtedy robi? wymagał tego ode mnie i od brata. Była taka metoda Tłumaczy dwie książeczki o ojcu Pio i sytuacja jest uczenia jazdy konnej bez siodła, na oklep. Chodziło uratowana. On tak interesuje i tak fascynuje ludzi. o zdobycie umiejętności trzymania konia nogami bez Niebywała przygoda. Ja lubię takich świętych, których ułatwień. To chyba było jedno lato czy może dwa, pod‑ życiorys mieści się na dwóch stronach maszynopisu. czas których z bratem jeździliśmy konno. Potem nie Takich, którzy nie zrobili właściwie nic takiego eks‑ nia rozmowy i savoir vivre było już na czym jeździć, bo konie zostały zjedzone tra, nie byli genialni, a byli geniuszami świętości. Ci m.in. we Wszechnicy UJ. przez Ruskich. interesują mnie bardzo. Ale i święci genialni. Takim W Rzymie jest kościół Santa Maria in Cosmedin, tam, gdzie jest Bocca della Verita. W bocznej kaplicy wizyjna. Autorka audycji radia Kraków: Z cukrem, czy bez...?, Niedziela z… i Bądź zdrów. Prowadzi również warsztaty: sztuka prowadze‑ przykładem geniusza był św. Jan Bosko. „Powiedz mi, czym ci można zrobić przyjemność, jest piękny obraz Matki Bożej. Kiedy spotykałem ludzi a powiem ci, kim jesteś”. Pewien biskup, dzięku‑ ze złamanym sercem, chodziłem się modlić za nich jąc za przemówienie powitalne przy stole, mówi: do tej Matki Boskiej. Na ogół z dobrym skutkiem. „dziękuję księdzu proboszczowi, że mnie tak chwa‑ Mam takich ulubionych świętych, których odkry‑ dziennikarka radiowa i tele‑ lił, wiem, że to nieprawda, ale ja lubię, jak mnie łem dla siebie i którzy mnie zafascynowali. Piszę chwalą”. To uczucie nie jest mi obce. Nawet kiedy o nich i potem zostają w gronie takich bliższych wiem, że to nieprawda, odczuwam przyjemność, mi świętych. Tak było ze św. Teresą od Dzieciątka niestety zwykle krótką i zazwyczaj równoważoną Jezus, która olśniła mnie i zafascynowała. Napi‑ jakimś ciosem. Mówiąc poważnie, naprawdę ogromną sałem o niej bardzo duży artykuł. Wydaje mi się przyjemność sprawia mi każdy sukces „Tygodnika”. świętą, z której coś zrozumiałem. Takim świętym, Nie moja zasługa, ale owoc pracy zespołu. Zobaczyć a właściwie błogosławionym, którego też bardzo owoce tego, co się robi, to jest przyjemność. Pracu‑ polubiłem, jest Tito Brandsma, Holender, karmelita, jemy dla Królestwa Niebieskiego i owoce dojrzewają intelektualista, rektor uniwersytetu, więzień hitle‑ powoli, ale zobaczyć, że coś wyszło… Rozmowa była rowski zabity zastrzykiem w Dachau. Pani pewnie za długa? Zawsze można coś wyciąć! 17 Idee Możliwość wyspy Hiszpańscy architekci krajobrazu Jacek Dembosz naturalne elementy z drewna. Ponad dachy wybija Krajobrazy są tworami natury. Człowiek, po części, kościoła, znajduje się tylko nisza zawierająca krucy‑ jest niszczycielem natury, ale też jej beneficjentem fiks. Patia z kwiatami dodają domom uroku. się iglica wieży kościelnej, u stóp której, w miejsce oraz obrońcą. Liczne dzieła ludzkiej ręki są przy‑ Trafiając w to miejsce, przybysz odnosi wrażenie, kładem harmonijnego łączenia architektury i przy‑ że znajduje się w typowej dla Minorki wiosce rybac‑ rody. Szczególny efekt takiej symbiozy widoczny jest kiej, chociaż uważa się, że jest to styl nieco odmienny Ur. w 1946 r. w Krakowie. na wyspach stanowiących miejsca tajemne, w któ‑ od tam panującego. Wioskę można traktować jako W latach 1967–1973 stu‑ rych wyobraźnia nigdy nie odpoczywa. przykład wiejskiej architektury śródziemnomorskiej, diował na Wydziale ale jest ona prawdopodobnie jedynym nieautentycz‑ Form Przemysłowych Akademii Sztuk Pięknych Wioska rybacka Binibeca Vell w Krakowie. Dyplom uzy‑ „Architektura krajobrazu jest to sztuka sama w sobie, skał u doc. Antoniego Haski. nym elementem na całej wyspie. Latem osada stanowi jedną z głównych tutej‑ której najważniejszą funkcją jest tworzenie i ochrona szych atrakcji – przede wszystkim najbardziej „foto‑ rownika Działu Promocji piękna w otoczeniu siedzib ludzkich oraz szerzej – geniczną”. Na nabrzeżu jest kilka sklepów, barów i Wydawnictw ASP. Zajmuje w naturalnej scenerii”. i restauracji. Jesienią wioska emanuje spokojem Obecnie pełni funkcję kie‑ się literaturą, fotografią, filmem. Charles Eliot (1859–1901) i ma się wrażenie, że czas zatrzymał się w miejscu. Projekt: Francisco Juan Barba Corsini (1916– W miesiącach zimowych Binibeca jest praktycznie –2008) i Antonio Sintes Mercadal (1921–1981) Miejsce: wyspa Minorka (archipelag Baleary), Hiszpania Dwaj hiszpańscy architekci światowej sławy, Francisco Juan Barba Corsini i Antonio Sintes Mer‑ niezamieszkała. Francisco Corsini tak niegdyś skomentował wiej‑ ską zabudowę: „Chłopi nigdy nie mylili się, gdy mieli wybrać miejsce pod budowę domu”. A architekci? W tym przypadku również nie zawiedli. cadal, w 1966 r. zaprojektowali na wyspie Minorka małą (wcześniej nigdy tam nie istniała), gustowną Campo de Golfe do Porto Santo rybacką wioskę Binibeca Vell (Poblado de Pescadores). „On dostrzegał rzeczy, których pan czy ja nie dostrze‑ To unikatowy, jedyny w swoim rodzaju, malowniczy gamy. Potrafił nagle zrównać z ziemią jakieś wzgórze, eksperyment architektoniczny. Jawa i sen, fantasma‑ które dla pana czy dla mnie nie różniło się od wielu goria w najczystszej postaci. Wioska położona jest prawdziwych wzgórz i okazywało się, że miał rację. nad urokliwą skalistą zatoczką. Labirynt wąskich, Robił na miejscu wzgórza jezioro z pomostami i całość brukowanych uliczek, malowniczych zaułków, schod‑ wyglądała dziesięć razy lepiej niż przedtem”. ków, łukowatych przejść, całość, łącznie z dachami, Kurt Vonnegut, Kocia kołyska utrzymana w nieskazitelnej bieli – co roku zabudo‑ Projekt: Severiano „Seve” Ballesteros Sota wania pokrywane są białą farbą. Wyjątek stanowią 18 Wiadomości asp /56 (1957–2011) Miejsce: wyspa Porto Santo, Portugalia przez klimat, gdzie stanowią one same przez się natu‑ Hiszpański zawodowy golfista, wielokrotny ralną część krajobrazu. Na wyspie, którą pradawni mistrz świata i zwycięzca międzynarodowych tur‑ żeglarze ogołocili z drzew (dziś ponownie zalesia się niejów w golfa, Severiano Ballesteros Sota (pieszczo‑ tamtejsze wzgórza), na której nie ma żadnych upraw, tliwie zwany imieniem „Seve”), był – z racji swoich drzew oliwkowych czy winnic, taki obszar to praw‑ umiejętności – jak mało kto uprawniony do projek‑ dziwa oaza. Zajmuje on sporą powierzchnię i ofe‑ towania pól golfowych. Jeden z jego projektów został ruje (nie tylko graczom) wspaniałe widoki na połu‑ zrealizowany właśnie na portugalskiej wyspie Porto dniowe i północne wybrzeże wyspy. Jest namiastką Santo, na Oceanie Atlantyckim. Nie od dziś wiadomo, że umieszczona w folde‑ rajskiego ogrodu, wytchnieniem dla oczu, atrakcją turystyczną i… przykładem pozytywnej ingerencji rach biur sprzedaży nieruchomości lub ośrodków człowieka w krajobraz. Jego główną zaletą nie jest turystycznych krótka informacja: „w pobliżu pole (przynajmniej dla piszącego te słowa) „18 dołków golfowe” podnosi atrakcyjność oferty. Działa skutecz‑ par 72 i 9 dołków par 3 zwanych pitch and putt”, ale nie wszędzie, jak ziemia długa i szeroka. W pewnych „ożywienie” krajobrazu wyspy. Piłeczki odbija się rejonach świata pola golfowe są dostępne przez cały bowiem okresowo, krajobraz pozostaje. W każdym rok, w innych tylko latem. W ciepłej strefie klima‑ razie dopóki nie zabraknie słodkiej wody. tycznej, jak choćby na Porto Santo, wyspie leżącej ↑ Campo de Golfe Pole golfowe otwarto w 2004 roku. Jest ono swo‑ na szerokości geograficznej Sahary, takie „pole” istym pomnikiem dla Severiano Ballesterosa, który wymaga częstego zraszania słodką wodą. Ma to zapo‑ w wieku 53 lat w maju 2011 roku zmarł na raka mózgu. biec powrotowi tego ogromnego trawnika do stanu pierwotnego – zapobiec zamienieniu się w wypalony Jameos del Aqua, Mirador del Rio, Jardin de Cactus, step. Dodajmy, że słodka woda tam nie występuje, Timanfaya w powszechnym użyciu jest odsalana woda morska. „Posiadanie zupełnej swobody tworzenia bez strachu Nie da się ukryć, że widok zielonych pól, pagórków, czy wzorca dodaje duszy otuchy i otwiera ścieżkę wio‑ oczek wodnych jest zazwyczaj miły dla oka, szczegól‑ nie wtedy, gdy wokół rozpościera się wysuszona, ska‑ dącą ku radości życia”. César Manrique Cabrera lista i nieurodzajna gleba. Już choćby z tego powodu Projekt: César Manrique Cabrera (1919–1992) ingerencja w taki krajobraz była szczególnie pożą‑ Miejsce: wyspa Lanzarote, Hiszpania dana. Uciechy golfistów schodzą tu na plan dalszy. César Manrique Cabrera był hiszpańskim W przeciwieństwie do wielu podobnych obiek‑ malarzem, rzeźbiarzem, architektem, ekologiem, tów na świecie, ten projekt ma wyjątkowe znaczenie. projektantem wnętrz, czyli wszechstronnie uzdol‑ Nie sztuką jest bowiem ukształtować zielone dolinki nionym artystą. Przez większość swego życia zwią‑ i pagórki w miejscach do tego predysponowanych zany był z wyspą Lanzarote, dla której był mężem 19 ↑ Park Narodowy Timanfaya opatrznościowym. Bez niego wyspa nie istniałaby w dzisiejszym kształcie. Odnosi się wrażenie, że w któ‑ dzono Park Narodowy Timanfaya, wielką atrakcję rymkolwiek miejscu wyspy się jest, odczuwa się jego turystyczną, mającą chyba tylko dwa odpowiedniki obecność. Ślady ręki tego artysty widoczne są bowiem na świecie – na Hawajach (Hawai’i Volcanoes Natio‑ wszędzie – w postaci różnorodnych obiektów. Man‑ nal Park) i na Galapagos (Parque Nacional Galápagos). rique walczył o zachowanie tradycyjnego budownic‑ Ów księżycowy krajobraz wyspy stanowił wielokrot‑ twa, zwłaszcza obiektów wiejskich, sprzeciwiał się nie scenerię filmów science fiction i był natural‑ wysokiej zabudowie, był przeciwnikiem szpecących nym poligonem dla amerykańskich astronautów krajobraz reklam. To dzięki jego staraniom przyjęto przed lotem na Księżyc. Césare miał znaczny udział zasadę, że domy maluje się na biało, a stolarkę (okna w zachowaniu tego krajobrazu w nienaruszonym sta‑ i drzwi) na zielono. nie. Jego projekt także i dzisiaj wykorzystuje energię Fenomen działalności Manriquea zasadzał się wulkanu: obok zaprojektowanego przez siebie punktu na tym, że jego ingerencja w krajobraz wyspy polegała widokowego i restauracji El Diabolo zbudował grill, na… braku ingerencji, to jest na zachowaniu mak‑ którego ruszt obsługiwany jest przez gorące powietrze symalnie dziewiczego charakteru świata przyrody wydobywające się z wnętrza ziemi. i na przywracaniu jej naturalnego wyglądu wszędzie tam, gdzie było to konieczne. 20 obecnie Górami Ognia (Montañas del Fuego), urzą‑ Manrique konsekwentnie realizował swoje wizje w licznych projektach na terenie całej wyspy i staczał Wyspa Lanzarote zachowała swój wyjątkowy cha‑ zaciekłe boje z lokalnym establishmentem. Na Lanza‑ rakter, ponieważ naturalnym „architektem” stała się rote jest autorem wielu obiektów, m.in. Casa Museo lawa i wulkaniczny żużel, efekt wielkiej erupcji wul‑ del Campesino w San Bartolome, punktu widokowego kanów (jest ich tam ponad 300) w latach 1730–1736 Mirador del Rio, Auditorio de los Jameos del Agua i w 1824. W miejscu najgorętszej erupcji, nazywanym (umieszczonej pod lawą sali koncertowej na 600 Wiadomości asp /56 Ta niezwykła budowla jest obecnie siedzibą funda‑ ↑ Binibeca Vell cji jego imienia. W 1992 r. César zginął w wypadku ← Campo de Golfe samochodowym w pobliżu własnego domu. Działalność Manriquea w zakresie działań na rzecz zachowania dziedzictwa kulturowego Lan‑ zarote została m.in. uhonorowana przyznaniem w 1986 r. nagrody Europa Nostra, a sama wyspa została wpisana w 1993 r. na Listę UNESCO jako Świa‑ towy Rezerwat Biosfery. Tytuł książki Michela Houellebecqa, Możliwość osób i tropikalnego ogrodu), Jardin de Cactus (ogrodu wyspy (w książce to wyspa Lanzarote), nie do końca z ponad 1420 gatunkami kaktusów), Muzeum Sztuki był dla mnie wytłumaczalny. Dopiero w kontekście w zamku Castillo de San José, ogrodu i basenów przy opisanych tutaj przypadków pojąłem owe niezwykłe hotelu Las Salinas w Costa Teguise. Jest także twórcą „możliwości”, które wyspy oferują – m.in. te tutaj znaków graficznych (symboli Timanfaya Park, Mira‑ opisane. Stąd moje zapożyczenie tytułu do niniej‑ dor del Rio i innych). Na wyspie stoi kilka przedziw‑ szego tekstu. nych konstrukcji (nazywanych zabawkami wiatro‑ wymi – Juegos del Viento), czyli ruchomych rzeźb Fotografie: Jacek Dembosz ↓ Binibeca Vell jego autorstwa poruszanych przez wiatr. Niestrudzony sprzeciw Manriquea wobec nie‑ kontrolowanego rozrostu urbanistycznego przeko‑ nał mieszkańców wyspy do wprowadzenia ustaw mających za zadanie chronić krajobraz i doprowadził do stworzenia grupy obrońców środowiska natural‑ nego o nazwie El Guincho. Grupie udało się odnieść sukces w odwracaniu skutków nadużyć inwesto‑ rów. Dobroczynny wpływ artysty nadal trwa po jego śmierci. Artysta mieszkał w zaprojektowanym przez siebie domu w Taro de Tahiche (nieopodal Teguise), którego parter (izby mieszkalne, salon, basen) został umiesz‑ czony w jamach powstałych po erupcji wulkanu. 21 Idee Maciej Moraczewski – twórca gmachu Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie Michał Pilikowski architekt gmachu Akademii Sztuk Pięknych w Kra‑ Rok 2011 obchodzony jest w Akademii Sztuk Pięk‑ przez pierwszego dyrektora i dzisiejszego patrona nych w Krakowie jako „Rok Jana Matejki”. Snując tej uczelni… kowie walczył w powstaniu bronią dostarczoną mu rozważania nad życiem i twórczością pierwszego Biorąc udział w powstaniu, Maciej Moraczew‑ dyrektora i patrona krakowskiej ASP, warto pamię‑ ski był już dyplomowanym inżynierem. W 1862 r. tać o jeszcze jednym jego dokonaniu. To z inicjatywy ukończył bowiem Bauakademie w Berlinie. Wkrótce Ur. 1980 w Krakowie. Jana Matejki, a według projektu architekta Macieja znalazł pracę w pruskiej administracji budowlanej, Historyk; absolwent Moraczewskiego, w latach 1879–1880 wybudowano a w roku 1868 jako architekt i budowniczy podjął gmach ASP w Krakowie. pracę w Szczecinie. W 1872 r. jako inżynier kolej‑ Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie (2004). Od 2005 roku pra‑ cownik Działu Promocji i Wydawnictw Akademii Maciej Adam Moraczewski urodził się 18 II 1840 r. nictwa działał w Pleszewie, a następnie w Bydgosz‑ w Chwałkowie Kościelnym (w powiecie śremskim). czy. W roku 1876 przeniósł się do Krakowa. Decyzja Rodzice Macieja, Roman Moraczewski i Franciszka o przeprowadzce spowodowana była wygraniem Redaktor wielu książek z Zakrzewskich, byli właścicielami rozległych mająt‑ przez Moraczewskiego konkursu na dyrektora Urzędu Wydawnictwa ASP, takich ków ziemskich. Roman Moraczewski jako oficer pie‑ Budownictwa Miejskiego. Funkcja ta dawała mu moż‑ jak Artium Decor, Hanna choty brał udział w powstaniu listopadowym. Wujem liwość czuwania nad zabudową i zmianami architek‑ Macieja był Jędrzej Moraczewski (1802–1855), sławny tonicznymi w Krakowie. Nie ograniczał się jednak historyk, publicysta, działacz społeczny, konspira‑ tylko do biurokratycznego nadzoru nad pracami tor i bojownik o niepodległość Polski (w powstaniu innych, ale sam zaprojektował wiele wspaniałych Sztuk Pięknych w Krakowie. Rudzka‑Cybis, Wacław Taranczewski czy Konrad Srzednicki. Poeta grafiki. 22 listopadowym, a także w latach 1846 i 1848); ciotka budynków, które na stałe wpisały się w krajobraz natomiast, Bibianna Moraczewska (1811–1887), dała miasta. Warto pamiętać o budynku Miejskiej Zawodo‑ się poznać jako pisarka oraz działaczka niepodległo‑ wej Straży Pożarnej (obecnie jest to gmach Komendy ściowa i społeczna. Można sobie wyobrazić atmosferę Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej) w Krakowie spotkań rodzinnych w domu państwa Moraczewskich przy ul. Westerplatte (1877–1879) – zaprojektowa‑ w Chwałkowie, którym przysłuchiwał się zapewne nym w stylu eklektycznym z elementami neogotyc‑ młody Maciej. Wychowanie w duchu umiłowania kimi i neorenesansowymi. Jako architekt wybudował przeszłości narodowej i żywych tradycji patriotycz‑ także kilka budynków szkół miejskich – m.in. przy nych przyniosło skutek. W 1863 r. Moraczewski brał ul. Bernardyńskiej (1878) i ul. Smoleńsk (1881) oraz udział w powstaniu styczniowym i walczył w oddziale Szkołę Powszechną Miejską im. św. Floriana na Kle‑ Mariana Langiewicza. Dwa lata starszy od Macieja parzu (1877–1878). Jako dyrektor Urzędu Budow‑ Moraczewskiego Jan Matejko też zaangażował się nictwa Miejskiego kierował projektem zasypania w powstanie, transportując broń do jednego z oddzia‑ starego koryta Wisły, które oddzielało Kazimierz łów Mariana Langiewicza. Być może więc przyszły od Stradomia (obecnie ul. Dietla). Z innych inicjatyw Wiadomości asp /56 Gmach Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, XIX w. Moraczewskiego na szczególną uwagę zasługuje utwo‑ na wysokości zadania i w latach 1879–1880 wybu‑ rzenie przez niego w 1876 r. Krakowskiego Towarzy‑ dowano stylowy gmach, w którym do dziś mieści się stwa Technicznego – stowarzyszenia zrzeszającego główna siedziba Akademii Sztuk Pięknych im. Jana inżynierów i architektów, które miało na celu nie Matejki w Krakowie. tylko doskonalenie umiejętności technicznych jego W 1881 r. zakończył się krakowski etap życia członków, ale również obronę wspólnych interesów Macieja Moraczewskiego. W tym roku bowiem rodzina materialnych i społecznych. Najważniejszym i naj‑ Moraczewskich przeprowadziła się do Lwowa. Maciej, lepszym dziełem architektonicznym Macieja Mora‑ który po śmierci swej żony Anieli z Pomorskich czewskiego jest jednak niewątpliwie gmach Akademii w 1870 r. ożenił się z jej siostrą Anną z Pomorskich, Sztuk Pięknych w Krakowie. miał cztery córki i dwóch synów. Jego starszy syn, Początków obecnej Akademii Sztuk Pięknych Jędrzej Moraczewski (1870–1944), swą sławą i doko‑ w Krakowie należy szukać w roku 1818. Przez pierw‑ naniami ugruntował znaczenie rodu Moraczewskich sze 61 lat swego istnienia uczelnia nie doczekała dla historii Polski. Syn twórcy gmachu Akademii się własnego budynku. W chwili objęcia stanowiska Sztuk Pięknych w Krakowie był przecież pierwszym dyrektora Szkoły Sztuk Pięknych w Krakowie przez premierem niepodległej Polski i jedną z ważniejszych Jana Matejkę, który postanowił zakończył tułaczkę postaci życia politycznego II Rzeczypospolitej. Wydaje kierowanej przez siebie instytucji po różnych lokalach, się, iż sprawy ojczyzny i walka o jej niepodległość pomieszczenia uczelni mieściły się w budynku przy były dla rodziny Moraczewskich najważniejsze – ul. Gołębiej 20. Dyrektor Jan Matejko, który cieszył w taką działalność angażował się przecież zarówno się ogromnym autorytetem i poważaniem, w 1876 r. ojciec Macieja, Roman, jak i jego rodzeństwo, Jędrzej otrzymał od władz Stołecznego Królewskiego Miasta i Bibianna; w powstaniu styczniowym walczył póź‑ Krakowa grunt położony przy placu głównym Kle‑ niejszy architekt gmachu krakowskiej ASP Maciej parza, na którym stanąć miał nowy gmachu Szkoły (i uważał to za tak ważne wydarzenie w swym życiu, Sztuk Pięknych. W tym samym roku dyrektorem że polecił pochować swe doczesne szczątki w spe‑ Urzędu Budownictwa Miejskiego w Krakowie został cjalnej kwaterze powstańców z 1863 r. na cmentarzu Maciej Moraczewski. Dyrektor SSP zwrócił się więc Łyczakowskim we Lwowie); wspomniany wyżej syn do naczelnego architekta Krakowa z prośbą o opra‑ Macieja, Jędrzej, najpierw bił się u boku Józefa Piłsud‑ cowanie projektu gmachu dla kierowanej przez sie‑ skiego w Legionach Polskich, następnie wykazał się bie uczelni artystycznej. Maciej Moraczewski stanął bohaterstwem w wojnie polsko‑bolszewickiej w roku 23 Gmach Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, fot. Paweł Krzan działał naukowo jako członek Towarzystwa Politech‑ nicznego (w latach 1881–1887), gdzie wygłosił wiele odczytów z zakresu budownictwa i historii archi‑ tektury. W 1905 r. przeszedł na emeryturę; w tym samym roku pierwszym rektorem Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie został Julian Fałat, który pięć lat wcześniej doprowadził do przekształcenia Szkoły Sztuk Pięknych w Akademię Sztuk Pięknych (i tym samym również budynek SSP stał się gmachem ASP). Moraczewski był autorem wielu publikacji i artyku‑ łów – m.in. Projekt uregulowania Starej Wisły (1876), Droga żelazna konna (tramway) w Krakowie (1881), O budowie zagród włościańskich (1885) czy O projekcie na regulację rzek galicyjskich (1886). Maciej Moraczewski zmarł 9 IV 1928 r. we Lwowie. Gmach Komendy Miejskiej 1920, a w końcu zginął podczas II wojny światowej, Miejsce wiecznego spoczynku znalazł na cmentarzu Państwowej Straży Pożarnej gdy 5 VIII 1944 r. podczas walk artyleryjskich prowa‑ Łyczakowskim. Pamięć o nim żyje jednak wśród dzi‑ w Krakowie, fot. Michał Pilikowski dzonych przez Armię Czerwoną odłamek szrapnela siejszych użytkowników stworzonych przez niego wpadł do jego domu w Sulejówku (w walce o Polskę budynków, zwłaszcza w gmachu Akademii Sztuk zginęły także dzieci Jędrzeja, a więc wnuki architekta Pięknych w Krakowie. gmachu krakowskiej Akademii: Kazimierz w wojnie z 1920 r., a Adam i Wanda w niemieckim obozie kon‑ centracyjnym Auschwitz‑Birkenau w 1942 r.). W stolicy Galicji Maciej Moraczewski nie stworzył już niestety dzieł na miarę gmachu Szkoły Sztuk Pięk‑ nych czy budynku Miejskiej Zawodowej Straży Pożar‑ nej w Krakowie. Dał się wciągnąć w wir pracy admini‑ stracyjnej w różnych lwowskich urzędach i zaniechał autorskiej działalności projektowo‑architektonicznej. W latach 80. XIX w. we Lwowie działał aktywnie jako kierownik Wydziału Wodnego i kierował pracami nad regulacją galicyjskich rzek; sprawował funk‑ cję szefa departamentu budownictwa (od 1882 r.); 24 Wiadomości asp /56 Bibliografia Bieńkowski W., Moraczewski Jędrzej (1870–1944), [w:] Polski Słownik Biograficzny, t. 21/4, z. 91, Wrocław 1976. Kieniewicz S., Moraczewski Jędrzej (1802–1855), [w:] Polski Słownik Biograficzny, t. 21/4, z. 91, Wrocław 1976. Piłatowicz J., Technicy Lwowa i Krakowa wobec perspektywy odzy‑ skania przez Polskę niepodległości, „Kwartalnik Historii Nauki i Techniki”, http://www.wiw.pl/wielcy/kwartalnik. Reinhard‑Chlanda M., Budowle sakralne Kleparza i ich rola w kul‑ turze religijnej Krakowa, Kraków 2009. Rożek M., Moraczewski Maciej Adam, [w:] Polski Słownik Biograficzny, t. 21/4, z. 91, Wrocław 1976. Rożek M., Urbs celeberrima. Przewodnik po zabytkach Krakowa, Kraków 2010. Zieliński A., Moraczewska Bibianna, [w:] Polski słownik biogra‑ ficzny, t. 21/4, z. 91, Wrocław 1976. Idee Między fasadą a podwórkiem, między kopułą a strychem pałacu) wobec coraz bardziej funkcjonalnie kształ‑ towanych wnętrz (szkoły) doprowadziła do ukrycia w elewacji najwyższej kondygnacji, sygnalizowanej jedynie świetlikami w dachu. Taka „nieszczerość” w terminach wieku XVI byłaby przede wszystkim zakłóceniem harmonii. Szerszy pas ceglanej ściany ponad oknami dru‑ Piotr Winskowski giego piętra (i zasłaniający trzecie) dodaje całej ele‑ PIOTR WINSKOWSKI wacji Akademii pewnego „oddechu”, mniej czytelnym Ur. w 1968 r. w Poznaniu. Gmach Akademii Sztuk Pięknych jest jednym z bardziej czyni zacieśnienie niższych kondygnacji (w relacji Architekt. Adiunkt okazałych dzieł XIX‑wiecznego historyzmu w Krako‑ do wysokości znajdujących się tam okien), pozwala wie. Reprezentuje neorenesans i berlińsko‑wiedeńską wreszcie szerokiemu fryzowi i wysuniętemu gzym‑ interpretację włoskiego cinquecenta oraz unikatowy sowi pełnić rolę zwieńczenia całej bryły. Moraczewski sposób ich realizacji, oryginalne zestawienia w poje‑ uniknął tym samym kłopotu architektów renesan‑ dynczym dziele. Eklektycznym zestawieniem, widocz‑ sowych, stosujących (jak on) spiętrzenie porządków na kierunku kulturo‑ nym z daleka, jest oprawa okien drugiego i pierwszego na kolejnych kondygnacjach fasad: gdy architraw, znawstwo międzynaro‑ piętra, zaczerpnięta ze wzorów florenckiego i rzym‑ fryz i gzyms najwyższego piętra miały wieńczyć skiego renesansu. Oba motywy sięgają w tym samym całość bryły, a nie mogły być odpowiednio do tej roli stopniu do pierwowzorów architektonicznych, jak masywne, gdyż nie pozwalały na to proporcje pod‑ i społecznych: do mecenatu nad sztuką XVI‑wiecz‑ pierających je bezpośrednio pilastrów lub kolumn nych włoskich książąt, kupców i papieży (dziś trudno najwyższego piętra. stwierdzić, czy władze Krakowa fundujące gmach Aka‑ Konkurencyjna propozycja Palladia – „wielki demii chciały się poczuć spadkobiercami tych tradycji, porządek” kolumn, słupów lub pilastrów biegnących czy liczyły na podobne efekty swego mecenatu). przez całą wysokość budynku, niezależnie od fak‑ Zgodnie ze wskazaniami skodyfikowanymi tycznej ilości kondygnacji – rozwiązywała problem w traktacie Vignoli, idąc od dołu ku górze, kondygna‑ właściwej proporcji zwieńczenia, lecz wymuszała cje fasady podlegają stopniowaniu, ku coraz lżejszym większy ciężar i masywność wszystkich składowych porządkom i smuklejszym proporcjom, ale tu poja‑ tego „porządku”. Nie było więc czego stopniować ani wiła się pewna sprzeczność, którą Moraczewski czynić coraz lżejszym, podążając ku górze. zgrabnie rozwiązał. Otóż powszechna w architekturze Akceptowana w wieku XIX sprzeczność mię‑ XIX w. autonomia historycznego kostiumu elewacji dzy wnętrzem a zewnętrzem – wywołana obecno‑ (nadającego temu budynkowi charakter miejskiego ścią ukrytego trzeciego piętra – jest najostrzejsza na Wydziale Architektury Politechniki Krakowskiej. Wykłada też na Wydziale Malarstwa ASP w Krakowie (Integracja malar‑ stwa i architektury) oraz dowe na Uniwersytecie Jagiellońskim (Przestrzeń architektoniczna jako środo‑ wisko kultury). Autor prac z zakresu teorii architek‑ tury, architektury najnow‑ szej, relacji między archi‑ tekturą i innymi sztukami. 25 Prof. Józef Sękowski przy pracy nad gryfami w narożnych ryzalitach. Klasyczne i renesansowe (np. w Grodnie), a które zniszczono podczas ostatniej elementy elewacji (półkolumny, gzymsy, fryzy, aedi‑ wojny. Podobne cechy wykazuje struktura kopuł‑świe‑ cule wokół okien) sugerują tu swego rodzaju kaplice tlików w opisanych tu narożnych pracowniach, choć na drugim piętrze, zwieńczone kopułami. Pośredni te łatwiej zdekonspirować. strop i kopuły, których wnętrza nie są czaszą, lecz Na tle aktualizacji i jednoczesnej obecności wypełniają je drewniane więźby dachowe i świetliki wielu motywów oraz dosłownych, materialnych (ukryte przed wzrokiem osób oglądających budy‑ śladów przeszłości, które dokonują się we współ‑ nek z ulicy Basztowej i placu Matejki, ale widoczne czesnej kulturze, opisane cechy gmachu Akademii od podwórka) – najmocniej pokazują kontrast mię‑ reprezentują sprzeczności mocno złagodzone, ale też dzy publicznym, monumentalnym decorum i jego możliwe do różnorodnego zinterpretowania, także podszewką – kameralnymi i skromnymi wnętrzami artystycznego. Napięcia między tradycją (antyczną, dla wtajemniczonych. renesansową, XIX‑wieczną, XX‑wieczną) a współcze‑ Kontrast ten obecny jest nie tylko w XIX‑wiecznej snością – jak widać – są udziałem nie tylko twórczo‑ architekturze, ale i w literaturze, teatrze i malarstwie ści kolejnych pokoleń studentów. W sposób niemy tego czasu – by poprzestać na dziełach patrona Aka‑ i wymagający zidentyfikowania bierze w nich udział demii: między Hołdem pruskim a autoportretem pod również budynek Moraczewskiego. postacią Stańczyka. Teoria architektury o stulecie późniejszej od gma‑ chu Akademii złożoność i sprzeczność podniosła do rangi kategorii kluczowych. Jednym z ich prze‑ jawów było zainteresowanie przestrzeniami dotych‑ czas pomijanymi, niepotrzebnymi, niedefiniowanymi, powstającymi w budynkach przy okazji konstruowa‑ nia innych pomieszczeń – tych ważnych, poważnych i funkcjonalnie potrzebnych. Do tych pierwszych zali‑ czono właśnie poche, przez analogię do przestrzeni między podszewką a zewnętrznym materiałem marynarki czy płaszcza. Architektoniczną realizacją takiej poche, podaną źródłowo przez Roberta Ventu‑ riego, była przestrzeń między więźbami dachowymi a podwieszonymi do nich, niezwykle bogato ukształ‑ towanymi pseudosklepieniami z desek, w drewnia‑ nych synagogach, których bardzo wiele powstało w drugiej połowie XVIII w. na Kresach Wschodnich 26 Wiadomości asp /56 Literatura Marcin Fabiański, Jacek Purchla, Przewodnik po architekturze Krakowa, Kraków 2001. Andrea Palladio, Cztery księgi o architekturze, Warszawa 1955. Zdzisława Tołłoczko, „Sen architekta”, czyli o historii i historyzmie architektury XIX i XX wieku, Kraków 2002. Kazimierz Ulatowski, Architektura włoskiego renesansu, Warszawa 1964. Robert Venturi, Complexity and Contradiction in Architecture, New York 1966. Jacomo Barozzi da Vignola, O pięciu porządkach w architekturze, Warszawa 1955. Piotr Winskowski, Organizacja przestrzeni dla szkoły piękna czyli przestrzeń a piękno, wiedza i umiejętność, „Zeszyty Naukowo‑Artystyczne Wydziału Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie”, 2000, nr 3. Gryfy Wraz z planem kompleksowej wymiany dachu poja‑ ta wymaga od rzeźbiarza dużych umiejętności wiła się decyzja o rekonstrukcji gryfów pierwotnie i doświadczenia. Profesor J. Sękowski był jednym usytuowanych na gzymsach wieńczących dwa naroża z pionierów tworzących swoje prace w tej technolo‑ budynku ASP w Krakowie. Na zachowanych fotogra‑ gii. Rzeźby repusowane wykonuje się z blach mie‑ fiach z lat 1920–1930 widoczna jest elewacja ASP wraz dzianych spawanych gazowo (tlen, acetylen). Warto z wieńczącymi rzeźbami orło‑lwów. Gryfy pojawiły wspomnieć, że pierwsze prace, jakie tworzył w wyżej się na budynku ASP w Krakowie w 1879 r., wykonane wymieniony sposób, powstają w latach 60.–70. XX w technice odlewu cynkowego. Nie zachowały się w., kiedy w polskiej rzeźbie dominował jako materiał informacje dotyczące daty i okoliczności ściągnięcia gips, drewno, kamień. Powstawanie gryfów to proces (zrzucenia) gryfów. Wielkość rzeźb została ustalona skomplikowany i wieloetapowy. Pierwszą czynno‑ na podstawie zachowanych rysunków technicznych ścią było wykonanie modelu gipsowego w skali 1:5, z wymiarami wybranych części więźby i z uwzględ‑ następnie w skali 1:1. Na tak przygotowany wzór nieniem wysokości rzeźby gryfa. wprowadza się podziały. Gotowy model gryfa składa Rekonstrukcję powierzono prof. Józefowi Sękow‑ się z ok. 600 elementów stalowej blachy, odpowied‑ skiemu, byłemu prorektorowi, wielokrotnemu dzie‑ nio ukształtowanych i zespawanych. Końcowym kanowi Wydziału Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych etapem prac było pokrycie powierzchni zewnętrz‑ w Krakowie. Rekonstrukcja została wykonana w tech‑ nej i wewnętrznej rzeźb cynkiem, metodą kąpieli nice repusowania. Polega ona na kształtowaniu elektrolitycznej, w celu zabezpieczenia przed korozją. (w tym wypadku) stalowej blachy. Przycięty odpo‑ Prace związane z wymianą dachu zostały zakończone, wiednio stalowy materiał modeluje się przy użyciu gryfy ponownie wróciły na swoje pierwotne miejsce specjalnie uformowanych młotków i odpowiednio i strzegą tego, co piękne i wartościowe – Akademii przygotowanego drewnianego podłoża. Technika Sztuk Pięknych w Krakowie. 27 Idee Interpretacja jako patetyzacja, czyli patointerpretacja Poprzęcka i Weissa Pożegnanie z Akademią nie jest przypadkowe. Stanowi symptom uległości Janusz Krupiński wobec wielkich słów, wobec patosu, a przede wszyst‑ kim daje wyraz skłonności do nadawania patosu, Wojciech Weiss, przez dziesięciolecia związany Filozof. Ur. w 1955 r. Dr hab. prof. ASP do patetyzacji. z krakowską Akademią, jej profesor, były rektor, Przed wprowadzeniem do hermeneutyki terminu został usunięty z uczelni przez odesłanie na eme‑ „patointerpretacja” nie powinna nas powstrzymywać ryturę (1947). Malując Pożegnanie z Akademią jego analogia do „patologii” czy „patogenezy”. Wprost (1949), artysta odnosi się do swego rozstania z tym przeciwnie. Wszystkie te słowa, podobnie jak „patety‑ „miejscem”. zacja”, posiadają ten sam źródłosłów: pathos. Maria Poprzęcka, wybitny polski historyk sztuki, Stawiając zarzut patetyzacji, nie twierdzę, że nie Pożegnaniu… poświęciła rozbudowane opracowa‑ ma spraw wzniosłych i głębokich, że patos powinien wykłada teorię sztuki. nie, zatytułowane Schodami w dół1. Jej interpretację zostać wyrugowany z naszej myśli i uczuciowości, Prof. UP w Krakowie, otwiera motto z Iwaszkiewicza: „Sam. Schodzę stop‑ że wszelki jest fałszywy. Ponadto odróżniałbym Instytut Filozofii i Socjologii, niami…”. Tytuł i motto mają za zadanie uwrażliwie‑ upodobanie do patosu od skłonności do patetyzacji. nie, nastrojenie, ukierunkowanie uwagi czytelnika… Kto jej ulega, ten karmi się pozorami głębi i wznio‑ w Krakowie, Katedra Historii i Teorii Sztuki, kierownik Zakładu Aksjologii i Filozofii Kultury, wykłada filozofię sztuki i widza. W tym wypadku anonsują – oto: samotność, słości, które sam sobie wytwarza, przed sobą snuje… i estetykę. schodzenie po stopniach, stopnie i stopniowość… Nie gra z nami, lecz przede wszystkim ze sobą i przed Naprawdę? Trafię w przesłanie tego obrazu, stawiając sobą, sam w to wierzy, dzięki czemu sam sobie wydaje w centrum swej myśli schody i stopnie? Na co w obra‑ się wtedy głęboki, wespół‑czujący (skuteczność wszel‑ zie Weissa wskazuje ten wyimek z Iwaszkiewicza, kiej magii, chociażby magii wielkich słów czy magii co ma z nim wspólnego? Samotność? Stopniowość? naukowości, polega na tym, że oddziałuje na samego Schody? Zejście, stopień po stopniu? Potykając się maga – w ten sposób potęguje się w nim poczucie o te trzy słowa z Iwaszkiewicza, zadaję sobie pytanie, mocy, rośnie, rosnąc w swoich oczach…3). czy nie stanowią przejawu próżnej erudycji. Wiersz, Przechylona, naga postać. Czy to aby??? kobieta? z którego pochodzą te wyrwane słowa, mówi o zejściu A może chłopak w peruce? To nie włosy, to jakaś czapa, „stopniami”, „zielonymi stokami” w „oko doliny”…2 teatralna peruka, czepek z ozdóbkami? Ramię jak udo, Cóż można zobaczyć na obrazie Weissa? W cen‑ Gdy z kolei spojrzeć na samą rękę wyrywającą się otworu w ścianie, starającą się podać dłoń uniesionej ku górze, uniesioną od dołu – czy nie mogłaby należeć od dołu ręce osoby, której nie widzimy. Poprzęcka: do tonącego człowieka…? Czyżby wychylona z owalu to „dłoń kogoś niewidzialnego” (s. 94). „kobieta” próbowała go ratować? Jego, opadającego „Niewidzialnego”? Prawda, słowo „niewidoczny” 28 masywność pleców… Transwestyta? trum widzimy nagą postać, wychyloną z owalnego w dół? Ten raczej patos? nie brzmi i nie porusza tak mocno jak słowo „nie‑ Poprzęcka daje dwa opisy sytuacji. Pierwszy, moż‑ widzialny”. To przejęzyczenie niechaj nas uczuli, liwy do uzgodnienia z powyższą metaforą, brzmi: Wiadomości asp /56 ← Wojciech Weiss, Pożegnanie z Akademią, 1949, olej na płótnie, 81 × 100 cm, Muzeum Narodowe w Poznaniu „naga kobieta […]. Opuszczając rękę, usiłuje chwycić Tytuł obrazu, Pożegnanie z Akademią, nie dość dłoń kogoś niewidzialnego, kto unosi rękę ku górze” wyjaśnia. Pracowity badacz akademicki odrabia zada‑ (s. 94). W drugim opisie kolejność zdarzeń zostaje nie na temat symboliki i sensu pożegnania, by wejść odwrócona, to gest kobiety zostaje odwzajemniony. na hasła „próg”, „schody”. Czytamy: „Motyw »poże‑ Ten drugi opis‑sceniariusz widza obrazu czyni uczest‑ gnania« znajdował w malarstwie […] niezliczone nikiem akcji. Już nie patrzymy przez pierwszopla‑ realizacje patriotyczne, melodramatyczne, sentymen‑ nowy okulus, ale sami „Idąc po schodach, stajemy talne”. Nie dość powagi ma najwyraźniej pożegnanie się mimowolnymi świadkami nieprzeznaczonego z kimś lub czymś, kiedy to, opuszczając, pozostajemy na pokaz, uczuciowego odruchu nagiej kobiety. Odru‑ sobą: „Pożegnanie jest przejściem, »przekroczeniem chu odwzajemnionego” (s. 95). Obrazowa insceniza‑ progu«, dzielącym jeden etap życia od drugiego, jeden cja Weissa ukazuje scenę nie na pokaz? świat od drugiego. Jest przełomem, przemianą. Dzieli Tytuł obrazu, Pożegnanie z Akademią, nie dość życie na »przedtem« i »potem«”, i w kolejnym akapi‑ podpowiada, nie dość wyjaśnia? Aby „złapać” sens cie: „Scenerią malarskich pożegnań jest zwykle próg, obrazu, konieczna jest wizja lokalna, analiza otocze‑ czasoprzestrzenne miejsce przejścia, granicy” (s. 98). nia wokół miejsca widocznego na obrazie – w tym I dalej: „Schody to jeden z najbardziej nośnych sym‑ wypadku znajomość wnętrza, biegu schodów? Jeśli boli przestrzennych i architektonicznych, zdolnych o nich pamiętać, wiemy, że ci dwoje z łatwością przyjmować zarówno sakralne, jak i świeckie treści” mogli podejść do siebie… Autorka Schodami w dół (s. 99). W przypisach liczne odwołania do literatury uzupełnia swój tekst o fotografię ukazującą schody, „przedmiotu”, do tekstów poświęconych symbolice po których miałby zejść profesor. Niemożliwa figura: progu, schodów, stopni (narzuca się pytanie, w jaki nawet podskakując, nie mógłby sięgnąć tak wysoko… sposób stopnie i stopniowość godzą się z myślą Słowem: w tę stronę wiedzie skrajnie realistyczne o progu, czyli „granicy”, cezurze, odcięciu, zmianie odczytanie tego obrazu. jakościowej)… 29 Poza, maska, gra – nieautentycz‑ ność brana za istotę. Życie płyt‑ kie, życie zredukowane do powierz‑ chowności, w pozorze znajdujące swój żywioł. Takie zblazowanie nie tylko bywa faktem, ale potrafi stać się bez‑duchem epoki. To przecież w jego glorii unoszą się modelki, gwiazdki i gwiazdy, celebryci – „ikony” naszej współczesności (podmiana urody na obrzydliwość niczego tu nie zmienia). → Wojciech Weiss, Akademia, 1934, olej na płótnie, Pożegnanie z Akademią. Poprzęcka odkrywa w tym obrazie Akademię. Czytamy: „W niczym nie 168 × 120 cm, Muzeum Miejskie w Suchej Beskidzkiej; depozyt przypomina uczelnianych modelek, nieforemnych Modelki. Takie też postaci widzimy na niezliczo‑ pracownianych utensyliów, jakie znamy ze studenc‑ nych obrazach Weissa: ustawione figury, pozy, typy… kich »studiów z natury modela«. Ale też ta kobieta Pozbawione osobowości. Ciała, których osoba i oso‑ to nie modelka. Zgodnie z odwieczną tradycją jest bowość się z góry nie liczą. Postaci w gruncie rzeczy kobiecą personifikacją. Uosabia Akademię. Krakow‑ bez twarzy. Czym pozostaje twarz modelki: maską, ską Akademię, o czym świadczy jej jedyny atrybut typem, kliszą, pustą formą, figurą, ufryzowaniem, – ludowa, kraciasta krakowska chusta, jakich wiele szminką, kosmetyczną estetyzacją…? Poza, maska, znamy z folklorystycznych obrazów Włodzimierza gra – nieautentyczność brana za istotę. Życie płytkie, Tetmajera. To właśnie ta postać – jedyna – sponta‑ życie zredukowane do powierzchowności, w pozorze nicznie i nieformalnie żegna swego profesora” (s. 95). znajdujące swój żywioł. Takie zblazowanie nie tylko Prawda to? W tej samej mierze, co dla Weissa Aka‑ bywa faktem, ale potrafi stać się bez‑duchem epoki. demia jest właśnie modelką, utensylium, jakkolwiek To przecież w jego glorii unoszą się modelki, gwiazdki rzeczywiście nie „nieforemnym”4. i gwiazdy, celebryci – „ikony” naszej współczesno‑ Pamiętać trzeba, że wiele lat wcześniej, w roku 1934, Weiss namalował już obraz zatytułowany wła‑ 30 Kobiety nagie, modelki, utensylia, blejtramy, odbicia… – oto akademia, i Akademia Weissa. ści (podmiana urody na obrzydliwość niczego tu nie zmienia). śnie Akademia! Widzimy tam „foremną”, foremnie Modelki. Osobowość, twarz tych kobiet, zostaje ustawioną i foremnie ujętą, młodą kobietę o jasnych tak wykluczona jak wykluczona jest ludzka wza‑ włosach – pozującą modelkę. Obok niej, na fotelu, jemność pomiędzy nimi a malarzem, dzięki której leży kraciasta, pstrokata chusta, jeśli nie ta sama, dopiero widzi się człowieka… to taka sama chusta, co w Pożegnaniu z Akademią… W obrazach Weissa nie znajdziemy śladu osobo‑ Kobieta‑modelka wpatrzona w płótno, w obraz obok wości modelek. Modelka jako modelka zresztą jej nie – niczym w zwierciadło? My jednak widzimy tylko posiada. Modelka to funkcja, a nie człowiek. Akt jako tył obrazu… taki nie jest portretem. A jednak nie przemilczę tutaj Wiadomości asp /56 Idee Kompatybilni, niekompatybilni Wykład inauguracyjny na Wydziale Grafiki ASP w Krakowie tego pytania: Z jakich stref we wnętrzu człowieka Zjawisko mutacji ma dla mnie jako autora znaczenie wyłania się jego gest, postawa, spojrzenie? Czy arty‑ ideowe i jest zasadniczym elementem określającym sta potrafi w swoim spojrzeniu, w przyjmowanym przebieg procesu twórczego w moim wypadku. Jako sposobie odnoszenia się do malowanego przez sie‑ twórca sam czuję się w dużym stopniu mutantem, bie człowieka ożywić głębsze pokłady jego duszy? co z jednej strony wynika z naturalnej konieczności Na pytanie, poszukiwanie wyczytane w spojrzeniu dopasowania się do postępujących w czasie zmian, drugiego? A może sposób odnoszenia się jego samego, a z drugiej jest wynikiem dokonanych przeze mnie artysty, znajduje odpowiednik w ukazanej postaci? wyborów. Mamy tu raczej do czynienia z odpowiedniością, a nawet odpowiedzią? Ona (on) wychodzi naprzeciw Waldemar Węgrzyn jego oczekiwaniom, w szczególności poddaje się for‑ mie, postaci, w której artysta ją zamyka… Szczególnym przykładem kokietka zauroczona swą urodą, a tym bardziej uwagą, jaką jej urodzie się poświęca, połechtana spojrzeniem, które omiata jej wdzięki… dzięki temu tym bardziej ponętna… Oto Akademia – Weissa!? W Pożegnaniu z Akade‑ mią spontanicznie wreszcie wyszła z tej roli? Postawa artysty wobec nowych narzędzi technologicz‑ nych była jednym z istotnych problemów dla grafików mojego pokolenia. Osobiście zawsze byłem entuzjastycznie nasta‑ wiony do nowości technicznych, należy jednak pamiętać, że wprowadzenie technologii cyfrowych ur. 30 V 1959 r. w Krakowie. w obszar grafiki artystycznej wiązało się ze sporymi Grafik, malarz, profe‑ wątpliwościami środowiska i wywoływało w owym czasie zawzięte dyskusje. Przypisy: 1. Maria Poprzęcka, Schodami w dół, [w:] Wojciech Weiss Konieczność zajęcia przez artystę stanowiska wobec nadchodzących zmian wydaje się nieodłączną sor sztuk plastycznych. Od 1989 r. pracuje jako wykładowca na Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach, gdzie pro‑ wadzi pracownię sitodruku. w Akademii Sztuki Pięknych w Krakowie, red. Janusz Antos, cechą twórczości w każdym okresie. Temat ten jest Uczestnik wielu wystaw Zofia Weiss‑Nowina Konopka, Kraków 2010. tak dalece związany z moją własną twórczością, i laureat licznych nagród, 2. Przywołany wiersz Iwaszkiewicza, bez tytułu: „Sam. Schodzę stopniami/W oko doliny,/Szerokimi, zielonymi stokami/ Głębiny.//Świstak świszcze raz jeden,/Jest oszczędny./ Kamienie omszone i biedne,/Mech jędrny.//W górze turnia pod Kołem/Jak puszysty błam./Góry mówią wzniesionym czo‑ łem,/Że sam, że sam, że sam…”. 3. Por. J. Krupiński, Intencja i interpretacja. „Genesis” Andrzeja a jednocześnie na tyle uniwersalny, że podjęcie go wydało mi się uzasadnione w kontekście dzisiejszej uroczystości. Umberto Eco, komentując podobne zagadnie‑ nie w latach 60., przytacza przykład „uczonego Pawłowskiego, Kraków 2001 (zob. indeks rzeczowy). Czy z Salamanki”, eksperta w dziedzinie astronomii demaskatorstwo, jakie tu uprawiam, stanowi tylko bardziej i geografii, wiedzącego wszystko na temat Ptole‑ wyrafinowaną formę tak rozumianej magii? 4. Velázquez poświęcał uwagę karłom – odkrywając w nich czło‑ otrzymał m.in. złoty medal na Międzynarodowym Triennale Grafiki w 2004 r. w Kanagawie w Japonii. Prowadzi letnią szkołę sztuk Uccello we Włoszech. meuszowego modelu astronomicznego i dysponu‑ wieczeństwo, ukazując ich twarz, pozwalając objawić się jącego dogłębną wiedzą kulturową, umożliwiającą prawdziwemu patosowi ich twarzy. mu nauczanie – jakie są różne części świata, jakie 31 ludy je zamieszkują i jakimi drogami należy podróżo‑ ani jednego stanowiska komputerowego, a możliwość wać, aby do nich dotrzeć. Ta suma wiedzy pozwalała zastosowania tego rodzaju sprzętu w pracy grafika uczonemu z powodzeniem funkcjonować na reno‑ moi nauczyciele zgodnie oceniali jako kwestię nader mowanym uniwersytecie. Niespodziewanie przed dyskusyjną. Rzeczywistość pokazała, że już w nie‑ uczonym z Salamanki pojawia się Krzysztof Kolumb, spełna dwa lata później pracowałem wraz z grupą który przedstawia nową hipotezę na temat kształtu absolwentów mojej uczelni w zespole tzw. grafików i rozmiarów ziemi, wyrusza na wyprawę i odkrywa komputerowych, zajmujących się składem nowo Amerykę. Od tej chwili oblicze ziemi wygląda inaczej, powstałej gazety. Zostaliśmy wszyscy zaopatrzeni a wszystkie dotychczas istniejące opracowania astro‑ w dwie stacje graficzne z 15‑calowymi czarno‑białymi nomiczne i geograficzne tracą wartość. Przed uczo‑ monitorami i oprogramowaniem Ventura (do składu) nym z Salamanki stają w tym momencie dwie możli‑ i CorelDraw (do grafiki). Jedyny w Polsce dystrybu‑ wości: może albo zaakceptować zmieniony horyzont tor programu CorelDraw, inżynier informatyk z War‑ obowiązujących w świecie relacji i odnaleźć swoje szawy, długo opowiadał nam o niezwykłych możliwo‑ miejsce w nowej rzeczywistości, albo – nie poddając ściach, jakie daje program, następnie demonstrując się – ustanowić podstawy nowej nauki polegającej jego działanie, wybrał z menu narzędzi prostokąt, na utrzymywaniu, że odkrycie Ameryki było faktem któremu nadał gruby czarny outline, po czym wyznał, godnym potępienia z punktu widzenia moralnego że program jest tak nowy, że jeszcze nie zna innych i kulturalnego. Ameryka istnieje, to prawda, ale jego funkcji i będziemy musieli poradzić sobie sami. to źle, że istnieje i przyniesie to poważne szkody wspólnocie ludzkiej. Opanowanie programu zajęło nam kilka dni i nocy zbiorowego, heroicznego wysiłku (oczywiście W swoim felietonie Eco pisze dalej: „żyjemy w świecie kulturowym przeżywającym pełnię zmian, termin wydania gazety był napięty i nieprzekra‑ czalny) i zakończyło się sukcesem. w którym granica między tym, co duchowe, a tym, Niestety, gorzej poradził sobie nasz pracodawca, co materialne, między wartościami technicznymi który nadmiernie zawierzył idei transformacji gospo‑ a wartościami humanistycznymi, robi się coraz darczej – i zbankrutował. Nasza pozycja grafików bardziej wątła. Nie dlatego, że wartości techniczne komputerowych była już jednak tak ugruntowana przeważają nad wartościami ludzkimi, ale dlatego, na wąskim wówczas rynku zawodowym, że natych‑ że wartości ludzkie jutra będą określane za pomocą miast znaleźliśmy zatrudnienie w kolejnej agencji innych kryteriów i będą wynikać z nowych sytuacji o podobnym profilu. stworzonych przez postęp technologiczny”. Sama praca w reklamie nie była dla mnie intere‑ Kiedy w latach 80. kończyłem studia, na świecie sująca, dość szybko z niej zrezygnowałem, nie rezy‑ upowszechniały się wprawdzie dokonania rewolucji gnując jednak z komputera jako narzędzia. Byłem cybernetycznej, której produktem był przenośny kom‑ gorącym zwolennikiem nowej techniki i usilnie puter osobisty, jednak mój wydział nie posiadał wtedy starałem się nie tylko ją zgłębiać, ale i propagować. 32 Wiadomości asp /56 ↖ Władysław Węgrzyn Ślad 1, druk cyfrowy, 100 cm × 150 cm, 2011 Wszystkie opracowania podjęte przeze mnie przy oka‑ na różnych etapach pracy narzędzi komputerowych. zji podnoszenia kwalifikacji naukowych dotyczyły Z drugiej strony specyfika pracy w środowisku wirtu‑ próby określenia miejsca nowego warsztatu w obsza‑ alnym uwidoczniła (przynajmniej na początkowym rze grafiki artystycznej i jego wpływu na możliwość etapie) niekorzystne tendencje w rozwoju świado‑ redefinicji pojęcia grafiki. wani powierzchownymi efektami narzędziowymi, pełnoprawna technika graficzna, trudno uzmysłowić co zaowocowało powstaniem znacznej ilości prac sobie, że mniej niż 20 lat temu sytuacja wyglądała o miałkiej jakości artystycznej. Należy jednak uczci‑ zupełnie inaczej. Podobnie jak wcześniej na przy‑ wie dodać, że prace tego typu powstają w każdej tech‑ kład sitodruk, tak i tzw. grafika komputerowa budziła nice graficznej i ten smutny fakt zdaje się mieć zdecy‑ znaczne wątpliwości środowiska profesjonalnych gra‑ dowanie większy związek z osobą samego twórcy niż fików warsztatowych. Początkowo prace graficzne z wybraną przez niego techniką. Obecnie można z całą wykonane przy użyciu komputera nie były dopusz‑ pewnością stwierdzić, że grafika cyfrowa dopracowała czane do wielu znaczących przeglądów w tej dyscy‑ się już własnej gamy środków plastycznych i własnej plinie artystycznej, a pośród twórców trwały burz‑ materii graficznej, co potwierdza szereg wybitnych liwe dyskusje mające ustalić, na ile obraz uzyskany autorskich realizacji w tej dyscyplinie. Jakakolwiek przy użyciu programów graficznych jest rezultatem próba bilansowania czy wartościowania tego zjawiska autonomicznych działań autora, a na ile efektem w skali ogólnej traci stopniowo rację bytu. działania wspomnianych programów. W tamtym Czy zresztą sytuacja mogła rozwinąć się inaczej? czasie umiejętność obsługi programów w środowi‑ Grafika artystyczna od początku swojego istnienia sku artystów grafików była jeszcze niewielka, stąd dość integralnie związana jest z technologią dru‑ spora część osób wyobrażała sobie, że tego typu prace karską i poligraficzną i większość narzędzi, które powstają poprzez naciśnięcie jakiegoś tajemniczego przemysł poligraficzny stosuje, a następnie w poszu‑ guzika i są od początku do końca generowane przez kiwaniu nowych technologii porzuca, zostaje zasymi‑ maszynę. Rola artysty sprowadzała się według tych lowana do celów artystycznych. uruchamiania wspomnianego przycisku. Można by się zastanawiać, co wniosła tech‑ Schody, druk cyfrowy, 100 cm × 150 cm, 2011 mości plastycznej. Zdarzali się autorzy zafascyno‑ Dziś, kiedy grafika cyfrowa traktowana jest jako opinii do wiedzy na temat usytuowania i sposobu ↑ Władysław Węgrzyn Z chwilą pojawienia się komputerowej stacji graficznej powszechne zastosowanie komputera w praktykach artystycznych było więc tylko kwestią nika komputerowa do praktyki grafiki artystycznej. czasu. Oczywiście pozostaje możliwość subiektyw‑ Z jednej strony twórca zyskał nieznaną dotąd swo‑ nej oceny powyższego zjawiska. Nie mamy wpływu bodę w kwestii środków technologicznych. Dotyczy na szybkość postępu technologicznego i związanej to zresztą nie tylko bezpośrednio grafiki cyfrowej, ale z tym zmiany tempa i trybu życia. Przypuszczalnie pośrednio także technik tradycyjnych, korzystających w każdym okresie historycznym zmiany tego rodzaju z wielu udogodnień możliwych dzięki zastosowaniu wywołują zbliżone emocje. Pokrętna natura człowieka 33 najwyraźniej każe mu najpierw poszukiwać metod człowiekiem, dla którego trzeba będzie stworzyć nowe i narzędzi ułatwiających pracę i egzystencję, a następ‑ ideały człowieczeństwa i wykształcenia, określić nie mieć do siebie pretensje o stosowanie tych narzę‑ nowe drogi wyzwolenia. dzi i ubolewać nad utratą wartości istniejących przed ich wynalezieniem. Nie jest żadną tajemniczą sprawą zrozumienie, na czym opiera się ta przemiana człowieka i jakie We wspomnianej wcześniej publikacji Umberto wyraża tendencje: przyczyniły się do niej zmiany Eco podzielił stających wobec tego problemu twór‑ technologiczne, nowe układy struktur społecznych, ców na dwie umowne kategorie: apokaliptyków zmiany perspektyw kulturalnych, języka i kanałów i dostosowanych. komunikacji”. „Apokaliptycy” to nawołujący do opamiętania W tym miejscu chciałbym jeszcze na moment sceptycy, przekonani, że zmiany cywilizacyjne stop‑ wrócić do węższego pola grafiki komputerowej niowo prowadzą do utraty istotnej jakości życia, nic i wcześniejszej części mojego wykładu i zwrócić nie jest obecnie tak dobre jak kiedyś, a świat, scho‑ uwagę na pewien fakt. Pokolenie, do którego ja się dząc systematycznie na psy, zmierza do samozagłady. zaliczam, zaraz po ukończeniu studiów zyskało moż‑ „Dostosowani” to entuzjaści zmian, nowych liwość pracy ze sprzętem komputerowym. Posiadając odkryć i technologii, przekonani, że systematyczne doświadczenie nabyte w tradycyjnych pracowniach ewoluowanie systemów wartości jest naturalnym graficznych i kompletny jego brak w pracy z kom‑ faktem znamionującym rozwój. puterem, w naturalny sposób poszukiwaliśmy cech Charakterystycznym komentarzem Umberta Eco jest stwierdzenie, że postawa apokaliptyczna w oczy‑ wspólnych czy podobieństw. Sytuacja spowodowała, że były to działania pole‑ wisty sposób wiąże się z elitarną koncepcją kultury gające bardziej na eksperymentowaniu, badaniu czy – jak w interesującej nas kwestii – sztuki i działań i podporządkowywaniu sobie nowego warsztatu niż artystycznych. Na przeciwnym biegunie pozostaje na uczeniu się go od innych. W praktyce sprawdziło obszar tzw. kultury masowej, który często staje się się więc to, o czym wszyscy właściwie dobrze wie‑ punktem wyjścia aktywności artystycznej „dostoso‑ dzą – solidne podstawy warsztatowe pozwoliły nam wanych”. Prowadząc szerokie rozważania na temat na kreatywne potraktowanie nowego narzędzia. zjawiska „kultury masowej”, autor zwraca uwagę na istotną jakościową przemianę w sferze percepcji Unikając uproszczeń, chciałbym podkreślić, że – z całym szacunkiem dla technik tradycyjnych – nie kultury, w której, jak w innych dziedzinach życia, chodzi mi o to, że nie można zrealizować dobrej stopniowo nabywana wiedza historyczna jest zastępo‑ grafiki komputerowej, nie mając wcześniejszych wana zalewem informacji o aktualnych wydarzeniach. doświadczeń z zakresu podstaw druku wklęsłego, Jak pisze Eco, „człowiek świata informacji nie wypukłego i płaskiego. Chociaż na obecnym etapie jest człowiekiem odrodzonym i wyzwolonym; jest – edukacji uważam tę wiedzę za niewątpliwie przy‑ posługując się kategoriami genetyki – »mutantem«, datną i istotną dla studentów grafiki, to jednak zdaję 34 Wiadomości asp /56 ↖ Władysław Węgrzyn Ślad 2, druk cyfrowy, 100 cm × 150 cm, 2011 Istota procesu edukacji w szkole artystycznej szczęśliwie wciąż jesz‑ cze polega na pełnym dialogu, a nie jedynie na przekazywaniu informa‑ cji. Dlatego efekt Państwa pracy jest wyjątkowo zależny od własnej propo‑ zycji działań twórczych. sobie sprawę, że postępujący proces rozwoju techno‑ szczególnie wyraźnie, pracując ze studentami pro‑ logicznego każdej dyscypliny graficznej może w przy‑ wadzonej przeze mnie pracowni, w której z założenia szłości doprowadzić do specjalizacji także na etapie poruszamy się wszyscy, studenci, moi asystenci i ja, edukacji artystycznej i tym samym uniemożliwić w obszarze relatywnie nowym z punktu widzenia tak szeroki zakres edukacji w dziedzinie podstaw. grafiki artystycznej i staramy się eksplorować ten Moja uwaga dotyczyła przede wszystkim faktu, że nie obszar, zachowując bardzo otwartą postawę wobec można zrealizować dobrej grafiki komputerowej (ani pojawiających się propozycji. Siłą rzeczy działania żadnej innej) bez świadomości, że proces ten musi w tego typu pracowni zakładają wykorzystanie sto‑ mieć charakter twórczy, wymagający od autora rze‑ sunkowo nowych mediów i nietradycyjnych techno‑ telnego zaangażowania i osobistych decyzji w kwestii logii (chociaż niczego nie przesądzamy), jesteśmy stosowanych rozwiązań formalnych i – jak w każdej więc, nawiązując do klasyfikacji Umberta Eco, skraj‑ technice – zdecydowanie wybiega poza mechaniczne nie dostosowani. powtórzenie i zapamiętanie technologicznych pro‑ Aby zakończyć swój wykład optymistycznie, cedur. Uświadomienie mi tego faktu przez moich chciałbym jeszcze na moment wrócić do wspo‑ nauczycieli – w tym akurat wypadku byli to nauczy‑ mnianego uczonego z Salamanki. Należy rzetel‑ ciele posługujący się tradycyjnymi technikami gra‑ nie wyjaśnić, że postać uczonego została przez Eco ficznymi – pozwoliło mi podchodzić w ten sposób przywołana dla zilustrowania dość katastroficznej do każdego narzędzia. wizji ewolucji współczesnych społeczeństw, w któ‑ Myślę, że czas studiów w Akademii jest dla wszyst‑ rych pewne role i grupy społeczne tracą stopniowo kich Państwa czasem, w którym warto podjąć ekspe‑ swoją rację bytu. „Problem niezdatnych” dotyczyć rymenty z własną twórczością, jakiejkolwiek techniki miał m.in. intelektualistów, w szczególności huma‑ by ona dotyczyła. Zwłaszcza że można tutaj ekspery‑ nistów. „Jednakże – pisze Eco – właśnie ci ludzie, mentować w bezpiecznych warunkach laboratoryj‑ którym społeczeństwo nie jest w stanie przynieść nych, co w dalszej karierze może już być trudniejsze. nawet minimalnej pomocy, ponieważ w pewnym Istota procesu edukacji w szkole artystycznej szczę‑ stopniu to oni są nauczycielami społeczeństwa, śliwie wciąż jeszcze polega na pełnym dialogu, a nie w dniu, w którym ich funkcja miałaby okazać się jedynie na przekazywaniu informacji. Dlatego efekt nieprzystosowana do kontekstu socjokulturowego, państwa pracy jest wyjątkowo zależny od własnej pro‑ stanęliby przed podniecającą alternatywą. Dzięki pozycji działań twórczych. swojemu darowi wyobraźni i dzięki umiejętno‑ Jako studenci widzicie wiele zagadnień z nowej ściom w sferze kultury zawsze mogą oni »wymy‑ perspektywy, co także nam, prowadzącym, daje ślić« nowe typy działań mające wszelkie pozory możliwość zetknięcia się w pracy z nową jakością funkcjonalności”. i nabycia nowej wiedzy, obok oczywiście przekazania państwu tej, którą już posiadamy. Widzę to zjawisko Serdecznie Państwa zachęcam – ćwiczmy wyobraźnię. 35 Idee Maluj, maluj, i tak Matejką nie będziesz! – Matejko. Że Matejko jest wielkim patriotą, ale mier‑ nym malarzem, dowiedziałem się, mając 15 lat, jesz‑ cze w czasie niemieckiej okupacji, kiedy przeczytałem monografię napisaną przez Stanisława Witkiewicza, a zaraz potem Józefa Czapskiego O Cezannie i świa‑ domości malarskiej, i uważałem, że tę świadomość już posiadłem. A jednak Matejko od tamtego czasu powracał stale w moim życiu. Dlaczego? Kiedy spytano Cezanne’a, co robił, kiedy Prusacy szli w 1870 r. na Paryż, odpowiedział po prostu: – Namalowałem kilka studiów pejzażowych z Estaque. Tymczasem Matejko po kolejnym powrocie Andrzej Wajda z Paryża z westchnieniem wyznał najbliższym: – I ja też chciałbym malować te kobiety w błękitnych Magnificencjo, Szanowne Grono Profesorskie – Drodzy Koledzy, Szanowni Państwo, Drodzy Studenci, Muzeum Narodowe w Krakowie wiosną 1994 r. otwo‑ W 1945 r. skończyła się wojna, straciliśmy pięć lat i też nie mieliśmy czasu… Do dziś jestem przekonany, że uniknąłem śmierci tylko dlatego, że wtedy moim jedynym celem w życiu rzyło wystawę 44 artystów współczesnych „Wobec było zapisać się po wojnie do ASP w Krakowie. Tak Matejki”. W katalogu na stronie 62 przeczytałem też się stało – ale Akademia nosiła imię Jana Matejki słowa, które pozostały mi do dzisiaj w pamięci. i niedługo pojawiły się też rozterki. Artysta malarz Eugeniusz Mucha, absolwent naszej Akademii, napisał: 36 sukniach na zielonej trawie, ale nie mam czasu… Nasze doświadczenia wojenne całkowicie roz‑ mijały się z Cezanne’em; byliśmy pokoleniem, dla „Rodzice do mnie – dziecka – mówili: którego wojna i jej okropności były „naszym” tema‑ – Maluj, maluj, to będziesz Matejką. tem. Tymczasem naszą codziennością w Akademii był A na uczelni mówiono mi: akt i martwa natura. Budził się więc w nas odruch – Maluj, maluj, i tak Matejką nie będziesz”. sprzeciwu, ale nie miał kształtu ani formy – dla Zastanowiło mnie wtedy, że w Polsce jest tylko mnie do chwili, kiedy Andrzej Wróblewski powie‑ jeden malarz, do którego twórczości w jakiś sposób dział do mnie na korytarzu w przejściu: – Przyjdź odnosi się wszystko, co w polskiej sztuce powstaje do mnie, pokażę ci, jak maluję. Wiadomości asp /56 Fot. Jacek Dembosz Dlaczego wybrał mnie i to ja właśnie zobaczyłem kanałów wyrazić tragedię powstania warszawskiego, pierwsze dzieło nowej figuracji Rozstrzelanie – nie śmietnisko stało się tłem dla śmierci Maćka Chełmic‑ wiem, ale to wydarzenie ukształtowało moje dalsze kiego w Popiele i diamencie, a robotniczy przywódca życie. Rozstałem się z malarstwem. Wałęsa ogłasza zwycięstwo naszej słusznej sprawy Jerzy Andrzejewski napisał powieść o Picassie, z bramy Stoczni Gdańskiej, jakby to była sejmowa try‑ Idzie skacząc po górach, gdzie przeczytałem scenę buna. Nie myślę porównywać mojej pracy z Matejką, oddającą moje ówczesne duchowe rozterki. Stary a kina z malarstwem. Chciałbym tylko ukazać nie‑ mistrz zaprasza do siebie do domu młodego mala‑ śmiertelną rolę patrona naszej uczelni, który przy‑ rza, którego przypadkowo spotyka pracującego pomina nam nieustannie, że żyjemy w szczególnym na plaży. Gdy pewnego dnia Picasso przechodzi przez kraju, który z wiekowego letargu obudzili nie kto pokój młodego człowieka, zatrzymuje się przed jego inny – tylko artyści. płótnem, sięga po paletę i kilkoma pociągnięciami Kiedy w 1946 r. wstąpiłem do naszej uczelni, pędzla stwarza nowe, niepowtarzalne dzieło. Kiedy krążyły tu jeszcze ustne przekazy z przeszłości. Opo‑ wróciwszy do pracowni młody malarz zobaczył obraz, wiadano, że Rektor – Jacek Malczewski, niechętny natychmiast zebrał farby i płótna i zniknął bez słowa. robieniu korekty swoim studentom, wtykał głowę Podobnie i ja zobaczyłem w obrazie Wróblewskiego w drzwi pracowni i mówił: to, co sam pragnąłbym namalować, ale zrozumiałem – Malujcie tak, żeby Polska zmartwychwstała. wtedy, że nigdy tego nie dokonam. Studenci malowali, co prawda, kwiaty i pejzaże, Rozstałem się co prawda z Akademią i w następ‑ ale kiedy przyszedł rok 1914, poszli za Piłsudskim nym roku szkolnym studiowałem w Szkole Filmowej do Legionów, a kto z nich z wojny nie wrócił, może‑ w Łodzi, ale Matejko szedł za mną dalej. Jego wizje cie przeczytać na tablicy poległych na korytarzu naszej historii pozwalają nam – od wczesnego dzie‑ w budynku Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki. ciństwa – znaleźć się w wirze bitwy pod Grunwaldem, Dlatego, jak nas ostatnio poucza prof. Bauman, uczestniczyć w hołdzie pruskim, patrzeć z najwyż‑ żyjemy co prawda w „płynnej rzeczywistości”, ale szym zgorszeniem na upadek Polski z punktu widze‑ przez pamięć Matejki nie rozpływajmy się w niej cał‑ nia Rejtana i zadumać się nad wzniesionymi w geście kowicie, szukajmy dla naszej sztuki własnej treści zgrozy rękami księdza Skargi. Ten świat widziany i swojej formy. na płótnach Matejki utwierdzał mnie w przekona‑ Wchodząc wczoraj do budynku Akademii, zatrzy‑ niu, że miniona wojna, okupacyjna przeszłość da się małem się, i przyjrzawszy się uważnie popiersiu opowiedzieć – tylko tym razem na płótnie ekranu. naszego patrona nad wejściem, pomyślałem ze smut‑ Któż, jak nie Matejko swoimi wizjami dał mi natchnienie, jak najlepiej poprzez upiorny świat kiem: „Maluj, maluj, i tak Matejką nie będziesz – może najwyżej zostaniesz filmowym reżyserem”. 37 Idee Monument Performance w przestrzeni publicznej, Paryż 2008 Dużo i bardziej! wszystko odkładane na ostatnią chwilę. Mogłoby być Justyna Koeke lepiej, ale jest, jak jest. Od artysty wymaga się wiele. Bądź własnym mena‑ Moja „przygoda” ze sztuką – używam tego banal‑ dżerem, organizuj sobie sam kasę na projekty, rób nego słowa „przygoda”, bo nic innego nie wpada dokumentację, rób stronę internetową, produkuj mi do głowy po całym dniu budowania wystawy dzieła lepsze i lepsze, pisz sobie sam teksty, no i jesz‑ w jakiejś stuttgarckiej galerii, która sufit ma tak cze wkręcaj się w środowisko – to bardzo ważne – naj‑ nisko, że żadna z moich instalacji tam nie pasuje… ważniejsze! Podlizuj się, komu trzeba, stwórz jakiś ale OK… jak trzeba, to i instalację można „skurczyć” swój wizerunek, jedyny, niepowtarzalny, znajdź swój – zaczęła się w dzieciństwie! język! Bądź mistrzem w nabijaniu ludzi w butelkę… Bądź ładny, atrakcyjny, cool, trendy itp. Moja „przygoda” ze sztuką polegała na tym, że chciałam jej uniknąć! Mama, tata, ciotka, wujek, Ekskluzywny artystyczny świat wymaga poświę‑ jakaś masa rodzeństwa, wszyscy i wszystko, co widzia‑ ceń! Nic nie jest doskonałe, nic naprawdę ukoń‑ łam, to jakaś dziwna wszechobecna sztuka (lub coś czone, ciągłe zmaganie się z niedoskonałym pro‑ w tym stylu, dla uproszczenia nazywam TO po prostu duktem, z niedoskonałym dziełem, z niedoskonałą „sztuką”, bo to takie pojemne słowo‑worek, pozwala sztuką wymykającą się spod kontroli. Nie ma czasu, mi uniknąć dyskusji, co jest sztuką, a co nie – i tak 38 Wiadomości asp /56 Fragment kolekcji Niedorozwoje 2006 Street art projekt Zmodraszkowana czwórka Dźwigaja w czasie akcji społeczno‑artystycznej Modraszek Kolektyw, Kraków 2011 Budujacy tęczę, kostium do performance'u Wielka Budowa Stuttgart 2009 Landart action Do not kill Modraszek, 2011 Muscle show, performance. Targi sztuki współczesnej w Karlsruhe 2009 39 Mainstream art fashion show, Stuttgart 2011 DJ Mrówka, stylizacja DJ Mrówki na manifestacji Modraszek Kolektyw, Kraków 2011 Mainstream art fashion show, Stuttgart 2011 Mainstream art fashion show, Flower‑ass, C‑print, 120 cm × 80 cm, 2008 Stuttgart 2011 tego nie wiem, więc będę tu po prostu używać tego chodzi! Ale to taki mój ideał‑marzenie. Jak na razie, słowa), jakieś dziwne charaktery, nieżyjące w zwy‑ kręcę się w kółko, w małej filiżance herbaty, próbując kłym świecie, tylko w jakimś własnym kosmosie. od czasu do czasu wychylić głowę i zobaczyć, co dzieje Wylęgarnia dziwolągów! Ja tak nie chciałam, więc się na stole, co w kuchni, co za oknem, co na ulicy, ucieczka… coś innego… coś innego, jakiś inny plan co w mieście…! Nie jest dobrze siedzieć cały czas w tej na życie… dentystka, sportowiec, może konserwa‑ samej herbacie! torka zabytków? Obojętne co, tylko nie artystka… Nie udało się! Ta potworna wszechobecność sztuki Ur. w 1976 r. w Krakowie. dopadła mnie! Skończyłam na ASP i to nie na jednej! Artystka performerka. Norymberga, Kraków, Stuttgart, Warszawa… Mieszka i pracuje w Ludwigsburgu (Niemcy) i Krakowie. W latach 1999– Tak więc zmagam się z tą sztuką już jakiś czas, wypluwając z siebie coraz to nowe akcje, nowe per‑ formance, nowe instalacje. Dokumentuję wszystko –2005 studiowała w aka‑ demiach sztuk pięknych w Norymberdze, Krakowie, pilnie, używając kamery wideo! Moja zgubna dewiza Stuttgarcie i Warszawie. brzmi: „więcej, lepiej, bardziej imponująco, bardziej Autorka licznych, niekon‑ dosadnie, więcej adrenaliny! Nigdy nie jest nasycone wencjonalnych projektów. W latach 2002–2010 wielo‑ krotnie nagradzana w kraju i za granicą. gardło hiperaktywnej artystki!”. Generalnie: „DUŻO i BARDZIEJ!”. Cóż, jest to bardzo męczące! A więcej, mało różni się od postępowania pazernego na zyski maklera! Jestem dzieckiem naszych czasów;-), omg, WTF… W sztuce najbardziej lubię nieobliczalność i wolność! Chciałabym kiedyś móc pozwolić sobie na wszystko, nawet na jakiś naprawdę beznadziejny projekt, którego nikt inny prócz mnie nie będzie uwa‑ żał za fajny. I nikt nie będzie wiedział, o co właściwie 40 Wiadomości asp /56 Akcja w przestrzeni publicznej Królewna, Stuttgart 2011 41 N i e ‑ F e l i e ton „Księżyc w nowiu”, czyli straciłem łódkę, nie będziesz mieć sersa Darek Vasina „wejść, nie wejść, wejść, nie wejść” zdecydowałem Nad Krakowem od pewnego czasu leniwie unosi się wystawę Turnera. Mało brakowało, a odstraszyłby balon. Bardzo go lubiłem. Właściwie tak wrósł w pej‑ mnie florystyczny statek z cudownie wystającą sta‑ zaż mego miasta, że trudno mi sobie wyobrazić czasy, lową konstrukcją w skali 1 : karzełek. się wejść do Muzeum Narodowego na nowo otwartą Nauczyciel, rysownik, malarz i grafik. Urodzony w 1964 r. Studia na Wydziale Grafiki gdy go nie było. Szczególnie obłędnie wygląda w let‑ Przy kasie, gdy pani kasjerka zapytała, na co bilet, nie wieczory, jarząc się seledynowym blaskiem na tle znowu napadły mnie wątpliwości. Bo na Turnera szaro‑chabrowego nieba. Za nim nerwowo uśmiecha chciałem iść z Jackiem. Patrzę na banery, a tam się księżyc w depresji, pominięty, mało ważny, jakiś Kozyra! Wiec poprosiłem o bilet na Kozyrę. „Kozyry taki mniejszy trochę. Balon jest jak wielkie oko Taty. jeszcze nie ma” – oznajmiła pani w kasie. Więc wzią‑ w latach 1985–1990. To on dodawał mi otuchy w chwilach zagubienia łem na Turnera. No i masz ci los, wyszło, że wolę iść Prowadzi pracownię malar‑ i zgubienia. Jak ze słynnej ryciny Odilona Redona. na Kozyrę, której nie ma, niż na Turnera w pierw‑ stwa na Wydziale Grafiki krakowskiej ASP. Od 2007 prof. ASP. 42 To oko zobaczyłem w świetnym projekcie Magdy Lazar, szy dzień jego wystawy! Padłem martwy od spoj‑ obecnie studentki V roku Wydziału Grafiki. Projekt rzeń starszych państwa stojących za mną po bilety. wygrał nawet pierwszą edycję konkursu Fresh Zone, Po ułamku sekundy zmartwychwstałem i pobiegłem ale – jak się można domyślić – nic poza satysfakcją ze skulonym pod siebie ogonem na górę. We względ‑ z wygranej z tego nie wynikło. Wyobraźcie to sobie – nym spokoju udało mi się obejrzeć tylko pierwszą wielkie oko wiszące nad miastem… Bardzo lubiłem salę. Potem zaczęło się dziać jak w burlesce. Z sali ten balon. Lubiłem. Teraz nie lubię. Na tyłku napisali obok, gdzie ku zaniepokojeniu wszystkich panowie mu: „kocham Kraków”, na czole: „kocham Polskę”. rozstawiali statywy i reflektory, wyszedł na śro‑ Unosi się teraz jak nadmuchana przez słomkę żaba dek pan w okularkach trochę za małych do swego z bajki La Fontaine’a i piszczy: „Kooocham Polske! słusznego wzrostu i stanowczo oznajmił: „Telewizja Kooocham Kraków! Kocham mamę! Kocham tatę!”. Polska! (co zabrzmiało trochę jak: „milicja obywa‑ Pytacie, skąd wiem, gdzie balon ma tyłek? No przecież telska”, więc na moment wszyscy podnieśli ręce… nikt nie odważyłby się mu napisać na tyłku: „kocham [żart – przyp. autora]). Proszę przechodzić lewą Polskę”! A jak już ochłoniemy po tym estetycznym stroną!”. No więc zacząłem się przeciskać na lewo, nokaucie, to natarczywe logo zaprasza przylepionym pod ścianą, usiłując wyplątać jedną nogę z kabla, uśmiechem, byśmy jak najszybciej nabyli klej do pły‑ drugą usiłując chwycić przewracany właśnie reflektor, tek czy coś w tym stylu. Jak to zobaczyłem po raz jednocześnie „surfując” po parkiecie na porozrzu‑ pierwszy, to miałem ochotę „wyjąć sobie oczy”. canych kartkach z niebieskimi kleksami (warsztaty Miałem dwie godziny. Dwie cudowne godziny dla dzieci). Byłem dzielny. Poddałem się dopiero, gdy do zabicia. To był jeden z tych dni, kiedy trudno od refleksów reflektorowych odbijanych przez szyby mi było podjąć decyzję. Po nerwowym walczyku z Turnerowskich akwarel zacząłem widzieć „mroczki”. Wiadomości asp /51 → Turner. Malarz żywiołów → Muzeum Narodowe w Krakowie → 14 X 2011 – 8 I 2012 → Magdalena Lazar, Oko, praca wykonana w pra‑ cowni obrazowania cyfrowego prof. Waldemara Węgrzyna, Wydział Grafiki, ASP w Krakowie, You Tube – Oko, Magdalena Lazar/Fresh Zone Basta! – pomyślałem – tak Turnera oglądać nie wolno. Wyszedłem na korytarz, klapnąłem na pufie i zaczą‑ łem oglądać film o Turnerze z Simonem Schiamą, który widziałem już trzy razy. W pewnym momencie panie pilnujące zaczęły rozmawiać. W tym pomiesz‑ czeniu akustyka jest taka, że nawet niegłośne konwer‑ sacje rozchodzą się bardzo donośnie. Po chwili, mimo iż siedziałem jakieś trzy metry od ekranu, niewiele mogłem z filmu usłyszeć/zrozumieć. No i dobrze – ukryta. Idzie się do niej takim ciemnym korytarzem, powiecie – przecież sam się chwalisz, że widziałeś go który wygląda jak wyjście na zaplecze. W korytarzu trzy razy. Państwo przede mną, wyraźnie poirytowani, jest zimno jak diabli, coś szumi i pluska, biada wam, puszczali nerwowe, znaczące spojrzenia w stronę jeśli macie kłopoty z pęcherzem. Obejrzałem chyba rozmawiających. Ja w wyobraźni odgrywałem już wszystko, po czym, wymijając ekipę telewizji, zawsze kolejną wersję sceny, jak wstaję i głębokim basem, urokliwe dzieciaki oraz gęstniejący tłum, udałem się nienaganną dykcją i polszczyzną oznajmiam: „Proszę do wyjścia. Wiedziałem, że muszę tu przyjść co naj‑ o ciszę, drogie moje, tu jest świątynia sztuki, tu się mniej raz jeszcze. Ojej! No i nie napiszę Wam nic ogląda”. I naraz rozpoczął się grande finale. Obu‑ o wystawie, bo mi się miejsce na felieton skończyło. rzona rozmowami jeszcze przed chwilą pani odebrała No ale co ja wam będę pisał o wystawie. Zobaczyć telefon komórkowy, skutecznie zagłuszając panie pil‑ Turnera to wasz święty obowiązek*. nujące, na progu schodów pojawiła się gromada milu‑ Wracając, za mostem Dębnickim rzuciłem okiem sińskich, lat ok. 5–9, którzy przyszli na warsztaty, na przycumowany balon. Dałbym głowę, że widzia‑ robiąc przy okazji rwetes jak parowóz wjeżdżający łem ducha Turnera, urażonego pejzażysty, piłującego na stację (trudno mieć o to do nich pretensje). Miałem linę cumującą. Obok stał leciutko pijany ze szczęścia wrażenie, że w związku z tym panie pilnujące zaczęły księżyc i pisał koślawo swoją opalizującą księżycowa rozmawiać trochę głośniej. Rozpoczął się jakiś kurio‑ łapą kartkę, księżycową wiadomość dla świeżo odzy‑ zalny wyścig, kto kogo przekrzyczy. Przez moment skanych zdrajców‑Krakowian: „Księżyc znowu!” (The miałem wrażenie, że uczestniczy w nim także Simon New Moon…). A duch Turnera zarechotał: „Straciłem Schiama, ale he he he – nie miał najmniejszych balon, nie będzie go więcej” (…or, I’ve lost My Boat, szans „biedny miś”. Czułem się jak bohater filmu You shan’t have Your Hoop). Koterskiego. Rycząc: „AAAAAAAAAAAAA!” [znów * Moja wizyta w muzeum miała miejsce w czasie w wyobraźni – przyp. autora], pobiegłem z powrotem trwania „godziny dla mediów”, o której istnieniu do sal wystawowych. Tam jest taka jedna sala, któ‑ wcześniej nie wiedziałem. Wszystkie wymienione rej chyba nie chcą nam pokazywać, bo jest sprytnie atrakcje są w cenie biletu 43 N i e ‑ F e l i e ton Zanurzenie 2 (kruczoczarny protest kaszalota) Wszystkim krytukom* poświęcam, którzy piszą i mówią brednie (w szcze‑ gólności tym krytukującym ostatnią płytę Lou Reeda i Metalliki Lulu). Grzegorz Sztwiertnia Powróciwszy do przystani, w niesłychanym już rozstroju, Posłyszałem znów stukanie, jakby gdzieś przy brzegu wzdłuż. „Pewnie – rzekłem – coś kołacze; wiatry snadź tułacze? Zaraz, co jest, zobaczę, nie bij, serce, ni się trwóż. Tak to wiatr – nic więcej już!”. Krytuk Raz w bałtycką, głuchą toń, gdym znużony leżał sobie Na powierzchni dawnej wiedzy, którą z dawna wodą zwą – Gdym się, drzemiąc, kołysał na dnie, usłyszałem niespodzianie Lekkie, mdłe pojękiwanie, jakby u skał moich tuż. „To gość jakiś – wyoooouggghhhhhhauuułem. Pluska snadź przy mnie tuż; Nic innego chyba już.” Ach – pamiętam, jakby wtedy – była wstrętna września pora, Głowonogi cień rzucały, mrąc na moich oczach zórz... Tęskny płynąc, świtu czekam, bo nocy obietnica zapomnienia Nie sprawdziła się, odkąd znikł mój anioł stróż, Dziewczę słodkie, które dzisiaj zwie Menorą anioł – stróż… Tu bez nazwy ona już! Strach zdejmował mnie nieznany, pełen grozy niezbadanej, Kiedy u drzwi mych zaszeleścił krytukancki stary zwój; By ukoić serca trwogę, rzekłem sobie: „Pojąć mogę: Krytuk to – zdruzgotany – zbłąkał się wśród różnych dróg. W drzwi me puka, zbłądziwszy pośród różnych mrocznych dróg”. Więc nabrawszy męstwa, wstałem, powściągając poruszenie: „Panie albo pani, błagam, nie obrażaj się ni chmurz, bo zasnąłem ze zmęczenia, obraz kończąc ostatecznie, pukanie twe więc jest zbyteczne... Więc cóż dziwnego, żem nie słyszał?”. Tu otwarłem drzwi – i cóż? Ciemność w krąg – nic więcej już. Patrząc w mrok ten na wsze strony, płynę trwożny i zdumiony, Rojąc mary, jakich dotąd nie spróbował chyba nikt... Lecz milczenie głuche trwało, ciszy nic nie przerywało, Tylko lekki szept nieśmiało drgnął: „Krytucy?” – gdzieś tuż-tuż. Tom ja szepnął i – „Krytucy!” – wyszemrało echo tuż. Tylko to, nic więcej już. 44 Wiadomości asp /56 Otworzyłem oko zatem... Szumiąc płetwą, z majestatem, Wpłynął ciężko Krytuk Wielki, jakby czarny piekieł stróż. Nie pozdrowił mnie ukłonem, okiem powiódł w krąg zamglonem I siadł z pańskim jakimś tonem pośród koralowych wzgórz. W ballady się wsłuchawszy, pośród dwóch kamiennych wzgórz. Usiadł tam – nic więcej już. On to sprawił, że przy całem rozsmętnieniu mem musiałem Rozśmiać się z poważnej nader jego miny: „Tyś nie tchórz, Widzę, stary, chmurny druhu, co – choć włosa już ni znaku Na twym czubie – szukasz szlaku wśród posępnych nocy mórz? Mów, jak zwą cię na plutońskim brzegu czarnych nocy mórz?” Krytuk rzekł: „Nigdy już”. Zadziwiłem się nie lada, że krytuk tak wyraźnie gada, Chociem jego odpowiedzi nie mógł pojąć ani rusz, Boć to przyzna nawet dziecię, że nikt z ludzi dotąd w świecie Nie oglądał chyba przecie krytuka przy drzwiach izby tuż. Tego, co by przed nim usiadł na popiersiu przy drzwiach tuż, Z takim mianem: „Nigdy już”. Ale Krytuk ten z łysą głową wyrzekł tylko jedno słowo, Jak ci, którzy w jeden wyraz całą głąb wlewają dusz. Potem milczał znów nieśmiele, pióro mu nie drgnęło w ciele, Aż gdym szepnął: „Przyjaciele opuścili mię śród burz. I on też ze dniem mię rzuci, jak Nadzieję pośród burz”. Krytuk odrzekł: „Nigdy już!”. Zadziwiony niewymownie odpowiedzią tak stosownie Wyrzeczoną: „Widać – rzekłem – umie tylko to”. A nuż Dar to pana, co w niewoli poznał tylko to, co boli, I w swe pieśni jął powoli echa kłaść przeżytych burz, Aż pieśń każda w smętnej zwrotce brzmiała niby echo burz: Rys. Michał Bratko Lecz, że w rozsmętnieniu całem wciąż się z Krytuka śmiać musiałem, Przysunąłem miękką gąbkę na wprost niego, do brzegu tuż, I usiadłszy przy nim żywo, jąłem myśli snuć przędziwo, Co to stare, chmurne dziwo, czarne jakby piekieł stróż – Co ten krytuk straszny, groźny, czarny jakby piekieł stróż – Mniemał, kracząc: „Nigdy już!”. Myśląc, jaka to taktuka, bacznie obserwowałem krytuka, Który swe płonące oczy w serce wbijał mi jak nóż. Tak leżałem, wsparłszy głowę o te fale fioletowe, A blask księżyca światło płowe lał na ich matowy plusz. Ach, niestety, mój szlachetny, miękki plusz Skroni swej nie oprze już! Wtem odmęty wodne się wzburzyły, jakby wkoło się dymiło Sto anielskich kuratorów, tchnących słodką wonią róż. „Bóg na bóle, co trapiły serce, lek ci zsyła miły – zawołałem – zbierz swe siły i wspomnienia ciężkie zgłusz, wdychaj klej ten i wspomnienia o stracie zgłusz!”. Krytuk zakrakał: „Nigdy już!”. „Zły wróżbiarzu – rzekłem – czy czarciego sługo znaku! Czy cię szatan przysłał tutaj, czy pęd wściekły zagnał burz Na brzeg smutku i boleści, gdzie żal tylko pustka mieści, Gdzie noc każda zgrozę wieści – powiedz, błagam, wzrusz się, wzrusz! Jestże, j e s t ż e balsam w MoMa? – powiedz, powiedz, wzrusz się, wzrusz!”. Krytuk na to: „Nigdy już!”. „Zły wróżbiarzu – rzekłem – czy czarciego sługo znaku! Na to niebo, co nad nami, i na Pana ziemi, mórz, Powiedz duszy mej zbolałej, czy w Taschenie szczęścia, chwały Znajdzie malarz, którego biały zwie Menorą anioł – stróż, Dziewczę święte, słodkie, które zwie Menorą anioł – stróż?”. Krytuk odrzekł: „Nigdy już!”. „Niech to będzie pożegnanie – krzyknę – zbawco, czy szatanie! Precz na burzę, na plutońskie brzegi czarnych nocy mórz! Niech mi żadne czarne pióro nie przypomni, jak ponuro Mroczysz wszystko kłamstwa chmurą! Ruszże się, Wyjmij ostrze z mojego serca – i rusz się znad fali naporu, rusz!”. Krytuk odrzekł: „Nigdy już!”. Jednak wcale nie odpływa, jakby myślał siedzieć lata Na Neptuna gęstej grzywie, pośród dwóch kamiennych kruż, Krwawo lśni mu wzrok ponury, jak u diabła, spod rzęs chmury Światło lampy rzuca z góry jego cień na rów ponury, A ma dusza z tego cienia, co galerię zaległ wzdłuż, Nie powstanie – NIGDY JUŻ! tt Na podstawie Kruka E.A. Poe w tłumaczeniu Zenona Przesmyckiego (Miriama) A o co mi naprawdę chodzi – w następnym numerze. Zaś, aby się dobrze do tego przygotować, wysłuchajcie sobie koncertu Lou Reeda Animal Serenade z roku 2004. Hallelujah! * Krytuk to nie krytyk: to taki telewizyjny/gazetowy mądrala, który ……… (tam wpisać, co się chce i co jest prawdziwe – a, na Boga! Prawie każda obelga będzie prawdziwa!). 45 Dyplomy Żywot Celiny w 19 odsłonach Fragment pracy dyplomowej • Praca dyplomowa na Wydziale Malarstwa • Aneks z rysunku: ad. Piotr Korzeniowski • Autor: Marta Antoniak • Tytuł pracy: Dom. Fałsz – Iluzja – Prawda • Promotor: prof. Andrzej Bednarczyk • Recenzent: ad. Rafał Borcz Marta Antoniak jest kobieta w średnim wieku, Celina. Osoba, której W krainie czarów. Autorefleksja gotuje rosół, sporządza listy zakupów, a przede społeczna przydatność się skończyła. Celina sprząta, Malarstwo pozwala pokonywać granice, które wszystkim biega, stara się ogarnąć całą przestrzeń w realnym świecie są ostateczne i nieprzekraczalne. naraz, jest jednocześnie prawie wszędzie, przeżywa Pozwala materializować się myślom, dlatego stoi swoje prywatne horror vacui. pomiędzy prawdą a fałszem. Umysł Celiny jest w stanie, który nastąpił Między obrazami a istniejącymi realnie przed‑ po napadach obsesyjnego sprzątania; wymazał on miotami funkcjonuje nieokreślona i tajemnicza nawet swoje wspomnienia. Patrzą na Celinę wiszące przestrzeń. Związek między „ideą” przedmiotu na ścianach wizerunki męża, dzieci, lecz ona patrzy a przedmiotem jest wyłącznie abstrakcyjny. Przed‑ na te portrety zbyt często, by pamiętać, kim były miot oglądany na obrazie nie ma żadnych cech te osoby. Stały się one teraz policją myśli, strażnikami przedmiotu istniejącego w rzeczywistości. Kuglarstwo naczelnej zasady jej świata, którą jest niezmienność. malarstwa polega na sprytnym i efektownym oszu‑ Kontrola jest czynnością nadrzędną, naczelnym kon‑ kiwaniu, że materia farby jest przedmiotem istnie‑ trolerem jest Celina – musi być w jak największej licz‑ jącym realnie. Ale mimo tego efektownego oszustwa bie pomieszczeń jednocześnie, ponieważ tam, gdzie odczuwalne jest także pewne ograniczenie obrazu, jej nie ma, zawiązuje się spisek nieożywionej materii. gdyż jego podstawowa struktura i natura sprawia, Niby zwyczajny dom dla lalek – zabawka dla że jest on oddzielony od rzeczywistości i swojego małych dziewczynek, wszystko to tak naprawdę modelu. To oddzielenie jest charakterystyczną cechą jest pułapką bez wyjścia, dożywotnim więzie‑ siły, która ma magiczną i całkowicie inną naturę. Siła niem, na które skazana jest ta „podstarzała Alicja”. ta polega na uwypukleniu dystansu między obrazem Wszystko sprowadza się do bólu samotności, która a modelem. Między iluzją a prawdą. staje się tak bliska, że aż niezbędna. Więzienie jest jednocześnie azylem. W koszmarnym procesie pogłębiającego się Rafał Borcz nieprzystosowania do świata nie potrafi przybrać Widzimy dom. Na pierwszy rzut oka dziecięcy dom dla właściwych proporcji i usiąść w spokoju na krześle, lalek, wielopiętrową kratownicę pomieszczeń pozba‑ zatapiając palce w psiej sierści. Bo krzesło zawsze wionych logicznego układu, wzajemnej komunikacji będzie zbyt małe lub zbyt duże, a pies nie położy się – jeśli nawet w pokojach są drzwi, to bynajmniej – nie u jej stóp, tylko się przewróci, natomiast jego sierść prowadzą one do sąsiednich pokoi. będzie z gumy, tak jak cała materia jej świata. Dom jest wizualizacją stanu umysłu, całkowi‑ Przednia ściana domu nie istnieje – jej brak cie czytelną strukturą, która jest utkana na kształt odkrywa przed nami dramat Celiny, lecz w żaden życiowej mieszkalnej przestrzeni. Jego mieszkańcem sposób nas do niej nie zbliża; ona też zdaje się nas 46 Wiadomości asp /56 nie widzieć, nigdy w naszym kierunku nie spojrzy, tak Męczeństwo Celiny przedstawione jest na sposób daw‑ Dom, 300 × 245 cm, jakby ta strona świata dla niej nie istniała. nych obrazkowych żywotów świętych i pustelników, olej na płótnie, 2011 Ten obraz na nic nas nie nabiera, nic nie obiecuje, nic świętego jednak w tym nie ma, żadnych wartości, w żaden też sposób nie stajemy się o doświadczenie poza mrożącym poczuciem, że ta namalowana przez go lepsi, nie wynosimy niczego pozytywnego, patrząc Martę Antoniak apoteoza ludzkiej bezcelowej egzy‑ na rozpaczliwą ludzką szamotaninę Celiny, namalo‑ stencji jest prawdą. waną z przejmującym psychologicznym realizmem. 47 Dyplomy Bezpieczne lądowanie • Praca dyplomowa na Wydziale Form Przemysłowych • Autor: Agnieszka Fujak i Sebastian Spłuszka • Tytuł pracy: Koncepcja pojazdu ratownictwa lotniczego • Promotor: dr hab. Marek Liskiewicz • Współpraca z firmą ISS Wawrzaszek z Bielska‑Białej • Recenzent: prof. Witold Grzegożek, Wydział Mechaniczny Politechniki Kra‑ kowskiej, Instytut Pojazdów Samochodowych i Silników Spalinowych Fragment pracy dyplomowej Agnieszka Fujak Lotnisko jest obiektem, który musi być doskonale zorganizowany, by zapewnić punktualność przylotów i odlotów, sprawną obsługę pasażerów, ale przede wszystkim – bezpieczeństwo. Wymóg zapewnienia bezpieczeństwa zmusza do tego, by nowoczesne lot‑ nisko było wyposażone w pojazdy specjalne, również ratownicze. Zmierzenie się z projektem pojazdu ratownictwa lotniczego to zadanie niełatwe i wymagające, jednak dzięki doświadczeniu zdobytemu m.in. w firmie ISS Wawrzaszek oraz podczas praktyk studenckich chęt‑ nie podjęłam wyzwanie. Jego owocem jest koncepcja pojazdu, który powi‑ nien świetnie sobie radzić w ekstremalnych warun‑ kach dzięki przemyślanej budowie, parametrom technicznym, a przede wszystkim wielu ważnym funkcjom – do których zaliczyć można innowacyjne rozwiązanie kabiny zakładające zmiany w układzie siedzeń – znacznie usprawniającym proces wsiada‑ nia i wysiadania ratowników. W razie pożaru lub innego wypadku liczy się szybka reakcja i skuteczne działanie – te cechy miałam na uwadze, projektując pojazd, który ma zapewnić bezpieczeństwo, ale także spełniać wszelkie normy i pasować do nowoczesnej architektury portu lotniczego. 48 Wiadomości asp /56 49 W y s ta w y Sztuka projektowania Najlepsze dyplomy projektowe Akademii Sztuk Pięknych 2011 Łukasz Konieczko System identyfikacji wizualnej struktury organów państwa polskiego, Projekt koncepcyjny rewitaliza‑ Projektowanie jest obszarem bardzo rozległym. cji stacji głównej Bieszczadzkiej Kolejki Leśnej, Meble Wymienienie wszystkich edukacyjnych możliwości, do przestrzeni publicznej, Wielodniowy, turystyczny które aktualnie są oferowane przez uczelnie arty‑ statek rzeczny dedykowany miastu Toruń, Echa folkloru styczne, byłoby trudnym i żmudnym zadaniem. – kolekcja unikatowych obiektów do wnętrza inspirowa‑ Obecnie większość wydziałów projektowych nych polską sztuką ludową, Pustostan – zagospodaro‑ Ur. 1964 r. w Krakowie. ma bardzo rozbudowaną strukturę, liczne kierunki, wanie przestrzeni miejskiej dla potrzeb wolnego czasu, W latach 1984–1990 studio‑ katedry; pracownie przygotowują studentów do samo‑ Projekty graficzne okładek do filmów Michelangela dzielnej pracy projektowej, uzbrajając ich w stosowną Antonioniego – to tylko kilka tytułów prac dyplomo‑ w Krakowie (dyplom w pra‑ wiedzę i doświadczenie, a specjalizacja stała się oczy‑ wych ukazujących rozpiętość tematyczną i bardzo cowni doc. Zbigniewa wistą i konieczną konsekwencją projektowej profesji. szeroki obszar działania tegorocznych absolwentów. Wystawa zaprezentowana we wrześniu bieżącego roku Na wystawie zobaczyć można było wizjonerskie, futu‑ w macierzystej uczelni w katowickiej galerii Rondo Sztuki, obejmująca wybór rystyczne koncepcje, skomplikowane projekty badaw‑ rozpoczął w 1990 r.; jest najciekawszych dyplomów projektowych z siedmiu cze, kompleksowe kampanie reklamowe, projekty profesorem na Wydziale najważniejszych uczelni w naszym kraju, ukazała przedmiotów z naszego codziennego otoczenia – tych wał na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych Grzybowskiego). Działalność pedagogiczną Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki. Od 2008 r. pełni funkcję prorektora ASP. całą różnorodność „sztuki projektowej”. Pokazany wielkich, jak rzeczne statki, i małych, jak zegarki zestaw z pewnością nie wyczerpuje wszystkich moż‑ na rękę. Były obecne klasyczne projekty „na papierze” liwości, każda zaproszona uczelnia musiała przyjąć i multimedialne prezentacje. Wszystko spotkało się konkursowy reżim, nominując do wystawy cztery w jednej ekspozycyjnej przestrzeni. najciekawsze prace – oczywiście, dokonując wyboru według własnego uznania. 50 Wiadomości asp /56 Warto przypomnieć, że w przeszłości na wysta‑ wach najlepszych prac dyplomowych można było zobaczyć wybór najciekawszych prac z całej oferty jedyny element, który powinien się liczyć. Orygi‑ edukacyjnej. Taki koktajl nie zawsze sprawdzał się nalność, pomysłowość, odkrywczość, profesjonalna w przestrzeni galerii, prace projektowe prezentowane rzetelność, techniczna perfekcja – lista istotnych ele‑ często w formie przygotowanej dokumentacji musiały mentów, które powinno się wziąć pod uwagę, z pew‑ stoczyć nierówną walkę z obrazami, rzeźbami, grafi‑ nością mogłaby być dużo dłuższa. Konkursowa for‑ kami. Skromne plansze musiały rywalizować z eks‑ muła bezwzględnie zobowiązuje do tego, by wyłonić presyjnym malarstwem, a wyskalowane makiety zwycięzców, nie bacząc na to, że „projektowe pola” z rzeźbami, często sporych rozmiarów. są czasami od siebie bardzo odległe. Wspomniane wystawy zniknęły na kilka lat W tym roku jury uhonorowało bardzo różne i wydawało się, że bezpowrotnie przejdą do historii. prace, wskazując równocześnie na różne postawy Na szczęście, po kilkuletniej przerwie powrócono i zawodowe powinności. Laureatem głównej nagrody, do formuły ogólnopolskich wystaw (konkursów), Nagrody Rektorów, został duet z krakowskiej ASP, najpierw reaktywując przegląd prac dyplomowych Agnieszka Fujak i Sebastian Spłuszka. Swoim pro‑ w dyscyplinie „sztuki piękne” – od trzech lat organi‑ jektem Koncepcja pojazdu ratownictwa lotniczego zatorem takich wystaw jest Akademia Sztuk Pięknych pokazali, że nawet w tak hermetycznej branży jest w Gdańsku – a od zeszłego roku organizacyjny trud miejsce dla projektanta i artystycznej wizji. Umiejęt‑ przygotowania wystawy najlepszych dyplomów pro‑ ność wejścia na trudny, niezwykle wymagający rynek jektowych wzięła na siebie Akademia Sztuk Pięknych specjalistycznych pojazdów, konieczność dostoso‑ w Katowicach i wszystko wskazuje na to, że opisany wania się do ograniczeń i postawionych wymogów, scenariusz będzie realizowany również w kolejnych profesjonalizm w działaniu, no i oczywiście uroda latach. Takie rozdzielenie okazało się bardzo szczę‑ samego projektu zjednały sobie przychylność więk‑ śliwym rozwiązaniem. Wystawy zyskały spójny cha‑ szości jurorów. Warto dodać, że projekt ma duże rakter, zdecydowanie skuteczniej można prowadzić szanse na realizację i może już niedługo zobaczymy działania promocyjne, a co najważniejsze, korzystniej nowy pojazd ratownictwa lotniczego w akcji. Oczywi‑ prezentują się eksponowane prace – czytelniej rysują ście naszym, krakowskim dyplomantom gratulujemy się wady i niedociągnięcia, łatwiej odnaleźć i docenić szczególnie serdecznie. najciekawsze propozycje, a jest to szczególnie istotne, Zdobywcą Nagrody Ministra Kultury i Dziedzictwa biorąc pod uwagę fakt, że wystawa Najlepsze Dyplomy Narodowego został Robert Pludra z ASP w Warszawie Projektowe 2011 jest ogólnopolskim konkursem. – otrzymał ją za pracę Rzeczoznawstwo. Stolik i krzesło. Ocena prac projektowych nie jest prosta, sytuacja Ukazanie bardzo przekonywającej drogi od koncepcji komplikuje się, szczególnie gdy w grę wchodzi kon‑ do zrealizowanego dzieła w połączeniu z wysmakowa‑ kursowy werdykt. Jak uzgodnić kryteria? Co uznać nym i oszczędnym w środkach projektem z pewnością za priorytet? Wartości estetyczne to istotny, ale nie zasługiwało na uznanie. 51 Ostatnią nagrodę regulaminową – Nagrodę Marszałka Województwa Śląskiego otrzymała praca Projektowe Akademii Sztuk Pięknych mogli wziąć Porozmawiajmy o śmieciach Hugona Kowalskiego udział absolwenci jednolitych studiów magister‑ (Uniwersytet Artystyczny w Poznaniu). Jest to naj‑ skich oraz studiów drugiego stopnia Akademii Sztuk bardziej utylitarna, ale równocześnie najbardziej Pięknych z Krakowa, Gdańska, Katowic, Łodzi, War‑ utopijna propozycja, biorąc pod uwagę skalę działań szawy i Wrocławia oraz z Uniwersytetu Artystycznego i środków koniecznych do zrealizowania projektu. w Poznaniu. Wszystkie zaproszone uczelnie mogły To próba zmierzenia się z cywilizacyjnymi proble‑ zgłosić do konkursu maksymalnie cztery najciekaw‑ mami, z bezradnością instytucji państwa wobec sze prace dyplomowe, które zostały zrealizowane problemu przeludnienia, biedy, masowego bezro‑ na kierunkach projektowych. Łącznie zgłoszono 28 bocia. Autor przedstawił swoją wizję systemowego prac dyplomowych (wszystkie uczelnie wykorzystały zorganizowania przestrzeni życiowej dla „łowców swój limit), z których Jury – składające się z przedsta‑ śmieci”, osób bezdomnych i bezrobotnych żyjących wicieli wszystkich zaproszonych uczelni – wyłoniło z segregacji śmieci, którzy okupują peryferia wiel‑ 7‑osobową grupę finalistów. W trakcie obrad wyło‑ kich metropolii. Modułowa, szkieletowa konstruk‑ niono laureatów nagród regulaminowych. W tym cja wyposażona w media dałaby konieczny życiowy roku przekazanie wyników jest dla piszącego te słowa komfort, poczucie bezpieczeństwa, a może nawet szczególnie miłe, gdyż główna nagroda powędrowała poczucie społecznej przynależności. Fantazja? Może, tym razem do Krakowa. ale jakże szlachetna. Nasi absolwenci będą teraz szukać swojej szansy na tak zwanym „rynku pracy”, ich pomysły zderzą się 52 W tegorocznej edycji konkursu Najlepsze Dyplomy Na posiedzeniu 8 IX br. Jury pod przewodnictwem Rektora ASP w Katowicach, prof. Mariana Oslisły, postanowiło przyznać następujące nagrody: z brutalną rzeczywistością, z wymogami rynku. Czy – Nagrodę Rektorów Akademii Sztuk Pięknych będą mogli realizować ambitne projekty, na jakie ich (w wysokości 17,5 tys. zł) otrzymali Agnieszka Fujak stać? Trzymamy za nich kciuki. i Sebastian Spłuszka z ASP w Krakowie – Wydział Form Wiadomości asp /56 1. 2. 3. Przemysłowych, za pracę Koncepcja pojazdu ratownic‑ 1. Hugon Kowalski z UA 2. Agnieszka Fujak twa lotniczego (promotor dr Marek Liskiewicz) w Poznaniu, Wydział i Sebastian Spłuszka z ASP z ASP w Warszawie, Architektury i Wzornictwa, w Krakowie, Wydział Form Wydział Wzornictwa, Porozmawiajmy o śmieciach Przemysłowych, Koncepcja Rzeczoznawstwo. Stolik pojazdu ratownictwa lot‑ i krzesło – Nagrodę Ministra Kultury i Dziedzictwa Naro‑ dowego (w wysokości 15 tys. zł) otrzymał Robert Pludra z ASP w Warszawie – Wydział Wzornictwa, za pracę Rzeczoznawstwo. Stolik i krzesło (promotor 3. Robert Pludra niczego (projekt prezento‑ wany jest na str. 48–49) dr Tomasz Rogalik) – Nagrodę Marszałka Województwa Śląskiego (w wysokości 10 tys. zł) otrzymał Hugon Kowalski z UA w Poznaniu – Wydział Architektury i Wzornic‑ twa, za pracę Porozmawiajmy o śmieciach (promotor inż. arch. Robert Konieczny). Zgodnie z warunkami regulaminu pozostałym osobom, których prace zostały zakwalifikowane do etapu finałowego, Jury przyznało regulaminowe wyróżnienia honorowe. Finalistami konkursu zastali: Agnieszka Bałdyga – ASP w Warszawie (Wydział Gra‑ fiki), Kamil Laszuk – ASP we Wrocławiu (Wydział Architektury Wnętrz i Wzornictwa), Aleksandra Richert – ASP w Łodzi (Wydział Tkaniny i Ubioru) oraz Agata Stebnicka – ASP w Katowicach (Wydział Projektowy). Wszystkim laureatom składamy serdeczne gratu‑ lacje i życzymy dalszych sukcesów! 53 W y s ta w y Zawsze akt → Galeria Cztery Ściany WKiRDS → Na papierze → 10 X – 4 XI 2011 Anna Baranowa „A Słowo stało się ciałem” (J 1,14) Wystawy można robić wszędzie – wystarczy do tego jedna ściana. Galeria Wydziału Konserwacji i Restau‑ racji Dzieł Sztuki nazywa się „Galeria Cztery Ściany”. Posiada przestrzeń obszerniejszą, wydzieloną Ur. w 1959 r. w Dobromilu (Ukraina), historyczka sztuki i krytyczka. Kieruje Sekcją Sztuki Nowoczesnej Galerie na terenie uczelni są bardzo użyteczne, ponie‑ antyków. Kto raz spróbował studium żywego modela, waż całkiem bezpośrednio towarzyszą procesowi nie chciał już wracać do bezdusznych gipsów. w Oddziale Krakowskim dydaktycznemu. A przy tym wnoszą nowe wartości Stowarzyszenia Historyków poznawcze. Sztuki. Pracuje w Instytucie ↑ Witold Zacharewicz, 63 × 42 cm, 1947–1952 „po gospodarsku”, w holu budynku przy ul. Lea 27–29. W oglądaniu po latach prac studenckich jest coś wzruszającego. Po pierwsze dlatego, że są śladem Kolejna wystawa w Galerii Cztery Ściany, którą i świadectwem. Przypominają często nazwiska arty‑ tyki artystycznej w Katedrze na inaugurację roku akademickiego przygotował stów zapomnianych, którzy wybijali się na studiach, Edukacji Artystycznej. Łukasz Konieczko (opiekun artystyczny galerii), a potem – prędzej czy później – słuch po nich zagi‑ Autorka wielu publikacji składa się z kilkunastu obiektów na pierwszy rzut nął. Kto pamięta dziś o Janie Komskim (1915–2002) oka bardzo skromnych i od razu zachęcających ze szkoły Władysława Jarockiego, który na wystawie Historii Sztuki UJ. Uczy kry‑ na temat sztuki XIX i XX w. 54 do troskliwej interwencji konserwatora. Są to wcze‑ reprezentowany jest znakomitym, niemal hiper‑ śniej niepokazywane rysunki ze zbiorów Muzeum realistycznym aktem męskim? Tymczasem był on ASP w Krakowie z okresu międzywojnia, czasu „zaraz na studiach wielokrotnie nagradzany we wszyst‑ po wojnie” i socrealizmu. Wszystkie zostały nagro‑ kich dziedzinach. Ale wojna potraktowała go bardzo dzone w ramach kursu rysunku wieczornego i aktu. surowo. Po doświadczeniu Auschwitz i Dachau wyje‑ Wszystkie przedstawiają akty pojedynczych postaci – chał do USA, gdzie zajmował się już niemal wyłącz‑ mężczyzn i kobiet. Jeden z nich odtwarza posąg gip‑ nie tematyką holokaustu. Obok niego jego rówieśnik sowy – okaleczony, bez ręki. I jest to dla mnie najwięk‑ Tadeusz Kantor (1915–1990) z tak samo dobrym sza ciekawostka tej wystawy, gdyż autorem rysunku aktem siedzącego mężczyzny. Tu praca studencka jest bardzo zdolny uczeń Xawerego Dunikowskiego, jest ledwie rozpoznawalną zapowiedzią dalszej ewo‑ Jerzy Bereś, znany dziś jako rzeźbiarz awangardowy, lucji artysty o światowej renomie. W jednym i drugim traktujący również własne nagie ciało jako rodzaj przypadku te relikty przeszłości należy pieczołowicie żywej rzeźby. Tymczasem rysunek „z gipsu” wydaje przechowywać, chronić i w miarę możliwości udo‑ się czymś staroświeckim nawet w czasach tak hołdują‑ stępniać, gdyż są ulotnym i niepowtarzalnym świa‑ cych anachronizmowi jak socrealizm. Już pod koniec dectwem. Rola Muzeum ASP jest nie do przecenienia XIX w. studentów trzeba było przymuszać do rysunku w zabezpieczaniu owych materialnych śladów oraz Wiadomości asp /56 W oglądaniu po latach prac studenckich jest coś wzruszającego. (...) Przypominają często nazwiska artystów zapo‑ mnianych, którzy wybi‑ jali się na studiach, a potem – prędzej czy później – słuch po nich zaginął. Kto pamięta dziś o Janie Komskim (1915–2002) ze szkoły Władysława Jarockiego. (...) Był on na studiach wielokrotnie nagra‑ dzany we wszystkich dziedzinach. pamięci o ludziach, którzy na dłużej lub krócej zwią‑ obowiązkowe to, co wirtualne, elektroniczne i łatwe ↑ Tadeusz Kantor, zali się z naszą artystyczną Alma Mater. do powielenia. 100 × 70 cm, W krakowskiej ASP bardzo duże znaczenie przy‑ Stosunek do rysunku z natury, w tym aktu, świad‑ kładano i przykłada się nadal do gruntownej znajo‑ czy w istocie o stosunku do wartości, do imponde‑ mości rysunku. „Rysunek jest podstawą artystycz‑ rabiliów. Płynna ponowoczesność podważa sens nego istnienia tak konieczną i niezbędną, że nawet cierpliwego studium z natury i modela, wskazując największe talenty bez niej marnują się i paczą” – na łatwość mnożenia tzw. artefaktów. Można wyka‑ pisano 100 lat temu do stosownego ministerstwa zać, jak zmieniały się poglądy na świat oraz ich w trosce o utworzenie stałej docentury rysunku wie‑ odbicie w sztuce poprzez analizę sposobów rysowa‑ czornego. Rysunek aktu był obowiązkowy na wszyst‑ nia ludzkiej sylwetki. Przez wiele wieków panował kich wydziałach akademii i poświęcano mu najwięcej światopogląd teocentryczny i tym samym (co może godzin. Dlaczego? Zwolennicy takiej metody dobrze się wydawać dziś paradoksalne) antropocentryczny – wiedzą, dlaczego, i jest ich w krakowskiej Akademii człowiek był centrum uniwersum stworzonego przez ciągle wielu. Natomiast oponenci próbują podważać Boga, na Jego kształt i podobieństwo. Poprzez sztukę te sprawdzone metody nauczania jako staroświeckie, skupioną na człowieku próbowano dociec tajemnicy nienadążające za duchem czasu, który narzuca jako wcielenia. W XX w. następuje coraz dalej idący proces 1934–39 55 ← Jan Komski, 100 × 70 cm ↓ Henryk Kunzek, 64 × 39 cm, 1905–1912 dezintegracji świata i równocześnie dezintegracji formy, w tym rozbicia wizerunku człowieka. Czy coś z tych procesów można dostrzec w aktach prezentowanych na wystawie w Galerii Cztery Ściany? Nie widać tam zapędów do eksperymento‑ wania z obrazem ludzkiej sylwetki. Na pierwszy rzut oka uderza wręcz tradycjonalizm formy, a przecież większość tych rysunków powstała grubo po kubi‑ zmie, który był najbardziej radykalną w ubiegłym stuleciu próbą zerwania z integralnością obrazu człowieka. Jednak w tej grupie aktów da się bez trudu wyróżnić rysunki sprzed wojny i z okresu po II wojnie światowej. Te sprzed pierwszej i dru‑ giej Wielkiej Wojny odznaczają się spoistością formy i troską o integralność sylwetki. Rysunki rzeźbiarza Henryka Kunzeka, wspomnianych tu już Komskiego i Kantora są wręcz posągowe. Swoistym, dosadnym i „landrynkowym” zarazem realizmem charaktery‑ zuje się rysunek Zbigniewa Kowalewskiego ze szkoły Władysława Jarockiego, który przedstawia kobietę o przedwojennym typie urody, od tyłu, en trois quatre, opartą seksownie na taborecie, do tego dzban i ręcz‑ nik. Dziś takie wyobrażenie aktu kobiecego by nie przeszło. Ja osobiście uznałabym je za seksistowskie. Po wojnie sposób rysowania aktu ulega jednak modyfikacji. Wyróżniają się tu zwłaszcza dwa akty kobiece autorstwa Andrzeja Wajdy, który studiował 56 Wiadomości asp /56 ↑ Włodzimierz Kunz, 77 × 59 cm, 1948–1953 na ASP w latach 1946–1950, zakładając m.in. słynną studencką Grupę Samokształceniową, wspólnie z Andrzejem Wróblewskim, Janem Tarasinem, Andrzejem Strumiłłą i Konradem Nałęckim. Pierwszy akt narysowany jest lekką, szkicową kreską, ↑ Jerzy Bereś, 1950–1955 delikatnie sugerującą kształty. Drugi zaś podaje akt kobiecy w formie syntetycznej, zamkniętej, z pewną nutą prymitywizmu i dosadności, właściwej dzikim pięknościom. Kto wie, czy nie jest to próba pokazania, na czym miałaby polegać idea sztuki „neo‑barbarzyń‑ skiej”, postulowanej przez skupioną wokół Wróblew‑ skiego grupę. W akcie tym odnajduję autentyczną pierwotność i siłę. Wystawa w Galerii Cztery Ściany wywołuje bar‑ dzo ciekawy problem, ale pozostawia również uczucie niedosytu. Chciałoby się bowiem obejrzeć też inne akty, które zostały nagrodzone i zapisane w „wielkiej księdze wpływów” Muzeum ASP w Krakowie. Osobiście dodałabym tu jeszcze rysunki Waleriana Borowczyka, Juliana Jończyka, Donata Tucewicza, Janusza Tarabuły, Na pierwszy rzut oka uderza wręcz tradycjonalizm formy, a przecież większość tych rysunków powstała grubo po kubizmie, który był najbar‑ dziej radykalną w ubiegłym stule‑ ciu próbą zerwania z integralnością obrazu człowieka. Jerzego Wrońskiego, Marii Pinińskiej i wielu innych. Każdy wybór ma swoje atuty i ograniczenia. Ważne jednak, że w „Czterech Ścianach” został pokazany akt. 57 W y s ta w y Białe plamy Janusza Orbitowskiego → Galeria Malarstwa ASP, Kraków → Janusz Orbitowski, Białe plamy → Kuratorzy: Grzegorz Sztwiertnia, Witold Stelmachniewicz → XII 2011 Michał Zawada A jednak – świadomości próbującej przeniknąć w złożoność ich struktury obrazy te same stawiają Kilkanaście obrazów Janusza Orbitowskiego wypełnia opór, barierę. Stawiają nas w niezręcznej pozycji, ciasną przestrzeń galerii. Intensywne oświetlenie wytrącają z równowagi, wymykając się przestrzeni zalewa prace, choć mimo to niewielkie prostokąty jasnych sformułowań. Tworzą obszar aporii, której zdają się emanować własny blask, dodawać moc nie da się ominąć klasycznymi sformułowaniami, światłu odbitemu przez nieskazitelną biel. Kilkana‑ nic niewnoszącymi do rozpatrywania płaszczyzny Ur. w 1985 w Krakowie. ście prac ujętych (lub rozerwanych?) w trzy grupy i przestrzeni konkretnych prac. Studiował historię sztuki organizuje przestrzeń. na UJ oraz malarstwo Właśnie gra powierzchni podobrazia i otaczają‑ Patrząc na obrazy Orbitowskiego, łatwo ulec ruty‑ cego go kontekstu stanowi fundamentalny gest arty‑ w pracowni prof. Andrzeja nie klasyfikacji. Zamknąć je w zgrabnym sformuło‑ sty, gest, który powraca w setkach pozornie tylko Bednarczyka otrzymał waniu, tak zdawałoby się adekwatnym wobec artysty, sterylnych monochromatycznych kompozycji. w ASP w Krakowie. Dyplom w 2010 roku. Od 2011 pra‑ którego język plastyczny z pozoru ulegał zaledwie Wystawę otwiera cykl reliefów, owych „białych minimalnym przekształceniom. Nietrudno dopowie‑ plam”, które odbiją się echem w przygotowanym Bednarczyka. Zajmuje dzieć sobie słowo cisnące się na usta wielu z widzów. przez Grzegorza Sztwiertnię filmie zamykającym się malarstwem, fotogra‑ Moderna! ekspozycję, białych przestrzeni zamkniętych w pro‑ cuje jako asystent w pra‑ cowni prof. Andrzeja fią i wideo. Autor wystaw Podczas wernisażu dziekan Roman Łaciak żegnał stokąty delikatnych, zintegrowanych z całością ram. uczestnik pokazów zbioro‑ Profesora jako klasyka. Wszak rozpatrywanie dzieła Owe cienkie obramienia czysto fizycznie, ale i sym‑ wych w kraju i za granicą. klasycznego przez skodyfikowany żargon wydaje bolicznie wskazują, gdzie biel ściany, neutralnego indywidualnych oraz Laureat stypendium Janiny Kraupe‑Świderskiej (2008). 58 się tak proste – wszystkie tropy zdają się prowadzić tła przekształca się w obraz, gdzie rozpoczyna się w jasno sprecyzowanym kierunku definicji. Wier‑ geometryczna gra plastyczna, raz statycznie wykre‑ ność nauce modernistycznej ikony – Adama Marczyń‑ ślająca naczelne kierunki, raz tworząca dynamiczną skiego – na lata określiła działania artystyczne Orbi‑ optycznie kompozycję. Tu referent zawiera się w cało‑ towskiego, sytuując jego prace w ścisłym, być może ści w konkretnej kompozycji, staje się wydzielonym nawet ewolucyjnym, ciągu wizualności wyrastającym światem aseptycznej wręcz geometrii. Reliefy Orbi‑ z doświadczeń pierwszej polskiej awangardy. O tym towskiego, konstruowane przez niego od dziesię‑ napisano już wiele – być może zbyt wiele, precyzując cioleci z równą precyzją i konsekwencją, utworzone genezę i zakreślając kontekst spójnego i klarownego są z układów wąskich listewek lub nawarstwiających oeuvre. Być może zapominając o archeologii moder‑ się prostokątnych płytek naklejanych na podobrazie nizmu i geście Baudelaire’a, który w 1863 określił w rytmicznych, graficznych układach, malowanych nowoczesność jako „to, co przemijalne, nietrwałe, następnie białą farbą, tak iż integrują się całkowi‑ jedynie potencjalne, to część sztuki, której druga cie z bielą podłoża. Dramaturgię linii tworzy więc połowa jest wieczna i odporna na wszystko.” tylko światło, a raczej – jego brak. To cienie rysują Wiadomości asp /56 w ramach kompozycji konkretne układy. Dialektyka światła i cienia, oparta niemal na zero-jedynkowym systemie, przesyła nam więc sprowadzoną do mini‑ mum informację wizualną. To w pewnym sensie rela‑ cja owej pustki oraz jałowej powierzchni podobrazia tworzy hermetyczne uniwersum obrazów Orbitow‑ skiego. Światło zyskuje tu swoją własną material‑ ność – wnikliwy ogląd prac sprawia, iż pozbawione wszelkiego odniesienia abstrakcyjne obiekty emanują je ze szczególną mocą. Obrazy zaczynają razić. Zarówno reliefy, jak i obrazy oraz rysunki, które znalazły się na wystawie, domagają się dynamicznego oglądu. Wymagają ruchu, tworzą się w procesie, nie istnieją jako na zawsze ustalone zjawiska plastyczne. Najmniejsze przesunięcie widza określa je na nowo, przenosząc akcenty, wibrując gęstą strukturą lub delikatnymi niuansami waloru. Te z pozoru perfekcyjne, chciałoby się powiedzieć – maszynowe prace w bliskim oglądzie okazują się tworem ludzkiej ręki. Ujawniają miejsca, gdzie ślad narzędzia ukazuje się z pełną wyrazistością. Niedo‑ malowane powierzchnie, grube pokłady gruntu lub farby rozbijają monolityczną (modernistyczną) ideę. Nie ma tu dehumanizacji, mimo iż autor wielokrot‑ nie podkreślał swoją pozycję dystansu w stosunku do procesu tworzenia. Te miejsca stają się pęknięciem jednolitej konstrukcji. Próby holistycznego, teoretycznego ujęcia prac upadają. Wystawa Janusza Orbitowskiego, opra‑ cowana z pełną starannością i tworząca intry‑ gującą narrację, sprawia, iż adekwatny staje się z pozoru banalny retoryczny imperatyw: to trzeba zobaczyć! 59 W y s ta w y Ubranie narodowe Uni Europejskiej – możliwe? → Małgorzata Markiewicz, Tkaniny EU → MOCAK, Galeria Alfa, Kraków → Kurator: Monika Kozioł → 9 XI 2011 – 29 I 2012 Małgorzata Markiewicz się zjawiskiem ponadkulturowości jako efektem współczesnych mechanizmów globalizacji oraz jego Czy traktując Unię Europejską jako wspólnotę państw, wpływem na poczucie tożsamości. Podejmując ten z zacierającymi się granicami i ciągłym, niezakłó‑ temat, zastanawiałam się, w jaki sposób zaprojek‑ conym oddziaływaniem wewnątrz kontynentu oraz tować ubranie „narodowe”, które nie kopiowałoby wpływem jednych kultur na drugie, można wyobra‑ powszechnego przywiązania do kolorowych spódnic zić sobie dla niej strój narodowy? Czy dla kultury i gorsetów, wianków, ozdób i wstążek. Postawiłam europejskiej można zaprojektować strój będący jej sobie za cel, aby strój ten był niepodobny do żad‑ wizytówką, strój reprezentujący Europejczyków? nego innego, a jednocześnie skupiał w sobie kilka Czy będzie on inny dla każdej płci? Czy w ogóle cech pozytywnych, z jakimi Europejczycy chcieliby zróżnicowanie ze względu na płeć powinno mieć zna‑ być kojarzeni: skromność, wygoda, prostota, dbałość czenie? Czy można pokazać, w jaki sposób przemiany o środowisko naturalne, lokalność, szacunek. Odrzu‑ kulturowe odbiły się na modzie? cając rozłożyste spódnice, skupiłam się na litero‑ Zajmując się od dawna zagadnieniem ubrania wym skrócie „UE”. Wykorzystałam „E” jako szablon jako medium, pomyślałam o zaprojektowaniu takiego do wykroju bluzki, a „U” jako szablon, ale do wykroju właśnie stroju. Chciałam przyjrzeć się interferującym spodni. Krój stroju dla wszystkich Europejczyków tożsamościom mieszkańców Unii Europejskiej. Zająć jest taki sam, bez podziału na płeć. Różnice mogą 60 Wiadomości asp /56 dotyczyć jedynie użytego materiału oraz wykończe‑ nia. Dla każdego państwa zaprojektowałam inny materiał będący kolażem, miksem elementów ludo‑ wych charakterystycznych dla danego kraju. Zastoso‑ wanie elementu (tkaniny) indywidualizującego kon‑ kretny naród jest wyrazem zawartego w konstytucji Unii Europejskiej prawa do poszanowania odrębności kulturowej poszczególnych państw. Rezultatem pro‑ jektu jest prezentacja dziesięciu strojów dla dziesię‑ ciu państw należących do Unii oraz zaprezentowanie efektów w postaci wydruków na tkaninie, a także publikacja katalogu. Projekt został zrealizowany podczas stażu w The Factory for Art&Design w Kopenhadze w ramach pro‑ gramu Paths Crossing. Czy dla kultury europejskiej można zaprojektować strój będący jej wizytówką, strój reprezentujący Europejczyków? Czy będzie on inny dla każdej płci? Czy w ogóle zróżni‑ cowanie ze względu na płeć powinno mieć znaczenie? Czy można pokazać, w jaki sposób przemiany kulturowe odbiły się na modzie? 61 W y s ta w y Portrety i czas utrwalony → Agnieszka Łukaszewska, Rysunki → Dolny Pałac Sztuki, Kraków → 5 – 27 XI 2011 Agnieszka Łukaszewska Ur. w 1974 r. w Krakowie. Ukończyła studia na Wydziale Grafiki w ASP Najważniejszym i najczęstszym tematem moich prac w Krakowie – dyplom z rysunku w 2000 r. jest portret. Rysuję swoich bliskich, rodzinę, ale także W 2008 r. obroniła dok‑ niezwykłe twarze osób spotkanych w sklepie, niezna‑ torat. Obecnie pracuje jomych ze starych fotografii lub zdjęć znalezionych jako adiunkt w pracowni rysunku na Wydziale przypadkiem w Internecie. Portrety nie odtwarzają inspiracją były stare dokumenty i zdjęcia budowni‑ Grafiki ASP w Krakowie. jedynie wizerunku twarzy. Zastosowana deforma‑ czych Nowej Huty. Zmonumentalizowane portrety cja, akcenty kolorystyczne, kontrasty zestawionych przodowników, ludzi‑pomników demaskują również różnych sposobów obrazowania, przeskalowanie ukryty dramat jednostek wykorzystanych przez sys‑ pewnych elementów (lub odwrotnie – ich ukrycie) tem (np. Piotra Ożańskiego, przodownika pracy, pier‑ – ma to ujawnić cechy charakteru portretowanych, wowzoru Mateusza Birkuta z Człowieka z marmuru ich nastrój, słabości i zalety. Ukazuję ludzi w różnych Andrzeja Wajdy). momentach życia, od narodzin do śmierci, a punk‑ W kolejnej części ekspozycji zebrane zostały por‑ tem wyjścia do pracy nad portretem są ich zaska‑ trety rodzinne. Pojawiają się na nich moje prababcie, kujące losy, emocje, lęki oraz radości. Chciałabym, dziadek, córka czy eksmałżonek. Bliższa znajomość aby zestawienie tak różnych przedstawień złożyło „modeli” pozwoliła zastosować bardziej osobistą się w jak najpełniejszy obraz człowieka i skłaniało interpretację i eksperymenty z formą rysunków. W tej do poszukiwań cech uniwersalnych. grupie prac znalazł się również portret starej lalki Mam również nadzieję, że zapisując chwilę z czy‑ Barbie. Ulotność mody i ustanawianych przez każde jegoś życia, chronię ją przed zapomnieniem, utrwa‑ pokolenie kanonów piękna jeszcze dosadniej ukazuje lam i przywołuję w rysunku czyjąś obecność. 62 proces przemijania, a dziecięca zabawka udokumen‑ Wystawa podzielona została na trzy części. towana została już jako zniszczona pamiątka dawno W pierwszej pokazane zostały portrety przodowni‑ minionej młodości. Na niektórych portretach znaj‑ ków pracy z lat 50. ubiegłego wieku, posłów na sejm dują się dodatkowo znaki oraz rekwizyty będące prze‑ i działaczy. Ta początkowo zaskakująca – dla mnie ważnie kluczem w opisie przedstawionej osoby i sytu‑ – „podróż” przez historię wynika z fascynacji latami acji. Rysowane z większą swobodą prace wyraźniej dzieciństwa oraz czasami, które je poprzedzały ukazują współistnienie tragicznego oraz komicznego i determinowały. Rysunki łączą w sobie pastisz oraz wymiaru egzystencji. Uważam, że przypisany czło‑ subiektywny, emocjonalny zapis klimatu PRL‑u lat wiekowi – i tylko jemu – śmiech i poczucie humoru 70. i 80. Urzędniczki w modnych wówczas fryzu‑ pozwala przetrwać najtrudniejsze momenty, cieszyć rach i makijażu, mężczyźni w czerwonych krawa‑ się życiem, a przede wszystkim uzyskać dystans nie‑ tach to dokumentacja moich wspomnień; dodatkową zbędny do obserwacji i tworzenia. Wiadomości asp /56 Trzecia część wystawy zawierała dopełnienie Nowej Huty – związane z podjętym przeze mnie portretów – pejzaże, czyli otoczenie, w jakim żyje wątkiem przodowników pracy. W kadrach pejzaży człowiek. Tłem dla rodziny były zgeometryzowane zatrzymany został czas, a rysowanie miasta i domów pola uprawne oraz industrialne pejzaże z miejsc miało (podobnie jak w opisanych wcześniej pracach) zamieszkania moich bliskich. Najdłuższy cykl utrwalić świat, w jakim żyję, i ocalić pozostawione z motywem miasta przedstawiał osiedla i budynki ślady ludzkich losów. 63 W y s ta w y → Galeria Jednej Książki → Biblioteka Główna ASP → 21 X – 26 XI 2011 Armarium Jakub Woynarowski Termin armarium pierwotnie stosowano jako nazwę zbioru broni lub narzędzi, podręcznej biblioteki oraz gabinetu mieszczącego kolek‑ cję cennych przedmiotów. Tak skonstruowane domowe archiwum można potraktować jako swoisty mikrokosmos – zbiór rzeczy istotnych, pozostających w ukryciu, a zarazem będących „na wyciągnięcie ręki” dla osób wtajemniczonych. Idea kolekcji jako theatrum mundi odsyła również do powstałej u progu XX w. koncepcji Munda‑ neum – analogowej sieci informacyjnej, wyrosłej z tradycji wielkich bibliotek i opartej o rozbudo‑ wane systemy katalogów. Myśl ta z pewnością przyświecała – u schyłku tego samego stulecia – twórcom Internetu, zdefiniowanego jako sieć o światowym zasięgu (world wide web). 64 Wiadomości asp /56 umożliwiających odbiorcy podążanie wybraną przez niego ścieżką. Metodyczna lektura uzbraja czytelnika/widza w zasób elementarnych słów/ obrazów, pozwalających intuicyjnie porządkować dostępną zmysłom rzeczywistość. Armarium to esej o wędrówce energii i cią‑ głych metamorfozach materii. Poszczególne wątki – zorganizowane w oparciu o analogie for‑ malne i kod kolorystyczny – rozgałęziają się lub zapętlają, scalając pojedyncze obrazy w wizualne „zdania” i opowieści. Nieantropocentryczna per‑ Na polu sztuki ideę „świata w miniaturze” spektywa oglądu skłania odbiorcę do koncentra‑ w podobny sposób realizuje Zielone pudełko Mar‑ cji na własnym otoczeniu; wizerunki wytworów cela Duchampa, w którym autor postanowił „stre‑ przyrody (owady, rośliny) i materii nieożywionej ścić” wszystkie swoje dotychczasowe dokonania. (przedmioty) przenikają się tu z elementarnymi Zarówno do tradycji dawnych armariów, jak formami geometrycznymi, zacierając – pozornie i do wspomnianej realizacji Duchampa nawiązuje oczywistą – granicę między realizmem a abstrak‑ instalacja site‑specific umieszczona przeze mnie cją oraz pomiędzy naturą a kulturą. w przestrzeni Biblioteki Głównej ASP w Krakowie. Armarium to bliska perspektywie posthu‑ Za punkt wyjścia przyjmując formę szafy kata‑ manistycznej opowieść, pozbawiona bohaterów logowej, jako autor od dawna eksperymentujący w zwykłym tego słowa znaczeniu; w ten sposób z możliwościami graficznej narracji, rekonstruuję konwencje znane z dramatów ustępują miejsca archiwum wizualnych kodów wypracowanych tkance udramatyzowanych idei (o których pisał przeze mnie w ciągu ostatnich lat w ramach teoretyk komiksu Will Eisner). projektów, takich jak Hikikomori, Manggha czy Podobnie jak w nowożytnym traktacie Historia Ogrodów. Orbis Pictus Jana Amosa Komenskiego, mamy W powstałej opowieści linearny model narra‑ tu do czynienia z wizualną „instrukcją obsługi cji zastąpiony zostaje wielopoziomową strukturą, świata dla początkujących”– świata, którego skonstruowaną w oparciu o system odnośników, powinniśmy nauczyć się na nowo. W y s ta w y Imaginary landscapes → Zamek Brig, Szwajcaria → 11 XI 2011 Andrzej Bednarczyk Problem tożsamości i jej granic zdaje się dzisiaj jednym z najbardziej istotnych i najbardziej palą‑ cych. W perspektywie historycznej jest to dość nowe zjawisko i wiązane jest z dynamicznie postępującą globalizacją, w której artysta nie należy już całkowicie do jednej grupy społecznej zamkniętej w klasycznych normach postępowa‑ nia i bycia sobą. Otwarcie kanałów informacji na cały świat i historię pociągnęło za sobą zja‑ wisko przeplatania się i wzajemnych influencji pomiędzy odmiennymi kręgami kulturowymi. Nie ma więc już możliwości zatrzaśnięcia swojej twórczości w jednorodnej lokalnej perspekty‑ wie. Tempo tych zmian kontekstu spowodowało u wielu ludzi poczucie niepokojącego rozmy‑ wania się granic i kategorii i wywołało postawę zamykania się w tym, co moje własne, lub utratę wiary, obiektywność prawdy i obrazu świata. Z drugiej jednak strony życie „na zatłoczonym lotnisku świata” otwiera przed nami wspaniałe perspektywy rozwoju i samopoznania. Tutaj wła‑ śnie może dojść do spotkania Innego. To pojęcie, zaczerpnięte z filozofii dialogu i prac Martina Bubera, Emmanuela Levinasa, Dietricha Bonho‑ effera, Józefa Tischnera i innych, określa sytu‑ ację, w której Ja odnajduje obraz siebie w Innym w spotkaniu, na krawędzi swojej tożsamości jak w lustrze. Właśnie sytuacja spotkania zmuszają‑ cego do wyjścia ze swoich ram i stworzenia wspól‑ nej przestrzeni z odmiennością daje nadzieję na odnajdywanie tożsamości siebie i kategorii opisujących świat w globalnym, a nie tylko lokalnym wymiarze. To trochę tak, jak w wie‑ lowymiarowej przestrzeni, gdzie dla określenia tożsamości i pozycji rzeczy potrzebnych jest wiele punktów odniesienia. Mieszkaniec „państwa szerokości” musi spotkać mieszkańca „państwa głębokości”, a oni razem spotkać mieszkańca „państwa wysokości”, a potem wspólnie spotkać mieszkańca „państwa czasu” i podjąć dialog między sobą, aby opowiedzieć prawdziwą i pełną historię bryły swojego świata. Bez spotkania i dia‑ logu opowieść każdego z nich pozostanie płaska II Nagroda, Robert Zieliński, ASP w Krakowie i martwa. Sytuacja ta stanie się jeszcze bardziej frapująca i dynamiczna, gdy zastosujemy do niej model wstęgi Möbiusa. Powstaje ona przez skleje‑ nie taśmy papieru końcami na odwrót. W tej prze‑ strzeni nie ma już podziału na dwie na zawsze oddzielone i przeciwstawne strony. Żadna część przestrzeni nie jest niedostępna dla przeciwległej. Ten prosty zabieg łączy to, co przeciwstawne, jest to więc istotnie alchemiczna coincidentia oppo‑ sitorum. A sztuka ze swoją giętkością i otwarto‑ ścią na to, co nieznane, zdaje się najwłaściwszym polem spotkań i dialogu. Grono osób związanych ze szkołą Ecole Professionnelle des Arts Contemporins EPAC w Saxon (Szwajcaria), a to: Patrizia Abderhal‑ den i Eng Hiong Low – dyrektorzy tej szkoły, jej profesorowie i konsultanci: Alban Allegro, Julita Beck i Wei‑Chih Tsai, Patrick J. Gyger – dyrektor centrum kultury „Lieu Unique” w Nantes (Fran‑ cja), prof. Andrzej Bednarczyk z ASP w Krakowie oraz Marc Atallah – dyrektor „Maison d’Ailleurs” w Yvwedon‑les‑Bains, postanowiło zgromadzić w jednym projekcie studentów współpracujących ze sobą uczelni artystycznych, a należących do różnych kręgów kulturowych i tradycji. 11 IX 2011 r., na zamku w Brig, stolicy Valis − alpejskiego regionu Szwajcarii – odbyło się otwarcie wystawy Imaginary Landscapes, będą‑ cej częścią programu Label’Art 2011 Triennale. Wystawa prezentowała wyłonione w drodze kon‑ kursu prace studentów z kilku uczelni współ‑ pracujących z EPAC – Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, Guangzhou Academy of Fine Arts (Chiny), Ming‑Chuan University oraz Tainan National University of Arts (Taiwan, R.O.C.). Z naszej szkoły zostało zakwalifikowanych pię‑ cioro studentów: Robert Zieliński, Monika Misz‑ tal, Dominik Stanisławski, Loïc Zangfagna i Julita Malinowska. W trakcie trwania wystawy odbyło się posiedzenie jury. Pierwszą nagrodę otrzymał Othmane Loulidi Sââd (EPAC), drugą Robert Zie‑ liński (ASP), dwie trzecie nagrody równorzędne otrzymali Hsieh Wen Ming (TNUA) oraz Single Cells (GAFA). Uroczystość wręczenia nagród miała miejsce w grudniu 2011, w siedzibie Maison d’A‑ illeurs w Yverdon‑les‑Bains. 65 W y s ta w y Piotr Jarek, Bez tytułu, olej na płótnie, 2011 Mglisto i ponuro, czyli plener w Zatorze → Zator, Galeria Szklana Jerzy Hanusek Wybory nad pustym, białym, zagruntowanym płótnem nie są łatwe. Może pozostawić płótno białe, niezranione żadnym pociągnięciem pędzla? To rozwiązanie wydaje się radykalne, ale w istocie jest przyznaniem się do porażki. Jeżeli już płótno „zranimy” pędzlem, to musimy je „uleczyć”. Wiemy, czym obraz bywał wedle rozmaitych recept. Możemy którąś z tych recept odświeżyć i zastosować. Możemy też odrzucić wszelkie gotowe recepty i zacząć uprawiać artystyczne „znachorstwo”: leczyć obraz wyłącznie na swój własny rachunek. Czy to jednak możliwe? Malarstwo, a także cała szuka, doszło do etapu całkowitej wolności. Jeszcze kilka lat temu w prestiżowych galeriach sztuki 66 Wiadomości asp /56 współczesnej nie było miejsca dla sztuki odwo‑ łującej się do surrealistycznej tradycji oraz związanej z nią estetyki i poetyki. Można było się odwoływać do reklamy, fotografii, gazeto‑ wej satyry, ale nie do surrealistycznej poetyki. Dziś całkiem spora grupa młodych artystów tak maluje. W kolejce czeka malarstwo materii i abstrakcja geometryczna, a dalej może kolo‑ ryzm i naturalistyczny lub ideologiczny realizm. Wszystko wolno, do wszystkiego wolno się odwołać, jednak bez gwarancji osiągnięcia suk‑ cesu. Sukces jest sprawą złożoną, tylko w części zależną od wartości artystycznych. Sytuacja wolności jest trudna. Skoro wszystko wolno, skoro można zwrócić się w dowolną stronę, pójść w dowolnym kierunku, to jak wybrać ten właściwy, na co się zdecydo‑ wać? Taka wolność bywa paraliżująca. Musi się ona zderzyć z wewnętrzną wolnością arty‑ sty, dzięki której będzie on w stanie odrzucić wszystkie kuszące możliwości, oferowane przez wolność zewnętrzną, na rzecz tej jednej, warun‑ kowanej przez wolność wewnętrzną. Wolność zewnętrzna jest związana ze słowem „mogę”, wolność wewnętrzna ze słowem „chcę”. Na plenerze malarskim można jednak sobie pozwolić na abstrahowanie od tych wszystkich problemów. Można zaufać swojej intuicji, wybrać temat lub motyw. Okolica jest piękna, w stawach pływają karpie. Można się oddać czystej radości malowania. W Zatorze w tym roku było mglisto i ponuro, niebo jak brudne mydliny, przestrzeń grząska i nasiąknięta wilgocią, barwy sprane ze śladami dawnej świetności, wiatr hulał, niektórzy chro‑ nili się do wnętrza. W y s ta w y Rysunki Shuheia Yamashity → Galeria Promocyjna → ASP w Krakowie → X – XI 2011 Tomasz Daniec Rysunki Shuheia Yamashity, będące trzonem pokazu w galerii krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, wydają się realizacjami, w których wszystko to, co daje się nazwać i określić – ele‑ menty bliskie biologicznej tkance, zasugerowane tylko, lub niemal naturalistyczne fragmenty ciał – jest wydobywane z nieuformowanej, pierwotnej materii. Gdyby tak było – jakże prosta wyda‑ wałaby się najbardziej oczywista interpretacja: autor powtarza mityczny akt stwórczy, stawiając się tym samym w długim szeregu demiurgów‑kre‑ atorów o romantycznym rodowodzie – oczywisty anachronizm. Przeczy takiej interpretacji sam proces powstawania rysunków. Zaczyna się on zwykle od realistycznego studium anatomicz‑ nego detalu, który z czasem ulegać zaczyna początkowo niewielkim, później coraz dalej idącym deformacjom. Równolegle, do początko‑ wego motywu dodawane są inne, nieprzystające do niego anatomiczno‑biologiczne formy. Proces ten przypomina trochę niekontrolowany rozrost tkanki zaatakowanej przez genetyczną mutację. Po jakimś czasie, zwykle na kolejnym arkuszu papieru, pojawia się niezwiązany z istniejącym już fragmentem kompozycji nowy element, który staje się początkiem nowego obszaru rysunko‑ wego rozrostu. W toku pracy może pojawić się więcej takich niezależnych od siebie obszarów. W końcu, gdy rysunki osiągają stopień pewnego nasycenia, dochodzi do połączenia osobnych dotąd elementów. Cechy scalającej je materii wymykają się prostemu opisowi. Wobec kon‑ kretu utworzonych wcześniej humanoidalnych form wydaje się czymś płynnym i amorficznym, jakby proces jej formowania jeszcze się nie zakończył. Metoda, jaką stosuje Shuhei Yama‑ shita, przypomina nieco pracę laboranta prze‑ prowadzającego biochemiczne doświadczenie, a sam rysunek – hodowlę biologicznej tkanki na sztucznie wypreparowanej pożywce. Podobne wrażenie odnieść można wobec prezentowanych na wystawie obrazów i grafik, gdzie przedmiotem hodowli są prostsze, ulegające krystalizacji pier‑ wiastki chemiczne. Wydaje się przy tym, że prace te są zapisem wciąż trwającego procesu. Są raczej dokumentacją stadium, a nie skończonym rezul‑ tatem badań. Dlatego też ten krótki tekst nie będzie miał zgrabnego podsumowania. Mamy tu do czynienia z procesem, którego przebieg teraz, na dyplomo‑ wym roku studiów, jest rzeczą całkowicie otwartą. A jego rezultaty, jak to z rezultatami wszelkich badań bywa, przyniosą pewnie więcej nowych pytań niż gotowych odpowiedzi. 67 W y s ta w y → Galeria Wydziału Rzeźby ASP → 5 – 23 X 2011 Wystawa rysunków Andrzeja Pellera Ilustracje /Fascynacje W galerii Wydziału Rzeźby zaprezentowane zostały rysunki Andrzeja Pellera. Wieloletni wykładowca w Katedrze Projektowania Archi‑ tektoniczno‑Rzeźbiarskiego przedstawił wystawę zatytułowaną Ilustracje/Fascynacje. Wśród pre‑ zentowanych rysunków oglądać można było wybrane prace z cykli: Katana, Seppuku, JuJutsu, Kaidawan, Umierający samuraj z rodu Shimazu. Są to najnowsze prace autora, związane z wieloletnią fascynacją kulturą Japonii. Swoją stylistyką nawiązują do prac dawnych mistrzów sztuki japońskiej. Zawierając jednocześnie współczesną, charakterystyczną dla autora, ilu‑ stracyjną lekkość, przenoszą nas w świat jego fascynacji, budując odczuwalny pomost między duchem przeszłości i odmienności tamtej kultury a czasem, w którym żyjemy obecnie. Rzeźba w kamieniu Wiesława Bielaka → Galeria Wydziału Rzeźby ASP → 10–19 XI 2011 Pozostał owoc grafika Romana Skowrona → Galeria Wydziału Rzeźby ASP → 28 III – 5 IV 2011 68 Wiadomości asp /56 Wśród ostatnich prezentacji z cyklu Pedagodzy mogliśmy oglądać w galerii Wydziału Rzeźby lito‑ grafie prof. Romana Skowrona. Na wystawie zaty‑ tułowanej Pozostał owoc autor przybliżył publicz‑ ności okres swojej działalności artystycznej z lat 1965–1969. Prof. Roman Skowron, emerytowany w 2007 roku wieloletni pracownik Akademii Sztuk Pięknych, prowadził na Wydziale Rzeźby pracownię rysunku, cieszącą się wśród studen‑ tów i pedagogów dużym uznaniem. Dzięki pracy twórczej, pedagogicznej, oraz poprzez działalność swoich uczniów pozostanie wpisany w obecny kształt Wydziału Rzeźby. W galerii Wydziału Rzeźby zaprezentowane zostały rzeźby prof. Wiesława Bielaka, prowadzą‑ cego pracownię rzeźby w kamieniu na Wydziale Rzeźby ASP w Krakowie. Otwarcie wystawy połą‑ czone było z finisażem wystawy prac studentów biorących udział w plenerze prowadzonym przez prof. W. Bielaka i asystenta Marcina Nosko, który odbył się w okresie wakacyjnym w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku. W y s ta w y Wystawa twórczości Adama Wsiołkowskiego Stanisław Wyspiański Autoportret z żoną wł. Muzeum Narodowe w Krakowie → Muzeum Dworu Karwacjanów i Gładyszów w Gorlicach → X – XI 2011 Stanisładam video 36'' Adam Wsiołkowski Autoportret z Felkiem (Felek i ja) (morphing: K. Kiwerski) Na przełomie X i XI w Muzeum Dworu Karwa‑ cjanów i Gładyszów w Gorlicach miała miejsce wystawa twórczości rektora naszej Akademii, profesora Adama Wsiołkowskiego. Artysta zapre‑ zentował na niej swe prace malarskie, rysunki, grafiki a także 36‑sekundowy filmik wideo Sta‑ nisładam. Wystawie towarzyszył barwny kata‑ log, zawierający, oprócz zdjęcia z Felkiem Trze‑ cim, kilkanaście reprodukcji prac artysty oraz obszerny tekst o jego twórczej drodze, pióra pro‑ fesora Tomasza Gryglewicza, kierownika Katedry Historii Sztuki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Poplenerowa wystawa prac studentów pracowni rzeźby w kamieniu → Galeria Wydziału Rzeźby ASP → 5 X – 10 XI 2011 W nowej przestrzeni wystawienniczej krakow‑ skiej akademii zaprezentowano prace studentów biorących udział w rzeźbiarskim plenerze, który odbył się podczas wakacji w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku. Pod opieką prof. Wiesława Bielaka, prowa‑ dzącego pracownię rzeźby w kamieniu, i asy‑ stenta Marcina Nosko swoje prace tworzyli stu‑ denci: Jacek Dudek, Krzesimir Wiater, Tomasz Ślusarz, Arkadiusz Szostak, Michał Dziekan, Szymon Stala. 69 W y d ar z e nia Kraków Summer Institute Sukces międzynarodowych warsztatów na Wydziale Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki → 29 VIII – 9 IX 2011 Grażyna Korpal do kolekcji i archiwów muzealnych oraz wspomaga wybitnie uzdolnionych twórców. By zapewnić swoim Poczynając od znanych przykładów datowanych już na XII w., najwspanialsze dzieła malarstwa zachod‑ śle współpracuje z Muzeum Getty’ego (The Getty nioeuropejskiego, stanowiące dziś o ogromną wartość Museum), Instytutem Badań (The Getty Research wielu światowych kolekcji muzealnych, powstawały Institute) oraz Instytutem Konserwacji (The Getty na podobraziach drewnianych. Ze względu na zło‑ Conservation Institute). żoną budowę technologiczną, odmienność czynników 70 projektom maksymalną skuteczność, fundacja ści‑ Projekt Panel Paintings Initiative rozpoczęty wpływających na przebieg procesu starzenia drewna został w 2008 r. Pierwsze spotkanie grupy doradczej oraz zaprawy i warstwy malarskiej, dobór i sposób i członków projektu miało miejsce w Metropolitan prowadzenia zabiegów konserwatorskich przy obra‑ Museum of Art w Nowym Jorku, kolejne odbyło się zach na drewnie jest jednym z najtrudniejszych w VI tego samego roku we florenckim Opificio delle w dziedzinie konserwacji dzieł sztuki. W dzisiejszych Pietre Dure. W dniach 17–18 V 2009 r. Getty Cen‑ czasach stosunkowo niewielu specjalistów posiada ter w Los Angeles zgromadziło specjalistów z całego wystarczającą wiedzę i doświadczenie oraz zdolności świata na międzynarodowym sympozjum. Prelekcje manualne, aby podejmować takie wyzwania. Amery‑ dotyczyły najnowszych osiągnięć w dziedzinie kon‑ kańska Fundacja Getty’ego (The Getty Foundation) serwacji podobrazi drewnianych, zadań, jakie stawia zainicjowała projekt poświęcony tej problematyce – przed konserwatorami przyszłość, oraz zagadnień, Panel Paintings Initiative. Bazując na swoim wielolet‑ takich jak problemy ekspozycji malowideł na drewnie nim doświadczeniu, The Getty Foundation ma pomóc czy rezultaty podjętych niedawno prac konserwator‑ wykształcić nowe pokolenie specjalistów, zdolnych skich. Od 2009 r. w ramach projektu przeprowadzono w przyszłości sprostać wyzwaniu, jakim jest właściwe konserwację obrazów Adam i Ewa (1507 r.) Albrechta utrzymanie malowideł na drewnie. Dürera z muzeum Prado w Madrycie. Fundacja objęła The Getty Foundation wypełnia misję The Getty także patronatem konserwację słynnego ołtarza Ado‑ Trust, międzynarodowej instytucji kultury, związanej racji Mistycznego Baranka (1432 r.) braci Huberta z działalnością filantropijną, poprzez wspomaganie i Jana van Eycków z katedry św. Bawona w Gandawie instytucji i osób prywatnych, przyczyniających się oraz Ostatniej Wieczerzy (1546 r.) Giorgia Vasariego lokalnie lub na poziomie światowym do pełniejszego z bazyliki Santa Croce we Florencji. zrozumienia i zachowania dla przyszłości dzieł sztuki. Na przełomie VIII i IX br. w ramach Panel Pain‑ Poprzez rozbudowany system grantów fundacja tings Initiative odbyły się na Wydziale Konserwacji wspiera na polu międzynarodowym historię sztuki i Restauracji Dzieł Sztuki Akademii Sztuk Pięknych jako dziedzinę nauki, promuje interdyscyplinarny w Krakowie dwutygodniowe warsztaty konserwator‑ charakter działań konserwatorskich, zwiększa dostęp skie Panel Paintings Initiative – Kraków Summer Wiadomości asp /56 Institute, przeznaczone dla 22 historyków sztuki i konserwatorów zatrudnionych w większych muze‑ ach Europy i Rosji. Uczestnicy warsztatów wyłonieni zostali przez komisję złożoną z przedstawicieli fun‑ dacji, organizatorów i instytucji współpracujących. Realizacja projektu możliwa była dzięki pełnemu wsparciu finansowemu ze strony The Getty Founda‑ tion i współpracy z Muzeum Narodowym w Krakowie, Statens Museum for Kunst w Kopenhadze oraz Royal Danish Academy of Fine Arts, School of Conserva‑ tion. Przez dwa tygodnie przedstawiciele starszego pokolenia amerykańskich i europejskich ekspertów dzielili się swoją wiedzą i doświadczeniem w zakresie historii technologii i technik malowideł tablicowych, przyczyn ich zniszczeń oraz metod i sposobu stabi‑ lizacji strukturalnej podobrazi drewnianych. Liczne cenne malowidła tablicowe z krakowskich zbiorów, a także unikalne, gotyckie kościoły drewniane Pod‑ hala stały się dla wykładowców i uczestników punk‑ tem wyjścia przy rozważaniu kluczowych problemów konserwatorskich, z jakimi zmagają się największe muzea na świecie. Rolę prowadzących objęli kon‑ serwatorzy malowideł tablicowych, historycy sztuki, fizycy, chemicy i technologowie drewna z wiodących ośrodków badawczo‑naukowych i muzeów Europy i Stanów Zjednoczonych. Elitarny zespół 25 wykła‑ dowców stworzyli specjaliści z The Getty w Los Ange‑ les, Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku, Opi‑ ficio delle Pietre Dure we Florencji, Institut Royal du Patrimoine Artistique w Brukseli, Università degli Studi di Firenze, Universiteit van Amsterdam, Hamil‑ ton Kerr Institute, University of Cambridge, Cour‑ tauld Institute of Art w Londynie, Norsk Institutt for 71 Przez dwa tygodnie przedstawiciele starszego pokolenia amerykańskich i europejskich ekspertów dzielili się swoją wiedzą i doświadczeniem w zakresie historii technologii i tech‑ nik malowideł tablicowych, przyczyn ich zniszczeń oraz metod i sposobu stabilizacji strukturalnej podobrazi drewnianych. → Studenckie Centrum Kultury UJ, Rotunda → 18 – 24 XI 2011 Kulturminneforskning w Oslo, Statens Museum for Jacek Dembosz Kunst w Kopenhadze, Royal Danish Academy of Fine 72 Arts, School of Conservation, Polskiej Akademii Nauk, Niniejszy tekst o festiwalu filmowym jest po części Muzeum Narodowego i Akademii Sztuk Pięknych pretekstem do odbycia osobistej podróży w czasie. w Krakowie. Spotkanie ludzi o tak wielopłaszczy‑ Dwa bowiem były powody, że skierowałem swoje kroki znowym doświadczeniu z uczestnikami warsztatów do Rotundy, aby uczestniczyć aktywnie (na wszyst‑ – ich wiedzą i zaangażowaniem umożliwiło właściwą kich pokazach konkursowych) w 18. Międzynaro‑ i pełną realizację założeń Panel Paintings Initiative, dowym Festiwalu Filmowym „Etiuda & Anima”. a zorganizowane przez krakowską Akademię warsz‑ Pierwszy, bo potraktowałem wizytę w Rotundzie jako taty zostały na arenie międzynarodowej uznane powrót na „stare śmieci”, czyli do klubu, w którym za spektakularny sukces. Nie byłoby tego sukcesu, dawno temu założyłem i prowadziłem przez pięć lat gdyby nie najmłodszy doktor Akademii Sztuk Pięk‑ studencką Pracownię Filmową i gdzie także święciłem nych w Krakowie, Aleksandra Hola, absolwentka stu‑ największe triumfy, odbierając (w 1974 i 1980) kilka diów magisterskich i doktoranckich WKiRDS. Pani głównych nagród za filmy. Drugi, aby zobaczyć, jak Aleksandra Hola, uczestniczka konferencji i warszta‑ zmieniło się kino, jak wygląda ono w dobie nowych tów międzynarodowych, m.in. The Getty Foundation, technik (wideo, montaż elektroniczny), jaką podej‑ swoją wiedzą i profesjonalizmem zwróciła uwagę muje tematykę, jak daleko odeszło, a może nie ode‑ przedstawicieli fundacji na krakowski wydział. Nie szło, od filmów, które myśmy kręcili. Czy dawne kino dziwi zatem fakt, że to Jej powierzono trudną rolę studenckie ustępuje dzisiejszemu? koordynatora i organizatora Kraków Summer Insti‑ W kontekście obecnego festiwalu nie bez kozery tute. Zazwyczaj tego rodzaju sukces ma wielu autorów, wspominam dawne czasy. Wzięło się to z opozy‑ jednakże w tym przypadku to talent organizacyjny, cji do informacji zawartej w katalogu festiwalo‑ pracowitość, profesjonalizm i takt dr Aleksandry Holi wym, że „»Etiuda & Anima« kontynuuje promocję stanowiły fundament tak wysokiej oceny. Dlatego in twórczości studenckiej, które jako prekursorskie fine gratuluję Pani, Pani Olu, sukcesu. narodziło się w pierwszej połowie lat 90”. Muszę Wiadomości asp /56 W y d ar z e nia „Etiuda & Anima” Powrót do przyszłości zaprotestować. W samej tylko Rotundzie „promocja filmowej twórczości studenckiej” liczy sobie blisko 40 lat. Pierwszy, a noszący wtedy kolejny numer – czwarty – Ogólnopolski Festiwal Filmów Studenckich tam właśnie się odbył w roku 1974. W tej samej sali kinowej. W owym czasie jurorzy obecnego festiwalu dopiero przychodzili lub wybierali się na ten świat. Dzieje się coś niewytłumaczalnego. Dzieje kul‑ tury w Polsce liczy się obecnie od roku 1990, jakby wcześniej nie powstawały znakomite filmy, literaci nie pisali świetnych książek, teatry nie wystawiały sztuk, a malarze nie malowali obrazów. Nie chodzi tu tylko o sentymenty. Lata 70. ubie‑ głego wieku były niezwykle żywotne dla studenckiego filmu. Głód filmu, młodzieńczy bunt, chęć zmieniania świata na lepsze spowodowały wykwit studenckich klubów filmowych, wśród których do najsłynniej‑ szych należały: toruńska Pętla, krakowskie: STKF, Studio 202 przy UJ i Omak przy AGH, warszawska Stodoła, wrocławski Pałacyk i bydgoski Benefis. Studenci z różnych ośrodków zaciekle rywalizowali i konfrontowali swoje dokonania (słynne były festi‑ walowe pojedynki krakowskiego Omaku z warszaw‑ ską Stodołą – wygrywał przeważnie ten pierwszy). W latach 1971–1980 odbyło się siedem (pierwotnie pod nazwą „ogólnopolskie”) studenckich festiwali filmowych (Toruń 1971, Bydgoszcz 1972, Wrocław 1973, Kraków 1974, Bydgoszcz 1975 i 1978, na koniec Kraków 1980). W tamtych czasach istniały tylko dwa osobne nurty filmu studenckiego, amatorski 73 W y d ar z e nia (jakbyśmy dziś powiedzieli: niezależny) w powiąza‑ można było zobaczyć najwartościowsze dokonania niu z różnymi uczelniami i profesjonalny w postaci kina światowego (w Krakowie DKF‑ów było osiem, realizowanych ćwiczeń szkolnych w PWSFTviT m.in. kino Sztuka, któremu patronował dr Zbigniew z miasta Łodzi. Studenci obydwu tych kierunków Wyszyński, i Rotunda właśnie). nie współpracowali ze sobą. „Łodzianie” spoglądali W siermiężnych czasach PRL‑u nie organizowało z wyższością na filmowe pospolite ruszenie, chociaż się w kraju międzynarodowych festiwali filmów stu‑ tzw. amatorzy zasilali później we własnych osobach denckich, skuteczną zaporą była odmienność ideolo‑ łódzką szkołę. Wielu polskich sławnych reżyserów giczna i wszechobecna cenzura. Tylko raz, w 1973, miało pierwszy kontakt z taśmą filmową właśnie klub Omak uczestniczył w światowym festiwalu Cine‑ w studenckich klubach filmowych. Student‑filmowiec stud ’73 w Amsterdamie. był w jednej osobie: scenarzystą, operatorem, reży‑ Zasadnicza różnica pomiędzy tamtymi stu‑ serem, oświetleniowcem, dźwiękowcem, montażystą, denckimi festiwalami a obecnymi polega na tym, a nierzadko i aktorem. Wszystko robiono w pojedynkę że przedtem filmy kręcili studenci z różnych uczelni, lub z pomocą garstki przyjaciół. Dzisiaj zdumienie nie ze szkół filmowych, bo tych nie było (nie licząc budzi lista osób zaangażowanych przy realizacji jed‑ PWSTtviF w Łodzi, która to szkoła w festiwalach nego krótkiego filmu. Dziesiątki osób. nie uczestniczyła). Dzisiaj jest to przegląd filmów Z początkiem lat 80. monopol szkoły łódzkiej adeptów szkół filmowych, których w Polsce powstało został przełamany (i na szczęście) przez utworze‑ kilka. Plus te z zagranicy. Także liczba różnych festi‑ nie kierunku filmowego przy Uniwersytecie Śląskim wali wzrosła przeogromnie (nie będę ich wymieniał, w Katowicach. Trafili tam także studenci z Pra‑ bo zajęłoby to zbyt wiele miejsca). cowni Filmowej. Dostali się pod skrzydła świetnych Ludzie, którzy przed laty trzymali w rękach wykładowców (Jurgi, Kieślowskiego, Żebrowskiego, kamerę, uważają, że film skończył się w latach 80., Dziworskiego, Kutza i Helman). Uzupełnieniem wie‑ przynajmniej jego nurt intelektualny – poszukiwa‑ dzy o filmie były cieszące się ogromnym powodze‑ nia mające za cel głębsze treści. Dzisiaj cenzurę poli‑ niem Dyskusyjne Kluby Filmowe – miejsca, gdzie tyczną zastąpiła autocenzura. Od autorów filmów 74 Wiadomości asp /56 wymaga się przystosowania do obowiązujących prą‑ dów, przypodobania się władzy liberalno‑komercyjnej etc. U producentów nie ma zapotrzebowania na twór‑ czość intelektualną. Wszyscy są ofiarami bardzo sub‑ telnie przeprowadzanej manipulacji. Dlatego główna wartość festiwalu takiego jak „Etiuda&Anima” polega na tym, że podejmuje, lub stara się podejmować, szla‑ chetny trud pobudzania potrzeb intelektualnych poprzez umożliwienie autorom i widzom dostępu do kina (w miarę) niezależnego. W każdym razie jeszcze na etapie stawiania pierwszych kroków przez adeptów filmowania, zanim pochłonie ich komercja. Film, ujmując pokrótce, to forma (przekaz) i treść (pomysł). Przez formę rozumiem wszystko to, co wiąże się z procesem realizacji, pracę kamery, sposób przekazu, sztuczki, zabiegi formalne itp., przez treść – zawartość obrazu, przesłanie, osobistą wypowiedź, ideę. Chodzi oto, aby te dwa elementy typy w większości pokrywały się z werdyktem jury. udanie ze sobą się zazębiały. Nagrodzono filmy mieszczące się w nurcie kina kla‑ Podczas projekcji prostym sprawdzianem jako‑ sycznego. Proste, jasne i klarowne. Faworytem była ści festiwalowego filmu było osiągnięcie przez widza dla mnie Kuchnia teherańska (tylko wyróżnienie), stanu ducha, w którym zapominał on o bożym świe‑ jedyny film żywiołowo przyjęty podczas projekcji cie. Wtedy zazwyczaj okazywało się, iż film wart był przez publiczność. Oczywiście przy filmie Rumunki obejrzenia, i kandydował do nagrody. Jeśli zaś widza (reprezentowała Niemcy) Anki Miruny Lazarescu ogarniała senność, filmowi nie wróżyło to niczego Cicha rzeka (nagroda publiczności i jury studenc‑ dobrego. Niestety, to drugie odczucie podczas tego‑ kiego), o trudnych wyborach moralnych towarzyszą‑ rocznych projekcji festiwalowych przeważało. Dużego cych ucieczce przez graniczną rzekę z krainy Geniusza samozaparcia wymagało ode mnie obejrzenie w ciągu Karpat Nicolae Ceauşescu, milczenie było właśnie siedmiu dni 92 filmów w obydwu kategoriach. najodpowiedniejszą reakcją. Izraelskie filmy, Przesłuchanie (reż. EtiTsicko, Etiuda studencka nagroda Brązowy Dinozaur – słusznie) i Sashenka Na tegorocznym festiwalu w kategorii Etiuda do kon‑ (reż. AnnaGurevich – niesłusznie pominięty), były kursu wyselekcjonowano 34 filmy. Moim zdaniem klasycznym przykładem na to, jak prostymi środ‑ spośród tych zakwalifikowanych obroniło się 17. Moje kami można zrobić dobre kino. W pierwszym filmie 75 bohaterami są (niewidoczna) kamera, młody Pale‑ swoją nagrodę, Wielki (Nie)Doceniony, panu Aurélie‑ styńczyk i atrakcyjna Żydówka oraz intymność chwili; nowi Vernhes’owi‑Lermusiaux z Francji za film Dzień, w drugim – kamera, nauczycielka, babcia (rosyjska w którym utonął syn Raïnera. Wartością tego filmu emigrantka w Izraelu), ni w ząb nie rozumiejąca był zabieg polegający na zastosowaniu jednego ujęcia hebrajskiego, i utalentowany chłopiec podejmujący w ruchu w trakcie całego 15‑minutowego filmu. się zadania bycia tłumaczem w swojej sprawie, w spo‑ sób, jaki mu odpowiadał. Mistrzowska Szkoła Reżyserii Filmowej Andrzeja Wajdy przedstawiła trzy filmy: 3 dni wolności (reż. Dwa nagrodzone filmy (meksykański Pia Mater Łukasz Borowski), Decrescendo (reż. MartaMinoro‑ i polski Decrescendo) dotyczyły problematyki życia wicz)i Urodziny (reż. Maciej Sobieszczański). Wszyst‑ osób w podeszłym wieku. Myślę, że w tym przy‑ kie trzy nagrodzono. Pierwszy otrzymał Grand Prix – padku jury kierowało się potrzebą zwrócenia uwagi Złotego Dinozaura (słusznie), dwa kolejne – wyróżnie‑ na problem starzejących się społeczeństw i koniecz‑ nia. Samą zaś szkołę uhonorowano Specjalnym Zło‑ ności chwalebnego sprawowania nad nimi opieki. tym Dinozaurem dla Najlepszej Szkoły Starego Kon‑ Szkoda, że jury nie dostrzegło szwajcarskiego filmu tynentu („za wysoki poziom wszystkich nadesłanych Ostatnia kobieta, gdy to bliskość atrakcyjnej mło‑ filmów i ich głębokie wyczucie najważniejszych ludz‑ dej kobiety zatrudnionej do opieki nad starszym kich problemów oraz niekwestionowaną świadomość panem prowadzi do zawiązania się pomiędzy nimi środków filmowego wyrazu”). W tym świetle Szkoła bliskiej więzi. Stara to prawda, że obecność młodej Filmowa z Łodzi (PWSFTviT), z trzema filmami:Barba‑ dziewczyny jest dla starszego mężczyzny najlepszym kan (reż. Bartłomiej Żmuda – „opowieść o wyborach, lekarstwem na upływ czasu i niesprawność fizyczną, jakich dokonuje człowiek postawiony pod ścianą, i ich, a także niweluje różnice pokoleniowe. Zabawne często dramatycznych, konsekwencjach”), Opowieści były hiszpańskie Krwawe sny, trafnie wpisujące się z chłodni (reż. Grzegorz Jaroszuk – był to drugi film w panującą w literaturze i kinie modę na opowieści po Kuchni teherańskiej, podczas którego publiczność o wampirach („możesz już ugryźć pannę młodą” – reagowała pozytywnie, czyli śmiechem) i enigma‑ mówi ksiądz do oblubieńca po dopiero co udzielonym tyczny Koteczek (reż. Aleksandra Jankowska – niezła sakramencie ślubu). scena seksu), okazała się wielką przegraną. Być może Moje zainteresowanie wzbudził też holenderski dlatego, że – podobnie jak większość polskich filmów film Bez odwrotu (pokazujący życie młodego urzęd‑ pełnometrażowych – cierpiały na tę samą bolączkę: nika przekazującego uchodźcom złe nowiny o ich niezrozumiałe dialogi, i to tak dalece, że dopiero deportacji – my jeszcze nie stajemy przed takimi po jakimś czasie od rozpoczęcia projekcji można dylematami) czy niemiecki Po latach (o rozbitej się było zorientować, że to polski film jest. Optuję, rodzinie). Dyrektor artystyczny festiwalu przyznał podobnie jak wielu krytyków, za tym, że czas już 76 Wiadomości asp /56 , uzbrajać polskie filmy w polskie napisy. Obejrzałem je z wyrozumiałością, ale temu trio czegoś zabrakło, jakiejś przysłowiowej kropki nad „i”. Anima W kategorii Anima do konkursu wyselekcjonowano 61 filmów. W tym przypadku konkurs był otwarty także dla niestudentów. Prof. Barry Purves, którego na festiwalu uhonorowano za całokształt Specjal‑ nym Złotym Dinozaurem, takiej rady udzielił młodym adeptom animacji: „Upraszczaj. Opowiadaj historię. Animacja nie ma nic wspólnego z technologią. Nie ma sensu budowanie fantastycznych dinozaurów, olbrzymów i wróżek, jeśli nie ma żadnej opowie‑ ści. Zawsze najpierw myśl o historii, a potem, jak można ja opowiedzieć – czy odpowiedni będzie rysu‑ uhonorowano dyplomami. Nagroda publiczności nek, lalki, komputer. Daj historii czas, by można przypadła filmowi Świteź Kamila Polaka, najbardziej ją było odczytać”. Z tej rady wydawała się korzystać monumentalnej animacji, która mieściła się trochę Marta Pajek, zdobywczyni Złotego Jabberwocky’ego w klimacie mickiewiczowsko‑nowosielskim. Ten film za film Snępowina. Marta jest graficzką i malarką, zrobił duże wrażenie. absolwentką (2005) Wydziału Grafiki krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Snępowina to rysun‑ Zastanawia fakt traktowania po macoszemu (nie tylko na tym festiwalu) – w obydwu kategoriach – kowa, oszczędna w wyrazie „historia dziewczyny nagród publiczności. A być może one właśnie są naj‑ uwięzionej między dwoma światami składającymi ważniejszymi nagrodami. To przecież publiczność gło‑ się z emocji”. Srebrnym Jabberwockym nagrodzono suje nogami, idąc na film lub salę kinową opuszczając. naprawdę zabawny film Bliźnięta (powinno chyba Gdyby filmy: Cicha rzeka i Świteź otrzymały główne być Bracia syjamscy) autorstwa Petera Budinskiego nagrody, nikt by się nie zdziwił, w końcu nagroda ze Słowacji, a Brązowym – najbardziej plastyczny to rzecz umowna. film, Najemcę autorstwa Jasona Carpentera ze Stanów Należy też wspomnieć o dwóch obrazach, które Zjednoczonych („opowieść o chłopcu, któremu przez zostały pominięte. Moim zdaniem nagroda należała brutalne zabicie kurczaka świat zaczyna wydawać się także filmom Pamięć cielesna (reż. Ulo Pikkov się surowy i zdradliwy”). Jeszcze pięć innych filmów z Estonii – to, co wyprawiało się tam ze sznurkowymi 77 W y d ar z e nia ludzikami, przekraczało wyobraźnię, chyba jurorów także) i Romans (reż. Georges Schwizgebel). Festiwalowi towarzyszyło wiele imprez i poka‑ zów odbywających się w różnych miejscach i w takiej mnogości, że było to ponad siły dla jednego widza, szczególnie gdy jeszcze pokrywały się w czasie. Organizacja była bez zarzutu. Lekkie rozczarowanie wzbudził natomiast pokaz filmów nagrodzonych, bo w ograniczonym wyborze nie oddawał festiwalo‑ Stanisław Tabisz wej różnorodności. W przyszłym roku do festiwalowego konkursu W dniach 9 IX – 2 X 2011 r. odbył się w trzech na etiudę studencką i animację mają dołączyć (filmy) największych galeriach Krakowa – GSW Bunkier polskie dyplomy. Sztuki, Pałac Sztuki TPSP oraz związkowa Galeria I refleksja na koniec. Pokazywany na festiwalu Pryzmat – jubileuszowy Salon 100‑lecia Związku w kategorii Anima film Natalii Brożyńskiej Drżące Polskich Artystów Plastyków Okręgu Krakowskiego, trąby, będący YouTube’owym hitem, otrzymał zorganizowany w 100. rocznicę powstania stowa‑ Nagrodę Jury Studenckiego. Być może ten film zwia‑ rzyszenia artystów sztuk pięknych, które powołał stuje bliski koniec wytwórni filmowych. Niechybnie do życia, oraz którym pokierował jako pierwszy nastąpi to w dniu, gdy platforma internetowa umoż‑ prezes, artysta malarz i grafik Leon Kowalski. Było liwi powszechne oglądanie filmów w dobrej jakości. to dokładnie w marcu 1911 r. Pierwsza nazwa Już nad tym pracują. 126 809 widzów (via internet ZPAP brzmiała: Związek Powszechny Artystów – stan na 6 grudnia 2011) Drżących trąb to znacz‑ Polskich. Już w tym samym roku nowo zrodzona nie więcej niż może pomieścić jedna kinowa sala, z autentycznej potrzeby społecznej instytucja, a nawet sto takich sal. Dzień, w którym festiwale zrzeszająca artystów z trzech zaborów Polski, zor‑ filmowe w obecnej formie odejdą do historii, prze‑ ganizowała słynną I Wystawę Niezależnych. Nawią‑ poczwarzą się w innego rodzaju (daruję sobie zgady‑ zując do tradycji Salonów ZPAP, aktualnie sprawu‑ wanie w „co to może być”) lub trafią do przestrzeni jący władzę w ZPAP OK zarząd zaprosił do udziału internetowej, wydaje się bliższy, niż się przypuszcza. w Salonie 100‑lecia ZPAP OK artystów należących Rewolucja puka do bram. do ZPAP – również część tych należących kiedyś Więcej o festiwalu na stronie www.etiudaanda‑ nima.com. do związku i niekontynuujących z różnych powo‑ dów członkowstwa – oraz pozyskał dzieła artystów nieżyjących, członków ZPAP, którzy weszli na trwałe 78 Wiadomości asp /56 Salon 100‑lecia ZPAP Okręgu Krakowskiego Artyści � pedagodzy Akademii laureatami nagród do historii sztuki polskiej XX wieku. W ten sposób OK otrzymali: Janusz Matuszewski (za malarstwo), Krzysztof Kiwerski Salon 100‑lecia ZPAP OK stał się niezwykle bogatą Stanisław Wejman (za grafikę), Krystyna Nowakow‑ Nagroda „Grand Prix” i różnorodną prezentacją dzieł artystów polskich ska (za rzeźbę) oraz Eugeniusz Salwierz (za działa‑ kilku pokoleń. Zorganizowanie tak ogromnej nia multimedialne). Medale Salonu 100‑lecia ZPAP wystawy, na której pokazano 520 dzieł 520 artystów, OK otrzymali: Danuta Leszczyńska‑Kluza, Dorota wzbudziło bardzo duże zainteresowanie publiczności Ćwieluch‑Brincken, Marta Bożyk, Anna Jagodová, oraz zaowocowało pochlebnymi recenzjami i omó‑ Witold Urbanowicz, Jerzy Bereś, Władysław Pod‑ wieniami prasowymi. Podczas otwarcia Salonu 100‑lecia ZPAP OK, które Prezydenta Miasta Krakowa na Salonie 100 Lecia ZPAP za instalację motion gra‑ phics Babilon, 6 min. animacji razik, Krzysztof Skórczewski, Zbigniew Cebula i Zbigniew Parczała. Swoje medale przyznało zaszczycił swoją obecnością prezydent Krakowa również Towarzystwo Przyjaciół Sztuk Pięknych prof. Jacek Majchrowski, prezes ZPAP Okręgu Kra‑ w Krakowie. Otrzymali je: Juliusz Joniak, Małgo‑ kowskiego prof. Stanisław Tabisz wręczył artystom rzata Karp‑Soja, Barbara Frankiewicz, Stanisław nagrody i okolicznościowe medale. Wśród nagro‑ Rodziński, Ryszard Otręba i Zbigniew Sprycha. dzonych laureatów znaleźli się pedagodzy krakow‑ Były też nagrody fundowane. Nagrodę prezesa TPSP skiej Akademii Sztuk Pięknych, co z wielką radością w Krakowie Zbigniewa Kazimierza Witka otrzymał odnotowujemy w „Wiadomościach ASP”. Nagrodę Jan Chrząszcz. Nagrodę firmy Biprostal przyznano główną Salonu 100‑lecia ZPAP OK, ufundowaną przez Grzegorzowi Bednarskiemu. Nagrodę firmy Canson prezydenta Krakowa, otrzymał Krzysztof Kiwerski. otrzymał Marek Sajduk. Nagroda firmy Artim przy‑ Medal oraz albumowe wydawnictwo Rektora ASP padła w udziale Magdalenie Migas. Nagrodę Kance‑ w Krakowie prof. Adama Wsiołkowskiego otrzy‑ larii Podatkowej Bilans odebrała Joanna Gałecka. mała Małgorzata Stachurska. Statuetką prezesa Dyplom honorowy jury Salonu 100‑lecia ZPAP OK ZPAP Zarządu Głównego został uhonorowany Maciej otrzymała Aleksandra Wnęk, artystka‑nestorka, Zychowicz. Nagrodę „Złota Rama” Zarządu ZPAP urodzona w 1913 roku. 79 W y d ar z e nia Inauguracja 3 X br. w gmachu Opery Krakowskiej odbyła się uroczysta inauguracja 193. roku akademickiego naszej Uczelni. Rektor, prof. Adam Wsiołkowski, w swoim wystąpieniu zaprezentował osiągnięcia Akademii z trzech lat trwania obecnej kaden‑ cji władz Uczelni. Na wielkim ekranie zebrani mogli obejrzeć nowe logo ASP oraz prezenta‑ cję realizowanych i zakończonych inwestycji, międzynarodowych warsztatów i sympozjów, wystaw organizowanych przez Muzeum ASP, zre‑ formowanych „Wiadomości ASP” oraz wydaw‑ nictw, nagradzanych w krakowskich i ogólno‑ polskich konkursach. Nagrody i odznaczenia wręczyli pedago‑ gom podsekretarz stanu w Ministerstwie Kul‑ tury i Dziedzictwa Narodowego Monika Smoleń Rok Matejki oraz wicewojewoda małopolski Andrzej Haręż‑ lak. Medal Akademii z rąk Rektora odebrał prof. Józef Marek. Po akcie immatrykulacji studentów I roku wykład inauguracyjny pt. Maluj, maluj i tak Matejką nie będziesz… wygłosił p. Andrzej Wajda. W lipcu br. JM Rektor Akademii prof. Adam Wsioł‑ kowski ogłosił, w Roku Matejki, konkurs malarski dla studentów na pastisz dzieła Mistrza. Na zaku‑ pionych przez Akademię zagruntowanych płót‑ nach (o wymiarach 2 × 5 m) 17 studentów (lub zespołów) wykonało swoje interpretacje słynnych dzieł patrona Uczelni: Kazania Skargi, Wernyhory, Bitwy pod Grunwaldem, Batorego pod Pskowem etc. 31 IX w gmachu Opery Krakowskiej, gdzie wyeks‑ ponowane były obrazy, odbyło się posiedzenie jury w składzie: prof. Adam Wsiołkowski, Maria Anna Potocka – dyrektor MOCAK‑u i p. Andrzej Mleczko. W wyniku obrad jury przyznało Nagrodę Rektora (3000 zł) p. Katarzynie Pastule i Nagrodę Dziekanów (2000 zł) p. Marcie Ruszkowskiej. Samorząd Studencki swoją nagrodę przyznał p. Jackowi Hajnosowi. Wręczenie nagród i dyplo‑ mów odbyło się wobec licznie zebranej publiczno‑ ści na antresoli Opery Krakowskiej po inaugura‑ cji 193. roku akademickiego 3 X 2011 r. Od lewej: rektor ASP prof. Adam Wsiołkowski, dyrek‑ tor MOCAK‑u Anna Maria Potocka, rysownik Andrzej Mleczko 80 Wiadomości asp /56 ↑ Katarzyna Pastuła – Nagroda Rektora → Marta Ruszkowska – Nagroda Dziekanów → Jacek Hajnos – Nagroda Samorządu Studenckiego 81 W y d ar z e nia Promocje w Akademii 24 XI 2011 r. odbyła się kolejna, ósma już edycja wręczenia dyplomów osobom, które uzyskały w Akademii stopień doktora habilitowanego i doktora w zakresie sztuk plastycznych, w dys‑ cyplinach: sztuki piękne, sztuki projektowe oraz konserwacja i restauracja dzieł sztuki. Uroczystość zainaugurował Rektor, prof. Adam Wsiołkowski, który z satysfakcją podkreślił, że nasza uczelnia wypromowała od 2004 r. 68 doktorów habilitowanych i 141 doktorów. Następnie kolejni Dziekani prezen‑ towali dorobek twórczy swoich habilitantów, a Rektor dokonywał aktu promocji poprzez wygłoszenie obowiązującej formuły i wręcze‑ nie dyplomu. I tak Wydział Malarstwa wypro‑ mował 2 doktorów habilitowanych, Wydział Rzeźby – 4, Wydział Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki – 6, Wydział Form Przemysłowych – 1. Promowani doktorzy zaś, wspierani przez swych promotorów, ślubowali rozwijać swą wie‑ dzę, umiejętności i talenty, wspierać Akademię 82 Wiadomości asp /56 w jej działalności i rozwoju oraz darzyć pamię‑ cią swych Mistrzów. I tak z Wydziału Malarstwa dyplomy doktora otrzymały 3 osoby, z Wydziału Rzeźby – 6, z Wydziału Grafiki – 5, z Wydziału Architektury Wnętrz – 2, z Wydziału Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki – 3 i z Wydziału Form Przemysłowych – 3. Na zakończenie uroczystości dr hab. Jacek Kucaba w imieniu wszystkich świeżo wypro‑ mowanych w serdecznych słowach podzięko‑ wał władzom Uczelni, Rodzinom, Promotorom oraz Recenzentom za wsparcie merytoryczne, duchowe, za cierpliwość i zrozumienie. Podkre‑ ślił kulturotwórczą rolę Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie na arenie krajowej i na świecie. JM Rektor prof. Adam Wsiołkowski życzył promowanym dalszych sukcesów artystycznych i działań przynoszących im zaszczyty, a uczelni prestiż i autorytet. Barbara Waligórska Szlachetna paczka Po raz kolejny pracownicy Akademii przyłą‑ czyli się, w liczbie 57 osób, do akcji „szlachetna paczka” dając dowód, że są ludźmi wielkiego serca. Zebrano górę prezentów, wartościowych, praktycznych, nowych, a i grosza nie pożałowano. Wszystko to przekazano wybranej przez nas oso‑ bie, której sytuacja materialna jest niewesoła, co wynikało z opisu wolontariuszy Stowarzysze‑ nia „Wiosna”. Akcję koordynował dział Spraw Pracowniczych. W imieniu organizatorów skła‑ damy serdeczne podziękowanie, wszystkim życzymy pełnych radości i optymizmu Świąt Bożego Narodzenia. W y d ar z e nia Nominacje i stypendia 8 XII 2011 r. podczas uroczystego posiedzenia Senatu Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie wręczono nominacje na stanowisko profesora nadzwyczajnego: dr. hab.: Ewie Janus, Krystynie Orzech, Karolowi Badynie i Grzegorzowi Biliń‑ skiemu oraz mianowano na stanowisko profesora zwyczajnego prof. Krzysztofa Kiwerskiego. Tego dnia wręczono również stypendia im. Henry’ego Dorena i im. Jana Matejki. Henry Doren (Henryk Dutkiewicz, 1924–2005) – amerykański artysta i pedagog, w roku 2005, zapisem testamentowym przekazał Bibliotece Głównej naszej Akademii ogromną część swojego księgozbioru oraz ufun‑ dował stypendium dla studentów, nazwane jego imieniem. W tym roku przyznano je studentce Agacie Szczęsnej, na realizację jej programu artystycznego. Stypendia twórcze (Fundusz Sty‑ pendialny im. Jana Matejki) otrzymały studentki: Agata Kus, Aleksandra Pięta i Renata Karska. 12 XII, we Floriance, przyznano stypendia Fundacji „Grazella”, w dziedzinie muzyki otrzy‑ mała je Maria Sławek, literatury – Joanna Lech i malarstwa – Barosz Czarnecki. Wszystkim lau‑ reatom gratulujemy. (inf. wł.) ↑ Stypendystki, od lewej: Agata Kus, Aleksandra Pięta, Agata Szczęsna i Renata Karska. ← Renata Karska odbiera dyplom z rąk rektora prof. Adama Wsiołkowskiego. Pożegnanie – Antoni Haska (1920–2011) Antoni Haska urodził się 6 VI 1920 r. w Mikołaj‑ kach. W latach 1945–1947 uczył się w Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Łodzi. Edukację arty‑ styczną kontynuował w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, w której studiował od 1947 do 1952 r. na Wydziale Malarstwa; dyplom uzyskał w pra‑ cowni profesora Wacława Taranczewskiego. Dziesięć lat po zakończeniu studiów, w 1962 r., rozpoczął działalność pedagogiczną w krakowskiej ASP. Początkowo pracował na Wydziale Architektury Wnętrz. Był jednym ze współtwórców Wydziału Form Przemysłowych, którego był profesorem (w latach 1965–1990 kierował Katedrą Przestrzeni i Barwy); od 1972 do 1975 sprawował urząd dziekana Wydziału. Na emeryturę przeszedł w roku 1990. W roku 2011 przypada 100. rocznica powsta‑ nia Związku Polskich Artystów Plastyków. Patrząc wstecz na historię Związku, nie sposób Fot. Janusz Krupiński nie wspomnieć o profesorze Antonim Hasce. Wkrótce po wybraniu go w 1983 r. na prezesa Okręgu Krakowskiego Związku Polskich Artystów Plastyków ZPAP został zdelegalizowany. Przez sześć kolejnych lat Antoni Haska brał aktywny udział w życiu podziemnych struktur Związku i nie ustawał w wysiłkach na rzecz reaktywacji ZPAP, która nastąpiła w roku 1989. Antoni Haska był artystą projektantem, uprawiał malarstwo i grafikę, zrealizował liczne pokazy sztuki instalacyjnej i happeningi. Zorga‑ nizował szereg wystaw indywidualnych i uczest‑ niczył w wielu wystawach w Polsce i za granicą. Jego prace znajdują się w wielu polskich muzeach (m.in. w Muzeum Narodowym w Krakowie i War‑ szawie) oraz w kolekcjach prywatnych. Antoni Haska zmarł 9 X 2011 r. Miejsce wiecznego spoczynku znalazł na cmentarzu Batowickim w Krakowie. Michał Pilikowski 83 W y d ar z e nia Kalendarze od Akademii Propozycja władz Akademii, by do noworocznego cechy powinny wyróżniać kalendarz Akademii numeru „Wiadomości ASP” dołączyć kalendarz, Sztuk Pięknych spośród innych, niezliczonych dotarła na Wydział Form Przemysłowych w roku wyrobów poligraficznych tego typu. Tygodnie akademickim 2010/2011. Temat doskonale wpi‑ pracy przyniosły serię interesujących rozwiązań, sujący się w profil ćwiczeń studenckich – roz‑ których autorami są studenci wyżej wymienio‑ budowany o projekt innych materiałów promo‑ nych pracowni. Choć formalnie wyłonienie pracy cyjnych Akademii – został wydany jako jedno dołączonej do obecnego numeru nie miało cha‑ z obowiązkowych zagadnień semestralnych rakteru postępowania konkursowego, szczególne w Katedrze Komunikacji Wizualnej. rekomendacje prowadzących zyskał projekt pani I tak w semestrze letnim w pracowni projek‑ Dagmary Śliwińskiej (z IV roku studiów stacjo‑ towania komunikacji wizualnej B, prowadzonej narnych I stopnia WFP), a zaproponowane przez przez prof. Jana Nuckowskiego (przy współpracy studentkę rozwiązanie spotkało się z przychyl‑ asystentów: mgr Moniki Wojtaszek‑Dziadusz, nością prorektora prof. Łukasza Konieczki oraz mgr Heleny Kosiby i mgr Anny Myczkowskiej), dr Kingi Nowak, których cenne uwagi pozwoliły oraz pracowni podstaw projektowania komu‑ na nadanie projektowi ostatecznej formy. Prezen‑ nikacji wizualnej, której kierownikiem jest towany kalendarz nawiązuje do postaci arkusza dr hab. Ewa Pawluczuk, grupa studentów podjęła drukarskiego, z którego – po złożeniu – uzyskuje wyzwanie zaprojektowania kalendarza na rok się tzw. składkę. Układ stronic kalendarium 2012, który mógłby stanowić użyteczny i atrak‑ prezentuje zatem efekt wykonania zabiegu zwa‑ cyjny dodatek do uczelnianego pisma. nego impozycją. Projekt nie tylko uchyla rąbka Zadanie obłożone było dość ścisłymi ogra‑ tajemnicy przebiegu procesów poligraficznych Książkowe nowości Wydawnictwa Uniwersytetu niczeniami formalnymi – projektowany druk – graficznym motywem przewodnim są tu różne Jagiellońskiego, magazyny, gazety lub czasopi‑ musiał mieścić się, jako tzw. insert, w formacie kroje pism, których właściwości i wzajemne pisma, nie powiększając znacznie jego objętości. relacje można porównywać na kolejnych stro‑ sma – akademickie wydawnictwa pełne są inte‑ resujących tytułów. Jak znaleźć je wszystkie? Miał także – co oczywiste – spełniać wszelkie nach kalendarium. Każda z nich została złożona założenia ekonomiczne, technologiczne, a nade innym krojem pisma, co zwraca uwagę na ważny – Co zrobić by nie umknęły nam najlepsze arty‑ wszystko – funkcjonalne. Od studentów ocze‑ choć często niedostrzegalny – detal typograficzny. kuły? Wystarczy włączyć radiofonię! W każdy kiwano rozwiązań niebanalnych, przełamują‑ Inicjatywa władz Akademii spotkała się z nie‑ czwartek o 10:30, będziemy prezentować porcję cych standardy, co w przypadku stosunkowo małym entuzjazmem studentów i prowadzących, najciekawszych tekstów pisanych przez studen‑ tów i dla studentów. Przyjrzymy się im z bliska, niewielkiego, lecz zachowującego walory użyt‑ a efekt prac projektowych – stojących już niejako a te najbardziej intrygujące przedyskutujemy kowe kalendarium nie jest – wbrew pozorom – „w kolejce” – pozwala żywić nadzieję, że ta forma z ich autorami. 19 stycznia na antenie również zadaniem prostym. Młodzi projektanci musieli noworocznego „podarunku” od Akademii stanie „Wiadomości ASP”. także odpowiedzieć sobie na pytanie, jakie się tradycją „Wiadomości ASP”. W czwartek o 10:30 84 Wiadomości asp /56 Totalizator Sportowy napędza polską kulturę Totalizator Sportowy jest jednym z największych polskich mecenasów kultury i sportu. Bez jego wsparcia nie odbyłoby się wiele znaczących wydarzeń kulturalnych. Totalizator Sportowy od początku istnienia angażuje się w działania społeczne. Zajmuje się zarówno wspieraniem kultury, jak i rozwijaniem kultury fizycznej. Od 1994 r., dzięki graczom, wsparto tysiące przedsięwzięć artystycznych oraz wybudowano lub wyremontowano 3,5 tys. obiektów sportowych. Zgodnie z wymogiem ustawy z dnia 19 XI 2009 r., od 1 I 2010 Totalizator Sportowy przekazuje na te cele znaczne sumy – 25% stawek w gier licz‑ bowych oraz 10% ceny losu w loteriach pienięż‑ nych. Z każdego zakładu Lotto o wartości 3 zł aż 60 groszy trafia do Funduszu Promocji Kultury oraz Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej. Ta pierwsza otrzymuje największe wsparcie – w 2010 r. było to aż 38,33% dochodu Totalizatora Sportowego. Na kulturę i sport przekazywane są znaczące sumy pieniędzy. Tylko w 2009 r. Totalizator Spor‑ towy wpłacił do budżetu aż 2,05 mld zł, a w 2010 r. – 1,37 mld zł. Natomiast w latach 1994–2007 – aż 7 mld zł. Środki trafiają na konta wybranych instytucji, które zajmują się rozdziałem funduszy. W przypadku działań artystycznych jest to Mini‑ sterstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Dzięki programom ministerialnym, zasila‑ nym m.in. przez środki z Totalizatora Sportowego, w 2009 i 2010 w Małopolsce wsparto kilkaset przedsięwzięć kulturalnych. Były to wielkie wydarzenia, jak Międzynarodowy Festiwal Kina Niezależnego Off Plus Camera, Festiwal Sztuk Wizualnych ArtBoom Tauron Festival, Między‑ narodowy Festiwal Teatralny Boska Komedia czy Festiwal Misteria Paschalia. Wsparcie uzyskały także m.in. Akademia Sztuk Pięknych w Krako‑ wie (wyposażenie bazy dydaktycznej i badaw‑ czo‑rozwojowej), Urząd Miasta Krakowa (utworze‑ nie Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie – aż 4 000 000 zł), Muzeum Narodowe w Krakowie (m.in. remont i modernizacja Galerii Sztuki Pol‑ skiej XIX wieku w Sukiennicach), Bunkier Sztuki (wystawa malarstwa Przekleństwa wyobraźni) czy Międzynarodowe Triennale Grafiki w Krakowie (wystawa grafiki Polska – Kyoto 2010). Ale nie tylko – pieniądze trafiły również do mniejszych podmiotów, jak Fundacja Na Rzecz Rozwoju i Promocji Sztuki Współczesnej Pauza (Auschwitz – co ja ru robię?), Stowarzyszenie Rotunda (festi‑ wale Jazz Juniors oraz Etiuda & Anima), Fundacja ARTica (festiwal Graffiti i Sztuk Młodzieżowych ZabierzOFF) czy Fundacja Korporacja HA!ART (wydawanie m.in. magazynu „HA!ART” i utrzy‑ mywanie portalu literackiego). Totalizator Sportowy angażuje się także we współpracę z instytucjami kultury. Należą do nich Teatr im. Juliusza Słowackiego w Krako‑ wie oraz Muzeum Narodowe w Krakowie. Totali‑ zator Sportowy wspiera również akcje społeczne – w październiku na ulicach Krakowa można było wziąć udział w grze miejskiej, która przybli‑ żała uczestnikom instytucje kultury działające na polu sztuk plastycznych, literatury, teatru, muzyki oraz chroniących dziedzictwo narodowe. Bez pomocy Totalizatora Sportowego trudno wyobrazić sobie pejzaż polskiej sztuki. Dzięki grom liczbowym i loteriom pieniężnym możliwy jest dynamiczny rozwój polskiej kultury, który obserwujemy w wieku XXI. 85 P u b l ika c j e Portret króla Zygmunta Starego z katedry wawelskiej w świetle ostatnich badań konserwatorskich Anna Sękowska Szesnastowieczny portret Zygmunta I Starego w katedrze krakowskiej i zagadnienie malar‑ stwa klejowego na płótnie bez zaprawy, „Studia i Materiały Wydziału Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki ASP w Krakowie”, t. XXI. Początki samodzielnego całopostaciowego portretu w malarstwie polskim wciąż pozostają zagadnieniem mało zbadanym. Taki wniosek można sformułować, analizując malarskie wize‑ runki króla Zygmunta Starego. Ich atrybucja, czas powstania, proweniencja czy technika wykonania niemal we wszystkich przypadkach są nieznane. Zajmujący się tym tematem badacze najczę‑ ściej powielali informacje, bazując na tekstach poprzedników. Co można napisać o obrazie, jeżeli nie jesteśmy pewni, czy mamy do czynienia z orygi‑ nalną warstwą malarską, przemalowaniem czy może kopią? Na pewnym etapie analiza styli‑ styczno‑porównawcza nie wystarczy i może jedy‑ nie doprowadzić do błędnych wniosków. Jedynym dobrym rozwiązaniem pozostaje przeprowadze‑ nie dokładnych badań konserwatorskich i wła‑ ściwa ich interpretacja. Nawet jeśli większość zachowanych sztalu‑ gowych portretów Zygmunta Starego to kopie, są one cennym świadectwem istnienia pierwo‑ wzorów. Warto przekonać się o tym na podstawie badań, a nie jedynie domysłów. Takie domysły snuto na temat portretu Zygmunta Starego zawie‑ szonego nad wejściem do kaplicy Zygmuntow‑ skiej w katedrze wawelskiej (fot. 1). Długo pozo‑ stawał zagadką. Najczęściej określano go jako XIX‑wieczną kopię zaginionego oryginału. Rzadko wzmiankowano o technice wykonania, przypusz‑ czano, że być może jest to tempera lub olej. Z inicjatywy dr Magdaleny Piwockiej (kusto‑ sza zbiorów wawelskich), prof. Małgorzaty Schus‑ ter‑Gawłowskiej (kierownika Katedry Konserwacji i Restauracji Malowideł Sztalugowych Wydziału Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki ASP w Kra‑ kowie) oraz ks. infułata Janusza Bielańskiego (ówczesnego proboszcza katedry wawelskiej) narodził się pomysł przeprowadzenia badań 86 Wiadomości asp /56 Portret Zygmunta Starego, 1546, katedra na Wawelu. Obraz przed konserwacją. Widoczne zabrudzenia oraz zmienione optycznie przemalo‑ wania warstwy malarskiej pochodzące z ostatniej konserwacji w 1904 r. Obraz oprawiony w ramę. Fot. J. Kubiena, VII 2007. Obraz po konserwacji, po uzupełnieniu ubyt‑ ków warstwy malarskiej – naśladowczo do ory‑ ginału (w większości do II warstwy malarskiej z 4. ćwierci XVIII w.?) akwarelami oraz po opra‑ wieniu obrazu w zakonserwowaną ramę. Fot. J. Kubiena, V 2010. obrazu i jego konserwacji na Wydziale Konser‑ wacji i Restauracji Dzieł Sztuki ASP w Krakowie. Badania miały na celu wyjaśnienie wszelkich wątpliwości, ale przede wszystkim potwierdzenie lub wykluczenie XVI‑wiecznego rodowodu dzieła. Okazało się, że mamy do czynienia z obra‑ zem wykonanym w technice klejowej na płót‑ nie bez zaprawy (dwukrotnie przemalowa‑ nym). Tego typu dzieła, szczególnie popularne w XV- i XVI‑wiecznej Europie Północnej, z uwagi na wrażliwość techniki są dzisiaj niezwykle rzad‑ kie, wręcz unikatowe. Przeprowadzona przeze mnie konserwacja obrazu, trwająca od VIII 2007 do V 2010 r., stała się punktem wyjścia do dalszych badań, przy‑ nosząc niezbędne informacje o obrazie: o tech‑ nologii wykonania, dziejach (w tym przekształ‑ ceniach plastyczno‑estetycznych) i wreszcie o ikonografii. W książce Szesnastowieczny portret Zygmunta I Starego w katedrze krakowskiej i zagadnienie malarstwa klejowego na płótnie bez zaprawy, która zostanie wydana na początku 2012 r. w ramach serii wydawniczej „Studia i Materiały Wydziału Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki ASP w Krakowie” (tom XXI), przyjęłam podział materiału na dwie zasadnicze części. Pierwsza część to przybliżenie samego dzieła – XVI‑wiecz‑ nego portretu Zygmunta I Starego w katedrze na Wawelu, powstałego jako okolicznościowa dekoracja uświetniająca 80. urodziny oraz 40‑lecie panowania króla – przedstawienie stanu badań, dziejów malowidła (w tym historii konserwacji), ikonografii. Druga część omawia nietypową, rzadką na naszym terenie technikę malarską – malowanie farbą o spoiwie klejowym na płótnie bez zaprawy (tzw. Tüchlein); jest próbą opisania historii techniki, a także doświadczeń konserwatorów zdobytych w trakcie prowa‑ dzonych prac przy tego typu „wymagających” dziełach. Czy obraz, znajdujący się obecnie w zbiorach Zamku Królewskiego na Wawelu, był bezpośred‑ nim wzorem dla portretu z katedry? Czy był tym „prawdziwym” portretem króla na 80. urodziny? Czy może oba obrazy powstały w oparciu o nie‑ zachowany portret Zygmunta Starego? Czy auto‑ rem portretu z katedry był malarz Andrzej, który 3 XII 1546r. otrzymał za namalowanie obrazu 30 florenów? A może malarz Andrzej otrzymał tę zapłatę za namalowanie obrazu olejnego (z kolekcji Morstinów) i dopiero później nama‑ lował portret na urodziny króla, który trafił do kaplicy Zygmuntowskiej? Może oba zostały wykonane na 80. urodziny króla, pierwszy z przeznaczeniem do ekspozycji w komnatach Portret Zygmunta Starego, 1546, katedra na Wawelu. Fragment obrazu przed konserwa‑ cją ukazujący głowę króla. Widoczne zabrudze‑ nia, zacieki i drobne ubytki warstwy malarskiej. Twarz przemalowana podczas ostatniej konser‑ wacji w 1904 r. Fot. A. Sękowska, VII 2007. Fragment obrazu po konserwacji ukazujący głowę króla. Etap po usunięciu przemalowania z 1904 r. oraz po uzupełnieniu ubytków warstwy malar‑ skiej (naśladowczo, w większości do oryginału) akwarelami. Fot. A. Sękowska, V 2010. królewskich, drugi jako okolicznościowa deko‑ racja? Co z pozostałymi portretami Zygmunta Starego? Jaki był, choćby przybliżony, czas ich powstania – co ma zasadnicze znaczenie dla lep‑ szego naświetlenia początków samodzielnego portretu w Polsce? Na część tych pytań próbuję odpowiedzieć w książce, inne pozostają nadal w sferze domysłów. Lico obrazu w trakcie konserwacji, fragment górnej części ramy – bordiury (drugiej kolumny tekstu) z odsłoniętymi literami „P” i „S” – ory‑ ginalnej warstwy malarskiej, z 1546 r. Fot. A. Sękowska, I 2009. II Międzynarodowe Biennale Architektury Wnętrz 2012 Portret Zygmunta Starego, 1546, katedra na Wawelu. Obraz w trakcie konserwacji, frag‑ ment górnej części ramy – bordiury z pierwszą kolumną tekstu (II warstwa malarska z 4. ćwierci XVIII w.?). Etap odwzorowania oryginalnej war‑ stwy malarskiej na folii. Widoczny krój liter, zakres i rozmieszczenie inskrypcji oraz linii podziałów bordiury. Fot. A. Sękowska, III 2009. Międzynarodowe Biennale Architektury Wnętrz, to impreza cykliczna organizowana przez Akade‑ mię Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie, pod patronatem Ministerstwa Nauki i Szkolnic‑ twa Wyższego, Prezydenta Miasta Krakowa oraz Rektora ASP w Krakowie. Do udziału zaproszeni są projektanci, pedagodzy i studenci wyższych uczelni artystycznych i projektowych w kraju i za granicą. W ramach Biennale organizowane są dwie imprezy: konferencja naukowa i kon‑ kurs na projekt przestrzeni. Hasło przewodnie II Międzynarodowego Biennale Architektury Wnętrz 2012 to Miasta – ogrody przyszłości. Mię‑ dzynarodowa konferencja naukowa 9.03.2012. Wystawa prac konkursowych 8 – 25.03.2012. Szczegóły programu na www.inaw.pl, miej‑ sce: Galeria Sztuki Współczesnej Bunkier Sztuki w Krakowie. 87 P u b l ika c j e Powrót do źródeł Historia organizowanych przez Wydział Malar‑ stwa ASP w Krakowie w latach 1996–2011 wypraw artystycznych do najważnieszych ośrod‑ ków kultury, muzeów i galerii Europy. Autor projektu: prof. Adam Brincken Autorzy koncepcji wydawnictwa: prof. Zbigniew Bajek, prof. Adam Brincken projekt graficzny i skład: Kinga Nowak, Michał Bratko Prof. Adam Brincken tak pisze we wstępie o tej publikacji: „To jest książka o bardzo wielu, już ponad dwudziestu, wyprawach do miejsc w Euro‑ pie szczególnych, do natury i kultury, do wielkich kolekcji sztuki dawnej i współczesnej, do zapo‑ mnianych, pozarastanych kamieni oraz aktual‑ nych wydarzeń i zjawisk w sztuce. Właściwie nic nadzwyczajnego w tym, że do jednego autobusu jadącego to tu, to tam wsiadają od piętnastu lat studenci Akademii Sztuk Pięknych, artyści, peda‑ godzy, historycy sztuki, przyjaciele i… w nader wyczerpujący sposób spędzają razem całkiem sporo czasu. Wiedzą i nie wiedzą, dokąd jadą. Wiedzą lub przeczuwają, po co”. 320‑stronicowa książka‑album zawiera nie‑ zwykle bogaty materiał fortograficzny, rysun‑ kowy, malarski, a także literacki. Doskonale uka‑ zuje inspiracje, motywy zaczerpnięte z podróży, które ujawniają sie w twórczości artystów. Sprostowanie Redakcja przeprasza Panią prof. Grażynę Korpal za nieumieszczenie jej nazwiska pod notką o publikacji Materiały konserwatorskie w poprzednim numerze „Wiadomości ASP”. 88 Wiadomości asp /56 Ryszard Michalski Inspiracje w sztuce projektowania To nowa, interesująca pozycja wydawni‑ cza. Praca autorstwa Ryszarda Michalskiego prof. ASP zawiera opracowanie problemów teoriopoznawczych wraz z materiałami ikono‑ graficznymi z zakresu podstaw projektowania oraz metodologii projektowania prowadzonych w pracowni metodologii projektowania WAW. Forma edycji ma na celu ukazanie w jak naj‑ bardziej wizualny sposób wybranych prac studentów z lat 1980–2010. Bogaty materiał ikonograficzny podbudowany jest rozważaniami teoriopoznawczymi. To cenna pozycja nie tylko dla absolwentów i studentów Wydziału Archi‑ tektury Wnętrz, ale także dla osób interesują‑ cych się architekturą wnętrz, designem i sztuką projektowania. Całość jest starannie wydana, liczy 216 stron w formacie A4, została edytorsko przygo‑ towana przez panią asystent Patrycję Ochman. Interesująca książka zwłaszcza w świetle nad‑ chodzącego jubileuszu 100‑lecia Wydziału Architektury Wnętrz Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie. Nakład ograniczony. Więcej informacji pod adresem e‑mail: [email protected] Wydawca: Rektor ASP Zespół redakcyjny: Łukasz Konieczko, Janusz Krupiński, Kinga Nowak, Jacek Dembosz, Michał Pilikowski Kierownik działu wydawnictw i promocji: Jacek Dembosz, [email protected] Projekt i skład: Kinga Nowak Layout: Jakub Sowiński (Biuro Szeryfy) Złożono krojem: Unit Slab Korekta redakcyjna: Lucyna Sterczewska Akademia Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie plac Matejki 13, 31-157 Kraków tel. 012 299 20 00, 012 422 09 22, fax 012 422 65 66 Rektor prof. Adam Wsiołkowski Prorektor ds. Nauki i Spraw Zagranicznych prof. Antoni Porczak Prorektor ds. Studenckich dr hab. Łukasz Konieczko Kanclerz mgr inż. Adam Oleszko Wydział Malarstwa Dziekan prof. Roman Łaciak Prodziekan prof. ASP Janusz Matuszewski plac Matejki 13, 31-157 Kraków Tel. 012 299 20 31 Wydział Rzeźby Dziekan prof. Józef Murzyn Prodziekan ad. Ewa Janus plac Matejki 13, 31-157 Kraków tel. 012 299 20 37 Wydział Grafiki Dziekan dr hab. Krzysztof Tomalski Prodziekan dr hab. Joanna Kaiser ul. Humberta 3, 31-121 Kraków tel. 012 632 13 31, 012 632 48 96 ul. Karmelicka 16, 31-128 Kraków tel. 012 421 43 82 Wydział Architektury Wnętrz Dziekan prof. ASP Jacek Siwczyński Prodziekan dr hab. Beata Gibała‑Kapecka ul. Humberta 3, 31-121 Kraków tel. 012 632 13 31, 012 632 48 96 Wydział Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki Dziekan prof. Grażyna Korpal Prodziekan dr Jarosław Adamowicz ul. Lea 29, 30-052 Kraków tel. 012 662 99 00 Wydział Form Przemysłowych Dziekan prof. Jan Nuckowski Prodziekan dr Agata Kwiatkowska‑Lubańska ul. Smoleńsk 9, 31-108 Kraków tel. 012 422 34 44 Biblioteka Główna Dyrektor mgr Jadwiga Wielgut‑Walczak ul. Smoleńsk 9, 31-108 Kraków tel. 012 292 62 77 w. 35 Korekta: Adam Wsiołkowski Kontakt: 12/ 252 75 12 e‑mail: [email protected] Nakład: 1200 egz. ISsN 1505 – 0661 Redakcja nie zwraca materiałów niezamó‑ wionych, zastrzega sobie prawo do skracania i redagowania nadesłanych tekstów. M. C. Zacharow